Strona główna Radio Olsztyn
Posłuchaj
Pogoda
Olsztyn
DZIŚ: 8 °C pogoda dziś
JUTRO: 6 °C pogoda jutro
Logowanie
 

Dlaczego Giżycko to nie Łuczany…

Giżycko, fot. Sławomir Ostrowski

Giżycko, fot. Sławomir Ostrowski

Rządowym zarządzeniem ministrów: Administracji Publicznej i Ziem Odzyskanych 7 maja 1946 roku niemieckie nazwy miast na Warmii i Mazurach zastąpiono nowymi, polskimi, np. Allenstein stał się Olsztynem. Wprowadzanie nowych nazw nie obyło się bez protestów.

Zarządzeniem ministrów: Administracji Publicznej i Ziem Odzyskanych z dnia 7 maja 1946 r. „o przywróceniu i ustaleniu urzędowych nazw miejscowości” 7 maja 1946 roku na mapie Warmii i Mazur pojawiły się nazwy miast: Olsztyn zamiast Allenstein, wschodniopruski Elbling został Elblągiem, a Lyck – Ełkiem.

To samo zarządzenie opublikowane w „Monitorze Polskim” wprowadzało też polskie nazwy innych miast: Gołdap (Goldap), Dobre Miasto (Guttentag), Lidzbark Warmiński (Heilsberg), Pisz (Johanninburg), Giżycko (Lotzen), Morąg (Mohrugen), Nidzica (Neidenburg), Szczytno (Ottelsburg), Ostróda (Osterode), Kętrzyn (Rastenburg), Pasłęk (Preussisch Holland), Iława (Deutsch Eylau), Węgorzerwo (Angeburg).

Ministrowie wprowadzili te nazwy do obiegu, bo wcześniej o takim ich brzmieniu zdecydowała Komisja Ustalania Nazw Miejscowych (KUNM), która pracowała w Krakowie.

Jak powiedziała dr Iwona Liżewska z olsztyńskiego Narodowego Instytutu Dziedzictwa wprowadzenie nowych nazw na tzw. Ziemiach Odzyskanych, do których zaliczano i teren dzisiejszego województwa warmińsko-mazurskiego, było koniecznością z kilku powodów.

„Władze chciały w ten sposób podkreślić przynależność tych ziem do Polski. Poza tym sami osadnicy, którzy tu przyjechali czuli potrzebę zastąpienia nazw niemieckich polskimi. Ważne były tu też kwestie organizacji administracji na tym terenie, trzeba było określić, jakie miejscowości wchodzą do jakiej gminy, czy powiatu” – przyznała dr Liżewska.

Mimo, że część Prus Wschodnich oficjalnie przyłączono do Polski po zakończeniu wojny, to już w czasie działań wojennych kilku autorów (m.in. Stanisław Kohutek, Władysław Chojnacki, Gustaw Leyding-Mielecki) niezależnie od siebie opracowało słowniki z niemieckimi nazwami miejscowości w Prusach Wschodnich, ich wcześniejszymi odpowiednikami, o ile takie były (np. nazwy pruskie), i propozycjami nazw tych miejscowości w języku polskim.

Mimo, iż słowników takich opracowano kilka, to – jak pisze w Maria Wagińska-Marzec w artykule naukowym „Zmiany nazw miejscowości na Warmii i Mazurach” – nie zawsze brano propozycje ich autorów pod uwagę. KUMN niechętnie korzystał z naukowej pomocy Instytutu Mazurskiego w Olsztynie, ponieważ krakowscy uczeni nie uznawali jego rangi jako placówki naukowej i badawczej.

W związku z tym nazwy miast, miasteczek i wsi na Warmii i Mazurach nadawano z perspektywy odległego Krakowa, co sprawiało, że proces nadawania nowych nazw trwał kilka lat. Najpierw nazwy otrzymywały ważniejsze i większe miasta (powiatowe), potem większe miejscowości, następnie wsie i maleńkie osady.

Nadawanie wszystkich tych nazw, jak pisze Wagińska-Marzec, nie obywało się bez kłopotów, badaczka mówi wręcz o „nazewniczym chaosie”.

Zdarzało się, że mieszkający w danej wsi osadnicy „spolszczali” nazwę niemiecką np. niemieckie Korschen ludzie miejscowi nazwali Korszynem (dziś są to Korsze). Bywało, że gdy zachwyciło ich coś w okolicy (miejsce, czy zdarzenie) nadawali temu miejscu zupełnie inną od niemieckiej nazwę i tak np. dzisiejsze Drogosze, które w czasach Prus Wschodnich nazywano Donhofstad-Wolfsdorf osadnicy nazwali „Pałacowem”, ponieważ w tej miejscowości znajdował się okazały, bogaty pałac jednej z najznamienitszych wschodniopruskich rodzin – Doenhoff.

Podobnie miasto Frombork jeden z urzędników chciał na część pochowanego w tamtejszej katedrze astronoma nazwać „Kopernikowem”, a Wartenburg, dziś znany jako Barczewo, proponowano nazwać „Nowowiejsko”, ponieważ z miasteczkiem związany był kompozytor Feliks Nowowiejski.

Zdarzało się, że repatrianci z wileńszczyny, czy zza Buga chcieli nadawać wsiom, w których zamieszkali nazwy takie, jak ich rodzinne miejscowości np. Świteź.

Według Wagińskiej-Marzec zdarzały się „bardziej osobliwe” historie, gdy np. repatrianci domagali się nadania wsi Kiwitten (dziś Kiwity) nazwy „Michniewo” na cześć „pierwszego repatrianta na terenie gminy”.

Nadawane przez krakowską komisję nazwy nie były potulnie przyjmowane przez miejscowych, a szczególną burzę wywołało nazwanie Lotzen – Giżyckiem na cześć działacza mazurskiego Gustawa Gizewiusza, który mało był z tym miastem związany.

„Miejscowi słali pisma protestacyjne do samego prezydenta Bieruta, bo chcieli nazwać miasto „Łuczany”, ponieważ ta nazwa była żywa wśród miejscowych i nawiązywała do przedwojennej polskiej nazwy” – powiedział dr Jerzy M. Łapo Muzeum Kultury Ludowej w Węgorzewie.

„I to (zapoznanie Bieruta ze sprawą) sytuacji nie zmieniło. Musimy zatem przestać na tym, co jest, bo zostawałaby chyba jeszcze apelacja do ONZ w Nowym Jorku” – pisał o nazwie Giżycko i proteście mieszkańców przewodniczący KUNM prof. Stanisław Srokowski przywoływany w tekście Wagińskiej-Marzec. Prof. Srokowski otrzymał „w darze” miejscowość pod Kętrzynem – Srokowo nazwaną od jego nazwiska.

Mimo, iż nazwa Giżycko przyjęła się w powszechnej świadomości, to w mieście wciąż żywe są Łuczany i tak np. przepływający przez miasto kanał nazywany jest do dziś „łuczańskim”.

„Jeszcze w latach 80. XX w. mój dziadek, tzw. repatriant, wracając z Ełku do swojego podmiejskiego domu, mówił, że jedzie do Wiciun. Tymczasem ten dawny folwark już od dziesięcioleci miał nazwę Wityny” – przyznaje dr Łapo, który nie kryje, że zamiast Węgorzewa wolałby mieć dziś „Węgoborek” jak je nazywano po wojnie.

Zmiany nazw na Warmii i Mazurach po II wojnie światowej to mało znany epizod. Łapo zauważa, że w miasteczkach regionu próżno szukać np. upamiętniających dawne nazwy nazw ulic, tymczasem ulice Węgoborska i Niborska są … we Wrocławiu. (pap/os)

 

Posłuchaj archiwalnych rozmów Michała Poryckiego  nt. nazw miejscowości na Warmii i Mazurach

Przeczytaj poprzedni wpis:
Stomil Olsztyn – GKS Katowice 0:0

  Bezbramkowym remisem zakończyło się ligowe spotkanie Stomil Olsztyn - GKS Katowice Żółta kartka - Stomil Olsztyn: Piotr Klepczarek. GKS Katowice: Marcin Flis. Sędzia: Łukasz Szczech...

Zamknij
RadioOlsztynTV