Strona główna Radio Olsztyn
Posłuchaj
Pogoda
Olsztyn
DZIŚ: 9 °C pogoda dziś
JUTRO: 2 °C pogoda jutro
Logowanie
 

Gdzie są granice prywatyzacji przestrzeni publicznej? Posłuchaj debaty Polskiego Radia Olsztyn

Czy bogatemu wolno więcej? Na ile może pozwolić sobie prywatny inwestor przy planowaniu nowego obiektu? Gdzie go może postawić? I gdzie są granice prywatyzacji przestrzeni publicznej?

Odpowiedzi na te i inne pytania szukali goście Andrzeja Piedziewicza i Marka Lewińskiego. W debacie publicystycznej Polskiego Radia Olsztyn wzięli udział:

  • Grażyna Stabelska – zastępca dyrektora Wydziału Rozwoju Miasta i Budownictwa w olsztyńskim ratuszu,
  • Elżbieta Zębek z Wydziału Prawa i Administracji UWM, zajmująca się prawem ochrony środowiska

oraz olsztyńscy radni z Komisji Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska:

  • Maciej Tobiszewski – Prawo i Sprawiedliwość
  • Robert Szewczyk – Platforma Obywatelska

Posłuchaj debaty Polskiego Radia Olsztyn

Andrzej Piedziewicz: Olsztyn, jezioro Ukiel, zatoka Miła. 5 lat temu prywatny inwestor postawił tam apartamentowce? Formalnie są to pensjonaty tyle, że z mieszkaniami na sprzedaż. Teraz, nieopodal, ten sam inwestor szykuje kolejną, analogiczną inwestycję. Podobnie dzieje się w Wielkopolsce, gdzie w pobliżu jeziora budowane są pensjonaty. Inwestor chce apartamenty sprzedawać, a nie wynajmować, choć plan zagospodarowania przewiduje tam miejsce na usługi turystyczne i rekreacyjne. Analogiczna sytuacja jest na warszawskim Mokotowie.

Marek Lewiński: Co wolno nam wybudować nad brzegiem jeziora?

Elżbieta Zębek: Wolno dużo. Większość jezior jest własnością Skarbu Państw. Prawo wodne reguluje kwestie dostępu do wód publicznych. Najczęściej nieruchomości te są grodzone do linii brzegowej, czyli nie ma odstępu 1,5 metra.

Andrzej Piedziewicz: Taki odstęp powinien być zachowany nad tymi jeziorami, które należą do Skarbu Państwa.

Elżbieta Zębek: Tak, bo jezioro Ukiel jest takim jeziorem.

Andrzej Piedziewicz: To problem nie tylko jeziora Ukiel i Olsztyna. Inne gminy na Warmii i Mazurach mają jeszcze większy problem z grodzeniem dostępu do jezior. A jak jest z budowaniem czegokolwiek nad brzegiem jeziora. Czy tu także musi być zachowana jakaś odległość od linii brzegowej?

Elżbieta Zębek: Jeżeli są to obszary prawem chronione, to według ustawy o ochronie przyrody powinno się zachować 100 metrów od linii brzegowej.

Andrzej Piedziewicz: Czyli ja Andrzej Piedziewicz nie mogę kupić sobie działki nad jeziorem i postawić 5 metrów od brzegu domu, ale pensjonat już mogę?

Elżbieta Zębek: No… to trudne pytanie…

Elżbieta Zębek z Wydziału Prawa i Administracji UWM. Fot. BSC

Andrzej Piedziewicz: No właśnie. Jak państwo oceniacie inwestycje, o których wspomnieliśmy na początku (…) Teren chroniony, rekreacyjny, a tymczasem powstaje pensjonat a tak naprawdę apartamentowiec z mieszkaniami na sprzedaż.

Maciej Tobiszewski: Inwestorzy wykazują się wielką inwencją twórczą. Wykorzystują sytuacje hydrologiczną z cofaniem się linii brzegowej ze względu na opadanie wód. Jak lustra wody cofnęły się 3-4 metry to inwestorzy prywatni, którzy mają wenę twórczą stawiają płyty, albo pomagają przyrodzie (…) Uważam, że inwestycja nad zatoką Miłą jest bardzo problematyczna i kontrowersyjna (…) Jest to jawne naruszenie umowy między deweloperem i miastem.

Andrzej Piedziewicz: Mamy prywatyzowanie przestrzeni publicznej?

Maciej Tobiszewski: W żadnym wypadku, ale de facto tak się dzieje.

Maciej Tobiszewski: Czy miasto w takim wypadku może cokolwiek zrobić? Plan zagospodarowania mówi, że pensjonat można postawić.

Grażyna Stabelska: Wszystkich obywateli obowiązuje miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego, jako prawo miejscowe i nie odnosi się ono do głębokości portfela (…) Wiadomo, ze inwestorem dużej inwestycji będzie ktoś zamożniejszy (…) Mamy plan zagospodarowania przestrzennego z 2009 roku, który w dużej części był powtórzeniem zapisów z 2001 roku i naszym celem była budowa obiektów sportowych, rekreacyjnych, pensjonatów, kawiarni i gastronomii po to, aby użytkowników zagospodarowania jeziora było jak najwięcej. Pojawiło się coś co się nazywa kondo-hotel. Są to budynki mieszkalne, ale zarządzane jak obiekty hotelowe (…) Są miasta, które dopuściły kondo-hotele. My w naszym planie z 2009 roku świadomie tego nie zrobiliśmy. Oczekiwaliśmy, że będą budowane niewielkie pensjonaty, które będą się składały z pokoi na wynajem (…) apetyty naszych inwestorów zmierzają jednak w stronę kondo i mamy spory prawne.

Grażyna Stabelska – wicedyrektor Wydziału Rozwoju Miasta i Budownictwa w olsztyńskim ratuszu. Fot. BSC

Marek Lewiński: Czy w Olsztynie inwestycje powstają w zgodzie z ochroną środowiska? A jeśli nie, to czy są w ogóle w Polsce przykłady takich miast?

Elżbieta Zębek: W wielu gminach prowadzona jest gospodarka prośrodowiskowa, aczkolwiek wszędzie te przepisy są naruszane. Prawo często nie jest kompatybilne. Ustawodawca odsyła z jednego aktu prawnego do drugiego (…) Współczuje pracownikom samorządu terytorialnego jeśli mają podjąć konkretną decyzję. Przepisy są wszędzie łamane (…)

Marek Lewiński: Co w Olsztynie nie wyszło, że zamiast ładnych, małych pensjonatów będziemy mieli duże budynki.

Robert Szewczyk: Olsztyn od kilku lat otwiera się na jeziora, których ma dużo w swoich granicach. Inwestycje, które powstały nad jeziorem pokazały, że były oczekiwane. Kiedy wybudujemy ulice Żurawią i Perkoza, domkniemy ścieżki rowerowe dookoła Jeziora Krzywego zostanie niewielki fragment czarnego szlaku między Łupstychem a plażą miejską. Dużo rzeczy wychodzi, staramy się jeziora przywracać mieszkańcom (…) , ale jeżeli będziemy podróżowali ścieżkami dookoła jeziora, to trafimy na przykłady gdzie jej p[oprowadzenie było problematyczne, począwszy od ulicy bałtyckiej i hotelu z restauracją przy samym jeziorze. Mówimy o znanej restauracji w Olsztynie, która wybudowana jest de facto na jeziorze i to parę centymetrów nad taflą wody. Były problemy nawet, że jest ona zatapiana przy wyższych stanach wód. Te problemy widać, ale uważam, że dzisiaj inwestujemy na tyle dużo w jeziora, że możemy być dumni (…)

Robert Szewczyk – olsztyński radny PO. For. BSC

Andrzej Piedziewicz: czy jesteśmy skazani na to, aby w takich newralgicznych miejscach jak Zatoka Miła uchwalać plany, które będą mówiły wprost: teren zielony i nic więcej ani żadnego pensjonatu, ani restauracji?

Robert Szewczyk: Często tak właśnie robimy. Mamy studium które określa, gdzie co może być(…) Mamy np. Gutkowo i tę słynną skarpę od strony jeziora, która od lat domaga się zabezpieczenia. Jest tam mnóstwo problemów, współwłaścicieli, wychodzenie ze współwłasności (…) i ta skarpa jest obcinana, bo brakuje planu kompleksowego zagospodarowania przestrzennego (…) Ostatni taki dokument przyjęliśmy dla wsi Łupstych wokół Jeziora Krzywego (…)

Marek Lewiński: To wszystko prowadzi nas do kwestii zasadniczej. Na ile prywatny właściciel terenu może sobie pozwolić na własnej działce, a na ile powinno wskazać to miasto? Trudno nie odnieść się do niezagospodarowanego terenu między Nagórkami a Jarotami w Olsztynie. Prywatny inwestor chce tam wybudować galerię handlową. Ale pojawia się problem. Obowiązujący tam plan zagospodarowania dopuszcza galerię, ale kilka razy próbowali go zmienić radni. 3 lata temu powstał projekt, który w końcu udało się przegłosować, jednak uchwałę unieważnił wojewoda. Kolejny projekt powstał 2 lata temu. Podzielono go jednak na 3 części. Jedna z nich daje możliwość wybudowania galerii. Ale nie w takim kształcie jaki zaplanował inwestor, który wydał już okrągłą sumę na projekt. Miasto powinno w ten sposób blokować inwestycję?

Maciej Tobiszewski: Obecnie na tym terenie obowiązuje plan z 1997 roku (…) Planiści za bardzo się nie garną, żeby pracować z olsztyńskim urzędzie miasta (…) Inwestor kupił tę działkę 5 lat temu i miał zielone światło na to, żeby ta galeria tam była (…) nawet jak patrzymy na projekt z 2015 roku to widać, że jest podzielony na 3 części, w jednej z tych części miała być galeria. Uważam, że jeżeli pan prezydent dał zielone światło inwestorowi, który wydał pieniądze, potem 1,5 miliona wydał na projekt (…) to ta inwestycja powinna dojść do skutku (…) Ci ludzie nie odpuszczą, bo zbyt dużo tam zainwestowali i miasto będzie miało kłopoty (…) obojętnie czy ja się z tym zgadzam, czy nie to nie można się z takich rzeczy wycofywać, bo w świat (…) pójdzie opinia, że z Olsztynem nie można poważnie rozmawiać (…)

Maciej Tobiszewski – olsztyński radny PiS. Fot. BSC

Robert Szewczyk: Po to jest radia miasta i prezydent żeby pilnował interesów mieszkańców, a zadajemy sobie pytanie: co jest interesem mieszkańców na tym terenie? Jest to zbyt duży teren, zamieszkany przez dużą liczbę osób, żebyśmy mogli odpowiadać na każde życzenie dewelopera (…) skończyły się czasy marketów na kształt wielkich parkingów wyglądających jak lotniska i olbrzymich hal. Ten projekt niestety do tego typu należy. Wsłuchujemy się w głos mieszkańców, którzy nie do końca tego sobie życzą (…) Jesteśmy w trakcie procedury planistycznej, trwają konsultacje społeczne nad tym projektem (…) Domagamy się aby to co powstaje na terenie Olsztyna było dobrej jakości i odpowiadało potrzebom mieszkańców.

Elżbieta Zębek: Prawo nie działa wstecz (…) Trzeba rozważyć interesy publiczne i interesy inwestora.

Grażyna Stabelska: Plan z 1997 roku pozwalał na budowę centrum handlowego. Tylko projekt, który nam przedłożono przekraczał te możliwości, które były w planie zagwarantowane. Inwestor chciał więcej niż pozwalał mu plan. Czekał na to, że nowy plan pozwoli mu na to więcej i te dwa działania nieco się rozminęły (…) Wojewódzki Sąd Administracyjny jednoznacznie stwierdził, że centrum handlowe może być wybudowane na terenie do tego przeznaczonym, a na terenie gdzie była baza PUDIZ nie wolno budować parkingu, ponieważ może on potencjalnie pogorszyć stan środowiska, a na to plan nie pozwala.

Maciej Tobiszewski: Jeżeli chodzi o zagospodarowanie terenów blisko jezior to jest nasze wspólne dobro i każdy ma święte prawo z tego korzystać. Natomiast jeśli chodzi i zagospodarowanie Nagórek i Jarot (…) to zgadzam się z tym co państwo powiedzieli o stanie prawnym. Jeśli pewne obietnice się poczyniło, to trzeba się było nad tym zastanowić a nie teraz zmieniać zdanie. (…)

Robert Szewczyk: Mam nadzieję, że będziemy rządzić dalej i uchwalać takie plany, których mieszkańcy oczekują, a nie takie których oczekują inwestorzy i lobbują wśród radnych.

Od prawej: Elżbieta Zębek z Wydziału Prawa i Administracji UWM, Grażyna Stabelska – wicedyrektor Wydziału Rozwoju i Budownictwa w olsztyńskim ratuszu i Andrzej Piedziewicz. Fot. BSC

Od prawej: radny PiS Maciej Tobiszewski, radny PO Robert Szewczyk i Marek Lewiński. Fot. BSC

 

(bsc)

Więcej w Olsztyn, debata, inwestycje, inwestor
Roman Kołtoń: Na stadionie Stomilu można nakręcić film o tamtych czasach

  Było sporo o sportowym marketingu, ale przede wszystkim o tym - wykorzystywanym w piłce nożnej. W Olsztynie zakończyła się konferencja pod hasłem "Efektywność w sporcie...

Zamknij
RadioOlsztynTV