Wielka Wojna
W tym roku hucznie, niemal z hukiem armat, obchodzimy stulecie wybuchu Wielkiej Wojny, obecnie nazywanej I Wojną Światową, to takie porządkowanie historii. A wszystko zaczęło się od zamachu a Sarajewie 28 czerwca 1914 roku, Gavrilo Princip, serbski nacjonalista z Bośni zastrzelił austriackiego arcyksięcia Franciszka Ferdynanda, no i stało się Austria wypowiedziała wojnę Serbii i tak zaczęła się światowa jatka, jatka jakiej jeszcze świat nie widział. W imię, doprawdy nie wiem czego, Europa postanowiła popełnić samobójstwo, następnie do europejczyków dołączyła reszta świata. Bilans wojny jest niezwykle krwawy, chociaż zawsze pamiętamy, że to właśnie wtedy Polska odzyskała niepodległość po latach zaborów, ale cena była wyjątkowo dotkliwa.
W tym miejscu pisze się o filmach, czasem o literaturze i o muzyce, chwilami o kotach, więc oczywiście wspólnie przypomnimy sobie parę filmowych i literackich tytułów, związanych z I Wojną Światową. Zacznę od ulubionych, a moim faworytem jest film Janusza Majewskiego „CK Dezerterzy” z Markiem Kondratem i plejadą polskich aktorów, film ciągle mnie bawi i często do niego wracam, starsi widzowie i czytelnicy pamiętają „Dobrego wojaka Szwejka” z Rudolfem Hrusinskim w roli głównej. Niezapomniana powieść Haska, przeniesiona na duży ekran ciągle jest aktualna, bo mówi o okrucieństwie i głupocie wojny. Film powstał w 1957 roku i zapewniam Państwa, że ciągle jest do oglądania, mimo tego, że jest to leciwe kino.
Bardzo ciekawe rozwiązania i wątki fabularne związane z I Wojną Światową pojawiły się w gangsterskim serialu „Zakazane Imperium”, będąc przy serialach dwa lata temu w telewizji pojawił się miniserial „Koniec defilady” z Benedictem Cumberbatchem, jest to adaptacja powieści Forda Madoxa Forda, to znakomity obraz pokazujący bezsens wojny i głęboki sens miłości. Skoro mowa o powieściach, ostatnio ukazała się przejmująca epicka francuska powieść o I WŚ i straconym pokoleniu kombatantów, to książka Pierre’a Lemaitre’a, przeczytałem ją jednym tchem i jak dowiedziałem się już trwają przygotowania do ekranizacji. Czekam na film. Z filmów o I wojnie warto przypomnieć „Gallipoli” z Melem Gibsonem – przejmujący, pewnie widzieliście Państwo „Czerwonego Barona ” o niemieckich lotnikach tamtej wojny. Ostatnio pojawiły się dwa dobre filmy opowiadające historię I wojny to francuskie „Bardzo długie zaręczyny” i amerykański „Czas wojny”, znany też jak „War horse”.
Gdybyśmy jednak odczuwali niedosyt, zawsze możemy sięgnąć do filmowej klasyki, po : „Towarzyszy broni”, po „Na zachodzie bez zmian”, czy po „Pożegnanie z bronią”. To są dobre filmy ale jednak dotknął je upływ czasu, więc pewnie młodzi widzowie mogą mieć pewne opory przed spotkanie z filmami mającymi po 50 lat, ale daję słowo z biegiem lat, z biegiem dni niektóre filmy nabierają mocy jak dobre wino.
Aktualnie od czasu do czasu pojawiają się filmy o Wielkiej Wojnie, jednak są one trudne i kosztowne w realizacji, więc pewnie łatwiej i taniej jest wyprodukować serial telewizyjny niż film kinowy, ale jak wiemy pisarze i filmowcy starają się. A gdy zabraknie nowości, zawsze możemy sięgnąć po „Dodka na froncie”.
Kinoman