Dzienniki gwiazdowe – recenzja Magdaleny Śleszyńskiej
Dzieła Stanisława Lema nie miały jakoś szczęścia do adaptacji filmowych. Bez względu na to w jakich latach, w jakim kraju, z jaką obsadą i za jakie pieniądze, powstawały filmy w najlepszym wypadku takie sobie.
Dlaczego? Któż to wie. Najprościej byłoby powiedzieć, że Lem, tak celnie opisujący ludzkość i tak wspaniale pobudzający wyobraźnię, jest trudno przekładalny na język filmu. I kto wie, może jest w tym ziarno prawdy?
Ale skoro tak, to w teatrze powinno być jeszcze trudniej. Powinno być tak trudno, że nie sposób sobie wyobrazić, żeby ktoś porwał się na ten pomysł.
A jednak porwał się. I wyszło rewelacyjnie.
Dzienniki Gwiazdowe wg opowiadań Stanisława Lema, wystawione na deskach olsztyńskiego teatru lalek, to mocny akcent na rozpoczęcie sezonu teatralnego w Olsztynie. To opowieść o Ijonie Tichym, podróżniku i odkrywcy, kapitanie dalekiej żeglugi galaktycznej, odkrywcy osiemdziesięciu tysięcy trzech globów, członku Towarzystwa Opieki nad Małymi Planetami. To opowieść o nas, Ziemianach.
Stanisław Lem w każdym swoim dziele zastanawiał się nad kondycją człowieka. Jacy jesteśmy, co potrafimy, w jaki sposób wykorzystujemy swoje zdolności. Co moglibyśmy osiągnąć i co osiągnęliśmy – a to zawsze gorzka pigułka do łyknięcia. Opisując inne światy, przez które wędrujemy z Ijonem Tichym, opisuje nasz. Wnikliwie, ironicznie, nadzwyczaj celnie. Sens części wniosków dociera do nas dopiero dzisiaj, część rozumiemy inaczej niż odczytalibyśmy je jeszcze dziesięć, dwadzieścia lat temu.
Andrzej Bartnikowski, reżyser i autor adaptacji, znowu udowodnił, że pracując z aktorami doskonale wie, co chce osiągnąć i wie też, jak to zrobić. Nie ma w tym przedstawieniu ani jednej zbędnej sceny, ani jednego nieczystego dźwięku. Doskonale udało się zachować równowagę między śmiechem i powagą. Rozbawić, pobudzić do myślenia. Wielkie brawa należą się za idealnie wyważone proporcje między planem żywym i lalkowym, za świetne ogranie umowności, jaką daje teatr lalek. Co tu dużo mówić – to trzeba zobaczyć.
Świetny jest Adam Hajduczenia jako główny bohater – Ijon Tichy. Dotrzymują mu kroku, od czasu do czasu może nawet trochę go wyprzedzając Tomasz Czaplarski, Agnieszka Harasimowicz i Jarek Cupriak; zresztą każda postać pojawiająca się na scenie ma swoje pięć minut; przemyślane przez reżysera w każdym drobiazgu, zabawne i pozornie luźno powiązane scenki pięknie łączą się w całość, by wybrzmieć subtelnie podanym w ostatnich scenach morałem.
Scenografię, kostiumy i animacje stworzył Paweł Walicki, muzycznie i dźwiękowo oprawił Marcin Rumiński. Wyszło dzieło kompletne i warte obejrzenia.
Dzienniki Gwiazdowe to propozycja dla starszych widzów, od 9 do 99 lat. A może i więcej.
Warto też dodać, że o tej premierze głośno było już wcześniej, za sprawą konkursu na plakat. Konkurs wygrał Sebastian Bauman, w pełni zasłużenie, bo jego praca jest taka właśnie jak i sam spektakl – po prostu bardzo dobra.
Stanisław Lem – Dzienniki Gwiazdowe
adaptacja i reżyseria: Andrzej Bartnikowski
Obsada:
Hanna Banasiak
Jarek Cupriak
Tomasz Czaplarski
Elżbieta Grad-Cupriak
Monika Gryc
Adam Hajduczenia
Agnieszka Harasimowicz
Mateusz Mikosza
(mslesz/bsc)