Strona główna Radio Olsztyn
Posłuchaj
Pogoda
Olsztyn
DZIŚ: 18 °C pogoda dziś
JUTRO: 18 °C pogoda jutro
Logowanie
 

Audycje w języku ukraińskim – sierpień 2022

Audycje w języku ukraińskim nadajemy codziennie, również w święta, o godzinach 10.50 i 18.10. W niedzielę Magazyn Ukraiński nadawany jest o godzinie 20.30. Prezentujemy serwis informacyjny o życiu diaspory ukraińskiej na Warmii i Mazurach i w Polsce oraz wieści z samej Ukrainy.

Zamieszczamy też tłumaczenia audycji w języku polskim. Do słuchania zapraszają: Jarosława Chrunik i Hanna Wasilewska. Audycje w języku ukraińskim emitowane są z nadajnika w Miłkach koło Giżycka na 99,6 FM.

31.08.2022 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, drodzy słuchacze! Witam was w środę, 31 sierpnia, na falach Radia Olsztyn w programie „Ukraińcy w świecie, świat o Ukrainie”; Przed mikrofonem – Jarosława Chrunik. Wczoraj w naszym programie było dużo przemówień, a mało muzyki, a dzisiaj będzie głównie muzyka. Dzisiaj przypomnimy festyn ludowy w Asunach.

(-)

Łatwo przyzwyczajamy się do przyjemnych imprez; regularnie bierzemy w nich udział i mało kiedy wspominamy, że kiedyś ktoś je wymyślił i zorganizował po raz pierwszy. W Asunach w ostatnią sobotę odbył się XXIII festyn ludowy. Wymyślił go kiedyś ówczesny lider asuńskiej społeczności ukraińskiej, obecnie śp. Antoni Staruch. W lutym 2008 r. odszedł do lepszego ze światów. Ale jego dzieło nie zginęło. Od samego początku organizatorem „Asuniady” jest też przewodniczący olsztyńskiego oddziału ZUwP Stefan Migus. Festyn ludowy w Asunach odbywa się co roku dzięki harmonijnej współpracy olsztyńskiego oddziału i asuńskiego koła ZUwP oraz Gminnego Ośrodka Kultury w Barcianach. Każdego roku impreza poświęcona jest obchodom Dnia Niepodległości Ukrainy i w tym roku było tak samo. Zaproszeni goście, w tym: wicemarszałek woj. warmińsko-mazurskiego Miron Sycz, wicemarszałek Jolanta Piotrowska, radni sejmiku województwa Zbigniew Homza i Jarosław Słoma, starosta kętrzyński Michał Kochanowski. Wszyscy mówili o solidarności z Ukrainą, która walczy o wolność i wartości całej Europy, bo rozjuszona Rosja nie ukrywa już, że chce zapanować nad całą Europą. Mówili też o konieczności pomagania Ukrainie na wszystkie możliwe sposoby.

Potem imprezę otworzyli: wójt gminy Barciany Marta Kamińska i przewodniczący olsztyńskiego oddziału ZUwP Stefan Migus. A potem rozbrzmiewała muzyka:

(-)

Nowością w tym roku na „Asuniadzie” był konkurs kulinarny. Cztery koła gospodyń wiejskich przygotowały ukraińskie potrawy. Widzowie mogli próbować i głosować. Zwyciężyły liczbą 87 głosów gołąbki z kaszą gryczaną od gospodyń z miejscowości Ogródki.

(-)

Pora kończyć nasz program; przygotowała go i poprowadziła Jarosława Chrunik. Na zakończenie dodam jeszcze, że ciekawostką imprezy jest to, że Asuny znajdują się jakieś 500-700 m od granicy rosyjskiej i ich pogranicznicy mogli przez cały wieczór delektować się ukraińską muzyką, na przykład taką – w wykonaniu „Przyjaciół” z Węgorzewa. Wszystkiego dobrego!

Usłyszymy się ponownie jutro o tej samej porze, a teraz życzę wam miłego spędzenia tego przyjemnego, letniego wieczoru. Wszystkiego dobrego, drodzy słuchacze!

30.08.2022 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, drodzy słuchacze! Witam was we wtorek, 30 sierpnia, na falach Radia Olsztyn w programie „Ukraińcy w świecie, świat o Ukrainie”; przed mikrofonem – Jarosława Chrunik. Ścieżki historii wydeptywane są czasami w upale nie do wytrzymania – tak właśnie było w niedzielę w Olsztynie, ale to było radosne wydarzenie. Z udziałem marszałka Senatu RP Tomasza Grodzkiego i przewodniczącego Rady Najwyższej Ukrainy Rusłana Stefanczuka nowy plac i rondo na osiedlu Mazurskim w Olsztynie otrzymały nazwę im. gen. Marka Bezruczki. Żeby nie tracić czasu, przenieśmy się od razu na plac, gdzie przybyli dostojni goście. Czekali na nich organizatorzy z ramienia urzędu miasta i przedstawiciele społeczności ukraińskiej. Rusłan Stefanczuk, jak tylko wysiadł z samochodu, najpierw podszedł do tych, którzy na niego czekali:

– Chcę serdecznie podziękować wam za wszystkie inicjatywy społeczne, bo to jest bardzo ważne. Rozumiem, że wasze inicjatywy społeczne udają się. Dziękuję za waszą inicjatywę i dziękuję za to, że kierownictwo miasta przychyliło się do tego. To jest bardzo ważne. Bardzo wam dziękuję! To jest właśnie ten przykład, kiedy umiemy się jednoczyć też wokół przeszłości w imię przyszłości.
I zaraz potem rozpoczęła się oficjalna część uroczystości. Posłuchajmy, jak to było:

(-) Wypowiedź w języku polskim
Ołena Kułagina i Marija Prytuła znalazły się w Olsztynie jako uchodźczynie po pełnoskalowej napaści rosji na Ukrainę.

(-) Hymny Ukrainy i Polski

(-) Wypowiedzi w języku polskim
Potem głos zabrał przewodniczący Rady Najwyższej Ukrainy Rusłan Stefanczuk:

– Dziękuję, wielce szanowny Panie Marszałku, szanowni obecni, przedstawiciele misji dyplomatycznych, merowie i najważniejsze – obecna tu społeczności. Chcę w imieniu narodu ukraińskiego, w imieniu parlamentu Ukrainy podziękować każdemu z was za to, że dzisiaj mamy możliwość wyraźnie zademonstrować całemu światu, że historia nas łączy i łączy nas nasza przyszłość. Moja tu obecność podkreśla wagę tego wydarzenia, ponieważ Olsztyn staje się piątym miejscem w Polsce, które czci pamięć generała Ukraińskiej Republiki Ludowej, wielkiego bohatera obu naszych narodów, wielce szanowanego Marka Bezruczki. Po prostu – gdy w 1920 roku jego nazwisko łączono z „Cudem nad Wisłą”, uświadamiamy sobie, że wtedy walczył on o Polskę, ale walczył też o niepodległą Ukrainę. Minęło ponad sto lat i obecnie Ukraina walczy o przyszłość Ukrainy, o przyszłość Polski, o przyszłość całego cywilizowanego świata. Ale tak jak sto lat temu nasze narody, nasze armie, nasze parlamenty, nasi prezydenci zjednoczeni są po to, żeby obronić wolność na świecie. Dlatego chcę podziękować wszystkim, a przede wszystkim chcę podziękować tym, kto to zainicjował. Chcę podziękować władzom Olsztyna za to, że poparła tę inicjatywę. Jestem szczerze wdzięczny za każde wasze zaangażowanie w upamiętnienie wielkiego ukraińskiego generała, który razem z narodem polskim walczył o przyszłość naszych krajów. Dziękuję! To pokazuje też, że taki troskliwy stosunek do naszej historii umożliwi zbudowanie naszej wspólnej, wielkiej, pięknej przyszłości. Dlatego jeszcze raz dziękuję wszystkim, kto dołączył się i idźmy dalej razem! Aż do zwycięstwa!

Wicemarszałek Urzędu Marszałkowskiego Województwa Warmińsko-Mazurskiego Miron Sycz mówił z charakterystyczną dla niego domieszką humoru:

(-) Wypowiedź w języku polskim

(…) Panie Przewodniczący Rady Najwyższej Ukrainy, pan Marszałek przywiózł Pana do regionu, gdzie już od 1947 roku mieszka ponad 60 tysięcy Ukraińców. Obecnie, biorąc pod uwagę uchodźców, jest ich o wiele więcej – około 100 tysięcy.

(-) Wypowiedź w języku polskim
Między innymi o tym, że dzisiaj żołnierze ukraińscy bronią nie tylko Ukrainy, ale i Polski, i całej Europy przed raszystowskim barbarzyństwem, mówił prezydent Olsztyna Piotr Grzymowicz:

(-) Wypowiedź w języku polskim
Jak wcześniej powiedział wicemarszałek Miron Sycz, w tym, że w Olsztynie mamy plac i rondo nazwane imieniem generała Marka Bezruczki największa zasługa jest przewodniczącego Olsztyńskiego Oddziału Związku Ukraińców w Polsce, Stefana Migusa. Czekaliśmy długo, za to było bardzo uroczyście:

– Było uroczyście, ponieważ przyjechali najwyżsi przedstawiciele władzy ustawodawczej Polski i Ukrainy. Trwało to lata, nie chcę już narzekać; władze samorządowe podeszły do tego z powagą. Trzeba było pokonać wiele przeszkód biurokratycznych. Zrobiło na mnie złe wrażenie to, że przedstawiciele wspólnot dzielnic, a próbowałem aż w trzech, odnieśli się do tego pomysłu negatywnie. Pomimo tego, że przekazywałem wszystkie informacje. Cieszę się, że dokonał się pierwszy etap, bo to jeszcze nie jest koniec. Chciałbym, żeby stanął tu jakiś pomnik, nawet niewielki; tablica z napisem w tym wypadku, jakiś postument kamienny z napisem o generale Bezruczce – kim był i jak się przysłużył i polskiemu, i ukraińskiemu narodowi. I wstępny plan jest taki, że chcemy to zrobić 13 października – w dniu urodzin gen. Marka Bezruczki. Z tym że tu znowu trzeba przejść pewien etap biurokratyczny: Rada Miasta ma zaakceptować, Sejmik ma wskazać miejsce, ponieważ jest to teren należący do zarządu województwa. Czasu jest więc niewiele, ale mam nadzieję, że mimo wszystko do 13 października uda się to zrobić.

Szykujmy się więc do kolejnych uroczystości – po odsłonięciu tablicy z nazwą ronda i placu im. gen. Marka Bezruczki, wysocy dostojnicy pojechali do Kortowa, gdzie Rusłan Stefanczuk spotkał się z ukraińskimi studentami, ale o tym opowiem innym razem, bowiem kończy się nasz czas antenowy. Była z wami Jarosława Chrunik. Dziękuję wam za uwagę i życzę miłego wieczoru, drodzy słuchacze! Wszystkiego dobrego.

I na tym nasz dzisiejszy program już się kończy. Przygotowała go i przedstawiła Jarosława Chrunik. Usłyszymy się ponownie jutro o tej samej porze, a teraz życzę wam miłego spędzenia tego przyjemnego, letniego wieczoru. Wszystkiego dobrego, drodzy słuchacze! (jch/bsc)

28.08.2022 – godz. 20.30 – Magazyn (opis do dźwięku)

W programie „Od niedzieli do niedzieli” wita was Hanna Wasilewska. W zeszłym tygodniu obchodziliśmy 31 dzień niepodległości Ukrainy. Z tej okazji składam wam życzenia z okazji tego święta narodowego.
(-)
Chcę szczerze podziękować tym Ukraińcom, którzy urodziwszy się i żyjąc w Polsce pamiętają o Ukrainie wspierając jej kulturę i tradycje na świecie, a także wielki ukłon za pomoc Ukrainie i Ukraińcom w tym czasie. Czcimy także naszych obrońców, którzy oddali życie za ojczyznę. Chwała naszym bohaterom. Kolejną rocznicę niepodległości Ukraina świętuje w warunkach wojny. Wiadomości o wrogich ostrzałach, ciągłe syreny alarmowe trochę przysłaniają to święto. Mimo to wiemy, że walczmy o godną sprawę, każdy na swoim froncie broni ojczyzny. Przyszłość Ukrainy to pomnożenie jej zdobyczy, wzmocnienie państwowości zależy od każdego z nasz, parcia do zwycięstwa, patriotyzmu i pracy. Nas nie złamie żaden wróg, bo nasza siła jest w naszej jedności. Nie poddamy się, nie opuścimy rąk, nie wystraszą nas. Ukraina jest samodzielna, wolna i niepodzielna. I tak będzie zawsze. Chwała Ukrainie.

Nie jubileuszowy, ale także szczególny dzień niepodległości Ukrainy obchodzono w Olsztynie we środę. Połączyli się wszyscy Ukraińcy i nieobojętni Polacy organizując festiwal, gdzie każdy odczul ból i radość dzisiejszej Ukrainy. Na wydarzeniu nie mogło zabraknąć biskupa olsztyńsko-gdańskiego Arkadiusza Trochanowskiego
-Chwała Jezusowi Chrystusowi, życzenia dla wszystkich Ukraińców z okazji Dnia Niepodległości. Choć na Ukrainie jest bardzo trudno i wojna, ale my mamy być przy nadziei, wierzyć, że Ukraina zwycięży, bo zwycięża. Trzeba nam pamiętać o Ukrainie, bądźmy razem, bo w jedności siła, brat za brata, swój za swojego i z nadzieją w przyszłość, Ukraina będzie potężnym krajem. Chwała Ukrainie, bohaterom chwała.

Wicemarszałek województwa warmińsko-mazurskiego Miron Sycz

-Nigdy nie spodziewaliśmy się, że w takich warunkach będziemy świętować ten dzień niepodległości, pamiętam od pierwszych dni, od 24 sierpnia 1991 roku, pamiętam 1 grudnia, kiedy byłem jeszcze wtedy we Lwowie, wszystkie wydarzenia pomarańczowej rewolucji, rewolucji godności, i nigdy nie myśleliśmy, że w takim tragicznym czasie możemy świętować ten dzień, ale jak popatrzymy tu ile przyszło uchodźców i Polaków na to nasze święto, no to też trzeba przy okazji tego święta, mamy martwić się oczywiście, możemy płakać i często płaczemy, ale też musimy z optymizmem podchodzić, dobrze że z Polakami, którzy przyjęli uchodźców w taki sposób, zupełnie inaczej to wygląda niż gdzieś na zachodzie Europy, ja przede wszystkim życzę Ukraińcom i Ukrainie, żeby przede wszystkim zwyciężyła i żeby te dni niepodległości, prawdziwej niepodległości, były prawdziwymi dniami. Chwała Ukrainie, bohaterom chwała.

Jan Kuryj
-Ja zawsze dzień niepodległości Ukrainy witam z taką radością w sercu, że Ukraina jest już samodzielna, tak długo czekała udało się, no niestety mamy sytuację taką trudną, jak w tej chwili, że raszyści robią wszystko chcą zetrzeć naszą nację ze świata, robią wszystko, bombardują cywilów, dlatego no wiele przyjechało tu do Olsztyna naszych współbraci i także nazywają ich uchodźcami; przychodzą do nas, chcą pomocy, ile możemy to im zawsze pomagamy i mogą sobie brać bezpłatnie odzież i żywność, a też zorganizowaliśmy kursy polskiego, żeby ich przygotować do realiów, które są w Polsce, bo powinni się także umówić, szukać pracy iść do lekarza itd. Dlatego dzień jest także uroczysty z jednej strony, z drugiej no szkoda, że odbywa się w takiej trudnej chwili jak w tej chwili. Ja też chcę życzyc Ukraińcom, którzy mieszkają na Ukrainie, którzy są za granicą, a także mniejszości ukraińskiej, diasporze która jest rozrzucona po całym świecie, z tej okazji pokoju, głównie pokoju, a także życzę zwycięstwa nad raszystami, żeby wreszcie wolna była Ukraina, no boże nie zaraz, ale prezydent Zełeński powiedział, że wrócimy wszystkie nasze tereny i raszystow wygonimy i w każdym mieście będzie niebiesko-żółta flaga. Życzę spokoju, zwycięstwa i żeby Ukraina była dalej wolna i niepodległa.
-Chwała Ukrainie.
-Bohaterom chwała.
Niezależnie od okoliczności warto świętować, bo Ukraina żyje i żyć będzie dzięki Ukraińcom, którzy sławią ją w świecie. Szefowa stowarzyszenia kobiet Ukrainy Dwa Skrzydła Tetiana Rewenko świętowała 24 sierpnia i swoje urodziny:

-Tak wypadło, że mam urodziny
-Sto lat.
-Dziękuję i właśnie to zawsze był koniec lata i wszyscy przygotowywali się do szkoły, do ważnych okresów przejściowych i po raz pierwszy ja tego dni nie będę w domu i wspominam, jak to było w zeszłym roku, kiedy Mrija latała, kiedy była parada, kiedy coś niesamowitego odbywało się w Kijowie, teraz wszystko wywróciło się do góry nogami. Czemu taka analogia, bo daty urodzin nie można zmienić u człowieka, który żyje, nawet jeśli jest wojna, jeśli człowiek choruje, ale póki oddycha to urodziny są. Tak samo Dzień niepodległości. Kraj jest ranny, wyrwane są jej części, ale jej dzień urodzin, niepodległości, nie jest do przenoszenia i musi się odbywać.
-W tym roku masz wyjątkowe urodziny, bo ze swoim zespołem przygotowałaś niesamowite święto. Co czeka na widzów Dnia niepodległości Ukrainy w Olsztynie.
– Jest nas wiele, połączyliśmy siły. Wiele dołączyło się Ukrainek i Ukraińców, diaspora, działacze, Polacy także wyjątkowo wsparli inicjatywę i święto będzie składać się z programu koncertowego. To 90% to dzieci i kobiety, które przyjechały po wojnie, 10% to zaproszeni goście, ale Ukraińcy etniczni, którzy mieszkają tu pewien czas.

(-)

-Święto ukraińskiej kultury różnego poziomu, to będą profesjonalni muzycy, można zobaczyć nawet bandurę i skrzypków i gitarzystów i dzieci jakieś proste numery, jak słuchamy to płaczemy i poza tym program wyszedł długi i jest ryzyko wszystkich zamęczyć, to chcieliśmy stworzyć taką atmosferę, żeby ludzie byli jak na koncercie, jak na jakimś odpowiedzialnym wydarzeniu, ale żeby wypoczęli wśród swoich…warsztaty takie jak wyszywanie, motanki, pisanki, plecenie wianków i proste warsztaty malowania….różnorodny program, żeby ktoś mógł odpocząć, zobaczyć coś nowego i spędzić czas z korzyścią.
-Wspomniałaś o warsztatach, ale także o pisankach, motankach i bardzo cennych wyrobach. Mam w domu takie totemy i czy można będzie je kupić. Jak to będzie wyglądać.
-To organizuje parafia greckokatolicka, będzie niesamowita kolekcja pisanek pokazana z Europy. Od nas będą wyszywanki Tatiany Medwediuk i motanki. Dzieci będą mogły zrobić motanki i je podarują, poza tym zaprosiliśmy dziewczęta z innego miasta, z fundacji Rokita, które będą sprzedawać towary z Ukrainy i to będą wyszywanki, koszulki patriotyczne. Wszystkie pieniądze pójdą na cele dobroczynne. Dziewczyny z fundacji zbierają na Azow a my na Caritas.
-Warsztaty dla dzieci, warsztaty dla dorosłych. Wiem, że będzie wystawa obrazów ukraińskich artystów. Gdzie to będzie?
-To reprodukcje, a nie oryginały. To zrobiła nasza członkini, Mariana Misac, to jej inicjatywa, ona chce…dopełnić te informacje o współczesnych artystów, zrobiła reprodukcję 10 obrazów i opisy. W ogóle ich Ukraińcy nie znają…że na przykład Kazymyr Malewycz to Ukrainiec, żeby wszyscy to znali i dzieci znały, zobaczyli jak to cudownie wygląda, żeby korzyść z tego była.

(-)

-Święto będzie odbywać się w parku centralnym w Olsztynie, w jakiej lokalizacji, gdzie was szukać, gdzie będzie odbywać się koncert, wystawa, ja rozumiem, że to w pomieszczeniu.
-Tak w zajezdni trolejbusowej. Wybraliśmy to pomieszczenie, bo w Polsce takie jest lato, że może być zlewa i koncert pod znakiem zapytania, dlatego lokalizacja pozwoliła nam zorganizować koncert w środku, to ul. Knosały 3b obok Muzeum Nowoczesności. Właśnie w pomieszczeniu będą prezentowane reprodukcje. W pomieszczeniu będzie kilka warsztatów, kilka na zewnątrz. W środku jeszcze będzie wystawa fotograficzna Olsztyn oczami dzieci, to praca naszych ukraińskich dzieci ze Stowarzyszenia.
-A coś smacznego będzie?
-Tak, tak, właśnie jesteśmy w procesie. Dziewczęta lepią pierogi, mam nadzieję, że będzie barszcz, będą ukraińskie wypieki z Ukrainy, od fundacji Rokita, obiecują, że to prawdziwe, na zakwasie, przez ukraińskie babcie przygotowane bułeczki. Głodny nikt nie będzie i będzie smacznie i wesoło.
-Na ile czasu, o której przychodzić, o której się skończy?
-Zaplanowane jest do 21, czyli aż 4 godziny. Planowaliśmy początkowo do 20, ale zrozumieliśmy, ze krótko. Bardzo dużo dołączyło się aktywnych ludzi. Od 17 do 21.
-Czy dołączą się do święta Polacy, czy będzie im tam komfortowo? Czy będzie tłumaczenie, czy koncert będzie dwujęzyczny i będą jakieś podpisy po polsku. Co przewidziano?
-Koncert będzie dwujęzyczny, będzie tłumaczenie, cudowny Roman Bodnar, który będzie wszystko przekładać i prowadzić. Wniesie też swój koloryt. Myślę, że Polakom spodoba się. Tekst będzie przetłumaczony. Myślę, że w tym czasie znajdziemy już wspólny język i będzie ciekawym zobaczyć to czego może nie znali o Ukrainie.
-Na koniec życzenia dla Ukraińców, którzy tu jak ty są sercem z Ukrainą.
-Trzymajmy się, trzymajmy się. Już pół roku jesteśmy w tym stanie i trudno było wyobrazić sobie, że tak długo i życia nie można zatrzymać, szczególnie dzieciom, jak dziecko ma 5 lat to 1/10 przeżyła w Polsce, tak wychodzi. Musimy trzymać się, bo jesteśmy silni, udowodniliśmy to całemu światu i razem lepiej, psychologicznie lepiej i możemy razem pokonać wszystkie przeszkody.
-Najlepsze życzenia urodzinowe Tetiano, najlepsze życzenia urodzinowe dla Ukrainy, chwała Ukrainie.
-Bohaterom chwała. Dziękuję.

(-)

Święto Niepodległości Ukrainy w Olsztynie trwało ponad 4 godziny, więc jeszcze powrócimy do jego uczestników i gości. A teraz zawitamy do Bań Mazurskich. Tam już po raz 11 rozkwitły Barwy Ukraińskiej Kultury. Święto odbyło się w sobotę 20 sierpnia. Na scenę wyszły zespoły i soliści. Miejscowi i przyjezdni: Zirka, Nadija, Susidojky, Hojraky, Amelia Kuształa, Maria Prytuła, Ewa Rusyn i inni. Z organizatorami święta rozmawiał Sergiusz Petryczenko:
(-)
-Przyszliśmy usiąść, bo was nogi bolą. Od samego rana pracujecie…przygotowujecie imprezę i kuchnię.
-Urbańska Stefania, była przewodnicząca kola ZUwP w Baniach Mazurskich. Bolą nogi bo gdzieś około 7 godziny my tu już na miejscu. Trzeba było wszystko zrobić. Ludzi dużo, pracy dużo, ale daliśmy radę.
-I kto to wszystko przygotował, te wszystkie smakołyki?
-Można powiedzieć, że wiele naszych kobiet włączyło się w organizację i tu wszystkie jakieś potrawy przygotowały nasze kobiety, które są w Związku i przy Cerkwi i przygotowały wiele potrwa, które mam nadzieję wszystkim smakują i możemy nakarmić i artystów i gości, także myślę, że i tego nie zabraknie.
-To dla duszy i dla serca i żołądka.
-Tak, tak. Dla duszy oczywiście jest wiele zespołów bardzo ciekawych, ładnych i chcę się pochwalić, że nasze są dwa. To Zirka, takie maleńkie dzieci, które po raz pierwszy występowały na barwach kultury, no i jubileusz 10 lat Nadija, zespół młodzieżowy, już występował i będzie występować jeszcze.

(-)

-Mamy jubileusz zespołu Nadija – Eugeniusz Noga, przewodniczący koła ZUwP w Baniach Mazurskich – ten zespół prawie [niezrozumiałe] z naszym świętem Barwy Kultury, bo występował na [niezrozumiałe] teraz mamy…bardzo ładnie, że zespół taki jest, to jest dla nas i dla ludzi, dla rodziców, bliższych dalszych…i warto [niezrozumiałe] słyszeć ich głosy.
-Dużo ludzi w ogóle przyszło posłuchać, ładna pogoda.

-Bardzo dobrze, że pogoda…rano było nie najciekawiej, bo szedł deszcz…a teraz jest dużo lepiej, zawsze sobie można znaleźć parę godzin w sobotę przyjść, zobaczyć jak artyści występują, tym bardziej, że mamy artystów uchodźców z Ukrainy. 4 zespoły czy tam soliści.
-Bardzo utalentowane dzieci, bo to dzieci, dziewczyny.
-Taka jest prawda, bo i Ewa i Marysia bardzo utalentowane są i ładne głosy mają.
Jeszcze trochę świątecznego nastroju podaruje Roman Bodnar.

(-)

Nasze spotkanie dobiega końca. Program przygotowali Sergiusz Petryczneko, Roman Bodnar i Hanna Wasielwska. Dziękujemy za towarzystwo i zapraszamy do radioodbiorników za tydzień. Wszystkiego dobrego.

26.08.2022 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Dzień dobry! Witam was, drodzy słuchacze, w piątek, 26 sierpnia w 184. dniu wielkiej wojny w Ukrainie. W studiu – Jarosława Chrunik. Niedługo rozpocznie się nowy rok szkolny. W Ukrainie z powodu wojny będzie utrudniony proces nauczania, ale uczniowie z Ukrainy będą mogli nadal uczyć się w Polsce. Opowiemy dzisiaj także o tym, ale najpierw – smutna wiadomość, która dotarła do nas ze Szczecina.
„Wczoraj po długiej chorobie, przestało bić serce Jana Duszkiewicza – człowieka o pięknej duszy, dobrym i otwartym sercu. Brakuje słów, żeby wyrazić smutek i ból, który czarnym skrzydłem dotknął nie tylko rodziny, ale też innych osób, które znały Jana Duszkewycza” – napisał na FB Jan Syrnyk.
Jan Duszkewycz to lekarz-chirurg, działacz społeczny; urodził się w 1930 r. Ukończył Akademię Medyczną w Łodzi 1957 r. W latach 1967-93 pracował w służbie zdrowia Wojska Polskiego w Choszcznie i Szczecinie. Potem przeszedł na emeryturę. Jan Duszkewycz brał udział w zjazdach UTSK w Warszawie, organizował zebrania społeczności ukraińskiej w Gdańsku i Szczecinie; był inicjatorem utworzenia w 1990 r. Ukraińskiego Towarzystwa Lekarskiego w Polsce – był jego członkiem i przewodniczącym zarządu. Jan Duszkewycz zmarł w 93. roku życia. Cześć Jego pamięci!
Ministerstwo Edukacji i Nauki przewiduje, że we wrześniu do polskich szkół trafi ok. 170 tysięcy dzieci z Ukrainy. W maju było to ok. 200 tysięcy. O nauczaniu ukraińskich dzieci i młodzieży w Polsce dyskutowano podczas wspólnego posiedzenia Rady Prezydenckiej ds. samorządów terytorialnych i Rady ds. edukacji, rodziny i wychowania. Zastępca szefa Kancelarii Prezydenta Piotr Ćwik powiedział, że w posiedzeniu wzięły udział też organizacje pozarządowe, które przedstawiły wnioski nt. włączenia dzieci z Ukrainy do polskiego systemu oświaty:
(-) Wypowiedź w języku polskim
Doradca prezydenta profesor Andrzej Waśko zwrócił uwagę na problem związany z obecnością niektórych dzieci ukraińskich w dwóch systemach edukacji jednocześnie:
(-) Wypowiedź w języku polskim
Według marszałka województwa lubelskiego Jarosława Stawiarskiego samorządy pozytywnie oceniają pracę rządu w zakresie edukacji ukraińskich uczniów, ale domagają się zwiększenia subwencji:
(-) Wypowiedź w języku polskim
Na posiedzeniu byli obecni między innymi wiceminister edukacji i nauki Dariusz Piontkowski oraz minister w KPRM Agnieszka Ścigaj, która zajmuje się kwestiami dotyczącymi integracji społecznej.
Sztab Generalny Ukrainy informuje o walkach w Zagłębiu Donieckim i na Zaporożu, a także o kontynuacji ostrzału celów cywilnych na terenie Ukrainy. Rzecznik sztabu Aleksandr Sztupun powiedział, że Rosjanie nie rezygnują z prób odzyskania terenów, które stracili w wyniku działań strony ukraińskiej.
– Na kierunku słowiańskim przeciwnik prowadził walkę o utrzymanie wcześniej zajętych rubieży i starał się zapobiec posuwaniu się naprzód naszych oddziałów. Ostrzeliwał nasze pozycje z dział czołgowych, haubic i wyrzutni rakietowych. W Zagłębiu Donieckim Rosjanie kontynuują próby przejścia do natarcia. Skupiają swe wysiłki na kierunkach bachmuckim i awdijewskim. W okolicach Kramatorska prowadzą ostrzał naszych pozycji. Niedaleko Soledaru, Bachmutu i Kodemu rosyjskie wojska próbowały przełamać naszą obronę, ale nie odniosły sukcesu.
Dowództwo ukraińskie informuje również o rosyjskich próbach przeniesienia w nowe miejsca magazynów z amunicją i paliwem, coraz skuteczniej atakowanych przez obrońców Doniedczyzny i Zaporoża. Od początku tygodnia ukraińskie wojsko zniszczyło siedem takich magazynów.
Z winy Rosjan Ukraina i Europa były o krok od katastrofy jądrowej, ale władze Ukrainy robią wszystko, aby zapobiec awarii – powiedział prezydent Wołodymyr Zełenski. W tradycyjnym wieczornym wystąpieniu przypomniał, że wczoraj po raz pierwszy w historii zatrzymała się Zaporoska Elektrownia Atomowa. Zabezpieczenia awaryjne bloków zadziałały po tym, jak ostatnia działająca linia łącząca zakład z ukraińskim systemem energetycznym została uszkodzona przez rosyjski ostrzał. „Uruchomiono agregaty, by dostarczyć energię do stacji” – podkreślił ukraiński przywódca:
– Świat musi zrozumieć skalę zagrożenia w przypadku, gdyby generatory się nie włączyły, gdyby automatyka i obsługa naszej stacji nie zadziałały po przerwie w dostawie prądu. Wówczas bylibyśmy zmuszeni do zmagania się ze skutkami katastrofy jądrowej”.
Wołodymyr Zełenski dodał, że niezależnie od sytuacji związanej z elektrownią w Enerhodarze okupowane przez Rosjan południowe regiony Ukrainy są już w stanie katastrofy humanitarnej:
– Oprócz całego zła, które przynieśli tam okupanci, odcięto prąd, wodę i kanalizację. Rosja sprowadziła na naszą ziemię degradację, której nigdy tu nie widziano. To wszystko było przed okupacją po prostu niemożliwe. Ale to sens istnienia i działania państwa rosyjskiego: wyrządzić tyle zła, ile to możliwe”.
Prezydent Ukrainy zapewnił, że władze kraju robią wszystko, aby zapobiec awarii. „Ale to zależy nie tylko od nas, kluczowa jest międzynarodowa presja, która zmusi okupantów do natychmiastowego wycofania się z terenu zaporoskiej elektrowni” – dodał Wołodymyr Zełenski.
A my wierzymy w ZSU i nasze zwycięstwo mimo wszystko, dlatego na koniec naszego programu posłuchamy najważniejszego człowieka w ZSU – dowódca ZSU, gen. Wałerij Załużnyj powiedział, że utrzymanie wolności zależy dzisiaj od całego narodu. Gen. Załużnyj zwrócił się do Ukraińców z okazji Dnia Niepodległości Ukrainy:
– Niepodległość możliwa jest tylko wtedy, gdy ludzie gotowi są o nią walczyć. Wieczna pamięć poległym Bohaterom i wieczna chwała żywym! Dziękuję Wam, obrońcy i obrończynie Ukrainy. Mam zaszczyt służyć razem z wami! Chwała Ukrainie!
A my jesteśmy dumni z takiego dowódcy. Niech pomagają mu wszystkie moce niebieskie! Nasza dzisiejsza audycja dobiegła końca. Przygotowała ją i przedstawiła Jarosława Chrunik. Usłyszymy się tradycyjnie jutro o tej samej porze, a teraz życzę Wam miłego dnia, drodzy słuchacze! Wszystkiego dobrego!

22.08.2022 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, drodzy słuchacze! Witam Was serdecznie w poniedziałek, 22 sierpnia, na falach Radia Olsztyn; przed mikrofonem – Jarosława Chrunik. Czas leci jak strzała i oto znowu rozpoczynamy nowy tydzień. Trwa 180. dzień pełnoskalowej, krwawej wojny w Ukrainie. Ukraińcy rozumieją, że jutro i pojutrze mogą mieć miejsce szczególnie niebezpieczne działania, bo Rosja lubi atakować ze szczególną zaciekłością właśnie w ważne dla Ukrainy daty. Zaraz powiem o tym więcej, a najpierw o tym, jak minął weekend w naszym regionie. Każdy dzień przyniósł coś ciekawego. W piątek w Górowie Iławeckim z sukcesem odbyła się Ekołomyja, o czym już trochę usłyszeliście w sobotnim programie. W tę sobotę w Baniach Mazurskich odbyły się XI Barwy Kultury Ukraińskiej:
(-) Fragment koncertu
A wczoraj, w niedzielę, w Kruklankach parafia greckokatolicka obchodziła 60-lecie istnienia. Biskup Arkadiusz Trochanowski w homilii podzielił się refleksją o naszej codzienności, o tym, dlaczego wytrwaliśmy:
– Dlaczego możemy dzisiaj cieszyć się takim jubileuszem? Dlatego, że była chęć przeciwstawić się złu. Była wiara wśród ludzi, była modlitwa. Była wielka miłość do wszystkiego, co ojczyste. To jest nasz skarb. To świadectwo wiary, jakim dzisiaj możemy i powinniśmy się dzielić. W życiu waszej parafii były, można powiedzieć, różne etapy. Był czas, gdy wysiedleńcy z Akcji „Wisła” z powiatów: Sanok, Laski, Przemyśl, Jarosław, Hrubieszów, Tomaszów Lubelski, Sokal, Krosno i Włodawa opieką duszpasterską otoczył śp. niestrudzony ks. mitrat Mirosław Ripecki w Chrzanowie. Ale pierwsza liturgia została tu odprawiona w 1962 roku, a w 1971 roku zostały założone księgi metrykalne dla parafii. Później parafia doświadczyła dużej liczby duszpasterzy.
Wójt gminy Kruklanki Bartłomiej Kłoczko powiedział, że bardzo podobają się mu ludzie, z którymi pracuje:
(-) Wypowiedź w języku polskim
Dla mnie osobiście wskaźnikiem zjednoczenia społeczności jest harmonijny śpiew, a chór w Kruklankach śpiewa swobodnie i bardzo harmonijnie:
(-) Fragment śpiewu
Więcej o świętowaniu w Kruklankach usłyszycie w naszym wieczornym programie.
A teraz o działaniach wojennych w Ukrainie. Chociaż Rosjanie czasami przedzierają się nieco naprzód, to w innych miejscach muszą się wycofywać.
Miejscowe media na Krymie informowały przedwczoraj, że na dach budynku sztabu Floty Czarnomorskiej w Sewastopolu, stolicy okupowanego Krymu, spadł dron. Zamieszczane w mediach społecznościowych nagrania ukazują niewielki pożar, jaki spowodowało jego uderzenie. Szef Medżlisu – samorządu Tatarów Krymskich – Refat Czubarow powiedział, że pojawienie się aparatu wywołało w mieście panikę:
– Rosjanie próbowali zapobiec temu atakowi. Gdy dron zawracał nad morzem, próbowali go zestrzelić z większej liczby broni ręcznej, ale im się to nie udało. Dron zaczął pikować w stronę dachu budynku, w którym znajduje się dowództwo Floty Czarnomorskiej. Mieszkańcy byli po prostu przerażeni wystrzałami.
Jak poinformował Refat Czubarow, samozwańczy „gubernator” Sewastopola Michaił Razwożajew potwierdził, że „bezzałogowy statek powietrzny uderzył w dach budynku” i że nie został on zestrzelony.

Siły ukraińskie zlikwidowały skład amunicji w pobliżu wsi Czornobajiwka w obwodzie chersońskim. Poinformował o tym na Facebooku deputowany chersońskiej rady obwodowej Serhij Chłań.
„Likwidacja amunicji wroga w Czornobajiwce została oficjalnie potwierdzona” – napisał Chłań. Napisał też, że choć Rosjanie starają się robić więcej zapasów przy mniejszej kumulacji sił, to Zbrojne Siły Ukrainy docierają wszędzie.
Podczas rosyjskiej inwazji na Ukrainę w lutym i marcu Czornobajiwka była przedmiotem zaciekłych walk między najeżdżającymi ją wojskami rosyjskimi a odbijającymi ją wojskami ukraińskimi. Gdy Siły Zbrojne Federacji Rosyjskiej próbowały się umocnić na lotnisku wojskowym w Czornobajiwce, za każdym razem próby te były sukcesywnie niwelowane przez artylerię ukraińską, która całkowicie niszczyła stanowiska rosyjskie.
Podczas tych działań w Czornobajiwce zginęli ważni rosyjscy generałowie Andriej Mordwiczew i Jakow Riazancew.

Jutro Ukraina świętuje Dzień Flagi Państwowej, a pojutrze – Dzień Niepodległości, właśnie dlatego – w związku ze zwiększonym zagrożeniem rosyjskimi atakami – Ukraina wprowadza dziś dodatkowe środki ostrożności. Wcześniej ukraińskie i rosyjskie media niezależne ostrzegały, że Moskwa może dokonać ostrzału Kijowa i innych miast znajdujących się poza strefą bezpośrednich walk. W ocenie dziennikarzy, Kreml wybrał datę 24 sierpnia, gdy Ukraińcy będą świętować Dzień Niepodległości. Więcej na ten temat nasz korespondent Maciej Jastrzębski:

(-) Korespondencja w języku polskim

Na tym teraz się pożegnamy; była z Wami Jarosława Chrunik. Usłyszymy się znowu wieczorem o godz. 18.10, a teraz życzę Wam miłego dnia, drodzy słuchacze! Wszystkiego dobrego!

16.08.2022 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, drodzy słuchacze! Witam was we wtorek, 16 sierpnia, na falach Radia Olsztyn; przed mikrofonem – Jarosława Chrunik. 174 dzień trwa walka dobra ze złem na ukraińskim terytorium. I w naszym programie mowa będzie głównie o wojskowości, ale zaczniemy od uroczystości religijnych.
(-)
Wczoraj, 15 sierpnia, odbył się odpust parafialny Oddania czci Krzyżowi Świętemu w Węgorzewie. Wcześniej wierni przez cztery dni przygotowywali się do święta, a duchowe przygotowanie prowadził dr teologii o. Pawło Kreczun OSBM pochodzący z Zakarpacia. Wczoraj Boską Liturgię celebrował bp Arkadiusz Trochanowski, ordynariusz olsztyńsko-gdański. W homilii bp Arkadiusz powiedział między innymi: „Dzisiaj naród ukraiński, wszyscy razem niesiemy ogromny ból, niesiemy krzyż (…) Wojna weszła do naszych domów (…) Nie tak łatwo jest zrozumieć, że w XXI wieku musimy być świadkami takich wydarzeń. Widzimy śmierć młodych ludzi – chłopców i dziewcząt, cierpienie kobiet z dziećmi, okaleczonych ukraińskich żołnierzy (…) Nasza odpowiedź to świadome przeżywanie ukraińskości, a Bóg kiedyś osądzi tych, kto czynił zło, zapomniał o prawdzie, a do tego jeszcze siał nienawiść”.
Po liturgii odbyło się poświęcenie wody i spotkanie obecnych przy poczęstunku, który przygotowali gospodarze.

Wczoraj też odbyły się uroczystości związane ze świętem Wojska Polskiego i 102 rocznicą Bitwy Warszawskiej, zwanej Cudem nad Wisłą. W 17 miastach odbyły się pikniki wojskowe pod hasłem „Zostań żołnierzem RP”.

W uroczystościach na placu Piłsudskiego w Warszawie wzięli udział między innymi przedstawiciele najwyższych władz Polski, posłowie, senatorzy, a także dowódcy i żołnierze Wojska Polskiego, żołnierze wojsk sojuszniczych, kombatanci i harcerze. Prezydent Andrzej Duda podziękował żołnierzom za ich służbę i za współpracę z armią ukraińską. Podkreślił, że Ukraina broni nie tylko siebie, ale wspólnoty europejskiej. Dodał, że decyzja o dozbrojeniu Ukrainy nie była łatwa, ale jest słuszna:

(-) Wypowiedź w języku polskim

Andrzej Duda powiedział, że rosyjska agresja na Ukrainę złamała międzynarodowe tabu. Jak wskazał, rosyjski reżim przekroczył granice bezpieczeństwa, wyznaczone mocarstwom po II wojnie światowej, i napadł na sąsiednie państwo, by je unicestwić.

(-) Wypowiedź w języku polskim

Andrzej Duda podkreślił też, że nikt nie spodziewał się inwazji na naszego wschodniego sąsiada na tak wielką skalę, a państwo polskie nie jest jedynie obserwatorem i wspiera Ukrainę.

(-) Wypowiedź w języku polskim

Wicepremier i minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak powiedział, że tegoroczne obchody Święta Wojska Polskiego przypadają na czas dramatycznie trudny. Szef MON na Placu Marszałka Józefa Piłsudskiego w Warszawie nawiązał do wojny na Ukrainie, gdzie, jak powiedział, żołnierze też walczą z rosyjskim imperializmem.
(-) Wypowiedź w języku polskim

Ambasador Ukrainy w Polsce Wasyl Zwarycz powiedział, że dzisiaj należy przypominać współczesnym pokoleniom o walce ramię w ramię Polaków i Ukraińców w wojnie polsko-bolszewickiej. Wraz z wicepremierem, ministrem kultury i dziedzictwa narodowego Piotrem Glińskim na cmentarzu prawosławnym przy cerkwi na Woli w Warszawie upamiętnił ukraińskich żołnierzy walczących przeciwko Armii Czerwonej. Wasyl Zwarycz powiedział, że w tym miejscu leżą bohaterowie, którzy 102 lata temu walczyli razem z Polską. Podkreślił, że to przesłanie dla współczesnych ukraińskich żołnierzy:
(-) Wypowiedź w języku polskim

Wicepremier Piotr Gliński przypomniał, że 102 lata temu żołnierze ukraińscy atamana Petlury i marszałka Piłsudskie Polskę i Europę przed bolszewickim zalewem. Podkreślił, że w toczącej się obecnie wojnie oba narody są razem. Bycie razem z Ukrainą to nasza wspólna tożsamość i interes narodowy – powiedział Piotr Gliński:
(-) Wypowiedź w języku polskim

102 lata temu Polska podpisała porozumienie z Ukraińską Republiką Ludową. Dokument ustalał granicę między państwami, a jego dopełnieniem była konwencja zakładająca wspólną walkę przeciwko zagrożeniu ze strony Armii Czerwonej. Dla Józefa Piłsudskiego był to jeden z fundamentów jego planu budowy nowego ładu w Europie Środkowej.

Ukraińscy żołnierze złożyli Polakom życzenia z okazji Święta Wojska Polskiego. Wojska Powietrzno – Desantowe Ukrainy opublikowały w mediach społecznościowych film z życzeniami. Żołnierz jednostki mówi w nagraniu, że zwycięstwo w 1920 roku miało ogromne znaczenie. Przypomina, że Wojsko Polskie w walce z bolszewikami wspierali wtedy także Ukraińcy:

– Podobnie jak dziś polscy ochotnicy walczą na Ukrainie, a polskie wsparcie jest tutaj odczuwalne, gdy odpieramy kolejny atak rosyjskich najeźdźców. Tak jak Wy wówczas broniliście nie tylko Polski, ale i całej Europy przed tą kremlowską, czerwoną hordą, tak my dzisiaj bronimy Europy przed nową moskiewską ideologią – rasizmem, ideologią nienawiści, ideologią terroru.

Można powiedzieć, że ukraińscy żołnierze zrobili polskim przyjaciołom ciekawy prezent: wczoraj na południu Ukrainy zlikwidowali dwie fortece wroga i skład amunicji oraz 23 okupantów.

Taką dobrą wiadomością teraz się pożegnam; była z wami Jarosława Chrunik. Usłyszymy się znowu wieczorem o godz. 18.10, a teraz tradycyjnie życzę wam miłego dnia. Wszystkiego dobrego, drodzy słuchacze!

12.08.2022 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, drodzy słuchacze! Witam was w piątek 12 sierpnia na falach Radia Olsztyn; w studiu – Jarosława Chrunik. Trwa 170-ty dzień wojny na pełną skalę w Ukrainie. Rosjanie jednak już szósty miesiąc nie mogą zakonczyć „specjalnej operacji” (jak nazywają wojnę), a ta „operacja” miała trwać maksymalnie trzy dni.

A my mamy dzisiaj dosyć dobre wiadomości. XI Barwy Kultury Ukraińskiej w Baniach Mazurskich odbędą się w sobotę 20 sierpnia. Impreza rozpocznie się o godz. 14-tej na scenie przy GOKiP w Baniach Mazurskich. Wystąpi wielu artystów, będą to: „Susidojki” i Kapela Rodzinna Wasilewskich z Bobrownik k. Lidzbarka Warmińskiego, Folk Grupa HOYRAKY z Bielska Podlaskiego, Igor Gajdasz i „DRUZI” z Węgorzewa, Amela Kuształa z Dobrego Miasta. Silną prezentację będą mieli gospodarze: zobaczymy i usłyszymy dzieci ze szkoły w Baniach Mazurskich, Zespół Młodzieżowy „Nadija” Banie Mazurskie obchodzący jubileusz 10 lecia, chór „Kryłos” i Folk Grupa „FENIKS” z Bań Mazurskich. Mimo wojny w koncercie wezmą też udział przedstawiciele sztuki muzycznej z Ukrainy: Marijka Prytuła Zaporoża, Ewa Rusyn ze Lwowa i Rodzina Muzyczeko z Sarn w Ukrainie. Natomiast solista Artur Mychajłow łączy Zaporoże, Warszawę i Banie Mazurskie. Barwy Kultury Ukraińskiej organizuje Koło ZUP w Baniach Mazurskich przy współpracy GOKiP. Impreza przeprowadzona będzie z myślą o uchodźcach ukraińskich, przebywających w powiecie gołdapskim.
W tym roku mija 75 lat od Akcji „Wisła”, 65 rocznicę parafii greckokatolickiej w Baniach Mazurskich oraz jubileusz 10-lecia zespołu „Nadija”, jest więc co uczcić. Ponadto panie z Ukrainy poprowadzą warsztaty haftu ręcznego, a wyrobu pierników miodowych, a także wytwarzania świeć woskowych. Warto więc już teraz zaplanować sobie czas tak, żeby w sobotę, 20 sierpnia być w Baniach już od godz. 14-tej, spędzić popołudnie w Barwach Kultury Ukraińskiej i zostać jeszcze na zabawie tanecznej, na której już od godz. 20-tej będzie grał zespół „Feniks” z Bań Mazurskich.

Bawiąc się w Baniach na Barwach Kultury Ukraińskiej nie zapominajcie, że po sobocie przychodzi niedziela, a w niedzielę warto być w Kruklankach. Tam w cerkwi pw. Świętego Męczennika Josafata o godz. 13-tej rozpoczną się uroczystości z okazji jubileuszu 60-lecia parafii. Archijerejską Boską Liturgię będzie celebrował bp Arkadiusz Trochanowski. Po liturgii można będzie spotkać się i porozmawiać ze znajomymi, a gospodarze zadbają o to, żeby nikt nie był głodny. Rada parafialna i proboszcz ks. Paweł Staruch OSBM serdecznie wszystkich zapraszają.
Podsumowując krótko: w sobotę 20 sierpnia od godz. 14-tej będą Barwy Kultury Ukraińskiej, a w niedzielę od godz 13-tej w Kruklankach – jubileusz 60-lecia parafii.
Tymczasem wczoraj Utwory Beethovena i Pendereckiego zabrzmiały w Studiu Koncertowym Polskiego Radia imienia Witolda Lutosławskiego. Wykonała je Młodzieżowa Akademicka Symfoniczna Orkiestra Ukrainy „Słobożański” w ramach cyklu „Solidarni z Ukrainą”. Muzycy z Charkowa znaleźli schronienie w Europejskim Centrum Muzyki Krzysztofa Pendereckiego w Lusławicach, gdzie w bezpiecznych warunkach mogą kontynuować działalność artystyczną. Dla publiczności był to nie tylko koncert, ale i gest solidarności z ogarniętą wojną Ukrainą.
(-) Wypowiedź w języku polskim

Orkiestra pod dyrekcją włoskiej dyrygentki Vanessy Benelli Mosell wykonała symfonie Ludwiga van Beethovena, a także „Agnus Dei” z Polskiego Requiem Krzysztofa Pendereckiego. W geście solidarności z pogrążonym w wojnie kraju w przerwie koncertu przeprowadzono zbiórkę pieniędzy na rzecz najbardziej potrzebujących wsparcia obywateli i organizacji ukraińskich. Partnerem wydarzenia był Program 2 Polskiego Radia.
Orkiestra „Słobożanski” to zespół młodych muzyków z całej Ukrainy. W 1994 roku została uznana za najlepszą młodzieżową orkiestrę symfoniczną na Europejskim Festiwalu Muzycznym w Kopenhadze. MASO ma na swoim koncie liczne koncerty podczas międzynarodowych festiwali i konkursów.

W Ukrainie Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy poinformował, że Rosjanie kontynuują naloty i ataki rakietowe, zarówno na obiekty wojskowe, jak i cywilne, koncentrując swoje wysiłki głównie w kierunku Doniecka. Z codziennego raportu sztabu wynika, że ataki odnotowano w okolicach Charkowa, Słowiańska, Kramatorska, Bachmutu i Awdijiwki, a także na kierunkach nowopawliwskim i zaporoskim oraz na południowym odcinku frontu. Sztab Generalny przekazał także, że wskutek ofensywy w okolicach miejscowości Gorłówki w obwodzie donieckim rosyjscy okupanci odnieśli częściowy sukces. Cały czas trwają tam działania bojowe. Walki trwają również w pobliżu wsi Pisky. Siły Zbrojne Ukrainy odnotowały, że Rosjanie umacniają swoje pozycje wzdłuż odcinka granicy ukraińsko-rosyjskiej w obwodzie briańskim. Z kolei na Morzu Czarnym okupanci blokują żeglugę cywilną w jego północno-zachodniej części. Cały czas w gotowości są także dwa okręty, które mogą wystrzelić pociski manewrujące do atakowania obiektów wojskowych i elementów infrastruktury cywilnej głęboko na terytorium Ukrainy.
Natomiast ukraińska obrona terytorialna umieściła miny na granicy z Białorusią, – powiadomiło Euroradio, powołując się na komunikat 100. brygady obrony terytorialnej. Pola minowe zostały rozmieszczone w strefie przygranicznej obwodu wołyńskiego. Dowództwo armii ukraińskiej w ten sposób wzmacnia obronę przy granicy z Białorusią na wypadek inwazji wojskowej z terytorium tego kraju. W lutym wojska rosyjskie uderzyły na Czernihów i Kijów z terytorium Białorusi, a także ostrzeliwały rakietami miasta ukraińskie. Rosyjskie grupy dywersyjne działają przeciwko Ukrainie z przygranicznych terenów Białorusi.

Rosja będzie uzupełniać swoje wojsko kosztem Ukraińców, którzy przymusowo otrzymali rosyjskie paszporty – powiedziała wicepremier Iryna Wereszczuk. Celem Rosjan jest legalizacja tymczasowej władzy i przygotowanie gruntu pod przeprowadzenie pseudo referendów. Wszyscy obywatele w wieku produkcyjnym, którzy otrzymują paszport Federacji Rosyjskiej, automatycznie wchodzą na listy potencjalnych żołnierzy armii rosyjskiej – powiedziała Iryna Wereszczuk:
– To referendum jest naprawdę żałosną próbą wyjaśnienia tak zwanemu Iwanowi z najdalszych rosyjskich wiosek, który ma trudności ze zrozumieniem, dlaczego jego syn zginął w ataku w Chersoniu. Prezydent Zełenski powiedział, że według prawa ukraińskiego nie ma miejsca dla pseudo referendów, w przypadku realizacji takich działań Ukraina nigdy się nie zgodzi na pokojowe negocjacje z Rosją.

Iryna Wereszczuk wezwała obywateli w tymczasowo okupowanych terytoriach do ewakuacji, aby nie byli zmuszani do głosowania w pseudo referendach. Federacja Rosyjska planuje zrealizować referenda na wszystkich okupowanych terytoriach Ukrainy.

A my wierzymy, że to jej się nie uda i wreszcie Rosja zostanie postawiona na miejsce. Była z wami Jarosława Chrunik; żegnam się z wami do wieczora do godz. 18.10, a teraz życzę wam miłego dnia, drodzy słuchacze! Wszystkiego dobrego! (jch/bsc)

11.08.2022 – godz 18.10 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, drodzy słuchacze! Witam was dzisiaj na antenie Radia Olsztyn po raz drugi, w programie „Ukraińcy w świecie, świat o Ukrainie”; przed mikrofonem – Jarosława Chrunik. Kto ma za oknem słońce, u kogo pada deszcz, a wszyscy jesteśmy szczęśliwi, że mieszkamy w kraju, gdzie panuje pokój. A ot, zaraz za wschodnią granicą jest całkiem inny świat. . jednak nawet w tak trudnym czasie – czasie niesprawiedliwej, okrutnej wojny – ludzie w Ukrainie pokazują, że są niepokonani. Sądzę, że rozmowa, której zaraz posłuchacie, też was w tym utwierdzi.

(-)

Wszystkich nas przybiła wiadomość, którą usłyszeliśmy rano 24 lutego. Rosja jednak zaatakowała Ukrainę na całym jej terytorium. Jak reagować w takiej sytuacji? Co robić? Co będzie dalej? Z pewnością takie pytania zadawło sobie wiele osób, jednak na pewno musiały na nie dawać odpowiedź osoby na stanowiskach kierowniczych zarówno na szczeblu krajowym, jak i lokalnym. Trudno sobie wyobrazić siebie w takich okolicznościach, więc tym bardziej, jak sądzę, teraz doceniamy spokój i pokój, który mamy i którego tak bardzo życzymy Ukrainie. Tydzień temu usłyszeliście pierwszą część mojej rozmowy z Olgą Jutowiec, dyrektorką Departamentu współpracy międzynarodowej i integracji europejskiej Rówieńskiej Obwodowej Administracji Państwowej; obecnie jest to Rówieńska Wojskowa Administraca Państwowa. Dzisiaj kontynuujemy naszą rozmowę z Olgą Jutowiec.

(-)

– Mówiłam wśród swoich, że w ciągu ostatnich pięciu miesięcy przeżyliśmy, przeszliśmy wielką szkołę, przeżyliśmy jeszcze jedno życie. Postarzeliśmy się. Emocjonalnie, psychologicznie postarzeliśmy się. Na tyle wyczerpujący psycznie jest przebywanie i oczekiwanieczegoś najstraszniejszego… gdy słyszysz syreny, to nie wiesz. Oczekujesz. Nie wiesz czy dzisiaj to się stanie w twoim mieście, czy w sąsiednim. Znajdujesz się w ciągłym strachu. Ten strach też nas wycieńcza, on nas zabija. Oprócz tego, że musisz cały czas jakoś działać, reagować na wszelkie zmiany, które zachodza, to gwałtownie reagujemy nawet na głośne dźwięki. Przyjechałyśmy do Olsztyna, wyłączyłyśmy wszystkie programy, aplikacje, które informują o alarmach… przynajmniej wyłączyłyśmy, żeby nikogo nie straszyć, ale gdy szłyśmy przez miasto i nagle usłyszałyśmy, jak jechał głośno jakiś motocykl, to wzdragałyśmy się. Tak bardzo reagujesz na głośne dźwięki. To straszne! Myślę, że jak to wszystko się zakończy, to minie niejeden miesiąc, niejeden rok, zanim człowiek znowu będzie mógł adekwatnie reagować na głośne dźwięki.

– Sądzę, że długo nie będzie żadnych świąt z fajerwerkami.

– O, myślę, że nieprędko ktoś zechce tych fajerwerków! Dlatego że dźwięki wybuchów są całkiem inne. Powiem więcej: my nawet inaczej patrzymy teraz na niebo i na samoloty. Bo od czasu do czasu samoloty w niebie przelatują, a ty nie wiesz czego oczekiwać od tego samolotu. Stałam jakoś ze swoim dzieckiem i mówiłam, że o ile dawniej, słysząc dźwięk samolotu, podnosiliśmy głowy, mówiąc: „Zobacz, samolot leci!”, to teraz są to dźwięki strachu. Dźwięki strachu w niebie.

– Jak ty? Co przyszło ci robić od 24 lutego jako dyrektorce Departamentu współpracy międzynarodowej?

– Jako dyrektorce Departamentu współpracy międzynarodowej od 24 lutego przyszło mi robić chyba wszystko. Byłam logistykiem, doradcą, dostawcą pomocy humanitarnej, ale nie zapominaliśmy też o współpracy międzynarodowej. Dlatego było niezwykle trudno, ale jednocześnie bardzo interesująco. I na koniec ze swoim zespołem zrozumieliśmy jedną bardzo ważną rzecz: jesteśmy niepokonani. Możemy wszystko. Gdy chcemy, możemy wszystko. Tak że przyszło popracować na całkiem różnych posadach i w różnych charakterach. I co najciekawsze – zrozumiałam pracę innych ludzi, innych zawodów, bo tak jak mówię – okazało się, że dostawa jednego samochodu ciężarowego z pomocą humanitarną to cały cykl etapów, które trzeba wykonać, żeby wszystko odbyło się bez jakichś przeszkód, bez komplikacji.

– Mało tego: Rówieńszczyzna zaopiekowała się też innymi regionami Ukrainy.

– Od pierwszych dni, gdy to wszystko się zaczęło, zrozumieliśmy w pewnym momencie, że ludzie, którzy przyjeżdżają, albo nasi wojskowi niby są gotowi, ale nie są gotowi. Każdy z nich potrzebował pewnej szczególnej, ale jednak pomocy. Z moimi kolegami zaczęliśmy maksymalnie pracować nad tym, żeby zapewnić dowóz jak największej ilości pomocy humanitarnej. Najpierw była ona gromadzona w obwodzie, i była rozdzielana wedłóg zamówień. Czyli każdy miał prawo zwrócić się do administracji ze swoją prośbą o pomoc i odpowiednio ta pomoc humanitarna, która była gromadzona, była rozdzielana według potrzeb. Ale czas dyktował swoje warunki i gdy Czernihów okazał się w bardzo, bardzo trudnej sytuacji, na szczeblu państwowym podjęto decyzję… nie tylko Czernihów, ale też inne regiony. To podjęto decyzję, że te regiony, które mają mniej więcej spokojną sytuację, tak zwane regiony tyłu, będą pomagały i odpowiadały za region, który cierpi najbardziej. I Rówieńszczyzna stała się takim partnerem, wyciągnęła pomocną dłoń do obwodu czernihowskiego. Wysyłaliśmy tam codziennie jak najwięcej transportów humanitarnych. I oprócz tego, że te transporty były ładowane tym, co otrzymywaliśmy od naszych partnerów z-za granicy, czy ci, którzy chcieli pomóc, wszyscy chętni, to jeszcze nasi mieszkańcy sami zbierali. Każda gromada dokładała cząstkę swego do tego, co szło na Czernihów.

– Ile tego szło?

– Codziennie tony. Tony towarów wysyłane były pociągami, wagonami towarowymi. Ładowaliśmy i to szło, bo drogi były zniszczone, mosty były zniszczone, więc szukaliśmy sposobów, jak dowieźć te transporty. Nasz przewodniczący odwiedził też na roboczo obwód czernihowski po to, żeby się przekonać, czy to faktycznie dojeżdża, czy może oni mają jakieś inne potrzeby; czy my rzeczywiście trafiamy w te ich potrzeby ze swoją pomocą. I to był taki dłuższy okres. Teraz już ustabilizowała się sytuacja w Czernihowie i my w większości pomagamy tym osobom, które zostały w naszym obwodzie na stałe.

– Bo duża fala uchodźców przyjechała do Polski, ale też nie mniejsza została w Ukrainie, w zachodnich obwodach, między innymi na Rówieńszczyźnie.

– Tak. Stanem sprzed kilku dni na liście było 70 tysięcy wewnętrznie przesiedlonych osób. 50 tysięcy to ludzie, którzy na pewno zostają u nas mieszkać. To dość duża liczba osób; biorąc pod uwagę, że w naszym mieście mieszka 270 tysięcy mieszkańców, to doszła jeszcze jedna piąta.

– I przyjechali nie tylko po to, żeby przeczekać wojnę, ale też (i to też wpisuje się w to, że jesteśmy niepokonani), przyjechali ze swoim biznesem. Trwa relokacja biznesu.

– Tak i nasze kierownictwo regionu dokłada wszelkich starań, żeby im maksymalnie uprościć i pomóc w przeniesieniu swego biznesu. Na ile mi wiadomo, obecnie do obwodu przeniosło się ok. 34 przedsiębiorstw, które przenoszą się nie tylko same, jako przedsiębiorstwa, jako osoba prawna, ale przenoszą się całe zespoły, które zabierają całe rodziny i to jest relokacja. To tak niewiele brzmi: 34-36 przedsiębiorstw, ale jak uzględnimy, że jest to przewiezienie setek rodzin w inne miejsce, to trzeba im znaleźć nie tylko miejsce na działalność, ale też pomóc im znaleźć zakwaterowanie, pomóc znaleźć przedszkole czy tak samo wydać dokumenty dzieciom do szkoły. To też jest wielka, kolosalna praca.

– I z tego też jest korzyść.

– Tak, faktycznie, odczuwamy w obwodzie, że gospodarka nie zatrzymuje się, pracuje, rozpędza się i tak w podsumowaniu pierwszego półrocza mieliśmy nawet wzrost z analogicznym okresem ubiegłego roku. Czyli gospodarka regionu realnie pracuje, to przynosi dochody do budżetu i możemy wspierać nasze Zbrojne Siły Ukrainy.

– Właśnie o to chodzi, żeby gospodarka pracowała, bo gdy można liczyć na tył, to wtedy łatwiej walczyć na froncie.

– Zgadzam się w 100% i właśnie w tym jest sens. Nie można utrzymać kraju, jeśli ciągle będziemy stać z wyciągniętą ręką, powinniśmy sami sobie pomagać. Powinniśmy stwarzać teraz jak najwięcej miejsc pracy, powinniśmy bardzo pracować nad tym, żeby gospodarka się utrzymała, a potem żeby pracowała na odbudowę kraju.

– Miejmy nadzieję, że stanie się to najprędzej, jak tylko jest to możliwe.

– Jak mówią Polacy – „oby, oby!”.

– Pozostaje mi tylko i tobie, i sobie, i Ukrainie, i Polsce, i Europie życzyć, żeby to zwycięstwo nastąpiło jak najprędzej.

– Trzymajmy kciuki!

– Zwycięstwo, czyli – niech rosja się rozpadnie.

– Możliwie na jak najdrobniejsze części!
Gdy rosja rozpadnie się na maleńkie państewka, będzie to z korzyścią nie tylko dla jej sąsiadów, dla świata, ale i dla samej rosji, bo wtedy będzie ona zmuszona nauczyć się żyć w pokoju, a zniewolone przez nią obecnie narody będą mogły odradzać i umacniać swoją tożsamość, gospodarkę i wzajemną prawdziwą, a nie malowaną na kremlu przyjaźń.

(-)

Dzisiaj już się pożegnamy. Była z wami Jarosława Chrunik. Wszyscy jak jeden mąż czekamy teraz na niezwłoczne zwycięstwo Ukrainy nad rosją. Miłego wieczoru, drodzy słuchacze. Wszystkiego dobrego! (jch/bsc)

11.08.2022 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, drodzy słuchacze! Witam was na falach Radia Olsztyn w czwartek, 11 sierpnia, w 169-ym dniu walki Ukrainy z rosyjskim najeźdźcą. W studiu – Jarosława Chrunik. A w naszym programie są dobre wiadomości i niezbyt dobre – jak to w życiu bywa.

(-)

Jeśli wam się wydaje, że w Polsce możecie znaleźć tylko strony internetowe z informacjami dla ukraińskich uchodźców, to się mylicie. Z dużą przyjemnością warto zauważyć, że można kupić też papierowe czasopisma, gdzie można znaleźćwiele pożytecznych informacji – tradycyjnych „100 porad dla kobiet”. Na przykład: „Jak pomóc sobie i dzieciom w trudnych chwilach” – ze spisem telefonów, gdzie można zwrócić się po pomoc; „Jak wykorzystać dla zdrowia naturalny rytm dzienny, żeby pozbyć się problemów ze snem”. Czasopismo proponuje też szereg porad prawnych, równiż ze spisem potrzebnych telefonów. Jest tam też rubryka poświęcona zdrowiu i jeszcze wiele innych ciekawostek o samej Polsce – kraju, w którym wielu uchodźców z Ukrainy (przede wszystkim kobiet i dzieci) znalazło schronienie i odpoczynek od rosyjskich bomb i rakiet. Dowiecie się na przykład o święcie, które będzie obchodzone w poniedziałek – „Matki Boskiej Zielnej”, czy też o najdłuższym kanale śródlądowym w Polsce – Elbląskim, znanym też z innych walorów. Szukajcie czasopism ukraińskojęzycznych w salonikach prasowych, w galeriach, kioskach, na poczcie i na pewno je znajdziecie – w bardzo przystępnych cenach, a korzyści będzie wiele.

Na polsko-ukraińskiej granicy w Lubelskiem utrzymują się kolejki pojazdów ciężarowych wjeżdżających do Polski. Przed przejściem granicznym w Dorohusku po ukraińskiej stronie na wjazd czeka 900 samochodów ciężarowych. To 36 godzin oczekiwania. To nie jedyne kolejki na granicy z Ukrainą – mówi nadkomisarz Marzena Siemieniuk z Izby Administracji Skarbowej w Lublinie:

(-) Wypowiedź w języku polskim

Tak długie kolejki samochodów ciężarowych świadczą o tym, że Ukraina wraz ze swoimi partnerami stara się między innymi wywieźć na eksport te towary, których nie można wywieźć drogą morską z powodu rosyjskiej agresji.
Niestety, wojna każdego dnia pochłania życie niewinnych ludzi.
Rosjanie ostrzeliwują pozycje ukraińskiej armii na całej linii frontu. Szturmują w Donbasie. Najczęściej, w ciągu ostatniej doby, atakowali w kierunku Bachmutu, Siewierska i w okolicach Doniecka. Na południowymodcinku frontu ukraińskie lotnictwo zadało Rosjanom strat. O szczegółach z Kijowa Paweł Buszko:

(-) Korespondencja w języku polskim

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski powiedział, że jedyną drogą Rosjan z zajętych przez nich terenów jest ucieczka. W cowieczornym wystąpieniu zwrócił się do mieszkańców obszarów okupowanych przez wojska Kremla.
Wołodymyr Zełenski podkreślił, że ukraińska armia sukcesywnie wypierała Rosjan z różnych części Ukrainy:

– „Wypędziliśmy Rosjan z północnych obwodów, z Wyspy Węży. Oni czują, że teraz przyszła pora na ucieczkę z Chersonia i całego południa naszego kraju. Przyjdzie czas, kiedy uciekną z okolic Charkowa, z Donbasu i z Krymu. Każdy, kto może się do tego przyczynić, powinien to zrobić”.

Ukraiński przywódca wezwał też do zgłaszania przypadków kolaboracji z Rosjanami na okupowanych terytoriach, a także pomocy mieszkańcom zajętych terenów. „Najeźdźcy wykorzystują naszych ludzi jako żywe tarcze. Odzyskamy wszystko, co nasze, musimy ocalić jak najwięcej ludzkich istnień” – dodał Wołodymyr Zełenski.
I na koniec – dobra wiadomość. W Jejsku, rosyjskim mieście w Kraju Krasnodarskim nad Morzem Azowskim, wczoraj zapłonął magazyn paliw. Na razie przyczyna pożaru nie jest na razie znana. Doradca mera Mariupola Petro Andriuszczenko przypomina we wpisie na Telegramie, że Jejsk jest położony prawie naprzeciwko Mariupola. Oba miasta w linii prostej dzieli 30 kilometrów. „Może ktoś też przypadkiem rzucił niedopałek?”- napisał.
Dodał, że Jejsk to miasto, z którego rosyjska armia plauje przewozić amunicję do Mariupola. „Oprócz portu, w Jejsku znajduje się terminal cargo. Dlatego tak nagły pożar może nie być do końca nagły”- napisał Petro Andriuszczenko.

(-)

Na tym teraz kończymy nasze przedpołudniowe spotkanie; była z wami Jarosława Chrunik. Usłyszymy się znowu wieczorem o godz. 18.10, a teraz życzę wam miłego dnia, drodzy słuchacze! Wszystkiego dobrego! (jch/kos)

10.08.2022 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, drodzy słuchacze! Witam was w środę, 10 sierpnia, na falach Radia Olsztyn w programie „Ukraińcy w świecie, świat o Ukrainie”; przed mikrofonem – Jarosława Chrunik. Dzisiaj idziemy w góry, mamy świetnych przewodników.

(-)

Przedwczoraj bp Arkadiusz Trochanowski opowiadał nam, jak pracowicie spędzał ostatnie tygodnie. I to wtedy, gdy mogło się wydawać, że jest na urlopie. Tak więc spotkanie w górach nie zakończyło się omówieniem waznych kwestii na Synodzie Biskupów.

(-)

– Następnym takim ważnym elementem była Łemkowska Watra czy pielgrzymka na Górę Jawor najpierw, w której wzięło udział trzech naszych biskupów. Liturgię celebrował metropolita abp Eugeniusz Popowicz, homilię wygłosił ekscelencja Włodzimierz Juszczak. To było w piątek. W sobotę wzięliśmy udział w oficjalnym otwarciu Watry, która też, można powiedzieć, po raz pierwszy odbyła się w takiej otwartej formule i było bardzo dużo ludzi. Pogoda też dopisała i tradycyjnie też był deszcz. W sobotę była burza, ale to już chyba taka tradycja – Bóg nas rozumie, że potrzebujemy trochę tego deszczu, żeby się ochłodzić.

– Bo może Wartra była za duża?

– Watra… to bardzo dobrze, że była taka duża! Oczywiście, brakowało gości z Ukrainy, którzy co roku przybywają na Łemkowską Watrę. To było zauważalne, ponieważ nie było autobusu z Ukrainy. I były same kobiety, można powiedzieć. Prawie nie było mężczyzn, a jak byli, to powyżej 60-go roku życia. Ale też nie było ich dużo. I to dało się odczuć. Jeden dzień Watry też był poświęcony Ukrainie. Na Watrze zbierano pieniądze na Ukrainę, na agregaty, tak że myślę, że Watra choć odbywała się w takim trudnym czasie, ale była potrzebna. Była potrzebna dla takiej jedności, żeby pokazać, że jesteśmy z Ukrainą, że wspieramy, pomagamy, że dziękujemy wszystkim wolontariuszom, którzy służą, ale też szczególnie naszej mniejszości, która tak aktywnie działa, pomaga na wszelkie sposoby i która jest tak twórcza w tym, żeby nie zostawić Ukrainy bez pomocy. Można powiedzieć, że to nasza mniejszość aktywizuje różne środowiska, żeby nie zostawiły i nie stały się obojętne wobec Ukrainy. Myślę, że każdy kto był na Watrze, zabrał ze sobą też pozytywne odczucia, bo Watra dzisiaj jednoczy wszystkich. To była jubileuszowa, 40-ta Watra i staje się ona jak instytucja. Przetrwała różne wydarzenia i jednocześnie nadal trwa. Ona jednoczy i pokazuje też, że wiele może się zmieniać, ale Watra w górach jest i Żdynia każdego roku zaprasza.

– Gór nie można przenieść – jak stały tak i stoją. I Watra też jak płóonęła, tak będzie płonąć.

– Tak, Watra płonie i góry stoją i zapraszają, żeby być w tych górach, dolinach; być, żeby razem zaśpiewać, zatańczyć, prozmawiać – powiem po łemkowsku – „pobesiduwaty z sobom”, bo to jest bardzo ważne. To buduje takiego ducha, to wzmacnia. Tak jak jeden człowiek powiedział: Przyjeżdżam na Watrę i gdy wyjeżdżam z Watry, to już czekam na następną, bo chcę się spotkać z tymi ludźmi, chcę być razem z nimi i przez cały rok wspominam te trzy czy cztery dni, gdy byłem na Watrze. I dla mnie jest to coś bardzo ważnego. Podpisuję się pod tymi słowami, zachęcam innych, żeby też brali udział w Watrze. Nawet gdy inni mówią, że może być deszcz, może być burza – nie bać się tego. Bo to się nawet jakoś wpisuje w klimat Watry, czasami to pomaga.

– A burza bywa też w innych regionach.

– Oczywiście, że tak, bywają też burze w innych regionach, tam gdzie ludzie mieszkają; oczywiście, że tak. W niedzielę wzięliśmy udział w liturgii przed „Watrowym” polem. Był też biskup Mykołaj Byczok z Melbourne z Australii. Jego mama też ma korzenie na Łemkowszczyźnie. Myślę, że to też było potrzebne, homilię wygłosił abp Eugeniusz Popowicz.

– Też Łemko.

– Który przyznaje się do swoich łemkowskich korzeni. Myślę, że to wszystko pomaga zrozumieć, że Łemkowszczyzna jest szczególna, ma swoją gwarę, ale to trzeba chronić. Trzeba zrozumieć, że jest ona potrzebna dla nas samych. Ponieważ tam są moje korzenie, lubię pojechać, lubię tamn być, ale też zachęcam wszystkich innych, żeby brali udział w Łemkowskiej Watrze, ale w ogóle odwiedzali Łemkowszczyznę i też tam w miarę możliwości, gdyby się komuś udało – kupić chyżę.

– Ekscelencja naprawdę czyta w moich myślach, bo właśnie chciałam zapytać, czy łemkowska gwara rozbrzmiewa jeszcze tak na żywo?

– Tak! Oczywiście, że tak! Na to zwracają też uwagę młodzi ludzie, młode pokolenie. Można powiedzieć, że starsze pokolenie stara się, wymaga, żeby młodzież rozmawiała gwarą łemkowską. I ona trwa, ona jest obecna i jest zauważalna, słyszalna na Łemkowskiej Watrze. Zwłaszcza na scenie Łemkowskiej Watry.

– I to jest bardzo ważne, bo to jest tożsamość. Bo inne regiony już trochę tracą. Nie wiem skąd to się bierze? Może z tego, że kiedyś uważano, że rozmawiiają „po chachłacku”, starano się rozmawiać językiem bardziej zbliżonym do literackiego. Jednak uważam, że ci, któ®zy nie rozmawiają już swoją gwarą, stali się ubożsi.

– Gdy mówimy o zachowaniu gwary łemkowskiej, to właśnie tu jest ogromna rola Watry, równieżsceny – łemkowskiej sceny, na której występują zespoły łemkowskie, konferansjerzy, którzy rozmawiają po łemkowsku. I to wszystko pomaga, wskazuje, że tu jest Łemkowska Watra i my też staramy się zachować tę gwarę łemkowską, bo ona jest charakterystyczna dla tego regionu; takim można powiedzieć – skarbem tego regionu.

(-)

Myślę, że mało kto nie marzy o przytulnej chyży w górach, ale nie każdy może ją kupić. Natomiast każdy może pojechać, odwiedzić ziemie przodkówt, tak jak od sześciu lat robią to wychodżcyze wsi Trzcianiec i Grąziowa. Organizatorów wyjazdu jest kilku, w Olsztynie jest to Jan Kuryj, który opowiedział mi o tegorocznym wyjeździe:

(-)

– W tym roku, tak jaki w poprzednim i w ciągu kilku już lat dawni mieszkańcy, a obecnie już potomkowie dawnych mieszkańców wsi Trzcianec i Grąziowa spotkają się na ziemiach rodzinnych. I będzie to we wrześniu.

– Tradycyjnie już od sześciu lat, na początku dawni mieszkańcy i ich potomkowie, spotykaliśmy się w rodzinnych wsiach naszych przodków. Teraz już można powiedzieć, że odwrotnie – potomkowie, a także jeszcze pojedyczny mieszkańcy wsi Trzcianiec i Grąziowa spotykamy się w swoich rodzinnych wsiach, żeby je odwiedzić, żeby przypomnieć sobie te miejsca, gdzie kiedyś stały chaty, gdzie mieszkali rodzice, dziadkowie czy pradzidkowie. W tym roku program jest taki jak zawsze. Zaczynamy od Olszanicy; Olszanica to stacja kolejowa, z której wywozili naszych przodków na ziemie Polski północnej i tu, na wschodnie. Spotykamy się tam dlatego, że już 75 lat minęło od Akcji „Wisła” i chcemy tam złożyć kwiaty. A potem przejeżdżamy na cmentarze – najpierw do Trzciańca, a potem do Grąziowej i tam metropolita abp Eugeniusz odprawi panachydy za tych, którzy sa tam pochowani.

– To będzie oczywiście bardzo uroczyście. W tamtym roku, chociaż nie było arcybiskupa, to też było uroczyście. Ksiądz Żuraw też dzielił się swoimi ciekawymi wspomnieniami o tym, jak jeździł po tych wsiach, kto tam kiedyś mieszkał, jak to było – jak na początku, jeszcze za czasów władzy komunistycznej były niszczone te cerkwie, a teraz wszystko wraca na odwrót: teraz już można otwarcie jeździć, można czcić pamięć przodków.

– Dlatego był taki czas, że Trzcianiec i Grąziowa to były wsie wyłączone z tego, żeby można je było odwiedzać. Tam był PGR, który obsługiwał Arłamów. Arłamów wtedy dla władzy był taką eliatrną siedzibą. I cały ten PGR prowadziło wojsko i te tereny były zamknięte. My od czasu do czasu, gdy chcieliśmy dojechać na cmentarz, to trzeba było zdobyć takie zaświadczenie, że jedziemy na groby naszych przodków. Wtedy nas przy obstawie wpuszczano nas na ten cmentarz, żebyśmy mogli uczcić pamięć pochowanych na tym cmentarzu. Obecnie jest bardzo fajnie, ponieważ jak przyjeżdżamy, to obecna jest władza Trzciańca – pani Nawara przychodzi na wspólną panachydę, przychodzi też sołtys Wojtkowej, to jest sąsiedniej wsi, na terytorium której znajduje się wieś Grąziowa, z której prawdę mówiąc do dzisiaj nic już nie zostało. I razem już z polską władzą świętujemy tam te dwa dni, wspólnie wspominamy i rozmawiamy.

– I oczywiście na koniec jest koncert.

– Tak, planujemy w tym roku też na koniec takiego naszego spotkania spotkanie z folklorem, zaprosimy zespół ukraiński. Na dzisiaj jeszcze nie wiemy dokładnie jaki to będzie, ale będzie zespół, żeby nam zaśpiewać, przypomnieć te czasy, gdy tu kiedyś rozmawiali po ukraińsku mieszkńcy tych wsi. A też chcę powiedziec, że w tym roku będziemy zakwaterowani bezpośrednio w Grąziowej. Jest to bardzo atrakcyjny ośrodek „Zakole Wiaru”. Tam spotykaliśmy się pierwszy raz. Można sobie porozmawiać, powspominać, nawet znaleźć swoich krewnych. Gdy spotykaliśmy się na początku, to było tak fajnie, bo na przykład moi rodzice, moja mama nosiła nazwisko Wasyłyk i spotkałem chyba z pięć osób, które miały tak samo na nazwisko. I najciekawsze jest to, że to nie była rodzina, ale jak mówili: „Słuchaj, Jan, tak prawdę mówiąc, to w tej wsi mieszkali Wasyliki, mieszkali Saładiaki, mieszkali jeszcze inni; można powiedzieć, że 80% to były te nazwiska, tylko źe nie była to rodzina. Może gdzieś tam w przeszłości to tak, ale teraz…

– I teraz myślę, że gdyby ktoś zechciał, to może też wcześniej zadzwonić do ciebie.

– Tak, oczywiście. Planujemy jak co roku zorganizować taki ogólny transport, żeby pojechać transportem zorganizowanym, ale niestety obecnie jest więcej chętnych, którzy jeżdżą własnymi samochodami. I jeśli ktoś będzie miał ochotę, to oczywiśce zapraszamy wszystkich. Spotykamy się w Grąziowej w Zakolu Wiaru, w tym pensjonacie, a później – tak jak mówiłem – jedziemy do Olszanicy, do Trzciańca, do Grąziowej.

Nawet gdy ktoś ma korzenie w innej wsi, bez przeszkód może pojachać do Trzciańca i Grąziowej i na własne oczy zobaczyć, jak pięknie organizują to potomkowie mieszkańców tych wsi.

Nasz czas antenowy już się kończy, więc pora się pożegnać. Była z wami Jarosława Chrunik. Usłyszymy się ponownie jutro o tej samej porze, a teraz życzę wam miłego wieczoru. Wszystkiego dobrego, drodzy słuchacze! (jch/kos)

10.08.2022 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, drodzy słuchacze! Witam was w środę, 10 sierpnia, w 168-ym dniu pełnoskalowej wojny Rosji przeciwko Ukrainie. W studiu Radia Olsztyn – Jarosława Chrunik. Gdyby nie zło, nie wiedzielibyśmy, że dobro jest dobrem. Ale teraz już to wiemy, a zło nadal jeszcze się trzyma, chociaż zaznaje dotkliwych strat.

(-)

Nie z dobrobytu ludzie opuszczają swoje domy rodzinne. 10,5 miliona osób uciekło z Ukrainy od początku rosyjskiej inwazji na ten kraj. Poinformował o tym w raporcie Wysoki Komisarz ONZ do Spraw Uchodźców ONZ. O szczegółach Wojciech Cegielski:

(-) Korespondencja w języku polskim

Najwięcej ukraińskich uchodźców przyjęła Polska. Wielu z nich znalazło pracę nad Wisłą. W województwie warmińsko-mazurskim zarejestrowanych jest ponad 19 tysięcy legalnie zatrudnionych obcokrajowców. 14 tysięcy to Ukraińcy, co daje 74 procent ogółu cudzoziemców na rynku pracy. Nie pozostawiła uchodźców samym sobie i społeczność ukraińska w Polsce. Przy parafii greckokatolickiej w Olsztynie pracuje punkt pomocy humanitarnej, a od niedawna, żeby choć trochęnadać barw emigranckiej doli, w środy organizowane są ukraińskie wieczornice. Pierwsze odbyły się tydzień temu i choć ich uczestnicy starali się śpiewać wesołe piosenki, to i tak wychodziły smutne, liryczne. Może dzisiaj będzie trochę inaczej? Wieczornice trwają od 17 do 20 godz. I tym razem ma być nie tylko śpiew, ale jeszcze coś innego ciekawego. Natomiast w niedziele, po liturgii na godz. 10-tą, Mariana Misiać z Kowla prowadzi spotkania literackie, na których opowiada o znanych ukraińskich twórcach i ich twórczości. Ostatniej niedzieli mowa była o Tarasie Szewczence i jego poemacie „Kaukaz”:

– Mówi się, że są takie trzy filary ukraińskiej literatury: Szewczenko, Franko i Łesia Ukrainka. Oprócz tych naszych filarów, oczywiście, jest jeszcze tyle do zbadania! I do tego trzeba się jeszcze dokopać. Ale Szewczenki nie możemy dzisiaj obejść bokiem. Tak, jego słowa w wielu momentach były prorocze. Z tego powodu, że historia i jego czasu (1814-1861), to początek XIX w. i za naszych czasów znowu jest ta sama historia, bo co ten sąsiad robił przez te wszystkie stulecia, to i teraz robi. I nic go nie zatrzymuje i nie uczy. Tak ot, wszyscy pewnie pamiętacie portret Szewczenki – w takiej czapce, w kożuchu, taki ten dziadek… A jest taki ukraiński pisarz Iwan Dracz i napisał on wiersz (pierwszą część wam przeczytam), tylko zacytuję:

(-) Krótki fragment wiersza

Z Kaukazu niedaleko do Krymu. Wczoraj Na terenie bazy wojskowej Nowofiodorowka na okupowanym przez Rosjan Krymie doszło do kilkunastu silnych wybuchów. Rzeczniczka Dowództwa Operacyjnego Południe Natalia Humeniuk mówi, że ukraińska armia wie, co się wydarzyło:

– Ukraińskie wojsko ma informacje o tych wydarzeniach, ale informacja też jest bronią na tej wojnie. Dlatego należy jej używać tylko wtedy, gdy jest to celowe. Jak na razie nie jest zasadne dzielenie się informacją, które posiadamy. Musimy poczekać na rozwój wydarzeń, a wtedy wszystko będzie jasne.

Ukraińskie siły obronne zaatakowały wczoraj także rosyjskie bazy w okupowanej części obwodu chersońskiego, graniczącej z Półwyspem Krymskim – w Heniczeńsku i Nowej Kachowce.

Rodziny wojskowych rosyjskich uciekają z Chersonia po ostrzałach mostów przez Ukraińców, — powiadomiła agencja „Ukrinform”, powołując się na komunikat ukraińskiej administracji wojskowej obwodu chersońskiego.

„Na skutek uderzeń przez armię ukraińską w mosty Antonowski w Chersoniu oraz w Nowej Kachowce u okupantów zaczęła się panika”, – napisano w komunikacie. Wojsko rosyjskie otoczyło mosty, nie dopuszczając na nich miejscowych mieszkańców. Rozpoczęła się ewakuacja rodzin wojskowych rosyjskich, które osiedliły się w okupowanym mieście.

Na wezwanie rządu rosyjskiego tysięcy Rosjan przyjechały na stałe na okupowane tereny Ukrainy.

Niestety, Jeden z obrońców zakładu Azowstal zmarł w niewoli. Rosyjskie media poinformowały o śmierci żołnierza batalionu piechoty „Niedźwiedzie”.
Według okupantów jeniec wojskowy zażywał narkotyki. Nie podają tylko skąd w niewoli jeniec miałby wziąć narkotyki. W ciągu ostatnich kilku miesięcy Rosjanie oczerniali obrońców Azowstali, nazywając ich „nazistami”, „narkomanami” i ” przestępcami” – powiedział pełnomocnik Rady Najwyższej ds. praw człowieka Dmytro Lubiniec:

TŁUMACZENIE: Na razie nie mamy żadnych informacji o tym kto zginął, w jakich warunkach i co się naprawdę wydarzyło. Dopiero dziś pojawiła się informacja o zmarłym. Poinformowali tylko, że zmarł przed zakończeniem śledztwa. Przekazali tę sprawę karną 5 lipca. Oznacza to, że nasz żołnierz, który był w niewoli po stronie rosyjskiej, zmarł miesiąc temu. Wczoraj opublikowali tę informację prawdopodobnie dlatego, że jutro zamierzają zrobić proces sądowy.
29 lipca Rosja dokonała zamachu na jeńców wojennych w Oleniwce. Zginęło tam ponad 50 ukraińskich żołnierzy.

Tym czasem w ramach pomocy Ukraina otrzymała systemy przeciwradarowe. Informowała o tym strona amerykańska. O użyciu przez Ukrainę takiej broni mówią też Rosjanie. O szczegółach z Kijowa Paweł Buszko:

(-) Korespondencja w języku polskim

(-)

Na tym zakończymy nasz przedpołudniowe spotkanie; była z wami Jarosława Chrunik. Usłyszymy się znowu wieczorem o godz. 18.10. Miłego dnia, drodzy słuchacze, weekend już blisko! Wszystkiego dobrego! (jch/kos)

09.08.2022 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, drodzy słuchacze! Witam was na falach Radia Olsztyn we wtorek, 9 sierpnia, w 167-ym dniu wielkiej wojny w Ukrainie. W studiu – Jarosława Chrunik. Dopóki trwają jeszcze wakacje, można odwiedzać ziemie przodków i uczcić ich pamięć tam, gdzie nie ma komu odwiedzać ich grobów na co dzień.
(-)
W pierwszy weekend września, od 2 do 4 odbędzie się VI Zjazd dawnych mieszkańców i ich potomków wsi Trzcianiec i Grąziowa. „W tym roku, oprócz tradycyjnych działań, będzie jeszcze spotkanie na stacji kolejowej w Olszanicy. Tam będzie złożenie kwiatów z okazji 75-tej rocznicy Akcji „Wisła”, – mówi jeden z organizatorów zjazdu, olsztynianin Jan Kuryj:
– Tradycyjnie już od sześciu lat można powiedzieć, że na początku dawni mieszkańcy i ich potomkowie spotykaliśmy się w rodzinnych wsiach naszych przodków. No, teraz można powiedzieć, że potomkowie i jeszcze pojedynczy dawni mieszkańcy wsi Trzcianiec i Grąziowa spotykamy się w swoich rodzinnych wsiach, żeby je odwiedzić, przypomnieć sobie te miejsce, gdzie kiedyś stały domy, gdzie kiedyś mieszkali rodzice czy dziadkowie, czy pradziadkowie. W tym roku program jest, można powiedzieć, taki jak zawsze. Zaczynamy od Olszanicy; Olszanica to jest stacja kolejowa, z której wywożono naszych przodków na ziemie Polski północnej i tu, na wschodnie tereny. Spotykamy się tam, dlatego że już 75 lat minęło od Akcji „Wisła” i chcemy tam złożyć kwiaty. A potem przyjeżdżamy na cmentarze – najpierw do Trzciańca, później do Grąziowej i tam metropolita abp Eugeniusz odprawi panachydy na cmentarzach za tych, którzy są tam pochowani.
Dokładne informacje znajdziecie w najnowszym „Visnyku” olsztyńskiej parafii z 7 sierpnia.

Dzisiaj mija 77 lat od dnia, w którym USA zrzuciły bombę atomową na japońskie miasto Nagasaki. Ucierpiało 500 tysięcy osób. Świat się wówczas przeraził, a dzisiaj rosja znowu bawi się atomem, strasząc świat.
Rosjanie zaminowali Zaporoską Elektrownię Jądrową. Takie dane przekazał ukraiński państwowy koncern energii atomowej Enerhoatom. W ostatnich dniach Ukraińcy informowali o rosyjskich ostrzałach obiektów największej w Europie elektrowni jądrowej. Siły rosyjskie okupują elektrownię od marca. O szczegółach z Kijowa Paweł Buszko:
(-) Korespondencja w języku polskim

Sekretarz Generalny ONZ Antonio Guterres powiedział, że sprawę ostrzału zaporoskiej elektrowni atomowej powinni zbadać międzynarodowi eksperci. Kwestię energetyki jądrowej w czasie wojny Antonio Guterres poruszył na konferencji prasowej w Hiroszimie, gdzie wziął udział w ceremonii upamiętnienia 77. rocznicy pierwszego na świecie użycia bomby atomowej:

– Nikt nie jest w stanie sobie wyobrazić, że mogłaby wybuchnąć wojna atomowa. Zniszczyłoby to naszą planetę. Przy wsparciu Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej podejmujemy wysiłki, by ustabilizować sytuację w zaporoskiej elektrowni. Każdy atak na elektrownie jądrową jest samobójstwem. Mam nadzieję, że te ataki ustaną i że Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej uzyska dostęp do elektrowni.

W weekend Rosjanie ostrzelali elektrownię, pociski spadły w pobliżu bloku energetycznego i reaktora. Jak informuje ukraiński państwowy koncern Enerhoatom, uszkodzona została stacja azotowo-tlenowa, powstało ryzyko wycieku wodoru, a także uwolnienia substancji radioaktywnych. Uszkodzona została również linia przesyłowa wysokiego napięcia 330 kilowatów
Z terenu elektrowni przed ostrzałem wyjechać mieli przebywający tam przedstawiciele rosyjskiego Rosatomu. Jednocześnie w obiekcie pozostaje ukraiński personel elektrowni, który kontynuuje prace w celu zapewnienia bezpieczeństwa.
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski powiedział, że atak na Zaporoską Elektrownię Jądrową to akt terroru i Rosja powinna ponieść za niego odpowiedzialność. „Ostrzał tego obiektu jest jawną, bezczelną zbrodnią, aktem terroru. I to jest to argument za zastosowaniem ostrych sankcji wobec całego rosyjskiego przemysłu jądrowego” – dodał ukraiński prezydent.
Zaporoską elektrownię atomową rosjanie zajęli ją na początku marca.
Zaostrzenie sankcji wobec Rosji i dalsze wsparcie dla Ukrainy – to polsko-estońska strategia wobec wojny za wschodnią granicą. W Warszawie spotkali się szefowie MSZ obu państw Zbigniew Rau i Urmas Reinsalu.
Obaj politycy w kilka dni temu odwiedzili Kijów, gdzie rozmawiali z władzami Ukrainy:

(-) Korespondencja w języku polskim

I znowu zakończymy pozytywnie. W Ukrainie zostaną zbudowane zakłady produkcji „Bayraktarów”. Właściciel tureckiej kompanii Baykar już stworzył w Ukrainie firmę, która kupiła dzisłkę i opracowała projekt zakładów. Poinformował o tym ambasador Ukrainy w Turcji Wasyl Bodnar w wywiadzie. „Dosłownie tydzień temu rząd zatwierdził dwustronną umowę o budowie i przesłał ją do parlamentu na ratyfikację. W znacznej części modeli, wyprodukowanych w tych zakładach, będą się znajdowały części produkcji ukraińskiej”, – zaznaczył ambasador. Przypomnijmy, że wcześniej fundacja charytatywna „Wróć żywy” i Baykar podpisały memorandum o partnerstwie. O tym wszystkim informuje gazeta „Wysoki Zamek”.

(-)
I tu czas postawić kropkę. Program przygotowała i przedstawiła Jarosława Chrunik. Życzę wam miłego dnia,a usłyszymy się wieczorem o godz. 18.10. Wszystkiego dobrego, drodzy słuchacze! (jch/bsc)

08.08.2022 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, drodzy słuchacze! Witam was w poniedziałek, 8 sierpnia, na antenie Radia Olsztyn w 166 dniu walki Ukrainy z rosyjskim agresorem na całym terytorium kraju. W studiu – Jarosława Chrunik i będziemy się spotykać dwa razy dziennie w ciągu dwóch najbliższych tygodni. W weekend nazbierało się trochę wiadomości, więc przejdźmy od razu do rzeczy.
(-)
W Tuławkach kolo Olsztyna przebywa grupa dzieci z Hołowyna. Młodzi Ukraińcy przyjechali (tak jak i w latach ubiegłych) na zaproszenie wójta gminy Dywity. Dywity są oficjalnym partnerem gminy Hołowyn na Rówieńszczyźnie. W Polsce młodzi Ukraińcy odpoczywają, korzystają z rozrywek, jeżdżą na wycieczki, a przede wszystkim – odpoczywają od alarmów powietrznych i zagrożenia rosyjskich ataków rakietowych. Wczoraj wzięli udział w liturgii w cerkwi greckokatolickiej, a potem wystąpili z krótkim koncertem w sali parafialnej. Podziękowali też obywatelom Polski za pomoc, którą otrzymują od zachodniego sąsiada:
– My, Ukraińcy, wszyscy chcemy bardzo podziękować Ukraińcom w Polsce, samym Polakom i wszystkim, którzy pomagają Ukrainie w tak trudnym dla naszego kraju i dla ludzi czas. Czym mogą, tak się starają. To dla nas bardzo ważne i my to bardzo cenimy. Bez takich dobrych ludzi nie dalibyśmy sobie rady.
– Ukraina jest niepokonana dzięki takim przyjaciołom jak Polska i Ukraińcy w Polsce. Razem odniesiemy zwycięstwo i idziemy do dobrej przyszłości. Niech spełnią się nasze marzenia!
Życzymy gościom z Hołowyna dobrego wypoczynku i żeby wojna zakończyła się zwycięstwem Ukrainy do czasu, gdy przyjdzie im wracać do domu. Natomiast w Olsztynie rodziny z Ukrainy i Polski uczestniczą w Olsztynie w warsztatach kulinarnych. Zajęcia pod czujnym okiem profesjonalnego kucharza organizuje Bank Żywności w Olsztynie. Mają one nie tylko uczyć gotowania, ale przede wszystkim integrować rodziny z Polski i Ukrainy.
Warsztaty prowadzi kucharz Maciej Maciejewski:
(-) Wypowiedź w języku polskim
Zajęcia potrwają do końca wakacji i można zapisywać się na nie codziennie.
Tymczasem w Ukrainie bury niedźwiedź z północy nadal rujnuje i zabija. Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski powiedział, że inwazja Rosji na Ukrainę na charakter terrorystyczny. Zaznaczył, że nie istnieją warunki, które uzasadniałyby rosyjskie ataki, zwłaszcza na cele cywilne:
– Przez rosyjskie ataki zniszczonych lub uszkodzonych zostało prawie 200 budynków sakralnych, prawie 900 placówek medycznych, ponad 2200 instytucji edukacyjnych. Okupanci wielokrotnie strzelali celowo z artylerii i moździerzy w kolejki ludzi ustawionych po wodę czy do jeńców w Ołeniwce.

W ciągu jednego tylko dnia w obwodzie donieckim zniszczono i uszkodzono 38 obiektów cywilnych: 25 budynków mieszkalnych, w tym 11 wielorodzinnych, kościół, dwa przystanki komunikacji miejskiej, supermarket i hotel.
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski zarzucił Amnesty International brak reakcji na ostrzał Zaporoskiej Elektrowni Jądrowej. W piątek na elektrownię spadły rosyjskie rakiety i uszkodziły stację azotowo-tlenową. Jak informuje strona ukraińska, w wyniku ataku powstało ryzyko uwolnienia substancji radioaktywnych.
W wystąpieniu opublikowanym w mediach społecznościowych prezydent Zełenski podkreślał, że Rosjanie jako pierwsi na świecie wykorzystali elektrownię atomową do terroru:
– Zwracamy na to uwagę świata i nalegamy na nowe sankcje przeciw Rosji za stworzenie globalnego zagrożenia. Mimo to, że ostrzał elektrowni atomowych ze strony Rosjan jest jednym z najgroźniejszych przestępstw przeciwko Ukraińcom i wszystkim Europejczykom, przeciwko prawu do życia każdego człowieka, z jakiegoś powodu nie ma żadnego raportu ani nawet zwykłego zawiadomienia od Amnesty International. Bardzo wymowne milczenie, które po raz kolejny pokazuje manipulacyjną selektywność tej organizacji.

Przedwczoraj podała się do dymisji szefowa ukraińskiego biura Amnesty International Oksana Pokalczuk. Argumentowała, że organizacja propaguje kremlowską propagandę. Chodzi o raport, w którym Amnesty International oskarżyła ukraińską armię o narażanie cywilów na niebezpieczeństwo poprzez zakładanie baz w szkołach i szpitalach oraz przeprowadzanie kontrataków z silnie zaludnionych obszarów. Strona ukraińska i wielu jej partnerów z innych krajów odpowiadają organizacji, że jedyną stroną, która stanowi zagrożenie jest rosja. Gdyby tylko rosja wycofała z Ukrainy swoje wojska, wojna zakończyłaby się w jednej chwili.
Daniel Czyżewski z portalu energetyka24.com powiedział, że działania Rosjan na terenie Zaporoskiej Elektrowni Atomowej na południu Ukrainy mają na celu zastraszenie Europy i świata. Gość Polskiego Radia 24 zaznaczył, że obecnie – by uniknąć katastrofy jądrowej – wystarczy wyłączyć reaktory.
Daniel Czyżewski wyjaśnił, że wyłączenie reaktorów w elektrowni atomowej to bardzo szybki proces trwający kilkadziesiąt sekund:
(-) Wypowiedź w języku polskim

Na koniec – coś przyjemnego, na przeciwwagę rosyjskiemu złu. Dzisiaj, 8 sierpnia, obchodzimy między innymi Dzień Pszczoły. Tego dnia wspominamy, jak wiele zawdzięczamy tym pracowitym owadom. Jak powiedział wybitny fizyk Albert Einstein, gdy pszczoły znikną z planety, człowiekowi pozostanie zaledwie cztery lata życia. I nie jest to przesada, bowiem pszczoły zapylają prawie 80% gatunków roślin, z których produkuje się produkty spożywcze pochodzenia roślinnego. A ot, ukraiński farmer Wołodymyr Oraszkewycz ze wsi Wełyki Nyzhirci w rejonie berdyczowskim wyhodował specjalny gatunek pszczół, które nie żądlą. Pan Wołodymyr pracuje w swoim gospodarstwie już 16 lat i teraz mówi: „U swoich pszczół mogę chodzić tylko w szortach i z podkurzaczem. Tak przyjemniej się o nie troszczyć”.

(-)

Taką miodowa informacją kończymy to wydanie wiadomości. Życzę wam słodkiego dnia, a pszczołom – długiego życia i lekkiej pracy. Była z wami Jarosława Chrunik. Miłego dnia! (jch/bsc)

07.08.2022 – godz. 20.30 (opis do dźwięku)

Witamy Państwa w Magazynie Ukraińskim „Od niedzieli do niedzieli”; w studiu – Jarosława Chrunik. Mimo wojny w Ukrainie muszą funkcjonować nadal różne struktury państwa, firmy, instytucje. Przynajmniej tam, gdzie ataków rakietowych jest mniej. Ukraińcy w Polsce upamiętniają 75-tą rocznicę Akcji „Wisła” i odwiedzają ziemie przodków. Za tydzień w całej Polsce odbędzie się kolejna akcja „Płomień Braterstwa”. Odbywa się ona co roku w przeddzień rocznicy Bitwy Warszawskiej. Takie będą tematy dzisiejszej audycji, a zakończy ją – jak zazwyczaj – muzyka przygotowana przez Romana Bodnara.

(-)

Kto odpoczywa, a kto pracuje. W ostatnich dniach lipca Olsztyn odwiedziła delegacja z Równego. Na jej czele była dyrektorka Departamentu współpracy międzynarodowej i eurointegracji Olga Jutowiec. Była to robocza wizyta na zaproszenie partnerów z Urzędu Marszałkowskiego Województwa Warmińsko-Mazurskiego. Celem wizyty były rozmowy i wymiana doświadczeń o tym, jak najlepiej promować swój region na zewnątrz. Okazuje się, że na przykład turyści widzą nasz region zupełnie pod innym kątem, niż my i obowiązkowo należy to brać pod uwagę.

(-)

– Zakończyła się wizyta; dla mnie jest ona szczególna, ponieważ po raz pierwszy, na ile pamiętam, w delegacji wzięły udział same kobiety. Jak wam, kobietom, minęła ta wizyta?

– Wizyta była bardzo intensywna. Po pierwsze – dało się usłyszeć wiele nowego, czego w ciągu tylu lat… tyle lat pracując razem chyba nawet nie stawialiśmy takich pytań. Dlatego miały miejsca takie odkrycia, w tym także dla mnie osobiście i jak myślę – dla moich koleżanek również.

– Na przykład? Co było takiego nowego, czego nie było wcześniej?

– Do tego czasu chyba nikt nigdy nie zadawał sobie pytania jak prezentować region gdzie indziej. Wszystko jakoś układało się samo sobą, niby coś się robiło, przeprowadzało się wydarzenia, ale tak żeby zająć się tą kwestią całościowo, kompleksowo, to chyba do tego czasu nie było nawet prób.

– Myślę, że nie tylko Rówieńszczyzna może skorzystać z do świadczenia województwa warmińsko-mazurskiego, ale też pewne przedsięwzięcia, pewne pomysły wcielać w życie razem.

– Ja też tak myślę. Dzisiaj omówiliśmy wiele wariantów, które już możemy realizować, nie czekając nawet do następnego roku czy zakończenia stanu wojennego w Ukrainie. Mam nadzieję, że to mimo wszystko nastąpi szybko i w najbliższym czasie zrealizujemy wielkie wydarzenia, skierowane na promocję nie tylko Rówieńszczyzny, ale też i województwa warmińsko-mazurskiego.

(-)

Wierzymy w taki właśnie rozwój wydarzeń, o jakim mówiła Olga Jutowiec. Jak już się domyśliliście, mężczyźni tym razem nie przyjechali; zostali w domu, ponieważ tam trwa wojna. I chociaż urzędnicy szczebla kierowniczego, jak na przykład przewodniczący Rówieńskiej Administracji Obwodowej Witalij Kowal oraz jego zastępca Serhij Gemberg, mogli otrzymać zezwolenie na wyjazd za granicę, to jednak nie skorzystali z tego prawa. Bo co, jeśli w tym czasie przylecą wrogie rakiety i trzeba będzie podejmować ważne decyzje? Myślę, że warto właściwie docenić decyzję rówieńskich liderów.
(-)

Wakacje to czas, gdy kolekcjonujemy nowe przygody i wspomnienia, ale też czas powrotów do tego, co minęło. Dwanaście lat temu nagrałam rozmowę z dziennikarzem Romanem Krykiem – autorem filmu „Ostatnia podróż do domu”, założycielem Fundacji „Losy Niezapomniane”. Fundacja bada, jak potoczyły się losy Ukraińców w Polsce po latach 40-tych XX wieku. Posłuchajcie i pomyślcie, co się nie zmieniło, a co bardzo zmieniło się w tym czasie:

(-)

– Panie Romanie, chcę pana bardzo serdecznie powitać w naszym studiu Radia Olsztyn i chcę poprosić, żeby pan trochę opowiedział o swoim ostatnim osiągnięciu – o filmie, który został zrobiony z pomocą fundacji…

– Losy niezapomniane. Dzień dobry wszystkim, witam! No, nie wiem co powiedzieć – czy ogólnie, czy szczegółowo. Film został zrobiony… to jest moja własna idea, żeby zrobić taki film. Wydawało mi się, że z jednej strony jest bardzo dużo takich ludzi, którzy piszą wspomnienia, ale moim zdaniem ciągle brakuje nam takiej jaskrawo wyrażonej formy, żeby pokazać się, żeby mówić o sobie, mówić o swojej historii, o historii naszego narodu i szczególnie o historii tych niezwykłych ludzi, 147 tysięcy ludzi, którzy w 1947 roku zostali tutaj przesiedleni z własnych domów, w których żyli z dziada-pradziada, do północnej i zachodniej części Polski.

– Pomysł dojrzewał długo. Kiedy się pojawił? Czego był wynikiem? Czy tego, co pan słyszał w domu? Czy tego, co pan usłyszał później, gdy pojechał pan w Ukrainę, bo wiele lat mieszka pan w Ukrainie i wtedy z oddali inaczej patrzy się na historię, na wszelkie wydarzenia.

– No, tu było wiele wydarzeń. Wie pani, być może przyczyna była też taka, że w moim życiu wszystko toczy się takimi pięcioletnimi cyklami. Zakończyłem pięć lat w TVP i już, powiem szczerze, nie chce mi się robić materiałów o polityce; jakoś przestało mnie to interesować. Zachciało mi się jakichś większych, dłuższych form, bardziej ambitnych, nawet tak bym powiedział. To po pierwsze. Po drugie – na początku tego roku założyłem Fundację „Losy niezapomniane”, której podstawowym celem jest zbieranie świadectw ludzi, którzy zostali przesiedlenie w 1947 roku. Przeprowadzamy tam takie ankiety wśród deportowanych wówczas Ukraińców, zbieramy fotografie, ale robimy też wywiady video; nagrywamy z tymi ludźmi. I to był po prostu jakiś taki logiczny skutek. Pracowaliśmy, pracowaliśmy, tych ankiet było coraz więcej i któregoś razu pomyślałem, że potrzebna byłaby też jeszcze inna forma, co też można zrobić w Fundacji, ale w innej formie opowiedzieć swoją historię. Bo świadectwa to bardzo dobrze i wywiady video to też bardzo dobrze, ale to jakby jeden gatunek tylko. A ot, spróbować innego gatunku… No i były tam jeszcze inne przyczyny. Na przykład, zdawało mi się, że może trzeba jakoś głośn iej obalać pewne mity, jakie od dawna żyją – można tak powiedzieć – wokół Akcji „Wisła” i jej przyczyn. My o tej Akcji wiemy na przykład, że są ludzie w Polsce, którzy mówią, że Ukraińcy w ogóle nie powinni narzekać, bo niby to otrzymali lepsze domy niż tam, bo dawne niemieckie domy i dlatego powinni być zadowoleni i cicho siedzieć. Pomyślałem wtedy, że warto zapytać ich, czy rzeczywiście są tacy szczęśliwi z tego powodu, że ich tutaj przesiedlono, że otrzymali te niemieckie domy, czy może mają oni trochę inną opinię?

– Czy może te domy były zrujnowane, bo szkoda było zostawić je w dobrym stanie przez tych, którzy je opuszczali? Bo to są też inne losy, innego narodu? Te domy, które nasi rodzice i dziadkowie otrzymali, często były zrujnowane. Bo wiem, że Niemcy, gdy ich stąd wysiedlano, w swojej rozpaczy i paliwo wylewali do sadu, żeby drzewa pousychały, i niszczyli te domy, żeby ich nikt po nich już nie miał.

– Proszę pani, to nie tylko Niemcy. Ten moment historii znam gorzej, ale powiem pani, że mam wśród ankietowanych ludzi, którzy opowiadali… wśród Polaków, bo wśród Polaków też przeprowadzamy ankiety – ban na Mazurach – którzy przyjechali wcześniej, w 1945-46 r. na te ziemie. To w niektórych przypadkach (mamy takie świadectwa o tym), że tam takie zorganizowane bandy z Warszawy przyjeżdżały, zajmowały się po prostu rozkradaniem tego wszystkiego, co Niemcy zostawili. Dosłownie z podłogami, oknami – ze wszystkim co pozostało. Chociaż powiem pani, że niedawno chyba po raz pierwszy spotkaliśmy osobę wśród ankietowanych, którą wywieziono gdzieś pod Piłę. Powiedziała ona, że osiedlono ich w domu, gdzie było takie wrażenie, że Niemcy wczoraj stamtąd odeszli – wszystko zostało – meble i tak dalej. Ale to są bardzo rzadkie przypadki. Na przykład na Warmii i Mazurach nie mamy ani jednej takiej ankiety. Ludzie mówią, że to było takie straszne, bo te domy tak rozszabrowane, że zanim się przyzwyczaili, to na początku spali na wozach, ponieważ bali się wchodzić do tych domów. Ale istota nawet nie na tym polega; jedna z bohaterek filmu mówi, że „wywieziono nas tak daleko, na taką pustynię, a teraz u nas zrobili pustynię”. Myślę, że to mówi samo za siebie, na ile ona była „zadowolona” z tego, że ją wywieźli.

– Tak, oczywiście. Takim motywem przewodnim może być również to, że nasi rodzice, nasi dziadkowie, gdy opowiadali o tym jak było kiedyś, przed wojną, to mówią: „A u nas w domu…”. Czyli u nich „w domu” jest tam, gdzie żyli z dziada-pradziada. Oni tu mieszkali, oczywiście, byli zmuszeni tu żyć, urządzić się, ale dla nich to nigdy nie był ich dom. Oni nie byli tu u siebie.

– Tak, ja często teraz gdy się spotykam z tymi ludźmi, to oni pytają: „Gdzie, gdzie, gdzie? Tam, w domu?” Czyli tam, jeszcze przed wysiedleniem.

– Tak.

– To prawda, ale wie pani, my musimy rozumieć jak przebiega proces. a proces przebiega tak, że ot, rozmawiałem niedawno z jednym swoim znajomym, człowiekiem młodszym, którego rodzice byli przesiedleni. I on mi mówi: „Słuchaj, ja tam jeździłem do tej wsi moich rodziców i powiem ci, że nic tam nie czułem. Ja jestem z Mazur. Tam jest moja mała ojczyzna. Tam serce nie drży”. On się tam nie urodził, nigdy tam nie mieszkał, to są zrozumiałe rzeczy, ale mówię to po to, żebyśmy mieli świadomość. Żeby poszukując form, jak przeciwstawić się tej przemocy, gdy w 1947 roku tych ludzi skazano faktycznie na wynarodowienie, szukając form obrony po prostu brać to wszystko pod uwagę. Rozumieć, że my tam nie wrócimy; ktoś może powróci, ale to są pojedyncze przypadki, dlatego trzeba wymyślać realne formy obrony. Bo bardzo by się nie chciało, żeby ci, którzy dokonywali przemocy w 47-mym roku podczas Akcji „Wisła” – żeby ich pomysł nie zakończył się sukcesem. Żeby po pięćdziesięciu latach ktoś nie podszedł do mikrofonu w radiu i powiedział: „Słuchajcie, był spis ludności i w Polsce nie ma ani jednego Ukraińca”. Albo- „jest dwóch”. Bardzo się tego nie chce, bo to by było zwycięstwo tych, którzy dokonywali przemocy, a ja osobiście przemocy nie potrafię… brzydzę się jej. To jest coś ohydnego, paskudnego. I bardzo bym nie chciał, żeby ludzie, którzy wymyślają takie rzeczy, żeby nawet po śmierci (bo autorzy Akcji „Wisła w większości już nie żyją), żeby to, co wymyślili, zakończyło się ich sukcesem.

– Jak się panu udało przekonać ludzi, żeby pojechać i opowiadać to wszystko przed kamerą, do mikrofonu? Ponieważ to jest bardzo głęboko w sercu, to boli; ludzie płakali i to widać. Widać te ich łzy w filmie.

– Wie pani, pierwsza grupa, którą wybrałem do filmu i która miała jechać – trzy osoby – one potem zrezygnowały. Ktoś obiektywnie, bo jest chory, nogi odmawiają już posłuszeństwa; ktoś, jak sądzę, może nie bardzo chciał, żeby – jak to mówią w Kijowie – zaświecić się na tym temacie. I wreszcie trochę tak przypadkiem stało się tak, że pojechały te osoby, które pojechały i wszystko dobrze się skończyło. Niestety, chcę powiedzieć, że wśród ludzi z Akcji „Wisła” – i trzeba odnieść się do tego ze zrozumieniem – do tej pory u wielu z nich jest taki wewnętrzny strach, żeby mówić o sobie. Ba! Nawet żeby rozmawiać po ukraińsku gdzieś w miejscach publicznych, gdzie nie jesteś schowany, gdzie ktoś może cię usłyszeć! Ten strach jest. Spotykam się z tymi ludźmi i wiem. Wiem, że niektórzy ludzie w ogóle odmawiają udziału w ankietowaniu, niektórzy mówią: „Dobrze, ja mogę o tym opowiedzieć, ale proszę nie podawać mojego nazwiska”.

– Ja to rozumiem. Jestem osobą, która urodziła się wiele lat po Akcji „Wisła”, ale my mieszkaliśmy w szczególnych okolicznościach. I na własnym przykładzie mogę powiedzieć o tym, że był ten strach. W domu rozmawialiśmy po ukraińsku, a jak tylko wychodziliśmy za próg, wtedy przechodziliśmy na język polski – ze strachu. U siebie we wsi to jeszcze jako-tako, ale już w innym mieście, w innym, nie naszym miejscu baliśmy się rozmawiać. I potem, gdy wszystko już się zmieniło, przyszedł 1989 rok, zrobiły się normalne warunki, mimo wszystko to odczuwałam. Przecież ja rozmawiam po ukraińsku, ja wiem, że mieszkam w normalnym kraju, gdzie mogę wyjść i rozmawiać po ukraińsku, po chińsku i nikt mi nic nie zrobi, a mimo to jest taki ułamek sekundy strachu, który trzeba pokonać w sobie. Ja to wiem, ja to sobie uświadamiam i ja umiem to zrobić. Ale rozumiem ludzi, którzy nie potrafią tego zrobić.

– Ja też oczywiście nikogo nie potępiam za to, ale chyba chciałbym zaapelować do ludzi, do naszych słuchaczy, żebyśmy rozumieli, że czasy się zmieniają, że Polska jest dzisiaj innym krajem i powinniśmy wyciągać z tego jakieś wnioski; także dla siebie, jak mi się wydaje. A nie – siedzieć z korzeniami w tej atmosferze, która była kiedyś. To tak jak opowiadają bohaterowie tego filmu, że przychodzili ludzie pod okna, słuchali jak rozmawiają, w jakim języku, bo ówczesne państwo polskie postawiło sobie za cel spolonizować tych ludzi. I zdawało się mu, że to można zrobić. O tym zresztą w filmie opowiada Grzegorz Motyka, który mówi, że do 1952 roku – na ile wie – wśród ówczesnych partyjnych wierchuszek było takie przekonanie, że tych Ukraińców uda się spolonizować całkowicie.

– Nie udało się. Ale kontynuując pańską myśl: właśnie żeby pokonać ten strach, trzeba go sobie najpierw uświadomić. Powiedzieć – tak, rzeczywiście; tak było, tak jest teraz. I myślę, że wystarczy być po prostu godnym człowiekiem. Wtedy nie potrzeba niczego więcej.

– Tak, tak, tak.
(-)

Za tydzień usłyszycie dalszy ciąg tej rozmowy. Przypomnę, że moim rozmówcą (dwanaście lat temu) był dziennikarz, autor filmu „Ostatnia podróż do domu” Roman Kryk.

(-)

Nie każda podróż do domu jest ostatnia. Potomkowie dawnych wsi Grąziowa i Trzcianiec co roku organizują spotkania w rodzinnych wsiach swoich przodków. Tego roku odbędzie się już szósty taki zjazd. Jego uczestnicy najpierw porządkują cmentarze, a potem upamiętniają przodków panachydą (nabożeństwem żałobnym – J.Ch.). Wieczorem jest czas na wspólne spotkanie, kolacje, wspomnienia, śpiew… W tym roku spotkanie potomków dawnych wsi Grąziowa i Trzcianiec odbędzie się od 2 do 4 września.

(-)

A już całkiem niedługo, za tydzień 14 sierpnia, w przeddzień 122 rocznicy Bitwy Warszawskiej, w Polsce odbędzie się akcja solidarności „Płomień Braterstwa”. Wydarzenie odbywa się corocznie, organizują ją polscy harcerze i ukraińscy płastunowie, a jej celem jest wspólne upamiętnienie żołnierzy Ukraińskiej Republiki Ludowej, którzy ramie w ramię z polskimi żołnierzami w 1920 roku walczyli przeciwko bolszewikom. W naszym regionie akcja „Płomień Braterstwa” szczególnie uroczyście odbywa się między innymi w Ketrzynie na cmentarzu komunalnym, gdzie jest pochowany żołnierz URL Andrzej Dmytrenko. Za tydzień też uroczystości rozpoczną się tam o godz. 18-tej, tak jak w całej Polsce.

(-)

Prawie za dwa tygodnie, w sobotę, 20 sierpnia w Baniach Mazurskich odbędą się kolejne Barwy Kultury Ukraińskiej. Na scenie przy GOKiP wystąpi wielu ciekawych wykonawców. Koncert rozpocznie się o godz. 14-tej, a organizuje go lokalne koło ZUwP przy współpracy z GOKiP w Baniach Mazurskich. Z czasem podamy więcej szczegółów, więc słuchajcie naszych audycji.

(-)

A teraz już głos ma Roman Bodnar:

(-) Hit-Parad

(-)

Z nadzieją, że ta wojna zakończy się jak najszybciej i zakończy się bezsprzecznie zwycięstwem Ukrainy, żegnam się z wami i ja. Dzisiejszy program przygotowali: Roman Bodnar i Jarosława Chrunik. Usłyszymy się jutro o godz. 10.50 na 99,6 MHz. Miłego wieczoru, drodzy słuchacze!

06.08.2022 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Lepią ukraińskie pielmieni i gotują polski bigos – rodziny z Ukrainy i Polski mogą wziąć udział w bezpłatnych warsztatach kulinarnych.Rosjanie atakują okolice Bachmutu i Awdijiwki w obwodzie donieckim. Działania rosyjskiego okupanta w elektrowni jądrowej w Zaporożu zagrażają jej bezpieczeństwu, twierdzą władze Enerhodaru.W Berlinie zabroniono wystawy rosyjskiego sprzętu wojskowego i broni zdobytej przez Ukraińców, którą chcieli zorganizować przed ambasadą rosyjską w Unter den Linden.O tym opowiem dokładniej w 164 dzień wielkiej wojny w Ukrainie. Dzisiaj sobota 6 sierpnia. Przy mikrofonie Hanna Wasilewska. Witam.

(-)

Lepią ukraińskie pielmieni i gotują polski bigos – rodziny z Ukrainy i Polski mogą wziąć udział w bezpłatnych warsztatach kulinarnych.

Zajęcia pod okiem kucharza organizuje Bank Żywności w Olsztynie. Ich celem jest nie tylko nauka gotowania ale przede wszystkim integracja rodzin z Polski i Ukrainy.

Kucharz Maciej Maciejewski, który prowadzi warsztaty, organizuje je w ten sposób, że polskie potrawy gotują Ukraińcy, a ukraińskie – Polacy. Na zajęciach mile widziane są dzieci.

(-)

Wszelkie informacje o warsztatach znajdują się na stronie internetowej banku Żywności w Olsztynie. Zajęcia odbywają się po południu, a zapisywać można się codziennie.

Rosjanie atakują okolice Bachmutu i Awdijiwki w obwodzie donieckim. W 163 dzień rosyjskiej agresji w Ukrainie rzecznik Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Ukrainy Ołeksandr Sztupun poinformował, że najcięższe walki toczą się na północ od stolicy obwodu:
( W kierunku Doniecka wróg atakuje w pobliżu Bachmutu i Awdijiwki. Próbuje przejąć Sołedar i Bachmut, aby rozszerzyć kontrolę na zachodnich obrzeżach Doniecka. W okolicach Bachmutu wróg nie odniósł sukcesu. W okolicach Awdijiwki walki trwają. )
Wojska rosyjskie bombardują cele położone na północy, wschodzie i południa Ukrainy. W ciągu minionego dnia ostrzelali miejscowości położone w regionach czernichowskim, sumskim, charkowskim i zaporoskim. Rosyjskie rakiety spadły także na miasto Mykołajiwka w obwodzie odeskim.
Ukraińskie dowództwo informuje jednocześnie, że białoruska armia wzmocniła ochronę granicy z Ukrainą w obwodzie brzeskim i homelskim. W części białoruskich sił specjalnych odbyła się kontrola gotowości bojowej.

Działania rosyjskiego okupanta w elektrowni jądrowej w Zaporożu zagrażają jej bezpieczeństwu, twierdzą władze Enerhodaru. . Rosyjscy okupanci mielu umieścić na jej terenie materiały wybuchowe, pociski i sprzęt wojskowy. W pobliżu elektrowni okupanci rozmieścili jednostki artylerii. To właśnie one ostrzeliwują ukraińskie tereny na zachodnim brzegu Dniepru, zaznaczył Dmytrо Orłow, burmistrz Energodaru:

( Liczne wyrzutnie rakietowe ostrzeliwały Nikopol w dzień i w nocy; miasto znajduje się po drugiej stronie zbiornika Kachowka – miasto jest widoczne gołym okiem. Ukraińskie wojsko nie może odpowiedzieć ogniem, bo to największa elektrownia atomowa w Europie i nikt nie wziąłby na siebie takiej odpowiedzialności. )

Okupanci wykorzystują elektrownię Enerhodar, aby zmniejszyć ryzyko ataków sił ukraińskich na ich sprzęt i personel. W nocy Rosjanie wystrzelili 40 rakiet typu ziemia-ziemia na samo miasto Nikopol po drugiej stronie zbiornika Kachowka, w obwodzie dniepropietrowskim. Uszkodzonych zostało dziesięć domów. Elektrownia Enerhodar składa się ona z sześciu reaktorów. Moc każdego z nich to 950 MW

W Berlinie zabroniono wystawy rosyjskiego sprzętu wojskowego i broni zdobytej przez Ukraińców, którą chcieli zorganizować przed ambasadą rosyjską w Unter den Linden.

Inicjatorzy wystawy w Berlinie, Enno Lenze i Wieland Giebel, mówili, ze chcieli tym projektem wysłać sygnal przeciwko rosyjskiej wojnie napastniczej .”Konkretnie chodziło o kilka pojazdów pancernych i pocisków zdobytych przez siły ukraińskie, które wcześniej były eksponowane w Warszawie i Pradze” – pisze dziennik „Tagiesspiegel”.

W swojej odmowie urząd dzielnicy przytacza argumenty, że prawdopodobne, „że w zniszczonym sprzęcie wojennym zginęli ludzie i dlatego jego eksponowanie jest niewłaściwe”. Ponadto wystawienie na ulicy Unter den Linden zdobytych rosyjskich czołgów z trwającej wojny naruszałoby „interesy polityki zagranicznej Republiki Federalnej Niemiec”.

Lenze i Giebel zabiegali o wystawienie sprzętu wojskowego w Berlinie „po usłyszeniu informacji o wystawach w Warszawie i Pradze” i są w kontakcie z ambasadą Ukrainy, aby doprowadzić do pojawienia się ekspozycji także w niemieckiej stolicy.

Ambasada z kolei utrzymuje kontakt z ukraińskim MSZ, które – według ambasady- jest głównym organizatorem wystawy sprzętu wojennego – pisze „ Tagesspiegel”.

Giebel powiedział w rozmowie z gazetą, że jest rozczarowany odrzuceniem wniosku. Spodziewał się, że urząd będzie miał odwagę „zająć stanowisko wobec brutalnej wojny napastniczej”. Argument, że wystawa wpływa na interesy polityki zagranicznej Niemiec, uważa za „straszny”. „To oznaczałoby, że Putin może decydować o tym, cosię tu dzieje”- powiedział.

Odchodzący ambasador Ukrainy w RFN Andrij Melnyk zareagował oburzeniem. Ukraińcy „są zszokowani, że urząd dzielnicy Mitte odrzucił ten wniosek na absolutnie błahych podstawach.” Odmowa jest „prawdziwym skandalem”- powiedział Melnyk „Tagesspieglowi” i domaga się zmiany decyzji.

Informacja ta kończy nasze wydanie, więc żegnam się z wami i życzę udanego weekendu. Wszystkiego dobrego.

04.08.2022 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Dzień dobry! Witam was, drodzy słuchacze, w programie „Ukraińcy w świecie, świat o Ukrainie” na falach Radia Olsztyn; w studiu – Jarosława Chrunik. W naszym coponiedziałkowym cyklu „Kamo hriadeszy” dzisiaj zatrzymamy się w Chrzanowie koło Ełku. Tam wczoraj odbył się coroczny odpust. Czy może więc być inaczej?

(-) Fragment nabożeństwa

Wczorajszy odpust w parafii w Chrzanowie był wyraźnie inny niż dotychczas. Po pierwsze: odbył się tydzień wcześniej, niż zazwyczaj. Możliwe, że ten termin tak zostanie. Wówczas uroczystości zawsze będą się odbywały w przeddzień święta Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Właśnie tę ikonę przywiózł z rodzinnych Lasek ks. Mirosław Ripecki i umieścił ją w kaplicy, na którą przystosował jedno z pomieszczeń domu, w którym go osiedlono. Od pięciu lat obchodzimy święto Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Dekret ustanawiający nowe święto patriarcha UCGK Swiatosław podpisał 11 grudnia 2017 r. Obchodzimy je zawsze w pierwszą niedzielę lipca, święto ma więc ruchomą datę. Oznacza to, że w taki sposób chrzanowski odpust zawsze będzie się odbywał w sobotę, w przeddzień świeta. Wczoraj uroczystości rozpoczęły się tradycyjnie nabożeństwem do Matki Bożej:

(-) Fragment nabożeństwa

A potem parafianie przywitali biskupa Arkadiusza Trochanowskiego, który przewodził uroczystościom:

– W imieniu wszystkich wiernych z różnych parafii witamy księdza biskupa w tym omodlonym miejscu. Chrzanowo – to kolebka naszej wiary. Szczególne miejsce, które zawsze czeka na wszystkich nas. Spotykamy się tu już 75 lat, żeby celebrować święto św. Ap. Piotra i Pawła. Wiele już pokoleń przyjeżdżają tu różni ludzie ze swoimi rodzinami, których historia nie jest nam obojętna. Chrzanowo pozostaje szczególnym miejscem dla umocnienia wiary wszystkich Ukraińców, którzy teraz mieszkają na północy Polski. Szczególnie w czasie wojny w Ukrainie. Wiele osób otrzymało tu sakrament małżeństwa, chrztu, przydtąpiło do pierwszej spowiedzi świętej i uroczystej Komunii Świętej. Ta wiara naszych przodków przekazywana jest z pokolenia w pokolenie. My wszyscy tu zebrani razem z naszymi dziećmi jesteśmy tego przykładem. Mamy wielką nadzieję, że nasze dzieci będą kontynuować i zachowywać tę przepiękną tradycję. Obecność Jego Ekscelencji budzi u wszystkich wiernych przeczucie wielkiego święta, które z błogosławieństwa Ekscelencji ma się dzisiaj odbyć w parafii Chrzanowo. Serdecznie prosimy Was, Ekscelencje, o modlitwę i błogosławieństwo. A szczególnie za naszą cierpiącą, nieśmiertelną Ukrainę, o pokój i spokój na całym świecie.
Przywitał dostojnych gości także proboszcz, ks. Grzegorz Stolica:

– Wasza Świątobliwości Arkadiuszu, Wasza Świątobliwości Piotrze, serdecznie witamy tu, w Chrzanowie, na tym jubileuszowym odpuście. W tym roku trochę się zmienia, dlatego że takie są okoliczności z tym terminem, ale myślę, że to nieprzypadkowo, że dzisiaj jest święto Maryjne – Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Tutak ks. mitrat Mirosław Ripecki od samego początku oddał nas wszystkich pod opiekę Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Dawniej nie było tego święta. A dzisiaj my tu świętujemy ten odpust. Dlatego serdecznie witamy was tu, Ekscelencje, na tym jubileuszowym święcie.
Tak samo ze słowami powitania zwrócił się do obecnych i bp Arkadiusz:

– Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Bardzo dziękuję za powitanie i witam dzisiaj wśród nas Jego Świątobliwość biskupa Piotra, witam wszystkich księży naszej eparchii i tych, którzy przyjechali z innych eparchii tu razem z nami wspólnie świętować. Witam księży, witam zaproszonych gości, witam was wszystkich, drodzy pielgrzymi i zapraszam do wspólnej modlitwy. Będziemy się modlić o Boże błogosławieństwo dla wszystkich nas, dla wszystkich pielgrzymów, dla całej naszej Cerkwi, a w sposób szczególny będziemy modlić się o sprawiedliwy pokój dla Ukrainy i za zakończenie wojny. Zapraszam wszystkich do wspólnej modlitwy:

(-) Fragment liturgii
Wiele tematów poruszył biskup w swojej homilii. Czas antenowy nie pozwala nam zaprezentować jej w całości, propnuję więc posłuchać tylko jej fragmentu. Wyobraźcie sobie, że też jesteście obecni w ogrodzie chrzanowskiej parafii, gdzie znajduje się kaplica i słuchacie razem ze wszystkimi, kto przybył na odpust:

– Drodzy w Chrystusie! Odpowiedź, jakiej udzieliła Bogurodzica, może dać każdy z nas oddzielnie, niezależnie od wieku. Dlatego, że każdy z nas ma coś takiego, gdy trzeba powiedzieć: „Niech będzie wola Twoja”, czyli: „Oto ja, służebnica Pańska, przyjmuję Twoją dobrą nowinę”. Zapytajmy siebie, jak my przyjmujemy Dobrą Nowinę w tym, do czego jesteśmy powołani? W duchownym albo w małżeńskim i rodzinnym życiu. Jak swoją codzienna postawą odpowiadam na to zapytanie? Maria przyjęła podarowane Jej życie. Życie, które dzisiaj jest wielką wartością dla narodu ukraińskiego. Widzimy bohaterstwo armii ukraińskiej, ale też śmierć młodych ludzi. Życie to dar. Umiejmy to życie budować na dobrych wartościach. Nie szukajmy tylko swego, ale życzmy też dobra naszym bliźnim. Możemy życie przyjąć z radością, ale też możemy je odrzucić. To zależy od nas samych. Bóg dale nam swobodę, żebyśmy sami zdecydowali, co chcemy zrobić z naszym życiem. Życie to wielki dar i talent. Zadbajmy, aby rozwijać go jak najlepiej, w wolności, na podstawie nauki Jezusa Chrystusa. Zadbajmy o to, żeby nasza Cerkiew stała się domem dla wielu ludzi, matką dla wszystkich narodów. I żeby zrobiła możliwym narodzenie nowego świata. Dzisiaj wszyscy tego bardzo potrzebujemy. Cerkiew z Dobrą Nowiną jest miejscem, gdzie mamy uczyć się od Bogurodzicy słuchania Jezusa Chrystusa. Słuchania Pana Boga. Drodzy w Chrystusie! W tym trudnym czasie szukamy dla siebie wsparcia. W naszej pielgrzymce, jak sądzę, odnajdujemy takie oto słowa: „Ducha nie gaście!”. Te słowa są dla nas znakiem nadziei. Bogurodzica przypomina nam, żebyśmy umieli odpowiedzieć: „Tak!” na Boże zaproszenie. Bogurodzica okazuje wielką pokorę i w kwestii wiary mamy uczyć się Ją naśladować. Dlatego też przychodzimy do Ikony Matki Bożej Nieustającej Pomocy, która zachowała się w tym miejscu 75 lat, przywieziona przez śp. księdza mitrata Mirosława Ripeckiego. Przychodzimy do Niej i prosimy, żeby wstawiała się za nas w tym trudnym czasie. Swoją służbę pełnił tu gorliwie śp. ks. mitrat Mirosław Ripecki i jego następcy. Ksiądz mitrat przyjmował pielgrzymów, którzy kiedyś przyjeżdżali i dzisiaj przyjeżdżają do tego miejsca. Tu nasi wierni chrzcili dzieci, brali ślub, spowiadali się i nadal odbywa się to służenie. To miejsce dawało możliwość rozmawiania po ukraińsku. Wszystko po to, żeby umocnić wiarę wśród ludzi. Dzisiaj dziękujemy księdzu, jego następcom i wszystkim tym, którzy od początku tu przyjeżdżali. Oni wyznaczyli drogę, którą poszli inni. Umiejmy nadal iść tą drogą, szukajmy zawsze jedności w narodzie. Ale umiwejmy też odnajdywać drogę do swojej Cerkwi. Nasza obecność w Cerkwi niech będzie realna, fizyczna, a nie tylko teoretyzowana. Tylko w taki sposób będziemy zachowywać naszą tradycję. My, duszpasterze, też powinniśmy zrobić rachunek sumienia. Jak pomagamy, żeby parafia była miejscem spotkania z Bogiem? Każdemu z nas wystarczy tylko rozejrzeć się dookoła siebie, żeby zobaczyć jak wielkie mamy możliwości dla nowej ewangelizacji. Owocem tego powinno być szerzenie Dobrej Nowiny o Chrystusowym Odkupieniu i wzrastaniu naszej Cerkwi. Miejscem do głoszenia Słowa Bożego powinny być nasze rodziny, parafie, ale też nasze środowisko, w jakim mieszkamy, uczymy się czy pracujemy. Realizujmy swoje powołanie w świecie Ukraińskiej Cerkwi Greckokatolickiej. W Cerkwi naszych rodziców i dziadków. W Cerkwi, która daje nam wszystko co potrzebne na drodze do zbawienia. Drodzy w Chrystusie, w tym roku mija 75 lat od wysiedlenia Ukraińców z ich ziem rodzinnych w ramach Akcji „Wisła”. Personifikując to wydarzenie można powiedzieć, że to już człowiek w pochyłym wieku, któremu przychodzi zrobić rachunek sumienia, spojrzeć w przeszłość, przypomnieć o tragedii; ocenić, jak to wydarzenie wpisało się w przeżyte życie. Ale też docenić wszystko, co udało się zrealizować, obserwując z punktu widzenia człowieka, który przejął się swoim pochodzeniem, tym co otrzymał od swoich rodziców i dziadków. To była walka o swoją tożsamość, jak narodową, tak i religijną. Walka o powrót do normalnego istnienia UCGK. Budowania swoich świątyń i nauczania swojego ojczystego języka ukraińskiego. Było to tworzenie ukraińskich organizacji społecznych, organizowanie festiwali ukraińskich, opieka nad miejscami pamięci; wzajemna pomoc, gdy odradzała się niepodległa Ukraina. Wszystko to miało służyć głównej idei: żeby przeciwdziałać asymilacji. Należy jednak zaznaczyć, że wiele nam się nie udało, tak z ludzkiego punktu widzenia. Ale żeby nie było tak pesymistycznie, trzeba też podkreślić, że zmuszeni do działania w nowych warunkach, zrobiliśmy dużo. Nawet się tego nie spodziewaliśmy. Jak tych 75 lat zmusiło nas być kreatywnymi obywatelami zarówno na narodowej jak i religijnej niwie. Jak społeczność ukraińska, mamy swoich duchowych przewodników, liderów społecznych; utworzyliśmy szkoły ukraińskie. Mamy swoje gazety i wydawnictwa. Mamy zespoły artystyczne, chóry, organizujemy różne wydarzenia, którymi rozsławiamy Ukrainę i jej różnobarwną kulturę. Wszystko to po to, żeby pokazać, że się nie poddaliśmy, że my, czy nasi przodkowie, chociaż doświadczyliśmy czegoś bardzo złego, nadal istniejemy i pokazujemy swoją godność. Pokazujemy, że mamy utalentowanych ludzi. Zdaje się, że dzisiaj trzeba jeszcze więcej pracy, bo komercjalizacja czy kosmopolityzm stają na przeszkodzie, żeby cenić wartości narodowe czy religijne. Dzisiaj nie wystarczy być tylko obserwatorem. Trzeba też aktywnie włączyć się w życie społeczności ukraińskiej, żeby nie stracić też młodego pokolenia. Im trzeba poświęcić szczególną uwagę; teraz i w przyszłości. Umiejmy spojrzeć z optymizmem w przyszłość i umiejmy budować wspólnotę, nie patrząc na innych. W tym będzie nasza siła.

Człowiek, który skończył 75 lat będzie spełniony, gdy będzie widział koło siebie młode pokolenie, które będzie chciało iść śladami swoich przodków. Tak będzie, gdy taki człowiek zobaczy zaangażowanie młodych, którzy przejmują obowiązki i biorą odpowiedzialność za cerkiew, za społeczność ukraińską. Będzie to znak, że ich sprawa będzie kontynuowana.

(-)

O parafii w Chrzanowie, ale już pod kątem jej historycznego znaczenia, porozmawiamy jutro, a dzisiaj pora już się pożegnać. Była z wami Jarosława Chrunik. Usłyszymy się ponownie jutro o tej samej porze, tymczasem życzę wam miłego wieczoru, drodzy słuchacze!. Wszystkiego dobrego! (jch/bsc)

02.08.2022 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, drodzy słuchacze! Witam was na falach Radia Olsztyn we wtorek, 2 sierpnia, w programie „Ukraińcy w świecie, świat o Ukrainie”; w studiu – Jarosława Chrunik. Taki dziwny mamy obecnie czas – historię wspominamy, historia tworzy się na naszych oczach, a nawet więcej jesteśmy uczestnikami procesu historycznego.

(-)

Dzisiaj spróbuję zachęcić was do pewnej refleksji. Któregoś razu przeglądałam swoje archiwum i natknęłam się na materiał, który chcę wam dzisiaj przypomnieć. Dwanaście lat temu rozmawiałam z dziennikarzem Romanem Krykiem, autorem filmu „Ostatnia podróż do domu”, założycielem Fundacji „Losy niezapomniane”. Fundacja bada, jak od lat 1940-tych potoczyły się losy Ukraińców w Polsce. W naszym studiu była też Marysia Chomyn, która też wystąpiła w filmie ze swoim znamiennym monologiem. Co prawda, Marysia włączy się w drugiej części rozmowy, którą usłyszycie za tydzień. Przypominam jeszcze raz: rozmowa ta miała miejsce dwanaście lat temu, pomyślcie sami co się w ciągu tych lat zmieniło; wówczas jeszcze rosja otwarcie nie zaatakowała Ukrainy.

(-)

– Panie Romanie, chcę pana bardzo serdecznie powitać w naszym studiu Radia Olsztyn i chcę poprosić, żeby pan trochę opowiedział o swoim ostatnim osiągnięciu – o filmie, który został zrobiony z pomocą fundacji…

– Losy niezapomniane. Dzień dobry wszystkim, witam! No, nie wiem co powiedzieć – czy ogólnie, czy szczegółowo. Film został zrobiony… to jest moja własna idea, żeby zrobić taki film. Wydawało mi się, że z jednej strony jest bardzo dużo takich ludzi, którzy piszą wspomnienia, ale moim zdaniem ciągle brakuje nam takiej jaskrawo wyrażonej formy, żeby pokazać się, żeby mówić o sobie, mówić o swojej historii, o historii naszego narodu i szczególnie o historii tych niezwykłych ludzi, 147 tysięcy ludzi, którzy w 1947 roku zostali tutaj przesiedleni z własnych domów, w których żyli z dziada-pradziada, do północnej i zachodniej części Polski.

– Pomysł dojrzewał długo. Kiedy się pojawił? Czego był wynikiem? Czy tego, co pan słyszał w domu? Czy tego, co pan usłyszał później, gdy pojechał pan w Ukrainę, bo wiele lat mieszka pan w Ukrainie i wtedy z oddali inaczej patrzy się na historię, na wszelkie wydarzenia.

– No, tu było wiele wydarzeń. Wie pani, być może przyczyna była też taka, że w moim życiu wszystko toczy się takimi pięcioletnimi cyklami. Zakończyłem pięć lat w TVP i już, powiem szczerze, nie chce mi się robić materiałów o polityce; jakoś przestało mnie to interesować. Zachciało mi się jakichś większych, dłuższych form, bardziej ambitnych, nawet tak bym powiedział. To po pierwsze. Po drugie – na początku tego roku założyłem Fundację „Losy niezapomniane”, której podstawowym celem jest zbieranie świadectw ludzi, którzy zostali przesiedlenie w 1947 roku. Przeprowadzamy tam takie ankiety wśród deportowanych wówczas Ukraińców, zbieramy fotografie, ale robimy też wywiady video; nagrywamy z tymi ludźmi. I to był po prostu jakiś taki logiczny skutek. Pracowaliśmy, pracowaliśmy, tych ankiet było coraz więcej i któregoś razu pomyślałem, że potrzebna byłaby też jeszcze inna forma, co też można zrobić w Fundacji, ale w innej formie opowiedzieć swoją historię. Bo świadectwa to bardzo dobrze i wywiady video to też bardzo dobrze, ale to jakby jeden gatunek tylko. A ot, spróbować innego gatunku… No i były tam jeszcze inne przyczyny. Na przykład, zdawało mi się, że może trzeba jakoś głośn iej obalać pewne mity, jakie od dawna żyją – można tak powiedzieć – wokół Akcji „Wisła” i jej przyczyn. My o tej Akcji wiemy na przykład, że są ludzie w Polsce, którzy mówią, że Ukraińcy w ogóle nie powinni narzekać, bo niby to otrzymali lepsze domy niż tam, bo dawne niemieckie domy i dlatego powinni być zadowoleni i cicho siedzieć. Pomyślałem wtedy, że warto zapytać ich, czy rzeczywiście są tacy szczęśliwi z tego powodu, że ich tutaj przesiedlono, że otrzymali te niemieckie domy, czy może mają oni trochę inną opinię?

– Czy może te domy były zrujnowane, bo szkoda było zostawić je w dobrym stanie przez tych, którzy je opuszczali? Bo to są też inne losy, innego narodu? Te domy, które nasi rodzice i dziadkowie otrzymali, często były zrujnowane. Bo wiem, że Niemcy, gdy ich stąd wysiedlano, w swojej rozpaczy i paliwo wylewali do sadu, żeby drzewa pousychały, i niszczyli te domy, żeby ich nikt po nich już nie miał.

– Proszę pani, to nie tylko Niemcy. Ten moment historii znam gorzej, ale powiem pani, że mam wśród ankietowanych ludzi, którzy opowiadali… wśród Polaków, bo wśród Polaków też przeprowadzamy ankiety – ban na Mazurach – którzy przyjechali wcześniej, w 1945-46 r. na te ziemie. To w niektórych przypadkach (mamy takie świadectwa o tym), że tam takie zorganizowane bandy z Warszawy przyjeżdżały, zajmowały się po prostu rozkradaniem tego wszystkiego, co Niemcy zostawili. Dosłownie z podłogami, oknami – ze wszystkim co pozostało. Chociaż powiem pani, że niedawno chyba po raz pierwszy spotkaliśmy osobę wśród ankietowanych, którą wywieziono gdzieś pod Piłę. Powiedziała ona, że osiedlono ich w domu, gdzie było takie wrażenie, że Niemcy wczoraj stamtąd odeszli – wszystko zostało – meble i tak dalej. Ale to są bardzo rzadkie przypadki. Na przykład na Warmii i Mazurach nie mamy ani jednej takiej ankiety. Ludzie mówią, że to było takie straszne, bo te domy tak rozszabrowane, że zanim się przyzwyczaili, to na początku spali na wozach, ponieważ bali się wchodzić do tych domów. Ale istota nawet nie na tym polega; jedna z bohaterek filmu mówi, że „wywieziono nas tak daleko, na taką pustynię, a teraz u nas zrobili pustynię”. Myślę, że to mówi samo za siebie, na ile ona była „zadowolona” z tego, że ją wywieźli.

– Tak, oczywiście. Takim motywem przewodnim może być również to, że nasi rodzice, nasi dziadkowie, gdy opowiadali o tym jak było kiedyś, przed wojną, to mówią: „A u nas w domu…”. Czyli u nich „w domu” jest tam, gdzie żyli z dziada-pradziada. Oni tu mieszkali, oczywiście, byli zmuszeni tu żyć, urządzić się, ale dla nich to nigdy nie był ich dom. Oni nie byli tu u siebie.

– Tak, ja często teraz gdy się spotykam z tymi ludźmi, to oni pytają: „Gdzie, gdzie, gdzie? Tam, w domu?” Czyli tam, jeszcze przed wysiedleniem.

– Tak.

– To prawda, ale wie pani, my musimy rozumieć jak przebiega proces. a proces przebiega tak, że ot, rozmawiałem niedawno z jednym swoim znajomym, człowiekiem młodszym, którego rodzice byli przesiedleni. I on mi mówi: „Słuchaj, ja tam jeździłem do tej wsi moich rodziców i powiem ci, że nic tam nie czułem. Ja jestem z Mazur. Tam jest moja mała ojczyzna. Tam serce nie drży”. On się tam nie urodził, nigdy tam nie mieszkał, to są zrozumiałe rzeczy, ale mówię to po to, żebyśmy mieli świadomość. Żeby poszukując form, jak przeciwstawić się tej przemocy, gdy w 1947 roku tych ludzi skazano faktycznie na wynarodowienie, szukając form obrony po prostu brać to wszystko pod uwagę. Rozumieć, że my tam nie wrócimy; ktoś może powróci, ale to są pojedyncze przypadki, dlatego trzeba wymyślać realne formy obrony. Bo bardzo by się nie chciało, żeby ci, którzy dokonywali przemocy w 47-mym roku podczas Akcji „Wisła” – żeby ich pomysł nie zakończył się sukcesem. Żeby po pięćdziesięciu latach ktoś nie podszedł do mikrofonu w radiu i powiedział: „Słuchajcie, był spis ludności i w Polsce nie ma ani jednego Ukraińca”. Albo- „jest dwóch”. Bardzo się tego nie chce, bo to by było zwycięstwo tych, którzy dokonywali przemocy, a ja osobiście przemocy nie potrafię… brzydzę się jej. To jest coś ohydnego, paskudnego. I bardzo bym nie chciał, żeby ludzie, którzy wymyślają takie rzeczy, żeby nawet po śmierci (bo autorzy Akcji „Wisła w większości już nie żyją), żeby to, co wymyślili, zakończyło się ich sukcesem.

– Jak się panu udało przekonać ludzi, żeby pojechać i opowiadać to wszystko przed kamerą, do mikrofonu? Ponieważ to jest bardzo głęboko w sercu, to boli; ludzie płakali i to widać. Widać te ich łzy w filmie.

– Wie pani, pierwsza grupa, którą wybrałem do filmu i która miała jechać – trzy osoby – one potem zrezygnowały. Ktoś obiektywnie, bo jest chory, nogi odmawiają już posłuszeństwa; ktoś, jak sądzę, może nie bardzo chciał, żeby – jak to mówią w Kijowie – zaświecić się na tym temacie. I wreszcie trochę tak przypadkiem stało się tak, że pojechały te osoby, które pojechały i wszystko dobrze się skończyło. Niestety, chcę powiedzieć, że wśród ludzi z Akcji „Wisła” – i trzeba odnieść się do tego ze zrozumieniem – do tej pory u wielu z nich jest taki wewnętrzny strach, żeby mówić o sobie. Ba! Nawet żeby rozmawiać po ukraińsku gdzieś w miejscach publicznych, gdzie nie jesteś schowany, gdzie ktoś może cię usłyszeć! Ten strach jest. Spotykam się z tymi ludźmi i wiem. Wiem, że niektórzy ludzie w ogóle odmawiają udziału w ankietowaniu, niektórzy mówią: „Dobrze, ja mogę o tym opowiedzieć, ale proszę nie podawać mojego nazwiska”.

– Ja to rozumiem. Jestem osobą, która urodziła się wiele lat po Akcji „Wisła”, ale my mieszkaliśmy w szczególnych okolicznościach. I na własnym przykładzie mogę powiedzieć o tym, że był ten strach. W domu rozmawialiśmy po ukraińsku, a jak tylko wychodziliśmy za próg, wtedy przechodziliśmy na język polski – ze strachu. U siebie we wsi to jeszcze jako-tako, ale już w innym mieście, w innym, nie naszym miejscu baliśmy się rozmawiać. I potem, gdy wszystko już się zmieniło, przyszedł 1989 rok, zrobiły się normalne warunki, mimo wszystko to odczuwałam. Przecież ja rozmawiam po ukraińsku, ja wiem, że mieszkam w normalnym kraju, gdzie mogę wyjść i rozmawiać po ukraińsku, po chińsku i nikt mi nic nie zrobi, a mimo to jest taki ułamek sekundy strachu, który trzeba pokonać w sobie. Ja to wiem, ja to sobie uświadamiam i ja umiem to zrobić. Ale rozumiem ludzi, którzy nie potrafią tego zrobić.

– Ja też oczywiście nikogo nie potępiam za to, ale chyba chciałbym zaapelować do ludzi, do naszych słuchaczy, żebyśmy rozumieli, że czasy się zmieniają, że Polska jest dzisiaj innym krajem i powinniśmy wyciągać z tego jakieś wnioski; także dla siebie, jak mi się wydaje. A nie – siedzieć z korzeniami w tej atmosferze, która była kiedyś. To tak jak opowiadają bohaterowie tego filmu, że przychodzili ludzie pod okna, słuchali jak rozmawiają, w jakim języku, bo ówczesne państwo polskie postawiło sobie za cel spolonizować tych ludzi. I zdawało się mu, że to można zrobić. O tym zresztą w filmie opowiada Grzegorz Motyka, który mówi, że do 1952 roku – na ile wie – wśród ówczesnych partyjnych wierchuszek było takie przekonanie, że tych Ukraińców uda się spolonizować całkowicie.

– Nie udało się. Ale kontynuując pańską myśl: właśnie żeby pokonać ten strach, trzeba go sobie najpierw uświadomić. Powiedzieć – tak, rzeczywiście; tak było, tak jest teraz. I myślę, że wystarczy być po prostu godnym człowiekiem. Wtedy nie potrzeba niczego więcej.

– Tak, tak, tak.
(-)

Była to pierwsza część rozmowy z archiwalnych zakamarków. Moim rozmówcą był Roman Kryk – dziennikarz, autor między innymi filmu „Ostatnia podróż do domu”. Kto nie widział tego filmu – serdecznie polecam. Znajdźcie i obejrzyjcie. Zwłaszcza teraz, w okresie wakacji i urlopów. Może ktoś jeszcze postanowi odwiedzić ziemie, z których wyrastają jego korzenie? Warto wybrać się w taką sentymentalną podróż. W drugi weekend września w taką podróż wybierają się potomkowie dawnych wsi Grąziowa i Trzcianiec.

Na drugą część rozmowy z Romanem Krykiem zapraszam za tydzień, a teraz już żegnam się z wami do jutra. Usłyszymy się o tej samej porze. Wszystkiego dobrego, drodzy słuchacze! (jch/bsc)

 

01.08.2022 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

 

 

Przeczytaj poprzedni wpis:
Bliższe Spotkania – 01.08.2022

Odliczanie do urodzin Radia Olsztyn, wyprawka szkolna 300+ oraz strażacka sprawność to tematy, na które z gośćmi Bliższych Spotkań rozmawiali Izabela Malewska i Maciej Świniarski. 2...

Zamknij
RadioOlsztynTV