Każdego dnia numer 112 wybierany jest kilka tysięcy razy. Większość zgłoszeń jest niezasadnych
112 to numer alarmowy, pod który można dzwonić tylko w sytuacjach zagrażających zdrowiu lub życiu. Tymczasem w zdecydowanej większości przypadków są to telefony nieuzasadnione. Czasami nawet ludzie dzwonią dla żartów, blokując w ten sposób linię alarmową.
Gośćmi Izabeli Malewskiej w Bliższych Spotkaniach byli Krzysztof Kuriata – dyrektor wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego w Urzędzie Wojewódzkim w Olsztynie oraz Andrzej Poterała – operator z Centrum Powiadamiania Ratunkowego.
I. Malewska: Dziś czas na połączenia alarmowe jest bardzo krótki?
K. Kuriata: Tak, to jest 10 sekund. Prowadzimy takie statystyki. Operatorów na zmianie jest wystarczająca ilość.
I. Malewska: Osoby niedosłyszące także mogą korzystać z numerów alarmowych. Jesteśmy jedynym województwem, w którym działa specjalna aplikacja umożliwiająca taką reakcję.
K. Kuriata: Jesteśmy bardzo dumni z tego, że działa u nas. Sami ją wymyśliliśmy, jest to nasz produkt., który dodatkowo został dostrzeżony przez Europejski Instytut Administracji Publicznej. W grudniu ubiegłego roku otrzymaliśmy nagrodę.
I. Malewska: Jak ten system działa?
K. Kuriata: Jest to aplikacja na smartfona, w której jest zadeklarowanych 16 obrazkowych kategorii. Pomagają one osobom głuchym w stresie wybrać konkretną kategorię: na przykład ból, pożar, wypadek. Tak zakodowana informacja wraz z adresem miejsca zdarzenia trafia sms-em do Centrum Powiadamiania Ratunkowego.
I. Malewska: Czy ta aplikacja wymaga wcześniejszej rejestracji osób głuchych?
K. Kuriata: Tak, takie rozwiązanie przyjęliśmy ze stowarzyszeniami osób głuchych. Musimy mieć jak najwięcej informacji na temat danej osoby. Osoby głuche doskonale zdają sobie sprawę, że ten numer który ma być wykorzystywany tylko w sytuacji zagrożenia życia i zdrowia.
I. Malewska: Panie Andrzeju, zdarzają się także telefony?
A. Poterała: Tak. Jeżeli jest to sms, to wiemy, gdzie dana osoba się znajduje. Zdarza się, że te osoby dodatkowo do nas dzwonią. Myślę, że gdyby taka sytuacja miała miejsce w innym województwie, trudniej byłoby ustalić tożsamość zgłaszającego. Dzięki temu, że mamy ten program, udało nam się uratować kilka osób – nie wysłały one sms-a, ale zadzwoniły do nas. To umożliwiło wysłanie pomocy, bo były zarejestrowane w systemie.
Posłuchaj całej rozmowy Izabeli Malewskiej z Krzysztofem Kuriatą i Andrzejem Poterałą.
Kolejnym gościem w Bliższych Spotkaniach był kapitan Rafał Melnyk z Warmińsko-Mazurskiej Państwowej Straży Pożarnej.
I. Malewska: Straż pożarna jest jedną ze służb, która działa w ramach systemu ratowniczego. Dzwoniąc na numer 112, operator przyjmuje od nas zgłoszenie i decyduje, jakie służby wysłać. Czy to znaczy, że numery 998 i 997 przestały działać?
R. Melnyk: Nie, te numery wciąż działają. Ludzie bardzo często potrzebując straży pożarnej dzwonią do nas bezpośrednio – omijają wtedy centrum powiadamiania ratunkowego. W momencie, gdy są potrzebne siły dodatkowe, na przykład policja lub pogotowie, wtedy nasz dyspozytor również ich poinformuje. Zdarzają się jednak telefony, które nie powinny w ogóle mieć miejsca.
I. Malewska: Powiedzmy o tym, bo za takie niezasadne telefony grozi kara.
R. Melnyk: W momencie, gdy zostaniemy wprowadzeni w błąd a okaże się, że był to na przykład głupi żart- straż pożarna kieruje sprawę na policję. Wszczynają oni postępowanie i zazwyczaj taki delikwent jest odnajdywany i ponosi odpowiedzialność.
I. Malewska: Jesteście wzywani nie tylko do pożarów, ale także do wielu innych, bardzo ciężkich zdarzeń, przykładowo do wypadków drogowych.
R. Melnyk: Tak. Nazwa Państwowa Straż Pożarna powoli zmienia znaczenie. Większość naszych działań to jednak miejscowe zagrożenia. Są to głównie wypadki drogowe, pompowania wody, połamane drzewa. Zdarzają się także przysłowiowe koty na drzewie.
Posłuchaj całej rozmowy Izabeli Malewskiej z Rafałem Melnykiem.
Redakcja: D. Kucharzewska/A.Dybcio