Strona główna Radio Olsztyn
Posłuchaj
Pogoda
Olsztyn
DZIŚ: 13 °C pogoda dziś
JUTRO: 23 °C pogoda jutro
Logowanie
 

Audycje w języku niemieckim

Audycje w języku niemieckim emitowane są w niedziele po godzinie 20:00.

28.04.2024 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 28.04.2024

Anna: Serdecznie witam w Allensteiner Welle, przy mikrofonie witają Państwa dzi wieczorem Anna Przywoźna…

Uwe: …i Uwe Hahnkamp i będą towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Anna: Mamy nadzieję, że dobrze spędzili Państwo tydzień, wykorzystali długi weekend i cieszymy się, że są Państwo z nami.

W programie mamy dla Państwa:

– ostatnią relację na temat wykładu „Polski wkłąd w historię dmuchania“ w Muzeum Nowoczesności Miejskiego Ośrodka Kultury w Olsztynie,

– wywiad ze Zbigniewem Piszczako z Warmińsko-Mazurskiego Oddziału Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich na temat aktualnej wystawy karykatur…

Uwe: …oraz relację z 5. Edycji Konkursu Piosenki Niemieckiej im. Waltera Kollo 18 kwietnia w Nidzicy.

Więcej na ten temat jak zwykle – po wiadomościach.

Jingle – wiadomości

***

Niemiecka Centrala Wymiany Akademickiej DAAD oferuje stypendia dla absolwentów filologii germańskiej, języka niemieckiego jako obcego oraz kierunków z tematyką mniejszości niemieckiej z Polski. Obejmują one stypendium miesięczne oraz świadczenia na rzecz ubezpieczenia do 3 miesięcy na pobyt badawczy i do 5 miesięcy na pobyt studyjny. Aplikować można w dowolnym momencie, najpóźniej jednak na trzy miesiące przed planowanym pobytem poprzez portal internetowy DAAD. Tam można również znaleźć szczegóły oferty stypendialnej.

***

Katolicka msza w języku niemieckim odprawiona zostanie w tym tygodniu w niedzielę 5 maja o godzinie 10.00 w Olsztynie – Jarotach.

Ksiądz kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

2024-04-28 Konkurs Piosenki Niemieckiej im. Waltera Kollo

Szacowne mury sali rycerskiej nidzickiego zamku po raz kolejny były świadkami znajomości języka niemieckiego i umiejętności śpiewu uczniów ze szkół podstawowych w powiecie nidzickim, którzy uczą się języka niemieckiego jako języka mniejszości narodowej. Na 5. Konkurs Piosenki Niemieckiej im. Waltera Kollo 18 kwietnia zaprosiły Nidzickie Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej oraz Szkoła Podstawowa im. Jana Pawła II w Napiwodzie. Oto nasze wrażenia.

——-

Uczniowie szkół podstawowych z całego powiatu zjechali się, aby zaśpiewać po niemiecku. Punktualnie o godz. 10:00 konkurs otworzyli jako organizatorzy i moderatorzy Sabina Reguła, przewodnicząca Nidzickiego Stowarzyszenia Mniejszości Niemieckiej oraz Rafał Ziółkowski, dyrektor Szkoły Podstawowej im. Jana Pawła II w Napiwodzie. Trzeba było powitać wszystkich: patronów, osób aktywnie pomagających i sponsorów:

[Rafał Ziółkowski – wypowiedź w języku polskim,

Sabina Reguła:

Chcielibyśmy teraz wymienić sponsorów: Burmistrz Miasta Nidzica Jacek Kosmala, starosta powiatu nidzickiego Marcin Paliński, Stowarzyszenie Byłych Mieszkańców Powiatu Nidzickiego w Niemczech, Związek Niemieckich Stowarzyszeń Społeczno-Kulturalnych w Polsce…]

Jak powiedziano, bez sponsorów nie ma konkursu i nagród, jednak chodzi o coś więcej niż tylko o zwycięstwo, chodzi także o język i kulturę, którą chce się zarażać innych. O tym Sabina Reguła:

[Sabina Reguła – wypowiedź w języku polskim]

Ale potem sytuacja zrobiła się poważniejsza, przynajmniej trochę, i trema wzrosła. Na przykład u Aleksandra Korzenieckiego i Emilii Roski – oboje ze Szkoły Podstawowej w Rączkach i w grupie młodszych uczestników:

[muzyka]

Szczególnie wielu uczniów było z rocznika 2013, dlatego utworzono dla nich odrębną kategorię. Tutaj dziecięce piosenki, takie jak „Danke, Mama”, (Dziękuję, mamo) którą zinterpretowała Lena Wizła z Rączek, mieszały się z „Sowieso” (I tak) Marka Forstera, w której swoich sił spróbowała Kinga Reguła ze Szkoły Podstawowej nr 1 w Nidzicy:

[muzyka]

Starsi uczennicy, z trzeciej grupy, poszukiwali współczesnych piosenek. Oliwia Krawczyk z Łyny zaprezentowała na scenie „Meilenweit” (Wiele mil stąd) Vanessy Mai, Maria Zuzanna Dytrych ze Szkoły Podstawowej w Napiwodzie zapunktowałą z „Nie vergessen” (Nigdy nie zapomnę) zespołu „Glasperlenspiel”:

[muzyka]

Następnie przyszedł czas na jury – w którym zasiadali m.in. dyrektor Powiatowego Ośrodka Rozwoju Edukacji w Nidzicy Małgorzata Wilińska i dyrektor Nidzickiego Ośrodka Kultury Krzysztof Żukowski – oraz na werdykt. Rafał Ziółkowski z wręczeniem ostatniego dyplomu dla…

[Rafał Ziółkowski – wypowiedź w języku polskim]

Jednak rozdano nie tylko dyplomy i nagrody, ale także tort na 5. Edycję Konkursu Piosenki Niemieckiej im. Waltera Kollo. A Sabina Reguła miała jeszcze złote bilety na ważne wydarzenie w Nidzicy pod koniec czerwca:

[Sabina Reguła – wypowiedź w języku polskim]

——-

Były to nasze wrażenia z 5. Konkursu Piosenki Niemieckiej im. Waltera Kollo, który zorganizowały Nidzickie Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej oraz Szkoła Podstawowa im. Jana Pawła II w Napiwodzie 18 kwietnia na zamku w Nidzicy.

W naszej audycji usłyszą Państwo jeszcze dwie byłe zwyciężczynie, Igę Potapiuk i Julię Perzanowska, w ich gościnnym występie – a w przyszłym tygodniu w koncercie życzeń.

2024-04-28 Zbigniew Piszczako Karykatury

Rozśmieszają nas, doprowadzają nas do głośnego śmiechu i pozwalają na cichy uśmiech oraz czasem – szczególnie w przypadku politycznie umotywowanych egzemplarzy – doprowadzają również do złości. Mowa jest o karykaturach, rysunkach, które mówią więcej niż wiele komentarzy – jeżeli są dobrej jakości. Niektóre z nich z roku 2023 można podziwiać od piątku, 19 kwietnia, i jeszcze do 7. maja w atrium Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej na olsztyńskiej starówce. Rozmawialiśmy o nich ze Zbigniewem Piszczako, organizatorem wystawy.

——-

Jaką organizację Pan reprezentuje i co się kryje za karykaturami, które zwiedzający mogą oglądać w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej?

[Zbigniew Piszczako – wypowiedź w języku polskim]

W oczy rzuca się szeroka gama stylów i tematów karykatur. Czasem ktoś życzyłby sobie trochę wsparcia poprzez tytuły. Czy te rysunki mają tytuły? Które karykatury są uwzględnione? Również zza granicy?

[Zbigniew Piszczako – wypowiedź w języku polskim]

Rok temu odbył się międzynarodowy konkurs na temat Kopernika. W 2024 r. odpowiednim tematem byłby Immanuel Kant. Czy jest coś zaplanowane? A jeżeli już mówimy o znanych nazwiskach – kim był Aleksander Wołos, którego uczynili Państwo patronem konkursu?

[Zbigniew Piszczako – wypowiedź w języku polskim]

Czy Aleksander Wołos pochodzi z Olsztyna? Jakie są jego związki z regionem?

[Zbigniew Piszczako – wypowiedź w języku polskim]

Kiedy powstał Ogólnopolski Konkurs na Rysunek Prasowy im. Aleksandra Wołosa?

[Zbigniew Piszczako – wypowiedź w języku polskim]

Czy pokażą Państwo tę wystawę też w innych miejscowościach?

[Zbigniew Piszczako – wypowiedź w języku polskim]

——-

Był to Zbigniew Piszczako ze Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich SDP, Oddziału Warmińśko-Mazurskiego, w rozmowie z nami. Okazją była wystawa karykatur, które uczestniczyły i wygrały w VI. Ogólnopolskim Konkursie na Rysunek Prasowy im. Aleksandra Wołosa, który zorganizowało Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich.

Wystawa została otwarta 19 kwietnia w atrium Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej na olsztyńskiej starówce. Można ją tam jeszcze obejrzeć do 7. maja.

2024-04-28 Suszarki V

Eksponat miesiąca Muzeum Nowoczesności Miejskiego Ośrodka Kultury w Olsztynie zaprezentował w połowie marca pod tytułem „Polski wkład w historię dmuchania” dyrektor Muzeum Jacek Moczulski. Tematem była historia suszenia włosów i suszarek z praktyczną demonstracją tych urządzeń. Usłyszą Państwo dzisiaj piątą i ostatnią część naszej relacji.

——-

Pierwsze suszarki były dość ciężkie i niedoskonałe, np. jeśli chodzi o regulację temperatury i prędkości, ale jak dobrze w zasadzie funkcjonowały? Jacek Moczulski wypróbował to susząc ochotnika, kolegę z Miejskiego Ośrodka Kultury w Olsztynie:

[Jacek Moczulski – wypowiedź w języku polskim]

Wtedy pojawiał się cudowny materiał – bakelit, suszarki stały się lżejsze i mimo to pozostały stabilne. W jednym eksponacie z wystawy nawet wszystko było z bakelitu…

[Jacek Moczulski – wypowiedź w języku polskim]

Ale również suszarki wykorzystywane były do wszystkiego, co tylko możliwe, nie tylko do suszenia włosów, lecz też niemowląt, jak z uśmiechem wyjaśnił Jacek Moczulski:

[Jacek Moczulski – wypowiedź w języku polskim]

Pierwsze suszarki w Polsce to były modele zagraniczne. Za pierwszą polską suszarkę uważano model Fema, który znajduje się ma wystawie aż w kilku wersjach, i który znali wszyscy goście wykładu. Ale w tym punkcie Jacek Moczulski zaskoczył ich innym produktem z niezwykłego zakładu:

[Jacek Moczulski – wypowiedź w języku polskim]

Kolega Jacka Moczulskiego tego popołudnia wysuszony został kilka razy, również przy pomocy Femy. Poza tym Jacek Moczulski zademonstrował na nim także dwa urządzenia – krzyżówki suszarki i odkurzacza. Syrenkę drugiej wersji – to kopia Kobolda firmy Vorwerk – oraz Gammę II:

[Jacek Moczulski – wypowiedź w języku polskim]

——-

Była to 5. i ostatnia część naszej relacji z wykładu Jacka Moczulskiego w połowie marca w zajezdni trolejbusowej Muzeum Nowoczesności Miejskiego Ośrodka Kultury w Olsztynie. Tytuł prezentacji brzmiał: „Polski wkład w historię dmuchania”, a tematem była historia suszenia włosów i suszarek.

Uwe: I to była Allensteiner Welle na dzisiaj, życzymy Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Anna: Audycję zrealizował dla Państwa i dla nas Marian Dąbrowski, a do usłyszenia za tydzień mówią Państwu Anna Przywoźna…

Uwe:… Uwe Hahnkamp.

21.04.2024 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 21.04.2024

Anna: Serdecznie witamy w Allensteiner Welle, przy mikrofonie witają Państwa dziś wieczorem Anna Przywoźna…

Uwe: …i Uwe Hahnkamp i będą towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Anna: Mamy nadzieję, że dobrze spędzili Państwo tydzień i odpoczęli w weekend, oraz cieszymy się, że są Państwo znowu z nami.

W programie mamy dla Państwa:

– kolejną część relacji z wykładu na temat: „Polskiego wkładu w historię dmuchania“ w Muzeum Nowoczesności Miejskiego Ośrodka Kultury w Olsztynie,

– wywiad z Olgą Żmijewską z Fundacji „Sztuka Wolności“ na temat wystawy i warsztatów na temat „Poniemieckie/odzyskane“ w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej w Olsztynie…

Uwe: …oraz relację z uroczystości upamiętniającej 13 kwietnia w Gdyni z okazji rocznicy zatopienia statków w uciekinierami „Wilhelm Gustloff“ „von Steuben“ i „Goya“ w 1945 roku.

Więcej na ten temat jak zwykle – po wiadomościach.

Jingle – wiadomości

***

We wtorek 23 kwietnia o godz. 17.00 Miejski Ośrodek Kultury w Olsztynie zaprasza na kolejną prezentację eksponatu miesiąca. W zajezdni trolejbusowej Muzeum Nowoczesności Rafał Bętkowski mówić będzie pod hasłem „Olsztyński dworek Bergenthal” o miejskim dworku przy ul. Metalowej – w którym mieści się dziś Muzeum Przyrody – o historii tego miejsca, obiektu i ludzi z nim związanych. Wstęp wolny.

***

Niemiecka Centrala Wymiany Akademickiej DAAD oferuje stypendia dla absolwentów filologii germańskiej, języka niemieckiego jako obcego oraz kierunków z tematyką mniejszości niemieckiej z Polski. Obejmują one stypendium miesięczne oraz świadczenia na rzecz ubezpieczenia do 3 miesięcy na pobyt badawczy i do 5 miesięcy na pobyt studyjny. Aplikować można w dowolnym momencie, najpóźniej jednak na trzy miesiące przed planowanym pobytem poprzez portal internetowy DAAD. Tam można również znaleźć szczegóły oferty stypendialnej.

***

Katolicka msza w języku niemieckim odprawiona zostanie w tym tygodniu w niedzielę 28 kwietnia o godzinie 10.00 w Olsztynie – Jarotach.

Ksiądz kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

2024-04-21 Gdynia

Minęło już 79 lat od storpedowania statków z uchodźcami „Wilhelm Gustloff”, „von Steuben” i „Goya” podczas ich podróży na Zachód. Ich około 20.000 ofiar – uchodźców głównie z Prus Wschodnich i Pomorza – upamiętniają Związek Ludności Niemieckiej w Gdyni i jego przewodniczący Benedykt Reschke już od 28 lat. W tym roku zaprosił on na uroczystość 13 kwietnia. Oto nasze wrażenia.

——-

Wchodząc do kościoła Matki Bożej Nieustającej Pomocy i Piotra Rybaka, w skrócie Kościoła Marynarzy, który z zewnątrz wygląda niepozornie, jest się pod wrażeniem kolorowych witraży. Zwłaszcza za pierwszym razem. Ze względu na odbywające się równocześnie zebranie delegatów na rozpoczynającą się tam uroczystość upamiętniającą tragedię statków z uchodźcami przybyło zaledwie kilku gości z województwa warmińsko-mazurskiego, ale aż dwóch z nich było tam po raz pierwszy. Dariusz Preuss z Dobrego Miasta, z zarządu Olsztyńskiego Stowarzyszenia Mniejszości Niemieckiej, odważył się postawić swój pierwszy krok w Kościele Marynarzy. Dlaczego przybył na tę uroczystość?

[Dariusz Preuss – wypowiedź w języku polskim]

Choć ta historia się zachowała, dla ojca Dariusza Preussa, Klausa, urodzonego w 1938 r., jego przeżycia jako siedmio-ośmiolatka później nie były tematem rozmów:

[Dariusz Preuss – wypowiedź w języku polskim]

Podobnie jak Dariusz Preuss, Wiktor Marek Leyk już od jakiegoś czasu chciał pojechać na uroczystości w Gdyni. W końcu wieloletniemu pełnomocnikowi marszałka Województwa Warmińsko-Mazurskiego do spraw mniejszości się udało. Dlaczego to wydarzenie jest dla niego tak cenne?

[Wiktor Marek Leyk – wypowiedź w języku polskim]

Co więcej, pokój nie jest i nie będzie stabilny, jeśli nikt o to nie zadba. Może się szybko skończyć, jak ze wspomnień swojej rodziny cytuje Wiktor Marek Leyk:

[Wiktor Marek Leyk – wypowiedź w języku polskim]

Pasujący do tragedii z 1945 r. biblijny tekst z 13 kwietnia pochodził z Ewangelii św. Jana, w której uczniowie Jezusa wpadają w burzę, z której On z kolei ich ratuje. 79 lat temu dla około 20.000 osób pomoc przyszła za późno. Greta Reschke, żona Benedykta Reschke, swoje uczucia przekształca w wiersze. Oto fragment jej utworu z 13 kwietnia:

[Greta Reschke – wypowiedź w języku polskim]

Pamięć nie znknie, ale pamięci nie wolno też zakończyć, zwłaszcza w obliczu burz dzisiejszych czasów w Ukrainie, na Bliskim Wschodzie i gdzie indziej. Podkreśliła to Konsul Generalna Republiki Federalnej Niemiec w Gdańsku Cornelia Pieper, a także przewodniczący mniejszości niemieckiej w Polsce Rafał Bartek w swoim przemówieniu na promenadzie gdyńskiego portu. Była to również dla niego pierwsza wizyta podczas tego wydarzenia:

[Rafał Bartek:

Tragedia ofiar statków ewakuacyjnych „Wilhelm Gustloff”, „Goya” i „Steuben” pokazuje, że w przypadku wojny nie ma bezpiecznych miejsc, do których można byłoby uciekać. Niestety aktualny rozwój sytuacji na świecie pokazuje nam, że ludzie, a przede wszystkim decydenci, są w stanie bardzo szybko zapomnieć. Tym bardziej jednak jest ważne, żebyśmy my jako społeczeństwo o tym pamiętali. Pamięć jest i pozostanie naszym obowiązkiem.]

My, współcześni, jesteśmy odpowiedzialni za to, co dzieje się obecnie na świecie. Szczególnie w obliczu 20-lecia przystąpienia Polski do Unii Europejskiej w tym roku.

——-

Były to nasze wrażenia z obchodów upamiętniających ofiary storpedowania statków z uchodźcami „Wilhelm Gustloff”, „von Steuben” i „Goya”, które Związek Ludności Niemieckiej w Gdyni i jego przewodniczący Benedykt Reschke zorganizowali 13 kwietnia po raz 28. 79 lat temu, w 1945 r., w tych trzech wydarzeniach zginęło łącznie około 20.000 osób.

­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­2024-04-21 Olga Żmijewska „Poniemieckie/odzyskane“

8 kwietnia Chantal Stannik, menedżerka kultury Instytutu Stosunków Zagranicznych IfA w Stuttgarcie przy Związku Stowarzyszeń Niemieckich Warmii i Mazur, i Olga Żmijewska z Fundacji „Sztuka Wolności” zorganizowały warsztaty pod hasłem: „Poniemieckie/odzyskane”. Odbyły się one w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej na olsztyńskiej starówce. Poza została tam otwarta wystawa fotograficzna Olgi Żmijewskiej na ten sam temat. Przeprowadziliśmy dla Państwa wywiad z Olgą Żmijewską.

——-

Czy uczestniczki warsztatów w ogóle miały pomysł na zrozumienie pojęcia „poniemieckie” i „odzyskane”? Jakie dyskusje rozwinęły się tych pojęć?

[Olga Żmijewska:

Byłyśmy bardzo zaskoczone, bo młode studentki mające 19-20 lat w szkole już się nie nauczyły, że te tereny były wcześniej niemieckie czy pruskie. To było dla nich nowe, to musiałyśmy im wszystko wyjaśnić. Dlatego też musiałyśmy wyjaśnić neologizm „poniemieckie”, też nie był im znany. Jeszcze mniej znany był fakt, że te tereny, jak i tereny Zachodniej Polski, zostały przez propagandę PRL określone jako „tereny odzyskane”. Wyjaśniłyśmy to, a także kontrowersję wokół tego, bo tak naprawdę nie były odzyskane. Niektóre z nich były w cudzysłowie „polskie” 1.000 lat temu, ale wtedy nie było Polski, nie było narodowości, nie było państw narodowych – o tym też mówiłyśmy, o przynależności narodowej, nacjonalizmie, narodach.]

Z tej niewiedzy również wynika, że studentki prawdopodobnie nie miały pojęcia o istnieniu byłych niemieckich mieszkańców jako dzisiejszej mniejszości niemieckiej…

[Olga Żmijewska:

To też wyjaśniłyśmy, i jeszcze dodałyśmy, że w regionie Warmii i Mazur największa nie jest mniejszość niemiecka, lecz ukraińska. Uzupełniłyśmy, skąd pochodzą Ukrainki i Ukraińcy w tym regionie. To nie jest najmłodsza historia dwóch ostatnich lat w związku z inwazją Rosji, lecz poprzez Akcję „Wisła” po II wojnie światowej. To też było tematem naszych warsztatów, oraz fakt, że Warmia i Mazury są jedynym województwem w Polsce, które ma pełnomocnika do spraw mniejszości narodowych i etnicznych.]

Ściśle biorąc mamy nie tylko przedstawiciela w Urzędzie Marszałkowskim, lecz również w Wojewódzkim, a nawet Komisję do Spraw Mniejszości przy Sejmiku. Ale wróćmy do Pani wystawy: jakie motywy Pani preferuje przy fotografowaniu? Dużo przyrody jak na pocztówkach na warsztatach czy też inne?

[Olga Żmijewska:

To również zdjęcia przyrody; częściowo powtarzają się motywy, też w pocztówkach. Fotografuję Warmię i Mazury, region, z którego pochodzę. Fotografuję motywy – jak to najbardziej możliwe – ponadczasowe., tzn. motywy są takie, że mogłyby być sfotografowane około 100 lat temu. Czasem widzimy konie i powód jest banalny – mój sąsiad hoduje te zwierzęta, często je widzę i bardzo je lubię. Pokazuję bardzo dużo krajobrazu: przez to chciałabym pokazać, że krajobraz z jednej strony nie jest związany z jakimś narodem, po prostu jest, nie można nazwać go polskim czy niemieckim, ale z drugiej strony trochę może tak być. Bo to zależy oczywiście zawsze też od kultury, co jest uprawiane czy w ogóle jest coś uprawiane, co się dzieje z tymi polami, jak są one podzielone, jakie są duże, co tam rośnie. To właściwie jest uwarunkowane kulturowo – i to można odczuć w moich zdjęciach ]

Czy w swoich zdjęciach prezentuje Pani również świadomie rzeczy czy budynki historyczne?

[Olga Żmijewska:

Na moich zdjęciach nie ma historycznych rzeczy. Jest kilka zdjęć, które obecnie nie są wystawione, na których widnieją domy czy motywy architektoniczne, być może też stodoły, które ja osobiście bardzo lubię, a które coraz bardziej znikają. Rolnicy są zmuszeni do tego, aby za dodatkowe nieruchomości płacić podatki, niektórzy ludzie nie mogą albo nie chcą sobie na to pozwolić. Tak niestety przez politykę niszczone jest dziedzictwo kulturowe, bo ludzie burzą te stare stodoły i one coraz szybciej znikają.]

Szkoda stodół – i tym ważniejsze są takie instytucje jak Skansen w Olsztynku. Czy studentkom to historyczne było nieznane?

[Olga Żmijewska:

Tak, to było dla nich całkiem nowe. Raczej dostępne dla nich było to, co jest współczesne, czyli to, co one dzisiaj kojarzą z Warmią i Mazurami: turystyka, sporty wodne, wakacje letnie, rozrywka, rodzina, przyjaciele, jeziora, relaks nad jeziorem, takie hasła.]

Jakie fotografie studentki najchętniej wybierały na swój całkowity obrazu swojego regionu? I dlaczego?

[Olga Żmijewska:

Miałam poczucie, że faworytami były zdjęcia z końmi. Zdjęcia, które teraz pokazuję, to fragment wystawy, która ma jeszcze o wiele więcej motywów. Ale na zdjęciach tutaj widać motywy, które sfotografowałam w podobnej porze roku jak teraz. Nie ma dużo zieleni albo wcale; jesienią czy w wczesną wiosną. Te zdjęcia, gdzie często też widać mgłę, postrzegane były jako melancholijne aż po smutne, co grupie kojarzyło się z literaturą niemiecką, którą teraz czytają na seminarium na temat straconej ojczyzny, np. Marion Dönhoff, właśnie u niej też były konie, krajobrazy, szerokie horyzonty i niebo i właśnie ta melancholia i smutek.]

——-

Była to Olga Żmijewska z Fundacji „Sztuka Wolności” w rozmowie z nami. Tematem były warsztaty i wystawa na temat „Poniemieckie/odzyskane”, które zorganizowała razem z Chantal Stannik, menedżerką kultury Instytutu Stosunków Zagranicznych IfA w Stuttgarcie przy Związku Stowarzyszeń Niemieckich Warmii i Mazur, 8 kwietnia w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej na olsztyńskiej starówce.

Wystawę fotograficzną Olgi Żmijewskiej można tam jeszcze obejrzeć do końca kwietnia.

2024-04-21 Suszarki IV

Obecny eksponat miesiąca Muzeum Nowoczesności Miejskiego Ośrodka Kultury w Olsztynie można było podziwiać w połowie marca. Pod hasłem „Polski wkład w historię dmuchania” Jacek Moczulski, dyrektor Muzeum, zaprezentował historię suszenia włosów i suszarek. Zademonstrował również demonstrował działanie i brzmienie tych urządzeń. Dziś usłyszą Państwo czwartą część relacji.

——-

Michał Doliwo-Dobrowolski, nasz bohater i wynalazca, wziął ślub i miał córkę. Pomyślał więc, że pielęgnacja ich włosów oraz ich suszenie mogłyby odbywać się u nich w domu, i wynalazł przenośną suszarkę, którą nazwał „Fön”. O tym Jacek Moczulski:

[Jacek Moczulski – wypowiedź w języku polskim]

Równocześnie można powiedzieć, że jego projekt był imponujący nie tylko pod względem technicznym, lecz też optycznym, i przez dekady prawie nie został zmieniony. Podobnie jak wynalazca Dönera Kebapa z Berlina jednak nie opatentował swojego urządzenia – ze szkodą dla swoich spadkobierców:

[Jacek Moczulski – wypowiedź w języku polskim]

Pierwsze modele były dość ciężkie i często wpadały do wody – z fatalnym skutkiem. Musiały mieć więc nóżki dla suszarek i nawet rozporządzenia, jak się z nimi obchodzić…

[Jacek Moczulski – wypowiedź w języku polskim]

Sama suszarka nie została opatentowana, ale jej nazwa „Fön” jest prawne chroniona, przez co inni producenci byli zmuszeni nadać swoim produktom inne, często dziwne nazwy. Jeszcze raz Jacek Moczulski:

[Jacek Moczulski – wypowiedź w języku polskim]

——-

Była to czwarta część naszej relacji z wykładu Jacka Moczulskiego w połowie marca w zajezdni trolejbusowej Muzeum Nowoczesności Miejskiego Ośrodka Kultury w Olsztynie. Tytuł prezentacji brzmiał: „Polski wkład w historię dmuchania”. Tematem była historia suszenia włosów i suszarek oraz wielkiego Polaka Michała Doliwo-Dobrowolskiego.

Kolejną część relacji usłyszą Państwo w przyszłym tygodniu u nas.

Uwe: I to była Allensteiner Welle na dzisiaj, życzymy Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Anna: Audycję zrealizował dla Państwa i dla nas Marian Dąbrowski, a do usłyszenia za tydzień mówią Państwu Anna Przywoźna…

Uwe:… Uwe Hahnkamp.

14.04.2024 (opis do dźwięku)

Witamy Państwa w Magazynie Ukraińskim „Od niedzieli do neidzieli”; przed mikrofonem – Jarosława Chrunik. Społeczność ukraińska na Warmii i Mazurach mierzy się ze stratą najbardziej znanego Ukraińca regionu, wicemarszałka województwa warmińsko-mazurskiego Mirona Sycza. Polityk, samorządowiec, twórca i wieloletni dyrektor ZSzUJN w Górowie Iławeckim spoczął na cmentarzu w Dywitach w Alei Zasłużonych. Dziś będą go wspominać jego współpracownicy i przyjaciele.

(-)

Po uroczystościach pogrzebowych, którym w katedrze greckokatolickiej Pokrowa Przenajświętszej Bogurodzicy w Olsztynie przewodniczył bp Arkadiusz Trochanowski, Miron Sycz – nauczyciel, samorządowiec, polityk – spoczął na cmentarzu w Dywitach, w Alei Zasłużonych. A dzień wcześniej, wieczorem w poniedziałek, w greckokatolickiej cerkwi w Górowie Iławeckim, został odprawiony Parastas. Ludzie, którzy zechcieli pożegnać zmarłego, nie mieścili się w świątyni. To najlepiej świadczy o tym, jakim człowiekiem był Miron Sycz. O tym między innymi mówił bp Arkadiusz:

– „Jak to dobrze, gdy bracia żyją razem!” – to słowa z Psalmu, ale jakże były one bliskie zmarłemu Mironowi! To on był dla ludzi i z ludźmi. Robił wszystko, żeby jednoczyć wspólnotę ukraińską. Robił wszystko, żeby wspólnocie ukraińskiej niczego nie brakowało. Dlatego dzisiaj my, wszyscy razem, jednoczymy się z rodziną zmarłego Mirona. Bo to wielki ból, dlatego że serce nie dopuszcza do siebie myśli, że tego, którego tak kochali, nie będzie więcej  z nimi, nie będzie więcej z nami. Kilka dni temu, można powiedzieć – przed chwilą, był z nami, słyszeliśmy jego słowa, głos. Odczuwaliśmy jego radość. Taką postawę radości życia. Ściskali jego ręce, opiekowali się, służyli w chorobie, żeby łatwiej znosił cierpienie. A dzisiaj, chociaż też jesteśmy ze zmarłym Mironem, ale musimy się z nim pożegnać, bo Bóg powołał go do siebie. W takiej chwili najtrudniej przychodzi odnaleźć się najbliższej rodzinie – żonie, dzieciom – córce, synowi. Uświadomić sobie, że trzeba pożegnać bliską osobę – męża, tatę, brata, a dla nas wszystkich – przyjaciela. Oddanego działacza społecznego. Obrońcę spraw ukraińskich, szkoły ukraińskiej. Parafianina parafii w Górowie Iławeckim, a kiedyś i Ostrego Barda. Człowieka wielkiego serca, otwartych myśli i szerokiej działalności, czego doświadczaliśmy od niego każdego dnia. A to wszystko wyniósł on z rodzinnego domu. Jego najmłodsze lata minęły w Ostrym Bardzie. Ojciec Mirona, Ołeksa, pochodził z Laszek w powiecie jarosławskim. A mama – z Chotyńca. Ukraiński duch był dla niego nakazem. A to wszystko – zasadą na całe życie. W taki sposób wychował siebie, ale i każdego, kogo spotykał na drodze swego życia. Miał pomysły, dzięki którym gromadził wokół siebie ludzi. Wychowywał młodych ludzi na prawdziwych patriotów Ukrainy. Zaszczepił miłość do swego, do rodzimego.

(-)

Pewnie niewielu ludzi wiedziało o duchowym życiu Mirona Sycza i o tym mówił proboszcz greckokatolicki, ks. mitrat Jan Łajkosz:

– Chociaż Miron był człowiekiem niewielkim, można by powiedzieć, że nie było go widać, to wszędzie było go pełno, wszędzie było go słychać. Był pełen pomysłów, którymi starał się zarazić i nas. Nas, jako Ukraińców, ale nie tylko nas.

(-) Wypowiedź w języku polskim

– Ale na wszystko jest swój czas. Nie znasz dnia ani godziny. I dzisiaj w ten wieczór dobrze, że się tu zebraliśmy; w tej świątyni, do której przychodził. Jak nie na porannej Służbie Bożej, to wieczorem – z żoną. Bywało tak, że tylko oni śpiewali. A pod koniec, to już był chory, ale otwierał aplikację i czytał „Apostoła”. Bo taki był Miron. Mirona było wszędzie pełno, wszędzie był. Dzisiaj, drodzy bracia i siostry, żegnamy go po długiej chorobie. Bo wszyscy wiedzieliśmy.

(-) Wypowiedź w języku polskim

(-)

Na Parastasie obecni byli między innymi przedstawiciele władz regionalnych, politycy i po prostu – przyjaciele Mirona Sycza. Mówi wojewoda warmińsko-mazurski Radosław Król:

(-) Wypowiedź w języku polskim

Janusz Cichoń, poseł na Sejm RP, ściśle współpracował z Mironem Syczem:

(-) Wypowiedź w języku polskim

Były starosta powiatu bartoszyckiego Wojciech Prokocki też ściśle współpracował z Mironem Syczem. Nie raz obaj przemawiali ze sceny na różnorodnych imprezach ukraińskich. Miron lubił stawać obok i żartował – bo był niewysokiego wzrostu, a Wojciech Prokocki ma chyba pod 190 cm, więc Miron mówił: „We dwóch mamy przyzwoitą średnią wzrostu”:

(-) Wypowiedź w języku polskim

Dobrym słowem wspomniał Mirona Sycza także Roman Demko – nauczyciel wychowania fizycznego w górowskiej szkole:

– Zapamiętam Mirona jako człowieka światłego, moim zdaniem nie ma takiego człowieka, nie tylko w Górowie Iławeckim, powiecie bartoszyckim, a sądzę, że i w województwie warmińsko-mazurskim, któremu by nie pomógł. To był taki człowiek szczęścia, radości i sukcesu. Nam wszystkim będzie go bardzo, bardzo brakować. Bardzo, bardzo.

– Ile lat pracował pan z nim w szkole?

– Noooo, 26 lat. Wielki człowiek, światłego rozumu. To wielka strata nie tylko dla jego rodziny… ciężko mi mówić…Dla całego województwa, dla Polski, dla całego naszego kraju – Ukrainy.

(-)

Na Parastas do Górowa przyjechał też Mirosław Kupicz z Zarządu Głównego ZUwP w Warszawie:

– Przepraszam, głos mi się łamie…

– Tak jak nam wszystkim…

– Zapamiętam go takiego uśmiechniętego, takiego ciepłego, przyjemnego, ojcowskiego. To jest obraz, który chyba zostanie mi na całe życie.

– Wydaje mi się, że on był właśnie takim ojcem dla wszystkich swoich uczniów w szkole. Od tego zaczęła się taka jego działalność społeczna, działalność oświatowa. On był taki wytrwały w realizacji tego swojego marzenia: mieć ukraińską szkołę.

– I to widać także dzisiaj tutaj. Po tej ilości młodzieży, która przyszła nie dlatego, że nauczyciele powiedzieli: „Idźcie, pożegnajcie swego dyrektora!”, tylko dlatego, że go lubili.

– Bo nie tylko obecni, ale i dawni uczniowie dzisiaj byli.

– I absolwenci, którzy dzisiaj daleko stąd, i przyjechali.

– I wiem, że za oceanem też się smucą.

– Tak, bo ci absolwenci, ci jego uczniowie obecnie są chyba na całym świecie. To jest to, co właśnie – co im zaszczepił w sercach, tę ukraińskość, pielęgnowanie tego co swoje, rodzime. To co przekazała im ta szkoła, to w nich pozostanie. Pozostanie i mam nadzieję, że przekażą to swoim dzieciom. Ale właśnie to zaszczepił w ich sercach głównie Miron Sycz.

– Swoim przykładem.

– Swoim przykładem, swoim zachowaniem, swoim życiem.

– Dla mnie zawsze takie niesamowite było to, że on, syn upowca, a tak umiał jednoczyć Polaków i Ukraińców.

– Tak, zarzucały mu niektóre środowiska, że syn banderowca, że wszystkie te wołyńskie postanowienia próbuje blokować, ale on umiał w tym wszystkim się odnaleźć i właśnie to pojednanie było dla niego w tej pracy posła bardzo ważne. Próbował to tonować i w takim duchu pojednania ten dialog prowadzić jak mało kto, mało który z polityków. Bo to był specyficzny polityk. On był nasz.

(-)

Morze ludzi odprowadzało Mirona Sycza w ostatnią drogę. I większość z nich nie mogła powstrzymywać łez. Czy chciałby tego sam Miron? Jestem pewna, że gdyby mógł, zaraz zrobiłby lub powiedział coś, co by nas rozweseliło. Nie pozwalał innym się martwić. Był wielkim optymistą, chociaż jego życia łatwym nazwać nie można. Jednak był wytrwały i konsekwentny. I potrafił ze swojej ukraińskości zrobić atut. Swoim przykładem pokazał wszystkim, że warto być sobą, być dumnym ze swoich korzeni. O tym między innymi mówiła na cmentarzu, z trudem powstrzymując łzy, zastępczyni dyrektorki ZSzUJN w Górowie Iławeckim, Aleksandra Łatanyszyn:

(-) Wypowiedź w języku polskim

– My, uczniowie szkoły, którą Pan Miron Sycz stworzył,  zbudował, zawsze będziemy pamiętali i kontynuowali jego imię, jako wielkiego Ukraińca, znakomitego nauczyciela, dyrektora i patriotę. Pan Miron Sycz był, jest i będzie dla nas wszystkich zawsze jak ojciec, który nauczył nas pielęgnować kulturę ukraińską i nasz język ojczysty. Z dumą będziemy kontynuowali jego sprawę. Wyrażamy szczere współczucie pani dyrektor Marii Oldze Sycz, dzieciom – Natalii i Jarkowi, rodzinie i bliskim. Jesteśmy bardzo wdzięczni za wszystko, co Pan Miron dla nas zrobił. Zapamiętamy Go jak naszego bohatera, patriotę i atamana. Niech spoczywa w pokoju na niebiosach z Bogiem. Bohaterowie nigdy nie umierają!

(-) Wypowiedź w języku polskim

(-)

– Mironie, dziękuję Ci za szkołę, dziękuję Ci za całe dobro, które uczyniłeś dla każdego z nas i tu obecnych. Obiecujemy, że będziemy dumnie kontynuować Twoją sprawę. Wieczna Tobie pamięć!

Uczniem Mirona Sycza był też Roman Bodnar, któremu oddaję głos:

(-) Hit-Parad

Byli dzisiaj z wami: Roman Bodnar, Marian Dąbrowski i Jarosława Chrunik. Miłego wieczoru, drodzy słuchacze! Wszystkiego dobrego!

07.04.2024 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 07.04.2024

Uwe: Seredcznie witam w Allensteiner Welle, przy mikrofonie jest dla Państwa dziś wieczorem Uwe Hahnkamp i będzie towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Mam nadzieję, że dobrze spędzili Państwo tydzień i cieszę się, że są Państwo znowu z nami.

W programie mam dla Państwa dzisiaj:

– ostatnią część relacji na temat „Eksponatu uczuć“ Rafała Bętkowskiego na temat morderstwa w Olsztynie w 1907 roku

– oraz kolejną część relacji na temat wykładu dotyczącego „Polskiego wkładu w historię dmuchania “ w Muzeum Nowoczesności Miejskiego Ośrodka Kultury w Olsztynie.

Więcej na ten temat jak zwykle – po wiadomościach.

Jingle – wiadomości

***

Z wielkim żalem dowiedzieliśmy się w czwartek, że zmarł wicemarszałek województwa warmińsko-mazurskiego Miron Sycz. Był bardzo aktywny w działaniu na rzecz mniejszości ukraińskiej, był też dobrym przyjacielem mniejszości niemieckiej w regionie oraz reprezentował ich spraw również przez wiele lat w Sejmie Rzeczpospolitej Polskiej

***

W przyszły weekend na delegatów z organizacji zrzeszonych w Związku Stowarzyszeń Niemieckich Warmii i Mazur czeka wiele pracy. Najpierw w sobotę, 13 kwietnia o godz. 11.00 coroczne zebranie delegatów Związku w Stowarzyszeniu Mniejszości Niemieckiej „Niedźwiedzia Łapa” w Mrągowie. Następnie w Hotelu „Anek” w Mrągowie odbędzie się konferencja Ziomkostwa Prus Wschodnich dla przedstawicieli niemieckich stowarzyszeń w południowej części byłych Prus Wschodnich. Od popołudnia 13 kwietnia do południa 14 kwietnia uczestniczyć w nim będą też członkowie tych stowarzyszeń, które nie należą do Związku.

***

W przyszłą sobotę, 13 kwietnia, Związek Ludności Niemieckiej w Gdyni ze swoim przewodniczącym Benedyktem Reszką zaprasza na uroczystość upamiętnienia ofiar zatopienia statków „Wilhelm Gustloff” „von Steuben” i „Goya”. Rozpocznie się ona o godzinie 15.30 nabożeństwem w kościele św. Piotra Rybaka niedaleko portu w Gdyni. Następnie przy promenadzie w porcie zostaną wrzucone do wody wieńce i zapalone świece. Uroczystość zakończy się tradycyjnie spotkaniem w restauracji „Róża Wiatrów”.

***

W przyszłym tygodniu odbędą się dwa wydarzenia organizowane przez Chantal Stannik, menedżerkę do spraw kultury Instytutu Stosunków Zagranicznych IfA przy Związku Stowarzyszeń Niemieckich Warmii i Mazur. Jutro, 8 kwietnia o godz. 11.30 w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej na rynku w Olsztynie odbędą się warsztaty pod hasłem „Poniemieckie/wiedergewonnen” dla studentów germanistyki na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. Poprowadzi je Olga Żmijewska z Fundacji „Sztuka Wolności”. W piątek, 12 kwietnia, odbędzie się wieczór z kwizem dla uczniów w Domu Kopernika, siedzibie Olsztyńskiego Stowarzyszenia Mniejszości Niemieckiej przy ul. Partyzantów 3 w Olsztynie. „Mały kwiz o Niemczech” rozpocznie się o godz. 17.00.

***

W ramach projektu „LernRaum” w Olsztynie odbędą się jutro i pojutrze dwie imprezy. Jutro, 8 kwietnia, o godz. 12.00 w Olsztyńskim Stowarzyszeniu Mniejszości Niemieckiej Edyta Gładkowska wygłosi swój trzeci wykład na temat „Pałace i dwory Prus Wschodnich”. 9 kwietnia o godz. 17:00 w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej na rynku w Olsztynie odbędzie się wykład Damiana Wesołka. Tematem będą „Klaus i Erika Mann – podróże, ucieczki, emigracja…” Jest to pierwsze w roku 2024 spotkanie serii „Podróże (nie tylko) literackie” organizowane we współpracy z Biblioteką Niemiecką i Medioteką Języka Niemieckiego. Oba wydarzenia są dwujęzycznie i bezpłatne. Zgłoszenia na te imprezy można dokonać pod adresem allenstein@lernraum.pl.

***

14 kwietnia o godz. 18.00 ks. Witold Twardzik z parafii ewangelicko-augsburskiej w Pasymiu zaprasza do kościoła filialnego w Dźwierzutach. W ramach „Koncertu wielkanocnego chórów” na gości czekają trzy chóry z Nidzicy: chór Castellanum, chór parafii ewangelicko-augsburskiej i chór mniejszości niemieckiej, oraz chór Pasjonata z Świętajna i chór parafii katolickiej w Świętej Lipce.

***

Katolickie msze w języku niemieckim odprawione zostaną w tym tygodniu:

– jutro, 8 kwietnia o godzinie 10.00 w kościele w Olsztynie – Jarotach,

– w sobotę, 13 kwietnia, o godzinie 15.30 w kościele Św. Piotra Rybaka w Gdyni,

– oraz w niedzielę 14 kwietnia o godzinie 15.00 w kościele p.w. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Olsztynie.

Ksiądz kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

2024-04-07 Rafał Bętkowski VI

W okresie Bożego Narodzenia 1907 r. Franza Augusta von Schoenebecka, oficera olsztyńskiego pułku dragonów, znaleziono zastrzelonego w jego domu. Rafał Bętkowski z Muzeum Nowoczesności Miejskiego Ośrodka Kultury w Olsztynie uczynił to tematem swojego wykładu w połowie lutego. Pod hasłem „Eksponat uczuć. Dwóch mężczyzn, kobieta, miłość i krew” – chciał także sprostować niedokładne informacje w Internecie. Dziś usłyszą Państwo ostatnią część relacji.

——-

W okresie sylwestrowo-noworocznym 1907-1908 w gąszczu gazet i czasopism głośno było na temat morderstwa na oficerze von Schoenebecku – a zostało napisane wiele tendencyjnie, jak mówił Rafał Bętkowski. Pewne jest, że podejrzany, major von Goeben, trafił do więzienia wojskowego, odzielony od Antoinette von Schoenebeck. Co się z nią stało?

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

Jak Antoinette von Schoenebeck wykorzystała swoje kontakty z majorem von Goebenem?

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

O żonie ofiara krążyły już wcześniej historie na temat mężczyzn, była ona moralnym wrogiem publicznym. Jakie było jej oddziaływanie na Hugo von Goebena?

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

Wprawnym czy zręcznym mordercą von Goeben na pewno nie był. Ani dzięki truciźnie, ani masce, którą nosił, ani zachowaniu w stosunku do wartowników przy zamku w Olsztynie. Co później stało się z nim i panią von Schoenebeck?

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

Co odkrył ten lekarz specjalista?

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

Czy to wszystko to tylko przypadek? Na wszelki wypadek Hugo von Goeben popełnił samobójstwo w marcu 1908 r. Antoinette von Schoenebeck jeszcze raz wyszła za mąż i zmarła w Rapallo w 1931 r.

——-

Była to ostatnia część naszej relacji na temat wykładu Rafała Bętkowskiego w połowie lutego w zajezdni trolejbusowej Muzeum Nowoczesności Miejskiego Ośrodka Kultury w Olsztynie. Tytuł brzmiał „Eksponat uczuć. Dwóch mężczyzn, kobieta, miłość i krew”. Tematem było morderstwo na oficerze dragonów Franzu Auguście von Schoenebecku w 1907 r. w Olsztynie.

2024-04-07 Suszarki II

Aktualny eksponat miesiąca Muzeum Nowoczesności Miejskiego Ośrodka Kultury w Olsztynie można było podziwiać już 13 marca. Pod tytułem: „Polski wkład w historię dmuchania” dyrektor Muzeum Jacek Moczulski zaprezentował historię suszenia włosów i suszarek. Zademonstrował przy tym również działanie i brzmienie kilku urządzeń. Dziś usłyszą Państwo drugą część relacji.

——-

Suszarki do włosów w salonach fryzjerskich, ale również ich kopie w domach, nie były zawsze bezpieczne – najpierw przez otwarty ogień czy gaz, później trochę bezpieczniejsze przez zastosowanie prądu. To – a później ręczne formy suszenia ludzie zawdzięczają Polakowi, jak mówił Jacek Moczulski:

[Jacek Moczulski – wypowiedź w języku polskim]

Skąd jednak pochodzi ten Polak Michał Doliwo-Dobrowolski, który pracował międzynarodowo i którego w kilku państwach określa się jako „swojego”?

[Jacek Moczulski – wypowiedź w języku polskim]

Gdzie przebywał w dzieciństwie?

[Jacek Moczulski – wypowiedź w języku polskim]

Jak ciężko dotknęło to Michała Doliwo-Dobrowolskiego?

[Jacek Moczulski – wypowiedź w języku polskim]

——-

Była to druga część naszej relacji z wykładu Jacka Moczulskiego w połowie marca w zajezdni trolejbusowej Muzeum Nowoczesności Miejskiego Ośrodka Kultury w Olsztynie. Tytuł prezentacji brzmiał: „Polski wkład w historię dmuchania”. Tematem była historia suszenia włosów i suszarek.

Kolejną część relacji usłyszą Państwo w przyszłym tygodniu u nas.

Jingle – Wunschkonzert

I jak w każdą pierwszą niedzielę – koncert życzeń dla naszych jubilatów. Spojrzymy wstecz na jubilatów z marca 2024 roku w mniejszości niemieckiej na Warmii i Mazurach.

Nidzickie Stowarzyszenie pogratulować mogło siedmiu swoim członkom, wśród których Wanda Malonek 1 marca skończyła 85, a Aloizy Góralski 9 marca 95 lat.

W Stowarzyszeniu Mniejszości Niemieckiej w Kętrzynie zanotowano ośmiu jubilatów, między innymi Irenę Dudzińską z 65 latami.

W Ełku w Stowarzyszeniu Mniejszości Niemieckiej „Masuren“ cieszyć się mogło dwoje jubilatów, wśród nich Monika Gasiorowska z 85 latami.

Dziewięć osób miało na swojej liście Stowarzyszenie Przyjaźni „Rosch“ w Piszu na swojej liście. Szczególnie podkreślić chcielibyśmy Annę Czeraniuk z 95 latami, oraz Irena Jóźwik z 70 latami.

Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej “Warmia” w Lidzbarku Warmińskim pogratulować mogło pięciu, a Stowarzyszenie Niemieckie „Natangen“ w Górowie Iławeckim czterem osobom, które świętowały ukończenie kolejnego roku życia. W Lidzbarku na swoje 88 lat spoglądać może Magdalena Szperkowicz, a Górowie Erna Kotowska na 92 lata.

Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej „Tannen“ w Ostródzie na swojej liście miało dziesięć osób. Gertruda Smolińska skończyła tam 91, a Henryk Hoch 74 lata. Poza tym Jurgen Reszotański i Bożena Kleber skończyli 65 lat.

Przyłączamy się do życzeń krewnych i przyjaciół, załączamy życzenia wszystkiego najlepszego, zdrowia i wiele radości w życiu i mamy dla Państwa utwór chóru puzonowego „I´ve got peace like a river“ autorstwa Traugotta Fünfgelda.

Uwe: I to była Allensteiner Welle na dzisiaj, życzę Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Audycję zrealizował dla Państwa i dla mnie Marian Dąbrowski, a do usłyszenia za tydzień mówi Państwu Uwe Hahnkamp.

31.03.2024 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 31.03.2024

Uwe: Serdecznie witam w Allensteiner Welle, przy mikrofonie jest dzisiaj dla Państwa – wieczorem w wielkanocną niedzielę – Uwe Hahnkamp i będzie towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Mam nadzieję, że dobrze spędzili Państwo Wielki tydzień i świąteczny weekend i cieszę się, że są Państwo znowu z nami.

Mam dla Państwa w programie dwa wywiady:

– z historyczką i nauczycielką historii Martą Skarżyńską z Mrągowa na temat jej wykłądu w ramach Rozmów Sorkwickich pod tytułem: „Medycyna ludowa Mazur. Jak dawniej magicznie leczono choroby“,

– oraz z Jörgiem Haspelem z niemieckiej sekcji ICOMOS, International Council on Monuments and Sites, na temat planowanego wpisania budynków zaprojektowanych przez Ericha Mendelsohna na listę światowego dziedzictwa kultury UNESCO.

WIęcej na ten temat jak zwykle po wiadomościach.

Jingle – wiadomości

W przyszłą niedzielę, 7 kwietnia, odbędą się w Polsce wybory samorządowe. Wybrani zostaną radni miast, gmin, powiatów i sejmiku oraz prezydenci miast, burmistrzowie i wójtowie. Weźcie Państwo w nich udział i oddajcie swoje głosy, bo wybrani kandydaci będą w następnych latach Państwa reprezentantami, i z nimi będą Państwo mieć zaszczyt współpracować.

***

W środę, 3 kwietnia, Witold Twardzik, pastor parafii ewangelicko-augsburskiej w Pasymiu, zaprasza na koncert chóru puzonowego z miejscowości Biegen koło Frankfurtu nad Odrą. Utworzony został on prawie 70 lat temu, między innymi z muzyków wypędzonych. Prezentuje on muzykę dawnych mistrzów, ale i młodych nowoczesnych kompozytorów muzyki kościelnej. Koncert rozpocznie się o godz. 18.00 w kościele ewangelicko-augsburskim w Pasymiu.

***

Olsztyńskie Stowarzyszenie Modelarzy „Warmia” zaprasza w dniach 6 i 7 kwietnia do Muzeum Nowoczesności Miejskiego Ośrodka Kultury w Olsztynie na XIII. Festiwal Kultury Modelarskiej. Przyjmowanie modeli z plastiku i kartonu na wystawę rozpocznie się 6 kwietnia o godz. 9.00. Wystawa będzie otwarta dla zwiedzających od 12.00 do 19.00 oraz 7 kwietnia od 9.00 do 13.30, kiedy to nastąpi wręczenie nagród. Specjalną częścią imprezy będzie IV. Memoriał Lecha Dunajewskiego z modelami samolotów związanych z tym pilotem, który walczył w bitwie o Anglię i po wojnie mieszkał w Olsztynie i rozwijał Aeroklub Olsztyński.

***

Również w tym roku Instytut Stosunków Zagranicznych IfA w Stuttgarcie chce wspierać narybek mniejszości niemieckiej w Europie Wschodniej i Azji Centralnej. W ramach programu dotyczącego mediów społecznościowych przyznane zostaną tygodniowe dofinansowania ryczałtowe, podczas których stypendyści prowadzić będą relacje w mediach społecznościowych na temat miejsc, organizacji lub tematów z ich ojczyzny dotyczących mniejszości niemieckiej. Poza tym przewidziano seminarium dokształcające dla wszystkich stypendystów. Zgłoszenia do stypendiów na ten rok – 2024 – możliwe będą wkrótce do najpóźniej końca lipca. Informacje i formularze znaleźć można na stronie internetowej IfA w zakładce wsparcie – stypendia w mediach społecznościowych. Ewentualne pytania kierować można do Julii Herzog w IfA pod adresem dmi-stipendien@ifa.de.

***

Z okazji przypadającej 12 lutego 220. rocznicy śmierci Immanuela Kanta 12 Biblioteka Niemiecka i Mediateka Języka Niemieckiego przy Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej w Olsztynie wspólnie z Instytutem Goethego w Warszawie ogłosiła konkurs plastyczny z elementami języka niemieckiego. Uczniowie klas 4 – 8 szkół podstawowych jak też szkół średnich z województwa warmińsko – mazurskiego mają za zadanie wykonać prace plastyczne w dowolnie wybranej technice pod hasłem: „Niemieccy wynalazcy, odkrywcy, myśliciele…”, które przedstawić mają znanego Niemca i jego osiągnięcia. Prace doręczyć należy do 30 kwietnia osobiście do Biblioteki Wojewódzkiej na olsztyńskiej starówce lub pocztą na adres Wojewódzka Biblioteka Publiczna , ulica Stare Miasto 33, 10-026 Olsztyn z dopiskiem: „Konkurs Biblioteka Niemiecka“. Formularze zgłoszeniowe i inne dokumenty znajdą Państwo na stronie internetowej Biblioteki Wojewódzkiej. Zgłoszenie należy załączyć do pracy lub przesłać mailem na adres goethe@wbp.olsztyn.pl

***

Katolickie msze w języku niemieckim odprawione zostaną w tym tygodniu:

– jutro, w Niedzielę Wielkanocną, 1 kwietnia,

– w sobotę, 6 kwietnia – w rocznicę święceń kapłańskich księdza kanonika Schmeiera,

– oraz w niedzielę, 7 kwietnia, każdorazowo o godzinie 10.00 w Olsztynie – Jarotach.

Ksiądz kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

2024-03-31 Jörg Haspel

Stowarzyszenie Wspólnota Kulturowa „Borussia” w Olsztynie i polska sekcja organizacji ICOMOS były 21 i 22 marca w Olsztynie gospodarzami konferencji pt. „Architektoniczne dziedzictwo Ericha Mendelsohna na drodze na listę Światowego Dziedzictwa Kultury UNESCO”. Została ona zorganizowana w jego mieście rodzinnym z okazji 137. rocznicy urodzin wielkiego architekta 21 marca i była czwartą konferencją międzynarodowej inicjatywy im. Ericha Mendelsohna. Skorzystaliśmy z okazji i porozmawialiśmy z Jörgiem Haspelem z ICOMOS Niemcy na temat tej organizacji, aktualnego stanu tej inicjatywy oraz szansach Beth Tahary, dzisiejszego Domu Mendelsohna w Olsztynie, w tej inicjatywie.

——-

Przez wiele lat był Pan prezesem ICOMOS Niemcy. W jakich dziedzinach jest Pan fachowcem? Co Pańska działalność miała i ma wspólnego z Erichem Mendelsohnem?

[Jörg Haspel:

Jestem z wykształcenia architektem i historykiem sztuki i byłem konserwatorem zabytków najpierw w Hamburgu, potem w Berlinie. W Berlinie mieliśmy dużo do czynienia z budowlami Mendelsohna i zabytkami pochodzącymi spod ręki Ericha Mendelsohna, i jestem reprezentantem ICOMOS Niemcy w kręgu, który nazywa się Krąg Inicjatywy im. Ericha Mendelsohna i ma na celu między innymi porozumieć się i dowiedzieć więcej o nim, ale również promować dzieło, praca i budowle Ericha Mendelsohna i proponować je do wpisania na listę światowego dziedzictwa kulturowego.]

Co kryje się za skrótem ICOMOS? Jakie ta organizacja ma zadania?

[Jörg Haspel:

ICOMOS to International Council on Monuments and Sites, niektórzy nazywają go w tłumaczeniu niemieckim Międzynarodową Radą Zabytków czy Światową Radą Zabytków. Ma między innymi za zadanie doradzać UNESCO i jednostkom do spraw światowego dziedzictwa kulturowego w sprawach tej kultury, jeżeli chodzi o dziedzictwo kulturowe, co oznacza, że nominacje, propozycje trzeba z reguły sprawdzać i skomentować, w razie wątpliwości powtórne sprawdzić czy poprawić przez ekspertów ICMOMS, jak w sprawach przyrody przez IUCN, związek ochrony przyrody. Są to fachowcy z zakresu konserwacji zabytków i ochrony zabytków, ale też restauracji, budowli historycznych i planowania miast. Jednym z powodów stworzenia w 1965 r. ICOMOS było przygotowanie konwencji na temat światowego dziedzictwa, która została uchwalona w 1972 r. przez UNESCO, w której ICOMOS jest wymieniony jako doradca w sprawach nominacji, ale też w przypadkach kryzysowych, konfliktowych czy wątpliwych, dla ekspertyz dotyczących którychkolwiek z rozwojów oraz wstawiania się za tym, aby zapobiegać szkodom w miejscach określanych jako światowe dziedzictwo kultury.]

Ogromny zakres pracy w różnych państwach. Erich Mendelsohn również pracował w różnych państwach na różnych kontynentach, i tak samo międzynarodowa była publiczność konferencji w Olsztynie? Jak doszło do powstania Inicjatywy im. Ericha Mendelsohna i które budowle powinny zostać wpisane na światową listę dziedzictwa kultury UNESCO?

[Jörg Haspel:

Już 20 lat temu rozważano propozycję wpisania Wieży Einsteina autorstwa Ericha Mendelsohna, która jest ikoną architektury światowej, na światową listę dziedzictwa kultury. Uważam, że wtedy było jeszcze za wcześnie. Ale 3-4 lat temu powiedzieliśmy sobie, że musimy jeszcze raz podjąć to wyzwanie i spróbować to kontynuować, bo pomysł jest oczywisty, że tak znani architekci XX wieku jak Erich Mendelsohn powinni być wpisani na światową listę dziedzictwa. Postanowiliśmy, że nie wybierzemy jednego [dzieła] Mendelsohna i tylko najbardziej znanego, nie „best of” jego dzieł, lecz spróbujemy docenić całe dzieło, bo tym, co jest unikatowe u Ericha Mendelsohna, jest fakt, że pracował w 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9 krajach; że budował na różnych kontynentach – w Europie: w Niemczech, Polsce, Czechach – ale również w Palestynie i na Bliskim Wschodzie oraz w USA. I to życie tak charakterystyczne dla XX wieku i dzieło, którym reagował na najbardziej zróżnicowane przypadki jako żydowski niemiecki architekt na emigracji, to chcemy docenić.]

Jaka była reakcja na nowy impuls?

[Jörg Haspel:

Stało się coś ciekawego, być może coś całkiem nieoczekiwanego. Kiedy zaapelowaliśmy do naszych koleżanek i kolegów, historyków sztuki, historyków architektury, było ogromne zainteresowanie ze wszystkich regionów. Mówili: „Mamy jeszcze jednego Mendelsohna, mamy jeszcze inny jego wkład, prowadził szkołę, są w tym uczniowie Mendelsohna, tzn. nagle utworzyła się mała owocna inicjatywa, która w ciągu ostatnich czterech lat ustabilizowała się i spotyka się tu w Olsztynie po raz trzeci. Dwa lata temu mieliśmy spotkanie inauguracyjne w Berlinie, głównym mieście, w którym działał Mendelsohn, byliśmy w Hajfie, w Izraelu, gdzie również przebywał przez wiele lat i zachowało się wiele budynków, i chcieliśmy z okazji tych urodzin 21 marca 2024 wrócić do miejsca jego urodzin, do Olsztyna, „Jedźmy tam, chcemy wiedzieć, skąd pochodził Mendelsohn, a przede wszystkim, gdzie powstało jego pierwsze dzieło, Beth Tahara, hala na cmentarzu żydowskim w Olsztynie”. Przyciągnęło to tak wielu ludzi tutaj, niektórym udało się nawet bardzo nieoczekiwanie przyjechać i zebrać się tutaj, z Izraela czy z USA.]

Wspaniale zatoczył Pan łuk od powstania inicjatywy aż do Olsztyna, ale wracając jeszcze raz do celu inicjatywy – jeżeli dobrze zrozumiałem, obecnie w ogóle nie ma ani jednego dzieła Mendelsohna na liście światowego dziedzictwa kultury…

[Jörg Haspel:

To był jeden z poruszanych tu tematów, zostało to przedstawione, np. dzieło architekta Le Corbusiera jest prezentowane na liście światowego dziedzictwa kilkanaście razy z poszczególnymi komponentami, dzieło Franka Lloyda Wrighta i innych, i rzuca się w oczy, że Erich Mendelsohn nie jest tam obecny – temu chcemy zaradzić. Rzeczywiście, próbujemy nie tylko mówić o tym – to można zrobić też na ekranach poprzez nowe media – lecz też być na miejscu. Następnym miejscem, które wzięliśmy pod uwagę, jest Wielka Brytania, bo tam przebywał najpierw po emigracji czy po wyjeździe z Niemiec przez Holandię; jednocześnie pracował trochę w Palestynie; miał biuro w UK i tworzył tam też dzieła, które chcemy odwiedzić przy tej okazji, bo mamy wrażenie – przynajmniej w przypadku hali w Bexhill-on-Sea – że jest ona kandydatem do światowego dziedzictwa.]

Wielka Brytania jest trochę niespodzianką, na ogół mówi się od budowlach w Niemczech czy w Izraelu, na terenie dzisiejszej Polski czy w Stanach Zjednoczonych. Jak długo trwa proces wpisywania na światową listę dziedzictwa kultury UNESCO? Jaki jest aktualny stan w przypadku Inicjatywy im. Ericha Mendelsohna?

[Jörg Haspel:

Jesteśmy obecnie w fazie przygotowawczej, specjalistycznej i specjalistyczno-naukowej wśród architektów, historyków architektury oraz ekspertek i ekspertów do spraw Mendelsohna, którzy postanowią, jak może to wyglądać w sensie tzw. nominacji seryjnej, tzn. nominacji kilku dzieł Mendelsohna w różnych państwach, nawet na różnych kontynentach; jak można zebrać zestaw, który jest przekonujący, jednak nie tylko dla nauki, lecz ma wsparcie stowarzyszeń tam, gdzie zachowały się budowle Mendelsohna, bo potrzebujemy wsparcia. Jesteśmy wdzięczni, że możemy się spotkać tutaj po raz trzeci; przy tej okazji dostaliśmy też od kolegów z ICOMOS Polska ofertę, że są gotowi bardziej zaangażować się w koordynację. Myślę, że to jest wspaniały punkt wyjścia, bo mamy nie tylko Beth Taharę tutaj w Olsztynie, lecz też dom towarowy Petersdorff we Wrocławiu czy ten dom w Gliwicach, więc mamy trzy dzieła Mendelsohna w obecnej Polsce i te inne, które mogą skupić się wokół nich. Myślę, że miejsce urodzin jest dobrym miejscem, aby rozpocząć taką inicjatywę.]

Jak wygląda przedział czasu? Kiedy liczy Pan na dalsze kroki czy wpisanie na listę?

[Jörg Haspel:

Mamy nadzieję, że faza przygotowawcza będzie w roku 2028 tak zaawansowana, że można będzie mówić o nominacji. To jest w tym momencie oczekiwany tok wydarzeń, który rozważaliśmy. Może to jednak trwać dłużej. Częściowo potrzebowałem w samym Berlinie 20 lat, zanim doszło do skutecznego wpisu. Trzeba mieć dużo wytrwałości, to nie jest nic dla szybkich czy przegrzanych akcji.]

——-

Był to Jörg Haspel, architekt i konserwator zabytków z sekcji niemieckiej organizacji ICOMOS, w rozmowie z nami. Tematem była sama organizacja, bieżąca Inicjatywa im. Ericha Mendelsohna oraz jej aktualny stan. Wywiad powstał podczas 4. konferencji tej Inicjatywy pt.: „Architektoniczne dziedzictwo Ericha Mendelsohna na drodze na listę światowego dziedzictwa kultury UNESCO”, którą 21 i 22 marca zorganizowano z okazji 137. rocznicy urodzin architekta w jego rodzinnym mieście , Olsztynie. Gospodarzami były Stowarzyszenie Wspólnota Kulturowa „Borussia” w Olsztynie i polska sekcja ICOMOS.

2024-03-31 Marta Skarżyńska

Od wielu lat parafia ewangelicko-augsburska w Sorkwitach i Stowarzyszenie „Freunde Masurens” z Scharnebeck w Niemczech organizują cykl „Rozmowy Sorkwickie”. Pierwsze spotkanie w 2024 r. odbyło się 22 marca w kościele ewangelicko-augsburskim w Sorkwitach. Wykład wygłosiła Marta Skarżyńska, historyczka i nauczycielka historii z Mrągowa. Temat brzmiał „Medycyna ludowa Mazur. Jak dawniej magicznie leczono choroby”. Rozmawialiśmy z nią na ten temat.

——-

Powiedziała Pani, że jest Pani przede wszystkim nauczycielką historii. Jednak temat Pani wykładu nie ma bezpośrednio nic wspólnego z Pani zawodem. Co trzeba sobie wyobrażać pod hasłem „magia leczenia”?

[Marta Skarżyńska – wypowiedź w języku polskim]

Więc można powiedzieć, że dodatkowo do racjonalnej medycyny, kiedy zioła już nic nie pomagały. A propos zioła: jakie zioła Mazurzy w ogóle zbierali?

[Marta Skarżyńska – wypowiedź w języku polskim]

Czy więc każdy Mazur, każda Mazurka mieli swoje zioła jako apteczkę domową u siebie w piwnicy czy w chacie?

[Marta Skarżyńska – wypowiedź w języku polskim]

W miejscu niedostępnym dla dzieci. Ale były i są również zioła trujące…

[Marta Skarżyńska – wypowiedź w języku polskim]

Jakim sposobem Mazurzy szukali pomocy w magii czy w religii?

[Marta Skarżyńska – wypowiedź w języku polskim]

W życiu, na co dzień, wszystko było ściśle powiązane. Czy Mazurzy kierowali swoje życzenia i prośby również do starych bogów jak np. Perkos? Jaka rolę pełniły demony?

[Marta Skarżyńska – wypowiedź w języku polskim]

Kiedy pojawiła się medycyna techniczna, którą dzisiaj znamy, jeszcze długo potrwało, aż pojawiła się również na Mazurach. Wtedy medycyna, którą Pani opisuje, na pewno była bardzo ważna…

[Marta Skarżyńska – wypowiedź w języku polskim]

Czy pierwsi doktorzy – nazwijmy ją tak: nowoczesnej medycyny – nie mieli tutaj trudnej sytuacji w obliczu tutaj zakorzenionej medycyny?

[Marta Skarżyńska – wypowiedź w języku polskim]

——-

Była to Marta Skarżyńska, historyczka i nauczycielka historii z Mrągowa, w rozmowie z nami. Tematem był jej wykład pt. „Medycyna ludowa Mazur. Jak dawniej magicznie leczono choroby”. Wygłosiła go 22 marca w ramach cyklu „Rozmów Sorkiwckich”, które organizują parafia ewangelicko-augsburska w Sorkwitach i Stowarzyszenie „Freunde Masurens” z Scharnebeck w Niemczech.

Marta Skarżyńska planuje wkrótce wydać publikację na temat swojego wykładu. Podobno planuje również jego przetłumaczenie na język niemiecki.

Uwe: I to była Allensteiner Welle na dzisiaj, życzę Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Audycję zrealizował dla Państwa i dla mnie Szymon Krzysztoń, a do usłyszenia za tydzień mówi Państwu Uwe Hahnkamp.

24.03.2024 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 24.03.2024

Uwe: Serdecznie witam w Allensteiner Welle, przy mikrofonie jest dla Państwa w wieczór Niedzieli Palmowej Uwe Hahnkamp i będzie towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Mam nadzieję, że dobrze spędzili Państwo tydzień i odpoczęli w weekend, i cieszę się, że są Państwo znowu ze mną.

Ma dla Państwa w programie 3 relacje:

– dwie dalsze na temat wykładu Rafała Bętkowskiego pod tutułem „Eksponat uczuć“ o morderstwie w Olsztynie w 1907 roku,

– oraz relację z wernisażu i wustawy na temat „Polskiego wkładu z historię dmuchania“ w Muzeum Nowoczesności Miejskiego Ośrodka Kultury w Olsztynie.

Więcej na ten temat jak zwykle – po wiadomościach.

Jingle – wiadomości

***

Coraz większymi krokami zbliża się Wielkanoc – a 31 marca, w Niedzielę Wielkanocną, ostatnią niedzielę marca, zostaną w tym roku przestawione na czas letni zegarki. Prosimy pamiętać o tym, iść w stronę słońca i lata, czyli przesunąć zegarki do przodu. Jeśli Państwo tego nie zrobią, przegapią Państwo w niedzielę wiele ciekawych wydarzeń.

***

Jako drugi – apel we własnej sprawie. Od jakiegoś czasu dostępna jest on-line ankieta dla słuchaczy na temat Allensteiner Welle w dwóch językach. Znajdą ją Państwo na stronie Związku Stowarzyszeń Niemieckich Warmii i Mazur w zakładce „Radio – ankieta“. Ucieszymy się z Państwa opinii na temat naszej audycji.

***

Katolickie msze w języku niemieckim odprawione zostaną w tym tygodniu:

– w Wielki Czwartek, 28 marca, o godzinie 18.00 z tradycyjnym obmyciem stóp,

– w Wieli Piątek, 29 marca, o godzinie 15.00 – Ukrzyżowanie Pana Jezusa,

– w Wielką Sobotę, 30 marca, o godzinie 19.30 Uhr – rezurekcja,

– oraz w Niedzielę Wielkanocną, 31 marca, o godzinie 10.00 – wszystkie msze w kościele w Olsztynie – Jarotach.

Ksiądz kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

2024-03-24 Rafał Bętkowski IV

W okresie Bożego Narodzenia 1907 r. w garnizonowym mieście Olsztyn w Prusach Wschodnich zapanowało przerażenie z powodu szczególnej zbrodni. Franza Augusta von Schoenebecka, oficera lokalnego pułku dragonów znaleziono zastrzelonego w jego domu. Rafał Bętkowski z Muzeum Nowoczesności Miejskiego Ośrodka Kultury w Olsztynie uczynił to tematem swojego wykładu w połowie lutego pod tytułem: „Eksponat uczuć. Dwóch mężczyzn, kobieta, miłość i krew” – chciał nie tylko zabawić publiczność, ale także sprostować niedokładnie i fałszywe informacje w książkach i w Internecie. Dziś usłyszą Państwo kolejną część relacji.

——-

Miasto Olsztyn w 1907 roku było w centrum uwagi, miejscem zbrodni, pierwszego dochodzenia komisarza Wannowskiego z Berlina. Ale kim właściwie są bohaterowie dramatu? Zacznijmy od ofiary – major Franz August von Schoenebeck:

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

Brzmi to bardzo sucho, jak mężczyzna, który stawia swoją karierę wojskową i swoje hobby – polowanie – na pierwszym miejscu. Nie bez znaczenia jest też fakt, że jest on raczej nietypowo jak na oficera pruskiego – katolikiem. W sprawozdaniach jego ewangelicka żona Antoinette von Schoenebeck jest – świadomie czy nieświadomie – zaprezentowana o wiele barwniej i żywo, jak mówił Rafał Bętkowski:

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

W tym samym czasie przystawiono jej – bo Prusacy byli też bardzo wiktoriańscy – stempel kobiety niestabilnej i niemoralnej:

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

O majorze von Schoenebecku mówiło się, że jest tolerancyjny, rozwód jednak nie wchodził w rachubę. Co jednak z pułkownikiem von Goebenem, który w tym dramacie odegrał rolę kochanka i mordercy? Jeszcze raz Rafał Bętkowski:

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

Nadczłowiek wg Nietzschego, bohater wojny, więc wyraźnie bardziej złożona postać niż nudny, podobno bezbarwny major von Schoenebeck:

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

——-

I podczas gdy inspektor kryminalny Wannowski z Berlina jest zajęty dokładniejszą obserwacją kariery zawodowej pułkownika Hugo von Goebena, my udamy się na koncert Billa Ramseya i posłuchamy jego piosenki „Bez opowieści kryminalnej Mimi nie pójdzie do łóżka” …

2024-03-24 Rafał Bętkowski V

…nadal słuchają Państwo „Allensteiner Welle“, wracamy z naszej wycieczki w kierunku muzyki kryminalnej i wraz z Rafałem Bętkowskim śledzić będziemy poczynania komisarza kryminalnego Wannowskiego z Berlina podczas śledztwa. Prosimy o uwagę…

——-

Jak zauważył już Rafał Bętkowski, morderca jest zdecydowanie bardziej interesujący niż ofiara. „Źli chłopcy” są obecnie np. dla aktorów bardziej interesujący niż pozytywni bohaterowie. Jednak w jakich źródłach znajdują się informacje na temat pułkownika von Goebena?

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

Po zakończeniu wojny burskiej Hugo von Groeben trafił jeszcze na Bałkany i gdyby nie morderstwo w 1907 roku na pewno nadal robiłby karierę:

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

Jednak w życiorysie von Goebena, dokładniej w jego twierdzeniach na temat swojego życia i jego bohaterskich czynów, pojawiają się nieścisłości. Jedną z nich zajął się Rafał Bętkowski w swoim wykładzie:

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

Zarzut, że von Goeben jest fantastą, został wykorzystany przez obronę Antoinette von Schoenebeck w czasie jej procesu karnego. Faktami są jednak list pułkownika, który ten wysłał jej przez nianię, jego zdjęcie w jej pokoju i odwrotnie – jej u niego, jak mówi Rafał Bętkowski:

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

Jednak były jeszcze dalsze podejrzane znaleziska:

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

——-

Była to kolejna część naszej relacji z wykładu Rafała Bętkowskiego w połowie lutego w zajezdni trolejbusowej Muzeum Nowoczesności Miejskiego Ośrodka Kultury w Olsztynie. Jego tytuł brzmiał „Eksponat uczuć. Dwóch mężczyzn, kobieta, miłość i krew”. Tematem było morderstwo na oficerze dragonów Franzu Auguście von Schoenebecku w 1907 r. w Olsztynie.

Dalszą część relacji usłyszą Państwo w przyszłym tygodniu u nas.

2024-03-24 Suszarki I

Kolejny eksponat miesiąca Muzeum Nowoczesności Miejskiego Ośrodka Kultury w Olsztynie faktycznie kazał na siebie czekać tylko miesiąc. Dyrektor Muzeum Jacek Moczulski zaprezentował pod tytułem „Polski wkład w historię dmuchania” historię suszenia włosów i suszarek. Zademonstrował przy tym również działanie i brzmienie kilku urządzeń oraz otworzył jednocześnie wystawę na ten temat. Usłyszą Państwo dzisiaj pierwszą część naszej relacji.

——-

[Jacek Moczulski – wypowiedź w języku polskim]

Prezentując krzesło fryzjerskie z obrotową poduszką do siedzenia z Królewca Jacek Moczulski przedstawił na wstępie – ku słyszalnej uciesze publiczności – pierwszy eksponat wystawy. Udajmy się jednak teraz za nim do XIX wieku, do innej osoby z duchem twórczym, która wynalazła zasadę suszenia włosów:

[Jacek Moczulski – wypowiedź w języku polskim]

Potrzeba jest matką wynalazków, jak nieprzypadkowo mówi niemieckie przysłowie. Fryzjer i wynalazca Ferdinand Alexander Godefroy wziął się więc do pracy:

[Jacek Moczulski – wypowiedź w języku polskim]

Ryzykowna, jeszcze nie optymalna, ale w zasadzie efektywna – tak więc metoda ta spotkała się uznaniem, rozpowszechniła się i odniosła sukces. Godefroy zadbał jednak również o farbowanie włosów:

[Jacek Moczulski – wypowiedź w języku polskim]

Były jeszcze inne wynalazki, między innymi suszarki z hełmami z materiału, jakie wykorzystywane są do dzisiaj. To wszystko jednak były tylko rozwiązania do salonów fryzjerskich, a nie dla osób prywatnych:

[Jacek Moczulski – wypowiedź w języku polskim]

——-

Była to pierwsza część naszej relacji z wykładu Jacka Moczulskiego w połowie marca w zajezdni trolejbusowej Muzeum Nowoczesności Miejskiego Ośrodka Kultury w Olsztynie. Tytuł prezentacji i wystawy brzmi: „Polski wkład w historię dmuchania”. Tematem była historia suszenia włosów i suszarek.

Wystawa można zwiedzać jeszcze do dnia 2 kwietnia w zajezdni trolejbusowej.

Kolejną część relacji usłyszą Państwo w jednej z kolejnych audycji.

Uwe: I to była Allensteiner Welle na dzisiaj, życzę Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Audycję zrealizował dla Państwa i dla mnie Szymon Krzysztoń, a do usłyszenia za tydzień mówi Państwu Uwe Hahnkamp.

 

17.03.2024 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 17.03.2024

Uwe: Serdecznie witam w Allensteiner Welle, dziś wieczorem przy mikrofonie jest dla Państwa Uwe Hahnkamp i będzie towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Mam nadzieję, że dobrze spędzili Państwo tydzień i dobrze wykorzystali weekend, oraz cieszę się, że są Państwo znowu z nami. Dziś w programie mam dla Państwa:

– dwie kolejne części relacji z wystąpienia Rafała Bętkowskiego na temat „Eksponatu uczuć” o morderstwie w Olsztynie w 1907 r.

– oraz wywiad z Markusem Meckelem. Protagonista pokojowej rewolucji w ówczesnej NRD i później zjednoczenia obu państw niemieckich oraz rzecznik pojednania polsko-niemieckiego przedstawił w Gdański przetłumaczoną na język polski wersję swoich wspomnień.

Więcej na ten temat jak zawsze – po wiadomościach.

Jingle – wiadomości

***

Wraz z wiosną budzą się również stowarzyszenia mniejszości niemieckiej w województwie warmińsko-mazurskim i wznawiają swoją działalność. W przyszła sobotę, 23 marca, w Mrągowskim Stowarzyszeniu Mniejszości Niemieckiej „Niedźwiedzia Łapa” wykonywane będą pocztówki wielkanocne. Początek zajęć o godz. 9:00 w siedzibie Stowarzyszenia przy ulicy Wolności 15 w Mrągowie. W tym samym czasie w Stowarzyszenia Ludności Niemieckiej „Herder” w Morągu przy ulicy Pomorskiej 23 odbędą się warsztaty kulinarne z kucharzem ze szkoły branżowej w tym mieście.

***

Rafał Bętkowski zaoferował najpierw 15 lutego pod tytułem „Tropem najsłynniejszego olsztyńskiego morderstwa” wykład w Muzeum Nowoczesności Miejskiego Ośrodka Kultury w Olsztynie. Teraz, w sobotę 23 marca o godz. 11.00 zaprasza na spacer po mieście do miejsc związanych z tym wydarzeniem. Czas trwania wynosić będzie około czterech godzin, początek przy Tartaku Raphaelsohnów. Udział bezpłatny.

***

Parafia ewangelicko-augsburska w Sorkwitach oraz Stowarzyszenie Freunde Masurens z Scharnebeck w Niemczech mają zaszczyt zaprosić na pierwszy odczyt w cyklu rozmów sorkwickich w tym roku. W piątek, 22 marca, o godz. 17.00 w kościele ewangelicko-augsburskim w Sorkwitach Marta Skarżyńska mówić będzie na temat: „Medycyna ludowa Mazur. Jak dawniej magicznie leczono choroby.” Po odczycie będzie jak zwykle możliwość rozmowy z referentką. Patronat nad projektem objęła starosta mrągowska Barbara Kuźmicka-Rogala.

***

Instytut Stosunków Zagranicznych IfA w Stuttgarcie i Instytut Goethego organizują w lipcu wraz ze Związkiem Młodzieży Niemieckiej w Polsce 10. Międzynarodowy Niemieckojęzyczny Obóz Letni dla młodzieży niemieckiej. 70 młodych ludzi z 11 państw w wieku od 14 do 17 lat oczekiwanych jest od 9 do 20 lipca w Centrum Spotkań Agrykola w Warszawie. Na jedno z 10 miejsc przewidzianych na obozie pod hasłem „Grenzen überwinden, Zukunft gestalten – Przekraczać granice, kształtować przyszłość“ dla uczestników z Polski można zgłaszać się do 24 marca w BJDM. Wymagana jest znajomość języka niemieckiego na poziomie przynajmniej A2, na uczestników i ich organizację przypada opłata własna. Jednocześnie na obóz poszukiwanych jest 5 opiekunów i 5 prowadzących warsztaty oraz kierownik całego obozu. Zgłoszeń w tym celu należy dokonywać również do 24 marca mailem do Anny Walecko z BJDM na adres biuro@bjdm.eu. Dokładne informacje znajdują się na wszelkich mediach informacyjnych BJDM.

***

Stowarzyszenie Przyjaciół Kanta i Królewca oraz Fundacja „Sztuka wolności” poszukują naukowców i dziennikarzy z Niemiec, Polski i rosyjskiej emigracji, którzy zajmują się Kantem, w celu udziału w trójstronnym slamie naukowym pod tytułem „Nach 300 Jahren. Relevant? Kant! – Po 300 latach. Relewantny? Kant!“. Na scenie podczas 10-minutowych prezentacji na tematy związane z Kantem metodycznie jest możliwe prawie wszystko – 17 maja w Berlinie o 24 maja w Olsztynie. Zgłoszenia prosimy kierować do 25 marca mailem na adres info@freunde-kants.com. Prosimy napisać, dlaczego i z jakim tematem chcecie Państwo wystąpić.

***

Katolickie msze w języku niemieckim odprawione zostaną w przyszłym tygodniu:

– w piątek, 22 marca – jako szóste nabożeństwo drogi krzyżowej – o godz. 15.00 w Kościele p.w. Najświętszgo Serca Pana Jezusa w Olsztynie

– oraz w niedzielę palmową, 24 marca, o godz. 10.00 w Olsztynie-Jarotach.

Ks. kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

2024-03-17 Moderation Interview Markus Meckel

Szczególną osobę gościło Europejskie Centrum Solidarności ECS w Gdańsku 7 marca: Markusa Meckela. Protestancki teolog i pacyfista, protagonista pokojowej rewolucji w ówczesnej NRD i później zjednoczenia obu państw niemieckich oraz rzecznik pojednania polsko-niemieckiego w ramach spotkania autorskiego przedstawił przetłumaczoną na język polski wersję swoich wspomnień. Przeprowadziliśmy tam wywiad z nim dla Państwa.

——-

Tu w Gdańsku przestawił polskie tłumaczenie swoich wspomnień. Na plakatach wieczoru autorskiego przedstawiono Pana w wielu rolach, jakie odgrywał przedstawił w życiu i historii Niemiec. W której z tych ról uważa Pan siebie za najsilniejszego i czuje się najlepiej?

[Markus Meckel:

Uważam, że chodzi o to, aby być człowiekiem oraz podchodzić za każdym razem do aktualnych wyzwań. Można się nie zmieniać i w całkiem różnych rolach robić to, co jest ważne: wstawiać się za wolnością, być solidarnym z innymi, którzy mają tę samą godność jak ja sam, bo jesteśmy wszyscy – jak mówię jako chrześcijanin – dziećmi Boga, i jako ludzie mamy jak mówi niemiecka konstytucja tę samą godność. Kiedy bierzemy to poważnie, to w każdej konkretnej sytuacji jest ważne, że stoi się po stronie ofiar przeciwko agresorom, że stoi się za prawymi i sprawiedliwymi, i że wspiera się konkretnego najbliższego.]

Zatem „bądź człowiekiem” – jak znany reporter sportowy Marcel Reif zacytował najważniejsze przesłanie swojego ojca, który przeżył obozy koncentracyjne, podczas uroczystości na pamiątkę Holokaustu w niemieckim Bundestagu. Z jakiego okresu i jakie wspomnienia zawiera książka?

[Markus Meckel:

Jest moje życie w NRD aż do końca NRD, a potem z perspektywą zjednoczonych Niemiec. Jest moje życie w NRD, bo mój ojciec jako pastor pojechał na wschód, tj. do NRD, mimo tego, że był z zachodu, bo tam parafie chrześcijańskie były pod dużą presją ateistyczną. Czuł on potrzebę, by je wspierać, a kościół szukał wtedy pilnie pastorów gotowych do tego. Tak przybyłem na wschód i w tym samym czasie uważałem wschód zawsze za zadanie: zmienić coś i wspierać ludzi. Przez to droga w opozycję była w pewnym stopniu prawie nieunikniona.]

Czy jest jedno lub dwa wydarzenia, które Pan chciałby wyróżnić?

[Markus Meckel:

Szczególnie ważne było umiejscawianie w kościele, bo kościół w NRD był taki, gdzie państwo nie mogło bezpośrednio ingerować. Zawdzięczaliśmy to zresztą ZSRR, który tzw. Kościół Wyznającego z czasu narodowego socjalizmu uznawał za ruch oporu. Przez to nie było bezpośrednich wpływów państwa na kościół, jedyne co mogli robić, to było przez wywiad, przez Stasi, i to w większości się nie udawało, mimo tego, że bardzo sie starano.]

Żył Pan więc – że tak powiem – w społeczeństwie równoległym. Jak Pan to przetrzymał? Tu, w byłych Prusach Wschodnich, była ciągła presja na autochtoniczną ludność, i bardzo wielu z nich wyemigrowało…

[Markus Meckel:

Nie można odpowiedzieć na to ogólnie. Byłem z moim ojcem, który był referentem ekumenizmu kościołów w NRD, jako 14-latek pierwszy raz na Mazurach. Poznałem mniejszość niemiecką, poznałem kościół ewangelicki, i miało to dla nas bardzo głęboki wymiar, że powiedzieliśmy: „My – inaczej niż SED powiedziała – my stoimy w historii niemieckiej i nosimy odpowiedzialność za wszystko straszne, czego Niemcy dokonali”. Różnica była taka, że my byliśmy w Niemczech, a Niemcy w Polsce byli że tak powiem zakładnikami tego w tym komunistycznym reżimie i obarczano ich odpowiedzialności za wszystko, tzn. oni musieli znosić większość ciężarów, jeszcze więcej niż my w NRD.]

A skoro już mowa o strasznych rzeczach: wojna w Ukrainie. Istnieje przypisywane Bertoltowi Brechtowi hasło: „Wyobraź sobie, że jest wojna i nikt tam nie idzie – wtedy wojna przyjdzie do ciebie” oraz hasło ruchu pokojowego w Niemczech „tworzenie pokoju bez broni”. Gdzie Pan jako pacyfista umiejscawia się w obecnej dyskusji na temat pomocy – w tym militarnej – dla Ukrainy?

[Markus Meckel:

Jako młodzieniec całkiem odmówiłem odbycia służby wojskowej. Za to groziło w NRD normalnie dwa lata więzienia. Nie wiem, dlaczego nie zostałem powołany, na szczęście nie musiałem tego przeżyć. Ale w tym czasie, w czasie Zimnej Wojny, w tle zawsze była sprawa broni nuklearnej. Nie dało się ryzykować zerwania pokoju, przez które już nic by nie zostało. Dzisiaj chodzi o całkiem inną sprawę – obronę prawa, obronę demokracji. Wtedy nie można być neutralnym, kiedy demokracja, godność i ludzie są ofiarami, kiedy ludzie poświęcą swoje życie, to nie jest możliwe.]

——-

Był to Markus Meckel, protagonista pokojowej rewolucji w ówczesnej NRD, a później zjednoczenia obu państw niemieckich oraz rzecznik pojednania polsko-niemieckiego, w rozmowie z nami. Tematem były jego wspomnienia, których polskie tłumaczenie zaprezentował 7 marca w ramach spotkania autorskiego w Europejskim Centrum Solidarności w Gdańsku.

Więcej na temat tej imprezy usłyszą Państwo w przyszłym tygodniu u nas.

2024-03-17 Moderation Beitrag Rafał Bętkowski II

W okresie Bożego Narodzenia 1907 r. w garnizonowym mieście Olsztyn w Prusach Wschodnich zapanowało przerażenie z powodu szczególnej zbrodni. Oficera lokalnego pułku dragonów znaleziono zastrzelonego w jego domu. Rafał Bętkowski z Muzeum Nowoczesności Miejskiego Ośrodka Kultury w Olsztynie uczynił to tematem swojego wykładu 15 lutego pod tytułem: „Eksponat uczuć. Dwóch mężczyzn, kobieta, miłość i krew” – chciał nie tylko zabawić publiczność, ale także sprostować niedokładnie i fałszywe informacje w książkach i w Internecie. Dziś usłyszą Państwo kolejną część relacji.

——-

Wiadomość o zbrodni szybko rozpowszechniła się, i już kilka dni później, kiedy pochowano ofiarę, do Olsztyna przybył komisarz z Berlina, znany policjant wydziału kryminalnego Wannowski. Z najwyższego szczebla dostał zlecenie wyjaśnienia tego czynu i zatrzymania fali plotek o nim jak tylko to możliwe, jak wyjaśniał Rafał Bętkowski:

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

Nie całkiem mu się to udało. Również w Nowym Jorku, tak samo jak w Australii można było poczytać o „morderstwie w Olsztynie”. Jakie działania wykonywał Wannowski?

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

Więc podejrzani siedzieli po przeszukaniu ich domów już pod koniec 1907 r. za kratkami. Następnie miała miejsce wizyta na miejscu brodni. Jaką historię miało to miejsce nad Łyną?

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

Jak wyglądał ten dom w pierwszej dekadzie XX wieku?

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

Kto mieszkał w domu w czasie popełnienia morderstwa?

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

——-

I podczas gdy inspektor kryminalny Wannowski z Berlina zajęty jest wizytami na miejscu zbrodni, my odwiedzamy na chwilę półświatek Olsztyna i słuchamy w zadymionym pubie Sekstetu Hazy’ego Osterwalda i „Kryminalnego tanga”…

2024-03-17 Moderation Beitrag Rafał Bętkowski III

…Nadal słuchają Państwo audycji „Allensteiner Welle”, wróciliśmy z naszego wypadu w świat muzyki do kryminałów i śledzimy razem z Rafałem Bętkowskim komisarza kryminalnego Wannowskiego z Berlina podczas wyjaśniania morderstwa. Popełnione zostało ono w nocy z 25 na 26 grudnia 1907 r. Co jednak odkrył Wannowski? Prosimy słuchać dalej:

——-

Morderstwo miało miejsce w nocy. Kiedy jednak i jak odkryto przestępstwo?

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

Jakie wnioski wyciągnięto z pierwszych odkryć na miejscu zbrodni? Paliła się nawet jeszcze lampa naftowa na stoliku nocnym ofiary…

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

Komisarz Wannowski mógł przynajmniej wykluczyć samobójstwo. Czy były jakieś ślady wdarcia się z zewnątrz?

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

Przynajmniej przez pewien czas wyglądało na to, że to włamywacz popełnił ten czyn, jednak i to okazało się fałszywym tropem. Dlaczego jednak brodnia odbiła się takim głośnym echem?

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

——-

Była to kolejna część naszej relacji na temat wykładu Rafała Bętkowskiego 15 lutego w zajezdni trolejbusowej Muzeum Nowoczesności Miejskiego Ośrodka Kultury w Olsztynie. Tytuł brzmiał „Eksponat uczuć. Dwóch mężczyzn, kobieta, miłość i krew”. Tematem było morderstwo na oficerze dragonów Franzu Auguście von Schoenebecku w 1907 r. w Olsztynie.

Kolejną część relacji usłyszą Państwo w przyszłym tygodniu u nas.

Uwe: I to była Allensteiner Welle na dzisiaj, życzę Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia. Audycję zrealizował dla Państwa i dla mnie Marian Dąbrowski, a do usłyszenia za tydzień mówi Państwu Uwe Hahnkamp.

10.03.2024 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 10.03.2024

Anna: Serdecznie witamy w Allensteiner Welle, przy mikrofonie witają Państwa dziś wieczorem Anna Przywoźna…

Uwe: …i Uwe Hahnkamp i będą towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Anna: Mamy nadzieję, że dobrze spędzili Państwo tydzień i korzystali z weekendu, oraz cieszymy się, że są Państwo znowu z nami.

Dzisiaj mamy dla Państwa w programie:

– felieton na temat emocji w sporcie,

– pierwszą część relacji na temat „Eksponatu uczuć“ Rafała Bętkowskiego na temat mordu w Olsztynie w 1907 roku…

Uwe: …oraz czwartą część wywiadu z poetą Albrechtem Schmidtem z Heiligendorf w Dolnej Saksonii, który gościł w Mrągowie.

Więcej na ten temat jak zwykle – po wiadomościach.

Jingle – wiadomości

W ramach projektu „LernRaum” zorganizowano w całej Polsce stacjonarne kursy języka niemieckiego dla dorosłych – członków mniejszości niemieckiej i gości. Również w województwie warmińsko-mazurskim od połowy marca odbywać się będą trzy kursy w stowarzyszeniach mniejszości niemieckiej:

– na poziomie A1 w Bartoszycach,

– na poziomie A1+ w Ostródzie

– oraz nowy kurs na poziomie A2 w Szczytnie.

Należy opłacić niewielki wkład własny, goście płacą trochę więcej niż członkowie mniejszości niemieckiej. W celu uzyskania dokładnych informacji o projekcie prosimy skontaktować się z Martą Mularczyk w Związku Stowarzyszeń Niemieckich Warmii i Mazur pod numerem telefonu 783 990 276 lub mailowo pod adresem biuro@snwim.eu.

***

Instytut Stosunków Zagranicznych IfA w Stuttgarcie i Instytut Goethego organizują w lipcu wraz ze Związkiem Młodzieży Niemieckiej w Polsce 10. Międzynarodowy Niemieckojęzyczny Obóz Letni dla młodzieży niemieckiej. 70 młodych ludzi z 11 państw w wieku od 14 do 17 lat oczekiwani są od 9 do 20 lipca w Centrum Spotkań Agrykola w Warszawie. Na jedno z 10 miejsc przewidzianych na obozie pod hasłem „Grenzen überwinden, Zukunft gestalten – Przekraczać granice, kształtować przyszłość“ dla uczestników z Polski można zgłaszać się do 24 marca w BJDM. Wymagana jest znajomość języka niemieckiego na poziomie przynajmniej A2, na uczestników i ich organizację przypada opłata własna. Jednocześnie na obóz poszukiwanych jest 5 opiekunów i 5 prowadzących warsztaty oraz kierownik całego obozu. Zgłoszeń w tym celu należy dokonywać również do 24 marca mailem do Anny Walecko z BJDM na adres biuro@bjdm.eu. Dokładne informacje znajdują się na wszelkich mediach informacyjnych BJDM.

***

Stowarzyszenie Przyjaciół Kanta i Królewca oraz Fundacja „Sztuka wolności” poszukują naukowców i dziennikarzy z Niemiec, Polski i rosyjskiej emigracji, którzy zajmują się Kantem, w celu udziału w trójstronnym slamie naukowym pod tytułem „Nach 300 Jahren. Relevant? Kant! – Po 300 latach. Relewantny? Kant!“. Na scenie podczas 10-minutowych prezentacji na tematy związane z Kantem metodycznie jest możliwe prawie wszystko – 17 maja w Berlinie o 24 maja w Olsztynie. Zgłoszenia prosimy kierować do 25 marca mailem na adres info@freunde-kants.com. Prosimy napisać, dlaczego i z jakim tematem chcecie Państwo wystąpić.

***

Z okazji 300. rocznicy urodzin wielkiego filozofa Immanuela Kanta w tym roku, Stowarzyszenie Przyjaciół Kanta i Królewca organizuje w Polsce i w Niemczech warsztaty przyszłości na temat Kanta. W centrum zainteresowania będzie jego dzieło „O pokoju wiecznym”. Zaplanowano dwa wydarzenia:

– od 4 do 9 czerwca w Gdańsku i na Warmii i Mazurach

– oraz w dniach 1 do 6 października w Hamburgu i Berlinie.

Zaplanowano odwiedziny m.in. miejsca pamięci Kanta w Jarnołtowie oraz Krajowego Muzeum Prus Wschodnich w Lüneburgu. Program odbywać się będzie w języku niemieckim, wymagana jest znajomość języka niemieckiego przynajmniej na poziomie B2. Młodzi ludzie z Polski, Litwy czy Niemiec czy z państw tzw. Wschodniego Partnerstwa ubiegać się mogą o uczestnictwo do 15 marca wysyłając list motywacyjny i CV na adres mailowy info@freunde-kants.com, uczestnictwo jest bezpłatne.

***

W środę 13 marca o godzinie 17.00 Miejski Ośrodek Kultury w Olsztynie zaprasza na trzecią prezentację eksponatu miesiąca w roku 2024. W zajezdni trolejbusowej Muzeum Nowoczesności pod tytułem „Wkład Polski w historię dmuchania“ wyjaśnione zostanie, jak na przełomie wieków ułatwiano pracę fryzjerom. Jednocześnie otwarta zostanie wystawa wzornictwa w polskimi i zagranicznymi suszarkami – między innymi z pierwszą masowo produkowaną w Polsce suszarką Fema z 1965 roku. Wstęp wolny.

***

Katolickie msze w języku niemieckim odprawione zostaną w tym tygodniu:

– w piątek 15 marca – 3 droga krzyżowa – o godzinie 15.00 w kościele p.w. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Olsztynie

– oraz w niedzielę, 17 marca, o godzinie 10.00 Uhr w Olsztynie – Jarotach, o godzinie 14.00 w Biskupcu oraz o godzinie 17.00 w Reszlu.

Ksiądz kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

2024-03-10 Rafał Bętkowski I

W okresie Bożego Narodzenia 1907 r. w garnizonowym mieście Olsztyn w Prusach Wschodnich zapanowało przerażenie z powodu szczególnej zbrodni. Oficera lokalnego pułku dragonów znaleziono zastrzelonego w jego domu. Rafał Bętkowski z Muzeum Nowoczesności Miejskiego Ośrodka Kultury w Olsztynie uczynił to tematem swojego wykładu 15 lutego pod tytułem: „Eksponat uczuć. Dwóch mężczyzn, kobieta, miłość i krew” – chciał nie tylko zabawić publiczność, ale także sprostować niedokładnie i fałszywe informacje w książkach i w Internecie. Dziś usłyszą Państwo pierwszą część relacji.

——-

Tytuł nie był tak krzykliwy jak „Diablica z Olsztyna” jako nagłówek artykułu w czasopiśmie z lat 60. ubiegłego wieku, ale „krew” przyciągała ludzi. Ponad 160 osób śledziło w zajezdni trolejbusowej muzeum, jak na ich oczach rozgrywała się jedna z nielicznych spraw kryminalnych w spokojnym mieście Olsztyn. A to oznaczało przede wszystkim podróż nieco ponad 116 lat w przeszłość, jak podkreślił Rafał Bętkowski:

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

Jak jednak wyglądało miasto Olsztyn tamtym czasie – pod koniec 1907 r. i na początku 1908 r.?

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

Z przyłączeniem do sieci kolejowej Olsztyn przemienił się w miasto garnizonowe. W 1907 r. było tu bardzo dużo żołnierzy – wspomina Rafał Bętkowski:

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

A dzięki wojsku miasto w tym czasie prosperowało, nie tylko dzięki zwykłym żołnierzom, ale także dzięki administracji wojskowej z siedzibą w Olsztynie z wieloma starszymi oficerami różnych jednostek.

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

Dom zbrodni, Villa Schoenebeck – tak nazywała się rodzina ofiary – znajdował się za zamkiem olsztyńskim, na drugim brzegu Łyny. Błędne informacje zaczynają się już jeśli chodzi o miejsce zbrodni, wyjaśnił Rafał Bętkowski, bo nierzadko mówiło i mówi się o „morderstwie w kasynie”. Biorąc pod uwagę bogactwo informacji dotyczących tej sprawy, nie jest to zaskakujące:

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

——-

Była to pierwsza część naszej relacji z wykładu Rafała Bętkowskiego 15 lutego w zajezdni trolejbusowej Muzeum Nowoczesności Miejskiego Ośrodka Kultury w Olsztynie. Tytuł brzmiał „Eksponat uczuć. Dwóch mężczyzn, kobieta, miłość i krew”. Tematem było morderstwo na oficerze dragonów w 1907 r. w Olsztynie.

Kolejną część relacji usłyszą Państwo w przyszłym tygodniu u nas.

2024-03-10 Albrecht Schmidt IV

W Stowarzyszeniu Mniejszości Niemieckiej „Niedźwiedzia Łapa” w Mrągowie regularnie odbywają się imprezy literackie z gośćmi z Niemiec. Pod koniec lipca 2023 r. Albrecht Schmidt z Heiligendorf w Dolnej Saksonii przedstawił tam swój tomik wierszy „Kleine Kunstwerke” („Małe dzieła sztuki”). Przeprowadziliśmy z nim rozmowę autorską. Usłyszą Państwo teraz jej czwartą część.

——-

Większość Pana prac niesie pozytywne impulsy i raczej skupia się na przyjemnych aspektach. Czy ma Pan też przykład wiersza, który powstał pod wrażeniem towarzyszenia osobie ciężko chorej lub umierającej?

[Albrecht Schmidt:

Zawsze jest jedna droga

Zawsze jest jedna droga, często również dalsza.

Nie uchylać się. Wyjaśnić sytuację i jeżeli to możliwe, odebrać jej napięcie.

Jest, jak jest, a nie tak, jak ktoś chciałby.

Więc do rzeczy, zakasać rękawy i znaleźć rozwiązanie!

Nawet kiedy jest trudno, przychodzi z wielkim trudem, usunąć raz na zawsze ten problem.

Zrobić to dokładnie. Wtedy jest Ci dobrze – czy lepiej.]

Ile dzieł zgromadził Pan w swoim tomiku poezji?

[Albrecht Schmidt:

Drukarnia podała nam złą liczbę, wtedy wykonałem jeszcze na tył okładki krótki czterowiersz. W sumie powinno być 49. 49 małych wierszy czy historyjek, bo chodzi o mój rocznika. Jestem rocznik 1949. Nic na to nie poradzę, po prostu tak jest // Nadawać się do pobytu na wyspie

Nie zawsze musi być przysłowiowa wyspa, na którą podobno jest się gotowym.

Jest dosyć innych „wysp”, które oferują nam dobre miejsce.

Aby wypoczywać, aby relaksować się albo po prostu znowu mieć małą zmianę scenerii.

Cieszyć się innego widoku. Radośnie odprężyć tym, co komuś dobrze robi, i bezustannie cieszyć się.

Pięknie, kiedy ma się taką wyspę.]

Wyspa jako zmiana scenerii – dla Pana jest to w tej chwili województwo warmińsko-mazurskie. Jak Panu się tu podoba?

[Albrecht Schmidt:

Muszę wam zrobić komplement, tu jest przepięknie. Myślę, że krajobraz jest fajny. Wcześniej nie byłem w Polsce, nie przyjechałbym tutaj, jeśli Friedrich nie zabrałby mnie ze sobą. O Mazurach już kilka rzeczy słyszałem, też czytałem. Drogi i ulice w porządku – co u nas obecnie całkiem nie ma miejsca. Mosty są czyste i nie spryskane farbą. U nas prawie nie ma ścian tłumiących dźwięk, które nie są pomazane. Są piękniejsze ściany, ale większość z nich nie jest pięknie zamalowana. Moja siostra, która była już częściej w Polsce, mówiła: „Pocieszysz się, jak pięknie jest w Polsce”. Mogę tylko powiedzieć, że się zgadzam.]

Niektórzy mówią, że pisanie poezji jest czymś szalonym. Jak to wygląda u Pana? Czy pisze Pan tylko poezję, czy zajmuje się Pan literaturą także w inny sposób?

[Albrecht Schmidt:

Każdy ma swojego fioła. Ja mam mojego, bo piszę takie rzeczy. Żona zawsze mówi, że powinienem raczej pójść do ogrody niż pisać wiersze. No, to jest ciemna strona, dużo rzeczy po prostu mnie nie interesuje. Mogę się skoncentrować, zrelaksować, dlatego to robię, sprawia mi to przyjemność. Mam jeszcze torbę tu dla naszej gazety kulturalnej, którą wyślę, kiedy będzie gotowa, rozdamy to na przełomie września i października, zrobię recenzję książki. Jest książka pt. „Weihnachtsschaf” (owca bożenarodzeniowa), była już parę razy wykupiona, znowu wydana i ja ją kupiłem. W naszej gazetce kulturalnej zawsze jest recenzja książki.]

A co Pan aktualnie czyta w tej podróży?

[Albrecht Schmidt:

Aktualnie czytam stare tomisko, które przywiozłem ze sobą, bo czeka mnie jeszcze podróż pociągiem. Z szybkiego pociągu nie można patrzeć przez okno, ale z wolnego pociągu – tym lepiej. Czytałem tu już wieczorem, aż do północy, mimo tego, że byłem cały dzień na nogach, w starej książce, która ma przynajmniej 30 lat i którą już kiedyś czytałem. Chodzi o ekspedycje lekarzy do Ameryki Południowej, aby znaleźć jady i antidotum na nie. Napisał ją pisarz, autor wielu bestsellerów Heinz Konsalik.]

——-

Był to Albrecht Schmidt z miejscowości Heiligendorf w Dolnej Saksonii, instruktor przy ochotniczej straży pożarnej i poeta, w rozmowie z nami. Tematem były jego życie i twórczość.

2024-03-10 Emocje w sporcie

Któż nie zna całkowicie niepoprawnego gramatycznie zwrotu: „mam gotowy”, bez którego obecnie nie można sobie wyobrazić języka niemieckiego, i którym ludzie kończą wykład lub – w skrajnych przypadkach – małżeństwo? Stało się wszechobecne, ale pozostaje bezdenne błędne i doprowadza nauczycieli języka niemieckiego w każdym kraju na świecie do szału. Powinno być „jestem gotowy” – i gotowe.

Ale skąd właściwie wzięło się to krótkie zdanie? Kiedy powstało? Pochodzi z jednego z najbardziej legendarnych wkurzeń się, jakich kiedykolwiek doświadczył niemiecki – i nie tylko niemiecki – świat sportu. Jest 10 marca 1998 roku, najsłynniejszy klub piłkarski w Niemczech, FC Bayern Monachium, przegrał 0:1 z innym znanym, bardziej tradycyjnym, ale obecnie w drugiej lidze słabo grającym klubem, a mianowicie Schalke 04.

Już sam wynik nie był dobry, ale sposób, w jaki do niego doszło, jeszcze bardziej rozzłościł trenera, który także musiał spotkać się z niesłuszną krytyką ze strony części dziennikarzy. Jednak to nie sędzia – jak się dziś często używa jako wymówki – ani stan boiska czy ostre światło reflektorów podsycały jego emocje, ale jego właśni gracze.

Trener Giovanni Trapattoni, impulsywny Włoch i przeważnie chłodno myślący strateg defensywny, przyszedł na konferencję prasową z kilkoma notatkami na małych karteczkach i wygłosił filipikę, czyli podburzające przemówienie, które trwało trzy i pół minuty. Tak jak Demostenes z Aten narzekał na Filipa Macedońskiego, ojca Aleksandra Wielkiego, Trapattoni znalazł jasne słowa na temat występów niektórych swoich zawodników.

Przetłumaczona na zrozumiały niemiecki, krytyka zaczyna się od zdania: „W tej drużynie jest kilku zawodników, którzy zapominają, że są profesjonalistami.” Broni ofensywnej taktyki w grze, a następnie dodaje: „Trener widzi, co dzieje się na boisku. W tej grze dwóch, trzech lub czterech graczy było słabych jak butelka pusta!” To stało się uskrzydonym słowem, podobnie jak następujące po nim: „Struuunz! Na co pozwala sobie Strunz?” [Strunz to nazwisko gracza] i: „Teraz jestem zmęczony byciem ojcem tych graczy”, po czym Trapattoni wstał i opuścił podium ze słowami: „Mam gotowy” na ustach.

Nawiasem mówiąc, Giovanni Trapattoni wypowiadałby się wtedy dalej, gdyby dział prasowy Bayernu go nie powstrzymał. Jego występ był pełen emocji i wart obejrzenia – jego język niemiecki z tą gramatyką i tym akcentem, ale przede wszystkim z tym swoim wybuchowym nastrojem – wyrażał wprawdzie jasno, ale pozostał niezwykle rzeczowym. Coś, co nie zawsze można powiedzieć o współczesnych reporterach, trenerach, prezydentach, działaczach, kibicach, zawodnikach zespołów czy indywidualnych sportowcach. Granice są coraz częściej przekraczane, kłótnie toczą się nierzeczowo, ludzie są obrażani osobiście, a kłótnie wymykają się spod kontroli, czy to na dole na boisku, czy w górze na trybunach. Sport to rywalizacja i potrzebuje emocji, ale takich?

Sport się zmienił, sport jako odbicie społeczeństwa stał się bardziej agresywny, sposób, w jaki wielu uczniów obchodzi się ze sobą, budzi duże zaniepokojenie, można zaobserwować wzrost egocentryzmu, co można zaobserwować np. w codziennej dawce reklam. Hasło kampanii Aktion Sorgenkind „Wygrywa-my” jest mile widzianym wyjątkiem, ale niestety wyjątkiem. Razem – to coraz rzadziej funkcjonuje w społeczeństwie, w klubach, w sporcie czy np. w chórach. Bardzo bym się cieszył, gdybym się mylił.

Jako muzyczny przykład egocentryzmu i odpowiednio do początku sezonu Formuły 1, którą niektórzy uważają również za sport, zagramy niemiecką piosenkę o szybkich kierowcach – „King of the Road” w wykonaniu zespołu Wise Guys.

Uwe: I to była Allensteiner Welle na dzisiaj, życzymy Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Anna: Audycję zrealizował dla Państwa i dla nas Marian Dąbrowski, a do usłyszenia za tydzień mówią Państwu Anna Przywoźna…

Uwe:…i Uwe Hahnkamp.

03.03.2024 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 03.03.2024

Anna: Serdecznie witamy w Allensteiner Welle, przy mikrofonie są dla Państwa dziś wieczorem Anna Przywoźna…

Uwe: …i Uwe Hahnkamp i będą towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Anna: Mamy nadzieję, że dobrze spędzili Państwo tydzień, wykorzystali weekend i cieszymy się, że są Państwo znowu z nami.

W programie mamy dla Państwa:

– wywiad z profesorem Piotrem Majewskim z Instytutu Myśli Narodowej i z Uniwersytetu im. Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie na temat jego książki: „Książek i innych zajęć kulturalnych tu nie było… Kultura wobec realnego życia pracowników przymusowych (Prusy Wschodnie 1939-1945)“…

Uwe: …oraz trzecią część rozmowy w poetą Albrechtem Schmidtem z Heiligendorf w Dolnej Saksonii, który gościł w Mrągowie.

Więcej na ten temat jak zwykle – po wiadomościach.

Jingle – wiadomości

Szczególnego gościa oczekuje Europejskie Centrum Solidarności ECS w Gdańsku 7 marca o godz. 18.00 na spotkaniu autorskim. Markus Meckel, protestancki teolog i pacyfista, protagonista pokojowych przemian w Niemczech Wschodnich, ostatni minister spraw zagranicznych Niemieckiej Republiki Demokratycznej oraz rzecznik pojednania polsko-niemieckiego zaprezentuje tam swoją książkę „Osobista historia wolności. Wspomnienia”. Gościem będzie również konsul generalna Republiki Federalnej Niemiec w Gdańsku Cornelia Pieper, spotkanie poprowadzi dyrektor ECS Basil Kerski. Wstęp wolny.

***

W folwarku „Karczemka“ w Małdytach 9 marca w godzinach 12.00 – 14.00 z okazji Dnia Kobiet odbędzie się spotkanie z Olgą Żmijewską z Idzbarka. Jest ona założycielką i prezeską fundacji „Sztuka Wolności” oraz działaczką feministyczną i społeczną. Tematem spotkania będzie: „Sztuka wolności. Życie i świat z kobiecej perspektywy”. Wstęp wolny, prosi się o wcześniejszy kontakt z folwarkiem „Karczemka” w celu rezerwacji miejsc.

***

Biblioteka Niemiecka i Medioteka Języka Niemieckiego w Olsztynie zaprasza razem ze Stiftung Buchkunst (Fundacja Sztuka Książek) oraz Instytutem Goethego w Warszawie na wystawę „Najpiękniejsze niemieckie książki 2022” do Starego Ratusza na starówce w Olsztynie. Jeszcze do 11 marca będzie można obejrzeć tam wybrane nagrodzone książki wraz z komentarzami i uzasadnieniem decyzji jury. Konkurs „Najpiękniejsze niemieckie książki” jest organizowany corocznie przez Stiftung Buchkunst. Niezależne jury wybiera 25 najpiękniejszych książek roku.

***

W ramach projektu „LernRaum” zorganizowano w całej Polsce stacjonarne kursy języka niemieckiego dla dorosłych – członków mniejszości niemieckiej i gości. Również w województwie warmińsko-mazurskim od połowy marca odbywać się będą trzy kursy w stowarzyszeniach mniejszości niemieckiej:

– na poziomie A1 w Bartoszycach,

– na poziomie A1+ w Ostródzie

– oraz nowy kurs na poziomie A2 w Szczytnie.

Należy opłacić niewielki wkład własny, goście płacą trochę więcej niż członkowie mniejszości niemieckiej. W celu uzyskania dokładnych informacji o projekcie prosimy skontaktować się z Martą Mularczyk w Związku Stowarzyszeń Niemieckich Warmii i Mazur pod numerem telefonu 783 990 276 lub mailowo pod adresem biuro@snwim.eu.

***

Z okazji 300. rocznicy urodzin wielkiego filozofa Immanuela Kanta w tym roku, Stowarzyszenie Przyjaciół Kanta i Królewca organizuje w Polsce i w Niemczech warsztaty przyszłości na temat Kanta. W centrum zainteresowania będzie jego dzieło „O pokoju wiecznym”. Zaplanowano dwa wydarzenia:

– od 4 do 9 czerwca w Gdańsku i na Warmii i Mazurach

– oraz w dniach 1 do 6 października w Hamburgu i Berlinie.

Zaplanowano odwiedziny m.in. miejsca pamięci Kanta w Jarnołtowie oraz Krajowego Muzeum Prus Wschodnich w Lüneburgu. Program odbywać się będzie w języku niemieckim, wymagana jest znajomość języka niemieckiego przynajmniej na poziomie B2. Młodzi ludzie z Polski, Litwy czy Niemiec czy z państw tzw. Wschodniego Partnerstwa ubiegać się mogą o uczestnictwo do 15 marca wysyłając list motywacyjny i CV na adres mailowy info@freunde-kants.com, uczestnictwo jest bezpłatne.

***

Katolickie msze w języku niemieckim odprawione zostaną w przyszłym tygodniu:

– w piątek 8 marca – czwarta droga krzyżowa

– oraz w niedzielę 10 marca, za każdym razem o godz. 15.00 w Kościele p.w. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Olsztynie. Ksiądz kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

2024-03-03 Piotr Majewski

Ostatni wtorek karnawału jest raczej radosnym dniem, ale w Instytucie Północnym im. Wojciecha Kętrzyńskiego w Olsztynie odbył się w tym dniu, 13 lutego, wykład na poważny temat. Profesor Piotr Majewski z Instytutu Pamięci Narodowej i Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie przedstawił publiczności swoją dwujęzyczną, polsko-niemiecką książkę „Książek i innych zajęć kulturalnych tu nie było… Kultura wobec realiów życia pracowników przymusowych (Prusy Wschodnie 1939-1945)“. Przeprowadziliśmy z nim wywiad na ten temat.

——-

W rozmowie z doktor Emilią Figurą-Osełkowską z Instytutu Północnego im. Wojciecha Kętrzyńskiego przedstawił Pan swoją książkę „Książek i innych zajęć kulturalnych tu nie było… Kultura wobec realiów życia pracowników przymusowych”. Czym dokładnie się zajmuje, co Pan badał?

[Piotr Majewski – wypowiedź w języku polskim]

To znaczy, że książka jest oparta na wspomnieniach konkretnych osób z tego czasu?

[Piotr Majewski – wypowiedź w języku polskim]

Czy robotnicy przymusowi i jeńcy w ogóle mieli wolny czas? Kiedy pracowali na gospodarkach, w rolnictwie, mieli na pewno długie dni pracy…

[Piotr Majewski – wypowiedź w języku polskim]

Jeżeli mówimy o szansach na działalność kulturalną – czy były przy tym różnice między stalagami i oflagami?

[Piotr Majewski – wypowiedź w języku polskim]

A jak to wyglądało wśród więźniów obozów, którzy nie byli żołnierzami?

[Piotr Majewski – wypowiedź w języku polskim]

Czy była jakaś aktywność, zajęcie w wolnym czasie, która szczególnie rzuciła się Panu w oczy?

[Piotr Majewski – wypowiedź w języku polskim]

Pan ma też osobisty związek ze swoim tematem badań – Pański dziadek również musiał wtedy wykonywać pracę przymusową. Jak do tego doszło?

[Piotr Majewski – wypowiedź w języku polskim]

Opowiadał Pan, że uciekł z pracy w zachodniej części Rzeszy Niemieckiej, został jednak złapany przed granicą wschodnią. Czy było to być może – patrząc z dzisiejszej perspektywy – szczęście w nieszczęściu, że nie trafił do ZSRR i na Syberię?

[Piotr Majewski – wypowiedź w języku polskim]

——-

Był to profesor Piotr Majewski z Instytutu Pamięci Narodowej i Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie w rozmowie z nami. Tematem była jego dwujęzyczna, polsko-niemiecka książka „Książek i innych zajęć kulturalnych tu nie było… Kultura wobec realiów życia pracowników przymusowych (Prusy Wschodnie 1939-1945)”, którą przedstawił 13 lutego w Instytucie Północnym im. Wojciecha Kętrzyńskiego w Olsztynie.

2024-03-03 Albrecht Schmidt III

W Stowarzyszeniu Mniejszości Niemieckiej „Niedźwiedzia Łapa” w Mrągowie regularnie odbywają się imprezy literackie z gośćmi z Niemiec. Pod koniec lipca 2023 r. Albrecht Schmidt z Heiligendorf w Dolnej Saksonii przedstawił tam swój tomik wierszy „Kleine Kunstwerke” („Małe dzieła sztuki”). Przeprowadziliśmy z nim rozmowę autorską. Usłyszą Państwo teraz jej trzecią część.

——-

Przyniósł Pan oczywiście ze sobą kilka dzieł z Pana notesu, Pana zbioru. Czy może Pan zarecytować naszym słuchaczom kilka z nich? Jednym z moich faworytów jest „Pielęgnować kontakty”…

[Albrecht Schmidt:

Utrzymuj kontakty

Utrzymujmy kontakty tam, gdzie spotykają się z uznaniem, tam, gdzie są cenione, gdzie są rozsądne i dobrze zainwestowane.

Do tego się włączać raz za razem, potrzebuje siły, wymaga wytrzymałości i dobrej wolę.

Trzeba móc sobie poradzić ze wzlotami, upadkami i porażkami – a nie od razu rzucać ręcznik.]

„Pielęgnować kontakty” „Tankować energię” – ciągle chodzi o pozytywne impulsy. Szczególnie wyraźne jest to w „Dodać komuś otuchy”…

[Albrecht Schmidt:

Dodać otuchy

Ciągle to robić, samemu sobie i innym dodać otuchy.

Bycie odważnym wymaga pewności siebie, potrzebuje przekonania i mocnej woli. Chcę, czynię, robię…

Dodać otuchy, bo to robi dobrze – temu, który to robi, i temu, który dostaje odwagę. Dodanie otuchy sięga od źdźbła aż do łańcucha kotwicznego.]

Dodaje Pan otuchy wielu osobom w Pana zawodzie, ale również w Pana honorowej pracy jako doradca. Czy są też osoby, którzy nie przepadają za bardzo za Pana zaangażowaniem? Które mówią: „Tego mi nie potrzeba”?

[Albrecht Schmidt:

To jest dziwne, jestem również ratownikiem wodnym, ale nie mogłem nauczyć mojej żony pływania, lepszego pływania. Ona też ma złe zdanie o mojej jakości psychologicznej. Ona mówi: „Sprowadzę sobie pomoc raczej gdzieś indziej niż u Ciebie”. Tak jest w rodzinie; rozmawiałem też z innymi, a oni mówią „nie, mój własny partner, moja własna partnerka tego w ogóle nie chce, żebym z nim czy z nią rozmawiał o problemach. Co obciąża mnie, kłótnia między sąsiadami, nieprzyjemności w pracy itd.” Trzeba też powiedzieć: „Dotąd i ani kroku dalej.”]

Nie zawsze, ale dość często zanotował Pan w swoich wierszach i krótkich dziełach datę. Wskazuje ona na to, że w tych dniach coś się stało, coś Pana poruszyło. Powiedział Pan, że nie zawsze Pan o tym pamięta. To szkoda, bo mogłoby przybliżyć czytelnikom Pana motywy…

[Albrecht Schmidt:

Zastanowię się nad tym na przyszłość. W jednym z moich notesów, moich notatek po lewej stronie napisałem wiersz czy myśli, które miałem, a po prawej stronie, jak do nich doszedłem. Dlaczego piszę tę nowelę czy takie wiersze? Co mnie do tego skłoniło?]

Dwa wiersze wpadły mi szczególnie w oczy, bo są powiązane treścią. Jeden z nich to „Nie chodzi o wielkości”. Czy mógłby Pan nam go przeczytać?

[Albrecht Schmidt:

Nie chodzi o wielkości

Nie chodzi też o najwyższe osiągnięcia, nie o rekordy.

Tylko stałość, zobowiązanie, niezawodność, zadowolenie…

są miernikami wartości.

I jeszcze zachowanie wobec siebie i swojego otoczenia – za jak ważne uważam humanitarność, jakość generalnego, jak i szczególnego uznania?

Spotykam się z uznaniem?

Jakie mam powodzenie, jeśli chodzi o wszystko?

Co czyni mnie tym, co mnie definiuje.

Nie liczy się wielkość, lecz to, co możesz, co robisz.

Jak bardzo jesteś pomocny, kiedy o wszystko chodzi.]

I drugi z motywem przewodnim humanitaryzmu i zachowania wobec innych osób to „Format”…

[Albrecht Schmidt:

Format

Posiadanie formatu jest ważne ponieważ format to także stanowisko, to także pewne siebie zachowanie i bardzo dużo humanitaryzmu.

Jest to stan trwały, a nie słomiany zapał.

Ten, kto ma format, także kształtuje i daje dobry przykład.

Ten, kto ma format i nim żyje, ma radość życia.

Format pokazuje wielkość, pokazuje tolerancję, pokazuje przeświadczenie, hojność i właśnie humanitaryzm.

Poziom jest ważny.]

——-

Był to Albrecht Schmidt z Heiligendorf w Dolnej Saksonii, instruktor przy ochotniczej straży pożarnej i poeta, w rozmowie z nami. Tematem były jego życie i twórczość, z której w dzisiejszej, trzeciej części zacytował kilka wierszy.

Dalszą część rozmowy usłyszą Państwo w przyszłym tygodniu u nas.

Jingle – koncert życzeń

I jak zwykle w pierwszą niedzielę miesiąca – koncert życzeń dla naszych jubilatów, Dziś spojrzymy na jubilatów z lutego 2024 roku w mniejszości niemieckiej na Warmii i Mazurach.

Nidzickie Stowarzyszenie mogło pogratulować ośmiu swoim członkom, wśród których Lotte Chłopek 21 lutego skończyła 95 lat.

W Stowarzyszeniu Mniejszości Niemieckiej w Kętrzynie zanotowano pięciu jubilatów: między innymi Jana Dombowskiego z 94 i Jana Korsheinricha z 88 latami.

W Ełku w Stowarzyszeniu Mniejszości Niemieckiej „Masuren“ cieszyć się mogło troje jubilatów, wśród nich Gerhard Kudricki z 93 latami.

Sześć osób miało na swojej liście Stowarzyszenie Przyjaźni „Rosch“ w Piszu. Szczególnie podkreślić chcielibyśmy Güntera Wojzechowskiego z 89 oraz Hildegard Bogacz z 85 latami.

Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej “Warmia” w Lidzbarku Warmińskim pogratulować mogło pięciu, a Stowarzyszenie Niemieckie „Natangen“ w Górowie Iławeckim dziewięciu osobom, które świętowały rozpoczęcie kolejnego roku życia. W Lidzbarku na swoje 91 lat spoglądać może Gerda Kubik, a w Górowie Ingrid Wojtkiewicz na 82 lata.

Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej „Tannen“ w Ostródzie na swojej liście miało dziesięć osób. Henryk Domin skończył tam 99, a Elżbieta Preuhs 90 lat, poza tym, Alicja Eberhardt 75.

Przyłączamy się do życzeń krewnych i przyjaciół, załączamy życzenia wszystkiego najlepszego, zdrowia i wielu radości w życiu i mamy dla Państwa piosenkę „Mit 66 Jahren“ w wykonaniu Udo Jürgensa.

Uwe: I to była Allensteiner Welle na dzisiaj, życzymy Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Anna: Audycję zrealizował dla Państwa i dla nas Marian Dąbrowski, a do usłyszenia za tydzień mówią Państwu Anna Przywoźna…

Uwe:…i Uwe Hahnkamp.

25.02.2024 (opis do dźwięku)

Uwe: Serdecznie witam w Allensteiner Welle, przy mikrofonie wita Państwa dzi wieczorem Uwe Hahnkamp i będzie towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Mam na dzieję, że dobrze spędzili Państwo tydzień i cieszę się, że są Państwo znowu z nami. W programie mam dla Państwa:

– felieton na temat Dnia Języka Ojczystego i drugiej rocznicy ataku na Ukrainę,

– wywiad z Michaelem Schmidtem, przewodniczącym Związku Krajowego Saksonii – Anhalt Niemieckiego Związku Pracodawców Branży Hotelarskiej i Gastronomicznej na temat jego roli jako niemieckiego konsula honorowego Armenii

– oraz trzecią część wywiadu z Andreą Gnad, kt ora by la stypendystką Instytutu Stosunków Zagranicznych w Rumunii.

Więcej na ten temat jak zwykle – po wiadomościach.

Jingle – wiadomości

Również w tym roku Instytut Stosunków Zagranicznych IfA w Stuttgarcie chce wspierać narybek mniejszości niemieckiej w Europie Wschodniej i Azji Centralnej. W ramach programu hospitacyjnego przyznane zostaną stypendia trwające do 4 tygodnie, podczas których stypendystka/stypendysta kształcić się będzie w jednej z instytucji goszczących. Poza tym przewidziano seminarium dokształcające dla wszystkich stypendystów. Zgłoszenia do stypendiów możliwe są od poniedziałku 5 lutego do najpóźniej końca czerwca. Informacje i formularze znaleźć można na stronie internetowej IfA w zakładce wsparcie – program hospitacyjny. Ewentualne pytania kierować można do Julii Herzog w IfA pod adresem dmi-stipendien@ifa.de.

***

Z okazji przypadającej 12 lutego 220. rocznicy śmierci Immanuela Kanta 12 Biblioteka Niemiecka i Mediateka Języka Niemieckiego przy Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej w Olsztynie wspólnie z Instytutem Goethego w Warszawie ogłosiła konkurs plastyczny z elementami języka niemieckiego. Uczniowie klas 4 – 8 szkół podstawowych jak też szkół średnich z województwa warmińsko – mazurskiego mają za zadanie wykonać prace plastyczne w dowolnie wybranej technice pod hasłem: „Niemieccy wynalazcy, odkrywcy, myśliciele…”, które przedstawić mają znanego Niemca i jego osiągnięcia. Prace doręczyć należy do 30 kwietnia osobiście do Biblioteki Wojewódzkiej na olsztyńskiej starówce lub pocztą na adres Wojewódzka Biblioteka Publiczna , ulica Stare Miasto 33, 10-026 Olsztyn z dopiskiem: „Konkurs Biblioteka Niemiecka“. Formularze zgłoszeniowe i inne dokumenty znajdą Państwo na stronie internetowej Biblioteki Wojewódzkiej. Zgłoszenie należy załączyć do pracy lub przesłać mailem na adres goethe@wbp.olsztyn.pl

***

W sali pracy grupowej na pierwszym piętrze Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej na starówce w Olsztynie na seniorki seniorów 29 lutego o godzinie 11.00 czeka kolejne spotkanie z cyklu „Trening pamięci z językiem niemieckim”. Treścią spotkania będą: poprawa pamięci, gry językowe oraz prezentacje na temat kultury Niemiec. Udział w spotkaniu jest bezpłatny, Martyna Chrzanowska serdecznie zaprasza.

***

Katolickie msze w języku niemieckim odprawione zostaną w tym tygodniu:

– w piątek 1 marca o godzinie 15.00 – trzecia droga krzyżowa w Kościele p.w. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Olsztynie

– oraz w niedzielę 3 marca o godzinie 10.00 w Olsztynie – Jarotach.

Ksiądz kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

Jingle – felieton

Romedi Arquint jest retoromańczykiem, czyli członkiem mniejszości etnolingwistycznej w Szwajcarii i przez długi czas był przewodniczącym Federalnej Unii Narodowości Europejskich (FUEN), organizacji parasolowej reprezentującej mniejszości narodowe w Europie. Na seminarium zorganizowanym przez Towarzystwo Mazurskie w Krutyni kilka lat temu powiedział: „Znaczenie państwa powinno być mierzone tym, jak traktuje ono mniejszości na swoim terytorium”.

Dotyczy to między innymi dostępu do mediów publicznych, ochrony kultury i zachowania języków mniejszości. 21 lutego, w Międzynarodowym Dniu Języka Ojczystego, należy zwrócić szczególną uwagę na te języki. Ironią losu jest to, że dzień ten powstał, ponieważ trzyprocentowa mniejszość w Pakistanie uczyniła swój język jedynym językiem urzędowym. Zwykle problemy pojawiają się, gdy większość populacji utrudnia pracę mniejszości lub ogranicza ich działalność kulturalną.

Kwestia mniejszości etnicznych i narodowych dotyczy dzisiejszej Polski, w której mniejszość niemiecka jest zdecydowanie największą z grup. W okresie międzywojennym, przed przesunięciem granic, około jedna trzecia ludności była narodowości niepolskiej. Z drugiej strony, Polacy byli największą mniejszością narodową w Rzeszy Niemieckiej. Jeszcze w XIX wieku język polski był najważniejszym językiem obcym w kształceniu niemieckich urzędników państwowych.

Traktowanie mniejszości w podsycanym nacjonalistycznie okresie po I wojnie światowej było w większości katastrofalne. Pierwszy prezydent II Rzeczpospolitej, Gabriel Narutowicz, który sam mieszkał i pracował na Litwie, Łotwie, w Szwajcarii i Austrii, został zamordowany, ponieważ został wybrany głosami polskich mniejszości narodowych. Seweryn Pieniężny, urodzony 134 lata temu dziennikarz i redaktor „Gazety Olsztyńskiej”, działał na rzecz kultury i języka polskiego w Olsztynie i okolicach. Zapłacił za to życiem w wieku niemal dokładnie 50 lat, 24 lutego 1940 roku. Został rozstrzelany w obozie koncentracyjnym Hohenbruch koło Kłajpedy.

To tylko dwa z wielu przykładów spowodowanych nacjonalizmem, który pojawił się w XIX wieku. W prawie każdym kraju na świecie w umysłach wielu ludzi do dziś utrzymuje się niedopuszczalne założenie, a ostatnio staje się coraz bardziej powszechne w codziennej polityce, że narodowość, język, kultura itp. większości są lepsze od mniejszości, są lepsze i uprawniają do traktowania ich jako gorszych. Aktualny przykład z dala od Europy: kilka dni temu 26 osób zginęło w starciach plemiennych w Papui Nowej Gwinei. W rzeczywistości jest to wojna z udziałem 17 plemion. Jednak zgodnie z tym sposobem myślenia, ta rzekoma wyższość, bycie lepszym, jest wystarczającym powodem nie tylko do tłumienia mniejszości we własnym kraju, ale także do atakowania innych państw, którym odmawia się prawa do istnienia. Od dwóch lat, od 24 lutego 2022 roku, Ukraina broni się przed agresją Rosji i Putina. Walczy nie tylko o swój język, kulturę i podobne wartości, ale także po prostu o swoją niepodległość. Nawet po ostatnich dwóch latach nadal bardzo ważne jest, aby pomagać im w tych działaniach. Chodzi jednak również o zakończenie tej wojny w rozsądny sposób, chociaż rozsądek nie wydaje się mieć ostatnio wysokiego statusu jako argument.

Do pokoju jest jeszcze daleko, ponieważ pokój to coś więcej niż tylko brak wojny. W mniej lub bardziej wymuszony sposób coraz więcej pieniędzy inwestuje się w broń i wojsko, w codziennym życiu mamy do czynienia z pełzającą militaryzacją społeczeństwa i większą gotowością do stosowania przemocy między ludźmi. W duchu Romediego Arquinta zwróćmy uwagę na to, jak postępujemy z mniejszościami, z ludźmi, którzy myślą inaczej, po prostu z innymi ludźmi. Po tym również będziemy sądzeni.

Jingle – wywiad

W ubiegłym roku korpus dyplomatyczny w Trójmieście postanowił zaprezentować się na Gdańskim Jarmarku Dominikańskim. Przy stoisku dyplomatów na początku sierpnia pojawiła się również delegacja Niemieckiego Związku Pracodawców Branży Hotelarskiej i Gastronomicznej z Saksonii-Anhalt z jego przewodniczącym Michaelem Schmidtem na czele. Jest on równocześnie niemieckim konsulem honorowym Armenii. Przeprowadziliśmy z nim wywiad dotyczący tej jego drugiej roli.

——-

Obok stoiska dyplomatów panowało duże zagęszczenie konsulów i konsulów honorowych. Pan jako niemiecki konsul honorowy Armenii również do tego się przyczynił. Armenia z punktu widzenia Niemców jest raczej nietypowym wyborem: daleko stąd, mała, raczej nieznana. Jak do tego doszło? Co było dla Pana ważne przy przyjęciu tego urzędu, tej funkcji?

[Michael Schmidt:

Dobrze, kiedy rozmawiam tu z moimi polskimi kolegami, Bangladesz też nie jest bardzo bliskim państwem, które można wybrać. Uważam, że konsul honorowy jest urzędem honorowym i ważne jest po pierwsze, że stoi się za państwem, które się reprezentuje. Dla mnie Armenia była krajem byłej republiki sowieckiej, którą znałem, ale z którą nigdy nie miałem kontaktów osobistych. Od 6 lat sprawuje już urząd konsula honorowego, zdobyłem w międzyczasie bardzo wielu przyjaciół i chrześniaka, i mam oczywiście przez ambasadora bardzo dobre kontakty, mogłem już powitać w Niemczech ministra spraw zagranicznych, ministra gospodarki, premiera i też prezydenta państwa ze wszystkimi imprezami. Daje to z jednej strony impuls dla mnie samego, z drugiej strony natomiast spotkania z ludźmi, którzy przeżyli wydarzenia, których sam ktoś nie przeżył.]

Czy może Pan podać przykład tych różnych przeżyć, różnych wydarzeń?

[Michael Schmidt:

Szczególnie przychodzi mi na myśl spotkanie w ówczesnej ambasadzie w Berlinie w czasie wojny dziewięciu tygodni, która zaczęła się we września 2020 r., kiedy Armenia została zaatakowana przez Azerbejdżan i leciały drony w kierunku stolicy Erywań. Jeśli stoi się pośrodku tego społeczeństwa i widzi, jak wybiegają płaczące kobiety, jest się jako Niemiec emocjonalnie bardzo z tym związany, bo nie znamy wojny, ja nie znam wojny. Mam 50 lat i to nie było jeszcze moim udziałem.]

Daje to na pewno inne spojrzenie na temat wojny i pokoju oraz szans i konieczności dyplomacji…

[Michael Schmidt:

Wojna nigdy nie ma uprawnienia na tym świecie. Jest negatywnym świadectwem dla dyplomacji, że nie mogła temu zapobiec, że nikt nie zadziałał dyplomatycznie. Kiedy widzimy, jakie obecnie mamy wydarzenia z wojną w Ukrainie itd., to widzimy, że dyplomacja musi w tych sprawach o wiele mocniej ingerować. To są zadania naszej działalności konsulów generalnych, honorowych czy ambasadorów, żeby znaleźć rozwiązania, aby nie pogrążyć ludzi w nieczęściu, bo w naszym czasie nie ma na to miejsca.]

O wojnie dziewięciu tygodni od końca września 2020 r. niewiele można było usłyszeć czy to w Niemczech czy w Polsce. Czy brak sprawozdania złości pana jako konsula honorowego i osobiście? Jak bardzo poruszyły Pana wojna i jej skutki?

[Michael Schmidt:

Myślę, że relacje w Niemczech z jednej strony były bardzo ograniczone, co bardzo rozzłościło mnie osobiście. Szczególnie w Saksonii-Anhalt, regionie, w którym kieruje konsulatem, który ma bardzo ściśle związki z Erywaniem, z uniwersytetem w Erywaniu, że tam nie działano politycznie. Był to ważny temat. Emocjonalnie było to dla mnie ekstremalne przeżycie, kiedy odwiedziłem po tej wojnie cmentarz poległych żołnierzy nad miastem Erywań z widokiem na górę Ararat, gdzie pochowano 5.000 ludzi w wieku od 18 do 22 lat. W Armenii jest tak, że raczej nie zapala się świeczek, lecz pali kadzidło dla duszy – to pogrążyło mnie w zadumie.]

Wspomniał Pan, że ma Pan chrześniaka w Armenii. Czy musi on pójść do wojska? Czy istnieje w Armenii obowiązek służby wojskowej?

[Michael Schmidt:

Mój chrześniak ma obecnie 20 lat, w końcu jest świadomym sytuacji, jeszcze nie został zaciągnięty do wojska, ale to tylko kwestia czasu. Oczywiście dla kogoś, kto polubił kogoś, ma to bardzo emocjonalne znaczenie. W Armenii jest obowiązek służby wojskowej, tzn. kto ukończył 18 rok życia, nie dostanie nowego paszportu. Musi najpierw odbyć te dwa lata służby wojskowej, aby ubiegać się o nowy paszport z wtedy powstałym paszportem wojskowym. To takie obostrzenie. Tzn. wszyscy, którzy nie odbyli służby wojskowej, nie mają paszportu, nie mają więc pozwolenia na podróżowanie za granicę.]

Z jednej strony można dostać paszport dopiero po odbyciu służby wojskowej, z drugiej strony ekonomia ormiańska potrzebuje środków finansowych z zagranicy. W końcu więcej Ormian mieszka poza granicami państwa niż w samym państwie…

[Michael Schmidt:

Wiemy, że Armenia ma bardzo dużą diasporę. Jest 10 milionów ludzi narodowości ormiańskiej, z których jednak tylko 3 miliony żyją w Armenii, w Erywaniu i okolicznych regionach, oraz 7 milionów za granicą. Są bardzo duże wspólnoty w Rosji, Stanach Zjednoczonych, Francji, ale również w Niemczech. Wielu z tych obywateli ormiańskich przyczynia się poprzez swoje zarobki do rozwoju ekonomicznego ich państwa. Te pieniądze są ważnym ekonomicznym czynnikiem dla Armenii.]

——-

Był to Michael Schmidt, właściciel hoteli z Naumburga i przewodniczący oddziału Saksonii-Anhalt organizacji DeHoGa, Niemieckiego Związku Pracodawców Branży Hotelarskiej i Gastronomicznej, w rozmowie z nami. Tematem była tym razem jego druga rola jako konsul honorowy Armenii.

Jingle – wywiad

Pod koniec października 2023 r. Instytut Stosunków Zagranicznych IfA w Stuttgarcie zorganizował szkolenie dla uczestniczek i uczestników trzech programów stypendialnych. Jedną ze stypendystek była Andrea Gnad, która obecnie mieszka i pracuje w Sybinie w Rumunii. Przeprowadziliśmy z nią wywiad dla Państwa. Usłyszą Państwo teraz część trzecią wywiadu.

——-

Przy wielu Pani projektach, szczególnie w spotkaniach harcerzy i młodzieży, trzeba też gotować dla ludzi. Zdecydowała się Pani na to, aby używać w jedzeniu mniej – czy nawet w ogóle – mięsa. Czy harcerze są chętniejsi do eksperymentowania niż inni ludzie? Dlaczego Pani to robi?

[Andrea Gnad :

Jest naprawdę tak, że harcerze są otwarci na kilka rzeczy, ale jeżeli mówimy o obozach harcerskich czy w ogóle imprezach, na których chce się oferować jedzenie, tym, co w zasadzie (cenowo) ma znaczenie na liście zakupów, jest mięso. Wieprzowina jest raczej jeszcze przystępna, ale nie zawsze chcemy wieprzowiny, chcemy od czasu do czasu zaoferować kurczaka, który już jest trochę droższy, a na wołowinę w ogóle nie ma pieniędzy w budżecie. Przyzwyczaiłam się do włączania 2-3 potraw wegetariańskich czy nawet wegańskich, żeby utrzymać niski budżet albo go nie za bardzo wykorzystać. Na początku ludzie naprawdę patrzyli na mnie ze zdziwieniem, przyznaję, ale potem byli bardzo przekonani, bo gotować wegetariańsko czy wegańsko trzeba umieć, jest parę rad i sztuczek, których można się nauczyć, ważne są w tym świeże warzywa, w tym cebule i czosnek, przyprawy – ogólnie rzecz biorąc próbuje się stworzyć smak „umami”, który dają jedzeniu mięso i ser.]

Smak „umami” jest opisywany najczęściej jako smak pikantny, mięsisty, który długo się utrzymuje. „Bezmięsnie” natomiast znaczy dobrze dla budżetu czy ram kosztów, które ma Pani do dyspozycji. Co jeszcze może Pani przez to osiągnąć?

[Andrea Gnad :

Dostrzegłam, że jest to bardzo dobry sposób po pierwsze: aby na talerzu znalazło się więcej warzyw, po drugie: aby ludziom uświadomić fakt, że nie zawsze potrzebne jest tylko mięso, lecz – mówimy o ludziach, którzy byli 12-14 godzin cały dzień na nogach, biegali, pracowali – proteiny można pozyskać z różnych źródeł, ale i po trzecie: że zostaję w moim budżecie. Trzeba wiedzieć, że mamy budżet na jedzenie w wysokości 20 lei na osobę na dzień, to są cztery euro na dzień na jedzenie. Mówimy o trzech posiłkach – śniadanie, obiad, kolacja – i w zasadzie są 1-2 przerwy ze słodyczami, z owocami itp. Robiłam to trzy razy i utrzymałam się w budżecie – i dobrze przy tym zjedliśmy, mieliśmy curry, mieliśmy potrawy jednogarnkowe, mieliśmy fajne zupy, makarony bolognese, wszystko; jest to możliwe. Jeżeli powiedziałabym, że chciałabym to zrobić z mięsem, nie utrzymałabym się w budżecie.]

„Bezmięsnie” a cóż dopiero „wegańsko” dla wielu osób znaczy – ta opinia nadal się utrzymuje – że jedzenie jest mdłe, nie ma żadnego smaku, że czegoś brakuje. Doświadczenia Pani i ludzi, którzy jedzą Pani potrawy, wyglądają jednak inaczej. Dlaczego?

[Andrea Gnad :

Chodzi również o to, jak się używa tych roślinnych składników. Jeżeli po prostu wrzucimy tofu do jakiegoś sosu, to prawdopodobnie całość będzie dosyć bez smaku. Można dużo zdziałać przez marynowanie, konserwowanie, wykorzystanie przypraw czy tekstury. Jest np. soja teksturowa, tak się nazywa, ma – kiedy jest gotowana, dobrze przygotowana i dobrze zamarynowana – konsystencję, ale przede wszystkim smak mięsa. Większość ludzi zdaje sobie sprawę, że nie je mięsa, i smakuje, że nie jest to mięso, ale niczego im nie brakuje. Jednak jest to rzecz, której trzeba się nauczyć i ćwiczyć – nie można zatrudnić osoby, która całe swoje życie gotowała tylko z mięsem, i powiedzieć „no, teraz tofu”. Prawdopodobnie popatrzy na Ciebie, a cała sprawa skończy się raczej bez smaku, ale jest bardzo dużo przypraw i kontrastów przypraw – słodkawy, kwaskowaty, trzeba trochę poeksperymentować. Wtedy jest tak, że ludzie bardzo dobrze jedzą. Kalkuluję zawsze plus 20 procent porcji i nic nie zostaje. Są 15, 16, 17, 18-latkowie, którzy naprawdę bardzo dobrze jedzą, wielu z nich jest w dodatku wysportowanych – a nic nie zostaje.]

Dzięki dobrze przygotowanemu bezmięsnemu jedzeniu w ramach takich imprez zmienia Pani również nastawienie uczestników do niego. Czy w Rumunii je się dużo mięsa?

[Andrea Gnad :

Jeśli jesteś gdzieś na wsi, dzieje się bardzo rzadko, że częstują cię jedzeniem bez mięsa. Pomijając to do dziś hodują swoje własne zwierzęta i zarzynają co trzy tygodnie świnię, kiedy wykorzystuje się naprawdę wszystko, nic się nie wyrzuca. Robi się kiełbasy, kroi się steki, wszystko co tylko możliwe, wiesza się słoninę do suszenia, pekluje się, wszystko się przygotowuje, konserwuje się to – i z biegiem czasu to wszystko wykorzystuje. Rumuni jedzą bardzo dużo mięsa, przede wszystkim starsze pokolenie, młodsze pokolenie już nie tak bardzo, ale starsze pokolenie patrzy na mnie bardzo zdziwione, kiedy mówię, że robię wszystko to bez mięsa.]

Czy zataiła Pani kiedyś – jako eksperyment – przed Pani „gośćmi” czy powiedziała im dopiero po jedzeniu, co zjedzą względnie zjedli?

[Andrea Gnad :

Kiedyś to zrobiłam i ugotowałam sos bolognese. Muszę powiedzieć, że z tym można dobrze oszukiwać, bo istnieje tzw. soja teksturowa, która wygląda jak mięso mielone. Do tego wrzuciłam mnóstwo cebuli, zjedli 10 osób, wrzuciłam 15 cebuli, pomocnicy kuchenni, których mam, za każdym razem przeklinają mnie, poza tym czosnek, tymianek i trochę kwasu, bo wszystkie chemiczne produkty dają trochę kwasu do jedzenia. Ludziom nic nie powiedziałam, bardzo dobrze zjedli, i kiedy potem powiedziałam „ludzie, to nie było mięso” – to był zabawny widok.]

Uwzględnienie wszystkich zwyczajów żywieniowych rzadko jest łatwe, szczególnie podczas większych imprez. Co dla Pani było największym wyzwaniem, Pani majstersztykiem?

[Andrea Gnad :

Było nas 35 osób, z których 4 były wegetarianami, 4 były weganami, jedna osoba nie tolerowała glutenu, a jedna laktozy. Byliśmy w chacie w górach, mieliśmy normalny piec gazowy z czteroma małymi palnikami i jedną trochę większą kuchenkę gazową na garnek o pojemności 30-40 litrów, to już było na granicy, nawet nie miałam stałego zespołu kuchennego – trzy posiłki dzienne ze zmiennym zespołem to jest bardzo męczące, ale udało nam się, dobrze jedliśmy, trochę nowego się nauczyłam, jednak było to bardzo interesujące doświadczenie. Nie powtórzyłabym tego, nie tak, ale w formie poprawionej zrobiłabym to jeszcze raz.]

Całkiem inne pytanie na zakończenie: przeprowadziła się Pani znad jeziora Chiemsee w Bawarii do Rumunii i żyje tam już kilka lat. Czy ciągnie Panią z powrotem czy woli Pani zostać tam, gdzie Pani teraz jest?

[Andrea Gnad :

Nie chcę wyjeżdżać z Rumunii. W tym roku piszę swoją pracę licencjacką i jeszcze nie wiem dokładnie, co zrobię później. Jest to jeszcze w Sybinie i w następnym roku… polecano mi ze wszystkich stron zrobienie magistra za granicą, ale jeszcze nie zdecydowałam się, szczerze mówiąc, nie wiem co zrobić. Tendencja jest taka, że nie wyjadę z Rumunii. Jest całkiem inaczej, inne życie, inna mentalność, mam wrażenie, że w ciągu tych trzech lat dużo się zmieniło, że stało się bardziej „zachodnie” na pewno, mentalność zmienia się powoli, ale mimo to jeszcze jest całkiem, całkiem, całkiem inaczej niż w Niemczech.]

——-

Była to Andrea Gnad, stypendystka Instytutu Stosunków Zagranicznych IfA w Stuttgarcie, w rozmowie z nami. Tematem były jej życie i działanie w i wokół Sybinu w Rumunii.

Wywiad powstał w ramach szkolenia IfA dla uczestników trzech programów stypendialnych pod koniec października 2023 r. w Stuttgarcie.

Uwe: I to była „Allensteiner Welle” na dzisiaj, życzę Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia. Audycję zrealizował dla Państwa i dla mnie Marian Dąbrowski, a do usłyszenia za tydzień mówi Państwu Uwe Hahnkamp.

18.02.2024 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 18.02.2024

Anna: Serdecznie witam w Allensteiner Welle, przy mikrofonie witają Państwa dziś wieczorem Anna Przywoźna…

Uwe: …i Uwe Hahnkamp i będą towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Anna: Mamy nadzieję, że dobrze spędzili Państwo weekend i dobrze rozpoczęli okres postu oraz cieszymy się, że są Państwo znowu z nami.

W programie mamy dzisiaj dla Państwa:

– felieton na temat Winfrieda Lipschera,

– drugą część wywiadu z poetą Albrechtem Schmidtem z Heiligendorf w Dolnej Saksonii, który gościł w Mrągowie ….

Uwe: …oraz drugą część wywiadu z Andreą Gnad, która była stypendystką Instytutu Stosunków Zagranicznych w Rumunii.

WIęcej na ten temat jak zwykle – po wiadomościach.

Jingle – wiadomości

***

Również w tym roku Instytut Stosunków Zagranicznych IfA w Stuttgarcie chce wspierać narybek mniejszości niemieckiej w Europie Wschodniej i Azji Centralnej. W ramach programu hospitacyjnego przyznane zostaną stypendia trwające do 4 tygodni, podczas których stypendystka/stypendysta kształcić się będzie w jednej z instytucji goszczących. Poza tym przewidziano seminarium dokształcające dla wszystkich stypendystów. Zgłoszenia do stypendiów możliwe są od poniedziałku 5 lutego do najpóźniej końca czerwca. Informacje i formularze znaleźć można na stronie internetowej IfA w zakładce wsparcie – program hospitacyjny. Ewentualne pytania kierować można do Julii Herzog w IfA pod adresem dmi-stipendien@ifa.de.

***

Od razu dwie instytucje na Warmii i Mazurach zapraszają w tym tygodniu na spotkanie autorskie Wiktora Marka Leyka, który od 30 lat pełni funkcję pełnomocnika marszałka województwa warmińsko – mazurskiego do spraw mniejszości. Tematem będzie jego książka „Eine Dekade im Polnischen Christlichen Verein Junger Menschen – Dekada w polskiej YMCA“. Opisuje w niej zorganizowaną między innymi z jego inicjatywy odbudowę tej organizacji, której przewodniczącym był w latach 1989 – 1998. W Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej przy ulicy 1 Maja 5 w Olsztynie będziecie Państwo mogli zobaczyć Wiktora Marka Leyka 20 lutego o godzinie 17.00 – spotkanie tam poprowadzi Marek Książek. W Muzeum Mazurskim w Szczytnie gościć będzie 22 lutego o godzinie 18.00.

***

Katolickie msze w języku niemieckim odprawione zostaną w tym tygodniu w piątek, 23 lutego o godzinie 15.00 – druga droga krzyżowa – w Kościele p.w. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Olsztynie, oraz w niedzielę, 25 lutego o godzinie 10.00 w Olsztynie – Jarotach. Ksiądz kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

2024-02-18 Winfried Liepscher

Są teksty, których ma się nadzieję nie musieć pisać, słowa, których – mówiąc poetycko i w przenośni – nie chce się kreślić swoim piórem, a na pewno nie chce się ich wypowiedzieć. Jeden z takich tekstów czekał mnie z powodu informacji, która dość szybko rozprzestrzeniła się w ubiegły piątek, 9 lutego: niemiecki teolog, tłumacz ustny i pisemny oraz publicysta Winfried Lipscher zmarł w Berlinie w wieku 86 lat. Po raz kolejny odeszła od nas jedna z wielkich osobowości, które – w jego przypadku pozornie raczej ledwie widocznie – współtworzyły dzisiejsze stosunki polsko – niemieckie. Jedna z tych, o których Basil Kerski, dyrektor Europejskiego Centrum Solidarności w Gdańsku, podczas wręczania mu Federalnego Krzyża Zasługi powiedział coś w tym stylu: „Jeszcze nie zasłużyliśmy na ten zaszczyt, wciąż płyniemy na fali tych wspaniałych ludzi, musimy dopiero pokazać, że my również to potrafimy.”

Pozornie raczej ledwie widocznie – co mam na myśli? Winfried Lipscher był obecny, w tle, ale zawsze ważny, zawsze zaangażowany i zawsze z dużym wpływem. Urodzony 7 czerwca 1938 roku w Wartenburgu [obecnie Barczewo – przyp. tłum.] niemiecki Warmiak, jakim się czuł podobnie do Herberta Monkowskiego, w 1957 roku musiał wyjechać z Barczewa do Niemiec. Ta sama miejscowość, dwa nazwiska – taka była historia. Jeszcze zanim zdał maturę, jeszcze zanim podjął studia teologiczne, Winfried Lipscher był już tłumaczem przysięgłym języka polskiego.

Pozornie raczej ledwie widocznie: bez tłumacza nie ma konferencji; bez tłumacza nie ma partnerstw ani negocjacji na szczeblu państwowym; bez tłumacza od czasów rozwoju języków narodowych – czy teologicznie rzecz biorąc od czasów budowy Wieży Babel – nie ma komunikacji; bez tłumacza pisemnego nie ma dokumentów dla drugiej strony, z którą ma się pozwolenie, może chce, a czasami też musi się współpracować. Ważny, a jednocześnie prawie niewidoczny. Na tym właśnie przez całe jego życie zawodowe polegało zadanie Winfrieda Lipschera w niemieckim Ministerstwie Spraw Zagranicznych od 1971 do 2003 roku, zwłaszcza jako rzecznik ambasady w Warszawie. Oznaczało to: wszelkie rozmowy Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej, a później Rzeczypospolitej Polskiej z Republiką Federalną Niemiec, w 1977 roku spotkanie kanclerza Helmuta Schmidta z kardynałem Stefanem Wyszyńskim, a w międzyczasie także rzecznika prasowego w Niemieckim Instytucie Polski w Darmstadt pod kierownictwem Karla Dedeciusa.
Winfried Lipscher był częścią polsko – niemieckiej historii, a co więcej – ważnym jej twórcą. „W rodzinnym mieście nie pozwolono mu zdawać matury” – wspomina Kazimierz Brakoniecki, który sam pochodzi z Barczewa i jest współzałożycielem Stowarzyszenia Wspólnota Kulturowa „Borussia” w Olsztynie, którego Lipscher był honorowym członkiem, „był prekursorem pojednania polsko – niemieckiego, aktywnym w dialogu kościołów obu krajów, przyjacielem Polski i Polaków oraz wiernym towarzyszem regionalnych przyjaźni i partnerstw”.

Pozornie raczej ledwie widocznie: był „tylko” obecny, a jednak było tego więcej. Czy to konferencja polsko – niemieckich miast partnerskich w Berlinie kilka lat temu, czy to partnerstwo miast Olsztyn i Gelsenkirchen, w którego rocznicę zaprezentował swój przekład „Kroniki Olsztyńskiej” Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, czy też jego występ jako św. Mikołaj w pełnym ornacie w szkołach im. Marii i Georga Dietrichów w Olsztynie razem z delegacją z miasta partnerskiego Offenburg podczas wizyty bożonarodzeniowej – jako tłumacz, dyplomata, teolog, a przede wszystkim jako człowiek, zwykle znajdował właściwe słowa we właściwym momencie. Biorąc pod uwagę styl „komunikacji” w cudzysłowie, który teraz często jest obecny, jest to jedna z jego umiejętności, której będzie nam niezmiernie brakować. A także jego jako zaangażowanej osoby, współpracownika, partnera czy przyjaciela. Niech spoczywa w pokoju!

2024-02-18 Albrecht Schmidt II

W Stowarzyszeniu Mniejszości Niemieckiej „Niedźwiedzia Łapa” w Mrągowie regularnie odbywają się spotkania literackie z gośćmi z Niemiec. Pod koniec lipca 2023 r. Albrecht Schmidt z Heiligendorf w Dolnej Saksonii przedstawił tam swój tomik wierszy „Kleine Kunstwerke” („Małe dzieła sztuki”). Przeprowadziliśmy z tym byłym żołnierzem zawodowym, który do dziś szkoli młodych ludzi przy ochotniczej straży pożarnej w swojej miejscowości, rozmowę autorską. Usłyszą Państwo teraz jej część drugą.

——-

Tom wierszy „Małe dzieła sztuki” ukazał się, wiersze do drugiego tomu też już są zebrane. Co za graficzne dzieło sztuki jest jednak na stronie tytułowej aktualnej książeczki?

[Albrecht Schmidt:

Na stronie tytułowej to jestem ja, a książka z roku 2017/18. Obraz ten został wykonany przez kobietę, która robi wycinanki, w Monachium przed starym ratuszem. Byłem wtedy jako żołnierz na kursie z Bundeswehry w okresie bożonarodzeniowym i byliśmy na placu Najświętszej Marii Panny przed starym ratuszem. Tam była ta kobieta i zrobiła mi tę wycinankę, u mnie w domu leżała przez wiele lat w szufladzie – jest to z roku 1993.]

Powiedział Pan powiedział, że pomaga Pan ludziom w potrzebie poradą twarz w twarz. To na pewno również ma wpływ na Pana utwory. Czy ma Pan przykład porady, która Pana bardzo poruszyła osobiście?

[Albrecht Schmidt:

Kiedyś ludzie mi powiedzieli, że dzięki temu mógłbym albo chciałbym się z czymś uporać, ale nie mogę tego stwierdzić u mnie. Kiedy z kimś prowadzę rozmowę, może to trwać tygodniami. Najpierw jest wstęp, aby ustalić, czy jestem w ogóle w stanie pomóc tej osobie. Nie jestem wykształconym terapeutą, robię to honorowo. Czy jestem gotowy pracować z nim? Czy druga osoba jest gotowa pracować ze mną? I się udaje. Opiekowałem się na przykład kimś, kto był chory na raka, raka wątroby, i wiedział, że musi umrzeć. Codzienne telefonowaliśmy. Dodawałem mu odwagi, powiedziałem „Poradzisz sobie, lekarze Ci pomagają”. W końcu dostałem list, bo również mu napisałem, ale od jego żony, która napisała: „Mój mąż zmarł, ale bardzo dziękuję, że Pan próbował mu pomóc.”]

Gdzie są granice Pana porady?

[Albrecht Schmidt:

Nie każdy pozwala, żeby mu pomóc. Rozmawiam z policjantami, ze strażakami, którzy przeżyli straszne rzeczy czy mieli obciążające akcje, z ludźmi ze służby ratunkowej, ale też z innymi. Przyszli do mnie rodzice, którzy mieli problem ze swoim synem, który jednak nie chciał ze mną rozmawiać. Powiedziałem więc rodzicom: „Jeśli nie chce ze mną porozmawiać, to nie mogę mu pomóc.” Tak to jest. Miałem też gorzkie doświadczenia, rozmawiałem z ludźmi, którzy podeszli do leczenia psychosocjalnego czy psychiatrycznego, a mimo to odebrali sobie życie. Ale kiedy kończyłem jakąś rozmowę, wychodziłem przez drzwi, robiło się ‘klik’ jak włącznikiem, i już się tym nie zajmowałem, dopiero, kiedy znowu z nim rozmawiałem.]

Jest to wprawdzie bardzo potrzebny dystans w przypadku poruszających momentów i ekstremalnych doświadczeń, ale nie każdy jest w stanie tak pracować. Z drugiej strony ma Pan swoje wiersze, swoje dzieła, które zbierał Pan na spotkanie autorskie w zeszycie i zabrał ze sobą…

[Albrecht Schmidt:

To jest mój notes i kiedyś będzie pełny. Wśród wierszy są też smutne rzeczy dla ludzi w szpitalu, to dopiero teraz zacząłem, zazwyczaj pisałem tylko pozytywne rzeczy. Przez prawie kwartał towarzyszyłem osobie, która miała raka, do ostatniego dnia, kiedy trafiła do domu starców, domu opieki, i tam ta kobieta zmarła. Rozważałem to, ale co jest interesujące, dzieci nie chciały nic o tym słyszeć.]

Oczywiście szkoda, bo jeżeli ktoś wdaje się w rozmowę z ich matką tak bardzo, że pisze o tym, może to być ważne. Wiele Pana wierszy na pierwszy rzut oka jest jasnych i prostych, ale Pan mimo to poleca ich wielokrotne przeczytanie…

[Albrecht Schmidt:

Dużo rzeczy trzeba poczytać częściej, aby znaleźć do tego dostęp. Jeśli ktoś czyta coś cztery razy i jeszcze nie zrozumiał, wtedy lepiej to odłożyć, nie cały zeszyt, ale tym tekstem się już nie zajmować. To może przyjdzie później. Ostatnio dostałem pocztę od byłego kolegi, który miał pierwotną formę wierszy w formacie A4, dziesięć sztuk było wydrukowane i zszyte, i rozdawałem to ludziom ze specjalnej okazji. Udało mu się to przeczytać dopiero po pięciu latach, powiedział do mnie: „Znalazłem twoje dzieło, czytałem, napisałeś to interesująco, ale wiele z tego nie zrozumiałem”. Powiedziałem: „Spotkajmy się i wtedy mogę to wyjaśnić”.]

Jak wygląda poza tym uznanie dla Pana dzieł – z punktu widzenia i szacunku, i finansów?

[Albrecht Schmidt:

Kiedy przedstawiłem ten tomik wierszy w okresie bożonarodzeniowym 2018 r., specjalnie wysłaliśmy zaproszenia ze stowarzyszenia kultury, było ponad 70 osób. Dostali oczywiście tom za 5,50 Euro, to była dolna granica, za którą chcieliśmy to sprzedać. I tak dużo nas to kosztowało, i członkowie dostali go za darmo, ale nie z okazji jego publikacji. Właściciel drukarni, który to robił, powiedział: „Jak na jakość, która jest w środku, jest to wykonane zbyt tanio.”]

——-

Był to Albrecht Schmidt z miejscowości Heiligendorf w Dolnej Saksonii, instruktor ochotniczej straży pożarnej i poeta, w rozmowie z nami. Tematem były jego życie i twórczość.

Dalszą część rozmowy z min usłyszą Państwo w najbliższym czasie w naszej audycji.

2024-02-18 Andrea Gnad II

Pod koniec października 2023 r. Instytut Stosunków Zagranicznych IfA w Stuttgarcie zorganizował szkolenie dla uczestniczek i uczestników trzech programów stypendialnych. Jedną ze stypendystek była Andrea Gnad, która obecnie mieszka i pracuje w Sybinie w Rumunii. Przeprowadziliśmy z nią wywiad dla Państwa. Usłyszą Państwo teraz część drugą wywiadu.

——-

O Sybinie i kolei wąskotorowej w tamtejszym regionie nasi słuchacze wiedzą teraz więcej. To właśnie Pani reklama współpracy przy projekcie kolei pokazuje, że trzeba aktywować ludzi. Szkolenie Ifa w Stuttgarcie dotyczyło takich i innych środków. Jak Pani trafiła do programu stypendialnego, w jakich projektach pracuje Pani w Rumunii?

[Andrea Gnad:

Długi czas byłam bierną uczestniczką, mianowicie przy Europejskim Centrum Spotkań Młodzieży kościoła obronnego w Hosmanie; to jest ok. 25 kilometrów od Sybinu. Uczestniczyłam niebezpośrednio, bo tam co roku organizowano festiwal. Byłam tam z harcerzami i organizowałem zespół harcerzy. W pewnym momencie zapytano mnie, czy w tym roku nie chciałabym być bezpośrednio przy festiwalu, zrobiłam to i zostałam zaproponowana do tego stypendium. Normalnie stypendia są przyznawane do czerwca, ale w tym roku z pewnych powodów odbywało się to później, dlatego nasz projekt jest taki, że pomagam w różnych bieżących projektach, w tym roku (2023) będą to przede wszystkim warsztaty restaurowania, tj. prace konserwacyjne, a w zimie nasze duże targi przed świętami.]

Festiwal muzyki z harcerzami, targi przed świętami, warsztaty restaurowania, są to różnorodne działania. Co można i trzeba tam na miejscu odrestaurować i wyremontować?

[Andrea Gnad:

W Hosmanie jest kościół obronny, tzn. jest tam kościół, który dookoła jest otoczony jednym czy kilkoma murami, w naszym przypadku trzema. W najbardziej zewnętrznym dworze mamy jeszcze inny historyczny budynek (albo nawet więcej) tzw. plebanię, wszystko to budynki historyczne. Kościół sięga aż XV wieku, a budynki dookoła zostały dobudowane z biegiem czasu, ale również maja już paręset lat. Zachowanie tych budynków i dworu kosztuje wiele czasu, wiele pieniędzy oraz – przyznaję – również dużo nerwów. Potrzebni są eksperci, nie można po prostu pracować przy tych budynkach cementem, nie ma też pozwolenia, bo są to historyczne budynki. Są pewne metody, które trzeba zastosować, żeby zachować właściwości z jednej strony optyczne, ale również fizycznie, jak one funkcjonują.]

Co trzeba sobie wyobrazić pod pojęciem „cechy fizyczne i funkcjonalne”? Czy ma Pani na to przykład?

[Andrea Gnad:

Zasada starych cegieł i dachówek. Kiedyś produkowano je z gliny, wody i piasku. Są wszystkie ręcznie zrobione, nie są fabryczne, jednak są stabilne, ale są wewnątrz porowate, mają dość porowatą strukturę, przez co umożliwiają budynkom oddychanie, tzn. że w tych budynkach bardzo trudno rozwija się pleśń. Więc ludzie wtedy wiedzieli, co robią. Nie możemy więc przyjść i położyć przemysłowo wyprodukowaną dachówkę na dach, bo to bardzo zagraża klimatowi w budynku. One za bardzo izolują wymianę powietrza.]

Krótko mówiąc – złe materiały szkodzą budynkowi. Jak ustawić ten kościół w świadomości mieszkańców Hosmanu? Jaką rolę odgrywa w tym punkcie młodzież i praca z młodzieżą?

[Andrea Gnad:

Próbujemy włączać młodych ludzi w projekt i działalność, nie na próżno nazywa się to Centrum Spotkań Młodzieży. Chodzi o to: historyczny budynek tylko wtedy ma znaczenie, kiedy ma wartość dla społeczeństwa. Trzeba sobie wyobrazić, że ten ewangelicki kościół stoi we wsi zamieszkałej w międzyczasie w większości przez Romów i garstkę Niemców. Aspektu religijnego, znaczenia w tym sensie już nie ma, trzeba więc zastanowić się: „ Jeśli chce się zachować budynek, trzeba nadać mu wartość, znaczenie dla tych ludzi, którzy są na miejscu, ale również dla tych, którzy przyjadą.” Naszym celem było pokazanie i wyjaśnienie w ogóle ludziom, ale szczególnie młodemu pokoleniu, co to oznacza, dlatego dla nich znowu może być ważny. Dlatego mamy projekty i imprezy oraz próbujemy młodym ludziom, młodzieży dać możliwość współpracy w ich organizowaniu, w przygotowaniu, w przeprowadzeniu.]

Powiedziała Pani podczas prezentacji projektów w grupie, że w ramach restaurowania trzeba było też przyciąć dużo drzew i krzewów owocowych. Czy na terenie kościoła obronnego rośnie tak dużo owoców?

[Andrea Gnad:

Mamy na dziedzińcu samego Centrum jabłonie, również kilka grusz i parę winorośli. Typowe jest to, co znajduje się w gospodarstwach rumuńskich, z reguły bardzo piękne winorośle. Rumuni mają zwyczaj przerabiania wszystkiego, czy to dżemy, czy konserwowanie i wekowanie, czy do alkoholu. Każdy owoc w Rumunii zostaje przerobiony albo w jeden z tych sposobów, albo we wszystkie naraz. Ale to jest piękne, jeszcze utylizuje się wszystko, co daje gospodarstwo. Wszędzie są pełne piwnice, wszędzie piękne słoiki. Wpadliśmy w tym roku na ten pomysł, bo widzieliśmy, że jabłonie trzeba było przyciąć, to jest jedna historia, ale dużo tych jabłek po prostu się psuje. Szkoda, bo są to bardzo dobre jabłka, duże i smaczne („g’schmackig” jak się mówi w Bawarii). Tak samo jest z winogronami, które nie były przycinane od lat.]

Tak entuzjastycznie opowiada Pani o owocach. Co można by z nim zrobić? Jak to mogłoby wyjść na dobre centrum dla młodzieży?

[Andrea Gnad:

Jeśli będzie się je trochę pielęgnować, można będzie w przyszłym roku tak dużo (zrobić), będzie się miało dużo dobrego produktu. Mogłabym sobie wyobrazić, że można byłoby wykorzystać je jako rodzaj „odskoczni”. Każde stowarzyszenie oczywiście musi walczyć, jeżeli chodzi o finansowanie. Uważam, że odrobiną pracy, niekoniecznie finansowym nakładem, ale nakładem personelu i czasu można stworzyć świetnie produkty, który można będzie sprzedać. Albo – hasło targi przedświąteczne i grzaniec – samemu je przerabiać. W zasadzie przede wszystkim na wsi pędzi się bimber, też robi się dżem, z reguły bardzo dobry, np. z owoców dzikiej róży, to jest sztuka sama w sobie, zdecydowanie jeden z najlepszych dżemów, ale jest to okropna praca. Robi się to ze śliwek, jabłek, pigwy, które z reguły najpierw poddaje się fermentacji. a potem robi z nich alkohol – to jest bardzo dobre, ale bardzo polecić można też wiśnie.]

——-

Była to Andrea Gnad, stypendystka Instytutu Stosunków Zagranicznych IfA w Stuttgarcie, w rozmowie z nami. Tematem były jej życie i działanie w i wokół Sybina w Rumunii.

Wywiad powstał w ramach szkolenia IfA dla uczestników trzech programów stypendialnych pod koniec października 2023 r. w Stuttgarcie.

Kolejną część usłyszą Państwo za tydzień w naszej audycji.

Uwe: I to była Allensteiner Welle na dzisiaj, życzymy Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Anna: Audycję zrealizował dla Państwa i dla nas Marian Dąbrowski, a do usłyszenia za tydzień mówią Państwu Anna Przywoźna…

Uwe:…i Uwe Hahnkamp.

11.02.2024 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 11.02.2024

Anna: Serdecznie witamy w Allensteiner Welle, przy mikrofonie witaja Państwa dziś wieczorem Anna Przywoźna…

Uwe: …i Uwe Hahnkamp i będą towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Anna: Mamy nadzieję, że dobrze spędzili Państwo tydzień, świętowali w weekend karnawał i cieszymy się, że są Państwo znowu z nami.

W programie mamy dzisiaj dla Państwa:

– felieton na temat karnawału,

– pierwszą część wywiadu z poetą Albrechtem Schmidtem z Heiligendorf w Dolnej Saksonii, który gościł w Mrągowie…

Uwe: … oraz pierwszą część wywiadu z Andreą Gnad, która była stypendystką Instytutu Stosunków Zagranicznych w Rumunii.

Więcej na ten temat jak zwykle – po wiadomościach.

Jingle – wiadomości

***

Projekt „Sztuka tkactwa – ochrońmy przed zapomnieniem” Olsztyńskiego Stowarzyszenia Mniejszości Niemieckiej OSMN może być kontynuowany również w tym roku. Dzięki wsparciu finansowemu polskiego ministerstwa spraw wewnętrznych i administracji oraz bawarskiego ministerstwa rodziny, pracy i spraw społecznych uczestnicy nadal będą się spotykać w czwartki o godz. 16.00 w siedzibie OSMN w Domu Kopernika przy ul. Partyzantów 3. Prawie wszystkie miejsca są już zajęte, osoby zainteresowane proszone są o zgłoszenia w OSMN pod numerem telefonu 89 523 69 90.

***

Instytut Stosunków Zagranicznych IfA w Stuttgarcie chce również w tym roku za pomocą swojego programu dla asystentów ds. kultury wspierać młode kadry mniejszości niemieckiej. Przyznawane będą stypendia o długości aż do ośmiu miesięcy. Zgłoszenia możliwe są od poniedziałku, 29 stycznia 2024 r. Informacje i formularze znaleźć można w Internecie na stronie IfA w zakładce Wsparcie / program asystentów kultury. W przypadku pytań prosimy skontaktować się z Julią Herzog z IfA mailowo pod adresem dmi-stipendien@ifa.de

***

W sali pracy grupowej na pierwszym piętrze Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej na starówce w Olsztynie na seniorki seniorów 15 lutego o godzinie 11.00 czeka kolejne spotkanie z cyklu „Trening pamięci z językiem niemieckim”. Treścią spotkania będą: poprawa pamięci, gry językowe oraz prezentacje na temat kultury Niemiec. Udział w spotkaniu jest bezpłatny, Martyna Chrzanowska serdecznie zaprasza.

***

W czwartek 15 lutego o godzinie 17.00 Miejski Ośrodek Kultury w Olsztynie zaprasza na prezentację szczególnego eksponatu – eksponatu uczuć. W zajezdni trolejbusowej Muzeum Nowoczesności na spotkaniu pod tytułem „Dwóch mężczyzn, jedna kobieta, miłość i krew. Wspomnienie skandalu sprzed ponad 100 lat” Rafał Bętkowski opowie o morderstwie majora sztabowego von Schoenebecka w Boże Narodzenie 1907 roku. Wykład przyprawiony będzie prezentacją pamiątek związanych z tym wydarzeniem. Wstęp wolny.

***

Katolickie msze w języku niemieckim odprawione zostaną w tym tygodniu:

– w środę, 14 lutego – Środa Popielcowa – o godzinie 10.00 w kościele w Olsztynie – Jarotach,

– w piątek , 16 lutego o godzinie 15.00 – pierwsza droga krzyżowa w Kościele p.w. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Olsztynie,

– oraz w niedzielę, 18 lutego, o godzinie 10.00 w kościele w Olsztynie – Jarotach, o godzinie 14.00 w Biskupcu oraz o godzinie 17.00 w Reszlu.

Ksiądz kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

2024-02-11 Albrecht Schmidt

W Stowarzyszeniu Mniejszości Niemieckiej „Niedźwiedzia Łapa” w Mrągowie regularnie odbywają się spotkania literackie z gośćmi z Niemiec. Pod koniec lipca 2023 r. Albrecht Schmidt z Heiligendorf w Dolnej Saksonii przedstawił tam swój tom wierszy „Kleine Kunstwerke” („Małe dzieła sztuki”). Przeprowadziliśmy z tym byłym zawodowym żołnierzem, który do dziś szkoli młodych ludzi z ochotniczej straży pożarnej w swojego miejscowości, rozmowę. Usłyszą Państwo teraz jej część pierwszą.

——-

Jak długo już pisze Pan wiersze? Jak Pan pisze i co?

[Albrecht Schmidt:

Mój pierwszy wiersz napisałem, kiedy miałem 17 lat, ale nie cały czas pisałem wiersze. Po 25. roku życia zacząłem znowu i mam już zbiór 700-800 wierszy. Wśród nich są takie, które są tylko dla dorosłych, więc nie można ich opublikować, ale w sumie będzie wydany drugi tom, być może w formie książki, co jest kwestią kosztów. Po prostu sprawia mi to przyjemność. Czasem wstaję o czwartej rano, nie aby pisać, lecz dlatego, że mam spokój i nikt mi nie przeszkadza, może być cicha muzyka instrumentalna w tle, zapalona świeca, nawet jeśli nie daje dosyć światła. Dlatego pisałem i piszę dalej. Napisałem też kilka opowiadań, maksymalnie ok. 5 stron formatu A4; są jeszcze pod kluczem, nie wiem, czy kiedyś je opublikuję. Również rzeczy, które mi się przytrafiły, i nie wszystkie są radosne, także rzeczy negatywne. Z tym nie mam problemu.]

Krótkie opowiadania leżą jeszcze w szufladzie, jak Pan mówi, również podczas Pana służby jako zawodowego żołnierza pisanie przebiegało raczy w ukryciu. W rozmowie wspomniał Pan też, że do dziś szkoli Pan młodych strażaków. Co jeszcze miało wpływ na Pana? I co robi Pan stowarzyszeniu kulturalnym w swoim miejscu zamieszkania?

[Albrecht Schmidt:

Od 25 lat udzielam – dla ścisłości – ludziom pomocy fizyczno-społecznej. Wolontariacko i za darmo pomagam ludziom, którzy są chorzy psychicznie, tzn. nie przez ubezpieczenie zdrowotne czy jakąś organizację. W stowarzyszeniu kulturalnym dbamy o stare domy, wspieramy ludzi w pisaniu wniosków; domy, które naprawdę mają wartość i nie są objęte ochroną zabytków, które warto jest zachować. Jeśli ktoś ma dom objęty ochroną zabytków, pyta się innych ludzi z miasta, z landu itd. Dbamy np. o gniazda bocianie, jak ostatnio u nas, dbamy o język dolnoniemiecki, o mówienie gwarą. Niestety obecnie mamy trochę przestoju, bo z powodów zdrowotnych straciliśmy nauczyciela. Usilnie pielęgnował język dolnoniemiecki, ale jeszcze nie mamy dla niego zastępcy. Robimy też coś dla dzieci, dawne zabawy i gry; dzisiaj ważne są komórka, tablet, komputer, smartfon. Chcemy cofnąć się w czasie, aby im pokazać, że można w sensowny sposób spędzać czas przy pomocy prostych gier.]

Jak nazywa się Pana wieś rodzinna? Co powinni wiedzieć o niej Pana czytelnicy i nasi słuchacze?

[Albrecht Schmidt:

Miejscowość nazywa się Heiligendorf, mimo to, że nie jesteśmy tacy święci. Mamy kościół obronny, który ma ponad 800 lat, nie w stanie pierwotnym, ciągle coś tam robiono, ale jest bardzo wytrzymały. Mieszka we wsi 2.300 mieszkańców, z których większość pracuje w [fabryce] Volkswagena, bo to największy zakład przemysłowy. Rolników już nie ma wielu, krów dojnych nie ma już od dziesięcioleci, rolnicy uprawiają tylko rolę. Jesteśmy 15 km od centrum miasta Wolfsburg, życie na wsi już nie jest takie, jak było kiedyś, i próbujemy je wraz ze stowarzyszeniem ratować, mając nadzieję, że to się uda. Nie mamy domów krytych słomą, mamy dużo zabudowy z klinkierem i murem pruskim. Sami nie mamy pieniędzy, ale dbamy o to i wspieramy ludzi, jeżeli chodzi o wnioski. W niektórych sprawach odnieśliśmy już sukcesy, w innych nie. Trzeba mieć siłę przetrwania.]

A propos mieć siłę przetrwania – dużo Pan napisał, ale późno to upublicznił. Czy ktoś Pana zachęcił? Brał Pan udział w pewnym konkursie. O co w nim chodziło?

[Albrecht Schmidt:

Jest to konkurs, w którym chodzi o krótkie wiersze niemieckojęzycznych poetów. Wiersz zbudowany prosto, nie pamiętam, ile było wierszy, można było go dostarczyć do instytutu w Monachium. Po kilku tygodniach dostałem informację, że udało mi się uplasować w pierwszej dziesiątce i będzie włączony do niemieckiej książki poetów, w której teraz jest mój pięcio- czy sześciowiersz. Książka kosztuje 56 Euro, kupiłem ją, aby ją mieć, bo w niej jest ten wiersz. Decyzja jeśli chodzi o tomik wierszy była inna, oczywiście kusiło mnie, żeby dać coś publiczności – wtedy byłem w latarni morskiej „Roter Sand”, która stoi w wodach Morza Północnego, tzn. nie na wybrzeżu, lecz pośrodku Morza Północnego. Dojazd to ok. trzy godziny statkiem z Bremerhaven, byłem tam trzy dni na urlopie.]

Najpierw konkurs, potem latarnia morska. Jak to się dalej rozwijało, i jak ostatecznie powstały Pańskie „Małe dzieła sztuki”?

[Albrecht Schmidt:

Nikt nikogo nie znał. Była z nami kobieta, która uważała za interesujące wszystko to, co zanotowałem od pierwszego dnia, od pierwszej godziny tych trzech dni. Zwróciła się do mnie z pytaniem, czy mógłbym jej to dać. Powiedziałem, że to żaden problem. Poprosiła mnie o to, żebym to opublikował. Nie byłem całkiem zachwycony, bo oczywiście jest to związane z pracą. Wtedy zwróciło się do mnie stowarzyszenie kulturalne i powiedziano mi, że mógłbym wydać tomik wierszy jako doroczny prezent dla jego członków, tzn. 300 członków. Stowarzyszenie kulturowe sfinansowało go za pomocą datków od Sparkasse (kasy oszczędności) i udało się. Szukam w moich zasobach, szufladach, moich utworów, daję je do przeczytania pewnym ludziom, m.in. nauczycielce, która robi korektę, bo chce, żeby przecinki były w odpowiednim miejscu. I dlatego, że nie mam komputera, mam kolegę ze straży pożarnej, który wstukuje to do komputera, jest korekta, aż wszystko pasuje, i potem do drukarni i oni to drukują.]

——-

Był to Albrecht Schmidt z Heiligendorf w Dolnej Saksonii, instruktor w miejscowej ochotniczej straży pożarnej i poeta, w rozmowie z nami. Tematem były jego życie i twórczość.

Dalszą część rozmowy z nim usłyszą Państwo w przyszłym tygodniu w naszej audycji.

2024-02-11 Andrea Gnad I

Pod koniec 2023 r. Instytut Stosunków Zagranicznych IfA w Stuttgarcie zorganizował szkolenie dla uczestniczek i uczestników trzech programów stypendialnych. Jedną ze stypendystek była Andrea Gnad, która obecnie mieszka i pracuje w Sybinie w Rumunii. Przeprowadziliśmy dla Państwa wywiad z nią. Usłyszą Państwo teraz część pierwszą wywiadu.

——-

Czy wychowała się Pani w Rumunii? Jeżeli nie, jak trafiła Pani do Rumunii i akurat do Sybinu? Z punktu widzenia środkowo-europejskiego jest to podobnie nietypowy kierunek jak Polska…

[Andrea Gnad:

Pierwotnie pochodzę z Niemiec, ale od trzech lat mieszkam w Rumunii. Zaczęło się od tego, że jestem człowiekiem, który uwielbia konie, i miałam szalony pomysł, że chcę do Rumunii i tam jeździć konno. Moja matka i mój ojciec oboje są Rumunami i członkami mniejszości niemieckiej, matka jest Siedmiogrodzianką, a ojciec Szwabem z Banatu, i moja matka miała jeszcze kontakt ze znajomym, który odbudował biznes turystyki ekologicznej związanej z końmi. Byłam tam często na wakacjach w pracy jako wolontariuszka. A w środku pandemii zdecydowałam się przeprowadzić do Rumunii. Obecnie mieszkam w Sybinie, gospodarstwo, gdzie wtedy byłam, to jest blisko Agnity, również wieś siedmiogrodzka, mała i zapadła, nazywa się Apos, bo kiedyś byli tam benedyktyni, którzy założyli wieś. Tam byłam długo, ale teraz mieszkam w Sybinie.]

Niemcy i Polacy z codziennego życia niewiele wiedzą o Rumunii, pewnie nic o Sybinie. Jak Pani opisałaby „Pani” miasto?

[Andrea Gnad:

Jest to miasto średniowieczne, ma bardzo piękne centrum, piękne małe uliczki, bardzo piękne. Międzynarodowe, bo Sybin było dwa razy Europejską Stolicą Kultury. Dostali bardzo dużo pieniędzy, które wpompowali bardzo mocno w kulturę, i to we wszystkie rodzaje kultury. Mamy wszystko: od festiwalu operowego przez street art po festiwale jazzowe czy metalowe czy węgierskie. W centrum miasto jest międzynarodowe, jest metropolią, a w poszczególnych dzielnicach czuje się jak w małym mieście albo na wsi. Mieszkam na peryferiach i w soboty czasem jeszcze widać ludzi jadących wozem konnym.]

Więc dużo kultury i duże różnice – i nowoczesna polityka, i obecnie ważni politycy. Chociaż w przypadku rumuńskiej nazwy „Sibiu” ludzie myślą raczej o Bramie Stokerze, Transylwanii i Draculi. Czy Sybin ma z tym coś wspólnego?

[Andrea Gnad:

Obecny prezydent jest stąd, faktycznie jest on Siedmiogrodzianinem. Jest częścią Transylwanii, Sybin leżało kiedyś w historii na granicy Austro-Węgier. Jeżeli chodzi o Draculę: on jest oparty na postaci Włada Palownika, który przez pewien czas był faktycznie w Sybinie na emigracji, chował się w Sybinie, kiedy ścigali go Turcy, bo właśnie jeszcze był w Austro-Węgrach.]

W książce Brama Stokera Dracula nie jest już krwiożerczym wojownikiem, lecz wampirem. W pierwszym rozdziale czytamy o podróży narratora, że „im dalej jedzie się na wschód, tym mniej punktualnie jeżdżą pociągi” – doświadczenie, które można było i można nadal przeżyć również w Polsce. Związek z Panią: mówiła Pani o pewnym projekcie dotyczącym kolei wąskotorowej w okolicy Sybinu, w który się Pani angażuje…

[Andrea Gnad:

Jest w Rumunii nawet kilka kolei wąskotorowych, niektóre z nich nie jeżdżą, inne znowu tak. Mówimy tu o kolei wąskotorowej między Sybinem i Sighisoarą. W języku rumuńskim nazywa się ona „mokanica”, Niemcy czyli Saksończycy mówili o niej „die Wusch”. Wtedy to była linia o długości 70 kilometrów, którą jeździła lokomotywa parowa. Linia po latach i dekadach użytkowania została całkowicie zamknięta, prawdopodobnie nie opłacała się spółce „Koleje Rumuńskie”. Była zamknięta i przez 20, 25 lat w ogóle z niej nie korzystano.]

Co wtedy się stało z „Mokanicą” czy „Wusch”?

[Andrea Gnad:

Na początku XXI wieku kilkoro moich znajomych zaczęło restaurować tę kolej wąskotorową. Całość nie była tak zaplanowana, właściwie chcieli tylko wyciąć zieleń, żeby znowu było widać tory, ale zaczęli jeździć tam drezyną, ludzie to widzieli, pytali, czy mogliby wziąć ze sobą dzieci, więc zbudowali drezynę rowerową. A potem pytano: „Czy nie chcielibyście tam jeździć znowu pociągiem?” i nagle miało to własne, odrębne od pierwotnego pomysłu życie. Teraz z okazji „zilele mocanitei”, tj. mały festiwal organizowany co roku, jeździ tam lokomotywa parowa, którą specjalnie się sprowadza, w tym roku (2023) pochodziła nawet z Anglii od naszego dobrego znajomego, który ma tam również stowarzyszenie i udostępnił nam lokomotywę parową.]

Są więc jeszcze – inaczej niż w przypadku wielu linii drugorzędnych w byłych Prusach Wschodnich – nasypy kolejowe i torowiska, jednak zachowanie kosztuje na pewno bardzo wiele trudu…

[Andrea Gnad:

Taaak, w to jest włożone wiele pracy. Trzeba przemyśleć, że te podkłady, te pnie dębowe, nawet jeśli są polakierowane, murszeją i trzeba je wymieniać. Normalnie roboty prowadzone są w soboty, i jeżeli w dobrym dniu wymieniamy trzy do czterech podkładów, uważamy to za dobry dzień. W zasadzie jest to bardzo męczące, prawdziwa fizyczna praca. Mieliśmy takie powiedzenie, taką reklamę: „Nie idź do studia fitness, przyjdź do nas. Nie musisz nic płacić, a mimo to wyjdziesz jako napakowany człowiek”.]

——-

Więcej informacji na temat kolei wąskotorowej znajdą Państwo w Internecie na niemieckojęzycznej stronie die-wusch.de

Była to Andrea Gnad, stypendystka Instytutu Stosunków Zagranicznych IfA w Stuttgarcie, w rozmowie z nami. Tematem były jej życie i działalność w i wokół Sybinu w Rumunii w kontekście tamtejszej mniejszości niemieckiej.

Wywiad powstał podczas szkolenia IfA dla uczestników trzech programów stypendialnych pod koniec października 2023 r. w Stuttgarcie.

Kolejną część wywiadu usłyszą Państwo w przyszłym tygodniu w naszej audycji.

2024-02-11 Karnawał

Znowu nadszedł czas – sezon karnawałowy, tzw. „piąta pora roku”, który rozpoczął się 11 listopada o godzinie 11:11, dobiega końca. Dziś jesteśmy w trakcie weekendu z większością imprez i balów, ale do środy, Środy Popielcowej, uroczystości się skończą i ludzie będą pościć aż do świąt wielkanocnych. Nawet jeśli jest kilka wydarzeń przed Adwentem, który również jest czasem postu, i po 6. stycznia, dniu Trzech Króli, większość zamierzonej, pożądanej i wymaganej radości ma miejsce na samym początku i na zakończenie sezonu karnawałowego.

Dlaczego jednak karnawał zaczyna się właśnie 11. listopada? Liczba jedenaście jest – z wyjątkiem oczywiście w piłce nożnej – najbardziej niedoskonałą ze wszystkich liczb. W amerykańskiej muzyce country znana jest piosenka „Zestaw kart”, w której piosenkarz, rzekomo przyłapany na grze w karty w kościele, używa tych kart, aby udowodnić, że mają one wiele wspólnego z religią. Na przykład trójka oznacza Trójcę Świętą: Boga Ojca, Jezusa Chrystusa i Ducha Świętego. Siódemka przypomina mądre i głupie dziewice z Nowego Testamentu. Dziesiątka symbolizuje dziesięć przykazań. Na kartach nie pojawia się dwunastka, ale liczba apostołów, liczba miesięcy i tuzin również jest liczbą doskonałą. Mała dygresja dla nauczycieli języka niemieckiego: to nie przypadek, że cyfry do dwunastu są monosylabami, a wiek nastoletni zaczyna się dopiero od trzynaście.

Jedenastka jest zatem o jeden za duża dla przykazań i o jeden za mała dla apostołów, i dlatego uważana jest za liczbę „szaloną”, „krzywą”, symbol tego, co niedokończone i niepasujące. I tym właśnie jest karnawał: czas szaleństwa, świętowania, zaszalenia, przesadzania, zanim trzeba będzie się z mięsem („carne”) pożegnać („vale”) do Wielkanocy. Obejmuje to ucztowanie w Tłusty Czwartek, karnawał kobiet, który przypada w ten sam czwartek, aż do ostatniego poniedziałku karnawału, „szalonego” dnia z pochodami, przemówieniami z mównicy i satyrycznymi piosenkami.

Koniec jest bliski, a potem, jak śpiewał po wiadomościach wielki niemiecki komik Heinz Erhardt z Rygi, który pod koniec lutego skończyłby 115 lat, nie można zabrać ze sobą do nieba tego „wihajstra”, ani nie można zabrać ze sobą dobrego nastroju na Wielki Post. Aby podkreślić religijny kontekst karnawału, trzeba w te ostatnie dni bawić się z całych sił, niezależnie od tego, czy żarty są śmieszne, czy nie, czy czujesz się dobrze w tłumie pochodów, czy nie, i czy trzeba z tej okazji wypić dużo alkoholu czy lepiej nie. Nawiasem mówiąc: przed Tłustym Czwartkiem policja po raz kolejny pilnie ostrzegała przed wielkim niebezpieczeństwem, jakim jest tabletka gwałtu podczas tych licznych uroczystości. Środy Popielcowej lepiej nie rozpoczynać od kaca po przepiciu lub od bólu głowy z innych powodów.

Ale świętowanie odbywa się także w innych regionach świata – na przykład w Wenecji ze słynnymi maskami, które zainspirowały już wielu morderców i autorów powieści kryminalnych, czy w Rio de Janeiro z sambą, czy w Nowym Orleanie, gdzie kolorowe maski łączą się z muzyką, która wprawia niemal wszystkie nogi w ruch. W New Orleans Jazz istnieje bowiem szczególna muzyka karnawału Mardi Gras – co oznacza „Tłusty Wtorek”. Odpowiednie jedzenie jest więc tam dostępne dwa dni wcześniej lub pięć dni później niż w Europie Środkowej. Prosimy, żeby Państwo, drodzy słuchacze, uważali na swoje ruchy, kiedy zaraz rozpocznie się utwór „Bourbon-Street-Parade”! Nie dajemy gwarancji na uszkodzenia podłogi.

Uwe: I to była już Allensteiner Welle na dzisiaj, życzymy Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Anna: Audycję zrealizował dla państwa i dla nas Marian Dąbrowski, a do usłyszenia za tydzień mówią Państwu Anna Przywoźna…

Uwe: …i Uwe Hahnkamp.

 

04.02.2024 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 04.02.2024

Anna: Serdecznie witamy w Allensteiner Welle, przy mikrofonie witają Państwa dziś wieczorem Anna Przywoźna…

Uwe: …i Uwe Hahnkamp i będą towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Anna: Mamy nadzieję, że dobrze spędzili Państwo tydzień, odpoczęli w weekend i cieszymy się, że są Państwo znowu z nami.

W programie mamy dzisiaj dla Państwa:

– drugą część wywiadu z profesor Joanną Rostropowicz z rady naukowej Centrum Kultury im. Eichendorffa w Łubowicach,

– oraz wywiad z Michaelem Schmidtem, przewodniczącym Krajowego Związku DEHOGA w Saksonii Anhalt, niemieckiej działalności hotelarskiej i restauracyjnej.

Uwe: Więcej na ten temat jak zwykle – po wiadomościach.

Jingle – wiadomości

***

Projekt „Sztuka tkactwa – ochrońmy przed zapomnieniem” Olsztyńskiego Stowarzyszenia Mniejszości Niemieckiej OSMN może być kontynuowany również w tym roku. Dzięki wsparciu finansowemu polskiego ministerstwa spraw wewnętrznych i administracji oraz bawarskiego ministerstwa rodziny, pracy i spraw społecznych uczestnicy nadal będą się spotykać w czwartki o godz. 16.00 w siedzibie OSMN w Domu Kopernika przy ul. Partyzantów 3. Prawie wszystkie miejsca są już zajęte, osoby zainteresowane proszone są o zgłoszenia w OSMN pod numerem telefonu 89 523 69 90.

***

Instytut Stosunków Zagranicznych IfA w Stuttgarcie chce również w tym roku za pomocą swojego programu dla asystentów ds. kultury wspierać młode kadry mniejszości niemieckiej. Przyznawane będą stypendia o długości aż do ośmiu miesięcy. Zgłoszenia możliwe są od poniedziałku, 29 stycznia 2024 r. Informacje i formularze znaleźć można w Internecie pod adresem www.ifa.de/foerderungen/kulturassistenzprogramm. W przypadku pytań prosimy skontaktować się z Julią Herzog z IfA mailowo pod adresem dmi-stipendien@ifa.de

***

Pałac w Sztynorcie jest kandydatem do programu „Siedmiu najbardziej zagrożonych miejsc w Europie 2024” organizacji Europa Nostra. Ta wspierana także przez Unię Europejską organizacja społeczności obywatelskiej angażuje się w sprawy dziedzictwa kultury i przyrody. Pałac w Sztynorcie jest jednym z 11 monumentów w rundzie finałowej, ostateczne siedem zagrożonych miejsc zostanie opublikowanych w kwietniu. Stowarzyszenie im. Lehndorffa Sztynort przygotowało bogaty materiał na kolejny etap selekcji. Celem jest wsparcie finansowe i merytoryczne płynące z dużej europejskiej sieci.

***

W ramach wystawy pt. „Tajemnice starożytnego Egiptu” profesora Andrzeja Niwińskiego w Państwowym Liceum Sztuk Plastycznych im Ericha Mendelsohna w Olsztynie 6 lutego profesor Niwiński wygłosi dwa wykłady: o godz. 13.20 tematem będą „Tajemnice piramid”, o godz. 17.00 – „Miłość i seks w starożytnym Egipcie”. Wstęp jest wolny, należy jednak potwierdzić obecność telefonicznie pod numerem 89 541 21 90.

***

Katolicka msza w języku niemieckim odprawiona zostanie w tym tygodniu w niedzielę, 11 lutego, o godzinie 15.00 w kościele p. w. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Olsztynie. Ksiądz kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

2024-02-04 Joanna Rostropowicz II

Ostatnio przedstawiliśmy Państwu jako organizację mniejszości niemieckiej na Śląsku Górnośląskie Centrum Kultury i Spotkań im. Josepha von Eichendorffa w Łubowicach. Byliśmy tam dla Państwa i z okazji dnia śmierci wielkiego poety przeprowadziliśmy wywiad z prof. Joanną Rostropowicz, przewodniczącą rady naukowej Centrum na temat jej osoby i działalności. Usłyszą Państwo teraz drugą część rozmowy.

——-

W wydawnictwie Editio Silesia publikują Państwo popularnonaukowe „Zeszyty Eichendorffa” oraz ściśle naukowe biuletyny jak roczniki czy cykl „Perły Literatury Śląskiej”. Co jednak robi Pani z materiałami i tekstami, które niezbyt dokładnie pasują do którejś z tych publikacji?

[Joanna Roztropowicz:

Poza tym są młodzi naukowcy, którzy mają takie pomysły, które nie pasują do roczników, wie Pan, to nie jest takie naukowe, są różne pomysły, różne projekty, jak coś widzą, jak uważają, różne dyskusje, różne dyskursy. Dla takiej silnej młodej grupy stworzyliśmy cykl „Schlesien in Europa” (Śląsk w Europie) również trójjęzyczny: po niemiecku, polsku i czesku. Górny Śląsk leży między Niemcami, Polską i Czechami, w środku, więc proszę, mamy wszystkie trzy języki. Dostałam też ostatnio materiał od niemieckiego profesora, ale powiedziałam mu, że mogę to tylko dać do tomu „Śląsk w Europie”, on powiedział „W porządku”, ja „Ale tam piszą przeważnie młodzi ludzie”, on „Dobrze, do tych młodych ludzi, chcę”, jest to po prostu górnośląskie, więc miłe.]

Czy jeśli chodzi o tematykę, to w grę wchodzi tylko literatura? Czy uwzględniono cały Śląsk?

[Joanna Roztropowicz:

Jest wszystko. Wie Pan, całe dobro kultury Śląska – wszystko jedno, czy Dolny czy Górny Śląsk – razem, bo jesteśmy całością. Górny Śląsk jest trochę inny niż Dolny Śląsk, ale u nas jest to tak: każda wieś ma inne obyczaje, każda wieś ma coś innego, kochamy różnorodność, wspaniałe jest wszystko, co mamy dookoła. Górny Śląsk jest trochę inny niż Dolny Śląsk. Dolni Ślązacy i ich potomkowie dzisiaj żyją w Niemczech, ale kiedy się spotykamy „Ach, te kluski z makiem” „Ach, te śląskie niebo, śląski raj” (uwaga tłumacza: typowa śląska potrawa mięsna) – jest to ta sama kultura, jest to wszystko to samo, prawda, tylko ludzie mają to w sobie, że chcą być różni od innych. Wszystko tu mamy.]

Powiedziała Pani, że jest również dużo materiałów dla dzieci. Jak to wygląda?

[Joanna Roztropowicz:

Dla dzieci jest tak, niech Pan patrzy: opowieści górnośląskie, baśnie górnośląskie są tam czasem napisane. Czy aktualnie „Śmierć pozorna pani sołtys” – dzieci lubią to czytać. W małej uliczce, gdzie żyję, są domy szeregowe, a dziewczyna naprzeciwko zawsze czeka; kiedy widzi, że ktoś przynosi książki, paczki, to już czeka – ale ona jest Polką. Mówi, że chce znowu te „koszmarki”, jest tak zadowolona i opowiada mi, co o nich sądzi itd. Dzieci to lubią. Również moje wnuki. Najpierw patrzą, czy jest tu coś interesującego. Ale też jest taka sprawa: na jednej stronie czytają po niemiecku, ale jeśli czegoś nie rozumieją, patrzą na drugą stronę. Moja mała sąsiadka uczy się niemieckiego w szkole, dla niej to naprawdę coś fajnego.]

Jest Pani już długo związana z Centrum im. Eichendorffa. Jakie rezultaty ma Pani/Państwa praca w regionie?

[Joanna Roztropowicz:

Jestem przewodniczącą rady naukowej już 21 rok i robię to dalej, bo jest tak strasznie dużo materiałów, które trzeba opracować. Było za dużo kłamstwa, wie Pan, w tym wszystkim. Poza tym w ostatnich dekadach do roku 1989, do zmian politycznych straszne dużo zostało zamiecione pod dywan, przemilczane. Nie chciano mówić o kulturze górnośląskiej i to wszystko. Górnoślązaków nie ma. We Wrocławiu można z historią, przeszłością jakimś sposobem się rozliczyć, ale u nas, na Górnym Śląsku nie było to tak łatwo.]

Jest jeszcze dużo do zrobienia, jest dużo materiałów, jak Pani powiedziała. Co jeszcze można pokazać? Czy można oczekiwać jakichś rewolucyjnych odkryć?

[Joanna Roztropowicz:

My Górnoślązacy nie jesteśmy ludem wojowniczym. Czy Pan to już zauważył? Jest tak: nie bierzemy broni do rąk i nie robimy rewolucji – nie! Powoli, powoli, wie Pan, to będzie trwało sto lat, ale jestem przekonana, że kilka dekad i będzie tutaj całkiem inaczej. Nasza własna górnośląska kultura, wszystko to, co osiągnęli nasi przodkowie, całe bogactwo naszej ojczyzny, to będzie wszystko. Pokazałam – ale robimy nie tutaj, to robią koledzy w Opolu – cykl „Ślązacy od czasów najwcześniejszych aż do teraźniejszości”, to już będzie tom 8. Są to sami Ślązacy – Dolno- i Górnoślązacy – których Polacy chcieli przemilczeć. Jest po niemiecku i po polsku, pokażemy nasz kraj z wielką kulturą, Śląsk w środku Europy.]

——-

Była to prof. Joanna Rostropowicz, przewodnicząca rady naukowej Górnośląskiego Centrum Kultury i Spotkań im. Josepha von Eichendorffa w Łubowicach, w rozmowie z nami. Tematem były jej osoba i działalność.

2024-02-04 Michael Schmidt I

W ubiegłym roku korpus dyplomatyczny w Trójmieście Gdańsku, Sopocie i Gdyni postanowił zaprezentować się na Gdańskim Jarmarku Dominikańskim. Na stoisku dyplomatów odbyła się na początku sierpnia degustacja win z regionu Saale-Unstrut w landzie Saksonia-Anhalt. Na miejscu obecna była również wtedy delegacji Związku Niemieckich Pracodawców Branży Hotelarskiej i Gastronomicznej DeHoGa z tego landu z jego prezydentem Michaelem Schmidtem na czele. Przeprowadziliśmy z nim wywiad na temat roli tej organizacji, zmian po czasach pandemii i aktualnych wyzwań.

——-

Kogo reprezentuje DeHoGa i co oferuje swoim członkom?

[Michael Schmidt:

Jesteśmy związkiem pracodawców dla wszystkich właścicieli hoteli i gastronomów, których reprezentujemy wobec organizacji politycznych. Chcemy dla naszych kolegów stworzyć dobry klimat dla ekonomiki przedsiębiorstwa, który da nam korzyści. Oznacza to nie tylko korzyści finansowe, lecz np. również korzyści dot. porady, że jako związek oferujemy naszym członkom wydarzenia, gdzie za darmo można uzyskać poradę prawników. Ale opiekujemy się naszymi kolegami również w innych aktualnych sprawach, od BHP po oczywiście nowe produkty czy trendy, które się pojawiają. Do tego oczywiście służą targi regionalne, z których największe, „Internorga” w Hamburgu co roku odbywają się w lutym.]

W tym roku targi „Internorga” odbędą się w dniach 8 – 12 marca w Hamburgu. A propos nowych trendów: na pewno są potrzebne, bo pandemia Covid dość mocno uderzyła w działalność hotelową i gastronomiczną. Jak Pan widzi jej skutki – i związane z nią szanse?

[Michael Schmidt:

Uważam, że COVID-19 przewrócił dużo procesów po prostu do góry nogami. To, co działało, mimo wszystko kompletnie przemaglowano, spróbowano wprowadzić inne procesy, bardziej efektywne procesy czy nowe pomysły. Myślę, że każdy kryzys ma również swoje dobre strony, bo z nich wychodzi się mocniejszym. Uważam, że dla wielu kolegów było ważne, że są takie targi trendsetterów, żeby wziąć sobie za cel zdobycie nowych klientów, nowe możliwości i trendy. Jako gospodarze w branży i tak jesteśmy częścią społeczności, do której należymy, i oczywiście musimy sprostać zmienionym wymaganiom społeczeństwa.]

Czy wiele przedsiębiorstw musiało się poddać? Jak mocno zauważalne są zmiany strukturalne?

[Michael Schmidt:

Oczywiście musimy zauważyć również w gastronomii, że rynek dokonał pewnych korekt, że właśnie na terenach wiejskich gastronomii ubywa, a na terenach turystycznych gastronomia wzmacnia się. Widzimy również wyraźny trend przechodzenia z klasycznej gastronomii do gastronomii szybkiej obsługi, do szybkiego jedzenia na tle społecznym, że sam jako gość nie chcę poświęcać czasu na to, by siedzieć dwie czy półtorej godziny w restauracji i wykwintne jeść. Idzie to więc w kierunku wzięcia czegoś na szybko w rękę i widzimy, ile gastronomii szybkiej obsługi powstało w ostatnich dwóch latach, również w czasach pandemii COVID-19.]

…i na pewno również gastronomia dostawcza…

[Michael Schmidt:

Gastronomia dostawcza była bardzo ważnym tematem. Była tym, co czasach COVID-19 oczywiście istniało/kwitło. Ale i tu widzimy, że zakłady dostawcze, które miały bardzo wysokie obroty, mają je teraz mniejsze, ale nie znikną z rynku, lecz dalej mają swój udział w nim, swoją niszę.]

Prezentowali Państwo w Gdańsku wina z regionu Saale-Unstrut. Saksonia-Anhalt jest jednak raczej regionem ze słabą infrastrukturą, jak to wpływa na gastronomię? Czy Państwo jako związek zajmują się również wspieraniem atrakcji turystycznych?

[Michael Schmidt:

Mamy oczywiście jako wielkie dobro w Saksonii-Anhalt, jedno z najbardziej zagęszczonych miejsc dziedzictwa kultury świata, które w ogóle istnieje. Park Wörlitz jako raj ogrodów, Bauhaus oczywiście, Quedlinburg jako miasto, Naumburg z katedrą jako miasto, to wszystko są zabytki, które są turystycznie uznane na całym świecie i oczywiście są zwiedzane. Ale mimo wszystko widzimy w terenie, że mamy mniej gastronomii, bo liczba ludności zmniejsza się, a tym samym również popyt na wsi. Pewną rolę odgrywa też czynnik społeczny – to o czym rozmawiano przy stole, dzieje się teraz przez social media, przez telefon, więc spotkania w przytulnej knajpce, gdzie pije się wieczorem piwo czy kieliszek wina i debatuje o tym dniu, o polityce, są coraz rzadsze. A to szkoda, bo trzeba dostrzec, czy to w Saksonii-Anhalt, czy w Niemczech, że to jest dobro kultury, które tracimy. Niemcy maja tak dużo regionów, które mają kulinarne specjalności, a jeżeli je stracimy, stracimy też naszą tożsamość.]

Czy ma Pan na to konkretny przykład?

[Michael Schmidt:

Zaczyna się od kiosków z napojami, które istniały w regionach górniczych i jeszcze zostały, ostatecznie jako „przeżytki”. Ludzi, którzy po pracy wychodzili z kopalni i pili tam piwo na fajrant, jest już niewielu. Tak to będzie sukcesywne z niemiecką gastronomią, bo cykl życia gastronomi niemieckiej po prostu już jest poza szczytem.]

Czy nie można się świadomie przeciwstawić się temu robiąc coś z rodzimą kuchnią regionalną z lokalnych produktów?

[Michael Schmidt:

Myślę, że kiedy oferuje się wyważoną, świeżą, zdrową i regionalną kuchnię, ma się w Niemczech jeszcze dość dużą szansę na zapuszczenie korzeni na rynku. Sam mam dwa hotele w Naumburgu, które dokładnie to robią, tzn. za sprawą uprawy winorośli, kultury, turystyki sportowej i rowerowej zapuszczają korzenie. Kreatywność każdego poszczególnego przedsiębiorcy jest poszukiwana, aby stworzyć własne atrakcje i takim sposobem trochę pokazać na zewnątrz swoją indywidualność.]

Jakie wrażenia sprawił na Panu Gdańsk?

[Michael Schmidt:

Jestem pierwszy raz w Gdańsku, i muszę powiedzieć, że uważam to miasto za bardzo gościnne. Zaprasza do spacerowania; nie jestem klasycznym spacerowiczem po mieście, ale bardzo zabawne było zwiedzanie przygotowane przez konsulat generalny. Co mnie dziwi: jest fajnie zachowane miasto, które zostało bardzo zniszczone podczas II wojny światowej, i jak można obecnie połączyć to, co nowoczesne z tym, co stare.]

Oprócz tego była okazja by zajrzeć do hoteli w Gdańsku i by degustować polskie wino. Jaką jeszcze nową wiedzę fachową i/lub kontakty Pan i Pana koledzy zabiorą ze sobą do Saksonii-Anhalt?

[Michael Schmidt:

Mieliśmy zaproszenie z konsulatu generalnego RFN od pani Pieper, i dzięki temu jako DeHoGa prowadzimy rozmowy fachowe z kolegami, którzy są tutaj na miejscu. Z drugiej strony z wyższymi szkołami, co jest dla nas zawsze bardzo interesujące, jakie działania właśnie teraz trwają, jak się pozyskuje względnie kształci fachowców. Myślę, że ta wymiana doświadczeń jest bardzo ważna, i dla mnie jako przewodniczącego, i jako przedsiębiorcy, ale też dla kolegów, którzy ze mną podróżują, aby zobaczyć, jak inne państwa porusza się i odnawia się turystycznie, i jak pochodzi się do nowych grup docelowych.]

——-

Był to Michael Schmidt, właściciel hoteli z Naumburga i przewodniczący oddziału landu Saksonii-Anhalt organizacji DeHoGa, Związku Niemieckich Pracodawców Branży Hotelarskiej i Gastronomicznej, w rozmowie z nami. Tematem były rola tej organizacji, zmiany po pandemii Covida i aktualne wyzwania.

Michael Schmidt jest również konsulem honorowym Armenii. Rozmowę z nim na ten temat usłyszą Państwo w jednej z naszych kolejnych audycji.

Jingle – koncert życzeń

I jak zwykle w pierwszą niedzielę miesiąca – koncert życzeń dla naszych jubilatów. Spojrzymy wstecz na jubilatów ze stycznia 2024 roku w mniejszości niemieckiej na Warmii i Mazurach.

Nidzickie stowarzyszenie pogratulować mogło sześciu swoim członkom. Wśród nich Dita Cyrkiel 14 i Eryka Klein 19 stycznia skończyły po 84 lata.

W Stowarzyszeniu Mniejszości Niemieckiej w Kętrzynie zanotowano siedmiu jubilatów, między innymi Zygfryda Kirchnera z już 91 i Barbarę Szczur z 65 latami.

W Ełku w Stowarzyszeniu Mniejszości Niemieckiej „Masuren“ cieszyć się mogła jedna jubilatka, czyli Helena Walicka z 77 latami.

Sześć osób na swojej liście miało Koło Przyjaźni „Rosch“ w Piszu. Szczególnie podkreślić chcielibyśmy Krystynę Wołyniec z już 85 oraz Edmunda Korzeniowskiego z 77 latami.

Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej “Warmia” w Lidzbarku Warmińskim pogratulować mogło pięciu, a Stowarzyszenie Niemieckie „Natangen“ w Górowie Iławeckim siedmiu osobom, świętującym początek nowego roku życia. W Lidzbarku na swoje 92 lata spoglądać może Elfrida Swałowska, a w Górowie Tadeusz Mizerakowski na 69.

Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej „Tannen“ w Ostródzie miało na swojej liście dziewięć osób. Robert Preuss i Günter Majewski skończyli tam po 86, a Roman Piątkowski 75 lat.

Poza tym dokładnie dzisiaj urodziny obchodzi konsul generalna Republiki Federalnej Niemiec w Gdańsku Cornelia Pieper. Wieku nie zdradzimy, życzymy jednak wiele kolejnych dobrych lat wraz z mniejszością niemiecką w Pani okręgu.

Poza tym oczywiście załączamy do życzeń krewnych i przyjaciół życzenia wszystkiego najlepszego, zdrowia i wielu radości w życiu i zagramy dla Państwa piosenkę „Lächeln“ w wykonaniu Floriana Künstlera i Cassandry Steen.

Uwe: I to była już Allensteiner Welle na dzisiaj, życzymy Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Anna: Audycję zrealizował dla Państwa i dla nas Konrad Gnyla, a do usłyszenia za tydzień mówią Państwu Anna Przywoźna…

Uwe: …i Uwe Hahnkamp.

28.01.2024 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 28.01.2024

Uwe: Serdecznie witam w Allensteiner Welle, przy mikrofonie jest dla Państwa dziś wieczorem Uwe Hahnkamp i będzie towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Mam nadzieję, że spędzili Państwo dobrze tydzień i cieszę się, że są Państwo znowu z nami. W programie mam dla Państwa:

– felieton na temat przypadkowości,

– pierwszą część wywiadu z profesor Joanną Rostropowicz z rady naukowej Centrum Kultury im. EIchendorffa w Łubowicach,

– oraz relację z wystawy „Nie-Zabawki” w Muzeum Nowoczesności w Olsztynie.

Więcej na ten temat jak zwykle – po wiadomościach.

Jingle – wiadomości

Najpierw apel we własnej sprawie:

Od pewnego czasu dostępna jest on-line dwujęzyczna ankieta skierowana do słuchaczy Allensteiner Welle. Znajduje się na stronie internetowej Związku Stowarzyszeń Niemieckich Warmii i Mazur www.zsnwim.eu na górnym pasku pod hasłem „Radio ankieta“. Cieszymy się na Państwa opinię na temat naszej audycji.

***

W Gdańsku w Kinie „Żak” przy ulicy Grunwaldzkiej 195/197 odbywa się Tydzień Kina Niemieckiego. W najbliższych dniach pokazane zostaną jeszcze następujące filmy:

29 stycznia „Black Box“ reżyserki Asli Özge,
30 stycznia film „Das Lehrerzimmer“ Ilkera Ҫataka, niemeicki kandydat do zagranicznego Oskara 2024,
i 31 stycznia „Wann wird es endlich wieder so, wie es nie war“ Sonji Heiss.
Na zakończenie pokazany zostanie 1 lutego „Der vermessene Mensch“ Larsa Kraume.

Wszystkie filmy pochodzą z 2023 roku, początek seansów jest zawsze o godzinie 17.30. Tydzień Kina Niemieckiego organizowany jest w 10 miastach w Polsce przez Dom Norymberski w Krakowie, Instytut Goethego oraz Konsulat Generalny Republiki Federalnej Niemiec we Wrocławiu.

***

1 lutego Konsulat Generalny Republiki Federalnej Niemiec w Gdańsku zaprasza na przyjęcie noworoczne do restauracji „L´Entree Villes“ w Sopocie. Już przed południem tego dnia pośrednicy kultury niemieckiej spotkają się w okręgu urzędowym Konsulatu Generalnego w jego siedzibie w Gdańsku – Wrzeszczu.

***

Katolickie msze w języku niemieckim odprawione zostaną w tym tygodniu w piątek, 2 lutego – w Ofiarowanie Pańskie, oraz w niedzielę, 4 lutego – obie msze o godzinie 10.00 w Olsztynie – Jarotach. Ksiądz kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

2024-01-28 Moderation Interview Joanna Rostropowicz I

Ostatnio przedstawiliśmy Państwu Górnośląskie Centrum Kultury i Spotkań im. Josepha von Eichendorffa w Łubowicach jako organizację mniejszości niemieckiej na Śląsku. Byliśmy tam dla Państwa i z okazji rocznicy śmierci wielkiego poety przeprowadziliśmy wywiad z profesor Joanną Rostropowicz, przewodniczącą rady naukowej Centrum na temat jej osoby i działalności. Usłyszą Państwo teraz pierwszą część rozmowy.

——-

Urodziła się Pani w Zdzieszowicach koło Góry Świętej Anny, jest więc prawdziwą Górnoślązaczką. Jest Pani przewodniczącą rady naukowej Centrum Kultury i Spotkań im. Josepha von Eichendorffa w Łubowicach i kieruje działalnością wydawnictwa Centrum Editio Silesia. Czy jest Pani – właśnie Eichendorff na to wskazuje – wykształconą germanistką? Co Pani studiowała?

[Joanna Roztropowicz:

Z wykształcenia jestem filologiem klasycznym. W czasach, kiedy ja byłam na studiach, wszystko było tak straszne upolitycznione. Wie Pan, cokolwiek by się chciało studiować, no nie matematykę czy fizykę czy medycynę, to nie jest politycznie neutralne, ale ja jestem humanistką od początku swojego życia. Więc nie udało się – nie mogłam studiować ani polonistyki ani historii ani politologii, wszystko było pod wpływem polityki. Wtedy nie można było studiować prawdy, wszystko było przekłamane, zafałszowane. Jedyny kierunek, który można było studiować, to była klasyczna nauka archeologiczna, po polska mówi się, filologia klasyczna i kultura antyczna, coś takiego, prawda? ]

Czy ostatecznie wybrała Pani studia pod przymusem czy dobrowolnie? Jak Pani pomogły studia?

[Joanna Roztropowicz:

Od mojego dzieciństwa zakochałam się w mitologii wszystkich kultur obszaru Morza Śródziemnego, więc to chciałam. A teraz powiem tak: bardzo dobrze zrobiłam, że właśnie to studiowałam. Przez to naprawdę zrozumiałam, czym jest literatura, czym jest kultura, czym jest historia itd., bo kiedy studiuje się archeologię, ma się całkiem szerokie spektrum, dalekie, szerokie i nawet głębokie, jeżeli chodzi i wszystkie te wieki. Więc jest to absolutnie fantastyczny punkt wyjścia dla wszystkich późniejszych badań, prawda? Pojmuje się, kiedy czyta się Homera, Pindara i wszystkich innych wielkich tragików, greckich tragików, prawda, którzy najbardziej nas interesują, wtedy widzi się wartość własnej kultury.]

I wtedy odbył się naukowy skok do śląskiej ojczyzny…

[Joanna Roztropowicz:

Wtedy wróciłam znad Morza Śródziemnego na Śląsk, do mojej ojczyzny. Powiedziałam „to jest taka wspaniała ojczyzna, tak jak Grecja dla Greków.” Od tego czasu, od ponad 30 lat, już nie zajmuje się ani starożytnymi Grekami ani Rzymianami, powiedziałam im „koniec” i pracuję już tylko nad tematami śląskimi. Tutaj w Łubowicach, kiedy zostałam powołana, dano mi z rąk mniejszości niemieckiej zlecenie stworzenia rady naukowej tego Centrum. Byłem wtedy już profesorką zwyczajną, tu w Polsce jest to najwyższy naukowy tytuł, więc powiedziałam „dobrze, najpierw trzeba stworzyć zespól naukowców śląskich, również niemieckich i czeskich, oczywiście też polskich”. Ale nikt z nich nie chciał, tylko niemieccy i górnośląscy i kilkoro z Czech jest w radzie.]

Do jakich zadań zabrała się Pani razem z radą naukową Centrum im Eichendorffa?

[Joanna Roztropowicz:

Najpierw trzeba było przedstawić szerszej publiczności całą wiedzę, nie zafałszowaną, lecz prawdziwą, prawidłową wiedzę o Śląsku – kulturze, przeszłości, historii itd. Stworzyliśmy „Zeszyty Eichendorffa” jako kwartalnik; tytuł pochodzi od Joachima Niemanna, który wtedy był przewodniczącym rady kuratorskiej, i on chciał, żeby kwartalnik tak się nazywał. Pierwsza edycja ukazała się w marcu 2003 r., teraz już jest to 21 rok, i będzie teraz 84 numer, prawda? Zawsze jest dobrze i szeroko opracowana dla publiczności, dla naszych Górnoślązaków, postać naukowca, odkrywcy, wielka postaci z naszej historii. Jest literatura, różne takie rzeczy i na końcu zawsze jest coś dla dzieci. Co tam jest? Bajka górnośląska, bajka śląska, jakaś legenda górnośląska – po polsku i po niemiecku. Robimy to po polsku i po niemiecku, bo średnie pokolenie, które ma około 50, 60 lat, rozumie niemiecki, ale z czytaniem nie jest tak łatwo. Ale „Zeszyty” im pomagają. Mówią tak: „Czytamy po niemiecku, ale kiedy nie rozumiemy, patrzymy na stronie polskiej i wszystko rozumiemy. Tak poprawiamy też naszą znajomość języka niemieckiego” – tak mi powiedzieli.]

„Zeszyty Eichendoffa” są raczej nastawione popularnonaukowo. Czy są również ściśle naukowe publikacje w wydawnictwie Editio Silesia?

[Joanna Roztropowicz:

Jako filolog wiedziałam, że musi zaistnieć też ściśle naukowe periodyk, rocznik dla naukowców, żeby wiedza o Śląsku, ale niefałszowana, czysta, prawidłowa, jak jesteśmy i jak było. Stworzyłam „Rocznik Łubowicki”. Ukazie się teraz 21 tom. Ponadto zrobiliśmy cykl „Perły literatury Śląskiej”. Mówiono mi „Perły´ to jest za duża sprawa, „Perły” są czymś całkiem wyjątkowym”, niektórzy gderali. Ale moja matka i mój ojciec byli kupcami, i zawsze mówili, że reklama, że słowa są bardzo ważne. Teraz wszyscy uważają, że to wszystko perły „perły literatury śląskiej” więc najpiękniejsze rzeczy z literatury śląskiej. Wybieramy to z niemieckojęzycznej śląskiej literatury.]

——-

Była to profesor Joanna Rostropowicz, przewodnicząca rady naukowej Górnośląskiego Centrum Kultury i Spotkań im. Josepha von Eichendorffa w Łubowicach, w rozmowie z nami. Tematem były jej osoba i działalność.

Drugą część rozmowy usłyszą Państwo za tydzień.

2024-01-28 Nie-Zabawki

19 stycznia w zajezdni trolejbusowej Muzeum Nowoczesności Miejskiego Ośrodka Kultury w Olsztynie została otwarta wystawa „Nie-Zabawki”, czyli „nie-zabawki” – lite naturalne drewno, częściowo naniesione przez wodę, częściowo z wtórnie wykorzystanymi okuciami i innymi przedmiotami, przetworzone na figurki do zabawy, które są czymś więcej niż tylko zabawkami. Na wernisaż zabierzemy Państwa wraz z artystą Piotrem Rogalińskim w podróż po jego zabawnej i poważnej sztuce.

——-

[Jacek Moczulski – wypowiedź w języku polskim]

– tak dyrektor Muzeum Nowoczesności w Olsztynie Jacek Moczulski na początku wernisażu wystawy „Nie-Zabawki” przedstawił wszechstronnego artystę Piotra Rogalińskiego. Ale co właściwie oznacza ten tytuł? O tym artysta na początku zwiedzania:

[Piotr Rogaliński – wypowiedź w języku polskim]

Dzieła sztuki w dawnej zajezdni trolejbusowej są wykonane z litego drewna, rzeźbione i obrabiane niczym historyczne zabawki – jednak Piotr Rogaliński chce je wpisać w konstelacje i konteksty dzisiejszych czasów:

[Piotr Rogaliński – wypowiedź w języku polskim]

I dla tych kontekstów zwiedzający musi spojrzeć nie tylko na stoły z tematami takimi jak powódź, susza, wojna, kondukt pogrzebowy czy na aleję i walca w rabatce róż, lecz także w trzeci wymiar, do rzeczy pod dachem dużej sali – jak mówi Piotr Rogaliński:

[Piotr Rogaliński – wypowiedź w języku polskim]

Artysta ze wsi spod Poznania wykorzystuje coś, co sam widział i przeżył. Według Piotra Rogalińskiego powiedziano mu kiedyś, że w jego wiosce na ziemi niewiele się dzieje, za to dużo na niebie:

[Piotr Rogaliński – wypowiedź w języku polskim]

Ale nie tylko samoloty i ptaki są ściśle powiązane z jego życiem. Do tych rzeczy należy również jedno z jego najbardziej kompleksowych i interesujących dzieł – szpital. Piotr Rogaliński:

[Piotr Rogaliński – wypowiedź w języku polskim]

Jednym z jego działań, które wywarło na niego duży wpływ, jest praca teatralna z osobami niepełnosprawnymi. On sam zresztą woli używać słowa „niedoskonały” i wyjaśnia też przy pewnym dziele sztuki, dlaczego:

[Piotr Rogaliński – wypowiedź w języku polskim]

Także w przypadku pracy poświęconej „ludziom niedoskonałym” widz musi zmienić swoją perspektywę poza zwykły kąt. Temat jest w gruncie rzeczy dość smutny:

[Piotr Rogaliński – wypowiedź w języku polskim]

Zwiedzanie kończy się przy dziele sztuki pod tytułem „Miłość” i rondzie z samochodzików pt. „Pojazdy”, które śmiało można też nazwać „Cierpliwość”. Bo w kuriozalnej sytuacji, której doświadczył i którą z humorem opowiedział sam Piotr Rogaliński, oprócz samochodów, uczestniczy jeszcze ktoś inny. Czasami jednak znaczenie eksponatu zmienia się, gdy dzieci bawią się i tworzą z niego coś zupełnie innego:

[Piotr Rogaliński – wypowiedź w języku polskim]

——-

Artysta Piotr Rogaliński oprowadził 19 stycznia gości w ramach wernisażu przez swoją wystawę pt. „Nie-zabawki” w zajezdni trolejbusowej Muzeum Nowoczesności Miejskiego Ośrodka Kultury w Olsztynie. Wystawę można tam obejrzeć jeszcze do 3 marca.

2024-01-28 Przypadkowość

Człowiek nie wie o „Mormonach”

szuka ich więc w leksykonach

znalazłby szybko, ale nie –

po czterech godzinach jednak wie

ani słowa o Mormonach –

za to wszystko o melonach,

Missisipi, myszach, mowie:

cały „M” już ma w głowie.

Nawet chemia i fizyka,

których w życiu on unika,

urzekają go, więc czyta:

monolit? W lot go chwyta.

Tak zaczyna się wiersz Eugena Rotha „Pomocna księga” (tłum. własne), którego odkrycie jest jednocześnie po prostu idealnym przykładem dotyczącym tematu przewodniego tego felietonu – przypadkowości. Wyobraźcie sobie Państwo, że szukają Państwo tematu do audycji radiowej i podczas wyszukiwania na stronie internetowej natrafiają na kuriozalne słowo, którego znaczenie chcą Państwo poznać, a następnie zostają Państwo przekierowani do utworu znanego i chętnie czytanego przez Państwa poety… przypadkowość (serendipity) w tym przypadku to miara zdolności systemu informacyjnego do znalezienia przydatnych informacji pomimo nadmiaru danych. Bardzo ważne przy tym: korzyść ta zwykle nie ma nic wspólnego z pierwotnym wyszukiwaniem!

Na początku pojęcie przypadkowości, niezależnie od nowych technik, odnosiło się do przypadkowej obserwacji czegoś, czego pierwotnie nie szukano, co okazuje się nowym i zaskakującym odkryciem. Termin ten został bowiem użyty po raz pierwszy 28 stycznia 1754 roku przez brytyjskiego autora Horace’a Walpole’a, który doniósł przyjacielowi o „szczęśliwym odkryciu pewnego herbu w starej księdze”. Zapożyczył to słowo z baśni „Trzej książęta z Serendipity” perskiego poety Amira Khusraua z XIII wieku. Książęta wędrują po świecie i zbierają ciekawe doświadczenia we właśnie opisany sposób. „Serendipity” to stara nazwa dzisiejszej Sri Lanki z języka arabskiego.

Przypadkowość staje się szczególnie interesujące w obszarze badań i nauki: Krzysztof Kolumb chciał dopłynąć do Indii i odkrył Amerykę, Aleksander Fleming zapomniał pojemnika z bakteriami, które dobrze rosły, tylko nie w miejscu, gdzie był grzyb o nazwie penicillium notatum – wynaleziono penicylinę. Harry Coover eksperymentował z tworzywami sztucznymi, zmienił nieco recepturę i przypadkowo zakleił nowym materiałem drogi sprzęt laboratoryjny – tak narodził się surowiec do produkcji kleju błyskawicznego oraz plastra w aerozolu. Zapięcie na rzepy, sylikon i torebka herbaty również należą do tej kategorii.

Naukowcy lubią omawiać nieoczekiwane wyniki, ponieważ rzekome niepowodzenia często prowadzą do nowych spostrzeżeń. Chodzi o to, by oczekiwać takich pozornych przypadków, dostrzegać je i wyciągać z nich wnioski. To nie przypadek, że niemieckie przysłowie mówi: „Szczęście tkwi u boku wytrzymałych”. Louis Pasteur, wielki francuski chemik i mikrobiolog, ujął to nieco inaczej: „Przypadek sprzyja przygotowanemu umysłowi”.

Jeśli Państwo, drodzy słuchacze, chcą wypróbować zasadę przypadkowości, proszę wejść na stronę internetową www.deutschelyrik.de i poszukać losowo pięknych niemieckich wierszy – i podzielić się z nami później tym, co ostatnio czytali Państwo i jakich ciekawych rzeczy doświadczyli.

Uwe: I to była już Allensteiner Welle na dzisiaj. Teraz jeszcze tylko dla wszystkich Pań o imieniu Elżbieta, szczególnie dla Elisabeth Makowskiej z Olsztyna, która w tym tygodniu skończyła 91 lat, piosenka: „Wenn die Elisabeth nicht so schöne Beine hätt“, a Państwu życzę już teraz spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Audycję zrealizował dla Państwa i dla mnie Konrad Gnyla, a do usłyszenia za tydzień mówi Pańśtwu Uwe Hahnkamp.

21.01.2024 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 21.01.2024

Anna: Serdecznie witamy w Allensteiner Welle, przy mikrofonie witają Państwa dziś wieczorem Anna Przywoźna…

Uwe: …i Uwe Hahnkamp i będą towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Anna: Mamy nadzieję, że dobrze spędzili Państwo tydzień i odpoczęli w weekend, oraz cieszymy się, że są Państwo znowu z nami.

W programie mamy dzisiaj dla Państwa:

– felieton na temat słowa i nie-słowa roku 2023 w Niemczech,

– trzecią część rozmowy z Pawłem Ryborzem na temat Centrum Eichendorffa w Łubowicach …

Uwe: …oraz wywiad z Kristiną Láriną z Almaty w Kazachstanie.

Więcej na ten temat jak zwykle – po wiadomościach.

Jingle – wiadomości

Najpierw apel we własnej sprawie:

Od pewnego czasu dostępna jest on-line dwujęzyczna ankieta skierowana do słuchaczy Allensteiner Welle. Znajduje się na stronie internetowej Związku Stowarzyszeń Niemieckich Warmii i Mazur www.zsnwim.eu na górnym pasku pod hasłem „Radio ankieta“. Cieszymy się na na Państwa opinię na temat naszej audycji.

***

Druga informacja dotarła do nas z Olsztyna, z Olsztyńskiego Stowarzyszenia Mniejszości Niemieckiej. W piątek 12 stycznia wystartował tam projekt nowej grupy śpiewaczej. Poszukiwane są jeszcze osoby śpiewające, które zechcą podjąć intensywny trening a w przyszłości występować. Ćwiczenia odbywać się będą w siedzibie Stowarzyszenia przy ulicy Partyzantów 3 w Olsztynie. Bliższych informacji udzieli Anna Kazańska z Olsztyńskiego Stowarzyszenia pod numerem telefonu 89 523 69 90 lub mailowo pod adresem a.kazanska@agdm.pl

***

Instytut Północny im. Wojciecha Kętrzyńskiego zaprasza we wtorek, 23 stycznia o godzinie 11.00 do swojej siedziby w Domu Polskim przy ulicy Partyzantów 87 w Olsztynie. Okazją jest Dzień Wojciecha Kętrzyńskiego. Zaplanowane są: wykład „Warmia w Republice“ profesora Stanisława Achremczyka i przedstawienie „Słownika biograficznego Warmii, Mazur i Powiśla XIX i XX wieku (do roku 1945)” Tadeusza Orackiego.

***

Katolicka msza w języku niemieckim odprawiona zostanie w tym tygodniu w niedzielę, 28 stycznia o godzinie 10.00 w Olsztynie – Jarotach. Ksiądz kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

2024-01-21 Paweł Ryborz III

Mniejszość niemiecka w Polsce ma wiele twarzy i żyje w wielu różnych regionach. Jej organizacje istnieją m.in. na Śląsku. Jedną z nich jest Górnośląskie Centrum Kultury i Spotkań im. Josepha von Eichendorffa w Łubowicach, którego kierownikiem jest Paweł Ryborz. Nasz kolega Uwe Hahnkamp był tam i przeprowadził dla Państwa wywiad z nim na temat historii i działalności Centrum. Usłyszą Państwo teraz trzecią część rozmowy.

——-

Istnieje ponad 600 wierszy Josepha von Eichendorffa i wiele z nich zostało przetłumaczonych na język polski. Są tablice w Łubowicach i odbywają się różne konferencje i seminaria. Co jeszcze Państwo robią?

[Paweł Ryborz:

Mamy również swoje własne wydawnictwo pod nazwą Editio Silesia. Pani profesor Rostropowicz jest kierownikiem wydawnictwa oraz jednocześnie szefową rady naukowej. Jest jednocześnie zastępczynią przewodniczącego zarządu Fundacji im. Eichendorffa. W ten sposób jest też możliwe, żeby w wydawnictwie ukazywało się dużo publikacji, np. „Zeszyty Eichendorffa” nawet od roku 2003, w tym roku będzie 84 numer, co jest dużym osiągnięciem. Poza tym „Rocznik Łubowicki”, „Ślązacy od dawnych czasów aż do dzisiaj”, „Śląsk w Europie” – to są cykle, które się ukazały. Ale też własne książki, np. jeżeli chodzi o śląskich noblistów, była książka u nas. Jest to wspaniała i wybitna praca i popularyzacja kultury i języka niemieckiego na wysokim poziomie.]

A propos rozszerzenie: jak daleki jest zasięg Centrum im. Eichendorffa?

[Paweł Ryborz:

„Zeszyty Eichendorffa” na przykład są dwujęzyczne, jednocześnie w języku niemieckim i polskim – na jednej stronie niemiecki, na drugiej stronie polski – natomiast „Rocznik Łubowicki” jest nawet trójjęzyczny: po niemiecku, po polsku i po czesku, wspaniała rzecz. Tak możemy go wszędzie propagować, również w Kraju Hulczyńskim jest mała grupa ludowa niemiecka, z grupą i z Marią Rončką mamy stały kontakt. Na początku grudnia była interesująca konferencja u nas na temat Josepha von Eichendorffa i rozwoju kultury niemieckiej tu w regionie. Wtedy byli też przedstawiciele z Czech, z Kraju Hulczyńskiego. Jest naszym zadaniem, nie tylko popularyzować wiersze, organizujemy również konferencje, seminaria, szkolenia, organizujemy imprezy, które są związane w większości, ale nie tylko, z Josephem von Eichendorffem.]

Czy ma Pan jakiś tego przykład? Jak Państwo finansują takie imprezy?

[Paweł Ryborz:

Co roku organizujemy przedstawienia, przeważnie przy ruinach zamku, kiedy pogoda jest dobra. Również w tym roku odbyło się przedstawienie przy runiach, bo była wspaniała pogoda. Na to dostajemy wsparcie finansowe z różnych źródeł. Składam wszędzie wnioski, np. na tą imprezę w sierpniu, to przedstawienie trzy – do ministerstwa spraw wewnętrznych Polski, skąd dostaliśmy pełną sumę, do Fundacji Współpracy Polsko-Niemieckiej, stamtąd również dostaliśmy pełną kwotę, oraz oczywiście do konsulatu w Opolu, od którego też dostaliśmy wsparcie finansowe.]

Podkreślił Pan, że istnieją dwie organizacje: Stowarzyszenie im. Eichendorffa oraz Fundacja im. Eichendorffa, która jest podmiotem Centrum Kultury i Spotkań. Co robi więc Stowarzyszenie im. Eichendorffa?

[Paweł Ryborz:

Stowarzyszenie najczęściej dba o to, żeby autochtoni nie tylko z Łubowic, lecz również z okolic spotykali się, recytowali wiersze. Są również organizowane małe imprezy np. przy ruinach zamku, jest uroczystość otwarcia młyna wodnego w Brzeźnicy, ale organizuje się też imprezy dla seniorów parafii katolickiej łukowickiej. Członkowie Stowarzyszenia im. Eichendorffa regularnie spotykają się tu w Centrum im. Eichendorff, bo zrobili dużo dla Centrum, dla Fundacji, pielęgnuje się poezję poety. Recytuję od czasu do czasu parę wierszy podczas takich spotkań. Odbywa się to przy kawie i cieście z kruszonką, miły czas dla ludzi tu nie tylko w Łubowicach, lecz też w okolicach, którzy pielęgnują kulturę niemiecką.]

Czyli Eichendorff na innym poziomie – mówiąc inaczej. W grudniu mają/miały odbyć się jeszcze wymieniona przez Pana konferencja i koncert przedświąteczny. A co Państwo planują za 2024 r.?

[Paweł Ryborz:

Przewidziane są w tym roku oczywiście te zwykłe imprezy. Obchody w marcu i w listopadzie, będzie prawdopodobnie znowu przedstawienie w sierpniu przy ruinach zamku, będzie inaczej niż 2023. Zawsze chcemy coś zmienić, poprawić, zrobić inaczej, bardziej interesująco. Planowane są tańce, do tego piękna klasyczna muzyka. Będą również inne imprezy, które coroczne są organizowane, np. koncert przedświąteczny – mam nadzieję, że znowu dostaniemy pieniądze na to – również konferencja, która właściwie jest organizowana przez radę naukową i będzie kontynuowana na pewno działalność wydawnicza.]

——-

Był to Paweł Ryborz, kierownik Górnośląskiego Centrum Kultury i Spotkań im. Josepha von Eichendorffa w Łubowicach, w rozmowie z nami. Tematem były historia i działanie centrum.

2024-01-21 Kristina Larina

Pod koniec października 2023 r. Instytut Stosunków Zagranicznych IfA w Stuttgarcie zorganizował szkolenie dla uczestniczek i uczestników trzech programów stypendialnych. Jedną ze stypendystek była Kristina Larina z Ałmaty, byłej stolicy Kazachstanu. Przeprowadziliśmy z nią wywiad dla Państwa, a ona od razu sama się przedstawiła.

——-

[Kristina Larina:

Nazywam się Kristina, Kristina Larina, wcześniej byłam Liebricht, ale teraz jestem mężatką, więc Larina. Pochodzę z Ałmaty, z pięknego miasta w Kazachstanie. Jestem przewodniczącą Związku Młodzieży Niemieckiej w Kazachstanie i zamieściłam pięć postów, publikacji o młodych ludziach na Instagramie, na kanale MindNetz. Z mojej strony również widziałam kilka korzyści, jest to duża reklama dla naszej organizacji, dla Kazachstanu, dla naszego miasta, ogólnie reklama tak mówiąc. To już się udało, i również tutaj widziałam dużo możliwości, jestem więc bardzo zadowolona.]

Te posty były więc częścią Pani stypendium dotyczącego mediów społecznych, które otrzymała Pani od Instytutu Stosunków Zagranicznych IfA. Ostatecznie podczas szkolenia dotyczącego zarządzania projektami chodziło m.in. o przyszłą współpracę i pomysły dotyczące współpracy. Co Pani zamierza?

[Kristina Larina:

Najpierw chciałabym teraz spróbować współpracować z IfA. Z drugiej strony zacieśniłam dużo kontaktów z innymi osobami z różnych państw. Zrobiliśmy nawet mały wywiad, kim jesteś, jaką organizację reprezentujesz, i mam nawet pomysł, którym chciałabym się z tobą podzielić. Chciałabym zrobić na naszej stronie internetowej stronę do poznania, przedstawiać po prostu, jakie jeszcze organizacje istnieją na świecie, które wspierają mniejszość niemiecką – w Polsce, w Łotwie, w Czechach, w Gruzji i w Kirgistanie. Zbierać loga, krótkie teksty, sieci społecznościowe i dzielić się tym – to mój pomysł.]

Uczestnicy seminarium z różnych państw na pewno chętnie będą współpracować, ale nie chodziło tylko o przyszłości, lecz również o aktualne trudności. Jakim sposobem Pani pomogło w tym seminarium?

[Kristina Larina:

Chciałabym wiedzieć, jak dalej traktować pewien projekt. Dokładnie mówiąc chodzi o merchandising. Moja grupa bardzo mi pomogła z tą burzą mózgów, którą zrobiliśmy, z której dużo zanotowałam. Kiedy wrócę, polecę do Kazachstanu, podzielę się tym od razu z moim zespołem i nadal będziemy nad tym pracować.]

Jakie pomysły poza tym zabierze Pani ze sobą do Kazachstanu do swojej dalszej pracy?

[Kristina Larina:

Co mi się też podoba – różne metody. Chodzi o różne metody, nigdy nie można być nudno. Młodzież zawsze chce uczyć się czegoś nowego, nie chcą siedzieć przy stole i jak na lekcjach słuchać i pisać – nie, to niemożliwe. Proszę pokaż tę metodę, która jest świetna, można to też zrobić inaczej. A młodzież zabierze to nie tylko do pracy, lecz również do życia prywatnego.]

Ilu Niemców żyje w Kazachstanie i ilu z nich to młodzież? W końcu to młodzi ludzie są przyszłością mniejszości niemieckiej…

[Kristina Larina:

Oczywiście, młodzi ludzie są naszą przyszłością. Ogólne w Kazachstanie jest ponad niż 200(000) Niemców, osób z mniejszości niemieckiej. Właściwie nie mówimy w Kazachstanie „mniejszość niemiecka”, mówimy o „grupie etnicznej” czy „grupie ludowej”. Młodzież dzielimy na aktywnych, którzy obecnie coś robią, oraz pasywnych. Aktywnych jest ponad 800 osób, są aktywni, w ruchu, oraz pasywni, którzy przychodzą raz w roku z różnych powodów czy mają pracę, dzieci, rodzinę. Dużo młodzieży wyjeżdża za granicę, aby studiować czy z powodów prywatnych.]

Nawet jeśli jest jeszcze ponad 200.000 Niemców w Kazachstanie, odejście młodzieży bardzo boli. Jak wygląda sytuacja języka niemieckiego w Kazachstanie? Obecna menedżerka ds. kultury IfA przy mniejszości niemieckiej w województwie warmińsko-mazurskim Chantal Stannik pracowała przecież w Kazachstanie w tym obszarze…

[Kristina Larina:

Chantal była w Pawlodar, tak. Ona spędziła tam ponad rok, albo przynajmniej rok, i nawet uczestniczyła w naszym obozie językowym jako asystentka ds. językowych, to było w 2021 r. Organizowaliśmy projekt w ramach wielkiego jubileuszu 30-lecia stosunków między Kazachstanem i Niemcami. Podczas naszego obozu językowego – przez wszystkie jego 10 dni – kładliśmy nacisk na tematy dotyczące tych stosunków, codziennioe był nowy temat. Chantal bardzo pomogła z językiem niemieckim. Młodzież była bardzo zadowolona, bo wyobraź sobie, jak czuje się osoba, kiedy mówi coś po niemiecku i rodzimy użytkownik języka rozumie, co ona mówi i może na to zareagować. U nas w Kazachstanie uczy się niemieckiego w szkole, na kursach – język niemiecki nie pochodzi z rodziny, to jest problem. Dlatego motywujemy ich, robimy takie fajnie projekty i pokazujemy „patrz, niemiecki sprawia radość, z niemieckim możesz wiele osiągnąć, więc bierz w tym udział!”]

——-

Była to Kristina Larina, stypendystka Instytutu Stosunków Zagranicznych IfA w Stuttgarcie, w rozmowie z nami. Tematem były jej działalność w Ałmacie w Kazachstanie oraz tamtejsza mniejszość niemiecka.

Wywiad powstał w ramach szkolenia IfA dla uczestników trzech programów stypendialnych pod koniec października 2023 r. w Stuttgarcie.

2024-01-21 Słowa

„Żyjemy w najlepszym ze wszystkich możliwych światów, ponieważ Bóg stworzył ten świat, a jako mądry, życzliwy i wszechmocny Bóg mógł stworzyć tylko najlepszy ze wszystkich światów”. Tak w skrócie przedstawia się optymistyczny pogląd Gottfrieda Wilhelma Leibniza na teodyceę, który ten wszechstronny człowiek XVII wieku opublikował pod koniec swojego życia w 1710 roku. Wielki francuski pisarz Voltaire zapytał w 1756 roku głównego bohatera swojego dzieła „Kandyd, czyli optymizm” o jego doświadczenia: „Jeśli to jest najlepszy ze wszystkich możliwych światów, to jak wyglądają inne?”.

Dwa najważniejsze słowa roku 2023 w Republice Federalnej Niemiec znajdują się dokładnie w obszarze napięcia między tymi dwoma stwierdzeniami. Jak to miało miejsce od dziesięcioleci, „Słowo Roku” i „Niesłowo Roku” zostały wybrane pod koniec 2023 r. spośród różnych propozycji i na podstawie różnych kryteriów. Wyścig wygrały „tryb kryzysowy” jako Słowo Roku i „remigracja” jako Nie-słowo Roku.

Co to znaczy, że coś działa w trybie kryzysowym?W przypadku maszyn, zwłaszcza w szpitalach, znamy generator zasilania awaryjnego, gdy nastąpi awaria zasilania, w przypadku komputera tryb uproszczony podczas uruchamiania po trudnościach. Sytuacje, w których coś jest nie tak, w których ludzie próbują sobie jakoś radzić. W odniesieniu do obecnej sytuacji – i bynajmniej nie tylko w Niemczech – oznaczałoby to, że istnieje tak wiele i ciągle nowych kryzysów, z którymi trzeba sobie radzić, że „normalność” schodzi na dalszy plan. Statek z tak wieloma przeciekami, które trzeba zatkać, że kapitan nie jest w stanie nim sterować ani posuwać go naprzód.

Szczególnie smutne jest to, że wiele z tych kryzysów nie jest nieuniknionych, jak powodzie, susze, głód, pożary czy epidemie w przeszłości, ale są celowo wywoływane przez nieodpowiedzialnych ludzi. Inwazja na Ukrainę, ciągłe strajki maszynistów w Niemczech lub najnowszy przykład: despotyczny przywódca, który chce zapisać w konstytucji wrogość wobec sąsiedniego kraju, w którym mówi się tym samym językiem. Trzeba to sobie uświadomić!

To są rzeczy, które nie muszą mieć miejsca, a są też przykłady, że można to zrobić inaczej. Zwłaszcza w przypadku dwóch krajów wspomnianych na początku, Niemiec i Francji. Arcywrogowie, którzy stali się silnymi partnerami w Unii Europejskiej dzięki dwóm osobom, a mianowicie Charlesowi de Gaulle’owi i Konradowi Adenauerowi, ponieważ prowadzili oni kampanię na rzecz Unii Europejskiej. Z drugiej strony, jak mówi przysłowie, „ryba zaczyna śmierdzieć od głowy”. Tak więc, gdy ludzie, decydenci i osoby publiczne traktują się nawzajem tak, jakby druga osoba nie była już osobą o odmiennych poglądach, ale całkowicie ją dyskwalifikują, wpływa to na codzienne życie.

Z pewnością szybkie tempo życia i potrzeba szybkich reakcji ze względu na szybkość mediów społecznościowych przyczyniły się do ostrzejszego tonu, który kwitnie w rzekomej anonimowości Internetu i nie jest wystarczająco karany. Nie można jednak dopuścić do sytuacji, w której ludzie – zgodnie z postulatem nie-słowa roku „remigracja” – nie tylko chcą odesłać do domu innych ludzi, którzy uciekli – abstrahując od tego, jak ten „dom” wygląda dzisiaj i czy w ogóle jeszcze istnieje – ale także planują pozbyć się osób urodzonych w Niemczech, które nie odpowiadają im w ten sam sposób.

Jednocześnie jest to ostrzeżenie dla wszystkich tych, którzy chcą wierzyć ludziom obiecującym stworzenie „najlepszego z możliwych światów” z prostymi rozwiązaniami. Nie tylko od czasu „Nowego wspaniałego świata” Aldousa Huxleya i „Roku 1984” George’a Orwella utopie ostrzegały przed tymi powierzchownie udanymi i rzekomo dobrze zrealizowanymi ideami społecznymi. Wypowiedź Leibniza dotyczyła dyskusji filozoficznej. Nic więcej!

Wracając do słów roku: z „trybem kryzysowym” wygrało słowo, które jest często używane i opisuje obecną sytuację, ale nie daje zbyt wiele nadziei, a z „remigracją”, nie-słowem, które po raz kolejny opisuje wąskie i jednokierunkowe myślenie, w które wielu ludzi popada w złożonych sytuacjach w poszukiwaniu prostych rozwiązań. Wciąż brakuje optymistycznego słowa, które dałoby jak największej liczbie osób poczucie, że po krótkim oddechu pod koniec roku może być lepiej. Czy tak trudno je znaleźć?

Uwe: I to była już Allensteiner Welle na dzisiaj, życzymy Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Anna: Audycję zrealizował dla Państwa i dla nas Konrad Gnyla, a do usłyszenia za tydzień mówią Państwu Anna Przywoźna…

Uwe: …i Uwe Hahnkamp.

14.01.2024 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 14.01.2024

Anna: Serdecznie witam w Allensteiner Welle, przy mikrofonie witają Państwa dziś wieczorem Anna Przywoźna…

Uwe: …i Uwe Hahnkamp i będą towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Anna: Mamy nadzieję, że spędzili Państwo dobry tydzień i odpoczęli w weekend, oraz cieszymy się, że są Państwo znowu z nami.

W programie mamy dla Państwa trzy wywiady:

– jeden z doktor Mają Nemere, nową lektorką Niemieckiej Wymiany Akademickiej na germanistyce Uniwersytetu Warmińsko – Mazurskiego w Olsztynie

– drugą część rozmowy z Pawłem Ryborz na temat Centrum Eichendorffa w Łubwicach

– oraz drugą część rozmowy z Anną Lauską z Rygi w Łotwie.

Uwe: Więcej na ten temat jak zwykle – po wiadomościach.

Jingle – wiadomości

W środę 17 stycznia o godzinie 17.00 Miejski Ośrodek Kultury w Olsztynie zaprasza na pierwszą prezentację eksponatu miesiąca w nowym roku 2024. W zajezdni trolejbusowej Muzeum Nowoczesności Rafał Bętkowski pokaże szyld uliczny z nazwą „Ulica 22 Stycznia“ jako podstawę swojego wykładu na temat historii zajęcia miasta przez Armię Czerwoną w roku 1945. Poza tym zaprezentowany zostanie najnowszy rocznik Muzeum Nowoczesności. Wstęp wolny.

***

W sali pracy grupowej na pierwszym piętrze Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej na olsztyńskiej starówce na seniorki i seniorów czeka 18 stycznia o godzinie 11.00 kolejne spotkanie z cyklu: „Trening pamięci z językiem niemieckim”. Treść spotkania to: poprawa pamięci, gry językowe i prezentacje na temat kultury Niemiec. Udział jest bezpłatny. Martyna Chrzanowska serdecznie zaprasza.

***

Katolickie msze w języku niemieckim odprawione zostaną w tym tygodniu w niedzielę 21 stycznia:

– o godzinie 10.00 w Olsztynie – Jarotach,

– o godzinie 14.00 w Biskupcu

– oraz o godzinie 17.00 w Reszlu.

Ksiądz kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

2024-01-14 Maja Nemere

Na rozpoczęcie semestru zimowego na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie na początku października 2023 r. doktor Maja Ilona Nemere zastąpiła w instytucie germanistyki doktora Achima Seiffartha jako lektorka Niemieckiej Centrali Wymiany Akademickiej. Podczas jarmarku bożonarodzeniowego na początku grudnia ubiegłego roku spotkaliśmy już nie całkiem nową lektorkę i przeprowadziliśmy z nią wywiad.

——-

Skąd Pani pochodzi? Jak wyglądał dotychczasowy przebieg Pani pracy zawodowej?

[Maja Nemere:

Pierwotnie nie jestem germanistką, lecz slawistką i romanistką, dokładniej promowaną slawistką, bo to była moja specjalizacja w Hamburgu na Uniwersytecie Hamburskim. Był to mój ostatni przystanek życiowy w Niemczech. Potem byłam jako lektorka w Chinach, w Indiach – tam najdłuższej, pięć lat w Delhi – miałam potem lektorat „w międzyczasie”, który był zdalny, znowu w Chinach, ale przez pandemię, która akurat zaostrzała się, wyjazd tam nie był możliwy, więc robiłam to będąc w Berlinie. Dzisiaj powiedziałabym, że obecnie przyjeżdżam z Berlina, bo jest to moje miejsce w Niemczech.]

Tu na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim jest Pani teraz lektorką na wydziale germanistyki. Jak to pasuje do Pani dotychczasowych doświadczeń? Czego i kogo Pani uczy?

[Maja Nemere:

Muszę powiedzieć, że studiowałam też germanistykę, ale później położyłam główny nacisk w kierunku języka rosyjskiego, na literaturoznawstwo. Jest tu lektorat szczególnie literaturo- i kulturoznawczy. Są różne profile. Większość lektoratów to są lektoraty językowe, tzn. że uczy się faktycznie głównie języka niemieckiego. Ja tego nie robię, to jest raczej mieszanka z literatury, kultury, historii, krajoznawstwa i praktycznego używania języka. Na licencjacie mamy trzy roczniki, a na studiach magisterskich tylko jeden, tj. drugi rok. Uczę rocznik na licencjacie oraz na studiach magisterskich drugi i trzeci rok.]

Jakimi utworami literackimi „zamęcza” Pani – w cudzysłowie – swoich studentów?

[Maja Nemere:

To jest coś takiego jak wprowadzenie do literaturoznawstwa jako seminarium czy kurs, i próbuję to tak ustawić, że po pierwsze są krótkie teksty z różnych gatunków i zakresów, aby nie za dużo od nich wymagać. Nie czytam z nimi całych powieści, lecz wybrane teksty, fragmenty z większych tekstów czy mniejsze teksty. Uważam też, jakie są zainteresowania, jak są tematyczne priorytety, np. używam teraz noweli z tematem „rodzina” w szerszym sensie. Różne historyjki, żeby poznali różne rodzaje tekstów i form pisania.]

Jakimi utworami zajmowała się Pani w zakresie filologii słowiańskiej, literatury rosyjskiej?

[Maja Nemere:

Moja praca magisterska zajmowała się powieścią Vladimira Nabokova „Król, dama, walet”, która nie jest tutaj bardzo znana, ludzie znają najbardziej „Lolitę” albo być może „Maszeńkę”. Jeżeli chodzi o promocję, był to „realizm”, temat bardziej obejmujący wiele obszarów, pewnych tematów badanych w realizmie; faktycznie były to teksty od Dostojewskiego aż po Turgieniewa i Tołstoja – wszystko było, jakby przekrój wielkiej rosyjskiej literatury.]

Jaki wpływ na Pani język polski ma rosyjski? Raczej przeszkadza czy pomaga?

[Maja Nemere:

Wyobrażałam sobie, że to będzie łatwiejsze. Mam polskich przyjaciół, którzy mówili „ach, to dla ciebie bułka z masłem”, ale obecnie mam bardzo gęsty program nauki i nie mam na to czasu, ale zaczynałam już trochę zaktywować mój polski w stylu self-learning. (Rosyjski) pomaga, trochę rozumiem, ale nie umiem się dobrze wyrazić, czuję się więc naprawdę „niepełnosprawna” podczas mówienia, i robię jakąś mieszankę – i tak też jest przyjmowana – angielskiego, rosyjskiego, niemieckiego; breję, którą wydaję z siebie, i to się mi udaje. Ale nie jest to właściwe. Uważam, że każdy słowiański język jest dobrą podstawą, aby uczyć się drugiego, ale polski nie jest tak łatwy, jak się wydaje, jak można byłoby uważać, ale język polski ma coś w sobie, jest dużo rzeczy, które nie są takie jak po rosyjsku – gramatyka, składnia – nie powiedziałabym, że jest łatwy.]

Jest Pani teraz tu od kwartału. Jakie są Pani pierwsze wrażenia? Jak wyglądały początki?

[Maja Nemere:

Pierwsze wrażenie jest takie, że jest przepięknie – miasto i okolica. Do pierwszego wrażenia niestety należy zaliczyć to – po prostu tak się stało – że miałam wypadek jadąc tutaj do Olsztyna. Zaczęło się tym, że zerwałem sobie więzadła, musiałam do pójść do szpitala i pierwsze cztery tygodnia chodziłam nie dokładnie w gipsie, lecz w takiej szynie oraz o kulach – i to było trochę męczące, bo na początku zawsze jest szczególnie dużo rzeczy, które się dzieją, które trzeba załatwić, np. biurokracja, jak wie każdy, który już się przeprowadzał do innego państwa i Polska nie jest wyjątkiem. Było to bardzo męczące, ale miałam super wsparcie ze strony koleżanki, która woziła mnie tu i tam, wszystko mi wyjaśniła, zrobiła, pomogła – naprawdę bardzo super.]

Czy miała już Pani czas na miasto i krajobraz czy na tutejsze organizacje, które zajmują się niemieckimi językiem i kulturą?

[Maja Nemere:

Tu jest tak, że jest trochę nierówny podział w tych semestrach. W tym semestrze muszę bardzo dużo uczyć, za to w następnym o wiele mniej. Niekorzystne w tym jest oczywiście, że wszystko dzieje się naraz i zostaje mało czasu, właściwie nie zostaje czasu, aby przedsięwziąć coś w mieście, zwiedzić coś i rozejrzeć się. Jednak w tym tygodniu odwiedził nas pisarz Marcel Krueger, który odbył z naszymi studentami wyprawę literacką po mieście razem z warsztatami potem. Dzięki tej wyprawie literackiej wzdłuż ulic, miejsc, zakątków miałam poczucie, że wreszcie trochę mam to miasto i mogę je przejąć, nawet jeśli to jest tylko ułamek, stare miasto. Ale było bardzo pięknie, już cieszę się na wiosnę, kiedy się zacznie, kiedy będę miała czas, kiedy być może będzie cieplej i będę mogła więcej odkryć ze swojego otoczenia.]

——-

Była to doktor Maja Ilona Nemere, od października 2023 r. lektorka Niemieckiej Centrali Wymiany Akademickiej przy instytucie germanistyki Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie, w rozmowie z nami.

Wywiad powstał podczas jarmarku bożonarodzeniowego germanistyki na początku grudnia ubiegłego roku.

2024-01-14 Paweł Ryborz II

Mniejszość niemiecka w Polsce ma wiele twarzy i żyje w wielu różnych regionach. Jej organizacje istnieją m.in. na Śląsku. Jedną z nich jest Górnośląskie Centrum Kultury i Spotkań im. Josepha von Eichendorffa w Łubowicach, którego kierownikiem jest Paweł Ryborz. Nasz kolega Uwe Hahnkamp był tam i przeprowadził dla Państwa wywiad z nim na temat historii i działalności Centrum. Usłyszą Państwo teraz drugą część rozmowy.

——-

Ostatnio usłyszeliśmy kilka rzeczy na temat początków Centrum Kultury i Spotkań im. Josepha von Eichendorffa. Co jednak rzuca się w oczy, kiedy jest się w Łubowicach: jest tu nie tylko Centrum Kultury, wszystko kręci się wokół Eichendorffa…

[Paweł Ryborz:

To prawda. Po pierwsze Centrum im. Eichendorffa – względnie nasza Fundacja – zarządza ogromną powierzchnią z ok. 11 hektarów. Mamy 7,5 hektara lasów, należy do nas również ogromna infrastruktura, bo nie tylko ruiny pałacu, nie tylko zespół parkowy, dawna szkoła czy główny budynek, lecz tam dalej mamy kilka różnych budynków, które należą do nas i które też trzeba wyremontować. Ale ma Pan rację. Mamy stary cmentarz, gdzie pochowani zostali członkowie rodziny Josepha von Eichendorffa – dziadkowie, rodzice, czworo rodzeństwa, które zmarło przedwcześnie – ulica główna jest ulicą Eichendorffa, mamy blisko dąb Eichendorffa, który już tu rósł, kiedy urodził się Joseph. Mamy w okolicy małą miejscowość Brzeźnica, gdzie znajduje się historyczny młyn wodny im. Eichendorffa. Istnieje też legenda na temat tego młyna związana z Josephem von Eichendorffem.]

…i jest również pomnik w Raciborzu…

[Paweł Ryborz:

10 kilometrów stąd w mieście Racibórz znajduje się też pomnik Eichendorffa, który ma wspaniałą historię, który powstał dzięki wielkiemu zaangażowaniu mężczyzn w Stowarzyszeniu Chóralnym w Raciborzu i został poświęcony w roku 1909. Po II Wojnie Światowej został obalony, czy raczej skradziony, przez Rosjan czy komunistów. W 1994 r. odbudowano go. Jest to pomnik Eichendorffa przy ul. Mickiewicza, bardzo dobra replika oryginalnego pomnika z roku 1909. Więc wszędzie, gdzie tylko to możliwe, wspominamy Josepha von Eichendorffa, rozpowszechniamy twórczość Josepha von Eichendorffa. Kiedy ktoś przyjedzie tu do Łubowic, znajdzie 15-20 tablic z wybranymi wierszami Josepha von Eichendorffa. Joseph von Eichendorff napisał ponad 609 wierszy. Kilka z nich wybraliśmy i można je przeczytać tu po polsku i po niemiecku i delektować się wspaniałą poezją poety.]

Czytając wiersze rzuca się w oczy, że wiele z nich jest znanych. Bezustannie myśli się „oh, to też on napisał”, jak na przykład, jeżeli chodzi o tekst piosenki „W chłodnej dolinie” („In einem kühlen Grunde”). Wspomniał Pan właśnie legendę na ten temat, o młynie wodnym w Brzeźnicy…

[Paweł Ryborz:

To prawda. Tam przy młynie wodnym postawiliśmy tablicę przypominającą o fakcie, że Joseph spotkał tam dziewczynę, córkę młynarza. Zrodziła się ogromna miłość, jak mówi nam legenda, on był taki zakochany, spotykali się codziennie i dali sobie nawzajem pierścionki. Kiedy młynarz to zobaczył, był bardzo niezadowolony, bo chciał on silnego zięcia, nie barona, lecz silnego mężczyzny, który będzie kontynuował jego pracę. Wysłał więc córkę do ciotki do Wiednia. Kiedy Joseph tam przyszedł i nie znalazł dziewczyny i dowiedział się, że już jej nie zobaczy, przeżył wielką traumę i podobno stało się to inspiracją do napisania wiersza „W chłodniej dolinie” czy drugi tytuł „Złamany pierścioneczek” albo jeszcze trzeci tytuł „Niewierność”. To jest nawet hymn Stowarzyszenia im. Eichendorffa. Śpiewamy go za każdym razem, kiedy się spotykamy, kiedy urządzamy uroczystości, wiersz zostaje wspominany czy odśpiewany, bo – jak Pan wie – do wielu wierszy Eichendorffa została napisana muzyka i są śpiewane nie tylko w Niemczech, lecz również u nas.]

Centrum im. Eichendorffa pielęgnuje więc kulturę i język niemiecki z pomocą Josepha von Eichendorffa. Jego wiersze prawdopodobnie jednak nie dają się łatwo przetłumaczyć. Czy jest ktoś, kto Pana zdaniem szczególnie dobrze je tłumaczy?

[Paweł Ryborz:

Trzeba coś wyjaśnić, bo wielu ludzi miesza Stowarzyszenie im. Eichendorffa z Fundacją im. Eichendorffa. Są to oddzielne organizacje, każda ma własny statut. My jako Fundacja im. Eichendorffa zostaliśmy stworzeni jako fundacja, a w statucie całkiem jasno napisano, że naszym głównym zadaniem jest pielęgnowanie na całym Śląsku niemieckiej kultury, niemieckiego języka – oczywiście i jasno, poprzez postać Joseph von Eichendorffa. Dlatego twórczość Josepha von Eichendorffa została tutaj tak mocno pokazana i upowszechniona. Nie tylko wybrane wiersze, które zostały przetłumaczone przez wielu różnych tłumaczy. Moim zdaniem najlepszym tłumaczem jest profesor Jerzy Szymik, ksiądz na uniwersytecie w Lublinie, ale urodzony tutaj blisko, w Pszowie, uczęszczał też do gimnazjum tu blisko, w Rydułtowach. Sam jest poetą, pisze własne wiersze, więc czuje poezję Josepha von Eichendorffa, bo obaj mężczyźni są urodzonymi Ślązakami, i obaj delektowali się „szerokimi dolinami i wzgórzami” bo (te miejscowości) leżą po drugiej stronie Odry.]

——-

Był to Paweł Ryborz, kierownik Górnośląskiego Centrum Kultury i Spotkań im. Josepha von Eichendorffa w Łubowicach, w rozmowie z nami. Tematem były historia i działalność centrum.

Więcej na temat Centrum im. Eichendorffa usłyszą Państwo w następnych tygodniach w naszej audycji.

2024-01-14 Anna Lauska II

Pod koniec października 2023 r. Instytut Stosunków Zagranicznych IfA w Stuttgarcie zorganizował szkolenie dla uczestniczek i uczestników trzech programów stypendialnych. Jedną ze stypendystek była Anna Lauska z Rygi, stolicy Łotwy. Przeprowadziliśmy z nią wywiad dla Państwa. Usłyszą Państwo teraz drugą część tego wywiadu.

——-

Jest Pani jest asystentką ds. kultury IfA, pracuje więc niezawodowo przy organizacji mniejszości niemieckiej. Czy ta posada odnosi się ogólnie do Pani pracy czy do pewnego projektu?

[Anna Lauska:

Odnosi się do pewnego projektu, musiałam więc rozwinąć zamysł projektu. Mój pomysł był i projekt nazywa się „Wymiana między pokoleniami poprzez bałtycką literaturę niemieckojęzyczną” tzn. literatura, ale z głównym naciskiem na niemiecko-bałtycką, dlatego że mój projekt musiał mieć coś do czynienia z kulturą niemiecką. Dla młodzieży jest to wymiana kulturowa, bo obecnie oni nie wiedzą za dużo o Niemcach bałtyckich; to zależy, kilkoro z nich wie trochę więcej, kilkoro mniej.]

Jak wyglądał – względnie wygląda – projekt? Gdzie starsze pokolenie wchodzi do gry?

[Anna Lauska:

To, co tam robię, to jest podcast. Czytam na głos dzieła, opowieści autorów niemiecko-bałtyckich. Dlaczego to robię? Miałam dwa cele. Po pierwsze poinformować młodsze pokolenie o niemiecko-bałtyckich autorach czy klasykach, a dla starszego pokolenia jest to rodzaj rozrywki. Dlaczego wymiana pokoleń? Bo ja jeszcze jestem dość młoda. Czytam na głos opowieści, i to kieruje się do starszego pokolenia, które być może z jakiegoś powodu nie ma tak wiele możliwości, samo je przeczytać.]

Na początku rozmowy mówiła Pani o kilku organizacjach mniejszości niemieckiej w Łotwie. Działa tam również IfA. Poza tym jest w Rydze Instytut Goethego. Czy miała Pani już z nim do czynienia?

[Anna Lauska:

W IfA jestem pierwszy raz, ale z Instytutem Goethego współpracowałam, bo Instytut Goethego organizuje imprezę (konkurs) „Jugend debattiert international” czy „Jugend debattiert in Mittel-, Ost- und Südosteuropa” („młodzież debatuje międzynarodowo” czy „młodzież debatuje w środkowej, wschodniej czy południowo-wschodniej Europie”). Sama wzięłam w nim udział jako uczennica i debatowałam. W Rydze w półfinale zajęłam I miejsce, później w finale II miejsce. Był to rok pandemii, więc nie mógł odbyć się międzynarodowy finał. Normalnie odbywa się w innych państwach jak Węgry, Czechy czy oczywiście w Niemczech. Jako alumn projektu też tam pracuję, ale wolontariacko. Bo w „Jugend debattiert” jest wiele znanych osób, są członkowie jury, są pilnujący czasu, jest moderator czy moderatorka, który/a prowadzi to wszystko. Współpracowałam najpierw jako pilnująca czasu, później jako współmoderatorka i jako moderatorka. A w maju (2023) byłam tam jako członkini jury.]

Więc jakby kompletny przegląd wszystkich funkcji tego konkursu. W czasie warsztatów na temat managementu projektów w Stuttgarcie spontanicznie naszkicowała Pani pewien projekt. Czy mogłaby go Pani krótko podsumować?

[Anna Lauska:

Co robi stres? Sprawia, że ktoś się załamuje. Niszczy wszystko, co jest mozolnie budowane. Co jest dobre, co jest pewne, to wszystko się rozpada. Wierzę w to, że jest możliwe znaleźć drogę z powrotem do samego siebie, do harmonii, która jest podstawą naszego życia. A mianowicie, że można znaleźć drogę do siebie poprzez znalezienie palety swoich własnych kolorów, bo te kolory są różne, to super, bo byłoby nudno, gdybyśmy wszyscy byli tacy sami.]

Uczestnicy w ramach takich warsztatów mają uwolnić się od stresu za pomocą kolorów i znaleźć sami siebie. Jak to mogłoby wyglądać?

[Anna Lauska:

Poprzez te warsztaty mogliby razem ze specjalistą i poprzez różne testy osobowości znaleźć kolory, które działają na nich uspokajająco albo dodając energii. Wtedy mieliby swoją własną paletę kolorów i wiedzieliby, w jakich sytuacjach musieliby sięgnąć po któryś z tych kolorów. Np. jak powinni pomalować ściany swojego pokoju czy jakie ubranie nosić. Powiem Panu że jest to możliwe.]

——-

Była to Anna Lauska, stypendystka Instytutu Stosunków Zagranicznych IfA w Stuttgarcie, w rozmowie z nami. Tematem były jej działania w Rydze w Łotwie oraz tamtejsza mniejszość niemiecka.

Wywiad ten powstał w ramach szkolenia IfA dla uczestników trzech programów stypendialnych pod koniec października 2023 r. w Stuttgarcie.

Uwe: I to była już Allensteiner Welle na dzisiaj. Życzę Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Anna: Audycję zrealizował dla Państwa i dla nas Marian Dąbrowski, a do usłyszenia za tydzień mówią Państwu Anna Przywoźna…

Uwe:…i Uwe Hahnkamp.

07.01.2024 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 07.01.2024

Anna: Serdecznie witamy w Allensteiner Welle, przy mikrofonie witają Państwa dzisiaj – w pierwszy niedzielny wieczór roku 2024 – Anna Przywoźna…

Uwe: …i Uwe Hahnkamp i będą towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Anna: Mamy nadzieję, że spędzili Państwo dobrze tydzień, odpoczęli w weekend i cieszymy się, że są Państwo znowu z nami.

Mamy dla Państwa w programie:

– relację na temat Domu Polsko-Niemieckiego, który ma powstać w Berlinie,

– oraz pierwszą część wywiadu z Paulem Ryborzem na temat Centrum im. Eichendorffa w Łubowicach.

Uwe: Więcej na ten temat jak zwykle – po wiadomościach.

Jingle – wiadomości

Zapowiedź dla wszystkich miłośników karnawału, który w tym roku będzie wyjątkowo wcześnie: zarezerwujcie sobie Państwo sobotę, 10 lutego. Tego dnia Stowarzyszenie do Pielęgnacji Dóbr Kultury Niemieckiej im. Emila von Behringa w Olsztynku planuje – jak w ubiegłym roku – imprezę karnawałową.

***

W sali pracy grupowej na pierwszym piętrze Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej na olsztyńskiej starówce na seniorów i seniorki czeka 11 stycznia o godzinie 11.00 kolejne spotkanie z cyklu: „Trening pamięci z językiem niemieckim”. Treścią będą: poprawa pamięci, gry językowe oraz prezentacje na temat kultury Niemiec. Udział jest bezpłatny. Martyna Chrzanowska serdecznie zaprasza.

***

Katolicka msza w języku niemieckim odprawiona zostanie w tym tygodniu w niedzielę, 14 stycznia 2024 roku o godzinie 15.00 w kościele p.w. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Olsztynie.

Ksiądz kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

2024-01-07 Paweł Ryborz I

Mniejszość niemiecka w Polsce ma wiele twarzy i żyje w wielu różnych regionach. Jej organizacje istnieją m.in. na Śląsku. Jedną z nich jest Górnośląskie Centrum Kultury i Spotkań im. Josepha von Eichendorffa w Łubowicach, kierownikiem którego jest Paweł Ryborz. Nasz kolega Uwe Hahnkamp był tam i przeprowadził z nim dla Państwa wywiad na temat historii i działalności Centrum. Usłyszą Państwo teraz pierwszą część rozmowy.

——-

Dlaczego takie Centrum Spotkań i Kultury właśnie w takiej małej miejscowości poza miastem Racibórz?

[Paweł Ryborz:

Muszę powiedzieć, że Łubowice są bardzo małą miejscowością mającą 366 mieszkańców około 10 kilometrów na północ od Raciborza. Pytanie: dlaczego tutaj znajduje się takie centrum, Centrum im. Eichendorffa? Bo w tej miejscowości, jakiegoś mrocznego, zimowego poniedziałku, 10 marca 1788 r. urodził się znany niemiecki i śląski poeta i pisarz Joseph Karl Benedikt von Eichendorff.]

Jak wyglądała sytuacja na miejscu po II Wojny Światowej?

[Paweł Ryborz:

Po II wojnie światowej język niemiecki nie tylko był zabroniony, lecz nawet pogardzany. Było też tak, że wszystkie miejsca pamięci, związane z historią niemiecką, były w ruinie i zaniedbane. Tak też było tutaj u nas w Łubowicach. Po II wojnie światowej pałac był totalną ruiną po sowieckim bombardowaniu. Kiedy sowieci podbili małą miejscowość Łubowice, oczywiście jak wtedy było to normalne – splądrowali i podpalili pałac – więc totalna ruina.]

Jak doszło do skoncentrowania się na nowo na postaci na Josepha barona von Eichendorffa?

[Paweł Ryborz:

Po „jesieni ludów” w 1990 r. już w lutym zostało założone Łubowickie Stowarzyszenie im. Eichendorffa, bardzo ważna organizacja i spontaniczna inicjatywa autochtonów tutaj w Łubowicach. Ludzie, którzy zaczynali (działać) razem z Leonhardem Wochnikiem, panem Paterem i wieloma innymi, m.in. ks. Henrykiem Rzegą, mocno się zaangażowali, chcieli, żeby Łubowice znowu stały się znane jako miejsce urodzin Josepha von Eichendorffa, i zrobili w tym celu wszystko, co możliwe.]

Po zmianach w stosunkach polsko-niemieckich w czasie rządów Helmuta Kohla i Tadeusza Mazowieckiego na pewno była okazja uwzględniania tematu Eichendorffa razem z prośbą o wsparcie. Jak dalej toczyła się sprawa Łubowic?

[Paweł Ryborz:

Obejrzawszy to wszystko, najpierw powiedziano, że to jest trochę skomplikowane, bo po pierwsze: w 1823 r. odbyła się przymusowa licytacja, w której rodzina Eichendorffów na zawsze straciła majątek w Łubowicach. Majątek razem z pałacem nabył książę raciborski Viktor von Hohenlohe, który przebudował pałac. Przed II wojną światową już nie był to zamek Eichendorffa, bo był przebudowany w innym stylu, w stylu Tudorów, w stylu anglikańskim. Zastanawiano się, czy to jeszcze pałac Eichendorffa – nie.]

Pałac więc nie był sensownym pomysłem. Jaka była wtedy alternatywa?

[Paweł Ryborz:

Ale wtedy autochtoni, członkowie Stowarzyszenia im. Eichendorffa, wpadli na pomysł, że tutaj, gdzie aktualnie się znajdujemy, w głównym budynku Centrum im. Eichendorffa, przed II wojną światową istniała karczma. Stowarzyszenie im. Eichendorffa spróbowało kupić ten budynek, co mu się udało w roku 1994, i wtedy zaproponowano, że – jeżeli już nie można odbudować pałacu – tu stworzymy Centrum im. Eichendorffa. Strona niemiecka na początku była sceptyczna, na Polaków w ogóle nie można było liczyć, ale po gruntowym namyśle powiedziano: „Dobrze, damy na to pieniądze”.]

Stowarzyszenie im. Eichendorffa w Łubowicach pracowało i pracuje wolontariacko. Ale przy kwotach na remont, na które trzeba było liczyć, potrzebne było bardziej profesjonalne rozwiązanie…

[Paweł Ryborz:

Jeśli dostaje się więcej niż milion marek, dokładnie rzecz biorąc strona niemiecka razem z rządem bawarskim zainwestowała tu 1.700.000 marek, nie tylko na remont budynku, lecz było w tym również wyposażenie, to trzeba stworzyć – jak tego zażądała strona niemiecka – fundację, która to wszystko może zgodnie z przepisami rozliczyć, z księgowością i wszystkim. 4 kwietnia 1998 r. notarialnie utworzono fundację pn. Górnośląskie Centrum Kultury i Spotkań im. Eichendorffa.]

Kto był podmiotem fundacji? Kiedy ostatecznie można było uroczyście otworzyć budynek?

[Paweł Ryborz:

Było pięciu fundatorów: TSKN – Towarzystwo Społeczno-Kulturalne Niemców na Śląsku Opolskim i w Województwie Śląskim, to była organizacja dachowa mniejszości niemieckiej Związek Niemieckich Stowarzyszeń Społeczno-Kulturalnych w Polsce z siedzibą w Opolu, oczywiście Stowarzyszenie im. Eichendorffa i Gmina Rudnik, bo mała miejscowość Łubowice leży w gminie Rudnik w powiecie raciborskim. 12 lipca 2000 r. odbyło się uroczyste otwarcie Centrum, poświęcenie wtedy przez biskupa ks. Alfonsa Nossola, bardzo uroczyste, przyjechał również z Niemiec bardzo znany moderator telewizyjny Thomas Gottschalk, który wtedy przy tej okazji ofiarował 50.000 marek. Za te pieniądze został wyremontowany również drugi budynek, była szkoła w tej miejscowości.]

——-

Był to Paweł Ryborz, kierownik Górnośląskiego Centrum Kultury i Spotkań im. Josepha von Eichendorff w Łubowicach, w rozmowie z nami. Tematem były historia i działanie centrum.

Więcej na temat Centrum im. Eichendorffa usłyszą Państwo w kolejnych tygodniach w naszej audycji.

2024-01-07 Dom Polsko-Niemiecki

W centrum Berlina znaleźć można obecnie jedno miejsce pamięci za drugim. Jest tam oczywiście bardzo centralnie umiejscowiony Pomnik Pomordowanych Żydów Europy, następnie Pomnik Sinti i Romów, Miejsce Pamięci Muru Berlińskiego „Brama Brandenburska”, Centrum Dokumentacji „Topografia Terroru”, Centrum „Ucieczka-Wypędzenie-Pojednanie” itd. itd. Ale to wciąż za mało, bo wciąż istnieją grupy ofiar, których losy nie zostały dostatecznie upamiętnione – stwierdziło w 2017 r. pięć „osób publicznych”, które założyły inicjatywę „Pomnik Polski”. Wielu polityków również nie uważało tego za zły pomysł i po opracowaniu i przedyskutowaniu koncepcji niemiecki Bundestag podjął w 2020 r. decyzję o budowie „Miejsca Pamięci i Spotkania z Polską”. Teraz – ponownie trzy lata później – widać ruch w tej sprawie. Wolfgang Nitschke:

——-

Trzeba zachować ostrożność, jeśli chce się nadążyć za ciągłą zmianą nazwy i odpowiedzialności. Inicjatywa „Pomnik Polski” stała się najpierw „Miejscem Pamięci i Spotkania z Polską”, a obecnie „Domem Polsko – Niemieckim”. Podczas gdy początkowo odpowiedzialne za to były osoby prywatne, było to potem Ministerstwo Spraw Zagranicznych, a obecnie Minister Kultury i Mediów Claudia Roth. Prof. dr Peter Oliver Loew, dyrektor Niemieckiego Instytutu Polski w Darmstadt:

[Peter Oliver Loew:

Pod egidą tego ministerstwa, w procesie prowadzonym wspólnie przez Fundację „Pomnik Pomordowanych Żydów Europy” i Niemiecki Instytut Polski, ustalono kurs w taki sposób, że mówimy o Domu Polsko – Niemieckim i rozumiemy pod tym projekt, który składa się z trzech filarów: pomnika, znaku pamięci, wystawy poświęconej historii stosunków polsko-niemieckich ze szczególnym uwzględnieniem II wojny światowej oraz przestrzeni dla ofert spotkań i edukacji.]

Do tej pory nie jest jasne, co dokładnie planuje się w zakresie ofert spotkań i edukacji oraz w jaki sposób będą się one różnić od już istniejących – przez Polsko Niemiecką Wymianę Młodzieży, Fundację Krzyżowa czy w Centrum „Ucieczka, Wypędzenie i Pojednanie”. Mówi się o ofertach, które odnoszą się do wystawy stałej i miejsca pamięci oraz o „pogłębiających możliwościach zajęcia się aspektami stosunków polsko-niemieckich”. Uczniowie, studenci, seniorzy – Dom Niemiecko-Polski ma przygotować ofertę dla każdego.

[Peter Oliver Loew:

Chcemy zaoferować przestrzeń dla zewnętrznych organizacji, które będą mogły przyjechać ze swoimi własnymi projektami, aby w jednym miejscu w Berlinie pokazać, że Niemcy rzeczywiście zajmują się Polską i że rozliczenie się, opracowanie stosunków polsko-niemieckich jest czymś, co ma wpływ na nas wszystkich i dotyczy nas wszystkich. Chcemy to po prostu wzmocnić. Nie chcemy pozostać tylko w Berlinie, chcemy rozszerzyć swoją działalność na oba nasze kraje i organizować lokalnie oferty edukacyjne, seminaria, dokształcenia i wystawy objazdowe – na przykład w ramach „lotnej akademii”. Wszystko to obecnie porusza się zgodnie z naszymi wyobrażeniami.]

Istnieje już koncepcja konkretnej idei dotyczącej adresu Domu Polsko Niemieckiego. Początkowo planowano lokalizację na Askanischer Platz, obok ruin dworca Anhalter Bahnhof, ale obecnie celem jest bardziej reprezentacyjny teren. Przy dworcu Anhalter Bahnhof tuż obok obecna byłaby konkurencja w postaci muzeów i miejsc pamięci. Mieści się tam Centrum „Ucieczka, Wypędzenie i Pojednanie”, a przyszłe Muzeum na Emigracji dostanie w tym miejscu nowy, ogromny budynek.

[Peter Oliver Loew:

Preferujemy lokalizację dawnej Opery Kroll bezpośrednio obok Federalnego Urzędu Kanclerskiego. Gdyby udało się dostać prawa budowlane dla tego terenu, mielibyśmy o wiele więcej możliwości w zakresie budynku, a także artystycznej reprezentacji naszych spraw. Byłoby to też bardziej centralnie w Berlinie i bardziej zauważalne.]

W przyszłym roku ostateczna koncepcja powinna zostać przyjęta i zatwierdzona przez rząd federalny i Bundestag, bo w 2025 r. odbędą się wybory do Bundestagu. To znowu politycznie opóźniłoby sprawę. Ale niezależnie od kwestii politycznych minie jeszcze kilka lat, zanim Polacy i Niemcy będą mogli odwiedzić wspólny dom.

[Peter Oliver Loew:

Ukończenie takiego miejsca w centrum Berlina nie jest czymś, co można zrealizować z dnia na dzień. To jest bardzo złożone. Trzeba dostać pozwolenia na budowę, trzeba będzie przeprowadzić archeologiczne prace wykopaliskowe i trzeba to zaplanować. Ogłaszane są przetargi, konkursy architektoniczne i artystyczne, przetargi na projekt wystawy stałej i tak dalej. I w końcu trzeba całość zbudować, odebrać i wprowadzić się tam – myślę, że trzeba będzie poczekać do początków lat 30. XXI wieku. Jednak do tego czasu chcemy być aktywni. Mamy nadzieję, że uda nam się już w 2025 roku móc prowadzić Dom Polsko – Niemiecki jako lokalizację wirtualną ze znacznie większą kadrą. Jako „miejsce w przygotowaniu”. A przede wszystkim, aby na miejscu, które zostanie wybrane na realizację projektu, już to czasowo upamiętnić. Zwłaszcza 1 września, w dzień symbolizujący atak Niemiec na Polskę, początek II wojny światowej i wszystkie cierpienia Polski podczas II wojny światowej pod okupacją niemiecką. Od 2019 roku publicznie upamiętniamy tę datę w Berlinie i chcemy to robić nadal. To data, od której nie chcemy już uciekać, a chcemy wykorzystać już miejsce, w którym projekt później zostanie zrealizowany, i symbolicznie je zawłaszczyć.]

Peter Oliver Loew nie wierzy, że zamrożenie budżetu i brakujące miliardy w niemieckim budżecie będą miały wpływ na projekt. „Projekt jest ważny i gdyby nie został zrealizowany, mielibyśmy poważny problem w stosunkach polsko – niemieckich na poziomie politycznym” – mówi, zwłaszcza gdy w Polsce teraz rzeczy znowu się zmieniają.

[Peter Oliver Loew:

Mówimy, że realizujemy projekt, nie patrząc na to, kto obecnie w Polsce rządził. Powinien to być projekt, który przemawia do całego społeczeństwa polskiego i całego społeczeństwa niemieckiego. Powinno to nastąpić za zgodą obu kultur pamięci i wszystkich możliwych aktorów w obu państwach. Ale jest oczywiście jasne, że stosunki polsko-niemieckie ulegną znacznemu rozluźnieniu po utworzeniu nowego polskiego rządu i że w stosunkach dwustronnych pojawi się cały szereg nowych podejść. Oczywiście nasz projekt mógłby na tym zyskać, bo co by było bardziej wyraźnym nowym początkiem niż stwierdzenie: proszę, realizujemy Dom Polsko-Niemiecki w Berlinie?]

To, jakie struktury instytucjonalne będzie miał taki projekt w przyszłości, nie jest jeszcze częścią planu, ale w pewnym momencie pojawią się komitety, zarząd i rada doradcza lub rada nadzorcza. I będą musieli być zaangażowani przedstawiciele strony polskiej. Jeśli to możliwe, nie należy angażować w to przedstawicieli państwa, bo chce się wykluczyć od początku, żeby miały miejsce wydarzenia podobne do tych w Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku. Loew nie widzi jednak konkretnego zagrożenia dla projektu, nawet jeśli według aktualnych prognoz AfD powinna wejść do kolejnego Bundestagu z 20% głosów. Duże partie demokratyczne w Niemczech są zgodne co do projektu, i w 2020 r. w Bundestagu ponadpartyjnie i jednomyślnie zagłosowano za nim.

Dom Polsko-Niemiecki oferuje, oprócz dokumentacji merytorycznej, możliwość emocjonalnego zwrócenia się do ludzi i przybliżenia im Polski. A może budowniczym Domu uda się także pokazać polskiej opinii publicznej, że do stosunków polsko – niemieckich można podejść konstruktywnie i że nowe spojrzenie na nie jest konieczne i jest też możliwe.

——-

Była to relacja Wolfganga Nitschkego na temat „Domu Polsko-Niemieckiego w Berlinie”. W rozmowie z nim usłyszeli Państwo profesora doktora Peter Olivera Loewa, dyrektora Niemieckiego Instytutu Polski w Darmstadt.

Jingle – Wunschkonzert

I jak zawsze w pierwszą niedzielę miesiąca – koncert życzeń dla naszych jubilatów. Spojrzymy wstecz na jubilatów z grudnia 2023 roku w mniejszości niemieckiej na Warmii i Mazurach.

Nidzickie Stowarzyszenie pogratulować mogło czterem swoim członkom. Wśród nich 14 grudnia Bernard Blok skończył 83 lata, a „Dzieciątko Jezus“ Ginter Ginap 24 grudnia 88 lat.

W Stowarzyszeniu Mniejszości Niemieckiej w Kętrzynie zanotowano ośmiu jubilatów, między innymi Zofię Lachowską z już 70 i Helgę Bebłowską z 92 latami.

W Ełku w Stowarzyszeniu Mniejszości Niemieckiej „Masuren“ cieszyć się mogło siedmioro jubilatów, wśród nich Walter Gorzkowski z 93 latami.

Pięć osób miało na swojej liście Stowarzyszenie Przyjaźnie „Rosch“ w Piszu. Szczególnie podkreślić chcemy Gerharda Boeslera z 80 oraz Irenę Solenski-Stankiewicz z 76 latami.

Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej “Warmia” w Lidzbarku Warmińskim pogratulować mogło czterem, a Stowarzyszenie Niemieckie „Natangen“ w Górowie Iławeckim sześciu osobom, które świętowały rozpoczęcie nowego roku życia. W Lidzbarku na swoje 91 lat spoglądać może Róża Grynek, a w Górowie Janina Malewska na 76 lat.

Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej „Tannen“ w Ostródzie miało osiem osób na swojej liście. Edeltraud Kerski skończyła tam 91, a Czesława Czajkowska 70 lat.

A w Pasłęku od 28 grudnia Dorota Strzałkowska spoglądać może na swoje 89 lat.

Poza tym mniejszość niemiecka ma w swoich szeregach kolejną stulatkę:

Margarete Grodź, z domu Zieliński, jest tym samym najstarszą żyjącą tutaj jeszcze mieszkanką Jarot.

My przyłączamy się do życzeń krewnych i przyjaciół, załączamy jeszcze życzenia wszystkiego najlepszego, zdrowia i wiele radości w życiu oraz mamy dla Państwa piosenkę „Kompromisse“ zaśpiewaną przez Rogera Cicero.

Uwe: I to była już Allensteiner Welle na dzisiaj, pierwsza w roku 2024. Życzymy Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Anna: Audycję zrealizował dla Państwa i dla nas Marian Dąbrowski, a do usłyszenia za tydzień mówią Państwu Anna Przywoźna…Uwe:…i Uwe Hahnkamp.

17.12.2023 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 17.12.2023

Anna: Serdecznie witam w Allensteiner Welle, przy mikrofonie witają Państwa dziś wieczorem Anna Przywoźna…

Uwe: …i Uwe Hahnkamp i będą towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Anna: Mamy nadzieję, że spędzili Państwo dobrze tydzień i odpoczęli w weekend, oraz cieszymy się, że są Państwo dzisiaj – w trzecią niedzielę adwentu – znowu z nami.

W programie mamy dla Państwa dzisiaj:

– relację ze spotkania adwentowego „Bethlehem der Nationen – Betlejem narodów“ w Lidzbarku Warmińskim w ubiegły weekend,

– relację z wręczenia nagród Konkursu im. Herdera w Ostródzie 13 grudnia …

Uwe: Więcej na ten temat jak zwykle – po wiadomościach.
Jingle – wiadomości

Katolickie msze w języku niemieckim odprawione zostaną w tym tygodniu w niedzielę 24 grudnia – czwartą niedzielę adwentu i Wigielię o godzinie 10.00 w kościele w Olsztynie – Jarotach jako regularna msza, oraz o godzinie 22.00 – również tam – jako pasterka.

Ksiądz kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.
2023-12-17 Betlejem narodów

Długą tradycję mają już polsko-ukraińsko-niemieckie warsztaty adwentowe „Betlejem Narodów” w Lidzbarku Warmińskim. W tym roku odbyły się w weekend w drugą niedzielę adwentu po raz 29. Byliśmy dla Państwa na uroczystości kończącej tę imprezę 10 grudnia w Gminnym Ośrodku Kultury w Pilniku.

——-

Znajdujemy się na stacji kolejowej. Zgromadziły się tu zagubione dusze, w tym przypadku grane przez młodych aktorów z grupy teatralnej „Spiegel” z Lidzbarka Warmińskiego z Jędrkiem Matczakiem na czele. Oto fragment z nim w roli zirytowanego Mikołaja Świętego…

[teatr]

…a gdy już nic nie ogrzewa, zostają tylko opowieści w wyobraźni – Mikołaj Święty jako pilot…

[teatr]

Grupa „Spiegel” to tylko część 50 młodych ludzi, którzy wzięli udział w warsztatach i pod okiem Ewy Huss-Nowosielskiej, Sylwii Matczak i reszty mocno angażowanego zespołu wykonali bombki i kartki choinkowe, ćwiczyli piosenki i tańce i wymyślili sobie sztukę bożonarodzeniową: podróżujący z Ukrainy, Polski i Niemiec utknęli na lotnisku i rozmawiają o świątecznym urlopie. I zauważają, że niektóre ważne zwyczaje są dla wszystkich takie same i – pochodzą z Niemiec. Na przykład choinka…

[teatr po polsku]

…czy kalendarz adwentowy…

[teatr po polsku]

…czy różne rodzaje pierników, którymi potem wszyscy się dzielą:

[teatr po polsku]

Pomiędzy dyskusjami ciągle śpiewane są kolędy we wszystkich trzech językach. Tymczasem Maria – grana przez Marcelinę Labak z Kandyt – niepokoi staje, bo jej dziecko zaczyna płakać. Razem z Józefem – Grzegorzem Stecem z Górowa Iławieckiego – postanawiają spowolnić gorączkowych, nerwowych ludzi:

[Maryja i Józef po polsku]

Przy akompaniamencie dalszych kolęd powstaje bardzo długi papierowy łańcuch w kolorach flag trzech krajów: Ukrainy, Polski i Niemiec na choinkę w Gminnym Ośrodku Kultury w Pilniku. Tworzą go wspólnie uczestnicy, organizatorzy i goście. I podczas gdy Grzegorz Stec mocuje jeszcze ostatni jego koniec na choince, w sali rozbrzmiewa powiew miłości – „Maleńka miłość”:

[muzyka]

A oprócz wspólnego tańca uczestników na koniec, jest jeszcze jeden taniec tancerek z kręgu tanecznego w Lidzbarku Warmińskim oraz rodzaj poloneza przez całą salę dla wszystkich obecnych:

[muzyka]

——-

Były to nasze wrażenia z 29 edycji polsko-ukraińsko-niemieckiego spotkania adwentowego „Betlejem Narodów” w Lidzbarku Warmińskim  10 grudnia.

Organizatorzy i uczestnicy dziękują polskiemu ministerstwu spraw wewnętrznych i administracji, niemieckiemu konsulatowi generalnemu w Gdańsku oraz samorządom lokalnym, którzy wsparli to wydarzenie.
2023-12-17 Konkurs im.  Herdera

13 grudnia uroczystym wręczeniem nagród za najlepsze prace zakończył się w w I Liceum im. Jana Baczyńskiego Ostródzie Konkurs Literacki im. Herdera. Nagrody ufundowało Ziomkostwo Powiatu Osterode/Prusy Wschodnie w Osterode am Harz, a organizatorem konkursu była szkoła. Byliśmy dla Państwa na uroczystym wręczeniu nagród i dyplomów.

——-

Już od lat trwa współpraca Ziomkostwa Powiatu Osterode z I Liceum im. Jana Baczyńskiego w Ostródzie. Powód: wielu członków Ziomkostwa Powiatu lub ich ojców było uczniami dawnego Kaiser-Wilhelm-Gymnasium, w którego gmachu dziś przygotowują się do matury uczniowie i uczennice I Liceum. Piotr Patejuk jest dyrektorem Liceum od nieco ponad roku i kontynuuje tę tradycję realizując wymiany uczniów i inne projekty. Jak dokładnie nazywał się obecny konkurs i jak do niego doszło?

[Piotr Patejuk – wypowiedź w języku polskim]

Polscy i niemieccy jurorzy byli przy tym zaskakująco zgodni, mówił Piotr Patejuk:

[Piotr Patejuk – wypowiedź w języku polskim]

Burghard Gieseler, przewodniczący Ziomkostwa Powiatu Osterode, również zgodził się z tym w swoim liście powitalnym. Nauczycielka języka niemieckiego Agnieszka Dota-Kubińska, pod okiem której odbył się konkurs, przetłumaczyła go dla obecnych. Również fragment o sowie nad wejściem do szkoły, który miał znaczenie wtedy i dziś:

[Agnieszka Dota – Kubińska – wypowiedź w języku polskim]

Fundator nagród, profesor Armin Mruck, ostatni absolwent szkoły średniej Kaiser-Wilhelm-Gymnasium w Osterode, w wideo zwrócił się do uczestników konkursu i pozostałych uczniów liceum. Ze względu na swój wiek nie mógł przyjechać, a z powodu  różnicy czasu też nie mógł wziąć udziału bezpośrednio:

[Armin Mruck:

Chciałbym bardzo serdecznie pogratulować uczniom i uczennicom, którzy wygrali nagrody w konkursie (po polsku) w tematach. Więc jeszcze raz serdeczne gratulacje dla zwycięzcy w konkursie, dla mnie to ważny krok w kierunku życia, w którym buduje się mosty.]

Agnieszka Dota-Kubińska tak w skrócie podsumowała życiorys profesora Armina Mrucka:

[Agnieszka Dota – Kubińska – wypowiedź w języku polskim]

Ale o czym pisali zdobywcy trzech pierwszych nagród? Najpierw opowiada o tym zwyciężczyni Maria Podlejska z klasy drugiej, która napisała esej o sztuce jako uniwersalnym języku porozumienia:

[Maria Podlejska – wypowiedź w języku polskim]

Wiktor Rafalski z czwartej klasy poruszył ten sam temat, ale z innego punktu widzenia:

[Wiktor Rafalski – wypowiedź w języku poslkim]

Czyli pieczenie chleba jako sztuka, która łączy ludzi. Trzeci zwycięzca, Piotr Zimniak, również jest uczniem czwartej klasy i wybrał temat „Wielojęzyczność jako pomost kulturowy” – ze powodów biograficznych:

[Piotr Zimniak:

…bo urodziłem się w Niemczech, później byłem w Szwajcarii i tam się wychowałem. Dlatego, że moja siostra ma te same doświadczenia co ja, zdecydowałem się na zrobienie z nią wywiadu i przelanie go na papier. Jest to bardzo osobisty temat z powodu moich doświadczeń, co przeżyłem ze swoją dwujęzycznością w swoim życiu. Szwajcarski niemiecki znam też bez problemów. Szwajcarski niemiecki i wysoki niemiecki…]

Muzycznie uroczystości dopełnił występ Amelii Łajko z piosenką „Wie schön Du bist” autorstwa Sarah Connor, z którą zwyciężyła w konkursie piosenki niemieckiej:

[muzyka]

Henryk Hoch, przewodniczący Związku Stowarzyszeń Niemieckich Warmii i Mazur, jako przedstawiciel Ziomkostwa Powiatu Osterode wręczył uczestnikom nagrody. Był bardzo zadowolony oraz optymistycznie spoglądał na przyszły rok:

[Henryk Hoch:

Aula była pełna, byłem bardzo zadowolony, więcej niż stu uczniów było tam, było aż 11 uczestników konkursu. Jest to dobry pomysł, że dowiadujemy czegoś z historii, z przeszłości. (konkurs był) pod hasłem Johanna Gottfrieda Herdera, ale w przyszłym roku 300 lat swoich urodzin świętuje Immanuel Kant – a w tym momencie również jestem zadowolony, że dbamy o ludzi i historię, którzy byli tu w Prusach Wschodnich przed rokiem 1945.]

——-

Były to nasze wrażenia z uroczystości wręczenia nagród w Konkursie im. Herdera w I Liceum im. Jana Baczyńskiego w Ostródzie, która odbyła się 13 grudnia. Nagrody ufundowało Ziomkostwo Powiatu Osterode/Prusy Wschodnie w Osterode am Harz, a organizatorem konkursu była szkoła. Nagrody pieniężne ufundował Armin Mruck, ostatni absolwent szkoły średniej Kaiser-Wilhelm-Gymnasium przed 1945 rokiem.
Uwe: I to była Allensteiner Welle na dzisiaj, życzymy Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Anna: Audycję zrealizował dla Państwa i dla nas Szymon Krzysztoń, a do usłyszenia za tydzień mówią Państwu Anna Przywoźna…

Uwe: …i Uwe Hahnkamp.

10.12.2023 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 10.12.2023

Anna: Serdecznie witamy w Allensteiner Welle, przy mikrofonie witają Państwa dziś wieczorem Anna Przywoźna…

Uwe: …i Uwe Hahnkamp i będą towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Anna: Mamy nadzieję, że spędzili Państwo dobrze tydzień, odpoczęli w weekend i cieszymy się, że są Państwo znowu z nami.

Dzisiaj mamy dla Państwa w programie:

– relację z seminarium adwentowego Związku Młodych Prus Wschodnich 2 grudnia w Ostródzie,

– wywiad z nową przewodniczącą Związku Młodych Prus Wschodnich Ingrun Renker…

Uwe: …oraz rozmowę z doktor Małgorzatą Derecką z Katedry Języka Niemieckiego Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie podczas jarmarku bożonarodzeniowego Instytutu 5 grudnia.

Więcej na ten temat jak zwykle – po wiadomościach.

Jingle – wiadomości

Czas adwentu – czas spotkań bożonarodzeniowych w stowarzyszeniach niemieckich w województwie warmińsko-mazurskim. W tym tygodniu zaplanowano następujące terminy:

– 15 grudnia o godzinie 16.00 w Bartoszycach świętować będą członkowie grupy tanecznej SAGA przy Bartoszyckim Stowarzyszeniu Mniejszości Niemieckiej;

– 16 grudnia o godzinie 1.00 Olsztyńskie Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej organizuje na dziedzińcu swojej siedziby przy ulicy Partyzantów 3 jarmark bożonarodzeniowy, między innymi z muzyką klasyczną;

– a 16 grudnia o godzinie 13.00 adwentowo będzie w siedzibie Stowarzyszenia Mniejszości Niemieckiej „Heimat“ w Szczytnie przy ulicy Bartna Strona 3.

***

W środę, 13 grudnia o godzinie 10.00 w I Liceum Ogólnokształcącym w Ostródzie wręczone zostaną nagrody za najlepsze wypracowanie na temat stosunków polsko-niemieckich. Nagrody przyznaje Ziomkostwo Powiatu Ostródzkiego w Osterode am Harz, nagrody ufundował ostatni maturzysta ówczesnego Gimnazjum im. Cesarza Wilhelma Armin Bruck, który później został profesorem w USA.

***

W Sali z widokiem Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej na starówce w Olsztynie na seniorki i seniorów czeka 14 grudnia o godzinie 11.00 kolejne spotkanie z cyklu: „Gedächtnistraining mit Deutsch – Trening pamięci z językiem niemieckim“. Treścią będą: poprawa pamięci, gry językowe oraz prezentacje na temat kultury Niemiec. Udział jest bezpłatny. Martyna Chrzanowska serdecznie zaprasza.

***

Katolickie msze w języku niemieckim odprawione zostaną w tym tygodniu w niedzielę, 17 grudnia i 3. niedzielę adwentu:

– o godzinie 10.00 w Olsztynie – Jarotach,

– oraz o godzinie 14.00 w Biskupcu, a następnie odbędzie się uroczystość adwentowa w tamtejszym stowarzyszeniu mniejszości niemieckiej.

Ksiądz kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

2023-12-10 Spotkanie adwentowe Związku Młodych Prus Wschodnich

W Ostródzie tydzień temu, w dniach od 30 listopada do 3 grudnia, odbyło się spotkanie adwentowe Związku Młodych Prus Wschodnich BJO dla młodzieży z Polski i Niemiec. Byliśmy tam dla Państwa w sobotę podczas przygotowań do uroczystości adwentowej i jej przebiegu.

——-

[muzyka]

„Macht hoch die Tür” („Otwórzcież bramy“) – najbardziej znana niemiecka pieśń adwentowa tu w wersji na altówkę, w wykonaniu Lisy Bednarz – była jedną z pieśni towarzyszących uroczystości rozpoczynającej adwent. Sama muzyczka była po raz pierwszy w Ostródzie i znalazła się w doborowym towarzystwie kilkorga bardzo młodych, a także starszych nowicjuszy na spotkaniu adwentowym. Najbardziej znanym z nich był Stephan Grigat, przewodniczący Ziomkostwa Prus Wschodnich, który w późnej młodości wreszcie odnalazł drogę na spotkanie:

[Stephan Grigat:

Właściwie jestem o wiele za stary na to spotkanie adwentowe młodzieży wschodniopruskiej. I nie chce się przysuwać do młodzieży tak blisko, żeby dla niej już nie było to spotkaniem pięknym. Ale po 13 latach w funkcji przewodniczącego pomyślałem, że powinienem raz tam być widoczny i wyrobić sobie o nim zdanie – muszę powiedzieć, że bardzo mi się podoba.]

Zajęcia pozostawił młodszym, ale osobiście także skorzystał z pobytu w Ostródzie:

[Stephan Grigat:

Wykorzystałem okazję na to, aby przeprowadzić wiele rozmów, poznać ludzi, których jeszcze nie znałem, i ponownie spotkać ludzi, których dość dobrze znam, ale długo nie widziałem. To pięknie mieć możliwość uczynić z tego stały termin w kalendarzu, ale jest to zawsze trudne w pierwszą niedzielę adwentu, bo w czasie adwentu terminy zagęszczają się, są takie tłumy, że naprawdę trudno. Udało mi się w tym roku tylko dlatego, że mogłem połączyć to z terminem w Berlinie.]

Co roku również tancerze spotykają się na spotkaniu adwentowym BJO i m.in. ćwiczą taniec ze świecami:

[muzyka]

Jedną ze starych wyg na spotkaniu adwentowym jest Michał Schlueter, pochodzący z Olsztyna i obecnie reprezentujący Niemców z północy (Polski) w Związku Niemieckich Stowarzyszeń Społeczno-Kulturalnych w Polsce w Opolu. Co ocenia wysoko podczas tego wydarzenia?

[Michał Schlueter:

Dla mnie zawsze ważna była atmosfera, która zawsze jest podczas tego spotkania. Tę atmosferę chciałbym przekazać też moim dzieciom, dlatego przyjechaliśmy z całą rodziną. Dużo ludzi, którzy byli tu jako młodzież, przyjechało tu z dziećmi. Jest to dla nas, dla mnie osobiście wielka radość, że znowu możemy się zobaczy, przynajmniej raz w roku, i że mamy nasze dzieci ze sobą, to jest niesamowicie piękne.]

I nie tylko on, właściwie cała jego rodzina jest związana ze spotkaniem adwentowym, przecież tam znalazł swoją żonę – a dziś ich dzieci są zachwycone ofertą:

[Michał Schlueter:

(śmieje się) Tak, to prawda. Poznałem moją żonę Annę na takim spotkaniu. Było to już bardzo dawno temu, ale wracamy tu prawie co rok, aby celebrować nasze pierwsze spotkanie, można powiedzieć. Dla dzieci jest to wielka frajda robić rzeczy, których normalnie nie robią np. piec ciasto, wszystkie ubrania mają brudne przy pieczeniu. Dla nas, rodziców, jednak jest to wyzwanie – wyczyścić to wszystko, ale dla nich to po prostu super sprawa.]

Podczas uroczystości adwentowej w sobotni wieczór uczestnicy tradycyjnie śpiewają; śpiewniki są gotowe, struny głosowe naoliwione – „Wesołych Świąt wszędzie“:

[muzyka]

Integralną częścią uroczystości są zawsze też słowa refleksji. Wojciech Płoszek, ewangelicki pastor z Ostródy, wspomniał o rozbieżności pomiędzy wiecznie uśmiechniętymi obrazami w mediach społecznościowych a troskami tych samych ludzi w życiu codziennym – a także o znaczeniu światła w symbolice świąt Bożego Narodzenia:

[Wojciech Płoszek – wypowiedź w języku polskim]

Następnie zapalono pierwszą świecę na własnoręcznie stworzonym wieńcu adwentowym. Adwent może się rozpocząć – a muzyka nadal prowadzi nas tam, gdzie „Dzwony nigdy nie biją słodziej” – po raz kolejny z Lisą Bednarz na altówce:

[muzyka]

——-

Były to nasze wrażenia ze spotkania adwentowego Związku Młodych Prus Wschodnich w ubiegły weekend w Ostródzie.

Spotkanie zorganizowało Ziomkostwo Prus Wschodnich i Zachodnich, Oddział w Bawarii, a organizację przejął jak zawsze Związek Młodych Prus Wschodnich. Wsparcia finansowego udzieliło bawarskie ministerstwo rodziny, pracy i spraw społecznych.

2023-12-10 Ingrun Renker

W Ostródzie tydzień temu zakończyło się spotkanie adwentowe Związku Młodych Prus Wschodnich BJO dla młodzieży z Polski i Niemiec. Ważną podczas planowania i przeprowadzenia imprezy osobą była obecna przewodnicząca BJO Ingrun Renker. Skorzystaliśmy z okazji, aby z nią porozmawiać. Ona sama od razu się podstawiła.

——-

[Ingrun Renker:

Jestem Ingrun Renker, mam 24 lat i jestem od początku października nową przewodniczącą BJO. Pierwszą większą imprezą było dla mnie nasze seminarium polityczne w Münster w listopadzie i jeszcze byłam w Wuppertalu na konferencji przedstawicieli Prus Wschodnich w Niemczech.]

Tak więc po wyborze na przewodniczącą od razu dwa ważne terminy, a teraz także spotkanie adwentowe BJO. Czy to Pani pierwszy raz w Ostródzie?

[Ingrun Renker:

Nie. Faktycznie świętowałam już moje pierwsze urodziny na spotkaniu adwentowym w Ostródzie, bo jestem – jak daleko mogę sięgnąć pamięcią – raz w roku w Prusach Wschodnich. Moi rodzice sami byli w zarządzie BJO, mój ojciec był kilka lat przewodniczącym. Dlatego miałam od zawsze związki z tym, moi rodzice zabierali nas ze sobą na spotkania adwentowe. Rok temu byłam pierwszy raz jako dorosła osoba na spotkaniu adwentowym ze swoimi własnymi dziećmi.]

Jak widać, następne pokolenie już bierze udział w spotkaniach. Właśnie w zeszłym roku wiele wcześniej aktywnych osób wzięło udział w spotkaniu adwentowym ze swoimi dziećmi i przekształciło to, co wcześniej wydawało się bardziej spotkaniem młodzieży, w wydarzenie rodzinne. Czy to właściwie pasuje do idei wydarzenia?

[Ingrun Renker:

Zgadza się. Jest to właściwie spotkanie młodzieży i rodzin, więc uważam, że to piękne, że znowu przyjeżdża więcej rodzin z dziećmi. Mówiono mi, że wiele lat tak nie było, że było mało dzieci. Tym bardziej mi się podoba, że zabierają ze sobą młode pokolenie, że ono jest zapoznawane z tematem, bo jeśli dzieci się z tym wychowają, mają jako dorośli więcej związków z tym.]

Niemal od kołyski była Pani związana ze spotkaniem adwentowym. Jaką aktywność wybrała Pani dla siebie dzisiaj, w sobotę?

[Ingrun Renker:

M.in. przygotowałam jutrzejszy post na social media dla BJO. Dbałam o organizację, zrobiłam program na dzisiejszy wieczór i po prostu dbałam o to, żeby wszystko przebiegło sprawnie. Przemówienie na dzisiejszy wieczór też jest opracowane i niedawno uczestniczyłam w działaniach, trochę tańczyłam. Trzeba trochę w tym uczestniczyć, bo trudno jest wyjaśnić ludziom, że trzeba brać w tym udział, jeśli samemu się w niczym nie uczestniczy. Ale większość z nich rozumie, że nie można uczestniczyć we wszystkim; chciałabym jak szalona dzisiaj majsterkować, ale miałam jeszcze inne rzeczy do zrobienia.]

Jest to główne zadanie przewodniczącej, że jest tak wiele do zrobienia, że ​​nawet trochę pomajsterkować jest prawie niemożliwe. Kluczowym słowem były przed chwilą media społecznościowe. Dzisiaj – i to jest czymś nowym – oprócz laptopów jak zwykle, stoi w sali kamera ze statywem. Po co ona tu jest?

[Ingrun Renker:

Zdecydowaliśmy się na to, bo wszyscy jesteśmy zdani na to, żeby pozyskać nowych członków, żeby Prusy Wschodnie nadal żyły, żebyśmy dalej mogli prowadzić naszą działalność. I po to musimy dotrzeć do ludzi; aby dzisiaj dotrzeć do kogoś, już nie unikniemy social media. Mamy już konto w social mediach i zdecydowaliśmy teraz, że nagramy więcej materiałów wideo, będąc w Prusach Wschodnich i będziemy zamieszczać posty w postaci krótszych czy dłuższych filmików. Dlatego nagram dużo podczas spotkania adwentowego i zmontuję z tego wideo ze spotkania adwentowego, żeby ludzie, którzy się nami zainteresują, mogli zobaczyć, jak przebiegają nasze imprezy – i mamy nadzieję, że sami do nas przyjdą.]

Przyroda jest ważnym walorem Prus Wschodnich, co można pokazać także w ten sposób. Czy są już jakieś nagrania np. z obozu letniego? I jaką rolę podczas spotkania adwentowego odgrywa nowoczesna technologia?

[Ingrun Renker:

Faktycznie mamy wideo z obozu letniego. Było to pierwsze wideo, które zrobiliśmy. Będzie również widać zdjęcie w wideo. Mieliśmy wczoraj w mieście tzw. podchody z naszą aplikacją na mapie, która jest w fazie rozwoju, z pomocą której możemy jak na Google Maps pójść śladem map historycznych. Mieliśmy mapę, na którą były wrysowane ważne historycznie miejsca w Ostródzie. Trzeba było zrobić zdjęcia przy tych miejscach jako dowód, że tam byliśmy, i odpowiedzieć na pytanie, na które trzeba kliknąć na mapie. Przez to poszczególnie grupy lepiej poznały miasto i oczywiście zrobiliśmy fajne zdjęcia z tych pięknych miejsc w mieście.]

A więc historia z nowoczesnymi aplikacjami. Ostatnie typowe pytanie noworoczne: jakie są plany na rok 2024?

[Ingrun Renker:

Chcemy w przyszłym roku urządzić letnią wycieczkę do Prus Wschodnich oraz zrobić coś na temat Kanta, uważam, że byłoby błędem, jeśli jako stowarzyszenie wschodniopruskie nie zrobilibyśmy tego.]

——-

Była to Ingrun Renker, od października 2023 r. obecna przewodnicząca Związku Młodych Prus Wschodnich BJO, w rozmowie z nami. Wywiad powstał z okazji spotkania adwentowego BJO w ubiegły weekend w Ostródzie.

2023-12-10 Małgorzata Derecka – jarmark bożonarodzeniowy germanistyki UWM

W ubiegły wtorek, 5 grudnia, w foyer auli teatralnej w budynku wydziału humanistycznego UWM w Olsztynie odbył się mały jarmark bożonarodzeniowy. Są one regularnie organizowane przez katedry germanistyki, a zysk z nich trafia do któregoś z projektów społecznych w okolicach Olsztyna. Więcej mogła nam na ten temat opowiedzieć doktor Małgorzata Derecka z Katedry Języka Niemieckiego.

——-

W foyer sali teatralnej Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego gromadzi się ponad setka osób, głównie uczniowie w różnym wieku. Jak dokładnie nazywa się wydarzenie i kto za nim stoi?

[Małgorzata Derecka:

Po prostu jarmark przedświąteczny, na wszelki przypadek, katedr germanistyki. Są to dwie katedry i wszyscy współpracownicy i wszyscy studenci germanistyki biorą w tym udział.]

W jarmark bożonarodzeniowy zaangażowana jest więc zarówno Katedra Języka Niemieckiego, jak i Katedra Literatury i Kultury Krajów Niemieckojęzycznych. Około połowa uczniów początkowo zniknęła w sali teatralnej, potem zniknęła tam druga połowa. Co się dzieje w tej sali?

[Małgorzata Derecka:

Jest to konkurs języka niemieckiego, ale oczywiście podzielony na dwie grupy. Jedna dla szkół podstawowych, jedna dla szkół ponadpodstawowych, zgłosiło się 70 uczniów, wszyscy zrobili to dobrze, pracowali 45 minut w auli, teraz wszystko zostanie sprawdzone i prawdopodobnie za około godzinę będziemy wiedzieć, kto wygrał.]

Ale tutaj na zewnątrz w foyer też są atrakcje…

[Małgorzata Derecka:

Oczywiście. Po pierwsze: naszym głównym celem jest tu jarmark bożonarodzeniowy, sprzedajemy rzeczy jak np. ozdoby świąteczne, wszystko ręcznie zrobione przede wszystkim przez fundacje, przez uczniów, rodziców i nauczycieli ze szkoły w Kisielicach. Jest to szkoła dla dzieci z upośledzeniami, oni zadbali o to, żebyśmy mieli wszystkie te rzeczy na naszych stołach. Jeżeli chodzi o ciasta i ciasteczka, wszystko zrobili współpracownicy naszych katedr i nasi studenci. Wszystko będzie sprzedane i mamy nadzieję, że jak najszybszej całe pieniędzy trafią do szkoły w Kisielicach.]

Przyjechała tu także z wizyta delegacja uczniów i pracowników tej szkoły Stowarzyszenia „Rozwiń Skrzydła” w Kisielicach i po dzisiejszym sygnale startowym prace tych artystów nadal są sprzedawane przez studentów i wykładowców, aby wszystko zeszło, a do kasy wpłynęło mnóstwo pieniędzy. Ale uczennice i uczniowie, którzy przybyli na to wydarzenie, są także gdzie indziej niż tu w grupach. Jakie są inne oferty?

[Małgorzata Derecka:

Przygotowaliśmy kilka rzeczy, żeby uczniowie mieli coś do roboty. Mamy dwa warsztaty, po pierwsze wspólnie majsterkowanie, które jest zorganizowane dla dwóch czy nawet trzech grup, Space Digital również dla dwóch grup. Wywiesiliśmy również tu różne zadania typu Word Wall, wszystko na temat Bożego Narodzenia; uczniowie mogą je sami pobrać i zrobić. I dla starszej młodzieży też mamy Kahoot, prawie 50 pytań, a oni są prawdopodobnie w sali 15/16 pod opieką naszych studentów.]

Do wykonania rękodzieła udało się Państwu pozyskać pomoc Chantal Stannik, menedżerki ds. kultury Instytutu Stosunków Zagranicznych przy Związku Stowarzyszeń Niemieckich na Warmii i Mazurach. Space Digital z kolei prowadziła Martyna Chrzanowska, była studentka germanistyki, z projektu LernRaum i biblioteki niemieckiej przy Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej w Olsztynie. Sama biblioteka była również reprezentowana stoiskiem w foyer. Zatem sieć zadziałała dobrze. Czy uczestnicy Word Wall lub Kahoot również trafili do sal germanistyki?

[Małgorzata Derecka:

Tak, ale przede wszystkim myśleliśmy o uczniach szkół podstawowych, bo młodzież siedzi w większości ze swoimi komórkami. Nie zawsze są tak gotowi, aby biegać po całym budynku, ale myśleliśmy o uczniach szkól podstawowych i dla nich zadania wiszą na piętrze drugim i trzecim.]

Zatem po wyprawie po całym budynku mogą zebrać wrażenia z katedry. Czy ktoś tam im pomoże?

[Małgorzata Derecka:

Studenci oczywiście opowiadają, gdzie właśnie się znajdujemy, co można u nas studiować. Mamy nadzieję, że później, za kilka lat, będziemy mieć nowych studentów, którzy właśnie teraz biorą udział w naszym jarmarku bożonarodzeniowym.]

Także dziekan wspomniał o tym podczas otwarcia, mówiąc, że za kilka lat obecni studenci wrócą ze swoimi uczniami w roli nauczycieli. Dało się jednak zauważyć, że przynajmniej na parterze, poza małym plakatem informującym o jarmarku bożonarodzeniowym, nie było prawie żadnych wzmianek o katedrach germanistyki…

[Małgorzata Derecka:

Nie chodzi o to, że robimy reklamę dla germanistyki, to nie jest główny cel. Głównym celem jest, że my germaniści świętujemy razem, mamy cel – Kisielice, to najważniejsze, bawimy się konkursem i niekoniecznie my jako germanistyka. To dzieje się w międzyczasie, bo konkurs jest kompletnie po niemiecku, zadania są po niemiecku. Poza tym są tu nauczyciele, którzy studiowali u nas czy z nami współpracują. Po prostu wszystko jest jasne. Niekoniecznie potrzebna jest zawsze wszędzie germanistyka, germanistyka, germanistyka…]

Nieco więcej uwagi w duchu hasła „Czyń dobro i rozmawiaj o tym” z pewnością pomogłoby sprawie jarmarku bożonarodzeniowego i germanistyki odnieść jeszcze większy sukces.

——-

Była to doktor Małgorzata Derecka z Katedry Języka Niemieckiego Wydziału Humanistycznego Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie w rozmowie z nami. Wywiad powstał z okazji targów przedświątecznych germanistyki w foyer auli teatralnej uniwersytetu. Zysk z jarmarku zasili szkołę dla osób z upośledzeniami w Kisielicach „Rozwiń Skrzydła”

Uwe: I to była już Allensteiner Welle na dzisiaj, życzę Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Anna: Audycję zrealizował dla Państwa i dla nas Marian Dąbrowski, a do usłyszenia za tydzień mówią Państwu Anna Przywoźna…

Uwe:…i Uwe Hahnkamp.

 

03.12.2023 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 03.12.2023

Anna: Serdecznie witamy w Allensteiner Welle, przy mikrofonie witaja Państwa dziś wieczorem Anna Przywoźna…

Uwe: …i Uwe Hahnkamp i będą towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Anna: Mamy nadzieję, że spędzili Państwo dobrze tydzień, odpoczęli w weekend i cieszymy się, że są Państwo znowu z nami.

Dzisiaj mamy dla Państwa w programie:

– relację z konkursu piosenki niemieckiej, który odbył się 29 listopada w Ostródzie,

– oraz wywiad z Grzegorzem Swobodą z Tworkowa, starostą powiatu raciborskiego.

Uwe: Więcej na ten temat jak zwykle – po wiadomościach.

Jingle – wiadomości

Czas adwentu – czas spotkań adwentowych w stowarzyszeniach niemieckich w województwie warmińsko-mazurskim. W tym tygodniu odbędą się następujące spotkania:

– 4 grudnia – czyli jutro – o godzinie 11.00 świętować będzie Niemieckie Stowarzyszenie Społeczno-Kulturalne w Giżycku w swojej siedzibie przy ulicy Gdańskiej 11,

– 7 grudnia – również o godzinie 11.00 – zbiorą się członkowie Stowarzyszenia Ludności Niemieckiej „Herder” w Morągu w swojej siedzibie przy ulicy Pomorskiej 23. Poza tym Stowarzyszenie wspólnie z Muzeum im. J.G. Herdera w Morągu zaprasza na „Wigilię z Herderem”. Ponieważ w Muzeum nadal trwa remont, impreza ta odbędzie się w sali konferencyjnej morąskiego ratusza. Początek – 9 grudnia o godzinie 11.00.

– 10 grudnia o godzinie 14.00 dzieci ukraińskie, niemieckie i polskie, biorące udział w warsztatach adwentowych „Betlejem Narodów” w Lidzbarku Warmińskim pokażą, czego nauczyły się w weekend. Impreza odbędzie się w Gminnym Ośrodku Kultury w Pilniku koło Lidzbarka Warmińskiego.

***

Przedświąteczne warsztaty znajdują się w programie Stowarzyszenia Mniejszości Niemieckiej „Niedźwiedzia Łapa” w Mrągowie. 5 grudnia odbędzie czytanie z książki na temat Bożego Narodzenia, wykład na temat obyczajów świątecznych i adwentowych oraz wspólne pieczenie. Początek o godzinie 15.00 w siedzibie Stowarzyszenia przy ulicy Wolności 15 w Mrągowie.

***

Msze katolickie w języku niemieckim odprawione zostaną w przyszłym tygodniu już w piątek, 8 grudnia – w uroczystość Poczęcia Najświętszej Marii Panny – o godzinie 10.00 w kościele w Olsztynie-Jarotach, oraz w niedzielę, 10 grudnia, o godzinie 15.00 w Kościele p.w. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Olsztynie. Ksiądz kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

2023-12-03 Konkurs piosenki niemieckiej

Stał się już instytucją: konkurs piosenki niemieckiej, który organizuje Ostródzkie Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej „Jodły”. 29 listopada Centrum Uzyteczności Publicznej w Ostródzie odbyła się już 17. edycja tej imprezy. Byliśmy tam dla Państwa.

——-

[Anna Laskowska – wypowiedź w języku polskim]

Tak Anna Laskowska, główna organizatorka konkursu ze Stowarzyszenia Mniejszości Niemieckiej „Jodły” w Ostródzie powitała gości. Również Henryk Hoch jako przewodniczący Stowarzyszenia i Związku Stowarzyszeń Niemieckich Warmii i Mazur krótko zabrał głos:

[Henryk Hoch – wypowiedź w języku polskim]

Potem rozpoczęły się artystyczne przedstawienia około 70 artystów – od pierwszej klasy szkoły podstawowej do klas maturalnych uczestniczących w konkursie dziesięciu szkół. Bardzo pozytywną niespodzianką była – w kategorii klas I – III solo – pierwszoklasistka Hanna Panasiuk ze Szkoły Podstawowej nr 1 w Olsztynku:

[muzyka]

Odważni byli wszyscy, bo zaprezentowanie na scenie piosenki w obcym języku jest wyjątkowo trudne. Nawet dla uczniów klas IV – VI. Nicola Brudzińska i Oliwier Olszewski z Rączek z piosenką pt. „Patrz na tę pszczołę” przywołali w pamięci lato:

[muzyka]

Że występ z niemieckimi tekstami nie zawsze wiąże się z piosenkami spokojnymi, udowodnili również bracia Władysław i Jurek Teodorczuk z Rączek w kategorii klas I-III z „Bluesem części ciała” oraz klasa piąta Salezjańskiej Szkoły Podstawowej im. D. Savio w Ostródzie ze skumulowaną energią taneczną ośmiu chłopaków z utworem „Dancing Lasha Tumbai”:

[muzyka]

Raz, dwa, trzy, tańczyć – i jest jazda. Było dużo ruchu o obu występach. Spokojniej wystąpiły młode panie z klas VII i VIII z Radostowa, m.in. Zofia Ziarkiewicz z utworem „Ein bisschen Frieden”:

[muzyka]

Nagrody oczywiście przyznawane też były według kategorii wiekowych i liczby artystów – czyli solo, duet czy zespół. Na zakończenie usłyszą Państwo muzykę najtrudniejszej decyzji dnia: szkoły ponadpodstawowe solo. Amalia Łojko z Liceum Ogólnokształcącego im. J. Baczyńskiego w Ostródzie oraz Anna Kołecka i Angelika Michałowska z Zespołu Szkół Rolniczych w Ostródzie:

[muzyka]

——-

Były to wrażenia z 17. edycji konkursu piosenki niemieckiej, który Ostródzkie Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej „Jodły” zorganizowało 29 listopada w Centrum Użyteczności Publicznej w Ostródzie.

Uczestnicy i organizatorzy dziękują polskiemu ministerstwu spraw wewnętrznych i administracji oraz konsulatowi niemieckiemu w Gdańsku za wsparcie finansowe imprezy.

2023-12-03 Grzegorz Swoboda

W Ostródzie właśnie zakończyło się spotkanie adwentowe Związku Młodych Prus Wschodnich dla młodzieży z Polski i Niemiec. Gościem, który przez lata specjalnie przyjeżdżał na to spotkanie ze Śląska, z Tworkowa na granicy z Czechami, jest Grzegorz Swoboda. Ten były tancerz zespołu „Tworkauer Eiche” został w międzyczasie starostą powiatu raciborskiego, który w ostatnich dwóch latach został nagrodzony jako najlepszy polski powiat. Podczas wizyty w Raciborzu zapytaliśmy go o jego wspomnienia, przebieg pracy zawodowej oraz priorytety jego pracy.

——-

Ile lat temu pierwszy raz pojechał Pan na północ, do mniejszości niemieckiej w województwie warmińsko-mazurskim?

[Grzegorz Swodoba – wypowiedź w języku polskim]

23 lat temu młody zespół taneczny „Saga” w Bartoszycach przy granicy z obwodem królewieckim szukał trenera na jedne czy dwa warsztaty weekendowe. Pan – z południowej granicy Polski – podjął się tego zadania. Jakie ma Pan wspomnienia z tego okresu?

[Grzegorz Swodoba – wypowiedź w języku polskim]

A jakie wspomnienia Pan ma ze spotkań adwentowych Związku Młodych Prus Wschodnich – oraz z Pana specjalnego zadania podczas nich, szczególnego grzanego wina?

[Grzegorz Swodoba – wypowiedź w języku polskim]

Jak Grzegorz Swoboda – tancerz, zaangażowany trener i nauczyciel, został starostą?

[Grzegorz Swodoba – wypowiedź w języku polskim]

…i jeszcze ostatni krok do obecnego stanowiska…

[Grzegorz Swodoba – wypowiedź w języku polskim]

Czyli kompleksowe zadanie związane ze specjalnymi ludźmi. W Niemczech znany jest zamek w Raciborzu, jednak prawie nikt nie wie, że podlega on kompetencji powiatu, tak samo jak – na marginesie – również dużo innych historycznych budynków. Co można zrobić z takimi budynkami? Do czego Pan w swojej pracy przykłada szczególną wagę?

[Grzegorz Swodoba – wypowiedź w języku polskim]

Tutaj jak i w pobliskim województwie opolskim żyje liczna mniejszość niemiecka, granica z Czechami również leży tuż za progiem. Jak Pan obchodzi się z mniejszością niemiecką i różnorodnością kulturalną? Jaką rolę odgrywa w tym obecna Europa?

[Grzegorz Swodoba – wypowiedź w języku polskim]

Jako starosta ma Pan wiele spraw na głowie, zwłaszcza, że w następnym roku czekają wybory. Czy w tej sytuacji jeszcze zostaje czas na życie prywatnie? Kiedy organizatorzy mogą się Pana znowu spodziewać w Ostródzie?

[Grzegorz Swodoba – wypowiedź w języku polskim]

——-

Był to Grzegorz Swoboda, starosta powiatu raciborskiego w województwie śląskim, w rozmowie z nami. Tematem były jego wspomnienia dotyczące kontaktów z Prusami Wschodnimi, przebieg pracy zawodowej od tancerza i zaangażowanego nauczyciela do starosty oraz priorytety jego pracy.

Jingle – koncert życzeń

I jak zwykle w pierwszą niedzielę miesiąca – koncert życzeń dla naszych jubilatów. Spojrzymy wstecz na jubilatów z listopada 2023 w mniejszości niemieckiej na Warmii i Mazurach.

Nidzickie Stowarzyszenie mogło pogratulować trzem swoim członkom, wśród nich Cecylia Worgul skończyła tam 11 listopada 85 lat.

W Stowarzyszeniu Mniejszości Niemieckiej w Kętrzynie zanotowano dwoje jubilatów, między innymi Teresę Lis z już 90 latami.

W Ełku w Stowarzyszeniu Mniejszości Niemieckiej „Masuren“ cieszyć się mogła jedna jubilatka, mianowicie Gertrud Stasilowicz, która 30 listopada skończyła 95 lat.

Pięć osób na swojej liście miało na swojej liście Koło Przyjaźni „Rosch“ w Piszu. Szczególnie podkreślić chcielibyśmy Gerharda Boeslera, który osiągnął wiek 80 lat, oraz Irenę Solenski-Stankiewicz z 76 latami.

Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej „Warmia“ w Lidzbarku Warmińskim pogratulować mogło pięciu, a Stowarzyszenie Niemieckie „Natangen“ w Górowie Iławeckim sześciu osobom, które świętowały rozpoczęcie kolejnego roku życia. W Lidzbarku Wanda Kardymowicz spoglądać może na swoje 79, a w Górowie Gertruda Ciszyńska na 89 lat.

Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej „Tannen“ w Ostródzie na swojej liście miało siedem osób. Danuta Góralska i Hildegarda Ziemniak skończyły tam po 90, a Elza Schielmann 82 lata.

Poza tym w Pasłęku Katarzyna Słowińska skończyła 84 lata.

My przyłączamy się do życzeń krewnych i przyjaciół, załączamy życzenia wszystkiego najlepszego, zdrowia i wiele radości w życiu i zagramy dla Państwa piosenkę „Mein kleiner grüner Kaktus“ w wykonaniu Maxa Raabe i jego Orkiestry Pałacowej.

Uwe: I to była Allensteiner Welle na dzisiaj, życzymy Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Anna: Audycję zrealizował dla Państwa i dla nas Marian Dąbrowski, a do usłyszenia za tydzień mówią Państwu Anna Przywoźna…

Uwe:… Uwe Hahnkamp.

26.11.2023 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 26.11.2023

Anna: Serdecznie witam w Allensteiner Welle, przy mikrofonie wita Państwa dziś wieczorem Anna Przywoźna.

Mam nadzieję, że spędzili Państwo dobrze tydzień i odpoczęli w weekend, i cieszę się, że są Państwo znowu z nami.

Dzisiaj mam dla Państwa w programie:

– dwuczęściową relację z uroczystości z okazji 166. rocznicy śmierci wielkiego niemieckiego poety ze Śląska Josepha barona von Eichendorffa w Łubowicach,

– oraz wywiad z Anną Lauską z Rygi w Łotwie.

Więcej na ten temat jak zwykle – po wiadomościach.

Jingle – wiadomości

***

Na scenie Centrum Wspierania Organizacji Pozarządowych przy ulicy Jana III Sobieskiego 9 w Ostródzie w środę 29 listopada pojawiają się dzieci, młodzież i dorośli z województwa warmińsko-mazurskiego. Okazją jest XVII. Konkurs Piosenki Niemieckiej, który rozpocznie się tam o godz. 10.00. Na zwycięzców czekają nagrody rzeczowe. Więcej informacji u organizatorów z Ostródzkiego Stowarzyszenia Mniejszości Niemieckiej „Jodły” pod numerem telefonu 500 418 414.

***

Od 30 listopada do 3 grudnia odbędzie się w Ostródzie tegoroczne spotkanie adwentowe Związku Młodych Prus Wschodnich. Wspierany przez bawarskie ministerstwo rodziny, pracy i spraw społecznych projekt gromadzi młodzież z Niemiec i Polski przy porannej aktywności fizycznej i tańcach ludowych, muzyce, majsterkowaniu czy wiedzy historycznej. Punktem kulminacyjnym będzie jak zawsze uroczyste rozpoczęcie adwentu w sobotę wieczorem.

***

W czwartek, 30 listopada, o godz. 17.00 Miejski Ośrodek Kultury w Olsztynie zaprasza na kolejną prezentację eksponatu miesiąca. W zajezdni trolejbusowej Muzeum Nowoczesności Rafał Bętkowski pokaże widokówkę z gotyckim łukiem wydaną w 1949 r. przez Spółdzielnię Wydawniczą Czytelnik jako start swojego przemówienia.

***

Również 30 listopada o godz. 17.00 Stowarzyszenie Wspólnota Kulturowa „Borussia” w Olsztynie organizuje w ramach Festiwalu Mendelsohna w Domu Mendelsohna przy ul. Zyndrama z Maszkowic 2 spotkanie autorskie ze Zbigniewem Rokitą pt. „Odrzania”.

***

Na czwarty i ostatni odczyt w cyklu rozmów sorkwickich w 2023 r. zapraszają parafia ewangelicko-augsburska w Sorkwitach oraz Stowarzyszenie Freunde Masurens z Scharnebeck w Niemczech 1 grudnia o godz. 17.00 do kościoła w Sorkwitach. Paweł Hause, biskup diecezji mazurskiej Kościoła Ewangelicko – Augsburskiego w Polsce, mówić będzie na temat „Desakralizacji ewangelickich obiektów kościelnych na Warmii i Mazurach po 1945 r.”. 3 grudnia o godz. 15.00 odbędzie się koncert świąteczny w kościele ewangelickim w Warpunach. Wystąpi chór Schola Vocale pod batutą Cezarego Nowakowskiego. Wstęp jest wolny.

***

Do piekarnika – to planuje Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej „Heimat” w Szczytnie w sobotę, 2 grudnia o godz. 13.00 w swojej siedzibie przy ulicy Bartna Strona 3 w Szczytnie. Tytuł przepisu jest łatwy: pieczone będą pierniki.

***

Katolickie msze w języku niemieckim odprawione zostaną w tym tygodniu w sobotę, 2 grudnia w ramach spotkania adwentowego Związku Młodych Prus Wschodnich oraz w niedzielę, 3 grudnia w pierwszą niedzielę adwentu o godzinie 10.00 w kościele w Olsztynie – Jarotach. Ksiądz kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

2023-11-26 Joseph von Eichendorff I

Dokładnie 166 lat temu, 26 listopada 1857 r., zmarł wielki poeta i pisarz niemieckiego romantyzmu Joseph baron von Eichendorff ze Śląska. Jak co roku, Centrum Kultury i Spotkań jego imienia w Łubowicach zorganizowało uroczystość w rocznicę jego śmierci. 18 listopada po południu goście zebrali się pod hasłem „Joseph Freiherr von Eichendorff – człowiek, który kochał naturę”. Byliśmy tam dla Państwa.

——-

[dźwięk dzwonów]

Jak co roku dzwony kościoła parafialnego Narodzenia Najświętszej Marii Panny w Łubowicach zwołały uczestników obchodów rocznicy śmierci Josepha von Eichendorffa na pierwszy punkt programu: mszę św. Odprawiał ją w dwóch językach były proboszcz parafii dr Henryk Rzega. Omówił listopad jako miesiąc śmierci i wiersz Eichendorffa „Do św. Józefa”:

[Henryk Rzega:

Miesiąc listopad to czas refleksji nad naszą nietrwałością, nad naszą śmiercią, jest szereg modlitw za zmarłych. Dziś pragnę zwrócić Państwa uwagę na wiersz „Do Świętego Józefa”. Dlaczego? Święty Józef jest patronem szczęśliwej śmierci.]

„Wiele się zmieniło od tego czasu” – tak zaczyna się trzeci wers wiersza recytowanego podczas mszy. Jednakże uczestnicy nabożeństwa żałobnego za Josepha von Eichendorffa nadal po mszy świętej udają się na stary cmentarz za kościołem. Przy dźwiękach pieśni „Więc weź moje ręce” ustawili się za krzyżem…

[muzyka]

…a potem udali się miarowym tempem przez lekki deszcz, który zaczął padać, do pomnika poety i grobu członków jego rodziny. Goście pod przewodnictwem pastora doktora Rzegi zmówili modlitwę za ich wszystkich:

[Henryk Rzega:

Modlimy się za całą rodzinę Eichendorffów, a w szczególności za naszego poetę Josepha barona von Eichendorffa i jego żonę Aloysię Eichendorff, za rodziców, dziadków i rodzeństwo, które spoczywają tu, na starym cmentarzu. Wieczny odpoczynek racz im dać, Panie, a światłość wiekuista niechaj im świeci.]

Następnie złożyli kwiaty i zapalili znicze. Kolejną atrakcją czekającą na uczestników uroczystości w centrum im. Eichendorffa były ciepło, kawa i ciasto oraz wykład okolicznościowy dr Gabrieli Jelitto Piechulik „Joseph Freiherr von Eichendorff – człowiek, który kochał naturę”. Przywitał ich kierownik centrum Paweł Ryborz, który początkowo ubolewał nad niewielką frekwencją podczas mszy…

[Paweł Ryborz:

Świetnie się udało, tylko było bardzo mało ludzi. Ktoś policzył. W kościele było tylko 28 osób, jaka szkoda. Bardzo się cieszę, że doszło do tych obchodów. W imieniu zarządu, a także moim, pragnę serdecznie powitać Państwa tutaj w Łubowicach w Centrum Spotkań im. Eichendorffa. Chciałbym także powitać naszego nowego senatora w polskim parlamencie, pana Henryka Siedlaczka.]

Senator Henryk Siedlaczek jest jedynym przedstawicielem mniejszości niemieckiej w Warszawie po utracie mandatu posła na sejm przez Ryszarda Gallę. Korzystając z okazji, podziękował za wsparcie mniejszości niemieckiej w wyborach:

[Henryk Siedlaczek – wypowiedź w języku polskim]

Następnie doktor Gabriela Jelitto-Piechulik, germanistka z Uniwersytetu Opolskiego, rozpoczęła swój wykład okolicznościowy na temat Josepha baron von Eichendorffa:

[Gabriela Jelitto Piechulik:

Szanowni Państwo, dzisiaj znowu zabiorę Państwa ze sobą w podróż do świata romantyzmu, do świata romantyków, ale przede wszystkim – do świata poezji romantyzmu, poezji naturalnej romantyzmu w sensie Josepha barona von Eichendorffa. W pierwszej części chciałabym….]

——-

W tym momencie opuścimy gości w Centrum Kultury i Spotkań im. Josepha barona von Eichendorffa w Łubowicach w ich podróży do czasów późnego romantyzmu i roli natury, wrócimy do nich jednak później jeszcze raz.

W międzyczasie zabierzemy Państwa ze sobą do Stuttgartu na wywiad z młodą Łotyszką z Rygi….

2023-11-26 Anna Lauska

W dniach od 25 do 29 października Instytut Stosunków Zagranicznych IfA w Stuttgarcie zorganizował szkolenie dla uczestniczek i uczestników trzech programów stypendialnych. Jedną ze stypendystek była Anna Lauska z Rygi, stolicy Łotwy. Przeprowadziliśmy z nią wywiad dla Państwa, a ona od razu sama się przedstawiła.

——-

[Anna Lauska:

Jestem Anna, Anna Lauska, pochodzę z Łotwy i reprezentuję Związek Niemców w Łotwie. Jestem reprezentantką młodzieży tejże organizacji, która jest w Rydze, w stolicy.]

Powiedziała Pani, że jest Pani reprezentantką młodzieży, ale w grupie wspomniała Pani też, że nie należy Pani do mniejszości niemieckiej. Czy to się zgadza? Czy poza Rygą są jeszcze inne organizacje mniejszości niemieckiej?

[Anna Lauska:

Zgadza się, tak. Angażuje się jako wolontariuszka w pracę Związku Niemców w Łotwie. Właściwie jest ich dziesięć, nawet jedna w trzecim co do wielkości mieście Łotwy Lipawie, w Dyneburgu i w innych mniejszych miastach. W Rydze jeszcze istnieje Niemieckie Stowarzyszenie Kultury w Rydze. Tam też się zaangażowałam, z nimi mieliśmy projekt w czerwcu. Było to popołudnie z nauką języka niemieckiego dla dzieci.]

Co zorganizowali Państwo dla dzieci tego popołudnia?

[Anna Lauska:

W ramach tego projektu byliśmy na placu zabaw dla dzieci we współpracy z „Zamkiem Uczniów w Rydze”. To jest organizacja, która oferuje spędzanie wolnego czasu oraz naukę języków obcych popołudniami, również niemieckiego. Z tej organizacji było kilkoro nauczycieli oraz my. Dzieci miały możliwość przyjść do nas na tym placu zabaw, zagrać w gry niemieckie, czy w gry po niemiecku. Byliśmy tam i spróbowaliśmy wzbudzić ich zainteresowanie językiem niemieckim, bo dzisiaj jest tak, że młodzież, także małe dzieci, znają angielski, przynajmniej w stopniu podstawowym. Chcieliśmy im pokazać, że angielski jest piękny, ale kiedy zna się drugi język, to tak…]

Czy organizowała Pani jeszcze inne projekty?

[Anna Lauska:

Jeszcze nieszczególnie długo pracuję przy Niemieckim Stowarzyszeniu Kultury i Związku Niemców w Łotwie, właściwie dopiero od maja. Ale w październiku ubiegłego roku pierwszy raz zwrócili się do mnie, bo wtedy kręcono wideo o niemieckich strojach ludowych, dwujęzyczne wideo po niemiecku i po łotewsku. Ponieważ trzeba było udostępnić czy przedstawić młodzieży informacje interesująco, poprosili mnie, żeby zrobić kilka wideo samej siebie, jak opowiadam o tych ubraniach, niemieckich strojach ludowych. Wideo też jest na Youtube, można mnie tam zobaczyć. Brałam w tym udział, ale oprócz tego Związek organizuje np. dużo obozów letnich itd.]

Stroje kojarzy się zwykle również z tańcami ludowymi. Czy Pani też tańczy?

[Anna Lauska:

Ja? Tak. Tańczę litewskie tańce ludowe już odkąd miałam 7 lat. To już jest długo. Mieliśmy w tym roku, w 2023, festyn tańca i śpiewu, a mianowicie 27. Festyn Piosenek i 17. Festyn Tańca. Pochodzi to od tego, że pierwszy festyn piosenek i tańca, dokładniej tylko piosenek, odbył się w 1873 r. i odtąd dzieje się to co 5 lat. To jest naprawdę charakterystyczna cecha dla Łotwy, bo nie tylko uczestniczą w tym najlepsze zespoły taneczne i piosenkarze z Łotwy, lecz również z diaspor łotewskich na całym świecie, np. ze Stanów Zjednoczonych, z Wielkiej Brytanii, z państw skandynawskich, z Niemiec, Kanady, wszystkich.]

Ważna łotewska tradycja, która była też impulsem dla jedynej na świeci tzw. „śpiewanej rewolucji” w czasie przewrotów w Europie na początku lat 90. XX wieku. Ale wróćmy jeszcze do języka. Dlaczego mówi Pani tak dobrze po niemiecku?

[Anna Lauska:

To pochodzi od pracy mojej matki, która kiedyś była dyplomatką. Wtedy musieliśmy żyć dwa lata w Niemczech. Ona pracowała w ambasadzie łotewskiej w Niemczech, a ja przeprowadziłam się z nią do Niemiec. Żyliśmy tam dwa lata, potem przeprowadziliśmy się z powrotem na Łotwę. Od tego czasu uczyłam się w szkołach z rozszerzonym niemieckim. Byłam w Państwowym Gimnazjum Niemieckim w Rydze, tam uczyłam się siedem lat, przepraszam, sześć lat, ale siedem byłoby fajnie, bo nigdy nie chce się opuszczać szkoły. Miałam najlepsze nauczycielki języka niemieckiego, jakich kiedykolwiek mogłabym sobie życzyć, bardzo ustrukturowane, bardzo zainteresowane tym, żebyśmy naprawdę czegoś się nauczyli i że też mamy frajdę z tego. Bardzo to cenię u nauczycieli.]

A teraz Pani sama uczy dzieci języka niemieckiego. Obecnie jednak jest Pani asystentką do spraw kultury Instytutu Stosunków Zagranicznych w Rydze. Przy takiej pracy też ważne są kontakty z innymi grupami mniejszości niemieckiej. Czy maja Państwo kontakty z Litwą czy z Warmią i Mazurami jako bliskimi regionami?

[Anna Lauska:

Jest dużo międzynarodowych projektów, zgadza się. Próbujemy to robić. Mamy dużo celów w Związku Niemców w Łotwie, np. wzmocnienie i pielęgnowanie stosunków między Łotwą i Niemcami czy innymi kulturami. Tzn. jest współpraca i jest ona dla nas ważna.]

——-

Była to Anna Lauska, stypendystka Instytutu Stosunków Zagranicznych IfA w Stuttgarcie, w rozmowie z nami. Tematem były jej działanie w Rydze w Łotwie oraz tamtejsza mniejszość niemiecka.

Wywiad powstał w ramach szkolenia IfA dla uczestników trzech programów stypendialnych w dniach od 25 do 29 października w Stuttgarcie.

2023-11-26 Joseph von Eichendorff II

Jesteśmy z powrotem po naszej wycieczce do Stuttgartu i Rygi i wracamy do Centrum Kultury i Spotkań im. Josepha barona von Eichendorffa w Łubowicach. Tam odbyła się 18 listopada uroczystość z okazji 166, rocznicy śmierci wielkiego poety i pisarza Josepha barona von Eichendorffa ze Śląska. Hasłem w tym roku było: „Joseph Freiherr von Eichendorff – człowiek, który kochał naturę”. Śledzimy razem z gośćmi wykład okolicznościowy referentki, doktor Gabrieli Jelitto-Piechulik z wydziału germanistyki Uniwersytetu Opolskiego na ten temat.

——-

W pierwszym etapie podróży do epoki niemieckiego romantyzmu doktor Gabriela Jelitto-Piechulik zapoznała swoich słuchaczy z romantyczną koncepcją natury, a tym samym także Josepha von Eichendorffa. Co znaczyła „natura” dla człowieka tego okresu?

[Gabriela Jelitto – Piechulik:

Dla romantyków natura była właściwie podwójnym pojęciem, tj. po pierwsze: krajobrazem, naturą, przyrodą żywą i nieożywioną; ale po drugie, była to także natura ludzka. A dla Josepha von Eichendorffa, jako przedstawiciela późnego romantyzmu, był to oczywiście także symbol boskiego stworzenia lub właściwie obraz boskiej mocy.]

Chodzi więc także o stosunek do wiary, który był typowy w późnym romantyzmie. Jakie inspiracje czerpał z natury Joseph von Eichendorff?

[Gabriela Jelitto – Piechulik:

Po pierwsze, był prawdziwym miłośnikiem przyrody, dużo też wędrował, szczególnie upodobał sobie krajobraz Górnego Śląska, okolice Łubowic. Następnie przeniósł to do swojej poezji i przedstawił w swoim sensie estetycznym. To, co naprawdę realne i to, co fantastyczne, właśnie definiowało pojęcie „natura” dla Eichendorffa.]

W wierszach o Odrze pojawiają się także fantastyczne stworzenia, które zdaniem Eichendorffa są wpisane w naturę. Czy jest to nadal aktualne dla nas, czytelników, dzisiaj? Jeszcze raz Gabriela Jelitto-Piechulik:

[Gabriela Jelitto – Piechulik:

Magiczne syreny, czarownice, dla Eichendorffa to wszystko również było realne, to, co kryje się w naturze i oczywiście to, co człowiek może odkryć i zobaczyć dzięki swojej wyobraźni. My, ludzie, jesteśmy w samym środku natury. Jesteśmy częścią natury, boskiej mocy twórczej, dlatego też powinniśmy ją szanować, cenić i mieć świadomość, że przyroda może się bez nas obejść, ale my niestety nie możemy obejść się bez natury.]

Dla zobrazowania natury w twórczości Josepha von Eichendorffa i jako niespodziankę dla gości wydarzenia Tomasz Kozik z Pszowa zarecytował jedno z najbardziej znanych dzieł Eichendorffa „Pożegnanie myśliwych z lasem”:

[Tomasz Kozik – wiersz Josepha von Eichendorffa „Pożegnanie myśliwych z lasem”]

Muzycznie program zwieńczyła Młodzieżowa Orkiestra Kameralna Raciborskiego Centrum Kultury pod batutą Henryka Krótkiego za pomocą udanego połączenia utworów klasycznych i współczesnych. Oto krótki fragment muzyki filmowej z filmu „Piraci z Karaibów”:

[muzyka]

A na koniec był jeszcze Marsz Radetzky’ego, którym Filharmonicy Wiedeńscy zawsze kończą swój koncert noworoczny.

[muzyka]

——-

I tym „bisem wszystkich bisów” zakończyła się tegoroczna uroczystość z okazji rocznicy śmierci Josepha barona von Eichendorffa 18 listopada w Centrum Kultury i Spotkań jego imienia w Łubowicach.

Były to nasze wrażenia z imprezy na cześć wielkiego niemieckiego poety ze Śląska, który zmarł dokładnie dzisiaj 166 lat temu.

Więcej na temat Centrum im. Eichendorffa i jego działalności usłyszą Państwo wkrótce u nas.

Anna: I to była Allensteiner Welle na dzisiaj, życzę Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia

Audycję zrealizował dla Państwa i dla mnie Marian Dąbrowski, a do usłyszenia za tydzień mówi Państwu Anna Przywoźna.

19.11.2023 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 19.11.2023

Anna: Serdecznie witam w Allensteiner Welle, przy mikrofonie dla Państwa dziś wieczorem Anna Przywoźna.

Mam nadzieję, że dobrze spędzili Państwo tydzień i odpoczęli w weekend, i cieszę się, że są Państwo znowu z nami.

Dzisiaj mam dla Państwa w programie:

– relację Wolfganga Nitschke na temat chmielu z Muzeum Chmielu w Wolnzach w Bawarii,

– wywiad z Martinem Lippą, przewodniczącym Stowarzyszenia Niemców w Województwie Śląskim

– oraz wywiad z Aliną Franz z Biszkeku w Kirgistanie.

Więcej na ten temat jak zwykle – po wiadomościach.

Jingle – wiadomości

***

W przyszłą środę, 22 listopada, o godzinie 17.00 w ramach Projektu „Lernraum“ w Olsztynie w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej na olsztyńskiej starówce odbędzie się wykład Damiana Wesołka. Tematem będzie szwajcarska pisarka, dziennikarka, fotografka i podróżniczka Annemarie Schwarzenbach. Wydarzenie będzie dwujęzyczne i bezpłatne.

Jest to 4. spotkanie z cyklu „Podróże (nie tylko) literackie“ we współpracy z Biblioteką Niemiecką i Mediateką Języka Niemieckiego. O zgłoszenia prosimy pod adresem allenstein@lernraum.pl.

***

W ramach tegorocznego Festiwalu Mendelsohna pod hasłem „Czas“ Wspólnota Kulturowa Borussia w Olsztynie zaprasza w przyszłym tygodniu do Domu Mendelsohna przy ulicy Zyndrama z Maszkowic 2 na następujące wydarzenia:

23 listopada o godzinie 17.00 „Malowane okna, historie ze słów i obrazów“ – spotkanie z Anną Liminowicz
24 listopada o godzinie 17.00 „Rodzina Grumach z Barczewa, Olsztyna, Królewca i Berlina“ – wykład profesor Ruth Leiserowitz
25 listopada o godzinie 16.00 Uhr „Ślady pamięci – Żydzi w Mrągowie“ z Magdaleną Lewkowicz
oraz 25 listopada od godziny 11.00 do 15.00 seminarium dla nauczycielek i nauczycieli.
Dokładniejszych informacji udziela Kornelia Kurowska pod adresem mailowym kornelia.kurowska@borussia.pl

***

Katolicka msza w języku niemieckim odprawiona zostanie w tym tygodniu w niedzielę, 26 listopada o godzinie 10.00 w kościele w Olsztynie – Jarotach.

Ksiądz kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

2023-11-19 Martin Lippa

Mniejszość niemiecka w Polsce ma wiele twarzy i żyje w wielu różnych regionach. Jej organizację istnieją między innymi na Śląsku. Przewodniczącym Stowarzyszenia Niemców w Województwie Śląskim jest Martin Lippa. Nasz kolega Uwe Hahnkamp, który właśnie przebywa w Raciborzu, przeprowadził dla Państwa wywiad z nim i zapytał go o działalność Stowarzyszenia i plany na nadchodzący rok.

——-

Centrala wszystkich Niemców na Śląsku znajduje się w Raciborzu, ale jak duży jest teren, jai obejmuje? Ile stowarzyszeń i ilu członków Pan reprezentuje?

[Martin Lippa:

Jest to całe województwo śląskie, kiedyś było to podzielone, mieliśmy województwo katowickie i województwo bielskie. Po reformie administracyjnej jesteśmy już razem w województwie śląskim, więc należą do nas również grupy z byłego województwa bielskiego. Mamy teraz grupy mniejszości w większej części województwa, oprócz części zachodniej, a razem mamy, myślę, że sto grup. Pod koniec lat 90. mieliśmy ok. 75.000 wpisanych członków, teraz jest to ok. 8.000 płacących składki członków, tzn. są to szacunkowo wszystkie osoby, które w ciągu ostatnich dwóch latach opłaciły składki członkowskie, bo jeśli nie płacą dwa lata, już nie są członkami, zostają skreśleni z listy.]

Jaką działalność kulturalną prowadzą poszczególne stowarzyszenia Niemców na Śląsku? Czy są na przykład chóry czy grupy taneczne?

[Martin Lippa:

Oczywiście są grupy, które mają chóry, mają grupy taneczne, grupy śpiewające. Ale jest ich mało, nie ma ich dużo. Na sto grup, które w ogóle mamy, mamy może z pięć chórów oraz 3-4 zespoły taneczne, są grupy dziecięce, które też śpiewają. Większość grup realizuje inne zadania – małe projekty, projekty związane z obyczajami lokalnymi, z tradycjami. W ostatnim czasie mamy zdumiewająco dużo projektów językowych, co wiąże się też z dyskryminacją mniejszości niemieckiej przez ograniczenie nauki języka niemieckiego. Robią bardzo różne rzeczy, szerokie spektrum.]

W Polsce północnej mniejszość niemiecka doświadczyła tego, że zwłaszcza w dużych miastach jak Gdańsk jest prawie niewidoczna. Czy jest różnica między miastem i wsią? Czy jesteście Państwo dostrzegani?

[Martin Lippa:

Mamy bardzo aktywne grupy również w dużych miastach. Na terenach przemysłowych jak Katowice, Gliwice czy Bytom grupy w samych miastach są bardzo aktywne, nawet najbardziej aktywne. Także w Bielsku-Białej, która jest dużym miastem. Na wsi oczywiście też, nie ma różnic. Zawsze jesteśmy otwarci, jeżeli chodzi o projekty, zapraszamy zawsze przedstawicieli większości. Czy to jest wykorzystane – to już jest inne pytanie. Jest dużo otwartych imprez, przede wszystkim wiosną i latem, różne otwarte koncerty, festyny itd. I na nie przychodzi też wiele osób z większości.]

A jakie są stosunki z władzami miast i gmin?

[Martin Lippa:

No, to też jest różnie. Mamy samorządy, o których można powiedzieć, że współpraca jest wzorowa. Czasem jest to dla niektórych ludzi nieoczywiste. Istnieje na przykład bardzo dobra współpraca z prezydentem miasta i samorządem w Ustroniu. Mieliśmy tam ostatnio duży festiwal grup mniejszości niemieckiej w województwie śląskim, trwało to prawie cały dzień – przepiękna sobota we wrześniu. Przypadkowo byli tam przedstawiciele, osobiści znajomi, których znam, z mniejszości z województwa opolskiego; byli tam na kuracji, bo Ustroń jest uzdrowiskiem. Przyszli na rynek, i na rynku mieliśmy dla nas całą powierzchnię, całą scenę, mały amfiteatr przed ratuszem. Byli zaskoczeni, że na taką dużą imprezę mniejszości niemieckiej pod patronatem prezydenta miasto dało za darmo do dyspozycja cały plac z nagłośnieniem itd., że coś takiego dzieje się w Ustroniu.]

Ale na pewno są i inne gminy i miasta, gdzie to nie działa tak dobrze. Czy są już plany, dotyczące projektów na następny rok? Może festyn kultury w Ustroniu z artystami i gośćmi z Warmii i Mazur?

[Martin Lippa:

Zaprosić kogoś z Olsztyna, to nie jest takie łatwe dla obu stron. Oczywiście bardzo byśmy się ucieszyli, i kiedy planujemy większe imprezy, możemy zapytać, czy jest chęć i można coś przygotować. Mamy nadzieję, że będziemy mieć również w następnym roku dalej dobrą ofertę dla naszych członków i nie tylko dla naszych członków, lecz dla całego społeczeństwa naszego regionu. Jeżeli chodzi o terminy, to już mamy dłużej trwające szkoły letnie, kursy językowe, coś podobnego, co planujemy na wakacje szkolne, na pewno wiemy, że coś takiego zrobimy. Mniejszość tu w województwie śląskim, lecz również w województwie opolskim, a przede wszystkim ja osobiście jesteśmy bardzo zaangażowani w duży europejski projekt. Są to mistrzostwa w piłce nożnej mniejszości narodowych i etnicznych (w Europie), które odbędą się w przyszłym roku na pograniczu duńsko-niemieckim – Europeada 2024]

Co Państwo planują na Europeadę, europejskie mistrzostwa w piłce nożnej mniejszości?

[Martin Lippa:

My jako mniejszość niemiecka chcemy pod nazwą „Niemcy na Górnym Śląsku” wysłać dwie drużyny, jedną męską, drugą damską, bo jednocześnie będą rozgrywane mistrzostwa mężczyzn i kobiet. W czasie ostatnich mistrzostw, które odbyły się w Karyntii w Austrii, zorganizowane przez mniejszość słoweńską w Austrii, nasza drużyna zajęła trzecie miejsce na 24 drużyny. W przyszłym roku chcemy wygrać; czy się uda – zobaczymy. Kobiety jadą po raz pierwszy. Będzie to przygotowane przez cztery mniejszości, mianowicie Niemców w Danii, Duńczyków w Niemczech, Fryzów oraz Sinti i Roma. Na te mistrzostwa w piłce nożnej zgłosiła się rekordowa liczba drużyn, ponad 30 drużyn męskich i 10 drużyn kobiecych. 10 grudnia w Haderslev w Danii odbędzie się oficjalne losowanie grup.]

To na pewno nie będzie tanie, więc potrzebni będą jeszcze sponsorzy. Jak natomiast wyglądają przygotowania, kto może grać na tej imprezie?

[Martin Lippa:

Teraz zostaną wystawione drużyny. Mamy już trenerów dla drużyn. Od wiosny odbywać się będą wspólne treningi. Oczywiście, jeśli ktoś umie dobrze grać w piłkę nożną, robi to cały czas, są ograniczenia, nie mogą grać zawodnicy, którzy grają w ligach profesjonalnych, ale mogą od trzeciej ligi – a jeśli ktoś byłby zainteresowany również w Olsztynie, to serdecznie zapraszamy i może on/ona być członkiem reprezentacji.]

——-

Był to Martin Lippa, przewodniczący Stowarzyszenia Niemców w Województwie Śląskim, w rozmowie z nami. Tematem były społeczna i kulturalna działalność Stowarzyszenia oraz plany na nadchodzący rok.

Jeżeli ktoś z Państwa jest zainteresowany grą w drużynie mężczyzn lub kobiet w piłce nożnej mniejszości niemieckiej w Polsce na Mistrzostwach Europy Mniejszości Autochtonicznych Europeada, prosimy kontaktować się ze Związkiem Niemieckich Stowarzyszeń Społeczno-Kulturalnych w Polsce. Turniej odbędzie się w dniach 28 czerwca – 7 lipca 2024 r. przy granicy niemiecko-duńskiej.

2023-11-19 Alina Franz

Od 25 do 29 października Instytut Stosunków Zagranicznych w Stuttgarcie IfA zorganizował szkolenie dla uczestniczek i uczestników trzech programów stypendialnych. Jedną ze stypendystek była Alina Franz z Biszkeku, stolicy Kirgistanu. Przeprowadziliśmy z nią wywiad dla Państwa, a ona sama się przedstawiła.

——-

[Alina Franz:

Nazywam się Alina Franz, pochodzę z Kirgistanu. Moją instytucją jest Rada Ludności Niemców w Kirgistanie, która jest stowarzyszeniem mniejszości niemieckiej.]

Gdzie działa Rada Ludności Niemców i co robi? I co Pani robi obecnie?

[Alina Franz:

W stolicy, w Biszkeku. Co robimy? Pomagamy mniejszości niemieckiej w pogłębianiu jej tożsamości oraz ulepszaniu znajomości języka niemieckiego, i mamy w tym celu różne projekty. Obecnie jestem stypendystką IfA i chcę zrobić moją hospitację w Polsce w Opolu. Stąd chciałabym zabrać ze sobą do domu rezultaty i doświadczenia BJDM, Związku Młodzieży Mniejszości Niemieckiej w Polsce.]

Zabierze Pani te doświadczenia i przeżycia ze sobą do Kirgistanu. Ale jak daleko jest Kirgistan, gdzie leży to państwo? I jak trafili tam Niemcy?

[Alina Franz:

To bardzo daleko. Kirgistan znajduje się w Azji Centralnej. To niewielkie państwo między Rosją i Chinach. Tam leży. To zależało od historii – rosyjscy Niemcy, jak się mówi: etniczni Niemcy mieszkający w Kirgistanie, zostali wypędzeni z Rosji, europejskiej części Rosji na Syberię, do Kazachstanu, do Kirgistanu z powodu wojny światowej. Tam zostali – w Kirgistanie, Kazachstanie i całej Azji Centralnej. Katarzyna II była wcześniej, to był pierwszy krok, a z powodu wojny światowej zostali wypędzeni.]

Czy może nam Pani powiedzieć więcej o Kirgistanie? Ilu tam żyje Niemców?

[Alina Franz:

Małe, sowieckie państwo, pogoda jest bardzo ciepła, dużo słońca, więcej niż w Niemczech czy gdzieś w Europie. Mieszkańców nie ma tak dużo, razem około siedmiu milionów, niewiele. Ilu jest Niemców? Około 8.000 osób. Dość dużo, ale nie tak bardzo. Kiedyś było ich oczywiście więcej, ale na początku 1990 dużo Niemców przeprowadziło się do Niemiec z powodu programu późnych wysiedleńców.]

Jakie instytucje z Niemiec działają w Kirgistanie? Czy jest też Instytut Goethego?

[Alina Franz:

Mamy dofinansowanie z BMI (federalne ministerstwo spraw. wewnętrznych RFN), ale jest również możliwość z IfA, że możemy uczestniczyć w niektórych programach. Była to pierwsza możliwość, szczególnie dla mnie, uzyskania stypendium. W Kirgistanie nie ma (Instytutu Goethego), ale w Kazachstanie jest centrum, które jest odpowiedzialne za programy dla wszystkich państw Azji Centralnej. Mamy centrum nauczania języka, ale to nie jest Instytut Goethego, nie jest to biuro.]

A propos język: skąd Pani język niemiecki? Z rodziny?

[Alina Franz:

Niestety nie, uczyłam się niemieckiego na uniwersytecie. I oczywiście uczęszczałam na wiele kursów językowych i różnych programów, aby poprawić mój język niemiecki. Ale w rodzinie niestety nie mówimy (po niemiecku).]

——-

Była to Alina Franz, stypendystka Instytutu Stosunków Zagranicznych IfA w Stuttgarcie, w rozmowie z nami. Tematem były jej działalność w Biszkeku w Kirgistanie oraz tamtejsza mniejszość niemiecka.

Wywiad powstał w ramach szkolenia IfA dla uczestników trzech programów stypendialnych w dniach 25 do 29 października w Stuttgarcie.

2023-11-19 Chmiel

Haithabu znajduje się w Szlezwiku-Holsztynie, nad zatoką Morza Bałtyckiego, w pobliżu miasta Szlezwik. W epoce Wikingów Haithabu było jedną z najważniejszych osad w Europie Północnej. Zbiegały się tu ważne dalekosiężne szlaki handlowe. Istniało bardzo rozwinięte rzemiosło. Życie w osadzie nosiło już cechy średniowiecznego miasta. Od 1900 roku prowadzone są tu wykopaliska archeologiczne. W Haithabu odnaleziono między innymi pozostałości nasion chmielu. Więcej niż w jakimkolwiek innym wykopalisku archeologicznym w Europie, jednak tak duże ilości chmielu nie mogły już służyć wyłącznie celom leczniczym, bo chmiel to także zioło lecznicze. Chmielu tego prawdopodobnie używano do warzenia piwa, dlatego też Haithabu uważane jest obecnie za najstarszy dowód warzenia piwa z użyciem chmielu w Europie.

Tę i inne historie o szyszkach można znaleźć w Niemieckim Muzeum Chmielu w Wolnzach w Hallertau w Bawarii. Wolfgang Nitschke był tam dla nas.

——-

Zgodnie z prawem czystości w piwie dozwolone są tylko 4 składniki. Nie uwzględniono malin, miodu, czekolady i mięty, a zasady są bardzo rygorystyczne także w przypadku zbóż: dopuszcza się jęczmień, pszenicę, żyto i owies – nawet stare odmiany jak tzw. oryginalna pszenica, orkisz. Kukurydza czy proso nie są natomiast dozwolone zgodnie z „niemieckim prawem czystości”, ale prawdopodobnie wynika to z faktu, że w naszej części świata w XVI wieku nie były one nawet znane. Głównym składnikiem wywaru piwnego jest ziarno przetworzone na słód, dlatego piwo często określa się mianem „płynnego chleba”. Aby było płynne, do warzenia potrzebna jest woda; drożdże dbają o to, aby wywar fermentował i powstał alkohol. Do piwa zawsze trzeba dodać chmielu. Erich Lehmair ze Spółdzielni Przetwórstwa Chmielu w Wolnzach:

[Erich Lehmair:

Chmiel jest – przynajmniej obecnie – przede wszystkim przyprawą i nadaje piwu smak. We wcześniejszych latach dodatkowo był on również bardzo ważny dla konserwacji. Dziś zeszło to nieco na dalszy plan, ponieważ wszystkie browary osiągnęły standardy żywnościowe. Dziś piwa produkowane są bardzo czysto. Po prostu wytrzymują dłużej, bo w browarze przestrzegane są zasady higieny. Jednak chmiel w piwie nadal pełni szereg funkcji. Stabilność pianki, trwałość, jednak pierwszą i najważniejszą funkcją chmielu w piwie jest smak. Jest przyprawą i dlatego jako mistrz piwowarstwa naturalnie potrzebujesz różnych rodzajów chmielu, aby uzyskać różne smaki w różnych piwach, i dlatego dostępnie jest ponad 300 różnych rodzajów chmielu uprawianych na całym świecie, a każdy z nich smakuje inaczej.]

W szczególności obecna moda na tzw. piwa rzemieślnicze (Craft-Beer), która rozprzestrzeniła się z Ameryki na cały świat, jeszcze bardziej poszerzyła różnorodność odmian chmielu. Ale nieważne, czy duże czy małe, nowe czy o długiej tradycji, niemieckie, polskie czy japońskie: w zależności od rodzaju piwa, które browar chce uwarzyć, potrzebuje odpowiedniego chmielu.

[Erich Lehmair:

W ostatnich latach wyhodowano wiele nowych, nowatorskich wrażeń zapachowych, od bardzo różnych wyrażeń owocowych po nuty aromatów wina, dzięki czemu dzisiaj w ofercie jest różnorodność chmielu i można wnieść do piwa bardzo różnorodne smaki – tylko poprzez (użycie odpowiedniego) chmielu.]

W Niemieckim Muzeum Chmielu, które mieści się tuż obok siedziby Spółdzielni Przetwórstwa w imponującym wizualnie budynku, można dowiedzieć się jednak nie tylko wiele na temat różnorodności odmian, metod uprawy czy zbiorów. Można obejrzeć maszynę do zbioru chmielu z lat 60. oraz modele różnych stelaży, bo chmiel musi rosnąć w górę. Dużo miejsca zajmuje także historia uprawy chmielu. Początkowo chmiel był dziko rosnącym produktem leczniczym, właściwie rośnie wszędzie w klimacie umiarkowanym, ale nie utrzymuje się długo. A kiedy zaczynając od średniowiecza wszędzie zaczęły pojawiać się browary, wszędzie uprawiano także chmiel. Ale chmiel również ma swoje ulubione miejsca ze względu na kryteria gleby, słońca, deszczu, dlatego z czasem wyłoniły się regiony chmielowe i chmiel nie był już uprawiany gdzie indziej. W międzyczasie można było również transportować ciężkie worki do browarów. Od tego czasu jednym z najbardziej znanych regionów chmielowych jest Hallertau lub Holledau i to nie bez powodu:

[Erich Lehmair:

Uprawy chmielu w Niemczech stanowią 35% światowej uprawy, z czego 85% pochodzi z Hallertau. Hallertau jest największym na świecie scalonym obszarem uprawy chmielu i ma bardzo, bardzo starą historię, a zasadniczo opiera się na tym, że ma tu swoją siedzibę nie tylko produkcja chmielu w gospodarstwach rolnych, ale także cały przemysł przetwórczy. A wysoce wyspecjalizowane firmy są, że tak powiem, dostawcami do produkcji chmielu. To w zasadzie jest przewaga lokalizacyjna lub siła Hallertau, która również sprawia, że ​​ten teren uprawy jest rentowny i konkurencyjny.]

Chmiel z Hallertau jest eksportowany na cały świat. Również do egzotycznych krajów lub państw, które same posiadają duże obszary upraw chmielu. Europa Wschodnia i Polska to także rynki zbytu dla około 30 odmian szlachetnego chmielu z Bawarii. Wiele piw smakowałoby po prostu inaczej, gdyby zmieniło odmianę chmielu lub kraj pochodzenia szyszek.

Być może będzie to jednak konieczne w przyszłości z innego powodu, ponieważ problem zmian klimatycznych dotyczy także chmielu.

[Erich Lehmair:

Właściwie wciąż mamy bardzo suche i gorące lata i nasz chmiel ma z tym duży problem. Rośnie wówczas słabo i daje bardzo niskie plony. Jest to również ważny aspekt w hodowli nowych odmian chmielu. Potrzebujemy odmiany, hodujemy odmiany i mamy teraz nowe odmiany chmielu, które są nie tylko bardziej tolerancyjne na klimat – to znaczy, że znoszą większą suszę i większe upały – ale także mają lepsze zdrowie i większą odporność na choroby i szkodniki. Zmiany klimatyczne nie nadchodzą, one już są, i oprócz nowych odmian potrzebne będzie nam także nawadnianie, bo nawet najlepsze i najbardziej odporne na klimat odmiany nie mogą obejść się bez wody. I dlatego musimy stworzyć kombinację na przyszłość – mianowicie hodowlę nowych, jeszcze bardziej odpornych odmian, a z drugiej strony zapewnienie nawadniania. To nasza kolej, to wielkie zadanie na przyszłość, aby zabezpieczyć przyszłość Hallertau.]

W przeciwnym razie wkrótce nastąpi przysłowiowa „utrata chmielu i słodu”. Dziś hodowcy chmielu, sprzedawcy i piwowarzy wolą używać innego powiedzenia: chmiel i słód, niech Pan je zachowa.

——-

Był to materiał Wolfganga Nitschke na temat chmielu z Niemieckiego Muzeum Chmielu w Wolnzach w Hallertau w Bawarii.

Anna: I to była już Allensteiner Welle na dzisiaj. Życzę Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Audycję zrealizował dla Państwa i dla mnie Marian Dąbrowski, a do usłyszenia za tydzień mówi Państwu Anna Przywoźna.

12.11.2023 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 12.11.2023

Anna: Serdecznie witam w Allensteiner Welle, przy mikrofonie wita państwa dziś wieczorem Anna Przywoźna.

Mam nadzieję, że spędzili Państwo dobry tydzień, odpoczęli w weekend i cieszę się, że są Państwo znowu z nami.

Dzisiaj w programie mam dla Państwa:

– relację z warsztatów tańca młodych ludzi z województwa warmińsko – mazurskiego od 3 do 5 listopada w Lidzbarku Warmińskim,

– relację z jubileuszu 30-lecia Związku Stowarzyszeń Niemieckich Warmii i Mazur

– oraz felieton na temat humorysty i karykaturzysty Loriota, który urodził się 100 lat temu.

Więcej na ten temat jak zwykle – po wiadomościach.

Jingle – wiadomości

***

W czytelni Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej na rynku w Olsztynie 9 listopada o godzinie 11.00 na seniorki i seniorów czeka kolejne spotkanie z cyklu „Gedächtnistraining mit Deutsch – Trening pamięci z językiem niemieckim“. Treścią będą – oprócz poprawy pamięci – gry językowe, język niemiecki od podstaw oraz prezentacje na temat kultury Niemiec. Wstęp wolny. Martyna Chrzanowska serdecznie zaprasza.

***

W sobotę, 18 listopada, o godzinie 11.00 zainteresowani spotkają się na kolejny spacer z Muzeum Nowoczesności Miejskiego Ośrodka Kultury w Olsztynie. Początek przy Muzeum, Miejski Ośrodek Kultury w Olsztynie i Rafał Bętkowski zapraszają na starówkę i na dolne przedmieście. Tematem będą ślady zniszczeń z 1945 roku i najbardziej zrujnowane miejsca, których odbudowa ciągnęła się przez wiele lat. Wstęp wolny.

***

Katolickie msze w języku niemieckim odprawione zostaną w tym tygodniu w niedzielę, 19 listopada:

– o godzinie 10.00 w Olsztynie – Jarotach,

– o godzinie 14.00 na cmentarzu żołnierzy niemieckich w Olsztynie

– oraz o godzinie 17.00 w Reszlu.

Ksiądz kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

2023-11-12 Jubileusz 30-lecia ZSNWiM

Minęło już 30 lat od chwili utworzenia Związku Stowarzyszeń Niemieckich Warmii i Mazur, początkowo „w byłych Prusach Wschodnich”. 27 października uroczyście obchodzono ten dzień w Olsztynie. Byliśmy tam dla Państwa i zebraliśmy kilka głosów na temat 30-lecia.

——-

[muzyka]

Przy akompaniamencie tego menuetu G-Dur Ludwiga van Beethovena goście i członkowie Związku Stowarzyszeń Niemieckich Warmii i Mazur ZSNWiM podsumowali te wszystkie lata i spojrzeli w przyszłość. Przewodniczący Związku Henryk Hoch przypomniał zmiany i największe zadanie na przyszłość:

[Henryk Hoch:

Na początku byli inni ludzie, już coraz więcej z nich nie ma wśród nas, zmarli. Ale mamy te same zadania: pielęgnujemy niemiecką kulturę, tradycję, dziedzictwo kulturowe, robimy to do dziś. Jak ja zawsze mówię: musimy zostawić tu dużo śladów niemieckiej przeszłości tych terenów, ale naszą przyszłością jest młodzież. Prusy Wschodnie trzeba mieć w sercu. Nie wszyscy chcą, nie wszyscy współdziałają. Wielu z naszych młodych ludzi, którzy tworzą grupy przy różnych naszych niemieckich stowarzyszeniach idzie na studia, wyjeżdżają za granicę, wychodzą za mąż czy żenią się – i trzeba zaczynać od początku. Uważam, że to jest nasz największy problem.]

Konsul generalna Republiki Federalnej Niemiec w Gdańsku Cornelia Pieper zawsze lubi przyjeżdżać do naszego regionu i jest pełna pochwał dla pracy ZSNWiM jako budowniczego mostów i na rzecz porozumienia narodów. Miała też ze sobą dużo dobrych życzeń:

[Cornelia Pieper:

Życzę mu [Związkowi] dużo nowych pomysłów, ale przede wszystkim siły, aby przetrwać trudne czasy, które wszyscy obecnie przeżywamy w Europie, ale też poza nią. Uważam, że to kosztuje dużo siły, dlatego życzę wytrzymałości, ale nadal również zdrowia i szczęścia i tego, żeby cele i marzenia, które ma Związek w Olsztynie na Warmii i na Mazurach okazały się naprawdę do realizowania. Myślę jednak, że są na dobrej drodze.]

Ważnym partnerem dla ZSNWiM jest Ziomkostwo Prus Wschodnich z Hamburga. Odpowiedzialny tam za kontakty z dzisiejszym województwem warmińsko-mazurskim jest Ulf Püstow. Czy taki związek jak ZSNWiM dzisiaj jeszcze jest istotny?

[Ulf Püstow:

Tak, zdecydowanie. My jako Ziomkostwo uważamy Prusy Wschodnie za europejski krajobraz kulturowy, budujemy wspólny europejski dom, ale mimo to pamięć o Prusach Wschodnich należy i musi ona być zachowana. Dlatego jest ważne, żeby ludzie tutaj, z niemieckimi korzeniami w województwie warmińsko-mazurskim, nie zapomnieli o swojej przeszłości i tego, czego się nauczyli od swoich rodziców, żeby kulturę niemiecką i język niemiecki przekazali dalej swoim dzieciom.]

Jako przewodniczącemu byłych mieszkańców Olecka w Niemczech Ulfowi Püstow niezmiernie brakuje obu stowarzyszeń w Olecku i Gołdapi. Czego jednak życzy Niemcom tutaj na przyszłość?

[Ulf Püstow:

Żeby z podniesionymi głowami i pełni dumy pokazywali swoją niemieckość i swoją niemiecką przeszłość i mowę, mimo, że oni są oczywiście obywatelami polskimi. Ale jedno drugiego dzisiaj w Europie już nie wyklucza, jedno jest przeszłością, drugie to to, czym obecnie się żyje.]

Wiktor Marek Leyk, pełnomocnik marszałka województwa warmińsko-mazurskiego do spraw mniejszości narodowych i etnicznych, mimo presji czasu nie omieszkał zajrzeć na uroczystość. Czas jego urzędowania jest bowiem prawie tak długi jak istnienia ZSNWiM, a współpraca tak świeża jak zawsze była:

[Wiktor Marek Leyk – wypowiedź w języku polskim]

Zajęcie dłuższego stanowisko pozostawił Jarosławowi Słomie, przewodniczącemu komisji do spraw mniejszości przy sejmiku województwa warmińsko-mazurskiego. Kruszył on kopię o mniejszości w społeczeństwie – w Polsce, a tym bardziej w województwie…

[Jarosław Słoma – wypowiedź w języku polskim]]

[08 muzyka]

——-

Były to wrażenia z jubileuszu 30-lecia Związku Stowarzyszeń Niemieckich Warmii i Mazur, które obchodzono uroczyście 27 października w Olsztynie.

Oprawę muzyczną nadali uroczystości Agnieszka i Paweł Panasiuk z Filharmonii Warmińsko – Mazurskiej.

2023-11-12 Warsztaty tańca

Od 3 do 5 listopada ponownie się to wydarzyło – w Lidzbarku Warmińskim na zaproszenie Ziomkostwa Prus Wschodnich z Hamburga spotkali się młodzi entuzjaści tańca z województwa warmińsko-mazurskiego na tegorocznych warsztatach tańców ludowych. Byliśmy tam dla Państwa.

——-

[atmosfera]

Nogi do góry, wyciągać, rozciągać, iść, skakać – uczestnicy warsztatów czuli się – jak żartobliwie zauważył Paweł Urbański z bartoszyckiego zespołu tanecznego SAGA – „jak bociany”. Atmosfera była więc żywa jak zawsze, młodzież także żywa jak zawsze. Ale który raz w ogóle odbywały się warsztaty? O tym Damian Wierzchowski, organizator z ramienia Ziomkostwa Prus Wschodnich:

[Damian Wierzchowski:

Właściwie jest to dziesiąta edycja warsztatów tanecznych w tym roku, więc można powiedzieć, że świętujemy 10-lecie. Po raz 10. Spotykają się młodzież i dzieci z niemieckich stowarzyszeń – czy również ich przyjaciele i znajomi, którzy chcą uczestniczyć w tych warsztatach tanecznych. Najczęściej były organizowane tu w hotelu „Górecki”. Mamy też wielu uczestników, którzy już wielokrotnie brali udział w warsztatach i wczoraj na początku potwierdzili, że byli tu parę razy.]

Również w edycji jubileuszowej, dziesiątej, były dwie grupy. W jednej z nich taniec był trochę spokojniejszy, jak właśnie usłyszeliśmy. Skąd pochodzili uczestnicy?

[Damian Wierzchowski:

Pochodzą w większości ze stowarzyszeń niemieckich, np. bartoszyckiego, olsztyńskiego, nidzickiego czy lidzbarskiego. Mamy również dwie szkoły partnerskie, które oferują język niemiecki jako język mniejszości, z których uczniowie przyjeżdżają również na warsztaty taneczne, są to Lamkowo i Bisztynek. W tym roku mamy ogólnie 50 uczestników, więc dość dużo. Ja organizuje to jako reprezentant Ziomkostwa Prus Wschodnich w Olsztynie. Z mojej strony jest dużo do zrobienia w czasie przygotowań, teraz raczej jest to myślenie, dbanie o to, żeby wszystko przebiegało zgodnie z programem. Jak do tej pory to działało, mam nadzieje, że tak zostanie już do końca. Nastrój jest bardzo pozytywny i jeszcze przed zgłoszeniem dostałem dużo pozytywnych informacji zwrotnych od rodziców i nauczycieli, którzy pytali, czy mogą zgłosić więcej osób. Byli zachwyceni ostatnim rokiem, więc w tym roku więcej osób chciało wziąć udział.]

Dalszy wspólny taniec chodzony, który wydaje się łatwy, ale zgranie się czasem jest trudniejsze, niż początkowo się wydaje. Kto dba o to – oraz o dokształcenie młodzieży?

[Damian Wierzchowski:

W tym roku mamy drugi raz nauczycielkę tańca panią Danutę Niewęgłowską, która pracowała również rok temu u nas podczas warsztatów. Dodatkowo mamy panią Julię Świder. Ona jest z zespołu tańca „Kortowo”, grupy Uniwersytetu w Olsztynie. Tak się umówiliśmy, że nauczycielki tańca między sobą dojdą do porozumienia, które tańce przejmują i co zrobią. Jak każdego razu chcemy wprowadzić tańce niemieckie, które są popularne wśród dzieci, są zachwycone, kiedy mogą tańczyć tańce niemieckie. Dzisiaj popołudniu już mieliśmy zmianę grup, tzn. nauczycielki tańca zamieniły grupy i będą uczyć teraz tańców, które pierwsza grupa już wcześniej poznała. Dla wielu dzieci jest to coś nowego, bo jest dużo takich, które pierwszy raz są tutaj.]

Gimnastyka, pierwsze kroki, postawa i napięcie ciała – to brzmi wyczerpująco. Jak z tym radzą sobie z tym dzieci i młodzież? Jeszcze raz Damian Wierzchowski:

[Damian Wierzchowski:

Jest to na pewno męczące, ale ponieważ są to młodzi ludzie, powiedziałbym, że jest to dla nich stosunkowo łatwe. Widzieliśmy to i wczoraj podczas wieczoru integracyjnego, ile mają siły i jak mogą się rozciągnąć. Jeżeli chodzi o jakiekolwiek pozycje czy postawę, jest to dla nich bardzo łatwe, mimo tego, że dla kilkorga z nich jest to pierwszy raz. Jest dobrze. Mamy tu nauczycielkę, która była już rok temu obecna na warsztatach tanecznych. Opiekowała się grupą i w tym roku też jest. Ona ma wielką potrzebę i ochotę, aby trenować z uczniami, ona robi to, to widać, że cały dzień we wszystkim bierze udział. Podoba się to dzieciom ze szkoły, ale i innym, trzeba to podkreślić.]

I jak na dowód tego uczniowie z Lamkowa zaintonowali – po wszystkich tych wysiłkach- na wzbogacenie programu jeszcze warmińską piosenkę:

[muzyka]

——-

Były to wrażenia z warsztatów tanecznych dla młodych ludzi zorganizowanych przez Ziomkostwo Prus Wschodnich z Hamburga od 3 do 5 listopada w Lidzbarku Warmińskim.

Wsparcie finansowe organizatorzy dostali ze środków pełnomocnika rządu Republiki Federalnej Niemiec do spraw kultury i mediów za pośrednictwem referatu kultury przy Muzeum Krajowym Prus Wschodnich w Lüneburgu.

2023-11-13 Loriot

Przede wszystkim rozsmakujcie się Państwo we wspaniałym nazwisku: Bernhard-Viktor Christoph-Carl von Bülow. Człowiek noszący to nazwisko urodził się sto lat temu, 12 listopada 1923 roku w Brandenburgii nad Hawelą, jako potomek starego meklemburskiego rodu szlacheckiego. Vicco von Bülow, bo tak go w skrócie nazywano, uczęszczał do szkół w Berlinie i Stuttgarcie, zdał maturę (tzw. Notabitur) w 1941 r. i podobnie jak wielu jego przodków wybrał karierę oficerską. Po wojnie zrobił zwykłą maturę i studiował malarstwo i grafikę.

Tu kończy się czas nieznanego, arystokratycznego artysty, a zaczyna czas jednego z najsłynniejszych niemieckich humorystów, od 1950 r. aż do śmierci w 2011 r. znanego w literaturze, telewizji, teatrze i filmie w całych Niemczech i poza nimi. Jego pseudonimem artystycznym, który wybrał w 1950 roku jako rysownik magazynu Stern, był LORIOT. To po francusku „wilga” i jest ptakiem herbowym rodu von Bülow.

Za sprawą swoich ludzików z bulwiastymi nosami i odpowiadającymi im psami – mopsami – w 1953 r. w swoim pierwszym cyklu „Dobrze z psami” w magazynie „Stern” popełnił gafę wśród wrażliwych czytelników, którzy zaprotestowali przeciwko odwróceniu ról pana i psa. Rysunki zostały opublikowane w formie książki przez wydawnictwo Diogenes, będące wydawniczym partnerem Loriota przez całe jego życie. Trzy lub cztery lata później magazyn „Quick” opublikował serię porad „Dobre maniery”, która przybliżyła Loriota szerszemu kręgowi odbiorców. Ukazały się one także w formie książki.

Potem nastąpił przeskok do telewizji z programem „Cartoon”. Najpierw były jego wyniosłe moderacje na czerwonej sofie, później skecze solowe lub ze jego wieloletnią partnerką Evelyn Hamann, potem Wum, śpiewający pies, który najpierw sam, potem ze słoniem Wendelinem, a jeszcze później z kosmitą Niebieskim Klausem zrobił reklamę dzisiejszej „Akcji Człowiek” („Aktion Mensch”). A na koniec kolejna seria – „Loriot” ze skeczami i filmikami animowanymi, które stały się tak znane, że ​wypowiedzi z nich są cytowane do dziś.

Chociażby „Moja kaczka nie chce się z Panem dzielić wodą” z kreskówki krótkometrażowej „Faceci w wannie” – w której dwóch mężczyzn przypadkowo trafia do tej samej wanny i w absurdalnej sytuacji zachowuje maniery, aby nie doszło do katastrofy. „Kiedyś było więcej lamety!” ze skeczu „Boże Narodzenie u Hoppenstedtów” lub „No, gdzie oni biegną?” z kreskówki „Na torze wyścigowym”.

Twórczość Loriota, jednego z najwybitniejszych niemieckich artystów języka władających po mistrzowsku tym swoim językiem, przeszła do nauki dzięki krótkometrażowej kreskówce „Jajko na śniadanie” jako idealny model niemożliwej i nieudającej komunikacji między małżonkami przy śniadaniu. Słynna wesz kamienna Loriota (petrofaga lorioti), która z powodu wielkiego głodu powoduje zawalenie się budynków i po raz pierwszy „odkryta” w 1976 r. w parodii programu „Miejsce dla zwierząt” z Loriotem w roli Bernharda Grzimka, została uwieczniona w poradnikach biologicznych.

Znana jest jego współpraca z Evelyn Hamann, która jako anglojęzyczna spikerka telewizyjna coraz bardziej gubi się pomiędzy filmami krótkometrażowymi, „Dyplom jodłowania”, „Makaron” – lista jest długa. Jeśli ktoś woli dzieła pełnometrażowe, poleca się filmy „Pappa ante portas”, a zwłaszcza „Ödipussi”, w których – na marginesie również występują wspólnie Loriot i Evelyn Hamann. Ale Loriot zajmował się także muzyką klasyczną – jego streszczenie Ryszarda Wagnera pt. „Pierścień w jeden wieczór” w zwięzły sposób przybliża wielu ludziom historię Nibelungów.

Co z niego zostało? W karykaturze opartej na „Faceci w wannie” Loriota ilustrator każe jednej osobie mówić: „Loriot powiedział kiedyś, że «życie bez mopsów jest możliwe, ale bez sensu»”, na co druga osoba odpowiada: „To samo można powiedzieć o życiu bez Loriota.” Nie ma do tego nic więcej do dodania.

A teraz usłyszą Państwo jeszcze słynną „Symfonię kaszlu” Loriota.

Anna: I to byla znowu Allensteiner Welle na dzisiaj, życzę Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Audycję zrealizował dla Państwa i dla mnie Marian Dąbrowski, a do usłyszenia za tydzień mówi Państwu Anna Przywoźna.

05.11.2023 (opis do dźwięku)

Anna: Serdecznie witamy w Allensteiner Welle, przy mikrofonie witają Państwa dziś wieczorem Anna Przywoźna…

Uwe: …i Uwe Hahnkamp i będą towarzyszyć Państwu przez cała audycję.

Anna: Mamy nadzieję, że spędzili Państwo dobry tydzień, odpoczęli w weekend i cieszymy sie, że są Państwo znowu z nami.

Dzisiaj mamy dla Państwa w programie:

– relację z wydarzenia Instytutu Goethego w Warszawie w Olsztynie „Entdecke Deutsch, die Sprache neuer Möglichkeiten – Odkryj niemiecki, język nowych możliwości“,

– wywiad z Klarą Fehir z Osijeku w Chorwacji…

Uwe: …oraz felieton na temat zmarłego 30 lat temu współzałożyciela mniejszości niemieckiej w regionie Waltera Angrika.

Więcej na ten temat jak zwykle – po wiadomościach.

Jingle – wiadomości

***

W czytelni Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej na rynku w Olsztynie 9 listopada o godzinie 11.00 na seniorki i seniorów czeka kolejne spotkanie z cyklu „Gedächtnistraining mit Deutsch – Trening pamięci z językiem niemieckim“. Treścią będą – oprócz poprawy pamięci – gry językowe, język niemiecki od podstaw oraz prezentacje na temat kultury Niemiec. Wstęp wolny. Martyna Chrzanowska serdecznie zaprasza.

***

11 listopada o godzinie 18.00 Fundacja „Sztuka wolności“ Olgi Żmijewskiej z Idzbarka zaprasza na „Poetry Slam Niepodległości pod gwiazdami“. Wydarzenie odbędzie się w Planetarium im. Kopernika w Olsztynie, do konkursu przystąpić może maksymalnie 14 osób. Zgłoszenia odbywają się pod adresem mailowym michalina@sztukawolnosci.org.pl, za najbardziej kosmiczny wiersz w kosmosie przewidziano nagrodę pieniężną. Na gości pod kopuła planetarium czekają także dalsze atrakcje.

***

Jeszcze do 10 listopada pod adresem mailowym konkurs.jodly@gmail.com zgłaszać się mogą dzieci, młodzież i dorośli z województwa warmińsko – mazurskiego na 17. Konkurs Piosenki Niemieckiej w Ostródzie. Odbędzie się on 29 listopada o godzinie 10.00 w Centrum Użyteczności Publicznej przy ulicy Jana III Sobieskiego 9 w Ostródzie. Jak zawsze na zwycięzców czekają wspaniałe nagrody. Dalsze informacje uzyskają Państwo pod numerem telefonu 500 418 414.

***

Katolicka msza w języku niemieckim odprawiona zostanie w tym tygodniu w niedzielę, 12 listopada o godzinie 15.00 w Kościele p.w. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Olsztynie. Ksiądz kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

2023-11-05 Deutsch bewegt

24 października Instytut Goethego w Warszawie organizował w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej w Olsztynie wydarzenie pt. „Odkryj niemiecki, język nowych możliwości”. Jest ono częścią nowej kampanii wizerunkowej „#deutschbewegt”, która jest objęta patronatem Ambasady Niemiec w Warszawie. Byliśmy tam dla Państwa.

——-

Wydarzenie rozpoczęło się 24 października o godz. 10:30 oficjalnym otwarciem imprezy w pomieszczeniach Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Starym Ratuszu na rynku w Olsztynie. Na uczestników „wydarzenia edukacyjnego” – jak można było przeczytać na zaproszeniu – czekało kilka nowych aspektów i metod nauki języka niemieckiego. Dlaczego była i jest potrzebna nowa kampania wizerunkowa „#deutschbewegt”? O tym Piotr Garczyński, który w Instytucie Goethego jest odpowiedzialny za projekty medialne w dziale językowym:

[Piotr Garczyński:

Tym projektem chcemy zatrzymać spadającą liczbę uczących się języka niemieckiego, bo nie jesteśmy zadowoleni z tego, co się dzieje z niemieckim (w Polsce). Tą kampanią wizerunkową chcemy zyskać to, żeby nauka niemieckiego była kontynuowana, kiedy ktoś zaczyna uczyć się niemieckiego, a później chce uczyć się go w szkole średniej czy jako student. Żeby była kontynuacja niemieckiego, a nie wybieranie angielskiego czy hiszpańskiego. Urządzimy dlatego w tym roku cztery imprezy na miejscu, twarzą w twarz. Podczas takich imprez docieramy do młodzieży z różnych poziomów szkolnych, od klasy VIII aż do liceów, więc mieliśmy też studentów, którzy się interesują takimi rzeczami.]

Jakimi atrakcjami chcieli Państwo przyciągnąć uczniów i studentów?

[Piotr Garczyński:

Podczas imprez twarzą w twarz oferujemy dużo atrakcji, np. deutsch-digital, to jest strona internetowa, gdzie zebrane jest dość dużo materiałów do ściągania i zawsze jest dostępna. Ale częściowo to jest wirtualnie, tzw. Merge Cubes, urządzenia, gdzie można zobaczyć rozszerzoną rzeczywistość. Mamy również stoisko z okularami VR i wirtualną podróżą po Niemczech, na szczęście nie tylko jeden egzemplarz okularów, lecz 10-12, gdzie dość dużo uczniów na raz może to obejrzeć. Poza tym gry ruchowe i jeszcze inne atrakcje, które przygotowaliśmy.]

W tle słychać, że uczniowie skupili się na nich z zapałem. Jak Piotr Garczyński ocenia nastrój uczestników? Czy będzie jeszcze więcej takich imprez?

[Piotr Garczyński:

Właściwie można to dzisiaj samemu obejrzeć na miejscu. Uważam, że wszyscy są zadowoleni, są zainteresowani. Oprócz wirtualnych rzeczy mamy też torby z materiału, które można pomalować, okazja, z której wiele osób korzysta, dość dużo osób chce w tym uczestniczyć. Cała ta kampania jest czymś nowym, w tym sensie, że nie robimy wszystkiego wirtualnie czy wszystkiego twarzą w twarz, lecz wszystko to jest połączone. Projekt jest zaplanowany na trzy lata, w przyszłym roku będziemy go kontynuować z nowymi zajęciami, dopełnieniem do tego, co dzisiaj można było przeżyć, ale chcemy być też w sześciu innych miejscowościach; jakie to będą miasta, jeszcze przemyślimy.]

Sebastian Jabłoński, przewodniczący Stowarzyszenia Mniejszości Niemieckiej „Niedźwiedzia Łapa” w Mrągowie, sam jest nauczycielem języka niemieckiego i przyjechał do Olsztyna z koleżanką i 22 uczniami z Zespołu Szkół nr 2 w Mrągowie. On sam ocenia imprezę bardzo pozytywnie, ale też uczniowie zabiorą ze sobą coś do domu:

[Sebastian Jabłoński:

Impreza bardzo mi się podobała, uczestniczyłem w kilku zajęciach, i pisemnych, i wirtualnych. Wybrałem dla siebie nawet kilka szpilek, które później posłużą jako nagroda za dodatkowe zadania.

Jedna z uczennic – wypowiedź w języku polskim]

Również do swoich lekcji Sebastian Jabłoński może przejąć coś z oferty Instytutu Goethego z 24 października. Ważniejsze od kwestii fachowych jest jednak wrażenie, jakie odnieśli uczniowie…

[Sebastian Jabłoński:

Częściowo tak, częściowo jest to możliwe. Można z tej oferty na pewno przejąć do swoich lekcji kilka rzeczy. Jest to klasa, która później wybiera zawody hotelarskie z dyplomem i egzaminem państwowym. Uważam, że trochę niemieckiego w zawodzie na pewno posłuży uczniom, którzy są tu dzisiaj i u nas w pierwszej klasie, na świeżo od września, i mam nadzieję, że oni przez to zyskali dobre wrażenie, bo angielski i tak u nich przeważy. Dlatego trzeba być może częściej planować i urządzać takie imprezy, jak ta tutaj w Olsztynie.]

——-

Były to wrażenia z imprezy Instytutu Goethego w Warszawie 24 października w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej w Olsztynie. Wydarzenie pt. „Odkryj niemiecki, język nowych możliwości” w ramach nowej kampanii wizerunkowej „#deutschbewegt”, jest objęte patronatem Ambasady Niemiec w Warszawie.

Dziękujemy Chantal Stannik, menedżerce do spraw kultury Instytutu Stosunków Zagranicznych przy Związku Stowarzyszeń Niemieckich Warmii i Mazur, za oryginalne dźwięki z imprezy.

2023-11-05 Klara Fehir

W dniach 25 do 29 października Instytut Stosunków Zagranicznych w Stuttgarcie IfA zorganizował szkolenie dla uczestniczek i uczestników trzech programów stypendialnych. Jedną ze stypendystek była Klara Fehir z Osijeku w Chorwacji. Przeprowadziliśmy z nią wywiad dla Państwa, a ona od razu sama się przedstawiła.

——-

[Klara Fehir:

Nazywam się Klara Fehir, pochodzę z Osijeku w Chorwacji, i reprezentuje niemieckie społeczeństwo Szwabów Dunajskich w Chorwacji.]

Hasło „Szwabowie Dunajscy”. Jesteśmy w samym centrum Szwabii, w Stuttgarcie, a Chorwacja jest wiele kilometrów stąd. Jak Szwabowie Dunajscy dotarli do Osijeku?

[Klara Fehir:

Szwabowie Dunajscy przyjechali między XVII i XIX wieku do Chorwacji szukając ziemi uprawnej. Przypływali do Slawonii we wschodu Chorwacji. Było to na terenach królestwa Austro – Węgier i oni jechali tam, płynęli pudełkami z Ulm, to są takie (typowe) statki, płynęli Dunajem w dół i trafiali do Sławonii i tam się osiedlali. Było to z powodu ziem uprawnych, gdzie uprawiali różne zboża, owoce i warzywa. Ci ludzie są nazwani Essegowie, bo dzisiejszy Osijek nazwane kiedyś Esseg, i dlatego ci ludzie, ci Niemcy to są Essegowie.]

„Pudełka z Ulm” – to były łódki, którymi pływali ci w większości wiejscy Szwabowie. Czy mówią też po szwabsku czy mają swój własny język?

[Klara Fehir:

Jest pewien wariant języka, tzw. niemiecki Essegów, to jest coś między niemieckim i chorwackim. Właściwie ci ludzie nie mają formalnych zajęć, lecz uczyli się w drodze z ustnego przekazu, wymawiali kilka słów fałszywie, czy zapisywali je fałszywie. Jest to wariant niemieckiego. Dziś już nie ma dużo mówiących niemieckim Essegów; większość z nich jest bardzo stara. Dlatego mieliśmy projekt, w którym zapisywaliśmy zwroty i słowa itd. z tego języka i robiliśmy wywiady ze starszymi osobami. Dzisiaj młodzi ludzie niewiele o tym wiedzą, ale przeprowadziliśmy taki projekt, w którym informujemy ich o tym.]

A propos „już niewiele” – ilu jest Szwabów Dunajskich w Chorwacji? Czy oprócz Osijeku są jeszcze inne centra w kraju?

[Klara Fehir:

Są cztery społeczeństwa w Chorwacji: Osijek, Zagrzeb, Sirać i Vukovar – wszyscy Szwabowie Dunajscy. Bardzo trudno powiedzieć, ile jest osób, bo nie wszyscy są zarejestrowani jako Niemcy, wiele osób ma tylko pochodzenie niemieckie, tak jak ja. Tzn. nie urodziły się w Niemczech, nie wychowały się po niemiecku, uczą się niemieckiego jako języka obcego i nie mówią niemieckim u siebie w domu.]

Jaka jest Pani rola? Jakie Pani ma stypendium?

[Klara Fehir:

Jestem asystentką do spraw kultury w Osijeku. Mamy różne projekty. Obecnie mamy miesiąc kultury niemieckiej, który odbywa się w październiku. Mamy różne warsztaty dla dzieci i młodzieży np. dotyczący gwary Essegów, warsztaty teatralne, i jeszcze kilka innych warsztatów dla dzieci i młodzieży.]

Chorwacja kojarzy się z wybrzeżem czy wakacjami. Gdzie jednak leży Osijek? Jak dojechać stąd nad Morze Śródziemne?

[Klara Fehir:

Osijek znajduje się we wschodniej Chorwacji, nie nad morzem, ale mamy rzekę Drawę. Vukovar ma Dunaj, i tam też są Szwabowie Dunajscy. Jest mało osób, ale są bardzo aktywne. Można pojechać autobusem albo pociągiem do Zagrzebia. Z Zagrzebia są różne opcje transportu, można pojechać autobusem, polecieć samolotem. Jest lotnisko w Puli i jedno w Zadarze i można tam dolecieć. Samochodem z Osijeku do Zagrzebia to trzy godziny, a autobusem cztery godziny, a do wybrzeża jeszcze raz cztery godziny. Zależy, dokąd się jedzie. Do Rijeki podróż trwa może dwie godziny z Zagrzebia, a do Splitu dużo więcej.]

W czasie szkolenia musiała Pani mówić po niemiecku. Czy to nie było męczące? Skąd wziął się Pani niemiecki?

[Klara Fehir:

Jest to bardzo interesujące, mogę poprawić mój język i dużo się nauczyć. Uczyłam się niemieckiego w szkole, a zaczęłam mając siedem lat. Teraz studiuje język niemiecki na uniwersytecie w Osijeku. Studiuję niemiecki i angielski jako język obcy, aby zostać nauczycielką.]

——-

Była to Klara Fehir, stypendystka Instytutu Stosunków Zagranicznych IfA w Stuttgarcie, w rozmowie z nami. Tematem były jej działalność w Osijeku w Chorwacji oraz tamtejsza mniejszość niemiecka.

Wywiad powstał w ramach szkolenia Instytutu Stosunków Zagranicznych IfA dla uczestników trzech programów stypendialnych w dniach 25 do 29 października w Stuttgarcie.

2023-11-05 Walter Angrik

„Chciałam odwiedzić grób człowieka, którego widziałam w niemieckiej telewizji jakieś piętnaście lat temu i który ostatecznie doprowadził mnie do tej pomocnej rodziny. […] Pan Walter Angrik spoczywa w dużym, pięknym podwójnym grobowcu wykonanym z czarnego szwedzkiego marmuru. Na tablicy wyryto jedynie jego imię i nazwisko oraz rok urodzenia i śmierci, a R.I.P. dużymi literami.”

Takie słowa zanotowała w swoim pamiętniku w marcu 2009 roku Irmgard Irro z Dolnej Bawarii, której rodzinne korzenie znajdują się na Mazurach. W roku 2023 odwiedziła Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej „Niedźwiedzia Łapa” i podczas spotkania autorskiego czytała swoje dzieła i zapowiedziała swoją nową książkę. „Prusy Wschodnie. Moje notatki z pamiętnika”, z którego pochodzi ten i następny cytat, jest już dostępny w formie e-booka.

Równie ważny jest bowiem jej wpis z września 2008 roku, przed pierwszą podróżą na Mazury, do ojczyzny jej matki – cytuję: „Pamiętam, że jakieś trzynaście lat temu w mediach niemieckich był program o mniejszości niemieckiej w Prusach Wschodnich. W latach 90. niejaki pan Walter Angrik z Olsztyna […] założył Olsztyński Związek Mniejszości Niemieckiej. On i jego żona Rosemarie założyli w swoim domu biuro, w którym coraz więcej pozostałych w ojczyźnie osób gromadziło się, aby przedstawiać nierozstrzygnięte problemy z polską administracją.” – koniec cytatu. W tekście następuje jeszcze krótkie zdanie o pierwszym spotkaniu ponad dwustu Wschodnioprusaków. A potem jej telefon do Rosemarie Angrik i początek jej przygody z Prusami Wschodnimi.

Walter Angrik, urodzony 14 października 1932 r. w Olszewie koło Nidzicy, ukończył studia pedagogiczne i pracował jako nauczyciel. W 1964 poddał się (i został wyrzucony) i zarabiał na życie jako taksówkarz. Narodził się słynny „mówiący po niemiecku taksówkarz” z opowieści wielu osób, które ponownie odwiedziły swoją ojczyznę i spotkały go na dworcu lub w pobliżu hotelu. W 1990 roku założył Olsztyńskie Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej i został jego pierwszym przewodniczącym.

Jest kilka nazwisk związanych z powstaniem organizacji mniejszości niemieckiej. Walter Angrik jest jednym z nich, i to nie tylko w Olsztynie. Niektóre z obecnie niezależnych stowarzyszeń w regionie należały wówczas do Olsztyńskiego Stowarzyszenia. Za sprawą jego koncepcji trójkąta Olsztyn-Gdańsk-Toruń, jego działalność dotarła nawet do województwa pomorskiego, choć trójkąt ten nie wszedł w życie – częściowo z powodu jego przedwczesnej śmierci – i wybrano inne modele organizacyjne. Jeśli chcą Państwo uzyskać wgląd w jego sposób myślenia, polecam rozdział „Ale nie będę tańczyć do twojej melodii” w książce Ralpha Giordano „Pożegnanie z Prusami Wschodnimi”.

Spotkania kulturalne, pomoc społeczna dla rodaków i gromadzenie publikacji niemieckojęzycznych, zwłaszcza o Warmii i Mazurach – zapoczątkował on wiele rzeczy, które mniejszość niemiecka na terenie południowej części dawnych Prus Wschodnich robi do dziś. Odbiło się to na przestrzeni lat na jego siłach, zwłaszcza gdy zmagał się z chorobą serca. W 1983 roku udało mu się uniknąć śmierci, choć według „Leksykonu Kultury Warmii i Mazur” był już w stanie śmierci klinicznej. Zmarł 10 lat później, w wieku zaledwie 61 lat 3 listopada 1993 roku, 30 lat temu – za wcześnie dla siebie i swojej rodziny, a także za wcześnie dla mniejszości niemieckiej, dla której angażował się przez całe swoje życie.

Jingle – koncert życzeń

I jak zawsze w pierwszą niedzielę miesiąca – koncert życzeń dla naszych jubilatów. Spojrzymy na jubilatów z października 2023 roku w mniejszości niemieckiej na Warmii i Mazurach.

Nidzickie Stowarzyszenie pogratulować mogło ośmiu swoim członkom. Wśród nich Otto Krasiński 23, a Wanda Niska 27 października skończyli po 92 lata.

W Stowarzyszeniu Mniejszości Niemieckiej w Kętrzynie zanotowano czworo jubilatów, między innymi Józefa Lachowskiego z już 73 latami.

W Ełku w Stowarzyszeniu Mniejszości Niemieckiej „Masuren“ cieszyć sie mogło sześcioro jubilatów, wśród nich Katarzyna Zieziulewicz, która 20 października skończyła 91, oraz Inge Kleinschmidt – 85 lat.

Siedem osób na swojej liście miał Związek Przyjaźni „Rosch“ w Piszu. Szczególnie podkreślić chcielibyśmy Urszulę Plonę, która skończyła teraz 85 lat i Waldemara Szczecha z 66 latami.

Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej „Warmia“ w Lidzbarku Warmińskim pogratulować mogło pięciu, a Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej „Natangen“ w Górowie Iławeckim sześciu osobom, które świętowały rozpoczęcie kolejnego roku życia. W Lidzbarku Rita Popławska spoglądać może na swoje 84 lata, a w Górowie Waltraut Małkiewicz na 91 lat.

Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej „Tannen“ w Ostródzie miało na swojej liście 13 osób. Selma Rykaczewska skończyła tam 90, a Elżbieta Klimecka 88 lat.

Poza tym w Pasłęku 88 lat skończyła Edeltraut Ignatiuk.

My przyłączamy się do życzeń krewnych i przyjaciół, załączamy życzenia wszystkiego najlepszego, zdrowia i wiele radości w życiu i mamy dla Państwa piosenkę „Alt wie ein Baum“ w wykonaniu grupy Die Puhdys.

Uwe: I ti była Allensteiner Welle na dzisiaj, życzymy Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Anna: Audycję zrealizował dla Państwa i dla nas Marian Dąbrowski, a do usłyszenia za tydzień mówią Państwu Anna Przywoźna…

Uwe:…i Uwe Hahnkamp.

29.10.2023 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 29.10.2023

Anna: Serdecznie witam w Allensteiner Welle, przy mikrofonie wita Państwa dzisiaj wieczorem Anna Przywoźna. Mam nadzieję, że spędzili Państwo dobry tydzień i mogli dzisiaj – dzięki zmianie czasu – wyspać się. Cieszę się, że są Państwo znowu ze mną.

Dzisiaj mam dla Państwa w programie:

– relację z konkursu niemieckiej ortografii „Gutes Deutsch – korrektes Deutsch / Dobry niemiecki – poprawny niemiecki“, który odbył się 20 października w Olsztyńskim Stowarzyszeniu Mniejszości Niemieckiej,

– oraz wywiad z Karoline Gil z Instytutu Stosunków Zagranicznych w Stuttgarcie na temat szkolenia dla uczestniczek i uczestników trzech programów stypendialnych.

Więcej na ten temat jak zwykle – po wiadomościach.

Jingle – wiadomości

***

W przyszły weekend, od 3 do 5 listopada, w Lidzbarku Warmińskim odbędą się tegoroczne, 9. Warsztaty taneczne Ziomkostwa Prus Wschodnich dla dzieci i młodzieży mniejszości niemieckiej oraz miłośników kultury niemieckiej. Zaproszeni są tancerze w wieku od 7 lat, początek w piątek po południu.

Dokładne informacje znajdą Państwo na stronie internetowej ostpreussenportal.pl lub u Damiana Wierzchowskiego pod adresem mailowym wierzchowski@ostpreussen.de

***

We wtorek, 31 października, o godzinie 18.00 w Olsztyńskim Stowarzyszeniu Mniejszości Niemieckiej w Domu Kopernika przy ulicy Partyzantów 3 w Olsztynie rozpocznie się Halloween-Party. OSMN i menedżerka do spraw kultury Instytutu Stosunków Zagranicznych Chantal Stannik zapraszają na przekąski, muzykę i zabawy wszystkich młodych ludzi, którzy chcą się zabawić i interesują się językiem i kulturą niemiecką.

***
Dom Współpracy Polsko – Niemieckiej ogłosił konkurs „Kulturspuren bekannter Deutscher – Ślady kulturowe znanych Niemców“. Uczniowie szkół podstawowych mają za zadanie nakręcić na ten temat krótki – około 40-sekundowy – film i mogą wygrać wspaniałe nagrody. Filmy należy udostępnić do 10 listopada w formie linku na adres mailowy edyta.gladkowska@haus.pl i z tytułem wiadomości „Kulturspuren bekannter Deutscher“, lub przesłać je na nośniku danych na adres Domu Współpracy Polsko – Niemieckiej, ulica Górnych Wałów 7, 44-100 Gliwice. Wyniki opublikowane zostaną tydzień później na stronie internetowej www.haus.pl.

***

Katolicka msza w języku niemieckim odprawiona zostanie w tym tygodniu w środę 1 listopada – Wszystkich Świętych i w czwartek 2 listopada – Zaduszki, oraz w niedzielę, 5 listopada, zawsze o godzinie 10.00 w kościele w Olsztynie – Jarotach. Ksiądz kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

2023-10-29 Ortografia niemiecka

Niezwykły konkurs z języka niemieckiego zorganizowało 20 października Olsztyńskie Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej we współpraca z katedrą języka niemieckiego germanistyki Uniwersytetu Warmińsko – Mazurskiego w Olsztynie. Pod hasłem „Gutes Deutsch = korrektes Deutsch / Dobry niemiecki = poprawny niemiecki” chodziło o ortografię niemiecką; konkurs połączony był z warsztatami językowymi. Byliśmy tam dla Państwa.

——-

Niebieska Sala na 1. piętrze Domu Kopernika była wypełniona – przybyło 21 uczniów razem z towarzyszącymi im nauczycielami i wieloma osobami z mniejszości niemieckiej, którzy współpracują z młodzieżą jako nauczyciele czy w innych rolach. Anna Kazańska z Olsztyńskiego Stowarzyszenia Mniejszości Niemieckiej OSMN naszkicowała plan dnia:

[Anna Kazańska – wypowiedź w języku polskim]

Następnie usłyszeć można było słowa powitania m.in. Chantal Stannik, menedżerki do spraw kultury Instytutu Stosunków Zagranicznych przy Związku Stowarzyszeń Niemieckich Warmii i Mazur. Potem profesor Anna Dargiewicz z katedry języka niemieckiego Uniwersytetu Warmińsko – Mazurskiego w Olsztynie rozpoczęła swój wstęp do zagadnień niemieckiej ortografii z takimi zagadnieniami jak: pisownia wielkimi i małymi literami:

[Anna Dargiewicz – wypowiedź w języku polskim]

Co jeszcze? Dzielenie wyrazów, dźwięki na s, wielokrotne spółgłoski, myślniki, genderowanie oraz ulubiony temat prof. Anny Dargiewicz – stawianie przecinków:

[Anna Dargiewicz:

Tak, stawianie przecinków jest ważnym problemem. Uważam, że jest bardzo widoczny wpływ języka angielskiego, bo w języku angielskim przecinków raczej nie ma albo występują tam, gdzie my ich nie stawiamy. Np. „z pozdrowieniami” i przecinek, nienawidzę przecinka w tym miejscu, bo to jest [kalka] z angielskiego. Prawie wszyscy już stawiają tam przecinek w niemieckim, czy również w polskim po „z pozdrowieniami”, więc całkiem błędnie, nie może go tam być. Ale po niemiecku stawianie przecinków jest podobne raczej do polskiego niż do angielskiego.]

Dlaczego w ogóle konkurs i dlaczego właśnie wybrano temat ortografii, o tym poinformował Dawid Kazański, który sam jest nauczycielem języka niemieckiego i działa aktywnie w OSMN:

[Dawid Kazański – wypowiedź w języku polskim]

Tego samego zdania na temat braku ćwiczeń poprawnego pisania wyraziła profesor Anna Dargiewicz, która wskazała też na drugi temat swojego wstępu:

[Anna Dargiewicz:

Bo jest z tym coraz więcej problemów, bo młodzież nie czyta tak dużo, oczywiście dorośli też nie. Przez to powstał pomysł, że my trochę uwrażliwimy młodzież na ortografię. Ale też drugą częścią wykładu jest język młodzieżowy, który jest bardzo interesujący dla młodzieży – z tego powodu krótki wykład i dyktando.]

Krzysztof Świątek dzisiaj jest nauczycielem języka niemieckiego i przewodniczącym regionalnego oddziału Polskiego Stowarzyszenia Nauczycieli Języka Niemieckiego PSNJN. Jednak także w jego przypadku początki z ortografią nie były optymalnie. Właśnie z tego powodu uważa konkurs za dobry:

[Krzysztof Świątek:

Swój pierwszy test na studiach wprawdzie zdałem, ale żeby tak powiedzieć – nie doskonale. Do dziś pamiętam różnicę między „Schiffahrt” i „Schifffahrt”. Kiedy dzisiaj mówimy o ortografii, uczniowie mówią „No co? Najważniejsze jest pisanie”. To jest problem. Pomysł uważam za świetny. Rzecz najważniejsza to fakt, że sprawia to przyjemność. Przyjdą uczniowie – mamy tu ok. 20 – to są częściowo ci, którzy chcieli czy mają radość z przyjścia tutaj. Dla niektórych to jest bardzo interesujące, bo chcą związać swoją przyszłość z germanistyką albo przynajmniej z językiem niemieckim.]

Na pierwszy rzut oka wymagany wiek uczestników konkursu wydaje się trochę dziwny. Test z ortografii dla osób w wieku 17 lat – i dlaczego do 21 lat? Krzysztof Świątek nie jest całkiem szczęśliwy, jeżeli chodzi o dolną granicę, jeśli natomiast chodzi o górną granicę jednak tak, jak uzasadnił:

[Krzysztof Świątek:

Kiedy myślimy o ortografii polskiej, wtedy tak. Od początku uczymy się jej w szkołach, więc nie ma problemów. Ale większość uczniów zaczyna się uczyć niemieckiego w wieku 11-13 lat. Pierwszy raz w ogóle widzą coś takiego jak ä, ö itd. a byłoby zaletą, gdyby było to możliwe wcześniej, ale taka możliwość nie zawsze jest. Więc 17 to ok., 15 czy 16 byłoby trochę lepiej, ale 21 lat na pewno tak, kiedy są tutaj uczniowie z technikum, bo oni mają 20 lat, kiedy skończą szkołę, czy są nawet starsi]

Razem z dwoma innymi nauczycielami języka niemieckiego: Damianem Wierzchowskim, który jest też przedstawicielem Ziomkostwa Prus Wschodnich w regionie, i Martyną Chrzanowską z projektu „Lernraum”, sprawdzał dyktanda uczestników. A kiedy ci bawili się świetnie podczas animacji językowych z Edytą Gładkowską, która w codziennym życiu jest odpowiedzialna za projekty dwujęzycznego wychowania, organizatorzy zapytali się, jaką nadzieję wiążą z takim konkursem. Profesor Anna Dargiewicz:

[Anna Dargiewicz:

Zawsze i ciągle werbujemy nowych studentów. Chcemy zainteresować młodzież i również dzieci językiem niemieckim. Jeśli zna się niemiecki, ma się dużo perspektyw i chcemy na to wskazywać. To szkoły przychodzą do nas, my wychodzimy na zewnątrz, aby reklamować język niemiecki.]

Dla Krzysztofa Świątka i Polskiego Stowarzyszenia Nauczycieli Języka Niemieckiego konkurs ten wpisuje się w ich zwykłą działalność urozmaiconej promocji języka niemieckiego:

[Krzysztof Świątek:

Po pierwsze to, co my również lubimy robić – pokazywać, że niemiecki jest interesujący, uczenie się niemieckiego opłaca się. Opłaca się dzisiaj znać niemiecki. Znane nam hasło „angielski to mus, niemiecki to plus” jest tutaj szczególnie widoczne. Pasuje do naszych zasad, tzn. pokazujemy, że niemiecki jest cool.]

Ponad czyste zainteresowanie kulturą i językiem niemieckim, mniejszość niemiecka i szczególnie OSMN jako organizator mają nadzieję na wzmocnienie swoich szeregów młodymi ludźmi. Jeszcze raz Dawid Kazański:

[Dawid Kazański – wypowiedź w języku polskim]

——-

Były to wrażenia z konkursu z ortografii języka niemieckiego pt. „Gutes Deutsch = korrektes Deutsch / Dobry niemiecki = poprawny niemiecki”, który zorganizowało Olsztyńskie Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej we współpracę z katedrą języka niemieckiego germanistyki Uniwersytetu Warmińsko – Mazurskiego w Olsztynie 20 października w swojej siedzibie w Domu Kopernika.

Organizatorzy i uczestnicy dziękują ministerstwu spraw wewnętrznych i ojczyzny Republiki Federalnej Niemiec za finansowe wsparcie konkursu poprzez Związek Niemieckich Stowarzyszeń Społeczno-Kulturalnych w Polsce.

2023-10-29 Karoline Gil IfA

W dniach 25 do 29 października Instytut Stosunków Zagranicznych w Stuttgarcie zorganizował szkolenie dla uczestniczek i uczestników trzech programów stypendialnych – stypendia social media, stypendia asystentów ds. kultury i stypendia hospitacji. W ramach szkolenia kierownik oddziału „integracja i media” Karoline Gil wyjaśniła stypendystom czym jest Instytut Stosunków Zagranicznych. Przeprowadziliśmy z nią wywiad na ten temat.

——-

Centrala Instytutu Stosunków Zagranicznych IfA znajduje się w sąsiedztwie Dworca Głównego w Stuttgarcie, który od lat jest przebudowywany i niedługo będzie gotowy. Budynek IfA jest piękniejszy, ale wielu mieszkańców i gości Stuttgartu w ogóle nie zna jego funkcji – bo ma prawie wyłącznie do czynienia z zagranicą. Co to pierwotnie był za budynek?

[Karoline Gil:

Będzie jednym z najnowocześniejszych dworców Europy; wszystko powstaje pod ziemią i zostanie tam przeniesione. Ale tutaj, kiedy jedzie się z góry w dół, do centrum miasta, ten (nasz) budynek naprawdę rzuca się bardzo w oczy. Jest to były sierociniec i raczej znany pod tą nazwą mieszkańcom Stuttgartu; bardzo niewielu z nich jednak wie, bo nie ma odwagi tam wejść czy nie ma punktów styczności, że to jest serce IfA. Większość wsparcia jest po prostu jest kierowana do innych państw, od czasu do czasu mamy imprezy, również w tym pomieszczeniu, więc ludzie mają okazję poznać naszą pracę, względnie na dole jest galeria, która oczywiście jest otwarta dla publiczności ze Stuttgartu czy zagranicznej i też organizuje imprezy. Ale reszta, kiedy tutaj myślimy i wspieramy, idzie w świat.]

Kiedy i przez kogo został założony Instytut Stosunków Zagranicznych?

[Karoline Gil:

Instytut założono w 1917 r., kiedy miał podobne zadanie, ale nie tak wyglądał jak dzisiaj, z wieloma oddziałami i programami. Stuttgart później był miastem Niemców zagranicznych. W tym czasie przebywało w Stuttgarcie kilka wpływowych osobistości, m.in. mecenas Theodor Wanner, który działał tu również w zakresie antropologii i utrzymywał kontakty zagraniczne z całym światem. Razem z innymi kupcami zastawiali się na tym, jak można było ulepszyć i odbudować stosunki ówczesnej Rzeszy Niemieckiej po zakończeniu wojny. Było to pomyślane już bardzo progresywnie. Tak dom został założony jako Niemiecki Instytut Zagranicy. Jest to więc bardzo długa historia. I w porównaniu do innych instytucji, które działają na podobnych zasadach, Instytut jest najstarszą organizacją pośredniczącą Niemiec.]

W jakich miastach można znaleźć Instytut Stosunków Zagranicznych?

[Karoline Gil:

Inaczej niż Instytut Goethego nie jesteśmy na miejscu z biurami na całym świecie, tego nie mamy. Kto był w Opolu czy w Temeszwarze, miał być może okazję poznać koordynatorów z oddziału, którzy mają biurko i biuro przy mniejszościach niemieckich w domach – w Opolu jest to Barbara Stoklossa-Braems – ale to nie są oficjalne filie. Ale jesteśmy obecni w stolicy, w Berlinie, jednak nie jako kopia tego, co mamy w Stuttgarcie, lecz mamy tam różne oddziały, które jeszcze ściślej związane są z MSZ względnie mamy tam również galerię. Jeżeli są Państwo w Berlinie, zapraszamy do Lilienstraße, która leży również bardzo centralnie.]

Z jakich pieniędzy Instytut Stosunków Zagranicznych wspiera stypendia – i również naszą audycję „Allensteiner Welle”?

[Karoline Gil:

Wsparcia udzielamy – jeżeli ktoś pyta – my jako IfA, ale środki finansowe nie pochodzą od nas, lecz z MSZ. Większość naszego finansowania pochodzi z MSZ, do tego mamy finansowanie z landu Baden-Württemberg i z miasta Stuttgart. Miasto Stuttgart i land są interesowane tym, żeby były takie instytucje z 140 pracownikami tutaj, oferują wartość dla miasta. Tzn. że możemy być w tych pomieszczeniach, które wynajmujemy od miasta. Dostajemy także subwencję, która nie jest porównywalna z naszymi wydatkami wspierającymi, ale trzeba to powiedzieć. Jest więc tak, że są obecne i poziom RFN, i poziom landu.]

Jaką funkcję pełni oficjalnie Instytut Stosunków Zagranicznych – i jak kształtuje się zagraniczna polityka kultury RFN?

[Karoline Gil:

Związani z innymi jesteśmy za sprawą tzw. organizacji pośredniczących. W czym pośredniczymy, co to jest? My realizujemy cele zagranicznej polityki kultury i oświaty RFN. Polityka kultury i oświaty jest jednym z działów polityki zagranicznej RFN. Jest to duża różnica w porównaniu, w przeciwieństwie do wielu państw. Tam rzeczy, które robimy, odbywają się bezpośrednio przy ministerstwie. W Niemczech z powodu narodowego socjalizmu nie jest tak; wiąże się to szczególnie z przeszłością Niemiec, że MSZ nie prowadzi tych programów samo, lecz są instytucje, które mają większe możliwości w tym zakresie, i które przez to, że są bardziej niezależne poprzez swoje rady kontrolne, nie muszą i nie powinny zrobić dokładnie tego, czego chciało państwo niemieckie, względnie rząd niemiecki.]

Inną organizacją pośredniczącą jest Instytut Goethego. Jak on jest zorganizowany i gdzie leży różnica w odniesieniu do Instytutu Stosunków Zagranicznych?

[Karoline Gil:

Instytuty Goethego ze swoją ofertą językową i kulturową są najczęściej w stolicach. Ale zależnie od znaczenia państwa czy wielkości państwa są jeszcze albo certyfikowane centra językowe, które są podobne do Instytutu Goethego albo prawdziwe Instytuty Goethego jak np. w Polsce w Krakowie. Instytut Goethego w Krakowie często ma kontakty z mniejszością niemiecką, bo z powodu dystansu i podziału terenu koledzy z Instytutu Goethego jeżdżą do Opola. Instytut Goethego realizuje działalność – podobnie do nas – ze środków MSZ, kładzie jednak nacisk na język i kulturę. My raczej jesteśmy bardziej na poziomie bezpośredniej współpracy z osobami ze społeczeństw obywatelskich.]

——-

Była to Karoline Gil, kierownik działu „integracja i media” Instytutu Stosunków Zagranicznych IfA w Stuttgarcie, w rozmowie z nami. Tematem były IfA, jego historia i funkcja.

Wywiad powstał w ramach szkolenia IfA dla uczestników trzech programów stypendialnych w dniach 25 do 29 października w Stuttgarcie.

Anna: I to była Allensteiner Welle na dzisiaj, życzę Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia

Audycję zrealizował dla Państwa i dla mnie Marian Dąbrowski, a do usłyszenia za tydzień mówi Państwu Anna Przywoźna.

22.10.2023 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 22.10.2023

Anna: Serdecznie witamy w Allensteiner Welle, przy mikrofonie witają Państwa dziś wieczorem Anna Przywoźna…

Uwe: …i Uwe Hahnkamp i będą towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Anna: Mamy nadzieję, że spędzili Państwo dobry tydzień i odpoczęli w weekend, oraz cieszymy się, że są Państwo znowu z nami.

Dziś w programie mamy dla Państwa:

– relację z nowej wystawy „Miasto umiera i rodzi się na nowo. 670 lat Olsztyna“ w Muzeum Nowoczesności w Olsztynie,

– wywiad z profesorem doktorem Arkadiuszem Żukowskim z Instytutu Nauk Politycznych Uniwersytetu Warmińsko – Mazurskiego w Olsztynie …

Uwe: …oraz relację z 14. Polsko – Niemieckiego Kongresu Polityczno – Komunalnego, który odbył się w październiku w Olsztynie.

Więcej na ten temat jak zwykle – po wiadomośiach.

Jingle – wiadomości

Instytut Goethego w Warszawie gościł będzie 24 października od godziny 10.30 w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej w starym ratuszu na olsztyńskiej starówce z nową kampanią wizerunkową pod tytułem „#deutschbewegt. Język nowych możliwości“. Pokazany ma zostać język niemiecki jako język nowych możliwości, między innymi z technikami Virtual-Reality jako światów nauki przyszłości. Projekt odbywa się pod patronatem Ambasady Niemiec w Warszawie.

***

Miejski Ośrodek Kultury w Olsztynie zaprasza na kolejną prezentacje eksponatu miesiąca. W zajezdni trolejbusowej Muzeum Nowoczesności Rafał Bętkowski pokaże w czwartek, 26 października o godzinie 17.00 pod tytułem „Zapomniany herb Olsztyna“ najkrócej obowiązujący herb miasta, oraz nie przeprowadzone pomysły jego zmian.

***

Katolicka msza w języku niemieckim odprawiona zostanie w tym tygodniu w niedzielę, 29 października, o godzinie 10.00 w Olsztynie-Jarotach.

Ksiądz kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

2023-10-22 Kongres

W weekend 7-8 października Ziomkostwo Prus Wschodnich z Hamburga zorganizowało w Olsztynie 14. Polsko-Niemiecki Kongres Komunalno-Polityczny. Jego tytuł brzmiał: „Po zmianie czasu – Niemcy, Polacy i mniejszość niemiecka pod znakiem wojny w Ukrainie”. Oto nasze wrażenia.

——-

Organizatorzy znaleźli obszerny temat. Szczególnie w swoim powitaniu wagę współpracy między Polakami i Niemcami pod znakiem wojny prowadzonej przez Rosję przeciwko Ukrainie podkreślił Stephan Grigat, przewodniczący Ziomkostwa Prus Wschodnich. Szczególnie wschodnioprusacy, którzy przeżyli wkroczenie Czerwonej Armii w 1945 r., są w stanie zrozumieć uczucia Ukraińców:

[Stephan Grigat:

Uważam, że Ziomkostwo Prus Wschodnich jest związkiem, który może współczuć i współczuje z Ukraińcami w szczególnej mierze. Tym ważniejsza jest, aby skończyć i powstrzymać taki rozwój, jest połączenie współpracy i wzajemnego zaufania, które chcemy wzmocnić dzięki temu kongresowi. Jedność europejska, Unia Europejska, jeszcze nigdy nie były tak ważnie jak dzisiaj. Są one podporą pokoju i bezpieczeństwa. I muszą tym pozostać w tym większej mierze, aby w przyszłości ostatecznie uniemożliwić wojny w Europie. Kongres ten odbył się po raz pierwszy 23 lata temu, w 2000 r., żeby współpraca i wspólnota mogły rosnąć od podstaw, od samorządów lokalnych poczynając, od dołu do góry.]

Chodzi przy tym nie tylko o pracę merytoryczną, lecz też o wspólną pracę, zapoznanie się i tworzenie sieci również podczas przerw. Jarosław Słoma, przewodniczący komisji do spraw mniejszości narodowych i etnicznych przy sejmiku, przypomniał wielkiego wschodnioprusaka Immanuela Kanta, który myślał o takiej współpracy już dawno temu – oraz jego jubileusz w przyszłym roku:

[Jarosław Słoma – wypowiedź w języku polskim]

Po 300. urodzinach Kanta nastąpiły jeszcze gratulacje dla Związku Stowarzyszeń Niemieckich Warmii i Mazur, który w tym roku obchodzi 30-lecie istnienia. Chwalił go też wieloletni gość festynów letnich i kongresów komunalno-politycznych Jacek Piorunek, poseł do sejmiku podlaskiego:

[Jacek Piorunek – wypowiedź w języku polskim]

Na temat współpracy między mniejszością niemiecką i polskimi samorządami w województwie warmińsko-mazurskim mówił Wiktor Marek Leyk, pełnomocnik marszałka do spraw mniejszości. I samorządy i (zorganizowana) mniejszość powstały około 33 lat temu, i był to – jak argumentował Leyk – niezły warunek dla współpracy.

[Wiktor Marek Leyk – wypowiedź w języku polskim]

Niewiele doświadczenia, ale dużo entuzjazmu dla działalności, a przede wszystkim dla współpracy – tak również brzmi recepta dla młodzieży mniejszości niemieckiej. I w planach mniejszości niemieckiej w Polsce, i w specjalnych o nich referatach o Związku Młodzieży Mniejszości Niemieckiej w Polsce, o projekcie „Jugendpunkt” i o pracy menedżerki do spraw kultury Instytutu Stosunków Zagranicznych była mowa o tej nadziei.

O inną nadzieję chodziło w powitaniu Stefana Migusa, przewodniczącego Olsztyńskiego Oddziału Związku Ukraińców w Polsce. Prosił on gorąco i głosem pełnym wzruszenia o pomoc dla Ukraińców i Ukrainy:

[Stefan Migus – wypowiedź w języku polskim]

——-

Były to wrażenia z 14. Polsko – Niemieckiego Kongresu Komunalno-Politycznego Ziomkostwa Prus Wschodnich pt. „Po zmianie czasu – Niemcy, Polacy i mniejszość niemiecka pod znakiem wojny w Ukrainie” dwa tygodnie temu.

2023-10-22 Profesor Arkadiusz Żukowski

W weekend 7-8 października Ziomkostwo Prus Wschodnich z Hamburga zorganizowało w Olsztynie 14. Polsko – Niemiecki Kongres Komunalno-Polityczny. Jego tytuł brzmiał „Po zmianie czasu – Niemcy, Polacy i mniejszość niemiecka pod znakiem wojny w Ukrainie”. Jednym z referentów był profesor doktor Arkadiusz Żukowski, dyrektor Instytutu Nauk Politycznych Uniwersytetu Warmińsko – Mazurskiego w Olsztynie. Jego tematem podczas kongresu były „Aktualne stosunki polsko-niemieckie” z naukowego punktu widzenia. Rozmawialiśmy z nim na ten temat.

——-

Jak Pan z punktu widzenia naukowca – politologa ocenia aktualne stosunki polsko-niemieckie?

[Arkadiusz Żukowski – wypowiedź w języku polskim]

W Pana wykładzie używał Pan pojęcia „dialog dwóch głuchoniemych”. Co należy sobie wyobrazić pod tym pojęciem, jakie jest jego znaczenie?

[Arkadiusz Żukowski – wypowiedź w języku polskim]

Takie konsultacje na szczeblu rządów odbywały się z różną częstotliwością w czasach rządów Helmuta Kohla, Gerharda Schrödera czy Angeli Merkel. W swoim wykładzie wymienił Pan również dwa główne nurty teorii naukowej, ale też praktycznej realizacji…

[Arkadiusz Żukowski – wypowiedź w języku polskim]

Shakespeare pisał o tym w swoim utworze „Miarka za miarkę” – mierzyć różną miarą. Jak to wygląda konkretnie?

[Arkadiusz Żukowski – wypowiedź w języku polskim]

O co chodzi w tych teoriach?

[Arkadiusz Żukowski – wypowiedź w języku polskim]

Który pogląd, który nurt obecnie jest bardziej skuteczny?

[Arkadiusz Żukowski – wypowiedź w języku polskim]

Jeżeli chodzi o władzę, znanym historycznym autorem jest Machiavelli, ale kim są jego następcy, myśliciele realizmu?

[Arkadiusz Żukowski – wypowiedź w języku polskim]

Z drugiej strony mamy – szczególnie w byłych Prusach Wschodnich – takie nazwiska jak Kant czy Johann Gottfried Herder, więc przedstawicieli liberalizmu…

[Arkadiusz Żukowski – wypowiedź w języku polskim]

——-

Był to profesor doktor Arkadiusz Żukowski, dyrektor Instytutu Nauk Politycznych Uniwersytetu Warmińsko – Mazurskiego w Olsztynie, w rozmowie z nami. Tematem był jego wykład o „Aktualnych stosunkach polsko-niemieckich” podczas 14. Polsko – Niemieckiego Kongresu Komunalno-Politycznego Ziomkostwa Prus Wschodnich dwa tygodnie temu.

2023-10-22 Wystawa Olsztyn

Miasto Olsztyn – Allenstein ma długą i trudną historię. Masywne załamanie w życiu miasta zwizualizował teraz Rafał Bętkowski z Muzeum Nowoczesności Miejskiego Ośrodka Kultury w Olsztynie. Z okazji 9-lecia Muzeum i 670-lecia miasta Olsztyn w swojej wystawie pt. „Miasto umiera i rodzi się. 670 lat Olsztyna” zestawia ze sobą zniszczenia z 1945 r. i obecny wygląd miasta. Oto nasze wrażenia z wernisażu.

——-

Miasto Olsztyn istnieje od końca 1353 r. i przeżyło już różne rzeczy. Mieszkańcy i goście podziwiają w nim określone nowoczesne budynki i określone historyczne budynki. Ale prawie nikt uświadamia sobie, że istnieje cezura, jak Rafał Bętkowski powiedział we wprowadzeniu do oprowadzania z okazji wernisażu – rok 1945:

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

Większość zniszczeń nie powstała wtedy jednak w wyniku walk, bo nie było ich o Olsztyn, lecz po zdobyciu miasta. Są wyjątki jak na przykład szkody spowodowane przez bomby, i one zostały plastycznie zaprezentowane w wystawie „Miasto umiera i rodzi się”:

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

Nawet ludzie, którzy znają historię, tracą z oczu fakt, że do zniszczeń doszło również poza terenem starego miasta, przypomina Rafał Bętkowski:

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

Dlatego istnieje mapa – plan miasta z roku 1974 ze zniszczeniami wojennymi i powojennymi. Osiągnięcie autora: zasadniczo zajmował się tym problemem. Minus: mapa nie jest dokładna, nie wszędzie się zgadza, jak udowodnia wystawa:

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

To odnosi się jednak również do wielu innych miast na – propagandowo tak zwanych – terenach odzyskanych. Spacer po wystawie z wieloma ulicami i skrzyżowaniami i domami, które są znane gościom wernisażu dzisiaj, a w niektórych przypadkach już dekady temu, przywołał wiele wspomnień i wzbudził wiele dyskusji. Na koniec były jeszcze zdjęcia poglądowe z miejsca szczególnego: z wieży ratusza. Rafał Bętkowski:

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

Jeden z budynków Rafał Bętkowski szczególnie wskazywał: stary ratusz. Ale nie tylko tam dużo się działo w czasie powojennym:

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

Sygnał nadziei: miasto rozwija się. Kwestia, czy to zawsze jest dobre, pozostaje na razie otwarta. Ale tam, gdzie coś się zmienia, tam istnieje szansa. Rafał Bętkowski z podsumowaniem:

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

——-

Były to wrażenia z wernisażu otwartej 14 października w Muzeum Nowoczesności Miejskiego Ośrodka Kultury w Olsztynie wystawy pt. „Miasto umiera i rodzi się. 670 lat Olsztyna”. Zestawia ona ze sobą dwa oblicza Olsztyna: zniszczone z 1945 r. i obecne, odnowione.

Uwe: I to była Allensteiner Welle na dzisiaj, życzymy Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Anna: Audycję zrealizował dla Państwa i dla nas Marian Dąbrowski, a do usłyszenia za tydzień mówią Państwu Anna Przywoźna…

Uwe:…i Uwe Hahnkamp.

15.10.2023 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 15.10.2023

Anna: Serdecznie witam w Allensteiner Welle, przy mikrofonie witają Państwa dziś wieczorem Anna Przywoźna…

Uwe: …i Uwe Hahnkamp i będą towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Anna: Mamy nadzieję, że spędzili Państwo dobry tydzień, odpoczęli w weekend i cieszymy się, że są Państwo znowu z nami.

Dzisiaj mamy dla Państwa w programie:

– wywiad z tłumaczem symultanicznym Antonim Niemczurą na temat jego pracy,

– wywiad z Andżeliką Wolny z Domu Współpracy Polsko – Niemieckiej na temat projektu „Jugendpunkt“

Uwe: … oraz relację z wystawy „Copernicus Open“ w Planetarium w Olsztynie.

Więcej na ten temat jak zwykle – po wiadomościach.

Jingle – wiadomości

Ziomkostwo Prus Wschodnich organizuje od 3 do 5 listopada w Lidzbarku Warmińskim tegoroczne, 9. Warsztaty tańca dla dzieci i młodzieży mniejszości niemieckiej oraz fanów kultury niemieckiej. Zaproszeni są tancerki i tancerze od lat 7, osoby niepełnoletnie muszą podczas zgłoszenia przedstawić zgodę rodziców. Formularze i dokładne informacje znajdą Państwo na stronie internetowej ostpreussenportal.pl. Zgłoszeń można dokonywać jeszcze do jutra pod adresem mailowym wierzchowski@ostpreussen.de

***

Pod hasłem „Gutes Deutsch – korrektes Deutsch / Dobry język niemiecki – poprawny język niemiecki“ Olsztyńskie Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej zaprasza młodzież w wieku od 17 do 21 lat na konkurs ortograficzny z warsztatami językowymi. Początek 20 października o godzinie 9.00 w Domu Kopernika przy ulicy Partyzantów 3 w Olsztynie. Prosimy zgłaszać się pod adresem a.kazanska@agdm.pl. Dokładne informacje i zasady znajdą Państwo na stronie internetowej agdm.pl

***

Dom Współpracy Polsko – Niemieckiej ogłosił konkurs „Kulturspuren bekannter Deutscher – Ślady kulturowe znanych Niemców“. Uczniowie szkół podstawowych mają za zadanie nakręcić na ten temat krótki – około 40-sekundowy – film i mogą wygrać wspaniałe nagrody. Filmy należy udostępnić do 10 listopada w formie linku na adres mailowy edyta.gladkowska@haus.pl i z tytułem wiadomości „Kulturspuren bekannter Deutscher“, lub przesłać je na nośniku danych na adres Domu Współpracy Polsko – Niemieckiej, ulica Górnych Wałów 7, 44-100 Gliwice. Wyniki opublikowane zostaną tydzień później na stronie internetowej www.haus.pl.

***

Katolicka msza w języku niemieckim odprawiona zostanie w tym tygodniu w niedzielę, 22 października, o godzinie 10.00 w Olsztynie – Jarotach. Ksiądz kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

2023-10-15 Andżelika Wolny

W weekend 7-8 października Ziomkostwo Prus Wschodnich z Hamburga zorganizowało w Olsztynie 14. Polsko – Niemiecki Kongres Komunalno-Polityczny. Jego tytuł brzmiał „Po zmianie czasu – Niemcy, Polacy i mniejszość niemiecka pod znakiem wojny w Ukrainie”. Jedną z referentek była Andżelika Wolny z Domu Współpracy Polsko-Niemieckiej. Koordynatorka projektu „Jugendpunkt” przedstawiła go na kongresie. Mówiliśmy z nią o nim.

——-

Jakie cele ma projekt „Jugendpunkt”?

[Andżelika Wolny:

Głównym celem projektu jest rozwój języka i wiedzy o kulturze młodzieży, która należy do mniejszości niemieckiej. Chcemy po prostu, żeby młodzi ludzie mieli pozytywny obraz mniejszości niemieckiej i chętnie angażowali się w mniejszości niemieckiej.]

Jakie warunki czy wymogi są potrzebne, żeby klub „Jugendpunkt” mógł działać?

[Andżelika Wolny:

Żeby Jugendpunkt mógł działać, potrzebne jest nam co najmniej pięć osób. Tymi pięcioma osobami musi opiekować się animator kultury dla młodzieży, tzn. osoba, która już jest dorosła i musi grupę stworzyć, zmotywować, koordynować, przygotować cały program – po prostu całą grupę koordynować.]

Oprócz tego potrzebna jest infrastruktura, przecież taka grupa nie będzie wisieć w próżni…

[Andżelika Wolny:

Dokładnie. Dlatego jest nam potrzebny lokal. W tym mniejszość niemiecka jest bardzo pomocna, bo większość spotkań odbywa się w pomieszczeniach DFK, czasem też są to ośrodki gminne, w których młodzież może się spotkać. Wszystko można zrobić, zależy, jakie możliwości są na miejscu.]

Czy istnieje też wsparcie dla liderki, dla lidera grupy?

[Andżelika Wolny:

Mamy mentorkę, która wspiera i przygotowuje animatorów do pełnienia tej funkcji i do kierowania grupą, pomaga również w przygotowaniu programu. Nasza mentorka, Magdalena Piskorska, jest trenerką, długo już pracuje z młodzieżą i wie, jak się to robi, żeby zrobić to dobrze. Młodzież też ma możliwość prowadzenia z nią rozmowy w cztery oczy, rozmowy o problemach i trudnościach, jakie czasem występują w pracy z młodzieżą. To jest normalne.]

Czy oferują Państwo jeszcze inną pomoc?

[Andżelika Wolny:

Mamy również koordynatora regionalnego, jest nim w tym roku Marek Ozimek, on zwiedza Jugendpunkty, składa mi relacje, jak one funkcjonują, oprócz tego jest odpowiedzialny za media społecznościowe w Jugendpunkt. Ma głowę pełną pomysłów, dlatego jest bardzo pomocny i pomaga animatorom stworzyć program.]

Ile jest Jugendpunktów tutaj w regionie warmińsko-mazurskim?

[Andżelika Wolny:

Tu w województwie warmińsko-mazurskim mamy trzy Jugendpunkty: w Bartoszycach, Lidzbarku Warmińskim i Olsztynie. Jeśli młodzież się zaangażuje, możemy też otworzyć więcej Jugendpunktów, wtedy jest nam potrzebny animator i mniejszość niemiecka, to bardzo ważne, resztę można jakoś zorganizować.]

Znowu jeden więcej, to nas cieszy. Jak jednak wygląda to w całości? Jaki jest aktualny stan, jak projekt zostanie rozszerzony?

[Andżelika Wolny:

W ubiegłym roku mieliśmy 15 Jugendpunktów, w tym roku mamy 19, a w przyszłym planujemy 20 dla grupy wiekowej od 12 do 16 lat. I planujemy projekt pilotażowy w ramach Jugendpunktu, tzw. Jugendpunkt Junior, w którym będą mogły brać udział dzieci w wieku od 7 do 11 lat. Zobaczymy, planujemy pięć takich miejsc. Zobaczymy, jak to będzie działało, jak już mówiłam, jest to projekt pilotażowy, spróbujemy, czy będą dzieci (w tym wieku), które będą chciały w tym uczestniczyć.]

Planowane rozszerzenie kosztuje. Co ze środkami finansowymi?

[Andżelika Wolny:

Składaliśmy wniosek o pieniądze do ministra spraw wewnętrznych (RFN) oraz do polskiego ministra spraw wewnętrznych. Chcielibyśmy również dostać środki od gmin. Nie wiemy, jak to się potoczy. Jeszcze nie jest jasne, czy i ile dostaniemy na to pieniędzy. Ośrodki gminne przynajmniej nie chcą na to pieniędzy.]

Przejdźmy do ważnego punktu: działalność merytoryczna. Co młodzież robi, ile projektów czy spotkań jest przewidziane?

[Andżelika Wolny:

Młodzież ma możliwość przeprowadzenia swoich własnych inicjatywy i małych projektów. W ubiegłym roku było 25 małych projektów finansowanych przez Dom Współpracy Polsko-Niemieckiej, był np. Oktoberfest, były gry miejskiej w Opolu, były wyjazdy do Wrocławia, były warsztaty; zależy, co grupa chciała robić. W tym roku młodzież może składać wniosek o pieniądze przy BJDM (Związek Młodzieży Mniejszości Niemieckiej w Polsce), maksymalna kwota wynosi 800 złotych. W tym roku było 10 małych projektów do tej pory. Był festyn jesienny, był wyjazd do Brzegu, do Nysy, różne warsztaty. Młodzież ma pomysły, piszą wniosek, dostają pieniądze i realizują projekt.]

A regularna działalność na miejscu?

[Andżelika Wolny:

Muszą też spotykać się na miejscu. Jest to 12 spotkań po trzy godziny w roku. Zajmują się tematami, które ich interesują, może to być muzyka, gotowanie, również aktywności sportowe. Wszystko jedno, ale musi odnosić się to do mniejszości. Członkowie klubu mają wpływ na program. Jest to najważniejsze w przypadku Jugendpunktu, że młodzież robi to, co ją interesuje.]

——-

Była to Andżelika Wolny, koordynatorka projektu „Jugendpunkt” przy Domu Współpracy Polsko-Niemieckiej, w rozmowie z nami. Tematem były projekt „Jugendpunkt”, jego aktualny stan oraz dalsze plany dotyczące projektu. Wywiad powstał tydzień temu, podczas 14. Polsko-Niemieckiego Kongresu Komunalno-Politycznego Ziomkostwa Prus Wschodnich pt. „Po zmianie czasu – Niemcy, Polacy i mniejszość niemiecka pod znakiem wojny w Ukrainie”.

2023-10-15 Copernicus Open

Nazwa brzmi jak turniej tenisowy lub golfowy. Copernicus Open to jednak wystawa obrazów i karykatur Mikołaja Kopernika zorganizowana przez Warmińsko-Mazurski Oddział Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich z okazji 550. rocznicy urodzin i 480. rocznicy śmierci astronoma. Pokazywano ją już w Warszawie i Fromborku, a 5 października otwarto w Planetarium im. Mikołaja Kopernika w Olsztynie. Byliśmy dla Państwa na wernisażu.

——-

[muzyka]

Odpowiednio do otwarcia wystawy o astronomie w Planetarium towarzyszył jej muzyczno-poetycki program poświęcony zjawiskom niebieskim. Ale o co właściwie chodzi z tytułem wystawy „Copernicus Open”? To brzmi bardziej jak tenis. Znaczenie tytułu wyjaśnił nam Zbigniew Piszczako ze Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, pomysłodawca i kurator wystawy:

[Zbigniew Piszczako – wypowiedź w języku polskim]

W foyer planetarium im. Mikołaja Kopernika w Olsztynie na gości i widzów czekają obrazy, rysunki i karykatury patrona tej instytucji. Był to projekt na rok 2023, którego inicjatorem był Warmińsko-Mazurski Oddział Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich SDP. Dlaczego i jak ona powstała, wyjaśnia Zbigniew Piszczako:

[Zbigniew Piszczako – wypowiedź w języku polskim]

Na wystawie obrazów mniejszego formatu trudno oszacować, jak duża jest ich ogólna liczba. Ile było obrazów i ilu artystów przyczyniło się do powstania tej wystawy?

[Zbigniew Piszczako – wypowiedź w języku polskim]

Zbigniew Piszczako jako osoba przygotowująca wystawę Copernicus Open trzymał w ręku wszystkie obrazy nie tylko raz. Czy ma osobistego faworyta, obraz czy rysunek, który szczególnie mu się podoba? Czy są motywy, które pojawiają się często?

[Zbigniew Piszczako – wypowiedź w języku polskim]

Z daleka widać, że część ilustratorów inspirowała się znanym dziełem Jana Matejki „Astronom Kopernik, czyli rozmowa z Bogiem” z 1873 roku. W jednym z obrazów, który wywołuje uśmiech, autor przypisuje nawet nieprzytomnemu rycerzowi Zakonu Niemieckiego pomoc w rozwijaniu teorii heliocentrycznej Kopernika. Jeszcze raz Zbigniew Piszczako:

[Zbigniew Piszczako – wypowiedź w języku polskim]

[muzyka]

——-

Były to nasze wrażenia z wernisażu wystawy „Copernicus Open” z obrazami i karykaturami Mikołaja Kopernika 5 października w Planetarium w Olsztynie, noszącym jego imię. Wystawę z okazji 550. rocznicy urodzin i 480. rocznicy śmierci astronoma można tam obejrzeć do 15 listopada.

2023-10-15 Antoni Niemczura

W weekend 7-8 października Ziomkostwo Prus Wschodnich z Hamburga zorganizowało w Olsztynie 14. Polsko-Niemiecki Kongres Komunalno-Polityczny. Jego tytuł brzmiał „Po zmianie czasu – Niemcy, Polacy i mniejszość niemiecka pod znakiem wojny w Ukrainie”. Dwujęzyczna konferencja nie jest jednak możliwa bez tłumaczenia symultanicznego. Jednym z tłumaczy kongresu był Antoni Niemczura. Rozmawialiśmy z nim na temat jego pracy i jej trudności.

——-

Dzisiaj trzeba studiować tłumaczenie, są egzaminy dla tłumaczy przysięgłych. Jak Pan trafił do pracy tłumacza?

[Antoni Niemczura:

W moim czasie, ponad 30 lat temu, był to raczej przypadek. Studiowałem germanistykę i miałem też kontakty ze slawistyką. Całkiem przypadkowo pojawiła się potrzeba przetłumaczenia czegoś w telewizji dla polskiego zespołu tanecznego. Wysłali mnie tam i miałem mój pierwszy występ na żywo w telewizji jako tłumacz.]

Jak się to rozwijało, jak można było dostać zlecenia?

[Antoni Niemczura:

Należy jeszcze dodać, że wtedy jeszcze nie było prawdziwego kształcenia tłumaczy. Trzeba było po prostu się sprawdzić; jeśli ktoś to umiał, radził sobie z zadaniem, zostawał angażowany. Tak się zaczynało. W moim przypadku było tak, że miałem okazję, jeszcze w czasie moich studiów, pracować jako tłumacz, później pracowałem w szkole wyższej i jednocześnie tłumaczyłem, a jeszcze później jako wolny strzelec.]

Czy jest Pan też tłumaczem przysięgłym?

[Antoni Niemczura:

Tak, jestem również tłumaczem przysięgłym ustnym i pisemnym, tzn. przysięgłym tutaj w Polsce, ale to właściwie nie jest zakres, w którym najwięcej pracuję. Normalnie już jest dużo wzorów i tekstów, których już nie trzeba tłumaczyć. Dużo dokumentów UE jest dwu-, trzy-, czterojęzycznych, tam prawie nie ma popytu.]

Czy pracuje Pan więc w sądzie czy dla policji?

[Antoni Niemczura:

Rzadko – w Polsce raczej nie. Przez pewien czas pracowałem z sądownictwem saksońskim, z policją drezdeńską. Dla sądownictwa pracowałem przez SAB – to Saksoński Bank Odbudowy – ale po pewnym czasie było to dla mnie trochę zbyt męczące, ciągle jeździć tam i z powrotem z Wrocławia do Drezna.]

Czy musi Pan, kiedy Pan jest sam na miejscu, tłumaczyć w obu kierunkach? Czy to w ogóle dobrze działa?

[Antoni Niemczura:

Jeżeli jest się na konferencji na tłumaczeniu, to tłumaczy się i na język niemiecki, i na język polski. W sądzie można to tylko zrobić jedno po drugim, tzn. można tłumaczyć tylko na jeden język, nie można inaczej.]

Jak długo normalnie pracuje tłumacz symultaniczny w jednym kawałku?

[Antoni Niemczura:

Podczas tłumaczenia symultanicznego maksymalny czas wynosi właściwie od 25 do 30 minut, tzn. można wtedy dokonywać przekładu w bardzo dobrej jakości. Ludzkie pojęcie, ludzka psychika nie pozwala być dłużej skoncentrowanym. W razie potrzeby można jednak też tłumaczyć przez godzinę albo półtorej, problem jest wtedy taki, że od pewnego momentu trzeba streszczać, bo nie nadąża się za tekstem.]

W przypadku konferencji organizator może przekazać tłumaczowi teksty wykładów już wcześniej. To na pewno mogłoby pomóc?

[Antoni Niemczura:

Tak, to prawda. Niestety rzadko mamy takie przypadki, że dostajemy wszystkie wykłady przed konferencją. W większości przypadków jest tak, że zostajemy zaskoczeni, musimy sobie więc poradzić, dlatego siedzimy we dwójkę w kabinie. Jeżeli czegoś brakuje, jeżeli trzeba coś sprawdzić, partner/partnerka w kabinie ma za zadanie poszukać tej rzeczy i wspierać.]

Czy Pan zawsze pracuje z tym samym partnerem czy zespół się zmienia?

[Antoni Niemczura:

Orientujemy się w tematach. Pracujemy w odpowiednich zespołach. Kiedy mam techniczne tłumaczenie, względnie techniczną sprawę symultaniczną, pracuję z kimś innym, wiem, że możemy pracować na tym samym poziomie, mamy te same pomysły, widzimy coś tak samo. Z kolegą tutaj pracuję w sprawach, w których chodzi o tematy prawne, społeczne czy z codziennego życia.]

Jak mocno tłumacze powinni się specjalizować? Przecież nie można być odpowiedzialnym za wszystko…

[Antoni Niemczura:

Trzeba sobie uświadomić, że po prostu nie można wiedzieć wszystkiego, i wybrać pewne tematy. W moim przypadku było tak, że bardzo interesuję się IT i techniką, zrobiłem więc studia podyplomowe z informatyki i zapisałem się na parę kursów. Dlatego interesuję się tematami związanymi z IT, innowacjami czy odnawialnymi energiami.]

Stanowi Pan część konferencji, ale nie stoi Pan w jej centrum. Jak się czuje ktoś w kabinie dla tłumaczy?

[Antoni Niemczura:

Jeżeli na zewnątrz jest bardzo gorąco, poci się w kabinie oczywiście nie tylko z powodu tego, że czegoś nie wie, lecz też dlatego, że po prosto będzie duszno w kabinie. Druga rzecz: kiedy skoncentruje się na tłumaczeniu, to od pewnego momentu już nie kojarzy, co się mówi. Wygląda to wtedy tak, że po prostu wchodzi i wychodzi, i tylko przerabia tekst i tłumaczy go na drugi język.]

Jaką rolę odgrywa kabina i dlaczego wszyscy uczestnicy powinni mówić do mikrofonów?

[Antoni Niemczura:

Kabina jest po to, żeby nie docierały do nas dźwięki z zewnątrz, ale też, żeby tłumaczenie uczestników nie przeszkadzało. Czasem jest tak, że kabina stoi między rzędami miejsc, i jeśli nie zamyka się drzwi, czasem słyszy się, jak tłumacze krzyczą. Prawie nic nie słyszymy przez to, ze siedzimy w dźwiękoszczelnej kabinie, jeśli nie mówi się to do mikrofonów – a nawet kiedy coś słyszymy, to niedokładnie. Wtedy trzeba zdecydować, czy bierze na siebie ryzyko mówienia rzeczy, które nie do końca są prawdą, trzeba bardzo uważać.]

Tłumaczenie to bardzo ważna, ale niewidoczna usługa. Czy odbiera Pan w swoim zawodzie czasem też uprzejmości czy względy ze strony referentów czy uczestników?

[Antoni Niemczura:

Tłumacze powinni być dumni, jeśli nikt nie zauważa, że w ogóle są. Wtedy wykonali swoją pracę bardzo dobrze. Jeżeli jednak ktoś widzi, że jest tłumaczenie, nagle ludzie stają się uważni na to, że jest tam ktoś, kto musi znać pewne pojęcia, interpretować czyjś słowa. No, niektórzy mają na to wzgląd, niektórzy nie. Jest tak jak w całkiem normalnym życiu.]

A jak wygląda z uznaniem za Pana dokonania?

[Antoni Niemczura:

Uznanie – różne. Uznaniem jest po prostu to, że dostanie się kolejną pracę, z niektórymi organizatorami nawiązaliśmy przyjazne kontakty, znamy się w swoim fachu. Wie się, że jest się akceptowany i oceniony, kiedy 10, 15 latach nadal się w tym siedzi.]

——-

Był to Antoni Niemczura, tłumacz symultaniczny dla tłumaczeń specjalistycznych, w rozmowie z nami. Tematem były jego praca i trudności z nią związane. Wywiad powstał tydzień temu, podczas 14. Polsko-Niemieckiego Kongresu Komunalno-Politycznego Ziomkostwa Prus Wschodnich pt. „Po zmianie czasu – Niemcy, Polacy i mniejszość niemiecka pod znakiem wojny w Ukrainie”.

Uwe: I to była Allensteiner Welle na dzisiaj, życzymy Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Anna: Audycję zrealizował dla Państwa i dla nas Marian Dąbrowski, a do usłyszenia za tydzień mówią Państwu Anna Przywoźna…

Uwe:…i Uwe Hahnkamp.

08.10.2023 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 08.10.2023

Anna: Serdecznie witamy w Allensteiner Welle, przy mikrofonie witają Państwa dziś wieczorem Abend Anna Przywoźna…

Uwe: …i Uwe Hahnkamp i będą towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Anna: Mamy nadzieję, że spędzili Państwo dobry tydzień, odpoczęli w weekend i cieszymy się, że są Państwo znowu z nami.

Dzisiaj mamy dla Państwa w programie:

– wywiad z Burchardem Dabinnusem na temat młyna rodziny Meyerów w Bartoszycach, na temat którego wygłosił 16 sierpnia wykład we Wspólnocie Kulturowej Borussia,

– oraz relację z przyjęcia Konsulatu Generalnego w Gdańsku z okazji Dnia Jedności Niemiec.

Uwe: WIęcej na ten temat jak zwykle – po wiadomościach.

Jingle – wiadomości

W środę, 11 października o godzinie 18.00, w ramach Projektu „Lernraum“ odbędzie się pod tytułem „Die Brückenbauerin-Budowniczyni mostów“ rozmowa online z konsul generalną Republiki Federalnej Niemiec w Gdańsku Cormelią Pieper. Rozmowa transmitowana będzie na żywo na profilu Projektu LernRAUM.pl na Facebooku. Spotkanie poprowadzi dyrektor Domou Współpracy Polsko-Niemieckiej

Lucjan Dzumla.

***

Katolicka msza w języku niemieckim odprawiona zostanie w tym tygodniu w niedzielę, 15 października o godzinie 10.00 w Olsztynie – Jarotach.

Ksiądz kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

2023-10-08 Dzień Jedności Niemiec

Co roku Konsulat Generalny Republiki Federalnej Niemiec w Gdańsku organizuje przyjęcie z okazji Dnia Jedności Niemiec. W tym roku odbyło się ono 2 października, jak zwykłe w Polskiej Filharmonii Bałtyckiej w Gdańsku. Oto nasze wrażenia z tej uroczystości.

——-

[muzyka

Cornelia Pieper – wypowiedź w języku polskim]

Tak konsul generalna Cornelia Pieper powitała swoich międzynarodowych gości w Polskiej Filharmonii Bałtyckiej w Gdańsku. Jako współorganizatora pozyskała w tym roku kraj związkowy Nadrenię-Palatynat, który przysłał na uroczystość m.in. swoją królową win i dużo wina. Jako zachęta do wypicia go konsul generalna Pieper zacytowała jednego z najbardziej znanych znawców win z Niemiec, Johanna Wolfganga von Goethe:

[Cornelia Pieper – wypowiedź w języku polskim]

Wino daje siłę i optymizm. Był także powód do świętowania – zjednoczenie Niemiec 33 lata temu, które Niemcy zawdzięczają Polakom z Solidarności w Gdańsku i gdzie indziej:

[Cornelia Pieper – wypowiedź w języku polskim]

Dlatego podczas uroczystości z okazji Dnia Jedności Niemiec w Gdańsku rozbrzmiewa też zawsze hymn narodowy Polski:

[muzyka]

Kraj związkowy Nadrenia-Palatynat reprezentowała minister gospodarki, transportu, rolnictwa, i winiarstwa Daniela Schmitt. Ona również w swoim przemówieniu nawiązała do wdzięczności wobec Polaków i rozszerzyła efekt owego dnia na poziom europejski:

[Daniela Schmitt:

Zjednoczenie nie byłoby możliwe bez odważnych Polek i Polaków, którzy decydowanie strajkowali, rozprawiali i demonstrowali dla wolności i prawdziwego demokratycznego współdecydowania. Dzisiaj obchodzimy po raz 33 Dzień Jedności Niemiec i pamiętamy wdzięcznie 3 października 1990 r., który nie tylko zaznaczył przemianę Niemiec, lecz którego również Europa łączyła się i integrowała się.]

Podkreśliła też wagę zjednoczenia europejskiego dla ludzi i dla ekonomii:

[Daniela Schmitt:

Przecież Europa jest też projektem pokoju, gwarantującym nam wszystkim dobrobyt i bezpieczeństwo. Dlatego dla nas, mieszkańców Nadrenii-Palatynatu, Europa jest sprawą naszych serc. Co więcej, w zjednoczonej Europie stworzyliśmy z naszymi sąsiadami w ostatnich dekadach ogromny rynek wewnętrzny, bez ceł i z całkowitą wolnością podróżowania, ze zintegrowanymi rynkami kapitału i pracy; to wszystko jest historycznie unikatowym sukcesem.]

Z tego powodu również hymn Europy znajduje swoje miejsce podczas uroczystości z okazji Dnia Jedności Niemiec:

[muzyka]

——-

Były to nasze wrażenia z przyjęcia niemieckiego Konsulatu Generalnego w Gdańsku z okazji Dnia Jedności Niemiec. Odbyło się ono 2 października w Polskiej Filharmonii Bałtyckiej w Gdańsku.

2023-10-08 Burchard Dabinnus

Młyn w Bartoszycach należał w XIX wieku do żydowskiej rodziny Meyerów i w wyniku aryzacji trafił w ręce zaprzyjaźnionej rodziny Dabinnusów. Ta musiała uciekać w 1945 r., i historia ta została zapomniana aż do roku mniej więcej 2005. Od tego czasu Burchard Dabinnus, aktor i reżyser z Monachium, razem z członkami rodziny Meyerów szukają dokumentów tej niechlubnej „nieopowiedzianej historii” ich rodzin. O tej historii opowiadał on w ramach spotkania 16 sierpnia w Stowarzyszeniu Wspólnota Kulturowa „Borussia”. Przeprowadziliśmy z nim wywiad dla Państwa.

——-

Jak doszło do Pańskiego pierwszego spotkania z rodziną Meyerów i do pierwszego kontaktu ze sprawą tego młyna?

[Burchard Dabinnus:

Pierwszy kontakt nawiązaliśmy przez Billy’ego Meyera, który odwiedził moich rodziców w Steinebach nad jeziorem Wörth w Bawarii, kiedy oni jeszcze żyli. Dzięki temu dotarłem do mikroelementów tej historii, ale tylko wskazówek, z których prawie nic nie zrozumiałem, bo ani mój ojciec, ani Billy naprawdę nie wyjaśnili mi znaczenia tej historii, że chodziło o wywłaszczenie, o aryzację. Zrozumiałem to dopiero, kiedy po śmierci mojego ojca przeszukiwałem stare dokumenty i znalazłem wskazówki na temat tego młyna i procesu zakupu.]

Od kiedy żydowska rodzina Meyerów żyła w Bartoszycach?

[Burchard Dabinnus:

Sięga to XVIII wieku. Pewien Joseph Meyer przejął w roku 1850 tzw. młyn górny w Bartoszycach, który wtedy oczywiście jeszcze był napędzany wodą. Jego synowie Louis i Isaak rozbudowali młyn do pewnego rodzaju kompleksu przemysłowego, tak, że w 1930 r. można było świętować 50-lecie Bartoszyckiego Zakładu Młynarskiego, jak się nazywał. Byli braćmi, jeden został inżynierem, drugi był dyrektorem zarządzającym, a synem Louisa z kolei był Hans-Joseph Meyer, który przejął po swoich studiach ekonomicznych w latach 20. XX wieku, razem z innymi członkami rodziny jako wspólnikami, kierownictwo młyna.]

Meyerowie byli więc bogatymi przedsiębiorcami, aż do chwili zmiany atmosfery, którą można datować w Prusach Wschodnich wraz z przybyciem Ericha Kocha w 1928 r. Jaki wpływ miała polityka rasowa nazistów, np. ustawy norymberskie, na żydowskich biznesmenów?

[Burchard Dabinnus:

Było tak, że Żydzi mieli zostać krok po kroku wykluczeni z życia zawodowego. Na początku zostało przy życiu dość dużo sklepów żydowskich, bo wiedziano – o co kłócili się naziści – jedni mówili: „Ci ludzie są nam potrzebni, inaczej załamie się nasz system gospodarczy, mamy eksporty do innych państw, mamy importy, a w tym uczestniczy dużo żydowskich biznesmenów – kiedy wszystkich na raz wywłaszczymy, to nasz własny system załamie się tak samo”. Inni Mówili: „Precz z tymi ludźmi, musimy odebrać im to od razu’. Były więc różne spory wewnątrz systemu. Zaczęto stopniowo zwiększać presję, skłaniać – w cudzysłowie – do emigracji, utrudniać interesy.]

Jak wyglądało to utrudnienie konkretnie w przypadku młyna rodziny Meyerów?

[Burchard Dabinnus:

To co dotyczy młyna, to fakt, że on był zależny od kontyngentów, tzn. pewien związek młynarski przydzielał zboże – on mógł zemleć tylko tyle, ile dostał przydzielone. Można było przykręcić tę śrubę i powiedzieć: „Damy wam teraz tylko jedną trzecią tego zboża, więc wasze interesy upadną i dlatego w przyszłym roku wasz zakład będzie miał tylko jedną trzecią swojej wartości itd. – ale jeśli teraz go sprzedasz, możemy to ustalić między nami, więc sprzedaj” itd. To była – zanim zdecydowano o ostatecznym rozwiązaniu – ostatnia próba wypędzenia ludzi.]

Aryzacja, tzn. przejęcie żydowskich firm przez niemieckich biznesmenów, stawała się coraz bardziej widoczna również w Prusach Wschodnich. Czego próbował Hans-Joseph Meyer, co się potem stało z młynem?

[Burchard Dabinnus:

Dokładnie jego triku jeszcze nie znamy. Mamy rożne wypowiedzi, które są adekwatne, jest wiele wskazówek, które idą w podobnym kierunku. Krewny Paul Grätz, który przeżył w Londynie, pisze w sprawozdaniu, czy krewna Elli Mai, która przeżyła w Sztokholmie i pracowała w młynie, też pisze sprawozdanie, że próbowano najpierw wydzierżawić go konsorcjum, grupie, w której również mój dziadek uczestniczył. Ale naziści na to nie pozwolili, bo mimo dzierżawy uważano go za zakład żydowski. Mówiono: „Musicie teraz sprzedać zakład”. Cena kupna została ustalona – połowa wartości całego kompleksu, co już było szalenie zaniżone. Pytaniem było, kto go kupi? Oczywiście gotowi już byli Erich Koch i dr Bruno Dziubba, jego poplecznik, brudna prawa ręka gauleitera, i chcieli przejąć młyn.]

Jak pojawiał się w tej sprawie Pański dziadek Georg Dabinnus?

[Burchard Dabinnus:

W tle próbowano (o ile wiemy, a w większości mamy tylko aluzje i żadnych dokumentów na temat tych wypowiedzi) zorganizować finansowanie (kupna), tzn. załatwić pieniądze, aby kupić młyn. Mój dziadek chciał (i to jest teraz dobra legenda, czy naprawdę się ona zgadza, za to nie dam sobie uciąć ręki, zawsze chcemy, żeby nasi dziadkowie byli dobrzy) dostać środki do ręki, aby dokonać kupna, którego sam z własnych środków jako właściciel średniego dobra w ogóle nie mógł dokonać, bo dla niego jako biznesmena był to za duży zakład. Interesujące jest to, że mówi się też, że Hans-Joseph Meyer, prawdziwy dyrektor zarządzający, pracował jeszcze przez lata w zakładzie jako doradca. Mówi również jego krewny Paul Grätz, który przeżył w Londynie, że jeszcze z obozów Theresienstadt, a nawet Auschwitz, sprowadzano Hansa-Josepha Meyera jako doradcę do młyna. To jest pod każdym względem zdumiewający, niesłychany i naprawdę przerażający fakt.]

Trochę brzmi to tak, jakby nie chciał on dopuścić do tego, aby młyn trafił w ręce Ericha Kocha. Jak duży był udział Pańskiego dziadka? Co można dzisiaj jeszcze zobaczyć z młyna?

[Burchard Dabinnus:

Mój dziadek był udziałowcem w 75 procentach, ale jeszcze było 25 procent pewnego Erwina Kunza, o którym nie mamy zielonego pojęcia i nic nie wiemy. Czy był on figurantem z fundacji im. Ericha Kocha, być może trzeba było pójść na kompromis i sprzedać co najmniej część fundacji, z opcją, że system może kiedyś się załamie, już nie będzie Kocha i wszystkich nazistów, i można będzie oddać młyn – to nadal jest pod tym względem interesujące. W całości kompleks już nie istnieje, ale są jeszcze masywne, wielkie biurowce, część maszynowni, wyburzono wielką część, gdzie zbudowano domy mieszkalne itd., ale częściowo można jeszcze zobaczyć imponujący młyn, mieć jego wrażenie.]

Więc młyn przynajmniej częściowo przetrwał te czasy. Kto przeżył z rodziny Meyerów?

[Burchard Dabinnus:

Kto przeżył, to jest rodzina Grätz, Paul Grätz był szwagrem, który ożenił się z jedną siostrą dra Hansa-Josepha Meyera, i mogli wyemigrować do Anglii. Jeszcze siostra Hansa-Josepha Meyera ze swoim mężem Bruno Mai mogli wyemigrować w 1944 r. do Sztokholmu, całkiem dziwnie na tzw. transfer Gwatemala, bardzo szczególny model interesów, który podpisali osobiście albo Eichmann albo Göring. Dzieci Wernera i Ludwiga, które rodzice wysłali w 1936 r. do Szwajcarii, przeżyły w Szwajcarii, sami zostali rodzicami i takim sposobem pod koniec lat 50. przyszli na świat Billy i Brigitte Meyer. Koło zamyka się, nawiązaliśmy znowu kontakt, albo oni z nami – i tak powstał ten projekt. Znowu jesteśmy przy kręcącym się kole młyńskim…]

Koło czasu kreci się, potomkowie szukają śladów. A propos śladów: dał Pan do zrozumienia, że istnieje z lat sprzed II wojny światowej i czasu jej trwania korespondencja rodziny Meyerów do Szwajcarii. To są za pewno wartościowe dokumenty…

[Burchard Dabinnus:

To jest inny skarb, który jeszcze trzeba wydobyć. Częściowo jest napisane pismem Sütterlina, starym pismem, które najpierw trzeba nauczyć się czytać. Już w międzyczasie udało mi się trochę w to wgryźć, że po dłuższym czasie mogę trochę odczytać okrągłe pismo. (Pisma) są z lat 1936-1943, ostatnie karty przyszły z Theresienstadt i rodzice pytają, czy młody Werner, starszy brat, dobrze obronił egzamin, tzn. maturę w Szwajcarii, oraz że im było dość dobrze w Theresienstadt. A Werner Meyer jeszcze pisze do urzędu w Szwajcarii, że jego rodzice przeprowadzili się teraz do Theresienstadt, on ma inną sytuację finansową i potrzebuje jakiegokolwiek wsparcia.]

Czy może Pan już trochę więcej powiedzieć o treści?

[Burchard Dabinnus:

W tych listach bardzo dużo powiedziane jest między wierszami. Dużo jest bardzo zaszyfrowane, chodzi o sytuację prześladowania innych krewnych, znajomych, o których się słyszy, że pożegnali się z tym i owym, bo podróżują teraz tu i tam, wyemigrować, wyjechać w cudzysłowach. W tych listach ukazuje się cała katastrofa, i ból, że rodzice nie mogą zobaczyć swoich dzieci, nawet z okazji ich urodzin, nie mogą im pogratulować, wysłać prezentów; długie listy urodzinowe, które są wzruszające w najwyższym stopniu. Jest to bardzo wzruszająca korespondencja – a czasami bardzo pełna humoru, bo cała rodzina Meyerów dysponuje ogromnym humorem – mimo wszystkich okropności.]

——-

Był to Burchard Dabinnus, aktor i reżyser z Monachium, w rozmowie z nami. Tematem był młyn rodziny Meyerów z Bartoszyc, na temat którego 16 sierpnia wygłosił prelekcję w Stowarzyszeniu Wspólnota Kulturowa „Borussia”.

Partnerem wydarzenia było Muzeum Prus Wschodnich w Lüneburgu, wsparcia finansowe go udzielił także Instytut Goethego w Warszawie.

Uwe: I to była Allensteiner Welle na dzisiaj, życzymy Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Anna: Audycję zrealizował dla Państwa i dla nas Konrad Gnyla, a do usłyszenia za tydzień mówią Państwu Anna Przywoźna…

Uwe:…i Uwe Hahnkamp.

01.10.2023 (opis do dźwięku)

Allenteiner Welle 01.10.2023

Anna: Serdecznie witamy w Allensteiner Welle, przy mikrofonie witają Państwa dziś wieczorem Anna Przywoźna…

Uwe: …i Uwe Hahnkamp i będą towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Anna: Mamy nadzieję, że spędzili Państwo dobry tydzień, odpoczęli w weekend i cieszymy się, że są Państwo znowu z nami.

Dzisiaj mamy dla Państwa w programie:

– wywiad z Wiesławem Skrobotem na temat wycieczki „Durąg nad Dylewką – żywa woda, żywa pamięć“, która odbyła się 22 września,

– oraz relację z tych warsztatów na świeżym powietrzu.

Uwe: Więcej na ten temat jak zwykle – po wiadomościach.

Jingle – wiadomości

2 października o godzinie 18.00 Konsul Generalna Republiki Federalnej Niemiec w Gdańsku Cornelia Pieper i minister gospodarki landu Nadrenia-Palatynat Daniela Schmitt zapraszają na uroczystość z okazji Dnia Jedności Narodowej do Polskiej Filharmonii Bałtyckiej w Gdańsku. W programie polska i niemiecka muzyka w różnych interpretacjach.

***

Uniwersytet Gdański i Fundacja im. Johanna Gottfrieda Herdera zapraszają 2 października o godzinie 10.00 na inaugurację Roku Herdera 2023/2024 do Biblioteki Uniwersyteckiej przy ulicy Wita Stwosza 53 w Gdańsku. Otwarta zostanie wtedy też wspólna wystawa Muzeum Herdera w Morągu i Centrum Kultury Prus Wschodnich w Ellingen w Bawarii pod tytułem: „Johann Gottfried Herder z Morąg w Prusach Wschodnich. Życie – dzieło – znaczenie“.

***

Jutro, 2 października , o godzinie 12.00 w ramach projektu „Lernraum“ w Olsztynie odbędzie się w Domu Kopernika przy ulicy Partyzantów 3, siedzibie Olsztyńskiego Stowarzyszenia Mniejszości Niemieckiej, wykład Edyty Gładkowskiej. Tematem będą „Pałace i dworki w Prusach Wschodnich – część II“. Wydarzenie jest dwujęzyczne i bezpłatne. Zgłoszeń dokonać można pod adresem allenstein@lernraum.pl

***

Od 3 do 7 października w Multikinie Olsztyn odbędzie się 10. edycja Festiwalu Filmowego WaMa. Tegoroczne motto brzmi „Cierpliwość“. Festiwal zostanie uroczyście otwarty 3 października o godzinie 18.30 filmem „Miałem farta“, ceremonia zakończenia z wręczeniem nagród w konkursach filmów długo- i krótkometrażowych oraz koncertem Stana Breckenridgea 7 października o godzinie 20.30 w Filharmonii Warmińsko-Mazurskiej w Olsztynie.

Więcej informacji na stronie internetowej wydarzenia wamafestival.pl

***

6 października we Wspólnocie Kulturowej Borussia w Domu Mendelsohna w Olsztynie rozpocznie się tegoroczna, 8. edycja Festiwalu Mendelsohna pod hasłem: „Czas”. Wydarzenia odbywać się będą do końca listopada; dokładne informacje znajdą Państwo na profilu Borussii na Facebooku.

***

Od 7 do 8 października w Hotelu Warmińskim w Olsztynie odbędzie się 14. Polsko-Niemiecki Kongres Polityki Komunalnej, który organizuje Ziomkostwo Prus Wschodnich w Hamburgu. Temat brzmi: „Za punktem zwrotnym: Polacy, Niemcy i mniejszość niemiecka pod znakiem wojny w Ukrainie“ i będzie naświetlony z wielu stron różnymi referatami. Początek pierwszego dnia o godzinie 14.00, zakończenie obiadem drugiego dnia.

***

Katolicka msza w języku niemieckim odprawiona zostanie w niedzielę, 8 października, o godzinie 15.00 w Kościele p.w. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Olsztynie. Ksiądz kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

2023-10-01 Durąg – warsztaty

We wrześniu każdego roku odbywają się Europejskie Dni Dziedzictwa Kulturowego. W Gminie Ostróda odbyły się – z inicjatywy między innymi Wiesława Skrobota, pełnomocnika gminy do spraw dziedzictwa kulturowego – warsztaty pod gołym niebem w Durągu. Pod hasłem „Durąg nad Dylewką – żywa woda, żywa pamięć” 22 września 25 osób, przede wszystkim uczniowie szkoły podstawowej w Durągu, wyruszyło na poszukiwanie początków wsi. Byliśmy tam dla Państwa.

——-

[Wiesław Skrobot – wypowiedź w języku polskim]

Przy tym kamieniu na krzyżowaniu w Durągu Wiesław Skrobot rozpoczął warsztaty terenowe. Na jego przykładzie uczniowie otrzymali pierwszą lekcję lokalnej geologii, \przygotowaną przez Alicję Szarzyńską z Warmińsko-Mazurkiego Ośrodka Doskonalenia Nauczycieli:

[Alicja Szarzyńska – wypowiedź w języku polskim]

Mając w pamięci głaz z Smalandii, małej ojczyny Emila ze Smalandii i Astrid Lindgren, udano się dalej, do starszej części wiejskiego cmentarza, aby szukać grobu Alfreda Weissermela. W środku podszycia tym razem informacje biologiczne, dotyczące roślin typowych dla cmentarzy od Alicji Szarzyńskiej – i bardzo praktyczna rada:

[Alicja Szarzyńska – wypowiedź w języku polskim]

Wreszcie do akcji wkroczyły szpadle, szufle i grabie, młodzież skoncentrowana pracowała i odkopała kamień nagrobny:

[atmosfera]

Nie był to jednak kamień Weissermela, ale innego znanego Niemca – majora Justusa Druschkiego, który zginał w I wojnie światowej. Młodzież znalazła nawet jeszcze kamień innej rodziny. Jednak nie tylko na cmentarzu można znaleźć interesujące kamienie, jak mówił Wiesław Skrobot:

[Wiesław Skrobot – wypowiedź w języku polskim]

Wiele z tych kamieni rozkradziono, stawiano w ogrodach jako ozdobę czy zniknęło podczas pracy na polach. W Szczepankowie ktoś w XIX wieku wpadł jako pierwszy na pomysł, aby wykorzystać bogactwo Wzgórz Dylewskich i sprzedawać te głazy ówczesnemu powiatowi ostródzkiemu do budowy ulic:

[Wiesław Skrobot – wypowiedź w języku polskim]

Przed wędrówką przez durąski park organizatorzy przygotowali jeszcze ziołowe memory. Od razu za pierwszymi dwiema kartami kryła się para, odniesiono sukces za sprawą kolorowego kwiatu – chabra bławatka – i wyjaśnień do niego:

[atmosfera, Alicja Szarzyńska – wypowiedź w języku polskim]

Ważne dla uczniów, ale również dla całej wsi, jest to, że park jest dziełem znanego architekta krajobrazu Johanna Larassa. I tak samo ważne jest – jak wyjaśnił Wiesław Skrobot – że gmina, wieś i jej mieszkańcy doceniają ten parku i pielęgnują go:

[Wiesław Skrobot – wypowiedź w języku polskim]

——-

Był to wrażenia z warsztatów terenowych „Durąg nad Dylewką – żywa woda, żywa pamięć” 22 września w ramach Europejskich Dni Dziedzictwa Kulturowego.

2023-10-01 Wiesław Skrobot

We wrześniu każdego roku odbywają się Europejskie Dni Dziedzictwa Kulturowego. Mają one na celu, aby poprzez różne projekty pod pewnym hasłem zwrócić uwagę uczestników na ich lokalną historię. W Gminie Ostróda odbyły się – z inicjatywy między innymi Wiesława Skrobota, pełnomocnika gminy do spraw. dziedzictwa kulturowego – warsztaty pod gołym niebem w Durągu. Pod hasłem „Durąg nad Dylewką – żywa woda, żywa pamięć” 22 września 25 osób, przede wszystkim uczniowie szkoły podstawowej w Durągu, wyruszyło na poszukiwanie początków wsi.

Rozmawialiśmy z Wiesławem Skrobotem na temat warsztatów i ich treści.

——-

Z jakiej okazji jesteśmy w Durągu i dlaczego właśnie w tej miejscowości Gminy Ostróda?

[Wiesław Skrobot – wypowiedź w języku polskim]

Chodzi więc o park oraz o byłego właściciela dworku w Durąg z rodu Weissermelów. Czy są jeszcze inne cele?

[Wiesław Skrobot – wypowiedź w języku polskim]

Kim jest Mikołaj z Durąga?

[Wiesław Skrobot – wypowiedź w języku polskim]

Wygląda na to, że to działa, bo w tle słyszymy uczniów ze Szkoły Podstawowej im. „Żołnierza polskiego” w Durągu, grających w ziołowe memory. Otrzymują więc różnorodną wiedzę na temat wsi – i zadanie: dbajcie o cmentarz i szukajcie grobu Alfreda Weissermela. A propos „Weissermel” – dlaczego kamień na krzyżowaniu nosi jego imię i jakie znaczenie ma ta rodzina dla wsi?

[Wiesław Skrobot – wypowiedź w języku polskim]

Od którego roku Weissermelowie tutaj gospodarzyli? Co teraz dzieje się z parkiem?

[Wiesław Skrobot – wypowiedź w języku polskim]

Rodzina Weissermelów nie pochodzi jednak z Durąga, lecz z okolic…

[Wiesław Skrobot – wypowiedź w języku polskim]

Goci, Sassowie, Zakon Niemiecki, rodzina Weissermelów – bogata historia jak na taką małą wieś. W zapowiedzi w Internecie była również mowa o historii czy legendzie na temat czarnego psa. O co w niej chodzi?

[Wiesław Skrobot – wypowiedź w języku polskim]

Czy są jeszcze inne historie związane z tym kamieniem?

[Wiesław Skrobot – wypowiedź w języku polskim]

——-

Był to Wiesław Skrobot, pełnomocnik Gminy Ostróda do spraw dziedzictwa kulturowego, w rozmowie z nami. Tematem były warsztaty terenowe „Durąg nad Dylewką – żywa woda, żywa pamięć” 22 września w ramach Europejskich Dni Dziedzictwa Kulturowego.

Jingle – koncert życzeń

I jak zwykle w pierwszą niedzielę miesiąca – koncert życzeń dla naszych jubilatów. Dzisiaj spojrzymy na jubilatów z września 2023 roku w mniejszości niemieckiej na Warmii i Mazurach.

Nidzickie Stowarzyszenie pogratulować mogło sześciu swoim członkom, wśród których Elżbieta Jasińska 20 wrzenia, a Maria Granica 21 września skończyły po 85 lat.

W stowarzyszeniu Mniejszości Niemieckiej w Kętrzynie zanotowano czworo jubilatów, między innymi Kazimierza Bednarczyka z 73 latami.

W Ełku, w Stowarzyszeniu Mniejszości Niemieckiej „Masuren“ cieszyć się mógł jeden jubilat, czyli Michael Wesolowski, który 29 września skończył 91 lat.

Cztery osoby miało na swojej liście Stowarzyszenie Przyjaźni „Rosch“ w Piszu. Szczególnie podkreślić chcielibyśmy Edelgard Grabowską, która osiągnęła wiek 83 lat, oraz Hiltrud Romanowską z 91 latami.

Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej „Warmia“ w Lidzbarku Warmińskim pogratulować mogło pięciu, a Stowarzyszenie Niemieckie „Natangen“ w Górowie Iławeckim sześciu osobom, które świętowały rozpoczęcie nowego roku życia. W Lidzbarku na swoje 70 lat spoglądać może Grażyna Szewajka, a w Górowie na 80 – Monika Hołub.

Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej „Tannen“ w Ostródzie na swojej liście miało 14 osób. Jürgen Goroncy i Marianna Makricka skończyli po 80 lat, a Gizela Schweda – 70 lat.

Poza tym w Pasłęku Ingrid Lück skończyła 82 wiosny.

My przyłączamy się do życzeń krewnych i przyjaciół, dołączamy do nich życzenia wszystkiego najlepszego, zdrowia i wiele radości w życiu i mamy dla Państwa piosenkę „Wenn sie diesen Tango hört“ w wykonaniu grupy Pur.

Uwe: I to była Allensteiner Welle na dzisiaj, życzymy Państwu jeszcze spokojnego wieoczoru i dobrego tygodnia

Anna: Audycję zrealizował dla Państwa i dla nas Konrd Gnyla, a do usłyszenia za tydzień mówią Państwu Anna Przywoźna…

Uwe:…i Uwe Hahnkamp.

24.09.2023 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 24.09.203

Uwe: Serdecznie witam w Allensteiner Welle, dla Państwa przy mikrofonie jest dziś Uwe Hahnkamp i będzie towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Mam nadzieję, że dobrze spędzili Państwo tydzień, oraz cieszę się, że są Państwo znowu są z nami. Mam dzisiaj dla Państwa w programie trzy wywiady:

– z Gaby Huch z Berlińsko-Brandenburskiej Akademii Nauk na temat galerii Lehndorffów w pałacu w Sztynorcie,

– oraz z Jolantą Pastuszenko i Richardem Sokiem, którzy uczęszczali do przedszkola w pałacu w Sztynorcie i byli na spotkaniu byłych przedszkolaków w Sztynorcie.

Więcej na ten temat jak zawsze po wiadomościach.

Jingle – wiadomości

***

Katolicka msza w języku niemieckim odprawiona zostanie w przyszłym tygodniu w niedzielę, 1 października, o godz. 10.00 w kościele w Olsztynie-Jarotach. Ksiądz kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

2023-09-24 Gaby Huch

W dniach 11 do 14 sierpnia pod hasłem „Koła, kręgi, bańki” odbył się w Sztynorcie 7. Festiwal Stn:ort. Ważnym punktem programu była prezentacja koncepcji dla pałacu w Sztynorcie. W ramach tej koncepcji w środkowej części budynku utworzona zostanie tzw. galeria Lehndorffów. Co się za tym kryje, wyjaśniła nam historyk Gaby Huch z Berlińsko-Brandenburskiej Akademii Nauk, która bada archiwum rodu von Lehndorff.

——-

Powiedziała Pani, że Pani aktualny projekt już jest drugim dotyczącym archiwum rodu grafów von Lehndorff. W pierwszym chodził konkretnie o tą rodzinę, o co chodzi teraz?

[Gaby Huch:

Drugi projekt teraz zajmuje się życiem rolniczym i wychodzi trochę poza archiwum rodzinne grafów von Lehndorff. Włącza archiwa innych rodzin, właściwie von Finckenstein, von Dohna, von Schwerin. Archiwum Lehndorffów znajduje się w Olsztynie w Archiwum Państwowym, w Archiwum Państwowym w Berlin-Dahlem, w Lipsku w Archiwum Państwowym i mała część w międzyczasie również w Lüneburgu, w Muzeum Krajowym Prus Wschodnich. Archiwa innych rodzin znajdują się tutaj w Olsztynie.]

To oznacza, że jest Pani też regularnie tutaj w regionie i też często w Sztynorcie. Jak Pani widzi zainteresowanie ludności lokalnej historią pałacu?

[Gaby Huch:

Zainteresowanie lokalnej ludności jest od lat bardzo duże. Przyjeżdżam tu od pierwszego roku projektu, to są trzy + jeden + jeszcze trzy, czyli siedem lat, i stwierdzam, że zainteresowanie ludzi pałacem na miejscu jest duże. Chcą wiedzieć, co się tu dzieje, co będzie dalej, co już zrobiono, a przede wszystkim: co było w tym pałacu, czyli historia ludzi tu na miejscu. Jest to interesujące dla nich, mimo tego, że większość z nich nie jest tutaj osiadła od pokoleń, jak to bywa w rodzinie grafów czy do XIX/XX wieku w rodzinach lokalnych. Ale przez wojnę dużo się uruchomiło, i właściwej ludności mazurskiej czy sztynorckiej tutaj już prawie nie ma. Mimo to zainteresowanie jest duże, co mnie dziwi, ale pokazuje mi, że ludzie trochę zrozumieli Europę i chcą znać historię miejsca, gdzie teraz żyją, chcą wiedzieć gdzie jest ich nowa ojczyzna.]

W koncepcji ciągle mówi się o integracji ludności, ale tutaj niedaleko, np. koło Wilczego Szańca, nie ma nawet wskazówek czy tablic dotyczących pałacu w Sztynorcie czy Heinricha hrabiego von Lehndorff…

[Gaby Huch:

Muszę tu krótko poprawić, bo właśnie w tym roku był pierwszy kontakt z Wilczym Szańcem, który ma nową koncepcję, i w tym roku nawiązaliśmy pierwsze kontakty między zarządcami Wilczego Szańca i Stowarzyszeniem im. Lehndorffa, w ramach którego około 20 lipca odbyły się imprezy, również tutaj w Sztynorcie. I naprawdę pojawiają się całkiem nowe pomysły i projekty w tym kierunku; jest uzgodniona przyszła współpraca, że w obu miejscach wskazuje się na drugie miejsce i powołuje się na niego również w treści. Myślę, że to jest bardzo dobry kierunek rozwoju.]

Jeśli przyciągniemy ludzi do tego miejsca, będą jednak potrzebne również tutaj informacje i atrakcje w sensie koncepcji. Jaka będzie treść galerii Lehndorffów?

[Gaby Huch:

Chcemy w galerii przedstawić różne obszary. Z jednej strony pod obszernym hasłem „500 lat historii nad jeziorem Mamry” chcemy przedstawić historię pałacu, te różne etapy budowy, historię jego mieszkańców, czyli rodziny hrabiów, i wyjść ponad to włączając w to wsie, byłe folwarki, czyli życie ludzi, którzy tutaj mieszkali i żyli. Historia jest podzielona w różne historyczne etapy, ale nie będzie to czysta historia rodzinna czy wyliczanie jakichkolwiek rzeczy przez kronikarza, które tutaj się zadziały, lecz chcemy posortować je według merytorycznych priorytetów.]

Czy są już konkretne etapy, konkretne obszary tematyczne?

[Gaby Huch:

Każdy kamień ma na przykład swoją historię – to jest historia budowy i pomysł tego pałacu, jak został zbudowany, różne etapy jego budowy, czyli naprawdę historia budowy. Drugi etap to przedstawienie następnych Lehndorffów do XVII wieku, którzy byli ściśle związani z Europą odbywając podróże edukacyjne po Europie, działając w europejskich służbach wojskowych, bo nie każdy Lehndorff był z sam z siebie w służbie pruskiej. Było w tych czasach normalne, że ktoś wstępował do obcych służb wojskowych i służył militarnie obcym panom.]

A propos „służyć obcym panom” – również przed Heinrichem hrabią von Lehndorff istnieli znani członkowie tej rodziny, którzy z kolei mieli kontakty ze znanymi Polakami…

[Gaby Huch:

Jednym dużym etapem będzie „Szambelan i biskup”. Ernst Ahasver Heinrich, szambelan na dworze pruskim, miał bardzo ścisłe związki z biskupem Krasickim. Odwiedzali się, zrobili sobie prezenty, rozmawiali o literaturze, wspólnie celebrowali przedstawienia teatralne w swoich domach. Jeden punkt zawsze był pomijany – problemy między Prusami i Polską. Oni nie obciążali wtedy nimi swojej przyjaźń. Mieli wiele innych tematów, oboje bardzo interesowali się sztuką. I tak to mimo różnic religijnych znakomicie działało. Religia nigdy nie odgrywała roli między nimi.]

Historia nie kończy się na Krasickim i jego czasach. Co jeszcze będzie można obejrzeć w galerii Lehndorffów?

[Gaby Huch:

Innym tematem będzie modernizacja, która sięgnęła też do Sztynortu, tzn. połączenie kolejowe. Anna von Lehndorff powiedziała kiedyś powiedziała ciekawe zdanie: „Życzyłabym sobie, żeby kolej nie przyjeżdżała do Sztynortu, żeby jezioro Mamry nie zostało zaciągnięte mgłą cywilizacji”. Na szczęście kolej dotarła również tutaj, bo przyniosło to wiele korzyści dla ludzi tutaj. Mieli połączenie kolejowe, a to miało odczuwalne skutki ekonomiczne.]

Dla pałacu w Sztynorcie bardzo ważny był Heinrich von Lehndorff i jego udział w zamachu na Hitlera, którego 80. Rocznicę świętować będziemy w przyszłym roku. Czy to znajdzie swoje odpowiednie miejsce w galerii?

[Gaby Huch:

Bardzo ważnym tematem będzie również 20 lipca i opór oraz mieszkanie pod jednym dachem von Ribbentropa i Heinricha von Lehndorffa, jak to działało, jak można było tutaj w ogóle zorganizować ruch oporu. Można powiedzieć, że w cieniu wielkich drzew dużo było możliwe, można było pracować konspiracyjnie niezauważonym przez Ribbentropa i jego ludzi. Wyobrażam sobie, że to było dla rodziny niesamowicie trudne. Kiedy patrzy się na zdjęcia, które powstały w tym czasie, ludzie są uprzejmi i uśmiechają się. Za tym widać, że wiedzieli, że wróg jest w własnym domu, że jest Ribbentrop, i że nie mogli dać po sobie niczego poznać. Wyobrażam sobie, że to było bardzo trudne. Szczególnie z małymi dziećmi, które były obecne i były wykorzystywane jako obiekty do fotografowania przez Ribbentropa. Był to na pewno bardzo trudny czas, aż do momentu, kiedy nadszedł 20 lipca…]

…i szturmy, które zmiotły najpierw rodzinę von Lehndorff i potem w 1945 r. region Prusy Wschodnie, stały się jeszcze okropniejsze. Przedstawienie całej historii uchwyconej w jednym miejscu na pewno jest wyzwaniem…

[Gaby Huch:

To wszystko pod jednym mimo że ogromnym dachem jako pakietu to jest ogromna porcja historii, którą trzeba obrobić w tej galerii. Zastanawialiśmy się już, jak można to zrobić, za pomocą czego można to zrobić, żeby użyć jak najmniej słów, ale też przedstawić dużo dzięki materiałom zdjęciowym, poprzez różnorodne nowe media, ale to będzie wszystko bardzo trudne. Bo naszym problemem jest to, że tak mało jeszcze istnieje, że z tego pałacu tak mało jest dostępne. Niektóre rzeczy znalazły się w Kriebstein i są teraz w Muzeum Krajowym Prus Wschodnich, to jest jakaś podstawa, są jeszcze przepiękne obrazy, ale jest ich bardzo mało. Nie mamy tak dużo treści jak w pałacu berlińskim.]

Być może znajdzie się jeszcze więcej na zamku Kriebstein. Jednak historia pałacu w Sztynorcie jako budynku nie kończy się w 1945 r. Nowe czasy również muszą znaleźć swoje miejsce w galerii czy tuż obok…

[Gaby Huch:

To już jest historia współczesna, tym też się zajmujemy. Przedszkole jest znane, (pałac) był też siedzibą PGR-u, ale był też użytkowany w całkiem inny sposób, niż to należało się takiemu pałacowi. A ludzie, którzy żyli we wsi czy we wsiach w okolicach też będą przedmiotem dyskusji w tej galerii aż do mariny, która powstała tutaj na dole, piwnicy dla żeglarzy itd. – więc cała historia powojenna Sztynortu, i trzeba w myślach opuścić pałac i włączyć te małe miejscowości dookoła, te małe wsie aż do jeziora. To będzie odgrywać znaczną rolę, bo to jeszcze do dziś żyje, te struktury są lepiej widoczne niż sposób funkcjonowania pałacu czy dworu, co jest właściwym pojęciem, jako centrum szlacheckiego gospodarstwa.]

——-

Była to Gaby Huch z Berlińsko-Brandenburskiej Akademii Nauk w rozmowie z nami. Tematem rozmowy była tzw. galeria Lehndorffów, która będzie utworzona w ramach koncepcji użytkowania pałacu w Sztynorcie w środkowej części budynku.

2023-09-24 Jolanta Pastuszenko

W dniach 11 do 14 sierpnia pod hasłem „Koła, kręgi, bańki” odbył się w Sztynorcie 7. Festiwal Stn:ort, w ramach którego zaprezentowano m.in. koncepcję dla pałacu w Sztynorcie. Oprócz tego odbyło się spotkanie osób, które jako dzieci uczęszczały do przedszkola w pałacu w Sztynorcie, które działało tam w latach 60. i 70. Jedną z tych osób była Jolanta Pastuszenko, dyrektor szkoły i inspektor administracji w Olsztynie.

——-

Jak Pani powiedziała, nazywa się Pani teraz Pastuszenko, ale wtedy Sirojc. Kiedy było to „wtedy”? Co Pani sobie przypomina?

[Jolanta Pastuszenko – wypowiedź w języku polskim]

Wchodziła Pani przez te ogromne drzwi. Gdzie musiała Pani wtedy udać się dalej?

[Jolanta Pastuszenko – wypowiedź w języku polskim]

W jakim kierunku wychodziły okna?

[Jolanta Pastuszenko – wypowiedź w języku polskim]

Co jeszcze było ulokowane w pałacu? Ppwoedziała Pani, że czasem uciekała Pani do swojej mamy…

[Jolanta Pastuszenko – wypowiedź w języku polskim]

Czy istniał już wtedy tutaj port albo być może coś podobnego?

[Jolanta Pastuszenko – wypowiedź w języku polskim]

I pochodzi Pani bezpośrednio stąd, ze Sztynortu?

[Jolanta Pastuszenko – wypowiedź w języku polskim]

——-

Była to Jolanta Pastuszenko z domu Sirojc, dyrektor szkoły i inspektor administracji w Olsztynie, w rozmowie z nami na temat wspomnień z czasów przedszkola w pałacu w Sztynorcie. Wywiad powstał w ramach 7. Festiwalu Stn:ort pod hasłem „Koła, kręgi, bańki”, który odbył się w dniach 11 – 14 sierpnia.

2023-09-24 Richard Sok

W dniach 11 – 14 sierpnia pod hasłem „Koła, kręgi, bańki” odbył się w Sztynorcie 7. Festiwal Stn:ort, w ramach którego zaprezentowano m.in. koncepcję dla pałacu w Sztynorcie. Oprócz tego odbyło się spotkanie osób, które jako dzieci uczęszczały do przedszkola w pałacu w Sztynorcie, które działało tam w latach 60. i 70. Jedną z tych osób był urodzony w 1965 r. Richard Sok, który przyjechał na to spotkanie z Remscheid w Niemczech.

——-

Czy w ogóle rozpoznał Pan pałac w Sztynorcie, kiedy Pan wrócił do Sztynortu?

[Richard Sok:

Byłem tu już kilka razy, i naprawdę myślałem, że pałac runie. Ale ciągle coś się tam robi, ciągle coś nowego. Ostatnim razem, kiedy tam byłem, można było popatrzeć aż do sufitu, do dachu i na zewnątrz. Przeszedłem się tam, można było zejść do piwnicy, były nawet światła, ale nie miałem odwagi tam pójść, bałem się, że się to zawali. Ale to na pewno się nie zawali, to niemożliwe.]

Gdzie w pałacu była sala przedszkolna? Co przypomina Pan sobie ze wsi Sztynort?

[Richard Sok:

Schody do góry i prosto – momencik – schody do góry, jeszcze raz do góry i potem w kierunku parku. Jasne, to są wspomnienia, mieliśmy kino, mieliśmy sklepy, klub i budkę, gdzie można było kupić słodycze, mimo tego, że nie mieliśmy pieniędzy, jak to dzieci, były to grosze. Portu jeszcze nie było, nic nie było, tylko jedna kładka, mówiąc po polsku. Więcej nie było, a teraz to wszystko jest niewiarygodne.]

Jak wtedy wyglądał port? Jak długo Pan tutaj mieszkał?

[Richard Sok:

Było tutaj w sumie pięć do dziesięciu łódek. Kanał wykopano dopiero w 1975 r. i dopiero wtedy dopływał tu prawdziwy statek, którym można było pływać w rejsy. Tutaj były małe MAG-i, rowery wodne, łódki wiosłowe (byliśmy tu) do 1977 r., miałem 12 lat – zawsze mówiliśmy, że kiedy skończymy 18 lat, wszyscy tu wrócimy. Ale nie było to możliwe. Łatwiej powiedzieć niż zrobić.]

Czy przypomina Pan sobie jeszcze przebieg typowego dnia w przedszkolu?

[Richard Sok:

Karmiono nas, spaliśmy tu też. Przerwy na spanie były czymś normalnym, kiedy tu byłem. Nie nocowaliśmy, to były drzemki, leżakowanie. Zjadaliśmy posiłek, była drzemka, i o czwartej czy o piątej nas odbierano, rodzice byli przecież cały dzień w pracy. Mój ojciec orał to pole tutaj, bo być może było zbyt wilgotno, nie wiem, ale nad wodą zawsze jest trochę wilgotno. Mieliśmy piękniejsze dzieciństwo szczerze mówiąc. Ci jak tutaj dzisiaj, mają komórkę, siedzą obok siebie i tylko piszą. My wspinaliśmy się na drzewa, chodziliśmy do lasu, nad wodę, był to fajny czas, naprawdę.]

——-

Był to urodzony w 1965 r. Richard Sok, który uczęszczał do przedszkola w pałacu w Sztynorcie i przyjechał na spotkanie byłych przedszkolaków z Remscheid w Niemczech. Rozmawiał z nami na temat wspomnień z przedszkola. Wywiad powstał podczas 7. Festiwalu Stn:ort pod hasłem: „Koła, kręgi, bańki”, który odbył się w dniach 11 – 14 sierpnia.

Uwe: I to była „Allensteiner Welle” na dzisiaj, życzę Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Audycję zrealizował dla Państwa i dla mnie Konrad Gnyla, a żegna się z Państwem do przyszłego tygodnia Uwe Hahnkamp.

Allensteiner Welle 10.09.2023

Uwe: Serdecznie witam w Allensteiner Welle, przy mikrofonie wita Państwa dziś wieczorem Uwe Hahnkamp i będzie towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Mam nadzieje, że spędzili Państwo dobry tydzień i cieszę się, że są Państwo znowu z nami.

Dzisiaj mam dla Państwa w programie:

– wywiad z profesorem Wojciechem Łukowskim na temat jezior jak ważnego czynnika w planowaniu regionalnym,

– relację z wycieczki młodzieży mniejszości niemieckiej w województwie warmińsko-mazurskim do Gdańska …

– oraz wywiad z Lechem Słodownikiem na temat znaczenia Güntera Grassa dla Gdańska.

Więcej na ten temat jak zwykle – po wiadomościach.

Jingle – wiadomości

W ramach Europejskich Dni Dziedzictwa Kulturowego 2023 w przyszłym tygodniu odbędą się między innymi dwa wydarzenia: 14 września o godzinie 12.00 Instytut Północny im. Wojciecha Kętrzyńskiego w Olsztynie zaprasza na odczyt doktor Ewy Chlebus na temat „Późnogotycki druk typograficzny na Warmii”; 15 września o godzinie 10.00 w Dylągu nad Dylewką tematem będzie „Żywa woda, żywe wspomnienia“. Spotkanie odbędzie się przy tamtejszym cmentarzu, poprowadzi je doktor Wiesław Skrobot z Urzędu Powiatowego w Ostródzie.

***

Katolickie msze w języku niemieckim odprawione zostaną w tym tygodniu w niedzielę, 17 września o godzinie 10.00 w Olsztynie-Jarotach, o godzinie 14.00 w Biskupcu oraz o godzinie 16.45 w Reszlu.

Ksiądz kanonik Andre Schmeier serdecznnie zaprasza.

2023-09-10 Grass – Wycieczka

2 września ponad dwadzieścioro młodych ludzi z mniejszości niemieckiej z województwa warmińsko-mazurskiego podążyła śladami Güntera Grassa w Gdańsku. Wycieczkę zorganizował Związek Stowarzyszeń Niemieckich Warmii i Mazur pod kierunkiem Marty Mularczyk. Oto kilka wrażeń uczestników wycieczki:

——-

Autobus zabrał młodzież na wycieczkę w Górowie Iławeckim, Lidzbarku Warmińskim, Olsztynie i Ostródzie, w Małdytach odebrano najmłodszego uczestnika, a w Elblągu przewodnika Lecha Słodownika, który poprowadził młodzież śladami Güntera Grassa. Jednak co uczestnicy wiedzieli wcześniej o laureacie literackiej Nagrody Nobla? Na przykład Sylwia Matczak z Lidzbarka:

[Sylwia Matczak – wypowiedź w języku polskim]

Nieco więcej na temat twórczości tego autora wiedziała Agnieszka Szarejko, mając z nią styczność jako studentka germanistyki. Jednak o życiu Grassa w Gdańsku też nie było to zbyt wiele:

[Agnieszka Szarejko – wypowiedź w języku polskim]

Michał Augustynowicz mniej zajmował się twórczością, a bardziej życiem Güntera Grassa poza pisarstwem – a nawet wygłosił na ten temat wykład, ale Gdańsk był dla niego także czymś nowym z tego punktu widzenia:

[Michał Augustynowicz – wypowiedź w języku polskim]

Następnie młodzieży przemierzała ulice Gdańska pod fachowym okiem w pełnym słońcu w zgiełku ostatniej soboty wakacji. Wielokrotnie pojawiały się odniesienia do twórczości Grassa, nawet jeśli nie było wystarczająco dużo czasu, aby odwiedzić jego muzeum i bank w Gdańsku-Wrzeszczu. Wycieczkę zakończył rejs statkiem do i wizyta na Westerplatte. Jak podobało się uczestnikom? Michał Augustynowicz:

[Michał Augustynowicz – wypowiedź w języku polskim]

A przecież gdańska starówka była tłem dla słynnej filmowej adaptacji „Blaszanego bębenka” Grassa…

[Michał Augustynowicz – wypowiedź w języku polskim]

A jak podobało się Sylwii Matczak?

[Sylwia Matczak – wypowiedź w języku polskim]

Zobaczyła też znacznie więcej, niż się spodziewała…

[Sylwia Matczak – wypowiedź w języku polskim]

Agnieszka Szarejko skrytykowała rolę Güntera Grassa i ma kilka rad dla planistów polskiego kanonu lektur szkolnych:

[Agnieszka Szarejko – wypowiedź w języku polskim]

Ogólnie wycieczka wypadła dla niej pozytywnie – zwłaszcza napis widoczny z daleka pod pomnikiem na Westerplatte:

[Agnieszka Szarejko – wypowiedź w języku polskim]

——-

Były to wrażenie uczestników wycieczki młodzieży mniejszości niemieckiej województwa warmińsko-mazurskiego śladami noblisty Güntera Grassa do Gdańska, która odbyła się 2 września.

Organizatorzy i uczestnicy dziękują ministerstwu spraw wewnętrznych i ojczyzny Republiki Federalnej Niemiec za wsparcie finansowe za pośrednictwem Związku Niemieckich Stowarzyszeń Społeczno-Kulturalnych w Polsce w Opolu.

2023-09-10 Lech Słodownik

2 września ponad dwadzieścioro młodych ludzi z mniejszości niemieckiej z województwa warmińsko-mazurskiego podążyła śladami Güntera Grassa w Gdańsku. Wycieczkę zorganizował Związek Stowarzyszeń Niemieckich Warmii i Mazur pod kierunkiem Marty Mularczyk. W Gdańsku prowadzenie wycieczki objął przewodnik z Elbląga Lech Słodownik. Zapytaliśmy go o znaczenie Güntera Grassa dla Gdańska:

——-

Jaki wpływ na Gdańsk ma Günter Grass, gdańszczanin i Kaszub, laureat literackiej Nagrody Nobla i działacz na rzecz stosunków polsko-niemieckich?

[Lech Słodownik – wypowiedź w języku polskim]

Czy jest jakieś wydarzenie, które szczególnie pokazało pozytywną opinię gdańszczan wobec – w cudzysłowie – „ich” Güntera Grassa?

[Lech Słodownik – wypowiedź w języku polskim]

Jak miasto Gdańsk pojawia się w twórczości Güntera Grassa? I odwrotnie: gdzie w Gdańsku można znaleźć Güntera Grassa?

[Lech Słodownik – wypowiedź w języku polskim]

Znajduje się tu także poświęcone mu muzeum. Co zwiedzający mogą tam znaleźć? Czy społeczeństwo, które opisał Günter Grass, można jeszcze dzisiaj spotkać w Gdańsku?

[Lech Słodownik – wypowiedź w języku polskim]

Wojna się zakończyła, jednak niektóre konflikty nadal się nie zakończyły. Gdańsk został odbudowany i stanowi dobre kulisy dla filmów – w tym według dzieł Güntera Grassa…

[Lech Słodownik – wypowiedź w języku polskim]

——-

Był to Lech Słodownik, przewodnik z Elbląga, który 2 września poprowadził wycieczkę młodzieży mniejszości niemieckiej województwa warmińsko-mazurskiego śladami noblisty Güntera Grassa po Gdańsku. Mówił o znaczeniu autora dla Gdańska.

Organizatorzy i uczestnicy dziękują ministerstwu spraw wewnętrznych i ojczyzny Republiki Federalnej Niemiec za wsparcie finansowe za pośrednictwem Związku Niemieckich Stowarzyszeń Społeczno-Kulturalnych w Polsce w Opolu.

2023-09-10 Wojciech Łukowski

W dniach 11 do 14 sierpnia pod tytułem „Koła, kręgi, bańki” odbył się w Sztynorcie 7. Festiwal Stn:ort. Ważnym punktem programu była prezentacji koncepcji dla pałacu w Sztynorcie. Profesor Wojciech Łukowski przestrzegał m.in. żeby w dyskusjach o przyszłości jako aktorów uwzględniać nie tylko ludzi, ale także biologiczne podstawy życia, jakimi są jeziora. Przeprowadziliśmy dla Państwa wywiad z nim na ten temat.

——-

Czym zajmuje się Pan zawodowo i jaki jest Pański związek z regionem Sztynort, Węgorzewo, Giżycko i ludźmi tutaj?

[Wojciech Łukowski – wypowiedź w języku polskim]

Jakie rezultaty przyniosło Pańskie zajmowanie się mieszkańcami Giżycka i jeziorami?

[Wojciech Łukowski – wypowiedź w języku polskim]

Wiele wpływów człowieka ma miejsce na powierzchni, ale mają one głębsze i długofalowe skutki. Jaki wpływ może mieć np. stan tutejszych jezior na życie w regionie?

[Wojciech Łukowski – wypowiedź w języku polskim]

W dyskusji na temat koncepcji pałacu w Sztynorcie powiedział Pan, że jeziora należy postrzegać jako aktorów społecznych. Jak należy to rozumieć?

[Wojciech Łukowski – wypowiedź w języku polskim]

Jak można ogólnie włączyć jeziora do idei dla pałacu w Sztynorcie?

[Wojciech Łukowski – wypowiedź w języku polskim]

Hasło Akademia Masuria jako jeden z filarów koncepcji pałacu w Sztynorcie: jak w nim zintegrować nową rolę jezior, wiedzę o procesach zachodzących w wodzie i tym podobne tematy?

[Wojciech Łukowski – wypowiedź w języku polskim]

——-

Był to profesor Wojciech Łukowski, socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego, Mazur urodzony w Giżycku, w rozmowie z nami na temat jezior jako aktorów społecznych w planowaniu regionalnym. Wywiad powstał w ramach 7. Festiwalu Stn:ort pt. „Koła, kręgi, bańki” w dniach 11 do 14 sierpnia.

Dalsze wywiady z festiwalu, przede wszystkim tematycznie związane z pałacem w Sztynorcie, usłyszą Państwo w kolejnych audycjach.

Uwe: I to była Allensteiner Welle na dzisiaj, życzę Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia. Audycję zrealizował dla Państwa i dla mnie Marian Dąbrowski, a do usłyszenia za tydzień mówi Państwu Uwe Hahnkamp.

03.09.2023 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 03.09.2023

Uwe: Serdecznie witam w Allensteiner Welle, przy mikrofonie wita Państwa dziś wieczorem Uwe Hahnkamp i będzie towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Mam nadzieję, że dobrze spędzili Państwo weekend i cieszę się, że są Państwo znowu z nami. Dzisiaj mam dla Państwa w programie 3 wywiady:

– trzecią część wywiadu z konsul generalną Republiki Federalnej Niemiec w Gdańsku Cornelią Pieper,

– z Adrianą Kapałą z Centrum Archiwistyki Społecznej…

– oraz z Joanną Szymańską na temat odwagi cywilnej i muzyki Nadziei Karakulki.

Więcej na ten temat jak zwykle – po wiadomościach.

Jingle – wiadomości

Katolickie msze w języku niemieckim odprawione zostaną w tym tygodniu w piątek, 8 września – w Narodzenie Najświętszej Maryi Panny – o godzinie 10.00 w Gietrzwałdzie, oraz w niedzielę, 10 września, o godzinie 15.00 w Kościele p.w. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Olsztynie. Ksiądz kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

2023-09-03 Adriana Kapała

W dniach 11 do 14 sierpnia odbył się w Sztynorcie siódmy Festiwal Stn:ort. Oprócz prezentacji koncepcji dla pałacu w Sztynorcie w programie pod hasłem „Koła, kręgi, bańki” znalazły się różnorodne imprezy kulturalne, dyskusje i warsztaty. Adriana Kapała przedstawiła między innymi Centrum Archiwistyki Społecznej, w którym pracuje. Przeprowadziliśmy z nią dla Państwa wywiad.

——-

Na 7. Festiwalu Stn:ort reprezentowała Pani swoimi warsztatami organizację, dla której Pani pracuje: Centrum Archiwistyki Społecznej. Jak ono powstało i co dokładnie robi?

[Adriana Kapała – wypowiedź w języku polskim]

W Warszawie i podróżując. Czy można znaleźć Państwa również w Internecie?

[Adriana Kapała – wypowiedź w języku polskim]

Centrum Badań Mniejszości Niemieckiej w Polsce prowadzi też wiele prac w tym obszarze. Czy mieli już Państwo z nim do czynienia, czy macie obecnie kontakt?

[Adriana Kapała – wypowiedź w języku polskim]

Łatwo szukać i znaleźć – to brzmi dobrze. Ale czego w ogóle można szukać? Dokumentów, rozmów, zdjęć, wywiadów ze świadkami czasu? Jakie są treści archiwów?

[Adriana Kapała – wypowiedź w języku polskim]

Jak jednak działa to w przypadku dużego przedmiotu, na przykład szafy lub stołu? [Adriana Kapała – wypowiedź w języku polskim]

Organizują Państwo wiele szkoleń i warsztatów. Co chcą Państwo pokazać uczestnikom?

[Adriana Kapała – wypowiedź w języku polskim]

Ziarno archiwizacji musi jednak wykiełkować, to jednak na pewno nie jest łatwe, bo uczestnicy są bardzo różnorodni pod względem wieku, wykształcenia i wiedzy historycznej…

[Adriana Kapała – wypowiedź w języku polskim]

W Sztynorcie w ramach Festiwalu spotkali się ludzie, którzy kiedyś, jako dzieci, uczęszczali do przedszkola w pałacu w Sztynorcie. Dość homogeniczna grupa, przynajmniej w dzieciństwie. Właściwie bardzo interesująca grupa dla wspomnień do archiwum…

[Adriana Kapała – wypowiedź w języku polskim]

Przyniosła Pani ze sobą na warsztaty kilka materiałów. Czy były raczej fachowe czy raczej informacyjne?

[Adriana Kapała – wypowiedź w języku polskim]

——-

Była to Adriana Kapała z Centrum Archiwistyki Społecznej w rozmowie z nami. W ramach 7. Festiwalu Stn:ort pod hasłem „Koła, kręgi, bańki” w dniach 11 do 14 sierpnia prowadziła warsztaty zorganizowane przez jej organizację. Kontakt w celu uzyskania dalszych informacji znajdą Państwo na stronie internetowej cas.org.pl pod linkiem kontakt.

Więcej wywiadów z Festiwalu, przede wszystkim związanych tematycznie z pałacem w Sztynorcie usłyszą Państwo w kolejnych tygodniach.

2023-09-03 Joanna Szymańska

W dniach 11 do 14 sierpnia odbył się w Sztynorcie 7. Festiwal Stn:ort. Oprócz prezentacji koncepcji dla pałacu w Sztynorcie w programie pod hasłem „Koła, kręgi, bańki” znalazły się różnorodne imprezy kulturalne, dyskusje i warsztaty. Między innymi była tam Joanna Szymańska, która kiedyś działała dla mniejszości niemieckiej na Warmii i Mazurach, z wydarzeniem pod tytułem „Odwaga cywilna”. Rozmawialiśmy z nią dla Państwa:

——-

„Odwaga cywilna” brzmiał temat, który podjęła Pani w swojej dyskusji. Kto w niej uczestniczył, o co dokładnie chodziło?

[Joanna Szymańska:

Urządziliśmy forum dyskusyjne, a ja je moderowałam. Chodziło o to, że mówiliśmy z protagonistkami i protagonistami, tzn. z ludźmi, którzy żyją tu na miejscu, w regionie, i obecnie są częścią całkiem nowego ruchu społecznego. Byli to z jednej strony uchodźcy z Ukrainy, ale też mieszkańcy regionu, którzy angażują się w pomoc dla uchodźców, względnie – co bardziej mi się podoba – w procesy integracyjne na miejscu. Mieliśmy również gościa, który przyjechał do nas z Wrocławia, który jest dyrektorem Instytutu Praw Migrantów w Polsce. Podczas tego forum mówiliśmy o tym, jak nasz region, względnie Polska, zmieni się w sensie procesów migracyjnych i co my wszyscy możemy zrobić również lokalnie w naszej społecznej bańki w ramach tych procesów. Co możemy po prostu zrobić tu i teraz. Jak możemy wspólnie rozwijać społeczeństwo i wpływać na nie, żeby migracja nie tylko oznaczała migrację jako słowo, lecz także integrację. Żeby ludzie, którzy przyjadą tutaj, dali część siebie i integrowali się, i żebyśmy razem to wspólnie kształtowali. Ale przede wszystkim mówiliśmy o zmianie, która do nas przyszła.]

Jednak nie tylko prowadziła Pani dyskusje, lecz udało Pani też pozyskać białoruską artystkę dla Festiwalu Stn:ort. Jak do tego doszło?

[Joanna Szymańska:

W tym momencie mamy taki okres historyczny, w którym mamy tu bardzo wiele Ukrainek i Ukraińców, ale migracja i fala uchodźców to wszyscy ludzi na świecie, którzy skądś uciekają. Są to Białorusini, są to uchodźcy na granicy polsko- białoruskiej, którzy teraz mniej więcej popadli w zapomnienie. Są to ludzie, którzy szukają miejsca, żeby się schronić. Zaprosiliśmy tutaj wspaniałą artystkę, Nadzieję Karakulkę, cymbalistkę, Białorusinkę z Mińska, gdzie też uczęszczała do konserwatorium – współpracowała notabene też już dłużej i dobrze z Instytutem Polskim w Mińsku. Nadzieja zaangażowana jest w ruch społeczny #musicforbelarus. Ruch ten powstał w 2020 r., wszyscy wiemy dlaczego. Niedawno był trzecia rocznica nieuznawanych wyborów. Ludzie, którzy angażują się w ramach tego ruchu, to są artyści, artystki, nie tylko Białorusini, lecz również wielu znanych z Niemiec i Europy; organizują imprezy i koncerty oraz zbierają wtedy pieniądze, aby wspierać więźniów politycznych i ich rodziny w Białorusi.]

Czy Nadzieja Karakulka jeszcze żyje w Białorusi? I jaka była muzyka, którą przedstawiła?

[Joanna Szymańska:

Opuściła Białoruś, tak się tutaj mówi – nie są oni uchodźcami – około siedem lat temu, mieszka w Nadrenii Północnej – Westfalii i angażuje się w ten ruch. Ale koncert ten odzwierciedlał też tegoroczne hasło „Koła, kręgi, bańki”. Odzwierciedlał go bardzo, bo mieliśmy w pięknej aurze muzykę wysokiej rangi, bo na cymbałach Nadzieja naprawdę jest wirtuozką. Wszyscy, którzy słuchali tego koncertu, rozumieli to, naprawdę najwyższej klasy muzyka. I jednocześnie utwory, które grała. Jeden z nich był tryptykiem białoruskiego kompozytora, i można było odczuć w tej muzyce, w tym wspaniałym momencie i w tej aurze, odwagę tych ludzi oraz smutek tych utworów. Ona również wplotła w koncert opowieść, mówiła o dziewczynie w Ukrainie, z Iranu i z Białorusi. Naprawdę było to arcydzieło.]

——-

Była to Joanna Szymańska, która kiedyś działała dla mniejszości niemieckiej na Warmii i Mazurach, w rozmowie z nami. W ramach 7. Festiwalu Stn:ort pt. „Koła, kręgi, bańki” w dniach 11 do 14 sierpnia prowadziła dyskusję pod hasłem „Odwaga cywilna”.

Więcej wywiadów z Festiwalu, przede wszystkim związanych tematycznie z pałacem w Sztynorcie usłyszą Państwo w kolejnych tygodniach.

2023-09-03 Cornelia Pieper III

Zawsze są obecni podczas imprez mniejszości niemieckiej, wspierają Niemców tutaj i gości z Niemiec radą i działaniem oraz reprezentują niemiecką kulturę, gospodarkę i wartości w północnej Polsce: pracownicy Konsulatu Generalnego Republiki Federalnej Niemiec w Gdańsku. Podążyliśmy ich tropem i 2 sierpnia w konsulacie w Gdańsku przeprowadziliśmy wywiad z konsul generalną Cornelią Pieper. Oto trzecia część na temat bardzo szczególnego współpracownika.

——-

Konsulat generalny Republiki Federalnej Niemiec w Gdańsku ma wielu współpracowników, kilkoro z nich dba o bezpieczeństwo budynku. Ale jest jeszcze jeden, kolejny, kolorowy ochroniarz przed drzwiami, który jest widoczny z daleka. Skąd pochodzi? O co z nim w ogóle chodzi?

[Cornelia Pieper:

Dodatkowym strażnikiem jest nasz berliński niedźwiedź jako ambasador pokoju w placówkach zagranicznych na świecie. Jest to projekt, który wprowadził Frank-Walter Steinmeier, gdy był ministrem spraw zagranicznych. Ważna jest także symbolika. Berliński miś, którego zamówiliśmy, przybył do nas – jak zwykle – jak to ja mówię „całkowicie nagi”, czyli biały, a potem trzeba było go pokolorować, żeby niósł ze sobą optymistyczny przekaz. Ambasada w Warszawie również ufundowała sobie takiego misia, który został ładnie pomalowany; my wpadliśmy na inny pomysł. Starałam się nawiązać długotrwałą współpracę z Wyższą Szkołą Sztuk Plastycznych tu, w Gdańsku, i ogłosiliśmy konkurs. Faktycznie wzięło w nim udział 23 uczniów. Konkurs polegał na tym, by przedstawić projekt, jak „ubrać” tego misia, który ma przynajmniej dwa metry wysokości.]

I jakie zgłoszenie do konkursu wygrało?

[Cornelia Pieper:

Zwycięzcą tego konkursu została studentka, która ubrała misia we wstążki w kolorach naszych flag. Fajne jest to, że teraz stoi na cokole przed konsulatem generalnym, w Alei Zwycięstwa, widzi go każdy, niezależnie od tego, czy siedzi w tramwaju, w samochodzie, czy porusza się pieszo. Naprzeciwko jeszcze jest politechnika, mamy tu też wielu studentów. Wstążki powiewają na wietrze i zawsze wygląda to bardzo ładnie, jakby miś pokoju, miś ambasador, machał do kogoś.]

Czy były jeszcze inne interesujące pomysły? Dlaczego ich nie zrealizowano?

[Cornelia Pieper:

Nawiasem mówiąc, mieliśmy też sugestie przebrania niedźwiedzia za Güntera Grassa; rozważaliśmy to, ale wtedy należałoby mu dać do łapy fajkę, bo Günter Grass przecież palił fajkę. Powiedzieliśmy więc, że z powodu ochrony osób niepalących to prawdopodobnie nie pasuje dziś dobrze do urzędów publicznych, nawet jeśli stoi on na zewnątrz, więc zdecydowaliśmy się na drugą opcję, która moim zdaniem jest właściwa. Ale ogólnie był to fajny projekt.]

Więc miś był udekorowany i ubrany, ale dalej bez imienia. Jak Państwo rozwiązali ten problem?

[Cornelia Pieper:

Wtedy moja koleżanka z konsulatu generalnego wpadła na kolejny bardzo mądry pomysł: niedźwiedź musi dostać imię, rozpiszemy na to konkurs. Mieliśmy w tym projekcie partnera, czyli Radio Gdańsk, i rozpoczęliśmy ankietę, jak powinien nazywać się niedźwiedź. Z zewnątrz nie wpłynęło do konsulatu zbyt wiele dobrych propozycji, najlepsza pochodziła z wewnątrz – miś nazywa się teraz Poldek. Swobodnie wymyślony na cześć Łukasza Podolskiego, bardzo znanego polskiego piłkarza występującego w reprezentacji Niemiec, i przyjęto formę pieszczotliwą Łukasza Podolskiego „Poldek”. Ma więc imię i jest konkurs niemiecko-polskim konkurs.]

I od tego czasu „Poldek” pilnuje wejścia do konsulatu generalnego…

[Cornelia Pieper:

Tak, teraz miś jako pierwszy wita ludzi przed konsulatem generalnym. Niedźwiedź ten jest nie tylko w Gdańsku, ale na całym świecie symbolem niemieckiej dyplomacji, pokoju i porozumienia między narodami.]

——-

Była to konsul generalna Republiki Federalnej Niemiec w Gdańsku Cornelia Pieper w rozmowie z nami. Tematem była praca konsulatu generalnego.

Jingle – Wunschkonzert

I jak zawsze w pierwszą niedzielę miesiąca – koncert życzeń dla naszych jubilatów. Spojrzymy wstecz na jubilatów z sierpnia 2023 roku w mniejszości niemieckiej na Warmii i Mazurach.

Nidzickie stowarzyszenie pogratulować mogło dziesięciu swoim członkom. Wśród nich 7 sierpnia Amalia Krasińska skończyła 95, a Stanisław Jasiński 24 sierpnia 91 lat.

W Stowarzyszeniu Mniejszości Niemieckiej w Kętrzynie zanotowano troje jubilatów, między innymi Urszulę Miller z już 88 latami.

W Ełku w Stowarzyszeniu Mniejszości Niemieckiej „Masuren“ cieszyć się mogło dwoje jubilatów, między innymi Erika Gorzoch, która 2 sierpnia skończyła 90 lat.

Dziewięć osób miało na swojej liście Stowarzyszenie Przyjaźni „Rosch“ w Piszu. Szczególnie podkreślić chcielibyśmy Waldemara Waremberga, który skończył 70, i Wandę Świderską, która skończyła 60 lat.

Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej „Warmia“ w Lidzbarku Warmińskim pogratulować mogło dwojgu, a Stowarzyszenie Niemieckie „Natangen“ w Górowie Iławeckim jedenastu osobom, które świętowały rozpoczęcie nowego roku życia. W Lidzbarku Na swoje 68 lat spoglądać może Halina Szymonowicz, a w Górowie Renata Szok – na 70 lat.

Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej „Tannen“ w Ostródzie na swojej liście miało jedenaście osób. Hilda Ziółkowska skończyła tam 85, a Walerian Zieliński 70 lat.

Szczególnie wspomnieć należy tutaj założyciela pierwszego stowarzyszenia mniejszości niemieckiej w regionie Paula Gollana, któremu bardzo serdecznie gratuluje jego córka Teresa. W tym tygodniu, 28 sierpnia, skończył 90 lat.

Przyłączamy się do życzeń krewnych i przyjaciół, załączamy jeszcze życzenia wszystkiego najlepszego, zdrowia i wiele radości w życiu i mamy dla Państwa piosenkę „Großvater“ w wykonaniu austriackiej grupy STS.

Uwe: I to była Allensteiner Welle na dzisiaj, życzę Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia. Audycję zrealizował dla Państwa i dla mnie Marian Dąbrowski, a do usłyszenia za tydzień mówi Państwu Uwe Hahnkamp.

27.08.2023 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 27.08.2023

Anna: Serdecznie witam w Allensteiner Welle, przy mikrofonie dla Państwa dziś wieczorem Anna Przywoźna.

Mam nadzieję, że dobrze spędzili Państwo tydzień, rozkoszowali się ostatnim weekendem sierpnia i cieszę się, że są Państwo znowu z nami.

Dzisiaj mam dla Państwa w programie:

– wywiad z Janet Kunz na temat regionu winiarskiego Saale-Unstrutt…

– drugą część wywiadu z konsul generalną Republiki Federalnej Niemiec w Gdańsku Cornelią Pieper

– oraz relację na temat krzyża zasługi dla Marii Grygo.

Więcej na ten temat jak zwykle – po wiadomościach.

Jingle – wiadomości

***

„Śladami Güntera Grassa“ prowadzić będzie wycieczka dla młodzieży, którą organizuje 2 września Związek Stowarzyszeń Niemieckich na Warmii i Mazurach. Wyjazd prowadzić będzie na gdańską Starówkę, do miejsc związanych z twórczością pisarza, poprzez rejs statkiem i na Westerplatte. Więcej informacji u Marty Mularczyk mailowo pod adresem biuro@zsnwim.eu lub telefonicznie pod numerem 783 990 276.

***

W ramach letniego programu „Chwacko“ Miejski Ośrodek Kultury w Olsztynie zaprasza na kolejną prezentację eksponatu miesiąca. W zajezdni trolejbusowej Muzeum Nowoczesności Rafał Bętkowski zaprezentuje w czwartek, 31 sierpnia o godzinie 17.00 ceramiczną formę olsztyńskiej kanalizacji sprzed 100 lat.

***

Katolicka msza w języku niemieckim odprawiona zostanie w tym tygodniu w niedzielę, 3 września o godzinie 10.00 w Olsztynie-Jarotach. Ksiądz kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

2023-08-27 Krzyż zasługi

13 sierpnia w ramach Festiwalu Stn:ort po raz pierwszy zaprezentowano publicznie w Polsce koncepcję dla pałacu w Sztynorcie. Konsul Generalna Republiki Federalnej Niemiec w Gdańsku Cornelia Pieper skorzystała z tej okazji by wręczyć Marii Grygo Federalny Krzyż Zasługi na Wstędze Orderu Zasługi Republiki Federalnej Niemiec, który nadał jej prezydent Frank-Walter Steinmeier w lutym. Oto nasze wrażenia.

——-

To symboliczne miejsce – geograficzne centrum dawnych Prus Wschodnich, centrum Mazur, nad jeziorem, otoczone lasami, z ważną historią – Sztynort. Konsul Generalna Cornelia Pieper uznała, że ​​jest to godne miejsce, by wręczyć Federalny Krzyż Zasługi:

[Cornelia Pieper:

Nie mogłoby istnieć lepsze miejsce do wręczenia Federalnego Krzyża Zasługi, bo pałac w Sztynorcie symbolizuje Pani dzieło, droga pani Grygo, dbałość o i zachowanie wspólnego polsko-niemieckiego dobra kultury oraz pracę edukacyjną w polsko-niemieckim, regionalnym kontekście.]

W przypadku takiego orderu chodzi z jednej strony o zawodowe zaangażowanie na rzecz Niemiec, porozumienia, historii, które Maria Grygo pokazuje jako nauczycielka w Krutyni i Pieckach, pracując z uczniami szkół podstawowych. Z drugiej strony – a to jeszcze ważniejsze – jest prywatna, wolontariacka praca, np. na rzecz Stowarzyszenia Mazurskiego czy innych organizacji, które wymieniła Cornelia Pieper:

[Cornelia Pieper:

Poza tym od wielu lat honorowo współpracuje Pani bardzo ściśle ze Stowarzyszeniem „Freunde Masurens” z Scharnebeck w Dolnej Saksonii oraz z utworzonym w 2011 r. polskim Stowarzyszeniem „Blusztyn”, które zajmuje się m.in. konserwacją i renowacją starych ewangelickich cmentarzy z dawnych czasów.]

Szczególne wrażenie wywarło zaangażowanie na rzecz kościołów ewangelickich i ekumenizmu w regionie:

[Cornelia Pieper:

Projekt, w który angażuje się Pani najdłużej, który jest najbliższy Pani sercu, to zachowanie starych ewangelickich kościołów w regionie i wiedzy o nich. Uczestniczyła Pani np. w renowacji historycznego kościoła w Warpunach, która odbywa się w porozumieniu i z pomocą administracji wsi i jej mieszkańców. Na marginesie: również Pani mąż jest jako rzemieślnik i gospodarz na miejscu na pokładzie. Droga pani Grygo, Pani wielkie zaangażowanie w tej dziedzinie przyniosło podwójną korzyść. Z jednej strony oczywiście konserwację kościołów, z drugiej strony wnosi Pani znaczny wkład w poszerzanie wiedzy dzisiejszych mieszkańców owych miejscowości na temat ich dawnej historii, czy czasem jeszcze aktualnie ewangelickich kościołów. Trzeba podkreślić również ważną funkcję budowania mostów ekumenicznych.]

Pora więc przyznać Marii Grygo jeszcze jedno wyróżnienie poza odznaczeniem „Zasłużony dla Województwa Warmińsko-Mazurskiego” – mówi Cornelia Pieper:

[Cornelia Pieper:

Dzisiaj przyszedł czas, że również Republika Federalna Niemiec właściwie docenia Pani zasługi dla pielęgnowania i zachowania wspólnych niemieckich i polskich dóbr kultury oraz pracy edukacyjnej w polsko-niemieckim, regionalnym kontekście. Chciałabym z tej okazji – oraz aby panią uczcić – odczytać słowo w słowo tekst dyplomu nadania: dyplomu nadania wyrażającego uznanie za szczególne zasługi dokonane na rzecz Republiki Federalnej Niemiec. „Nadaję pani Marii Grygo Krzyż Zasługi na Wstędze Orderu Zasługi Republiki Federalnej Niemiec. Berlin, dnia 20 lutego 2023 r. Prezydent Niemiec, podpisano na oryginale: Frank-Walter Steinmeier. Jest to dla mnie wielki zaszczyt, móc wręczyć Pani dzisiaj to wysokie odznaczenie z odpowiednimi słowami. Wręczenie to jest prawie przeterminowane, przecież było to 20 lutego, ale czekaliśmy na najpiękniejszą okazję – i ta jest dzisiaj, tu, z Panią przy pałacu w Sztynorcie.]

Maria Grygo zaznaczyła w swoim podziękowaniu, że nie wykonuje tej pracy sama, zawsze jest to również praca przyjaciół i rodziny:

[Maria Grygo:

Tą nagrodą przede wszystkim została uhonorowana praca, którą od wielu lat wykonywałam we współpracy ze Stowarzyszeniem Mazurskim, Stowarzyszeniami „Freunde Masurens” i „Blusztyn”. Tą nagrodą zostały honorowane nie tylko moja praca i moje starania w ramach obejmującej pokolenia pomocy i międzynarodowego porozumienia, lecz również wszyscy ci, którzy wspierali mnie w tej pracy. Dziękuję mojej przyjaciółce, mojemu mężowi, mojemu synowi, moim przyjaciołom – z nimi wiąże się wspólny cel: zachować kulturę, tradycję i architekturę Mazur, zrozumieć historię naszej Małej Ojczyzny i przede wszystkim respektować tych, którzy przed nami żyli tutaj, w Prusach Wschodnich ]

Mała Ojczyzna, na rzecz której działa, była i jest dla niej szczególnie ważna, ale przede wszystkim rodzina: mąż Krzysztof i syn Hubert, którym zadedykowała ten order:

[Maria Grygo:

Chciałabym też powiedzieć, że ten kraj, w którym urodziłam się i w którym żyję już więcej niż pół wieku, jest również moim krajem, który chcę ocalić od zapomnienia i – jak już powiedziałam – dbać o dziedzictwo stare jak świat. Dedykuję ten order, który dzisiaj otrzymałam, mojemu mężowi Krzysztofowi, mojemu synowi Hubertowi, którzy razem ze mną dążyli i dążą do naszej pracy i naszych pasji. Jako rodzina jesteśmy zespołem.]

——-

Były to wrażenia z wręczenia Marii Grygo Federalnego Krzyża Zasługi na Wstędze Orderu Zasługi Republiki Federalnej Niemiec. Odbyło się ono 13 sierpnia w Sztynorcie w ramach Festiwalu Stn:ort po prezentacji koncepcji dla Pałacu w Sztynorcie.

2023-08-27Cornelia Pieper II

Zawsze są obecni podczas imprez mniejszości niemieckiej, wspierają Niemców tutaj i gości z Niemiec radą i działaniem oraz reprezentują niemiecką kulturę, gospodarkę i wartości w północnej Polsce: pracownicy Konsulatu Generalnego Republiki Federalnej Niemiec w Gdańsku. Podążyliśmy ich tropem i 2 sierpnia w konsulacie w Gdańsku przeprowadziliśmy wywiad z konsul generalną Cornelią Pieper. Oto druga część.

——-

Jak już wspomniano, jednym z zadań Konsulatu Generalnego w Gdańsku jest towarzyszenie gościom z niemieckiej polityki, biznesu i społeczeństwa obywatelskiego. Czasami oznacza to również, że gości trzeba gdzieś dowieźć…

[Cornelia Pieper:

Oczywiście to też robimy, mamy małego busa VW, którym przewozimy delegacje, zwłaszcza w Dniu Jedności Niemiec. Przy okazji od razu wymienię, że 2 października będziemy świętować, jak zawsze w Filharmonii Gdańskiej, z naszym gościem honorowym, tym razem Danielą Schmidt, minister gospodarki i winiarstwa Nadrenii-Palatynatu. Oczywiście przywiezie ze sobą dobre wino znad Mozeli i Renu, na co serdecznie wszystkich zapraszam, w Filharmonii jest przecież 1.000 miejsc. Cieszymy się już na to. Opieka nad delegacjami to oczywiście jedno zadanie, ale nie najważniejsze.]

Jakie jest zatem najważniejsze zadanie Konsulatu Generalnego? Ile osób tam pracuje?

[Cornelia Pieper:

Największym i najważniejszym zadaniem konsulatu generalnego jest oczywiście nadal zakres konsularny. Mamy tu możliwość umawiania się na wizyty, mamy wiele zapytań od Niemców, od osób z podwójnym obywatelstwem, które ubiegają się o dokumenty, ale także od turystów, którzy gubią dokumenty, gubią paszport, lub paszport musi zostać ponownie wydany, ponieważ stracił ważność. Różnorodne zadania, które tutaj wykonujemy, także z uwierzytelnieniami, sprawiają, że przed koleżankami z tego obszaru stawiane są największe wyzwania. W sumie jest nas tutaj w budynku 27 koleżanek i kolegów, 18 z nich to lokalni pracownicy, czyli obywatele polscy, a pozostali, tzn. delegaci rotują i zmieniają się co cztery – pięć lat. To jest zwykły czas pracy w jednym miejscu. Więc jestem jedną z raczej uprzywilejowanych osób, że mogę być tutaj już dziewięć lat.]

Kolejnym obszarem jest inicjowanie i pośredniczenie w kontaktach gospodarczych, z których powstać może współpraca między firmami. Jak to w zasadzie działa?

[Cornelia Pieper:

Odkąd tu jestem, dokładałam wszelkich starań, aby Polsko-Niemiecka Izba Gospodarcza AHK działała nie tylko w Warszawie, Poznaniu i Wrocławiu, ale także w Gdańsku. Mamy tu przedstawicielstwo w Oliwa Business Center, gdzie razem z polskimi firmami ulokowane są Thyssen-Krupp, Bayer i inne niemieckie firmy. Mamy tam bardzo dobre możliwości organizowania imprez typu matching, czyli takich kooperacji między niemieckimi i polskimi firmami, dzięki AHK, która bardzo nam pomaga. Pojedziemy też z ministrem Schmidtem do AHK w Oliwa Business Center i spotkamy się z firmami z Niemiec, które działają w Polsce. Oczywiście mamy ogromną nadzieję, że wino, które pochodzi z Mozeli, zostanie również tu wypite i że zaowocuje to nowymi kontaktami między firmami, między winiarzami tu, na pięknym Pomorzu, na Warmii i Mazurach i w ogóle w naszym okręgu administracyjnym.]

Informatyka, maszyny, wiedza… i wino – to szeroki zakres. Należy dodać hasło „kobiety w biznesie” – w Gdańsku „Kobiety Trójkąta Weimarskiego”. Jak rozpoczęła się ta inicjatywa?

[Cornelia Pieper:

Tak naprawdę miałam inicjatywę, pomysł już w 2016 roku, stworzyć „Kobiety w Trójkącie Weimarskim”. Trójkąt Weimarski został założony w 1991 roku przez Hansa-Dietricha Genschera, Skubiszewskiego, polskiego ministra spraw zagranicznych i Rolanda Dumasa. To był czas, kiedy Polska jeszcze nie była członkiem UE. Miał on służyć z jednej strony przygotowaniu integracji Polski z UE. To się udało, to był udany projekt, Polska jest w Unii Europejskiej od 2004 r. Ale przede wszystkim trzej ojcowie założyciele mieli na uwadze współpracę między społeczeństwami obywatelskimi trzech głównych krajów w Europie. W Polsce są bardzo zaangażowane ekonomicznie i politycznie kobiety.]

Jak aktywni są członkowie tej inicjatywy?

[Cornelia Pieper:

Wspólnie z Francuzkami założyłyśmy to koło, również dzięki Polsko-Francuskiej Izbie Handlu Zagranicznego i społeczności francuskiej, zwłaszcza w Gdyni. Przede wszystkim mamy wiele tematów gospodarczych, dlatego w ramach tego weimarskiego trójkąta kobiet regularnie spotykają się tzw. business women, i zawsze czujemy się bardzo zaszczyceni, że pani prezydentowa Danuta Wałęsa przyjeżdża do nas, podobnie jak inne, także wybitne osoby; są wśród nich także dyrektor Teatru Szekspirowskiego Agata Grenda czy dyrektor Teatru „Atelier” w Sopocie, gdzie jako konsulat generalny okazjonalnie organizujemy imprezy. Więc oczywiście staramy się również poszerzać nowe sieci między naszymi trzema państwami, co jest bardzo ważne, zwłaszcza w dzisiejszych czasach, abyśmy były razem, pokazywały solidarność i oczywiście wspólnie zajmowały się projektami, czy na rzecz kobiet w Ukrainie lub inne projekty społeczne, jak dla gdańskiego hospicjum.]

Dla słuchaczy naszej audycji radiowej, dla członków mniejszości niemieckiej w regionie pozostaje już tylko jedno pytanie: kto odpowiada za mniejszość w Konsulacie Generalnym, więc kto jest, że tak powiem, Pani okiem i uchem?

[Cornelia Pieper:

Oczywiście Konsul Generalna ma wiele zadań do wykonania, więc pewne zadania musi delegować, ale oczywiście lubię też jeździć sama do mniejszości niemieckiej. Niestety w tym roku miałam nieszczęście nie być na wspaniałym Letnim Festiwalu Mniejszości Niemieckiej mojego przyjaciela Hocha, bo premier Kretschmann właśnie przyjechał ze swoją delegacją, żeby zwrócić dzwony. Ale Jörg Fahland jest tu bezpośrednim kontaktem, kolega z Konsulatu Generalnego, który opiekuje się mniejszościami niemieckimi i dużo podróżuje. Był w Pile w zeszłym tygodniu – to też nie jest dla nas najbliższa trasa, zajmuje dwa dni, jeśli chce się spędzić tam czas na rozmowach. To było teraz ważne. Dużo podróżuje i bardzo dobrze odnowił kontakty. Wszyscy już go znają, a to zawsze jest ważne. Zawsze trzeba wiedzieć, kto jest osobą kontaktową w Konsulacie Generalnym.]

——-

Była to Konsul Generalna Republiki Federalnej Niemiec w Gdańsku Cornelia Pieper w rozmowie z nami. Tematem była praca Konsulatu Generalnego.

Trzecią część rozmowy usłyszą Państwo w przyszłym tygodniu.

2023-08-27 Janet Kunz

2 sierpnia Konsul Generalna Cornelia Pieper gościła w Gdańsku delegację kraju związkowego Saksonia-Anhalt i regionu winiarskiego Saale-Unstrut. Nawiązano ważne nowe kontakty i zaprezentowano na stoisku korpusu dyplomatycznego na Jarmarku Dominikańskim w Gdańsku wina z regionu Saale-Unstrut oraz kraju związkowego Saksonia-Anhalt. Za wina odpowiedzialna była przede wszystkim Janet Kunz ze Związku Winiarzy Freyburg-Unstrut. Rozmawialiśmy z nią dla Państwa.

——-

Skąd Pani jest i jaka jest Pani misja tutaj, dzisiaj? Jak trafić do Pani regionu?

[Janet Kunz:

Jestem z miasta Freyburg nad Unstrut, które leży w Saksonii-Anhalt, że tak powiem, w Niemczech środkowych. Pracuję w Związku Winiarzy Freyburg-Unstrut we Freyburgu nad Unstrut i reprezentuje dzisiaj na Jarmarku Dominikańskim region winiarski Saale-Unstrut. Jechałabym w kierunku Halle nad Saale i jeszcze trochę dalej, około godzinę samochodem, i wtedy się jest w Freyburgu nad Unstrut.]

Jakie wina są uprawiane w regionie Saale-Unstrut?

[Janet Kunz:

Związek Winiarzy uprawia wszystkie rodzaje – wytrawne, półwytrawne, słodkie. U nas rosną wszelkiego rodzaju wina od białego do różowego, czerwone też. Wina są po prostu bardzo młode i świeże, przede wszystkim wina białe. Przez to, że nie mamy tak dużo godzin słońca jak inne regiony winiarskie, to wino różni się od innych.]

Od jak dawna uprawia się wino nad rzekami Saale i Unstrut?

[Janet Kunz:

Tradycja w Saale-Unstrut istnieje już około 1.000 lat. Jest to bardzo stara tradycja winiarska, w międzyczasie zostało trochę mniej, było to kiedyś – w XVI-XVII wieku – ok. 10.000 hektarów, w tym momencie jest tylko 800. Przez filokserę, ale i inne czynniki, dość dużo uległo zniszczeniu.]

Czy są jakieś dokumenty, na podstawie których można określić moment historyczny, w którym rozpoczęła się uprawa wina?

[Janet Kunz:

Tak, istnieją. Wtedy wyszło to z klasztoru Memleben. Otton I. czy ktoś z Ottonów podarował klasztorowi Memleben przywilej, dyplom którego – jak udowodniono – istnieje. Trwają spory teraz, kiedy dokładnie to było, najpierw mówiło się, że w 998 r., później mowa była, że było to parę lat później, ale na pewno koło 1.000 lat.]

A potem to wszystko zostało zniszczone przez filokserę?

[Janet Kunz:

Tak, wszystko zostało zniszczone przez filokserę. Ktoś wpadł na pomysł, by powiązać to z winoroślami amerykańskimi i stworzyć odporny gatunek, i od tego czasu można to dość dobrze uprawiać.]

Nie są Państwo rozpieszczani przez słońce. Czy koneserzy wina mogą wyraźnie odróżnić wina Saale-Unstrut od innych regionów?

[Janet Kunz:

No nie, mamy tylko 1.600 godzin słońca w normalnych latach, że tak powiem. W ostatnich latach było trochę więcej przez to, że padało zbyt mało deszczu. Ile dokładnie, niestety nie wiem. Podołać można o tyle o ile, że Saale-Unstrut na pewno odróżnia się – nie z powodu jakości, lecz są inne wina, można to poczuć. Trochę świeższe, młodsze, doskonałe do degustacji.]

Saksonia-Anhalt jest regionem strukturalnie słabym, zwłaszcza na obszarach wiejskich. A co z ogólnym rozwojem, z turystyką?

[Janet Kunz:

Jeśli chodzi o turystykę, to jeszcze trwa nad tym praca. Jesteśmy dość dobrze przygotowani, mamy Związek Winiarzy, który dba o to, mamy turystykę Saale-Unstrut, która robi cały marketing. Większe hotele – wygląda to tak, że ad hoc tylko mogę powiedzieć, że np. u nas w Freyburgu Hotel „Zum Edelacker” jest w stanie przyjąć większe grupy turystów; poza tym jest kilka hoteli i pensjonatów, które mają swój charakter. Naumburg jest też dobrym początkiem wędrówek w regionie Saale-Unstrut, myślę, że Halle też nie byłoby tak złe. Nie jest to daleko, około 45 minut do Freyburga, do Dysku z Nebry jest trochę dalej, łatwo można dotrzeć wszędzie samochodem.]

Tak więc w Saksonii-Anhalt, w okolicach Saale i Unstrut jest wiele do odkrycia…

[Janet Kunz:

Turystyczne, jak już mówiłam, katedra w Naumburgu, która teraz nosi tytuł Światowego Dziedzictwa Kultury UNESCO, Dysk z Nebry, jest kilka obiektów niedaleko nas, dużo zamków i pałaców, obserwatorium słoneczne w Großeck z małym zamkiem, wszystko dobrze przygotowane, dla kierowców, wędrowców, rowerzystów, jest wszystko. Trwają prace nad oznakowaniem, trzeba jeszcze nad tym popracować, żeby było to trochę lepiej oznakowane dla nie-autochtonów.]

Dzieje się więc. Kiedy można będzie odkryć Państwa wina bezpośrednio na miejscu?

[Janet Kunz:

W drugi weekend września jest u nas festyn winiarzy, ma podobny charakter jak tutaj na Jarmarku Dominikańskim, szczególnie patrząc na te budki – jest podobne. Całe miasto Freyburg zostanie zamknięte, i wtedy naprawdę będzie się działo.]

——-

Była to Janet Kunz ze Związku Winiarzy Freyburg-Unstrut w Saksonii-Anhalt w rozmowie z nami. 2 sierpnia prezentowała wina regionu Saale-Unstrut i kraj związkowy Saksonia-Anhalt na Jarmarku Dominikańskim w Gdańsku na stoisku korpusu dyplomatycznego.

Festyn winiarzy we Freyburgu czeka na gości 9 i 10 września, ale w tym miesiącu świętują także inne miejscowości w regionie.

Anna: I to była Allensteiner Welle na dzisiaj, życzę Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Audycję zrealizował dla Państwa i dal mnie Marian Dąbrowski, a do usłyszenia za tydzień mówi Państwu Anna Przywoźna.

20.08.2023 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 20.08.2023

Anna: Serdecznie witam w Allensteiner Welle, przy mikrofonie witają Państwa  dziś wieczorem Anna Przywoźna…

Uwe: …i Uwe Hahnkamp i będą towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Anna: Mamy nadzieję, że spędzili Państwo dobry tydzień i korzystali Państwo z weekendu oraz cieszymy się, że są Państwo znowu z nami.

Dzisiaj mamy dla Państwa w programie:

– pierwszą część wywiadu z konsul generalną Republiki Federalnej Niemiec w Gdańsku Cornelią Pieper…

Uwe: … oraz relację na temat Festiwalu Stn:ort i koncepcji przyszłego wykorzystania pałacu w Sztynorcie.

Więcej na ten temat jak zwykle – po wiadomościach.
Jingle – wiadomości

Olsztyński Oddział Związku Ukraińców w Polsce, Związek Stowarzyszeń Niemieckich na Warmii i Mazurach oraz Miejski Ośrodek Kultury w Olsztynie zapraszają w przyszła niedzielę, 27 sierpnia o godzinie 13.00 na 12. Festiwal Muzyczny Narodów Europy „Pod wspólnym niebem” do amfiteatru pod olsztyńskim zamkiem.  Na gości czekają romska grupa „Hitano“, orkiestra Wołyńskiego Teatru Muzyczno-Dramatycznego w Łucku oraz przedstawiciele kultury regionalnej mniejszości niemieckiej i ukraińskiej.

***

„Śladami Güntera Grassa“ prowadzić będzie wycieczka dla młodzieży, którą organizuje 2 września Związek Stowarzyszeń Niemieckich na Warmii i Mazurach. Wyjazd prowadzić będzie na gdańską Starówkę, do miejsc związanych z twórczością pisarza, poprzez rejs statkiem i na Westerplatte. Zapewnione jest wyżywienie, należy pokryć niewielką część kosztów. Informacje i zgłoszenia  do 25 sierpnia u Marty Mularczyk mailowo pod adresem biuro@zsnwim.eu lub telefonicznie pod numerem 783 990 276.

Liczba miejsc jest ograniczona.

***

Parafia ewangelicko-augsburska w Sorkwitach oraz Stowarzyszenie „Freunde Masurens“ z Scharnebeck zapraszają 25 sierpnia o godzinie 17.00 na 3. wykład z

Cyklu rozmów sorkwickich. Tematem będzie „Sekularyzacja Zakonu Niemieckiego”, referat wygłosi biskup Jan Cieślar. Po wykładzie będzie możliwość rozmowy z referentem.

***

W ramach tegorocznych XXVI. Pasymskich Koncertów Muzyki Organowej i Kameralnej w przyszłym tygodniu odbędą się dwa koncerty. 26 sierpnia o godzinie 18.00 w kościele ewangelicko-augsburskim w Pasymiu zagra Róża Lorenc na skrzypcach, na organach towarzyszyć jej będzie doktor Wiktor Brzuchacz. 27 sierpnia również o godzinie 18.00 w kościele filialnym w Dźwierzutach odbędzie się koncert organisty Adama Kowalskiego.

Pastor Witold Twardzik jako organizator cieszy się na licznych gości.

***

Katolicka msza w języku niemieckim odprawiona zostanie w tym tygodniu w niedzielę, 27 sierpnia o godzinie 10.00 w Olsztynie-Jarotach.

Ksiądz kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

***

W ostatnim nabożeństwie ewangelickim w języku niemieckim będą Państwo mogli uczestniczyć w niedzielę 27 sierpnia o godzinie 930 w kościele ewangelicko-augsburskim w Giżycku. Odprawi je pastor Elke Jung z Frankfurtu.
2023-08-20 Sztynort

Od lat trwa zabezpieczanie interwencyjne budynku, i można optymistycznie patrzeć na zachowanie pałacu w Sztynorcie. Przy pozyskiwaniu funduszy ważna jest jednak również koncepcja, która precyzyjnie pokazuje przyszłe przeznaczenie odrestaurowanego budynku. Koncepcja dla pałacu w Sztynorcie została ostatecznie zatwierdzona przez grupę roboczą Sztynort w marcu 2023 roku i po raz pierwszy zaprezentowana publicznie w Polsce 13 sierpnia w ramach Festiwalu Stn:ort. Byliśmy tam dla Państwa.

——-

[Piotr Wagner:

Wszyscy myślą, że tutaj stało się bardzo dużo, miała miejsce również niewiarygodna historia, ale co dalej, co jeszcze? Co teraz tu się dzieje? Tego chcą się dowiedzieć. (muzyka)]

Tak wyraził się Piotr Wagner, który jest na miejscu w pałacu w Sztynorcie gospodarzem z ramienia Polsko-Niemieckiego Stowarzyszenia Pielęgnacji Kultury i Ochrony Zabytków. I ma rację: 13 sierpnia około 100 osób chciało usłyszeć, co 34 ekspertów z różnych dziedzin opracowało w 6 grupach roboczych podczas 40 sesji w okresie pół roku. Profesor Robert Traba jako reprezentant strony polskiej wspominał początki:

[Robert Traba – wypowiedź w języku polskim]

Kolejny etap, również dzięki dofinansowaniu z niemieckiego Bundestagu. Dzięki staraniom Urzędu Marszałkowskiego Województwa Warmińsko-Mazurskiego i Burmistrza Węgorzewa udało się również pozyskać w tym roku 1,5 mln zł na pałac w Sztynorcie. Miejsce historyczne, miejsce ważne, ale czy także miejsce pamięci? O tym profesor Traba:

[Robert Traba – wypowiedź w języku polskim]

Żywe, historyczne miejsce. Kierownik prezentacji koncepcji ze strony niemieckiej, dr Dieter Bingen, mówił o dwóch podstawowych filarach:

[Dieter Bingen:

Dalej wyjaśniono tę koncepcję, przede wszystkim mówi się o dwóch filarach. Jednym z tych filarów jest tzw. galeria Lehndorffów pt. „Pałac z widokiem na wielką historię” a drugim filarem jest tzw. „Akademia masuria”. To znaczy, że z jednej strony chodzi o to, żeby to miejsce było wypełnione treścią, a z drugiej strony – by „wyciągnąć” je z praktycznego położenia na peryferiach postrzegania ludzi. „Akademia masuria” będzie laboratorium społeczeństwa obywatelskiego. W czasie gruntownych zmian w Europie zachęca swoje uczestniczki i goście do tego, aby podejmowali próby przebudzenia, by ze społeczną, naukową, kulturową i artystyczną fantazją pójść nowymi drogami.]

W proces twórczy zaangażowana była Joanna Szymańska z Morąga, która obecnie mieszka w Monschau na granicy niemiecko-belgijskiej. Co sądzi o gotowej koncepcji po pierwszym spojrzeniu?

[Joanna Szymańska:

Koncepcja jest różnorodna; naprawdę wszystkie zakresy życia społecznego są przez nią wyczerpane. Bardzo dużo pracy przed nami; najważniejsze jest to, aby niebawem zakotwiczyć projekt regionalnie, musi on być tutaj „u siebie”, oraz by skonsolidować struktury, nie tylko Stowarzyszenia im. Lehndorffa, lecz wszystkich aktorów i aktorek, którzy angażują się w projekcie. Bo w postrzeganiu polskim, względnie w koncepcji społecznej tego regionu, jest tak, że pałac jeszcze nie dotarł do jego mieszkańców w takiej formie, jak my wszyscy byśmy sobie życzyli i jak sobie to wyobrażamy. Dlatego to jest przede wszystkim praca tutaj w regionie i musi się zacząć od najbliższego otoczenia aż przynajmniej do szczebla całego województwa.]

Zakotwiczenie w regionie oznacza również lokalną współpracę. Pałac potrzebuje środowiska, a to środowisko jest w dużej mierze kształtowane przez inwestora portu w Sztynorcie KingCross. Dlatego bardzo ważne było, że Marcin Trybus, osoba reprezentująca firmę w Sztynorcie, był obecny na prezentacji i również wygłosił słowa pochwały:

[Marcin Trybus – wypowiedź w języku polskim]

Po ich ukończeniu te dwa odnowione budynki stanowić będą nie lada wyzwanie dla pałacu w Sztynorcie, na którego fasadzie nie widać nic z koniecznych do tej pory napraw. Profesor Traba jednak już myśli o strukturze niezbędnej do udanej współpracy:

[Robert Traba – wypowiedź w języku polskim]

Ktoś jest potrzebny na miejscu, bo np. nie ma jeszcze żadnych informacji o Lehndorffie w Mamerkach czy Wilczym Szańcu. Ale według Gaby Huch, historyka z Berlińsko-Brandenburskiej Akademii Nauk, coś się dzieje:

[Gaby Huch:

Krótko: muszę to naprawić, bo właśnie w tym roku miał miejsce pierwszy kontakt z Wilczym Szańcem, który ma nową koncepcję. I w tym roku miał miejsce pierwszy znaczący kontakt między zarządcami Wilczego Szańca a Stowarzyszeniem im Lehndorffa, w ramach którego około 20 lipca odbyły się różne imprezy, również tutaj w Sztynorcie. I naprawdę rozwijają się w tym kierunku całkiem nowe pomysły i projekty; uzgodniono przyszłą współpracę, to, że w obu tych miejscach wskazuje się na drugie z tych  miejsc i powołuje się na nie również w treści. Myślę, że to jest bardzo dobry rozwój.]

Szczególnie w przyszłoroczną, 80. rocznicę zamachu na Hitlera, współpraca ta może przynieść już  interesujące owoce.

——-

Były to wrażenia z prezentacji koncepcji przyszłego użytkowania pałacu w Sztynorcie. Była ona ważną częścią Festiwalu Stn:ort, który odbył się w dniach 11 – 14 sierpnia w porcie w Sztynorcie.

Dalsze wywiady na temat Festiwalu, przede wszystkim tematycznie związane z pałacem w Sztynorcie, usłyszą Państwo w kolejnych tygodniach.
2023-08-20 CorneliaPieper I

Zawsze są obecni podczas imprez mniejszości niemieckiej, wspierają Niemców tutaj i gości z Niemiec radą i działaniem oraz reprezentują niemiecką kulturę, gospodarkę i wartości w północnej Polsce: pracownicy Konsulatu Generalnego Republiki Federalnej Niemiec w Gdańsku. Podążyliśmy ich tropem i 2 sierpnia w konsulacie w Gdańsku przeprowadziliśmy wywiad z konsul generalną Cornelią Pieper. Oto pierwsza część.

——-

Konsulat Generalny mieści się w dawnej dzielnicy Langfuhr (dziś Wrzeszcz), w pobliżu linii kolejowej i stacji kolejowej Gdańsk-Wrzeszcz. Czy ciągły hałas przejeżdżających pociągów nie jest irytujący?

[Cornelia Pieper:

Ten dźwięk słyszę normalnie trochę w tle, ponieważ dużo podróżuję po okręgu administracyjnym. Okręg administracyjny Konsulatu Generalnego w Gdańsku obejmuje przecież cztery i pół województwa, że tak powiem: na zachodzie zachodniopomorskie, dalej kujawsko-pomorskie, pomorskie z Gdańskiem oczywiście i warmińsko-mazurskie, a jeszcze odpowiadamy za część wielkopolskiego z Piłą. Jestem tu już dziewięć lat, 14 sierpnia skończę dziewiąty rok i zacznę dziesiąty, więc w przyszłym roku obchodzę 10-lecie pracy tutaj.]

Czy chętnie przeprowadziła się Pani tutaj, do Gdańska? I jaką historię kryje  obraz za Pani biurkiem?

[Cornelia Pieper:

Naprawdę podobał mi się pomysł, żeby tu przyjechać. Wcześniej przez cztery lata pracowałem dla rządu federalnego w MSZ jako minister stanu. Ten obraz Michaela Fischera-Arta, lipskiego artysty z Nowej Szkoły Sztuki w Lipsku, właściwie bardzo znanego, który przedstawia pop-art, już wisiał. Można go zobaczyć na obrazie na mojej ścianie tutaj, wielkości 3,5 x 2 metry, który pokazuje scenę byłego federalnego ministra spraw zagranicznych Hansa-Dietricha Genschera na balkonie ambasady niemieckiej w Pradze przed uchodźcami z NRD, gdzie jego słowa „Drodzy rodacy, przyjechaliśmy Państwu powiedzieć, że dzisiaj Państwa wyjazd do RFN stał się możliwy” ginie w wiwatach ludzi. Oczywiście obraz wisiał wcześniej w MSZ, w moim gabinecie jako ministra stanu.]

Tak więc wyjazd z ambasady RFN, z Pragi jest bardzo ważnym obrazem dla Pani osobiście. Czy jest to również ważne ze względu na Pani urząd tutaj?

[Cornelia Pieper:

Wszyscy pamiętają tę scenę. Myślę, że tak dobrze pasuje tutaj w Gdańsku. Tu, w mieście wolności, jestem w domu; tutaj, z Solidarnością, wolność przeżyła renesans także dla nas, Niemców. Zjednoczenie 9 listopada po upadku muru ‘89 odbyło  się pod silnym wpływem i inspiracją Solidarności, Lecha Wałęsy. Lech Wałęsa działa w Gdańsku do dziś. Spotykam go bardzo często; zawsze bardzo chętnie wita się z delegacjami niemieckimi, które do niego przywożę, i zawsze cieszy się, gdy słyszy, jak się mają szczególnie Niemcy wschodni i środkowi, którzy przecież w czasach socjalizmu znosili takie same cierpienia jak Polacy.]

Uderzające jest to, że Konsulat Generalny RFN w Gdańsku w ogóle nie jest przestronny. Czy nie przydałoby się trochę więcej miejsca?

[Cornelia Pieper:

Stanowczo odmawiam wyprowadzenia się z tej małej, starej willi z 1914 roku. Aż trudno uwierzyć, że był tutaj już Konsulat Generalny NRD  i że mamy też pracownika, którego ojciec był kierowcą Konsula Generalnego NRD – to jest wyjątkowe. Ten dom właściwie należy do Miasta Gdańsk, a my jesteśmy lokatorami Miasta Gdańsk, ale kiedy dom był budowany i założony, był tu niemiecki klub żeglarski i ma pewną niemiecką tradycję, którą chcemy tutaj kontynuować. Znajduje się też w samym sercu Gdańska.]

Czy była lub jest w ogóle możliwość zmiany lokalizacji?

[Cornelia Pieper:

Ze względów bezpieczeństwa doradzano nam wyprowadzenie się do nowocześniejszego budynku, biurowca, w którym zginęlibyśmy wśród wielu innych. Kto wie, czy flagi Niemiec i Europy byłyby tak dobrze widoczne jak tutaj, na głównej ulicy, na której się znajdujemy, prowadzącej do Sopotu i Gdyni, Alei Zwycięstwa. Dla mnie to doskonała lokalizacja, ten Konsulat Generalny to wizytówka Niemców nie tylko w Gdańsku, ale i w Europie, położony między Konsulatem Generalnym Chin a Operą Gdańską, więc jest to też ciekawy budynek dla wielu gości.]

Lokalizacja jest bardzo dobra, również ze względu na dostępność za pomocą komunikacji miejskiej. A propos gości: czy są teraz jacyś w Gdańsku? Czy to się często zdarza?

[Cornelia Pieper:

W tej chwili mam gości z DeHoGa, niemieckiej organizacji hotelarsko-restauracyjnej z prezesem związku tej organizacji w kraju związkowym Saksonia-Anhalt, którzy będą dziś aktywni na Jarmarku Dominikańskim, mają tam stoisko. Korzystają z naszego stoiska dyplomatycznego, aby proponować tam degustację wina z regionu Saale-Unstrut. Potem z Bawarii przyjedzie Środkowa Frankonia, więc delegacje przyjeżdżają jedna po drugiej. Właśnie gościliśmy dwóch premierów, premiera Saksonii-Anhalt Reinera Hasselhoffa i oczywiście Winfrieda Kretschmanna z Badenii-Wirtembergii.]

Premierowi Kretschmannowi trzeba było towarzyszyć przez kilka dni, kiedy przekazywano dzwony pokoju z Badenii-Wirtembergii. Z pewnością dotyczy to również innych gości. Czy to bardziej obowiązek, czy przyjemność?

[Cornelia Pieper:

Dla mnie to nie jest uciążliwe, dla mnie głównym zadaniem konsulatu generalnego, konsula generalnej jest rozwijanie i utrzymywanie stosunków zewnętrznych z ludźmi, zwłaszcza oczywiście z mniejszością niemiecką. Jesteśmy szczególnie odpowiedzialni za Niemców, nasz teren jest bardzo duży, więc konsul generalna nie może być wszędzie. Oczywiście, koledzy czasami jeżdżą tam jako zastępcy, z dużym zaangażowaniem, myślę tu o moim koledze Jörgu Fahlandzie, ale kanclerz Iris Wolff czy rzeczniczka do spraw kultury Birgit von Hellfeld oprócz mnie też odbywają spotkania zewnętrzne. To dla nas bardzo ważne, konsulat jest domem otwartym. Odkąd tu jestem, zależy mi na poszerzaniu i wzmacnianiu stosunków niemiecko-polskich, na ich intensyfikacji.]

Czy ma Pani przykład tego, co osiągnęła Pani dla kultury niemieckiej w Gdańsku?

[Cornelia Pieper:

Właśnie mieliśmy – a pracuję nad tym już od kilku lat – pierwszą od stu lat premierę „Latającego Holendra” Ryszarda Wagnera w Sopockiej Operze Leśnej, wielkie wydarzenie na 4.500 gości, wielu z nich pochodziło z Niemiec. Chcemy sprawić, by stało się ono jeszcze bardziej popularne. Był to pierwszy Bałtycki Festiwal Opery wspierany i finansowany również przez polski rząd oraz wspierany przez naszych dwóch prezydentów jako patronów. Bałtycki Festiwal Opery, który odbył się po raz pierwszy, również znajduje się pod specjalnym nadzorem Konsulatu Generalnego, ponieważ bardzo zależy nam na ożywieniu kontaktów kulturalnych. Richard Wagner wykonał tu kiedyś swojego „Holendra” i powiedział, że to właściwie jedyna scena, na której jest on autentyczny. I tak właśnie jest, ponieważ jest to naturalna scena, morze jest bardzo blisko, więc słychać szum w tle, jest bardzo romantycznie, pasuje to do opery. To tylko jeden przykład z wielu działań, które mamy tutaj w Gdańsku.]

Jakie inne aspekty kulturowe pojawiają się w Pani życiu codziennym?

[Cornelia Pieper:

Oczywiście robimy dużo więcej. Język niemiecki – wspieramy konkursy w szkołach. Staramy się też utrzymywać kontakt z byłymi więźniami obozu koncentracyjnego. Jesteśmy tu niedaleko byłego obozu koncentracyjnego Stutthof w Sztutowie, co jest dla nas bardzo ważne, ta współpraca z muzeum, gdzie sama objęłam już patronat nad wystawą więźniów z różowym trójkątem, byli to homoseksualni więźniowie obozu; było to dla mnie bardzo ważne, aby to zrobić. No i oczywiście współpraca z wieloma innymi przedstawicielami politycznymi, mam tu na myśli w szczególności urzędy marszałkowskie, ale też burmistrzów i prezydentów miast, bo dla mnie samorząd jest prawdziwą opozycją tutaj w kraju i ma też silny głos polityczny.]

——-

Była to konsul generalna Republiki Federalnej Niemiec w Gdańsku Cornelia Pieper w rozmowie z nami. Tematem była praca konsulatu generalnego.

Drugą część rozmowy usłyszą Państwo w przyszłym tygodniu.
Uwe: I to była Allensteiner Welle na dzisiaj, życzymy Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Anna: Audycję zrealizował dla Państwa i dla nas Szymon Krzysztoń, a do usłyszenia za tydzień mówią Państwu Anna Przywoźna…

Uwe:…i Uwe Hahnkamp.

13.08.2023 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 13.08.2023

Anna: Serdecznie witamy w Allensteiner Welle, przy mikrofonie witają Państwa dziś wieczorem Anna Przywoźna…

Uwe: …i Uwe Hahnkamp i będą towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Anna: Mamy nadzieję, że spędzili Państwo dobry tydzień i odpoczęli w weekend, oraz cieszymy się, że są Państwo znowu z nami.

Dziś mamy dla Państwa w programie:

– wywiad z Kathriną Gradl, menadżerką kierunku studiów „Menagement w branży ekologicznej“ Technicznej Szkoły Wyższej im. Georga Simona Ohma w Norymberdze w filii w Neumarkt…

– …feleton na temat Dnia Przeciążenia Ziemi …

Uwe: …oraz wywiad z Marią Honka, która wystąpiła podczas Dnia Mniejszości.

Więcej na ten temat jak zwykle – po wiadomościach.

Jingle – wiadomości

7. Festiwal Stn:ort pod hasłem: „Koła, okręgi, bańki – Kreise, Zirkel, Bubbles“ kończy sie jutro, 14 sierpnia. W programie są jeszcze:

– o godzinie 11.00 warsztaty dotyczące malarstwa ściennego,

– o godzinie 15.00 spotkanie z dwiema autorkami

– oraz o godzinie 19.00 koncert na zakończenie z udziełem grupy „Willa Weber“ i następująca po nim zabawą taneczną.

***

„Sladami Güntera Grassa“ prowadzić będzie wycieczka, którą organizuje 2 września Związek Stowarzyszeń Niemieckich na Warmii i mazurach. Wyjazd prowadzić będzie na gdańską Starówkę, do miejsc związanych z twórczością pisarza, poprzez rejs statkiem i na Westerplatte. Zapewnione jest wyżywienie, należy pokryć niewielką część kosztów. Informacje i zgłoszenia do 25 sierpnia u Marty Mularczyk mailowo pod adresem biuro@zsnwim.eu lub telefonicznie pod numerem 783 990 276.

Liczba miejsc jest ograniczona.

***

Katolickie msze w języku niemieckim odprawione zostaną w tym tygodniu:

– we wtorek 15 sierpnia – Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny – o godzinie 10.00 w Olsztynie-Jarotach,

– oraz w niedzielę 20 sierpnia: o godzinie 10.00 w Olsztynie-Jarotach, o godzinie 14.00 w Biskupcu oraz o godzinie 16:45 w Reszlu.

Ksiądz kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

***

W ewangelickim nabożeństwie w języku niemieckim uczestniczyć będą Państwo mogli w niedzielę, 20 sierpnia o godzinie 9.30 w kościele ewangelicko – augsburskim w Giżycku. Odprawi je pastor Elke Jung z Frankfurtu.

2023-08-13 Maria Honka

Zachwyciła już w Opolu, występowała na Festiwalu Kultury Mniejszości Niemieckiej we Wrocławiu i śpiewa, kiedy i gdzie tylko może: Maria Honka z Opola. Na początku czerwca była gościem Dnia Mniejszości Narodowych i Etnicznych, zorganizowanego przez Olsztyńskie Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej. Tam przeprowadziliśmy z nią wywiad dla Państwa.

——-

Skąd Pani pochodzi i co Pani robi w czasie, kiedy Pani nie śpiewa i nie gra muzyki?

[Maria Honka:

Jestem z Opola, z województwa opolskiego, i jechałam tutaj pociągiem sześć godzin, to długo, ale samochodem to będzie siedem godzin. Jestem agentem ubezpieczeniowym, to robię codzienne, to mój zawód, ale najważniejsze, co robię, to śpiewanie. I dlatego jestem tu teraz.]

Śpiew jest więc ważną treścią Pani życia. Czy Pani śpiewa tylko po niemiecku, czy także w innych językach? Jak zaczęła Pani śpiewać?

[Maria Honka:

Śpiewam we wszystkich językach, które znam, więc po niemiecku, po angielsku, po francusku i nawet po śląsku. Śpiewam odkąd… nie wiem… Miałam cztery lata, kiedy miałam mój pierwszy występ. Byłam w przedszkolu, więc śpiewam już 24 lata.]

Czy śpiewa Pani przede wszystkim na wielkich scenach czy też bardziej prywatnie? Czy śpiewa Pani tylko sama?

[Maria Honka:

Pierwszy występ był w przedszkolu, ale śpiewam na większych scenach, mniejszych scenach, śpiewam w różnych projektach muzycznych dla dzieci w języku angielskim, też dla dorosłych. Śpiewam z moimi przyjaciółkami w zespole „Babskie vokalove” w Opolu. Zrobiłyśmy wideo muzyczne. Gram też na fortepianie, na ukulele i na kalimbie. Pochodzę z rodziny, która ma muzyczne tradycje.]

Jak wyraźnie widać, te tradycje są kontynuowane. Czy Pani jednak również już śpiewała w chórze?

[Maria Honka:

Śpiewałam też w chórze w moim kościele. Miałam około 20 lat i śpiewałam w chórze. Śpiewaliśmy np. z okazji Bożego Narodzenia w kościele itd. i to był prawdziwy chór.]

Czy to jest podobne czy inne niż występy solowe?

[Maria Honka:

Jest to inny rodzaj śpiewania – takie muzykalne występy. To coś innego, coś trudnego, mogę powiedzieć.]

Trudniej śpiewać w chórze czy śpiewać samej?

[Maria Honka:

Śpiewać w chórze jest trudniej. Kiedy śpiewam sama, muszę słyszeć tylko siebie, muzykę itd., robię na scenie wszystko, co ja chcę, mogę tańczyć, mogę coś powiedzieć, mogę zrobić przerwę, ale w chórze musimy wszyscy śpiewać razem, musimy słyszeć innych między sobą, musimy wspólnie śpiewać jako zespół, jako grupa, i to jest trudniejsze niż śpiewać samej na scenie.]

Ale opłaca się? Sprawia mimo to przyjemność?

[Maria Honka:

Śpiewanie zawsze sprawia przyjemność. Śpiewać, grać muzykę, słyszeć muzykę, śpiewać i tańczyć…]

——-

Była to Maria Honka z Opola w rozmowie z nami. Wystąpiła z piosenkami niemieckimi podczas Dnia Mniejszości Narodowych i Etnicznych zorganizowanego przez Olsztyńskie Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej na początku czerwca. Tam powstał wywiad z nią.

2023-08-13 Kathrina Gradl

Pewien dyskont w Niemczech, który zwykle oferuje towary w niskich cenach, na początku sierpnia przez tydzień żądał w ramach pewnej akcji tak zwanych „prawdziwych cen” na niektóre produkty. Jednym z ekspertów w tym temacie jest profesor Tobias Gaugler z Wyższej Szkoły Technicznej im. Georga Simona Ohma w Norymberdze. Już na początku czerwca uczelnia ta zaprezentowała na swoim stoisku podczas Zjazdu Kościoła Ewangelickiego w Norymberdze różne produkty, które zostały oznaczone znacznie wyższymi cenami. Z Kathriną Gradl, menedżerem studiów „Management w branży ekologicznej”, rozmawialiśmy o idei tych cen i o tych studiach.

——-

Na regałach na Państwa stoisku znaleźć można nie tylko, ale przede wszystkim różne artykuły spożywcze – ziemniaki, warzywa, mięso, kiełbasy, ser. Oczywiście nie wszystko towary są prawdziwe, bo zepsułyby się podczas targów w Norymberdze. Produkty oznaczono cenami i od razu rzuca się w oczy, że są wyższe niż te, do których klienci są przyzwyczajeni w codziennym życiu. Czy to są – w cudzysłowie – „prawdziwe ceny”? Co wpływa na kształtowanie się tych cen?

[Kathrina Gradl:

Nie, to nie są prawdziwe ceny. To są narzuty, które trzeba byłoby właściwie jeszcze dodać do cen artykułów spożywczych, aby uzyskać prawdziwe ceny, aby wliczyć w nie szkody, skutki dla przyrody. Są to cztery parametry – azot, emisja gazów cieplarnianych, powierzchnia użytkowa terenu i zużycie energii.]

To są pierwsze parametry i wartości, dobrze nadające się do zmierzenia i oszacowania. Jak wyglądają inne czynniki, takie jak zmiany struktury w rolnictwie, rozwój wsi czy uczciwe dochody?

[Kathrina Gradl:

To będzie jeszcze na pewno rozszerzone, będzie wliczone w to np. dobro zwierząt. Jest dość długa kalkulacja w łańcuchu wartości dodanej, dlatego mamy jeszcze dający się oszacować mały koszyk produktów – sery, kiełbasy i oczywiście produkty warzywne; będzie jeszcze rozszerzone, jeżeli chodzi o produkty. Im dłuższy łańcuch wartości dodanej, tym bardziej skomplikowana będzie kalkulacja.]

To brzmi tak, jakby można było zdecydowanie więcej włączyć do kalkulacji i zinternalizować do ceny, nawet jeśli będzie to bardziej skomplikowane. Np. kiedy mówimy o złożonych produktach, takich jak piwo. Szczególnie uderza to, że mięso i kiełbasy dostają więcej niż 10 Euro dopłaty za kilogram. Czy to naprawdę jest tak ekstremalne?

[Kathrina Gradl:

Łańcuch wartości dodanej jest o wiele dłuższy. Świnie trzeba oczywiście karmić. Pokarm trzeba uprawić. A do tego używa się również pestycydów.]

Badają Państwo te kwestie również na Państwa studiach „Management w branży ekologicznej”. Gospodarstwo i ekologia, dwa pojęcia, które niektórzy ludzie do dziś uważają za nie do pogodzenia. Czym zajmują się te studia?

[Kathrina Gradl:

U nas chodzi o gospodarkę zrównoważoną, tzn. jak przetransformować firmę, żeby działała w sposób zrównoważony, długoterminowo zrównoważony. Są to studia interdyscyplinarne, tzn. większość to management zrównoważony, ale też chemia stosowana, ale wszystko pod względem zrównoważonego rozwoju i ekologii.]

Chemia stosowana? Tak stricte ścisłe przedmioty?

[Kathrina Gradl:

Dokładnie tak. Mamy to w portfolio, także technologia produkcji żywności i chemia żywności, bezpieczeństwo i opakowania, więc wszystko, czego potrzebuje menedżer, aby w obu dyscyplinach być dobrze ustawionym w karierze jako kadra kierownicza w przedsiębiorstwie biologicznym czy spożywczym. Główny nacisk kładziemy na biologiczne artykuły spożywcze, ale chodzi też o kosmetykę i rzeczy codziennego użytku.]

To znaczy, że jeżeli rzecz składa się z materiałów szkodliwych dla przyrody, trzeba to zmienić, więc absolwent Państwa studiów potrzebowałby do tego też materiałoznawstwa…?

[Kathrina Gradl:

…u nas nie nazywa się to ekonomia materiału, lecz faktycznie ekonomia zasobów i reprodukcji.]

Wyższa Szkoła Techniczna im. Georga Simona Ohma w Norymberdze ma teraz już kilka filii. Jeśli ktoś zechce studiować „Management w branży ekologicznej”, do jakiego miasta musiałby się przenieść?

[Kathrina Gradl:

Studia „Management w branży ekologicznej” są umiejscowione w filii w Neumarkt. Wybudowany będzie nam tam do roku 2024-2025 przez miasto Neumarkt piękny, nowy budynek Wyższej Szkoły, bo miasto to jest miastem fair trade, miastem zrównoważonego rozwoju i chce stać się filią Wyższej Szkoły. Dlatego dobrze pasujemy do miasta Neumarkt. Studenci też mają oczywiście wykłady w Norymberdze, i zajęcia laboratoryjne, bo własnego laboratorium nie mamy w Neumarkt, są więc i w Norymberdze, i w Neumarkt. Ale centrala studiów to Neumarkt]

Studenci muszą więc dojeżdżać. Brzmi to – zwłaszcza w świetle takich studiów – też niezbyt ekologicznie. Czy jest to możliwe bez samochodu?

[Kathrina Gradl:

Mamy super połączenie z Norymbergi do Neumarkt szybkim pociągiem, trochę więcej niż pół godziny – a Wyższa Szkoła? – W sercu miasta Neumarkt, bez problemu można zdążyć, to od dworca 5 do 10 minut.]

Ten kierunek studiów jest jeszcze nowy. Czy ma już absolwentów i absolwentki? Gdzie znaleźli pracę w zawodzie?

[Kathrina Gradl:

Mamy pierwszych absolwentów i absolwentki, odbyli np. praktyki w dużym przedsiębiorstwie budowlanym, jedna z absolwentek jest tam teraz menedżerem do spraw przyrodniczych. Mamy też studentów, którzy zostali w branży ekologicznej czy biologicznej. Są menedżerami do spraw produktów, w dziale marketingu czy controllingu, naprawdę bardzo różnie. Główny nacisk kładziemy na ekonomikę przedsiębiorstwa i zrównoważoną gospodarkę. Kształcimy więc menedżerów i menedżerki, którzy mogą zająć stanowiska kierownicze.]

——-

Była to Kathrina Gradl, menedżer studiów „Management w branży ekologicznej” Wyższej Szkoły Technicznej im. Georga Simona Ohma w Norymberdze, w rozmowie z nami. Wywiad, którego tematem były prawdziwe ceny artykułów spożywczych i „jej” kierunek studiów, powstał na początku czerwca na Zjeździe Kościoła Ewangelickiego w Norymberdze.

Więcej informacji na temat studiów „Management w branży ekologicznej” znajdą Państwo na stronie internetowej szkoły www.th-nuernberg.de

2023-08-13 Dzień Przeciążenia Ziemi

Co robimy, gdy chcemy wybudować dom, kupić mieszkanie, pozwolić sobie na wakacje lub po prostu brakuje nam pieniędzy? Bierzemy kredyt w banku, jeśli go w ogóle dostaniemy, żyjemy na kredyt, w skrajnych przypadkach żyjemy ponad stan. Ale co zrobimy, kiedy zużyjemy zasoby ekologiczne ziemi, kiedy w tym obszarze też będziemy żyć na kredyt? Nie ma na to banku, po prostu nie ma drugiej ziemi.

Właśnie to ma na celu pokazać Dzień Przeciążenia Ziemi organizacji Global Footprint Network. Ma miejsce zawsze w dniu, w którym zapotrzebowanie człowieka na surowce odnawialne (znane obecnie również jako ślad ekologiczny) przewyższa podaż i zdolność ziemi do reprodukcji tych surowców, czyli tzw. „biopojemność”. Po raz pierwszy zdarzyło się to 29 grudnia 1970 roku. Z pewnością nie jest przypadkiem, że w tym roku tak zwany Club of Rome zaczął modelować konsekwencje stałego globalnego wzrostu. Wyniki zostały opublikowane w 1972 roku pod tytułem „Granice wzrostu”, i są do dziś kamieniem milowym w badaniach nad ekologicznymi efektami działalności gospodarczej.

W międzyczasie my ludzie, my jako ludzkość zużywamy już po około siedmiu miesiącach globalne zasoby na dany rok. Od 2010 r. Dzień Przeciążenia Ziemi przypada nie później niż 7 sierpnia – z wyjątkiem roku covidowego 2020. W tym roku – 2023 – był to 2 sierpnia. Dotyczy to całej ziemi. Gdyby wszyscy ludzie żyli jak w Niemczech, data ta przypadałaby 4 maja i potrzebne byłyby zasoby trzech ziem, których, jak już wspomniano, ludzkość jednak nie ma. W przypadku USA byłby to 13 marca i pięć ziem; w przypadku Kataru – 10 lutego i sześć ziem. Tylko sześć procent ze 178 zbadanych krajów gospodaruje w sposób ekologicznie zrównoważony. Na przykład na Jamajce Dzień Przeciążenia Ziemi przypada na 20 grudnia, więc równowaga jest prawie osiągnięta.

Więc jeszcze raz: Global Footprint Network oblicza, co natura może wyprodukować i wchłonąć. Chodzi między innymi o surowce, wodę pitną, żywność, odpady wytwarzane przez człowieka i emisję dwutlenku węgla. Z drugiej strony ma miejsce konsumpcja ludzi, której duża część wynika z emisji gazów cieplarnianych. Aby je zmniejszyć i żyć w równowadze z naturą, Dzień Przeciążenia Ziemi musiałby być przesuwany o 19 dni do tyłu każdego roku przez następne siedem lat.

Ale jak to działa? 13 dni można byłoby zyskać tylko zmniejszając o połowę globalne marnowanie żywności. Podróżowanie pociągiem jest do 28 razy bardziej przyjazne dla klimatu niż latanie – zmniejszenie zwolnień podatkowych za podróże lotnicze mogłoby zebrać pieniądze na wspieranie kolei, zgodnie z innym pomysłem. Dyskutowane są również: wzmocnienie energii odnawialnej, żywienia roślinnego i gospodarki w obiegu zamkniętym.

Stać z boku i nic nie robić – ludzkość nie może sobie na to pozwolić. W przeciwnym razie zasoby będą jeszcze mniejsze, a tak zwane „prawdziwe ceny” żywności, o których ostatnio toczą się gorące dyskusje w Niemczech, nie będą już kampanią uświadamiającą na ten temat, ale gorzką rzeczywistością – na całym świecie.

Uwe: I to była Allensteiner Welle na dzisiaj, życzymy Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Anna: Audycję zrealizował dla Państwa i dla nas Radosław Hrynek, a do usłyszenia za tydzień mówią Państwu Anna Przywoźna…

Uwe:…i Uwe Hahnkamp.

06.08. 2023 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 06.08.2023

Anna: Serdecznie witamy w Allensteiner Welle, przy mikrofonie witają Państwa dziś wieczorem Anna Przywoźna…

Uwe: …i Uwe Hahnkamp i będą towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Anna: Mamy nadzieję, że spędzili Państwo dobry tydzień, odpoczęli w weekend i są dzisiaj znowu z nami

Dzisiaj mamy dla Państwa w programie:

– trzecią część wywiadu z ojcem doktorem Wernerem Brahtzem CO na temat beatyfikacji biskupa warmińskiego Maximiliana Kallera…

– oraz relację z warsztatów wakacyjnych dzieci mniejszości niemieckiej na Warmii i Mazurach w Ostródzie.

Uwe: Więcej na ten temat jak zwykle – po wiadomościach.

Jingle – wiadomości

***

Orkiestra Filharmonii Stüba z Turyngii podróżuje wraz z Chórem DoZa z Gdańska po Pomorzu. 7 i 8 sierpnia o godzinie 19.00 artystów można będzie usłyszeć dwukrotnie w Gdańsku:

– jutro, w poniedziałek, wystąpią w Katedrze w Oliwie,

– pojutrze, we wtorek, w Polskiej Filharmonii Bałtyckiej.

W programie znajdą się utwory między innymi Richarda Wagnera, Wojciecha Kilara i Johannesa Brahmsa. Wstęp jest wolny, artyści ucieszą się jednak z datków.

***

„Kreise, Zirkel, Bubbles – Koła, kręgi, bańki“ – tak brzmi motto 7. Stn:ort Festivalu, któ®y odbędzie się w dniach od 11 do 14 sierpnia w porcie w Sztynorcie. Fora, odczyty autorskie i warsztaty dotyczyć będą dialogu w społeczeństwie, które często podzielone jest na zamknięte formy, cykli natury, z pomocą których możliwa jest przyszłość, oraz pałacu Sztynort, wokół którego krąży wiele idei. Program znajdą Państwo w Internecie na stronie Festiwalu stnort.org. Ważnym punktem Festiwalu będzie prezentacja przyszłej koncepcji użytkowej Pałacu w Sztynorcie 13 sierpnia o godzinie 11.00.

***

Kolejny spacer miejski z Rafałem Bętkowskim z Muzeum Nowoczesności jest w programie wydarzeń Miejskiego Ośrodka Kultury w Olsztynie 12 sierpnia. Tym razem trasa przebiegać będzie wzdłuż dzisiejszej Alei Wojska Polskiego śladami historii tej głównej arterii Olsztyna. Początek spaceru o godzinie 1.00 przy Muzeum Nowoczesności. Wstęp wolny.

***

Katolicka msza w języku niemieckim odprawiona zostanie w tym tygodniu w niedzielę, 13 sierpnia o godzinie 15.00 w Kościele p.w. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Olsztynie. Ksiądz kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

***

W ewangelickim nabożeństwie w języku niemieckim uczestniczyć będą Państwo mogli w niedzielę, 13 sierpnia o godzinie 9.30 w kościele ewangelicko – augsburskim w Giżycku. Odprawi je pastor Elke Jung z Frankfurtu.

2023-08-06 Warsztaty wakacyjne

Koniec lipca jest od lat terminem letnich warsztatów wakacyjnych dla dzieci mniejszości niemieckiej w województwie warmińsko-mazurskim. Również w tym roku zebrały się w Ostródzie, mianowicie w dniach od 24 lipca do 1 sierpnia. Czekał na nich bogaty program z wieloma ofertami i codzienną, radosną nauką języka niemieckiego. Zajrzeliśmy tam dla Państwa.

——-

Ostróda, Dom Niemiecki, siedziba Ostródzkiego Stowarzyszenia Mniejszości Niemieckiej „Jodły”. Z placu zabaw po drugiej stronie ulicy Herdera dobiega radosny hałas bawiących się dzieci, w samym Domu jest bardzo cicho. Tylko w wielkiej sali 20 dzieci pilnie uczy się części ciała z pomocą narysowanej figury. W pokoju obok przewodniczący „Jodeł” i Związku Stowarzyszeń Niemieckich Warmii i Mazur Henryk Hoch, organizator warsztatów wakacyjnych, dwa trzy razy głęboko bierze oddech. Podczas lekcji języka niemieckiego ma trochę czasu, aby opowiedzieć, o wszystkim, co było i jest zaplanowane:

[Henryk Hoch:

Spokój… tak, na moment, ale dzieci robią tam jakieś prace, rysują oraz uczą się aktywnie niemieckiego. W pierwszym dniu zapytałem: „Kto zna niemiecki?”, i było dużo rąk w górze, przecież dzieci mają go w szkole, ale tu w tym roku jest trochę inaczej, jeszcze więcej lekcji. Są dwie nauczycielki i zawsze przychodzą do Domu Niemieckiego, tutaj w Ostródzie. Ale dzisiaj jest dobra pogoda, być może skoczymy na pływalnię. Byliśmy już w Gdańsku, jeszcze przed nami Skansen w Olsztynku oraz Muzeum Bitwy pod Grunwaldem, dużo zabaw i sportu. W tym roku małe dzieci są bardzo zadowolone, tylko pogoda (nie dopisała) dzisiaj pierwszy słoneczny dzień, to pójdą najpierw do Parku im. Collisa, a później na pływalnię.]

Mimo deszczu dzieci były m.in. na długiej wycieczce do Gdańska i przy słońcu w dniu naszej wizyty przewidziano aktywności na zewnątrz, jak mówi Henryk Hoch:

[Henryk Hoch:

Jak już mówiłem, byliśmy w Gdańsku, tam było strasznie, bo tak dużo ludzi, właśnie jest Jarmark Dominikański, i musieliśmy bardzo uważać. Ale byliśmy też nad Bałtykiem wykąpać się, tam pierwszy raz się kąpaliśmy. Przez następne dni będzie również fajna pogoda, jak uważam, jutro będzie nauka języka w Internecie na zewnątrz. Członek naszego zarządu Anna Laskowska nadal prowadzi nasze lekcje języka niemieckiego – malowanie, rozmowy, dialogi, znajomość języka niemieckiego nie jest taka zła.]

Jak jednak odbywa się nauka? Język niemiecki dla wielu z dzieci jest przecież raczej trudny. Posłuchajmy więc po prostu końca lekcji o częściach ciała…

[atmosfera lekcji]

Kierowniczka kursu języka Anna Laskowska, z domu Czajkowska, już długo jest aktywna w mniejszości niemieckiej. Wyjaśnia zamysł, jaki tkwi za taką formą nauki:

[Anna Laskowska:

Naszym celem jest nauczanie języka niemieckiego zajmująco i interaktywnie. Przez to dzieci mają możliwość rozwoju ich znajomość języka w przyjemniej atmosferze. Stworzyły człowieka na papierze, nazwały części jego ciała, prezentują to dla całej grupy. Mieliśmy również temat „przyjaźń” i dzieci nauczyły się do tego wiersza, który recytują. Wczoraj koncentracja była lepsza, bo dzisiaj jest słońce i dzieci chcą być na zewnątrz.]

Więc części ciała i krótki wierszyk na drugi temat – przyjaźń, którego uczyły się dzieci i chciały go koniecznie zaprezentować, zostały pokazane w ogrodzie Domu Niemieckiego. A to brzmiało tak:

[dzieci]

Wywiad z dziećmi odbył się potem jednak po polsku, z jednym wyjątkiem. Pytano, skąd są dzieci, ile razy były na warsztatach, i co im się najbardziej podobało:

[dzieci]

Również opiekunki grupy miały trochę przerwy w czasie lekcji języka. Jaki jest humor i dyscyplina, jak przebiegają warsztaty? Na ten temat kierowniczka Beata Serek, matka i nauczycielka:

[Beata Serek – wypowiedź w języku polskim]

A teraz, po zdjęciu grupowym, dzieci wreszcie są naprawdę na zewnątrz, na placu zabaw w parku, a potem czekają na nie dalsze atrakcje pod gołym niebem.

——-

Były to wrażenia z letnich warsztatów wakacyjnych dla dzieci mniejszości niemieckiej w województwie warmińsko-mazurskim. Zorganizowane zostały przez Związek Stowarzyszeń Niemieckich Warmii i Mazur przy wsparciu finansowym Konsulatu Generalnego Republiki Federalnej Niemiec w Gdańsku oraz polskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji.

2023-08-06 Werner Brahtz III

W połowie lipca ojciec doktor Werner Brahtz CO z Wiednia był przez tydzień na Warmii, ponieważ intensywnie zajmuje się procesem beatyfikacji biskupa warmińskiego Maksymiliana Kallera. Zapytaliśmy go o beatyfikację i kanonizację same w sobie, proces dotyczący biskupa Kallera i powód jego pobytu na Warmii. Usłyszą Państwo teraz trzecią część rozmowy na temat jego pobytu na Warmii.

——-

Skąd księdza osobiste zainteresowanie biskupem Maksymilianem Kallerem?

[Werner Brahtz:

Kiedy w 1995 r. zainteresowałem się osobą biskupa Kallera, bo mogłem w szczególny sposób poznać i szanować jego ostatniego sekretarza Gerharda Fittkaua, naprawdę kapłańskiego, ojcowskiego przyjaciela. Sama moja rodzina pochodzi z Warmii, ojciec z Malborka, matka zza Ornety – Osetnik – stąd był ten wewnętrzny ogień, by bliżej poznać tego księdza i biskupa Kallera z ojczyzny mojej rodziny i z życia Gerharda Fittkaua, oraz przyjąć i przyswoić coś dla własnego życia. Wtedy już zacząłem systematycznie poszukiwać.]

Co było osobistym celem księdza związanym z beatyfikacją biskupa Kallera?

[Werner Brahtz:

Dostałem wtedy prośbę, czy mógłbym sobie wyobrazić współpracę przy takiej beatyfikacji, i powiedziałem, że zrobię to tylko wtedy, kiedy będę mógł mu popatrzeć w oczy. Tzn. jestem kimś, kto – też z mojej pracy w szkole – bardzo intensywnie pracuje w dydaktyce ze zdjęciami. Muszę móc komuś popatrzeć w oczy. Wtedy powiedziałem: „Proszę, przynieście mi zdjęcia, najchętniej od wieku niemowlęctwa aż do łoża śmierci.” To mógł zrobić tylko jeden, Gerhard Fittkau, i bardzo intensywnie kierowniczka archiwum Domu Warmii w Münster, Pani Triller. I pani Triller razem ze mną szukała i znalazła zdjęcia, i zaczęliśmy również zbierać należące do nich dane i fakty.]

Więc przejął ksiądz opracowanie dotyczące zdjęć. Jaki ostatecznie jest cel tego zbierania zdjęć razem z opowieściami do nich?

[Werner Brahtz:

Ostatni w tzw. rozprawie biograficznej, którą w Rzymie zgromadzono, jest też rozdział zdjęciowy z dokumentami zdjęciowymi. Jak to było 150 lat temu? Jak wygląda to dzisiaj? Dlatego jest moim zadaniem – razem ze specjalistą fotografii – znaleźć motywy, które pasują do zdjęć, które już mamy. Albo po prostu: czarno-białe, zrobione 150 lat temu zdjęcia, zostaną zgrane specjalną metodą i powstały nowe, kolorowe zdjęcia. Ostatecznie powinna powstać książka z zdjęciami z życia biskupa Kallera, z jego miejsc życia i działania, i jak dalej potoczyło się jego życie – i mały opis do tego. Profesorowie Rainer Bendel i Karp wydali już książkę, która z wielką naukową akrybią przedstawia obraz życia biskupa Kallera.]

Krótki tekst już więc istnieje, a do tego dojdą jeszcze zbierane przez księdza zdjęcia. Czy jest jakiś główny temat, na który ksiądz położył nacisk?

[Werner Brahtz:

Kto chce wnieść pewien wspólny wątek do działania biskupa Kallera, od razu odkryje, że on poprzez pielgrzymki bardzo intensywnie łączył ludzi. Jest więc miejsce pielgrzymek: Święta Lipka, Gietrzwałd i inne. O tym są kazania biskupa Kallera, i trzeba porównać zdjęcia z czasu obecnego z ówczesnymi zdjęciami, np. z 1934 r., kiedy biskup Kaller tak wyraźnie przed prawie 50.000 osób w Gietrzwałdzie pomógł orientacji w czasach narodowosocjalistycznych, tworząc przy tym jedno pojęcie, które przyczyniło mu później bardzo dużo trudności: „Szukacie dzisiaj duchowych liderów. Wasz biskup jest waszym liderem (w oryginale użyto słowa „führer”)” ale to było w języku niemieckim i polskim w tamtym czasie i ówczesnej ideologii, a zwłaszcza w czasie używania tego słowa „führer” dla jednej jedynej innej osoby, bardzo mocną wypowiedzią.]

Szczególny, znaczący moment. Czy udało się księdzu udokumentować miejsce, gdzie się to odbyło?

[Werner Brahtz:

Zadałem sobie pytanie: „Gdzie można zgromadzić 50.000 ludzi?”. Byłem już wcześniej w Gietrzwałdzie, ale nie widziałem wtedy miejsca, gdzie można zebrać 50.000 osób. Teraz widziałem, zostało sfotografowane, i będzie porównane ze zdjęciami, które mamy z 1934 r. z biskupem przed masą tych ludzi. Byliśmy dzisiaj w Lidzbarku Warmińskim, aby sprawdzić drugi wątek, co Kaller jeszcze zrobił. On aktywizował bardzo wielu laików, którzy pomagali w duszpasterstwie, np. dając księdzu Wettau zamek w Lidzbarku jako zamek dla młodzieży. Ale oczywiście z tak wielu laików odbudował duszpasterstwo młodzieży, które nasyciło całe biskupstwo Warmii.]

Ci laicy byli bardzo ważni, bo przecież biskup Maksymilian Kaller miał pod opieką bardzo rozległy obszar…

[Werner Brahtz:

Jest różnica, czy ja teraz jadę godzinę po Warmii i widzę, że to w miarę dobrze się odbywa, szybkim samochodem po dobrych ulicach. Czy Kaller też? Jak to było w czasach Kallera? Nie dziwi mnie, że zawsze krytykował swoich kierowców – o tym istnieją pisemne sprawozdania – „Niech Pan jedzie szybciej, żebyśmy szybciej robili postępy” – i że zmęczony przybywał do poszczególnych miejscowości. W ciągu dwóch lat odwiedził całą diecezję warmińską, która wtedy – 1929/30 – przecież objęła cały teren Prus Wschodnich. Był więc często w podróży, a miał poza tym jeszcze ludziom coś do powiedzenia i chciał prowadzić ich do Chrystusa – to była przecież jego misja.]

A ksiądz teraz śledzi drogi biskupa Kallera, ksiądz idzie za nim…

[Werner Brahtz:

Teraz spróbuję uzyskać przegląd tego wszystkiego. Jadę i idę za nim, patrząc na to, żeby nam się to udało, dostać wszystko na zdjęciach. Pomaga mi w tym Thomas Kretschmann z Wiednia, gdzie żyję i działam w ramach congregatio oratorii oraz robię to wszystko w czasie wolnym i dodatkowo, ale z wielką pasją i wdzięcznością, że mogę pójść za takim księdzem, takim biskupem całkiem praktycznie – Gdzie on był? Jak pracował? Jak głosił? I mam nadzieję, że będę mógł to przyjąć do mojego własnego życia.]

——-

Był to ojciec doktor Werner Brahtz CO z Wiednia w rozmowie z nami. Troszczy się on o beatyfikację biskupa warmińskiego Maksymiliana Kallera i był z tego powodu w połowie lipca przez tydzień na Warmii. Tematem trzeciej części rozmowy był jego pobyt na Warmii.

Jingle – koncert życzeń

I jak zwykle w pierwszą niedzielę miesiąca – koncert życzeń dla naszych jubilatów. Tym razem spojrzymy na jubilatów z lipca 2023 roku w mniejszości niemieckiej na Warmii i Mazurach.

Nidzickie Stowarzyszenie pogratulować mogło trzem swoim członkom. Wśród nich Zofia Steffan 18 lipca, Ella Kordulewska 20 lipca i Horst Worgul 29 lipca skończyli 89 lat.

W Stowarzyszeniu Mniejszości Niemieckiej w Kętrzynie zanotowano dwoje jubilatów, między innymi Jerzego Szarę z 70 latami.

W Ełku, w Stowarzyszeniu Mniejszości Niemieckiej „Masuren“ cieszyć sie mogło troje jubilatów, między innymi Henryk Sadowski i Krystyna Deluga, którzy 10 lipca skończyli po 90 lat.

Siedem osób na swojej liście miało Stowarzyszenie Przyjaźni „Rosch“ w Piszu. Szczególnie podkreślić chcielibyśmy Mariolę Lewińską i Bożenę Alicką z już 70 latami.

Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej „Warmia“ w Lidzbarku Warmińskim pogratulować mogło sześciu, a Stowarzyszenie Niemieckie „Natangen“ w Górowie Iławeckim ośmiu osobom, które świętowały rozpoczęcie nowego roku życia. W Lidzbarku Dorota Hałaczuk skończyła 60, a w Górowie Róża Mojsiej 80 lat.

Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej „Tannen“ w Ostródzie miało na swojej liście dwunastu jubilatów. Alfred Gollan skończył tam 93, a Ryszard Eberhardt 75 lat..

My przyłączamy sie do życzeń przyjaciół i krewnych, załączamy jeszcze życzenia wszystkiego najlepszego, zdrowia i wiele radości w życiu i mamy dla Państwa piosenkę „Wenn sie tanzt“ zaśpiewaną przez Maxa Giesingera.

Uwe: I to była Allensteiner Welle na dzisiaj, życzymy Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Anna: Audycję zrealizował dla Państwa i dla nas Radosław Hrynek, a do usłyszenia za tydzień mówią Państwu Anna Przywoźna…

Uwe:…i Uwe Hahnkamp.

30.07.2023 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 30.07.2023

Anna: Serdecznie witamy w Allensteiner Welle, przy mikrofonie witają Państwa dziś wieczorem Anna Przywoźna…

Uwe: …i Uwe Hahnkamp i będą towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Anna: Mamy nadzieję, że dobrze spędzili Państwo tydzień i odpoczęli w weekend, oraz cieszymy się, że są Państwo znowu z nami.

Dzisiaj mamy dla Państwa w programie 3 wywiady:

– trzecią część wywiadu z Arturem Sobielą na temat przewodnika Jana Grabowskiego „Mazury i Warmia“ z roku 1948,

– drugą część z ojcem doktorem Wernerem Brahtzem, który zajmuje się beatyfikacją biskupa warmińskiego Maximiliana Kallera…

Uwe: … oraz z Filipem Żuchowskim na temat jego wystawy „Mendelsohn. Cytaty“ w Domu Mendelsohna w Olsztynie.

Więcej na ten temat jak zwykle – po wiadomościach.

Jingle – wiadomości

W ramach tegorocznych, XXVI. Pasymskich Koncertów Muzyki Organowej i Kameralnej w przyszły weekend odbędą się 2 koncerty.

5 sierpnia o godzinie 18.00 w kościele ewangelicko – augsburskim w Pasymiu zagra trio składające się z akordeonu, fagotu i skrzypiec.

6 sierpnia w kościele filialnym w Dźwierzutach również o godzinie 18.00 odbędzie się koncert niemieckich artystów. Susanne Jutz – Miltschitzky zaśpiewa sopranem a towarzyszyć jej będzie doktor Josef Miltschitzky. Poza tym wystąpi zespół wiolonczelowy „Cellofuny” po kierownictwem Pawła Panasiuka.

Pastor Witold Twardzik jako gospodarz cieszy się na licznych gości.

***

Stowarzyszenie Przyjaciół Reszla i Okolic zaprasza w przyszłym tygodniu na dwa wydarzenia. 2 sierpnia o godzinie 18.00 na przedstawienie sztuki „Harmonia Mundi” w Centrum Kultury w Reszlu, oraz 3 sierpnia o godzinie 18.00 na koncert muzyki dawnej w kościele w Bezławkach.

***

Katolicka msza w języku niemieckim odprawiona zostanie w tym tygodniu w niedzielę, 6 sierpnia o godzinie 10.00 w Olsztynie – Jarotach.

Ksiądz kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

***

W ewangelickim nabożeństwie w języku niemieckim uczestniczyć będą Państwo mogli w niedzielę 6 sierpnia o godzinie 9.30 w kościele ewangelicko – augsburskim w Giżycku. Odprawi je pastor Ulrich Billet z Buchholz.

2023-07-30 Filip Żuchowski

21 lipca w Domu Mendelsohna w Olsztynie, siedzibie Stowarzyszenia Wspólnota Kulturowa „Borussia”, z okazji jubileuszu 110-lecia tego budynku otwarto wystawę „Mendelsohn. Tzitutim (Mendelsohn. Cytaty)”. Na przykładach budynków Ericha Mendelsohna ukazane są typowe cechy jego architektury, które miały wpływ także na innych architektów. Przegląd ten przygotował Filip Żuchowski, młody architekt z Iławy, który studiował w Poznaniu i pracował m.in. w Berlinie. Rozmawialiśmy z nim na temat wystawy:

——-

Dlaczego przygotował Pan wystawę właśnie o Erichu Mendelsohnie, a w szczególności o jego architekturze?

[Filip Żuchowski – wypowiedź w języku polskim]

Erich Mendelsohn dokładnie 110 lat temu jako student stworzył Bet Taharę, dzisiejszy Dom Mendelsohna. Środkowa część tego budynku stanowi sacrum, które Pan uwzględnił w koncepcji wystawy i wernisażu…

[Filip Żuchowski – wypowiedź w języku polskim]

Chodzi o siedem tematów, siedem haseł, które kojarzy się z architekturą Ericha Mendelsohna, które wyjaśnia Pan na przykładach określonych budynków. Dom Towarowy Petersdorff we Wrocławiu np. kojarzy się wielu osobom ze swoimi poziomymi liniami, Pan jednak uporządkował go inaczej – pod hasłem „rytm”. Dlaczego?

[Filip Żuchowski – wypowiedź w języku polskim]

Jednym z haseł jest poziomowość czy horyzontalność. Co należy wyobrazić sobie pod tym pojęciem? Jak ona działa w architekturze – i na ludzi, którzy mieszkają w takiej architekturze?

[Filip Żuchowski – wypowiedź w języku polskim]

W języku niemieckim znany jest pewien slogan reklamowy „Quadratisch, praktisch, gut – kwadratowo, praktycznie, dobrze” – ale do architektury to nie zawsze pasuje. „Organiczne” jest dalszym tematem u Mendelsohna, np. w przypadku Wieży Einsteina. Jak funkcjonuje u niego przyjęcie form organicznych?

[Filip Żuchowski – wypowiedź w języku polskim]

A propos organicznie – Pan sam zaprojektował dla swojego miasta rodzinnego, Iławy, rzeźbę przedstawiająca trzy żagle na jedno z rond. Jaka będzie ich wysokość? Czy zostanie zrealizowana?

[Filip Żuchowski – wypowiedź w języku polskim]

——-

Był to Filip Żuchowski, młody architekt z Iławy, który studiował w Poznaniu, w rozmowie z nami. Tematem była jego wystawa „Mendelsohn. Tzitutim (Mendelsohn. Cytaty)”, w której na przykładach budynków Ericha Mendelsohna ukazane są typowe cechy jego architektury, które miały wpływ także na innych architektów. Wystawa otwarta została z okazji jubileuszu 110-lecia Domu Mendelsohna w Olsztynie właśnie tam 21 lipca. Można ją jeszcze obejrzeć do 11 sierpnia.

Wystawa jest dwujęzyczna – w języku polskim i angielskim – z powodu trwających obecnie starań o wpisanie kilku budynków autorstwa Ericha Mendelsohna – w tym Domu Mendelsohna w Olsztynie – na listę światowego dziedzictwa UNESCO.

2023-07-30 Werner Brahtz II

W połowie lipca ojciec doktor Werner Brahtz CO z Wiednia był przez tydzień na Warmii, ponieważ intensywnie zajmuje się procesem beatyfikacji biskupa warmińskiego Maksymiliana Kallera. Zapytaliśmy go o beatyfikację i kanonizację same w sobie, proces dotyczący biskupa Kallera i powód jego pobytu na Warmii. Usłyszą Państwo teraz drugą część rozmowy na temat procesu beatyfikacji biskupa Kallera.

——-

Biskup Maksymilian Kaller był i jest dla Warmiaków osobą szczególną. Jaką odgrywa rolę, przede wszystkim pod względem kwestii wiary w kościele katolickim?

[Werner Brahtz:

To, że biskup Maksymilian Kaller jest czczony jako ktoś, który nas wspierał na sposób ziemski od zawsze we wszystkich potrzebach, we wszystkich troskach, we wszystkich uciechach na Warmii i w czasie wypędzenia, ucieczki, to było jasne od początku. Po jego śmierci jednak nie skończyła się wiedza o tym, że ktoś trzyma naszą stronę, ktoś jest obecny dla nas, ktoś ręczy za nas, ktoś, do kogo możemy się zwrócić. W jego ziemskich czasach mogliśmy do niego napisać i zwrócić od niego – a teraz, w czasach po jego śmierci, w to wierzymy jako katolicy. Istnieje poza tym jakiś związek również poza śmiercią. To jest wreszcie podstawa naszej chrześcijańskiej wiary, że wierzymy w to, że możemy z Chrystusem zmartwychwstać. On i dzisiaj budzi ze śmierci i ze zmarłych. Jest to pojmowanie naszej wiary i z tego wyłania się pojmowanie życia. A w tym pojmowaniu życia od śmierci biskupa Kallera wiedziano, że on za nas ręczy.]

To znaczy, że działania biskupa Kallera w życiu ziemskim i potem było dla Warmiaków i ich rodzin czymś oczywistym, przynależącym do ich życia. Kiedy i jak powstał pomysł rozpoczęcia procesu beatyfikacji?

[Werner Brahtz:

To prowadziło do tego, że do lat 90.h nie było potrzeby, by ubierać tę oczywistość w jakąkolwiek konkretną formę, bo każda rodzina, która była wypędzona pod koniec II wojny światowej z dzisiejszej Warmii, z Prus Wschodnich, wiedziała, że on za nas ręczy. Ale wtedy przyszło pytanie z Rzymu z tzw. urzędu odpowiedzialnego za sprawy beatyfikacji i kanonizacji, nazywa się to dzisiaj dykasteria dla kanonizacji, zapytanie od osoby, która jest tam głównie odpowiedzialna, że jest tam postępowanie beatyfikacyjne dla pewnego Augustyna Kardynała Hlonda. I pojawiło się pytanie tej osoby odpowiedzialnej wtedy za beatyfikację i kanonizację w Rzymie, że powinno zostać uruchomione takie postępowanie dla biskupa Kallera, więc zróbcie coś. Dopiero wtedy, w latach 90., pojawiło się pytanie, czy też formalnie powinniśmy się zatroszczyć o kogoś, o kim we wszystkich rodzinach i tak wiemy, że za nas ręczy. „Formalnie” to znaczy zainicjować postępowanie beatyfikacji czy kanonizacji.]

Co było dalej po tym pierwszym impulsie? Kiedy oficjalnie otwuruchomiono to postępowanie?

[Werner Brahtz:

Pomysł wyszedł od urzędów rzymskich, bo było postępowanie dla polskiego kardynała Hlonda i historia nam mówi, że miał do czynienia z pewnym biskupem Kallerem, więc byłoby fajnie, gdyby obaj w niebie wspólnie działali dla tych, którzy są im powierzeni. To konkretne pytanie z Rzymu doprowadziło do tego, że przedstawicielstwo Warmiaków w Niemczech w Münster, w Ermlandhaus (Domu Warmińskim), wtedy wizytator Schwalke, podchwyciło ten pomysł i zastanawiało się, jak można byłoby to konkretnie zrealizować. Były pierwsze rozmowy, pierwsze negocjacje, trzeba było udowodnić, że jest żywa adoracja, a to prowadziło do długich poszukiwań, przygotowujących materiał o życie biskupa Kallera, które miało prowadzić do uruchomienia postępowania beatyfikacyjnego, oficjalnego procesu na poziomie diecezji w 2003 r., wtedy w ramach pielgrzymki Warmiaków do Werl w Niemczech.]

Jakie informacje należało i dalej należy zbierać o człowieku, który powinien zostać beatyfikowany?

[Werner Brahtz:

Podstawowe można prosto i szybko wymienić. We wszystkich obszarach naszego życia potrzebujemy, jeśli mamy idoli, czegoś o tym, co ten człowiek zrobił i jak działał, skąd pochodził, gdzie się urodził, gdzie zmarł, więc mówimy o biografii. Dokładnie to jest częścią przygotowań takiego postępowania. Wszystkie dane od narodzin do śmierci muszą zostać poparte dokumentami, tzn. od aktu urodzenia do aktu zgonu, kiedy, gdzie, jak i co. W przypadku aktu zgonu trzeba wiedzieć kiedy, gdzie, jak i dlaczego ktoś zmarł. Tego potrzeba do procesu beatyfikacji, bardzo dokładne dowody danych biograficznych. Gdzie żył, z kim żył, i jeżeli chodzi o biskupa Kaller, gdzie działał.]

——-

Był to ojciec doktor Werner Brahtz CO z Wiednia w rozmowie z nami. Odpowiada on za proces beatyfikacji biskupa warmińskiego Maksymiliana Kallera i był z tego powodu w połowie lipca przez tydzień na Warmii. Tematem drugiej części rozmowy był proces beatyfikacji biskupa Kallera.

Więcej na temat wkładu ojca doktora Brahtza w proces beatyfikacji biskupa Kallera usłyszą Państwo w kolejnej audycji.

2023-07-30 Artur Sobiela III

Od 30 czerwca do 8 lipca Stowarzyszenie Przyjaciół Miejskiej Biblioteki Publicznej w Olsztynie zorganizowało wraz ze swoimi partnerami, m.in. Instytutem Północnym im. Wojciecha Kętrzyńskiego drugą edycję Festiwalu Literatury „Atlantyda Północy II”. 6 lipca Artur Sobiela pokazał tam film dokumentalny „Warmia i Mazury” z roku 1947 oraz plan miasta i przewodnik z tego samego okresu. Oto trzecia część naszego wywiadu z nim na temat przewodnika.

——-

Film „Warmia i Mazury” pochodzi z roku 1947, przewodnik „Mazury i Warmia” Jana Grabowskiego z roku 1948. Jak podobne do siebie są te dwa dokumenty czasu, gdzie są różnice?

[Artur Sobiela – wypowiedź w języku polskim]

Tu Mazurzy więc występują, jednak również w języku przewodnik jest całkiem inny – mimo tego, że jest – jak powiedziano – zwykłym przewodnikiem. Czy może Pan to, co Pan nakreślił w wykładzie, wyjaśnić na przykładzie?

[Artur Sobiela – wypowiedź w języku polskim]

Jest w nim kilka odważnych sformułowań m.in. dotyczących polityki nazewnictwa…

[Artur Sobiela – wypowiedź w języku polskim]

Okres ten, między rokiem 1945 a 1950 – był więc nie tylko interesujący społecznie, lecz także dla języka przewodników…

[Artur Sobiela – wypowiedź w języku polskim]

Język Jana Grabowskiego nie jest zbyt typowy dla przewodnika, jest prawie literacki. Skąd się to wzięło?

[Artur Sobiela – wypowiedź w języku polskim]

——-

Był to Artur Sobiela, współpracownik Instytutu Północnego im. Wojciecha Kętrzyńskiego w Olsztynie, w rozmowie z nami. Tematem wywiadu był przewodnik przez Mazury i Warmię z 1948 r., który zaprezentował 6 lipca w Instytucie Północnym w ramach Festiwalu „Atlantyda Północy II”.

Wystawę „Drugie życie Atlantydy Północy” w Galerii Sztuki BWA przy Planetarium w Olsztynie można obejrzeć jeszcze do 6 sierpnia.

Uwe: I to była Allensteiner Welle na dzisiaj, życzymy Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Anna: Audycję zrealizował dla Państwa i dla nas Marian Dąbrowski, a do usłyszenia za tydzień mówią Państwu Anna Przywoźna…

Uwe: …i Uwe Hahnkamp.

23.07.2023 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 23.07.2023

Anna: Serdecznie witam w Allensteiner Welle, przy mikrofonie witają Państwa dziś wieczorem Anna Przywoźna…

Uwe: …i Uwe Hahnkamp i będą towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Anna: Mamy nadzieję, że spędzili Państwo dobry tydzień, odpoczęli w weekend, oraz cieszymy się, że są Państwo znowu z nami.

Dzisiaj mamy dla Państwa w programie 3 wywiady:

– drugą część z Arturem Sobielą na temt imformacji z olsztyńskiego planu miasta w roku 1946,

– z ojcem doktorem Wernerem Brahtzem CO, który zajmuje się beatyfikacją biskupa warmińskiego Maximiliana Kallera…

Uwe: …oraz z Liliją Maksym, młodą ukraińską studentką, która podczas Dnia Mniejszości w czerwcu wystąpiła z własnymi piosenkami..

Więcej na ten temat jak zwykle – po wiadomościach.

Jingle – wiadomości

Na literackie popołudnie zaprasza Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej w Mrągowie „Niedźwiedzia Łapa” w przyszły wtorek, 25 lipca, o godz. 16.00. Swoje dzieła przedstawi wtedy Albrecht Schmidt z Wolfsburga. Wydał już książkę z krótkimi tekstami, druga zostanie opublikowana wkrótce.

***

W ramach programu letniego „Chwacko” Miejski Ośrodek Kultury w Olsztynie zaprasza na kolejną prezentację eksponatu miesiąca. W zajezdni trolejbusowej Muzeum Nowoczesności Rafał Bętkowski pokaże w środę, 26 lipca, o godz. 17.00 oryginalną odznakę Stowarzyszenia Cyklistów „Wanderlust”, które działało w Olsztynie przed wojną. Oprócz tego usłyszeć będzie można wiele ciekawostek dotyczących historii rowerów i sportu rowerowego w mieście w owym czasie.

***

W ramach tegorocznych XXVI Pasymskich Koncertów Muzyki Organowej i Kameralnej w przyszły weekend odbędą się dwa koncerty. 29 lipca o godz. 18.00 w kościele ewangelicko-augsburskim w Pasymiu zagra włoski organista Giulio Gelsomino. 30 lipca w kościele filialnym w Dźwierzutach również o godz. 18.00 odbędzie się koncert organisty profesora Marka Stefańskiego. Pastor Witold Twardzik cieszy się jako gospodarz na licznych gości.

***

Jak zapytać o to po polsku? Jak po niemiecku? Renata i Oliver Geis z Pierkunowa koło Giżycka chcą zebrać nad jeziorem Kisajno w dniach od 19 do 26 sierpnia kilkoro niemieckich i kilkoro polskich uczestników. W ramach urlopowych warsztatów językowo-naukowych mają oni ćwiczyć drugi język w codziennych sytuacjach – a jednocześnie nawiązać przyjacielskie kontakty. Bliższych informacji na temat treści i kosztów otrzymają Państwo u organizatorów pod adresem mailowym oligs@gmx.de

***

Katolicka msza w języku niemieckim odprawiona zostanie w tym tygodniu w niedzielę, 30 lipca o godzinie 10.00 w Olsztynie – Jarotach.

Ksiądz kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

***

W ewangelickim nabożeństwie w języku niemieckim będą Państwo mogli wziąć udział w niedzielę 30 lipca o godzinie 9.30 w kościele ewangelicko – augsburskim w Giżycku. Odprawi je pastor Ulrich Billet z Buchholz.

2023-07-23 Werner Brahtz I

W połowie lipca ojciec doktor Werner Brahtz CO z Wiednia był tydzień na Warmii, ponieważ intensywnie zajmuje się procesem beatyfikacji biskupa warmińskiego Maksymiliana Kallera. Zapytaliśmy go o beatyfikację i kanonizację same w sobie, stan procesu biskupa Kallera i powód jego pobytu na Warmii. Usłyszą Państwo teraz pierwszą część rozmowy o beatyfikacji i kanonizacji:

——-

Zanim przejdziemy do pytań merytorycznych, małe pytanie o skrót, jaki jest zapisany za księdza nazwiskiem. Co znaczy ten skrót: CO?

[Werner Brahtz:

OC jest katolickim określeniem wspólnoty wewnątrz kościoła katolickiego, w którym znamy różnie zakony jak benedyktyni, franciszkanie, cystersi. Moja wspólnota została stworzona w XVI wieku w Rzymie przez świętego, który nazywa się Filip Neri, który gromadził ludzi na modlitwę. I z tej wspólnej modlitwy i mówienia o słowie Bożym stworzył tzw. oratorium. CO to jest wspólnota księży tego oratorium – congregatio oratorii. W tym sensie jestem jednym z tych, o którym moi uczniowie zawsze wiedzą, że „nie jest sam, że jest jeszcze dziesięciu innych obok niego. Musimy się u niego dobrze zachowywać.”]

Pracuje Pan też jako nauczyciel, ale tu na Warmii jest ksiądz, bo intensywnie zajmuje się ksiądz procesem beatyfikacji biskupa warmińskiego Maksymiliana Kallera. Ale jak właściwie kobieta czy mężczyzna zostaje błogosławionym/ą czy świętym/ą? Jakie są warunki?

[Werner Brahtz:

Błogosławionego czy świętego nie można zrobić. Można się cieszyć jak się chce, że ktoś może zostać uznany za świętego czy błogosławionego, nie można go zrobić/stworzyć. W przestrzeni wiary katolickiej istnieje taka rzeczywistość, że Bóg daje znak: ten jest jednym, który za jakiś czas, w pewnym otoczeniu doświadczy czy powinien doświadczyć szczególnej adoracji wierzących, bo jest szczególnie aktywny w niebie. Dlatego też potrzebne są znaki z nieba, jeśli chcemy to tak nazywać, które opiszemy jak „cuda medyczne”. Tzn. musi zaistnieć „cud medyczny” na podstawie wstawiennictwa takiego kandydata do beatyfikacji czy kanonizacji.]

Co trzeba wyobrazić sobie pod pojęciem „cud medyczny”? Jak zostanie to udowodnione czy sprawdzone?

[Werner Brahtz:

Lekarze uznają kogoś za straconego. Wiedza lekarska, medyczna nie umie tego człowieka wyleczyć. Wezwanie w litanii kandydata do beatyfikacji czy kanonizacji dopomaga temu choremu, który nieuleczalnie chory według lekarzy powinien umrzeć, ale nagle nieoczekiwanie i z powodów medycznie niezrozumiałych zdrowieje. I nie tylko w tym momencie, lecz musi to być udowodnione przez pięć lat. To jest warunek, aby móc powiedzieć: „Tu zauważyliśmy, że sam niebo, że sam Bóg powiedział: ´Patrzcie, on jest w mojej rodzinie w niebie tak przyjęty i szanowany, że może wam pomóc wstąpić do tego nieba.´” W ramach procesu beatyfikacji chodzi o jeden, jedyny tzw. „cud medyczny”, dla procesu kanonizacji wymagany jest co najmniej drugi taki „cud medyczny”.]

Jaka jednak jest – pominąwszy większą liczbę udowodnionych cudów – różnica między błogosławionym/ą i świętym/ą? Czy istnieje jakieś ograniczenie geograficzne?

[Werner Brahtz:

Nie ma ograniczeń, bo sama beatyfikacja Reginy Protmann była związana bezpośrednio z cudem, który odbył się na podstawie jej wstawiennictwa w Ameryce Łacińskiej. To znaczy np. że w ramach sióstr katarzynek i ich filii na całym świecie, w wielu środowiskach i stopniach znajomości (Reginy) jej wstawiennictwo zostało wyproszone – tak ten cud został podarowany. Nie było modlitwy tylko regionalnej czy ograniczonej do jednego regionu, lecz można to robić na całym świecie. Ale kiedy pojawia się taki cud, to w ramach beatyfikacji adoracja tej błogosławionej Katarzyny czy innej osoby jest związana z pewnym regionem. A w ramach wiary katolickiej mówimy o pewnym regionie np. Europie. Inne regiony na świecie to Ameryka Łacińska, Afryka czy Azja.]

To znaczy, że osoba błogosławiona jest najczęściej czczona regionalnie, jak np. błogosławiona Regina Protmann przede wszystkim tu na Warmii. A jak wygląda to, jeżeli chodzi o świętą osobę?

[Werner Brahtz:

Tzw. kanonizowany czy kanonizowana został(a)by polecony/a przez papieża do adoracji dla całego obszaru światowego środowiska wiary katolickiej. Najczęściej, od papieża Benedykta XVI, beatyfikacje są dlatego świadomie skoncentrowane na regionach. Jeśli nie będzie to papież, który przeprowadzi beatyfikację, to będzie to w jego imieniu robił najczęściej kardynał, który kieruje dykasterię dla kanonizacji w Rzymie. Tzn. dzisiaj ten kardynał z Rzymu przyjedzie na zlecenie papieża i pobłogosławi w pewnym kraju jak Niemcy czy Polska odpowiedniego/odpowiednią kandydata/kandydatkę. Kanonizacje wszystkie odbywają się w Rzymie, aby wyrazić, że to ma światowe znaczenie. Wyjątki potwierdzają regułę. I to robi sam papież.]

——-

Był to ojciec doktor Werner Brahtz CO z Wiednia w rozmowie z nami. Zajmuje się on beatyfikacją biskupa warmińskiego Maksymiliana Kallera i spędził z tego powodu w połowie lipca tydzień na Warmii. Tematem pierwszej części rozmowy z nim były beatyfikacja i kanonizacja same w sobie.

Więcej na temat procesu beatyfikacji biskupa Kallera usłyszą Państwo w kolejnych audycjach.

2023-07-23 Artur Sobiela II

Od 30 czerwca do 8 lipca Stowarzyszenie Przyjaciół Miejskiej Biblioteki Publicznej wraz ze swoimi partnerami, m.in. Instytutem Północnym im. Wojciecha Kętrzyńskiego, zorganizowało w Olsztynie drugą edycję Festiwalu Literatury „Atlantyda Północy II”. Podczas Festiwalu, 6 lipca, Artur Sobiela pokazał film dokumentalny „Warmia i Mazury” z roku 1947 oraz plan miasta i przewodnik z tego samego okresu. Oto druga część naszego wywiadu z nim na temat planu miasta.

——-

Oprócz filmu z 1947 r. zaprezentował Pan też plan miasta z roku 1946. Z jednej strony rzuca się oczywiście w oczy, że Olsztyn wtedy był o wiele mniejszy, ale również, że kilka ulic miało jeszcze inne nazwy. Z drugiej strony dużo reklam na rewersie planu miasta wskazuje na to, że istniało już bardzo ożywione – zwłaszcza patrząc na ten rok 1946 – życie ekonomiczne również prywatnych firm…

[Artur Sobiela – wypowiedź w języku polskim]

Krótko po II wojnie światowej istniała więc ożywiona prywatna inicjatywa gospodarcza, jednak na horyzoncie pojawiły się już groźne, politycznie forsowane zmiany ku państwowemu sterowaniu. Jak rozwijało się to w następnych latach?

[Artur Sobiela – wypowiedź w języku polskim]

Prywatni handlowcy i usługodawcy trzymali się więc jeszcze przez kilka lat. Rzucające się w oczy były według Pana wypowiedzi podczas referatu to, że większość sklepów i siedzib firm skoncentrowała się przy ulicy 1 Maja. Czy to naprawdę tak wyraźnie widać?

[Artur Sobiela – wypowiedź w języku polskim]

A gdzie leżały dalsze sklepy, które miały swoje reklamy na planie miasta czy swój wpis do rejestru adresów?

[Artur Sobiela – wypowiedź w języku polskim]

——-

Był to Artur Sobiela, współpracownik Instytutu Północnego im. Wojciecha Kętrzyńskiego w Olsztynie, w rozmowie z nami. Tematem rozmowy był plan Olsztyna z 1946 r., który zaprezentował 6 lipca w ramach Festiwalu „Atlantyda Północy II” w Instytucie Północnym.

Więcej na temat przewodnika, który poza filmem był częścią jego prezentacji, usłyszą Państwo w kolejnej audycji.

2023-07-23 Lilija Maksym

Na początku czerwca Olsztyńskie Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej zorganizowało w Osadzie Kozackiej „Ataman” w Olsztynie-Gutkowie tegoroczny Dzień Mniejszości Narodowych i Etnicznych. Jedną z artystek, które tam wystąpiły, była ukraińska studentka Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie Lilija Maksym. Z powodu wojny musiała uciekać ze swojej ojczyzny na zachodzie Ukrainy blisko granicy z Polską i przedstawiła podczas Dnia Mniejszości autorskie piosenki. Przeprowadziliśmy z nią dla Państwa wywiad.

——-

W pierwszej krótkiej rozmowie powiedziała Pani, że mimo bliskości granicy z Polską, nie mogła Pani sobie wyobrazić życia czy pracy w Polsce. Los i wojna zdecydowały za Panią inaczej. Co Pani teraz robi w Olsztynie?

[Lilija Maksym – wypowiedź w języku polskim]

Więc szansa dla Pani, aby pracować, i jednocześnie szansa dla dzieci, aby uczyć się muzyki po ukraińsku. Czy widzi Pani tu przyszłość dla siebie, czy chce Pani wrócić do Ukrainy?

[Lilija Maksym – wypowiedź w języku polskim]

Najpierw na krócej, a później na dłużej. Czy piosenki, które Pani zaprezentowała podczas Dnia Mniejszości, są autorskimi dziełami? O co w nich chodzi?

[Lilija Maksym – wypowiedź w języku polskim]

Brzmiały naprawdę dobrze i – jak Pani właśnie powiedziała – wzruszająco, nawet jeżeli nie rozumie się tekstu. O co chodzi w tekstach Pani piosenek?

[Lilija Maksym – wypowiedź w języku polskim]

Właśnie ta atmosfera, to spotkanie jest ważne podczas Dnia Mniejszości. W piosence „Brązowe oczy” tekst brzmiał w jednym miejscu: „Nagle wszystko się zmieniło”. Do czego się odnosił?

[Lilija Maksym – wypowiedź w języku polskim]

Więc można odnieść tekst – na przykład „spalone marzenia” – do początku wojny w Ukrainie…

[Lilija Maksym – wypowiedź w języku polskim]

——-

Była to Lilija Maksym z Ukrainy – i w międzyczasie już z Olsztyna – w rozmowie z nami. Studentka Uniwersytetu Warmińśko-Mazurskiego w Olsztynie wystąpiła podczas tegorocznego Dnia Mniejszości w czerwcu z autorskimi piosenkami. Tam również powstał wywiad z nią.

Uwe: I to była Allensteiner Welle na dzisiaj, życzymy Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Anna: Audycję zrealizował dla Państwa i dla nas Marian Dąbrowski, a do usłyszenia za tydzień mówią Państwu Anna Przywoźna…

Uwe:…i Uwe Hahnkamp.

16.07.2023 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 16.07.2023

Anna: Serdecznie witam w Allensteiner Welle, przy mikrofonie witają Państwa dziś wieczorem Anna Przywoźna…

Uwe: …i Uwe Hahnkamp i będą towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Anna: Mamy nadzieję, że spędzili Państwo dobry tydzień i odpoczęli w weekend, oraz cieszymy się, że są Państwo znowu z nami.

Dzisiaj mamy dla Państwa w programie:

– wywiad z Kazimierzem Brakonieckim na temat wystawy „Das zweite Leben des Atlantis des Nordens – drugie życie Atlantydy Północy“

– wywiad z Arturem Sobielą na temat filmu „Warmia i Mazury“ Włodzimierza Puchalskiego z 1947 roku …

Uwe: …oraz felieton na temat Księżyca i startu rakiety, która wyniosła pierwszych ludzi na Księżyc.

Więcej na ten temat jak zwykle – po wiadomościach.

Jingle – wiadomości

***

Katolicka msza w języku niemieckim odprawiona zostanie w tym tygodniu w niedzielę 23 lipca o godzinie 10.00 w Olsztynie – Jarotach.

Ksiądz kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

***

W ewangelickim nabożeństwie w języku niemieckim będą Państwo mogli wziąć udział w niedzielę 23 lipca o godzinie 9.30 w kościele ewangelicko-augsburskim w Giżycku. Odprawi je jeszcze raz pastor Michael Decker z Ahrensburga.

2023-07-16 Kazimierz Brakoniecki

Stowarzyszenie Przyjaciół Miejskiej Biblioteki Publicznej wraz ze swoimi partnerami: Miejskim Ośrodkiem Kultury w Olsztynie, Stowarzyszeniem Wspólnota Kulturowa „Borussia”, Instytutem Północnym im. Wojciecha Kętrzyńskiego oraz Galerią Sztuki BWA zorganizowało w Olsztynie od 30 czerwca do 8 lipca drugą edycję Festiwalu Literatury „Atlantyda Północy II”. Impreza rozpoczęła się 30 czerwca wernisażem wystawy „Drugie życie Atlantydy Północy” w Galerii Sztuki BWA. Rozmawialiśmy z kuratorem wystawy i inicjatorem całego Festiwalu Literatury Kazimierzem Brakonieckim.

——-

Wystawa dotycząca przeszłości regionu, która pierwszy raz została pokazana 30 lat temu, gra terenowa, poezja śpiewana i czytana, film i dokumenty na temat regionu pod koniec II wojny światowej – program był bardzo bogaty. Tym regionem w tytule festiwalu i wystawy są byłe Prusy Wschodnie, zaginiony kraj, Atlantyda Północy. Pan spopularyzował to pojęcie. Ale jak właściwie powstało ono wtedy, 30 lat temu?

[Kazimierz Brakoniecki – wypowiedź w języku polskim]

30 lat temu było to 517 zdjęć z przeszłości regionu z mniej więcej początku XX wieku. Na obecnej wystawie można obejrzeć około połowy z nich. Rzuca się w oczy, że zdecydowanie duża ich część jest poświęcona miastu Königsberg. Dlaczego akurat Königsberg?

[Kazimierz Brakoniecki – wypowiedź w języku polskim]

Jak trudno było stworzyć wystawę „Atlantyda Północy” i jak to wtedy się działo?

[Kazimierz Brakoniecki – wypowiedź w języku polskim]

Koszty technicznej konwersji z negatywów na szkle do zdjęć na wystawę przejęła wtedy Fundacja Współpracy Polsko-Niemieckiej. Czy jednak Konrad Nawrocki i Pan mieliście zawsze tę samą opinię przy wyborze zdjęć?

[Kazimierz Brakoniecki – wypowiedź w języku polskim]

30 lat minęło od wystawy w 1993 r. Wtedy – nieznana historia regionu dla pokolenia Atlantydy Północy. A dzisiaj? Jakie znaczenie mają te zdjęcia dla kolejnego pokolenia?

[Kazimierz Brakoniecki – wypowiedź w języku polskim]

——-

Był to poeta i współtwórca Stowarzyszenia Wspólnota Kulturowa „Borussia” Kazimierz Brakoniecki w rozmowie z nami. Jest on inicjatorem Festiwalu Literatury „Atlantyda Północy”, którego druga edycja odbyła się od 30 czerwca do 8 lipca. Poza tym jest kuratorem wystawy „Drugie życie Atlantydy Północy”, która została pokazana w ramach Festiwalu, a pierwszy raz była pokazana 30 lat temu.

Wystawę można oglądać jeszcze do 6 sierpnia w sali głównej Galerii Sztuki BWA przy planetarium w Olsztynie.

2023-07-16 Artur Sobiela

Stowarzyszenie Przyjaciół Miejskiej Biblioteki Publicznej wraz ze swoimi partnerami: Miejskim Ośrodkiem Kultury w Olsztynie, Stowarzyszeniem Wspólnota Kulturowa „Borussia”, Instytutem Północnym im. Wojciecha Kętrzyńskiego oraz Galerią Sztuki BWA zorganizowało w Olsztynie od 30 czerwca do 8 lipca drugą edycję Festiwalu Literatury „Atlantyda Północy II”. Artur Sobiela pokazał 6 lipca w Instytucie Północnym im. Wojciecha Kętrzyńskiego film dokumentalny „Warmia i Mazury” z roku 1947 oraz plan miasta i przewodnik z tego samego okresu. Oto pierwsza część naszego wywiadu z nim na temat filmu.

——-

Tytuł filmu „Warmia i Mazury” od pierwszego momentu pokazuje, o jaki region chodzi. Co Pan może powiedzieć naszym słuchaczom na temat filmu i reżysera?

[Artur Sobiela – wypowiedź w języku polskim]

W 1947 r. oczekiwałbym więcej zniszczeń, również w filmie dokumentalnym. Wiele miejscowości leżało w gruzach. Film dokumentalny „Warmia i Mazury” całkiem umiejętnie to pomija …

[Artur Sobiela – wypowiedź w języku polskim]

Celowo – bo trzeba było pokazać już znowu tętniące życiem, zasiedlone przez Polaków tereny. W oczy rzuca się też podkreślanie polskości w filmie…

[Artur Sobiela – wypowiedź w języku polskim]

A ewangeliccy Mazurzy w ogóle nie występują – przecież film nazywa się „Warmia i Mazury”

[Artur Sobiela – wypowiedź w języku polskim]

Z jednej strony mamy imponujące zdjęcia krajobrazu i miejscowości – czuć w tym punkcie ręka reżysera, który tworzy te zdjęcia – z drugiej jednak jest kilka błędów nie do wyjaśnienia w komentarzu filmu dokumentalnego…

[Artur Sobiela – wypowiedź w języku polskim]

Z dzisiejszego punktu widzenia błędy te są niezrozumiałe, tym bardziej, że na pewno odbyły się jakieś konsultacje. Zostają zauważone przez widzów, tak samo jak podświadome przesłanie polityczne, które chce przekazać ten film dokumentalny…

[Artur Sobiela – wypowiedź w języku polskim]

——-

Był to Artur Sobiela, współpracownik Instytutu Północnego im. Wojciecha Kętrzyńskiego, w rozmowie z nami. Tematem wywiadu był film dokumentalny „Warmia i Mazury” autorstwa Włodzimierza Puchalskiego z 1947 r., który pokazał w dniu 6 lipca w ramach Festiwalu „Atlantyda Północy II” w Instytucie Północnym.

Więcej na temat planu miasta i przewodnika, które oprócz filmu były częścią jego prezentacji, usłyszą Państwo w kolejnych audycjach.

2023-07-16 Lądowanie na Księżycu

Dla wielu ludzi księżyc jest bardzo ważnym elementem w ich życiu – i właściwie dla wszystkich powinien nim być. Nie chodzi tu o lunatyków, ludzi zafascynowanych księżycem i wilkołaki, które w wielu filmach zawsze przemieniają się w noc pełni księżyca i polują na ludzi.
Chodzi o inne, bardziej przyziemne rzeczy, takie jak atmosfera balsamicznej letniej nocy, kiedy księżyc jest wysoko na niebie. To widok, który przywodzi na myśl poetów takich jak William Szekspir i kochanków takich jak Romeo i Julia, ale także powoduje sabat czarownic w „Fauście” Goethego. Być może badania naukowe nie były i nie są prowadzone nad tym, co powoduje pewne rodzaje zachowań, ale nie można jednoznacznie wykluczyć wpływu księżyca.
Jest to kwestia innych, bardziej konkretnych, naukowo udowodnionych faktów: w badaniu przeprowadzonym przez Uniwersytet w Zurychu dotyczącym sadzenia młodych drzew w pobliżu równika – w celu wykluczenia innych czynników na to wpływających, takich jak szerokość geograficzna i pora dnia – stwierdzono, że drzewa sadzone podczas pełni księżyca rosły lepiej i szybciej przyrastały na wysokość. Wyjaśniono to wyższym poziomem wody w łodygach młodych roślin podczas pełni księżyca.
Co prowadzi nas do kolejnego naukowo zbadanego faktu: pływów.

Udowodniono, że ze względu na grawitacyjne przyciąganie księżyca, woda w morzu jest wyższa po stronach zwróconych w stronę księżyca i z dala od księżyca niż na pozostałych powierzchniach – i że te „góry wodne” poruszają się po Ziemi wraz z księżycem. Jeśli trafią na ląd, tj. wybrzeże, występuje dobrze znane zjawisko przypływu i odpływu – i odpowiadające im flagi na plażach, które zezwalają lub zabraniają kąpieli. Kiedy księżyc jest w pełni, woda jest szczególnie wysoka, dlatego noc pełni księżyca z jednoczesnym ogłoszeniem silnych wiatrów wywołuje wysoki poziom ostrzeżeń w miastach i regionach w pobliżu wybrzeża.
Oprócz artystów, zakochanych lub szczególnie zakochanych artystów, inni ludzie, tacy jak Galileo Galilei czy Mikołaj Kopernik, również patrzą na satelitę towarzyszącego Ziemi. Wielokrotnie dyskutowano o tym, czy na Księżycu oprócz kraterów znajdują się również kanały, tak jak mówiono o tym na Marsie. Raz po raz pojawiało się dość poważne pytanie, czy możliwe jest tam życie, przy czym nie mówimy tutaj o małych zielonych ludzikach, które założyły tam bazę w drodze na Ziemię.
Raz po raz pojawiał się pomysł, by polecieć na Księżyc i zobaczyć, co można tam znaleźć. Bardzo szczegółowo opisał to Stanisław Lem w swojej książce „Pokój na Ziemi”, ale również w przeszłości swoich bohaterów wysyłali tam pisarze. Na przykład H.G. Wells czy – równie znany – Jules Verne. A zwolennicy tej idei nie odpuszczali, podbijali naukę, znajdowali ludzi takich jak niemiecki inżynier rakietowy Wernher von Braun i mieli podczas zimnej wojny kolejny szczególny impuls dla swojego przedsięwzięcia.

16 lipca 1969 r. o godzinie 14.32 czasu środkowoeuropejskiego misja Apollo 11 wystrzeliła trzech astronautów: Neila Armstronga, Edwina Aldrina i Michaela Collinsa z Centrum Kosmicznego Kennedy’ego na Florydzie w ich podróż przez kosmos, a dokładniej bardzo małą część kosmosu, a mianowicie na księżyc, gdzie wylądowali cztery dni później, 20 lipca o godzinie 20:17 czasu środkowoeuropejskiego.
Są ludzie, którzy wątpią, że to naprawdę się wydarzyło. Są ludzie, którzy wiedzą, czy to się wydarzyło czy nie. Są ludzie, którzy wierzą, że ludzie byli na księżycu. Ale czy to nie czyni księżyca bardziej zagadkowym? Czy astronauta może wyjaśnić, dlaczego ludzie zachowują się dziwnie w ciepłą letnią noc w świetle księżyca? Czy ludzkość zna wszystkie skutki oddziaływania księżyca na Ziemię i człowieka? Poeci, romantycy i naukowcy mają jeszcze wiele do zrobienia. Księżyc nie poddaje się tak łatwo.

Uwe: I to była Allensteiner Welle na dzisiaj, życzymy Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Anna: Audycję zrealizował dla Państwa i dla nas Marian Dąbrowski, a do usłyszenia za tydzień mówią Państwu Anna Przywoźna…

Uwe: …i Uwe Hahnkamp.

09.07.2023 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 09.07.2023

Uwe: Serdecznie witam w Allensteiner Welle, przy mikrofonie wita Państwa dzisiaj Uwe Hahnkamp i będzie towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Mam nadzieję, że dobrze spędzili Państwo tydzień oraz cieszę się, że są Państwo znowu ze mną. Dzisiaj mam dla Państwa w programie:

– wywiad z premierem landu Badenia-Wirtembergia Winfriedem Kretschmannem,

– relację z. uroczystości upamiętniających przy kamieniu ku czci zmarłych na Zalewie Wiślanym uchodźców z Prus Wschodnich we Fromborku 24 czerwca,

– oraz ostatnią relację na temat Irmgard Irro i jej rodziny.

Więcej na ten temat jak zawsze – po wiadomościach.

Jingle – wiadomości

W Ostródzie w dniach od 24 lipca do 1 sierpnia odbędą się tegoroczne letnie warsztaty dla dzieci członków mniejszości niemieckiej na Warmii i Mazurach w wieku od 9 do 12 lat. Związek Stowarzyszeń Niemieckich Warmii i Mazur jako organizator przesłał informacje i prosi o zgłaszanie uczestników do 30 czerwca 2023. Mimo dofinansowania imprezy konieczny będzie wkład własny. Więcej informacji w biurze Związki po numerem telefonu 89 – 523 56 80.

***

Msze katolickie w języku niemieckim odprawione zostaną w przyszłym tygodniu w niedzielę 16 lipca o godz. 10.00 w kościele w Olsztynie-Jarotach, o godz. 14.00 w Biskupcu oraz o godz. 17.00 w Reszlu. Ksiądz kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

***

W nabożeństwie ewangelickim w języku niemieckim będą Państwo mogli uczestniczyć w niedzielę 16 lipca o godz. 9.30 w kościele ewangelicko-augsburskim w Giżycku. Kazanie wygłosi pastor Michael Decker z Ahrensburga.

2023-07-09 Głaz pamiątkowy

W dniach 24 i 25 czerwca w Elblągu, Fromborku i Żegotach, w powiecie. Lidzbark Warmiński, w ramach projektu „Dzwony pokoju dla Europy” trzy skonfiskowane podczas II wojny światowej dzwony powróciły z diecezji Rottenburg-Stuttgart do ​​swoich pierwotnych kościołów. W ramach pobytu delegacji niemieckiej przy głazie ku czci zmarłych na Zalewie Wiślanym uchodźców z Prus Wschodnich we Fromborku doszło do spotkania międzynarodowego, ponadregionalnego i ponadreligijnego oraz wspólnej uroczystości upamiętniającej ich. Byliśmy tam dla Państwa:

——-

W przemówieniach przy głazie ku czci zmarłych na Zalewie stronę niemiecką reprezentował premier Badenii-Wirtembergii Winfried Kretschmann. Dla tego człowieka, którego rodzina pochodzi z katolickiej Warmii, bycie tam było wzruszającym momentem. Przypomniał cierpienia Niemców i Polaków w wyniku napaści III Rzeszy na Polskę:

[Winfried Kretschmann:

Jestem głęboko wzruszony w tym miejscu. Wiele myśli kłębi mi się w głowie, obrazy, myśli, opowiadania moich rodziców. Kiedy stoję tu, myślę o cierpieniu, którego doświadczyło wielu Niemców w czasie ucieczki ze swojej ojczyzny, kiedy wszystko, do czego byli przywiązani, musieli zostawić za sobą. Myślę jednak również o cierpieniu, którego tak wielu Polaków doświadczyło po napaści; i myślę o tym, że każda wojna zaczepna jest ciężkim grzechem, ciężkim przestępstwem. To dotyczy tym bardziej okropnej wojny, zagłady ze strony narodowo-socjalistycznych Niemiec, która przyniosła tak dużo biedy, zniszczenia i śmierci Polsce i Europie.]

Przede wszystkim oczywiście myślami był z rodziną, którą bezpośrednio dotknęła ucieczka przed Armią Czerwoną. On sam urodził się dopiero po wojnie w Niemczech.

[Winfried Kretschmann:

W tej godzinie oczywiście myślę o mojej rodzinie. Mój ojciec, który zdobył tutaj wykształcenie nauczycielskie, i moja matka, która urodziła się w Elblągu i wychowywała w sąsiedniej wsi Łęcze, musieli uciekać przed Armią Czerwoną, wyruszyć w ciężką drogę na zachód, pieszo, przez zmarznięty lód Zalewu Wiślanego razem ze swoimi małymi dziećmi: moim bratem Ulrichem, mającym sześć lat, moją siostrą Roswithą, która miała cztery lata. Mój brat Winrich miał 11 miesięcy i zmarł bezpośrednio wskutek ucieczki.]

Ze strony polskiej głos zabrał mazurski protestant Wiktor Marek Leyk, pełnomocnik marszałka województwa warmińsko-mazurskiego do spraw mniejszości narodowych i etnicznych. Pamiętał też los swoich bliskich. Najpierw w 1939 roku na początku II wojny światowej w Warszawie…

[Wiktor Marek Leyk – wypowiedź w języku polskim]

…z drugiej strony w 1945 roku pod koniec II wojny światowej na Mazurach:

[Wiktor Marek Leyk – wypowiedź w języku polskim]

To była tylko jedna chwila, również dzisiaj, z 23 na 24 lutego 2022. Dużo wody musi upłynąć Wisłą, jak mówią Polacy, potrzeba dużo czasu, aby zapomnieć i wybaczyć. Winfried Kretschmann cieszy się, że między Polską a Niemcami było to możliwe, że po obu stronach byli ludzie, którzy tego chcieli:

[Winfried Kretschmann:

Kiedy stoję przy tym monumencie, przy tym pomniku, myślę o tym, że czas może uleczyć rany. Jeśli ktoś sam jest gotowy na to, aby zrobić wszystko dla leczenia, dla wybaczenia, dla pogodzenia się, tak jak powiedziała podwójna noblistka urodzona w Polsce Maria Curie: „Nie można mieć nadziei zmienić świat na lepszy, jeśli jednostka nie zmieni się na lepsze.]

Kamień ku czci uchodźców z Prus Wschodnich, którzy zginęli na Zalewie Wiślanym, jest symbolem cierpienia ludności cywilnej. To miejsce upamiętnienia tych, o których nie wiemy, gdzie zginęli, jak powiedział kiedyś były przewodniczący mniejszości niemieckiej w regionie Eckhard Werner. I było to – zdaniem Wiktora Marka Leyka –wtedy, w 2001 r., oznaką nowej relacji niemiecko-polskiej, którą trzeba pielęgnować:

[Wiktor Marek Leyk – wypowiedź w języku polskim]

Kolejnym symbolem są dzwony pokoju, które są w drodze z diecezji Rottenburg-Stuttgart do Polski i Czech. Będą dzwonić nie tylko na modlitwę i mszę, ale także jako świadkowie historii i dla jej upamiętnienia. Jeszcze raz Wiktor Marek Leyk:

[Wiktor Marek Leyk – wypowiedź w języku polskim]

Z ukłonem w stronę przeszłości Winfried Kretschmann na koniec swojego przemówienia spojrzał również w przyszłość – w nadziei na spokojną przyszłość:

[Winfried Kretschmann:

Kiedy stoję dziś przed pomnikiem, nie tylko chcę spoglądać wstecz, lecz również naprzód. Robię to w nadziei na lepszą, coraz lepszą ścisłą i przyjacielską współpracę Niemców i Polaków na podstawie dobrego sąsiedztwa i osobistych przyjaźni, i na podstawie naszych wspólnych europejskich wartości. W tym sensie mój ukłon przed ofiarami wojny, prześladowań i wypędzenia, przed polskimi ofiarami niemieckiej napaści i barbarzyństwa narodowego socjalizmu, przed niemieckimi ofiarami, które wspomniano tutaj w szczególny sposób, ale również przed ofiarami dzielnego narodu ukraińskiego, które w imię swojej własnej wolności i wolności nas wszystkich musieli i muszą oddać swoje życie.]

——-

Były to wrażenia z uroczystości upamiętniających przy głazie ku czci zmarłych na Zalewie Wiślanym uchodźców z Prus Wschodnich we Fromborku. Mówili Wiktor Marek Leyk, pełnomocnik marszałka województwa warmińsko-mazurskiego do spraw mniejszości narodowych i etnicznych, oraz premier landu Badenia-Wirtembergia Winfried Kretschmann. W ramach projektu „Dzwony pokoju dla Europy” diecezji Rottenburg-Stuttgart gościł on w Polsce.

Dziękujemy Luisowi Schöneckerowi, menedżerowi do spraw kultury Instytutu Stosunków Zagranicznych ze Stuttgartu przy mniejszości niemieckiej w województwie warmińsko-mazurskim, za oryginalne dźwięki z wydarzenia.

2023-07-09 Winfried Kretschmann

W dniach 24 i 25 czerwca w Elblągu, Fromborku i Żegotach, w powiecie. Lidzbark Warmiński, w ramach projektu „Dzwony pokoju dla Europy” trzy skonfiskowane podczas II wojny światowej dzwony powróciły z diecezji Rottenburg-Stuttgart do ​​swoich pierwotnych kościołów. Jednym z gości był również premier landu Badenia-Wirtembergia Winfried Kretschmann. Skorzystaliśmy z okazji i przeprowadziliśmy z nim wywiad.

——-

Pańska rodzina pochodzi z katolickiej Warmii, wówczas części Rzeszy Niemieckiej, obecnie części Polski i województwa warmińsko-mazurskiego. Jakie znaczenie miał ten region dla Pana i Pańskiej rodziny? Czy Państwo nigdy nie chcieli tu wrócić?

[Winfried Kretschmann:

Moi rodzice, mój ojciec z góry był zdania, że nigdy go nie dostaniemy z powrotem, i całkowicie wychowaliśmy się tutaj (tzn. w Niemczech). Było to bardzo ważne dla nas, czuliśmy się w nowej ojczyźnie bardzo dobrze. Dla moich rodziców było bardzo ważne, żeby mieć dobre wspomnienia, dbać o nie, ale nic więcej ponad to. Tzn. wychowałem się w Szwabii, byłem zintegrowany, ale też moja matka, która po latach przyjechała tutaj, nie mając żalu do nikogo, spotkała się z ludźmi tutaj, bardzo pięknie doświadczenie.]

Wielu uchodźców i wypędzonych doświadczało, musiało doświadczać przez całe życie rozterki, szpagatu między utraconą ojczyzną, a nową ojczyzną. Jak Pan to postrzegał w swojej rodzinie?

[Winfried Kretschmann:

U nas nie była rozterki, nigdy tego nie przeżyłem. U mojej babci tak, ale u moich rodziców w ogóle nie, było bardzo jasne, że my jesteśmy teraz tutaj. Rozterki nie było. Moja matka opowiadała o Warmii, ale były to opowiadania z czasu młodości, kiedy była młoda, młodą kobietą, opowiadała ze swojej młodości, a nie o żałobie po stracie, taka po prosto była.]

Co projekt „Dzwony Pokoju dla Europy” i powrót dzwonów do ich dawnych kościołów oznacza dla Pana osobiście?

[Winfried Kretschmann:

Oczywiście dla mnie to coś szczególnego, bo moi rodzice pochodzą z Warmii. Dzisiaj oddajemy dzwon do Fromborka, gdzie mój brat został ochrzczony, w tej katedrze, i jest jasne, że to porusza mnie, tym bardziej, bo można przypuszczać, że dzwony biły podczas jego chrztu. Są to sprawy, które głęboko wzruszają i pokazują ludzkie strony. Nasza wiara, która przenosi nas przez czasy ponad granicami językowymi i politycznymi, daje nam siłę i ma dobre brzmienie – jak dzwon.]

Czy przed tą wizytą Pan miał możliwość wyjazdu do ojczyzny swojej rodziny?

[Winfried Kretschmann:

Oczywiście już byłem tutaj, parę lat temu z moim bratem, dla którego było to jeszcze bardziej wzruszające, on musiał uciekać stąd przez Zalew, ma też jeszcze wspomnienia z dzieciństwa dotyczące Braniewa np. gdzie na końcu żyliśmy. Odwiedziliśmy ten dom tam. Ja już urodziłem się w Szwabii, jestem więc Szwabem z korzeniami w Prusach Wschodnich, ale i tak było to wzruszające, z opowieści rodzinnych, które ze sobą wzięliśmy, oglądać oryginały na miejscu. Odwiedziliśmy wszystkie miejsce, gdzie mieszkali i działali nasi rodzice. Bardzo się ucieszyliśmy, że Polacy wszystko znowu odbudowali np. Elbląg, gdzie urodziła się moja matka, z pamięcią o dawnych rzeczach, ale mimo to nowocześnie zaprojektowane, naprawdę klasa. I oczywiście krajobraz i niewiarygodna gościnność ludzi.]

Wspomnienia rodzinne zostały więc trochę pokryte nowymi pozytywnymi doświadczeniami. Czy Pan też ma wrażenie, że obecny projekt jest przyjmowany w sposób otwarty i życzliwy?

[Winfried Kretschmann:

Myślę, że są bardzo pozytywne reakcje, przekazujemy dzwony dzisiaj przyjaciołom, z którymi jesteśmy partnersko związani w UE. Wzruszająca historia dzwonów pokaże wzruszającą historię ludzi, która się za tym kryje. Dzisiaj są to dzwony pokoju, bo nasze państwa żyją w pokoju, również w pokoju między sobą, i dzwony są tego silnym, wielkim symbolem.]

Nasze kraje żyją ze sobą w pokoju, ale niestety nie dotyczy to świata, nawet Europy. Czy te dzwony pokoju mogą dodać nam otuchy także w szerszym kontekście?

[Winfried Kretschmann:

Mamy znowu wojna w środku Europy, brutalna wojna zaczepna Rosji przeciwko Ukrainie. Pokazuje to, że na pokój trzeba zawsze pracować, a ci, którzy są w pokoju i żyją w demokracji i wolności, muszą zacieśniać współpracę w takiej sytuacji, zapewniać siebie o swojej solidarności i przyjaźni. I wtedy to jest bardzo silny symbol z tymi dzwonami. Przedstawiają związki między niebem i ziemią. Pokazuje to, że musimy również pracować nad sobą, aby zachować pokój, ale też być solidarnym, kiedy pojawia się zagrożenie. W tych trudnych czasach te dzwony, które znowu biją tam, gdzie kiedyś, i zawsze przez wieki dzwoniły, są wielkim znakiem związku trwającego przez pokolenia – a to wzmacnia nas wszystkich w spójności.]

——-

Był to premier landu Badenia-Wirtembergia Winfried Kretschmann w rozmowie z nami. 24 czerwca z projektem „Dzwony pokoju dla Europy” diecezji Rottenburg-Stuttgart odwiedził Frombork, gdzie skorzystaliśmy z okazji do wywiadu z nim.

Dziękujemy Luisowi Schöneckerowi, menedżerowi do spraw kultury Instytutu Stosunków Zagranicznych ze Stuttgartu przy mniejszości niemieckiej w województwie warmińsko-mazurskim, za oryginalne dźwięki rozmowy.

2023-07-09 Irmgard Irro 3

20 maja pisarka Irmgard Irro odwiedziła siedzibę Stowarzyszenia Mniejszości Niemieckiej „Niedźwiedzia Łapa” w Mrągowie. Pochodząca z Dolnej Bawarii autorka ma rodzinne korzenie w Prusach Wschodnich, zbadała je i przetworzyła ten temat w literaturze. Tu ostatnia część jej biograficznych opisów podczas wieczoru autorskiego.

——-

Każdy ma szczególnie trudne lub pozytywne momenty w życiu, a także takie, których nie można wyrzucić z głowy do końca życia, bo ich się wstydzi. Nie inaczej było i jest z Irmgard Irro. Jedno wspomnienie wiąże się z jej babcią:

[Irmgard Irro:

Byłam sama w domu z moją babcią. I kiedy coś grałam czy czytałam, to nagle usłyszałam: „Irmgard!”. Pomyślałam sobie: „O Boże, nie słyszę Cię”, i znowu: „Irmgard!” i pomyślałam „Muszę się wreszcie dowiedzieć, czy czegoś potrzebuje”. Kilka miesięcy była w jakimś obozie rosyjskim. Jedną z tortur w tym obozie było to, że w miejscu, gdzie musiały przebywać więźniarki, wlewano wodę, czy może po prostu tam stała. Inaczej nie mogę sobie wyjaśnić, dlaczego babcia miała takie spuchnięte nogi, miała wodę w nogach. Aby złagodzić ból i ciśnienie, używała spirytusu i nacierała nogi spirytusem. Ale ja zawsze musiałam przynosić spirytus z sąsiedniej wsi. Było to dla mnie ciężarem jako dziecko. Ze wstydem muszę przyznać, że myślałam sobie: „Babciu, jakbyś umarła, już nie musiałabym przynosić spirytusu.” Jako dziecko nie wie się, co to znaczy, ale mimo to robi się takie rzeczy, które towarzyszą komuś całe życie.]

Oprócz własnych przeżyć ciężkim ciosem dla babci była śmierć męża. Jego silna wiara – był protestanckim świeckim kaznodzieją – pomagała mu do końca życia, jak mówi Irmgard Irro:

[Irmgard Irro:

To ułatwia człowiekowi umieranie, kiedy jest się wierzącym, kiedy jest się pobożnym. Mój dziadek np. czuł dokładnie, że musi umrzeć w następnych godzinach. Obudził się rano i powiedział do mojej babci, że ona powinna mu podać świeżą koszulę. Kazał, by go umyto i ubrano mu świeżą koszulę. Potem położył się i umarł półtorej godziny później.]

Ale najtrudniejszą rzeczą dla Irmgard Irro była śmierć jej matki, jak drastycznie opisuje:

[Irmgard Irro:

Moja matka zmarła w 2001 r. W tym momencie świat się dla mnie zawalił, uważałam, że stanę się melancholijna, że znowu zachoruję, a byłam chora, bo w wieku 35 lat miałam raka piersi. Wtedy przyjaciele powiedzieli: „Musisz pójść do pracy”. U mnie w Feldkirchen jest fabryka farmaceutyczna, której szefową znałam. Zapytałam ją, czy mogłabym tam pracować, a ona powiedziała: „Tak, po prostu przyjdź”. Tam pracowałam dwa i pół roku, aż zauważyłam, że z powodu serca nie było to już możliwe. Skończyłam, a ból z powodu śmierci mojej matki, żałoby po jej śmierci prawie już znikł. Więc powiedziałam sobie: „Ile kosztuje świat” (i zaczęłam znowu żyć.)]

Ale dał jej on też wolność, by zrobiła krok naprzód i wreszcie poznała ojczyznę swojej matki. A zrobiła go z lekkim wahaniem, ale konsekwentnie:

[Irmgard Irro:

Wtedy w telewizji leciało dużo programów o Prusach Wschodnich, i wtedy pokazano Walter Angrika. Wszystko zanotowałam i pomyślałam, że zadzwonię do informacji i oni dadzą mi numer telefonu. Więc zadzwoniłam i pani Angrik powiedziała: „Słucham”. Ja mówiłam: „No, no, tu jest…” a ona: „Niech Pani proszę mówi po niemiecku” no i mówiłam, że chciałbym pojechać do wsi mojej matki, czy mogłaby mi pomóc, a ona na to: „Tak, niech Pani przyjedzie”. Powiedziałam, że musze to jeszcze przemyśleć. Przemyślałam i powiedziałam sobie: „Zrobię to, jadę tam.”]

——-

Były to jeszcze raz wrażenia z wieczoru autorskiego Irmgard Irro w sobotę 20 maja w Stowarzyszeniu Mniejszości Niemieckiej „Niedźwiedzia Łapa” w Mrągowie. Pisarka z Dolnej Bawarii, wywodząca się z Prus Wschodnich, została zaproszona przez „Niedźwiedzią Łapę” i Stowarzyszenie Mazurskie do odwiedzin i przedstawienia m.in. swojego życia.

Uwe: I to była „Allensteiner Welle” na dzisiaj. Życzę Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Audycję zrealizował dla Państwa i dla mnie Marian Dąbrowski, a do usłyszenia za tydzień mówi Państwu Uwe Hahnkamp.

02.07.2023 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 02.07.2023

Anna: Serdecznie witamy w Allensteiner Welle, przy mikrofonie witają Państwa dziś wieczorem Anna Przywoźna…

Uwe: …i Uwe Hahnkamp i będą towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Anna: Mamy nadzieję, że dobrze spędzili Państwo pierwszy tydzień wakacji i cieszymy się, że są Państwo znowu z nami. Dzisiaj mamy dla Państwa w programie:

– relację z uroczystości zwrotu dawnego dzwonu z kościoła katolickiego w Żegotach, powiat kętrzyński, który podczas II wojny światowej miał zostać przetopiony,

– oraz relację na temat festynu letniego mniejszości niemieckiej.

Uwe: Więcej na ten temat jak zwykle – po wiadomościach.

Jingle – wiadomości

W Ostródzie odbędą się od 24 lipca do 1 sierpnia tegoroczne warsztaty letnie dla dzieci członków mniejszości niemieckiej na Warmii i Mazurach w wieku od 9 do 12 lat. Związek Stowarzyszeń Niemieckich na Warmii i Mazurach jako organizator prosi o zgłaszanie się uczestników. Mimo wsparcia finansowego uczestnicy poniosą część kosztów. Dalsze informacje otrzymacie Państwo w biurze Związku pod numerem telefonu 89 – 523 56 80.

***

W ramach festiwlau literatury „Atlantyda Północy“ Instytut Północny im. Wojciecha Kętrzyńskiego w Olsztynie pokaże 6 lipca o godzinie 17.00 jednorazowo film „Warmia i Mazury“ Włodzimierza Puchalskiego z roku 1947.

Oprócz tego pierwszego po II wojnie światowej filmu dokumentalnego o regionie odbędzie się wykład Artura Sobieli na temat regionalnych druków z tego czasu, między innymi planu Olsztyna z roku 1946.

***

Katolicka msza w języku niemieckim odprawiona zostanie w ty tygodniu w niedzielę, 9 lipca o godzinie 10.00 w Olsztynie – Jarotach.

Ksiądz kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

***

W ewangelickim nabożeństwie w języku niemieckim uczestniczyć będą Państwo mogli w niedzielę 9 lipca o godzinie 9.30 w kościele ewangelicko-augsburskim w Giżycku. Odprawi je pastor Michael Decker z Ahrensburga.

2023-07-02 Festyn letni

24 czerwca znowu nadszedł ten czas: odbył się wschodniopruski festyn letni mniejszości niemieckiej Warmii i Mazur w Butrynach na południe od Olsztyna, który przyciągnął gości z regionu i z Niemiec. Oto nasze wrażenia.

——-

[muzyka]

Ta muzyka orkiestry dętej z Tylkowa rozpoczęła długi dzień wschodniopruskiego festynu letniego. Lekko zachmurzone, szerokie niebo rozpostarło się nad Butrynami, zapowiadany deszcz nie nadszedł, nie zrobiło się też zbyt ciepło. Ten dzień nie mógł być przyjemniejszy. Był to powód, by ponad 600 gości festynu wspólnie podziękowało Bogu w ramach nabożeństwa ekumenicznego. Kanonik Andre Schmeier, katolicki duszpasterz mniejszości niemieckiej, zwrócił uwagę na ważny element nabożeństwa, który ma znaczenie lokalne i historyczne:

[Andre Schmeier:

Jesteśmy w Butrynach, i tu mogę jeszcze powiedzieć coś interesującego. Krzyż, który stoi tutaj dziś na ołtarzu, pochodzi stąd, z Butryn. Dziadek pana Hocha wyrzeźbił go sam, tutaj, w Butrynach 150 lat temu. Cieszę się, że pan Hoch z okazji tego nabożeństwa oddał nam ten krzyż swojego dziadka do dyspozycji.]

Pastor Witold Twardzik z parafii ewangelicko-augsburskiej w Pasymiu omówił pierwszą odśpiewaną pieśń, jedną z najbardziej znanych pieśni kościelnych wszystkich wyznań:

[Witold Twardzik:

Serdecznie witam dzisiaj rano podczas tego nabożeństwa na łonie natury, które rozpoczęliśmy pieśnią „Chwalmy Pana” autorstwa Joachima Neandera. Dlaczego właśnie ta pieśń niepozornego teologa, poety z czasu ponad 350 lat temu? Czy powodem jest chwytliwa melodia, czy poezja, czy skoncentrowana lapidarność działają zapraszająco? „Chwalmy Boga”]

W najdłuższy dzień w roku tematem biblijnym był oczywiście patron tego dnia: Jan Chrzciciel. Sygnalizuje przejście od Starego do Nowego Testamentu. Stephan Grigat, przewodniczący Ziomkostwa Prus Wschodnich, powitał gości, wyjaśniając zmianę koncepcji letniego festiwalu.

[Stefan Grigat:

Mamy nowe miejsce dla naszej uroczystości. Plac tutaj, w Butrynach, nie jest tylko innym placem, innym miejscem, lecz związana z nim jest nowa koncepcja naszego festynu letniego. Postawiliśmy namioty tak, żebyście Państwo mogli między sobą, ze sobą i również na przeciwko siebie utrzymać kontakt, żebyście Państwo mogli cały czas siedzieć przy jednym stole, kiedy Państwo zechcą – zjeść, wypić, pogadać ze sobą czy też śledzić program; mamy długą przerwę obiadową bez programu i między częściami programu również trochę luzu. Sens tego jest taki, że chcemy, żebyście Państwo nie byli tylko od strony sceny otoczeni dźwiękami, lecz też między sobą, ze sobą nawiązywali kontakty i rozmawiali. Tak nasz festyn letni będzie festynem wesołym, który służy integracji i wzmocnieniu wspólnoty mniejszości niemieckiej w Prusach Wschodnich.]

Jako goście przemawiali Jarosław Słoma z Komisji do Spraw Mniejszości Sejmiku Województwa Warmińsko-Mazurskiego oraz Wiktor Marek Leyk, pełnomocnik Marszałka ds. Mniejszości. Głos zabrali również przewodniczący Związku Stowarzyszeń Niemieckich na Warmii i Mazurach Henryk Hoch oraz wiceprzewodniczący Związku Niemieckich Stowarzyszeń Społeczno-Kulturalnych w Polsce Michał Schlueter. Na zakończenie części oficjalnej zagrano hymn Prus Wschodnich w niecodziennej wersji big bandowej:

[muzyka]

Jako pierwszy na scenę wkroczył chór Nidzickiego Stowarzyszenia Mniejszości Niemieckiej. W lipcu formacja ma nagrać trzecią płytę. Ich występ na letnim festynie zakończyła „Ännchen von Tharau”, jedna z najsłynniejszych pieśni wschodniopruskich:

[muzyka]

Dzięki Friedrichowi Schülke z Ziomkostwa Prus Wschodnich w Meklemburgii-Pomorzu Przednim pojawił się niedawno w Anklam kamień, na którym uwieczniono tę pieśń. Również w tym roku on i Manfred Schukat przyjechali z grupą na letni festyn już po raz 32 – to już tradycja. Również tradycyjny był pierwszy występ zespołu tanecznego „Saga” przed przerwą obiadową, po której nastąpiły niezwykłe dźwięki i tańce z hip-hopową choreografią Karoliny Mandywel z grupy:

[muzyka]

Po raz pierwszy gościem była Ella Balakina z Olsztyna. Ta 18-letnia Ukrainka jest w Polsce od sześciu lat, mówi po polsku, rosyjsku, angielsku i niemiecku, gra m.in. na gitarze. Przy jej akompaniamencie zaśpiewała dla gości w Butrynach, najpierw po niemiecku, a potem po ukraińsku:

[muzyka]

Na koniec ponownie wystąpiły sprawdzone siły. Chór „Warmia” ze Stowarzyszenia Mniejszości Niemieckiej w Lidzbarku z werwą zbudził słuchaczy z poobiedniej drzemki, po czym BernStein – alias Bernd Krutzinna – wprawił ich swoimi pieśniami w tęskny nastrój:

[muzyka]

I znowu miał odbyć się letni festyn, i znowu Monika Krzenzek występuje z piosenką „I znowu” („Immer wieder”) i kończy długi piękny dzień w Butrynach:

[muzyka]

——-

Były to wrażenia ze wschodniopruskiego festynu letniego mniejszości niemieckiej na Warmii i Mazurach, który odbył się 24 czerwca w Butrynach na południe od Olsztyna.

Goście, artyści i organizatorzy dziękują Fundacji Prusy Wschodnie za wsparcie finansowe ze środków Fundacji Nordostdeutsches Kulturwerk w Lüneburgu.

2023-07-02 Dzwony

24 i 25 czerwca w Elblągu, Fromborku i Żegotach, powiat Lidzbark Warmiński trzy skonfiskowane podczas II wojny światowej dzwony wróciły w ramach projektu „Dzwony pokoju dla Europy” z diecezji Rottenburg-Stuttgart do swoich ​​pierwotnych kościołów. Miały zostać przetopione, ale przetrwały i były następnie używane w południowych Niemczech. Teraz mają ponownie dzwonić tutaj, w regionie, na mszę. Byliśmy dla Państwa podczas przekazaniu dzwonu w Żegotach. Oto nasze wrażenia.

——-

[dźwięk dzwonu]

Był to pierwszy nowy dźwięk dzwonu z Żegot z XVIII wieku podczas nabożeństwa z okazji jego przekazania. Stoi we wsi przed kościołem na stabilnej podstawie. Obecny kościół powstał na początku XX wieku, przejęto wówczas ten dzwon o wadze 450 kilogramów i średnicy 92 centymetrów. Po 80 latach wędrówki przez europejską historię wrócił on do domu. Norbert Block, przewodniczący rodziny warmińskiej, czyli organizacji zrzeszającej byłych Warmiaków w Niemczech, tak opisuje pierwszy etap jego podróży:

[Norbert Block:

Dzwon został podczas II wojny światowej skonfiskowany przez nazistów, jak wiele innych dzwonów. Wiele z nich zostało zniszczonych, przetopionych, wykonano z nich amunicję czy broń. Przetrwało 1.300 dzwonów w porcie w Hamburgu na tzw. cmentarzu dzwonów. Częściowo zostały one oddane do ich parafii, gdzie to było możliwe, ale dzwony, które pochodziły z byłych wschodnich terenów Niemiec i trafiły tam (do Hamburga), zostały oddane do parafii w RFN, gdzie dzwony były potrzebne. Tak też było z dzwonem z Żegot.]

Ale jak dzwon z kościoła św. Alberta Wielkiego w Ober-Esslingen w diecezji Rottenburg-Stuttgart wrócił do Żegot? Jak powstał projekt „Dzwony pokoju dla Europy”? Wyjaśnił nam to sam biskup diecezji Gebhard Fürst:

[Gebhard Fürst:

Wiele lat temu w naszej dzwonnicy katedry w Rottenburgu odkryłem przypadkowo, że tam jest dzwon, który został odlany w Gorzowie Śląskim. Zaskoczyło mnie to, więc powiedziałem, że powinniśmy zwrócić ten dzwon. Z tego powstał ten większy projekt; znaleźliśmy jeszcze dużo dzwonów w naszej diecezji, i teraz krok po kroku oddajemy te dzwony.]

Biskup Fürst wysłał więc swojego współpracownika z Urzędu Muzyki Kościelnej i znawcę dzwonów, profesora Hansa Schniedersa, do kościołów w swojej diecezji w poszukiwaniu innych dzwonów, które mogłyby należeć do dzisiejszej Polski lub Czech. Ale jak je rozpoznać?

[Hansa Schnieders:

Z jednej strony istnieją fiszki z informacjami dotyczącymi zdejmowania dzwonów, listy, i tak samo dotyczące tego, jak one zostały rozdzielone w naszej diecezji. Sprawdzałem, czy to się zgadza; czasem na dzwonach są jeszcze liczby, oznaki, które zostały przydzielone, napisane farbą, które można jeszcze zobaczyć, oraz są wskazówki na to bezpośrednio w inskrypcjach na dzwonach. Tu (Żegoty) wygląda na to, że jest napisane, kto go odlał i gdzie, i tak zbliżyliśmy się dosadna sprawy.]

Nawiasem mówiąc, dzwon w Żegotach został odlany w Królewcu. Dzięki tym cechom w diecezji odkryto łącznie sześćdziesiąt siedem dzwonów, z których osiemdziesiąt procent również było w użyciu. Dla jednego regionu projekt został zakończony w miniony weekend, delegacja z Rottenburg-Stuttgartu miała ze sobą trzy dzwony. Gdzie trafiły pozostałe dzwony? O tym Norbert Block:

[Norbert Block:

Jeden dzwon trafi do miejscowości Straszewo na południe od Malborku – Kwidzyn jest jeszcze bliżej – jeden dzwon do kościoła we Fromborku, który właśnie zostanie odremontowany i będzie odbudowany częściowo jako kościół, częściowo jako muzeum. Dzwonnica jednak już jest gotowa i tam dzwon może znowu bić. Z diecezji Rottenburg-Stuttgart nie ma więcej dzwonów, to podobno są wszystkie trzy, ale jest jeszcze kilka, np. dwa dla Gdańsku, tam toczą się rozmowy.]

Gościem specjalnym wyjazdu był premier Badenii-Wirtembergii Winfried Kretschmann, którego rodzina pochodzi z Warmii. Jak udało się namówić go do udziału? Jeszcze raz Norbert Block:

[Norbert Block:

Że jest tu z delegacją, zawdzięcza trochę mi, bo w ramach zjazdu katolików w Stuttgarcie w 2022 r. dostałem informację o projekcie i o tym, że na ten rok jest planowane przekazanie dzwonów. Premier Winfried Kretschmann przyszedł oczywiście też do stoiska organizacji „Rodzina Warmińska” a ja poinformowałem go o projekcie, którego jeszcze nie znał. Jedynym jego pytaniem było: „Kiedy będzie to przekazanie?” Z tą informacją poszedłem znowu do odpowiedzialnych za to osób z biskupstwa Rottenburg-Stuttgart, a oni byli zachwyceni, że premier interesuje się uczestnictwem w przekazaniu. Dla biskupa to oczywiście jest szczęśliwym przypadkiem, bo jest duże zainteresowanie mediów tą sprawą.]

Zainteresowanie mediów w Żegotach było mniejsze, ponieważ grafik Winfrieda Kretschmanna nie pozwalał mu również tam pojechać. Znacznie ważniejszy był tu inny aspekt podróży delegacji, jak wyjaśnił Norbert Block – spotkanie:

[Norbert Block:

Celem było również, żeby parafianie z tych dotkniętych miejscowości uczestniczyli w uroczystościach. W delegacji z Rottenburg-Stuttgartu byli przedstawiciele parafii, gdzie dzwony zostały zdjęte. One dostały nowe dzwony, również pod hasłem „Dzwony pokoju dla Europy” – jak się nazywa ten projekt. Były to uroczyste momenty.]

Cała parafia Żegoty została po niedzielnej mszy na modlitwie z okazji przekazania dzwonu i aby usłyszeć jego bicie. W szkole spotkali się na poczęstunku z członkami parafii w Ober-Esslingen, z której właśnie wrócił stary-nowy dzwon. Za pomocą rąk, nóg i tłumacza, nawiązano kontakty, w duchu dzwonów pokoju, jak podkreślił biskup Gebhard Fürst:

[Gebhard Fürst:

Jest napisane na dzwonach pokoju, że chodzi o pojednanie, że pokój powinien panować na tym świecie, i że te dzwony, które kiedyś zostały zrabowane (z kościołów), teraz jako znak tego pojednania i tego pokoju zostają zwrócone. Niech będzie pokój w Europie. (dźwięk dzwonu)]

——-

Były to wrażenia z uroczystego przekazania dawnego dzwonu kościoła katolickiego w Żegotach, powiat Lidzbark Warmiński, obecnej parafii lokalnej. Został on skonfiskowany w czasie II wojny światowej, ale nie przetopiony i 25 czerwca – dzięki projektowi „Dzwony pokoju dla Europy” – powrócił z diecezji Rottenburg-Stuttgart do swojego pierwotnego kościoła.

Więcej na temat projektu oraz o premiera Kretschmann we Fromborku w kolejnych audycjach.

Jingle – koncert życzeń

I jak zwykle w pierwszą niedzielę miesiąca – koncert życzeń dla naszych jubilatów. Spojrzymy dziś wstecz na jubilatów z czerwca 2023 roku w mniejszości niemieckiej na Warmii i Mazurach.

Nidzickie stowarzyszenie pogratulować mogło siedmiu swoim członkom. Wśród nich Jadwiga Bartnikowska skończyła 10 czerwca 75, a Adela Taratycka 9 czerwca 80 lat.

W Stowarzyszeniu Mniejszości Niemieckiej w Kętrzynie zanotowano czworo jubilatów, między innymi Ruth Tomaszewską z 91 latami.

W Ełku w Stowarzyszeniu Mniejszości Niemieckiej „Masuren“ cieszyć się mogło troje jubilatów, między innymi Irena Szubzda, która 5 czerwca skończyła 74 lata.

Pięć osób na swojej liście miało Stowarzyszenie Przyjaźni „Rosch“ w Piszu. Szczególnie podkreślić chcielibyśmy Barbarę Konopkę z obecnie 60 latami.

Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej „Warmia“ w Lidzbarku Warmińskim pogratulować mogło trzem, a Stowarzyszenie Niemieckie „Natangen“ w Górowiei Iławeckim dwunastu osobom, świętującym rozpoczęcie nowego roku życia. W Lidzbarku cieszyć się mógł Piotr Krawczuk za swoich 50, a w Górowie Beno Kerbaum z 86 lat.

Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej „Tannen“ w Ostródzie na swojej liście miało siedem osób. Doris Majewska skończyła tam 80, a Helena Dąbrowska – 83 lata.

My przyłączamy sie do życzeń krewnych i przyjaciół, załączamy życzenia wszystkiego najlepszego, zdrowia i wiele radości w życiu oraz mamy dla Państwa piosenkę „Wer, wenn nicht wir“ zaśpiewaną przez Wincenta Weissa.

Uwe: I to była Allensteiner Welle na dzisiaj, życzymy Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Anna: Audycję zrealizował dla Państwa i dla nas Marian Dąbrowski, a do usłyszenia za tydzień mówią Państwu Anna Przywoźna…

Uwe: …i Uwe Hahnkamp.

25.06.2023 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 25.06.2023

Anna: Serdecznie witam w Allensteiner Welle, przy mikrofonie witają Państwa dzisiaj wieczorem Anna Przywoźna…

Uwe: …i Uwe Hahnkamp i będą towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Anna: Mamy nadzieję, że spędzili Państwo dobrze ten tydzień i odpoczęłi w weekend i cieszymy się, że są Państwo znowu z nami.

Dzisiaj mamy dal Państwa w programie:

– relację z wydarzenia przy kurhanie w Pietrwałdzie w Europejski Dzień Archeologii

– wywiad z doktorem Wiesławem Skrobotem, pełnomocnikiem Gminy Ostróda do spraw dziedzictwa kulturowego na temat tego pomnika dziejów ….

Uwe: …oraz relację na temat Irmgard Irro i jej matki.

Więcej na ten temat jak zwykle – po wiadomościach.

Jingle – wiadomości

W Ostródzie w dniach od 24 lipca do 1 sierpnia odbędą się tegoroczne letnie warsztaty dla dzieci członków mniejszości niemieckiej na Warmii i Mazurach w wieku od 9 do 12 lat. Związek Stowarzyszeń Niemieckich Warmii i Mazur jako organizator przesłał informacje i prosi o zgłaszanie uczestników do 30 czerwca 2023. Mimo dofinansowania imprezy konieczny będzie wkład własny. Więcej informacji w biurze Związki po numerem telefonu 89 – 523 56 80.

***

W poniedziałek 26 czerwca rozpocznie się w Idzbarku trzecie spotkanie w ramach polsko-ukraińsko-niemieckiego salonu kultury. Projekt organizuje Fundacja „Sztuka wolności” Olgi Żmijewskiej we współpracy z Instytutem Stosunków Zagranicznych IfA ze Stuttgartu. Tematem trzecich warsztatów jest polskie dziedzictwo kulturowe, rezultaty przedstawione będą 28 czerwca o godz. 17.00 w siedzibie Fundacji przy ulicy Kwitnącej Wiśni 24 w Idzbarku. Jeśli chcieliby Państwo wziąć w nich udział, prosimy skontaktować się z Fundacją drogą mailową pod adresem fundacja@sztukawolnosci.org.pl.

***

W Galerii Sztuki BWA przy Planetarium w Olsztynie w piątek 30 czerwca o godz. 18.00 otwarta zostanie wystawa „Drugie życie Atlantydy Północy”. Pokazana zostanie duża część zdjęć, które 30 lat temu w ramach wystawy „Atlantyda Północy. Dawne Prusy Wschodnie w fotografii” po raz pierwszy ukazały niedostępne do 1989 roku wielokulturowe dziedzictwo regionu. Na fotografiach z początku XX wieku znajdą się motywy z ówczesnego życia codziennego ludności, które częściowo zniknęły już po I wojnie światowej.

***

Wczoraj rozpoczęły się tegoroczne, XXVI. Pasymskie Koncerty Muzyki Organowej i Kameralnej. 1 lipca o godz. 18.00 w kościele w Dźwierzutach odbędzie się trzeci koncert z organistką profesor Gail Archer ze Stanów Zjednoczonych. Pastor Witold Twardzik jako gospodarz cieszy się na licznych gości.

***

Msza katolicka w języku niemieckim odprawiona zostanie w przyszłym tygodniu w niedzielę 2 lipca o godz. 10.00 w kościele w Olsztynie-Jarotach.

Ksiądz kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza do udziału.

***

W nabożeństwie ewangelickim w języku niemieckim będą Państwo mogli wziąć udział w niedzielę 2 lipca o godz. 9.30 w kościele ewangelicko-augsburskim w Giżycku. Odprawi ją pastor Michael Decker z Ahrensburga.

2023-06-25 Wiesław Skrobot

W dniach 16-18 czerwca odbyła się 14. edycja Europejskich Dni Archeologii. Mają one na celu rozpowszechnienie wiedzy na temat tej dyscypliny naukowej wśród ogółu społeczeństwa. W Gminie Ostróda odbyła się wycieczka do kurhanu na drodze między Pietrzwałdem a Rynem na Wzgórzach Dylewskich, między innymi z inicjatywy Wiesława Skrobota, pełnomocnika gminy do spraw dziedzictwa kulturowego. Rozmawialiśmy z nim o dniach archeologii i historii tego miejsca.

——-

O co chodzi z Europejskimi Dniami Archeologii? Kto je organizuje i w jaki sposób jakiś region, jakaś miejscowość może wziąć w nich udział?

[Wiesław Skrobot – wypowiedź w języku polskim]

Z jakiego czasu pochodzi kurhan? Co jest w nim szczególnego i jak można to pokazać współczesnym ludziom?

[Wiesław Skrobot – wypowiedź w języku polskim]

Pietrzwałd nie jest dziś dokładnie centrum świata, kurhan znajduje się pośrodku niczego. Z pewnością sytuacja wyglądała inaczej w przeszłości. Dlaczego ludzie się tu osiedlali i kim byli ci mieszkańcy?

[Wiesław Skrobot – wypowiedź w języku polskim]

Uderzająca jest droga, na której stoimy: stabilna kostka brukowa, dobrze zachowana i – jak Pan wskazał – ma ponad 100 lat. Kiedy dokładnie powstała i jak do tego doszło?

[Wiesław Skrobot – wypowiedź w języku polskim]

——-

Był to Wiesław Skrobot, pełnomocnik Gminy Ostróda do spraw dziedzictwa kulturowego, w rozmowie z nami. Tematem były Europejskie Dni Archeologii i przybliżenie historii tej części Wzgórz Dylewskich.

2023-06-25 Kurhan w Pietrzwałdzie

W ramach 14. edycji Europejskich Dni Archeologii w dniach od 16 do 18 czerwca odbyła się w Gminie Ostródzie wycieczka do kurhanu na drodze między Pietrzwałdem i Rynem na Wzgórzach Dylewskich. Pomysł wyszedł od Wiesława Skrobota, pełnomocnika gminy do spraw dziedzictwa kulturowego, oraz Alicji Szarzyńskiej z Warmińsko-Mazurskiego Centrum Doskonalenia Nauczycieli. Byliśmy tam z innymi uczestnikami warsztatów w plenerze.

——-

Po tygodniach suszy w końcu nadszedł długo wyczekiwany deszcz, w samą porę na wycieczkę do kurhanu pod Pietrzwałdem. Grupa młodych uczniów z Pietrzwałdu, a nawet pies, dzielnie wędrowała przez padający deszcz w kolorowych pelerynach przeciwdeszczowych, podczas gdy inni uczestnicy dojechali swoimi samochodami do celu wędrówki. Żadnej z około 20 osób nie odstraszył deszcz, tylko Wiesław Skrobot, pełnomocnik Gminy Ostróda do spraw dziedzictwa kulturowego, musiał głosem zwalczyć wiatr i szum kropel deszczu. Kurhan był tak mało znany, że rolnik, który jest właścicielem gruntu, niemal zrównał go z ziemią. Wiesław Skrobot wraz z Alicją Szarzyńską, geologiem z Warmińsko-Mazurskiego Centrum Doskonalenia Nauczycieli, zdołał zachować to świadectwo czasu. Ale czym właściwie jest kurhan? Ile osób jest tam pochowanych i jak to działało? Gdy deszcz ustał, Wiesław Skrobot pokazał zainteresowanym uczestnikom budowę grobu, w tym zwieńczenie i kamień zmykający:

[Wiesław Skrobot – wypowiedź w języku polskim]

Ściśle mówiąc, kurhan jest ponownym, a nie nowym odkryciem. Wiesław Skrobot wyjaśnia, kiedy po raz pierwszy został znaleziony, przeanalizowany i zbadany:

[Wiesław Skrobot – wypowiedź w języku polskim]

Wzgórza Dylewskie powstały w wyniku zderzenia dwóch śródlądowych lodowców, które przybyły ze Skandynawii, głównie z Finlandii, i przyniosły ze sobą odpowiednie materiały. Region jest rajem dla geologów, takich jak Alicja Szarzyńska ze względu na mnóstwo głazów narzutowych. I oczywiście budowniczowie kurhanu używali tych kamieni – transport z masami lodowymi można pokazać do dziś, jak mówi Alicja Szarzyńska:

[Alicja Szarzyńska – wypowiedź w języku polskim]

Istnieje również legenda o kurhanie, osadach, które tam powstały, i ich mieszkańcach. Aby przybliżyć mieszkańcom i odwiedzającym historię i dolinę z jej formami geograficznymi i elementami, aby wyrwać je z anonimowości jakiejś doliny, Wiesław Skrobot i Alicja Szarzyńska nadali tym elementom nazwy:

[Wiesław Skrobot – wypowiedź w języku polskim]

Niedaleko kurhanu w kierunku Pietrzwałdu, na zboczu wśród traw i zboża, znajduje się ogromny głaz, który jest ważną częścią pewnej legendy. Recytował ją Wiesław Skrobot, jej początek mogą Państwo usłyszeć teraz:

[Wiesław Skrobot – wypowiedź w języku polskim]

——-

Były to wrażenia z warsztatów w plenerze przy kurhanie przy drodze między Pietrzwałdzie i Rynem na Wzgórzach Dylewskich. Okazją była 14. edycja Europejskich Dni Archeologii w dniach od 16 do 18 czerwca. Zaprosili na nie Wiesław Skrobot, pełnomocnik Gminy Ostróda do spraw dziedzictwa kulturowego, oraz Alicja Szarzyńska z Warmińsko-Mazurskiego Centrum Doskonalenia Nauczycieli.

2023-06-25 Irmgard Irro 2

20 maja pisarka Irmgard Irro odwiedziła siedzibę Stowarzyszenia Mniejszości Niemieckiej „Niedźwiedzia Łapa” w Mrągowie. Pochodząca z Dolnej Bawarii autorka ma rodzinne korzenie w Prusach Wschodnich, zbadała je i przetworzyła literacko ten temat. Jednym z wątków jej biograficznych opisów podczas spotkania autorskiego była radość jej matki ze śpiewania.

——-

Irmgard Irro uwieczniła w literaturze swoją babcię, ale najważniejszą osobą w jej życiu była matka, która urodziła się w Przeździęku Wielkim w Prusach Wschodnich. Ważnym elementem w życiu matki była muzyka, śpiew:

[Irmgard Irro:

W swoim życiu zawsze śpiewała, zawsze. A co również było typowe dla niej: ona zawsze zostawiała okna otwarte, firany powiewały, prawdopodobnie tęskniła, miała tęsknotę za dalekim światem. Dlatego okna zawsze były otwarte. Nam dzieciom za to psuły się uszy. To była wada.]

Ale mama Irmgard Irro nie ograniczała się tylko do śpiewania, grała także na instrumencie. Wkładała też w muzykę swoje emocje, które dość zrównoważona młoda Irmgard uznała za nieco niezrozumiałe:

[Irmgard Irro:

Zawsze śpiewała i grała na harmonijce ustnej. A czego w ogóle nie rozumiałam: ona mogła wybuchnąć płaczem z powodu każdego drobiazgu. Działo się to bardzo szybko – kiedy o czymś pomyślała, płakała, a w następnym momencie już znowu była radosna i miała siłę do działania i była inna. Dla mnie było to coś niezwykłego, bo moja „temperatura robocza” zawsze jest taka sama.]

A muzyka towarzyszyła jej też na łożu śmierci:

[Irmgard Irro:

Moja matka jeszcze na łożu śmierci grała na harmonijce ustne – piosenkę „W zielonym lesie”. Można było usłyszeć tylko jeden ton, ona sama słyszała i grała ją, ale my, brat i ja, słyszeliśmy tylko jeden ton, kiedy ona dmuchała w instrument.]

Swoje skarby – pieśni przekazała swojej córce Irmgard Irro. Jednak nie wszyscy członkowie rodziny zawsze rozumieli jej stałą chęć śpiewu:

[Irmgard Irro:

Ona przyśpiewywała również dużo piosenek, których uczyła się w szkole, ja je wszystkie zanotowałam i nagrałam. Było to tak: kiedy wszyscy w rodzinie się spotykaliśmy, albo w lecie na zewnątrz, albo w zimie wewnątrz, to mama mówiła „Zaśpiewam wam piosenkę”. Moi bracia mówili „Mamo, nie, znowu” – nie, ona teraz ma zamiar, nie dała się odwieść od tego, na przykład „Gdzie mała wieś akurat się skończy, gdzie koło młyńskie kręci się nad strugą” itd. Zapisałam też dużo mazurskich tekstów.]

Jedną z mazurskich pieśni, których Irmgard Irro nauczyła się w ten sposób od matki, zaśpiewała gościom spotkania autorskiego w Mrągowie:

[muzyka]

——-

Były to dalsze wrażenia ze spotkania autorskiego Irmgard Irro w sobotę 20 maja w Stowarzyszeniu Mniejszości Niemieckiej „Niedźwiedzia Łapa” w Mrągowie. Pisarka z Dolnej Bawarii, wywodząca się z Prus Wschodnich, została zaproszona przez „Niedźwiedzią Łapę” i Stowarzyszenie Mazurskie do odwiedzin i przedstawienia m.in. swojego życia.

Więcej na temat Irmgard Irro i jej rodziny w kolejnych audycjach.

Uwe: I to była znowu Allensteiner Welle na dzisiaj. Życzymy Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i udanych wakacji.

Anna: Audycję zrealizował dla Państwa i dla nas Marian Dąbrowski, a do usłyszenia za tydzień mówią Państwu Anna Przywoźna…

Uwe:…i Uwe Hahnkamp.

18.06.2023 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 18.06.2023

Anna: Serdecznie witam w Allensteiner Welle, przy mikrofonie witają Państwa dziś wieczorem Anna Przywoźna…

Uwe: …i Uwe Hahnkamp i będą towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Anna: Mamy nadzieję, że spędzili Państwo dobry tydzień i odpoczęli w weekend, oraz cieszymy się, że są Państwo dzisiaj znowu z nami.

Dzisiaj mamy dla Państwa w programie:

– relację z uroczystości 650-lecia Warpun,

– wywiad z pełnomocnikiem marszałka województwa warmińsko-mazurskiego do spraw mniejszości narodowych i etnicznych Wiktorem Markiem Leykiem dotyczący filmu „Spuścizna“, który miał premierę 13 czerwca …

Uwe: … oraz relację na temat Irmgard Irro i historii jej rodziny.

Więcej na ten temat jak zwykle – po wiadomościach.

Jingle – wiadomości

24 czerwca odbędzie się tegoroczny wschodniopruski festyn letni mniejszości niemieckiej na Warmii i Mazurach. Miejscem wydarzenia będzie park rozrywki Bartbo w Butrynach, rozpoczęcie o godzinie 10.30 nabożeństwem ekumenicznym. O godzinie 11.00 nastąpią przemówienia gości, potem obszerny program z propozycjami dla młodszych i starszych do godziny 17.00.

***

W przyszłą środę, 21 czerwca o godzinie 17.00 w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej na olsztyńskiej starówce odbędzie się w ramach projektu „Lernraum” w Olsztynie wykład Damiana Wesołka. Tematem będą „Podróże wspomnień Stefana Zweiga“. Wydarzenie jest dwujęzyczne i bezpłatne. Jest to trzecie spotkanie w roku 2023 z cyklu „Podróże (nie tylko) literackie“ we współpracy z Biblioteką Niemiecką i Mediateką Języka Niemieckiego. O zgłoszenia prosimy pod adresem allenstein@lernraum.pl.

***

Katolickie msze w języku niemieckim odprawione zostaną w tym tygodniu:

– w sobotę, 24 czerwca o godzinie 10.30 podczas festynu letniego w Butrynach

– oraz w niedzielę, 25 czerwca o godzinie 10.00 w Olsztynie-Jarotach.

Ksiądz kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

***

Ewangelickie nabożeństwo w języku niemieckim celebrować będzie pastor Andreas Flug z Diepholz w niedzielę, 25 czerwca o godzinie 9.30 w kościele ewangelicko-augsburskim w Giżycku.

2023-06-18 Wiktor Marek Leyk

13 czerwca miała miejsce oficjalna premiera filmu „Spuścizna” w reżyserii Adama Błaszczoka. Tematem wspieranego przez Warmińsko-Mazurski Fundusz Filmowy filmu jest „Historia rodu Leyków. Działaczy mazurskich ze Szczytna”. Ukazuje on losy trzech przodków Wiktora Marka Leyka, pełnomocnika marszałka województwa warmińsko-mazurskiego do spraw mniejszości narodowych i etnicznych. Przeprowadziliśmy z nim wywiad na temat filmu i jego przodków.

——-

W filmie jako narrator powtórzył Pan wypowiedź z pogrzebu Tadeusza Willana ze Stowarzyszenia Mazurskiego. Chodzi o „bycie tutaj u siebie” Mazurów, bycie zakorzenionym na Mazurach. Czy może Pan to jeszcze raz krótko wyjaśnić?

[Wiktor Marek Leyk – wypowiedź w języku polskim]

Pana rodzina jest od dawna zakorzeniona w tym regionie. Którzy członkowie Pańskiej rodziny są przedstawieni w filmie?

[Wiktor Marek Leyk – wypowiedź w języku polskim]

Zacznijmy od Gottlieba czyli Bogumiła Leyka. Jak on żył?

[Wiktor Marek Leyk – wypowiedź w języku polskim]

A Pański stryjek Friedrich/Fryderyk angażował się w sprawy Mazurów…

[Wiktor Marek Leyk – wypowiedź w języku polskim]

Pański stryjek odgrywa znaczną rolę w filmie jako ważny działacz w czasie plebiscytu w 1920 roku. Pański ojciec Emil też był w to zaangażowany, ale jego życiowa droga była zupełnie inna. Jaki był los Pańskiego ojca?

[Wiktor Marek Leyk – wypowiedź w języku polskim]

W filmie pojawił się nagłówek artykułu „Prawdziwy Kloss pochodził ze Szczytna”, co odnosi się do jego zaangażowania, jedna jego doświadczenia uczyniły go przeciwnikiem wojny…

[Wiktor Marek Leyk – wypowiedź w języku polskim]

Gdzie pochowani są Pańscy trzej przodkowie? Na Mazurach jak Tadeusz Willan?

[Wiktor Marek Leyk – wypowiedź w języku polskim]

W filmie pojawia się jeszcze jeden motyw przewodni – wiara protestancka. Czy była i jest ona ważna i decydująca dla życia Pańskiej rodziny?

[Wiktor Marek Leyk – wypowiedź w języku polskim]

W filmie pełnił Pan rolę narratora. Jak bardzo jest Pan zadowolony z rezultatu?

[Wiktor Marek Leyk – wypowiedź w języku polskim]

——-

Był to Wiktor Marek Leyk, pełnomocnik marszałka województwa warmińsko-mazurskiego do spraw mniejszości narodowych i etnicznych, w rozmowie z nami. Tematem były przedstawiony w dniu 13 czerwca film „Spuścizna. Historia rodu Leyków. Działaczy mazurskich ze Szczytna” oraz losy jego trzech przodków przedstawionych w filmie.

2023-06-18 650-lecie Warpun

W pierwszy weekend czerwca Gmina Sorkwity i leżąca w niej wieś Warpuny zorganizowały obchody 650-lecia istnienia tej wsi. Drugiego dnia byliśmy tam dla Państwa przy okazji odsłonięcia pamiątkowego głazu, który teraz w cieniu dawnego kościoła ewangelicko-augsburskiego w tej miejscowości przypomina o jej długim istnieniu. Oto nasze wrażenia.

——-

[dokument lokacyjny w języku polskim]

Taki był początek aktu lokacyjnego, który 650 lat temu zapoczątkował powstanie wsi Warpuny, której nazwa pochodzi od jej pierwszego właściciela, Warpuna. Tak brzmiał on dla ówczesnych mieszkańców tego terenu i tak zabrzmiał 4 czerwca podczas uroczystości jubileuszowych wsi, w wykonaniu osób przebranych za rycerzy zakonu niemieckiego. A początek Warpun został jeszcze podkreślony salutem armatnim:

[wystrzał]

Wójt Gminy Sorkwity Józef Maciejewski, który przewodniczył obchodom, także przypomniał historię powstania wsi:

[Józef Maciejewski – wypowiedź w języku polskim]

Ujmując to współcześnie: właściciele Warpun mogli pobierać podatki, ale sami byli zwolnieni z płacenia świadczeń na rzecz Zakonu Niemieckiego przez okres 15 lat. A wieś istnieje teraz na tyle długo, że może nawet dosłużyć się własnego hymnu. Tak przynajmniej pomyślał muzyk Mariusz Garnowski i taki skomponował. Refren brzmi następująco:

[muzyka]

Nawiasem mówiąc, młody kobiecy głos w piosence należy do wnuczki Alfreda Siwika, przedsiębiorcy z Mrągowa, który jest bardzo zaangażowany w sprawy miejscowości i jej kościoła ewangelickiego. Choć wszyscy mieszkańcy pomagali w obchodach, Alfred Siwik ufundował kamień pamiątkowy z okazji 650-lecia istnienia, a także chce wyremontować kościół:

[Józef Maciejewski – wypowiedź w języku polskim]

Józef Maciejewski tym samym tchem wymienił kolejną osobę wspierającą ten remont: pastor Fryderyk Tegler ze Stowarzyszenia „Freunde Masurens” z Scharnebeck urodził się 82 lata temu w sąsiedniej miejscowości, pomaga charytatywnie w regionie już od początku lat 80. i tym samym jest długotrwałym błogosławieństwem dla mieszkańców:

[Józef Maciejewski – wypowiedź w języku polskim]

Medalem jubileuszowym z okazji 650 lat Warpun i medalem pamiątkowym za zaangażowanie na rzecz Gminy Sorkwity zostało uhonorowanych jeszcze kilka innych osób. Już 3 czerwca rozpoczęły się w Warpunach obchody, i to nie krótkie, jak wyjaśniła sołtyska miejscowości Justyna Gałka – i zaprosiła na dalsze uroczystości i pobyt:

[Justyna Gałka – wypowiedź w języku polskim]

Profesor Neithard Bethke z Zittau podsumował panujący nastrój muzyką klasyczną podczas kończącego uroczystości koncertu organowego w kościele ewangelickim w Warpunach. Usłyszą Państwo pierwszą wariację na temat letniej piosenki „Wyjdź, moje serce i szukaj radości” z muzycznego żartu na organy kompozytora Gottfrieda Fischera z 1989 roku:

[muzyka]

——-

Były to wrażenia z obchodów 650-lecia miejscowości Warpuny. Podczas uroczystości odsłonięto m.in. pamiątkowy głaz w cieniu byłego kościoła ewangelicko-augsburskiego we wsi, który teraz przypomina o jej długim istnieniu.

2023-06-18 Irmgard Irro 1

20 maja pisarka Irmgard Irro odwiedziła siedzibę Stowarzyszenia Mniejszości Niemieckiej „Niedźwiedzia Łapa” w Mrągowie. Pochodząca z Dolnej Bawarii autorka ma rodzinne korzenie w Prusach Wschodnich, badała je i przetwarzała ten temat w literaturze. Jednak jak właściwie połączyły się geny z Dolnej Bawarii i Prus Wschodnich? Było to tematem jej biograficznych opisów podczas wieczoru autorskiego.

——-

Słuchaczom w Mrągowie Irmgard Irro przyniosła najkrótszą radę w sprawie dobrego funkcjonowania małżeństwa, kiedy opowiadała o swoich rodzicach:

[Irmgard Irro:

Małżeństwo moich rodziców tak dobrze funkcjonowało, bo mój ojciec nie miał nic do powiedzenia.]

Pomijając to, musiały istnieć jeszcze inne powody, dlaczego te dwie bardzo różne osoby przez całe życie były razem. Jak się jednak odnaleźli? Dolna Bawaria i Prusy Wschodnie dzieli wiele kilometrów…

[Irmgard Irro:

Mój ojciec był jako żołnierz w Wielkim Przeździęku, to jest między Wielbarkiem i Nidzicą. Jadąc drogą między miejscowościami, przejeżdża się bezpośrednio przez Wielki Przeździęk. Stacjonował tam w 1941 r. jako żołnierz. Swój magazyn sprzętu miał on w gospodarstwie moich dziadków.]

Żwawa córka pana domu miała też innych wielbicieli, ale nie do końca jej odpowiadali, cichy żołnierz natomiast jej się spodobał, ale na początku był dla niej nawet zbyt cichy…

[Irmgard Irro:

Mój ojciec był tak cichy, nieśmiały, moja matka była bardzo emocjonalna i wzięła sprawy w swoje ręce, więc zakochali się. Nie pasowało to mojemu dziadkowi, bo miał on inne wyobrażenia. Było Boże Narodzenie 1941 r. i mój ojciec dostał paczkę z ciastem, przyniósł ją do moich dziadków i podzielił się z nią. Tak zyskał serce mojej matki.]

Oczarował ją i jej rodziców, jednak nie było łatwo oderwać tę dziewczynę od jej ojczyzny. Jeszcze dużo później matka Irmgard Irro zachwycała się lasami Prus Wschodnich…

[Irmgard Irro:

Moja matka zawsze mi bardzo dużo opowiadała. Kochałam moją matkę ponad wszystko i jako dziecko zawsze bardzo uważałam, kiedy ona opowiadała o wielkich lasach. Mimo tego, że żyliśmy wtedy na małym gospodarstwie mojego ojca, las był dla mnie czymś normalnym, ale mama powiedziała, że las wyglądał inaczej. Są tam sosny i brzozy, a u nas, w Dolnej Bawarii, głownie są świerki i jodły.]

Pamiętała też ziemię i żałowała dużej odległości do swojej dawnej ojczyzny:

[Irmgard Irro:

Mama zawsze do mnie mówiła, że tam są gleby piaskowe, a jako dziecko oczywiście widzi się gleby te tak pięknie, bo można tam się bawić. Zawsze mnie fascynowało to, co opowiadała mama, ale że to jest tak daleko, i zawsze myślałam, jest tak daleko stąd, to musi więc być poza wszechświatem, jeśli jest to tak daleko.]

A jednak wtedy, gdy jeszcze trwała wojna, młoda rodzina stosunkowo szybko przeniosła się do Dolnej Bawarii, gdzie później urodziła się Irmgard Irro:

[Irmgard Irro:

W roku 1941 w zimie tato i mama wzięli ślub. Ona powiedziała: „Mieliśmy sanie i pojechaliśmy przez lasy do Wielbarka” – to było interesujące, ale nie mogłem sobie tego wyobrazić. I tato był tak mądry, pomyślał sobie, że Rosjanie kiedyś wejdą do Prus Wschodnich. On w 1942 r. przeniósł mamę razem z moim bratem do Dolnej Bawarii. W Dolnej Bawarii było dla mojej mamy bardzo trudno, ona była ewangeliczką, była pełną temperamentu piękną kobietą, a w tej wsi w Dolnej Bawarii wszyscy byli katolikami i poziom nie był jakiś taki wysoki. Oni tam mojemu tacie dokuczali.]

——-

Były to dalsze wrażenia z wieczoru autorskiego Irmgard Irro w sobotę 20 maja w Stowarzyszeniu Mniejszości Niemieckiej „Niedźwiedzia Łapa” w Mrągowie. Pisarka z Dolnej Bawarii, wywodząca się z Prus Wschodnich, została zaproszona przez „Niedźwiedzią Łapę” i Stowarzyszenie Mazurskie i przedstawiła m.in. swoje życie.

Więcej na temat Irmgard Irro i jej rodziny w kolejnych audycjach.

Uwe: I to już wszystko w Allensteiner Welle na dzisiaj, życzymy Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Anna: Audycję zrealizował dla Państwa i dla Nas Marian Dąbrowski, a do usłyszenia za tydzień mówią Państwu Anna Przywoźna…

Uwe:…i Uwe Hahnkamp.

11.06.2023 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 11.06.2023

Anna: Serdecznie witam w Allensteiner Welle, przy mikrofonie witają Państwa dziś wieczorem Anna Przywoźna…

Uwe: …i Uwe Hahnkamp i będą towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Anna: Mamy nadzieję, że dobrze spędzili Państwo tydzień i odpoczęliście dobrze w weekend, oraz cieszymy się, że są Państwo znowu z nami.

Dzisiaj mamy dla Państwa w programie:

– relację z Dnia Mniejszości w ubiegłą sobotę w Olsztynie

– drugą część relacji na temat opowiadania „Rosi i jej babcia“ Irmgard Irro,

Uwe: …oraz felieton na temat Brooklyn Bridge w Nowym Jorku.

Więcej na ten temat jak zwykle – po wiadomościach.

Jingle – wiadomości

13 czerwca Marszałek województwa warmińśko – mazurskiego Gustaw Marek Brzezin zaprasza na premierę filmu „Spuścizna“ reżysera Adama Błaszczoka. Tematem jest „Historia rodziny Leyk, mazurskich aktywistów ze Szczytna“.

Początek o godzinie 17.00 w Auli im. Anny Wasilewskiej przy ulicy Kościńskiego 11 w Olsztynie.

***

W czytelni Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej na rynku w Olsztynie 15 czerwca o godzinie 11.00 na seniorki i seniorów czeka kolejne spotkanie z cyklu „Trening pamięci z językiem niemieckim“. Treścią będą oprócz poprawy pamięci zabawy językowe, język niemiecki od podstaw i prezentacje na temat kultury Niemiec. Udział jest bezpłatny. Martyna Chrzanowska serdecznie zaprasza.

***

W ramach Europejskich Dni Archeologii Gmina Ostróda organizuje w sobotę, 17 czerwca warsztaty pod gołym niebem przy kurhanie znajdującym się koło drogi z Pietrzwałdu do Rynu. Temat warsztatów brzmi „Kurhan w Pietrzwałdzie. Od topografii mitycznej do tutejszości świata najbliższego.” Początek imprezy o godz. 10.00.

***

W miejscowości Ławice niedaleko Iławy urodził się pierwszy laureat Nagrody Nobla w dziedzinie medycyny Emil von Behring. Ku jego czci raz w roku odbywa się festyn letni. W tym roku odbędzie się 17 czerwca i rozpocznie o godzinie 15.00.

***

Katolickie msze w języku niemieckim odprawione zostaną w tym tygodniu w przyszła niedzielę 18 czerwca:

o godzinie 10.00 w Olsztynie – Jarotach,
o godzinie 14.00 w Biskupcu,
oraz o godzinie 17.00 w Reszlu.
Ksiądz kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

2023-06-11 Dzień Mniejszości

3 czerwca Olsztyńskie Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej zorganizowało w Osadzie Kozackiej „Ataman” w Olsztynie-Gutkowie tegoroczny Dzień Mniejszości Narodowych. Oto nasze wrażenia z tej imprezy.

——-

Sobota, 3 czerwca, godzina 11.00, czas na oficjalne rozpoczęcie Dnia Mniejszości Narodowych i Etnicznych 2023. Pierwsze słowo należało oczywiście do przewodniczącego OSMN Piotra Dukata jako gospodarza:

[Piotr Dukat – wypowiedź w języku polskim]

Przybyli wszyscy, którzy na co dzień mają do czynienia z mniejszościami w regionie: z Sejmiku, z Urzędu Marszałkowskiego i Wojewódzkiego, przedstawiciele samych mniejszości. Ewa Kaliszuk, obecnie reprezentująca miasto Olsztyn jako burmistrz, oraz Konsul Honorowy Republiki Federalnej Niemiec w Olsztynie, Wojciech Wrzecionkowski, od lat bardzo często gościli podczas Dnia Mniejszości:

[Ewa Kaliszuk/Wojciech Wrzecionkowski – wypowiedzi w języku polskim]

Andre Schmeier, katolicki duszpasterz mniejszości niemieckiej, również odniósł się do tej atmosfery w swoim powitaniu:

[Andre Schmeier:

Z drugiej strony mówię, że możemy dziękować za coś. W ubiegłą niedzielę świętowaliśmy Zielone Świątki, zesłanie Ducha Świętego; i to jest piękne, że można zobaczyć, że tak dużo różnych narodów – w sensie tego Ducha – może tu spokojnie spędzać czas, świętować i żyć tego dnia. W duchu pokoju a nie wojny, w duchu jedności a nie rozłamu, w duchu miłości a nie nienawiści.]

Duch jedności: po raz kolejny w tym roku w formie kiermaszu ciast zbierano datki dla potrzebujących Ukraińców tutaj i w Ukrainie. Oto wezwanie podczas festiwalu:

[Apel o darowizny:

Członkowie mniejszości ukraińskiej już od zawsze byli naszymi przyjaciółmi i zawsze możemy liczyć na ich wsparcie. W tym trudnym i smutnym czasie wojny chcemy przynajmniej trochę pomóc naszym sąsiadom, którzy przeżywają tak okrutne losy. Razem z członkami parafii grecko-katolickiej w Olsztynie przygotowaliśmy kiermasz ciast, aby dzięki zyskom z niego pomóc potrzebującym w Ukrainie.]

Orkiestra dęta z Tylkowa, założona przez Siegfrieda Tadaya, muzyką marszową rozpoczęła kulturalno-muzyczną część programu:

[muzyka]

Dużym kontrastem do niej były autorskie piosenki ukraińskiej studentki Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie Lilii Maksym, które wyrażają jej życie, uczucia i marzenia:

[muzyka]

A znów zupełnie inne były pieśni i tańce grup ukraińskich w różnym wieku ze szkół w Olsztynie i Bartoszycach. Oto przykład piosenki:

[muzyka]

Że także mniejszość niemiecka potrafi wprowadzić na scenę różnorodną muzykę, udowodnili podczas Dnia Mniejszości jej przedstawiciele. Rozpoczął chór Nidzickiego Stowarzyszenia Mniejszości Niemieckiej:

[muzyka]

Maria Honka, która występowała już na Festiwalu Kultury Mniejszości Niemieckiej w Polsce we Wrocławiu, przyjechała aż z Opola. Oto jej trening z publicznością na początku piosenki „Tysiąc snów daleko”:

[muzyka]

Nie po raz pierwszy w północnej Polsce wystąpiły panie z zespołu śpiewaczego „Kupskie Echo”, także ze Śląska Opolskiego. Były one zachwycone „Hrabim z Luksemburga”. Oto fragment:

[muzyka]

Zanim z ukraińską grupą „Horpyna” na scenie pojawiła się muzyka rockowa, Gosza i Marek Tutko z mniejszości łemkowskiej zaprezentowali tradycyjne teksty w przebraniu muzyki jazzowej – wisienkę na torcie wspaniałej różnorodności kulturowej i stylistycznej we wspólnocie Dnia Mniejszości:

[muzyka]

——-

Były to wrażenia z tegorocznego Dnia Mniejszości Narodowych, który zorganizowało Olsztyńskie Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej 3 czerwca w Osadzie Kozackiej „Ataman” w Olsztynie-Gutkowie.

Projekt jest finansowany ze środków Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, Samorządu Województwa Warmińsko-Mazurskiego, Bawarskiego Ministerstwa Pracy, Rodziny i Spraw Społecznych, Konsulatu Generalnego Republiki Federalnej Niemiec w Gdańsku oraz Stowarzyszenia dawnych mieszkańców Olsztyna z Gelsenkirchen.

2023-06-11 Rosi i jej babcia II

20 maja pisarka Irmgard Irro odwiedziła siedzibę Stowarzyszenia Mniejszości Niemieckiej „Niedźwiedzia Łapa” w Mrągowie. Pochodząca z Dolnej Bawarii autorka ma rodzinne korzenie w Prusach Wschodnich, zbadała je i przetworzyła ten temat w literaturze, m.in. w swoich „Opowiadaniach bawarskich”, z których przeczytała rozdział „Rosi i jej babcia”. Usłyszą Państwo teraz drugą część:

——-

Życie codzienne babci Rosi, rytuały związane ze wstawaniem i kładzeniem się do łóżka były dla dzieci fascynujące. Ale babcia nie zawsze szła od razu do łóżka. Po pewnej długiej nocy, jaką spędziły mama i babcia, do domu niespodziewanie dla Rosi przyszło dwóch policjantów:

[Irmgard Irro:

Przerażona Rosi zapytała: „Babciu, czego szukali policjanci?” „Szukali martwej sarny”, babcia odpowiedziała. Całkiem zdziwiona Rosi powtórzyła z niedowierzaniem: „Martwej sarny? Ale sarny są w lesie, a nie u nas w domu czy na gospodarstwie.” Babcia na to jednak nie odpowiedziała, co było trochę nietypowe. Czy babcia nic nie chciała opowiedzieć? Rosi nalegała dalej: „Policjanci są głupi, nieprawdaż?” Teraz babcia odpowiedziała niecierpliwym tonem: „Policjanci nie są głupi. Sarna została wczoraj wieczorem potrącona przez pociąg, i maszynista zameldował ten wypadek na policji. I dlatego, że twoja matka co wieczór zapala lampy naftowe wzdłuż tej trasy, policjanci myśleli, że twoja matka znalazła sarnę i wzięła ze sobą do domu. A to jest zabronione pod rygorem kary.”]

Potem babcia milczała. Ale podejrzane wydarzenia miały następstwa:

[Irmgard Irro:

Kilka dni później Rosi pomagała babci nakrywać do stołu do kolacji. „Rosi, pójdź ze mną do piwnicy. Muszę jeszcze wziąć słoik przetworów”, zawołała ją babcia. Kiedy wzięła jeden z wielu słoików z regału, Rosi zdziwiła się: „Babciu, tak dużo mamy przetworów? Co tam jest w środku?” „Mięso, które twoja matka i ja niedawno zawekowałyśmy”, wyjaśniła babcia. „Było to wtedy, kiedy całą noc pracowałyście w kuchni?” zapytała Rosi z zaciekawieniem. „Cicho”, powiedziała babcia. ]

Dziecięca ciekawość jest przysłowiowa, i nawet Rosi nie mogła powstrzymać się w normalną skądinąd niedzielę od pytania – czy Babcia nie ma męża:

[Irmgard Irro:

W niedziele babcia rezerwowała sobie czas dla samej siebie. Siadała do spokojnego kącika, gdzie nikt jej nie przeszkadzał. Wtedy brała do ręki swój modlitewnik i śpiewała tak dużo pieśni kościelnych, aż zachrypła. Rosi najczęściej siedziała jej u stóp i słuchała jej w skupieniu. Przy tym przychodziła jej na myśl jej druga babcia. Ta miała dziadka, ale babcia nie miała męża. Dlaczego? Ledwo co babcia skończyła swoją piosenkę, Rosi wyrwała się z pytaniem „Babciu, dlaczego nie masz męża? Babcia ma dziadka, mama ma tatę, ale gdzie jest dziadek, który należy do Ciebie?”]

Po długim milczeniu babcia opowiedziała Rosi o dziadku i Prusach Wschodnich:

[Irmgard Irro:

„Twój dziadek zmarł już dawno temu w naszej ojczyźnie, w Prusach Wschodnich. Byłam tam bardzo szczęśliwa z nim i z moją rodziną.” Rosi pytająco patrzyła na nią „A na co zmarł?” Babcia westchnęła. „Żyliśmy w pokoju. ale przyszła wojna. Kiedy Rosjanie byli przed naszą wsią, my wszyscy uciekliśmy. Żołnierze spalili wiele domów, również nasz piękny stary mazurski drewniany dom z dachem krytym słomą. Kiedy wróciliśmy i dziadek to zobaczył, złamało to mu serce, i on zmarł niedługo później. Jeszcze trochę czasu zostałam w naszej wsi, ale ostatecznie przyjechałam do waszej matki i od tego czasu żyję u was.”]

Spowodowało to kolejne ważne dla Rosi pytanie – gdzie mogła znaleźć swojego zmarłego dziadka:

[Irmgard Irro:

„A gdzie dziadek jest pochowany?” zapytała Rosi z zaciekawieniem. „Jest pochowany w mojej ojczyźnie”, wyjaśniła babcia, „ale na jego grobie nie kwitną kwiaty, bo nie mogę go odwiedzić.” „A dlaczego nie możesz go odwiedzić?” pytała Rosi dalej. Babcia odwróciła wzrok w dal. Wtedy Rosi przypomniała sobie. Jej matka już kiedyś wyjaśniała, że ona urodziła się i żyła tam, bardzo daleko stąd, aż przyszedł tato i ożenił się z nią. Babcia jeszcze chwilkę milczała i mówiła dalej „Ten kraj jest tak daleko stąd. Nie można tam podróżować, bo jest teraz polski i już nie niemiecki. Było tak pięknie w mojej ojczyźnie. Nasza wieś leżała w środku wielkiego lasu. Drzewa tam nie były świerkami i jodłami jak tutaj, lecz sosnami i brzozami. Gleba była piaszczysta, a niebo wisiało bardzo nisko. „Ach babciu, myślę, że jest pięknie, że jesteś u nas”, powiedziała Rosi i pocałowała ją w policzek.]

——-

Były to dalsze wrażenia ze spotkania autorskiego Irmgard Irro w sobotę 20 maja w Stowarzyszeniu Mniejszości Niemieckiej „Niedźwiedzia Łapa” w Mrągowie. Pisarka z Dolnej Bawarii, wywodząca się z Prus Wschodnich, została zaproszona przez „Niedźwiedzią Łapę” i Stowarzyszenie Mazurskie do odwiedzenia i przedstawienia siebie i swojej twórczości.

Więcej o Irmgard Irro i jej rodzinie – w kolejnych audycjach.

2023-06-11 Brooklyn Bridge

Jest to jedna z najbardziej rozpoznawalnych budowli w Stanach Zjednoczonych i na świecie. Jeśli w Nowym Jorku kręci się film – a z niewyjaśnionych do dziś powodów reżyserzy, zwłaszcza z Hollywood, nie znajdują innych miast do kręcenia filmów – prawie nieuchronnie się w nim pojawia: Most Brookliński, most łączący Manhattan i dzielnicę Brooklyn. Czy w East River ląduje zielona maska, czy młody zakochany mężczyzna wyskakuje z żółtej taksówki, by złapać ukochaną w drodze na lotnisko – czy odwrotnie, kobieta mężczyznę, czy ktoś stoi w linach naciągowych wiszącego mostu i chce się rzucić do rzeki – most ten zobaczyć można z wielu perspektyw.

Mniej znany niż mniej lub bardziej udane filmowe tandety uwieczniające Most Brookliński jest fakt, że otwarta 140 lat temu, 24 maja 1883 roku, konstrukcja została zaprojektowana przez niemieckiego inżyniera. Pomysłodawca mostu, Johann August Roebling, urodził się w 1806 roku w Mühlhausen w Turyngii, która jest bardziej znana z powidełśliwkowych i innych słodkich przysmaków. W 1831 r. wyemigrował do USA, a następnie wniósł swoją wiedzę planistyczną i techniczną w jedno z największych przedsięwzięć tamtych czasów.

W 1870 r. rozpoczęto budowę prawie dwukilometrowego mostu, którego neogotyckie filary w chwili otwarcia w 1883 r. przewyższały wszystkie domy i wieże kościołów w mieście. Most z siecią stalowych link, który fascynował i inspirował także wielu innych niż filmowcy artystów, był wtedy pierwszym mostem wiszącym w Ameryce i najdłuższym na świecie – dlatego uznano go za cud inżynierii. Niemniej jednak, z korzystającymi z niego każdego dnia 116.000 samochodami, 3.000 rowerami i 30.000 pieszymi nic dziwnego, że w międzyczasie był wielokrotnie restaurowany. Aby pokryć koszty niezbędnych napraw, w XIX w. za przejazd czy przejście przez Most Brookliński trzeba nawet było uiścić opłatę, ale dziś użytkownicy dróg mogą z niego korzystać bezpłatnie.

Johann August Roebling już nie żył, gdy budowla została ukończona. Jedna ze stóp konstruktora została roztrzaskana podczas prac geodezyjnych, dostał tężca i zmarł kilka tygodni później. Szczepionki powstały dopiero na przełomie wieków dzięki Emilowi ​​von Behringowi z Ławic w Prusach Wschodnich.

Jego syn Washington Roebling przejął kierownictwo nad pracami budowlanymi. Ponieważ filary Mostu Brooklyńskiego musiały być zakotwiczone głęboko w korycie East River, prace musiały być prowadzone pod wodą. Stosowano tak zwane komory sprężonego powietrza, ale nie działały one optymalnie, przez co Washington Roebling poważnie zachorował na chorobę głębinową. Azot zatyka żyły, co może prowadzić do paraliżu i uszkodzenia nerwów. Pierwsze objawy można zaobserwować u nurków, którzy zbyt szybko wynurzają się z głębokości większej niż siedem – osiem metrów.

Podczas gdy on mógł jeszcze tylko obserwować pracę ze swojego mieszkania, jego żona Emily przejęła kontrolę. Jako pierwszej pozwolono jej przejechać powozem przez nowy most. Chester Arthur, ówczesny prezydent USA, też był obecny na inauguracji. Według legendy nieufność wobec wysokiego mostu ugaszono nowojorczykom dzięki paradzie cyrkowej. Jeśli Most Brookliński może wytrzymać 21 słoni, da radę również kilku nowojorczykom, którzy chcą dostać się na drugi brzeg East River. W każdym razie most trzyma do dziś – 140 lat.

Uwe: I to była Allensteiner Welle na dzisiaj, życzymy Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Anna: Audycję zrealizował dla Państwa i dla nas Marian Dąbrowski, a do usłyszenia za tydzień mówią Państwu Anna Przywoźna…

Uwe: …i Uwe Hahnkamp.

04.06.2023 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 04.06.2023

Anna: Serdecznie witam w Allensteiner Welle, przy mikrofonie witają Państwa dziś wieczorem Anna Przywoźna…

Uwe: …i Uwe Hahnkamp i będą towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Anna: Mamy nadzieję, że dobrze spędzili Państwo tydzień i odpoczęli w weekend oraz cieszymy się, że są Państwo znowu z nami.

Dziś mamy dla Państwa w programie 3 relacje:

– z 9. Olimpiady Letniej Młodzieży Mniejszości Niemieckiej na Warmii i Mazurach w Mrągowie,

– na temat muzyki podczas 2. Salonu Kultury w Idzbarku …

Uwe: …oraz na temat opowiadania „Rosi i jej babcia“ Irmgard Irro.

Więcej na ten temat jak zwykle – po wiadomościach.

Jingle – wiadomości

24 czerwca odbędzie się tegoroczny Festyn letni Mniejszości Niemieckiej na Warmii i Mazurach. Miejscem imprezy będzie park rozrywki Bartbo w Butrynach, na rozpoczęcie o godzinie 10.30 odprawione zostanie nabożeństwo ekumeniczne. Zaplanowano bogaty program z atrakcjami dla młodszych i starszych do godziny 17.00.

Poinformujemy Państwa wkrótce o dokładnym przebiegu imprezy.

****

Katolickie msze w języku niemieckim odprawione zostaną w tym tygodniu następująco:

W czwartek 8 czerwca – Boże Ciało – o godzinie 10.00 w Olsztynie- Jarotach,
Oraz w niedzielę, 11 czerwca o godzinie 15.00 w kościele p.w. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Olsztynie.
Ksiądz kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

2023-06-04 Olimpiada

W dniach 26 – 28 maja odbyła się w Mrągowie 9. edycja Letniej Olimpiady Młodzieży Mniejszości Niemieckiej na Warmii i Mazurach. Byliśmy dla Państwa na miejscu.

——-

Dzieci i młodzież były gotowe do startu, powitanie za nami, ogień olimpijski mimo wiatru płonął. Przed otwarciem brakowało tylko przysięgi zawodników – pod przewodnictwem gospodarza, przewodniczącego Stowarzyszenia Mniejszości Niemieckiej „Niedźwiedzia Łapa” w Mrągowie Sebastiana Jabłońskiego:

[Sebastian Jabłoński – wypowiedź w języku polskim]

Kto organizuje imprezę? Kto ją finansuje? Ilu młodych ludzi bierze udział i skąd pochodzą? Damian Wierzchowski, nauczyciel języka niemieckiego i przedstawiciel Ziomkostwa Prus Wschodnich w Olsztynie, odpowiedział na te pytania:

[Damian Wierzchowski:

Częściowo my jesteśmy organizatorami oraz Związek Stowarzyszeń Niemieckich Warmii i Mazur. Letnia Olimpiada Młodzieży Niemieckiej na Warmii i Mazurach, dziewiąta olimpiada letnia, dofinansowana jest ze środków polskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji oraz Konsulatu Generalnego Republiki Federalnej Niemiec, i oczywiście ze środków Ziomkostwa Prus Wschodnich. Tu dziś udział bierze ogólnie 41 osób, prawie pół na pół dziewczyny i chłopcy. Większość z nich pochodzi z Mrągowa, ale jest kilkoro z Ostródy, z Olsztyna, Kętrzyna, Lidzbarka Warmińskiego.]

Olimpiada to nie tylko wydarzenie sportowe – dostarcza także wiedzy o mieście, w którym się odbywa. Odpowiadał za to Sebastian Jabłoński:

[Sebastian Jabłoński

Jedną część Mrągowa mogłem pokazać ludziom już wczoraj wieczorem, a mianowicie drugą stronę jeziora Czos. Byliśmy przy scenie pod gołym niebem, przy amfiteatrze i poszliśmy wzdłuż promenady, aby pokazać Mrągowo nocą. Olimpiadę zakończymy w niedzielę spacerem po mieście, spacer, zwiedzanie kilku ważnych punktów wpisałem na moją listę, opowiem im kilka informacji o nich, a następnie będzie kwiz.]

Ze względu na zróżnicowany wiek i umiejętności uczestników organizatorzy wybrali bieg w workach, skakankę i rzut piłką lekarską jako dyscypliny obowiązkowego trójboju. Sportowcom brakowało dopingu:

[doping – bieg w workach]

Daria Pisarek dobrze i z powodzeniem tańczy w regionalnym zespole tanecznym „Saga” w Bartoszycach, ale w czasie jej drugiego udziału w olimpiadzie skakanie jej po prostu nie wyszło:

[Daria Pisarek – wypowiedź w języku polskim]

Mimo to weźmie udział także w przyszłym roku. Jakub Małecka z Olsztyna z Liceum Ekonomicznego, w którym uczy Damian Wierzchowski, pokazał, jak to brzmi, kiedy wszystko idzie dobrze podczas skakania na skakance:

[skakanka]

156 obrotów, samotny rekord. Julian Matczak był tam mniej z powodu sportowych ambicji. Był najstarszy, na olimpiadzie po raz ósmy i może dobre ją porównać z poprzednimi, kiedy jeszcze było więcej pieniędzy, a zatem i więcej uczestników:

[Jakub Małecka – wypowiedź w języku polskim]

W sportach zespołowych wyróżniał się jeden młody człowiek. Z jednej strony fizycznie, bo był zdecydowanie najwyższy, z drugiej – jego technika gry w siatkówkę sugerowała, że ​​grał w nią bardzo często. Michał Rakoczy ma 17 lat, jest też uczniem Damiana Wierzchowskiego i uprawia dużo sportu, zwłaszcza siatkówkę:

[Michał Rakoczy – wypowiedź w języku polskim]

Ale to nie wszystko – kolejnym sportem jest rodzaj kolarstwa:

[Michał Rakoczy – wypowiedź w języku polskim]

Przywiózł ze sobą kilku przyjaciół. Jak im się podobało? I czy wrócą?

[Michał Rakoczy – wypowiedź w języku polskim]

I tak wydają się myśleć prawie wszyscy – sądząc po wypowiedziach, które padły podczas finałowego wręczenia pucharów. Wielkie uznanie dla ekipy organizacyjnej i wszystkich pomocników.

——-

Były to wrażenia z 9. edycji Letniej Olimpiady Młodzieży Mniejszości Niemieckiej na Warmii i Mazurach, która odbyła się w dniach 26 – 28 maja w Mrągowie.

2023-06-04 Rosi i jej babcia – Irmgard IrroI

20 maja pisarka Irmgard Irro odwiedziła siedzibę Stowarzyszenia Mniejszości Niemieckiej „Niedźwiedzia Łapa” w Mrągowie. Pochodząca z Dolnej Bawarii autorka ma korzenie rodzinne w Prusach Wschodnich, dokładniej w Przeździęku Wielkim koło Wielbarka, badała je i przetwarzała ten temat w literaturze. Nie tylko w opowiadaniu rodzinnym, jak w dziele „Proch w kłączu”, ale także w jej „Opowiadaniach bawarskich”, z których przeczytała rozdział „Rosi i jej babcia”. Posłuchajcie Państwo sami:

——-

Opowiadania bawarskie, a dokładniej powinno się je nazywać dolno bawarskie – bo to region na południe od Monachium w Alpach, w którym rozgrywają się opowiadania. Podczas swojego wieczoru autorskiego dla słuchaczy w Mrągowie Irmgard Irro wybrała tekst „Rosi i jej babcia”. Dla lepszego zrozumienia należy zaznaczyć, że Rosi w tekście to sama Irmgard Irro, Maxl to jej starszy o cztery lata brat, a akcja rozgrywa się w drugiej połowie lat pięćdziesiątych. W każdym zdaniu można było wyczuć, jak ważna musiała być dla niej babcia, kiedy Irmgard Irro opisuje w tekście wstawanie i kładzenie się do łóżka:

[Irmgard Irro:

Babcia Rosi była babcią jak z bajki. Wszystko u niej było idealnie. Miała dobrze uformowaną głowę, wielkie szary oczy, wąski prosty nos, lekko łukowate usta i długie do ramion, gładkie, siwe włosy. Rosi lubiła patrzeć, jak rano się czesała. Najpierw starannie przeczesywała swoje włosy na dole, a potem na górze, do czubka głowy i zręcznie formowała z włosów skręcony warkoczyk. Ten nawijała w jakiś rodzaj gniazdka, które dużo czarnych szpilek do włosów trzymało razem. Wieczorem, zanim babcia poszła do łóżka, wyjmowała znowu wszystkie szpilki do włosów i przeczesywała swoje włosy jeszcze raz.]

W opowiadaniu znalazła się też codzienność starej kobiety, ale dzieci szczególnie fascynował czas tuż przed zaśnięciem, kiedy babcia modliła się i była tak pogrążona w modlitwie, że nie była już niczego świadoma, nawet swoich na pewno bardzo żywych wnuków. Oni z kolei martwili się, bo babcia nie reagowała i nie chciała wyjawić zbyt wiele z tego, co myślała, kiedy ją o to pytali.

[Irmgard Irro:

Rosi, Maxl i babcia zazwyczaj szli w tym samym czasie do łóżka. Zanim jednak babcia położyła się, klękała przed łóżkiem na podłodze, opierała się łokciami na sienniku, kładła twarz w swoich złożonych dłoniach i modliła się. Czasem trwało to bardzo długo, tak długo, że Maxl i Rosi na palcach skradali się do niej, aby sprawdzić, czy babcia może już usnęła. Tak nie było, ona tylko było tak pogrążona w swojej modlitwie, że nic nie słyszała i nie widziała. Wtedy Rosi czuła, że babcia może ukrywać jakąś tajemnicę. Pytała ją o to już parę razy, ale dostała odpowiedź „cicho!” Rosi znała to mazurskie słowo i wiedziała, że znaczyło „cisza!” czy „spokój!” Kiedy babcia leżała w łóżku, z pasją śpiewała swoim wysokim drżącym głosem zwrotkę pieśni „Jestem zmęczona, idę spać, zamykam swoje oczy”]

Cicho. To była jedna strona. Z drugiej strony modlitwa babci nie dobiegała końca, kontynuowała ją wieczorną pieśnią, którą uczestnicy wydarzenia w większości sami znali i dlatego mogli zaśpiewać ją razem z Irmgard Irro, kiedy zaintonowała ją, aby wyjaśnić swoją historię:

[wspólny śpiew]

——-

Były to pierwsze wrażenia z wieczoru autorskiego Irmgard Irro w sobotę 20 maja w Stowarzyszeniu Mniejszości Niemieckiej „Niedźwiedzia Łapa” w Mrągowie. Pisarka z Dolnej Bawarii, wywodząca się z Prus Wschodnich, została zaproszona przez „Niedźwiedzią Łapę” i Stowarzyszenie Mazurskie do odwiedzenia i przedstawienia siebie i swojej twórczości.

Więcej o Rosi i jej babci oraz o samej Irmgard Irro w kolejnych audycjach.

2023-06-04 Salon Kultury

W dniach 26 – 28 maja odbył się drugi, ukraiński wieczór „Ukraińsko-polsko-niemieckiego Salonu Kultury” w Idzbarku, który wspólnie zorganizowali przedstawiciele Fundacji „Sztuka Wolności” w Idzbarku oraz Instytutu Stosunków Zagranicznych IfA w Stuttgarcie. A my wspólnie z Państwem przysłuchamy się muzyce z tych warsztatów.

——-

Podobnie jak podczas pierwszego spotkania Ania Broda, muzyk i kompozytorka z Olsztyna oraz dwoje młodych, ukraińskich muzyków Anastasia Liakh i Ostap Kukhar 2,5 dnia zajmowali się muzycznie ukraińskim dziedzictwem kulturowym regionu. Podczas koncertu w Salonie wspierała ich jeszcze i tym razem wiolonczelistka Izabela Buchowska. Pierwszy utwór nawiązywał do pierwszego wieczoru o kulturze niemieckiej, była to protestancka pieśń kościelna z Samborowa, jak wyjaśniła Ania Broda:

[Ania Broda – muzyka]

Zdaniem Ani Brody, tego wieczoru podział zadań powinien wyglądać nieco inaczej – a młodzi muzycy z pewnością emanowali większą pewnością siebie niż miesiąc temu:

[Ania Broda – muzyka]

Ostap Kukhar, będąc nieco starszym, opracował improwizację jak pierwszego wieczoru projektu, ale tym razem w oparciu o dzieło innego artysty:

[muzyka]

Zwiększona pewność siebie była również widoczna w aranżacji utworu, który zaczął się jako spokojna piosenka ludowa – ale posłuchajcie Państwo sami:

[muzyka]

Nadal w użyciu była gitara elektryczna, ale szczególny był wspólny śpiew i taniec artystów i publiczności w ostatnim utworze:

[muzyka]

——-

Były to muzyczne wrażenia z drugiej części projektu „Ukraińsko-polsko-niemiecki Salon Kultury” Olgi Żmijewskiej z Fundacji „Sztuka Wolności” w Idzbarku oraz Luisa Schöneckera, menedżera do spraw kultury Instytutu Stosunków Zagranicznych IfA w Stuttgarcie przy Związku Stowarzyszeń Niemieckich Warmii i Mazur.

Jingle – koncert życzeń

I jak zawsze w pierwszą niedzielę miesiąca – koncert życzeń dla naszych jubilatów. Spojrzymy wstecz na jubilatów z maja 2023 roku w mniejszości niemieckiej na Warmii i Mazurach.

Nidzickie Stowarzyszenie pogratulować mogło dziesięciu swoim członkom. Wśród nich Gertruda Cyrkiel 10 maja, a Herta Leszczyńska 30 maja skończyły po 95 lat.

W Stowarzyszeniu Mniejszości Niemieckiej w Kętrzynie zanotowano dwoje jubilatów, między innymi Ingrid Wolf z 80 latami.

W Ełku w Stowarzyszeniu Mniejszości Niemieckiej „Masuren“ cieszyć się mogło dwoje jubilatów, miedzy innymi Zygfryd Jasiński, który 1 maja skończył 83 lata.

Siedem osób miało na swojej liście Koło Przyjaźni „Rosch“ w Piszu. Szczególnie podkreślić chcielibyśmy Giselę Kasche z 80 latami.

Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej „Warmia“ w Lidzbarku Warmińskim oraz Stowarzyszenie Niemieckie „Natangen“ w Górowie Iławeckim pogratulować mogły każde pięciu osobom, które świętowały rozpoczęcie nowego roku życia. W Lidzbarku na swoje 70 lat spoglądać może Maria Imienowska, a w Górowie na 79 – Brygida Petrecka.

Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej „Tannen“ w Ostródzie miało na swojej liście osiem osób. Gertruda Reszotańska skończyła tam 85, Waltraud Reterska – 75, oraz Kazimierz Dziki 70 lat, a poza tym Barbara Fiołek – 60.

Poza tym w Pasłęku od 16 maja Monika Twarowska może spoglądać na swoje 81 lat.

My przyłączamy się do życzeń krewnych i przyjaciół, dołączamy do nich życzenia wszystkiego najlepszego, zdrowia i wiele radości w życiu i zagramy dal Państwa piosenkę „Garten“ w wykonaniu Gentlemana.

Uwe: I to była Allensteiner Welle na dzisiaj, życzymy Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Anna: Audycję zrealizował dla Państwa i dal nas Marian Dąbrowski, a do usłyszenia za tydzień mówią Państwu Anna Przywoźna…

Uwe: … i Uwe Hahnkamp.

28.05.2023 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 28.05.2023

Anna: Serdecznie witam w Allensteiner Welle, przy mikrofonie witają Państwa dziś wieczorem Anna Przywoźna…

Uwe: …i Uwe Hahnkamp i będą towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Anna: Mamy nadzieję, że spędzili Państwo dobry tydzień i odpoczęli w weekend oraz cieszymy się, że są Państwo znowu z nami.

Dzisiaj mamy dla Państwa w programie:

– wywiad z pastorem Łukaszem Stachelkiem na temat aktualnych wydarzeń w parafii ewangelicko-augsburskiej w Olsztynie,

– relację na temat jubileuszu 30-lecia partnerstwa miast Gelsenkirchen-Olsztyn…

Uwe: …oraz felieton na temat najstarszego zachowanego globusa na świecie.

Więcej na ten temat jak zwykle – po wiadomościach.

Jingle – wiadomości

***

Tegoroczny Dzień Mniejszości Narodowych organizuje Olsztyńskie Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej w sobotę, 3 czerwca o godzinie 11.00 w Osadzie Kozackiej „Ataman” w Gutkowie. W programie na gości czekają między innymi ze strony ukraińskiej: zespół „Horpyna“ i grupa muzyczna „Suzirjaczko“, a ze strony niemieckiej: grupa „Kupskie Echo“, Maria Honka i chór Nidzickiego Stowarzyszenia Mniejszości Niemieckiej; Marek i Gosia Tutko zaprezentują jazz z kultury łemkowskiej.

Mniejszości obecne będą także na stoiskach podczas festynu. Zatroszczono się o atrakcje dla dzieci. Podobnie jak w ubiegłym roku podczas kiermaszu ciast zbierane będą środki na pomoc potrzebującym z Ukrainy.

***

Parafia ewangelicko-augsburska w Sorkwitach oraz Stowarzyszenie „Freunde Masurens“ w Scharnebeck zapraszają 2 czerwca o godzinie 17.00 do kościoła ewangelicko-augsburskiego w Sorkwitach na drugi wykład z cyklu Rozmów Sorkwickich 2023. Tematem będzie: „30 lat stacji socjalnych joannitów na Mazurach“, referaty wygłoszą Ingeborg Wandhoff Julian Osiecki.

Po wykładach będzie można porozmawiać z referentami.

***

Katolickie msze w języku niemieckim odprawione zostaną w tym tygodniu jak następuje:

już jutro, 29 maja – w poniedziałek Zielonych Świątek – o godzinie 10.00 w Olsztynie – Jarotach,
w sobotę, 3 czerwca o godzinie 11.00 na rozpoczęcie Dnia Mniejszości Narodowych w Osadzie Kozackiej „Ataman” w Gutkowie,
oraz z niedzielę, 4 czerwca, o godzinie 10.00 w Olsztynie – Jarotach.
Ksiądz kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

2023-05-28 30-lecie partnerstwa

Reprezentanci Olsztyna i jego miast partnerskich 23 i 24 maja uczestniczyli w intensywnym programie. W ramach uroczystej sesji Rady Miasta wybrano przyznano dwa tytuły obywatela honorowego; w Planetarium otwarto wystawę zdjęć na temat Olsztyna, odbyła się konferencja na temat Mikołaja Kopernika. Przede wszystkim jednak w Liceum Ogólnokształcącym Nr V odsłonięto mural, którego tematem jest partnerstwo miast Gelsenkirchen i Olsztyn, oraz uroczyście obchodzono 30-lecie tego partnerstwa. Byliśmy tam dla Państwa.

——-

Uczniowie, nauczyciele i inni goście tłoczą się w foyer Olsztyńskiego Planetarium. Czekają na otwarcie wystawy i konferencji drugiego dnia obchodów jubileuszu partnerstwa miast. Wśród nich stoi Martina Rudowitz. Jest pierwszą burmistrzynią miasta Gelsenkirchen i tym samym zastępczynią prezydentki Karin Welge. Reprezentuje swoje miasto na jubileuszu partnerstwa miast:

[Martina Rudowitz:

Jest to 30-lecie, właściwie już 31-lecie naszego partnerstwa miast z Olsztynem. Mamy już od lat stały kontakt, robimy wspólnie dużo rzeczy na różnych szczeblach. To jest okazja, aby kontrakt, który podpisaliśmy, jeszcze raz potwierdzić podpisem, żeby współpraca trwała nadal. Podpisanie nastąpiło bardzo oficjalnie, razem z Radą Miasta w uroczystej chwili, wszyscy patrzyli sobie w oczy i powiedzieli: „Tak, to jest dokładnie to, czego chcemy.”]

Czego wszyscy chcieli i nadal chcą. Podkreślił to również w rozmowie z nami prezydent Olsztyna, dr Piotr Grzymowicz:

[Piotr Grzymowicz – wypowiedź w języku polskim]

W Olsztynie rozwinęła się pozytywna tradycja zapraszania na takie imprezy przedstawicieli innych miast partnerskich. Łatwo było ich dostrzec w tłumie widzów – były to osoby ze słuchawkami do tłumaczenia. Ale skąd oni wszyscy się wzięli? O tym Piotr Grzymowicz:

[Piotr Grzymowicz – wypowiedź w języku polskim]

Zawsze ważne jest, aby partnerstwa miast tętniły życiem, zwłaszcza poprzez kontakty młodych ludzi. Martina Rudowitz zajmuje się takimi projektami w Urzędzie Miasta Gelsenkirchen:

[Martina Rudowitz:

U nas na placu im. Hansa Sachsa (adres ratusza – przyp. tłum.) od czasu do czasu jest wymiana uczniów, kiedy spotyka się z grupami i opowiada się trochę o własnym mieście. Tak jak np. w przyszłym roku odnowimy i wzmocnimy wymianę z Gimnazjum im. Maksa Plancka i partnerami w Olsztynie, którzy wykonali to pamiątkowe graffiti na ścianach. Przez epidemię COVID-19 dużo rzeczy wstrzymano, stało się zbyt cicho.]

Ale co ze wspomnianym pamiątkowym graffiti? Co zaplanowano w tym projekcie i co teraz można podziwiać w Liceum Ogólnokształcącym Nr V im. „Wspólnej Europy” w Olsztynie? Jeszcze raz Martina Rudowitz:

[Martina Rudowitz:

Gimnazjum im. Maksa Plancka w Gelsenkirchen złożyło wniosek o projekt. Podczas trwania projektu charakterystyczne budowle, symbole, herby różnych miast, tych dwóch miast będą zbierane i pokazane na jednym graffiti. W Gelsenkirchen graffiti zostało namalowane sprayem, a tu w Olsztynie w Liceum Ogólnokształcącym Nr V zostało wykonane jako mural farbami akrylowymi. Na nich oba miasta partnerskie znajdą swoje ślady, pojawia się też na przykład Mikołaj Kopernik, na temat którego dzisiaj jeszcze dokładniej będziemy dyskutować. Jest to akcja młodzieży, aby pokazać, że trzeba łączyć, integrować się, że trzeba naprawdę żyć pojednaniem narodów oraz że jest możliwe, by zaprezentować takie dzieło, taki projekt w ramach takiego jubileuszu.]

Gimnazjum im. Maksa Plancka znajduje się w północnej części Gelsenkirchen, dlatego burmistrz tej dzielnicy Dominic Schneider przyjechał do Olsztyna z Martiną Rudowitz w imieniu szkoły, aby odsłonić mural. Ale był to też szczególny moment dla Piotra Grzymowicza:

[Piotr Grzymowicz – wypowiedź w języku polskim]

Mural w Olsztynie, rozległe graffiti w Gelsenkirchen – to symbole partnerstwa, ale też projekty spotkania młodych mieszkańców obu miast, bo poznanie się jest ważne dla wspólnej przyszłości. Martina Rudowitz uważa, że ​​kolejne 30 lat byłoby wspaniałe:

[Martina Rudowitz:

Na pewno… z pewnością, pracujemy na tym i mam nadzieję, że tak zostanie. Uważam, że zacząć trzeba właśnie z młodymi ludźmi, bo oni bardzo interesują się tym, aby się poznać, zbliżyć się do siebie, odwiedzać się wzajemnie, co można bardzo dobrze postawić sobie za cel, bo w ten sposób o wiele lepiej wdać się z drugą osobą w rozmowę.]

Pozytywnie patrzy w przyszłość także Piotr Grzymowicz – dotyczy to nie tylko partnerstwa z Gelsenkirchen, ale także partnerstwa z Offenburgiem, które w przyszłym roku obchodzić będzie jubileusz 25-lecia czy partnerstwa z Łuckiem, Chateauroux czy Richmond…

[Piotr Grzymowicz – wypowiedź w języku polskim]

——-

Były to wrażenia z wydarzeń z okazji uroczystości jubileuszu 30-lecia partnerstwa miast Gelsenkirchen-Olsztyn 23 i 24 maja.

Na przyszły rok zaplanowano już dalsze uroczystości: 25-lecie partnerstwa z Offenburgiem oraz partnerstwa tamtejszej uczelni i Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie.

2023-05-28 Łukasz Stachelek II

W ten weekend świętowała parafia ewangelicko-augsburska w Olsztynie, której plebania znajduje się na Starym Rynku, a obok niego ma kościół Chrystusa Zbawiciela jako kościół parafialny. W kalendarzu była 250. rocznica pierwszego nabożeństwa ewangelickiego w Olsztynie. O tym i o parafii rozmawialiśmy z jej proboszczem, pastorem Łukaszem Stachelkiem:

——-

W czasach, gdy parafia ewangelicka w Olsztynie była największa, działała też – jak ksiądz powiedział – w Stawigudzie. W zeszłym roku po raz pierwszy odbyło się tam ponownie nabożeństwo. Jaka tam jest sytuacja? Czy kaplica jest znowu filią parafii pastora? Czy będzie tam więcej nabożeństw?

[Łukasz Stachelek – wypowiedź w języku polskim]

Drugim aktualnym tematem jest Park Pamięci Śródmieście między dzisiejszą ulicą Partyzantów a torami kolejowymi. Jaka była tam sytuacja po II wojnie światowej?

[Łukasz Stachelek – wypowiedź w języku polskim]

Jak powstał obecny Park Pamięci Śródmieście? Było to – można powiedzieć – niby przedsięwzięcie ekumeniczne, w którym uczestniczyło wielu osób…

[Łukasz Stachelek – wypowiedź w języku polskim]

To wiele nazwisk, które trzeba było zapisać na tablicach. Czy nie prościej byłoby zaznaczyć te „ważne” w cudzysłowie, że tak powiem i tylko te uwiecznić?

[Łukasz Stachelek – wypowiedź w języku polskim]

Mówiąc o pięknie: czy jest ksiądz zadowolony z tego ukształtowania, zwłaszcza teraz, gdy wszystko się zieleni? Jak można dowiedzieć się jeszcze więcej o osobach pochowanych na tym cmentarzu?

[Łukasz Stachelek – wypowiedź w języku polskim]

——-

Był to pastor Łukasz Stachelek, proboszcz parafii ewangelicko-augsburskiej w Olsztynie, w rozmowie z nami. Tematem były jubileusz 250-lecia pierwszych nabożeństw ewangelickich w Olsztynie oraz kilka faktów z historii parafii.

2023-05-28 Behaim-Globus

Za jabłko i jajko – ten niemiecki zwrot oznacza, że ​​coś można tanio kupić. Bo jeśli coś jest dostępne w dużych ilościach – jak jabłka i jajka w gospodarstwie – to można to odpowiednio zaoferować za niewielkie pieniądze. W historii Norymbergi jabłko i jajko mają jednak jeszcze zupełnie inne znaczenie.

Zacznijmy od jajka: jako „jajka norymberskie” kiedyś znane były zegarki kieszonkowe z mechanizmem sprężynowym i owalną obudową. Pod koniec średniowiecza Norymberga miała najlepszych na świecie rzemieślników i mechaników precyzyjnych, a pomysł takiego zegarka przypisuje się Peterowi Henleinowi. Około 1510 roku wyprodukował on pierwsze zegarki, które można było nosić na ciele, miniaturyzując w ten sposób zegary, ale mówi się, że owalna obudowa stała się modna dopiero po jego śmierci.

W 1510 roku drugi wielki norymberczyk, który jest odpowiedzialny za „jabłko” i którego imieniem nazwano między innymi gimnazjum w mieście, nie żył już od trzech lat. Chodzi o Martina Behaima, który z własnej inicjatywy i na zlecenie Rady Norymberskiej w latach 1492-1494 kazał zrobić „jabłko ziemi”. Na terenie południowych Niemiec „jabłko ziemi” językowo to po prostu ziemniak – jabłko, które rośnie w ziemi. „Jabłko ziemi” w przypadku Behaima to globus, czyli przedstawienie ziemi jako kuli, a mianowicie najstarszy zachowany globus na świecie o średnicy 51 centymetrów.

Jednak od samego początku należy wyjaśnić, że Martin Behaim nie był geografem ani żadnym innym naukowcem; był synem patrycjusza, czyli członkiem rządzącej klasy wyższej Norymbergi, handlarzem suknem i rycerzem Królestwa Portugalii. Do tego państwa dotarł w ramach swoich podróży i tam został bardzo dobrze przyjęty jako uczeń astronoma Regiomontanusa, prekursora Kopernika z Norymbergi. Martin Behaim przywiózł do Portugalii jego mapy gwiezdne i tzw. „laskę Jakuba”, poprzednika sekstantu, i potrafił obsługiwać instrumenty nawigacyjne, co wzbudziło wielki szacunek wśród mieszkańców żeglarskiej Portugalii.

Pewne jest również, że Martin Behaim nie stworzył globusa sam, choć większość tekstów i ilustracji zapisanych na jego powierzchni prawdopodobnie jest jego autorstwa. Według faktur Rady Norymberskiej Hans Glockengießer dostarczył kulę z wypalonej gliny, wokół której rachmistrz – czyli nauczyciel rachunków – Ruprecht Kalberger uformował kulę ziemską. Georg Glockendon, z zawodu ilustrator książek, namalował dzieło wraz z żoną, a skryba Petrus Gagenhart je opisał.

Globus był więc wspólnym dziełem różnych rzemieślników pod kierunkiem Martina Behaima, za pomocą którego – jak się przypuszcza – chciał on przybliżyć kupcom norymberskim ideę handlu morskiego i szlaku na zachód w trzech wymiarach. Potwierdza to również fakt, że na globusie odnotowano kuszące złoża surowców i przypraw. Jednak z powodu przybycia Kolumba do Ameryki „jabłko ziemi” Behaima był nieaktualne już w chwili ukończenia.

Jest to jednak według Organizacji Narodów Zjednoczonych ds. Kultury UNESCO, która 18 maja włączyła najstarszy globus na świecie wraz z 63 innymi dziełami do światowego dziedzictwa dokumentów „Memory of the World” cenny dokument czasów. Według strony internetowej Niemieckiej Komisji UNESCO dzieło znajdujące się w Germańskim Muzeum Narodowym w Norymberdze przekazuje – cytat: „Setkami piktogramów i nazw miejsc, małych tekstów narracyjnych, wizerunków władców, herbów, mitycznych stworzeń i egzotycznych zwierząt […] encyklopedyczny obraz wiedzy geograficznej i historycznej u schyłku średniowiecza” – koniec cytatu.

Jeśli więc mają Państwo okazję pojechać do Norymbergi, znajdźcie Państwo czas na „jabłko ziemi”. Może uda się Państwu zdobyć nawet tani bilet wstępu do muzeum – za jabłko i jajko.

Uwe: I to była Allensteiner Welle na dzisiaj, życzymy Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Anna: Audycję zrealizował dla Państwa i dla nas Marian Dąbrowski, a do usłyszenia za tydzień mówią Państwu Anna Przywoźna…

Uwe: …i Uwe Hahnkamp.

21.05.2023 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 21.05.2023

Anna: Serdecznie witam w Allensteiner Welle, przy mikrofonie witają Państwa dziś wieczorem Anna Przywoźna…

Uwe: …i Uwe Hahnkamp i będą towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Anna: Mamy nadzieję, że dobrze spędzili Państwo tydzień i odpoczęli w weekend, iraz cieszymy się, że są Państwo znowu z nami.

Dziś w programie mamy dla Państwa dwa wywiady:

– z doktorem Wiesławem Skrobotem na temat uroczystego otwarcia remizy w Glaznotach

– oraz z pastorem Łukaszem Stachelkiem na temat jubileuszu 250-lecia mszy ewangelickich w Olsztynie …

Uwe: …oraz felieton na temat Dnia Matki.

Więcej na ten temat jak zwykle – po wiadomościach.

Jingle – wiadomości

W przyszły weekend, w dniach 26-28 maja odbędzie sie w Mrągowie 9. Letnia Olimpiada Młodzieży Mniejszości Niemieckiej w województwie warmińsko-mazurskim. Minimalny wiek uczestników to 12 lat. Więcej informacji uzyskają Państwo w Związku Stowarzyszeń Niemieckich Warmii i Mazur pod adresem mailowym biuro@zsnwim.eu lub telefonicznie pod numerem 89 – 523 56 80.

***

W przyszła środę, 24 maja, o godz. 17:00 Miejski Ośrodek Kultury w Olsztynie zaprasza do dawnej zajezdni trolejbusowej Muzeum Nowoczesności na kolejną prezentację eksponatu miesiąca. Pod hasłem „Naklejka szkoły żandarmów w Olsztynie” Rafał Bętkowski z Muzeum przedstawi taką naklejkę na listy tejże szkoły. Opowie o dziejach koszar przy ulicy Pstrowskiego z lat 1914/1915.

***

Mazury będą tematem wydarzenia organizowanego przez Stowarzyszenie Wspólnota Kulturowa Borussia 25 maja o godz. 17. Okazją będzie nowe wydanie „Muzeum Ziemi Ojczystej” autorstwa Siegfrieda Lenza. Gościem będzie Piotr Szatkowski, językoznawca i slawista, który przetłumaczył „Małego księcia” na gwarę mazurską.

***

Od 250 lat odprawiane są w Olsztynie nabożeństwa ewangelickie. Z tej okazji odbędą się w przyszły weekend następujące uroczystości: w piątek, 26 maja, o godz. 17.00 wykład Andrzeja Rzempołucha o historii parafii na olsztyńskim zamku, w sobotę, 27 maja o godz. 12.00 uroczyste nabożeństwo jubileuszowe w kościele ewangelickim, następnie około godziny 14.00 spacer śladami ewangelików w Olsztynie z Rafałem Bętkowskim oraz o godz. 18.00 – koncert „Ptaki wędrowne” znowu w kościele ewangelickim. Ksiądz proboszcz Łukasz Stachelek z olsztyńskiej parafii ewangelicko-augsburskiej cieszy się na wielu gości.

***

W przyszły piątek, 26 maja rozpocznie się w Idzbarku drugie spotkanie w ramach polsko-ukraińsko-niemieckiego salonu kultury. Projekt organizuje Fundacja „Sztuka Wolności” Olgi Żmijewskiej we współpracy z artystką Anią Brodą i Instytutem Stosunków Zagranicznych IfA ze Stuttgartu. Tematem warsztatów jest ukraińskie dziedzictwo kulturowe, rezultaty przedstawione zostaną 28 maja o godz. 17.00 w siedzibie Fundacji przy ulicy Kwitnącej Wiśni 24 w Idzbarku. Jeśli są Państwo zainteresowani uczestnictwem, prosimy o kontakt z Fundacją drogą mailową na adres fundacja@sztukawolnosci.org.pl

***

Katolicka msza w języku niemieckim odprawiona zostanie w tym tygodniu w przyszła niedzielę 28 maja – Zielone Świątki – o godzinie 10.00 w Olsztynie – Jarotach. Ksiądz kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

2023-05-21 Wiesław Skrobot

Glaznoty leżą na południowym krańcu Wzgórz Dylewskich, schowane w dolinie Gizeli na historycznej granicy Prus Wschodnich. Ziomkostwo byłych mieszkańców powiatu ostródzkiego odbudowało tam średniowieczny kościół. Od 2015 r. lokalna ludność, przy wsparciu gminy Ostróda, wzięła rozwój wsi w swoje ręce. Ważną osobą jest towarzyszący temu procesowi doktor Wiesław Skrobot. Dwa tygodnie temu, kiedy w ramach tego rozwoju wsi publicznie udostępniono kordegardę glaznocką z początku XX wieku, przeprowadziliśmy z nim wywiad:

——-

Jaka jest Pana oficjalna rola tu w regionie i jakie jest Pana zadanie?

[Wiesław Skrobot – wypowiedź w języku polskim]

I ta kordegarda ma podjąć się podobnego zadania w Glaznotach?

[Wiesław Skrobot – wypowiedź w języku polskim]

A więc kordegarda została udostępniona podczas uroczystości w weekend, było świętowanie i zabawa. Czy będzie jeszcze więcej takich imprez? Od czego to zależy?

[Wiesław Skrobot – wypowiedź w języku polskim]

Oprócz kordegardy otworzono również linię widokową z niej nad Gizelą na wzgórze, na którym stoi średniowieczny kościół. W przeszłości nie była ona tak widoczna jak obecnie, a została odkryta wspólnym wysiłkiem. Czy ta linia widokowa, to połączenie jest tak ważne dla Glaznot?

[Wiesław Skrobot – wypowiedź w języku polskim]

Jakie inne działania są planowane?

[Wiesław Skrobot – wypowiedź w języku polskim]

Ważne jest, aby pamiętać ludzi takich jak Gisela i Uwe Schwedt. Ale ważne jest również, żeby zwrócić uwagę na strumyk Gizela, którego prawie nie widać między polami i pod drogą przez wieś. Artystka Agata Markos przygotowała model rzeźby, ale strumyk był ważnym tematem także z innych względów. Co Państwo zrobili?

[Wiesław Skrobot – wypowiedź w języku polskim]

Ożywione dyskusje na temat rzeźby kobiecej jako alegorii Gizeli, która powinna ozdobić głaz narzutowy w centrum wsi, zdecydowanie dają nadzieję na więcej.

——-

Był to doktor Wiesław Skrobot, pełnomocnik ds. dziedzictwa kulturowego wójta gminy Ostródy Bogusława Fijasa, w rozmowie z nami. Tematem było społeczne udostępnienie kordegardy glaznockiej i jej rola w rozwoju wsi Glaznoty.

2023-05-21 Łukasz Stachelek

Parafia ewangelicko-augsburska w Olsztynie, której plebania znajduje się na Starym Rynku, a obok niego jej Kościół p.w. Chrystusa Zbawiciela jako kościół parafialny, będzie świętować w najbliższy weekend. W kalendarzu jest 250. rocznica pierwszego nabożeństwa ewangelickiego w Olsztynie. O tym i o jego parafii rozmawialiśmy z jej proboszczem, pastorem Łukaszem Stachelkiem:

——-

W ewangelickiej już dłużej Nidzicy zbliża się 500-lecie parafii. W Olsztynie, w sercu katolickiej Warmii, nie ma trwa to tak długo. Ile lat minęło od pierwszego nabożeństwa? Jak to się stało, że ewangelickie nabożeństwa mogły być również tutaj odprawiane?

[Łukasz Stachelek – wypowiedź w języku polskim]

Jakie trudności napotykali tu pierwsi protestanci? Gdzie w ogóle byli w stanie kształtować swoje życie kościelne?

[Łukasz Stachelek – wypowiedź w języku polskim]

Wspomniał ksiądz o 250 latach jako rocznicy, ale alternatywnie wspomniał ksiądz też o liczbie 230 lat. Jak można to zrozumieć? Skąd różnica tych 20 lat?

[Łukasz Stachelek – wypowiedź w języku polskim]

Wspólnota ewangelicka – względnie jej pierwszy proboszcz – miał zatem również intensywne kontakty ze znanym astronomem. Jaki obszar zajmowała parafia w jej najlepszych czasach? Jak to wygląda dzisiaj?

[Łukasz Stachelek – wypowiedź w języku polskim]

Jakie wydarzenia czekają na gości jubileuszu w najbliższy weekend?

[Łukasz Stachelek – wypowiedź w języku polskim]

——-

Był to pastor Łukasz Stachelek, proboszcz parafii ewangelicko-augsburskiej w Olsztynie, w rozmowie z nami. Tematem był jubileusz 250-lecia pierwszych nabożeństw ewangelickich w Olsztynie oraz kilka faktów z historii parafii.

Drugą część rozmowy usłyszą Państwo za tydzień. Tematem będą aktualne wydarzenia.

2023-05-21 Dzień Matki

Aby perfekcyjnie ugotować ravioli, trzeba cztery razy zmówić Ojcze Nasz. Ten sugerowany czas zalecał XV-wieczny kucharz. Nie jest dokładnie określone, ile czasu trwa czterokrotne odmówienie Ojcze Nasz, ale to z pewnością powinno wystarczyć współczesnemu człowiekowi: otworzyć puszkę, włożyć ravioli w sosie pomidorowym lub w innych współczesnych odmianach do garnka na kuchence, zaczekać, aż będzie ciepłe, zjeść.

Ale jak długo już istnieje to gotowe danie? Była to reakcja na życzenie Niemców, którzy w latach 50. wyjeżdżali na wakacje do Włoch, a potem chcieli mieć tamtejsze jedzenie u siebie w domu. Pierwsza puszka ravioli – na marginesie wyprodukowana przez Maggi w zakładzie w mieście Singen nad Jeziorem Bodeńskim – miała swoją premierę 14 maja 1958 r., 65 lat temu. I to była rewolucja…

Ponieważ ravioli i wszystkie inne gotowe dania uwalniały od przymusu gotowania kobiety, których głównym zadaniem było gotowanie i które w związku z tym nie mogły iść do pracy. W końcu każdy mężczyzna mógł sam podgrzać puszkę ravioli; no prawie każdy, bo z doświadczenia np. wśród studentów wiadomo, że ravioli też można przypalić. Nawiasem mówiąc, konserwy były i są praktyczne również z tego powodu, że nie muszą stać w lodówce i można je łatwo zabrać ze sobą, więc kobiety nie musiały przynajmniej już walczyć z argumentem, że muszą stać cały dzień przy kuchni. Pod tym względem ravioli są wkładem w emancypację kobiet.

Jednak z innym aspektem trudności kobiety borykają się od połowy XIX wieku. Chodzi o szczególne obciążenie matek, przeciwko któremu Anna Maria Reeves Jarvis zorganizowała dzień przyjaźni matek w USA jako sieć pomocy matkom. Jej córka obchodziła pierwszy Dzień Matki w 1908 r. na cześć swojej matki. Druga niedziela maja 1914 r. została wyznaczona przez prezydenta Woodrowa Wilsona jako Narodowy Dzień Matki i ta data utrzymała się.

To szybko przekształciło się w biznesowy zamysł z kwiatami, czekoladą i innymi prezentami; komercja była silniejsza niż pierwotny pomysł. Było to bardzo widoczne w pierwszy niemiecki Dzień Matki 13 maja 1923 r., 100 lat temu, który nie był zorganizowany przez feministki, ale przez Związek Kwiaciarzy.

Dzień ten z rolą matki w ówczesnym światopoglądzie był nieco później, w epoce narodowego socjalizmu, politycznie nadużywany. Dokładniej mówiąc: rola kobiety jako matki, która powinna urodzić jak najwięcej dzieci, za co odznaczona zostanie np. Krzyżem Matki, była jej najważniejszym wkładem w plany panujących mężczyzn.

W ramach obchodzonego dziś Dnia Matki kobietom nadal przypisuje się główną rolę w wychowywaniu dzieci, to na nich spoczywa odpowiedzialność, to ich zadanie. Jeśli nie spełniają tego oczekiwania, często muszą się usprawiedliwiać, o czym świadczy hasło „zła matka” – termin „zły ojciec”, który również istnieje, jest słyszany znacznie rzadziej.

Istnieje opór wobec fiksacji na tej roli. Na przykład dzień rodziców przesunąłby punkt ciężkości na partnerstwo, na większą odpowiedzialność ze strony ojca, który zapewnia żonie możliwość, aby mogła świadomie robić coś zupełnie innego. Może to być również intensywna praca, która stała się również łatwiejsza i bardziej możliwa pod innymi względami dzięki wspomnianym na początku ravioli.

Uwe: I to była Allensteiner Welle na dzisiaj, życzymy Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Anna: Audycję zrealizował dla Państwa i dla nas Konrad Gnyla, a do usłyszenia za tydzień mówią Państwu Anna Przywoźna…

Uwe:…i Uwe Hahnkamp.

 

14.05.2023 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 14.05.2023

Anna: Serdecznie witamy w Allensteiner Welle, przy mikrofonie witają Państwa dziś wieczorem Anna Przywoźna…

Uwe: …i Uwe Hahnkamp i będą towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Anna: Mamy nadzieję, że dobrze spędzili Państwo tydzień i odpoećżli w weekend, oraz mamy nadzieję, że są Państwo znowu z nami.

Dziś mamy dla Państwa w programie:

– wywiad z doktor Bettiną Bouresch na temat pałacu w Sztynorcie,

– wypowiedź na temat kultury menadżera do spraw kultury Instytutu Stosunków Zagranicznych IfA w Stuttgarcie przy Związku Stowarzyszeń Mniejszości Niemieckiej Warmii i Mazur Luisem Schöneckerem…

Uwe: .. oraz felieton na temat trasy lotu ptaków.

Więcej na ten temat jak zwykle – po wiadomościach.

Jingle – wiadomości

***

Irmgard Irro jest pisarką z regionu Dolna Bawaria w Niemczech i ma korzenie rodzinne na Mazurach. W następną sobotę, 20 maja, oczekuje się jej w Mrągowie w siedzibie Stowarzyszenia Mniejszości Niemieckiej „Niedźwiedzia Łapa” na spotkaniu autorskim, które rozpocznie się o godz. 11.00. Stowarzyszenie „Niedźwiedzia Łapa” i Stowarzyszenie Mazurskie jako gospodarzę cieszą się na wielu gości.

***

W następną środę, 17 maja, o godz. 17:00 odbędzie się w ramach projektu „LernRaum” w Olsztynie w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej na rynku w Olsztynie wykład Michała Augustynowicza. Tematem będzie „Günter Grass – pisarz, grafik, intelektualista… Gdańszczanin”. Wydarzenie odbędzie się w dwóch językach i bezpłatne. Jest to drugie w 2023 roku spotkanie z cyklu: „Podróże (nie tylko) literackie” we współpracy z Biblioteką Niemiecką i Medioteką Języka Niemieckiego. Zgłoszenia na wydarzenie można dokonać pod adresem allenstein@lernraum.pl.

***

Jeszcze jest termin, który powinni Państwo już teraz zanotować w kalendarzach: 24 czerwca odbędzie się Letni Festyn Mniejszości Niemieckiej Warmii i Mazur 2023. Miejscem festynu będzie park rozrywki w Butrynach, festyn zacznie się o godz. 10.30 nabożeństwem ekumenicznym. Przygotowany będzie obszerny program z atrakcjami dla starszych i dla młodszych do godz. 17. O dokładnym przebiegu poinformujemy Państwa w czerwcu.

Katolickie msze w języku niemieckim odprawione zostaną w tym tygodniku w przyszła niedzielę, 21 maja – niedzielę Wniebowstąpienia – o godzinie 10.00 w Olsztynie – Jarotach, o godzinie 14.00 w Biskupcu oraz o godzinie 17.00 w Reszlu. Ksiądz kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

2023-05-14 Bettina Bouresh

Jest to jeden z tematów, który towarzyszy nam już od lat. Został poruszony również w ramach konferencji roboczej stowarzyszeń niemieckich miesiąc temu w formie referatu. Mowa jest o pałacu w Sztynorcie. Budynek jest restaurowany, tworzy się koncepcja użytkowania. Ważną osobą związaną z tym tematem jest doktor Bettina Bouresh, wiceprzewodnicząca Stowarzyszenia im. Lehndorffów. Rozmawialiśmy z nią dla Państwa.

——-

Angażuje się Pani już od dłuższego czasu w sprawy pałacu w Sztynorcie. Jak wyglądał Pani pierwszy kontakt z ojczyzną Pani matki i z tym budynkiem?

[Bettina Bouresch:

Poruszałam się w państwie, gdzie mówiło się innym językiem, przy czym jednak polski był mi znany, bo moja najlepsza przyjaciółka była Polką. Kraj, krajobraz nie był mi obcy, w ogóle nie, wręcz przeciwnie, wszędzie zauważałam, że był dokładnie taki, jak mi o tym opowiadano. Tutaj czuję się na właściwym miejscu w świecie, tu jest mój punkt, tutaj jestem u siebie. Było to w czasie tej podróży, kiedy dokonywał się ten proces; wcześniej byłam rzucana po świecie, mogłabym być gdziekolwiek, a nagle miałam podstawę, na której twardo stałam.]

Więc był nagle kraj, region, w którym poczuła się Pani u siebie. Jakie wrażenie wywarł wtedy na Pani pałac w Sztynorcie?

[Bettina Bouresch:

Miałam okazję dostać się do tego budynku, było to w 1991 r. Na początku myślałam, że to było kiedyś piękne miejsce. Studiowałam m.in. historię sztuki i zobaczyłam, że tu kiedyś coś było, ale nie miałam pojęcia o historii Sztynortu. Dopiero parę dni później ten budynek zaczął pracować we mnie, i od tego czasu nigdy już mnie nie opuścił. Dla mnie było jasne od początku, że nie chcę przyjeżdżać tu jako osoba, która mówi, że chcemy coś z powrotem czy że byliśmy tam wcześniej i w jakim stanie jest to teraz. Interesuje mnie tylko i wyłącznie, jak powinna czy mogłaby wyglądać nasza wspólna przyszłość.]

Kiedy Pani patrzy wstecz na lata: jakie zmiany, jakie postępy można zauważyć?

[Bettina Bouresch:

Kiedy zastanawiam się, jaka wyglądała akceptacja tego majątku sztynorckiego w latach 90. w regionie, i jak jest dzisiaj, to jest ogromna różnica. Ma to coś wspólnego z tym, że w międzyczasie przyłączyło się do nas wiele osób, które zastanawiały się, co z tym miejscem ma się wydarzyć, którzy próbowali wyjaśniać, czym to było, jaka była jego historia, jakie ma ono znaczenie dla tych ludzi, którzy dzisiaj tam żyją, i w międzyczasie również są gotowi do współpracy w planowaniu; jaka co mogłaby być przyszłość dla Sztynortu.]

Co jest aktualnie najważniejszym punktem agendy?

[Bettina Bouresch:

Najważniejszy w tym momencie jest fakt, że mamy koncepcję, na którą dużo osób ze strony polskiej i niemieckiej współpracowało. Koncepcję tę teraz opublikujemy. Jest to ogromny zasób pomysłów dla polsko-niemieckiej współpracy, który w tym regionie moim zdaniem ma potencjał stać się standardem. Jestem bardzo, bardzo dumna z niego, że to nam się udało.]

Dlaczego turyści i autochtoni powinni odwiedzić pałac w Sztynorcie? Dlaczego szczególnie młodzi ludzie powinni tam pojechać?

[Bettina Bouresch:

Po pierwsze myślę, że jest to miejsce, które jest bardzo pięknie położone. Jest znane w całej Polsce żeglarzom. Uważam za bardzo interesujące, że w międzyczasie jest populacja ponad 300 łosi, które spacerują po tych terenach. Sztynort był wśród starych majątków sprzed wojny najpiękniejszą i najlepiej położoną posiadłością ze wszystkich. Ta przyroda w dużej mierze jeszcze się zachowała. Drugą rzeczą oczywiście jest historia. Sztynort jest historią tego regionu jakby pod mikroskopem. Jest dużo założeń, aby móc poznać historię tego regionu oczami ludzi, którzy dzisiaj tam żyją i tych, którzy dzisiaj już nie tam żyją.]

Co to Festiwal Kultury Sztynort?

[Bettina Bouresch:

Festiwal odbędzie się w tym roku siódmy raz. Dostajemy w międzyczasie, od 2019 r., dotacje Fundacji Współpracy Polsko-Niemieckiej, bez których Festiwal nie byłby możliwy w tym momencie. Próbujemy zrobić taki miks z forami dyskusyjnymi, wywiadami z interesującymi ludźmi, muzyką, teatrem, więc właściwie wszystkie możliwości w dziedzinie kultury, które można sobie wyobrazić. W Sztynorcie ten Festiwal jest zawsze w drugim czy trzecim tygodniu w sierpniu, i stał się miejscem spotkań. Ludzie kreatywni, studenci, młodzież, którzy wiedzą o Sztynorcie czy są ciekawi i się o tym dowiadują, powinni tam przyjechać. Wszyscy są mile widziani. Chcemy trochę pokazać, czym Sztynort w przyszłości może być, poprzez te małe akcje, które teraz tam już robimy.]

Kiedy będzie Festiwal w tym roku? Jak chętni mogą przy nim pomóc?

[Bettina Bouresch:

Festiwal zaczyna się piątek, 11 sierpnia, i trwa do wieczora 14 sierpnia. Wejdziemy wieczorem tanecznym w święto, Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny 15 sierpnia. Mamy nadzieję, że będzie to piękny i interesujący festiwal, i cieszymy się na bardzo wielu gości. Przed epidemią Covid mieliśmy program wolontariacki, w którym bardzo dużo młodych osób wspierało nas różnorodnymi pracami pomagającymi w Festiwalu. Jesteśmy w trakcie ponownego odbudowania tego programu wolontariuszy i bardzo byśmy się ucieszyli, jeśli znaleźlibyśmy młodzież, która pomagałaby nam w kolejnych latach, kiedy będziemy festiwal kontynuować.]

——-

Była to doktor Bettina Bouresh, wiceprzewodnicząca Stowarzyszenia im. Lehndorffów, w rozmowie z nami. Tematem były jej związki z pałacem w Sztynorcie, postępy projektu oraz nadchodzący Sztynorcki Festiwal Kultury w sierpniu.

Za oryginalne dźwięki dziękujemy Luisowi Schöneckerowi, menedżerowi do spraw kultury Instytutu Stosunków Zagranicznych IfA w Stuttgarcie przy Związku Stowarzyszeń Niemieckich Warmii i Mazur.

2023-05-14 Luis Schoenecker – Kultur

30 kwietnia odbyła się pierwsza część trzymiesięcznego projektu „Ukraińsko-polsko-niemiecki Salon Kultury” w Idzbarku. Organizatorami salonu kultury są Olga Żmijewska z Fundacji „Sztuka Wolności” w Idzbarku oraz Luis Schönecker, menedżer do spraw kultury Instytutu Stosunków Zagranicznych IfA w Stuttgarcie przy Związku Stowarzyszeń Niemieckich Warmii i Mazur. Ale jak w ogóle rozumiemy „kulturę” i jak ona może funkcjonować? Nad tym zastanawiał się Luis Schönecker.

——-

Słyszymy słowo „kultura” i dla nas wszystkich jest jasne, jakie ma znaczenie. Czy jednak to w ogóle jest prawda?

[Luis Schönecker:

Kultura jest jednym z tych słów, które każdy z nas zna, z którym wiąże się w większość przypadków coś pozytywnego, ale kiedy trzeba to słowo zdefiniować i ograniczyć, to dość szybko stwierdzamy, że jest to trudne. Trochę upraszczając, są dwa aspekty, o których myślimy, kiedy mówimy o kulturze. Po pierwsze kreatywne wytwory ludzi, jak w muzyce czy w malarstwie; po drugie – rodzaj systemu orientacyjnego grup społecznych, tzn. wzory postępowania, formy zachowania się, przekonania, obrazy świata itd. Wszyscy jesteśmy twórcami kultury na jeden czy drugi sposób. Kiedy wymieniamy poglądy, gotujemy, kreatywnie używamy języka, dbamy o nasz ogród czy wychowujemy dzieci, to w moich oczach ma to też aspekt kulturalny i artystyczny. Filozof Bernhard Waldenfels ujmuje to trafnie: kulturą w pewnym sensie jest wszystko.]

Wszystkiego salon kultury nie zaoferował i nie zaoferuje, jednak długi tytuł, który jak najdokładniej powinien opisywać, o co chodzi – tak. Jednak ze zwrotem „ukraińsko-polsko-niemiecki salon kultury” wchodzi w grę przestarzały obraz kultury, jak mówi Luis Schönecker:

[Luis Schönecker:

Postawiliśmy przed „salon kultury” kategorie narodowe „niemiecki, ukraiński i polski”. Odwołaliśmy się przy tym z przyczyn wyrazistości do starego rozumienia kultury, które jest przestarzałe. Rozumienie to pochodzi z XVIII wieku, więc z czasów narastającego nacjonalizmu. Johann Gottfried Herder np. – na marginesie urodzony w Prusach Wschodnich w Morągu – opisał kulturę jako zamknięte kule. Według Herdera mogą się tylko ze sobą zderzać, ale nie między sobą komunikować czy mieszać się. Co jest w kulach, musi być jak najbardziej takie samo. To już niesie ze sobą nacisk na dopasowanie się. Po drugie: kula izoluje się od wszystkiego na zewnątrz.]

Szczególnie u wielkiego europejczyka Herdera ten obraz dziwi, jednak trzeba w tym przypadku uwzględnić czas, w którym powstał. Jednak można oczekiwać, że nierozważne przejęcie tej idei do całkowicie innej sytuacji kompletnie się nie uda:

[Luis Schönecker:

Jak niebezpieczne stać się może takie myślenie, pokazuje nam narodowy socjalizm. Hasło brzmiało „Jeden lud, jedna kultura”. Po zagarnięciu władzy z tzw. „aryjsko-niemieckiej kultury” bezlitośnie wykluczony czy często nawet zamordowany mógł być każdy, kto nie pasował do tych wyobrażeń kulturowych. Mieli oni taką obsesję na punkcie jednostki kulturalnej ludności, że na podbijanych terenach na wschodzie, szczególnie w Polsce, zmieniali wegetację i przyrodę w taki sposób, żeby zauważali, że ona miała być podobna do niemieckiego krajobrazu kulturowego. Ale również Putin uzasadnia swoją straszną wojnę z Ukrainą argumentami historycznymi i kulturowymi, które nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Prowadzi on według swoich własnych słów walkę kultury z kulturą zachodu, którą uważa za groźbę. Tu też różnorodność kultury w Ukrainie i na zachodzie zostaje zaprzeczona. Widzimy więc, że patrząc na kultury wykluczające czy zamknięte przynosi ona cierpienie zamiast wzbogacenia.]

W zasadzie kultury są między sobą splątane. Często nie ma jasnych granic, kraje imigracyjne jak Prusy Wschodnie wyraźnie pokazują, jakie sytuacje wtedy powstają:

[Luis Schönecker:

Że kultury są splątane, jest – jak to wygląda – w zasadzie regułą a nie wyjątkiem w historii. Dlatego powinniśmy rozumieć kultury jako splątane i przenikające się, a nie jako zamknięte kule. Na przykład: Herder – jak i Immanuel Kant, który pochodzi, jak wiemy, z Królewca – bardzo wspierali kulturę litewską. Wielu Wschodnioprusaków posługiwało się litewskim jako językiem ojczystym i jednocześnie odbiegającą od litewskiej tożsamością narodową. Szczególnie wielojęzyczność, życie razem i obok siebie Wschodnioprusaków musi być uważane za dowód trwającej od wieków tolerancji mieszkańców kraju ciemnych lasów i krystalicznych jezior. ]

Czy brak jasnych granic znaczy jednak, że wszystko się zaciera i nie zostanie nic własnego? O tym Luis Schönecker:

[Luis Schönecker:

Kiedy opisujemy kulturę jako splątaną i w procesie wymiany, nie znaczy to jednak ani tego, że kultura nie może być lokalnie zakorzeniona, ani tego, że wkrótce będziemy żyć w często wywołanej jak wilk z lasu społeczności „mcdonaldowej”, w której nie istnieje już różnica kultur. Być może wyobrażamy sobie to jak wspinanie się: jesteśmy zabezpieczeni w jednym punkcie liną i karabinkiem i możemy się poruszać w różnych kierunkach. Tak możemy być zakotwiczeni w regionalnej kulturze i zależnie od umiejętności i chęci – pozyskać kolejną kulturę.]

Różnorodność kulturowa ma według Luis Schönecker zalety w wspólnym życiu codziennym:

[Luis Schönecker:

Piękne jest, że im więcej elementów kulturowych ktoś skupia w sobie, tym łatwiej jest mu znaleźć wspólnotę z innymi jednostkami. Można odkryć wspólne cechy i różnice oraz rozwijać nowe wspólne cechy. Zamiast zachowania obronnego przeciwko „obcemu” można rozwijać umiejętność komunikacji. Niech Państwo wymieniają się zdaniem, znajdują wspólne wspomnienia, uczą się czegoś nowego od drugiego, i dokładnie przysłuchują się muzyce.]

——-

Były to myśli Luisa Schöneckera, menedżera do spraw kultury Instytutu Stosunków Zagranicznych IfA w Stuttgarcie przy Związku Stowarzyszeń Niemieckich Warmii i Mazur na temat „kultury”. Okazją było rozpoczęcie trzymiesięcznego projektu „Ukraińsko-polsko-niemiecki Salon Kultury” w Idzbarku, który organizuje razem z Olgą Żmijewską z Fundacji „Sztuka Wolności”.

_____________________________________________________________________

2023-05-14 Trasa lotu ptaków

W gruncie rzeczy marzeniem wielu ludzi w regionach przygranicznych jest możliwość bezpośredniego nawiązania kontaktu z sąsiadami po drugiej stronie granicy, i to jak najkrótszą drogą. Jednym ze sposobów wyrażenia tego marzenia jest idea małego ruchu granicznego, innym są np. Euroregiony czy regiony partnerskie, które ze sobą współpracują.

Ale co zrobić, jeśli chce się współpracować, ale nie jest to możliwe ze względów infrastrukturalnych? Jedną z odpowiedzi na to pytanie była tak zwana „Vogelfluglinie” („trasa lotu ptaków”), które otworzono między Republiką Federalną Niemiec a Danią po prawie stu latach – tak, dobrze Państwo słyszeli – stu latach przygotowań. Ostatnie odcinki tego połączenia, Most Fehmarnsund i połączenie promowe przez cieśninę Bełt Fehmarn, zostały zainaugurowane dokładnie 60 lat temu, 14 maja 1963 r. przez prezydenta federalnego Heinricha Lübke i duńskiego króla Fryderyka IX.

Pomysł tej osi transportowej wywodzi się od królewskiego duńskiego mistrza budowlanego Gustava Kröhnke, który 4 czerwca 1863 r. przedstawił duńskiemu rządowi plan jak najkrótszego połączenia między Kopenhagą a Hamburgiem. Planował go wzdłuż linii, którą podążają ptaki wędrowne, gdy lecą na południe i z powrotem – stąd nazwa trasa lotu ptaków. Trasa do Lubeki i Hamburga prowadziła przez Szlezwik i Holsztyn, którymi wówczas rządził król duński. Na wyspach Zelandia, Falster i Lolland miały zostać zbudowane linie kolejowe i drogi, a także prom do Fehmarn i tama przez Sund.

Brzmi to prawie jak rozwiązanie zrealizowane 100 lat później, ale z tych ambitnych planów nic nie wyszło. Z powodu wojny niemiecko-duńskiej w 1864 r. strefa wpływów duńskiego króla przesunęła się na północ, z dala od stałego lądu. Tak więc Dania rozbudowała linie kolejowe na wyspach, ale połączyła je terminalem promowym z miastem portowym Gedser. Krótko po przełomie wieków XIX i XX w 1903 r. kursował stamtąd prom kolejowy do Warnemünde zamiast do pierwotnie planowanego Fehmarn.

Po stronie niemieckiej, ze względu na trudności administracyjne, do 1889 r. przeciągało się dokończenie kompletnego połączenia z Heiligenhafen, ostatnią stacją na stałym landzie. Wtedy tzw. „trasę Fehmarn” z kolejowym Mostem Fehmarnsund i promem z Puttgarden do Rødby można było zaplanować, aby rozbudzić „apetyt” decydentów na nią. Projekt mostu pojawił się w 1912 r.

Plany podjęto ponownie po okupacji Danii przez nazistowskie Niemcy w 1940 r. jako militarnie strategicznie ważne połączenie ze Skandynawią. Jednak prace nie posuwały się naprzód z powodu II wojny światowej, więc ruch promowy nadal, również po 1947 r. odbywał się przez Warnemünde i Gedser.

Na początku 1958 r. na podstawie planów z 1941 r. rozpoczęto budowę Mostu Fehmarnsund oraz niezbędnych urządzeń torowych i portowych w Puttgarden i Rødby. Od maja 1963 r. z tej trasy korzystały m.in. ważne pociągi dalekobieżne, na przykład z Kopenhagi do Rzymu. Jednak od grudnia 2019 r. nie ma już transportu kolejowego promami, tunel pod Fehmarnbelt jest gotowy. Ptaki nadal migrują na południe, ale „trasa lotu ptaków” już tam nie prowadzi.

Uwe: I to była Allensteiner Welle na dzisiaj, życzymy Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Anna: Audycję zrealizował dla Państwa i dla nas Marian Dąbrowski, a do usłyszenia za tydzień mówią Państwu Anna Przywoźna…

Uwe:…i Uwe Hahnkamp.

07.05.2023 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 07.05.2023

Anna: Serdecznie witam w Allensteiner Welle, przy mikrofonie witają Państwa dziś wieczorem Anna Przywoźna…

Uwe: …i Uwe Hahnkamp i będą towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Anna: Mamy nadzieję, że spędzili Państwo dobry tydzień i rozkoszowali się długim weekendem, oraz cieszymy się, że są Państwo znowu z nami.

Dzisiaj mamy dla Państwa w programie:

– relację z pierwszego wydarzenia w ramach projektu „Salon kultury“ w Idzbarku,

– relację na temat muzyki, jaka została tam zaprezentowana …

Uwe: …oraz felieton na temat fabryki czekolady Staengel und Ziller.

WIęcej na ten temat jak zwykle – po wiadomościach.

Jingle – wiadomości

Sport szuka młodych ludzi. Od 26 do 28 maja tego roku odbędzie się 9. Letnia Olimpiada Młodzieży Mniejszości Niemieckiej w województwie warmińsko – mazurskim. Impreza odbędzie się w tym roku w Mrągowie, minimalny wiek uczestników wynosi 12 lat. Więcej informacji otrzymają Państwo w Związku Stowarzyszeń Niemieckich Warmii i Mazur pod adresem mailowym biuro@znswim.eu lub listownie telefonicznie pod numerem 89 – 523 56 80.

Formularze zgłoszeniowe i zgody rodziców znajdą Państwo na stronie Związku – www.zsnwim.eu

***

Muzeum Nowoczesności Miejskiego Ośrodka Kultury w Olsztynie zaprasza 13 maja w ramach Nocy Muzeów na pierwszy spacer nocny od początków swojego istnienia. Tutuł brzmi: „Wokół woli zamkowej”, początek przy Muzeum, dawnym Tartaku Braci Raphaelsonów o godzinie 21.00. Rafał Bętkowski poprowadzi uczestników wokół granic obszaru wokół zamku, który od średniowiecza do 1919 roku nie należał do obszaru miasta.

***

Katolicka msze w języku niemieckim odprawiona zostanie w tym tygodniu w przyszła niedzilę, 14 maja o godzinie 15.00 w Kościele p.w. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Olsztynie. Ksiądz kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

2023-05-07 Salon Kultury

30 kwietnia odbyła się pierwsza część trzymiesięcznego projektu „Ukraińsko-polsko-niemiecki Salon Kultury” w Idzbarku. Organizatorami salonu kultury są Olga Żmijewska z fundacji „Sztuka wolności” w Idzbarku oraz Luis Schönecker, menedżer do spraw kultury Instytutu Stosunków Zagranicznych IfA w Stuttgarcie przy Związku Stowarzyszeń Niemieckich Warmii i Mazur. Pierwsze warsztaty pt. „Prusy Wschodnie/Niemcy” poświęcone były niemieckiemu dziedzictwu kulturowemu regionu. Byliśmy tam dla Państwa.

——-

30 kwietnia miał miejsce salon kultury w pełnym tego słowa znaczeniu – kultura w salonie, z muzyką, z interesującymi rozmowami i wspomnieniami świadków czasu. Jak jednak doszło w ogóle do powstania projektu? O tym Olga Żmijewska z fundacji „Sztuka wolności” w Idzbarku, u której odbył się salon:

[Olga Żmijewska – wypowiedź w języku polskim]

Przez maila Olga Żmijewska usłyszała jeszcze o młodym pianiście i kompozytorze Ostapie Kukharze, a podczas Sztynorckiego Tygodnia Kultury spotkała Anię Brodę z Olsztyna, która zadeklarowała chęć objęcia kierownictwa warsztatów. Atmosferę aktualnej sytuacji, w której kontekście odbywa się salon kultury, podsumowała trafnie konsul generalna Cornelia Pieper w swoim liście na powitanie do organizatorów, który odczytała Olga Żmijewska:

[Olga Żmijewska – wypowiedź w języku polskim]

Początkowo zaskoczony nieoczekiwanym telefonem Luis Schönecker, menedżer do spraw kultury Instytutu Stosunków Zagranicznych przy Związku Stowarzyszeń Niemieckich Warmii i Mazur, chętnie i energicznie podszedł do pomysłu projektu:

[Luis Schönecker:

Kiedy Olga opowiedziała mi o swojej idei urządzenia salonu różnorodności kulturowej Warmii i Mazur, w którego centrum stoi muzyka młodych artystek, wyważała u mnie otwarte drzwi. Od czasu mojego przybycia tutaj fascynowały mnie różnorodne wpływy oraz często skomplikowana i pociągająca historia regionu. Więc siedliśmy do jednego stołu i na szczęście powstał dzisiejszy wieczór. Projekt nazwaliśmy ostatecznie „ukraińsko-polsko-niemiecki salon kultury”.]

I tak projekt rozkręcił się, złożono wniosek, a działania uczestników doprowadziły do powstania trzyczęściowego ukraińsko-polsko-niemieckiego salonu kultury. Jeszcze raz Olga Żmijewska:

[Olga Żmijewska – wypowiedź w języku polskim]

——-

Były to informacje na temat projektu „Ukraińsko-polsko-niemiecki Salon Kultury” Olgi Żmijewskiej z fundacji „Sztuka wolności” w Idzbarku oraz Luisa Schöneckera, menedżera do spraw kultury Instytutu Stosunków Zagranicznych IfA w Stuttgarcie przy Związku Stowarzyszeń Niemieckich Warmii i Mazur.

O rezultatach dwudniowych muzycznych warsztatów na temat „Prusy Wschodnie/Niemcy”, które zostały zaprezentowane 30 kwietnia podczas salonu, usłyszą Państwo wkrótce więcej – po dźwiękach kompozycji Ostapa Kukhara, która tam powstała.

2023-05-07 Salon Kultury – Muzyka

I już wracamy do „Ukraińsko-polsko-niemieckiego Salonu Kultury” w Idzbarku, który zorganizowali wspólnie przedstawiciele fundacji „Sztuka wolności” w Idzbarku oraz Instytutu Stosunków Zagranicznych IfA w Stuttgarcie. A my wspólnie z państwem przysłuchamy się muzyce z warsztatów, które odbyły się w ubiegły weekend:

——-

2,5 dnia Ania Broda, muzyk i kompozytorka z Olsztyna jako kierowniczka warsztatów, oraz dwoje młodych ukraińskich muzyków Anastasia Liakh i Ostap Kukhar zajmowali się muzycznie niemieckim dziedzictwem kulturowym regionu. Podczas koncertu w salonie wspierała ich jeszcze wiolonczelistka Izabela Buchowska. Ania Broda szukała w archiwach i znalazła zeszyt z piosenkami „Mein Lied, mein Land” (Moja piosenka, mój kraj), z którego pochodzi jeden z utwórów muzycznych:

[muzyka]

Drugi ma według Ani Brody pochodzenie prawdopodobnie w regionie Szczytna, jest to rytmiczny utwór do tańca podczas świąt:

[muzyka]

Trzeci utwór znaleziony został niespodziewane, a taki jest przynajmniej jego tytuł „Szewc z Idzbarka” – i został on wyraźnie opracowany:

[muzyka]

Ona jest czym jest, mówi miłość. Erich Fried, autor wiersza, z którego pochodzą te słowa, bardzo by się ucieszył, jeśli dowiedziałby się, jak wykorzystano tekst jego wiersza:

[muzyka]

——-

Były to muzyczne wrażenia z pierwszej części projektu „Ukraińsko-polsko-niemiecki Salon Kultury” Olgi Żmijewskiej z fundacji „Sztuka wolności” w Idzbarku oraz Luisa Schöneckera, menedżera do spraw kultury Instytutu Stosunków Zagranicznych IfA w Stuttgarcie przy Związku Stowarzyszeń Niemieckich Warmii i Mazur.

Więcej tematów dotyczących salonu kultury usłyszą Państwo w kolejnych audycjach.

2023-05-07 EsZet – Fabryka czekolady Staengel und Ziller

Już za tydzień w Republice Federalnej Niemiec oraz w wielu innych państw na całym świecie obchodzony będzie Dzień Matki, więc czas poszukać prezentu dla swojej biologicznej mamy, teściowej, macochy lub matki adopcyjnej. Mamy tutaj dla Państwa propozycję: coś słodkiego, najlepiej czekoladowego i dobrej jakości, co niegdyś miało swój początek w regionie Szwabii – a mianowicie dokładnie dzisiaj 166 lat temu.

7 maja 1857 roku 30-letni wówczas nadworny cukiernik Ernst Staengel senior wraz ze swoim szwagrem Karlem Zillerem założyli w Stuttgarcie firmę Staengel und Ziller, czyli inaczej jej znaną markę „EsZet”. Pierwsza zmiana nastąpiła w 1869 roku, kiedy Karl Ziller opuścił firmę. Najważniejszy krok ze względu na lepsze możliwości przestrzenne nastąpił w 1898 roku – firma przeniosła się do Untertürkheim, dzisiaj dzielnicy Stuttgartu. Istniała tam do końca swojej samodzielnej egzystencji.

Na początku XX w. pracowało w niej 150 osób, a w 1921 r. nastąpiła przebudowa i rozbudowa. Jednak już w 1912 r. zrezygnowano z produkcji cukierków, a firma skoncentrowała się na produkcji proszku kakaowego i tabliczek czekolady w wielu smakach. Hasło tamtych czasów, jakiego dziś nikt by nie ułożył, brzmiało: „Kiedyś za 100 ziaren kakaowca nad Morzem Karaibskim można było dostać piękną kobietę”. Można poczuć ducha ówczesnego kolonializmu i panujący wówczas pogląd na rolę kobiet.

Nie jest to zaskakujące, gdy spojrzy się na grupę docelową, kupujących czekoladę we wszystkich jej postaciach. Styl życia zmienił się w XIX wieku, czekolada była uważana za zdrową i energetyzującą, nie była tania i miała w sobie woń wielkiego miasta. Jest zatem idealna jako symbol emancypującej się burżuazji ze stosunkami handlowymi na innych kontynentach i z jej raczej konserwatywnymi poglądami moralnymi.

Mówiąc o dużym mieście: kiedy Eszet powstawał w Stuttgarcie, istniały już dwie tradycyjne firmy, Moser-Roth i Waldbaur, które istnieją do dziś. Inne, takie jak Haller, Schoko-Buck i Friedel, już nie istnieją, Ritter natomiast przetrwał. Co prowadzi nas do znanych marek i produktów: najbardziej znanym i odnoszącym największe sukcesy produktem firmy Eszet były plastry Eszet, które po raz pierwszy pojawiły się na rynku w 1933 roku – cienkie tabliczki czekolady jako dodatek do kanapki, które można kupić do dziś.

Jednak już nie pod szyldem firmy „Eszet”, ponieważ w 1974 r. firma musiała złożyć wniosek o likwidację, a w 1975 r. marka została wykupiona przez grupę Stollwerck, która przeniosła produkcję. To był koniec zakładu w Untertürkheim. Ostatni ślad, jaki pozostał, to przystanek szybkiej kolei miejskiej zwany Eszet. Natomiast nadal można znaleźć plastry „Eszet” w Internecie.

Jingle – Koncert życzeń

I jak zawsze w pierwszą niedzielę miesiąca – koncert życzeń dla naszych jubilatów. Spójrzmy wstecz na jubilatów z kwietnia 2023 roku z mniejszości niemieckiej na Warmii i Mazurach.

Nidzickie stowarzyszenie pogratulować mogło ośmiu swoim członkom, wśród nich Lidia Borsukow 1 kwietnia, a Agata Karuc 3 kwietnia skończyły po 90 lat.

W Stowarzyszeniu Mniejszości Niemieckiej w Kętrzynie zanotowano czworo jubilatów, między innymi Waltraut Bethke z już 91 latami.

W Ełku, w Stowarzyszeniu Mniejszości Niemieckiej „Masuren“ cieszyć się mogło dwoje jubilatów, między innymi Leokadia Kalisiewicz, która 17 kwietnia skończyła 90 lat.

Siedem osób na swojej liście miało Stowarzyszenie Przyjaźni „Rosch“ w Piszu. Szczególnie podkreślić chcielibyśmy Olgę Kubrak z już 90 latami. 86 lat skńczyła poza tym Elzbieta Cieśluk.

Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej „Warmia“ w Lidzbarku Warmińskim pogratulować mogło pięciu, a Stowarzyszenie Niemieckie „Natangen“ w Górowie Iławeckim dziewięciu osobom, świętującym rozpoczęcie nowego roku życia. W Lidzbarku Bogusław Szperkowicz spoglądaćmoże wstecz na swoje 60, a w Górowie Rudolf Joks na 88 lat.

Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej „Tannen“ w Ostródzie na swojej liście miało siedem osób. Dieter Pusch skończył tam 81, a Andrzej Jarząbek 60 lat.

Poza tym od 7 kwietnia w Pasłęku Teresa Pleskacewicz spoglądać może wstecz na swoje 68 lat.

My przyłączamy się do życzeń krewnych i przyjaciół, załączamy jeszcze życzenia wszystkiego najlepszego, zdrowia i wiele radości w życiu i zagramy dla Państwa improwizację Ostapa Kukhara z Kijowa z salonu kultury, który odbył się 30 kwietnia w Idzbarku.

Uwe: I to była Allensteiner Welle na dzisiaj, życzymy Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Anna: Audycję zrealizował dla Państwa i dla nas Marian Dąbrowski, a do usłyszenia za tydzień mówią Państwu Anna Przywoźna…

Uwe:…i Uwe Hahnkamp.

30.04.2023 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 30.04.2023

Uwe: Serdecznie witam w Allensteiner Welle, przy mikrofonie wita Państwa dziś wieczorem Uwe Hahnkamp i będzie towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Mam nadzieję, że dobrze spędzili Państwo tydzień i odpoczęli w weekend, oraz cieszę się, że są Państwo znowu z nami. Dzisiaj mam dla Państwa w programie:

– relację z odsłonięcia obrazu „Engel über Elbing – Anioł nad Elblągiem“ Marie-Luise Salden w Elblągu,

– relację z  wręczenia odznaczenia „Zasłużony dla Warmii i Mazur“ Wernerowi Koepke w Szczytnie

– oraz wywiad z synem Marie-Luise Salden Konstantinem Blerschem.

Więcej na ten temat jak zwykle – po wiadomościach.
Jingle – wiadomości

***

Sport szuka młodych ludzi. Od 26 do 28 maja tego roku odbędzie się 9. Letnia Olimpiada Młodzieży Mniejszości Niemieckiej w województwie warmińsko – mazurskim. Impreza odbędzie się w tym roku w Mrągowie, minimalny wiek uczestników wynosi 12 lat. Gwarantujemy wiele atrakcji, konkursy sportowe, zwiedzanie Mrągowa i wiele więcej. Zapewniamy darmowy transport, noclegi i wyżywienie. Zgłoszenia do 5 maja w Związku Stowarzyszeń Niemieckich Warmii i Mazur pod adresem mailowym biuro@znswim.eu lub listownie na adres ul. Kopernika 13/4, 10-510 Olsztyn. Formularze zgłoszeniowe i zgody rodziców znajdą Państwo na stronie Związku –  www.zsnwim.eu

***

Od 5 do 7 maja pod hasłem „Kordegarda Glaznocka – budzenie centrum wsi” odbędzie się udostępnienie tej kordegardy dla zwiedzających. W programie są między innymi wystawa artystyczna w kościele ewangelickim, wycieczka do źródeł rzeki Gizela z piknikiem oraz 7 maja o godzinie 14.00 uroczystość otwarcia kordegardy i osi widokowej do tak zwanego Kręgu Wspólnoty Kultur.

***

Katolicka msza w języku niemieckim odprawiona zostanie w tym tygodniu w niedzielę, 7 maja o godzinie 10.00 w Olsztynie – Jarotach. Ksiądz kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.
2023-04-30 Anioł nad Elblągiem

22 kwietnia na placu dworcowym w Elblągu w promiennym słońcu uroczyście odsłonięto obraz „Anioł nad Elblągiem” autorstwa Marie-Luise Salden. Urodzona w 1939 r. w Elblągu artystka podarowała miastu Elbląg oryginał; jego powiększona wersja wisi teraz przy trasie od dworca do starego miasta. Byliśmy tam dla Państwa:

——-

[muzyka]

Muzyka ta towarzyszyła pantomimie Teatru 3.5 z Dzierzgonia poruszającej temat  „Ucieczka”, która tworzyła artystyczną oprawę odsłonięcia obrazu „Anioł nad Elblągiem”. Gości, w tym liczną delegację Elbląskiego Stowarzyszenia Mniejszości Niemieckiej, powitał prezydent Elbląga Witold Wróblewski. Cieszył się z przywiązania Marie-Luise Salden do jej rodzinnego miasta i z jej pomysłu na wykorzystanie jej obrazu:

[Witold Wróblewski – wypowiedź w języku polskim]

Konsulat Generalny Republiki Federalnej Niemiec w Gdańsku reprezentowała Birgit von Hellfeld, która z jednej strony chwaliła inicjatywę, ale też powiązała tematycznie historycznych i współczesnych uchodźców:

[Birgit von Hellfeld:

Jest nam niezmiernie miło, że dzięki takim ludziom jak Pani, pani Salden, i dzięki otwartości nowoczesnych polskich miast takich jak Elbląg również byli mieszkańcy regionu i ich żyjący w Niemczech i na całym świecie potomkowie maja szansę zostać budowniczymi mostów. „Anioł nad Elblągiem” jest dziełem z bogatą symboliką. Przedstawia pokój, przebaczenie i miłość bliźniego oraz wyrozumiałość dla poczucia tych ludzi, którzy przez wichry historii zostali zmuszeni wyjechać do dalekich krajów, ale również tych ludzi, którzy dzisiaj są dotknięci takim losem – naszych ukraińskich przyjaciół, którzy z powodu brutalnego ataku wojennego na ich państwo m.in. w Elblągu szukają pomocy i znajdują ją.]

Marie-Luise Salden musiała uciekać, gdy miała niespełna sześć lat, do Elbląga po raz pierwszy powróciła w 1977 roku i potem wróciła dopiero przed wystawą w galerii EL, która mieści się w budynku kościoła, w którym Marie-Luise Salden została ochrzczona. Odpowiednie miejsce na jej wystawę z 2008 r. Ale czy pamięta coś ze swojego dzieciństwa?

[Marie-Luise Salden:

Ależ oczywiście, miałam w kwietniu (1945 r.) sześć lat. Nie można tego opowiedzieć szybko i krótko, bo są to tak różnorodne wspomnienia. Pamiętam stary, wielki dom i morze, gdzie byliśmy zawsze w lecie w Krynicy Morskiej. Pamiętam przyjaciół, również rodziców, były to bardzo piękne i liczne wspomnienia. Wychowałam się w surowym domu rodzinnym.]

A czy wciąż ma w głowie obrazy z ucieczki?

[Marie-Luise Salden:

Mieliśmy wielkie szczęście, bo nie musieliśmy uciekać w wielkiej kolumnie. Pojechaliśmy do Słupska, gdzie czekaliśmy na moją matkę, która była w Elblągu do ostatniego momentu w styczniu, dopiero na godzinę przed tym, jak wojska radzieckie wjechały tutaj, mogła uciec. Wtedy uciekliśmy do Bawarii, ale to trwało kilka dni.]

W swoim przemówieniu przed odsłonięciem Marie-Luise Salden odniosła się do przesłania obrazu:

[Marie-Luise Salden:

Pokój, pojednanie, ochrona, błogosławieństwo, miłość – to jest przekaz „Anioła nad Elblągiem”, który to obraz dzisiaj, w tym momencie, z miłością przekazuję mojemu miastu rodzinnemu. Niech inspiruje nas do tego, żebyśmy oddali szacunek tym pokoleniom, które kiedyś tu żyły i kształtowały obraz starego miasta. W równej mierze niech inspiruje nas do tego, żebyśmy towarzyszyli obecnemu pokoleniu  z respektem i troskliwym szacunkiem, które da temu znaczącemu miastu nową, silną, uśmiechniętą twarz, która wskazuje na przyszłość.]

Szczególnie podkreśliła hasło „pokój” i wkład wszystkich ludzi w niego:

[Marie-Luise Salden:

Razem i we wzajemnym zaufaniu zależy od nas wszystkich, aby tworzyć pokój. Pokój jest naszą odpowiedzialnością. Żyjmy pokojem z głębi serca. To jest nasz potrzebny, nasz wartościowy wkład przyszłość nas wszystkich. Bożego błogosławieństwa dla tego miasta i jego mieszkańców. Wszyscy jesteśmy ogromną jednością.]

Potem nastąpił doniosły moment odsłonięcia obrazu, czyli powiększonej repliki oryginalnego dzieła „Anioł nad Elblągiem”:

[wstęp do odsłonięcia]

Podczas gdy prezydent Elbląga Witold Wróblewski i Marie-Luise Salden nadal zmagali się z zapięciem osłon zakrywających obraz „Anioł nad Elblągiem”, był jeszcze czas na wyjaśnienia dotyczące oryginalnego obrazu. O tym Friedrun Keltsch-Rączka z Konsulatu Generalnego Republiki Federalnej Niemiec w Gdańsku z wersją niemiecką:

[Friedrun Keltsch-Rączka:

Drzeworyt „Anioł nad Elblągiem” jest ostatnim dziełem przygotowanym przez panią Salden na wystawę pokazaną w galerii EL w roku 2008. Na odwrocie obrazu jest kilka słów dotyczących przekazu obrazu. Są wykonane po angielsku, niemiecku i polsku.]

W końcu dokonano najtrudniejszej części uroczystości, osłony opadły i „Anioł nad Elblągiem” dumnie rozpoczął lot nad miastem, które od teraz będzie ochraniał…

[muzyka]

——-

Były to wrażenia z uroczystego odsłonięcia obrazu „Anioł nad Elblągiem” autorstwa Marie-Luise Salden na placu dworcowym w Elblągu 22 kwietnia. Urodzona w 1939 r. w Elblągu artystka podarowała miastu Elbląg oryginał obrazu; jego powiększona wersja wisi teraz przy trasie od dworca do starego miasta.
2023-04-30 Konstantin Blersch

22 kwietnia na placu dworcowym wElblągu w promiennym słońcu uroczyście odsłonięto obraz „Anioł nad Elblągiem” autorstwa Marie-Luise Salden. Urodzona w 1939 r. w Elblągu artystka podarowała miastu Elbląg oryginał obrazu; jego powiększona wersja wisi teraz przy trasie od dworca do starego miasta. Na uroczystość przyjechał z Australii również jej syn Konstantin Blersch. Skorzystaliśmy z okazji i przeprowadziliśmy z nim wywiad dla Państwa.

——-

Czy Pan był kiedyś w Elblągu lub w Polsce? Skąd dokładnie Pan pochodzi?

[Konstantin Blersch:

W Elblągu jeszcze nie. Raz w Polsce wiele lat temu, we Wrocławiu i w Brzegu, skąd – co mnie zdziwiło – pierwotnie pochodzili przodkowie mojej australijskiej żony albo część z nich, ale niestety nie we wschodniej części Polski. Dzisiaj jednak to wspaniała okazja. Żyjemy blisko Geelong w Victoria w Australii, koło Melbourne, które ludzie raczej znają.]

Więc odsłonięcie obrazu „Anioł nad Elblągiem” jest doskonałą okazją. Jak i dlaczego doszło do tej akcji?

[Konstantin Blersch:

Moja matka już dawno temu odbudowała dobre kontakty z Elblągiem i znalazła tu  wielu przyjaciół, więc jej intencją było, żeby pozostał  jakiś ślad. Udało jej się to bardzo dobrze, bo jest wiele mostów, które trzeba przejść, aby coś takiego zrealizować. To dotyczy również placu dworcowego; obserwowaliśmy z daleka, co się działo w projekcie,  ale że plac dworcowy został do dyspozycji, to bardzo dobrze pasuje, bo przechodzą tędy ludzie we wszystkich kierunkach i ze wszystkimi możliwymi pomysłami.]

Pańska matka podkreśliła m.in., że miejsce na zdjęcie jest ważne, bo w 1945 roku tacy jak ona musieli stąd uciekać, a od 2022 ludzie z innych miejsc  tu uciekają. Temat pozostaje aktualny…

[Konstantin Blersch:

Niestety, to nadal aktualny temat. Nie istnieją tylko miłość i pojednanie, lecz nadal są ludzie, którzy muszą opuścić ojczyznę i szukać sobie innego bezpiecznego miejsca. W ostatnich dwóch dniach bardzo gorąco o tym dyskutowaliśmy wśród członków rodziny i przyjaciół, że nadal jest to aktualne. Anioł jest teraz palcem, który pokazuje na nas, i mówi do nas, że musimy myśleć o większej całości, co tam się dzieje. Mam nadzieję, że dla nas wkrótce skończy się to nieporozumienie, które się dzieje tam na południu. Jeżeli patrzy się na historię Elbląga, oczywiście bardzo mocno ukształtowaną przez II wojnę światową, przez pokolenie matki. Byliśmy jeszcze w muzeum, naprawdę robi się gęsia skórka, kiedy widzi się, co się tam stało, jak musieli cierpieć ludzie. Ale również, jak to dzięki  Polakom pięknieje i jest odbudowywane, jak Polacy też kochają te tereny, które również są terenami ich serc. To poczucie, że to nie ja i ty, lecz my wszyscy razem. Ziemia jest naprawdę całkiem małą planetą, trzeba się rozumieć zamiast się zwalczać. Anioł będzie na pewno (mam nadzieję) przekazywać bardzo dużo pozytywnej energii tym ludziom, którzy tutaj codziennie przechodzą – i miejmy nadzieje, że też z zagranicy.]

Świat jest mały, ale Australia jest przecież dość daleko. Czy dociera do Pana, co się tutaj dzieje? Czy to w ogóle jest interesujące?

[Konstantin Blersch:

W Australii jest dużo osób z korzeniami europejskimi, np. polskim i niemieckimi, sięga to daleko w czasie, ale również do czasu po II wojnie światowej, kiedy bardzo dużo Polaków wyemigrowało do Australii i tam odbudowało swoje nowe życie. Przez to spojrzenie na Europę jest cały czas aktualne. Nie jest tak, że nic nie słyszymy, dbamy o te rzeczy przede wszystkim w myślach, ale też próbujemy pomóc; jest pomoc, która wychodzi do tych, którzy jej potrzebują. To jest ważne, bo wprawdzie są duże odległości między tu i tam jak w innych państwach, ale świat przybliżył się, nie można pozwolić się  zignorowanie tego. Mam nadzieję, że będzie to dla nas temat, że mamy teraz fazę, która promieniować będzie harmonią, a  nie takim głupim pozerstwem niektórych ludzi, którzy tylko myślą o potędze, a nie o tych ludziach, którzy przez to cierpią.]

A co z lokalnymi konfliktami tam? Na przykład z Aborygenami, czy między innymi bardzo różnymi grupami społecznymi?

[Konstantin Blersch:

Być może czuję się tam geograficznie odizolowany, bo jest się daleko od wszystkiego i wyspą, wielką wyspą, ale jesteśmy bardzo blisko, bo wszystko jest ze sobą związane, jeśli  rozwijamy negatywne myślenie, to po prostu nie funkcjonuje. Australia jest silnie związana z Azją, a jeśli widzi się czy nawet praktykuje ignorancję, drugiego nie rozumie i dzieją się głupie rzeczy. Kiedy mamy wyrozumiałość, można twierdzić, że to jest fajne pole dla dobrej współpracy i bardzo dobrej jakości życia dla wszystkich, i to jest ważne. Aktualnie tak jest, tzn. społeczeństwo wielokulturowe tam jest w dobrych rękach.]

——-

Był to Konstantin Blersch, syn urodzonej w 1939 r. w Elblągu artystki Marie-Luise Salden, w rozmowie z nami. Wywiad powstał z okazji uroczystego odsłonięcia jej obrazu „Anioł nad Elblągiem” 22 kwietnia na placu dworcowym w Elblągu, na które przybył on specjalnie z Australii.
2023-04-30 Werner Koepke

Pod koniec stycznia przedstawiliśmy Państwu Wernera Koepke z Leiferde w Dolnej Saksonii. Okazją wtedy była jego 155. podróż z darami do Szczytna. W międzyczasie jest ich o dwie więcej. Werner Koepke uczestniczył  21 kwietnia w spotkaniu w Muzeum Mazurskim w Szczytnie – i otrzymał tam wyróżnienie „Zasłużony dla województwa warmińsko-mazurskiego”, najwyższe wyróżnienie, jakie przyznaje województwo. Również tam byliśmy.

——-

[prowadzący w języku polskim]

Tak wysoko doceniony i ciepło przyjęty został Werner Koepke z Leiferde podczas swojej już 157. podróży do Szczytna. Nigdy nie wyjeżdża z pustymi rękami w rodzinne strony swoich przodków, tym razem miał ze sobą m.in. akordeon dla kurpiowskiego zespołu muzycznego „Wystek”. Służył informacjami na ciekawe pytania słuchaczy i opowiadał o początkach swojej działalności:

[Werner Koepke:

Powodem było to, że oddział Niemieckiego Czerwonego Krzyża u nas w Leiferde w Dolnej Saksonii chciał przywieźć transport tutaj do Szczytna; i chcieli pojechać samochodem i przyczepą. Przewodniczący wtedy powiedział mi, że mają już dużo rzeczy, a być może jeszcze coś będzie. No więc powiedziałem, że też mam samochód z przyczepą i współpracuję w organizacji tej podróży. Kiedy wtedy zobaczyłem, w jakich warunkach niektórzy ludzie tutaj muszą żyć, powiedziałem sobie, że to nie ostatni raz tutaj jestem. Od tego czasu wszystkie transporty sam organizowałem, wykonywałem i finansowałem.]

Duże znaczenie mają tu samochody dostawcze, które otrzymuje bezpłatnie od działu samochodów użytkowych Volkswagena. Ale jeszcze ważniejsi są ludzie:

[Werner Koepke:

Mam wielkie wsparcie moich przyjaciół i kolegów ze stowarzyszenia. Stworzyliśmy 10 lat temu u nas w Leiferde Stowarzyszenie „Masurenhilfe” (Pomoc  Mazurom), było wtedy 7 członków, teraz jest ich 42. Są to ludzie, którzy współorganizują transporty, pomagają przy załadowaniu i wyładowaniu oraz przeprowadzają podróże. Jest wśród nich dużo osób, które przyjechały tutaj pierwszy raz, aby wyrobić sobie zdanie o sytuacji tutaj, które przyjechały już  w międzyczasie kilka razy i spędzały ze swoimi rodzinami urlop w powiecie Szczytno.]

Skromny Werner Koepke nie robi dużo hałasu wokół swojej pracy. Zamiast tego lubi pogawędzić i opowiadać anegdoty z różnych wyjazdów – na przykład z 1993 roku:

[Werner Koepke:

Tak, są takie przeżycia, nie tylko pozytywne, przeżyłem również parę negatywnych rzeczy podczas podróży. Np. w grudniu 1993 r. ukradziono mi tutaj podczas jednego z moich transportów pojazd. Nie było to w Szczytnie,  w Olsztynie, ale zwrócono mi pojazd dopiero w marcu następnego roku, czyli w 1994 r. Ale to nie wszystko. Samochód zabezpieczono na granicy polsko-rosyjskiej i wysłano do Olsztyna. Chciałem odebrać samochód z Olsztyna między Bożym Narodzeniem a  Nowym Rokiem 1993 r., ale go nie dostałem, bo jeszcze nie zakończono ustaleń. W Sylwestra rano chciałem pojechać do domu nic nie załatwiwszy, miałem pokój w domu dziecka, rano doładowałem samochód, pośliznąłem się na lodzie i złamałem sobie prawą nogę. Nie mogą Państwo sobie wyobrażać, jakie to przyjemne jechać samochodem 850 kilometrów ze złamaną nogą.]

Mimo intensywnej pracy miał jeszcze czas na hobby i dzięki wsparciu rodziny może i nadal będzie jeździł do Szczytna kilka razy w roku:

[Werner Koepke:

Działam zawsze według hasła „przyjechać, zobaczyć, zrozumieć, działać”. Naprawdę kosztuje to dużo czasu: zorganizować, wszystko zebrać u nas w całym powiecie, dużo osób dzwoni do mnie i mówi: „Też coś mam, co mogę dać do następnego transportu” to jadę i zbieram te rzeczy. Magazynujemy je, a kiedy podwójny garaż jest pełny, znowu startujemy. Miałem kiedyś wielkie hobby, jeździłem motocyklem w latach 1976-2018 z krótkimi przerwami, rozbolały mnie jednak plecy i musiałem zrezygnować z hobby – jazdy motocyklem. Bardzo się cieszę, że moja rodzina mnie wspiera w działalności, moja żona jak i mój syn, który był tutaj kilka lat temu, niestety siedzi na wózku, ale też poznał miasto tutaj. Mam wsparcie mojej rodziny, im nie przeszkadza, że jestem 4-5 razy w roku tu w Szczytnie. Mogę tylko powiedzieć: moje serce bije dla Mazur, moje serce bije dla Szczytna, moje serce bije dla Wikna.]

Dopóki Werner Koepke będzie mógł zasiąść za kierownicą, nic się nie zmieni. Tyle, że od teraz będzie jeździł do Polski z najwyższym odznaczeniem województwa warmińsko-mazurskiego w klapie. Odpowiednia do tego pieśń „Cześć, to ja” z muzycznej oprawy uroczystości w Muzeum w wykonaniu Natalii Hajn z Kuźni Talentów Krainy Kreatywności Kreolia w Szczytnie.

[muzyka]

——-

Były to wrażenia z nadania Wernerowi Koepke z Leiferde w Dolnej Saksonii wyróżnienia „Zasłużony dla województwa warmińsko-mazurskiego”, najwyższego wyróżnienia, jakie przyznaje województwo. Podczas swojej już 157. podróży z darami był on  21 kwietnia gościem w Muzeum Mazurskim w Szczytnie.
Uwe: I to była audycjia „Allensteiner Welle” na dzisiaj. Życzę Państwu jeszcze spokojnego wieczoru  i dobrego tygodnia.

Audycję zrealizował dla Państwa i dla mnie Marian Dąbrowski, a do usłyszenia za tydzień mówi Państwu Uwe Hahnkamp. (ap/apod)

23.04.2023 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 23.04.2023

Anna:  Serdecznie witam w Allensteiner Welle, przy mikrofonie witają Państwa dziś wieczorem Anna Przywoźna…

Uwe: …i Uwe Hahnkamp i będą towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Anna: Mamy nadzieję, że spędzili Państwo dobry tydzień i odpoczęli w weekend, oraz cieszymy się, że są Państwo znowu z nami.

Dzisiaj mamy dla Państwa w programie trzy wywiady:

– z przewodniczącym mniejszości niemieckiej w Polsce Rafałem Bartkiem na temat nauczania języka niemieckiego,

– z Michałem Schlueterem z zarządu Związku Stowarzyszeń Społeczno-Kulturalnych w Polsce na temat strategii Związku…

Uwe: … oraz z menedżerem do spraw kultury Instytutu Stosunków Zagranicznych IfA w Stuttgarcie przy Związku Stowarzyszeń Niemieckich Warmii i Mazur Luisem Schöneckerem na temat planowanego salonu kulturalnego.

Więcej na ten temat jak zwykle – po wiadomościach.
Jingle – wiadomości

***

W przyszły piątek 28 kwietnia warsztatem w Idzbarku rozpocznie się pierwsze z trzech spotkań w ramach polsko – ukraińsko – niemieckiego salonu kultury. Projekt organizowany jest przez Fundację „Sztuka wolności” Olgi Żmijewskiej we współpracy z artystką Anią Brodą i Instytutem Spraw Zagranicznych IfA w Stuttgarcie. Tematem pierwszych warsztatów są „Prusy Wschodnie / Niemcy“, rezultaty zaprezentowane zostaną 30 kwietnia w siedzibie Fundacji przy ulicy Kwitnącej Wiśni 24 w Idzbarku.

Zainteresowanych prosimy o kontakt z Fundacją pod adresem mailowym fundacja@sztukawolnosci.org.pl

***

Katolicka msza w języku niemieckim odprawiona zostanie w przyszłą niedzielę, 30 kwietnia o godzinie 10.00 w Olsztynie – Jarotach.

Ksiądz kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.
2023-04-23 Michał Schlueter

W ubiegły weekend w dniach 15 i 16 kwietnia Ziomkostwo Prus Wschodnich z Hamburga zorganizowało dla przedstawicieli stowarzyszeń niemieckich w południowej części byłych Prus Wschodnich konferencję w Mrągowie. Jednym z referentów był Michał Schlueter z zarządu Związku Niemieckich Stowarzyszeń Społeczno-Kulturalnych w Polsce ZNSSK. Mówił on o strategii związku na lata 2023-2027. Rozmawialiśmy z nim dla Państwa.

——-

[Michał Schlueter:

Mniejszość niemiecka w Polsce jest pewnym siebie, zorientowanym na przyszłość i otwartym stowarzyszeniem, które żyje swoją kulturą, tożsamością i językiem z zaangażowanymi ludźmi ze wszystkich społecznych grup. Jesteśmy częścią tolerancyjnego, różnorodnego społeczeństwa, mamy rolę współdziałającą, której prawa uznaje się i żyje się.]

Tak brzmi w dużym skrócie wzór mniejszości niemieckiej w Polsce na lata 2023 do 2027. Po doświadczeniach ostatnich latach jest on raczej utopijny, ale jak podczas dyskusji mówił Rafał Bartek: musi być ambitny, bo chcemy coś zmienić. Jakie cele mniejszość niemiecka szczególnie chce osiągnąć?

[Michał Schlueter:

Chcemy się kierować siedmioma celami, przede wszystkim jest to pielęgnowanie i wykorzystanie dziedzictwa kulturowego. Drugim: przekazanie nowoczesnego wizerunku mniejszości niemieckiej w sferze publicznej: jest to coś całkiem nowego, czego nie było w drugiej strategii. Widzimy teraz potrzebę odbudowania mediów społecznościowych, wszystkiego, co możliwe, czy działu PR. Jest to coś nowego u nas, czego wcześniej nie robiliśmy.]

Czy wcześniejsza reprezentacja była zbyt mało ustrukturowana?

[Michał Schlueter:

Tak, tym razem chcemy odbudować u nas w ZNSSK całkiem nowy dział PR, a dodatkowo strukturę marketingową czy medialną. Następny punkt: wzmocnienie organizacji młodzieży. Chodzi o to, że chcemy teraz trochę bardziej wspierać organizacje młodzieżowe, przede wszystkim BJDM/ZMMN. To również oznacza dla innych organizacji, że musimy stworzyć wzór czy warunek dla wszystkich naszych członków, że powinien być mianowany pełnomocnik ds. młodzieży w każdej organizacji czy – jeżeli to możliwe – wprowadzić młodą osobę do zarządu. To pierwsza sprawa, druga sprawa: zrobimy różne projekty dla młodzieży, przede wszystkim Jugendpunkt (kluby młodzieżowe), dalej sobotnie kursy językowe czy różne inne projekty związane z językiem niemieckim, żebyśmy ciągle mogli wciągać nowych ludzi, nowych młodych ludzi do naszych stowarzyszeń.]

Wspieranie młodzieży brzmi więc już raczej konkretnie, jeżeli chodzi o działanie. Pomijając oczywiście wspieranie języka w ścisłym znaczeniu, ale o tym Rafał Bartek powie nam jeszcze kilka słów. Jakie są jeszcze inne cele?

[Michał Schlueter:

Wspieranie, angażowanie się i zachowanie liczby członków. Dzięki aktywnym ofertom i bezpośredniemu indywidualnemu wsparciu chcemy zachęcić naszych członków do angażowania się. Aktywnie wspieramy zmianę pokoleniową, a w szczególności młode kadry kierownicze w naszym społeczeństwie. Przy ustalaniu strategii brał również udział Dom Współpracy Polsko-Niemieckiej, więc cele są dla wszystkich organizacji działających przy mniejszości niemieckiej. Jeżeli chodzi o wspieranie, chcemy podkreślić, że organizujemy też stypendia dla uczniów, dla studentów i dla młodych naukowców, projekt trwa już od kilku lat przy Fundacji na Rzecz Rozwoju Śląska, działa coraz lepiej, mamy coraz więcej stypendystów. Jest to jeden z punktów, którymi chcemy wzbudzić zaangażowanie w naszych stowarzyszeniach.]

Tu zaleca się również współpracę osób opiniotwórczych, jak wyjaśnił Pan w dalszym punkcie strategii. Ale nie chodzi tylko i wyłącznie o ludzi, chodzi też o organizację jako całość i rolę regionów mniejszości niemieckiej w Polsce. Co zadecydowano na ten temat w strategii?

[Michał Schlueter:

Struktury organizacyjne mniejszości niemieckiej. Chodzi o wzmocnienie tam, gdzie jesteśmy słabi. Na przykład chcemy m.in. stworzyć cztery centra mniejszości niemieckiej. Myślimy, że zrobimy dwa na Śląsku i Śląsku Opolskim, dwa albo jeden na północy, być może tu w Olsztynie. Chodzi o to, że takie centra będą odpowiedzialne za organizacje, przejmą kilka rzeczy od organizacji, organizacyjnych: kiedy trzeba złożyć wnioski, zrobić rozliczenie itd. Będzie więc rozwiązywać naszą całą biurokrację. Dodatkowo będą one jako centra kultury tworzyć własne projekty, które wspierają niemiecką kulturę i dziedzictwo w przestrzeni publicznej.]

——-

Był to Michał Schlueter z zarządu Związku Niemieckich Stowarzyszeń Społeczno-Kulturalnych w Polsce w rozmowie z nami. Tematem była strategia związku na lata 2023-2027, którą objaśnił podczas konferencji Ziomkostwa Prus Wschodnich dla mniejszości niemieckiej w południowej części byłych Prus Wschodnich w ubiegły weekend.
2023-04-23 Rafał Bartek

W ubiegły weekend w dniach 15 i 16 kwietnia Ziomkostwo Prus Wschodnich z Hamburga zorganizowało dla przedstawicieli stowarzyszeń niemieckich w południowej części dawnych Prus Wschodnich konferencję w Mrągowie. Jednym z referentów był Rafał Bartek, przewodniczący mniejszości niemieckiej w Polsce. Tematem jego wystąpienia były pozaszkolne projekty mniejszości niemieckiej dotyczące uczenia się języka niemieckiego oraz aktywności w celu tworzenia szkół prowadzonych przez stowarzyszenia mniejszości niemieckiej. Rozmawialiśmy z nim  na ten temat:

——-

W strategii mniejszości niemieckiej w Polsce na lata 2023 do 2027 jest ważny punkt „szkoła i język”: interesująca wizja własnych placówek oświatowych z językiem niemieckim jako językiem mniejszości od przedszkola do matury w każdym powiecie. Poza tym jest mowa o wzmożeniu pozaszkolnych działań. Było to również tematem Pana wystąpienia podczas konferencji. Pierwsze wrażenie: brzmi naprawdę bardzo ambitnie. Czy w ogóle da się to zrealizować?

[Rafał Bartek:

Trzeba po prostu zacząć od wizji. W strategii jest napisane, że ludzie z mniejszości niemieckiej tworzą pewną siebie niemiecką grupę ludności w Polsce. Trzeba pomyśleć, co może przyczynić się do tego, żeby ludzie naprawdę świadomie siebie rozumieli. W doświadczeniach również z innych państw zauważono, że do tego należy przede wszystkim język. Trzeba być mocno „zakotwiczonym” w języku, w kulturze. to jest niezmiernie ważne dla pewności siebie. Dlatego znajduje się  to na górze listy, że trzeba się starać walczyć o ten język na różne sposoby. „Walczyć” to znaczy starać się o to, żeby był lepiej i szerszej oferowany w tej chwili, kiedy na podstawie historii mniejszości niemieckiej nie jesteśmy umocowani w tym języku u siebie w domu. To znaczy: z jednej strony musi funkcjonować lepiej w szkołach, z drugiej strony – co  również bardzo ważne – poza szkołą. Są w tej kwestii możliwości rozwoju, na które mamy bezpośrednio wpływ jako stowarzyszenia mniejszości niemieckiej.]

Działania pozaszkolne są ważne, bo wtedy oprócz uczniów docieramy też do innych osób. Według spisu ludności z 2021 r. 132.500 osób zadeklarowało się jako Niemcy, ale 190.000 stwierdziło, że w codziennym życiu mówią m.in. po niemiecku. Jak dotrzeć tych osób, co możemy zrobić?

[Rafał Bartek:

Trzeba najpierw zastanowić się nad liczbami ze spisu ludności. Jest to dla mnie bardzo jasny wniosek. Po pierwsze: istnieją na pewno tu i tam pewne lęki dotyczące przyznawania się do niemieckości, tzn. do narodowości – szczególnie w aktualnej politycznej sytuacji w Polsce. Z drugiej strony: przeżywamy sytuację, w której jesteśmy  – na szczęście – jesteśmy Europejczykami, być może ludzie zrozumieją  postrzeganie siebie inaczej. Wzrastająca liczba użytkowników języka niemieckiego jest dla mnie powodem, że ludzie uświadomią sobie, jak ważny jest język dla ich codziennego życia. My natomiast dzięki naszej ofercie, ofercie pozaszkolnej zaoferujemy ramę, gdzie powiemy: tu mają Państwo możliwość pogłębienia tego, co Państwo chcą. Dzięki naszym projektom, dzięki różnym, szeroko zakrojonym ofertom inicjatyw językowych, które chcemy jeszcze wzmocnić.]

Alternatywą do działań pozaszkolnych jest i byłoby stworzenie szkół prowadzonych przez stowarzyszenia mniejszości niemieckiej. Jak powstał ten pomysł?

[Rafał Bartek:

W ostatnich latach nastąpił pewien rozwój, kiedy zauważyliśmy, że tu i tam w szkołach publicznych po prostu nie jest łatwo zaoferować więcej czy żądać więcej. Ma to różne tła, jednym z nich jest po prostu fakt, że uczęszcza do danej szkoły nigdy nie uczęszczają tylko dzieci z mniejszości niemieckiej. Szkoły prowadzone przez stowarzyszenia zaczynają inaczej niż publiczne szkoły pracę dzięki decyzji: my zbudujemy szkołę według pewnych zasad, chcemy pójść w tym kierunku. To jest pewna szansa dla mniejszości niemieckiej. W regionie opolskim właśnie w ostatniej dekadzie zauważono, że te inicjatywy, które widzieliśmy, wszystkie były skuteczne. Wszystkie szkoły założone przez stowarzyszenia czy osoby z mniejszości niemieckiej cieszą się dzisiaj duża popularnością, społeczeństwo postrzega je pozytywnie, kilka z nich teraz musi wybierać, kogo przyjmą do szkoły, a kogo nie mogą przyjąć, bo nie mają wystarczającej liczby  miejsc.]

A pomysł ten wspierają Państwo także poza Śląskiem czy Śląskiem Opolskim?

[Rafał Bartek:

Tą drogą też można pójść też na Warmii i Mazurach. Muszą się tylko znaleźć ludzie, którzy powiedzą: chcielibyśmy odbudować np. dwujęzyczną polsko-niemiecką szkołę czy przedszkole. My, jako stowarzyszenie, jako związek spróbujemy ich wesprzeć i towarzyszyć im w tej drodze. W ostatnich latach ciągle nam się udawało, mogliśmy wspierać te placówki czy nowe stowarzyszenia, chcemy jednak iść dalej tą drogą, jak wpisaliśmy do tej strategii. Nie ma ograniczenia do jakiegokolwiek regionu, chyba tylko do regionów, gdzie żyją Niemcy. Jeśli więc są Niemcy na Pomorzu czy na Warmii i Mazurach, są oni tak samo idealni jako „tło” do wspierania jak organizacja na Śląsku czy Śląsku Opolskim.]

Powiedzmy, że jakieś stowarzyszenie niemieckie w województwie warmińsko-mazurskim chciałoby stworzyć i prowadzić szkolę. Z czym musi walczyć, na co trzeba zwrócić uwagę?

[Rafał Bartek:

Zacznę od zalet. Zaletą założenia takiego stowarzyszenia jest po pierwsze, że taka szkoła ma większą autonomię, bo jest przecież prowadzona przez stowarzyszenie. Po drugie, jeśli odbuduje się to do poziomu dwujęzyczności, wtedy dostanie się dodatkową subwencję od państwa, są więc większe możliwości finansowe. Po trzecie, jeśli szkoła już działa, dostaje dotacje od państwa, co jest umocowane w ustawie, nie trzeba się więc bać, że trzeba samemu się finansować, nie, dostanie się dotację. To są zalety. Uważam, że największa zaleta leży w fakcie, że można się wyróżnić w porównaniu do innych, publicznych szkół, bo robi się coś inaczej, oferuje np. więcej języka w tym przypadku.]

A gdzie tkwi „ale”? Jakie wyzwania czekają na potencjalnych założycieli?

[Rafał Bartek:

Wyzwaniem jest po prostu jako punkt pierwszy utworzenie samego stowarzyszenia, znalezienie ludzi, którzy przejmą odpowiedzialność za stowarzyszenie, którzy później poprowadzą szkołę. Drugą przeszkodą – według naszych doświadczeń ostatnich lat w większości przypadków największą – jest szukanie odpowiednich pomieszczeń; przeważnie, kiedy zaczyna się szukać, odwiedza się burmistrza i pyta: „Chciałbym stworzyć tu szkołę czy przedszkole”, burmistrz mówi: „Dobrze, mogę przekazać coś za złotówkę”, ale w większości przypadków jest to coś, co bardzo potrzebuje renowacji. To jest największe wyzwanie. W tym momencie ciągle próbujemy w ostatnich latach – również z pomocą rządu niemieckiego – pomóc placówkom w tym procesie renowacji.]

Stowarzyszenie jest utworzone, budynek się znalazł, co jeszcze czeka założycieli? I: czy te trudy się opłacają?

[Rafał Bartek:

Trzeciego wyzwania też nie należy lekceważyć. Jest to sprawa personelu. Trzeba znaleźć nauczycieli, którzy też odniosą się do tego pomysłu. Dlatego jest dobrze, jeśli ludzie zaczynają już dosyć wcześnie zajmować się tymi sprawami. Trzeba to zrobić procedurą początkową, trwającą  2-3 lata. Ale z mojego punktu widzenia jest to droga, którą trzeba pójść. Wagę oświaty, wykształcenia dzieci docenia się wśród rodziców również w Polsce coraz bardziej. Statystyki pokazują, że coraz więcej rodziców coraz bardziej świadomie decyduje, do jakiej szkoły, do jakiego przedszkola wysyłają swoje dzieci. Dlatego takie stowarzyszenia maja dobre perspektywy na przyszłość.]

Przez oświatę trafiać do nowych członków jest ważną drogą dla mniejszości niemieckiej. Gdzie można zasięgnąć informacji na temat możliwości jako stowarzyszenie szkoły czy jako użytkownik tych szkół?

[Rafał Bartek:

Jeśli naprawdę chcemy zyskać nowych  ludzi dla nas, jeśli naprawdę chcemy mieć perspektywy, wtedy musimy stawiać na oświatę. I dlatego odbudowaliśmy około rok temu platformę internetową, platformę oświatową mniejszości niemieckiej, która nazywa się supereule.pl. Na tej platformie po prostu są zbierane i skumulowane te informacje, i te dotyczące projektów oświatowych mniejszości niemieckiej,  i te dotyczące zmian prawnych, życia w stowarzyszeniach, jest nawet baza danych dla nauczycieli, którzy mogą tam zasięgnąć informacji, tam my informujemy, jeśli na kursy sobotnie czy inne projekty szukamy nauczyciela, szukamy opiekuna dla jakiegoś projektu – o tym wszystkim informujemy na tej stronie internetowej. W międzyczasie jest już również strona facebookowa supereule.pl , po prostu mogę to polecić, bo każdy, kto interesuje się językiem niemieckim, znajdzie tam coś dla siebie. Naprawdę polecam.]

——-

Był to Rafał Bartek, przewodniczący mniejszości niemieckiej w Polsce, w rozmowie z nami. Tematem były pozaszkolne projekty mniejszości niemieckiej dotyczące nauczania języka niemieckiego oraz aktywności w celu tworzenia szkół prowadzonych przez stowarzyszenia mniejszości niemieckiej.
2023-04-23  Luis Schönecker

Od października ubiegłego roku Luis Schönecker jest menedżerem do spraw kultury Instytutu Stosunków Zagranicznych IfA w Stuttgarcie przy Związku Stowarzyszeń Niemieckich Warmii i Mazur. Na kolejne trzy miesiące przygotował wraz z Olgą Żmijewską z Fundacji „Sztuka Wolności” w Idzbarku polsko – ukraińsko -niemiecki salon kultury z trzema warsztatami. Pierwsza część projektu na temat „Prusy Wschodnie / Niemcy” odbędzie się w przyszły weekend. Rozmawialiśmy z nim na temat salonu kultury.

——-

Co nasi słuchacze mogą sobie wyobrazić pod ;postacią projektu pt. „Salon kultury”? O co dokładnie chodzi?

[Luis Schönecker:

Salon kultury czy pełną nazwą: „niemiecko – polsko – ukraiński salon kultury” jest wspólnym projektem: z jednej strony IfA razem z Fundacją „Sztuka Wolności”. Chcemy w projekcie po prostu podkreślić wielokulturowe dziedzictwo regionu warmińsko-mazurskiego i opracować je. Z jednej strony – i przede wszystkim – chcemy to zrobić dzięki muzyce. Zaprosiliśmy dwoje świetnych ukraińskich artystów – Ostapa i Anastazję – i oni będą razem z pedagogiem muzyki i artystką Anią Brodą  trzy razy przez trzy dni – całość odbędzie się między kwietniem a czerwcem – trenować i komponować w siedzibie Fundacji w Idzbarku. Ania Broda odwołuje się przy tym do tradycyjnych dzieł muzyki z regionu, zrobiła też kwerendę naukową w archiwach na ten temat, przesłuchiwała stare taśmy i tam znalazła piękne rzeczy, jestem bardzo ciekaw, jak to zostanie opracowane.]

Salon właściwie oznacza, że dzieła sztuki, które powstaną podczas warsztatów, zostaną zaprezentowane publiczności. Jak to wygląda w projekcie w Idzbarku?

[Luis Schönecker:

Po dwudniowej fazie prób i kreatywności i wspólnej pracy artystów zostanie to wszystko przedstawione ostatniego dnia przed publicznością. Wiąże się to z dyskusjami o dziedzictwie kulturowym regionu. Za każdym razem zaproszony będzie również świadek czasów odpowiednio do salonu kultury, więc ktoś z mniejszości niemieckiej czy ukraińskiej czy z większości polskiej. Podzieli się gośćmi swoimi własnymi doświadczeniami czy krótkimi opowieściami, będzie rozmowa między gośćmi, będzie wymiana i dzięki temu pokażemy, że każdy jest częścią dziedzictwa kulturowego tego regionu i może się do tego przyczyniać.]

Kiedy i dokąd muszą pojechać zainteresowane osoby, aby wspólne móc przeżywać salon? Jaką kulturą zaczyna się projekt?

[Luis Schönecker:

Wszystko odbędzie się w siedzibie Fundacji w Idzbarku. Są trzy terminy: pierwszy jest 30 kwietnia, drugi 28 maja i 28 czerwca, więc za każdym razem na koniec miesiąca. Zaczynamy 28 kwietnia o godzinie 17.00 z naciskiem na kulturę niemiecką. Nacisk pierwszego terminu będzie na mniejszość niemiecką i kulturę niemiecką w regionie. Będzie świadek czasów z mniejszości niemieckiej i będzie tam zachęcać ludzi do rozmowy.]

——-

Był to Luis Schönecker, menedżer do spraw kultury Instytutu Stosunków Zagranicznych IfA w Stuttgarcie przy Związku Stowarzyszeń Niemieckich Warmii i Mazur w rozmowie z nami. Tematem był polsko – ukraińsko – niemiecki salon kultury, który odbędzie się w ciągu kolejnych  trzech miesięcy.

Będziemy informować Państwa na ten temat.
Uwe:  I to była  Allensteiner Welle na dzisiaj. Życzymy Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Anna: Audycję zrealizował dla Państwa i dla nas Marian Dąbrowski, a do usłyszenia za tydzień mówią Państwu Anna Przywoźna…

Uwe:…i Uwe Hahnkamp.

16.04.2023 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 16.04.2023

Anna: HSerdecznie witamy w Allensteiner Welle, przy mikrofonie witają Państwa dziś wieczorem Anna Przywoźna…

Uwe: …i Uwe Hahnkamp i będą towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Anna: Mamy nadzieję, że spędzili Państwo dobry tydzień i odpoczęli w weekend, oraz cieszymy się, że są Państwo znowu z nami.

Dzisiaj mamy dla Państwa w programie:

– trzecią część relacji na temat Pasji w sztuce,

– wywiad z księdzem doktorem Zbigniewem Czernikiem z Muzeum Archidiecezji Warmińskiej w Olsztynie…

Uwe: …oraz wywiad z Kornelią Kurowską z Wspólnoty Kulturowej Borussia w Olsztynie z okazji Międzynarodowego Dnia Ochrony Zabytków.

Więcej na ten temat jak zwykle – po wiadomościach.

Jingle – wiadomości

W przyszły piątek 21 kwietnia o godzinie 18.00 autorki książki „Wolno(ść)“ Olga Zmijewska i Agnieszka Kacprzyk zapraszają na spotkanie autorskie w Centrum Wspierania Organizacji Pozarządowych w Ostródzie przytulicy Jana III Sobieskiego 9.

Spotkaniu towarzyszyć będzie wystawa zdjęć Olga Zmijewskiej pod tytułem „Poniemieckie / odzyskane“

***

W sobotę 22 kwietnia o godzinie 14.00 miasto Elbląg otrzyma oficjalnie nowego anioła. Urodzona w Elblągu artystka Marie Luise Salden postanowiła podarować miastu obraz „Anioł nad Elblągiem“. W powiększonej wersji wisieć będzie na placu przed dworcem, z którego artystka w 1945 roku musiała uciekać. Tam odbędzie się też uroczyste odsłonięcie obrazu.

***

Katolicka msza w języku niemieckim odprawiona zostanie w tym tygodniu w niedzielę 23 kwietnia o godzinie 10.00 w Olsztynie-Jarotach.

Ksiądz kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

2023-04-16 Kornelia Kurowska

14 kwietnia obchodzony jest Międzynarodowy Dzień Ochrony Zabytków. Był on powodem zorganizowania konferencji pt. „Społeczny wymiar ochrony zabytków. Potencjał i uwarunkowania”, która odbyła się w Domu Mendelsohna w Olsztynie w Stowarzyszeniu Wspólnota Kulturowa „Borussia”. Poza tym odsłonięto tam tablicę, która przypomina o cmentarzu żydowskim za budynkiem. Rozmawialiśmy z Kornelią Kurowską ze Stowarzyszenia Wspólnota Kulturowa „Borussia”.

——-

Z okazji zwykłego odsłonięcia tablicy informacyjnej, jak napisane było w zaproszeniu „Borussii”, tu w Domu Mendelsohna jest jednak bardzo dużo osób. W samym budynku jest kilka stoisk z informacjami. Co dokładnie tutaj się dzieje, jakie wydarzenia czekają na gości?

[Kornelia Kurowska:

Mamy przynajmniej dwa ważne okazje: Międzynarodowego Dzień Ochrony Zabytków: z okazji tego dnia razem z Wojewódzkim Urzędem Ochrony Zabytków i z Narodowym Instytutem Dziedzictwa organizujemy konferencję. Konferencja, której głównym tematem jest honorowe zaangażowanie na rzecz pielęgnacji dóbr kultury i ochrony krajobrazu kultury.]

Co jest drugą okazją? Co znaczy Dzień Ochrony Zabytków dla Państwa jako Stowarzyszenia Wspólnota Kulturowa „Borussia”?

[Kornelia Kurowska:

Dla nas nie jest to tylko okazja, żeby mówić o naszych doświadczeniach jako „Borussia”, lecz jest to dla nas ważnym punktem, bo dzisiaj odsłonimy tablicę, która o tym informuje, że teren, przy którym stoi Dom Mendelsohna, nie jest po prostu parkiem, jak jeszcze do dziś wiele osób uważa, lecz jest cmentarzem żydowskim. Osłonimy dzisiaj uroczyście o 11.00 tę tablicę w obecności naszych gości.]

Wspólnie z gośćmi – przybyło wielu przedstawicieli organizacji zajmujących się krajobrazem kultury w województwie warmińsko-mazurskim, był nawet przedstawiciel mniejszości niemieckiej w Ełku. Jest Dariusz Barton, warmińsko-mazurski konserwator zabytków. Kto jest drugim partnerem konferencji, co jest w agendzie?

[Kornelia Kurowska:

Drugim partnerem jest Narodowy Instytut Dziedzictwa NID, który również ma reprezentację tu w Olsztynie kierowaną przez dr Iwonę Liżewską. Jest to instytucja, która pracuje na terenie Polski i zajmuje się sprawami dziedzictwa kulturowego. Ważne dzisiaj jest aby zastanowić się, jaki jest aktualny stan, jak dalece organizacje, organizacje pozarządowe, również osoby prywatnie mogą się zaangażować i lepiej współpracować z oficjalnymi urzędami, z Wojewódzkim Urzędem. Ochrony Zabytków, ale również z instytucjami jak NID.]

Jakie doświadczenia Państwo jako „Borussia” zdobyli w ramach współpracy? Jak ważne one są?

[Kornelia Kurowska:

Nasze doświadczenia w Domu Mendelsohna pokazują, że jest bardzo ważne, żeby ta współpraca była ściśle kształtowana zamiarem efektów synergicznych. Świadomość tę bardzo trzeba umacniać. Bardzo się cieszymy, że mamy tu bardzo liczne reprezentacje organizacji lokalnych, które działają nie tylko w stolicy regionu, w Olsztynie, lecz również w mniejszych miejscowościach, mniejszych miastach czy miasteczkach w naszym regionie.]

Kilka lat temu na konferencji na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim imponujące było raczej to, że tak wiele rzeczy nie działało. Jak to się zmieniło?

[Kornelia Kurowska:

Myślę, że jesteśmy trochę, kilka kroków dalej. Np. dzisiejsza konferencja odbywa się z inicjatywy wojewódzkiego urzędu ds. dziedzictwa; to jest znak, że nie tylko my, jako aktywni obywatele jako organizacje przejmujemy inicjatywę – jak to nadal często się dzieje – ale z drugiej strony rośnie w tych publicznych instancjach świadomość konieczności współpracy, szczególnie na miejscu, na poziomie lokalnym.]

——-

Była to Kornelia Kurowska ze Stowarzyszenia Wspólnota Kulturowa „Borussia” w Olsztynie w rozmowie z nami. Tematem były konferencja pt. „Społeczny wymiar ochrony zabytków. Potencjał i uwarunkowania” z okazji Międzynarodowego Dnia Ochrony Zabytków w Domu Mendelsohnu oraz odsłonięcie tablicy informacyjnej dotyczącej cmentarza żydowskiego za budynkiem.

2023-04-16 Pasja w sztuce III

28 marca Instytut Północny im Wojciecha Kętrzyńskiego w Domu Polskim w Olsztynie zaprosił na wydarzenie „Pajsa w sztuce czyli Wielkanoc katolików i ewangelików oczami wielkich artystów”. Pod przewodnictwem dr Emilii Figury-Osełkowskiej dyskutowali Olga Sułecka-Piotrowska z Polskiej Akademii Nauk i ks. dr Zbigniew Czernik, dyrektor Muzeum Archidiecezji Warmińskiej w Olsztynie. Usłyszą Państwo teraz trzecią część relacji.

——-

Dzieła sztuki o tematyce Męki Pańskiej nie są wolne w wyborze motywu. Również poza stacjami Drogi Krzyżowej, niektóre treści są wielokrotnie powtarzane. Skąd się biorą te treści i co wpłynęło na kanon poruszanych tematów? O tym ks. dr Zbigniew Czernik:

[Zbigniew Czernik – wypowiedź w języku polskim]

Niektóre tematy pojawiają się znacznie częściej niż inne: według ks. Czernika są to – oprócz samego Ukrzyżowania – Ostatnia Wieczerza i przedstawienie umęczonego przez Piłata Chrystusa – tzw. Ecce Homo:

[Zbigniew Czernik – wypowiedź w języku polskim]

Jednym z najsłynniejszych malarzy prezentowanych na wydarzeniu był Rubens, m.in. obrazy przedstawiające przybijanie Chrystusa do krzyża czy zdjęcie Jego zwłok. Nawet po śmierci ciało jest pulchne i wydaje się zdrowe, zauważa Olga Sułecka-Piotrowska:

[Olga Sułecka-Piotrowska – wypowiedź w języku polskim]

Na niektórych obrazach można zauważyć, że krzyże, do których przybici są Chrystus i dwie pozostałe ofiary, mają kształt litery T. Z punktu widzenia dzisiejszych chrześcijan jest to niezwykłe – czy po prostu siła przyzwyczajenia – uważa ks. Czernik:

[Zbigniew Czernik – wypowiedź w języku polskim]

Rzadkim przedstawieniem jest rzeźba Chrystusa ukrzyżowanego, czyli śmierci, w połączeniu z 12 gałęziami z różnymi pozytywnymi symbolami jako drzewem życia. To połączenie budzi u Olgi Sułeckiej-Piotrowskiej i ks. Czernika rozmaite skojarzenia:

[Olga Sułecka-Piotrowska, Zbigniew Czernik – wypowiedź w języku polskim]

Nawiasem mówiąc, to niekonwencjonalne dzieło, które wygląda nowocześnie, ale datowane jest na około 1350 rok, można znaleźć w Kościelep.w. Św. Mikołaja w Toruniu.

Na zakończenie imprezy „Pasja Chrystusa” niemieckiego malarza starej niderlandzkiej szkoły Hansa Memlinga z około 1470 r. stanowiła wspaniały przegląd męki od wjazdu do Jerozolimy do uczniów w Emaus. Ks. dr Zbigniew Czernik podsumowuje:

[Zbigniew Czernik – wypowiedź w języku polskim]

——-

Były to ostatnie wrażenia z wydarzenia „Pajsa w sztuce czyli Wielkanoc katolików i ewangelików oczami wielkich artystów” 28 marca w Instytucie Północnym im. Wojciecha Kętrzyńskiego w Domu Polskim w Olsztynie. Dyskutowali Olga Sułecka-Piotrowska z Polskiej Akademii Nauk i ks. dr Zbigniew Czernik, dyrektor Muzeum Archidiecezji Warmińskiej w Olsztynie.

2023-04-16 Muzeum Arcybiskupstwa Warmińskiego

28 marca Instytut Północny im Wojciecha Kętrzyńskiego w Domu Polskim w Olsztynie zaprosił na wydarzenie „Pasja w sztuce czyli Wielkanoc katolików i ewangelików oczami wielkich artystów”. Jednym z referentów był ks. dr Zbigniew Czernik, dyrektor Muzeum Archidiecezji Warmińskiej w Olsztynie. Skorzystaliśmy z okazji i zapytaliśmy go o pasję w sztuce i aktualne wystawy w jego muzeum:

——-

W rozmowie o „Pasji w sztuce” przedstawiono szereg bardzo różnych dzieł sztuki. Jakie eksponaty na ten temat ma ksiądz doktor w swoim muzeum?

[Zbigniew Czernik – wypowiedź w języku polskim]

Czy pietà, tzn. przedstawienie Najświętszej Marii Panny jako „mater dolorosa” (matka bolesna), jest częstym motywem w sztuce ludowej?

[Zbigniew Czernik – wypowiedź w języku polskim]

Czyli są w Muzeum Archidiecezji Warmińskiej oferty dotyczące „pasji w sztuce”. W tym roku jednak również wielki Warmiak Mikołaj Kopernik obchodzi swój jubileusz. Muzeum nawiązuje również do niego, co można tam zobaczyć?

[Zbigniew Czernik – wypowiedź w języku polskim]

Kiedy można odwiedzić Muzeum przy ul. Św. Barbary 2 w Olsztynie?

[Zbigniew Czernik – wypowiedź w języku polskim]

——-

Był to ks. dr Zbigniew Czernik, dyrektor Muzeum Archidiecezji Warmińskiej w Olsztynie, w rozmowie z nami. Tematem były pasja w sztuce i aktualne wystawy w Muzeum Archidiecezji Warmińskiej.

Uwe: I to była Allensteiner Welle na dzisiaj, życzymy Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Anna: Audycję zrealizował dla Państwa i dla nas Marian Dąbrowski, a do usłysznenia za tydzień mówią Państwu Anna Przywoźna…

Uwe:…i Uwe Hahnkamp.

09.04.2023 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 09.04.2023

Anna: Serdecznie witamy w Allensteiner Welle, przy mikrofonie witają Państwa w niedzielę wielkanocną Anna Przywoźna…

Uwe: …i Uwe Hahnkamp, życzą wesołych świąt Wielkiej Nocy i będą towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Anna: Mamy nadzieję, że spędzili Państwo dobry tydzień, odpoczęli w weekend i cieszymy się, ze są Państwo znowu – również w święto – z nami.

Dzisiaj mamy dla Państwa w programie kilka wielkanocnych niespodzianek:

– drugą część relacji dotyczącej pasji w sztuce,

– feleton na temat wynalazcy gier Klausa Teubera…

Uwe: …oraz bardzo znany niemiecki wiersz na Wielkanoc. Więcej na ten temat jak zwykle – po wiadomościach.

Jingle – wiadomości

W przyszły weekend odbędzie się zebranie delegatów Związku Stowarzyszeń Niemieckich Warmii i Mazur w Mrągowie. Rozpocznie się w siedzibie Mrągowskiego Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej „Niedźwiedzia Łapa” 15 kwietnia o godzinie 11.00 – pierwszy termin, lub o godzinie 11.30 – drugi termin.

Następnie 15 i 16 kwietnia toczyć się będzie spotkanie robocze dla stowarzyszeń niemieckich w dawnych Prusach Wschodnich, które organizuej Ziomkostwo Prus Wschodnich w Hotelu Anek w Mrągowie.

***

W przyszła środę 12 kwietnia o godzinie 17.00 Miejski Ośrodek Kultury w Olsztynie zaprasza do dawnej zajezdni trolejbusowej Muzeum Nowoczesności na kolejną prezentację eksponatu miesiąca. Pod tytułem „Zapałki z Olsztyna“ Rafał Bętkowski z Muzeum zaprezentuje pudełko zapałek olsztyńskiej firmy „J. Ladendorff“. Założona w 1876 roku firma była jedyną tego typu w Prusach Wschodnich. Poza pudełkiem zaprezentowane zostaną etykiety zapałek z czasów przedwojennych.

***

Katolickie msze w języku niemieckim odprawione zostaną w tym tygodniu następująco:

– jutro – w Poniedziałek Wielkanocny, 10 kwietnia – o godzinie 10.00 w kościele w Olsztynie-Jarotach,

– oraz w przyszła niedzielę 16 kwietnia o godzinie 10.00 w Olsztynie-Jarotach, o godzinie 14.00 w Biskupcu oraz o godzinie 17.00 w Reszlu.

Ksiądz kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

2023-04-09 Spacer wielkanocny

Jest jednym z najbardziej znanych wierszy z historii literatury niemieckiej, który zaprezentujemy Państwu dzisiaj jako prezent z okazji Wielkanocy. Napisał go najsłynniejszy niemiecki poeta Johann Wolfgang von Goethe. Pochodzi z jego wielkiego dzieła „Faust”. Chodzi o „Wielkanocny spacer” i brzmi on (w wersji polskiej) następująco:
Lody puściły. Strumienie i rzeki / niosą w rozbłyskach śpiew idącej wiosny; / aż po zmodrzały widnokrąg daleki / ziemia hymn śpiewa wonny i radosny. /

Zima, w manowcach posępnych ukryta, / dmie ostatkami sił, wiatrem szronistym; / słońce z dnia na dzień bujnieje, rozkwita / przepychem kwiatów, wzniosłym, uroczystym. /

A jak te kwiaty, tak strojni przechodnie / barwą się mienią – spójrz jeno ku bramie /
długim szeregiem idą – tak pogodnie! / krasne bukiety w wiosny panoramie. /

Z ponurych murów na świetlane błonie / – jako na dłoni widać z tego wzgórza / – rój dziew i chłopców wylata i płonie, / w słonecznych blaskach pławi się i nurza. / Tak radość chłoną od wczesnego rana, / idą, przystają i znów idą dalej – / i sercem wielbią Zmartwychwstanie Pana, / w tym dniu wiosennym sami zmartwychwstali. /

Z niziutkich domów, z suteryn, z poddaszy / i z wąskich ulic gwaru, rojowiska, / idą ku kwietnej i słonecznej paszy, / gdzie smęt daleko jest, a radość bliska./

Spójrz jeno — miasto budzi się i roi, / i szumną falą rozlewa po łące; / rzeka żaglami, tratwami się stroi; / tam łódź ostatnia w dale migocące / z ochotną ciżbą płynie wśród śpiewania: / z hali górale idą, lśnią jak w zbroi / w wzorzystej krasie szumnego ubrania. /

Jasna, wesoła chwil uroda / pod niebem wielkim, modrym, lekkim… / budzi się radość i swoboda – / oddycham w pełni nią! – Jestem człowiekiem.

[tłum. Emil Zegadłowicz]
Miejmy nadzieję, że również w naszym regionie wkrótce słońce wiosenne przepędzi zimę, że ludzie będą mogli wyjść na zewnątrz i odetchnąć. I będą mogli być ludźmi. Wesołych Świąt Wielkanocnych!

2023-04-09 Pasja w sztuce

28 marca, krótko przed końcem Wielkiego Postu, Instytut Północny im Wojciecha Kętrzyńskiego zaprosił do Domu Polskiego w Olsztynie na wydarzenie z okazji okresu pasyjnego. Tytuł brzmiał „Pajsa w sztuce czyli Wielkanoc katolików i ewangelików oczami wielkich artystów”. Pod przewodnictwem doktor Emilii Figury-Osełkowskiej dyskusję prowadzili Olga Sułecka-Piotrowska z Polskiej Akademii Nauk i ks. dr Zbigniew Czernik, dyrektor Muzeum Archidiecezji Warmińskiej w Olsztynie. Usłyszą Państwo teraz drugą część relacji na temat Wielkanocy.

——-

Pasja w sztuce jest często kojarzona z kilku dobrze znanych obrazów. Jednym z nich jest „Ostatnia Wieczerza” Leonarda da Vinci. Według Olgi Sułeckiej-Piotrowskiej obraz ten jest jednak zagrożony ze względu na technikę malarską, w jakiej został wykonany:

[Olga Sułecka- Piotrowka – wypowiedź w języku polskim]

Symbolicznie, jak w wielu przypadkach u Leonarda da Vinci, co doprowadziło bezpośrednio do powstania dzieła literackiego i filmu „Kod da Vinci” i skierowało dyskusję w tym kierunku. Z jednej strony chodzi o postać Marii z Magadali – tzn. Marii Magdaleny. Ks. dr Zbigniew Czernik zwrócił uwagę na inny symbol na zdjęciu, a właściwie jego brak:

[Zbigniew Czernik – wypowiedź w języku polskim]

Ale nie tylko książki i filmy, takie jak „Pasja” Mela Gibsona, zajmują się męką Chrystusa w różnych aspektach, są też dzieła muzyczne i to nie tylko muzyki klasycznej, jak podkreślała Emilia Figura-Osełkowska:

[Emilia Figura-Osełkowska – wypowiedź w języku polskim]

Dwie postaci biblijne odgrywają w musicalu „Jesus Christ Superstar” szczególną rolę, ponieważ chcą zrozumieć i pokochać Jezusa i w to wątpią. Jedną z nich jest Maria Magdalena – która na marginesie śpiewa jedną z najpiękniejszych melodii w tym musicalu wszechczasów…

[muzyka]

Ks. Czernik z mieszanymi uczuciami podchodzi do tego typu prezentacji. Nie żeby to nie było dobre, ale w zasadzie musicale mają inne cele, inną orientację niż klasyczne przedstawienia Pasji:

[Zbigniew Czernik – wypowiedź w języku polskim]

Drugim, który zwątpił w Jezusa, jest Judasz, który bardzo jasno wyraża swoje uczucia:

[muzyka]

Judasz – zdrajca Jezusa, Judasz – negatywna postać Nowego Testamentu – ale czy w ogóle miał wybór? Czy to nie było dla niego z góry ustalone? Co by było, gdyby Judasz postąpił inaczej? O tym ks. Czernik:

[Zbigniew Czernik – wypowiedź w języku polskim]

… jest jedno ale, duże ALE, o którym nie tylko w teologii dużo się dyskutuje. Jeszcze raz ks. dr Zbigniew Czernik:

[Zbigniew Czernik – wypowiedź w języku polskim]

——-

Były to dalsze wrażenia z wydarzenia „Pajsa w sztuce czyli Wielkanoc katolików i ewangelików oczami wielkich artystów” 28 marca w Instytucie Północnym im. Wojciecha Kętrzyńskiego w Domu Polskim w Olsztynie. Dyskutowali Olga Sułecka-Piotrowska z Polskiej Akademii Nauk i ks. dr Zbigniew Czernik, dyrektor Muzeum Archidiecezji Warmińskiej w Olsztynie.

Trzecią część relacji usłyszą Państwo już w przyszłym tygodniu.

2023-04-09 Klaus Teuber

Barbarossa to dla Państwa tylko rudobrody niemiecki cesarz z przeszłości? W Państwa oczach arystokracja tylko zobowiązuje do określonego zachowania? Zwykle nie ma chaosu w mieście? Lwie Serce to dla Państwa tylko część historii Robin Hooda? Ale może przynajmniej wiedzą Państwo, gdzie znajduje się legendarna wyspa za któ®ą tęsknimy, Catan, którą trzeba zasiedlić..?

Pięć zdań, pięć gier – i jedna osoba o bujnej, ale jednak zdyscyplinowanej wyobraźni, która nadała kształt swoim marzeniom, obrazom i pomysłom w postaci gier planszowych. Która stworzyła wszechświaty podobne do tych Tolkiena z jego książkami ze Śródziemia. Który jako Rzymianin wyruszył walczyć z Kartagińczykami – to była pierwsza gra, którą dostał – i szturmem podbił świat gier planszowych. Mowa o Klausie Teuberze z małego miasteczka Rai-Breitenbach, dobrze znanym miłośnikom gier z całego świata.

Urodzony w 1952 roku Klaus Teuber poznał ponury wówczas świat gier jako dziecko i nastolatek. Były tylko Monopoly, był Chińczyk, trochę gier z kościami i karcianych, nic więcej – ale przynajmniej istniały już pionki. Nowe gry, nowe pomysły, lubiący ryzyko wydawcy gier? Pudło! A jeśli tak, to nazwisko wynalazcy gry pozostawało nieznane i nie pojawiało się na pudełku.

Zmieniło się to w 1979 roku, kiedy ustanowiono nagrodę „Gry Roku”. Pojawiły się pierwsze znane nazwiska, takie jak uznany mistrz Alex Randolph, pierwsza gra została uhonorowana – był to „Hase und Igel” („Zając i Jeż”) – i rozwinął się rynek gier. Klaus Teuber studiował wówczas chemię i pracował jako technik dentystyczny w laboratorium swojego ojca. W wolnych chwilach główkował nad grami, opracowywał zasady i karty do gry, ale przede wszystkim – zapewniał sobie swoją pracą solidne podstawy finansowe – bo materiały do ​​rękodzieła były wtedy tak samo drogie jak dzisiaj.

W 1988 roku ukazała się jego pierwsza gra, „Barbarossa i mistrzowie zagadek”, która od razu została grą roku. Tutaj przejął świat swojej gry od niezwykle wartej lektury trylogii fantasy „Mistrz Zagadek” Patricii McKillip. Udało mu się w 1990 r. powtórzyć sukces za pomocą gry „Szlachta zobowiązuje”, a w 1991 r. – „Drunter & Drüber” (Chaos w mieście). „Lwie Serce” znalazło się na krótkiej liście do nagrody w 1997 roku. Ale wtedy bomba sukcesu już wybuchła: w 1995 z „Osadnikami z Catanu”. Z tego jest znany na całym świecie.

Historia jest prosta: zadaniem jest zasiedlić wyspę, są tam zasoby, które można zdobyć rzucając kośćmi. Gracz buduje wioski, drogi i ostatecznie, jeśli wszystko pójdzie dobrze, miasta. Jak dotąd, wszystko jasne. Ale nie ma tradycyjnego pola gry, są sześciokątne elementy, które są ponownie układane w każdej grze, tworząc duży sześciokąt. Za każdym razem inne są też liczby na poszczególnych polach. Dostępny jest też specjalny krótki przewodnik po grze, który wprowadza Państwa prosto w grę bez konieczności uważnego czytania wszystkiego.

Jak powiedziano, gra miała – w przeciwieństwie do niektórych innych gier roku – niezwykle skuteczne działanie. Pojawiły się rozszerzenia dla maksymalnie sześciu graczy, gra tylko dla dwóch graczy, nawet „Podróżni do gwiazd z Catanu”. Odbywają się teraz mistrzostwa świata w grze w Catan, na targach „Spiel Essen” w 2015 roku przy jednym stole bawiło się ponad 1000 osób, są też wersje dla nowych mediów.

Dbałość Klausa Teubera o szczegóły, pracowitość, cierpliwość i odwaga przyniosły owoce. W 1999 roku rozpoczął pracę na własny rachunek jako twórca gier, a w 2002 roku założył własną firmę. Gry dawały mu zadowolenie i satysfakcję, jak sam kiedyś powiedział: „Tylko tworząc gry miałem poczucie, że coś wykonuję”. Udało mu się: i dostać się do Hall of Fame amerykańskiej nagrody gry Origins Award i dostać nagrodę za całokształt twórczości od As d’Or – złotego asa, nagrodę francuskich krytyków

Ale teraz ostatni pionek został rozegrany, kostka została rzucona, Klaus Teuber zmarł 1 kwietnia i ostatecznie odłożył z rąk wszystkie pionki. Niech tam, gdzie jest teraz, odkrywa więcej uniwersów i gra dalej.

Uwe: I to była Allensteiner Welle na dzisiaj, życzymy Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Anna: Audycję zrealizował dla Państwa i dla nas Marian Dąbrowski, a do usłyszenia za tydzień mówią Państwu Anna Przywoźna…

Uwe: …i Uwe Hahnkamp.

02.04.2023 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 02.04.2023

Anna: Serdecznie witam w Allensteiner Welle, przy mikrofonie witają Państwa dzisiaj wieczorem Anna Przywoźna…

Uwe: …i Uwe Hahnkamp i będą towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Anna: Mamy nadzieję, że spędzili Państwo dobry tydzień i odpoczęli w niedzielę, oraz cieszymy się, że są Państwo znowu z nami.

Dzisiaj mamy dla Państwa w programie:

– drugą część wywiadu z założycielką Fundacji „Sztuka wolności“ i autorką książki Olgą Żmijewską,

– relację na temat Niedzieli Palmowej …

Uwe: …oraz felieton dotyczący Mainzelmännchen.

Więcej na ten temat jak zwykle – po wiadomościach.

Jingle – wiadomości

Tydzień po Wielkanocy zaplanowane jest zebranie delegatów Związku Stowarzyszeń Niemieckich Warmii i Mazur w Mrągowie. Początek w siedzibie Mrągowskiego Związku Mniejszości Niemieckiej „Niedźwiedzia Łapa” zaplanowany jest na 15 kwietnia o godzinie 11.00 = pierwszy termin – lub o godzinie 11.30 – drugi termin.

***

Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej „Heimat“ w Szczytnie organizuje w ramach projektu „Lernraum” kurs języka niemieckiego dla wszystkich mieszkańców Szczytna i okolic. Zajęcia koncentrować się będą na ćwiczeniu języka w codziennych sytuacjach. Miejsce kursu to siedziba Stowarzyszenia przy ulicy Bartna Strona 3, poziom językowy to A2. Początek już w najbliższy wtorek, są jeszcze wolne miejsca.

Jeśli są Państwo zainteresowani prosimy skontaktować się ze Związkiem Stowarzyszeń Niemieckich Warmii i Mazur w Olsztynie mailowo na adres biuro@zsnwim.eu lub telefonicznie pod numerem 89 523 56 80

***

Katolickie msze w języku niemieckim odprawione zostaną w tym tygodniu następująco:

– w Wielki Czwartek, 6 kwietnia, o godzinie 18.00,

– w Wielki Piątek, 7 kwietnia, o godzinie 15.00,

– w Wielką Sobotę, 8 kwietnia, w wigilię Wielkanocy, o godzinie 20.00,

– oraz w Niedzielę Wielkanocną, 9 kwietnia, o godzinie 10.00.

Wszystkie msze odprawione zostaną w kościele w Olsztynie – Jarotach. Ksiądz kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

2023-04-02 Niedziela Palmowa

28 marca, krótko przed zakończeniem Wielkiego Postu, Instytut Północny im Wojciecha Kętrzyńskiego w Domu Polskim w Olsztynie zaprosił na wydarzenie z okazji okresu pasyjnego. Tytuł brzmiał „Pasja w sztuce czyli Wielkanoc katolików i ewangelików oczami wielkich artystów”. Dyskusję pod przewodnictwem dr Emilii Figury-Osełkowskiej prowadzili Olga Sułecka-Piotrowska z Polskiej Akademii Nauk i ks. dr Zbigniew Czernik, dyrektor Muzeum Archidiecezji Warmińskiej w Olsztynie. Usłyszą Państwo teraz pierwszą część relacji na temat Niedzieli Palmowej:

——-

Tego typu impreza ma już pewną tradycję w Instytucie Północnym im. Wojciecha Kętrzyńskiego w Olsztynie, gdyż nie jest to pierwsze spotkanie w takiej formie. Odpowiedzialna za Instytut Północny doktor Emilia Figura-Osełkowska wyjaśnia kontekst, w jakim się ono odbywa:

[Emilia Figura – Osełkowska:

Spotykamy się w tej samej grupie, bowiem trzech księży. Ksiądz katolicki, ks. Czernik, ks. Stachelek, pastor ewangelicki oraz ks. prawosławny, to jest ks. Jaszczuk. Poruszamy różne tematy; pierwsze spotkanie dotyczyło myślenia o naszych zmarłych, rok temu tematem drugiego spotkania było Boże Narodzenie, a teraz, w tym roku Wielkanoc. Chodzi o Wielkanoc, chcemy zainspirować do sztuki, do dzieł sztuki nawiązujących do Wielkanocy. Pokazujemy, co powstało na ten temat (pasja) i co w tym możemy zobaczyć.]

Tego popołudnia nieobecny był proboszcz kościoła ewangelickiego w Olsztynie Łukasz Stachelek, który z powodu choroby musiał odwołać swój udział. Ale w okresie pasyjnym, w czasie cierpienia, śmierci i zmartwychwstania Jezusa Chrystusa, te tematy są właściwie wspólne dla wszystkich chrześcijan, jak mówi ks. dr Zbigniew Czernik we swoim wstępie:

[Zbigniew Czernik – wypowiedź w języku polskim]

Jest więc coś wspólnego także w sztuce. Przedstawienia artystów rozpoczynają się od obrazów i rzeźb przedstawiających wjazd Jezusa do Jerozolimy. Jest to bowiem zapoczątkowanie wydarzeń, które prowadzą do dalszego losu Jezusa. I to obchodzimy w Niedzielę Palmową – ale dlaczego akurat palmy? Wyjaśnienie ks. Czernika:

[Zbigniew Czernik – wypowiedź w języku polskim]

Jedno słowo było nieco niezwykłe w opisie zwyczajów dotyczących królów — hipotetycznego osła według Ewangelii niosącego Chrystusa do Jerozolimy. Do czego odnosił się pastor Czernik wybierając słowo „hipotetycznie”? Wyjaśnił to zapytany po dyskusji:

[Zbigniew Czernik – wypowiedź w języku polskim]

——-

Były to pierwsze wrażenia z wydarzenia „Pajsa w sztuce czyli Wielkanoc katolików i ewangelików oczami wielkich artystów” 28 marca w Instytucie Północnym im. Wojciecha Kętrzyńskiego w Domu Polskim w Olsztynie. Dyskutowali Olga Sułecka-Piotrowska z Polskiej Akademii Nauk i ks. dr Zbigniew Czernik, dyrektor Muzeum Archidiecezji Warmińskiej w Olsztynie.

Drugą część relacji usłyszą Państwo już w przyszłym tygodniu.

2023-04-02 Olga Żmijewska II

8 marca, czyli w Międzynarodowy Dzień Kobiet, została przedstawiona w Olsztynie książka „Wolno(ść). O dobrym życiu szytym na własną miarę; rozmowy z Agnieszką Kacprzyk”. Autorka książki i założycielka fundacji „Sztuka Wolności” w Idzbarku Olga Żmijewska oraz jej rozmówczyni Agnieszka Kacprzyk w ramach dyskusji panelowej opowiedziały o książce i jej powstaniu. Zapytaliśmy Olgę Żmijewską o jej życie i dzieło. Usłyszą Państwo teraz drugą część rozmowy:

——-

Powiedziała Pani, że Pani książka „Wolno(ść)” jest od kobiet dla wszystkich ludzi. Tzn., że mężczyźni – mimo specyficznego dla kobiet spojrzenia na tematy rozmów – są mile widziani jako czytelnicy…

[Olga Żmijewska:

Bardzo serdecznie zapraszamy wszystkich mężczyzn do czytania naszej książki oraz słuchania naszych rozmów na YouTubie oraz oglądania nas tam. Powiedziałabym, że najważniejszym aspektem naszych rozmów to jest faktycznie bycie człowiekiem. Czasem stawiamy sobie pytania, że uważamy się za kobiety, ale to nie jest najważniejsze w tych rozmowach. Te pytania, które sobie stawiamy, dotyczą właściwie wszystkich. Dotyczą one na przykład sposobu, w jaki funkcjonujemy w społeczeństwie. Kiedy bierzemy ślub, kiedy jesteśmy singlami, kiedy jesteśmy kobietą czy mężczyzną jako single. Moim doświadczenie jest takie, że ja czuję życie inaczej zależnie od tego, czy jestem z kimś czy nie, czy stosunek ten jest formalny.]

Czy może Pani jeszcze trochę skonkretyzować zmianę w uczuciach singli i ludzi w związkach?

[Olga Żmijewska:

Po tym, jak wzięliśmy ślub, uważałam siebie za całkiem inną jako partnerkę, ale również jako człowieka. Pojawiły się przekonania czy naciski związane z dynamiką grupy, których sobie nie uświadamiamy w codziennym życiu, jednak drzemią gdzieś w podświadomości, które jednak – moim zdaniem – zostały nam dane w wyniku socjalizacji. To nie jest dane z natury, zmienia się z biegiem czasu. W tych rozmowach w książce sondujemy, badamy z moją przyjaciółką, moją rozmówczynią, jak to jest u niej, u mnie. U mnie jest trochę inaczej, bo byłam socjalizowana w dwóch kulturach, w Polsce i w Niemczech. Czuję to też w stosunku do mojego partnera życiowego, że pojawiają się całkiem inne przekonania, bo inaczej byliśmy socjalizowani. W mojej socjalizacji kościół katolicki, wyznanie katolickie nie odegrało dużej roli – w Niemczech, wcześniej w Polsce tak. W takich sprawach czuć różnice.]

Jak duży jest zatem udział mężczyzn wśród czytelników książki?

[Olga Żmijewska:

Było to największą niespodzianką. Według statystyk ponad 50% oglądających nas na YouTubie jest męska. Była to dla nas ogromna niespodzianka. Jeżeli chodzi o książkę, to od razu podczas premiery mężczyźni kupowali tę książkę. Był nawet jeden widz, którego nikt z nas nie znał osobiście, przyszedł już godzinę przed rozpoczęciem, kupił książkę i usiadł cicho i czekał, kiedy zacznie się prezentacja. Była to duża niespodzianka, pozytywne przeżycie.]

Co Pani zdaniem mogłoby przede wszystkim zainteresować mężczyzn w Pań rozmowach?

[Olga Żmijewska:

Uważam za ważne, że się ze sobą komunikujemy. Moim zdaniem jest tak, że publiczność męska czyta czy widzi tę książkę czy kanał YouTube być może trochę vojerystycznie. Chciałabym to powiedzieć, że zagląda się do naszego świata, do tego, jak czujemy, jak myślimy. Bo rozmowy mają miejsce między dwiema kobietami w intymnej atmosferze, są to przecież rozmowy intymne; uważam, że nie byłyby tak otwarte i uczciwe i autentyczne, jeśli jedna z nas rozmawiałaby z mężczyzną. Nie chcemy nic ukryć, jesteśmy otwarte, każdy/każda może to czytać i usłyszeć, ale uważam, że jesteśmy bardziej otwarte i autentyczne, bo jesteśmy dwiema kobietami. W tym widzę dodatkową wartość też dla publiczności męskiej, że mogą oglądać czy czytać kobiety, które całkiem otwarcie i uczciwie mówią o czasem bardzo intymnych sprawach.]

Mówiąc więc trochę z przesadą: mężczyźni zajmujący się tymi rozmowami uczą się czegoś, co pomaga im również zrozumieć i żyć z kobietami.

Co w tej książce rzuca się w oczy: język jest celowo wybrany tak, aby był prosty, dzięki czemu można dotrzeć do bardzo szerokiego grona odbiorców. Pomijając ten aspekt, dlaczego było to dla Pani takie ważne?

[Olga Żmijewska:

Tak, jest to dla mnie bardzo ważne. Moje tło jest rolnicze, tzn. moi przodkowie nie studiowali, moja matka była pierwszą w swoim pokoleniu, która studiowała; moi dziadkowie nie, oni byli rolnikami. To też są moi dalsi krewni, nie są oni osobami z wyższym wykształceniem. A wiem również z własnego doświadczenia, jak trudno jest, kiedy ktoś nie ma tego tła, jak trudno może być dotrzeć do tych sfer – jak było np. w czasie moich studiów – czy zrozumieć niektóre treści, jeśli ktoś nie zajmuje się w codziennym życiu książkami akademickimi, czy nie czyta dużo. Jest tak, że ja w Niemczech odebrałam to fantastyczne wykształcenie, również bardzo otwarte, też studiowałam – kulturoznawstwo na uniwersytecie europejskim Viadrina – jestem więc humanistką, kulturoznawcą, również naukowcem nauk społecznych, te tematy są mi bardzo bliskie, uważam je za bardzo ważne, myślę, że istotne jest znać takie rzeczy, np. psychologiczne aspekty życia, aspekty społeczne naszego życia.]

Czasem pojawiają się zwroty naukowe, których nie można pominąć mimo wszelkich starań. Jak się to Pani udaje, mimo to porwać czytelniczki i czytelników?

[Olga Żmijewska:

W tych rozmowach mówimy o tym, mówimy o głębokich tematach, często też o tematach naukowych, ale prostym językiem. Zdecydowałam, że książka też tak zostanie wydrukowana: rozmowy nie tracą charakteru rozmowy. Nie są one trudnymi naukowymi rozprawami. Rozmowy, książka jest dla wszystkich zrozumiała: czasem pojawiają się trudne słowa, również zwroty naukowe, ale je wyjaśniamy. Jest to dla mnie też cel, żeby każdy mężczyzna, każda kobieta mogli przeczytać i zrozumieć tę książkę.]

A gdzie zainteresowani czytelniczki i czytelnicy mogą kupić Pani książkę?

[Olga Żmijewska:

Książkę można zamówić najprościej na stronie internetowej Fundacji www.sztukawolnosci.org.pl , można ją kupić osobiście u nas w Idzbarku, oraz pracuje nad tym, aby rozprowadzać ją w regionie w księgarniach.]

——-

Była to Olga Żmijewska, założycielka Fundacji „Sztuka Wolności” w Idzbarku oraz autorka książki „Wolno(ść) – o dobrym życiu szytym na własną miarę; w rozmowach z Agnieszką Kacprzyk”, w rozmowie z nami. Tematem były jej życie oraz książka, którą przedstawiła w Olsztynie 8 marca, czyli w Dzień Kobiet.

Jeśłi chcą Państwo poznać Olgę Żmijewskę osobiście – będzie to możliwe w ramach spotkania autorskiego 21 kwietnia o godz. 18.00 w Ostródzie w Centrum Wspierania Organizacji Pozarządowych i Inicjatyw Obywatelskich.
2023-04-02 Moderation Mainzelmännchen
Są lepiej znani niż wiele gwiazd filmowych, niż prawie wszyscy naukowcy – z wyjątkiem wirusologa Christiana Drostena, a także lepiej znani niż wielu polityków, którzy nie są w centrum wielkiej polityki. Nazywają się Anton, Berti, Conni, Det, Edi i Fritzchen i dzisiaj, 2 kwietnia 2023 r., obchodzą, swoje 60. urodziny Chodzi o Mainzelmännchen (krasnale z Moguncji), które powstały na antenie drugiego programu niemieckiej stacji telewizyjnej ZDF i można je oglądać w krótkich sekwencjach pomiędzy poszczególnymi reklamami w blokach reklamowych nadawcy.

Mainzelmännchen – nazwa to połączenie krasnala i miasta Moguncja, w którym ma siedzibę ZDF – mają swoje korzenie w suchej materii prawnej. Umowa państwowa o radiofonii i telewizji, względnie odpowiedni dokument dla ZDF, wymagał od nadawcy oddzielenia reklamy i programów, które musiały być wyraźnie widoczne. Odpowiedzialni za to wymyślili więc rozwiązanie – tzw. separator reklamowy.

Grafik i scenograf Wolf Gerlach dostarczył pomysł i oryginalny projekt: są to stwory przypominające chochliki we frygijskiej czapce – rodzaju czapki noszonej przez krasnale ogrodowe. Jednak nie mają one brody i mówią tylko kilka słów, jeśli w ogóle, które mamroczą do siebie, z wyjątkiem „Gud’n Aamd” (dobry wieczór), które jest ich najbardziej znanym powiedzeniem i często było przejmowane przez kabaret i satyrę. Długość ich bardziej pantomimicznych popisów to około trzech sekund, na początku było trochę więcej. Kiedy stało się jasne, jak dużą popularnością cieszą się te małe figurki, podjęto próby prezentacji nieco dłuższych filmów.

Z biegiem czasu Mainzelmännchen zyskały indywidualną tożsamość. Wciąż czarno-białe w 1963 roku, zostały pokolorowane – jak cała telewizja – w 1967 roku, co pozwoliło na zaakcentowanie różnic kolorystycznych w ich ubraniach. Na przykład Det jest najstarszy i najmądrzejszy z wyglądu, między innymi ze względu na swoją kamizelkę i okulary. W 1968 roku Wolf Gerlach zaprojektował Mainzelfrau (kobietę krasnala), która jednak nie weszła do produkcji seryjnej. W sumie w 1975 roku było już ponad 10.000 krótkich scenek, dotychczas liczba ta przekracza 50.000. I wciąż rośnie.

Jak dobrze przyjęto Mainzelmännchen, widać po wielkim proteście w 2003 roku, kiedy to postacie te miały zostać przerobione w stylu mangi. Widzowie mogli znieść nowe obiekty, ale dla wielu z nich przymusowa dieta odchudzająca pucołowatych, pulchnych sylwetek była zbędna. Jako maskotki są również częścią publicznego wizerunku ZDF i reklamy samej stacji; dlatego jasne informacje zwrotne od potencjalnych klientów były dość skuteczne.

Dzięki swojej popularności trafiły nawet do nauki: w badaniach reklamy pojawiła się teza, że ​​atrakcyjne separatory reklamowe mogą odwracać uwagę od produktów w reklamie, czyli widz pamięta tylko Deta i jego braci zamiast pokazywanego piwa. Byłby to „efekt Mainzelmännchen”, który ZDF próbował obalić dzięki własnym badaniom.

Nawiasem mówiąc Det od 10 lat stoi jako rzeźba w miejscowości Bad Zwischenahn, gdzie ostatnio mieszkał Wolf Gerlach. Z okazji swoich 50. urodzin w 2013 roku Mainzelmännchen otrzymały także stworzony specjalnie dla nich tytuł Godność Honorowa dla Mainzelmännchen, który odpowiada honorowemu obywatelstwu miasta Moguncji. Pomysł, który pojawił się wtedy, aby stworzyć również sygnalizację świetlną z tymi postaciami, jest realizowany od 2016 roku. Jest ich teraz kilka w Moguncji, z Detem jako sygnalizatorem.

Oby przeżyły jeszcze wiele przygód – nie za szczupłe i proszę w końcu w towarzystwie jakichś Mainzelfrauen (kobiet krasnali). Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin!

Jingle – Koncert życzeń

Dzisiaj rozpoczynamy koncert życzeń od jednej pozytywnej i ijednej negatywnej wiadomości: Państwa i nasza audycja, „Allensteiner Welle“, świętowała wczoraj jubileusz 22-lecia istnienia. Nie ma już niestety z nami Eriki Woike, naszej najwierniejszej słuchaczki, z którą razem świętowaliśmy urodziny – w ubiegłym roku odeszła od nas. Dziękujemy za wspólny czas i żegnamy.

Jednak teraz spojrzymy na jubilatów marca 2023 w mniejszości niemieckiej na Warmii i Mazurach.

Nidzickie Stowarzyszenie pogratulować mogło siedmiu swoim członkom, wśród nich Edyta Zakrzewska 4 marca a Elżbieta Balicka 13 marca skończyły 85 lat, a Margret Zygmunt 20 marca 80 lat.

W Stowarzyszeniu Mniejszości Niemieckiej w Kętrzynie zanotowano ośmioro jubilatów, między innymi Irenę Dudzińsk z już 64 latami.

W Ełku, w Stowarzyszeniu Mniejszości Niemieckiej „Masuren“ cieszyć się mogło dwoje jubilatów, między innymi Monika Gasiorowska, która 8 marca skończyła 85 lat.

Dziewięć osób miało na swojej liście Stowarzyszenie Przyjaźni „Rosch“ w Piszu. Szczególnie podkreślić chcielibyśmy Marię Drewnik z 98 latami. Okrągłe 80 lat skończyła poza tym Lora Oniśko.

Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej „Warmia“ w Lidzbarku Warmińskim pogratulować mogło pięciu, a Stowarzyszenie Niemieckie w Górowie Iławeckim trzynastu osobom, świętującym rozpoczęcie nowego roku życia. W Lidzbarku Magdalena Szperkowicz może spoglądać na swoje 86, a w Górowie Erna Kotowska na 91 lat.

Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej „Tannen“ w Ostródzie miało na swojej liście dziewięć osób. Frieda Kuc skończyła tam 91, a Gertruda Smolińska 90 lat.

My przyłączamy się do życzeń krewnych i przyjaciół, załączamy jeszcze życzenia wszystkiego najlepszego, zdrowia i wiele radości w życiu i mamy dla Państwa piosenkę „Junger Mann im Frühling“ w wykonaniu Harmonia Vocalis.

Uwe: I to była Allensteiner Welle na dzisiaj, życzymy Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Anna: Audycję zrealizował dla Państwa i dla nas Marian Dąbrowski, a do usłyszenia za tydzień mówią Państwu Anna Przywoźna…

Uwe:…i Uwe Hahnkamp.

26.03.2023 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 26.03.2023

Anna: Serdecznie witam w Allensteiner Welle, przy mikrofonie witają Państwa dzisiaj wieczorem Anna Przywoźna…

Uwe: …i Uwe Hahnkamp i będą towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Anna: Mamy nadzieję, że dobrze spędzili Państwo tydzień i odpoczęli w weekend, oraz cieszymy się, że są Państwo znowu z nami.

Dzisiaj mamy dla Państwa w programie:

– relację z uroczystości upamiętniającej ofiary zatonięcia statków „Wilhelm Gustloff“, „Steuben“ i „Goya“ w ubiegły weekend w Gdyni,

– felieton dotyczący zmiany czasu…

Uwe: …oraz wywiad z założycielką Fundacji „Sztuka wolności“ i autorką książki Olgą Żmijewską.

Więcej na ten temat jak zwykle – po wiadomościach.

Jingle – wiadomości

***

Tydzień po Wielkanocy zaplanowane jest zebranie delegatów Związku Stowarzyszeń Niemieckich Warmii i Mazur w Mrągowie. Następnie – 15 i 16 kwietnia – odbędzie się konferencja dla stowarzyszeń niemieckich w byłych południowych Prusach Wschodnich, którą również w Mrągowie organizuje Ziomkostwo Prus Wschodnich. Zgłaszać można się do 30 marca: u Damiana Wierzchowskiego, Ziomkostwo Prus Wschodnich, ulica Okopowa 25, 10-075 Olsztyn lub mailowo na adres wierzchowski@Ostpreussen.de

***

W przyszły wtorek, 28 marca, o godz. 17:00 w Instytucie Północnym im. Wojciecha Kętrzyńskiego w Domu Polskim przy ulicy Partyzantów w Olsztynie tematem będzie „Pasja w sztuce”. O Wielkanocy katolików i ewangelików oczami wielkich artystów mówić będą Olga Sułecka-Piotrowska z Polskiej Akademii Nauk, dyrektor Muzeum Archidiecezji Warmińskiej ks. dr Zbigniew Czernik oraz proboszcz parafii ewangelicko-augsburskiej w Olsztynie Łukasz Stachelek.

***

W przyszłą środę, 29 marca, o godz. 17:00 w Domu Mendelsohna przy ul. Zyndrama z Maszkowic 2 w Olsztynie zaprezentowana zostanie książka „Polskie ślady w Niemczech – Kalejdoskop”. Fundacja „Borussia” i Niemiecki Instytut Spraw Polskich w Darmstadt zapraszają na rozmowę prof. Roberta Traby z redaktorem i współautorem książki prof. Peterem Oliverem Loewem.

***

W przyszły czwartek, 30 marca, o godz. 17:00 Miejski Ośrodek Kultury w Olsztynie zaprasza do zajezdni trolejbusowej Muzeum Nowoczesności na kolejną prezentację eksponatu miesiąca. Rafał Bętkowski z Muzeum przedstawi list jednego z żołnierzy obsady bazy sterowców w Dywitach pod Olsztynem z 4 grudnia 1916 roku. Głównym tematem jego prelekcji będą jednak sama baza, jej historia i oraz goszczące w niej sterowce.

***

W piątek 31 marca, o godz. 17:00 odbędzie się pierwszy w tym roku wykład z cyklu „Rozmów sorkwickich”. Parafia ewangelicko-augsburska w Sorkwitach i Stowarzyszenie „Freunde Masurens” z Scharnebeck zapraszają na prelekcję „W języku tkwi moc” pani Krystyny Bozarewicz. Po odczycie będzie możliwość porozmawiania z referentką w parafialnym domu młodzieżowym.

***

Msze katolickie w języku niemieckim odprawione zostaną w przyszłym tygodniu:

– w piątek 31 marca – szósta Droga Krzyżowa – o godz. 15.00 w kościele p.w. Najśeitszefgo Serca Pana Jezusa w Olsztynie,

– oraz w niedzielę, 2 kwietnia – to jest w Niedzielę Palmową – o godz. 10.00 w kościele w Olsztynie-Jarotach.

Ksiądz kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

2023-03-26 Gustloff

Zimą i wiosną 1945 r. wyruszyło z Gdyni w drogę przez Bałtyk do Meklemburgi-Pomorza Przedniego i Szlezwiku-Holsztynu wiele statków z uchodźcami z Pomorza i Prus Wschodnich. Trzy z nich, „Wilhelm Gustloff”, „Steuben” i „Goya”, zostały storpedowane, śmierć poniosło ponad 20.00 ofiar. O tym przypomina od 27 lat Związek Ludności Niemieckiej w Gdyni pod kierownictwem Benedykta Reszke. Tegoroczna uroczystość odbyła się 18 marca. Byliśmy tam dla Państwa.

——-

[muzyka]

Jak co roku przed nabożeństwem w kościele Matki Bożej Nieustającej Pomocy i św. Piotra Rybaka w Gdyni wystąpił Gdyński Chór Kameralny, a Greta Reszke, żona organizatora Benedykta Reszke, rozpoczęła uroczystość własnym tekstem literackim:

[Greta Resche – wypowiedź w języku polskim]

Jej słowa pasowały do ​​czytania ze Starego Testamentu, gdzie Ozeasz mówi: „Zranił nas, ale znowu nas uzdrowi”. Ewangelicki biskup diecezji mazurskiej Paweł Hause, który w ramach nabożeństwa ekumenicznego wygłosił kazanie, wspomniał przyjaciela, który spóźnił się na „Gustloffa” tylko z powodu wycieczki do Gdyni i drobnego dobrego uczynku – oraz jego babcię, która wtedy bardzo się zdenerwowała:

[Paweł Hause – wypowiedź w języku polskim]

Jak bardzo ten marynarz miał rację, tego wtedy jeszcze nie wiedział. Kwestię zaufania do własnego rozumu z jednej strony, czy do Boga z drugiej strony, podjął kapitan morski i doktor teologii Krzysztof Różański w swoim przemówieniu w kaplicy św. Piotra Rybaka. Z jego punktu widzenia – jako marynarza – była to dla ówczesnych kapitanów bardzo trudna decyzja:

[Krzysztof Różański – wypowiedź w języku polskim]

Ostatecznie dowódcom okrętów podwodnych nie przeszkadzało, że statek z uchodźcami jest nietykalny, statki zostały więc zniszczone. Lekcja historii jest ważna dla współczesnego człowieka – powiedział Michał Schlueter z Prus Wschodnich, który na uroczystości reprezentował Związek Niemieckich Stowarzyszeń Społeczno-Kulturalnych w Polsce – zwłaszcza dla młodszych pokoleń:

[Michał Sschlueter – wypowiedź w języku polskim]

W drugiej części obchodów w porcie w Gdyni zrzucono wieńce do Bałtyku i zapalono znicze. Tradycyjnie zakończono je wspólnym odmówieniem „Ojcze Nasz” i pieśnią „Prawdziwa przyjaźń” przy akompaniamencie trębacza:

[muzyka]

——-

Były to wrażenia z 27. uroczystości upamiętniającej ponad 20.000 ofiar ze statków dla uchodźców „Wilhelm Gustloff”, „Steuben” i „Goya”, które zostały zatopione w styczniu, lutym i kwietniu 1945 r. Zorganizował ją Związek Ludności Niemieckiej w Gdyni pod kierownictwem Benedykta Reszke.

2023-03-26 Olga Żmijewska I

Usłyszeli Państwo właśnie fragment muzyki z występu zespołu MC Kwadrat z 8 marca, czyli Międzynarodowego Dnia Kobiet, w Olsztynie. Zespół towarzyszył prezentacji książki „Wolno(ść). O dobrym życiu szytym na własną miarę; rozmowy z Agnieszką Kacprzyk”. Autorka książki i założycielka Fundacji „Sztuka Wolności” w Idzbarku Olga Żmijewska oraz jej rozmówczyni Agnieszka Kacprzyk w ramach dyskusji panelowej przedstawiły książkę i jej powstanie. Zapytaliśmy Olgę Żmijewską o jej życie i książkę.

——-

Jak można było usłyszeć we wstępnej rozmowie, doskonale mówi Pani po niemiecku. 8 Marca podczas prezentacji wspomniała Pani także o ciotce, która działa w mniejszości niemieckiej w Ostródzie. Czy Pani należy również do mniejszości niemieckiej? Jaki jest Pani stosunek do języka i kultury niemieckiej?

[Olga Żmijewska:

Formalnie nie należę do mniejszości niemieckiej. Wprawdzie mam obywatelstwo niemieckie, wychowałam się w Niemczech, tam skończyłam szkołę, zdałam maturę i studiowałam, ale nie mam, o ile wiem, niemieckich korzeni. Dostaliśmy obywatelstwo niemieckie jako imigranci w 1990 r. w akcie honorowym, niby obywatelstwo honorowe, jesteśmy Niemcami honoris causa.]

Sama Pani nie ma niemieckich korzeni, jak więc wspomniana już ciotka trafiła do Pani rodziny? Jak to się rozwinęło?

[Olga Żmijewska:

Jeżeli chodzi o moich dalszych krewnych, oni są faktycznie mieszani. Jest to pokolenie moich dziadków, moi dziadkowie pochodzili tu z regionu, było to po I wojnie światowej, region pogranicza koło Lubawy. Moi dziadkowie mieli pochodzenie polskie, ale z powodu tego, że to było blisko granicy, znali różnych ludzi, m.in. pochodzenia wschodniopruskiego. A po II wojnie światowej rodzeństwo mojej babci, a ona miała dużo rodzeństwa, brało ślub z Niemcami, mężczyznami czy kobietami – tzn. moja ciocia z Ostródy, ciocia Hilde faktycznie jest Niemką urodzoną w Prusach Wschodnich.]

Szkoła i studia w Niemczech, język niemiecki – ale koniecznie Pani chciała wrócić, jak sama Pani mówiła. Ile czasu zajęło Pani spełnienie tego marzenia?

[Olga Żmijewska:

Tak, chciałam wrócić i było to dla mnie jasne od początku, od momentu, kiedy siedziałam na tylnym siedzeniu Volkswagena Derby mojego ojca, wiedziałam, że wrócę, kiedy będę dorosła. Miałam osiem lat, kiedy wyjechaliśmy z moimi rodzicami. Długo to trwało. Zdałam sobie sprawę z tego, że dostałam wielką szansę otrzymać wykształcenie, którego wtedy w Idzbarku, małej wsi koło Ostródy na Mazurach, nie mogłabym otrzymać. Chciałam to w pełni wykorzystać, było to również marzenie moich rodziców, że nauczę się języków. Okazało się, że mam talent do języków, i zostałam tłumaczką ustną i pisemną, pracowałam dla Parlamentu Europejskiego jako freelancer z Polski, z domu, mieszkałam wtedy w Warszawie. Trwało to wszystko ogólnie 23 lata aż do mojego ostatecznego powrotu do domu.]

A kiedy Pani była z powrotem w Idzbarku, od razu zaangażowała się Pani społecznie…

[Olga Żmijewska:

Tak, w Idzbarku jestem bardzo aktywna, byłam aktywna już jako studentka w 2003 r. Z innym kobietami współtworzyłyśmy stowarzyszenie, było to stowarzyszenie tylko dla kobiet stworzone przez kobiety. Rozszerzyłyśmy je w 2007 r. do stowarzyszenia dla wszystkich, którzy chcieli brać udział, więc również dla mężczyzn. A później, w 2018 r. założyłam moją własną fundację.]

To fundacja „Sztuka Wolności” w Idzbarku. – Właśnie Pani powiedziała o pierwszym stowarzyszeniu: założonym przez kobiety i tylko dla kobiet. Pani książka „Wolno(ść)” zawiera serię rozmów na różnorodne tematy między Panią a Pani rozmówczynią i przyjaciółką Agnieszką Kacprzyk. Nieco prowokacyjnie zapytano: czy książka również jest od kobiet tylko dla kobiet?

[Olga Żmijewska:

Jest to książka od kobiet dla wszystkich. Dla mnie jest ważne, że postrzegamy się jako ludzie. To jest często tematem naszych rozmów. Rozmawiam z przyjaciółką, która mieszka i pracuje tutaj w Olsztynie. Ona jest copywriterką, ale też pisarką, poetką, Agnieszka Kacprzyk. Obie mamy takie nastawienie, że postrzegamy się jako kobiety, określamy się też jako kobiety, ale jesteśmy tego świadome, że to często nie jest tak jasne dla wielu ludzi. Niektórzy ludzie nie chcą się określić binarnie jako mężczyzna czy kobieta; niektórzy określają się bardzo jasno, ale wszyscy jesteśmy ludźmi i to nas łączy.]

W jaki sposób te podstawowe postawy odzwierciedlają się w Pań rozmowach?

[Olga Żmijewska:

W tych rozmowach mówimy też często o tym, co to znaczy dla nas być kobietą, być człowiekiem, czy mamy trudności z byciem kobietą w Polsce. Wokół tych tematów toczą się między innymi te rozmowy, ale głównym tematem zawsze jest wolność, która oczywiście ma bardzo dużo stron i aspektów. Zebrało się 30 rozmów, które publikujemy w tej książce, które toczą się wszystkie wokół tematu wolności.]

——-

Była to Olga Żmijewska, założycielka Fundacji „Sztuka Wolności” w Idzbarku oraz autorka książki „Wolno(ść) – o dobrym życiu szytym na własną miarę; w rozmowach z Agnieszką Kacprzyk”, w rozmowie z nami. Tematem były jej życie oraz książka, którą przedstawiła w Olsztynie 8 marca, czyli w Dzień Kobiet.

Drugiej części wywiadu będą Państwo mogli wysłuchać już w przyszłym tygodniu. Wtedy tematem rozmowy będzie książka.

2023-03-26 Zmiana czasu

Zanim przejdziemy do bardziej szczegółowej analizy dzisiejszej kwestii zmiany czasu, należy najpierw wyjaśnić błąd językowy. W dyskusjach nad sensem i celem zmiany czasu, jej konsekwencjami i możliwym zniesieniem, raz po raz pojawia się słowo „czas zimowy”– i to głównie wśród zwolenników czasu letniego. Świadomie tworzy skojarzenia z cechami zimnymi, ciemnymi i ponurymi. Żeby było jasne: nie ma „czasu zimowego”, są tylko „czas letni” i „czas standardowy”. Więc kiedy kończy się czas letni, powraca się do standardowego czasu.

Ale czemu ma służyć ten przeskok w czasie, który w marcu – jak dzisiaj – pozbawia wielu ludzi snu, a w październiku znów daje im niepotrzebną godzinę? Który w ten sposób dwa razy do roku zaburza rytm biologiczny człowieka? Który, jeśli weźmie się pod uwagę względy w Unii Europejskiej, powinien zostać zniesiony, jeśli państwa członkowskie zawrą w tej sprawie porozumienie? Sondaże wskazują, że koniec zmiany czasu jest bliski, w Finlandii i w Polsce opowiedziało się za tym 95% ankietowanych, w Niemczech tylko nieznacznie mniej. Pytanie brzmi: co będzie dalej? Wieczny czas letni czy wieczny czas standardowy?

Ale najpierw, uzasadnienie wprowadzenia czasu letniego. Pierwsze pomysły na to istniały już pod koniec XVIII wieku, ale urzeczywistniły się podczas I wojny światowej, między innymi w Niemczech. Wojna uprościła realizację tego zamiaru, ponieważ nikt nie musiał zwracać uwagi na swoich sąsiadów ani ewentualne połączenia komunikacyjne z nimi, więc praktyczne trudności z realizacją były niewielkie. To samo dotyczy wprowadzenia od 1940 r. do końca II wojny światowej i od 1945 r. do 1949 r. w poszczególnych strefach okupacyjnych – dwóch późniejszych państw niemieckich. Ostatnia wielka fala wprowadzenia czasu letniego na przełomie lat 70. i 8. XX wieku ma swoje skutki do dziś, tu chodziło jednak bardziej o międzynarodową standaryzację pomiaru czasu. Obecna dyskusja na temat jego zniesienia pokazuje wysiłek organizacyjny stojący za tym – w rzeczywistości bardzo prostym – pytaniem.

Najważniejszym punktem rozważań i do dziś centralnym punktem ogólnego poglądu jest kwestia oszczędzania energii. Było to szczególnie prawdziwe w latach wojennych i powojennych, mniej w przypadku późniejszego wprowadzenia zmiany czasu. Mówiąc wprost – była to porażka. Chociaż lepsze wykorzystanie światła dziennego, to znaczy spędzanie większej liczby godzin czuwania człowieka przy świetle dziennym, zaowocowało oszczędnościami wynikającymi z mniejszej ilości oświetlenia elektrycznego, w chłodniejszych godzinach porannych odnotowano większe zużycie energii grzewczej.

Rozumowanie jest ciekawe: skoro ludzie oderwani od natury żyją już nie według słońca, lecz według zegara, bardziej odpowiada im czas letni, dlatego jego zniesienie ma spowodować zakłócenie snu przez poranne słońce i utratę aktywnego czasu spowodowaną wczesnym zachodem słońca. Dla nauczycieli i przyrodników, przede wszystkim biologów, te subiektywnie opisywane zjawiska są w zasadzie bezsensowne, a przyjmowanie tej argumentacji na rzecz stałego czasu letniego, który według zwolenników faktycznie mógłby oszczędzać energię, jest absurdalne.

W standardowym czasie słońce bowiem jest najwyżej w południe i na południu, a ludzie jako istoty biologiczne, jako zwierzęta, są do tego przyzwyczajeni, to ich zegar biologiczny. Czas letni sztucznie przesuwa rytm o godzinę, czyli wbrew naturze ludzkiej. Istnieje wiele badań nad skutkami dwukrotnej zmiany czasu w roku. Nie zbadano jednak biologicznych i psychologicznych skutków stałego czasu letniego, którego domagają się m.in. Niemcy i Polacy. Długoterminowe konsekwencje zdrowotne – na przykład z powodu braku snu – mogą wiązać się z bardzo wysokimi kosztami społecznymi. Więc jeśli już jednolity czas, to lepszy czas standardowy.

Uwe: I to była Allensteiner Welle na dzisiaj, życzymy Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Anna: Audycję zrealizował dla Państwa i dla nas Marian Dąbrowski, a do usłyszenia za tydzień mówią Państwu Anna Przywoźna…

Uwe:… Uwe Hahnkamp.

19.03.2023 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 19.03.2023

Anna: Serdecznie witam w Allensteiner Welle, przy mikrofonie witają Państwa dziś wieczorem Anna Przywoźna…

Uwe: …i Uwe Hahnkamp i będą towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Anna: Mamy na dzieję, że spędzili Państwo dobry tydzień , odpoczęli w weekend, i cieszymy się, że są Państwo znowu z nami.

Dzisiaj mamy dla Państwa w programie:

– drugą część wywiadu z dyrektorem lasów Horstem Buschalskim na temat polowań w Prusach Wschodnich,

– relację na temat stypendiów Fundacji Marii i Georga Dietrichów dla studentów germanistyki w Olsztynie …

Uwe: …oraz felieton na temat wynalazczyni filtra do kawy Melitty Bentz.

Więcej na ten temat jak zwykle – po wiadomościach.

Jingle – wiadomości

W przyszła niedzielę, 26 marca, rozpoczyna się w tym roku czas letni. W nocy z soboty na niedzielę przestawiamy zegarki z godziny 2.00 na 3.00 , tak że pozostanie o godzinę mniej snu.

Prosimy nie zapomnieć też to zrobić, żebyście Państwo nie przegapili kolejnego wydania Allensteiner Welle.

***

W przyszła środę, 22 marca o godzinie 17.00 w ramach projektu „Lernraum“ w Olsztynie odbędzie się w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej na Starówce w Olsztynie wykład Damiana Wesołka. Tematem będzie „Sztuka spacerowania Franza Hessela“. Wydarzenie prowadzone będzie w dwóch językach i jest bezpłątne. Jest to pierwsze spotkanie w roku 2023 z cyklu „Podróże (nie tylko) literackie“ we współpracy z Biblioteką Niemiecką i Mediateką Języka Niemieckiego.

O zgłoszenia prosimy pod adresem allenstein@lernraum.pl.

***

W przyszły czwartek 23 marca o godzinie 13.00 Olsztyńskie Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej zaprasza do swojej siedziby w Domu Kopernika przy ulicy Partyzantów 3 w Olsztynie na konferencję prasową dotyczącą aktualnych zagadnień dotyczących nauczania języka niemieckiego jako języka mniejszości narodowej w szkołach w Polsce.

***

Katolickie msze w języku niemieckim odprawione zostana w tym tygodniu:

– w piątek 24 marca o godzinie 15.00 – to piąta Droga Krzyżowa – w Kościele p.w. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Olsztynie,

– oraz w niedzielę 26 marca o godzinie 10.00 w Olsztynie-Jarotach.

Ksiądz kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

2023-03-19 Stypendia

Maria i Georg Dietrichowie z Offenburga przez długi czas swojego życia wspierali miasto Olsztyn i Uniwersytet Warmińsko-Mazurski. Również 10 lat po ich śmierci udzielana jest pomoc za pośrednictwem Fundacji im. Marii i Georga Dietrichów. Priorytetem było – i nadal jest – wspieranie germanistyki na uczelni, jej pracowników i studentów, np. dzięki nagrodom za najlepszą pracę licencjacką lub magisterską. 14 marca w Auli Marii i Georga Dietrichów otwarto kolejny rozdział pomocy. Byliśmy tam dla Państwa.

——-

14 marca był ważnym dniem dla katedry filologii germańskiej Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie. Otwarto nowy rozdział pomocy udzielanej przez Fundację im. Marii i Georga Dietrichów z Offenburga na rzecz germanistyki. Co dokładnie jest nowe? O tym germanistka dr Barbara Sapała podczas uroczystości:

[Barbara Sapała:

Pierwszy raz przyznaje się stypendia naszym studentom pierwszego roku studiów licencjackich i magisterskich ufundowane przez Fundację im. Marii i Georga Dietrichów. Ta fundacja od wielu lat współpracuje z Uniwersytetem, lecz nie ogólnie z uniwersytetem, tylko przede wszystkim – tak mogę powiedzieć – z germanistyką. Wspierała i wspiera naszych pracowników, a od pewnego czasu bardziej naszych studentów.]

Opowiedziała zarówno o dotychczasowym wsparciu Fundacji dla studentów, jak i o nowej formie wsparcia:

[Barbara Sapała:

Nie jest już tajemnicą, że od kilku lat przyznawano naszym studentom czy absolwentom nagrody za najlepsze prace dyplomowe na studiach licencjackich i magisterskich. Nie jest to tylko miła sprawa, lecz również wartość finansowa, która jest dobrym początkiem nowej drogi. A teraz wsparto też studentów, którzy osiągnęli z jednej strony najlepsze oceny w pierwszym semestrze, z drugiej strony jednak pokazali wzorowe zaangażowanie w życie uniwersyteckie i instytutu.]

Ile stypendiów przyznała Fundacja Marii i Georga Dietrichów w pierwszej edycji tego wsparcia? Jeszcze raz dr Barbara Sapała:

[Barbara Sapała:

Są to trzy stypendia dla studentów pierwszego roku studiów licencjackich i dwa dla studentów studiów magisterskich. Wartość stypendium to 100 Euro na miesiąc i jest przyznane na jeden semestr z możliwością przedłużenia o dalszy semestr. Po jednym semestrze skontrolujemy, czy ich postawa się nie zmieniła, czy studenci z tego mieli pożytek, tak jak to sobie wyobrażamy.]

Inicjatorzy z jednej strony liczą na pozytywny wpływ na studentów, ale z drugiej na długoterminowy rozwój germanistyki na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie w ogóle:

[Barbara Sapała:

Jest to finansowa wartość, która powinna dopomóc studentom w tym, żeby mogli się jeszcze lepiej skupić na swoich studiach, i zachęcić ich do tego, aby stawali się jeszcze lepsi. Jest to stypendium tutaj. Myślimy, że – z naszego punktu widzenia – jest to ważny krok w kierunku, żeby tutaj w Olsztynie zostały po studiach naprawdę wysoko wykwalifikowane osoby, i przyszli nowi studenci, którzy zauważą, jaką wartość ma ten rodzaj współpracy i jakie drzwi ona może im otworzyć.]

Następnie dziekani i kierowniczki katedr, a w imieniu Fundacji członek zarządu dr Alina Jarząbek, która sama pracuje na filologii germańskiej, przyznały pierwszych pięć stypendiów. Na oczach koleżanek i kolegów dyplom odebrał m.in. Mateusz Duchliński z pierwszego roku studiów magisterskich. Sam nigdy nie był w Niemczech, skąd więc wzięło się jego duże zainteresowanie językiem niemieckim?

[Mateusz Duchliński:

Było to w liceum w Ciechanowie, II LO. Zapaliłem się do języka dzięki mojemu nauczycielowi języka niemieckiego, który pokazał mi, że język niemiecki może brzmieć bardzo pięknie. Podczas studiów poznałem dużo osób, i po prostu doświadczyłem, jak interesujące mogą być niemiecki język, historia i kultura.]

A na czym skupia się w swoich studiach?

[Mateusz Duchliński:

Raczej językowo, bo interesuję się jako hobby historią, historią języka. Pracę licencjacką napisałem o języku przemiany, a teraz piszę o tłumaczeniu nazw własnych w książce „Wiedźmin”. Ogólnie rzecz biorąc jest ono udane, ale osobiście trochę bym zmienił. Chciałbym w przyszłości robić coś z tłumaczeniem pisemnym czy ustnym.]

Ponadto ma już na swoim koncie publikacje – na dość specyficzny temat:

[Mateusz Duchliński:

Była to analiza piosenek Philippa Burgera. Jest to piosenkarz z Południowego Tyrolu, którego uważałem za bardzo interesującegoy, dlatego ją napisałem. On jeszcze żyje, jest to mały zespół rockowy z Południowego Tyrolu – frei.wild. ]

Kolejną nowo nagrodzoną stypendystką jest Natalia Ankowska, również na pierwszym roku studiów magisterskich. W swojej pracy licencjackiej zajmowała się bardzo aktualnym problemem z językoznawstwa:

[Natalia Ankowska:

Moją pracę licencjacką napisałam na temat neologizmów związanych z Coroną, zajmuję się więc raczej językoznawstwem, nie literaturo- lecz językoznawstwem. To mnie najbardziej interesuje, jak np. powstają niemieckie słowa i jak codzienne sytuacje wpływają na język. Jak wszyscy wiemy, czas Corony był dla nas wszystkich czymś nowym, czegoś takiego jeszcze nie przeżyliśmy. Dzięki temu powstało bardzo dużo nowych słów, które opisywały to codzienne życie, bo były nowe sytuacje, które trzeba było opisać. „Corona-Impfstation” (oddział szczepień przeciw Covid) kiedyś nie istniało, bo jeszcze nie było Corony. Dlatego to wszystko trzeba było nazwać. W centrum mojej uwagi było podsumowanie tego wszystkiego.]

Teraz w drodze do magistra pozostaje wierna językoznawstwu, ale z zupełnie innym tematem:

[Natalia Ankowska:

Teraz skupię się na niemieckim języku młodzieży, już nie odnośnie Corony, być może uda mi się ustalić, czy zostały resztki tego w języku codziennym czy młodzieży, ale głównym tematem będzie aktualny język młodzieży czy aktualne języki młodzieży, bo nie ma jednego. Sporządzę ankietę i zobaczę, jak język młodzieży się rozwijał, co jest aktualne, jakie nowe słowa powstały, czy używa się być może jeszcze starych.]

Nie ma tylko jednego języka młodzieżowego, więc musiała trochę ograniczyć temat. Jednym z czynników był region, w którym prowadzi badania, a mianowicie Nadrenia Północna-Westfalia. Ale co tak właściwie chce wziąć pod uwagę? Jeszcze raz Natalia Ankowska:

[Natalia Ankowska:

Skoncentrowałam się na gimnazjum, pójdę do klas 5 i 6 oraz 11 i 12, więc do młodszej i starszej młodzieży, aby po prostu dowiedzieć się, jak różne są nowe słowa i język młodzieży odnośnie do wieku. Również w różnych krajach federalnych jest zawsze inna gwara, pewne słowa częściej używane, dlatego skupię się na tym, czy aktualne słowo młodzieżowe jeszcze jest w użytku.]

——-

Były to wrażenia z przyznania pierwszych stypendiów semestralnych Fundacji im. Marii i Georga Dietrichów z Offenburga dla studentów germanistyki Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie 14 marca w Auli im. Marii i Georga Dietrichów Wydziału Humanistycznego UWM.

2023-03-19 Horst Buschalsky II

Latem i jesienią ubiegłego roku Wschodniopruskie Centrum Kultury w Ellingen w Bawarii zaprezentowało wystawę „Na tropach w puszczy, lasach i na bagnach – o historii łowiectwa między Wisłą a Niemnem”. Na otwarciu temat przybliżył uznany ekspert – Horst Buschalsky, dyrektor lasów i dyrektor ministerialny w Ministerstwie Rolnictwa Dolnej Saksonii odpowiedzialny m.in. za łowiectwo. Zapytaliśmy go o polowania w Prusach Wschodnich i o wystawę. Usłyszą Państwo teraz drugą część wywiadu.

——-

Kto oprócz cesarza Wilhelma II polował w Puszczy Rominckiej i dlaczego?

[Horst Buschalsky:

Zawsze były to osoby, które były w wysokich kręgach rządowych. Puszcza Romincka była bardzo lubiana, kiedy znowu zwiększyło się pogłowie jelenia – bo kiedyś były one niemal wytępione – polowali tam wszyscy związani z rządem. Dlaczego? Bo jelenie miały szczególnie duże poroża. Nigdy w Niemczech nie było jeleni z takimi dużymi porożami, aż do dwudziestoszóstaków, dwudziestoósmaków. Wszyscy przedstawiciele rządu aż do czasów nowoczesnych polowali w Puszczy Rominckiej, bo uważali to za swój przywilej.]

Oprócz Puszczy Rominckiej w byłych Prusach Wschodnich znajduje się również położona dalej na południe Puszcza Piska. Tam też powinno być dużo dorodnej zwierzyny łownej…

[Horst Buschalsky:

Tam też są dorodne jelenie. W 2016 r. byłem w Nidzicy i tam jest muzeum, do którego wszedłem. Wisiały tam bardzo dorodne jelenie ustrzelone w latach 80. i 90., które też były wyróżnione medalami. Nadal są również w Puszczy Piskiej dorodne jelenie i są one doglądane. Byłem u emerytowanego nadleśniczego blisko Mrągowa, i on opowiadał mi, że jesienią w okresie godowym zwierzyny płowej, niemieccy myśliwi jadą na Mazury, aby ustrzelić jelenia za dużo dewiz i zabrać trofea ze sobą do Niemiec.]

We wprowadzeniu mówił Pan również o przeżyciu związanym ze znakiem drogowym „Uwaga Łosie” w 2016 r.:

[Horst Buschalsky:

To było rano; jechaliśmy z Ełku do Olecka przez las. Był ten znak ostrzegawczy, rano w pół do dziesiątej, a moja córka, która siedziała w tyłu, powiedziała „Byłoby fajnie, gdybyśmy teraz zobaczyli łosia”. Trzy kilometry dalej musiałem hamować, bo z lewej na prawą stronę drogi poruszał się łoś i zniknął w podszyciu lasu. Było to szalone przeżycie dla nas, bardzo nas ucieszyło. To nie był sen. Niestety, siedzieliśmy w samochodzie, nie mogliśmy zrobić zdjęć, ale byliśmy w cztery osoby, syn, córka, żona i ja, i możemy to wszystko udowodnić.]

W Olsztynie i okolicach można długo żyć nie spotykając łosia, ale nadal żyją, jak Pan tego doświadczył. Jak kształtuje się ich liczba?

[Horst Buschalsky:

Jeszcze są łosie, i przeżywamy to w Niemczech w Brandenburgii, że w międzyczasie łosie wędrują już do nas na zachód, do Niemiec. Tzn. łosie rozmnażają się i wędrują jak wilki na zachód. Brandenburski urząd lasów już zatrudnia biolożkę, która zajmuje się tylko napływowymi łosiami. Więc łoś znowu próbuje zyskać miejsce, rozprzestrzenić się. Nadejdzie dzień, jak prorokuję, że znowu będą łosie w Prusach Wschodnich, wszędzie w Prusach Wschodnich, nawet na Mazurach.]

Co sprawia, że ​​historia łowiectwa dawnych Prus Wschodnich jest tak niezwykła?

[Horst Buschalsky:

Historia łowiectwa Prus Wschodnich jest szczególna pod tym względem, że kraj był szczególny ze względu na swoją historię, swój rozwój. Kiedy w XI wieku zakon niemiecki skonfiskował i zasiedlał ten kraj, była wielka puszcza od Wisły do Niemna, był tylko las, jeszcze nie była Puszczy Piskiej czy Puszczy Romickiej, był jeden wielki obszar lasu. Kraj został zasiedlony od północy, od strony zalewu. Las był sukcesywne karczowany, były fale imigracji ludzi z obszarów niemieckich. To czyni ten kraj szczególnym.]

Czy istniejący jeszcze długie lata duży obszar leśny i puszcza jest czymś wyjątkowym?

[Horst Buschalsky:

W innych regionach Europy trwało już intensywne osadnictwo. Osadnictwo zawsze oznacza, że las jest spychane na korzyść ziem rolnych. To miało miejsce w Prusach Wschodnich bardzo późno, tereny zostały zagospodarowane miejscami dopiero w XVII i XVIII. A to prowadziło do tego, że populacje zwierzyny łownej w Prusach Wschodnich jeszcze długi czas były i naturalne, i wysokie, w przeciwieństwie do innych regionów Niemiec czy Europy.]

Obecnie wysokie populacje zwierzyny łownej w byłych Prusach Wschodnich, opisywane w wielu raportach, są często uważane za coś oczywistego. Ale tkwi za tym dużo pracy…

[Horst Buschalsky:

Nie, to nie było oczywiste, bo wojny, czy to wojna siedmioletnia, czy wojny szwedzkie, Napoleon itd. czy kłusownictwo, zawsze prowadziły do tego, że populacje zwierzyny łownej były redukowane. Dopiero w XVIII wieku byli leśnicy i myśliwi, którzy odwrócili sytuację, dbali o zwierzynę łowną, wspierali ją karmieniem, dobrym kształtowaniem biotopów – a to doprowadziło do tego, że populacje zwierzyny łownej znowu rosły, dotyczy to i łosi, i zwierzyny płowej, i również saren, o których w ogóle nie mówiłem. W rejonie Ostródy wiadomo było z dawnych czasów, że były tam dorodne kozły i dużo sarny. Pozytywne wpływy były więc dopiero w XVIII i XIX wieku.]

A co po drugiej wojnie światowej?

[Horst Buschalsky:

Przez katastrofalną i wszystko niszczącą II wojnę światową w roku 1945 wszystko to zostało zniszczone i wyzerowane. Niestety, ta wojna miała miejsce, i niestety narody nawzajem się zwalczały i niszczyły. Było to straszne wydarzenie i ma do dziś długofalowe skutki. Europa była podzielona do 1990 r. Możemy być wdzięczni, że Europa na nowo się zrosła. Wznowiliśmy kontakty z narodami wschodnioeuropejskimi, z Polakami, Czechami, Litwinami, Estończykami. Wykorzystaliśmy ostatnie 30 lat, aby na nowo pozytywnie kształtować porozumienie między narodami. A teraz pojawia się pewien pan Putin w Moskwie i znowu zaczyna wojnę europejską, to straszne.]

——-

Był to Horst Buschalsky, dyrektor lasów i dyrektor ministerialny w Ministerstwie Rolnictwa Dolnej Saksonii odpowiedzialny m.in. za łowiectwo, w rozmowie z nami. Tematem była wystawa „Na tropach w puszczy, lasach i na bagnach – o historii łowiectwa między Wisłą a Niemnem”, którą pokazano w ubiegłym roku we Wschodniopruskim Centrum Kultury w Ellingen.

Dziękujemy naszej koleżance Gabrieli Blank za oryginalne nagranie wywiadu.

2023-03-19 Melitta Bentz

Niemcy to kraj kawoszy. Tutaj nawet czasami patrzy się trochę krzywo na kogoś, kto twierdzi, że w ogóle nie pije kawy. Pewien badacz rynku wyraził kiedyś opinię, że wszyscy inni producenci kawy zbankrutowaliby, gdyby wszyscy Niemcy zdecydowali się pić wyłącznie kawę z upraw ekologicznych i sprawiedliwego handlu. Nie jest jasne, czy naprawdę mają taką siłę rynkową, ale jasno ukazuje, jak ważna jest dla Niemców kawa.

To nie jest też nowe zjawisko, nawet jeśli dzięki wszystkim poduszkom, torebkom i kapsułkom oraz różnym nowoczesnym ekspresom ciśnieniowym do kawy jest jeszcze większy wybór rodzajów i smaków. Tradycyjne ekspresy do kawy nadal istnieją, a ludzie, którzy samodzielnie nalewają kawę bez żadnych technicznych przyrządów, jeszcze nie wymarli.

Na początku przygotowanie kawy bez resztek fusów nie zawsze było łatwe. Zawsze coś się przedostało, proszek prześlizgiwał się przez tekstylne filtry i wiele rodzajów papieru, czy to w lejku, czy kubku z dziurkami, jak te, które można znaleźć w skansenie w Olsztynku czy w kuchni dworu w Jełmuniu.

Ceramiczny lejek w Jełmuniu z wewnętrznymi rowkami odprowadzającymi ciecz do umieszczenia na dzbanku do kawy, który ma pomieścić zwężający się w dół worek filtrujący w dzisiejszym komercyjnym rozmiarze nr cztery, ma jednak na sobie już jedną z najważniejszych nazw produktów dla wszystkich kawoszy pismem kaligraficznym: „Melitta”. Nazwę tę, najbardziej znaną w kolorze niebieskim na solidnej białej porcelanie, można również znaleźć na kieliszkach do jajek, słoikach do wekowania lub skarbonkach, i należy ona do jednej z najciekawszych postaci w historii niemieckiego przemysłu.

Melitta Bentz urodziła się 150 lat temu, 31 stycznia 1873 roku, w Dreźnie jako Amalie Auguste Melitta Liebscher i jest wynalazcą gotowego jednorazowego filtra do kawy. W wieku „zaledwie” 35 lat eksperymentowała z bibułą ze szkolnych zeszytów swojego syna Willy’ego, którą umieściła w puszce, której dno zostało przedziurawione gwoździami, aby zapobiec pozostawaniu w gotowej kawie resztek fusów, które były tak irytujące podczas picia.

W czerwcu 1908 roku od Cesarskiego Urzędu Patentowego w Berlinie otrzymała tzw. ochronę wzoru użytkowego dla tego pierwotnie zaimprowizowanego okrągłego filtra, a 15 grudnia 1908 roku założyła firmę „M. Bentz, Marschallstrasse 31” – kapitał własny wyniósł 73 fenigi. Na Międzynarodowej Wystawie Higieny w Dreźnie w 1911 roku ona i jej firma zdobyły złote i srebrne medale. Początek był więc zrobiony.

Firma rozrastała się i przeprowadziła się na północny zachód Drezna, rozrastając się nadal, tak że trzeba było dokupić dodatkowe budynki. Firma przetrwała I wojnę światową bez szkód; wkrótce potem osiągnięto liczbę 100.000 filtrów. W 1929 roku Melitta Bentz i jej firma przeprowadziły się do miasta Minden we wschodniej Westfalii. W 1937 roku opatentowano wspomniany już filtr i worek. Firma rozwijała się dalej aż do dziś. Koncern Melitta Bentz – nadal z siedzibą w Minden – jest obecnie aktywny na arenie międzynarodowej i zatrudnia 6.000 pracowników.

Melitta Bentz, kawowa rewolucjonistka, wycofała się wprawdzie z codziennej działalności firmy, ale osobiście do końca życia opiekowała się swoimi pracownikami. Zmarła w 1950 roku w wieku 77 lat. Mało kto dziś pamięta jej nazwisko, ale jej imię to historia.

Uwe: I to była Allensteiner Welle na dzisiaj, życzymy Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Anna: Audycję zrealizował dla Pańśtwa i dla nas Konrad Gnyla, a do usłyszenia za tydzień mówią Państwu Anna Przywoźna…

Uwe:…i Uwe Hahnkamp.

05.03.2023 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 05.03.2023

Anna: Serdecznie witam w Allensteiner Welle, przy mikrofonie witają Państwa dzisiaj wieczorem Anna Przywoźna…

Uwe: …i Uwe Hahnkamp i będą towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Anna: Mamy nadzieję, że spędzili Państwo dobry tydzień i odpoczęli w weekend, oraz cieszymy się, że są Państwo znowu z nami.

Dzisiaj mamy dla Państwa w programie wywiad z Walterem Plachettą z Polsko-Niemieckiego Stowarzyszenia we Frankonii …

Uwe: …oraz feleiton na temat zmarłego niedawno wykonawcy szlagierów Toniego Marschalla.

Więcej na ten temat jak zwykle – po wiadomościach.
Jingle – wiadomości

Katolickie msze w języku niemieckim odprawione zostaną w tym tygodniu:

– w piątek, 10 marca o godzinie 15.00 – trzecia droga Krzyżowa

– oraz w niedzielę, 12 marca o godzinie 15.00 – obie msze w kościele p.w. Najświętszego Serca Pana Jezusa.

Ksiądz kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.
2023-03-05  Walter Plachetta

W dzisiejszych trudnych czasach współpraca między ludźmi z różnych państw jest ważniejsza niż kiedykolwiek. Najstarsze polsko-niemieckie partnerstwo miast między Gdańskiem a Bremą powstało w 1976 roku. Rok później, 45 lat temu, powstało Polsko-Niemieckie Stowarzyszenie we Frankonii z siedzibą w Norymberdze, w Domu Krakowskim. W ubiegłym roku mieliśmy okazję spotkać się z obecnym prezesem Stowarzyszenia Walterem Plachettą i zapytać go o historię i działalność Stowarzyszenia oraz jego własne doświadczenia ze spotkań polsko-niemieckich.

——-

Wit Stwosz pracował w Norymberdze i Krakowie, brat Albrechta Dürera, Hans, również malował w Polsce, ale są też inne powiązania między Pomorzem a Frankonią Środkową, między Krakowem a Norymbergą, między Puckiem a Steinem – to tylko niektóre istniejące dziś partnerstwa. Pan ma szczególne, techniczne związki między dwoma miastami: Norymbergą i Krakowem, które powstały już przed powołanym w 1979 roku partnerstwem miast:

[Walter Plachetta:

Stosunki między Krakowem a Norymbergą istnieją już od wielu, wielu lat, szczególnie zakłady komunikacji miejskiej w Krakowie i Norymberdze pielęgnują bardzo ścisłe kontakty. Był historyczny pojazd z początków istnienia tramwaju (w Norymberdze), który został naprawiony w Krakowie – i to znakomicie. Z wdzięczności za to pytano o to, czy można byłoby wysłać do Krakowa tramwaje, które już nie są potrzebne w Norymberdze. Był to trudny proces, nie tylko z punktu widzenia cła i transportu, ma nawet tę samą szerokość torów co kolej, ale to byłoby zbyt wolno, trzeba było je na coś załadować. Trzeba się cieszyć, że pojazdy zostały bardzo dobrze wyremontowane, były zgodne z warunkami i po 40 lat jeszcze jeżdżą. Partnerstwo istnieje, i właśnie teraz mamy duży projekt: z jednego pojazdu zrobi się dwa pojazdy. Jedną część dostanie Kraków, drugą część Norymberga. Stosunki są bardzo dobre, i jestem dumny, że jestem członkiem Stowarzyszenie Miłośników Tramwajów w Krakowie.]

Zaistniały więc kontakty dzięki tramwajom, które poszły dobrze, zaczęło się tworzyć partnerstwo miast Norymberga-Kraków – i w tych trudnych czasach powstało w 1977 roku Polsko-Niemieckie Stowarzyszenie we Frankonii. Jakie miasta były wtedy w to zaangażowane, jacy ludzie?

[Walter Plachetta:

Były wszystkie miasta wokół Norymbergi – Erlangen, Schwabach, Fürth. Fürth był również dużym centrum, bo głównym inicjatorem był książę zu Hohenlohe, który jest autorem wypowiedzi: „W Fürth istnieje największy polski teatr poza Polską”, bo pielęgnował stosunki z Polską. Książę i jego żona długo byli bardzo aktywni w Polsko-Niemieckim Stowarzyszeniu. Zrezygnowali z powodu wieku; ale próbowano w dalszym ciągu zintegrować ich potomków. Utworzenie nie odbyło się tutaj, myślę, że było raczej w Fürth. Mamy w szpitalu im. Świętego Ducha, który jest datkiem z XIV wieku, wielką salę, której możemy używać i którą miasto Norymberga oddaje nam za darmo do dyspozycji, bo my jako Stowarzyszenie jako wpływy mamy tylko składki członków. Podczas imprez mamy różnych sponsorów. Jednym ze sponsorów jest rząd Frankonii Środkowej, innym miasto Norymberga – i są też prywatni sponsorzy, którzy w każdym przypadku osobno dokonują wsparcia finansowego.]

Książę Kraft-Alexander zu Hohenlohe-Oehringen był z pewnością dobrą osobowością, aby zachęcić innych ludzi do zaangażowania się i przyłączenia do Stowarzyszenia. Czy we Frankonii jest wielu Polaków? I jak wygląda Pańska znajomość języka polskiego?

[Walter Plachetta:

Faktem jest, że jest bardzo wielu ludzi, sąsiadów, u których jeśli dobrze się przyjrzymy, okazuje się, że mają korzenie w Polsce, jednak tak bardzo się zintegrowali, że jest to bardzo trudne. Często dziwią się, bo ja mam w międzyczasie wytrenowane uszy, kiedy mówię do nich po polsku: „Jak się powodzi? Mam nadzieję, że wszystko w porządku” – są zaskoczeni, że teraz w Frankonii pielęgnuje się język polski. Nauczyłem się polskiego tu na Volkshochschule (~uniwersytet ludowy) na kursie wieczorowym. Najpierw z powodu partnerstwa z Krakowem, nie znałem ani słowa i trzeba było móc powiedzieć więcej niż „dziękuję” – ale polska gramatyka, cholera, jest bardzo trudna. Nie poddałem się do dziś, ale toleruje się, że nie opanowałem gramatyki. Mieliśmy kiedyś tu klasę szkolną z Krakowa, a nie wiedziałem, czy dziewczyny są z Norymbergii czy z Polski, mówiły wyśmienicie po niemiecku. Przy czym jedna dziewczyna zapytała, czy to w przyszłości dalej tak będzie, bo w Niemczech uczą się angielskiego, tam się uczą – i wszystko jest łatwiejsze.]

Możliwe, że angielski staje się coraz bardziej językiem kontaktowym podczas wymian, ale na pewno język polski był dla Pana ważny, kiedy Pan przyjeżdżał do Polski służbowo lub prywatnie…

[Walter Plachetta:

(tak) Mamy szereg innych kontaktów wszędzie w Polsce. Mam przyjaciół w Poznaniu, w Zbąszynie koło Poznania, którzy mają rodzinę w Gdańsku i w Gdyni, zawsze podczas odwiedzin z dumą pokazywali mi Polskę. Pierwszy raz prywatnie byłem w Polsce w latach 80. własnym samochodem, bo chciałem poznać miejsce mojego urodzenia. Urodziłem się jeszcze w czasie II wojny światowej koło Opola. Moja rodzina rzuciła się do ucieczki i trafiła do Norymbergi. Jestem już 77 lat w Norymberdze i czuje się tu bardzo dobrze, ale chciałem nareszcie poznać Polskę i pojechałem własnym samochodem w kierunku Opola.]

Czy pamięta Pan jakieś ważne wrażenie, ważne doświadczenie wówczas w Polsce?

[Walter Plachetta:

Byłem tam w czasie Bożego Ciała. I co mi bardzo zaskoczyło jako Norymberczyka: przed pochodem procesji Bożego Ciała maszerowała delegacja Solidarności. Kiedy wyobrażam sobie, że w Norymberdze Związki Zawodowe IG Metall czy Verdi maszerowałyby przed procesją Bożego Ciała – to niemożliwe. Ale było to oczywiste, Solidarność była w modzie, uznana i akceptowana. Odwiedziłem też w Gdańsku  stocznię, gdzie pracował Lech Wałęsa. Jeszcze inny punkt, z którego jestem bardzo dumny: Lech Wałęsa kiedyś odwiedził Norymbergę i była możliwość, że poznaliśmy się i mogliśmy nawzajem uścisnąć sobie rękę.]

Uścisk dłoni z Lechem Wałęsą to zdecydowanie przeżycie. Jak jednak wygląda konkretna działalności Polsko-Niemieckiego Stowarzyszenia we Frankonii? Jak Państwo wspierają polsko-niemieckie sprawy?

[Walter Plachetta:

Pielęgnuje się pracę kulturową na różnych szczeblach. Mamy w Norymberdze Wyższą Szkołę Muzyczną, gdzie są studenci z Polski. W pojedynczych przypadkach i skromnych rozmiarach, jak to możliwe, sponsorujemy artystów. Oni dostają od nas mały datek, ale stały – jeden, dwa semestry, i mogą polegać na tym, że mają to wsparcie. Ale pomagaliśmy też podczas powodzi, w Domach Dziecka, które potrzebowały środków pomocy, urządzeń ortopedycznych, wózków itd.  organizowaliśmy to jako Polsko-Niemieckie Stowarzyszenie; szczególnie podczas powodzi zebrało się dużo. Poza tym paczki z pomocą, upominki z okazji Bożego Narodzenia, to oczywiste.]

Chodzi więc o pracę, o projekty, o wydarzenia, dzięki których „normalni” – w cudzysłowie – obywatele obu państw mogą się poznać…

[Walter Plachetta:

Obywatele muszą się rozumieć. Było bardzo imponujące, kiedy podczas odwiedzin delegacji jedna osoba powiedziała: „Panie Plachetta, jeśli pani Merkel i nasz rząd nie rozumieją się tak dobrze, to niech się kłócą, jeśli tylko chcą. My obywatele musimy nawzajem się respektować i szanować, wiedzieć, co się dzieje, jak się dzieje, i nawzajem dobrze rozumieć. A dobrze rozumieć znaczy nie tylko, że wszyscy Polacy uczą się niemieckiego czy wszyscy Niemcy uczą się polskiego, ale trochę, bo otwiera to nam drzwi, kiedy przynajmniej możemy powiedzieć: „Dziękuję”. Kontaktów nie pielęgnowano tylko między obywatelami, lecz na wszystkich szczeblach, przy czym szczególnie ten kontakt obywateli tutaj w Domu Krakowskim jest bardzo ważny.]

——-

Był to Walter Plachetta z Norymbergii, przewodniczący Polsko-Niemieckiego Stowarzyszenia we Frankonii, w rozmowie z nami. Tematem były historia i działalność Stowarzyszenia oraz jego prywatne doświadczenia we współpracy polsko-niemieckiej.

Drugą część wywiadu usłyszą Państwo w kolejnej audycji.
2023-03-05  Tony Marshall

Wyobraźcie sobie Państwo, że zostają Państwo śpiewakami operowymi i chcą utrzymać siebie i swoją rodzinę. Wyobraźcie sobie Państwo sytuację, w której oper było znacznie mniej niż obecnie, produkcję płyt nadal zdominowała niewielka liczba firm, nie było płyt CD ani Internetu, nie mówiąc już o mediach społecznościowych. Co by Państwo zrobili?

Herbert Anton Bloeth, od 1963 roku Hilger, urodził się 3 lutego 1938 roku w Baden-Baden i studiował w oddalonej o zaledwie 40 kilometrów Karlsruhe w akademii muzycznej. Wtedy nikt nie przeprowadzał się daleko na studia. Zdał egzamin jako śpiewak operowy, a potem chciał śpiewać chanson; droga, którą nieco później konsekwentnie podążał na przykład Reinhard May. Herbert Anton Hilger po pierwszej porażce otworzył pub w Baden-Baden. W 1971 roku poznał byłego piłkarza Horsta Nußbauma, który również komponował i produkował muzykę. Tu historia  niemieckich nazwisk się kończy, odkładamy je na bok i zaczyna się – okres sukcesu.

We wczesnych latach siedemdziesiątych XX wieku artyści rzadko śpiewali pod własnym nazwiskiem; ta sama „gra w chowanego” z przeważnie anglojęzycznymi pseudonimami dotyczyła również producentów. Nußbaum to Jack White, który pisał piosenki między innymi dla Jürgena Marcusa i Roberto Blanco i stał się znany na całym świecie jako producent takich artystów jak David Hasselhoff i Hansi Hinterseer. A Hilger – to Tony Marshall, niedawno zmarły piosenkarz śpiewający szlagiery.

Ponieważ dokładnie tym stał się z wyszkolony śpiewak operowy: piosenkarzem śpiewającym  szlagiery i prezenterem telewizyjnym. Spotkali się w 1971 roku;  Jack White przybył do niego z tradycyjną nowozelandzką piosenką, którą zaadaptował na przebój „Schöne Maid”. Piosenka ta nie została zbyt entuzjastycznie przyjęta przez wytwórnię, okładka była po prostu biała, wydaje się, że nie włożono w to żadnego specjalnego wysiłku, ale singiel sprzedał się w prawie 200.000 egzemplarzy w ciągu pierwszych kilku tygodni, utrzymywał się na listach przebojów do 1972 roku i zdobył łącznie sześć złotych płyt. W sumie Tony Marshall sprzedał w swoim życiu około 20 milionów nośników dźwięku.

Tony Marshall stał się nagle „radościodawca narodu”, pojawiły się inne podobne piosenki, takie jak „Heute hau´n wir auf die Pauke“ czy „Bora Bora”, występował w różnych programach telewizyjnych, a następnie od 1982 do 1999 roku moderował własny program muzyczny. Również w XXI wieku nadal był prezenterem i śpiewakiem, a w 2017 roku nagrał jeszcze płytę „Senioren sind nur zu früh geboren“.

Wszystkim, którzy lubią zakładać, że piosenkarze szlagierów są powierzchowni i nie mają głowy nie od parady, należy powiedzieć: jest też druga strona Tony´ego Marshalla. Opanował grę na pianinie i skrzypcach oraz czterech innych instrumentach, śpiewał w ośmiu językach – w tym po arabsku w reklamie egipskiej kawy – wystąpił też jako Tewje w musicalu „Skrzypek na dachu” i jako Papageno w „Czarodziejskim flecie”. Ze względu na swoją niepełnosprawną córkę założył Fundację Tony´ego Marshalla, aby m.in. tworzyć mieszkania odpowiednie dla osób niepełnosprawnych.

Mimo problemów zdrowotnych pracował do końca życia. W 2021 wydał singiel „Der letzte Traum”, który usłyszą Państwo na zakończenie audycji, a w 2022 wystąpił jeszcze na wózku inwalidzkim. Za swoją twórczość został kilka razy odznaczony. Jest honorowym obywatelem atolu Mórz Południowych Bora-Bora za piosenkę o tym samym tytule i otrzymał Order Tahiti Nui, Order Zasługi Polinezji Francuskiej. W Baden-Baden istnieje od 2003 roku ulica Tony´ego Marshalla; on sam został honorowym obywatelem miasta w 2018 roku i tam zmarł 16 lutego.

Notabene – w środku karnawału, który był dla niego bardzo ważny jako piosenkarza bliskiego publiczności, kochającego muzykę i swoich słuchaczy, który potrafił dobrze dogadać się z publicznością. „Radościodawca narodu” już nie występuje i już nie śpiewa. Piosenki, które uczynił sławnymi, pozostaną.
Jingle – koncert życzeń

I jak zwykle w pierwszą niedzielę miesiąca – koncert życzeń dla naszych jubilatów. Spojrzymy wstecz na jubilatów lutego 2023 roku w mniejszości niemieckiej na Warmii i Mazurach.

Nidzickie Stowarzyszenie pogratulować mogło ośmiu swoim członkom, wśród których 25 lutego Helena Wnuk skończyła 91, a 20 lutego Zygfryd Szymański 90 lat.

W Stowarzyszeniu Mniejszości Niemieckiej w Kętrzynie zanotowano pięciu jubilatów, między innymi Jana Dombowskiego z już  93 i Jana Korsheinricha z 87 latami.

W Ełku, w Stowarzyszeniu Mniejszości Niemieckiej „Masuren“ cieszyć się mogło troje jubilatów, między innymi Walter Barczewski, który 14 lutego skończył 92 lata.

Sześć osób na swojej liście miało Stowarzyszenie Przyjaźni „Rosch“ w Piszu. Szczególnie podkreślić chcielibyśmy Manfreda Solenskiego z 86 i Stanisława Pijewskiego z 70 latami.

Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej „Warmia“ w Lidzbarku Warmińskim pogratulować mogło pięciu, a Stowarzyszenie Niemieckie „Natangen“ w Górowie Iławeckim sześciu osobom, które świętowały rozpoczęcie nowego roku życia. W Lidzbarku na swoje 90 lat spoglądać może Gerda Kubik, a w Górowie na 89 – Greta Lipczyńska.

Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej „Tannen“ w Ostródzie na swojej liście miało dziesięć osób. Henryk Domin skończył tam 98, a Elżbieta Preuhs 89 lat.

Poza tym w Pasłęku na swoje 57 lat spoglądać może od 27 lutego Małgorzata Strehlau, a w Olsztynie Edeltraut Sidwa na 87 lat.

My przyłączamy się do życzęń krewnych i przyjaciół, życzymy jeszcze wszystkieg najlepszego, zdrowia i wiele radości w życiu i mamy dla Państwa piosenkę „Der letzte Traum“ w wykonaniu Tony‘ego Marshalla.
Uwe: I to była znowu  Allensteiner Welle na dzisiaj, życzymy Państwo jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Anna: Audycję zrealizował dla Państwa i dla nas Marian Dąbrowski, a do usłyszenia za tydzień mówią Państwu Anna Przywoźna…

Uwe:…i Uwe Hahnkamp.

26.02.2023 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 26.02.2023

Uwe: Serdecznie witam w Allensteiner Welle, przy mikrofonie wita Państwa dziś wieczorem Uwe Hahnkamp i będzie towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Mam nadzieję, że spędzili Państwo dobry tydzień i odpoczęli w weekend, oraz cieszę się, że są Państwo znowu z nami.

Dzisiaj mam dla Państwa w programie:

– wspomnienie wizyty niemieckiego ambasadora w Polsce Thomasa Baggera w Olsztynie,

– wywiad z dziennikarzem i autorem książek Dmytro Antoniukiem z Kijowa

– oraz felieton dotyczący wojny w Ukrainie.

Więcej na ten temat jak zwykle – po wiadomościach.

Jingle – wiadomości

***

Teatr im. Stefana Jaracza w Olsztynie zaprasza wraz z Centrum KARTA i Fundacją „Borussia“ w piątek, 3 marca o godzinie 18.00 na spotkanie „Autobiografia i historia. Węgorzewski Palimpsest“. Na temat bagażu przeszłości, z jakim nowi osiedleńcy przybyli po II wojnie światowej na niegdyś niemieckie tereny, różnorodności historii rodzinnych i rodzajów narracji rozmawiać będą profesor Robert Traba z Instytutu Studiów Politycznych Polskiej Akademii Nauk i Zbigniew Gluza z Centrum KARTA.

***

Katolickie msze w języku niemieckim odprawione zostaną w tym tygodniu:

– w piątek, 3 marca o godzinie 15.00 – druga Droga Krzyżowa – w kościele p.w. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Olsztynie,

– oraz w niedzielę, 5 marca o godzinie 10.00 w kościele w Olsztynie-Jarotach.

Ksiądz kanonik Andre Schmeier serdecznie zparasza.

2023-02-26 Wojna w Ukrainie

Mija już rok, odkąd Władimir Putin stworzył powód do planowanej przez siebie wojny i uznał Ługańską i Doniecą Republikę Ludową. Następnego wieczoru, 22 lutego 2022 r., Markus Lanz przeprowadził dyskusję panelową z udziałem wysokiej rangi uczestników, w tym dziennikarki i byłej korespondentki w Moskwie Gabriele Krone-Schmalz oraz profesor Gwendolyn Sasse z Centrum Badań Wschodnioeuropejskich i Międzynarodowych w Berlinie. Analizowali przemówienie Putina dzień wcześniej i zastanawiali się, co będzie dalej, choć i charakter wypowiedzi, i strategia wypowiedzi i działań wydawały się znajome. Program pozostawił wówczas pewien niesmak, ale także ostatnią nadzieję na rozwiązanie dyplomatyczne, która okazała się daremna. Nikt przecież nie chciał uwierzyć, że ktoś w XXI wieku dobrowolnie i bez powodu rozpęta wojnę – dwa dni później, w czwartek rano, w Ukrainie stanęły rosyjskie wojska.

Dominującymi wówczas uczuciami były konsternacja i bezradność wobec zagmatwanej decyzji jednej osoby. Paraliżujące niedowierzanie podczas oglądania telewizji, słuchania radia, przeglądania wiadomości w Internecie. Tu, w regionie, który również graniczy z Rosją, szczególnie zaskoczeni byli członkowie mniejszości ukraińskiej, mający często rodziny na Ukrainie, Polacy i przedstawiciele mniejszości niemieckiej mający rodzinne związki z Ukraińcami, a także wszyscy ci, którzy nadal pamiętaj zakończenie II wojny światowej i inwazję Armii Czerwonej na ówczesne Prusy Wschodnie.

Z paniki, z szoku pierwszej chwili, w początkowo nieskoordynowany sposób rozwinęła się fala chęci pomocy – środki finansowe, darowizny, przyjmowanie ludzi, którzy uciekli z Ukrainy. Nawet jeśli większość z nich wolała pozostać blisko granicy z Ukrainą, szybko były dziesiątki i setki tysięcy osób, które przybyły również do województwa warmińsko-mazurskiego. A z pozornego chaosu wyrosły struktury i uporządkowane procesy; sytuacja, która na początku była dość niejasna, powoli się wyjaśniała.

Za spontaniczną pomocą ludzi poszła pomoc polityki – regionalna i krajowa w organizacyjnym wsparciu pomocy uchodźcom, na szczeblu międzynarodowym we wsparciu Ukrainy w walce z rosyjskimi najeźdźcami. Szybkiej klęski Ukrainy można było uniknąć, ale rychłego zakończenia wojny jeszcze dzisiaj nie można przewidzieć. Tymczasem wojna Rosji z Ukrainą stała się – niestety – codziennością. „Niestety”, bo wojna nie powinna być ani codzienna, ani czymś normalnym. Dla mieszkańców Warmii i Mazur ich codzienne życie toczy się nadal, żyją najlepiej, jak potrafią, nie zapominając o dalszym wsparciu w walce z wojną. Działa to trochę jak przewlekły ból zęba: zawsze obecny, czasem silniejszy, czasem mniej zauważalny, ale nie ustępuje. Tym bardziej, że – by pozostać przy metaforze – „dentysty” (w cudzysłowie), który zaradziłby wojnie nie widać.

Panuje zgoda co do tego, że ta wojna musi się skończyć, aby więcej ludzi już nie musiało umierać. Jednak w tej chwili nie ma strategii zakończenia tej wojny, nie ma podstaw do negocjacji, nie ma możliwości rozwiązania konfliktu. Aby to zmienić, nadal potrzebny jest ogromny wysiłek na wszystkich poziomach, aby ludziom na całym świecie, a zwłaszcza w Ukrainie, oszczędzić – jeśli to możliwe – w dniu 24 lutego dalszych rocznic rozpoczęcia tej wojny.

2023-02-26 Dmytro Antoniuk

5 lutego w Stowarzyszeniu Wspólnota Kulturowa „Borussia” w Olsztynie gościł dziennikarz i przewodnik turystyczny po Ukrainie Dmytro Antoniuk z Kijowa. W swoim wykładzie pt. „Ludzie, wojna i zabytki” zaprezentował osobiste spojrzenie wstecz na ubiegły rok od 24 lutego 2022 r. i atak Rosji na Ukrainę. Rozmawialiśmy z nim o jego podróży z wykładami, aktualnej sytuacji w Kijowie i wspólnym ukraińsko-polskim dziedzictwie kulturalnym, na temat którego opublikował kilka książek.

——-

Ze swoim wykładem pt. „Ludzie, wojna i zabytki” podróżuje Pan obecnie po Polsce. Następnie chce Pan pojechać do Niemiec. Dlaczego jest Pan w drodze?

[Dmytro Antoniuk – wypowiedź w języku polskim]

Słuchacze mogą więc po Pana wykładzie nabyć Pańskie książki i kalendarze. A dochodem z tego wspiera Pan Ukrainki i Ukraińców w wojnie z Rosją…?

[Dmytro Antoniuk – wypowiedź w języku polskim]

Jaka jest sytuacja po roku wojny w Pana rodzinnym mieście, w Kijowie?

[Dmytro Antoniuk – wypowiedź w języku polskim]

W czasie pokoju zajmuje się Pan jako przewodnik turystyczny ukraińsko-polskim dziedzictwem kulturalnym w Ukrainie. Czy jest dużo zabytków, które o nim świadczą?

[Dmytro Antoniuk – wypowiedź w języku polskim]

Czy obecnie zniszczone zostało dużo tych historycznych ukraińsko-polskich zabytków?

[Dmytro Antoniuk – wypowiedź w języku polskim]

Jak trudne jest odremontowanie takich zabytków? Czy są na to środki państwowe?

[Dmytro Antoniuk – wypowiedź w języku polskim]

Czy występują konflikty dotyczące tego dziedzictwa między Polską i Ukrainą? Czy istnieją też pozostałości kultury niemieckiej w Ukrainie?

[Dmytro Antoniuk – wypowiedź w języku polskim]

——-

Był to Dmytro Antoniuk z Kijowa, dziennikarz i przewodnik turystyczny po całej Ukrainie, w rozmowie z nami. Tematem były aktualna sytuacja w Ukrainie i wspólne ukraińsko-polskie dziedzictwo kulturalne, na temat którego opublikował kilka książek. Wywiad powstał po jego wykładzie pt. „Ludzie, wojna i zabytki” 5 lutego w Stowarzyszeniu Wspólnota Kulturowa „Borussia” w Olsztynie.

2023-02-26 Thomas Bagger

Trudne czasy wymagają ludzi, którzy staną na wysokości zadania. Jeden z nich objął ważne stanowisko w niezbyt pokojowej sytuacji międzynarodowej i w trudnej fazie między sąsiadującymi państwami Polską i Niemcami: Thomas Bagger, nowy ambasador Republiki Federalnej Niemiec w Warszawie, który sprawuje urząd od lipca ubiegłego roku.

„Napastnicza wojna Rosji przeciwko Ukrainie pokazuje, jak ważna jest dla nas wszystkich solidarność i wspólnota. Bez silnego polsko-niemieckiego partnerstwa nie ma silnej Europy. Niemcy chcą być dobrym sąsiadem Polski w zjednoczonej i silnej Europie – o to będę zabiegał” – koniec cytatu, tak Thomas Bagger sformułował swoje wymagania na stronie internetowej niemieckiej ambasady.

Urodzony w Lüneburgu w 1965 roku dyplomata studiował na Uniwersytecie Ludwika Maksymiliana w Monachium, a w 1992 r. wstąpił do służby zagranicznej. Pracował w niemieckich ambasadach w Pradze, Ankarze i Waszyngtonie, a ostatnio przez pięć lat był doradcą do spraw. zagranicznych prezydenta federalnego Franka-Waltera Steinmeiera.

W ubiegły wtorek Thomas Bagger po raz pierwszy odwiedził województwo warmińsko-mazurskie, odwiedzając w Olsztynie ważnych i wpływowych przedstawicieli życia politycznego i publicznego regionu. „Wyjeżdżam z Warszawy i odwiedzam inne miasta, żeby poznawać takie lokalne zależności. Dzięki temu lepiej poznałem m.in. trudności, z jakimi muszą się mierzyć samorządy” – oto cytat Thomas Baggera z wizyty u burmistrza Olsztyna Piotra Grzymowicza.

W napiętym grafiku ambasadora znalazły się oprócz tego spotkania z wojewodą i marszałkiem województwa warmińsko-mazurskiego, wizyta w Domu Mendelsohna w Stowarzyszeniu Wspólnota Kulturowa „Borussia” oraz na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim. Poświęcił też godzinę na spotkanie z przedstawicielami mniejszości niemieckiej w województwie w Domu Kopernika, siedzibie Olsztyńskiego Stowarzyszenia Mniejszości Niemieckiej.

– Bardzo się cieszymy, że Thomas Bagger do nas wpadł i zapoznał się z naszą działalnością – podsumowuje ogólne nastroje Henryk Hoch, przewodniczący Związku Stowarzyszeń Niemieckich Warmii i Mazur. Oprócz Związku zaprezentowały się stowarzyszenia mniejszości niemieckiej z Olsztyna i w Mrągowa.

Wiedza o Niemcach wciąż mieszkających w regionie jest dla ambasadora ważna także dlatego, że jego rodzina pochodzi z byłych Prus Wschodnich – z Ostródy, Braniewa i Bałgi nad Zalewem Wiślanym, dziś w rosyjskim Królewcu. Dlatego też w jego programie znalazło się zwiedzanie Parku Pamięci Śródmieście, który przypomina o dawnym cmentarzu ewangelickim w Olsztynie przy torach kolejowych.

Wiktor Marek Leyk, który sam jest protestantem, a służbowo – pełnomocnikiem marszałka do spraw mniejszości narodowych i etnicznych, wyjaśnił Thomasowi Baggerowi ideę tej lokalizacji. Jednocześnie już teraz zaprosił go na obchody 300. rocznicy urodzin Immanuela Kanta, które mają się odbyć w Gołdapi w kwietniu 2024 roku. Wizyta ambasadora w Olsztynie i województwie warmińsko-mazurskim z pewnością więc nie będzie ostatnią i należy mieć nadzieję, że kolejny jego pobyt tutaj nie nastąpi dopiero w przyszłym roku.

Uwe: I oo była znowu „Allensteiner Welle” na dzisiaj, życzę Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Audycję zrealizował dla Państwa i dla mnie Marian Dąbrowski, a do usłyszenia za tydzień mówi Państwu Uwe Hahnkamp.

19.02.2023 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 19.02.2023

Anna Serdecznie witamy w Allensteiner Welle, przy mikrofonie witają Państwa  dziś wieczorem Anna Przywoźna…

Uwe: …i Uwe Hahnkamp i będą towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Anna: Mamy nadzieję, że spędzili Państwo dobry tydzień i odpoczęli w weekend, oraz cieszymy się, że są Państwo znowu z nami.

Dziś mamy dla Państwa w programie drugą część wywiadu z Rafałem Bętkowskim na temat „Parku Pamięci Śródmieście“ w Olsztynie…

Uwe: …oraz wywiad z doktorem Jackiem Szubiakowskim, dyrektorem Olsztyńskiego Planetarium i Obserwatorium z okazji jubileuszu 50-lecia tej instytucji. Więcej na ten temat jak zwykle – po wiadomościach.
Jingle – wiadomości

21 lutego o godznie 17.00 w Instytucie Północnym im. Wojciecha Kętrzyńskiego w Domu Polskim w Olsztynie zaprezentowana zostanie książka „Obóz wielofunkcyjny Działdowo (1939-1945)“ doktora Radosława Wiśniewskiego. Wydarzenie organizowane jest z Muzeum Pogranicza w Działdowie.

***

Godzinę później, 21 lutego o godzinie 18.00 doktor Jerzy Sikorski w Olsztyńskim Planetarium wtajemniczy słuchaczy w „Prywatne życie Kopernika” – tak brzmi tytuł jego książki, która wydana została w nowej, rozszerzonej wersji. Wstęp bezpłatny.

***

W sobotę, 25 lutego o godzinie 12.00 zainteresowani spotkają się na kolejny spacer z Muzeum Nowoczesności – początek przy Muzeum. Miejski Ośrodek Kultury i Rafał Bętkowski zapraszają na zwiedzanie „Parku Pamięci Śródmieście”. Tematem będzie historia dawnego cmentarza ewangelickiego przy ulicy Partyzantów i pochowani tam mieszkańcy Olsztyna.

***

Katolickie msze w języku niemieckim odprawione zostaną w tym tygodniu:

– w środę, 22 lutego – Środa Popielcowa – o godzinie 10.00 w Olsztynie – Jarotach,

– w piątek, 24 lutego o godzinie 15.00 – pierwsza Droga Krzyżowa w kościele p.w. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Olsztynie

– i w niedzielę, 26 lutego o godzinie 10.00 w kościele w Olsztynie – Jarotach. Ksiądz kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.
2023-02-19 Jacek Szubiakowski

Dokładnie 550 lat temu urodził się Mikołaj Kopernik, wielki astronom, który na terenie dzisiejszej północnej Polski prowadził swoje badania, ale także zarządzał dobrami ziemskimi, zajmował się finansami i musiał bronić olsztyńskiego zamku. Rok 2023 został Rokiem Kopernika. W tym samym czasie Olsztyńskie Planetarium, które nosi jego imię, obchodzi jubileusz swojego 50-lecia. Rozmawialiśmy na ten temat z dyrektorem Olsztyńskiego Planetarium i Obserwatorium doktorem Jackiem Szubiakowskim.

——-

Dziś jest 19 lutego 2023. Co szczególnie wiąże się z tą datą, z tym rokiem? I jakie to ma znaczenie dla Olsztyńskiego Planetarium?

[Jacek Szubiakowski – wypowiedź w języku polskim]

Pokaz laserowy jako ostatnia atrakcja dobiega właśnie końca podczas trwania naszej audycji. O co chodzi z „Aleją Astronautów”? Czy to też był pomysł na rok jubileuszowy?

[Jacek Szubiakowski – wypowiedź w języku polskim]

Jakie inne plany mają Państwo na obchody jubileuszu? Czy inne instytucje organizują wydarzenia związane z Planetarium – jak ze słynną tablicą w olsztyńskim zamku?

[Jacek Szubiakowski – wypowiedź w języku polskim]

A jakie są inne przedsięwzięcia?

[Jacek Szubiakowski – wypowiedź w języku polskim]

Jednak ten szczególny rodzaj badań ma dla nas żyjących dzisiaj zaletę…

[Jacek Szubiakowski – wypowiedź w języku polskim]

Jak ta tablica zostanie zaprezentowana w tym roku?

[Jacek Szubiakowski – wypowiedź w języku polskim]

Jest Pan już od 20 lat dyrektorem Planetarium i Obserwatorium. To naprawdę długo. Czy były jakieś szczególnie ważne momenty, o których chciałby Pan wspomnieć?

[Jacek Szubiakowski – wypowiedź w języku polskim]

Czy był jakiś moment przełomowy, który miał szczególne znaczenie dla Planetarium?

[Jacek Szubiakowski – wypowiedź w języku polskim]

Ale Pan nie może spocząć na laurach…

[Jacek Szubiakowski – wypowiedź w języku polskim]

Przed wywiadem wspomniał Pan, że jest jeszcze trzecia ważna rocznica do świętowania. O co chodzi?

[Jacek Szubiakowski – wypowiedź w języku polskim]

——-

Był to doktor Jacek Szubiakowski, dyrektor Olsztyńskiego Planetarium i Obserwatorium, w rozmowie z nami. Tematem były jubileusz 50-lecia Planetarium i 550. urodziny Mikołaja Kopernika, który jest patronem Planetarium.
2023-02-19 Rafał Bętkowski II

10 stycznia uroczyście otwarty został „Park Pamięci Śródmieście”. Łączy on jako węzeł przesiadkowy stację kolejową Olsztyn-Śródmieście z ulicą Partyzantów. Przywodzi na pamięć istniejący tam niegdyś ewangelicki cmentarz oraz dzięki imiennym tablicom pochowanych tam byłych mieszkańców Olsztyna. Takim sposobem park jakby mimochodem pokazuje historię tego miejsca. Po roku intensywnych prac budowlanych dojścia teraz są otwarte. Rozmawialiśmy  na ten temat z  Rafałem Bętkowskim z Muzeum Nowoczesności Miejskiego Ośrodka Kultury w Olsztynie, który był współinicjatorem powstania tego miejsca pamięci. Usłyszą Państwo teraz drugą część rozmowy:

——-

Dzięki nowemu parkowi przy stacji Olsztyn-Śródmieście można uświadomić sobie  istniejący tam niegdyś cmentarz ewangelicki. Znowu rozpoznawalna jest przede wszystkim jego główna aleja, trochę nawet przy parkingu Wojewódzkiej Komendy Policji, ale przede wszystkim w nowo zaprojektowanej zachodniej części dawnego cmentarza. Czy jest Pan zadowolony z projektu miejsca pamięci?

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

To jedna strona tej sprawy: szczęśliwe okoliczności. Z drugiej strony park nie powstałby bez Pana. Jaki jest Pana wkład w ten projekt?

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

Miał Pan skromniejsze rozwiązanie, jeśli chodzi o prezentację nazwisk zmarłych, jak cały projekt. Kto jest odpowiedzialny za projekt, który został teraz zrealizowany?

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

Teraz więc trzeba poczekać na wiosnę, aby móc zobaczyć „Park Pamięci Śródmieście” w całej okazałości z zielonymi roślinami. Co dodałby Pan  jeszcze i dlaczego?

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

——-

Był to Rafał Bętkowski z Muzeum Nowoczesności Miejskiego Ośrodka Kultury w Olsztynie w rozmowie z nami. Tematem był „Park Pamięci Śródmieście” między Domem Kopernika przy ulicy Partyzantów a torami kolejowymi. Po roku budowy został on 10 stycznia uroczyście otwarty.

Mogą Państwo sami wyrobić sobie o nim zdanie uczestnicząc w spacerze z Rafałem Bętkowskim do parku 25 lutego o godzinie 12.00. Zbiórka przy Muzeum Nowoczesności Miejskiego Ośrodka Kultury w Olsztynie.
Uwe: I to wszystko w Allensteiner Welle na dzisiaj. Życzymy Państwi jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Anna: Audycję zrealizował dla Państwa i dal nas Marian Dąbrowski, a do usłyszenia za tydzień mówią Państwu Anna Przywoźna…

Uwe:…i Uwe Hahnkamp.

05.02.2023 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 05.02.2023

Anna: Serdecznie witamy w Allensteiner Welle, przy mikrofonie witają Państwa dziś wieczorem Anna Przywoźna…

Uwe: …i Uwe Hahnkamp i będą towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Anna: Mamy nadzieję, że spędzili Państwo dobry tydzień i odpoczęli w weekend, oraz cieszymy się, że są Państwo znowu z nami.

Dzisiaj mamy dla Państwa w programie:

– drugą część wywiadu z Wernerem Koepke, który od 30 lat przywozi dary z Niemiec do Szczytna,

– kolejną relację na temat Herberta Monkowskiego…

Uwe: …oraz felieton na temat niemieckiego kierowcy wyścigowego z czasów sprzed II wojny światowej.

Więcej na ten temat jak zwykle – po wiadomościach.

Jingle – wiadomości

***

Katolicka msza w języku niemieckim odprawiona zostanie w tym tygodniu w niedzielę, 12 lutego o godzinie 15.00 w kościele p.w. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Olsztynie. Ksiądz kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

2023-02-05 Edward Cyfus o Herbercie Monkowskim

W czwartek 19 stycznia zmarł w Niemczech Herbert Monkowski, wieloletni przewodniczący Ziomkostwa Powiatu Olsztyńskiego. „Niemiecki Warmiak” – jak lubił się sam nazywać – przez całe życie energicznie wspierał mniejszość niemiecką w województwie warmińsko-mazurskim, polsko-niemieckie pojednanie i swoją Warmię. Wspominaliśmy go już tydzień temu, ale dzisiaj chcemy jeszcze przedstawić historię z jego życia, która pokaże, ile mu się udało:

——-

Herbert Monkowski w swoim długim życiu zrobił wiele dobrego dla Niemców, Polaków i swojej małej ojczyzny. I był otwarty na nietypowe pomysły, na niecodzienne wyzwania. Czynił możliwymi rzeczy, na których wielu innych zjadłoby sobie zęby. Jedna z nich miała miejsce w 2010 roku. Cała Polska dyskutowała o 600. rocznicy bitwy pod Grundwaldem. Na inny pomysł wpadł Edward Cyfus w rozmowie z innymi Warmiakami i Herbertem Monkowskim, jak opisuje:

[Edward Cyfus:

W 2010 r. mijało 800 lat od urodzin pierwszego warmińskiego biskupa Anzelma (z Miśni), który był rycerzem zakonu. Dlatego pomyślałem, że Wielki Mistrz powinien ufundować głaz w alei (na trakcie biskupim), przyjechać tutaj i odsłonić go. Wyśmiano mnie. Ktoś powiedział: „Chcesz wysłać SMS do niego, do Wielkiego Mistrza, czy email, że powinien przyjechać?” Powiedziałem: „Tak, ale nie SMS, ktoś musi do niego pojechać do Wiednia, na audiencję i osobiście z nim porozmawiać, przekonać go, że to jest ważne.” Hebert powiedział: „Zawsze już miałeś szalone pomysły, ale w tym przeszedłeś samego siebie. Kto to powinien zrobić, z nim porozmawiać?” Na to ja: „Kto inny niż ty! Mówisz po polsku, znasz historię, mówisz perfekcyjnie po niemiecku i o wadze Bałd jesteś przekonany…”]

Herbert Monkowski był na pewno o tym przekonany, bo trakt biskupi w Bałdach był także jego inicjatywą. Według Edwarda Cyfusa, choć Monkowski był zły na siebie za swój zuchwały komentarz, ani tego nie unikał, ani nie bał się wielkich nazwisk – i udało mu się:

[Edward Cyfus:

Ale nie powiedział, że tego nie zrobi, że to niemożliwe. Tylko powiedział do mnie „Jeśli ty w to wierzysz, to ja też wierzę” –i z pomocą księdza Andre Schmeiera umówiliśmy się na spotkanie. On poleciał z Helgą do Wiednia, normalna audiencja u Wielkiego Mistrza trwa kwadrans, jak również mówią Austriacy „quadranse”. Kiedy już było po audiencji, zadzwonił do mnie ze schodów jego pałacu: „Edi, mamy go”. Byli u niego 47 minut.]

Ważny punkt wizyty: Herbert Monkowski przez cały czas opiekował się Wielkim Mistrzem Bruno Platterem. I udało mu się nakłonić go też do odprawienia mszy w kościele w Łukcie, który jest związany z Zakonem Niemieckim, jak relacjonuje Edward Cyfus:

[Edward Cyfus:

On był cały czas, od lotniska do lotniska, pięć dni, obok Wielkiego Mistrza. I jeszcze piękna rzecz: odkryłem, że kościół we wsi Łukta blisko Morąga został zbudowany, tzn. budowa zaczęła się, w roku 1407 dzięki Konradowi von Jungingenowi, który niestety zmarł w 1408 r. Skończył go jego młodszy brat (Ulrich), który też był Wielkim Mistrzem i zmarł w Grunwaldzie. Zapytałem Wielkiego Mistrza, czy byłby gotowy, w małym kościele we wsi odprawić mszę. Od razu się zgodził, powiedział „Chciałbym powiedzieć do ludzi kilka słów, ale nie mówię po polsku.”]

Ale język też nie był problemem, bo Herbert Monkowski przejął dla Wielkiego Mistrza tłumaczenie na język polski, aby to szczególne wydarzenie mogło się odbyć:

[Edward Cyfus:

Ostatecznie była fantastyczna msza, kościół pełen po brzegi, na ambonie stał Wielki Mistrz, a obok niego Herbert. I od razu tłumaczył. Ludzie wstali i klaskali, klaskali i klaskali. Ale Herbert w ogóle nie wiedział, co Wielki Mistrz chciał czy będzie chciał powiedzieć. Nic nie szkodziło. „Nie bałeś się, że się nie uda?” – „Edek, dlaczego powinienem się bać?” To było wielkie przeżycie dla wielu osób, bo tak długo, setki lat, nie było tam Wielkiego Mistrza w tym kościele.]

Doktor Bruno Platter, ówczesny Wielki Mistrz Zakonu Niemieckiego, przyjechał na 600. rocznicę bitwy pod Grunwaldem w 2010 roku, ale wcześniej był już na Warmii dzięki Herbertowi Monkowskiemu. Patrząc wstecz Edward Cyfus, który sam jest dwujęzyczny, wychwala do dziś w najwyższych tonach jego umiejętności tłumaczeniowe:

[Edward Cyfus:

Nikt nie mógł tłumaczyć jego słowa tak jak Herbert. To wiem sam z siebie, bo jako wykształcony germanista koncentrowałbym się na tym, żeby dobrze tłumaczyć i tłumaczy się wtedy to, co powiesz. Herbert jednak znał mentalność Polaków i Niemców. Powiedział po polsku to, co Wielki Mistrz chciał powiedzieć; słowo w słowo nie można tego tłumaczyć, inaczej wcześniej czy później może być awantura. Czasem trzeba zmienić słowa, ale chodzi o to, żeby trafiło to do słuchacza, co on ma na myśli – i tak to wtedy było.]

——-

Było to żywe wspomnienie Edwarda Cyfusa o jednej z historii z życia zmarłego 19 stycznia Herberta Monkowskiego, wieloletniego przewodniczącego Ziomkostwa Powiatu Olsztyńskiego. Pokazuje ona, co stawało się możliwe, kiedy on się angażował.

Ta i inne historie znajdują się w książce Edwarda Cyfusa pt. „Pobiegnij moją drogą. Opowieść biograficzna o Warmiaku Herbercie Monkowskim”, która ukazała się dwa lata temu.

2023-02-05 Werner Koepke II

W sobotę 14 stycznia Werner Koepke odwiedził z transportem darów rzeczowych dla regionu Szczytna tamtejsze Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej „Heimat”. Dla tego Dolnego Saksończyka z miejscowości Leiferde między Brunszwikiem i Hanowerem był to – w ciągu już prawie 30 lat – już 155 wyjazd z pomocą materialną do Polski. Zapytaliśmy go o jego działalność charytatywną. Usłyszą Państwo teraz drugą część rozmowy.

——-

Kiedy patrzy Pan wstecz na te długie lata – co się zmieniło tu w Polsce, w Szczytnie i okolicach? Czy pomoc z Niemiec nadal jest potrzebne?

[Werner Koepke:

Zmieniło się naprawdę dużo w ciągu ostatnich lat, szczególnie, jeżeli chodzi o budowę dróg, o infrastrukturę – tam jest duży postęp. Ale na tych obszarach, gdzie bezrobocie jest bardzo wysokie – jeśli byłoby tak wysokie w Niemczech, ludzie już by demonstrowali na ulicach, a tu po prostu tak jest. Jest trochę handlu i rzemiosła, prawie nie ma przemysłu, poza tym turystyka, która trwa od maja do września, i to jest to, w pozostałym czasie ludzie ssą palce. Więc pomoc jest ciągle potrzebna, widzimy to, i gdzie możemy pomóc, pomagamy.]

Pomoc przeznaczona była ostatnio nie tylko dla regionu Szczytno, lecz również dla Litwy…

[Werner Koepke:

Zgadza się. Szczytno ma partnerstwo z Wilnem w Litwie, a na spotkaniu z burmistrzem Wielbarka i starostą Jarosławem Matlachem zapytano mnie, czy można tam też zawieźć transport. Powiedziałem, że to żaden problem. Dostaję od Volkswagena w Hanowerze pojazdy użytkowe, zawsze transporter, do którego można załadować 12-15 m3, więc pojechaliśmy pewnego razu tu do Szczytna, i pojechaliśmy od razu następnego dnia dwoma samochodami do Litwy i wyładowaliśmy dary tam. Tam pomoc ciągle jest potrzebna, i w ciągu kilku lat byliśmy już sześć razy tam, w Litwie.]

A obecnie obdarowali Państwo też uchodźców ukraińskich w Szczytnie…

[Werner Koepke:

W grudniu, kiedy tu byliśmy, przywieźliśmy ze sobą dużo artykułów sportowych. Jest organizacja w Hamburgu, która nazywa się „Trykoty dla świata”, z którą mam dobre kontakty, od nich dostałem raz w ubiegłym roku pełną przyczepę do swojego samochodu, ok. 6 m3, ubrań sportowych. Przywieźliśmy to do restauracji „Zacisze” nad jeziorem, bo tam są pomieszczenia, gdzie można zostawić te rzeczy. Podczas rozmowy usłyszeliśmy, że na stadionie sportowym, czy piłkarskim, umieszczono uchodźców ukraińskich. Pomyśleliśmy, że mamy tak dużo słodyczy, więc im je tam zawieziemy. Pojechaliśmy tam, poszliśmy tam do kuchni, siedział czteroletni chłopak przy stole i jadł, wyglądał na trochę chorego. Miałem jeszcze torbę z nowiusieńkimi misiami pluszowymi, i podarowałem temu chłopakowi jednego z nich. On się tak ucieszył z tego, to mnie bardzo poruszyło.]

Są to wzruszające i ważne momenty w Pana działaniu, które jest zauważane przez ludzi tu w regionie i poza nim, więc dostał Pan już kilka wyróżnień. Jakie to między innymi były wyróżnienia? Jak dogaduje się Pan z przedstawicielami tutejszych samorządów?

[Werner Koepke:

Nadano mi – to już 11-12 lat temu – tutaj w Szczytnie tytuł honorowego obywatela. Jestem pierwszym i do tej pory jedynym honorowym obywatelem miasta. Dostałem 14-15 lat temu tzw. honorowego „Juranda”, a 6 lat temu Złoty Krzyż Zasługi Polski w Olsztynie. Mam kilka wyróżnień od PKC, brązowy i srebrny medal honorowy. Ale – nie robię tego, żeby dostać takie wyróżnienia, one są w pewnym sensie dodatkami. Robię to z przekonania, bo wiem, że pomoc jest tutaj potrzebna. Burmistrzów już mam za sobą pięciu, starostów oczywiście też, wszyscy to są mili ludzie, mamy dobre kontakty, i uczestniczyłem już kilka razy w dużych imprezach, takich jak Dni i Noce Szczytna (trzeci weekend w lipcu), jeśli to pasowało, tzn. kiedy akurat był organizowany transport, w ciągu tych lat kilka razy spędziłem tu urlop z rodziną – samochodem i z przyczepą, na pusto nigdy nie jechaliśmy.]

Przyjeżdża Pan więc tutaj nadal. Kiedy pojawi się według planów następny transport do Szczytna?

[Werner Koepke:

No dobrze, Święta Bożego Narodzenia za nami, przywieźliśmy 4 m3 słodyczy bożenarodzeniowych. Wielkanoc będzie wkrótce i dzięki moim kontaktom z supermarketami Edeka, które nadal trwają, po Wielkanocy będą znowu słodycze i dużo rzeczy, których nie mogliśmy teraz przywieźć, bo ten wielki transporter był zbyt pełen i zbyt mocno załadowany. Więc „musimy” przyjechać znowu już w kwietniu.]

——-

Był to Werner Koepke z miejscowości Leiferde w Dolnej Saksonii, który od 30 lat przyjeżdża do Polski z transportami darów rzeczowych dla regionu Szczytna, w rozmowie z nami o jego działalności charytatywnej. Wywiad powstał podczas jego odwiedzin w Stowarzyszeniu Mniejszości Niemieckiej „Heimat” w Szczytnie w ramach jego podróży z pomocą materialną trzy tygodnia temu.

2023-02-05 Manfred von Brauchitsch

Od zarania dziejów istnieją ludzie, zwłaszcza mężczyźni, którzy muszą udowadniać, że potrafią prowadzić pojazd szybciej niż inni. Zwłaszcza od czasu wynalezienia samochodu. Jednym z „odważnych ludzi w szybkich maszynach”, jak ich nazywano w pierwszej połowie XX wieku, był Manfred Georg Rudolf von Brauchitsch, który zmarł dokładnie 20 lat temu, 5 lutego 2003 roku, w wieku 98 lat.

Są ludzie, o których mówi się, że jak koty w swoim życiu raz po raz spadają na cztery łapy, czyli innymi słowy: zawsze lądują miękko jak po maśle. Jeśli są tego świadomi, to znaczy szukają najkorzystniejszej dla siebie opcji bez dalszego zastanawiania się nad moralnością i wartościami, często nazywani są oportunistami. Po zmianach w Europie w 1990 roku powstało też na to miłe słowo „Wendehals”. Manfred von Brauchitsch wydaje się być jednym z tych ludzi.

Pochodził ze śląskiej szlachty, jego ojciec był pruskim oficerem. Manfred von Brauchitsch sam początkowo też wybrał karierę wojskową – najpierw w wolnym korpusie, potem w Reichswerze. Tam zrezygnował po poważnym wypadku motocyklowym, został zawodowym kierowcą wyścigowym i od 1933 roku był kierowcą firmowym u Mercedes-Benz. Niemal chciałoby się go nazwać Robertem Kubicą wśród ówczesnych niemieckich kierowców wyścigowych, bo jeździł szybko, ale nie odnosił takich sukcesów, jak mógł, z powodu wypadków i niefortunnych okoliczności, po części także bezwzględnego traktowania samochodów i samego siebie. Jego przezwiskiem był więc „pechowiec”.

Niemniej jednak są na jego liście osiągnięć zwycięstwo w Grand Prix Monako w 1937 r. i zwycięstwo w Grand Prix Francji w 1938 r. Jest także rekordzistą wyścigu Gabelbach, który odbywał się w dolinie niedaleko Ilmenau w latach 1913-1934.

Od 1940 do 1943 był osobistym referentem szefa zakładów Junkersa, w których produkowano silniki i samoloty, i dowódcą szturmowym narodowosocjalistycznego korpusu kierowców. W ostatnich dwóch latach wojny był referentem przy Albercie Speerze w Ministerstwie Rzeszy ds. Uzbrojenia i Produkcji Wojennej.

Po niepowodzeniach po zakończeniu II wojny światowej, między innymi w Argentynie, kiedy bezskutecznie próbował ponownie z sukcesem jeździć w wyścigach, był na początku lat pięćdziesiątych w kontakcie z Walterem Ulbrichtem, sekretarzem generalnym Komitetu Centralnego SED. Jego autobiografię opublikowało wydawnictwo w Berlinie Wschodnim, on sam znalazł się na celowniku niemieckiej służby bezpieczeństwa i został oskarżony o zdradę stanu. W sylwestra 1954 roku uciekł do ówczesnej NRD. Tam ponownie robił karierę, a mianowicie jako prezes Ogólnoniemieckiego Związku Sportów Motorowych, a od 1960 przez trzydzieści lat jako prezes Stowarzyszenia ds. Promocji Idei Olimpijskiej. Innymi słowy Manfred von Brauchitsch był wówczas jednym z najwyższych funkcjonariuszy w NRD ze wszystkimi związanymi z tym przywilejami.

Jak już powiedziano: jak kot zawsze spadał na cztery łapy.

Jingle – koncert życzeń

I jak zawsze w pierwszą niedzielę miesiąca – koncert życzeń dla naszych jubilatów. Spojrzymy dziś na jubilatów ze stycznia 2023 w mniejszości niemieckiej na Warmii i Mazurach.

Nidzickie stowarzyszenie pogratulować mogło sześciu swoim członkom, wśród których Gerda Grabowska 10 stycznia skończyła 88, a Ruth Szczęśniak 15 stycznia 87 lat.

W Stowarzyszeniu mniejszości Niemieckiej w Kętrzynie zanotowano siedmiu jubilatów, między innymi Renię Aniśkiewicz z 75 i Zygfryda Kirchnera z 90 latami.

W Ełku w Stowarzyszeniu Mniejszości Niemieckiej „Masuren“ cieszyć mógł sie jeden jubilat: Helena Walicka, która 4 stycznia skończyła 76 lat.

Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej „Warmia“ w Lidzbarku Warmińskim pogratulować mogło pięciu, a Stowarzyszenie Niemieckie „Natangen“ w Górowie Iławeckim czternastu osobom, które świętowały rozpoczęcie nowego roku życia. W Lidzbarku cieszyć się mógł Damian Kardymowicz, który skończył 40 lat

Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej „Tannen“ w Ostródzei na swojej liście miało osiem osób. Robert Preus i Gunter Majewski skończyli tam po 85, a Ingrid Lipka 80 lat.

My przyłączamy się do życzeń krewnych i przyjaciół, załączamy życzenia wszystkiego najlepszego, zdrowia i wiele radości w życiu i mamy dla Państwa piosenkę „Der perfekte Moment wird heute verpennt“ w wykonaniu Maxa Raabe.

Uwe: I to była znowu Allensteiner Welle na dzisiaj, życzymy Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Anna: Audycję zrealizował dla Państwa i dla nas Marian Dąbrowski, a do usłyszenia za tydzień mówią Państwu Anna Przywoźna…

Uwe:…i Uwe Hahnkamp.

29.01.2023 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 29.01.2023

Anna: Serdecznie witam w Allensteiner Welle, przy mikrofonie witają Państwa dziś wieczorem Anna Przywoźna…

Uwe: …i Uwe Hahnkamp i będą towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Anna: Mamy nadzieję, że spędzili Państwo dobry tydzień i odpoczęli Państwo w weekend, oraz cieszymy się, że są Państwo znowu z nami.

Dziś mamy dla Państw a w programie tylko jeden temat – wspominać będziemy zmarłego 19 stycznia wieloletniego przewodniczącego Ziomkostwa Powiaty Olsztyńskiego Herberta Monkowskiego.

Więcej na ten temat jak zwykle – po wiadomościach.

Jingle – wiadomości

Katolickie msze w języku niemieckim odprawione zostaną w tym tygodniu w czwartek 2 lutego – w Ofiarowanie Pańskie – oraz w niedzielę, 5 lutego o godzinie 10.00 w Olsztynie – Jarotach. Ksiądz kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

2023-01-29 Henryk Hoch

W czwartek 19 stycznia zmarł w Niemczech Herbert Monkowski, wieloletni przewodniczący Ziomkostwa Powiatu Olsztyńskiego. Ten „Niemiecki Warmiak” – jak sam lubił się nazywać – przez całe życie energicznie wspierał mniejszość niemiecką w województwie warmińsko-mazurskim, polsko-niemieckie pojednanie i swoją Warmię. Przede wszystkim pomagał ludziom na tyle, na ile mógł – i osiągnął przy tym naprawdę wiele. Doświadczył za to wiele uznania i honorów z wszystkich stron. Chcemy przybliżyć trochę postać Herberta Monkowskiego jako osoby, dlatego rozmawialiśmy dla Państwa z tymi, którzy go znali, m.in. z Henrykiem Hochem, przewodniczącym Związku Stowarzyszeń Niemieckich Warmii i Mazur:

——-

Henryk Hoch jest także przewodniczącym Stowarzyszenia Mniejszości Niemieckiej „Jodły” w Ostródzie, w byłym protestanckim regionie Prus Wschodnich. Jednak jego rodzina pochodzi z katolickiej Warmii. Kiedy po raz pierwszy zetknął się z Herbertem Monkowskim i co było w nim szczególnego?

[Henryk Hoch:

O nim słyszałem już w latach 70., 80., że przyjeżdża człowiek z Niemiec z pomocą humanitarną. Był to Olsztyniak, rodowity Olsztyniak, było dużo takich ludzi, ale on nazywał się zawsze „niemieckim Warmiakiem” – „jestem niemieckim Warmiakiem”. A kiedy pierwszy raz się widzieliśmy? Myślę, że po pewnym czasie, na początku lat 90., kiedy tworzono pierwsze stowarzyszenia niemieckie, przyjeżdżał na każdą imprezę. Później powstało partnerstwo z powiatem Osnabrück, i on dużo zrobił dla tego partnerstwa. Ale tu chciałbym jeszcze raz podkreślić, że wielu biednym ludziom już w ciężkich czasach lat 70. dużo pomógł.]

Czyli to była pomoc humanitarna, którą przez lata aż do niedawna sprowadzał do Polski Herbert Monkowski. Ale to była tylko jedna strona jego działalności: Herbert Monkowski zabiegał też o kontakty niemiecko-polskie – i nie bał się ważnych nazwisk:

[Henryk Hoch:

Był bardzo aktywny w pojednaniu polsko-niemieckim, zawsze, kiedy był w Olsztynie, spotykał się ze starostą albo ważnymi osobami. Pamiętam rok 2010, kiedy jechał do Wiednia, do siedziby aktualnego wielkiego mistrza (zakonu). Wszyscy byli zszokowani, że po 480 lat przyjechał tu ks. Bruno Platter, Wielki Mistrz, również go poznałem w Ostródzie, a były to wtedy wielkie uroczystości bitwy pod Grunwaldem, 600-lecie.]

Szczególą relację Herberta Monkowskiego i Henryka Hocha tworzyły ostatnie projekty Monkowskiego dotyczące infułata Adalberta Wojciecha Zinka. Herbert Monkowski chciał uhonorować księdza, u którego był ministrantem i który był wtedy trochę namiastką ojca dla niego jako młodzieńca. Jako kuzyn ojca Zink był także wzorem dla Henryka Hocha:

[Henryk Hoch:

Osobiście jestem mu bardzo wdzięczny za to, co zrobił dla Adalberta Wojciecha Zinka, bo jestem krewnym, być może ostatnim krewnym Zinka. Zbierał pieniądze na popiersie, na pomnik, który stoi przed katedrą; słyszałem, że teraz będzie też popiersie kardynała Wyszyńskiego, który powiedział o Zinku, że: „popierali mnie tylko pies i Niemiec”. Ufundował też kamień pamiątkowy dla Wojciecha Zinka w Bałdach. W tym roku będziemy w Butrynach na festynie letnim i będziemy mogli wszystkie te kamienie tych różnych biskupów zobaczyć. Był on inicjatorem całego traktatu biskupów. (Zink) powinien być biskupem, ale wtedy były czasy komunistyczne, a on był wielkim antykomunistą – i kardynał Wyszyński, i Wojciech Zink.]

Jest więc szansa, aby tego lata odwiedzić głaz Zinka w Bałdach. Trzecią inicjatywą Herberta Monkowskiego w sprawie Wojciecha Zinka był kamień w Ogrodzie Sprawiedliwych w Warszawie – jedna z wielu inicjatyw, które Monkowski zainicjował na przestrzeni lat, zdaniem Hocha:

[Henryk Hoch:

(Herbert Monkowski) prywatnie był bardzo przyjazny, przyjeżdżał na każdą większą imprezę, był bardzo znany wśród naszych członków. Była bardzo piękna impreza, na którą przybyło dużo młodzieży, uczniów szkoły w Gietrzwałdzie, z wójtem Janem Kasprowiczem, pojechaliśmy do Warszawy, gdzie jest Ogród Sprawiedliwych z kamieniami pamiątkowymi Władysława Bartoszewskiego, Nelsona Mandeli, Tadeusza Mazowieckiego, czy Roberta Kozaka z Argentyny – i kamień ma też Wojciech Zink. Była to inicjatywa Monkowskiego. Tak jak dużo inicjatyw tutaj, kamienie pamiątkowe, dużo zrobił dla dziedzictwa kulturalnego, historycznej kultury niemieckiej Warmii. On sam nazywał się „niemieckim Warmiakiem”.]

2023-01-29 Andre Schmeier

…i jesteśmy z powrotem z hołdem dla Herberta Monkowskiego, wieloletniego przewodniczącego Ziomkostwa Powiatu Olsztyńskiego, który zmarł w Niemczech 19 stycznia. Kolejne wspomnienia o nim, które usłyszą Państwo w dzisiejszej audycji „Allensteiner Welle”, pochodzą od kanonika Andre Schmeiera. Katolicki duszpasterz mniejszości niemieckiej w województwie warmińsko-mazurskim jest w Olsztynie od ponad ćwierć wieku:

——-

O ile Herbert Monkowski należał do pokolenia, które przeżyło II wojnę światową i jej straszny koniec w Prusach Wschodnich, o tyle kanonik Andre Schmeier należy już do pokolenia dzieci i wnuków. Ze względu na swój urząd kapłańskiego miał do czynienia z organizowaną przez Monkowskiego pomocą humanitarną, należy poza tym do parafii w Jarotach, do której Monkowski należał przed wyjazdem. Kiedy spotkał go pierwszy raz?

[Andre Schmeier:

Myślę, że poznałem pana Monkowskiego w miarę szybko po tym, jak przyjechałem tutaj do Jarot. Jestem już trochę więcej niż 26 lat tu w parafii w Jarotach i mieszkam tu na plebanii. Był to pozytywny przypadek, że Monkowski miał mieszkanie tu w Jarotach, gdzie często przebywał, gdzie mieszkał, kiedy przyjeżdżał tu do starej ojczyzny, a droga tu do kościoła była krótka, na niemieckojęzyczne nabożeństwa razem ze jego żoną. Tak, dość na początku mojego działania tutaj się poznaliśmy.]

Życie Herberta Monkowskiego kojarzy się często od dzieciństwa z niegdyś niezależna wsią Jomendorf. Zdaniem kanonika Andre Schmeiera nie jest to biograficznie poprawne, ponieważ tam mieszkał właśnie po ucieczce i przed emigracją do Niemiec:

[Andre Schmeier:

W artykule w „Gazecie Olsztyńskiej” było napisane na początku, że urodził się w Jomendorfie (Jarotach) w 1934 roku. Był on jednak Olsztyniakiem, tzn. on urodził się bezpośrednio w Olsztynie, i dopiero po powrocie z ucieczki, z powrotem tu, do ojczyzny, rodzina zamieszkała u dziadków w Jarotach, zanim w 1966 r. ostatecznie wysiedlili się do Niemiec.]

Istnieje chińskie przekleństwo: „Obyś żył w ciekawych czasach”. Herbert Monkowski przeżył wiele ciekawych chwil w duchu tego złego życzenia i wiele trudnych chwil, m.in. po powrocie z ucieczki:

[Andre Schmeier:

Miał na pewno bardzo burzliwe życie. Bardzo lubił opowiadać i można było wspaniale słuchać jego opowieści z dawnych czasów; zawsze były pociągające, nigdy nie stawały się nudne, wszystko jedno, jak długo pan Monkowski opowiadał, zawsze były nowe rzeczy z jego bogatego życia, które były fascynujące. Było to na pewno na początku nie łatwe, kiedy na przykład opowiadał, jak jako dziecko często służył do mszy u ks. Wojciecha Zinka u sióstr w Szpitalu Mariackim, bo potem było śniadanie i dostawał coś do jedzenia, to były trudne czasy. Na pewno po wojnie, później, kiedy był już dorosły i żył ze swoją żoną Helgą w Jarotach, było inaczej i lepiej, ale mimo wszystko czasy te nie były łatwe.]

Po wyjeździe z kraju Herbert Monkowski właściwie nigdy nie chciał wracać do Polski. Jednak nie miał serca tego zrobić, wręcz przeciwnie, sprowadzał dawnych Warmiaków na wycieczki do ojczyzny, a przede wszystkim – zaczął pomagać wszystkim tu mieszkającym, którzy potrzebowali jego i jego pomocy:

[Andre Schmeier:

Herbert Monkowski na pewno miał mocne więzi ze swoją ojczyzną, zwłaszcza z Olsztynem i Jarotami. Świadczy o tym wiele jego podróży tutaj, i prywatnie i wycieczki autobusowe tutaj, które przez wiele lat organizował, podczas których pokazywał ludziom swoją ojczyznę i które z powodu tych więzi z ojczyzną zawsze były związane z nabożeństwem w kościele w Bartągu. Pokazuje to też, że był związany z kościołem, z regionem, z ludźmi tutaj. I właśnie to, że w latach 80. w czasie stanu wojennego, polskiego stanu wojennego, współtworzył pomoc dla Polski, w ramach której dużo dostaw z pomocą materialna przyjechało do Olsztyna.]

Pierwotna parafia Herberta Monkowskiego znajdowała się jednak w Olsztynie – a mianowicie jest to kościół p.w. Najświętszego Serca Pana Jezusa, w którym dziś ponownie raz w miesiącu odbywają się niemieckojęzyczne nabożeństwa. Z jego proboszczem rozwinęła się dobra przyjaźń, która zaowocowała wspólnym pomaganiem ludziom:

[Andre Schmeier:

W kościele im. serca Jezusa był bardzo zaprzyjaźniony z ówczesnym proboszczem Julianem Żołnierkiewiczem, z którym zorganizował na pewno dużo projektów pomocy. Ci dwaj bardzo dobrze się rozumieli, bo ks. Żołnierkiewicz pochodził z tej części Polski, która dzisiaj należy do Białorusi, i dlatego rozumiał, jak czują się ludzie, którzy musieli opuścić ojczyznę i teraz muszą żyć gdzieś indziej.]

Czy jest jakieś szczególne wspomnienie, specjalny projekt zainicjowany przez Herberta Monkowskiego, który ksiądz kanonik Andre Schmeier chciałby podkreślić?

[Andre Schmeier:

Uważam, że zawsze wszystko było szczególne, kiedy go się spotykało. Szczególne było to, że on mimo wszystkiego tego, czego doświadczył, był otwartym człowiekiem, wesołym człowiekiem, i był w stanie rozpowszechniać tę wesołą atmosferę wszędzie. Nigdy nie przeżyłem, że ktoś w jego obecności był smutny, załamany czy był zły nastrój. Wszędzie, gdzie był pan Monkowski, tam był życie, pozytywne życie. To go wyróżniało.]

2023-01-29 Edward Cyfus

…zapraszamy ponownie do „Allensteiner Welle” na trzecią część hołdu dla Herberta Monkowskiego, wieloletniego przewodniczącego Ziomkostwa Powiatu Olsztyńskiego, który zmarł w Niemczech 19 stycznia. Poniższe wspomnienia Monkowskiego pochodzą od Edwarda Cyfusa, który od lat działa na rzecz zachowania gwary warmińskiej i dziedzictwa kulturowego Warmii, a także napisał książkę o Herbercie Monkowskim:

——-

Zgodnie z tytułem jest to „Opowieść biograficzna o Warmiaku Herbercie Monkowskim” z nagłówkiem „Pobiegnij moją drogą”, która ukazała się dwa lata temu. Opiera się na historiach z jego życia, które często opowiadał sam Monkowski. Ale jak długo Edward Cyfus zna Herberta Monkowskiego – i jak dobrze go zna?

[Edward Cyfus:

Właściwie poznaliśmy się już w 1995 roku, kiedy jeszcze pracowałem w Polsko-Niemieckim Centrum Młodzieży. Wtedy pierwszy raz się widzieliśmy. Od początku oboje stwierdziliśmy, że pasujemy do siebie nastawieniem do życia, i zrozumieliśmy się, bardzo dobrze się rozumieliśmy. To jest, to była prawdziwa przyjaźń przez tak wiele lat, oczywiście jeszcze razem z Helgą. Tak, długo się znaliśmy, do teraz. Śmierć Herberta był dla mnie prawdziwym szokiem.]

Regularnie rozmawiali też ze sobą przez telefon. Według Edwarda Cyfusa ostatnią rozmowę telefoniczną odbyli niedługo przed śmiercią Monkowskiego.

[Edward Cyfus:

Tak. On był gdzieś nad morzem. Miał tam przyjaciółkę czy znajomą, bo potrzebował opieki. Zorganizowałem mu kobietę tu z Klebarka, która była u niego parę miesięcy, mówiła po niemiecku, ale już musiała wracać do domu. Dlatego powiedział, że jedzie tam, blisko tej znajomej. Ale okazało się, że ona – starsza kobieta – też była chora i sama potrzebowała opieki. Krótko do mnie zadzwonił i wtedy już powiedział, że on czuje, że jest stary, ma problemy z nogami, i powiedział „Edek, chciałbym tak bardzo przyjechać w kwietniu, w maju do Olsztyna, ale czy jeszcze dam radę?”]

Jak Edward Cyfus ocenia Herberta Monkowskiego? Kim byli ważni ludzie w życiu Monkowskiego?

[Edward Cyfus:

On zawsze musiał coś robić, nie można było sobie wyobrazić, że po prostu siedzi na krześle. Zawsze aktywny, i tu, i tam. Całe jego życie tak było, wszystko było ważne, tak dużo zrobił w swoim życiu, dla Niemiec, dla Warmii, dla Polski. Kiedy wziął się za coś, musiał to skończyć. Nie ma rzeczy nieważnych, wszystkie są ważne. Ale szczególnie przyjaźń. Na przykład jego przyjaźń z księdzem, jego przyjacielem Johannes Gehrmannem. Johannes Gehrmann na początku lat 50. mieszkał ze swoją matką i dwoma siostrami również w Jarotach. Tam się poznali i byli najlepszymi przyjaciółmi przez całe życie. Gehrmann wyjechał do Niemiec w 1958 r. Studiował w Niemczech, skończył seminarium w Osnabrück, został księdzem. Herbert wyjechał w 1966 r. i zawsze utrzymywali kontakt ze sobą, organizowali pomoc dla Polski, byli bardzo bliskimi przyjaciółmi. Również znałem Gehrmanna, również bardzo uczciwy człowiek, niestety zmarł już w 2004 r., w maju.]

Do wieloletnich przyjaciół należał także ksiądz Julian Żołnierkiewicz, który w latach 1972-2006 był proboszczem kościoła p.w. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Olsztynie, do którego należał Herbert Monkowski do czasu wkroczenia Armii Czerwonej. Monkowski zaskoczył go pewnego ranka bardzo wyjątkowym prezentem, jak mówi Edward Cyfus:

[Edward Cyfus:

Żołnierkiewicz też. Wtedy (Herbert) przyjechał pewnego dnia do Olsztyna z Helgą z busem załadowanym kiełbasą. Gdzieś dostał kiełbasę od niemieckiego producenta, który zapakował ją za szybko w folię, świeży towar, ale w Niemczech nie można było go sprzedać. Była tego prawie tona czy trochę więcej niż tona. Jak najszybszej zorganizował samochód, VW bus (ogórek); i nagle, ok. piątej nad ranem zapukał do drzwi ks. Żołnierkiewicza i powiedział: „Przywiozłem Ci trochę kiełbasy”. Kiedy Żiołnierkiewicz zobaczył, ile tego było, rozpłakał się. Już tego samego dnia wieczorem (Herbert) był z Helgą w drodze powrotnej do domu.]

Mimo swoich złych doświadczeń i złych przeżyć Herbert Monkowski był otwarty na innych ludzi. Jednak jeden z tych negatywnych okresów w jego życiu doprowadził ostatecznie do emigracji do Niemiec w 1966 roku…

[Edward Cyfus:

Dobrze się rozumiał z każdym. Dla niego nie było ważne, z jakiego zakątka Europy pochodzisz, jeśłi jesteś uczciwym człowiekiem, pilnym, wiernym, katolikiem – to było ważne. Właściwie w 1996 r. nie musiał wyjeżdżać, ale powiedział, że już nie mógł tu zostać, bo ze wszystkich stron był szykanowany. Zrobił kursy, był podwójnym mistrzem, stolarzem meblowym i budowlanym, i był najlepszym ze wszystkich, którzy z nim robili te kursy. Na zakończenie powiedziano mu głośno, że on jest najlepszy, ale dyplomu do dziś nie dostał, bo wszystko ładnie i pięknie, ale miał pochodzenie niemieckie i myślał o Niemczech, więc nie dostał papierów do ręki.]

…a jednak nie udało mu się wytrzymać z daleka na długo. Dlaczego? Bo jest Warmiakiem – wyjaśnienie Warmiaka Edwarda Cyfusa:

[Edward Cyfus:

On zawsze mówił, że jest rodowitym Warmiakiem. Niemieckim Warmiakiem. To często powtarzał. Kiedy w 1966 r. wyjeżdżał do Niemiec, powiedział: „Już nie, nigdy więcej tutaj”, ale potem stwierdził, że tak nie może być, i już dwa, trzy lata później urządzał takie wycieczki autobusowe, na 50 osób, z byłymi Warmiakami. Wtedy stwierdził, że nie może żyć bez Warmii. Ale kto jest Warmiakiem? Dla niego Warmiakiem jest nie tylko ten, który urodził się tu, czy tu mieszka, bo możesz żyć w Argentynie, w Stanach czy gdzieś w Afryce, ale mimo to będziesz Warmiakiem, bo Warmię masz w sercu – tak jesteś prawdziwym Warmiakiem.]

Jedyną osobą, której jeszcze brakuje na wymienionej tu liście, jest Helga, żona Herberta Monkowskiego, na całe życie, i na zawsze, i jeszcze dłużej. Jeszcze raz Edward Cyfus:

[Edward Cyfus:

Ona była bardzo dla niego ważna. Helga z domu Bania pochodziła również z Jarot. Tam też brali ślub. Helga była dla niego kochaną ponad wszystko żoną, ale również byli bardzo bliskimi przyjaciółmi, bardzo dobrze się rozumieli. Herbert powiedział, kiedy ona już zmarła, że dla niego Helga nie jest martwa; mówił, że idzie od czasu do czasu na cmentarz z kwiatami, ale tam na cmentarzu nie leży Helga, tam leży tylko „opakowanie” Helgi. Helga jest tu przy nim.]

Tutaj – to znaczyło: w jego sercu. Jutro, 30 stycznia, Herbert Monkowski zostanie pochowany obok swojej Helgi. Wtedy jego „opakowanie”, jak to nazwał, spocznie obok jej „opakowania” – a prawdziwi Herbert i Helga będą ze wszystkimi ludźmi, którym coś dobrego w życiu uczynił.

——-

Była to mozaika wspomnień niektórych towarzyszy drogi zmarłego 19 stycznia Herberta Monkowskiego, wieloletniego przewodniczącego Ziomkostwa Powiatu Olsztyńskiego. Herbert Monkowski przez całe swoje życie wspierał mniejszość niemiecką w województwie warmińsko-mazurskim, polsko-niemieckie pojednanie i swoją Warmię. I zawsze pomagał ludziom. To nie powinno być, nie może być i nie będzie zapomniane.

Uwe: I to była znowu Allensteiner Welle na dzisiaj, życzymy Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Anna: Audycję zrealizował dla Państwa i dla nas Marian Dąbrowski, a do usłyszenia za tydzień mówią Państwu Anna Przywoźna…

Uwe:…i Uwe Hahnkamp.

22.01.2023 (opis do dźwięku)

Anna: Serdecznie witam w Allensteiner Welle, przy mikrofonie są dla Państwa dziś wieczorem Anna Przywoźna…

Uwe: …i Uwe Hahnkamp i będą towarzyszyć Państwu  przez całą audycję.

Anna: Mamy nadzieję, że spędzili Państwo dobry tydzień i odpoczęli w weekend, oraz cieszymy się, że są Państwo znowu z nami.

Dzisiaj mamy dla Państwa w programie:

– wywiad z Wernerem Koepke, któ®y od 30 lat przywozi pomoc z Niemiec do Szczytna,

– felieton na temat gwardii szwajcarskiej…

Uwe: …oraz drugą część wywiadu z dawnym ambasadorem Polski w Finlandii Jarosław Suchoples.

Więcej na ten temat jak zwykle – po wiadomościach.
Jingle – wiadomości

***

Od 20 stycznia odbywa się dla fanów kina niemieckiego w Polsce Tydzień Kina Niemieckiego. Odbywać się będzie do 9 lutego między innymi w Gdańsku. Instytut Goethego w Warszawie, Dom Norymberski w Krakowie, Konsulat Generalny Republiki Federalnej Niemiec we Wrocławiu oraz German-Films zapraszają do tamtejszego Kina „Żak” przy  Alei Grunwaldzkiej. W przyszłym tygodniu pokazane zostaną:

– 23 stycznia o godzinie 18.00 film „Olaf Jagger“ Heike Fink,

– 24 stycznia o godzinie 18.00  „Bettina“ Lutza Pehnerta,

– 25 stycznia o godzinie 17.45  „Axiom“ Jönsa Jönssona

– i 26 stycznia o godzinie 16.45 „Lieber Thomas“ Andreasa Kleinerta.

Niektóre z w sumie ośmiu filmów znaleźć można także na mojeekino.pl, a cały program festiwalu na stronie tydzien-filmu-niemieckiego.pl

***

Z okazji 50 rocznicy przyznania Nagrody Nobla w dziedzinie literatury niemieckiemu pisarzowi Heinrichowi Böllowi w ubiegłym roku Fundacja  Heinricha Bölla i Instytut Goethego w Warszawie przypominają w wystawie życie i dzieło artysty. Dwujęzyczną, polsko – niemiecką wystawę zwiedzić można jeszcze do 31 stycznia 2023 roku w Bibliotece Instytutu Goethego w Warszawie przy ulicy Chmielnej 13. Wstęp bezpłatny.

***

Katolicka msza w języku niemieckim odprawiona zostanie w tym tygodniu w niedzielę, 29 stycznia o godzinie 10.00 w Olsztynie – Jarotach. Ksiądz kanonik

Andre Schmeier serdecznie zaprasza.
2023-01-22 Werner Koepke I

W sobotę, 14 stycznia, Werner Koepke odwiedził z transportem darowizn dla mieszkańców okolic Szczytna tamtejsze Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej „Heimat” („Ojczyzna”). Dla tego mieszkańca Dolnej Saksonii z miejscowości Leiferde między Brunszwikiem i Hanowerem była to już 155 wizyta z pomocą materialną w Polsce  w ciągu już  prawie 30 lat. Zapytaliśmy go o jego działalność charytatywną:

——-

Dla Szczytna i okolicy był to szczęśliwy przypadek, ale dlaczego przyjeżdża Pan z pomocą materialną włąśnie tutaj? Czy Pana rodzina ma korzenie w regionie? Kiedy i dlaczego zaczął Pan organizować te transporty?

[Werner Koepke:

Korzenie są ze strony mojego ojca bezpośrednio ze Stębarka, ale w ogóle nie ma nic wspólnego z tą pomocą, którą przywożę tutaj od listopada 1993 r. Zaczęło się to tak, że u nas w miejscowości Leiferde między Brunszwikiem i Hanowerem żyła pani dr Kühne, która pochodzi ze Szczytna i uciekła w roku 1945. Miała ona kontakt z lokalnym Czerwonym Krzyżem u nas w miejscowości i powiedziała: „Jak chcecie coś zrobić, to jedźcie do Szczytna, oni też mogliby potrzebować pomocy”. Więc ostatecznie chcieliśmy przyjechać tu w listopadzie 1993 r., pierwotnie busikiem VW z przyczepą i pomocą materialną, ale włączyłem się wcześniej w organizację i pojechaliśmy w końcu ciężarówką 7,5 tony, pełną, załadowaną medykamentami, darami rzeczowymi  i tekstyliami, częściowo świeżymi z fabryki, które przywieźliśmy tutaj. A kiedy wtedy zobaczyłem, w jakich warunkach niektórzy tutaj muszą żyć, powiedziałem sobie, że to nie może być pierwszy i ostatni raz, kiedy tutaj byłem. Od tego czasu sam organizuje wszystkie te transporty z pomocą i w ciągu prawie 30 lat byłem tutaj 155 razy.]

Powiedział Pan, że było 20 lat, kiedy funkcjonował Pan jako osoba prywatna, i późniejsze lata ze Stowarzyszeniem „Masurenhilfe”, które Pan stworzył. To dziwne, ale bardzo dobre, że nadal, do dziś są darowizny rzeczowe. Dlaczego tak jest? I ile kilometrów w sumie w międzyczasie Pan przejechał?

[Werner Koepke:

Tłem tego jest to, że lokalna prasa już wielokrotnie to relacjonowała, i historia zataczała coraz szersze kręgi. Więc ludzi widzieli, „Tak, rzeczy, które on tam przywozi, naprawdę tam trafiają, gdzie są potrzebne.” Sam zbieram w rodzinie i w gronie przyjaciół i krewnych, i zbiera się coraz więcej rzeczy. Albo są odkładane u mnie pod wiatą garażową, albo sam jadę, aby je odebrać. Przywożę je do naszego magazynu z dużym, podwójnym garażem, gdzie tymczasowo są składowane; a 4-5 razy w roku jedziemy tu z Leiferde do Szczytna. Trasa to 815 km od drzwi do drzwi. Podsumowałem ostatnio, ile dystansu przejechałem, aby przywieźć transporty tutaj, i wszystkie kilometry, które przejechałem u siebie, aby zbierać tę pomoc materialną. Okazało się, że przejechałem już ok. 370.000 km w tym okresie.]

Więc więcej niż 9 razy wokół równika. Jakie rzeczy są potrzebne w Szczytnie i okolicach? Co w tym czasie Pan tutaj przywiózł?

[Werner Koepke:

W tym czasie już przywiozłem łóżka szpitalne i dla opieki, ponad 150 wózków inwalidzkich i tę samą ilość chodzików, które dostały Stacja Socjalna „Lazarus”, szpital lokalny i dużo osób prywatnych, które potrzebują pomocy i potrzebują takiego sprzętu. Dużo instrumentów muzycznych, w ciągu lat na pewno 56 organów domowych, które można dostać u nas prawie za darmo, bo kto chce zajmować się  muzyką, kupuje sobie keyboard i muzykuje. Organów z lat 70. i 80. jest za dużo i nie potrzebne, można je dostać jako prezent. Więc jadę samochodem z przyczepą i zbieram je, patrzę, że mam na nie miejsce – i dostały je szkoły, i kościoły, i przedszkola, i osoby prywatne tutaj i w okolicy.]

To znaczy, że Pan i Pana koledzy ze Stowarzyszenia docierają do wielu osób tutaj…

[Werner Koepke:

W zasadzie w całym powiecie, przywozimy też rzeczy do PCK w Olsztynie. Transportowaliśmy też rzeczy do Wielbarka, czy do Domu Dziecka w Pasymiu czy do PCK tutaj w Szczytnie. Ludzie to wiedzą, wiadomość rozprzestrzenia się jak pożar, że był Werner Koepke z Niemiec, że magazyn znowu jest pełny, wiadomość się rozchodzi, przychodzą więc tam i to odbierają.]

Propaganda ustna działa więc nie tylko w celu osiągnięcia pomocy materialnej, lecz również przy jej dystrybucji… Co w aktualnym transporcie jest na pokładzie?

[Werner Koepke:

Byliśmy tutaj 15-18 grudnia i przywieźliśmy już kilka prezentów ma Boże Narodzenie dla tych dwóch domów dziecka w Szczytnie i w Pasymiu, w tym ok. 3 metrów sześciennych chipsów bezpośrednio z fabryki. Mam bardzo dobre kontakty z firmą Lorenz-Bahlsen w Hanowerze, która u nas w regionie ma duży zakład produkcji chipsów. Jeśli zapytam, dostanę, mogę odebrać, załadować i przywieźć to tu. Ale też mamy dużo innych rzeczy, przede wszystkim tekstylia od niemowląt do seniorów jest wszystko. Dużo zabawek, sprzęty domowe, wszystko, co potrzebne w gospodarstwie domowym, dla dzieci głównie do malowania i majsterkowania i do szkoły – więc, wszystko, co ludziom tu potrzebne.]

——-

Był to Werner Koepke z miejscowości Leiferde w Dolnej Saksonii, który od 30 lat przyjeżdża do Polski z transportami darów rzeczowych dla okolic Szczytna, w rozmowie z nami o swojej działalności charytatywnej. Wywiad powstał podczas jego odwiedzin w Stowarzyszeniu Mniejszości Niemieckiej „Heimat” w Szczytnie w ramach jego wizyty z pomocą materialną w ubiegły weekend.
2023-01-22  Jarosław Suchoples II

W listopadzie ubiegłego roku Instytut Północny im. Wojciecha Kętrzyńskiego zorganizował w Domu Polskim w Olsztynie międzynarodową konferencję naukową pt. „Obozy niemieckie w latach 1939-1945 – aktualny stan badań”. Jednym z referentów był doktor Jarosław Suchoples, były ambasador Polski w Finlandii. Przeprowadziliśmy z nim wywiad na temat jego wykładu pt: „Kościół i robotnicy przymusowi. Niechciana pamięć o szczególnym obozie w Berlinie”. Usłyszą  Państwo  teraz drugą część rozmowy.

——-

Czy robotnicy przymusowi z obozu w Neukölln musieli pracować tylko na cmentarzach? Jak niebezpieczna była praca i pobyt w tym obozie?

[Jarosław Suchoples – wypowiedź w języku polskim]

Dlaczego nikt o to nie pytał?

[Jarosław Suchoples – wypowiedź w języku polskim]

Czy obóz był specjalnie nadzorowany? Jak później wiadomość o nim ujrzała światło dzienne?

[Jarosław Suchoples – wypowiedź w języku polskim]

Co się stało dalej z tą sprawą?

[Jarosław Suchoples – wypowiedź w języku polskim]

W przeciwieństwie do wielu innych wydarzeń, innych większych obozów, pamięć o obozie w Neukölln jest małym kamyczkiem większej mozaiki. Ale kamieniem, który pokazuje, że nadal jest wiele  pytań bez odpowiedzi…

[Jarosław Suchoples – wypowiedź w języku polskim]

——-

Był to doktor Jarosław Suchoples, były ambasador Polski w Finlandii, w rozmowie z nami na temat jego wykładu pt.: „Kościół i robotnicy przymusowi. Niechciana pamięć o szczególnym obozie w Berlinie”.  Wygłosił go w ramach międzynarodowej konferencji naukowej pt. „Obozy niemieckie w latach 1939-1945 – aktualny stan badań”. Zorganizował ją Instytut Północny im. Wojciecha Kętrzyńskiego w Olsztynie w listopadzie ubiegłego roku.
2023-01-22 Gwardia szwajcarska

Jest to prawdopodobnie najczęściej fotografowana jednostka wojskowa na świecie. Galowe mundury w kolorach dynastii Medyceuszy w żółci, czerwieni i błękicie noszone przez jej członków przyciągają wzrok i są popularnym obiektem pamiątkowych zdjęć turystów. Ostatnio gwardię międzynarodowa publiczność zobaczyć mogła podczas pogrzebu papieża Benedykta XVI. Mówimy o Papieskiej Gwardii Szwajcarskiej.

Dziś jest jedynym pozostałym uzbrojonym korpusem wojskowym Stolicy Apostolskiej i odpowiada za zabezpieczenie Pałacu Apostolskiego i wejść do Watykanu oraz letniej rezydencji papieża w Castel Gandolfo. Przy niektórych okazjach, takich jak wspomniany pogrzeb, wykonuje również usługi ochroniarskie i honorowe. Jednak centralnym zadaniem jej działalności jest bezpieczeństwo osobiste samego papieża, bo po to został stworzony ten korpus.

W 1505 roku papież Juliusz II zwrócił się do tzw. „Tagsatzung”, ówczesnego zgromadzenia reprezentantów szwajcarskich kantonów, o wysłanie kontyngentu szwajcarskich żołnierzy („Reisläufer”) do ochrony Watykanu. „Reisläufer” byli knechtami, czyli piechurami, którzy wynajmowali się na „podróż” – czyli kampanię lub wojnę. Innymi słowy – najemnikami. Szwajcarscy najemnicy służyli w wielu obcych armiach, uciekając takim sposobem przed biedą w Szwajcarii. Byli wtedy znani i budzili postrach, uważani byli nawet za niezwyciężonych – nic więc dziwnego, że papież Juliusz II chciał ich korpusu.

Powstanie Papieskiej Gwardii Szwajcarskiej wiąże się z czterema nazwiskami: Peter von Hertenstein, szwajcarski duchowny, który pośredniczył w sprawie najemników; augsburscy kupcy Jakob i Ulrich Fugger opłacili pierwszych 150 strażników, a dowództwo nad tą wartą pałacową i osobistą papieża przejął kapitan Kaspar von Silenen. 22 stycznia 1506 r., czyli dokładnie 516 lat temu, przyjmuje się jako datę uformowania się korpusu, kiedy ci „Reisläufer” przybyli do Rzymu. To czyni go najstarszym zachowanym korpusem wojskowym na świecie.

Jednak Papieska Gwardia Szwajcarska nie istniała przez cały czas. A niebezpieczeństwo dla papieża było na prawdę realne. Kiedy Rzym został splądrowany w 1527 roku, Klemens VII musiał uciekać do Zamku Świętego Anioła; zginęło wtedy 147 ze 189 gwardzistów, w tym komendant. Do grabieży doszło 6 maja, dzisiaj dzień ten upamiętnia Gwardię Szwajcarską, tego dnia składa się ślubowanie nowych gwardzistów. Papież został zmuszony do poddania się, a Gwardię zastąpił oddział niemieckich protestanckich najemników. W 1548 r. pod wodzą papieża Pawła III doszło do ponownego utworzenia Gwardii w sile 200 ludzi. W wyniku rewolucji francuskiej papież Pius VI musiał opuścić Rzym w 1798 r. Gwardia została rozwiązana, ale już w 1800 r. – wtedy za Piusa VII – ją przywrócono.

Obecnie pod rządami papieża Franciszka stan etatowy Gwardii Szwajcarskiej wynosi 135 ludzi. Gwardzistami mogą zostać tylko szwajcarscy mężczyźni w wieku od 19 do 30 lat, wyznania katolickiego, o wzroście co najmniej 1,74 metra i wysportowani. Jako halabardnikom i wicekapralom – to dwa najniższe stopnie – nie wolno im też zawierać związków małżeńskich. Oprócz wspomnianych już zadań, muszą towarzyszyć papieżowi w jego podróżach i chronić Kolegium Kardynałów w czasie Sede vacante, zwłaszcza podczas konklawe, czyli wyboru nowego papieża.

No i oczywiście – muszą być fotografowani przez turystów odwiedzających Rzym i Watykan.
Uwe: I to była znowu  Allensteiner Welle na dzisiaj, życzymy Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Anna: Audycję zrealizował dla Państwa i dla nas Marian Dąbrowski, a do usłyszenia za tydzień mówią Państwu Anna Przywoźna…

Uwe:…i Uwe Hahnkamp.

15.01.2023 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 15.01.2023

Anna: Serdecznie witam w Allensteiner Welle, przy mikrofonie witają Państwa dziś wieczorem Anna Przywoźna…

Uwe: …i Uwe Hahnkamp i będą towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Anna: Mamy nadzieję, że dobrze spędzili Państwo drugi tydzień roku, dobrze wykorzystaliście weekend, i cieszymy się, że są Państwo znowu z nami.

Dzisiaj w programie mamy dla Państwa dwa felietony:

– na temat sowieckiego komendanta łodzi podwodnej Marinesko

– i szwedzkiego króla zapałek Ivara Kreugera…

Uwe: …oraz wywiad z dawnym ambasadorem Polski w Finlandii Jarosławem Suchoplesem.

Więcej na ten temat jak zwykle – po wiadomościach.
Jingle – wiadomości

20 stycznia dla fanów kina niemieckiego w Polsce rozpoczyna się Tydzień Filmu Niemieckiego 2023. Odbędzie się on do 9 lutego w dziewięciu polskich miastach, między innymi w Gdańsku. Instytut Goethego w Warszawie, Dom Norymberski w  Krakowie, Konsulat Generalny Republiki Federalnej Niemiec we Wrocławiu oraz German-Films zapraszają między innymi do tamtejszego  Kina Żak w Alei Grunwaldzkiej.

20 stycznia o godzinie 18.00 wydarzenie otworzy film „Contra“  Sönke Wortmanna, następne będą:

– 21 stycznia o godzinie 18.00 „Schweigend steht der Wald“ Saralisy Volm

– oraz  22 stycznia o godzinie 17.45 „Monte Verità. Der Rausch der Freiheit“ Stefana Jägera. Niektóre z w sumie ośmiu filmów znaleźć można także na platformie mojeekino.pl, cały program festiwalu jest na stronie tydzien-filmu-niemieckiego.pl

***

Z okazji 50 rocznicy przyznania Nagrody Nobla w dziedzinie literatury niemieckiemu pisarzowi Heinrichowi Böllowi w ubiegłym roku Fundacja  Heinricha Bölla i Instytut Goethego w Warszawie przypominają w wystawie życie i dzieło artysty. Dwujęzyczną, polsko – niemiecką wystawę zwiedzić można jeszcze do 31 stycznia 2023 roku w Bibliotece Instytutu Goethego w Warszawie przy ulicy Chmielnej 13. Wstęp bezpłatny.

***

Katolicka msza w języku niemieckim odprawiona zostanie w tym tygodniu w niedzielę, 22 stycznia o godzinie 10.00 w kościele w Olsztynie-Jarotach. Ksiądz kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.
2023-01-15 Jarosław Suchoples

W listopadzie ubiegłego roku Instytut Północny im. Wojciecha Kętrzyńskiego zorganizował w Domu Polskim w Olsztynie międzynarodową konferencję naukową pt. „Obozy niemieckie w latach 1939-1945 – aktualny stan badań”. Jednym z referentów był doktorr Jarosław Suchoples, były ambasador Polski w Finlandii. Przeprowadziliśmy z nim wywiad na temat jego wykładu pt. „Kościół i robotnicy przymusowi. Niechciana pamięć o szczególnym obozie w Berlinie”.

——-

W historii istnieje mnóstwo sprawozdań na temat różnych rodzajów niemieckich obozów w różnych miejscach. Znane nazwy to m.in. Oświęcim, Działdowo czy Sztutowo. Niezwykłe w Pana temacie: lokalizacja – Berlin, czyli sama stolica rzeszy niemieckiej. Berlin jest o wiele mniej znany w tym kontekście. O jaki obóz chodzi, do czego został stworzony?

[Jarosław Suchoples – wypowiedź w języku polskim]

To przerażająco wysoka liczba, którą Pan tu podaje. Jak trzeba sobie wyobrazić te wiele małych obozów? Bezpośrednio przy zakładach przemysłowych, w których ludzie musieli pracować?

[Jarosław Suchoples – wypowiedź w języku polskim]

To jest teraz jednak bardzo zaskakujące, tym bardziej, że niemieckie obozy kojarzy się w zależności od rodzaju niby automatycznie z Wehrmachtem czy SS. Czy może Pan opisać dokładniej organizację, rolę parafii?

[Jarosław Suchoples – wypowiedź w języku polskim]

Jakie zadania mieli robotnicy przymusowi z obozu w Berlinie-Neukölln? Skąd pochodzili?

[Jarosław Suchoples – wypowiedź w języku polskim]

——-

Był to doktor Jarosław Suchoples, były ambasador Polski w Finlandii, w rozmowie z nami na temat swojego wykładu pt.: „Kościół i robotnicy przymusowi. Niechciana pamięć o szczególnym obozie w Berlinie”.  Wygłosił go w ramach międzynarodowej konferencji naukowej pt. „Obozy niemieckie w latach 1939-1945 – aktualny stan badań”. Zorganizował ją Instytut Północny im. Wojciecha Kętrzyńskiego w Olsztynie w listopadzie ubiegłego roku.

Więcej na ten temat w kolejnych audycjach.
2023-01-15 Alexander Marinesko

Jak zdefiniowaliby Państwo bohatera? Jak uzasadniliby Państwo nazwanie kogoś bohaterem? Co powinien był zrobić lub czego nie zrobić, aby otrzymać lub zasłużyć na ten tytuł? Niech się Państwo dobrze zastanowią odpowiedzią, ponieważ termin „bohater” był czasami używany w sposób inflacyjny, i to nie dopiero od czasu wynalezienia telewizji.

Najwyższą nagrodą Związku Radzieckiego był tytuł „Bohater Związku Radzieckiego”. Jak czytamy w uzasadnieniu, ten honorowy był nadawany za „osobiste i zbiorowe zasługi dla państwa i społeczeństwa Związku Radzieckiego związane z bohaterskim czynem”. Został ufundowany 16 kwietnia 1934 roku, i po raz pierwszy nadany cztery dni później, 20 kwietnia. Okazją było uratowanie załogi statku ekspedycyjnego Czeluskin, który zatonął na Oceanie Arktycznym, a uhonorowanych nim zostało siedmiu pilotów, którzy przeprowadzili akcję ratunkową. Order mógł być też nadawany kilkukrotnie, wtedy też w rodzinnym mieście osoby utytułowanej umieszczono popiersie bohatera z brązu.

Tak powinno być w teorii. Praktyka nagradzania jednak nie zawsze była tak heroiczna. Zasłużeni funkcjonariusze, tacy jak Leonid Breżniew, otrzymywali nagrodę w okrągłe urodziny, a kosmonauci, którzy odbyli udany lot kosmiczny, otrzymywali ją niemal automatycznie. Ponadto są „bohaterskie czyny” w cudzysłowie, za które to odznaczenie zostało przyznane. Jednym z przykładów jest zabójstwo Lwa Trockiego i order dla jego mordercy. Georgi Żukow, wtedy minister obrony Związku Radzieckiego, również został „Bohaterem Związku Radzieckiego” za stłumienie powstania na Węgrzech w 1956 roku. Szczególnie gorzkie dla wielu tysięcy ofiar uhonorowanie miało miejsce pośmiertnie w maju 1990 roku – dowódcy okrętu podwodnego S-13 Aleksandra Iwanowicza Marinesko przez Michaiła Gorbaczowa. Mąż stanu, cieszący się w Niemczech wielkim szacunkiem za pierestrojkę i zjednoczenie Niemiec, nawet po śmierci oddał cześć mordercy dziesiątek tysięcy ludzi.

Aleksandr Marinesko urodził się 110 lat temu, 15 stycznia 1913 roku w Odessie, jako syn rumuńskiego marynarza i Ukrainki. Był szkolony we Flocie Czarnomorskiej, a następnie przeniesiony do Floty Bałtyckiej. Tam został dowódcą okrętu podwodnego S-13. Gorzka ironia historii polega też na tym, że ta klasa okrętów podwodnych, nazwana klasą Stalinez, została pierwotnie zaprojektowana dla dwóch niemieckich stoczni. Ponieważ na mocy traktatu wersalskiego Rzeszy Niemieckiej zabroniono budowy okrętów podwodnych, projekt przekazano Związkowi Radzieckiemu. S-13 został spuszczony na wodę 25 kwietnia 1939 roku.

Pod dowództwem Marineski okręt ten posłużył następnie do wymordowania tysięcy Niemców. Marinesko 30 stycznia storpedował „Wilhelma Gustloffa”, a  10 kwietnia „Steubena” – były to dwa najbardziej śmiercionośne z jego pięciu zestrzeleń. Ponad 9000 zabitych z „Gustloffa”, ponad 3000 ze „Steubena”, prawie wszyscy nie żołnierze, ale cywile, uchodźcy z Pomorza, a przede wszystkim z Prus Wschodnich, którzy chcieli uciec przed zbliżającym się frontem i nacierającą Armią Czerwoną.

Za te „bohaterskie czyny” w cudzysłowie Marinesko miał zostać uznany „Bohaterem Związku Radzieckiego”. Nie otrzymał tego odznaczenia, ponieważ został oskarżony o brak dyscypliny. Po wojnie został nawet haniebnie zwolniony z marynarki wojennej i odsiedział dwa lata w łagrze za kradzież. Aleksandr Iwanowicz Marinesko zmarł w Sankt Petersburgu w wieku zaledwie 50 lat i – jak już wspomniano – został pośmiertnie w 1990 roku nazwany „Bohaterem Związku Radzieckiego”. Jego imieniem nazwano część nbrzeża Pregoły w Królewcu, obecnie Kaliningradzie, nad tamtejszym stawem zamkowym znajduje się jego pomnik i jest jego grób w Sankt-Petersburgu. A jego ofiary? Większość nazwisk, ale bynajmniej nie wszystkie, można było ustalić. Ich grób? To Morze Bałtyckie. Ich groby na cmentarzu w Gdyni, którymi chciał się zająć powstały w 1996 r. lokalny Związek Ludności Niemieckiej pod przewodnictwem Benedykta Reschkego, dziś już nie istnieją.

Jak Państwo więc zdefiniowaliby bohatera? Podzielcie się Państwo z nami swoimi pomysłami.
2023-01-15 Ivar Kreuger

Jest to mały produkt, którego każdy człowiek potrzebuje niemal każdego dnia w życiu codziennym. Trzeba zapalić świece, znicze na cmentarzu, kuchenkę gazową, jeśli elektryczny zapłon znów nie działa, lampy zapachowe lub kadzidełka dla przyjemnej atmosfery lub też papierosy, cygara i tym podobne – dla mniej przyjemnego powietrza. Są już co prawda dostępne zapalniczki i inne zapalarki, ale zapałki są integralną częścią życia większości ludzi. Wielu konsumentów do dziś zna logo marki „Welthölzer”.

Nasuwa się pytanie, czy można stać się bogatym jak Krezus dzięki temu jednemu, małemu produktowi, który naprawdę nie kosztuje dużo. I pojawia się też pytanie, jak te pieniądze i władza, która się z nimi wiąże, są wykorzystywane. Odnośnie pierwszego pytania: jest to całkiem możliwe, co zaraz pokażemy na przykładzie Szweda Ivara Kreugera. Co do drugiego pytania: można wpływać na państwa i przemysł, czego dowodzi tzw. szwedzki monopol na wyroby zapalające. Taki monopol istniał w Niemczech od 1930 roku i obowiązywał do 15 stycznia 1983 roku, czyli skończył się dokładnie 40 lat temu i trwał ostatecznie przez 53 lata. Oznacza to, że nie było wolnego rynku dla tych towarów, a zatem nie było konkurencji cenowej; po zniesieniu monopolu ceny spadły o około jedną trzecią.

Za tym monopolem stoi przede wszystkim jedna głowa: Ivar Kreuger ze Szwecji, założyciel firmy Szwedzkie Zapałki SA, w skrócie STAB. Sukces leży w rodzinie: pradziadek był hurtownikiem, dziadek produkował zapałki i kupował inne firmy, a ojciec kontynuował rozbudowę imperium. W 1929 roku Ivar Kreuger założył firmę Szwedzka Celuloza SA, w skrócie SCA, która istnieje do dziś i jest największym prywatnym właścicielem lasów w Europie, zarządzającym 2,6 milionami hektarów lasów. To trochę więcej niż województwo warmińsko-mazurskie. Na początku lat trzydziestych XX wieku STAB przekształcił się w spółkę holdingową ze 150 spółkami zależnymi, 260 fabrykami i 750 000 pracowników, kontrolując rynek zapałek w 33 krajach, a tym samym trzy czwarte światowej produkcji.

Ivar Kreuger był także właścicielem kopalń, hut, dużej części szwedzkiego przemysłu papierniczego i ich lasów, posiadał większość firmy telefonicznej Ericsson i zainwestował w szwedzki przemysł filmowy. Używając trafnej metafory, zapałki „rozpaliły” ogromny sukces komercyjny.

Ale jak działał interes z monopolem? Ivar Kreuger zaciągał pożyczki w bogatych wówczas krajach uprzemysłowionych, takich jak USA, Szwajcaria czy Anglia i pożyczał pieniądze m.in.  słabym gospodarczo krajom europejskim, takim jak Niemcy, Węgry i Polska, które potrzebowały środków finansowych w kryzysie po 1929 roku. W zamian za to otrzymał monopol na zapałki w tych krajach. W przypadku Rzeszy Niemieckiej była to pożyczka w wysokości 525 mln marek rzeszy, co odpowiada około dwóm miliardom euro. Zasadniczo pomysł nie był nowy, rodzina kupców Fuggerów w Augsburgu praktykowała to już w XVI wieku, tylko wtedy pożyczki otrzymywali królowie i papieże. Kiedy w szczególności kraje Europy Środkowej nie mogły już płacić odsetek i amortyzacji, Ivar Kreuger również nie był już w stanie obsługiwać swoich pożyczek, a jego imperium upadło. Skończyło się to dla niego tragicznie, 12 marca 1932 roku odebrał sobie życie. Ponieważ narobił sobie potężnych wrogów, krążyły plotki o morderstwie.

Zapałka nie jest już tak ważna, ale imperium Ivara Kreugera nadal istnieje w zmienionej ekonomicznie formie. Na przykład SCA produkuje kilka bardzo znanych marek papieru do użytku domowego i chusteczek do nosa, a od 2003 roku jest częścią zorientowanego etycznie i ekologicznie tzw. Natur Aktien Index. Dziś STAB nosi nazwę Swedish Match i oprócz zapałek produkuje wyroby tytoniowe. A Ericsson w dobie telefonów komórkowych i różnych systemów sieciowych jest dobrze znany.

Zapałka nie jest już tak ważna. Ale jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o zapałkach i ich historii, polecamy otwarte w 2008 roku Muzeum Zapałek Grafenwiesen w Lesie Bawarskim. Swoją siedzibę miała tam firma Allemann, która do 1985 roku produkowała między innymi wspomniane już zapałki marki „Welthölzer” (tj. zapałki świata).
Uwe: I to była znowu  Allensteiner Welle na dzisiaj, życzymy Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Anna: Audycję zrealizował dla Państwa i dla nas Marian Dąbrowski, a do usłyszenia za tydzień mówią Państwu Anna Przywoźna…

Uwe:…i Uwe Hahnkamp.

08.01.2023 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 08.01.2023

Uwe: Serdecznie witam w Allensteiner Welle, przy mikrofonie wita Państwa dziś wieczorem Uwe Hahnkamp i będzie towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Mam nadzieję, że dobrze spędzili Państwo pierwszy tydzień 2023 roku, i cieszę się, że są Państwo znowu z nami.

Dziś w programie mamy dla Państwa:

– felieton na temat „Przypowieści Bożonarodzeniowej“ Carla Orffa,

– felieton na temat informatyka Josepha Weizenbauma …

– oraz wywiad z doktorem Radosławem Wiśniewskim z Muzeum Pogranicza w Działdowie.

Więcej na ten temat jak zwykle – po wiadomościach.

Jingle – wiadomości

***

W sobotę, 14 stycznia, o godzinie 13.00 w siedzibie stowarzyszenia spotkają się członkowie Stowarzyszenia Mniejszości Niemieckiej „Heimat“ w Szczytnie. Zaplanowana jest prezentacja publikacji mazurskich bajek przez zastępcę przewodniczącego Stowarzyszenia Roberta Arbatowskiego.

***

Z okazji 50. rocznicy przyznania Nagrody Nobla niemieckiemu pisarzowi Heinrichowi Böllowi obchodzonej w ubiegłym roku Stowarzyszenie im. Heinricha Bölla i Instytut Goethego w Warszawie przypomną w formie wystawy życie i dzieło artysty. Dwujęzyczną wystawę, której otwarcie miało miejsce 1 grudnia 2022 roku, można zwiedzać jeszcze do 31 stycznia 2023 roku w bibliotece Instytutu Goethego w Warszawie przy ulicy Chmielnej 13. Wstęp jest bezpłatny.

***

Również fani kina niemieckiego w Olsztynie i województwie będą musieli daleko jechać, aby skorzystać z szansy na udział w Tygodniu Kina Niemieckiego 2023, który odbędzie się od 20 stycznia do 9 lutego w dziewięciu polskich miastach, między innymi w Warszawie i Gdańsku. Instytut Goethego w Warszawie, Dom Norymberski w Krakowie, Konsulat Generalny Republiki Federalnej Niemiec we Wrocławiu oraz German-Films zapraszają między innymi do Kina Muranów w Warszawie lub do Kina Żak w Gdańsku. W programie jest między innymi film na temat niemieckiej piosenkarki Bettiny Wegner. Niektóre z filmów można znaleźć także na platformie mojeekino.pl, a program festiwalu na stronie tydzien-filmu-niemieckiego.pl

***

Katolickie msze w języku niemieckim odprawione zostaną w tym tygodniu w niedzielę, 15 stycznia:

– o godzinie 10.00 w kościele w Olsztynie-Jarotach

– o godzinie 14.00 w Biskupcu

– oraz w o godzinie 17.00 w Reszlu.

Ksiądz kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

2023-01-08 „Opowieść wigilijna” Carla Orffa

To, co Państwo właśnie usłyszeli, to wstęp do znanego bożonarodzeniowego utworu niemieckiego kompozytora i pedagoga Carla Orffa. Zasłynął przede wszystkim jako kompozytor kantaty scenicznej „Carmina Burana”, jednego z najpopularniejszych utworów chóralnych XX wieku.

W dzisiejszym programie skoncentrujemy się jednak na „Opowieści wigilijnej”, do której Carl Orff napisał tekst, a jego współpracowniczka Gunild Keetmann muzykę. Już na przełomie lat 20. i 30. XX wieku wspólnie pracowali nad nowym modelem edukacji muzycznej i ruchowej, który później stał się znany pod hasłem Schulwerk Orffa. Zasadniczo chodzi o rozwijanie poczucia muzyczno-rytmicznego wynikającego z ruchu.

Jedną z muzycznych realizacji idei na spektakle m.in. teatrów szkolnych jest „Opowieść wigilijna”, która po raz pierwszy została zaprezentowana w 1948 roku. Chodzi o wydarzenia w Betlejem opisane w Biblii z perspektywy pasterzy. Dokładniej, pasterze opisują to, co się dzieje, w ich własnym języku, czyli tutaj – w bawarskim dialekcie z terenów na południe od Monachium. Ale posłuchajcie Państwo na przykładzie nagrania z Tölzer Knabenchor (chórem chłopięcym z miejscowości Bad Tölz), jak to było zamierzone:

[muzyka]

Nawiasem mówiąc, w pobliżu Bad Tölz znajduje się miasto Benediktbeuern, z którego pochodzą Carmina Burana, po niemiecku Beuerner Lieder (piosenki z Beuern), tekstowa podstawa największego dzieła Orffa. Ale wróćmy do „Opowieści wigilijnej”. Carl Orff i Gunild Keetman łączą tu rodzimy dialekt z prostą muzyką pastoralną na wiele fletów. Ale dodatkowo są jeszcze instrumenty, które później stały się znane jako instrumentarium Orffa: metalofon, ksylofon, bębny ręczne, dzwonki, grzechotki, trójkąty, talerze czy brzęczące pałeczki wykonane z drewna i metalu, dzięki którym dzieci mogły wykazać się kreatywnością.

Ale nie tylko dzieci – doświadczenie pokazało, że dorośli również świetnie bawią się malując muzyczne obrazki za pomocą tych instrumentów, puszczając wodze fantazji i np. jak w „Opowieści wigilijnej” pokazując, jak Trzej Mędrcy ze Wschodu wmaszerowali do Betlejem.

[muzyka]

Czy słuchali Państwo uważnie? Czy słyszeli Państwo uprzęże wielbłądów, ciężkie kroki słoni, brzęk broni i zbroi strażników? A potem następują tzw. rewerencje, tzn. pokłon Trzech Króli ze Wschodu przed Dzieciątkiem Jezus. Ciemnoskóry trzeci król, Baltazar, otrzymuje nawet specjalny motyw muzyczny:

[muzyka]

Pasterze są wprawdzie pod wrażeniem Trzech Mędrców, ale też trochę zawiedzeni, bo – zgodnie z tekstem „Opowieści wigilijnej” – wpadają oni nagle z liczną świtą do małego miasteczka Betlejem, chociaż pasterze jako pierwsi przybyli na miejsce, aby oddać hołd Zbawicielowi. A potem, po ostatnim wspólnym klęknięciu, po prostu wyruszają w drogę do ich różnych ojczyzn i zostawiają Dzieciątko Jezus w jego ubóstwie. Oto muzyczne zakończenie sekwencji Trzech Króli w „Opowieści wigilijnej” Carla Orffa:

[muzyka]

2023-01-08 Radosław Wiśniewski

W dniach 23 i 24 listopada Instytut Północny im. Wojciecha Kętrzyńskiego zorganizował w Domu Polskim w Olsztynie międzynarodową konferencję naukową pt. „Obozy niemieckie w latach 1939-1945 – aktualny stan badań”. Jednym z referentów był doktor Radosław Wiśniewski, kierownik oddziału archeologiczno-historycznego Muzeum Pogranicza w Działdowie. Przeprowadziliśmy z nim wywiad na temat jego wykładu: „Niemiecki obóz Soldau (Działdowo) 1939-1945. Funkcje i specyfika”:

——-

W ramach konferencji pt. „Obozy niemieckie w latach 1939-1945 – aktualny stan badań” wielokrotnie była mowa o obozie w Działdowie. Między innymi odegrał pewną rolę w wykładzie doktora Ralfa Meindla, w którego centrum była postać gauleitera Ericha Kocha, również w referacie Tadeusza Baryły pt. „Wspomnienia robotników przymusowych w zbiorach Biblioteki Instytutu Północnego im W. Kętrzyńskiego”. Jakie są pojęcia, jaka jest nomenklatura w badaniach historycznych na temat obozu w Działdowie? Jak określano obóz?

[Rafał Wiśniewski – wypowiedź w języku polskim]

W Pana wykładzie pokazał Pan to w formie zdjęcia, na którym najważniejszy budynek obozu pokazany był podświetlony na czerwono. W którym okresie w obozie w Działdowie zgładzano ludzi? Kto padł ofiarą tych działań?

[Rafał Wiśniewski – wypowiedź w języku polskim]

Wyjaśnił Pan w swoim referacie, że właśnie w obozie w Działdowie zamordowano bardzo dużo – względnie ponadprzeciętnie dużo – polskich katolickich duchownych. Poza tym Działdowo było również centrum akcji T-4, niszczenia tzw. niegodnego życia ludzi niepełnosprawnych, którą radykalnie przeprowadzał m.in. gauleiter Erich Koch. Ile osób w sumie przeszło przez obóz w Działdowie i ilu z nich zamordowano?

[Rafał Wiśniewski – wypowiedź w języku polskim]

Obóz w Działdowie po wkroczeniu Armii Czerwonej w roku 1945 był pewien czas używany przez sowiecki Ludowy Komisariat Spraw Wewnętrznych NKWD. Co można powiedzieć o tym okresie, o ostatniej fazie istnienia obozu w Działdowie?

[Rafał Wiśniewski – wypowiedź w języku polskim]

——-

Był to doktor Radosław Wiśniewski, kierownik oddziału archeologiczno-historycznego Muzeum Pogranicza w Działdowie, w rozmowie z nami na temat jego wykładu „Niemiecki obóz Soldau (Działdowo) 1939-1945. Funkcje i specyfika”. Wygłosił go w ramach międzynarodowej konferencji naukowej pt. „Obozy niemieckie w latach 1939-1945 – aktualny stan badań”. Zorganizował ją Instytut Północny im. Wojciecha Kętrzyńskiego w Olsztynie w dniach 23 i 24 listopada ubiegłego roku.

Za oryginalne dźwięki wywiadu bardzo dziękujemy naszemu koledze z Radia Olsztyn Wojciechowi Chromemu.

Relacje na temat dalszych wystąpień na konferencji usłyszą Państwo w kolejnych audycjach.

2023-01-08 Joseph Weizenbaum

Dokładnie sto lat temu, 8 stycznia 1923 roku, w Berlinie urodził się niemiecko-amerykański informatyk Joseph Weizenbaum. Był także krytykiem nauki i określał się jako dysydent i heretyk informatyki. Niemal całe swoje naukowe życie wykładał w Massachusetts Institute of Technology, w skrócie MIT, jednej z najważniejszych uczelni technicznych na świecie.

Nie dopiero od czasów wojennych sporów, w których niszczy się cele, a ludzi zabijają bezzałogowe samoloty czy drony, toczy się dyskusja o tzw. sztucznej inteligencji (AI). Jednym z twórców takich systemów – lub ich prekursorów – a jednocześnie jednym z ich największych krytyków jest Joseph Weizenbaum. Podobnie jak polski autor fantastyki naukowej Stanisław Lem, który w swoją postaci pilota Pirxa wykreował sceptyka techniki, czy niedawno zmarły austriacki autor Herbert W. Franke w swoich krótkich opowiadaniach, Weizenbaum jest osobą ostrzegającą przed bezrefleksyjną wiarą w komputery.

Jednocześnie w swoim życiu przyczynił się do tego, że ta dyskusja w ogóle stała się konieczna i do dziś nabiera coraz większego znaczenia. Joseph Weizenbaum musiał wyemigrować wraz z rodziną w 1936 roku do USA, gdzie studiował matematykę. Podczas II wojny światowej służył w Służbie Meteorologicznej Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych. Po wojnie i ukończeniu studiów asystował przy budowie wielkiego komputera, potem pomagał projektować pierwszy komputerowy system bankowy, a potem trafił do MIT, gdzie pomagał rozwijać Arpanet.

W Arpanet miała powstać zdecentralizowana sieć, która łączyłaby uczelnie pracujące dla Ministerstwa Obrony USA. Opracowano struktury sieciowe i zasadę tzw. przekazywania danych w formie pakietów. Powinno to umożliwić ogólną komunikację między kilkoma użytkownikami komputerów i optymalne wykorzystanie ograniczonych pojemności komputerów. Czy to wszystko brzmi dla Państwa znajomo? Zgadza się! Arpanet był prekursorem Internetu.

Jednak Joseph Weizenbaum stał się znany z innego projektu: ELIZA – nazwanego na cześć Elizy Doolittle z „My Fair Lady”. Program komputerowy powinien pokazywać możliwości komunikacji człowiek-komputer za pomocą języka naturalnego. Pomysł polega na tym, że komputer analizuje zdania ludzi – używając ustrukturyzowanego słownika zawierającego słowa kluczowe z tych zdań – a następnie odpowiada określonymi frazami. Bardziej dojrzałe wersje opierają się na tak zwanych ontologiach, które dodatkowo łączą te słowa kluczowe za pomocą reguł.

Jednak ani program podstawowy, ani dalej rozwijane wersje nie osiągają prawdziwego zrozumienia. Zaskakujące jest jednak to, że dzięki pozornej responsywności wobec drugiej osoby ELIZA powierzchownie symulowała psychoterapeutę – rozmówcy byli przekonani, iż zrozumienie przejawia się w rzeczywistości. Badani reagowali – że tak powiem – jak podczas czysto ludzkiej rozmowy, czasami opowiadając o sobie najbardziej intymne szczegóły, a nierzadko w końcu odmawiali przyjęcia do wiadomości, że rozmawiali z programem, działającym na kilku prostych zasadach.

Ci z Państwa, którzy uważają, że są odporni na ten tzw. „efekt Elizy”, powinni przeczytać krótkie opowiadanie Herberta W. Franke „Eliza”, które osadza ten efekt w fabule rozgrywającej się na innej planecie. A jeśli to Państwa jeszcze nie przekonuje: dzisiejsze chatboty działają na tej samej zasadzie. Jednak Weizenbaum był szczególnie zszokowany, że praktykujący psychoterapeuci nosili się z zamiarem zautomatyzowania psychoterapii za pomocą ELIZY. Od tego czasu, tj. od 1966r., stanowczo nawołuje do krytycznego korzystania z komputerów i brania przez naukowców odpowiedzialności za swoją działalność i czyny. Ostateczna władza decyzyjna musi zawsze pozostawać w rękach człowieka.

Jeśli przyjrzymy się tematom wielu współczesnych filmów science fiction i niektórym obszarom aktualnej rzeczywistości, widać wyraźnie, że właśnie te jego przestrogi i tezy dotyczące sztucznej inteligencji są i muszą pozostać bardzo aktualne.

Uwe: I to była znowu Allensteiner Welle na dzisiaj, życzę Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Audycję zrealizował dla Państwa i dla mnie Konrad Gnyla, a do usłyszenia za tydzień mówi Państwu Uwe Hahnkamp.

01.01.2023 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 01.01.2023

Anna: Serdecznie witamy w Allensteiner Welle, przy mikrofonie witają Państwa dzisiaj – w pierwszy dzień Nowego Roku 2023 – Anna Przywoźna…

Uwe: …i Uwe Hahnkamp i będą towarzyszyć Państwu przez całą noworoczną audycję.

Anna: Mamy nadzieję, że spędzili Państwo dobry tydzień i dobrze spędzili Sylwestra, i cieszymy się, że są Państwo znowu z nami.

Dzisiaj mamy dla Państwa w programie:

– rozmowę z konsul generalną Republiki Federalnej Niemiec w Gdańsku Cornelią Pieper…

Uwe: …oraz wywiad z Tadeuszem Baryłą z Instytutu Północnego im. Wojciecha Kętrzyńskiego w Olsztynie.

Więcej na ten temat jak zwykle – po wiadomościach.

Jingle – wiadomości

***

W imieniu Związku Stowarzyszeń Niemieckich Warmii i Mazur oraz w imieniu redakcji „Allensteiner Welle“ życzymy Państwu, drogie słuchaczki i drodzy słuchacze, dobrego startu w Nowy Rok 2023.

***

Katolickie msze w języku niemieckim odprawione zostaną w tym tygodniu:

– w piątek, 6 stycznia i dzień Trzech Króli o godzinie 10.00 w Olsztynie-Jarotach,

– oraz w niedzielę, 8 stycznia o godzinie 15.00 w Kościele p.w. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Olsztynie.

Ksiądz kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

2023-01-01 Cornelia Pieper

Cornelia Pieper jest Konsulem Generalnym Republiki Federalnej Niemiec w Gdańsku od sierpnia 2014 roku. Urodzona w Halle, studiowała „Lingwistykę stosowaną i teoretyczną w języku polskim i rosyjskim” w Lipsku i w Warszawie, którą w 1982 roku ukończyła jako „dyplomowany pośrednik językowy”. W NRD była członkinią partii blokowej LDPD, od zjednoczenia zaangażowana w FDP, od 1997 do 2001 była wiceprzewodniczącą federalną, a następnie do maja 2005 sekretarzem generalnym. Od października 2009 do grudnia 2013 Pieper był ministrem stanu w Federalnym Ministerstwie Spraw Zagranicznych i jednocześnie koordynatorem polsko-niemieckiej współpracy międzyspołecznej i transgranicznej. Ponieważ FDP nie udało się pokonać progu pięciu procent, jej czas jako ministra stanu i posłanki do Bundestagu zakończył się wraz z pierwszym posiedzeniem 18. Bundestagu w 2013 roku. I tak ówczesny minister spraw zagranicznych, a obecny prezydent federalny Frank-Walter Steinmeier wysłał ją do Gdańska jako konsul generalną Republiki Federalnej. Wolfgang Nitschke rozmawiał z Cornelią Pieper:

——-

„Polska moja miłość”. Taki tytuł nosi esej Cornelii Pieper w książce „Mein Polen – Meine Polen” („Moja Polska – moi Polacy”) wydanej przez Instytut Polski w Niemczech w 2016 roku, a miłość ta spotkała się w międzyczasie z wzajemnością. Osiem lat w jednym miejscu to jednak wyjątkowo długa kadencja w przypadku dyplomatów i wielu – często samozwańczych – znawców sceny podejrzewało, że czas Cornelii Pieper dobiegnie końca w tym roku (2022). Ale w czasach wojny ukraińskiej, MSZ stawia na kontynuację. Misja konsul generalnej została przedłużona do 2025 roku. Ta niemiecka dyplomatka uważana jest przez wielu Niemców i Polaków, zwłaszcza w Gdańsku, na Pomorzu i Mazurach, za swego rodzaju osobę idealną na stanowisko nad Bałtykiem. Języka nauczyła się na długo przed przeprowadzką do Gdańska, ma świetne kontakty, jest bardzo ceniona i cieszy się dużym uznaniem decydentów i dygnitarzy swojego okręgu w całej północnej Polsce, ale także ludności. I to właśnie ludzie leżą jej bardziej na sercu niż polityka.

[Cornelia Pieper:

To oczywiście duże wyzwanie, także w świetle wypowiedzi politycznych tego lub innego przedstawiciela rządu w obecnym czasie. Bardzo ważne jest dla mnie nie tylko utrzymywanie współpracy ze społeczeństwem obywatelskim, ale jej rozszerzanie i intensyfikowanie, ponieważ społeczeństwo obywatelskie, obywatele, są właściwie nośnikami mostów łączących stosunki niemiecko-polskie, a ostatecznie także ambasadorami, najważniejszymi ambasadorami, aby stosunki niemiecko-polskie pozostały tak dobre, jak są w rzeczywistości. Rządy mogą podpisywać traktaty, ale przychodzą i odchodzą. Ale społeczeństwo obywatelskie i przyjaźń między ludźmi pozostają.]

Oprócz przyjaźni między osobami prywatnymi, najważniejsze jest, aby nie zagubić wątku rozmowy. Nawet jeśli w ostatnich latach, a zwłaszcza w 2022 r., we współpracy niemiecko-polskiej narastały irytacje.

[Cornelia Pieper:

Moja praca nie dotyczy głównie polityki. Moim zadaniem jest dyplomacja, dopilnowanie, żeby ludzie się słuchali i podejmowali rozmowę. Dbanie o to, aby ta rozmowa była kontynuowana, aby to, co rozpoczęliśmy Traktem Warszawskim, proces pojednania, dialog, został utrzymany. Zauważyłam, że były takie postulaty polityczne, jak żądania reparacji rządu polskiego. Niemniej jednak uważam, że nie powinniśmy kończyć rozmowy, ale że powinniśmy ją właśnie w tym momencie zintensyfikować.]

Jednak w pracy projektowej Konsulat Generalny w Gdańsku musi teraz nadrobić prawie dwa stracone lata związane z koronawirusem. „Współpraca żyje spotkaniami międzyludzkimi” – mówi Cornelia Pieper, i należy teraz wzmocnić spotkania w ramach wymiany młodzieży, wymiany naukowców lub stosunków gospodarczych. Nawet jeśli w samym 2022 roku z powodu wojny w Ukrainie odwołano liczne wyjazdy turystyczne, to z optymizmem podchodzi do konkretnych projektów. Obecnie trwa współpraca między uniwersytetami w Szczecinie i Greifswaldzie w zakresie kształcenia nauczycieli, którzy w przyszłości ze swoimi kwalifikacjami będą mogli pracować zarówno w Niemczech, jak i w Polsce, trwają projekty nauki języka polskiego już w przedszkolach i szkołach podstawowych w Meklemburgii-Pomorzu Przednim oraz wzmożone wysiłki na rzecz zwiększenia partnerstwa szkół.

[Cornelia Pieper:

Jednak musimy też zintensyfikować naszą wymianę naukową. Sama niedawno objęłam funkcję przewodniczącej Polsko-Niemieckiej Fundacji Nauki. Chciałabym też wyznaczyć więcej priorytetów, które posłużą naszym obu krajom i które ostatecznie przyczynią się do rozwiązania wielkiego kryzysu energetycznego, abyśmy razem pracowali w obszarach energii odnawialnej, technologii przechowywania energii, ale także technologii dla nowych sieci, i razem rozwiązywali problemy. I myślę, że we współpracy gospodarczej nie należy zapominać, że Niemcy są partnerem handlowym Polski nr 1, Polska jest już na 5 czy 6 miejscu pod względem własnego eksportu do Niemiec, a Niemcy ogółem z krajami wyszehradzkimi prowadzą większą wymianę handlową niż z Chinami.]

Pani konsul generalna z pewnością nie będzie się nudzić w kolejnych latach. Zwłaszcza znając jej liczne działania i urzędy, które piastuje, trudno sobie wyobrazić, że Cornelia Pieper w 2025 roku przejdzie na emeryturę, rozsiądzie się w fotelu i zostawi Polskę samą sobie.

[Cornelia Pieper:

Moje doświadczenie życiowe podpowiada mi, aby nie żyć ani przeszłością, ani przyszłością, ale tu i teraz. Robię to samo w Polsce. Cieszę się każdym dniem tutaj, ponieważ ludzie tutaj są bardzo otwarci. Oczywiście staram się uruchomić jak najwięcej projektów, a jednym z nich jest w przyszłym roku wraz z polskim rządem ponowne powołanie „Bayreuth Północy” w Operze Leśnej w Sopocie. Planujemy więc Bałtycki Festiwal Operowy w lipcu 2023 roku, na którym nie tylko będą wykonywane polskie opery Pendereckiego, ale również kompozytor ukraiński może wystawić swoją operę, lecz chcemy wystartować z premierą Latającego Holendra Richarda Wagnera – i to złamanie tematu tabu, bo od ponad 100 lat nie grano go w Operze Leśnej, zbudowanej kiedyś na potrzeby przedstawień Wagnera. To duży projekt kulturalny. Innym projektem jest pałac w Sztynorcie na Mazurach niedaleko Wilczego Szańca. Mieszkał tam Heinrich von Lehndorff z rodziną. Heinrich von Lehndorff należał do grupy skupionej wokół Stauffenberga w sprawie zamachu na Hitlera 20 lipca 1944. Chcemy przypomnieć historię, mamy przetłumaczoną na język polski książkę Antje Vollmer „Doppelleben” („Podwójne życie”), opisującą historię tego miejsca. Mamy też wiele zachęt ze strony obywateli Polski do stworzenia tam miejsca pamięci i edukacji w regionie bałtyckim. Ideą jest – teraz patrzę bardzo daleko w przyszłość po 2025 roku – stworzenie Europejskiej Akademii „Masuria” dla młodego pokolenia w regionie bałtyckim, które będzie dyskutować o przyszłości Europy. W tym celu pałac musi zostać odbudowany. To ogromny projekt, który wykracza daleko poza rok 2025 i chętnie zaangażuję się w ten projekt oraz w inne niemiecko-polskie projekty wykraczające poza moją kadencję.]

Co prowadzi nas z powrotem do początków, do miłości do Polski i osobistego przywiązania konsul generalnej do państwa ją goszczącego, miejsca zamieszkania i pracy. Wspomniany na wstępie esej Cornelii Pieper z 2016 roku kończy się słowami: „Naszą powinnością w obliczu tragicznej historii naszych poprzednich pokoleń jest dalsze umacnianie i rozszerzanie stosunków niemiecko-polskich. Zawsze będę się za tym wstawiała”.

——-

Była to Cornelia Pieper, konsul generalna Republiki Federalnej Niemiec w Gdańsku w rozmowie z naszym redakcyjnym kolegą Wolfgangiem Nitschke w październiku ubiegłego roku.

2023-01-01 Tadeusz Baryła

23 i 24 listopada Instytut Północny im. Wojciecha Kętrzyńskiego zorganizował w Domu Polskim w Olsztynie międzynarodową konferencję naukową pt. „Obozy niemieckie w latach 1939-1945 – aktualny stan badań”. Jednym z referentów był Tadeusz Baryła, długoletni współpracownik Instytutu Północnego. Przeprowadziliśmy z nim wywiad na temat jego wykładu: „Wspomnienia robotników przymusowych w zbiorach biblioteki Instytutu Północnego im. Wojciecha Kętrzyńskiego”:

——-

W ramach konferencji „Obozy niemieckie w latach 1939-1945 – aktualny stan badań” często powtarzał się temat pracy przymusowej ludzi w obozach. Między innymi doktor Ralf Meindl wziął ten temat pod lupę kierując uwagę na wpływy gauleitera Ericha Kocha, a Pan prezentuje wspomnienie robotników przymusowych, które można znaleźć tutaj, na miejscu, w bibliotece. Do dziś ciągle jeszcze i wciąż aktualna jest kwestia odszkodowań dla tych osób. Dlaczego ich rozgraniczenie od jeńców, nomenklatura dotycząca pracy przymusowej jest do dziś tak trudna i niejasna?

[Tadeusz Baryła – wypowiedź w języku polskim]

Czy były jeszcze inne nieprawidłowości w traktowaniu przede wszystkim polskich, ale i jeńców innych narodowości?

[Tadeusz Baryła – wypowiedź w języku polskim]

Więc obozy te dalszym bardzo przygnębiającym akapitem niemieckich czynów w czasie II wojny światowej. Jakie skutki miały wszystkie te wymienione przez Pana czynniki później dla osób dotkniętych pracą przymusową i dla możliwych odszkodowań?

[Tadeusz Baryła – wypowiedź w języku polskim]

Czy robotnicy przymusowi byli wysyłani również do innych prac w szczególnych miejscach w regionie, np. koło Wilczego Szańca?

[Tadeusz Baryła – wypowiedź w języku polskim]

——-

Był to Tadeusz Baryła, długoletni współpracownik Instytutu Północnego im. Wojciecha Kętrzyńskiego w Olsztynie w rozmowie z nami na temat swojego wykładu pt. „Wspomnienia robotników przymusowych w zbiorach biblioteki Instytutu Północnego im. Wojciecha Kętrzyńskiego”. Wygłosił go w ramach międzynarodowej konferencji naukowej pt. „Obozy niemieckie w latach 1939-1945 – aktualny stan badań”. Zorganizował ją Instytut Północny im. Wojciecha Kętrzyńskiego w Olsztynie w dniach 23 i 24 listopada.

Za oryginalne dźwięki wywiadu bardzo dziękujemy naszemu koledze z Radia Olsztyn Wojciechowi Chromemu.

Relacje dotyczące dalszych tematów konferencji usłyszą Państwo w kolejnych audycjach.

Jingle – koncert życzeń

I jak zwykle w pierwszą niedzielę miesiąca – koncert życzeń dla naszych jubilatów. Przyjrzymy się jubilatom z grudnia 2022 roku w mniejszości niemieckiej na Warmii i Mazurach.

Nidzickie Stowarzyszenie pogratulować mogło czterem swoim członkom, wśród nich Bernard Blok 14 grudnia skończył 82, a Ginter Ginap 24 grudnia 87 lat.

W Stowarzyszeniu Mniejszości Niemieckiej w Kętrzynie zanotowano ośmioro jubilatów, między innymi Zofię Lachowską z 69 i Helgę Bebłowską z 91 latami.

W Ełku w Stowarzyszeniu Mniejszości Niemieckiej „Masuren“ cieszyć się mogło sześcioro jubilatów, wśród nich Walter Gorzkowski z już 93 latami.

Cztery osoby na swojej liście miało Stowarzyszenie Przyjaźni „Rosch“ z Pisza. Szczególnie podkreślić chcielibyśmy Gerharda Boeslera z już 80, oraz Irenę Solenski-Stankiewicz z 75 latami.

Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej “Warmia” w Lidzbarku Warmińskim pogratulowac mogło czterem, a Stowarzyszenie Niemieckie „Natangen“ w Górowie Iławeckim sześciu osobom, które świętowały rozpoczęcie nowego roku życia. W Lidzbarku na swoje 90 lat spoglądać może Róża Grynek, a w Górowie na 91 – Brigida Miszczuk.

Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej „Tannen“ w Ostródzie na swojej liście miało osiem osób. Edeltraud Kerski skończyła tam 89, a Helena Mral – 70 lat.

Poza tym w Pasłęku na swoje 88 lat spoglądać może od 28 grudnia Dorota Strzałkowska

My przyłączamy się do życzeń krewnych i przyjaciół, załączamy życzenia wszystkiego najlepszego, zdrowia i wiele radości w dalszym życiu i mamy dla Państwa piosenkę „Ganz nah dran“ zaśpiewaną przez Cassandrę Steen

Uwe: I to była już Allensteiner Welle w pierwszy dzień nowego Roku 2023. Życzymy Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego pierwszego tygodnia w nowym roku.

Anna: Audycję zrealizował dla Państwa i dla nas Marian Dąbrowski, a do usłyszenia za tydzień mówią Państwu Anna Przywoźna…

Uwe:… i Uwe Hahnkamp.

25.12.2022 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 25.12.2022

Anna: Serdecznie witam w Allensteiner Welle, przy mikrofonie witają Państwa dzisiaj – w pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia – Anna Przywoźna…

Uwe: …i Uwe Hahnkamp i będą towarzyszyć Państwu przez całą bożonarodzeniową  audycję.

Anna: Mamy nadzieję, że spędzili Państwo dobry tydzień i odpoczęli w Wigilię, i cieszymy się, że są Państwo znowu z nami. Dzisiaj mamy dla Państwa w programie coś teatralnego, cos muzycznego i coś nastrojowego ze spotkań adwentowych w mniejszości niemieckiej w regionie …

Uwe: …oraz świąteczną historię. Więcej na ten temat jak zwykle – po wiadomościach.
Jingle – wiadomości

***

W imieniu Związku Stowarzyszeń Niemieckich na Warmii i Mazurach oraz w imieniu redakcji „Allensteiner Welle“ życzymy Państwu, drogie słuchaczki i drodzy słuchacze, wesołych świąt Bożego Narodzenie oraz dobrego startu w Nowy Rok. 2023.

***

Katolickie msze w języku niemieckim odprawione zostaną w tym tygodniu:

– jutro, 26 grudnia – w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia  – o godzinie 10.00,

– w sobotę, 31 grudnia i Sylwestra – o godzinie 16.00,

– oraz w niedzielę, 1 stycznia i Nowy Rok – o godzinie 10.00; wszystkie msze w kościele w Olsztynie – Jarotach.

Ksiądz kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.
2022-12-25 Betlejem narodów

W tym roku wreszcie na żywo razem. 10 grudnia odbyła się 28. edycja wydarzenia „Betlejem Narodów” w Lidzbarku Warmińskim, która w czasie adwentu od dekad łączy młodzież z regionu pochodzenia niemieckiego, ukraińskiego i polskiego. Jest to jedno z najważniejszych wydarzeń w roku. Byliśmy tam dla Państwa:

——-

[fragment przedstawienia]

Stało się zimno, wiatr mocno wieje, na świecie, wtedy w Betlejem, i obecnie podczas jasełek młodzieży podczas warsztatów „Betlejem Narodów” w Lidzbarku Warmińskim. Ale nie tylko Maria i Józef szukają schronienia i marzną, lecz też pasterze:

[fragment przedstawienia]

W tym roku wystawiono sztukę teatralną, Jutrznię, w języku staropolskim. Pasterze szukają i znajdą stajnię, mędrcy są jeszcze daleko, ale ich głos już słychać:

[fragment przedstawienia]

Młodzież wiele razem się uczyła i ćwiczyła w ciągu tych trzech dni. Teatru, tańca, majsterkowania, obyczajów innych i piosenek. Podczas imprezy na zakończenie wszyscy chętnie razem śpiewają – młodzież, publiczność, organizatorzy i goście. Jak zawsze na początek niemiecki „Dobry wieczór”:

[muzyka]

Nawet na ten wesoły czas cień rzucają wspomnienia i trudne wydarzenia tego roku 2022. Wydarzenia te nie opuszczają młodzieży. Tu mały fragment występu Ukraińców:

[fragment przedstawienia]

Nadzieja na bycie bezpiecznym. Światło nadziei, i pasujący do tego „Taniec świateł” młodzieży grupy tanecznej „Saga” mniejszości niemieckiej w Bartoszycach:

[muzyka]

Młodzi ludzie nie poddają się tak łatwo. Kolędy ukraińskie mają często więcej temperamentu niż niemieckie i polskie, co można było usłyszeć i w tym roku:

[muzyka]

I oczywiście również w 2022 r. nie mogło zabraknąć małej miłości, polskiej kolędy „Maleńka miłość”:

[muzyka]

Najważniejsza dla młodzieży była jednak ostatnia, nie całkiem świąteczna muzyka i wspólny taniec, poczucie wspólnoty, które – mamy nadzieję – będzie niosło ich także poza udany weekend przez ich codziennego życie:

[muzyka]

——-

Były to wrażenia z 28. edycji wydarzenia „Betlejem Narodów” w Lidzbarku Warmińskim z udziałem młodzieży pochodzenia niemieckiego, ukraińskiego i polskiego. Organizatorzy dziękują Ministerstwu Spraw Wewnętrznych i Administracji w Warszawie, niemieckiemu Ministerstwu Spraw Wewnętrznych, które przekazało środki za pośrednictwem Związku Niemieckich Stowarzyszeń Społeczno-Kulturalnych w Polsce, oraz lokalnym sponsorom za dofinansowanie wydarzenia.
Za drzwiami słychać był odgłos ciężkich butów. Czy to był Mikołaj? Może włamywacz? Nie. Święty Mikołaj nigdy wcześniej nie przechodził przez te drzwi. Zawsze korzystał z kominka. A włamywacz nie użyłby klucza, a w tym momencie ktoś włożył klucz do zamka i drzwi frontowe się otworzyły.

Mężczyzna w grubym kapturze wszedł z gęsto padającego śniegu i natychmiast zdjął zimową kurtkę.

„Tato!” – Finn krzyknął entuzjastycznie. – „Nareszcie jesteś. Teraz Boże Narodzenie może się rozpocząć.”

Tata otrzepał śnieg i rozbierał się kawałek po kawałku, aż stanął przed synem w zwykłych spodniach i swoim ulubionym swetrze.

„Ja też za wami tęskniłem” – powiedział z uśmiechem. – „Cały tydzień nie mogłem się doczekać powrotu do domu. Nie jest miło, że muszę pracować tak daleko od rodziny.”

Wziął Finna za rękę i poszedł z nim do salonu. Tam zatrzymał się jak wryty. „Poczekaj chwilę. Gdzie jest choinka? Nie możemy świętować Bożego Narodzenia bez choinki.”

Teraz weszła też mama.

„Jak to? Choinka? Napisałeś do mnie dziś rano na komórkę, że po drodze kupisz choinkę i przywieziesz ją ze sobą. Gdzie ona teraz jest?”

Tata zmieszany podrapał się po głowie i wyciągnął telefon z kieszeni. „Napisałem ci jeszcze później, że już żadnej nie dostałem i że musisz dopilnować tego, żebym nie dotarł tu dopiero w nocy.”

Spojrzał na wyświetlacz i był zaskoczony. „O nie! Napisałem wiadomość, ale jej nie wysłałem. Co teraz zrobimy?”

Mama westchnęła. „Teraz jest już za późno. O tej porze nigdzie nie dostaniemy choinki.”

„Nie ma mowy!” Tata rzucił się z powrotem do korytarza i włożył z powrotem swój zimowy strój. „Co roku świętujemy z choinką. Zrobimy to i w tym roku. Słowo się rzekło, kobyłka u płotu.”

Potem zbiegł do piwnicy i wrócił na górę z siekierą i saniami.

„Chodź Finn. Ubieraj się. Przyniesiemy choinkę.”

Razem we dwójkę poszli do lasu. Aby to zrobić, musieli brnąć na górę przez pół godziny przez obficie padający śnieg. Kilka razy utknęli w głębokim śniegu i ledwo mogli się przebić. Ale w końcu im się udało.

Tata wybrał ładne drzewko i ustawił siekierę. Kilkoma potężnymi uderzeniami ściął jodłę i ostrożnie położył ją na sankach.

„Dobrze, że dziadek miał tu jeszcze kilka drzew, które możemy ściąć. Teraz musimy tylko zobaczyć, jak możemy wrócić. Nie widzę już naszego domu.”

Faktycznie, w powietrzu było tak wiele płatków śniegu, że ledwo można było zobaczyć więcej niż dwa – trzy metry.

Wyruszyli więc w drogę z powrotem i brnęli teraz z powrotem do doliny. „Proszę, idź ostrożnie”, ostrzegł syna tata. „Chcemy dotrzeć w jednym kawałku.”

Ale było już za późno. Tata poślizgnął się i ledwo ustał. Nieumyślnie wciągnął przy tym sanki pod swój tyłek i jednocześnie Finna ze sobą.

W dzikim pędzie jechali z góry, coraz bardziej się rozpędzali. Tata bardzo się przestraszył, że wpadną w krzak, drzewo czy płot pastwiska. Jak szalony próbował sterować i wyhamować sanie. Ale nie miał szczęścia. Po kilku minutach zderzyli się z dużą zaspą śniegu i zatrzymali.

„Woo-hoo! To było naprawdę szalone!” powiedział Finn radośnie. „Czy możemy to kiedyś powtórzyć?”

Tata z trudem wydostał się ze śniegu i rozejrzał się. Byli tuż przed swoim domem. Udało im się.

„Wnieśmy choinkę”, wymamrotał tata, zataczając się w stronę drzwi. „Mama na pewno będzie chciała ją udekorować.”
2022-12-25 Boże Narodzenie

W weekendy przed Bożym Narodzeniem członkowie i członkinie stowarzyszeń mniejszości niemieckiej na Warmii i Mazurach spotykali się na swoich corocznych spotkaniach adwentowych. Dzisiaj z okazji świąt mały uroczysty przegląd wrażeń:

——-

Jak Państwo właśnie mogli usłyszeć, Boże Narodzenie kojarzy się ze śniegiem, sankami, choinką i rodziną. Centralnym elementem jednak powinno nadal być biblijne przesłanie tego wydarzenia, jak wyjaśnił ksiądz kanonik Andre Schmeier, duszpasterz katolików mniejszości niemieckiej, podczas spotkania adwentowego młodzieży w Ostródzie:

[Andre Schmeier:

Z czasem adwentu i Bożego Narodzenia oczywiście wiąże się chrześcijańskie przesłanie. Cieszę się, że tę tradycję tu się pielęgnuje. Nikt nie zostaje zmuszony do wiary, również kościoły nie zmuszają nikogo do wiary, ale mają misję i obowiązek głoszenia radosnej nowiny i opowiadania ciągle na nowo ludziom, że Bóg przyszedł na ten świat, co świętujemy w czasie Bożego Narodzenia. A jak przyszedł? Po prostu tak, że my go jak najlepiej możemy zrozumieć i poznać, mianowicie jako człowiek, jako jeden z nas. ]

I nie przyszedł z pustymi rękoma, jak wyjaśnił dalej ksiądz kanonik Andre Schmeier:

[Andre Schmeier:

Nie tylko po prostu przyszedł, lecz przynosi nam ludziom wiele rzeczy. Przynosi nam rzeczy, których sami, własną siłą nie możemy zrobić. Jak np. pokój, bo Jezus mówi: „Daruję wam pokój, którego świat nie może wam dać”. Widzimy, jak właśnie w naszych czasach pokój znowu wszędzie waży się, jak trudno jest nam ludziom utrzymać pokój. Bóg chce nam podarować ten pokój. Pokój, sprawiedliwość, miłość, pojednanie, a ostatecznie też zmartwychwstanie i życie wieczne. Trzeba mieć odwagę używania swojego rozumu, ale – i do tego zapraszam nas wszystkich właśnie w tych czasach – nawet wbrew tendencji czasów też mieć odwagę wierzyć i pozwolić Bogu przybywać do naszych serc, do naszego życia.]

Temat pokoju podjął również Bogusław Juroszek, pastor ewangelicko-luterański z Mikołajek, podczas spotkania adwentowego w Mrągowie:

[Bogusław Juroszek – wypowiedź w języku polskim]

Jego kolega po fachu pastor Witold Twardzik z Pasymia  tematem swojej przemowy  podczas spotkania adwentowego Stowarzyszenia Niemieckiego „Heimat” w Szczytnie uczynił sprawę pustego miejsca przy stole:

[Witold Twardzik – wypowiedź w języku polskim]

Prowadził też  wspólny śpiew tego popołudnia. Usłyszą Państwo teraz „Cicho sypie śnieg”:

[muzyka]

I pozostało muzycznie, bo część swojej przemowy poświęcił znanej kolędzie: „O błogosławiony…” i jej powstaniu:

[Witold Twardzik – wypowiedź w języku polskim]

Największą tradycję jednak dalej ma kolęda „Cicha noc”. Usłyszymy ją teraz w trzech językach w wykonaniu pochodzącym z imprezy „Betlejem Narodów” w Lidzbarku Warmińskim:

[muzyka]

——-

I tą najbardziej znaną ze wszystkich kolęd kończymy nasz przegląd spotkań adwentowych w stowarzyszeniach mniejszości niemieckiej na Warmii i Mazurach.
Uwe: I to była znowu Allensteiner Welle w pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia i w roku 2022. Życzymy Państwu jeszcze spokojnego wieczoru, wesołych świąt Bożego Narodzenia i dobrego startu w Nowy Rok.

Anna: Audycję zrealizował dla Państwa i dla nas Marian Dąbrowski, a do usłyszenia za tydzień mówią Państwu Anna Przywoźna…

Uwe:… i Uwe Hahnkamp.

18.12.2022 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 18.12.2022

Anna: Serdecznie witam w Allensteiner Welle, przy mikrofonie witają Państwa dzisiaj – w czwartą niedzielę adwentu – Anna Przywoźna…

Uwe: …i Uwe Hahnkamp i będą towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Anna: Mamy nadzieję, że spędzili Państwo dobry tydzień i odpoczęli w weekend oraz cieszymy się, że są Państwo anowu z nami.

Dzisiaj mamy dla Państwa w programie:

– drugą część wywiadu z doktorem Ralfem Meindlem z Niemieckiego Instytutu Historycznego w Warszawie,

– wywiad z Anną Meier-Osinski z Arolsen-Archives…

Uwe:  …oraz relację ze spotkań adwentowych w mniejszości niemieckiej w regionie.

Więcej na ten temat jak zwykle – po wiadomościach.
Jingle – wiadomości

***

Katolickie msze w języku niemieckim odprawione zostaną w tym tygodniu jak następuje:

– w sobotę, 24 grudnia – w Wigilię o godzinie 21.00 – Pasterka,

– oraz w niedzielę,  25 grudnia – w pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia o godzinie 10.00  – każda z mszy w kościele w Olsztynie – Jarotach.

Ksiądz kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.
2022-12-18 Spotkania adwetowe

Na weekendy w okresie przed Bożym Narodzeniem starsi i młodzi członkowie i członkinie stowarzyszeń mniejszości niemieckiej Warmii i Mazur spotykają się na swoich corocznych spotkaniach adwentowych. Czasem z Mikołajem, czasem bez niego; czasem teatralnie, czasem muzykalnie; czasem refleksyjnie i nastrojowe – ale zawsze razem, wspólnie i pokojowo. Byliśmy dla Państwa na niektórych z nich:

——-

[muzyka]

Chór Schola Vocale pod batutą Cezarego Nowakowskiego pokazał podczas nabożeństwa z okazji 2 niedzieli adwentu w Warpunach, jak stworzyć uroczystą  atmosferę w kościele. Lecz również przy okazji  powitania gości adwentowych można wnieść do imprezy spokój i refleksję. Przewodniczący Mrągowskiego Stowarzyszenia „Niedźwiedzia Łapa” Sebastian Jabłoński i jego powitanie:

[Sebastian Jabłoński:

Chciałbym jeszcze raz wyraźnie wskazać na to, że bardzo mi leży na sercu to, że możemy się spotykać, że się widzimy, że jesteśmy zdrowi, i że mimo wszystkich przeciwności, które są bezpośrednie blisko czy daleko poza granicami, możemy pokazać, że jesteśmy społecznością, i że jeszcze żyjemy, jeszcze nie zginęliśmy. Możemy być dumni, być członkami mniejszości niemieckiej, co nie zawsze było oczywiste.]

Nie można wyobrazić sobie spotkania adwentowego bez słów Biblii. Nie zawsze jest jasne, czy aby go wysłuchać należy wstać czy nie. Pastor Bogusław Juroszek z Mikołajek ucieszył się podczas imprezy mrągowskiej  nieoczekiwanie wstającymi gośćmi na jego cytat z Biblii:

[Bogusław Juroszek – wypowiedź w języku polskim]

Do imprez adwentowych należy także wspólny śpiew. Tu z Mrągowa „Kling, Glöckchen, klingelingeling – Dzwoń, dzwoneczku, dzwoń”

[muzyka]

Podczas spotkania adwentowego Związku Stowarzyszeń Niemieckich Warmii i Mazur dla przewodniczących organizacji Związku ksiądz kanonik Andre Schmeier jako duszpasterz katolików mniejszości niemieckiej podjął się kazania. Podkreślił on korzenie chrześcijańskie świąt Bożego Narodzenia, które grozą zniknięciem.

[Andre Schmeier:

Nawet kiedy jest coraz częściej zwyczajem – jak już powiedziałem – że święta Bożego Narodzenia zostają zdechrystianizowane, że coraz mniej chodzi o to, że Jezus Chrystus rodzi się jako syn Boga, lecz po prostu czyni z nich piękną imprezę rodzinną, jak możemy ciągle usłyszeć: że jest imprezą rodzinną, magiczną i w pięknej atmosferze,  ale właściwa treść imprezy gubi się, mianowicie to, że zostajemy obdarowani. Że nie sami musimy zrobić bogate prezenty, lecz my dostajemy największy prezent: że Bóg dla nas staje się człowiekiem.]

Przewodniczący stowarzyszeń nie omieszkali sami zaśpiewać mocnym głosem. Tu fragment ich wersji „Cichej nocy”:

[muzyka]

Życzenia z okazji świat pochodziły jeszcze raz od księdza kanonika  Andre Schmeiera:

[Andre Schmeier:

I chciałbym nam wszystkim życzyć spokojnych Świąt Bożego Narodzenia – mam nadzieję, że będziemy je tutaj mieć – ale przede wszystkim też, żebyśmy mieli odwagę, również  właśnie w tych czasach, świętować te święta jako chrześcijanie.]

——-

Były to wrażenia ze spotkań adwentowych stowarzyszeń mniejszości niemieckiej Warmii i Mazur. Więcej świątecznej atmosfery przybliżymy Państwu za tydzień z okazji pierwszego dnia świąt.
2022-12-18 Anna Meier-Osiński

1 grudnia konsul generalna Republiki Federalnej Niemiec w Gdańsku Cornelia Pieper zaprosiła pośredników kultury niemieckiej w swoim okręgu urzędowwania na spotkanie.  Była tam również Anna Meier-Osiński, outreach menedżer  instytucji Arolsen Archives (Archiwa Arolsen). Skorzystaliśmy z okazji i przeprowadziliśmy z nią wywiad na temat pracy jej instytucji:

——-

Czym są Arolsen Archives i co dokładnie Państwo robią?

[Anna Meier-Osinski:

Arolsen Archives są największym i najobszerniejszym na świecie archiwum dotyczącym ofiar narodowego socjalizmu i uwolnionych ocalałych. Mamy ponad 30 milionów dokumentów w naszym archiwum i informacje dotyczące ponad 17,5 milionów osób prześladowanych. Sercem naszej organizacji oczywiście jest nasze archiwum, które w większości zostało zdigitalizowane. Można przeszukać je on-line. Pracujemy w różnych projektach nad tym, aby przyśpieszyć cyfryzację i przede wszystkim inicjowanie, tzn. że można będzie odnaleźć nazwiska. Kiedy np. wpiszę w wyszukiwarkę nazwisko mojego prześladowanego dziadka, żeby automatycznie pokazano mi wszystkie dokumenty, na których znajduje się jego nazwisko. To wciąż jest naszym głównym zadaniem i dalej dostajemy co roku ponad 20.000 zapytań z całego świata, przede wszystkim od członków rodzin, ale też od badaczy i naukowców i osób zainteresowanych, które ten temat badają i nad nim pracują.]

Dlaczego istnieje filia Arolsen Archives w Gdańsku?

[Anna Meier-Osinski:

Arolsen Archives oczywiście przechowują bardzo dużo dokumentów i informacji dotyczących prześladowanych polskich rodzin, dlatego stworzyliśmy biuro sztabu „outreach wschodniej Europy”, gdzie działam od ponad dwóch lat tu w Polsce, aby podjąć współpracę z polskimi partnerami, długoterminowe partnerstwa np. z miejscem pamięci Stutthof, z miejscem pamięci Oświęcim, z różnymi archiwami, ale i licznymi projektami oświatowymi. Ważne jest aby zastanowić się, co dokumenty dają nam w teraźniejszości i przyszłości i dla pokojowego współżycia, i pracować nad tym z młodzieżą jako grupą docelową.]

Czy ma Pani aktualny przykład działalności Arolsen Archives?

[Anna Meier-Osinski:

Szczególnym projektem jest kampania „stolen memory” (skradziona pamięć), którą od sześciu lat realizujemy. W naszym archiwum istnieje jeszcze szczególny zbiór, bardzo mały zbiór w porównaniu do dużych zbiorów dokumentów. Są to tzw. „efekty”, rzeczy osobiste, które odebrano deportowanym podczas aresztowania do obozów koncentracyjnych, a z tych Arolsen Archives obecnie jeszcze przechowują 2.500 kopert. W tych „efektach” często znajdują się ostatnie rzeczy prześladowanych deportowanych, jak np. portfele, zegarki, biżuteria, obrączki, ale również dokumenty osobiste, listy i przede wszystkim zdjęcia rodzinne, które oczywiście mają wartość bezcenną dla rodzin. W ramach kampanii razem z siecią na całym świecie, którą udało nam się zbudować w ostatnich sześciu latach, szukamy rodzin tych prześladowanych przez narodowy socjalizm, aby zwrócić im te rzeczy osobiste.]

Kiedy powstały Arolsen Archives, gdzie jest ich siedziba, jakie są ich cele?

[Anna Meier-Osinski:

Arolsen Archives, wcześniej lepiej znane jako International Tracing Service (Międzynarodowy Serwis Szukania), założone zostały przez aliantów w ostatnich latach wojny. W przyszłym roku obchodzimy jubileusz naszego 75-lecia, bo utworzone zostały w 1948 r. Siedziba Arolsen Archives jest w małym miasteczku w południowej Hesji Bad – Arolsen (Arolsen Zdrój), skąd też nazwa Arolsen Archives. Naszym wymogiem jest uwidocznienie jako pomnika tych dokumentów, które są tak ważne dla tak wielu różnych ludzi i przede wszystkim dla samych ocalałych, których i tak jest coraz mniej. Dlatego zdecydowaliśmy się, aby coraz bardziej rozbudowywać archiwum online i uczynić go dostępnym na całym świecie.]

A propos uczynić widzialnym: jaki pomysł mieli Państwo w sprawie ww. „efektów”?

[Anna Meier-Osinski:

Ta wystawa od kilku lat jest wbudowana w kontener zamorski, który wędruje mobilnie po świecie. Obecnie mamy w drodze dwa kontenery w Niemczech, jeden w Belgii i jeden w Polsce. Jest to bardzo interesująca koncepcja wystawowa – wielki niebieski kontener, który można na obie strony rozłożyć, i mamy wystawę na otwartym powietrzu nadającą się do zwiedzania. Do tego projektu kontenerowego stworzyliśmy również edukacyjną stronę internetową w pięciu językach, która umożliwia pracę z uczniami i uczennicami oraz młodzieżą w oświacie szkolnej i pozaszkolnej. Jest ona dostępna w języku niemieckim i polskim, a mamy tam bardzo dużo losów przede wszystkim z Polski i z Niemiec, bo większość „efektów” należy do polskich i niemieckich rodzin.]

Potrzebne jest więc miejsce na kontener i to rozłożony. Jak to funkcjonuje z tymi kontenerami? Nie boją się Państwo uszkodzenia kontenerów?

[Anna Meier-Osinski:

 Nasz kontener „stolen memory”, nasza wystawa wędrująca, ma wymiary standardowego kontenera zamorskiego, jest wystawiana przez nas. Szukamy na kolejne lata jeszcze partnerów w Polsce, którzy chcieliby pokazać tę wystawę. Kontener zostaje dwa-trzy tygodnie tam na miejscu. Partner projektu jest proszony, aby go rano i wieczorem otworzyć i zamknąć, zorganizować program towarzyszący i ceremonię otwarcia, koło kontenera zorganizować warsztaty z materiałem, który dajemy do dyspozycji, i włączyć społeczeństwo obywatelskie na miejscu. Mieliśmy w Polsce bardzo dobre doświadczenia, byliśmy w 2022 r. w 10 miejscach i nigdy nic się nie stało, żadne zniszczenia. Trzeba też powiedzieć, że nasi partnerzy bardzo dobrze dbali o kontener i nawet go codziennie zamiatali.]

W przyszłym kroku chciałaby Pani rozszerzyć swoją pracę dla Arolsen Archives na Ukrainę. Jak dalej będzie z tym projektem?

[Anna Meier-Osinski:

Już przed wojną zaplanowaliśmy polsko-ukraińską wystawę dotyczącą tematu „stolen memory”, bo również przechowujemy u nas w archiwum bardzo dużo „efektów” ukraińskich prześladowanych. Aby znaleźć tam coraz więcej rodzin, mieliśmy zamiar pojechać kontenerem w 2024 r. również do Ukrainy. Teraz tym bardziej zrealizujemy ten projekt, ale jeszcze nie możemy pojechać w przyszłnym roku do Ukrainy. Będziemy więc wystawiać projekt z partnerami we wschodnich częściach Polski, które graniczą z Ukrainą. Jak wiemy, Polska, a przede wszystkim ludność polska, przyjęła bardzo dużo ukraińskich uchodźców. Pojedziemy do tych miejscowości, gdzie większość Ukraińców i Ukrainek teraz żyje, aby bezpośrednio do nich dotrzeć, ale też do partnerów ukraińskich  na emigracji w Polsce.]

——-

Była to Anna Meier-Osiński, outreach menedżer instytucji Arolsen Archives, w rozmowie z nami. Tematem była organizacja, dla której pracuje, jej historia oraz działalność i projekty.
2022-12-18 Ralf Meindl II

W dniach 23 i 24 listopada Instytut Północny im. Wojciecha Kętrzyńskiego zorganizował w Domu Polskim w Olsztynie międzynarodową konferencję naukową pt. „Obozy niemieckie w latach 1939-1945 – aktualny stan badań”. Jednym z referentów był doktor Ralf Meindl z Niemieckiego Instytut Historycznego w Warszawie. Przeprowadziliśmy z nim wywiad dotyczący jego wykładu „Jeńcy i robotnicy przymusowi w koncepcji Ericha Kocha w Prusach Wschodnich”. Usłyszą Państwo teraz drugą część wywiadu.

——-

Przedstawił Pan w referacie i naszym słuchaczom różne obozy w Prusach Wschodnich. Dlaczego Erich Koch jako nadprezydent Prus Wschodnich potrzebował tam aresztowanych jeńców i robotników przymusowych jako siły roboczej? Gdzie twił problem dla gospodarki? I jak wyglądało rozwiązanie Kocha tego problemu?

[Ralf Meindl:

Problemem dla Ericha Kocha było to, że ludzie pracujący w rolnictwie mieli opinię bardzo niewykwalifikowanych, i z tego powodu zaciągnięto do wojsku procentowo więcej sił roboczych z rolnictwa do Wehrmachtu niż z przemysłu. A w Prusach Wschodnich bardzo dużo osób pracowało w rolnictwie, i trzeba było je zastąpić. Potrzebowano kogoś, który wykonywałby pracę w poszczególnych gospodarstwach. Więc wzięto najpierw siłę roboczą z obozów dla jeńców i wysłano ich na gospodarstwa. Gospodarstwo, którego właściciel był w Wehrmachcie i gdzie nie było innej siły roboczej, dostawało jednego jeńca, który dla nich musiał pracować. W Olsztynku było aresztowane kilkaset tysięcy jeńców, którzy w ogóle nie mieli miejsca w obozie. Większość z nich po prostu była na gospodarstwach. Tylko w dworach były większe grupy robotników przymusowych, 10, 15 osób, być może w jednym przypadku 20. Oni byli robotnikami przymusowymi, tzn. oficjalnie jeńcami, ale w zasadzie i robotnikami przymusowymi.]

Jeńcy i robotnicy przymusowi robili więc przynajmniej w rolnictwie to samo. Gdzie była różnica między nimi?

[Ralf Meindl:

Jeżeli rozróżnia się – jak na tej konferencji – jeńców i robotników przymusowych, to robotnicy przymusowi to nie są ci, którzy wcześniej byli żołnierzami i dostali się do niewoli, lecz ci, którzy w Ukrainie, w Polsce, w Białorusi albo zostali zwerbowani albo wzięci do niewoli, i bezpośrednio wysłani do pracy do Rzeszy Niemieckiej. Robotnicy przymusowi o wiele częściej przydzielani do przemysłu. Różnica w zasadzie jest ta: ludzie w rolnictwie są zaleożni od rolnika, u którego pracują. Kiedy on traktuje ich dobrze, są dobrze traktowani, ulokowani, utrzymywani. Ludzie, którzy pracują w przemysłu, są w małych obozach robotników przymusowych przy zakładach przemysłowych, a te obozy podlegają SS. Na to Koch ma mało wpływu. W zasadzie może od SS żądać, bo on w zasadzie jest odpowiedzialny za to, żeby zakłady przemysłowe, które potrzebują robotników przymusowych, czy rolnicy, którzy potrzebują robotników przymusowych, zwracali się do jego urzędów, i on wysyłał ich tam.]

Więc normalne postępowanie w organizacji jeńców i robotników przymusowych. Czy jest jakiś przykład, kiedy Erich Koch świadomie postępował inaczej?

[Ralf Meindl:

U Kocha była jeszcze osobliwość, której – jak ja wiem – nie było gdzieś indziej. Mianowicie północna część Mazowi zostanie jako okręg rządowy Zichenau (Ciechanów) nowym okręgiem Prus Wschodnich i podlega Kochowi. Koch bardzo szybko chce ten okręg bardzo zgermanizować, chce osiedlić tam Niemców, chce, aby był to teren całkowicie niemiecki, gdzie prawie albo w ogóle nie ma Polaków i przede wszystkim Żydów. Chce tego dokonać łącząc gospodarstwa już istniejące w większe jednostki z piękniejszymi domami – jego zdaniem warunki zabudowy Polaków nie nadają się dla Niemców – wszystko powinno być inaczej, a wtedy młodzi mężczyźni z Prus Wschodnich powinni dostać te gospodarstwa. Jak wiemy, gospodarstwo, najstarszy syn przejmuje je w spadku, a młodzi synowie odchodzą z niczym. I ci młodzi synowie powinni dostawać gospodarstwa w Ciechanowie. Ale oni są teraz w Wehrmachcie, na froncie, nie są w stanie przejąć tych gospodarstw. Więc właściciele tych gospodarstw zostają zmuszeni do zarządzania swoimi własnymi gospodarstwami jako robotnicy przymusowi tak długo, aż przyjdą Niemcy i je przejmą. Czyli dwa czy trzy gospodarstwa zostają połączone, i jeden z właścicieli musi jako robotnik przymusowy tym gospodarstwem zarządzać; można sobie wyobrazić, jak to wyglądało dla ludzi.]

Czy Erich Koch wykorzystywał również robotników przymusowych dla siebie, dla swoich przedsiębiorstw?

[Ralf Meindl:

Erich Koch stworzył fundację, która posiadała różne zakłady przemysłowe i przede wszystkim gazety wszędzie w Prusach Wschodnich; ta fundacja przejmuje również wiele zakładów na terytoriach polskich oraz w Ukrainie, powierzonych Kochowi do zarządzania, np. w Białymstoku. Wiele firm, które są w getcie w Białymstoku czy wokół getta, należy do fundacji Ericha Kocha, pracują więc w zasadzie dla Ericha Kocha. Pracują tam żydowscy robotnicy przymusowi, którzy są aresztowani w getcie. A w ramach akcji „Reinhard” w listopadzie 1942 r. SS chciałoby zamordować tych żydowskich robotników przymusowych. Koch broni się przed tym, bo jeszcze potrzebuje tych robotników przymusowych, muszą jeszcze dla niego pracować. Powiadamia więc SS, że ci więźniowie mogą zostać zamordowani, ale dopiero teraz, kiedy wykształconych zostaje dosyć białoruskich robotników przymusowych, którzy mogą przejąć miejsca pracy Żydów. To jest taka osobista korzyść, osobista eksploatacja, którą Koch czerpie z żydowskich robotników przymusowych, ale i z innych robotników przymusowych w innych zakładach.]

——-

Był to doktor Ralf Meindl z Niemieckiego Instytut Historycznego w Warszawie w rozmowie z nami na temat jego wykładu „Jeńcy i robotnicy przymusowi w koncepcji Ericha Kocha w Prusach Wschodnich”. Wygłosił go w ramach międzynarodowej konferencji naukowej pt. „Obozy niemieckie w latach 1939-1945 – aktualny stan badań”. Zorganizował ją Instytut Północny im. Wojciecha Kętrzyńskiego w Olsztynie w dniach 23 i 24 listopada.

Relacje dotyczące dalszych tematów konferencji usłyszą Państwo w kolejnych audycjach.
Uwe: I to była znowu  Allensteiner Welle w czwartą niedzielę adwentu. Życzymy Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Anna: Audycję zrealizował dla Państwa i dla nas Marian Dąbrowski, a do usłyszenia za tydzień mówią Państwu Anna Przywoźna…

Uwe: … i Uwe Hahnkamp.

11.12.2022 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 11.12.2022

Anna: Serdecznie witam w Allensteiner Welle, przy mikrofonie witają Państwa dzisiaj wieczorem – w trzecią niedzielę adwentu – Anna Przywoźna…

Uwe: …i Uwe Hahnkamp i będą towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Anna: Mamy nadzieję, że spędzili Państwo dobry tydzień i wypoczęli w weekend oraz cieszymy się, że są Państwo znowu z nami.

Dzisiaj mamy dla Państwa w programie dwa wywiady z referentami z konferencji na temat „Niemieckie Obozy 1939-1945“, mianowicie:

– z doktorem Marcinem Owsińskim z muzeum w Sztutowie

– i doktorem Ralfem Meindlem z Niemieckiego Instytutu Historycznego w Warszawie…

Uwe: …oraz relację z jubileuszu 50-lecia ordynacji pastora Fryderyka Teglera 4 grudnia w Warpunach.

Więcej na ten temat jak zwykle – po wiadomościach.

Jingle – wiadomości

***

W mniejszości niemieckiej w województwie warmińsko-mazurskim odbędą się w tym tygodniu kolejne spotkania adwentowe. Między innymi w sobotę, 17 grudnia, o godz. 10.00 jarmark bożonarodzeniowy Olsztyńskiego Stowarzyszenia Mniejszości Niemieckiej przy Domu Kopernika oraz o godz. 13.00 spotkanie adwentowe w siedzibie Stowarzyszenia Kulturowego Niemców „Heimat” w Szczytnie.

***

W przyszły czwartek, 15 grudnia, o godz. 17.00 w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej na Starym Mieście w Olsztynie w ramach projektu „LernRaum” w Olsztynie odbędzie się wieczór autorski z Radkiem Knappem z Wiednia. Tematem będzie: „Wiedeń oczami migranta i artysty”. Wykład jest dwujęzyczny i bezpłatny. Będzie to trzecie spotkanie z cyklu „Podróże (nie tylko) literackie” we współpracy z Biblioteką Niemiecką i Medioteką Języka Niemieckiego. Zgłoszenia na spotkanie można dokonać pod adresem allenstein@lernraum.pl. Radek Knapp już 14 grudnia o godz. 11.30 będzie gościł na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie na Wydziale Humanistycznym, gdzie zorganizowano spotkanie ze studentami tego wydziału.

***

W ramach projektu „Olsztyn różnorodnie” Fundacja „Borussia” i Stowarzyszenie Wspólnota Kulturowa „Borussia” w Olsztynie zapraszają na bezpłatne warsztaty pt. „Kompetencje komunikacji międzykulturowej”. Odbędą się one 16 grudnia w godzinach od 9.00 do 16.00 w Domu Mendelsohna przy ul. Zyndrama z Maszkowic 2 w Olsztynie. Celem jest pomoc w budowie dobrych, bezpiecznych relacji z osobami z doświadczeniem migracji i uchodźstwa. Zgłoszenia możliwe są do 13 grudnia włącznie.

***

Z okazji obchodów 41. rocznicy wprowadzenia stanu wojennego w Polsce 13 grudnia o godz. 14.00 w Urzędzie Wojewódzkim w Olsztynie po raz pierwszy pokazany zostanie film „Atak na region”, którego scenariusz napisał lokalny dziennikarz Zenon Złakowski. Rozpocznie on uroczystości rocznicowe, które zakończą się o godz. 18.00 mszą świętą w kościele pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa.

***

15 grudnia o godz. 17.00 w Książnicy Polskiej w Olsztynie odbędzie się spotkanie autorskie z Joanną Wańkowską-Sobiesiak, która wydała niedawno książkę „Ostatni Mazur. Reportaże”. Spotkanie poprowadzi Jerzy Pantak ze Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich Oddział Warmińsko-Mazurski w Olsztynie, które organizuje to wydarzenie.

***

Katolickie msze w języku niemieckim odprawione zostaną w przyszłą niedzielę, 18 grudnia – czwartą niedzielę adwentu – o godz. 10.00 w kościele w Olsztynie-Jarotach oraz o godz. 14.00 w Biskupcu. Ksiądz kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.
2022-12-04 Jubileusz 50-lecia pastora Fryderyka Teglera

W pierwszy weekend grudnia „Przyjaciele Mazur” z Scharnebeck w Niemczech przyjechali ze swoim transportem bożenarodzeniowym na Mazury. 4 grudnia w kościele ewangelickim w Warpunach odbyło się uroczyste nabożeństwo adwentowe, również z okazji 50-lecia ordynacji pastora Fryderyka Teglera. Byliśmy tam dla Państwa:

——-

[muzyka]

„Alleluja”, z którego Państwo właśnie usłyszeli krótki fragment, był jednym z utworów, którymi zespół Schola Vocale z Mrągowa pod batutą Cezarego Nowakowskiego muzycznie oprawił nabożeństwo adwentowe. Jego tematem – oprócz oczekiwania na Boże Narodzenie – był pastor Fryderyk Tegler, który w kościele w Warpunach został między innymi konfirmowany i tam udzielono mu ślubu. Skąd pochodzili jego przodkowie i gdzie zaczynał 50 lat temu służbę w Kościele ewangelickim, o tym mówił ks. Paweł Hause, biskup Diecezji Mazurskiej Kościoła Augsbursko-Ewangelickiego w Polsce, w swoich słowach skierowanych do jubilata:

[Paweł Hause – wypowiedź w języku polskim]

Podkreślał między innymi zaangażowanie lokalne i regionalne pastora Fryderyka Teglera w czasie pobytu w Polsce:

[Paweł Hause – wypowiedź w języku polskim]

Ksiądz biskup Paweł Hause chwalił również jego zaangażowanie w sprawy ojczyzny z Niemiec razem ze Stowarzyszeniem „Przyjaciele Mazur”.

[Paweł Hause – wypowiedź w języku polskim]

Za jego różnorodne idee i długoletnią służbę podziękował mu w imieniu duchownych Diecezji Mazurskiej. Jeszcze raz ksiądz biskup Paweł Hause:

[Paweł Hause – wypowiedź w języku polskim, muzyka]

——-

Były to wrażenia z uroczystego nabożeństwa z okazji 50-lecia ordynacji pastora Fryderyka Teglera 4 grudnia w Warpunach.

Oprawę muzyczną uroczystości zapewnił zespół Schola Vocale z Mrągowo pod batutą Cezarego Nowakowskiego.

2022-12-04 Ralf Meindl I

W dniach 23 i 24 listopada Instytut Północny im. Wojciecha Kętrzyńskiego zorganizował w swoich pomieszczeniach w Domu Polskim w Olsztynie międzynarodową konferencję naukową pt. „Obozy niemieckie w latach 1939-1945 – aktualny stan badań”. Jednym z referentów był dr Ralf Meindl z Niemieckiego Instytutu Historycznego w Warszawie. Przeprowadziliśmy wywiad z nim na temat. jego wykładu „Jeńcy i robotnicy przymusowi w Prusach Wschodnich w koncepcji Ericha Kocha”.

——-

Według Pana pracy doktorskiej Erich Koch nie miał bezpośredniego związku z systemem obozów w III Rzeszy. Pański referat podczas konferencji zajmował się osobami w tych obozach, tzn. jeńcami i robotnikami przymusowymi w koncepcji Kocha w Prusach Wschodnich. Jak to do siebie pasuje? O co dokładnie chodziło?

[Ralf Meindl:

Tytuł jest trochę krótko sformułowany. Raczej chodzi o to, do czego zmierzał Erich Koch z obozami w Prusach Wschodnich i co robił z robotnikami przymusowymi w Prusach Wschodnich. Trzeba jednak do tego dodać, że to nie była sprawa samego Ericha Kocha, lecz jeńcy oczywiście byli w zasadzie w zakresie działań Wehrmachtu, a robotnicy przymusowi w zakresie działań SS. Koch jako komisarz rzeszy ds. obrony odpowiadał za koordynację organów cywilnych i wojskowych oraz jako nadprezydent oczywiście za funkcjonowanie gospodarki w Prusach Wschodnich. Do tego potrzebne są siły robocze i używano w tym celu jeńców i robotników przymusowych.]

Erich Koch był więc zainteresowany ekonomicznie tanią siłą roboczą, jednak jaki był jego wpływ na różne obozy i struktury?

[Ralf Meindl:

Trzeba dokonać jasnego podziału różnych obozów. Pierwszy obóz, który powstaje w Prusach Wschodnich, jest to tzw. „dziki” obóz koncentracyjny. W 1933 r. wszędzie w Rzeszy powstają „dzikie” obozy koncentracyjne, bo naziści po objęciu władzy przez Adolfa Hitlera aresztują swoich przeciwników, a więzienia nie są wystarczające duże, aby ich pomieścić. W Prusach Wschodnich istnieje już obóz, a mianowicie w fortyfikacjach miasta Królewiec w Fort Quednau. Tam rząd pruski (dość dziwnie) urządził obóz, aby internować nazistów, jeśli ci spróbują dokonać powstania. Tam naziści mieli móc uwięzić przede wszystkim komunistów, socjaldemokratów i Żydów.]

Wtedy naziści mogli jakby wykorzystać infrastrukturę skierowaną przeciwko nim dla własnych celów. Jak długo obóz istniał, jaki wpływ miał na niego Erich Koch?

[Ralf Meindl:

Obóz ten nie należał do systemu obozów koncentracyjnych, który jest znany i powstanie później. Obóz istnieje tylko do września 1933 r., zostaje zlikwidowany, a więźniów, którzy jeszcze tam są, posłano do obozów koncentracyjnych w innych częściach Niemiec. Na ten obóz Koch miał dość duży wpływ, bo od czerwca był nadprezydentem prowincji i on jako Gauleiter w prowincji zyskał z czasem dość duże uprawnienia.]

Co się stało z pierwszymi „dzikimi” obozami? Jakie rodzaje obozów istniały później w Prusach Wschodnich?

[Ralf Meindl:

Buchenwald koło Monachium powstał z jednego tych zaimprowizowanych obozów koncentracyjnych. Jest właściwie jedynym obozem z tych pierwotnych, który zostaje włączony do systemu obozów koncentracyjnych. Wszystkie inne obozy powstaną w 1933, 1934, 1935 r. pod kierownictwem SS, takiego obozu nie ma w Prusach Wschodnich. W Prusach Wschodnich jednak istnieje Służba Pracy i dla niej założono różne obozy, które właściwie służą temu, aby oferować noclegi siłom roboczym. Nie są to obozy, aby kogoś karać czy więzić, lecz tylko noclegi dla robotników. Ale Erich Koch używał również tych obozów, aby aresztować przeciwników reżimu. ]

Czy później istniały obozy koncentracyjne w Prusach Wschodnich? Kogo tam deportowano?

[Ralf Meindl:

Z jednego tych obozów z kolei w 1939 r. powstanie jedyny obóz koncentracyjny na terenie prowincji Prus Wschodnich, że tak powiem, jest to obóz Hohenbruch koło Królewca, w Wielkim Mszystym Rozlewisku (Großes Moosbruch), w oddalonym terenie bagnistym. Tam więzi się przeciwników reżimu, ale przede wszystkim działaczy polskiego ruchu narodowego w Prusach Wschodnich, tzn. wielu nauczycieli, którzy nauczali w polskich szkołach w Prusach Wschodnich, redaktorów i dziennikarzy „Gazety Olsztyńskiej”; częściowo ich tam zamordowano jak np. Seweryna Pieniężnego (syna) czy Jan Maza, więc bardziej znaczących reprezentantów polskiego ruchu narodowego w Prusach Wschodnich, a potem też są tam jeńcy.]

——-

Był to dr Ralf Meindl z Niemieckiego Instytut Historycznego w Warszawie w rozmowie z nami. Tematem był jego wykład „Jeńcy i robotnicy przymusowi w Prusach Wschodnich w koncepcji Ericha Kocha”, który wygłosił w ramach międzynarodowej konferencji naukowej pt. „Obozy niemieckie w latach 1939-1945 – aktualny stan badań”. Zorganizował ją Instytut Północny im. Wojciecha Kętrzyńskiego w Olsztynie 23 i 24 listopada.

Drugą część wywiadu na temat wykładu dr Ralfa Meindla usłyszą Państwo w kolejnej audycji.

2022-12-04 Marcin Owsiński

W dniach 23 i 24 listopada Instytut Północny im. Wojciecha Kętrzyńskiego zorganizował w swoich pomieszczeniach w Domu Polskim w Olsztynie międzynarodową konferencję naukową pt. „Obozy niemieckie w latach 1939-1945 – aktualny stan badań”. Jednym z referentów był dr Marcin Owsiński z Muzeum Stutthof w Sztutowie. Przeprowadziliśmy wywiad z nim na temat jego wykładu pt.: „Koncepcja nowej monografii obozu Stutthof”:

——-

Jaka jest Pana rola w Muzeum Stutthof w Sztutowie i dlaczego w ogóle jest potrzebna nowa koncepcja dla nowej monografii obozu Stutthof?

[Marcin Owsiński – wypowiedź w języku polskim]

Jaki jest nowy punkt widzenia historii obozu Stutthof?

[Marcin Owsiński – wypowiedź w języku polskim]

O jakie procesy chodzi i kto w ramach tych procesów zasiada na ławie oskarżonych?

[Marcin Owsiński – wypowiedź w języku polskim]

A jaki proces toczy się aktualnie?

[Marcin Owsiński – wypowiedź w języku polskim]

Jak będzie wyglądała cała nowa monografia? Jakie są plany?

[Marcin Owsiński – wypowiedź w języku polskim]

——-

Był to dr Marcin Owsiński z Muzeum Stutthof w Sztutowie w rozmowie z nami. Tematem był jego wykład „Koncepcja nowej monografii obozu Stutthof” w ramach międzynarodowej konferencji naukowej pt. „Obozy niemieckie w latach 1939-1945 – aktualny stan badań”. Zorganizował ją Instytut Północny im. Wojciecha Kętrzyńskiego w Olsztynie w dniach 23 i 24 listopada.

Relacje dotyczące dalszych tematów konferencji usłyszą Państwo w kolejnych audycjach.

Uwe: I to była znowu Allensteiner Welle w trzecia niedzielę adwentu. Życzymy Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Anna: Audycję zrealizował dla Państwa i dla nas Marian Dąbrowski, a do usłyszenia za tydzień mówią Państwu Anna Przywoźna…

Uwe:… i Uwe Hahnkamp.

04.12.2022 (opis do dźwięku)

Allensteiner Well 04.12.2022

Anna: Serdecznie witam w Allensteiner Welle, przy mikrofonie witają Państwa dzisiaj – wieczorem w drugą niedzielę adwentu – Anna Przywoźna…

Uwe: …i Uwe Hahnkamp i będą towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Anna: Mamy nadzieję, że spędzili Państwo dobry tydzień i odpoczęli w weekend, i cieszymy się, że są Państwo znowu z nami.

Dzisiaj mamy dla Państwa w programie:

– relację ze spotkania adwentowego młodzieży niemieckiej w Ostródzie,

– oraz wywiad z Weroniką Koston, która była tam gościem

Uwe: Więcej na ten temat jak zwykle – po wiadomościach.

Jingle – wiadomości

***

W poniedziałek, 5 grudnia, o godz. 11 odbędzie się w Giżycku w Niemieckiego Stowarzyszeniu Społeczno-Kulturalnym spotkanie adwentowe, a w sobotę, 10 grudnia, o godz. 10 w Mrągowie w Niemieckim Stowarzyszeniu „Niedźwiedzia Łapa”. Poza tym od piątkowego popołudnia odbędzie się w Lidzbarku Warmińskim impreza „Betlejem Narodów” – zakończenie odbędzie się 11 grudnia o godz. 14 w Gminnym Ośrodku Kultury w Pilniku.

***

W następny piątek, 9 grudnia, o godz. 18.00, w ramach projektu „LernRaum” w regionie Olsztyn odbędą się wirtualne warsztaty na platformie MS-Teams. Temat Joanny Przybyłowskiej brzmi: „Chcę więcej! – zrównoważone zakupy”. Warsztaty są dwujęzyczne i bezpłatne. Rejestracji na warsztaty można dokonać pod adresem allenstein@lernraum.pl

***

W ramach Festiwalu Mendelsohna pt. „Granice” w przyszłym tygodniu planowane jest jedno wydarzenie: 9 grudnia o godz. 17 w Domu Mendelsohna przy ulicy Zyndrama z Maszkowic 2 w Olsztynie pt. „Zawód: historyk” odbędzie się spotkanie z profesorem Andrzejem Friszke. Rozmowę poprowadzi profesor Robert Traba, wydarzenie jest bezpłatne, ilość miejsc ograniczona.

***

Msze katolickie w języku niemieckim odbędą się w przyszłym tygodniu:

– w czwartek 8 grudnia – dzień Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny o godz. 10.00 w Olsztynie-Jarotach

– oraz w niedzielę 11 grudnia i trzecią niedzielę adwentu o godz. 15.00 w kościele pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Olsztynie. Ksiądz kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

2022-12-04 Spotkanie adwentowe

W dniach 24-27 listopada młodzież mniejszości niemieckiej Warmii i Mazur spotkała się w Ostródzie w pierwszy weekend adwentu na tradycyjnym spotkaniu adwentowym, które zorganizowała wspólnie ze Związkiem Młodzieży Prus Wschodnich. Ale przybyli jeszcze inni goście, z innych regionów Polski i z Niemiec. My też tam byliśmy:

——-

[muzyka]

Sobota, wczesne popołudnie. Kilku młodych ludzi ćwiczy taniec ludowy na uroczysty wieczór w wielkiej sali Hotelu „Sajmino” w Ostródzie-Kajkowie. Jest ona już dość pełna, bo są tam – oprócz grupy śpiewającej – wszyscy uczestnicy i są w pełni zajęci.

Jednym z tancerzy jest Tobias Kollakowski, od niedawna nowy przewodniczący Związku Młodzieży Prus Wschodnich BJO i również członek zarządu Ziomkostwa Prus Wschodnich. Czy jest też nowy na spotkaniu adwentowym?

[Tobias Kollakowski:

Nie. Uczestniczę w spotkaniu czwarty czy piąty raz, musiałbym dokładnie pomyśleć, ale dotychczas byłem tu jako normalny gość, jednak kiedy jest się częścią zespołu organizacyjnego, perspektywa jest raczej inna. Mamy mały, ale efektywny zespół, powiedziałbym, składa się z młodzieży tutaj na miejscu, ok. 3 osób, z BJO jesteśmy 2-3, tzn. nasz kierownik grupy roboczej wschód (wschód od granicy nad Odrą i Nysą) Friedrich Mudzo jest w zasadzie odpowiedzialny, jeżeli chodzi o kontakty z hotelem czy wypracowanie programu, i oczywiście nasz skarbnik, bo wszystko oczywiście trzeba opłacić; trzeci element w zespole organizacyjnym, o czym nie można zapomnieć, to Ziomkostwo Prus Zachodnich i Wschodnich grupa terytorialna w Bawarii, bo w końcu jest to finansowane ze środków ministerstwa bawarskiego za pośrednictwem Niemieckiego Domu Wschodniego w Monachium.]

Jaką aktywność w ramach spotkania adwentowego w Ostródzie wybrał dla siebie?

[Tobias Kollakowski:

Tę decyzję podjęto „życzliwie” dla mnie. Od czwartku cały czas – albo tak to czuję – tańczę i z tego powodu jestem całkowicie wykończony. Na szczęście spakowałem więcej ubrań niż było według planu potrzebne, a jest mi ono naprawdę potrzebne, bo jest to dużo ruchu. Niemniej jednak są wszystkie inne piękne oferty: na prawo od nas widzimy kącik majsterkowania, też już tego spróbowałem, przygotowanie grzanego wina, pieczenie, spacer po mieście w piątek pod kierownictwa pana Hocha z mniejszości niemieckiej w Ostródzie – są to po prostu przepiękne cztery dni, które zbyt szybko miną.]

I jest wsparcie muzyczne i taneczne…

[Tobias Kollakowski:

W zasadzie od czwartku wieczorem ciągle trenujemy utwory, śpiewamy – Rüdiger Stolle jest niezwykle dobrym nauczycielem śpiewu – mamy wspaniałą możliwość, żeby wsparł nas profesjonalny zespól tańca ludowego ze Śląska – jesteśmy aktywni, działamy.]

Jedną z osób dowodzących majsterkowaniem jest Kamila Miłosz, dawniej Mańka, która od razu przywiozła ze sobą na spotkanie adwentowe męża Adama. Co było w programie majsterkowania?

[Kamila Miłosz – wypowiedź w języku polskim]

Wreszcie zakończono przygotowania w ramach pieczenia, grzanego wina, tańca, śpiewu i dekoracji. Goście, wśród niech także Iris Wolff z konsulatu generalnego Republiki Federalnej Niemiec w Gdańsku, przybyli i zostali powitani. Potem od razu czas na pierwszą piosenkę – „O, du fröhliche” przy akompaniamencie młodego trębacza Adam Gawrona z Raciborza:

[muzyka]

Tobias Kollakowski czeka trochę nerwowo na swoje pierwszego wejście jako mówca w roli przewodniczącego BJO i spisuje się doskonale, między innymi z pomocą tekstu chorału świątecznego z Królewca „Vom Himmel hoch”:

[Tobias Kollakowski – wiersz]

Razem z młodzieżą i już nie tak bardzo młodą młodzieżą na święta czekają także ich dzieci. Najmłodsze w wieku kilku miesięcy również pochodzi z najbardziej dalekiego państwa, bowiem z Gwatemali, gdzie mieszka jeden z uczestników uroczystości. Cierpliwie słucha, jak śpiewają dorośli…

[muzyka]

…a potem kazania duszpasterza katolickiego mniejszości niemieckiej, kanonika Andre Schmeiera, oraz biskupa diecezji mazurskiej Kościoła ewangelicko-augsburskiego w Polsce pastora Pawła Hause. Może on następnie – w zastępstwie za pastora Wojciecha Płoszka z Ostródy – przyjąć darowiznę BJO w wysokości 2000 Euro na zachowanie kościoła i cmentarza w Łęgutach.

Ale czekają już artyści, którzy chcą pokazać, czego dokonali w ostatnich dniach. Najpierw tancerze ze swoją polką, potem nastolatki Benjamin Kretschmann i Adam Gawron z duetem na trąbkach:

[muzyka]

Również bardzo młoda i bardzo odważna jest Gabriela Kozłowska, która jako następna siada przy keyboardzie całkiem samotna przed tymi wszystkimi ludźmi i pokazuje, co potrafi:

[muzyka]

Potem przy grzanym winie rozpoczyna się przytulna część uroczystości. Można zaczynać piękny czas adwentu, również w tym roku:

——-

Były to wrażenia ze spotkania adwentowego młodzieży niemieckiej Warmii i Mazur oraz innych gości w Ostródzie na ubiegły weekend.

2022-12-04 Weronika Koston

W dniach od 24 do 27 listopada młodzież mniejszości niemieckiej Warmii i Mazur spotkała się w pierwszy weekend adwentu na tradycyjnym spotkaniu adwentowym, które zorganizowała wspólnie ze Związkiem Młodzieży Prus Wschodnich. Jednym z gości była doktor Weronika Koston, przewodnicząca Związku Młodzieży Mniejszości Niemieckiej w Polsce oraz członkini zarządu Związku Niemieckich Stowarzyszeń Społeczno-Kulturalnych w Polsce, która specjalnie przyjechała z Opola do Ostródy. Mieliśmy okazję porozmawiać z nią:

——-

Jaka dokładnie jest Pani rola w mniejszości niemieckiej w Polsce? Jakie projekty Pani prowadzi czy organizuje?

[Weronika Koston:

Jestem przewodniczącą organizacji młodzieżowej Związku Młodzieży Mniejszości Niemieckiej w Polsce i również pełnomocniczką ds. młodzieży w ZNSSK, Związku Niemieckich Stowarzyszeń Społeczno-Kulturalnych w Polsce. Największe projekty w dziedzinie pracy z młodzieżą to są oczywiście Elo-M, elementarne szkolenie dla kierowników grup młodzieżowych, JugendPunkt – lokalne grupy młodzieżowe, którymi się opiekujemy, ale również większe projekty jak np. międzynarodowy obóz letni, obozy językowe, konferencja młodzieży, City Bound Berlin, tzn. wycieczka studyjna do Berlina, jest więc szeroka oferta dla młodych ludzi, którą możemy sami trochę współorganizować i pomóc. To chętnie widzimy, ale z drugiej strony po prostu zapraszamy do uczestnictwa.]

Można też pracować przy publikacji „Antidotum” Związku Młodzieży Mniejszości Niemieckiej w Polsce…

[Weronika Koston:

„Antidotum”, dokładnie. Przy tym można uczestniczyć w tym na dwa różne sposoby. Z jednej strony można kształcić się dalej, szkolić się dalej, uczestniczyć w szkoleniach dla dziennikarzy w dziedzinach: media społecznościowe, film, kręcenie filmu, media wirtualne, jak już powiedziałam, ale też normalne dziennikarskie teksty – jak je pisać. Oczywiście można to, co ktoś tam poznał, również wykorzystać w praktyce, mianowicie mamy regularne czasopismo, kwartalnik, w którym publikujemy te teksty.]

Jak Pani się tu podoba i czego Pani się po tej wizycie spodziewa?

[Weronika Koston:

Bardzo mi się podoba, przede wszystkim dlatego, że mogę mówić czy rozmawiać z bardzo wieloma osobami i w przyszłości z nimi współpracować. Dla mnie jest to bardzo ważne, żebyśmy my jako organizacja młodzieżowa mieli tez tu dobre kontakty z wieloma młodymi ludźmi na miejscu, z którymi będziemy mogli współpracować. Bo ja jako przewodnicząca nie tylko reprezentuję młodzież ze Śląska, lecz też młodzież z północy. Trzeba znać jej problemy, ale również projekty i sukcesy, po prostu wszystko, aby reprezentować głos młodzieży i bronić go w zarządzie.]

Na jaką aktywność w ramach spotkania adwentowego Pani się zdecydowała?

[Weronika Koston:

Najpierw wybrałam śpiew, ale potem straciłem trochę głos, dlatego teraz jestem w grupie majsterkującej i to również sprawia mi bardzo dużo radości. Cieszę się, że jest tak dużo możliwości, bo każda osoba może wybrać to, czym się interesuje i sprawia mi to dużo radości, że mogę tutaj majsterkować, a przez to wyciszyć się i zrelaksować. Na tym słoiku zrobiła coś za pomocą sznurka, ale to jeszcze muszę skończyć i chciałabym jeszcze zrobić taką gwiazdkę świąteczną, aby powiesić ją na mojej choince.]

——-

Była to doktor Weronika Koston, przewodnicząca Związku Młodzieży Mniejszości Niemieckiej w Polsce oraz członkini zarządu Związku Niemieckich Stowarzyszeń Społeczno-Kulturalnych w Polsce, w rozmowie z nami. Okazją do rozmowy była jej wizyta na spotkaniu adwentowym młodzieży niemieckiej w Ostródzie w ubiegły weekend.

Jingle – koncert życzeń

I jak zwykle w pierwszą niedzielę miesiąca – koncert życzeń dla naszych jubilatów. Spojrzymy wstecz na listopadowych jubilatów w mniejszości niemieckiej na Warmii i Mazurach.

Nidzickie Stowarzyszenie pogratulować mogło trzem swoim członkom, wśród nich 24 listopada Helena Kruszyńska skończyła okrągłe 90 lat.

W Stowarzyszeniu Mniejszości Niemieckiej w Kętrzynie zanotowano dwoje jubilatów, Teresę Lis z 89 i Annę Lachowską z 91 latami.

W Ełku w Stowarzyszeniu Mniejszości Niemieckiej „Masuren“ cieszyć się mógł jeden jubilat – Gertrud Stasilowicz z już 94 latami.

Siedem osób miał na swojej liście Związek Przyjaźni „Rosch“ w Piszu. Szczególnie podkreślić chcielibyśmy Urszulę Plonę z 84 i Hannę Zduńczyk z 81 latami.

Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej „Warmia“ w Lidzbarku Warmińskim pogratulować mogło pięciu, a Stowarzyszenie Niemieckie „Natangen“ w Górowie Iławeckim sześciu osobom, które świętowały rozpoczęcie nowego roku życia. W Lidzbarku Iwona Mościanica spoglądać może na swoje 50, a w Górowie Gertruda Ciszyńska na 88 lat.

Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej „Tannen“ z Ostródy przesłało nam zestawienie z ośmioma jubilatami. Wśród nich dwie osoby skończyły 89 lat, mianowicie Danuta Góralska i Hildegard Ziemniak.

W Pasłęku cieszy się Katarzyna Słowińska, która od 25 listopada ma już 83 lata.

My przyłączamy się do życzeń krewnych i przyjaciół, załączamy jeszcze życzenia wszystkiego najlepszego, zdrowia i wiele radości w życiu i zagramy dla Państwa piosenkę „Großvater“ w wykonaniu austriackiej grupy STS.

Uwe: I to wszystko w Allensteiner Welle w drugą niedzielę adwentu, życzymy Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Anna: Audycję zrealizował dla Państwa i dla nas Marian Dąbrowski, a do usłyszenia za tydzień mówią Państwu Anna Przywoźna…

Uwe: …Uwe Hahnkamp.

27.11.2022 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 27.11.2022

Anna: Serdecznie witam w Allensteiner Welle, przy mikrofonie witają Państwa dziś wieczorem w pierwszą niedzielę adwentu Anna Przywoźna…

Uwe: …i Uwe Hahnkamp i będą towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Anna: Mamy nadzieję, że spędzili Państwo dobry tydzień i odpoczęli w weekend, i cieszymy się, że są Państwo znowu z nami. Dzisiaj mamy dla Państwa w programie:

– relację na temat pisarza Güntera Grassa,

– wywiad z dawnym dyrektorem Niemieckieg Instytutu Spraw Polskich w Darmstadt doktorem Dieterem Bingenem…

Uwe: …oraz wywiad z doktor Emilią Figurą-Osełkowską na temat konferencji pod tytułem „Niemieckie obozy 1939 – 1945“.

Więcej na ten temat jak zwykle – po wiadomościach.

Jingle – wiadomości

W piątek, 2 grudnia, rozpoczyna się okres przedświątecznych spotkań stowarzyszeń mniejszości niemieckiej w województwie warmińsko-mazurskim. O godzinie 16.00 odbędzie się spotkanie dla przewodniczących organizacji członkowskich Związku Stowarzyszeń Niemieckich Warmii i Mazur w Hotelu „Villa Pallas” w Olsztynie.

***

W przyszły czwartek, 1 grudnia o godz. 17:00 w ramach projektu „LernRaum” w regionie północnym odbędzie się wirtualny wykład na platformie MS-Teams. Doktor Krzysztof Kozłowicz z Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach mówić będzie na temat „W poszukaniu Bożego Narodzenia. Świąteczny spacer po Norymberdze”. Wykład jest bezpłatny. Zgłoszenia dokonać można pod adresem mailowym regionnord@lernraum.pl

***

W ramach tegorocznego transportu świątecznego Stowarzyszenia Freunde Masurens z Scharnebeck w Niemczech w pierwszy weekend grudnia odbędą się dwa wydarzenia. W piątek, 2 grudnia o godz. 17 w kościele ewangelicko-augsburskim w Sorkwitach oczekiwana jest Krystyna Buzarewicz z wykładem z cyklu Rozmów Sorkwickich. Jej wykład nosi tytuł: „Georg Andreas Helwig – biografia stosowana”. 4 grudnia w kościele w Warpunach odbędzie się świąteczny koncert związany z uroczystością złotej ordynacji księdza Fryderyka Teglera.

***

Katolicka msza w języku niemieckim odprawiona zostanie w przyszłym tygodniu w niedzielę 4 grudnia – drugą niedzielę adwentu – o godz. 10.00 w kościele w Olsztynie-Jarotach. Ksiądz kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

2022-11-27 Emilia Figura – Osełkowska

23 i 24 listopada Instytut Północny im. Wojciecha Kętrzyńskiego zorganizował w swojej siedzibie w Domu Polskim w Olsztynie międzynarodową konferencję naukową pt. „Obozy niemieckie w latach 1939-1945 – aktualny stan badań”. Odpowiedzialna za jego organizację była dr Emilia Figura Osełkowska. Przeprowadziliśmy z nią wywiad na temat konferencji i jej wykładu:

——-

Konferencja nosi tytuł „Obozy niemieckie w latach 1939-1945 –aktualny stan badań”. Dlaczego właśnie ten temat, dlaczego w tym czasie?

[Emilia Figura-Osełkowska – wypowiedź w języku polskim]

W programie znalazły się referaty na temat austriackich miejscowości Melk i Gusen oraz związane z Erichem Kochem w Prusach Wschodnich, ale i aż trzy dotyczące obozu w Sztutowie. Tym co pozytywnie zaskoczyło, była tematyczna różnorodność badań…

[Emilia Figura-Osełkowska – wypowiedź w języku polskim]

Nowe metody, nowe sposoby postrzegania czy podejścia. Z drugiej strony tracimy powoli jeszcze żyjący świadków tych czasów, czyli bezpośrednie źródła…

[Emilia Figura-Osełkowska – wypowiedź w języku polskim]

I udało się wydobyć jeszcze z popiołów – jak brzmi temat innego referatu podczas konferencji – w pozostałościach obozu zagłady w Sobiborze przedmioty pozwalające na identyfikację ofiar.

Temat Pani własnego wykładu brzmiał „Interaktywna mapa obozów niemieckich na terenie dawnych Prus Wschodnich” – czym wracamy do nowoczesnej techniki. Jaka będzie ta powstająca mapa?

[Emilia Figura-Osełkowska – wypowiedź w języku polskim]

I można byłoby również „załączyć” tam także historyczne fotografie czy zdjęcia artefaktów i przedmiotów, wskazówki dotyczące źródeł i wiele więcej…

[Emilia Figura-Osełkowska – wypowiedź w języku polskim]

Czyli obszerne informacje, zaprezentowane nie tylko w sposób czysto naukowy, lecz również pedagogicznie dla innych zainteresowanych. Kiedy można liczyć na gotową mapę czy podstawową mapę, która zostanie jeszcze poszerzona?

[Emilia Figura-Osełkowska – wypowiedź w języku polskim]

——-

Była to doktor Emilia Figura Osełkowska z Instytutu Północnego im. Wojciecha Kętrzyńskiego w Olsztynie w rozmowie z nami. Tematem była międzynarodowa konferencja naukowa pod tytułem: „Obozy niemieckie w latach 1939-1945 – aktualny stan badań”, którą zorganizował Instytut w dniach 23 i 24 listopada, oraz jej własny wykład podczas konferencji.

Relacje na temat dalszych wykładów z konferencji usłyszą Państwo w kolejnych audycjach.

2022-11-27 Cornelia Pieper – Günter Grass

Pod koniec września odbył się na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie 6. Kongres Stowarzyszenia Germanistów Europy Środkowej. Odpowiednio do hasła „Przemiana? Przemiany!” konsul generalna Republiki Federalnej Niemiec w Gdańsku Cornelia Pieper w swoim powitaniu poruszyła temat Güntera Grassa jako pisarza przemian. Skończyłby on w tym roku 95 lat. Podjęliśmy dla Państwa ten temat.

——-

Günter Grass jest jednym z najbardziej znanych pisarzy w Niemczech i poza nimi. Był i jest jednym z najbardziej znanych Niemców w Polsce, i osobą, która w swoim życiu miała wielki wpływ na wzajemne stosunki obu państw. O tym wspomniała konsul generalna Republiki Federalnej Niemiec w Gdańsku Cornelia Pieper podczas otwarcia kongresu germanistów w Olsztynie.

[Cornelia Pieper:

Obchodzimy w tym roku również 95. urodziny wspaniałego pisarza Güntera Grassa, który urodził i wychował się w Gdańsku i na Kaszubach. Też był wielkim przyjacielem przemian, i przyjacielem kanclerza Willy Brandta. Mówi się nawet, że ta symbolika, inicjatywa dotycząca klękania wywodzi się od niego. Życie Güntera Grassa objęło cała epokę. Chińskie przekleństwo „Obyś żył w ciekawych czasach” trafiło w niego z całą mocą.]

Jako pisarz miał też wpływ na opinię publiczną, z jednej strony poprzez swoje dzieło literackie, za które później dostał Nagrodę Nobla w dziedzinie literatury, z drugiej strony poprzez swoją popularność, którą wykorzystywał na – wtedy często kontrowersyjne – wypowiedzi.

[Cornelia Pieper:

Grass był rzeczywiście kimś, kto doprowadził do przemian. Żadne tabu nie przesłaniało jego myślenia, żadne stereotypy nie kształtowały jego zdania, żadna poprawność polityczna nie mogła uczynić go ślepym na fakty. Był zwolennikiem terapii szokowej, przeciwnikiem obstawania w duchu czasu. Zło – nacjonalizmu i rewanżyzmu – demaskował zawsze „grożąc” palcem swoich dzieł i wypowiedzi. Tak pozycjonował się w środku mocnego politycznego konfliktu będąc pewnym, że zostanie zaatakowany. Ale robił to roztropnie.]

Głęboko moralny i z odwagą bronienia tych swoich wartości, był on jednym z pierwszych byłych mieszkańców dawnych niemieckich terenów wschodnich, który zaangażował się w uznanie granicy na Odrze i Nysie. Pomysł ten przybrał kształty i odniósł skutek:

[Cornelia Pieper:

Jeden raz głośno wypowiedziany pomysł zrobił wielki kroku naprzód, argumenty wpadły w nowe, otwarte uszy. I to on utorował takim politykom jak Brandt czy Scheel drogę ku konkretnym decyzjom, bo już nie musieli się bać politycznych konsekwencji. Grass był dla nich jakby piorunochronem. Grass myślał naprzód, nie unikał kontrowersji, nigdy nie paraliżował go strach przed własnymi błędnymi ocenami. Więc tak wspierał przemianę, nową politykę wschodnią na podstawie dialogu Brandta i Scheela z formułą „zmiana poprzez zbliżanie się”. Był podobno i tym, który – jak już powiedziałam – popierał takie mocne, emocjonalne gesty w kierunku Polski.]

I ten nowy sposób podejścia miał daleko idące skutki, jak można zauważyć dzisiaj spoglądając wstecz. I jak u Güntera Grassa, tak i wiele pozytywnych rzeczy dzieje się oddolnie. Jeszcze raz Cornelia Pieper:

[Cornelia Pieper:

Historia toczyła się swoim torem. Poprzez otwieranie się na zachód zmieniła się rzeczywistość w państwach Europy Środkowej i Wschodniej. W tej nowej atmosferze rósł upór polskiego społeczeństwa obywatelskiego przeciw reżimowi komunistycznemu i panowaniu ZSSR. Ten europejski ruch wolności dał nam siłę do pokojowej rewolucji. Wszystko jedno, który rząd przyjdzie czy odejdzie, społeczeństwo obywatelskie zostanie, i właściwie jest to społeczeństwo obywatelskie, są to obywatelki i obywatele, którzy budują mosty między naszymi państwami. Te mosty są trwałe i już nie można ich zniszczyć.]

——-

Były to informacje na temat Güntera Grassa, który w swoim życiu prywatnym i jako pisarz przeżył wiele przemian. Skończyłby w tym roku 95 lat. Temat pisarza poruszyła konsul generalna Republiki Federalnej Niemiec w Gdańsku Cornelia Pieper w swoim powitaniu podczas 6. Kongresu Stowarzyszenia Germanistów Europy Środkowej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie pod koniec września.

2022-11-27 Dieter Bingen

Doktor Dieter Bingen od dziesięcioleci działa aktywnie w dziedzinie relacji polsko-niemieckich. Ponad 20 lat był dyrektorem Niemieckiego Instytut Spraw Polskich w Darmstadt, jest teraz na emeryturze członkiem zarządu Polsko-Niemieckiej Fundacji Pielęgnacji Dóbr Kultury i Ochrony Zabytków. Podczas konferencji na temat pałacu w Sztynorcie w ambasadzie niemieckiej w Warszawie Luis Schönecker, menadżer do spraw kultury Instytutu Stosunków Zagranicznych przy Związku Stowarzyszeń Niemieckich Warmii i Mazur przeprowadziła dla nas wywiad z nim na temat Sztynortu:

——-

Dlaczego uczestniczy Pan w projekcie Sztynort i jakie znaczenie ma to miejsce dla Pana?

[Dieter Bingen:

Formalnie zajmuję się projektem Sztynort z powodu tego, że w zarządzie Fundacji byłem jakby predestynowany do zajmowania się konkretnym projektem w Polsce razem z polskimi, ale i niemieckimi koleżankami i kolegami, wspólnie rozwijając koncepcję przyszłości dla Sztynortu, która podejmie magię tego miejsca. Dla mnie Sztynort był jeszcze 2-3 lata temu miejscem znanym z nazwy i opisywanym przez dekady jako „śpiąca królewna”, którą trzeba obudzić, z interesującą historią architektoniczną, kultury i polityczną, związaną z rodziną von Lehndorff i przede wszystkim Heinrichem von Lehndorff, jednym z tych, którzy przygotowali zamach na Adolfa Hitlera 20 lipca. Jest to fascynująca historia, także wkomponowanie Sztynortu w krajobraz mazurski jak ze snu, ale jest jeszcze za mało znany, mimo tego, że w tym regionie miał duże znaczenie, a ze względu na stan budowlany i położenie – ma do dziś.]

Aby nawiązać do tego – jaki potencjał pedagogiczny kryje Pana zdaniem Sztynort – szczególnie ze względu na pracę z młodzieżą?

[Dieter Bingen:

Potencjał Sztynort ma z powodu swojej historii. Jest to historyczno-polityczny potencjał, rozważanie podstaw naszych demokratycznych społeczeństw, wartości podstawowych wolnościowej demokracji i zawsze na nowo potrzebnego tworzenia ich i pracy nad nimi; związany również z tym, żeby pokazać młodemu pokoleniu, że jej historia i teraźniejszość nie pochodzi z niczego, lecz zawsze odbywa się w kontekście historycznym. Zostajemy wrodzeni w pewną historię, nie zawsze musimy się nią zajmować, ale możemy być świadomi wartości tego, co jest dla nas ważne dzisiaj, z naruszania tych wartości i podstaw życia 80 czy 100 lat temu]

W jaki sposób pałac w Sztynorcie i jego mieszkańcy brani są pod uwagę?

[Dieter Bingen:

Żywot człowieka, który był związany z niedemokratyczną politycznie kulturą, który ze względu na swoje rozważania, konfrontację z brutalnością systemu politycznego jakby został zmuszony do zajęcia określonego stanowiska – to jest związane ze Sztynortem. Innym potencjałem jest to, że można w przepięknym krajobrazie, nad jeziorem, z możliwością spędzania wolnego czasu, na nowo odkryć związek między przyrodą i kulturą. Jest to również miejsce przygód, region Mazur jako całość, a w szczególności Sztynort. Dzięki swojemu położeniu, swojej historii po prostu zachęca do tego, żeby zajmować się przyszłością i znaleźć odpowiedź na pytanie, co zrobimy z tymi skarbami natury i kultury, które mamy.]

Jest Pan ekspertem w temacie procesów transformacji. Czy pałac w Sztynorcie może nam coś opowiedzieć o takich procesach?

[Dieter Bingen:

Sztynort opowiada bardzo dużo. Opowiada o transformacji samej miejscowości, która do 1945 r. była niemiecka, potem została miejscowością w Polsce, w której nastąpiła prawie całkowita wymiana ludności – ucieczka, wypędzenie, osiedlenie nowych, polskich mieszkańców, o transformacji w sensie migracji, przez migrację transformacja krajobrazu i również transformacja świadomości. Jak ludzie traktują miejscowość, z którą nie mają historycznie żadnych związków? Polki i Polacy przybywają z Polski centralnej, z dawnych terenów polskich, które teraz są Ukrainą czy Białorusią, z bardzo różnych regionów Polski, i muszą się zastanowić, jak obchodzić się z tymi kamieniami, z tą historią.]

Do wymiany ludności w ramach transformacji należy jednak również ta jej część, która musi opuścić pewne miejsce…

[Dieter Bingen:

Z drugiej strony transformacja oznacza też transformację świadomości tego, co stracili, wśród ludzi, którzy teraz żyją gdzieś indziej, w Niemczech, i utracili swoją ojczyznę – to jest stare pokolenie. Ale i drugie, i trzecie pokolenie potomków coraz więcej i częściej pyta: „Skąd pochodzimy”. Nawet kiedy tak zwani „turyści ojczyzny” już nie przyjadą na Mazury, do Sztynortu, na dawne tereny niemieckie, to są młodzi ludzie, młodszego pokolenia. którzy zapytają: „Gdzie żyli dziadek i babcia, ci, którzy byli przed nami?” To też jest proces, który trzeba poprowadzić. Tak, żeby można było dyskutować ze sobą w Sztynorcie o żywej historii oraz różnych doświadczeniach i postrzeganiu – a przede wszystkim, żeby razem rozwijać przyszłość. Młodzi ludzie mają przecież pomysły, chcą robić coś razem – a w takiej wspaniałej aurze można to zrobić szczególnie dobrze.]

——-

Był to doktor Dieter Bingen, członek zarządu Polsko-Niemieckiej Fundacji Pielęgnacji Kultury i Ochrony Zabytków i były długoletni dyrektor Niemieckiego Instytutu Spraw Polskich w Darmstadt, w rozmowie z nami. Tematem rozmowy były jego opinia i jego stanowisko w sprawie pałacu w Sztynorcie.

Wywiad przeprowadził dla nas Luis Schönecker, menadżer do spraw kultury Instytutu Stosunków Zagranicznych przy Związku Stowarzyszeń Niemieckich Warmii i Mazur.

Uwe: I to była znowu Allensteiner Welle w pierwszą niedzielę adwentu. Życzymy Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Anna: Audycję zrealizował dla Państwa i dla nas Marian Dąbrowski, a do usłyszenia za tydzień mówią Państwu Anna Przywoźna…

Uwe:… i Uwe Hahnkamp.

 

RadioOlsztynTV