Strona główna Radio Olsztyn
Posłuchaj
Pogoda
Olsztyn
DZIŚ: 1 °C pogoda dziś
JUTRO: 8 °C pogoda jutro
Logowanie
 

Audycje w języku ukraińskim – czerwiec 2019

Audycje w języku ukraińskim nadajemy codziennie, również w święta, o godzinach 10.50 i 18.10. Prezentujemy serwis informacyjny o życiu diaspory ukraińskiej na Warmii i Mazurach i w Polsce oraz wieści z samej Ukrainy. Po kilku dniach zamieszczamy też tłumaczenia audycji w języku polskim. Do słuchania audycji zapraszają dziennikarze: Jarosława Chrunik, Hanna Wasilewska i Sergiusz Petryczenko. Audycje w języku ukraińskim emitowane są z nadajnika w Miłkach koło Giżycka na 99,6 FM.

30.06.2019 – godz. 20.30 – magazyn (opis do dźwięku)

W programie „Od niedzieli do niedzieli” wita was Hanna Wasilewska.
(-)
Na początku czerwca po raz dziesiąty gościli u nas ukraińscy dziennikarze. „Kalinowe mosty” dały nam możliwość dowiedzieć się prawdy, w tym i o wojnie na wschodzie Ukrainy. W tym roku na otwarciu wystawy „Bohaterowie nie umierają – oblicza wojny” w Bibliotece Wojewódzkiej w Olsztynie, pokazano film „Repetycja” Ołeksandra Kałasznyka. Na festiwal przywiózł go przyjaciel reżysera Andrij Machajłyk, by i nam przypomnieć o tym, że wojna trwa niezależnie od tego czy modnie jest o niej mówić. Film opowiada o wydarzeniach na Ukrainie poczynając od „Pomarańczowej Rewolucji” w 2004 roku, dalej „Rewolucji Godności” i wojnie na Donbasie. Sam reżyser Ołeksandr Kałasznyk czekał na recenzję polskich widzów w domu, w Kijowie:
Dzisiaj mu napiszę – Szaszko, twój film przyjęli tak, jak musiał być przyjęty. Na początku pauza, a potem owacja.
Pewna jestem, że Andrij Mychajłyk nagra nie jeden dobry film, w którym opowie prawdę o wojnie i pokoju na Ukrainie.
Ja widzę wśród swoich kolegów, dziewcząt, łzy z powodu tego co widzieli na ekranie, przezywali to; wielu z nich dotknęło to ich rodziny; brat zginął w 2015 roku…wziął automat i poszedł na front…mam przyjaciół w Konstantyniwce, Drużkiwce i niedawno z kolegami dziennikarzami amerykańskimi jeździliśmy tam i zobaczyłem, jak się obi zmienili. Jak wcześniej byli rosyjskojęzyczni i bardziej przejmowali się problemami ekologicznymi to teraz ci chłopcy i dziewczęta przeszli na język ukraiński, bo wiedzą że od tego się zaczyna. Kiedy zabiera się mowę, mentalność…to ekspansja agresora.
-Czy w ukraińskich mediach mówi się o wojnie, czy już mniej, rzadziej.
-Ludzie zmęczyli się; jeśli powiedzieć, że na Ukrainie nie ma faktycznie niezależnych mediów…to była po prostu dywersja, w warunkach wojny zniszczyć system państwowego przekazu, które powinno było przekazywać informację z punktu widzenia państwa. I teraz widzimy jak w państwowej telewizji pokazują nam popularno-naukowe filmy, to potrzebne, ale one są zagraniczne. Na ukraińską kinematografie przekazywane są pieniądze i ja dzisiaj otrzymałem przyjemną informację o tym, ze Ukraiński Fundusz Kultury wsparł nasz projekt; Serhij Trębacz jest autorem scenariusza, a ja jestem reżyserem. Na przygotowanie scenariusza i przygotowanie; i spodziewamy się, że ten film Ołes Honczar – notatki z uwięzienia, zrobimy.
(-)
Ale czy przywiozą stamtąd ukraińskie kino do Polski, do Olsztyna, to jest pytanie.
(-)
10 lat Ukraińcy w Polsce i na Ukrainie wspólnie budowali mosty. Zbierając kwiat dziennikarstwa ze wszystkich regionów Petro Midrihan przywoził go na Warmię i Mazury, gdzie brał w swoje ręce Stefan Migus. Tak już więcej nie będzie – powiedzieli organizatorzy w tym roku. X festiwal będzie ostatnim. Powody są różne, ale uda się je pokonać, jeśli wydarzenie jest naprawdę komuś potrzebne.
Czy warto budować mosty nadal? Zapytałam swoich ukraińskich kolegów w dzień zamknięcia festiwalu:
Andrij Mychajłyk
Kalinowe Mosty nie mogą być ostatnie; Tak 10-12 lat od kiedy Stefan Migus i Petro Midryhan mieli pomysł stworzenia festiwalu wiele się zmieniło. Można powiedzieć, że zniszczony został system państwowej telewizji i radia. Ale wymiana kulturalna jest potrzebna. I nawet dzisiejszy maleńki impuls, wystawa i film, podejście hybrydowe w dobrym tego słowa znaczeniu, są potrzebne do budowania nowych mostów, wzmacniania starych. To jest potrzebne. Ja już mówiłem waszym kolegom, że na Warmii i Mazurach warto przeprowadzić festiwal współczesnego kina ukraińskiego. Można przeprowadzić jakąś retrospektywę, ale by nasi krajanie i Polacy zobaczyli współczesne ukraińskie kino, rozrywkowe i nierozrywkowe, które warte jest uwagi. Ja myślę, że o tym można mówić.
-Panie Andriju, można przeformatować Kalinowe Mosty. Nie czas je niszczyć, trzeba budować nowe.
-Wzmacniać stare i budować nowe.
-Przez te 10 lat… Ołena Zacharowa
-Ile razy pani tu była?
-Sześć razy brałam udział w Kalinowych Mostach. W tym festiwalu, podczas otwarcia, współorganizator Petro Midryhan zaznaczył, że w tym festiwalu bierze udział 3 uczestników pierwszego festiwalu, to Anton [Szczehelski] dziennikarz z Kijowa, Jarosław [Katrzyńczyk] z Równego i także ja z Mikołajowa. Bardzo się cieszę mam możliwość widzieć, jak przez te 10 lat zmieniała się Polska, dzięki temu, że wybrała drogę europejską i dla mnie było to możliwością pokazania, opowiedzenia swojemu audytorium, że sukcesy Polski mogą natchnąć i nas i może się nam udać tak, jak naszym kolegom. W zeszłym roku wasz kolega z telewizji robił ze mną wywiad i pytał czemu przyjeżdżam przy roku, bo może zamiast Pani przyjechałby inny dziennikarz i zobaczył to innymi oczami, pokazał Polskę i Olsztyn z innej perspektywy, ale odpowiedziałam, że czynicie nas silniejszymi i to taki proces jak codzienna modlitwa, czyli nie jakieś działanie jednorazowe. Dla mojego audytorium to taka motywacja, wiara w to, że skoro udało się innym, to my także możemy zrobić swój kraj lepszym.
-Taniu, spodziewasz się kolejnego festiwalu?
-Nasz organizator festiwalu Stefan Migus powiedział, że to ostatni festiwal. Dzisiaj podczas zamknięcia spadł deszcz i dla wielu uczestników festiwalu było to takie symboliczne, że Olsztyn żegna się z nami. Ale jak mówił Wiktor Marek Leyk, po każdej ostatniej szansie jest jeszcze jedna. Więc chcę się spodziewać, że festiwal będzie odbywać się w innym formacie, może to będzie przestrzeń dla dziennikarzy, program, ale bardzo chciałoby się, żeby taka współpraca trwała.
-Julia Kowalenko, jestem z Charkowa. Reprezentuję inicjatywną grupę kinową „Szeroki format”. Najbardziej zapamiętałam tę ciepłą atmosferę festiwalu, stosunki między dziennikarzami i polskimi i ukraińskimi. Dziennikarze z różnych miast Ukrainy, z różnych regionów, a między nimi ciepłe relacje i stosunki, które wzbogacają, dają natchnienie do pracy.
-Larysa Biłozerowa ekologiczna dziennika. Bardzo dziękuję [fundacji środowiska ] i administracji lokalnej Olsztyna, że uzupełniłam swoją publikację dotyczącą energii i energetyki o bardzo dobry materiał dzięki temu, że byliśmy na obiektach ochrony przyrody.

-Czy jest pani gotowa na to, że to koniec?
-Przyjmuje to jakoś tragicznie, bo wiem, że zmiany odbywają się i muszą się odbywać i coś się zaczyna, a coś kończy. Teraz na Ukrainie znowu zmiany, nowa władza, wybory parlamentarne i w takim stanie zawsze znajdujemy się w gotowości, żeby coś zmieniać. To taki stały stan Ukrainy. Jakąś rolę festiwal zrealizował i warto szukać nowych formatów. – Ołena Zacharowa – Najcenniejsze to takie żywe emocje z prostymi ludźmi i z władzami, kiedy jest możliwość dotknięcia czegoś, zapytać i można coś zmienić w sobie i te zmiany przywieźć do domu i opowiedzieć przez media o tym ludziom czyli popatrzeć na sprawę jakoś inaczej i dać możliwość innym ludziom popatrzeć swoimi oczami. Dla mnie jako dla dziennikarza to ważne.
-Ktoś przywiązuje się do ludzi, a ktoś do miasta. Zdążyła pani zakochać się w Olsztynie?
-Dla mnie to takie rodzinne miasto, bo przyroda jest podobna jak na ziemi czerkaskiej – jest las sosnowy, rzeka, wiele jezior i dlatego rozumiem, że to północ, ale jak jadę przez miasto to czuję się jak w domu. Wstawiłam zdjęcia na FB i mi chłopcy napisali – ty jesteś w Sosnówce, ładne miasto – a to w Czerkasach. To także niewielkie miasto, jak Czerkasy. Takie trochę prowincjonalne i ciche. Nie byłam jeszcze na wszystkich jeziorach. Bardzo ciekawe jest to jak rozwija się infrastruktura turystyczna, bo Czerkasy też były kiedyś miastem turystycznym i chcą do tego wrócić i w mieście odbywa się bardzo dużo wydarzeń i aktywności skupionych na przeformatowanie miasta. Parki robią też na mnie wrażenie, czysta woda. To co możliwe do poprawie dla nas…zawsze patrzę na to co mamy i w jakim jest to stanie i wiem, że daleko nam do tego. A co do wrażeń jestem, to jestem mało sentymentalna, ale ledwie powstrzymywałam łzy, gdy widziałam dzieci i ich możliwości do nauki; rozwój to dla nas najcenniejsze, bo nakarmić i ubrać we współczesnym świecie można, a następny krok, by dzieci miały możliwość widzieć i smakować kulturę i dobre rzeczy, z których będzie później coś dobrego. Dla mnie to warto
(-)
W maju ukraińscy ministrowie zatwierdzili zmiany w Prawopisie. Dwieście stron tekstu, z którym trzeba uważnie się zapoznać i znaleźć najważniejsze. Kolejna porcja zmian dzisiaj na lekcji. Przyłączcie się:
[lekcja języka ukraińskiego]
(-)
Przyszedł czas odstąpić mikrofon, Roman Bodnar czeka:
[Parada Hitów Romana Bodnara]
(-)
Upływa nasz czas antenowy, więc będziemy się żegnać. Program przygotowali: Roman Bodnar i Hanna Wasilewska. Na falach Polskiego Radia Olsztyn spotkamy się równo za tydzień. Wszystkiego dobrego.

27.06.2019 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Ambasada Polski zorganizowała spotkanie Epifaniusza z rodzicami pojmanych Ukraińców. Wprowadzenie przez Rosję bezpłatnych wiz do obwodu Kaliningradzkiego od 1 lipca, to sposób na przyciągnięcie turystów, a także możliwość werbowania szpiegów – mówią na Litwie. Okręgowy Sąd Administracyjny Kijowa uchylił decyzje Rady Miasta dotyczące przemianowania dwóch alei w centrum miasta — Stepana Bandery i Romana Szuchewycza. Szczegóły za chwilę w wydaniu wiadomości po ukraińsku. Dziś jest czwartek 27 czerwca. Przy mikrofonie Hanna Wasilewska. Dzień dobry.
(-)
prowadzenie przez Rosję bezpłatnych wiz do obwodu Kaliningradzkiego od 1 lipca, to sposób na przyciągnięcie turystów, a także możliwość werbowania szpiegów. Napisał o tym we wtorek jeden z litewskich portali. Deputowany z sejmowego komitetu bezpieczeństwa Laurinas Kaszczjunas wspomniał, że rosyjskie specsłużby interesują się osobami przybywającymi do Rosji. „Próby werbowania pracowników naszych urzędów są regularne, systematyczne i coraz częstsze” – powiedział. Według niego do werbowania mogą być wykorzystane np. informacje pochodzące z telefonów komórkowych po podłączeniu ich do wi-fi, a także informacje z portali społecznościowych. Od 1 lipca obywatele 5 państw, w tym Polski i Litwy, którzy wybierają się do obwodu Kaliningradzkiego, mogą otrzymać bezpłatną, elektroniczną wizę, po wypełnieniu wniosku na stronie rosyjskiego MSZ.
(-)
Przedwczoraj na terenie Monasteru św. Michała Archanioła o Złotych Kopułach w Kijowie zwierzchnik Cerkwi Prawosławnej Ukrainy, metropolita Kijowski i całej Ukrainy Eipfaniusz spotkał się z krewnymi Ukraińców, którzy trafili do niewoli w czasie niewypowiedzianej wojny rosyjsko-ukraińskiej. Wydarzenie zorganizowane zostało wspólnie z Ambasadą RP na Ukrainie. Separatyści wspieranie przez Rosję zatrzymują na tymczasowo okupowanych terenach Donbasu ponad 130 ukraińskich jeńców. Dokładna ich liczba nie jest znana, bo separatyści nie przedstawiają ich listy. Według
stróżów prawa i byłych jeńców, może tam przebywać kilkadziesiąt osób więcej. „Mamy honor móc wesprzeć rodziny jeńców na Donbasie, organizując ich spotkanie z metropolitą Epifaniuszem i zachodnimi dyplomatami” – powiedział Bartosz Cichocki ambasador Polski na Ukrainie. Wspólny obiad na terenie monasteru, który miał miejsce w poniedziałek, poprzedziła przeczytana przez Epifaniusza modlitwa za zwolnienia ukraińskich jeńców z niewoli i ich rychłe połączenie się z rodzinami. „My, państwa zachodnie jesteśmy bardzo zainteresowany tym, by znaleźć rozwiązanie i jednocześnie sposób deeskalacji konfliktu na Donbasie, który burzy bezpieczeństwo w Europie. To nie jest wewnętrzna sprawa Ukrainy, czy sprawa ukraińsko-rosyjska, to europejska, a nawet światowa sprawa. Rosja mocno narusza prawo międzynarodowe, a to dotyczy wszystkich członków tej międzynarodowej rodziny” – powiedział Cichocki. Rodziny jeńców powiedziały, że do ich krewnych uwięzionych na Donbasie nie mają dostępu organizacje międzynarodowe, nie mają prawa telefonować, pisać listów, przyjmować paczek czy otrzymać pomocy medycznej. Wielu z nich przebywa w niewoli od 2014 albo 2015 roku bez żadnego kontaktu ze światem.
(-)
Okręgowy Sąd Administracyjny Kijowa uchylił decyzje Rady Miasta dotyczące przemianowania dwóch alei w centrum miasta. Pierwsza uchylona decyzja dotyczy reprezentacyjnego Bulwaru Moskiewskiego przemianowanego na Bulwar Stepana Bandery. Druga – decyzji o zmianie nazwy alei radzieckiego generała Watutina na aleję Romana Szuchewycza.
(-)
„Rewanżu nie będzie – napisał na swoim profilu na FB mer Kijowa Witalij Kliczko – po pierwsze przygotowujemy apelację do decyzji Okręgowego Sądu Administracyjnego w Kijowie, który uznał za nieważną decyzję rady miasta o zmianie nazwy dwóch bulwarów na cześć Stepana Bandery i Romana Szchewycza. Chodzi o zmianę w ramach dekomunizacji starych nazw bulwarów: Moskiewskiego i Witutina. I po drugie, na następnej sesji rady miejskiej, zgodnie z procedurą, jeszcze raz uchwalimy decyzję o odpowiedniej zmianie nazwy radzieckich bulwarów”. Za stanowisko merowi podziękował szef IPN Wołodymyr Wiatrowycz: „Choć zmiana nazwy nie odbyła się w ramach ustawy o dekomunizacji, a zgodnie ze zwykłą procedurą, taka decyzja samorządu kijowskiego po szerokim omówieniu społecznym, jest zgodne z duchem zwolnienia od sowietów przestrzeni naszych miast”. Stepan Bandera był jednym z przywódców Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów, Roman Szuchewycz – naczelnym dowódcą Ukraińskiej Powstańczej Armii.
(-)
Na razie żegnam się z wami do wieczora. Informuję natomiast, że jutro i w sobotę audycji w języku ukraińskim nie będzie z powodu zmian w programie Polskiego Radia Olsztyn. Te powiązane są z rajdami w Mikołajkach, które Radio Olsztyn transmitować będzie na częstotliwości 99.6 MHz. Na tej fali w poniedziałek usłyszycie Jarosławę Chrunik.
Dziś z wami była Hanna Wasilewska. Usłyszymy się o 18:10. Wszystkiego dobrego. (dw/apod)

26.06.2019 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Witam was drodzy słuchacze. W „Wieczorze z ukraińską kulturą” jest z wami Hanna Wasilewska.
(-)
Do Iwana Kupały Ukraińcy nastawieni są mistycznie od dawna, bo ten dzień zawsze był powiązany z bezlikiem wierzeń, tradycji, obrzędów i nawet zabobonów. Święto Kupały kończy letni cykl słoneczny kalendarzowych świąt prechrześcijańskich, choć po przyjęciu chrześcijaństwa święto przeobraziło się w kościelne. Teraz 7 lipca, albo 24 czerwca według starego stylu, wskutek „chrześcijańskiego nasycenia” zaczęto nazywać je świętem Iwana Kupały; odpowiednio pogańskie świętowanie z obrzędami przeniesiono na noc z 6 na 7 lipca.
Więcej o zwyczajach ludowych i obrzędach powiązanych z Kupało w „Wieczorze z ukraińską kulturą” opowie Sergiusz Petryczneko. Kolorytu jego opowieści doda muzyka obrzędowa. Serdecznie zapraszamy.
(-)
Najkrótsza noc i najdłuższy dzień w roku.
Czas letniego przesilenia był dla naszych przodków szczególny. Wierzyli, że wtedy zioła mają szczególne właściwości, nagrzana letnim słońcem ziemia szczodrze obdarowuje ciepłem wszystko co żywe. Był to także czas poszukiwania sobie pary przez młodych. Nocą Kupały młodzież zbierała się za wsią koło rzeki, skakała przez ogień i śpiewała pieśni. Dziewczęta wróżyły. Do zagłębienia się w tajemny świat dawnych tradycji zaprasza nas Sergiusz Petryczenko:
(-)
Noc Kupały, noc letniego przesilenia. Jedno z najważniejszych świąt w słowiańskim cyklu rocznym. To święto ludowe odbywa się przy wielu swojego rodzaju obrzędami i pieśniami. Główne atrybuty święta to Kupała i Marena. W różnych częściach Ukrainy Kupało robiony jest różnie. Zazwyczaj gałązki, albo młode drzewo przyozdabia się wstążkami, kwiatami, wiankami, a potem chodzi się wokół niego i śpiewa. Wianki dziewczęta plotą z lubczyku, mięty, ruty, barwinku, rezedy.
[plecenie wianków]
(-)
Marena robiona jest z gałęzi klonu, albo słomy. Wieczorem topiona jest w wodzie. Na brzegu rozpalany jest ogień. Wziąwszy się za ręce przeskakują przez niego. Jeśli podczas takiego przeskakiwana para nie rozerwie się, to znak, że ożeni się.
(-)
Dziewczęta wróżą puszczając wianki na wodę. Do wianku przyczepiona jest świeczka. Jeśli wianek długo płynie i świeczka się pali, to dziewczyna w tym roku wyjdzie za mąż.

(-)

Tym kończymy nasz program. Przygotowali go: Sergiusz Petryczenko i Hanna Wasilewska. Na falach Polskiego Radia Olsztyn usłyszymy się jutro. Wszystkiego dobrego. (dw/apod)

26.06.2019 – godz. 10.50

W muzeum „Zagroda” w Koźlikach na Narwią odbył się VI ogólny Zjazd Związku Ukraińców Podlasia. Ukraina i Gruzja zaskarżyły przywrócenie Rosji do Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy. Litwa określiła to jako dziwne i szkodliwym. W związku z tym Ministerstwo Spraw Zagranicznych Ukrainy odwołuje Dmytra Kulebę ambasadora Ukrainy przy Radzie Europy. Niebawem Noc Kupały. O tym powiemy także w dzisiejszym wydaniu ukraińskich wiadomości. W kalendarzu środa 26 czerwca. Z wami jest Hanna Wasilewska. Witam.

(-)

W muzeum „Zagroda” w Koźlikach na Narwią odbył się VI ogólny Zjazd Związku Ukraińców Podlasia. Uczestnicy zjazdu wybrali nowe organy kierujące organizacją podlaskich Ukraińców, a także omówili obecny stan spraw i perspektywę działania. Poza przewodniczącym uczestnicy wybrali 15 członków rady głównej, a także zarząd i komisję rewizyjną. W organach kierujących pozostali ludzie, którzy wiele lat zajmowali się rozwojem ukraińskiej kultury na Podlasiu. Podczas dyskusji członkowie zwrócili uwagę na osiągnięcia organizacji, które związane są zwykle z rozwojem działalności kulturalno-oświatowej. Przykładem tego są duże wydarzenia kulturalne, nauka języka ukraińskiego w przedszkolach i szkołach. Na zjeździe mówiono także o konieczności rozwoju aktywności, angażowaniu większej liczby ludzi do pracy na korzyść społeczności ukraińskiej, a także realizacji nowych projektów korzystnych dla młodzieży, do której ta mogłaby dołączyć.

(-)

Ukraina i Gruzja zaskarżyły przywrócenie Rosji do Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy. Litwa określiła to jako dziwne i szkodliwym. Ukraina zawiesi prace w Zgromadzeniu Parlamentarnym Rady Europy. Ukraińscy delegaci opuścili obrady protestując w ten sposób przeciwko przywróceniu Rosji prawa głosu w tej organizacji. Z kolei prezydent Wołodymyr Zełenski wyraził rozczarowanie w związku z decyzją Zgromadzenia.
Wcześniej Litwa skrytykowała przywrócenie Rosji prawa głosu w Zgromadzeniu Parlamentarnym Rady Europy. Minister spraw zagranicznych tego kraju Linas Linkieviczius powiedział, że decyzja ta jest dziwna, kontrowersyjna i szkodliwa. Podważa też autorytet Rady Europy. Przywrócenie Rosji głosu było skutkiem przyjęcia przez komitet ministrów Rady Europy deklaracji, w której mowa jest o tym, że wszystkie kraje członkowskie Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy powinny mieć prawo do udziału w organach statutowych organizacji, szczególnie w Zgromadzeniu Parlamentarnym, a także w wyborze nowego sekretarza generalnego organizacji. Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy wprowadziło sankcje przeciwko Rosji wiosną 2014 roku w odpowiedzi na agresję wobec Ukrainy – aneksję Krymu i wywołaną przez Moskwę wojnę na wschodzie kraju. Rosyjska delegacja została pozbawiona prawa głosu. Jej przedstawicie nie mogli zajmować także kierowniczych funkcji w Zgromadzeniu Parlamentarnym. Rosjanie nie mogli także brać udziału w misjach obserwacyjnych organizacji.

(-)

Ministerstwo Spraw Zagranicznych Ukrainy odwołuje Dmytra Kulebę ambasadora Ukrainy przy Radzie Europy. Napisał o tym Pawło Klimkin na FB: „Zgoda na udział w Zgromadzeniu Parlamentarnym to całkiem logiczny krok. Ale nie na zawsze, by nie oddawać Rady Europy Rosji i jej przyjaciołom. Gdzie trudniej, właśnie z Radą Europy – to nasz prawny i ludzki obowiązek brać udział w jej mechanizmach obrony praw człowieka, chociaż arsenał tych mechanizmów jest dalece nieidealny, ale ważny. We wszystkim innym Rada Europy straciła nasze zaufanie i odbudować je będzie wyjątkowo trudno. Z lidera obrony praw człowieka organizacja przeobraziła się w prostego menedżera, przy tym takiego sobie. Dlatego odwołujemy naszego ambasadora przy Radzie Europy. Strategia jest zrozumiała, taktyka też, ale razem” – pisze Pawło Klimkin.

(-)

Niebawem najkrótsza noc i najdłuższy dzień roku. Czas letniego przesilenia był dla naszych przodków szczególny. Wierzyli, że wtedy zioła mają szczególne właściwości, nagrzana letnim słońcem ziemia szczodrze obdarowuje ciepłem wszystko co żywe. Był to także czas poszukiwania sobie pary przez młodych. Nocą Kupały młodzież zbierała się za wsią koło rzeki, skakała przez ogień i śpiewała pieśni. Dziewczęta wróżyły. Do zagłębienia się w tajemny świat dawnych tradycji zaprasza nas Sergiusz Petryczenko:

(-)

Noc Kupały, noc letniego przesilenia. Jedno z najważniejszych świąt w słowiańskim cyklu rocznym. To święto ludowe odbywa się przy wielu swojego rodzaju obrzędami i pieśniami. Główne atrybuty święta to Kupała i Marena. W różnych częściach Ukrainy Kupało robiony jest różnie. Zazwyczaj gałązki, albo młode drzewo przyozdabia się wstążkami, kwiatami, wiankami, a potem chodzi się wokół niego i śpiewa. Wianki dziewczęta plotą z lubczyku, mięty, ruty, barwinku, rezedy.

(-)

Dziewczęta wróżą puszczając wianki na wodę. Do wianku przyczepiona jest świeczka. Jeśli wianek długo płynie i świeczka się pali, to dziewczyna w tym roku wyjdzie za mąż.

(-)

Cały materiał Sergiusza Petryczenka usłyszycie dziś w „Wieczorze z ukraińską kulturą” o 18:10. Żegnam się z wami do wieczora. Program przygotowała i poprowadziła Hanna Wasilewska. Wszystkiego dobrego. (dw/ad)

25.06.2019 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Czerwiec wydaje się, że ledwie się zaczął, a zaraz dobiegnie końca. Tak szybko współczesność staje się przeszłością. Tak nasze życie przeobraża się w przeszłość. W czerwcu do historii przeszedł międzynarodowy festiwal radiowo-telewizyjny „Kalinowe Mosty”. Tak przynajmniej mówi jego organizator Stefan Migu, choć nie bez żalu.
Żałują tego także jego uczestnicy z Ukrainy. W dzień zamknięcia X jubileuszowego festiwalu rozmawiałam z ukraińskimi kolegami o tym, co najcenniejszego po Kalinowych Mostach im pozostało. Jak napiszą jego historię? O tym dziś w programie „Kalejdoskop historyczny”. Z wami jest Hanna Wasilewska. Witam i zapraszam.
(-)
10 lat Ukraińcy w Polsce i na Ukrainie wspólnie budowali mosty. Zbierając kwiat dziennikarstwa ze wszystkich regionów Petro Midrihan przywoził go na Warmię i Mazury, gdzie brał w swoje ręce Stefan Migus. Tak już więcej nie będzie – powiedzieli organizatorzy w tym roku. X festiwal będzie ostatnim. Powody są różne, ale uda się je pokonać, jeśli wydarzenie jest naprawdę komuś potrzebne.
Czy warto budować mosty nadal? Zapytałam swoich ukraińskich kolegów w dzień zamknięcia festiwalu:
Andrij Mychajłyk
Kalinowe Mosty nie mogą być ostatnie; Tak 10-12 lat od kiedy Stefan Migus i Petro Midryhan mieli pomysł stworzenia festiwalu wiele się zmieniło. Można powiedzieć, że zniszczony został system państwowej telewizji i radia. Ale wymiana kulturalna jest potrzebna. I nawet dzisiejszy maleńki impuls, wystawa i film, podejście hybrydowe w dobrym tego słowa znaczeniu, są potrzebne do budowania nowych mostów, wzmacniania starych. To jest potrzebne. Ja już mówiłem waszym kolegom, że na Warmii i Mazurach warto przeprowadzić festiwal współczesnego kina ukraińskiego. Można przeprowadzić jakąś retrospektywę, ale by nasi krajanie i Polacy zobaczyli współczesne ukraińskie kino, rozrywkowe i nierozrywkowe, które warte jest uwagi. Ja myślę, że o tym można mówić.
-Panie Andriju, można przeformatować Kalinowe Mosty. Nie czas je niszczyć, trzeba budować nowe.
-Wzmacniać stare i budować nowe.
-Przez te 10 lat…
Ołena Zacharowa
-Ile razy pani tu była?
-Sześć razy brałam udział w Kalinowych Mostach. W tym festiwalu, podczas otwarcia,
współorganizator Petro Midryhan zaznaczył, że w tym festiwalu bierze udział 3 uczestników pierwszego festiwalu, to Anton [Szczehelski] dziennikarz z Kijowa, Jarosław [Katrzyńczyk] z Równego i także ja z Mikołajowa. Bardzo się cieszę mam możliwość widzieć, jak przez te 10 lat zmieniała się Polska, dzięki temu, że wybrała drogę europejską i dla mnie było to możliwością pokazania, opowiedzenia swojemu audytorium, że sukcesy Polski mogą natchnąć i nas i może się nam udać tak, jak naszym kolegom. W zeszłym roku wasz kolega z telewizji robił ze mną wywiad i pytał czemu przyjeżdżam przy roku, bo może zamiast Pani przyjechałby inny dziennikarz i zobaczył to innymi oczami, pokazał Polskę i Olsztyn z innej perspektywy, ale odpowiedziałam, że czynicie nas silniejszymi i to taki proces jak codzienna modlitwa, czyli nie jakieś działanie jednorazowe. Dla mojego audytorium to taka motywacja, wiara w to, że skoro udało się innym, to my także możemy zrobić swój kraj lepszym.
-Taniu, spodziewasz się kolejnego festiwalu?
-Nasz organizator festiwalu Stefan Migus powiedział, że to ostatni festiwal.
Dzisiaj podczas zamknięcia spadł deszcz i dla wielu uczestników festiwalu było to takie symboliczne, że Olsztyn żegna się z nami. Ale jak mówił Wiktor Marek Leyk, po każdej ostatniej szansie jest jeszcze jedna. Więc chcę się spodziewać, że festiwal będzie odbywać się w innym formacie, może to będzie przestrzeń dla dziennikarzy, program, ale bardzo chciałoby się, żeby taka współpraca trwała.
-Julia Kowalenko, jestem z Charkowa. Reprezentuję inicjatywną grupę kinową „Szeroki format”. Najbardziej zapamiętałam tę ciepłą atmosferę festiwalu, stosunki między dziennikarzami i polskimi i ukraińskimi. Dziennikarze z różnych miast Ukrainy, z różnych regionów, a między nimi ciepłe relacje i stosunki, które wzbogacają, dają natchnienie do pracy.
-Larysa Biłozerowa ekologiczna dziennika. Bardzo dziękuję [fundacji środowiska ] i administracji lokalnej Olsztyna, że uzupełniłam swoją publikację dotyczącą energii i energetyki o bardzo dobry materiał dzięki temu, że byliśmy na obiektach ochrony przyrody.

Czy jest pani gotowa na to, że to koniec?
-Przyjmuje to jakoś tragicznie, bo wiem, że zmiany odbywają się i muszą się odbywać i coś się zaczyna, a coś kończy. Teraz na Ukrainie znowu zmiany, nowa władza, wybory parlamentarne i w takim stanie zawsze znajdujemy się w gotowości, żeby coś zmieniać. To taki stały stan Ukrainy.
Jakąś rolę festiwal zrealizował i warto szukać nowych formatów. – Ołena Zacharowa – Najcenniejsze to takie żywe emocje z prostymi ludźmi i z władzami, kiedy jest możliwość dotknięcia czegoś, zapytać i można coś zmienić w sobie i te zmiany przywieźć do domu i opowiedzieć przez media o tym ludziom czyli popatrzeć na sprawę jakoś inaczej i dać możliwość innym ludziom popatrzeć swoimi oczami. Dla mnie jako dla dziennikarza to ważne.
Ktoś przywiązuje się do ludzi, a ktoś do miasta. Zdążyła pani zakochać się w Olsztynie?
-Dla mnie to takie rodzinne miasto, bo przyroda jest podobna jak na ziemi czerkaskiej – jest las sosnowy, rzeka, wiele jezior i dlatego rozumiem, że to północ, ale jak jadę przez miasto to czuję się jak w domu. Wstawiłam zdjęcia na FB i mi chłopcy napisali – ty jesteś w Sosnówce, ładne miasto – a to w Czerkasach. To także niewielkie miasto, jak Czerkasy. Takie trochę prowincjonalne i ciche. Nie byłam jeszcze na wszystkich jeziorach. Bardzo ciekawe jest to jak rozwija się infrastruktura turystyczna, bo Czerkasy też były kiedyś miastem turystycznym i chcą do tego wrócić i w mieście odbywa się bardzo dużo wydarzeń i aktywności skupionych na przeformatowanie miasta. Parki robią też na mnie wrażenie, czysta woda. To co możliwe do poprawie dla nas…zawsze patrzę na to co mamy i w jakim jest to stanie i wiem, że daleko nam do tego. A co do wrażeń jestem, to jestem mało sentymentalna, ale ledwie powstrzymywałam łzy, gdy widziałam dzieci i ich możliwości do nauki; rozwój to dla nas najcenniejsze,
bo nakarmić i ubrać we współczesnym świecie można, a następny krok, by dzieci miały możliwość widzieć i smakować kulturę i dobre rzeczy, z których będzie później coś dobrego. Dla mnie to warto

(-)
Każdy z Kalinowych Mostów wrócił z całym bagażem cennych wspomnień, zapisków, wrażeń, które stworzą historię międzynarodowego festiwalu.
A i nas kolej na inną historię. „Chłodny Jar”:

Narada w Komierczynie. Przechodzimy Tykacz i idziemy innymi drogami. Trzeba przebrać w czerwone uniformy ochotników, którzy poszli do „baćka” Wernyhory z marzeniami i żupanie i szarawarach. Trzeba zapełnić wolne siodła swoimi chłopcami. Po drodze swojego nie uzupełnialiśmy składu i prawdziwego oblicza nie pokazaliśmy. Czasem zdarzało się, że na postoju pojawiało się u nas kilku chłopców, którzy chcieli służyć w czerwonej konnicy, ale my Ałowa nie naśladowaliśmy i wyganialiśmy ich ze sztabu. Zresztą mogli chłopcy palić głupa, żeby z bronią i końmi uciec do lasu. Z rzadka znikał z powierzchni ziemi jakiś przedstawiciel czerwonej władzy, który niefortunnie wpadł w nasze ręce po drodze, albo tajny agent czeka, który przychodził do sztabu z donosem na bandytów, albo milicjant, który zamiast złodziei pilnować wtykał nos w politykę. Wybranych członków rad wiejskich nie ruszaliśmy, musieli być, a zajmować się tym, który z nich za Leninem, a który za Petlurą – to za dużo zachodu. W wielkiej wsi w pobliżu Umania zatrzymaliśmy się na odpoczynek w sąsiedztwie 135 pułku czerwonej piechoty. Pułk niedawno przybył z polskiego frontu i stał garnizonem w cukrowni, by chronić ją przed powstańcami. Było w nim około czterystu czerwonoarmiejców i dwa karabiny maszynowe. Rejon był niespokojny, często dochodziło do wypadków, krwawych nieporozumień z czerwonymi we wsiach i pułk jakoś nie spieszył się z pacyfikacją i rozbrojeniem wsi. Stajemy w centrum wsi. Sztab umieścil się w szkole. Na blankiecie „grupy Czeka” pisze do dowódcy pułku 135, by ten natychmiast przybył z komisarzem wojskowym do naszego sztabu w celu współpracy przeciwko petlurowskiej bandzie Chmary, która pojawiła się w okolicy. Podpisano – Ałow. Dodaję tajemną formułkę. Wezwanie do czerwonego sztabu zawiózł sam „Dajosz”. Za kwadrans dowódca pułku i komisarz wojskowy w towarzystwie dwóch czerwonoarmiejców przyjechali do szkoły. W pokoju nauczycielki, która uciekła przed budionowcami do wsi od razu rozbrajamy czerwone dowództwo. Komisarza wojskowego związaliśmy, zatkaliśmy mu usta i zamknęliśmy w komórce. Dowódce bierzemy na przesłuchanie. Dowiadujemy się, że to mobilizowany oficer, Moskal. Marzył tylko o tym, żeby zwolnić się i pojechać do domu. Jego pułk na polskim froncie został rozbity. Niedawno otrzymali uzupełnienie z mobilizowanych Ukraińców. Skład czerwonoarmistów jest niepewny i nie ukrywają nawet swoich sympatii do powstańców. Komuniści są: komisarz wojskowy i dwóch politruków, którzy zrobili już doniesienie do dowództwa w celu zrobienia czystki w pułku.
(-)
Tym kończymy nasz program. Przygotowała go i poprowadziła Hanna Wasilewska. Dziękuję za uwagę. Usłyszymy się jutro o 10:50. Wszystkiego dobrego (dw/apod)

25.06.2019 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Jubileuszowy międzynarodowy festiwal radiowo-telewizyjny „Kalinowe mosty” przeszedł do historii, a z nim cały cykl spotkań z dziennikarzami. Do pięciu lat pozbawienia wolności grozi kobiecie, która nie pomogła zatrudnionemu u niej Ukraińcowi. W rozszerzonym programie 500+ od 1 lipca pieniądze dostanie także co miesiąc pierwsze dziecko w rodzinie. Do pomocy mają prawo także Ukraińcy, którzy pracują w Polsce. Niebawem wystawę „Checkpoint pamięci” można będzie zobaczyć w Gdańsku, Krakowie i Lublinie. O tym dokładniej powiem już a chwile. Dziś wtorek 25 czerwca. W studiu Hanna Wasilewska. Witam.

(-)

X jubileuszowy międzynarodowy festiwal radiowo-telewizyjny „Kalinowe mosty” przeszedł do historii, a z nim cały cykl spotkań z dziennikarzami.
10 lat Ukraińcy w Polsce i na Ukrainie wspólnie budowali mosty. Zbierając kwiat dziennikarstwa ze wszystkich regionów Petro Midrihan przywoził go na Warmię i Mazury, gdzie brał w swoje ręce Stefan Migus. Tak już więcej nie będzie – powiedzieli organizatorzy w tym roku. X festiwal będzie ostatnim. Powody są różne, ale uda się je pokonać, jeśli wydarzenie jest naprawdę komuś potrzebne.
Czy warto budować mosty nadal? Zapytałam swoich ukraińskich kolegów w dzień zamknięcia festiwalu:

Kalinowe Mosty nie mogą być ostatnie; Tak 10-12 lat od kiedy Stefan Migus i Petro Midryhan mieli pomysł stworzenia festiwalu wiele się zmieniło. Można powiedzieć, że zniszczony został system państwowej telewizji i radia. Ale wymiana kulturalna jest potrzebna. I nawet dzisiejszy maleńki impuls, wystawa i film, podejście hybrydowe w dobrym tego słowa znaczeniu, są potrzebne do budowania nowych mostów, wzmacniania starych. To jest potrzebne. Ja już mówiłem waszym kolegom, że na Warmii i Mazurach warto przeprowadzić festiwal współczesnego kina ukraińskiego. Można przeprowadzić jakąś retrospektywę, ale by nasi krajanie i Polacy zobaczyli współczesne ukraińskie kino, rozrywkowe i nierozrywkowe, które warte jest uwagi. Ja myślę, że o tym można mówić.
-Panie Andriju, można przeformatować Kalinowe Mosty. Nie czas je niszczyć, trzeba budować nowe.
-Wzmacniać stare i budować nowe.

Do pięciu lat pozbawienia wolności grozi kobiecie, która nie pomogła zatrudnionemu u niej obywatelowi Ukrainy. Kiedy człowiek poczuł się słabo na w pracy i stracił przytomność, właścicielka zakładu wywiozła go do lasu i tam zostawiła. Ciało człowieka znaleźli leśnicy niedaleko Wągrowca w województwie wielkopolski. O szczegółach wydarzenia napisano w poniedziałek w Gazecie Wyborczej. Rzecznik wielkopolskiej policji Andrzej Borowiak powiedział w poniedziałek, że kilkanaście dni temu w lesie nieopodal Wągrowca znaleziono ciało człowieka. Policjanci, którzy badali sprawę zidentyfikowali zmarłego. Okazał się nim 36 letni obywatel Ukrainy. Mężczyzna pracował w przedsiębiorstwie niedaleko Nowego Tomyśla.

Policjanci ustalili, że w upalny dzień mężczyzna zasłabł w pracy i stracił przytomność. Gdy inni pracownicy zawiadomili właścicielkę, ta zabroniła wzywać karetkę pogotowia i nakazała wszystkim iść do domu. Potem okazało się, że nieprzytomny mężczyzna zniknął z terenu zakładu. Nie pojawił się także w domu, w którym mieszkał. W dziwnych okolicznościach zniknął również jeden z Ukraińców, który z nim mieszkał i pracował – podkreślił Borowiak.
Dodał, że „po analizie wszystkich informacji oraz uzgodnieniach poczynionych z prokuratorami policjanci zdecydowali o zatrzymaniu właścicielki firmy. Kobieta trafiła do policyjnego aresztu. Funkcjonariusze rozpoczęli także poszukiwania Ukraińca, który zniknął tuż po zdarzeniu. Znaleźli go po kilku dniach w Łomży, w jednym z hosteli”. Borowiak powiedział, że dowody i inne materiały informacyjne, które trafiły w ręce prokuratorów, dały podstawę do przedstawienia właścicielce zakładu zarzutu nieudzielenia pomocy nieprzytomnemu mężczyźnie i nieumyślnego spowodowania śmieci. Grozi jej za to kara do 5 lat więzienia. Podobna kara grozi zatrzymanemu obywatelowi Ukrainy, który znając okoliczności zdarzenia, ukrywał się i zatajał informacje, utrudniając w ten sposób śledztwo

(-)

W rozszerzonej formule programu rządowego 500+ od 1 lipca pomoc dotyczyć będzie także pierwszego dziecka w rodzinie. W Polsce rozpoczęła się kampania informacyjna dotycząca rozszerzonego programu.”Rodzina 500+”. Od 1 lipca pieniądze będzie otrzymywać także pierwsze dziecko w rodzinie. Dotąd pieniądze przysługiwały na drugie i każde kolejne dziecko. Premier Mateusz Morawiecki zaznaczył, że dotąd z finansowania wykluczonych było 3 miliony dzieci. Według niego, odświeżony program
„Jest to znakomita, najlepsza inwestycja w przyszłość naszego narodu. Już dzisiaj widzimy, że jest dużo więcej dzieci, pojawia się dzieci, rodzi się w porównaniu do tych statystyk, które były przedstawione przez GUS jeszcze 4-5 lat temu, a w krótkich okresach czasu, kilka lat dla demografii to krótki okres, te prognozy się tak szybko nie zmieniają, a więc fakt, że tych kilkadziesiąt tysięcy dzieci rocznie jest, pojawia się więcej, jest wielką zasługą polskich rodzin mam nadzieję przy niewielkim, ale istotnym, znaczącym wsparciu również ze strony państwa polskiego.”
Poszerzenie programu sejm przyjął 16 kwietnia. Warto dodać, że pomoc z programu otrzymają także obcokrajowcy, w tym i Ukraińcy, którzy przyjeżdżają tu do pracy. Posiadacze karty pobytu tymczasowego z dostępem do rynku pracy, mogą zwrócić się do pomocy społecznej i złożyć wniosek.

(-)

Niebawem wystawę „Checkpoint pamięci” będzie można zobaczyć w Gdańsku, Krakowie i Lublinie. W styczniu Ambasada Ukrainy w Polsce zaprezentowała ją w Warszawie. „Checkpoint pamięci” – to wystawa eksponatów z ATO przygotowana urząd cywilno-wojskowy Sił Zbrojnych Ukrainy. Poświęcona jest pamięci żołnierzy Sił Zbrojnych Ukrainyc, którzy zginęli w walkach z rosyjskim agresorem. Uroczyste otwarcie w Gdańsku 28 czerwca o 16:00 w Europejskim Centrum Solidarności. Już 1 lipca wystawa trafi do pomieszczeń Konsulatu Generalnego Ukrainy w Krakowie, a od 3 do 5 lipca będzie w Lublinie. Tam będzie można ją obejrzeć w sali wystawowej Trybunału Koronnego. Do odwiedzenia wystawy zachęca rodaków i przyjaciół Ukrainy konsul Ukrainy w Gdańsku Lew Zacharczyszyn.

(-)

Była to ostatnia informacja naszego wydania. Program przygotowała i poprowadziła Hanna Wasilewska. Dziękuję za uwagę i zapraszam do radioodbiorników wieczorem. Dzisiaj porozmawiamy o historii „Kalinowych Mostów”. Nie przegapcie. O 18:10 usłyszymy się na falach Polskiego Radia Olsztyn. (dw/ad)

24.06.2019 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Na antenie program „Kamo hriadeszy”. Przy mikrofonie Hanna Wasilewska.
Ukraińcy przywykli do wojny. Obecnie często można usłyszeć to na Ukrainie i poza jej granicami. Brzmi to strasznie i dziwnie dla tych, którzy znajdują się daleko od huków armat i serii karabinowych. Człowiek taki już jest, że chce przeżyć w jakichkolwiek warunkach. Najlepszym sposobem jest zamknąć się w sobie i udawać, że nic się nie dzieje. Natomiast nic w ten sposób zmienić się nie da. „Wojna i pokój” to temat naszego dzisiejszego programu. Serdecznie zapraszam.

(-)

Na początku czerwca po raz dziesiąty gościli u nas ukraińscy dziennikarze. „Kalinowe mosty” dały nam możliwość dowiedzieć się prawdy, w tym i o wojnie na wschodzie Ukrainy. W tym roku na otwarciu wystawy „Bohaterowie nie umierają – oblicza wojny” w Bibliotece Wojewódzkiej w Olsztynie, pokazano film „Repetycja” Ołeksandra Kałasznyka. Na festiwal przywiózł go przyjaciel reżysera Andrij Machajłyk, by i nam przypomnieć o tym, że wojna trwa niezależnie od tego czy modnie jest o niej mówić. Film opowiada o wydarzeniach na Ukrainie poczynając od „Pomarańczowej Rewolucji” w 2004 roku, dalej „Rewolucji Godności” i wojnie na Donbasie. Sam reżyser Ołeksandr Kałasznyk czekał na recenzję polskich widzów w domu, w Kijowie:
Dzisiaj mu napiszę – Szaszko, twój film przyjęli tak, jak musiał być przyjęty. Na początku pauza, a potem owacja.
Pewna jestem, że Andrij Mychajłyk nagra nie jeden dobry film, w którym opowie prawdę o wojnie i pokoju na Ukrainie.
Ja widzę wśród swoich kolegów, dziewcząt, łzy z powodu tego co widzieli na ekranie, przezywali to; wielu z nich dotknęło to ich rodziny; brat zginął w 2015 roku…wziął automat i poszedł na front…mam przyjaciół w Konstantyniwce, Drużkiwce i niedawno z kolegami dziennikarzami amerykańskimi jeździliśmy tam i zobaczyłem, jak się obi zmienili. Jak wcześniej byli rosyjskojęzyczni i bardziej przejmowali się problemami ekologicznymi to teraz ci chłopcy i dziewczęta przeszli na język ukraiński, bo wiedzą że od tego się zaczyna. Kiedy zabiera się mowę, mentalność…to ekspansja agresora.
-Czy w ukraińskich mediach mówi się o wojnie, czy już mniej, rzadziej.
-Ludzie zmęczyli się; jeśli powiedzieć, że na Ukrainie nie ma faktycznie niezależnych mediów…to była po prostu dywersja, w warunkach wojny zniszczyć system państwowego przekazu, które powinno było przekazywać informację z punktu widzenia państwa. I teraz widzimy jak w państwowej telewizji pokazują nam popularno-naukowe filmy, to potrzebne, ale one są zagraniczne. Na ukraińską kinematografie przekazywane są pieniądze i ja dzisiaj otrzymałem przyjemną informację o tym, ze Ukraiński Fundusz Kultury wsparł nasz projekt; Serhij Trębacz jest autorem scenariusza, a ja jestem reżyserem. Na przygotowanie scenariusza i przygotowanie; i spodziewamy się, że ten film Ołes Honczar – notatki z uwięzienia, zrobimy.

(-)

Niestety obecnie nawet ukraińskie dzieci przywykły do pojęć: „wojna”, „broń”, „wróg”, ale także one chcą coś zrobić dla pokoju na ziemi. Malują, piszą listy do żołnierzy, zbierają pieniądze na potrzeby ukraińskiej armii. Takiej solidarności możemy my dorośli im pozazdrościć. Co myślą o wojnie i pokoju najmłodsi Ukraińcy?
[wypowiedzi dzieci o tym czym jest wojna i pokój]
Ludzie nie są zdolni do stworzenia pokoju. Mogą go tylko przyjąć i zachować, jeśli będą przestrzegać bożych przykazań. Pokoju nie może być bez pełnowartościowej sprawiedliwości i szczerej miłości do bliźniego. O tym, co jest źródłem rozbratu między ludźmi, posłuchamy w kazaniu ojca Romana Terleckiego w programie studia „Apostoł”
Za co Kain zabił Abla. Co mogło stać się w jego serce i rozumie, że podniósł rękę na rodzonego brata. Odpowiedź na to aktualne jak nigdy pytanie ma dać każdy z nas, bo każdy z nas może stać się niestety Kainem, bratobójca. Odpowiedź zdaje się prosta – grzech, który czyni człowieka ślepym i nie pozwala zobaczyć w bliźnim samego Boga. Po grzechu pierworodnym, ten świat na którym żyjemy stał się miejscem zła i grzechu niestety. Dlatego, gdy pojawia się człowiek sprawiedliwy, święty o czystym sercu, ten świat nie może tego faktu ścierpieć. Nie może być spokojnym, kiedy w naszym sercu jest boża miłość. Tak było z Kainem i Ablem, Józefem i jego braćmi, którzy sprzedali go w niewolę, tak było z Jaropełkiem, Borysem i Hlibem męczennikami. Tak zresztą było i z samym panem Jezusem. Zło nie może ścierpieć bożego ,światła i tych co w nim przebywają i nawet jeśli człowiek jest sprawiedliwy, patriota; ginie z rąk wroga czy bratobójcy to nie oznacza, że zło zwyciężyło, a dobro jest słabsze i nie trzeba być po jego stronie. Zupełnie odwrotnie. To oznacza, że zło przeżywa swoje konwulsje, że przyszedł jego koniec, więc kiedy pojawiają się ludzie, którym nie szkoda swojego życia, którym nie szkoda ponieść ofiarę życia dla dobra, wolności i Boga, to koniec zła. Mamy zwyciężyć właśnie miłością do Boga, czystym sercem zło, które chce zagnieździć się w naszym sercu. Wygnać z naszego serca Kaina, być być przed Bogiem Ablem.

(-)

Ten program chce się zakończyć słowami, które słyszymy na końcu mszy: Daruj pokój swojemu światu, kościołom twoim, narodowi naszemu strzeżonemu przez Boga i wszystkim ludziom twoim.
Był to program „Kamo hriadeszy” i Hanna Wasilewska. Pokoju wam wszystkim. Usłyszymy się jutro. (dw/ad)

24.06.2019 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Ukraińcy z Giżycka zapraszają na początku lipca na wycieczkę na Ukrainę. W Przemyślu odbyło się Święto Ukraińskiej Pamięci Narodowej. W przeddzień miał miejsce performance „Innego nie będzie” z udziałem przewodniczącego ZUwP Piotra Tymy. Ukraińską część Roztocza odkrywają uczestnicy międzynarodowego rajdu rowerowego „Na skrzydłach natury”. Po weekendzie w studiu Polskiego Radia Olsztyn wita was Hanna Wasilewska. Zapraszam do śledzenia wiadomości z Ukrainy i wydarzeń z naszego regionu. Dziś jest poniedziałek 24 czerwca. Co przyniósł ostatni weekend opowiem za chwilę. Zostańcie z nami.

(-)

Ukraińcy z Giżycka zapraszają na początku lipca na wycieczkę na Ukrainę. W programie Kołomyja, Karpaty, Iwano-Frankowsk, Zarwanica. Świętowanie Kupały planowane jest w Dubnie, a potem podróż do Lwowa. Więcej można dowiedzieć się od przewodniczącego mazurskiego oddziału ZUwP Katarzyny Polewczak. Można także telefonować 508 615 869

(-)

W niedzielę 23 czerwca ulicami Przemyśla przeszła tradycyjna, coroczna procesja związana ze świętem Ukraińskiej Pamięci Narodowej. Uroczystości rozpoczęły się modlitwą w greckokatolickim soborze katedralnym Jana Chrzciciela w Przemyślu. Następnie uczestnicy przemaszerowali na cmentarz do wsi Pikulicze, gdzie miało miejsce nabożeństwo za zmarłych, złożenie kwiatów i przemówienia. Według portalu nowiny24.pl marsz, podobnie jak w zeszłym roku, ochraniało wielu policjantów. Wydarzenia w Przemyślu związane są z uczczeniem pamięci internowanych żołnierzy i starszyzny armii Ukraińskiej Republiki Ludowej oraz wziętych do niewoli żołnierzy Ukraińskiej Armii Galicyjskiej. Z powodu ciężkich warunków i epidemii tyfusu w latach 1918-1919 zmarli w obozie w okolicach wsi Pikulicze, które obrcnie leżą na terenie Przemyśla. Tam zostali pochowani na ukraińskim cmentarzu wojennym. W grupowych mogiłach pochowano około 2 tysięcy jeńców i internowanych żołnierzy oraz starszyzny armii galicyjskiej i armii URL. W dwóch mogiłach spoczywa 47 ukraińskich patriotów i starszyzna armii galicyjskiej. Przypominamy, że dwa lata temu w 2016 roku w Przemyślu polscy nacjonaliści napadli na procesję z okazji święta ukraińskiej pamięci narodowej. Wtedy około 20 osób starało się przeszkodzić w procesji grekokatolików i prawosławnych, która zmierzała ku wojskowemu cmentarzowi. Policja rozdzieliła atakujących od uczestników procesji. Po procesie sądowym, w tym roku sąd wydał wyrok wobec agresorów.

(-)

W przeddzień święta ukraińskiej pamięci narodowej w Przemyślu miał miejsce performance „Innego nie będzie”. Przeciwko wydarzeniu aktywistki Anny Dąbrowskiej wystąpił prezydent Przemyśla Wojciech Bakun, ale Samorządowe Kolegium Odwoławcze odrzuciła zakaz wydany przez prezydenta miasta. Jak informuje portal nowiny24.pl, performance rozpoczął się 22 czerwca w południe przed magistratem. Przewodniczący ZUwP Piotr Tyma usiadł za okrągłym stołem. Miejsce naprzeciw mógł zając każdy chętny do rozmowy w sprawie stosunków polsko-ukraińskich. Podczas wydarzenia jeden z mężczyzn z flagą UE wykrzykiwał: „Precz z polskim faszyzmem”, co doprowadziło do interwencji policji. Mężczyzna nie chciał się wylegitymować, ani dobrowolnie udać się do samochody policyjnego. Funkcjonariusze siłą przewieźli go na posterunek. Więcej szczegółów opowiem z czasem.

(-)

Ukraińską część Roztocza odkrywają uczestnicy międzynarodowego rajdu rowerowego „Na skrzydłach natury”. Dziś odwiedzają m.in. Zapowiednik Roztocze i Jaworowski Park Narodowy. „Ukraińskie Roztocze odsłania przed nami nowe oblicze” – mówi współorganizator wydarzenia, Andrzej Kudlicki:
[wypowiedź w języku polskim]
„Granica powinna łączyć, nie dzielić” – mówi zastępca dyrektora Roztoczańskiego Parku Narodowego, Tadeusz Grabowski:
[wypowiedź w języku polskim]
Rajd jest częścią projektu „Bike – like – Roztocze. Razem pomimo granic” realizowanego w ramach unijnego programu Polska-Białoruś-Ukraina. W czterodniowej wyprawie do Lwowa bierze udział 150 cyklistów, w tym rowerzyści zaprzyjaźnieni z Radiem Lublin, z red. Piotrem Wróblewskim na czele.

(-)

Ta informacja kończy nasze wydanie. Dziękuję za uwagę wszystkim, którzy byli z nami i zapraszam do radioodbiorników wieczorem. Będziemy na was czekać o 18:10. Program przygotowała i poprowadziła Hanna Wasilewska. Do usłyszenia. (dw/ad)

23.06.2019- godz. 20.30 – magazyn (opis do dźwięku)

W programie „Od niedzieli do niedzieli” wita was Hanna Wasilewska.
(-)
W polskich szkołach zakończył się rok szkolny, w tym także w szkołach z ukraińskim językiem nauczania w Bartoszycach i Górowie Iławeckim. Ten rok był szczególny, bo ze względu na reformę szkolną szkołę ukończyli i ośmioklasiści i gimnazjaliści. Niezależnie od pewnych niezręczności, rok szkolny był udany, a jego zakończenie radosne dla nauczycieli i uczniów. Absolwentom towarzyszył Sergiusz Petryczenko:
(-)
Szkoły w Bartoszycach i Górowie Iławeckim pożegnały się ze swoimi uczniami. To radosny moment – mówi dyrektor bartoszyckiej szkoły Lubomira Tchórz:
Radość, bo to bardzo dobry rok, pełen sukcesów, twórczy, wiele osiągnięć naukowych, wychowawczych i to nas chyba mocno buduje, że osiągnęliśmy bardzo wiele w nauce i także w naszej działalności kulturalnej. Aż 44% uczniów szkoły podstawowej zakończyło ten rok szkolny ze świadectwem z paskiem, czyli mają średnią ponad 4,75. Wielu uczniów ma średnią ponad 5 i dobre lub wzorowe zachowanie. Reforma wpłynęła na to, że to ostatni rok gimnazjów, w tym roku zakończyło je 12 dzieci z czego. Średnia klasy to 5,05.
-Tak, to najlepsza szkoła. Jestem szczęśliwa, że mogłam się tu uczyć, że mieszkałam tu przez 8 lat.
-Jakie plany na przyszłość?

-Po tej szkole planuję iść do Olsztyna, żeby uczyć się w LO1. Chcę iść na profil biologiczno-chemiczny i nie wiem, zobaczymy co przyniesie czas.
Wiedza zdobyta w szkole daje możliwość wstępowania do najlepszych liceów. Niektórzy uczniowie pójdą uczyć się do Olsztyna, a niektórzy będą kontynuować naukę w ukraińskim liceum w Górowie Iławeckim. Przekonana jest dyrektor Maria Olga Sycz.
-Większość dzieci zostaje u nas w liceum. Część idzie do szkół zawodowych, tacy słabsi i niektórzy mają inne plany, ale większość zostaje w naszej szkole. Mamy nadzieje, że z Bartoszyc także wszyscy przyjdą. Czekamy na nich i zapraszamy do szkoły.
Absolwenci Gimnazjum z Górowa Iławeckiego powiesili na szkolnym korytarzu fotografię jako pamiątkę. Był to ostatni 19 rocznik Gimnazjum – mówi Mirosław Olijnyk – kierownik internatu.
– 19…od pierwszego…i każda klasa posadziła swoje drzewo, które jest tu przed szkołą…
…stajemy wokół…szpadel…no, dziękujemy…brawo…trzeba przyjeżdżać i podlewać…dobrze, dziękujemy, dobrych wakacji i czekamy we wrześniu na was.
-Teraz jakie plany co do tego drzewa?
-Będzie rosło, będziemy przyjeżdżać, doglądać.
-A twoje plany?
-Zostać tu jeszcze rok, zobaczymy co będzie dalej, życie pokaże.
-Przyjeżdżają doglądać?
-My doglądamy, oni rozjeżdżają się po świecie i praktycznie ci pierwsi absolwenci to już dorośli ludzie, mają swoje dzieci. Kończymy cykl nauczania w gimnazjum. 19 lat minęło. …pokolenie można powiedzieć.
Szkoła skończyła się. Teraz przed uczniami zasłużone wakacje. Aż do września.
-Jakie plany na wakacje?
-Jeszcze nie wiem, na Ukrainę pojechać, nad jakieś jeziora tu niedaleko. Okaże się.
-Ja jadę na obóz.
-Gdzie?
[wypowiedź po polsku]
(-)
Mówi się, że lato to maleńkie życie. Wato więc przeżyć je tak, żeby zapamiętać. Pierwsze co wspominam z tego lata, to Dzień Mniejszości Narodowych w olsztyńskim Gutkowie:
Dzień Mniejszości Narodowych to święto ze staże. Ma prawie 30 lat. Ten dzień to świadectwo wielokulturowości Warmii i Mazur, potwierdzenie przyjaźni narodów na tych ziemiach, dowód że państwo polskie szanuje każdego swojego obywatela niezależnie od jego narodowości.
A dla zwykłych ludzi, mieszkańców Olsztyna to kolorowe, smaczne i ciekawe wydarzenie, które do roku daruje dobry nastrój i niezapomniane emocje:
[wypowiedź w języku polskim]
Lubomira Tchórz – dyrektor ukraińskiej szkoły w Bartoszycach.
W tym roku przyjechały nasze dzieci z Bartoszyc, zespół nasz Wodohraj, a także solistki Mariczka Sycz i Marcysia Zawadzka i będziemy prezentować ukraińską kulturę. Także to ciekawe święto bo mamy okazję pooglądać różne kultury mniejszości narodowych; tak bo chodzi o mniejszości narodowe przede wszystkim; z tego co wiem to poza Niemcami i Tatarami jest etniczna romska grupa, no a nasze dzieci mają okazję poznawać w ten sposób bogactwo kulturalne naszego regionu.
-Bardzo cieszymy się, że możemy przyjeżdżać na dzień mniejszości i wtedy widzimy inne kultury i reprezentujemy swoje kultury i szkoły.
[wypowiedź w języku polskim]
Cześć wszystkim. Dzień dobry.

[wypowiedź w języku polskim]

[fragment w języku niemieckim]

Mamy swoje klimaty – Włodek Kuper, lider zespołu Horpyna – Pokazujemy ukraińską kulturę już wiele lat, przyjaźnimy się z innymi mniejszościami – Romami, Tatrami, Niemcami i oni sobie upodobali nasz chutor kozacki. Ja uważam, że dzień mniejszości to takie wielkie święto, dla tych którzy mieszkają tu na obczyźnie, dla diaspory ukraińskiej, niemieckiej i wszystkich innych, które u nas bywają i uważam, że to bardzo ważny moment, żeby ci ludzie, którzy na co dzień się nie widzą, tu zobaczyli się; nie tylko swoich przyjaciół, bo ich coraz mniej. Sam zauważyłem, że coraz mniej przychodzi ze starszego pokolenia. To także okazja, żeby zobaczyć też inne mniejszości, które prezentują swoją kulturę.
(-)
[wypowiedzi w języku polskim]
(-)
Jeszcze raz brawa dla organizatorów i uczestników tego unikalnego wydarzenia. I chociaż wszystko wokół zmienia się, takie spotkania cieszą swoją tradycją. Do dawnych tradycji wraca także ukraiński Prawopis. Powrót jotowania mniej myślników, mniej cudzysłowów, „y” na początku słowa, wielkie litery na nowo – to wszystko zmiany w nowym ukraińskim Prawopisie. Miesiąc temu przyjął go gabinet ministrów. Nowa redakcja Prawopisu będzie wykorzystywana we wszystkich sferach życia Ukraińców, które dotyczą zastosowania języka w piśmie. Więc wszystko co napiszecie, trzeba będzie pisać zgodnie z zasadami Prawopisu. Co się zmieniło? Dziś krótko opowiem, a z czasem zajmiemy się porównaniem zmian z poprzednim Prawopisem:
[lekcja języka ukraińskiego]
(-)
Filozofia życie w piosenkach czasem wprowadza nas w szczególny nastrój, pomaga zrobić kolejny krok, składania do działania. Każda piosenka naszej Parady Hitów to oddzielna historia i nowa filozofia. Wybrał Roman Bodnar:
[Parada Hitów Romana Bodnara]
(-)
I to wszystko. Zegar w studiu pokazuję, że przyszedł czas pożegnania. Nad programem pracowali: Roman Bodnar, Sergiusz Petryczenko i Hanna Wasilewska. Usłyszymy się w przyszłą niedzielę na falach Polskiego Radia Olsztyn. Bywajcie. (dw/apod)

22.06.2019 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, drodzy słuchacze! Witam was w sobotę, 22 czerwca na antenie Polskiego Radia Olsztyn. W studiu – Jarosława Chrunik. Dzisiejszy dzień powinien być leniwy i spokojny, bo mamy weekend, jednak wydarzenia, o których będzie mowa, w żaden sposób spokojnymi nazwać nie można. Kalendarz historyczny też jest niejednoznaczny:

(-)

22 czerwca 1933 roku lider komunistów Ukrainy P. Postyszew ogłosił masowe areszty wśród „burżuazyjnej inteligencji” Ukrainy. Represje reżimu stalinowskiego lat 1930-tych w znacznej mierze skierowane były przeciwko inteligencji ukraińskiej – wyrazistego nosiciela tożsamości narodowej.

(-)

22 czerwca1877 r. urodził się Bolesław Jaworski – ukraiński muzykoznawca polskiego pochodzenia, pianista, kompozytor i pedagog. Doktor wiedzy o sztuce. Jego uczniami są m.in.: Mykoła Łeontowycz, Mychajło Werykiwskyj, Pyłyp Kozyćkyj, Hryhorij Weriowka, Nadzieja Goldenberg i inni.

(-)

22 czerwca 1992 roku zmarł Iwan Sokólski – ukraiński poeta, obrońca praw człowieka, działacz społeczny. W sierpniu 1968 roku wraz z dziennikarzem Mychajłem Skorykiem napisał „List twórczej młodzieży Dniepropietrowska”, w którym wyrażono protest przeciwko polityce rusyfikacji na Ukrainie, prześladowaniu inteligencji narodowej, plądrowania zabytków kultury, szczucia powieści O. Honczara „Sobor”. Wiosną 1969 roku „List..” przekazała stacja radiowa „Swoboda”, opublikowały zagraniczne ŚMP. Sąd skazał Sokólskiego na 4,5 roku łagrów o surowym reżimie.

(-)

Imieniny obchodzą dziś Maria, Marta i Aleksander, a z nimi oczywiście świętują urodzeni 22 czerwca. Wszystkim życzymy wszystkiego najlepszego!

(-)

Najpierw – wiadomość znad morza: Wkrótce wystawę „Checkpoint pamięci”, którą w styczniu pokazała w Warszawie Ambasada Ukrainy w RP, można będzie zobaczyć w Gdańsku, Krakowie i Lublinie. „Checkpoint pamięci” – wystawę eksponatów z ATO, przygotowało Biuro Współpracy Cywilno-Wojskowej Sił Zbrojnych Ukrainy oraz Narodowe Muzeum Wojskowo-Historyczne Ukrainy. Jest ona poświęcona pamięci zmarłych w walkach z rosyjskim agresorem żołnierzy Sił Zbrojnych Ukrainy. W Gdańsku, w Europejskim Centrum Solidarności uroczyste otwarcie odbędzie się 28 czerwca o godz. 16.00. Wystawa będzie czynna od 10:00 do 18:00. 1-2 lipca wystawa będzie prezentowana w Krakowie do Konsulacie Generalnym Ukrainy, a 3-5 lipca – w Lublinie, w centralnej sali wystawowej Trybunału Koronnego.

(-)

Teraz przeniesiemy się do Gruzji, ponieważ tam mają miejsce burzliwe wydarzenia, jak się okazuje – ściśle związane z Ukrainą. W czwartek w Gruzji rozpoczęły się masowe protesty z powodu Rosjan. Deputowani rosyjskiej Dumy Państwowej przybyli do parlamentu gruzińskiego, aby wziąć udział Międzyparlamentarnym Zgromadzeniu Prawosławnym. Spotkania nie otworzył przewodniczący parlamentu gruzińskiego, lecz komunista Siergiej Gawriłow – deputowany rosyjskiej dumy. Siergiej Gawriłow nie uznaje Abchazji i Południowej Osetii za część terytorium Gruzji. I to on w czwartek zajął miejsce gruzińskiego przewodniczącego i wypowiadał się w języku rosyjskim. Wywołało to protest ze strony opozycji; pod budynkiem parlamentu w Tbilisi zaczęli gromadzić się obywatele, niezadowoleni z postępowania Rosjan. Protestujący przynieśli flagi Gruzji, UE, Ameryki i Ukrainy. Żądano dymisji trzech wysokich urzędników: przewodniczącego parlamentu Iraklija Kobachidze, szefa MSW Gieorgija Gacharija oraz szefa SB Gruzji Wachtanga Homelauri’ego. Delegacja rosyjska pośpiesznie opuściła Gruzję.

Deputowany do RN Ukrainy z „Frontu Ludowego”, zastępca komitetu parlamentarnego ds. kultury i duchowości Wiktor Jeleński opowiedział na antenie Radia Svoboda jak odbywało się posiedzenie Międzyparlamentarnego Zgromadzenia Prawosławnego w Tbilisi, po którym w Gruzji rozpoczęły się masowe protesty. Jak powiedział deputowany, parlament ukraiński po raz pierwszy od wielu lat sformował na to spotkanie swoją delegację. Jeleński też wchodził w jej skład. Jak powiedział, zamierzał przedstawić stanowisko, że Międzyparlamentarne Zgromadzenie Prawosławne nie powinno służyć jako przykrywka do realizowania rosyjskiego porządku dziennego i usprawiedliwiania rosyjskiej agresji wobec Ukrainy, Gruzji, Mołdawii:

– Po tym, jak zaczęło się Zgromadzenie, gruzińscy posłowie zaczęli wymagać wydalenia delegacji rosyjskiej, m.in. przewodniczącego Międzyparlamentarnego Zgromadzenia Prawosławnego Siergieja Gawriłowa, który rozsiadł się w fotelu przewodniczącego parlamentu gruzińskiego i który – według danych niektórych posłów – brał udział w wojnie przeciwko Gruzji w Abchazji. Gdy delegacje wyjechały z parlamentu i przyjechały do hotelu, była tam już duża liczba protestujących, rozmawiałem z nimi, występowałem przed nimi, wyraziłem swoją solidarność z narodem gruzińskim, przekazałem im serdeczne pozdrowienia od zwierzchnika Prawosławnej Cerkwi Ukrainy, metropolity Epifanija. Wszystko to odbywało się przy okrzykach „Chwała Ukrainie!”…

– Ale pan Gawriłow oskarżył pana o podburzanie protestujących i obrażaniu ich prezydenta Putina.

– Było to na tle haseł przeciwko agresji rosyjskiej i wiadomej oceny prezydenta Putina. I gdy wróciłem do hotelu, to oczywiście oni tupali nogami, wrzeszczeli, wołali ochronę, żeby mnie wydalić. Wtedy zrobiłem oświadczenie dla prasy i przyjechałem do Ambasady Ukrainy, a Międzyparlamentarne Zgromadzenie Prawosławne w istocie swoją pracę zakończyło i delegacja rosyjska w pospiechu opuściła Tbilisi.
Zamieszki w Tbilisi trwały kilka godzin; policja zastosowała gaz łzawiący, gumowe kule i zatrzymała ponad stu uczestników protestu. W rezultacie jedno żądanie protestujących zostało wykonane: zostanie zdymisjonowany przewodniczący gruzińskiego parlamentu Iraklija Kobachidze.

(-)

Protest odbył się też na Ukrainie. Studenci Kijowskiego Uniwersytetu Państwowego im. Tarasa Szewczenki wyszli na akcję protestacyjną z powodu współpracownika Wiktora Janukowycza – Andrija Portnowa. Rektor Leonid Huberński poza konkursem przywrócił skandalicznego urzędnika do pracy na uczelni. W sieciach społecznościowych studenci dzielą się wiadomościami z protestu i apelują o przeciwstawienie się swawoli. „Nie chcę, żeby w moim uniwersytecie wykładowcą był człowiek, któremu inkryminuje się rozkradanie pieniędzy państwowych, wykorzystywanie stanowiska służbowego i udział w zabójstwach podczas rewolucji Godności”, – pisze jedna ze studentek. W sieciach mówi się już także o pogróżkach pod adresem studentów, uczestniczących w akcji.

Co wiadomo o Andriju Portnowie? Był zastępcą Administracji Prezydenta za czasów Wiktora Janukowycza. Zajmował się kwestią pionu sądowniczego i przepisywaniem KPK. Portnow opracował skandaliczne „ustawy dyktatorskie”, uchwalone przez parlament w 2014 r., które ograniczały konstytucyjne prawa Ukraińców i były skierowane przeciwko Euromajdanowi. Po Rewolucji Godności wyjechał do Rosji, a potem – do Austrii. W 2015 r. GPU wszczęła sprawę przeciwko Portnowowi wysuwając mu podejrzenie przywłaszczenia i defraudacji majątku, lub zawładnięcia nim dzięki nadużywaniu władzy lub stanowiska służbowego. W maju tego roku Portnow powrócił na Ukrainę.

Na skutek protestów rektor wycofał swoją decyzję o przywróceniu Portnowa do pracy na uniwersytecie.

(-)

Niech to małe zwycięstwo narodu gruzińskiego i ukraińskich studentów będzie optymistycznym akcentem na zakończenie naszej audycji, którą przygotowała i przedstawiła Jarosława Chrunik. Żegnam się z wami na dłużej, życzę wam miłego wypoczynku, drodzy słuchacze! Wszystkiego dobrego! (jch/bsc)

21.06.2019 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

W końcu doczekaliśmy się na koniec roku szkolnego. Przedwczoraj rozbrzmiał ostatni dzwonek dla wszystkich szkół w Polsce, w tym i dla ukraińskich. Był to moment radosny i smutny jednocześnie dla gimnazjalistów, którzy już w przyszłym roku nie będą mieli gdzie wracać. Natomiast z takim bagażem wiedzy, który zdobyli gimnazjaliści ze szkoły im Łesi Ukrainki, łatwo będzie dostać się do każdego liceum. Ostatniemu zakończeniu roku gimnazjalistów w bartoszyckiej szkole im Łesi Ukrainki przyglądałs ię Sergiusz Petryczenko. Więc dziś o tym w programie „Od A do Z”. Posłuchajcie jak było.
Zapraszam także wszystkich do odbiorników, którzy uczą się języka ukraińskiego. W drugiej części programu pouczymy się. Z wami Hanna Wasilewska. Witam i zapraszam.
(-)
Skończył się rok szkolny w szkołach z ukraińskim językiem nauczania w Bartoszycach i Górowie Iławeckim. Ten rok był szczególny, bo ze względu na reformę szkolną szkołę ukończyli i ośmioklasiści i gimnazjaliści. Niezależnie od pewnych niezręczności, rok szkolny był udany, a jego zakończenie radosne dla nauczycieli i uczniów. Absolwentom towarzyszył Sergiusz Petryczenko:
(-)
Szkoły w Bartoszycach i Górowie Iławeckim pożegnały się ze swoimi uczniami. To radosny moment – mówi dyrektor bartoszyckiej szkoły Lubomira Tchórz:
Radość, bo to bardzo dobry rok, pełen sukcesów, twórczy, wiele osiągnięć naukowych, wychowawczych i to nas chyba mocno buduje, że osiągnęliśmy bardzo wiele w nauce i także w naszej działalności kulturalnej. Aż 44% uczniów szkoły podstawowej zakończyło ten rok szkolny ze świadectwem z paskiem, czyli mają średnią ponad 4,75. Wielu uczniów ma średnią ponad 5 i dobre lub wzorowe zachowanie. Reforma wpłynęła na to, że to ostatni rok gimnazjów, w tym roku zakończyło je 12 dzieci z czego. Średnia klasy to 5,05.
-Tak, to najlepsza szkoła. Jestem szczęśliwa, że mogłam się tu uczyć, że mieszkałam tu przez 8 lat.
-Jakie plany na przyszłość?

-Po tej szkole planuję iść do Olsztyna, żeby uczyć się w LO1. Chcę iść na profil biologiczno-chemiczny i nie wiem, zobaczymy co przyniesie czas.
Wiedza zdobyta w szkole daje możliwość wstępowania do najlepszych liceów. Niektórzy uczniowie pójdą uczyć się do Olsztyna, a niektórzy będą kontynuować naukę w ukraińskim liceum w Górowie Iławeckim. Przekonana jest dyrektor Maria Olga Sycz.
-Większość dzieci zostaje u nas w liceum. Część idzie do szkół zawodowych, tacy słabsi i niektórzy mają inne plany, ale większość zostaje w naszej szkole. Mamy nadzieje, że z Bartoszyc także wszyscy przyjdą. Czekamy na nich i zapraszamy do szkoły.
Absolwenci Gimnazjum z Górowa Iławeckiego powiesili na szkolnym korytarzu fotografię jako pamiątkę. Był to ostatni 19 rocznik Gimnazjum – mówi Mirosław Olijnyk – kierownik internatu.
– 19…od pierwszego…i każda klasa posadziła swoje drzewo, które jest tu przed szkołą…
…stajemy wokół…szpadel…no, dziękujemy…brawo…trzeba przyjeżdżać i podlewać…dobrze, dziękujemy, dobrych wakacji i czekamy we wrześniu na was.
-Teraz jakie plany co do tego drzewa?
-Będzie rosło, będziemy przyjeżdżać, doglądać.
-A twoje plany?
-Zostać tu jeszcze rok, zobaczymy co będzie dalej, życie pokaże.
-Przyjeżdżają doglądać?
-My doglądamy, oni rozjeżdżają się po świecie i praktycznie ci pierwsi absolwenci to już dorośli ludzie, mają swoje dzieci. Kończymy cykl nauczania w gimnazjum. 19 lat minęło. …pokolenie można powiedzieć.
Szkoła skończyła się. Teraz przed uczniami zasłużone wakacje. Aż do września.
-Jakie plany na wakacje?
-Jeszcze nie wiem, na Ukrainę pojechać, nad jakieś jeziora tu niedaleko. Okaże się.
-Ja jadę na obóz.
-Gdzie?
[wypowiedź po polsku]
(-)
Mniej myślników, mniej cudzysłowów, powrót jotowania, „y” na początku słowa, wielkie litery na nowo – to wszystko zmiany w nowym ukraińskim Prawopisie. Miesiąc temu przyjął go gabinet ministrów. Nowa redakcja Prawopisu będzie wykorzystywana we wszystkich sferach życia Ukraińców, które dotyczą zastosowania języka w piśmie. Więc wszystko co napiszecie, trzeba będzie pisać zgodnie z zasadami Prawopisu. Co się zmieniło? Dziś krótko opowiem, a z czasem zajmiemy się porównaniem zmian z poprzednim Prawopisem:
[lekcja języka ukraińskiego]
(-)
I to wszystko. W programie „Od A do Z” była z wami Hanna Wasilewska. Życzę wam zdrowych, spokojnych i oczywiście niezapomnianych wakacji. Niech to lato będzie pełne wesołych przygód i ciekawych znajomości. Bywajcie zdrowi i do usłyszenia na falach Polskiego Radia Olsztyn. (dw/apod)

21.06.2019 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, drodzy słuchacze! W piątek, 21 czerwca, ze studia Polskiego Radia Olsztyn wita was Jarosława Chrunik. Na pewno wielu z was spędza miło ten czas wydłużonego weekendu, więc ja zajmę wam tylko 10 minut. Otwieramy kalendarz historyczny:

(-)

21 czerwca1805 roku urodził się Mykoła Zakrewski – ukraiński historyk, folklorysta, etnograf, lingwista, pisarz. Wydał zbiór „Staroswietskije bandurista”, gdzie znalazły się ukraińskie piosenki ludowe i dumy oraz przysłowia, powiedzenia i przypowiastki; a także „Słowar marorossijskich idiomow”.

(-)

21 czerwca 1897 r. urodził się Jurij Kondratiuk – inżynier, konstruktor, wynalazca, teoretyk budowy rakiet. Jeden z pionierów techniki rakietowej i lotów kosmicznych. Autor tak zwanej „trasy Kondratiuka”, którą podróżowały na Księżyc statki kosmiczne „Apollo”.

(-)

21 czerwca 1860 roku zmarł Mykoła Markewycz – ukraiński historyk, etnograf, folklorysta, poeta i kompozytor. Jest pierwszym ukraińskim encyklopedystą. Przez rosyjskich nacjonalistów został nazwany „ukraińskim burżuazyjnym nacjonalistą”, podlegał zakazom cenzury radzieckiej.

(-)

Dzisiaj imieniny obchodzą: Prokop, Cyryl i Pankracy. Panom, oraz tym, kto obchodzi dzisiaj urodziny, życzymy wszystkiego najlepszego.

(-)

Wakacje! Nareszcie doczekali się ich uczniowie, ale nie dam głowy, czy to nie nauczyciele bardziej na nie czekali. Najważniejsze, że już są. Ten rok był szczególny, bowiem ze względu na reformę, szkołę ukończyli zarówno gimnazjaliści, jak i uczniowie ósmych klas szkoły podstawowej. Nie zważając jednak na pewne trudności, rok szkolny był udany, a jego zakończenie – radosne jak dla nauczycieli, tak i dla uczniów. Na uroczystościach w ZSzUJN w Bartoszycach i w Górowie Iławeckim był Sergiusz Petryczenko:

(-)

Szkoły w Bartoszycach i Górowie Iławeckim pożegnały się ze swoimi uczniami. To radosna chwila – mówi dyrektorka bartoszyckiej szkoły, Lubomira Tchórz:

– Radosna dlatego, że mamy bardzo dobry rok, udany, twórczy, mamy bardzo dużo osiągnięć w nauce, wychowawczych. I to chyba bardzo nas buduje, że osiągnęliśmy bardzo dużo w dyscyplinie, nauczaniu, a także w naszej działalności kulturalnej. Aż 44% uczniów szkoły podstawowej ukończyło ten rok szkolny ze świadectwem z odznaczeniem, czyli mają średnią wyższą, niż 4,75. bardzo dużo uczniów ma średnią ponad 5 i dobre albo wzorowe zachowanie. O gimnazjum, o naszych ostatnich gimnazjalistach (bo reforma spowodowała to, że jest to ostatni rocznik gimnazjum): w tym roku ukończyło je 12 uczniów, z czego praktycznie 90% to wzorowi uczniowie. Średnia tej klasy za cały okres nauczania to 5,05.
Wiedza zdobyta w tej szkole umożliwia zdawanie do najlepszych liceów. Niektórzy uczniowie pójdą uczyć się do Olsztyna, a niektórzy na pewno będą kontynuowały naukę w ukraińskim liceum w Górowie Iławeckim. Przekonana jest w tym dyrektorka Maria Olga Sycz:

– Większość dzieci zostaje u nas w liceum, część jest takich, którzy wybierają szkołę zawodową, tacy trochę słabsi i niektórzy mają inne plany. Ale większość zostaje w naszej szkole. Mamy nadzieję, że z Bartoszyc też prawie wszyscy przyjdą. Czekamy na nich i zapraszamy do szkoły.

(-)

Do szkoły to dopiero po wakacjach, teraz życzymy dobrego, miłego wypoczynku zarówno uczniom, jak i nauczycielom.
Wczoraj obiecałam wam trochę polityki, więc dotrzymuję słowa. Niepokojące wiadomości dochodzą z Ukrainy. Różne wydarzenia wskazują na to, że w odnowionej wersji wracają czasy sprzed prezydentury Petra Poroszenki. Ukraiński dziennikarz Wadim Komarow zmarł wczoraj w szpitalu nie odzyskując przytomności. Dziennikarz został napadnięty w maju w mieście Czerkasy, położonym około 200 kilometrów od Kijowa. Odniósł poważne obrażenia głowy i do wczorajszego poranka pozostawał w śpiączce. O jego śmierci poinformowała miejscowa policja.
Śledczy próbują ustalić, czy atak na dziennikarza miał związek z jego pracą. Komarow pisał o przestępczości zorganizowanej w Czerkasach. Policja przesłuchała ponad 1300 osób w tej sprawie, ale nie udało się zidentyfikować napastników.
Dziennikarze na Ukrainie mają względną swobodę wypowiedzi, ale ich bezpieczeństwo pozostaje problemem. Ataki na reporterów nie są rzadkością, a sprawców często nie można znaleźć. W listopadzie 2018 roku ukraińska działaczka na rzecz walki z korupcją Kateryna Handziuk została oblana kwasem i zmarła po kilku miesiącach pobytu w szpitalu. W 2016 roku podłożono bombę pod samochód dziennikarza Pavela Sheremeta. W 2000 roku porwano założyciela serwisu informacyjnego Ukrainska Pravda Georgija Gongadze. Jego ciało znaleziono w lesie pod Kijowem.

Inna śmierć, która przedwczoraj wstrząsnęła Ukrainą to śmierć Dmytra Tymczuka, ukraińskiego wojskowego, podpułkownika rezerwy. Dmytro Tymczuk był też dziennikarzem, aktywistą społecznym i blogerem. Zajmował się tematami bezpieczeństwa informacyjnego i był jednym z kierowników „Centrum Badań Wojskowo-Politycznych”. Jak podaje BBC News Ukraina, podczas aneksji Krymu przez Rosję w marcu 2014 r. stworzył i stanął na czele grupy „Informacyjny opór”. Dzięki regularnym doniesieniom o sytuacji na półwyspie krymskim, a potem – na Donbasie, stał się jednym z najpopularniejszych obserwatorów internetowych na Ukrainie. Krytykował pierwsze kroki nowo wybranego prezydenta Wołodymyra Zełeńskiego. Wielu Ukraińców uważa, że Dmytro Tymczuk został zabity, żeby nie przeszkadzał rewanżystom. „Ukraińska Prawda” pisze, że tak samo kiedyś w 2004 roku zlikwidowano Heorhija Kyrpę (ministra transportu), którego uważano za konkurenta Leonida Kuczmy na wyborach prezydenckich, czy byłego szefa MSW Jurija Krawczenkę. Stróże prawa zapewniali, że Krawczenko sam się zastrzelił dwoma strzałami w głowę. Znajomi i bliscy nie uwierzyli w wersję śledztwa – samobójstwo. Tak samo teraz nie wierzą w samobójstwo czy przypadkową śmierć Dmytra Tymczuka.

(-)

Przepraszam was za takie informacje, al wydaje mi się, że nawet jak w niczym nie możemy pomóc, to przynajmniej powinniśmy wiedzieć, co się wokół nas dzieje. Mimo wszystko życzę wam miłego dnia, ponieważ nasz czas antenowy się kończy. Program przygotowali: Sergiusz Petryczenko i Jarosława Chrunik. Wszystkiego dobrego, drodzy słuchacze! (jch/apod)

20.06.2019 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Dobry wieczór wszystkim, którzy nas słuchają. Przy mikrofonie Hanna Wasilewska. Na antenie program „Z dnia na dzień” tradycyjnie humorystyczny. Dziś nie będzie wyjątków. Posłuchamy humoreski, ale najpierw wspomnimy o bardzo ciekawym i przyjemnym wydarzeniu, które niedawno miało miejsce w Olsztynie. Chodzi o Dzień Mniejszości Narodowych – jedno z ulubionych świąt nie tylko mniejszości, ale wszystkich olsztynian, którzy mieszkają w Gutkowie. Nie opuszczają go. Wydarzenie jest otwarte i kolorowe, rodzinne oraz zaciszne, przepełnione różnorodnością kultur.
Warto więc opowiedzieć o nim więcej dzisiaj w programie od razu po przewie muzycznej.

(-)

Dzień Mniejszości Narodowych to święto ze staże. Ma prawie 30 lat. Ten dzień to świadectwo wielokulturowości Warmii i Mazur, potwierdzenie przyjaźni narodów na tych ziemiach, dowód że państwo polskie szanuje każdego swojego obywatela niezależnie od jego narodowości.
A dla zwykłych ludzi, mieszkańców Olsztyna to kolorowe, smaczne i ciekawe wydarzenie, które do roku daruje dobry nastrój i niezapomniane emocje:
[wypowiedź w języku polskim]
Lubomira Tchórz – dyrektor ukraińskiej szkoły w Bartoszycach.
W tym roku przyjechały nasze dzieci z Bartoszyc, zespół nasz Wodohraj, a także solistki Mariczka Sycz i Marcysia Zawadzka i będziemy  prezentować ukraińską kulturę. Także to ciekawe święto bo mamy okazję pooglądać różne kultury mniejszości narodowych; tak bo chodzi o mniejszości narodowe przede wszystkim; z tego co wiem to poza Niemcami i Tatarami jest etniczna romska grupa, no a nasze dzieci mają okazję poznawać w ten sposób bogactwo kulturalne naszego regionu.
-Bardzo cieszymy się, że możemy przyjeżdżać na dzień mniejszości i wtedy widzimy inne kultury i reprezentujemy swoje kultury i szkoły.
[wypowiedź w języku polskim]
Cześć wszystkim. Dzień dobry.

[wypowiedź w języku polskim]

[fragment w języku niemieckim]

Mamy swoje klimaty – Włodek Kuper, lider zespołu Horpyna – Pokazujemy ukraińską kulturę już wiele lat, przyjaźnimy się z innymi mniejszościami – Romami, Tatrami, Niemcami i oni sobie upodobali nasz chutor kozacki. Ja uważam, że dzień mniejszości to takie wielkie święto, dla tych którzy mieszkają tu na obczyźnie, dla diaspory ukraińskiej, niemieckiej i wszystkich innych, które u nas bywają i uważam, że to bardzo ważny moment, żeby ci ludzie, którzy na co dzień się nie widzą, tu zobaczyli się; nie tylko swoich przyjaciół, bo ich coraz mniej. Sam zauważyłem, że coraz mniej przychodzi ze starszego pokolenia. To także okazja, żeby zobaczyć też inne mniejszości, które prezentują swoją kulturę.

(-)

[wypowiedzi w języku polskim]

(-)

I jeszcze raz brawo dla organizatorów i uczestników tego unikalnego święta. Teraz pozostaje nam czekać na kolejny rok.
By się nie smucić, ucieszmy się humoreską:

[humoreska]
I to wszystko. Nasz czas antenowy upływa, więc żegnam się z wami do jutra. O 18:10 zapraszam na program „Od A do Z”, w którym opowiemy o zakończeniu roku szkolnego w ukraińskich szkołach. Program przygotowała i poprowadziła Hanna Wasilewska. Wszystkiego dobrego. (dw/ad)

20.06.2019 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, drodzy słuchacze! Witam was w tym świątecznym dniu, w czwartek, 20 czerwca. W studiu Polskiego Radia Olsztyn – Jarosława Chrunik. Dziś będzie tylko jedno wspomnienie historyczne, a potem opowiemy o tym, co robi młodzież, która wczoraj rozpoczęła wakacje:

(-)

20 czerwca 1895 roku zmarł Mychajło Dragomanow – ukraiński publicysta, historyk, filozof, ekonomista, literaturoznawca, folklorysta i działacz społeczny. Założyciel ukraińskiego socjalizmu, przedstawiciel znanego rodu ukraińskich działaczy społecznych i kulturalnych – Dragomanowych. Jeden z organizatorów „Starej Gromady” w Kijowie. Docent Uniwersytetu Kijowskiego. Po zwolnieniu go z pracy za „polityczną niepewność” emigrował do Genewy, gdzie stał na czele ośrodka ukraińskiej emigracji politycznej. Profesor Wyższej Szkoły w Sofii. Wybitny ideolog ukraińskich autonomistów. Brat pisarki i działaczki społecznej Ołeny Pcziłky, wujek Łesi Ukrainki i Oksany Dragomanowej. Syn – Switozar Dragomanow, a zięć – Iwan Trusz.

(-)

Dzisiaj z życzeniami odwiedzimy Marię, Walerię i Teodota. Wszystkiego najlepszego!

(-)

Wczoraj około 5 mln uczniów w Polsce zakończyło kolejny rok nauki. W tym roku, na skutek reformy oświatowej, są dwie klasy absolwenckie – trzecia klasa gimnazjum oraz ósma klasa szkoły podstawowej. W ZSzUJN w Górowie Iławeckim i w Bartoszycach łącznie ukończyło szkołę 66 absolwentów. O ich plany na przyszłość pytał Sergiusz Petryczenko:

– Jakie masz plany na przyszłość?

– Po tej szkole planuję pójść do Olsztyna, żeby uczyć się w LO1; chcę pójść na profil biologiczno-chemiczny, no i nie wiem co przyniesie czas.

– Ta szkoła dała mocną podstawę do tego, żeby uczyć się dalej.

– Tak, dała mocną podstawę i jestem też przekonana, że sobie poradzę.

– Tak, to jest najlepsza szkoła, jestem bardzo zadowolona, że mogłam się tu uczyć, że żyłam tu przez osiem lat.

– Jakie masz plany na wakacje?

– Jeszcze nie wiem. Pojechać na Ukrainę, nad jakieś jezioro tu, niedaleko; to się okaże!

– Dobrych wakacji!

– Dziękuję badzo!

Niektórzy absolwenci wybiorą szkoły techniczne, ale wielu pójdzie do liceum. Niemało przyszłych licealistów wyraża chęć składania dokumentów do ukraińskiego liceum w Górowie Iławeckim.

(-)

W pierwszy dzień wakacji część uczniów wraz z rodzicami wybrała się do Cyganka. Co roku od 36 lat w rzymskokatolickie Boże Ciało odbywa się tam „Mała Sarepta” – spotkanie religijne dla tych, którzy nie tylko chodzą do cerkwi, ale też starają się pielęgnować swoją wiarę i kierować się nią w swoim życiu. Przyjeżdżają wierni z północnych dekanatów UCGK, aby podziękować za kolejny rok szkolny i wakacje rozpocząć od modlitwy. Najpierw odprawiane jest nabożeństwo bo Matki Bożej, potem – Liturgia Święta, a potem są gry i zabawy na placu przy cerkwi. Mówi proboszcz parafii w Cyganku, ks. Paweł Potoczny:

– Mała Sarepta. Ona zawsze była połączona z modlitwą. Oprócz rozrywki, oprócz zabaw, oprócz ciasta czy kawy – przede wszystkim jest to modlitwa do Pana Boga. Czyli zawsze zaczynamy od modlitwy.

Po modlitwie są gry i zabawy dla wszystkich grup wiekowych:

– Pod chustą przechodzą wszyscy, którzy lubią przyjeżdżać do Cyganka na „Małą Sareptę”. Dobra, teraz pod chustą przechodzą wszyscy, którzy przyjechali do nas z Ukrainy. Dobrze! Bardzo fajnie! Zatrzymamy teraz chustę, bo chcę wam krótko coś opowiedzieć. Czy wy wiecie gdzie myśmy przyjechali? Do jakiego miejsca? Co tu się odbywa?

– Mała Sarepta!

– Bardzo dbrze! Mała Sarepta. Co to jest takiego Mała Sarepta? Ktoś wie?

– ???

– Sarepta – to jest coś, jak wiecie, co się odbywa latem w Nowicy, w Komańczy; letnie obozy dla młodzieży. Prawda? Kto wie, co to są za obozy?

– ???

– Dobrze, a kto wie, kiedy były zapoczątkowane te obozy?

– ???

– W 1983 roku odbyła się pierwsza Sarepta w Nowicy, na czele której stanął ks. Jakub Madzelan i seminarzyści z jego parafii. I miała ona na celu to, żeby zebrać młodzież z różnych części (Polski), żeby modlić się razem, żeby razem się bawić, ale też żeby dowiedzieć się wielu rzeczy. I na ten wzór już następnego roku odbyła się Mała Sarepta w Cyganku.

Tak o Małej Sarepcie oowiadał dzieciom ks. Igor Hubacz, żeby wiedziały,  w czym biorą udział. Po latach widać, że to był dobry pomysł, młodzież lubi tu przyjeżdżać:

– Paweł Pidsudko. Przede wszystkim mam tu swoich przyjaciół, mogę poznać Boga, bliżej być.

– To znaczy, że nie jest ci to obojętne?

– To jest dla mnie bardzo ważne – kontakty z Bogiem. I z moimi przyjaciółmi.

– Kto ci zaszczepił wiarę w Boga? Rodzice?

– Rodzice przede wszystkim.

– Katarzyna Wunda. Jestem z Cyganka. To moja… oj, ja tu jestem chyba od początku, od małego dziecka. Moi rodzice są organizatorami od samego początku. Sarepta – może dlatego, że jest to spotkanie przed letnimi obozami Sarepty, gdzie wyjeżdżamy do Komańczy czy do Nowicy. I to jest naprawdę fajna inicjatywa, że można się gdzieś spotkać, pomodlić się razem. Bo to jest zupełnie inaczej, gdy modlimy się tak z dojrzałymi ludźmi, a zupełnie inaczej, jak robi to młodzież. To jest inna moc, inaczej to wszystko jest prowadzone.

(-)

Tak było w poprzednich latach; bardzo miło jest patrzeć na taką młodzież – dobrze wychowaną, grzeczną, ale też pełną pomysłów. To może tylko cieszyć. O spotkaniu podczas dzisiejszej Sarepty opowiem innym razem, ponieważ akurat ona trwa – właśnie w tej chwili powinna kończyć się Liturgia Święta i kończy się też nasz czas antenowy. Jutro powrócimy trochę do polityki; dzisiaj nie chciałam mącić światecznego nastroju. Program przygotowali: Sergiusz Petryczenko i Jarosława Chrunik. Spotkamy się znowu jutro o tej samej porze. Wszystkiego dobrego, drodzy słuchacze! (jch/ad)

19.06.2019- godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Dobry wieczór wszystkim zainteresowanym ukraińską kulturą. Z wami jest Hanna Wasilewska. Dzisiaj będziemy mówić o konflikcie Łemków, Ukraińców i Polaków. Ale nie tylko. Rzecz w tym, że właśnie ten konflikt stał się impulsem do powstania projektu „Stuk-stuk”, przez dwa lata miał połączyć Ukraińców i Łemków całej Polski. Projekt zakończono stworzeniem wspólnego klipu do piosenki „Stuk, stuk. Tam jeszcze biją dzwony”, która opowiada o tęsknocie, smutku i obowiązku pamięci o rodzinnej historii oraz swoich korzeniach. Właśnie w ramach tego projektu w zeszłym roku w ruinach cerkwi Kniazie w województwie lubelskim doszło do nagrania klipu do piosenki. Zgodnie z zamysłem jej autorów jest ona także elementem obchodów 70 rocznicy Akcji Wisła, którą Ukraińcy w Polsce obchodzili w roku 2017. W projekcie uczestniczyło kilkadziesiąt osób, członków ukraińskich, łemkowskich zespołów i teatrów z Polski. By go stworzyć przeprowadzono zbiórkę internetową.
Z inicjatywą wyszła animatorka kultury Kasia Komar-Macińska z Przemyśla i artystka oraz reżyser teatralny Oksana Terefenko z Gdańska, która projekt koordynuje. Ukrainki są także współautorkami słów do piosenki.
Podczas ostatniego koncertu w Olsztyńskim Gutkowie z uczestnikami projektu i organizatorką porozmawiał Sergiusz Petryczenko. Posłuchajcie od razu po przerwie muzycznej.

(-)

Projekt „Stuk-stuk, który połączył Ukraińców, Łemków i Polaków trwał 2 lata i miał swój finał w czerwcu. Uczestnicy „zastukali” do Legnicy, Przemyślu i Gdańsku, Niedawno zastukali także do Olsztyna.
Udział w nim wzięli artyści z całej Polski, w tym i z naszego województwa. O celu projektu z jego inicjatorami rozmawiał Sergiusz Petryczenko:

Projekt „Stuk-stuk” powstał jako odpowiedź na pewien konflikt. Powiązany jest on z określeniem tożsamości – mówi inicjatorka projektu Oksana Terefenko z gdańskiego teatru Nawpaky.
Dla mnie sprawa jest prosta, jak ktoś nie uważa się za Rosjanina, to nim nie jest, jak ktoś uważa siebie za Ukraińca to nim jest, jak uważa się za Polaka jest Polakiem, ale nie wszyscy to chyba rozumieją i tak uważają i dlatego przez wiele lat po Akcji Wisła te konflikty narastały, zwiększały się, dlatego że ludzie nie dają sobie swobody do tego, żeby mieć taką tożsamość, jaką chce się mieć. Ja nie wiedziałam, że taki konflikt jest. Wyczułam go gdy, pojechałam do Wrocławia. Tam jest wielu Łemków, są Ukraińcy i zobaczyłam, że są jakby takie bariery. Dzisiaj rozumiem jedną i drugą stronę, ale nie rozumiem tego konfliktu, czemu nie możemy się dogadać, czemu nie możemy robić czegoś wspólnie tam, gdzie możemy, a tam gdzie się nie da po prostu oddzielnie i pomagać sobie, by na przykład rocznice szewczenkowskie były piękne i Łemkowska Watra była piękna. Jesteśmy tak bliskimi narodami, ludźmi, mamy tak podobną kulturę i wrażliwość, że powinniśmy sobie pomagać, a nie myśleć, kto jest kim. Powinniśmy skupić się na tym kto kim jest.
Rozumiem, że ten konflikt powinien odejść w przeszłość.
My także w tym projekcie nie chcemy mówić o konflikcie. Chcemy zaznaczyć, że on jest i ten projekt ma zwrócić na to uwagę i pokazać, że nie jest problemem. Po prostu, że to nie jest konflikt, którego nie można przeskoczyć. Po prostu trzeba dać sobie spokój, nie dyskutować, tylko zająć się rzeczami, które na dzisiaj są ważniejsze; zajmować się tym, żebyśmy mieli piękny festiwal, by nasze dzieci mówiły po ukraińsku, łemkowsku, bojkowsku, jak nas dziadkowie nauczyli mówi. Żebyśmy chodzili do cerkwi, żebyśmy byli blisko Boga. To jest nasza kultura i tradycja. Nasi ludzie są blisko Boga. Uważam, że na tym powinniśmy się skupić, a nie dyskutować kim jest ten drugi człowiek, bo to jakby jego sprawa kim jest.

(-)

Podczas projektu nagrano piosenkę i teledysk. Nagrano go na południu Polski w miejscowości, gdzie kiedyś była wieś Kniazie.
-Symboliczne, że akcentem, przedmiotem, albo więcej niż przedmiotem był dzwon, który wykopano z ziemi. Na tej ziemi niedaleko jest wieś Wierzbica, gdzie jest cmentarz i z ziemi wykopuje się krzyże, które wpadły w ziemię. I to symboliczne wykopywanie, wyciąganie z ziemi jest bardzo ważne. Myślę, że ten projekt to też takie szukanie swoich korzeni.
-Tak, na pewno to szukanie swoich korzeni – Daria Peleńska uczestniczka projektu – i także taka inicjatywa, żeby pokazać, że my młodzi pamiętamy o tym. Pamiętamy skąd jesteśmy, jaka jest nasza historia – to pierwsze, ale też pamiętamy o przyszłości. Myślę, że to bardzo ciekawy projekt, który uczy pamięci, o której dużo mówimy, a starsi myślą że nie pamiętamy, a jest odwrotnie. Ale te z myślimy o przyszłości i my na swój sposób, może trochę inaczej niż nasi rodzice i dziadkowie, myślimy o tym, by dalej o tym pamiętać, być w tej kulturze i nie zapominać tego co było 70 lat temu.

(-)

Ten projekt pokazuje, że można zrobić wiele, bo 100 (?) artystów z całej Polski wzięło udział. Nie wiem, ze 20 zespołów było na premierach. Bo premiery to taka rzecz przypadkowa. Nie planowaliśmy tego. Planowałam, że zrobimy symboliczny pokaz klipu i później trafi do internetu. Nie udało się w Warszawie, zrobiliśmy w Legnicy, w Przemyślu, długo czekaliśmy na premierę w północnej Polsce. Udało się. Cieszyłam się i to jest nasza trzecia premiera. I tak naprawdę w każdej części Polski można było zobaczyć klip. I to nawet nie chodzi o klip, a o efekt naszej pracy, współpracy. Po prostu o spotkanie, żeby posłuchać, pomyśleć.
Wśród uczestników byli także uczestnicy z Ukrainy.
-Ta piosenka, ten projekt, to wspomnienie o Akcji Wisła Ukraińców, Łemków, którzy mieszkają tu w Polsce. Pani jest jakby trochę z boku, z Ukrainy. Jak odnajduje się pani w tym projekcie?
-Powiem szczerze – Katarzyna Brodowska – menedżer teatru Nawpaky. Na Ukrainie w szkole nie uczą o Akcji Wisła na historii. Może jest jakieś małe wspomnienie. Nie wiedziałam nic o tym 5 lat temu i na mnie ta liczba informacji po prostu zwaliła się i długo orientowałam się w tym – kto jest kim, kto za kogo się uważa. Zrozumiałam to i przyjęłam. Moja misja jest taka, że wyjaśniam Ukraińcom, którzy tu przyjeżdżają coraz liczniej, że są tu tacy ludzie, że jest taka historia i ona jest integralną częścią historii Ukrainy. Bardzo mi było miło, gdy Oksana zaprosiła mnie do projektu, bo odkryłam dla siebie wielu ciekawych ludzi i zobaczyłam jak projekt niekomercyjny może połączyć wielu ludzi różnych narodowości – Ukraińców, Łemków, Polaków. Mam co powiedzieć teraz Ukraińcom, którzy tu przyjeżdżają, żeby wiedzieli. Dlatego jestem wdzięczna za możliwość bycia w tym projekcie.

(-)

Tym kończymy nasz program. Przygotowali go: Sergiusz Petrycznko i Hanna Wasilewska. Wszystkiego dobrego i do usłyszenia. (dw/ad)

19.06.2019 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, szanowni słuchacze! Witam was przed długim weekendem, w środę 19 czerwca; w studiu – Jarosława Chrunik. Bardzo długi weekend zaczynają dziś uczniowie, ponieważ dzisiaj jest zakończenie roku szkolnego. My najpierw na krótką chwilę zajrzymy do kalendarza historycznego:

(-)

19 czerwca 1925 roku w Kijowie została otwarta pierwsza na świecie wystawa badań przestrzenie kosmicznych. Jej celem było zaprezentowanie osiągnięć teoretycznych badań z dziedziny kosmonautyki i pierwszych projektów rakiet kosmicznych oraz urządzeń międzyplanetarnych.

(-)

19 czerwca1999 roku zmarł Danyło Husar-Struk – ukraiński naukowiec, redaktor anglojęzycznej encyklopedii Ukrainy. Jego historia jest bardzo trudna, zwłaszcza w latach dzieciństwa. Od najmłodszych lat cechował się ciekawością świata, był wszechstronnie utalentowany.

(-)

Z życzeniami wybierzemy się dzisiaj do Sofiji, Iłariona i Rościsława, a także do tych, kto po raz pierwszy spojrzał na świat właśnie 19 czerwca. Wszelkiej pomyślności!

(-)

Na to święto większość uczniów czeka 10 miesięcy – od 1 września, czyli od pierwszego dnia w szkole. Dziś jest zakończenie kolejnego roku szkolnego i zaczynają się wakacje. Relację z uroczystości w szkołach z ukraińskim językiem nauczania w Górowie Iławeckim i w Bartoszycach usłyszycie jutro od Sergiusza, który pojechał do obydwu szkół. W tym roku absolwentami są uczniowie pierwszej, po reformie szkolnictwa, klasy ósmej szkoły podstawowej i ostatniej klasy trzeciej gimnazjum. Przedwczoraj zakończenie roku odbyło się w wielu punktach nauczania języka ukraińskiego w regionie, w tym – w Olsztynie.

(-)

– Zapraszam, żeby uroczyście weszli do nas nasi absolwenci – trzecioklasiści-gimnazjaliści i ósmoklasiści, dla których to nasze spotkanie jest ostatnie na ich etapie nauczania, w takim naszym kręgu.

(-)

Do zebranych zwróciła się dyrektorka SP2 im. Jarosława Dąbrowskiego w Olsztynie, gdzie uczą się dzieci ukraińskie, pani Iwona Jasińska:
(-) Wypowiedź w języku polskim
Siedemnastu absolwentów po raz ostatni spotkało się w takim gronie jako uczniowie tej szkoły. Przed nimi – kolejny etap w życiu. Młodsi koledzy, którzy teraz zajmują ich miejsce, pożegnali ich wzruszającymi słowami:

(-) Wiersz

Rok szkolny minął bardzo szybko, ale wypełniony był solidną pracą uczniów i nauczycieli. Od września do czerwca dzieci i młodzież uczestniczyły w kilkunastu projektach i konkursach, nie wspominając o tym, że nauka języka ukraińskiego to też zajęcia dodatkowe. Dyrektorka szkoły to rozumie i docenia:

(-) Wypowiedź w języku polskim
Wszystkim uczniom i nauczycielom życzymy pięknych wakacji, żeby we wrześniu wrócili stęsknieni do szkoły i żeby osiągali kolejne sukcesy.

(-)

A my mamy jeszcze chwilkę, żeby opowiedzieć o innym projekcie. Złu trzeba przeciwstawiać dobro, odpowiedzią na próby dzielenia jest jednoczenie i integracja. Dwa lata trwał projekt „Stuk-stuk!”, który połączył Ukraińców, Łemków i Polaków. Jak wiadomo, część Łemków uważa się za etniczną grupę narodu ukraińskiego, a inna część – za oddzielny naród łemkowski. Projekt „Stuk-stuk!” nie miał na celu rozwiązania tej kwestii, tylko pokazania, że mimo różnic można razem zrobić coś dobrego i ciekawego. W przedsięwzięciu wzięli udział artyści z całej Polski, także z naszego województwa. Finał projektu odbył się w czerwcu w Gutkowie, a był tam z mikrofonem Sergiusz Petryczenko:

(-)

Projekt „Stuk-stuk!” powstał jako odpowiedź na pewien konflikt, związany z określeniem tożsamości, – mówi Oksana Terefenko z gdańskiego teatru „Nawpaky”:

– Dla mnie sprawa jest prosta: jeśli ktoś nie uważa się za Rosjanina, to on Rosjaninem nie jest; jeśli ktoś jest Ukraińcem to po prostu jest Ukraińcem. Jeśli ktoś jest Polakiem, to jest Polakiem; jeśli uważa się za Polaka to jest Polakiem. Ale chyba nie wszyscy tak to rozumieją i tak uważają. Dlatego wiele lat po akcji „Wisła” te konflikty gdzieś narastały, rosły, ponieważ ludzie nie dają sobie jakiejś takiej swobody do tego, żeby mieć tę tożsamość taką, jaką chce się mieć. Ja po prostu nie wiedziałam, że taki konflikt jest , wyczułam go, gdy wyjechałam do Wrocławia. Tam jest dużo Łemków, są Ukraińcy i zobaczyłam, że są jakieś takie bariery. Dziś rozumiem jedną i drugą stronę, ale nie rozumiem tego konfliktu. I dlaczego nie możemy się dogadać, czemu nie możemy robić tam gdzie możemy robić wspólnie, a tam gdzie już nie da się robić wspólnie, to robić oddzielnie i pomagać sobie. Żeby na przykład rocznice Szewczenki były piękne i żeby Łemkowska Watra była piękna. Jesteśmy tak bliskimi narodami, ludźmi i mamy wspólną, podobną kulturę i wspólną wrażliwość, że chyba powinniśmy sobie pomagać, a nie myśleć kto jest kim. Powinniśmy skupić się na tym, kim sami jesteśmy.

(-)

Więcej o projekcie „Stuk-stuk!” usłyszycie dziś wieczorem, a teraz kończymy naszą poranną audycję, którą przygotowała i przedstawiła Jarosława Chrunik. Zapraszam do radioodbiorników jutro o tej samej porze, a teraz życzę wam miłego dnia, drodzy słuchacze! (jch/apod)

18.06.2019 – godz 18.10 (opis do dźwięku)

Przed mikrofonem Hanna Wasilewska. Witam was w programie „Kalejdoskop historyczny”. W zeszłym tygodniu opowiadałam o XXX zjeździe uluczan, czyli dawnych mieszkańców wsi Ulucz przesiedlonych w 1947 roku podczas Akcji Wisła oraz ich potomków. Wspomniałam o wystawie fotografii i innych rzeczy w olsztyńskiej cerkwi greckokatolickiej z okazji 70 rocznicy deportacji. Właśnie te rzeczy pozostały niemymi świadkami tych wydarzeń, a opowiadają nam jeszcze o tym jak Ukraińcy na przygranicznych terenach żyli przed wojną. Wystawę eksponatów przemierzyła z nauczycielem języka ukraińskiego, obecnym przewodniczącym olsztyńskiego koła ZUwP Piotrem Tabaką. Dziś proponują ponowną wycieczkę i wspólne wspomnienie miejsca przodków. Serdecznie zapraszam..
(-)
Dwa lata temu w greckokatolickiej cerkwi w Olsztynie pokazano wystawę „Zachowajmy tożsamość” z okazji 70 rocznicy Akcji Wisła. Co roku o tej porze starsze pokolenie wspomina wydarzenia tamtych lat. Myślę, że warto udać się w ponową dźwiękową wycieczkę po tej wystawie.

Od razu, zaczynając od wejścia do sali parafialnej rząd stołów i stanowisk z rzeczami, książkami, rozmaitymi dokumentami i starymi fotografiami. Wszystkim obecnym przypominało dawne czasy i rodzinny dom. To wszystko co zostało po przesiedleniu w 1947 roku. Do sali weszłam rozmawiając z Piotrem Tabaką, nauczycielem języka ukraińskiego. Piotr przeglądał eksponaty nie tylko z powodu nauczycielskiej ciekawości. Podobnie jak większość tutejszych Ukraińców to potomek deportowanych. Rozmowa sama się zaczęła.

-Dzisiaj jest tu wyjątkowo dużo ludzi. Każdy Ukrainiec z mniejszości na Warmii i Mazurach jest potomkiem przesiedlonych w czasie Akcji Wisłą?

-Tak, każdy Ukrainiec to potomek przesiedleńców z Akcji Wisła z 1947 roku. Ja także jestem potomkiem przesiedleńców. Ze strony ojca, babcia i dziadek pochodzili z wsi Olchówek, a z mamy strony wieś Wysocko i Łazy niedaleko Przemyśla

-Masz i ukraińskie i polskie korzenie.

-Tak, głównie to ukraińskie, bo ze strony ojca pół polskie, pół ukraińskie. Ale oni i tak mieszkając w Olchówku chodzili do cerkwi, bo tylko cerkiew była.

-Czego oczekujesz dzisiaj z okazji tego spotkania z okazji 70-lecia Akcji Wisła. Co pierwsze przychodzi ci do głowy, kiedy ludzie zaczynają o tej akcji mówić.

-Oczekuję wspomnień o rodzinnych miejscach, tych którzy tam żyli. Jak wyglądała cerkiew, jakie było ich życie.

-Ty to widziałeś, jeździłeś kiedyś do rodzinnych stron?

-Tak byłem w Olchówce na cmentarzu, to była bardzo ciekawa wycieczka.

-Ale oprócz tego, że to ciekawe, to jakie wywołuje to w tobie emocje. Ziemia, groby, odwiedziłeś, ale jakie to ma znaczenie dla twojej rodziny? Teraz masz dom, rodzinę, cerkiew, przyjaciół tu. Po co tam wracać?

-Być tam i przypominać sobie to co opowiadali mi dziadek i babcia. To taki klimat tego miejsca. Zostały tam tylko cmentarze. To takie nasze duchowe miejsce.

-A nie sądzisz, że te wspomnienia o tym, że tam było tak dobrze i dużo lepiej niż tu – jak to lubią babcie i dziadkowie wspominać, że to takie wyolbrzymione, wynikające z tęsknoty za tą ziemią i wydaje się, że kiedyś było lepiej.

-Na pewno, ale trzeba pokazać nam potomkom, jak wyglądało ich życie tam. I trzeba tak trochę poprzebywać w tych miejscach.

-Słyszałeś prawdopodobnie wiele o Akcji Wisła od swoich dziadków. O tym jak było strasznie i trudno. Wywołuje to w tobie jakieś emocje?

– Rodzice dużo opowiadali o Akcji Wisła o samym procesie przesiedlenia, ale nie chcieli mówić, jak byłem dzieckiem bo od razu pojawiały się łzy w ich oczach i może nie chcieli mi, jako dziecku zadawać bólu. Mnie to interesowało, ale już dziadków nie ma.

-Spójrz, co tu jest na wystawie.

-Świadectwo szkolne.

-A skąd ono?

-Powiat Chełm, państwowe gimnazjum z ukraińskim językiem nauczania, powiat Chełm i był język ukraiński, niemiecki, łaciński, grecki, bardzo wiele ciekawych przedmiotów. Szkolne fotografie. Kenkarta

-Popatrz jakie ciekawe pocztówki wielkanocne.

-Boże Narodzenie.

-Zobacz ile tego ludzie zachowywali.

-Tak i dla nas to takie symbole. Takie relikwie. Wyszywanki, naszyjnik tu jest. Ikony.

-A ty masz jakąś taką rodzinną relikwie z tego okresu?

-Tak, mam w domu fartuch, który babcia jeszcze będąc tam wyszywała. Uczyła się na nim wyszywać i zachował się dotąd.

-Wyszyty krzyżykiem?

-Tak, czarno-czerwono.

-Popatrz, jaki modlitewnik.

-Modlitewnik, anioły, 1942 roku, 1937, 1939.

-A najciekawsze, że to ubranie jest podpisane. Krajka, zapaska, koszula, to takie autentyczne nazwy, których już nie znamy.

-Nie znamy i nigdy nie słyszeliśmy, a tu jest okazja usłyszeć i nauczyć się słów. Wieś Uhrynów, także Uhrynów, z jednej wsi, tu druga wieś.

Każdy fragment wystawy był uporządkowany według wsi. A na końcu ekspozycji, czyli bliżej środka sali, na niebiesko-żółtym tle nazwy rodzinnych ukraińskich wsi: Laszki, Warcaby, Dobra, Czystohorb…Rusyn, Werchrata, Wysowa, Łazy i inne. Wszystkich nie sposób wymienić. Wielu z nich nie ma już na mapie. Zostały zniszczone, spalone, pochłonięte przez czas i ziemię. Zostały tylko w pamięci swoich dawnych mieszkańców. A kiedyś toczyło się tam życie.

-Popatrz, 1938, grupa teatralna z Uhrynowa.

-To takie maleńkie ukraińskie centrum. Tam i śpiewano, pokazywano sztuki, punkty nauczania języka ukraińskiego były.

-Do wojny aktywne było życie.

-Tak, życie funkcjonowało.

Z czasem rozpoczęła się część uroczysta spotkania z wystąpieniami, wspomnieniami. Były piosenki, łzy i uśmiech, a jeszcze i smaczne domowe bułeczki pani Olgi Kich-Maslej i pani Haliny Doskocz.

Ja przygotowałam z panią Haliną Doskocz coś dla ciała. Upiekłyśmy bułeczki takie, jak moja mama piekła w Werchracie. Czy będą ekologiczne i czy będą wam smakować nie wiem, ale przynajmniej zobaczycie, jakie bułki jedli nasi rodzice.

(-)
Dalej inne wspomnienia. Dla tych którzy śledzą wydarzenia w Chłodnym Jarze. Kolejny fragment dzienników Jurija Horlis-Horskiego:
Po chwili 12 ochotników pozbawiono broni i związano. Naczelnik kazał swoim kozakom zejść z koni i stać spokojnie.
-To ja kazałem związać bandytów, którzy do mnie przystali. Towarzyszu adiutancie zrobiliście głupotę. Wszystko jedno. A gdzie dowódca pułku?
Podjechał Chmara. Przekazuje mu dokument Ałowa i wyjaśniam o co chodzi.
-Dokument – parsknął Chmara – co po dokumentach. U Machna każdy miał dokumenty, że jest Czekistą.
Ałow nachmurzył się.
-Liczcie się ze słowami towarzyszy. To wam nic nie mówi? Pokazał palcem jakąś formułkę z liter i cyfr na papierze.
-Nie, nie mówi.
-Oczywiście, na Krym chyba wam nie posłali i mnie, idioci, nie powiedzieli o was by się porozumieć.
-No dobrze, jak rozwiążemy ten problem?
-Zdajcie broń, odprowadzimy was do sztabu dywizji. Jeśli jesteście faktycznie czekistami, a nie bandytą, to was puszczą. Odpowiadać za was nie chcę. Mam rozkaz i go wykonuję.
-A gdzie sztab?
Chmara podał nazwę wsi.

-Ale tam nie było żadnego sztabu u diabła. O was też nie słyszałem.
-Sztab ma się tam dzisiaj przenieść.
-Ale uprzedzam towarzyszu, że bez potrzeby nas dekonspirujecie i będziecie za to ukarani.
-Mam rozkaz, proszę powiedzieć oddziałowi, żeby zdał broń, bo nakażę rozbroić siłą.
-Nasza ława już szczelnie otoczyła oddział i trzymała karabiny w pogotowiu. Ałow dał rozkaz złożyć broń.
-gdy nasi chłopcy zeszli z koni odebrać broń i przeszukać czekistów, pytam Ałowa jak on – Rosjanin z nazwiska – wygłaszał po chłopsku takie przemowy po wsiach.
-Niech to was nie interesuje. Jestem dla was Ałow i tyle. Moi wszyscy chłopcy, dodał po chwili, mówią po ukraińsku. Tu jest towarzyszu sam kwiat. Z całej Ukrainy Czeka najlepszych komunistów pozbierało. Marynarze, górnicy. Czekiści już byli rozbrojeni. Chmara zażądał broni Ałowa. Zdjął kozacką szablę, wyciągnął zza zielonego szerokiego pasa Mausera. Wyciągną z kieszeni Browninga. Chmara krzyknął do chłopców, by związali wszystkim ręce. Ałow zagotował się:
-Po co? Myślicie, że będziecie nas gonić pieszo, czy co?
-Nie, na konie was wsadzimy. Jesteście aresztowani, proszę się podporządkować. Ręce do tyłu.
Próbował jeszcze się sprzeczać, ale gdy poczuł rewolwery dał związać sobie ręce.
-Pożałujecie – syknął czerwony ze złości.
-Możliwe – burknął Andrij ściągając ręce agentowi, który prowadził rozmowy.
-No, gotowe. Odprowadzić na bok ochotników i rozwiązać im ręce – krzyknął już po ukraińsku.
Ałow oniemiał:
-Toż bandyci.
-Dla kogo bandyci, dla tego bandyci, dla nas swoim.
-Co to za głupie żarty?
-Zwykłe partyzanckie żarty. Mamy przyjemność przedstawić się baćkowi Wernyhorze: Chmara, Zahorodnij, Czornota, Zalizniak. Od dawna na ciebie polujemy. Dałeś się wystrychnąć na dudka dzisiaj.
Kozacy zarechotali. Ałow spojrzał na nich i w końcu zrozumiał. Zbladł, potem odrzucił w tył głowę i zaśmiał się histerycznie. Ochotnicy zagubieni rozglądali się i zastanawiali się co się dzieje. Gdy oddano i broń i wyjaśniono co ich czekało – cieszyli się jak dzieci. Przy zagonie czekistów były dwie taczanki z karabinami maszynowymi i dwa wozy dla ochotników. Na jednym były narzędzie, którymi potem zakopywano zabitych chłopców. W sakwie Ałowa były długi listy, na których znajdowali się wszyscy jeszcze żywi „petlurowcy kontrrewolucjoniści”. Związanych w parach czekistów poprowadzono lasem do rzeki. Ostatni do rzeki trafił baćko Wernyhora. W lesie rozpalono ogniska i spalono wszystkie żupany, szarawary i czapki. Proporzec zdjęto z drzewca i pozostawiono na taczance. Przyda się. Z kieszeń Ałowa przewędrowały do mojej adiutanckiej torby pieczęć i okrągła pieczątka „Ukraińska nadzwyczajna komisja. Grupa do walki a politycznym bandytyzmem”. Przyda się.
(-)
Nasz czas antenowy dobiega końca, więc żegnam się z wami do juta. W „wieczorze z ukraińską kulturą” Sergiusz Petryczenko opowie o projekcie „Stuk-stuk” ukraińskich zespołów. Włączajcie więc radioodbiorniki o 18:10. Z wami była Hanna Wasilewska. Przyjemnego wieczoru. (dw/bsc)

17.06.2019 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, drodzy słuchacze! Witam was w poniedziałek, 17 czerwca , na antenie Polskiego Radia Olsztyn; w studiu – Jarosława Chrunik. Dzisiaj jest drugi dzień Zielonych Świąt, czyli Zesłania Ducha Świętego. Dla uczniów to święto ma jeszcze inny wymiar, bowiem wakacje stoją u progu. W Olsztynie dzieci z PNJU mają zakończenie roku już dzisiaj. My tymczasem przy święcie wspomnimy bardzo ważną postać dla grekokatolików w Polsce.

(-)

Cztery dni temu minęło 130 lat od dnia narodzin ks. mitrata Mirosława Ripeckiego. Jak pisze w „Przeglądzie Katolickim” Bogdan Tchórz, red. naczelny „Błahowista”, urodził się przyszły ksiądz 13 czerwca 1889 roku w Samborze na Ukrainie. Założona przez ks. Ripeckiego w Chrzanowie religijna stanica stała się jedyną, stale działającą; przyjeżdżali do niej przesiedleńcy z najodleglejszych miejscowości zachodniej i północnej Polski.

Ks. Mirosław zmarł 29 kwietnia 1974 r. w Chrzanowie, gdzie też został pochowany. Z czasem jego szczątki zostały przewiezione do wsi Liski w obecnym powiecie hrubieszowskim.

W 1989 r. Chrzanowo odrodziło się i zajęło należne mu w historii społeczności miejsce. Dziś jest to sanktuarium, do którego w święto Piotra i Pawła jadą setki wiernych, żeby wspólnie pomodlić się przed kapliczką na placu przycerkiewnym i wspominać śp. Księdza, którego sumienna praca z minionych lat dzisiaj wydaje owoce dla dobra naszej Cerkwi.

Każdego roku w uroczystościach bierze udział arcybiskup UCGK w Polsce. Ostatnimi laty jest to abp Eugeniusz Popowicz:

(-)

– Przede wszystkim chcę wam podziękować za to, że mimo tej niepewnej pogody przybyliście tu dzisiaj. Mimo tej niepogody jesteście tutaj, w tym uświęconym miejscu, do którego latami przyjeżdżali wasi rodzice, dziadkowie. Przyjeżdżali licznie, żeby w tym wybranym zakątku ziemi chwalić Wszechmogącego w ojczystym języku, w rodzimej liturgii i w rodzimej cerkwi.

Niezłomność w wierze grekokatolików na Mazurach zadziwiła i wzruszyła Radcę Ambasady Ukrainy w Polsce, Mykołę Jarmoluka, który pewnego razu, w słoneczny dzień odpustu zawitał do Chrzanowa:

– Wie pani, w tej ukraińskiej Jerozolimie, na północy Polski, w tym dniu… To mnie po prostu przepełnia! Wie pani, dziwię się sile ducha. Dziwię się sile ducha ukraińskiego: to Sybiry, to deportacje, to więzienia – a my jesteśmy żywi!

Starsi parafianie bardzo ciepło wspominają ks. Mirosława;

– Powiem, że pierwszy raz pamiętam bardzo słabo. Ale byłam do bierzmowania, bo ochrzczona zostałam w polskim kościele (bo nie było możliwości dojechać tu, bo daleko) i pamiętam takie ciepło od ks. Ripeckiego. Odmówiłam pacierz, on mnie tak pogładził po głowie i pamiętam, że taki bardzo ciepły był ten dotyk, taki bardzo serdeczny. I powiedział, że bardzo ładnie się modlę.

W tym roku odpust w Chrzanowie odbędzie się 13 lipca. Już w piątek 12 lipca wieczorem będzie wieczernia, potem nocne czuwanie. W sobotę uroczystości rozpoczną się o godz. 10.30 nabożeństwem do NMP, a o 11-tej będzie celebrowana Archijerejska Liturgia Święta.

(-)

Dzisiaj w PNJU, w tym także w Olsztynie, odbędzie się zakończenie roku szkolnego. Jak co roku będzie to święto szkolno-parafialne, które rozpocznie się liturgią, a potem dzieci, młodzież, rodzice, nauczyciele spotkają się w sali parafialnej, żeby podsumować rok. Trzeba było w nim dużo pracować, za to było w nim niemało osiągnięć.

(-)

Natomiast wczoraj w Iławie odbyło się kolejne „Popołudnie z kulturą ukraińską”. Niepewna pogoda być może kogoś przestraszyła, ale kilka setek ludzi nie przestraszyło się tego, że mogą zmoknąć. Nie zmokli, a zamiast tego wielką przyjemność sprawiła im żywa ukraińska muzyka i taniec. Z Podlasia przyjechał zespół „Czeremszyna”:

(-)

– I tak to można, moi drodzy, zagrać ukraińską piosenkę na białoruskich cymbałach! Tam, gdzie mieszkamy – na Podlasiu – tam żyją mniejszości: Białorusini, Ukraińcy; Polacy – wszyscy zgodnie . A teraz piosenka o dziewczynie, która siała len, żeby się podobać, żeby ją wziął za żonę ładny chłopak: „Oj, posieję len przy drodze, przy dolince”:

(-)

Widzów bawiła też górowoiławecka „Dumka”, „Żurawka” oraz Ryszard Maczyszyn, który przypomniał piosenki z lat 70-80-90-tych. Niech żałuje, kto nie przyszedł!

(-)

Teraz czekamy na kolejne imprezy, organizowane przez społeczność ukraińską, a tymczasem nasz czas na antenie dobiega końca. Program przygotowała i poprowadziła Jarosława Chrunik. Zapraszam was do radioodbiorników wieczorem o godz. 18.10, a teraz życzę wam miłego dnia, drodzy słuchacze! (jch/bsc)

 

14.06.2019 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Witam wszystkich, którzy są z nami. Na antenie program „Od A do Z” i ja Hanna Wasilewska. Ostatnie dni były gorące, gorąco więc będzie i u nas. Górowscy licealiści opowiedzą, jak jeździli na Ukrainę, a potem sama Ukraina była w Górowie. Byli to dziennikarze prawie ze wszystkich obwodów Ukrainy, którzy gościli na Warmii i Mazurach przy okazji 10 jubileuszowego i prawdopodobnie ostatniego festiwalu Kalinowe Mosty. Wczoraj pożegnaliśmy się, więc trochę więcej o tym z czasem. Czas zaczynać.

(-)

Na zakończenie roku szkolnego uczniowie z ukraińskiej szkoły w Górowie Iławeckim pojechali w ukraińskie Karpaty. Z czasem Ukraina sama do nich zawitała. Przedstawiali ją dziennikarze z prawie wszystkich regionów. Jak byli w gościach, a potem przyjmowali gości u siebie opowiadają:
Dobry wieczór. Gorąco witamy was z ukraińskiej szkoły w Górowie Iławeckim. Mamy jak zwykle wiele wydarzeń. Pod koniec maja odbyła się wycieczka na Ukrainę na Huculszczyznę. Do domu uczniowie przywieźli wyjątkowe wrażenia, szczególnie od wujka Jurak, który ma 92 lata i który pokazał nam dokładnie co to znaczy chodzić po górach. My ledwie się wspinaliśmy, z wujek Jurek odważnie maszerował i jeszcze śpiewał, a podczas odpoczynku grał na flecie. Posłuchajcie.

(-)

Od 6 do 9 czerwca nasza Dumka i Żurawka z sukcesem uczestniczyły w XIV wędrownym festiwalu kultury ukraińskiej, a 11 czerwca odwiedzili nas dziennikarze z Ukrainy. Posłuchajcie naszych gości
-Dzień dobry.
-Dzień dobry.
-Proszę się przedstawić.
-Nazywam się Wiktoria Łukianenko.
-Pierwszy raz jest pani w naszej szkole?
-Drugi, ale wrażenia takie, jakby był to pierwszy raz. Chciałam, że by mój syn się tu uczył, ale on zdecydował inaczej. Nie zawsze dzieci robią to, co chcieliby rodzice
-Co najbardziej podoba się pani w naszej szkole?
-To jakaś wolność, demokracja. Może to tylko wrażenie i jest inaczej, ale ja widzę, że dzieci czują się swobodnie. Tak nie ma na przykład w ukraińskich szkołach, żeby siedziały gdzieś na schodach, na podłodze, czyli zachowywały się tak jak im wygodnie, a nie jak podają jakieś tam zasady.

(-)

-Nazywam się Ludmiła Makej. Przyjechałam z miasta Kropywnyckie, to centrum Ukrainy. Wcześniej nazywało się ono Kirowograd , ale dwa lata temu nasze miasto było ostatnim na Ukrainie, któremu zmieniono nazwę w związku z dekomunizacją. Jestem redaktorką pierwszej miejskiej gazety i w naszej gazecie jest cały projekt o kursie regionu na Europę, w którym pokazujemy życie Europejczyków na Ukrainie i Ukrainy w Unii Europejskiej kiedyś mamy nadzieję. Panujący tu duch gościnności zrobił na mnie przyjemne wrażenie, ukraińska szczerość. Wydaje mi się, że wielu Ukraińców mogłoby się tu uczyć, jak kochać Ukrainę i pracować na jej korzyć.
-Ma pani bardzo pozytywne wrażenia z naszej szkoły?
-Tak, bardzo pozytywne wrażenia, ale muszę powiedzieć, że takich szkół powinno być więcej i w Polsce i na Ukrainie.
-Dziękuję bardzo.
-Dziękuję także.

(-)

Na dzisiaj to wszystko. Życzymy wam ładnego lata, cudownie spędzonego czasu i miłego odpoczynku. A wszystkich absolwentów 8 klas i 3 klas gimnazjum zapraszamy na naukę w naszej szkole. Do usłyszenia we wrześniu.

(-)

Wczoraj miało miejsce uroczyste zakończenie X Międzynarodowego Festiwalu Radiowo-Telewizyjnego Kalinowe Mosty, 10 lat współpracy, wspólnej pracy, przygód ukraińskich dziennikarzy na Warmii i Mazurach. Swojego żalu w związku z końcem międzynarodowych festiwali nikt nie ukrywał:

-Dziesięć lat współpracy z wami to dla mnie była wielka przyjemność.
-Nazywam się Julia Kowalenko, jestem z Charkowa. Kończy się festiwal i jest mi bardzo smutno z tego powodu. Chciałoby się, żeby przyjacielski i twórce związki między polskimi i ukraińskimi dziennikarzami trwały, jeśli nie w tym to w innych projektach.
-Larysa Biłozerowa, ekologiczna dziennika. Bardzo dziękuję…i administracji lokalnej Olsztyna, że uzupełniłam swoją publikację dotyczącą energii i energetyki o bardzo dobry materiał dzięki temu, że byliśmy na obiektach ochrony przyrody. Trzy razy byłam na tym festiwalu i za każdym razem było coś nowego i nie wiem, jak będę żyć dalej, jak ten festiwal nie będzie kontynuowany. Mam nadzieję, że przeformatuje się i będzie lepszym projektem.
Jakąś rolę festiwal zrealizował i warto szukać nowych formatów. – Ołena Zacharowa – Najcenniejsze dla mnie, pomyślałam, kiedy rozmawiała pani z innymi dziewczynami, to takie żywe emocje z prostymi ludźmi i z władzami, kiedy jest możliwość dotknięcia czegoś, zapytać i można coś zmienić w sobie i te zmiany przywieźć do domu i opowiedzieć przez media o tym ludziom czyli popatrzeć na sprawę jakoś inaczej i dać możliwość innym ludziom popatrzeć swoimi oczami. Dla mnie jako dla dziennikarza to ważne.
Uczestnik z Białorusi  Włazimir Subot docent dziennikarstwa z Białoruskiego Uniwersytetu Państwowego też pożegnał się z nami w ojczystym języku i życzył ze szczerego serca:
Bądźcie zdrowi, bądźcie bogaci, a my wracamy do domu do chaty… na Białoruś [fragment piosenki ludowej]
I chociaż autobus z naszymi ukraińskimi kolegami wyruszył na Ukrainę, pozostało nam wiele wspomnień i nagrań naszych długich i ciekawych rozmów, które usłyszycie w kolejnych audycjach.

(-)

Teraz czas się pouczyć:
[lekcja języka ukraińskiego]

(-)

I to wszystko. W programie „Od A do Z” usłyszymy się równo za tydzień. Z wami była Hanna Wasilewska. Ładnej pogody za oknem i w domu. Bywajcie. (dw/ad)

14.06.2019 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

„Bohaterowie nie umierają. Oblicza wojny (pięć lat rosyjskiej agresji)” / Wernisaż wystawy fotograficznej pod tym tytułem odbył się w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej w Olsztynie.
Учора відбулося урочисте закінчення Х Міжнародного фестивалю теле і радіо програм “Калинові Мости” .
Bezpieczeństwo i kwestie energetyczne były tematem rozmowy polskiego ministra inwestycji i rozwoju i ukraińskiego sekretarza Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony. O tym za chwilę opowiemy w ukraińskim programie informacyjnym. Dziś jest piątek 14 czerwca. W studiu Polskiego Radia Olsztyn jest Hanna Wasilewska. Dzień dobry.

(-)

„Bohaterowie nie umierają. Oblicza wojny (pięć lat rosyjskiej agresji)” / Wernisaż wystawy fotograficznej pod tym tytułem odbył się w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej w Olsztynie. Autorem fotografii jest ksiądz Andrij Duda – duchowny Cerkwi Św. Mikołaja Cudotwórcy we Lwowie.
Duchowny jest kapelanem wojskowym i wolontariuszem, który pracował na terenie ogarniętego od 5-ciu lat wojną ukraińskiego Donbasu. „Tę wystawę warto obejrzeć też polakom”- przekonuje Pełnomocnik ds. Mniejszości Narodowych i Etnicznych Wiktor Marek Leyk.

(-)

Ksiądz Andrij Duda był świadkiem i uczesnikiem Rewolucji Godności i prosto z kijowskiego euromajdanu wyjechał jako kapelan i artysta-fotograf na front w Donbasie. Pierwsza wystawa fotografii księdza, która dokumentuje konflikt na Donbasie, zobaczyli mieszkańcy Ukrainy. Potem trafiła do stolicy Litwy, do Wilna, niedawno pokazano ją w USA i Kanadzie. Swoją wędrówkę po Polsce wystawa rozpoczęła w Rzeszowie, a wczoraj wernisaż odbył się w Bibliotece Wojewódzkiej w Olsztynie przy ulicy 1 maja.

(-)

Wczoraj miało miejsce uroczyste zakończenie X Międzynarodowego Festiwalu Radiowo-Telewizyjnego Kalinowe Mosty, 10 lat współpracy, wspólnej pracy, przygód ukraińskich dziennikarzy na Warmii i Mazurach. Swojego żalu w związku z końcem międzynarodowych festiwali nikt nie ukrywał:

-Dziesięć lat współpracy z wami to dla mnie była wielka przyjemność.
-Nazywam się Julia Kowalenko, jestem z Charkowa. Kończy się festiwal i jest mi bardzo smutno z tego powodu. Chciałoby się, żeby przyjacielski i twórce związki między polskimi i ukraińskimi dziennikarzami trwały, jeśli nie w tym to w innych projektach.
-Larysa Biłozerowa, ekologiczna dziennika. Bardzo dziękuję…i administracji lokalnej Olsztyna, że uzupełniłam swoją publikację dotyczącą energii i energetyki o bardzo dobry materiał dzięki temu, że byliśmy na obiektach ochrony przyrody. Trzy razy byłam na tym festiwalu i za każdym razem było coś nowego i nie wiem, jak będę żyć dalej, jak ten festiwal nie będzie kontynuowany. Mam nadzieję, że przeformatuje się i będzie lepszym projektem.
Jakąś rolę festiwal zrealizował i warto szukać nowych formatów. – Ołena Zacharowa – Najcenniejsze dla mnie, pomyślałam, kiedy rozmawiała pani z innymi dziewczynami, to takie żywe emocje z prostymi ludźmi i z władzami, kiedy jest możliwość dotknięcia czegoś, zapytać i można coś zmienić w sobie i te zmiany przywieźć do domu i opowiedzieć przez media o tym ludziom czyli popatrzeć na sprawę jakoś inaczej i dać możliwość innym ludziom popatrzeć swoimi oczami. Dla mnie jako dla dziennikarza to ważne.
Uczestnik z Białorusi  Włazimir Subot docent dziennikarstwa z Białoruskiego Uniwersytetu Państwowego też pożegnał się z nami w ojczystym języku i życzył ze szczerego serca:
Bądźcie zdrowi, bądźcie bogaci, a my wracamy do domu do chaty… na Białoruś [fragment piosenki ludowej]
I chociaż autobus z naszymi ukraińskimi kolegami wyruszył na Ukrainę, pozostało nam wiele wspomnień i nagrań naszych długich i ciekawych rozmów, które usłyszycie w kolejnych audycjach.

(-)

Bezpieczeństwo i kwestie energetyczne były tematem rozmowy polskiego ministra inwestycji i rozwoju i ukraińskiego sekretarza Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony. Jerzy Kwieciński i Ołeksandr Danyluk spotkali się w Kijowie. Jak poinformował polski minister, podczas rozmowy która trwała godzinę, poruszono sprawy ekonomiczne ze szczególnym akcentem na sprawę bezpieczeństwa energetycznego i możliwości uniezależnienia od dostaw gazu z Rosji. Jerzy Kwieciński dodał, że jednym z ważniejszych tematów był terminal  gazowy w Świnoujściu. Według polskiego ministra, terminal ten będzie rozbudowywany i gaz otrzymany z zewnątrz można będzie sprzedawać innym krajom, w tym i Ukrainie:
[wypowiedź w języku polskim]

(-)

Tym kończymy nasz program. Przygotowała go i poprowadziła Hanna Wasilewska. Wieczorem zapraszam na program „Od A do Z”. Górowscy licealiści opowiedzą o swoich przygodach na Ukrainie. Serdecznie zapraszam. (dw/ad)

13.06.2019 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Wczoraj do ukraińskiej redakcji Polskiego Radia Olsztyn i olsztyńskiej telewizji zawitali goście – koledzy dziennikarze z Ukrainy. Wycieczka odbyła się przy okazji X Międzynarodowego Festiwalu „Kalinowe Mosty”. Prezydent Andrzej Duda może nagrodzić ukraińskiego kierowcę, który uratował pasażerów z płonących samochodów podczas wypadku pod Szczecinem. Litwa przekazała Ukrainie milion nabojów o wartości ponad 250 tysięcy euro. Ukraiński Sąd Konstytucyjny wysłuchał stron w sprawie przedterminowych wyborów parlamentarnych. Szczegóły w wydaniu ukraińskich informacji. Dziś jest czwartek 13 czerwca. Z wami jest Hanna Wasilewska. Witam.

(-)

Wczoraj do ukraińskiej redakcji Polskiego Radia Olsztyn i olsztyńskiej telewizji zawitali goście – koledzy dziennikarze z Ukrainy. Wycieczka odbyła się przy okazji X Międzynarodowego Festiwalu „Kalinowe Mosty”. Jako pierwszych przywitali ich pracownicy telewizji. W telewizyjnym studiu przywitał ich Roman Bodnar i po raz dziesiąty opowiedział o audycji „Ukraińskie wieści”, której jest autorem i prowadzącym.
Opowiadamy po ukraińsku, albo po polsku o ukraińskich sprawach, które dotyczą Ukraińców, którzy żyją na Warmii i Mazurach.
Dyrektor olsztyńskiej telewizji Igor Gumiński powiedział o ważności obustronnej współpracy polskiego i ukraińskiego narodu:
[wypowiedź w języku polskim]
X Festiwal „Kalinowe mosty” zamyka cykl opowieści ukraińskich dziennikarzy o rozwoju Polski w składzie UE. Czas na refleksję. Zapytałam czym były „Kalinowe Mosty” dla naszych kolegów z Ukrainy.
Nazywam się Ołeksandra Troń, jestem z Dnipra, pracuję w państwowej telewizji. Powiem o swoich pierwszych wrażeniach. Kiedy jechaliśmy, jeden z organizatorów tego festiwalu w 2017 opowiadał, że zobaczymy Ukrainę w Polsce i będziemy chcieli wracać. Szczerze powiem, że byłam nastawiona do tego bardzo sceptycznie, ale faktycznie jak byliśmy w Górowie Iławeckim i Bartoszycach to odczułam; i nawet łzy miałam, kiedy dzieci śpiewały; rozmawialiśmy z nimi i nagrywaliśmy wywiady; faktycznie tu jest ten zakątek, takie serce Ukrainy w Polsce.
Ołena Zacharowa, państwowe radio. Faktycznie jest tu wiele podobnego w ukraińskiej i polskiej kulturze; łatwo rozmawiać i rozumieć się. W kilku obwodach Ukrainy, przy granicy także są redakcje mniejszości narodowych i to wielki krok w przód dla integracji i demokracji. To normalne szanować się i zachowywać kulturę.
Dziennikarze regionalnych kanałów na Ukrainie z powodu reformy państwowej telewizji, która wciąż trwa, nadal nie mogą tworzyć audycji konkursowych, dlatego w tym roku konkurs nie zostanie przeprowadzony. Główna misja festiwalu to przedstawienie na Ukrainie informacji o rozwoju Polski w ramach UE, Czego dokonywali uczestnicy na podstawie materiałów z 10 lat – to nie może być zrealizowane z powodu utraty ich dawnej aktualności. Jesteśmy wdzięczni za wiedzę, wrażenia, doświadczenia i gościnność – pisze na swojej stronie na FB jedna z uczestniczek „Kalinowych Mostów”. Uroczyste zakończenie X Międzynarodowego Festiwalu Radiowo-Telewizyjnego „Kalinowe Mosty” odbędzie się dzisiaj.

(-)

Prezydent Andrzej Duda może odznaczyć ukraińskiego kierowcę, który uratował pasażerów z płonących pojazdów podczas niedzielnego karambolu na A6 w Szczecinie – informuje Polsat News. „Sprawa będzie rozważona w Kancelarii Prezydenta, niezależnie od tego, czy pojawi się taki wniosek” – oświadczył wiceszef Kancelarii Prezydenta Paweł Mucha. Przypominamy, że w niedzielę 9 czerwca na autostradzie A6 niedaleko Szczecina w północno-zachodniej Polsce doszło do tragicznego wypadku, wskutek którego zginęło 6 osób. Kierowcy opowiedzieli o bohaterskim zachowaniu obywatela Ukrainy, który uratował co najmniej  4 osoby wyciągając je z płonącego samochodu.

(-)

Litwa przekazała Ukrainie milion nabojów o wartości 250 tysięcy Euro. Litewski rząd zdecydował się przekazać amunicję jeszcze w lity, Jak zaznaczył minister obrony Litwy Rajmundas Karoblis, to element pomocy Ukrainie „we wzmocnieniu obrony Ukrainy, zabezpieczamy niepodległość, suwerenność i terytorialną spójność naszego kraju” – powiedział minister. Amunicja przekazana Ukrainy pasuje do broni produkcji radzieckiej. Ministerstwo Obrony Litwy poinformowało, że naboje nie były wykorzystane przez siły zbrojne Litwy i  w przyszłości wojsko litewskie także nie zamierz jej wykorzystywać. Litwa pomaga Ukrainie w taki sposób po rosyjskiej agresji w 2014 roku. Oprócz tego Litwini pomagają w przygotowaniu ukraińskich żołnierzy, leczeniu i rehabilitacji tych, którzy ucierpieli wskutek konfliktu na wschodzie Ukrainy.

(-)

Ukraiński Sąd Konstytucyjny wysłuchał stron w sprawie przedterminowych wyborów parlamentarnych. Decyzją prezydenta Wołodymyra Zełenskiego wcześniejsze wybory mają się odbyć 21 lipca. Tymczasem, zdaniem niektórych parlamentarzystów, rozwiązanie parlamentu i rozpisanie wcześniejszych wyborów było sprzeczne z konstytucją.

(-)

Nasz blok informacyjny kończy się, więc dziękuję za uwagę i żegnam się do jutra. Program przygotowała i poprowadziła Hanna Wasilewska. Wszystkiego dobrego.(dw/ad)

12.06.2019 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, drodzy słuchacze! Spotykamy się w środę, 12 czerwca, na falach Polskiego Radia Olsztyn. Z wami jest Jarosława Chrunik. Na wszystkie okoliczności życia najlepsza jest piosenka. Ot, na przykład studenci: zdobył zaliczenie, zdał egzamin – dusza śpiewa z radości; nie zdał egzaminu – czym duszę pocieszyć jeśli nie piosenką? Właśnie tak, zachowując dobre, śpiewacze tradycje, wypracowane w szkole w Górowie Iławeckim, rozpoczął swoje wzrastanie zespół „Horpyna”. Dwadzieścia lat temu był to czy nie jedyny ukraiński zespół muzyczny w Polsce, który wyszedł na szerokie wody.

(-)

Tak więc „Horpyna” odświętowała swoje dwudziestolecie. W minioną sobotę, w malowniczym zakątku Olsztyna w Gutkowie na kozackim chutorze, odbył się koncert „Horpyny” i zaproszonych przyjaciół. Na koncercie był, miód-wino pił i wszystko nagrywał Sergiusz Petryczenko:

(-)

Świętowanie 20-lecia „Horpyny” rozpoczęło się o godzinie 20.00. Na scenę po kolei wychodzili zaproszeni goście. Ze Słupska przyjechała „Jaworyna”, czyli Ania Kurak:

– Dobry wieczór, Olsztyn! Miło jest tu być!

(-)

Przyjaciele z romskiego zespołu „Romanca” rozgrzali publiczność gorącymi romskimi rytmami:

(-)

Świętowanie jubileuszu „Horpyny” zbiegło się w czasie z zakończeniem projektu „Stuk-stuk!”. Brali w nim udział artyści z naszego regionu. Na ekranie obok sceny prezentowano teledysk, który powstał podczas trwania projektu:

(-)

Występ „Horpyny” rozpoczął się gdzieś tak koło północy:

(-)

Zapytałem członków „Horpyny”, jak pamiętają początki zespołu:

– Jak zaczynała się „Horpyna” dwadzieścia lat temu, pamiętasz?

– Jak zaczynała się „Horpyna”?, – Bogdan Artymowicz, – Jeździliśmy windą na górę i w dół, graliśmy, piliśmy wódkę i tak się zaczynała „Horpyna”. W Olsztynie, to był akademik dla studentów, 10 pięter. To wiesz – z dziesiątego na parter długo się jedzie, więc mogliśmy się poznać, zagrać, wypić i już byliśmy na parterze.

– Co jeszcze było?

– Myślę, że przyjaciele z liceum; chcieliśmy coś swego zrobić. Myślę, że to najważniejsze.

– Górowo Iławeckie to takie centrum, w którym wiele rzeczy się zaczynało i wiele rzeczy się działo w tamtych czasach.

– W tamtych czasach na pewno! Myślę, że może dzisiaj trochę mniej, ale też. Ale pewnie i „Horpyny” by nie było, gdyby nie Górowo Iławeckie. Gdyby nie Miron Sycz, który nas gromadził, nie byłoby nas dzisiaj.

– Orest Ortyński też.

– Pewnie tak. Pamiętam, że w chórze zaczynałem śpiewam, to Orest robił. Zresztą – widziałeś jak „Ruch” to robił, jak śpiewał, to dlaczego samemu nie spróbować?

– O śpiewaniu w chórze „Szczedryk” wspomina też Włodek Kuper:

– Byłem w chórze „Szczedryk”, którego był dyrygentem; bardzo dobrze, że w ogóle przyjechał. A sam „Ruch” dawniejszy (teraz „Ukrainian Folk”) – byłem zachwycony ich muzyką, jeździłem razem z nimi na zabawy, nosiłem ich wzmacniacze, bębny, a potem po prostu zacząłem grać.

– Przyjechaliśmy do Polski, – Orest Ortyński, – do Górowa Iławeckiego w 1990 roku, po raz pierwszy, jako zespół „Ruch” i potem w następnym roku, 1991 r. zostaliśmy w Górowie na stałe. Zacząłem uczyć muzyki i dyżurować w internacie, w liceum ukraińskim. W tym czasie u nas w szkole uczył się Włodzimierz Kuper. Był uczniem liceum. Przynajmniej nie pamiętam, żeby w czasie mojej pracy przejawiał jakieś takie talenty muzyka, natomiast śpiewał u mnie w chórze. Chór nazywał się „Szczedryk” i on śpiewał w moim chórze. Po pewnym czasie widzę, że zaczyna tworzyć zespół, który naśladuje naszą grę. Jako muzycy (w tamtym czasie – muzycy estradowi), graliśmy też w stylu folklorystycznym, graliśmy też dla zespołu pieśni i tańca „Dumka”. Były to typowo akustyczne instrumenty i w tym kierunku Włodek Kuper zaczął pracować ze swoim nowym zespołem. Potem zaczęli zmieniać swój styl, przeszli na taki rock alternatywny i od tego wszystko się zaczęło. Nie raz słyszałem od Włodka, że wielu rzeczy uczyli się od naszego zespołu, ale to dobrze! Starsi powinni uczyć młodszych, a młodsi powinni uczyć się od starszych.

– Górowo to taki ośrodek, który dużo pomógł mi w tym, co teraz mogę robić, że ludzie szanują nas za to, co robimy. Chwała liceum górowoiławeckiemu! I nie tylko, bo i mojemu bratu, mojemu ojcu, mojej mamie za to, że nas tak wychowali.

(-)

„Horpynie” z całej duszy życzymy kolejnych, pełnych sukcesów „dwudziestoleć”, a nasz program dobiega końca. Przygotowali go: Sergiusz Petryczenko i Jaosława Chrunik. Do usłyszenia jutro o tej samej porze. Wszystkiego dobrego, drodzy słuchacze! (jch/bsc)

12.06.2019 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Olsztyński zespół Horpyna świętował swoje 20-lecie. 22 czerwca na Rynku w Przemyślu odbędzie się akcja „Innego nie będzie”. Andrij, kierowca z Ukrainy stał się bohaterem polskich mediów. Główne siły polityczne na Ukrainie przygotowują się do wcześniejszych wyborów. O tym dokładniej opowiemy w ukraińskim programie informacyjnym. Dziś środa 12 czerwca. Z wami jest Hanna Wasilewska. Witam.

(-)

Olsztyński zespół Horpyna świętował swoje dwudziestolecie. W zeszłą sobotę w malowniczym zakątku Olsztyna, w kozackim Chutorze, odbył się koncert Horpyny i zaproszonych gości. Na koncercie był, miód i wino pił Sergiusz Petryczenko:

(-)

Świętowanie 20-lecia Horpyny zaczęło się o godzinie 20. Na scenę po kolei wychodzili zaproszeni goście. Ze Słupska przyjechała Jaworyna, czyli Ania Kurak:
-Dobry wieczór Olsztyn. Przyjemnie tu z wami być.

(-)

Przyjaciele z romskiego zespołu Romanca rozgrzali publikę gorącymi romskimi rytmami.

(-)

Występ Horpyny rozpoczął się gdzieś około północy.

(-)

Cały materiał Sergiusza Petryczenki usłyszycie dziś wieczorem.

(-)

22 czerwca na Rynku w Przemyślu odbędzie się akcja „”Innego nie ma”. Projekt będzie wymbolizować rozmowę między dwoma obywatelami Przemyśla – Polakiem i Ukraińcem. Na rynku stanie stół i dwa krzesła. Podczas performance’u za stołem siądzie przewodniczący ZUwP Piotr Tyma:
„Dla wielu historyk i publicysta Piotr Tyma to ukraińskie oblicze mniejszości, na którym skupiają się wszystkie negatywne emocje powiązane z dyskursem polsko-ukraińskim” – pisze inicjatorka akcji Anna Dąbrowska stojąca na czele Stowarzyszenia Homo Faber w Lublinie. Przewodniczący ZUwP ubrany będzie w tradycyjną ukraińską wyszywaną koszulę. Właśnie tę koszulę, rok temu podczas akcji „Materiał dowodowy” szyła Anna Dąbrowska. Tym sposobem chciała ona zwrócić uwagę na główne problemy społeczne – polsko-ukraińskie związki i wstrzymania rozmów na ten temat.  Drugi stołek będzie czekać na każdego, kto będzie chciał porozmawiać z szefem ukraińskiej organizacji, Akcja Anny Dąbrowskiej i Piotra Tymy „Innego nie będzie” odbędzie się w przeddzień tradycyjnego greckokatolickiego pochodu na ukraiński cmentarz wojskowy w Pikuliczach.

(-)

Andrij, kierowca z Ukrainy stał się bohaterów polskich mediów. Ukrainiec uratował kilkoro dzieci podczas wypadku, do którego doszło 9 czerwca pod Szczecinem w województwie zachodniopomorskim. Podaje Radio Szczecin.
W niedzielę na trasie S3 w kierunku Świnoujścia zderzyło się 7 aut. Po dwóch godzinach doszło do wypadku na przeciwległym pasie. W sumie w wypadku ucierpiało 10 samochodów, 6 osób zginęło. Mężczyzna, który kierował ciężarówką nie zdołał zahamować odpowiednio wcześniej. Siła uderzenia była tak duża, że niektóre samochody stanęły w ogniu. „Po uderzeniu mój samochód zaczął się kręcić, wszyscy wpadali na siebie. Mój samochód spłonął. Byłam przy samej ciężarówce, faktycznie wbiłam się w nią – opowiadała jedna z kobiet w Radiu Szczecin – auto obok także płonęło, ale Andrij uratował mnie przez w okno, bo nie mogłam wyjść. Właśnie ten człowiek ratował kogo mógł”. Sam Ukrainiec opowiada, że wyszedł z samochodu, wziął gaśnice i pobiegł do jednego z samochodów po prawej stronie: „Były w nim dwie kobiety i dwoje dzieci. Wyciągnęliśmy ich z samochodu. Raptem usłyszeliśmy krzyk. Po lewej stronie ktoś rozbił okno i wyciągnął kierowcę ciężarówki.” Radio Szczecin informuje, że Ukrainiec uratował życie co najmniej czterech osób.

(-)

Główne siły polityczne na Ukrainie przygotowują się do wcześniejszych wyborów. Odbędą się one za niespełna półtora miesiąca. Według sondaży, zdecydowanym faworytem jest partia nowego prezydenta Ukrainy.
O szczegółach z Kijowa Paweł Buszko:
[korespondencja w języku polskim]

(-)

Była to ostatnia informacja na dziś. Kolejne wydanie ukraińskich informacji usłyszycie jutro o 10:50. Program przygotowała i poprowadziła Hanna Wasilewska. Dziękuję za uwagę i do usłyszenia.(dw/ad)

11.06.2019 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

W rytmie „Stuk-stuk” olsztynianie bawili się w zeszłą sobotę – tak właśnie nazywa się artystyczny projekt polskich zespołów mniejszości narodowych. We wsi Ulucz w województwie podkarpackim w zeszły weekend odbył się XXX zjazd dawnych mieszkańców wsi i ich potomków. Zagrożenie ekologiczne na rzece Roś na Ukrainie. O tym powiemy już za chwilę. Dziś wtorek 11 czerwca. W studiu Hanna Wasilewska. Witam.

(-)

”Stuk-stuk” – tak nazywa się projekt, który realizowali ukraińscy artyści z całek Polski. Trwało to dwa lata i zakończyło się nagraniem klipu. Miejscem stały się ruiny cerkwi w dawnej wsi Kniazie na południu Polski i na Warmii i Mazurach – Olsztyn. W rytmie „Stuk-stuk” olszynianie bawili się w zeszłą sobotę:

(-)

Premiera teledysku w północnej Polsce odbyła się w zeszłą sobotę podczas obchodów XX-lecia zespołu Horpyna.
– W 2017 roku mieliśmy 70-lecie Akcji Wisła – Oksana Terefenko autor projektu – i Kateryna Komar-Macyńska powiedziała, że fajnie byłoby to zrobić trochę inaczej, że jesteśmy, istniejemy i fajnie byłoby nagrać jakiś teledysk; zaprosić trzy-dwa zespoły do tego i zrobić teledysk.
Ostatecznie w projekcie wzięło udział około 40 zespołów i artystów. Wielu z nich spotkało się po raz pierwszy w projekcie „stuk-stuk”. Mówi Daria Peleńska, zespół Dobroto z Gdańska:
-Z wieloma ludźmi spotkałam się na planie tego teledysku. To było bardzo ciekawe spotkanie. Jak było -10 to cały dzień, albo dwa dni nagrywaliśmy cały teledysk, ale mięliśmy okazję porozmawiać ze sobą także na te tematy, które są…ta inicjatywa…kim jesteśmy w Polsce, czemu tu jesteśmy, czemu ciągle mówimy po ukraińsku.
Są problemy w stosunkach między niektórymi ludźmi pochodzącymi z Akcji Wisła i pomyślałam, że będzie to bardzo fajna inicjatywa, żeby połączyć ludzi, bez względu na to jaka jest ich tożsamość, kim się czują, czy Ukraińcami, czy Łemkami, czy Łemkami-Ukraińcami, czy Ukraińcami-Polakami, czy Polakami; czyli ludzie, którzy mają coś wspólnego z Akcją Wisła, albo mają korzenie, albo babcia była z Akcji Wisła.
W projekcie wzięli udział także artyści z naszego regionu: Natalka Sycz z Ukrainian Folk, Pawło Gerczak z Karpatian i Włodek Kuper z Horpyny.
Wszyscy uważaliśmy, że to coś ważnego w naszym życiu i trzeba pomóc i trzeba zaśpiewać i to był jeden z finałów. Uważam, że fajnie wyszło i wiele ludzi zobaczy co dla nas, mniejszości, ukraińskiej diaspory jest ważne. Fajnie, że spotkaliśmy się w Olsztynie, tu u nas w Gutkowie; przyszłości może coś fajnego stworzymy; uważam, że musimy częściej spotykać się i robić takie projekty.
Więcej o projekcie „stuk-stuk” Sergiusz Petryczenko opowie w „Wieczorze z ukraińską kulturą” w przyszłą środę.

(-)

We wsi Ulucz w województwie podkarpackim w zeszły weekend odbył się XXX zjazd dawnych mieszkańców wsi i ich potomków. W sobotę odprawiono mszę żałobną przy kaplicy Św. Jana w Gruszówce oraz na miejscu nieistniejącej cerkwi parafialnej świętego Mikołaja w Uluczu. Chętni spotkali się później przy ognisku. W niedzielę odprawiono liturgię na górze Dubnyk.
Do 1944 roku w Uluczu było 400 gospodarstw i 2014 mieszkańców z czego 1620 stanowili Ukraińcy. W latach 1945-1947 we wsi toczyły się walki między UPA i Wojskiem Polskim. W maju 1946 roku polscy żołnierze spalili około 300 budynków, a 1000 osób wysiedlono na Ukrainę. Na zgliszczach wsi pozostał tylko jeden budynek, cmentarz i  drewniana cerkiew na górze Dubnyk. W 1947 roku armia polska zniszczyła wieś całkowicie po tym jak podczas Akcji Wisła 28 kwietnia około 550 mieszkańców Ulucza przesiedlono na Warmię i Mazury. Tu każdy z przesiedlonych pamięta swoją rodzinna wieś. Pamięć zachowują stare fotografie i rzeczy. W 70 rocznicę w olsztyńskiej cerkwi miała miejsce wystawa takich rzeczy. Ekspozycję oglądałam z Piotrm Tabaką, który opowiedział o swoich korzeniach:
-Wieś Uchryniów, z jednej wsi, tu jest druga wieś.

(-)

-Każdy fragment wystawy był uporządkowany zgodnie z pochodzeniem z pewnej wsi. A na końcu ekspozycji, bliżej centrum sali, na niebiesko-żółtym tle były nazwy rodzinnych, porzuconych wsi: Laszky, Warcaby, Dobra, Czystohorb, Kniazie, Monastyr […] i inne. Wszystkich wyliczyć nie można. Wielu z nich nie ma już na mapie. Zniszczone, spalone, zatarte przez czas i ziemię. Pozostały tylko w pamięci ich mieszkańców. A dawniej tam kipiało życie.
-Popatrz 1938 rok, grupa teatralna z…
-Tak, to takie maleńkie centra; tam odbywały się śpiewy, sztuki wystawiano, były punkty nauczania języka ukraińskiego.
-Życie było aktywne do wojny.
Tak, życie funkcjonowało.
Cały materiały z wystawy w 70 rocznicę Akcji Wisła usłyszycie w programie „Kalejdoskop historyczny” w przyszły wtorek.

(-)

Zagrożenie ekologiczne na rzece Roś na Ukrainie. Do rzeki dostały się niebezpieczne dla zdrowia substancje chemiczne. W związku z sytuacją władze podejmują środki ostrożności. W niektórych miastach odłączono sieci wodociągowe.
O szczegółach z Kijowa Paweł Buszko.
[korespondencja w języku polskim]

(-)

Tym kończymy nasz program. Nowe wiadomości po ukraińsku usłyszycie jutro o 10:50. Program przygotowali: Sergiusz Petryczenko i Hanna Wasilewska. Do usłyszenia. (dw/ad)

10.06.2019 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Przedstawiciele mniejszości narodowych i etnicznych Warmii i Mazur spotkali się w olsztyńskim Gutkowie z okazji Dnia Mniejszości Narodowych. Olsztyński zespół Horpyna już 20 lat cieszy swoich fanów dobrą muzyka. Jubileusz świętowano w zeszłą sobotę. Uczeń ukraińskiego liceum w Legnicy został jednym z 50 finalistów z grupy ponad 3 tysięcy uczniów polskich szkół w konkursie, w którym nagrodą była edukacja w Ameryce. Polscy, litewscy i ukraińscy parlamentarzyści spotkali się w Kijowie na wspólnej sesji parlamentów trzech krajów. O bogatym weekendzie opowiemy dziś w wydaniu ukraińskich informacji. W kalendarzy poniedziałek 10 czerwca. W studiu Hanna Wasilewska. Dzień dobry.
(-)
Przedwczoraj przedstawiciele różnych mniejszości narodowych i etnicznych spotkali się w olsztyńskim Gutkowie z okazji Dnia Mniejszości Narodowych. Poza występami artystycznymi, przedstawiono książki i czasopisma, które wydają, rękodzieło, potrawy i stroje narodowe. Mówią, że to okazja do spotkania i wzmocnienia więzi. Chodzi jednak przede wszystkim o to, by mniejszości na Warmii i Mazurach poczuły się jak w domu – mówi gospodarz wydarzenia Włodek Kuper:
[wypowiedzi w języku polskim] – na końcu – cześć wszystkim, dzień dobry.
Olsztyński zespół Horpyna już 20 lat cieszy swoich fanów dobrą muzyką. Występy zespołu to zawsze wspaniała zabawa. Tak było i w zeszłą sobotę podczas świętowania jubileuszu. Wrażeniami dzieli się Sergiusz Petryczenko:
(-)
Jubileusz Horpyny odbywał się hucznie i z rozmachem. Do jednego z malowniczych zakątków Gutkowa, w lesie koło jeziora już wieczorem zaczęli zjeżdżać się goście i zaproszone zespoły. Zaśpiewały dla Horpyny: Jaworyna ze słupska, Tuhaj-bej i romski zespół Romansa z Olsztyna.
(-)
Przy dobrej muzyce do świtu bawili się razem Ukraińcy i Polacy.
[wypowiedź w języku polskim]
20 lat to dobra okazja do wspomnień. A zaczynało się wszystko w Górowie Iławeckim. W ukraińskim liceum – wspomina szef Horpyny Włodek Kuper:
Horpyna rodziła się w internacie. Wzięliśmy instrumenty, których nie było wiele. Był akordeon, kontrabas i nawet nie było bębna tylko futerał od akordeonu. I my tymi instrumentami poderwaliśmy cały internat, który z nami tańczył, ludzie, na korytarzach i zaczęła się nasza przygoda z muzyką.
(-)
Więcej o jubileuszu Horpyny opowiemy z kolejnych programach.
(-)
Uczeń ukraińskiego liceum w Legnicy został jednym z 50 finalistów z grupy ponad 3 tysięcy uczniów polskich szkół w konkursie, w którym nagrodą była edukacja w Ameryce. Piotr Mroczek – uczeń Zespołu Szkół z Ukraińskim Językiem Nauczania imienia Bohdana Ihora Antonycza w Legnicy złożył dokumenty do programu wymiany uczniów szkół średnich „FLEKS”. Program ten finansuje rząd USA. Podporządkowany jest Departamentowi Kultury i Nauki USA przy wsparciu kongresu USA. Realizowane programy oświatowe w ramach projektu mają wspomagać rozwój relacji między obywatelami i organizacjami w USA oraz przedstawicielami innych krajów. Stypendysta programu przez rok mieszka u amerykańskiej rodziny i chodzi do amerykańskiej szkoły. Piotr Mroczek przeszedł kilka etapów w Polsce i został jednym z 50 finalistów spośród 3 tysięcy uczniów polskich szkół. Ucznia wybrał niezależny zespół amerykańskich ekspertów.
(-)
Polscy, litewscy i ukraińscy parlamentarzyści spotkali się w Kijowie na wspólnej sesji parlamentarnej trzech krajów. W przyjętej deklaracji wsparli prozachodni kierunek Ukrainy, a także zajęli się problemem bezpieczeństwa. Dokładniej o tym Paweł Buszko:
[korespondencja w języku polskim]
(-)
Ta informacja kończy nasze wydanie. Żegnam się z wami do jutra. Program przygotowała i poprowadziła Hanna Wasilewska. Wszystkiego dobrego. (dw/bsc)

09.06.2019 – godz. 20.30 – magazyn (opis do dźwięku)

W programie „Od niedzieli do niedzieli” wita was Hanna Wasilewska.

(-)

Samowolny remont w cerkwi Zaśnięcia Bogarodzicy Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego w Sławskiem, która jest zabytkiem o miejscowym znaczeniu, wywołał oburzenie całej wspólnoty kulturowej Ukrainy. Cerkiew została zbudowana w 1901 roku wg projektu architekta Wasyla Nahirnego dzięki wsparciu metropolity Andrija Szeptyckiego. W 1909 roku jej wnętrze zaczął ozdabiać znany artysta Modest Sosenko. Podczas remontu zarówno z podłóg jak i ścian cerkwi skuto autentyczne płytki wytworzone w fabryce Iwana Lewickiego. Ta straszna wieść rozniosła się przez FB. Więc podczas osobistego spotkania z Lubow Sawaryn zapytałam, czy udało się coś uratować:

– Rozczaruję od razu, bo odnowić nie można, zniszczono wszystko co było w tej cerkwi, zniszczono płytę z fabryki Iwana Lewińskiego we Lwowie. Stało się to przez jakąś taką obojętność miejscowego księdza, który przekonywał, że tam nie ma nic cennego, a ludzie nie uświadamiali sobie wartości tego co jest w ich świątyni. Zamiast stworzyć dokumentację i przeprowadzić renowację tych wszystkich malunków, które były w tej cerkwi, które fundował nawet metropolita Andrij Szeptycki; zapraszał znanych mistrzów i dawał na to pieniądze…ale poszli poszli łatwiejszą drogą i wszystko skuli do cegły i góry rozbitych malunków leżą przed cerkwią i wielka to strata dla Ukrainy, Bojkowszczyzny i kultury u nas na Ukrainie.
-Co to za cerkiew.
-Greckokatolicka. Parafia greckokatolicka milczy jak dotąd.

Póki cerkiew milczy, działają ośrodki kulturologiczne i wspólnoty. „My wszyscy, którzy kibicują zachowaniu ukraińskiej kultury i duchowego dziedzictwa, ci którzy szanują i wysoko cenią ukraińską sztukę, oburzeni jesteśmy swawolą i bezprawiem, które dotyczy naszych zabytków. Niedawny przykład zniszczenia przekracza wszelkie granice. Chodzi o malunki w cerkwi Zaśnięcia Bogarodzicy Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego w Sławskiem w obwodzie lwowskim, autorstwa znanych artystów, takich jak Modest Sosenko , Julian Bucmaniuk, Iwan Lewicki, którzy pracowali pod opieką metropolity Iwana Szeptyckiego.” – tak zaczyna się list otwarty do Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego, organów ochrony dziedzictwa kulturalnego i organów państwowych. Podpisało go prawie 800 przedstawicieli ukraińskiej inteligencji. Nieobojętni szturmują także stronę duchowieństwa na FB – mówi Kateryna Suchorebska

– Wielu nieobojętnych działaczy kulturalnych działało na FB i no czekamy, ale rozumie Pani, czekać na komentarz to jedno, ale ciężko zrozumieć to, że tego nie wrócimy. Za pomocą czarodziejskiej różdżki to nie wróci na miejsce i proszę sobie wyobrazić ten bolesny obraz, który pojawia się na FB w sieci – stoi piękna jak pisanka cerkiew, a pod nią skuta sztukatura i kawałki malunków.

-Cała wspólnota kulturalna podniosła alarm, jak zaczęły się prace. Można było coś jeszcze zachować, ale jest wrażenie, że robotnicy chcieli zrobić to jak najszybciej i w ciągu dwóch dni skuli całą cerkiew, a do tego potrzeba bardzo dużo siły fizycznej, ale mamy to co mamy, to wielka tragedia – Lubow Sawaryn – ale tak jest.

– Straszna historia, kiedy dochodzi do skucia malowideł Sosenki, przy czym przyjeżdżali tu konserwatorzy z urzędu; – Ołena Kremniowa – chłopcy prosili, pisali pisma; z proboszczem rozmawiali, mówili społeczności, że nie można tego robić, ale ta postawiła na swoim.
Dzięki sytuacji wokół cerkwi przypomina o sobie o lwowskim artyście, jego twórczości i grobie – mówi Kateryna Suchorebska

– Modest Sosenko był ulubionym artystą Andrija Szeptyckiego i kiedy doszło do tej tragedii z tymi malunkami, które po prostu zniszczono w cerkwi w Sławsku, to zwrócono uwagę na samego artystę i zaczęto mu się przyglądać i okazało się, że Modest Sosenko pochowany jest na cmentarzu Janowskim we Lwowie, a jego grób jest w wyjątkowo złym stanie i prowadzone są rozmowy w sprawie jego restauracji i warto podkreślić, że kamień nagrobny robił znany rzeźbiarz Jewhen Dzyndra. Spodziewam się, że zespół twórczych ludzi zbierze się i skoro nie udało się zachować tego co zrobił artysta za życia, to może uda się grób godnie uporządkować.
-Jaka reakcja władzy?
-Mówią, że ich oszukano, że na sesję rady przyjeżdżał proboszcz i przekonał, że nie ma tam żadnych zabytków w cerkwi i nie trzeba żadnej technicznej dokumentacji, ani specjalnych warunków remontu, że oni sobie tam po prostu wezwą robotników i zrobią. Mówią więc, że ich oszukano.

-Zrobiono coś nieprawidłowo, ale myślę, że nikt nikogo za to nie ukarze. Kto poniósł karę za Majdan? Za zamordowanych tam nieuzbrojonych ludzi, a tu jakiś tam Sosenko.
W całym tym rozczarowaniu pozostaje kropelka nadziei, że Ukraińcy otrząsną się i coś tam pozostawią swoim dzieciom i wnukom. Są przykłady – przekonuje Ludow Sawaryn:

-Ale jest jedna świątynia, w której zakochały się malunki tego samego artysta i ludzie tam to odrestaurowali, wydaje się, że to wieś […]. Widzimy jaką rolę gra tu świadomość, kiedy ludzie wiedzą, jaki mają skarb. Bronią go, odnawiają i są z niego dumni, ale są tacy, którzy chcą coś współczesnego i nie chcą bawić się z tym co mają i chcą iść prostą drogą, albo nie rozumieją.

(-)

Pod koniec maja w ukraińskiej szkole w Bartoszycach odbył się XV Wojewódzki Konkurs Recytatorski Poezji Ukraińskiej w polskim przekładzie „Poznaj nasz kraj”. Ponad 30 uczestników z całego województwa warmińsko-mazurskiego próbowało interpretować wiersze ukraińskich poetów. Tradycyjnie najlepsi otrzymali dyplomy laureatów i nagrodę specjalną. Jury konkursu przewodziła niezmiennie Barbara Królikowska-Wunderlich. O chociaż przedmiotem spotkania była poezja, konkurs rozpoczął się od piosenki. Tak samo jak dwa lata temu otwierały konkurs poezji soliści bartoszyckiego Wodohraju pod kierunkiem Natalii Szelest. Jak było, przypominamy:

(-)

-Jak wybierała pani przekłady dla siebie i swoich dzieci, jak wybierała pani poezję, której dzisiaj słuchaliśmy?
nauczycielka języka ukraińskiego w Kandytach Natalia Ortyńska:
-Bardzo ciężko jest wybrać, bardzo ciężko, nie ma wielu tłumaczeń.
Ale ja swoim uczniom w tym roku dałam klasykę. Taras Szewczenko „Mynajut’ dni mynajut’ noczi” i dwa utwory Łesi Ukrainki „Contra spem spero” i Iwana Franki, fragment, prolog z poematu „Mojsej”. To są tacy nasi koryfeusze, na których opiera się nasza ukraińska literatura i myślę, że uczniowie czytając tę poezję, gdzie nie uczyliśmy się tylko recytować; a chciałam, żeby też to zrozumieli; nie zrozumiesz Łesi Ukrainki, kiedy nie znasz jej biografii. To samo dotyczy Tarasa Szewczenki i Iwana Franki. To nie tylko nauka poezji, ale nauka o naszych wielkich poetach; to przyda im się nawet w życiu.  Pewne rzeczy są dla nas bardzo charakterystyczne. Każdy wiersz, który recytowali niesie przekaz wielkiej życiowej mądrości, która aktualna jest i dzisiaj i myślę, że to dla nich jest najważniejsze.
-Recytowałeś Zapowit po ukraińsku w zeszłym roku na ukraińskim konkursie recytatorskim w Szczecinie. Powiedz jak on brzmi po polsku:
[wypowiedź w języku polskim]
uczestnik z Dobrego Miasta Dawid Kuształa
[wypowiedź w języku polskim]
Lubomira Tchórz dyrektor Zespołu Szkół z Ukraińskim Językiem Nauczania w Bartoszycach i koordynator, organizator Wojewódzkiego Konkursu Artystycznej Recytacji w tłumaczeniu na język polski „Poznaj nasz kraj”. Mam przyjemność przedstawić członków jury.
[wypowiedź w języku polskim]

(-)

Ostatnie dni w szkole biegną w letnim upale, ale uczyć się trzeba.
Natomiast ucząc się z nami, można sobie odpuścić siadanie w ławkach. Trzeba włączyć radio o odpowiedniej godzinie. Oto radiowa lekcja.
[lekcja języka ukraińskiego]

(-)

Ostatnia część naszego programu jest tradycyjnie muzyczna:

[Parada Hitów Romana Bodnara]

(-)
Tym żegnam się z wami. Za tydzień o 20:30 spotkamy się ponownie, by opowiedzieć o życiu Ukraińców na Warmii i Mazurach. Program przygotował Roman Bodnar i Hanna Wasilewska. Wszystkiego dobrego. (dw/kos)

08.06.2019 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, drodzy słuchacze!

Spotykamy się z wami w sobotę, 8 czerwca, na falach Polskiego Radia Olsztyn; w studiu – Jatrosława Chrunik. W dzisiejszym programie porozmawiamy o urlopie, na który prawie każdy może się wybrać.  Trzeba było po prostu przyjść na świat kilka dziesiątków lat temu. Intrygę poprowadzimy w dalszej części programu, a tymczasem przygotujcie sobie kartkę i ołówek, żeby zapisać numer telefonu.

(-)

8 czerwca 1668 r. Petra Doroszenkę kozacy wybrali na hetmana Ukrainy. Był to wybitny ukraiński działacz wojskowy, polityczny i państwowy; Hetman Wojska Zaporoskiego Prawobrzeżnej Ukrainy, przywódca Hetmanatu. W czasie, gdy był hetmanem, a który to czas przypadł na okres Ruiny, prowadził nieustanne walki z wrogami zarówno zewnętrznymi, jak i wewnętrznymi.

(-)

8 czerwca 1826 r. urodził się Heorhij Andruzki – ukraiński działacz polityczny, uczony-prawnik, poeta. Od 1846 roku brał udział w działalności Bractwa Kijowsko-Mohylańskiego, gdzie był najmłodszym jego uczestnikiem. Napisał dwa projekty Konstytucji: „Projekt osiągnięcia możliwego stopnia równości i swobody (przważnie na ziemiach słowiańskich)” oraz „Ideał państwa”. Podczas niespodziewanej rewizji żandarmi znaleźli u niego 14 zeszytów z zapiskami. Był wśród nich ostatni wariant Konstytucji – „Zarys Konstytucji Republiki”, gdzie była propozycja utworzenia federacji narodów słowiańskich – Słowiańskie Stany Zjednoczone bez Rosji. Wśród notatek była też taka: „Żeby utworzyć Ukrainę, trzeba obalić Rosję”. Został zaaresztowany i uwięziony w Klasztorze Sołowieckim.

(-)

8 czerwca 1934 r. w ZSRR została uchwalona ustawa „o zdradzie Ojczyzny”, która przewidywała odpowiedzialność zbiorową członków rodziny. Ustawa ta w istocie pozwalała Stalinowi i jego adeptom usprawiedliwić rozstrzelania bez sądu i śledztwa, prześladowania i masowy terror wobec ludności imperium komunistycznego.

(-)

8 czerwca 2006 r. zmarł Mykoła Kołessa – ukraiński kompozytor, dyrygent, pedagog, założyciel ukraińskiej szkoły dyrygenckiej. Mykoła Kołessa wychował całą plejadę dyrygentów, znanych daleko poza granicami Ukrainy.

(-)

Dzisiaj świętują: Olena, Georgij, Jan i Makary, a także ci, którzy przyszli na świat 8 czerwca. Wszystkiego najlepszego!

(-)

I teraz będzie taka nietypowa rozmowa – z księdzem o urlopie.

– No, tak!

– Mamy taką propozycję – jeśli ktoś ma wolny czas akurat w ostatnim tygodniu czerwca (od 24 do 30-go) – zwłaszcza dla ludzi, którzy lubią się zastanawiać nad sobą, nad swoim życiem – jak sądzę, prawda?

– Oczywiście!

– Mamy ciekawą propozycję.

– Witam serdecznie wszystkich, kto nas słucha. To jest taka propozycja, żebyśmy się wszyscy razem wybrali do Komańczy. Na Sareptę 40, 50+. to znaczy, dla tych, kto jest trochę wcześniej urodzony. Sarepta -to ruch, który w większości znacie; który odwołuje się do Eliasza, który przyszedł do Sarepty Sydońskiej, tam spotkał wdowę. I cała idea polega na tym, żeby podzielić się – tak jak ta wdowa z prorokiem – tą resztką tego, co posiadamy. Bo bardzo często każdy z nas jest zmęczony… ważne jest to, żebyśmy byli razem i tymi drobinkami z sobą się dzielili.

Jeśli zdołaliśmy kogoś z naszych słuchaczy zainteresować i ten ktoś chciałby w taki sposób spędzić kilka ostatnich dni czerwca, to szczegółowe informacje otrzyma u swego proboszcza, albo może zadzwonić bezpośrednio do ks. Juliusza Krawieckiego. Telefon: 604-426-287. A długiej rozmowy z ks. Juliuszem proponuję posłuchać w poniedziałek w programie „Kamo hriadeszy”. I jeszcze jedno: jeśli ktoś myśli, że uczestnicy Sarepty przez cały tydzień będą siedzieć w jednym miejscu w Komańczy, to się bardzo myli. Nie z księdzem Juliuszem.

(-)

A jutro do Olsztyna przyjeżdża 36-osobowa grupa ukraińskich dziennikarzy, którzy biorą udział w X Festiwalu Radiowo-Telewizyjnym „Kalinowe Mosty”. Dziennikarze będą odwiedzać różne instytucje i miejsca regionu, spotykać się z władzami i mieszkańcami regionu, z przedstawicielami mediów, a potem w swoich programach będą prezentowali, jak się żyje i pracuje w UE. W poniedziałek „Kalinowe Mosty” tradycyjnie rozpoczną się oficjalnie w ZSzUJN w Górowie Iławeckim.

Tak o festiwalu RTV opowiadał jeden z jego współorganizatorów, Petro Midrihan, swoim widzom. Było to pięć lat temu, jeszcze nie było wojny rosysko-ukraińskiej:

– Międzynarodowy Festiwal RTV „Kalinowe Mosty” już po raz piąty podróżuje drogami województwa warmińsko-mazurskiego. Po raz piąty Rówieńskiej Państwowej Kompanii RTV i Olsztyńskiemu Oddziałowi Związku Ukraińców w Polsce udaje się  organizować liczny desant dziennikarski, żeby koledzy z różnych obwodów Ukrainy mogli na własne oczy zobaczyć zalety życia Polski w UE, odczuć ukraińskiego ducha na dawnych ziemiach pruskich, który z takim zawzięciem pielęgnują Ukraińcy Warmii i Mazur.

W ciągu swego krótkiego życia „festiwal na kółkach” namotał ponad 10 tysięcy kilometrów i zaprosił do swego twórczego grona prawie 200 dziennikarzy z Ukrainy, Białorusi, Łotwy i Rosji.

(-)

Natomiast dzisiaj w Gutkowie odbędzie się Dzień Mniejszości Narodowych, który organizuje niemiecka mniejszość regionu. Impreza rozpocznie się o godz. 11-tej. O dobrą muzykę zadbają dwa zespoły: ukraińska „Horpyna” i tatarski „Buńczuk”. Każda mniejszość będzie mogła się tam pokazać, jest to impreza otwarta – będą tam stoiska, gdzie można będzie zaprezentować książki, czasopisma i inne informacje o sobie. Celem imprezy jest pokazanie mieszkańcom Olsztyna i gościom rónorodności kulturowej i bogactwa regionu. Jest to też okazja, żeby lepiej się wzajemnie poznać i budować dobre relacje.

(-)

I tak nadszedł czas zakończyć nasz program, który przygotowała  i przeprowadziła Jarosława Chrunik. Znowu spotkam się z wami w poniedziałek, w programie „Kamo hriadeszy”, a teraz życzę wam miłego weekendu, drodzy słuchacze! Wszystkiego dobrego! (jch/apod)

07.06.2019- godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Pod koniec maja w ukraińskiej szkole w Bartoszycach odbył się XV Wojewódzki Konkurs Recytatorski Poezji Ukraińskiej w polskim przekładzie. Więc trochę poezji i atmosfery z ostatnich szkolnych dni dodamy do programu „Od A do Z”. No i pouczymy się oczywiście. Z wami jest Hanna Wasilewska. Cześć wszystkim i zaczynamy.
(-)
Pod koniec maja w ukraińskiej szkole w Bartoszycach odbył się XV Wojewódzki Konkurs Recytatorski Poezji Ukraińskiej w polskim przekładzie „Poznaj nasz kraj”. Ponad 30 uczestników z całego województwa warmińsko-mazurskiego próbowało interpretować wiersze ukraińskich poetów. Tradycyjnie najlepsi otrzymali dyplomy laureatów i nagrodę specjalną. Jury konkursu przewodziła niezmiennie Barbara Królikowska-Wunderlich. O chociaż przedmiotem spotkania była poezja, konkurs rozpoczął się od piosenki. Tak samo jak dwa lata temu otwierały konkurs poezji soliści bartoszyckiego Wodohraju pod kierunkiem Natalii Szelest. Jak było, przypominamy:
(-)
-Jak wybierała pani przekłady dla siebie i swoich dzieci, jak wybierała pani poezję, której dzisiaj słuchaliśmy?
nauczycielka języka ukraińskiego w Kandytach Natalia Ortyńska:
-Bardzo ciężko jest wybrać, bardzo ciężko, nie ma wielu tłumaczeń.
Ale ja swoim uczniom w tym roku dałam klasykę. Taras Szewczenko „Mynajut’ dni mynajut’ noczi” i dwa utwory Łesi Ukrainki „
Contra spem spero” i Iwana Franki, fragment, prolog z poematu „Mojsej”. To są tacy nasi koryfeusze, na których opiera się nasza ukraińska literatura i myślę, że uczniowie czytając tę poezję, gdzie nie uczyliśmy się tylko recytować; a chciałam, żeby też to zrozumieli; nie zrozumiesz Łesi Ukrainki, kiedy nie znasz jej biografii. To samo dotyczy Tarasa Szewczenki i Iwana Franki. To nie tylko nauka poezji, ale nauka o naszych wielkich poetach; to przyda im się nawet w życiu.  Pewne rzeczy są dla nas bardzo charakterystyczne. Każdy wiersz, który recytowali niesie przekaz wielkiej życiowej mądrości, która aktualna jest i dzisiaj i myślę, że to dla nich jest najważniejsze.
-Recytowałeś Zapowit po ukraińsku w zeszłym roku na ukraińskim konkursie recytatorskim w Szczecinie. Powiedz jak on brzmi po polsku:

[wypowiedź w języku polskim]
uczestnik z Dobrego Miasta Dawid Kuształa
[wypowiedź w języku polskim]
Lubomira Tchórz dyrektor Zespołu Szkół z Ukraińskim Językiem Nauczania w Bartoszycach i koordynator, organizator Wojewódzkiego Konkursu Artystycznej Recytacji w tłumaczeniu na język polski „Poznaj nasz kraj”. Mam przyjemność przedstawić członków jury.
[wypowiedź w języku polskim]
(-)
Ostatnie dni w szkole biegną w letnim upale, ale uczyć się trzeba.
Natomiast ucząc się z nami, można sobie odpuścić siadanie w ławkach. Trzeba włączyć radio o odpowiedniej godzinie. Oto radiowa lekcja.
[lekcja języka ukraińskiego]
I to wszystko. W programie „Od A do Z” spotkamy się równo za tydzień. Z wami była Hanna Wasilewska. Życzę wam dobrego odpoczynku podczas weekendu i nabrania sił na ostatni tydzień nauki. Wszystkiego dobrego. Bywajcie! (dw/apod)

07.06.2019 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, drodzy słuchacze! Witam was w piątek, 7 czerwca na antenie Polskiego radia Olsztyn; w studiu – Jarosława Chrunik. Wczoraj nie mieliście możliwości posłuchania naszej audycji ze względu na konserwację nadajnika w Miłkach, a my dowiedzieliśmy się o tym na tyle późno, że nie zdążyliśmy was poinformować. Przepraszamy za swoje i nie swoje przewinienia i mamy nadzieję, że dzisiaj na nas czekacie.

(-)

7 czerwca 1991 roku Rada Najwyższa Ukrainy przyjęła postanowienie o podporządkowaniu Ukrainie związkowych przedsiębiorstw, znajdujących się na terytorium republiki. Postanowienie dotyczyło wszystkich dziedzin funkcjonowania państwa.

(-)

7 czerwca 1938 roku został rozstrzelany Mykoła Woronyj – ukraiński pisarz „Rozstrzelanego Odrodzenia”. Mykoła Woronyj – to jeden z założycieli Centralnej Rady, a także jeden z założycieli i reżyserów Teatru Narodowego. Twórczość Woronego znamionuje zerwanie z tradycją „narododnycką”. Skłonność do modernizmu nie przeszkadzała Woronemu pisać utwory przeniknięte szczerą miłością do narodu, szacunkiem do jego najlepszych synów. Jednocześnie tworzy poezję, w której wyśmiewa pseudo-patriotyzm („Umarli”, „Młody patriota”, „Do starych patriotów” i inne). W 1934 Woronyj został zaaresztowany jako polski szpieg. 7 czerwca 1938 roku został rozstrzelany wraz z grupą wieśniaków na podstawie specjalnej trójki NKWD obwodu odeskiego.

(-)

Imieniny obchodzą dzisiaj: Wiktoria, Olena, Jan i Innocenty. Święto mają też urodzeni 7 czerwca – wszystkiego najlepszego wszystkim!

(-)

Wczoraj obchodziliśmy święto Wniebowstąpienia. Święto Wniebowstąpienia Jezusa Chrystusa do nieba chrześcijanie całego świata obchodzą 40-go dnia po Zmartwychwstaniu Pańskim, czyli po Passze, – czytamy na stronie DilovaMova.com. Ma to miejsce w czwartek w szóstym tygodniu, licząc od Wielkanocy. We wszystkie dni od Wielkanocy do Wniebowstąpienia we wszystkich kościołach chrześcijańskich pierwsze słowa powitalne to „Chrystus zmartwychwstał!”, a w odpowiedzi – „Zaprawdę zmartwychwstał!”.

Liczba 40 dni też nie jest przypadkowa. W wielu miejscach Pisma Świętego podobny okres powiązany jest z wielkimi i znaczącymi wydarzeniami naszej historii i ustanowionymi przez Boga tradycji. Bezpośrednio o wydarzeniu i szczegółach Wniebowstąpienia opowiadają nam ewangeliści Łukasz i Marek. Wiele detali o tych wydarzeniach można dowiedzieć się z początku „Księgi Dziejów Apostolskich”.

(-)

Apostołowie oraz inni uczniowie Chrystusa wiedzieli, że chociaż Jezus po Zmartwychwstaniu przebywał z nimi, to jednak odejdzie od nich. Było im żal, ale musieli się z tym pogodzić, – mówi proboszcz olsztyńskiej parafii ks. Jan Hałuszka:

– Jezus Chrystus mówił o tym jeszcze przed swoją męką; on przygotowywał apostołów na to, że musi cierpieć, że ma także powstać z martwych, ale też – że odejdzie, że tam, dokąd idzie oni teraz nie mogą pójść, ale przyjdzie czas, że i oni pójdą. Ale też Jezus daje apostołom nakaz misyjny, żeby szli i przepowiadali Dobrą Nowinę wszystkim ludziom, chrzcząc ich w imię Trójcy Przenajświętszej. I to jest też ważne, że apostołowie mają tego świadomość, że są tymi wybranymi, którzy mają iść zwiastować (Dobrą Nowinę) i ten żal z tego powodu, że Jezus odszedł przekształca się w tę misję gdzie jednak cieszą się z tego. Wiedzą, że Jezus jest obecny, chociaż odszedł – jak naucza: nie pozostawił ich sierotami. Tak samo i nas nie pozostawia – jest tu obecny, ale w inny sposób, jednak to tez jest sposób autentyczny. Tak samo i nas posyła do tego, żeby kontynuować tę misję głoszenia Słowa Bożego; że każdy z nas nie tylko może, ale ma obowiązek głosić tę Dobrą Nowinę o Królestwie Bożym.

(-)

W środę obiecałam wam na czwartek trochę polityki, więc z jednodniowym opóźnieniem dotrzymuję słowa. We wtorek Wołodymyr Zełeński odwiedził Brukselę. Nowy prezydent Ukrainy zapewnia, że jego kraj nie zmienia prozachodniego kursu. Wołodymyr Zełenski spotkał się w Brukseli z sekretarzem generalnym NATO. Zapewnił, że Kijów nadal chce przystąpić do Sojuszu i poinformował, że jest gotów do nowych negocjacji pokojowych z Rosją. O szczegółach Wojciech Cegielski.
(-) Korespondencja w języku polskim

Po wybuchu konfliktu na wschodzie Ukrainy NATO wielokrotnie potępiało zarówno nielegalną aneksję Krymu przez Rosję jak i działania prorosyjskich separatystów w Donbasie. Sojusz zaangażował się też w szkolenie ukraińskiej armii i utworzył specjalne fundusze powiernicze w ramach których zadeklarowano ponad 40 milionów euro. Pieniądze te są przeznaczone na rozwój struktur dowodzenia ukraińskiej armii, szkolenia z cyberbezpieczeństwa oraz poprawę wojskowej służby zdrowia.

(-)

A dzisiaj na Ukrainie rozpocznie się dwudniowa wizyta polskich parlamentarzystów w ramach polsko-litewsko-ukraińskiego zgromadzenia parlamentarnego. Polscy posłowie i senatorowie spotykają się w ukraińskiej Radzie Najwyższej z parlamentarzystami z Ukrainy i Litwy. Odwiedzą też miejsca związane z polskością.
O szczegółach z Kijowa Paweł Buszko:

(-) Korespondencja w języku polskim

(-)

I tak nasz czas antenowy dobiega końca; program przygotowała i przedstawiła Jarosława Chrunik. Życzę wam miłego dnia, drodzy słuchacze! Do usłyszenia! (jch/bsc)

06.06.2019 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

W końcu doczekaliśmy się jednego z najciekawszych wydarzeń ZUwP. W tym roku jubileuszowe. Chodzi o X Międzynarodowy Festiwal Radiowo-Telewizyjny „Kalinowe Mosty”, który rozpocznie się już w poniedziałek. Natomiast dziennikarze z Ukrainy do Olsztyna przyjadą już w tę sobotę, a w niedzielne popołudnie spotkają się ze społecznością ukraińską w greckokatolickiej cerkwi w Olsztynie. Przeprowadzenie X festiwalu stało pod znakiem zapytania. Nawet podczas ostatniego wywiadu w maju Stefan Migus nie miał 100% pewności, że się odbędzie. Dziś możemy śmiało zaprosić was na otwarte spotkania z dziennikarzami. Szczegóły dziś w programie. Z wami jest Hanna Wasilewska. Dobry wieczór.
(-)
X Międzynarodowy Festiwal Radiowo-Telewizyjny „Kalinowe Mosty” rozpoczyna się pojutrze. W niedzielę grupa dziennikarzy z Ukrainy przyjedzie do cerkwi greckokatolickiej w Olsztynie, gdzie odbędzie się pierwsza konferencja prasowa. Zgodnie ze starą, dobrą tradycją na otwarcie festiwalu organizatorzy zapraszają do Górowa Iławeckiego, stąd goście pojadą i do bartoszyckiej szkoły im Łesi Ukrainki.
Następnego dnia koledzy przyjadą do nas do radia i do sąsiedniej telewizji. Do siebie zaprasza ich także „Gazeta Olsztyńska”. Finalnym dniem festiwalu będzie czwartek. Tego dnia dziennikarze spotkają się z marszałkiem województwa warmińsko-mazurskiego, będą na otwarciu wystawy „Bohaterowie nie umierają – oblicza wojny” w Bibliotece Wojewódzkiej, a potem na uroczystym zakończeniu festiwalu.
Wszystkie te wydarzenia tradycyjnie dotyczą doświadczeń Polski w drodze do UE.
Po powrocie do domu, ukraińscy dziennikarze opowiadają, jak żyją Polacy, jak współpracują, jak wydają unijne środki, chronią przyrodę i swoje tradycje.
Tatiana Bakocka – dziennikarka z Mikołajowa była u nas w zeszłym roku nie po raz pierwszy, ale znów zawiozła do domu niezapomniane wrażenia. Każdy przyjazd na festiwal:

– To dla nas, można powiedzieć, wyjątkowa okazja przede wszystkim dowiedzieć się o tym fenomenie ukraińskiej społeczności na północy Polski i dowiedzieć jak żyje się Ukraińcom w Polsce i UE. Dowiedzieć się o pozytywnym doświadczeniu Polski w składzie UE i w jakiś sposób to pozytywne doświadczeni zastosować w naszym kraju, bo jak jak im udało się zrobić swój kraj bogatym, czystym i komfortowym do życia, to możliwe, że my wliczając wszystkie błędy, będziemy przyspieszać swój ruch w tym kierunku.

Co roku „Kalinowe Mosty” rozpoczynają się od uroczystości na grobach kozackich w Aleksandrowie Kujawskim:

-Dla mnie było to wielkie odkrycie, nie znałam dobrze tej historii. To symboliczne, że opowiedzieli mi o tym Polacy – o tym, że w latach 20 XX wieku ukraińscy strzelcy siczowi razem z polskimi żołnierzami na terenie Polski walczyli z bolszewikami Budionnego i gdyby nie nasi żołnierze, to bolszewicy prawdopodobnie wzięliby Warszawę i historia potoczyłaby się inaczej. Obiecano im jedno, ale stało się tak, że podpisano pokój między bolszewicką Rosją a Polską i wychodzi na to, że nasza 50-tysięczna armia Petlury została na cudzym terenie, stali się imigrantami, trafili do obozów dla internowanych. Ludzie, którzy zginęli na terenie tego województwa, wydzielono im kawałek ziemi i pochowano ich tam. Ci, którzy przeżyli usypali kozacką mogiłę. Ukraiński cmentarz wojskowy stał się miejscem świętym, w którym zbierali się ukraińscy emigranci, by przeprowadzać swoje wydarzenia patriotyczne w okresie międzywojennym, a później to miejsce zniknęło, a dopiero w 1993 roku dzięki historykom polski, dzięki miejscowej władzy, mogiły odnowiono i od tego czasu co roku w pierwszą sobotę czerwca tam odbywają się uroczystości w celu upamiętnienia ukraińskich żołnierzy. Co na mnie zrobiło wrażenie, że to organizują Polacy, gdy łyszysz, że ludzie po polsku modlą się o dusze zmarłych tu ukraińskich żołnierzy.

Ukraińcy w Polsce znają dobrze historię stosunków polsko-ukraińskich. A czym dzielą się dziennikarze z Ukrainy, którzy ty przyjeżdżają? O czym robią swoje audycje, a nawet otrzymują za nie nagrody?

-My razem z Eugenią Silajewą zrobiliśmy program, który nazywa się „Misja nieść światło”, która poświęcona jest ukraińskim marynarzom, którzy nie złamali wojskowej przysięgi; i z Krymu, kiedy rozpoczęły się te wszystkie wydarzenia; pojechali do Mikołajewa, bo tam stworzono 36 oddzielną brygadę piechoty morskiej; teraz oni walczą w kierunku Mariupola. Bohaterem jest kapelan wojskowy ojciec Iwan Zeliński, który opiekuje się duchowo marynarzami…najwięcej programów było właśnie w tej nominacji, bo temat wojny jest nadal najbardziej bolesny i aktualny. Ale jaki jest cel tych programów? Przede wszystkim, żebyśmy opowiedzieli co dzieje się naprawdę i dla nich to bardzo ważne, by usłyszeć to od naocznych świadków.

We wtorek przedstawiciele mediów odwiedzą Lidzbark Warmiński, gdzie tematem spotkań z władzą miejscową będzie współpraca struktur samorządowych powiatu, współpraca z Ukrainą i inwestycje unijne. Tak było w zeszłym roku:

-Ja nie mogłam uwierzyć swoim oczom. Po pierwsze poczucie, że wszystko jest dla ludzi. Sołtys też jest etnicznym Ukraińcem. Sławomir Kowalczyk nazywa się. Uczył się w szkole w Górowie Iławeckim. Pytałam go, jak udało im się tyle zrobić. Pytamy ludzi, co by chcieli. Chcieli saunę, więc w ramach funduszy unijnych zbudowali saunę, którą chcieli ludzie. Mają bezpłatną saunę, kiedy chcą mogą przychodzić i korzystać, przy czym jest taka komfortowa. A potem co mnie zdziwiło – świetlica. Mało tego, ze odbywają się tam wydarzenia organizowane przez społeczność, to jeśli ktoś ma urodziny, chrzest, wesele, może bezpłatnie korzystać z tego miejsca. Pierwsze co nam powiedzieli, to że są dumni ze swojej biblioteki. No ja nie mogę sobie wyobrazić, żeby w jakiejś naszej wsi była najlepsza biblioteka Ukrainy, a tam bardzo to się szanuje, książka jest poważana, czytanie. I jest ogólnopolska lista bibliotek i ta wiejska biblioteka 10 rok z rzędu zajmuje pierwsze miejsce i dla nich to wielki powód do dumy i wielki jest ten budynek, ale po drugiej stronie budowany jest jeszcze jeden – bo jak jest najpiękniejsza, to mają być jeszcze pomieszczenia inne.

Po takim zachwycie Świątkami, Lidzbark Warmiński na pewno pozostanie na długo w pamięci.
Teraz pozostaje tylko czekać i godnie przywitać gości na swojej ziemi, jak potrafią to Ukraińscy:
[humoreska]
Tym żegnam się z wami do jutra. Program przygotowała i poprowadziła Hanna Wasilewska. Wszystkiego dobrego i do usłyszenia. (dw/bsc)

 

06.06.2019 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, drodzy słuchacze! Witam was w czwartek, 6 czerwca, na falach Polskiego Radia Olsztyn; w studiu – Jarosława Chrunik. W dzisiejszym programie porozmawiamy o urlopie, na który prawie każdy może się wybrać – trzeba tylko było przyjść na świat kilka dziesiątków lat temu. Intrygę poprowadzimy w dalszej części programu.

(-)

Dzisiaj na Ukrainie jest Dzień Dziennikarza – składamy naszym kolegom najlepsze życzenia.

(-)

Nasz dzisiejszy kalendarz historyczny może nie jest bezpośrednio powiązany z Ukrainą, za to ciekawy.
6 czerwca 1683 r. w Anglii, w Oxfordzie zostało otwarte pierwsze na świecie publiczne muzeum – Ashmolean. Muzeum budowano cztery lata i nazwano je imieniem kolekcjonera Eliasa Ashmole.

(-)

6 czerwca 1882 r. nowojorczyk Henry Seeley opatentował żelazko elektryczne. Wraz z pojawieniem się elektryczności i rozwojem techniki pojawiły się też elektryczne żelazka. Duża kolekcja żelazek (ponad 150) znajduje się w kompleksie historyczno-kulturalnym „Zamek Radomyśl” Na Ukrainie.

(-)

6 czerwca 1925 roku Walter Chrysler założył korporację motoryzacyjną „Chrysler”. Od 2014 roku należy do włoskiego koncernu Fiat Chrysler Automobiles.

(-)

6 czerwca 1933 roku w Camden w stanie Nowy Jork zostało otwarte pierwsze na świecie kino, w którym można było oglądać filmy, nie wysiadając z samochodu.

(-)

A teraz o osobach:
6 czerwca 1889 roku urodził się Igor Sikorski – amerykański konstruktor lotniczy ukraińskiego pochodzenia. W 1918 roku wyemigrował do USA, gdzie w 1923 założył firmę Sikorsky Aircraft. Jest autorem samolotów-olbrzymów „Illa Muromiec”, Sikorsky S-29-A; konstruktor pierwszego na świecie samolotu-amfibii.

(-)

6 czerwca 1940 roku zmarł Julian Baczyński – ukraiński działacz społeczno-polityczny, publicysta. W 1934 roku został zaaresztowany przez OGPW (Zjednoczony Państwowy Zarząd Polityczny). Za rzekomą próbę zorganizowania w ZSRR podziemną sieć „Zjednoczenia Ukraińskich Nacjonalistów” został skazany na 10 lat pozbawienia wolności w łagrze Białomor-Bałtyckim. Zmarł w okolicach Miedwieżegorska w Karelsko-Fińskiej SRR; inna wersja śmierci to obwód leningradzki. Zrehabilitowany w 1957 roku.

(-)

Na życzenia i prezenty czekają dzisiaj Jan, Melecjusz, Mykyta, Semen i urodzeni 6 czerwca. Wszystkiego najlepszego!

(-)

Dziś jest Wniebowstąpienie. Święto Wniebowstąpienia Jezusa Chrystusa do nieba chrześcijanie całego świata obchodzą 40-go dnia po Zmartwychwstaniu Pańskim, czyli po Passze, – czytamy na stronie DilovaMova.com. Ma to miejsce w czwartek w szóstym tygodniu, licząc od Wielkanocy. We wszystkie dni od Wielkanocy do Wniebowstąpienia we wszystkich kościołach chrześcijańskich pierwsze słowa powitalne to „Chrystus zmartwychwstał!”, a w odpowiedzi – „Zaprawdę zmartwychwstał!”.
Liczba 40 dni też nie jest przypadkowa. W wielu miejscach Pisma Świętego podobny okres powiązany jest z wielkimi i znaczącymi wydarzeniami naszej historii i ustanowionymi przez Boga tradycji. Bezpośrednio o wydarzeniu i szczegółach Wniebowstąpienia opowiadają nam ewangeliści Łukasz i Marek. Wiele detali o tych wydarzeniach można dowiedzieć się z początku „Księgi Dziejów Apostolskich”.

(-)

I teraz będzie taka nietypowa rozmowa – z księdzem o urlopie.
– No, tak!
– Mamy taką propozycję – jeśli ktoś ma wolny czas akurat w ostatnim tygodniu czerwca (od 24 do 30-go) – zwłaszcza dla ludzi, którzy lubią się zastanawiać nad sobą, nad swoim życiem, jak sądzę – prawda?
– Oczywiście!
– Mamy ciekawą propozycję.
– Witam serdecznie wszystkich, kto nas słucha. To jest taka propozycja, żebyśmy się wszyscy razem wybrali do Komańczy. Na Sareptę 40, 50+. to znaczy, dla tych, kto jest trochę wcześniej urodzony. Sarepta -to ruch, który w większości znacie; który odwołuje się do Eliasza, który przyszedł do Sarepty Sydońskiej, tam spotkał wdowę. I cała idea polega na tym, żeby podzielić się – tak jak ta wdowa z prorokiem – tą resztką tego, co posiadamy. Bo bardzo często każdy z nas jest zmęczony… ważne jest to, żebyśmy byli razem i tymi drobinkami z sobą się dzielili.

Jeśli ktoś z naszych słuchaczy zainteresowaliśmy tą propozycją, to o szczegóły radzimy zapytać swego proboszcza, albo zadzwonić bezpośrednio do ks. Juliusza Krawieckiego. A długiej rozmowy z ks. Juliuszem proponuję posłuchać w poniedziałek w programie „Kamo hriadeszy”. Jeśli ktoś myśli, że uczestnicy Sarepty przez cały tydzień będą siedzieć w jednym miejscu, to się bardzo myli. Nie z księdzem Juliuszem.

(-)

Wczoraj obiecałam, że dzisiaj będzie o polityce, więc dotrzymuję słowa. Wołodymyr Zełeński rozpoczął tydzień od wtorkowej wizyty do Brukseli.
Nowy prezydent Ukrainy zapewnia, że jego kraj nie zmienia prozachodniego kursu. Wołodymyr Zełenski spotkał się w Brukseli z sekretarzem generalnym NATO. Zapewnił, że Kijów nadal chce przystąpić do Sojuszu i poinformował, że jest gotów do nowych negocjacji pokojowych z Rosją. O szczegółach Wojciech Cegielski.

(-) Korespondencja w języku polskim

Po wybuchu konfliktu na wschodzie Ukrainy NATO wielokrotnie potępiało zarówno nielegalną aneksję Krymu przez Rosję jak i działania prorosyjskich separatystów w Donbasie. Sojusz zaangażował się też w szkolenie ukraińskiej armii i utworzył specjalne fundusze powiernicze w ramach których zadeklarowano ponad 40 milionów euro. Pieniądze te są przeznaczone na rozwój struktur dowodzenia ukraińskiej armii, szkolenia z cyberbezpieczeństwa oraz poprawę wojskowej służby zdrowia.

(-)

I tak nasz czas antenowy dobiega końca; program przygotowała i przedstawiła Jarosława Chrunik. Życzę wam miłego dnia, drodzy słuchacze! Do usłyszenia! (jch/ad)

05.06.2019 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Wśród skarbów, które zebrał przez dwa wieki ukraiński folklor, ważne miejsce zajmują także prace obcokrajowych zbieraczy i badaczy. Jednym z nich jest polski znany folklorysta i etnograf drugiej połowy XIX wieku – Oskar Kolberg. Jego działalność zbieracza sięgała daleko poza polskie granice etniczne. Z tego powodu, że zachodnie regiony Ukrainy długo wchodziły w skład Rzeczypospolitej, to znalazły się w polu zainteresowania bardzo pracowitego i rzetelnego zbieracza materiałów folklorystycznych, etnograficznych i etnomuzykologicznych. W ogóle o naukowym dziedzictwie Kolberga i jego życia pisali później europejscy uczeni z różnych krajów. Wśród ukraińskich folklorystów mamy wzmianki o nim w pracach: I. Franki, M. Sumcowa, W. Hnatiuka, F. Kolessy. A dzisiaj o wieloletnim dorobku Oskara Kolberga opowie Sergiusz Petryczenko. W „Wieczorze z ukraińską kulturą” wita was Hanna Wasilewska. Serdecznie zapraszamy.

(-)

W czerwcu minęło 129 lat od dnia śmierci Oskara Kolberga – wybitnego polskiego etnografa. Jego 90 tomowy zbiór narodowych pieśni jest bezcennym skarbem kultury polskiej. A jaką wartość ma to dla ukraińskich uczonych opowie Sergiusz Petryczenko:
Oskar Kolberg – muzyk, kompozytor, a przede wszystkim ojciec polskiej etnografii. Całe swoje życie poświecił zbieraniu folkloru. Urodził się 22 lutego 1814 w miejscowości Przysucha w województwie mazowieckim. Na pierwszą ekspedycję etnograficzną wyruszył w 1839 roku. Przez ponad 50 lat pracy Oskar Kolberg objechał wszystkie regiony dawnej Rzeczypospolitej. Owocem jego pracy był wydany w 90 tomach zbiór „Lud. Jego zwyczaje, sposób życia, mowa, podania, przysłowia, obrzędy, gusła, zabawy, pieśni, muzyka i tańce”. Już sama nazwa świadczy o systematyczności, z jaką podchodził Oskar Kolberg do badania kultury ludowej.

(-)

Wiele miejsca w pracy Kolberga poświęcono narodowi ukraińskiemu. Tomy: Pokucie, Ruś Czerwona, Chełmskie, Przemyskie, Wołyń – zawierają zapisane alfabetem łacińskim pieśni i opowiadania. Opisane są też zwyczaje Łemków, Bojków, Poleszczaków, Podolan i Pokucian. Ciekawe, że dotąd wiele z tych pieśni żyje. Posłuchajcie „Żewnyj czetwer” w wykonaniu Eugenii Przysłupskiej i Danuty Chodowaniec z zespołu Susidojki. Piosenka została nagrana podczas warsztatów muzyki bojkowskiej w olsztyńskiej Szkole Muzycznej.

(-)

Wśród zebranych przez Oskara Kolbera są pieśni codzienne, religijne, o miłości. Są też pozyskane od lirników i kobziarzy. Posłuchajcie pieśni o świętym Jerzym w wykonaniu Kobziarza Jarosława Kryzka z Kijowa.

(-)

Do dziedzictwa Oskara Kolberga, jak do bogatego źródła wiedzy o narodzie zwracają się naukowcy i wykonawcy z Polski i Ukrainy. Na początku zabrzmiał taniec weselny w wykonaniu zespołu muzyki dawnej Konstantyna Czeczeni z Kijowa, a na zakończenie posłuchajcie muzyki karpackiej w wykonaniu rodzinnej kapeli Wasilewskich ze Szczytna.

(-)

We współczesnej ukraińskiej kulturze pozostało niewiele oznak dawnego folkloru, jednak coraz częściej artyści skłaniają się ku źródłom. Współczesna interpretacja dawnych melodii czasem robi wrażenie nowym brzmieniem. Proponuję posłuchać takiej na zakończenie naszego programu. Z wami była Hanna Wasilewska. Do usłyszenia na falach Polskiego Radia Olsztyn. (dw/ad)

05.06.2019 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Chrystus zmartwychwstał! Zaprawdę zmartwychwstał!
Witam was, drodzy słuchacze,m w środę, 5 czerwca na antenie Polskiego Radia Olsztyn; w studiu – Jarosława Chrunik. Dzisiaj nasz program będzie lekki i przyjemny. Dobrze, że przynajmniej od czasu do czasu tak się zdarza.

(-)

Dzisiaj, 5 czerwca, jest Światowy Dzień Ochrony Środowiska – sortujcie więc śmieci, sprzątajcie po swoich psach, ograniczajcie w użyciu chemię i plastik i pamiętajcie, że nie ma nic piękniejszego na świecie niż przyroda, więc dbajmy o nią najlepiej jak potrafimy.

(-)

5 czerwca 1925 r. urodził się Mykoła Pławiuk – ostatni prezydent URL na uchodźstwie. Był jednym z organizatorów pierwszego światowego Kongresu Wolnych Ukraińców w Nowym Jorku. 24 sierpnia 1992 roku wszystkie atrybuty prezydentury, w tym pieczęć prezydencką i flagę ostatni prezydent  URL na uchodźstwie Mykoła Pławiuk przekazał pierwszemu wybranemu w wyborach powszechnych prezydentowi Ukrainy Leonidowi Krawczukowi. W taki sposób niepodległa Ukraina jest bezpośrednią spadkobierczynią Ukraińskiej republiki Ludowej.

(-)

5 czerwca 1975 roku zmarł Pawło Wirski – ukraiński tancerz i choreograf. Od 1977 roku Narodowy Zasłużony Akademicki Zespół Tańca Ukrainy nosi jego imię. Można jeszcze tylko dodać, że gdy zespół występuje w Olsztynie, to na wiele dni przed koncertem nie ma już biletów, a reakcja publiczności jest taka:
– Szkoda, że nie mogę wejść na scenę i tańczyć razem z nimi, bo to jednak „Dumka” wychowała tak, że taniec jest we krwi, ale jest bardzo, bardzo sympatycznie!

(-)

Imieniny obchodzą dzisiaj Jewfrosynia, Leoncjusz, Michał i Sergiusz, a znimi świętują urodzeni 5 czerwca. Wszystkiego najlepszego!

(-)

No to bawimy się dalej: W najbliższą sobotę w Olsztynie odbędzie się „Dzień Mniejszości Narodowych, organizowany przez mniejszość niemiecką regionu. Celem „Dnia Mniejszości Narodowych” jest integracja różnych grup, aktywnych stowarzyszeń oraz przedstawicieli mniejszości narodowych i etnicznych, a przede wszystkim zaprezentowanie mieszkańcom Olsztyna i regionu, wszystkim przybyłym gościom ich dorobku artystycznego oraz ukazanie ich bogactwa kulturowego. Jest to też okazja do bliższego poznania siebie, do budowaniu wspólnych więzi i dalszej współpracy.

Zaproszone zostały dwa zespoły, które zadbają o podstawową oprawę muzyczną festynu. Pierwszy zespół to czołowi przedstawiciele mniejszości ukraińskiej – HORPYNA. Natomiast druga grupa to przedstawiciele mniejszości tatarskiej –Tatarski Zespół Taneczno-Wokalny Buńczuk.
Każda organizacja, która posiada własny zespół muzyczny może również krótko zaprezentować się na scenie. W przerwach w występach zespołów moderatorzy będą prezentowali po kolei poszczególne stowarzyszenia oraz organizacje mniejszości narodowych i etnicznych. Przygotowane zostaną stanowiska, na których każda z tych grup będzie miała możliwość zaprezentowania wydawanych przez siebie książek, czasopism, informacji o swoich organizacjach, rękodzieła, potraw, strojów, itp.
Festyn odbędzie się w sobotę, 8 czerwca, w pięknej nadjeziornej scenerii w Gutkowie; rozpocznie się o godz. 11.00. Spotkanie jest otwarte, każdy zainteresowany może wziąć w nim udział, a szczegółowe informacje można znaleźć w internecie.

(-)

Pozostajemy w duchu tradycji i kultury. 3 czerwca minęła 129 rocznica śmierci Oskara Kolberga – wybitnego polskiego etnografa. Jego 90-tomowy zbiór pieśni ludowych jest bezcennym skarbem polskiej kultury. Również dla ukraińskich uczonych ma on niebagatelne znaczenie, – mówi Sergiusz Petryczenko:

(-)

Oskar Kolberg – muzyk, kompozytor, a przede wszystkim – ojciec polskiej etnografii. Całe swoje życie poświęcił na zbieranie folkloru. Urodził się 22 lutego 1814 roku w miejscowości Przysucha w województwie mazowieckim. Na pierwszą ekspedycję etnograficzną wyruszył w 1939 roku. W ciągu ponad 50-ciu lat pracy Oskar Kolberg objeździł wszystkie regiony dawnej Rzeczypospolitej. Owocem jego tytanicznej pracy stał się wydany w 90-ciu tomach zbiór pod nazwą: „Lud . Jego zwyczaje, sposób życia, mowa, podania, przysłowia, obrzędy, gusła, zabawy, pieśni, muzyka, tańce”. Już sam tytuł świadczy o systematyczności, z jaką Oskar Kolberg podchodził do badania kultury ludowej.

(-)

Wiele miejsca w pracy Oskara Kolberga poświęcone jest narodowi ukraińskiemu. Tomy: „Pokucie”, „Ruś Czerwona”, „Chełmszczyzna”, „Przemyskie”, „Wołyń” mieszczą zapisane alfabetemłacińskim ukraińskie pieśni i opowiadania. Opisane też zostały zwyczaje i codzienność Łemków, Bojków, Poleszuków, Podolan, Pokucian. Ciekawe jest to, że wiele z tych pieśni żyje do dzisiaj. Posłuchajcie „Rzewnego Czwratku” w wykonaniu Eugenii Przysłupskiej i Danuty Hodowaniec z zespołu „Susidojky”. Piosenka została nagrana podczas warsztatów muzyki bojkowskiej w olsztyńskiej szkole muzycznej:

(-)

Dzisiaj zabrakło miejsca na politykę, ale nadrobimy to jutro, bo tam też dzieją się ciekawe rzeczy. Ale Bruksela jest daleko, więc dzisiaj skupiliśmy się tylko na tym, co jest blisko nas. Teraz już się z wami pożegnam; program przygotowała i przedstawiła Jarosława Chrunik. Miłego dnia, drodzy słuchacze!
Chrystus zmartwychwstał! Zaprawdę zmartwychwstał! (jch/ad)

04.06.2019 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

W cerkwi Zaśnięcia Bogarodzicy Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego w Sławskiem w obwodzie Lwowskim podczas remontu zniszczono autentyczne malunki znanego lwowskiego artysty Modesta Sosenki. Proboszcz cerkwi ojciec Andrij Petryszyn nie wstrzymał prac mimo licznych interwencji naukowców i konserwatorów zabytków. Cerkiew jest zabytkiem o miejscowym znaczeniu, więc przeprowadzenie w niej prac może odbywać się tylko pod nadzorem odpowiednich organów. Tragedią dla całej Ukrainy – tak powiedziała o tym wydarzeniu Lubow Sawaryn – jedna z założycielek organizacji „Samborskie regionalne naukowo-kulturalne stowarzyszenie Bojkowszczyzna”. O tym porozmawiałyśmy przy okazji naszego ostatniego spotkania, które odbyło się w Elblągu. Dziś więc w „Kalejdoskopie historycznym” opowiem więcej o tragedii sławskiej cerkwi greckokatolickiej, która znajduje się na lwowszczyźnie. Z wami jest Hanna Wasilewska. Dobry wieczór.
(-)
Samowolny remont w cerkwi Zaśnięcia Bogarodzicy Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego w Sławskiem, która jest zabytkiem o miejscowym znaczeniu, wywołał oburzenie całej wspólnoty kulturowej Ukrainy. Cerkiew została zbudowana w 1901 roku wg projektu architekta Wasyla Nahirnego dzięki wsparciu metropolity Andrija Szeptyckiego. W 1909 roku jej wnętrze zaczął ozdabiać znany artysta Modest Sosenko. Podczas remontu zarówno z podłóg jak i ścian cerkwi skuto autentyczne płytki wytworzone w fabryce Iwana Lewickiego. Ta straszna wieść rozniosła się przez FB. Więc podczas osobistego spotkania z Lubow Sawaryn zapytałam, czy udało się coś uratować:

-Rozczaruję od razu, bo odnowić nie można, zniszczono wszystko co było w tej cerkwi, zniszczono płytę z fabryki Iwana Lewińskiego we Lwowie. Stało się to przez jakąś taką obojętność miejscowego księdza, który przekonywał, że tam nie ma nic cennego, a ludzie nie uświadamiali sobie wartości tego co jest w ich świątyni. Zamiast stworzyć dokumentację i przeprowadzić renowację tych wszystkich malunków, które były w tej cerkwi, które fundował nawet metropolita Andrij Szeptycki; zapraszał znanych mistrzów i dawał na to pieniądze…ale poszli poszli łatwiejszą drogą i wszystko skuli do cegły i góry rozbitych malunków leżą przed cerkwią i wielka to strata dla Ukrainy, Bojkowszczyzny i kultury u nas na Ukrainie.
-Co to za cerkiew.
-Greckokatolicka. Parafia greckokatolicka milczy jak dotąd.

Póki cerkiew milczy, działają ośrodki kulturologiczne i wspólnoty. „My wszyscy, którzy kibicują zachowaniu ukraińskiej kultury i duchowego dziedzictwa, ci którzy szanują i wysoko cenią ukraińską sztukę, oburzeni jesteśmy swawolą i bezprawiem, które dotyczy naszych zabytków. Niedawny przykład zniszczenia przekracza wszelkie granice. Chodzi o malunki w cerkwi Zaśnięcia Bogarodzicy Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego w Sławskiem w obwodzie lwowskim, autorstwa znanych artystów, takich jak Modest Sosenko , Julian Bucmaniuk, Iwan Lewicki, którzy pracowali pod opieką metropolity Iwana Szeptyckiego.” – tak zaczyna się list otwarty do Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego, organów ochrony dziedzictwa kulturalnego i organów państwowych. Podpisało go prawie 800 przedstawicieli ukraińskiej inteligencji. Nieobojętni szturmują także stronę duchowieństwa na FB – mówi Kateryna Suchorebska

-Wielu nieobojętnych działaczy kulturalnych działało na FB i no czekamy, ale rozumie Pani, czekać na komentarz to jedno, ale ciężko zrozumieć to, że tego nie wrócimy. Za pomocą czarodziejskiej różdżki to nie wróci na miejsce i proszę sobie wyobrazić ten bolesny obraz, który pojawia się na FB w sieci – stoi piękna jak pisanka cerkiew, a pod nią skuta sztukatura i kawałki malunków.

-Cała wspólnota kulturalna podniosła alarm, jak zaczęły się prace. Można było coś jeszcze zachować, ale jest wrażenie, że robotnicy chcieli zrobić to jak najszybciej i w ciągu dwóch dni skuli całą cerkiew, a do tego potrzeba bardzo dużo siły fizycznej, ale mamy to co mamy, to wielka tragedia – Lubow Sawaryn – ale tak jest.

-Straszna historia, kiedy dochodzi do skucia malowideł Sosenki, przy czym przyjeżdżali tu konserwatorzy z urzędu – Ołena Kremniowa – chłopcy prosili, pisali pisma; z proboszczem rozmawiali, mówili społeczności, że nie można tego robić, ale ta postawiła na swoim. Dzięki sytuacji wokół cerkwi przypominało sobie o lwowskim artyście, jego twórczości i grobie – mówi Kateryna Suchorebska

-Modest Sosenko był ulubionym artystą Andrija Szeptyckiego i kiedy doszło do tej tragedii z tymi malunkami, które po prostu zniszczono w cerkwi w Sławsku, to zwrócono uwagę na samego artystę i zaczęto mu się przyglądać i okazało się, że Modest Sosenko pochowany jest na cmentarzu Janowskim we Lwowie, a jego grób jest w wyjątkowo złym stanie i prowadzone są rozmowy w sprawie jego restauracji i warto podkreślić, że kamień nagrobny robił znany rzeźbiarz Jewhen Dzyndra. Spodziewam się, że zespół twórczych ludzi zbierze się i skoro nie udało się zachować tego co zrobił artysta za życia, to może uda się grób godnie uporządkować.
-Jaka reakcja władzy?
-Mówią, że ich oszukano, że na sesję rady przyjeżdżał proboszcz i przekonał, że nie ma tam żadnych zabytków w cerkwi i nie trzeba żadnej technicznej dokumentacji, ani specjalnych warunków remontu, że oni sobie tam po prostu wezwą robotników i zrobią. Mówią więc, że ich oszukano.

-Zrobiono coś nieprawidłowo, ale myślę, że nikt nikogo za to nie ukarze. Kto poniósł karę za Majdan? Za zamordowanych tam nieuzbrojonych ludzi, a tu jakiś tam Sosenko.
W całym tym rozczarowaniu pozostaje kropelka nadziei, że Ukraińcy otrząsną się i coś tam pozostawią swoim dzieciom i wnukom. Są przykłady – przekonuje Ludow Sawaryn:

-Ale jest jedna świątynia, w której zakochały się malunki tego samego artysta i ludzie tam to odrestaurowali, wydaje się, że to wieś […]. Widzimy jaką rolę gra tu świadomość, kiedy ludzie wiedzą, jaki mają skarb. Bronią go, odnawiają i są z niego dumni, ale są tacy, którzy chcą coś współczesnego i nie chcą bawić się z tym co mają i chcą iść prostą drogą, albo nie rozumieją.

By zrozumieć, trzeba wychować pokolenia w kulturze ukraińskiej, znać swoich artystów, literaturę, bohaterów i historię

Diadko we wsi, gdzie stał zagon Wernyhory od razu oddzielił się od Katri. Wprosiliśmy się na noc do rodziny, której chłopak zapisał się do kozaków Wernyhory. Szczęśliwy nie podejrzewał, ze pokozaczy sobie przez dwa dni, póki nie odciągnie go Wernyhora od chaty. Dostał już konia i broń. Znał też przypadkowo kierunek ruchu oddziału, bo sam baćko pytał go o wsie, które były po drodze. Z rozmowy w chacie dowiedziała się i Katria. Nikt we wsi jej nie zaczepiał, chociaż chodziła się wywiedzieć. Po kolacji i rozmowie w chacie wyszła niby to na spotkanie z jakimś kozakiem i wybiegła przez ogrody na pola. Wróciła do sztabu o północy. Rozkładamy na stole mapę Chmary i zastanawiamy się jak baćka Wernyhorę najlepiej złapać. We wsi niedobrze. Mamy czas na zasadzkę, bo zagon pójdzie przez las nad rzeką Hnyłyj Tykycz. Oby tylko udało się otoczyć. Bić się ze swoimi na pewno nie będzie. Obchodzimy las, w którym nocowali „petlurowcy” wokół i nad ranem chowamy się dwoma ławami w lesie obok drogi, którą iść miał zagon Wernyhory. Taczanki z karabinami stały za zakrętem, żeby nie było ich widać. Marzliśmy ze dwie godziny, a wroga ani słychu. Końcem ławy, która miała zamknąć drogę z przodu, dowodziliśmy z Chmarą. Skrzydłem, które zamykało odwrót Czornota z Zahorodnim. Zaczęliśmy mieć wątpliwości, czy przejdą tędy, ale na drodze usłyszeliśmy tętent koni zaprzężonych w sanie. Z daleka nie widać, kto jedzie. Zatrzymać to rzecz taczanek, ale że mój koniec oddziału był od nich najbliżej, to do mnie przybiegł łącznik.
-Diadka, który był wczoraj w sztabie zatrzymaliśmy. Z nim woźnica – też nie miejscowy.
-Dobrze, związać obu.
-Już związani. Proszą, by do dowódcy albo komisarza wojskowego ich odprowadzić.
Idę do taczanek. Diadko siedzi na saniach ze związanymi rękoma i nogami. Sznura chłopaki nie pożałowali. Chmara rozkazał, żeby każdy miał po dwa metry. Wczorajszy znajomy uśmiechnął się do mnie i zagadał nie tak jak wczoraj po wiejsku, a inteligentnie:
-Towarzyszu adiutancie, to nieporozumienie.
-Jakie nieporozumienie? Że ty szpieg z bandy Wernyhory? Wczoraj już wiedziałem. Gdzie banda?
-Powtarzam, że to nieporozumienie. Nie mam prawa mówić tego, co powie wam sam Wernyhora, bo on taki Wernyhora, jak wy Chmara. I tego nie miałem mówić, ale skoro tak się złożyło, że się na nas zasadziliście, to trzeba przeciwdziałać przelewowi krwi. Proszę was. Nie strzelajcie jak nadejdzie zagon. Porozmawiajcie z dowódcą. Najlepiej wyślijcie mnie, ja mu wszystko wyjaśnię. Usłyszeliśmy drugie sanie. Strzelcy pobiegli z przygotowaną bronią za zakręt. „Znajomy” uśmiechnął się:
-To też nasi. Bez broni. Zagon przyjdzie za około godzinę.
Związaliśmy jeszcze dwóch „niemiejscowych”. Idę do Chmary, a z nim razem do Czornoty i Zahorodnego. Naradziliśmy się i zmieniamy plan. Jeśli otoczymy i zaatakujemy, to ktoś i tak może uciec podczas zamieszania w las. Lepiej niech zagon baćka wjedzie w nasze ławy. Ja pójdę z Diadkiem na rozmowy do Wernyhory i zaproponuję, do wyjaśnienia sprawy, oddać broń.
(-)
To wszystko. Przyszedł czas pożegnania. Wszystkim, którzy byli z nami dziękuję i zapraszam jutro o 18:10. Program przygotowała i poprowadziła Hanna Wasilewska. Wszystkiego dobrego. (dw/apod)

04.06.2019 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Chrystus zmartwychwstał! Zaprawdę zmartwychwstał!
Witam was, drodzy słuchacze, we wtorek, 4 czerwca na antenie Polskiego radia Olsztyn. W studiu – Jarosława Chrunik. Dzisiaj – za Szewczenką – na straży postawimy słowo. Jednak i od polityki nigdzie nie uciekniemy. A i kalendarz historyczny dziś jest dość przyjemny:

(-)

4 czerwca 1863 roku urodził się Władysław Horodecki – ukraiński i polski architekt, przedsiębiorca, mecenas; Polak z pochodzenia. Na Ukrainie zbudował ponad 30 budynków. Jest autorem Budynku z Chimerami i Soboru św. Mikołaja w Kijowie. Nazywano go „kijowskim Gaudi’m”.

(-)

4 czerwca 1874 roku odbyło się pierwsze walne zebranie Towarzystwa Naukowego im. T. Szewczenki. Jest to ogólnoświatowa ukraińska organizacja akademicka, wieloprofilowa akademia nauk narodu ukraińskiego; siła napędowa kształtowania i rozwoju nauki ukraińskiej końca XIX – pierwszej poł. XX w.

(-)

4 czerwca 1941 roku urodził się Wasyl Łytwyn, kobziarz; zasłużony artysta Ukrainy, pierwszy przewodniczący Związku Kobziarzy Ukrainy; laureat Republikańskiej Nagrody im. I. Neczuj-Łewyckiego; laureat nagrody Fundacji T. Szewczenki, współzałożyciel Stritowskiej Szkoły Sztuki Kobziarskiej. Był represjonowany za proukraińskie poglądy i kobziarską działalność.

(-)
Dzisiaj świętują: Jakub, Włodzimierz i urodzeni 4 czerwca. Wszystkiego najlepszego!

(-)
“Uczcie się, czytajcie. I cudzego się uczcie, i swego się nie wstydźcie!” – te słowa Szewczenki w pełni wcielają w życie nauczyciele i uczniowie ukraińskiej szkoły w Bartoszycach. I jeszcze innych do tego zachęcają. Ponad dwudziestu uczniów z polskich i ukraińskich szkół i punktów nauczania języka ukraińskiego wzięło udział w XV Wojewódzkim Konkursie Recytatorskim „Poznaj nasz kraj”. Konkurs odbył się w miniony piątek w szkole im. Łesi Ukrainki w Bartoszycach. Zasada konkursu jest taka, że deklamatorzy prezentują poezję ukraińską w tłumaczeniu na język polski. Z przyjemnością można podkreślić, że wykonawcy prezentowali wysoki poziom prezentacji utworów; dało się odczuć, że nie tylko nauczyli się tekstów, ale i doskonale rozumieją o czym jest mowa w wierszach. Konkurs ma już swoje tradycje, organizowany jest już niejeden rok, – mówi dyrektorka szkoły Lubomira Tchórz:

– To już bardzo, bardzo dawno, ja jeszcze pracowałam w szkole średniej w Górowie Iławeckim, gdy Danusia Rohuń – nauczycielka tej szkoły w Bartoszycach – postanowiła, że będzie organizowała konkurs poezji ukraińskiej w przekładzie na język polski dla uczniów szkoły podstawowej.

– A dlaczego w przekładzie na język polski?

– Dlatego w przekładzie na język polski, żeby zainteresować literaturą ukraińską, w ogóle – ukraińską tematyką dzieci polskie. Oprócz naszych dzieci, które mogą brać udział, bo oczywiście wszyscy znają język polski, żeby tez zainteresować dzieci polskich szkół w Bartoszycach. No a potem ten konkurs rozszerzył się z nazwą „powiatowy”. Zapraszaliśmy już do udziału dzieci z powiatu.
Cieszy to, że dzieci, młodzież garną się do słowa poetyckiego i żyją nim. Laureatką została Julia Łabędzka ze szkoły im. Łesi Ukrainki w Bartoszycach, gdzie odbywał się konkurs. Deklamowała ona wiersz Bohdana Łepkiego „Rozwiały się moje marzenia” – w tłumaczeniu na język polski:

(-) Fragment wiersza
(-) Wypowiedź w języku polskim
Jeszcze przed ogłoszeniem werdyktu zapytałam przewodniczącą jury, panią Barbarę Królikowską-Wunderlich; do słowa – w swoim czasie zwyciężczynię konkursu na mistrza mowy polskiej:
(-) Wypowiedź w języku polskim
Uczniowie sami szukają wierszy, które będą recytować. To jeszcze bardziej zachęca ich do zapoznania się wysokim słowem, – mówi inicjatorka konkursu, polonistka Danuta Rohuń:

– Poezję wybierają same dzieci, prawdę mówiąc. Wybierają dzieci, a potem jest konsultacja ze mną. Tak żeby temat odpowiadał dzieciom i żeby dobrze się czuły w tym wierszu.

Pozostaje nam tylko życzyć wszystkim dalszych sukcesów – i nauczycielom, i uczniom.

(-)

Dzisiaj jest bardzo ważny dzień dla Ukrainy. Przed Trybunałem Międzynarodowym ONZ w Hadze wczoraj rozpoczęła się kolejna runda przesłuchania w sprawie „Ukraina przeciwko Federacji Rosyjskiej”. Przesłuchania będą trwały przez cały bieżący tydzień. Pierwszego dnia swoje argumenty przedstawiła Rosja. Będzie miała jeszcze jeden dzień – czwartek. We wtorek i w piątek swoje argumenty będzie mogła przedstawić Ukraina. Dzisiaj w Trybunale koncentrują się na tym, czy podlegają sprawy pod jurysdykcję Trybunału Międzynarodowego. Owe sprawy to finansowanie konfliktu na Donbasie i prześladowanie przede wszystkim Tatarów krymskich na zaanektowanym półwyspie. Ukraina udowadnia, że działania Rosji podlegają pod działanie Międzynarodowej konwencji w sprawie walki z finansowaniem terroryzmu oraz Międzynarodowej konwencji w sprawie likwidacji wszelkich form dyskryminacji rasowej.

Trybunał Międzynarodowy ONZ został powołany w 1946 roku i rozwiązuje spory między krajami.

(-)

Wołodymyr Zełenski odwiedzi dziś Brukselę. W stolicy UE prezydent zapewni o prozachodnim kursie kraju – poinformowała rzecznik ukraińskiego prezydenta. Dzisiaj Wołodymyr Zełenski w spotka się z władzami Unii, NATO, oraz prezydentem Polski. Wizyta w Brukseli jest pierwszą podróżą zagraniczną nowego ukraińskiego prezydenta.
O szczegółach z Kijowa Paweł Buszko:

(-) Korespondencja w języku polskim.
Na tym kończymy nasz program poranny; przygotowała go i przedstawiła Jarosława Chrunik. Życzę wam miłego dnia i będę na was czekać tu jutro o tej samej porze.

Chrystus zmartwychwstał! Zaprawdę zmartwychwstał! (jch/apod)

03.06.2019 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Chrystus zmartwychwstał! Zaprawdę zmartwychwstał!

Witam was, drodzy słuchacze znowu, tym razem w programie „Kamo hriadeszy”. W studiu Polskiego Radia Olsztyn – Jarosława Chrunik. Dzisiaj jeszcze raz odwiedzimy cerkiew w Cyganku. Niezwykłą cerkiew. Mam nadzieję, że będzie to dla was interesujące.

(-)

Kto był wczoraj w cerkwi, ten wie, że kazania w cerkwi w szóstą niedzielę po Zmartwychwstaniu Pańskim poświęcone są opowiadaniu ewangelisty Jana o tym, jak Jezus przywrócił wzrok niewidomemu od urodzenia mężczyźnie. Jak czytamy na stronie „Bliżej do Boga”, historia ta ma wiele interpretacji i każdy znajduje w niej dla siebie takie tłumaczenie, które zapala światło w duszy i czyni go o krok bliżej do rozumienia Bożej nauki.

W jeden ze świątecznych dni Jezus wraz ze swoimi uczniami odwiedził świątynię w Jerozolimie, gdzie wygłaszał naukę. Zauważył tam w tłumie niewidomego człowieka. Żydzi zawsze uważali, że ciężka choroba dana jest za grzechy, a gdy takie nieszczęście dotyka nowo narodzonych, to jest to zapłata za nieroztropne zachowanie rodziców dziecka. Całkiem więc zrozumiałe jest, że uczniowie chcieli wiedzieć, więc zapytali, kto zgrzeszył – sam niewidomy, czy jego rodzice.

Ale Jezus zaprzeczył takim przypuszczeniom, wyjaśniając, że temu człowiekowi została zesłana ta choroba po to, żeby „wykonało się na nim dzieło Boga”. W ten sposób dał im do zrozumienia, że nie każde cierpienie jest karą za grzeszne życie. Niektórym choroba dana jest dla wypróbowania mocy wiary w Boga, dla umocnienia przekonań, a innym – jako krok do uświadomienia i przyjęcia prawdziwej wiary.

(-)

Prawdziwa wiara nie każdemu jest dana o to łaska Boża, a ten, kto ją otrzymuje, dochodzi do wiary różnymi drogami. Czasami ta droga jest bardzo wymagająca – tak jak w przypadku wspomnianego niewidomego od urodzenia. Jednak jego historia będzie dla nas tylko punktem wyjścia, bo mowa będzie nie o historii sprzed dwóch tysięcy lat, a – całkiem współczesnej. Ale punktem stycznym jest cierpienie człowieka.

Tydzień temu opowiadałam wam o cerkwi w Cyganku. 22 maja, w dzień przeniesienia relikwii św. Mikołaja z Miry do Bari, tam zawsze odbywa się święto parafii. Ja już od dawna wiem, że w Cyganku św. Mikołaj już przejawił swoją łaskę, a teraz jeszcze jedną historię opowiedział mi proboszcz, ks. Paweł Potoczny. Zapytałam o ludzi, na których zwróciłam uwagę podczas nabożeństwa:

(-)

– Cerkiew w Cyganku, niby tak trochę na uboczu, ale okazuje się, że jest to niezwykła cerkiew. Dzisiaj, gdy obchodziliśmy w taki szczególny sposób przeniesienia relikwii św. Mikołaja z Miry do Bari, była taka rodzina: mama, tata i dziewczyna na wózku inwalidzkim. To też jest niezwykła historia.

– Po pierwsze – cerkiew niezwykła, bo z XIV wieku. Ale to, co jest tutaj nadzwyczajne, to obecność żywego Boga. I to jest najważniejsza rzecz, która nam się przydarza i którą możemy spotkać. A ta obecność Boga przejawia się w jego uczynkach, w jego błogosławieństwie i która przychodzi w różnych momentach, zupełnie nieoczekiwanych.

Ola – to jest właśnie ta dziewczyna na wózku inwalidzkim – połączyła nas… Ich z naszą cerkwią połączyła katastrofa drogowa, która miała miejsce tu na zakręcie, właśnie przed wjazdem do cerkwi, tu do naszej parafii. Było to w Boże Narodzenie. 7 stycznia 2016 roku. To było zaraz na początku, jak przyszedłem na parafię. Po prostu katastrofa drogowa i na podstawie wszystkich badań lekarskich Ola faktycznie miała bardzo małe szanse na to, żeby przeżyć.

Pamiętam ten moment, gdy – mój brat jest ratownikiem medycznym – gdy udzielał pierwszej pomocy…

– Bo to stało się tutaj?

– Ta, tu na zakręcie.

– Ksiądz usłyszał, że coś się stało?

– Poszedłem do cerkwi, żeby wyłączyć grzejniki, bo grzały przez całą noc; ponieważ było zimno, więc tak grzałem i poszedłem zobaczyć. Już wychodziłem z cerkwi i usłyszałem, że coś uderzyło, tak jakby coś spadło. Tak do końca nie wiedziałem co się stało. Wróciłem do cerkwi, popatrzyłem, patrzę – nic. To jest siódma rano , przed liturgią. I gdy wychodziłem z cerkwi, zobaczyłem, że mój tata wyszedł z domu i mówi: „Wypadek był!”. Wyszedłem po prostu na podwórze w kierunku drogi, widzę, że auto jest rozbite, podbiegłem do auta… a to jest moment, chwila. Szybko wbiegłem do domu i mówię do brata: „Chodź, jest wypadek!” Mój brat zawsze ma ze sobą torbę medyczną, udzielał więc pierwszej pomocy. I ten moment, gdy on ratuje życie – to cielesne, a ja udzielałem wtedy rozgrzeszenia.

– Nie wiedząc kto to jest…

– Nie wiedząc zupełnie kto to jest, co to za osoba. No, trzeba było ratować. Każdy jak umiał i każdy zgodnie ze swoim powołaniem. Zaraz bardzo szybko przyjechała karetka, śmigłowiec wylądował i faktycznie nic nie wiedzieliśmy. Po prostu powiadomiłem parafian, żeby objeżdżali to miejsce, bo droga była całkowicie zablokowana. A to przed początkiem liturgii, to Bożonarodzeniowa Służba. Ona się odbyła, modliliśmy się o zdrowie, o życie, bo zupełnie nie wiedzieliśmy co się dzieje z nią. Potem, gdzieś tak po trzech miesiącach zapytałem parafian, czy nie wiedzą, co się dzieje z tą dziewczyną, która miała wypadek. Parafianie jakoś się dowiedzieli, że jest w śpiączce, że nie odpowiada, że jakoś mają ją wybudzać z farmakologicznej. Potem jakoś tak się zdarzyło, że trafiłem do dentysty; okazało się, że to jest chrzestna Oli. Tak że te nasze drogi gdzieś się przecinały.

(-)

– Gdy minął rok od tej katastrofy, odprawiałem liturgię bożonarodzeniową, rzucił mi się w oczy człowiek – mężczyzna stał naprzeciw mnie w drzwiach. Nie wiedziałem kto to jest. Zakończy łem służbę, on podszedł i mówi: „Proszę księdza, jestem tatą Oli. Przyszedłem podziękować”. Dla mnie to było… byłem w szoku. Po tym przez cały rok… dopóki nie ma informacji, że osoba zmarła, modliliśmy się jak za żywą.

Potem spotkałem się z narzeczonym Oli , też rozmawialiśmy o tej sytuacji, jak jest. Czyli miałem jakąś informację, że ona żyje i że przechodzi rehabilitację. I gdy dzisiaj zobaczyłem ją w cerkwi, to tak mi się ciepło zrobiło na duszy, że… Ja jestem przekonany, że ona będzie chodziła, mam taki wielki spokój w sercu. Bo to dzieje się z woli Bożej. Nie z naszego zamysłu, tylko z woli Bożej.

To jest jeden ze znaków Pana Boga, które on uczynił tu dla naszej parafii i myślę, że dla wszystkich ludzi. Mam niejeden, ale ten jest pierwszy, którego doświadczyłem „na dotyk”, dlatego zapraszam też do wspólnej modlitwy, żeby przyjeżdżać do naszej świątyni . Mamy tu relikwie św. Mikołaja, ikonę z XVIII wieku. Ona też jest wyjątkowa, też ma swoją historię. Była przeznaczona na zniszczenie, odnaleziona gdzieś na…

– Kto miał zniszczyć?

– Zwyczajnie leżała na stercie drewna, na spalenie. Po prostu dobrzy ludzie ją znaleźli, uratowali; dostała nowe życie poprzez naszego patriarchę Swiatosława w Roku Miłosierdzia Bożego, gdy przy cudownej ikonie Jarosławskiej odprawiane były główne nabożeństwa naszej cerkwi z okazji Roku Miłosierdzia Bożego 2016. Wtedy otrzymaliśmy relikwie św. Mikołaja i patriarcha Swiatosław pobłogosławił, poświęcił nam tę ikonę św. Mikołaja do naszej świątyni. Jest ona dostępna, żeby przyjść, pomodlić się, dotknąć tej ikony. Specjalnie chciałem zawiesić ją na poziomie oczu, gdy człowiek staje przed tą ikoną, to patrzy w oczy św. Mikołaja i on wtedy tak ładnie się wtedy uśmiecha.

– I właśnie tak dzisiaj zauważyłam, że jeśli się stanie w bezpośredniej bliskości , to św. Mikołaj się uśmiecha, a gdy się jest już w pewnej odległości, daleko, to tak jakby robi się smutniejszy.

– Po prostu trzeba być blisko św. Mikołaja. To jest Hyper Hagios, to jest Wielki Święty. Święty przede wszystkim wielkiej miłości do Boga i do człowieka. Dlatego to dzisiejsze święto – przeniesienia relikwii św. Mikołaja, to jest po prostu przeniesienie Bożej miłości. Przeniesienie Bożej miłości od Boga przez człowieka do człowieka, a potem wraca od człowieka znowu do Boga. Moje rozumienie jest takie bardzo proste, tu w Bożej miłości nie ma niczego skomplikowanego. Boża miłość jest prosta. Boża miłość to po prostu miłosierdzie, które dotyka każdego człowieka. Dotyka dzisiaj ciebie i mnie, i każdego, kto słucha tego słowa. Po prostu Bóg cie kocha. Jezus Chrystus zbawia i Jezus jest żywy między nami. Trzeba zrobić tylko jedną rzecz: po prostu w to uwierzyć.

(-)

Jesli ks. Paweł mówi, że Ola będzie chodzić, to nie ma powodu, żeby mu nie wierzyć. Czekamy więc na cud. Inne wydarzenie, które nazywają cudem, miało miejsce w rodzinie pani Marii Bajor z Elbląga. Dotyczy to jej wnuka:

– Dwadzieścia dziewięć lat. Tak raptem niby zapalenie węzłów chłonnych, a okazało się, że to białaczka. Limfatyczna białaczka szpikowa.

– Kiedy to było?

– To było rok temu, w Wielką Środę to było powiedziane. Przyjechaliśmy tu w Wielki Czwartek, wszyscy się tu modliliśmy. On trafił od razu do Akademii w Gdańsku. Tego dnia miał badania i było już wszystko jasne, że trzeba dawce szukać szpiku. On ma jedną siostrę i okazało się, że ona była 100% dawcą. W lipcu miał ten przeszczep i dzięki Bogu i Mikołajowi, że na razie wszystko jest w porządku. Bierze leki przeciwko odrzutom, ale na razie dziękujemy za to, co jest.

– Św. Mikołaj rzeczywiście jest święty.

– Tak! A to jeszcze jest mój patron, bo ja urodziłam się 19-go , na Mikołaja. Lekarz powiedział, że „Cud wymodliliście, że jest stuprocentowy dawca”. Bo to była taka białaczka szpikowa z takim genem motywującym, który bardzo trudno było zwalczać.

– Paweł ma tylko jedną siostrę?

– Tylko jedna siostrę i ona była stuprocentowym dawcą.

(-)

Jest jeszcze jeden cud, który uczynił św. Mikołaj w Cyganku, jeszcze większy, niż te dwa, ale nie chcę wam o nim opowiadać sama, tylko chcę, żeby opowiedział o nim ten, któremu się ten cud zdarzył. Przy pierwszej okazji nagram go, żebyście usłyszeli tę historię.

(-)

A teraz nasz czas antenowy już dobiega końca. Życzę wam wzrastania w wierze; jeśli macie trochę wolnego czasu, to odwiedźcie św. Mikołaja Cudotwórcę w Cyganku opowiedzcie mu o swoich problemach i poproście o pomoc. To przecież Wielki Święty, na pewno nie zostawi was bez pomocy. A ja już żegnam się z wami do jutra do 10.50. Wszystkiego dobrego, drodzy słuchacze!

Chrystus zmartwychwstał! Zaprawdę zmartwychwstał! (jch/ad)

02.06.2019 – godz. 20.30 – Magazyn (opis do dźwięku)

Wita Państwa Magazyn…

(-)

Cyganek – wieś niewielka, ale dzieją się tam wielkie rzeczy. Niezwykła historia wiąże się już z samą cerkwią. Pierwszy raz opowiedział mi ją proboszcz, ks. Paweł potoczny trzy lata temu:

– Przywieziona z Uhrynowa – monstrancja. Była tu używana, gdy było tu jeszcze Boże Ciało i tu są przechowywane relikwie: Kocyłowskiego i Kuncewycza.

– Tu jest ołtarz św. Mikołaja; proszę zwrócić uwagę, tam jest ikona św. Mikołaja, poświęcona czczeniu jego relikwii. Tam w głębi leży ciało św. Mikołaja, a przychodzą do niego chorzy, niedomagający, kulawi, i proszą o łaski uzdrowienia.

– A tu?

– To też św. Mikołaj, który otrzymuje od Trójcy Przenajświętszej Ewangelię do głoszenia. Ten ołtarz poświęcony jest św. Mikołajowi.

– A tamten?

– A tamten poświęcony jest Najświętszej Marii Pannie. Ikona Zwiastowania i Narodzenia Jezusa Chrystusa.

– Jest to miejsce modlitw od bardzo dawna i jest „omodlone”, bo tak jak ksiądz powiedział jest to najstarsza świątynia, w której modlą się grekokatolicy.

– Jej początki sięgają1352 roku, chociaż nie ma żadnego dokumentu, który mówiłby o budowie świątyni, ale jest dokument, który mówi o lokacji wsi, miejscowości; że nadano grunty. Ale zawsze, gdy była wieś, to w tej wsi powstawała też świątynia. Te dowody są z 1352 roku. To znaczy, że świątynia już była. Czyli jest ona jeszcze starsza, może być starsza o 10-15 lat. Ale faktem jest, że jest to najstarsza świątynia w Archidiecezji Przemysko-Warszawskiej, w której modlą się grekokatolicy.

– Proszę opowiedzieć o ikonostasie, o ikonie, w ogóle – o interierze tej cerkwi.

– Gdy chodzi o wyposażenie cerkwi, to też jest to fenomen tu, na cały region, na całe Żuławy, bo to jest jedyna świątynia, w której pozostało całe wyposażenie świątyni z XVII-XVIII w., w żadnym innym kościele nie zachowało się w pełni takie wyposażenie. Ławki z 1742 r., ołtarze mistrza Wiecherta, polichromia na suficie, wyposażenie chóru muzycznego, posadzka, po której chodzimy – to wszystko to jest jeden czas: XVII-XVIII w. I dlatego, gdy nawet w instytucjach państwowych pada gdzieś hasło „Cyganek”, to wszyscy wiedzą o co chodzi – chodzi o tę świątynię, w której zachowało się pełne wyposażenie. Nikt go nie zniszczył (oprócz czasu), nikt go nie rozkradł; ono po prostu tu jest, w tym samym miejscu, do którego zostało przygotowane.

 

– To są ikony – ikony świąt, ikony namiestnikowskie – zostały one przywiezione z Polski południowo-wschodniej. Stamtąd, skąd przywieziono mieszkańców, którzy tu zamieszkują na Żuławach. To Kornie, to Hrebenne, to Wierzbica, to Uhrynów i inne wiejscowości. W latach 80-tych, gdy udawało się gdzieś pojechać i jeszcze cokolwiek znaleźć, udało się odzyskać tych dwanaście świąt, te ikony namiestnikowskie, które dzisiaj tu się znajdują.

(-)

W przedostatnią środę, 22 maja – w dzień Przeniesienia relikwii św. Mikołaja Cudotwórcy z Miry do Bari, w Cyganku odbyło się święto parafialne. Było to wyjątkowe wydarzenie. Obecnych w świątyni powitał proboszcz, ks. Paweł Potoczny:

(-) Wypowiedź w języku polskim

Schola Gregoriana Gedanensis uświetniła to święto. Bardzo ciekawym doświadczeniem było usłyszeć, jak ksiądz-Ukrainiec śpiewa po polsku, a chór, skaładający się z Polaków – po ukraińsku:

(-) Fragment nabożeństwa

A teraz bardzo dawna historia:

600 lat przed narodzeniem Chrystusa Jerozolimę podbił król Babilonu. Świątynię, którą zbudował Salomon, zrównano z ziemią, a mnóstwo ludu izraelskiego trafiło do niewoli. Jak czytamy na stronie Церква.info, wśród jeńców byli wysoko urodzeni młodzieńcy – Daniel, Ananiasz, Azariasz i Miszael. Król babiloński Nabuchodonozor zarządził, aby nauczyć ich mądrości chaldejskiej i wychować w rozkoszach, przy swoim dworze.

Ale młodzieńcy izraelscy, zachowując przykazania swojej wiary, odmówili przyjęcia bogactwa i prowadzili surowy tryb życia: żywili się tylko warzywami i wodą.

Wkrótce król Nabuchodonozor polecił wykonać swoją podobiznę – wielką statuę, przed którą należało oddawać pokłony, jak bóstwu. Za odmowę wykonania tego polecenia trzech młodzieńców – Ananiasza, Azariasza i Miszaela – wrzucono do gorejącego pieca. Wówczas Anioł Pański zjawił się i schłodził płomienie, a młodzieńcy pozostali nieuszkodzeni. Król, ujrzawszy to, kazał im wyjść i nawrócił się do Boga prawdziwego.

(-)

I oto Schola Węgajty, która wykonuje muzykę średniowieczną, była niedawno na Podlasiu, gdzie zawiozła tę historię. Podczas święta piśmiennictwa słowiańskiego „Prolog” w Bielsku Podlaskim rozbrzmiewało „Oficjum Trzech Świętych Młodzianków w Piecu Ognistym”. Średniowieczne śpiewy bizantyjskie wykonali artyści z Polski, Ukrainy, Serbii i Kanady. Oczywiście, wraz z innymi śpiewakami śpiewał „Oficjum” i nasz kolega, Sergiusz Petryczenko, a jego mikrofon wszystko nagrywał:

(-)

„Oficjum o trzech młodziankach w piecu ognistym” Schola Węgajty wykonała w cerkwi Pokrowskiej w Bielsku Podlaskim:

(-)

Dla niektórych słuchaczy grecki śpiew bizantyjski był czymś niezwykłym:

– Grysza Zienkiewicz. Trzeba powiedzieć, że to robi wrażenie, taki współczesny człowiek nie jest przyzwyczajony do takiego typu śpiewu. Robi wrażenie, daje poczucie jakiejś historyczności, tak jak to było kiedyś. Ale mówię – to jest dla nas, dla naszej tu kultury coś jakby nowego. Chociaż trzeba powiedzieć, że to jest stare, ale słucha się jak czegoś nowego.

Hanna Fionik z Bielska miała już okazję wykonywać muzykę bizantyjską:

– No, cóż. Ja ze Scholą Węgajty Marcina Abijskiego, ich muzykę bizantyjską słyszę nie po raz pierwszy. Trochę inaczej jest, gdy się w tym uczestniczy, a inaczej, gdy się słucha. Coś takiego, co na pewno pozostaje w człowieku już chyba na zawsze. Tak myślę. Bo to zmienia ludzi. Podeszła do mnie taka kobieta i mówi, że „ja nie potrzebowałam tekstu, wszystko rozumiałam. Tak na chłopski rozum, – mówi. – Wszystko rozumiałam, a tekst to ja sobie w domu przeczytam”.

(-)

Razem ze Scholą Węgajty w służbie „O trzech młodzieńcach” wzięli udział parafianie olsztyńskiej cerkwi: Andrzej Farańczuk i Andrzej Panasiuk. Przyłączył się też kierownik chóru „Belcanto” Jan Połowianiuk. Ze Lwowa przyjechał Kantor Andrij Szkrabiuk. Kierował projektem dyrygent Marcin Abijski z Białegostoku. A na miejscu brali udział śpiewacy z Bielska. Główne role wykonywali soliści serbskiego chóru im. Moiseya Petrovica z Belgradu.

(-)

– To jest coś nadzwyczajnego! To jest powrót do takich pierwszych tradycji chrześcijaństwa. – Proboszcz cerkwi Pokrowskiej, ks. Jan Szmydki.

– Tak, bo nasze korzenie są w Grecji i stoimy pod ikoną Trzech Młodzieńców, którzy u nas też są.

– Tak, to jest tradycja biblijna, to jest tradycja Starego Testamentu – ci trzej męczennicy, młodzieńcy. Oni już wycierpieli (wiele) i objawił się im anioł, który zwiastował Nowy Testament. Nowy czas Chrystusa. Pan Bóg przyszedł i uratował ich w piecu ognistym.

– Kilka dni temu obchodziliśmy święto Cyryla i Metodego, słowiańskiego piśmiennictwa.

– Moim planem, moim staraniem jest to, żeby także tu, na Podlasiu, przywrócić tradycję. Nie tylko bizantyjską, ale i pamięć Cyryla i Metodego. Chcemy pokazać, że to, co u nas zostało, to dzięki ich trudowi i ich uczniów, którzy doszli też na terytorium Polski.

Służba „O trzech młodzieńcach” odbywała się w Bielsku Podlaskim podczas Dni Kultury i Piśmiennictwa Słowiańskiego „Prolog”. Uczestnicy przyjechali z Polski, Ukrainy, Białorusi, Kanady i Rosji. Koncerty i spotkania odbywały się w Bielsku i w okolicznych wsiach:

(-)

Wśród gości był zespół „Magdalena” z Kobrynia koło Brześcia:

(-)

– I ot, u nas Ukraina całkiem obok, parę kilometrów. I my graniczymy z Ukrainą i z Polską graniczymy, – Bukacz Ołena, kierowniczka zespołu „Magdalena”, – i nasz dialekt, skoro Ukraina blisko jest przy nas, to jest trochę podobny. U nas też mówią: „chodziła, robiła, kopała”. Tam, na Ukrainie bardziej to „cekanie” jest. A tak w naszej wsi, w rejonie kobryńskim Rybno – skąd jesteśmy – to tam nasza mama tak mówiła, tato i my tak wszyscy mówimy. No, a teraz oczywiście, dzieci nasze już się uczą, to one i po białorusku, i po rosyjsku rozmawiają.

– A te piosenki, które śpiewacie, to z waszego regionu?

– Tak, to z naszego regionu. Kiedyś moja mama cały czas śpiewała Łukaszuk Maria, 1917 roku urodzenia. Ona cały czas mnie uczyła – w ogrodzie śpiewać, weselne piosenki, bożonarodzeniowe pieśni… No i oprócz tych pieśni śpiewamy jeszcze piosenki biesiadne, a dawniej piosenki biesiadne jakie były? O życiu, bo życie było bardzo ciężkie, ludzie pracowali do późna, ale mimo wszystko, potem po pracy, jak zrobią obrządek w gospodarstwie, małe dzieci położą spać, a sami są jeszcze młodzi, to chcieli jeszcze trochę się pobawić. Ot, i zbierali się i śpiewali o swoim życiu.

(-)

„Malowana Skrzynia” – tak po prostu nazywamy Regionalny Jarmark Folklorystyczny, który już po raz 33-ci odbył się w Kętrzynie w ostatnią niedzielę. Pierwsza jego część poświęcona była obrońcom Ukrainy – tym, którzy zginęli za jej wolność, i tym, którzy nadal jej bronią. „Bohaterowie nie umierają” – tak zatytułowana była pierwsza część jarmarkowego koncertu i taki sam koncert odbył się dzień wcześniej w Olsztynie.

(-)

Piosenkę, którą przed chwilą usłyszeliście, wykonywał zespół „BREEZ” orkiestry wojskowej Wojskowej Akademii ZSU w Odessie. Kierownikiem artystycznym zespołu „BREEZ” jest Sefat Dżemaladinow – jak się zapewne domyślacie – krymski Tatar z pochodzenia.

W połowie maja w audycji porannej wspominałam o 75-tej rocznicy deportacji narodu krymsko-tatarskiego z ich ojczystego Krymu. Stalinowska władza deportowała cały naród – prawie 200 tys. osób. Niemal połowa zginęła, nie docierając do nowego, przymusowego miejsca osiedlenia.

Sefat Dżemaladinow. Obok mnie siedzi delikatny, niebieskooki chłopak o blond włosach. Na moje oko – nie ma jeszcze 30-tu lat. Ze względów oczywistych nie może pamiętać tamtego okropieństwa, ale gdy zaczyna opowiadać o tragedii swego narodu, na jego barki jakby kładzie się ogromny ciężar. Czasami głos zaczyna mu drżeć, a do oczu cisną się łzy. Ale Sefat trzyma się dzielnie:

(-)

– Moja rodzina, jeśli zaczynać jeszcze od pradziadków, to rdzenni Tatarzy krymscy. Prababcia, babcia – oni wszyscy mieszkali w Bachczysaraju, wieś nazywała się Ozinbasz. To na najwyższym punkcie Bachczysaraju było. Potem była wojna i gdy 18 maja 1945 roku weszło wojsko.. no, wojsko weszło wcześniej, ale znienacka w nocy było stukanie do drzwi i powiedziano: „Wziąć to, co niezbędne; za pięć minut macie być na dworze”. Czterdziesty czwarty! Dali im pięć minut na zebranie się, każdy wziął to co mógł; nikt nie wiedział, co się dzieje, co to ma być – nikt nie rozumiał, bo wszyscy się cieszyli, wszyscy witali chlebem i solą. Bo skończyła się okupacja, wszyscy spodziewali się, że nareszcie wojna się skończyła, nastał pokój, ale po pięciu minutach wszystkich ich zebrali na ulicy, załadowali na wojskowe ZIŁ-y i powieźli na dworzec. Zrozumieli to dopiero wtedy, gdy już jechali, w drodze. Na dworcu załadowano ich do wagonów towarowych. Mówię: „załadowali”, bo to tak się odbywało. Ich po prostu pędzono automatami. Nikt o nic nie pytał, po prostu zapędzono ich w te wagony bydlęce. Wagony, w których przewożono bydło. Nie mieli ani wody, ani jedzenia. Babcia opowiadała, że postoje były raz na dobę. Wyjątkowe postoje były tylko wtedy, gdy trzeba było kogoś pochować. I to pozwalali pochować tylko tak: wyszli, wykopali dołek, zakopali i pojechali. Nawet nie pozwalali tak zakopać, żeby szakale nie wygrzebali następnej nocy. Ot, tak. Do toalety chodzili tam, bardzo wielu zachorowało na malarię. Na malarię umarło bardzo wielu.

Były dwa punkty, na ile wiem. Był Sybir i był Uzbekistan, to dwa największe punkty. Moja rodzina trafiła do Uzbekistanu. Gdy ich tam zawieźli, to były tam okropnie antysanitarne warunki. Jeszcze tam bardzo wielu zachorowało. Bardzo wiele osób tam zmarło.

Z niczego wybudowali tam swoje domy, zdobyli wykształcenie, zaczęli tam pracować. W 1985 r. (jak mi się zdaje) wydano pozwolenie, że niby można wracać z powrotem na Krym. To oficjalnie, a w rzeczywistości nikogo nie wpuszczano w ogóle. A całą tę okupację do 80-tych.. no, już były lata 80-te, to zaczęli na dobę-dwie wyjeżdżać. Jak to nasi mówili – łyknąć powietrza. Prosili tych, kto zajeżdżał na Krym, żeby przywieźli garstkę ziemi. I tak było. I wszyscy chodzili i zapach tej ziemi już nas cieszył.

– Dlatego pan rozumie doskonale, co to znaczy – ojczyzna.

– Tak! To jest nasza ojczyzna. I nawet teraz – jest smutek. Przeogromny. My z ogromnym ciężarem tam jeździmy, patrzymy na to wszystko, wiedząc, że walczymy z tym krajem. Bardzo dużo jeździmy po sektorach. Na przeogromny żal, jesteśmy orkiestrą i bierzemy udział w bolesnych, żałobnych uroczystościach, w tych ceremoniach. My tam jesteśmy, widzimy to wszystko i słyszymy jak płaczą matki. My pierwsi to słyszymy. Wchodzimy tam z samego rana i wychodzimy w nocy. My pierwsi to słyszymy. I po tym jechać tam i widzieć ich wszystkich… No, ale to jest nasza ojczyzna i nic nie możemy na to poradzić. Tam są wszyscy moi bliscy, wszyscy moi krewni. Ciężko jest. Ale walczymy. Do ostatniego. Bardzo wielu wyjechało na Ukrainę kontynentalną, nie okupowaną. Bardzo wielu wyjechało. No i tam bardzo wielu zostało. Ale oni czekają…

(-)

Czekają. Dałby Bóg, żeby jak najszybciej doczekali się zakończenia rosyjskiej okupacji i żeby znowu mogli swobodnie oddychać na swojej ojczystej, krymskiej ziemi.

(-)

I jeszcze słowo o zbrodni stalinowskiej. Jak wiecie, w ostatnich dniach zbieraliśmy podpisy pod petycją do niemieckiego Bundestagu o uznanie Wielkiego Głodu na Ukrainie w latach 1932-33 za akt ludobójstwa wobec narodu ukraińskiego. Potrzeba było minimum 50 tysięcy podpisów. Do północy 26/27 maja (to był dead line) zebrano łącznie 56 847. przy czym bardzo dużo zarejestrowano w ostatnich minutach. Sami więc teraz widzicie, jakie znaczenie może mieć każdy głos. Bardzo wam wszystkim dziękuję za wasze podpisy. Będę was informować o dalszych losach petycji.

A teraz coś dla tych, kto lubi wspominać – mam nadzieję, że ta piosenka przywoła same dobre wspomnienia.

(-)

I na koniec oddaję głos Romanowi Badnarowi:

(-) Hit-Parad

Czas już się pożegnać. Dzisiejszy program przygotowywali: Szymon Krzysztoń, Roman Bodnar, Sergiusz Petryczenko i Jarosława Chrunik. Usłyszymy się ponownie jutro na 99,6 MHz. A o ile wczoraj swoje święto miały dzieci, to jeszcze dzisiaj wszystkim dzieciom życzę, żeby ich szczęśliwe dzieciństwo pozostało z nimi na całe życie. Niech niebo nad wami będzie zawsze spokojne, słońce – jasne i miłe, a sukcesy niech będą waszą codziennością!

Miłego wieczoru, drodzy słuchacze! Wszystkiego dobrego! (jch/bsc)

01.06.2019 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Przewodniczący mazurskiego oddziału ZUwP w Polsce Katarzyna Polew-czak została laureatką nagrody burmistrza Giżycka w dziecinie kultury za 2018 rok. Ukraiński pisarz Jurij Andruchowycz zaprezentował polski przekład swojej nowej książki „Kochankowie Justyci” w siedmiu miastach Polski. Pol-ska ma nadzieję na rozpoczęcie dialogu historycznego z Ukrainą – podkreślił szef polskiej dyplomacji Jacek Czaputowicz podczas wizyty w Kijowie. Mini-strowie spraw zagranicznych Francji i Niemiec chcą ożywienia procesu po-kojowego dotyczącego Donbasu i proponują spotkanie szefów państw for-matu normandzkiego. O tym w sobotnim wydaniu wiadomości ukraińskich usłyszycie już za chwilę. Dziś 1 czerwca. W studiu jest Hanna Wasilewska. Witam.

(-)

Przewodniczący mazurskiego oddziału ZUwP w Polsce Katarzyna Polew-czak została laureatką nagrody burmistrza Giżycka w dziecinie kultury za 2018 rok.  Uroczystości z tej okazji odbyły się 21 maja w Giżyckim Centrum Kultury. Szefową mazurskiego oddziału ZUwP nagrodzono za coroczną or-ganizację święta dziecięcej twórczości i Międzynarodowych Koncertów Mu-zyki Cerkiewnej. Rada Miasta podkreśliła rolę tych wydarzeń we wzbogace-niu wielokulturowości miasta. Ukraińców doceniono także za sprzyjanie i rozwój polsko-ukraińskiego dialogu w regionie. „Ta nagroda to ważne dla nas Ukraińców odznaczenie,a  także podziękowanie tym wszystkim, którzy w 2018 roku pracowali i przyłączali się do organizowania wydarzeń” – powie-działa Katarzyna Polewczak. Według niej taka nagroda motywuje do dalszej pracy, realizacji wszystkich planów i pomysłów. Jak podkreśliła przewodni-cząca oddziału ZUwP, burmistrz Giżycka odwiedza praktycznie wszystkie lo-kalne wydarzenia ukraińskie. Ocenił on wysoko poziom organizacji zeszło-rocznego festiwalu muzyki cerkiewnej. Warto podkreślić, że od 3 lat, gdy  Ka-tarzyna Polewczak przewodniczy oddziałowi ZUwP nagrodę otrzymuje po raz drugi. Pierwszy raz jej działalnośc uhonorowano w 2017 roku.

(-)

Wczoraj Instytucie Kultury Miejskiej w Gdańsku odbyło się spotkanie ze zna-nym ukraińskim pisarzem Jurijem Andruchowyczem. Polskie tłumaczenie swojej nowej książki „Kochankowie Justyci” Andruchowycz zaprezentował w 7 miastach Polski. W Warszawie, Lublinie, Katowicach, Wrocławiu, Toruniu, Krakowie i Gdańsku. Podczas wydarzenia można było zadać pytania twórcy i kupić jego nową książkę. Dzisiaj spotkanie z pisarzem czeka na jego kra-kowskich miłośników.

(-)

Polska ma nadzieję na rozpoczęcie dialogu historycznego z Ukrainą – pod-kreślił szef polskiej dyplomacji Jacek Czaputowicz podczas wizyty w Kijowie. Razem ze szwedzką minister spraw zagranicznych spotkał się tam między innymi z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim.
Minister Czaputowicz zaznaczył, że nie poruszał kwestii polsko – ukraińskich stosunków podczas rozmowy z prezydentem Zełenskim, bo wizyta nie miała charakteru dwustronnego. Podkreślił jednak, że sprawy historyczne będą podejmowane w polsko-ukraińskich stosunkach dyplomatycznych

(-)

Szef polskiej dyplomacji zaznaczył, że ma nadzieję, iż dialog historyczny rozpocznie się wraz z pełnym ukonstytuowaniem się ukraińskich władz.

(-)

Ukraina w 2017 roku zakazała ekshumacji i upamiętnień polskich ofiar na swoim terytorium. Kwestią sporną jest też stosunek ukraińskich oficjalnych władz do kwestii rzezi wołyńskiej i odpowiedzialności UPA za dokonaną na Polakach masową zbrodnię, którą polski parlament uznał za ludobójstwo.

Ministrowie spraw zagranicznych Francji i Niemiec chcą ożywienia procesu pokojowego dotyczącego Donbasu i proponują spotkanie szefów państw formatu normandzkiego, czyli Francji, Niemiec, Rosji i Ukrainy. To właśnie przywódcy tych czterech państw zatwierdzili kilka lat temu porozumienia mińskie zakładające rozejm w Donbasie.
Dziś ministrowie Heiko Mass i Jean-Yves Le Drian spotkali się w Kijowie z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim.
O szczegółach Paweł Buszko.
[korespondencja w języku polskim]

(-)

Tym kończymy nasz program. Przygotowała go i poprowadziła Hanna Wasilewska. Dziękuję za uwagę i do usłyszenia. Przyjemnego weekendu. (dw/ad)

 

Przeczytaj poprzedni wpis:
Wielkimi krokami zbliża się XI Elbląski Bieg Piekarczyka

Elbląski Bieg Piekarczyka z roku na rok cieszy się coraz większym zainteresowaniem wśród biegaczy zarówno z Polski, jak i z zagranicy - impreza startuje już 2...

Zamknij
RadioOlsztynTV