Filmowanie Cobena
Właściwie powinienem inaczej zatytułować swoją wypowiedź, niefilmowanie Cohena. Dlaczego Amerykanie nie kręcą filmów na podstawie jego powieści? Pewnie powtarza się tu przypadek z naszego podwórka z Markiem Krajewskim i miernym zainteresowaniem naszej kinematografii jego kryminałami.
Właśnie, proszę Państwa, zaopatrzyłem się w najnowszą powieść Harlana Cobena ,,Tęsknię za tobą” i jak zazwyczaj jestem zadowolony, bo dobrze się to czyta, mamy intrygę, mroczną przeszłość – typowych, wyrazistych bohaterów i tajemnicę do rozszyfrowania. Odnoszę wrażenie, że przeczytałem wszystko, co Coben napisał, a przetłumaczono na język polski.
Lubię taką literaturę, kiedyś mawiano, że jest to literatura ,,wagonowa”, mawiano oczywiście z pogardą, ale ja tak nie uważam. Nic nie zastąpi podstawowego wykształcenia i nic nie zastąpi dobrej literatury popularnej, bo przecież nikt nie jest w stanie żyć wyłącznie literaturą z górnej półki.
Coben i ekranizacje jego powieści to w gruncie rzeczy sfilmowana przez Francuzów jedna z pierwszych jego książek, notabene znakomita ,,Nie mów nikomu” i to już właściwie wszystko. Coś w tej chwili jest produkowane, film na podstawie powieści ,,Sześć lat później”, która ukazała się w Polsce zimą tego roku. Dobra historia, z pomysłem i wartką akcją, sądzę, że film z tego będzie niezły.
Jestem przekonany, że ,,Tęsknię za tobą”, to też gotowy scenariusz filmowy, ale oczywiście to nie my, tu w Olsztynie, podejmujemy decyzje, ale gdyby, to …ho ho, jakie filmy by powstały. Jednak nie jestem przekonany, że podbiłyby filmowy świat, chociaż kto wie.
Harlan Coben jest jednym ze współczesnych mistrzów literatury kryminalnej, ale, bo zawsze jest jakieś ale, nie można co roku wydawać nowej powieści (oczywiście, że można), bo forma słabnie i pojawia się sztampa, powtarzalność, rutyna i inne dolegliwości, które zazwyczaj dotykają zbyt płodnych pisarzy.
To nie są czasy: Kraszewskiego, Dumasa czy Verna.
Moim zdaniem w ten sposób niszczymy popkulturę: pisząc nową powieść co kwartał, wydając nową płytę każdej jesieni, bo idą Święta i prezent gotowy, bez końca kręcąc ten sam sitcom, np przez 12 sezonów. Myślę o ,,Dwóch i pół”, który z zabawnego serialu stał się niestrawny albo wracając po 25 latach przerwy do legendarnego serialu, a chodzi mi o ,,Miasteczko Twin Peaks”, uważam to za chybiony pomysł i typowy przykład psucia tego, co dobre. Jeszcze jeden przykład, niektóre zespoły rockowe ciągle wydają płyty już kiedyś wydane, 30 lat temu. Obecnie są one publikowane w nowych wersjach, oczyszczonych, zremasterowanych, z dodatkowymi utworami ,,cudem” odnalezionymi w szufladzie w studiu nagraniowym.
Och, zapomniałbym, jest jeszcze jedna plaga, filmy w wersjach reżyserskich, czyli długaśne filmidła, z którymi nie wiadomo co zrobić. Kończę już, znowu marudzę, ale to przez pogodę.
Kinoman
(jhop/łw)