Rosja na ekranie
Ostatnio Rosja nie ma dobrej prasy, oczywiście poza Rosją, i nic w tym dziwnego, po tym wszystkim, co się wydarzyło i aktualnie dzieje na Ukrainie, co stało się z Krymem, Rosja bezceremonialnie, jak zwykle zresztą, zajmuje tereny, jakie chce i gdzie chce. Trochę znam Rosjan, mam znajomych w Kaliningradzie i sądzę, że takie postępowanie władzy – szeroko rozumianej – zdecydowanie przypada im do gustu, po prostu podoba im się. Nie jestem na szczęście politykiem, politologiem, strategiem ani komentatorem politycznym, tylko skromnym Kinomanem, który powinien wypowiadać się o filmach i będzie się wypowiadał, ale o tym za moment. Jeszcze jedna osobista uwaga. Nigdy nie byłem wielkim fanem rosyjskiego stylu życia, stylu konsumpcji, traktowania zwierząt, stylu jazdy samochodem i podbijania małych i słabych państw. Natomiast literatury rosyjskiej sporo przeczytałem, filmów naoglądałem się, muzyki nasłuchałem, od rosyjskich romansów po nowoczesny rock, który w wykonaniu grupy Leningrad jest doprawdy interesujący. Literatura, to wiemy, Rosjanie pisać potrafią.
Największe dzieła światowej literatury powstały w Rosji: od Tołstoja po Dostojewskiego, zaś z nowej rosyjskiej literatury polecam Państwu Wiktora Jerofiejewa i jego autobiograficzną powieść „Dobry Stalin”. Powinno paść pytanie a co tam słychać u naszych Braci Moskali w kwestii ruchomych obrazków? Rewolucjoniści, potem Bolszewicy natychmiast zorientowali się w magii kina, w sile przekazu filmu i postawili na film, rozwój kina, na propagandę, ale i na sztukę. Wszak „Pancernik Potiomkin” to dzieło Sergieja Eisensteina z 1925 roku, raczej były to trudne i okrutne czasy. Byłbym zapomniał, od pewnego czasu „Pancernik” jest do oglądania w nowej odrestaurowanej wersji, cyfrowo oczyszczonej. Radzieckie kino to trochę pokrętna droga, ale z jasnymi plamami. Przypomnijmy sobie „Świat się śmieje” z zalotnie uśmiechającą się Lubow Orłową, przepiękną muzyką Izaaka Dunajewskiego, „Serce” to właśnie jego dzieło, a sam film jest ciągle zabawny. Radzieckie kino, to kilka niezwykłych filmów o II wojnie światowej: „Idź i patrz”, „Lecą żurawie” czy „Moskwa nie wierzy łzom”.
Rosja zaproponowała „Spalonych słońcem”, całą serię dosyć dowcipnych i sprawnie zrealizowanych filmów obyczajowych i sensacyjnych w stylu naszych Kilerów, Psów czy Testosteronów, a mam na myśli filmy: „Brat” i „Brat II”, „Córki mafii”, „Cechy charakterystyczne rosyjskiego wędkowania”, „Kierowcę dla Wiery”.
Dzisiejsza filmowa Rosja to też kilka znakomitych filmów historycznych: „Admirał”, „Cyrulik syberyjski” czy „Rosyjska arka”.. Nie możemy zapomnieć o znakomitej „9 kompanii”. Jest więc co oglądać, a jeśli ma się dostęp do rosyjskich kanałów telewizyjnych, to widać, że telewizyjny rynek filmowy jest u nich bardzo duży, sporo się kręci seriali telewizyjnych, zarówno obyczajowych, komediowych, sensacyjnych, jak i historycznych. Zazwyczaj są to typowe produkcje telewizyjne ze wszystkimi słabościami tego typu dzieł. Pewnie pamiętacie Państwo rosyjski serial o Annie German. Historia interesująca, ale wyjątkowo koślawo zrealizowana, można było zdecydowanie lepiej opowiedzieć i zdecydowanie lepiej zagrać. Tak więc bez względu na to, jak patrzymy na Rosję i co sądzimy o jej politycznych planach, to możemy od czasu do czasu poświęcić chwilę lub dwie na rosyjskie produkcje filmowe.
Wasz Kinoman