Kłusownicy i kormorany największymi problemami, z jakimi borykają się gospodarstwa rybackie
Olsztyński Instytut Rybactwa Śródlądowego podsumował rok 2017 w gospodarce rybackiej. Według naukowców, podstawowym problemem jest obserwowany od dłuższego czasu wzrost liczebności kormoranów.
Powodują one straty zarówno w gospodarstwach rybackich łowiących w jeziorach, jak i w firmach pozyskujących ryby ze stawów hodowlanych.
Z naszych wyliczeń wynika, że w całej Polsce gospodarstwa rybackie pozyskują rocznie około 2 tysięcy ton ryb. Wędkarze wyławiają około 5 tysięcy ton. Natomiast konsumpcja kormorana to 10 tysięcy ton rocznie – a więc więcej, niż wędkarze i rybacy razem wzięci
– mówi prof. Arkadiusz Wołos, dyrektor Instytutu Rybactwa Śródlądowego.
Problemem jest też kłusownictwo.
Zmienił się jego charakter – to już nie są gangi kłusownicze, tylko wędkarze, którzy nie przestrzegają okresów ochronnych czy wymiarów ochronnych ryb
– mówi dr Maciej Mickiewicz z Instytutu.
Te dwa czynniki powodują, że nawet rosnące zarybienia nie poprawiają sytuacji gospodarstw rybackich. Dlatego te coraz częściej muszą posiłkować się dodatkową działalnością. -To są smażalnie, wynajem jachtów, czy inna działalność typowo turystyczna – informuje dr Hanna Draszkiewicz-Mioduszewska.
Z raportu Instytutu wynika, że rentowność śródlądowego rybactwa maleje. Więcej badanych gospodarstw rybackich w ubiegłym roku zanotowało też straty finansowe. Rok 2017 na minusie skończyła prawie jedna piąta badanych firm.
Posłuchaj relacji Andrzeja Piedziewicza
Autor: A. Piedziewicz
Redakcja: A. Dybcio