Wielkie emocje w hali Urania, niestety bez happy endu. Indykpol AZS przegrywa z Asseco Resovią Rzeszów
Po pięciosetowej batalii siatkarze Indykpolu AZS Olsztyn musieli uznać wyższość drużyny z Podkarpacia. Akademicy przegrali we własnej hali 2:3 (25:22, 27:25, 23:25, 19:25, 6:15). Szansa do rewanżu już w najbliższą sobotę w Rzeszowie.
Początek meczu nie wskazywał, że ekipa z Warmii i Mazur zejdzie z boiska pokonana. Podopieczni Roberto Santillego kontrolowali przebieg pierwszego seta. Trudne piłki na skrzydłach kończyli Jan Hadrava i Tomas Rousseaux, co przełożyło się na wynik 23:19. Wtedy na zagrywkę wszedł atakujący Asseco, Jochen Schoeps. Doświadczony Niemiec skutecznymi serwami doprowadził do stanu 23:22. Siatkarze Indykpolu AZS Olsztyn wytrzymali jednak ciśnienie, i po asie serwisowym Miłosza Zniszczoła wygrali pierwszą partię 25:22.
Drugi set lepiej zaczęła ekipa z Rzeszowa, jednak od stanu 9:9 to olsztynianie dyktowali warunki w hali Urania. Szczególnie skuteczny był Hadrava, przy którego zagrywce Indykpol zdobył sześć punktów z rzędu. Pod koniec seta jednak znów byliśmy świadkami dramatycznej końcówki. Zagrywkami straszył przyjmujący rzeszowian, Elviss Krastins a skutecznie w ataku grał były reprezentant Polski, Jakub Jarosz. Akademicy po raz kolejny zachowali więcej zimnej krwi i wygrali na przewagi 27:25.
Niestety, 10-minutowa przerwa między drugim a trzecim setem lepiej podziałała na Asseco Resovię. Podopieczni Andrzeja Kowala od początku prowadzili grę. W środkowej fazie seta drużyna z Olsztyna odrobiła straty, jednak tym razem końcówka należała do Resoviaków, którzy triumfowali 25:23. W kolejnej odsłonie Asseco od razu wyszło na prowadzenie, nie oddając go do końca partii. Znakomite zawody rozgrywali Thibault Rossard i Barthelemy Chinenyeze, z kolei skuteczność stracił świetny w poprzednich partiach Rousseaux. Skończyło się na 25:19 i kibice w hali Urania doczekali się tie-breaka.
Siatkarskie przysłowie mówi, że jeśli nie wygrasz meczu w trzech setach, to przegrasz go w pięciu. Tak było i w tym przypadku. Po Akademikach było widać, że nie wierzą już w wygraną. U przeciwników pewnie piłki kończył Jakub Jarosz. Piątego seta Resovia wygrała 15:6, a całe spotkanie 3:2.
To jednak nie koniec szans Indykpolu AZS na awans do półfinału PlusLigi. Podopiecznych Roberto Santillego już w sobotę czeka rewanż w Rzeszowie. Jeśli olsztynianie pokonają Resovię, to o awansie zadecyduje ostatni, niedzielny mecz, także w stolicy Podkarpacia.
W zwycięstwo swoich podopiecznych cały czas wierzył trener Asseco Resovii – Andrzej Kowal
W trakcie meczu nie mamy prawa nie wierzyć w wygraną. Środkowa cześć drugiego seta była dla nas bardzo trudna po serwisach Hadravy. Odrobiliśmy jednak straty i wtedy uwierzyliśmy, że możemy wygrać
Rezerwowy przyjmujący Akademików – Adrian Buchowski, nie ukrywał, że jego zespół trochę pomógł rywalom
To my własną grą sprowokowaliśmy odrodzenie Rzeszowa, szczególnie w trzecim secie. Później ciężko było ich zatrzymać
Znakomicie w zespole gości grał rezerwowy rozgrywający – Michał Kędzierski
To był bardzo nierówny i nerwowy mecz. Pojawiło się też dużo agresji. W pierwszej połowie spotkania z charyzmą zagrał AZS, w drugiej to my podeszliśmy z większym spokojem i wygraliśmy
Wygrana zaczęła się oddalać w połowie meczu – uważa olsztyński środkowy – Daniel Pliński
Autor: A. Dybcio/M. Świniarski
Redakcja: A. Dybcio/K. Piasecka