Uszkodzone samochody na budowie linii tramwajowej. Kto zapłaci za naprawę?
Wykonawca nowej linii tramwajowej w Olsztynie dostał już kilkadziesiąt zgłoszeń od osób, które zniszczyły sobie samochody na tymczasowych drogach dojazdowych. Problem dotyczy miejsc, gdzie ulice zostały rozkopane i formalnie są placem budowy, ale jednocześnie są jedynymi drogami dojazdowymi do domów czy firm.
Tak jest np. na alei Piłsudskiego w rejonie Planetarium. Pan Robert mieszka i pracuje przy ul. Narutowicza. Aby się tam dostać, musi przejechać fragment przebudowywanej alei Piłsudskiego. Nie ma na niej asfaltu, jest tylko utwardzona nawierzchnia gruntowa. Niestety – na początku tygodnia – pan Robert uszkodził sobie na niej samochód.
Próbowałem dostać się do ulicy Narutowicza, niestety najechałem na głaz, który był ukryty pod cienką warstwą piasku. Samochód się zawiesił. Pojechałem do warsztatu, okazało się, że został wyrwany układ wydechowy, połamały się też plastikowe elementy podwozia
– opisuje pan Robert.
Koszt naprawy wstępnie wyceniono na kilka tysięcy złotych.
Pan Robert wezwał policję, zrobił zdjęcia i teraz będzie wnioskował o odszkodowanie. Zazwyczaj, jeśli kierowca uszkodzi sobie auto na miejskiej drodze, o pieniądze może zwrócić się do Zarządu Dróg, Zieleni i Transportu w Olsztynie. Jednak w przypadku tymczasowych dojazdów przez ulicę będącą tymczasowym placem budowy, właściwy adresat jest nieco inny.
Jeśli szkoda miała miejsc na terenie prac związanych z inwestycją tramwajową, taka osoba zostanie skierowana do wykonawcy inwestycji, który wraz z przejęciem danego terenu przejął także odpowiedzialność za jego utrzymanie i przyjmuje roszczenia w przypadku ewentualnych szkód powstałych na terenie budowy
– wyjaśnia Michał Koronowski z Zarządu Dróg, Zieleni i Transportu.
Z tym utrzymaniem bywa jednak różnie.
W czasie, jak oczekiwałem na policję, zauważyłem, że drogowcy próbują bardzo szybko załatać ten nieprzejezdny odcinek. Fakt faktem, że często jak prosimy jako mieszkańcy, by poprawić stan ulicy, to drogowcy mówią, że nie ma problemu i łatają. Dla nas to ważne, tutaj mieszkamy, musimy dojechać, ludzie prowadzą firmy, do nich też muszą dojechać klienci
– mówi pan Robert.
W tym przypadku wykonawcą – czyli podmiotem odpowiedzialnym za stan drogi – jest Polimex-Mostostal. Marek Dębski, przedstawiciel firmy, zapewnia, że spółka stara się zachować stan nawierzchni, ale w przypadku drogi gruntowej nie da się całkowicie uniknąć nieprzyjemnych zdarzeń.
To jeden z podstawowych obowiązków budowy, żeby drogi tymczasowe były utrzymywane w takim stanie, by zapewnić bezpieczeństwo użytkownikom. To jest proces ciągły. Możemy powiedzieć, że taka inwestycja zwiększa ilość takich zdarzeń, natomiast one po prostu są nieuniknione
– mówi Marek Dębski.
Urzędnicy radzą, by w przypadku uszkodzenia pojazdu wezwać policję i dobrze udokumentować, co się stało. Firmy budowlane ubezpieczają też budowy na wypadek takich zdarzeń.
Autor: A. Piedziewicz
Redakcja: M. Rutynowski