„Linde” dla Brakonieckiego
Kazimierz Brakoniecki został tegorocznym laureatem polsko-niemieckiej nagrody literackiej im. Samuela Bogumiła Lindego, przyznawanej przez miasta partnerskie Toruń i Getyngę. To wielki sukces olsztyńskiego poety, przypominający o w istocie uniwersalnym charakterze jego twórczości, u nas na co dzień kojarzonej z regionem i kulturowymi klimatami „Borussi”.
Międzynarodowa nagroda Lindego, jedyna w swoim rodzaju we współczesnym polskim i niemieckim życiu literackim, istnieje od roku 1996, a jej pierwszymi laureatami byli późniejsi nobliści – Wisława Szymborska i Gunter Grass. Wręcza się ją za całokształt dokonań zawsze dwóm bądź dwojgu pisarzom z obydwu krajów. Wśród kolejnych laureatów widzimy m.in. Zbigniewa Herberta i Karla Dedeciusa, Tadeusza Różewicza, Olgę Tokarczuk, Adama Zagajewskiego, Sławomira Mrożka i wiele innych nazwisk, najczęściej trwale zapisanych w historii.
Jedenaście lat temu siedziałem na sali toruńskiego Dworu Artusa w trakcie ceremonii wręczenia „Lindego” Pawłowi Huelle i Hansowi Joachimowi Schadlichowi. Zwróciłem uwagę na laudatorkę niemieckiego pisarza, drobną kobietę w czerni, mówiącą melodyjnie i dosadnie. Jeden z jurorów pochylił się do mnie i zaszeptał ku mojemu zdumieniu: „To też jest wspaniała pisarka. Ona niedługo dostanie Nobla. Zobaczysz, zobaczysz!”. Laudatorką w czarnej sukni była… Herta Muller. Rzeczywiście – nagrodę Nobla dostała cztery lata później, a jeszcze później także nagrodę Lindego. Proroctwo, przypadek czy magia? W każdym razie dobry omen również dla naszego laureata.
Nagroda Lindego, zgodnie z przesłaniem jej patrona, językoznawcy szwedzko-niemieckiego pochodzenia, który stworzył pierwszy słownik języka polskiego, została ufundowana po to, by – jak stanowi jej statut – wyróżnić autorów, „których słowo tworzy ideały i wartości, łącząc ludzi, społeczeństwa i narody we wspólnej rozmowie.”
Takim właśnie pisarzem jest Kazimierz Brakoniecki. „Łączenie”, kształtowanie się jedności, to pojęcia i poetyckie klucze, które pojawiły się już w jego debiutanckim tomiku z roku 1979., znacząco zatytułowanym „Zrosty”. Dotyczyły fenomenu istoty każdego młodego człowieka, formującego się poprzez scalanie skrajnych niekiedy przeciwieństw. To doświadczenie wewnętrzne przeniósł później Brakoniecki, rozpoczynając od poematu „Tożsamość”, na szerokie pole historii, kultury, religii, zadziwiające i przerażające procesy, będące udziałem miejsc, w których przyszło nam żyć. Regionu, naszej części świata, nazwanego przez niego „Atlantydą Północy”. Stąd też pojęcie „jedni” jako celu i jednocześnie filozoficznego „źródła mocy”, organizującego tę wizję rzeczywistości.
Bardzo cenię Brakonieckiego jako poetę, także z powodów, na które rzadko zwracają uwagę komentatorzy jego twórczości – przenikliwości metafor i językowych brzmień. Częściej jednak sięgam po jego eseje i prozę – szczególnie tomy „Polak, Niemiec i Pan Bóg” oraz opowiadania „Historie bliskoznaczne”. Tu z kolei sprawa niezwykłego klimatu i wkraczania w świat, którego sam zaznałem. Polecam je Państwu.
Ze strony niemieckiej laureatem „Lindego 2016” został Jan Wagner, poeta młodszy od Brakonieckiego o pokolenie, autor tomików w osobliwej postaci luźnych kartek z tekstami i grafiką oraz przekładów z języka angielskiego. Wręczenie nagrody nastąpi 18 czerwca w Getyndze.
Włodzimierz Kowalewski