Bądź dla mnie zły

W słuchaniu młodych zespołów i nowych singli przeszkadza mi przekaz, jaki generują: hej! Jesteśmy tutaj! Posłuchaj nas, polub, kup nas, uczyń sławnymi. Ok – pierwsze dziesięć razy jeszcze do wytrzymania, ale dalej pojawia się zmęczenie i niechęć. Marzy mi się kontakt z artystą, który ma mnie gdzieś. Taki, który gra, bo musi. Tak jak my musimy oddychać. I przecież nikomu z nas, nie przyjdzie do głowy robić z tego faktu aferę (przynajmniej nikt na to jeszcze nie wpadł). W muzyku siedzą emocje i melodie, które musi wyrzucić z siebie. To jedyny powód. I wtedy my musimy zabiegać o kontakt z jego twórczością.
Garść nowości.
Noah And The Whale – Lifetime – nabrałem ochoty na ten angielski zespół, po dobrym singlu L.I.F.E.G.O.S.O.N., który z pewnością znacie. Wykon poprawny, przyznam, ale bez czaru poprzednika.

Myslovitz – Wszystkie ważne zawsze rzeczy – z wielkich niewiadomych po zmianie wokalisty, na pytanie czy zespół się broni, można powoli odpowiedzieć – się broni. Nowy singielek ciekawy, choć pokazuje, że zespół jeszcze nie wie czy robić pop czy nie.

Wally Lopez feat. Jamie Scott – You Can’t Stop The Beat – wychowany na muzyce rockowej, zawsze uważałem taką muzykę za zło. Tu nie ma grama gitary. I bardzo dobrze i wszystko się zgadza. Do posłuchania jak najbardziej.