Nie będzie postępu bez zaufania
Przeczytaj wywiad Sławomira Ostrowskiego z cyklu „Tak czy Nie – rozmowy o gospodarce”. Audycja emitowana jest od poniedziałku do piątku, po godz. 9.15
Rozmowa z Marcinem Nowickim, dyrektorem Obszaru Badań Regionalnych i Europejskich w Instytucie Badań nad Gospodarką Rynkową w Gdańsku. Gościem dorocznej konferencji podsumowującej wdrażanie Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki w województwie warmińsko – mazurskim w 2013r.
-Ekonomiści i politycy socjalni coraz częściej podkreślają rolę tzw kapitału ludzkiego i kapitału społecznego w rozwoju przedsiębiorstwa, a nawet całych gospodarek. Jakie znaczenie ma kapitał ludzki i społeczny w rozwoju biznesu, przedsiębiorczości?
-Zdefiniujmy przede wszystkim oba pojęcia, bo nie są one tożsame. Kapitał ludzki to nasze umiejętności, to co umiemy, to co wynieśliśmy ze szkół, z domu, nasze wykształcenie, kompetencje, kwalifikacje. Natomiast kapitał społeczny to jest to co dzieje się między ludźmi. Rozróżnienie tych dwóch pojęć jest ważne, bo możemy być bardzo dobrze wykształceni, wykwalifikowani – czyli mieć wysoki kapitał ludzki, a jednocześnie mizerny wskaźnik kapitału społecznego. Czyli nie umieć rozmawiać, nie umieć współpracować z innymi, nie darzyć innych zaufaniem. Nasze społeczeństwo, niestety charakteryzuje niski wskaźnik kapitału społecznego i jest to sytuacja groźna dla rozwoju kraju. Jesteśmy coraz lepiej wykształceni, coraz więcej osób kończy uniwersytety, natomiast jest coraz gorzej z tymi relacjami międzyludzkimi. Jeżeli sobie nie ufamy, to prowadzenie biznesu wiąże się z wysokimi kosztami transakcyjnymi. Relacje biznesowe, umowy i porozumienia wymagają pieczątek, podpisów, konsultacji prawnych itd. To zajmuje czas, generuje koszty i podnosi ryzyko. Żaden przedsiębiorca w takim środowisku dobrze się nie czuje. Pojawia się niepokój przed inwestowaniem, prowadzeniem interesów z innymi.
-Z punktu widzenia firmy, organizacji – który kapitał jest ważniejszy. Kapitał ludzki czy społeczny?
-Oba są bardzo ważne. Natomiast jestem w stanie wyobrazić sobie sytuację, w której firma, organizacja z trochę gorszym kapitałem ludzkim i trochę gorszymi twardymi umiejętnościami i kwalifikacjami pracowników świetnie sobie radzi nawet na rynku globalnym dlatego, że zespół tej organizacji znakomicie ze sobą współpracuje. Pracownicy dzielą się wiedzą, potrafią czerpać wiedzę ze źródeł zewnętrznych, potrafią współpracować z kooperantami, handlowcami, z innymi firmami przy tworzeniu np. nowych produktów. I takich przykładów mamy na świecie bardzo wiele i na szczęście coraz więcej także w Polsce.
-Pracodawcy coraz częściej narzekają na te twarde kwalifikacje pracowników twierdząc, że poziom edukacji, mimo rosnącej liczby absolwentów wyższych uczelni, obniża się.
-Można rzeczywiście utyskiwać na poziom edukacji, ale w ogólnej skali kwalifikacje i poziom wiedzy pracowników rośnie. Przedsiębiorcy poszukują pracowników z wąskimi specjalnościami, których nie ma za wielu. W związku z tym pracodawcy zwracają coraz większą uwagę na te umiejętności miękkie. A więc lojalność, pracowitość, punktualność, zaangażowanie, umiejętność ponoszenia porażki i racjonalnego ryzyka. A więc na te cechy, które składają się na kapitał społeczny. Firma to społeczność. Związek firm jest społecznością jeszcze większą, która wymaga naprawdę dobrze wypracowanych kompetencji społecznych, aby duży organizm gospodarczy mógł właściwie funkcjonować.
-Od kilku lat sporo pieniędzy jest kierowane na współpracę pomiędzy firmami. Niestety klastry nie działają u nas tak, jak podobne organizacje w innych krajach. Czy to dlatego, że mamy właśnie niski poziom kapitału społecznego?
-Można powiedzieć, że klastry są najlepszym przykładem ilustrującym problem. Klastry to idea, która sprawdza się w niektórych miejscach na świecie. Została ona bezkrytycznie przeniesiona do Polski, a przecież my się jednak różnimy od Niemców, Brytyjczyków czy Amerykanów. Polacy, a wśród nich przedsiębiorcy, którzy są przecież częścią społeczeństwa, strasznie bronią się przed współpracą. Boimy się jej, bo ona wymaga otwarcia, pokazania co potrafię, ujawnienia pomysłów, zaufaniu kooperantom, podzielaniu się wiedzą, dzieleniu się zasobami itp. Na tym m.in. polega idea klastrów, a wszystko po to, aby uzyskać biznesowy efekt synergii. Jeżeli nie ma zaufania, wkrada się strach podczas wspólnych działań, to klastrów u nas będzie.
-Podobnie jest z innowacyjnością, która w dzisiejszych czasach opiera się na zintegrowanych działaniach. Na innowacyjność w ostatnich latach wydaliśmy dużo pieniędzy, a w statystykach zajmujemy odległe miejsce wśród krajów Unii Europejskiej…
-Nie chciałbym, aby powstało wrażenie, że wszystko w gospodarce zależy od kapitału społecznego, ale rzeczywiście tak jest, że dzisiaj postęp zależy w dużej mierze od wysokiego poziomu kapitału społecznego. W dzisiejszym świecie innowacyjność polega na łączeniu zasobów. Żeby powstał nowy telefon, lodówka, książka, – cokolwiek – muszą ze sobą współpracować specjaliści z coraz większej liczby branż.
-Tak jest chyba z telefonem iPhone, który wykorzystuje wcale nie najnowsze technologie, a jednak każdy chce go mieć.
-To jest świetny przykładny. Rzeczywiście ten telefon wcale nie wykorzystuje najnowszych technologii, ale widać w nim perfekcyjną zdolność do współpracy ludzi zajmujących się plastyką, ergonomią, materiałami, designem. Właśnie takie sprytne łączenie – a Polacy ten spryt mają – jest takie ważne w biznesie. To jest dzisiaj ważna umiejętność, aby wykorzystywać już istniejące technologie i wynalazki i łączenie ich w taki sposób, aby powstawały nowe produkty znajdujące uznanie klientów. Jeżeli będziemy potrafili rozmawiać, współpracować, będą w Polsce pojawiały się innowacje, a innowacje to jest wejście na globalne rynki.
-Polskie firmy, w ocenie zagranicznych kontrahentów, są świetnymi kooperantami, dostawcami półproduktów, podwykonawcami…
-Zgoda, ale nad nami jest swoisty szklany sufit, którego nie potrafimy przebić i z podwykonawców stać się autonomicznymi graczami. A tylko autonomiczny gracz będzie w stanie na rynku globalnym uzyskiwać taką rentę biznesową, aby móc płacić swoim pracownikom tyle co np. Niemcy. Wracając do kapitału społecznego. Problem polega na tym, aby zrozumieć, że ten pańszczyźniany kod kulturowy i ten nadmierny, patologiczny już w tej chwili, indywidualizm musimy w sobie pokonać. Musimy spojrzeć w lustro zastanowić się skąd u nas tyle braku zaufania i jak to zmienić. Dużą rolę do odegrania mają politycy, którzy nie sprzyjają integracji społecznej. A musimy przejść na wyższą formę rozwoju i od modelu pańszczyźnianego przejść do modelu partnerskiej współpracy. Chodzi o to żeby traktować się podmiotowo, szanować się nawzajem, ufać sobie wzajemnie, bo w takim społeczeństwie po prostu lepiej się żyje. W społeczeństwie, w którym ludzie się nienawidzą, krytykują, kontrolują, stawiają sobie zarzuty, żyje się nieznośnie. Jeżeli chcemy ten szklany sufit przebić musimy być kreatywni i innowacyjni, musimy po prostu wzmocnić kapitał społeczny, nauczyć się ze sobą rozmawiać, słuchać nawzajem i współpracować.
Rozmawiał: Sławomir Ostrowski