Strona główna Radio Olsztyn
Posłuchaj
Pogoda
Olsztyn
DZIŚ: 14 °C pogoda dziś
JUTRO: 20 °C pogoda jutro
Logowanie
 

Audycje w języku ukraińskim – listopad 2020

Fot. Anna Styrańczak

Audycje w języku ukraińskim dotyczą życia tej mniejszości na Warmii i Mazurach. Zbieramy codzienne informacje, ale poruszamy także tematy kulturalne i religijne. To doniesienia nie tylko z Polski, ale również prosto z Ukrainy.

Audycji można słuchać od poniedziałku do piątku o godzinie 10.50 i 18.10 oraz w każdą sobotę o 10.50. Emitowane są z nadajnika w Miłkach koło Giżycka na 99,6 FM. Wszyscy słuchacze z regionu mogą posłuchać magazynu „Od niedzieli do niedzieli” na 103,2 FM w każdą niedzielę o 20:30. Zapraszają: Jarosława Chrunik, Hanna Vasylevska i Sergiusz Petryczenko.

30.11.2020 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Dobry wieczór, drodzy słuchacze! Po raz drugi witam was na antenie Polskiego Radia Olsztyn. Przed mikrofonem – Jarosława Chrunik. W naszym programie „Kamo hriadeszy” (tak jak i w przedpołudniowym) skupimy się na dwóch tematach: kolejnej rocznicy Wielkiego Głodu na Ukrainie i utworzeniu nowej Olsztyńsko-Gdańskiej Eparchii UCGK w Polsce.

(-)

Po długich dziesięcioleciach przemilczania i ukrywania prawdy o Wielkim Głodzie na Ukrainie w latach 1932-33 teraz nareszcie można mówić o nim prawdę, opartą na dokumentach. Oczywiście, prawdziwych rozmiarów tej z zimna krwią zaplanowanej na niesłychaną skalę zbrodni pewnie nigdy nie poznamy; w apogeum holokaustu nikt już nie liczył ofiar, nawet nie było komu ich grzebać. Możemy dziś tylko powiedzieć, że w niesłychanych męczarniach zmarło z głodu kilka milionów Ukraińców. Dziś winni jesteśmy pamięć zamordowanym, dlatego co roku, zawsze w czwartą sobotę listopada, na całym świecie odbywają się uroczystości upamiętniające ofiary tej zbrodni. W cerkwiach odprawiane są liturgie i panachydy w intencji ofiar, a w domach ludzie zapalają świece pamięci. Był to pierwszy temat, o który zapytałam olsztyńskiego proboszcza, ks. Jana Hałuszkę:

(-)

Chciałam księdza o to zapytać: gdy ksiądz stoi przy ołtarzu, myśli o tych ludziach – były ich miliony, tych, którzy zginęli taką straszną śmiercią – co ksiądz wtedy czuje?
Myślę, że nam trudno jest to zrozumieć i wyobrazić sobie, ile to ludzi zmarło. Bo mówimy: milion, siedem milionów, ale gdyby tak zacząć liczyć i ustawiać jeden za drugim, to jest to tak wielka liczba ludzi, że trudno nam to sobie uzmysłowić. I to zresztą wszyscy mówią, że jest to najbardziej urodzajna ziemia, a ludzie tak zrobili, że inni ludzie nie mieli co jeść. I myślę, że też gdy modlimy się za te ofiary, to oczywiście z jednej strony oddajemy hołd tym, którzy zginęli – dlatego, że byli Ukraińcami, że bronili swojej ziemi, bo chcieli ją uprawiać i dawać chleb nie tylko dla swoich rodzin, ale też dla innych. Dlatego ich zamordowano taką straszną śmiercią. Powinniśmy o nich pamiętać, ale też powinniśmy dziękować za to, co mamy teraz. Bo bardzo często tego nie doceniamy. Oczywiście, chcemy jak najwięcej, ale zapominamy, że to minimum każdy z nas ma. I na pewno możemy podzielić się z tymi, którzy potrzebują tej pomocy teraz. A z pewnością obok nas są naprawdę potrzebujący. Ja nie mówię o tych, którzy nie chcą pracować i czasami stoją pod sklepem prosząc o to czy tamto. Ale mówię o tych ludziach, którzy różnie mają w swoim życiu, mają ciężko i nie mogą zapracować dla siebie czy tym bardziej dla swoich dzieci na kawałek chleba. Myślę, że o tym też powinniśmy pamiętać i żebyśmy umieli, tym bardziej jako Ukraińcy, którzy tak wiele przeszliśmy, żebyśmy umieli dzielić się z innymi.

(-)

Po tych smutnych rozmyślaniach teraz czas na radośniejszą rozmowę. W środę, 25 listopada, w dniu, gdy wspominamy męczennika Jozafata, papież Franciszek ogłosił utworzenie trzeciej eparchii UCGK w Polsce – olsztyńsko-gdańskiej. Nowym biskupem będzie ks. dr Arkadiusz Trochanowski, jego siedziba będzie się znajdowała w Olsztynie, a tym samym olsztyńska cerkiew staje się katedrą:

Czy ksiądz już się przyzwyczaił, że jest proboszczem katedry?

Jak to jest w dekrecie wykonawczym, jestem ipso facto, czyli z z samego nadania. Będzie zupełnie inaczej, gdy już będzie biskup na miejscu, gdy oczywiście dojdą jeszcze inne obowiązki. Jak długo to będzie? Nie wiem, to wszystko zależy od bardzo wielu różnych spraw. Tak że na razie nie odczuwam tej zmiany, ale na pewno odczuwam już to, że będzie biskup, bo musimy powoli przygotowywać naszą cerkiew, naszą katedrę do tego, żeby tu odbyła się chirotonia, czyli święcenia, a potem ingres naszego biskupa i zrobić wszystko, żebyśmy mogli naprawdę w tym niełatwym czasie pandemii umieli tak to wszystko zorganizować, żeby wszystko obyło się bez problemów, ale żeby było dostojnie. Żebyśmy mogli w ten dzień powitać Jego Ekscelencję i oddać chwałę Bogu za to, że mamy biskupa na miejscu, że możemy teraz już w inny sposób chwalić Pana za to, że możemy – tak jak to było w liście naszych biskupów – pokazać naszą większą rangę, poziom naszej cerkwi, że będzie biskup w Olsztynie. Chociaż na pewno nasze serce będzie zawsze w Przemyślu – to jest nasza ziemia rodzinna – przy tych naszych biskupach, którzy tam są: przy seniorze Janie i przy obecnym metropolicie Eugeniuszu. Za tę pracę, którą włożyli i że dzięki nim możemy dzisiaj cieszyć się tym rozwojem naszej Cerkwi tu, na Warmii i Mazurach.

No, właśnie, bo widzi ksiądz, mamy obecnie takie nieprzyjemne sytuacje, wydarzenia, w ogóle w Kościele katolickim, natomiast nasz idzie jakby pod prąd. My się rozwijamy, nas jest coraz więcej, to widać choćby po naszej olsztyńskiej cerkwi, że ludzi jest więcej, niż było kiedyś – kilka, kilkanaście lat temu. Czyli tak jakby działo się coś odwrotnego.

Tak. Chociaż obecnie ta pandemia wszystko trochę zmieniła, jest inaczej, ale jak mówi Jego Świątobliwość Swiatosław – dla cerkwi kwarantanny nie ma. My musimy pracować, musimy odnaleźć się w tej innej rzeczywistości. Myślę, że to widać, gdy rozmawiamy z naszymi ludźmi, że oni jednak tak nie myślą, jak można usłyszeć w tych radykalnych, ekstremalnych wypowiedziach. Tu jest ta miłość do naszej cerkwi, oni rozumieją te problemy i my też rozumiemy ludzi. To nie są łatwe problemy, musimy nad tym pracować, musimy umieć wyjaśnić, dlaczego tak powinniśmy patrzeć, żebyśmy naprawdę zawsze pozostawali wierni Bogu, bo musimy zrozumieć, że wtedy dobro będzie z nami i to dobro będziemy przekazywali innym. Dlatego daj Boże, żeby jak najmniej dotykała nas ta sekularyzacja, żebyśmy umieli być z naszymi wiernymi. I właśnie – jest biskup tu na miejscu i może inaczej na to spojrzeć, patrząc już stricte już na nasze tutaj terytorium, lepiej nas prowadzić i pokazywać tę drogę, którą powinniśmy iść i żebyśmy rozumiejąc to, umieli wybierać to, co dla nas jest najlepsze.

Wydaje mi się, że to, że unikamy i udało nam się mimo wszystko uniknąć tych wstrząsów, które następują i w Europie Zachodniej, i obecnie też w Polsce… czy to nie jest wynik tego, że przyszło nam przeżywać bardzo ciężkie lata. Nam, mam na myśli – naszym rodzicom, dziadkom po 47-mym roku, gdy cerkiew była w podziemiu, potem tak ciężko było odbudować całą strukturę, a nasi księża zawsze byli blisko ludzi. Czyli wy byliście blisko nas, my byliśmy blisko was, mówię o księżach i o wiernych i wydaje mi się, że to właśnie pomogło nam uniknąć tych bardzo nieprzyjemnych i poniżających godność człowieka wydarzeń. Tak jakbyśmy byli w całkiem innym świecie, lepszym.

Na pewno patrząc na KRK, czy na Kościół Prawosławny, to nas praktycznie nie było po 47-mym roku. My na różne sposoby musieliśmy umieć odnaleźć się w tej niełatwej rzeczywistości. To jest też praca tych księży, którzy byli tu, na północy. Oni też nie mieli latwo, nie mogli iść tak po prostu jak my iść i odprawiać w języku ojczystym, w rodzimym obrządku liturgię, ale jednak ludzie umieli odnaleźć tych księży, umieli przyjść do nich, żeby odprawiali, a oni też… oczywiście, zaczął ks. Ripecki, ale potem zaczęli też inni odprawiać i to na pewno nas jednoczyło. To, co nieraz mogliśmy usłyszeć w Chrzanowie – że ludzie ze Szczecina jechali, żeby tylko wysłuchać naszej liturgii, żeby tam ochrzcić dziecko, żeby tam wziąć ślub. To był taki niedobry moment dla nas, ale umieliśmy odnaleźć to, co było dla nas najważniejsze i dzięki temu, że nasi rodzice nam to pokazali, to obroniliśmy to. Teraz myślę, że to procentuje – to, że umieliśmy skupiać się przy cerkwi. Zaznaliśmy nieszczęść i dlatego inaczej teraz to wszystko przeżywamy. Oczywiście, to nie znaczy, że nic złego nas nie dotyka, ale z pewnością inaczej na to wszystko patrzymy. Umiemy na swój sposób docenić to, co jest nasze, jak się tego trzymać i umiemy też docenić Boga w naszym życiu i pamiętać, że gdy będziemy blisko Niego, będziemy mogli wytrwać i przeciwstawić się różnym złym rzeczom, a przez to niech On pokazuje nam dalszą drogę. Na pewno teraz będzie może nie coraz gorzej, ale świat będzie inny. I my w tym innym świecie musimy umieć się odnaleźć i dalej – tak jak kiedyś nasi rodzice umieli szukać swojej cerkwi, swego księdza, żebyśmy nadal szukali – w innym wymiarze, ale cerkwi, księdza w naszym życiu, żebyśmy wiedzieli, jak dalej iść.

I teraz chcę zadać księdzu pytanie, które każdy, a na pewno większość, jeśli nie wszyscy sobie zadają: ksiądz zna ks. Arkadiusza Trochanowskiego. Jaki on jest? Jakiego biskupa mamy oczekiwać?
No, uczyliśmy się razem w seminarium, on był o trzy lata ode mnie starszy. W latach, chociaż jesteśmy w tym samym wieku, tak że bardzo dobrze wspominam go jako kolegę, którego można było poradzić się (bo był na wyższym roku) i on też chciał pomóc nam, bo wiadomo – każdy przychodzi z różnych stron, czegoś nie wie, jak się w seminarium odbywa. Zawsze też był chętny do różnych prac, nie tylko w seminarium, ale też na wakacjach – i z młodzieżą, na Sarepcie, i później tez jako ksiądz. Chociaż byliśmy w różnych eparchiach, nasze drogi jakby troszkę się rozeszły, ale kontakt zawsze był, bo zjeżdżaliśmy się przynajmniej raz w roku na rekolekcje. Dlatego myślę, że jako młody ksiądz, a teraz biskup będzie fajnym biskupem nie tylko dla starszych ludzi, ale dla wszystkich wiernych – i dla młodzieży, i dzieci. I myślę, że potrafi tak nas wszystkich przyciągnąć – i duchowieństwo, i zgromadzenia zakonne, i wiernych, i pod względem wiekowym – do siebie, żeby wskazać poprzez swoją posługę biskupią na Jezusa, że wszyscy jesteśmy powołani przez Jezusa Chrystusa. Każdy z nas ma inny status, ale dla Boga wszyscy jesteśmy równi. I on z pewnością zrobi to bardzo dobrze.

(-)

I tym optymistycznym stwierdzeniem olsztyńskiego proboszcza, ks. Jana Hałuszki zakończymy dzisiejsze spotkanie. Była z wami Jarosława Chrunik, a ponownie usłyszymy się jutro o godz. 10.50. Miłego wieczoru, drodzy słuchacze! (jch/kos)

30.11.2020 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, drodzy słuchacze! Witam was w poniedziałek na antenie Radia Olsztyn w ostatnim dniu przedostatniego miesiąca roku – 30 listopada; w studiu – Jarosława Chrunik. Za nami – bardzo intensywny tydzień, nasycony wydarzeniami zarówno radosnymi, jak i smutnymi. Jednak my jak zawsze rozpoczniemy od kalendarza historycznego; tam też jest dzisiaj kilka ciekawych dat:

(-)

30 listopada 2013 roku „Berkut” dokonał brutalnej pacyfikacji Euromajdanu w celu oczyszczenia placu z uczestników protestu pokojowego. Tak rozpoczęła się Rewolucja Godności na Ukrainie.

(-)

1951 r. urodził się Nazarij Jaremczuk – ukraiński piosenkarz, znany z wykonania takich piosenek, jak „Ojciec i matka”, „Kwiat maciejki”, „Czerwona ruta”, „Wodohraj”, „Smerekowa chata”, Stożary”, „Gaj, zielony gaj”, „Rodzina”. „Pójdę w góry wysokie”, „Piosenka będzie między nami”, „Hej, kozacy” i wiele innych.

(-)

A kto tego dnia odszedł do lepszego świata?

1872r. zmarł Iwan Własenko – ukraiński budowniczy, cieśla. Był przedstawicielem galicyjskiej szkoły budownictwa ludowego. Jest autorem szeregu drewnianych cerkwi na Zachodniej Ukrainie.

(-)

1937 r.zmarł Borys Herasymowycz – ukraiński astronom, jeden z pierwszych i wybitnych fizyków-teoretyków i specjalistów w dziedzinie astronomii gwiazdowej. Został rozstrzelany podczas represji stalinowskich.

(-)

1983 r. zmarł Anatolij Kos-Anatolski – kompozytor ukraiński; szeroko wykorzystywał muzyczne osiągnięcia Łemków; aranżował piosenki łemkowskie, które z sukcesem wykonuje kapela chóralna „Łemkowyna”.

(-)

Dzisiaj świętują: Grzegorz, Michał i wszyscy urodzeni 30 listopada. Wszystkiego najlepszego!

(-)

W sobotę, 28 listopada Ukraińcy na Ukrainie i na całym świecie obchodzili Dzień Pamięci Ofiar Głodu. Tradycyjnie w cerkwiach odprawiane były panachydy, a o 16-tej godzinie w oknach ludzie zapalali świece pamięci. Jak podaje espreso.tv, Patriarcha Bartłomiej potępił sztucznie zorganizowany głód i odprawił panachydę w intencji ofiar tej tragedii. Informuje o tym Ambasada Ukrainy w Stambule, która udostępniła tekst homilii patriarchy na FB. „Ukraiński termin „Hołodomor” podkreśla ludzki głód, diabelski projekt systemu stalinowskiego, który – jak dobrze zaplanowane ludobójstwo, zwłaszcza ludzi wierzących – miał wykorzenić wiarę chrześcijańską i kościół prawosławny. Podczas, gdy ludzie umierali z głodu, reżim radziecki eksportował swoje plony w świat. W ten sposób fałszywie udawał kwitnący kraj”, – powiedział Bartłomiej. „Powinniśmy potępić Hołodomor, żeby takie okrucieństwa nie powtórzyły się w historii ludzkości”, – apelował patriarcha.
Premier Kanady też wystąpił ze zdecydowanym oświadczeniem w Dzień Pamięci Ofiar Głodu, – informuje „Europejska Prawda”. „Od 1932 do 1933 roku radziecki reżim totalitarny Józefa Stalina wywołał na ukrainie przerażający głód – ludobójstwo, mające na celu złamanie ducha narodu ukraińskiego, wymazać jego tożsamość i powstrzymać jego dążenie do wolności i niezależności. Miliony umarły z głodu, wiele z nich – to dzieci. Inni zostali aresztowani, deportowani lub straceni w ramach tej okrutnej kampanii”, – powiedział Justin Trudeau. W obliczu takiego okrucieństwa Ukraińcy wytrwali, podkreślił kanadyjski premier. „Twardo trzymali się swego języka i swojej kultury, nie bacząc na wszelkie próby reżimu tłumienia ich i prześladowania. W 1991 roku, po ponad półwieczu radzieckiego ucisku i rządów, Ukraina ogłosiła niepodległość”, – oznajmił szef kanadyjskiego rządu.

Ambasador Unii Europejskiej na Ukrainie Matti Maaasikas w Dniu Pamięci Ofiar Głodu powiedział, że reżim stalinowski zabił miliony niewinnych Ukraińców. Powiedział, że w tym dniu czyta książkę Anne Applebaum „Czerwony Głód”, poświęconą historii Hołodomoru 1932-1933.

Minister spraw zagranicznych Ukrainy Dmytro Kułeba wcześniej apelował o kontynuowanie walki o doniesienie na świecie prawdy o Hołodomorze 1932-1933 oraz uznanie go za ludobójstwo narodu ukraińskiego.

(-)

I na koniec – trochę radości. Pewnie do wszystkich dotarła już wiadomość o tym, o czym słyszeliście w naszym programie w czwartek, a mianowicie: w środę, 25 listopada, w dniu liturgicznego wspomnienia o męczenniku Jozafacie, papież Franciszek ogłosił utworzenie nowej Olsztyńsko-Gdańskiej Eparchii w Polsce. Biskupem urzędującym nowo utworzonej eparchii został mianowany ks. dr Arkadiusz Trochanowski, koszaliński dziekan i proboszcz w Wałczu. Siedzibą nowej eparchii greckokatolickiej w Polsce jest miasto Olsztyn. Następnego dnia, w czwartek, po liturgii olsztyński proboszcz ks. Jan Hałuszka przeczytał dekret o utworzeniu Eparchii Olsztyńsko-Gdańskiej UCGK. Dla wiernych jest to wielka radość i jednocześnie bardzo ważny moment historyczny:

– Niespodzianka! Dla mnie – naprawdę!

– Wszyscy wiedzieli, wszyscy czekali, długo czekali i tak jak zawsze w życiu bywa – gdy już tak przestajemy czekać, to to się staje. Piękne święto, w dzień świętego męczennika Jozafata; tak że myślę, że to wielka radość – zwłaszcza dla nas w Olsztynie.

– Radość?

– No, oczywiście, że tak! Jak nie raz już myśleliśmy, że może kiedyś będzie w Olsztynie i doczekaliśmy się tego, że będzie w Olsztynie biskupstwo!

(-) Fragment liturgii

(-)

Wieczorem usłyszycie o tym więcej, a teraz – czas się pożegnać. Była z wami Jarosława Chrunik; życzę wam miłego dnia i do usłyszenia wieczorem o godz. 18.10. wszystkiego dobrego, drodzy słuchacze! (jch/apod)

28.11.2020 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Dziś 28 listopada w dzień pamięci ofiar Wielkiego Głodu na Ukrainie tradycyjnie upamiętniają zmorzonych głodem, chwilą milczenia i modlitwą, odprawiają nabożeństwa wspominkowe, wspominając zabitych przez komunistyczny totalitarny reżim współobywateli. Tysiące dzieci na Ukrainie, rodziny których ucierpiały od wojny przeprowadzą święta bez ojca. Żeby ucieszyć ich podarunkami, w Warszawie po raz ósmy zorganizowano akcję „święta bez taty”. Olsztynianie przyłączają się. Z wami Hanna Wasilewska. Witam.
(-)
Dziś 28 listopada w dzień pamięci ofiar Wielkiego Głodu na Ukrainie tradycyjnie upamiętniają zmorzonych głodem, chwilą milczenia i modlitwą, odprawiają nabożeństwa wspominkowe, wspominając zabitych przez komunistyczny totalitarny reżim współobywateli. Wszyscy Ukraińcy mogą dołączyć się do akcji zapalając świeczkę pamięci o 16:00 według czasu kijowskiego przeprowadzać chwile milczenia i postawić na parapecie zapaloną świeczkę. Rodzina Ałły mieszka w Olsztynie prawie 3 lata. Ukraińcy Żytomerza dobrze pamiętają opowieści swoich dziadków, które przeniosą i przez swoje życie, bo tak nie można zapomnieć – przyznaje Ałła. Jej babcia urodziła się w tym strasznym 1933 roku:
Słyszałam historię swojej babci i prababci, która w 1932 roku była ciężarna. Mieszkały we wsi Andruszówka w obwodzie żytomierskim z mężem, moim pradziadkiem Iwanem, który w tym czasie pracował w kołchozie i kierował…w ten sposób był możliwość wykarmić się, bo moja prababcia w 1933 urodziła moją babcię.
-A czy ona miała dzieci oprócz twojej babci, jakieś maleńkie, czy starszą była w rodzinie?
-Moja babcia była starsza, ma jeszcze 3 siostry i one urodziły się już później.
Babcia Ałły przeżyła tylko dzięki dziadkowi, który karmił rodzinę botwiną:
-Moja rodzina przeżyła tylko dzięki temu, że pradziadek miał możliwość przynieść botwinę i z tego gotowali jedzenie.
-A co to jest botwina?

-To takie liście od buraków. Sąsiedzi, w ogóle ludzie jedli zgniłe kartofle i jak wyzbierali kartofle z ziemi to gdzieś tam szukali tego co zostało, korzonki jakieś i w ogóle słyszałam historię jak jedli, matki gotowały, znajdowano gdzieś tam kości dzieci. Ciężko o tym mówić, nawet mówić, że to możliwe. Opowiadano mi, ze potem znajdowano kości dzieci gdzieś na podwórzu; gotowali jedli.
Obecnie wychowując córkę Ałła stara się zaszczepić w dziecku najważniejsze wartości i oczywiście dzielić się opowieściami babci:
Alisia ma teraz 9 lat, kiedy o tym mówimy, nie opowiadam strasznych historii, no na pewno z czasem przyjdzie na to czas, my porozmawiamy o tym; ale w ogóle od czasu do czasu rozmawiamy o tym, żeby dziecko rozumiało też, że wszystko kosztuje i trzeba cenić, i nie można wyrzucać chleba; jak mnie uczyli od dzieciństwa, wspominamy tych, którzy umarli i tych, którzy nacierpieli się.
(-)
Dziś odprawią nabożeństwo i zapalą świeci Ukraińcy w domach na całym świecie, oczywiście tu na Warmii i Mazurach. W olsztyńskiej cerkwi greckokatolickiej o 16:00 pokazana będzie krótka prezentacja o wielkim głodzie 1932-1933, a potem odprawione będzie nabożeństwo za ofiary głodu i zapalone zostaną świeczki.
(-)
Tysiące dzieci z Ukrainy, których rodziny ucierpiały z powodu wojny, spędzą święta Bożego Narodzenia bez ojca. Żeby ucieszyć je prezentami, w Warszawie zorganizowano dla nich po raz ósmy akcję „Święta bez taty”. Akcja „Święta bez taty”, zapoczątkowana w 2014 roku miała być jednorazową formą pomocy rodzinom żołnierzy, którzy jako pierwsi zginęli na froncie. Jak zaznaczają organizatorzy z Inicjatywy bohaterom majdanu z Warszawy, wtedy nikt nie myślał, że to dopiero początek wojny, a liczba sierot wzrośnie do takich wymiarów. W tym czasie w akcji wzięło udział wielu mieszkańców Warmii i Mazur. Pomagali całymi parafiami. Natomiast są wyjątkowe historię. Swoją podzieliła się Olena Kariwec z Olsztyna:
Akcja „święta bez taty” będzie zawsze bliska mojemu sercu; kiedy braliśmy ślub z mężem i poprosiliśmy gości by zamiast kwiatów przynieśli zabawki dla dzieci, nie mieliśmy wątpliwości, że będą one przekazane na akcję „święta bez taty” i wielka radość była, kiedy te zabawki były przekazane przez główną organizatorkę akcji „święta bez taty” tym dzieci. I kiedy…fotografie, tę radość, te łzy dzieci, dlatego jakby akcja bardzo bliska mojemu sercu i bez wątpienia będziemy wpłacać pieniądze ja myślę, że zrobimy kilka przekazów odnośnie jakby możliwości.

Z powodu pandemii nie są zbierane rzeczy i słodycze, natomiast na portalu zrzutka.pl stworzono zbiórkę pieniędzy, za który zostaną zakupione prezenty zgodnie z wiekiem, płci i potrzebami dziecka. Słodycze na święta zostaną zakupione i zapakowane na Ukrainie z zachowaniem norm sanitarnych. Więc jeśli chcecie pomóc, dołączajcie się do zbiórki pieniędzy na stronie zrzutka.pl. Organizatorzy postawili sobie za cel zebrać 100 tysięcy złotych.
Więc narzekając na ciężkie życie pamiętajmy, że bywa znacznie gorzej,a komuś w ogóle nie jest lekko właśnie teraz. Z wami była Hanna Wasilewska. Spokojnego weekendu i do usłyszenia we wtorek. (dw/apod)

27.11.2020 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

„Śpiewa Dniepr, odbijają Karpaty. Ten głos słyszą siostry i bracia” – właśnie tak nazwano konferencje online uczestników projektu „My Ukraińcy, ja i ty”. Dzisiaj wspomnimy o tym projekcie i jego celu, a także o pomyśle przyszłej konferencji. No a z czasem pouczymy się języka ojczystego. W programie „Od A do Z” wita was Hanna Wasilewska. Serdecznie zapraszam.

(-)

„Śpiewa Dniepr, odbijają Karpaty. Ten głos słyszą siostry i bracia” – właśnie tak nazwano konferencje online uczestników projektu „My Ukraińcy, ja i ty”. Wydarzenie odbędzie się 4 grudnia z udziałem wszystkich, którzy w ciągu ostatnich 6 lat współpracowali w ramach projektu. Natomiast może na nią trafić każdy chętny, a właśnie nauczyciele, rodzice, dzieci i wszyscy ci, którym nie jest obojętna oświata i kultura ukraińska w Polsce. Po co takie wydarzenie zapytałam Ołeny Kremiowej – organizatora konferencji z ukraińskiej strony:
Do dzisiaj byliśmy gotowi, pracowaliśmy online. Prowadziliśmy wydarzenia online i dla nas cowid nie zmienił nic, poza tym, że nie możemy zobaczyć się realnie. I pojawia się pomysł takiej konferencji, żeby zrobić, i zebrać wszystkich uczestników z ukraińskiej i polskiej strony. Ja chciałabym pokazać wszystkim uczestnikom tego projektu możliwość i szerokość tego projektu; on rozrasta się, wiele uczestników przyłącza się do nas i zadaje to samo pytanie, mnie, ja jestem jak przewodnik między Ukrainą i Polską; bywa mi czasami trudno, bo nie ma czasu odpowiedzieć szeroko i ja chciałabym, żebyście zobaczyli się nawzajem, porozmawiali, podzielili się swoimi wrażeniami z pracy w projekcie i bardzo ważne, żeby do tego projektu przyłączyli się nie tylko ludzie, którzy biorą w nim udział, albo brali w nim udział, ale i ci którzy są zainteresowani tematem projektu, którzy pracują z dziećmi, które uczą się języka ukraińskiego na tych terenach tam w Polsce; żeby była nie tylko szkoła z Bartoszyc, punkty nauczania ukraińskiego Piotra Tabaki, Olsztyn, dwie klasy; was jest tam dużo i możliwości projektu też są szerokie. Możemy zająć się wszystkimi zainteresowanymi i ja chciałabym, żeby przyłączyli się do nas i nauczyciele, i rodzice, nie ma znaczenia kto; ludzie którym temat jest bliski i są nim zainteresowani.
-Jaki jest główny temat projektu, cel?
-Główny cel projektu to popularyzacja ukraińskiej literatury współczesnej. Pomoc nauczycielom ukraińskiego w nauczaniu dzieci na Warmii i Mazurach, popularyzacja i etnologii ukraińskiej, historii, geografii, chcemy dzieciom, które uczą się ukraińskiego, pokazać Ukrainę, jako kraj wielkich możliwości, kraj bogaty geograficznie i historycznie, kraj intelektualny, który ma wielki potencjał i pokazać im tę Ukrainę, która nie walczy tylko ciągle, ale to co jest najlepsze w naszym kraju, literackie, naukowe, geograficznie; chcemy mówić o Ukrainie i mówimy o niej 6 lat i ten temat nie jest wyczerpany. Możemy mówić i mówić o tym i chcemy, żeby dzieci były dumne z tego kraju. Żeby nie bały się do nas przyjeżdżać, żeby uczyły się języka ukraińskiego, zachowywały tradycje i żeby jak przyjadą na Ukrainę, czuły się jak w domu, tu wszystko rozumiały, widziały i wiedziały.
Trafić na konferencję i dołączyć się do projektu jest bardzo łatwo – mówi Ołena Kremniowa:
Jest międzynarodowy projekt „My Ukraińcy, ja i ty”, on ma swoją stronę na FB, można ją łatwo znaleźć, tam są informacje o wszystkich naszych spotkaniach i właśnie tam jest formularz rejestracyjny. Zapraszamy wszystkich chętnych, mówiłam już o tym, wszystkich dorosłych i rodziców, i nauczycieli, i każdy może się przyłączyć do tej konferencji żeby zrozumieć jak działa nasz projekt. Będą ludzie, którzy…to będą i pisarze, i bibliotekarze pracują z ukraińskiej strony w tym projekcie. To będą i przedstawiciele innych organizacji kulturalnych, którzy pracowali w tym projekcie. Będą mówić o swoich wrażeniach i refleksjach, ale bardzo ważna jest dalsza praca projektu; chcemy planować pracę dalej i żeby była ona korzystna i dlatego dla nas jest bardzo ważne, żeby zobaczyć i słyszeć ludzi z polskiej strony, nauczycieli; co oni by chcieli dla swoich dzieci, jakie tematy, jakie jeszcze wydarzenia i o czym rozmawiać z dziećmi. To dla nas bardzo ważne i ważne, żeby z waszej strony byli wszyscy chętni; Mogą zarejestrować się na stronie „My Ukraińcy, ja i ty”. Tam jest formularz rejestracyjny, odnośnik do konferencji. Piotr pomaga mi z formularzem rejestracyjnym i na wszystkie zarejestrowane maile wysyłam odnośnik do ZOOMa i można będzie wejść i zostać uczestnikiem tej konferencji; przedstawić swoje propozycje, uwagi, pomysły, bo my często pracujemy, że ktoś coś sobie wymyślił, a ktoś z tej strony o coś zapytał, a tak wszyscy się zobaczymy, będzie możliwość porozmawiać, podzielić się, porozmawiać i złożyć swoje propozycje, i zadać pytania oczywiście.
Towarzyszy projektowi „My Ukraińcy, ja i ty” już od 4 lat, nauczycielka języka ukraińskiego w olsztyńskim punkcie Mirosława Czetyrba-Piszczako. Opowie o swoich doświadczeniach we współpracy:
Ja chciałabym krótko opowiedzieć o pracy naszego punktu międzyszkolnego, bo tu pani Ołena prosiła opowiedzieć jak pracujemy, jak to jest zorganizowane, bo to ciekawe dla nauczycieli z Ukrainy, szczególnie dla uczestników naszego projektu. Oprócz tego chciałabym opowiedzieć o tym projekcie, skąd braliśmy informacje i w jakich wydarzeniach braliśmy także udział. Myślę, że warto wspomnieć o nastawienie dzieci naszych nie tylko do projektów, ale także do tematów, do lekcji których słuchamy i jeszcze chciałabym jakieś swoje propozycje do co następnych lekcji.
-Ile lat współpracujesz z projektem, bo ja wiem, że ty właśnie jesteś aktywnym uczestnikiem projektu „My Ukraińcy, ja i ty” i twoje klasy mają lekcje skype.
-Tak, mają lekcje skype, no Hanno ty mnie tak zapytałaś, ja miałam jeszcze sprawdzić kiedy przyłączyliśmy się do projektu. Wydaje mi się, że 4 lata temu, wtedy projekt miał jeszcze taką formę konkursu i wzięliśmy w nim udział i też sobie przypominam, że moja uczennica zajęła 3 miejsce. Bardzo ciekawe były tam tematy, o zwyczajach, o ukraińskiej bajce, ukraińskich miastach, takie ciekawostki, więc ciekawie bardzo nam się pracowało, teraz tak, słuchamy lekcji, które proponują nam ukraińscy nauczyciele. Moje wszystkie klasy biorą w tym bardzo aktywny udział i tak staramy się, że by raz w miesiącu takiej lekcji posłuchać. Wybieramy lekcje, które dotyczą przede wszystkim języka ukraińskiego, tam jest taka ciekawa lekcja o ciekawostkach z języka ukraińskiego, jak się go uczyć, jak piosenka pomaga w nauce ukraińskiego, różnego rodzaju kalambury. Moje dzieci mogą tam aktywniej popracować. One nie tylko słuchają, ale są uczestnikami. Muszą wykazać tam trochę aktywności, więc to dla nich ciekawe, no a szczególnie też ciekawie im posłuchać takiego żywego języka ukraińskiego i też mają takie uwagi, że ten języka trochę inaczej brzmi, nie zawsze wszystko zrozumieją, więc prosimy wykładowców o wolniejsze mówienie. Moi uczniowie przywykli do takich form.
Rozmaitość współczesnych form nauczania robi wrażenie. Była by motywacja. Spodziewam się, że moim uczniom nie brakuj:
[lekcja języka ukraińskiego]
No i to wszystko. W programie „Od A do Z” usłyszymy się za tydzień. Z wami była Hanna Wasilewska. Życzę wam dobrego wieczora i dobrego zdrowia. Do usłyszenia. (dw/ad)

27.11.2020 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

„Śpiewa Dniepr, odbijają Karpaty. Ten głos słyszą siostry i bracia” – właśnie tak nazwano konferencje online uczestników projektu „My Ukraińcy, ja i ty”. Jeden ze skwerów Gdańska od wczoraj nosi imię Marka Bezruczki – ukraińskiego generała, który dowodził m.in. obroną Zamościa przed Armią Czerwoną. Światowy kongres Ukraińców zwrócił się do Ukraińców na świecie i przyjaciół Ukrainy z wezwaniem do podpisania petycji, by termin „Hołodomor” znalazł się w głównych słownikach języka angielskiego. Polska Akcja Humanitarna rozpoczyna nową kampanię pomocową na rzecz osób szczególnie dotkniętych przez pandemię koronawirusa. Takie są główne tematy na dziś. W kalendarzu piątek 27 listopada. Przy mikrofonie Hanna Wasilewska. Witam.
(-)
„Śpiewa Dniepr, odbijają Karpaty. Ten głos słyszą siostry i bracia” – właśnie tak nazwano konferencje online uczestników projektu „My Ukraińcy, ja i ty”. Wydarzenie odbędzie się 4 grudnia z udziałem wszystkich, którzy w ciągu ostatnich 6 lat współpracowali w ramach projektu. Jedną z prelegentek będzie nauczycielka języka ukraińskiego w punkcie nauczania Mirosława Czetyrba-Piszczako. Jej klasy mają lekcje na skype z Ukrainą już 4 lata. O czym opowie – mówi:
Ja chciałabym krótko opowiedzieć o pracy naszego punktu międzyszkolnego, bo tu pani Ołena prosiła opowiedzieć jak pracujemy, jak to jest zorganizowane, bo to ciekawe dla nauczycieli z Ukrainy, szczególnie dla uczestników naszego projektu. Oprócz tego chciałabym opowiedzieć o tym projekcie, skąd braliśmy informacje i w jakich wydarzeniach braliśmy także udział. Myślę, że warto wspomnieć o nastawienie dzieci naszych nie tylko do projektów, ale także do tematów, do lekcji których słuchamy i jeszcze chciałabym jakieś swoje propozycje do co następnych lekcji.
Więcej o konferencji i jej jej uczestnikach dowiecie się w programie „Od A do Z”
(-)
Jeden z oliwskich skwerów od wczoraj nosi imię Marka Bezruczki – ukraińskiego generała, który dowodził m.in. obroną Zamościa przed Armią Czerwoną. Skwer znajduje się w pobliżu pętli tramwajowej w Gdańsku Oliwie. O taki sposób uhonorowania bohatera, wnioskował konsul Ukrainy w Gdańsku Lew Zacharczyszyn.

Decyzję podjęli miejscy radni podczas czwartkowej sesji Rady Miasta Gdańska. Za przyjęciem uchwały głosowało 27 radnych, 7 wstrzymało się od głosu.

Generał Marko Bezruczko uznawany jest przez publicystów i historyków za symbol polsko-ukraińskiego braterstwa broni i wspólnej walki z komunistycznym zagrożeniem. Tym sposobem Gdańsk dołączył do Wrocławia, Warszawy i Koszalina, gdzie wcześniej uczczono ukraińskiego działacza wojskowego. W Warszawie w sierpniu 2020 roku na cześć Marka Bezruczki nazwano skwer na Woli. W Koszalinie w październiku tego roku jego imieniem nazwano jeden ze skwerów, a we Wrocławiu imię Marka Bezruczki od czerwca 2018 roku nosi jedno z miejskich rond. W Olsztynie podobny wniosek do administracji miejskiej złożył Stefan Migus. Na razie rozmowy trwają.
(-)
Światowy kongres Ukraińców zwrócił się do Ukraińców na świecie i przyjaciół Ukrainy z wezwaniem do podpisania petycji, by termin „Hołodomor” znalazł się w głównych słownikach języka angielskiego. Zgodnie z informacją odpowiednia kampania innowacyjna rozpoczęła się 21 lipca w ramach projektu Narodowa Informacyjna Wycieczka Hołodomor, którą realizuje kanadyjsko-ukraińska fundacja. Podkreśla się, że 75-sekundowe wideo zrobione za pomocą technologii głębokich fakeów pokazuje prawdziwą rolę sekretarza generalnego i głowy Związku Radzieckiego Józefa Stalina, jako tego, który wydał nakazy przymusowego głodu milionów Ukraińców i nakazy ukrywania tej zbrodni. Jak informuje Ukrinform, ukraińskie organizacje Kanady w ramach kampanii podwyższenia świadomości o Wielkim Głodzie 1932-1933 na Ukrainie stworzyły petycje dotyczącą włączenia terminu Holodomor do największych słowników języka angielskiego. My, którzy podpisaliśmy się poniżej, prosimy oficjalnie dodać słowo Hołodomor do wszystkich podstawowych słowników języka angielskiego, włączając w to Merriam-Webster, Oksford i Dictionary.com – napisano w petycji. Petycję stworzono w ramach projektu kanadyjsko-ukraińskiej fundacji i jej trzech partnerów: Kongresu Ukraińców Kanady, Naukowo-Oświatowego Konsorcjum Badania Wielkiego Głodu przy Kanadyjskim Instytucie Studiów Ukraińskich, Uniwersytetu Alberta i ukraińsko-kanadyjskiego badawczo-dokumentalnego centrum w Toronto. Ten projekt wspierany jest przez rząd Kanady, Ontario i Monitobę. Jego cel to podniesienie wiedzy o Wielkim Głodzie.
(-)
Polska Akcja Humanitarna rozpoczyna nową kampanię pomocową na rzecz osób szczególnie dotkniętych przez pandemię koronawirusa. Chodzi o mieszkańców Ukrainy, Afryki i Bliskiego Wschodu. Wirus spotęgował tam głód, biedę i samotność. Organizacja zbiera pieniądze na najpilniejsze potrzeby mieszkańców. O szczegółach Wojciech Cegielski:
[korespondencja w języky polskim]
Informacje o zbiórce można znaleźć na internetowej stronie Polskiej Akcji Humanitarnej www.pah.org.pl. Zarówno na Ukrainie, w Sudanie Południowym, jak i Jemenie polska organizacja od kilkunastu miesięcy prowadzi działania pomocowe.
(-)
Na tym kończymy nasz program, ale ja nie żegnam się. Usłyszymy się wieczorem w programie „Od A do Z”. Na razie życzę ładnego dnia i dobrego nastroju. (dw/apod)

26.11.2020 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Dobry wieczór, drodzy słuchacze! Witam was w środę, 26 listopada, w programie z dnia na dzień. W studiu Radia Olsztyn – Jarosława Chrunik. Data 25 listopada 2020 r. dla grekokatolików w Polsce od teraz będzie się kojarzyć z bardzo ważnym wydarzeniem – papież Franciszek wydał decyzje o utworzeniu nowej, olsztyńsko-gdańskiej eparchii. Chociaż ne tematy religijne zazwyczaj rozmawiamy w poniedziałki, to jest to na tyle doniosłe wydarzenie, że trochę powiemy o nim dzisiaj. A potem – wrócimy do tematu kobiet ukraińskich, ale już w czasach współczesnych.

(-)

Wczoraj w południe Stolica Apostolska ogłosiła decyzję papieża Franciszka o utworzeniu nowej eparchii olsztyńsko-gdańskiej. Nowym biskupem został mianowany ksiądz Arkadiusz Trochanowski, dotychczasowy proboszcz w Wałczu.
Jak pisze na ekai.pl , ks. Mateusz Demeniuk, biskup-nominat urodził się w łemkowskiej rodzinie przesiedleńców z „Akcji Wisła” w 1973 roku w Szprotawie (woj. lubuskie). Jego rodzice, Jan i Olga, pochodzą z Brunar Niżnych i Wawki w Zachodniej Łemkowszczyźnie. Studia filozoficzno-teologiczne w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim ukończył w 1998 roku.

Święcenia kapłańskie otrzymał z rąk biskupa Włodzimierza Juszczaka OSBM 29 lipca 2000 roku we Wrocławiu. W tym też roku został wikariuszem w parafiach: Wrocław, Środa Śląska, Oława, Oleśnica, Jelenia Góra i Wałbrzych. Został mianowany proboszczem w parafiach w Wałczu i Szczecinku w święto Przemienienia Pańskiego 19 sierpnia 2001 roku.

W roku 2012 obronił doktorat z ekumenizmu na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu na podstawie rozprawy doktorskiej pt. „Odnowienie jedności Metropolii Kijowskiej ze Stolicą Apostolską w nauczaniu Jana Pawła II”.

Od 2010 roku protoprezbiterem (dziekanem) koszalińskim. Do momentu ogłoszenia biskupem był także Dyrektorem Wydziału ds. duszpasterstwa dzieci i młodzieży eparchii wrocławsko-gdańskiej, od 2003 roku duszpasterzem sportowców, a także redaktorem czasopisma „Błahowist” – miesięcznika Kościoła greckokatolickiego w Polsce. Podczas posługi w Szczecinku wraz z parafianami wybudował cerkiew, która została poświęcona w roku 2015. Zna język ukraiński, angielski i niemiecki.

Granice nowej eparchii pokrywają się z granicami metropolii Kościoła łacińskiego: warmińskiej, gdańskiej, białostockiej oraz diecezji płockiej z metropolii warszawskiej. Siedzibą nowej eparchii będzie Olsztyn, a kościołem katedralnym cerkiew p.w. Pokrowa (Opieki) Matki Bożej. „Nowa eparchia zostanie włączona do metropolii przemysko-warszawskiej Kościoła greckokatolickiego w Polsce” – czytamy w komunikacie nuncjatury. Do czasu objęcia eparchii przez jej pierwszego biskupa ks. Arkadiusza Trochanowskiego obowiązki administratora eparchii olsztyńsko-gdańskiej będzie pełnił metropolita przemysko-warszawski abp. Eugeniusz Popowicz.

(-)
Tak więc czekamy na nowego biskupa w Olsztynie, a my teraz jeszcze raz powrócimy do roli i miejsca kobity w społeczeństwie ukraińskim. Sergiusz Petryczenko rozmawiał o tym z etnolożką i filolożką Ołeną Czebaniuk z Kijowa. Dowiedzieliśmy się wielu ciekawych rzeczy o naszych babciach i prababciach i chyba jeszcze większym szacunkiem je teraz darzymy. Jak się okazuje, w obecnych czasach też daje się zauważyć ciągłość pokoleń, choćby w ciągotach artystycznych kobiet na wsi. Posłuchajmy ostatniej części rozmowy Sergiusza z panią Ołeną:

(-)

– Jak obecnie żyje się kobietom na Ukrainie, jaki one mają na przykład status w pracy? Czy na przykład kobiety zarabiają tyle samo, co mężczyźni? Czy dużo jest kobiet na stanowiskach kierowniczych? Jakie są zależności?

– Wie pan, ja już o tym mówiłam, że bardzo dużo zależy od regionu obecnie. Ja dopiero co wróciłam z Chersońszczyzny. Szczerze mówiąc, byłam tam po raz pierwszy i po prostu jestem zdziwiona tym, na ile jest to bogata kraina, jakie na dzisiaj oni mają dochody, a co za tym idzie – jak to wpływa na ich życie codzienne. Czyli wsie mają 3-7 tysięcy mieszkańców, rejony są bardzo ładnie urządzone. Kiedy się tu przyjeżdża, to staje się zrozumiałe, że za tym idą pewne pieniądze, które ludzie wkładają. Zetknęłam się z tym, że miejscowi młodzi mieszkańcy wyjeżdżają z wielką radością do pracy za granicę. I na pytanie: „dlaczego wyjeżdżacie, przecież tu możecie mieć te same dochody?”, odpowiadają, że tam jakość życia jest lepsza. „A sobotę i niedziele możemy poświęcić dla siebie, możemy poświęcić rodzinie; możemy na weekend pojechać gdzieś odpocząć”. I powiem szczerze, że to mnie zdziwiło, dlatego, że zarobki są tam dosyć przyzwoite, jest to kraj, zwłaszcza hołoprystański rejon, gdzie zbiera się dwa urodzaje ziemniaków, ale te dwa urodzaje trzeba posadzić i zebrać. Czyli staje się zrozumiałe, że bardzo się to różni pod względem regionu. I tam, gdzie ludzie już maja pewien dobytek, tam wybierają miejsce, gdzie im się będzie wygodniej żyło.

Wyjeżdża bardzo dużo młodzieży. Z obwodu czernihowskiego, nawet żytomierskiego – mam na myśli tereny bardziej północne – wsie wymierają właśnie dlatego, że nie ma infrastruktury i dziewczęta, oczywiście, starają się wyjechać i dostać się choćby do szkoły zawodowej. A potem jakoś rozwijać swoją karierę, żeby tylko wyrwać się z tego braku jakości życia. Codzienność jest bardzo ciężka. Ale razem z tym kobieta, także obecnie, to co sama wyhodowała w ogrodzie, dochód z drobiu, krowy (bo to jest mleko, jaja, owoce, warzywa) – wszystko, co sprzedaje, te pieniądze zostawia sobie i to funkcjonuje do dzisiaj. To nieci zmienia jej sytuację i daje jej dość szerokie spektrum wyboru, w jaki sposób urządzać swoje życie. I bardzo miłe jest to, że coraz więcej i więcej kobiet na wsiach siada za kierownicą, ponieważ jest to im potrzebne w ich codziennym życiu.

(-)

– I jeszcze zwróciłam uwagę (to obwód odeski, mikołajowski), że jest tam dość mocno rozwinięte farmerstwo, gdzie dochody są dość wysokie (no, może nie teraz), gdy urodzajny rok pokrywa im wszystkie wydatki; gdzie są farmerzy, uprawiają ziemię, sprzedają i jest bardzo dobrze. Jak zachowują się tam ich kobiety? No, na początku pobudowali się, potem wykształcili swoje dzieci, potem pojeździli po świecie, pozwiedzali, odpoczęli, a potem zbudowali cerkiew za własne pieniądze, z reguły jest to cerkiew PCU, jeśli buduje to ktoś prywatnie, a nie moskiewski patriarchat. Moskiewski patriarchat buduje tam konsekwentnie. Ale jeśli budują sami, to budują swoją cerkiew, a potem zaczynają się interesować historią regionu. I to jest bardzo ciekawe – kobiety, które urządzają wiejskie muzea, które organizują tam wieczornice i tak dalej. I to też bardzo mocno mnie zdziwiło, że kobiety tez realizują się w takim charakterze. I znowu to się różni w zależności od regionu i charakteru kobiety. Bardzo mocno wszystko zależy od tego, jaki ma charakter i na ile wysokie ma IQ. Tu nawet historycznie możemy to prześledzić. W historii Ukrainy mamy przykłady silnych i mądrych kobiet, które brały na siebie odpowiedzialność i potem brały władzę w swoje ręce. Ale to były jednostki. I tu jeszcze rodzina odgrywa ważną rolę. Trzeba się nie tylko urodzić, ale też mieć wsparcie rodziny ojcowskiej. Czyli ukształtowanie charakteru, żeby – co najważniejsze – umiała brać na siebie odpowiedzialność. No, taką znaczącą postacią była u nas Nastia Markowycz, która wyszła za mąż za hetmana Iwana Skoropadskiego. Nawet było takie powiedzenie, że Nastia nosi buławę, a Iwan nosi fartuch. Ale jednocześnie w społeczności męskiej jej mąż był hetmanem. Ona była, można tak powiedzieć, „szarą eminencją”-ministrem i prowadziła politykę, która wówczas wydawała się jej najlepsza dla Ukrainy. Tak ot, różnie to wszystko bywało.

(-)

Bywało i bywa różnie. Ważna jest głowa, ale mnie mniej ważna jest też szyja, która głową kręci. A kobiety – o czym panowie doskonale wiedzą – zawsze czepiają się ich bez powodu:

(-) Humoreska
Hryć Drapak potwierdził tylko to, co wiadomo od dawna – wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. Dlatego ja się już teraz z wami żegnam, a was zostawiam w waszych domach i mam nadzieje, że w dobrych nastrojach. Usłyszymy się w poniedziałek o 10.50, a teraz życzę wam udanego weekendu, drodzy słuchacze! Wszystkiego dobrego! (jch/apod)

26.11.2020 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Wczoraj w Watykanie poinformowano o tym, że papież Franciszek stworzył eparchię olsztyńsko-gdańską kościoła bizantyjsko-ukraińskiego w Polsce i wyznaczył na pierwszego zwierzchnika ojca doktora Arkadiusza Trochanowskiego. Nowa ukraińska szkoła – tak nazywa się międzynarodowa konferencja online dla nauczycieli języka ukraińskiego w Polsce, która odbędzie się jutro. Obywatela Ukrainy chcą przekazać władzom Federacji Rosyjskiej. Mychajła Oriesznikowa – aktywnego działacza ruchu antyputinowskiego z ukraińskim paszportem zatrzymano w Indonezji. Takie wiadomości są dzisiaj w centrum naszej uwagi. W kalendarzu czwartek 26 listopada. Przy mikrofonie Hanna Wasilewska. Dzień dobry.

(-)

Wczoraj w Watykanie poinformowano o tym, że papież Franciszek stworzył eparchię olsztyńsko-gdańską kościoła bizantyjsko-ukraińskiego w Polsce wydzielając dla niej niektóre obszary archieparchii przemysko-warszwskiej i wrocławsko-gdańskiej eparchii. Pierwszym zwierzchnikiem zostanie ojciec doktor Arkadiusz Trochanowski, proboszcz parafii podniesienia krzyża chrystusowego w Wałczu, protopreswitela dekanatu koszalińskiego. Do intronizacji nowego biskupa, eparchią kierować będzie administrator apostolski metropolita Jewhen Popowycz – informuje Vatican News. Oprócz tego poinformowano, że papież zmienił nazwę wrocławsko-gdańskiej eparchii na wrocławsko-koszlalińską, a nowo utworzoną eparchię olsztyńsko-gdańską porporządkował metropolicie przemysko-warszawskiemu. Nowa eparchia ma ponad 90 tysięcy kilometrów kwadratowych. Działają tu 43 parafie i ośrodki duszpasterskie. Soborem katedralnym będzie kościół Matki Boskiej Opiekuńczej w Olsztynie. Władyka-nominat urodził się 6 stycznia 1973 roku w Szprotawie w północno-zachodniej Polsce w rodzinie przesiedlonych Łemków.
Nazywam się ojciec Arkadiusz Trochanowski ja jestem księdzem ukraińskiego kościoła greckokatolickiego. Moje korzenie, tak osobiście związane są z Łemkowszczyzną. Moich rodziców wysiedlono z zachodniej Łemkowszczyzny w 1947 roku na zachodnie ziemie Polski. Mamę w okolice Szprotawy a ojca w okolice Międzyrzecza Wielkopolskiego.

Po naukach w seminarium lubelskim 29 lipca 2000 roku przyją święcenia w eparchii wrocławsko-gdańskiej Ukraińskiego Kościła Greckokatolickiego w Polsce. Służył w różnych paradiach i kontynuował naukę, w 2012 roku obronił doktorat. Od 2006 roku ojciec Arkadiusz jest członkiem kolegium radców duszpasterskiej rady eparchii. Od 2010 roku dziekan koszaliński, a od 2014 roku wicedyrektor czasopisma Błachowist. Przewodniczył także eparchialnemu biuru młodzieżowego duszpasterstwa i był delegatem w sprawie ochrony niepołnoletni, a także od wielu lat jest jednym z organizatorów „Łemkowskiej watry” w Zdyni.

(-)

Nowa ukraińska szkoła, tak nazywa się międzynarodowa konferencja online dla nauczycieli języka ukraińskiego w Polsce, która odbędzie się w ten piątek. Wydarzenie zorganizowano dzięki współpracy Ukraińców Warmii i Mazur z obwodową biblioteką dla dzieci we Lwowie w projekcie „My Ukraińcy ja i ty”. Na konferencji wystąpią: Olga Banach – wykładowca katedry pedagogiki lwowskiego obwodowego Instytutu Podyplomowej Oświaty Pedagogicznej, trener Nowej Ukraińskiej Szkoły i ekspert oświatowy oraz Tetiana Dolżynkowa – doktor nauk filologicznych, docent katedry oświaty humanistycznej lwowskiego lwowskiego obwodowego Instytutu Podyplomowej Oświaty Pedagogicznej. Mówić będą o nowych tendencjach w ukraińskiej oświacie – zapowiada współorganizatorka wydarzenia Ołena Kremniowa:

-Będą występować nasi nauczyciele i mówić będą o Nowej Ukraińskiej Szkole, o nowym ukraińskim Prawopisie dla nauczycieli. U nas trwa stały proces zmian w nauczaniu. Zmienia się program, zmienia się i właśnie my musimy zmieniać oświatę na Ukrainie, to taki proces, o tym będzie mówić Olga Banach, o pojawieniu się nowej ukraińskiej szkoły, jej formowaniu się, jak pracują nad tym; podręczniki, to niesamowite tempo…wszystko trzeba zmieniać. To bardzo ciężka praca i o tym będzie mówić.

– To nie jest tak, nowa władza, nowe podręczniki. Przepisana historia itd.

– Tak było na początku, teraz wydaje mi się, że trochę przyhamowało; to niewyobrażalne, że nowa władza, nowe podręczniki, ale szybciej na to pytanie odpowiedzą prelegenci.
Rady doświadczonych pedagogów-naukowców z Ukrainy są skrajnie ważne i potrzebne nauczycielom języka ukraińskiego tu w Polsce. Więc poszukiwania nowych metod i form pracy na lekcji trwają ciągle. O nowym schemacie ukraińskich nauczycieli „Twarzą do dziecka” chce dowiedzieć się więcej nauczycielka języka ukraińskiego w Olsztynie Mirosława Czetyrba-Piszczako:
Przede wszystkim metody nauczania w nowej ukraińskiej szkole; wiem, że oni pracują tam takim schematem „twarzą do dziecka”; może może będzie zwrócona uwaga na to jak taka praca wygląda, no nam chciałoby się też usłyszeć o pewnych takich sposobach, jak aktywizować, motywować dzieci do nauczania języka ojczystego, jak ciekawie prowadzić lekcje. My też oczywiście korzystamy z różnych wynalazków techniki, ale trzeba stale szukać i tak, żeby ciekawie prowadzić lekcje.

Zgłoszenia do udziału w konferencji zbiera nauczyciel-metodysta języka ukraińskiego Warmińsko-Mazurskiego Instytutu Podnoszenie Kwalifikacji Nauczycieli w Olsztynie Lubomira Tchórz. Link do konferencji przesłany będzie na pocztę elektroniczną wskazaną przez zgłaszającego.

(-)

Obywatela Ukrainy chcą przekazać władzom Federacji Rosyjskiej. Mychajła Oriesznikowa – aktywnego działacza ruchu antyputinowskiego z ukraińskim paszportem zatrzymano w Indonezji. Jego ekstradycja do Federacji Rosyjskiej ma odbyć się na dniach. O tym,że ukraińskiego działacza społecznego, blogera i muzyka Mychajła Oriesznikowa wydadzą na żądanie Federacji Rosyjskiej, poinformował w Telegramie dziennikarz Andrij Caplikenko. Interpol zatrzymał obywatela Ukrainy 6 listopada 2020 roku na lotnisku w Dżakarcie w Indonezji. Doszło do tego na żądanie Federacji Rosyjskiej. Choć przyjaciele i koledzy Mychajła Oriesznikowa wielokrotnie zwracali się w jego sprawie do MSZ Ukrainy, działania ukraińskiej dyplomacji okazały się niedostateczne, na dniach może odbyć się jego ekstradycja do Rosji. Jak informuje Andrij Caplikenko – Mychajło Oriesznikow – były obywatel Federacji Rosyjskiej, aktywny działacz ruchu antyputinowskiego. W 2014 roku otwarcie wystąpił przeciwko okupacji Krymu i informował o zbrodniach tzw. zielonych ludzików na Ukrainie. Za swoje działania wielokrotnie był zatrzymany przez policję Federacji Rosyjskiej oraz katowany. Po tym jak zagrożenie życia i wolności stały się jasne, 26 lipca 2014 roku Rosjanin zjawili się na przejściu Baczewsk i poprosił o azyl polityczny na Ukrainie. Posiadając ukraińskie korzenie, otrzymał w 2016 roku ukraiński paszport i stał się obywatelem Ukrainy, a przed tym, zgodnie z prawem, zrezygnował z rosyjskiego obywatelstwa. Przy zatrzymaniu Mychajła Oriesznikowa na indonezyjskim lotnisku, w akcie zatrzymania i kolejnych dokumentach napisano, że jest obywatelem rosyjskim – informuje Ukraińska Prawda.

(-)

Była to ostatnia informacja wydania, więc dziękuję wam za uwagę i zapraszam do radioodbiorników jutro. Program przygotowała i poprowadziła Hanna Wasilewska. Wszystkiego dobrego. (dw/kos)

25.11.2020 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Dobry wieczór, drodzy słuchacze! Witam was w środę, 25 listopada, w programie z dnia na dzień. W studiu Radia Olsztyn – Jarosława Chrunik. Dzisiaj chcę wprowadzić do naszej audycji dużo mądrej młodości. Troszkę to jest jak zaprzeczenie samo w sobie, bo młodość ma prawo do błędów, ale zaraz zobaczycie, że mam rację.

(-)

W październiku opowiadałam wam o młodych ludziach z Ukrainy, którzy przyjechali do Olsztyna na WAMA Film Festiwal. Już troszkę ich poznaliście. Dzisiaj zapraszam was do wysłuchania dłuższej rozmowy z młodymi Ukraińcami. Dla mnie samej było to bardzo ciekawe spotkanie, bo sa to bardzo mlode osoby, 16-17 lat – co to za wiek? To wiek, gdy człowiekowi zdaje się, że zmieni świat na lepsze i pojęcia nie ma jeszcze o ograniczeniach, z którymi przyjdzie mu się zetknąć. Ale muszę powiedzieć, że ma wielkie uznanie dla mądrości tych osób; zwróćcie uwagę, że wyrażając własną opinię, mówią zazwyczaj „moim zdaniem”, „ja sądzę”, czyli dają prawo zwemu rozmówcy do innego zdania. I rzeczywiście, nie do końca ze wszystkim się zgadzam z ich opiniami, ale tylko troszeczkę w kwestii języka ukraińskiego. A poza tym – wierzę, że tacy ludzie naprawdę mają szansę zmienić świat na lepsze. zaprośmy więc do rozmowy młodych uczestników WAMA Film Festiwalu z Ukrainy:

(-)

– Nazywam się Ewa, jestem z Kijowa.

– Nazywam się Tania, jestem z obwodu charkowskiego, z miasta Łozowa.

– Jestem Ira, jestem z obwodu charkowskiego.

– Nazywam się Sasza, przyjechałem z obwodu charkowskiego.

– Charków ma takie mocne przedstawicielstwo i wy tak ładnie rozmawiacie po ukraińsku. Powiedzcie mi… tak od razu zahaczę o ten temat: jak teraz jest z językiem ukraińskim w Charkowie, bo ja byłam tam… poczekajcie, 2004 rok, to szesnaście lat temu…

– To rok mego urodzenia!

– Tam nikt nie rozmawiał po ukraińsku. Coś się zmieniło?

– Nie. Tam obecnie rozmawiają przeważnie po rosyjsku. Ale są też ludzie, którzy rozmawiają po ukraińsku.

– I szkoła też. Jest nowa ustawa, dzięki której wszyscy nauczyciele i cały program szkolny prowadzony jest w języku ukraińskim.

– Wam to się podoba?

– Tak, podoba się, dużo młodzieży teraz też rozmawia po ukraińsku, bo uważa się, że to jest super, to jest modne.

– Ja jestem z Kijowa, tam dość często ludzie rozmawiają po ukraińsku, to jest jakby normalne. Plus – to wszystko jeszcze bardzo mocno zależy od towarzystwa, bo jeśli rozmawiasz po ukraińsku, to jest wielkie prawdopodobieństwo tego, że zaczniesz rozmawiać po ukraińsku.

– A nie macie takiej potrzeby, gdy nawet ktoś rozmawia po rosyjsku, przechodzić po ukraińsku, żeby skłonić ich do tego samego. W ogóle – czy kwestia języka w waszym odczuciu jest może narzucona, może zbędna? Jak wy się do tego odnosicie?

– Dla mnie to jest obojętne. Jeśli mój kolega rozmawia po ukraińsku, to ja też mogę przejść na ukraiński. Mogę też rozmawiać po rosyjsku.

– Zawsze na krainie? A jak często w Rosji słyszycie język ukraiński?

– Oj, bardzo rzadko! Rosjanie w ogóle nie znają ukraińskiego.

– Czy nie sądzicie, że to jest specjalnie prowadzona taka polityka? Bo widzicie – my tu żyjemy 73 lata; po przesiedleniu, po Akcji „Wisła”. Jak mogliśmy, tak zachowywaliśmy (język). Bywało różnie, ale wytrwaliśmy. Jest nam trudno, wy macie szkoły. My mamy kilka szkół, mamy punkty nauczania języka ukraińskiego. Ale my rozumiemy, że jeśli nie będzie języka, to i nas nie będzie. Nie macie takiego podejścia?

– Ja chcę po prostu powiedzieć, że z dawien dawna wschód należał do Rosji i zawsze był w jakichś związkach z narodem rosyjskim, dlatego to jest normalne, naturalne, że bardzo dużo ludzi rozmawia po rosyjsku. Nawet dla mnie jest trochę niezwyczajne, trochę trudno jest mi rozmawiać po ukraińsku, ponieważ przeważnie wszyscy rozmawiają po rosyjsku. Ale ja bardzo szanuję nasz język państwowy. On jest niezwykle ciekawy i niepodobny do rosyjskiego, wbrew temu, co wiele osób myśli. Solidnie się go uczę, staram się zanurzyć we wszystkie osobliwości. Dlatego uważam, że dużo ludzi tak myśli i tak robi.

– Czy tylko język, czy może za językiem idzie też kultura? Czy jest dla was interesujące zagłębić się na przykład w tradycje, w folklor?

– Tak naprawdę uważam, że nawet jeśli czasami rozmawiamy po rosyjsku, to jednak kultura, znajomość naszego języka państwowego, znajomość naszych tradycji – one mimo wszystko różnią się od naszych sąsiadów. Nie zważając na to, że wschód jednak częściej rozmawia po rosyjsku, to większość regionów Ukrainy jednak rozmawia po ukraińsku i tradycje też mamy ukraińskie. Dlatego zostawiamy tę niezależność naszego kraju, naszej kultury, szanujemy to, lubimy to, znamy. Ale mamy ten plus, że znamy dwa języki, możemy swobodnie rozmawiać zarówno po ukraińsku, jak i po rosyjsku.

– Zgadzam się. W ogóle każdy język podtrzymywany jest przez folklor i z niego. W ogóle, ludzie, którzy czytają i znają folklor, oni znają historię, oni nawet w jakiś sposób prognozować przyszłość i rozmawiać po ukraińsku, językiem swojej kultury. Uważam, że na Ukrainie jest trochę problem z kwestią ukraińsko-rosyjską, ponieważ są ludzie, którzy nie znają języka ukraińskiego, a żyją na Ukrainie. To naprawdę jest złe, bo tak być nie powinno. Ale to można unormować prawnie i tak się teraz robi, bo media mają być po ukraińsku, wszystko powinno być ukraińskojęzyczne, więc obecnie ludzie nie uczą się tak bardzo rosyjskiego tak jak to było dawniej.

– Uważam, że nasz język ukraiński był rozwinięty jeszcze z dawien dawna; na przykład Taras Szewczenko z jego utworami, obecnie omawianymi w szkołach. Wszyscy powinni je znać.

(-)

Zapytałam moich rozmówców, jak znaleźli się w programie, bo to też świadczy o ich życiowych poszukiwaniach:

– Zobaczyłem na jednej ze stron projekt „Film Forum”, gdzie młodzi studenci z wymiany mają możliwość poznania kinematografii w innym kraju, z innymi ludźmi, dlatego obecnie nagrywamy film krótkometrażowy, mamy opiekuna, który mówi nam co mamy robić, jak, udostępnia nam sprzęt. Dzisiaj mieliśmy bardzo produktywny dzień, nagrywaliśmy ponad sześć godzin, nawet nie mieliśmy przerwy. Dawali nam najwyżej 15 minut żeby coś zjeść i znowu szliśmy nagrywać.

– Jaki jest temat? Co nagrywaliście?
– Nagrywamy na takie ważne tematy – ekologia, zużycie wody, ubrań, energii. Dlatego chcemy, żeby ludzie wiedzieli o tych problemach i żeby wszyscy wiedzieli, że Ziemia nie jest wieczna. Dlatego trzeba ją chronić.

– Zajmuję się dziennikarstwem telewizyjnym, też nagrywam filmy video i zobaczyłam, że jest możliwość pojechać do innego kraju; to jest mój pierwszy projekt zagraniczny. Dlatego wysłałam zgłoszenie i byłam ciekawa, jak to jest spróbować nakręcić prawdziwy film z profesjonalistami i z moimi rówieśnikami, którzy myślą podobnie jak ja. To jest takie wspaniałe doświadczenie też z kontaktów z ludźmi w Polsce – to jest w ogóle cos nowego dla nas. I architektura w Polsce jest zupełnie inna. I naturalnie, doświadczenie robienia filmu, to też dla mnie jest coś nowego.

– A ja studiuje w Kijowskim Instytucie Kina i Telewizji, dlatego bardzo chciałam pojechać, bo wiedziałam, że jeśli będę miała bardzo dużo szczęścia, to będę mogła porozumieć się z organizatorami i ten krótkometrażowy film będę mogła potem wykorzystać jako roczna pracę zaliczeniową, albo będę mogła zaliczyć ją jako praktykę. Wtedy będę mogła mieć więcej czasu na pracę i na inne projekty. No i oczywiście doświadczenie pracy z ekipą międzynarodową; odpowiednio uczę się też i angielskiego, i polski udoskonalam, i mam możliwość rozmawiać z ludźmi o podobnych zainteresowaniach do moich. I to jest po prostu wspaniale, bo z kim by się nie rozmawiało, to zawsze można znaleźć wspólny temat.

(-)

– Tegoroczny temat WAMA Film Festiwalu to „świadomość”. Czym dla was właśnie jest ta świadomość? Słyszycie słowo „świadomość” i co przychodzi na myśl jako pierwsze?

– Chyba głębokie rozumienie czegoś, tego co robisz, swoich celów, tego dla czego żyjesz i jak żyjesz. Chyba tak rozumiem słowo „świadomość”.

– Wydaje mi się, że świadomość bardzo ładnie pokazana jest w naszym filmie, bo przede wszystkim tworzymy go po to, żeby donieść tę myśl do świadomości innych ludzi, a konkretnie o ekologii. O ekologicznej konsumpcji, o tym, jak bardzo ważne jest kontrolowanie swoich przyzwyczajeń i jak ważne jest pomaganie środowisku. Zostało całkiem niewiele czasu i wszyscy wiedza, jak ważny to jest problem. Uważam, że temat tegorocznego festiwalu, to jak połączyliśmy te tematy w naszym filmie, one bardzo mocno współgrają i myślę, że dla naszych słuchaczy to od razu będzie zrozumiałe.

– Dla mnie „świadomość” to umiejętność określania związku przyczynowo-skutkowego, między zdarzeniem i skutkiem, ponieważ każdy człowiek powinien uświadamiać sobie co robi i jaki potem będzie to miało wpływ na niego, na innych, na przyszłość, na świat. W ogóle – na wszystko. Dlatego moim zdaniem bardzo ważne jest żyć świadomie i musimy rozumieć, co się może stać, jeśli będziemy się w określony sposób zachowywać.

– A dla mnie „świadomość” to uświadomienie sobie swoich celów, swoich marzeń i wcielenie ich w życie.

– Co jest twoim celem w życiu?

– Ja jeszcze nie wiem dokładnie jaki jest mój cel w życiu, ale bardzo chcę dobrze się uczyć, dostać się na prestiżową uczelnię i wspinać się w górę po schodach kariery.

– A czy uważacie, że może być celem życia być po prostu dobrym, uczciwym człowiekiem? Człowiekiem, który nie krzywdzi innych, który potrafi poświęcić choćby swoją karierę, jeśli trzeba z czegoś zrezygnować – można wykorzystać, ale w duszy wiemy, że komuś to zaszkodzi, ale nas wyniesie w górę. Zatrzymać się w tym.

– Chyba tak, bo co jest sensem życia? W samym procesie, we wszystkich sprawach, nawet najmniejszych drobiazgach, które mogą sprawiać przyjemność tobie i otoczeniu. Dlatego jeśli będziesz czynić dobro, będziesz mógł wnosić dobro w serca innych ludzi. Nawet poświęcając siebie. Dlatego uważam, że tak, człowiek powinien przeżyć życie robiąc coś dobrego i godnego dla drugiego człowieka. Wtedy istnienie będzie godne.

– Życie będzie życiem, a nie wegetacją, gdy wszyscy będą żyć… nie mogę pogodzić się z tym, że warto się poświęcać, ponieważ wtedy tak naprawdę kogoś krzywdzisz. Bo jeśli nie jest coś komfortowe dla ciebie, to nie może też być komfortowe dla innych. Moim gdyby zdaniem sensem życia każdego człowieka było dawać miłość i tę miłość otrzymywać, to wszystko na świecie byłoby wspaniale. Ale mamy troszkę inny świat, on jest trochę skoncentrowany na każdym. I gdyby ludzie po prostu przestali myśleć tylko o sobie, a gdyby myśleli o sobie i o otoczeniu, to byłoby trochę lepiej.

Uważam, że ludzie nie rozumieją, że jeśli myślą tylko o sobie, nie myśląc o otoczeniu, to de facto oni nie myślą o sobie, bo otoczenie ma na nich wielki wpływ.

– Ja nie do końca zgadzam się z określeniem, że to ma być celem życia, bo moim zdaniem to powinno być oczywiste z gruntu. Człowiek powinien być uczciwy bo jest człowiekiem; taki się urodził. My nie uczymy się krzywdzić kogoś od dziecka. To przychodzi jakoś z otoczenia, z pewnymi sytuacjami. Ale jeśli człowiek będzie to pielęgnował w sobie – swoje zasady, przekonania, będzie się zastanawiał nad tym, co się dzieje, do czego to prowadzi, to wtedy będzie mógł nie dążyć do tego, a już być takim człowiekiem. Czyli już będzie miał w sobie te wartości i nie będzie musiał stawiać sobie takich celów na podstawie tych wartości. Po prostu będzie dobrym człowiekiem.

(-)

Do tego spotkania jeszcze wrócimy, bo usłyszałam jeszcze sporo ciekawych rzeczy od Ewy, Tani, Iry i Saszy, ale to będzie innym razem. Dzisiaj już musimy się pożegnać drodzy słuchacze do jutra. Spotkamy się o tej samej porze, a teraz życzę wam miłego wieczoru. Wszystkiego dobrego! (jch/ad)

25.11.2020 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Nowa ukraińska szkoła, tak nazywa się międzynarodowa konferencja online dla nauczycieli języka ukraińskiego w Polsce, która odbędzie się w ten piątek. Audio wycieczka dla każdego – w Narodowym Muzeum Wielkiego Głodu na Ukrainie o zbrodni będą mówić w 33 językach. Na Ukrainie odbyła się druga tura miejscowych wyborów. Czwarty raz z rzędu merem Lwowa będzie Andrij Sadowyj z partii Samopomicz. O tym opowiem dokładniej za chwilę. Dziś jest środa 25 listopada. Z wami jest Hanna Wasilewska. Witam.
(-)
Nowa ukraińska szkoła, tak nazywa się międzynarodowa konferencja online dla nauczycieli języka ukraińskiego w Polsce, która odbędzie się w ten piątek. Wydarzenie zorganizowano dzięki współpracy Ukraińców Warmii i Mazur z obwodową biblioteką dla dzieci we Lwowie w projekcie „My Ukraińcy ja i ty”. Na konferencji wystąpią: Olga Banach – wykładowca katedry pedagogiki lwowskiego obwodowego Instytutu Podyplomowej Oświaty Pedagogicznej, trener Nowej Ukraińskiej Szkoły i ekspert oświatowy oraz Tetiana Dolżynkowa – doktor nauk filologicznych, docent katedry oświaty humanistycznej lwowskiego lwowskiego obwodowego Instytutu Podyplomowej Oświaty Pedagogicznej. Mówić będą o nowych tendencjach w ukraińskiej oświacie – zapowiada współorganizatorka wydarzenia Ołena Kremniowa:
-Będą występować nasi nauczyciele i mówić będą o Nowej Ukraińskiej Szkole, o nowym ukraińskim Prawopisie dla nauczycieli. U nas trwa stały proces zmian w nauczaniu. Zmienia się program, zmienia się i właśnie my musimy zmieniać oświatę na Ukrainie, to taki proces, o tym będzie mówić Olga Banach, o pojawieniu się nowej ukraińskiej szkoły, jej formowaniu się, jak pracują nad tym; podręczniki, to niesamowite tempo…wszystko trzeba zmieniać. To bardzo ciężka praca i o tym będzie mówić.
-To nie jest tak, nowa władza, nowe podręczniki. Przepisana historia itd.
-Tak było na początku, teraz wydaje mi się, że trochę przyhamowało; to niewyobrażalne, że nowa władza, nowe podręczniki, ale szybciej na to pytanie odpowiedzą prelegenci.
Zgłoszenia do udziału w konferencji zbiera nauczyciel-metodysta języka ukraińskiego Warmińsko-Mazurskiego Instytutu Podnoszenie Kwalifikacji Nauczycieli w Olsztynie Lubomira Tchórz. Link do konferencji przesłany będzie na pocztę elektroniczną wskazaną przez zgłaszającego.
(-)
O ludobójstwie na Ukraińcach od teraz opowiedzą w 33 językach. Międzynarodowy projekt Audiowycieczka dla każdego zaprezentowano w Państwowym Muzeum Wielkiego Głodu – Ludobójstwa. Nad jego stworzeniem pracowano półtora roku. Wzięło w tym udział 135 osób – to wolontariusze i organizacje społeczne z różnych krajów świat. Organizatorzy mówią, że w tym czasie udało się nagrać 170 godzin dźwięku. Niektórzy z wolontariuszy zagranicznych, do Kijowa przyjechali specjalnie po to, żeby nagrać wycieczkę w swoim języku. Oddzielne nagrania robiono w profesjonalnych studiach za granicą. Przypomnijmy, że niedawno zeszyt ze wspomnieniami świadka głodu 1923-1933 przekazano do Państwowego Muzeum Wielkiego Głodu – Ludobójstwa. Nagrania, które trafiły do KGB podczas przeszukania w 1972 roku są dostępne teraz w sieci dzięki pracy ukraińskich badaczy. W tym roku masowych uroczystości Ukraińcy będą unikać – przyznaje pracownik lwowskiej biblioteki Ołena Kremniowa. Mówi, że przez covid wszystko, nawet biblioteka, jest teraz zamknięte w weekend. Natomiast tradycyjna wystawa książek poświęcona tym strasznym wydarzeniom już przypomina czytelnikom o tej tragicznej zbrodni władzy radzieckiej.
Co roku obowiązkowo obchodzimy tę datę. Mamy zrobioną wystawę książek o ofiarach wielkiego głodu, tej tragicznej karty ukraińskiego narodu. Większych wydarzeń niestety nie robimy, ale świeczki na parapetach obowiązkowo postawimy tego dnia i jest taka tradycja co roku, w swoich mieszkaniach stawiamy świeczki na swoich parapetach, pamięci ofiar wielkiego głodu.
Świeczki na parapecie należy zapalić w tę sobotę, 28 listopada. W greckokatolickiej cerkwi w Olsztynie, tego dnia, odprawione zostanie nabożeństwo za ofiary Wielkiego Głodu. Początek o 16:00.
(-)
Czwarty raz z rzędu merem Lwowa będzie Andrij Sadowyj z partii Samopomicz. W drugiej turze wyborów samorządowych wygrał z Ołehem Syniutką z Europejskiej Solidarności. Po przeliczeniu 98 procent protokołów z komisji wyborczych Sadowyj zdobył 61,5 procent głosów, a Syniutka – 36,1 procent.
Andrij Sadowyj będzie włodarzem Lwowa przez najbliższe pięć lat. Rządzi miastem od ponad 14. Mieszkańcy Lwowa po raz pierwszy wybrali go na mera w 2006 roku.
W 2019 roku Sadowyj kandydował na prezydenta Ukrainy. Oświadczył wówczas, że nie będzie już kandydował na mera Lwowa, ale po wycofaniu swojej kandydatury na korzyść Anatolija Hrycenki ponownie oznajmił, że będzie walczył o fotel szefa ratusza.
Wybory do władz lokalnych i obwodowych na Ukrainie po raz pierwszy odbyły się w nowej formule. Według nowej reformy samorządowej władze lokalne będą miały większą władzę i własne środki finansowe.
(-)
Ta informacja kończy nasze wydanie. Świeże wiadomości po ukraińsku usłyszycie tu jutro o 10:50. Z wami była Hanna Wasilewska. Dziękuję za uwagę i życzę przyjemnego dnia. (dw/apod)

24.11.2020 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Dobry wieczór, drodzy słuchacze! Witam was we wtorek, 24 listopada, w programie z dnia na dzień z cyklu „Śladami historii”. Z wami jest Jarosława Chrunik. Dzisiaj nasza audycja będzie szczególna. Zaledwie cztery dni pozostały do ostatniej soboty listopada, a tego dnia najczęściej powtarzanym słowem we wszystkich środowiskach ukraińskich na całym świecie jest straszne słowo-symbol: Hołodomor. W nastrój smutku i niepokoju wprowadzi nas już Iwan Franko swoim poematem „Pogrzeb”, którego we fragmentach słuchamy od pewnego czasu. Miliony ofiar strasznego Hołodomoru nie mogły liczyć nawet na godny pochówek. Ale słuchamy kolejnego fragmentu utworu:

(-) Fragment poematu

(-)

W czwartą sobotę listopada Ukraina i Ukraińcy na całym świecie czczą pamięć ofiar Wielkiego Głodu („Hołodomoru”) 1932-33 r. Tego dnia w miastach i wsiach Ukrainy, a także w diasporze Ukraińcy zapalają świece pamięci o tych, którzy niewinnie zginęli z głodu, który z diabelską premedytacją zaplanował i zlecił wykonać Józef Stalin. Dla uczczenia pamięci ofiar Hołodomoru w świątyniach odprawiane są panachydy.

(-)

– W roku 1933, od Bożego Narodzenia, na Ukrainie był Wielki Głód. Nie było wtedy ani wojny, ani suszy, ani potopu, ani pomoru, a była tylko zła wola jednych ludzi przeciwko innym.

– W XX wieku naród ukraiński przeżył jedną z najstraszliwszych tragedii w swojej historii – Hołodomor. Ukraina, która zawsze karmiła chlebem całą Europę, zaznała masowego głodu. Hołodmor doprowadził do licznych ofiar, przyniósł wiele tragedii. Miał on subiektywne i obiektywne źródła i skutki. Sztuczny głód 1932-33 r. zaplanowali bolszewicy w celu przyspieszenia przymusowej kolektywizacji, likwidacji „kułactwa” jako klasy, zniszczenia „wrogich elementów”. Ale istnieje czynnik łączący ten specjalny kataklizm i resztę akcji represyjnych totalitarnego reżimu: to kardynalna rewolucja świadomości. Wyrzeczenie się Chrystusa-Człowieka, moralności chrześcijańskiej i wybranie nowej „wiary” – w człowieka-Boga, Antychrysta. Adepci tej „wiary” postanowili zbudować raj na ziemi, osiągnąć „świetlaną przyszłość” dla ludzkości. Ale przyszłość bez Boga. Ich światło w rzeczywistości było ciemnością. Ich światopogląd opierał się na zasadach wiecznej ciemności, bo tylko Bóg jest źródłem światła. Ich ideologia zamiast dobra przynosiła zło. Bo tylko Bóg jest Twórcą wszelkiego dobra. Gdzie bez Boga budują raj, tam pojawia się piekło. Zamiast obiecanego rajskiego życia, opętany ideologią radziecką naród przyjął piekielne męki.

– W 1930-tych latach Ukraina po raz pierwszy przeżyła sztuczny głód. Masowe zabójstwo milionów swoich obywateli; cyniczne, ukierunkowane, bezlitosne. Tylko w nienawistnym wobec Boga i człowieka środowisku mogła zdarzyć się podobna zbrodnia. Na szczodrym, ukraińskim czarnoziemiu umierały w strasznych mękach miliony ludzi. To ludobójstwo miało na celu zniszczenie duszy narodu, doprowadzenie jej do pełnego, duchowego niewolnictwa. I stał się diabelskim narzędziem do zemsty za brak możliwości wykorzenienia ze świadomości naszego mądrego, pełnego wysokich wartości narodu, synowskiej pamięci o Bogu, miłości do Boga, wierności i wiary w Boga. Czy można było zniszczyć wiarę tylko poprzez fizyczną likwidację jej nosiciela? Dlatego władza wojująca z Bogiem, po stworzeniu duchowego głodu, skazała naród także na głód fizyczny.

(-)

W szkołach ukraińskich – tak jak w Górowie Iławeckim – zawsze składa się hołd ofiarom tego stalinowskiego ludobójstwa. Trzeba się skupić, uruchomić wyobraźnię, która u przeciętnego człowieka nie chce przyjąć okropności. Ale tylko tak można choć trochę zbliżyć się do tego, co przeżywali umierający w męczarniach ludzie.

(-) Fragment akademii okolicznościowej w wykonaniu uczniów

Wiemy, że tak było, a jednak trudno w to uwierzyć. Wiemy. Pamiętamy. Symbolem naszej pamięci jest akcja „Zapal świecę”. Jest to święty płomień, który ogrzeje dusze zmarłych. To światło oczyszczenia naszych dusz w imię naszej przyszłości. Zapalmy w naszych oknach świece w sobotę o godzinie 16-ej. Niech płoną, niech unoszą pod niebiosa modlitwy za niewinnie zamordowanych głodem.

(-)

Dziękuję wam za uwagę, drodzy słuchacze i żegnam się z wami do jutra. Spotkamy się o tej samej porze, a teraz życzę wam spokojnego wieczoru. Wszystkiego dobrego! (jch/bsc)

24.11.2020 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Tysiące dzieci na Ukrainie, rodziny których ucierpiały z powodu wojny, spędzą święta Bożego Narodzenia bez ojca. By ucieszyć ich podarunkami, w Warszawie po raz ósmy zorganizowano akcję „Święta bez taty”. W przeddzień narodowego dnia pamięci ofiar wielkiego głodu, projekt medialny Ukrainer pokazał nowy film dokumentalny pod nazwą „Mity o wielkim głodzie”. Mieszkańcy zaanektowanego przez Rosję Krymu nie mają wody. O tym opowiem dzisiaj w wydaniu wiadomości po ukraińsku. Dziś jest wtorek 23 listopada. Z wami Hanna Wasilewska. Dzień dobry.

(-)

Tysiące dzieci z Ukrainy, których rodziny ucierpiały z powodu wojny, spędzą święta Bożego Narodzenia bez ojca. Żeby ucieszyć je prezentami, w Warszawie zorganizowano dla nich po raz ósmy akcję „Święta bez taty”. Akcja „Święta bez taty”, zapoczątkowana w 2014 roku miała być jednorazową formą pomocy rodzinom żołnierzy, którzy jako pierwsi zginęli na froncie. Jak zaznaczają organizatorzy z Inicjatywy bohaterom majdanu z Warszawy, wtedy nikt nie myślał, że to dopiero początek wojny, a liczba sierot wzrośnie do takich wymiarów. Należy zaznaczyć, że w zeszłym roku do pomysłu przyłączyły się także parafie greckokatolickie i koła ZUwP w regionach. Głównie na Warmii i Mazurach aktywnie zbierano pomoc w Dobrym Mieście, Lidzbarku Warmińskim i Olsztynie. Z powodu pandemii nie są zbierane rzeczy i słodycze, natomiast na portalu zrzutka.pl stworzono zbiórkę pieniędzy, za który zostaną zakupione prezenty zgodnie z wiekiem, płci i potrzebami dziecka. Słodycze na święta zostaną zakupione i zapakowane na Ukrainie z zachowaniem norm sanitarnych. Ofiary można przekazać przez portal zrzutka.pl. Organizatorzy postanowili zebrać 100 tysięcy złotych.

(-)

W przeddzień narodowego dnia pamięci ofiar wielkiego głodu, projekt medialny Ukrainer pokazał nowy film dokumentalny pod nazwą „Mity o wielkim głodzie”. To drugi materiał z cyku wyjaśniających, dotyczących tematu wielkiego głodu. Chodzi o najbardziej znane i najbardziej jaskrawe mity dotyczące zbrodni na Ukrainie w latach 1932-1933:

(-)

Mit pierwszy. Głodu nie było. Wskutek głodu wymarło dziesiątki wsi, a ci którzy przeżyli musieli zamilknąć, żeby nie sprowadzić NKWDzistów na własne rodziny i przyjaciół. Władza radziecka wszelkimi sposobami starała się ograniczyć wyciek informacji i fałszowała statystykę zabitych przez głód. Swój wkład mieli dziennikarze, na przykład dziennikarz D… opisywał to jako przejściowe trudności, które trzeba po prostu przetrwać. Stwierdził, że […] w ZSRR nie było. Większość dyplomatów, którzy przyjeżdżali do Związku Radzieckiego nie miało dostępu do realnego obrazu, albo wolało go nie zauważyć. Pokazywano im specjalnie stworzone tzw. wsie potiomkinowskie, gdzie jak podczas sztuki przebierano chłopów i nakrywano stoły. O temacie wielkiego głodu w Związku Radzieckim nie mówiono aż do końca lat 80, ale zachowały się dokumenty, a w tych dekretach postanowienia o odbieraniu żywności, ograniczenia przemieszczania się chłopów i zakaz wyjazdu z miast dla zagranicznych dziennikarzy. Razem we wspomnieniami tysięcy tych, którzy przeżyli, potwierdzają wielką zbrodnię, której dopuściła się władza radziecka na czele ze Stalinem w latach 1932-1933.
Radziecka mitologia ukrywała pojęcie głodu. W Związku Radzieckim głodu nie mogło być i centralnym mitem, było, że wielkiego głodu…bo głód może był; były utrudnienia, może gdzieś nawet możliwe głód, ale wielkiego głodu, sztucznego, świadomego zniszczenia ludności Ukrainy nie było.
Mit drugi. Głód był spowodowany nieurodzajem.
Sprostowanie najpopularniejszych mitów o wielkim głodzie znajdziecie na kanale YT Ukrainer. Projekt Ukrainer stworzył dziennikarz i pisarz Bohdan Lohwynenko, jako medialny projekt wolontariacki w 2016 toku. Celem zespołu Ukrainer jest, drogą rzetelnych badań, zrozumieć i sformułować kim są Ukraińcy i przekazać to światu w dostępnej, medialnej formie.

(-)

Mieszkańcy zaanektowanego przez Rosję Krymu nie mają wody. Jak podało radio Echo Moskwy, w 30 miejscowościach całkowicie wyschły zbiorniki, a w Sewastopolu zapasów wystarczy na 3 miesiące. Do zajęcia półwyspu przez Rosję, wodę dostarczano z Ukrainy specjalnym kanałem. W 2014 roku, po aneksji Kijów zamknął dopływ. Więcej na ten temat nasz korespondent Maciej Jastrzębski:
[korespondencja w języku polskim]
Nasz blok informacyjny jest wyczerpany. Na świeże wiadomości po ukraińsku zapraszam jutro o 10:50. Program przygotowała i poprowadziła Hanna Wasilewska. Wszystkiego dobrego. Do usłyszenia.

23.11.2020 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Dobry wieczór, drodzy słuchacze! Witam was w poniedziałek na falach Radia Olsztyn w programie „Kamo hriadeszy”; przed mikrofonem – Jarosława Chrunik. Dzisiaj usłyszycie dość zabawną historię o siostrze Jozafacie, założycielce Zgromadzenia Sióstr Służebnic Najświętszej Marii Panny; trudno jest nie uśmiechać się, słuchając tej historii. Najpierw zatrzymamy się na chwilę na wczorajszej Ewangelii. Słyszeliśmy najpierw historię o tym, jak kobieta cierpiąca na krwotok została uzdrowiona po dotknięciu szaty Jezusa, a potem drugą historię – o wskrzeszeniu z martwych córki rzymskiego dowódcy. Ksiądz jan Hałuszka, olsztyński proboszcz zwrócił uwagę na coś, na co my zazwyczaj nie zwracamy uwagi, czyli na to, że wszystko w naszym życiu jest względne. I tylko Bóg potrafi zaprowadzić tam porządek. Nawet tam, gdzie po ludzku zdawałoby się to absolutnie niemożliwe, Bóg mówi: „Jeśli ja się tym zajmę, to wszystko będzie możliwe”.

(-)

– Nasze życie jest dla nas bardzo skomplikowane i ciężkie, nie ma wątpliwości. I musimy mieć to oparcie, do którego zawsze możemy się uciec i prosić o pomoc; w tym, co nas martwi, gdzie mamy problemy. Musimy pamiętać, że przede wszystkim z wiarą musimy przychodzić do Boga i prosić go o to, żeby nam pomógł. Sami nie zawsze jesteśmy w stanie wszystko zrobić, ale z Bogiem jest to możliwe. I tak jak to było w dzisiejszej Ewangelii, że ta dziewczynka miała dwanaście lat i miała już umierać; to był zbyt wczesny wiek, żeby umrzeć. Natomiast ta kobieta, która miała krwotok, też dwanaście lat chorowała. I to było za dużo, żeby chorować. Podobnie jest w naszym życiu – my mamy czas, bardzo krótki czas, żeby żyć dobrze. Ale mamy dużo czasu, żeby siebie „naprawiać” i powinniśmy o tym pamiętać, żeby naprawdę dobrze go wykorzystać i żeby to nie był czas cierpienia, lecz czas radości i sukcesów w życiu.

– I tak samo, jak ksiądz powiedział – z czym człowiek przychodzi do Boga. Tak samo jak było wtedy – jedni szli z ciekawości, inni szli, bo tam było coś dziwnego, a nie wszyscy przyszli z wiarą. Ta kobieta przyszła z wiarą. Tak samo i my przychodzimy do cerkwi – każdy z innym nastawieniem.

– Tak, każdy ma swoje intencje, czasami przyzwyczajenia i musimy wiedzieć, czego chcemy w swoim życiu. I gdy będziemy przychodzili z naszymi dobrymi intencjami i z wiarą będziemy prosić Boga, to oczywiście będziemy je osiągać – wcześniej czy później, może w inny sposób, ale na pewno możemy to osiągnąć. Tak jak do Jezusa przychodziło wielu ludzi, mieli różne intencje, tak samo jest też z nami. Bardzo często przychodzimy różnie – nie raz tylko z ciekawości, nieraz dlatego, że ktoś inny idzie i my idziemy z nim, jednak musimy pamiętać, że ma nami kierować nasza wiara i te nasze intencje, które mamy. One mają nas prowadzić do Boga, żeby się starać poprawić swoje życie, stawać się lepszym i żeby być dobrym dla siebie, dla bliźnich, a tym samym dla Wszechmogącego Boga.

– Gdy kobieta przyszła z wiarą, ukrywała się, nie chciała się przyznać, a Bóg i tak wiedział. Tych, kto przychodzi z wiara, Bóg zawsze rozpozna.

– Oczywiście! I musimy wiedzieć, że przed Bogiem nigdy się nie ukryjemy. Ta kobieta, mimo że wstydziła się swojej choroby, to wiedziała jedną rzecz: że jak tylko dotknie do brzegu jego ubrania, zostanie uzdrowiona. I tak samo powinno być z nami. Powinniśmy pamiętać, że gdy przychodzimy do Boga, gdy chcemy Go dotknąć, to boska moc jest potężna i pomoże nam wyzdrowieć; pomoże nam w różnych problemach, które mamy, tylko musimy z wiarą do niego przychodzić i chcieć tego, żeby Bóg nam uczynił. Było wiele osób, nie wszyscy myśleli o tym, ale ta kobieta wiedziała i wierzyła, że Bóg może jej to uczynić. I to powinien być przykład dla nas, żeby nasza wiara nas prowadziła. I zgodnie ze słowami Jezusa – żeby ona nas zbawiła.

– Tak jak powiedział Jezus: „Czułem, jak moc ze mnie wyszła”. A mimo to zaraz idzie do Jaira i wskrzesza umarłą córkę, czyli znowu ta moc do Niego wróciła, to znaczy, że Bóg ma bezmiar tej mocy. I jest jeszcze jedna rzecz, o której powinniśmy wiedzieć: Nie wierz swoim oczom. Zaufaj Bogu, a wtedy nie po ludzku się stanie, a po Bożemu.

– To tak jest, że my zawsze staramy się patrzeć naszymi ludzkimi oczyma i to jest normalne, ale powinniśmy umieć zaufać Bogu. Oczywiście, powinniśmy robić wszystko, co możemy, żeby spełnić nasze zamiary, nasze pragnienia, ale też oddać Bogu, żeby On też działał, pozwolić Mu, żeby On też działał  w naszym życiu. My nie możemy robić wszystkiego, bo nie jesteśmy w stanie tego zrobić. Ale naprawdę trzeba oddać się Bogu, żeby to On działał i wtedy naprawdę będzie dla nas czynił wielkie cuda. I nawet nie potrafimy sobie tego wyobrazić, jakie to będą wielkie dzieła Pana. Ktoś mógłby powiedzieć – no, trafiło się raz. Ale On wskrzesił i córkę Jaira, i Łazarza, jak wiemy i syna wdowy, gdzie już nieśli chłopca na cmentarz. Jak wiemy z Pisma Świętego, to były nie tylko te przypadki. Ewangeliści mówią, że było ich bardzo dużo, ale książki by zabrakło, żeby to wszystko opisać.

– Tak, to ewangelista Jan powiedział, że gdyby spisać wszystko, co Jezus czynił, to miejsca by zabrakło. Ale te są zapisane po to, żebyśmy uwierzyli i naprawdę przyjęli to do swego serca. Jednak to, co jest ważne to fakt, że potem również apostołowie w imię Jezusa Chrystusa również dokonywali cudów i też wskrzeszali z martwych. Również i w Starym Testamencie jest, że tak się działo, ale musimy też uwierzyć, że Jezus jest naszym Panem, On jest naszym Życiem, naszym zmartwychwstaniem, On jest naszą Drogą i On powinien też być naszą Prawdą w naszym życiu; żeby Nim kierować się i z Nim iść, bo z Nim mamy wszystko.

(-)

Trudno nie zgodzić się ze słowami ks. Jana i wlaściwie potwierdzeniem jego słów jest historia o wiele nam bliższa czasowo. W piątek Siostry Służebnice Najświętszej Marii Panny miały swoje święto, zawsze obchodzą je 20 listopada. Mówiłam w piątek o tym, że ich codzienną pracę możemy zauważyć na wielu płaszczyznach. Opowiadała o tym ówczesna siostra przełożona Teresa, s. Ołena dzieliła się wrażeniami z warsztaów ikonopisania, które prowadziła w Olsztynie. Dzisiaj przypomnimy, jak s. Oksana pisała pisanki wraz z uczniami religii:

 

– Widzę, że tu już jest specjalistka z pisaczkiem.

– Jeszcze nie. Człowiek ciągle się uczy, odkrywa nowe rzeczy.

– Siostra tez najpierw podzieliła jajo na cztery, potem na kwadraty w każdej ćwiartce.

– Tak i zaraz tu ma być jeszcze gwiazdka.

– Gdzie?

– O, tu. Tu jest drzewo, drzewo życia.

– A gwiazdka chyba nawiązuje do Wszechświata?

– Tak! Tak, gwiazdka do Wszechświata; i szczęście, i słońce, i gwiazdy to po prostu też wiosna, Wielkanoc. Przyroda jest taka bardziej ożywiona, bardziej przyjemna i to, czego człowiek potrzebuje – słońce. Dlatego dużo jest słońca i gwiazd na pisankach.

– Bo faktycznie, można powiedzieć, że to jest gwiazdka, a można powiedzieć, że to słońce. Po prostu – promienie.

– Tak! No, tak, co kto zobaczy. Kropek dużo.

– Kropki! A ci kropki oznaczają?

– A nie wiem! Ale ładnie wyglądają i zawsze upiększają pisanki.

– Ona naprawdę wygląda jak z nieba, faktycznie te kropki wyglądają jak gwiazdki. Na niebieskim tle.

– Tak. No, ładnie. Spróbuję jeszcze jedną, może jeszcze lepiej wyjdzie.

– Bardzo ładna!

 

Jak widzimy – siostry są wszędzie tam, gdzie jest taka potrzeba. W Przemyślu na przykład prowadzą dom pomocy społecznej dla osób starszych i samotnych. A zapoczątkowała całą tę pracę Michalina Hordaszewska, późniejsza s. Jozafata, obecnie błogosławiona. O jej działalności moglibyśmy opowiadać w kilku kolejnych audycjach, jednak dzisiaj chcę wam opowiedzieć, jak wyglądała jej wędrówka po śmierci do swoich podopiecznych. Jak czytamy na stronie https://synod.ugcc.ua/ obecnie relikwie bogosławione Jozafaty znajdują się w rzymie w kaplicy Domu Generalnego Sióstr Służebnic Najświętszej Marii Panny, ale z ich odnalezieniem też jest związany prawdziwy cud. „Relikwie Błogosławionej zostały przewiezione do Rzymu w listopadzie 1982 roku, w czasach gdy na Ukrainie cerkiew była w podziemiu. Wówczas nasze siostry z Ukrainy nie mogły przyjeżdżać na kapitułę, jednak marzyły o tym, żeby można było przewieźć jej szczątki. Ale to były marzenia… I oto w 1980-tym roku do Rzymu przyjechał doktor Kuczma. Chirurg z Polski, który wcześniej mieszkał na Ukrainie. W Rzymie miał kuzynkę, s. Paulę, do której przyjechał i zwiedzając naszą kaplicę zapytał, gdzie jest nasza zalożycielka”, – opowiada przełożona, s. Zofia. Siostry odpowiedziały, że szczątki znajdują się na Ukrainie i nie ma możliwości ich przewiezienia. Żegnając się, lekarz obiecał siostrom, że s. Jozafata do nich jeszcze wróci.

„Będąc już w Polsce, pisze list do Breżniewa, sekretarza generalnego KC KPZR z prośbą o przewiezienie do Polski szczątków jego „cioci”. I Breżniew zgodził się, chociaż były problemy. Gdy wykopywano jej szczątki w Krystynopolu, to trzeba było mieć pozwolenie od władz obwodowych, czy od władz Lwowa, Czerwonogradu. W listopadzie, jak wiemy, szybko zapada zmierzch, więc gdy zaczęto wykopywać, to okazało się, że trumna znajduje się na dużej głębokości”, – opowiada siostra Zofia.

Trzeba więc było odłożyć to dzieło na następny dzień. „Gdy odkopywano grób, to przedstawiciele władz nie wiedzieli, że ona była zakonnicą, a jako pierwszy wykopano krzyż, noszony na piersi. Zapytali więc dziadka, co to jest. Dziadek wytarł krzyż, pocałował go i mówi, że w dawnych czasach kobiety nosiły takie wielkie krzyże. Potem wykopali różaniec (kilka paciorków). Znowu pytają dziadka, co to jest. A on im na to, że to są damskie korale. Potem komisja to wszystko opieczętowała i szczątki przewieziono do Barszawy”.

 

A potem pojawiła się kwestia, jak szczątki Błogosławionej przewieźć do Rzymu? A właśnie w tym czasie z rzymu do Polski przyjechała ówczesna przełożona, s. Franciszka Bybliw. Zakonnice zwróciły się więc do jedynych wówczas w Polsce linii lotniczych z prośbą, żeby szczątki przewieźć jako bagaż podręczny. „Wszystko odbyło się bardzo szybko. Został kupiony bilet na ten bagaż, bo był ciężki i już następnego dnia każdy, kto mógł żegnał założycielkę naszego Zgromadzenia w podróż do Rzymu. O godz. 12-tej samolot wystartował i zaraz po tym radio podało, że Breżniew zmarł. To był prawdziwy cud, bo już następnego dnia ze względu na te wydarzenia, mogło się to nie udać, – przypuszcza s. Zofia.

 

W tamtym czasie nie było takich środków komunikacji jak dzisiaj i siostry służebnice nie wiedziały, że relikwie ich założycielki są już w drodze do nich. W Rzymie mieszkała wówczas s. Pimena z Ukrainy, 1932 r. urodzenia. W przeddzień miała sen, w którym s. Jozafata powiedziała jej: „Jadę do was”. Rano siostra opowiedziała swój sen zakonnicom, a w porze obiadowej dowiedziały się, że szczątki s. Jozafaty s,a w drodze do Rzymu.

 

Obecnie Zgromadzenie liczy około 600 sióstr Zgromadzenia w 17 krajach świata. Najwięcej sióstr jest w Brazylii (około 50 wspólnot), bowiem w 1911 roku siostry pojechały do Brazylii za naszymi migrantami. Jest siedem prowincji Zgromadzenia na świecie: w Brazylii, Kanadzie, Ameryce, Serbii, Słowacji, Polsce i Ukrainie.

(-)

Życzymy siostrom dalszej owocnej pracy i Bożego błogosławieństwa, a my już musimy się dzisiaj pożegnać. Jestem przekonana, że wielu z was do tej pory uśmiecha się na myśl o cioci, którą pewien lekarz po śmierci przewiózł do Polski, a potem do Rzymu. Była z wami Jarosława Chrunik, usłyszymy się znowu jutro o tej samej porze. Wszystkiego dobrego! (jch/ad)

23.11.2020 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Władyka wrocławsko-gdański Wołodymyr Juszczak, zwrócił się do parafian Kościoła Greckokatolickiego po ciężkim zachorowaniu na koronawirusa. Jego słowo znalazło się na stronie eparchii, bo bardzo ważnym jest uświadamiać sobie dzisiaj niebezpieczeństwo obecnej sytuacji. Dla wielu ludzi koronawirus, to choroba wymyślona przez media, a o pomyłce człowiek przekonuje się, gdy zachoruje. Właśnie dlatego władyka Wołodymyr zdecydował zwrócić się do wiernych i opowiedzieć co czuł i jak potraktował to, co działo się z nim. Przy mikrofonie Hanna Wasilewska. Witam.
(-)
Władyka wrocławsko-gdański Wołodymyr Juszczak, zwrócił się do parafian Kościoła Greckokatolickiego po ciężkim zachorowaniu na koronawirusa. Ksiądz opowiedział o swoich przemyśleniach w związku z sensem istnienia, kiedy wydawało się, że odejdzie z tego świata. Podziękował wszystkim, którzy wspierali chorego i modlili się za niego. Oddzielnie podkreślił wysiłek pracowników medycznych w Polsce.
Drodzy w Chrystusie siostry i bracia. Rozpoczynając od poniedziałku 19 października tego roku, na 3 tygodnie, cały mój świat, razem z moimi obowiązkami, zajęciami, planami i perspektywami, niespodziewanie zabrał SARS CoV2 przynosząc ze sobą wysoką temperaturę, nieprzespane noce, pytania dotyczące niezamkniętych spraw, wyobrażenie o końcu mojej ziemskiej drogi i o sąd, który przyjdzie usłyszeć mi od naszego zbawiciela. W jednej chwili stałem się jednym z milionów ludzi na całym świecie, którym wirus z mediów wydawał się daleki i teoretyczny, a stał się konkretnym, ze swoimi ciężkimi objawami i skutkami. Dla Covida nie miało znaczenia, że jestem biskupem, że mam plany, że nie doszło do wieku emerytalnego, że mam jeszcze wiele do zrobienia. Bezsenność starałem się wykorzystywać do zebrania w jedną listę niezamkniętych spraw, dla swojego następcy. Dodatkowo pod koniec pierwszego tygodnia mojej choroby, głosy zza moich okien w połączeniu z obrazami z mediów, wskazywały na czas apokaliptyczny. Pojawiała się myśl, że nadchodzi koniec świata i ustanowionemu przez Boga porządkowi, w którym każdemu danego przez Boga życiu należy się szacunek od poczęcia, aż do naturalnej śmierci…także przez ustaloną formę pochówku osób zmarłych na Covid, że śmierć człowieka traci swoją ludzką i chrześcijańską jedność. Wszystko razem z moim niedomaganiem, sprawiało ciężkie wrażenie i doprowadzało do bolesnych ciężkich odczuć. Poza tym, czas mojej choroby był czasem próżnych ulic, które mogłem oglądać ze swoich okien. Dla wielu, jak nie dla wszystkich to także strach przed zarażeniem od innej osoby. Jednym słowem strach przed jakimkolwiek człowiekiem na ulicy, który może być chory i przechodząc obok nas, noże nas zarazić. Dotąd czegoś takiego nie przeżywaliśmy. Ludzie boją się, by nie być dla siebie przyczyną zarażenia. To wszystko tylko dopełniało wspomniany przeze mnie wcześniej, apokaliptyczny obraz świata, w którym przyszło nam dzisiaj żyć. Bardzo szybko okazało się, że nie są to, przynajmniej jeszcze, ostateczne dni tego świata. O tym zdecydował Bóg, ale też dzięki dobrym ludziom, którzy nie zapomnieli o najbardziej potrzepujących, czyli o chorych, wśród których przyszło tym razem być i mnie. Za modlitwy i telefony ze słowami solidarności dziękuję Światosławowi, metropolicie Jewhenowi, arcybiskupowi seniorowi Iwanowi, władyce Wasylowi […], którzy na samym początku mojej choroby zapewnili mnie o swojej modlitwie. Pamiętali o mnie jeszcze inni władycy z całego świata, którzy telefonowali. Dziękuję im za braterską, pamięć, miłość i solidarność. Między ludźmi, którym w chcę serdecznie podziękować są lekarze i personel medyczny z całej Polski, którzy konsultowali mnie i robili wszystko, by pomóc zachować życie i zdrowie. Bez was, jeśli nie byłaby taka boża wola [droga?] naszego kościoła w Polsce mogłaby wyglądać zupełnie inaczej. Bardzo dziękuję za waszą służbę i chrześcijańską miłość. Pozostaję waszym dłużnikiem.

Na końcu przemówienia władyka Wołodymyr podziękował wszystkim wiernym:

Drodzy w Chrystusie siostry i bracia. Bardzo szczerze dziękuję jeszcze raz za waszą wytrwałą modlitwę , dzięki której jestem jeszcze z wami. Niewymownie jestem wdzięczny za waszą miłość i kocham was całym sercem. Nie ustawajcie w modlitwie, bo potrzebujących chorych jest z każdym dniem coraz więcej w Polsce, na Ukrainie i gdzie tylko spojrzeć. Pamiętajcie o nich. O swoich krewnych, znajomych, sąsiadach, członkach rady parafialnej, żeby nikt potrzebujący nie pozostał bez opieki. Pamiętajcie o swoich ojcach duszpasterzach, bo oni są na przedzie frontu, niebezpieczeństwo zarażenia, a są tylko zwyczajnymi, słabymi ludźmi. Pamiętajcie o nich w swoich modlitwach, ale też w razie potrzeby, jeśli będzie to możliwe z waszej strony, wesprzyjcie ich finansowo, szczególnie teraz, kiedy nasze kościoły stały się prawie puste ze względu na ograniczenia sanitarne. Wasi ojcowie-proboszczowie także mogą zachorować i znaleźć się w potrzebie. Podobnie było ze mną. Więc nie pozostawiajcie ich w samotności w czasie choroby. Niezależnie od tego co by się nie stało pamiętajcie. Wszyscy jesteśmy w rękach Boga, który czeka na nas w wyobrażeniu drobnego fragmentu chleba bożego. W tym ciężkim czasie, z całego serca błogosławię wszystkich i życzę bożego błogosławieństwa i mocnego zdrowia. [błogosławieństwo]
Całe przemówienie można przeczytać i wysłuchać na stronie cerkiew.net.pl, gdziemożna znaleźć informację dotyczącą odwołanych nabożeństw w kościołach greckokatolickich z powodu choroby albo kwarantanny księdza.
Nasz program się kończy. Na koniec życzę wam zdrowia i zapraszam do radioodbiorników jutro. Wszystkiego dobrego. (dw/bsc)

21.11.2020 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, drodzy słuchacze! Witam was na antenie Radia Olsztyn w sobotę, 21 listopada; przed mikrofonem – Jarosława Chrunik. Dzisiaj obchodzimy największe „anielskie” święto w kalendarzu cerkiewnym: Sobór Arcystratega Michała. Na Ukrainie ponadto obchodzony jest Dzień Godności i Wolności – siedem lat temu na kijowskim Majdanie rozpoczęła się Rewolucja Godności. Za chwilę wrócę jeszcze do tego wydarzenia, najpierw – dawniejsze daty:

(-)

21 listopada 1830 roku urodził się Andrij Markewycz – ukraiński działacz społeczny, etnograf. Był znakomitym wiolonczelistą i pierwszym w Rosji właścicielem wiolonczeli Stradivariusa; uczestnikiem koncertów charytatywnych z udziałem A. Rubinsteina, M. Rymskiego-Korsakowa, M. Musorgskiego i innych. Zapoznał się w Moskwie z T. Szewczenką, z czasem stanął na czele Towarzystwa im. T. Szewczenki w Petersburgu i wszelkimi sposobami sprzyjał powrotowi rękopisów Kobzara z Archiwum III Wydziału do Muzeum Ukraińskich Starożytności w Czernihowie. Uzyskał pozwolenie na pierwsze w Imperium Rosyjskim pełne wydanie utworów poety („Kobzar” wydania Wasyla Domanyckiego 1907 r.). Andrij Markewycz jest autorem zbioru ukraińskich pieśni ludowych, które rozpisano na nuty.

(-)

21 listopada 1921 roku bolszewicy rozstrzelali pod miastem Bazar 159 wziętych do niewoli żołnierzy ukraińskich, uczestników II Pochodu Zimowego. Egzekucje trwały do 23 listopada.

(-)

21 listopada 2013 roku wieczornym mityngiem na Majdanie Niepodległości w Kijowie rozpoczęła się ukraińska Rewolucja Godności. Z powodu nieustępliwości władzy i jej prób „dokręcenia śruby”, rewolucja przeszła do otwartego, siłowego starcia z licznymi ofiarami w ludziach. Według danych Ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej, jedną z głównych sił napędowych Rewolucji byli ukraińscy studenci, którzy uznali swoją odpowiedzialność za przyszłość państwa i wystąpili nie tylko jako uczestnicy rewolucji, ale byli siłą organizacyjną. Ogólnie w protestach brali udział przedstawiciele różnych narodowości i różnych warstw społecznych – od pracowników najemnych do przedstawicieli średniego biznesu ze wszystkich regionów Ukrainy.

(-)

Wszystkim Michałom, Michalinom i urodzonym 21 listopada składam najlepsze życzenia.

(-)

Dzisiaj jest święto – Sobór Arcystratega Michała – główne ze wszystkich świąt ku czci świętych aniołów. Michał, którego imię oznacza „kto jeśli nie Bóg?” lub „Kto jest równy Bogu?” jest głównodowodzącym Pańskich Mocy. Niebiańskie duchy zostały stworzone jeszcze przed stworzeniem świata materialnego. A gdy w niebie podniósł się bunt i Dennica wraz z częścią aniołów postanowił powstać przeciwko Bogu, wierni Bogu aniołowie na czele z Arcystrategiem Michałem zrzucili Szatana w przepaść. O walce Szatana z Bogiem poprzez walkę z człowiekiem mówi ks. Andrzej Zalewski, który do ubiegłego roku był proboszczem parafii greckokatolickiej w Kaliningradzie:

(-)

Cała Cerkiew w całym świecie, tam gdzie są parafie, gdzie są cerkwie na cześć świętego Arcystratega Michała, tam też dzisiaj świętują. Moi drodzy, istnieją na świecie tylko dwa źródła Zła. Pierwszym takim źródłem jest Szatan, a drugim takim źródłem jest każdy człowiek. Dzisiaj obchodzimy święto świętego Michała; tego Anioła, to imię spotykamy już w Piśmie Świętym w Starym testamencie kilka razy. A w Nowym Testamencie jest jedna księga, jedyna prorocza, ostatnia księga Nowego Testamentu. To księga Objawienia, Ewangelia św. Jana. I jest tam mowa o roli, jaka ma wykonać św. Archanioł Michał. I z tym też powiązana jest rola Demona w naszym życiu.

(-)

Jeśli ktoś chce się dowiedzieć więcej, to powinien teraz zagłębić się w lekturę Objawienia św. Jana, a my przechodzimy do innych wiadomości. Chociaż pewnie ciemne moce i tu dały o sobie znać. Podkarpacka Krajowa Administracja Skarbowa udaremniła przemyt 16 srebrnych monet z czasów carskich na polsko-ukraińskim przejściu granicznym Budomierz-Hruszew.

Monety znaleziono w portfelu ukraińskiego kierowcy busa, wjeżdżającego do Polski. Na rynku numizmatycznym takie monety osiągają wysokie ceny, np. zachowany w bardzo dobrym stanie rubel familijny został sprzedany na aukcji w Polsce za ponad 350 tys. zł, a w Berlinie za 650 tys. euro. Zatrzymane przedmioty wymagają dalszych szczegółowych ekspertyz, które będą przeprowadzone podczas postępowania, prowadzonego przez Podkarpacki Urząd Celno-Skarbowy w Przemyślu.

(-)

Myślę, że bez kłopotów raczej się nie obejdzie. Nasz program dobiega końca, przygotowała go i przedstawiła Jarosława Chrunik. Wszystkim Michalinom i Michałom życzę jeszcze raz wszelkiej pomyślności. Usłyszymy się ponownie w poniedziałek o godz. 18.10, a teraz życzę wam miłego weekendu, drodzy słuchacze! Wszystkiego dobrego! (jch/łw)

20.11.2020 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Dzisiaj będzie trochę nostalgiczny piątek. Tęsknić będziemy za szkołą, dobrą literaturą po ukraińsku, ciepłymi spotkaniami, jednym słowem za zeszłą jesienią, gdy na Warmię i Mazury zawitali cudowni goście z Ukrainy. Wyjątkowo ciekawi wizytujący przyjechali do Bartoszyc w ramach „Salonu literackiego 2019”. Chodzi o nasz ulubiony zespół bibliotekarzy ze Lwowa i ich towarzyszy – dziecięcych pisarzy. Jeśli jesteście gotowi, to proponuję rozpoczynać. W programie „Od A do Z” jest z wami Hanna Wasilewska. Witam i zapraszam.

(-)

Wszyscy obecnie jesteśmy w domu i nawet uczniowie stęsknili się za szkołą. Tym bardziej uczniowie takiej jak ta w Bartoszycach. Tam jest zawsze ciepła, rodzinna atmosfera.

Bartoszycka szkoła z ukraińskim językiem nauczania otwarta jest na różnorodne projekty, a taki jak ten ceni szczególnie, bo rozmowa literackim językiem ukraińskim to prezent dla polskich Ukraińców – mówi Lubomira Tchór dyrektorka szkoły w Bartoszycach:
– Mamy zawsze otwarte drzwi, chętnie przyjmujemy wszystkich gości, Jestem szczęśliwa, że mogłam dziś przyjąć gości z Ukrainy, to 8 pań. Bibliotekarki, pisarki, one przeprowadziły piękne lekcje, to był tzw. „Salon literacki 2019”, to innowacyjny projekt w naszej szkole, który daje bardzo dużo wiedzy dzieciom, ale także nasi nauczyciele, którzy biorą udział w spotkaniach i warsztatach także uczą się i podnoszą kwalifikacje.  Mogą posłuchać języka ukraińskiego z Ukrainy, ludzi którzy rozmawiają pięknym czystym językiem ukraińskim, to dla nas bardzo ważne, że w tym języku nie ma rusycyzmów, że to nauczycielski język. To ważne dla moich nauczycieli w szkole i dla naszych dzieci. Takie żywe obcowanie.

Międzynarodowy projekt „My Ukraińcy – ja i ty” rozpoczął się od wirtualnych spotkań. Lekko i współcześnie: łączyli się przez Skype i dzielili się wiedzą oraz doświadczenie,. Z czasem spotykali się osobiście i projekt otrzymał nowy sens. Właśnie tak Ołena Kremniowa i Piotr Tabaka współpracują od 5 lat. O pierwszym maleńkim jubileuszu wspomnieli już w drodze do Polski – przyznaje się Ołena Kremniowa, koordynatorka projektu z ukraińskiej strony.

-Przyjechaliśmy w tym roku z „Salonem literackim 2019”. Przyjechało nas 8 osób i w naszym składzie są bibliotekarze jak zawsze, to podstawa naszego projektu, ale w tym roku przywieźliśmy dwie współczesne pisarki to Lubow Widuta i  Natalka Maledycz. Prezentują swoje książki, popularyzują współczesną ukraińską dziecięcą literaturę i to jest ważne, bo główny cel naszej pracy to uczyć języka ukraińskiego, popularyzować dziecięcą literaturę, współczesną książkę dziecięcą, ale w składzie naszego zespołu jest jeszcze przedstawiciel lwowskiej firmy IT, która pomaga dzieciom uczyć się ukraińskiego alfabetu i liter. W tym roku zaczęła z naszą biblioteką mocno współpracować Państwowa Galeria Lwowska im. Borysa Woznickiego; przeprowadzają różne ciekawe wydarzenia związane z ukraińską sztuką XX wieku. Przeprowadzają warsztaty, opowiadają o artystach, którzy pracowali na Ukrainie, urodzili się na Ukrainie, którzy stali się klasykami ukraińskiej sztuki.

Piotr Tabaka też cieszy się ze spotkania. Tym bardziej, że trafiła się okazja zobaczyć się nie tylko przez ekran komputera:

-Ciągle rozmawiamy przez Skype, przez internet, a tu trafiło się, że przyjechali do nas, może nie do nas do Lidzbarka, ale do Bartoszyc, po sąsiedzku, więc musieliśmy przyjechać i poznać się.

Lubow Sawaryn – pracowniczka Lwowskiej Biblioteki dla dzieci i przedowdnicząca Naukowo-Kulturalnego Towarzystwa „Bojkowszczyzna”. Gdzieby nie pojechała Luba, wszędzie opowiada o Bojkowszczyźnie, bo tą kultura żyje. Kim są Bojkowie, o tym opowiedziała uczniom:

[dzień dobry…nazywam się Luba…przyjechałam ze Lwowa…pracuje w Lwowskiej Bibliotece Obwodowej dla dzieci, ale mieszkam w Samborze, to takie miasto niedaleko od Lwowa, 70 kilometrów, ono naprawdę znajduje się na bardzo ciekawym terenie i nazywa się Bojkowszczyzna, to serce Bojowszczyzny miasto Sambor. Kiedy wędrujecie po Karpatach możecie tam zobaczyć trzy grupy etniczne. Może wiecie jakie? Nie? Opowiem wam. To Bojkowie, o których będziemy dziś mówić, to Łemkowie i Hucułowie. Czym się różnią, jak myślicie? Może ktoś wie? Ubiorem. Językiem i kulturą, tak tradycjami. Zuchy.]
Po raz pierwszy w Polsce swoje utwory zaprezentowała Lubow Wiuta – dziecięca pisarka, zwyciężczyni konkursu „Koronacja słowa”. Autorka podzieliła się z młodzieżą swoimi przemyśleniami i przeżyciami.

[Myślę, że dla was byłoby ciekawe, żeby dowiedzieć się coś o książce i moją praca nad nią. Opowiem. Jako autor tak samo przeżywam to co będzie z moimi głównymi  bohaterami. Są książki, których zakończenie znasz od razu,a ta książka prowadziła się sama.]
Fantasy o chłopczyku Esztonie, książka mistyczna. Tak mówi jej autorka Lubow Widuta. Podczas jej pisania zdarzały się różne dziwne rzeczy – opowiada. W mężczyznę z legendy Esztonowej mamy spotkała w ogóle jakoś na ulicy Lwowa od razu po jej przeczytaniu. Wczoraj posłuchaliśmy jej i my. Posłuchajcie i wy;
[To legenda o czumacki szlaku, wiecie co to czumacki szlak? To na niebie takie gwiazdy i czumacy szli za tymi gwiazdami i sól…]
[Bajka dla dzieci czytana przez autorkę]
Ze szkoły do szkoły:
[lekcja języka ukraińskiego]
No i to wszystko. W programie „Od A do Z” usłyszymy się za tydzień. Z wami była Hanna Wasilewska. Myślcie o tym co przyjemne i wszystko będzie dobrze. Przed nami weekend, więc niech będzie słoneczny. Bądźcie zdrowi. (dw/ad)

20.11.2020 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, drodzy słuchacze! Witam was na antenie Radia Olsztyn w piątek, 20 listopada; przed mikrofonem – Jarosława Chrunik. Wczoraj w naszym programie było w dużej mierze smutno, więc dzisiaj zrównoważymy ten nastrój. Najpierw – słowo o przeszłości:

(-)

20 listopada 1896 roku urodził się Mychajło Werykiwski – ukraiński kompozytor i pedagog. Napisał muzykę dla teatrów: „Berezil” i Kijowskiego Teatru im. Iwana Franki, Charkowskiego Teatru Dziecięcego, do sztuk teatralnych, filmów „Czarna chmura”, „Nazar Stodola”, „Karmeluk”, „Kijów”, „Sobór”. Twórcze dziedzictwo kompozytora liczy ponad 400 utworów.

(-)

20 listopada 1917 roku swoim III Uniwersałem Ukraińska Centralna Rada ogłosiła powstanie Ukraińskiej Republiki Ludowej. Zostało ogłoszone, że Ukraina nie oddziela się od Rosji, ale cała władza na Ukrainie od tego momentu przechodzi wyłącznie do Centralnej Rady i Generalnego Sekretariatu. Na Ukrainie przyjmuje się 8-godzinny dzień pracy, zaprowadza się kontrolę państwa nad produkcją. Likwiduje się karę śmierci i ogłasza amnestię. Ukraina uznaje narodowo-personalną autonomię mniejszości narodowych.

(-)

Można sobie wyobrazić, jak wielkie było to wtedy święto dla wszystkich obywateli, natomiast dzisiaj prywatne święto mają Walery i Cyryl oraz urodzeni 20 listopada. Wszystkim życzymy wszystkiego najlepszego.

(-)

Jest jeszcze jedna społeczność, która dzisiaj ma swoje święto – jest to Zgromadzenie Sióstr Służebnic Najświętszej Marii Panny, które istnieje od 128 lat. Dzisiaj jest 151 rocznica urodzin założycielki tego zgromadzenia – błogosławionej Jozafaty Hordaszewskiej. Uzmysłowiłam sobie, że o siostrach zakonnych bardzo mało mówimy w naszych programach, a przecież, choć ich praca zazwyczaj jest cicha i pokorna, to jednak trudno sobie wyobrazić życie religijne bez sióstr zakonnych. Dlatego teraz oddam im głos. W 2016 roku przed Wielkanocą do Olsztyna przyjechała z Rzymu ówczesna Przełożona Generalna s. Teresa Słota. Przypomnijmy, że był to Rok Miłosierdzia Bożego. Zapytałam s. Teresę, czy jest zadowolona z wizytacji w Olsztynie:

– Bardzo jestem zadowolona! Przede wszystkim dlatego, że wypadło to podczas postu. Przychodzę tu i widzę, jak ludzie szczerze się modlą, tym bardziej, że jest to Rok Miłosierdzia. I siostry są ze swoimi parafianami, razem przychodzą; przynoszą podziękowanie Bogu za wszystko co mają. Bo mamy pięknie. Ja wiem, że zawsze czegoś brakuje, ale gdy popatrzymy na to, co Bóg nam zsyła, to tylko może być modlitwa wdzięczności.

– Jeśli siostra może porównać różne kraje, a nawet miasta, to gdzie najłatwiej żyje się siostrom i parafianom, i w ogóle duchowieństwu, a gdzie jest szczególnie trudno, gdzie są problemy, gdzie szczególnie potrzebna jest modlitwa?

– Teraz, jak wiemy, na Ukrainie mamy swoje „osobiste” problemy. Majdan – co to było? Poszukiwanie, czy wspominanie swojej godności, ludzkiej godności. Co do trudności – cóż, każdy kraj ma swoje. Obecnie siostry służebnice są w osiemnastu różnych krajach, więc porównać kraje, miasta byłoby bardzo trudno. Czy wszystkie mają łaskę Bożą? – Tak! Bezsprzecznie! Czy chciałoby się więcej i lepiej? Oczywiście, to jest nasze pragnienie.

– Zawsze chcemy więcej! A jakie są siostry osobiste wrażenia od pobytu w Olsztynie?

– W Olsztynie? No, wczoraj miałam okazję trochę obejrzeć Stare Miasto. Ale co zrobiło na mnie wrażenie, to wasza piękna, duża cerkiew. I „Brama Miłosierdzia”, którą – jak zrozumiałam – otworzyliście na cały region na północy, to jest akurat w Olsztynie. Ileż ludzi było wczoraj na pielgrzymce, którzy przychodzą! I jacy gościnni wy jesteście, że wszystkich i pogościliście, i powitaliście – to naprawdę zrobiło takie pozytywne wrażenie! Wrażenie, które będę nosiła w swoim sercu.
Siostry służebnice pełnią najróżniejsze role w naszym życiu, można się do nich zwrócić z każdym pytaniem, na przykład – dlaczego zostało ustanowione bardzo młode jeszcze święto – Święto Matki Bożej Nieustającej Pomocy, które obchodzimy w pierwszą niedzielę lipca; mówi s. Oksana:

– Święto Matki Bożej Nieustającej Pomocy stało ustanowione dlatego, że w narodzie z dawien dawna ikona (bo to jest święto ikony MBNP)… Po prostu nabożność do tej ikony i to przekonanie o nieustającej pomocy Bogurodzicy dla nas, wiernych niejako wywołało potrzebę ustanowienia święta. Myślę, że to jest tak, że nie ustanowiono święta, a my potem dopiero próbujemy nabożności, pobożności szukać, tylko na odwrót: najpierw ludzie się modlili, najpierw była ikona, a to wywołało potrzebę, aby hierarchowie wydali dekret o ustanowieniu święta.

– Nie ma wątpliwości, że naród ukraiński garnie się do tej ikony i wyprasza różne łaski na swoje potrzeby.

– Myślę, że tak. Są męskie klasztory, które mają za swoją patronkę Nieustającą Pomoc, ojcowie redemptoryści; my jako siostry służebnice mamy w swojej prowincji też mamy. Każda prowincja ma swego patrona i u nas w Polsce właśnie Matka Boża Nieustającej Pomocy jest patronką naszej prowincji. Otóż ta nabożność była od bardzo dawna. Nasza prowincja jest jeszcze sprzed 1950 roku, czyli tak długo już, a z pewnością o wiele wcześniej jeszcze była nabożność w wypraszaniu łask u Matki Bożej Nieustającej Pomocy.
Siostry prowadzą też działalność kulturalno-oświatową. Ostatnie warsztaty ikonopisania w Olsztynie odbywały się pod kierownictwem s. Ołeny, która była bardzo zadowolona ze swoich podopiecznych:

– Piękny efekt pracy młodzieży no i tej grupy starszej.

– Dorośli też świetnie się sprawili!

– I szybko!

– A czy były jakieś trudności?

– No, zawsze jest taki trudny moment, nie ma tak, że wszystko idzie gładko, ale to wszystko jest możliwe do przeskoczenia, zawsze wszystko można naprawić.

(-)

No właśnie: zawsze wszystko można naprawić. Brzmi to bardzo optymistycznie i zawsze należy o tym pamiętać. W poniedziałek w programie „Kamo hriadeszy” opowiem wam więcej o Zgromadzeniu Sióstr Służebnic Najświętszej Marii Panny. Na pewno nie spodziewacie się tego, a będą tam elementy wręcz komedii sensacyjnej, ale kto powiedział, że Pan Bóg nie ma poczucia humoru? To będzie dopiero w poniedziałek, wcześniej jeszcze spotkam się z wami jutro o tej samej porze, a dzisiaj już się z wami pożegnam. Program przygotowała i przedstawiła Jarosława Chrunik. Miłego dnia wam życzę, drodzy słuchacze! Wszystkiego dobrego! (jch/bsc)

19.11.2020 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

„Ukraina w centrum Lublina” – tak nazywa się strona na Youtubie, na której spędzam swój wolny cas od poniedziałku, bo trwa festiwal. Wczoraj dokładniej o wydarzeniu opowiedziała nam jedna z organizatorek Oksana Basaraba, no a dziś jeszcze trochę szczegółów, podpowiedzi i porad dotyczących najciekawszych wydarzeń w ramach festiwalu. Przy mikrofonie Hanna Wasilewska. Dobry wieczór.
(-)
Na stronie Youtube festiwalu „Ukraina w centrum Lublina” znajdziecie już wiele ciekawego. Są nagrane wydarzenia, które minęły, między innymi dyskusja „Pamięć, która łączy”, koncerty Romana Sosanczyna i zaproszenie od Iwana Nawi. Kiedy odbędzie się jego koncert wspomina dzisiaj Oksana Basaraba. Natomiast o wadze festiwalu i jego unikalności opowie dyrektor Centrum Współpracy Międzynarodowej Krzysztof Stanowski, ambasador Ukrainy w Polsce Andrij Deszczyca i generalny konsul Ukrainy w Lublinie Wasyl Pawluk.
(-)
…pogratulować wszystkim uczestnikom cudownego wydarzenia „Ukraina w centrum Lublina” z okazji przeprowadzenia takiego festiwalu…Lublin znajduje się blisko granicy z Ukrainą i są wspólne nasze takie historyczne momenty; to Unia Lubelska podpisana w Lublinie i wiele innych rzeczy, które wiązały Ukrainę i Polskę. Naród ukraiński i naród polski. Chciałbym osobiście podziękować…, która opiekuje się tym wydarzeniem, Hanusi […], która koordynuje te wydarzenia i wielkie, wielkie podziękowanie prezydentowi miasta […] i panu Stanowskiemu, który też opiekuje się tymi wydarzeniami. Mam nadzieję, że taki festiwal będzie nadal odbywać się w centrum Lublina, i polscy [artyści] będą przyjeżdżać na Ukrainę, do ukraińskich miast, do Lwowa, Łucka i innych i też pokażą swoją sztukę, swoją kulturę, żeby i ukraińscy obywatele mogli zapoznać się z tym bogactwem polskiej kultury. Jeszcze raz wszystkim szczerze dziękuję i wzywam do dobrej, ładnej współpracy między Polską i Ukrainą.

Dziś czwartek więc warto przypomnieć co dzieje się na platformie Ukraina w Centrum Lublina dziś. Oksano, jak trafić na platformę i co dziś czeka?

-Bardzo łatwo znaleźć nas w sieci, mamy wiele różnych stron w sieciach społecznych. To i YT, i nasza oficjalna strona festiwalu www.ukrainawcentrumlublina.pl, i strona na FB, gdzie jest transmisja wszystkich wydarzeń i strona na instagramie. Na wszystkich stronach, oprócz instargamu, odbywają się transmisje wszystkich wydarzeń, więc każdy może przejść na stronę na FB, YT czy na naszej oficjalnej stronie i zobaczyć wszystkie wydarzenia, które odbywają się w tym czasie….większość wydarzeń będzie na kanale YT czy na oficjalnej stronie. We czwartek będzie konkurs wiedzy o Ukrainie. Wśród uczniów szkół z Lublina odbędzie się fotowystawa uczestników konkursu foto Kadr z Ukrainy. W piątek koncert Iwana Nawi o 20:00, a także porozmawiamy o kozackich czajkach i o tym jak odtwarzana jest kultura tych kozackich czajek na Ukrainie. W sobotę będzie możliwość odbyć warsztaty z tworzenia lalek-motanek. Będzie spotkanie z aktywistką z Krymu Aliną Alijewą, a już w niedzielę pokaz filmu Żywa, rozmowa z reżyserem później rozmowa z Iryną Wikarczak i to właśnie ostatnia rozmowa, która zamknie tę edycję festiwalu.
-Powiedz Oksano o jakiej to porze będzie i jak można znaleźć konkretny program, by trafić na konkretne wydarzenie.
-W ciągu tygodnia większość wydarzeń odbywa się wieczorem, gdzieś od 17-18, a koncerty odbywają się od 20, a po [..] wydarzenia odbywają się w godzinach takich wczesnych, np. film o 12:00, rozmowa o 14:00, a rozmowa z Iryną Wikarczak o 16:00. Lalki-motanki o 10:00, także będzie gra miejska ulicami Lublina o 12:00 i z czasem później, wieczorem rozmowa z Aliną Alijewą. Program festiwalu jest na oficjalnej stronie, na stronie na FB na Instagramie, także staramy się rozpowszechniać informację we wszystkich możliwych grupach na FB, gdzie są Ukraińcy. Staramy się publikować w tych różnych grupach codzienny program, taki nieogólny, ale codzienny, żeby każdy mógł sobie zapamiętać i przypomnieć co będzie właśnie dzisiaj i żeby to zachować. Większość młodzieży dowiaduje się o naszych wydarzeniach z Instagrama i FB; codziennie publikujemy informacje dlatego. Staramy się też, jak wydarzenie już trwa, rozpowszechniać online maksymalnie w możliwych grupach, żeby każdy mógł się przyłączyć, popatrzeć. A jeśli ktoś nie ma możliwości, to wszystkie wydarzenia są na kanale YT, gdzie zawsze można zobaczyć.
-Kto przegapił, nie trafił na jakieś wydarzenie, albo nie miał możliwości. To zawsze może wrócić na YT. Jak kanał się nazywa? Też Ukraina w centrum Lublina?
-Tak, też Ukraina w centrum Lublina, żeby łatwo można było nas znaleźć.
-Wśród takiej wielkiej liczby wydarzeń, czy poleci pani od siebie, jeśli nie ma za wiele czasu, na co koniecznie trzeba trafić.
-Od siebie, to na pewno warto zobaczyć, jeśli ktoś nie widział, „Pamięć, która łączy” i myślę, że dla Ukraińców i Polaków to spotkanie było bardzo ciekawe i według mnie daje możliwość zobaczenia co nas bardziej łączy niż dzieli. Też na pewno warto według mnie spotkanie z Iryną Wikarczak, dołączyć się do spotkania z Aliną Alijewą, bo to tez możliwość dla nich przedstawić, i dla nas, kulturę narodu krymsko-tatarskiego, właśnie tu w Polsce; pokazać, że taka mniejszość istnieje na Ukrainie i że, jej sytuacja nie jest najlepsza.
-Jeśli chcecie trafić na współczesną Ukrainę, zapraszamy was na festiwal Ukraina w centrum Lublina i z nami była Oksana Basaraba.
-Dziękujemy szczerze i zapraszamy. Dobrego tygodnia i wszystkiego najlepszego.
Jedyne, czego nie ma na lubelskim festiwalu to ukraiński humor, ale przy tym nie jesteśmy w ciemię bici:
[humoreska]
Nasz czas antenowy powoli ucieka, jednak nie zmarnujemy ostatnich, najdroższych minut. Tradycyjnie posłuchamy ładnej ukraińskiej piosenki. Niech dzisiaj zaśpiewa dla nas Roman Sasanyczyn, zwycięzca ukraińskiego programu „Głos kraju”. A komu się spodoba, przypominam, że cały koncert Romana jest już na platformie Ukraina w Centrum Lublina. Z wami była Hanna Wasilewska. Życzę wam przyjemnego wieczora. Wszystkiego dobrego. (dw/bsc)

19.11.2020 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, drodzy słuchacze! W czwartek, 19 listopada, witam was na falach Polskiego Radia Olsztyn; w studiu – Jarosława Chrunik. Taki trochę trudny dzień dzisiaj mamy, ale cóż, takie też zdarzają się w życiu. To chyba wina listopada, bo tego miesiąca było wiele takich dni i zaraz się o tym przekonancie:

(-)

19 listopada 1698 roku zmarł Petro Doroszenko – hetman Ukrainy. Kozacki pułkownik, uczestnik ruchu Chmielnickiego i wojny kozacko-moskiewskiej. Pragnąc ustabilizować wewnętrzną sytuację Prawobrzeżnej Ukrainy, Doroszenko (przy wsparciu kijowskiego metropolity, Josypa Tukalskiego) przeprowadził szereg reform. Czas Hetmanatu, który przypadł na okres Ruiny, spędził na ciągłych wojnach zarówno z wrogami zewnętrznymi, jak i z wewnętrznymi oponentami.

(-)

19 listopada 1789 r. urodził się Mychajło Łuczkaj – ukraiński zakarpacki językoznawca, folklorysta i historyk; apologeta rusiństwa. Proboszcz użhorodskiej cerkwi Przemienienia Pańskiego. Wcielając w życie ideę rusińską, Łuczkaj zawsze występował przeciwko szowinistycznej polityce rządu węgierskiego, skierowanej na wynarodowienie ludności ukraińskiej Zakarpacia.

(-)

19 listopada1972 roku zmarł Jewhen Adamcewicz – ukraiński niewidomy bandurzysta, wykonawca-wirtuoz ukraińskich pieśni ludowych, autor „Marszu Zaporoskiego”. Przeżył lata 1930-te – okres fizycznej likwidacji sztuki kobzarskiej i bandurowej. Z nastaniem w 1972 roku nowej fali represji i ucisków kultury ukraińskiej, powoli kończyło swoją działalność także zrzeszenie kobziarzy. Adamcewicz żył z gry i śpiewu, jednak władza radziecka traktowała to jako żebractwo i ciągle prześladowała artystę. Zdarzały się wypadki, gdy niewidomego milicjanci wywozili daleko od miasta i zostawiali w bezludnym miejscu. Zdarzało się też, że wsadzano go do aresztu. Na szczęście ta część kultury ukraińskiej przetrwała do dziś i rozwija się nie tylko na Ukrainie, ale również za oceanem. Chyba najbardziej znanym bandurzystą obecnych czasów za oceanem jest Julian Kytastyj, przedstawiciel całego rodu Kytastych-bandurzystów:

– Oczywiście, dla diaspory to w jakiejś mierze jest to jakiś nostalgiczny powrót do dzieciństwa, a dla młodszych ludzi, takich jak ja – którzy urodzili się w USA… ja już nie jestem taki młody, ale urodziłem się tam i praktycznie całe swoje życie uczę jeszcze młodszych Ukraińców, urodzonych tam – w USA, w Kanadzie – gry na bandurze. To dla nich jest to coś innego, to jest możliwość dotknąć tej kultury, która może nie całkiem jest dla nich zrozumiała, o której wiedzą, że to jest ich; dla nich to jest możliwość wejścia w kulturę. I niektórzy wchodzą.

Natomiast na Ukrainie znany ze swojej charyzmy jest Taras Kompaniczenko – kobziarz, bandurzysta i lirnik, działacz ukraińskiego ruchu oporu kulturalnego w czasach post-radzieckich; lider zespołu „Choreja Kozacka”:

(-)

Aktualnie Taras Kompaniczenko jest chory na covid-19, tak samo jak i cała jego rodzina. Życzymy jak najszybszego powrotu do zdrowia i do kolejnych koncertów.

Kijowski zespół „Szpylasti kobzari” aranżuje muzykę światową na bandurę i świetnie łączy ją z ukraińskimi piosenkami ludowymi:

(-)

Dla dwóch pań ten dzień będzie miły i pogodny niezależnie od tego, co by się działo za oknem – dziś imieniny obchodzą Aleksandra i Klaudia. Do świętowania dołączają się wszyscy urodzeni 19 listopada, a my życzymy im wszystkiego najlepszego.

(-)

Dzisiaj w naszym programie radość przeplata się ze smutkiem. Światowy Kongres Ukraińców wyraża głeboki żal i współczucie rodzinie z powodu niepowetowanej straty – odejściem ś.p. Anny Kisil, wiceprzewodniczącej ŚKU oraz przewodniczącej Światowej Federacji Ukraińskich Organizacji Kobiecych. Po roku walki z ciężką chorobą Anna Kisil zmarła 16 listopada w gronie rodziny w Toronto; nie dożyła trzech dni do 60-tych urodzin. Anna Kisil szeroko znana jest z dobrych uczynków zarówno w diasporze, jak i na Ukrainie, którą kochała do końca życia. Urodziła się na Ukrainie, tam ukończyła Lwowski Instytut Politechniczny jako inżynier-pedagog dyscyplin budowlanych, a od 1991 r. mieszkała w Toronto. Tam aktywnie włączyła się w ukraińskie życie społeczne, stając się jedną z inicjatorek i wieloletnią przewodniczącą Światowej Federacji Ukraińskich Organizacji Kobiecych „Czwarta Fala”. Być może niektórzy z naszych słuchaczy znali ją osobiście. To ona m.in. wcieliła w życie międzynarodowy projekt ŚKU „Monumentalna Szewczenkiada” i wzbogaciła swoimi pomysłami obchody 50-lecia ŚKU oraz przeprowadzenie jego XI Kongresu. Anna Kisil była też odnoszącą sukcesy kobietą-przedsiębiorczynią, która potrafiła rozbudować biznes w Kanadzie i na Ukrainie i potrafiła szanować każdego swego pracownika. Wieczny odpoczynek.

(-)

Teraz troszkę lepsza wiadomość: Minister spraw zagranicznych Ukrainy Dmytro Kułeba ma nadzieję na uchwalenie w grudniu przez Zgromadzenie Parlamentarne ONZ nasilonej rezolucji w sprawie Krymu, co zmusi Federację Rosyjską do przestrzegania zobowiązań międzynarodowych, – informuje Ukrinform. Szef resortu polityki zewnętrznej wysoko ocenił referaty dotyczące praw człowieka na Krymie, które szczegółowo ujawniają fakty politycznych represji wobec Ukraińców i Tatarów Krymskich. W jego przekonaniu specjalna komisja monitoringowa OBWE na Ukrainie powinna nasilić swój monitoring na Krymie w celu ochrony tych, kogo represjonuje kraj-okupant.

(-)

Na tym kończymy naszą poranną audycję; przygotowała ją przedstawiła Jarosława Chrunik. Życzę wam miłego dnia i do usłyszenia jutro o tej samej porze! (jch/kos)

18.11.2020 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

W tym roku po raz trzynasty w Lublinie odbędzie się festiwal kultury ukraińskiej „Ukraina w centrum Lublina” i trafić tam jest w tym roku łatwiej niż dotąd. Po raz pierwszy w swojej historii, ze znanych przyczyn, wydarzenie odbędzie online. Pierwsze spotkanie festiwalowe – dyskusja, odbyło się w poniedziałek i jeśli przegapiliście nie smućcie się. Nagrań wszystkich wydarzeń szukajcie na głównej stronie festiwalu „Ukraina w centrum Lublina”. Przed nami prawie tydzień ciekawych konkursów, spotkań, warsztatów a także koncert Iwana Nawi. Dokładniej o historii powstania festiwalu i głównych punktach programu tegorocznego wydarzenia w „Wieczorze z Ukraińską kulturą” opowie Oksana Basaraba – studentka z Lublina i współorganizatorka festiwalu. Przy mikrofonie Hanna Wasilewska. Serdecznie witam i zapraszam.

(-)

Podczas 13. online-festiwalu „Ukraina w centrum Lublina” odbywa się szereg różnorodnych wydarzeń, w tym wiele ciekawych dyskusji. Pierwsza, która odbyła się w poniedziałek – „Pamięć, która łączy” poświęcona była stuleciu Bitwy Warszawskiej, znanej powszechnie jako „Sojusz Piłsudski-Petlura. Można ją zobaczyć na Youtube festiwalu Ukraina w centrum Lublina. Na co czekać w tym tygodniu, zapytałam współorganizatora lubelskiego festiwalu. Zapoznajcie się.
-Nazywam się Oksana Besaraba. W tym roku dołączyłam do festiwalu jako jedna z organizatorek i zajmuję się najczęściej promocją festiwalu, także organizacją konkursu talentów, wiedzy o Ukrainie i […].
-Dla kogo był zorganizowany ten festiwal, zaczynał się od Mikołajek w 2008 roku, a później jakoś przeformatował się. Jak to się stało. Proszę opowiedzieć. -Przez pierwszych kilka lat festiwal odbywał się w ramach takiej cudownej akcji Mikołajki Folkowe, potem udało się nam jakoś odłączyć trochę od tej akcji i staliśmy się samodzielnym wydarzeniem. Festiwal tworzą najczęściej studenci – ukraińscy i polscy, którzy uczą się w Lublinie. Ten festiwal z jednej strony jest dla tych studentów, którzy tu się uczą, żeby mieli poczucie swojej kultury tu w Polsce i dla Polaków, żeby mieli możliwość zapoznać się z ukraińską kulturą, żeby mogli zobaczyć jak jest barwna, jak formuje się, jakie mamy wspólne punkty, co nas łączy. Początkowo festiwal organizowano dla młodzieży, ale z czasem liczba wydarzeń rozszerzała się i teraz każdy może znaleźć dla siebie naprawdę coś ciekawego i dobrego.
-A właśnie kto organizował ten festiwal?
-Fundacja kultury duchowej Pogranicze, która zrzesza wielką liczbę studentów, młodzież która przyjeżdża tu się uczyć, albo wolontariat, albo do pracy. Każdy tam może znaleźć coś dla siebie i przyłączyć się do organizacji festiwalu. Jest niemała grupa studentów mniejszości narodowej ukraińskiej, która tu żyje w Polsce; to dla nich też możliwość zrzeszania się i tworzenie ukraińskiej kultury tu. Ich jest też wielu, i aktywnie przyłączają się, i aktywnie tworzą ten festiwal.
-Czyli ten festiwal integruje i Polaków, i Ukraińców imigrantów, i Ukraińców z mniejszości narodowej w Polsce.
-Tak, otwarty jest dla każdego, dla wszystkich, którzy chcą poznać ukraińską kulturę, pokazać swoje talenty, pomysły, kreatywność. Dlatego dość często ci studenci organizowali jakieś swoje wydarzenia, prezentowali swoje talenty, ktoś śpiewał, ktoś organizował jakieś warsztaty. Każdy ma okazję pokazać ukraińską kulturę w taki sposób, w jaki ją widzi.
-No i właśnie, w jaki sposób kto pokazuje ukraińską kulturę w Lublinie.
-Staramy się pokazać ukraińską kulturę wielostronnie, nie tylko ograniczamy się jakimiś koncertami czy warsztatami, przeprowadzamy różne spotkania, które dotyczą różnych historycznych, czy politycznych…wczoraj mieliśmy pierwsze spotkanie pod nazwą – Pamięć, która łączy, gdzie rozmawialiśmy o wydarzeniach 1921 roku w historii Ukrainy i Polski. O wadze tych wydarzeń, o tym jak warto to szanować i swoimi poglądami dzielili się również plastuni, harcerze z Polski i organizatorzy akcji „1921 rok” Pawło Bobołowycz i Dmytro Antoniuk…także zorganizowaliśmy koncerty, żeby mogli oni w jakiś sposób rozerwać się, odpocząć. Obowiązkowo włączamy literaturę. Zawsze mamy spotkania z pisarzami. W tym roku mamy spotkanie z asystentką Olgi Tokarczuk Iryną Wikarczak. Zawsze staramy się zaprezentować jakiś ze współczesnych ukraińskich filmów. W tym roku to będzie film żywa. I będzie rozmowa z reżyserem tego filmu Tarasem Chymyczem. Obowiązkowo staramy się dać możliwość Ukraińcom tu i Ukraińcom, którzy żyją w Polsce, bo w tym roku w ramach takiego festiwalu online udało się zmobilizować tych, którzy mieszkają na Ukrainie i tych, którzy wrócili na Ukrainę, pokazać jakoś swoje talenty. W tym roku mamy możliwość nawet zaprezentować swoje talenty w kategorii literatura, muzyka, ruch, fotokonkurs. Naprawdę byliśmy zdziwieni tym, że otrzymaliśmy bardzo wiele zgłoszeń, na konkurs literacki zgłosiło się ponad 60 osób. Na fotokonkurs otrzymaliśmy ponad 70 fotografii i to było dla nas potwierdzeniem tego, że warto w przyszłości prowadzić takie wydarzenia, że one są potrzebne i dają możliwość pokazania, jaka jest ukraińska kultura, że tworzą ją także młodzi ludzie, którzy przyjeżdżają tu tymczasowo, i zostają, i wracają do domu, i jada gdzieś dalej.
-Oksano, wrócimy do filmu, który jako jedyny będzie pokazany w trakcie festiwalu. Żywa, Chymycza. Czemu właśnie ten film. Ostatnio kinematografia ukraińska rozwijała się bardzo prężnie i filmów wiele. Niedawno widzieliśmy festiwal filmowy Ukraina i widzieliśmy cały szereg filmów ukraińskich z 19 roku. Czemu właśnie wracamy do Żywej.
-Na pewno chciałoby się przypomnieć ten film, bo widzieliśmy też program festiwalu, który odbywał się niedawno w Warszawie. Tego filmu tam nie było. Zdecydowaliśmy, żeby nie powtarzało się, dodać taki film Żywa. Na pewno też nasza znajomość z reżyserem, skłoniły nas do tego z kim skontaktować się, można później poprowadzić spotkanie. Ten film pokazuje współczesne kino, dążenie współczesnych reżyserów, kinematografów, do powrotu do swojej przeszłości, historii…i tam szukają jakiegoś takiego natchnienia i szukają tematów, które warto byłoby poruszyć, o jakich warto wspomnieć, pamiętać itd.
-Bardzo dużo kina historycznego pojawiło się ostatnio, nie bez powodu. Zwracamy się przykładów przeszłości. Staramy się przywrócić pamięć. Ukraina wraca do swojej historii, z której jesteśmy dumni.
-Z jakiej jesteśmy dumni i o jakiej warto pamiętać, wyciągać wnioski i brać przykład. Jak lekcję, [czego] nie powtarzać w przyszłości.
-Jak można znaleźć was online i na co jeszcze zdążymy we czwartek, w piątek, sobotę, niedzielę.
-Bardzo łatwo znaleźć nas w sieci, mamy wiele różnych stron w sieciach społecznych. To i YT, i nasza oficjalna strona festiwalu www.ukrainawcentrumlublina.pl, i strona na FB, gdzie jest transmisja wszystkich wydarzeń i strona na instagramie. Na wszystkich stronach, oprócz instargamu, odbywają się transmisje wszystkich wydarzeń, więc każdy może przejść na stronę na FB, YT czy na naszej oficjalnej stronie i zobaczyć wszystkie wydarzenia, które odbywają się w tym czasie….większość wydarzeń będzie na kanale YT czy na oficjalnej stronie. We czwartek będzie konkurs wiedzy o Ukrainie. Wśród uczniów szkół z Lublina odbędzie się fotowystawa uczestników konkursu foto Kadr z Ukrainy. W piątek koncert Iwana Nawi o 20:00, a także porozmawiamy o kozackich czajkach i o tym jak odtwarzana jest kultura tych kozackich czajek na Ukrainie. W sobotę będzie możliwość odbyć warsztaty z tworzenia lalek-motanek. Będzie spotkanie z aktywistką z Krymu Aliną Alijewą, a już w niedzielę pokaz filmu Żywa, rozmowa z reżyserem później rozmowa z Iryną Wikarczak i to właśnie ostatnia rozmowa, która zamknie tę edycję festiwalu.

(-)

Więcej o Ukrainie w centrum Lublina usłyszycie jutro. A dzisiaj czas się pożegnać. Program przygotowała i poprowadziła Hanna Wasilewska. Dziękuje, za to, że byliście z nami i szczerze zapraszamy znów. Wszystkiego dobrego. (dw/ad)

18.11.2020 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Dzień dobry! Ze studia Radia Olsztyn wita was Jarosława Chrunik. Wkrótce będziemy upamiętniać kolejna rocznicę Wielkiego Głodu na Ukrainie, a wstępem do tej zbrodni były podjęte przez ówczesne władze. I o tym jet dzisiaj mowa w kalendarzu historycznym:

(-)

18 listopada 1932 r. ukazało się postanowienie KC KP(b)U „O działaniach w sprawie nasilenia przygotowania zapasów zbóż”, zgodnie z którym na brak wykonania planów gospodarstwa wiejskie były karane mandatami w naturze, czyli konfiskacją 15-miesięcznej normy mięsa. Tego samego też dnia ukazało się postanowienie Biura Politycznego KP(b)U „O likwidacji kontrrewolucyjnych gniazd i rozbicie grup kułackich”. Była to już otwarta droga do Wielkiego Głodu.

(-)

1933 r. gdy już władza komunistyczna zebrala na Ukrainie gorzkie żniwa Wielkiego Głodu, zjednoczone plenum KP(b)U rozpatrzyło kwestię o „ukraińskim odchyleniu nacjonalistycznym” i przyjęło postanowienie o wstrzymaniu polityki ukrainizacji. Od tej pory gwałtownie nasiliła się rusyfikacja Ukrainy.

(-)

2004 roku Wiktor Juszczenko zaapelował do Ukraińców, żeby bronili swego wyboru i wyszli na majdan. W tamte dni kraj znalazł się na granicy całkowitego kryzysu politycznego i gospodarczego i tylko dzięki ostrożnym i konstruktywnym działaniom głównych graczy politycznych, m.in. przewodniczącego Rady Najwyższej Wołodymyra Łytwyna, a także pośredników międzynarodowych – Javiera Solany, Valdasa Adamkusa, przewodniczącego OBWE Jana Kubisza i polskiego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, zdołała szybko wyjść ze stanu krytycznego. W wyniku powtórzonej II tury głosowania, uznanego przez ekspertów za o wiele bardziej demokratyczne, niż dwa poprzednie, Wiktor Juszczenko otrzymał 52% głosów, podczas gdy Wiktor Janukowycz – 44%.

(-)

Dzisiaj świętuje Grzegorz i wszyscy ci, którzy urodzili się 18 listopada. Wszystkiego najlepszego!

(-)

Od początku roku uczymy się żyć z nieproszonym gościem, czyli koronawirusem i jakoś dajemy sobie radę. „Śpiewana poezja”, czyli Konkurs ukraińskiej poezji śpiewanej oraz piosenki autorskiej i współczesnej w Olsztynie od dawna jest stałym punktem na liście corocznych przedsięwzięć na Warmii i Mazurach. I chociaż koronawirus przeszkadza wszędzie, gdzie może, to jednak organizatorzy się nie poddają. Tegoroczna, XVII edycja poezji śpiewanej odbędzie się 6 grudnia, ale będzie się odbywać w zupełnie innej formie, niż do tej pory. Pewnie się już domyślacie: on line. Opowiada przewodniczący olsztyńskiego koła ZUwP, Piotr Tabaka:
– Tak powolutku zbliżamy się do corocznej „Poezji śpiewanej” u nas w Olsztynie. Wiele różnych przedsięwzięć, nie tylko w regionie, ale i w Polsce, odbywa się w formacie on-line. Tak tez i nasza „Poezja śpiewana” odbędzie się on line. Dla nas, organizatorów, jest to wyzwanie, bo do tej pory nie mieliśmy doświadczenia pracy w takiej formie. Chociaż jako nauczyciele, pracujemy zdalnie, ale to jest trochę inna forma pracy. Tu jednak trzeba nagrać video z piosenką, potem to zmontować, dodać jakieś opisy, bo to nie jest tak, że to tak po prostu można umieścić w Internecie. Pracy przy tym jest bardzo dużo, ale myślę, że dla widzów potem będzie ciekawie zobaczyć efekty naszej pracy.

– Tu, gdy dziecko przyjeżdża na wydarzenie stacjonarne, gdy wszyscy zjeżdżają się do Olsztyna, do CEiIK-u na przykład, to też potrzebna jest pomoc rodziców, nauczycieli. Ale tu też chyba się bez tego nie obejdzie?

– Tak, tu pomoc przede wszystkim rodziców jest bardzo ważna, bo lekcje nie odbywają się w szkołach, dziecko… uczniowie kontaktują się przez skype’a albo przez Messenger ze swoimi opiekunami muzycznymi, a tu w większości rodzice, którzy siedzą z dziećmi w domu i dlatego to oni będą nagrywać te filmiki. Już przychodzą pomalutku do mnie na pocztę mailową. Widać w nich, że dzieci po prostu bawią się tą muzyką; one i śpiewają, tańczą, nawet dodają instrumenty muzyczne.
Wielka szkoda, że nie można będzie spotkać się, zobaczyć, jak dzieci przeżywają, jak cieszą się ich rodzice, dziadkowie, ciocie i wujkowie, którzy zawsze z dumą oklaskują młodych artystów. Dzisiaj możemy tylko powspominać jak to bywało dawniej:
(-) Fragment występu z poprzednich edycji
Każdego roku jest pewna główna postać, na której skupia się uwaga organizatorów i wykonawców. W ubiegłym roku był to Wołodymyr Iwasiuk, a w tym będzie to Łesia Ukrainka. W lutym 2021 roku będziemy obchodzili 150-ta rocznicę urodzin wybitnej poetki. Uczestnikami imprezy zazwyczaj są uczniowie punktów nauczania i szkół regionu, jednak nowy format umożliwia wzięcie udziału młodym artystom z innych regionów. Swój udział można zgłaszać do 22 listopada, w tym celu należy wypełnić formularz zgłoszenia i wysłać na adres mailowy godki14@wp.pl.

(-)

Od sztuki przejdziemy do polityki. W litewskim Sejmie prezydent Andrzej Duda wezwał do solidarności z Ukrainą i Białorusią. Przebywający z wizytą w Wilnie polski przywódca wygłosił przemówienie do litewskich posłów. Okazją do wystąpienia jest 500-lecie urodzin Zygmunta Augusta, ostatniego jagiellońskiego króla Polski i wielkiego księcia litewskiego.
Prezydent nawiązując do Rzeczypospolitej Obojga Narodów i Unii Lubelskiej, podkreślił, że wieki wspólnej historii, bliskie sąsiedztwo i wspólna ocena realiów międzynarodowych Polaków i Litwinów, ale również Białorusinów i Ukraińców budują silne poczucie solidarności z tymi narodami. Jak zaznaczył, Polska, Litwa i Ukraina powołały latem tego roku Trójkąt Lubelski:
(-) Wypowiedź w języku polskim
Andrzej Duda mówił też o potędze gospodarczej Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Jak powiedział, nawiązaniem do tych osiągnięć jest rozwijająca się współpraca naszego regionu w ramach Inicjatywy Trójmorza. Prezydent mówił o znaczeniu wspólnych inwestycji infrastrukturalnych, transportowych, energetycznych i technologicznych w basenie Adriatyku, Bałtyku i Morza Czarnego:
(-) Wypowiedź w języku polskim
Prezydent dodawał, że dziedzictwo dawnej Rzeczypospolitej ciągle przemawia do Polski i Litwy i jest stale obecne w obu krajach. Jak zaznaczył, w przyszłym roku będziemy obchodzić 230. rocznicę Konstytucji 3 Maja a także aktu Zaręczenia Wzajemnego Obojga Narodów. „Nie wątpię, że obchody pamięci o tych dokonaniach znowu nas wspólnie zgromadzą” – zapewnił Andrzej Duda.

(-)
I tą dobrą wiadomością kończymy nasze dzisiejsze spotkanie. Program przygotowała i przedstawiła Jarosława Chrunik. Usłyszymy się jutro o tej samej porze, a teraz życzę wam dobrego dnia, drodzy słuchacze! Wszystkiego dobrego! (jch/bsc)

17.11.2020 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

W XX wieku Ukraińcy przeżyli trzy klęski głodu 1921-1923, 1932-1933 i głód 1946-1947. Jednak wśród najbardziej tragicznych kart historii ukraińskiego narodu, szczególnie smutne miejsce zajmuje wielki głód lat 1932-1933. Według różnych danych w tym okresie od głodu zmarło od 4,5 do 10 milionów ludzi. Głód poprzedzała przymusowa kolektywizacja w gospodarstwach, rozkułaczenie chłopów, masowy terror na wsiach. Więc ukraińscy chłop stali się kolejnymi ofiarami reżimu stalinowskiego po totalnych represjach wobec ukraińskiej inteligencji i duchowieństwa.
Listopad przekroczył już swoją połowę, więc niebawem zapalimy świeczki pamięci w naszych oknach. W programie „kalejdoskop historyczny” wspomnimy dzisiaj o strasznej i do bólu smutnej karcie ukraińskiej historii – wielki głód. Z wami Hanna Wasilewska. Witam i zapraszam:
(-)
Poczucie narodowej tożsamości ukraińskiego chłopa w połączeniu z jego mentalnym indywidualizmem przeczyło ideologii Związku Radzieckiego. Zbrodnia wielkiego głodu miała być rozwiązaniem dla Stalina. Sprawa liczby strat ludzkich na Ukrainie z powodu Wielkiego Głodu dotąd pozostaje otwarta. Większość naukowców uważa, że zabitych było ponad 7 milionów w Ukraińskiej Socjalistycznej Republice Radzieckiej i 3 miliony Ukraińców w innych regionach ZSRR, w Kubaniu, Centralno-Czarnoziemnym obwodzie, Powłożu i Kazachstanie. Związek Radziecki, przy pomocy propagandy i łapówek dla dziennikarzy, przekonał społeczność międzynarodową do „nie zauważenia” masowego mordu Ukraińców. Byli jednak publicyści, którzy pisali prawdę, zachowały się raporty ambasadorów i dyplomatów. Reżim użył szeregu działań, żeby zatrzeć pamięć o zabiciu ponad 7 milionów Ukraińców, ale pamięć narodu jest niezniszczalna i wraz z niepodległością Ukrainy zniesiono zakaz mówienia o Wielkim Głodzie. Dziś o tych strasznych rzeczach mówi się w ukraińskich szkołach co roku.
W Górowie Iławeckim także upamiętnia się tych, którzy nie przeżyli strasznych mąk głodu. Przeprowadzenie corocznej akademii jest w tym roku niemożliwe. Wiec wspomnimy, jak przeżyto to na scenie w zeszłym roku:
[fragmenty występu uczniów]
-Dzień dobry, proszę się przedstawić
-Nazywam się […] pracuję w Górowie Iławeckim w szkole z ukraińskim językiem nauczania, jako wychowawca i parę godzin choreografii z dziećmi.
-Co może pani powiedzieć o Wielkim Głodzie?
-Przede wszystkim chcę, żeby ludzie rozumieli co to prawdziwy głód i powinniśmy zachowywać tę pamięć ludzi i strasznych ludzi i wyobrazić sobie jak to strasznie być głodnym…bo mi się poszczęściło i nie zaznałam głodu, a moim rodzice i dziadkowie przeżyli głód, nie taki straszny, ale wiedzą co to znaczy głodować i kiedy opowiadali, jak chowali się w polu, żyli w ziemiankach…[niezrozumiałe]
Dziękuję wszystkim…że uczciły ofiary Wielkiego Głodu.
Na Warmii i Mazurach są Ukraińcy, którzy przyjechali niedawno. Zjeżdżają się z różnych obwodów Ukrainy, więc niektóre wspomnienia o Wielkim Głodzie są przekazywane jak spadek. Tak stało się w rodzinie Danylczenków – opowiada pani Oksana:
-O głodzie, co z nami było, dowiedziałam się od swojej babci i dziadków, bo oni to wszystko przeżyli. Mieszkali w rejonie czerkaskim w obwodzie kijowskim. Tam przeżyli to, gdy im wszystko odbierano…ziarno i zostawili ich rodziców bez niczego. Babcia ze strony mamy i taty mi to opowiadała. Babcia z mamy strony mówiła tak, że nawet trawę jedli, bo nie było co. Były przypadki kanibalizmu, matki jadły swoje dzieci, bo dzieci było wiele. Kiedy dziecko umierało, było zjadane.
-W jakim wieku pani była, kiedy dowiedziała się pani o tym i jak to wpłynęło?
-Dowiedziałam się, bo babcia zawsze to opowiadała. W wieku 6 lat wiedziałam. Ze strony taty moja babcia umarła podczas głodu. Spuchła i umarła. Dziadek, pradziadek też umarł w czasie wielkiego głodu. Miał około 40 lat. A dziewczynka, mojego dziadka siostra, była malutka, miała z 5 lat. Było ich troje. Dziadek przeżył, babcia też, a średnia umarła. Dowiedziałam się, gdy miałam 6 lat. Żal mi było tego wszystkiego, gdy byłam maleńka. Nie można było uwierzyć, że ludzie brali suchą trawę i lepili z tego placki, to była ich mąka i jedli. Szczęśliwi byli z ciepłej wody, bo grzali wodę i pili z tymi plackami. Dziadek opowiadał, że całe zabrano ziarno sypano do Dniepru. Wieś w której mieszkali znajdowało się niedaleko od Dniepru, jakieś 40 km. To były ciężkie czasy i to wywołuje aż strach nawet. Poczucie strachu, że do czegoś takiego doszło, że mogli to jedni ludzie zrobić innym.
-Ile Sofijka ma lat?
-Siedem.
-Opowiada pani o głodzie, co pani mówi swojemu dziecku?
-Że dobrze żyjemy. Bo mamy wszystko, a babcia przeżyła czas, kiedy nie miała co jeść. I mama nie miała skąd wziąć jedzenia. Żeby ona wiedziała, że chleba nie można wyrzucać i trzeba cenić to co się dzisiaj ma. W tym tygodniu w Morągu będziemy modlić się za wszystkich, którzy zmarli w czasie Wielkiego Głodu.
-Czy w pani rodzinie jest tradycja dotycząca wspominania zmarłych z rodziny? Na pewno stawia pani świeczkę na parapecie?
-Tak, stawiamy świeczkę. Jest modlitwa i wieczerza i wspominamy swoich zmarłych, bo straciliśmy wielu z nich. Wszystkich wspominamy ludzi bo niezależnie od tego, czy w naszej rodzinie, czy w innych, ale to była wielka bieda dla Ukrainy.
Jutro znów rodzina Oksany Danylczenko, jak i wielu innych na Ukrainie i poza jej granicami, wspominają imiona tych, którzy zmarli śmiercią głodową. Wspomnimy też tych, których imion już nikt nie pamięta.
(-)
Tym kończymy nasz program, natomiast temat wielkiego głodu pojawi się nie raz jeszcze w naszych audycjach. Z wami była Hanna Wasilewska. Dziękuję wam za uwagę i zapraszam do radioodbiorników jutro o 18:10. Przyjemnego wieczora. (dw/bsc)

17.11.2020 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, drodzy słuchacze! Ze studia Radia Olsztyn wita was Jarosława Chrunik. Trochę nam się rozpadało ostatnio, jest prawdziwie jesiennie i meteorolodzy nie pozostawiają nam iluzji – zapowiadają wyraźne ochłodzenie. Trzeba się do tego przygotować, ale też nadal robić swoje. My też pozostajemy wierni wypracowanym tradycjom i zaczynamy od ciekawych dat w kalendarzu. Dzisiaj jest dzień studenta, więc wszystkim studentom życzymy, żeby egzaminy same się zdawały, a im żeby wystarczało czasu na studiowanie. W zasadzie to dzisiaj powinien być poniedziałek, bo dzisiaj wszystkie daty związane są z cerkwią:

(-)

17 listopada 1869 r. urodził się Klemens Szeptycki, błogosławiony Kościoła Katolickiego, działacz religijny i archimandryta mnichów Zakonu Studytów, obrońca UCGK. Był posłem na Sejm Galicyjski i do Parlamentu Wiedeńskiego, zastępcą przewodniczącego Towarzystwa Gospodarskiego. Status społeczny nakazywał mu brać odpowiedzialność za ludzi, wśród których żył – mówi Andrzej Szeptycki – doktor habilitowany nauk społecznych, wykładowca Wydziału Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego i praprawnuk brata Klemensa Szeptyckiego – Leona:

(-) Wypowiedź w języku polskim

Podczas II Wojny Światowej brał udział w ratowaniu Żydów na Ukrainie – ukrywano ich w klasztorach. Po wojnie archimandrytę bolszewicy skazali na 25 lat łagrów rzekomo „za zdradę ojczyzny”. Klemens Szeptycki zmarł 1 maja 1951 roku we Władymirskiej Centrali, został pochowany pod jego murami we wcześniej wykopanym dole 3 maja o 3-ej godzinie w nocy. Teren wyrównano i nigdy nie udało się odnaleźć jego mogiły.

(-)

1947 r. zmarł błogosławiony Josafat Kocyłowski – biskup Przemyskiej Diecezji UCGK, bazylianin. Wyświęcony przez metropolitę Andreja Szeptyckiego. Zginął w więzieniu Łukianowskim. Należał do grona najważniejszych liderów UCGK, którzy w niezwykle trudnej i skomplikowanej pierwszej połowie XX wieku z metropolitą Andrejem Szeptyckim na czele nie tylko określali strategiczny kurs Cerkwi, ale wpływali też na życie społeczno-polityczne  kraju zachodnio-ukraińskiego.

(-)

1954 r. zmarł Iwan Karpyneć – ukraiński historyk, doktor filozofii, muzealnik, członek Towarzystwa Naukowego im. T. Szewczenki. Od 1942 r. pracował jako kustosz Archiwum Państwowego Lwowa. Opisywał między innymi dokumenty archiwum metropolity Andreja Szeptyckiego.

(-)

Dzisiaj imieniny obchodzą: Eugenia, Eliasz i Aleksander, a do świętowania przyłączają się urodzeni 17 listopada. Wszystkiego najlepszego!

(-)

Jeśli łagodnie przetrwamy zimę i w wakacje zechcecie pozwiedzać ciekawe miejsca w Polsce, to radzimy wybrać się do Skierniewic. Jak czytamy w „Naszym Słowie”, na Placu Dworcowym w Skierniewicach w woj. łódzkim został odsłonięty pomnik pod nazwą „Przed Bitwą Warszawską – Skierniewice 1920-2020”. Upamiętnia on narody, które wsparły armię polską w walce z bolszewikami 1920 roku. Na monumencie, który stworzył prof. Karol Badyna, przedstawieni zostali: Marszałek  Józef Piłsudski, ukraiński dowódca Symon Petlura, premier Węgier Pal Teleki oraz wojskowy radca sztabu armii polskiej, a potem – prezydent Francji, Charles de Gaule. „Monument, który odsłaniamy z okazji 100-lecia Bitwy Warszawskiej, jest pomnikiem solidarności międzyludzkiej i międzynarodowej. Wówczas Polacy wraz z Ukraińcami, Węgrami, Francuzami, a także – Białorusini, Amerykanie i Rumuni (którzy dostarczali materiały wojskowe) bronili Europy przed bolszewizmem. Wtedy byliśmy wszyscy razem”, – powiedział podczas odsłonięcia pomnika minister kultury Piotr Gliński. Usytuowanie monumentu nie jest przypadkowe. Bezpośrednio przed Bitwą 12 sierpnia 1920 roku na stacje kolejową w Skierniewicach przybył pociąg z bronią i pociskami z Węgier. Pomnik przypomina też o sojuszu polsko-ukraińskim tamtych czasów, dzięki któremu 20 tysięcy żołnierzy ukraińskich walczyło ramie w ramię z Polakami.

(-)

I na zakończenie – coś zupełnie lekkiego. Łemkowski zespół dziecięcy „Czyżyki” z Wrocławia stworzył filmik animowany o malarzu-prymitywiście Epifaniuszu Drowniaku, czyli o Nikiforze. Film został udostępniony 1 listopada na YouTube. Film ma dwie wersje językowe – po łemkowsku „Imeno Nikifor” oraz po polsku „Imię Nikifor”. „Jest to historia o jego ciężkim życiu, przesiedleniu i powrót w góry, a także o szacunku do ludzi, niezależnie od ich pochodzenia; o tolerancji wobec słabszych i pewności siebie”, – podkreślają inicjatorzy filmu. Do współpracy zespół zaprosił jedną z najbardziej znanych dublerek w Polsce – Krystynę Czubównę, która czyta w polskiej wersji filmu animowanego. „Czyżyki” – to dziecięcy zespół z Wrocławia, który założyli rodzice dla swoich dzieci. Maluchy występowały na festiwalach we Wrocławiu, pokazie „wertepów” w Poznaniu i na Łemkowskiej Watrze w Żdyni.

(-)

Za Łemkowską Watrą tez tęsknimy i też mamy nadzieję, że w 2021 roku odbędzie się na żywo. A teraz już czas się pożegnać. Audycje przygotowała i przedstawiła Jarosława Chrunik. Życzę wam miłego dnia, drodzy słuchacze i do usłyszenia jutro o tej samej porze! (jch/ad)

16.11.2020 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Dobry wieczór, drodzy słuchacze! Witam was w programie „Kamo hriadeszy” na antenie Radia Olsztyn; w studiu – Jarosława Chrunik. Po dobrze przeżytym dniu (dla kogoś, być może, męczącym), proponuje wam teraz trochę odpocząć, porozmyślać. A punktem wyjścia niech będzie wczorajsza Ewangelia, która słyszeliśmy w cerkwiach. Bo jak to tak? Jak można tak otwarcie powiedzieć Bogu: „Idź sobie od nas”? Pozwólcie, że przypomnę wam tę Ewangelię, ale najpierw posłuchamy, jak gorliwie modlił się kijowski metropolita Hilarion, który żył tysiąc lat temu. Jest to fragment „Creda”:

(-) Fragment modlitwy

(-)

Uzdrowienie opętanego

Przybyli na drugą stronę jeziora do kraju Gerazeńczyków. Ledwie wysiadł z łodzi, zaraz wybiegł Mu naprzeciw z grobów człowiek opętany przez ducha nieczystego. Mieszkał on stale w grobach i nawet łańcuchem nie mógł go już nikt związać. Często bowiem wiązano go w pęta i łańcuchy; ale łańcuchy kruszył, a pęta rozrywał, i nikt nie zdołał go poskromić. Wciąż dniem i nocą krzyczał, tłukł się kamieniami w grobach i po górach. Skoro z daleka ujrzał Jezusa przybiegł, oddał Mu pokłon i krzyczał wniebogłosy: «Czego chcesz ode mnie, Jezusie, Synu Boga Najwyższego? Zaklinam Cię na Boga, nie dręcz mnie!». Powiedział mu bowiem: «Wyjdź, duchu nieczysty, z tego człowieka». I zapytał go: «Jak ci na imię?» Odpowiedział Mu: «Na imię mi „Legion”, bo nas jest wielu». I prosił Go na wszystko, żeby ich nie wyganiał z tej okolicy. A pasła się tam na górze wielka trzoda świń. Prosili Go więc: «Poślij nas w świnie, żebyśmy w nie wejść mogli». I pozwolił im. Tak duchy nieczyste wyszły i weszły w świnie. A trzoda około dwutysięczna ruszyła pędem po urwistym zboczu do jeziora. I potonęły w jeziorze. Pasterze zaś uciekli i rozpowiedzieli to w mieście i po zagrodach, a ludzie wyszli zobaczyć, co się stało. Gdy przyszli do Jezusa, ujrzeli opętanego, który miał w sobie „legion”, jak siedział ubrany i przy zdrowych zmysłach. Strach ich ogarnął. A ci, którzy widzieli, opowiedzieli im, co się stało z opętanym, a także o świniach. Wtedy zaczęli Go prosić, żeby odszedł z ich granic.
Gdy wsiadł do łodzi, prosił Go opętany, żeby mógł zostać przy Nim. Ale nie zgodził się na to, tylko rzekł do niego: «Wracaj do domu, do swoich, i opowiadaj im wszystko, co Pan ci uczynił i jak ulitował się nad tobą». Poszedł więc i zaczął rozgłaszać w Dekapolu wszystko, co Jezus z nim uczynił.

(-)

I znowu poprosiłam olsztyńskiego proboszcza, ks. Jana Hałuszkę o nieco głębszą refleksję nad tą Ewangelią. Bo czasami rzeczywiście bywamy ślepi. Nie widzimy Kto i z czym do nas przychodzi, a my ten dar odrzucamy, bo nie jesteśmy gotowi na jego przyjęcie.

(-)

– To jest normalne, że gdy przychodzimy do cerkwi, to jedna Ewangelia przemawia do nas bardziej, inna  – być może nie jesteśmy gotowi? A dzisiejsze jest właśnie takie wyjątkowe, bardzo mocne, o duchach nieczystych, które mieszkają w człowieku. One właściwie to człowieczeństwo temu człowiekowi odebrały; on nie mógł już nad sobą sam zapanować. I przychodzi Jezus, uzdrawia tego człowieka i moglibyśmy oczekiwać, że wszyscy ludzie cieszą się, przyjmują Jezusa i są szczęśliwi, że jest On z nimi. A oni mówią: „Panie, odejdź od nas”. To, że mieszkali po sąsiedzku, czy ramie w ramię z duchem nieczystym, to nawet tego nie zauważali, ale najgorsze jest to, że było im z tym dobrze. I nagle przychodzi Jezus, a oni nie są gotowi.

– Po pierwsze – to, co jest wspaniałe w Ewangelii, to to, że możemy ją czytać nawet przez kilka lat to samo, a w pewnym momencie dzieje się tak, że odkrywamy coś nowego, na co nigdy do tej pory nie zwracaliśmy uwagi. I te drobne rzeczy, które czasami możemy pomijać, czy jakoś tak nie przemawiają do nas w danym czasie, są też ważne, żeby tak głębiej spojrzeć na całą Ewangelię, na dane momenty; na te przypowieści, na wydarzenia, które powinny do nas przemawiać. To, co Jezus chce nam dzisiaj, teraz powiedzieć, bo mówimy, że Jezus jest ten sam wczoraj, dzisiaj i na wieki, więc On dzisiaj mówi do nas, żebyśmy pomyśleli o czymś, co możemy, albo powinniśmy zmienić w naszym życiu. I tak jak mówi dzisiejsza Ewangelia, że był ten człowiek, którego ludzie się bali, ale pewnie z powodu tego, że stracili te świnie, było to dla nich ważniejsze, niż to, że ten człowiek został uzdrowiony. Patrząc też na Prawo Mojżesza, gdzie nie pozwalał on spożywania wieprzowiny, jednak oni nie przejmowali się tym, robili co chcieli, że tak powiem. I to zło, które mieli przez te nieczyste duchy, tak już do niego się przyzwyczaili, że to im za bardzo nie przeszkadzało. I gdy przychodzi Jezus i rujnuje im to życie, które mieli do tej pory – chociaż było niewygodne, złe, bali się tego człowieka, bo chociaż go wiązano  w pęta i łańcuchy, on to wszystko rozrywał; był postrachem dal tej okolicy, jednak ta zmiana była dla nich tak wielka, że poprosili, żeby Jezus odszedł od nich, żeby nie był z nimi. Nie umieli dostrzec przez to zło w swoim życiu tego dobra, które Bóg im daje. I to jest też nasz problem, że my też czasami patrząc na siebie, na innych ludzi i to zło, które może czasami jest w nas, przykrywa to dobro i nie umiemy docenić tego dobra i podziękować Bogu.

– Moim zdaniem tu jest jeszcze jeden taki moment, że nawet teraz jest dużo takich ludzi, którzy wiedzą, że należy wierzyć, przychodzą do świątyni, przychodzą na liturgie, ale – tak jak już wiele razy mówiliśmy, że wiara to jest łaska, a nie każdy tę łaskę otrzymuje. I niektórzy ludzie chcieliby wierzyć głęboko, a jednak tej łaski nie mają. I wtedy bardziej traktują (bo nie mogą inaczej) tę wiarę, czy tę imitację wiary bardziej instrumentalnie. I wtedy wszystkich by nawracali, wszystkich by pouczali, że trzeba wierzyć i tak dalej, a sami w sercu nie mają tej wiary. A tu mamy ten moment, gdzie Jezus na prośbę ludzi odchodzi. Jezus niczego nie robi na siłę. On czeka, aż człowiek będzie gotowy. Nie zmusza do niczego.

– To ziarno, które Jezus zasiał w tej gerasyńskiej okolicy, ono z pewnością rosło i dało swój plon, ale oczywiście później, w swój czas. I tak samo jest z nami. My też możemy mieć różne sprawy, możemy chodzić do cerkwi, możemy tego nie zauważać, ale jednak to Boże ziarno rośnie i kiedyś wreszcie daje swój plon. I myślę, że to jest też nauka dla nas o tym, jak kiedyś słyszeliśmy o siewcy, który szedł i siał ziarno. Musimy umieć przygotować swoje serce, swój grunt na to, żeby to ziarno mogło wzrastać  i dawać plon 30-, 60- czy 100-krotny. Ale to tez od nas zależy, bo bardzo często umiemy patrzeć na innych, a siebie nie zauważamy. Chcemy nauczać innych, a sami tak nie robimy. To jest najważniejsze, żeby zawsze i wszędzie zaczynać od siebie samego. Nawet gdy myślimy, że wszystko robimy dobrze, że jesteśmy Bożymi ludźmi, to tym bardziej trzeba się zatrzymać, stanąć jakby z boku i popatrzeć, czy jesteśmy tą dobrą ziemia, czy może kamienistym gruntem, czy może jesteśmy gdzieś przy drodze. I to jest ważne, żeby dać możliwość, aby Boże Słowo, to ziarno wzrastało w naszym sercu.

– I nie stawiać siebie na miejscu Pana Boga. „Ja wiem lepiej, co drugi człowiek powinien zrobić!”. Zostawmy to Bogu.

– Tak. „Niechaj będzie wola twoja!”, ale to bardzo często jest nasza wola i my tę naszą wolę chcemy narzucić nie tylko innym ludziom, ale też i Bogu. Ważne jest, żebyśmy umieli zobaczyć swoje miejsce, kim jesteśmy i pokora: żebyśmy naprawdę mogli zobaczyć, jak bardzo zależni jesteśmy od Boga. Bo Bóg chce nam pomagać, chce nam wiele dawać, tak jak słyszeliśmy dzisiaj w liście (do Efezjan), że Bóg bogaty jest swoim miłosierdziem. Tylko musimy chcieć wziąć to Boże miłosierdzie dla siebie.

(-)\I z takimi oto refleksjami zostawiam was. Była z wami Jarosława Chrunik, życzę wam miłego wieczoru i spokojnej nocy, a jutro o 10.50 usłyszymy się znowu. Wszystkiego dobrego! (jch/ad)

16.11.2020 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, szanowni słuchacze! Witam was w pierwszym dniu nowego tygodnia i od razu życzę wam, żeby był bardzo udany. W studiu Radia Olsztyn – Jarosława Chrunik. Dzisiaj jest Międzynarodowy Dzień Tolerancji, Dzień Piechoty Morskiej Ukrainy i jeszcze na Ukrainie jest to Dzień Pracowników Radia i Telewizji. Historia tego ostatniego święta zaczęła się 16 listopada 1924 roku, kiedy to w Charkowie pojawiła się na antenie pierwsza na Ukrainie audycja radiowa. Od tamtego czasu dziennikarze i pracownicy radia zaczęli świętować ten dzień jako święto zawodowe, a obecnie dołączyli do nich też pracownicy TV oraz mediów internetowych.

(-)

A poza tym 16 listopada 1842 r. zmarł Wasyl Karazin, ukraiński oświatowiec, meteorolog, agronom, założyciel Charkowskiego Uniwersytetu, inicjator utworzenia jednego z pierwszych w Europie Ministerstw Oświaty Narodowej, autor liberalnych projektów reformowania ustroju państwowego i gospodarstwa wiejskiego, autor prac z agronomii i konstruowania maszyn rolniczych. Dokonał licznych odkryć w dziedzinie chemii organicznej i nieorganicznej, jako pierwszy zaproponował utworzenie sieci stacji meteorologicznych w całym kraju.

(-)

1952 roku zmarła Salomea Kruszelnicka, ukraińska śpiewaczka operowa, pedagog. Sławę zdobyła na scenie warszawskiej i krakowskiej, występując przez kilka sezonów z rzędu w operach polskiego kompozytora Stanisława Moniuszki. 1910 roku S. Kruszelnicka wyszła za mąż za znanego adwokata włoskiego, mera miasta Viareggio, Cesare Riccioni – wyrafinowanego znawcę muzyki, arystokratę-erudytę. Szczególne miejsce w artystycznej działalności śpiewaczki zajmowały koncerty, poświęcone pamięci Tarasa Szewczenki i Iwana Franki. Dla udziału w tych koncertach często przyjeżdżała na Zachodnią Ukrainę. W 1938 r. zmarł mąż Kruszelnickiej, w sierpniu 1939 śpiewaczka odwiedziła Galicję i z powodu II Wojny Światowej nie mogła już wrócić do Włoch. Po przyłączeniu w listopadzie 1939 roku Zachodniej Ukrainy do ZSRR nowa władza znacjonalizowała dom artystki, pozostawiając jej tylko czteropokojowe mieszkanie, w którym mieszkała z siostrą Hanną. Podczas okupacji Lwowa przez Niemców S. Kruszelnicka miała problemy finansowe, dlatego udzielała lekcji śpiewu. Za życia Salomeę Kruszelnicką uznano za najwybittniejszą śpiewaczkę świata. W obecnej tradycji ukraińskiej uchodzi do grona najbardziej znanych kobiet dawnej i współczesnej Ukrainy.

(-)

Imieniny obchodzą dzisiaj Georgij i Józef, a z nimi świętują urodzeni tego dnia. Wszystkiego najlepszego!

(-)

W tym bardzo niepewnym czasie mam dzisiaj tylko dobre wiadomości i takie dni bardzo lubię. Największe młodzieżowe wydarzenie społeczności ukraińskiej «JarmaRock FEST» jednak się odbędzie, – czytamy w „Naszym Słowie”.

– Jeszcze w październiku myśleliśmy, że może będziemy mogli zorganizować nasz festiwal w tradycyjnym formacie z udziałem publiczności. Klub, w którym od kilku lat robimy «JarmaRock FEST», jest w stanie pomieścić nas wszystkich nawet z uwzględnieniem ograniczeń sanitarnych. Ale powstało pytanie: czy ludzie przyjadą? Czy nie będą się bali? I najważniejsze: czy na kilka dni przed imprezą w Polsce nie zostanie ogłoszony lock down?, – mówi Olga Szkrawan, jedna z organizatorek Jarmarku. Jednocześnie fakt, że przedsięwzięcie odbędzie się on-line nie oznacza, że jego organizacja wymaga mniej pracy.
W tym roku Jarmark zaplanowany jest na 4-5 grudnia; on-line odbędzie się „Forum Fest”. Na nim działacze kulturalni, organizatorzy imprez w Polsce i na Ukrainie będą rozmawiać o sytuacji swojej sfery w czasie pandemii. Potem, w weekend, ma się odbyć główna część Jarmarku – koncert galowy. Co widzowie będą mogli zobaczyć zamiast tego? W programie są między innymi tańce z ćwiczeniami na drążku, numery akrobacji powietrznej. Odbędzie się też prezentacja on-line obrazów malarza Wasyla Nećki z Gdańska. Wygrał on konkurs „Człowiek Roku-2019” w nominacji „kultura” w powiecie gdańskim. Również aktorzy teatru „Na opak” będą deklamowali utwory młodych ukraińskich pisarzy i poetów z Polski.

– Jarmark – to zasługa nie tylko organizatorów imprezy. Jest to też współpraca z zespołami, które bardzo nam pomagają. Chcemy być z nimi solidarni, umożliwić im chociaż raz w roku zaprezentowanie się. Kto oprócz nas ich zaprosi? A ich praca też pomaga zachować naszą tożsamość w Polsce, – uważa inna współorganizatorka, Oksana Terefenko. Rzecz jest nie tylko w tym, że chcą organizować Jarmark co roku, czy w tym, że jest to jedyna taka młodzieżowa impreza ukraińska. Istnieje wiele zespołów, które latami występowały na ukraińskich i łemkowskich wydarzeniach w całej Polsce, a w tym roku nie byli jeszcze na żadnym koncercie. Organizatorzy wskazują na jeszcze jedną osobliwość tegorocznego festiwalu: dzięki temu, że 44 «JarmaRock FEST» w całości zostanie nagrany, będzie mógł być zachowany „dla historii”.

Z „Naszym Słowem” pod pachą wędrujemy na drugi koniec Polski – do Krakowa. Została tam otwarta pierwsza ukraińska kawiarnio-księgarnia o symbolicznej nazwie „Nić”. W planach organizatorów tego miejsca są spotkania z ukraińskimi literatami, artystami, liderami myśli społecznej, prezentacje autorskie i wiele innych ciekawych projektów. Pierwszy projekt literacki, który ma być zrealizowany w księgarni „Nić”, to „Czytamy”. Na razie w projekcie zaplanowano sześć spotkań z autorami ukraińskimi. Są wstępne uzgodnienia z Serhijem Żadanem, Jurijem Andruchowyczem, Andrijem Lubką, Lubkiem Dereszem, znaną prezenterką telewizyjną, pisarką i działaczką społeczną Janiną Sokołową. Pierwszym gościem kawiarni w ramach projektu „Czytamy” była kultowa pisarka ukraińska Irena Karpa, która prezentowała swoją nową książkę „Jak wychodzić za mąż tyle razy, ile się chce”.

(-)

Kończąc nasze przedpołudniowe spotkanie życzę wam, żebyście wychodziły za mąż i tak samo – żenili się szczęśliwie już za pierwszym razem. Program przygotowała i przedstawiła Jarosława Chrunik. Spotkamy się znowu jeszcze dzisiaj o godz. 18.10. Miłego i udanego dnia wam życzę, drodzy słuchacze! Wszystkiego dobrego! (jch/bsc)

15.11.2020 – godz. 20.30 – magazyn (opis do dźwięku)

Witamy Państwa w Magazynie Ukraińskim „Od niedzieli do niedzieli”, w studiu – Jarosława Chrunik. Trochę melancholijnie będzie w naszej dzisiejszej audycji – będziemy ze Stefanem Migusem wspominali tych, którzy jeszcze niedawno byli z nami, a teraz – są tam, gdzie nie ma już bólu i cierpienia.

(-)

– Mamy taki czas, że co i rusz dowiadujemy się, że znowu ktoś przeszedł na drugą stronę życia. Najnowsza smutna wiadomość przyszła z Kijowa, gdzie dowiedzieliśmy się, że dobrze znany dla wielu z nas Anton Szczehelski właśnie opuścił ten świat. Ty dobrze go znałeś.

– Znaliśmy się z Antonem jakichś piętnaście lat. Kontaktowaliśmy się z sobą bardzo często i byłem w szoku, gdy właśnie 10 listopada po południu napisał mi wiadomość o jego śmierci Piotr Midrihan, jeden z organizatorów „Kalinowych Mostów” – festiwalu radiowo-telewizyjnego, który odbywał się u nas w ciągu dziesięciu lat. Próbowałem dzwonić do Kijowa, ale do nikogo nie dodzwoniłem się, żeby dowiedzieć się, czy to prawda.

– Bo uwierzyć trudno.

– Po pierwsze – trudno było uwierzyć, bo Anton… ja wiedziałem, że chorował, ale nigdy nie skarżył się na swoje choroby, a ponadto dwa i pół tygodnia wcześniej rozmawiałem z nim przez Internet i nie narzekał, mówił o wędkowaniu, że może coraz trudniej mu jeździć ze względu na wiek, ale chce pojechać w strony rodzinne na ziemię Winnicką, bo stamtąd pochodził; jeździł tam praktycznie co miesiąc, a jak wracał to opowiadał co złowił, jakie ryby. I nie tyle chodziło mu o to, żeby się nimi delektować, ale żeby posiedzieć z przyjaciółmi nad wodą. Dlatego nie bardzo mogłem w to uwierzyć. A ponieważ w jego kręgu znajomych nie ma moich bliższych znajomych, ani nie znałem jego rodziny; on teraz w ostatnich miesiącach mieszkał sam w mieszkaniu, więc nie miałem gdzie tego potwierdzić. Ale w Państwowym Związku Pisarzy Ukrainy potwierdzili mi, że to prawda, że umarł. Nie zdążył uczcić swoich 70-tych urodzin, które czekały 1 stycznia 2021 roku, urodził się 1951 roku właśnie 1 stycznia, na ziemi Winnickiej, w hajsyńskim rejonie. Rodzice byli nauczycielami. Sam tylko jego życiorys wart jest oddzielnej książki. Przeżył bardzo dużo, byłem w szoku, jak zacząłem szukać o nim materiałów, ale i przypominałem sobie jego opowiadania, które brałem za żart. Bo lubił opowiadać, ale opowiadał w taki sposób, że zdawało mi się, że żartuje, coś dorabia, ale okazało się, że nie.

– Bo on w ogóle był takim humorystą i gdy pojawiał się w jakimkolwiek towarzystwie, to od razu robiło się jakby jaśniej, weselej i to była jego zasługa.

– To była taka postać, że od razu samym wejściem zwracał uwagę i potrafił rozweselić ludzi. My mieliśmy okazję przebywać w jego towarzystwie w ciągu dziesięciu lat na festiwalach „Kalinowe Mosty”, które odbywały się u nas, a on był tam przewodniczącym jury programów radiowych od początku do końca i brał to na siebie. Był humorystą, ironistą – różne rzeczy można o nim opowiadać.

(-)

Sprawdzając jego życiorys na tyle, na ile udało mi się odnaleźć, bo chciałem przynajmniej jakieś krótkie wspomnienie o nim napisać, to dowiedziałem się, że chociaż pochodził z rodziny nauczycielskiej, to rodzina miała niełatwo, żyli bardzo skromnie. Na początku uczył się szewstwa, z tym, że ciągle szukał swego miejsca, trafił do Kijowa, potem znalazł się na kijowskim Uniwersytecie im. T. Szewczenki w latach 70-tych na wydział dziennikarstwa, długo miejsca tam nie zagrzał za anegdoty polityczne i różne ironiczne pisanie na temat ówczesnej władzy, a zwłaszcza wodza narodów Breżniewa i jemu podobnych. Wyrzucono go ze studiów, ale w jakiś sposób jednak udało mu się wrócić i chyba zaocznie ukończył studia dziennikarskie i cale swoje życie poświęcił dziennikarstwu i pisarstwu, był pisarzem. Z tego co czytałem, co widziałem, co mi podarował, to był pisarzem humorystą, ironistą – tak można go określić. Ma pokaźny dorobek, został przyjęty do Państwowego Związku Pisarzy Ukrainy, był bardzo wartościowym człowiekiem, utalentowanym. Szkoda, że musiał tak wcześnie odejść. Akurat miałem okazję zacząć czytać, jeszcze nie zdążyłem doczytać, bo dopiero dwa tygodnie temu mi wysłał wersję elektroniczną swoich ostatnich powieści; one też pełne są ironii, pełne sarkazmu, pełne złośliwostek. Chcę podkreślić, że z wielkim dystansem odnosił się do władz Ukrainy. Nie lubił żadnego prezydenta Ukrainy, wydaje mi się, że udało mi się chyba przekonać go po długich naszych rozmowach do Wiktora Juszczenki, ponieważ przekonywałem go, że Wiktor Juszczenko był jedynym prezydentem, który nie miał za sobą żadnych oligarchów, żadnych partii komunistycznych i niezasłużenie się go nie docenia. Do reszty nie udało mi się go przekonać – wszyscy to oligarchowie, wszyscy pracowali tylko dla własnego interesu i tylko można ich oceniać, który z nich więcej pracował dla Ukrainy, a który więcej dla siebie. O ostatnim prezydencie powiedział, że to go nie interesuje i w ogóle nie zajmuje się teraz polityką.

– Bo w zasadzie dziennikarstwo takie powinno być – nawet jeśli władza jest dobra, dobrze ją oceniamy, to mimo wszystko powinno być jakieś takie krytyczne spojrzenie, powinno się patrzeć władzy na ręce i to nie jest złe.

– O tym, o czym tu powiedziałaś, to mówimy o dziennikarstwie w kraju demokratycznym. Jemu przyszło pracować w kraju komunistycznym, więc często go wyrzucano już nawet ze studiów.

(-)

Anton Szczehelski pracował w wielu różnych redakcjach, trudno wymieniać wszystkie, ale był między innymi zastępcą redaktora naczelnego czasopisma „Euroatlantyka”, gdzie w jednym z numerów napisał o nas, Ukraińcach Warmii i Mazur:
– To jeden z numerów, gdzie jest jego rozmowa ze mną o codzienności Ukraińców. On jak tylko po raz pierwszy przyjechał z dziennikarzami, uczestnikami „Kalinowych Mostów” do nas, interesował się życiem Ukraińców na tych terenach. Rozmawiał ze mną, wiem że rozmawiał z Mironem Syczem; wszędzie, gdzie byliśmy, szedł między ludzi i rozmawiał z ludźmi. Publikował te materiały w „Euroatlantyce”, w „Kulturze i Życiu”, też publikował te materiały w „Kijowskich Wieściach” i wielu innych. Myślę, że w znacznej mierze Ukraińcy centralnej Ukrainy czy stolicy Ukrainy poznawali codzienne życie Ukraińców spoza Ukrainy, a zwłaszcza na Warmii i Mazurach w Polsce właśnie dzięki jego tekstom, które publikował w tych gazetach. I był gotów robić to coraz więcej i więcej, ale – czas, los, życie oberwane na to nie pozwoliło. Szkoda, że chyba trochę za mało wiemy o jego twórczości literackiej, nie będę jej charakteryzował, sam niewiele z tych jego zbiorów, powieści, parodii i różnych humoresek czytałem, ale w większości wypadków same tytuły będą mówiły same za siebie, wymienię tylko kilka z nich: „Odchylenie od nienormalności”, „Na rozstaju myśli”, „W czym jest sens cygański”, „Memuary ukraińskiego Casanovy”, „Sex-bomba o przestarzałej konstrukcji, albo urywek ze służby państwowej”, „Przygody Ukraińców w Antalii”, „Sezon pielgrzymek do parlamentu” i – to będzie ostatnia powieść – która jeszcze nie ukazała się drukiem, ale mam ją w wersji elektronicznej, „Chabry dla Tarasa”. To tylko część jego dorobku twórczego, myślę, że z czasem to się będzie ukazywać i będziemy mieli możliwość to poczytać. W każdym razie już w 2004 roku został laureatem wszech-ukraińskiego konkursu publicystycznego „Za talent i męstwo społeczne”. Czyli w taki zawoalowany sposób nagrodzono go za odwagę. To był jeszcze 2004 rok.

Myślę, że będzie go pamiętać przez długie lata cały szereg dziennikarzy ukraińskich, dlatego że był współorganizatorem „Kalinowych Mostów” i był na każdym festiwalu i znało go, zna i będzie pamiętać około 400 dziennikarzy ukraińskich z różnych regionów Ukrainy, którzy brali udział w tym festiwali i którzy z nim się kontaktowali. Byli pojedynczy dziennikarze z Białorusi czy nawet w tych lepszych czasach – z Rosji, ale dziennikarze-Ukraińcy. I raptem odszedł. Spodobała mi się wypowiedź jednego z jego przyjaciół ze związku pisarzy: „Niechaj ziemia rodzinna będzie mu nie tylko puchem, ale i piórem!”.
(-)

Pewnie wielu z was rozpoznało w piosenkach, których słuchamy, zespół „Kołos” z Torczyna. To nie przypadek. Drugą osobą, która odeszła do lepszego ze światów jest kierownik artystyczny „Kołosa”, Ołeksandr Ohorodnyk. Wspaniały człowiek – wielki i skromny. Jak czytamy w „Wieściach Wołyńskich”, kompozytor, dyrygent, całe swoje życie poświęcił popularyzacji ukraińskiej pieśni i tańca na Ukrainie i poza jej granicami. Ponad 50 krajów, tysiące koncertów, miliony oklasków i wdzięczność wzruszonej publiczności – to wszystko było sprawą jego życia. Ołeksandr Ohorodnyk urodził się 7 września 1947 roku we wsi Sirnyczki w łokaczyńskim rejonie w odwodzie wołyńskim. Ukończył osiem klas Zaturciwskiej szkoły, do której chodził codziennie z Sirnyczków sześć kilometrów. Od 1965 roku pracował w zasłużonym ludowym zespole pieśni i tańca „Kołos”. Od 1989 roku był kierownikiem artystycznym i dyrygentem. Ponadto był dyrektorem Torczyńskiego Domu Kultury.
– Tak się złożyło, że Ołeksandr Ohorodnyk odszedł z życia trochę wcześniej, niż Anton Szczehelski. Dla nas jest to ta część grona tych porządnych ludzi, od których czerpaliśmy to, co najznakomitsze, co najwartościowsze tu, nie tylko w naszym życiu, ale i w istnieniu kulturalno-oświatowym. I znowuż Ołeksandr Ohorodnyk należał do tej grupy ludzi, która – ja zawsze powoływałem się na to, co powiedział o sobie przy okazji odznaczenia go orderem „Za zasługi” I stopnia. Order wręczał mu prezydent Poroszenko w 2017 r. Powiedział: „Służę Ukrainie i chcę jeszcze posłużyć”. Pisząc wspomnienie o nim do „Naszego Słowa” dodałem: „Służę Ukrainie i Ukraińcom świata”. Tu trzeba powiedzieć, że to był człowiek tego gatunku, przekonaliśmy się o tym nie raz. My, jako Związek, współpracowaliśmy z nim prawie ćwierć wieku. Prawie ćwierć wieku! Nie będę wymieniał wszystkich imprez, w których brał udział, bo praktycznie we wszystkich brał udział, więc nie ma sensu ich tu wymieniać, bo kto chodzi ten wie. Oni zawsze byli obecni. Zachwycało mnie w tym zespole i to, że z takim pietyzmem, z takim sercem podchodził do programu, do repertuaru. Ołeksandra Ohorodnyka, który był jego duszą, słuchali bez zastrzeżeń wszyscy. A przecież to nie był zawodowy zespół, który by pracował tylko w tej dziedzinie. Tam byli i aktorzy z teatrów, byli tam zwykli pracownicy supermarketów (których często spotykaliśmy w Łucku czy w innych supermarketach innych miast Ukrainy), którzy zawsze o Ołeksandrze Ohorodnyku mówili z zachwytem, wszyscy go słuchali. I on brał z folkloru to, co jest ważne dla ludzi, to co dawało do myślenia. Nie czyste, gołe tańce z jakimiś kaskaderskimi cudami, a po prostu chciał pokazać to, co najwartościowsze.

– I myślę, że wiele osób pamięta, jak właśnie „Kołos” zaprezentował fragmenty tradycyjnego wesela ukraińskiego – ileż tam było takiego głębokiego sensu!

– Właśnie to wesele – oni prezentowali je i na „Malowanej Skrzyni” w Kętrzynie, ale też już odnowione… to już był chyba jeden z ostatnich koncertów „Kołosa” na naszym terytorium – na „Spotkaniach z folklorem ukraińskim” w Dobrym Mieście, gdzie przyjechali i zaprezentowali odnowiony ten program. Ohorodnyk był nie tylko kierownikiem artystycznym, ale i dyrygentem, i akordeonistą, i kompozytorem, autorem muzyki do wielu wierszy m.in. swego przyjaciela, tez już ś.p. i też znanego nam Wasyla Heja, wołyńskiego pisarza, który Bral udział u nas w Polsko-ukraińskich spotkaniach literackich. Ohorodnyka, Wasyla Heja i Bohdana Berezę (wszyscy już, niestety, odeszli) nazywałem trójcą świętą dla nas, ponieważ byli to ludzie, którzy podchodzili do współpracy z Ukraińcami za granicą, a przede wszystkim z nami, bo wiele lat z nimi współpracowaliśmy, jak do czegoś najważniejszego; do czegoś cennego, co nam się należy. Takich ludzi na razie nie m zbyt wielu na Ukrainie i wypada nam tylko o nich wspominać i mieć nadzieję, że będą następcy, jacyś ich potomkowie, którzy będą pamiętać o tym, że poza granicami Ukrainy też mieszkają Ukraińcy i jest ich wcale nie mało, bo ok. 20 milionów. A „Kołos” o tym pamiętał, Ołeksandr Ohorodnyk o tym pamiętał zawsze. Ja też, szukając informacji, kontaktując się z ludźmi, dowiedziałem się, że występowali w ponad pięćdziesięciu krajach świata i oglądało ich ponad 180 000-200 000 widzów na świecie, byli nawet w Chinach. To są ludzie, tacy jak Ohorodnyk, przez duże „L”. Ohorodnyk ponadto miał naturalny talent i inteligencję, on mając piętnaście lat w swojej rodzinnej wsi na Wołyniu już został kierownikiem domu kultury.

– Trudno sobie wyobrazić, bo kierownikiem można mianować, ale zdobyć sobie zaufanie ludzi – to już jest inna sztuka.

– To ludzie chcieli, żeby został kierownikiem domu kultury! On zawsze i do ludzi z sercem podchodził. Przez nasze koncerty, przez różne imprezy przewijało się bardzo dużo wykonawców, zespołów i kierownicy tych zespołów w różny sposób odnosili się do swoich podwładnych; nigdy nie słyszałem, żeby Ołeksandr Ohorodnyk krzyczał na swoich współpracowników i nigdy nie słyszałem, żeby musiał powtarzać coś dwa razy.

(-)

Smutno. Może Roman Bodnar poprawi wam nastroje? Oddajmy mu głos, ale zanim to zrobię, chcę was poinformować, że od następnej niedzieli 22 listopada zamiast audycji o godz. 20.00 na antenie Radia Olsztyn będzie transmitowana liturgia z cerkwi greckokatolickiej w Olsztynie – tak jak to było na wiosnę. A teraz już – cotygodniowe muzyczne nowinki:

(-) Hit-Parad

Kończy się nasz program, który przygotowali dzisiaj: Roman Bodnar, Marian Dąbrowski i Jarosława Chrunik. Usłyszymy się jutro o 10.50 na 99,6 MHz, a teraz życzymy wam miłego wieczoru, drodzy słuchacze! (jch/bsc)

14.11.2020 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

W roku 2020 koła ZUwP, jak i reszta innych organizacji pozarządowych, były ograniczone w przeprowadzeniu zaplanowanych wcześniej wydarzeń. Jak poradziło sobie olsztyńskie i co planuje na kolejny rok, opowiemy dzisiaj. Na antenie ukraiński program informacyjny. W kalendarzy sobota 14 listopada. Przy mikrofonie Hanna Wasilewska. Dzień dobry.

(-)

Rok 2020 powoli dobiega końca. Głównie pandemia zdecydowała za nas, co w tym roku się odbędzie, a co trzeba odłożyć na nieokreślone później. Koła ZUwP jak i reszta innych organizacji pozarządowych, były ograniczone w przeprowadzeniu zaplanowanych wcześniej wydarzeń. Z jednej strony ludzie chcieli się spotkać, z drugiej szukali wydarzeń, na których wielu ludzi nie ma, bo najważniejsze pozostało bezpieczeństwo epidemicznie. Wszystkiego, czego nie udało się zorganizować, starano się przeprowadzić online. Oczywiście to trochę inne wydarzenie niż na żywo. Natomiast internet rozszerzył normalny zasięg uczestników i gości wydarzeń. Więc najważniejszym zadaniem na kolejny 2021 rok dla ZUwP jest stworzenie alternatywy tradycyjnych wydarzeń, która odpowiadałaby możliwościom organizacji i sanitarnym wymaganiom podczas pandemii.

Rok był ciężki i ze strony finansowania. Władza lokalna odmówiła finansowania niektórych wydarzeń i przeniosła środki na walkę z pandemią. Właśnie stawało się przyczyną odwołania wydarzeń. Z takimi problemami spotkały się struktury ZUwP w całej Polsce. W Olsztynie w ciągu roku starano się transmitować wydarzenia, albo przeprowadzać małe formy, które można było zrobić online, lub jednocześnie w formacie mieszanym z tradycyjną formą. Pomysły i ich realizacja to nie zasługa jednego człowieka. Pracuje cały zespół – dzieli się przewodniczący koła miejskiego ZUwP w Olsztynie Piotr Tabaka. Jakie perspektywy na 2021 – opowiada:

Mamy plany przeprowadzić nasze coroczne wydarzenia, chociaż nie wiadomo jaka będzie sytuacja potem. Szkoda by było odwoływać nasze wydarzenia, można zmienić formę, np. na online i nad tym będziemy myśleć w przyszłym roku. Starać się prowadzić nasze wydarzenia, bo ludzie którzy żyją gdzieś po wsiach oczekują takich koncertów, wydarzeń. Dlatego może nie po prostu być na koncertach, a np. Zbierać ludzi w jakiejś sali, będą pomagać w łączności online np. wnuki albo rodzina.

ZUwP otrzymuje dotacje od MSWiA. W tym roku także otrzymał dofinansowanie i wydaje pieniądze zgodnie z planem – sprawozdaje przewodniczący:

W tym roku otrzymaliśmy na niektóre wydarzenia, które mieliśmy w planach, pieniądze i musimy je wydać, i dlatego zmieniamy formę wydarzeń i jakieś dofinansowanie na montaż filmów, albo bezpośrednią transmisję online. To są koszty. Ktoś to musi ogarnąć, ktoś to musi potem zmontować, a także zamieścić gdzieś na stronach w internecie, które zwykle są płatne.

Pracy w Związku jest bardzo dużo, a finansowanie nie wystarcza na wszystko, więc ktoś pomaga społecznie. Swoim zespołem chwali się szef koła miejskiego ZUwP w Olsztynie:

Wszystkiego nie mogę zrobić sam. Tu mi pomaga i Mirka Czetyrba Piszczako i Michał Kajda, i Igor [Kornas], Andrzej Faranczuk, wszyscy ludzie, którzy są w kole, to wszyscy razem staramy się wzajemnie sobie pomagać.

Do bycia nieobojętnymi i świadomymi wzywa ukraińska społeczność w Olsztynie. I pamiętać o wszystkim co stworzone, że stworzone jest dla was. Najbliższe wydarzenie, które można wirtualnie odwiedzić to XVII przegląd ukraińskiej poezji śpiewanej, autorskiej i współczesnej pieśni. Konkurs koncertowy transmitowany będzie 6 grudnia. Do 22 listopada przyjmowane są jeszcze zgłoszenia udziału – nagranie wideo z występem. W tym roku dzieci śpiewać będą piosenki do poezji Łesi Ukrainki.

(-)

Plast powraca do Olsztyna po pięcioletniej przerwie. Greckokatolicka parafia w Olsztynie planuje zapoczątkować zbiórki dla dzieci w wieku 6-12 lat. Na Ukrainie odbyły się wybory lokalne. Oprócz plastowych zajęć dydaktycznych w formie zabawy, odbywać się będą wędrówki i zajęcia z kartografii w terenie. Wszystko co wie i umie planuje nauczyć Emilia Sokół – starsza plastunka, która swoją wielką grę pod nazwą Plast rozpoczęła 7 lat temu, a obecnie chce ją kontynuować.
-Teraz razem z Ołeną Kariwec planujemy przeprowadzać zbiórki harcerskie dla dzieci w wieku 6-12 lat, które będą co 3-4 tygodnie. Zaplanowane są wycieczki w weekendy albo gry terenowe. Teraz jest sytuacja z pandemią, ale mam nadzieję, że sytuacja z pandemią szybko ulegnie złagodzeniu i będziemy mogli zaczynać zbiórki.
-Na razie przyjmujecie zgłoszenia. Gdzie?
-Chętni rodzice, którzy chcą zapisać swoje dzieci do Plastu, osobiście do mnie, na mój numer telefonu albo mail.
-Albo zwrócić się do parafii greckokatolickiej w Olsztynie przy ul. Lubelskiej. Tak?
-Tak można też zapytać na parafii, kto zajmuje się Plastem i trafić do mnie na pewno.
A jeśli ktoś zdecydował się rozpocząć swoją przygodę, to dzwońcie do Emilii Sokół na numer  792 349 289.

(-)

Ta informacja kończy nasz program. Żegnam się więc z wami i życzę udanego weekendu. Z wami była Hanna Wasilewska. Wszystkiego dobrego. (łw/dw)

13.11.2020 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Tysiące dzieci z Ukrainy, których rodziny ucierpiały z powodu wojny, spędzą święta Bożego Narodzenia bez ojca. Żeby ucieszyć je prezentami, w Warszawie zorganizowano dla nich po raz ósmy akcję „Święta bez taty”. W pierwszy tydzień grudnia elbląski oddział ZUwP przeprowadzi tradycyjne warsztaty dla dzieci w formacie online. Na Donbasie jest 2100 rosyjskich zawodowych wojskowych stwierdza OBWE. Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski przebywa w izolacji w klinice Feofanija pod Kijowem. O tym opowiem dokładniej za chwilę w wydaniu informacji po ukraińsku. Dziś jest piątek 13 listopada. Z wami jest Hanna Wasilewska. Dzień dobry.
(-)

Tysiące dzieci z Ukrainy, których rodziny ucierpiały z powodu wojny, spędzą święta Bożego Narodzenia bez ojca. Żeby ucieszyć je prezentami, w Warszawie zorganizowano dla nich po raz ósmy akcję „Święta bez taty”. Akcja „Święta bez taty”, zapoczątkowana w 2014 roku miała być jednorazową formą pomocy rodzinom żołnierzy, którzy jako pierwsi zginęli na froncie. Jak zaznaczają organizatorzy z Inicjatywy bohaterom majdanu z Warszawy, wtedy nikt nie myślał, że to dopiero początek wojny, a liczba sierot wzrośnie do takich wymiarów. Należy zaznaczyć, że w zeszłym roku do pomysłu przyłączyły się także parafie greckokatolickie i koła ZUwP w regionach. Głównie na Warmii i Mazurach aktywnie zbierano pomoc w Dobrym Mieście, Lidzbarku Warmińskim i Olsztynie. Z powodu pandemii nie są zbierane rzeczy i słodycze, natomiast na portalu zrzutka.pl stworzono zbiórkę pieniędzy, za który zostaną zakupione prezenty zgodnie z wiekiem, płci i potrzebami dziecka. Słodycze na święta zostaną zakupione i zapakowane na Ukrainie z zachowaniem norm sanitarnych. Więc jeśli chcecie pomóc, dołączajcie się do zbiórki pieniędzy na stronie zrzutka.pl pod nazwą Święta bez taty.
(-)
W pierwszy tydzień grudnia elbląski oddział ZUwP przeprowadzi tradycyjne warsztaty dla dzieci w formacie online. Przeprowadzić warsztaty wirtualnie jest trudniej niż prowadzić koncert online. Ale znalazło się rozwiązanie, które pozwoli zrealizować projekt. Ważne, że nie odwołano. Natomiast tegoroczne wydarzenie będzie zamknięte. Co to oznacza, wyjaśnia przewodniczący elbląskiego oddziału ZUwP Stefan Dębicki:
One są dla uczniów punktów nauczania języka ukraińskiego i to tak w tym roku będzie wyglądało, że każdy punkt, dzieci z nauczycielką przygotowują prezentację, czy to nagrywają wideo, czy robią zdjęcia, czy slajdy w Power Point, potem z tego składają prezentację i wysyłają innym nauczycielom języka ukraińskiego na ziemi elbląskiej, tak, żeby wszystkie dzieci miały okazję w czasie lekcji zobaczyć te prezentacje z innych punktów nauczania języka ukraińskiego. Te warsztaty są zamknięte, one są online, ale tylko dla ograniczonej grupy, w pierwszym tygodniu miesiąca grudnia zmieniamy się i poprowadzimy te prezentacje, pokażemy na najbliższych lekcjach języka ukraińskiego, oczywiście online.
Całego materiału słuchajcie dziś w programie „Od A do Z”
(-)
W niekontrolowanych przez Kijów regionach Donbasu przebywa 2100 zawodowych wojskowych Federacji Rosyjskiej, którzy realizują ogólne zarządzanie siłami zbrojnymi na Donbasie. O tym poinformowała delegacja Ukrainy w OBWE podczas posiedzenia forum bezpiecznej współpracy. Podczas posiedzenia ukraińska delegacja poinformowała, że na Donbasie rozlokowano także 40 jednostek uzbrojenia i techniki wojskowej pododdziałów rosyjskich, a Rosja aktywnie dostarcza na Donbas uzbrojenie i amunicję. Jak informuje PAP powołując się na Ukrinform, 16 września na Ukrainę, przez stację Czerwona Mohyła, wjechało 5 wagonów kolejowych wypełnionych amunicją. Tego dnia Rosja wysłała przez Diakowe w obwodzie donieckim 4 ciężarówki Kamaz załadowane przeciwczołgowymi zestawami rakietowymi 9К111-1 Konkurs-2. Podobne transporty amunicji zrealizowano przez rejon Sawur-Mohyły 25 września do Ługańska, a 17 papiernika jeszcze jedna kolumna składająca się z czołgu, 5 maszyn bojowych i 16 samochodów ciężarowych Ural została zauważona w rejonie po wjeździe na Ukrainę z terenu Federacji Rosyjskiej.
(-)
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski przebywa w izolacji w klinice Feofanija pod Kijowem. Jego kancelaria poinformowała, że biuro prezydenckie zostało w całości przeniesione do jego pokoju w klinice, a dzięki zaawansowanej technologii Wołodymyr Zełenski jest w stałym kontakcie z rządem i administracją państwową.
Według kancelarii prezydenta, przeniesienie gabinetu prezydenckiego do kliniki związane jest z tym, że rezydencja rządowa, w której Wołodymyr Zełenski przebywał do tej pory, musi być poddana dezynfekcji. Będzie ona wyłączona z użytkowania na najbliższe dwa tygodnie. Według kancelarii prezydenta Ukrainy, stan zdrowia Wołodymyra Zełenskiego nie zmienił się od poniedziałku, kiedy otrzymał on pozytywny wyniku testu na koronawirusa. Przedstawiciele jego administracji informują jedynie o drobnych zmianach temperatury i zapewniają, że przenosiny do kliniki Feofanija nie są związane ze stanem zdrowia prezydenta. W tej samej klinice przebywa też szef biura prezydenta Andrij Jermak, u którego także wykryto zakażenie koronawirusem.
(-)
To wszystko co mamy w tej chwil. Tydzień podsumujemy jutro o 10:50. Z wami była Hanna Wasilewska. Usłyszmy się wieczorem. Na razie życzę wam przyjemnego dnia. (dw/bsc)

12.11.2020 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Dobry wieczór, drodzy słuchacze! Witam was w czwartek, 12 listopada w programie „Z dnia na dzień” na falach Radia Olsztyn. W studiu – Jarosława Chrunik i dzisiaj znowu skupimy się na roli i doli kobiety ukraińskiej w dawnych czasach w tradycyjnym społeczeństwie patriarchalnym. Panie z pewnością będą zainteresowane bardziej, ale panów też zachęcam do posłuchania.

(-)

Wczoraj Sergiusz Petryczenko przybliżył nam sytuację kobiet ukraińskich na przestrzeni ostatnich 200-300 lat. Powiedzieć, że nie było ono łatwe, to tak jakby nic nie powiedzieć. Warto sobie o tym przypominać, gdy niejednokrotnie narzekamy, że jest nam ciężko obecnie. Ale wiadomo – nigdy nie jest tak dobrze, żeby nie mogło być lepiej, więc narzekamy tak trochę dla zasady. Oczywiście, dzisiaj też zdarzają się sytuacje tragiczne, jednak najczęściej mamy tak, że żadna z nas nie chciałaby zamienić się miejscem ze swoją pra-prababcią. Sergiusz Petryczenko rozmawiał o losie kobiet w społeczeństwie ukraińskim z Ołeną Czebaniuk z Kijowa – starszym pracownikiem naukowym Instytutu Sztuki, Folklorystyki i Etnologii im. Maksyma Rylskiego, kandydatką nauk filologicznych. Słuchamy dalej:

(-)

– Proszę powiedzieć, czy taki los i taki ciąg zdarzeń był ustalony dla kobiety, czy może miała ona szansę wyrwania się z tego zaplanowanego dla niej życia? Czyli – panieństwo, zamążpójście, potem bycie babcią itak dalej. Czy miała jakieś inne warianty?

– No, oczywiście innych wariantów szczerze mówiąc, nie miała. Jakie inne warianty mogła mieć, jeśli weźmiemy na przykład okres pańszczyzny? Sto lat odcisnęło bardzo mocne piętno, czyli taki fataliz, tam gdzie się urodziłeś i oczywiście, nawet jeśli były możliwości, to korzystało z nich bardzo mało ludzi. A możliwości były tylko jedne w drugiej połowie XIX wieku: iść do miasta i brać na siebie odpowiedzialność za swoje życie – w jakimś przedsiębiorstwie albo być służącą. Innych wariantów po prostu nie było i tylko jednostki brały na siebie odwagę tak coś zmienić. To były albo sieroty, albo wystąpiły jakieś inne okoliczności. Ale i tak to było tylko od drugiej połowy XIX wieku. A tak żadnego okna możliwości ludzie nie mieli. Chciałam powiedzieć o tym, że dziewczynkę od razu wychowywano przygotowując ją do dość ciężkiego życia. Gdy przychodziła na świat, to pępowinę przecinano jej na kądzieli. A gdy rodził się chłopak, to jemu przecinano na książce albo na siekierze. Czyli – albo będzie majstrem, albo będzie się uczył. W taki sposób już zawczasu określone było życie. I brać na siebie odpowiedzialność, żeby zmienić takie życie można było dzięki szczęśliwemu zbiegowi okoliczności, albo robiły to bardzo silne osobowości, które znajdą wyjście z każdej sytuacji. Dlatego dosłownie w bardzo wczesnym wieku już przygotowywano ją do tego, że musi prząść, gotować, czyli – być przygotowaną. Dosyć ważne było przygotowanie skrzyni, którą dziewczyna musiała przygotować sobie sama swoimi rękami, bo potem nie będzie już miała czasu. A wszystko to było, nie zapominajmy, uszyte jej rękami. I sama dla siebie była dizajnerką. Wszyscy mówią o tym, że ukraiński strój ludowy, nie bacząc na region, poraża swoim pięknem, wyszukaniem, smakiem, ale nie zapominajmy, że szyły to zwyczajne kobiety dla siebie. To był dizajn! I chata „jak w raju” to też była jej zasługa. Ten zmysł estetyczny był charakterystyczny dla kobiety ukraińskiej. Dobrze, gdy to była rodzina zgodna, teściowa pomagała. Wtedy kobieta mogła pokazać się w twórczości. Zetknęłam się z takim dość ciekawym zjawiskiem, gsy kobiety już w pewnym wieku, po wychowaniu dzieci, wie pan gdzie one się realizują? Na scenie wiejskiej. One zaczynają sobie śpiewać, żarty zapisywać. I to nie tylko Dominika Czekun. Jest to nasza znana poleska śpiewaczka, która i w Paryżu kilka lat temu występowała, nagrywano ją w studiach chyba całego świata), ale to ona zaczynała swoją karierę po 55-tym roku życia, faktycznie będąc fenomenalną. Ale to zjawisko obserwuję i na Czernohowszczyźnie, gdzie ta amatorska działalność artystyczna, scena umożliwiła kobietom realizować się i one z wielką radością do dzisiaj biorą udział w tych wszystkich festiwalach, koncertach; szczerze mówiąc, ich entuzjazm mnie zadziwia – gdy późnym wieczorem, po zakończeniu wszystkich swoich prac domowych one idą na próby i rzeczywiście przygotowują się i występują. Tam mają możliwość się zaprezentować.

(-)

– I nie trzeba zapominać o tym, że kobiety po wychowaniu dzieci, mając już swoje własne synowe, odgrywają ważną rolę w swoim socjum. Dlatego, że już są nosicielkami doświadczenia, pewnej informacji. Dalej: babki-akuszerki to też były kobiety w pewnym wieku. To były te, które przyjmowały (na świat) dzieci, a tym samym tworzyły się trochę inne stosunki, stawały się bardziej rodzinne. Wszyscy ci, gdzie ona pomogła przy porodzie, wszystkie te dzieci niejako stawały się częścią jej życia. Tu też był taki wysoki status, dlatego że przychodziły, składały jej życzenia w Wigilię i tak było w całej Ukrainie. Co ciekawe, teraz już kobiety od dawna rodzą w szpitalach, od drugiej połowy XX wieku, ale „babkę” one sobie wybierają spośród sąsiadek. Rozumie pan, ta funkcja „babki”, ta osoba została. Tp jedno. Po drugie – oczywiście, to ona miała klucze od komory i w naturalny sposób, to ona rozdzielała produkty. To ona decydowała o tym, kto, co i jak będzie spożywał, a to dawało jej pewną władzę. No, taka osoba jak teściowa i synowa, te dwie postacie, są dosyć charakterystyczne nie tylko dla literatury ukraińskiej, wystarczy wspomnieć choćby Neczaja-Łewyckiego. Ale spotykałam też bardzo dobre odnoszenie się teściowych do synowych i synowych do swich teściowych. Tłumaczy się to trym, że w czasach radzieckich rodzice pracowali w polu, a dzieci zostawały pod opieką babć, teściowych. I od niej zależało w ogóle, na jej barkach spoczywało całe gospodarstwo domowe. I takie odnoszenie się z wielkim szacunkiem spotykałam bardzo często i na Słobożanach, i w centralnej Ukrainie, dlatego że w tym okresie radzieckim szczerze mówiąc takim stabilnym elementem rodziny była ta starsza kobieta – babcia, babunia. A dzieci, mężczyźni, co było bardzo charakterystyczne, często zakładali pasiekę, starali się siedzieć tam i nie wchodzić w to. Bo najważniejsze było to, że syn brał na siebie odpowiedzialność i wobec rodziny i wobec społeczności za rodzinę. I wtedy szedł, zajmował się miłą Bogu sprawą – pasieką, nie wchodząc w te dość skomplikowane stosunki rodzinne.

(-)

Tak. Najważniejsze w życiu to właściwie ocenić sytuację i postąpić zgodnie z tą oceną. Ale pasieka to przecież naprawdę szlachetne zajęcie, więc nie można mieć pretensji do mężczyzn, że ciągle siedzą w swoim przedsiębiorstwie, gdzie jest na przykład kilkanaście tysięcy pracownic. To tak w lekkim tonie kończymy opowieść pani Ołeny Czebaniuk z Instytutu Sztuki, Folklorystyki i Etnologii im. Maksyma Rylskiego w Kijowie, a my dodamy od siebie, że gdy przychodził kryzys, to kobiety też znajdowały wyjście z trudnej sytuacji, także we wspomnianych czasach radzieckich, o czym przypomni teraz Hryć Drapak:

(-) Humoreska

Myślę, że zostawiam was z uśmiechem na ustach. Dzisiejszy program przygotowali: Sergiusz Petryczenko i Jarosława Chrunik. Ponownie usłyszymy się w niedzielę o 20.30, a teraz życzę wam miłego weekendu, drodzy słuchacze! Wszystkiego dobrego! (jch/apod)

12.11.2020 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

W swój Dzień Niepodległości Polska zagrała mecz towarzyski z Ukrainą. Główne uroczystości z okazji Narodowego Święta Niepodległości Polski odbyły się w Iwano-Frankowsku (dawnym Stanisławowie). W tym roku po raz trzynasty w Lublinie odbędzie się festiwal kultury ukraińskiej „Ukraina w centrum Lublina”. W tym roku dostać się na niego jest łatwiej niż dotąd. Reżyser filmu „Atlantyda” Walentyn Wasianowicz odmówił przyjęcia odznaczenia „Za zasługi III stopnia” który przyznał my prezydent Wołodymyr Zełeński. O tym opowiem dokładniej za chwilę. Dziś czwartek 12 listopada. Przy mikrofonie Hanna Wasilewska. Witam.

(-)

W swój Dzień Niepodległości Polska zagrała mecz towarzyski z Ukrainą. Mecz towarzyski między narodowymi drużynami Polski i Ukrainy miał miejsce na stadionie w Chorzowie w województwie Śląskim w ramach przygotowania do dwóch ostatnich meczów na etapie Ligi Narodów. Polska wygrała 2-0.W światowym ratingu FIFA Polska ma 18 miejsce, natomiast Ukraina 23. W swojej historii Polacy i Ukraińcy 8 razy spotykali się na boisku piłkarskim. Po stronie ukraińskiej 3 zwycięstwa. 2 mecze zakończyły się remisem. Po czterech pojedynkach Ligi narodów Polska ma pierwsze miejsce w grupie A1 Ligi Narodów. Posiada siedem punktów, jedno więcej niż Włochy. Natomiast po meczu towarzyskim z Polską drużynę Ukrainy czekają pojedynki Ligi narodów. Zespół Andrija Szewczenki u gości zagra z Niemcami 14 listopada, a 17 listopada ze Szwajcarią.

(-)

Główne uroczystości z okazji Narodowego Święta Niepodległości Polski odbyły się w Iwano-Frankowsku (dawnym Stanisławowie) mszą świętą w intencji Ojczyzny w kościele pw. Chrystusa Króla Wszechświata. Po nabożeństwie prezesi polskich organizacji oraz przedstawiciele Konsulatu Generalnego RP we Lwowie złożyli kwiaty i zapalili znicze przy pomniku legionistów na dawnym cmentarzu katolickim. Ze względu na trwającą pandemię odwołano koncert.

(-)
W tym roku po raz trzynasty w Lublinie odbędzie się festiwal kultury ukraińskiej „Ukraina w centrum Lublina”. W tym roku dostać się na niego jest łatwiej niż dotąd. Z powodu pandemii po raz pierwszy wydarzenie będzie odbywać się online i potrwa cały tydzień od 16 do 22 listopada. Festiwal „Ukraina w centrum Lublina” można uważać za tradycyjne wydarzenia dla mieszkańców Lublin i turystów, podczas którego poznają oni ukraińską kulturę biorąc udział w wielu ciekawych wydarzeniach. Podczas 13. festiwalu, online, odbędzie się szereg różnorodnych wydarzeń, w tym wiele ciekawych dyskusji i spotkań. Pierwsza, która odbędzie się w ramach festiwalu, „Pamięć, która łączy” poświęcona jest stuleciu umowy warszawskiej, znanej jako „sojusz Piłsudski-Petlura”. W rozmowie uczestniczyć będą autorzy projektu multimedialnego „1920 rok – rok pamięci podczas epidemii” – Paweł Bobolowicz i Dmytro Antoniuk oraz organizatorzy akcji „Płomień braterstwa” – Mateusz Stachewicz i Ołena Bodnar. Tradycyjnie w tym roku odbędzie się konkurs wiedzy o Ukrainie „ Ukraina terra (in) cognita” dla uczniów starszych klas. Celem konkursu jest poznanie dziedzictwa kulturalnego Ukrainy, łamanie stereotypów i tworzenie dialogu polsko-ukraińskiego. Gwiazdami festiwalu będą: Iwan Nawi i Roman Sasanyczn. Na uczestników czekać będą różne warsztaty – tworzenie kreatywnych notatek, ozdobnych świeczek i lalek-motanek. Gra miejska odbędzie się na podstawie filmów o Lublinie, co pozwala każdemu poznać różne zakątki Lublina bez wychodzenia z domu. W ramach tegorocznego festiwalu odbędą się konkursy talentów w 3 kategoriach: muzyka, ruch i literatura. Ostatniego dnia festiwalu odbędzie się pokaz filmu „Żywa” ukraińskiego reżysera młodego pokolenia – Tarasa Chymycza i spotkanie z Iruną Wikyrczak – asystentki polskiej laureatki Nobla Olgi Tokarczuk.

(-)

Reżyser filmu „Atlantyda” Walentyn Wasianowicz odmówił przyjęcia odznaczenia „Za zasługi III stopnia” który przyznał my prezydent Wołodymyr Zełeński. Informuje o tym LB.ua powołując się na pismo Wasianowycza. Powiedział, że odmową protestuje przeciwko „generowaniu przez władzę śledztw przeciwko większości twórców kinowych, który tworzyli ostatnimi latami ukraiński przemysł filmowy. Dziwnym zbiegiem okoliczności, dotyczy to zwykle tych producentów, którzy reprezentowali Ukrainą na arenie międzynarodowej. Nie mogę przyjąć nagrody od tej władzy, która jedną ręką nagradza, a drugą wszczyna śledztwa i zajmuje się prześladowaniem. To nie jest decyzja polityczna. To solidarność branżowa i etyka” – powiedział Wasianowicz. Przypominam, w styczniu stworzony przy wsparciu Derżkino dramat Walentyna Wasianowicza „Atlantyda” otrzymał główną nagrodę Aurora, festiwalu Tromsø International Film Festival i zwyciężył w programie Horyzonty podczas festiwalu w Wenecji.

(-)

Ta informacja kończy nasze wydanie. Program przygotowała i poprowadziła Hanna Wasilewska. Dziękuję za uwagę i zapraszam do radioodbiorników jutro o 10:50. Wszystkiego dobrego. (dw/kos)

11.11.2020 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Dobry wieczór, drodzy słuchacze! W studiu Radia Olsztyn – Jarosława Chrunik i witam was w samym środku tygodnia, czyli znowu blisko weekendu. Tym bardziej, że dzisiaj mamy święto Niepodległości Polski, więc wszystkim nam życzę, żeby kraj rozwijał się i żeby wszyscy rzeczywiście czuli się obywatelami równymi sobie. O równości i nierównościach będzie też nasza dzisiejsza audycja. Tylko że będzie dotyczyła kobiet i mężczyzn – taki mamy czas.

(-)

Ostatnio bardzo mocno dają wyraz swojej niezgody na działania polityków kobiety w Polsce. My natomiast skupimy się na życiu kobiet na Ukrainie, ale nie tyle obecnie, ile w dawnych czasach, gdy jeszcze nie było takiej migracji i różnice były o wiele wyraźniejsze. Życie kobiety w społeczeństwie tradycyjnym nigdy nie było łatwe. Wiemy o tym z lekcji historii i utworów literackich, z opowieści starszych pokoleń. Posłuchajmy teraz rozmowy o losie kobiet w społeczeństwie ukraińskim z etnolożką i filolożką Ołeną Czebaniuk z Kijowa. Rozmawiał Sergiusz Petryczenko:

(-)

– Rozmawiam z panią Czebaniuk Ołeną, starszym pracownikiem naukowym Instytutu Sztuki. Folklorystyki i Etnologii im. Maksyma Rylskiego, kandydatką nauk filologicznych. Witam panią bardzo serdecznie!

– Witam pana!

– Chciałbym zadać pani kilka pytań. A może zacznę od takiej mojej rodzinnej sprawy; wspomnienia mojej babci. Urodziła się ona 1908 roku na Kijowszczyźnie. Wraz z nią w rodzinie było dziewięcioro dzieci, troje nie dożyło do pełnoletności. Babcia opowiadała, że już mając siedem lat zostawała sama na gospodarstwie, rodzice pracowali w polu. Musiała przygotować obiad, zrobić obrządek przy krowach, przypilnować młodsze rodzeństwo. Jak pani skomentuje tę sytuację? Czy taka historia jest typowa dla ówczesnych czasów?

– Jest absolutnie typowa, dlatego że powiedzmy, jedna z moich babć jest z 1905 roku na Czernihowszczyźnie, to bardzo blisko, tam mieszkała w młodych latach zanim nie wyszła za mąż i nie wyjechała ze wsi, to takie było jej życie. Bardzo podobne. Tłumaczy się to przede wszystkim tym, że Ukraina jest dla nas mostem między Wschodem a Zachodem, pograniczem i przez nią cały czas przechodzą te wszystkie fale wojen, przesiedleń i tak dalej. Tu zawsze były dosyć ekstremalne warunki do życia i na kobiety z zasady od najmłodszych lat spadały wszystkie ciężary codzienności. I musiała dawać sobie z nimi radę. Stosując już dziesięć lat metodę włączonych badań na Czernihowszczyźnie, obserwuję życie codzienne, w tym też kobiety ukraińskiej. I trzeba powiedzieć, że nie jest ono łatwe. Nawet w naszych czasach, a co dopiero mówić sto lat temu?

(-)

– Jak wyglądał typowy los, typowa droga życiowa dziewczyny? Mówiliśmy o tym, że w wieku siedmiu lat rozpoczynała już ciężką pracę domową. Kiedy zaczynały okres panieński, kiedy trzeba było kończyć ten okres, być mężatką – w jakim wieku to wszystko się odbywało?

– No, umówmy się na początku o czym rozmawiamy. Bo powiem, że może nie tak mocno, ale w szczegółach jednak dość mocno różniło się życie kobiety-szlachcianki, z wyższych sfer społecznych i zwyczajnej kozaczki, więc odpowiednio też i wiejskiej dziewczyny, a tym bardziej w dość niedługim, około stu lat okresu pańszczyzny w Imperium Rosyjskim. Jednak to było bardzo traumatyczne doświadczenie, którego nie przepracowaliśmy tak naprawdę po dzień dzisiejszy. To po pierwsze. Następnie – regionalnie też trochę się różniło. Mamy dość duży kraj, ludzie od Zakarpacia do Słobożan jednak trochę się różnili i powiedziałabym, występowały pod względem prawa zwyczajowego osobliwości, dotyczące kobiet i odpowiednio wpływały też na status i na życie codzienne kobiety. To drugi taki moment. I trzeci – to historyczna składowa. Jeśli wziąć wszystkie te elementy, o których mówiliśmy, w średniowieczu i w epoce postmodernistycznej, to będą to trochę różne sprawy. Nie zapominajmy, że do połowy XIX wieku rozwinięta była tak zwana kultura obszarnicza. To znaczy, że ludzie mieszkali na wsi, nie tylko wieśniacy. A przyjeżdżali do takich wielkich miast jak na przykład Kijów na jarmarki kontraktowe i tak dalej. Czyli mamy tu jeden z takich błędów badaczy, polegających na tym, że staramy się wychodząc z sytuacji teraźniejszej, z naszych wyobrażeń, z realiów, w których my żyjemy, staramy się oceniać całkiem inną kulturę.

– To jest szerokie spektrum tych spraw i chciałoby się dużo więcej, ale może rzeczywiście weźmy najpowszechniejsze warstwy społeczne – chłopstwo, jeśli to masa jednorodna.

– Tak, zacznijmy od tego i tu oczywiście ten element ekonomiczny odgrywa bardzo dużą rolę. Dlatego, że im zamożniejsza była rodzina, tym odpowiednio lżejsze było życie kobiety. Tu jest jednoznaczne, że im biedniejsza, tym więcej ciężarów spoczywało na jej barkach. Ale nie zapominajmy, że w kulturze tradycyjnej świat kobiet i świat mężczyzn był bardzo mocno odseparowany. To były absolutnie inne światy, jeśli można tak powiedzieć, z absolutnie wyraźnie przypisanymi funkcjami. Czyli każdy robił swoje. I powiedzmy, mężczyzna, gdy został wdowcem, od razu szukał żony, bo nawet blisko nie podchodził nigdy do tak zwanych „babskich” spraw. On miał swoje funkcje, za które był odpowiedzialny. A kobieta odpowiadała absolutnie za swoje funkcje. Jej rolą był dom. Była gospodynią. To ona odpowiadała za to, żeby o wszystkich się zatroszczyć, żeby wszyscy byli zdrowi, nakarmieni, żeby to wszystko, co znajduje się wokół gospodarstwa, było na wysokim poziomie. I to bardzo mocno obserwowała społeczność. Mężczyźni – wszystko to, co znajduje się poza. Oczywiście, to było pole, to było zboże; Ukraina jest w przeważającej części krajem rolniczym, i odpowiednio największe dochody są w części środkowej i wschodniej dzięki czarnoziemowi. To była właśnie jego rola, on za to odpowiadał, czyli bardzo mocno były podzielone te role. Chociaż nie obeszło się też bez tego, że kobiety pomagały, przede wszystkim w zbieraniu plonów jesienią. Trzeba powiedzieć, że antykoncepcji nie było, dzieci było tyle „ile Bóg dał”, to wyraźnie odbijało się na zdrowiu kobiet. To było ciężkie. Za mąż zaczynały wychodzić w wieku 15-16 lat, dosyć wcześnie. Okres panieństwa to około 13-18 lat. Po dwudziestce to już była „stara panna” i szanse na zamążpójście mocno malały. To o tym, jak to było podzielone wiekowo.

(-)

Dość ważnym elementem było to, że na przykład w środkowej części kraju i Naddnieprzu zarówno prawobrzeżnym, jak i lewobrzeżnym była tak zwana „matkowizna”. Czyli kobieta dostawała w spadku ziemię, bydło i to było jej dziedzictwo. I w przypadku śmierci męża to pozostawało jej własnością. W bardzo rzadkich wypadkach, gdy opuszczała rodzinę, zabierała swoją „matkowiznę”. „Matkowizna” przekazywana była po linii żeńskiej. Czyli w zasadzie miała ona pewną niezależność majątkową. Oczywiście, to bardzo mocno odbijało się na jej zachowaniu i funkcjach. Trzeba powiedzieć, że tego nie było w Zachodniej Ukrainie, tam było społeczeństwo bardzo hierarchiczne. Wie pan, gdzieś tak na początku XXI wieku byłam w jednym instytucie naukowym we Lwowie i wie pan, jak siadali tam pracownicy na Radzie Naukowej? Z lewej strony siadały kobiety, a z prawej siadali mężczyźni.

– Tak jak w cerkwi.

– Tak! Z przodu siadali akademicy i członkowie-korespondenci, a w tylnych rzędach siadali aspiranci i laboranci. Wie pan, bardzo mnie to zdziwiło, bo dla Kijowa na przykład to było absolutnie niecharakterystyczne. Trzeba powiedzieć, że w ubiegłym roku już tego nie zaobserwowałam. Ale jeszcze na początku XXI wieku takie rzeczy się zdarzały. Czyli takiej twardej hierarchii w rzeczywistości nie było w regionach środkowych, a zwłaszcza wschodnich, tam gdzie były wsie kozackie. A trzeba powiedzieć, że termin „wieś chłopska” i „wieś szlachecka” do dzisiaj funkcjonuje na Polesiu. Co też jest bardzo dziwne – ta tradycja, chociaż ta sama szlachta pod żadnym względem nie odróżniała się na przykład w czasach okropnej codzienności radzieckiej. Tak samo pracowali w kołchozie przy burakach, wypędzano ich „na len” i tak dalej, a w codzienności, w odnoszeniu się do nich, w tym, jak same kobiety się zachowują i utożsamiają, to bardzo wyraźnie można zaobserwować. Dokładnie tak, jak jakikolwiek etnolog wjeżdżając do wsi – po dziś dzień – po pół godzinie może panu powiedzieć, czy była to wieś pańszczyźniana, czy była to wieś kozacka. I dotyczy to tego, jak zachowują się ludzie; na ile sami sobie pozwalają, jakie jest ich zachowanie do siebie nawzajem, pewien sposób zachowania itd. przy czym codzienność nadal pozostaje dość ciężka. Miałam taki przypadek, pod Bohusławem jest taka wieś, miałam tam sąsiadkę; to jest region dość bliski, jeśli wspomnimy „Kajdaszewą rodzinę”, stosunki między synową, a teściową, między sąsiadami, jak tam zachowują się kobiety, to bardzo było czytelne i zachowane. To było widać. Ale była tam kobieta, która wyszła za mąż do tej wsi z Kijowszczyzny. I bardzo się dziwiła, na ile powiedzmy zachowanie kobiet odróżniało się od tego, jakie obserwowała u siebie w rodzinnych stronach i to była wieś kozacka. Ona uważała, że poniżej jej godności jest wdawanie się w jakieś drobne kłótnie, dochodzić swego – z mężem włącznie.

(-)

No to teraz każda z nas, kobiet, analizując swoje zachowanie na co dzień, może zacząć szukać się swoich korzeni. Ciekawe, co tam znajdziemy? Chętnie posłuchałabym, jeśli wiecie, kto zostawił wam swoje dziedzictwo. A dzisiaj już czas się pożegnać. Jeszcze raz życzę wam wszystkiego dobrego, oby każdy kolejny dzień był lepszy od poprzedniego. Do usłyszenia jutro o tej samej porze, drodzy słuchacze!  (jch/bsc)

11.11.2020 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Dziś 11 listopada w Polsce uroczyste święto. W kraju obchodzony jest Dzień Niepodległości, jedno z głównych świąt państwowych. Narodowe Święto Niepodległości, narodowe święto Polski obchodzone jest corocznie 11 listopada na cześć ogłoszenia niepodległości od Rosji, Imperium niemieckiego i Imperium austro-węgierskiego w 1918 roku. Święto przypada w dzień zakończenia I wojny światowej – 11 listopada 1918 roku. Porażka Niemiec, rozpad Austro-Węgier. Po 123 latach podziałów Polska zdobyła niepodległość, powracając na mapy świata. Głową państwa został marszałek Józef Piłsudski, stworzono pierwszy demokratyczny rząd Polski. W te dni Polacy zrozumieli, że po wielu latach niepowodzeń wróciła niepodległość. Szczere życzenia.

(-)

W Polsce pojawił się pomnik, na którym jest wyobrażenie Symona Petlury. Rosyjski kontyngent pokojowy, który wysłany został do Górskiego Karabachu wcześniej walczył w Donbasie i na Krymie. Ukraina zapowiada sankcje wobec Nikaragui. Na antenie wiadomości ukraińskie. Z wami Hanna Wasilewska. Witam.

(-)

W Polsce pojawił się pomnik z wyobrażeniem Symona Petlury, Na placu dworcowym w Skierniewicach w województwie łódzkim odsłonięto pomnik o nazwie „Przed bitwą warszawską – Skierniewice 1920-2020”. Poświęcony jest narodom, które wsparły armię polską w bitwie przeciwko bolszewikom w 1920 roku. Na monumencie profesor Karol Badyna przedstawił marszałka Józefa Piłsudskiego, ukraińskiego dowódcę Symona Petlurę, premiera Węgier Pala Telekiego i wojskowego doradcę, późniejszego prezydenta Francji Charlesa de Gaulla. „Monument, który odsłaniamy w setną rocznicę bitwy pod Warszawą jest pomnikiem międzyludzkiej i międzynarodowej solidarności. Wtedy Polacy razem z Ukraińsmi, Węgrami, Francuzami, a także Białorusinami, Amerykanami i Rumunami, którzy dostarczali materiałów wojskowych, bronili Europy przed bolszewizmem. Wtedy wszyscy byliśmy razem” – powiedział podczas odsłonięcia pomnika minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński. Umieszczenie monumentu nie jest przypadkowe. Bezpośrednio przed bitwą 12 sierpnia 1920 roku na dworzec kolejowym w Skierniewicach przyjechał pociąg z amunicją i bronią od Węgrów. Pomnik przypomina także o polsko-ukraińskim sojuszu tego czasu, dzięki któremu 20 tysięcy ukraińskich żołnierzy walczyło ramię w ramię z Polakami.

(-)

Rosyjski kontyngent pokojowy, który wysłany został do Górskiego Karabachu wcześniej walczył w Donbasie i na Krymie. Tak twierdzą ukraińskie media. Wcześniej rosyjskie oddziały wojskowe miały też brać udział w agresji na Gruzję. Rosjanie wysyłają do Karabachu niemal 2 tysiące żołnierzy w ramach porozumienia podpisanego z udziałem Armenii i Azerbejdżanu. O szczegółach z Kijowa Paweł Buszko:
[korespondencja w języku polskim]

(-)

Ukraina zapowiada sankcje wobec Nikaragui. Powód to otwarcie przez ten kraj konsulatu na okupowanym przez Rosję Krymie.

(-)

Wszyscy lubimy czasem poskarżyć się na życie. Ciężko nam, niezależnie od liczby maszyn ułatwiających życie: jedna pierze, druga myje naczynia, trzecia miesza ciasto itd. A jakie było życie ukraińskiej kobiety w tradycyjnym społeczeństwie na początku XX wieku? Słyszeliśmy w większości o tym od babć. Ja też wiele słyszałam od swojej o ciężkiej pracy fizycznej w polu i ze zwierzętami od małego. Wtedy była to zwyczajna rzecz – mówi etnolog i filolog Ołena Czebaniuk z Kijowa. Co było normalnym, a co nie, pani Ołena opowiedziała Sergiuszowi Petryczence:
-Rozmawiam z panią Czebaniuk Ołeną, starszą współpracownicą naukową w Instytucie Sztuki, Folklorystyki i Etnologii im. Maksyma Rylskiego, doktorem nauk filologicznych. Witam panią bardzo gorąco.
-Witam.
-I chciałbym zadać pani kilka pytań. A może zacznę od takiej mojej rodzinnej sprawy, wspomnień mojej babci. Ona urodziła się w 1908 roku na ziemi kijowskiej. W rodzinie razem z nią było dziewięcioro dzieci, troje nie dożyło pełnoletności. Babcia opowiadała, że w wieku 7 lat zostawała sama w gospodarstwie, rodzice pracowali w polu, musiała przygotować obiad, zając się zwierzętami, pilnować młodszych braci i sióstr. Jak skomentuje pani taką sytuację. Czy taka historia jest typowa dla tych czasów?
-No ona absolutnie typowa; moja babcia, jedna z moich babć urodzona w roku [19…niezrozumiałe], na czernichowszczyźnie i w sumie…póki ona nie wyszła za mąż i nie wyjechała ze wsi, to takie było jej życie, bardzo podobne. Wyjaśnia się to tym po pierwsze, że Ukraina jest mostem między wschodem i zachodem, pograniczem i przez nią cały czas przechodzą te wszystkie fale, wojny, wysiedlenia itd. Tu zawsze były ekstremalne warunki życia i dla kobiet zaczynają się w dość wczesnym wieku; wszystkie ciężary codzienności i ona musiała im podołać. 10 lat stosuję metodę [włączonego] badania [na czernichowszczyźnie]; obserwuję życie ukraińskiej kobiety i trzeba powiedzieć, że ono nie jest łatwe, nawet obecnie, a co tu mówić sto lat temu.

(-)

Pełny materiał Sergiusza Petryczenki usłyszycie dzisiaj wieczorem, a ja żegnam się z wami do jutra. Program przygotowała i poprowadziła Hanna Wasilewska. Przyjemnego dnia. (dw/ad)

10.11.2020 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Dobry wieczór, drodzy słuchacze! Witam was w przyjemny, listopadowy wieczór na falach Radia Olsztyn. Przed mikrofonem – Jarosława Chrunik. Listopad to właściwie czas takiego trochę ciekawskiego zaglądania w to, co nieodgadnione, skąd nie ma powrotu, a o czym wiadomo, że każdy z nas wcześniej czy później też znajdzie się – po tej drugiej stronie. W pierwszych dniach listopada tych, co odeszli do wieczności, wspominamy w tradycji zachodniej, a 8 listopada przywołujemy postać św. Dymitra z Salonik i tego dnia też modlimy się za swoich bliskich, których już nie ma wśród nas. Ale ten dialog życia ze śmiercią znajduje też odzwierciedlenie w literaturze. Od pewnego czasu słuchamy razem fragmentów poematu Iwana Franki pt. „Pogrzeb”. Jest to dość skomplikowany utwór filozoficzny, w którym – jak mówił sam poeta – główny bohater wraca na właściwą ścieżkę życia dzięki wizji własnego pogrzebu. Któż z nas nie chciałby znać końca swojego życia, żeby móc nie popełniać błędów w drodze do tej ostatniej chwili? Posłuchajmy więc kolejnego fragmentu poematu Iwana Franki „Pogrzeb”:

(-) Fragment poematu

(-)

Następnym razem dowiemy się co było dalej na tym pogrzebie, widzianym oczyma bohatera naszego poety. A teraz chcę się odwołać do waszych własnych wspomnień, ale żeby je mieć, to mieć w swoim bagażu kilka dziesiątków lat. Kto pamięta (tak jak ja) długie, jesienne i zimowe wieczory, gdy przychodziły sąsiadki – czasami dwie, czasami i trzy – do jednego domu i zaczynały wspominać? Sąsiadki rozmawiały, a dzieci cichutko słuchały, nie zdając sobie za bardzo sprawy o tym, że w tych wspomnieniach dzieje się historia. Dzisiaj zapraszam was znowu na takie pogaduszki. Wrócimy do spotkania w Łajsach z panią Paraskiewią Jarmołą, która w kwietniu tego roku ukończyła 100 lat. Urodziła się w Wierzbicy w powiecie lubelskim, tam soędziła dzieciństwo i młodość, tam wyszła za mąż. Poprosiłam panią Paraskiewię, żeby opowiedziała nam o swoim dzieciństwie. Okazuje się, że niedługo było ono beztroskie:
– Jeszcze jak byłam mniejsza, to był chór mieszany, to śpiewali. A potem już większość tych dziewcząt, które były w chorze, rozeszła się (to za mąż, to dzieci już) to już nie było. Potem był już tylko męski chór. To w cerkwi śpiewał, koncerty dawał. Ale ten dyrektor, czy jak to powiedzieć, który nas uczył, to zebrał nas, takie dziewczęta i też śpiewałyśmy – jak było Tarasa Szewczenki czy Dzień Mamy to śpiewałyśmy takie piosenki – i pobożne, i zwyczajne. To w takim chórze tak, śpiewałam. A w tym, co był taki główny, w cerkwi to nie, tam nie byłam. Tak się chodziło i śpiewało.

– A jak święta się u was obchodziło? Tak jak dzisiaj „Pokrowa”, czy było u was coś szczególnego?

– U nas nie świętowali; w drugiej wsi to był „praznyk”. To w drugiej wsi był „praznyk”, to tam szli na „praznyk”. A u nas świętowali, ale się nie odprawiało. Ludzie świętowali, ale tak, żeby było odprawiane, to nie. Może tam ksiądz sam z „diakiem” sobie odprawił liturgię, ale tak żeby wszyscy byli to nie. Każdy jeszcze coś sobie z pola sprzątał, czy tak coś koło domu, a w drugiej wsi był odpust. „Praznyk” był, to szli na ten odpust do drugiej wsi. Na Matkę Bożą to z kolei w innej wsi też był odpust. Ale i nas odprawiało się na Matkę Bożą; 28 sierpnia na „Uspennia” („Zaśnięcie”), a na „Czesnoho Chresta” (”Podwyższenie Krzyża Pańskiego”) to też w jeszcze innej wsi był odpust. A u nas było 19 września, to u nas było w kaplicy też był taki odpust, to też wszyscy się zjeżdżali. I tak to mijało.

(-)
– A co pani robiła jako dziecko? Na wsi trzeba było coś robić, co mama kazała robić?

– Gdy umarł mi tata, to we wszystkim trzeba było pomóc. Mama orała, nie dała rady, to kazała mi iść, podganiać konie. Drewna nie mieliśmy, trzeba było do lasu pójść po drzewo. Mama wołała mnie: „Chodź, chodź, to mi przynajmniej choć troszkę będzie weselej”. To drzewo, w domu też trzeba było zawsze coś robić, przynajmniej pozamiatać – i taka to była robota.

– Czy miała pani siostrę albo brata, czy nie?

– Brata miałam, a siostry nie. Bo mój tata wcześniej się ożenił i miał jednego syna. I ten syn jak poszedł do wojska, i miał urlop. Jak wrócił na urlop – do domu przyszedł i zachorował. I tak, że miał dwa tygodnie tego urlopu i w tych dwóch tygodniach go pochowano. A po kolejnych dwóch tygodniach i mama zmarła. I tata został sam. To tata miał 50 lat, a już moja mama to miała 27-30 lat. Starszą panną była. I wtedy już tata się ożenił. To ja byłam już z drugiego małżeństwa i brat był. Ale brat zaginął. Nie ma, nie wiem gdzie. Gdzieś w gazecie było napisane, że gdzieś w Weranach. Werany. Ale gdzie są te Werany? Jeździłam po tych różnych wycieczkach, wszędzie patrzyłam – nigdzie nie było.

(-)

– To znaczy, że w 47-mym to pani z mamą tu przyjechała, tak?

– Tak! Z mama, bo ja w 40-tym roku wyszłam za mąż. W 39-tym roku Niemiec Polskę rozbił. A ja po Bożym Narodzeniu w 1940 roku, gdzieś tak w lutym wyszłam za mąż. To już był mąż, już było dziecko. Było gospodarstwo. A w 1947, jak mi męża zabili i przywieźli mi do młyna, to już byłam tylko z dziećmi i z mamą. I jeszcze był teść, ale teść miał jeszcze swoje dzieci, to nie chciał przyjść ze mną, bo mówił: „Masz maleńkie dzieci, masz mamę, ja mam jeszcze swoje dzieci, to będę przy swoich dzieciach”. A ja z mamą przyjechałam.

– A jak to było? Jak się pani dowiedziała, że będą was wywozić? Jak to było? Pamięta pani?

– Jak wywozili… to było strasznie. Wszystko spłonęło, nic nie było, wszystko zrabowali. Co miałam na sobie, z tym przyjechałam, a tak to nic nie było. Strasznie było. Ale ja nie myślałam o życiu. Nie myślałam. Myślałam, że gdzieś mnie zawiozą z tymi dziećmi i stracą. Ale dzięki Bogu, przywieźli – do takiego rozwalonego domu. bo tu nie było nic, ani okien, ani drzwi – nic nie było. A gdy już zaczęliśmy tam, bo tu były cztery rodziny, też ich przywieźli, a tu nie było ani drzwi, ani okien, nic. To tak jak kto mógł, tak każdy pozamiatał troszkę kącić, ogarnął, żeby było gdzie usiąść i tak to było.

(-)
Tu, setki kilometrów od rodzinnej wsi, trzeba było rozpoczynać życie na nowo, ale o tym porozmawiamy innym razem. Dużo zdrowia życzymy pani Paraskiewii, tak samo zresztą, jak i wszystkim nam w tym dziwnym czasie. Nasz program dobiega końca, przygotowała go i przedstawiła Jarosława Chrunik. Życzę wam miłego wieczoru i samych miłych wspomnień. Wszystkiego dobrego, drodzy słuchacze! (jch/apod)

10.11.2020 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

XVII przegląd poezji, autorskiej i współczesnej ukraińskiej pieśni odbywa się w tym roku online. Zgłoszenia do 22 listopada. Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełeński zachorował na COVID-19. Polska może zakazać połączeń lotniczych z Ukrainą od 11 listopada. Ukraińskie szpitale z powodu koronawirusa wstrzymują planowane operacje. Na antenie ukraińskie wiadomości. We wtorek 10 listopada wita was Hanna Wasilewska.
(-)

XVII przegląd poezji, autorskiej i współczesnej ukraińskiej pieśni odbywa się w tym roku online. Nie zwlekajcie z wysyłaniem zgłoszeń. Do udziału w wydarzeniu, olsztyński oddział ZUwP i koło miejskie ZUwP zapraszają uczniów szkół podstawowych i średnich, który wykazują zainteresowanie kulturą ukraińską, szczególnie poezją śpiewaną, piosenką autorską i współczesną. Zgłoszenia zbiera przewodniczący miejskiego koła ZUwP Piotr Tabaka:
Za miesiąc kończymy przyjmowanie zgłoszeń na poezję śpiewaną w Olsztynie. Ja ko organizator zachęcam do wzięcia udziału, to jest tylko jedna piosenka do 5 minut. Telefonem można po prostu nagrać jakieś wideo z [piosenką] i do nas przysłać.
Zgłoszenia można przesyłać nie później niż do 22 listopada. Koncert konkursowy trzeba jeszcze zmontować – wyjaśnia organizator:
Po 22. nie przyjmujemy zgłoszeń, bo musimy to jakoś zmontować, na to potrzeba czasu, a potem 6. będzie na pewno na You Tubie, może cerkiewnym, cały koncert.
Zgłoszenia wysyłajcie pod adres poczty elektronicznej godki14@wp.pl, lub dzwońcie 506 941 162 by dowiedzieć się dokładniej o warunkach udziały w konkursie i nagrodach, które obiecuje organizator przeglądu. Zgłoszenia przyjmowane są do 22 listopada, natomiast XVII przegląd ukraińskiej poezji, współczesnej i autorskiej piosenki odbędzie się online 6 grudnia.
(-)
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełeński zachorował na COVID-19. Głowa państwa czuje się dobrze i będzie wypełnia swoje obowiązki zdalnie w samoizolacji. „Zawsze będzie mieć potrzebne instrumenty wyposażenia i łączności. Będziemy informować o stanie prezydenta i pracowników biura” – poinformowały służby prasowe.
(-)
Polska może zakazać połączeń lotniczych z Ukrainą od 11 listopada. Opublikowano projekt rozporządzenia rządu w sprawie zakazu połączeń lotniczych z grupą krajów z powodu epidemii koronawirusa. W dokumencie przewiduje się zakaz połączeń lotniczych od 11 do przynajmniej 24 listopada, z krajami w których liczba zachorowań w ciąu ostatnich 14 dni przekracza liczbę 270 osób na 100 tysięcy. Wyjątek stanowią tylko kraje UE, strefy Schengen, europejskiego obszaru gospodarczego i dwóch stanów Nowego Jorku i Illinois. Natomiast wśród wyjątków wykluczono, między innymi, Ukrainę. Na Ukrainie, według ostatnich danych, wskaźnik zachorowalności na koronawirusa przekracza ustalone maksimum. Zachorowalność jest odpowiednio wysoka, by połączenia lotnicze między Polską i Ukrainą od 11 listopada zostały wstrzymane. To wstępny projekt rozporządzenia. W ostatecznym dokumencie mogą być wprowadzone dodatkowe zmiany. Dziś decyzja będzie znana.
(-)
Ukraińskie szpitale z powodu koronawirusa wstrzymują planowane operacje. Na Ukrainie rośnie liczba zakażeń SARS-CoV-2. Ukraińskie władze – aby powstrzymać rozprzestrzenianie się choroby – planują wprowadzenie kolejnych ograniczeń.
O szczegółach z Kijowa Paweł Buszko:
[korespondencja w języku polskim]

(-)
Na koniec z przyjemnością informuję, że 5 festiwal kinowy online Ukraina nie zakończył się wczoraj. Przedłużono go do 30 listopada. Jeśli nie zdążyliście zobaczyć wszystkich filmów, wejdźcie na platformę mojekino.pl. Tam po rejestracji można kupić wirtualny bilet lub tygodniowy abonament na wszystkie ukraińskie nowości kinowe.
(-)
Ta informacja kończy nasze wydanie. Program przygotowała i poprowadziła Hanna Wasilewska. Na świeże wiadomości zapraszam was jutro o 10:50. Wszystkiego dobrego. (dw/apod)

09.11.2020 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, drodzy słuchacze! Witam was w poniedziałek, 9 listopada w programie „Kamo hriadeszy” na falach Radia Olsztyn. W studiu – Jarosława Chrunik. Wczoraj był ostatni dzień w okresie jesiennym, gdy w cerkwiach wspominaliśmy i modliliśmy się za swoich zmarłych bliskich. Robimy to od 1 listopada, zwłaszcza w „Dmytrową sobotę” i w samo święto męczennika z Salonik – świętego Dymitra. Dzisiaj opowiem wam więcej o tym mężnym młodym chrześcijaninie. Najpierw jednak jeszcze krótka modlitwa metropilty Hilariona:

(-)

(-) Żywe Słowo – modlitwa

(-)

Dymitr z Tesalonik (ur. około 270 – 8 listopada 306) – jest to chrześcijański męczennik z greckiego miasta Saloniki, pochodził z rzymskiej rodziny senatorskiej. Zginął za wiarę, przebity włóczniami. Przedstawiany jest jako wojownik rzymski z włócznią. Jest to jeden z najbardziej czczonych świętych w tradycji chrześcijańskiej. W średniowieczu traktowany był jako obrońca ojczyzny, patron spraw wojskowych i rycerstwa na równi ze św. Jerzym. W cerkwiach ukraińskich i w tradycji greckiej wspominany jest jako sławetny Dmytro Myrotoczeć (wydzielający mirrę), ponieważ jego relikwie wydzielały mirrę, a w tekstach bizantyjskich męczennik często nazywany jest jako „niosący zwycięstwo”, ponieważ większość cudów Dymitra związanych jest z udzieleniem pomocy wojskowej.

(-)

Dymitr był synem rzymskiego prokonsula w Salonikach. Trwało już trzecie stulecie chrześcijaństwa, prześladowanie chrześcijan nasiliło się. Rodzice Dymitra byli potajemnymi chrześcijanami, w domowej świątyni znajdującej się w domu prokonsula chłopiec został ochrzczony, otrzymał wychowanie chrześcijańskie. Gdy jego ojciec zmarł, a Dymitr był już pełnoletni, imperator Galeriusz, który objął tron w 305 r. wezwał go do siebie i przekonawszy się, że ma on właściwe wykształcenie i zdolności wojskowo-administracyjne, mianował go na miejsce ojca prokonsulem obwodu salonickiego. Główne zadanie, postawione młodemu strategowi polegało na obronie miasta przed barbarzyńcami i wykorzenieniu chrześcijaństwa. Ciekawe jest to, że wśród barbarzyńców, zagrażających Rzymianom, ważne miejsce zajmowali nasi przodkowie Słowianie, którzy chętnie osiedlali się na Półwyspie Salonickim. Istnieje opinia, że przodkowie Dymitra mieli pochodzenie słowiańskie. Co do chrześcijan, to wola cesarza została wyrażona jasno: „Posyłaj na śmierć każdego, kto wzywa imienia Ukrzyżowanego”. Imperatorowi nawet przez myśl nie przeszło, mianując Dymitra, jak szeroką drogę otwiera mu do wyznawania wiary chrześcijańskiej. Po przyjęciu nominacji Dymitr wraca do Salonik i od razu, tego samego dnia oznajmia, że jest chrześcijaninem i publicznie oddał chwałę Jezusowi Chrystusowi. Zamiast prześladować chrześcijan, otwarcie zaczął nauczać mieszkańców miasta wiary chrześcijańskiej i wykorzeniać oddawanie czci idolom oraz zwyczaje pogańskie. Autor biografii św. Dymitra Metafrastes mówi, że stał się on dla Salonik w swojej bezgranicznej wierności Zbawicielowi „drugim Pawłem apostołem”, bo to właśnie „apostoł narodów” kiedyś założył w tym mieście pierwszą społeczność wiernych.

(-)

Dla świętego Dymitra Opatrzność Boża wyznaczyła drogę śladami apostoła Pawła, naśladując jego męczeńską śmierć. Gdy imperator Maksymian dowiedział się, że mianowany prokonsul jest chrześcijaninem i wielu rzymskich poddanych zachwyciło się przykładem Dymitra i przyjęło wiarę w Zbawiciela, gniew imperatora nie miał granic. Wracając z wyprawy znad Morza Czarnego, imperator ogarnięty żądzą zgładzenia chrześcijan salonickich, postanowił poprowadzić swoją armię przez Saloniki. Św. Dymitr dowiedział się o tym i zawczasu polecił swojemu wiernemu pomocnikowi Lupusowi rozdać majątek ubogim, mówiąc: „Rozdziel bogactwo ziemskie między nich, my poszukamy bogactwa niebieskiego”, a sam zaczął pościć i modlić się, szykując się do przyjęcia śmierci męczeńskiej. Gdy imperator Maksymian wkroczył do miasta i wezwał do siebie Dymitra, ten odważnie wyznał, że jest chrześcijaninem i potępił rzymskie oddawanie czci idolom. Maksymian polecił wtrącić Dymitra do więzienia, sam tymczasem delektował się oglądaniem krwawej rozprawy ulubionego gladiatora Lyajosa, który zabijał chrześcijan na arenach, rzucając ich z wysokiego pomostu na włócznie żołnierzy. Odważny młodzieniec Nestor spośród salonickich chrześcijan przyszedł do więzienia do swego nauczyciela i poprosił o błogosławieństwo na walkę z Lyajosem. Po otrzymaniu błogosławieństwa Nestor pokonał Lyajosa i zrzucił go z pomostu tak samo, jak zabójca-poganin zrzucał chrześcijan. Rozgniewany imperator rozkazał natychmiast zgładzić świętego męczennika Nestora i wysłał żołnierzy do więzienia, żeby włóczniami zabili Dymitra. O świcie 8 listopada 306 r. do więzienia w lochu wdarli się zabójcy i przebili go dzidami.

(-)
Ciało św. męczennika Dymitra rzucono dzikim zwierzętom na pożarcie, jednak pobożni chrześcijanie zabrali je i pochowali. Bohaterską wiarę św. Dymitra Bóg wsławił nie tylko różnymi cudami po jego śmierci, ale też tym, że gdy po około stu latach później otworzono grób, jego ciało nie rozkładało się po śmierci, a kości wydzielały pachnącą, uzdrawiającą mirrę.

(-)

Wczoraj, dokładnie w dniu św. Dymitra rozmawiałam o tym świętym z olsztyńskim proboszczem cerkwi greckokatolickiej, ks. Janem Hałuszką:

Wydaje mi się, że chyba za mało wiemy o św. Dymitrze, a zasługuje on na wielki szacunek i na to, żeby wiedzieć o nim więcej. I gdy czytałam o nim, to tak mi przyszło do głowy, że w czasach stalinizmu też odprawiało się wiele mszy, modliło się potajemnie, w ukryciu. Czyli nie zawsze trzeba być od razu bohaterem na pokaz, bo to czasami nie ma sensu. Coś podobnego było ze św. Dymitrem. Jego rodzina była chrześcijańska, ale ukrywali to; byli chrześcijanami w domu, bo nie było takiej potrzeby. Bohaterstwo przejawił potem Dymitr.
Św. Dymitr wychowanie chrześcijańskie wyniósł z domu, ale gdy zostało mu już przekazane stanowisko po ojcu w Salonikach, to wyraźnie pokazuje, że jest chrześcijaninem. I gdy mu rozkazano prześladowanie chrześcijan, to on na odwrót – jeszcze walczył o nich. Za to właśnie cesarz kazał zamknąć do w więzieniu. Pokazuje tu jednak mężnie swoją miłość do Boga, wiedząc jakie będą tego konsekwencje. Jednak dla niego ta miłość Boża była najcenniejsza i dlatego potem oddał za to życie. Ale też jak wiemy – to co stało się w więzieniu, gdzie pobłogosławił Nestora, który szedł do walki ze sławnym gladiatorem, do tej pory niepokonanym; i on, który nie umiał bić się, walczyć, jednak zwyciężył. I za to też cesarz, gdy się dowiedział, kazał zabić św. Dymitra. On tu do końca pokazuje tę swoją wiarę w Boga. Ale też jest to wiara, która przyniosła mu jeszcze za życia to, że mógł pokazać, kto jest największy, a potem już chwałę jako tego, który wydziela mirrę. I w ogóle ta jego chwała po całym świecie rozniosła się i dzisiaj wszyscy możemy o nim wiedzieć.
Ponad sto lat minęło od jego śmierci, gdy jego grób został otwarty i okazało się, że ciało się nie rozkłada.
Tak, i do tego jeszcze – mało tego, że się nie rozkłada, ale w dodatku z jego ciała wypływała mirra. To jest dowodem na to, że to nie jest takie normalne, biorąc po ludzku, a tu Bóg wynagrodził go już po śmierci, żebyśmy i my mogli uczyć się od niego. Oczywiście, być odważnym w naszej wierze, żeby umieć ją w naszym życiu zawsze dobrze prezentować i żebyśmy na co dzień żyli naszą wiarą w Boga.
Właśnie dlatego, że to był taki „wojownik Chrystusa”, teraz jest właśnie patronem wszystkich wojskowych, wszystkich służb, które pracują i służą innym ludziom. Tak jak św. archanioł Michał jest wśród niebieskich mocy takim obrońcą, to św. Dymitr jest ziemskim człowiekiem, który został patronem tych, którzy bronią innych.
Tak i myślę, że tu pokazane jest poprzez to, co zrobił, że mamy się do niego zwracać i prosić o pomoc i wstawiennictwo. Żebyśmy i my też mogli być dobrymi żołnierzami, uczniami Boga tu, na ziemi.
(-)

Święty Dymitr jest patronem wielu cerkwi na Ukrainie (naliczyłam ich 87) i znalazł też wyjątkowe miejsce w literaturze ukraińskiej. Piękną elegię o tym Bożym ulubieńcu zaprezentowała mi w niedzielę po liturgii pani Iryna Betko, profesor UWM:

(-) Elegia o św. Dymitrze

To jest XIX wiek. I dzisiaj też jest to aktualne, i dzisiaj też można tylko przysłuchiwać się naszej klasyce, naszym poetom, artystom. Jakiw Szczoholiw może nie jest tak powszechnie znany jak Szewczenko, jak Łesia Ukrainka,jak Iwan Franko, ale jakiż to wspaniały, głęboko religijny poeta! On dużo wiedział o śmierci, miał córki, które w bardzo młodym wieku umierały; nie miał też takiej sławy, jak Taras Szewczenko i dlatego często zwracał się ku wieczności.
Rzeczywiście, przepiękna elegia, która też przywraca naszej pamięci wspaniałego poetę. Pozwólmy więc sobie na ten trochę nostalgiczny nastrój, zapalmy świecę, powspominajmy tych, kto był kiedyś w naszym życiu, teraz pozostał tylko w naszej pamięci i wspomnieniach. Nasz program dobiega końca, przygotowała go i przedstawiła Jarosława Chrunik. Usłyszymy się ponownie jutro o tej samej porze, a teraz życzę wam miłego wieczoru, drodzy słuchacze. Wszystkiego dobrego! (jch/bsc)

09.11.2020 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Dzisiaj ostatni dzień 5. festiwalu kinowego online Ukraina. Do końca dnia możecie obejrzeć filmy z programu festiwalu na mojekino.pl. Nowa karta w historii USA – tak amerykańskie media, przed oficjalnymi wynikami, gratulowały Joe Bidenowi z okazji zwycięstwa. Dołączył się do nich i prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełeński. Ostrzelano konsulat honorowy Azerbejdżanu w Charkowie. Ukraińska policja szuka sprawców. Szczegóły już za chwilę w ukraińskim programie informacyjnym. Przy mikrofonie Hanna Wasilewska. Dzień dobry.
(-)
Dzisiaj ostatni dzień 5. festiwalu kinowego online Ukraina. Do końca dnia możecie obejrzeć filmy z programu festiwalu na mojekino.pl. W tym roku faworytami były dwa filmy, natomiast jeden z nich „Atlantyda” Walentyna Wasianowicza powinien zobaczyć każdy – przekonuje tłumaczka wydarzenia Ludmiła Januszewska:
Film Atlantyda był filmem eksperymentalnym, jak nawet mówi o nim reżyser. Co ciekawe film pokazywano w zeszłym roku i też otrzymał nagrodę publiczności. Film jest trudny w pewnym sensie…dla mnie na pograniczu filmu fabularnego, fantastyki, ale także dokumentu. Kiedy oglądamy film wydaje się, że to kino dokumentalne, że ktoś chodził z kamerą i nagrywał ich codzienne życie. […] zamyślić się nad życiem każdego człowieka, na tym co odbywa się na wschodzie i do czego może to doprowadzić, jakie tam są sprawy, problemy, czy to nie tylko sprawy wojny; w ogóle istnienia tego regionu w globalnym sensie, takim ekologii, nie tylko polityki. Jest wiele rzeczy, o których w ogóle nie wiemy, nad którymi nie zastanawiamy się, a one istnieją; [ten] film [powinien] wywoływać dyskusję; jakby zaprosić do dyskusji, że ludzie […] i to może źle się skończyć.
Znaleźć program i bilety elektroniczne na pokazy w sieci najlepszych ukraińskich filmów można na stronie mojekino.pl. Dziś ostatni dzień festiwalu online.
(-)
Nowa karta w historii USA – tak amerykańskie media, przed oficjalnymi wynikami, gratulowały Joe Bidenowi z okazji zwycięstwa. Przez prawie cztery doby liczenia głosów i minimalną różnicą między przeciwnikami, Amerykanie zdecydowani kto zostanie 46 prezydentem USA. Pierwsi, zwycięstwa Joe Bidenowi, pogratulowali jego współpracownicy. Nowo wybrana wiceprezydent Kamala Harris zatelefonowała do 46 prezydenta, żeby dzielić z nim chwile triumfu. Gratulacje dla Joe Bidena nadchodzą od głów państw z całego świata. Przyłączył się do nich i prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełeński. O wzmocnieniu stosunków partnerskich i przyjacielskich napisał na Twitterze.
(-)
Ukraińscy eksperci już starają się prognozować nowe podejście USA do Ukrainy. Tezy formułują tak: agresja wojskowa Rosji przeciwko Ukrainie to pretekst dla USA do rozpoczęcia III wojny światowej. Dlatego Waszyngton będzie ostrożnie ważyć skutki wojskowej pomocy Ukrainie, by te nie sprowokowały zaostrzenia. Pomóc ukraińskiej armii w postaci racji żywnościowych czy środków łączności Stany były gotowe. USA ukierunkowane są na wstrzymywanie Rosji wyłącznie w porozumieniu z UE. Amerykanie nie rekomendują odwiedzania Krymu, mimo to, że w tym momencie przypuszczali, że Putin nie zatrzymał się na Ukrainie. Gdyby nie tak wysoki poziom korupcji na Ukrainie, Rosja nie zajęłaby Krymu i nie wprowadziła kontroli nad częścią Ukrainy wschodniej, uważa USA. Więc jaką by nie była pomoc USA oraz zachodu to los Ukrainy jest w rękach samej Ukrainy.
(-)
Ostrzelano konsulat honorowy Azerbejdżanu w Charkowie. Ukraińska policja szuka sprawców. Objęła też specjalną ochroną placówki dyplomatyczne i konsularne Azerbejdżanu oraz Armenii.
(-)
Tym kończymy nasze wydanie informacji. Dziękuję za uwagę i zapraszam do radioodbiorników jutro o 10:50. Wszystkiego dobrego.(dw/apod)

08.11.2020 – godz. 20.30 (opis do dźwięku)

W programie „Od Niedzieli do Niedzieli” wiat was Hanna Wasilewska.
(-)
W Warszawie zakończył się 5. festiwal filmowy offline Ukraina. Ci, którzy nie mogli być w kinach stolicy, teraz mogą zobaczyć wszystkie filmy online. Bezsprzecznymi faworytami tego były „Widdana” i Atlantyda”. Dziś i jutro filmy będą jeszcze dostępne na platformie mojekino.pl. Jaki był program 5. festiwalu Ukraina i co warto zobaczyć online, opowiedziała mi tłumaczka wydarzenia Ludmiła Januszewska.

(-)
-Ukraina 5. festiwal filmowy daje nam możliwość zobaczyć najnowsze zdobycie ukraińskiego kina z lat 2019 – 2020. Program zawiera filmy pełnometrażowe, fabularne, dokumentalne, są też krótkometrażowe i blok animacji; w tym roku poszerzyliśmy festiwal o filmy z Białorusi; otworzyliśmy się na inne państwa zza wschodniej granicy Policy. Także…jest wiele kooperacji międzynarodowych projektów; Niemcy, Szwajcaria, Czechy, Słowacja, Francja. Podczas tego festiwalu zorganizowaliśmy debatę na temat rozwoju kultury ukraińskiej. Jak można ją ocenić. To też jest tzw. wschód, czyli kraje postradzieckie; czy jakoś inaczej można w tym momencie definiować kulturę ukraińską.
-Dla kogo stworzony jest ten festiwal przede wszystkim? Dla Polaków, którzy interesują się ukraińską kulturą czy dla Ukraińców, którzy mieszkają w Polsce?
-Kiedy festiwal zaczynał się to był skierowany do Polaków. Główna organizatorka Beata Lach chciała pokazać Polakom Ukrainę nie w stereotypach; chciała pokazać, że Ukraina jest różnorodna, że to kraj który się rozwija, ma potencjał, są ciekawi ludzie i jest wielowymiarowa; nie można żyć samymi stereotypami o niej; chciała pokazać to kinem. W ostatnich latach jest coraz więcej Ukraińców w Polsce i wśród widzów jest wielu Ukraińców. Ciężko mi powiedzieć w liczbach, bo my nie pytamy kto jest Ukraińcem, a kto Polakiem; ale widząc po spotkaniach z ludźmi, kiedy wiele pytań pada po ukraińsku i słyszymy w rozmowie język ukraiński, wydaje mi się, że pół na pół; jest widownia Polaków, którzy zainteresowani są Ukrainą, albo nie słyszeli nigdy o Ukrainie i chcą coś wiedzieć,a le także jest duża część współczesnej ukraińskiej diaspory.
-Czy wszystkie filmu ukraińskie dubbingowane są po ukraińsku?
-Ukraińskie filmy zrobione są po ukraińsku, po rosyjsku jest tylko jeden film, białoruski, więc to zrozumiałe. On nie jest dubbingowany, ale są polskie napisy.
(-)
-Zachęcam do przejrzenia programu i wyboru troszkę ze swoim gustem.
-Pani Ludmiło, przejrzałam program i wydaje mi się, że jest on głównie dramatyczny. Więcej dramatów i dokumentów. Nie mogę nazwać tego programu rozrywkowym.
-Tak, zgodzę się z Panią […] filmy pokazują pewne problemy ukraińskiego społeczeństwa, które teraz przeżywa. Jednym z takich najbardziej rozrywkowych filmów można nazwać „Wid[…]”, bo tam nie jest pokazany jakiś konflikt społeczny, ale bardziej skupiony jest jakby na stosunkach międzyludzkich. To dramat historyczny, film opiera się na powieści Sofii Andruchowicz Feliks Austria. Także są filmy nawiązujące do współczesnej historii Ukrainy, do walki na wschodzie; jest film Czerkasy o ostatnim okręcie wojennym na Krymie, przed oddaniem go władzy rosyjskiej; film Czerkasy otrzymał także nagrodę widzów w kategorii filmu fabularnego w tym roku.
-Chciałabym też zatrzymać się na filmie Walentyna Wasianowicza „Atlantyda”, który otrzymał nagrodę na festiwalu w Wenecji i jest też bardzo popularny na Ukrainie.
-Film Atlantyda był filmem eksperymentalnym, jak nawet mówi o nim reżyser. Co ciekawe film pokazywano w zeszłym roku i też otrzymał nagrodę publiczności. Film jest trudny w pewnym sensie…dla mnie na pograniczu filmu fabularnego, fantastyki, ale także dokumentu. Kiedy oglądamy film wydaje się, że to kino dokumentalne, że ktoś chodził z[…] kamery i […] ich codzienne życie[…] zamyślić się nad życiem każdego człowieka, na tym co odbywa się na wschodzie i do czego może to doprowadzić, jakie tam są sprawy, problemy, czy to nie tylko sprawy wojny; w ogóle istnienia tego regionu w globalnym sensie, takim ekologii, nie tylko polityki. Jest wiele rzeczy, nad którymi nie zastanawiamy się, a one istnieją; [ten] film [powinien] wywoływać dyskusję; jakby zaprosić do dyskusji, że ludzie […] i to może źle się skończyć. Filmy, które [pani] teraz wyliczyła; wszystkie otrzymały nagrody publiczności na poprzednich festiwalach, poprzednich edycjach festiwalu. Bardzo trudno powiedzieć, żeby obejrzeć jeden film, bo każdy film ma swoje […] i pytania globalne, a także osobiste.
-Powiedz Ludmiło, w Warszawie już skończył się festiwal, który odbył się w formie, na szczęście, online. Udało się zdążyć i były sale kinowe z widzami, teraz będzie online i trwać będzie do 9 listopada. Zatrzymajmy się na tej formie online festiwalu, gdzie każdy z nas może obejrzeć wszystkie filmy, które wchodzą do programu 5. festiwalu kinowego Ukraina w Polsce. Co trzeba zrobić. Gdzie szukać tych filmów i jak to wygląda.
-Nam poszczęściło się, bo przeprowadziliśmy taki stacjonarny festiwal. Było wiele mniej ludzi, niż w latach poprzednich z z wiadomych przyczyn, ale jesteśmy szczęśliwi, że udało się nam go zorganizować i u nas byli goście, którzy mieszkają w Polsce, w Warszawie; nie tylko online; udało nam się z wieloma reżyserami skontaktować online i porozmawiać o ich filmach. Festiwal przeniósł się do sieci 2 listopada; do 9. jak pani powiedziała można obejrzeć wszystkie filmy, prawie wszystkie, z naszego programu. Dostępne są na platformie mojekino.pl. […] można kupić bilet na jeden seans, albo na kilka, ale można kupić cały karnet, taki abonament, który pozwoli zobaczyć wszystkie filmy, a każdy film można zobaczyć o jakiejkolwiek porze.
(-)
Jeszcze raz powtórzę tym, którzy nie zdążyli wybrać filmu do obejrzenia. Znaleźć programy czy bilety elektroniczne można na mojekino.pl do 9 listopada.
(-)
Już niebawem po pięcioletniej przerwie powróci do Olsztyna Plast. Greckokatolicka parafia w Olsztynie planuje zapoczątkować zbiórki dla dzieci w wieku 6-12 lat. Na Ukrainie odbyły się wybory lokalne. Oprócz plastowych zajęć dydaktycznych w formie zabawy, odbywać się będą wędrówki i zajęcia z kartografii w terenie. Wszystko co wie i umie planuje nauczyć Emilia Sokół – starsza plastunka, która swoją wielką grę pod nazwą Plast rozpoczęła 7 lat temu, a obecnie chce ją kontynuować.

-Teraz razem z Ołeną Kariwec planujemy przeprowadzać zbiórki harcerskie dla dzieci w wieku 6-12 lat, które będą co 3-4 tygodnie. Zaplanowane są wycieczki w weekendy albo gry terenowe. Teraz jest sytuacja z pandemią, ale mam nadzieję, że sytuacja z pandemią szybko ulegnie złagodzeniu i będziemy mogli zaczynać zbiórki.
-Na razie przyjmujecie zgłoszenia. Gdzie?
-Chętni rodzice, którzy chcą zapisać swoje dzieci do Plastu, osobiście do mnie, na mój numer telefonu albo mail.
-Albo zwrócić się do parafii greckokatolickiej w Olsztynie przy ul. Lubelskiej. Tak?
-Tak można też zapytać na parafii, kto zajmuje się Plastem i trafić do mnie na pewno.

Więc kto już zdecydował się rozpocząć swoją przygodę, niech dzwoni do Emilii Sokół na numer 792 349 289 albo zwraca się do parafii. Właśnie tam w sali parafialnej odbywać się będą zajęcia. No a póki na przeszkodzie stoi pandemia, przenosimy wydarzenia do sieci. Tak 6 grudnia będzie można odwiedzić XVII przegląd ukraińskiej poezji śpiewanej, autorskiej i współczesnej piosenki. Zgłoszenia w postaci nagrań wideo zbiera już przewodniczący miejskiego koła ZUwP w Olsztynie Piotr Tabaka. Termin do 22 listopada, więc nie ociągajcie się. Przegląd ukraińskiej poezji śpiewanej to jedno z ulubionych wydarzeń ukraińskiej młodzieży na Warmii i Mazurach. Niektóre nasze gwiazdki wyrosły na scenie olsztyńskiego CEiKu. Jeszcze 5 lat temu na scenie śpiewali tak.
(-)

Po raz trzeci bierzemy udział jako Dobre Miasto w tym przeglądzie – Piotr Tabaka nauczyciel języka ukraińskiego – oprócz nas w tym roku występują dzieci z Bartoszyc, Kandyt i Olsztyna. Dla nas to bardzo ważne wydarzenie, bo dzieci z różnych punktów nauczania języka ukraińskiego mogą się zintegrować, poznać, porozmawiać. Na co dzień nie ma takiej okazji , a tu dzieci przyjadą i mogą się spotkać.
[dźwięki w tle]
Maleńcy, ale bardzo utalentowani Ukraińcy i Ukraineczki ucieszyli widzów swoim repertuarem, który wybierali sercem. Czy była to kompozycja do słów Tarasa Szewczenki, czy współczesny ukraiński hit, każda z piosenek pokazywała ukraiński charakter i ukraińską duszę.

(-)

Adrianna Stec w dwóch piosenkach…najmłodszy uczestnik

(-)

Ty tak pięknie śpiewałaś. Jak się nazywasz?

-Adrianka, ile masz latek?
-5
-A powiedz, kto nauczył się tak śpiewać?
-Babcia. Lubię tańczyć, jeszcze bardziej śpiewać.
-Jaką piosenkę bardzo lubisz?
-Ma mama córkę.

(-)

Maleńka Adrianka już wyrosła i w zeszłym roku wyszła na scenę CeiKu znowu. Tam samo od przeglądu do przeglądu rosła Oriana Szczerbik z Olsztyna.

(-)

-Z kim ty przyjechałaś, kto przygotowywał cię do konkursu?
-Mój tata.
-A który to?
-Jarek Szczerbik
-A czemu, jakie to dla niego ma znaczenie, żebyś zaśpiewała tu ukraińską piosenkę?
-Bo on był kiedyś piosenkarzem. Śpiewał na koncertach i chciał, żebym ja też była piosenkarką.
-A na dzisiaj co przygotowałaś?
-Sadok wysznewyj i Padala

(-)

-Dzień dobry, z tej strony Jarko Szczerbik, mieszkamy w Olsztynie. Córka śpiewa w zespole Siziraiaczko,a ja tak jak pani wspominała, śpiewałem w kilku zespołach w Olsztynie, które są bardzo znane w naszym ukraińskim środowisku. Los tak chciał, że trzeba było skończyć z estradą i puścić córkę, że by ona kontynuowała.
-Jakie znaczenie mają dla was takie wydarzenia jak dzisiejszy przegląd poezji śpiewanej. To dla dzieci wielkie wydarzenie, bardzo fajna sprawa, że dzieci chcą śpiewać, że są, my możemy je pokazać…sztukę, którą przygotowały może usłyszeć więcej ludzi.

(-)

Ramię w ramię z Orianą Szczerbik szła młoda Łemkini Anna Jarmoła:
Oklaski dla Anny Jarmoły z Olsztyna.
-Anna Jarmoła, od dwóch lat ja czuję się łemkowską dziewczyną, myślę ten typ piosenek jest moim ulubionym.
-W tej piosence chcesz wyrazić stan swojej duszy i chcesz wszystkim pokazać, ze jesteś Łemkinią?
-Tak
-A może mi trochę pokażesz.

(-)
Pandemia znów zamknęła nas w domach, natomiast tylko od nas zależy, gdzie znajdziemy się za chwilę. Możemy nawet usiąść do ławek i pouczyć się:
[lekcja języka ukraińskiego]
Jest jeszcze jeden sposób, by przenieść się do innego miejsca i czasu. Trzeba włączyć muzykę:
[parada hitów Romana Bodnara]
Tym kończymy nasz program. Przygotowali go: Roman Bodnar i Hanna Wasilewska. Dziękujemy za uwagę i zapraszamy do radioodbiorników za tydzień. Wszystkiego dobrego. Uważajcie na siebie. (dw/bsc)

07.11.2020 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, drodzy słuchacze! Witam was w sobotę, 7 listopada, na antenie Radia Olsztyn; w studiu – Jarosława Chrunik. Dzisj na pewno nigdzie się nie spieszycie, można spokojnie wypić kawę i pomyśleć o tym, co się dzieje wokół nas. Jak mamy to w zwyczaju – najpierw zajrzymy do kalendarza:

(-)

7 listopada 1857 roku urodził się Dmytro Bahalij – ukraiński historyk, działacz społeczny, organizator systemy wyższej oświaty na Ukrainie. Życie udowodniło, że w społeczeństwie totalitarnym żadna nauka nie może istnieć nie będąc przesiąkniętą panującą ideologią, a tym bardziej – historia. Jedynie wyważone stanowisko Bahalija pozwoliło mu na rozwijanie ukraińskiej nauki historycznej w tych skomplikowanych czasach. „Rola Bahalija zakończyła się. W 1932 roku było już absolutnie jasne, że nikt, nawet Bahalij, nie jest w stanie uratować ukraińskiej nauki historycznej przed bolszewickim pogromem”, – napisał prof. Ohłoblin po śmierci naukowca.

(-)

7 listopada 1888 roku urodził się Nestor Machno – anarchista, działacz polityczny i wojskowy, dowódca Rewolucyjnej Powstańczej Armii Ukrainy, przywódca chłopskiego ruchu powstańczego w latach 1917-1921; znany anarchista i taktyk prowadzenia wojny partyzanckiej.

(-)

7 listopada 1936 r. urodził się Mykoła Winhranowśkyj – ukraiński pisarz, reżyser, aktor, scenarzysta i poeta. Nazywany jest pierwszym spośród równych w plejadzie „szistdesiatnykiw”, chociaż on sam nie zaliczał siebie do tego pokolenia. Mówił: „Ukraińskie kino poetyckie to taki sam wymysł, jak wymysł i o nas – że jesteśmy „szistdesiatnykami”. Nie ma „szistdesiatnyków”, „simdesiatnyków” – są talenty – dojrzali, wykształceni ludzie, których nie można zaszufladkować”. Twórczość Mykoły Winhranowskiego charakteryzuje się intymno-uczuciowym stylem, wyszukanym estetyzmem i szczególnym wyczuciem piękna. Świadczą o tym nawet tytuły jego zbiorów poezji i powieści: „Na srebrnym brzegu”, „Ustami ciepłymi i okiem złotym”, „Z objętych przez ciebie dni”, „W głębi deszczy”, „Lato nad Desną”, „Koń w zorzy wieczornej” i inne.

(-)

7 listopada 1993 r. zmarł Jurij Osmanow – lider Tatarów Krymskich. Na wygnaniu razem z ojcem przeprowadził spis Tatarów Krymskich, który wykazał rzeczywistą liczbę deportowanych przez reżim stalinowski Tatarów Krymskich oraz rzeczywisty procent zmarłych w pierwszych latach po deportacji do Azji Środkowej. W 1993 r. został brutalnie pobity przez chuliganów, po czym zmarł w szpitalu. Organy ścigania nie wykryły sprawcy, jednak zwolennicy Jurija Osmanowa są pewni, że było to polityczne zabójstwo na zamówienie.

(-)

A życie toczy się dalej, dziś świętują: Walerian, Galacjusz, Markian, a wraz nimi świętują urodzeni 7 listopada. Wszystkiego najlepszego!

(-)

Ukraiński reżyser Oleg Sencow został laureatem nagrody im. Stanisława Vincenza miasta Kraków, – podaje polski Onet, na który powołuje się Radio Svoboda. Nagroda ma zostać wręczona 18 listopada podczas szczytu Open Eyes Economy w Krakowie. „Tegoroczny zwycięzca Oleg Sencow łączy działalność artystyczną z walka o wolność i podstawowe prawa człowieka, zwłaszcza o prawa osób prześladowanych i represjonowanych”, – powiedział przewodniczący krakowskiej rady miejskiej i przewodniczący nagrody im. Vincenza, Dominik Jaśkowiec.

Nagroda im. Vincenza przyznawana jest za wybitne osiągnięcia w popularyzacji kultury Europy Środkowo-Wschodniej. Laureat otrzyma nagrodę oraz 40 000 zł. Od momentu stworzenia nagrody w 2005 roku otrzymali ją m.in.: Serhij Żadan, Swietłana Aleksiejewicz i Agnieszka Holland. Stanisław Vincenz – to polski pisarz, filozof i tłumacz. Głównym jego dziełem jest cykl książek „Na wysokiej połoninie”. Oleg Sencow wraz z innymi 34 Ukraińcami wrócił z niewoli rosyjskiej 7 września 2019 roku w efekcie wymiany jeńców z Rosją. Moskwa oskarżała go o terroryzm na Krymie po aneksji wiosna 2014 r. Został skazany na 20 lat łagrów. Będąc w obozie, zdalnie reżyserował kolejną swoją pracę artystyczną i tak powstał film „Numery”, który (tak jak i wiele innych filmów), który jeszcze możecie obejrzeć na platformie mojekino.pl. Prapremiera produkcji odbyła się wiosną tego roku w Gdańsku. Oto co po projekcji powiedział konsul Ukrainy w Gdańsku, Lew Zacharczyszyn:

– Film jest bardzo metaforyczny, zrobiony w stylu takim absolutnie awangardowym, można powiedzieć. Skoncentrowany jest na analizie natury ludzkiej, na analizie tego, jak strasznie wygląda reżim totalitarny. Szczególnie mogą to docenić ludzie, którzy żyli… bo to jest bardzo radziecki reżim. Mogę powiedzieć, że bardzo dobrze Oleg uchwycił ten moment jak wyglądał radziecki totalitaryzm, rosyjski totalitaryzm, jeśli nazywać rzeczy po imieniu. Jest tam bardzo dużo metafor, które nawiązują do tego tematy, ale co najważniejsze –  jest to bardzo dobra preparacja ludzkich typów, charakterów.

Żona konsula, Tania Jermak zwróciła uwagę na jeszcze jedną wartość filmu:

– Inna rzecz, że jest to w języku ukraińskim. Jak tylko przemówili z ekranu po ukraińsku – jak to dla nas duma, prawda? Ja też myślę, że ten język brzmi! On brzmi zupełnie inaczej, niż ten rosyjski!

– I widzimy, że nadaje się nie tylko do planu komediowego.

– O, dziękuję! Dziękuję!

(-) Fragment ścieżki filmowej.

Olegowi i całemu zespołowi też życzymy dalszych osiągnięć twórczych, a my na koniec mamy szczyptę polityki, mimo soboty. Ukraina może stracić wsparcie Banku Światowego – ostrzegł tamtejszy minister finansów. Powodem takiego stanu rzeczy jest kontrowersyjna decyzja z ubiegłego tygodnia ukraińskiego sądu konstytucyjnego, która spowodowała paraliż antykorupcyjnych instytucji. Opowiada Paweł Buszko:

(-) Korespondencja w języku polskim

(-)

Pieniądze to zawsze śliski temat, więc przy sobocie zapomnijcie o pieniądzach. Idźcie do lasu na grzyby, albo po prostu pooddychać świeżym powietrzem i wpuszczajcie do głowy tylko miłe, pozytywne myśli. A ja życzę wam udanego weekendu i znowu zapraszam na spotkanie w poniedziałek o godz. 18.10. Była z wami Jarosława Chrunik. Wszystkiego dobrego, drodzy słuchacze! (jch/łw)

05.11.20 20 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Plas to ukraińska organizacja skautowa, której celem jest rozwijania patriotyzmu, samowychowanie ukraińskiej młodzieży w oparciu o wartości chrześcijańskie na świadomych, odpowiedzialnych i pełnowartościowych obywateli wspólnot lokalnych, narodowych i światowych, na przewodników ukraińskiego społeczeństwa. Takich mamy znów w Olsztynie, a oni gotowi są wychowywać kolejnych. Dzisiaj w programie „Od A do Z” kontynuujemy rozmowę z inicjatorką zbiórek skautowych w Olsztynie, z Emilką Sokół i pouczymy się języka ukraińskiego. Z wami jest Hanna Wasilewska. Zaczynamy.
(-)
Dzisiaj Plast to największa i najstarsza ukraińska organizacja skautowa, która działa w wielu krajach świata i zrzesza plastunów Ukrainy i diaspory ukraińskiej. Liczy na świecie ponad 10 tysięcy osób. Już niebawem powróci do Olsztyna. Greckokatolicka parafia w Olsztynie planuje zapoczątkować zbiórki dla dzieci w wieku 6-12 lat. Na Ukrainie odbyły się wybory lokalne. Oprócz plastowych zajęć dydaktycznych w formie zabawy, odbywać się będą wędrówki i zajęcia z kartografii w terenie. Wszystko co wie i umie planuje nauczyć Emilia Sokół – starsza plastunka, która swoją wielką grę pod nazwą Plast rozpoczęła 7 lat temu, a obecnie chce ją kontynuować. Dla niej to granica mostów pokoju na całym świecie, która łączy podobnych ludzi. Właśnie tym wyższym celem inspiruje się olsztyńska plastunka. Jak i gdzie sobie to uświadomiła, opowiada:
-Plastuni w ogóle porozrzucani są po całym świecie i to zobaczyłam na własne oczy na […] w 2017 roku. Na podstawie mojego doświadczenia ze zbiórek miałam tak, że byłam w swoim środowisku, między Ukraińcami, między myślącymi tak samo, i myślę, że każdy w swoim czasie zrozumie co jest ważne.
-Zrozumiałam, chodzi tobie o to, że kiedy dziecko trafia w odpowiednie środowisko, to z czasem uświadamia sobie i przesiąka przykładem tych starszych swoich wychowawców, to powoli tak przylega do każdego. Miłość do wszystkiego ukraińskiego, do historii i do wszystkiego o czym mówicie na zajęciach swoich plastowych, tak?
-Według mnie tak.
-Kiedy pierwszy raz byłaś dumna z tego, że jesteś plastunką?
-Miałam taki moment, że jak nie było zbiórek w Górowie i mniej było okazji, żeby być między plastunami, ale mój starszy brat jeździł na plastowe akcje, bo był starszy i po prostu jak wracał do domu i opowiadał, to myślałam sobie, że taż tak chcę; i ja trochę podrosłam i zaczęłam z nim jeździć i po prostu jestem świadoma, że jakby nie plast, wiele bym nie zobaczyła, wiedziałabym dużo mniej, bo Plast daje możliwość rozwoju, zobaczenia świata, Plast otworzył mi nowe horyzonty.
-To cudowne. Ja rozumiem o co ci chodzi, bo w ogóle – gdy miałam kontakt z plastunami – wszyscy oni mówią o tym, że zachwycający jest sam kontakt z plastunami z innych krajów. To ciekawe, że w różnych krajach świata, plastuni mają jedną ideologię, filozofie, wszyscy wierzą w Boga i Ukrainę, i ich to łączy, to to dziwne, że możesz pojechać na koniec świata i spotkać tam człowieka, który rozumie Cię w pół słowa. Czy miałaś takie przypadki?
-Dopiero zaczynam
-Ty dopiero rozpoczynasz te drogę.
(-)
-Plast to taka nadzieja Ukraińców w Polsce, wydaje mi się, nowa fala powrotu do swoich korzeni. Uważasz, że jak Plast wpływa na nowe pokolenia Ukraińców w Polsce.
-Plast łączy tych młodych Ukraińców, bo są różne akcje plastowe, na które zjeżdżają się plastuni z całej Polski. W ogóle na obozy przyjeżdżają takie dzieci, których rodzice umieją język ukraiński, ale ich dzieci rozumieją,a le nie bardzo potrafią mówić i staramy się na obozach i nie tylko, by dziecko próbowało i zaczęło mówić po ukraińsku, i nie raz tak rodzice mówią, że dziecko wróciło do domu i mówi po ukraińsku. To wielki plus według mnie.
-To właśnie daje nadzieję, że Ukraińcy nie znikną z mapy Polski
-Wielką.

-I ostatnie. O organizacji zbiórek w Olsztynie. Co to będą za zbiórki, jak to będzie wyglądać?
–Teraz razem z Ołeną Kariwec planujemy przeprowadzać zbiórki harcerskie dla dzieci w wieku 6-12 lat, które będą co 3-4 tygodnie. Zaplanowane są wycieczki w weekendy albo gry terenowe. Teraz jest sytuacja z pandemią, ale mam nadzieję, że sytuacja z pandemią szybko ulegnie złagodzeniu i będziemy mogli zaczynać zbiórki.
-Na razie przyjmujecie zgłoszenia. Gdzie?
-Chętni rodzice, którzy chcą zapisać swoje dzieci do Plastu, osobiście do mnie, na mój numer telefonu albo mail.
-Albo zwrócić się do parafii greckokatolickiej w Olsztynie przy ul. Lubelskiej. Tak?
-Tak można też zapytać na parafii, kto zajmuje się Plastem i trafić do mnie na pewno.
Kto już zdecydował się rozpocząć swoją przygodę, to dzwońcie do Emilii Sokół na numer 792 349 289 albo zwróćcie się do parafii. Właśnie tam, w sali parafialnej odbywać się będą zajęcia. A póki na przeszkodzie stanęła pandemia, nie będziemy tracić czasu na oczekiwanie. Uczymy się w eterze:
[lekcja języka ukraińskiego]
(-)
To wszystko. W programie „Od A do Z” usłyszmy się za tydzień. Z wami była Hanna Wasilewska. Trzymajcie się i bądźcie zdrowi. (dw/bsc)

05.11.2020 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Dzień dobry! Witam was, drodzy słuchacze, na falach Radia Olsztyn w piątek, 6 listopada; w studiu – Jarosława Chrunik. Tak dobrze się złożyło, że u progu weekendu mam dla was w zasadzie same dobre wiadomości, nawet w kalendarzu historycznym:

(-)

6 listopada 1811 roku urodził się Markian Szaszkewycz – zachodnio-ukraiński (galicyjski) prorok, („Budziciel”), pisarz, poeta, duchowy nauczyciel. Ideowy lider narodowego przebudzenia Galicji. Stryjek generała austro-węgierskiego Aleksandra Szaszkewycza. Twórca nowej literatury ukraińskiej w Galicji, ksiądz UCGK, działacz religijny i społeczno-kulturalny. Pierwszy w nowych czasach rzecznik odrodzenia ziem zachodnio-ukraińskich (galicyjskich). Stanął na czele „Ruskiej Trójcy”, był inicjatorem wydania almanachu „Rusałka dniestrowa” występował o równoprawność języka ukraińskiego i polskiego w warunkach owego czasu. Jego imię nosi szkoła ukraińska w Przemyślu, a tak śpiewają jej uczniowie z zespołu „Krajka”:

(-) Fragment koncertu

6 listopada 1855 roku urodził się Dmytro Jawornycki – ukraiński historyk, archeolog, etnograf, folklorysta, leksykograf, pisarz, badacz ukraińskiego kozactwa, rzeczywisty członek Naukowego Towarzystwa im. T. Szewczenki. Jest jednym z pierwszych, kto dokładnie zbadał całą historię kozactwa zaporoskiego oraz historię dnieprowskich progów. Ojciec Dmytra Jawornyckiego, Iwan pochodził ze zubożałego rodu szlacheckiego, którego przodek należał do starszyzny kozackiej.

(-)

6 listopada 1912 roku zmarł Mykoła Łysenko – ukraiński kompozytor, pianista, dyrygent, pedagog, zbieracz folkloru pieśniarskiego, działacz społeczny. Dał podstawy ukraińskiej muzyce klasycznej. Łysenkę prześladowały władze carskie, w 1907 r. nawet został na jakiś czas zaaresztowany. Do najbardziej znanych utworów Łysenki należy muzyka hymnów „Modlitwa za Ukrainę” – „Wieczny rewolucjonista”, które wykonywał chór K. Stecenki podczas święta zjednoczenia. Jest też autorem opery „Taras Bulba”, „Natałka-Połtawka” i inne. Łysenko stworzył liczne aranżacje muzyki ludowej na głos i fortepian, dla chóru i składu mieszanego, a także napisał znaczną liczbę utworów do słów T. Szewczenki.

(- )

Z życzeniami spieszymy dzisiaj do Oleksija, Jana, Ławrentija i Piotra, a także do tych, kto urodził się właśnie 6 listopada. Życzymy wszystkiego najlepszego! I jeszcze na chwilę oddajemy głos „Krajce”:

(-)

W Przemyślu szkole patronuje Markian Szaszkewycz, a w Bartoszycach – Łesia Ukrainka. Tu też dzieją się miłe rzeczy. Siedmioro nauczycieli z bartoszyckich szkół otrzymało w tym roku nagrody burmistrza z okazji Dnia Edukacji Narodowej. Wśród siedmiu nagrodzonych jest nauczycielka szkoły Łesi, Maria Trojanowska. Święto jednego nauczyciela czy ucznia staje się świętem całej szkoły, – mówi dyrektorka Lubomira Tchórz, a pani Maria to nauczycielka z wielkim doświadczeniem:

– Ma 28-letni staż pracy, z czego 24 lata poświęciła pracy w naszej szkole ukraińskiej w Bartoszycach. I tak: chciałam powiedzieć o jej wszechstronnych zainteresowaniach, bo to jest taka bardzo oryginalna nauczycielka, bardzo utalentowana, o bardzo szerokim spektrum zainteresowań. Uczy biologii, chemii, przyrody, plastyki i przygotowania do życia w rodzinie. Do każdego przedmiotu zawsze ma wszystko pięknie opracowane, ładnie przekazane i oczywiście – udokumentowane. Bardzo pracowita nauczycielka, jednocześnie – zdolna i wyjątkowo skromna. A o Mariczce (bo na Marię mówimy „Mariczka”) możemy bardzo dużo mówić, dlatego że gdy mówię o szkolnych uroczystościach, to ona robi wszystkie dekoracje. Oczywiście, że pomagają jej też inne nauczycielki, ale to ona jest tą, która wymyśla, projektuje i potem wykonuje dekoracje. Tak że to jest jej praca, taka namiętność – dekoracje, malowanie. Też motywuje uczniów do tego, żeby rozwijali swoje talenty artystyczne.

Czy sama pani Maria spodziewała się, że otrzyma te nagrodę, czy mimo wszystko była to niespodzianka? Mimo tego, że to dyrektor szkoły występuje z wnioskiem do burmistrza o taką nagrodę:

– To była niespodzianka, myślałam, że nie dostanę tej nagrody, bo w ubiegłym roku pani dyrektor też występowała (z wnioskiem), ale sytuacja była jaka była i nie dostałam, więc byłam nastawiona na to, że tej nagrody nie będzie. Była więc niespodzianka i cieszę się, że pan burmistrz docenił moją pracę.

– Rozmawiałam już z panią dyrektor i powiedziała o pani bardzo dużo dobrych rzeczy, że pani tak wszechstronnie pracuje, że zawsze stara się pani wszystko robić bardzo dokładnie, konsekwentnie. To łatwo tak żyć, być tak zorganizowaną?

– Od małego rodzice tak mnie nauczyli, po prostu mam to już w zwyczaju, że tak pracuję i nie umiem inaczej. Teraz nawet jak idę do pracy to idę po siódmej, żeby wszystko sobie przygotować, żeby wszystko było – jak to się mówi – dopięte na ostatni guzik.

– W domu na pewno też przygotowuje się pani do lekcji; skąd czerpie pani inspiracje?

– Z życia, od rodziców, od znajomych – ze wszystkiego co mnie otacza. To wszystko daje mi taki impuls. Naśladuję i staram się robić coś po swojemu, pozmieniać i jakoś to idzie.

Tak właśnie pracuje nauczyciel z powołania. W każdym zawodzie powinni być właśnie tacy ludzie. Życzymy pani Marii dalszych sukcesów, a skorzystają na tym wszyscy, zwłaszcza uczniowie. Dzisiaj mamy dzień nagród. Ukraiński reżyser Oleg Sencow został laureatem nagrody im. Stanisława Vincenza miasta Kraków, – podaje polski Onet, na który powołuje się Radio Svoboda. Nagroda ma zostać wręczona 18 listopada podczas szczytu Open Eyes Economyw Krakowie. „Tegoroczny zwycięzca Oleg Sencow łączy działalność artystyczną z walka o wolność i podstawowe prawa człowieka, zwłaszcza o prawa osób prześladowanych i represjonowanych”, – powiedział przewodniczący krakowskiej rady miejskiej i przewodniczący nagrody im. Vincenza, Dominik Jaśkowiec.

Nagroda im. Vincenza przyznawana jest za wybitne osiągnięcia w popularyzacji kultury Europy Środkowo-Wschodniej. Laureat otrzyma nagrodę oraz 40 000 zł. Od momentu stworzenia nagrody w 2005 roku otrzymali ją m.in.: Serhij Żadan, Swietłana Aleksiejewicz i Agnieszka Holland. Stanisław Vincenz – to polski pisarz, filozof i tłumacz. Głównym jego dziełem jest cykl książek „Na wysokiej połoninie”. Oleg Sencow wraz z innymi 34 Ukraińcami wrócił z niewoli rosyjskiej 7 września 2019 roku w efekcie wymiany jeńców z Rosją. Moskwa oskarżała go o terroryzm na Krymie po aneksji wiosna 2014 r. Został skazany na 20 lat łagrów. Będąc w obozie, zdalnie reżyserował kolejną swoją pracę artystyczną i tak powstał film „Numery”, który (tak jak i wiele innych filmów), który jeszcze dzisiaj możecie obejrzeć na platformie mojekino.pl. Prapremiera produkcji odbyła się wiosna tego roku w Gdańsku. Oto co po projekcji powiedział konsul Ukrainy w Gdańsku, Lew Zacharczyszyn:

– Film jest bardzo metaforyczny, zrobiony w stylu takim absolutnie awangardowym, można powiedzieć. Skoncentrowany jest na analizie natury ludzkiej, na analizie tego, jak strasznie wygląda reżim totalitarny. Zwłaszcza mogą to docenić ludzie, którzy żyli… bo to jest bardzo radziecki reżim. Mogę powiedzieć, że bardzo dobrze Oleg uchwycił ten moment jak wyglądał radziecki totalitaryzm, rosyjski totalitaryzm, jeśli nazywać rzeczy po imieniu. Jest tam bardzo dużo metafor, które nawiązują do tego tematy, ale co najważniejsze – jest to bardzo dobra preparacja ludzkich typów, charakterów.

Żona konsula, Tania Jermak zwróciła uwagę na jeszcze jedną wartość filmu:

– Inna rzecz, że jest to w języku ukraińskim. Jak tylko przemówili z ekranu po ukraińsku – jak to dla nas duma, prawda? Ja też myślę, że ten język brzmi! On brzmi zupełnie inaczej, niż ten rosyjski!

– I widzimy, że nadaje się nie tylko do planu komediowego.

– O, dziękuję! Dziękuję!

(-)

Olegowi i całemu zespołowi też życzymy dalszych osiągnięć twórczych, a my tymczasem musimy się pożegnać. Program przygotowała i przedstawiła Jarosława Chrunik. Usłyszymy się jutro o tej samej porze, a teraz tradycyjnie życzę wam miłego dnia, drodzy słuchacze! Wszystkiego dobrego! (jch/bsc)

05.11.2020 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Filmy, które zwyciężyły w zeszłorocznym festiwalu kinowym „Ukraina”, „Mit” Leonida Kantera i Iwana Jasnija, „Do domu” Narimana Alijewa i „Gniazdo Turkawki” Tarasa Tkaczenki można zobaczyć znowu. A razem z nimi nowi zwycięzcy. Kto zawładnął sercami widzów podczas tegorocznego, 5-go festiwalu Ukraina w Warszawie, opowiedziała w wywiadzie tłumaczka filmów i cyklu spotkań w ramach festiwalu Ludmiła Januszewska. Naszej rozmowy posłuchajcie za kilka minut. Przy mikrofonie Hanna Wasilewska. Dobry Wieczór.
(-)
W Warszawie zakończył się 5. festiwal filmowy offline Ukraina. Ci, którzy nie mogli zobaczyć w kinach stolicy, teraz mogą zobaczyć wszystkie filmy online. Do 9 listopada włącznie będą one dostępne na platformie mojekino.pl. Jaki był program 5. festiwalu Ukraina i co warto obejrzeć online, powiedziała mi tłumaczka wydarzenia Ludmiła Januszewska:
-Ukraina 5. festiwal filmowy daje nam możliwość zobaczyć najnowsze zdobycie ukraińskiego kina z lat 2019 – 2020. Program zawiera filmy pełnometrażowe, fabularne, dokumentalne, są też krótkometrażowe i blok animacji; w tym roku poszerzyliśmy festiwal o filmy z Białorusi; otworzyliśmy się na inne państwa zza wschodniej granicy Policy. Także…jest wiele kooperacji międzynarodowych projektów; Niemcy, Szwajcaria, Czechy, Słowacja, Francja. Podczas tego festiwalu zorganizowaliśmy debatę na temat rozwoju kultury ukraińskiej. Jak można ją ocenić. To też jest tzw. wschód, czyli kraje postradzieckie; czy jakoś inaczej można w tym momencie definiować kulturę ukraińską.
-Dla kogo stworzony jest ten festiwal przede wszystkim? Dla Polaków, którzy interesują się ukraińską kulturą czy dla Ukraińców, którzy mieszkają w Polsce?
-Kiedy festiwal zaczynał się to był skierowany do Polaków. Główna organizatorka Beata Lach chciała pokazać Polakom Ukrainę nie w stereotypach; chciała pokazać, że Ukraina jest różnorodna, że to kraj który się rozwija, ma potencjał, są ciekawi ludzie i jest wielowymiarowa; nie można żyć samymi stereotypami o niej; chciała pokazać to kinem. W ostatnich latach jest coraz więcej Ukraińców w Polsce i wśród widzów jest wielu Ukraińców. Ciężko mi powiedzieć w liczbach, bo my nie pytamy kto jest Ukraińcem, a kto Polakiem; ale widząc po spotkaniach z ludźmi, kiedy wiele pytań pada po ukraińsku i słyszymy w rozmowie język ukraiński, wydaje mi się, że pół na pół; jest widownia Polaków, którzy zainteresowani są Ukrainą, albo nie słyszeli nigdy o Ukrainie i chcą coś wiedzieć,a le także jest duża część współczesnej ukraińskiej diaspory.
-Czy wszystkie filmu ukraińskie dubbingowane są po ukraińsku?
-Ukraińskie filmy zrobione są po ukraińsku, po rosyjsku jest tylko jeden film, białoruski, więc to zrozumiałe. On nie jest dubbingowany, ale są polskie napisy.
(-)
-Zachęcam do przejrzenia programu i wyboru troszkę ze swoim gustem.
-Pani Ludmiło, przejrzałam program i wydaje mi się, że jest on głównie dramatyczny. Więcej dramatów i dokumentów. Nie mogę nazwać tego programu rozrywkowym.
-Tak, zgodzę się z Panią […] filmy pokazują pewne problemy ukraińskiego społeczeństwa, które teraz przeżywa. Jednym z takich najbardziej rozrywkowych filmów można nazwać „Wid[…]”, bo tam nie jest pokazany jakiś konflikt społeczny, ale bardziej skupiony jest jakby na stosunkach międzyludzkich. To dramat historyczny, film opiera się na powieści Sofii Andruchowicz Feliks Austria. Także są filmy nawiązujące do współczesnej historii Ukrainy, do walki na wschodzie; jest film Czerkasy o ostatnim okręcie wojennym na Krymie, przed oddaniem go władzy rosyjskiej; film Czerkasy otrzymał także nagrodę widzów w kategorii filmu fabularnego w tym roku.
-Chciałabym też zatrzymać się na filmie Walentyna Wasianowicza „Atlantyda”, który otrzymał nagrodę na festiwalu w Wenecji i jest też bardzo popularny na Ukrainie.
-Film Atlantyda był filmem eksperymentalnym, jak nawet mówi o nim reżyser. Co ciekawe film pokazywano w zeszłym roku i też otrzymał nagrodę publiczności. Film jest trudny w pewnym sensie…dla mnie na pograniczu filmu fabularnego, fantastyki, ale także dokumentu. Kiedy oglądamy film wydaje się, że to kino dokumentalne, że ktoś chodził z[…] kamery i […] ich codzienne życie[…] zamyślić się nad życiem każdego człowieka, na tym co odbywa się na wschodzie i do czego może to doprowadzić, jakie tam są sprawy, problemy, czy to nie tylko sprawy wojny; w ogóle istnienia tego regionu w globalnym sensie, takim ekologii, nie tylko polityki. Jest wiele rzeczy, nad którymi nie zastanawiamy się, a one istnieją; [ten] film [powinien] wywoływać dyskusję; jakby zaprosić do dyskusji, że ludzie […] i to może źle się skończyć. Filmy, które [pani] teraz wyliczyła; wszystkie otrzymały nagrody publiczności na poprzednich festiwalach, poprzednich edycjach festiwalu. Bardzo trudno powiedzieć, żeby obejrzeć jeden film, bo każdy film ma swoje […] i pytania globalne, a także osobiste.
-Powiedz Ludmiło, w Warszawie już skończył się festiwal, który odbył się w formie, na szczęście, online. Udało się zdążyć i były sale kinowe z widzami, teraz będzie online i trwać będzie do 9 listopada. Zatrzymajmy się na tej formie online festiwalu, gdzie każdy z nas może obejrzeć wszystkie filmy, które wchodzą do programu 5. festiwalu kinowego Ukraina w Polsce. Co trzeba zrobić. Gdzie szukać tych filmów i jak to wygląda.
-Nam poszczęściło się, bo przeprowadziliśmy taki stacjonarny festiwal. Było wiele mniej ludzi, niż w latach poprzednich z z wiadomych przyczyn, ale jesteśmy szczęśliwi, że udało się nam go zorganizować i u nas byli goście, którzy mieszkają w Polsce, w Warszawie; nie tylko online; udało nam się z wieloma reżyserami skontaktować online i porozmawiać o ich filmach. Festiwal przeniósł się do sieci 2 listopada; do 9. jak pani powiedziała można obejrzeć wszystkie filmy, prawie wszystkie, z naszego programu. Dostępne są na platformie mojekino.pl. […] można kupić bilet na jeden seans, albo na kilka, ale można kupić cały karnet, taki abonament, który pozwoli zobaczyć wszystkie filmy, a każdy film można zobaczyć o jakiejkolwiek porze.
Powtórzę jeszcze raz zainteresowanym przeglądem najlepszych ukraińskich filmów; znaleźć program i elektroniczne bilety na seansy można na mojekino.pl do 9 listopada. A teraz czas na śmiechoterapię:
[humoreska]
Tym kończymy nasz program. Przygotowała go i poprowadziła Hanna Wasilewska. Życzę wam jak najwięcej ciepłych uśmiechów i przyjemnego wieczora. Usłyszymy się jutro. (dw/bsc)

05.11.2020 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, szanowni słuchacze! Witam was w czwartek, 5 listopada, na falach Polskiego Radia Olsztyn; przed mikrofonem – Jarosława Chrunik. Kiedy ten czas mija? Zdaje się, że to wczoraj był poniedziałek, a tu już jutro zaczyna się weekend. Przynajmniej w weekend będziecie mieli co robić przed ekranem, jeśli byliście zajęci w ciągu tygodnia. Warto zapoznać się z kinem ukraińskim. Najpierw jednak – jak zawsze – spotkanie z przeszłością:(-)

5 listopada 1918 roku urodził się Atanazy Grzegorz Wielki, działacz cerkiewny, naukowiec, historyk Kościoła, archeograf, ksiądz-bazylianin. Od 1948 roku był współpracownikiem, a wkrótce też dyrektorem ukraińskiej sekcji Radia Watykan.

(-)
5 listopada 1934 roku urodziła się Kira Muratowa – ukraińska reżyserka filmowa. Film „Krótkie spotkania” był jej pierwszą samodzielną pracą jako reżysera. Kolejny jej film „Długie pożegnania” specjalnym postanowieniem KC Komunistycznej Partii Ukrainy został zakazany na ponad 15 lat. W 1987 r. film ten zdobył nagrodę na międzynarodowym festiwalu filmowym w Locarno. Prawdziwym wydarzeniem kilku międzynarodowych festiwali filmowych stał się film „Stroiciel”. W 2017 r. Kira Muratowa została zaproszona do składu Amerykańskiej Akademii Filmowej, przyznającej nagrody „Oscar”. Zmarła 6 czerwca 2018 roku w Odessie.

(-)

5 listopada 1968 roku Wasyl Makuch – uczestnik ukraińskiego ruchu oporu w ZSRR – dokonał aktu samospalenia na Chreszczatyku w Kijowie na znak protestu przeciwko komunistycznemu systemowi totalitarnemu, kolonialnemu położeniu Ukrainy, zniewoleniu narodu ukraińskiego, rusyfikacji i agresji ZSRR wobec Czechosłowacji. I już tego samego dnia 5 listopada wieczorem zagraniczne rozgłośnie poinformowały o tym cały świat, dodając: „Przed bohaterskim uczynkiem ukraińskiego patrioty chyli czoło cała progresywna wspólnota międzynarodowa”. Niestety, dziesięć lat później, w 1978 r. w Kaniowie, przy mogile T. Szewczenki, na znak protestu przeciwko rusyfikacji Ukrainy samospalenia dokonał Ołeksa Hirnyk. W tym roku w październiku na Majdanie Niepodległości w Kijowie samospalenia dokonał żołnierz, weteran ATO Mykoła Mykytenko – na znak protestu przeciwko pełzającej kapitulacji obecnej władzy Ukrainy przed Rosją. W ubiegłym roku we wrześniu w Udmurcji samospalenia dokonał udmurcki naukowiec i działacz społeczny docent Albert Razin. Znowu – na znak protestu przeciwko rusyfikacji jego ojczyzny. W każdym z tych tragicznych wypadków rozpaczliwego protestu winna jest Rosja.

(-)

A życie płynie dalej. Dzisiaj swoje święto mają Jakub i Ignacy , a także urodzeni 5 listopada. Wszystkiego najlepszego życzymy winowajcom dzisiejszego święta.

(-)

Skoro przed nami jest weekend, to przypominam, że do poniedziałku włącznie na platformie mojekino.pl możecie jeszcze obejrzeć on-line filmy, zaprezentowane podczas tegorocznego festiwalu filmowego Ukraina. Wszystkie mają polskie napisy. Festiwal odbywał się od 21 do 28 października, a na okres od 2 do 9 listopada przeniósł się do sieci. Dzięki temu widzowie z całej Polski mogą obejrzeć najlepsze filmy ukraińskie, które były prezentowane podczas tegorocznej, piątej edycji festiwalu. Filmów jest dużo, warto wspomnieć choćby „Atlantydę” Walentyna Wasjanowycza, „Czarny kruk” Tarasa Tkaczenki na motywach powieści Wasyla Szklara, „Numery” Olega Sencowa, „Mit” Leonida Kantera i Iwana Jasnija o śpiewaku Opery Paryskiej Wasylu Slipaku, który zginął na wojnie i wiele innych. Na pewno na oddzielną uwagę zasługuje blok filmów Serhija Łoznicy – „Austerlitz”, „Pogrzeb Stalina”, „Jedna noc w operze”, „Stary cmentarz żydowski”, czy „List”. Są też filmy krótkometrażowe, animowane, a także dokumentalne. Spośród filmów fabularnych obowiązkowo trzeba obejrzeć film Ołeksandra Dowżenki „Ziemia”, który ukazał się w 1930 r. i miał wielki wpływ na młodych twórców, między innymi Francji i Anglii. Opowiada Ludmiła Januszewska, współorganizatorka Ukraina! Film Festiwalu:

– Był to ostatni jego niemy film, bardzo monumentalny; jestem nim zachwycona! Jak można było w tamtym czasie, mając tak ograniczone możliwości w porównaniu do naszych współczesnych, pokazać bardzo mocne kino. Filmowi będzie akompaniował zespół Bastarda Trio, który będzie grał muzykę średniowieczną, ale w wersji elektronicznej i to pięknie wszystko się łączy. I wygląda, i brzmi – to jest uczta dla uszu. To jest coś najlepszego dla oczu, dla uszu, więc bardzo zapraszam też do obejrzenia filmu z akompaniamencie Bastarda Trio.

Ołeksandra Dowżenkę nazywano Homerem kinematografii, jednak przeciętny Ukrainiec – jak czytamy w gazecie „Głos Ukrainy” – zna go tylko w dwóch wyobrażeniach – jako jasnowłosego Saszkę, oczarowanego przez Desnę i jako wybitnego reżysera filmowego, którego filmów, co prawda, prawie nikt nie oglądał. Jednak te wyobrażenia są bardzo powierzchowne, bowiem w ich głębi kryją się zarówno osobiste, jak i narodowe tragedie, z powodu których bolało serce Ołeksandra Dowżenkę. W ogóle zasługuje on na to, żeby zrobić o nim oddzielną audycję.

(-)
Ja też zachęcam wszystkich, kto ma taką możliwość, do obejrzenia wybranych filmów ukraińskich na platformie mojekino.pl. Wybranych, bo wszystkich nie dacie rady, jest ich za dużo. A my tymczasem pożegnamy się; była z wami Jarosława Chrunik. Życzę wam miłego dnia i do usłyszenia jutro o tej samej porze, drodzy słuchacze! Wszystkiego dobrego! (jch/kos)

04.11.2020 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Mykoła Łysenko, Mykoła Leontowycza, Semen Hulak-Artemowski, Borys Latoszyński, Stanisław Diukiewycz, Myrosław Skoryk i jeszcze wiele wielkich nazwisk mieści w sobie historia ukraińskiej muzyki. 27 października minęło 275 lat od dnia urodzin Maksyma Berezowskiego – ukraińskiego kompozytora, honorowego akademika Filharmonicznej Akademii Bolońskiej. Nazywany jest ukraińskim Mozartem. Nie każdemu działaczowi kultury dane było stać się przedstawicielem nastrojów swojego czasu, wizytówką. Maksym Berezowski przeszedł do historii ukraińskiej muzyki jako wyrazisty przedstawiciel burzliwej, przełomowej dla całej kultury światowej epoki od baroku do klasycyzmu. O tragedii i tajemnicy jego życia opowie w wieczorze z ukraińską kulturą Sergiusz Petryczenko. Z wami Hanna Wasilewska. Serdecznie zapraszam.

(-)

27 października minęło 275 lat od dnia urodzin Maksyma Berezowskiego – ukraińskiego kompozytora, honorowego akademika Filharmonicznej Akademii Bolońskiej. Urodził się w Hłuchowie na Ukrainie lewobrzeżnej. W wieku 13 lat trafił do teatru imperatorskiego w Petersburgu. Kontynuował potem naukę we Włoszech w najlepszej w tym czasie placówce –  Filharmonicznej Akademii Bolońskiej. Dokładniej o życiu i drodze twórczej kompozytora opowie Sergiusz Petryczenko:

Maksym Berezowski urodził się  27 października 1745 w Hłuchowie. Pochodził z kozackiego roku. Hłuchów w tym czasie uważany był za stolicę hetmańskiej Ukrainy, rezydencję hetmana zaporoskiego Cyryla Rozumowskiego. Działy tam: kapela śpiewacza i teatr. Warto szczególnie wspomnieć znakomitą hłuchowską szkołę muzyczną. To była jedyna szkoła w Imperium Rosyjskim, gdzie młodych uczono śpiewu chóralnego i gry na instrumentach. Absolwenci szkoły hłuchowskiej trafiali do orkiestr, chórów i teatrów dworu imperatorskiego. Nie ma dokładnych informacji, czy Maksym erezowski uczył się w hłuchowskiej szkole muzycznej, ale na pewno wiemy ze w latach 50 XVIII wieku, chłopiec uczył się w Akademii Mohylańskiej w Kijowie. Otrzymał tam gruntowne wykształcenie. W Kijowie napisał w wieku 10 lat swoje pierwsze koncerty chóralne, które z zadowoleniem wykonywali jego koledzy.

(-)

29 czerwca 1756 roku 13-letni Maksym Berezowski, wstąpił na służbę do księcia Piotra Fedorowicza, przyszłego imperatora Piotra III. Młodego muzyka przyjęto do trupy teatru przy dworze., gdzie śpiewakami byli głównie Włosi, a instrumentalistami Niemcy. Od tego czasu kontynuował swoją naukę pod okiem włoskich mistrzów. Śpiewaczki Nunciaty Garrini i kompozytora Francesco Arai. Z czasem utalentowanego młodzieńca wysłano na naukę do Włoch.

(-)

26 maja 1769 roku Maksym Berezowski wyruszył z Petersburga do Bolonii kulturowej stolicy Włoch. Miał szczęście uczyć się u profesora kompozycji Stanislawa Martiniego, autora fundamentalnej pracy „Historia Muzyki” i traktatu „Przykładowy kontrapunkt”. Studia w Filharmonicznej Akademii w Bolonii trwały prawie 4 lata. Na zakończenie zdał egzaminy do tytułu akademika. Od tego czasu, zgodnie z tradycją, portret honorowego akademika Akademii Bolońskiej Maksyma Berezowskiego znajduje się na ścianie kapliczki  San Giacomo Majore, wraz z innymi akademikami Mozartem, Rossinim, Verdim, Wagnerem, Listem, Brahmsem.

(-)

We Włoszech Maksym Berezowski komponował utwory instrumentalne, sonatę na skrzypce i klawesyn, operę Demofond, a także koncerty chóralne i liturgię Jana Złotoustego, która stała się kulminacją jego twórczego dorobku.

(-)

Tym kończymy nasz program. Przygotowali go: Sergiusz Petryczneko i Hanna Wasilewska. Dziękujemy za uwagę. Wszystkiego dobrego. (dw/ad)

04.11.2020 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, drodzy słuchacze! Witam was w środę, 4 listopada, na falach Polskiego Radia Olsztyn. W studiu – Jarosława Chrunik. Dziś jest ciekawy dzień: 117 lat temu w Nowym Jorku odbył się pierwszy publiczny pokaz mody, a na Ukrainie jest to dzień kolejarza. Dlaczego Dzień Kolejarza? Zaraz się dowiecie. Dzisiaj mamy dużo dat w kalendarzu, więc zaczynamy:

(-)

4 listopada 1708 roku ukraiński hetman Iwan Mazepa oznajmił Piotrowi I o swoim przejściu na stronę Szwecji i wyruszył na połączenie z wojskami króla szwedzkiego Karola XII. Po porażce pod Połtawą zmuszony został do osiedlenia się w Księstwie Mołdawskim.

(-)

1861 roku z Wiednia przez Przemyśl do stacji kolejowej we Lwowie przybył pierwszy pociąg na terytorium współczesnej Ukrainy. Nazywał się „Jarosław” i składał się z dwóch wagonów oraz czterech „wózków”. Rozwijał prędkość do 30 km/h. Było to pierwsze regularne połączenie, które oznaczało włączenie tego terytorium do europejskiej sieci kolejowej, otwierało szerokie możliwości do realizacji w Galicji przemysłowych, industrialnych, kulturowo-artystycznych i wojskowych projektów. Od tamtej pory ruch na kolei nie zamierał ani podczas wojen, ani w latach rewolucji, a sieć kolejowa rozszerzała się i rozwijała. Dlatego jest to Dzień Kolejarza na Ukrainie.

(-)

1937 — był ostatnim dniem rozstrzeliwania w wąwozie Sandarmoch 1111 więźniów Sołowieckiego więzienia o szczególnym znaczeniu; wśród nich był kwiat inteligencji ukraińskiej. Rozstrzeliwał kapitan bezpieczeństwa państwa Michaił Matwiejew.
To było o wydarzeniach, a teraz o postaciach:
1801 r. urodził się Seweryn Goszczyński, polski działacz społeczny, pisarz-rewolucjonista i poeta-romantyk. Przedstawiciel „szkoły ukraińskiej” w literaturze polskiej. Znany jako autor wierszy patriotycznych, a także jako jeden z czołowych uczestników ruchu mesjanistycznego Andrzeja Towiańskiego. Obecnie znany jest głównie dzięki poematowi „Zamek kaniowski” i powieści gotyckiej „Król zamczyska”.

(-)

1910 r. urodził się Semen Łastowycz, ukraiński kobziarz, mistrz, autor fundamentalnej pracy nt. historii i wykonania bandury (nie została opublikowana). W 1939 roku został zaaresztowany przez NKWD, ale udało mu się uciec. W 1944 wszedl w skład Ukraińskiej Kapeli Bandurzystów im. T. Szewczenki pod kierownictwem Hryhorija Kytastego (w tle słyszycie muzykę w wykonaniu Juliana Kytastego, syna Hryhorija). Jesienią 1944 r. Łastowycz z kapelą opuszcza Ukrainę, wyjeżdża do Niemiec. Osiedlił się w Monachium, tam też jest pochowany na cmentarzu Waldfriedhof.

(-)
Imieniny obchodzą dziś Elżbieta, Hanna i Aleksander, a wraz z nimi świętują urodzeni 4 listopada. Składamy wszystkim najlepsze życzenia!

(-)
„Wesprzyjmy tych, kto ratuje cmentarze ukraińskie w Polsce!” – taki apel znajdziemy w tygodniku „Nasze Słowo”. Jak pisze Paweł Łoza, już ponad 30 lat ukraińskie cmentarze, przydrożne krzyże i kapliczki w Polsce stara się ratować towarzystwo „Magurycz”, któremu przewodniczy Szymon Modrzejewski:

(-) Wypowiedź w języku polskim

„Nasza praca, chociaż społeczna, wymaga inwestycji. Chcemy jak najlepiej przygotować się do 35-go roku naszej działalności, a nasza sytuacja finansowa nie jest dobra. Jak zawsze zebrane pieniądze zostaną wykorzystane na zakup sprzętu, materiałów, ich transport na cmentarze, a także na przygotowanie dokumentacji prac restauratorskich, wyżywienie itd.”, – dodaje Modrzejewski.

Wolontariuszami organizacji są przeważnie obywatele polscy, czasami do inicjatywy przyłączają się też Ukraińcy, zwłaszcza wtedy, gdy prace prowadzone są na cmentarzach na Ukrainie. Wszyscy wolontariusze pracują społecznie po 10-12 godzin dziennie. To jest ciężka fizyczna praca; taki obóz trwa około dwóch tygodni. Towarzystwo prowadziło prace restauratorskie na cmentarzach polskich, żydowskich i niemieckich, jednak głównie prace skoncentrowały się na cmentarzach Polski południowo-wschodniej, a także na Bojkowszczyźnie, Łemkowszczyźnie i Roztoczu.

(-)

I na koniec – bardzo dobra wiadomość z Ukrainy, a właściwie – z Włoch:

Włoski sąd uniewinnił ukraińskiego wojskowego wcześniej skazanego na 24 lata więzienia. Żołnierzowi ukraińskiej Gwardii Narodowej Witalijowi Markiwowi, zarzucano, że jest winny śmierci włoskiego fotografa w ogarniętym konfliktem Donbasie. Dalej – Paweł Buszko:
(-) Korespondencja w języku polskim

Przypomnijmy, że strona ukraińska od samego początku zaskarżała ten wyrok. W październiku tego roku sąd apelacyjny w Mediolanie postanowił jeszcze raz przetłumaczyć i przesłuchać rozmowę Witalija Markiwa w celi, gdzie rzekomo przyznał się do zabójstwa włoskiego dziennikarza. Okazało się, że to tłumacz popełnił błędy i nieprawidłowo przetłumaczył treść wypowiedzi.

(-)

Tą wiadomością kończymy nasze spotkanie; była z wami Jarosława Chrunik. Usłyszymy się jutro o tej samej porze, a teraz życzę wam miłego dnia, drodzy słuchacze! (jch/bsc)

03.11.2020 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Dobry wieczór wszystkim, którzy są z nami o tej porze. Przy mikrofonie Hanna Wasilewska. Dziś wtorek, więc nie obejdzie się bez historii. Wrócimy do niedalekiej historii, 5 lat wstecz. Właśnie tak długo śledzę dziecięce wydarzenie, które co roku odbywa się w olsztyńskim CEiKu. W tym toku przegląd ukraińskiej poezji śpiewanej i piosenki autorskiej przeniesiony został do sieci. Więc póki uczestnicy starannie przygotowują się i wysyłają zgłoszenia na 17. przegląd, my wspominamy jak dziecięce koncerty cieszyły nas przez ostatnie 5 lat. Serdecznie zapraszam.

(-)

CeiK w Olsztynie co roku gościnnie przyjmował młodzie młodzież społeczności ukraińskiej z całego województwa warmińsko-mazurskiego, a czasem i z sąsiedniego Pomorza. Natomiast są uczestnicy, którzy ani jednego przeglądu nie opuścili:

(-)

Po raz trzeci bierzemy udział jako Dobre Miasto w tym przeglądzie – Piotr Tabaka nauczyciel języka ukraińskiego – oprócz nas w tym roku występują dzieci z Bartoszyc, Kandyt i Olsztyna. Dla nas to bardzo ważne wydarzenie, bo dzieci z różnych punktów nauczania języka ukraińskiego mogą się zintegrować, poznać, porozmawiać. Na co dzień nie ma takiej okazji , a tu dzieci przyjadą i mogą się spotkać.
[dźwięki w tle]
Maleńcy, ale bardzo utalentowani Ukraińcy i Ukraineczki ucieszyli widzów swoim repertuarem, który wybierali sercem. Czy była to kompozycja do słów Tarasa Szewczenki, czy współczesny ukraiński hit, każda z piosenek pokazywała ukraiński charakter i ukraińską duszę.

(-)

Adrianna Stec w dwóch piosenkach…najmłodszy uczestnik

(-)

Ty tak pięknie śpiewałaś. Jak się nazywasz?

-Adrianka, ile masz latek?
-5
-A powiedz, kto nauczył się tak śpiewać?
-Babcia. Lubię tańczyć, jeszcze bardziej śpiewać.
-Jaką piosenkę bardzo lubisz?
-Ma mama córkę.

(-)

Maleńka Adrianka już wyrosła i w zeszłym roku wyszła na scenę CeiKu znowu. Tam samo od przeglądu do przeglądu rosła Oriana Szczerbik z Olsztyna.

(-)

-Z kim ty przyjechałaś, kto przygotowywał cię do konkursu?
-Mój tata.
-A który to?
-Jarek Szczerbik
-A czemu, jakie to dla niego ma znaczenie, żebyś zaśpiewała tu ukraińską piosenkę?
-Bo on był kiedyś piosenkarzem. Śpiewał na koncertach i chciał, żebym ja też była piosenkarką.
-A na dzisiaj co przygotowałaś?
-Sadok wysznewyj i Padala

(-)

-Dzień dobry, z tej strony Jarko Szczerbik, mieszkamy w Olsztynie. Córka śpiewa w zespole Siziraiaczko,a ja tak jak pani wspominała, śpiewałem w kilku zespołach w Olsztynie, które są bardzo znane w naszym ukraińskim środowisku. Los tak chciał, że trzeba było skończyć z estradą i puścić córkę, że by ona kontynuowała.
-Jakie znaczenie mają dla was takie wydarzenia jak dzisiejszy przegląd poezji śpiewanej. To dla dzieci wielkie wydarzenie, bardzo fajna sprawa, że dzieci chcą śpiewać, że są, my możemy je pokazać…sztukę, którą przygotowały może usłyszeć więcej ludzi.

(-)

Ramię w ramię z Orianą Szczerbik szła młoda Łemkini Anna Jarmoła:
Oklaski dla Anny Jarmoły z Olsztyna.
-Anna Jarmoła, od dwóch lat ja czuję się łemkowską dziewczyną, myślę ten typ piosenek jest moim ulubionym.
-W tej piosence chcesz wyrazić stan swojej duszy i chcesz wszystkim pokazać, ze jesteś Łemkinią?
-Tak
-A może mi trochę pokażesz?

(-)

Jej brat Igor Jarmoła tez nie został w tyle. Jasne włosy, ładne oczy i oczywiście czarujący głos, młodzi fanatycy szczodrze nagradzali szalonymi oklaskami:
Cały rok nauczyciele języka ukraińskiego starannie pracują wkładając serce, żebyśmy później mogli cieszyć się jako widzowie. Komu jak nie Mirosławie Czeturbie-Piszczako wiadomo, jak to przyjemnie kiedy praca nauczyciela nie jest niezauważona. Taki cel ma też przegląd ukraińskiej poezji śpiewanej i piosenki autorskiej:

-Szczerze witam naszych dzisiejszych bohaterów, czyli naszych młodych wykonawców, ich nauczycieli i opiekunów, którzy od początku tak naprawdę roku szkolnego inspirowali ich do tego, żeby zajmowali się poezją śpiewaną, żeby popracowali w sferze poezji. I dzisiaj za chwilę usłyszymy rezultaty.

Tegoroczny przegląd organizatorzy poświęcili utalentowanemu twórcy Wołodymyrowi Iwasiukowi:

-Wołodymyr Mychajłowycz Iwasiuk jest jednym z założycieli ukraińskiej muzyki estradowej. Autor 107 piosenek i 53 utworów instrumentalnych, muzyki do kilku spektakli, profesjonalny medyk, skrzypek, cudownie grał na fortepianie, wiolonczeli, po mistrzowsku wykonywał swoje piosenki. Znany jest także jako malarz. Malował portrety, autoportrety…

-Szanowna publiczności XVI przegląd ukraińskiej poezji śpiewanej uważamy za otwarty.

Koncert trwał 5 godzin, w ciągu których odbyły się jeszcze próby i rozmowy tych, dla których kolejne wydarzenie ukraińskiej wspólnoty jest miejscem ciepłych spotkań. Jeszcze cieplej stało się, gdy jako pierwsza ze sceny zabrzmiała „Czerwona ruta”

-Jako pierwsza na koncercie zabrzmiała Czerwona Ruta. Myślę, że wiele osób przyszło na koncert, żeby posłuchać Czerwonej Ruty nie jeden raz. Wszyscy w sali śpiewaliśmy. Przywiozła was pani Nadzieja Ortyńska.
-Piosenki zaproponowałam ja, chociaż oni bardzo lubią Czerwoną Rutę i troszkę znaliśmy ją, a a tym roku nauczyliśmy się. Opowiadaliśmy o Iwasiuku, o jego twórczości, o rocznicy jaka jest w tym roku. Czerwona Ruta jest nieśmiertelna, a kto ją napisał  to było dla dzieci bardzo ważne. A drugą piosenkę bardzo lubią. Zespół Wesełoczka i piosenka Wesełka. Mamy kolorowe, ładne wstążki i muszę przedstawić. Kinga Gałan…
Nazywam się Kinga Gałan, Gabria [Gołębikowska], Julia Kosińska, Martna Kończarska.
-Jestem zadowolona, że udało się nam nie pomylić i cieszę się bardzo.
[wypowiedź w języku polskim]
-Uczyliście się z chęcią tych piosenek?
[wypowiedź w języku polskim]
-Pani Nadija opowiadała wam wiele o Iwasiuku, jaki on został w waszych głowach? Co to za człowiek, a czy wiecie, że żył tylko 30 lat i zginął tajemniczo i wiele lat Ukraińcom mówiono, że popełnił samobójstwo, a faktycznie okazuje się, że nie, że jego zamordowano. Za co? Za jego ukraińskość prawdopodobnie, za twórczość, za język.
[wypowiedź w języku polskim]
-A czy ty zauważyłaś miłość do Ukrainy w tych piosenkach, jak bardzo ona jest tam silna?

[wypowiedź w języku polskim]

…jak śpiewaliśmy na lekcjach Czerwoną Rutę to  czasem łezka poleciła.
Śpiewać Malwy jeszcze z ukraińskiego liceum z Górowa…starsi rozumieją na ile ta piosenka jest aktualna dzisiaj. Ona wyciska łzy.
W tym roku nauczyciele tak samo pracują w warunkach, jakie są. Natomiast wydarzenie odbędzie się. Organizator przygotowuje tradycyjnie niespodziankę. Obiecałam nie zdradzić tajemnicy, więc mogę powiedzieć tylko, że warto przyłączyć się i być widzem online 6 grudnia i cieszyć się tym, co dla was przygotowują młodzi artyści i ich opiekunowie.
Nie zapomnijcie, że wszyscy tworzymy naszą historię. Była z wami Hanna Wasilewska. Usłyszymy się na falach Polskiego Radia Olsztyn. (dw/ad)

03.11.2020 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, szanowni słuchacze! Witam was we wtorek, 3 listopada, na falach Polskiego Radia Olsztyn; przed mikrofonem – Jarosława Chrunik. Niebo szczelnie schowane pod kołdrą chmur, mgły na zmianę z deszczami – taki jest listopad; smutny i melancholijny. Wczoraj mówiłam o jednej z najtragiczniejszym w historii narodu ukraińskiego wydarzeniu – tragedii w Baturynie, dzisiaj mam następną, choć mniejsza pod względem liczby zamordowanych osób:

(-)

3 listopada 1937 roku w sołowieckiem obozie szczególnego przeznaczenia, na podstawie wyroku NKWD rozstrzelano ponad stu przedstawicieli kultury ukraińskiej. Był to kwiat narodu ukraińskiego; zginęli wówczas m.in.: Łeś Kurbas, Mykoła Kulisz, Pawło Fyłypowycz, Marko Woronyj, Mykoła Zerow – działacze kultury ukraińskiej z grona „Rozstrzelanego Odrodzenia”. „Rozstrzelane Odrodzenie” – to duchowo-artystyczne pokolenie lat 20-30-tych XX wieku w Ukraińskiej SRR, które stworzyło wybitne pod względem artystycznym utwory w dziedzinie literatury, filozofii, malarstwa, muzyki, teatru, kina, a które zostało wymordowane podczas wielkiego terroru.

(-)

Nie możemy tym ludziom już w żaden sposób pomóc, możemy o nich tylko pamiętać. Żeby nie było tak bardzo smutno, podam jeszcze taką ciekawostkę, że 3 listopada 1906 roku, czyli 114 lat temu ustalono, że jednakowym dla wszystkich sygnałem wołania o pomoc w łączności radiowej na morzu będzie SOS, w alfabecie Morse’a (… – – – …).

(-)

Taka pogoda jak mamy za oknem, dobra jest na świętowanie, a dzisiaj świętują solenizanci – Hilary i Jakub oraz wszyscy urodzeni 3 listopada. Wszystkiego najlepszego!

(-)

A my zajrzymy teraz do najnowszego numeru „Naszego Słowa”. «Gazeta Wrocławska» prowadzi ranking na temat „Wpływowe kobiety Dolnego Śląska 2020” – pisze Paweł Łoza. Wśród stu zaproponowanych kandydatur, na które można głosować, jest Ukrainka – Olga Chrebor. Od ubiegłego roku jest ona pełnomocnikiem prezydenta miasta ds. mieszkańców ukraińskiego pochodzenia. Głosowanie potrwa do 19 listopada. Olga Chrebor od wielu lat zajmuje się sprawami i problemami Ukraińców mieszkających we Wrocławiu. Dla wielu znana jest jako przewodnicząca centrum kulturalnego „Fama” oraz fundacji „Kalejdoskop kultur”. Jest inicjatorką wielu projektów, których celem jest popularyzacja kultury ukraińskiej oraz organizatorką akcji pomocy dla potrzebujących na Ukrainie. Była też koordynatorką projektu „Lwowski miesiąc”, zorganizowanego w 2016 roku w ramach „Europejskiej Stolicy Kultur”. Dodajmy, że na podstawie głosowania w Radiu Wrocław projekt ten został uznany za najważniejsze wydarzenie kulturalne roku. Przedstawicielka mniejszości ukraińskiej w Polsce jest też dyrektorką tegorocznego festiwalu on-line „Polsko-ukraińska feminatywa”.

(-)

Z Wrocławia już nie tak daleko jest do Pragi, a stamtąd nadeszła bardzo smutna wiadomość: w ubiegłym tygodniu spłonęła tam drewniana cerkiew św. Michała, która została przywieziona z Ukrainy. Jak podaje Ukrinform, nikt nie ucierpiał, ale cerkiew jest w ruinie. „Jestem zszokowany informacją o pożarze w cerkwi św. Michała”, – powiedział ambasador Ukrainy w Czechach Jewhen Perebyjnis. Nazwał on cerkiew „jednym z mostów” między Ukrainą i Czechami. „Uważamy restaurację tego unikatowego zabytku sprawą honoru nas wszystkich”, – powiedział Perebyjnis. Świątynia jest własnością miasta Praga, została ona włączona do trasy wycieczkowej pod nazwą „Ukraińska Praga”. Rozpatrywana jest też możliwość zwrócenia się do obwodu zakarpackiego, żeby znaleźć mistrzów, władających odpowiednimi umiejętnościami i techniką odbudowy. Cerkiew św. Michała została zbudowana w drugiej połowie XVII w. na Ukrainie, we wsi Wełyki Łuczky niedaleko Mukaczewa. W 1929 r. została rozebrana i przewieziona do Końskich Sadów w Pradze, gdzie stała się częścią kolekcji Muzeum Etnograficznego. Zbudowana jest w tak zwanym stylu bojkowskim z elementami ludowego baroku, pokryta gontem. W 2008 roku została przekazana do użytku prawosławnej wspólnocie Czech i Słowacji.

(-)

Początek listopada zawsze kojarzy się nam ze zniczami i chryzantemami. Na grobach Polaków spoczywających w Kijowie też zapłonęły znicze. Na jednej z najstarszych kijowskich nekropolii, cmentarzu Bajkowym pochowani są Polacy związani ze stolicą Ukrainy. Pod Kijowem – w Bykowni spoczywają zaś ofiary z tzw. ukraińskiej listy katyńskiej, oraz zamordowani w ramach innych stalinowskich zbrodni. O szczegółach z Kijowa Paweł Buszko:
(-) Korespondencja w języku polskim

W sobotę przedstawiciele mniejszości polskiej, oraz polscy dyplomaci porządkowali w Kijowie polskie mogiły w ramach akcji „Ocalmy mogiły przodków od zapomnienia.”
(-)

Kończymy nasze przedpołudniowe spotkanie; była z wami Jarosława Chrunik. Życzę wam miłego dnia i do usłyszenia jutro o tej samej porze! A na koniec – piosenka odpowiednia do nastroju, o czajce, czekaniu i tęsknocie. Jak to w listopadzie. Wszystkiego dobrego, drodzy słuchacze! (jch/apod)

02.11.2020 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Dobry wieczór, drodzy słuchacze! Witam was w ten listopadowy czas na antenie Radia Olsztyn w programie „Kamo hriadeszy”; w studiu – Jarosława Chrunik. Długie wieczory dobre są na spokojne rozmowy, wyciszenie, wspominanie i na modlitwę, oczywiście. Dzisiejszą audycję też rozpoczniemy od modlitwy metropolity Hilariona, który żył na przełomie IX-X wieku w Kijowie. Jest on najbardziej znanym ze wszystkich starożytnych metropolitów kijowskich, nie tylko dlatego, że był pierwszym rodowitym, który wstąpił na to stanowisko, ale także z powodu jego pism. Hilarion pięknie i gorąco potrafił się modlić, posłuchajmy:
(-) Modlitwa Hilariona
Wczoraj, 1 listopada, chociaż nie można było pójść na cmentarz, to i tak pamiętaliśmy o naszych zmarłych. W cerkwiach odprawiane były nabożeństwa w intencji tych, którzy odeszli:
(-) Fragment nabożeństwa
Okres modlitw za zmarłych potrwa do niedzieli 8 listopada – do dnia św. Dymitra.

(-)

1 listopada to też znacząca data w historii naszej cerkwi greckokatolickiej. 76 lat temu, 1 listopada 1944 roku odszedł do wieczności metropolita Andrej Szeptycki, który 44 lata kierował i kształtował tę cerkiew w okresie burz i kataklizmów historycznych. Wczoraj rozmawiałam o metropolicie Andreju z olsztyńskim proboszczem, ks. Janem Hałuszką:

(-)

– Mamy w naszej cerkwi ikonę metropolity Andreja Szeptyckiego i myślę, że wśród tych, kogo nasi rodzice mogliby przynajmniej pamiętać, bo żyli w tamtych czasach, jest on taką postacią, która najbardziej na to zasługuje. Bo zdaje się, że to on wskazał kierunek, w jakim ma iść nasza cerkiew greckokatolicka, bo 44 lata nią kierował. Ale był nie tylko przewodnikiem naszej cerkwi, to przede wszystkim był wyjątkowy człowiek, bo był też mecenasem.

– W ogóle metropolita Andrej Szeptycki – Sługa Boży, taki tytuł został mu nadany przez Rzym – to był taki człowiek, który wiedział, co jest potrzebne w ogóle człowiekowi, państwu i Kościołowi. Jego działalność skoncentrowana była nie tylko na cerkwi, choć to było oczywiście przede wszystkim, ale on też dostrzegał wtedy potrzeby ludzi i to, że trzeba im pomagać na różne sposoby. Zaczynał od tego, żeby przy cerkwi były organizacje, które potem będą pomagały wszystkim potrzebującym, nie tylko grekokatolikom; jego pomoc szła o wiele dalej. Oczywiście, chciał pokazać przede wszystkim grekokatolikom ich miejsce w życiu, ich role w cerkwi, ale tez żeby potrafili pomagać innym ludziom – poprzez to, że dbał o oświatę, żeby ludzie mogli czytać. Biblioteki, ta „Proswita”, którą też założył, żeby ludzie w ogóle mogli się czegoś dowiedzieć. Pomagał tez tym, którzy najbardziej tego potrzebowali – ludziom biednym, sierotom, którzy zawsze byli, są, ale on umiał jakoś wyjść im wszystkim naprzeciw. I to jest właśnie wielkość tego człowieka, który potrafił pomóc zawsze każdej osobie.

– I tu można powiedzieć, że jest on najlepszym uczniem Jezusa, bo pamiętamy tę przypowieść, gdzie kiedyś przyszedł do Jezusa bogaty młody człowiek i pyta: „Nauczycielu, co mam czynić, żeby otrzymać Królestwo Niebieskie?”, mówi, że wszystko robi – i rodziców szanuje, i przykazań przestrzega, a Jezus mówi: „Sprzedaj swój majątek i rozdaj biednym”. I właśnie można powiedzieć, że metropolita tak zrobił, bo był bardzo bogatym człowiekiem, ale podzielił się tym swoim majątkiem z tymi, którzy najbardziej tego potrzebowali.

– Tak, jego rodzina w ogóle była szlachecka, miała swój ród; on był bogaty, ale nie tylko on. To było widać w wychowaniu w jego rodzinie – żeby umieć patrzeć na drugiego człowieka. I on jako ksiądz, jako zakonnik i przede wszystkim jako metropolita potrafił iść i pomagać wszystkim ludziom, którzy tego oczekiwali i mieli nadzieję otrzymać to w cerkwi i od niego to otrzymywali.

– Czy pomylę się, jeśli powiem, że to, iż nasz kościół greckokatolicki odróżnia się od rzymskokatolickiego tym, że można powiedzieć, że wyszedł on do ludzi, ponieważ u nas często trudno jest oddzielić jakieś wydarzenia świeckie od cerkiewnych, bo i tu, i tu są ci sami ludzie i tak jakby się płynnie przeplatają, można powiedzieć, że jest taka harmonia – że to też jest zasługa metropolity?

– Myślę, że tak. On w swoim nauczaniu, pismach, homiliach mówił właśnie o tym, żeby cerkiew była tym miejscem, w którym człowiek może uczyć się. Oczywiście, przede wszystkim o swojej wierze, ale tez o innych sprawach – o tym, żeby wiedziała i była świadoma tego, kim jest, o swojej narodowości, a także – żeby umieć otwierać się na innych ludzi. I poprzez to – czy to język ukraiński, czy te wydarzenia, które związane są z kulturą, ale są – tak jak pani powiedziała – one przeplatają się i zawsze są dla nas bardzo ważne, żeby je obchodzić i szerzyć. I przy tej okazji, że można ludzi zebrać przy cerkwi również pokazać im to, co jest nasze, ludowe i tez o tym pamiętać i nie zapominać. I dzięki temu, że możemy zachowywać to co nasze, ludowe i cerkiewne, to tez nam pokazuje, jak powinniśmy dobrze żyć, żeby przestrzegać Bożych przykazań. Metropolita zawsze to podkreślał, że przede wszystkim powinniśmy być Bożymi dziećmi, dzięki temu zachowywać to, co ludzkie, w tym także kulturę i żeby iść z tym do świata, być sobą i tym żyć.

– Ale tam, gdzie jest Dobro, tam Zło nie może tego znieść. Wiemy, że NKWD miało oddzielny wydział, który zajmował się tylko szkalowaniem, oczernianiem właśnie metropolity. Myślę, że to daje o sobie znać jeszcze do dzisiaj, bo wielu jest tych, którzy przyjęli ten zły mit enkawudzistów i do tej pory uważają metropolitę za złego człowieka, bo chociaż prawie dwieście dzieci (oczywiście, nie sam) uratował i apelował, żeby ratować Żydów, to mimo wszystko Żydzi go nie uznają.

– No, to jest właśnie polityka, która też dotyka Kościoła; NKWD specjalnie to robiło, żeby zdyskredytować nie tylko metropolitę, ale cały nasz Kościół. Jednak my musimy poznawać metropolitę, żeby – gdy ktoś nam powie o tych sprawach, żebyśmy wiedzieli co odpowiadać. Bo wiele bierze się z naszej niewiedzy o nim. Trzeba tez znać całą ówczesną sytuację polityczną, żeby mądrze odpowiadać. Myślę, że koniec końców od obroni się jako człowiek i zostanie wyniesiony na ołtarze w Kościele katolickim i cały Kościół katolicki będzie go sławił jako świętego, który dbał właśnie nie tylko o grekokatolików, ale o wszystkich ludzi, bo pisał (o czym możemy przeczytać) też do Polaków, bronił prawosławnych, więc chodzi tu o wielkiego człowieka i tylko ten, kto go nie zna może o nim źle mówić.

Przypomnijmy, że Jan Paweł II też wypowiedział się o osobie abp. metropolity Andrzeja Szeptyckiego i jego beatyfikacji w homilii wygłoszonej 27 czerwca 2001 na hipodromie we Lwowie podczas mszy świętej, połączonej z beatyfikacjami męczenników Kościoła katolickiego obrządku greckokatolickiego, odprawionej w obrządku greckokatolickim, następująco:

„Jak moglibyśmy nie wspomnieć dalekowzrocznej i gruntownej działalności pasterskiej Sługi Bożego, metropolity Andrzeja Szeptyckiego, którego proces beatyfikacyjny posuwa się do przodu, i którego mamy nadzieję oglądać pewnego dnia w chwale świętych? Trzeba tu odnieść się do jego bohaterskiej działalności apostolskiej, jeśli chcemy zrozumieć niewytłumaczalną po ludzku płodność Kościoła greckokatolickiego na Ukrainie w ciemnych latach prześladowań”.
(-)

Może więc nie tak odległy jest już ten czas, gdy cała prawda o metropolicie Andreju przebije się do powszechnej świadomości? Trzeba mieć taką nadzieję, a teraz już się pożegnamy. Była z wami Jarosława Chrunik. Życzę wam miłego wieczoru i do usłyszenia jutro o godz. 10.50, drodzy słuchacze! Wszystkiego dobrego! (jch/bsc)

01.11.2020 – godz. 20.30 – Magazyn (opis do dźwięku)

Witamy Państwa w Magazynie Ukraińskim „Od niedzieli do niedzieli”, w studiu – Jarosława Chrunik. Dzisiaj, choć to Dzień Wszystkich Świętych, będziemy wędrować w czasie i przestrzeni. Niecałe cztery miesiące przed Bitwą Warszawską w 1920 roku przyszła na świat pani Paraskiewia Jarmoła z Łajs. 26 kwietnia tego roku skończyła 100 lat, cieszy się niezłym zdrowiem, a pamięci można jej pozazdrościć. Życzymy pani Paraskiewii kolejnych stu lat w zdrowiu! Z pewnością sto lat temu nikogo nie dziwił widok lirnika na Rówieńszczyźnie. Teraz można ich usłyszeć i zobaczyć głównie na festiwalach. Albo w kinie. O filmach też będzie dzisiaj mowa. Zapraszamy – na audycję i do kina on-line.

(-)

Niedaleko Piniężna, w Łajsach, mieszka wspaniała pani, która w kwietniu ukończyła 100 lat. Sto lat! Tylko pomyśleć, ile wydarzeń w historii miało miejsce w XX wieku! Rok 1920 to rok Bitwy Warszawskiej i właśnie tego roku, 26 kwietnia, po raz pierwszy ujrzała świat pani Paraskiewia Jarmoła. Wydawało mi się, że spotkam się ze starszą panią, która leży w łóżku, nie ma już na nic sił, a okazało się zupełnie inaczej. Przywitała mnie z uśmiechem na twarzy i w łagodnych, niebieskich oczach starsza pani, która tylko dla asekuracji szuka oparcia, przechodząc z miejsca na miejsce. Zaczęłam naszą rozmowę od pytania o miejsce urodzenia:

(-)

W Wierzbicy, to był powiat Lwów. Lwów, bo to jeszcze było w 20-tym roku, to tam jeszcze należeliśmy. A po tej wojnie to już lubelskie, czy jak to było? Do Lublina. A kiedyś to tam było, Rawa Ruska, Lwów to był.
A co pani pamięta jako dziecko? Wesoło tam było?
O, tak! Wesoło było! Chociaż bywało różnie – i smutno, i ciężko, ale było wesoło! Poszło się między towarzystwo; towarzystwo było – „Sokół” był, jak już zaczęłam podrastać w 30-tym. Bo jak się w 20-tym urodziłam, to do 30-tego miałam dziesięć lat, to już ten „dorist” mój to był w 30-tym roku. To bardzo było mi wesoło i dobrze. I jakoś tak przeminęło.
A była „Proswita” u was?
Była! Była „Proswita”. Ale byłam jeszcze mała, to tak dużo nie wiem. Ale już od dziesięciu lat to było towarzystwo „Sokół”… nie wiem, czy był już… ale chyba był już „Sokół”. Towarzystwo „Sokół”, „Ridna Szkoła” była, gospodarcze… jak to? Rolnicze. Najbardziej „Sokół”. To były takie… jak to opowiedzieć? Towarzystwo było, robili ćwiczenia, sport; takie sportowe było życie. To my tacy – no, dziesięć lat, ale już szliśmy, bo tam zbiórki robili śpiewali, uczyli się tańczyć. I skakali – jakieś ćwiczenia pokazywali i tak z chustkami były takie ćwiczenia. Albo tak robili, takie… ja tego nie potrafię tak wytłumaczyć.
Ale ja już wiem!
I z wianuszkami. Każdy miał swoje. Bo byli chłopcy, to byli „pobratymy”, to było jedno. A dziewczęta już takie, to były „posestry”, a takie jeszcze młodsze dzieci, to były jako „dorist”. I każde miało swój dzień, każde miało swoją godzinę i przychodzili do tej świetlicy, do tej czytelni. Tam byli starsi, ci, którzy to prowadzili. To były dziewczęta, byli chłopcy, dużo się schodziło. Tam byli i starsi – były gazety i starsi czytali gazety, młodzi bawili się tam po swojemu i tak mijało.
A jakie to były gazety, pamięta pani?
No, najbardziej jakieś takie gospodarskie, poradniki. „Moja Spółdzielnia” tam była, jeszcze jakieś były, tak dokładnie nie wiem. Ale były gazety. I czytelnię się zawsze ładnie ozdabiało, były obrazy, były portrety. Obrazy to Matka Boża była, Jezus Chrystus, a reszta to była ze wszystkimi takimi naszymi… jak to określić?
Pisarze…
Tak, tak, tak!
Czy były u was wieczornice?
Były! Czemu miałoby nie być? Były! Schodzili się i na przykład „małanka” była – to i zabawę robili, i gościnę wszyscy zrobili. Dziewczęta, te, które do „Sokoła” należały, to zawsze coś tam przygotowały. Jakąś herbatkę, jakaś zabawa była, ale była bez wódki. Była kanapka i herbatka. I zabawa. I tak śpiewali, tańczyli, bawili się. A gdy chłopak zapoznał się z dziewczyną i chciał ją troszkę ugościć, to zaprowadził ją do bufetu, postawił jej herbatkę, kanapkę, pogościli się i dalej szli bawić się – śpiewać, tańczyć. O tak było; to było wesoło!
(-) Piosenka

O, taka była!
(-)

Wesoło bywało kiedyś i na wiejskich ulicach i placach, gdy odwiedzali je wedrowni lirnicy i kobziarze. Teraz zostały nam tylko festiwale. Na „Pokrowę” w Równem odbywał się VII Festiwal Sztuki Lirniczej i Kobziarskiej „Lira-Fest”. Wzięli w nim udział artyści z Ukrainy (na żywo) oraz z Polski, Białorusi, Kanady i Australii (on-line). O tym, jak odbywał się festiwal, z dyrektorem festiwalu, kierownikiem Centrum Etno-Kulturowego Miejskiego Pałacu Dzieci i Młodzieży w Równem Wiktorem Kowalczukiem rozmawiał nasz lirnik, Sergiusz Petryczenko:

(-)

– Jakie przedsięwzięcia odbyły się w ramach festiwalu? Mówi pan, że byliście w miasteczkach koło Równego. Co się odbywało?

– Tegoroczny festiwal ma program nieco skorygowany, ale w tym roku odbyła się prezentacja książki, w tym roku odbyło się spotkanie z Ołesiem Saninym – naszym reżyserem filmowym, on jest też lirnikiem, autorem filmu „Powodyr” („Przewodnik”) o lirnikach, myślę, że wielu fanów zna tę postać. On też jest z Wołynia, też słuchał tego ostatniego poleskiego lirnika i stworzył przepiękny film fabularny „Powodyr”. Była prezentacja tego filmu i spotkanie z zespołem twórczym tego filmu, a część lirników – uczestników naszego festiwalu – zagrała w tym filmie; m.in. Andrij Laszuk, Taras Brodski, autor scenariusza Ołeksandr Irwaneć – to wszystko są równianie, dlatego też było to takie niezwykle ciekawe spotkanie.

(-) Fragment ścieżki filmowej

– Następnie było zwyczajne „lirnikowanie” i granie na kobzach koło świątyń miasta naszego miasta. Koło naszych głównych świątyń, rano, po liturgii, tradycyjnie (to jest chyba najbliższe tradycji) kobziarze i lirnicy bezpośrednio prezentowali swoje umiejętności, swoje mistrzostwo, swoją sztukę, swoją tradycję równianom i gościom miasta. Kolejne – tradycyjnie w Dniu Obrońcy; tego dnia obchodzimy też Dzień Kozactwa Ukraińskiego na Rówieńszczyźnie i dlatego jest wiele różnych przedsięwzięć. Lirnicy i kobziarze też brali w nich udział. I tablica pamięci Bohaterów ATO, i tablica pamięci Bohaterów Niebiańskiej Sotni, przy nich też wystąpili nasi kobziarze i lirnicy.

(-)

– Otwarcie części historycznej w Równem, w którym też brali udział. Mamy park rekonstrukcji historycznych „Ostwycia”, gdzie lirnicy i kobziarze stworzyli taką polanę lirniczą i kobziarską i już wieczorem, pod gołym niebem też rozmawiali z równianami i gośćmi Równego.

– Wspaniały program, bardzo nasycony. Myślę, że w następnym roku będzie jeszcze bogatszy, bo będzie więcej ludzi, będziemy wszyscy żywi i zdrowi, i spotkamy się.

– Bardzo na to liczę! Mam nadzieję! Ci goście – uczestnicy naszego festiwalu, którzy nie przyjechali z powodu pandemii, już automatycznie są zaproszeni do udziału w następnym festiwalu i uda się nam przeprowadzić zaplanowane spotkania z równianami, z gośćmi miasta. I nie tylko z równianami, bo jak tylko sytuacja się uspokoi, to festiwal ma w planach odbywać się też w innych miastach – i w Peresopnyci, i w Dubnie, w Ostrogu, wspominałem już Łuck. Czyli życie pokaże jak będzie, a plany mamy poważne – rozszerzyć możliwości naszego festiwalu. Tym bardziej, że w ciągu siedmiu lat publiczność rówieńska jest dosyć wychowana w takich tradycjach, czekają na to, lirników rozchwytują, nie wystarcza mi na różne miejsca w tym świątecznym dla Równego i dla Ukrainy dniu. I dlatego mamy nadzieję tylko na lepsze. Wszystkiego dobrego dla pana i zawsze czekam na przyjazd lirników naszych dobrych sąsiadów – z Polski, z Białorusi, więc mam nadzieję, że wszystko nam się uda i będzie kontynuowane.

(-)

W Równem odbywał się festiwal lirników, a w Warszawie – Ukraina! Film Festiwal. Była to już piąta edycja tego festiwalu. W tym roku były poważne ograniczenia dla widzów z powodu koronawirusa, dlatego filmy można będzie też oglądać na platformie mojekino.pl on-line. O festiwalu rozmawiałam z jego współorganizatorką Ludmiłą Januszewską. Przepraszam za jakość dźwięku, ponieważ rozmawiałyśmy telefonicznie. Pytałam o filmy tegorocznego festiwalu:
– Tak, to jest na przykład film historyczny „Czarny kruk”, który pokazuje walkę po wprowadzeniu w latach 1920-tych władzy socjalistycznej w północnej Ukrainie, gdzie była wówczas swoja republika na tym terytorium.

– Tak zwana „Chołodnojarska Republika”.

– Tak, tak, Chołodnojarska Republika i pokazuje moment walki z wrogiem, który chce odebrać wolność. Czyli jest bardzo dużo paraleli ze współczesnością. Tak samo bardzo często na festiwalu wspominamy o wojnie na Ukrainie, która czasami się zaostrza, czasami przycicha niby, ale jednak konflikt istnieje.

(-)

– Czy może pani podać oprócz „Czarnego kruka” jeszcze parę tytułów filmów?

– Wśród historycznych filmów będzie: „Zapomniani”, „Czarny kruk”, „Czerkasy”, ale chciałabym zwrócić też pani uwagę na dramat historyczny „Oddana”, który jest ekranizacja książki „Felix Austria” – wspaniały, feeryczny film o historii dwóch dziewcząt, dwóch kobiet w XIX wieku, która przedstawiona jest w wielu kolorach. Gdy oglądałam ten film, to wydawało mi się, że czuję smak i brzmienie tych czasów. Jest to naprawdę bardzo ciekawy film.

– O co tam chodzi? O czym to jest?

– Mowa jest o historii pani i służącej, które wychowywały się w jednym domu jak przyjaciółki, jednak w pewnym momencie jednak nierówność społeczna zawsze się przebijała w ich stosunkach. Film pokazany jest z perspektywy tej służącej, jak ona widzi swoje życie będąc już dorosłą i widzi podejście swojej ni to przyjaciółki, ni to pani – tak to w skrócie można określić. I wszystko to w scenerii XIX-wiecznego Iwano-Frankowska. Akcja rozgrywa się w bogatej rodzinie, czyli są bogate stroje, budynki, pałace, tak że będzie na co popatrzeć, jak sądzę.

(-)

I tak samo mocno rozbudowany jest w tym roku blok dokumentalnych filmów. Film, który zwrócił moją uwagę dość mocno to „Ziemia błękitna jak pomarańcza” w reżyserii Iryny Ciłyk, ten film akurat opowiada o historii rodziny, która mieszka na terytorium okupowanym i można powiedzieć, że oni codziennie żyją pod kulami, ale ich życie toczy się w zwyczajnym rytmie. Oni jakby muszą żyć. Historia ich życia jest taką optymistyczną piosenką, można powiedzieć. Mimo wszystko ta matka i jej dzieci są młodzi, pełni życia, chcą być radośni, szczęśliwi. I ten film pokazuje ich codzienność, ich optymistyczne patrzenie w przyszłość. A także film „Nie martw się, drzwi się otworzą”, reżyser – Roksana Karpowicz. Film, można powiedzieć, w pewnym sensie retrospektywny. Roksana podróżowała „elektryczkami” – takimi pociągami podmiejskimi, które jeżdżą między Kijowem i okolicznymi miasteczkami i rozmawiała z ludźmi, którzy tam podróżują. To się odbywało latem i zimą i pokazane są różne pokolenia i różne widzenie teraźniejszości. Są ludzie wychowani w Związku Radzieckim, ale mają już doświadczenie niezależnej Ukrainy i mają doświadczenie swego życia i mają własne zdanie. I są też młodzi, którzy już urodzili się w niezależnej Ukrainie ale oni też mają swoje zdanie i swoje spojrzenie. Oksana bardzo ciekawie opowiada te wszystkie historie, więc warto obejrzeć. Będą filmy dokumentalne Serhija Łoznyci, to rozbudowany blok. Serhij Łoznycia wyróżnia się swoim stylem, więc warto go zobaczyć i ocenić samemu. To jest kino autorskie i nie jest takie banalne, jak mogłoby się wydawać, a są to filmy dokumentalne i nie każdego mogłyby interesować. To jest kilka filmów, wśród nich „Noc w operze”, „Austerlitz”, „Pożegnanie ze Stalinem”, „Stary cmentarz” i „List”.

(-)

– Myślę, że takim rodzynkiem jest film Olega Sencowa „Numery”.

– Tak!

– Widziałam ten film, jest niezwykły i robi ogromne wrażenie. Szczególnie zakończenie filmu.

– Rodzynkiem jest film Olega Sencowa „Numery”, który Oleg tworzył będąc jeszcze w obozie. Pracował z nim też Achtem Seitabłajew jako reżyser i liczna grupa ludzi, którzy urodzili się albo mieszkali na Krymie i to się mocno odczuwa, oni świetnie jeden drugiego rozumieją. Tak, film „Numery” też będzie ciekawym wydarzeniem, ciekawym spojrzeniem na politykę, na rządy, na to jak nami rządzą i jak my pozwalamy sobą rządzić.

– A właśnie – na transformację społeczeństwa. Myślę, że akurat film „Numery”, chociaż został ukończony jeszcze przed ostatnimi wyborami prezydenckimi na Ukrainie, ale tak jakby Sencow przewidywał co się zdarzy. Czyli: jeśli rewolucji nie doprowadzić do końca, to wtedy obróci się przeciwko tym, kto ją rozpoczął.

– Myślę, że ludzie twórczy są bardzo spostrzegawczy. I bardzo wiele ich oceny współczesności albo przewidywania przyszłości, jest skutkiem tego, że oni kiedyś zobaczyli jak zachodziły procesy gdzie indziej i teraz po prostu mogą przeprowadzić paralele.

(-)

Przypominam, że filmy, o których rozmawiałam z panią Ludmiłą, można będzie oglądać od 2 do 9 listopada na platformie mojekino.pl.
Romana Bodnara nie ma dzisiaj z nami w studiu, ale przygotował dla nas piosenki, a te – serce krają. Taki dzień, taki czas:

(-) Hit-Parad

Na zakończenie zespół „Bud’mo” i piosenka „Jesienny sad” – melodyjna, liryczna, ale mimo wszystko oprymistyczna. Żegnamy się już dzisiaj z wami; program przygotowali dla was: Roman Bodnar, Sergiusz Petryczenko i Jarosława Chrunik. Życzymy wam zdrowia, optymizmu i udanego nowego tygodnia, który rozpocznie się już jutro. A jutro usłyszymy o godz. 10.50 na 99,6 MHz. Wszystkiego dobrego, drodzy słuchacze! (jch/bsc)

 

Przeczytaj poprzedni wpis:
Zmarł Jerzy Czepułkowski, były poseł i samorządowiec

Nie żyje Jerzy Czepułkowski. Działacz Lewicy i były poseł odszedł nagle w wieku 68 lat. Jerzy Czepułkowski był politykiem i samorządowcem. Mieszkał w Ełku. Tu pracował...

Zamknij
RadioOlsztynTV