Strona główna Radio Olsztyn
Posłuchaj
Pogoda
Olsztyn
DZIŚ: 7 °C pogoda dziś
JUTRO: 10 °C pogoda jutro
Logowanie
 

Jaki był miniony rok dla Warmii i Mazur?

Fot. Ł. Sadlak

Nieudane referendum w Olsztynie, sprawnie przebiegające prace na Mierzei Wiślanej, przyszłość dworca PKP w Olsztynie – to tylko niektóre z wydarzeń 2020 roku na Warmii i Mazurach. Zapraszamy na przegląd najważniejszych tematów, który opracowali  Marek Lewiński i Andrzej Piedziewicz. 

Koronawirus w województwie

Fot. Przemysław Getka

Zaczynamy epidemii COVID-19 w regionie. O pierwszej osobie w województwie z potwierdzonym zakażeniem SARS-CoV-2 poinformowaliśmy 6 marca. Była to 43-letnia kobieta, która przyjechała z Niemiec tym samym autokarem, którym jechał polski „pacjent 0” – informował wówczas wojewoda warmińsko-mazurski Artur Chojeki.

Koronawirus dotarł do regionu dość szybko, ale przez długi czas byliśmy zieloną wyspą. W porównaniu do innych województw przyrost zakażeń był bardzo niewielki.

Prawdopodobnie to zasługa struktury demograficznej Warmii i Mazur. Na dość dużym obszarze mieszka względnie niewiele osób, więc rozprzestrzenianie się zarazków jest utrudnione. Wyjątkowo długo epidemii opierał się jeden z powiatów regionu. Powiat gołdapski był ostatnim wolnym od koronawirusa w Polsce. Ale i to w końcu zmieniło się. 9 września w powiecie gołdapskim wykryto pierwszy przypadek zakażenia – mówił wtedy Janusz Dzisko, warmińsko-mazurski państwowy wojewódzki inspektor sanitarny.

Sytuacja w całym regionie zaczęła się pogarszać właśnie na przełomie sierpnia i września. Służby sanitarne mówiły o negatywnym wpływie organizowanych latem wesel – to po nich pojawiały się nowe przypadki. We wrześniu wojewódzki inspektor sanitarny stwierdził, że już w ponad połowie przypadków Sanepid nie jest w stanie ustalić źródła zakażenia – a to jasno wskazywało, że wirus na dobre zadomowił się w środowisku. Sytuacja pogarszała się, w listopadzie Janusz Dzisko mówił o fali wyrównawczej.

W listopadzie zmieniły się zasady raportowania zakażeń. Ministerstwo zdrowia zaczęło regularnie podawać liczbę zakażeń w przeliczeniu na 10 tysięcy mieszkańców. I właśnie wtedy staliśmy się granatowym regionem – bo właśnie  tym kolorem na mapie Polski oznaczano województwa, w których wskaźnik zakażeń na 10 tysięcy mieszkańców jest najwyższy.

Niepokojąca sytuacja panuje zwłaszcza w centralnej części województwa. Olsztyn i powiat olsztyński regularnie notują wysokie dobowe liczby zakażeń. Nawet gdy w Polsce zaczęto obserwować niewielką tendencję spadkową, liczby w stolicy Warmii i Mazur utrzymywały się wciąż na podobnym poziomie. Od początku epidemii w województwie warmińsko-mazurskim zaraziły się już ponad 53 tysiące osób.

Wpływ tej sytuacji na gospodarkę regionu był podobny, jak w całym kraju. Pocieszające jest, że tak jak w Polsce, tak i na Warmii i Mazurach,  pandemia nie wpłynęła znacząco na rynek pracy, udało się utrzymać stopę bezrobocia poniżej 10 procent – mówił na początku grudnia Zdzisław Szczepkowski, dyrektor Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Olsztynie.

Co będzie w rozpoczętym właśnie nowym roku? Liczymy na efekt szczepień, dzięki którym być może wreszcie uda się obniżyć liczbę zakażeń i wrócić do normalności.

Inwestycje na Warmii i Mazurach

Fot. Materiały prasowe NDI/BESIX

Przekop Mierzei Wiślanej, budowa pierwszego odcinka trasy S5 niedaleko Ostródy, liczne modernizacje tras lokalnych – to najważniejsze inwestycje infrastrukturalne 2020 roku  w województwie warmińsko-mazurskim.

Po roku zaawansowanie prac przy budowie nowej drogi wodnej z Zatoki Gdańskiej na Zalew Wiślany jest na poziomie 40% – takie informacje pod koniec grudnia przekazał Urząd Morski w Gdyni. W tej chwili powstaje m.in. sztuczna wyspa na Zalewie, port osłonowy od strony Zatoki Gdańskiej, kanał żeglugowy ze śluzą i konstrukcja zamknięć.

Wiceminister infrastruktury Marek Gróbarczyk ma nadzieję, że pierwsze statki przepłyną kanałem w Mierzei Wiślanej za 2 lata.

W związku z dużym zainteresowaniem budową, latem uruchomiono specjalne, tymczasowe miejsce postojowe, a także oznaczony punkt widokowy, z którego można obserwować, z bezpiecznej odległości, toczące się prace.

Trwają prace związane z budową nowej trasy ekspresowej S5, która połączy Ostródę ze zjazdem na autostradę A1 w Nowych Marzach, a także z takimi miastami jak: Bydgoszcz, Poznań i Wrocław. W województwie kujawsko-pomorskim trwają już zaawansowane prace w terenie, a w Wielkopolsce oddano do użytku już ponad 160 kilometrów tej drogi.

Latem minionego roku budowa krótkiego fragmentu S5 rozpoczęła się także w okolicach Ostródy. To odcinek Ornowo-Wirwajdy – mówił Mirosław Nicewicz, dyrektor olsztyńskiego oddziału GDDKiA.

Na zbudowanie 5-kilometrowego odcinka firma Budimex ma jeszcze 27 miesięcy. Na początku października zaprezentowano także tzw. studium, które zawiera cztery warianty korytarzy. W jednym z nich zostaną wytyczone warianty przyszłej drogi ekspresowej z Ostródy do Nowych Marz.
Aktualnie budowane są także: obwodnica Nowego Miasta Lubawskiego w ciągu krajowej 15, trzy odcinki 63 czyli Via Baltica w okolicach Ełku,  S7 między Napierkami a Mławą, czyli na południu naszego województwa oraz trzy inne odcinki „siódemki” już na Mazowszu.

Co z istotną dla naszego regionu trasą numer 16? W maju minionego roku podpisano umowę na budowę ekspresówki między Borkami Wielkimi a Mrągowem. Jeśli chodzi o kluczowy odcinek Mrągowo – Orzysz – Ełk to pod koniec minionego roku do Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska wpłynął wniosek o wydanie decyzji środowiskowych dla wybranego już finalnie przebiegu trasy – mówi Karol Głębocki, rzecznik GDDKiA w Olsztynie.

Kolejnym etapem prac, po uzyskaniu decyzji środowiskowej, będzie opracowanie szczegółowego projektu technicznego. Prezes PiS w okręgu olsztyńskim i były wiceminister infrastruktury Jerzy Szmit na naszej antenie mówił, że dojście do tego momentu wymagało 20 lat pracy.

00:00 / 00:00

W minionym roku często mówiliśmy również o remontach lokalnych tras, finansowanych z Funduszu Dróg Samorządowych. Wszystkich zadań jest 151, co przekłada się na 273 kilometry dróg. Część z nich została już oddana do użytku, m.in. w Pasymiu, Lidzbarku Warmińskim, Nowej Wsi Iławskiej, Młynarach, Bornitach pod Braniewem, Gródkach, Małym Łącku oraz w gminach Ostróda, Szczytno, Jedwabno i na przykład w miejscowości Cichy w powiecie oleckim.

Oprócz dróg w warmińsko-mazurskim modernizowane są też linie kolejowe. W minionym roku zakończono prace na trasach Działdowo-Olsztyn oraz Szczytno-Ełk. Zbudowano również zupełnie nowy dworzec w Nidzicy. Wciąż trwa natomiast modernizacja linii Olsztyn-Braniewo.

Ruszył proces brutalnych policjantów z Olsztyna

Po 5 latach oczekiwania ruszył proces 17 olsztyńskich policjantów oskarżonych o brutalne wymuszanie zeznań. Jak dotąd postawiono im 72 zarzuty.

Do poważnych naruszeń podczas przesłuchań miało dochodzić od marca 2014 do kwietnia 2015 roku. Stosowana przez funkcjonariuszy przemoc miała polegać na biciu, kopaniu, uderzaniu pałką, używaniu gazu i rażeniu paralizatorem.
Tematem wielokrotnie zajmowali się reporterzy audycji Śliska Sprawa w Radiu Olsztyn: Wojciech Chromy i Leszek Tekielski. Rozmawiali też ze studentem, zatrzymanym za posiadanie marihuany, który opowiadał o zachowaniu przesłuchującego go policjanta.

Po ujawnieniu nieprawidłowości w olsztyńskiej komendzie i zatrzymaniu kilku pierwszych podejrzanych do dymisji podali się ówcześni komendanci wojewódzki i miejski. To działo się 5 lat temu.

Prokuratura zbierała materiał dowodowy przez 2,5 roku. Następnie akta trafiły do Sądu Rejonowego w Olsztynie, ale olsztyńscy sędziowie wyłączyli się ze sprawy, by uniknąć podejrzeń o możliwą stronniczość. Finalnie proces ruszył przed Sądem Rejonowym w Ostródzie 26 listopada 2020 roku.

Wiadomo, że w jednym przypadku będzie prowadzona mediacja między oskarżonym a dwoma poszkodowanymi – mówiła na sali rozpraw sędzia Wioletta Koprowska-Chudek.

Oskarżonym policjantom grozi kara do 10 lat pozbawienia wolności.

Tramwaje w Olsztynie, czyli miasto kontra firma FCC

fot. Przemysław Getka

Koniec sądowego sporu Olsztyna z hiszpańską firmą FCC. To dość zaskakująca informacja, która pojawiła się pod koniec ubiegłego roku. Ten spór mógł kosztować miasto bardzo wiele.

Przypomnijmy, FCC miała wybudować olsztyńską linię tramwajową, ale za bardzo duże opóźnienia została wyrzucona z placu budowy. Postanowiła pójść do sądu. Zażądała ponad 320 milionów złotych odszkodowania. To kwota wyższa, niż miało wynosić wynagrodzenie za wybudowanie linii. Olsztyn odpowiedział roszczeniem wzajemnym na przynajmniej 37 milionów.

Sądowy proces ruszył w roku 2016, ale po kilku sprawnie poprowadzonych rozprawach utknął, bo nie udawało się znaleźć biegłych. Potem zaczęli zmieniać się sędziowie przydzieleni do sprawy. Zdążyliśmy już trochę zapomnieć o tym temacie, zresztą od początku było wiadomo, że nie zakończy się on szybko.

Dość nieoczekiwanie w grudniu 2020 roku miasto poinformowało o zawarciu ugody z FCC. Firma przyznała, że to ona ponosi winę za opóźnienie budowy. Jak mówił prezydent Olsztyna Piotr Grzymowicz, ustalono też kwoty, jakie otrzyma miasto.

Opozycyjny radny Jarosław Babalski z Prawa i Sprawiedliwości nie jest jednak pewien, czy to faktycznie sukces.

Niewątpliwie jednak dobrze, że proces się zakończył. Ale rok 2020 przyniósł też mniej optymistyczne informacje – tym razem dotyczące budowy II linii tramwajowej w Olsztynie. Ciągle nie możemy doczekać się rozstrzygnięcia przetargu na jej budowę.

Pierwsze postępowanie ogłoszono jeszcze w roku 2018, zakładano, że w 2020 linia będzie gotowa. Niestety, wszystkie złożone oferty okazały się zbyt drogie. Miasto zmodyfikowało więc projekt, zdobyło dodatkowe pieniądze i w 2020 roku rozpisało nowy przetarg. W sierpniu wydawało się, że tym razem uda się go rozstrzygnąć. Wybrano firmę ZUE. Niedługo później jeden z jej konkurentów – konsorcjum Polimex-Trakcja – odwołał się jednak od wyników, twierdząc, że ZUE nie ma odpowiedniego doświadczenia.

Krajowa Izba Odwoławcza uznała te argumenty za uzasadnione. Przetarg trzeba było rozstrzygnąć ponownie, tym razem wybierając Polimex, ale wtedy odwołało się kolejne konsorcjum, które stawało do przetargu. To wszystko opóźnia rozpoczęcie budowy, a że jest ona finansowana ze środków unijnych, musi zakończyć się do roku 2023, pojawiają się więc wątpliwości, czy na pewno zdążymy.

Rok 2020 to także kłopoty z dostawą nowego taboru do Olsztyna – miasto zamówiło tramwaje z Turcji. Z powodu pandemii wciąż nie wszystkie dojechały.

Referenda na Warmii i Mazurach

Fot. P.Getka

Nieudaną okazała się ubiegłoroczna próba odwołania Piotra Grzymowicza ze stanowiska prezydenta Olsztyna. Do referendum, popieranego przez zwolenników Czesława Jerzego Małkowskiego, finalnie nie doszło. W regionie było też kilka innych inicjatyw referendalnych.

W Ostródzie grupa mieszkańców domagała się odwołania Zbigniewa Michalaka z funkcji burmistrza. Zarzucali mu fatalną politykę personalną i brak wizji prowadzenia samorządu oraz planu inwestycji – mówił w styczniu ubiegłego roku pełnomocnik inicjatorów referendum Mariusz Kłokocki.

Do referendum doszło. Jego wynik był jednak nieważny, bo do urn poszło zbyt mało uprawnionych do głosowania. Zbigniew Michalak pozostał na stanowisku.

Nieważne, z powodu niskiej frekwencji, było też referendum przeprowadzone w lipcu w Białej Piskiej. Odwołania burmistrz Beaty Sokołowskiej domagała się grupa mieszkańców, którzy zarzucali jej m.in. brak wizji zarządzania gminą i zatrudnianie osób spoza Białej Piskiej. Sokołowska pozostała burmistrzem.

W październiku za mało osób poszło do lokali wyborczych także w gminie Grunwald. Tam głosowano nad odwołaniem całej rady gminy. Inicjatorom udało się zebrać wystarczającą liczbę podpisów poparcia, więc referendum – ze wszystkimi obostrzeniami związanymi z epidemią – zostało przeprowadzone. Okazało się jednak nieskuteczne – mówił Adam Okruciński, dyrektor elbląskiej delegatury Krajowego Biura Wyborczego.

Referendum planowano również w Kętrzynie. Niektórzy mieszkańcy zarzucali burmistrzowi Ryszardowi Niedziółce niegospodarność, złe inwestycje i zbyt wysoką podwyżkę cen za wywóz odpadów komunalnych. Do głosowania nie doszło. Grupa referendalna zebrała zbyt mało podpisów.

Część mieszkańców Kozłowa w powiecie nidzickim domagała się z kolei odwołania wójta Marka Wolszczaka i całej rady gminy. W uzasadnieniu wniosku jako powody podano m.in. brak inwestycji, podnoszenie podatków i opłat lokalnych oraz narastające zadłużenie. Do referendum nie doszło. Powód? Taki sam jak w Kętrzynie. Grupa inicjatywna zebrała zbyt mało podpisów.

Decyzją Komisarza Wyborczego w Elblągu bezterminowo, ze względu na zagrożenie koronawirusem, odroczone zostało natomiast referendum ws. odwołania burmistrza Pieniężna. Mieszkańcy, którzy chcieli ustąpienia Kazimierza Kiejdo ze stanowiska, skarżą się m.in. na fetor ze składowiska odpadów nieopodal miasta.

Fiaskiem zakończyły się przygotowania do referendum ws. odwołania Piotra Grzymowicza z funkcji prezydenta Olsztyna.

Grupa mieszkańców zarzucała Grzymowiczowi m.in. brak wizji rozwoju Olsztyna, chaos komunikacyjny, czy brak dbałości o zieleń. Pełnomocnikiem inicjatywy referendalnej był Piotr Jastrzębski. Tak odpowiadał na pytania, czy za próbą odwołania Piotra Grzymowicza stoi  Czesław Jerzy Małkowski.

Aktywność Małkowskiego dało się jednak zauważyć. Na początku roku, na spotkaniu ze swoimi zwolennikami, to on zadawał kluczowe pytania.

Inicjatory referendum musieli dostarczyć komisarzowi wyborczemu niecałe 13 tysięcy podpisów poparcia złożonych przez mieszkańców Olsztyna. Przynieśli 14,5 tysiąca jednak okazało się, że 1/3 z nich jest błędna. Na liście były m.in. osoby niepełnoletnie lub nieżyjące, a także mieszkańcy innych miejscowości. Z drugiej strony zbierającym podpisy nie pomógł fakt, że Polska przechodziła wówczas przez pierwszy lockdown.

„Inicjatorzy nie docenili mądrości mieszkańców” – tak prezydent Olsztyna Piotr Grzymowicz komentował fakt odrzucenia wniosku o referendum w sprawie jego odwołania.

Dodajmy, że w zbieranie podpisów pod wniosek o referendum zaangażowali się lokalni politycy Porozumienia Jarosława Gowina. W przypadku rozpisania wyborów byli gotowi wystawić własnego kandydata. Od inicjatywy odcięli się natomiast lokalni działacze Prawa i Sprawiedliwości.

Dworzec Główny w Olsztynie

fot. Przemysław Getka

Czy w Olsztynie zostanie zbudowany nowy dworzec główny? To pytanie, w minionym 2020 roku, zadawaliśmy sobie wielokrotnie.

Ostatnia informacja dotycząca postępów prac nad ewentualną budową obiektu pochodzi z minionego poniedziałku. 28 grudnia PKP ogłosiły, że ruszają z przetargiem na nowy dworzec Olsztyn Główny. Mowa tu o budynku, który zastąpi istniejący gmach, pamiętający lata 70.

Zanim PKP ogłosiły przetarg, wokół dworca głównego PKP w Olsztynie działo się bardzo dużo. Po wielomiesięcznej sądowej batalii sprowokowanej m.in. przez stowarzyszenie Forum Rozwoju Olsztyna, w lutym zapadł wyrok przed Wojewódzkim Sądem Administracyjnym w Warszawie. Ten oddalił skargę FRO na decyzję ministra kultury i dziedzictwa narodowego, który wcześniej odmówił wpisania dworca Olsztyn Główny do rejestru zabytków. Warszawski sąd nie dopatrzył się błędu w decyzji ministra. Następnie resort utrzymał w mocy postanowienie konserwatora i tak – w czerwcu minionego roku – mogliśmy oficjalnie powiedzieć, że dworzec nie jest zabytkiem.

To nie oznaczało jednak końca problemów. PKP forsują bowiem swoją wizję dworca, na którą nie chce zgodzić się spółka Retail Provider, czyli właściciel dworca PKS. A inwestycje powinny być ze sobą powiązane, gdyż miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego wyraźnie mówi, że ma być to zintegrowane centrum komunikacyjne. Próby porozumienia PKP i właścicieli prywatnej spółki w gabinecie prezydenta Olsztyna spełzły na niczym. Przynajmniej oficjalnie.

PKP przedstawiły koncepcję, której się trzymają. Dworzec miałby być nowoczesnym obiektem na planie prostokąta z ciekawym, jasnym dachem – mówił Michał Stilger, rzecznik prasowy PKP.

Retail Provider ma zupełnie inną wizję. Zatrudnieni przez firmę francuscy projektanci wymyślili duże centrum handlowo-usługowe ze strefą rekreacyjną i biurową. Ich pomysł zakłada stworzenie całego kompleksu budynków, w tym również tych obsługujących pasażerów kolei i autobusów. O szczegółach mówili projektanci Jocelyn Fillard oraz Nicolas Roques.

Pomysł zakłada jednak zabudowę części działek należących wciąż do PKP, które nie są zainteresowane ich przekazaniem lub sprzedaniem. Dworzec musiałby też być obrócony o 90 stopni i stanąć do torów krótszym bokiem. To dla PKP wizja nie do przyjęcia. Polskie Koleje Państwowe utrzymują jednak, że są w stanie zbudować tunel, który połączy ze sobą dwa obiekty.

Porozumienia między kolejarzami, właścicielami dworca PKS a miastem nie widać. Polskie Koleje Państwowe zdają się jednak najsprawniej realizować swoje założenia. Czy spółka Retail Provider będzie próbowała blokować tę inwestycję, czy może raczej dopasuje do niej swój projekt? Tego oficjalnie – przynajmniej na razie – nie wiadomo.

 

 

Autorzy: M. Lewiński/A. Piedziewicz
Redakcja: Ł. Sadlak/B. Świerkowska-Chromy

Przeczytaj poprzedni wpis:
Rok 2020 w Polsce i na świecie. Co zapamiętamy najlepiej?

Chyba nikt nie ma wątpliwości, że najważniejszym wydarzeniem minionego roku była pandemia koronawirusa, co przedstawiliśmy w artykule Koronawirus zdominował 2020 rok. Jak przeżyliśmy czas pandemii?  2020...

Zamknij
RadioOlsztynTV