Po co czytamy kryminały? – „Powróz” Tomasza Białkowskiego
Po co czytamy kryminały i jak je czytamy? Odpowiedź jest banalna – czytamy dla rozrywki, szybko, pobieżnie, najczęściej aby zabić czas np. w podróży, przy następnej okazji kupić nowy albo ściągnąć kolejnego e-booka.
Kryminał musi być prostolinijny, lekkostrawny, wciągający i absorbujący uwagę – ale tylko na chwilę. To nieprzypadkowe, że np. we Francji jedną z najważniejszych nagród w obszarze literatury popularnej jest nagroda przyznawana przez… francuskie linie kolejowe. Raczej niewiele się zastanawiamy nad perypetiami bohaterów, rzadko odnosimy do siebie lub uczymy się od nich życia. Wręcz przeciwnie, z góry wiemy, że nie należy traktować ich poważnie, a dotyczy to również najbardziej znanych kreacji jak Sherlock Holmes, Hercules Poirot czy Philip Marlowe. Zresztą, nigdy nie podziwiamy w nich prawdziwych ludzi, ale tak naprawdę – maestrię i wyobraźnię autora.
Tomasz Białkowski, olsztyński pisarz, podąża w innym kierunku. Poza naturalnymi walorami kryminału interesuje go przesłanie, ładunek moralny osadzony w akcji i zagadce morderstwa. Na pierwszym planie eksponuje kontekst zbrodni, jej źródło, wpływ na człowieka. Dowodzi tego jego trylogia „Drzewo morwowe”, „Kłamca”, „Król Tyru”, a jeszcze bardziej ostatnia powieść pt. „Powróz”, wydana przez gdańską „Oficynkę”.
„Powróz” nie jest powieścią detektywistyczną. Główna bohaterka, o dość szczególnym imieniu i nazwisku Iga Spica, bez własnej woli zostaje wciągnięta w wir tajemniczych i przerażających zdarzeń. Zanim jednak rozpocznie się wątek rozwikłania zagadki zbrodni, czytelnik zadaje sobie pytanie, co łączy publiczną egzekucję oprawców ze Stutthoffu z lipca 1946 roku, kielecki pogrom Żydów, mający miejsce w tym samym czasie, i morderstwo dokonane ponad pół wieku później w mazurskim miasteczku, dokąd Iga Spica ucieka od własnego, skomplikowanego losu.
Białkowski jest mistrzem konstruowania akcji i suspensu, zaspokajającym apetyt najbardziej wyrafinowanego smakosza gatunku. Ale w „Powrozie” nie ma klasycznego śledztwa, tego całego analizowania dowodów, popisów zdolności dedukcyjnych, ględzenia prokuratorów i śledczych. Wydarzenia napędzają się same, zataczają coraz szersze kręgi, Iga Spica musi szukać ich wyjaśnienia nie dlatego, że dostaje za to pensję, ale z przyzwoitości, uczciwości i naturalnej skłonności człowieka ku dobru. Autorowi wyraźnie zależy, aby pokazać, że pisanie o życiu nie polega na wymyślaniu stereotypowych historyjek kryminalnych. W „Powrozie” pojawia się policjant, który powinien tropić mordercę, lecz okazuje się fajtłapą, krętaczem i osobnikiem uwikłanym w mętne interesy. Pojawia się też Paweł Werens, dziennikarz śledczy z poprzednich książek, który dawno stracił cechy macho i króla życia, a teraz wegetuje jako rozbity, stłamszony, do niczego niezdolny outsider.
Gdańska egzekucja jedenaściorga zbrodniarzy z obozu koncentracyjnego zostaje przedstawiona w sposób drastyczny, stając się jednocześnie wielką metaforą. Pragnienie społecznej sprawiedliwości zbiega się w niej z tak samo przecież społeczną żądzą odwetu i krwi. Z kolei kielecki pogrom Żydów uświadamia, do jakiego stopnia można ludźmi manipulować za pomocą prostych odczuć „naszości” i „obcości”, „krzywdy” i „zemsty”. Obydwu ponurym wydarzeniom przyglądają się dzieci, uważnie, często z pełnym podniecenia zachwytem. Przedstawione fakty nie przejdą zatem tylko do historii, jak wiele innych, nie zbutwieją z marnym papierem ówczesnych gazet – zostaną na trwałe zapisane w niedobrych genach przyszłych pokoleń.
Dlatego „Powróz” Tomasza Białkowskiego można czytać także jako przypowieść o roli zła w życiu zbiorowości i narodu, o transmisji zła w czasie, o konsekwencjach tego dla psychiki i instynktów poszczególnych ludzi. Ale mimo tak ważnych i głębokich przesłań nie ma w tej książce rozwlekłych tyrad, zawiłych monologów wewnętrznych, napuszonych odniesień do dorobku myślicieli. Białkowski to behawiorysta. Potrafi – w przeciwieństwie do większości polskich pisarzy współczesnych – przekazać tak istotne treści poprzez opisy epizodów i zachowań bohaterów.
Jeszcze raz polecam Państwu „Powróz” Tomasza Białkowskiego. Thriller, ale także coś o wiele więcej. Książkę nie tylko dla wielbicieli gatunku.
Włodzimierz Kowalewski