Po włosku
Zacznę od tego, że kocham Włochy, włoski styl życia, włoską kuchnię, urodę Włoszek. Bardzo lubię włoskie kino, ostatnio polubiłem włoskie seriale. Czasem lubię ich piosenki – ale muszę być w odpowiednim nastroju – zdecydowanie wakacyjnym.
Niewiele wiem o życiu we Włoszech, ale znam parę osób z Rzymu i Neapolu, które są absolutnie zachwycone swoim krajem, dziedzictwem i pogodą. Owi Włosi – to znajomi mieszkający w Polsce, nawet w Olsztynie i zdecydowanie nie są zadowoleni z naszej aury – zwyczajnie jest im za zimno. Wspomniałem, że niewiele wiem o życiu we Włoszech, ale od czego są seriale? Ostatnio u globalnych filmowych dystrybutorów pojawiły się dwie istotne włoskie produkcje: „Zakłamane życie dorosłych” i „Genialna przyjaciółka”. Oba filmy powstały według powieści niezwykle popularnej, włoskiej pisarki Eleny Ferrante.
Kim jest Elena Ferrante? Czy Ferrante faktycznie istnieje, czy też jest stworzoną przez wydawców fikcyjną pisarką? Dlaczego zadaję takie pytania? Otóż nikt nigdy nie spotkał pani Ferrante, nigdy nie udzieliła wywiadu, z wydawnictwem kontaktuje się wyłącznie mailowo. Nie pokazuje się publicznie, nie uczestniczy w promocjach kolejnych powieści, nie zbiera głosu w telewizyjnych dyskusjach o wszystkim – Włosi uwielbiają telewizyjne debaty.
Podobno styl jej powieści i język przypominają styl innego pisarza, specjalizującego się w innej literaturze. A może to wszystko to jest po prostu sprytnym zabiegiem marketingowym, mającym zaintrygować czytelników? Tyle o Ferrante.
Seriale powstałe według jej powieści, rozgrywają się w Neapolu. Dotyczą współczesnych problemów Włoch, głównie mieszkańców Neapolu, dojrzewania, istoty feminizmu – kobiecości i polityki. Włosi są rozpolitykowani i pewnie obok gotowania jest to najważniejszy temat ich rozmów.
Obydwa seriale są po prostu interesujące, profesjonalnie zrealizowane. Atrakcyjnie pokazany Neapol – ten piękny i ten zdecydowanie ubogi i zniszczony – proletariacki. Świetne aktorstwo. Znakomite aktorki, w tym przypomniana, kiedyś bardzo popularna Valeria Golino – pochodząca z Neapolu. To ważne, bowiem w obydwu serialach często mówi się w dialekcie neapolitańskim, którego nie rozumieją na przykład Włosi z Rzymu.
Oczywiście we włoskich serialach musi pojawić się przestępczość zorganizowana. W przypadku Neapolu chodzi o Camorrę, wyjątkowo groźną organizację przestępczą. Włochy od niepamiętnych czasów borykają się z przestępczością, która przenika do struktur państwa, nie tylko gospodarczych, ale też społecznych.
Ale Włochy po pierwsze są piękne. Do tego historia, która towarzyszy im na co dzień. Wystarczy się rozejrzeć i już jesteśmy w czasach Cezara, Marka Antoniusza czy już w zupełnie innej epoce – na przykład w epoce Garibaldiego. I tak można bez końca, bo przecież to są Włochy ze swoją architekturą i odbiegającym stylem życia od reszty Europy.
Warto poświęcić chwilę nowym telewizyjnym włoskim produkcjom, a potem zobaczyć Neapol i… żyć dalej. Tak, oczywiście mam za sobą drugi epizod „The Last of Us”, nadal jest świetnie. Zobaczymy, co będzie dalej.
Kinoman