Stawiam na Tolka Banana
Magdalena Śleszyńska:
Mam pewien problem z oceną tego spektaklu – wiem, że podobałby mi się dużo bardziej jako samodzielne, oderwane od korzeni dzieło, ale nie można nie pamiętać o tym – bo przecież sami realizatorzy to podkreślają – że sztuka „Stawiam na Tolka Banana”, w adaptacji Piotra Rowickiego, wyreżyserowana przez Piotr Ratajczaka, którą od 15 grudnia możemy oglądać w olsztyńskim teatrze to mocno uwspółcześniona adaptacja książki Adama Bahdaja i serialu na podstawie tej książki stworzonego… 40 lat temu.
I właśnie to uwspółcześnienie budzi moje niewielkie wątpliwości. Nie jestem pewna, czy harcerza można zastąpić hakerem i czy poszukiwanie skarbów da się porównać z rozładowywaniem TIRów. Nie wiem, czy dzisiejsza trudna młodzież przypomina w czymkolwiek swoich rówieśników z lat siedemdziesiątych. Ale to tylko niewielkie wątpliwości i nad tym nie ma się co dłużej zastanawiać – rzeczywistość tamtej epoki nijak ma się do naszych czasów, więc gdyby chcieć zachować ówczesne realia powstałaby nie współczesna sztuka dla młodzieży, ale dzieło historyczne skierowane do ich rodziców (albo i dziadków). Przeniesienie akcji do Olsztyna wydaje mi się za to naprawdę zbędne – w połączeniu z końcową przemową Tolka-Szymka o pozyskiwaniu funduszy z Unii Europejskiej trąci niepotrzebnie publicystyką i tanią propagandą… A może właśnie ta propaganda to puszczenie oka do nieco starszego widza?… zapytam bez większych nadziei?… wszak miniona epoka z propagandą kojarzy nam się na pewno.
Dobrze, pora na pochwały, oceńmy więc ten spektakl w oderwaniu od pierwowzoru.
Stawiam na Tolka Banana to dynamiczna, pomysłowo zrealizowana sztuka, z ładnie zachowanymi proporcjami między powagą, a żartem, zilustrowana dobrze dobraną muzyką i włożona w efektowne ramy scenografii, autorstwa Matyldy Kotlińskiej – nie można przecież zapomnieć, że scena na Pstrowskiego nie daje oszałamiających możliwości i ważne, by wykorzystać ją jak najlepiej, a tutaj się to udało. Nie mogę też narzekać na aktorów, niespełna dwunastoletni widz nie narzekał, a w postaciach na scenie był skłonny zobaczyć znajomych rówieśników i ich zachowanie – a to przecież właśnie do takich młodych widzów skierowane jest przedstawienie.
Dwie najlepsze role stworzyli moim zdaniem (obsadzany już kilka razy w roli trudnej młodzieży) Marcin Tyrlik i Katarzyna Kropidłowska, ale wszyscy pozostali też radzą sobie bardzo dobrze: Agnieszka Giza, Grzegorz Jurkiewicz, Jarosław Borodziuk, a nawet tak skrytykowani przeze mnie przy okazji Boskiego Sporu Radosław Hebal i Paweł Parczewski.
Jest w tej sztuce kilka scen nieco zbałaganionych i nie do końca dla mnie zrozumiałych, jak chociażby pierwsze zadanie, które Tolek zleca grupie Karioki, czy krótkie wystąpienie dziwnej postaci Jokera, zagranej przez Jarosława Borodziuka, na marginesie – ze szkolnym błędem gramatycznym, bo zdanie „czekając na Tolka Banana czas się dłuży” brzmi dokładnie tak jak legendarne, wyśmiewane od lat „idąc do szkoły padał deszcz” – ale to drobiazgi, ujmujące niewiele z ogólnej oceny.
Na czwórkę z dużym plusem.
Muka
adaptacja – Piotr Rowicki
reżyseria i opracowanie muzyczne – Piotr Ratajczak
scenografia – Matylda Kotlińska
kostiumy – Grupa Mixer
ruch sceniczny – Arkadiusz Buszko
obsada:
Tolek Banan – Grzegorz Jurkiewicz
Karioka – Agnieszka Giza
Oksana – Katarzyna Kropidłowska
Cegiełka – Marcin Tyrlik
Filipek – Radosław Hebal
Julek – Paweł Parczewski
Joker, Policjant – Jarosław Borodziuk
oraz studentki Studium Aktorskiego:
Sylwia Krawiec
Lidia Pronobis
Prapremiera polska: 15 grudnia 2012