Maciej Gajęcki: – Podpisanie umowy CETA nie musi być dla nas złe
Umowa o wolnym handlu między UE a Kanadą (CETA) budzi wiele obaw także w Polsce. Protestują rolnicy. Państwa Unii Europejskiej nie porozumiały się we wtorek w sprawie zgody na podpisanie umowy, która proponuje zniesienie niemal wszystkich ceł i barier pozataryfowych oraz liberalizację handlu usługami między Unią Europejską a Kanadą. Negocjacje ws. umowy trwały pięć lat i zakończyły się we wrześniu 2014 roku. Porozumienie ma być zawarte 27 października podczas szczytu UE-Kanada.
Wszyscy boimy się zmian, ich wprowadzenie nie zawsze oznacza coś złego – tak skomentował te obawy gość Porannych Pytań Polskiego Radia Olsztyn, profesor Maciej Gajęcki z Wydziału Medycyny Weterynaryjnej UWM, przez 24 lata przewodniczący Rady Sanitarno-Epizootycznej przy Głównym Lekarzu Weterynarii.
– Ludzie się boją, że będziemy jedli niebezpieczną żywność, zmodyfikowaną, tym bardziej, że jesteśmy producentem dobrej, zdrowej żywności.
Maciej Gajęcki: Ale mamy też nadprodukcję żywności. Dla nas takie rynki to jest wentyl bezpieczeństwa. Wystarczyło zamknięcie przez Rosję granicy dla polskich jabłek i polskiego mięsa i od razu powstał problem nadmiaru produktów. Wszyscy boimy się zmian. Przeciwnicy wejścia Polski do UE straszyli, że po wejściu do UE zostaniemy zalani żywnością europejską. Nie zostaliśmy i jeszcze sprzedajemy nadwyżki. Nie umiem odpowiedzieć na pytanie, co się stanie po podpisaniu umowy, ale może być też tak, że to Amerykanie i Kanadyjczycy zaczną się bać naszej żywności.
– Przy produkcji żywności w UE zakazanych jest ok. 100 substancji, w USA – tylko 5.
Maciej Gajęcki: Więcej niż 5, ale tam jest dużo ostrzejszy nadzór nad produkcją żywności. Jednak na opakowaniu nie podaje się informacji o tych substancjach, nie ma takiego wymogu. U nas produkty GMO muszą być oznaczone, inna sprawa, że głównie są to pasze dla zwierząt.
– W Polsce istnieje rozproszony model nadzoru nad bezpieczeństwem żywności. Ma powstać jedna instytucja, Państwowa Inspekcja Bezpieczeństwa Żywności i Weterynarii
Maciej Gajęcki: Ten pomysł ma 11 lat. Ma nastąpić złączenie trzech instytucji. Chodzi o kontrolę żywności w obrocie i handlu. To dobry krok, to powinno być skonsolidowane, tym bardziej, że mamy super laboratorium w Puławach, na miarę światową.
– Dlaczego to trwa 11 lat?
Maciej Gajęcki: Chodzi o stanowiska. Pchają się ludzie merytorycznie nie przygotowani. Tam powinni być ludzie o wykształceniu medycznym, a w projekcie ustawy jest tylko wymóg wyższego wykształcenia i 3-letniej praktyki kierowniczej. Jest obawa, że zostanie nie medyk, to będzie musiał mieć pluton fachowców, a tu trzeba podejmować decyzje natychmiast.
– Te dziki, który przyniosły do nas Afrykański Pomór Świń, przeszły przez dziurę w płocie?
Maciej Gajęcki: Dokładnie tak. Białorusini, chcąc pozbyć się problemu dokonywali masakry dzików i dziki zaczęły uciekały przez dziury w płocie na nasza stronę. Inspekcja weterynaryjna mogła sobie z tym poradzić, jednak pewne ruchy administracyjne wobec inspekcji nie pozwoliły na spełnienie podstawowych zasad zwalczania. Teraz problem się rozlał, mam nadzieję, że moi koledzy zrobią co trzeba i zatrzymają pomór.
Z Maciejem Gajęckim rozmawia Leszek Cimoch.
(as)