Strona główna Radio Olsztyn
Posłuchaj
Pogoda
Olsztyn
DZIŚ: 4 °C pogoda dziś
JUTRO: 5 °C pogoda jutro
Logowanie
 

Polska klasyka. Grabiński

Stefan Grabiński

Słowo się rzekło – wracamy do polskiej klasyki jako najlepszej lektury na gorące wakacje. Istnieją „klasyczni pisarze pomnikowi” znani ze szkoły i z nazw ulic, istnieją też klasycy zapomniani przez ogół, ale o trwałym miejscu w kulturze. Należy do nich Stefan Grabiński, prozaik i dramaturg, twórca polskiej literatury horroru i grozy, nazywany też polskim Alanem Edgarem Poe.

Z jego twórczością zetknąłem się na studiach za sprawą prof. Artura Hutnikiewicza. Profesor wprawdzie mawiał z katedry, że to, co napisano w Polsce po roku 1914. nie ma większego sensu, ale dowcip ten nie odnosił się do Grabińskiego. Pisarz krótko był jego nauczycielem w lwowskim Gimnazjum im. Staszica. Profesor opowiadał o człowieku tajemniczym i zamkniętym, nielubianym a jednak fascynującym, którego czarna postać przemknęła tylko przez szkolne sale, aby w roku 1936. wrócić jedynie na chwilę – w gazetowych doniesieniach o przedwczesnej śmierci. Właśnie wtedy sięgnął po niedocenione i pokrywające się bibliotecznym kurzem tomy nowel: Demona Ruchu, Szalonego pątnika, Księgę ognia. Zauroczony niezwykłością tego pisarstwa, przez całe życie robił wszystko, aby wywalczyć Grabińskiemu należne miejsce. Wygłaszał wykłady, napisał monografię, zachęcał reżyserów filmowych, wreszcie w roku 1980 wydał trzytomowe Utwory wybrane. Cel chyba osiągnął.

Stefan Grabiński nie pisał tylko po to, żeby straszyć. Przykładem klasyczne już opowiadanie pt. Kochanka Szamoty. Młody dziennikarz niespodziewanie dostaje liścik-zaproszenie na miłosną schadzkę od Jadwigi Kalergis, pięknej i bogatej kobiety, w której kiedyś beznadziejnie się kochał. Skojarzenie: to samo nazwisko nosiła sławna pianistka, tragiczna miłość Norwida. Szamota, nasz bohater, jest zdziwiony listem. Jego dama przecież dawno wyjechała z kraju, słuch o niej zaginął. Została tylko zamknięta i popadająca w ruinę willa, otoczona zdziczałym parkiem, dokąd urządzał sobie czasem sentymentalne spacery. Jadwiga wita go w pustych, zimnych pokojach. Milczy. Podczas kolejnych tygodni miłosnego szaleństwa coraz bardziej odchodzi w cień, ukrywa ciało za warstwami koronek, zasłon, ciemnych materii. Finał tego romansu jest straszliwy; tym z Państwa, którzy nie czytali, nie powiem, jaki. Pokazuje, że w życiu trudno odróżnić prawdę od iluzji, że świat wcale nie istnieje obiektywnie, jak chce nam wmówić nauka, ale zależy od naszych emocji, obsesji, wyobrażeń. I nastrój, nastrój… Nie sztuka straszyć efektami specjalnymi, jak w amerykańskich filmach – łapami wysuniętymi ze ściany, wykrzywioną maską w oknie czy krwią wybijającą z muszli klozetowej. Prawdziwy horror dzieje się wtedy, kiedy twórca pokazuje przerażającą stronę zwykłej codzienności; ludzi, przedmiotów, sytuacji niby znajomych, bezpiecznych, mogących jednak zaskoczyć swoim ukrytym obliczem.

Światem grozy a jednocześnie polem opowieści o naturze człowieka stała się u Grabińskiego kolej. Demon ruchu, zbiór z 1919 roku, stanowi w tym względzie novum na skalę światową. Mam tu na myśli nie tylko słynny, ekranizowany Ślepy tor, ale też moje ulubione opowiadanie Głucha przestrzeń. Do dyrekcji kolei zgłasza się emerytowany konduktor Szymon Wawera z prośbą o powierzenie jego opiece wyłączonego z ruchu, przeznaczonego do rozbiórki odcinka torów. Dyrektor zgadza się na to dziwactwo. Wawera za darmo podsypuje żwir, oliwi mechanizmy zwrotnic, co wieczór zapala lampy semaforów. Grabiński sugestywnie opisuje pustkę, martwotę, samotność i narastanie dziwnego, niczym nieuzasadnionego napięcia. W mroźne zimowe noce bohater coraz wyraźniej słyszy stukot kół nadjeżdżającego pociągu; najpierw nieśmiały, potem coraz bardziej donośny i bliższy – aż do mrożącego krew w żyłach finału.

Twórczość Stefana Grabińskiego wynika ze szczególnych zainteresowań istotą czasu, parapsychologią, metafizyką jako zjawiskami wcale nie nadprzyrodzonymi, ale zwyczajnie związanymi z istotą ludzkiego bytowania. Bardzo cenię i zachwalam literaturę, która nie rezygnując z przystępności a nawet z rozrywkowego charakteru, nie ucieka także od głębi, od poważnych refleksji. Niełatwo o takie książki. Są domeną mistrzów.

Włodzimierz Kowalewski

Przeczytaj poprzedni wpis:
Pędził 240 kilometrów na godzinę

240 kilometrów na godzinę - z taką prędkością 23-latek prowadził samochód na trasie S-22 niedaleko Braniewa. Młody mężczyzna, wyprzedzając wjechał wprost pod nadjeżdżający z naprzeciwka nieoznakowany...

Zamknij
RadioOlsztynTV