Nowy system naliczania i podwyżka opłat. W Olsztynie zmieni się stawka za śmieci
Zdjęcie jest ilustracją do tekstu
Mieszkańców Olsztyna czeka podwyżka opłat za śmieci. Od 1 kwietnia zmieni się też system ich naliczania.
W ubiegłym roku olsztyńska Rada Miasta zadecydowała, że opłaty za śmieci będą uzależnione od ilości zużytej wody, zamiast – jak dotychczas – od liczby mieszkańców w danym domu czy mieszkaniu. Dzięki temu miasto liczy na wyższe wpływy, bo obecnie część lokatorów nie jest wykazywana w deklaracjach dotyczących liczby mieszkańców. Ratusz szacuje, że w systemie brakuje około 20 tysięcy osób.
Nowy system zacznie działać 1 kwietnia, teraz miasto zaprezentowało proponowaną stawkę opłaty. Proponowana stawka to 8 złotych 40 groszy za metr sześcienny wody.
Ta stawka ma pokryć wszystkie koszty funkcjonowania systemu gospodarki odpadami w mieście, bo – zgodnie z prawem – gmina nie może do niego dokładać. Ustaliliśmy koszty na podstawie umów z operatorami, przewidywanej ilości śmieci, kosztów na bramie w ZGOK-u, kosztów Punktu Selektywnej Zbiórki Odpadów, czy wreszcie kosztów administracyjnych. Te wszystkie koszty podzieliliśmy na średnią ilość wody, jaką mieszkańcy – według danych PWiK – zużywają na cele bytowe
– informuje Zdzisław Zdanowski, dyrektor Wydziału Środowiska w Urzędzie Miasta Olsztyna.
Miasto przedstawiło również szacunki, jak może to wpłynąć na portfele mieszkańców. Przyjmując średnie zużycie wody w Olsztynie, wyliczyło, że od kwietnia czteroosobowa rodzina zapłaci za śmieci nieco ponad 100 złotych miesięcznie. Dotychczas płaciła 62 złote. Teraz podwyżkę musi jeszcze zaakceptować Rada Miasta.
Łukasz Łukaszewski, radny współrządzącej Olsztynem Platformy Obywatelskiej wymienia kilka powodów, które jego zdaniem faktycznie składają się na wzrost kosztów całego systemu gospodarowania odpadami. Niektóre są ogólnopolskie, inne dotyczą konkretnie naszego ZGOK-u i kosztów, jakie ponosi za dalsze zagospodarowanie tzw. RDF-u, czyli paliwa produkowanego ze śmieci. Radny podkreśla też, że gdyby nie opóźnienia w budowie olsztyńskiej spalarni śmieci, być może stawki nie musiałyby rosnąć.
Podwyżki płacy minimalnej, wprowadzenie obowiązkowego monitoringu, dodatkowe ubezpieczenie. Do tego trzeba rozbudowywać ZGOK i wreszcie sprawa podstawowa – utylizacja RDF-u kosztowała dwa lata temu 150 złotych za tonę, teraz będzie to prawie 600. W porozumieniu dotyczącym spalarni mamy określoną stawkę na 360 złotych, to pozwoliłoby utrzymać opłatę za śmieci na dotychczasowym poziomie, niestety na razie tego zrobić nie możemy
– mówi Łukasz Łukaszewski.
Inaczej patrzy na to ratuszowa opozycja. Radosław Nojman, szef klubu radnych Prawa i Sprawiedliwości informuje, że stanowiska całego klubu na temat nowych stawek jeszcze nie ma, ale on sam jest rozczarowany tym, że wzrosną ceny, choć przecież zmiana systemu miała nas przed tymi wzrostami uchronić.
Rzeczywiście mieliśmy spore nadzieje, że pozwoli to na ograniczenie szarej strefy. Podejmując uchwałę o zmianie systemu usłyszeliśmy też, że dzięki temu system będzie się bilansował. Ale jeżeli to bilansowanie ma znów odbyć się kosztem rodzin, które od lat uczciwie odprowadzają opłaty, to ciężki się z taką polityką zgodzić
– mówi Radosław Nojman.
Miasto twierdzi natomiast, że przez rok w całej Polsce koszty zagospodarowania odpadów znacznie wzrosły, a gdyby Olsztyn został przy dotychczasowym systemie, to opłaty dla mieszkańców zwiększyłyby się jeszcze bardziej. Sesję Rady Miasta, na której radni ostatecznie zatwierdzą stawki, zaplanowano na 24 lutego.
Autor: A. Piedziewicz
Redakcja: A. Dybcio
