Pozwólcie nam zalegalizować altanki
– apelują działkowcy. Do sejmu wysłali pierwszy list z prośbą o nowelizację prawa budowlanego, podpisany przez blisko 200 osób z okolic Szczecina.
Zapowiadają też, że wyślą kolejne, także z Warmii i Mazur. Wszystko przez wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego, który stwierdził, że działkową altanką, na którą nie trzeba mieć zezwolenia budowlanego, może być niewielki budynek, który nie ma stałego połączenia z gruntem – czyli nie ma fundamentów ani piwnicy. I właśnie ten brak połączenia z gruntem jest warunkiem, którego zdecydowana większość działkowych altanek nie spełnia. Teoretycznie oznacza to konieczność ich rozbiórki.
„Prosimy więc o zmianę prawa, bo działaliśmy w dobrej wierze, trzymając się ustawowych warunków mówiących o wielkości altanek” – mówi Zbigniew Kołodziejczak, prezes warmińsko-mazurskiego okręgowego zarządu Polskiego Związku Działkowców.
W całej Polsce takich altanek, które zgodnie z wyrokiem NSA należałoby rozebrać, jest blisko 1 milion. W tym kilkadziesiąt tysięcy na Warmii i Mazurach.
Dobra wiadomość dla działkowców jest taka, że nadzór budowlany wcale nie szykuje zmasowanych kontroli działek. Aleksander Lachowicz, szef olsztyńskiego nadzoru budowlanego, twierdzi, że ci, którzy postawili altanki o powierzchni nie przekraczającej ustawowych zapisów, „mogą spać spokojnie”. (Andrzej Piedziewicz/as)
Posłuchaj relacji Andrzeja Piedziewicza: