Nie żyje były selekcjoner polskich piłkarzy Leo Beenhakker
W wieku 82 lat zmarł znany trener piłkarski Leo Beenhakker, w latach 2006-09 selekcjoner reprezentacji Polski – poinformowały holenderskie media, m.in. dziennik „De Telegraaf”, powołując się na rodzinę.
– W czwartek 10 kwietnia w wieku niespełna 83 lat zmarł były selekcjoner reprezentacji Polski Leo Beenhakker. Polski Związek Piłki Nożnej rodzinie, przyjaciołom i najbliższym Leo Beenhakkera składa najszczersze wyrazy współczucia – przekazała federacja na stronie internetowej.
Pod wodzą Beenhakkera biało-czerwoni po raz pierwszy w historii awansowali do mistrzostw Europy 2008. Był pierwszym pełnoetatowym zagranicznym szkoleniowcem polskiej drużyny narodowej.
Niemal kanonizacja w Trynidadzie i Tobago, sześć tytułów mistrza kraju, zabawne występy w mediach, długa lista klubów i reprezentacji narodowych. Trener-legenda Leo Beenhakker nie żyje
– napisał portal NU.nl.
Pracę szkoleniową rozpoczął w 1968 roku w Veendam mając 26 lat, co sprawiło, że – jak przypomniano – był najmłodszym w historii trenerem w zawodowym futbolu w Holandii.
W bogatej karierze prowadził też m.in. Ajax Amsterdam, Feyenoord Rotterdam i jako jedyny z dwoma najsłynniejszymi klubami holenderskimi wywalczył mistrzostwo kraju, na co zwrócił uwagę serwis statystyczny Opta. Szkolił też Real Saragossa i Real Madryt, po sukcesach z którym otrzymał przydomek „Don Leo”. Pracował w klubach meksykańskich i tureckich.
Beenhakker był również selekcjonerem reprezentacji Holandii, Arabii Saudyjskiej oraz Trynidadu i Tobago, którą opuścił po historycznym występie w mundialu w Niemczech w 2006 roku i został zatrudniony przez Michała Listkiewicza w PZPN. Do Polski trafił jako światowiec. Miłośnik cygar i cappuccino pracował z kadrą od lipca 2006 roku, zastępując po nieudanym występie w MŚ Pawła Janasa. W roli selekcjonera biało-czerwonych zadebiutował 16 sierpnia 2006 roku, w przegranym 0:2 spotkaniu z Danią w Odense.
Później była porażka z Finlandią (1:3) na inaugurację eliminacji ME i remis z Serbią (1:1), ale od wyjazdowego spotkania z Kazachstanem (1:0) polscy piłkarze zanotowali serię pięciu kolejnych zwycięstw. Udane w większości występy Polaków w połączeniu ze stratą punktów przez najgroźniejszych rywali sprawiły, że w listopadzie 2007 roku polscy piłkarze mogli się cieszyć z pierwszego w historii awansu do mistrzostw Europy. Jeszcze przed decydującym meczem z Belgią w Chorzowie ówczesny prezes PZPN Michał Listkiewicz przedłużył kontrakt Beenhakkera do końca eliminacji MŚ 2010.
Po historycznym awansie na Holendra spłynął strumień nagród i zaszczytów, m.in. został Trenerem Roku, prezydent RP Lech Kaczyńskiego odznaczył go Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski, tygodnik „Wprost” nadał mu tytuł „Człowieka Roku”. Grał w reklamach, był niezmiernie popularny wśród kibiców. Jednak występ w Euro 2008 był dla zespołu Beenhakkera nieudany. Polacy przegrali dwa mecze (0:2 z Niemcami, 0:1 z Chorwacją), jeden zremisowali (z Austrią 1:1) i zajęli ostatnie miejsce w grupie.
Po mistrzostwach pod adresem Holendra podniosły się pierwsze głosy krytyki, ale Listkiewicz nie dopuszczał możliwości zmiany selekcjonera przed wygaśnięciem kontraktu. Polski zespół grał jednak coraz gorzej. Mimo teoretycznie łatwej grupy eliminacyjnej biało-czerwoni gubili kolejne punkty, a blamaż w Mariborze przypieczętował los Holendra. Następca Listkiewicza na stanowisku prezesa PZPN Grzegorz Lato nie miał wątpliwości i bezpośrednio po spotkaniu zdymisjonował holenderskiego szkoleniowca.
W połowie 2015 roku ogłosił zakończenie kariery trenerskiej i przeszedł na emeryturę.
Smutna wiadomość – zmarł Leo Beenhakker. R.I.P. Ps. Minuta ciszy na meczach ESA (ekstraklasy – przyp. red.) obowiązkowo
– napisał na platformie X były piłkarz i prezes PZPN Zbigniew Boniek.
Słynął z barwnych porównań, kąśliwych wypowiedzi, z których w Polsce najczęściej cytowano te o „konieczności wyjścia z drewnianych chatek” czy „international level”. O trofeum dla najlepszej drużyny klubowej na Starym Kontynencie zwykł mówić „puchar z wielkimi uszami”.
Źródło: PAP
Redakcja: M. Rutynowski