Strona główna Radio Olsztyn
Posłuchaj
Pogoda
Olsztyn
DZIŚ: 1 °C pogoda dziś
JUTRO: 0 °C pogoda jutro
Logowanie
 

Audycje w języku niemieckim (styczeń 2021 – październik 2022)

Audycje w języku niemieckim emitowane są w niedziele po godzinie 20:00.

23.10.2022 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 23.10.2022

Anna: Serdecznie witamy w Allensteiner Welle, przy mikrofonie witają Państwa w niedzielny wieczór Anna Przywoźna…

Uwe: … i Uwe Hahnkamp i będą towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Anna: Mamy nadzieję, że spędzili Państwo dobry tydzień i odpoczęli przez weekend, oraz cieszymy się, że są Państwo znowu z nami.

Dzisiaj mamy dla Państwa w programie:

– wywiad z germanistką Jurate Maksvytyte z Litwy na temat przepisów i składników,

– relację z festiwalu filmowego WAMA na początku października w Olsztynie…

Uwe: …oraz relację na temat kamienia młyńskiego, wmurowanego w fundamenty wieży w olsztyńskim zamku.

Więcej na ten temat jak zwykle – po wiadomościach.

Jingle – wiadomości

***

W nocy z przyszłej soboty, 29 października, na niedzielę, 30 października, kończy się czas letni 2022. Przestawiamy znowu zegarki na czas normalny, to znaczy, że o godzinie 3.00 w nocy o godzinę do tyłu. Oznacza to godzinę więcej snu dla ludzi mieszkających w krajach, w których obowiązuje zmiana czasu.

***

W tym roku ponownie odbędzie się seminarium taneczne dla dzieci i młodzieży mniejszości niemieckiej, organizowane w Lidzbarku Warmińskim przez Ziomkostwo Prus Wschodnich. Planowane jest w terminie od 4 do 6 listopada. Dokładne informacje znajdą Państwo na stronie internetowej ostpreussenportal.pl w języku polskim i niemieckim. Zaleca się szybkie dokonanie zgłoszenia, liczba miejsc jest ograniczona.

***

W przyszłą sobotę, 29 października Miejski Ośrodek Kultury w Olsztynie zaprasza na prezentację filmu niemego Friedricha Wilhelma Murnaua „Der letzte Mann – Ostatni człowiek“ z roku 1924. Opowiada on w stylu ekspresjonizmu parabolę o zmienności życia na przykładzie losów portiera hotelowego. W tematykę filmu wprowadzi Michał Zarecki. Wydarzenie rozpocznie się o godzinie 18.00 w Domu Naujacka przy ulicy Dąbrowszczaków 3.

***

Rozpoczął się Festiwal Mendelsohna 2022. Pod hasłem „Grenzen – Granice“ 7 edycja Festiwalu z okazji 135. rocznicy urodzin architekta Ericha Mendelsohna proponuje od 21 października do 21 grudnia około 30 wydarzeń.

W przyszłym tygodniu we wtorek, 25 października, o godzinie 17.00 w Domu Mendelsohna przy ulicy Zyndrama z Maszkowic 2 w Olsztynie odbędzie się wieczór autorski z profesorem Karolem Sauerlandem.

W środę, 26 października, o godzinie 15.00 odbędzie się w Bibliotece Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego otwarcie wystawy „Verlorene Dörfer der Johannisburger Heide – Stracone wioski Pojezierza Piskiego“.

Stowarzyszenie Kulturowe Borussia cieszy się na wielu odwiedzających.

***

Katolicka msza w języku niemieckim odprawiona zostanie w tym tygodniu w niedzielę, 30 października o godzinie 10.00 w Olsztynie – Jarotach. Ksiądz kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

2022-10-23 Festiwal FIlmowy WAMA

Odbywający się w październiku WAMA Film Festival ze swoim międzynarodowym konkursem koprodukcji filmowych i konkursem filmów krótkometrażowych stał się w Olsztynie już pewną tradycją. W tym roku 4 do 8 października odbyła się jego 9. edycja pod hasłem „Rzeczywistość”. Poza konkurencją zaprezentowana została polsko-niemiecka koprodukcja, film dokumentalny pt. „anioły z Sindżaru” autorstwa Hanny Polak. Oto nasze wrażenia z festiwalu i z filmu:

——-

[muzyka]

To okrutny dźwięk, jadące czołgi, taki, którego wielu ludzi w swoim życiu jeszcze nie słyszało, i taki, z którego wielu chętnie by zrezygnowało. Świadczy on o smutnej rzeczywistości tego roku i o odpowiadającym jej haśle tegorocznego WAMA Film Festivalu – „Rzeczywistość”. Piotr Czerkawski, który jest podczas Festiwalu odpowiedzialny jest za wybór filmów, podczas uroczystości otwarcia:

[Paweł Czerkawski – wypowiedź w języku polskim]

Hasło na kolejne dni podała potem Mary Rumi w pierwszej piosence swojego występu podczas otwarcia: „zatrzymaj się na chwilę…”

[muzyka]

Osiem filmów pełnometrażowych z koprodukcji międzynarodowej i 20 filmów krótkometrażowych w 5 blokach tematycznych czekało na widzów i ocenę, sekcja filmów młodzieżowych i filmowe warsztaty polsko-ukraińskie na uczestników. Zarówno w kinie, jak i w miejscach innych imprez było bardzo wesoło.

Dwa wydarzenia odbyły się poza konkurencją: jednym z nich był przegląd pięciu ukraińskich filmów krótkometrażowych o bardzo różnorodnej tematyce, drugim – projekcja polsko-niemieckiej koprodukcji: filmu dokumentalnego „Anioły z Sindżaru” polskiej reżyserka Hanny Polak:

[muzyka]

Sindżar, region w Iraku, zamieszkały przez Jezydów, którzy byli prześladowani jako niewierzący przez ISIS; podczas ludobójstwa w 2014 r. wywieziono również kilka tysięcy dziewcząt i kobiet. Film pokazuje starania Hanify, która szuka swoich sześciu sióstr, i Saeeda, którego porzucono jako zabitego, i który nadal walczy w regionie. Z jednej strony szczęśliwe momenty jak spotkanie z jednej z sióstr czy pokojowa nagroda Nobla dla siostry Saeeda Nadii Murad, z drugiej strony opowieści, które jeśli chodzi o okrucieństwo przewyższają nawet aktualne okropności wojny – i to bez czołgów. Jest to film ciężki do zniesienia, ale bardzo warty obejrzenia.

Film ten nie był jednak kandydatem do nagród, które zostały przyznane na zakończenie festiwalu. Nagrodę publiczności i Grand Prix miała przyjemność podczas ceremonii wręczyć Monika Szczygło z Radia Olsztyn razem z dyrektorem festiwalu Marcinem Kotem Bastkowskim:

[Monika Szczygło – wypowiedź w języku polskim]

Pozostaje tylko powiedzieć: zaczynamy od nowa – i oby tylko bardziej radośnie – podczas 10. edycji WAMA Film Festival w przyszłym roku:

[muzyka]

——-

Były to wrażenia z 9. edycji WAMA Film Festivalu pt. „Rzeczywistość” oraz z projekcji filmu dokumentalnego „Anioły z Sindżaru” autorstwa Hanny Polak. Festiwal od 4 do 8 października gościł w Olsztynie ze swoim międzynarodowym konkursem koprodukcji filmowych i konkursem filmów krótkometrażowych.

2022-10-23 Jurate Maksvytyte

Od 22 do 24 września odbył się na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie 6 Kongres Stowarzyszenia Germanistów Europy Środkowej. Jedną z referentek była Jurate Maksvytyte z Kowna w Litwie. Mówiła na temat „Przepis i składniki na przestrzeni wieków”. Przeprowadziliśmy z nią wywiad na temat jej wykładu:

——-

Co było celem Pani pracy i Pani wykładu?

[Jurate Maksvytyte:

Chciałam zwrócić uwagę na to, jak i co może czy zmienia się w przepisach, pod względem lingwistyki, że są historyzmy, archaizmy, że język rozwija się. Ale również zwrócić uwagę na technologie, które się zmienią, jak było kiedyś, a jak jest dzisiaj. Również dążenie do nowoczesnego odżywiania się, że tego nie trzeba, nie musi się odkrywać (na nowo), lecz można po prostu sprawdzić w starych przepisach.]

Czasem w książkach kucharskich z dawnych czasów zdumiewające jest to, co uważano za oczywiste podczas gotowania i pieczenia w danej kulturze. Mówiła Pani na ten temat w swoim wykładzie np. o słowie „sommerlauwarm” – letni jak w lecie…

[Jurate Maksvytyte:

Wtedy nie za bardzo była możliwości korzystania z prądu elektrycznego i ludzie używali pierwotnie pieców do pieczenia chleba. Wtedy każdy wiedział jak ciepło, jak gorąco czy jak długo trzeba było je trzymać. Aby opisać, z czym temperatura jest zgodna, przepisy są niemal zarysami tego, co profesjonalista może już zrozumieć między wierszami. A kiedy jedna osoba pisze, jak ciepły musi być piec, mówi to używając jednego prostego słowa, że trzeba mieć piec „letni jak w lecie”, ale co to dokładnie znaczy…]

Wszyscy wiedzieli, co to jest – czy ile gramów waży – szklanka mąki. Jak wygląda to w przypadku podawania miary, np. łyżeczka – czy też są różnice między państwami i kulturami?

[Jurate Maksvytyte:

Jeśli chodzi o łyżeczki to myślę, że nie. Ale jeśli chodzi o funty… U Państwa każdy wie, że kiedy mówi się o „funt”, że to 500 gramów. Ale „funt” w Litwie nie jest zbyt powszechnie znany, nazywamy to „gram” czy „kilogram” i połowa tego to 500… a jeżeli patrzy się na stare przepisy, jest słowo „svaras” (dosłownie 400 gram), co z kolei powinno być tłumaczone na niemiecki jako „funt”. Ale „svaras” może być litewski, polski czy niemiecki i one różnią się w miarach. Przez standaryzację wprawdzie nastała jednolitość, ale standaryzacja spowodowała, że gubi się stare słownictwo.]

Czy jednak nie powstają (bez standardów) – podobnie do dialektów w języku niemieckim – też pewne przeszkody?

[Jurate Maksvytyte:

Jeśli dialekty występują gdzieś w książce czy filmie, uważa się to za osobliwość, rodzaj zdobnictwa. Ale te w cudzysłowie „zdobnictwo” w przepisie staje się progiem, utrudniającym szybkie i łatwe zrozumienie. Dlatego stare przepisy powinny zostać wyjaśnione, na nowo zredagowane czy na nowo przepisane z wyjaśnieniami archaizmów, starych miar i podawania miary. A jak trzeba je wyjaśnić? Napisać czy pokazać…?]

Jakie poda Pani jeszcze słowa, które dzisiaj są inne czy już zniknęły?

[Jurate Maksvytyte:

Zawsze mówiliśmy u babci, mamy, ojca o czymś, co nazywa się „tarka”. I nadal nazywamy to „tarka” w domu, ale to nie jest przyjęte w języku litewskim literackim, musi być więc „trintuve”. Widzimy w tekście, że chodzi o pojemnik, w którym coś można przygotować, „tinale” po litewsku. Myślę, już widzę przede mną obraz, chciałam szukać jeszcze znaczenia, skąd pochodzi to słowo itd. w słowniku, który jest u nas całkiem skomputeryzowany i zawiera praktycznie ogromny zakres słownictwa – a właśnie „tinale” nie znajdę – zgubiło się, więc przez komputeryzację. Tak samo maszyna do lodów, każdy wyobraża sobie, jak robi się lody… Więc analiza starych przepisów nie tylko sprawia radość gastronomiczną, lecz również lingwistyczną i technologiczną.]

To znaczy, że językoznawcy wykonują prace wykopaliskowe jak archeolodzy?

[Jurate Maksvytyte:

Lingwiści pracują nad starymi językami jak archeolodzy. Są archeologami języka. Znajduje się coś, gdzie kto co wniósł do języka, co przetrwało. Jeśli archeolodzy coś odkrywają, mogą to odnaleźć i zrekonstruować. Taka radość. Wszyscy młodzi ludzie, którzy interesują się językami, studiują je, analizują je, dają swój zapał do przebadania języków. Nauka humanistyczna dalej powinna istnieć, równolegle do technologii. Dla elokwentności jest zawsze bardzo ważne, że czerpie się też ze starego, tradycji – nie bez powodu nazywa się to nasze dziedzictwo kulturowe i jeżeli będziemy się go trzymać, jeszcze długo przetrwa.]

Przepisy sformułowane są i po litewsku, i po niemiecku grzecznie: „proszę wziąć”, „proszę mieszać” itp. A jak językowo regulowano nie zawsze bezpieczne używanie soli?

[Jurate Maksvytyte:

Mówi się: dodać „zgodnie z życzeniem [do smaku]” – „truputjeli, župsnelis”. Jest napisane „według upodobania” (czy „dowolnie”), ale w każdej pozycji, wszystkie kartki skontrolowałam, a zawsze przy soli, właśnie tam, „dowolnie” czy „pagal skoni” tzn. „według gustu”. Tzn. kucharz czy kucharka powinni zawsze to aktualizować dla swojej rodziny, dla gości czy dla samego siebie. Dodać sól na wyczucie. W kuchnię, myślę, jak w każdą sprawę trzeba włożyć dużo uczucia, jeśli człowiek zagłębia się w tę sprawę.]

——-

Była to Jurate Maksvytyte z Kowna w Litwie, które jest obecnie europejską stolicą kultury, w rozmowie z nami. Tematem był jej wykład na temat „Przepis i składniki na przestrzeni dziejów”. Wywiad powstał podczas 6. Kongresu Stowarzyszenia Germanistów Europy Środkowej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie pod koniec września.

2022-10-23 Kamienie młyńskie

7 i 8 września Instytut Geografii i Gospodarki Przestrzennej Polskiej Akademii Nauk gościł w Olsztynie z drugą edycją projektu millPOLstone. Interdyscyplinarne warsztaty pt. „Kamienie młyńskie w kościołach Warmii i Mazur” zaprowadziły uczestników także w podwaliny olsztyńskiego zamku, gdzie wmurowany jest pęknięty na dwie części kamień młyński. Byliśmy tam dla Państwa:

——-

Kamień młyński został wmurowany w podwaliny wieży olsztyńskiego zamku na początku jego budowy, jak mówił architekt i rzeczoznawca Jacek Strużyński. Zna on to miejsce najlepiej dzięki architektonicznej inwentaryzacji, którą przeprowadził.

[Jacek Strużyński – wypowiedź w języku polskim]

Oględziny lochu w podwalinach zamku wykorzystał na dygresję tematyczną do ówcześnie panującego systemu prawnego:

[Jacek Strużyński – wypowiedź w języku polskim]

Również wejście do pomieszczenia zdradza dawne przeznaczenie. Sam kamień młyński natomiast trzeba jeszcze dalej zbadać. Jeszcze raz Jacek Strużyński:

[Jacek Strużyński – wypowiedź w języku polskim]

Dr Dariusz Brykała, organizator warsztatów z Instytutu Geografii i Gospodarki Przestrzennej Polskiej Akademii Nauk, podkreślił wartość takiego kamienia w tamtym czasie:

[Dariusz Brykała – wypowiedź w języku polskim]

O tym, że kamień był długo używany, uczestnicy przekonać się mogli bezpośrednio na obiekcie – na bocca della verità, jak żartem porównał Jacek Strużyński:

[Jacek Strużyński – wypowiedź w języku polskim]

Prawdy nie mówi ani kamień młyński, ani szczelina między jego połowami. Ale daje on wskazówkę, jak mogły wyglądać początki olsztyńskiego zamku. O tym Rafał Bętkowski, znawca regionu i jego historii z Muzeum Nowoczesności w Olsztynie:

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

Jak długo używano kamienia młyńskiego, nie wiadomo. Ale fakt, że nie pochodzi – jak przypuszczano i spodziewano się – jako kamień wulkaniczny z regionu Andernach w Niemczech i został przetransportowany stamtąd do Olsztyna, potwierdził dr Piotr Czubla z Uniwersytetu w Łodzi:

[Piotr Czubla – wypowiedź w języku polskim]

——-

Były to informacje na temat rozbitego kamienia młyńskiego, wmurowanego w fundamenty olsztyńskiego zamku. Był to jeden z przystanków wyprawy naukowej w ramach interdyscyplinarnych warsztatów pt. „Kamienie młyńskie w kościołach Warmii i Mazur”, zorganizowanych przez Instytut Geografii i Gospodarki Przestrzennej Polskiej Akademii Nauk we wrześniu w Olsztynie.

Uwe: I to była znowu Allensteiner Welle na dzisiaj. Życzę Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Anna: Audycję zrealizował dla Państwa i dla nas Marian Dąbrowski, a do usłyszenia za tydzień mówią Państwu Anna Przywoźna…

Uwe: … i Uwe Hahnkamp.

16.10.2022 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 16.10.2022

Uwe: Serdecznie witam w Allensteiner Welle, przy mikrofonie wita Państwa dziś wieczorem Uwe Hahnkamp i będzie towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Mam nadzieję, że spędzili państwo dobrze tydzień i cieszę się, że są Państwo dzisiaj z nami. Dzisiaj mamy dla Państwa w programie trzy wywiady:

– z Gerfriedem Horstem, przewodniczącym Stowarzyszeni Miłośników Kanta i Królewca,

– z lektorem Deutschen Akademischen Austauschdienstes w Gdańsku Timo Jancą,

i oraz z muzykiem Baselem Alkatribem z orkiestry „Klänge der Hoffnung – Dźwięki nadziei“ z Lipska. Więcej na ten temat jak zwykle – po wiadomościach.

Jingle – wiadomości

W przyszła środę, 19 października, o godzinie 17.00 w ramach projektu „Lernraum” w Olsztynie Damian Wesołek mówić będzie w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej na olsztyńskiej starówce na temat „Hermann Hesse – Wandersehnsucht reißt mir am Herzen / Hermann Hesse – Tęsknota za wędrówką rozdziera mi serce“. Wydarzenie jest dwujęzyczne i bezpłatne. Jest to pierwsze spotkanie z cyklu „(nicht nur) literarische Reisen – Podróże (nie tylko) literackie“ we współpracy z Biblioteką Niemiecką i Mediateką Języka Niemieckiego. Ciąg dalszy nastąpi wirtualnie 20 października o godzinie 17.30 na platformie MS-Teams. Karsten Bromm mówić będzie o „Vier Länder in 12 Tagen – Ostpreußen und das Baltikum / Czterech krajach w 12 dni – Prusy Wschodnie i Baltikum“. Zgłoszenia na oba wydarzenia pod adresem allenstein@lernraum.pl

***

Muzeum owoczesności Miejskiego Ośrodka Kultury w Olsztynie przedstawi 20 października kolejny eksponat miesiąca. Rafał Bętkowski zaprezentuje o godzinie 17.00 w zajezdni trolejbusowej Muzeum pod tytułem „Erich Mendelsohns Fenster – Okna Ericha Mendelsohna“ fragment historycznej stolarki okiennej z budynku Gimnazjum Królewskiego, dzisiejszego I Liceum Ogólnokształcącego. Poza tym opowie o czasach szkolnych przyszłego architekta, który chodził tam do szkoły.

***

W tym roku odbędzie się znowu seminarium taneczne dla dzieci i młodzieży mniejszości niemieckiej, które zorganizuje Ziomkostwo Prus Wschodnich w Lidzbarku Warmińskim. Planowany termin to 4 – 6 listopada. Dokładne informacje znajdą w języku polskim i niemieckim Państwo na stronie internetowej ostpreussenportal.pl. Zaleca się szybkie dokonanie zgłoszenia, liczba miejsc jest ograniczona.

***

Katolicka msza w języku niemieckim odprawiona zostanie w tym tygodniu w niedzielę, 23 października o godzinie 10.00 w Olsztnie – Jarotach. Ksiądz kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

2022-10-16 Przyjacirele Kanta i Królewca

W tygodniu od 16 do 25 września Stowarzyszenie Miłośników Kanta i Królewca z Berlina zorganizowało warsztaty przyszłości dla młodych ludzi na temat „Rozprawa Immanuela Kanta >O wiecznym pokoju< dawniej i dziś´”. Rozmawialiśmy z przewodniczącym Stowarzyszenia Gerfriedem Horstem na temat Stowarzyszenia i znaczeniu Kanta dla filozofii i Prus Wschodnich:

——-

Kiedy Państwo utworzyli Stowarzyszenie Miłośników Kanta i Królewca?

[Gerfried Horst:

Utworzyliśmy je dopiero w 2011 r., ale nawiązuje ono do tradycji Królewieckiego Stowarzyszenia Przyjaciół Kanta, tzn. realnych przyjaciół Kanta, którzy spotkali się pierwszy raz w 1805 r., w rok po jego śmierci, aby urządzić w jego urodziny uroczysty pamiątkowy bankiet. Utworzone było ono przez William Motherby, Wschodnioprusaka, mieszkańca Królewca, którego ojciec pochodził z Anglii i również był przyjacielem Kanta.]

Jak długo istnieli pierwotnie „Przyjaciele Kanta”?

[Gerfried Horst:

Ta tradycja była kontynuowana do 1945 r., potem dalej prowadzona w Republice Federalnej Niemiec po ucieczce. Wpadłem w 2007 r. na pomysł, że to powinno zostać odnowione w rodzimym mieście Kanta, razem z Rosjanami. Od 2008 r. co roku jeździliśmy tam z okazji urodzin Kanta, Niemcy, Rosjanie i inne narodowości, chcieliśmy od początku utworzyć to jako stowarzyszenie międzynarodowe.]

Jakie cele ma Stowarzyszenie Miłośników Kanta i Królewca?

[Gerfried Horst:

Naszym głównym celem jest zachowanie pamięci o człowieku Immanuelu Kancie w jego rodzimym mieście i rozpowszechnianie jej dzisiaj wśród Niemców i Rosjan, żeby nie został zapomniany w swoim rodzinnym mieście. Ale też rozpowszechnianie jego idei w formie ogólnie zrozumiałej, bo nie jesteśmy stowarzyszeniem naukowym, jesteśmy stowarzyszeniem miłośników Kanta. Sam Immanuel Kant nie zapraszał na posiłki profesorów filozofii, tylko bardzo nielicznych, lecz kupców, kleryków, prawników i wszystkich innych ludzi, jeśli to było możliwe, też młodych studentów, a podczas jedzenia nie mówiono o filozofii – i my też tego nie robimy.]

To jest jedna strona Państwa działalności, ale nie chodzi tylko o postać Immanuela Kanta…

[Gerfried Horst:

Jesteśmy Stowarzyszeniem Miłośników Kanta i Królewca. Chcemy też przekazywać dalej atmosferę i życie duchowe Królewca, bo Kant jest produktem miasta Królewca, jest to jego rodzinne miasto, on je kształtował, ale ono również jego. Chcemy kontynuować tę tradycję. Sprowadziliśmy ze sobą do Królewca również artystów-muzyków, a w drugą stronę – artystów stąd do Niemiec. Była to wymiana, którą rozpoczęliśmy i bardzo dobrze kontynuowaliśmy.]

Jak się nazywa aktualna impreza i jak jest jej cel?

[Gerfried Horst:

Impreza nazywa się „Warsztaty przyszłości Kanta 2022”. Chodzi o to, aby młodym ludziom przybliżać Kanta i jego miasto rodzinne, żeby wiedzieli, jaka to była kultura, która ma znaczenie dla Niemiec, Europy i całego świata. Filozofia Kanta jest międzynarodowa, jest w Chinach tak samo znana jak w USA. Chcemy to przybliżyć młodym ludziom.]

Mówi się o Immanuelu Kancie, że nigdy nie był poza swoim miastem, Królewcem, jednak nie jest to całkowitą prawdą…:

[Gerfried Horst:

Kant rzeczywiście prawie nigdy opuszczał swojego rodzinnego miasta, ale dwa razy będąc młodym, musiał zarabiać pieniądze. Po studiach pracował jako nauczyciel domowy. Pierwszy raz trzy lata, od 1747 do 1750 r., u reformowanego pastora w Judschen koło Insterburga/Czerniachowska, a miejscowość nazywa się dziś Wessjolowka. Tam też już byliśmy, było to w ubiegłym roku w listopadzie. Odbudowano tamtejszą plebanię i zrobiono z niej muzeum Kanta.]

…a później był też na terenie obecnego województwa warmińsko-mazurskiego…

[Gerfried Horst:

Potem Kant był od 1750 do ok. 1754 r., tzn. ok. 3,5 roku, był tu nauczycielem domowym u rodziny barona Bernharda Friedricha von Hülsena w obecnym Jarnołtowie. Tam byliśmy wczoraj i obejrzeliśmy to. Jest to miejscowość, gdzie Kant spędził 3,5 roku, ale nie tylko mieszkał, lecz również zbierał i rozwijał swoje myśli, swoją filozofię. Bo tuż potem, w 1754 r., kiedy wrócił do Królewca, opublikował swoją pierwszą książkę. Przepraszam, była to już druga książka, pierwszą opublikował, kiedy wrócił z Wessjolowki w 1749, a drugą, kiedy wrócił stąd, z Jarnołtowa. To znaczy, że tam ciągle pracował.]

A propos Jarnołtowo. Leży blisko Morąga, którego największym synem jest Johann Gottfried Herder. Jaki był między nimi kontakt? Herder był przecież młodszy od Kanta…

[Gerfried Horst:

Tak, ok. 20 lat. Herder był jego uczniem. Herder studiował u niego, i wyrażał się o nim entuzjastycznie. Był jego uczniem i wielkim wielbicielem Kanta. Obaj później trochę oddalili się od siebie, Herder udał się w innym kierunku, którego Kant nie uważał za zbyt dobry – filozoficznie raczej były to pytania fachowe, osobiście bardzo dobrze się rozumieli, i Herder napisał wspaniałe zdanie, w którym określił, jaki duży wpływ miał na niego ten dobry, radosny i żywy nauczyciel.]

Jak kształtują się kontakty z samym Królewcem? W obecnej sytuacji dzisiejsze seminarium nie mogło się tam zakończyć jak pierwotno planowano…

[Gerfried Horst:

Zgadza się, mamy bowiem już od wielu lat kontakty z Królewcem, dobre kontakty w społeczeństwem obywatelskim. Przykładamy największą wagę do tego, aby zachowywać te kontakty, które mamy z poszczególnymi osobami, żeby one dalej istniały, bo chcemy wspólnie z nimi przygotować 300. urodziny Kanta 22 kwietnia 2024 r.]

——-

Był to Gerfried Horst, przewodniczący Stowarzyszenia Miłośników Kanta i Królewca z Berlina, w rozmowie z nami na temat Stowarzyszenia. Wywiad powstał podczas warsztatów przyszłości dla młodych ludzi na temat „Rozprawa Immanuela Kanta >O wiecznym pokoju< dawniej i dziś” pod koniec września.

2022-10-16 Timo Janca

W dniach od 22 do 24 września odbył się na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie 6. Kongres Stowarzyszenia germanistów Europy Środkowej. Jednym z referentów był Timo Janca, lektor Niemieckiej Centrali Wymiany Akademickiej w Gdańsku. Mówił na temat „Towarzyszyć czy kierować? Niemieckie teksty prasowe w czasie przemiany w 1989 r.” Przeprowadziliśmy z nim wywiad na temat jego wykładu:

——-

O co chodziło dokładnie w Pana wykładzie i Pana pracy?

[Timo Janca:

W moim wykładzie chodziło o analizę tekstów prasowych, jak one relacjonowały około przemian w 1989 r. proces prowadzący do zjednoczenia. Chodziło mi o to, aby przeanalizować, jak te teksty prasowe zmieniały się w treści i językowo.]

Mówił Pan w swoim wykładzie o trzech fazach czasowych, z których przeanalizował Pan teksty. Jakie fazy można wyróżnić?

[Timo Janca:

Najpierw mamy fazę restauracji, kiedy wewnątrz próbowano ratować i reformować NRD i system. Następnie fazę przełomu, która nastąpiła w grudniu, kiedy ustąpił Komitet Centralny i pozwolił na to, żeby inne partie mogły być aktywne politycznie. I na koniec, w marcu, ewidentne zwycięstwo sojuszu dla jedności, kiedy już wszystko dążyło jasno ku zjednoczeniu Niemiec.]

Jakie gazety wziął Pan pod lupę? Jakie są wypowiedzi z tych gazet?

[Timo Janca:

Badałem gazety – po pierwsze organ prasowy SED „Neues Deutschland”, partii bloku CDU „Neue Zeit”, i jako trzeci „Berliner Zeitung”, która była między młotem a kowadłem. W fazie restauracji rzuca się w oczy, że wszystkie trzy gazety były jeszcze związane nakazami z agencji prasowej i urzędu prasowego. W fazie przełomu już są pierwsze przesunięcia. „Berliner Zeitung” np. zmienia stronę, zaczyna ostrą krytykę dotyczącą korupcji komitetu SED, wcześnie jednak była ona najsilniejszą orędowniczką w tej dziedzinie. To oznacza, że nastąpiła kompletna zmiana w treści.]

Czy można zauważyć różne sposoby podejścia dziennikarzy?

[Timo Janca:

Częściowo tak, tematy były wprawdzie wyznaczone, na początku przemówienia przedstawiane słowo w słowo, ale już na początku następowały stopniowe przesunięcia. Od fazy przełomu w większości dziennikarze sami redagowali teksty i było widać różnicę, jak dziennikarz występował, jak przekazał temat.]

Za pomocą jakich czynników można to ocenić?

[Timo Janca:

Można analizować to w różnych kategoriach językowych i formalnych. Rozdzielanie cytatów i źródeł, które zostają wprowadzone, czy są tam dysproporcje. Ale chodzi też o to, co dziennikarz sam próbuje przekazać. Występować z roszczeniami, komentować coś, pracować zwrotami polemicznymi, wtedy powtarzanie pewnych fenomenów językowych jest indykatorem, czy ktoś jest już gotowy do przekazywania klasycznej wiadomości, czy ingerowania komentarzem, czy była wyraźna manipulacja, czego nie mogłem ustalić, to byłoby zbyt oczywiste dla wszystkich stron.]

Były to czasy bardzo emocjonalne. Czy z tego powodu było też dużo tekstów polemicznych? Czy są wyraźne różnice między gazetami?

[Timo Janca:

Właściwie we wszystkich trzech gazetach można trafić na mieszankę tego wszystkiego. Rzuca się w oczy, że „Neues Deutschland” do końca, do rozwiązania NRD działa polemiczne przeciw procesowi zjednoczenia. Było też było jasno widać, że w fazie przełomu wszystkie trzy gazety mocno się powstrzymywały. W grudniu, kiedy nie było jasne, jak rozwinie się sytuacja polityczna, nawet organ prasowy SED bardzo mocno wstrzymywał się, próbował przekazać pozory rzeczowości. Ale później, kiedy proces zwrócił się w kierunku zjednoczenia, wpadł z powrotem w swoją wcześniejszą retorykę.]

Czy można było znaleźć regularne wrogie traktowanie pewnych osób czy nurtów?

[Timo Janca:

W badanych tekstach nie tak mocno. Nie można tego ustalić, jednak można było uwzględnić kolejne teksty. Odnosiłem się zawsze do pewnych tekstów, które jednak ze względu na tytuły były łączone z innym sprawozdaniem, np. o procesach odbywających się w RFN. Tam widać było obraz wroga, który budowano celowo. Tych jednak nie badałem, bo wybrałem tylko pojedyncze teksty odnoszące się do pewnych decyzji politycznych wewnątrz NRD.]

Więc nie było to czarno-białe?

[Timo Janca:

Rzuciło mi się w oczy, że przede wszystkim w fazie restauracji mieliśmy reformy wewnętrzne, które próbowano opisać rzeczowo, a jednocześnie przemilczeć siły opozycyjne, ale bezpośrednio obok były krytyczne teksty dotyczące politycznych procesów w RFN, które podobno pokazały, że tam wszystko jest zorganizowane chaotycznie, że nie było dobrej alternatywy, by się tam zwrócić. Wtedy można mówić, że to jest czarno-białe, ale teksty opracowywały to osobno, a nie w jednym artykule ważono obie strony razem. ]

——-

Był to Timo Janca, lektor Niemieckiej Centrali Wymiany Akademickiej w Gdańsku, w rozmowie z nami. Tematem był jego wykład na temat „Towarzyszyć czy kierować? Niemieckie teksty prasowe w czasie przemiany w 1989 r.” Wywiad powstał podczas 6. Kongresu Stowarzyszenia germanistów Europy Środkowej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie pod koniec września.

2022-10-16 „Dźwięki nadziei”

3 października Konsulat Generalny Republiki Federalnej Niemiec w Gdańsku zaprosił na uroczystość z okazji Dnia Zjednoczenia Niemiec. Byliśmy dla Państwa w Polskiej Filharmonii Bałtyckiej w Gdańsku i na koncercie orkiestry „Dźwięki nadziei” z Lipska. Potem rozmawialiśmy z Baselem Alkatribem, jednym z muzyków orkiestry i kompozytorem.

——-

Jak Pan sam trafił do Lipska i jakie były początki „Dźwięków nadziei”?

[Basel Alkatrib:

Jestem od siedmiu lat i dwóch miesięcy w Niemczech. Kiedy przyjechałem do Niemiec, zapytałem siebie, gdzie znajdę miejsce jako muzyk. Byłem między Schwerinem i Wismarem, gdzie zostałem 2-3 miesiące, a (odpowiedzią był) Lipsk, miasto muzyki, Bacha. Więc przeprowadziłem się do Lipska. Od roku 2016 budowaliśmy projekt „Dźwięki nadziei”. Tilmann Löser, Ali Pirabi i ja byliśmy najpierw triem, trafili do nas kolejni muzycy i muzyczki. Jako zespół jesteśmy teraz w osiem osób.]

Jak rozrastała się potem ta idea i skąd pochodzą muzycy?

[Basel Alkatrib:

Dwa lata temu Tilmann i Ali mieli pomysł zbudowania orkiestry „Dźwięki nadziei” z różnymi – nie potrzebujemy profesjonalnych muzyków i muzyczek – amatorskimi muzykami. Razem to budowaliśmy. Mamy muzyków z różnych państw, grających na różnych instrumentach, z różnych kultur, była to mieszanka. Kiedy jesteśmy wszyscy razem na scenie, z Syrii, z Iranu, z Turcji, Hiszpanii, Japonii, Meksyku – każdy wnosi swoje piosenki, razem je aranżowaliśmy i graliśmy…]

Jest więc dawanie i branie między kulturami, a nowe piosenki trzeba muzykalnie intensywnie trenować, i aranżować – jak Pan powiedział. Oprócz klasycznych europejskich instrumentów rzucają się w orkiestrze w oczy zwłaszcza niezwykłe instrumenty szarpane – jak się nazywają i skąd one są, np. ten, który miał kolega po prawej?

[Basel Alkatrib:

Instrument nazywa się tar, pochodzi z Iranu. Ma trzy podwójne struny, a szyjka ma progi tak jak gitara, ale można na tym instrumencie grać ćwierćtony. Muzyk po mojej lewej stronie pochodzi z Turcji, on gra na baglama czy saz, instrument ma trzy struny i progi, ma długą szyjkę, i na nim można też grać ćwierćtony. Mój instrument nazywa się oud/ud, jest to orientalna lutnia z zagiętą szyjką. Ma pięć podwójnych strun i jedną strunę basową. Nie ma progów, więc można grać wszystkie gamy, ćwierćtony i samemu je produkować. Gra się na min plektronem, po niemiecku Feder/ tj. pióra, po arabsku rischa.]

Mówił Pan właśnie o „ćwierćtonach”. To brzmi dla europejskich uszu, które są przyzwyczajone do całych tonów i półtonów, niezwykle albo nawet fałszywie. Jak udaje się używać ich w orkiestrze?

[Basel Alkatrib:

Ali normalnie lubi mówić, że gramy teraz fałszywe tony. Nie, to nie fałszywe, ton jest nieznany. Jeśli grają Państwo w dur czy moll, my możemy grać bejad i szejad i drost (?) tymi tonami, to jest bardzo znane. Zapytałem wielu muzyków i muzyczki: „Jak odnajdujecie ten ton?” i oni mówili, że interesujący i nowy, i „Chcemy to grać i tego się nauczyć”. Teraz europejskie instrumenty grają te ćwierćtony, mamy różne utwory i robią to teraz bardzo dobrze. Kiedy się tego słucha czy też to śpiewa, można to i grać.]

Poza tym niezwykłe były podczas koncertu zwłaszcza rytmy i zmienne rytmy – to na pewno nie jest łatwe. Jak Państwo to robią?

[Basel Alkatrib:

Dlatego mamy dyrygenta. Pokazuje nam, jak szybko i robi krótki znak, my go słuchamy. Tak, graliśmy w różnych rytmach, jak siedem ósmych, czy sześć ósmych, dwie czwarte nazywa się malfud, kiedy się to pisze… nieznane… kiedy to się gra… dwie czwarte, trzy czwarte na zmiane… to było na początku trochę trudne dla niemieckich muzyków, ale im się udało. Liderzy grup instrumentów zawsze są silniejsi, a inni nas słuchają. Tylko na początku, na ‘raz’; przy ‘dwa’ i ‘trzy’ i później rytm automatycznie leci.]

——-

Był to wywiad z kompozytorem i muzykiem Baselem Alkatribem na temat orkiestry „Dźwięki nadziei” z Lipska, który wystąpił podczas uroczystości z okazji Dnia Zjednoczenia Niemiec 3 października w Polskiej Filharmonii Bałtyckiej. Orkiestra jednoczy młodych muzyków różnorodnego pochodzenia, wśród nich też uchodźców z wielu państw, którzy teraz żyją w Lipsku.

Uwe: I to była znowu Allensteiner Welle. Życzę Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Audycję zrealizował dla Państwa i dla mnie Konrad Gnyla, a do usłyszenia za tydzień mówi Państwu Uwe Hahnkamp.

09.10.2022 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 09.10.2022

Anna: Serdecznie witamy w Allensteiner Welle, przy mikrofonie witają Państwa dziś wieczorem Anna Przywoźna…

Uwe: …i Uwe Hahnkamp i będą towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Anna: Mamy nadzieję, że spędzili Państwo dobry tydzień i odpoczęli w weekend, i cieszymy się, że są Państwo znowu z nami.

Dziś mamy dla Państwa w programie:

– relację z uroczystości z okazji Dnia Zjednoczenia Niemiec w Gdańsku,

– kolejną w jubileuszu 20-lecia Fundacji Laurentius w Olsztynie…

Uwe: …oraz kolejną, z warsztatów Stowarzyszenia Przyjaciół Kanta i Królewca dla młodzieży z wielu krajów.

Więcej na ten temat jak zwykle – po wiadomościach.

Jingle – wiadomości

***

W przyszłą niedzielę, 16 października, Miejski Ośrodek Kultury w Olsztynie zaprasza na prezentację filmu niemego Friedricha Wilhelma Murnaua „Nosferatu – eine Symphonie des Grauens“ z roku 1922. Opowiada on historię Drakuli w stylu ekspresjonizmu. W tematyke filmu wprowadzi Michał Zarecki. Wydarzenie rozpocznie się o godzinie 18.00 w DOmu Naujacka przy ulicy Dąbrowszczaków 3.

***

Wydarzenie w świecie realnym odbędzie się w ramach projektu „Lernraum“ w Olsztynie. W środę, 19 października o godzinie 17.00 Damian Wesołek mówić będzie w WOjewódzkiej Bibliotece Publicznej w na olsztyńskiej starówce na temat „Hermann Hesse – Wandersehnsucht reißt mir am Herzen / Hermann Hesse – Tęsknota za wędrówką rozdziera mi serce“. Wydarzenie jest dwujęzyczne i bezpłatne. Jest to pierwsze spotkanie z serii „(nicht nur) literarische Reisen / Podróże (nie tylko) literackie“ we współpracy z biblioteką niemiecką i mediateką języka niemeickiego. O zgłoszenia prosimy na adres allenstein@lernraum.pl

***

Katolickie msze w języku niemieckim odprawione zostaną w tym tygodniu jak następuje:

– w niedzielę, 16 października o godzinie 10.00 w Olsztynie – Jarotach

– oraz o godzinie 14.00 w Biskupcu.

Kasiądz kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

2022-10-09 Dzień Zjednoczenia Niemiec

W październiku konsulat generalny RFN w Gdańsku zawsze zaprasza na uroczystość z okazji Dnia Zjednoczenia Niemiec. W tym roku nawet dokładnie w samo święto, 3 października. Byliśmy dla Państwa w Polskiej Filharmonii Bałtyckiej w Gdańsku, oto nasze wrażenia:

——-

Było niezwykłe powitanie przez konsul generalną RFN w Gdańsku Cornelię Pieper, prawie w całości w języku polskim. Było wspomnienie i przybliżenie pokojowej rewolucji, która rozpoczęła się w Lipsku, i walki o wolność w Ukrainie:

[Cornelia Pieper – wypowiedź w języku polskim]

Aleksandra Dulkiewicz jako prezydent Miasta Gdańsk była gospodynią imprezy. Ona również powiązała jedność i pojednanie z aktualnymi konfliktami:

[Aleksandra Dulkiewicz – wypowiedź w języku polskim]

Gość honorowy, Burkhard Jung, nadburmistrz Lipska, uważa Gdańsk i Europejskie Centrum Solidarności za wzór dla podobnej placówki w Lipsku, ale podkreślił też, jak ważna dla Europy jest oś weimarska – z Ukrainą jako nowym punktem końcowym…

[Burkhard Jung:

Chcielibyśmy naśladować to, co tutaj zostało stworzone. To świadectwo dumnej historii, które uczy dzieci, informuje tutejszych i gości, jest żywym centrum kultury. I tak samo chcemy w Lipsku zbudować takie samo centrum transformacji i przyszłości, demokracji i praw obywatelskich. Jestem całkowicie przekonany, że bez mostu polsko-niemieckiego Europa nie będzie mogła się utrzymać. Nigdy. Potrzebujemy mostu z Francji przez Niemcy i Polskę aż do Ukrainy, aby móc w tej Europie dalej patrzeć w pokoju ku przyszłości.]

Marszalek województwa warmińsko-mazurskiego Gustaw Marek Brzezin wie, jak wygląda praca z wieloma ludźmi różnej narodowości – i skuteczna współpraca w województwie i z partnerami niemieckimi:

[Gustaw Marek Brzezin – wypowiedź w języku polskim]

A propos różnorodne narodowości: Burkhard Jung zabrał ze sobą z Lipska orkiestrę „Dźwięki nadziei”, która jednoczy w sobie muzyków z wielu państw, wśród nich wielu uchodźców:

[Burkhard Jung:

W tych czsach będących wyzwaniem powinny towarzyszyć nam „Dźwięki nadziei”. Sama nazwa tego szczególnego zespołu złożonego ze wspaniałych młodych muzyków różnorodnego pochodzenia, wśród nich też uchodźców z wiele państw, którzy teraz żyją w Lipsku, wskazuje drogę do wspólnej przyszłości. Ta orkiestra pokazuje, co jest możliwe w przyszłości, jeśli ludzie spotkają się w pokoju, razem będą muzykować i razem nie tylko słuchać, lecz podsłuchiwać się, słyszeć i zostawać w dialogu.]

——-

Były to wrażenia z uroczystości z okazji Dnia Zjednoczenia Niemiec 3 października w Polskiej Filharmonii Bałtyckiej. Zaprosił na nią jak zawsze konsulat generalny Republiki Federalnej Niemiec w Gdańsku.

Więcej na temat orkiestry „Dźwięki nadziei” usłyszą Państwo w jednej z naszych kolejnych audycji.

2022-10-09 Seminarium na temat Kanta

W tygodniu od 16 do 25 września Stowarzyszenie Miłośników Kanta i Królewca zorganizowało warsztaty dotyczące przyszłości dla młodych ludzi na temat „Rozprawa Immanuela Kanta >O wiecznym pokoju< dawniej i dziś´”. Ostatnim przystankiem warsztatów był Olsztyn, gdzie spotkaliśmy ich organizatorów i uczestników:

——-

Częścią zadań Stowarzyszenia Miłośników Kanta i Królewca są też seminaria dla młodych ludzi. Dlaczego? Czy wiedza o Kancie jest tak niewielka? O tym Gerfried Horst, przewodniczący Stowarzyszenia:

[Gerfried Horst:

Wśród młodych ludzi często widać, że nie znają historii. Ani nie znają historii ani filozofii Kanta, która wprawdzie jest trudna; trzeba ją przekazać, ale też można ją przekazać. To jest nasz cel, doprowadzić młodych ludzi do niej, i to z różnych państw. W tej grupie mamy młodzież z 6 państw, jeżeli dobrze liczę: z Polski, Rosji, Mołdawii, Litwy, Luksemburga i Niemiec.]

Program dla młodych ludzi był bardzo intensywny i różnorodny. Co więc przygotowali miłośnicy Kanta?

[Gerfried Horst:

Zaczęliśmy w Berlinie i usłyszeliśmy wykład badacza Kanta, który napisał bardzo dobre książki o Kancie. Byliśmy tam w Bibliotece Państwowej, obejrzeliśmy stare dokumenty z czasów Oświecenia, wśród nich też dokumenty Kanta, które są przechowywane tam w bibliotece. Zwiedziliśmy Reichstag i takie rzeczy, odbyliśmy przejażdżkę. Potem przyjechaliśmy tu, do Olsztyna, dzisiaj np. byliśmy w archiwum arcybiskupstwa warmińskiego, obejrzeliśmy oryginalne listy Kopernika. Pojawia się pytanie: co ma Kopernik do Kanta? Można powiedzieć, że Kant odniósł się świadomie do Kopernika. Tak jak Kopernik dokonał zmian w astronomii ustalając, że kręci się nie słońce wokół ziemi, lecz odwrotnie – ziemia wokół słońca, tak Kant stworzył filozofię, o której powiedział, że zrobi on to jak Kopernik, taki przełom kopernikański.]

Mówi się o Immanuelu Kancie, że prawie nigdy nie wyjeżdżał poza swoje miasto Królewiec. Jedna z miejscowości jednak, gdzie mimo to był, znalazła się w programie wycieczki w ramach tygodnia seminaryjnego:

[Gerfried Horst:

Kant rzeczywiście prawie nigdy opuszczał swojego rodzimego miasta, ale raz czy dwa razy będąc młodym, musiał zarabiać pieniądze. Po studiach pracował jako nauczyciel domowy. Potem Kant był od 1750 do ok. 1754 r., tzn. ok. 3,5 roku, był tu nauczycielem domowym u barona Bernharda Friedricha von Hülsena, w dzisiejszym Jarnołtowie. Tam byliśmy wczoraj. Jest to miejscowość, gdzie Kant żył 3,5 roku, nie tylko żył, lecz również zbierał i rozwijał swoje myśli, swoją filozofię. Bo tuż potem w 1754 r., kiedy wrócił do Królewca, opublikował swoją pierwszą książkę.]

Pamięcią Immanuela Kanta w swoim rodzinnym mieście zajmuje się Swetlana Kolbanjowa z zarządu Stowarzyszenia Miłośników Kanta i Królewca. Podkreśliła w swoim wykładzie akurat cezurę II wojny światowej:

[Gerfried Horst:

Katedra stała w środku gęstej budowy na wyspie Kneiphof/Knipawa, tu widzimy zdjęcia z lat 30. Wojna wszystko zmieniła. 22 czerwca 1941 ZSRR został zaatakowany. Następnego dnia, 23 czerwca, Królewiec został pierwszy raz zbombardowany. Jednak bombardowania przez sowieckie siły powietrzne nie wyrządziły dużo szkód. Były przede wszystkim bombardowania przez brytyjskie siły powietrzne w sierpniu 1944 r., które obróciły miasto w gruzy. Widać tu zdjęcie Knipawy po bombardowaniu. Mogą Państwo porównać, co zostało z miasta.]

Była też mowa o przyszłych uroczystościach z okazji 300. urodzin wielkiego filozofa w roku 2024. Ale dlaczego uczestnicy interesują się tym tematem, tym wielkim człowiekiem? Aleksander Matia z Mołdawii, Sandra Jost z Hamburga i Adamas Petrulonis z Litwy opowiadają o swoich motywach:

[Aleksander Matia:

Kant nie tylko jest filozofem, lecz dla mnie logicznym skutkiem ducha protestanckiego, więc dla mnie jako prawosławnego jest bardzo ważne, by zrozumieć drugą stronę – szczególnie w takich czasach.

Sandra Jost

Napisałam doktorat o Kancie, książkę, teraz ukazała się „Kant jako nauczyciel Oświecenia”. Poznałam Gerfrieda Horsta rok temu na konferencji w Lüneburgu. Napisał mi, czy nie chciałabym ubiegać się o to, by śladami Kanta podróżować do Polski. A ponieważ jego czas jako nauczyciela domowego jest bardzo ważny, zgodziłam się.

Adamas Petrulonis:

Moi dziadkowie żyli w byłym Memelland/Okręgu Kłajpedy, blisko Heydekrug/Szyłokarczmy, tam była wyspa Rusne. Interesuje się historią Prus Wschodnich i filozofią Kanta, bo świat, np. ONZ wykorzystują idee Kanta, stosują ję w praktyce. Nie wiem dużo o Warmii i Mazurach, to też jest dobra okazja dla mnie. I studiuje dyplomację i stosunki międzynarodowe. Teorie Kanta są bardzo ważne w stosunkach międzynarodowych, uważa się go za ojca liberalizmu, i myślę, że słusznie.]

I mówią, co było dla nich najważniejsze w tygodniu warsztatowym:

[Aleksander Matia:

U mnie to były prywatne rozmowy indywidualne z uczestnikami. Tim Kuntze z Muzeum Prus Wschodnich był bardzo interesującym gościem i uczestnikiem, także Sandra Jost, która napisała doktorat o Kancie, ta wymiana poglądów jest bardzo ważna Sandra Jost:

Dla mnie najbardziej interesujące jest zacieśniać kontakty z ludźmi. Są wśród nich ludzie o wiele młodsi niż ja, najmłodszy uczestnik ma połowę moich lat. Wymiana różnych narodowości, rozmowy, które możemy prowadzić o wojnie, która nas wszystkich porusza, czynią z tej podroży coś wyjątkowego.

Adamas Petrulonis:

Cały program tu był urozmaicony, dzisiaj obejrzeliśmy stare dokumenty w archiwum, obejrzeliśmy, ale też mogliśmy testować i trochę je przewertować – to też jest wspaniałe i niecodzienne.]

Także Jakub Kowalski z Olsztyna, który ze swoją dziewczyną reprezentował barwy lokalne, nie unikał pytania, dlaczego uczestniczył w warsztatach i co mu się podobało najbardziej:

[Jakub Kowalski – wypowiedź w języku polskim]

——-

Były to wrażenia z warsztatów przyszłości dla młodych ludzi na temat „Rozprawa Immanuela Kanta >O wiecznym pokoju< dawniej i dziś”, które zorganizowało Stowarzyszenie Miłośników Kanta i Królewca.

Więcej na temat Stowarzyszenia usłyszą Państwo w jednej z naszych kolejnych audycji.

2022-10-09 20-lecie Fundacji Laurentius

22 września Fundacja Laurentius w Olsztynie świętowała jubileusz 20-lecia swojego istnienia. Prawie tak samo długo prowadzi również Dom Opieki i Pomocy Społecznej w Olsztynie-Redykajnach. Tam odbyły się uroczystości dla gości, współpracowników i mieszkańców domu. Oto nasze wrażenia:

——-

Na początku uroczystości blisko wjazdu na parking Domu Laurentius w Olsztynie poświęcony został kamień ku pamięci państwa Steger z Norymbergi-Mögeldorf. Pastor Rudolf Bażanowski, były biskup diecezji mazurskiej kościoła ewangelicko-augsburskiego w Polsce, podjął się tego zaszczytnego zadania:

[Rudol Bażanowski – wypowiedź w języku polskim]

Opisał on również początek długoletnich kontaktów z państwem Steger, których bardzo szybko mógł poznać osobiście:

[Rudol Bażanowski – wypowiedź w języku polskim]

Pomóc parafiom ewangelickim, budynkom kościołów, ale przede wszystkim ludziom, których potrzeby państwo Steger poznali, doprowadziła w 2002 r. do powstania Fundacji Laurentius, jak przypomniał dr Mathias Hartmann, przewodniczący zarządu Diakoneo – dawniej znanej jako diakonia Neuendettelsau:

[Mathias Hartmann:

Wielce znaczącym i radosnym wydarzeniem dla Diakoneo, które lubimy wspominać, było stworzenie Fundacji Laurentius w 2002 r. i związana z tym budowa międzynarodowego zaangażowania Diakoneo w Polsce. Decydujące dla tego wydarzenia były osobiste kontakty między ks. biskupem Rudolfem Bażanowskim i byłym członkiem rady nadzorczej diakonii Neuendettelsau Erhartem Stegerem i jego żoną Brigittą Steger.]

Intensywne osobiste spotkania z Erhartem Stegerem pamiętał również ówczesny burmistrz Olsztyna Czesław Małkowski, np. w celu przedyskutowania sfinansowania przedsięwzięcia:

[Czesław Małkowski – wypowiedź w języku polskim]

Wtedy powstała Fundacja, ale jeszcze nie Dom. Najpierw była szkoła dla przyszłego personelu; dopiero potem budowano Dom Opieki i Pomocy Społecznej. Dr Mathias Hartmann z pochwałą:

[Mathias Hartmann:

Jeszcze w tym samym roku odbyło się otwarcie policealnej szkoły „Laurentius” dla opiekunów w domach pomocy społecznej ze specjalizacją geriatria i rehabilitacja, która oferowała wykształcenie, które orientowało się ściśle w modelu wykształcenia w Niemczech. W październiku 2003 r. odbyło się wmurowanie kamienia węgielnego Domu Pomocy Społecznej tu w Olsztynie, naszej pierwszej placówki opiekuńczej w Polsce. Na powierzchni 6377 m² i z parkiem z 16.000 m² i w przyjaznej atmosferze placówka oferuje opiekę dla już aż 114 mieszkańców.]

Szczególna pochwala należy się – jak mówi dr Mathias Hartmann – współpracownikom i dyrektorce Ewie Kordaczuk, która jako kręgosłup placówki od 20 lat kieruje jej losami:

[Mathias Hartmann:

Wszyscy współpracownicy w placówkach przyczyniają się do tego, że Fundacja Laurentius może od 20 lat świadczyć wartościową pracę. Cieszę się, że dzisiaj możemy na to patrzeć wstecz i to wspominać. W tym miejscu chciałbym podziękować szczególnie pani dyrektor Ewie Kordaczuk za jej 20-letnią działalność dla Fundacji Laurentius; towarzyszyła ona Fundacji Laurentius przez te 20 lat, serdecznie dziękuję za Pani zaangażowanie.]

Sama Ewa Kordaczuk wspominała pracę tych lat i cieszyła się z wierności kilku współpracowniczek, które są w domu prawie od początku:

[Ewa Kordaczuk – wypowiedź w języku polskim]

Oczywiste jest, że również mieszkańcy domu są obecni podczas takich uroczystości, i że zawsze chcą być tam. Właśnie w takich momentach pojawiają się nierzadko łzy radości i wzruszenia, jak opowiada Ewa Kordaczuk. I to dobrze, mimo tego, że Fundacja Laurentius, kierownictwo domu i współpracowniczki raczej chcą widzieć ludzi, dla których pracują, radosnymi:

[Ewa Kordaczuk – wypowiedź w języku polskim]

——-

Były to wrażenia z uroczystości z okazji jubileuszu 20-lecia istnienia Fundacji Laurentius w Domu Opieki i Pomocy Społecznej, który prowadzi ona w Olsztynie-Redykajnach.

Uwe: I to była znowu Allensteiner Welle. Życzymy Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Anna: Audycję zrealizowal dla Państwa i dla nas Marian Dąbrowski, a do usłyszenia mówią Państwu Anna Przywoźna…

Uwe: … i Uwe Hahnkamp.

02.10.2022 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 02.10.2022

Anna: Serdecznie witamy w Allensteiner Welle, przy mikrofonie witają Państwa dziś wieczorem Anna Przywoźna…

Uwe: …i Uwe Hahnkamp i będą towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Anna: Mamy nadzieję, że spędzili Państwo dobry tydzień i odpoczęli w weekend, i cieszymy się, że są Państwo znowu z nami.

Dziś mamy dla Państwa w programie:

– relację z 6. Kongresu Stowarzyszenia Germanistów Europy Środkowej w Olsztynie,

– wywiad z germanistką Joanną Szczęk na temat tego Stowarzyszenia …

Uwe: …oraz drugą część wywiadu z Anitą Romulewicz na temat demonów wody i wiatru.

WIęcej na ten temat jak zwykle – po wiadomościach.

Jingle – wiadomości

Pod hasłem „rzeczywistość“ odbędzie się w Olsztynie od 4 do 8 października 9. edycja WaMa-Film Festiwal. W programie znajdują się: międzynarodowy konkurs koprodukcji filmowych oraz konkurs filmów krótkometrażowych. Równocześnie od 2 do 8 października odbędą się warsztaty i inne działania edukacyjne dla młodych ludzi dotyczące filmu. W przypadku koprodukcji pokazany zostanie między innymi film „Trii Winter“ – czyli „Trzy zimy“ szwajcarskiego reżysera Michaela Kocha, którego akcja dzieje się w niemieckojęzycznej części Szwajcarii. Dokładne informacje dotyczące wszystkich imprez znajdą Państwo na stronie internetowej wamafestival.pl

***

Jutro, 3 października, konsul generalna Republiki Federalnej Niemiec w Gdańsku Cornelia Pieper zaprasza na uroczystość z okazji Dnia Zjednoczenia Niemiec do Polskiej Filharmonii Bałtyckiej. Gościem honorowym będzie nadburmistrz Lipska Burkhard Jung. Impreza rozpocznie się o godzinie 18.00 koncertem „Klänge der Hoffnung – Dźwięki nadziei“ międzykulturowej orkiestry Fundacji „Friedliche Revolution – Pokojowa rewolucja“ w Lipsku, następnie odbędzie się przyjęcie w foyer Filharmonii.

***

W ramach projektu „Lernraum“ odbędzie się w Olsztynie kolejne wirtualne wydarzenie: jutro, 3 października o godzinie 17.30 Marek Malinowski mówić będzie na temat „Berlin – Geschichte einer geteilten Stadt – Berlin – historia podzielonego miasta“. Poziom językowy to A2-B1, wydarzenie na platformie MS Teams jest bezpłatne. Zgłoszeń prosimy dokonywać na adres allenstein@lernraum.pl lub telefonicznie na numer telefonu 887-890-723 u Martyny Chrzanowskiej.

***

Katolicka msza w języku niemieckim odprawiona zostanie w tym tygodniu w niedzielę, 9 października, w kościele p.w. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Olsztynie. Ksiądz kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

2022-10-02 Kongres Germanistów

W dniach od 22 do 24 września odbył się na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim UWM w Olsztynie 6. Kongres Stowarzyszenia germanistów Europy Środkowej, w skrócie MGV. Zajrzeliśmy dla Państwa na otwarcie kongresu i jedną, dwie sekcje fachowe. Oto nasze wrażenia:

——-

Jeszcze nie wszyscy ze 150 uczestników byli obecni, kiedy 6. Kongres Stowarzyszenia Germanistów Europy Środkowej został otwarty w Auli im. Georga i Marii Dietrichów Wydziału Humanistycznego Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie. Jednak była już dosyć pełna, kiedy profesor Anna Dargiewicz, kierownik Katedry Języka Niemieckiego, zabrała głos witając gości. Postawiła kongres pt. „Przemiana? Przemiany!” w jednym szeregu z dotychczasowymi konferencjami germanistyki w Olsztynie:

[Anna Dargiewicz:

Temat „Przemiana? Przemiany!” związany jest ze zorganizowanymi przez nas w 2014 r. i 2016 r. międzynarodowych konferencji: w 2014 „Imaginacje końca” – zorganizowana przez literaturoznawców, i w 2016 „Początek” – zorganizowana z okazji 20-lecia olsztyńskiej germanistyki. Koło tematyczne, które zaczęło się w 2014 r. z imaginacjami końca czasów i w 2016 zainicjowało nowy początek, podejmuje dzisiaj w 2022 r. wszystkie zjawiska i koncepcje przemiany w sensie przełomu czasów.]

Profesor Detlef Haberland, prezes Stowarzyszenia Germanistów Europy Środkowej, chwalił atrakcyjność i germanistyki w Olsztynie, i kongresu między innymi przed rektorem UWM Jerzym Przyborowskim i innymi przedstawicielami tej szkoły wyższej i reprezentantami Olsztyna i województwa warmińsko-mazurskiego:

[Detlef Haberland:

Atrakcyjność UWM jak i środkowoeuropejskiego związku germanistów pokazuje już liczba państw pochodzenia uczestniczek i uczestników. Oprócz państwa goszczącego – Polski, słyszymy wykłady koleżanek i kolegów z 18 europejskich i pozaeuropejskich państw. Szczególnie powitać chciałbym panią profesor Swetlanę Iwanenko z Kijowa. Serdecznie wszyscy Panią witamy.]

Dla niego hasło kongresu „Przemiana? Przemiany!” jest wyraźną wskazówką dotyczącą wyzwań obecnych czasów nie tylko dla germanistów…

[Detlef Haberland:

Temat kongresu stanowi aluzję do procesów zmian, których nie możemy uniknąć, i które w sztuce i literaturze są wyraźnym tematem. Zrozumienie własnej i obcych kultur nie jest statycznie, lecz poddane wielu, także niemożliwym do skalkulowania wpływom. W naukach humanistycznych reprezentujemy potrzebną elastyczność, aby wstawiać się za naszymi demokratycznymi społecznościami. Dlatego wolność w badaniach i nauce jest nieodzowna.]

Karin Ende, zastępca dyrektora Instytutu Goethego w Warszawie, rozwinęła spektrum przemian o dalszy aspekt, który powiązała ze szczególnym słowem i momentem:

[Karin Ende:

Jest pojęcie „przełom czasów” utworzone przez naszego kanclerza w ramach konferencji prasowej 27 lutego br. Chciałabym powiązać ten przełom czasów z aspektem, o którym dzisiaj jeszcze nie było mowy, mianowicie językiem jako elementem polityki językowej, a tym samym polityki. Jako przedstawicielka niemieckiej organizacji pośrednictwa kultury – i oczywiście mówię też w imieniu Niemieckiej Centrali Wymiany Akademickiej DAAD – naszym zadaniem jest dialog. Wspieranie dialogu w trudnych czasach, ponad granicami, nawet na przekór (wojnie). Bardzo dziękuję, że przyjechali Państwo do nas podczas wojny.]

Osobą dialogu jest też Cornelia Pieper, konsul generalna Republiki Federalnej Niemiec w Gdańsku, która również podjęła ciągłe zmiany w obecnym codziennym życiu. Z aktualnej okazji przedstawiała Güntera Grassa jako pisarza przemian…

[Cornelia Pieper:

Przemiany – wykrzyknik, przemiana – pytajnik. Jestem dzieckiem przełomu. Chciałabym oceniać przełom pozytywnie. Wydaje mi się bowiem, że już od lat żyjemy w świecie, w którym istnieją jeszcze same przemiany, tzn. że przemiana sama w sobie jest nowym stanem normalnym. Dlaczego mówię o przemianie? Bo właśnie w tym miesiącu obchodziliśmy 50-lecie polsko-niemieckich stosunków dyplomatycznych. Obchodzimy w tym roku również 95. urodziny wspaniałego pisarza Güntera Grassa, który był wielkim przyjacielem przemian, i przyjacielem kanclerza Willy Brandta. Chińskie przekleństwo: „Obyś żył w interesujących czasach” trafiło w niego z całą mocą.]

Drugim autorem powiązanym z nową polityką wschodnią ówczesnej Republiki Federalnej Niemiec jest Siegfried Leny. Jest ważny dla regionu byłych Prus Wschodnich, ale nie tylko dlatego, że stąd pochodzi i tak żywo opisał je dla swoich czytelników. O jego działaniach Kornelia Kurowska ze Stowarzyszenia Wspólnota Kulturowa „Borussia” w Olsztynie:

[Kornelia Kurowska:

Byliśmy bowiem zdania, że takim sposobem, za pomocą literatury, języka, spotkań, można faktycznie dalej pracować w celu porozumienia i pojednania, dalej w celu wspólnej przyszłości w Europie. Więc tak, był i jest Siegfried Lenz dla nas nie tylko wybitnym pisarzem, lecz w dosłownym znaczeniu tego słowa obywatelem honorowym tego regionu.]

Różnorodność przedstawionych w sekcjach fachowych tematów ukazuje się przede wszystkim w badaniach nie stricte germanistycznych, lecz „międzywydziałowych”. Timo Janca, lektor Niemieckiej Centrali Wymiany Akademickiej na Uniwersytecie w Gdańsku, opisuje swoją pracę:

[Timo Janca:

W moim wykładzie chodziło o obserwacje tekstów prasowych, jak one relacjonowały w czasie przełomu w 1989 r. proces zjednoczenia. Chodziło mi o analizę, jak zmieniały się te teksty prasowe w treści i w swoim języku.]

Podczas gdy kilka tematów w programie było zbyt specjalistycznych dla nie-germanistów, Jurate Maksvytyte z tegorocznej europejskiej stolicy kultury Kowna w Litwie wybrała bardzo prosty temat: przepis kulinarny i składniki w przemianach czasów. Wyjaśniła nam, jak można zrozumieć ten temat:

[Jurate Maksvytyte:

Chciałam zwrócić uwagę na to, jak i co może się zmieniać czy zmienia się w przepisach. W sprawach lingwistycznych, że są historyzmy, archaizmy, że język rozwija się, ale również zwrócić uwagę na technologie, które się zmienią, jak kiedyś było, a jak jest dzisiaj. Również dążenie do nowoczesnego odżywiania się, że tego nie trzeba, nie musi się odkrywać na nowo, lecz można po prostu sprawdzić w starych przepisach.]

——-

Były to wrażenia z 6. Kongresu Stowarzyszenia Germanistów Europy Środkowej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie od 22 do 24 września.

Więcej o zagadnieniach specjalistycznych usłyszą Państwo w kolejnych audycjach.

2022-10-02 Joanna Szczęk

W dniach od 22 do 24 września odbył się na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie 6. Kongres Stowarzyszenia Germanistów Europy Środkowej, w skrócie MGV. Jedną z referentek i kierowniczek sekcji fachowej była Joanna Szczęk. Germanistka z Uniwersytetu we Wrocławiu jest wiceprezeską Stowarzyszenia Germanistów Europy Środkowej. Przeprowadziliśmy z nią wywiad na temat jej organizacji:

——-

Kiedy powstało Stowarzyszenia Germanistów Europy Środkowej i ile dziś ma członków?

[Joanna Szczęk:

MGV powstał w 2003 r.; pierwszy kongres założeniowy był w Dreźnie i bardzo duży, przyciągnęliśmy wielu germanistów z Europy. W międzyczasie zmieniła się trochę liczba członków. Szacuję, że jest to ok. 300 członków, wśród nich też bierni. Już słyszałam od organizatorów, od profesor Dargiewicz, że wielu nowych członków zdecydowało się wstąpić do MGV. Mamy nadzieję, że liczba ta jeszcze wzrośnie.]

Jakie zadania ma Stowarzyszenie Germanistów Europy Środkowej?

[Joanna Szczęk:

Zadanie zapisane jest w nazwie Stowarzyszenia. Chodzi o szeroko zdefiniowaną Europę środkową i rozmaite zadania germanistyczne. Bardzo się cieszę, że Stowarzyszenie Germanistów Europy Środkowej jest otwarte na wszystkie dyscypliny i subdyscypliny germanistyki. Mamy naukowców zajmujących się językiem, literaturą, kulturą, glottodydaktyką, i wielu innych. Pierwszym naszym zadaniem jest wspieranie wymiany wzajemnej, kontaktów wzajemnych i wspieranie młodych naukowców. Mamy tu na konferencji młode studentki, młodych studentów, którzy wygłosili wykłady, doktorantki i doktorantów, którzy przedstawili swoje projekty; jest to bardzo ważne zadanie. Obecnie wspieramy – to oczywiście jasne –Ukraińców. 22 września odbyła się konferencja Ukraińskiego Stowarzyszenia Nauczycieli Języka Niemieckiego i germanistów we Lwowie, zorganizowana przez panią Pasławską; z tej okazji MGV wysłał do pani Pasławskiej piękny list ze wsparciem. Poza tym wspieranie wymiany naukowej.]

W programie kongresu były różnorodne referaty, wśród nich – oprócz dotyczących powiedzmy – stricte germanistycznych tematów również takie, które w treści zazębiały się z innymi kierunkami studiów. Czy germanistyka trochę się nie rozdrabnia?

[Joanna Szczęk:

Myślę że – tak ja rozumiem naukę – nauka nie zna granic i my już nie znamy tych granic. Właściwie można zrobić wszystko, można badać wszystko. Jestem lingwistką i dla mnie wszystko to język. Mogę zajmować się wszystkim. Czy są to tematy bardzo interesujące dla innych (kierunków) – tak, można zrobić to inaczej. Myślę, że w tym punkcie Stowarzyszenie też jest otwarte i wspiera nowe pomysły. Znalazłam na kongresie w sekcji lingwistycznej dużo interesujących tematów, dostałam dużo impulsów, które zabiorę do domu jako pracę domową.]

Temat „Przemiana? Przemiany!” pozwala na różnorodność treści. Jakie przemiany czekają germanistykę i Stowarzyszenie?

[Joanna Szczęk:

Myślę, że temat ramowy kongresu wiąże się z wieloma sprawami, nawiązuje do różnych problemów, które mamy obecnie w Polsce w dziedzinie germanistyki. Już nie tak bardzo wspiera się język niemiecki, wiemy to – i przemiany na wszystkich możliwych szczeblach, także dla Stowarzyszenia. Temat zaproponowany został przez organizatorów tutaj na miejscu, ale chętnie go przyjęliśmy. Przemiana także dla Stowarzyszenie Germanistów Europy Wschodniej, bo mamy dzisiaj wybory.]

Nie jest to więc łatwy czas dla germanistyki, przede wszystkim w Polsce. Czy jest nadzieja dla germanistów?

[Joanna Szczęk:

Tak, ale nie poddajemy się, pracujemy dalej. Wielu germanistów, których tutaj poznaliśmy czy znamy z różnych instytutów germanistycznych w Polsce – oni robią dużo. Jeśli powiążemy wszystko, co oni robią, wtedy coś może powstać. Musimy przetrzymać.]

——-

Była to Joanna Szczęk, germanistka z Uniwersytetu we Wrocławiu i wiceprezes Stowarzyszenia Germanistów Europy Wschodniej, w rozmowie z nami na temat swojej organizacji. Wywiad powstał na 6. Kongresie Stowarzyszenie Germanistów Europy Wschodniej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie, podczas którego Joanna Szczęk wystąpiła jako referentka i kierowniczka jednej z sekcji fachowych.

2022-10-02 Anita Romulewicz II

Anita Romulewicz z Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Olsztynie jest dzięki swoim wykładom na regionalne tematy mile widzianym gościem spotkań Stowarzyszenia Mazurskiego w Krutyni. W ramach 32. edycji przedstawiła 16 września „Demony z wiatru i wody – pochodzenie postaci w baśniach Warmii i Mazur”. Przeprowadziliśmy z nią wywiad na ten temat. Usłyszą Państwo teraz drugą część rozmowy:

——-

Przedstawiła już Pani naszym słuchaczom postać Kłobuka. W Pani wykładzie bardzo interesujące były formy, w których mogą występować krasnoludki. Max Toeppen opisuje w wierzeniach ludowych z Olsztynka małe robaki, które mają moc leczenia. Z drugiej strony jednak są chorobotwórcze demony. Wymieniła Pani kilka z nich. Jak one się różnią?

[Anita Romulewicz – wypowiedź w języku polskim]

To podobno był demon szczególnie niebezpieczny dla życia demon. Czy istnieją również takie, które powodują choroby ogólne czy wywołują pewne zjawiska i symptomy?

[Anita Romulewicz – wypowiedź w języku polskim]

Inne demony jak Mamuna zamieniają dzieci, czy – jak Miernik – kuszą światłem, ale historie o odmieńcach i błędnych ognikach są znane także gdzie indziej. Inaczej jest z istotami wodnymi – to mogłoby stać się bardziej niebezpiecznie, jeśli weźmiemy pod uwagę dużą ilość jezior…

[Anita Romulewicz – wypowiedź w języku polskim]

Co mogą zrobić te dusze, te istoty?

[Anita Romulewicz – wypowiedź w języku polskim]

Czyli te właściwie negatywne, niebezpieczne demony przynosiły pozytywy efekt?

[Anita Romulewicz – wypowiedź w języku polskim]

——-

Była to Anita Romulewicz z Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Olsztynie w rozmowie z nami. Tematem był jej wykład z 16 września w ramach 32. spotkania Stowarzyszenia Mazurskiego w Krutyni dotyczący „Demonów z wiatru i wody – pochodzenia postaci w baśniach Warmii i Mazur”.

Jingle – koncert życzeń

I jak zwykle w pierwszą niedzielę miesiąca – koncert życzeń dla naszych jubilatów. Spoglądamy na jubilatów z września 2022 roku w mniejszości niemieckiej na Warmii i Mazurach

Nidzickie stowarzyszenie pogratulować mogło sześciu swoim członkom, wśród nich 10 września Elfryda Kanak skończyła okrągłe 90 lat. Dziesięć lat mniej, mianowicie 80, ma od 24 września Heinz Białojan.

W Stowarzyszeniu Mniejszości Niemieckiej w Kętrzynie zanotowano czworo jubilatów, między innymi Bogdana Tomaszewskiego z 65 latami i Hildę Ołdziejewską z 98.

W Ełku w Stowarzyszeniu Mniejszości Niemieckiej „Masuren“ cieszyć się mógł jeden jubilat, mianowicie Michael Wesolowski z 90 latami.

Dziewięć osób miało Niemieckie Koło Przyjaciół „Rosch“ w Piszu na swojej liście. Szczególnie podkreślić chcielibyśmy Hiltrudę Romanowską z okrągłymi 80 latami, oraz Irmgard Malinowską ze 103 latami.

Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej „Warmia“ w Lidzbarku Warmińskim oraz Stowarzyszenie Niemieckie „Natangen“ w Górowie Iławeckim pogratulować mogły każde jednej osobie, świętującej wkroczenie w nowy rok życia. W Lidzbarku na swoje 86 lat spoglądać może Brygida Grys, a w Górowie Waltraut Małkiewicz na 90 lat.

Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej „Tannen“ w Ostródy przesłało nam zestawienie czternastu jubilatów. Erich Weyer skończył tam 82, a Jürgen Goroncy 79 lat. Okrągłe 70 skończyła Irena Moszczyńska.

W Pasłęku cieszyć się może Ingrid Lück, która 24 września skończyła 81 lat.

A w Elblągu przewodnicząca Stowarzyszenia Niemieckiego Rosemarie Kańkowska skończyła okrągłe 80.

My dołączamy się do życzeń krewnych i przyjaciół, załączamy jeszcze życzenia wszystkiego najlepszego, zdrowia i wiele radości w życiu i mamy dla Państwa piosenkę „Alt wie ein Baum“ w wykonaniu Puhdys.

Uwe: I to była znowu Allensteiner Welle, życzymy Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Anna: Audycję zrealizował dla Państwa i dla nas Marian Dąbrowski, a do usłyszenia za tydzień mówią Państwu Anna Przywoźna…

Uwe: … i Uwe Hahnkamp.

25.09.2022 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 25.09.2022

Uwe: Serdecznie witam w Allensteiner Welle, przy mikrofonie wita państwa dziś wieczorem Uwe Hahnkamp i będzie towarzyszył Państwu przez całą audycję.

Mam nadzieję, że spędzili Państwo dobry tydzień i odpoczęli w weekend oraz cieszę się, że są Państwo dzisiaj z nami. Dzisiaj mamy dla Państwa w programie:

– drugą część rozmowy z profesorem filozofii Haraldem Seubertem,

– relację z dnia rycerskiego Joannitów w Mikołajkach,

– oraz wywiad z Anitą Romulewicz na temat demonów wiatru i wody.

Więcej na ten temat jak zwykle – po wiadomościach.

Jingle – wiadomości

***

Pod hasłem „rzeczywistość“ odbędzie się w Olsztynie od 4 do 8 października 9. edycja WAMA Film Festiwal. W programie znajdują się: międzynarodowy konkurs koprodukcji filmowych oraz konkurs filmów krótkometrażowych. Równocześnie od 2 do 8 października odbędą się warsztaty i inne działania edukacyjne dla młodych ludzi dotyczące filmu. Już wcześniej w różnych miastach regionu rozpocznie się retrospektywa filmów ubiegłorocznej edycji. Zwycięski film konkursu „Aida“ w reżyserii Jasmili Žbanić pokazany zostanie jutro, 26 września, w Domu Kultury w Działdowie. Wraz z wybranymi filmami krótkometrażowymi pokazany zostanie 26 września w Iławie, 27. w Bartoszycach oraz 29. w Olsztynku.

***

W środę, 28 września o godzinie 17.00, w Domu Mendelsohna, siedzibie Wspólnoty Kulturowej „Borussia“ przy ulicy Zyndrama z Maszkowic w Olsztynie, gościć będzie irlandzki autor książki „Erich und ich“ Darran Anderson. Rozmowę autorską poprowadzi Marcel Krueger, dawny pisarz miejski w Olsztynie z roku 2019, z języka angielskiego na polski tłumaczyć będzie Claudia Wemhoff. Wsparcia finansowego udzieli Instytut Goethego w Warszawie.

***

Katolicka msza w języku niemieckim odprawiona zostanie w tym tygodniu w niedzielę, 2 października, o godzinie 10.00 w Olsztynie – Jarotach. Ksiądz kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

2022-09-25 Dzień rycerski

Ewangelicki Zakon Joannitów może spoglądać na długą, ponad 900-letnią historię pielęgnacji osób starszych i chorych. Kieruje nim obecnie tzw. Herrenmeister (mistrz) książę pruski Oskar, prawnuk cesarza Wilhelma II. W Polsce Zakon działa m.in. jako Joannici Dzieło Pomocy oraz we współpracy z mniejszością niemiecką Warmii i Mazur poprzez prowadzone stacje socjalne. Komandoria pruska, jedna z części organizacyjnych zakonu, świętowała 10 września w Mikołajkach i Rynie swój dzień rycerski, w ramach którego przyjęto w poczet członków również nowych rycerzy honorowych. Byliśmy tam dla Państwa:

——-

[muzyka]

Pastor ewangelicki z Pasymia Witold Twardzik akompaniował swoją muzyką organową wejściu rycerzy komandorii pruskiej zakonu joannitów. Na początku nabożeństwa w kościele ewangelicko-augsburskim w Mikołajkach dziekan wojskowy Rüdiger Glufke przedstawił, jakie tytuły przyznane zostaną podczas uroczystości:

[Rüdiger Glufke:

W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen. Pan z Wami. I z duchem twoim. Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych najmniejszych moich braci, mnie uczyniliście. Tak mówi Jezus Chrystus. Tym wersetem biblijnym na następny tydzień witam Was bardzo serdecznie tu, w kościele ewangelickim w Mikołajkach. Podczas dzisiejszego nabożeństwa Christopha von der Groeben przekaże urząd komendanta komandorii pruskiej Alexandrowi von Negenbornowi. Tej niedzieli sześciu młodych mężczyzn zostanie wprowadzonych jako rycerze honorowi, wręczone zostaną rycerzom honorowym dwa krzyże. Wspominamy tych, którzy odeszli.]

Wraz z nim nabożeństwo koncelebrowali biskup diecezji mazurskiej Paweł Hause i gospodarz, pastor Bogusław Juroszek. Przed zaplanowanym mianowaniem zbór zmówił modlitwę zakonu – usłyszą Państwo jej drugą część:

[modlitwa: … wspieraj go w walce o dobro. Wzmocnij wiarę w Zbawiciela, który darował nam łaskę krzyża. Broń od złego, wspomagaj dobro. Pomóż słabemu dochować wierności, wspomagaj słabych! Panie, wysłuchaj nas! Amen.]

Najpierw Carl-Christoph Graf von der Groeben złożył swój urząd urzędującego komendanta komandorii pruskiej:

[Rüdiger Glufke:

Dziękujemy Bogu za twoje powołanie, za użycie twoich darów i sił, za twoją wierności i poświęcenie. Nie wszystko to, co zrobiłeś jako komendant, jest widoczne. Dużo z tego, co się dzieje, jest niewidoczne. Ale i tak owoce twojego zaangażowania zostaną dostrzeżone. Za to z całego serca jesteśmy wdzięczni. Ale teraz będziesz wolny od ciężaru służbowych obowiązków twojego urzędu komendanta. Jako znak tego, że jesteś teraz wolny od obowiązków urzędu, zostanie Ci odebrana kurtka rządzącego komendanta.]

Następnie urząd ten przejął Alexander von Negenborn, złożył przyrzeczenie i został zatwierdzony przez zbór na nowym urzędzie:

[[Rüdiger Glufke::

Drogi bracie, rycerzu Alexandrze von Negenborn. Czy jesteś gotów przyjąć urząd komendanta komandorii pruskiej Zakonu Joannitów? Czy obiecujesz, że będziesz kierować tym urzędem w nawiązaniu do rodziny i Jezusa Chrystusa według regulaminu Zakonu Joannitów, dokładnie i wiernie, na honor Boga, ku dobru Kościoła Jezusa Chrystusa, odpowiedz: „Tak, z pomocą Boga” – „Tak, z pomocą Boga” – tak samo zapytam was, drodzy bracia rycerze i drogi zborze: czy jesteście gotowi przyjąć Alexandra von Negenborna na jego nowy urząd? Czy chcecie go wspierać i zachęcać w jego powołaniu? Czy obiecujecie razem z nim Kościołowi Jezusa Chrystusa i Zakonowi Joannitów nieść dobro, odpowiedzcie: „Tak, z pomocą Boga” – „Tak, z pomocą Boga”. Drogi bracie Alexandrze von Negenborn, posłuszni poleceniu, które dał Ci Herrenreiter, ufając obietnicy wprowadzam cię na urząd komendanta komandorii pruskiej Zakonu Joannitów. Kieruj swoim urzędem słuchając Boga w miłości i wierności. Jako znak przyjęcia tego urzędu zostanie Ci teraz założona kurtka urzędującego komendanta.]

Jedną z pierwszych czynności urzędowych nowego komendanta Alexandra von Negenborna było odebranie przysięgi siedmiu nowych rycerzy honorowych, wśród nich synowi Herrenmeistra (mistrza) księcia pruskiego Oskar juniora:

[Alexander v Negenborn:

Panowie ci zostali przyjęci przez Herrenreitra baliwatu brandenburskiego rycerskiego Zakonu Szpitalników świętego Jana Jerozolimskiego, jego królewską mość Oskara, księcia Prus, do zakonu rycerskiego jako rycerze honorowi i przydzieleni do komandorii pruskiej. Dzisiaj zostaną wprowadzeni do zakonu. Obowiązek, który Państwo mają przyjąć za naszym wstawiennictwem, brzmi: „Zobowiązuję się przed Bogiem i z radością, że służyć będę Kościołowi Jezusa Chrystusa, Pana, również w tym zakonie, tak, jak nakazuje regulamin zakonu. Wierni jego powołaniu, w społeczeństwie chrześcijańskim, zdolni do obrony przed złem, pomocni w dążeniu ku dobru, miłosierni w stosunku do słabych, na honor Boga. Jeśli są Państwo gotowi przyjąć ten obowiązek, podajcie mi każdy z was prawą rękę i powiedzcie: „Tak, z pomocą Boga” – siedem razy „Tak, z pomocą Boga” – teraz zostaną Państwu założone kurtki.]

Odpowiednio do tego radosnego wydarzenia odśpiewano potem znaną pieśń „Chwalmy Pana”, po której nabożeństwo dobiegło końca:

[muzyka]

——-

Były to wrażenia z dnia rycerskiego komandorii pruskiej Zakonu Joannitów i przyjęcia do Zakonu nowych rycerzy honorowych 10 września w ramach uroczystego nabożeństwa w kościele ewangelicko-augsburskim w Mikołajkach.

2022-09-25 Anita Romulewicz I

Anita Romulewicz z Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Olsztynie jest dzięki swoim wykładom na regionalne tematy mile widzianym gościem spotkań Stowarzyszenia Mazurskiego w Krutyni. W ramach 32. edycji tydzień temu przedstawiła 16 września „Demony z wiatru i wody – pochodzenie postaci w baśniach Warmii i Mazur”. Przeprowadziliśmy z nią wywiad na ten temat. Usłyszą Państwo teraz pierwszą część rozmowy:

——-

Skąd pochodzą właściwie demony czy podobne postaci w baśniach? Bracia Grimm poprzez zbieranie baśni na pewno mieli na to wpływ, z drugiej strony u nich nie ma dużo tych typowych postaci z regionalnych baśni…

[Anita Romulewicz – wypowiedź w języku polskim]

Starzy Prusowie wierzyli w bogów i boginie natury. Czy istniało wtedy również dużo demonów?

[Anita Romulewicz – wypowiedź w języku polskim]

Czy te demony są raczej pozytywne, pomagające, czy też negatywne, napędzające ludziom strachu? Czy są postaci, które z biegiem czasu zmieniają się pod tym względem?

[Anita Romulewicz – wypowiedź w języku polskim]

Kiedy doszło do tych zmian?

[Anita Romulewicz – wypowiedź w języku polskim]

——-

Była to Anita Romulewicz z Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Olsztynie w rozmowie z nami. Tematem był jej wykład 16 września w ramach 32. spotkania Stowarzyszenia Mazurskiego w Krutyni na temat „Demony z wiatru i wody – pochodzenie postaci w baśniach Warmii i Mazur”.

Drugą część rozmowy usłyszą Państwo w przyszłym tygodniu.

2022-09-25 Harald Seubert II

Jest w Niemczech – oprócz znanego przykładu Steffena Möllera – wiele osób, które są przyjaźnie nastawieni do Polaków i Polski. Właśnie w Norymberdze, która od ponad 30 lat pielęgnuje partnerstwo z Krakowem, spotkaliśmy profesora filozofii i od niedawna wydawcę Haralda Seuberta i rozmawialiśmy z nim na temat jego wydawnictwa, jego planów i jego związków z Polską i Olsztynem. Usłyszą Państwo teraz drugą część rozmowy:

——-

Dla naukowców niemieckich jest do dziś raczej niezwykłe, patrzeć na – czy pielęgnować kontakty ze wschodnimi sąsiadami, nierzadko również z powodu bariery językowej. Jak rozpoczęła się Pańska przygoda z Polską i ludźmi tutaj?

[Harald Seubert:

Rzeczywiście jest tak, że większość młodych filozofów i historyków kieruje się ku zachodowi, ku Anglii czy Ameryce. U mnie było tak, że istniało partnerstwo między Bambergiem koło Erlangen i Uniwersytetem im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Już od wczesnych lat 90. robiliśmy wspólne konferencje na temat Europy, idei europejskiej, różnorodne, są też opublikowane pt. „Eurowizje”. Wtedy poznałem polskich kolegów. W 1994 r. pierwszy raz pojechałem do tego bardzo pięknego i również poruszającego mnie miasta, także z jego żydowską historią, przez co jasne stało się dla mnie, że Polska jest krajem wielonarodowym.]

Pierwsze kontakty zacieśniły się więc. Jak dalej się rozwiały?

[Harald Seubert:

Z tego – również w ciągu dalszych spotkań – powstały przyjaźnie. Kilka razy wygłosiłem na UAM wykłady i również dłuższe seminaria. Kiedy w roku 2006 jedna z moich umów jako starszy asystent w Halle i docent nieetatowy skończyła się, zapytałem tych przyjaciół, czy oni chcieliby mnie na trochę dłużej. Z tego powstała mała profesura organizacji DAAD, jednak później zostałem powołany jako profesor zwyczajny na ten uniwersytet, i spędziłem tam bardzo pięknie lata od 2006 do 2012 r.]

Co Pan tam wykładał?

[Harald Seubert:

To była germanistyka w najszerszym tego słowa znaczeniu i historia idei terenów niemieckojęzycznych. Trochę też wykładałem filozofię – po angielsku, ale niemiecką historię kultury i literatury, bo również jestem wykształconym germanistą, robiłem to po niemiecku. Byłem od tego czasu pod bardzo dużym wrażeniem znajomości języka i poziomu polskiej germanistyki.]

Jak doszło do Pana spotkania z Olsztynem? Przecież w Poznaniu miał Pan do czynienia m.in. z profesorem Hubertem Orłowskim, który jest związany ze Stowarzyszeniem Wspólnota Kulturowa „Borussia”…

[Harald Seubert:

Profesor Orłowski był kolegą w Poznaniu. Spotykaliśmy się oczywiście tam w różnych gremiach fachowych. Spotkałem go też parę razy w Bambergu podczas tych wymian, ale to nie jest tylko to nazwisko. Było bardzo interesujące grono kolegów z różnych – również politycznych – orientacji. Ale bardzo dobrze współpracowaliśmy. Było dla mnie zawsze imponujące, że – trochę inaczej niż czasem dzieje się to w Niemczech – koleżeńskość nie ulega dużym napięciom, i raczej zwraca się uwagę na to, co się przyda studentkom i studentom. Przyjechałem do Olsztyna w ramach podróży z odczytami w moim czasie poznańskim, kilka razy zrobiłem w tym czasie objazd dla Instytutów Goethego. Wtedy był jeszcze wspaniały Instytut Goethego w Poznaniu, gdzie prawie co tydzień wygłaszałem wykład na temat współczesnej literatury niemieckiej. I to skierowało mnie też do tego pięknego i zasługującego na uwagę miasta, gdzie byłem ok. 7 razy w polskich czasach. Miało to charakter jak w bibliotekach, uniwersytetach ludowych, ale też wygłaszałem wykłady na uniwersytecie.]

Jak się rozwiało dalej Pana życie zawodowe? Dlaczego akurat Bazylea?

[Harald Seubert:

Potem powołano mnie do Bazylei, profesorowie bowiem zostają powołani. Było wtedy kilka szans. Trafiłbym do Vechta itp. ale chciałem do Bazylei i miałem ku temu powody. To miasto na styku trzech państw swoimi zafascynowało mnie związkami niemiecko-francuskimi. I oczywiście Bazylea jako lokalizacja uniwersytetu. Trzeba sobie to wyobrazić: był tam Friedrich Nietzsche, był tam Jacob Burckhardt, wielki historyk „weltgeschichtliche Betrachtungen” XIX wieku. Nietzsche miał tam swoją jedyną profesurę, z której musiał przedwczesne zrezygnować z powodu choroby. Był tam Karl Jaspers, wielki filozof egzystencjalista, antidotum do Martina Heideggera, również pochodzenia alemańskiego, i był tam Karl Barth. Można jeszcze długo kontynuować. Czasem mówię moim niemieckim studentkom i studentom, że cmentarz w Bazylei, szczególnie tzw. cmentarz Hörnli, ma więcej intelektualnej pojemności niż niektóre niemieckie miasto uniwersyteckie, ale przede wszystkim przez tych wielkich zmarłych. Mieszkać i pracować w takim sąsiedztwie, uruchamiać w większości nowe badania – to sprawia mi wielką przyjemność.]

Czy będziemy mieć możliwość spotkać Pana w przyszłości też w Olsztynie?

[Harald Seubert:

To mogę sobie bardzo dobrze wyobrażać. Jeszcze jestem związany z Wrocławiem przez przyjaciela, który niestety o wiele za wcześnie zmarł, który miał tam podobną pozycję jak ja w Poznaniu, Norberta Kapferera. Z nim jeszcze zrobiłem kilka promocji. Uważam każdy rok, upływający całkiem bez Polski, za rok nieperfekcyjny, muszę to powiedzieć. Było trudno w czasach Covida, ale bardzo chciałbym znowu przyjechać do Olsztyna.]

——-

Był to Harald Seubert, profesor filozofii, przyjaciel Polaków i od niedawna wydawca, w rozmowie z nami. Tematem były jego wydawnictwo, jego plany i jego związki z Polską i Olsztynem.

Uwe: I to była znowu Allensteiner Welle. Życzę Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Audycję zrealizował dla Państwa i dla mnie Marian Dąbrowski, a do usłyszenia za tydzień mówi Państwu Uwe Hahnkamp.

18.09.2022 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 18.09.2022

Uwe: Serdecznie witam w Allensteiner Welle, przy mikrofonie wita Państwa dziś wieczorem Uwe Hahnkamp i będzie towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Mam nadzieję, że dobrze spędzili Państwo tydzień i odpoczęli w weekend oraz cieszę się, że są Państwo dzisiaj z nami. Dzisiaj mamy dla Państwa w programie 3 wywiady:

– drugą część rozmowy z Rafałem Bętkowskim z Muzeum Nowoczesności Miejskiego Ośrodka Kultury w Olsztynie na temat aktualnego eksponatu miesiąca,

– z profesorem filozofii Haraldem Seubertem,

– oraz drugą część rozmowy z nauczycielem języka niemieckiego Matthiasem Kleinschmidtem, który prezentuje muzykalnie trudną lirykę.

Więcej na ten temat jak zwykle – po wiadomościach.

Jingle – wiadomości

W przyszły piątek, 23 września, piskie Stowarzyszenie dla Miasta i Powiatu Pisz „Rosch“ świętuje jubileusz 30-lecia swojego istnienia. Impreza rozpocznie się o godzinie 11.00 w hotelu „Nad Pisą“ w centrum Pisza.

***

20 lat skończy Fundacja Dom Pomocy „Laurentius“ w Olsztynie. Z tej okazji odbędzie się uroczystość, która rozpocznie się w czwartek, 22 września, o godzinie 12.00 w siedzibie Domu przy ulicy Hozjusza 19 w Olsztynie – Redykajnach.

***

Na swój 6. Kongres pod hasłem „Wende? Wenden“ zaprasza Środkowoeuropejskie Stowarzyszenie Germanistów od 22 do 24 września na Uniwersytet Warmińsko-Mazurski w Olsztynie. Intensywny program w pomieszczeniach Wydziału Nauk Humanistycznych rozpocznie się w czwartek, 22 września, o godzinie 9.00 w Auli Georga i Marii Dietrichów. Towarzyszyć będzie mu wystawa na temat Siegfrieda Lenza pod tytułem „Annäherungen“, a 23 września o godzinie 18.30 wieczór autorski z Arturem Beckerem i Marcelem Kruegerem na temat „Mitteleuropäische Wenden“ – również w tej Auli.

***

Katolicka msza w języku niemieckim odprawiona zostanie w tym tygodniu w niedzielę, 25 września, o godzinie 10.00 w kościele w Olsztynie-Jarotach. Ksiądz kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

2022-09-18 Harald Seubert I

Jest w Niemczech – oprócz znanego przykładu Steffena Möllera – wiele osób, które są przyjaźnie nastawieni do Polaków i Polski. Właśnie w Norymberdze, która od ponad 30 lat pielęgnuje partnerstwo z Krakowem, spotkaliśmy profesora filozofii i od niedawna wydawcę Haralda Seuberta i rozmawialiśmy z nim na temat jego wydawnictwa, jego planów i jego związków z Polską i Olsztynem. Usłyszą Państwo teraz pierwszą część rozmowy:

——-

Dlaczego Pan – mając ponad 50 lat – chce zacząć od nowa w działalności wydawniczej? I co znaczy niezwykła nazwa Pańskiego wydawnictwa?

[Harald Seubert:

Ożywiam na nowo wydawnictwo mojego ojca, które on sprzedał w 2016 r., kiedy miał już 80 lat, albo trochę więcej, i zrezygnował ze swojego życia zawodowego. Wydawnictwo urosło z drukarni i zecerni, które istniało 70 lat tu, w Norymberdze, i ma tu też dobrą opinię. Wydawnictwo nazywało się po prostu „Wydawnictwo Helmut Seubert”, a teraz przeżyło ponownego założenia przeze mnie i kilkoro moich przyjaciółek i przyjaciół, którzy je wspierają. Nazywa się „Edition Exaifnes”, to jest z greckiego, nie z gwary Lemańskiej, i znaczy „nagle” czy „raptownie”. Chodzi o nagłe czy raptowne zrozumienie, które ktoś ma, nagły pomysł czy piorun sztuki.]

Przypomina to trochę – mówiąc lakonicznie – żarówkę, która pokazuje takie olśnienia w komiksach. Jakie ma Pan plany odnośnie swojego wydawnictwa?

[Harald Seubert:

Chcemy przede wszystkim powiązać serię książek naukowych i serię książek literackich. Naukowych to znaczy, że profesorowie, ale również osoby wykładające na uniwersytetach mogą publikować teksty, dysertacje, tomy z konferencji w bardzo szeroko pojętym zakresie. A literacko nawiązuje do tego, że dużo bardzo dobrych literatów, to widzimy w naszych sieciach informacyjnych, ma bardzo mało możliwości publikacji. Jest ogromna komercjalizacja działalności wydawniczej, w pierwszym rzędzie patrzy się na popularność, więc do tych wydawnictw trafia się tylko przez agencje, przechodząc przez kilka sit, i dlatego dużo dobrego pozostaje niewydrukowane. Chcemy więc otworzyć nowy zakres dla dobrej, ambitnej, lecz nie tak popularnej literatury.]

A jak wygląda więź lokalna? Powiedział Pan przecież, że pierwotne wydawnictwo miało mocne lokalne korzenie…

[Harald Seubert:

Są oczywiście też tradycje, również tu w Norymberdze. Trzeba wymienić przede wszystkim pisarza norymberskiego Hermanna Kestena. Urodzony tu w 1900 r., dokładniej urodzony w Polsce Wschodniej, i (już jako mały chłopiec) tu się wychowywał. Był Żydem, musiał wyemigrować, przyjaciel Brechta i Feuchtwangera, napisał wspaniałe książki o emigracji „Moi przyjaciele poeci”, „Poeci na emigracji”. Mój dziadek bardzo dobrze go znał z lat 20. Kesten pozostawił imponujące dzieła w 1996 r. zmarł w Bazylei mając 96 lat. Będziemy się starali, aby znowu udostępnić te dzieła, razem ze Stowarzyszeniem im. Hermanna Kestena w wydawnictwie „Exaifnes”, bo zasługuje na to jako mocno zakorzenione w Norymberdze europejskie dziedzictwo literatury światowej.]

Jest Pan wydawcą dopiero od niedawna. Jaka jest Pańska „zwyczajna” dziedzina zawodowa? Gdzie Pan pracuje?

[Harald Seubert:

Już nie jestem młodzieńcem, wydawnictwo jest naprawdę nową zawodową perspektywą, kiedy ma się 55 lat. Właściwie jestem profesorem filozofii, wykształconym filozofem, studiowałem to, z doktoratem na temat Heideggera i Nietzschego 30 lat temu, a habilitowałem się do profesury na temat Platona. Wykładałem w różnych miejscach, m.in. w Poznaniu, ale również w Monachium, Bambergu, Erlangen a przede wszystkim w Halle nad Salą. Dzisiaj jestem profesorem zwyczajnym w wydziale teologicznym państwowo niezależnym w Bazylei, dokładniej w Riehen, gdzie wykładam filozofię, ale również teorię religii i teorię kultury.]

——-

Był to Harald Seubert, profesor filozofii, przyjaciel Polaków i od niedawna wydawca, w rozmowie z nami. Tematem były jego wydawnictwo, jego plany i jego związki z Polską i Olsztynem.

Drugą część rozmowy usłyszą Państwo w przyszłym tygodniu.

2022-09-18 Matthias Kleinschmidt II

W tym roku odbyła się w Sztynorcie 6. edycja Festiwalu Letniego, podczas którego m.in. Matthias Kleinschmidt podczas czterech spotkań zaprezentował poezję z muzyką. Wśród utworów były te Georga Trakla i Ernsta Wiecherta. Rozmawialiśmy z nim na temat Georga Trakla, polskich pisarzy i sztuki tłumaczenia poezji. Usłyszą Państwo teraz drugą część rozmowy:

——-

Obok Adama Zagajewskiego i Wisławy Szymborskiej wymienił Pan jeszcze Stanisława Lema jako polskiego autora, który Pana przyciąga. Od czego to zależy? Od proroków, którzy jak Lem ćwiczą się w science-fiction…

[Matthias Kleinschmidt:

Mam naprawdę dość teraźniejszości, kiedy jacyś ludzie wciąż mówią o przyszłości i mówią, co będzie za dwa lata, za pięć czy za dziesięć. Ktoś, kto ma już dłuższy życiorys, już kilka razy przeżył to, że prorocy, którzy mówili, jaki będzie świat, zostali rozczarowani. W roku 1914, w 1919 r., w 1945 r., w 1989 r. nie widzieliśmy, jak do tego doszło, zawsze [wszystko] toczyło się inaczej niż to sobie wyobrażano, ostatecznie wiele osób straciło życie. Tym prorokom już nie wierzę ani jednego słowa, mam ich dość. Tak jest. Lem jest człowiekiem, który widzi, że sposób, w jaki rozwija się nauka, stwarza pytania, co ona potrafi, a czego nie. On to widzi i jest tak bezstronny, po prostu metodyczne bezstronny…]

Brzmi jak science-fiction w ścisłym tego słowa znaczeniu. Czy są jeszcze inni autorzy, którzy bronią podobnych poglądów?

[Matthias Kleinschmidt:

Myślę, że nawet słowo „realizm” podaje w wątpliwość. On mówi: „Kiedy mówię o nauce, mówię o nauce, a nie o innych rzeczach” – jedno z drugim nie ma nic do czynienia; i jest to wspaniały pomysł. Jest on jednym z dwóch, jest drugi, amerykański filozof Paul Feyerabend, który napisał książkę pt. „Przeciw przymusowi metod”. On i Lem są dla mnie najlepszymi metodykami nauki, mówią np.: „Nie wyrzucaj starych rzeczy, miały pewne przeznaczenie, pewien sens w swoim czasie, dlaczego więc wyrzucać? Mogę stworzyć nowe rzeczy, ale te stare – integrujcie je”. I to w metodyce nauki, oh, kto coś takiego w ogóle mówi?]

Podczas spotkania autorskiego też była mowa o trudności stworzenia dobrego tłumaczenia tekstu lirycznego. Co jest potrzebne do dobrego tłumaczenia?

[Matthias Kleinschmidt:

Więc zaufanie przy tłumaczeniach… to wszystko jedno… na przykład: ktoś opowie historię, drugi ją usłyszy i opowie tę samą historię innej osobie, oczywiście zmieni ją, to dobrze, takie prawo ma każdy na tym świecie. Całkowicie [wierny] przekaz z jednego ciała do drugiego jest nawet w przypadku samego języka prawie niemożliwy. To i tak się dzieje w przypadku poezji, to całkiem normalne. Jest wiele osób, które tłumaczą na zlecenie, traktują tłumaczenia linearnie i mają nadzieję, że w ten sposób dadzą radę. Ale trochę brakuje wtedy całego zrozumienia tła kulturowego. Ja jako podróżujący po Polsce, który był już często tutaj, także jako młody człowiek, mam przynajmniej trochę tego zrozumienia. Ma też ten słuch, i jełki bym chciał, mówiłbym po niemiecku tak, jak Polak mówi po niemiecku, trochę wyżej, trochę szybciej, to też lubię, słyszę dźwięk i uważam to za miłe. Wreszcie lubię zaufać poetom, którzy traktują innych poetów z miłością i chcą ich tłumaczyć. Oni robią to w zasadzie bardzo odpowiedzialnie i jest dużo dobrych przykładów. Naprawdę jest.]

A tym pisarzom, którzy zajmują się poezją, lepiej się to się udaje?

[Matthias Kleinschmidt:

To się opłaca. Jeśli na przykład chcą rozwiązać tłumaczenie metafory ciemnej, która w Polsce z takiego czy innego powodu sprawia wrażenie ciemności, a po niemiecku nie, wtedy usilnie szukają analogii na poziomu obrazów. Wtedy słowa są wymieniane, ale sens jest ten sam, i to jest najwyższa liga. Tzn. że tłumaczony wiersz jest pełnowartościowym dziełem, które stoi obok oryginału – to jest fascynujące. I dlatego czytanie liryki jest dobre, również publiczne, bo jak właśnie dzisiaj podczas spotkania, kiedy nawiązuje się dialog, jest to najlepsze, co może się stać, bo wzbogaca, bo coś daje. Wypowiedzi wasze, państwa Geißen, oboje mają swoje opinie, różne życia, mówią, że to i owo, a jeszcze to, a to wszystko współdziała – i tak jest dobrze.]

——-

Był to Matthias Kleinschmidt, który w ramach Festiwalu Letniego w Sztynorcie podczas czterech spotkań zaprezentował poezję z muzyką, w rozmowie z nami. Tematem byli Georg Trakl, polscy pisarze i sztuka tłumaczenia poezji.

2022-09-18 Rafał Bętkowski II

Po dwóch latach przerwy Muzeum Nowoczesności Miejskiego Ośrodka Kultury w Olsztynie zaprezentowało ponownie eksponat miesiąca. 6 września Rafał Bętkowski zaprezentował w zajezdni trolejbusowej drewnianą rurę, która prawdopodobnie należała do dawnej sieci wodociągowej Olsztyna i niedawno trafiła do Muzeum. Rozmawialiśmy z nim na ten temat. Usłyszą Państwo teraz drugą część rozmowy.

——-

W połowie XIX. wieku stara sieć wodociągowa została zlikwidowana. Co stało się wtedy z poszczególnymi elementami, na przykład stawami?

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

Na jakich warunkach można było zakupić te stawy i co stało się ze stawem niedaleko dzisiejszego skrzyżowania, przy którym znaleziono rurę?

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

Co działo się dalej na tym miejscu i jakie właściwości ma rura?

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

Trochę to niezwykłe, że zachowała się nawet kora. Jaką długość miały jednak rury? Czy znaleziona rura stanowi część czy raczej całość?

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

Co jeszcze przemawia za tym, że długość pojedynczej rury była mniejsza, niż podawano w dawnych źródłach?

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

Jaki jest stan rury i ile ma ona lat?

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

——-

Był to wywiad z Rafałem Bętkowskim z Muzeum Nowoczesności Miejskiego Ośrodka Kultury w Olsztynie. Tematem był eksponat miesiąca, zaprezentowany 6 września: drewniana rura, która prawdopodobnie należała dawniej do sieci wodociągowej Olsztyna.

Uwe: I to była znowu Allensteiner Welle. Życzę Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Audycję zrealizował dla Państwa i dla mnie Konrad Gnyla, a do usłyszenia za tydzień mówi Państwu Uwe Hahnkamp.

04.09.2022 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 04.09.2022

Anna: Serdecznie witam w Allensteiner Welle, przy mikrofonie witają Państwa dziś wieczorem Anna Przywoźna…

Uwe: …i Uwe Hahnkamp i będą towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Anna: Mamy nadzieję, że spędzili Państwo dobry tydzień, odpoczęli w weekend i cieszymy się, że są Państwo znowu z nami.

Dzisiaj w programie mamy dla Państwa:

– relację z jubileuszu 30-lecia Związku Ludności Niemieckiej „Herder“ w Morągu…

Uwe: …oraz wywiad z Andrzejem Kowalewskim, mistrzem budowy organów z Braniewa.

Więcej na ten temat jak zwykle – po wiadomościach.

Jingle – wiadomości

***

VII. Festiwal Kultury Mniejszości Niemieckiej w Polsce odbędzie się w przyszłą sobotę, 10 września, we Wrocławiu. Rozpocznie się o godzinie 10.00 mszą ekumeniczną w katedrze we Wrocławiu, właściwy festiwal rozpocznie się w Hali Stulecia o godzinie 12.00, program artystyczny o godzinie 13.00. Gwiazdami festiwalu będą: Anna Carina Woitschack i Stefan Mross. Dokładne informacje znajdą Państwo w Internecie na stronie Związku Niemieckich Stowarzyszeń Społeczno-Kulturalnych w Polsce.

***

17 września odbędą się w Olsztynie, w Domu Kopernika przy ulicy Partyzantów 3, warsztaty medialne Związku Stowarzyszeń Niemieckich na Warmii i Mazurach. Tym razem tematem będzie nagrywanie filmów – między innymi na zewnątrz – oraz ich techniczne opracowanie na smartfonie. Po warsztatach uczestnicy nakręcą mini reportaże na Warmii i Mazurach i prześlą je do ZSNWiM. Czekają interesujące nagrody. Więcej informacji oraz zgłoszenia pod numerem telefonu 783 990 276 lub mailowo pod adresem biuro@zsnwim.eu.

***

Katolicka msza w języku niemieckim odprawiona zostanie w tym tygodniu w niedzielę, 11 września, o godzinie 15.00 w kościele pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Olsztynie. Ksiądz kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

2022-09-04 30-lecie w Morągu

Stowarzyszenie Ludności Niemieckiej „Herder” w Morągu zawsze pod koniec sierpnia świętuje urodziny swojego patrona Johanna Gottfrieda Herdera. W tym roku 27 sierpnia w programie było jednak przede wszystkim 30-lecie założenia stowarzyszenia. Byliśmy dla Państwa na uroczystości w sali parafialnej kościoła pw. bł. Michała Kozala. Oto nasze wrażenia:

——-

[muzyka]

To nie była pobudka na początek uroczystości, lecz początek niemieckiego tańca zespołu tańca „Saga” z Bartoszyc z tancerzem jako wisienką na torcie [w niemieckim „Hahn im Korb” = „kogut w koszyku”], który zespół zaprezentował pod koniec imprezy. Uroczystość rozpoczęła się nabożeństwem w katolickim kościele pw. bł. Michała Kozala. Słowo Boże z okazji jubileuszu wygłosił jako gość pastor ewangelicko-augsburski z Ostródy Wojciech Płoszek. Podkreślił on różnorodność w historii regionu:

[Wojciech Płoszek – wypowiedź w języku polskim]

Do tego nawiązał też Wiktor Marek Leyk, pełnomocnik marszałka województwa warmińsko-mazurskiego do spraw mniejszości narodowych i etnicznych. Podkreślił wagę mniejszości – na cześć niemieckich gości częściowo po niemiecku:

[Wiktor Marek Leyk:

Mniejszości narodowe i etniczne mieszkają tu już od wieków. Szczególnie tu, w Morągu, mamy różne grupy zagraniczne, mówię o ludziach z Salzburgu, z Holandii, także starych Prusach, nas, ludziach z Niemiec, i tych, którzy mają swoje korzenie na Mazowszu. Mniejszości odgrywają szczególną rolę w każdym narodzie, w każdym społeczeństwie. Jeśli mniejszości czują się dobrze, pokazuje to, że żyjemy w państwie demokratycznym.]

Cała uroczystość przebiegała w całości w dwóch językach. Ten, kto znał oba języki, mówił po niemiecku i po polsku, innych – jak przewodniczącą Ziomkostwa Powiatu Morąskiego Ingrid Tkacz – tłumaczono. Chwaliła ona przewodniczącą stowarzyszenia niemieckiego „Herder” w Morągu Urszulę Mańkę:

[Ingrid Tkacz:

30 lat temu wybrano Cię na pierwszą przewodniczącą. Cele stowarzyszenia „Herder” realizowałaś za pomocą swoich zdolności i świadomego dążenia, za to dziękujemy. Dzisiejszy jubileusz podkreśla coś, co zaczęło się w czasach zmian politycznych. Wolność, sprawiedliwość, równość dla każdego, czego Wam, pozostawionej tutaj mniejszości niemieckiej, reżim nie pozwolił, od tego czasu mogliście rozwijać się w wolności i otwartości.]

Długo czekać na szansę, aby znowu żyć swoją tożsamość. Powtórzył to też Henryk Hoch, przewodniczący Związku Stowarzyszeń Niemieckich Warmii i Mazur, i pochwalił szczególne zaangażowanie morąskiego stowarzyszenia:

[Henryk Hoch:

Niemieckie stowarzyszenia na Warmii i Mazurach, w południowych Prusach Wschodnich, specjalizują się w różnych sprawach. Morąg szczególnie pielęgnuje pamięć i historię Johanna Gottfrieda Herdera. Jest „Wigilia z Herderem”, świętuje się urodziny Herdera i Morążanie są dumni z tego, że tak wielka postać urodziła się tu i żyła w Morągu.]

Oprócz życzeń Norberta Schütza w imieniu Związku Wypędzonych Odziału w Turyngii i Ulrike Madeyi dla koła przyjaciół Prus Wschodnich w Kilonii, pojawiły się też życzenia od kolegów z innych niemieckich stowarzyszeń. Z Bartoszyc, Ostródy, Elbląga i ze Szczytna, przedstawicielka którego Monika Krzenzek zabrała głos:

[Monika Krzenzek – wypowiedź w języku polskim]

Dużo do czynienia z mniejszością niemiecką i ich partnerami niemieckimi ma Leszek Biernacki, wiceburmistrz Morąga, który również pogratulował:

[Leszek Biernacki – wypowiedź w języku polskim]

Mimo ciężkiej pracy, wszelkich wysiłków ostatnich 30 lat, nie wszystko wygląda różowo i nadal jest potrzebne zaangażowanie, jak wyjaśnił Michał Schlueter jako reprezentant Związku Niemieckich Stowarzyszeń Społeczno-Kulturalnych w Polsce:

[Michał Schlueter:

30 lat, to bardzo dużo czasu, bardzo dużo wykonanej pracy. Chciałbym tylko powiedzieć, że my jako mniejszość niemiecka również tu w Prusach Wschodnich dokonaliśmy wiele dla języka niemieckiego, kultury niemieckiej i naszej tożsamości, którą po 80 latach musieliśmy po prostu na nowo ożywić. Były ciężkie czasy i bardzo dużo zrobiliśmy. Ale muszę powiedzieć: tak zła jak w ostatnich latach nasza pozycja w Polsce już dawno nie była.]

Nie ma imprezy pod hasłem Herder, w duchu Herdera, bez kilku słów o Herderze. To była wiadomość gospodarza, ks. proboszcza Dariusza Piórkowskiego z parafii p.w. bł. Michała Kozala, który wygłosił krótki wykład na temat wielkiego filozofa. Oto fragment:

[Dariusz Piórkowski – wypowiedź w języku polskim]

O oprawę muzyczną uroczystości zadbał zespół muzyczny „Sonet” z Morąga i zespól tańca „Saga” mniejszości niemieckiej w Bartoszycach. Teraz usłyszą Państwo jeszcze więcej o wisience na torcie [w niemieckim „Hahn im Korb” = „kogut w koszyku”]:

[muzyka]

——-

Były to wrażenia z uroczystości 30-lecia założenia Związku Ludności Niemieckiej im. Herdera w Morągu w sali parafialnej kościoła pw. bł. Michała Kozala, 27 sierpnia.

2022-09-04 Andrzej Kowalewski

Kościół ewangelicki w Warpunach ma 140 lat. Z tej okazji Stowarzyszenie „Freunde Masurens” z Scharnebeck zorganizowało od 4 do 7 sierpnia Międzynarodowe Dni Muzyki w Warpunach. W ich ramach Andrzej Kowalewski, organmistrz z Braniewa, wygłosił wykład na temat restauracji organów w Warpunach i organów firmy Terletzki z Elbląga. Skorzystaliśmy z okazji i przeprowadziliśmy z nim wywiad:

——-

Jakie było Pana pierwsze wrażenie dotyczące instrumentu przed restauracją?

[Andrzej Kowalewski – wypowiedź w języku polskim]

Pastor Tegler znalazł Pana, znalazł „człowieka, który uczynił organy znowu organami”, jak powiedział podczas powitania. Co należało przeprowadzić, zrobić?

[Andrzej Kowalewski – wypowiedź w języku polskim]

W swoim wykładzie powiedział Pan, że instrument jest gotowy w 99%. Dlaczego, co z tym ostatnim 1 procentem?

[Andrzej Kowalewski – wypowiedź w języku polskim]

Byłoby więc dobrze, żeby regularnie grano na instrumencie, a wtedy również konserwowany. Dlaczego?

[Andrzej Kowalewski – wypowiedź w języku polskim]

To znaczy, że Pan zaraz wejdzie do środka instrumentu. W wykładzie pokazał Pan, że organy mają dwa rodzaje piszczałek, co też ma wpływ na strojenie…

[Andrzej Kowalewski – wypowiedź w języku polskim]

Kto ostatecznie decyduje o intonacji, o strojeniu – organmistrz czy organista?

[Andrzej Kowalewski – wypowiedź w języku polskim]

Organy w kościele ewangelicko-augsburskim w Warpunach zbudowała firma Terletzki. Jak powstała firma, jaka była jej historia?

[Andrzej Kowalewski – wypowiedź w języku polskim]

Jakiego rodzaju instrumenty budowano?

[Andrzej Kowalewski – wypowiedź w języku polskim]

Czyli organy w Warpunach mają trakturę mechaniczną. A kto je zbudował – August czy Max?

[Andrzej Kowalewski – wypowiedź w języku polskim]

——-

Był to Andrzej Kowalewski, organmistrz z Braniewa i restaurator organów w kościele ewangelicko-augsburskim w Warpunach, w rozmowie z nami. Wywiad powstał podczas Międzynarodowych Dni Muzyki w Warpunach, zorganizowanych przez Stowarzyszenie „Freunde Masurens” z Scharnebeck od 4 do 7 sierpnia.

Jingle – koncert życzeń

I jak zwykle w pierwszą niedzielę miesiąca – koncert życzeń dla naszych jubilatów. Spojrzymy na jubilatów z sierpnia 2022 w mniejszości niemieckiej na Warmii i Mazurach.

Nidzickie stowarzyszenie pogratulować mogło dziesięciu swoim członkom, przy czym 24 sierpnia Stanisław Jasiński skończył okrągłe 90 lat. Jeszcze więcej, czyli 94, 7 sierpnia skończyła Amalia Krasińska.

W Stowarzyszeniu Mniejszości Niemieckiej w Kętrzynie zanotowano troje jubilatów, między innymi Anelize Małek Ulińska z 85 latami.

W Ełku, w Stowarzyszeniu Mniejszości Niemieckiej „Masuren“ cieszyć się mogło dwoje jubilatów, między innymi spotkało to Erikę Gorzoch z już 79 latami.

Dziewięć osób na swojej liście miało Niemiecki Stowarzyszenie Przyjaźni „Rosch“ w Piszu. Szczególnie podkreślić chcielibyśmy Ursel Rybkę z okrągłymi 80 latami.

Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej „Warmia“ w Lidzbarku Warmińskim pogratulować mogło dwóm, a Stowarzyszenie „Natangen“ w Górowie Iławeckim jedenastu osobom, które świętowały rozpoczęcie nowego roku życia. W Lidzbarku na swoje 70 lat spoglądać może Krystyna Rusowicz, a w Górowie Marianna Łuczkowska na 65 lat.

Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej „Tannen“ z Ostródy przesłało nam zestawienie jedenastu jubilatów. Oswald Góralski skończył tam 92, a Gerda Nowosielska 80 lat. Okrągłe 60 skończyła Renata Pitruska.

W Pasłęku cieszyć się może Lucyna Brzostek, która 24 sierpnia skończyła 80 lat.

Szczególne życzenia kierujemy w tę niedzielę do Paula Gollana. Założyciel pierwszego stowarzyszenia mniejszości niemieckiej w regionie w Biskupcu 28 sierpnia skończył 85 lat. Jego córka Teresa życzy nadal wszystkiego najlepszego oraz dużo zdrowia.

My przyłączamy się do życzeń krewnych i przyjaciół, załączamy dla wszystkich życzenia wielu radości w życiu i zagramy dla Państwa piosenkę „Theater“ zaśpiewaną przez Katję Ebstein.

Uwe: I to była znowu Allensteiner Welle. Życzę Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Anna: Audycję zrealizował dla Państwa i dla nas Konrad Gnyla, a do usłyszenia za tydzień mówią Państwu Anna Przywoźna…

Uwe: i Uwe Hahnkamp.

28.08.2022 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 28.08.2022

Anna: Serdecznie witam w Allensteiner Welle, przy mikrofonie witają Państwa dziś wieczorem Anna Przywoźna…

Uwe: …i Uwe Hahnkamp i będą towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Anna: Mamy nadzieję, że spędzili Państwo dobry tydzień, odpoczęli w weekend i są dzisiaj znowu z nami. W programie mamy dla Państwa:

– drugą część wywiadu z kierowniczką DOmu Krakowskiego w Norymberdze,

– wywiad z piosenkarzem Berndem Krutzinną alias Bernsteinem…

Uwe: … i relację z wręczenia honorowego obywatelstwa Kętrzyna Frankowi Lotharowi Krawolitzkiemu.

Więcej na ten tmat jak zwykle – po wiadomościach.

Jingle – wiadomości

***

VII. Festiwal Kultury Mniejszości Niemieckiej w Polsce odbędzie się w tym roku 10 września we Wrocławiu. Rozpocznie się o godzinie 10.00 mszą ekumeniczną w katedrze we Wrocławiu, właściwy festiwal rozpocznie się w Hali Stulecia o godzinie 12.00, program artystyczny o godzinie 13.00. Gwiazdami festiwalu będą: Anna Carina Woitschack i Stefan Mross. Dokładne informacje znajdą Państwo w Internecie na stronie Związku Niemieckich Stowarzyszeń Społeczno – Kulturalnych w Polsce.

***

17 września odbędą się w Olsztynie, w Domu Kopernika przy ulicy Partyzantów 3 warsztaty medialne Związku Stowarzyszeń Niemieckich na Warmii i Mazurach. Tym razem tematem będzie nagrywanie filmów – między innymi na zewnątrz – oraz ich techniczne opracowanie na smartfonie. Po warsztatach uczestnicy nakręcą mini reportaże na Warmii i Mazurach i prześlą je do ZSNWiM. Czekają interesujące nagrody. Więcej informacji oraz zgłoszenia pod numerem telefonu 783 990 276 lub mailowo pod adresem biuro@zsnwim.eu.

***

Katolicka msza w języku niemieckim odprawiona zostanie w tym tygodniu w niedzielę, 4 września o godzinie 10.00 w Olsztynie – Jarotach. Ksiądz kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

***

Ewangelickie nabożeństwo w języku niemieckim odprawione zostanie w przyszła niedzielę, 4 września o godzinie 9.30 w kościele ewangelicko – augsburskim w Giżycku. Odprawi je pastor Elke Räbiger-Helmerich z Niemiec.

2022-08-28 Frank Lothar Krawolitzki
Rada Miejska Kętrzyna w lutym tego roku nadała Frankowi Lotharowi Krawolitzkiemu, który urodził się w tym mieście i angażuje się w sprawy swojego miasta rodzinnego oraz w pojednanie polsko-niemieckie, tytuł honorowego obywatela. 18 sierpnia podczas uroczystej sesji Rady Miejskiej w ratuszu wręczono mu symboliczny klucz do miasta. Oto nasze wrażenia:

——-

[Dariusz Duczek – wypowiedź w języku polskim]

Był to fragment wniosku o nadanie tytułu honorowego obywatela Kętrzyna Frankowi Lotharowi Krawolitzkiemu, który jeszcze raz wygłosił przewodniczący Rady Miejskiej Dariusz Duczek na rozpoczęcie uroczystego posiedzenia 18 sierpnia. Potem było już oficjalnie – jeszcze raz Dariusz Duczek:

[Dariusz Duczek – wypowiedź w języku polskim]

Z dniem podjęcia uchwały nadanie tytułu honorowego obywatela było prawomocne. Zastępca burmistrza Maciej Wróbel pochwalił nowego obywatela honorowego Franka Lothara Krawolitzkiego również za jego aktualne zaangażowanie:

[Maciej Wróbel – wypowiedź w języku polskim]

Następnie Frank Lothar Krawiolitzki dostał klucz do miasta – do swojego miasta rodzinnego, jak podkreślił:

[Frank Lothar Krawolitzki:

Kętrzyn jest moim miastem rodzinnym, kiedyś było ono niemieckie, dzisiaj jest polskie. Przeżycia wojny mnie bardzo, bardzo, bardzo mocno ukształtowały. Jeśli mój los przebiegłby inaczej, przejąłbym sklep mojego ojca. [Tak] jednak świat stał się dla mnie całkiem inny.]

Przy czym jego zaangażowanie jest dla niego czymś całkiem normalnym – jak też współpraca, jak np. z byłym burmistrzem miasta Andrzejem Sobczakiem:

[Frank Lothar Krawolitzki:

Kiedy spoglądam wstecz do moich wspomnień – rozmawialiśmy ze sobą, śmialiśmy się, a ja powiedziałem: „Jeśli zmiany przyszłyby trochę wcześniej, te zmiany w Europie, od razu próbowałbym wrócić do Kętrzyna”. A pan Sobczak na to: „Nie ma problemu, masz nazwisko polskie, to przyjedziesz tu i nauczysz się polskiego.”]

Ze strony Stowarzyszenia im. Arno Holza dla Porozumienia Polsko-Niemieckiego w Kętrzynie, jednego z wnioskodawców, chwalił go długoletni przewodniczący Stanisław Tarasewicz:

[Stanisław Tarasewicz – wypowiedź w języku poslkim]

Również Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej w Kętrzynie wstawiło się za przyznaniem tytułu honorowego obywatela Frankowi Lotharowi Krawolitzkiemu. Przewodnicząca Zofia Lachowska ze swoim podziękowaniem dla niego:

[Zofia Lachowska – wypowiedź w języku polskim]

Kolejnymi wnioskodawcami były Stowarzyszenie „Blusztyn” i przede wszystkim parafia ewangelicko-augsburska w Kętrzynie, w imieniu której głos zabrał biskup diecezji mazurskiej ks. Paweł Hause:

[Paweł Hause – wypowiedź w języku polskim]

——-

Były to wrażenia z uroczystości wręczenia tytułu honorowego obywatela Kętrzyna Frankowi Lotharowi Krawolitzkiemu 18 sierpnia w sali obrad Rady Miejskiej w ratuszu w Kętrzynie.

2022-08-28 Dom Krakowski II

W przedostatni weekend odbył się w Norymberdze po raz 15 Festyn Miast Partnerskich „Bez granic”. W tym roku głównym tematem był Kraków i m.in. parada jamników. Za program kulturalny odpowiedzialny był – obok miasta Norymberga – Dom Krakowski jako reprezentant miasta partnerskiego Kraków. Zapytaliśmy kierowniczkę Domu Krakowskiego Katarzynę Prusik-Lutz o placówkę i jej działalność. Usłyszą Państwo teraz drugą część rozmowy:

——-

Skąd Pani sama pochodzi i jaka była Pani droga do Norymbergi?

[Katarzyna Pruski – Lutz:

Ja jestem z Krakowa, gdzie studiowałam sztukę, i zrobiłam semestr wymiany tu w Norymberdze na akademii, gdzie poznałam mojego męża. Potem dostałam stypendium na kierunku sztuki i od ośmiu, dziewięciu lat jestem już tutaj. Razem z moją rodziną, dwojgiem dwujęzycznych dzieci. Mieszkamy pomiędzy Krakowem i Norymbergią, co jest bardzo dobre dla pracy.]

Jakie warunki trzeba spełnić, aby objąć kierownictwo Domu Krakowskiego?

[Katarzyna Pruski – Lutz:

Moim pracodawcą jest miasto Kraków i trzeba odhaczyć parę rzeczy na liście, aby móc tutaj pracować. Po pierwsze: są dwa języki, które jakoś trzeba opanować, a po drugie: trzeba znać scenę kulturalną w Norymberdze i Krakowie, wtedy można zacząć się [o to] ubiegać.]

I jeszcze zadania administracyjne. Czy niektórzy ludzie, którzy pracują głównie w kulturze, nie mają z tym swoich problemów?

[Katarzyna Pruski – Lutz:

To naprawdę jest punkt, który odstrasza ludzi, którzy mają do czynienia z kulturą. To, że trzeba się zajmować jeszcze i administracją, na pewno nie jest najmilszą częścią pracy, ale też się udaje. Można się w to wdrożyć.]

Jak znany jest temat Krakowa i Polski w Norymberdze? Przynajmniej architektonicznie wieża nie leży zbyt centralnie…

[Katarzyna Pruski – Lutz:

Najpierw trzeba powiedzieć, że jesteśmy w centrum miasta, bo wieża jest po wewnętrznej stronie muru, to nie tak źle. A ogródek piwny u nas jest jedyny w swoim rodzaju, i akurat jedyny na starym mieście, bo inne są zamknięte, więc mamy wielką zaletę, że mamy jedyny taki duży ogródek piwny, który jest zwykle zajęty.]

A jak rozwijała się widoczność spraw polskich w Norymberdze w czasie Pani pracy tutaj?

[Katarzyna Pruski – Lutz:

Polska kultura i polskie życie w Norymberdze – uważam, że dosyć dobrze można nas dostrzec. Nasza wieża jest pełna, oczywiście teraz w lecie z powodu gości ogrodu piwnego, ale i tak nie powiedziałabym, że mamy problemy z publicznością. Jestem tu od 6 lat, i mam poczucie, że ilość gości, którzy chcą poznać kulturę polską, rośnie niekoniecznie z powodu nostalgii – no, też, to jest ważny powód – lecz z zainteresowania sąsiadem, historią sąsiada, kulturą sąsiada, czystego zainteresowania, jak bym to nazwała. Współpracujemy z instytucjami kultury tu w Norymberdze i uważamy, że nic nie przegapiamy z dużych imprez w Norymberdze.]

Nadal są jeszcze niestety ludzie w Norymberdze, którzy o swoim sąsiedzie Polsce zbyt dużo nie wiedzą, gdzie leży ten kraj, nawet „Gdańsk” i „Kraków” im nic nie mówi…

[Katarzyna Pruski – Lutz:

Oczywiście, są tacy i tacy. Przykładam więcej wagi do świadomej publiczności, i myślę, że ta przychodzi do nas, kiedy już wie, dokąd i dlaczego. Za pomocą reklamy pracujemy świadomie szerzej, a współpracę z innymi instytucjami prowadzimy też dlatego, by zbliżać się do ludzi, którzy interesują się kulturą. Oczywiście są ludzie, którzy nie wiedzą, gdzie jest jakieś państwo, jaka jest stolica itd., ale o to można nas też zapytać. ]

Czy docierają Państwo ze swoją pracą jako Dom Krakowski do dzieci?

[Katarzyna Pruski – Lutz:

Współpracujemy np. z Germańskim Muzeum Narodowym, gdzie program dla dzieci ciągle pracuje z naszymi rzeczami. Mamy bezpośredni kontakt z dziećmi, małymi dziećmi, dziećmi szkolnymi. Klasy szkolne też są, chętnie tu zapraszam na oprowadzanie po wystawach. Robimy to, pracujemy z dziećmi i młodzieżą, tylko nie ma dużego programu, bo jesteśmy małą instytucją, ale dwa oprowadzania rocznie plus warsztaty dla dzieci, to się powtarza. Do tego jeszcze imprezy, takie jak festiwal „Grenzenlos”, w którym Kraków bierze udział, gdzie są warsztaty dla dzieci, i one są serdecznie zapraszane. ]

A można u Państwa również nauczyć się języka polskiego?

[Katarzyna Pruski – Lutz:

U nas nie, ale w Centrum Kształcenia, bardzo blisko, gdzie można się nauczyć wszystkich języków, w tym polskiego. Do nich wysyłamy ludzi. Współpracujemy z Centrum Kształcenia również z naszym programem kulturalnym, więc jest to dobra współpraca. Można tam się spokojnie zgłosić, i zakończyć [naukę] dyplomem.]

——-

Była to kierowniczka Domu Krakowskiego Katarzyna Prusik-Lutz w rozmowie z nami na temat placówki i jej działalności.

2022-08-28 Bernstein

Kościół ewangelicki w Warpunach ma 140 lat. Z tej okazji Stowarzyszenie „Freunde Masurens” z Scharnebeck w Niemczech zorganizowało od 4 do 7 sierpnia Międzynarodowe Dni Muzyki w Warpunach. Wystąpił tam m.in. Bernd Krutzinna alias BernStein. Skorzystaliśmy z okazji i przeprowadziliśmy z nim wywiad:

——-

Nazywa się Pan Bernstein (bursztyn), muzykalne złoto Bałtyku. Bursztyn jak złoto Bałtyku spotkać można prawie wyłącznie w byłych Prusach Wschodnich. Pan sam pochodzi ze Szleswiku-Holsztyna, z miasta Plön. Jakie są Pana związki z Prusami Wschodnimi, czy stąd pochodzi Pana rodzina?

[Bernd Krutzinna:

Ze strony ojca z Mazur, z regionu koło Kruklanek. Mieszkali w osiedlu, które nazywało się Neu Freudenthal (dziś Boćwinka) a stąd pochodzili.]

Śpiewał Pan właśnie w kościele ewangelickim w Warpunach. Jaka jest tam akustyka dla piosenkarza? Jakie znaczenie ma dla Pana ten kościół?

[Bernd Krutzinna:

Kościół akustycznie jest bardzo dobry, trzeba poświęcać tylko mało wysiłku, aby dotrzeć do publiczności. Oczywiście znam również historię tego kościoła. Taki kościół, który w polskim środowisku tak długo nie był używany, jest jak statek na morzu zapomnienia, tzn. tu Niemcy mogą znowu przyjść, zbierać się, pamiętać i czuć się dobrze.]

Jak często Pan tu bywał? I jak często Pan tu śpiewał?

[Bernd Krutzinna:

Jestem tu trzeci raz, właściwie śpiewam za każdym razem, kiedy tu jestem. Raz był koncert, raz uczestniczyłem w nabożeństwie, a teraz jest tak, że z jednej strony mam koncert, a z drugiej strony jeszcze w niedziele mam zaszczyt uczestniczyć w nabożeństwie z piosenkami.]

Jak Pan trafił na muzykę? Jak to się rozwinęło?

[Bernd Krutzinna:

Właściwie śpiewam odkąd byłem mały, ale to nie było zorganizowane czy wspierane, lecz miałem dobre lekcje muzyki w szkole, wtedy coś takiego jeszcze było i z wykształconym muzykiem. Ten sam muzyk był również organistą i kierownikiem chóru kościelnego i wykorzystał każdą możliwość, aby mieć dobry chór kościelny. Tak zająłem się muzyką, i pracowałem jako chórzysta i moderator chóru, aż ok. 2000 roku rzuciłem się na ten temat Prus Wschodnich, ojczyzny mojego ojca. Próbowałem zbierać piosenki, historie, zdjęcia, które zachowują wspomnienia na temat regionu.]

Do kogo zwraca się Pan za pomocą swoich piosenek?

[Bernd Krutzinna:

Z jednej strony wracam się do tych osób, które pochodzą z Prus Wschodnich i jest ich coraz mniej, bo tzw. „pokolenie świadków” wymiera. Ale jest interesujące, że ci ludzie, którzy byli jeszcze bardzo mali, którzy być może jeszcze urodzili się w Prusach Wschodnich, im stają się starsi, tym bardzie spróbują przypomnieć sobie swoje korzenie i tu przyjeżdżają. Ale są wśród mojej publiczności też ludzie, którzy nie pochodzą z Prus Wschodnich, ale na których piosenki czy zawartości pamięci robią wrażenie.]

A jak to wygląda wśród potomków tzw. „pokolenia świadków” [wojny i wypędzenia]?

[Bernd Krutzinna:

Wśród potomków – rozmawialiśmy z Manfredem Schukatem, Państwo też go znają, przewodniczącym z Meklemburgii; czujemy, że ludzie, którzy nie są z „pokolenia świadków”, całkiem inaczej pojmują historię niż robiło to „pokolenie świadków” jak np. mój ojciec. Ale mimo to uważam – jak już powiedziałem – że kiedy doczekają pewnego wieku – zaczną zastanawiać się nad samymi sobą, a wtedy odkryją dla siebie Prusy Wschodnie, Mazury i historię.]

Jest Pan zawsze obecny podczas spotkań Wschodnioprusaków w Niemczech. Jakie zmiany Pan widzi w ostatnich dekadach?

[Bernd Krutzinna:

Oczywiście, jest tak, że pokolenia wymierają, wiemy o tym, ale jeszcze zbiera się dosyć osób na tych spotkaniach. A ja wysuwam roszczenia, że tak, jak ja robię mój program z piosenkami, zdjęciami i swoimi własnymi tekstami, robi szczególnie wrażenie na tych ludziach. Zawsze mówię, że najlepszą częścią programu zawsze jest mój występ, bo i tak jest dużo zapowiedzi, przemówień itd. więc tzw. części oficjalnej, ale później muzyka, śpiew i bycie razem uważam za najlepsze. Bo muzyka jest językiem – tu połowa ludzi w kościele była Polakami, mimo wszystko cicho siedzieli i słuchali.]

Można to szczególnie wyraźnie zauważyć właśnie przy piosence „Kraj ciemnych lasów” …

[Bernd Krutzinna:

Jest to tekst, który opisuje ojczyznę, który opisuje ją bardzo pięknie, jest to fajny tekst. Ale również fajna melodia, jeden z niewielu hymnów landów w Niemczech, które naprawdę są doskonałe. Tego ludzie lubią słuchać, nawet jeśli nie rozumieją. „Anke z Tharau” i „Pieśń Mazurską” ludzie śpiewali ze mną, ale przy pieśni wschodniopruskiej „Kraj ciemnych lasów”, chciałem to im zagrać koncertowo jako pamięć dawnych czasów, ale wtedy wstali, jakbym oferował im hymn, ale to nie takie ważne, być może na stojąco lepiej słyszeli.]

——-

Był to Bernd Krutzinna alias BernStein, który ze swoimi programami często występuje podczas wschodniopruskich festynów letnich i zawsze podczas spotkań Wschodnioprusaków w Niemczech, w rozmowie z nami. Wywiad powstał podczas Międzynarodowych Dni Muzyki w Warpunach, zorganizowanych przez Stowarzyszenie „Freunde Masurens” z Scharnebeck w Niemczech w dniach 4-7 sierpnia.

Uwe: I to była znowu Allensteiner Welle. Życzę Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Anna: Audycję zrealizował dla Państwa i dla nas Szymon Krzysztoń, a do usłyszenia za tydzień mówią Państwu Anna Przywoźna…

Uwe: i Uwe Hahnkamp.

21.08.2022 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 21.08.2022

Uwe: Serdecznie witam w Allensteiner Welle, przy mikrofonie wita Państwa dziś wieczorem Uwe Hahnkamp i będzie towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Mam nadzieję, że spędzili Państwo dobry tydzień i cieszę się, że są Państwo dzisiaj ze mną. W programie mam dla Państwa:

relację z obozu młodzieżowego z pracami na cmentarzu z I wojny światowej
wywiad z kierowniczką Domu Krakowskiego w Norymberdze
oraz relację z Międzynarodowych Dni Muzyki w Warpunach.
Więcej na ten temat jak zwykle – po wiadomościach.

Jingle – wiadomości

***

17 września odbędą się w Olsztynie przy ulicy Partyzantów 3 kolejne warsztaty medialne Związku Stowarzyszeń Niemieckich na Warmii i Mazurach ZSNWiM. Tym razem tematem będzie nagrywanie filmów – między innymi na zewnątrz – oraz ich techniczne opracowanie na smartfonie. Po warsztatach uczestnicy nakręcą mini reportaże na Warmii i Mazurach i prześlą je do ZSNWiM. Czekają interesujące nagrody. Więcej informacji oraz zgłoszenia pod numerem telefonu 783 990 276 lub mailowo pod adresem biuro@zsnwim.eu.

***

W przyszłą sobotę, 27 sierpnia o godzinie 18.00, odbędzie się ostatni koncert tegorocznych XXV Pasymskich Koncertów Muzyki Organowej i Kameralnej. Na organach kościoła ewangelicko-augsburskiego w Pasymiu oczekiwani są Klaudia Camilla Twardzik-Poloczek i Damian Poloczek. Zaśpiewa chór projektu „Dwie wieże“ oraz grupa wokalna „Vocore“ z Warszawy. Dyryguje doktor Jakub Szafrański.

28 sierpnia o godzinie 18.00 odbędzie się w kościele w Dźwierzutach ostatni koncert z organistą Balázsem Elischerem z Węgier. Pastor Witold Twardzik jako organizator cieszy się na licznych gości.

***

Katolika msza w języku niemieckim odprawiona zostanie w tym tygodniu w niedzielę, 28 sierpnia o godzinie 10.00 w kościele w Olsztynie – Jarotach. Ksiądz kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

***

Ewangelickie nabożeństwo w języku niemieckim odprawione zostanie w przyszłą niedzielę, 28 sierpnia, w kościele ewangelicko-augsburskim w Giżycku. Rozpocznie się o godzinie 9.30, odprawi je pastor Elke Räbiger-Helmerich z Niemiec.

2022-08-21 Pielęgnacja grobów wojennych

Związek Pielęgnacji Grobów Wojennych i Stowarzyszenie Wspólnota Kulturowa „Borussia” w Olsztynie przeprowadziły już wspólnie kilka obozów letnich na cmentarzach z I wojny światowej na Warmii i Mazurach. W tym roku, na początku sierpnia, zwołali młodzież z kilku państw na mały cmentarz w środku lasu między Wielbarkiem i Jedwabnem. Byliśmy tam z okazji prezentacji rezultatów:

——-

[Fragment prezentacji:

Znaleźliśmy kamień nagrobny, zarośnięty mchem, jagodami i chwastami. Tego, że nie był widoczny, nie zmienia fakt, że kamień ten leżał tu już długo – leżał i czekał na to, aż ktoś go znajdzie. My go znaleźliśmy i teraz możemy go zobaczyć, i widzimy, o czym przypomina. Pamięć oznacza też zawsze zapominać, tylko że zapomnienie funkcjonuje automatycznie. My jesteśmy dzisiaj tutaj, aby przeciwdziałać zapomnieniu i złożyć hołd pamięci tym, którzy tutaj są pochowani. Pamiętamy tych, którzy zostali wysłani na wojnę i zginęli daleko od ojczyzny. Wysłani, aby umrzeć, nie mając wyboru. Miejsce to jest schowane, jakby wstydziło się tego, czym jest. Odkryliśmy je. Nawet jeśli większość żołnierzy tutaj pozostanie nieznana, miejsce teraz znowu ma twarz.]

Tak grupa uczestników rozpoczęła uroczystość upamiętniającą, mającą na celu prezentację rezultatów ich pracy na cmentarzu w miejscowości Piec, która właściwie już nie istnieje. [Cmentarz] leżał dawniej na peryferiach miejscowości i leży teraz samotnie w środku lasu. Ale dlaczego wybrano takie trudno dostępne miejsce? Czy można było znaleźć tu też nowe groby? O tym Michael Kupiec, który dla Związku Pielęgnacji grobów wojennych kierował pracami obozu letniego:

[Michael Kupiec:

Sprzątaliśmy już kilka cmentarzy tutaj w regionie, np. w Wielbarku i skończyły się trochę dla nas łatwo dostępne cmentarze. Pomyśleliśmy, że pojedziemy tam, gdzie cmentarze nie są tak dobrze dostępne i znaleźliśmy ten tutaj. Był w dobrym stanie, ale trochę zaniedbany i uważaliśmy, że to odpowiednio dla projektu, bo bezpośrednio widzi się owoce pracy. Jest to w cudzysłowie „tylko pielęgnacja”, groby są znane, istnieją mapy, na których są wyrysowane i razem z historykiem Witoldem Olbryszem, który pracuje dla nas, zdecydowaliśmy się, aby go uprzątnąć i wypielęgnować.]

Mimo tego – albo właśnie z powodu samotnego położenia – organizacja nie była tak łatwa, jak mówi Michael Kupiec:

[Michel Kupiec:

Tu są Lasy Państwowe, dlatego nie można po prostu wjechać samochodem, nawet płaci się karę, jeśli się to zrobi, dlatego najpierw musieliśmy wyjaśnić i skontaktować się z urzędami, czy możemy tu wjechać. Problem jest w tym taki, że teren ten nie pokrywa się z powiatem, jeździliśmy przez powiat Wielbark do Jedwabna, trzeba było to wyjaśnić, żeby nie było problemów z urzędem porządkowym.]

I trzeba było pilotować gości honorowych, jak wicemarszałek Sylwię Jaskulską czy germanistkę dr Alinę Kuzborskę jako przedstawicielkę Stowarzyszenia Wspólnota Kulturowa „Borussia” do samotnych zakątków lasu. Wójt Jedwabna Sławomir Ambroziak natomiast bez problemów znalazł swoją drogę.

Jak u siebie czuł się w lasach również Daniel Kuciński z okolic Łukty. Umiejętności jego były zaletą dla obozu letniego, bo ma m.in. pozwolenie na pracę piłą motorową. Dlaczego je ma i jakich prac sobie szukał?

[Daniel Kuciński – wypowiedź w języku polskim]

Lukasa Reinkego przygnało z wielkiego miasta Hamburg na dziki wschód. Swoim uczestnictwem kontynuuje tradycję rodzinną. Jak on widzi cmentarz w Piecu i co trzeba było zrobić na jego terenie i na grobach?

[Lukas Reinke:

Na początku nic nie było widać. Stoimy przed kwadratowym wyznaczonym polem z kilkoma drzewami. W międzyczasie można już znowu zobaczyć wszystkie groby, nie był to przypadek, że kiedy zaczynaliśmy, wszystko było zarośnięte ok. 10 cm nad ziemią, bardzo dużo innych drzew tu rosło, ale teraz wygląda to znowu porządnie i godnie. Po jednej stronie leżą Niemcy, po drugiej Rosjanie, a Rosjanie leżą w mogiłach wspólnych, bo nie mogli zostać zidentyfikowani – niemieccy żołnierzy tak. Raz szorowaliśmy pomnik, jest dobrze zachowany, oczyściliśmy go i trochę naprawiliśmy i tyle.]

Według pomnika leży tam 14 żołnierzy niemieckiej i 166 rosyjskiej armii poległych 31 sierpnia 1914 r. Takiej wiedzy uczą się uczestnicy oprócz swojej pracy – i przede wszystkim poznają się między sobą. Jeszcze raz Lukas Reinke:

[Lukas Reinke:

Obozy mają w programie też wspólne zabawy integracyjne. Generalnie spędza się dużo czasu ze sobą, więc poznaje się bardzo dobrze. Byliśmy w Warszawie i w Gdańsku, a wczoraj w Malborku, więc odkrywaliśmy Polskę i otoczenie, dużo o nim się uczyliśmy, to również było bardzo fajnie.]

Z programu i nowych znajomości cieszy się również Daniel Kuciński:

[Daniel Kuciński – wypowiedź w języku polskim]

Dużo angielskiego, bo oprócz polskich i niemieckich uczestników byli też ukraińscy i białoruscy. Na czterech drewnianych krążkach, które młodzież położyła ku pamięci u stóp pomnika, widnieją więc obok gołąbków pokoju cztery różne flagi.

Według aktualnego pierwszego planu wygląda na to, że w przyszłym roku na tym samym terenie odbędzie się znowu obóz letni. Spójrzmy w przyszłość z Michaelem Kupcem:

[Michael Kupiec:

Zostaniemy w tym zakątku i spróbujemy co roku zrobić tutaj projekt, bo chcemy zachować nasze miejsce noclegowe, szukamy tutaj w lasach dalszych cmentarzy. Jest blisko tutaj jeden, który nazywa się Uścianek, tam już była akcja pracy Bundeswehry, podobno w latach 2003-2004. Chcemy tam pojechać i trochę go odświeżyć.]

——-

Były to wrażenia z obozu letniego dla młodych ludzi z różnych państw zorganizowanego wspólnie przez Niemiecki Związek Pielęgnacji Grobów Wojennych i Stowarzyszenie Wspólnota Kulturowa „Borussia” w Olsztynie na początku sierpnia. W tym roku uczestnicy sprzątali cmentarz przy miejscowości Piec, która już dawno zniknęła w lesie.

2022-08-21 Dom Krakowski

Właśnie w ubiegły weekend odbył się w Norymberdze po raz 15. Festyn Miast Partnerskich pt. „Bez granic”. W tym roku głównym tematem był Kraków i m.in. parada jamników. Za program kulturalny odpowiedzialny był – obok miasta Norymberga – Dom Krakowski jako reprezentant miasta partnerskiego Kraków. Zapytaliśmy kierowniczkę Domu Krakowskiego Katarzynę Prusik-Lutz o placówkę i jej działalność:

——-

Pierwsze pytanie: kiedy stoję jedną nogą w Domu krakowskim, to czy wstępuję tym samym też na teren Polski?

[Katarzyna Prusik – Lutz:

Prawie, można powiedzieć, na kulturowym terenie Polski. Nie funkcjonujemy jak ambasada, ale od razu, kiedy Pan otworzy nasze drzwi, poczuje Pan, że tutaj słychać również język polski. Dom jest wydzierżawiony na kilka lat od miasta Norymberga i miasto Kraków jest odpowiedzialne za to, aby utrzymać budynek w dobrym stanie. Ale ściśle współpracuje z miastem Norymberga, urzędem do spraw budownictwa naziemnego i urzędem do spraw stosunków międzynarodowych – jest to ciągła komunikacja, inaczej byłoby to niemożliwe, bo budynek jest objęty ochroną zabytków.]

Dom Krakowski znajduje się więc w budynku objętym ochroną zabytków – w wieży norymberskich murów miejskich, dlatego wiele osób mówi też o „wieży krakowskiej”. Jaki jest to budynek, dlaczego akurat tam mieści się ta instytucja?

[Katarzyna Prusik – Lutz:

Wieża pochodzi z XVI wieku, to już jest dłuższa historia. Podczas wojny została zniszczona i później odbudowana już z zamysłem, że będzie przeznaczona na centrum kultury Domu Krakowskiego. Dom Krakowski istnieje od 1996 r., partnerstwo miast Kraków i Norymberga od 1979 r. Istnieje również Dom Norymberski w Krakowie, są to tzw. domy bliźniaki, nie dlatego, że wyglądają tak samo, lecz z tego powodu, że tak samo funkcjonują. Dom Krakowski jest odpowiedzialny za prezentację sceny kultury krakowskiej tu w Norymberdze, a Dom Norymberski robi to samo dla norymberskich artystów i twórców w Krakowie.]

Koncentruje się więc Pani na artystach krakowskich? Czy mogłaby Pani zapraszać też artystów z innych części Polski?

[Katarzyna Prusik – Lutz:

Koncentrujemy się rzeczywiście na artystach krakowskich, ale są momenty, w których to nie działa. Np. mamy tu kilka stałych punktów programu, jeden z nich to tydzień filmu polskiego – a wtedy nie można pracować tylko z artystami krakowskimi. Chodzi o artystów z całej Polski i o polską scenę kulturalną w tym zakresie.]

Tydzień polskiego filmu jest jednym z większych wydarzeń. Jakie inne większe imprezy organizuje Pani czy też Dom Krakowski?

[Katarzyna Prusik – Lutz:

Drugi punkt to jest letnia edycja wystaw w plenerze w przestrzeni publicznej InselKunst (sztuki na wyspie), w której zaproszeni są po jednym/jednej artyście/artystce z Krakowa i z Norymbergii, aby stworzyć tutaj wspólną wystawę. Trzeci to jest festiwal muzyczny jesienią, kiedy można usłyszeć zespoły z krakowskiej sceny kulturalnej.]

Czy współpracują Państwo też z miastem Norymberga czy innymi instytucjami kultury, które działają w mieście?

[Katarzyna Prusik – Lutz:

Oczywiście uczestniczymy u kilku imprezach miasta Norymberga, jest niebieska noc w maju, tzn. wielka noc muzeów. ArtWeek, tj. weekend sztuki jesienią, to są wystawy, czy wystawy z koncertami. Oprócz tego są programy dla dzieci, bo robimy coś dla dzieci i wystawy odbywające się w naszym pomieszczeniu na górze w wieży.]

Jakie instytucje i stowarzyszenia działają w Domu Krakowskim?

[Katarzyna Prusik-Lutz:

Jest restauracja. Jest to największa, którą wszyscy znają, z ogromnym ogródkiem piwnym, gdzie można zjeść i napić się po frankońsku i po polsku. Do tego stowarzyszenie polsko-niemieckie, które ma tu swoje biuro, stowarzyszenie wieży krakowskiej, które kończy w tym roku swoją pracę, ale na początku efektywnie organizowało Dom, co było bardzo ważne, no i my, centrum kultury. Jeszcze jest Polenreisen, biuro podróży na parterze, a całkiem na górze mamy pomieszczenia na imprezy, gdzie robimy nasze koncerty i wystawy.]

Z powodu warunków epidemicznych mieli Państwo trudności z wykorzystaniem przede wszystkim tego pomieszczenia z jego okazałym widokiem na zamek norymberskiego. Czy teraz jest lepiej?

[Katarzyna Prusik – Lutz:

Było niełatwo, bo pomieszczenie całkiem na górze jest dość małe, a jeśli ma się te zaostrzone zasady – dwa metry dystansu itd. – nie było to możliwe. Moglibyśmy pozwolić na wstęp tylko dla pięciu osób, a to nie opłacałoby się w przypadku koncertu. Była przerwa w tym pomieszczeniu, trochę je przebudowaliśmy, i dalej to robimy, bo musimy coś zmienić z powodu ochrony przeciwpożarowej.]

Trzeba więc było przerzucić się na wystawy i koncerty w plenerze. Między Norymbergą i Krakowem istnieje też partnerstwo dotyczące tramwajów obu miast. Dwa lata temu, w czasie epidemii Covid, wykorzystano je z okazji większej uroczystości artystycznej? Jak to wyglądało? Czy Pani chciałaby nawiązać do tego?

[Katarzyna Prusik – Lutz:

W obu miastach odbyły się projekty na temat tramwajów i związane z miastami – tutaj z Krakowem, a w Krakowie z Norymbergą. Oba miasta zrobiły instalacje artystyczne, które łączyły te dwa tramwaje. Bezustannie pojawia się ten temat, bo oczywiście nasuwa się, aby oba stowarzyszenia (tramwajowe) ściśle współpracowały i miały dużo własnych inicjatyw, my chętnie pomożemy, jeśli będziemy mogli to wspierać – np. koncert w tramwajach już zrobiliśmy.]

——-

Była to kierowniczka Domu Krakowskiego Katarzyna Prusik-Lutz w rozmowie z nami na temat placówki i jej działalności. Drugą część wywiadu usłyszą Państwo w kolejnej audycji.

2022-08-21 Moderation Beitrag Warpuhnen

Kościół ewangelicki w Warpunach liczy sobie 140 lat, pastor Fryderyk Tegler prowadzi 40. wycieczkę edukacyjną do swojej byłej ojczyzny – to wystarczające okazje dla Stowarzyszenia „Freunde Masurens” z Scharnebeck w Niemczech, aby zrealizować od dawna skrywany plan: Międzynarodowe Dni Muzyki w Warpunach. Na dni od 4 do 7 sierpnia [członkowie Stowarzyszenia] stworzyli bogaty program. Zajrzeliśmy tam dla Państwa na chwilę:

——-

[muzyka]

Tak to brzmi, kiedy organistę podczas próby na organach poniosą trochę emocje: głośno, aż w uszach dudni. Całkiem inne dźwięki można było usłyszeć u Bernda Krutyinna alias BernStein, który występował z piosenkami z i o Prusach Wschodnich:

[muzyka]

Nietrudno poznać, że to piosenka „Anke z Tharau”, jedna z najbardziej znanych piosenek z Prus Wschodnich. Autorstwa samego BernSteina jest piosenka o Bałtyku z melodią włoskiego kompozytora, z której usłyszą Państwo początek:

[muzyka]

Ale nie tylko w przypadku „Anke z Tharau” publiczność miała zadanie wspólnego śpiewania. Pastor Fryderyk Tegler znalazł mazurską pieśń z okazji dożynek, której autor kiedyś – jak on sam – był pastorem w Rynie:

[Fryderyk Tegler:

Pieśń mazurska pod niemieckim tytułem „Das Feld ist weiss” („Pole jest białe”). Pieśń tę przypisuje się różnym autorom, mężczyznom. Bernhard Rostock napisał ją w roku 1738. Jego prawdziwe, właściwe nazwisko brzmi Rostkowski, później zostało przetłumaczone na niemiecki, czy zniemczone. Ks. Rostkowski też był pastorem w Rynie, gdzie kilka lat również służyłem. Typowa pieśń mazurska z okazji dożynek.]

A tak brzmi pieśń „Pole jest białe” z organami i śpiewającymi wiernymi:

[muzyka]

Już od pewnego czasu w projekt Stowarzyszenia „Freunde Masurens” dla warpuńskiego ewangelickiego kościoła zaangażowana jest Karen Sokoll. Z wykształcenia prawniczka, której hobby jest gra na organach – a oprócz tego bardzo dobrze śpiewa. Do Warpun przywiozła organistę Hansa-Andre Stamma, który akompaniował jej w utworze „La tua gradita fe” włoskiego kompozytora Alessandro Scarlattiego. Oto fragment:

[muzyka]

Organy grają już dość dobrze, ale Hans-Andre Stamm zasygnalizował już po swoim występie trudności. Gdy więc goście udali się na południową przerwę i na kawę, organmistrz Andrzej Kowalewski i kolejny artysta, profesor Neithard Bethke, zaczęli szukać możliwych usterek. Oto jeszcze próba gry z tego poszukiwania, podczas której używano wiele rejestrów:

[muzyka]

——-

Były to wrażenia z Międzynarodowych Dni Muzyki w Warpunach zorganizowanych przez Stowarzyszenie „Freunde Masurens” z Scharnebeck w Niemczech w dniach 4-7 sierpnia w Warpunach. Co można zagrać na organach kościoła ewangelickiego w Warpunach, pokaże już teraz organista Hans-Andre Stamm ze swoim utworem „Dancing Pipes”.

Uwe: I to była znowu Allensteiner Welle. Życzę Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Audycję zrealizował dla Państwa i dla mnie Szymon Krzysztoń, a do usłyszenia za tydzień mówi Państwu Uwe Hahnkamp.

14.08.2022 (opis do dźwięku)

Anna: Serdecznie witam w Allensteiner Welle, przy mikrofonie witają Państwa dzisiaj wieczorem Anna Przywoźna…

Uwe: …i Uwe Hahnkamp i będą towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Anna: Mamy nadzieję, że spędzili Państwo dobry tydzień, odpoczęli w weekend i są Państwo dzisiaj z nami. W programie mamy dzisiaj dla Państwa:

– relację z warsztatów wakacyjnych dla dzieci w Ostródzie,

– wywiad na temat warsztatów teatralnych w Lidzbarku Warmińskim …

Uwe: …oraz relację z wręczenia nagrody Ilse Masuch z powiatu szczycieńskiego za jej zaangażowanie w sprawy kościołów ewangelickich w jej powiecie.

Więcej na ten temat jak zwykle – po wiadomościach.

Jingle – wiadomości

Kolejne wirtualne wydarzenie odbędzie się w ramach projektu „Lernraum“ w Olsztynie 22 sierpnia o godzinie 17.30. Kinga Brzezicka-Trzopek zabierze uczestników na „Wirtualny spacer po Lipsku“. Poziom językowy to B1-B2, wydarzenie na platformie MS Teams jest bezpłatne. Zgłoszeń prosimy dokonywać pod adresem mailowym allenstein@lernraum.pl lub telefonicznie pod numerem telefonu 887-890-723 u Martyny Chrzanowskiej.

***

VII. Festiwal Kultury Mniejszości Niemieckiej w Polsce zbliża się wielkimi krokami. Odbędzie się w tym roku 10 września we Wrocławiu. Rozpocznie się o godzinie 10.00 mszą ekumeniczną w katedrze we Wrocławiu, sam festiwal zacznie się w Hali Tysiąclecia o godzinie 12.00, program artystyczny o godzinie 13.00. Gwiazdami tegorocznej edycji festiwalu będą Anna Carina Woitschack i Stefan Mross.

Dokładne informacje znajdą Państwo w internecie pod adresem vdg.pl/de/kulturfestival-der-deutschen-minderheit

***

Ewangelickie nabożeństwo w języku niemieckim odprawione zostanie w przyszła niedzielę 21 sierpnia o godzinie 9.30 w kościele ewangelicko – augsburskim w Giżycku. Odprawi je pastor Elke Räbiger-Helmerich z Niemiec.

2022-08-14 Warsztaty wakacyjne dla dzieci

Jednym z najważniejszych, odbywających się regularnie wydarzeń w kalendarzu Związku Stowarzyszeń Niemieckich Warmii i Mazur ZSNWiM są warsztaty wakacyjnych dla dzieci w wieku do 13 lat. Tym razem również uczestnicy przyjechali do Ostródy, w tym roku od 1 do 10 sierpnia. Zajrzeliśmy tam dla Państwa:

——-

Warsztaty dla dzieci już się prawie skończyły, dużo przeżyć już za nimi. Onaczało to na pewno wiele pracy dla organizatorów i opiekunów dzieci. Henryk Hoch, przewodniczący ZSNWiM, wyjaśnia:

[Henryk Hoch:

Tak, trzeba dużo zorganizować dla dzieci. Wczoraj byliśmy w Gdańsku, bardzo piękny dzień nad Bałtykiem, ale wiele dzieci uczy się niemieckiego, trzy razy dzieci były w Domu Niemieckim w Ostródzie. Trzeba czas wypełnić interesującymi ofertami. Dzieci robią fajne rzeczy, chodzą do kina, na basen, nie nudzą się, bo też są dzieci z różnych stowarzyszeń naszego związku.]

Ile dzieci było tym razem i skąd pochodziły? Dawniej obozy z warsztatami trwały też 14 dni. Trudniej było je zapełnić i tęsknota za domem była większa. Jeszcze raz Henryk Hoch:

[Henryk Hoch:

Tym razem było ich – jeszcze są – 21. Z Nidzicy, Olsztyna, Ostródy, ze wszystkich innych niemieckich stowarzyszeń. [Dawniej] Było trochę za długo dla dzieci, od razu dzwoniły po dwóch, trzech dniach, że chcą do domu, skróciliśmy więc to do 10 dni. Myślę, że jest lepiej, łatwiej też zapełnić czas, żeby się nie nudziły. W tym roku wszystko się udało, nawet pogoda dopisała. W tych dniach w Ostródzie dużo się działo, były też Dni Ostródy, a dzieci odwiedziły też amfiteatr, gdzie było dużo znanych w Polsce artystów.]

Kierownikiem pedagogicznym była Renata Ciszewska z Morąga. Również jej zdaniem krótszy czas warsztatów był korzystny wobec tęsknoty za domem:

[Renata Ciszewska – wypowiedź w języku polskim]

Według niej były jeszcze inne atrakcje, które nie dały dzieciom spokoju, niż te, które wymieniał Henryk Hoch. Przede wszystkim – o ile to możliwe – bez telefonów komórkowych i nowych mediów:

[Renata Ciszewska – wypowiedź w języku polskim]

Ale co było najważniejsze dla samych dzieci? Jak im się podoba całość i co im się podobało najbardziej? Zapytaliśmy ich – prawie – wszystkich:

[Dzieci – wypowiedzi w języku polskim]

A propos gokartów – jeździ się powoli, bo trzeba pedałować, a mimo to zdarzają się małe stłuczki, jak opowiadał jeden z młodych uczestników:

[Dzieci – wypowiedzi w języku polskim]

Oczywiście nic się nie stało. Wieczorne filmy i również lekcje języka niemieckiego były też jeszcze tematem:

[Dzieci – wypowiedzi w języku polskim]

Na marginesie: wszystkie dzieci, które się wypowiadały, chcą uczestniczyć w warsztatach również w przyszłym roku. Większej pochwały dla tej imprezy naprawdę nie trzeba.

——-

Były to wrażenia z warsztatów wakacyjnych dla dzieci, zorganizowanych przez Związek Stowarzyszeń Niemieckich Warmii i Mazur, które odbyły się od 1 do 10 sierpnia w Ostródzie.

Uczestnicy i organizatorzy dziękują polskiemu Ministerstwu Spraw Wewnętrznych i Administracji oraz konsulatowi Republiki Federalnej Niemiec w Gdańsku za sfinansowanie warsztatów.

2022-08-14 Ilse Masuch

Ilse Masuch pochodzi z Rańska, należącego dzisiaj do parafiii ewangelicko-augsburskiej w Szczytnie. Dwa razy musiała opuścić swoją ojczyznę – w 1945 i w 1970 r. – i angażowała się długo i skutecznie w sprawy kościołów ewangelicko-augsburskich parafii Szczytno i Pasym. 6 sierpnia została za to wyróżniona nagrodą im. Królowej Anny Wazówny, którą nadaje kościół ewangelicko-augsburski w Polsce za takie zaangażowanie:

——-

Wielu aktualnych członków parafii, ale i goście z Niemiec, wśród nich z Ziomkostwa Powiatu Szczytno, oraz goście honorowi z kręgów kościelnych i politycznych przyjechali, aby swoją obecnością podczas wręczenia jej wyróżnienia uczcić Ilse Masuch. Jeden z wnioskodawców, pastor Witold Twardzik z Pasymia, przypomniał wymuszoną emigrację wielu Mazurów i ich rolę w pojednaniu polsko -niemieckim:

[Witold Twardzik – wypowiedź w języku polskim]

Czym jest nagroda im Królowej Anny Wazówny i jak wygląda, wyjaśnił drugi z wnioskodawców, pastor Adrian Lazar z parafii Szczytno:

[Adrian Lazar – wypowiedź w języku polskim]

Pierwszy raz przyznano nagrodę nie organizacji czy grupie, lecz pojedynczej osobie, więc to szczególny dla Ilse Masuch. Laudację na temat laureatki wygłosił prezes synodu kościoła ewangelicko-augsburskiego w Polsce ks. dr Adam Malina. Przypomniał zaangażowanie Ilse Masuch w jej parafii w Polsce…

[Adam Malina – wypowiedź w języku polskim]

…i pochwalił jej zaangażowanie na rzecz jej parafii, kiedy była w Niemczech, już po wyjeździe z Polski:

[Adam Malina – wypowiedź w języku polskim]

Następnie zwierzchnik kościoła ewangelicko-augsburskiego w Polsce ks. biskup Jerzy Samiec wręczył laureatce statuetkę. Ilse Masuch była podwójnie wzruszona: z jednej strony z powodu wyróżnienia, z drugiej, bo prawdopodobnie była to jej ostatnia wizyta w jej ojczyźnie:

[Ilse Masuch – wypowiedź w języku polskim]

Więcej pochwał dla Ilse Masuch pojawiło się później ze strony biskupa diecezji mazurskiej ks. Pawła Hause i – jako przedstawicielki marszałka województwa warmińsko-mazurskiego – pani wicemarszałek Sylwii Jaskulskiej. Podkreśliła ona trudności tak potrzebnego zaangażowania się w sprawy wielokulturowego środowiska:

[Sylwia Jaskulska – wypowiedź w języku polskim]

Jako Mazur i protestant głos zabrał Wiktor Marek Leyk, pełnomocnik marszałka ds. mniejszości narodowych i etnicznych. Podarował on Ilse Masuch jeszcze wartościowy prezent na jej drogę do Niemiec:

[Wiktor Marek Leyk – wypowiedź w języku polskim]

——-

Były to wrażenia z uroczystości wręczenia odznaczenia Ilse Masuch za jej długoletnie zaangażowanie na rzecz ewangelicko-augsburskich kościołów w parafiach w Szczytnie i w Pasymiu, która odbyła się 6 sierpnia w kościele w Pasymiu. Nagrodę wręczyli jej zwierzchnik kościoła ewangelicko-augsburskiego w Polsce ks. biskup Jerzy Samiec i prezes synodu ks. dr Adam Malina.

2022-08-14 Beata Sordon

Na początku sierpnia w Lidzbarku Warmińskim odbyły się w ramach projektu „Jugendbox” pięciodniowe warsztaty teatralne dla młodzieży mniejszości niemieckiej ze Śląska oraz Warmii i Mazur. Rozmawialiśmy z koordynatorką projektu z Opola Beatą Sordon na temat warsztatów i dalszych punktów projektu:

——-

Jesteśmy w trakcie zwiedzania dworu w Jełmuniu, w salonie w stylu secesyjnym, i młodzi uczestnicy warsztatów teatralnych w Lidzbarku Warmińskim przeżywają właśnie interesujące wyprowadzenie. Jaka jest Pani rola, dlaczego jest Pani jest tu, na tych warsztatach?

[Beata Sordon:

Pracuję w Domu Współpracy Polsko-Niemieckiej, ale jestem tutaj jako przedstawicielka Związku Niemieckich Stowarzyszeń Społeczno-Kulturalnych w Polsce ZNSSK w Opolu. Jestem tu razem z zespołem teatralnym z projektu „Jugendbox”. Jesteśmy tutaj gośćmi Stowarzyszenia w Lidzbarku Warmińskim, i razem z grupą „Spiegel” prowadzimy przez tydzień warsztaty teatralne z młodzieżą z trzech województw.]

Czyli z południa i z byłych Prus Wschodnich. Na marginesie – dwór tu w Jełmuniu też wybudowany został przez Ślązaków. Jednak co udało wam się zrobić w tym tygodniu?

[Beata Sordon:

Przyjechaliśmy już w ubiegłą sobotę, więc trochę dłużej, i zwiedzaliśmy Lidzbark Warmiński, ale przez cały czas młodzież się integrowała i cały tydzień tańczyli, czyli ruszali się. Jak trzeba ruszać się na scenie, rytm, interpretacja różnych rzeczy na scenie, pokazanie emocji – to były główne punkty w tym roku.]

Pokazać emocje, dużo ruchu, to na pewno było męczące, co trochę widać również teraz, ostatniego dnia wśród młodzieży…

[Beata Sordon:

Tak, naprawdę. Prawie trzy dni pracowali nad muzyką z pomocą choreografki i wypróbowywali różne możliwości poruszania się, które później wypróbują w swoich sztukach teatralnych, które stworzą w ramach projektu „Jugendbox”.]

Czy młodzież pokaże więc w dalszej części projektu własne sztuki teatralne?

[Beata Sordon:

„Jugendbox” jest projektem ZNSSK, w którym osiem zespołów teatralnych z całej Polski razem tworzy sztukę, tzn. młodzież ma możliwość, sama stworzyć sztukę. Nauczycielki, w większości języka niemieckiego, pomagają im w kwestiach językowych, ale młodzież musi zadecydować o temacie, no i wyreżyserują i pokażą sztukę. A na końcu będzie festiwal, który odbędzie się pod koniec listopada, więc młodzież teraz ma jeszcze czas, aby popracować nad sztuką.]

Na uczestników czeka więc jeszcze trochę pracy. Co działo się oprócz właściwych lekcji?

[Beata Sordon:

Ostatnio mieliśmy też wycieczkę, zwiedzaliśmy dwa czy trzy dwory w Prusach, też miejscowości. Chcieliśmy przede pokazać wszystkim młodym ludziom ze Śląska, jakie są różnice. Większość z nich nie była też świadoma tego, że tutaj kiedyś żyli Niemcy, dlatego jest to podróż w przeszłość, szukają różnic, bo architektura i krajobraz są trochę inne niż u nas.]

Czy już można powiedzieć: czy Pani podobało się, czy młodym ludziom podobało się tutaj?

[Beata Sordon:

Uważam, że młodzież naprawdę dobrze się bawiła, każdy może to powiedzieć. Przede wszystkim mieli kontakt z innymi młodymi ludźmi z innych miejscowości. Z Opola, Olsztyna czy Lidzbarka, to jest dla nich koniec ich mapy, a mimo to znaleźli dużo wspólnych rzeczy, szczególnie w teatrze. Jeśli nie byłoby miłości do teatru, nie zostaliby tutaj. Zintegrowali się, wspólnie śpiewali, mają już kontakt ze sobą, bo byliśmy tu pierwszy raz już rok temu. Kontakty zostały – i to jest najpiękniejsze.]

Nawet jeśli regiony się różnią, czy tematy młodzieży nie są tu i tam takie same?

[Beata Sordon:

Naprawdę są bardzo kreatywni, a tematy, które wybierają, są bardzo zróżnicowane. Od historii po trudne tematy, jak np. narkotyki, aż po młodzież po okresie pandemii – spektrum jest tak szerokie, że aż nie do wyobrażenia. Razem kręcili teraz film. Niestety nie ma możliwości, aby połączyć całą grupę, gdzieś pojechać i przygotować sztukę dla publiczności. Dlatego stworzyliśmy sztukę, która jest nagrana, jeszcze pracujemy na tym, bo będą jeszcze zdjęcia – a później możemy pokazać ten film.]

——-

Była to Beata Sordon z Opola w rozmowie z nami. Koordynuje ona projekt „Jugendbox” i była z grupą młodzieży ze Śląska na wspólnych warsztatach teatralnych razem z młodymi ludźmi mniejszości niemieckiej w Lidzbarku Warmińskim.

O dworze w Jełmuniu, w którym powstał wywiad, usłyszą Państwo więcej w jednej z naszych kolejnych audycji.

Uwe: I to była znowu Allensteiner Welle, życzymy Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Anna: Audycję zrealizował dla Państwa i dla nas Szymon Krzysztoń, a do usłyszenia za tydzień mówią Państwu Anna Przywoźna…

Uwe:… i Uwe Hahnkamp.

07.08.2022 (opis do dźwięku)

Anna: Serdecznie witamy w Allensteiner Welle, przy mikrofonie witają Państwa dziś wieczorem Anna Przywoźna…

Uwe: …i Uwe Hahnkamp i będą towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Anna: Mamy nadzieję, że spędzili Państwo dobry tydzień i piękny weekend, i cieszymy się, że są Państwo znowu z nami.

Dzisiaj mamy dla Państwa w programie:

– kontynuację relacji z wieczorów autorskich Petry Reski w Olsztynie i Sorkwitach,

– fragmenty referatu Grzegorza Cydejki na temat hrabiego Hansa von Lehndorffa…

Uwe: …oraz felieton na temat zwrotu „Spitz auf Knopf“. Więcej na ten temat jak zwykle – po wiadomościach.

Jingle – wiadomości

Na tegoroczną, szóstą edycję Festiwalu STN:ORT zapraszają jego organizatorzy od 8 do 14 sierpnia pod hasłem „Gastfreundschaft – Gościnność“ do pałacu w Sztynorcie. Na gości czekają dni pełne koncertów, lokalnych potraw i warsztatów, między innymi okrągły stół z dyskusją na temat „Gastfreundschaft – Gościnności“ 11 sierpnia o godzinie 19.00 i jam session z Piotrem Wagnerem i zespołem 10 sierpia również o godzinie 19.00.

Przez cały czas odbywać sie będą warsztaty kulturalne na ogrodzeniach pałacu w Sztynorcie, które zakończą się wernisażem 14 sierpnia.

Poza tym codziennie można będzie zwiedzać pałac z przewodnikiem pod hasłem „Geschichte der Gastfreundschaft in Steinort – Historia gościnności w Sztynorcie“.

Program oraz dalsze informacje znajda Państwo w internecie na stronie 2022.stnort.org

***

Jeszcze do środy 10 sierpnia trwają warsztaty letnie dla dzieci mniejszości niemieckiej na Warmii i Mazurach w wieku od 9 do 12 lat. Czeka na nie w Ostródzie intensywny program, między innymi z warsztatami kulturalnymi, kursem pierwszej pomocy i dużą ilością nauki języka niemieckiego, ale także rejsem po Jeziorze Drwęckim, plażą, zabawą i konkursem super talentów.

***

Katolicka msza w języku niemieckim odprawiona zostanie w tym tygodniu w niedzielę, 14 sierpnia o godzinie 15.00 w Kościele p.w. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Olsztynie. Zastępca księdza kanonika Andre Schmeiera serdecznie zaprasza.

Następnie odbędzie się spotkanie przy kawie w Domu Kopernika Olsztyńskiego Stowarzyszenia Mniejszości Niemieckiej.

***

Ewangelickie nabożeństwo w języku niemieckim odprawione zostanie w przyszłą niedzielę 14 sierpnia o godzinie 9.30 w kościele ewangelicko – augsburskim w Giżycku. Odprawi je pastor Falk Klemm z Niemiec.

2022-08-07 Petra Reski II

Na przełomie czerwca i lipca dziennikarka i pisarka Petra Reski przyjechała na dwa spotkania autorskie na Warmię i Mazury. Czytała fragmenty swojej książki w Stowarzyszeniu Wspólnota Kulturowa „Borussia” w Olsztynie oraz w ramach rozmów sorkwickich w kościele ewangelicko-augsburskim w Sorkwitach. Oto nasze wrażenia z tych wydarzeń:

——-

Jednym z aspektów, do którego zawsze wraca Petra Reski, jest kwestia ojczyzny. Jako drażliwe pojęcie w literaturze, jako wyraz traumy jako zgubionej ojczyzny, czy jako sformułowanie dla ciągłości w życiu:

[Petra Reski:

Kiedy napisałam tę książkę, było to jeszcze nadzwyczaj drażliwe, w ogóle używać pojęcia „ojczyzna”, bo było ono obciążone czasem narodowego socjalizmu. Ale niezależne od tego, w naszym przypadku środowiska literackiego jest tak, że do dzisiaj rozwijałam ten związek, który był pewną stałą w moim życiu. Kiedy wychowuje się jako dziecko uchodźców, kiedy czuje się, że to było traumatyczne doświadczenie dla rodziców, postanawia się nigdy w życiu nie obciążyć się ojczyzną.]

Mniej ojczyzna jako miejsce, raczej ojczyzna jako ludzie w tym miejscu, czy to są Prusy Wschodnie czy Wenecja:

[Petra Reski:

Żyję od 30 lat w Wenecji, mój mąż jest Wenecjaninem, bardzo związanym ze swoim miastem, i wszyscy myślą, że już nie mogłabym żyć bez Wenecji. Ale jest tak, że z moim mężem przeprowadziłabym się do Pekinu, jeśli jutro by to zaproponował. Przywiązuję się do ludzi, ale nie do miejsc. Lubię żyć w Wenecji, ale pojutrze mogłabym żyć gdzie indziej. Często widziałam u wielu dzieci uchodźców, że poczucie jakiejkolwiek „ojczyzny” jest skomplikowaną sprawą.]

Na szczęście mąż Petry Reski nigdy w życiu nie wpadłby na pomysł, by przeprowadzić się do Pekinu, bo jako silna kobieta z domu silnych kobiet dobrze daje sobie radę we Włoszech:

[Petra Reski:

Nie chcę obrażać obecnych tu Panów, ale mężczyźni prawie nie odgrywali żadnej roli w naszym życiu. Dla mnie to nie była różnica żyć we Włoszech z tym matriarchatem, który tam panuje. Miałam to też w mojej rodzinie. Również mogłabym powiedzieć, że kobiety były żądne władzy (wobec swoich synów!).]

Napisała wiele książek o drażliwych tematach, m.in. na temat mafii, ale szczególnie drażliwe z innych powodów są dzieła autobiograficzne:

[Petra Reski:

Zawsze jest to drażliwie, kiedy pisze się książki autobiograficzne. Trzeba liczyć się z tym, że na pewno zostanie się skrytykowanym, szczególnie w rodzinie. Po tej książce m.in. napisałam też książkę o mojej matce pt. „Moja matka i ja” i dałam jej ją do przeczytania, kiedy już był egzemplarz korektowy, więc już nie było możliwości jeszcze coś zmienić, ale ona całość przeczytała i powiedziała – to jest najważniejsze – „Wszystko jest prawidłowo”.]

Dobrze, że jej matce wszystko pasowało, ale dzieła autobiograficzne Petra Reski nadal uważa za trudne:

[Petra Reski:

Napisałam również inne książki w formie autobiograficznej – ostatnia, którą napisałam, również jest książką autobiograficzną. Coś zawsze jest nie tak – i nie można się schować, jak to jest w opowieściach w czystej formie. Trzeba pozwolić skrytykować się dotkniętym osobom, ale w tym przypadku nie wymieniłam nazwisk osób ze wsi, nawet jeśli można je znaleźć.]

——-

Była to druga część naszych wrażeń z dwóch spotkań autorskich dziennikarki i pisarki Petry Reski na przełomie czerwca i lipca w regionie. Czytała ona fragmenty swojej książki w Stowarzyszeniu Wspólnota Kulturowa „Borussia” w Olsztynie oraz w ramach rozmów sorkwickich w kościele ewangelicko-augsburskim w Sorkwitach.

Dalsze fragmenty usłyszą państwo w kolejnych audycjach.

Książkę Petry Reski „Daleki kraj” mogą Państwo zakupić w Stowarzyszeniu Wspólnota Kulturowa „Borussia” w Olsztynie.

2022-08-07 Grzegorz Cydejko

Hrabia Hans von Lehndorff jako lekarz w Królewcu doświadczył oblężenia i zdobycia miasta w roku 1945. Później uciekł do zachodniej części Prus Wschodnich, którą znał z okazji odwiedzin u rodziny. W kościele ewangelicko-augsburskim w Łegutach odprawił pierwsze nabożeństwo po wojnie. Tam 8 lipca odsłonięta została tablica pamiątkowa ku jego czci. Laudację wygłosił Grzegorz Cydejko z Fundacji Turnitzmühle Heritage Foundation, która jest inicjatorem odsłonięcia tablicy pamiątkowej:

——-

W życiu każdej wielkiej osobowości jest wiele aspektów, które ludzie ich podziwiający uważają za ważne. Tak jest również w przypadku hrabiego Hansa von Lehndorffa. Jest on ważny dla okolic Łęgut, dla wschodniego skraju Prus Wschodnich, ale właściwie nie był tutejszy, jak podkreślił Grzegorz Cydejko we wstępie:

[Grzegorz Cydejko – wypowiedź w języku polskim]

Trudno tez ustalić, zawęzić, co stanowi istotę takiego człowieka. Oto próba Grzegorza Cydejki na temat hrabiego Hansa von Lehndorffa:

[Grzegorz Cydejko – wypowiedź w języku polskim]

Szlachcic, pracujący, człowiek wiary, który po strasznych wydarzeniach pod koniec II wojny światowej znowu obudził w ludziach tu nadzieję. Skąd biorą się jego cechy? Nie jest to przypadek, że Fundacja Turnitzmühle Heritage Foundation właśnie zleciła przetłumaczenie książki Lehndorffa „Ludzie, konie, rozległa krajna”:

[Grzegorz Cydejko – wypowiedź w języku polskim]

Ważniejsze jednak są skutki jego „Dziennika wschodniopruskiego” dla społeczeństwa Republiki Federalnej Niemiec, jak mówił Grzegorz Cydejko:

[Grzegorz Cydejko – wypowiedź w języku polskim]

Obie książki zostaną wydane jesienią i wspomną hrabiego Hansa von Lehndorffa. Świadków tamtych czasów już prawie nie ma. 8 lipca wśród publiczności był na szczęście ktoś – jak wyjaśnił Grzegorz Cydejko. Na szczęście, bo to bardzo ważne, by zachować pamięć o ludziach takich jak hrabia Hans von Lehndorff:

[Grzegorz Cydejko – wypowiedź w języku polskim]

——-

Były to fragmenty z laudacji podczas odsłonięcia tablicy pamiątkowej ku czci hrabiego Hansa von Lehndorffa 8 lipca w kościele ewangelicko-augsburskim w Łegutach. Wygłosił ją Grzegorz Cydejko z Fundacji Turnitzmühle Heritage Foundation, która jest inicjatorem tablicy pamiątkowej.

2022-08-07 Spitz auf Knopf

Ciągle zdarzają się sytuacje, w których coś „waży się” lub coś jest „na ostrzu brzytwy czy noża”. Chodzi o czasy kryzysu, nadchodzących decyzji, kiedy języczek u wagi może przechylić szalę zwycięstwa lub porażki, zysku lub straty, gdzie sprawy do samego końca mogą się skończyć dobrze lub źle. W historii Europy taką sytuacją była bitwa pod Waterloo, ale każdy zna te momenty z życia prywatnego.

Szala, waga losu czy nóż dają językowo neutralny, nieosobowy obraz decyzji, brzmią jakby zbieg okoliczności, podmuch wiatru, spadający liść mógł być przyczyną rozstrzygnięcia sprawy. Z kolei „ostrze czy głowica” oznacza trudną, ekscytującą i konieczną decyzję, na którą czeka się z zapartym tchem, ale którą świadomie podejmuje człowiek. Ona zależy od kogoś, kto poświęci jej jak najwięcej czasu. „Ryzykuje, naraża coś na ryzyko” – dodaje Towarzystwo Języka Niemieckiego, znane z głosowania na „Słowo roku”, wyjaśniając tę figurę retoryczną na swojej stronie internetowej gfds.de Metaforą stojącą za tym jest miecz, za pomocą którego ostrza walczy się, zabija, prowadzi wojnę, a którego głowicą lub rękojeścią między innymi przypieczętowane były kontrakty i rozkazy. Pierwotnie mówiło się, że sięga to czasów Karola Wielkiego, któremu przypisuje się powiedzenie: „Co przypieczętuje głowica, miecz będzie bronił”. Wynika z tego jednak inne znaczenie: zapisy zawarte w kontrakcie trzeba też umieć utrzymać za pomocą walki, co oznacza, że ​​muszą być możliwe do wyegzekwowania, jeśli ktoś je zakwestionuje.

Dzisiejsze znaczenie ma jednak znaczenie decyzji. Ktoś musi wybrać: głowica lub ostrze miecza. „Głowicy czy ostrza, czego chcesz?” – idziesz drogą negocjacji, czy idziesz drogą konfliktu?

Staje się to jasne w dobrze znanym dziele Tolkiena „Władca Pierścieni”. Po przybyciu gości do królestwa Rohanu gwardia królewska przyjmuje ich na zamku z głowicą mieczy do przodu jako gest pokoju. Po kilku ostrych słowach ustawiają się z ostrzami mieczy skierowanymi do przodu, gotowi do walki. W tym momencie wygrywają negocjacje i słowa, wielkie walki w książce i filmie następują dopiero później.

Smutny niuans można znaleźć w wyjaśnieniu frazy „coś stoi na ostrzu brzytwy” w niemieckim słowniku założonym przez braci Grimm: wybór między końcami miecza oznacza: „umowa lub śmierć, poddać się lub zginąć”, zakładając, że „umowa” jest utożsamiana z „poddaniem się”, więc negocjowanie jest tchórzliwą ścieżką, zajęciem pozycji słabości. Śmierć, umieranie, uważa się logicznie, ale absurdalnie, za silną pozycję.

Inne użycie tego zwrotu, które mniej dotyczyło wyboru, a bardziej nadchodzącej decyzji, miało miejsce tydzień temu podczas finału Mistrzostw Europy Kobiet w Piłce Nożnej. Reporterka tak opisała zrównoważony przebieg gry, w której drobny czynnik mógł – i ostatecznie tak się stało – oznaczać porażkę jednej ze stron.

Jingle – koncert życzeń

I jak zwykle w pierwszą niedzielę miesiąca – koncert życzeń dla naszych jubilatów. Spojrzymy wstecz na jubilatów lipca 2022 w mniejszości niemieckiej na Warmii i Mazurach.

Nidzickie stowarzyszenie pogratulować mogło trzem swoim członkom, przy czym 18, 20 i 29 lipca Zofia Steffan, Ella Kordulewska i Horst Worgul skończyli każde 88 lat.

W stowarzyszeniu Mniejszości Niemieckiej w Kętrzynie zanotowano dwoje jubilatów, między innymi Jerzego Szarę z 69 latami.

W Ełku w Stowarzyszeniu Mniejszości Niemieckiej „Masuren“ cieszyć się mogło troje jubilatów, między innymi dotyczyło to Bożeny Gryniewskiej z 63 latami.

Dziewięc osób na swojej liście miało Stowarzyszenie Przyjaźni „Rosch“ w Piszu. Szczególnie podkreślić chcielibyśmy Helgę Cudzewską z już 85 latami.

Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej „Warmia“ w Lidzbarku Warmińskim pogratulować mogło sześciu, a Stowarzyszenie Niemieckie Natangen“ w Górowie Iławeckim ośmiu osobom, rozpoczynającym nowy rok życia. W Lidzbarku na swoje 80 lat spoglądać może Regina Stojak, a w Górowie Róża Mojsiej na 79 lat.

Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej „Tannen“ z Ostródy przesłało nam zestawienie 12 jubilatów. Alfred Gollan skończył tam 92, a Klaus Weyer 80 lat. Okrągłe 60 skończyli Eryka Mazanowska i Ryszard Maliński.

My przyłączamy sie do życzeń krewnych i przyjaciół, załączamy życzenia wszystkiego dobrego, zdrowia i wiele radości w życiu i zagramy dla Państwa piosenkę „Farbenspiel des Winds“ z filmu „Pocahontas“ w wykonaniu Magdaleny Lobert.

Uwe: I to była Allensteiner Welle na dzisiaj, życzymy Państwu jeszcze spokojnego wieoczru i dobrego tygodnia.

Anna: Audycję zrealizował dla Państwa i dla nas Szymon Krzysztoń, a do usłyszenia za tydzień mówią Państwu Anna Przywoźna…

Uwe:… i Uwe Hahnkamp.

31.07.2022 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 31.07.2022

Anna: Serdecznie witam w Allensteiner Welle, przy mikrofonie wita Państwa Anna Przywoźna. Mam nadzieję, że spędzili Państwo dobry tydzień, odpoczęli w weekend i są dzisiaj znowu z nami.

W programie mam dla Państwa:

Relację ze spotkań autorskich z Petrą Reski w Olsztynie i Sorkwitach,
Wywiad z młodą piosenkarką Magdaleną Lobert z Sząbruka
Oraz relację z wycieczki krajoznawczej Olsztyńskiego Stowarzyszenia Mniejszości Niemieckiej do majątku w Kwitajnach.
Więcej na ten temat jak zwykle – po wiadomościach.

Jingle – wiadomości

***

Stowarzyszenie „Freunde Masurens – Przyjaciele Mazur“ i referat kultury Muzeum Krajowego Prus Wschodnich organizują wraz z parafią ewangelicko – augsburską w Sorkwitach od 4 do 7 sierpnia w Warpunach Międzynarodowe Dni Muzyki. Na gości czekają między innymi: wystawa fotografii dotyczących 140-letniej historii kościoła, wykład doktora Ralfa Meindla na temat hiiistorii Warmii i Mazur, jak też budowniczego organów Andrzeja Kowalewskiego na temat krajobrazu organowego firmy Terletzki z Elbląga oraz dużo muzyki w wykonaniu artystów z Niemiec i Polski. Więcej na temat programu na stronie internetowej: www.freunde-masurens.de

***

Jutro, 1 sierpnia, rozpoczynają sie warsztaty wakacyjne dla dzieci mniejszości niemieckiej na Warmii i Mazurach w wieku od 9 do 12 lat. Do 10 sierpnia czeka na nie w Ostródzie intensywny program, między innymi z warsztatami artystycznymi, kursem pierwszej pomocy i dużą ilością nauki języka niemieckiego, ale także z rejsem po Jeziorze Drwęckim, plażą, zabawą i konkursem super talentów. Punktem kulminacyjnym będzie wycieczka nad Morze Bałtyckie.

***

Nabożeństwo ewangelickie w języku niemieckim odprawione zostanie w przyszłą niedzielę 7 sierpnia w Giżycku w kościele ewangelicko – augsburskim. Rozpocznie się o godzinie 9.30, wygłosi je pastor Falk Klemm z Niemiec.

2022-07-31 Kwitajny

W połowie lipca Olsztyńskie Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej zorganizowało w ramach projektu „Ożywienie domów spotkań” Związku Niemieckich Stowarzyszeń Społeczno-Kulturalnych w Polsce wycieczkę. Pod hasłem: „Dawni mieszkańcy Oberlandu i ich historie” jej uczestnicy pojechali m.in. do dworu w Kwitajnach, skąd hrabina Marion Dönhoff uciekła pod koniec II wojny Światowej. Oto nasze wrażenia z tej wizyty:

——-

Już w drodze z Morąga do Kwitajn przewodniczka wycieczki Magdalena Malinowska udzieliła pierwszego wprowadzenia w tematykę dworu i wsi Kwitajny. Jest to jeden z najlepiej zachowanych folwarków w regionie, którego strukturę można do dziś dokładnie rozpoznać:

[Magdalena Malinowska – wypowiedź w języku polskim]

Przed leśniczówką we wsi, przed kompleksem budynków, na uczestników wycieczki czekali już członkowie Stowarzyszenia „Z historią w przyszłość” i stąd rozpoczęli oprowadzanie po posiadłości w historycznych kostiumach. „Hrabina” i jej „służący” najpierw pokazali zwiedzającym folwark. Strukturę objaśniła Magdalena Malinowska:

[Magdalena Malinowska – wypowiedź w języku polskim]

Luksusowa na owe czasy była stajnia, co jednak widząc jej zachowane resztki tylko można wyczuć, jak wyjaśniła Małgorzata Rudek ze Stowarzyszenia „Z historią w przyszłość”:

[Małgorzata Rudek – wypowiedź w języku polskim]

Podczas gdy budynki gospodarcze są całkiem dobrze zachowane, nie można tego samego powiedzieć o oranżerii. O powstaniu nazwy budynku obok głównego dworu i jego historii jeszcze raz Małgorzata Rudek:

[Małgorzata Rudek – wypowiedź w języku polskim]

Wyjaśniła też powstanie głównego dworu:

[Małgorzata Rudek – wypowiedź w języku polskim]

Z wyposażenia budynku nie zostało wiele, o byłym bogactwie świadczy tylko kilka obrazów i kilka pieców kaflowych. W pamięci jednak zostało powstanie placówek charytatywnych, które działały w Kwitajnach. Według Magdaleny Malinowskiej zaczęło się od pewnego bezdzietnego właściciela…

[Magdalena Malinowska – wypowiedź w języku polskim]

Również te placówki wsparcia pod koniec działały pod kierownictwem hrabiny Marion Dönhoff. Poza kościołem z XVIII wieku, który kilka lat temu oznaczono jako tzw. „zabytek zadbany”, również przestronnie założony park przyciągał zwiedzających z głównego dwora. Niestety, większość osi widokowych nie jest już widoczna, ale mimo to jest piękny, jak mówi Magdalena Malinowska:

[Magdalena Malinowska – wypowiedź w języku polskim]

——-

Były to nasze wrażenia z wizyty członków Olsztyńskiego Stowarzyszenia Mniejszości Niemieckiej w dworze w Kwitajnach. W ramach projektu „Ożywienie domów spotkań” Związku Niemieckich Stowarzyszeń Społeczno-Kulturalnych w Polsce ZNSSK w połowie lipca uczestniczyli oni w wycieczce pod hasłem: „Dawni mieszkańcy Oberlandu i ich historie”.

Wsparcia finansowego wydarzeniu udzielił Związek Niemieckich Stowarzyszeń Społeczno-Kulturalnych w Polsce ze środków Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Republiki Federalnej Niemiec.

2022-07-31 Petra Reski

Na przełomie czerwca i lipca na dwa spotkania autorskie przyjechała na Warmię i Mazury dziennikarka i pisarka Petra Reski. Czytała swoje dzieła w Stowarzyszeniu Wspólnota Kulturowa „Borussia” w Olsztynie oraz w ramach rozmów sorkwickich w kościele parafii ewangelicko-augsburskiej w Sorkwitach. Oto nasze wrażenia z tych wydarzeń:

——-

[Milena Gauer – wypowiedź w języku polskim]

Tym fragmentem z polskiej wersji książki Petry Reski „Daleki kraj” Milena Gauer z Teatru im. Stefana Jaracza podczas spotkania autorskiego w Stowarzyszeniu Wspólnota Kulturowa „Borussia” w Olsztynie ukazała sceptycyzmu autorki dotyczący tematu „ojczyzna”. Ale później nadarzyła się okazja, aby pojechać do wsi dziadków…

[Petra Reski:

Zrobiłam audycję radiową o Polsce po upadku muru berlińskiego, szczególnie Gdańska, Solidarności, Lecha Wałęsy, bo jako dziennikarka już wcześniej z nim zrobiłam wywiady nt. Solidarności, zamknięcia stoczni im. Lenina itd. Podobno to było w roku 1996/97. Dokładnie jeszcze wiem, że mój mąż, który pochodzi z Wenecji, powiedział mi: „Ale teraz, kiedy tam jedziesz, musisz pojechać również do wsi twojej rodziny”. Bo dla Włocha fakt, że nie zna się czy ignoruje miejsce, z którego pochodzi rodzina, to tak, jakby ktoś pogrzebał kogoś w anonimowym grobie.]

Petra Reski nie była tak przekonana jak jej mąż, jak już można było słyszeć we fragmencie na temat „tamtej strony”. Co do swoich powodów wyjaśniła w rozmowie:

[Petra Reski:

Ja sama byłam raczej podzielona, bo jako dziecko wychowałam się z tymi sentymentalnymi nostalgicznymi opowieściami dotyczącymi mitycznych Prus Wschodnich czy Śląska – moja matka pochodzi ze Śląska – i z tym wszystkim nic nie chciałam mieć do czynienia, szczególnie z jakąkolwiek ojczyzną. No i pojechaliśmy z moją tłumaczką Hanną po wywiadzie z Wałęsą w kierunku Warszawy, i powiedziałam: „Ok, popatrzmy, gdzie jest ta wieś, czy ją znajdziemy”. Nic nie wiedziałam, tylko że nazywała się Ruś. Wiedziałam, że jest koło Olsztyna, ale więcej już nie. Moja tłumaczka Hanna też jej nie znała, znała jednak jeszcze starą Wschodnioprusaczkę, która żyła w Olsztynku – i ona pokazała nam drogę do Rusi.]

I wtedy doszło do pierwszego spotkania z małą, senną wsią Ruś:

[Petra Reski:

Przyjechałyśmy więc do tej wsi Rusi a tam właściwie nic nie było, nic się nie działo, najpierw ani jednego człowieka na ulicy, słychać było tylko ujadanie psów. Już prawie miałam zamiar powiedzieć do Hanny: „Jedźmy dalej”. Stałyśmy przed jakimś domem, był tam jakiś napis nie do odcyfrowania. Wtedy drogą przeszła para: stara kobieta i nie tak stary mężczyzna, i zapytałam – zapytała moja tłumaczka po polsku. Mężczyzna powiedział, że nie wie, co tam było napisane, ale jego matka wiedziałaby, jednak mówiła tylko po niemiecku. Ona powiedziała do mnie po niemiecku (z akcentem wschodniopruskim): „Wie Pani, była to karczma >Szwajcaria Wschodniopruska<” – spróbuje imitować ten akcent. Tak bardzo mnie to wzruszyło, bo niemieckiego z wschodniopruskim akcentem nie słyszałam już od czasu śmierci moich dziadków. Przede wszystkim to miejsce, karczma >Szwajcaria Wschodniopruska<, odgrywało w opowieściach mojej rodziny wielką rolę, i już jako dziecko nazwę tą uważałam za absurdalną.]

Ta starsza dama znała również dziadków Petry Reski. Pierwszy kontakt zacieśniał się, pierwsze lody zostały przełamane. Jeszcze raz Petra Reski:

[Petra Reski:

Potem powiedziałam do tej starszej pani, że moja rodzina pochodzi z tej wsi, z Rusi, i mój dziadek nazywał się Aloisius Reski. Kiedy opowiadam o tym, od razu znowu jestem tam na miejscu – mówiłam: „Aloisius Reski”, a ona na to: „Ach, ten Alo, czy jeszcze żyje?”. Zapytałam jeszcze o moją babcię – babcia nazywa się Anna Reski. I ona: „No, tak, Anja”, więc formą zdrobniałą. Co śmieszne, jako dzieci słyszeliśmy, że babcia chciała wtedy, żeby przyjaciółki nazywały ją Anja. Nie wiedzieliśmy, że jest to polska forma zdrobniała, uważaliśmy to za takie modowe zjawisko, że moja babcia chciała być nowoczesna i dlatego chciała być nazywana Anja. Tak, jak teraz zaczynam płakać, zaczynałam też płakać wtedy tam na ulicy. Starsza pani powiedziała: „Nu, płacz, płacz spokojnie” i było coraz gorzej.]

——-

Była to pierwsza część naszych wrażeń z dwóch spotkań autorskich dziennikarki i pisarki Petry Reski na przełomie czerwca i lipca br. w naszym regionie. Czytała ona w Stowarzyszeniu Wspólnota Kulturowa „Borussia” w Olsztynie oraz w ramach rozmów sorkwickich w kościele parafii ewangelicko-augsburskiej w Sorkwitach.

Dalsze fragmenty usłyszą Państwo w kolejnych audycjach.

Książkę Petry Reski „Daleki kraj” można nabyć w Stowarzyszeniu Wspólnota Kulturowa „Borussia” w Olsztynie.

2022-07-31 Magdalena Lobert

Młoda studentka Magdalena Lobert już kilka lat temu zachwyciła publiczność podczas festynu letniego mniejszości niemieckiej w Olsztynie. W tym roku wystąpiła podczas festynu w Olsztynku z piosenkami niemieckimi, a 2 lipca z piosenkami własnego autorstwa jako suport dla Stanisława Soyki podczas koncertu w Gietrzwałdzie. Udało nam się zrobić z nią wywiad zanim udała się na stypendium do Niemiec:

——-

Śpiewa Pani swoje własne piosenki, które będą wydane jesienią jako mini-CD pt. „Potok nadziei”, w języku polskim. Podczas festynu letniego kilka lat temu i w tym roku śpiewała Pani jednak po niemiecku, i studiuje Pani germanistykę. Jak wyglądała Pani droga do języka niemieckiego i do studiów?

[Magdalena Lobert – wypowiedź w języku polskim]

Jak to wyglądało w szkole?

[Magdalena Lobert – wypowiedź w języku polskim]

A razem z zainteresowaniem językiem niemieckim przyszło również zainteresowanie historią Warmii i Prus Wschodnich…

[Magdalena Lobert – wypowiedź w języku polskim]

Znana książka hrabiego Hansa von Lehndorffa „Dziennik Prus Wschodnich” opisuje czas końca II wojny światowej. Czym zajmuje się on w książce „Ludzie, konie, rozległa krajna”?

[Magdalena Lobert – wypowiedź w języku polskim]

Kiedy wydana zostanie ta książka w języku polskim? Jak doszło do tego, że tłumaczyła Pani tę książkę?

[Magdalena Lobert – wypowiedź w języku polskim]

Wyjeżdża Pani teraz do Niemiec. Jakie ma Pani zamiary w najbliższym czasie?

[Magdalena Lobert – wypowiedź w języku polskim]

——-

Była to Magdalena Lobert z Sząbruka w rozmowie z nami. Młoda studentka śpiewała po niemiecku podczas festynu letniego mniejszości niemieckiej w Olsztynku, a 2 lipca piosenki własnego autorstwa jako suport Stanisława Soyki podczas koncertu w Gietrzwałdzie.

Anna: I to była znowu Allensteiner Welle. Życzę Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Audycję zrealizował dla Państwa i dla mnie Marian Dąbrowski, a do usłyszenia za tydzień mówi Państwu Anna Przywoźna.

24.07.2022 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 24.07.2022

Anna: Serdecznie witam w Allensteiner Welle, przy mikrofonie dla Państwa dzisiaj wieczorem Anna Przywoźna.

Mam nadzieję, że spędzili Państwo dobry tydzień, odpoczęli w weekend i są dzisiaj znowu z nami. W programie mamy dla Państwa 3 wywiady:

  • z Arturem Böhmem, nwym przewodniczącym mniejszości niemieckiej w Olsztynku …
  • z Emilią Figurą-Osełkowską na temat jej wykładu dotyczącego teatrów w Olsztynie
  • i z Carlem Lehndorffem na temat jego ojca Hansa von Lehndorffa.

Więcej na ten temat jak zwykle – po wiadomościach.

Jingle – wiadomości

***

W przyszła sobotę, 30 lipca, odbędzie się o godzinie 18.00 kolejny koncert tegorocznych, XXV. Pasymskich Koncertów Muzyki Organowej i Kameralnej. Na organach kościoła ewangelicko – augsburskiego w Pasymiu oczekiwana jest Hana Bartośova. 31 lipca o godzinie 18.00 w kościele ewangelicko – augsburskim w Dźwierzutach  nastąpi koncert Adama Klareckiego z Polski.

Pastor Witold Twardzik jako gospodarz cieszy się na wielu gości.

***

31 lipca o godzinie 19.00 w ramach Międzynarodowego Festiwalu Musyki Organowej i Kameralnej w kościele ewangelicko – augsburskim w Giżycku wystąpi grupa „Musica Graziosa“. W skład grupy wchodzą Paulina Tkaczyk-Cichoń na klawesynie, Marcin Krol na skrzypcach – oboje z Polski – i Weronika Struck z Ukrainy na organach.

2022-07-24 Carl Lehndorff

Hrabia Hans von Lehndorff doświadczył w roku 1945 jako lekarz w Królewcu oblężenia i zdobycia miasta. 8 lipca w kościele ewangelicko-augsburskim w Łegutach odsłonięta została tablica pamiątkowa ku jego czci. Skorzystaliśmy z okazji i porozmawialiśmy z jego synem Carlem Lehndorffem:

——-

Powiedział Pan wcześniej, że chce Pan przejść w stan spoczynku. Czy w ogóle się to Panu uda jako członkowi takiej zaangażowanej rodziny?

[Carl Lehndorff:

No, w stan spoczynku z mojej pracy, ale nie całkiem, bo podczas pierwszego lockdownu zacząłem zajmować się kilkoma rzeczami z archiwum mojej rodziny i też dotyczącymi mojego ojca. Mam zamiar zająć się tym bardziej intensywnie – moją rodziną i moim ojcem też. Nie ma jego właściwej biografii, i to chciałbym zmienić.]

Jak Pan wspomina swojego ojca?

[Carl Lehndorff:

Był moim ojcem, więc był z nami każdego dnia, całkiem normalnie, jak każdy ma swojego ojca. Było jednak coś szczególnego, bo w gruncie rzeczy był poważny, ale z bardzo dużym poczuciem humoru. Ale to co było śmieszne, musiało być śmieszne w inteligentny sposób, nie było po prostu bzdurne. Było czymś szczególnym przebywać w swojej obecności. Miał bardzo duży autorytet, nie będąc jednocześnie autorytarnym. Bardzo go lubiliśmy, bo umiał bardzo pięknie opowiadać o dawnych czasach. Wreszcie: było całkiem normalnie mieć go za ojca.]

Czy ma Pan może pod ręką opowieść czy anegdotę, którą chciałby Pan opowiedzieć?

[Carl Lehndorff:

Mój ojciec ze swoimi braćmi, kiedy mieli jeździć konno jakiś parkur i wcześniej zrobili obchód parkur – jeźdźców zawsze wysłano, aby skontrolowali parkur i przeszkody i pomierzyli dystanse itd. – wtedy skakali wszyscy czterej przez przeszkody nawet do klasy S zamiast tylko je obejść. Takim sposobem trenowali skok wzwyż, a mój ojciec skoczył wyżej niż ktokolwiek inny na całym świecie, centymetr wyżej niż następny z Ameryki. Był mistrzem Niemiec i miał wziąć udział w Igrzyskach Olimpijskich, ale pomyślał: ”Jeśli wezmę udział, jest bardzo prawdopodobne, że wygram złoty medal, a to znaczy, że musiałbym uściskać Hitlerowi grabę, a to nie może być”. Dlatego powiedział, że nie może pojechać, musi studiować do egzaminów – i udało mu się, że nie musiał brać udziału. Ale to tylko jedna z opowieści.]

To również znaczy, że Pana ojciec był bardzo wysportowany?

[Carl Lehndorff:

Był bardzo wysoki, i bardzo silny; z drugiej strony jednak nie jak mięśniak, lecz raczej drobny. Wysoki, elastyczny, silny – nawet jeszcze mając 60 lat biegał ze swoimi dziećmi na urlopie, czy  z chłopami. Był prawdziwym człowiekiem sportu. To była jedna część jego osobowości.]

Inaczej nie przeżyłby tego, czego doświadczył.

Tutaj w Łęgutach mógł Pan  porozmawiać z Margarethe Wischniewski, która miała możliwość przeżyć pierwsze nabożeństwo po wojnie. Czy był Pan świadomy znaczenia tego wydarzenia? Czy Pana ojciec z Panem, tzn. ze swoimi dziećmi, rozmawiał także o tych czasach?

[Carl Lehndorff:

Nie – tego znaczenia nie byłem świadomy. W sensie, że kościół ten praktycznie reanimował, nie byłem tego świadomy. I nie wiem dlaczego. Z drugiej strony: tak dużo się działo w tym okresie, to tylko część całej historii. Znam wiele więcej opowieści, i z drugiej strony kiedy  mój ojciec opowiadał, to dużo z okresu dzieciństwa i młodości, a mniej z okresu wojny. Mało opowiadał o tym. Na przykład powiedział, że nigdy w swoim życiu więcej nie śmiał się jak w najgorszym czasie podczas wojny. To dużo rzeczy, które wiem, ale nie mówił o tym w szczegółach. Jest tam coś w „Dzienniku Prus Wschodnich”, o którym z nami nie mówił. O tym raczej mówił ze swoimi przyjaciółmi.]

Czy był Pan ze swoim ojcem też tu, w regionie?

[Carl Lehndorff:

To było w roku 1977. Teraz, z okazji tego wydarzenia tutaj, mam świadomość, że to było właśnie 10 lat przed jego śmiercią. Byliśmy wtedy właściwie coś jak ruchliwa „happy family”, on miał tę chorobę, Parkinsona, ale dzięki lekom była pod kontrolą. Do dzisiaj nie uświadamiałem sobie, że to było tak krótko przed jego śmiercią. Byliśmy w kościele, było nabożeństwo, myślę, że obecni byli prawie tylko Niemcy, i mówili „To wszystko po polsku, nie rozumiemy ani jednego słowa, ale nie mamy nic innego”. 1997 – był to wtedy całkiem inny świat.]

Jak odebrał Pan wtedy Polskę,  względnie tę zachodnią część byłych Prus Wschodnich?

[Carl Lehndorff:

Nie można porównać sytuacji Polski z tym, co teraz się dzieje. Z Polakami w ogóle nie rozmawialiśmy, tylko z Niemcami jeszcze tutaj zamieszkałymi. I mieszkaliśmy u nich, nie w polskim hotelu albo coś podobnego. Mniej więcej zignorowaliśmy to, że to była Polska. Koncentrowaliśmy się na tym, co nasi rodzice chcieli nam pokazać. Do tego jeszcze był fakt, że ja musiałem kierować samochodem, bo mój ojciec nie miał dużo doświadczenia. Ja też nie za bardzo, więc koncentrowaliśmy się na tym, co zrobimy następnie, jak tam dojedziemy. Zwiedzaliśmy te rzeczy, a mój ojciec opowiadał historie o nich. Tak samo było tutaj. Z nikąd nie przyjechaliśmy i donikąd znowu odjechaliśmy, szczerze mówiąc. Wszystko było niewiarygodnie piękne, w lecie, niewiarygodnie  piękne.]

A jak to dzisiaj wygląda dla Pana?

[Carl Lehndorff:

Teraz to mieszkamy w hotelu z Polakami – „dzień dobry” i „dziękuję” – i rozmawiamy z nimi o wszystkim, całkiem otwarcie, a fakt, że jesteśmy w Polsce, jest normalny i oczywisty. O tyle było wtedy całkiem inaczej niż teraz, bardzo skoncentrowane na tym, co chcieli nam pokazać. Po to był cały wyjazd, aby pokazać nam ich dzieciństwo i ojczyznę, która dla nich zawsze pozostała ojczyzną. Kiedy opowiadali o rzeczach mówiąc „u nas” chodziło o tutaj. Mój ojciec napisał w jakimś wykładzie „Żyję teraz na zachód od Renu” – dla niego podobno było to jeszcze poczucie obcości. ]

——-

Był to Carl Lehndorff, syn hrabiego Hansa von Lehndorffa, w rozmowie z nami na temat  swojego ojca. Wywiad powstał podczas odsłonięciu tablicy pamiątkowej ku czci hrabiego Hansa von Lehndorffa 8 lipca w kościele ewangelicko-augsburskim w Łegutach.

Więcej na temat hrabiego Hana von Lehndorffa usłyszą  Państwo w kolenych audycjach.

2022-07-24 Artur Böhm

4 czerwca Olsztyńskie Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej OSMN zorganizowało tegoroczny Dzień Mniejszości Narodowych – tradycyjnie w osadzie kozackiej Ataman w Olsztynie-Gutkowie. Gościem  był również nowy przewodniczący Stowarzyszenia do Pielęgnacji Dóbr Kultury Niemieckiej „Emil von Behring” w Olsztynku, Artur Böhm. Skorzystaliśmy z okazji i rozmawialiśmy z nim:

——-

Od kiedy jest Pan przewodniczącym Stowarzyszenia do Pielęgnacji Dóbr Kultury Niemieckiej „Emil von Behring” w Olsztynku? Jak i skąd przyjechał Pan do Olsztynka?

[Artur Böhm:

Jestem nim od 26 marca tego roku, bo wtedy było walne zgromadzenie i wybrano całkiem nowy zarząd, bo stary już nie chciał kontynuować pracy. Przyjechałem do Olsztynka z tego powodu, że tutaj się urodziłem, w Prusach Wschodnich, w Olsztynie, żyłem tu do siódmego roku życia, i wtedy przeprowadziłem się z rodzicami do Niemiec. Cztery lata temu w październiku wróciłem do Polski i żyjemy teraz spokojnie z moją żoną w małej miejscowości koło Olsztynka i również pracujemy w Polsce.]

Czy Olsztyn jako Pana miasto urodzenia nie było dla Pana opcją?

[Artur Böhm:

Nie, nie za bardzo, bo moi rodzice pochodzą właściwie stąd, z tego regionu pogranicznego między Warmią i Mazurami, tzn. Gryźliny – Olsztynek – Mierki, te tereny. Moja żona pochodzi z Olsztynka, teściowa jeszcze żyje w Olsztynku, z tego powodu przeprowadziliśmy się tutaj. Nasze dzieci już są dorosłe, w wieku 30 i 28 lat, niekoniecznie nas potrzebują, więc pomyśleliśmy, że wrócimy tutaj i poużywamy życia.]

Jaka była Pana kariera zawodowa? Co Pan robił?

[Artur Böhm:

Po maturze od razu poszedłem do Bundeswehry, i tak mi się spodobało, że zostałem w niej 15 lat. Skończyłem u Bundeswehrze w tamtym czasie studia z pedagogiki społecznej. Po tych 15 latach tam zdobyłem całkiem normalnie, jeśli można tak powiedzieć, wykształcenie w zawodzie bankowca i byłem do 2018 r. w Powiatowej Kasie Oszczędnościowej w Kolonii. Pracowałem jako doradca do spraw mienia, fachowiec do spraw nieruchomości, przydzielania kredytów itd. Tutaj pracuję zdalnie dla niemieckiej firmy. Nie muszę gdzieś jeździć, siedzę w domu, są dni, kiedy ubieram się służbowo do pracy dopiero po południu. Pracuję powoli, nie tak szybko.]

Prze pewien czas żołnierz, pedagogika społeczna i bankowiec – to trzy naprawdę różne kariery. Jak do tego doszło?

[Artur Böhm:

Też nie wiem, dlaczego. Musiałem studiować, bo trzeba to zrobić, aby zostać oficerem w Bundeswehrze. Wybierałem dla siebie to, o czym myślałem, że będzie dla mnie najłatwiejsze. Bankowcem zostałem dlatego, że jako były żołnierz miałem prawo do miejsca pracy w służbie publicznej. Nie było tak, że po prostu nas przyjęli, musieliśmy się normalnie o to ubiegać, zdawać egzaminy itd., ale z zasady lubię pracować z ludźmi – mimo to, że to, co teraz robię, to tylko rozmawianie z ludźmi – ale w banku miałem do czynienia codzienne bezpośrednio z ludźmi i to jest istota rzeczy. Wiele osób mówi do mnie: „Hej, to nie jest normalna kombinacja”, ale w owym czasie też zrobiłem prawo jazdy dla zawodowych kierowców TIR-ów, mam wszystkie uprawnienia do jazdy oprócz statków podwodnych i  samolotów – tego nie mogę. Tak to jest: trochę tu, trochę tam, a teraz jesteśmy tutaj.]

Jak Pan dotarł do mniejszości niemieckiej w Olsztynku i teraz na fotel przewodniczącego?

[Artur Böhm:

Kiedy przyjechałem około 4 lata temu do Polski, dowiedziałem się od mojej teściowej, że istnieje mniejszość niemiecka w Olsztynku, i zapytałem, czy mógłbym zostać jej członkiem. Potwierdzili mi to, chociaż nie mam papierów polskich, tzn. nie jestem Polakiem. Byłem tam cały czas, i teraz, podczas walnego zebrania 26 marca – jak już mówiłem, stary zarząd już nie chciał kontynuować pracy – zapytali mnie, czy chciałbym to robić. No, właściwie tego nie chciałem, ale namówili mnie do tego, bo mówili, że powinien być to ktoś, kto przynajmniej trochę umie mówić po niemiecku, bo i tak mamy wielu członków, którzy nie rozumieją niemieckiego. Mają pochodzenie, są Niemcami, ale rozumieją coś takiego jak „dzień dobry” i „do widzenia” i nic więcej. Z tego powodu zrobiłem to, moją żonę też wybrali do zarządu jako członka, a teraz zobaczymy, co możemy tu teraz osiągnąć.]

Co postanowił Pan zrobić podczas swojej kadencji?

[Artur Böhm:

Chciałbym na wszelki wypadek pracować w kierunku młodzieży, to jest dla mnie bardzo ważne. Jest po prostu tak, że stajemy się wszyscy coraz starsi, a większość naszych członków, jak szacuję więcej niż 50% z nich, ma więcej niż 70 lat. I nikt nie dołącza się. Nie wiem, czy nie robiono reklamy w tym kierunku, nie mogę sobie tego wyjaśnić. Młodzież jest dla mnie najważniejsza, i to, że my w Olsztynku – jak mieliśmy przed pandemią – znowu będziemy oferować naukę języka niemieckiego. Także dla ludzi z zewnątrz, aby integracja między Olsztynkiem i mniejszością lepiej funkcjonowała, niż to było dotychczas. Ja przynajmniej nic o tym nie słyszałem, że tam coś było.]

——-

Był to Artur Böhm, przewodniczący Stowarzyszenia do Pielęgnacji Dóbr Kultury Niemieckiej „Emil von Behring”w Olsztynku, w rozmowie z nami. Rozmowa powstała podczas Dnia Mniejszości Narodowych 4 czerwca w osadzie kozackiej Ataman w Olsztynie-Gutkowie, zorganizowanym przez OSMN.

2022-07-24 Emilia Figura – Osełkowska

Większość imprez z cyklu „LernRaum” odbywa się teraz już wirtualnie. 22 czerwca jednak odbył się w Domu Kopernika w Olsztynie wykład razem z późniejszym zwiedzaniem pod tytułem: „Życie kulturowe w Olsztynie – teatr”. Referat wygłosiła dr Emilia Figura-Osełkowska z Instytutu Północnego w Olsztynie. Rozmawialiśmy z nią na temat jej wykładu:

——-

Wybrała Pani sobie na temat życie kulturowe w Olsztynie, dokładniej teatry. O jaki okres chodzi?

[Emilia Figura – Osełkowska:

Właśnie chodzi o początki XX wieku tu w Olsztynie, i koniec XIX wieku. Już wtedy były różne sceny tu w Olsztynie, tzn. nie były to stałe sceny, żadnego budynku, żadnego teatru. Ale były teatry objazdowe, objazdowe zespoły teatralne; i wszyscy chcieli oglądać różne sztuki. Więc były zależnie od popytu różne przedstawienia teatralne.]

Czy chodzi o niemieckojęzyczny czy też polskojęzyczny okres teatrów?

[Emilia Figura – Osełkowska:

Chodzi tylko o teatry niemieckojęzyczne. Jest mowa o tych objazdowych teatrach, właściwie o przedstawieniach dla dorosłych i dla dzieci. Mieliśmy w Olsztynie dwa teatry, mianowicie Teatr im. Stefana Jaracza i dla małych dzieci Teatr Lalek, oba działają do dziś. Ale ich historia jest długa i interesująca.]

Kiedy i z jakiego powodu powstał dzisiejszy Teatr im. Stefana Jaracza w Olsztynie?

[Emilia Figura – Osełkowska:

Teatr ten powstał już w roku 1925, było to pięć lat po plebiscycie w Olsztynie. Teatr powstał jako pomnik po plebiscycie, że tak powiem, jako podziękowanie rządu, rządu niemieckiego dla mieszkańców Prus Wschodnich, że głosowali za Niemcami.]

Czy teatr wtedy również jeszcze podróżował po regionie?

[Emilia Figura – Osełkowska:

Nie, jeśli chodzi o Teatr im. Jaracza, była to stała scena tu w Olsztynie. Przyjeżdżali różni artyści, różni aktorzy, różni reżyserzy, którzy tutaj pracowali. Mieli tutaj swoją stałą siedzibę. Teatr Lalek natomiast był sceną objazdową – i przede wszystkim dla dzieci]

Jakimi okresami teatru Pani się zajmuje?

[Emilia Figura – Osełkowska:

Dzielę historię Teatru im. Stefana Jaracza na dwa różne okresy – przed II wojną światową i po niej – czas przed wojną jest okresem niemieckim i oczywiście grali niemieccy aktorzy. A po II wojnie światowej już byli polscy aktorzy, polska scena i były już polskie sztuki teatralne.]

Czy Stefan Jaracz też grał tutaj, w Olsztynie?

[Emilia Figura – Osełkowska:

Nie, tylko nazwę teatr ma od Stefana Jaracza. Był on znanym aktorem i reżyserem, ale nie grał tutaj w Olsztynie, lecz np. w Krakowie.]

Po Pani wykładzie zaplanowany jest jeszcze spacer. Co goście zwiedzą i dlaczego?

[Emilia Figura – Osełkowska:

Po wykładzie pójdziemy do teatru i bliżej zwiedzimy budynek: jak zmienił się budynek, jak kiedyś działały tam np. restauracje i inne oferty dla turystów i mieszkańców miasta – i co jest dzisiaj. Była np. piwiarnia, do tego restauracja, był to cały kompleks, nie tylko teatr, lecz jeszcze dodatkowe rzeczy. Można było po prostu przyjechać i napić się trochę wina, pobawić się, posłuchać koncertów – a to wszystko dla mieszkańców Olsztyna. Dzisiaj nie zostało dużo z tego kompleksu, tylko scena. Można pójść do różnych restauracji, ale to już są inicjatywy prywatne.]

Czy jest jeszcze więcej pomników z czasu po plebiscycie?

[Emilia Figura – Osełkowska:

W latach 20. XX wieku powstały różne pomniki z powodu plebiscytu. Np. w roku 1927 powstał jeszcze inny pomnik tu, w Olsztynie, blisko dzisiejszej ulicy Radiowej, gdzie stał do II wojny światowej. Po wojnie go zniszczono, a w roku 1972 powstał już nowy, polski pomnik ku czci bohaterów wojny.]

——-

Była to dr Emilia Figura-Osełkowska z Instytutu Północnego w Olsztynie w rozmowie z nami. Tematem było „Życie kulturowe w Olsztynie – teatr” – taki był  również tytuł jej wykładu 22 czerwca w ramach cyklu „Lernraum” w Domu Kopernika w Olsztynie.

Anna: I to była znowu Allensteiner Welle. Życzę Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego, słonecznego tygodnia.

Audycję zrealizował dla Państwa i dla mnie Marian Dąbrowski, a do usłyszenia za tydzień mówi Państwu Anna Przywoźna.

17.07.2022 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 17.07.2022

Uwe: Serdecznie witam w Allensteiner Welle, przy mikrofonie wita Państwa dziś wieczorem Uwe Hahnkamp i będzie towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Mam nadzieję, że spędzili Państwo dobry tydzień i cieszę się, że są Państwo dzisiaj znowu z nami. Dzisiaj mam dla Państwa dwa wywiady:

– z Dnia Mniejszości w Olsztynie z Marleną Uziębło, która wystapiła tam z programem dotyczącym Marlene Dietrich,

– oraz z grupą Munich Supercrew, która była w Olsztynie na początku czerwca z warsztatami i koncertem. Poza tym przedstawimy relację z odsłonięcia nowej tablicy pamiątkowej w kościele ewangelicko – augsburskim w Łęgutach dla hrabiego Hansa von Lehndorfa. Więcej na ten temat jak zwykle – po wiadomościach.

Jingle – wiadomości

Dwie imprezy wirtualne odbędą się w Olsztynie w ramach projektu „Lernraum“:

– jutro, 18 lipca o godzinie 17.00, Kinga Brzezocka – Trzopek mówić będzie o „Bawarii wokół pałaców króla Ludwika II.“

– a w przyszły czwartek, 21 lipca o godzinie 17.30, Oskar Mandla na temat „I. wojna – Ktor? Co? Dlaczego?“.

Poziom językowy to B1-B2, imprezy na platformie MS Teams są darmowe. Zgłoszeń prosimy dokonywać pod adresem mailowym allenstein@lernraum.pl lub telefonicznie pod numerem  887-890-723 u Martyny Chrzanowskiej.

***

W Muzeum Nowoczesności Miejskiego Ośrodka Kultury w Olsztynie przy ulicy Knosały jeszcze do 24 lipca obejrzeć można wystawę „Pełno ich nigdzie. Przywracanie pamięci o polskich Żydach w przestrzeni miejskiej“. 23 lipca o godzinie 11.00 rozpocznie się tam wycieczka po mieście z Rafałem Bętkowskim „Śladami żydowskich firm w Olsztynie przed wojną “.

***

W przyszła sobotę, 23 lipca o godzinie 18.00, odbędzie się kolejny koncert tegorocznych, XXV. Pasymskich Koncertów Muzyki Organowej i Kameralnej. W kościele ewangelicko – augsburskim w Pasymiu oczekiwani są międzynarodowi goście: profesor Jesus Sampredo Marquez z Hiszpanii na organach, Mołdawianin Dumitru Harea na fletni pana i  Ukrainiec Andrij Melnik na akordeonie. Zaśpiewa tenor Nazar Tatsyshyn z Ukrainy.

24 lipca o godzinie 18.00 odbędzie się w kościele ewangelicko – augsburskim w Dźwierzutach konzert z udziałem profesor Ines Maidre – Aarvik z Estonii.

Pastor Witold Twardzik jako gospodarz cieszy się na licznych gości.

***

Muzyków z Mołdawii i Ukrainy można będzie posłuchać jeszcze raz 24 lipca o godzinie 19.00 w kościele ewangelicko – augsburskim w Giżycku w ramach Międzynarodowego festiwalu Muzyki Organowej i Kameralnej. Na organach zagra z nimi Gieorgij Kurkov z Ukrainy.

***

Katolicka msza w języku niemeickim odprawiona zostanie w tym tygodniu w niedzielę, 24 lipca o godzinie 10.00 w Olsztynie – Jarotach. Zastępca księdza kanonika Andre Schmeiera serdecznie zaprasza.

2022-07-17 Tablica pamiątkowa

Hrabia Hans von Lehndorff doświadczył w roku 1945 jako lekarz w Królewcu oblężenia i zdobycia miasta. Później uciekł do zachodniej części Prus Wschodnich, którą znał z odwiedzin u rodziny. W kościele ewangelicko-augsburskim w Łęgutach odprawił pierwsze nabożeństwo po wojnie. Tam 8 lipca odsłonięta została tablica pamiątkowa ku jego czci. Byliśmy tam dla Państwa. Oto nasze wrażenia:

——-

[muzyka]

M.in. utworem „Te Deum” kompozytora Charpentiera, lepiej znanym jako hymn Eurowizji, zespół Forest Brass z Lidzbarka Welskiego oprawił muzycznie nabożeństwo i uroczystość z okazji odsłonięcia tablicy pamiątkowej ku czci hrabiego Hansa von Lehndorffa w dniu 8 lipca. Dlaczego właśnie w tym dniu i właśnie w Łęgutach? O tym ks. Wojciech Płoszek z parafii ewangelicko-augsburskiej w Ostródzie, gospodarz uroczystości:

[Wojciech Płoszek – wypowiedź w języku polskim]

Podczas powitania ks. Płoszek wymienił szczególnie dwóch gości – inicjatora projektu tablicy pamiątkowej i pomocnika, któremu udało się dostarczyć tablicę do kościoła akurat przed uroczystością:

[Wojciech Płoszek – wypowiedź w języku polskim]

Bardzo zacnym gościem był Carl Lehndorff, syn hrabiego Hansa von Lehndorffa, który specjalnie na uroczystość przyjechał do Łęgut. Opowiedział kilka wspomnień dotyczących jego ojca – po angielsku. Oto fragment w tłumaczeniu na język polski ks. Płoszka:

[Wojciech Płoszek – wypowiedź w języku polskim]

Zaangażowanie hrabiego Hansa von Lehndorffa dla regionu bardzo dokładnie wyjaśnił Grzegorz Cydejko z fundacji Turnitzmühle Heritage Foundation, której członkowie są inicjatorami tablicy pamiątkowej:

[Grzegorz Cydejko – wypowiedź w języku polskim]

Podstawą nastawienia hrabiego Hansa von Lehndorffa była m.in. jego wiara. W ramach Zakonu Joannitów pomagał również po wojnie ludziom tutaj, jak mówił Przemysław Florjanowicz-Błachut z subkomandorii Joannitów w Warszawie:

[Przemysław Florjanowicz-Błachut  – wypowiedź w języku polskim]

I w końcu nadszedł czas: Carl Lehndorff usunął chustę, która aż do tej chwili osłaniała jeszcze tablicę pamiątkową ku czci jego ojca:

[odsłonięcie]

Na cześć hrabiego Hansa von Lehndorffa goście uroczystości odmówili na godne zakończenie każdy w swoim własnym języku modlitwę Zakonu Joannitów:

[modlitwa zakonu Joannitów po polsku]

——-

Były to wrażenia z odsłonięcia tablicy pamiątkowej ku czci hrabiego  Hansa von Lehndorffa 8 lipca w kościele ewangelicko-augsburskim w Łegutach. Organizatorem uroczystości była parafia w Ostródzie, której filią jest kościół w Łęgutach, inicjatorem tablicy była fundacja Turnitzmühle Heritage Foundation.

Więcej na temat hrabiego Hansa von Lehndorffa, m.in. wywiad z Carlem Lehndorffem,  usłyszą Państwo  w kolejnych audycjach.

2022-07-17 Marlena Uziębło

4 czerwca Olsztyńskie Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej OSMN zorganizowało tegoroczny Dzień Mniejszości Narodowych tradycyjnie w osadzie kozackiej Ataman w Olsztynie-Gutkowie. Marlena Uziębło z Siedlec za pomocą swojego programu z piosenkami Marlene Dietrich przeniosła gości do lat 30.  i 40.  XX wieku. Po jej występie rozmawialiśmy z nią:

——-

„The Blue Angel” jest nazwą Pani projektu – niebieski anioł, według znanej roli filmowej Marlene Dietrich. Na scenie wydaje się, jakby Pani sama jej piosenki nie tylko śpiewała, lecz prawie przeżywała. Czy to jest związane z tym samym imieniem Marlene – Marlena?

[Marlena Uziębło – wypowiedź w języku polskim]

Silna i dzielna kobieta jak Marlene Dietrich – to wielki cel. Jaka była Pani droga tam – do języka niemieckiego i do Marlene Dietrich?

[Marlena Uziębło – wypowiedź w języku polskim]

W Internecie można przeczytać, że występowała Pani również w ambasadzie Republiki Federalnej Niemiec w Warszawie…

[Marlena Uziębło – wypowiedź w języku polskim]

Tylko w niemieckim konsulacie generalnym w Gdańsku Pani jeszcze nie była. Czy to znaczy, że pochodzi Pani raczej z Polski południowej?

[Marlena Uziębło – wypowiedź w języku polskim]

A czy Pani ojciec lubi słuchać tych piosenek do dziś? Z jaką reakcją spotykają się Marlene Dietrich i jej muzyka w Polsce, czy są związki z kulturą polską?

[Marlena Uziębło – wypowiedź w języku polskim]

Na scenie wymieniła Pani, że projektem „The Blue Angel” chce się Pani zająć również diwami swingu, co byłby wtedy programem anglojęzycznym. Czy nadal będzie Pani wierna językowi niemieckiemu i Marlene Dietrich?

[Marlena Uziębło – wypowiedź w języku polskim]

——-

Była to rozmowa z Marleną Uziębło z Siedlec, która ze swoim programem z piosenkami Marlene Dietrich wystąpiła podczas Dnia Mniejszości Narodowych 4 czerwca w osadzie kozackiej Ataman w Olsztynie-Gutkowie, zorganizowanym przez OSMN.

Informacje na temat Marleny Uziębła znajdą Państwo na stronie facebookowej Stowarzyszenia ProDeutsch w Siedlcach.

2022-07-17 Munich Supercrew

3 czerwca Instytut Goethego w Warszawie zorganizował w Olsztynie warsztaty z następującym po nich koncertem zespołu Munich Supercrew. Grupa była na tournée po Polsce i wystąpiła w „Kuźni Społecznej” dla ok. 80 uczniów szkół podstawowych. Po koncercie rozmawialiśmy z artystami:

——-

Kurt Achatz, jak długo Państwo już robią takie imprezy?

[Kurt Achatz:

Zaczęliśmy z tym, jak szacuję, prawie 20 lat temu; to był zespół pod nazwą „Jeden do potęgi szóstej”, który mieszał hip hop i muzykę klasyczną. Zaczęliśmy następnie, ok. 17 lat temu, projekt z radiem Deutsche Welle, które chciało produkować muzykę do nauki języka niemieckiego – a my byliśmy wybranym zespołem. Krótko mówiąc, z tym projektem przejechaliśmy połowę świata i mogliśmy dawać lekcje, warsztaty dla nauczycieli i studentów, i dużo koncertów.]

Michael Hahn, jak grupa się zmieniała i jaki jest aktualny skład zespołu?

[Michael Hahn:

Od roku 2019 cala formacja się nowo ukształtowała, z naszą dydaktyk Shirin, naszym DJ-em, naturalnie z Amadeusem na perkusji, Sebastianem na instrumentach klawiszowych oraz Kurtem i ze mną jako piosenkarzami. Skoncentrowaliśmy się na napisaniu materiału do nauki na poziomie A1, A2. I odtąd jesteśmy Munich Supercrew, bo jesteśmy fantastycznym zespołem, można powiedzieć.]

Na początku Państwa przedstawienie wydawało się troszeczkę jak stand up comedy, jak teatr. Czy to z Państwa doświadczenia dobra droga, aby dotrzeć do młodych ludzi?

[Michael Hahn:

Rzecz w tym, że do muzyki nie potrzebujemy języka, tzn. śpiewamy melodie i możemy się zrozumieć i robimy to razem. I to bardzo kochamy, Kurt i ja, bo lubimy na scenie robić performance i przeciągamy publiczność na naszą stronę. Wszystko jedno, czy przyjdzie ktoś, kto lubi muzykę czy nie, jakie ma wyobrażenia, sprawia to przyjemność i tak po prostu jest.]

A jakie poczucie Państwo zabierają ze sobą z dzisiejszej imprezy?

[Michael Hahn:

Tak, oni byli zachwyceni, mieli fajną zabawę.

Kurt Achatz:

Tak jak my.

Michael Hahn:

Kiedy przed koncertem robimy warsztaty jako rozgrzewkę, już wiedzą, z kim mają do czynienia, i jest to taki miękki i łagodny wstęp. Trzeba zawsze myśleć o tym, że wszystko rozgrywa się po niemiecku, na pewno nie zrozumieją wszystkiego, jest to bardzo dużo, nadmiar wrażeń, i to, że tak się angażują, jest to naprawdę marzenie; a dla nas marzenie, że możemy to robić.

Kurt Achatz:

Tajemnicą jest to, że z radością o wiele łatwiej uczy się języka, a jeżeli refreny wpadają w ucho, są o wiele bardziej chwytliwe.]

Uczennice i uczniowie uczestniczyli dzisiaj w tym z naprawdę dużym zapałem, chociaż trzeba było na początku przełamać pierwsze lody…

[Michael Hahn:

Bierzemy to tak, jak przyjdzie. Nie wiemy, kto przyjdzie na nasze koncerty. Z reguły kupuje się bilet na koncert, cieszy się miesiąc na ten koncert, idzie się tam i robi imprezę. U nas wygląda to tak: przychodzą uczniowie i jasne, być może znają muzykę z lekcji, jeśli nauczyciele wykorzystują ją w nauce języka niemieckiego – materiały do nauki dostają bezpłatnie na naszej stronie internetowej – no, znają nas, Kurta, albo i nie, i wtedy się poznajemy, i to jest fajne: poznajemy się.

Kurt Achatz:

Trzeba na pewno powiedzieć: uczennice i uczniowie w Polsce wiedzą, jak się bawić i tańczyć, i to jest piękne.]

Jak można znaleźć Państwa w Internecie? Jak wygląda tam Państwa oferta?

[Kurt Achatz:

Adres jest www.munichsupercrew.de,  a oferujemy wszystkie piosenki do nauki i materiały do nauki za darmo do ściągnięcia na naszej witrynie. Do każdej piosenki istnieje pasujące do niej wideo, bo z nimi można łatwiej nauczyć się języka.]

——-

Byli to Kurt Achatz i Michael Hahn, piosenkarze zespołu Munich Supercrew, w rozmowie z nami. Grupa prowadziła 3 czerwca w Olsztynie warsztaty dla uczniów szkół podstawowych z następującym po nich koncertem. Imprezę zorganizował Instytut Goethego w Warszawie w ramach tournée zespołu po Polsce.

Jeszcze raz adres internetowy: www.munichsupercrew.de

Uwe: I to była znowu Allensteiner Welle. Życzę Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia

Audycję zrealizował dla Państwa i dla mnie Marian Dąbrowski, a do usłyszenia za tydzień mói Państwu Uwe Hahnkamp.

03.07.2022 (opis do dźwięku)

Anna: Herzlich willkommen zur Allensteiner Welle, am Mikrophon begrüßen Sie heute Abend Anna Przywoźna…

Uwe: …und Uwe Hahnkamp und begleiten Sie durch die Sendung.

Anna: Wir hoffen, Sie haben die Woche gut verbracht, und freuen uns, dass Sie wieder mit dabei sind. Heute haben wir für Sie:

– Eindrücke vom Sommerfest der deutschen Minderheit in Ermland und Masuren in Hohenstein

– und die Fortsetzung des Gesprächs mit dem evangelisch-augsburgischen Pastor von Neidenburg Roland Zagóra …

Uwe: ….und wir hatten in einem Interview Piotr Dukat, den neuen Vorsitzenden der Allensteiner Gesellschaft Deutscher Minderheit vor dem Mikrophon. Dazu mehr wie immer – nach den Nachrichten.

Jingle – wiadomości

***

Am kommenden Mittwoch, dem 6. Juli, um 17.30 Uhr findet im Rahmen des Projekts „Lernraum“ die nächste Veranstaltung in Allenstein statt – diesmal virtuell. Geplant ist ein Vortrag von Karsten Bromm mit dem Titel „Vier Länder in 12 Tagen – Ostpreußen und das Baltikum“ auf der Platform MS Teams. Das Sprachniveau ist B1-B2, die Veranstaltung ist kostenfrei. Anmeldungen bitte unter allenstein@lernraum.pl oder telefonisch unter 887-890-723 bei Martyna Chrzanowska.

***

Eine katholische Messe in deutscher Sprache gibt es in dieser Woche am Sonntag, dem 10. Juli um 15 Uhr in der Herz-Jesu-Kirche in Allenstein. Der Vertreter von Domherr Andre Schmeier lädt dazu herzlich ein. Anschließend geht es zum Kaffeetrinken ins Haus Kopernikus der Allensteiner Gesellschaft Deutscher Minderheit.

***

Ein evangelischer Gottesdienst in deutscher Sprache findet am nächsten Sonntag, dem 10. Juli, in Lötzen in der evangelisch-augsburgischen Kirche statt. Er beginnt um 9:30 Uhr, es predigt Pfarrerin Petra Hechinger aus Deutschland.

2022-07-03 Festyn Letni

25 czerwca Związek Stowarzyszeń Niemieckich Warmii i Mazur ZSNWiM organizował tegoroczny festyn letni. Odbył się on – jak często przed przerwą spowodowana pandemią – w Skansenie w Olsztynku. Oto nasze wrażenia z tej imprezy:

——-

[muzyka]

Hymnem Europy i hymnem Prus Wschodnich na początek festynu letniego Związek Stowarzyszeń Warmii i Mazur dał przykład: polscy obywatele narodowości niemieckiej w silnej i pokojowej Europie. I temat pokoju przewijał się przez całą imprezę. W ramach nabożeństwa ekumenicznego ks. Sławomir Piniaha z katolickiego kościoła p.w. błogosławionej Anieli Salawy w Olsztynku powrócił do niego kazaniem

na górze:

[Sławomir Piniaha – wypowiedź w języku polskim]

Ważność ojczyzny, jej utrata w wyniku ucieczki i wypędzenia oraz konieczność stworzenia sobie nowego otoczenia obrał sobie za temat ks. Witold Twardzik z kościoła ewangelicko-augsburskiego w Pasymiu:

[Witold Twardzik:

Bez ojczyzny człowiek nie umie żyć. Tysiące Mazurów i Warmiaków zostały od niej oderwane. Zaistniała wtedy konieczność szukania, znalezienia i stworzenia nowej ojczyzny. Nie było to łatwe. Utracić ojczyznę i odnaleźć ojczyznę to zawsze i aż do dzisiaj jest rzecz bardzo trudna emocjonalnie. Co, kiedy trafię w obce miejsce, gdzie teraz mam żyć, ale ci, którzy już tam żyją i mają tam swój dom, nie zechcą udzielić mi ojczyzny? To jest bardzo aktualny temat…]

Że jest to niestety znowu aktualne, podkreślił również Henryk Hoch, przewodniczący Związku Stowarzyszeń Niemieckich Warmii i Mazur, w swoim powitaniu gości, wśród których byli i przedstawiciele mniejszości ukraińskiej w regionie, i uchodźcy z Ukrainy:

[Henryk Hoch:

(… po polsku) … Jesteśmy w amfiteatrze skansenu, jest to szczególne miejsce, bo dzisiaj widać naszą ojczyznę, nasze Prusy Wschodnie, to jak mieszkali nasi przodkowie. I życzę nam wszystkim, żebyśmy mogli dziś pięknie się bawić.]

Niemieckie dziedzictwo kulturowe zaprezentowały m.in. chóry mniejszości niemieckiej z Nidzicy i Giżycka oraz goście Ziomkostwa Prus Wschodnich z Meklemburgii-Pomorza Przedniego. I tutaj znowu posłuchać można było tematu pokoju:

[muzyka]

Na festynie letnim mniejszości niemieckiej Warmii i Mazur nie mogło zabraknąć również tańców. Z jednej strony zespół taneczny „Saga” stowarzyszenia w Bartoszycach pokazał swoje umiejętności, z drugiej strony grupa dziecięca zespołu „Perła Warmii” z Lidzbarka Warmińskiego, który jest zaprzyjaźniony z tamtejszym stowarzyszeniem niemieckim:

[muzyka]

Głównymi punktami programu jednak były dwie młode damy o wspaniałych głosach. Z Zaporoża w południowej części Ukrainy do Polski, a teraz na festyn letni przyjechałą 13-letnia Marynka Prytuła, tutaj z piosenką ukraińską. A z Sząbruka, jakby tuż za rogiem, pochodzi studentka Magdalena Lobert, która m.in. wybrała piosenkę Udo Jürgensa „Mercy Cherie“:

[muzyka]

——-

Były to nasze wrażenia z festynu letniego zorganizowanego przez Związek Stowarzyszeń Niemieckich Warmii i Mazur ZSNWiM 25 czerwca w Skansenie w Olsztynku. Wsparcia finansowego udzieliły organizatorom ze ZSNWiM Miniesterstwo Spraw Wewnętrzych i Administracji, samorząd województwa warmińsko-mazurskiego oraz niemiecki Konsulat Generalny w Gdańsku.

2022-07-03 Piotr Dukat

4 czerwca Olsztyńskie Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej OSMN zorganizowało tegoroczny Dzień Mniejszości Narodowych tradycyjnie w osadzie kozackiej Ataman w Olsztynie-Gutkowie. Skorzystaliśmy z okazji i porozmwialiśmy z nowym przewodniczącym OSMN Piotrem Dukatem:

——-

Proszę podać jeszcze raz swoje nazwisko, i co dzisiaj na tej imprezie przeżyjemy i co tym razem jest szczególne?

[Piotr Dukat:

Jestem Piotr Dukat, jestem nowym przewodniczącym Olsztyńskiego Stowarzyszenia Mniejszości Niemieckiej od około miesiąca. Dzisiaj mamy dużą imprezę, Dzień Mniejszości w Olsztynie, w Atamanie. Jest to nasza pierwsza impreza jako nowego zarządu. Piękna pogoda, dużo osób, dobra muzyka, co jeszcze chcemy wiedzieć? Całość organizuje pani Anna Kazańska już od około 8 lat. Mamy dobre kontakty z różnymi mniejszościami, np. w Ukrainie, dzisiaj szczególnie dużo z powodu sytuacji z wojną, od początku wojny, najgorszy czas. Mamy kontakt, pomagamy im, mamy kontakt z parafią grecko-katolicką. Pomagamy różnymi możliwościami i drogami.]

Nadal trwa wojna w Ukrainie, przynajmniej mogli Państwo dzisiaj podczas kiermaszu ciast zebrać trochę pieniędzy dla ukraińskich potrzebujących. Również sytuacja w Polsce jest napięta. Dość trudny czas dla nowego przewodniczącego…

[Piotr Dukat:

No, można tak powiedzieć, ale czy trudny czy nie? Mam wielkie wsparcie osób, które już u nas pracują, np. pani Anny Kazańskiej i innych osób. Mam nadzieję, że również pani Krystyna Płocharska nam pomoże. Musimy współpracować, ten czas przeczekać, i zobaczyć, jak będzie dalej, czy coś nowego, czy tak samo.]

Czy już są konkretne pomysły czy plany?

[Piotr Dukat:

Myślę, że jest jeszcze trochę za wcześniej, aby mówić o pomysłach, ale dobra współpraca z różnymi mniejszościami czy różnymi stowarzyszeniami niemieckimi w naszym regionie, np. naszymi kolegami z Mrągowa, z Ostródy, z Olsztynka – musimy to wszystko zebrać razem i trzeba zostać razem w tych trudnych czasach.]

Zaraz na początku Pańskiej kadencji musiał Pan również pojechać jako delegat na Górę Św. Anny do Związku Niemieckich Stowarzyszeń Społeczno-Kulturalnych w Polsce ZNSSK. O czym tam decydowano?

[Piotr Dukat:

Tam odbyło się nowe zebranie delegatów i wybrano nowy zarząd. Nowym przewodniczącym ZNSSK w Opolu jest Rafał Bartek, również młody mężczyzna, który od lat jest członkiem zarządu. Ale teraz pan Gajda zdecydował, że nie chce dalej pracować w tym kierunku. Jest nowy zarząd u nas i tam, i będzie dobra współpraca między nami i nimi, jest to nowa droga, cała historia mniejszości niemieckiej w Polsce.]

I jest przedstawiciel naszego regionu w Opolu…

[Piotr Dukat:

Tak, Michał Schlueter jest już od paru lat członkiem zarządu, jest on jedyną osobą z naszego regionu w zarządzie w Opolu. Myślę, że dobre kontakty z nim to najważniejsze, też dla nas.]

Dzisiaj podczas Dnia Mniejszości Narodowych obecnych było wielu przedstawicieli samorządu. Musi Pan teraz dbać też o kontakty z nimi. Jakie były Pana pierwsze wrażenia?

[Piotr Dukat:

Trudno mi powiedzieć, bo jest to mój pierwszy kontakt z tymi osobami, były bardzo życzliwe. Znam kilka osób, ale nie bliżej, jak powiedziałem wcześniej – trzeba będzie zobaczyć, trochę jak będzie kierunek, i jak dalej będzie przebiegała nasza współpraca.]

——-

Był to Piotr Dukat, nowy przewodniczący Olsztyńskiego Stowarzyszenia Mniejszości Niemieckiej OSMN, w rozmowie z nami. Rozmowa powstała podczas Dnia Mniejszości Narodowych 4 czerwca w osadzie kozackiej Ataman w Olsztynie-Gutkowie zorganizowanym przez OSMN.

2022-07-03 Roland Zagóra V

W maju odbyło się w Nidzicy seminarium wiosenne dla średniego pokolenia mniejszości niemieckiej. Skorzystaliśmy z okazji i przeprowadziliśmy wywiad z pastorem kościoła ewangelicko-augsburskiego w Nidzicy Rolandem Zagórą. Rozmawialiśmy z nim o nim samym oraz o skarbach i historii parafii i regionu. Usłyszą Państwo teraz piątą i ostatnią część rozmowy:

——-

Parafia ewangelicko-augsburska w Nidzicy ma za sobą – jak ksiądz ostatnio wyjaśnił na przykładzie wymiany kościołów – kilka potknięć, lecz również wiele dobrych okresów. Ile parafia w ogóle ma lat?

[Roland Zagóra – wypowiedź w języku polskim]

Jakie są plany z okazji jubileuszu – oprócz obligatoryjnej dużej uroczystości?

[Roland Zagóra – wypowiedź w języku polskim]

Ostatnie pytanie: używa ksiądz słowa „my” i „nasze”. Nasz region, nasza historia czy nasze miasto. Czuje się więc ksiądz niewątpliwie jak tutejszy…

[Roland Zagóra – wypowiedź w języku polskim]

——-

Był to Roland Zagóra, pastor kościoła ewangelicko-augsburskiego w Nidzicy, w rozmowie z nami. Tematem był on sam oraz skarby i historia parafii i regionu.

Jingle – koncert życzeń

I jak zwykle w pierwszą niedzielę miesiąca – koncert życzeń dla naszych jubilatów. Spojrzymy wstecz na jubilatów z mniejszości niemieckiej z czerwca 2022 roku w mniejszości niemieckiej na Warmii i Mazurach.

Nidzickie Stowarzyszenie pogratulować mogło siedmiu swoim członkom, wśród nich 4 czerwca Gerhard Franz skończył 83 lata.

W Stowarzyszeniu Mniejszości Niemieckiej w Kętrzynie zanotowano troje jubilatów, między innymi Ruth Tomaszewską z 90 latami.

Również w Ełku w Stowarzyszeniu Mniejszości Niemieckiej „Masuren“ cieszyć sie mogło troje jubilatów, między innymi spotkało to 1 czerwca Irmgard Wiedenhöft z 90 latami.

Pięć osób miało na swojej liście Stowarzyszenie Przyjaźni „Rosch“ w Piszu. Szczególnie podkreślić chcielibyśmy Zygmunta Freitaga z już 75 latami.

Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej „Warmia“ w Liddzbarku Warmińskim pogratulować mogło trzem, a Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej „Natangen“ w Górowie Iławeckim dwunastu osobom, które świętowały rozpoczęcie nowego roku życia. W Lidzbarku na swoje 65 lat spoglądać może Ewa Huss-Nowosielska, a w Górowie – Ingrid Petryczka na swoje 70 lat.

Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej „Tannen“ z Ostródy przesłało nam zestawienie siedmiu jubilatów. Helena Dąbrowska skończyła tam 82, a Doris Majewska 79 lat.

My przyłączamy się do życzeń krewnych i przyjaciół, życzymy jeszcze wszystkiego najlepszego, zdrowia i radości w życiu i mamy dla Państwa piosenkę Marlene Dietrich „Ich bin von Kopf bis Fuß auf Liebe eingestellt“ w wykonaniu Marleny Uziębło.

Uwe: I to była znowu Allensteiner Welle. Życzymy Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Anna: Audycję zrealizował dla Państwa i dal nas Marian Dąbrowski, a do usłyszenia za tydzień mówią Państwu Anna Przywoźna…

Uwe:… i Uwe Hahnkamp. (bsc)

26.06.2022 (opis do dźwięku)

Anna: Serdecznie witam w Allensteiner Welle, przy mikrofonie witają Państwa dziś wieczorem Anna Przywoźna…

Uwe: …i Uwe Hahnkamp i będą towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Anna: Mamy nadzieję, że dobrze spędzili Państwo tydzień i cieszymy się, że są Państwo znowu z nami. Dzisiaj mamy dla Państwa:

– wrażenia z imprezy Instytutu Goethego z zespołem Munich Supercrew

– oraz ciąg dalszy rozmowy z pastorem ewangelicko-augsburskim w Nidzicy Rolandem Zagórą …

Uwe: ….i przedstawimy dalszy ciąg relacji z prezentacji książki „Gauleiter Prus Wschodnich“ doktora Ralfa Meindla. Więcej na ten temat jak zwykle – po wiadomościach.

Jingle – wiadomości

***

W przyszły weekend, od piątku 1 lipca o godzinie 18.00 do niedzieli 3 lipca odbędzie się 8. Letnia Olimpiada Młodzieży Niemieckiej na Warmii i Mazurach. Imprezę organizują wspólnie Związek Stowarzyszeń Niemieckich na Warmii i Mazurach oraz Ziomkostwo Prus Wschodnich.

***

Tegoroczne warsztaty letnie dla dzieci i młodzieży mniejszości niemieckiej odbędą się od 1 do 10 sierpnia w Ostródzie i skierowane są do uczestników w wieku od 9 do 12 lat. Zgłoszenia możliwe są jeszcze do 30 czerwca. Formularze i program warsztatów znajdą Państwo na stronie internetowej Związku Stowarzyszeń Niemieckich na Warmii i Mazurach, wkład własny prosimy wpłacać do Związku.

***

W przyszła sobotę, 2 lipca o godzinie 18.00 odbędzie się trzeci koncert tegorocznych, XXV. Pasymskich Koncertów Muzyki Organowej i Kameralnej, które rozpoczęły się wczoraj. W kościele ewangelicko-augsburskim w Pasymiu oczekiwani są doktor Maciej Zakrzewski na organach i Paweł Nowak na akordeonie. 3 lipca odbędzie się kolejny koncert z profesor Renatą Marcinkute-Lesieur z Litwy. Pastor Witold Twardzik jako organizator cieszy się na licznych gości.

***

1 lipca o godzinie 17.00 w kościele ewangelicko-augsburskim w Sorkwitach odbędzie się drugi wykład rozmów sorkwickich w tym roku. Odczyt wygłosi dziennikarka i pisarka Petra Reski, autorka wschodniopruskiej sagi rodzinnej „Ein Land so weit“. Organizatorami są parafia ewangelicko-augsburska w Sorkwitach oraz Stowarzyszenie „Freunde Masurens” z Scharnebeck. Projekt odbywa się pod patronatem starosty mrągowskiego Barbary Kuźmickiej-Rogala. Organizatorzy zapraszają następnie na poczęstunek, aby porozmawiać z referentką.

***

W sobotę, 2 lipca o godzinie 9.00, Miejski Ośrodek Kultury w Olsztynie i Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN otwierają w Muzeum Nowoczesności przy ulicy Knosały wystawę „Voll von ihnen war es nirgends. Die Wiederbelebung der Erinnerung an die polnischen Juden im städtischen Raum – Pełno ich nigdzie. Przywracanie pamięci o polskich Żydach w przestrzeni miejskiej“. O godzinie 11.00 rozpocznie się tam wycieczka po mieście z przewodnikiem „Auf den Allensteiner Spuren von Erich Mendelsohn – Po olsztyńskich śladach Ericha Mendelsohna“ z Rafałem Bętkowskim.

***

Ewangelickie nabożeństwo w języku niemieckim odprawione zostanie w przyszła niedzielę, 3 lipca o godzinie 9.30 w kościele ewangelickim w Giżycku. Wygłosi je pastor Petra Hechinger z Niemiec.

2022-06-26 Ralf Meindl III

Erich Koch był znanym przede wszystkim w Prusach Wschodnich narodowym socjalistą,. Tu był najpierw gauleiterem, a po II wojnie światowej dożywotnio więźniem w Barczewie. Jak jednak przebiegała jego kariera? Jaki wpływ miał w strukturach narodowych socjalistów? Jak doszło do jego niecnych czynów? Tymi i innymi pytaniami zajmuje się książka „Gauleiter Prus Wschodnich. Erich Koch – biografia polityczna“ autorstwa doktora Ralfa Meindla wydana przez Instytut Północny w Olsztynie. Podczas prezentacji książki pod koniec kwietnia doktor Meindl w rozmowie autorskiej przedstawił kilka aspektów tematu. Byliśmy tam dla Państwa. Dzisiaj trzecia część naszych wrażeń:

——-

Podczas prezentacji książki „Gauleiter Prus Wschodnich. Erich Koch – biografia polityczna“ pojawiło się też pytanie, czy Erich Koch również zrobił czy zostawił po sobie coś pozytywnego. Niełatwe pytanie dla dr Ralfa Meindla:

[Ralf Meindl:

Trochę trudne pytanie, bo jest trudno po kimś takim jak Koch spodziewać się czegoś dobrego. Koch rzeczywiście tworzył politykę ekonomiczną, która była bardzo dokładnie dopasowana do Prus Wschodnich i doprowadziła do tego, że nastąpiło ekonomiczne ożywienie w Prusach Wschodnich i ludzie mieli się lepiej niż wcześniej. Trzeba jednak dodać, że ta polityka ekonomiczna odniosła taki duży sukces, bo III Rzesza zbroiła się, budowano dużo koszar, dużo fortyfikacji, bo wydawano dużo środków na wojsko i na budynki dla wojska. I do tego jeszcze dochodzi fakt, że narodowi socjaliści oczywiście nie trzymali się koniecznie obowiązujących niemieckich ustaw. Takim sposobem powstało wiele firm, które były dla ludności Prus Wschodnich bardzo dobre. Co jeszcze widać: wielu ludzi w Prusach Wschodnich mieszkało w bardzo złych warunkach. W czasie narodowego socjalizmu wybudowano dużo małych osiedli. Wiele osób z Państwa zna na pewno określenie „kochówki” na takie osiedla – np. dzisiejsze Osiedle Mazurskie było takim osiedlem.]

Pełniąc swoją funkcję gauleitera i dodatkowo w Prusach Wschodnich Erich Koch miał wielką zaletę: dlatego, że mógł prawie zawsze być blisko Hitlera z urzędu oraz geograficznie przez budowę kwatery głównej Adolfa Hitlera Wilczego Szańca, mógł go łatwiej przekonać do swoich pomysłów niż inni – niekoniecznie na korzyść podległych mu ludzi:

[Ralf Meindl:

W III Rzeszy bardzo ważne było to, że ktoś mógł osobiście rozmawiać z Hitlerem. Kiedy ktoś chciał przeforsować jakiś plan, potrzebne było na końcu zezwolenie Hitlera. Koch jest w tym punkcie bardzo dobrym przykładem na to, jak funkcjonował narodowy socjalizm. Narodowi socjaliści zawsze mówili: „Mamy plan i przeforsujemy go”, a to się zupełnie nie zgadza. Hitler miał kilka wyobrażeń, jaki świat powinien być, ale nie miał planu. Np. było tak, że Koch był komisarzem rzeszy dla Ukrainy, ale miał przełożonego, był to minister Rzeszy dla okupowanych terenów wschodnich. Minister ten, Alfred Rosenberg, chciał współpracować z Ukraińcami, jednocześnie jednak Ukraińcy powinni byli dostarczać kilka milionów ton żywności do Niemiec. To był problem. Koch jako komisarz Rzeszy dla Ukrainy powiedział: „Nie potrzebujemy Ukraińców, nie musimy z nimi współpracować”. Ostatecznie Koch postawił na swoim, bo on jako gauleiter mógł codziennie pójść do Hitlera i przekonywać go do swoich pomysłów.]

Za traktowanie Ukraińców Erich Koch ponosi odpowiedzialność, co do jego udziału w jakichkolwiek obozach w Prusach Wschodnich jednak nie było dowodów:

[Ralf Meindl:

Faktycznie jest tak, że w Rzeszy Niemieckiej do roku 1939 istniał system obozów koncentracyjnych podlegający formacji SS. Z tych obozów ani jednego nie było w Prusach Wschodnich. Były jednak inne obozy; np. jak Pan powiedział obozy pracy, które jednak wtedy, przed 1939 r., nie były zaplanowane jako obozy karne, lecz aby przeprowadzać różne prace. Z początkiem wojny to się zmienił. Był obóz w Olsztynku, wielki obóz jeniecki, jednak podlegający Wehrmachtowi. Był obóz w Działdowie, który prawie był obozem zagłady. W ciągu wojny założono również w Prusach Wschodnich zewnętrzne obozy obozu koncentracyjnego Sztutowo. Ale tymi obozami tak intensywnie nie się zajmowałem, bo nie było dowodów na konkretny udziału Kocha w założeniu i prowadzeniu obozów; na ten temat nie było żadnych akt, żadnych akt, które są mi znane.]

Udokumentowany jest natomiast szczególny przypadek zagłady niepełnosprawnych osób, który wyraźnie rzuca światło na myślenie Ericha Kocha, jak mówi doktor Ralf Meindl:

[Ralf Meindl:

Jest jednak jedno zdarzenie, które jest dobrze udokumentowane i jednocześnie pokazuje, jak pozbawiony skrupułów i niechętny ludziom był Erich Koch. Narodowi socjaliści również mordowali osoby niepełnosprawne, bo chcieli ludności bez chorych. Wtedy również zabito chorych z Kortowa. Konkretnie ci niepełnosprawni zostali zamordowani w Działdowie przez oddział do zadań specjalnych Langen, który był jednostką SS. Koch płacił za każdego wschodniopruskiego niepełnosprawnego, którego zabił ten oddział do zadań specjalnych, premię w wysokości 10 marek. A kiedy ta jednostka skończyła zabijanie niepełnosprawnych, zrobili małą imprezę, i Koch dla każdego żołnierza tej jednostki kazał wykonać pudełeczko z bursztynu i podarował im jako małą pamiątkę po tym czynie, którego dokonali.]

——-

Były to aspekty, którymi zajmuje się książka „Gauleiter Prus Wschodnich. Erich Koch – biografia polityczna“ autorstwa doktora Ralfa Meindla, wydana niedawno przez Instytut Północny w Olsztynie. Nagrania powstały podczas prezentacji książki pod koniec kwietnia. Więcej na temat książki usłyszą Państwo za dwa tygodnie.

2022-06-26 Munich Supercrew

3 czerwca Instytut Goethego w Warszawie zorganizował w Olsztynie warsztaty, po których miał miejsce koncert zespołu Munich Supercrew. Grupa była na tournée po Polsce i na scenie w „Kuźni Społecznej” dla ok. 80 uczniów szkół podstawowych. Oto nasze wrażenia z tej imprezy:

——-

Kiedy słyszy się słowo „warsztaty”, nierzadko na myśl przychodzi sucho prezentowana wiedza i praca siedząca. Ale może być inaczej. Co dokładnie zadziało się 3 czerwca i do kogo skierowane były warsztaty w pięknych, ale trochę niezwykłych jak na warsztaty pomieszczeniach „Kuźni Społecznej”, wyjaśniła nam Justyna Ciecarowska z Instytutu Goethego w Warszawie:

[Justyna Ciecarowska:

Bardzo piękne miejsce, gdzie jesteśmy dzisiaj z koncertem, z koncertem i warsztatami zespołu Munich Supercrew. Zespół przyjechał bezpośrednio tu do Polski, robią w tym roku tournée muzyczne. Ogólnie będziemy w sześciu miastach w całej Polsce, wczoraj byliśmy w Białymstoku, dzisiaj jesteśmy tu w Olsztynie. Zaprosiliśmy nasze szkoły, szkoły z naszej sieci Deutsch Plus dla szkół, które angażują się bardziej w język niemiecki, które robią więcej dla języka niemieckiego. My wspieramy ich w tej działalności i dlatego jesteśmy tutaj, aby pokazać młodzieży, że można się uczyć niemieckiego też poprzez muzykę.]

Jacy uczennice i uczniowie znaleźli tego piątkowego popołudnia drogę na warsztaty?

[Justyna Ciecarowska:

Oni są ze szkół tu w Olsztynie, to nasze szkoły z sieci Deutsch Plus, o ile widziałam, to SP 18, 34, 33. Będą się uczyć dwóch piosenek i – mam nadzieję – śpiewać je później w czasie koncertu razem z zespołem. Ważne jest, aby pokazać młodzieży, że można się bawić językiem niemieckim, że opłaca się uczyć niemieckiego, i trzeba dalej się uczyć, kiedy pójdzie się do liceum. Jeśli ktoś później w życiu używa języka niemieckiego – im wcześniej się zacznie, tym lepiej.]

Radosne podniecenie uczestników wzrosło, przede wszystkim dlatego, że w dużej sali nie ustawiono ani ławek, ani stołów, ani krzeseł. I wreszcie organizatorzy mogli zabrać głos w tym hałasie i otworzyć warsztaty:

[atmosfera; Justyna Ciecarowska – wypowiedź w języku polskim]

Kurt Achatz alias Kurt i Michael Hahn alias Michie zaczęli swój performance od powitania, pierwszych ćwiczeń na rozgrzewkę, a potem rytmem:

[fragment występu]

Krok pierwszy: doprowadzić do tego, by uczniowie wstali. Krok drugi: doprowadzić do tego, by stojący się teraz poruszali. I trzeci: przybliżyć im tekst piosenek – tutaj na przykładzie piosenki „Hobbys”

[fragment występu]

Pierwsze poczucie spełnienia. A kiedy już przełamano lody i uczniowie znali już zespół, od razu kolejny sukces: śpiewać razem z nim podczas zaplanowanego po warsztatach koncertu – jeszcze raz piosenka „Hobbys”, tym razem z akompaniamentem muzycznym:

[fragment występu]

——-

Były to nasze wrażenia z warsztatów dla uczniów szkół podstawowych i zaplanowanego po nich koncertu zespołu Munich Supercrew 3 czerwca w Olsztynie. Imprezę zorganizował Instytut Goethego w Warszawie w ramach tournée zespołu po Polsce.

Więcej na temat zespołu Munich Supercrew usłyszą Państwo w jednej z kolejnych audycji.

2022-06-26 Roland Zagóra IV

W maju odbyło się seminarium wiosenne dla średniego pokolenia mniejszości niemieckiej w Nidzicy. Wykorzystaliśmy okazję i przeprowadziliśmy wywiad z pastorem Kościoła ewangelicko-augsburskiego w Nidzicy Rolandem Zagórą. Rozmawialiśmy z nim na temat jego samego oraz skarbów i historii parafii i regionu. Usłyszą Państwo teraz czwartą część rozmowy:

——-

Nidzica była historycznie częścią Prus Wschodnich, więc jest tutaj liczna mniejszość niemiecka, której członkowie w większości są wyznania ewangelickiego. Czy ksiądz sam mówi po niemiecku? Jak wyglądały relacje z mniejszością, kiedy ksiądz rozpoczynał tutaj swoją pracę?

[Roland Zagóra – wypowiedź w języku polskim]

I jak to się dalej rozwijało?

[Roland Zagóra – wypowiedź w języku polskim]

Dzisiejszy Kościół ewangelicko-augsburski jest byłym Kościołem katolickim i odwrotnie. Jak do tego doszło? Kiedy zaczęła się ta zamiana?

[Roland Zagóra – wypowiedź w języku polskim]

A parafia ewangelicko-augsburska?

[Roland Zagóra – wypowiedź w języku polskim]

Czy oddanie Kościoła katolickiego pod zamkiem przebiegło bez zakłóceń?

[Roland Zagóra – wypowiedź w języku polskim]

——-

Był to Roland Zagóra, pastor Kościoła ewangelicko-augsburskiego w Nidzicy, w rozmowie z nami. Tematem rozmowy był on sam oraz skarby i historia parafii i regionu.

Kolejną część rozmowy usłyszą Państwo w przyszłym tygodniu.

Uwe: I to była znowu Allensteiner Welle, życzymy Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Anna: Audycję zrealizował dla Państwa i dla nas Marian Dąbrowski, a do usłyszenia za tydzień mówią Państwu Anna Przywoźna…

Uwe:… i Uwe Hahnkamp.

19.06.2022 (opis do dźwięku)

Uwe: Serdecznie witam w Allensteiner Welle, przy mikrofonie wita Państwa dzisiaj Uwe Hahnkamp i będzie towarzyszyć Państwu przez cała audycję.

Mam nadzieję, że spędzili Państwo dobry tydzień i cieszę się, że są Państwo znowu z nami. Dzisiaj mam dla Państwa kontynuację obu rozmów: z czeskim pisarzem Jaroslavem Rudišem i pastorem ewangelicko – augsburskim z Nidzicy Rolandem Zagórą, a poza tym wrażenia z Dnia Mniejszości Narodowych 4 czerwca w „Atamanie” w Gutkowie. Więcej na ten temat jak zwykle – po wiadomościach.

Jingle – wiadomości

W przyszłą sobotę, 25 czerwca, o godzinie 11.00 rozpocznie się w Parku Etnograficznym w Olsztynku Festyn Letni Mniejszości Niemieckiej na Warmii i Mazurach. Na początek odprawione zostanie nabożeństwo ekumeniczne, po powitaniach gości rozpocznie się część nieoficjalna i program artystyczny. Związek Stowarzyszeń Mniejszości Niemieckiej na Warmii i Mazurach jako organizator serdecznie zaprasza.

***

Tydzień później, w piątek 1 lipca o godzinie 18.00 rozpocznie się w Ostródzie 8. Letnia Olimpiada Młodzieży Niemieckiej. Impreza organizowana wspólnie przez Związek Stowarzyszeń Niemieckich na Warmii i Mazurach oraz Ziomkostwo Prus Wschodnich potrwa do 3 lipca.

***

1 lipca o godzinie 17.00 w kościele ewangelicko-augsburskim w Sorkwitach rozpocznie się drugi wykład rozmów sorkwickich w tym roku. Czytać będzie dziennikarka i pisarka Petra Reski, autorka wschodniopruskiej historii rodzinnej „Ein Land so weit“. Organizatorami są parafia ewangelicko-augsburska w Sorkwitach oraz Związek „Freunde Masurens” w Scharnebeck. Projekt odbywa sie pod patronatem starosty mrągowskiego pani Barbary Kuźmickiej-Rogali. Na zakończenie organizatorzy zapraszają na mały poczęstunek, aby porozmawiać z referentką.

***

W przyszła środę, 22 czerwca o godzinie 17.00, odbędzie się w ramach projektu „Lernraum“ kolejna impreza w Olsztynie. Zaplanowano prezentację dr Emilii Figury-Osełkowskiej wraz z przechadzką po mieście w Olsztynie. Początek w Olsztyńskim Stowarzyszeniu Mniejszości Niemieckiej w Domu Kopernika przy ulicy Partyzantów 3. Należy zgłaszać się dosyć szybko pod adresem allenstein@lernraum.pl lub telefonicznie pod numerem 887-890-723 u Martyny Chrzanowskiej.

***

Katolicka msza w języku niemieckim odprawiona zostanie w tym tygodniu w niedzielę, 26 czerwca o godzinie 10.00 w Olsztynie – Jarotach. Zastępca księdza kanonika Andre Schmeiera serdecznie zaprasza.

Dzień Mniejszości Narodowych

Czwartego czerwca Olsztyńskie Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej OSMN zorganizowało tegoroczny Dzień Mniejszości Narodowych tradycyjnie w Osadzie Kozackiej „Ataman” w Olsztynie-Gutkowie. Oto nasze wrażenia z tej imprezy:

——-

Dla Piotra Dukata to pierwszy raz, kiedy przeżywa Dzień Mniejszości Narodowych jako przewodniczący Olsztyńskiego Stowarzyszenia Mniejszości Niemieckiej. Jest świeżo wybrany na to stanowisko, bo został wybrany mniej więcej miesiąc temu. Czas więc na pierwszą oficjalną wypowiedź:

[Piotr Dukat:

Dzisiaj mamy wielką imprezę, Dzień Mniejszości Narodowych w Olsztynie w „Atamanie”. Jest to pierwsza impreza dla nas, dla nowego zarządu. Jest piękna pogoda, dużo ludzi, dobra muzyka, czego można chcieć więcej? Jest ktoś, kto wie, jak to wszystko działa. Wszystko to organizuje pani Anna Kazańska już od około 8 lat. Mamy dobre kontakty z różnymi mniejszościami.]

Był również dobry dzień na oficjalną zmianę pokoleniową. Po ponad 20 latach działalności jako przewodnicząca AGD M pożegnano Krystynę Płocharską. Oprócz tego goście honorowi podkreślali w swoich przemowach pozytywne nastawienie władz miasta i województwa do mniejszości narodowych: prezydent Olsztyna Piotr Grzymowicz, przewodniczący komisji do spraw mniejszości narodowych i etnicznych w sejmiku Jarosław Słoma i pełnomocnik do spraw mniejszości narodowych i etnicznych marszałka Wiktor Marek Leyk:

[Piotr Grzymowicz, Jaroław Słoma, Wiktor Marek Leyk – wypowiedzi w języku polskim]

Rozpoczęcie części kulturalnej przejęła Amelia Kuształa z Dobrego Miasta, która reprezentowała mniejszość ukraińską. Ostatnio uczestniczyła w konkursie The Voice Kids w telewizji polskiej i dotarła aż do finału:

[muzyka]

Reprezentantami mniejszości niemieckiej w regionie były m.in. zespół „Masurenklang” z Piecek i grupa śpiewająca ze Stowarzyszenia Mniejszości Niemieckiej w Kwidzynie:

[muzyka]

Nastąpiły m.in. dwa występy młodego pokolenia: uczennic i uczniów ukraińskiego zespołu Suzirjaczko i młodych muzyków i tancerek olsztyńskich Romów:

[muzyka]

Poza tym Marlena Uziębło z Siedlec za pomocą swojego programu z piosenkami Marleny Dietrich przeniosła gości Dnia Mniejszości Narodowych do lat 30. i 40. XX wieku:

[muzyka]

Następnie folk-rockowy zespół mniejszości ukraińskiej „Tuhaj Bej” definitywnie zakończył imprezę:

[muzyka]

——-

Były to nasze wrażenia z Dnia Mniejszości Narodowych, który odbyła się 4 czerwca w Osadzie Kozackiej „Ataman” w Olsztynie-Gutkowie. Wsparcia finansowego organizatorom z OSMN udzieliły Ministerstwo Spraw Węwnętrznych i Adminictracji, Bawarskie Ministerstwo Rodziny, Pracy i Spraw Społecznych, samorząd województwa warmińsko-mazurskiego oraz Konsulat Generalny Republiki Federalnej Niemiec w Gdańsku oraz stowarzyszenia dawnych mieszkańców Olsztyna z Gelsenkirchen.

Więcej na temat Piotra Dukata i Marleny Uziębło usłyszą Państwo w jednej z kolejnych audycji.

Roland Zagóra III

W maju odbyło się w Nidzicy seminarium wiosenne dla średniego pokolenia mniejszości niemieckiej. Skorzystaliśmy z okazji i przeprowadziliśmy wywiad z pastorem kościoła ewangelicko-augsburskiego w Nidzicy Rolandem Zagórą. Rozmawialiśmy z nim na temat jego samego oraz skarbów i historii parafii i regionu. Usłyszą Państwo teraz trzecią część rozmowy:

——-

Kilka ze skarbów sztuki parafii w Nidzicy – nie wspominając o chrzcielnicy (misie chrzcielnej) z XV wieku – ksiądz już nam objaśnił, ale jest jeszcze jedno dzieło, a mianowicie szczególny historyczny śpiewnik, który powstał w Nidzicy:

[Roland Zagóra – wypowiedź w języku polskim]

Jednak z ważnej okazji ponownie został wydrukowany:

[Roland Zagóra – wypowiedź w języku polskim]

W biurze księdza wisi też szkolna mapa ścienna powiatu Nidzicy z początku XX wieku. Znajdzie się na niej miedzy innymi strumień Koniuszanka, który zwiedzali uczestnicy seminarium wiosennego. Co jest specjalnego w tym akwenie? Co jeszcze jest interesującego na mapie?

[Roland Zagóra – wypowiedź w języku polskim]

I tam naprawdę znajduje się złoto?

[Roland Zagóra – wypowiedź w języku polskim]

Co ta mapa jeszcze może pokazać dzisiejszej młodzieży?

[Roland Zagóra – wypowiedź w języku polskim]

——-

Był to Roland Zagóra, pastor kościoła ewangelicko-augsburskiego w Nidzicy, w rozmowie z nami. Tematem był on sam oraz skarby i historia parafii i regionu.

Kolejną część rozmowy usłyszą Państwo w przyszłym tygodniu.

Moderation Interview Jaroslav Rudiš III

Już po raz drugi lektorzy Niemieckiej Centrali Wymiany Akademickiej w Polsce zaprosili dwujęzycznego autora Jaroslava Rudiša z Czech na cykl wieczorów autorskich. Tym razem 18 maja przyjechał również do Olsztyna na Uniwersytet Warmińsko-Mazurski. W ubiegłym roku opublikował swoją pierwszą książkę w języku niemieckim pt. „Ostatnia podróż Winterberga”. Po spotkaniu rozmawiał z nami na temat ludzi kolei, historii Europy centralnej i stosunku Czechów do piwa. Usłysza Państwo teraz trzecią część rozmowy:

——-

Różnica między Polakami i Czechami jest taka – jeśli wierzyć przesądom – że Polacy raczej piją wódkę, a Czesi raczej piwo. Czytał Pan scenę z książki „Ostatnia podróż Winterberga”, w której było kilka butelek piwa w szpitalu, a wcześniej zdradził Pan źródło tego pomysłu. Posłuchajmy tego krótko razem naszymi słuchaczami:

[Jaroslav Rudiš:

Zrobiła to moja matka u mojego ojca, który kiedyś był w szpitalu. Moja mama przynosiła mu codzienne jedno piwo. Aż w końcu lekarz powiedział „Panie Rudiš, teraz Pan może wypić to piwo.” I to w szpitalu. Czechy są prawdopodobnie jedynym państwem na świecie, gdzie lekarz może przepisać komuś piwo.]

Piwo jako lek na receptę brzmi naprawdę nadzwyczajne. Oprócz tego na pewno też łączy narody w Europie…

[Jaroslav Rudiš:

Na przykład mam przyjaciela, który jest lekarzem, już emerytowanym. Idę z nim do sauny, nie jestem jedyny, jesteśmy mała grupą przyjaciół, która się tam spotyka. A kiedy wśród nas jest lekarz, jeden mówi: „Wiesz co, ja mam tu pewien problem”, a drugi: „Ja mam inny problem”, na co on: „Wiesz co? Po prostu pij dwa piwa, pij je, i zobaczysz, że od razu poczujesz się lepiej”. Może jest w tym ziarnko prawdy. Jasne, że piwo jest dla nas Czechów czymś, co łączy nas z Europą Środkową, z Frankonią, z Bawarią. Przed zmianami też nie opowiadano, że np. znane na całym świecie piwo „Pilsener Urquell”, które powstało w Pilznie, czyli w Czechach, jest właściwie wynalazkiem czesko-bawarskim, bo browarnik był z Bawarii. To pokazuje, jak głupi jest cały ten nacjonalizm, bo do kogo należy to piwo? To jest nasze środkowoeuropejskie piwo, znane, trzeba być dumnym z tego piwa – i Czesi, i Bawarczycy.]

Poza tym piwo jest ważne dla komunikacji, jednak nie u siebie w domu, lecz w karczmie albo w knajpie:

[Jaroslav Rudiš:

Szczerze mówiąc, piwo jest dla nas czymś więcej niż napój. Ktoś idzie pić piwo, bo chce coś opowiedzieć, wymienić zdanie, być częścią społeczności, stałego stolika. Prawie każdy w Czechach ma taką knajpę, do której przynależy, gdzie ma swoje stałe miejsce. Dużo dojeżdżam, ale mam nawet dwa czy trzy miejsca, gdzie lubię pojawiać się, gdzie mogę posiedzieć przy tym samym stoliku. Nie chodzi tylko o picie piwa, wierzę mocno, że jest to prawie coś filozoficznego, że jest coś w tym piwie, co nas do siebie przybliża. I godzi nas, nawet jeśli się czasem w karczmie pokłócimy. Bardzo mi się podoba: można opowiadać dowcipy, można być smutnym, można się kłócić – a na końcu jest piwo, które nas pogodzi.]

W książce „Ostania podróż Winterberga” traktuje Pan temat trupów czy śmierci dość frywolnie. Czy to też jest specyfika czeska, wszystko – naprawdę wszystko – brać lekko czy niepoważnie?

[Jaroslav Rudiš:

No jasne, obchodzenie się ze śmiercią. Wszyscy jesteśmy świadomi, że kiedyś umrzemy, że nasza podróż właściwie już od początku jest ostatnią podróżą. Czasem jest bardzo krótka, czasem dłuższa, czasem bardzo długa, ale po prostu na końcu jest stacja końcowa, i nie ma drogi powrotnej, prawdopodobnie, kto wie, może i tak, nikt z nas wszystkich nie wie. Myślę, że my Czesi – nie tylko my Czesi, znam to też z Austrii – że możemy wyśmiewać się ze wszystkich i wszystkiego, również z nas samych, a nawet ze śmierci. I że to jest pewien ratunek, pewna nadzieja, że z humorem, z odrobiną ironii i samoironii podchodzą do tego wszystkiego, patrzą na swoją egzystencję i pomaga im to uporać się z tym wszystkim.]

——-

Był to dwujęzyczny pisarz Jaroslav Rudiš z Czech w rozmowie z nami. Autor, który w ubiegłym roku opublikował swoją pierwszą powieść w języku niemieckim pt. „Ostatnia podróż Winterberga”, na zaproszenie lektorów Niemieckiej Centrali Wymiany Akademickiej był na cyklu wieczorów autorskich w Polsce. 18 maja przyjechał również do spotkanie na Uniwersytet Warmińsko-Mazurski w Olsztynie.

Usłyszą Państwo jeszcze fragment z innego dzieła Jaroslava Rudiša „Instrukcja jazdy pociągiem” – jazdy małym pociągiem i ze frustrowanym konduktorem…

[Jaroslav Rudiš:

Limburg nad rzeką Lahn godz. 18:23. Chcemy z okazji zachodu słońca użyć jeszcze starej, dobrej kolei, znaków kolejowych, drucianych lin, nastawni, dyżurnego ruchu i szlabanu, który trzeba jeszcze kręcić korbką. Wielu fanów kolei jedzie z tego powodu do Słowenii, Czech czy Węgier, ale można dać się również ponieść 1,5 godziny w pociągu nr RB45 z Limburga do Fuldy. 19:56. Großen Buseck. „Kocham tę trasę” – mówi konduktor. 20:09. Saasen. „Kocham kolej”- mówi konduktor. 20:12. Göbelnrod. „Kocham mój zawód” – mówi konduktor. 20:15. Grünberg (Oberhessen). „Jeśli masz problemy w życiu prywatnym, idź do kolei” – mówi konduktor. 20:18. Lehnheim. „Żadnego życia prywatnego, żadnych problemów” – mówi konduktor. 20:22. Mücke (Hessen). „Na tej trasie znam każde drzewo” – mówi konduktor. 20:25. Nieder Ohmen. „Kochasz pociągi? Przyjdź do nas! Bierzemy wszystkich” – mówi konduktor. 20:43. Zell-Romrod. „Powiem Ci, w osiem miesięcy zostajesz maszynistą, nawet jeśli jesteś ślepy” – mówi konduktor.]

___________________________________________________________________

Uwe: I to była znowu Allensteiner Welle, życzę Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Audycję zrealizował dla Państwa i dla mnie Marian Dąbrowski, a do usłyszenia za tydzień mówi Państwu Uwe Hahnkamp.

05.06.2022 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 12.06.2022

Anna: Serdecznie witam w Allensteiner Welle, przy mikrofonie witają Państwa dziś wieczorem Anna Przywoźna…

Uwe: …i Uwe Hahnkamp i będą towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Anna: Mamy nadzieję, że spędzili Państwo dobrze ten tydzień, i cieszymy się, że są Państwo znowu z nami. Dzisiaj mamy dla Państwa kontynuację obu rozmów: z czeskim pisarzem Jaroslavem Rudišem i pastorem ewangelicko – augsburskim z Nidzicy Rolandem Zagórą …

Uwe: ….przedstawimy też dalszą relację z prezentacji książki „Gauleiter Prus Wschodnich“ doktora Ralfa Meindla. Więcej na ten temat jak zwykle – po wiadomościach.

Jingle – wiadomości

***

W sobotę, 25 czerwca o godzinie 11.00, rozpocznie się w Skansenie w Olsztynku Festym Letni Mniejszości Niemieckiej na Warmii i Mazurach. Na początku odprawione zostanie nabożeństwo ekumeniczne, a po przywitaniu gości rozpocznie się część nieoficjalna i artystyczna. Związek Stowarzyszeń Niemieckich na Warmii i Mazuraach jako organizator serdecznie zaprasza..

***

Tydzień później, w piątek 1 lipca, rozpocznie się o godzinie 18.00 8. Olimpiada Letnia Młodzieży Niemieckiej na Warmii i Mazurach w Ostródzie. Impreza organizowana wspólnie przez Związek Stowarzyszeń Niemieckich na Warmii i Mazurach i Ziomkostwo Prus Wschodnich zakończy się 3 lipca.

***

Nabożeństwo ewangelickie w języku niemieckim odprawione zostanie w przyszła niedzielę, 19 czerwca, w Giżycku w kościele ewangelicko – augsburskim. Rozpocznie się o godzinie 9.30, odprawi je pastor Andreas Flug z Niemiec.

2022-06-12 Ralf Meindl II

Erich Koch był znanym przede wszystkim w Prusach Wschodnich narodowym socjalistą. Był tam najpierw gauleiterem, a po II wojnie światowej dożywotnio więźniem w Barczewie. Jak jednak przebiegała jego kariera? Jaki wpływ wywarł na struktury narodowych socjalistów? Jak doszło do jego niecnych czynów? Tymi i wieloma innymi pytaniami zajmuje się książka „Gauleiter Prus Wschodnich. Erich Koch – biografia polityczna“ autorstwa doktora Ralfa Meindla wydana przez Instytut Północny w Olsztynie. W ramach prezentacji książki podczas spotkania autorskiego pod koniec kwietnia dr Meindl przedstawił kilka aspektów. Dzisiaj druga część naszych wrażeń:

——-

Erich Koch przez ponad 20 lat był członkiem partii NSDAP i miał ogromne wpływy w jej strukturach. Co dr Ralf Meindl znalazł na ten temat w archiwach?

[Ralf Meindl:

Koch od 1921 do 1945 r. był członkiem NSDAP i w tym czasie wysokim funkcjonariuszem. Więcej zajmował się wszystkimi ważnymi sprawami związanymi z narodowym socjalizmem. Zajmując czołowe stanowisko uczestniczył w utworzeniu NSDAP, w ustalaniu, jak wyglądała struktura, kto był ważny a kto nie, w tym, jak wyglądała ideologia NSDAP, nawet kłócąc się o nią z Göbbelsem, bo należał do innego skrzydła partii niż Hitler i Göbbels. Koch był jednym z najważniejszych funkcjonariuszy, który pokazał, jak NSDAP może dojść do władzy, wygrać wybory, jak powinna działać, aby do 1933 r. stać się tak potężną. Po 1933 r. był jednym z tych, który najwyraźniej zmieniał dotychczasowe państwo niemieckie w narodowosocjalistyczne państwo niemieckie. I uczestniczył w momencie kulminacyjnym narodowego socjalizmu, w ucisku i zagładzie Polaków, Żydów i Ukraińców. Można na jego przykładzie dobrze zbadać najważniejsze fenomeny narodowego socjalizmu.]

Ciągle podkreślano jego funkcję gauleitera. Kim dokładnie był „gauleiter” i dlaczego Erich Koch był tak ważny?

[Ralf Meindl:

Było aż do 43 gauleiterów w tym samym czasie, byli oni najważniejszymi funkcjonariuszami w III Rzeszy. Byli podporządkowani bezpośrednio Hitlerowi, ale musieli być posłuszni tylko Hitlerowi i nikomu innemu. Byli zawsze odpowiedzialni za dosyć duże terytorium. Ale byli różni, niektórzy z nich byli wpływowi, inni mieli tylko w swoim regionie pewne znaczenie. Koch był jednym z tych, którzy byli naprawdę bardzo wpływowi. Panował w czasie II wojny światowej nad terenem od tutaj, tzn. od Bałtyku/Prus Wschodnich do Morza Czarnego w Ukrainie oraz był szefem władz cywilnych w Ciechanowie i w Białymstoku, i komisarzem Rzeszy na Ukrainę. Ukraina była najcenniejszym terenem, który Niemcy zdobyli w II wojnie światowej z powodu żywności i przemysłu. Więc jeśli zadają sobie Państwo pytanie, co Putin chce w Ukrainie, to w zasadzie tego samego, co chciał Koch w roku 1941. Podsumowując można powiedzieć, że Koch należy do 20 najważniejszych postaci III Rzeszy – i to był oczywiście ważny powód, dlaczego chciałem się zajmować jego osobą.]

W jakim celu wysłano Ericha Kocha, który pochodził z Wuppertalu, na zachodzie Niemiec, akurat do Prus Wschodnich?

[Ralf Meindl:

Tutaj region Prusy Wschodnie był bardzo specyficzny. Przez to, że Polska powstała na nowo, Prusy Wschodnie były czymś takim jak mała wyspa nad Morzem Bałtyckim. Już od długiego czasu panował kryzys ekonomiczny, oprócz tego straszono ludzi, że Polska wkrótce napadłaby na Prusy Wschodnie i podbiłaby je. Prusy Wschodnie i tak były bardzo konserwatywne, i przez to nadawały się na awans partii ekstremalnej prawicy. Na początku jednak NSDAP w Prusach Wschodnich w ogóle nie odnosiła sukcesów, bo nie miała dobrych funkcjonariuszy i ci ze sobą się kłócili. Więc władze NSDAP wysłały Kocha do Prus Wschodnich, aby tu zaprowadził porządek.]

Dzięki swojej strategii Erich Koch jako gauleiter odnosił politycznie duże sukcesy, bo wykreował regionalnie specyficzny narodowy socjalizm:

[Ralf Meindl:

Filozofią Hitlera było przecież, że nie tylko Żydzi, lecz również Słowianie są jedynie mało wartościowymi ludźmi. Koch szybko zauważył, że tu w Prusach Wschodnich, gdzie prawie wszyscy byli spokrewnieni z Polakami czy nawet czuli się sami Polakami, z taką ideologią nie można odnieść sukcesu. Więc powiedział, że nie rasa jest ważna dla człowieka, lecz krajobraz, gdzie żyje; że krajobraz kształtuje człowieka. A to dobrze pasowało do Prus Wschodnich, bo tam dużo osób mówiło: „Tak, nasi przodkowie pochodzili z Polski, z Holandii, z Westfalii, ale dzisiaj wszyscy jesteśmy wschodnioprusakami; krajobraz Prus Wschodnich uczynił nas czymś szczególnym i z tym się utożsamiamy”. Ważne dla Prus Wschodnich było to, że większość ludzi była protestantami, oprócz tych na Warmii. Koch stworzył, można by powiedzieć, własny narodowy socjalizm, który był ewangelicki i wschodniopruski i nie tak rasistowski, jak narodowy socjalizm Hitlera. A tym samym Koch odniósł bardzo duży sukces. NSDAP osiągnęła w Prusach Wschodnich najwyższe wyniki wyborcze w całej Rzeszy Niemieckiej – oprócz Warmii, gdzie katolicy nie chcieli być narodowymi socjalistami, ewangelickimi narodowymi socjalistami.]

——-

Były to aspekty, którymi zajmuje się książka „Gauleiter Prus Wschodnich. Erich Koch – biografia polityczna“ autorstwa doktora Ralfa Meindla wydana niedawno przez Instytut Północny w Olsztynie. Nagrania powstały podczas prezentacji książki pod koniec kwietnia. Więcej na temat książki usłyszą Państwo za dwa tygodnie.

2022-06-12 Roland Zagóra II

W maju odbyło się w Nidzicy seminarium wiosenne dla średniego pokolenia mniejszości niemieckiej. Skorzystaliśmy z okazji i przeprowadziliśmy wywiad z pastorem kościoła ewangelicko-augsburskiego w Nidzicy Rolandem Zagórą. Rozmawialiśmy z nim o nim samym oraz o skarbach i historii parafii i regionu. Usłyszą Państwo teraz drugą część rozmowy:

——-

Jednym ze skarbów w kościele jest kolorowy obraz włoskiego renesansu. Powiedział ksiądz, że to tzw. prezent królewski, mianowicie jeden z dwóch w parafii. Skąd pochodzi drugi i co trzeba sobie wyobrazić pod pojęciem „prezent królewski”?

[Roland Zagóra – wypowiedź w języku polskim]

Jaki prezent dostał od króla pruskiego kościół ewangelicki w Białutach?

[Roland Zagóra – wypowiedź w języku polskim]

Gdzie powstała rzeźba i z jakiego jest materiału?

[Roland Zagóra – wypowiedź w języku polskim]

Obok rzeźby Thorwaldsena parafia księdza ma jednak również dzieła znanego regionalnego artysty – Hieronima Skurpskiego. Kim on był?

[Roland Zagóra – wypowiedź w języku polskim]

Na marginesie: jeden z nich jest obrazem przedstawiającym Marcina Lutra. Jakie jeszcze znaczenie ma Hieronim Skurpski dla parafii ewangelickiej i miasta Nidzicy?

[Roland Zagóra – wypowiedź w języku polskim]

——-

Był to Roland Zagóra, pastor kościoła ewangelicko-augsburskiego w Nidzicy, w rozmowie z nami. Tematem był on sam oraz skarby i historia parafii i regionu.

Kolejną część rozmowy zaprezentujemy w przyszłym tygodniu.

2022-06-12 Jaroslav Rudiš II

Już drugi raz lektorzy Niemieckiej Centrali Wymiany Akademickiej w Polsce zaprosili dwujęzycznego autora Jaroslava Rudiša z Czech na cykl wieczorów autorskich. Tym razem 18 maja przyjechał również do Olsztyna na Uniwersytet Warmińsko-Mazurski. W ubiegłym roku opublikował swoją pierwszą książkę w języku niemieckim pt. „Ostatnia podróż Winterberga”. Po spotkaniu rozmawiał z nami o ludziach kolei, historii Europy centralnej i stosunku Czechów do piwa. Usłyszą Państwo teraz drugą część rozmowy:

——-

A propos historii: mówi Pan i pisze po czesku i po niemiecku. Pochodzi Pan ze styku trzech państw: Polski, Czech i Niemiec. To na pewno było i jest pogranicze ze skomplikowaną historią…

[Jaroslav Rudiš:

Naprawdę to czuję. Wychowałem się w regionie, który był czysto czeski, czeskojęzyczny. Ale tylko parę kilometrów od nas już była granica językowa. Również w Lomnice, skąd pochodzę, było kilka osób niemieckojęzycznych, tak jak w Libercu było wiele osób czeskojęzycznych, to było już dobrze przemieszane. Mimo to, cezura po 1945 r. była cezurą z przemocą także w byłym Kraju Sudetów, którym się ciągle zajmuję w moim dziele literackim, bo poszukuję historii, historii niemiecko-czeskich, naszej wspólnej przeszłości, można powiedzieć. I tam można przeżyć takie sytuacje jak w Olsztynie, że ludziom jest ciężko opowiadać coś o regionie, bo często nie wiedzą, co było tu wcześniej. Muszę tu powiedzieć jedno: przed zmianami nie było wolno opowiadać o tym, to było w Czechosłowacji po prostu zabronione. Niemcy byli źli, tzn. tylko źli, a najgorsi z tych złych byli tzw. Niemcy Sudeccy. Dopiero po zmianach, po 1989 r., było możliwe rozważanie tego tematu.]

Czy są też paralele do Prus Wschodnich?

[Jaroslav Rudiš:

Żyjemy teraz w bardzo szczęśliwym czasie w Czechach, w którym można naprawdę otwarcie mówić o wielu rzeczach, także o przeszłości, w czasie, w którym dużo zostaje rozliczone. Znam kilku pisarzy i pisarek oraz naukowców, którzy zajmują się tym wspólnym dziedzictwem. Myślę, że jest to coś, kiedy jestem tu w Olsztynie, na Mazurach – nie jestem pierwszy raz, już parę razy przyjechałem tu pociągiem, a na pewno nie jestem tu ostatni raz – że musze myśleć o tym, że są tu blisko te pola bitew i pole bitwy pod Sadową u nas, ta przeszłość Europy Środkowej jest tu i tam, jest wiwle tego, co łączy regiony, mimo to, że są one geograficznie tak oddalone. Ale tak daleko nie jest, bo są połączone koleją, a Państwo jadąc stąd będą dość szybko w Czechach, w Pradze, w Hradec Kralove, tak jak będąc w Hradec Kralove i wsiadając tam do pociągu, dość szybko Państwo będą w Olsztynie.]

Bitwa pod Sadową odgrywa ważną rolę w „Ostatniej podróży Winterberga”. Powiedział Pan, że wśród tamtejszych ludzi jest jeszcze żywa w pamięci. Dlaczego? I jakie znaczenie ma wcześniejsze wspólne państwo Austro-Węgry?

[Jaroslav Rudiš:

Pole bitwy pod Sadową to były rdzennie czeskie wioski i region koło Hradec Kralove jest czeskojęzyczny, więc nie doszło tam do wymiany ludności czy wypędzenia. Kiedy Państwo siedzą tam z kimś, to jego przodkowie pochodzą z tej wioski, są tam, byli tam 200 czy 300 lat temu. A z drugiej strony trzeba powiedzieć, że pochodzimy z jednego państwa, z Austro-Węgier. Tam też była silna migracja z powodu służby wojskowej czy pracy. Mój pradziadek pojechał na parę lat do Wiednia przed I wojną światową, walczył jeszcze dla Austrii w I wojnie światowej, wielu Czechów, wszystko jedno, czy mówili po czesku czy po niemiecku, dla nich to był nasz kraj, nasz wspólny dom. Uważam, że jest czas, aby zająć się tym dziedzictwem inaczej niż do tej pory, aby zobaczyć, co to było, co z tego z tamtych czasów jeszcze dzisiaj istnieje. Czechosłowacja powstała w 1918 r., ma więc około 100 lat, ale wcześniej nie było nas przez 100 lat, ale wcześniej byliśmy przez 100 lat Austrią. Jestem przekonany, że ta nasza wspólna historia kształtuje nas, że nosimy ją nadal, czy tego chcemy czy nie, my jesteśmy jej częścią.]

——-

Był to dwujęzyczny pisarz Jaroslav Rudiš z Czech w rozmowie z nami. Autor, który w ubiegłym roku opublikował swoją pierwszą powieść w języku niemieckim pt. „Ostatnia podróż Winterberga”, na zaproszenie lektorów Niemieckiej Centrali Wymiany Akademickiej odbył cykl wieczorów autorskich w Polsce. 18 maja przyjechał również na spotkanie na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie.

Trzecią część usłyszą Państwo w przyszłym tygodniu.

Uwe: I to była już znowu Allensteiner Welle. Życzymy Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Anna: Audycję zrealizował dla Pańtwa i dla nas Marian Dąbrowski, a do usłyszenia za tydzień mówią Państwu Anna Przywoźna…

Uwe:… i Uwe Hahnkamp.

29.05.2022 (opis do dźwięku)

Anna: Serdecznie witam w Allensteiner Welle, przy mikrofonie witają Państwa dziś wieczorem Anna Przywoźna…

Uwe: …i Uwe Hahnkamp i będą towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Anna: Mamy nadzieję, że dobrze spędzili Państwo weekend, i cieszycmy się, że są Państwo znowu z nami, ponieważ mamy dla Państwa dalsze informacj ena temat infułata Adalberta Zinka oraz wrażenia z seminarium wiosennego dla średniego pokolenia mniejszości niemieckiej na Warmii i Mazurach.

Uwe: Poza tym przedstawimy Państwu Hockenheimring. Więcej na ten temat jak zwykle – po wiadomościach.

Jingle – wiadomości

***

W przyszła sobotę, 4 czerwca, o godzinie 11.00 Olsztyńskie Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej zaprasza na tegoroczny Dzień Mniejszości Narodowych do Osady Kozackiej „Ataman” przy ulicy Kanarkowej 54 w Olsztynie – Gutkowie. W programie znajdą się występy różnych grup i solistów, między innymi ukraińskiej grupy Tuhaj Bej, Marleny Uziębło z pieśniami Marlene Dietrich jak też niemieckich chórów i przedstawicieli Romów. Będą stoiska, prezentujące mniejszości narodowe, poza tym kiermasz ciast na rzecz pomocy potrzebującym w Ukrainie.

***

Muzykę jednej z mniejszości narodowych zaprezentuje także Miejski Ośrodek Kultury w Olsztynie już dwa dni wcześniej. Zaprasza on na koncert Karoliny Cichej i zespołu do kościoła ewangelicko – augsburskiego na Starówce. Karaimska mapa muzyczna rozpocznie się w czwartek, 2 czerwca, o godzinie 19.00. Bilety wstępu do nabycia w siedzibie Miejskiego Ośrodka Kultury przy ulicy Dąbrowszczaków, w Galerii „Dobro” oraz w Muzeum Nowoczesności.

***

Przed Muzeum Nowoczesności przy ulicy Knosały rozpocznie się w sobotę, 4 czerwca, kolejny spacer miejski z Rafałem Bętkowskim pod tytułem „Geschichte entlang der Alle – Historia wzdłuż Łyny“ – od tartaku do Brzezin śladami istniejących i juz nieistniejących obiektów nad olsztyńską rzeką. Łyna będzie także tematem drugiego wydarzenia Miejskiego Ośrodka Kultury tego dnia. Pod hasłem „Fluss der Schätze – Rzeka skarbów“ odbędzie się oczyszczanie rzeki wraz z Akademickim Klubem Nurków SPortowych i związane z tym dalsze atrakcje.

***

Pierwsze nabożeństwo ewangelickie w języku niemieckim w tym roku odbędzie się w przyszła niedzielę, 5 czerwca, w Giżycku w kościele ewangelicko – augsburskim. Rozpocznie się ono o godzinnie 9.30, odprawi je pastor Andreas Flug z Niemiec.

2022-05-29 Adalbert Zink II

W tym roku gmina Gietrzwałd świętuje jubileusz 670-lecia swojego istnienia. Jako wstęp do uroczystości 19 maja odbyła się uroczysta sesja rady gminy w Gminnym Domu Kultury. Oprócz wykładu na temat historii gminy, rada gminy przyznała pośmiertnie księdzu infułatowi Adalbertowi (Wojciechowi) Zinkowi tytuł honorowego obywatela gminy. Dzisiaj prezentujemy Państwu dalsze informacje na temat Wojciecha Zinka:

——-

[Leszek Orciuch – wypowiedź w języku polskim]

Tak Leszek Orciuch, dyrektor dawnego Gimnazjum im. Wojciecha Zinka w Gietrzwałdzie, rozpoczął swoje prezentację nowego honorowego obywatela gminy. Wymienił detale dotyczące jego pierwszych doświadczeń w roli księdza na Warmii, mówiącego w dwóch językach i występującego często przeciwko jednym, jak i drugim władzom totalitarnym. Ostatecznie przejął odpowiedzialność za swoją diecezję, swoje biskupstwo:

[Leszek Orciuch – wypowiedź w języku polskim]

Po tym, jak odmówił podpisu pod deklaracją zgody na zatrzymanie prymasa Stefana Wyszyńskiego, również sam infułat Wojciech Zink został zatrzymany:

[Leszek Orciuch – wypowiedź w języku polskim]

Potem Infułat Zink żył jeszcze 13 lat i został po śmierci pochowany w Gietrzwałdzie. Jego samego i jego działalność upamiętniało m.in. imię Gimnazjum w Gietrzwałdzie. Po jego likwidacji w wyniku reformy szkolnictwa uczniowie i inni inicjatorzy szukali i znaleźli inne rozwiązanie na upamiętnienie tej postaci:

[Leszek Orciuch – wypowiedź w języku polskim]

Henryk Hoch, przewodniczący Związku Stowarzyszeń Niemieckich Warmii i Mazur, często spotykał Zinka osobiście, bo jest z nim spokrewniony. Jak dokładnie, to wyjaśnił w swojej przemowie po wręczeniu mu dyplomu honorowego obywatela jako przedstawicielowi jego krewnych:

[Henryk Hoch – wypowiedź w języku polskim]

Ojciec Henryka Hocha żył w protestanckiej Ostródzie, rodzina pochodzi jednak z katolickiej Warmii między Gietrzwałdem i Olsztynem:

[Henryk Hoch – wypowiedź w języku polskim]

Zink był często gościem w domu Hochów – i zawsze chciał żyć i pracować w Gietrzwałdzie. Nie było mu to dane, ale został tam pochowany. A teraz upamiętniono go w gminie jako honorowego obywatela, aby pozostał w pamięci ludzi. Jeszcze raz Henryk Hoch:

[Henryk Hoch – wypowiedź w języku polskim]

——-

W ramach uroczystości jubileuszu 670-lecia gminy Gietrzwałd przyznano pośmiertnie księdzu Wojciechowi Zinkowi tytuł honorowego obywatela gminy. Usłyszeli Państwo właśnie oficjalne i prywatne informacje z jego życia, o których była mowa z tej okazji.

2022-05-29 Seminarium wiosenne

W tym roku wreszcie znowu na żywo – seminarium wiosenne dla średniego pokolenia mniejszości niemieckiej w województwie warmińsko-mazurskim. Zorganizował je przedstawiciel Ziomkostwa Prus Wschodnich w Hamburgu w Olsztynie Damian Wierzchowski w Nidzicy w dniach 21 i 22 maja. Oto nasze wrażenia:

——-

[Sabina Reguła – wypowiedź w języku polskim]

Tym odzwierciedleniem samopoczucia uczestników wizualizowanym za pomocą rysunków truskawek nauczycielka języka niemieckiego i przewodnicząca Nidzickiego Stowarzyszenia Mniejszości Niemieckie Sabina Reguła rozpoczęła swój wkład w seminarium wiosenne wczesnym popołudniem pierwszego dnia. Było to potrzebne po pierwszych kilometrach tego weekendu podczas zwiedzaniu zamku i miasta Nidzica. Na początek przygotowała jeszcze kilka historycznych zdjęć miasta:

[Sabina Reguła – wypowiedź w języku polskim]

Głównym tematem Sabiny Reguły była jednak historia i działalność jej stowarzyszenia. Stworzone zostało ono jako grupa lokalna Olsztyńskiego Stowarzyszenia Mniejszości Niemieckiej, ale szybko członkowie podjęli decyzję o usamodzielnieniu się:

[Sabina Reguła – wypowiedź w języku polskim]

Olsztyn, Nidzica i Opole. Trzy ważne miasta w życiu następnego referenta Michała Schluetera. Reprezentuje on Warmię i Mazury w zarządzie Związku Niemieckich Stowarzyszeń Społeczno-kulturalnych w Polsce ZNSSK, który przedstawił uczestnikom seminarium. Oto fragment:

[Michał Schlueter – wypowiedź w języku polskim]

Jedna rzecz to tu i teraz, inna – to przyszłość. Wypracowywana jest nowa strategia ZNSSK i zanosi się na pokoleniową zmianę w zarządzie. Jaką opinię na temat aktualnej struktury i jakie wizje mają tutejsi ludzie? Michał Schlueter zamierzał ustalić to w ramach małych warsztatów:

[Michał Schlueter – wypowiedź w języku polskim]

Cel „zadowolenie” i dyskusja na temat tego, jak go osągnąć, wpływały na większość rozmów tego wieczora. Celem seminarium wiosennego są nie tylko one, ale również integracja i poznanie się członków mniejszości niemieckiej z różnych miejscowości.

Udało się – i po dla niektórych z uczestników dość krótkiej nocy – drugiego dnia wycieczka rozpoczęła się z niewielkim opóźnieniem. Sabina Reguła musiała zastąpić przewodnika – kolegę, który niespodziewanie zachorował – i przejąć wyjaśnienia w trakcie wyjazdu. Pierwszym przystankiem był cmentarz z czasów I wojny światowej w Szkotowie i jego trudne do odczytania tablice nagrobne:

[Sabina Reguła – wypowiedź w języku polskim]

Również cmentarz w Orłowie jednoczy żołnierzy wojsk niemieckich i rosyjskich, którzy zginęli w bitwie pod Tannenbergiem. Wskazówki na tablicy dotyczące godnego zachowania się nie zawsze pomagają albo są nie wystarczające. Stąd bowiem właśnie dwa lata temu zniknęła historyczna pompa studni cmentarnej…

[Sabina Reguła – wypowiedź w języku polskim]

Te kuriozalne, krótkie historie ożywiają oprowadzanie po zamku czy mieście, czy wycieczki historyczne. Na marginesie – jak powiedziała Sabina Reguła – pompa podobno jest bardzo wartościowa, więc wyklucza to raczej złomiarzy jako sprawców…

[Sabina Reguła – wypowiedź w języku polskim]

Organizator Damian Wierzchowski jest – jak wyjaśnił nam na ostatnim etapie podróży autobusowej – bardzo zadowolony z przebiegu imprezy i udziału uczestników. Trud się opłacił…

[Damian Wierzchowski:

Przede wszystkim jestem zadowolony, bo bardzo dużo osiągnęliśmy w ciągu tych dwóch dni. Pierwszego dnia było wspaniale, jak usłyszałem od uczestników, wielu z nich wyraziło swoją opinię na temat tego, o czym mówiliśmy, więc struktury mniejszości niemieckich w Prusach Zachodnich i Wschodnich. A dzień dzisiejszy spędziliśmy przeważnie na dworze, w lesie i na cmentarzach, to też było wspaniałe wydarzenie.]

——-

Były to nasze wrażenie z seminarium wiosennego dla średniego pokolenia mniejszości niemieckiej w województwie warmińsko-mazurskim w dniach 21 i 22 maja w Nidzicy. Zorganizował je Damian Wierzchowski. Jest on w Olsztynie przedstawicielem Ziomkostwa Prus Wschodnich w Hamburgu, które sfinansowało seminarium.

2022-05-29 Hockenheimring

A przejdźmy do czegoś zupełnie innego – jak mówili przedstawiciele brytyjskiej grupy komediowej Monty Python. Dziś zaprezentujemy Państwu tor wyścigowy, na którym pierwszy wyścig odbył się dokładnie 90 lat temu, 29 maja 1932 roku – chodzi o tor Hockenheimring w Badenii-Wirtembergii.

Jeden z najpopularniejszych stereotypów na temat Niemców, prawdziwy lub nie, dotyczy samochodów. Z jednej strony auto zostało wynalezione w Niemczech i ma tu swoją siedzibę wiele znanych firm motoryzacyjnych, z drugiej strony o Niemcach mówi się, że mają najlepsze drogi, zwłaszcza autostrady, i zapał do szybkiej jazdy. Filmy o szybkich i wściekłych młodych ludziach z numerami seryjnymi od jeden do ósmego – czy już jesteśmy przy części dziewiątej? – pochodzą z USA, z Hollywood, ale królowie ulicy lub ludzie, którzy tak się zachowują, raczej zadomowieni są w Niemczech. Kierowcy tacy jak Michael Schumacher i Sebastian Vettel, ale także w innych kategoriach i pojazdach oraz w rajdach, to osoby znane, i wielu młodych ludzi, głównie mężczyzn, ich naśladuje. Niestety, często robią to w normalnym ruchu drogowym, ponieważ w zespołach wyścigowych jest niewiele miejsc dla kierowców zawodowych.

Wracając do tematu: w Niemczech istnieją różne dobrze znane tory wyścigowe dla różnych klasyfikacji. Jeden z nich znajduje się w pobliżu Hockenheim, miejscowości na południe od Mannheim, o której mało kto by wiedział, gdyby nie tor wyścigowy. Tor powstał tam w 1932 roku. To zdecydowanie nie najstarszy tor, co świadczy o tym, że szybka jazda zrodziła się niemal w tym samym czasie, co samochód. Oprócz w cudzysłowie „normalnych” aut, firmy zawsze budowały specjalne, szybkie, sportowe. I trzeba było je przetestować. 12-kilometrowy tor w kształcie trójkąta na nieutwardzonych drogach leśnych w Hardtwald koło Hockenheim miał służyć jako tor testowy dla firmy Mercedes-Benz. Pierwotna trasa w Karlsruhe Wildpark nie była już w użyciu. Inicjatywa budowy nowej trasy wyszła od asystenta chronometrażysty Ernsta Christa i założonego w 1931 roku Klubu Motocyklistów Hockenheim.

Po zaledwie trzech miesiącach budowy, 29 maja 1932 r. rozpoczął się pierwszy wyścig na Hockenheimring – dla motocykli, ponieważ główne automobilkluby w Niemczech odwołały swój udział. W tym czasie i do 1935 r. tor nie miał nawierzchni asfaltowej, jedynie poprzez zraszanie go wodą wiązano pył. Już wtedy na trasie gromadziło się mnóstwo ludzi, aby móc zobaczyć przejeżdżające pędzące pojazdy. 29 maja naliczono podobno już 60 000 widzów.

Jeszcze przed II wojną światową Hockenheimring został znacznie skrócony i wyasfaltowany. Kierunek jazdy był do 1963 r. przeciwny do ruchu wskazówek zegara, dopiero od 1966 r. na trasie, która była o połowę krótsza (około sześciu i pół kilometra), jedzie się zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Ciekawe – i poniekąd potwierdza to wspomniane na wstępie uprzedzenia – że pomimo trudnej sytuacji ekonomicznej w latach powojennych Hockenheimring wrócił do eksploatacji już w maju 1947 roku, a pierwszy wyścig chciało zobaczyć 200 tysięcy ludzi. Rok później było ich ponad 300 tys. Hockenheimring osiągnął status Grand Prix dla motocykli, a od 1970 r. jeździli tu kierowcy Formuły 1 od Niki Laudy do Lewisa Hamiltona teraz. Ale on jeździł już po torze, który w 2002 roku, kiedy tor został przebudowany, został skrócony do czterech i pół kilometra.

Bez względu na to, czy uprzedzenia co do Niemców są słuszne, czy ktoś uważa, że ​​takie wyścigi mają sens, czy nie – miasteczko Hockenheim jest lepiej znane na całym świecie przynajmniej wszystkim fanom sportów motorowych z toru wyścigowego i wydarzeń, które się tam odbywają, niż niektóre duże miasta w dzisiejszych Niemczech.

Uwe: I to była znowu Allensteiner Welle. Życzymy Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Anna: Audycję zrealizował dla Państwa i dla nas Marian Dąbrowski, a do usłyszenia za tydzień mówią Państwu Anna Przywoźna…

Uwe:… i Uwe Hahnkamp.

22.05.2022 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 22.05.2022

Anna: Serdecznie witam w Allensteiner Welle, przy mikrofonie witają Państwa dziś wieczorem Abend Anna Przywoźna…

Uwe: …i Uwe Hahnkamp i będą towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Anna: Mamy nadzieję, że dobrze spędzili Państwo weekend, i mamy nadzieję, że są Państwo znowu z nami, ponieważ dzisiaj mamy dla Państwa drugą część wywiadu z przewodniczącym Niemieckich Stowarzyszeń Społeczno-Kulturalnych w Polsce Bernardem Gaidą

Uwe: … oraz wywiad z Piotrem Jamskim, jednym z autorów wystawy „Der Photograph ist da! – Fotograf przyjechał!“. Poza tym ksiądz Adalbert Zink został pośmiertnie odznaczony tytułem honorowego obywatela Gietrzwałdu. Więcej na ten temat jak zwykle – po wiadomościach.

Jingle – wiadomości

***

W ramach projektu „LernRaum” Niemieckiego Towarzystwa Oświatowego w Opolu odbędzie się w czwartek, 26 maja, kolejne wydarzenie on-line. Gości czeka wykład Anety Markgräfe pt. „Gender – szaleństwo czy nauka? Zmiany językowe w Niemczech uwzględniające równość płci”. Wydarzenie odbędzie się na platformie MS Teams o godz. 17.00, językiem wykładu będzie język niemiecki na poziomie B1, B2, uczestnicy nie ponoszą kosztów. Prosimy o zgłoszenia pod adresem mailowym allenstein@lernraum.pl lub telefonicznie u Martyny Chrzanowskiej pod numerem telefonu 887-890-723.

***

W dniach 24 do 27 czerwca odbędą się w Bratysławie na Słowacji międzynarodowe warsztaty pomysłów na temat zrównoważonego rozwoju. Zaproszone jest 30 młodych osób w wieku między 16 i 21 lat z mniejszości niemieckiej z Polski, Słowacji i Czech. Wymagana jest znajomość języka niemieckiego na poziomie przynajmniej A2. Liczba miejsc jest ograniczona, uczestnicy z Polski muszą zapłacić wkład własny. Zgłoszenia przyjmowane będą do 29 maja u Julii Herzog, menedżer do spraw kultury Instytutu Stosunków Zagranicznych IfA, pod adresem mailowym herzog@ifa.de. Formularz zgłoszeniowy znajdą Państwo na stronie facebookowej Jugendinallenstein.

2022-05-22 Bernard Gaida II

Ważnym gościem walnego zebrania Związku Stowarzyszeń Niemieckich Warmii i Mazur w kwietniu był Bernard Gaida, przewodniczący Związku Niemieckich Stowarzyszeń Społeczno-Kulturalnych w Polsce ZNSSK. Z tejże funkcji zrezygnuje przy następnych wyborach w przyszłym tygodniu. Rozmawialiśmy z nim na ten temat oraz o aktualnych zmianach i trudnościach mniejszości niemieckiej w Polsce i w Europie. Usłyszą Państwo teraz drugą część rozmowy:

——-

Dla wszystkich działań mniejszości niemieckiej w Polsce, ale również w ramach Grupy Roboczej Mniejszości Niemieckich AGDM, ważne jest wsparcie finansowe i merytoryczne ze strony Republiki Federalnej Niemiec. I orędownik, i wspomożyciel, jakiego mniejszość niemiecka miała do niedawna…

[Bernard Gaida:

Przez lata i do niedawna jako pełnomocnik (rządu RFN) ds. wysiedleńców i mniejszości narodowych mieliśmy pana Bernda Fabritiusa. Bernd Fabritius był cały czas bardzo aktywny, był również na Warmii i Mazurach, wyrobił sobie zdanie o tym, jak wygląda życie mniejszości niemieckiej tutaj. Był również bardzo aktywny podczas naszej akcji pomocy dla uchodźców pochodzenia niemieckiego z Ukrainy. Organizował też w BdV – nie zapomnijmy o tym, że Bernd Fabritius jest też przewodniczącym Związku Wypędzonych w Niemczech BdV – przekazywanie datków, i dostał dość dużo pieniędzy, które płyną teraz bezpośrednio do Ukrainy, aby pomóc w Ukrainie Niemcom, którzy tam zostali – więc bardzo aktywny pełnomocnik.]

Po zmianie rządu Bernd Fabritius już nie pełni funkcji pełnomocnika, zostanie zastąpiony, ale przez kogo? Z kim mniejszość niemiecka w Polsce i w innych państwach będzie miała do czynienia w przyszłości?

[Bernard Gaida:

Od ok. dwóch tygodni już wiemy, że mamy całkiem nową pełnomocnik, panią Natalie Pawlik. Nie mogę tak dużo powiedzieć, tyle tylko, że jest politykiem partii SPD. Jeszcze trochę podkreślę, tak, ma 29 lat, jest od kilku miesięcy pierwszy raz posłem do niemieckiego Bundestagu, tym sposobem nie można mieć dużo doświadczenia. Mimo to: jeden bardzo dobrze nam znany polityk SPD powiedział: „Panie Gaida, ale gdzieś trzeba zbierać to doświadczenie.” Moją troską jest – oczywiście mam nadzieję, że będzie to dobra współpraca i ona dobrym pełnomocnikiem – ale trzeba szczerze powiedzieć, że przejmuje urząd w sytuacji kryzysowej, czeka ją naprawdę trudne zadanie.]

Jedno ważne zadanie nowej pełnomocnik do spraw mniejszości wiąże się z budżetem Republiki Federalnej Niemiec na przyszły rok. Chodzi o środki finansowe dla mniejszości, które dla nich – jak dla wszystkich organizacji pozarządowych – odgrywają bardzo ważną rolę…

[Bernard Gaida:

Oczywiście mamy – co jest w życiu wszystkich mniejszości niemieckich wielkim problemem – mamy wsparcie materialne dla mniejszości niemieckich być może być w nowej formie. Nie wolno zapominać o tym, że budżet na 2022 r. był jeszcze przygotowany jako projekt przez dotychczasową koalicję: oczywiście jest teraz w opracowaniu, ale projekt został przygotowany w połowie ubiegłego roku czy jesienią. Finansowanie tzn. budżet Republiki Federalnej Niemiec na 2023 r. jest pierwszym, jasne jest, że tylko jako zadanie, koalicji „świateł drogowych”, więc myślę, że pani pełnomocnik naprawdę musi się postarać, aby zachować wsparcie dla mniejszości niemieckich w tym budżecie.]

Niemcy na Warmii i Mazurach zawsze cieszyli się z Pana wizyt i na pewno dalej będą to robić. Czy z tego powodu pożegnał się Pan też z nimi osobiście podczas zebrania delegatów?

[Bernard Gaida:

Próbowałem w ciągu ostatnich dwunastu lat jak najczęściej przyjeżdżać ze Śląska na północ – być też na Pomorzu, w Gdańsku, bo traktowałem to bardzo serio i jako moje ważne zadanie, aby zawsze pokazywać, że jako Związek jesteśmy aktywni w całej Polsce i powinniśmy służyć wszystkim grupom mniejszości niemieckiej w Polsce, nawet kiedy ostoja mniejszości niemieckiej dzisiaj jest na Górnym Śląsku. Dlatego traktowałem zawsze bardzo poważnie i z wielką miłością mniejszość niemiecką tu na Mazurach i w Warmii, i dlatego nie chciałem zrobić tak, że ludzi tutaj dostaną informację z gazet czy za pośrednictwem osób trzecich, że będzie zmiana – i nie po fakcie, lecz przed. Uważam to za szczery sposób i dlatego przyjechałem, oczywiście też dzięki zaproszeniu, które dostałem, ale wykorzystałem je, aby ogłosić to osobiście.]

——-

Był to Bernard Gaida, przewodniczący Związku Niemieckich Stowarzyszeń Społeczno-Kulturalnych w Polsce, w rozmowie z nami. Nie będzie już kandydował na to stanowisko podczas następnych wyborów w przyszłym tygodniu. Tematem rozmowy były zatem ta decyzja oraz aktualne zmiany i trudności mniejszości niemieckiej w Polsce i w Europie.

2022-05-22 Adalbert Zink

W tym roku gmina Gietrzwałd świętuje jubileusz 670-lecia swojego istnienia. Jako wstęp do uroczystości 19 maja odbyło się uroczyste posiedzenie rady gminy w Gminnym Domu Kultury. Oprócz wykładu na temat historii gminy, rada gminy przyznała pośmiertnie księdzu infułatowi Adalbertowi (Wojciechowi) Zinkowi tytuł honorowego obywatela gminy. Dyplom wręczono Henrykowi Hochowi, przewodniczącemu Związku Stowarzyszeń Niemieckich Warmii i Mazur, jako najbliższemu krewnemu i spadkobiercy. Byliśmy tam dla Państwa:

——-

Posiedzenie w niezwykłej atmosferze stworzyło godne ramy do przyznania tytułu honorowego obywatela. Z okazji jubileuszu gminy przybyli na nie przedstawiciele marszałka i wojewody oraz byli i aktualni członkowie samorządu, ale także reprezentanci Kościołów katolickiego i ewangelickiego oraz straży pożarnej, policji i administracji lasów państwowych zaszczycili swoją obecnością i gminę, i infułata Wojciecha Zinka. Jednym z punktów obrad był wykład profesora Stanisława Achremczyka na temat Gietrzwałdu jako „duchowej stolicy współczesnej Warmii”. Potem nastąpiło przyznanie tytułu honorowego obywatela gminy księdzu Zinkowi. Uzasadnienie przedstawił Leszek Orciuch, dyrektor byłego Gimnazjum im. Ks. Wojciecha Zinka w Gietrzwałdzie. Opisał działalność Zinka i działania prowadzące do jego uhonorowania, a zakończył swoją wypowiedź na jego temat następującymi słowami:

[Leszek Orciuch – wypowiedź w języku polskim]

Przewodniczący rady gminy Janusz Tkaczyk poprosił następnie radę oficjalnie o oddanie głosów. Jednogłośną decyzją rada zgodziła się na przyznanie tego tytułu. Wójt Jan Kasprowicz podjął się następnie przyjemnego obowiązku wręczenia dyplomu swojemu długoletniemu koledze z samorządu Henrykowi Hochowi jako najbliższemu krewnemu:

[Jan Kasprowicz – wypowiedź w języku polskim]

Dla Henryka Hocha był to wzruszający moment, w końcu miał regularny i intensywny kontakt ze swoim wujem Wojciechem Zinkiem, nawet jeśli sam był jeszcze dość młody, kiedy Zink zmarł:

[Henryk Hoch – wypowiedź w języku polskim]

Wspomina wciąż żywe w jego pamięci spotkania z Wojciechem Zinkiem rodzinnej posiadłości w gminie Gietrzwałd i oczywiście coroczne odpusty z ich atrakcjami dla młodych ludzi:

[Henryk Hoch – wypowiedź w języku polskim]

Dla wielkiego człowieka i Warmiaka księdza infułata Wojciecha Zinka na zakończenie imprezy muzykę warmińską zagrał jeszcze na cymbałach wieloletni mieszkaniec Gietrzwałdu Stanisław Kondrat:

[muzyka]

——-

Były to wrażenia z uroczystości jubileuszu 670-lecia gminy Gietrzwałd – z pośmiertnego przyznania tytułu honorowego obywatela gminy księdzu Wojciechowi Zinkowi i wręczenia dyplomu jego spadkobiercy, bratankowi Henrykowi Hochowi.

Więcej na temat księdza infułata Adalberta (Wojciecha) Zinka usłyszą Państwo w kolejnej audycji.

2022-05-22 Piotr Jamski

Z okazji Nocy Muzeów 14 maja w Muzeum Nowoczesności Miejskiego Ośrodka Kultury w Olsztynie otwarto wystawę pt. „Fotograf przyjechał”. Pokazuje ona wyjątkowe zdjęcia mieszkańców dawnych Prus Wschodnich ze zbiorów Instytutu Sztuki Polskiej Akademii Nauk. Wprowadzenie do wystawy wygłosił jeden z jej autorów Piotr Jamski. Rozmawialiśmy z nim na temat wystawy i jej podstaw oraz na temat pytania, jakie informacje można uzyskać z takich zdjęć:

——-

Wystawa „Fotograf przyjechał” prezentuje fotografie mieszkańców dawnych Prus Wschodnich. W jakim okresie powstały te zdjęcia i skąd pochodzą?

[Piotr Jamski – wypowiedź w języku polskim]

Fragmenty z pierwotnych zdjęć – jak należy sobie to wyobrazić?

[Piotr Jamski – wypowiedź w języku polskim]

Jakie jeszcze pomysły mieli jeszcze organizatorzy wystawy?

[Piotr Jamski – wypowiedź w języku polskim]

Są to, jak już powiedziano, fotografie historyczne. Dlaczego zbiory te znajdują się jednak w Instytucie Sztuki Polskiej Akademii Nauk, a nie u historyków?

[Piotr Jamski – wypowiedź w języku polskim]

Imponująco duże zbiory. Jakość negatywów na szkle pozwala na wydrukowanie małych fragmentów ze zdjęć w formacie ok. DIN A 4. Czy to wystarczy odbiorcom, aby zbliżyć się do pokazanych ludziom?

[Piotr Jamski – wypowiedź w języku polskim]

Czy naprawdę można za pomocą tych zdjęć zrozumieć życie i atmosferę tego czasu?

[Piotr Jamski – wypowiedź w języku polskim]

A czy z pomocą przedstawionych na zdjęciach ludzi, rzeczy i budynków można te fotografie również przyporządkować czasowo czy nawet datować?

[Piotr Jamski – wypowiedź w języku polskim]

——-

Był to Piotr Jamski z Instytutu Sztuki Polskiej Akademii Nauk, współautor wystawy pt. „Fotograf przyjechał”, w rozmowie z nami. Tematem były wystawa i jej podstawy oraz pytanie, jakie informacje można uzyskać na podstawie przedstawionych zdjęć.

Uwe: I to była znowu Allensteiner Welle. Życzymy Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Anna: Audycję zrealizował dla Państwa i dla nas Marian Dąbrowski, a do usłyszenia za tydzień mówią Państwu Anna Przywoźna…

Uwe:… i Uwe Hahnkamp.

15.05.2022 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 15.05.2022

Anna: Serdecznie witam w Allensteiner Welle, przy mikrofonie witają Państwa dziś wieczorem Anna Przywoźna…

Uwe: …i Uwe Hahnkamp i będą towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Anna: Mamy nadzieję, że spędzili Państwo dobry tydzień i cieszymy się, że są Państwo znowu z nami. Dzisiaj mamy dla Państwa w programie dwa wywiady:

– z przewodniczącym Związku Niemieckich Stowarzyszeń Społeczno – Kulturalnych w Polsce Bernardem Gaidą

Uwe: … oraz z przewodniczącym Stowarzyszenia „Blusztyn“ Cezarym Korencem. Poza tym przedstawimy Państwu Arno Lustigera, który przeżył Holocaust i zmarł 10 lat temu. Więcej na ten temat jak zwykle – po wiadomościach.

Jingle – wiadomości

***

W ramach projektu „LernRaum“ Niemieckiego Stowarzyszenia Oświatowego w Opolu w poniedziałek, 16 maja, odbędzie się kolejne spotkanie online. Na gości czeka wykład Jakuba Turańskiego pod tytułem: „Mit LinkedIn erfolgreich auf Jobsuche“. Impreza odbędzie się na platformie MS Teams o godzinie 17.00. Językiem spotkania będzie język niemiecki na poziomie A2, B1, całość jest bezpłatna. Prosimy o zgłoszenia na adres allenstein@lernraum.pl lub telefonicznie pod numerem 887-890-723 u Martyny Chrzanowskiej.

***

21 i 22 maja odbędzie się w Nidzicy tegoroczne seminarium wiosenne Ziomkostwa Prus Wschodnich dla średniego pokolenia mniejszości niemieckiej w regionie. W planie są poznanie historii miasta i zamku w Nidzicy oraz działalność Nidzickiego Stowarzyszenia Mniejszości Niemieckiej. Drugiego dnia odbędzie się wycieczka na cmentarze w Szkotowie i Orłowie oraz na obszar chroniony Koniuszanka II, gdzie znajdują się setki bunkrów olsztyneckiej linii obrony. Więcej informacji otrzymają Państwo od Damiana Wierzchowskiego pod numerem telefonu 517 045 256 lub mailowo pod adresem wierzchowski@ostpreussen.de

***

Katolicka msza w języku niemieckim odprawiona zostanie w tym tygodniu w niedzielę, 22 maja o godzinie 10.00 w kościele w Olsztynie – Jarotach. Zastępca księdza kanonika Andre Schmeiera serdecznie zaprasza.
2022-05-15 Bernard Gaida I

Ważnym gościem walnego zebrania Związku Stowarzyszeń Niemieckich Warmii i Mazur w kwietniu był Bernard Gaida, przewodniczący Związku Niemieckich Stowarzyszeń Społeczno-Kulturalnych w Polsce ZNSSK. Z tejże funkcji zrezygnuje przy następnych wyborach w maju. Rozmawialiśmy z nim na ten temat i na temat aktualnych zmian i trudności mniejszości niemieckiej w Polsce i w Europie.

——-

Z jednej strony zawsze się cieszymy, kiedy możemy powitać Pana u nas w północnej Polsce, z drugiej strony trochę niespodziewane dla przedstawicieli tutejszej mniejszości niemieckiej zapowiedział Pan, że przy następnych wyborach do zarządu w związku ogólnopolskim nie będzie Pan kandydował. Co jest powodem Pana decyzji? Czy już widać dobrego następcę?

[Bernard Gaida:

To nie powinno być dużą niespodzianką, bo sygnalizowałem to już podczas ostatniego zebrania zarządu związku, że mam zamiar już nie kandydować. Oczywiście powiem dlaczego. Dlatego, że trzy kadencje to dużo, to dwanaście lat, bo są to czteroletnie kadencje, a w życiu organizacji czy związku jest to czas, kiedy trzeba zastanowić nad tym, czy nie nadszedł już czas na zmianę. Bogu dzięki, że w ZNSSK nie jest problemem, jak uważam, znaleźć następczynię czy następcę. O tym zadecydują delegaci teraz, 28 maja. Mam nadzieje, że powstanie dobry zarząd, który będzie mógł dobrze prowadzić naszą mniejszość niemiecką.]

O skład ośmioosobowego nowego zarządu mniejszości niemieckiej w Polsce nie musimy się więc martwić. Ale co Pan zrobi? Czy będzie się Pan nadal angażował w sprawy mniejszości niemieckiej, i jeżeli tak – w jaki sposób?

[Bernard Gaida:

Jest wiele zadań innego rodzaju, które stoją teraz przed mną. Wiadomo, że jestem również rzecznikiem Grupy Roboczej Mniejszości Niemieckich AGDM – grupy reprezentującej mniejszości niemieckie z 25 państw w środkowej i wschodniej Europie. Mamy teraz wojnę w Ukrainie, krótko mówiąc, atak Rosji na Ukrainę, a w obu państwach mamy względnie duże mniejszości niemieckie. Te mniejszości musimy ochronić przed wrogim traktowaniem, o którym można usłyszeć teraz wszędzie jako skutek tej wojny. Musimy teraz zachować wspólnotę mniejszości niemieckich ponad wszystkimi granicami i pomimo wojny. Jest dużo do zrobienia. Uważam też, że mam możliwość na szczeblu federalnym też dla naszej mniejszości tu w Polsce to czy owo załatwić w Berlinie czy w Brukseli jako rzecznik AGDM-u.]

Co konkretnie Państwo zrobili w czasie wojny w Ukrainie? Jak – obok ogólnej pomocy dla Ukrainy – pomogli Państwo szczególnie mniejszości niemieckiej w Ukrainie?

[Bernard Gaida:

Zrozumieliśmy, jakie znaczenie ma taka grupa robocza. Już 25 – wiemy, że wojna rozpoczęła się 24 lutego – już w 25 lutego budowaliśmy sieć. Przewodniczący mniejszości niemieckich z Polski, Słowacji i Rumunii zadzwonili do centrali AGDM-u w Berlinie. Budowaliśmy sieć, bo wiedzieliśmy już, że wszyscy uchodźcy pochodzenia niemieckiego czysto teoretycznie – trzeba spełnić oczywiście pewne warunki – mają prawo do statusu późnego wysiedleńca w Niemczech, czego oczywiście wszyscy inni uchodźcy nie mają. I mimo całego wsparcia i poparcia dla uchodźców w wielu państwach, również w Polsce, w Niemczech ta może mała grupa uchodźców pochodzenia niemieckiego jest w innej sytuacji – mają wybór.]

Czy to znaczy, że członkowie mniejszości niemieckiej w Ukrainie mają więcej niż jedną możliwość dotyczącą ich statusu w Niemczech?

[Bernard Gaida:

Jeżeli być może zechcą dłużej zostać w Niemczech, wtedy mogą wybrać drogę jako późny wysiedleniec, a na końcu tej drogi czeka obywatelstwo niemieckie. Jak każdy inny uchodźca taka osoba ma oczywiście możliwość dostać azyl, ale nie obywatelstwo. Chcieliśmy za pomocą naszej sieci po prostu umożliwić poinformowanie uchodźców o tym bezpośrednio na granicy i ułatwić im drogę do Friedland w Niemczech, gdzie zorganizowany jest punkt przyjęcia dla uchodźców.]

Ilu osobom mogli Państwo pomóc? Ilu z nich – około – udało się dostać status tzw. późnego wysiedleńca? A jeżeli to się nie powidło, to dlaczego?

[Bernard Gaida:

Można dyskutować, czy to jest dużo czy mało, ale pomogliśmy około 250 rodzinom w drodze do Friedland, tzn. my jako AGDM. W drodze organizowaliśmy noclegi, wykonaliśmy dużo doradztwa, uważam to teraz za bardzo ważne zadanie. Dostrzegłem to w czasie Wielkanocy: we wszystkich rozmowach telefonicznych, które przeprowadziłem kilka tygodni temu – mimo to, że wielu uchodźców jest prawosławnych, dostałem dużo życzeń wielkanocnych. Być może z wdzięczności, że pomogliśmy im w drodze do Niemiec. W liczbach nie można tego powiedzieć, ale byłem we Friedland i rozmawiałem urzędnikiem z BVA (urzędu administracji federalnej). Powiedział mi, że było parę tysięcy rozmów telefonicznych, w większości bardzo osobistych, a jest ważne jest, żeby podkreślić, jak ważne jest poznać język niemiecki, bo bardzo dużo osób nie może tego osiągnąć, nie może dostać statusu późnego wysiedleńca, bo nie znają języka niemieckiego.]

——-

Był to Bernard Gaida, przewodniczący Związku Niemieckich Stowarzyszeń Społeczno-Kulturalnych w Polsce, w rozmowie z nami. Podczas kolejnych wyborów w maju nie będzie już kandydował na to stanowisko. Tematem rozmowy były zatem ta decyzja oraz aktualne zmiany i trudności mniejszości niemieckiej w Polsce i w Europie.

Drugą część rozmowy usłyszą Państwo w przyszłym tygodniu.

2022-05-15 Cezary Korenc

Pierwszy wykład w ramach rozmów sorkwickich w roku 2022 odbył się przed Wielkanocą. Referentem był Cezary Korenc, przewodniczący Stowarzyszenia „Blusztyn” w Kętrzynie, które angażuje się w opiekę nad dawnymi cmentarzami ewangelickimi w regionie i na Mazurach i pielęgnowanie ich. Po wykładzie rozmawialiśmy z nim na temat powstania i działalności stowarzyszenia.

——-

Jak i kiedy rozpoczęło się istnienie i praca Stowarzyszenia „Blusztyn” w powiecie kętrzyńskim, dokładniej w sołectwie Siniec?

[Cezary Korenc – wypowiedź w języku polskim]

Po 2011 r. nastąpił szybki rozwój. Ważną osobę odpowiedzialną za to wymienił Pan w swoim wykładzie, a mianowicie Christiana Daniela. Kim on jest i jak doszło do kontaktu z nim?

[Cezary Korenc – wypowiedź w języku polskim]

Przez dwa lata tego wszystkiego nie było z powodu epidemii COVID. Czy w tym roku znowu odbędzie się coś w maju? Jak wyglądają Państwa plany?

[Cezary Korenc – wypowiedź w języku polskim]

Na cmentarzu przeprowadzili Państwo m.in. inwentaryzację. W swoim wykładzie wskazał Pan na to, że jest tam część cmentarza dla wsi i część cmentarza rodu. Skąd ten podział cmentarza?

[Cezary Korenc – wypowiedź w języku polskim]

Jak i dlaczego zaczął Pan swoje badania historyczne?

[Cezary Korenc – wypowiedź w języku polskim]

Gdzie prowadził Pan swoje kwerendy i co Pan znalazł?

[Cezary Korenc – wypowiedź w języku polskim]

A ta tablica upamiętniająca zmarłych teraz istnieje? Czy było dużo trudności?

[Cezary Korenc – wypowiedź w języku polskim]

——-

Był to Cezary Korenc, przewodniczący Stowarzyszenia „Blusztyn” w Kętrzynie, w rozmowie z nami. Tematem były powstanie i działalność stowarzyszenia, zwłaszcza w pierwszym okresie jego istnienia.

2022-05-15 Arno Lustiger

Jest rok 1924, początek maja, radny miejski śląskiego Będzina i właściciel tamtejszej firmy produkującej maszyny piekarnicze, David Lustiger, czeka na narodziny swojego dziecka. Wreszcie 7 maja młody Arno ujrzał światło dzienne. Mija 15 lat w pokoju, po czym wraz z inwazją na Polskę rozpoczyna się II wojna światowa. Miasto zostaje zajęte przez Niemców i przemianowane na Bendsburg. Firma Davida Lustigera zostaje zaryanizowana, ale ojciec Arno nadal jest tam zatrudniony jako pracownik.

Początek 1943 roku: Żydzi z miasta Będzin zostają internowani w getcie o tej samej nazwie, podczas sierpniowej opróżniania go mieszkańcy są deportowani do obozu zagłady Auschwitz-Birkenau. Rodzina Lustigerów ukrywa się w piwnicy i udaje się później do obozu pracy przymusowej Sankt Annaberg, aby móc pozostać razem, ale im się to nie udaje. Arno Lustiger trafia do obozu koncentracyjnego Blechhammer koło Auschwitz, jego siostra do obozu koncentracyjnego Bergen-Belsen, a ojciec zostaje zamordowany w Birkenau.

Początek 1945 roku: wojska sowieckie zbliżają się, obozy koncentracyjne są ewakuowane. Dla Arno Lustigera rozpoczyna się czas tzw. „marszów śmierci”: do obozu koncentracyjnego Groß-Rosen, do obozu koncentracyjnego Buchenwald, następnie do obozu koncentracyjnego Langenstein-Zwieberge. W kolejnym marszu śmierci z powodu zbliżających się amerykańskich żołnierzy udaje mu się uciec, także przed członkami Volkssturm-u i trafia jako tłumacz do armii amerykańskiej. Biorąc pod uwagę żniwo śmierci podczas tych marszów, to prawie cud, że przeżywa. Rozmowa z Arno Lustigerem jako świadkiem czasu przeprowadzona przez „Aktywne Muzeum historii niemiecko-żydowskiej w Spiegelgasse” w Wiesbaden nosi tytuł „Całe życie miałem szczęście”. Ale do tej rozmowy minie jeszcze wiele lat – odbędzie się ona w 2008 roku.

Po II wojnie światowej Arno Lustiger nadal mieszka w Niemczech, we Frankfurcie, i jako producent tekstyliów zakłada firmę zajmującą się modą damską. Dopiero po „40 latach milczenia” – jak sam to określił – zajmuje się jako historyk historią żydowską XX wieku. Oprócz historii niemiecko-żydowskiej chodzi także o hiszpańską wojnę domową, żydowski ruch oporu i prześladowanie Żydów w Związku Radzieckim.

Ważną sprawą były dla niego przez całe życie – co jest bardzo zrozumiałe w związku z jego życiorysem – były badania nad marszami śmierci więźniów obozów koncentracyjnych, podczas których dodatkowo do ofiar w samych obozach zginęło wiele tysięcy osób. 27 stycznia 2005 roku, w dniu pamięci ofiar narodowego socjalizmu, w swoim przemówieniu podczas uroczystości w niemieckim Bundestagu ostrzegał przed brakiem opracowania historycznego tego tematu.

Oprócz tego w wielu wywiadach jako świadek czasu przekazuje doświadczenia swojego życia. Ich zbiór pt. „Żydowskie życie w czasie ekstremów. Rozmowy z Arno Lustigerem” opublikowali w 2004 roku Basil Kerski oraz Joanna Skibińska. Polska edycja ukazuje się w 2009 roku („Świadek i historyk. Rozmowy z Arno Lustigerem“; Basil Kerski, Joanna Vincenz). Dokładnie 10 lat temu, 15 maja 2012 roku Arno Lustiger zmarł we Frankfurcie.

Uwe: I to była Allensteiner Welle, życzymy Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Anna: Audycję zrealizował dla Państwa i dla nas Marian Dąbrowski, a do usłyszenia za tydzień mówią Państwu Anna Przywoźna…

Uwe: … i Uwe Hahnkamp.

08.05.2022 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 08.05.2022

Anna: Serdecznie witam w Allensteiner Welle, przy mikrofonie są dla Państwa dzisiaj wieczorem Anna Przywoźna…

Uwe: …i Uwe Hahnkamp i będą towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Anna: Mamy nadzieję, że spędzili Państwo dobry tydzień, i cieszymy się, że są Państwo znowu z nami. Dzisiaj mamy dla Państwa dwa wywiady:

– z menadżerką do spraw kultury przy mniejszości niemieckiej Julią Herzog

– oraz nauczycielką historii Magdaleną Lewkowicz na temat tygodnia projektowego z tematami historycznymi w jednej ze szkół w Mrągowie …

Uwe: …. oraz kilka myśli dotyczących dzisiejszej daty – 8 maja. Więcej na ten temat jak zwykle – po wiadomościach.

Jingle – wiadomości

***

Dom Współpracy Polsko – Niemieckiej szuka ponownie uczestników do 6. edycji projektu Elo-M, szkolenia podstawowego dla młodych liderów grup mniejszości niemieckiej w Polsce. Chciałbyś się zaangażować i poszerzyć swoje kompetencje przywódcze? Zgłoś się jeszcze do 10 maja, aby zostać liderem. Link do formularza zgłoszeniowego jest na platformie Facebook pod adresem www.facebook.com/ELOmHaus, więcej informacji u Weroniki Koston pod adresem elo@haus.pl, lub telefonicznie pod numerem 577 – 189 867.

***

W ramach projektu „LernRaum“ NIemieckiego Towarzystwa Oświatowego w Opolu odbędzie się w sobotę, 14 maja, kolejne szkolenie online. Goście wezmą udział w warsztatach pod tytułem „Wakelet od A do Z“. Program przedstawi nauczycielka języka niemieckiego i doradca zawodowy języka niemieckiego Sabina Reguła. Całość odbędzie się na platformie MS Teams w godzinach 14.00 – 17.00. Językiem warsztatów będzie język niemiecki, warsztaty są bezpłatne. Prosimy o zgłaszanie się pod adresem allenstein@lernraum.pl lub telefonicznie pod numerem 887-890-723 u Martyny Chrzanowskiej.

***

Z okazji Nocy Muzeów odbędzie się 14 maja o godzinie 18.00 w Muzeum Nowoczesności Miejskiego Ośrodka Kultury w Olsztynie wystawa pod tytułem „Der Photograph kam vorbei – Przyjechał fotograf“. Pokazane zostaną niezwykłe zdjęcia dawnych mieszkańców Prus Wschodnich ze zbiorów Instytutu Sztuki Polskiej Akademii Nauk. Wprowadzenie do tematu wygłosi magister Piotr Jamski z Instytutu Sztuki. Wstęp jest wolny.

***

W tym tygodniu nie zostanie odprawiona katolicka msza w języku niemieckim. Odprawiona zostanie dopiero za tydzień, 22 maja, w kościele w Olsztynie – Jarotach. Zastępca księdza kanonika Andre Schmeiera serdecznie zaprasza.

2022-05-08 Julia Herzog – Tydzień projektowy

Miesiąc temu, na początku kwietnia, Julia Herzog, menedżer do spraw kultury Instytutu Stosunków Zagranicznych IfA przy mniejszości niemieckiej w województwie warmińsko-mazurskim, przeprowadziła swój pierwszy duży projekt w tym roku. Z grupą uczniów z Mrągowa badała historię lokalną, mniejszość niemiecką i opór przeciw Hitlerowi. Rozmawialiśmy z nią potem na temat projektu:

——-

Proszę krótko przedstawić mnie i słuchaczom „Allensteiner Welle” ten projekt i pomysł, jaki się za nim kryje…

[Julia Herzog:

Był to tydzień projektowy pt. „Jak dobrze znasz mniejszość niemiecką? Poznanie lokalnej historii. Działacze ruchu oporu” przeprowadzony we współpracy z Instytutem im. Witolda Pileckiego w Berlinie. Praca przez cały tydzień odbywała się z 30 uczniami Zespołu Szkół w Mrągowie. Chodziło o to, żeby dać młodzieży możliwość lepszego poznania ich regionu na tle byłych Prus Wschodnich, zrozumienia, dlaczego istnieje tutaj jeszcze mniejszość niemiecka, ale również [poznania] działaczy ruchu oporu – niemieckich i polskich.]

Których członków ruchu oporu przeciw Hitlerowi przedstawiono w projekcie?

[Julia Herzog:

Jestem bardzo wdzięczna, że nauczycielka historii z [tej] szkoły Magdalena Lewkowicz solidnie przejęła część kontekstu historycznego. W tym dniu, drugim dniu tygodnia projektowego, poznaliśmy Irenę Sendlerowę, rodzeństwo Scholl, Heinricha hrabiego von Lehndorff i Witolda Pileckiego, że [uczestnicy] mieli taki podstawowy przegląd na ich temat, ale szczególnie Heinrich hrabia von Lehndorff i Witold Pilecki byli głównym tematem, bo dzień później pojechaliśmy do pałacu w Sztynorcie, ale również dlatego, że pojedziemy do Berlina do Instytutu im. Witolda Pileckiego.]

Dokładniej o kontekst historyczny zapytaliśmy w wywiadzie panią Magdalenę Lewkowicz, której jeszcze będzie można wysłuchać w tej audycji.

Czy wszyscy uczestnicy projektu mogą pojechać do Instytutu im. Witolda Pileckiego w Berlinie? Jak to uregulowano?

[Julia Herzog:

Cały tydzień projektowy zakończył się konkursem pisania esejów. Z 29 uczniów sześciu najlepszych właśnie jedzie do Instytutu im. Witolda Pileckiego do Berlina. Tam wezmą udział w dalszych warsztatach tam prowadzonych i dalszej edukacji. Jadą tam od 16 do 19 maja, będą warsztaty, współpracujemy z działem nauki i spróbujemy dopasować to do młodzieży, żeby to naprawdę pasowało.]

Zwycięzcy są więc w przyszły weekend z Panią w Berlinie w Instytucie im. Witolda Pileckiego i zbiorą tam na pewno jeszcze wiele dalsze doświadczeń. Jak Pani podeszła do głównych tematów – mniejszość niemiecka, historia lokalna, ruch oporu – w ramach wycieczki? I a propos dopasowania do ich wieku: ile w ogóle uczestnicy mieli lat?

[Julia Herzog:

Najpierw co do ich wieku: maja od 14 do lat 17. No i przed drzwiami ich własnych domów, niedaleko stąd, miało miejsce wydarzenie na skalę światową – zamach na Hitlera. Oni później, na ewaluacji, powiedzieli, że znają historię II wojny światowej, ale oczywiście z zastrzeżeniem w tym wieku. Sami byli zdziwieni, czyli uświadomił im ten tydzień, że to było tak blisko ich miejsca mieszkania, Mrągowa. W środę zrobiliśmy jednodniową wycieczkę z Mrągowa, pierwszym naszym przystankiem była twierdza Boyen (w Giżycku), aby tam jeszcze wrócić do śladów niemieckich. Dalej byliśmy w pałacu w Sztynorcie, aby poznać tematykę działaczy oporu, Heinricha hrabiego von Lehndorffa, ale przede wszystkim zrozumieć, że II wojna światowa jest tematem polsko-niemieckim, dlatego chodziło o niemieckich i polskich działaczy ruchu oporu. Ale też aby pokazać, że zaangażowanie młodzieży w sprawy mniejszości niemieckiej jest ważne, że trzeba trochę poszerzyć tematykę.]

Czy uczennicy i uczniowie w tym tygodniu uczyli się też niemieckiego czy mówili po niemiecku?

[Julia Herzog:

Stały cel dnia: utrwalić na tablicy przynajmniej 10 słów niemieckich na koniec dnia, wcześniej nie mogli opuścić sali – mówiąc z przymrużeniem oka. I naprawdę było to możliwe bez żadnych problemów, aby na zakończenie tygodnia, w piątek, napisać 50 nowych słów i jeszcze więcej. Było doskonale widać, że obok świadomego kształcenia i nauki miała miejsce nauka języka. Myślę, że jest im łatwiej nauczyć się języka, bo łączą z nim emocjonalne historie w ramach projektu, wiedzą w międzyczasie, co to znaczy „Minderheit”, bo zajmowali się tym tematem i nie tylko widzieli słownictwo na papierze i z tego się uczyli.]

Zatem dobrze, że również nauczyciel języka niemieckiego Zespołu Szkół Nr II, a jednocześnie przewodniczący mniejszości niemieckiej w Mrągowie Sebastian Jabłoński współpracował z wami w projekcie. Poza tym miało miejsce jeszcze fachowe przygotowanie na temat eseju…

[Julia Herzog:

Uwe Hahnkamp przeprowadził jeszcze w piątek solidne warsztaty, podczas których wprowadził uczniów (w tematykę eseju), bo mają za zadanie stworzyć esej o działaczu ruchu oporu, niemieckim lub polskim, mieli wybór. Uwe przygotował wspaniałe warsztaty, żeby uczniowie po prostu wiedzieli, jak to zbudować, co znajduje się we wstępie, jak traktować temat i jak dojść do wniosków… a to na takiej podstawie, że oni mają po prostu od 14 do 17 lat i nie mają (w tym) doświadczenia. Bardzo serdecznie chcę podziękować tym trzem osobom, i powiedzieć, że to wszystko odbyło się również we współpracy ze Związkiem Stowarzyszeń Niemieckich Warmii i Mazur i Olsztyńskim Stowarzyszeniem Mniejszości Niemieckiej OSMN.]

Jak Pani zebrała opinie uczestników o warsztatach – i jak wypadły ich opinie?

[Julia Herzog:

Zrobiliśmy kilka rund feedback. Z jednej strony runda ustna, osobista refleksja, w której mogli napisać, jak się czuli, bo często jest tak, że w dużym gronie nie chce się tego powiedzieć, i była – mówmy tak – oficjalna ewaluacja. Wszystkie cztery naprawdę wypadły pozytywnie, co bardzo mnie ucieszyło: na pytanie, czy mogli sobie wyobrazić, aby zaangażować się w sprawy mniejszości niemieckiej, 26 z 29 odpowiedziało „tak”. Jeżeli z tego rezultatu, z tych 26, którzy powiedzieli „tak”, moglibyśmy pozyskać tylko 13 dla mniejszości niemieckiej, byłby to też pod tym względem sukces projektu. Ale przede wszystkim mówili o tym, że (warsztaty) coś w nich wywołały, otworzyły świadomość, niektórzy mówili o najlepszym tygodniu swojego życia. Niektórzy też mówili, jak ważne jest zaangażowanie się, że im to uświadomiła historia, i szczególnie przykład rodzeństwa Scholl, bo oni byli rówieśnikami tych uczniów, w ich wieku. Wiedzieli, że to nie jest tylko sprawa dorosłych, lecz i młodzi ludzie mogą osiągnąć coś i się zaangażować.]

——-

Była to Julia Herzog, menedżer do spraw. kultury Instytutu Stosunków Zagranicznych IfA przy mniejszości niemieckiej w województwie warmińsko-mazurskim, w rozmowie z nami. Tematem był jej pierwszy duży projekt w tym roku: tydzień z uczniami w Mrągowie z tematem „Jak dobrze znasz mniejszość niemiecką? Poznanie historii lokalnej. Działacze ruchu oporu”.

Wsparcia finansowego udzielił Instytut Stosunków Zagranicznych IfA ze środków Ministerstwa Stosunków Zagranicznych Republiki Federalnej Niemiec.

2022-05-08 Magdalena Lewkowicz

Magdalena Lewkowicz jest nauczycielką historii w Zespole Szkół Nr II w Mrągowie, przedstawicielką muzeum POLIN i Stowarzyszenia Wspólnota Kulturowa „Borussia” w Olsztynie. Przygotowała dla swoich uczniów przegląd historii ruchu oporu w ramach tygodnia projektowego pt. „Jak dobrze znasz mniejszość niemiecką? Poznanie historii lokalnej. Działacze ruchu oporu”. Warsztaty odbyły się we współpracy z Instytutem im. Pileckiego w Berlinie. Rozmawialiśmy z nią na temat przedstawicieli ruchu oporu:

——-

W tym tygodniu chodziło o lokalną historię i ruch oporu przeciw Hitlerowi i narodowym socjalistom. Czy tutaj w Mrągowie/ dawnym Sensburgu miał mniejsce aktywny ruch oporu, o którym można mówić? Jakich członków ruchu oporu przedstawiła Pani w swoim zarysie historycznym?

[Magdalena Lewkowicz – wypowiedź w języku polskim]

Opór w sensie ruchu, o którym mowa, jest zjawiskiem, który uczennice i uczniowie w zasadzie znają tylko jako słowo. Czy udało się Pani przybliżyć im znaczenie tego słowa?

[Magdalena Lewkowicz – wypowiedź w języku polskim]

Zamach na Hitlera – względnie jego dokładne przedstawienie – ma miejsce w Wilczym Szańcu w całym, nowo przygotowanym bunkrze. Tam również znajduje się wystawa na temat bojowników ruchu oporu, m.in. Sophie i Hansa Scholl. Oni nie należą do regionu warmińsko-mazurskiego. Dlaczego podjęła Pani akurat ich historię jako temat?

[Magdalena Lewkowicz – wypowiedź w języku polskim]

Z polskiej strony [ruchu oporu] Pani uczennice i uczniowie poznali dokładniej Witolda Pileckiego. Co on zdziałał w swoim życiu i w ruchu oporu?

[Magdalena Lewkowicz – wypowiedź w języku polskim]

Z dzisiejszym dniem, 8 maja, zakończyła się II wojna światowa. Co potem Witold Pilecki jeszcze mógł zrobić dla swojego kraju?

[Magdalena Lewkowicz – wypowiedź w języku polskim]

——-

Była to Magdalena Lewkowicz, nauczycielka historii w Zespole Szkół Nr II w Mrągowie, przedstawicielka Muzeum POLIN i Stowarzyszenia Wspólnota Kulturowa „Borussia” w Olsztynie, w rozmowie z nami. Tematem był jej przegląd historii ruchu oporu w ramach tygodnia projektowego pt. „Jak dobrze znasz mniejszość niemiecką? Poznanie historii lokalnej. Działacze ruchu oporu”, przeprowadzonego we współpracy z Instytutem im. Pileckiego w Berlinie.

2022-05-08 8 maja

W świadomości większości ludzi 8 maja – i to nie niesłusznie – kojarzy się z końcem II wojny światowej, z bezwarunkową kapitulacją Wehrmachtu, a wraz z nią z końcem narodowego socjalizmu.

Data ta natomiast ma jeszcze całkiem inne znaczenie dla powstałej niedługo później Republiki Federalnej Niemiec, a także dla dzisiejszego państwa niemieckiego. 8 maja 1949 r. stosunkiem głosów od 53 do 12 przyjęty został przez tzw. Radę Parlamentarną

projekt Ustawy Zasadniczej. 65 członków z prawem głosu, wybieranych przez parlamenty landów zachodnioniemieckich według liczby ludności, uważa się za ojców Ustawy Zasadniczej, wśród nich [znalazły się] cztery w cudzysłowie „matki”: Elisabeth Selbert, Friederike Nadig, Helene Wessel i Helene Weber. Zadaniem tego gremium było włączenie lekcji wyciągniętych z istnienia Republiki Weimarskiej, III Rzeszy i II wojny światowej do dyskusji i projektu tego pakietu praw. Pytanie brzmiało: „Jak powinno wyglądać to państwo?” Od początku było jasne, że będzie to rozwiązanie tymczasowe. „Ustawa Zasadnicza”, a nie „konstytucja”…

Ważną częścią Ustawy Zasadniczej są prawa podstawowe opisane w art. 1 do 19, które przysługują każdemu człowiekowi (wtedy mówi się o prawach człowieka) i każdemu obywatelowi (prawa obywatelskie). Artykuł, którego formę zawdzięczamy Elisabeth Selbert, ma numer trzy: nieco niejasno sformułowane w konstytucji weimarskiej „Mężczyźni i kobiety mają te same prawa i obowiązki obywatelskie”, dzięki jej zaangażowaniu stało się bardzo wyraźnym stwierdzeniem „mężczyźni i kobiety mają równe prawa” – kropka. Wiąże się to z konkretnym wdrożeniem w niektórych ustawach, takich jak przepisy prawa rodzinnego kodeksu cywilnego z 1896 r. lub stworzenie ustawy o równych prawach, która została uchwalona dopiero w 1957 r. Równość kobiet w prawie małżeńskim i rodzinnym, a także postulat równej płacy za równą pracę, jaki chciała wprowadzić Friederike Nadig, nastąpiły dopiero o wiele później, a nawet – zwłaszcza w odniesieniu do równej płacy – nie zostały spełnione do dziś.

Helene Wessels była wiceprzewodniczącą Partii Centrum i reprezentowała ją w Radzie Parlamentarnej. Ciekawy jest fakt, że odmówiła zatwierdzenia proponowanego projektu Ustawy Zasadniczej ze względu na brak podstawowych praw demokratycznych i społecznych. Ciekawe, ponieważ większość głosów sprzeciwu opierała się na odmowie stricte politycznej. Później została przewodniczącą Centrum, a tym samym pierwszą kobietą – przewodniczącą partii w Niemczech.

Zachowało się jedno zdanie katolickiej działaczki na rzecz praw kobiet Helene Weber: „Państwo czysto męskie jest ruiną ludów”. Oprócz swojego zaangażowania dotyczącego artykułu 3 Ustawy Zasadniczej, zawsze wzywała kanclerza Konrada Adenauera, aby przekazał przynajmniej JEDNO ministerstwo w ręce kobiety. W 1961 roku miała jeszcze możliwość przeżyć pierwszą kobietę jako minister federalną – nawiasem mówiąc do spraw opieki zdrowotnej – była to wtedy Elisabeth Schwarzhaupt.

Prace Rady Parlamentarnej zakończyły się 8 maja. 12 maja gubernatorzy wojskowi francuskich, brytyjskich i amerykańskich stref okupacyjnych z pewnymi zastrzeżeniami zatwierdzili dokument. Zgodnie z art. 144 dwie trzecie organów parlamentarnych landów, w których miała obowiązywać Ustawa Zasadnicza, musiało zatwierdzić projekt. Dziesięć z jedenastu państw – wszystkie dzisiejsze zachodnioniemieckie landy z wyjątkiem Bawarii – zgodziło się, więc Ustawa Zasadnicza została podpisana 23 maja 1949 r. i weszła w życie o północy.

Uwe: I to była Allensteiner Welle. Życzymy Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Anna: Audycję zrealizował dla Państwa i dla nas Szymon Krzysztoń, a do usłyszenia za tydzień mówią Państwu Anna Przywoźna…

Uwe: … i Uwe Hahnkamp.

01.05.2022 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 01.05.2022

Anna: Serdecznie witam w Allensteiner Welle, przy mikrofonie witają Państwa dziś wieczorem – w Święto Pracy – Anna Przywoźna…

Uwe: …i Uwe Hahnkamp i będą towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Anna: Mamy nadzieję, że spędzili Państwo dobry tydzień, i cieszymy się, że są Państwo znowu z nami.

Dzisiaj mamy dla Państwa drugą część wywiadu z Kornelią Kurowską ze Wspólnoty Kulturowej Borussia na temat wniosku o wpisanie Domu Mendelsohna na listę światowego dziedzictwa kultury UNESCO …

Uwe: …. Oraz relację z walnego zebrania delegatów Związku Stowarzyszeń Niemieckich Warmii i Mazur oraz zorganizowanego dla nich przez Ziomkostwo Prus Wschodnich spotkania roboczego w Mrągowie. Więcej na ten temat jak zwykle – po wiadomościach.

Jingle – wiadomości

***

Katolicka msza w języku niemieckim odprawiona zostanie w tym tygodniu w niedzielę, 8 maja, o godzinie 15.00 w Kościele p.w. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Olsztynie. Ksiądz kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

2022-05-01 Mrągowo

Wreszcie delegaci ze stowarzyszeń członkowskich Związku Stowarzyszeń Niemieckich Warmii i Mazur ZSNWiM odnaleźli znowu swój dawny rytm . Po przesunięciach powodowanych przez COWID w ostatnich dwóch latach spotkali się w ostatni weekend kwietnia na walnym zebraniu w Mrągowie. Następnie zorganizowane było dla nich przez Ziomkostwo Prus Wschodnich w Hamburgu spotkanie robocze. Byliśmy tam dla Państwa:

——-

Po dwóch latach skomplikowanego planowania terminów walne zebranie ZSNWiM w tym roku odbyło się znowu tradycyjnie: w kwietniu i w Mrągowie. W tym roku w programie były też wybory zarządu i członków komisji rewizyjnej. Jednak zanim delegaci mogli wyciągać swoje karty wyborcze, odbyło się lekko opóźnione uhonorowanie. Z okazji 30-lecia Związku Niemieckich Stowarzyszeń Społeczno-Kulturalnych w Polsce ZNSSK w ubiegłym roku jego przewodniczący Bernard Gaida, jako gość zebrania, odznaczył Irenę Szubzdę, przewodniczącą Stowarzyszenia „Mazury” w Ełku, za jej długoletnie zaangażowanie tam i w zarządzie ZSNWiM:

[Bernard Gaida:

Zarząd ZNSSK przygotował małe odznaczenie. Odznaczenie za długoletnią działalność dla mniejszości niemieckiej, zachowania kultury, dla organizacji, ludzi. Normalnie trzeba byłoby odznaczyć wszystkich, bo w mniejszości niemieckiej, w każdej mniejszości, najważniejsi i najbardziej aktywni oczywiście są w organizacji. Wśród osób z Prus Wschodnich wymienionych do odznaczenia była pani Irena Szubzda. Wreszcie mamy dzisiaj taką możliwość. Odznaka nie jest jeszcze zakurzona, bardzo chciałbym podziękować za możliwość wręczenia tej odznaki tutaj i dziś. […] Dziękuję.]

Potem przyszła kolej na sprawozdania roczne i zwykłe dyskusje – a potem jako pierwsze na wybory przewodniczącego, na stanowiska którego kandydował tylko dotychczasowy przewodniczący Henryk Hoch. Rosemarie Kańkowska, przewodnicząca stowarzyszenia w Elblągu i komisji wyborczej, prezentuje rezultat wyborów:

[Rosemarie Kańskowska i Henryk Hoch – wypowiedź w języku polskim]

Jedną z najważniejszych spraw poddanych dyskusji, o której referował też Bernard Gaida, była ta dotycząca redukcji nauki języka niemieckiego jako języka mniejszości narodowej. Była również długo tematem na spotkaniu roboczym, odbywającym się potem w hotelu w Mrągowie. Ale przedtem była prośba gości z zewnątrz: Wioletta Sawicka szuka materiałów i relacji dotyczących tzw. wilczych dzieci, jeżeli to możliwe z południowej części Prus Wschodnich i prosiła uczestników o pomoc:

[Wioletta Sawicka – wypowiedź w języku polskim]

Jednym z poruszanych tematów był również spis ludności z ubiegłego roku, na którego rezultaty czekają przede wszystkim mniejszości narodowe i etniczne, oraz aktualna sytuacja spowodowana przez wojnę w Ukrainie i jej skutki dla regionu. Na ten temat referował Damian Wierzchowski z biura Ziomkostwa Prus Wschodnich w Olsztynie, który opisał też opinie na temat przybywających ukraińskich uchodźców:

[Damian Wierzchowski:

To jest parę wyrazów, parę słów, które słyszy się od ludzi, (którzy mogli podzielić się rzeczami z innymi). Bardzo często podkreśla się, że ludzie, tzn. kobiety, które przybyły tutaj, mają bardzo wielką motywację do pracy, że bardzo chętnie pracują, chcą zarabiać i wysyłać pieniądze do Ukrainy, do tych, którzy tam zostali. I wdzięczność za pomóc, na którą trafiły i którą dostały od nas.]

Mogli to zaobserwować również uczestnicy spotkania w hotelu. Zakwaterowane tam kobiety i dzieci świętowały – mimo wszystkich zmartwień i trosk – w niedzielę wesoły i refleksyjny poranek wielkanocny.

Próbę pierwszego spojrzenia wstecz na czas epidemii i jej skutki dla pracy mniejszości niemieckiej podjął Sebastian Jabłoński, przewodniczący Stowarzyszenia „Niedźwiedzia Łapa” w Mrągowie. Tu jego lekko optymistyczne podsumowanie:

[Sebastian Jabłoński:

Ogólne rzecz biorąc można powiedzieć, że nie było tak dużo spotkań jak w ostatnich latach, np. nie odwiedziła nas w tym czasie ani jedna grupa turystyczna z Niemiec. Mimo to próbowaliśmy robić projekty na zewnątrz, przesunąć je tam, bo nawet zła pogoda nie była problemem. W mniejszości mrągowskiej nie ma tak dużo aktywnych osób, ale te, którym na sercu leżą zaangażowanie i dobrobyt innych, są zawsze gotowi do pomocy i chętnie to robią. Na szczęście rozwój techniczny i szybkie przestawienie się na nowe media umożliwiały działalność i konkursy online. Ostatecznie można powiedzieć, że jesteśmy przygotowani na przyszłość, jeżeli przyjdzie jeszcze raz lockdown.]

Wygląda na to, że Bernard Gaida złoży w maju swój urząd jako przewodniczący ZNSSK. Również szefowa biura Maria Neumann nie będzie ponownie kandydowała. Nie będzie to łatwe pożegnanie, jak powiedziała w Mrągowie – ale nie zniknie całkowicie z pracy i życia ZNSSK i ZSNWiM:

[Maria Neumann:

Finanse i liczby – kocham je. Dlatego mogę pomóc i mieć dużo w głowie. Teraz już zrobię przerwę. W maju mamy nasze wybory, a ja już nie jestem delegatem, tzn. nie kandyduję do zarządu i chciałabym również zrezygnować z funkcji szefowej biura, tylko chciałabym jeszcze trochę czasu prowadzić księgowość, do czasu aż znajdziemy inną osobę. Naprawdę robiłam to z miłością i aż do stanu spoczynku, nic nie zrobić – to też nie jest dobre. Jeśli będę potrzebna, mogę pomóc i zastąpić kogoś. Jest to moja ostatnia podróż, podróż służbowa, muszę powiedzieć, ale przyjadę tutaj z moim mężem prywatnie, bo nie zapomnę o pięknie okolicy i oczywiście ludziach…]

——-

Były to wrażenia z walnego zebrania Związku Stowarzyszeń Niemieckich Warmii i Mazur ZSNWiM w ubiegły weekend w Mrągowie i z następującego po nim spotkania roboczego delegatów, zorganizowanego przez Ziomkostwo Prus Wschodnich w Hamburgu.

Wywiad z Bernardem Gaidą usłyszą Państwo w jednej z kolejnych audycji.

Jeżeli mają Państwo informacje, relacje czy kontakty z „wilczymi dziećmi”, prosimy o przekazanie ich do biura ZSNWiM pod numer telefonu 89 – 523 56 80 czy mailowo na adres biuro@znswim.eu

2022-05-01 Kornelia Kurowska UNESCO II

Miesiąc temu, w połowie marca ICOMOS, międzynarodowa Rada Konserwacji Zabytków, zorganizowała w Berlinie konferencję pt. „Erich Mendelsohn i architektoniczne dziedzictwo XX wieku”. Chodziło w niej m.in. o inicjatywę wpisania dzieła architekta z Olsztyna w listę światowego dziedzictwa kultury UNESCO. Do tej inicjatywy należy Kornelia Kurowska ze Stowarzyszenia Wspólnota Kulturowa „Borussia” w Olsztynie, która podczas konferencji reprezentowała swoją organizację i Dom Mendelsohna. Rozmawialiśmy z nią na temat konferencji i tej inicjatywy. Usłyszą Państwo teraz drugą część rozmowy:

——-

Co najmniej dziewięć budynków architekta koło inicjatywy Ericha Mendelsohna chce wpisać na listę światowego dziedzictwa kultury UNESCO. Czy jego dzieła są też w Polsce? I czy ten transgraniczny i organizacyjne nie łatwy wniosek w takiej formie ma sens?

[Kornelia Kurowska:

W naszym kontekście lokalnym, regionalnym i polskim jest to bardzo interesujące, że pojawiają się na tej liście również dwa budynki Ericha Mendelsohna, mianowicie Bet Tahara, dzisiaj Dom Mendelsohna, w Olsztynie, w mieście urodzin Ericha Mendelsohna, i dom towarowy znajdujący się we Wrocławiu. Na pewno to jest bardzo -dobry pomysł, bo Erich Mendelsohn budował w wielu różnych państwach, a po wojnie przez zmianę granic jest o wiele więcej tych państw niż było na początku. Na pewno oddaje to emanację i wpływ Erich Mendelsohna na nowoczesną architekturę i architekturę dzisiaj.]

Znaczenie Ericha Mendelsohna dla architektury na pewno może być powodem, że UNESCO oceni ten wniosek pozytywnie. Jak długo trwa taki proces? Przy „Siedmiu cudach natury” i inicjatywie „Mazury – cud natury” trwało to dość długo…

[Kornelia Kurowska:

Na pewno postępowanie trwa kilka lat, myślimy, że na pewno trwa dwa, trzy lata, być może i dłużej. Są pewne warunki stawiane poszczególnym budynkom. Nasz jest znany z bardzo dobrego stanu, z modelowej wręcz konserwacji, co jest bardzo ważnym punktem w tym kontekście, bo nie powinny to być budynki w złym stanie technicznym. Ale to nie tylko ten jeden warunek, trzeba spełnić wszystkie formalne warunki w kontekście właściciela, w kontekście państwa, gdzie poszczególne budynki się znajdują i oczywiście wniosek tam musi być bardzo skrupulatne przygotowany.]

To brzmi już nieźle w kontekście Bet Tahary, jeżeli chodzi o szanse. Ale a propos warunków formalnych: czy nie było właśnie na konferencji ekspertów do takich spraw? Co się dzieje, jeśli nie uda się za pierwszym razem? Można złożyć wniosek jeszcze raz?

[Kornelia Kurowska:

Atmosfera na spotkaniu była bardzo pozytywna, bo nie tylko pomysł jest wybitny, lecz też warunki na to, że wniosek będzie z sukcesem przyjęty przy UNESCO. Ale też dużo o tym dyskutowaliśmy, jakie konkretne kroki trzeba podjąć w pierwszych miesiącach czy w perspektywie jednego roku, i dlatego dużo pracy przed nami również tu lokalnie i regionalnie, bo to jest bardzo ważny moment wniosku: dzisiejsze wykorzystanie, emanacja i wpływ budynku na okolicę, a to nie tylko najbliższa okolica, osiedle Grunwaldzkie, co jest też ważne, i trzeba współpracować lokalnie i ponad granicami. Można powtórzyć, ale wszyscy mamy nadzieję, że uda się za pierwszym razem. Ale tym lepiej musimy się do tego przygotować, żeby ten wniosek był jakościowo bardzo dobry. Ale jak mówiłam, warunki ku temu są bardzo dobre, bo mimo wielu granic, które nas dzielą, jest wola, jest wielu fachowców, którzy przyłączyli się do tej inicjatywy.]

Co może znaczyć takie oznaczenie, tzn. wpisanie Bet Tahary na listę światowego dziedzictwa kultury UNESCO, dla Olsztyna i regionu? Przecież tutaj jeszcze nie ma budynków z takim oznaczeniem…

[Kornelia Kurowska:

Dla nas tutaj w regionie Warmii i Mazur byłoby to bardzo ważne odznaczenie, jeśli ten budynek, który dzisiaj z jednej strony jest znany wielu znawcom nowoczesnej architektury, ale z drugiej strony raczej nieznany dla wielu mieszkańców naszego miasta, naszego regionu. Jeśli nam się uda, będziemy mogli dalej na tym budować pod każdym względem. W konsekwencji nie tylko wielu znawców nowoczesnej architektury będzie przyjeżdżać tutaj, do Olsztyna, lecz również wielu turystów, których interesuje to oznaczenie. My w „Borussii” od początku byliśmy przekonani, że budynek ten jest bardzo szczególnym miejscem, i to długo przedtem, zanim po renowacji było widać pierwotną Bet Taharę. Byliśmy zawsze przekonani, że jest to szczególne i bardzo cenne miejsce. Bardzo się z tego cieszymy, że nie tylko my jesteśmy tego zdania, lecz opinię tę podziela również wielu fachowców, architektów i konserwatorów.]

——-

Była to Kornelia Kurowska ze Stowarzyszenia Wspólnota Kulturowa „Borussia” w Olsztynie w rozmowie z nami. Tematem była konferencja pt. „Erich Mendelsohn i architektoniczne dziedzictwo XX wieku” w połowie marca w Berlinie oraz inicjatywa wpisania dzieła Mendelsohna na listę światowego dziedzictwa kultury UNESCO.

Jingle – koncert życzeń

I jak zwykle w pierwszą niedzielę miesiąca koncert życzeń dla naszych jubilatów. Spojrzymy wstecz na naszych jubilatów z kwietnia 2022 roku w mniejszości niemieckiej na Warmii i Mazurach.

Nidzickie stowarzyszenie pogratulować mogło ośmiu swoim członkom. Wśród nich 1 kwietnia Lidia Borsukow, a 3 kwietnia Agata Karuc skończyły każda 89.

W Stowarzyszeniu Mniejszości Niemieckiej w Kętrzynie zanotowano czworo jubilatów, między innymi Waltraut Bethke z 90 latami.

W Ełku w Stowarzyszeniu Mniejszości Niemieckiej „Masuren“ ciszyć się mogło siedmioro jubilatów, między innymi dotyczyło to 17 kwietnia Leokadii Kalisiewicz z już 89 latami.

Osiem osób miało na swojej liście Stowarzyszenie Przyjaźni „Rosch“ w Piszu. Szczególnie podkreślić chcielibyśmy Gertrudę Herbich z 88 latami. Poza tym po 85 skończyli Hebert Zegacz i Ingrid Sobolewska.

Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej „Warmia“ w Lidzbarku Warmińskim pogratulować mogło pięciu, a Stowarzyszenie Niemieckie „Natangen“ w Górowie Iławeckim dziewięciu osobom, które świętowały wkroczenie w nowy rok życia. W Lidzbarku Bogusław Szperkowicz może spoglądać na swoje 59, a w Górowie Rudolf Joks na 87 lat.

Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej „Tannen“ z Ostródy przesłało nam zestawienie siedmiu swoich jubilatów. Frieda Hermann skończyła tam 100, a Dieter Pusch 90 lat.

My przyłączamy się do życzeń krewnych i przyjaciół, załączamy życzenia wszystkiego najlepszego, zdrowia i wiele radości w życiu i zagramy dla Państwa piosenkę „Muss I denn“ zaśpiewaną przez grupę „Masurenklang“ z Piecek.

Uwe: I to była znowu Allensteiner Welle. Życzymy Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Anna: Audycję zrealizował dla Państwa i dla nas Marian Dąbrowski, a do usłyszenia za tydzień mówią Państwu Anna Przywoźna…

Uwe: … i Uwe Hahnkamp.

24.04.2022 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 24.04.2022

Anna: Serdecznie witam w Allensteiner Welle, przy mikrofonie witają Państwa dzisiaj wieczorem Anna Przywoźna…

Uwe: …i Uwe Hahnkamp i będą towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Anna: Mamy nadzieję, że spędzili Państwo dobry tydzień i są Państwo znowu z nami.

Dzisiaj mamy dla Państwa wywiad z Kornelią Kurowską ze Stowarzyszenia Wspólnota Kulturowa Borussia w Olsztynie na temat wniosku o wpisanie Domu Mendelsohna na listę światowego dziedzictwa kultury UNESCO …

Uwe: …. Felieton na temat oratorium „Mesjasz“ Georga Friedricha Händla i wywiad z Rafałem Bętkowskim na temat kapsuły czasu z roku 1980, znalezionej w kopule wieżyczki olsztyńskiego ratusza.

WIęcej na ten temat jak zwykle – po naszych wiadomościach.

___________________________________________________________________

Jingle – wiadomości

***

W przyszły czwartek, 28 kwietnia, o godz. 17 Instytut Północy przy ul. Partyzantów 87 w Olsztynie zaprasza na spotkanie autorskie. Przedstawiona zostanie książka „Gauleiter Prus Wschodnich. Erich Koch – biografia polityczna“ doktora Ralfa Meindla. Będzie możliwość rozmowy i dyskusji z autorem.

***

Msza katolicka w języku niemieckim odprawiona zostanie w przyszłym tygodnia w niedzielę, 1 maja, o godz. 10 w kościele w Olsztynie-Jarotach. Ksiądz kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza do udziału.

___________________________________________________________________2022-04-24 Kornelia Kurowska Mendelsohn / UNESCO

Miesiąc temu, w połowie marca ICOMOS, Międzynarodowa Rada Konserwacji Zabytków, zorganizowała w Berlinie konferencję pt. „Erich Mendelsohn i architektoniczne dziedzictwo XX wieku”. Tematem konferencji była m.in. inicjatywa wpisania dzieł architekta z Olsztyna na listę światowego dziedzictwa kultury UNESCO. Do osób zainteresowanych inicjatywą należy Kornelia Kurowska ze Stowarzyszenia Wspólnota Kulturowa „Borussia” w Olsztynie, która podczas konferencji reprezentowała swoją organizację i Dom Mendelsohna. Rozmawialiśmy z nią jakiś czas później na temat konferencji i inicjatywy:

——-

Okazją do konferencji pt. „Erich Mendelsohn i architektoniczne dziedzictwo XX wieku” były 135. urodziny Mendelsohna. Odbyła się ona – nawiązując do tematu – w zaprojektowanym przez niego budynku IG Metall (Przemysłowy Związek Zawodowy Pracowników Obróbki Metalu) w Berlinie. Czy była poza tym okazja, aby zwiedzić inne jego budynki?

[Kornelia Kurowska:

Byliśmy w dniu otwarcia konferencji w drodze w Berlinie i w okolicach, a zanim rozpoczęła się konferencja, mogliśmy zobaczyć kilka budowli Ericha Mendelsohna. Obradowaliśmy w samym budynku IG Metall, tam dzisiaj również jest izba architektów, i mieliśmy naszą konferencję całkiem na górze, w sali plenarnej. Przyciągająca była możliwość zobaczenia również innych projektów, budowli Ericha Mendelsohna, począwszy od kina Universum i kompleksu WOGA w ścisłym centrum Berlina. Ważnym momentem było zwiedzanie terenu domu Am Rupenhorn 6, tego domu, który Erich Mendelsohn wybudował w 1930 r. dla swojej żony Luise i swojej rodziny w dzielnicy Berlin Westend. Dom jest normalnie w ogóle niedostępny dla odwiedzających, bo jest to własność prywatna. Nie mogliśmy zobaczyć domu wewnątrz, ale mogliśmy obejrzeć go i teren przynajmniej z zewnątrz. Był to dla mnie bardzo szczególny moment z tego powodu, że wiele historii i opowieści Ericha Mendelsohna i o Erichu Mendelsohnie i jego żonie związane są z tym domem.]

Taka szansa nie przytrafia się na pewno często. Czy było jeszcze więcej takich momentów?

[Kornelia Kurowska:

Jechaliśmy autobusem, więc mogliśmy zobaczyć i inne budowle Ericha Mendelsohna. Byliśmy małą grupą, osoby z tego koła inicjatywy. W samym Berlinie obejrzeliśmy dworek dr. Bejacha. Też jest własnością prywatną, ale właścicielka nas zaprosiła i mogliśmy dokładnie zwiedzić ten dom. I oczywiście będąc w Berlinie zrobiliśmy wypad do Poczdamu, bo tamtejsza wieża Einsteina nie istniałaby bez Mendelsohna. Zostaliśmy tam oprowadzeni, no, byliśmy wszędzie, bo mała, ale fajna grupa inicjatywy składa się z ekspertów i fachowców, tzn. ludzi, którzy znają bardzo dobrze dziedzictwo i dzieła Ericha Mendelsohna, m.in. profesor Ita Heinze-Greenberg i profesor Regina Stephan, ale i wielu reprezentantów ICOMOS z Niemiec i z Izraela i reprezentantów polskich. Nie było to tylko zwiedzanie, raczej rozmowa o Erichu Mendelsohnie, wszystko jedno, gdzie się zatrzymaliśmy się.]

Jakie jeszcze budynki obejrzeli Państwo i w jakim one są stanie? Wieża Einsteina podobno już nie wygląda zbyt dobrze…

[Kornelia Kurowska:

Jechaliśmy również do Luckenwalde, gdzie jest ogromny kompleks tamtejszej fabryki kapeluszy. Sama fabryka jest nam znana, ale nie byłam świadoma, że cały ten kompleks budynków wyszedł spod ręki Ericha Mendelsohna. Teren mogliśmy obejrzeć, sama fabryka została trzy-cztery lata temu wyremontowana, ale potrzebne są oczywiście dalsze prace. Był z nami Helge Pitz, architekt, który nadzorował prace konserwatorskie i restauratorskie przy wieży Einsteina – sam mówi o budowli, że jest to pacjent na trwałe. Mamy na marginesie w tym roku jesienią możliwość wysłuchania u nas wykładu nt. wieży Einsteina, bo z okazji urodzin Ericha Mendelsohna zaprosiliśmy Helge Pitza do Olsztyna – razem z profesor Itą Heinze-Greenberg.]

Co kryje się pod skrótem ICOMOS? Po polsku jest to według strony internetowej „Międzynarodowa Rada Konserwacji Zabytków”. Kto jest w niej zorganizowany?

[Kornelia Kurowska:

ICOMOS jest organizacją działająca na całym świecie i w poszczególnych państwach ma członków, przedstawicieli, fachowców w dziedzinie konserwatorstwa i dziedzictwa kultury. W kontekście naszej rozmowy jest to bardzo ważna organizacja, bo organizacje w poszczególnych państwach opiniują wnioski składane do UNESCO. M.in. przedstawiciele poszczególnych organizacji ICOMOS z Izraela, Niemiec i Polski spotkali się tam, w Berlinie, ze znawcami dzieła Ericha Mendelsohna, pochodzącymi z całego świata – USA, Niemiec, Polski, Izraela, Brazylii, Hiszpanii Kanady – była to bardzo urozmaicona grupa; a dla mnie było bardzo interesujące zobaczyć, zaobserwować, że Erich Mendelsohn również pod tym względem łączy ze sobą wiele osób i państw.]

Jakie cele ma wymienione na stronie internetowej ICOMOS i w programie konferencji koło inicjatywy Ericha Mendelsohna, do którego Pani też należy?

[Kornelia Kurowska:

Cel jest bardzo ambitny. Chcielibyśmy, żeby co najmniej 9 budynków Ericha Mendelsohna zostało wpisanych na listę światowego dziedzictwa kulturowego UNESCO. Inicjatywa ta działa transgranicznie, bo skład jest międzynarodowy, i konferencja w Berlinie w dniu urodzin Ericha Mendelsohna była pierwszą okazją, żeby ta grupa międzynarodowa spotkała się; do tego czasu spotykaliśmy się tylko online – te spotkania regularnie odbywały się ponad rok – a teraz spotkaliśmy się pierwszy raz, aby z okazji jubileuszu Ericha Mendelsohna obradować, ale również przygotować pierwsze kroki do wniosku, bo jest to bardzo mozolny proces, który nas teraz czeka.]

——-

Była to Kornelia Kurowska ze Stowarzyszenia Wspólnota Kulturowa „Borussia” w Olsztynie w rozmowie z nami. Tematem była konferencja pt. „Erich Mendelsohn i architektoniczne dziedzictwo XX wieku” w połowie marca w Berlinie oraz inicjatywa wpisania dzieł Mendelsohna na listę światowego dziedzictwa kulturowego UNESCO.

Drugą część rozmowy usłyszą Państwo w przyszłym tygodniu.

___________________________________________________________________2022-04-24 Rafał Bętkowski Kapsuła czasu

Podczas wichur w lutym tego roku przekrzywiła się iglica wieży olsztyńskiego ratusza i zdemontowano ją w celu naprawy. Wewnątrz znaleziono kapsułę czasu, tubę miedzianą z roku 1980. Pod koniec marca otworzono ją w Muzeum Nowoczesności Miejskiego Ośrodka Kultury w Olsztynie. Zaszczycony tym zadaniem został Rafał Bętkowski z Muzeum. Rozmawialiśmy z nim potem n temat kapsuły i jej zawartości:

——-

Otwierał Pan miedzianą tubę z roku 1980, którą zostawiono jako kapsułę czasu w kuli pod chorągiewką wiatrową olsztyńskiego ratusza na zakończenie ówczesnych prac remontowych dachu. Co wtedy, w 1980 roku, znaleźli w niej rzemieślnicy?

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

Kto podpisał się na tym dokumencie? Jakie detale jeszcze są ważne?

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

Dlaczego ta data jest interesująca? Kiedy ostatecznie ratusz ukończono i oddano do użytku?

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

Wymieniono w tym dokumencie tylko mistrza i jego rodzinę?

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

Wtedy dokument został przekazany dalej i znalazł swojego miejsce w nowej kapsule czasu. Co stanie się z zawartością, którą teraz znaleziono?

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

A co będzie z samym dokumentem? Papier jest już w międzyczasie dość mocno sfatygowany…

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

W jakim stanie była tuba i co jeszcze oprócz dokumentu z 1914r. w niej było?

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

——-

Był to Rafał Bętkowski z Muzeum Nowoczesności Miejskiego Ośrodka Kultury w Olsztynie w rozmowie z nami. Tematem była zawartość kapsuły czasu z 1980 r., którą znaleziono w iglicy wieży olsztyńskiego ratusza.

___________________________________________________________________2022-04-24 G.F. Händel „Mesjasz”

„Tak dramatycznie zagęszczone, tak brzemienne w skutki godziny, które trwała decyzja jest skompresowane w jedną datę, jedną godzinę, a często zaledwie minutę, są rzadkością w życiu jednostki i rzadkością w historii. […] Nazwałem je tak, ponieważ świecą jasno i niezmiennie jak gwiazdy w noc przemijania”

Pisarz Stefan Zweig napisał to we wstępie do swojej książki „Sternstunden der Menschheit” (Godziny gwiazd ludzkości), w której w tzw. miniaturach opowiada o wydarzeniach historycznych, które zmieniły dzieje ludzkości.

Jedna z tych historycznie nieautentycznych, w tym przypadku nawet czysto fikcyjnych, opowieści ma miejsce 280 lat temu. Jej tytuł to „Zmartwychwstanie Georga Friedricha Haendla” i dotyczy powstania jednego z największych dzieł muzycznych epoki baroku i historii muzyki. Chodzi o oratorium „Mesjasz”, którego premiera odbyła się w Dublinie dokładnie 280 lat temu.

Sytuacja w tym czasie nie sprzyja Georgowi Friedrichowi Haendlowi. Jego opera w ówczesnym nowym Teatrze Covent Garden, obecnie The Royal Opera House, zbankrutowała w 1737 roku. Sam Haendel doznał udaru paralitycznego, którego skutki skutecznie zwalczył podczas kuracji w Akwizgranie. W tej sytuacji przechodzi z włoskiej opery do oratorium. Powstają „Saul” i „Izrael w Egipcie”. Po ostatnich nieudanych próbach oper Haendel nie miał planów na sezon 1741/1742, ale został zaproszony na trasę koncertową do Dublina.

Charles Jennens, mecenas i przyjaciel Haendla, przygotował już teksty do „Saula”, a teraz wysłał mu do skomponowania więcej wersetów biblijnych. Georg Friedrich Haendel 22 sierpnia 1741 roku rozpoczął, a 28 sierpnia zakończył pierwszą część – obietnica i narodziny Zbawiciela. 6 września zakończył część drugą – pasja i zmartwychwstanie ze znanym chórem „Alleluja” na zakończenie, 12 września część trzecią – odkupienie lub wyczekiwany powrót Mesjasza. Całość wraz z instrumentalizacją została ukończona po 24 dniach, 14 września. Stefan Zweig pisze, że Haendel stworzył „Mesjasza” jak w szaleństwie, ale było to zwykłe tempo pracy Haendla.

24 kwietnia 1742 roku, według nowego kalendarza gregoriańskiego, w Hali Muzycznej przy Fishamble Street, nowe dzieło Georga Friedricha Haendla miało swoją premierę oraz zostało entuzjastycznie przyjęte jako koncert dobroczynny na rzecz więźniów z powodu długów i szpitali dla ubogich. W Londynie natomiast pojawiają się wstępne zastrzeżenia, ponieważ wersety biblijne są przedstawiane w bluźnierczym teatrze. Tutaj również dochód trafia do instytucji charytatywnych, a od 1750 roku „Mesjasz” kończy okres oratoryjny w czasie Wielkiego Postu. Po Wielkanocy tradycyjnie następuje jeszcze koncert w kaplicy Szpitala Foundling Hospital, placówki dla podrzutków, którą Haendel specjalnie wspiera. Nawiasem mówiąc, po „Mesjaszu” nie pisze już oper.

Haendel lubi sam dyrygować „Mesjaszma”, ostatni raz jeszcze na tydzień przed swoją śmiercią. Dziś te trzy części oratorium są często wykonywane osobno, w zależności od tematu: przed Bożym Narodzeniem, w Wielkanoc i w okolicach Zielonych Świątek. Najbardziej znaną częścią całego oratorium jest „Alleluja”, która kończy część zatytułowaną Zmartwychwstanie. Mówi się, że angielski król Jerzy II był tym tak poruszony, że aż podskoczył, dlatego słuchacze często do dziś podnoszą się do tego utworu. Słychać to m.in. w nagraniu z 22 grudnia 2018 roku z koncertu Polskiej Filharmonii Narodowej w Warszawie, co usłyszą Państwo na nagraniu.

___________________________________________________________________

Uwe: I to była znowu Allensteiner Welle. Życzymy Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Anna: Audycję zrealizował dla Państwa i dla nas Szymon Krzysztoń, a do usłyszenia za tydzień mówią Państwu Anna Przywoźna…

Uwe:… i Uwe Hahnkamp.

17.04.2022 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 17.04.2022

Anna: Serdecznie witamy w Allensteiner Welle w niedzielę wielkanocą, przy mikrofonie witają Państwa Anna Przywoźna…

Uwe: …i Uwe Hahnkamp i będą towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Anna: Mamy nadzieję, że spędzili Państwo dobry tydzień i cieszymy się, że są Państwo znowu z nami w niedzielę wielkanocną. Dzisiaj mamy dla Państwa:

– drugą część wywiadu z księdzem kanonikiem Andre Schmeierem z okazji jubileuszu 25-lecia jego święceń kapłańskich …

Uwe: …. Oraz relację z tegorocznej uroczystości upamiętniającej ofiary zatopienia „Gustloffa“, „Steuben“ i „Goyi“ 9 kwietnia w Gdyni. Więcej na ten temat jak zwykle – po wiadomościach.

Jingle – wiadomości

***

Związek Stowarzyszeń Niemieckich na Warmii i Mazurach zaprasza delegatów swoich organizacji członkowskich na walne zebranie Związku. Odbędzie się ono 23 kwietnia o godzinie 10.30 – lub o godzinie 11.00 jako drugi termin – w siedzibie Stowarzyszenia Mniejszości Niemieckiej „Niedźwiedzia Łapa“ w Mrągowie. Przewidziane są między innymi wybory do zarządu i komisji rewizyjnej.

****

Następnie, od 23 kwietnia o godzinie 15.00 do 24 kwietnia do południa odbędzie się w Hotelu „Anek“ w Mrągowie organizowane przez Ziomkostwo Prus Wschodnich spotkanie robocze dla przewodniczących i delegatów stowarzyszeń niemieckich w południowych Prusach Wschodnich. Zaproszenia zostały rozesłane pocztą. Więcej informacji u Damiana Wierzchowskiego pod numerem telefonu lub mailowo pod adresem wierzchowski@ostpreussen.de

****

Katolickie msze w języku niemieckim odprawione zostaną w tym tygodniu w następującym porządku:

w poniedziałek wielkanocny, 18 kwietnia, o godzinie 10.00
i w niedzielę, 24 kwietnia o godzinie 10.00.
Wszystkie msze odprawione zostaną w kościele w Olsztynie – Jarotach. Ksiądz kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

2022-04-17 Gdynia

Tuż przed końcem II wojny światowej na pomorskim wybrzeżu Bałtyku storpedowano i zatopiono trzy statki z uchodźcami „Wilhelm Gustloff”, „Steuben” i „Goya”. Śmierć poniosło ponad 20.000 osób. Od 1997 roku przypomina to corocznie Związek Ludności Niemieckiej w Gdyni wraz z przewodniczącym Benedyktem Reschke. W tym roku uroczystość obyła się 9 kwietnia. Byliśmy tam dla Państwa:

——-

[muzyka]

Misericordia – miłosierdzie, o tym śpiewał chór „Żyjmy w harmonii” pod batutą Piotra Klemeńskiego. Jest to hasło, które często nie liczy się podczas wojny. Ani dzisiaj z rakietami i przypuszczalnie gazem trującym ani dawniej, kiedy strzelano torpedami. Był to szczególny kontrast podczas tegorocznych obchodów pamięci ofiar ze statków z uchodźcami – jest to nie tylko upamiętnienie tamtych czasów. Grete Reschke opisała w swoim tekście zacierające się w pamięci obrazy – tu fragment:

[Grete Reschke – wypowiedź w języku polskim]

Ale obrazy ożywiają, jak mówił ksiądz kanonik Andre Schmeier, duszpasterz mniejszości niemieckiej na Warmii i Mazurach, który podczas nabożeństwa ekumenicznego był przedstawicielem kościoła katolickiego. I budzą naszą chęć niesienia pomocy:

[Andre Schmeier:

Mogą przede wszystkim dlatego się nie zacierać, że właśnie w tych dniach znowu widzimy całkiem świeże obrazy wojny i śmierci i nienawiści. Obrazy, które chwytają nas za serce. Obrazy, które znowu ożywiają nam przeszłość. I jako chrześcijanie możemy zadać sobie pytanie, co my możemy zrobić. Możemy z jednej strony praktycznie pomóc, jak robi to wielu ludzi, którzy np. przyjmują uchodźców do własnych domów. Ale możemy też, i to jest tak samo ważne, modlić się. Możemy modlić się do naszego Boga, który jest bogiem życia, a nie śmierci. Możemy modlić się do naszego Boga, który jest bogiem miłości, a nie nienawiści. Możemy modlić się do naszego Boga, który jest bogiem pokoju, a nie wojny. Do tego Boga chcemy wołać w tym nabożeństwie. Chcemy Mu powierzyć ofiary „Wilhelma Gustloffa” „Steubena” i „Goyi”, i chcemy go prosić o łaskę pokoju na świecie, a szczególnie w Ukrainie, która jest teraz tak okropnie nawiedzona przez wojnę.]

Nazwa chóru „Żyjmy w harmonii” jest wielkim życzeniem na teraźniejszość i przyszłość. Tutaj dalszy fragment jego umiejętności:

[muzyka]

Niestety nie wygląda na to, aby to życzenie się spełniło, mówił ewangelicki pastor Wojciech Fröhlich ze Słupska. Ani w odniesieniu do obrazów, które pamiętamy, ani do obrazów, które musimy oglądać dzisiaj…

[Wojciech Fröhlich – wypowiedź w języku polskim]

Birgit von Hellfeld występowała w imieniu konsulatu generalnego Republiki Federalnej Niemiec w Gdańsku. Przypomniała o tym, że wydarzenia z końca II wojny światowej są związane z jej początkiem – i że po nim [zakończeniu] szansa na pokój została konsekwentnie wykorzystana:

[Birgit von Hellfeld:

Po pięciu latach wojna, która zaczęła się w Niemczech, wróciła we własne granice ze wszystkimi swoimi okropnościami i okrucieństwami. Niemcy musieli wtedy przeżyć to, co oni czy ich krajanie w poprzednich latach wyrządzili sąsiednim narodom. Cena za pozwolenie na rządy terroru i za rezygnację z demokratycznego porządku i wolności oraz odwracanie wzroku społeczeństwa obywatelskiego [od zdarzeń] była dramatyczne wysoka. Przemoc biorąca się z Niemiec często okrutnie się mściła. Jednocześnie trzeba wyraźnie podkreślić, że nam się udało dzięki integracji europejskiej w ramach Unii Europejskiej w ostatnich dekadach, zmienić Europę z kontynentu strachu i przemocy na kontynent wolności i pokoju. Cud stał się możliwy dzięki gotowości do pojednania partnerów Niemiec na wschodzie i zachodzie. Oni wyciągnęli ku nam rękę do pojednania, a my podchwyciliśmy ją pełni wdzięczności.]

Najpierw wojna, potem długo pokój, a dzisiaj? Dzisiaj wygląda to inaczej, ale jeszcze istnieją – solidarność, gotowość niesienia pomocy i miłosierdzie, początkowo wymieniona misericordia. Maria Neumann z biura Związku Niemieckich Stowarzyszeń Społeczno-Kulturalnych w Polsce z wyraźną wieścią:

[Maria Neumann:

24 lutego wojna stała się faktem, wywołując tym samym śmierć i wielorakie cierpienie tysięcy ludzi mających nadzieję żyć w pokoju. Solidarni z nimi czują się Niemcy na Śląsku, Pomorzu, Warmii i Mazurach. Z podziwu godnym zaangażowaniem te społeczności w Polsce przyłączają się do wszelkich akcji, których celem jest pomoc ludziom na terenie samej Ukrainy, ale także tym, którzy jako uchodźcy opuszczają swój kraj szukając w krajach sąsiednich schronienia przed rosyjskimi bombami.]

——-

Była to relacja z 26 już obchodów pamięci ofiar zatopienia pod koniec II wojny światowej „Wilhelma Gustloffa”, „Steubena” i „Goyi” zorganizowanych przez Związek Ludności Niemieckiej w Gdyni z jego przewodniczącym Benedyktem Reschke.

Śpiewa dla Państwa chór „Żyjmy w harmonii” pod batutą Piotra Klemenskiego.

2022-04-17 Andre Schmeier Jubileusz II

6 kwietnia ksiądz kanonik Andre Schmeier, katolicki duszpasterz mniejszości niemieckiej na Warmii i Mazurach, świętował jubileusz 25-lecia swoich święceń kapłańskich. Rozmawialiśmy z nim o tym. Tematem drugiej części rozmowy, którą Państwo teraz usłyszą, była planowana przez niego pielgrzymka drogą św. Jakuba do Santiago de Compostela.

——-

25-lecie święceń kapłańskich, 25 lat tu na miejscu, 25 lat służby dla członków mniejszości niemieckiej – na pewno można poczuć się dość zmęczonym. A jest czas, aby się zatrzymać. Jakie ksiądz ma zamiary?

[Andre Schmeier:

25 lat to oczywiście jest długi czas. Jest to również pierwszy punkt, aby się zatrzymać. Jubileusze czy rocznice zawsze są okazjami, aby popatrzeć wstecz i zobaczyć, co w tym czasie się wydarzyło, ale też aby spojrzeć do przodu i na to, co się planuje w następnym czasie. Ciągle zadawano mi pytanie, jak długo planuję zostać w Prusach Wschodnich, na Warmii. Również z okazji tego jubileuszu nie chciałbym odpowiadać, bo zawsze mówiłem i mówię, że to nie zależy ode mnie, mój szef, najwyższy, tam na górze, to planuje i kiedy On będzie uważać, że potrzebuje mnie gdzieś indziej, to On da mi to do zrozumienia. Poza tym w najbliższym czasie nie widzę powodu do zmiany miejsca. Ale 25 lat to jest czas, kiedy trzeba ustalić swoje przeznaczenie, zobaczyć, jak w ogóle się czuje, i naładować swoje baterie, zyskać trochę dystansu do wszystkiego, m.in. do samego siebie. Jedna sprawa już od czasu moich studiów nie daje mi spokoju, mianowicie drogi Św. Jakuba, czy droga Św. Jakuba do grobu Św. Jakuba w Santiago de Compostela w Galicji w Hiszpanii, prawie na końcu świata. Odległość od Santiago do Finisterra, do końca świata, bo kiedyś tam się skończył znany świat, zanim odkryta została Ameryka, wynosi około 100 km.]

Dlaczego akurat Święty Jakub i droga Św. Jakuba?

[Andre Schmeier:

W pewnym sensie Święty Jakub zawsze mi towarzyszył, albo prawie mnie „tropił”. W moim mieście rodzinnym Einbeck w południowej Dolnej Saksonii kościół parafii miejskiej, który od czasów reformacji oczywiście był ewangelicki, poświęcony był św. Jakubowi. Później przyjechałem tu do Olsztyna i znalazłem znowu kościół p.w. Św. Jakuba jako kościół parafii miejskiej, więc w pewnym sensie Św. Jakub mnie „tropi”. Było więc już dłużej moim pomysłem, aby raz tam pielgrzymować, do jego grobu w Santiago. Pomysł ten z okazji 25-lecia święceń kapłańskich teraz trochę skonkretyzowałem i mam zamiar to zrealizować. Marzenia nie są po to, aby zostać marzeniami, lecz aby je realizować. Już parę lat temu nosiłem się z myślą zrobienia tego, ale wtedy zaczęła się epidemia COVID i zawsze jest coś nowego – a trzeba w pewnym momencie powiedzieć: „Dobrze, teraz to zrobię”; omówiłem to z ks. arcybiskupem, który przecież jest moim szefem i którego musiałem wcześniej zapytać, czy mogę tak długo być nieobecny. Nie jest to krótki spacer, dystans z Olsztyna do Santiago de Compostela to jest około 4.000 km, więc można szacować 5 miesięcy czasu na to. Ksiądz arcybiskup był pozytywnie nastawiony do tego i powiedział, że mógłbym to już konkretnie zaplanować. Zrobiłem to i jestem teraz w takiej fazie, że mogę powiedzieć, że chciałbym ruszyć po Świętach Wielkanocnych.]

Jaki to ma wpływ na msze dla mniejszości niemieckiej? Jak wierni przyjęli tę wiadomość?

[Andre Schmeier:

Oczywiście nie zdecydowałem sam, lecz przedstawiłem plan w lutym, kiedy mieliśmy spotkanie przy kawie po mszy w kościele p.w. Najświętszego Serca Pana Jezusa, trochę im to wyjaśniłem i uzasadniłem, dlaczego. Trafiłem tam na dobre zrozumienie i zachętę, że „kiedy już ktoś ma taki plan, życzenie czy marzenie, trzeba to zrobić, uważamy to za dobre”. Myśleliśmy też o tym, jak ten czas, kiedy będę w drodze, może wyglądać i wpadliśmy na pomysł, że na pewno musimy zachować mszę w drugą niedzielę w miesiącu w kościele p.w. Najświętszego Serca Pana Jezusa o godz. 15.00 ze spotkaniu przy kawie po niej w Domu Kopernika. Zapraszamy na to Warmiaków z okolicznych miejscowości, bo w filiach poza Olsztynem nie będzie mszy w czasie, kiedy mnie nie będzie. Poza mszą w drugą niedzielę w miesiącu zrobimy jeszcze jedną w czwartą niedzielę, tak że będziemy mieć mszę w rytmie co dwa tygodnie, a ta będzie jak zwykle o godz. 10.00 tutaj w Olsztynie – Jarotach.]

Jak długo potrwa pielgrzymka i gdzie ksiądz zaczyna?

[Andre Schmeier:

Droga zawsze zaczyna się w drzwiach własnego domu. W czasie spotkania przy kawie w Domu Kopernika w marcu gościliśmy pana z Naterek, pana Romana Witta. On pokonał pieszo drogę z Olsztyna do Santiago de Compostela w ubiegłym roku. Potwierdził, co już czytałem w niejednym sprawozdaniu, że z niezliczonych kroków, które robi się, aby dotrzeć do celu, najtrudniejszy jest ten pierwszy. Tzn. naprawdę wyjść z własnego domu, zamknąć za sobą drzwi na klucz i ruszyć w drogę. Kiedy już wyruszy się w drogę, to kiedyś dotrze się do celu. Pierwszy krok jest najtrudniejszy: kiedy ten się uda, to już jakoś będzie. Z pomocą Boga i Św. Jakuba kiedyś się dotrze do celu.]

A jak wygląda księdza plan za pielgrzymkę?

[Andre Schmeier:

Planuje – mówiąc w przybliżeniu, jeśli nic nieoczekiwanego nie nastąpi – wyruszyć w drogę we wtorek po Wielkanocy z Jarot przez oczywiście jako pierwszy przystanek Św. Jakuba w Olsztynie do Gietrzwałdu. Tam są od wtorku do czwartku po Wielkanocy rekolekcje dla księży, w których chciałbym uczestniczyć, a w czwartek chciałbym pójść dalej w kierunku Ostródy, dalej do Iławy i w kierunku Torunia i Gniezna. Tam skręcić na drogę Św. Jakuba lubuską, tzn. do Frankfurtu nad Odrą, wtedy drogą brandenburską na południe od Berlina do Magdeburga, później brunszwicką drogą Św. Jakuba przez Brunszwik i Hildesheim do Höxter. Trafimy do Nadrenii Północnej-Westfalii, gdzie zaczyna się westfalska droga Św. Jakuba prowadząca przez Paderborn do Dortmundu, następnie do Nadrenii, do Kolonii i przez góry Eifel do Trewiru, oraz wzdłuż granicy luksemburskiej obok Schengen. Dalej do Lotaryngii we Francji, do Metz i raz po przekątnej przez Francję. Będzie to jeden z najdłuższych etapów, bo Francja jest wielka, tak po przekątnej to jest 1.500 km, aż do Pirenejów, do granicy francusko-hiszpańskiej. Stąd będzie już tylko 800 km do Santiago. To jest plan, czy moja droga, w przybliżeniu.]

Jak długo to potrwa i jaki będzie powrót – też pieszo?

[Andre Schmeier:

Powiedzmy tak: pan Witt potrzebował na to 133 dni, więc 4,5 miesiąca. Nie wiem, czy mi to się uda; to jest przeciętnie dziennie 30 km – każdego dnia. Jeśli ktoś zrobi jednego dnia mniej, musi zrobić następnego dnia więcej. Nie wiem, czy mi się uda w takim czasie, więc dodam po prostu dwa tygodnie, tzn. będzie 5 miesięcy – jeśli wrócę pod koniec września, bardzo się ucieszę. Powrót będzie zależny od tego, kiedy tam dojdę, jak tam dojdę i jakie środki transportu będą, albo samolotem, albo autobusem, albo pociągiem. Myślę, że jeśli ktoś idzie przez pięć miesięcy, będzie cieszyć się, jeśli będzie mógł tylko posiedzieć dwa, trzy dni.]

——-

Był to ksiądz kanonik Andre Schmeier, katolicki duszpasterz mniejszości niemieckiej na Warmii i Mazurach w rozmowie z nami. Okazją był jubileusz 25-lecia jego święceń kapłańskich 6 kwietnia, tematem drugiej części rozmowy jego planowana pielgrzymka drogą św. Jakuba do Santiago de Compostela.

Uwe: I to była znowu Allensteiner Welle. Życzymy Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Anna: Audycję zrealizował dla Państwa i dla nas Szymon Krzysztoń, a do usłyszenia za tydzień mówią Państwu Anna Przywoźna…

Uwe: … i Uwe Hahnkamp. Wesołych świąt!

10.04.2022 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 10.04.2022

Anna: Serdecznie witam w Allensteiner Welle, przy mikrofonie wita Państwa dzisiaj – w wieczór Niedzieli Palmowej – Anna Przywoźna.

Mam nadzieję, że dobrze spędzili Państwo weekend i cieszę się, że są Państwo z nami. Dzisiaj mam dla Państwa:

– pierwszą część wywiadu z księdzem kanonikiem Andre Schmeierem z okazji jubileuszu 25-lecia jego święceń kapłańskich

– oraz wywiad z Rafałem Bętkowskim na temat jego wykładu „Czego nie wiemy jeszcze o Kortowie?“. Więcej na ten temat jak zwykle – po wiadomościach.

Jingle – wiadomości

***

Dom Współpracy Polsko-Niemieckiej szuka w 6. edycji swojego Projektu Elo-M, szkolenia podstawowego dla młodych liderów grup mniejszości niemieckiej w Polsce uczestników i uczestniczek. Chciałbyś się zaangażować, ale brakuje ci wiedzy i nie wiesz, jak masz postępować? Jesteś pełen ambicji aby rozpocząć nową przygodę i zmienić twoje otoczenie? Chcesz poszerzyć swoje kompetencje przywódcze? To szkolenie jest właśnie dla ciebie! Nie zwlekaj i zgłoś się jeszcze dziś, by zostać liderem. Link do formularza zgłoszeniowego znajdziesz na profilu młodzieży w Olsztynie na Facebooku, informacje u Weroniki Koston pod adresem weronika.koston@haus.pl, lub telefonicznie pod numerem telefonu 77 – 407 95 20.

***

Związek Stowarzyszeń Niemieckich na Warmii i Mazurach zaprasza delegatów swoich organizacji członkowskich na walne zebranie związku. Odbędzie się ono 23 kwietnia o godzinie 10.30 – lub o godzinie 11.00 jako drugi termin – w siedzibie Stowarzyszenia Mniejszości Niemieckiej „Niedźwiedzia Łapa“ w Mrągowie. Przewidziane są między innymi wybory do zarządu i komisji rewizyjnej.

****

Następnie, od 23 kwietnia, o godzinie 15.00 do 24 kwietnia do południa odbędzie się w Hotelu „Anek“ w Mrągowie organizowane przez Ziomkostwo Prus Wschodnich spotkanie robocze dla przewodniczących i delegatów stowarzyszeń niemieckich w południowych Prusach Wschodnich. Zaproszenia zostały rozesłane pocztą. Zgłoszenia prosimy przesyłać do 12 kwietnia pocztą na adres Ziomkostwo Prus Wschodnich, Damian Wierzchowski, ul. Okopowa 25, 10-075 Olsztyn, faksem na numer 89 – 534 07 80 lub mailem na adres wierzchowski@ostpreussen.de

***

Katolickie msze w języku niemieckim odprawione zostaną w przyszłym tygodniu w następującym porządku:

– w Wielki Czwartek, 14 kwietnia, o godzinie 18.00,

– w Wielki Piątek, 15 kwietnia, o godzinie 15.00,

– w Wielką Sobotę, 16 kwietnia – Wigilia Paschalna – o godzinie 20.00,

– oraz w Niedzielę Wielkanocną, 17 kwietnia, o godzinie 10.00.

Wszystkie msze odprawione zostaną w kościele w Olsztynie – Jarotach. Ksiądz kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

2022-04-10 Andre Schmeier – Jubileusz I

6 kwietnia ksiądz kanonik Andre Schmeier, katolicki duszpasterz mniejszości niemieckiej na Warmii i Mazurach, świętował jubileusz 25-lecia swoich święceń kapłańskich. Rozmawialiśmy z nim o tym. Tematem pierwszej części rozmowy, którą usłyszą Państwo za chwilę, były początki jego pobytu w Polsce oraz jego wspomnienia o arcybiskupie seniorze Edmundzie Piszczu:

——-

Po pierwsze: gratulacje z okazji jubileuszu 25-lecia święceń kapłańskich. Jednak jak w ogóle doszło do tego, że ksiądz przyjechał tutaj? Gdzie tkwią korzenie duszpasterstwa w języku niemieckim tutaj w regionie?

[Andre Schmeier:

Moja droga była na pewno trochę niezwykła, bo większość księży stąd jechała na Zachód, a ja odbyłem drogę w odwrotnym kierunku. To było na pewno przez to, że po zmianach politycznych 1989 r. ludność niemiecka, która została tutaj, znowu mogła się organizować, tworzyć stowarzyszenia – mamy przecież teraz stowarzyszenia, które już świętowały 30-lecie swojego istnienia. Razem z nowym niemieckim życiem kulturowym pojawiło się też życzenie nabożeństw niemieckojęzycznych. Oprócz tego doszło do tego, że w czerwcu 1991 r. papież Jan Paweł II był z wizytą w Polsce i oczywiście również odwiedził Olsztyn. Tę wizytę wykorzystali przedstawiciele świeżo utworzonej mniejszości niemieckiej, aby zapytać ówczesnego ks. biskupa Edmunda Piszcza, czy ze względu na nową sytuację polityczną nie byłoby możliwe, aby tutaj na Warmii znowu odbywały się nabożeństwa niemieckojęzyczne.]

Jak rozwijało się to na początku? Kiedy ksiądz rozpoczął ten rozwój jako duszpasterz?

[Andre Schmeier:

Ksiądz biskup Piszcz chętnie spełnił wtedy to życzenie. Ksiądz, który pochodził tak jak ks. biskup Piszcz z Bydgoszczy, już zmarły w roku 2006 ks. prałat Bronisław Magdziarz, od jesieni 1991 r. raz w miesiącu u swoim kościele p.w. Bogurodzicy Dziewicy Matki Kościoła w Olsztynie-Jarotach celebrował nabożeństwo niemieckojęzyczne, po którym jeszcze zorganizowano spotkanie przy kawie, podczas którego wierni mogli się spotkać integracyjnie. To zyskało ciągłość, która pokazała, że nie był to tylko słomiany zapał, lecz coś trwałego. Pewnego razu więc przedstawiciele mniejszości niemieckiej, przebywając w Domu Warmii w Münster/Westfalia, gdzie swoją siedzibę miało główne odpowiedzialne duszpasterstwo mieszkańców w Niemczech pochodzących z biskupstwa Warmii, zapytali, czy nie byłoby możliwe, aby dostać własnego niemieckiego księdza dla duszpasterstwa niemieckojęzycznego tutaj. No i Pan Bóg złożył jedno z drugim, a ja studiowałem w Münster, gdzie jest siedziba Domu Warmii, i miałem dobry kontakt z wizytatorem apostolskim prałatem ks. Johannesem Schwalke, nagle padło pytanie: „Andre, czy mógłbyś sobie wyobrazić wyjazd do Olsztyna i pracować tam jako ksiądz?” Na początku było to planowane na dwa, trzy lata, aby sprawdzić, czy to ma sens, była przecież różnica pokoleniowa, większość wiernych była już starsza, a ja świeżo z uniwersytetu mając 26 lat. Z tego krótkiego planowanego czasu zrobiło się 25 lat…]

Jak wyglądały początki życia księdza w Olsztynie? Jakie były pierwsze kroki i co w nich było niezwykłe?

[Andre Schmeier:

Kiedy przyjechałem do Olsztyna, w lutym 1996 r., miałem ukończone studia teologii. W seminarium duchownym i później w parafii w Jarotach dostałem wykształcenie praktyczne, przygotowanie do święceń jako diakon w dniu 28 września 1996 r. w Domu Misyjnym w Pieniężnie, a następnie do święceń kapłańskich pół roku później, w Białą Niedzielę, 6 kwietnia 1997 r., już tutaj w kościele w Jarotach podczas mszy niemieckojęzycznej. Lubię to ciągle podkreślać, bo był to w tamtych czasach, w 1997 r., kilka lat dopiero po zmianach, ze strony ks. arcybiskupa Edmunda Piszcza odważny krok: przyjąć tu w swojej diecezji niemieckiego seminarzystę i nawet wyświęcić go w języku niemieckim dając mu zlecenie duszpasterstwa dla ludności niemieckojęzycznej.]

Arcybiskup senior Edmund Piszcz niedawno zmarł. Jakie znaczenie miał dla księdza, jakie wspomnienia z nim związane ksiądz ma?

[Andre Schmeier:

Bez jego pozytywnej decyzji wtedy, aby mnie przyjąć, moje życie potoczyłoby się inaczej. Zostałbym wyświęcony gdzieś w Niemczech Zachodnich, miałbym całkiem inne życie, poznałbym innych ludzi, kroczyłbym w innym otoczeniu, w innych warunkach moją drogą jako ksiądz. Dlatego ukształtowały mnie na pewno jego decyzja i jego otwartość przyjęcia mnie tutaj. Przypominam sobie jego słowa, które mi w tamtym czasie, całkiem na początku podczas spotkania powiedział, mniej więcej: „Andre, drzwi mojego domu i mojego serca zawsze stoją otworem”, a muszę powiedzieć, że to nie były tylko puste słowa, lecz on tak naprawdę działał. Kiedy coś miałem, czegoś potrzebowałem, mogłem w każdym momencie się do niego zwrócić, zawsze był obecny dla innych, próbował pomóc. To było oczywiście oparte na wzajemności. Kiedy on miał sprawę, tłumaczenie kazania czy regularnie pozdrowienia z okazji świat Bożego Narodzenia czy Wielkanocy, które wysyłał do Niemiec, dzwonił do mnie i pytał, czy mógłbym dla niego szybko coś przetłumaczyć, albo kiedy czegoś potrzebował z Niemiec. Jako całość te 25 lat było okresem pełnym wzajemnego zaufania.]

Jak rozwijały się msze w języku niemieckim w regionie, odkąd ksiądz był i jest tu jako duszpasterz?

[Andre Schmeier:

25 lat to długi czas, przyjechałem już rok wcześniej do Olsztyna, mogę więc powiedzieć, że mam teraz 52 lata i jestem 26 lat w Olsztynie, to akurat połowa mojego życia, którą mogłem spędzić tutaj. Jak początkowo powiedziałem, sytuacja, którą zastałem wyglądała tak, że była tylko jedna msza raz w miesiącu tu w Jarotach razem z następującym po niej spotkaniem przy kawie, co się oczywiście szybko zmieniło po moich święceniach kapłańskich. Mamy od tego czasu przede wszystkim tu w Jarotach nabożeństwo w języku niemieckim w każdą niedziele i święta. Mszę w drugą niedzielę w miesiącu, kiedy wcześniej było spotkanie przy kawie, już wiele lat temu przeniesiono bardziej do centrum miasta, do kościoła p.w. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Olsztynie, a kawa jest w pomieszczeniach mniejszości niemieckiej, w Domu Kopernika. Szybko się okazało, że nie tylko Olsztyn zainteresował się niemieckimi nabożeństwami, lecz również Biskupiec, Reszel, Lidzbark Warmiński i inne miejsca, gdzie jeszcze zostali Warmiacy.]

A propos Lidzbark Warmiński: stamtąd pochodzi część rodziny księdza, więc jest to dla księdza ważne miejsce. Dlaczego jednak msze, do chwili wybuchu pandemii COVID, odbywały się właśnie w tamtejszym klasztorze sióstr katarzynek?

[Andre Schmeier:

Kiedy zaczynałem tutaj w latach 1996/97, Lidzbark Warmiński był dla mnie czymś takim jak punkt początkowy, bo jest to pierwsza miejscowość, do której w ogóle przyjechałem tu w Prusach Wschodnich. Było to w lecie 1991 r., kiedy byłem 3-4 dni na urlopie w Lidzbarku, wtedy jeszcze u znajomej naszej rodziny, która po wojnie została tutaj i jeszcze mieszkała w swoim rodzinnym domu. Lidzbark był dla mnie ważny właśnie dlatego, że moja rodzina częściowo stąd pochodzi. Kiedy wtedy przyjechałem, z 11 sióstr z klasztoru sióstr katarzynek w Lidzbarku jeszcze osiem miało korzenie niemieckie. Klasztor idealnie nadawał się do tego, aby dojeżdżać do Lidzbarka, z jednej stronie odwiedzić mniejszość, ale z drugiej też siostry, które były zawsze bardzo gościnne, i u nich odprawić mszę. Bardzo się z tego zawsze cieszyły.]

——-

Był to ksiądz kanonik Andre Schmeier, katolicki duszpasterz mniejszości niemieckiej na Warmii i Mazurach w rozmowie z nami. Okazją do rozmowy był jubileusz 25-lecia jego święceń kapłańskich, który miał miejsce 6 kwietnia, a tematem pierwszej części rozmowy początki jego pobytu w Polsce oraz jego wspomnienia arcybiskupa seniora Edmunda Piszcza.

Drugą część wywiadu usłyszą Państwo za tydzień.

2022-04-10 Rafał Bętkowski – Kortowo

W połowie marca Rafał Bętkowski z Muzeum Nowoczesności Miejskiego Ośrodka Kultury w Olsztynie wygłosił tam wykład pod tytułem: „Czego jeszcze nie wiemy o Kortowie?”. Rozmawialiśmy z nim na ten temat:

——-

Było już kilka wykładów na temat Kortowa, również spacery organizowane przez Muzeum Nowoczesności, a mimo to zawsze jest jeszcze coś nowego do odkrycia. Czy wymienione w zapowiedzi tunele są również czymś nowym i pełnym tajemnic?

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

Na temat tuneli od zawsze od czasu do czasu pojawiają się jakieś opowieści i fantazje. O co dokładnie chodziło z dawną siecią tuneli?

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

Brzmi to tak, jakby to były – zwłaszcza dla XIX wieku – nowoczesne rozwiązania. Gdzie wybudowany został wtedy pierwszy szpital psychiatryczny w regionie?

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

Jakich nowoczesnych rozwiązań technicznych używano tam i później w Kortowie?

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

Czy prąd dla oświetlenia też doprowadzany był przez te tunele? Czy wtedy była to już ta sama kotłownia, która stoi do dziś?

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

Powiedział Pan podczas wykładu, że była górna granica liczby pacjentów. Jak to wyglądało? Czy można było ją utrzymać w placówkach w Prusach?

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

Czy Kortowo leżało w mieście? Czy było samodzielne ekonomicznie?

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

——-

Był to Rafał Bętkowski z Muzeum Nowoczesności Miejskiego Ośrodka Kultury w Olsztynie w rozmowie z nami. Tematem był jego wykład pod tytułem: „Czego jeszcze nie wiemy o Kortowie?”, który wygłosił tam 17 marca.

Anna: I to była znowu Allensteiner Welle. Życzę Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Audycję zrealizował dla Państwa i dla mnie Marian Dąbrowski, a do usłyszenia za tydzień mówi Państwu Anna Przywoźna.

03.04.2022 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 03.04.2022

Anna: Serdecznie witamy w Allensteiner Welle, przy mikrofonie witają Państwa dziś wieczorem Anna Przywoźna…

Uwe: …i Uwe Hahnkamp i będą towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Anna: Mamy nadzieję, że spędzili Państwo dobry tydzień, i cieszymy się, że są Pańśtwo dzisiaj znowu z nami. Mamy dzisiaj dla Państwa czwartą i ostatnią część wywiadu z Arturem Sobielą z Muzeum Nowoczesności Miejskiego Ośrodka Kultury w Olsztynie na temat „Berühmte ermländische Migranten – Znani warmińscy migranci“…

Uwe: …. Oraz relację z koncertu solidarności z Ukrainą orkiestry Baltic Sea Philharmonic pod batutą dyrygenta Kristjana Järviego z przyjęciem wiosennym konsul generalnej Republiki Federalnej Niemiec w Gdańsku Cornelii Pieper. Więcej na ten temat jak zwykle – po wiadomościach.

___________________________________________________________________

Jingle – wiadomości

Z okazji 77. rocznicy zatonięcia statków pasażerskich „Wilhelm Gustloff“, „Steuben“ i „Goya“ w sobotę 9 kwietnia o godzinie 15.00 odbędzie się w kościele p.w. Matki Boskiej Nieustającej Pomocy i Św. Piotra Rybaka przy ulicy Portowej 2 w Gdyni nabożeństwo ekumeniczne. Następnie przed tablicą pamiątkową w kościele i w Procie w Gdyni złożone zostaną kwiaty.

***

Związek Stowarzyszeń Niemieckich Warmii i Mazur zaprasza delegatów swoich organizacji członkowskich na walne zebranie związku. Odbędzie się ono 23 kwietnia o godzinie 10.30 lub 11.00 jako drugi termin – w siedzibie Stowarzyszenia Mniejszości Niemieckiej „Niedźwiedzia Łapa” w Mrągowie. Przewidziano między innymi wybory do zarządu i komisji rewizyjnej.

****

Następnie, od 23 kwietnia od godziny 15.00 do 24 kwietnia do południa, odbędzie się w Hotelu „Anek” w Mrągowie organizowane przez Ziomkostwo Prus Wschodnich spotkanie robocze dla przewodniczących stowarzyszeń w dawnych południowych Prusach Wschodnich. Zaproszenia zostały wysłane mailem. Zgłoszenia prosimy przesyłać do 12 kwietnia pocztą na adres Zionkostwo Prus Wschodnich, Damian Wierzchowski, ul. Okopowa 25, 10-075 Olsztyn, faksem na numer 89 – 534 07 80 lub mailem na adres wierzchowski@ostpreussen.de

***

Katolickie msze w języku niemieckim odprawione zostaną w tym tygodniu, jak następuje: we wtorek, 6 kwietnia, o godzinie 11.00 msza z okazji jubileuszu 25-lecia przyjęcia święceń kapłańskich księdza kanonika Andre Schmeiera oraz w piątek, 8 kwietnia – szósta droga krzyżowa oraz w Niedzielę Palmową, 10 kwietnia, każda z nich o godzinie 15.00. Wszystkie msze odprawione zostaną w kościele p.w. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Olsztynie. Kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

___________________________________________________________________2022-04-03 Koncert Gdańsk

Z okazji 50-lecia nawiązana stosunków dyplomatycznych pomiędzy Polską a Republiką Federalną Niemiec 26 marca odbył się koncert z przyjęciem. Koncert wolności i solidarności z Ukrainą w Europejskim Centrum Solidarności w Gdańsku nosił tytuł „Nordic Swans”, grała orkiestra Baltic Sea Philharmonic pod batutą Kristjana Järviego:

——-

[muzyka]

Nawet jeśli tematem muzycznym koncertu były łabędzie – łabędzie jako symbol wierności, czystości i elegancji – najważniejszym ptakiem wieczoru był słowik – narodowy ptak Ukrainy – a na początku koncertu prapremiera utworu „Child of the Nightingale”, który słyszą Państwo w tle. Ukraina również ma swoje miejsce w Europejskim Centrum Solidarności w Gdańsku, jak podkreślił jego dyrektor Basil Kerski w swoim powitaniu:

[Basil Kerski:

Szanowni Państwo, widzą Państwo, że to nie klasyczna infrastruktura koncertu, ale i tak bardzo szczególna konstelacja, bo nad Państwu jest nie tylko wystawa o pokojowej rewolucji Solidarności, lecz również jedyna wystawa w Europie, niestety jedyna, która dokumentuje zapaść ZSRR 30 lat temu i niepodległość naszych sąsiadów: państw nadbałtyckich, Białorusi i przede wszystkim Ukrainy. Sami Państwo widzą: bardzo szczególna, symboliczna konstelacja. Lista tych, których dzisiaj musimy powitać, jest na szczęście bardzo długa.]

Dla ludzi dotkniętych tą wojną w Ukrainie krótko potem była minuta ciszy:

[Basil Kerski – wypowiedź w języku polskim]

Cornelia Pieper, składająca urząd niemiecka konsul generalny w Gdańsku, a jako organizatorka przyjęcia wiosennego współgospodyni wieczoru, podkreśliła rolę wolności i orkiestry jako jej symbolu:

[Cornelia Pieper:

I również bardzo się cieszę, że mamy orkiestrę, która symbolizuje temat wolności i demokracji, bo muzycy pochodzą z dziesięciu państw nadbałtyckich, większość żyła wcześniej w komunistycznych państwach, zanim ponad 30 lat temu upadła dyktatura; państw, które znowu odzyskały swoją wolność. Nie znam innej orkiestry, która symbolizuje wolność i demokrację lepiej niż ta.]

Doktor Stefan Holthoff – Pförtner, minister spraw federalnych i europejskich kraju związkowego Nadrenia – Północna Westfalia, wspomniał wspólną historię trzech państw: Ukrainy, Polski i Niemiec:

[Stefan Holthoff – Pförtner:

Polska, Ukraina i Niemcy – niestety nie mamy łatwej przeszłości. Z dzielonej ze sobą historii powstanie od lat wspólna historia ze wspólnymi wizjami przyszłości: pokoju, wolności, praworządności i demokracji.]

I jeszcze raz wyjaśnił cel i znaczenie koncertu:

[Stefan Holthoff – Pförtner:

Ta wizja motywuje Ukrainki i Ukraińców do walki za swój wolny i samorządny kraj. Dzisiejszym koncertem wolności doceniamy przyjaźń polsko-niemiecką, świętujemy zjednoczoną Europę i chcemy pokazać naszą solidarność z ludźmi w Ukrainie. Gramy dla wolności i jedności Europy. Być może wszyscy musimy się jeszcze trochę nauczyć, szczególnie my, Niemcy, więcej mówić ze sobą niż o innych. Jeżeli chodzi o mnie, to obiecuję, że spróbuję.]

Sprawa Ukrainy nie tylko ma znaczenie dla wschodu Europy, a pojednanie jej i Polski jest tak samo ważne jak zbliżenie niemiecko-francuskie i polsko-niemieckie, mówił Basil Kerski:

[Basil Kerski:

W Europie mówi się bardzo dużo o pojednaniu niemiecko-francuskim i w tej chwili również polsko-niemieckim jako fundamentach Europy, ale o wiele za mało widzi się, że mamy inny bardzo ważny proces pojednania w Europie – Polski z Ukrainą. Historia sukcesu, również fundament pokojowej Europy. Łew Zacharczyszyn jest tu nie tylko jako długoletni konsul generalny Ukrainy, lecz również jako jeden z protagonistów tego pojednania, tego dialogu. Pochodząc ze Lwowa, stworzył we Lwowie pod koniec lat 80. pierwsze organizacje demokratyczne, współbudował struktury demokratyczne. Powinien to być nie tylko koncert w obronie demokracji i wolności w Ukrainie, ale też doceniania wielkich osiągnięć pojednania między Polakami i Ukraińcami i mam nadzieję, że w przyszłości tak też zrobimy, że wspólnie świętować będziemy Europę.]

Wymieniony przez Basila Kerskiego były konsul generalny Ukrainy w Gdańsku Łew Zacharczyszyn podziękował w swoim powitaniu za minutę ciszy, wspomniał jednak również rok 2014 i ówczesną słabą reakcję zachodu na atak Rosji na Krym:

[Łew Zacharczyszyn – wypowiedź w języku polskim]

Dzięki niewielkiej ingerencji Putin został w pewien sposób zachęcony do dalszych prób ataku, jak mówił Łew Zacharczyszyn. On czuje jednak również dumę i nadzieję:

[Łew Zacharczyszyn – wypowiedź w języku polskim]

Kristjan Järvi, dyrygent Baltic Sea Philharmonic, zaapelował do natury ludzkiej, wymienionego humanizmu, w muzyce i również ponad nią, zanim dziecko słowika „Child of the Nightingale” Järviego i Ruslana Trochynskyego udało się w swój pierwszy muzyczny lot:

[Kristjan Järvi:

Zapraszam każdego, który jest dzieckiem słowika, bo tego wieczoru jesteśmy wszyscy dziećmi słowika, do tego niesamowitego narodu, tych ludzi, ale nie tylko dzisiaj. Do ludzi, do każdego, który aktualnie dociera do czegoś poza normalnym i wzywa i pomaga być życzliwym, dać ciepły chleb, uścisk, swoje serce. A dzięki muzyce jesteśmy wszyscy tacy sami, nie ma granic, nie ma ukraińskiego, rosyjskiego, wszyscy jesteśmy ludźmi, jesteśmy braćmi i siostrami. Ten utwór, „Child of the Nightingale” jest dedykowany tym wszystkim, którzy chcą stanąć do hymnu. Ta orkiestra jest do tego doskonała, w doskonałym miejscu Europejskim Centrum Solidarności, dla wszystkich Europejczyków.]

——-

Były to wrażenia z koncertu wolności i solidarności z Ukrainą, który odbył się 26 marca w Europejskim Centrum Solidarności w Gdańsku. Grała orkiestra Baltic Sea Philharmonic pod batutą Kristjana Järviego. W tle usłyszeli Państwo utwór „Child of the Nightingale” Kristjana Järviego i ukraińskiego artysty Ruslana Trochynskyiego, który podczas koncertu miał swoją prapremierę. Cały koncert można obejrzeć na YouTube wspisując „Baltic Sea Philharmonic”.

2022-04-03 Artur Sobiela Migranci IV

Pod koniec lutego Artur Sobiela z Muzeum Nowoczesności Miejskiego Ośrodka Kultury w Olsztynie wygłosił tam wykład, którego tematem byli „Słynni warmińscy migranci”. Rozmawialiśmy z nim na ten temat. Usłyszą Państwo teraz czwartą część wywiadu:

——-

Do tej pory była mowa o kompozytorze Feliksie Nowowiejskim i tych dwóch późniejszych działaczach dla Polski Michale Lengowskim i Alojzym Śliwie. Którzy znani Warmiacy oprócz nich migrowali? Czy były również inne powody niż ekonomiczne?

[Artur Sobiela – wypowiedź w języku polskim]

Michał Lengowski wrócił na Warmię, do swojej ojczyzny, w której się urodził. Czy też były osoby z młodszego pokolenia Polaków w Rzeszy Niemieckiej, którzy migrowali na Warmię? Chodzi o tych, którzy się już tam urodzili…

[Artur Sobiela – wypowiedź w języku polskim]

Nawet jeśli ktoś chciał się zaangażować w sprawę ponownej niepodległości Polski, niekoniecznie wracał na Warmię. Były jeszcze inne czynniki, które odgrywały pewną rolę…

[Artur Sobiela – wypowiedź w języku polskim]

Dla Michała Lengowskiego początek po powrocie nie był łatwy, zwłaszcza ekonomicznie. Ryzyko to wcale odstraszało innych ludzi od odważenia się również na ten krok.

[Artur Sobiela – wypowiedź w języku polskim]

——-

Był to Artur Sobiela z Muzeum Nowoczesności Miejskiego Ośrodka Kultury w Olsztynie w rozmowie z nami. Tematem był jego wykład „Słynni warmińscy migranci”, który wygłosił tam pod koniec lutego.

__________________________________________________________________

Jingle – Koncert życzeń

Dzisiaj zaczniemy nasz koncert życzeń dwójką szczególnych jubilatów:

Państwa audycja, drogie słuchaczki słuchacze, „Allensteiner Welle“, dwa dni temu świętowała jubileusz swojego 21-letniego istnienia.

Życzymy także Erice Woike, naszej najwierniejszej słuchaczce i pierwszej, której mogliśmy kiedykolwiek pogratulować w naszej audycji, dobrego i szczęśliwego kolejnego roku życia. Wraz z nią cieszą się jej dzieci, wnuki i prawnuki Olaf, Anton i Rosalia.

Nie zapominamy jednak jubilatach marca w mniejszości niemieckiej na Warmii i Mazurach:

Nidzickie Stowarzyszenie pogratulować mogło siedmiu swoim członkom, przy czym 4 marca Edyta Zakrzewska, a 13 marca Elżbieta Balicka każda skończyła 84 lata.

W Stowarzyszeniu Mniejszości Niemieckiej w Kętrzynie zanotowano ośmiu jubilatów, między innymi Irenę Dudzińską z 63 latami.

W Ełku, w Stowarzyszeniu Mniejszości Niemieckiej „Masuren“, cieszyć się mogło dwoje jubilatów, między innymi 8 marca Monika Gasiorowska z już 84 latami.

Dziewięć osób miało na swojej liście Stowarzyszenie Przyjaźni „Rosch“ w Piszu. Szczególnie podkreślić chcielibyśmy Marię Drewnik z 97 latami. Okrągłe 80 skończyli poza tym Hildegarda Piotrowicz i Karl-Heinz Redzko.

Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej “Warmia” w Lidzbarku Warmińskim pogratulować mogło czterem, a Stowarzyszenie Niemieckie „Natangen“ w Górowie Iławeckim dziewięciu osobom, które świętowały wkroczenie w nowy rok życia. W Lidzbarku Magdalena Szperkowicz spoglądać może na swoje 86, a w Górowie Maria Grochowska na 80 lat.

Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej „Tannen“ z Ostródy przesłało nam zestawienie dziewięciu jubilatów. Frieda Kuca skończyła tam 90, a Gertruda Smolińska 89 lat.

My przyłączamy się do życzeń krewnych i przyjaciół, załączmy życzenia wszystkiego najlepszego, zdrowia i wielu radości w życiu i mamy dla Państwa piosenkę „Was eine Frau im Frühling träumt“ zaśpiewaną przez René Kollo, skomponowaną przez Waltera Kollo, z tekstem Williego Kollo

___________________________________________________________________

Uwe: I to była znowu Allensteiner Welle. Życzymy Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Anna: Audycję zrealizował dla Państwa i dla nas Szymon Krzysztoń, a do usłyszenia za tydzień mówią Państwu Anna Przywoźna…

Uwe:… i Uwe Hahnkamp.

27.03.2022 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 27.03.2022

Anna: Serdecznie witam w Allensteiner Welle, przy mikrofonie witają Państwa dzisiaj wieczorem Anna Przywoźna…

Uwe: …i Uwe Hahnkamp i będą towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Anna: Mamy nadzieję, że dobrze spędzili Państwo tydzień i przestawili swoje zegarki, i cieszymy się, że są Państwo znowu z nami.

Dzisiaj mamy dla Państwa trzecią część wywiadu z Arturem Sobielą z Muzeum Nowoczesności Miejskiego Ośrodka Kultury w Olsztynie na temat „Znanych warmińskich migrantów “…

Uwe: …. Wywiad z wybitnym francuskim politologiem profesorem doktorem Henri Ménudierem na temat wojny w Ukrainie i jej skutków oraz felieton na temat reżysera Billy‘ego Wildera. Więcej na ten temat jak zwykle – po wiadomościach.

Jingle – wiadomości

***

Dwie imprezy organizuje w przyszłym tygodniu zespół projektu „Lernraum“ niemieckiej mniejszości w Polsce we współpracy z Uniwersytetem Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. Jutro, 28 marca, od godziny 8.00 do godziny 11.00 w ramach lingwistyki w zawodzie tematem będzie „Interkulturaliät in der Arbeitswelt zwischen Polen und Deutschen – Międzykulturowość w świecie pracy między Polakami i Niemcami“, a 31 marca w godzinach 13.00-15.00 podczas warsztatów translatorycznych „Dolmetschen oder Übersetzen – was für wen / Tłumaczenia ustne czy pisemne – co dla kogo?“. Referentem jest Dawid Wierzbicki

***

Z okazji 135. rocznicy urodzin architekta Ericha Mendelsohna Wspólnota Kulturowa „Borussia“ w Olsztynie planuje w sobotę, 2 kwietnia seminarium w swojej siedzibie w Domu Mendelsohna przy ulicy Zyndrama z Maszkowic 2. Dokładniejsze informacje znajdą Państwo na profilu „Borussi” na Facebooku.

***

Katolickie msze w języku niemieckim odprawione zostaną w tym tygodniu jak następuje:

– w piątek, 1 kwietnia – piąta Droga Krzyżowa – o godzinie 15.00 w Kościele p.w. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Olsztynie,

– oraz w niedzielę, 3 kwietnia o godzinie 10.00 w Olsztynie – Jarotach.

Ksiądz kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

2022-03-27 Henri Menudier

Profesor doktor Henri Ménudier jest germanistą i politologiem z Uniwersytetu Sorbona w Paryżu. Od wielu lat angażując się w przyjaźń niemiecko-francuską towarzyszy partnerstwu regionalnemu między Limousin i Frankonią Środkową w Bawarii. Nad sprawami niemiecko-francuskimi prowadzi badania również w kontekście europejskim. Podczas jego pobytu we Frankonii Środkowej zapytaliśmy go o wojnę w Ukrainie i jej znaczenie dla Francji, Niemiec i Europy.

——-

Panie profesorze Ménudier, angażuje się Pan już od wielu lat we współpracę niemiecko-francuską na szczeblu społeczeństwa obywatelskiego oraz partnerstwo między regionami Limousin i Frankonią Środkową. O tej trwającej od 40 lat współpracy napisał Pan również książkę. Gdzie Pan wykłada i jakim tematami zajmuje się Pan jako naukowiec?

[Henri Ménudier:

Jestem profesorem nauk politycznych na Sorbonie, a moje tematy to przede wszystkim Niemcy – polityczne Niemcy po 1945 r. i stosunki niemiecko-francuskie w kontekście europejskim. To są moje dwa główne tematy – a do tego oczywiście polityka we Francji. Wykładałem na Sorbonie w tzw. szkołach elitarnych i byłem profesorem-gościem na pięciu różnych niemieckich uniwersytetach.]

Nasz dzisiejszy temat jest smutny: chodzi o wojnę w Ukrainie. Jaka była pierwsza reakcja we Francji? Jak Pan ocenia gotowość do pomocy dla Ukraińców, którzy musieli uciekać?

[Henri Ménudier:

Myślę, że to jest bardzo intensywne. Byłem bardzo zaskoczony, bo trochę przeoczyłem, że jest dużo ludzi z Ukrainy, którzy już przed wojną mieszkali we Francji. Albo kobiety – żony Francuzów albo odwrotnie, i bardzo szybko, już w pierwszych dniach wojny można było zobaczyć w prasie czy w telewizji, jak całe rodziny uciekały do Francji. Zainteresowanie było bardzo duże i myślę, że gotowość do pomocy ma wielkie znaczenie. Wielu ludzi, szczególnie wiele kobiet zaangażowało się w to, żeby szukający azylu z Ukrainy byli przyjęci tak mile, jak tylko to możliwe.]

Jak Pan osobiście przeżył atak Rosji – względnie Putina – na Ukrainę?

[Henri Ménudier:

Byłem bardzo zszokowany. Jestem kimś, kto zajmuje się od wielu lat europejskimi problemami i przeżyłem już wiele kryzysów, i analizowałem je jako politolog, jako naukowiec. Właściwie jesteśmy przyzwyczajeni do szukania rozwiązania dyplomatycznego czy politycznego. Myślałem: dobrze, są problemy między Ukrainą i Rosją, ale będą rozwiązane drogą negocjacji czy dyskusji. Mamy to, że żyjemy w pokoju w Europie od 1945 r., to jest teraz 77 lat, co jest bardzo długim okresem i trochę zapomnieliśmy o tym, że wojna jest możliwa. Nagle ona jest i ta wojna, ta agresja nie dotyczy tylko Ukrainy, lecz całego zachodu. Chodzi w końcu o nasz pokój, chcemy dalej żyć w pokoju, jeśli pojawiają się problemy, można o nich dyskutować, iść na kompromisy. Chcemy żyć w pokoju – i w wolności. To jest bardzo niepokojące, widać, że właśnie Rosja nie jest dobrym przykładem demokracji, jest raczej dyktaturą niż demokracją i czegoś takiego oczywiście nie chcemy widzieć w sercu Europy.]

Czy może być tak, że wojna w Ukrainie na początku została zlekceważona? Co może nastąpić, jeśli Putin nie zatrzyma się przy granicy zachodniej Ukrainy – jeżeli w ogóle uda mu się tam dotrzeć?

[Henri Ménudier:

Najpierw trzeba powiedzieć: nie wiemy, gdzie skończy się ta wojna. Myślałem na początku, że chodzi tylko o region Donbasu, o te dwie tzw. niezależne republiki. Myślałem, że wojsko rosyjskie nie posunie się dalej naprzód. Ale to zrobiono i teraz wiele miast jest w rękach albo są kontrolowane przez Rosję, i prawdopodobnie Rosja chce pójść dalej, do zachodniej granicy z Polską. Wtedy musimy sobie zadać pytanie, co dalej. Czy państwa bałtyckie, czy Polska, Węgry, Rumunia itd. są zagrożone czy nie. Wiemy, że – jeśli Putin uczyni dalszy krok, poza Ukrainę – że to oznacza wojnę. Zachód, państwa NATO, państwa UE nie chcą bezpośrednio interweniować w Ukrainie, bo boją się, że może to być początek trzeciej wojny światowej. Przede wszystkim dlatego, że Putin groził nam, że ewentualnie użyje broni nuklearnej. Jeśli to rozpocznie, będzie bardzo trudno zakończyć taką wojnę. Dlatego trzeba być bardzo ostrożnym. Będzie to na pewno bardzo mocno zmieniać mapę Europy; wychodzę z założenia, że stosunki między zachodem Europy i Rosją będą bardzo obciążone przez wiele lat, że normalna współpraca już nie będzie możliwa.]

Jak pan ocenia sposób, w jaki prowadzona jest wojna w Ukrainie – ofiary cywilne, świadome zniszczenie urządzeń i domów cywilnych itd.?

[Henri Ménudier:

Tak, z jednej strony jesteśmy bardzo zszokowani, w jaki sposób prowadzona jest ta wojna, bo międzynarodowe prawo narodów zostaje całkiem świadomie pogwałcone, już nie jest respektowane. Dotyczy to o tyle i nas, że Ukraińcy są Europejczykami jak my, właściwie żyjemy w tej samej rodzinie ludów, a kiedy jeden lud cierpi z powodu czegoś, jest jasne, że inne również współcierpią. Jest to jeden z powodów, dlaczego solidarność i gotowość do pomocy są tak wielkie, bo wiadomo, że dzisiaj Ukraina jest w bardzo trudnej sytuacji, a jutro może to być inne państwo.]

A propos innych państw: co według Pana ta wojna oznacza dla Niemiec? Czy politycy – na marginesie: nie tylko niemieccy – dali się oślepić Putinowi?

[Henri Ménudier:

Dla Niemiec jest to na pewno rozczarowanie, bo wielu Niemców zaangażowało się – i ja uważałem to za stosowne – w dialog z Rosją. Rosja istnieje, Rosja jest wielką potęgą z wielką kulturą itd. i z wieloma kontaktami z resztą Europy, ale z drugiej strony: być może właśnie politycy niemieccy pozostali trochę naiwni. Nie dosyć dokładnie zasięgnęli informacji o tym, jakie niebezpieczeństwo może pochodzić od Putina. Myśleli, że jest on normalnym politykiem, można z nim porozmawiać itd. i w ogóle nie widzieli, że jest on bardzo niebezpieczny. On naprawdę przywodzi mi na pamięć Hitlera. Przypominam sobie, że Hitler na przykład w 1938 r. przyjął przedstawicieli francuskich związków weteranów, aby z nimi mówić o pokoju, pokazał się z bardzo pokojowej strony, powiedział: „Jesteśmy wszyscy byłymi walczącymi I wojny światowej, wszyscy cierpieliśmy itd. i jesteśmy braćmi”, bardzo miło mówił – a w tym samym czasie przygotowywał wojnę. Myślę, że jest tak samo z Putinem. W ostatnich tygodniach przed wojną przyjął całe szeregi mężów stanu, dyskutował z nimi, do nich dzwonił, m.in. z naszym prezydentem Emmanuelem Macronem, ale właściwie nic nie chciał usłyszeć. On tylko miał/ma jeden cel: okupować Ukrainę.]

Jakich skutków ekonomicznych i politycznych oczekuje Pan w wyniku wojny w Ukrainie na przykład dla Niemiec?

[Henri Ménudier:

Dla Niemiec, najpierw tylko z punktu widzenia ekonomii: jest to katastrofa. Można zobaczyć, jak bardzo wzrosły ceny paliwa. Niemcy są bardzo zależne od importu wszystkich możliwych środków energii z Rosji. Są np. dostawy gazu; Niemcy w tym punkcie są też bardzo zależne i potrwa to pewien czas, aż ta zależność zostanie zredukowana. Nadejdą więc prawdopodobnie trudne miesiące, trudne czasy dla Niemiec. Poza tym Rosja jest ważnym partnerem handlowym dla Niemiec i jest jasne, że dostawy z powodu wojny ucierpią. Sankcje idą daleko, prowadzą prawdopodobnie do załamania ekonomii rosyjskiej, ale to również oznacza, że Rosja jako partner ekonomiczny i handlowy bardzo mocno straci na znaczeniu dla Niemiec. A przez to pojawią się nie tylko skutki ekonomiczne, lecz również społeczne, bo są tysiące ludzi, którzy pracują w przedsiębiorstwach, które mają do czynienia z Rosją. A politycznie widać, jak to jest trudne, bo wiele osób zaangażowało się w dialog z Putinem i myślało, że ten dialog będzie miał miejsce itd., jest to ważne dla pokoju, i widać, że Putin właściwie wszystkich oszukał – i rozczarowanie oczywiście jest bardzo duże.]

——-

Był to profesor doktor Henri Ménudier, politolog z Uniwersytetu Sorbona w Paryżu, w rozmowie z nami. Za oryginalne dźwięki dziękujemy naszej koleżance Gabrieli Blank, która 12 marca we Środkowej Frankonii rozmawiała z profesorem. Tematem były jego spojrzenie na wojnę w Ukrainie, stanowisko Francji i znaczenie wojny dla Francji, Niemiec i Europy.

2022-03-27 Artur Sobiela Migranci III

Pod koniec lutego Artur Sobiela z Muzeum Nowoczesności Miejskiego Ośrodka Kultury w Olsztynie wygłosił tam wykład, którego tematem byli „Słynni warmińscy migranci”. Rozmawialiśmy z nim o tym. Usłyszą Państwo teraz trzecią część wywiadu.

——-

Były i są różne rodzaje obchodzenia się z mniejszościami narodowymi i etnicznymi. Konfrontacja względnie zwalczanie, albo integracja i asymilacja. Przykład Polaków w Rzeszy Niemieckiej w Prusach Wschodnich i w Westfalii pokazał, że nie tylko dla Polaków, lecz też dla Niemców droga pokojowa była lepsza…

[Artur Sobiela – wypowiedź w języku polskim]

Istnieją również tak zwane czynniki miękkie cywilizacji, jej atrakcyjność, która przyciąga ludzi i utrudnia rezygnację z niej…

[Artur Sobiela – wypowiedź w języku polskim]

I wtedy wrócił do Prus Wschodnich i został skonfrontowany znowu z antagonizmem polsko-niemieckim, który był wyraźnie silniejszy…

[Artur Sobiela – wypowiedź w języku polskim]

Bardziej subtelne środki oporu – próby integrowania mniejszości polskiej, włączenia jej, były o wiele sensowniejsze niż agresywne jej zwalczanie:

[Artur Sobiela – wypowiedź w języku polskim]

——-

Był to Artur Sobiela z Muzeum Nowoczesności Miejskiego Ośrodka Kultury w Olsztynie w rozmowie z nami. Tematem był jego wykład na temat „Słynnych warmińskich migrantów”, który wygłosił tam 24 lutego.

Więcej na ten temat usłyszą Państwo w kolejnej audycji.

2022-03-27 Billy Wilder

Mamy rok 1906 w Austro-Węgrzech, a dokładniej w Galicji, a dokładniej w Suchej – dziś polskiej Suchej Beskidzkiej. Maxowi Wilderowi i jego żonie rodzi się syn Samuel. Kobieta zawsze nazywa chłopca Billie, dlatego później zmienia on swoje imię na właśnie to i anglizuje je po otrzymaniu obywatelstwa amerykańskiego jako „Billy”. Jego rodzina uciekła w 1916 r. do Wiednia. Nawiasem mówiąc: jeden z jego przyjaciół i kolegów z klasy, Fred Zinnemann, wyreżyserował później znany western „W samo południe”.

Mamy rok 1927 w Berlinie. Billie Wilder jest teraz dziennikarzem, przeprowadził się tam z Wiednia, a jego warunki życiowe są skromne. Jego pierwszy scenariusz kupuje od niego dyrektor wytwórni filmowej, któremu pomaga, gdy ten musi w samych majtkach uciekać z sypialni sąsiadki do pokoju Wildera. Mówi się, że to początek jego filmowej kariery, ale pewne jest, że takie i podobne sytuacje nie znajdują się w jego filmach przypadkiem. Ale najpierw, w 1931 roku, wraz z Erichem Kästnerem napisali scenariusz do filmu „Emil i detektywi” na podstawie powieści Kästnera o tym samym tytule – najlepszej dotychczas adaptacji tego materiału.

Mamy rok 1946, wręczane są Oscary, dwa z nich (reżyseria i scenariusz) trafiają do Billy’ego Wildera za „Stracony weekend”. Wilder wyemigrował z Niemiec w 1933 r., najpierw do Paryża, a następnie do Stanów Zjednoczonych. Był najpierw ghostwriterem, potem scenarzystą, a potem jednym z pierwszych scenarzystów, którzy również reżyserowali. Powodem było jego niezadowolenie z realizacji scenariusza. Podobno powiedział kiedyś ostro – cytat: „Czy reżyser musi też być dobry w pisaniu? Nie, ale pomaga, jeśli potrafi czytać!”- koniec cytatu,. Już jego czwarta praca reżyserska z 1945 roku „Podwójnie ubezpieczenie” była nominowana do siedmiu Oscarów. W sumie Wilder był nominowany 21 razy i nagrodzony sześć razy.

Mamy rok 1961 i kolejny raz czas na najsłynniejsze nagrody świata filmowego. Billy Wilder otrzyma trzy nagrody za jeden film – „Garsoniera”, co do dziś udało się tylko siedmiu reżyserom: za reżyserię, za scenariusz i jako producent. Bo w międzyczasie przejął również tę pracę, po raz drugi przełamując wcześniej sztywny podział na poszczególne funkcje w produkcji filmów.

A propos przełamać się: Billy Wilder stworzył ponadczasowe prace z wyżej wspomnianymi filmami dramatycznymi, także ze „Świadkiem oskarżenia”. Ale jego nazwisko kojarzy się również z także wiecznie młodymi komediami, takimi jak „Pół żartem, pół serio” i „Słomiany wdowiec” – obie z Marylin Monroe, czy „Avanti!” z Jackiem Lemmonem, którego często obsadzał w komediach. W filmach Wildera pojawiają się mężczyźni w kobiecych strojach, homoseksualni mężczyźni, sugerowany jest związek z nieletnią, która okazuje się jednak być dorosłą, zajmuje się tematem cudzołóstwa – wtedy nieprzyzwoite tematy, tabu, tak zagubione w napiętej fabule i dopracowanych dialogach, że łamią zasady i omijają cenzurę.

Mamy rok 1992. Billy Wilder, którego rodzina zginęła w Holokauście, jest brany pod uwagę jako reżyser filmu „Lista Schindlera”. Jednak ze względu na swój wiek zachęca Stevena Spielberga, który po wizycie w Krakowie zdecydował się nakręcić film, by ten sam wyreżyserował projekt. Jest on głęboko poruszony filmem, czym dzieli się ze Spielbergiem, który uważa to za wielki zaszczyt ze strony Wildera jako starego mistrza filmu.

Mamy rok 2002, a dokładniej 27 marca w Los Angeles. Billy Wilder, jeden z wielkich reżyserów XX wieku umiera na zapalenie płuc. Powiedział kiedyś, cytat: „W kręceniu filmów obowiązują trzy ważne zasady: nie nudzić, nie nudzić i nie nudzić”. Przez całe życie udawało mu się przestrzegać tych zasad: on i jego życie nigdy nie było nudne.

Uwe: I to była znowu Allensteiner Welle. Życzymy Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Anna: Audycję zrealizował dla Państwa i dla nas Marian Dąbrowski, a do usłyszenia za tydzień mówią Państwu Anna Przywoźna…

Uwe:… i Uwe Hahnkamp.

20.03.2022 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 20.03.2022

Anna:  Serdecznie witamy w Allensteiner Welle, przy mikrofonie witają Państwa dziś wieczorem Anna Przywoźna…

Uwe: …i Uwe Hahnkamp i będą towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Anna: Mamy nadzieję, że dobrze spędzili Państwo weekend i cieszymy się, że są Pańśtwo znowu z nami. Dzisiaj mamy dla Państwa druga część wywiadu z Arturem Sobielą z Muzeum Nowoczesności Miejskiego Ośrodka Kultury w Olsztynie na temat „Berühmte ermländische Migranten – Znani warmińscy migranci“…

Uwe: ….oraz wywiad z Fritzem Körberem z okolic Norymbergii, którey od 30 lat a szczególnie teraz wspomaga Ukraińców w Charkowie. Więcej na ten temat jak zwykle – po wiadomościach.
Jingle – wiadomości

***

25 marca o godzinie 17.00 w kościele ewangelicko – augsburskim w Sorkwitach odbędzie się pierwszy wykład rozmów sorkwickich w tym roku. Cezary Korenc, przewodniczący Stowarzyszenia „Blusztyn“ z Kętrzyna mówić będzie na temat „Pielęgnacja mazurskich cmentarzy; działanie dla pokoju i zachowania tradycji“. Organizatorami są parafia ewangelicko – augsburska w Sorkwitach i Stowarzyszenie „Freunde Masurens – Przyjaciele Mazur” w Scharnebeck. Projekt odbywa się pod patronatem starosty mrągowskiego Barbary Kuźmickiej-Rogali. Po zakończeniu organizatorzy zapraszają na mały poczęstunek do centrum młodzieży aby porozmawiać  z referentem.

****

Katolickie msze w języku niemieckim odprawione zostaną w tym tygodniu jak następuje:

– w piątek, 25 marca – czwarta Droga Krzyżowa – o godzinie 15.00 w Kościele p.w. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Olsztynie

– oraz w niedzielę, 27 marca o godzinie 10.00 w Olsztynie – Jarotach.

Kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.
2022-03-20 Fritz Körber

Fritz Körber był burmistrzem miasteczka Schwaig koło Norymbergii, jest on tam przewodniczącym lokalnej grupy organizacji charytatywnej Arbeiterwohlfahrt w Behringersdorf-Schwaig  i w wieku ponad 80 lat jest jeszcze bardzo aktywny. Angażuje się we współpracę niemiecko-francuską i od 30 lat w partnerstwo z ukraińskim miastem Charków. Rozmawialiśmy z nim o tym i o aktualnej sytuacji.

——-

Od 30 lat udziela się Pan w partnerstwie i w pomocy dla regionu Charków w Ukrainie. 30 lat temu powstało również partnerstwo miast Charków i Norymberga. Co było konkretnie początkiem, impulsem dla Pana zaangażowania?

[Franz Körber:

To jest historia z okazji Bożego Narodzenia. W 1991 r. miasto Charków sprzedawało na norymberskim targu przedświątecznym „Christkindlesmarkt” rzeczy wykonane przez artystów, ale również codzienne rzeczy produkowane w Ukrainie. W czasie wizyty na targu widziałem, że grupa francuska, którą ja się opiekowałem, mogła komunikować się z Ukraińcami tylko, kiedy wszyscy używali języka niemieckiego. Okazało się, że Ukraińcy musieli w Wigilię opuścić swój hotel, bo hotel się zamykał, a oni dopiero drugiego dnia świąt mogli polecieć z powrotem do Charkowa przez Moskwę. Zastanawiałem się więc, czy nie byłoby sensu przyjąć te cztery osoby, bo nie można odprawiać nikogo od drzwi w świętach Bożego Narodzenia, to jest u nas zwyczaj – i świętowaliśmy wspólne wspaniałe święta.]

A jak to się dalej rozwinęło z tych dni Bożego Narodzenia?

[Franz Körber:

Te cztery osoby nam opowiadały, jak wyglądała wtedy sytuacja w Charkowie i w Ukrainie, a ponieważ mój ojciec jako żołnierz w Charkowie dwa razy zajmował miasto, pomyślałem, że to będzie coś dobrego. Organizacja „Arbeiterwohlfahrt” utworzyła tu konwój z produktami spożywczymi, i chodziłem tam, bo ci ludzie nie mogli wziąć ze sobą 13 walizki, mieli tak dużo bagażu i dostali tak dużo prezentów. Dlatego zapytałem w „Arbeiterwohlfahrt”, do której to organizacji również należę, czy wezmą ze sobą walizkę. Powiedzieli  „Spadasz nam z nieba; mógłbyś pojechać z transportem do Charkowa”. Zadeklarowałem chęć, już choćby z tego powodu, że chciałem zobaczyć, gdzie mój ojciec jak żołnierz walczył, a ja sam w całkiem innej misji pojadę do tego państwa. Wtedy była wojna, a ja przyjadę, aby pomóc ludziom w trudnej sytuacji życiowej. To uskrzydliło mnie, i stało się to dla mnie bardzo ważnym elementem życia.]

Okazja do naszej rozmowy jednak jest smutna, w Ukrainie toczy się wojna, Charków jako miasto blisko granicy do Rosji znajduje się w centrum walk. Wojna nie przyszła kompletnie nieoczekiwane, atmosfera już przez pewien czas była napięta. Jak Pan przeżywał tę atmosferę w Charkowie?

[Franz Körber:

Było to widać po ludziach, po ich zachowaniu, ale nie tylko. Było widać na ulicach czasami worki z piaskiem do ochrony, one leżały przy ulicach prowadzących do miasta. To środki ostrożności, bo Charków leży tylko 40 km od granicy z Rosją. I to odczuliśmy również przez to, że ludzie mówili o tym, kiedy siedzieliśmy z gośćmi przy kolacji czy też w czasie dnia. Było czuć troski ludzi.]

Rownież Ługańsk i Donbas, regiony separatystyczne, nie leżą daleko od Charkowa. Czy wtedy, w czasie wojny w tych regionach i czy jeszcze teraz można coś z tego odczuć?

[Franz Körber:

Po prostu znaliśmy uchodźców. Miasto Charków przyjęło o wielu więcej niż 100.000 uchodźców, ale na szczęście oni znaleźli kwatery u rodzin, bo istniały kontakty z poszczególnymi  rodzinami, i uchodźcy były również zakwaterowani w placówkach, które odwiedzaliśmy. Daliśmy wtedy pieniądze, proszono nas o wsparcie i pomogliśmy. Finansowo, bo zawsze mam ze sobą pieniądze. W każdą podróż do Ukrainy miałem 150 kopert po 30 Euro i je rozdałem, więc to 4.500 Euro, które podarowaliśmy w Charkowie.]

Jak Pan/Państwo przeżył/li początek wojny, atak Rosji względnie Putina na Ukrainę?

[Franz Körber:

Wszyscy byliśmy w szoku. Przede wszystkim przyjaciele, którzy mi zawsze towarzyszyli; nie mogliśmy to wierzyć, byliśmy zaskoczeni mimo wszystko. Właściwie powinniśmy to zauważyć wcześniej, bo wydarzenie w regionach Ługańsk i Donbas i na Krymie dawali wymowne tego świadectwo. Mimo wszystko nie mogliśmy sobie wyobrazić tego sporu tak, jak się teraz toczy. Te okrucieństwa. Osobiście nie zrozumiem, że Putin w Ukrainie zniszczy wszystko, nawet jeśli przejąłby Ukrainę, miałby tylko obszar dotknięty katastrofą. Zbombardowane miasta  to nie jest dobry warunek, aby przejąć to państwo – to niemożliwe.]

Sytuacja we wschodniej części Ukrainy już przed tymi zniszczeniami raczej nie wyglądała różowo. Jak Pan mógł tam pomóc i jak Pan ocenia aktualną sytuację?

[Franz Körber:

Dużo zrobiłem dla miasta. Np. przetransportowałem tam 2.800 łóżek szpitalnych w 13 konwojach – i do każdego łóżka nowy materac, leki, wózki, ubranie, buty, wszystko, co możliwe, dostarczaliśmy. Mile widziani byliśmy w Ukrainie i w Charkowie. Niemniej jednak przychodzi nam to z trudem, że widzimy aktualny spór, w jakim strasznym stopniu jest to prowadzone. Wojna jest katastrofą dla miasta Charków, ale i dla całego państwa Ukraina.]

Jak może Pan pomóc teraz? Jakie możliwości ma Pan – względnie Norymberga  jako miasto partnerskie Charkowa – aby nieść pomóc tam, na miejscu?

[Franz Körber:

To jest trudne. W styczniu przelałem 20.000 Euro do miasta, dla 3 kuchni dla biednych, które prowadzimy i finansujemy w Ukrainie, gdzie ludzie mogą odebrać artykuły spożywcze w stacjach socjalnych. Na szczęście zrobiliśmy to jeszcze w styczniu. Teraz, odkąd zaczęła się wojna, oddałem do dyspozycji 10.000 Euro na leki. Leki są już w Ukrainie i już dotarły do szpitali w zachodniej części Ukrainy. Zebrałem dużo pieniędzy dla miasta i mieszkających tam ludzi. Omawiamy teraz z Norymbergą i jej urzędem stosunków międzynarodowych, jakie będziemy mieć możliwości w przyszłości, aby dostarczać pieniądze do właściwych miejsc, do ratuszy czy do stacji socjalnych – to nie będzie zawsze łatwe zadanie. Teraz jesteśmy gotowi, w ostatnich dniach przyjęliśmy 11 osób – 4 kobiet i 7 dzieci – a nie jest łatwo zintegrować ludzi w pięknych i przyjemnych miejscach zamieszkania. Ale pracujemy nad tym i mamy nadzieję, że wesprze nas ludność.]

Jak udało się Panu umieścić ukraińskich uchodźców?

[Franz Körber:

Umieściliśmy ich wszystkich w rodzinach. Mam nadzieję, że to dalej będzie działać, bo kwatera dla uchodźców w liczbie około 300-400 ludzi to nie jest miejsce zamieszkanie odpowiednie dla uchodźców. Jest trudno umieścić ich w rodzinach, ale gotowość w RFN jest bardzo wielka. Podziwiam również ludność polską, która jest gotowa pomagać ludziom. Myślę, że jeśli my – Polacy, Niemcy i uchodźcy – będziemy współpracować, będziemy mogli rozwiązać ten problem w jakimś formie.]

Jak pokazały ostatnie tygodnie, razem można dużo osiągnąć, alle jak w tym momencie wygląda sytuacja na miejscu? Czy miał/ma Pan kontakt z ludźmi w Charkowie?

[Franz Körber:

Tak, mam z różnymi ludźmi tam kontakt, np. ze szpitalem dla dzieci, z moim tłumaczem, z nauczycielem muzyki,  z niewidomą kobietą, która pracuje jako nauczycielka w centrum dla niewidomych, mam różne kontakty. Rozczarowanie i frustracja wśród ludzi są bardzo duże. Dzwonię tam i dostaję informacje, które są wstrząsające. Mówi się, że w urządzenia i domy ludzi nie trafiają pociski, ale jest  całkiem inaczej. Strach ludzi jest ogromny, i nawet nie można domyślać się, jak to się skończy.]

Szczególnie ataki na cele cywilne są właściwie potępiane przez Konwencje Genewskie. Po doświadczeniach II wojny światowej powinny one uniemożliwić powtórzenie się takiej sytuacji…

[Franz Körber:

Było dla nas wszystkich nie do pomyślenia, że coś takiego mogłoby się stać po ponad 70 latach pokoju w Europie. Niemniej jednak być może nie byliśmy dosyć dobrze na to przygotowani, myśleliśmy, że to tylko groźby, które nie zostaną zrealizowane. To była trudność, ale już od początku można było to zauważyć, bo koncentracja wojsk rosyjskich na granicy do Ukrainy jest dobrze zaplanowana przez Putina i wojskowych, trzeba było to  wiedzieć, ale nikt pomyślał, że to będzie jeszcze raz możliwe w Europie. Państwo jest zniszczone – sam pamiętam, że jako dziecko przeżyłem 2 stycznia 1945 w Norymberdze, kiedy Norymberga została zrównana z ziemią w przeciągu trzech kwadransów. Odbudowa wymagać będzie wiele pracy. Ile jest  zniszczeń tu,  to jest katastrofalne, myślę, że Ukraina nie da rady sama, na pewno Europa będzie wzywana, aby tam pomóc. Mam tylko nadzieję, że wojna ta nie potrwa już długo, bo wojna to jest straszny rozlew krwi, dla mnie nie do zaakceptowania.]

I tak powinno być dla wszystkich ludzi, jednak teraz wojna trwa i musimy coś z tym zrobić. Ile pomocy pieniężnej udało się Państwu zebrać szacunkowo w Euro?

[Franz Körber:

Już wydałem 30.000 dla kuchni dla biednych w Ukrainie, kupiłem leki, które już są za granicą, już w Ukrainie, ale na pewno są to 170.000. Pewien przedsiębiorca dał mi 10.000 Euro, to jest największa kwota. Powiedział, że nie ma potomków, chce coś zrobić, i wie, że jestem aktywny w Ukrainie i zawsze pomagałem ludziom. Również do Polski transportowałem łóżka szpitalne i zostałem z polskiej strony uhonorowany dyplomem. Po prostu próbowałem być człowiekiem i pomagać zawsze tam, gdzie jest bieda i nędza. Ponad 30 lat robię to i nadal mnie fascynuje, aby pojechać tam i pomagać ludziom. I mam nadzieję, że uda  mi się to robić  przez jeszcze wiele, wiele lat.]

——-

Był to Fritz Körber, były burmistrz miasteczka Schwaig koło Norymbergi w rozmowie z nami. Za oryginalne dźwięki dziękujemy naszej koleżance Gabrieli Blank, która rozmawiała z nim 12 marca w Środkowej Frankonii. Tematem było jego długoletnie i obecne zaangażowanie dla regionu Charków w Ukrainie, w którym podczas toczącej się wojny mają miejsce zaciekłe walki.
2022-03-20 Artur Sobiela Migranci II

Pod koniec lutego Artur Sobiela z Muzeum Nowoczesności Miejskiego Ośrodka Kultury w Olsztynie wygłosił tam wykład. Tematem byli „Słynni warmińscy migranci”. Rozmawialiśmy z nim na ten temat, usłyszą Państwo teraz drugą część wywiadu:

——-

Południowa część Prus Wschodnich, dzisiaj województwo warmińsko – mazurskie, zawsze była regionem, z którego ludzie wyjeżdżali, przede wszystkim  szukając pracy. Również późniejsi polscy działacze nie wyjeżdżali z powodów politycznych, bo wtedy jeszcze byli za młodzi. Świadomość swoich korzeni nauczyli się tam – w Westfalii.

[Artur Sobiela – wypowiedź w języku polskim]

Brzmi dosyć paradoksalne, ale musieli wyjechać z Warmii do Westfalii, aby poznać sami siebie:

[Artur Sobiela – wypowiedź w języku polskim]

Jak były stosunki między Polakami pochodzącymi z różnych regionów? Było tam przecież dużo polskich organizacji i ożywione życie różnych polskich stowarzyszeń…

[Artur Sobiela – wypowiedź w języku polskim]

Jak wyglądała wzajemna pomoc? A jak większość niemiecka patrzyła na polskich współobywateli?

[Artur Sobiela – wypowiedź w języku polskim]

——-

Był to Artur Sobiela z Muzeum Nowoczesności Miejskiego Ośrodka Kultury w Olsztynie w rozmowie z nami. Tematem był jego wykład nt. „Słynni warmińscy migranci”, który wygłosił tam 24 lutego.

Więcej na ten temat usłyszą Państwo w następnej audycji.
Uwe: I to była Allensteiner Welle, życzymy Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Anna: Audycję zrealizował dla Państwa i dla nas Marian Dąbrowski, a do usłyszenia za tydzień mówią Państwu Anna Przywoźna…

Uwe:… i Uwe Hahnkamp.

20.02.2022 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 20.02.2022

Uwe: Serdecznie witam w Allensteiner Welle, przy mikrofonie wita Państwa dziś wieczorem Uwe Hahnkamp i będzie towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Mam nadzieję, że dobrze spędzili Państwo tydzień i cieszę się, że są Państwo znowu z nami. Dzisiaj mamy dla Państwa felietony na temat wyboru niemieckiego prezydenta i Dnia Języka Ojczystego.

Poza tym mam jeszcze wywiad z księdzem ewangelicko-augsburskim Łukaszem Stachelkiem na temat dawnego cmentarza ewangelickiego przy ulicy Partyzantów.

Więcej na ten temat jak zawsze – po wiadomościach.

Jingle – wiadomości

***

Antidotum, czasopismo Związku Młodzieży Mniejszości Niemieckiej w Polsce, szuka nowych dziennikarzy. Jeśli jesteś w wieku między 16 i 35 lat, jesteś kreatywny i chętnie piszesz, fotografujesz i filmujesz, zgłoś się tam. Odbędą się szkolenia na temat multimediów, komunikacji wielokulturowej, ale także etyki dziennikarskiej i kreatywnego pisania. Odpowiedzi na pytania i informacje na temat możliwości kontaktu znajdują się na Facebooku pod adresem www.facebook.com/AntidotumBJDM

***

24 lutego o godzinie 18.00 Miejski Ośrodek Kultury w Olsztynie zaprasza do dawnej zajezdni trolejbusowej w swoim Muzeum Nowoczesności na wykład „Znani warmińscy migranci“. Artur Sobiela opowie o postaciach z warmińsko-mazurskiego panteonu, które w poszukiwaniu pracy opuściły dawne Prusy Wschodnie i poszuka odpowiedzi na pytanie, jak odnalazły się w dalekiej Westfalii.

***

Katolicka msza w języku niemieckim odprawiona zostanie w przyszłym tygodniu w niedzielę, 27 lutego o godzinie 10.00 w Olsztynie – Jarotach. Kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

2022-02-20 Moderation Interview Pastor Stachelek

Pod koniec XIX wieku i przez długie lata XX wieku funkcjonował cmentarz ewangelicki przy dzisiejszej ulicy Partyzantów. Spoczywa na nim wielu znanych olsztyniaków, ale również wiele dzieci. W latach 60. został on zniszczony, a jego resztki odnaleziono około cztery lata temu. Teraz zgodnie z decyzją Rady Miasta Olsztyna zostanie upamiętniony. Rozmawialiśmy z ewangelicko-augsburskim księdzem z Olsztyna Łukaszem Stachelkiem na temat historii, znalezienia i upamiętnienia cmentarza:

——-

W tamtych czasach Olsztyn należał do Prus, było wielu mieszkańców wyznania ewangelickiego, więc na pewno istniał nie tylko ten jeden cmentarz ewangelicki. Jak wyglądała wtedy sytuacja?

[Łukasz Stachelek – wypowiedź w języku polskim]

Ilu zmarłych pochowano na tym cmentarzu wzdłuż torów kolejowych przy dzisiejszej ulicy Partyzantów? Kiedy został on zniszczony?

[Łukasz Stachelek – wypowiedź w języku polskim]

To prawdopodobnie było w tym samym czasie, kiedy zniszczono również cmentarz żydowski. I czy naprawdę nie ma wskazań do ekshumacji? Jak wygląda aktualna sytuacja?

[Łukasz Stachelek – wypowiedź w języku polskim]

Kiedy i w jakim kontekście odnaleziono cmentarz względnie szczątki?

[Łukasz Stachelek – wypowiedź w języku polskim]

Ale nie tylko ksiądz w imieniu parafii ewangelickiej wstawił się za godnym potraktowaniem cmentarzem czy upamiętnieniem go. Kto jeszcze brał w tym udział i jaki był tego rezultat?

[Łukasz Stachelek – wypowiedź w języku polskim]

Co oznacza porozumienie? Co podjęto już pierwsze kroki?

[Łukasz Stachelek – wypowiedź w języku polskim]

A jak wygląda to na miejscu?

[Łukasz Stachelek – wypowiedź w języku polskim]

Normalnie nie jest łatwo przeforsować stworzenie miejsca pamięci. Teraz przewidziany projekt jest też osadzony w obszerniejszym planie…

[Łukasz Stachelek – wypowiedź w języku polskim]

Chodzi o upamiętnienie wszystkich zmarłych, których szczątki tam spoczywały, a nie o to, aby wyróżnić niektórych z nich. Czy ksiądz jako proboszcz parafii ewangelicko-augsburskiej w Olsztynie jest zadowolony z porozumienia i planów?

[Łukasz Stachelek – wypowiedź w języku polskim]

——-

Był to ks. Łukasz Stachelek, proboszcz kościoła ewangelicko-augsburskiego w Olsztynie, w rozmowie z nami. Tematem był dawny cmentarz ewangelicki przy ulicy Partyzantów w Olsztynie oraz planowane upamiętnienie cmentarza i pochowanych na nim zmarłych.

2022-02-20 Feuilleton Bundespräsident

W minioną niedzielę został wybrany w Berlinie nowy Prezydent Republiki Federalnej Niemiec. Nowy prezydent jest także byłym: Frank-Walter Steinmeier. Został zatwierdzony na drugą kadencję przeważającą większością ważnych głosów. Ale jak właściwie takie wybory się odbywają i co było tym razem wyjątkowego?

Zacznijmy od dwóch prostych faktów: druga kadencja Franka-Waltera Steinmeiera będzie również jego ostatnią – trzeci wybór z rzędu nie jest możliwy. A tym, co było wyjątkowe w tym roku, była liczba głosujących. Była ona tak duża, że – co trzeba podkreślić: w obecnych warunkach pandemii – nie mieścili się oni w Reichstagu, ale głosowali w sąsiednim Domu Paula Löbego. W sumie było ich 1472, więcej niż kiedykolwiek wcześniej. Ale jak ustala się tę liczbę? Przyjrzyjmy się podstawowym prawom.

Prezydent federalny nie jest wybierany bezpośrednio przez obywateli – wynika to z negatywnych doświadczeń Republiki Weimarskiej, ale przez tzw. Zgromadzenie Federalne. Zwołuje je przewodniczący Bundestagu, który odpowiada za cały proces. Zgromadzenie Federalne obejmuje wszystkich członków niemieckiego Bundestagu i taką samą liczbę elektorów wybieranych przez przedstawicielstwa obywateli krajów związkowych, czyli parlamentów landów (sejmiki). Stąd wysoka liczba: 736 członków Bundestagu i do tego jeszcze taka sama liczba z krajów związkowych. Jest to ważne ze względu na federalną strukturę Republiki Federalnej Niemiec.

Wszyscy ci ludzie przyjeżdżają następnie do Berlina – dawniej do Bonn – i bez dalszej dyskusji wybierają nowego prezydenta federalnego spośród zgłoszonych kandydatów. Interesujące jest to, że oprócz polityków z krajów związkowych do Zgromadzenia Federalnego nominowane są także inne osoby, aby osiągnąć taką liczbę. Mogą to być prości ludzie, ale często są wśród nich też prominenci, którzy są blisko jednej partii lub są jej członkami. Na przykład w tym roku był tam wirusolog Christian Dorsten, piłkarz drużyny narodowej Leon Goretzka, astronauta Alexander Gerst i była kanclerz Angela Merkel.

Mówiąc o członkostwie w partii: Prezydent Federalny nie może należeć do żadnego organu ustawodawczego, nie może piastować żadnego innego urzędu, prowadzić działalności czy pracować zawodowo ani prowadzić działalności gospodarczej. Ma on działanie reprezentacyjne, znaczące i integrujące. Nawet jeśli nie ma w tym punkcie regulacji, poprzedni prezydenci federalni – nie było jeszcze prezydentek – raczej trzymali się z dala od codziennej polityki i, podkreślając swoją bezpartyjność, zawieszali członkostwo w swojej partii.

Frank-Walter Steinmeier został wybrany ponad podziałami partyjnymi z bardzo wyraźną większością. Nie zawsze tak było, ponieważ konkurencja między partiami i/lub kandydatami może być też bardzo silna. Na przykład w 1969 roku Gustav Heinemann został wybrany w trzeciej turze wyborów przewagą zaledwie sześciu głosów.

Stary i nowy prezydent federalny stoi przed kilkoma poważnymi zadaniami: pandemia, grożąca wojna w Europie Wschodniej, inflacja, zmiany klimatyczne, migracje. Od młodszego posła otrzymał wskazówkę do swojej pracy: być bardziej obecnym w przestrzeni cyfrowej, gdzie praca i rola prezydenta federalnego nie są dobrze znane. Niektórzy wyborcy chcieliby, żeby był ogólnie bardziej widoczny. Jego wypowiedź na temat państwa i społeczeństwa w przemówieniu inauguracyjnym była dość jasna: „Każdy, kto walczy o demokrację, ma mnie po swojej stronie. Każdy, kto ją zaatakuje, będzie miał mnie za przeciwnika”. Z niecierpliwością można poczekać na dalsze zdecydowane wypowiedzi na inne tematy.

2022-02-20 Dzień Języka Ojczystego

UNESCO i należące do niej państwa obchodzą jutro po raz dwudziesty trzeci Międzynarodowy Dzień Języka Ojczystego. Powstał on w 1999 r. dla upamiętnienia 21 lutego 1952 r. Policjanci zastrzelili wtedy – 70 lat temu – kilku uczestników demonstracji przeciwko decyzji pakistańskiego rządu o uczynieniu urdu jedynym językiem urzędowym. Ponieważ urdu mówiło tylko 3% populacji, a we wschodnim Pakistanie mówiono praktycznie tylko w języku bengalskim, doprowadziło to do ucisku tej części kraju, a 50 lat temu, w 1971 roku, do secesji – powstało państwo Bangladesz.

Celem Międzynarodowego Dnia Języka Ojczystego jest wspieranie różnorodności językowej na całym świecie oraz – między innymi – nauczania wielojęzycznego. Ponieważ nie zawsze, a właściwie coraz rzadziej, jest na świecie tak, że w jednym państwie mieszkają tylko ludzie jednego języka ojczystego i jednej narodowości. Na marginesie: w samej Europie Federalna Unia Europejskich Narodowości reprezentuje jako organizacja związkowa ponad 100 organizacji autochtonicznych mniejszości narodowych, narodowości i społeczności językowych z 35 krajów. Ale jednocześnie jednak każdy człowiek powinien umieć dobrze wypowiadać się w swoim własnym języku i dlatego się go uczyć.

„Iloma językami mówisz, tylekroć jesteś człowiekiem” – to bardzo dobrze znany cytat wielkiego niemieckiego poety Johanna Wolfganga von Goethego, który w swoim czasie podróżował po niektórych językowych regionach Europy. Jest to pozytywny wymiar problemu językowego: pewien afrykański dyplomata stwierdził kiedyś, że z powodu różnych języków plemiennych ma zarówno język ojczysty, jak i matczyny, i że musiał nauczyć się francuskiego jako języka urzędowego, a ponadto jeszcze innych języków. Dla pokojowego współistnienia.

Ale również w celu odniesienia większego sukcesu w życiu zawodowym. Pracodawcy, doradcy zawodowi czy Organizacja ONZ ds. Edukacji, Nauki i Kultury UNESCO mówią o wielojęzyczności jako o kluczowej kompetencji, aby odnieść sukces zawodowy i móc dobrze żyć wśród innych ludzi w zglobalizowanym świecie. Aby jednak móc uczyć się innych języków, zrozumieć je i mówić w nich oraz naprawdę się w nich komunikować, należy przede wszystkim – to trzeba tu jeszcze raz powtórzyć – opanować swój własny, ojczysty język.

Wprawdzie tutaj w województwie warmińsko-mazurskim, w byłej południowej części Prus Wschodnich, żaden język nie jest aktualnie zagrożony, nie grozi separacja terytorialna, współistnienie większości i mniejszości funkcjonuje. Język niemiecki jako całość na pewno nie wymiera szybko, ale nie wolno nie zwracać uwagi na spadek jego znajomości tu w szeregach mniejszości niemieckiej w regionie. Potrzebne jest wspólne zaangażowanie w naukę języka niemieckiego, w mówienie w języku ojczystym i w regularne kontakty z nim u siebie w domu, żeby nie znikł tutaj z regionu.

Uwe: I to była znowu Allensteiner Welle. Życzymy Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Audycję zrealizował dla Państwa i dla mnie Marian Dąbrowski, a do usłyszenia za tydzień mówi Państwu Uwe Hahnkamp.

13.02.2022 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 13.02.2022

Uwe: Serdecznie witam w Allensteiner Welle, przy mikrofonie wita Państwa dziś wieczorem Uwe Hahnkamp i będzie towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Mam nadzieję, że dobrze spędzili Państwo tydzień i cieszę się, że są Państwo znowu z nami. Dzisiaj mamy dla Państwa felietony na temat konwencji genewskich i Karla Valentina.

Poza tym, zapytaliśmy menedżerkę do spraw kultury Instytutu Stosunków Zagranicznych Julię Herzog o jej projekty w tym roku.

Więcej na ten temat jak zawsze – po wiadomościach.

Jingle – wiadomości

Antidotum, czasopismo Związku Młodzieży Mniejszości Niemieckiej w Polsce szuka nowych dziennikarzy. Jeśli jesteś w wieku między 16 i 35 lat, jesteś kreatywny i chętnie piszesz, fotografujesz i filmujesz, zgłoś się tam. Odbędą się szkolenia na temat multimediów, komunikacji wielokulturowej, ale także etyki dziennikarskiej i kreatywnego pisania. Odpowiedzi na pytania i informacje na temat możliwości kontaktu znajdują się na Facebooku pod adresem www.facebook.com/AntidotumBJDM

***

Doświadczonych dziennikarzy i publicystów, pracujących nad tematami związanymi z Warmią i Mazurami, Warmińsko-Mazurski Oddział Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich SDP zaprasza do udziału w Konkursie im. Seweryna Pieniężnego za rok 2021. Zgłaszać można teksty drukowane, jak też materiały radiowe, telewizyjne i internetowe, które ukazały się między 1 stycznia i 31 grudnia 2021 roku. Każdy uczestnik może zgłosić trzy prace. Zgłoszenia możliwe są do 20 marca 2022 roku na adres mailowy olsztyn.sdp@gmail.com Formularz zgłoszeniowy i zasady konkursu można ściągnąć ze strony internetowej sdpolsztynpl.wordpress.com.

***

Katolickie msze w języku niemieckim odprawione zostaną w przyszłym tygodniu w niedzielę, 20 lutego, o godzinie 10.00 w Olsztynie – Jarotach, o godzinie 14.00 w Biskupcu oraz o godzinie 17.00 w Reszlu. Kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

2022-02-13 Julia Herzog

Już od dwóch i pół roku Julia Herzog, menedżerka do spraw kultury Instytutu Stosunków Zagranicznych IfA w Stuttgarcie, działa przy mniejszości niemieckiej w województwie warmińsko-mazurskim. Trudne czasy, bo krótko po aklimatyzacji zaczęła się pandemia Covid. Mimo to udało jej się zorganizować i przeprowadzić różnorodny program. A jakie ma plany na rok 2022? Rozmawialiśmy z nią na ten temat:

——-

Do tej pory nie było łatwo i było to wyzwaniem. Wprawdzie już rok temu odbył się pierwszy istotny projekt w całym regionie, dotyczący broszury na temat Warmii i Mazur oczami młodzieży, ale ma to zostać jeszcze zintensyfikowane. Co planuje Pani w tym roku dla młodych ludzi?

[Julia Herzog:

Właśnie nawiązując do projektu broszury, która już zajmowała się regionem, chciałabym to dalej rozszerzyć. Mianowicie, odbędzie się w kwietniu projekt jednotygodniowy w Mrągowie pt. „Jak dobrze znasz mniejszość niemiecką”. Uczniowie dostaną możliwość zajmowania się głębiej tematem mniejszości niemieckiej, jej śladami, odkryją lokalną historię, będzie wycieczkę do Sztynortu, doprowadzi to do konkursu na napisanie eseju, będzie różnorodny, piękny, długi projekt, w którym, jak mamy nadzieję, nowi młodzi ludzie w regionie staną się bardziej aktywni.]

Brzmi, jakby to miał być intensywny tydzień. O co chodzi dokładnie? Właśnie hasło „pałac w Sztynorcie” wiąże się ze stosunkami polsko-niemieckimi…

[Julia Herzog:

[Uczestnicy] poznają z jednej stronie ogólnie mniejszość niemiecką, lokalną. Tytuł jako całość brzmi „Jak dobrze znasz mniejszość niemiecką; odkryć lokalną historię, bojowników ruchu oporu”. Całość odbędzie się też we współpracy z Instytutem Pileckiego, dlatego też wycieczka do Sztynortu, aby poznać bojownika ruchu oporu i cała tematykę pałacu w Sztynorcie, który jest symbolem polsko-niemieckich stosunków.]

Uczniów zachęcać ma nie tylko oferta, lecz mają coś stworzyć dla siebie. Co będzie własnym wkładem uczestników i jaka nagroda czeka na nich za to?

[Julia Herzog:

Całość jest tak zaplanowana, że dostaną w czasie tego tygodnia możliwość zajmowania się tym tematem, a potem dostaną pewien czas, aby napisać esej na temat mniejszości niemieckiej, bojowników ruchu oporu. Uczestniczy 30 uczniów, a 10 najlepszych pojedzie ze mną do Berlina, właśnie do Instytutu Pileckiego i wezmą tam udział jeszcze w dwudniowych warsztatach, poznają Instytut, będzie oprowadzenie przez ekspozycję stałą, ale za dużo nie chcę jeszcze zdradzić.]

Zdradzić może Pani nam jednak, co jeszcze jest w planie na rok 2022. Z jednej strony, kiedy i z jaką grupą wiekową, z drugiej – którzy partnerzy będą brać udział w projekcie…

[Julia Herzog:

W maju nastąpi „Rozpoznanie byłych Prus Wschodnich z perspektywy przeżyć literatury nowoczesnej”, co zrealizuję we współpracy z Muzeum Prus Wschodnich w Lüneburgu; odbędzie się głównie w Ostródzie i tam w okolicy. Również będzie to tydzień, ale tym razem z uczniami szkół podstawowych. Odkryją więcej z historii oraz mniejszość niemiecką, ale na bardziej podstawowym poziomie na podstawie wydanej przez muzeum książki. Będzie to różnorodny projekt, bo dostaną możliwość oszlifowania bursztynu – dlatego też perspektywa przeżycia – ale pójdą też po szlakach, skąd pochodzą ich rodzice, w jakich terenach w ogóle są. Odbędzie to z referentką do spraw kultury Agatą Kern.]

Wiosna jest więc pełna planów, a co będzie w lecie? Wtedy przecież są wakacje i szanse na większą imprezę…

[Julia Herzog:

Jeszcze większym projektem są zainicjowane przeze mnie międzynarodowe „Warsztaty myślenia” na temat zrównoważonego rozwoju i sprawiedliwości klimatycznej, które odbędą się z mniejszością niemiecką z Pragi, z Opola i ze Słowacji, mianowicie w Bratysławie. Tam młodzież z Polski, z Czech i ze Słowacji będzie miała możliwość zajmowania się zmianą klimatu, fast fashion, zrównoważonym rozwojem, ale będzie to jeszcze szersze, bo chcemy ich zachęcić, żeby zauważali, że nie tylko te tematy są aktualne, lecz też można to rozszerzyć na mniejszość niemiecką. Są to warsztaty myślenia, bo chcemy zachęcić ich do tego, żeby ich zaangażowanie dla mniejszości niemieckiej było długotrwale i jest ważne, że mniejszość niemiecka będzie mogła dalej istnieć, kiedy oni zaangażują się dla niej.]

Mniejszość, zrównoważony rozwój, klimat… jest wiele tematów do dyskusji dla młodzieży. Kiedy będzie projekt, do kogo jest skierowany i jak wyglądają zapisy?

[Julia Herzog:

Odbędzie się w dniach 24-27 czerwca, jak już mówiłam w Bratysławie. Będzie to młodzież od 16 lat. Liczba uczestników oczywiście jest ograniczona, warsztaty będą rozpisane w odpowiednim czasie w mediach społecznościowych, język pracy będzie niemiecki. Zapisy na międzynarodowe warsztaty myślenia normalnie, w odpowiednim czasie. Inne dwa warsztaty odbędą się z stałymi partnerami współpracy i już nie ma miejsc.]

Były to trzy ogromne projekty, które wymagają wiele pracy, ale to na pewno nie wszystko, co zaplanowano w tym roku 2022…

[Julia Herzog:

Oczywiście. Oprócz opieki nad mediami społecznościowymi, jak strona na Facebooku i Instagramie młodzieży w Olsztynie, odbywać się będzie regularnie klub niemiecki. Oferuję ciąg dalszy warsztatów filmowych w regionie Warmii i Mazur. Są to warsztaty nt. „Ojczyzna nie jest miejscem”, na których zajmuje się terenem byłych Prus Wschodnich, przodkami jak i również stereotypami. Będą ciągle fajne rzeczy – a jest to ważne, bo region jest różnorodny, żeby umożliwić młodzieży udział w jak najbardziej różnorodnej ofercie, bo każdy interesuje się innymi tematami.]

——-

Była to Julia Herzog, menedżer do spraw kultury Instytutu Stosunków Zagranicznych IfA w Stuttgarcie przy mniejszości niemieckiej w województwie warmińsko-mazurskim w rozmowie z nami o swoich planach na rok 2022.

2022-02-13 Konwencja Genewska

Co dzieje się z cywilami w przypadku wojny, co dzieje się z ludźmi, którzy nie biorą lub już nie biorą udziału w operacjach bojowych? To pytanie interesuje wiele osób od ponad 150 lat. 22 sierpnia 1846 r. chodziło o „uśmierzenie losu personelu wojskowego rannego w polu”, kiedy w Genewie podpisano pierwszą tak zwaną Konwencję Genewską. Konwencje te, które dziś obejmują również sprawę traktowania jeńców wojennych, a od 1949 r. także osób cywilnych w czasie wojny, są umowami międzynarodowymi i istotnym elementem międzynarodowego prawa humanitarnego. Jej początki wiążą się z Międzynarodowym Komitetem Czerwonego Krzyża.

Z biegiem lat konwencje te trzeba było dostosowywać do panujących sytuacji – wojny toczone w XIX i XX w. były przecież zupełnie inne. W protokole dodatkowym z 1977 r. wprowadzono również zmiany mające na celu ochronę ludności cywilnej. Od tego czasu pojawiły się symbole chroniące ochronę cywilną, przepisy dotyczące zakazu atakowania miejsc niebronionych, ochrona np. dziennikarzy w strefach działań wojennych oraz powołanie międzynarodowej komisji śledczej. Obejmuje to również ochronę dóbr kultury oraz postanowienie, że działania wojenne mogą być skierowane wyłącznie przeciwko celom wojskowym. Ataki bez rozróżnienia celów są zabronione. 174 kraje przystąpiły do ​​tego dodatkowego protokołu.

Środkiem militarnym, którego zgodnie z tymi wytycznymi nie należy już podejmować, są naloty dywanowe. Tutaj nie ma punktów, lecz strefy docelowe; niezależnie od tego, czy są wojskowe, czy cywilne, są one bombardowane dużą liczbą bomb. Śmierć ludności cywilnej jest aprobowana lub w skrajnych przypadkach jest nawet wyraźnym celem. Tu pojawia się angielski termin, który trafnie to opisuje: morale bombing – zrzucanie bomb w celu złamania morale ludności. Naloty takie na mocy Konwencji Genewskiej są uważane za zbrodnie wojenne.

W historii wojen XX wieku istnieje kilka przykładów takiego bombardowania. Znane są te z Guerniki w 1937, Wielunia i Warszawy 1939, Rotterdamu czy Coventry 1940, później Londynu i Moskwy dokonane przez lotnictwo niemieckie. Pod koniec II wojny światowej uderzyły w cele japońskie i niemieckie. Pojedynczy atak 23 lutego 1945 r., trwający zaledwie 22 minuty, zabił około 20 000 osób w Pforzheim, ponad 30 procent ówczesnej populacji. Szczególnie perfidne: miasto nie miało prawie żadnego znaczenia militarnego.

Nieco inaczej wyglądało to w Dreźnie, które do 1944 roku było praktycznie nietknięte wojną. Dokładnie 77 lat temu, 13 lutego 1945 roku, stało się celem brytyjskich i amerykańskich eskadr bombowych; był to węzeł kolejowy, miasto miało trochę przemysłu wojennego, trochę wojska. Najmocniej ucierpieli jednak mieszkańcy. Po pierwszej fali ataków 13 lutego późnym wieczorem trzy czwarte zabytkowej starówki stanęło w płomieniach, straż pożarna zaczęła gaszenie i została zaskoczona drugą falą bombardowania 14 lutego o wpół do drugiej w nocy. Poszczególne pożary złączyły się w burzę ognia, jak w Pforzheim, jak w Hamburgu. Dwa kolejne naloty miały miejsce 14 i 15 lutego w ciągu dnia. 15 lutego zawalił się Frauenkirche, Kościół NMP, który przez dziesięciolecia był potem pomnikiem przeciwko wojnie.

Historyczne Drezno już nie istniało. Zginęło tu ponad 20 000 osób. Nic nie zostało z Guerniki, niewiele z Wielunia i (ówczesnej) Warszawy, Coventry i Rotterdam nie wyglądają już tak, jak przed atakami. Tysiące, dziesiątki tysięcy zabitych wszędzie, dla których potępienie tego rodzaju bombardowań przyszło za późno. Ale one istnieją, Konwencje Genewskie, i można się do nich odnieść, do tego, że ludzie, którzy myślą, że muszą prowadzić wojnę, muszą się czegoś trzymać nawet w tym przypadku.

Jutro Walentynki, dzień miłości. Pamiętajmy, że jest inny sposób, że można również działać inaczej.

2022-02-13 Karl Valentin

Jest 13 lutego 1895 roku. Auguste i Louis Lumiere udają się do urzędu patentowego w Paryżu i opatentują swój kinematograf. Rozpoczyna się historia filmu i co roku w lutym w Berlinie i na rozdaniu Oscarów świętuje się filmy. Małe pudełko zamieniło się w bardzo duży biznes.

Dziś przedstawiamy Państwu jedną z osób, które z powodzeniem eksperymentowały z medium filmowym, ale nigdy się na nim nie wzbogaciły. Postać ta odpowiednio do jutrzejszego dnia ma na imię Valentin. Jej pełne nazwisko to Valentin Ludwig Fey i jako artysta nazywał siebie Karl Valentin. Jest „tylko” m.in. producentem filmowym, ale przede wszystkim komikiem, piosenkarzem ludowym i autorem.

Przez całe życie nie wzbogacił się, ale jego teksty wywarły wpływ na wielu pisarzy po nim, w tym tak różnych, jak Bertolt Brecht, Samuel Beckett, Loriot i Helge Schneider. Wielu dzisiejszych rośmieszających akrobatów słów nie byłoby dziś na scenie bez niego. Urodził się w świecie dadaizmu i ekspresjonizmu, choć z żadnym z nich nie chciał mieć zbyt wiele do czynienia. Karl Valentin był po prostu Karlem Valentinem – jak sam siebie nazywał humorystą, komikiem i dramatopisarzem. Proszę zwrócić uwagę na różnicę między humorystą a komikiem. Sztuka języka i anarchizm języka były podstawą humoru w jego sztukach i skeczach.

Valentin Ludwig Fey urodził się w Monachium 4 czerwca 1882 roku, więc był jednym z niewielu prawdziwych Monachijczyków w Monachium, gdy miasto stało się miastem kosmopolitycznym. Karl Valentin był w stolarzem i cieślą, ale w młodym wieku objawił się jako humorysta klubowy, a jego pseudonim sceniczny pojawił się po raz pierwszy w Norymberdze w 1902 roku. Piosenkarzem ludowym został w 1908 roku, dzięki czemu otrzymywał z tej działalności pewien stały dochód. Oprócz humoru językowego, zwłaszcza autoironii, w swojej scenicznej prezencji wykorzystywał swoją długą, wychudzoną sylwetkę poprzez groteskową mowę ciała.

Ważnym punktem zwrotnym w jego życiu był rok 1911, kiedy poznał Elisabeth Wellano, która jako Liesl Karlstadt została jego partnerką sceniczną. Duet Valentin – Karlstadt przyniósł im obu przełom, najpierw w Monachium. Dzięki ok. 40 filmom krótkometrażowym z własnymi skeczami, kręconymi od 1912 r. we własnej wytwórni filmowej, stali się znani daleko poza Monachium. Występowali w Zurychu i Wiedniu oraz regularnie gościli w Berlinie.

Poza sceną nie odnosił wielkich sukcesów. Jego gabinet osobliwości, otwarty w 1934 r., wkrótce musiał zostać ponownie zamknięty i zabrał ze sobą jego oszczędności – i te Liesl Karlstadt. Spróbował ponownie w 1940 roku, mieszanką panoptikum i teatru, ale to również nie powiodło się. Po długiej nieobecności na scenie w latach 1941-1947 ponownie występował z Liesl Karlstadt i zmarł tragicznie: w 1948 roku został zamknięty w małym teatrze, musiał nocować w nieogrzewanych salach i zachorował na zapalenie płuc.

Na jego pogrzebie w Środę Popielcową, 11 lutego 1948, według ówczesnego obserwatora, nie było przedstawicieli miasta Monachium ani tamtejszych teatrów. Karl Valentin został zapomniany, a miasto Monachium nie chciało nawet w 1955 roku kupić jego spadku. Jako kolekcjoner historycznych pocztówek z Monachium, a także fotografii jego teatrów i piosenkarzy ludowych, dokumentował przecież jego historię. Obecnie w Isartor (wschodnia brama miejska) znajduje się muzeum, a na Viktualienmarkt (plac targowy) znajduje się fontanna z jego pomnikiem. Jego prace zebrane zostały opublikowane dopiero w 2003 roku.

Zachowała się po nim m.in. piosenka „Ja, so warn´s, die alten Rittersleut” (Tak, tacy byli starzy rycerze), a także postać introligatora o nazwisku Wanninger, którego w rozmowie telefonicznej kierują dalej od jednego do drugiego, aż do chwili dotarcia do właściwego biura ta osoba kończy pracę tego dnia. Ostatni komentarz Valentina „Saubande, Dreckade!” (~ świnie, brudne) jest tak samo przysłowiowy, jak „poczuć się jak Wanninger”, gdy ktoś zmaga się z biurokracją. Jednym z najpiękniejszych zdań w literaturze niemieckiej jest jednak jego „Chcieć to bym nawet chciał, ale móc się nie odważyłem”.

Uwe: I to była znowu Allensteiner Welle. Życzymy Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia

Audycję zrealizował dla Państwa i dla mnie Szymon Krzysztoń, a do usłyszenia za tydzień mówi Państwu Uwe Hahnkamp.

06.02.2022 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 06.02.2022

Anna: Serdecznie pozdrawiam w Allensteiner Welle, przy mikrofonie witają Państwa dzisiaj wieczorem Anna Przywoźna…

Uwe: … i Uwe Hahnkamp i będą towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Anna: Mamy nadzieję, że spędzili Państwo dobry tydzień, i cieszymy się, że są Państwo znowu z nami. Dzisiaj mamy dla Państwa informacje na temat kardynała  Josepha Fringsa, dawnego arcybiskupa Kolonii…

Uwe: ….oraz szczególnego piosenkarza a Austrii: Falco. Więcej na ten temat jak zwykle – po naszych wiadomościach.

Jingle – wiadomości

Antidotum, czasopismo Związku Młodzieży Mniejszości Niemieckiej w Polsce szuka nowych dziennikarzy. Jeśli jesteś w wieku między 16 i 35 lat, jesteś kreatywny i chętnie piszesz, fotografujesz i filmujesz, zgłoś się tam. Odbędą się szkolenia na temat multimediów, komunikacji wielokulturowej, ale także etyki dziennikarskiej i kreatywnego pisania. Odpowiedzi na pytania i informacje na temat możliwości kontaktu znajdują się na Facebooku pod adresem  www.facebook.com/AntidotumBJDM

***

Doświadczonych dziennikarzy i publicystów, pracujących nad tematami związanymi z Warmią i Mazurami, Warmińsko-Mazurski Oddział Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich SDP zaprasza do udziału w Konkursie im. Seweryna Pieniężnego za rok 2021. Zgłaszać można teksty drukowane, jak też materiały radiowe, telewizyjne i internetowe, które ukazały się między 1 stycznia i 31 grudnia 2021 roku. Każdy uczestnik może zgłosić trzy prace. Zgłoszenia możliwe są do 20 marca 2022 roku na adres mailowy olsztyn.sdp@gmail.com Formularz zgłoszeniowy i zasady konkursu można ściągnąc ze strony internetowej sdpolsztynpl.wordpress.com.

***

Istnieją plany uczczenia dwnych mieszkańców Olsztyna, którzy pochowani zostali na dawnym cmentarzu ewangelickim przy dzisiejszej ulicy Partyzantów. W ramach projektowania węzła przesiadkowego Olsztyn-Śródmieście mają zostać rozebrane garaże za siedzibą Komendy Wojewódzkiej Policji. Powstać ma tam park, w którym między innymi stać ma pamiątkowy pawilon. Zmarli mają być uwiecznieni na tablicach z napisami.

***

Katolicka msza w języku niemieckim odprawiona zostanie w przyszłą niedzielę, 13 lutego o godzinie 15.00 w Kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa w Olsztynie. Kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

2022-02-06 Kardynał Joseph Frings

Dziś chcemy przedstawić Państwu znaną postać kościoła katolickiego w Niemczech, która światło dzienne ujrzała dokładnie dzisiaj 135 lat temu, 6 lutego 1887 r. w Neuss. Był arcybiskupem Kolonii w trudnych czasach przed i po zakończeniu II wojny światowej, z jego nazwiskiem związane są organizacje pomocowe Misereor i Adveniat, a nawet powstał przez niego bardzo szczególny czasownik. Czasownik to „fringsen”, a postać to kardynał Joseph Frings.

Po zdaniu matury studiował teologię w Monachium, Innsbrucku, Freiburgu i Bonn, święcenia kapłańskie przyjął w Kolonii w 1910 r., a następnie ukończył w 1916 r. doktorat z teologii we Freiburgu. Był kierownikiem sierocińca i tzw. regensem seminarium arcybiskupiego w Bensbergu, oraz pracował jako ksiądz m.in. w Kolonii-Braunsfeld. Tam nawiązał kontakt z ówczesnym burmistrzem Kolonii, a późniejszym kanclerzem RFN Konradem Adenauerem; dwoje dzieci z rodziny [Adenauera] otrzymało od niego pierwszą komunię.

1 maja 1942 r. Joseph Frings został niespodziewanie mianowany arcybiskupem Kolonii, urzędu, który piastował do 1969 r. Narodowosocjalistyczne kierownictwo zabroniło prasie w Niemczech donosić o konsekrowaniu biskupa, obecni byli jednak międzynarodowi dziennikarze. Jako biskup Frings publicznie opisał prześladowania Żydów jako „oburzającą niesprawiedliwość”, co było wówczas wielkim ryzykiem. Oszczędzono mu bezpośrednich represji ze względu na jego popularność, ale był nieustające i bacznie obserwowany przez gestapo.

W 1946 r. został przyjęty przez papieża Piusa XII. do Kolegium Kardynałów, a w 1948 r. mianowany Wysokim Protektorem ds. Uchodźców. Po śmierci biskupa warmińskiego Maksymiliana Kallera miał pośredniczyć w tej sprawie między władzami, Kościołem i polityką. W 1954 r. archidiecezja kolońska nawiązała partnerstwo z archidiecezją tokijską. Do 1958 r. z zaangażowania w pracę z nowymi partnerami rozwinęła się Biskupia Organizacja Pomocowa Misereor, jak się ją oficjalnie nazywa, do walki z głodem i chorobami na świecie – jak brzmiały ówczesne cele. Kardynał Frings zainicjował także Kampanię Biskupią Adveniat na rzecz ludzi w Ameryce Łacińskiej.

Cytat z założenia Misereora pokazuje, że nie zawsze podążał on oficjalnymi kanałami, tj. uzyskaniem aprobaty Kurii Rzymskiej. Zapytany „Co mówi o tym Rzym?”, odpowiedział – cytat: „Ale my nie możemy przy każdym przedsięwzięciu najpierw uzyskiwać błogosławieństwa Rzymu. Oznacza to, że odpowiedzialność jest przekazywana innym.” – koniec cytatu.

Tę pragmatyczną postawę można było usłyszeć także w kazaniu sylwestrowym w 1946 r., z którego pochodzi jego najsłynniejsze stwierdzenie – cytat „Żyjemy w czasach, gdy w potrzebie ludzie będą mogli również zabrać to, czego potrzebują, aby utrzymać swoje życie i zdrowie, jeśli nie mogą uzyskać tego w inny sposób, poprzez pracę lub proszenie” – koniec cytatu. Stąd słowo „fringsen” jako „okraść ustami” [niem. „Mundraub” tj. drobna kradzież]. Łatwo zapomina się o następującej po tym przestrodze, że – cytat: „w wielu przypadkach robiono znacznie więcej” – koniec cytatu. Kiedy w 2006 roku most południowy między Düsseldorfem a Neuss nazwano jego imieniem, można było kupić specjalne brykiety z węgla w ramach akcji charytatywnej na rzecz potrzebujących, co organizatorzy ze Stowarzyszenia im. Josefa Kardynała Fringsa nazwali na pół żartobliwie, pół serio „fringsen z powrotem”.

Na Soborze Watykańskim II był symboliczną postacią postępowego skrzydła wraz z ówczesnym kardynałem Josephem Ratzingerem, późniejszym papieżem Benedyktem XVI. W 1968 roku kardynał Frings był pierwszym biskupem, który wyświęcił w swojej diecezji żonatych mężczyzn na diakonów.

Już w 1952 r. został odznaczony przez prezydenta republiki Federalnej Niemiec Theodora Heussa Krzyżem Wielkim Orderu Zasługi Republiki Federalnej Niemiec. Ale równie ważny, bo pragmatyczny i bliski ludziom, był dla kardynała Josepha Fringsa podobno kolejny zaszczyt. W 1967 r. został honorowym obywatelem miasta Kolonii i nadal do dziś jest jedynym arcybiskupem Kolonii, który otrzymał ten zaszczyt. Kardynał Frings zmarł 17 grudnia 1978 r. w Kolonii, w mieście, któremu towarzyszył przez długi czas w trudnych czasach.

2022-02-06  Falco

Czy słyszeli Państwo kiedyś o Alfonsie Yondraschku? Albo śpiew Jeleny Pietrownej? A może śpiewali Państwo do piosenki Jürgena Böckelmanna? Vanessa Mandekic i Hans Hölzel też Państwu nic nie mówią? Są więc Państwo jednymi z wielu ludzi, którzy codziennie lub przynajmniej bardzo często słuchają muzyki tych ludzi. Nie każdy, kto jest w centrum uwagi na scenie, nosi prywatnie to samo nazwisko, jeśli nie jest – jak Atze Schröder – w ogóle sztucznie stworzoną postacią.

Rozwiązania brzmią  następująco: Yondraschek to pseudonim Reinharda Meya, Böckelmann nazywał się Udo Jürgens, Mandekic to Vanessa Mae, a drugie nazwisko Jeleny Petrownej to Fischer – to znana Helene Fischer. Pozostaje Johannes czy Hans  Hölzel, który zarabiał na życie jako gitarzysta basowy. Jest lepiej znany – i to na całym świecie – jako Falco.

Nawiasem mówiąc, pseudonim pochodzi od skoczka narciarskiego z ówczesnej NRD Falko Weißpfloga, który zwrócił na siebie uwagę pod koniec lat 70. podczas Turnieju Czterech Skoczni. Jak powiedział kiedyś sam Falco: „Jeśli nazywasz się Hans Hölzel i chcesz konkurować w branży muzycznej w 1981 roku, nie możesz wygrać z tym nagrody. [Falco to] niemieckie imię, ale wciąż miało międzynarodowy charakter”. W innym wywiadzie powiedział: „Jeśli ktoś mnie pyta – ile z Ciebie to Falco, a ile Hans Hölzel – wtedy dostaję ataku schizoidalnego”.

Johannes Hölzel, alias Falco, przez całe życie był schizoidalny w innym i dość produktywnym sensie. Istniała jego ekscentryczna, szalona strona, a także druga strona muzyka o słuchu absolutnym, który chodził do katolickiej szkoły. Niełatwe połączenie w życiu, ale nie najgorsze dla artysty.

Falco, urodzony 19 lutego 1957, jedyny z trojaczków, który przeżył poród, już wcześnie pokazał swój talent. W wieku czterech lat dostał pianino, w wieku pięciu gramofon. Szybko zapamiętywał, tylko nie zawsze to, co miał usłyszeć. Dla niego Elvis, Cliff Richard i Beatlesi byli ważniejsi niż przeboje tamtych czasów. Nikogo bardzo nie zdziwi, że ten temperament nie pasował do „normalnego” zawodu jak kierownik biura lub studia w konserwatorium.

Po kilku miesiącach w Berlinie jako basista jazzowy, wrócił do Wiednia i trafił do anarchistycznego zespołu Drahdiwaberl. Jego piosenka z 1980 roku, grana podczas przerw w koncertach tego zespołu, pt. „Ganz Wien” (Cały Wiedeń) o zażywaniu narkotyków w środowisku wiedeńskim stała się hitem undergroundowym w Wiedniu, ale została zbojkotowana w radiu. Nie zdarzyło mu się to tylko raz. Jedna z najbardziej znanych piosenek Falco i prawdopodobnie najbardziej znana z nich „Jeanny” nie była emitowana przez stacje radiowe w Niemczech tak długo i słusznie, że wszyscy młodzi ludzie, którzy oczywiście chcieli wiedzieć, dlaczego tak się dzieje, tym chętniej kupowali płytę. Nawiasem mówiąc, to zjawisko socjologiczne nazywa się efektem Streisanda.

Ale nie jest słusznie, wcale nie, redukować działanie Falco do tych „skandalicznych” piosenek. W pierwszej połowie lat 80. Falco był idolem w Niemczech, między innymi za pośrednictwem działającej wówczas mody Neue Deutsche Welle [Nowa Niemeicka Fala]. Nie miał z nią wiele wspólnego, ale niemieckojęzyczne piosenki były poszukiwane, a „Der Kommisar” (Komisarz) i „Vienna Calling” zostały dobrze przyjęte. Wisienką na torcie był jednak „Rock me Amadeus”, hołd Falco złożony Wolfgangowi Amadeuszowi Mozartowi, jego pieśń dla geniusza niezrozumiałego w jego czasach, w którym prawdopodobnie widział swoje odbicie. Była to pierwsza i jedyna do dziś niemieckojęzyczna piosenka, która osiągnęła pierwsze miejsce w USA na listach przebojów Billboardu.

Falco nigdy więcej tego nie osiągnął. Z czasem jego sytuacja się pogorszyła, nie pomogły nawet zmiany producentów i stylu muzycznego. W latach 90. Falco zaszył się na Dominikanie, częściowo dlatego, że jego rzekome lub faktyczne problemy z narkotykami bardziej interesowały media niż jego muzyka. Tam zginął 6 lutego 1998 roku, dokładnie 24 lata temu, w wypadku samochodowym – podczas wyjazdu z parkingu autobus wjechał w jego samochód. Pozostawił po sobie wiele muzyki i dzikie życie, które zostało nawet uwiecznione w musicalu „Falco – das Musical”, którego premiera odbyła się 5 lat temu. Odtwórca głównej roli z pewnością byłby kolejnym kandydatem na szalone życie – kto wie, jak się wtedy nazwie.

Jingle – koncert życzeń                         

I jak zawsze w pierwszą niedzielę miesiąc – koncert życzeń dla naszych jubilatów. Spojrzymy dziś na jubilatów stycznia 2022 roku w mniejszości niemieckiej na Warmii i Mazurach.

Nidzickie stowarzyszenie pogratulować mogło sześciu swoim członkom, przy czym Gerda Grabowska skończyła 10 stycznia  87 lat.

W Stowarzyszeniu Mniejszości Niemieckiej w Kętrzynie zanotowano siedmiu jubilatów, między innymi Renię Aniśkiewicz z 74 i Zygfryda Kirchnera z 89 latami.

W Ełku w Stowarzyszeniu Mniejszości Niemieckiej „Masuren“ cieszyć mógł się jedne jubilat. Dotyczyło to 4 stycznia Hanny Walickiej z  75 latami.

Pięć osób na swojej liście miało Stowarzyszenie Przyjaźni „Rosch“ w Piszu. Szczególnie podkreślić chcielibyśmy Krystynę Wołyniec z już 83 oraz Edmunda Korzeniowskiego z  75 latami.

Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej “Warmia” w Lidzbarku Warmińskim pogratulowac mogło pięciu, a Stowarzyszenie Niemieckie „Natangen“ w Górowie Iławeckim czternastu osobom, które świętowały rozpoczęcie nowego roku życia. W Lidzbarku na swoje 90 lat spoglądać mogła Elfrieda Swałowska, a w Górowie Tadeusz Mizerakowski na 67 lat.

Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej „Tannen“ w Ostródzie miało na swoje liście dziewięć osób. Tam Erna Kwiatek skończyła 97, oraz Robert Preuss i Ginter Majewski każdy 84 lata.

My przyłączamy się do życzeń krewnych i przyjaciół, załączamy jeszcze życzenia wszystkiego najlepszego, zdrowia i wiele radości w życiu i zagramy dla Państwa piosenkę „Ich laufe lachend durch den Regen“ w wykonaniu Hartmuta Eichlera.

Uwe: I to była znowu Allensteiner Welle. Życzymy Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia

Anna: Audycję zrealizował dla Państwa i dla nas Marian Dąbrowski, a do usłyszenia za tydzień mówią Państwu Anna Przywoźna…

Uwe: … i Uwe Hahnkamp.

(ap/łw)

30.01.2022 (opis do dźwięku)

Anna: Serdecznie witamy w Allensteiner Welle, przy mikrofonie witają Państwa dziś wieczorem Anna Przywoźna…

Uwe: …i Uwe Hahnkamp i będą towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Anna: Mamy nadzieję, że dobrze minął Państwu tydzień, i cieszymy się, że są Państwo znowu z nami. Dzisiaj mamy dla Państwa coś do śmiechu oraz coś na temat wynalazcy Playmobil…

Uwe: …. A poza tym kolejną relację ma temat Artura Beckera. Więcej na ten temat jak zwykle – po naszych wiadomościach.

Jingle – wiadomości

***

Katolicka msza w języku niemieckim odprawiona zostanie w przyszłym tygodniu w niedzielę, 6 lutego o godzinie 10.00 w Olsztynie – Jarotach. Kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

2022-01-30 Artur Becker 2

Wędrowiec pomiędzy światami, wychowany w Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej a potem w Republice Federalnej Niemiec przed zmianami w Europie. Literat, autor 17 książek, z których trzy przetłumaczone są na język polski, jednocześnie tłumacz i ambasador polskiej kultury w Niemczech. To urodzony 1968 w Bartoszycach Artur Becker. Pod koniec października ubiegłego roku był gościem pewnego wydarzenia w Olsztynie. Byliśmy tam dla Państwa:

——-

Ważnym przeżyciem granic dla wielu osób w ówczesnej PRL było z jednej strony to, że istniały dwa państwa niemieckie (a w głowach niektórych istnieją nawet do dziś), a z drugiej strony fakt, że tak czy owak najpierw trzeba było dostać kawałek papieru, aby przejechać granicę. I nie inaczej było w przypadku młodego Artura Beckera, jak wspominał dzisiejszy literat:

[Artur Becker – wypowiedź w języku polskim]

I wtedy młody, wychowany w Polsce człowiek przyjechał do Niemiec Zachodnich, a to w zasadzie było państwo innych, historycznych wrogów, ponieważ…

[Artur Becker – wypowiedź w języku polskim]

W jakimś momencie, między pierwszą granicą do podobno faszystowskiej RFN a braterską armią ludową stojącą na granicy do Polski, gotową do wkroczenia, zacierają się granice złego. To pytanie, które dręczy autora Artura Beckera, ale również jego postać, Polkę Renatę, która pyta o to niemieckiego pastora:

[Artur Becker – wypowiedź w języku polskim]

I mimo tych przeżyć, mimo całego tego okrucieństwa, pastor nie może odpowiedzieć na to pytanie, skąd ostatecznie pochodzi zło. Wypowiedź duchownego przypomina trochę dziennik z Prus Wschodnich lekarza Hansa von Lehndorffa, który wzbraniał się przed tym, by utracić wiarę w dobro. Dalej Artur Becker ze swojego utworu:

[Artur Becker – wypowiedź w języku polskim]

——-

Były to wrażenia ze spotkania z polsko-niemieckim pisarzem Arturem Beckerem na temat przekraczania granic pod koniec października ubiegłego roku. Organizatorzy dziękują Fundacji Współpracy Polsko-Niemieckiej za finansowe wsparcie

2022-01-30 Hans Beck

Pytanie: czy nazwisko Hans Beck coś Państwu mówi? Tyle pewnie, że to może być dość powszechne nazwisko. Nie tak częste, jak Müller czy Maier z a-i, a-y, e-i lub e-y, ale z pewnością nie jest rzadkością. Nie? Dobrze. Zadajmy drugie pytanie: czy nazwisko Georg Brandstätter coś Państwu mówi? Też nie? Dobrze. Więc przedstawimy je Państwu pokrótce, ponieważ oba są ściśle związane z zabawką znaną na całym świecie: Playmobil.

Georg Brandstätter przejął od swojego ojca firmę zajmującą się obróbką metali do szkatułek i zamków i stworzył z niej fabrykę wyrobów metalowych Georg Brandstätter, w skrócie „geobra”. W 1926 przeniósł się do Zirndorfu koło Norymbergi, gdzie produkowano zabawki, telefony i skarbonki. Jego syn Horst Brandstätter poszedł w jego ślady, a asortyment produktów został zmieniony na takie z tworzywa sztucznego, w tym hula-hoop, traktory-zabawki i świnki skarbonki. Później pojawiły się narty wodne, łodzie sportowe i zbiorniki na olej.

Do tej pory nie miało to wiele wspólnego z zabawkami, ale w grę wchodziły wtedy dwa czynniki. Jednym z nich jest Hans Beck, odkryty przez Horsta Brandstättera. Beck, który urodził się 6 maja 1929 w Greiz w Turyngii i tam dorastał, już w wieku dziesięciu lat robił pojazdy i figurki dla swojego rodzeństwa. Rozpoczął naukę zawodu jako stolarz, a po ucieczce na Zachód zakończył ją pod Bambergiem. Brandstätter dowiedział się o nim dzięki swoim modelom samolotów i zatrudnił go jako projektanta. W latach 1971/72 Beck awansował na szefa działu rozwoju.

I wtedy do gry wkroczył drugi czynnik: kryzys naftowy w 1973 roku. System zabawek z małymi figurkami, które projektował Beck, został już opatentowany w Niemczech rok wcześniej. Początkowo były to figurki: robotnik budowlany, rycerz i Indianin. Figurki były ruchome, nieskomplikowane, mieściły się w dziecięcych rękach, a twarz przypominała tę na rysunkach dziecięcych. Z powodu kryzysu naftowego surowce, takie jak plastik, stały się znacznie droższe, a Brandstätter przeniósł produkcję z dużych plastikowych zabawek na małe figurki. W USA, Włoszech, Francji i Wielkiej Brytanii opatentowano je w 1973 roku, a w 1974 zaprezentowano je na Międzynarodowych Targach Zabawek w Norymberdze.

To był początek wielkiej historii sukcesu. Do jesieni 1974 roku firma geobra zdążyła już sprzedać figurki o wartości ponad trzech milionów marek niemieckich, i trudem udawało się zaspokoić popyt. Do dziś figurki Playmobil pozostają najważniejszym produktem firmy. Na tej fali Beck otrzymał zadanie opracowania całej serii. Części figurek można wymieniać i łączyć ze sobą, inne obszary tematyczne można łatwo integrować na istniejących podstawach. Jednak „Ojciec Playmobil” nalegał na kilka zasad: bez horroru, bez przemocy, bez krótkoterminowych trendów. Jego stwierdzenie, wynikające z jego ówczesnego punktu widzenia, że ​​między innymi nie będzie żadnych istot pozaziemskich i dinozaurów, zostało – można by niemal powiedzieć – zmiecione przez zmieniające się czasy.

Około 25. rocznicy swojego wynalazku Hans Beck przeszedł na emeryturę, ale i tak znalazł się w 2000 roku na Wystawie Światowej Expo w Hanowerze wśród 100 ważnych osób jako pomnik w niemieckim pawilonie. Był świadkiem produkcji półtora miliarda figurek Playmobil. 30 stycznia 2009 roku, dokładnie 13 lat temu, zmarł w Markdorfie nad Jeziorem Bodeńskim.

[Śmiech]

Jeśli wierzyć prezenterom wiadomości, czarnowidzom, pesymistom i kaznodziejom zagłady, to w tej chwili nie mamy się z czego śmiać i nie będziemy też w najbliższej przyszłości. Świat staje się coraz smutniejszy, czarniejszy, bardziej szary i oczywiście bardziej niebezpieczny. Być może pomóc może tylko śmiech wynikający z wisielczego humoru, albo inaczej – jak to się pięknie mówi – „humor jest wtedy, gdy się śmieje mimo wszystko”.

Śmiech jest zdrowy, pomaga właściwie lepiej znosić trudne sytuacje. Śmiech w pozornie beznadziejnej sytuacji, żart, powiedzenie, i napięcie opada – może jednak pojawi się wyjście z sytuacji. Śmiech, szczęście i humor poprawiają funkcjonowanie mózgu, a nawet mogą pomóc w walce z chorobą Alzheimera. Śmiech wzmacnia mechanizmy obronne organizmu, co można wykazać nawet u pacjentów z rakiem. Obniża ciśnienie krwi, poziom adrenaliny i cukru oraz uwalnia endorfiny, hormony szczęścia, które uspokajają i wywołują euforię.

Chciałoby się śmiać, lub inaczej – będą się Państwo śmiali, jeśli zdają sobie Państwo sprawę, że te efekty – w tym poprawę snu i ogólnej stabilności psychicznej – można również osiągnąć, gdy nie śmiejemy się nieświadomie lub automatycznie, ale całkiem świadomie, a nawet nie śmiejemy, a jedynie świadomie naśladujemy – że tak powiem – mechanizm śmiechu. Ktoś pochyla się ze śmiechu, wybucha śmiechem i dzięki temu zyskuje lekkość, która pomaga zredukować stres i strach. To podstawa jogi śmiechu i terapii śmiechem.

Jednak śmiech nie jest też pozbawiony niebezpieczeństw, jak chętnie opisywał ekscytujące i trudne sytuacje słynny reporter piłkarski Fritz Klein. Jest niebezpieczny, ponieważ jest wysoce zaraźliwy. Nawet Corona Omikron za nim nie nadąża. W stołówce Uniwersytetu Alberta Ludwiga we Fryburgu Bryzgowijskim był kiedyś student, który rozśmieszał całą salę, sam zaczynając się śmiać; a było to kilkaset osób, których życie codzienne nagle przybrało wesołe tony.

Nawiasem mówiąc, ta metoda jest również znana jako inny rodzaj strategii. Świadomy śmiech jako droga do ekstazy, do religijnej ekstazy, do zbliżenia się do Boga. Roześmiani derwisze, podobnie jak tańczący derwisze, którzy próbują osiągnąć tę ekstazę w wyniku tańca, są członkami muzułmańskiej ascetycznej wspólnoty religijnej. Z drugiej strony ta metoda może być również wykorzystana do rozbrojenia: przeciwnik, który śmieje się na całe gardło, nie będzie w stanie stabilnie trzymać miecza, lancy czy pistoletu, a w skrajnych przypadkach porzuci je całkowicie, aby powstrzymać śmiech.

Mówiąc o gardle: czasami śmiech ugrzęźnie komuś w gardle, nie będzie mu do śmiechu. Śmiech jest bowiem biologicznie pierwszym krokiem do uduszenia – więc możesz dosłownie „zaśmiać się” na śmierć, jeśli nie możesz przestać. Tak gwałtowne wydarzenie, które na szczęście nie spowodowało żadnych zgonów, rozpoczęło się dokładnie 60 lat temu, 30 stycznia 1962 roku i miało wysokie ryzyko zarażenia: epidemia śmiechu w Tanganice.

Wtedy, w szkole w Kashasa na zachodnim brzegu Jeziora Wiktorii, trzy dziewczyny wybuchnęły śmiechem i nie mogły przestać. Po krótkim czasie było prawie 100 takich uczniów, szkołę zamknięto, uczniowie rozeszli się do domów – a epidemia się rozprzestrzeniała. 90 kilometrów, kolejnych 200 uczniów, jeszcze więcej w dwóch innych miastach, w sumie około 1000 osób w ciągu sześciu miesięcy. Przyczyny nie ustalono, ale z pewnością śmiech przeplatał się z płaczem, krzykiem i silnym strachem, doszło do omdleń i problemów z oddychaniem. W końcu określono to terminem „masowa histeria”.

Jednak w czasach innych epidemii trzymajmy się tego: śmiejmy się jak najwięcej i tak często, jak to możliwe, ponieważ jest to zasadniczo zdrowe i podnoszące na duchu.

Uwe: I to była Allensteiner Welle. Życzymy Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Anna: Audycję zrealizował dla Państwa i dla nas Marian Dąbrowski, a do usłyszenia za tydzień mówią Państwu Anna Przywoźna…

Uwe: … i Uwe Hahnkamp.

23.01.2022 (opis do dźwięku)

Anna: Serdecznie witamy w Allensteiner Welle, przy mikrofonie witają Państwa dziś wieczorem Anna Przywoźna…

Uwe: …i Uwe Hahnkamp i będą towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Anna: Mamy nadzieję, że miło spędzili Państwo tydzień i cieszymy się, że są Państwo dzisiaj znowu z nami.

Dzisiaj mamy dla Państwa wspomnienie ubiegłego roku w relacji ze spotkania z Arturem Beckerem i piątej części wywiadu na temat kartek pocztowych z Rafałem Bętkowskim…

Uwe: …. Poza tym przybliżymy Państwu odkrycie pewnej medycznej diagnozy. Więcej na ten temat jak zwykle – po naszych wiadomościach.
Jingle – wiadomości

***

27 stycznia o godzinie 18.00 Miejski Ośrodek Kultury w Olsztynie zaprasza do dawnej zajezdni trolejbusowej Muzeum Nowoczesności na odczyt „Kiedyś byli obcy“. Rafał Bętkowski opowie o grupach ludności, które w latach 1772 – 1945 przybyły do naszego miasta. Protestanci, Żydzi, członkowie armii, urzędnicy – wszyscy oni na początku byli :obcy“, odważnie wkroczyli do tutejszego świata i przyczynili się do rozwoju i potęgi miasta.

****

Katolicka msza w języku niemieckim odprawiona zostanie w przyszłym tygodniu z niedzielę, 30 stycznia o godzinie 10.00 w Olsztynie – Jarotach. Kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.
2022-01-23 Artur Becker

Wędrowiec pomiędzy światami, wychowany w Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej a potem w Republice Federalnej Niemiec przed zmianami w Europie. Literat, autor 17 książek, z których trzy przetłumaczone są na język polski, jednocześnie tłumacz i ambasador polskiej kultury w Niemczech. To urodzony 1968 w Bartoszycach Artur Becker. Pod koniec października ubiegłego roku był gościem pewnego wydarzenia w Olsztynie. Byliśmy tam dla Państwa:

——-

[Artur Becker – wypowiedź w języku polskim]

Zawsze jest przeżyciem posłuchać autora, szczególnie autora krótkich, trafnych tekstów, takich jak eseje i wiersze, kiedy czyta własne utwory, i przy tym obserwować go. Artur Becker zatrzymał się w regionie, w którym urodził się, w drodze do Bartoszyc, w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej w Olsztynie. Szczególna jest również liczba organizatorów. Oprócz Biblioteki były to Stowarzyszenie im. Lehndorffów w Sztynort – wieczór  był częścią ubiegłorocznego Lata Kultury w Sztynorcie – katedra filologii germańskiej Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie, Stowarzyszenie Wspólnota Kulturowa „Borussia” w Olsztynie oraz Instytut Stosunków Zagranicznych w Stuttgarcie w osobie tutejszej menedżerki ds. kultury Julii Herzog.

Tematem spotkania było przekraczanie granic różnego rodzaju – między innymi biograficznych, literackich czy językowych. Rozmowę prowadziła doktor Alina Kuzborska z katedry filologii germańskiej UWM. Jednym z tematów był m.in. tom esejów Artura Beckera przetłumaczony na język polski „Kosmopolska i Kosmopolacy. W poszukiwaniu europejskiego domu”. Ale co to znaczy Kosmopolacy? O tym sam Artur Becker:

[Artur Becker – wypowiedź w języku polskim]

Mamy więc ludzi, Kosmopolaków, i mamy kraj, do którego dążą, Kosmopolskę. Zdaniem Artura Beckera nie jest łatwo tam dotrzeć, jest to kawał ciężkiej pracy czekającej tych ludzi, jak wyjaśnił cytatem ze swojego eseju:

[Artur Becker – wypowiedź w języku polskim]

Ten kraj, Kosmopolska, obejmuje jednak więcej, jeśli wygłasza się uniwersalne poglądy. Bo w podobnej sytuacji znajduje się wiele osób wielu języków ojczystych na emigracji. Literaci, którzy szukają swojego języka, swoich tematów jak Czesław Milosz czy Thomas Mann. Jest również ojczyzną takich ludzi jak Marcel Krueger, pisarz miejski w Olsztynie w 2019 r. czy jego koledzy, których przedstawił podczas wydarzeń w „Borussii”: ludzi pomiędzy światami, ludzi, którzy wzbogacają.

Do nich Artur Becker zalicza również Kazimierza Brakonieckiego, pisarza i współzałożyciela „Borussii”. Ponadto potrzebne są – jak mówi Becker – wzory do orientacji, mianowicie literackie i filozoficzne. Swoje własne wymienia od razu  na pytanie publiczności:

[Artur Becker – wypowiedź w języku polskim]

——-

Były to wrażenia ze spotkania z polsko-niemieckim pisarzem Arturem Beckerem na temat przekraczania granic pod koniec października ubiegłego roku. Organizatorzy dziękują Fundacji Współpracy Polsko-Niemieckiej za finansowe wsparcie

Więcej na ten temat w kolejnych audycjach.
2022-01-23 Rafał Bętkowski V

Dzisiaj coraz rzadziej pisze się pocztówki czy widokówki, kiedyś natomiast były one czymś oczywistym. Rafał Bętkowski z Muzeum Nowoczesności Miejskiego Ośrodka Kultury w Olsztynie z tego powodu zadał sobie podczas wykładu pod koniec listopada ubiegłego roku pytanie, kiedy one powstały i kiedy był ich złoty wiek. Rozmawialiśmy z nim potem na ten temat. Usłyszą Państwo teraz piątą część rozmowy:

——-

Ostatnio opowiedział Pan, jak długo wędrowały pocztówki z całego świata, aby m.in. dotrzeć do ówczesnych Prus Wschodnich. Ale pocztówki i widokówki wysłano również na zdecydowanie krótszych dystansach. W swoim wykładzie zaprezentował Pan szczególny przykład. Co oprócz tego warte było uwagi w tej karcie i dlaczego?

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

Czy były w naszym regionie, np. tutaj w Olsztynie, także pocztówki z nadrukami polskimi? Jeżeli tak, to gdzie?

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

Jakie istniały rodzaje pocztówek czy widokówek?

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

Pocztówki prywatne, firmowe, reklamowe – jakie tematy jeszcze przedstawiano na pocztówkach i widokówkach?

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

Jeśli przedstawiano naprawdę wszystkie możliwe tematy – a przy ogromnej liczbie kartek, które zachowały się do dziś, są one na pewno wspaniałym źródłem dla historyków. Jednak czy jest to takie proste, jak się wydaje pierwszy rzut oka?

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

——-

Był to Rafał Bętkowski z Muzeum Nowoczesności Miejskiego Ośrodka Kultury w Olsztynie w rozmowie z nami na temat „Narodzin i złotego wieku karty pocztowej”. Był to tytuł jego wykładu pod koniec listopada ubiegłego roku.
2022-01-23 Promienie Rentgena

Istnieją słowa, które brzmią tak samo w wielu językach, nawet jeśli są inaczej pisane. Związane z nimi zjawiska, które one opisują, są również znane na całym świecie. Jedno z nich odkrył niemiecki naukowiec, którego nazwisko jest związane z tym jego odkryciem dokładnie od 126 lat. Chodzi o Wilhelma Conrada Röntgena i promienie rentgenowskie.

Jeśli ktoś poślizgnie się na śniegu lub lodzie i złamie kość, co zdarza się od czasu do czasu właśnie teraz w zimie, trafia do lekarza, który wysyła go na prześwietlenie (zum Röntgen). Pacjent jest prześwietlany tymi promieniami i lekarze dokładnie widzą, co się stało. Wszyscy znamy tę procedurę, wszyscy znamy obrazy, które w jej wyniku powstają, i wszyscy znamy także analizę i diagnozę, które są możliwe na podstawie tych obrazów. Ale jeszcze 126 lat temu diagnoza była zależna od innych informacji.

Potem pojawił się profesor Wilhelm Conrad Röntgen, któremu jako młodzieńcowi nie pozwolono nawet zdać matury, ponieważ wyrzucono go ze szkoły za rzekome skarykaturowanie jednego z nauczycieli. Chociaż miał dobre stopnie, nie był pilny – o czym możemy przeczytać o wielu ówczesnych naukowcach, zajmujących się naukami ścisłymi, i co zresztą nie przemawia za ówczesnym systemem szkolnictwa. W Utrechcie mógł więc studiować tylko jako wolny słuchacz, ale potem w Zurychu jako regularny student, ponieważ tam obowiązywał egzamin wstępny.

W wieku 24 lat został doktorem fizyki na podstawie pracy magisterskiej „Studia o gazach”. Kolejne stacje to Würzburg, gdzie odmówiono mu habilitacji, bo nie miał matury, potem Strasburg, gdzie wreszcie mógł się habilitować. Następnie był prywatnym wykładowcą i profesorem nadzwyczajnym, m.in. w Stuttgarcie, a następnie w Gießen profesorem zwyczajnym ze stałą pensją. Książę regent Bawarii Luitpold mianował Röntgena 1 października 1888 roku profesorem zwyczajnym na Uniwersytecie w Würzburgu.

Tam 8 listopada 1895 r. Wilhelmowi Conradowi Röntgenowi udało się odkryć to, co nazwał promieniami X, od czego pochodzi angielska wersja nazwy „promienie X” (X rays), która obowiązuje do dziś. 22 grudnia tego samego roku udało mu się przedstawić rękę żony w taki sposób, że kości i obrączka były wyraźnie widoczne. 12 stycznia 1896 r. Röntgen przedstawił swoje odkrycie cesarzowi Wilhelmowi II, a 23 stycznia wygłosił wykład na spotkaniu Stowarzyszenia Fizyczno-Medycznego w Würzburgu. Zachowało się jeszcze zdjęcie ręki anatoma Alberta Köllikera, który po zdarzeniu zaproponował nazwanie tych promieni imieniem ich odkrywcy -„promieniami rentgenowskimi”, co zebrani natychmiast przyjęli.

W ten sposób uwieczniono nazwisko ucznia bez matury, któremu udało się pójść własną drogą. W 1901 roku Wilhelm Conrad Röntgen został pierwszym laureatem Nagrody Nobla w dziedzinie fizyki za swoje odkrycie i konsekwencje dla diagnostyki medycznej i badań nad radioaktywnością. Nie była to nagroda w dziedzinie medycyny, bo tę nagrodę otrzymał Emil von Behring z Hansdorfu (Ławic) w Prusach Wschodnich. Ale od tego czasu jego nazwisko kojarzy się z medycyną i leczeniem ludzi, diagnozowaniem złamań i chorób, których nie można byłoby zobaczyć bez prześwietlenia, bez promieni rentgenowskich. I chociaż szczerze mamy nadzieję, że będziemy potrzebować jego wynalazku tak rzadko, jak to tylko możliwe, najlepiej wcale, z pewnością możemy cieszyć się, że istnieje taka możliwość.
Uwe: I to była Allensteiner Welle. Życzymy Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Anna: Audycję zrealizował dla Państwa i dla nas Marian Dąbrowski, a do usłyszenia za tydzień mówią Państwu Anna Przywoźna… (ap/łw)

Uwe: … i Uwe Hahnkamp.

16.01.2022 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 16.01.2022

Anna: Serdecznie witam w Allensteiner Welle, przy mikrofonie witają Państwa dzisiaj wieczorem Anna Przywoźna…

Uwe: …i Uwe Hahnkamp i będą towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Anna: Mamy nadzieję, że spędzili Państwo miły tydzień i cieszymy się, że w niedzielny wieczór są Państwo znowu z nami.

Dzisiaj mamy dla Państwa wspomnienie ubiegłego roku w postaci niemieckojęzycznego konkursu recytatorskiego i czwartej części wywiadu na temat kartek pocztowych z Rafałem Bętkowskim…

Uwe: … a poza tym przybliżymy Państwu 50-letnią regulację dotycząca słowa „Fräulein – panienka“. Więcej na ten temat jak zwykle – po naszych wiadomościach.

Jingle – wiadomości

****

22 stycznia o godzinie 11.00 Miejski Ośrodek Kultury w Olsztynie zaprasza na imprezę „Dendrologia stosowana – lub drzewo rodzinne“ do swojego głównego budynku, Kamienicy Naujacka przy ulicy Dąbrowczaków 3. Zaprasza się grupy rodzinne – dzieci w wieku przynajmniej 6 lat z dorosłymi opiekunami, którzy przybędą wraz ze swoją historią. Materiały do wykonania drzew zostaną udostępnione. Zgłaszać można się podając liczbę dzieci i dorosłych pod adresem mailowym imprezy@mok.olsztyn.pl. Liczba uczestników jest ograniczona.

****

Katolicka msza w języku niemieckim odprawiona zostanie w przyszłym tygodniu w niedzielę, 23 stycznia, o godzinie 10.00 w Olsztynie – Jarotach. Kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

2022-01-16 Anna Czajkowska

Względnie młodą, odbywającą się regularnie, imprezą mniejszości niemieckiej Warmii i Mazur jest niemieckojęzyczny konkurs recytatorski. Jego celem jest właśnie kontakt na scenie z poezją niemiecką i z innymi uczniami i studentami, którzy próbują ją czytać. Lecz również w roku 2021 Covid pokrzyżował organizatorom plany, konkurs odbył się online. Rozmawialiśmy z organizatorką Anną Czajkowską na temat ostatniej i kolejnej edycji konkursu:

——-

Skąd w ogóle pomysł zorganizowania niemieckojęzycznego konkursu recytatorskiego? Która już edycja odbyła się w ubiegłym roku?

[Anna Czajkowska:

Powstał pomysł na niemieckojęzyczny konkurs recytatorski, bo tu na Warmii i Mazurach było dużo imprez, jak warsztaty taneczne, konkurs piosenki niemieckiej czy warsztaty fotograficzne, a nie było imprez dla tych osób, dla młodzieży, dzieci i dorosłych, którzy np. nie tańczą, czy nie śpiewają. Chciałyśmy więc coś dla tej grupy zrealizować i rozmawiałyśmy o tym z Edytą Gładkowską z Ziomkostwa Prus Wschodnich i zorganizowaliśmy wspólną imprezę – niemieckojęzyczny konkurs recytatorski. W 2021 r. odbyła się III edycja niemieckojęzycznego konkursu recytatorskiego, zorganizowanego trzeci raz przez Związek Stowarzyszeń Niemieckich Warmii i Mazur we współpracy z Ziomkostwem Prus Wschodnich.]

W zasadzie konkurs powinien odbywać się na żywo na scenie. Jednak Covid znowu na to nie pozwolił. Ile osób uczestniczyło w konkursie i skąd one były?

[Anna Czajkowska:

Trzecia edycja odbyła się zdalnie. Ile osób? Mówimy o liczbie 82 osób, które wysłały nam swoje nagranie wideo. Uczestnicy byli ze szkół podstawowych, z liceów, z techników oraz z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego, były też osoby – dzieci i młodzież – ze stowarzyszeń niemieckich, możemy mówić ogółem o 20 instytucjach. Osoby, które brały udział w konkursie, były wyłącznie z Warmii i Mazur.]

On-line stwarza szansę, że również ludzie z innych regionów mogą wziąć udział w konkursie. Dlaczego nie wzięli? Czy forma on-line jest dla uczestników i jury lepsza czy gorsza niż na żywo?

[Anna Czajkowska:

Jednym z celów było zintegrowanie uczniów z Warmii i Mazur, nie z całego kraju, lecz tylko z jednego, naszego regionu. Można powiedzieć, że uczestnicy stojąc na scenie mają wielką tremę. Zdalnie jest wygodniej; trema jest mniejsza, mogą nagrywać recytowany wiersz wiele razy, wybrać dobrą wersję i wysłać nam. Atmosfera konkursu na żywo jednak jest nie do zastąpienia.]

Czy praca jury odbywała się również on-line czy w cudzysłowie „rzeczywistym” świecie? Kto zasiadał w jury?

[Anna Czajkowska:

Jury spotkało się w siedzibie Związku Stowarzyszeń Niemieckich Warmii i Mazur 20 grudnia, wysłuchało i obejrzało wszystkie nagrania wideo. Były długie rozmowy, kilka godzin, aby ocenić wszystkie ponad 80 nagrań. W jury były trzy osoby, germaniści, osoby związane z mniejszością niemiecką na Warmii i Mazurach, które same organizują imprezy, a również nauczycielka, która uczy języka niemieckiego.]

Czyli mała i fachowa publiczność. Kto udziela imprezie wsparcia finansowego i jakie nagrody były przewidziane dla zwycięzców, uczestników i nauczycieli?

[Anna Czajkowska:

Konkurs finansują Związek Stowarzyszeń Niemieckich Warmii i Mazur oraz Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Republiki Federalnej Niemiec przez Związek Niemieckich Stowarzyszeń Społeczno-Kulturalnych w Polsce oraz Ziomkostwo Prus Wschodnich. Zwycięzcy dostali bony prezentowe i gadżety reklamowe, ale nie tylko zwycięzcy coś dostali – gadżety reklamowe dostali również inni uczestnicy, nauczyciele i osoby, które przygotowały uczestników. Tym nauczycielom i osobom chcieliśmy podziękować za ich pracę, za to, że przygotowali uczestników do niemieckojęzycznego konkursu.]

A jak będzie wyglądać następna edycja konkursu w tym roku?

[Anna Czajkowska:

Już jesteśmy gotowi, aby zrealizować i zorganizować czwartą edycję niemieckojęzycznego konkursu recytatorskiego. Chcemy go zrobić na żywo, aby znowu wrócić do tej atmosfery. Terminu jeszcze nie znamy, być może zrealizujemy go w tym roku 2022 w innym terminie. Wszystko zależy od pandemii i ograniczeń z nią związanych, więc proszę trzymać kciuki, żebyśmy zobaczyli się w tym roku na żywo.]

——-

Była to Anna Czajkowska, organizatorka niemieckojęzycznego konkursu recytatorskiego mniejszości niemieckiej Warmii i Mazur, w rozmowie z nami. Tematem były ostatnia i przyszła edycja konkursu.

W naszej audycji usłyszą Państwo dzisiaj fragmenty najlepszych recytacji z konkursu z roku 2021.

2022-01-16 Rafał Bętkowski 4

Dzisiaj coraz rzadziej pisze się pocztówki czy widokówki, kiedyś natomiast były one czymś oczywistym. Rafał Bętkowski z Muzeum Nowoczesności Miejskiego Ośrodka Kultury w Olsztynie z tego powodu zadał sobie podczas wykładu pod koniec listopada ubiegłego roku pytanie, kiedy one powstały i kiedy był ich złoty wiek. Rozmawialiśmy z nim potem na ten temat. Usłyszą Państwo teraz czwartą część rozmowy:

——-

Pocztówki, a przede wszystkim widokówki, odniosły wielki sukces Z tego powodu z biegiem czasu wysyłano też dużo różnych kart – i kolekcjonerów, którzy chcieli mieć takie karty. Jak ten boom wtedy wyglądał?

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

Kto to wszystko wtedy sprzedawał, pocztówki i widokówki?

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

Kiedy i dlaczego wprowadzono podział na dwie części tej strony widokówek, na której pisano?

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

Wyjaśnił Pan to na przykładzie dwóch pocztówek zasięgu ówczesnej poczty polskiej, z Olsztyna…

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

Co można wyczytać dzisiaj z widokówek z tamtych czasów? Czy możemy na przykład zobaczyć, jak długo trwała ich wędrówka?

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

——-

Był to Rafał Bętkowski z Muzeum Nowoczesności Miejskiego Ośrodka Kultury w Olsztynie w rozmowie z nami o „Narodzinach i złotym wieku karty pocztowej”. Był to tytuł jego wykładu pod koniec listopada ubiegłego roku.

Więcej na temat kart pocztowych i ich historii usłyszą Państwo w kolejnych audycjach.

2022-01-16 Fräulein

Język tworzy stosunki społeczne, a społeczeństwo tworzy język. Kiedy zmienia się społeczeństwo, zmienia się także język. Jeśli chcesz zmienić społeczeństwo, powinieneś zmienić język. Istnieją między nimi wzajemne powiązania, tak jak w ewolucji między poszczególnymi elementami natury.

Drażliwym tematem było i jest równe traktowanie płci w języku w mowie i piśmie. Ważną decyzją dotyczącą tego zniesienie słowa „panna” w dokumentach administracji federalnych. Zostało to ogłoszone przez niemieckie Federalne Ministerstwo Spraw Wewnętrznych pod rządami Hansa-Dietricha Genschera w 1971 r., a oficjalny dekret na ten temat został wydany 50 lat temu, 16 stycznia 1972 r. Do połowy lat 70. wszystkie oficjalne formularze, w których pojawiało się słowo „Fräulein” (panna) zostały zniszczone. W uzasadnieniu czytamy – cytat: „Nadszedł czas, aby wziąć pod uwagę równość mężczyzn i kobiet oraz współczesne rozumienie przez kobiety ich pozycji w społeczeństwie w języku urzędowym” – koniec cytatu.

Słowo to było wówczas krytykowane z dwóch głównych powodów: z jednej strony jest to DAS Fräulein (rodzaj nijaki!), a więc osoba płci żeńskiej jest językowo sprowadzana do rzeczy. Z drugiej strony rozróżnienie językowe między „panną” i „panią” prowadzi do wniosku, że ​​osoba płci żeńskiej jest dorosłą i pełną istotą ludzką tylko jako „pani”, czyli jako osoba zamężna. Ale nie jako „panna”, co była formalną formą zwracania się do niezamężnych kobiet.

Słowo to było kiedyś historycznie używane zupełnie inaczej. Słowa „Herr”, „Frau”, a także „Fräulein” (pan, pani, panna) były zarezerwowanymi dla osób pewnego stanu tj. szlachty. Słowo „pani” uważane było nawet za tytuł lub królewski przymiot. Innych ludzi nazywano odpowiednio mężczyzną, kobietą i „Jungfer” (pl. też panna). Kiedy więc Faust w sztuce Goethego zwraca się do Gretchen „moja piękna panna”, jest to komplement i galanteria lub, jak powiedzielibyśmy dziś, niezdarny podryw.

Wróćmy jednak od literackiej próby flirtu wysokich lotów do oficjalnej terminologii. Na przełomie XIX i XX wieku pojawiło się słowo „Fräulein” jako forma zwracania się do pracujących kobiet. W tym czasie praca zawodowa ograniczała się dla kobiet do okresu przed zawarciem małżeństwa, a na mocy dekretu nauczycielki nawet musiały być niezamężne (celibat nauczycielski). Do roku 1957 mężowie w RFN mieli prawo zabronić swoim żonom wykonywania pracy zarobkowej. Te czasy już minęły, ale związek między „Fräulein” a pracą zawodową nadal tkwi w pamięci niektórych ludzi.
Z biegiem czasu poglądy na „Frau” i „Fräulein” stały się absurdalne. Poza administracją określenie „Frau” było dowolnie używane od 1919 roku, oficjalną praktyką nadal była „Fräulein” (panna) dla wszystkich niezamężnych kobiet. W 1937 r. zezwalano na to bez indywidualnej weryfikacji, od 1941 niezamężne kobiety musiały ubiegać się o oznaczenie „Frau” w urzędzie stanu cywilnego, trzeba było je wpisać do dowodu osobistego, w przeciwnym razie jego używanie było zabronione. Po każdej zmianie miejsca zamieszkania trzeba było złożyć nowy wniosek.

Takie dość dziwaczne zapisy to już przeszłość dzięki decyzji sprzed 50 lat, ale jak to wygląda dzisiaj? Dzisiaj większość ludzi nie ma już nic przeciwko temu, a słowo „Fräulein” (panna) nie jest już często używane. Jednym z przypadków jest wołanie w ten sposób kelnerki, które faktycznie zanika, ale trwa do dziś. Jeśli kobieta chce być nazywana „Fräulein”, nic nie stoi na przeszkodzie. Jednak nie ma już miejsca dla tego słowa w oficjalnym użyciu.

Uwe: I to była znowu Allensteiner Welle. Życzymy Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Anna: Audycję zrealizował dla Państwa Marian Dąbrowski, a do usłyszenia za tydzień mówią Państwu Anna Przywoźna…

Uwe:… i Uwe Hahnkamp.

09.01.2022 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 09.01.2022

Anna: Serdecznie witam w Allensteiner Welle, przy mikrofonie wita Państwa dziś wieczorem Anna Przywoźna. Mam nadzieję, że dobrze spędzili Państwo pierwszy tydzień 2022 roku i cieszę się, że są Państwo dzisiaj znowu z nami.

Dzisiaj mam dla Państwa w programie wybranego dokładnie 500 lat temu papieża, dokładnie 15-letnie urządzenie techniczne i muzykę piosenkarza, który dzisiaj obchodziłby urodziny.

Poza tym, usłyszą Państwo trzecią część wywiadu z Rafałem Bętkowskim. Wiecej na ten temat jak zwykle – po naszych wiadomościach.

Jingle – wiadomości

***

Katolickie msze odprawione zostaną w przyszłym tygodniu w niedzielę, 16 stycznia:

– o godzinie 10.00 w Olsztynie – Jarotach,

– o godzinie 14.00 w Biskupcu

– i o godzinie 17.00 w Reszlu.

Kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

2022-01-02 Rafał Bętkowski III

Czy dostali Państwo dużo kartek pocztowych z okazji Nowego Roku? Powinni się Państwo cieszyć, bo dzisiaj coraz rzadziej pisze się kartki pocztowe. Kiedyś natomiast karty pocztowe były czymś oczywistym. Rafał Bętkowski z Muzeum Nowoczesności Miejskiego Ośrodka Kultury w Olsztynie z tego powodu podczas wykładu pod koniec listopada zadał pytanie, kiedy one powstały i kiedy był ich złoty wiek. Rozmawialiśmy z nim na ten temat. Usłyszą Państwo teraz trzecią część rozmowy:

——-

Na początku karty pocztowe były jeszcze po jednej stronie niezapisane, a po drugiej stronie całkowicie zapełnione liniami na adres. Jak zmieniło się to z biegiem czasu i kto mógł produkować takie karty?

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

Jak zmieniała się nazwa kart pocztowych? Jakie ich różne rodzaje pojawiały się z biegiem czasu?

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

Kiedy powstały ilustracje? I kiedy wyprodukowano pierwszą kartę pocztową względnie widokówkę w Olsztynie?

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

Początkowo widokówki podobno nie były zbyt popularne w Olsztynie. Po czym można to zauważyć?

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

Jakie obiekty najczęściej przedstawiano?

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

Co poza tym przyczyniło do sukcesu kart pocztowych? Co było ważne w widokówkach?

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

——-

Był to Rafał Bętkowski z Muzeum Nowoczesności Miejskiego Ośrodka Kultury w Olsztynie w rozmowie z nami o „Narodzinach i złotym wieku karty pocztowej”. Był to tytuł jego wykładu pod koniec listopada.

Więcej na temat kart pocztowych i ich historii usłyszą Państwo w kolejnych audycjach.

2022-01-09 Hadrian VI

Jest zima 1521 roku i na początku grudnia umiera dotychczasowy papież Leon X. Trzeba więc wybrać nowego papieża, ale to nie będzie takie łatwe. Z jednej strony istnieją interesy cesarza Karola V Świętego Cesarstwa Rzymskiego, z drugiej strony interesy króla Francji Franciszka I. Giulio de Medici, późniejszy papież Klemens VII, jest kandydatem kompromisowym. Nie zyskuje większości i ostatecznie proponuje kardynała Adriana Florenszoon, który został wybrany na papieża Hadriana VI 9 stycznia 1522 r.

Skąd pochodzi ten kardynał i papież, znany również po niemiecku jako Adrian von Utrecht? Urodził się 2 marca 1459 w Utrechcie na terenie dzisiejszej Holandii jako syn stolarza Florensa Boeyenszoona Dedela. Po śmierci ojca został oddany do zakonu, gdzie otrzymał podstawowe wykształcenie naukowe. Studiował filozofię w Leuven, następnie teologię i prawo kanoniczne, a także zajmował się matematyką. Później wykładał filozofię i teologię w Leuven, był m.in. nauczycielem Erazma z Rotterdamu. Następnie był rektorem tamtejszego uniwersytetu.

Z biegiem czasu zdobywał coraz więcej urzędów kościelnych, od kapłana przez proboszcza i kanonika w Antwerpii i Anderlechcie po biskupa Tortosy. Ceniony jako doradca i ekspert, Hadrian został także nauczycielem późniejszego cesarza Karola V. Został wysłany do Hiszpanii, został tam inkwizytorem na całą Hiszpanię, gubernatorem kilku prowincji z ramienia króla i wreszcie namiestnikiem. Oprócz tych urzędów politycznych został 1 lipca 1517 r. mianowany kardynałem, a następnie in absentia 9 stycznia 1522 r. wybrany papieżem. Został koronowany po przybyciu do Rzymu 31 sierpnia 1522 r.

Papieżem nie był długo – zmarł 14 września 1523 r. – ale w tym krótkim czasie sprawował bardzo trudny urząd, zwłaszcza miał wielu różnych przeciwników. Wybór papieża nie-Włocha nie podobał się ludziom w Rzymie i we Włoszech, powstały nawet o nim szydercze wiersze. Jako osoba oszczędna, upominająca, prowadząca uczciwe życie, a także uczony i pobożny, był przeciwieństwem ducha tamtych czasów. O jego skromności świadczyło również to, że nie przyjął nowego imienia, gdy został papieżem, i mianował tylko jednego kardynała – Wilhelma III von Enckenvoirta z Utrechtu, swego bliskiego przyjaciela i powiernika.
Musiał uporać się z problemem zaczynającej się reformacji, pilnować wojen z ówczesnym Imperium Osmańskim – sześć lat po jego śmierci Turcy stanęli przed Wiedniem – i pośredniczyć między cesarzem Karolem a królem Franciszkiem. Zasadniczo przedsięwzięcie niemożliwe, stąd westchnienie jako motto pogrzebowe, które umieścił na jego grobie Wilhelm von Enckenvoirt: Cytat „Och, ile zależy od okresu, na który przypada praca nawet najlepszego mężczyzny !” Koniec cytatu.

Hadrian VI. Był poza tym był ostatnim papieżem nie-Włochem przez ponad 450 lat. Następnym był dopiero papież Jan Paweł II, który, jak wszyscy wiemy, został wybrany na papieża w 1978 roku.

2022-01-09 Smartphone

Koniec roku to zawsze czas na sentymentalne wspomnienia. Nie chodzi o zwykłe programy telewizyjne ze zdjęciami z zeszłego roku, lecz wykraczające poza nie inne czasy. Jak ujął to kiedyś dziennikarz gazety „Nürnberger Nachrichten”: „Jesteś stary, jeśli ktoś widząc telefon z tarczą numerową z twojej młodości, pyta cię: a jak wtedy wysłałyście wasze SMS?”

Chodzi o koniec ery, którą 15 lat temu zapoczątkował znany przedsiębiorca. Nie mówimy już o telefonach z korbką ze starych filmów z osobnymi częściami do słuchania i mówienia. Nie ma już mowy o tarczach numerowych i telefonach, które wymagają kabli do transmisji rozmów. Telefony z klawiaturą odeszły w zapomnienie tak samo jak telefony komórkowe. 9 stycznia 2007 r. – zaledwie 15 lat temu – nieżyjący już Steve Jobs wszedł na scenę w Macworld – I World w San Francisco i zaprezentował smartfon.

Mądre telefony, które umożliwiały wprowadzanie poleceń i tekstu za pomocą ekranu, istniały już wcześniej. Nawiasem mówiąc, termin smartfon nie pochodzi od Steve’a Jobsa, ale został ukuty w 1999 roku przez szwedzką firmę Ericsson. Tym, co było wówczas szczególne w urządzeniach najnowszej generacji, był jednak interfejs użytkownika multitouch dla systemów operacyjnych, z których korzystały. Telefon z kalendarzem i kontaktami – dawniej tak zwany osobisty asystent cyfrowy – stał się czymś znacznie więcej.

Wyposażenie techniczne smartfonów jest zróżnicowane, a funkcji, jakie może przejąć takie urządzenie, jest z pewnością więcej. Tylko pytanie: czy potrzebujemy ich wszystkich, i czy można z nich korzystać nawet już ze względu na czas. To, czy nadal możesz sam decydować, z których funkcji skorzystać, czy technologia wkrótce przejmie tę decyzję, to drugie. Wskazana może być tu odrobina zdrowego sceptycyzmu, jak u pilota Pirxa z opowiadań Stanisława Lema.

Już teraz widać, jak zmienia się zachowanie społeczne ludzi. Dotyczy to nie tylko serwisów społecznościowych i komunikacji bezpośrednio na smartfonie, ale także codziennego życia. Komórka, którą Włosi czule nazywają telefonino, jest w centrum krótkiej, historii opisanej przez gościa w restauracji. Ta wygląda mniej więcej tak: kilkanaście osób siedzi przy sąsiednim stoliku, są głośno, gestykulują i rozmawiają ze sobą. Kilka lat później ta sama restauracja, i sytuacja była w zasadzie taka sama – jedyną różnicą było to, że ludzie przestali ze sobą rozmawiać, każdy z nich rozmawiał tylko ze swoim telefonino.

To było kilka lat temu. Pojawia się pytanie: jak w międzyczasie wyglądałaby ta sytuacja ze smartfonami? Jak to nadal zmienia komunikację między ludźmi? Cytowany na początku dziennikarz może jeszcze uważać się za szczęściarza w swojej sytuacji, bo młody człowiek nadal rozmawia z nim bezpośrednio. Kto wie?

Anna: I to była Allensteiner Welle wieczorem 9 stycznia. Życzę Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Audycję zrealizował dla Państwa i dla mnie Szymon Krzysztoń, a do usłyszenia za tydzień mówi Państwu Anna Przywoźna.

02.01.2022 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 02.01.2022

Anna: Serdecznie witam w Allensteiner Welle, przy mikrofonie witają Państwa dziś wieczorem Anna Przywoźna…

Uwe: …i Uwe Hahnkamp i będą towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Anna: Mamy nadzieję, że dobrze rozpoczęli Państwo rok 2022, i cieszymy się, że są Państwo dzisiaj z nami. Życzymy Państwu z całego serca szczęśliwego i pełnego sukcesów nowego roku. Dzisiaj mamy dla Państwa kilka myśli na nowy rok …

Uwe: …oraz drugą część wywiadu na temat kart pocztowych z Rafałem Bętkowskim. Więcej na ten temat jak zwykle – po naszych wiadomościach.

Jingle – wiadomości

***

Katolickie msze w języku niemieckim odprawione zostaną w przyszłym tygodniu jak następuje:

– w czwartek, 6 stycznia – święto Trzech Króli – o gozinie 10.00 w Olsztynie – Jarotach,

– oraz w niedzielę, 9 stycznia, o godzinie 15.00 w Kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa w Olsztynie.

Kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

2022-01-02 Nowy Rok

[muzyka]

Stary rok pożegnał się z nami z ciężkim sercem. Rozpoczął się nowy rok, 2022, powitał nas uroczyście z otwartymi ramionami. I jak to często bywa w Sylwestra, czekają na nas zwykłe obyczaje, zwykłe gratulacje, życzenia i rozmowy – tylko w tym roku po raz drugi z rzędu raczej z daleka, z dystansu. Ktoś siedzi gdzieś w swoich czterech ciasnych ścianach, a gdzie indziej jest druga osoba, z którą ta pierwsza chciałaby być w tej chwili. Można doświadczać wspólnych wydarzeń dzięki nowoczesnej technologii, która mimo wszystko pozwala nam być razem tylko wirtualnie.

Rzeczy wspólne dla wielu Niemców w Sylwestra to niektóre filmy w telewizji, takie jak „Dinner for One”. A teraz przede wszystkim, ale nie tylko dla Niemców, film „Trzy orzechy dla Kopciuszka”, który właśnie dziś znów można było zobaczyć na ekranie. Dlaczego w szczególności wspomniałem o tym filmie? Ponieważ – i to, podobnie jak dystans społeczny, jest jednym ze smutnych wydarzeń ubiegłego roku – zmarła aktorka grająca Kopciuszka, Libuse Safrankova. Oczywiście nie jest jedyną, zwłaszcza z szeregów mniejszości niemieckiej; tu odeszło wielu aktywnych ludzi, ale przy muzyce z „jej” wielkiego filmu reprezentuje wszystkich tych, których straciliśmy w mijającym roku i o których będziemy pamiętać:

[muzyka]

Ale na początku nowego roku nie chcemy tylko spoglądać wstecz, choć trudno oderwać wzrok od przeszłości. Styczeń nie bez powodu nazywa się po niemiecku Januar – Janus, rzymski bóg o dwóch twarzach, który patrzy w obie strony, nadał mu swoje imię. Spójrzmy więc w przyszłość, co nas czeka osobiście, zawodowo albo jako mniejszość niemiecką. Nie będzie łatwo, bo sytuacja ogólna nie zmieni się tak szybko. Miejmy nadzieję, że wkrótce znów staniemy się bardziej aktywni, będziemy częściej spotykać się, wspólnie świętować i cieszyć się wspólnie spędzanym czasem. Przykładem jest piąty Festiwal Kultury Mniejszości Niemieckiej w Polsce, który jesienią czeka na gości we Wrocławiu. Ale także w poszczególnych stowarzyszeniach w regionie powinno znów być więcej życia.

Nie bez powodu ludzie świętują i tańczą – to sygnał w Sylwestra i na nadchodzący karnawał…

[muzyka]

Ta piosenka ma 60 lat i jest aktualna jak kiedyś. W wielu starszych osobach należących do mniejszości niemieckiej wciąż jest dużo energii. I tak długo, jak mają tę energię, powinni być i będą aktywni. Na ostatnich spotkaniach adwentowych miałem przywilej rozmawiać z wieloma z nich, słyszeć i odczuwać ich nadzieje i lęki. Dlatego wokół niej krążą dzisiaj moje myśli. I mam nadzieję, że znajdą to, czego szukają, osobiście i w działaniach mniejszości niemieckiej.

Nowy rok przywitał nas i wzywa do nowych zadań, które nas czekają. Jak powiedział niedawno Henryk Hoch, przewodniczący Związku Stowarzyszeń Niemieckich Warmii i Mazur: jego nagroda jest zachętą do dalszych zadań. Jest praca do zrobienia, kolejna „Allensteiner Welle” w radiu, kolejny „Mitteilungsblatt”. Kolejne projekty rodzą się w głowach pracowników mniejszości niemieckiej w całym regionie i w biurze Związku Stowarzyszeń Niemieckich Warmii i Mazur, i czekają na realizację. Podejmijmy wyzwanie noworoczne!

2022-01-02 Rafał Bętkowski

Czy dostali Państwo dostali dużo pocztówek z okazji świąt Bożego Narodzenia czy Nowego Roku? Powinni się Państwo cieszyć, bo dzisiaj coraz rzadziej pisze się pocztówki. Kiedyś natomiast karty pocztowe były czymś oczywistym. Rafał Bętkowski z Muzeum Nowoczesności Miejskiego Ośrodka Kultury w Olsztynie z tego powodu podczas wykładu pod koniec listopada zadał pytanie, kiedy one powstały i kiedy trwał ich złoty okres. Rozmawialiśmy z nim na ten temat:

——-

1 października 1869 r. był momentem ukazania się pierwszej karty pocztowej na świecie. Nie w Prusach, gdzie poczta zignorowała pomysł Heinricha von Stephana, lecz w Austro – Węgrzech. I tutaj nastąpił przełom. Jak potoczyła się historia karty pocztowej? Na przykład w Prusach…

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

I te polowe karty pocztowe odniosły wtedy wielki sukces. Co było tego powodem i dlaczego było to też korzystne dla rządzących?

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

Te karty pocztowe wysyłano oczywiście w dużych, lepiej mówiąc w ogromnych ilościach. Był to oczywiście również bodziec do tego, aby z tych pocztówek stworzyć coś więcej. Na przykład nie tylko pisać, lecz również na nich rysować i malować …

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

Jakie były najważniejsze cechy karty pocztowej? Czy na początku były na nich też już nadrukowane znaczki?

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

Ile wtedy kosztowały karta pocztowa i jej wysłanie?

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

Karta pocztowa była więc tania i bardzo praktyczna. Jak kontynuowała swój triumfalny pochodu i dlaczego?

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

——-

Był to Rafał Bętkowski z Muzeum Nowoczesności Miejskiego Ośrodka Kultury w Olsztynie w rozmowie z nami o „Narodzinach i złotym wieku karty pocztowej”. Był to tytuł jego wykładu pod koniec listopada.

Więcej na temat kart pocztowych i ich historii usłyszą Państwo w następnych audycjach.

Jingle – Wunschkonzert

I jak zwykle w pierwszą niedzielę miesiąca – koncert życzeń dla naszych jubilatów. Spojrzymy na jubilatów z grudnia 2021 roku z mniejszości niemieckiej na Warmii i Mazurach.

Nidzickie stowarzyszenie pogratulować mogło czterem swoim członkom, przy czym Irmtraut Przybysz skończyła 1 grudnia 90, a „Dzieciątko Jezus” Ginter Ginap 24 grudnia 86 lat.

W Stowarzyszeniu Mniejszości Niemieckiej w Kętrzynie zanotowano ośmiu jubilatów, między innymi Zofię Annę Lachowską z już 68 i Helgę Bebłowską z 90 lata.

Cztery osoby miało na swojej liście Koło Przyjaźni „Rosch“ w Piszu. Szczególnie podkreślić chcielibyśmy Gerharda Boeslera z już 79, oraz Irenę Solenski-Stankiewicz z 74 latami.

Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej “Warmia” w Lidzbarku Warmińskim pogratulować mogło czterem, a Stowarzyszenie Niemieckie „Natangen“ w Górowie Iławeckim sześciu osobom, które świętowały rozpoczęcie kolejnego roku życia. W Lidzbarku Róża Grynek może spoglądać na swoje 89, a w Górowie Brigida Miszczuk na 90 lat.

Stowarszyszenie Mniejszości Niemieckiej „Tannen“ w Ostródzie miało na swojej liście dziewięc osób. Tam właśnie Edeltraud Kerski skończyła 89 oraz Berta Grzęda 85 lat.

Poza tym w Pasłęku Dorota Strzałkowska sod 28 grudnia może spoglądać na swoje 87 lat.

My przyłączamy się do życzeń krewnych i przyjaciół, składamy jeszcze życzenia wszystkiego najlepszego, zdrowia i wiele radości w życiu i zagramy dla Państwa piosenkę „Aber bitte mit Sahne“ w wykonaniu Udo Juergensa.

Uwe: I to była Allensteiner Welle wieczorem 2 stycznia. Życzymy Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Anna: Audycję zrealizował dla Państwa i dla nas Szymon Krzysztoń, a do usłyszenia za tydzień mówią Państwu Anna Przywoźna…

Uwe:… i Uwe Hahnkamp. (ap/kos)

26.12.2021 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 26.12.2021

Uwe: Serdecznie witam w Allensteiner Welle, przy mikrofonie wita Państwa Uwe Hahnkamp i będzie towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Mam nadzieję, że miło spędzili Państwo czwarty tydzień adwentu i cieszę się, że są Państwo dzisiaj znowu z nami. Życzę Państwu z całego serca wesołych świąt.

Mamy dlatego dla Państwa program bożonarodzeniowy z wrażeniami z różnych uroczystości i dużo muzyki. Więcej na ten temat jak zwykle – po naszych wiadomościach.

Jingle – wiadomości

***

Katolickie msze w języku niemieckim odprawione zostaną w przyszłym tygodniu jak następuje:

– w Sylwestra, 31 grudnia, o godzinie 16.00

– oraz 1 i 2 stycznia 2022 roku, w przyszła sobotę i niedzielę, każdorazowo o godzinie 10.00 w Olsztynie – Jarotach. Kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

2021-12-26 Boże Narodzenie

Dzisiaj świętujemy Boże Narodzenie, dzień narodzin Jezusa Chrystusa, jednocześnie najkrótsze i najciemniejsze dni w roku. Świętujemy wspólnie i cieszymy się uroczystością. Równocześnie jest to chwila wspomnień, zadumy i refleksji. Uchwyciliśmy dla Państwa tę mieszankę z dni przed i podczas Bożego Narodzenia; oto nasze wrażenia.

——-

[muzyka]

Usłyszeli Państwo właśnie i usłyszą w relacji w muzyce już to, co m.in. sprawia Boże Narodzenie: jego refleksyjną stronę, przedstawioną tu dzięki chórowi z kościoła św. Tomasza w Lipsku za sprawą kolędy „Still, still, still” oraz jego wesołą stronę wyrażoną przez kolędę „Kling Glöcken klingelingeling”. Obie te strony były tematem słowa duchownego ks. kanonika Andre Schmeiera, duszpasterza katolickiego mniejszości niemieckiej na Warmii i Mazurach podczas spotkania adwentowego Związku Stowarzyszeń Niemieckich Warmii i Mazur. Tu nadzieja, tam ciemne czasy:

[Andre Schmeier:

Jednocześnie adwent przypada na ten najciemniejszy okres roku. My ludzie nie lubimy ciemności, my tęsknimy za światłem. Jest taka krótka historia o wieńcu adwentowym. A ta historia mówi, że w pokoju stoi wieniec adwentowy i na tym wieńcu palą się wszystkie cztery świece, a po kolei gaśnie pierwsza, druga i trzecia. I z tego powodu świece ze sobą rozmawiają, i pierwsza właśnie mówi, że ona nazywa się miłość. Jest coraz mniej miłości wśród ludzi, więc ona gaśnie. A ta druga świeca mówi, że ona się nazywa pokój. A coraz mniej jest tego pokoju na świecie, więc tak naprawdę ona też nie widzi sensu, żeby dalej się palić, i gaśnie. A ta trzecia, która się odzywa, mówi, że ona się nazywa wiara. A ludzie powoli już w nic nie wierzą, i też właśnie gaśnie. Wtedy pewien mały chłopiec wchodzi do tego pokoju, patrzy na ten wieniec i mówi „Co się stało? Dlaczego się nie palicie?” Wtedy odzywa się czwarta świeca i mówi „Nie martw się, nie bądź smutny. Dopóki ja jeszcze się palę, możemy te inne świece znowu zapalić. Ja nazywam sie nadzieja.”]

Ciemne czasy nie mają tylko powodów geograficznych i zależne są nie tylko od sezonu. Aktualne wydarzenia, jak np. pandemia, obciążają ludzi. Dawniej jednak nie było inaczej. Najbardziej znana kolęda pochodzi nieprzypadkowo z jednego z najbiedniejszych regionów Austrii z jego wspaniałą przyrodą, ciężko pracującymi góralami i drwalami, którzy mało zarabiali. Chętnie o tym zapominamy, kiedy dzisiaj ją śpiewamy, jak podczas spotkania adwentowego młodzieży w Ostródzie przy akompaniamencie skrzypiec Filipa Kozłowskiego:

[muzyka]

Również wtedy, kiedy powstała ta kolęda, kiedy były tylko gitara i kapliczka, i śpiew, i w owych czasach naprawdę jeszcze cicha noc. Podobne jak ponad 2000 lat temu, jak relacjonuje Nowy Testament Biblii w Ewangelii według św. Łukasza. Historię tę, którą słyszymy w każde Boże Narodzenie, tu w wersji polskiej odczytał ks. Paweł Hause, biskup diecezji mazurskiej Kościoła ewangelicko-augsburskiego w Polsce:

[Paweł Hause – wypowiedź w języku polekim]

A kiedy pasterze przybiegli do szopy, zostali i się modlili. Podczas koncertu adwentowego Stowarzyszenia „Freunde Masurens” w kościele ewangelickim w Warpunach, podczas którego biskup Hause odczytał tekst biblijny, chór „Schola Vocale” z Mrągowa pod kierownictwem Cezarego Nowakowskiego przedstawił ten temat – „Zostań i z nami się módl”:

[muzyka]

Do hasła „I pokój wszystkim ludziom, w których On ma upodobanie” powrócił również pastor Bogusław Juroszek z Mikołajek podczas spotkania wigilijnego Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej „Niedźwiedzia Łapa” w Mrągowie. Pokój, którego obecnie nam brakuje, a którego sobie życzymy…

[Bogusław Jaroszek – wypowiedź w języku polskim]

Czy to wystarczyło dla pokoju, który wypełniał serce gości, trudno powiedzieć. Ale ciepło i wesołość dali sobie nawzajem członkowie „Niedźwiedziej Łapy” tego wieczoru – i dużo wspólnego śpiewu:

[muzyka]

Wyrozumiałość ponad granicami narodowymi i wyznaniowymi – bo w końcu Jezus Chrystus przyjdzie do wszystkich, pokazała się też w Giżycku w tamtejszym stowarzyszeniu mniejszości niemieckiej, którego członkowie w większości są protestantami. Przewodnicząca Barbara Rużewicz przedstawiła to obrazowo w czasie swojej zapowiedzi katolickiego obyczaju dzielenia się opłatkiem:

[Barbara Rużewicz – wypowiedź w języku polskim]

Również w kościele ewangelickim w Warpunach protestanci i ich katoliccy goście świętowali wspólnie przy cudownym śpiewie chóru „Schola Vocale” z Mrągowa:

[muzyka]

I w tych trudnych czasach najedzie dziś na Boże Narodzenie wydarzenie, na które czekają chrześcijanie, i ewangelicy i katolicy razem w czasie adwentu: narodziny Jezusa Chrystusa, pojawienie się światła. Ks. kanonik Andre Schmeier z zakończeniem swojego słowa duchownego:

[Andre Schmeier:

I w tej sytuacji, którą na pewno każdy z nas w swoim życiu odczuwa, Bóg sam zapala nam światło. Zapala nam światło, które ma nam dać nową nadzieję. Światło, które rozjaśni tę ciemność, światło, którego nikt nie jest w stanie zgasić. Jest to światło, które do nas mówi, jest to światło, którym jest On sam. A żebyśmy Boga, kiedy On przychodzi do nas, tym razem dobrze zrozumieli, mówi do nas w nasz sposób – jako człowiek wśród ludzi. On sam przychodzi do nas i mówi „Ja nadal jestem ten, ja jestem”, jakie okazał Mojżeszowi przed wyjściem z Egiptu. „Ja nadal jestem ten, ja jestem – ja nadal będę szedł z wami, ja was nie zostawię. Nigdy nie będziecie sami.” Pozwólmy na to, żeby Jego światło rozjaśniło naszą ciemność. Mimo tego, że może czasami nawet dobrze czujemy się w tej ciemności. Niech Boże światło tę ciemność rozjaśni i w tym sensie życzę Wam błogosławionych, radosnych Świąt narodzenia naszego Pana Jezusa – Amen.]

Wesołych świąt również od nas dla wszystkich naszych słuchaczy, wspierających nas osób i sympatyków. Do tego jeszcze raz muzyka z Warpun na sopran solo – z akompaniamentem organowym Cezarego Nowakowskiego

[muzyka]

——-

Były to wrażenia z życia stowarzyszeń niemieckich Warmii i Mazur.

Uwe: I to była Allensteiner Welle w wieczór drugiego dnia świąt Bożego Narodzenia. Życzę Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Audycję zrealizował dla Państwa i dla mnie Szymon Krzysztoń, a do usłyszenia za tydzień mówi Państwu Uwe Hahnkamp.

19.12.2021 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 19.12.2021

Uwe: Serdecznie witam w Allensteiner Welle, przy mikrofonie dla Państwa dziś wieczorem Uwe Hahnkamp, który będzie towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Mam nadzieję, że również trzeci tydzeń adwentu spędzili Państwo miło i cieszę się, że jesteście dzisiaj znowu z nami. W programie mamy dzisiaj dla Państwa wrażenia ze spotkań adwentowych mniejszości niemieckiej na Warmii i Mazurach oraz pierwszą część wywiadu z Rafałem Bętkowskim na temat historii i złotego okresu kartek pocztowych. Poza tym przeprowadziliśmy wywiad z nową przewodniczącą Stowarzyszenia Mniejszości Niemieckiej „Heimat“ Moniką Krzenzek. Więcej na ten temat jak zwykle – po naszych wiadomościach.

Jingle – wiadomości

****

W tym roku Instytut Goethego świętuje 70-lecie swojego istnienia. Z tej okazji przygotowano krótki, ok. 13-minutowy film jubileuszowy, który można obejrzeć na platformie YouTube. Tytuł brzmi „Impresje z przeszłości i teraźniejszości” (Impressionen aus Vergangenheit und Gegenwart). Po tytule można go również znaleźć szukając w internecie. Więcej informacji na temat jubileuszu można znaleźć pod adresem www.goethe.de/70Jahre.

****

Katolickie msze w języku niemieckim odprawione zostaną w przyszłym tygodniu jak następuje:

– w Wigilię, 24 grudnia, o godzinie 22.00 Pasterka

– oraz 25 i 26 grudnia, w przyszła sobotę i niedzielę, czyli oba dni świąteczne, każdorazowo o godzinie 10.00 w Olsztynie – Jarotach. Kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

2021-12-19 Spotkania adwentowe

Wreszcie znowu być razem, świętować razem i delektować się adwentem – dla wielu, szczególnie starszych członków stowarzyszeń mniejszości niemieckiej Warmii i Mazur, spotkania adwentowe ze śpiewem i miłą, ciepłą atmosferą są ważne, dają odwagę w obecnym czasie. Byliśmy dla Państwa na kilku z nich:

——-

[muzyka]

Obraz, jaki widzi się odwiedzając spotkania adwentowe mniejszości niemieckiej Warmii i Mazur, jest taki jak w Giżycku, skąd pochodzi pierwszy dźwięk: ludzie, którzy cieszą się z tego, że siedzą razem w ciepłej sali, często widzą się pierwszy raz od dawna, delektują się rarytasami świątecznymi i śpiewają razem pieśni adwentowe i kolędy. Ale to akurat wszędzie się różni. W Giżycku członkom stowarzyszenia akompaniował akordeonista Dariusz, który zwykle gra dla ich chóru „Stimme der Heimat”:

[muzyka]

W Szczytnie w Stowarzyszeniu Mniejszości Niemieckiej odważono się zaśpiewać pieśni adwentowe bez instrumentów pod kierownictwem nowej przewodniczącej Moniki Krzenzek i ze wsparciem pastora ewangelickiego Adriana Lazara. Jedną z najbardziej znanych z nich pastor Lazar przypomniał już w swojej przemowie:

[Adrian Lazar – wypowiedź w języku polskim]

„Macht hoch die Tür“ – ta znana pieśń śpiewana jest często w pierwszą niedzielę adwentu, aby otworzyć nowy rok kościelny. Inną pieśń otwierającą i towarzyszącą adwentowi można usłyszeć znaczne rzadziej, jest to „Es ist ein Ros entsprungen”, z której usłyszą Państwo teraz jedną zwrotkę z polskiej wersji, którą zaśpiewali szczycieńscy członkowie:

[muzyka]

Jednak, że znają pieśni także w wersji niemieckiej, pokazali m.in. kolędą wszystkich kolęd „Cicha noc”:

[muzyka]

Dwujęzycznie było również w Mrągowie w Stowarzyszeniu Mniejszości Niemieckiej „Niedźwiedzia Łapa” w części oficjalnej. Nowy przewodniczący od czerwca Sebastian Jabłoński powitał gości i członków po niemiecku i po polsku, i przechodził ciągle z jednego języka na drugi:

[Sebastian Jabłoński:

Cieszymy się tym bardziej, że zamieszanie w tej sprawie tu w Mrągowie skończyło się, patrzymy do przodu, robimy politykę grubiej kreski i patrzymy do przodu z nadzieją, … (dalsza część w języku polskim) witam serdecznie]

Trochę spóźniony, ale akurat na czas przemowy pastorów z Mrągowa i Mikołajek, zajrzał burmistrz Mrągowa Stanisław Bułajewski. Mimo dwóch ślubów cywilnych i koncertu charytatywnego znalazł czas, aby odwiedzić mniejszość niemiecką. Powrócił on w swoim krótkim słowie powitalnym do hasła pomocy z przedmowy pastorów:

[Stanisław Bułajewski – wypowiedź w języku polskim]

I razem z członkami stowarzyszenia spróbował swoich sił w niemieckich pieśniach adwentowych i kolędach, na przykład: „Süßer die Glocken nie klingen”:

[muzyka]

——-

Były to wrażenia ze spotkań adwentowych stowarzyszeń mniejszości niemieckiej Warmii i Mazur. Więcej świątecznego nastroju będzie w naszej następnej audycji w drugi dzień świąt.

2021-12-19 Monika Krzenzek

Od ostatnich wyborów do zarządu Stowarzyszenia Mniejszości Niemieckiej „Heimat” w Szczytnie ma ono nową przewodniczącą. Kierownictwo objęła na początku listopada Monika Krzenzek, która jest aktywna zarówno w stowarzyszeniu, jak i w Związku Stowarzyszeń Niemieckich Warmii i Mazur – oraz jest znana od lat przez swoje występy jako piosenkarka w konkursach i na festynach letnich. Rozmawialiśmy z nią podczas spotkania adwentowego stowarzyszenia o jej pierwszych planach:

——-

Najpierw trzeba pogratulować z okazji wyboru na przewodniczącą Stowarzyszenia „Heimat”. Jest to twoje pierwsze spotkanie adwentowe jako przewodniczącej, pierwsze zapowiedzi dalszej pracy. Co jest tu przede wszystkim do zrobienia?

[Monika Krzenzek – wypowiedź w języku polskim]

Zwracać się do młodych ludzi, przyciągać z powrotem starszych członków i skontaktować się z nimi – aby to zrobić, to podstawowe dane, adresy muszą być w porządku…

[Monika Krzenzek – wypowiedź w języku polskim]

Zrobić coś wspólnie, przeżyć coś wspólnie – jakie są pomysły?

[Monika Krzenzek – wypowiedź w języku polskim]

Czy już są konkretne plany wydarzeń? Spotkania, konkursy…

[Monika Krzenzek – wypowiedź w języku polskim]

A co z reakcjami członków? Czy być może są oznaki inicjatyw, które pochodzą od nich samych?

[Monika Krzenzek – wypowiedź w języku polskim]

——-

Była to Monika Krenzek, nowa przewodnicząca Stowarzyszenia Mniejszości Niemieckiej „Heimat” w Szczytnie, w rozmowie z nami. Rozmowa powstała podczas spotkania adwentowego stowarzyszenia 11 grudnia w Szczytnie.

2021-12-19 Rafał Bętkowski

Jeszcze kilka dni do Bożego Narodzenia. Wiele osób pisze kartki z okazji świąt do innych osób, które dla nich są ważne. Wiele osób już tego nie robi, kiedyś natomiast karty pocztowe były czymś oczywistym. Rafał Bętkowski z Muzeum Nowoczesności Miejskiego Ośroka Kultury w Olsztynie pytał podczas wykładu pod koniec listopada, kiedy one powstały i kiedy był ich złoty wiek. Rozmawialiśmy z nim potem na ten temat:

——-

Powiedzmy to prowokująco: nikt dziś już nie pisze kart pocztowych czy widokówek. Chociaż nie jest to aż tak odległe od czasu, kiedy należały one do codziennego życia. Co było w nich tak ważne i dlaczego dzisiaj zanikają?

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

Przeżywamy obecnie rewolucję, którą dopiero później, o wiele później zauważamy i rozumiemy. Wtedy, kiedy powstała karta pocztowa, nie było inaczej…

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

Dzisiaj SMS przejmuje wiele funkcji widokówek i kart pocztowych, które wtedy jeszcze miały inne zadania. Jak wyglądały początki pocztówek? Z jakich powodów i dlaczego dochodziło do oporów?

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

Kiedy i z czyjej strony pojawiły się pierwsze propozycje pocztówek?

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

Kiedy powstała wreszcie pierwsza karta pocztowa i jak ona wyglądała?

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

——-

Był to Rafał Bętkowski z Muzeum Nowoczesności Miejskiego Ośrodka Kultury w Olsztynie w rozmowie z nami o „Narodzinach i złotym wieku karty pocztowej”. Był to tytuł jego wykładu pod koniec listopada.

Więcej na temat kart pocztowych i ich historii usłyszą Państwo w kolejnych audycjach.

Uwe: I to była znowu Allensteiner Welle w niedzielny wieczór. Życzę Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia. Audycję zrealizował dla Państwa i dla mnie Marian Dąbrowski, a do usłyszenia za tydzień mówi Państwu Uwe Hahnkamp.

12.12.2021 (opis do dźwięku)

Uwe: Serdecznie witam w Allensteiner Welle, dziś wieczorem przy mikrofonie jest dla Państwa Uwe Hahnkamp i będzie towarzyszyć Państwu przez całą audycję. Mam nadzieję, że spędzili Państwo przyjemny tydzień i cieszę się, że są Państwo z nami. Dzisiaj mamy dla Państwa w programie relację z wręczenia Krzyża Zasługi na Wstędze Orderu Zasługi Republiki Federalnej Niemiec Henrykowi Hochowi, przewodniczącemu Związku Stowarzyszeń Niemieckich Warmii i Mazur. Poza tym przedstawię Państwu Leę Knölcke, wolontariuszkę Stowarzyszenia Wspólnota Kulturowa „Borussia” w Olsztynie. Więcej na ten temat jak zawsze – po naszych wiadomościach.

Jingle – wiadomości

***

W tym roku Instytut Goethego świętuje 70-lecie swojego istnienia. Z tej okazji przygotowano krótki, ok. 13-minutowy film jubileuszowy, który można obejrzeć na platformie YouTube. Tytuł brzmi „Impresje z przeszłości i teraźniejszości” (Impressionen aus Vergangenheit und Gegenwart). Po tytule można go również znaleźć szukając w internecie. Więcej informacji na temat jubileuszu można znaleźć pod adresem www.goethe.de/70Jahre.

***

W ramach projektu „LernRaum” Niemieckiego Towarzystwa Oświatowego w Opolu odbędzie się jutro, 13 grudnia, kolejne wydarzenie on-line. Goście wybiorą się z przewodnikiem Markiem Malinowskim na wirtualny spacer po Poczdamie z jego zamkami i parkami, które należą do światowego dziedzictwa kulturowego UNESCO. Całość odbędzie się na platformie MS Teams w godzinach 17.00 – 20.00, w języku niemieckim. Prosimy o rejestrację pod adresem allenstein@lernraum.pl lub telefonicznie u Martyny Chrzanowskiej pod numerem 887-890-723.

***

Msze katolickie w języku niemieckim odprawione zostaną w przyszła niedzielę 19 grudnia i czwartą niedzielę adwentu o godz. 10.00 w Olsztynie-Jarotach oraz o godz. 14 w Biskupcu. Kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

2021-12-12 Krzyż Zasługi

W piątek przed drugą niedzielą adwentu w Olsztynie spotkali się przewodniczący stowarzyszeń mniejszości niemieckiej Warmii i Mazur na uroczystości adwentowej swojego związku. Szczególna niespodzianka: podczas spotkania wręczono przewodniczącemu Związku Henrykowi Hochowi Krzyż Zasługi na Wstędze Orderu Zasługi RFN. Oto nasze wrażenia:

——-

W swojej mowie na otwarcie imprezy adwentowej w dniu 3 grudnia Henryk Hoch przypomniał obecnym czasy zmian, które zaoferowały i oferują mniejszości niemieckiej pewne szanse. W ten sposób owocuje m.in. polsko-niemiecki traktat o dobrym sąsiedztwie, który w tym roku – tak jak wiele stowarzyszeń niemieckich – świętuje jubileusz swojego 30-lecia:

[Henryk Hoch – wypowiedź w języku polskim]

Ale bez własnego angażowania mniejszości niemieckiej i jej organizacji w swoje sprawy, ale i w stosunki polsko-niemieckie sytuacja nie wyglądałaby tak dobrze, jak dodał Henryk Hoch:

[Henryk Hoch – wypowiedź w języku polskim]

Własny język – podczas tego spotkania adwentowego ustępował na cześć polskich gości z marszałkiem województwa warmińsko-mazurskiego Gustawem Markiem Brzezinem na czele przez większość czasu językowi polskiemu. Na spotkanie przybyli także pełnomocnik marszałka do spraw mniejszości narodowych i etnicznych Wiktor Marek Leyk, jego żona profesor Teresa Abramowicz-Leyk i przewodniczący komisji do spraw mniejszości przy sejmiku Jarosław Słoma, aby uhonorować Henryka Hocha, bo ku zaskoczeniu wielu uczestników w ramach tego spotkania adwentowego miało miejsce szczególne wydarzenie. Konsul generalna Republiki Federalnej Niemiec w Gdańsku Cornelia Pieper przypomniała na początku – również po polsku – rolę Henryka Hocha:

[Cornelia Pieper – wypowiedź w języku polskim]

Jaśniej i wyraźniej mówiła trochę później – i bardzo oficjalne:

[Cornelia Pieper – wypowiedź w języku polskim]

Krzyż Zasługi na Wstędze przyznany został Henrykowi Hochowi między innymi za jego zaangażowanie w stosunki polsko-niemieckie. O działalności Henryka Hocha dla partnerstwa miast Ostróda i Osterode am Harz i jego rezultatach Cornelia Pieper wspomniała też dokładniej w swojej laudacji:

[Cornelia Pieper – wypowiedź w języku polskim]

I wreszcie nadszedł wielki moment: przyznany order został wręczony – jeszcze raz konsul generalny Cornelia Pieper:

[Cornelia Pieper – wypowiedź w języku polskim]

Początki wspólnych działalności ziomkostwa byłego powiatu Osterode w Prusach Wschodnich, mniejszości niemieckiej w Ostródzie i ich polskich partnerów przypomniał Gustaw Marek Brzezin, wówczas wójt Gminy Ostróda, a dzisiaj marszałek województwa. Oraz o konieczności pielęgnowania przez ludzi swoich korzeni:

[Gustaw Marek Brzezin – wypowiedź w języku polskim]

W dwu językach i jak zwykle z dużym poczuciem humoru przemawiał przewodniczący Mniejszości Niemieckiej w Polsce Bernard Gaida, który chwalił Henryka Hocha za jego ciepło:

[Bernard Gaida – wypowiedź w języku polskim]

Również Jarosław Słoma oraz zarząd i współpracownicy biura Związku Stowarzyszeń Niemieckich Warmii i Mazur pogratulowali Henrykowi Hochowi z okazji jego wyróżnienia. On z kolei zadedykował je działaczom wszystkich stowarzyszeń, którzy pracują w regionie dla mniejszości niemieckiej. Dla niego to wyróżnienie jest też zachętą do dalszej pracy, jak mówi Henryk Hoch:

[Henryk Hoch – wypowiedź w języku polskim]

Na zakończenie uroczystości Henryk Hoch podsumował swoje uczucia jeszcze raz po niemiecku:

[Henryk Hoch:

To jest najpiękniejszy wieczór w moim życiu. Dla mnie jest to też ważne zadanie, że muszę spełnić wolę i kontynuować to z całą siłą, którą jeszcze mam, aby dalej kierować do dobrego celu naszą mniejszość niemiecką Warmii i Mazur.]

——-

Były to wrażenia z wręczenia Henrykowi Hochowi, przewodniczącemu Związku Stowarzyszeń Niemieckich Warmii i Mazur, Krzyża Zasługi na Wstędze Orderu Zasługi Republiki Federalnej Niemiec 3 grudnia w Olsztynie.

2021-12-12 Lea Knölcke

W ubiegłym roku Stowarzyszenie Wspólnota Kulturowa „Borussia” w Olsztynie mogło świętować 30-lecie swojego istnienia. Wśród aktywności stowarzyszenia jest opieka nad wolontariuszami z innych państw Europy, min. z Niemiec, Białorusi czy Ukrainy. Niedawno swoją pracę w „Borussii” rozpoczęła Lea Knölcke z Hesji. Przedstawimy ją Państwu w rozmowie:

——-

Skąd Pani pochodzi, co Pani do tej pory zrobiła, i dzięki jakiej organizacji przyjechała Pani do Olsztyna i do „Borussii”?

[Lea Knölcke:

Pochodzę pierwotnie z małego miasteczka w Hesji, które nazywa się Nidda. Ale już często się przeprowadzałam i mieszkałam m.in. w Magdeburgu i Weimarze. Z wykształcenia jestem wychowawczynią i pracowałam w Niemczech pięć lat w tym zawodzie, m.in. z młodzieżą, młodymi uchodźcami i osobami z uszczerbkami. Później studiowałam jeden rok kulturę mediów, ale nie za bardzo mi się to podobało, i decydowałam się przyjechać tu do Olsztyna i odbyć wolontariat. To jest możliwe dzięki niemieckiej organizacji partnerskiej ICE (jak pociąg), znaczy to Initiative Christen für Europa (Inicjatywa Chrześcijanie dla Europy), ale niekoniecznie trzeba być chrześcijaninem, aby przyjechać tu z tą organizacją.]

Jakie zadania ma Pani w „Borussia”?

[Lea Knölcke:

Mam różnorodne zadania. Z jednej strony oprowadzam po domu Mendelsohna turystów niemieckich, ale i anglojęzycznych. Regularnie jestem w szkole podstawowej, tutaj blisko, nr 14, gdzie oferują jeżyk niemiecki jako język mniejszości narodowej. Od tego tygodnia jestem raz w tygodniu w przedszkolu, odbywam wizyty w szkołach, ale też praktyczne zadania jak np. sprzątanie domu.]

Jeśli pracuje Pani z dziećmi w szkole podstawowej, musi Pani na pewno trochę mówić po polsku. Jak to wygląda?

[Lea Knölcke:

Dużo dzieci w szkole podstawowej tylko bardzo mało albo w ogóle nie mówi po niemiecku, więc muszę próbować mówić po polsku albo nauczycielka tłumaczy. [po polsku: uczę się języka polskiego, ale polski nie jest łatwe] Wcześniej trochę zaczynałam ćwiczyć polski z aplikacją, ale dopiero w maju ustalono, że przyjadę tutaj. Na uniwersytecie zrobiłam kurs języka rosyjskiego, myślałam, że mi trochę pomoże, ale raczej dezorientowało mnie to.]

Kiedy Pani przyjechała? Czy mimo COVID było pewne, że Pani pobyt tutaj się odbędzie?

[Lea Knölcke:

Przyjechałam tu 21 sierpnia i zostaję tu na rok. Było dość pewne, że to się odbędzie. Jeżeli chodzi o państwa poza Unią Europejską, dokąd ta organizacja również pośredniczy, nie było to takie jasne, ale z. Polską było dość pewne, że będzie to możliwe. Tylko byłaby możliwość pracy zdalnej dla mnie, jeśli sytuacja z COVID pogorszyłaby się – albo mogłoby się to stać.]

Czy wiadomo, jakie projekty się wkrótce odbędą?

[Lea Knölcke:

Na następny rok jeszcze nie. Obecnie – o tym jeszcze nie mówiłam – mam projekt z uniwersytetem, ze studentami filologii germańskiej (akurat dzisiaj popołudniu tam będę). Jeżeli chodzi o następny rok, to nie jest jasne. Ze studentami zrobiłam zajęcia z materiałem, który nazywa się Deutschlandposter, jest to mapa Niemiec pełna zdjęć, jest to kolaż z rzeczami, które są typowo niemieckie. Robimy różne ćwiczenia, aby przekazać studentom kulturę niemiecką.]

Przedszkola, szkoła podstawowa, uniwersytet, do tego jeszcze praca kulturowa, to jest szeroki zakres pracy. Jak Pani zauważa tę różnorodność?

[Lea Knölcke:

Uważam, że to dobrze, że jest to tak różnorodne, bo sprawia to, że jest to tak bardzo interesujące. Był to jeden z powodów, dlaczego chciałam przyjechać tu do „Borussii”. Mogłabym po prostu zrobić wolontariat całkiem w przedszkolu czy w szkole, ale chciałam poznać tę różnorodną pracę, tę pracę kulturalną i pracę w fundacji. Ale nie jest zawsze tak łatwo, bo nie znam tak dobrze polskiego i nie jest tak łatwo dla mnie rozwijać własne projekty. Oprócz tego zauważyłam, że uczniowie w Polsce znają inny system edukacyjny, są przyzwyczajeni do innych metod i nie uda mi się zajść tak daleko, jak chciałabym.]

——-

Była to Lea Knölcke, która pracuje obecnie jako wolontariuszka przy Stowarzyszeniu Wspólnota Kulturowa „Borussia” w Olsztynie, w rozmowie z nami. Aktualne wydarzenia „Borussii” można znaleźć na Facebooku pod hasłem Borussia Olsztyn.

Uwe: I to znowu było wszystko w audycji „Allensteiner Welle” w niedzielny wieczór. Życzę Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia. Audycję zrealizował dla Państwa i dla mnie Konrad Gnyla, a do usłyszenia za tydzień mówi Państwu Uwe Hahnkamp.

05.12.2021 (opis do dźwięku)

Anna: Serdecznie witam w Allensteiner Welle, przy mikrofonie witają Państwa dziś wieczorem Anna Przywoźna …

Uwe: … i Uwe Hahnkamp i będziemy towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Anna: Mamy nadzieję, że miło spędzili Państwo tydzień, odpoczęli w weekend i cieszymy się, że w drugą niedzielę adwentu są Państwo z nami. Dzisiaj mamy dla Państwa w programie relację z seminarium adwentowego młodzieży mniejszości niemieckiej w Ostródzie …

Uwe: … oraz drugą część rozmowy z Kornelią Kurowską ze Wspólnoty Kulturowej Borussia w Olsztynie. Więcej na ten temat jak zwykle – po naszych wiadomościach.

Jingle – wiadomości

Zbliżają się święta Bożego Narodzenia, czas na spotkania adwentowe stowarzyszeń mniejszości niemieckiej. W poniedziałek, 6 grudnia o godzinie 11.00 świętować będzie w swojej siedzibie Stowarzyszenie Socjalno – Kulturalne w Giżycku.

***

Dwie kulinarne imprezy online i odczyt literacki organizuje w przyszłym tygodniu Stowarzyszenie Kulturowe Borussia w Olsztynie.

– W cyklu „Kochen mit Freunden – Gotowanie z przyjaciółmi“ 9 grudnia o godzinie 18.00 chodzić będzie o syryjską

– a 11 grudnia o godzinie 17.00 o wietnamską kuchnię.

Link do zgłoszenia dostępny jest na profilu facebookowym Borussii.

– 10 grudnia o godzinie 18.00 w Domu Mendelsohna oczekiwany jest Wojciech Orliński. Jest on autorem dwóch książek o Stanisławie Lemie, również w Niemczech bardzo znanym pisarzu science – fiction. Ten wieczór będzie dostępny również on-line. Wszystkie wydarzenia odbywają się w ramach Festiwalu Mendelsohna.

****

W ramach projektu „LernRaum“ Niemieckiego Towarzystwa Oświatowego w Opolu 13 grudnia odbędzie się kolejne wydarzenie on-line. Będzie to wirtualny spacer po Poczdamie z jego pałacami i ogrodami, wpisanymi na listę dziedzictwa kulturowego UNESCO, wraz z przewodnikiem Markiem Malinowskim. Odbędzie się to na platformie MS Teams w godzinach 17.00 – 20.00 w języku niemieckim. Uprasza się o zgłaszanie uczestnictwa pod adresem allenstein@lernraum.pl lub telefonicznie pod numerem 887-890-723 u Martyny Chrzanowskiej.

****

Katolickie msze w języku niemieckim odprawione zostaną w przyszym tygodniu jak następuje:

– już 8 grudnia w święto niepokalanego poczęcią najświętszej Maryi Panny – o godzinie 10.00 w Olsztynie – Jarotach

– oraz w przyszła niedzielę, 12 grudnia o godzinie 15.00 w kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa w Olsztynie.

Kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

2021-12-05 Adwent młodzieży

Pierwszy weekend adwentu jest od lat tradycyjnie terminem seminarium adwentowego. Organizuje je Ziomkostwo Prus Wschodnich i Zachodnich w Bawarii dla młodzieży mniejszości niemieckiej w Polsce północnej i potomków mieszkańców Prus Wschodnich w Niemczech. Byliśmy dla Państwo na uroczystej kolacji adwentowej 27 listopada w Ostródzie. Oto nasze wrażenia:

——-

[muzyka]

Jak od lat: menuet z świecami uczestników seminarium adwentowego w Ostródzie. Jak od niedawna: tańczą go oni w maskach. Teraźniejszość rzuca swój cień również na tę tradycyjną imprezę, która odbywa się od 30 lat. Christoph Stabe, przewodniczący Ziomkostwa Prus Wschodnich i Zachodnich w Bawarii LOW cieszy się, że udało się zorganizować seminarium i że wzięło w nim udział tak wiele osób:

[Christoph Stabe:

Jest to 30. seminarium adwentowe dla młodzieży, prawda, odbyło się pierwszy raz w 1991r. w Olsztynie zorganizowane przez młodzież z terenu dawnych Prus Wschodnich w Olsztynie, i możemy teraz mimo pandemii i innych trudnych sytuacji w tym roku obchodzić to seminarium. Czas przygotowań nie był łatwy, ledwie nam się udało, parę rzeczy zmieniło się, więc bardzo cieszymy się, że wszyscy tu jesteśmy. Przede wszystkim usłyszeć, że młodzież wschodniopruska i jej dzieci licznie przybyli, i pokazuje nam to, że to ważne, że się spotkaliśmy.]

Znacznie mniej niż normalnie było gości z Niemiec wśród uczestników. Mimo wszystkich przeciwności taka impreza jest ważna dla ludzi, jak mówi Christoph Stabe:

[Christoph Stabe:

Jest dość mała grupa z Niemiec, właściwie są to tylko członkowie Ziomkostwa Prus Wschodnich i Zachodnich w Bawarii. Związek młodych wschodnioprusaków, który zwykle pełnił rolę organizatora, dość nagle postanowił z powodu sytuacji pandemicznej w Niemczech zrezygnować z imprezy na żywo. My z bawarskiego LOW myśleliśmy, że przygotowania były zaawansowane i że jest ważne, żeby się spotkać i zobaczyć. Żaden inny format nie może tego zastąpić, trzeba się zobaczyć i to również w obecnych czasach.]

Prawie rozbiło się to wszystko po wycofaniu Związku Młodych Wschodnioprusaków z organizacji seminarium. Za to wyręczyli ich w tym tutejsi młodzi ludzie i dostali od Christopha Stabe wielką pochwałę:

[Christoph Stabe:

Można sobie to tak wyobrazić, że tydzień temu planowanie organizacji imprezy przeszło w ręce młodzieży wschodniopruskiej tutaj w regionie. Kilka osób, m.in. Damian i Sabina, dużo osób na miejscu bardzo się zaangażowało i celowo przejęło punkty programu. Pokazuje nam to, że ludzie na miejscu z jednej strony uważają seminarium za bardzo interesujące i go chcą, a z drugiej – są do dyspozycji jako organizatorzy i planiści, kiedy są potrzebni.]

Normalnie zadaniem Damiana Kardymowicza jest przede wszystkim przygotowanie grzanego wina. Tym razem spadło na niego o wiele więcej odpowiedzialności. Jak on podkreślił, nie został z tym sam:

[Damian Kardymowicz – wypowiedź w języku polskim]

Ale jako główny organizator musiał kierować uroczystym wieczorem adwentowym i uważać na obostrzenia covidowe. Jednak ponieważ w codziennym życiu pracuje u Joannitów, na szczęście dobrze się na tym zna:

[Damian Kardymowicz – wypowiedź w języku polskim]

Z powodu COVID ograniczono też liczbę gości z zewnątrz do trzech: ksiądz biskup Pawel Hause jako reprezentant kościoła ewangelickiego, ksiądz kanonik Andre Schmeier jako przedstawiciel kościoła katolickiego oraz Henryk Hoch, przewodniczący Związku Stowarzyszeń Niemieckich Warmii i Mazur.

Czasy szczęśliwe, wolne od COVID z początków seminariów adwentowych, przypomniał sobie Rüdiger Stolle, dawniej uczestnik, a w międzyczasie wice-przewodniczący LOW:

[Rüdiger Stolle:

Przyjechaliśmy tu w roku 1990 pierwszy raz po jesieni ludów, i wszędzie we wsiach znajdowaliśmy młodych ludzi, którzy szukali, co można było zrobić. Jeździliśmy po regionie w lecie, bo w 1991 roku odbył się pierwszy obóz pod namiotami. I w grudniu spotkaliśmy się w Olsztynie w szkole nr 5, wtedy bardzo odległa szkoła, w sali gimnastycznej pierwszy raz w ramach uroczystości adwentowo-świątecznej.]

Treści seminarium były w jakimś sensie podobne, a jednak też rozwijały się. Rüdiger Stolle porównuje:

[Rüdiger Stolle:

Tak, jest bardzo różnorodnie. Z drugiej strony w owym czasie też były te same rzeczy, po prostu pojawiły się. Zaczynaliśmy ze śpiewaniem wielogłosowym, które powstało na jednym z tych obozów pod namiotami, a taniec podobno zaczął się w roku 1993 czy 1994. Dzisiaj śmiałem się, bo jeszcze majsterkuje się rzeczy, które 20 czy 25 lat temu tak samo i my wykonywaliśmy, ale i też powstały nowe pomysły. Bardzo fajnie widać, że taka impreza przez taki okres ma taką trwałość.]

Z jednej strony dumne spojrzenie wstecz, z drugiej odpowiedzialność dzisiaj. Rüdiger Stolle przejął kierownictwo przygotowania muzycznego uroczystości adwentowej:

[Rüdiger Stolle:

Tym razem kilka rzeczy jest trochę improwizowanych. Jest pięknie, że i tak bardzo dobrze to działa. Tak bardzo odpowiedzialny nie jestem za muzykę, po prostu przyniosłem parę rzeczy – hasło: zobaczymy, co z tego będzie. Tak, jest kilkoro dzieci, o których stwierdziliśmy, że grają na trąbce i na skrzypcach, i powiedzieliśmy „spróbujmy zagrać kolędę”. Wypakowałem też swoją trąbkę. Zobaczymy. Ale nie to jest celem, żeby było perfekcyjnie, lecz po prostu odważyć się zrobić coś przed publicznością, przed innymi. Tak zawsze było: ważne jest bawić się, muzykować, spotkać się.]

A więc odważni muzykanci Filip Kozłowski i Benjamin Kretschmann stanęli razem z Rüdigerem Stolle przed publicznością – z piosenką „Alle Jahre wieder” (Każdego roku znowu):

[muzyka]

——-

Były to wrażenia z seminarium adwentowego, które zorganizowało Ziomkostwo Prus Wschodnich i Zachodnich w Bawarii dla młodzieży mniejszości niemieckiej. Organizatorzy i uczestnicy dziękują bawarskiemu ministerstwu pracy i spraw społecznych, rodzin i kobiet za wsparcie finansowe imprezy.

2021-12-05 Kornelia Kurowska II

W ubiegłym roku Stowarzyszenie Wspólnota Kulturowa „Borussia” w Olsztynie mogło świętować jubileusz 30-lecia swojego istnienia. O historii organizacji, nagrodzie niedawno mu przyznanej i aktualnej działalności rozmawialiśmy podczas obecnego Festiwalu Mendelsohna z jego przewodniczącą Kornelią Kurowską. Usłyszą Państwo teraz drugą część rozmowy:

——-

Ostatnio Stowarzyszenie Wspólnota Kulturowa „Borussia” zostało wyróżnione nagrodą im. Georga Dehio. Georg Dehio był historykiem sztuki, który angażował się w zachowanie dziedzictwa kulturowego. „Borussia” również to robi, jak widać m.in. na przykładzie obecnego Domu Mendelsohna. Był i jest to do dziś wielki i ważny projekt. Jak się zaczął?

[Kornelia Kurowska:

Mieliśmy szczęście – my jako „Borussia” – ale z drugiej strony też dla miejsca, w którym się znajdujemy, był to szczęśliwy przypadek. Trafiliśmy pod koniec lat 90. na budynek przy ulicy Zyndrama z Maszkowic 2, Bet Tahara, dzisiejszy Dom Mendelsohna. Ważne jest, żeby wspomnieć, że nie byliśmy pierwsi, którzy trafili na ten budynek, pierwsze było Towarzystwo Miłośników Olsztyna. Oni przez kontakty z byłymi olsztyniakami już posiadali pewną wiedzę i byli m.in. też w grupie inicjatyw i reprezentantów ośrodków kulturowych w mieście, które wtedy koniec lat 90. uruchamiały debatę o losach tego miejsca.]

Dyskusje podobno nie poszły za dobrze – i pierwszej projektowanej przez Ericha Mendelsohn budowli czas przeciekł przez palce. Co Państwo wtedy zrobili?

[Kornelia Kurowska:

Po pewnym czasie okazało się, że ta debata o losach tego obiektu nie dała żadnych rozwiązań. Budynek ta stał wtedy pusty od miesięcy, nawet od lat, był nieogrzewany i pod każdym względem w złym stanie. Ale my byliśmy zdania, że z powodu wartości symbolicznej i osoby architekta Ericha Mendelsohna miejsce to musi w takim mieście jak Olsztyn z jego zawiła historią, która nie tylko ma oblicze polskie, lecz również niemieckie i żydowskie, że musi zostać uratowane. Sprawa była bardzo uciążliwa i skomplikowana, ale udało nam się ostatecznie w roku 2005 podpisać umowę o dzierżawę budynku z jego właścicielem. Budynek należy do Związku Gmin Żydowskich względnie Fundacji ds. zachowanie dziedzictwa kultury żydowskiej w Polsce. I od 2005 r. do 2012 r. stopniowo konserwowaliśmy i remontowaliśmy cały budynek.]

Więc w następnym roku „Borussia” może świętować dziesięciolecie zakończenia przekształcania byłej Bet Tahary w Dom Mendelsohna, w którym dzisiaj ma swoją siedzibę – i możliwość, organizować we własnych pomieszczeniach projekty, jak Festiwal Mendelsohna, który trwa teraz jeszcze do 14 grudnia. Jak powstał Festiwal? Co się ostatnio zmieniło?

[Kornelia Kurowska:

W ostatnich sześciu latach Dni Kultury Żydowskiej nie powiedziałabym, że zstąpiliśmy inną imprezą, lecz lepiej mówiąc trochę inaczej ukształtowaliśmy. Mowa jest o Festiwalu Mendelsohna, który w swoich założeniach powinien wspominać osobę Erich Mendelsohn. Ale też jest szersze forum dla pomysłów, za którymi stoi „Borussia”, tzn. m.in. wartości demokratycznych i dialogu. Już rok temu przygotowaliśmy Festiwal Mendelsohna inaczej niż te cztery lata wcześniej, tzn. już nie organizujemy 20 imprez w 4 dni, co było i jest co roku wielkim wyzwaniem. W tym roku zdecydowaliśmy się jak w 2020 r. na przeprowadzenie Festiwalu Mendelsohna w ciągu 8 tygodni. Przez to nie jest mniej imprez, jest ich nawet więcej, i mamy nie tylko możliwość przeprowadzić je tu, w Domu Mendelsohna, czy u naszych partnerów, lecz również transmitować je na żywo. Tą drogą docieramy również do całkiem innej publiczności, nie tylko tutaj z miasta, lecz jest możliwość spotkania z nami na Facebooku czy YouTube.]

Co jest w tym roku tematem Festiwalu Mendelsohna, które punkty w programie dotychczas się odbyły?

[Kornelia Kurowska:

Dużo już się stało, bo Festiwal Mendelsohna w tym roku pod hasłem „Tożsamość” rozpoczął się 14 października właśnie wykładem on-line prof. Ity Heinze-Greenberg. Zaprosiliśmy ją z wykładem na temat tożsamości naszego architekta Ericha Mendelsohna, który był bardzo interesujący. Nosimy się też z myślą, by wznowić małą książkę o Erichu Mendelsohnie, być może z nowymi rozdziałami; pani prof. Heinze-Greenberg obiecała nam dalej pracować nad tym. Mieliśmy dwa bardzo fajne koncerty, jeden zespołu białoruskiego Isna Trio, na drugim było niemiecko-izraelskie trio jazzowe Krzysztof Baranowski Trio. Mieliśmy i mamy szeroką ofertę dla uczniów i studentów. Jako gościa powitaliśmy również Minę Gampel, malarkę, która żyje teraz w Stuttgarcie, ma korzenie żydowskie, i wcześniej też żyła w Izraelu (i w Polsce).]

Do 14 grudnia, zakończenia Festiwalu Mendelsohna, zostało jeszcze trochę czasu. Jakie imprezy są jeszcze zaplanowane?

[Kornelia Kurowska:

Będzie spacer wirtualny po starym Sensburgu, dzisiejszym Mrągowie z panią Magdaleną Lewkowicz, ale również oferty dla nauczycieli. Są to dla nas bardzo ważne momenty, że nie dyskutujemy tylko o literaturze, o sztuce, o kulturze, lecz również przekazujemy treści praktyczne ludziom, którzy mają do czynienia z młodymi ludźmi. A 10. grudnia wieczór autorski z Wojciechem Orlińskim na temat Stanisława Lema, o którym napisał on dwie książki, które ukazały się rok temu i dwa lata temu. Zaplanowaliśmy wystawę pt. „Izrael”, pomysł pochodzi od Ewy Pohlke i Gintautasa Vaicysa. Oboje jako kuratorzy zaprosili grupę ośmiu artystów z różnych państw, którzy on-line odwiedzili 10 różne miejsce w Izraelu, tzn. możliwościami internetowymi zwiedzali te miejsca, i wykonali swoje obrazy na ich temat, które my zaprezentujemy i stacjonarne i on-line.]

——-

Była to Kornelia Kurowska, przewodnicząca Stowarzyszenia Wspólnota Kulturowa „Borussia” w Olsztynie, w rozmowie z nami. Tematami były wspomnienie 30 lat historii organizacji oraz nagroda im. Georga Dehio, którą jej niedawno przyznano. Manifest Borussii znajdą Państwo na stronie borussia.pl, jeśli wpiszą Państwo to słowo w wyszukiwarkę. Aktualne wydarzenia można znaleźć na koncie na Facebooku pod hasłem Borussia Olsztyn.

Jingle – Wunschkonzert

I jak zawsze w pierwszą niedzielę miesiąca – koncert życzeń dla naszych jubilatów. Spojrzymy na listopadowych jubilatów w mniejszości niemieckiej na Warmii i Mazurach.

Nidzickie stowarzyszenie pogratulować mogło trzem swoim członkom, przy czym Cecylia Worgul skończyła 11 listopada 83, a Helena Kruszyńska 24 listopada 89 lat.

W Stowarzyszeniu Mniejszości Niemieckiej w Kętrzynie zanotowano swoje jubilatów: Annę Lachowską z 90 i Teresę Lis z 88 latami.

Pięć osób na swojej liście miało Stowarzyszenie Przyjaciół „Rosch“ w Piszu. Szczególnie podkreślić chcielibyśmy Wierę Adamonis z 84 oraz Ewę Urban z 81 latami.

Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej “Warmia” w Lidzbarku Warmińskim pogratulowac mogło czterem, a Stowarzyszenie Niemieckie „Natangen“ w Górowie Iławeckim sześciu osobom, które świętowały rozpoczęcie nowego roku życia. W Lidzbarku Róża Grynek spoglądać może na swoje 89, a w Górowie Brigida Miszczuk na 90 lat.

Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej „Tannen“ w Ostródzie miało na swojej liście osiem osób. Danuta Góralska i Hildegarda Ziemak skończyły tam 88, oraz Elza Schielman okrągłe 80.

Poza tym w Pasłęku Katarzyna Słowińska może od 25 listopada spoglądać na swoje 82 lata.

My przyłączamy się do życzeń krewnych i przyjaciół, dołączamy do tego życzenia wszystkiego najlepszego, zdrowia i radości w życiu i mamy dla Państwa utwór „Barcarole” z opery „Hoffmanns Erzählungen“ niemieckiego kompozytora Jacques Offenbach.

Uwe: I to była Allensteiner Welle w niedzielę wieczór. Życzymy Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Anna: Audycję zrealizował dla Państwa i dla nas Konrad Gnyla, a do usłyszenia za tydzień mówią Państwu Anna Przywoźna…

Uwe: … i Uwe Hahnkamp. (bsc)

28.11.2021 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 28.11.2021

Anna: Serdecznie witam w Allensteiner Welle, przy mikrofonie dla Państwa dziś wieczorem Anna Przywoźna…

Uwe: …i Uwe Hahnkamp i będą towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Anna: Mamy nadzieję, że spędzili Państwo dobry tydzień, odpoczęli w weekend i są dzisiaj znowu z nami. Dzisiaj spojrzymy w programie wraz z Sebastianem Jabłońskim na działalność Mrągowskiego Stowarzyszenia Mniejszości Niemieckiej „Niedźwiedzia Łapa“…

Uwe: …oraz z Kornelią Kurowską na Stowarzyszenie Kulturowe „Borussia“ w Olsztynie, które ma już 30 lat. Więcej na ten temat jak zwykle – po naszych wiadomościach.

Jingle – wiadomości

****

Zbliża się Boże Narodzenie, czas na spotkania adwentowe stowarzyszeń mniejszości niemieckiej:

– W piątek 3 grudnia o godzinie 16.00 jako pierwsi spotkają się w Hotelu Warmińskim w Olsztynie przedstawiciele stowarzyszeń na spotkaniu adwentowym Związku Stowarzyszeń Niemieckich na Warmii i Mazurach.

– 4 grudnia o godzinie 16.00 jako następne Mrągowskie Stowarzyszenie „Niedźwiedzia Łapa” w pomieszczeniach swojej siedziby.

– 5 grudnia o godzinie 17.00 Ostródzkie Stowarzyszenie „Jodły“ w Hotelu Sajmino w Ostródzie-Kajkowie.

– Niemieckie Stowarzyszenie Społeczno-Kulturalne w Gizycku świętować będzie 6 grudnia o godzinie 11.00 w swojej siedzibie.

****

W przyszły weekend Stowarzyszenie „Przyjaciele Maur“ organizuje z okazji swojego transportu świątecznego dwie imprezy:

– 3 grudnia o godzinie 17.00 we wspólpracy z parafią ewangelicką w Sorkwitach odbędzie się tamże wykład z cyklu rozmów sorkwickich. Pastor Fryderyk Tegler mówić będzie na temat „Pastor Gustav Hermann Martin Gisevius jako duszpasterz i pomocnik w potrzebie “.

– w niedzielę 5 grudnia o godzinie 14.00 w kościele ewangelickim w Dźwierzutach odbędzie się koncert adwentowy. Wystąpią zespół musyki smyczkowej i chór „Schola Vocale“ pod kierownictwem Cezarego Nowakowskiego. Przypowieść bożonarodzeniową odczyta biskup Paweł Hause.

****

W czwartek 30 listopada o godzinie 18.00 Muzeum Nowoczesności Miejskiego Ośrodka Kultury w Olsztynie zaprasza na kolejną imprezę. W pomieszczeniach dawnej zajezdni trolejbusowej pod hasłem „Wszyscy jesteśmy robotnikami” chodzić będzie o najważniejsze dzieło filozoficzne Ernsta Jüngera „Robotnik. Panowanie i forma bytu“ z roku 1932. Wstęp jest bezpłatny, goście proszeni są o podpisanie oświadczenia o stanie zdrowia lub przyniesienie już podpisanego. Poza tym obowiązkowe jest zakrywanie nosa i ust.

****

Katolicka msza w języku niemieckim odprawiona zostanie w przyszłą niedzielę, 5 grudnia i drugą niedzielę adwentu, o godzinie 10.00 w Olsztynie – Jarotach. Kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

2021-11-28 Sebastian Jabłoński

20 listopada odbyły się w siedzibie Mrągowskiego Stowarzyszenia Mniejszości Niemieckiej „Niedźwiedzia Łapa” warsztaty adwentowe z majsterkowaniem i pieczeniem. Były one jedną z czterech imprez, które organizacja urządziła w tym miesiącu. Zorganizowane były przez zarząd stowarzyszenia pod kierownictwem przewodniczącego Sebastiana Jabłońskiego. Rozmawialiśmy z nim o tych czterech projektach:

——-

Przejął Pan w tym roku przewodnictwo Mrągowskiego Stowarzyszenia Mniejszości Niemieckiej „Niedźwiedzia Łapa”. Teraz, w listopadzie, miał miejsce nie tylko jeden projekt, było ich kilka. Kiedy Pan to wszystko uruchomił i jaki był pierwszy projekt w kalendarzu?

[Sebastian Jabłoński:

W czerwcu omówiliśmy z nowym zarządem, jak można byłoby, kiedy będą luźniejsze przepisy dot. COVID, wprowadzić trochę weselszy nastrój w życie stowarzyszenia. Za to wymyśliliśmy kilka projektów. Wnioski na nie składaliśmy do końca wakacji i zostały zatwierdzone. Zaczynaliśmy wycieczką rowerową z Mrągowa do Piecek i z powrotem; chodziło o wyprawę odkrywczą z historią w tle. Plan był, aby spojrzeć na starą, byłą trasę kolejową do Rucian względnie na to, co jeszcze z niej zostało, bo torów już nie ma, zostały po wojnie rozmontowane i wysłane na wschód.]

Nie ma już torów i prawdopodobnie również nie ma całej infrastruktury jak sygnały, przejazdy kolejowe itp. Co jeszcze widać z trasy kolejowej?

[Sebastian Jabłoński:

Ślady jeszcze są, bo jest nasyp kolejowy, na którym częściowo przez polityków regionalnych założona została ścieżka rowerowa. W Mrągowie jeszcze jest dworzec, budynek dworca stoi, są jeszcze mosty kolejowe, z których jeden jest w stanie bardzo zaniedbanym, naprawdę uszkodzony. W kierunku Piecek już nie istnieje więcej budynków, które świadczą o tym, że były kiedyś budowy kolejowe. Ale w Pieckach, tam gdzie jest urząd, to jest budynek kolejowy, można go do dziś zwiedzić i porównać ze starymi pocztówkami czy starymi zdjęciami, tak jak zrobili to uczestnicy wycieczki razem z Ireną Wissuwą, która była kierownikiem i opowiadała o historii. Nie była to homogenna grupa, nie było seniorów, było w tym średnie pokolenie i młodsi, którzy oglądali to wszystko, a Irena Wissuwa jako pilotka z grupy seniorów.]

Jedną sprawą, o której Pan mówił w wywiadzie po objęciu stanowiska, było pielęgnowanie cmentarzy, które Pan widzi jako milczących świadków historii. Czy Państwo również zrobili coś w tym kierunku? W końcu listopad uznawany jest za pasujący do tego miesiąc…

[Sebastian Jabłoński:

Tak, składaliśmy hołd naszym zmarłym i dbaliśmy o cmentarze i groby, które są zapomniane. Bo mamy członków, nawet w zarządzie, którzy pochodzą z Marcinkowa i tam też mają swoje groby, swoich krewnych, zdecydowaliśmy się na Marcinkowo jako miejsce naszej akcji sprzątania, akcji remontu. Było w ten dzień dużo osób, nie padało, dużo osób pomagało, zebraliśmy dużo worków liści, śmieci i gałęzi. Ku wielkiej frajdzie dzieci, które też w tym uczestniczyły – znowu impreza międzypokoleniowa – dużo grobów poprzerastanych, zarośniętych czy zapadłych na nowo odkryliśmy. Kilka godzin na tym spędziliśmy, nie padało, ale mocno wiało, a mimo tych chłodnych warunków po Wszystkich Świętych, ale przed niedzielą zmarłych chcieliśmy tą akcję zrobić.]

W biurze i na ścianie w sali Stowarzyszenia „Niedźwiedzia Łapa” znajdują się egzemplarze kalendarzy adwentowych z ubiegłych lat. Czy zorganizowali Państwo w tym roku znowu ten konkurs?

[Sebastian Jabłoński:

To była impreza dla najmłodszych wśród członków naszego stowarzyszenia w Mrągowie. Mieliśmy pomysł, bo w ubiegłym roku był konkurs on-line, wtedy złożono pomysły jako zdjęcia – tzn. zdjęcia jako dowody – bo nie można było się spotkać i chciano dzieci w to włączyć. Tym razem było to możliwe, przepisy poluzowane, spotkaliśmy się tutaj i było dość wesoło. Uczniowie, młodzież i dzieci przedszkolne z pomocą seniorów i swoich rodziców robili kalendarze adwentowe pełne pomysłów, same majsterkowały. Nie ustaliliśmy pierwszej, drugiej i trzeciej nagrody, lecz powiedzieliśmy, że wybieramy trzy najbardziej interesujące egzemplarze, które dostaną bon do sklepu z zabawkami. Reszta jak wszyscy mogła wziąć swoje kalendarze do domu – i mam nadzieje, że jeszcze czekają do pierwszego grudnia.]

Przygotowania do adwentu były więc już bardzo zaawansowane i wtedy stało się świątecznie. Jednym z pomysłów na warsztatach w dnia 20 listopada bowiem były ozdoby na Boże Narodzenie…

[Sebastian Jabłoński:

Ozdoby na święta, tak. Najmłodsi mogli się znowu wyszumieć. Z pomocą swoich krewnych i naszego zarządu mogli bardzo aktywnie uczestniczyć i mogli powiedzieć, że chcą np. wykonać pięknie bombki czy ozdoby, które można postawić nie na choinkę, ale na okno. Dość dużo materiału im udostępniliśmy, mogli wyszumieć się, dać ujście swojej wyobraźni, i wziąć do domu (jak kalendarze) rezultaty swojej pracy lub prace swojego zespołu. Być może nie mają świadomości, ale być może jest to również pokusa, żeby następnym razem przyprowadzić być może ze sobą przyjaciela czy innych członków, których dzisiaj nie było.]

… a co jeszcze było w programie?

[Sebastian Jabłoński:

W drugiej części mieliśmy pomysł, aby upiec coś wspólnie razem z Uwe Hahnkampem. Bo jest z Norymbergii, już parę lat temu były plany w szkole w Mikołajkach, gdzie uczyłem wcześniej jako nauczyciel języka niemieckiego, pieczenia pierników. Jednak doszliśmy do wniosku, że wykonamy Quarkstollen (keks na święta na bazie ciasta z twarogiem) z wieloma składnikami, wieloma przyprawami, którego tutaj w naszym regionie mazurskim jeszcze nie znają. Dalej była liczna publiczność i, mam nadzieję, że rezultaty mogą cieszyć. Bo: jest podobne do kalendarzy adwentowych, trzeba trochę poczekać, zanim można będzie zjeść to ciasto. Bardzo dobrze pachnie, pokusa jest wielka, oczywiście, jednak te trzy tygodnie aż do świąt Bożego Narodzenia trzeba czekać w domu. Dopiero wtedy jest pozwolenie na zjedzenie. Mam nadzieję, że członkowie trzymają się zasad. Jest coś nowego, coś innego.]

Czekanie na prezenty, na kalendarz adwentowy i na „keks” jeszcze trochę potrwa. Co teraz jeszcze będzie? Wygląda na to, że w tym momencie projekty dobrze się zakończyły…

[Sebastian Jabłoński:

Duże projekty zakończyły się. Rok dobiega końca. Będzie jeszcze spotkanie adwentowe u nas w stowarzyszeniu, odbędzie się 4 grudnia i na nie zapraszamy nie tylko członków stowarzyszenia, lecz również polityków i duchownych lokalnych. Mamy nadzieję, że sytuacja covidowa nam na to pozwoli, nie przeszkodzi nam i że nam to się uda, że rok spokojnie dobiegnie końca, że znowu będziemy mogli się spotkać przy kolędach i w atmosferze adwentowej i czekamy na nowy rok.]

A propos nowy rok: czy mają Państwo już plany na rok 2022?

[Sebastian Jabłoński:

Na pewno nam się uda, jeśli dostaniemy pozwolenie z Gdańska (z konsulatu generalnego RFN), przeprowadzić tu kursy językowe i dla dzieci, i dla starszych, i dla początkujących, i dla zaawansowanych, które poprowadzi dwóch nauczycieli, tym nawiązując do tradycji i czasu, w którym były dobrze odwiedzane. Jest to również potrzebne, aby wspierać znajomość języka, aby wprowadzić znowu wesoły nastrój do pomieszczeń stowarzyszenia i tym samym również więcej członków. Jest trudno coś utrzymać i bardzo łatwo coś zniszczyć, i temu chcemy przeciwdziałać.]

——-

Był to Sebastian Jabłoński, od tego roku przewodniczący Mrągowskiego Stowarzyszenia Mniejszości Niemieckiej „Niedźwiedzia Łapa”, w rozmowie z nami. Tematem były aktualne imprezy organizacji. Źródłem finansowania projektów są środki Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, Budownictwa i Ojczyzny Republiki Federalnej Niemiec za pośrednictwem Związku Niemieckich Stowarzyszeń Społeczno-Kulturalnych w Polsce.

2021-11-28 Kornelia Kurowska I

W ubiegłym roku Stowarzyszenie Wspólnota Kulturowa „Borussia” w Olsztynie mogło świętować 30-lecie swojego istnienia. Jest ono bowiem – podobnie jak stowarzyszenia mniejszości niemieckiej – dzieckiem czy też rezultatem prawa o stowarzyszeniach z 1989 r. Na temat historii organizacji, nagrody przyznanej jej niedawno i aktualnych działaniach rozmawialiśmy z przewodniczącą Kornelią Kurowską. Usłyszą Państwo teraz pierwszą część rozmowy:

——-

W ubiegłym roku, 2020, Wspólnota Kulturowa „Borussia” mogła świętować 30-lecie swojego istnienia. Epidemia COVID wytrąciła ewentualnym planom uroczystych obchodów oręż z ręki. Co Państwo zrobili, aby mimo to skierować uwagę na urodziny „Borussii”?

[Kornelia Kurowska:

W tym roku mamy nie 30, mamy nawet 31 lat, bo Stowarzyszenie Wspólnota Kulturowa „Borussia” zostało utworzone we wrześniu 1990 r. i w grudniu tego samego roku oficjalne wpisane do rejestru. Ubiegły roku był dla nas niełatwy, dla nas wszystkich, nie tylko dla nas w „Borussii”. Przez pandemię nie mogliśmy hucznie świętować, ale próbowaliśmy wciąż przypominać cele „Borussii” nie tylko działalnością i projektami, które przeprowadziliśmy w ubiegłym roku w dużej mierze on-line, lecz również takimi akcjami w mieście jak nasz manifest „Borussii”, który można było zobaczyć i przeczytać na słupach ogłoszeniowych w całym mieście.]

Manifest „Borussii” jest dokumentem podstawowym grupy ludzi, którzy chcą się angażować. Jak pomysły przekształciły się w rzeczywistość?

[Kornelia Kurowska:

Manifest „Borussi” był i jest jednym z najważniejszych dla nas tekstów, prawie powiedziałabym tekstów literackich, ale oczywiście tak nie był pomyślany, lecz jako głos grupy wtedy przyszłych historyków, literatów, historyków sztuki, nauczycieli, którzy mieli 31 lat temu pomysł, aby zebrać się i utworzyć stowarzyszenie, i wspólnie sformułowali swoje pomysły i realizowali te pomysły przez wszystkie te lata. Od wielu inicjatyw, międzynarodowych współpracy, projektów, seminariów, konferencji, aż do pracy wydawniczej, ale również wielu międzynarodowych spotkań młodzieżowych. Jest mi bardzo trudno podsumować w jednym zdaniu, co zrobiliśmy przez te lata.]

W organizacji ważne są osoby, lepiej powiedzieć osobistości, które ją inicjują i podtrzymują. Kogo Pani wymieniłaby w takim przypadku w „Borussii”?

[Kornelia Kurowska:

Oczywiście ci dwaj „ojcowie założyciele” Robert Traba i Kazimierz Brakoniecki. W międzyczasie Robert Traba jest jednym z najbardziej znanych historyków, którzy pracują w tej dziedzinie polsko-niemieckiej. Ma wspaniałą zawodową karierę. Kazimierz Brakoniecki natomiast jest najważniejszym poetą w naszym regionie i w całej Polsce. Kierował przez lata tutaj polsko-francuskim centrum kultury. Jest on również autorem metafory „Atlantyda Północy”, którą od kilku tygodni widać tutaj w Olsztynie w formie obrazowej, myślę tu o graffiti Bartka Świąteckiego, które powstało parę tygodni temu pod tą nazwą. Ale „Atlantyda Północy” jest czymś o wielu więcej, była jedną z najważniejszych metafor, która oznacza pomysły „Borussii”, ale obecnie już wiele więcej.]

Atlantyda Północy – to przywołuje obraz zatopionej wyspy, która mogłaby znowu wypłynąć na powierzchnię. Co „Borussia” postanowiła zrobić? Co było i co jest szczególne w „Borussii”?

[Kornelia Kurowska:

Rzeczywiście „Borussia” była wtedy jedną z pierwszych inicjatyw tego rodzaju, która poszła za tymi demokratycznymi pomysłami – demokratycznie pod każdym względem. Była to wtedy wielka fala po zmianach w Polsce, kiedy w całym kraju powstawało wiele wolnych, niezależnych inicjatyw. Co przy tym wyróżniało „Borussię”, to była chęć i otwartość rozliczenia regionalnej i lokalnej historii regionu, historii Warmii i Mazur, czy historii Prus Wschodnich. Co oczywiście wtedy, ale i dzisiaj przychodzi wielu osobom z trudem, odejść od tych narodowych pojęć i popatrzeć na historię jako ponadnarodowe zjawisko.]

Szczególnie ze względu na historię regionalną potrzebni są fachowcy, tzn. historycy, ale również ludzie, którzy maja tu swoją ojczyznę, swoje korzenie. Kto jeszcze należy do „Borussii”, pomaga i wspiera?

[Kornelia Kurowska:

Na liście jest więcej niż dziesięć nazwisk, m.in. Norbert Kasparek, dziś również już profesor, Andrzej Rzempołuch, Elżbieta Jelińska, Klemens Baranowski, Maria Anielski-Kołpa, która ma korzenie warmińskie tak jak Klemens Baranowski. Są tu ludzie, którzy poprzez swoje życiorysy, swoje losy osobiste przyczynili się do tzw. całokształtu „Borussii”. Pojęcie to – całokształt „Borussii” – pochodzi od profesora Huberta Orłowskiego, który też jest naszym członkiem, członkiem honorowym. Myślę, że jest bardzo trudno wymienić wszystkie nazwiska, ale kiedy spoglądamy wstecz, jest naprawdę szereg ludzi, którzy już wtedy na początku lat 90. i przez wszystkie lata angażowali się honorowo w pomysły „Borussii” i stopniowo, powoli spełniali manifest „Borussii”, tzn. myśli, które są w nim zapisane, poprzez swoje życie i praktyczne inicjatywy.]

Wygląda na to, że udało się i ciągle udaje się realizować manifest „Borussii”. Postrzegano to pozytywnie i przyjęto życzliwie przez ludzie spoza „Borussii”. Niedawno „Borussia” została wyróżniona. Jaką nagrodą i z jakim uzasadnieniem?

[Kornelia Kurowska:

Na początku października przyjęliśmy w Berlinie nagrodę kultury im. Georga Dehio. Jest to wyróżnienie, które dostaliśmy za 30 lat działalności kulturowej „Borussii”, przede wszystkim za nasze zaangażowanie w dziedzinie obchodzenia się z historycznym dziedzictwem kulturowym. Przy tym doceniono bardzo wysoko, że angażujemy się nie tylko w inicjatywy dotyczące dokumentacji odnalezionego dziedzictwa, lecz również przeprowadziliśmy wiele inicjatyw praktycznych w tej dziedzinie z międzynarodowymi partnerami ze wschodu i zachodu. Ważnym momentem w laudacji, którą wygłosił dr Andreas Kossert dla „Borussii”, była międzypokoleniowa praca „Borussii”, która jest kontynuowana już ponad trzy dekady dzięki wielu projektom i inicjatywom, również dla młodzieży. Faktycznie uważam, że świadomość historyczna tu w regionie Warmii i Mazur, ale oczywiście też poza jego granicą w pewnym sensie zawdzięczamy naszej pracy, pracy „Borussii”.]

Jeszcze pytanie dotyczące osoby, której imię nosi przyznana nagroda: kim był Georg Dehio i czy też ma związki z naszym regionem?

[Kornelia Kurowska:

Nagroda ta na pewno nie przez przypadek nazwana jest imieniem Georga Dehio. Dehio był znaczącym historykiem sztuki związanym z uniwersytetem w Getyndze, ale później też uniwersytetem Albertina w Królewcu. Bardzo angażował się w zachowanie zabytków kultury, z czego jest też znany. Wyróżnienie to, które wprowadziło Niemieckie Forum Kultury Europy Wschodniej (Deutsches Kulturforum östliches Europa) przypomina jego dziedzictwo, które w pewnym sensie w jego założeniach było europejskie.]

——-

Była to Kornelia Kurowska, przewodnicząca Stowarzyszenia Wspólnota Kulturowa „Borussia” w Olsztynie, w rozmowie z nami. Tematami były wspomnienie 30-lecia historii organizacji oraz nagroda im. Georga Dehio, którą niedawno jej przyznano. Manifest Borussii znajdą Państwo na stronie borussia.pl, kiedy Państwo wpiszą to słowo w wyszukiwarkę.

Drugą część rozmowy zaprezentujemy Państwu w następnym tygodniu.

Uwe: I to była Allensteiner Welle w niedzielny wieczór, życzymy Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Anna: Audycję zrealizował dla Państwa i dla nas Konrad Gnyla, a do usłyszenia za tydzień mówią Państwu Anna Przywoźna…

Uwe: …i Uwe Hahnkamp.

21.11.2021 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 21.11.2021

Anna: Serdecznie witam w Allensteiner Welle, przy mikrofonie dla Pańśtwa dziś wieczorem Anna Przywoźna

Uwe: ..i Uwe Hahnkamp i będą towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Anna: Mamy nadzieję, że miło spędzili Państwo tydzień, i cieszymy się, że są Państwo z nami. Mamy dla Państwa dzisiaj w programie drugą część informacji na temat Centrum Badań Mniejszości Niemieckiej …

Uwe: …przedstawienie drugiej płyty CD chóru Nidzickiego Stowarzyszenia Mniejszości Niemieckiej oraz uroczystość z okazji dnia pamięci narodowej. Więcej na ten temat jak zwykle – po naszych wiadomościach.

Jingle – wiadomości

***

W ramach projektu „LernRaum“ Niemieckiego Towarzystwa Oświatowego w Opolu odbędzie się jutro, 22 listopada, wirtualny spacer po niemieckiej stolicy – Berlinie, dokładniej mówiąc – okręgu Mitte z przewodnikiem Markiem Malinowskim. Wykład odbędzie się na platformie MS Teams w godzinach 17.00 – 20.00, językiem wykładu będzie język niemiecki. Uprasza się o zgłoszenia na oba spotkania pod adresem allenstein@lernraum.pl lub telefonicznie pod numerem 887-890-723 u Martyny Chrzanowskiej.

****

W czwartek, 25 listopada o godiznie 18.00 Muzeum Nowoczesności Miejskiego Ośrodka Kultury w Olsztynie zaprasza na kolejną imprezę. W pomieszczeniach dawnej zajezdni trolejbusowej tematem będzie złoty wiek kart pocztowych i widokówek i ich żywa międzyludzka kariera na przełomie XIX i XX wieku. Wstęp wolny, gości uprasza się o podpisanie oświadczenia o stanie zdrowia lub przyniesienie już podpisanego. Poza tym obowiązkowe jest zakrywanie ust i nosa.

****

Katolicka msza w języku niemieckim odprawiona zostanie w przyszła niedzielę, 28 listopada i pierwszą niedzielę Adwentu o godzinie 10..00 w Olsztynie-Jarotach. Kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

2021-11-21 Dzień żałoby narodowej

Dwa tygodnie przed pierwszą niedzielą Adwentu obchodzony jest tradycyjnie narodowy dzień żałoby. W tym dniu wspomina się poległych w obu wojnach światowych i ofiary wojny oraz przemocy. Olsztyńskie Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej od lat organizuje w Olsztynie uroczystość na cmentarzu wojennym w Jakubowie. Byliśmy na nim dla Państwa 14 listopada. Oto nasze wrażenia:

——-

[muzyka]

Tym sygnałem Dariusza Gendzierskiego, który jak zawsze w ostatnich latach towarzyszył uroczystości z okazji narodowego dnia żałoby, rozpoczęła się uroczystość. Otto Tuschinski, jeszcze niedawno w zarządzie Olsztyńskiego Stowarzyszenia Mniejszości Niemieckiej, przejął rolę konferansjera i wspomniał historię narodowego dnia żałoby:

[Otto Tuschincki:

Zebraliśmy się dzisiaj na cmentarzu wojennym w Olsztynie-Jakubowie, aby obchodzić wspólnie narodowy dzeiń żałoby. Historia tego dnia sięga aż do roku 1919, kiedy Niemiecki Związek Pielęgnacji Grobów Wojennych zaproponował wspomnieniową uroczystość ku czci Niemców poległych w wojnie. Siedem lat później w Reichstagu odbyła się pierwsza godzina pamięci. Dlatego, że czas jesieni jest teologicznie zdominowany przez temat przemijania, śmierci i wieczności, ustalono w 1952 r., że narodowy dzień żałoby przeniesiony zostanie na drugą niedzielę przed Adwentem. A obchodzi się go do dziś w tym dniu – od kilku lat również w Olsztynie.]

W tym roku podczas uroczystości był jeszcze nowy, niezwykły element, bo duży, rozpadający się krzyż na cmentarzu wojennym został 25 października zmieniony na nowy. Nabożeństwo z okazji narodowego dnia żałoby ks. kanonik Andre Schmeier, duszpasterz katolicki mniejszości niemieckiej, wykorzystał, aby poświęcić krzyż i poświęcił swoje wspomnienia temu tematowi:

[Andre Schmeier:

Stoi on jako centralny krzyż jako centralny punkt pośrodku tego cmentarza. Jest on największym krzyżem, który stoi na tym cmentarzu. Krzyż ten przypomina nam mękę i śmierć Jezusa Chrystusa. Znak krzyża jest dla nas chrześcijan znakiem nadziei, znakiem przeświadczenia, znakiem zaufania do miłości i opieki Pana Boga. Poświęćmy teraz ten nowy krzyż.]

Następnie dokonał poświęcenia nowego krzyża:

[Ander Schmeier:

Święcę ten znak gorzkiej męki, którą On dla nas znosił. Jest on jednocześnie znakiem zwycięstwa nad grzechem i śmiercią. Wzmocni wszystkich, którzy szanują ten krzyż w wierze, nadziei i miłości. Niech wszyscy, którzy tu przechodzą i popatrzą na krzyż, będą pod opieką ukrzyżowanego zbawiciela bezpieczni.]

Głos zabrał następnie znowu Otto Tuschinski. Oto fragment:

[Otto Tuschinski:

Składamy hołd pamięci licznym niemieckim rodzinom, którym odebrano podczas ucieczki i wypędzenia ojczyznę, dzieło wielu pokoleń, oraz wolność, honor i zdrowie. Składamy hołd pamięci niemieckim dziewczynom i kobietom, które wywieziono do pracy przymusowej w ZSSR. Mamy odpowiedzialność zachowywania pamięci o wszystkich tych cierpieniach i ich powodach, i musimy dbać o to, żeby nigdy więcej nie doszło do wojny między narodami europejskimi.]

Potem pod nowym, dużym krzyżem złożono wieńce, aby uczcić zmarłych. Akompaniował temu melodią „Ich hatt’ einen Kameraden” (Miałem kolegę w wojsku) na trąbce Dariusz Gendzierski:

[muzyka]

Krystyna Plocharska, przewodnicząca Olsztyńskiego Stowarzyszenia Mniejszości Niemieckiej skierowała podziękowania do działaczy organizacji, którzy dbali o cmentarz i przygotowali go na uroczystość. Oto mały fragment jej wypowiedzi:

[Krystyna Płocharska:

Chciałabym podziękować tym, którzy teraz dbają o cmentarz, szczególnie rodzinie Sebastiana, bo byli też żona i dzieci, i Mariuszowi Tobaj. Oni dwa tygodnie temu sprzątali tutaj, ale też przyszli w sobotę i zadbali o to, żeby dzisiaj było tu tak pięknie. Im wszystkim chciałabym podziękować, że oni nie zapominają o tym, że tutaj leżą nasi zmarli. Jest naszym obowiązkiem dbać o to, żeby było tak pięknie.]

Uroczystość zakończyła się ja zawsze meodią Prus Wschodnich „Land der dunklen Wälder“ (Kraina ciemnych lasów) przy akompaniamencie Dariusza Gendzierskiego:

[muzyka]

——-

Były to nasze wrażenia z uroczystości z okazji narodowego dnia żałoby na cmentarzu wojennym w Olsztynie-Jakubowie, którą Olsztyńskie Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej zorganizowało 14 listopada.

2021-11-21 Nidzica – płyta

Ostatnie dwa lata nie były łatwe dla zespołów śpiewających mniejszości niemieckiej. Również chór Nidzickiego Stowarzyszenia Mniejszości Niemieckiej nie mógł poprawnie ćwiczyć, nie mówiąc już o występach. Wokalistki trenowały intensywnie w celu nagrania płyty CD – a nawet dwóch. i właśnie tę drugą uroczyście przedstawiły 13 listopada. Byliśmy tam dla Państwa. Oto nasze wrażenia:

——-

[muzyka]

Uroczyście wprowadzono się muzycznie w nastrój późnego popołudnia czy wczesnego wieczoru piosenką z właśnie wydanej płyty CD. Przewodnicząca nidzickiego stowarzyszenia i chórzystka Sabina Reguła opowiedziała o historii powstania pierwszej – i drugiej – płyty:

[Sabina Reguła – wypowiedź w języku polskim]

Rzuca się w oczy, że trening w warunkach home-office zaowocował, chór rozwinął się i śpiewa wielogłosowo. Innym znakiem ciągłości pracy jest również okładka drugiej CD, jak mówi Sabina Reguła:

[Sabina Reguła – wypowiedź w języku polskim]

Żadna praca kulturalna nie jest możliwa bez aktywnych działaczy i wsparcia finansowego. Z tego powodu nie może zabraknąć słowa podziękowania. Jeszcze raz Sabina Reguła:

[Sabina Reguła – wypowiedź w języku polskim]

Gratulacje za drugą płytę CD chóru i ogólną pochwałę aktywności i pracy kulturalnej członkowie dostali od Anety Łapińskiej, pełnomocnika wojewody warmińsko-mazurskiego do spraw mniejszości narodowych i etnicznych:

[Aneta Łapińska – wypowiedź w języku polskim]

Również pełnomocnik marszałka województwa do spraw. mniejszości narodowych i etnicznych Wiktor Marek Leyk pojawił się na zaproszenie niedzickiego stowarzyszenia. Wygłosił krótki wykład o rozwoju mniejszości, przede wszystkim niemieckiej, w regionie. Na wstępie opowiadał o obchodzeniu się z mniejszościami w demokracji na przykładzie wspomnienia ze Szwecji:

[Wiktor Marek Leyk – wypowiedź w języku polskim]

Jego podróż przez czas przez historię stowarzyszeń niemieckich w regionie była żywa i przyprawiona osobistymi wspomnieniami. Jako prezent dla członków, którzy w większości są protestantami, przywiózł wydany ponownie cztery lata temu kancjonał mazurski. Autorem pierwszego wydania dzieła jest na marginesie – pastor z Nidzicy. Wiktor Marek Leyk o dziele:

[Wiktor Marek Leyk – wypowiedź w języku polskim]

Zanim następnie rozpoczęła się przytulna, nieformalna część imprezy, chór zaprezentował jeszcze piosenki z nowej płyty CD:

[muzyka]

——-

Były to nasze wrażenia z przedstawienia drugiej płyty CD chóru Nidzickiego Stowarzyszenia Mniejszości Niemieckiej 13 listopada.

2021-11-21 Magdalena Lapshin II

W dniach 16 i 17 października odbył się w Olsztynie XII. Polsko-Niemiecki Kongres Polityki Komunalnej Ziomkostwa Prus Wschodnich. Magdalena Lapshin, kierownik archiwum Centrum Badań Mniejszości Niemieckiej w Opolu, przedstawiła tam swoją instytucję. Rozmawialiśmy z nią o niej. Usłyszą Państwo teraz drugą część o samym archiwum:

——-

W pierwszej części rozmowy chodziło o Centrum Badać Mniejszości Niemieckiej w Opolu jako całości. Ale nas interesuje właśnie również Pani zakres pracy, archiwum Centrum. Jakie są Państwa zadania?

[Magdalena Lapshin:

Zajmujemy się zachowaniem archiwaliów, które mają związek z historią Niemców w Polsce w XX wieku. Jednak obecnie większością naszych zasobów są archiwa organizacji mniejszości niemieckiej, tych organizacji, które powstały po przełomie w 1989 r. To, co my dokumentujemy, jest spontanicznym wybuchem aktywności, entuzjazmu, który wtedy był i sprawił, że powstała sieć bardzo aktywnych organizacji mniejszościowych i małych niemieckich kół przyjaźni. I oczywiście każda z tych organizacji wykonywała kiedyś plakaty, pisała protokoły, korespondowała, i nie chcemy tego utracić.]

Jak Państwo docierają do danych, do dokumentów stowarzyszeń mniejszości niemieckiej?

[Magdalena Lapshin:

Kiedy organizacja już nie jest w stanie sama dbać o swoje archiwum, to wchodzimy my, mamy możliwość przejąć te archiwa. Albo kiedy organizacja funkcjonuje dobrze i nie potrzebuje pomocy, to cyfryzujemy te rzeczy u nich. Chcielibyśmy, żeby organizacje mniejszości niemieckiej nas zapraszały, aby u nich cyfryzować ich archiwa, żeby u nas w Opolu, ale przede wszystkim w przestrzeni wirtualnej powstał punkt centralny, gdzie można więcej się dowiedzieć o tych czasach, o początku lat 90.]

Pokazała Pani m.in. podczas prelekcji protokół założenia Związku Stowarzyszeń Niemieckich w byłych Prusach Wschodnich – dzisiaj na Warmii i Mazurach – z dnia 3 października 1992 r. Wspomniała Pani również archiwum osobowości politycznych mniejszości…

[Magdalena Lapshin:

Tak, oni też są ważnym składnikiem naszego archiwum. Cieszymy się zaufaniem już wielu działaczy mniejszości niemieckiej i przede wszystkim parlamentarzystów, byłych posłów do sejmu czy do senatu, którzy przekazali nam swoje prywatne archiwa, szczególnie z tej działalności parlamentarnej. Jednym z pierwszych zbiorów, który do nas dotarł, był zbiór, który podarował nam profesor Gerhard Bartodziej, do dziś jedyny senator mniejszości niemieckiej. Z czasem dostaliśmy również inne zbiory jak od Georga Pylki, Bruno Kosaka czy Helmuta Paździora – to też są ważne świadectwa ich pracy parlamentarnej, które chcemy na długo zachować tu w archiwum.]

…a zbierają Państwo oprócz dokumentów pisemnych także wywiady ze świadkami czasu z mniejszości niemieckiej w Polsce…

[Magdalena Lapshin:

Mamy już w międzyczasie ponad 300 wywiadów z Niemcami mieszkającymi w Polsce u nas w archiwum. To są częściowo członkowie zarządów czy działacze, którzy na początku lat 90. tworzyli niemieckie koła przyjaźni czy małe stowarzyszenia, ale też inni ludzie, których pytamy o ich życie. Jest zawsze pytanie jak wyglądało Pana/Pani życie w okresie komunizmu? Jak to wyglądało? Jak się żyło jako Niemiec/Niemka w Polsce? I zawsze można usłyszeć ciekawe historie. To jest również częścią wielkiej historii. Oczywiście jest historia, która jest zapisana w dokumentach, w książkach, ale również osobiste przeżycia, to, co ktoś przeżył, to znowu inne spojrzenie na historię – a dopiero, kiedy ma się oba, historia jest kompletna.]

Jak znajdziemy Centrum Badań i rezultaty jego pracy w przestrzeni wirtualnej, czyli w Internecie?

[Magdalena Lapshin:

Najlepiej na naszej stronie facebookowej fb.com/fzentrum. fzentrum to jest nasz adres, gdzie są wszystkie informacje i dane kontaktowe i również link do naszego katalogu archiwum on-line. Mamy też stronę internetową z podobnym adresem fzentrum.pl, ale strona jeszcze jest w budowie.]

——-

Była to doktor Magdalena Lapshin, kierownik archiwum Centrum Badań Mniejszości Niemieckiej w Opolu, w rozmowie z nami na temat jej instytucji. Rozmowa powstała podczas XIII Polsko-Niemieckiego Kongresu Polityki Komunalnej Ziomkostwa Prus Wschodnich, który odbył się w dniach 16 i 17 października w Olsztynie.

Uwe: I to była Allensteiner Welle w niedzielny wieczór, życzymy Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Anna: Audycję zrealizował dla Państwa i dla nas Konrad Gnyla, a do usłyszenia za tydzień mówią Państwu Anna Przywoźna…

Uwe: … i Uwe Hahnkamp.

14.11.2021 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 07.11.2021

Anna: Sercdecznie witamy w Allensteiner Welle, przy mikrofonie dla Państwa dzisiaj Abend Anna Przywoźna…

Uwe: ..i Uwe Hahnkamp.

Anna: Mamy nadzieję, że przyjemnie spędzili Państwo tydzień i cieszymy się, że jesteście z  nami. Dzisiaj mamy dla Państwa  w programie informacje na temat siedziby wolnomularzy w Olsztynie i na temat centrum badań mniejszości niemieckiej …

Uwe: … a poza tym wywiad na temat zespołu klezmerskiego „Chanajki“ z Białegostoku. Więcej na ten temat jak zwykle – po naszych wiadomościach.
Jingle – wiadomości

***

W ramach projektu „LernRaum“ Niemieckiego Towarzystwa Oświatowego w Opolu odbędzie się jutro, 15 listopada, wykład on-line na temat „Wzmacnianie systemu odpornościowego”. Tematem będzie wzmocnienie ciała na jesień i zimę oraz składniki naturalnych środków wspomagających system odpornościowy jak na przykład czarny bez. Referentką będzie Anna Kowoli, dyplomowana biolożka i doradca żywieniowy. Wykład odbędzie się na platformie MS Teams w godzinach 17.00 – 20.00, językiem wykładu będzie język niemiecki. Dokładnie tydzień później, 22 listopada w godzinach 17.00 – 20.00 tematem spotkania z przewodnikiem Markiem Malinowskim będzie wirtualny spacer po niemieckiej stolicy – Berlinie, dokładniej mówiąc – okręgu Mitte. Uprasza się o zgłoszenia na oba spotkania pod adresem allenstein@lernraum.pl lub telefonicznie pod numerem 887-890-723 u Martyny Chrzanowskiej.

***

18 listopada o godzinie 15.00 w Stowarzyszeniu Mniejszości Niemieckiej w Elblągu odbędzie się projekt „(Un)bekannte auf einem Foto. Deutsche Frauen und ihre Zeiten vor der Kamera – (Nie)znajoma na fotografii. Niemieckie kobiety i ich czasy przed kamerą“. Organizatorki serdecznie zapraszają.

***

Przedświąteczny nastrój obiecuje w sobotę, 20 listopada od godziny 9.00 warsztat adwentowy Stowarzyszenia Mniejszości Niemieckiej „Bärentatze/Niedźwiedzia łapa“ w Mrągowie. Tematem będzie tworzenie kalendarza adwentowego oraz wprowadzenie do pieczenia strucli bożonarodzeniowej.

***

Dwa wydarzenia online organizuje w przyszłym tygodniu Wspólnota Kulturowa „Borussia“ w Olsztynie:

– 19 listopada o godzinie 18.00 w cyklu „Kochen mit Freunden/Gotowanie z przyjaciółmi“ tematem będzie kuchnia wietnamska,

– 20 listopada o godzinie 19.00 oczekiwany jest profesor Adam Bodnar, dawny rzecznikmpraw obywatelskich w Polsce. Tytuł spotkania brzmi „Bürger – in Sorge um die Existenz und die Zukunft Polens/Obywatele – w trosce o egzystencję i przyszłość Polski“.

Oba wydarzenia odbędą się w ramach Festiwalu Mendelsohna.

***

Katolickie msze w języku niemieckim odprawione zostaną w przyszła niedzielę, 21 listopada, w następującym porządku:

–          o godzinie 10.00 w Olsztynie-Jarotach,

–          o godzinie 14.00 w Biskupcu

–          oraz o godzinie 17.00 w Reszlu.

Kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.
2021-11-14 Magdalena Lapshin I

W dniach 16 i 17 października odbył się w Olsztynie XIII Polsko-Niemiecki Kongres Polityki Komunalnej Ziomkostwa Prus Wschodnich. Magdalena Lapshin, kierownik archiwum Centrum Badań Mniejszości Niemieckiej w Opolu, przedstawiła tam swoją instytucję. Rozmawialiśmy z nią na ten temat:

——-

Dla jakiej instytucji Pani pracuje i co robi ta instytucja?

[Magdalena Lapshin:

Pracuje dla Centrum Badań Mniejszości Niemieckiej w Opolu. Jest to względnie nowa organizacja mniejszości niemieckiej, która funkcjonuje od kilka lat i zajmuje się historią Niemców w Polsce. Mamy dział badań, zajmujemy się badaniami, mamy dział archiwalny, którego jestem kierownikiem, to nasze zadania. Wprawdzie mamy siedzibę w Opolu, ale to co nas interesuje, to to, że jest mniejszość niemiecka we wszystkich regionach Polski, zajmujemy się więc wszystkimi tematami należącymi do tego.]

Historia mniejszości niemieckiej w Polsce – czy to jest historia z perspektywy mniejszości niemieckiej? Jakie badania obecnie trwają?

[Magdalena Lapshin:

Niekoniecznie z perspektywy mniejszości niemieckiej, ale są niektóre tematy badań, którymi się szczególnie zajmujemy – tematy, które są ważne dla mniejszości niemieckiej, albo które np. proponuje nam rada naukowa, która z nami współpracuje. Są jeszcze pewne białe plamy, jeżeli chodzi o historię Niemców w Polsce i akurat nimi chcemy się zajmować. Np. co u nas aktualnie trwa, to są dwa projekty badawcze dotyczące granic w Polsce w okresie międzywojennym. Raz na Pomorzu, gdzie zespół naukowy bada granicę, jakie zostały jeszcze ślady granicy między prowincją Pommern i województwem pomorskim. I mamy podobny projekt badawczy na Śląsku, w którym chodzi też o migrację i nową granicę, która powstała po I wojnie światowej.]

Wspomniała Pani podczas wykładu także o projekcie dotyczącym protestantyzmu w związku z mniejszością niemiecką. Prusy a przede wszystkim Prusy Wschodnie są ukształtowane ewangelicko, czy też tu trwają badania?

[Magdalena Lapshin:

No, nie tylko. Ten projekt badawczy nie koncentruje się aktualnie na Mazurach, lecz na Wielkopolsce czy na innych regionach, ale to jest temat, który leży nam szczególnie na sercu. Przeprowadzamy np. rozmowy ze świadkami czasów, z protestantami pochodzenia niemieckiego w różnych regionach, aby więcej dowiedzieć się na ten temat.]

Jak wygląda sprawa z publikacjami, o których Pani wspomniała, jako dziedzinie pracy?

[Magdalena Lapshin:

Obecnie mamy sześć dużych projektów badawczych, które są zaplanowane na okres trzech-czterech lat. Po każdym z nich wydana zostanie na zakończenie książka, monografia do tematu. Ale już teraz wydajemy książki naukowców, z którymi współpracujemy.]

A jakie konferencje Państwo ostatnio zorganizowali?

[Magdalena Lapshin:

Tydzień temu była konferencja w Krzyżowej z okazji 30-lecia podpisania polsko-niemieckiego traktatu o dobrym sąsiedztwie. Chodziło o to, czy traktat jeszcze jest aktualny, czy postulaty czy tematy zawarte w nim zostały zrealizowane w tych 30 latach. Traktat o dobrym sąsiedztwie był punktem wyjścia przy dyskusjach o tym, jaka dzisiaj jest sytuacja mniejszości w Europie, narodowych i etnicznych, nie tylko niemieckiej w Polsce, lecz również np. niemieckiej w Danii, ukraińskiej czy białoruskiej w Polsce.]

Czy pracują u Państwa raczej Niemcy, Polacy czy też ludzie innych narodowości? Jak bliski powinien czy może być ktoś tematom pod względem swojego pochodzenia, aby je badać?

[Magdalena Lapshin:

Aby zajmować się pewnym tematem, zawsze pojawia się pytanie, czy trzeba być blisko tematu, czy mieć pewien dystans do niego. Są badacze, którzy pochodzą z mniejszości niemieckiej, są badacze polscy. Chcielibyśmy więcej współpracować z instytucjami badawczymi niemieckimi, obecnie pracujemy bardziej z polskimi, są przede wszystkim polscy naukowcy, którzy interesują się tymi tematami. Są wśród nich prominentni badacze jak profesor Piotr Madajczyk z Warszawy, który jest przewodniczącym naszej rady naukowej.]

——-

Była to doktor Magdalena Lapshin, kierownik archiwum Centrum Badań Mniejszości Niemieckiej w Opolu, w rozmowie z nami na temat swojej instytucji. Rozmowa powstała podczas XIII Polsko-Niemieckiego Kongresu Polityki Komunalnej Ziomkostwa Prus Wschodnich, który odbył się w dniach 16 i 17 października w Olsztynie.

Drugą część rozmowy na temat archiwum Centrum Badań Mniejszości Niemieckiej usłyszą Państwo w przyszłym tygodniu.
2021-11-14 Rafał Bętkowski IV

W lipcu Rafał Bętkowski z Muzeum Nowoczesności Miejskiego Ośrodka Kultury w Olsztynie organizował spacer po mieście „Tropami wolnomularzy w Olsztynie”. Rozmawialiśmy potem z nim na ten temat. Usłyszą Państwo teraz czwartą część rozmowy na temat siedziby loży w Olsztynie:

——-

Opowiedział nam Pan już wiele na temat różnych przewodniczących i dostojników loży wolnomularskiej „Stein an der Alle/Głaz nad Łyną” w Olsztynie, wyemitowaliśmy to już w sierpniu. Jednak gdzie potem spotykali się olsztyńscy wolnomularze? Gdzie mieli swoją siedzibę?

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

To było wtedy bardzo dużo pieniędzy i loża mogła z tego dobrze żyć. Dlaczego potem jednak sprzedała budynek i przeniosła swoją siedzibę? Kto zaprojektował nowy budynek dla olsztyńskich wolnomularzy?

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

Początki w nowym budynku przypadły na czas krótko przed I wojną światową. Kiedy dokładnie? I co stało się z budynkiem podczas wojny?

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

W związku z budynkami naprzeciwko loży przy ówczesnej ulicy Moltkego, dzisiejszej ulicy Kajki, gdzie później swoją siedzibę miało Radio Olsztyn, padło podczas spaceru po mieście nazwisko architekta Augusta Feddersena, który też tam mieszkał. Co jeszcze wybudowało n w Olsztynie?

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

Interesujące jest, że w dawnym budynku loży żydowskiej dzisiaj swoją siedzibę ma Związek Stowarzyszeń Niemieckich na Warmii i Mazurach, czyli mniejszości niemieckiej.

Obie loże wówczas rozwiązano, żydowska została przekształcona w aryjską – a co stało się z majątkiem wolnomularzy? Jaki był los ich budynku?

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

——-

Był to Rafał Bętkowski z Museum Nowoczesności Miejskiego Ośrodka Kultury w Olsztynie w rozmowie z nami. Tematem byli wolnomularze w Olsztynie, których obrał sobie za motyw spaceru miejskiego w lipcu.

Piątą część rozmowy z nim wyemitujemy w jednej z kolejnych audycji.
2021-11-14 Alicja Grabowska – Chanajki

W lipcu mógł wreszcie ponownie odbyć się organizowany przez Olsztyńskie Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej Dzień Mniejszości Narodowych i Etnicznych w Olsztynie. Centralnym punktem programu był występ grupy klezmerskiej „Chanajki“ z Białegostoku. Gra ona przede wszystkim  – ale nie tylko – piosenki żydowskich autorów regionalnych. Na temat grupy i jej pracy rozmawialiśmy po występie z jej wokalistką Alicją Grabowską:

——-

„Chanajki“ gra muzyke klezmerską, czyli żydowską. To dawniej w Białymstoku była część wielokulturowego życia. Życie tam było na tyle wielojęzyczne, że Ludwik Zamenhof wpadł na pomysł stworzenia Esperanto. Czy są jeszcze Żydzie w Białymstoku?

[Alicja Grabowska – wypowiedź w języku polskim]

Kiedy zainteresowała sie Pani tą muzyką? I czy w Białymstoku jest organizacja, zajmująca się żydowskim dziedzictwem?

[Alicja Grabowska – wypowiedź w języku polskim]

Co zonacza nazwa „Chanajki“?

[Alicja Grabowska – wypowiedź w języku polskim]

Gracie Państwo piosenki w esperanto, piosenki w jidysz, klezmerskie ze znanymi na świecie melodiami, ale także – jak można było usłyszeć podczas Państwa występu – dzieła regionalnych lub lokalnych poetów i kompozytorów …

[Alicja Grabowska – wypowiedź w języku polskim]

Z wielokulturowej różnorodności Białegostoku z czasów Zamenhofa nie zostało wiele. Co można jeszcze w Białymstoku zrobić dla zachowania dziedzictwa kulturowego?

[Alicja Grabowska – wypowiedź w języku polskim]

——-

Była to Alicja Grabowska, woklaistka grupy klezmerskiej „Chanajki“   z Białegostoku w rozmowie z nami na temat grupy i jej pracy. Rozmowa powstała podczas Dnia Mniejszości narodowych i Etnicznych, który zorganizowało Olsztyńskie Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej w lipcu.
Uwe: I to była znowu  Allensteiner Welle w niedzielny wieczór, życzymy Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Anna: Audycję zrealizował dla Państwa i dla nas Marian Dąbrowski, a do usłyszenia za tydzień mówią Państwu Anna Przywoźna…

Uwe: … i Uwe Hahnkamp. (ap/łw)

07.11.2021 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 07.11.2021

Anna: Serdecznie witamy w Allensteiner Welle, przy mikrofonie witają Państwa dziś wieczorem Anna Przywoźna…

Uwe: …i Uwe Hahnkamp i towarzyszyć będą Państwu przez cała audycję.

Anna: Mamy nadzieję, że spędzili Państwo dobry tydzień, odpoczęli w weekend i są w niedzielny wieczór znowu z nami. Dzisiaj mamy dla Państwa w programie wywiad z Julią Herzog na temat broszury „Ermland und Masuren aus Sicht der Jugend – Warmia i Mazury z punktu widzenia młodzieży“…

Uwe: …jak też wyróżnienia i gratulacje z okazji jubileuszu 30-lecia Olsztyńskiego Stowarzyszenia Mniejszości Niemieckiej. Więcej na ten temat jak zwykle – po naszych wiadomościach.

Jingle – wiadomości

***

Pod tytułem „Leise rieselt der Schnee – Cicho pada śnieg“ chór Nidzickiego Stowarzyszenia Mniejszości Niemieckiej wydał swoją drugą płytę CD. W przyszłą sobotę, 13 listopada o godzinie 18.00 przedstawi ją w siedzibie Stowarzyszenia przy ulicy Zamkowej 5 w Nidzicy. W programie jest poza tym referat Wiktora Marka Leyka, pełnomocnika marszałka województwa warmińsko-mazurskiego do spraw mniejszości narodowych i etnicznych. Jego tytuł brzmi: „Mniejszości narodowe w Polsce ze szczególnym uwzględnieniem kultury, tradycji i historii Warmii i Mazur.“

***

W czwartek, 11 listopada o godzinie 12.00 w dawnej zajezdni trolejbusowej, dzisiejszej sali wystawowej Muzeum Nowoczesności Miejskiego Ośrodka Kultury w Olsztynie otwarta zostanie wystawa pojazdów historycznych. Tutuł wystawy brzmi: „Samochody prezydenta Mościckiego” – w przypadku samochodów chodzi i Packardy i Buicki z lat 1928-1931. Współorganizatorem wystawy jest Olsztyński Motorklub „Marian Bublewicz“

***

W ramach projektu „LernRaum“ Niemieckiego Towarzystwa Oświatowego w Opolu 15 listopada odbędzie się wykład on-line na temat „Wzmacnianie systemu odpornościowego”. Tematem będzie wzmocnienie ciała na jesień i zimę oraz składniki naturalnych środków wspomagających system odpornościowy jak na przykład czarny bez. Referentką będzie Anna Kowoli, dyplomowana biolożka i doradca żywieniowy z zamiłowaniem do botaniki, ziołolecznictwa, homeopatii i medycyny alternatywnej. Wykład odbędzie się na platformie MS Teams w godzinach 17.00-20.00, językiem wykładu będzie język niemiecki. Uprasza się o wcześniejsze zgłoszenie udziału pod adresem allenstein@lernraum.pl lub telefonicznie pod numerem 887-890-723 u Martyny Chrzanowskiej.

***

Katolicka msza w języku niemieckim odprawiona zostanie w przyszła niedzielę, 14 listopada, o godzinie 15.00 w kościele pod wezwaniem Najświętszego Serca Pana Jezusa w Olsztynie. Przedtem z okazji dnia żałoby narodowej przewidziane jest o godzinie 14.00 nabożeństwo na cmentarzu w Jakubowie w Olsztynie. Kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza. Po mszy będzie okazja wypić wspólnie kawę w Domu Kopernika przy ulicy Partyzantów 3.

2021-11-07 30-lecie Olsztyńskiego Stowarzyszenia Mniejszości Niemieckiej

Po podpisaniu polsko-niemieckiego traktatu o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy w czerwcu 1991r. mniejszość niemiecka w Polsce znowu mogła gromadzić się, mówić po niemiecku i działać kulturalnie. Powstało wiele stowarzyszeń, m.in. Olsztyńskie Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej, które 29 października świętowało 30-lecie swojego istnienia. Byliśmy tam dla Państwa i zobaczyliśmy wiele wyróżnień i gratulacji:

——-

[zaproszenie na scenę gości]

Po nich zabrzmiały jeszcze inne nazwiska osób ze stowarzyszeń mniejszości niemieckiej w północnej Polsce m.in. ze Związku Stowarzyszeń Niemieckich Warmii i Mazur ZSNWiM, w Gdańsku, w Gdyni i Olsztynie. Zostali oni wyróżnieni przez Bernarda Gaidę i Marię Neumann ze Związku Niemieckich Stowarzyszeń Społeczno-Kulturalnych w Polsce ZNSSK odznakami honorowymi za swoją pracę. Medale za zasługi specjalne dla ZNSSK otrzymali Henryk Hoch, przewodniczący ZSNWiM i Benedikt Reschke, przewodniczący mniejszości niemieckiej w Gdyni. Powodem przyznania nagród jest 30-lecie ZNSSK, a jego przedstawiciele wykorzystali jubileusz AGDM dla tych wyróżnień.

Właściwy solenizant tego dnia, AGDM, spotkał się z dużym uznaniem z wielu stron podczas uroczystości w Filharmonii Warmińsko-Mazurskiej w Olsztynie. Wśród prelegentów znaleźli się marszałek województwa warmińsko-mazurskiego Gustaw Marek Brzezin, prezydent Olsztyna dr Piotr Grzymowicz i przedstawiciele sejmiku ze strony polskiej oraz przewodniczący ziomkostwa powiatu miasta Olsztyn Gottfried Hufenbach i przewodniczący ziomkostwa Prus Wschodnich Stephan Grigat ze strony niemieckiej.

Sabina Reguła, przewodnicząca Nidzickiego Stowarzyszenia Mniejszości Niemieckiej, podziękowała w dwóch językach za wieloletnią dobrą współpracę:

[Sabina Reguła – wypowiedź w języku niemieckim i polskim]

Najważniejsze odznaczenie nastąpiło jednak później na wniosek AGDM dla urodzonego na Mazurach niemieckiego pisarza Herberta Somplatzkiego. Laudację dla nowego zdobywcy odznaki „Zasłużony dla Warmii i Mazur” wygłosił Wiktor Marek Leyk, pełnomocnik marszałka województwa do spraw mniejszości narodowych i etnicznych:

[Wiktor Marek Leyk – wypowiedź w języku polskim]

Ale również poza swoją twórczością pisarską Herbert Somplatzki angażował się, i tak zasłużył na najwyższe wyróżnienie, które przyznaje samorząd województwa warmińsko-mazurskiego. Jeszcze raz Wiktor Marek Leyk:

[Wiktor Marek Leyk – wypowiedź w języku polskim]

Potem marszałek Gustaw Marek Brzezin i wicemarszałek Miron Sycz przypięli Herbertowi Somplatzkiemu odznakę do wyłogu. Ten wygłosił następnie krótkie podziękowanie za wyróżnienie, które spotkało go w jego ojczyźnie:

[Herbert Somplatzki:

Mówię po niemiecku, bo nie mogę po polsku. Jako dziecko do 10 roku mojego życia mówiłem po mazursku, to teraz minęło już 70 lat, w których już nie mówiłem, i mogę trochę zrozumieć, ale niestety już nie płynnie mówić. Dla mnie jest to wielkie przeżycie, wyjechałem 75 lat temu z Warmii i Mazur na zachód, ponad 1.000 kilometrów, długo tam żyłem. I potem z moją żoną pojechaliśmy po 30 latach do Polski, spróbowaliśmy skontaktować się i rozmawiać z ludźmi, szczególnie z mniejszością. Od tego czasu dzięki kontaktom między Polakami i Niemcami próbowaliśmy doprowadzić do spotkania. Już nie będę długo żył, ale dla mnie jest to wielkie przeżycie, że mogę tu stać przed Niemcami i Polakami, i mam nadzieję, że nasze spotkania w przyszłości będą kontynuowane w wielkiej Europie w pokoju.]

——-

Były to nasze wrażenia z wyróżnień i gratulacjach w ramach uroczystości z okazji jubileuszu 30-lecia Olsztyńskiego Stowarzyszenia Mniejszości Niemieckiej 29 października.

2021-11-07 Julia Herzog

W październiku ukazała się broszura „Warmia i Mazury w oczach młodzieży”, w której młodzi ludzie przybliżają czytelnikom dziesięć miejscowości w województwie warmińsko-mazurskim. Koordynatorką projektu jest Julia Herzog, menedżerka do spraw kultury Instytutu Stosunków Zagranicznych IfA w Stuttgarcie przy mniejszości niemieckiej w regionie. Zapytaliśmy ją o projekt i świeżo wydrukowane dzieło:

——-

Wreszcie ukazał się rezultat projektu w formie drukowanej. „Warmia i Mazury w oczach młodzieży” – interesujące spojrzenie na region z perspektywy młodych ludzi. Ale jak właściwie powstał projekt?

[Julia Herzog:

Jest to projekt, który zainicjowałam jako menedżerka ds. kultury. Pomysł powstał właśnie w czasie pandemii, proces rozpoczął się, bo byliśmy na lekcjach czy pracy w formie zdalnej, imprezy hybrydowe nie były możliwe. Szukałam więc możliwości zachęcenia młodzieży do udziału w projekcie nie tylko on-line. Nie chodziło tylko o zachęcenie, lecz również o to, żeby projekt wydał długoterminowe, trwałe owoce. Mamy w rękach broszurę, która daje dużo potencjału do dalszych projektów. W projekcie chodziło o to, że młodzież powinna wybrać miejsca, pomniki czy budynki w całym województwie warmińsko-mazurskim, które odzwierciedlą czy uwidaczniają ślady Niemców tu w regionie.]

Uwidaczniać historię niemiecką regionu – jak młodzież przystała na ten temat i na pomysł projektu?

[Julia Herzog:

Projekt był trochę inny. Nie zrobiłam jakiegoś przetargu, lecz był on naprawdę skierowany bezpośrednio do młodzieży, która angażuje się już w stowarzyszeniach, należy do mniejszości niemieckiej czy angażuje się, bo ma taką potrzebę. Projekt opublikowany został wśród stowarzyszeń przez Związek, do którego należy 17 z nich. Stowarzyszenia pomagały znaleźć chętnych, niektórych znałam ja i sama do nich się zwróciłam. Z drugiej strony mieliśmy ograniczenia, bo broszura nie może być bardzo długa, mamy jako rezultat jedną osobę na cztery strony, dziesięć osób plus strona z wiedzą, razem 46 stron, z okładką 48. Ale jest 10 osób i fajny rezultat.]

Jak przygotowano młodzież do pracy z broszurą?

[Julia Herzog:

Kiedy grupa się znalazła, mieliśmy wcześniej warsztaty on-line dotyczące fotografowania smartfonem. Było dla nas ważne, żeby nauczyli się przedtem, albo przynajmniej zostali wprowadzeni do tego, jak zrobi się zdjęcia najwyższej jakości smartfonem. Jeżeli spojrzymy np. na Kętrzyn, na Karola, który jest prawie 100 km stąd, któremu nie mogę pomóc tam, gdzie jest, jest ważne, żeby pokazać mu np. jak trzymać kamerę, jaką wybieram perspektywę, czy jest może jeszcze aplikacja, która pomoże; więc mały wstęp i prezentacja. Kiedy wysyłano zdjęcia do nas, omawialiśmy z grafikiem, czy jakość wystarczy do broszury. Rzadko tak było, ale raz czy dwa razy mówiliśmy „Pojedź tam jeszcze raz i spróbuj może z innej perspektywy”.]

Czy były wytyczne dla młodzieży dotyczące budynków czy pomników, czy mieli oni wolny wybór?

[Julia Herzog:

Młodzież sama wyruszyła na poszukiwania – nie tylko miała projekt, żeby być kreatywnym, zrobić zdjęcia itd., lecz zająć się też śladami mniejszości niemieckiej: czy w ogóle istnieją? Czy są miejsca czy budynki, które w codziennym życiu nie wpadają w oko? To również było ważne w projekcie – tworzyć świadomość istnienia mniejszości niemieckiej. Młodzi wyruszyli na poszukiwania, zbierali materiały, a zrobiwszy zdjęcia sami napisali tekst do broszury, 1000 znaków ze swojej perspektywy. Broszura powinna być autentyczna, w ogóle nie było wymagane, żeby napisać naukowo ugruntowany opis czy wyjaśnienie tego budynku czy pomnika, lecz naprawdę, jakie młodzież ma do tego podejście. Niektórzy pisali bardzo osobiście, niektórzy neutralne, jak widzieli, gdzie są te ślady, niektórzy badali więcej, niektórzy mniej – i to w porządku, bo tak powinno być, a broszura pozostała spojrzeniem młodzieży.]

Czy udało się uwzględnić obiekty z całego województwa?

[Julia Herzog:

Kiedy otworzy się broszurę, znajdzie się na drugiej stronie mapę Warmii i Mazur i miejscowości, które są opisane w broszurze. Można powiedzieć, że są one w całym województwie, nie ma żadnych priorytetów. Bardzo mnie cieszy, że mogliśmy pokazać miejscowości na całym terenie Warmii i Mazur, też dobrze dla czytelnika, który zyska w ten sposób orientację. Kiedy patrzę np. na Iławę, dużo wody, są miejscowości, które mają dużo wspólnego z kościołami czy zamkami, powstała więc broszura urozmaicona z powodu tego rozdzielenia.]

Były już zdjęcia, teksty, tłumaczenia… ale praca wydawnicza jeszcze się nie skończyła…

[Julia Herzog:

Naprawdę, taki projekt stworzenia broszury to jest więcej pracy niż się wydaje. Oczywiście jest ważna praca młodzieży, co bardzo chciałabym podkreślić, która bardzo się zaangażowała i to jest wspaniałe. Ale nie można zapomnieć o tym, że ma się pustą stronę, oczywiście ma się teksty, ale jak ma wyglądać ta broszura? Co chcemy przekazać? Jakie kolory chcemy pokazać? I dlaczego? To wszystko są pytania, o których mówiłam z grafikiem, sam układ graficzny, nie wiem ile godzin to trwało. Było dla mnie bardzo ważne, żeby odzwierciedlona została młodzież, żeby wyraźnie było widać, że to broszura napisana przez młodzież, która jest swobodna i lekka, ale jednocześnie najwyższej jakości, nie impertynencka, lecz ujmująca dla czytelnika, bo chcemy zwracać się do większości ludzi.]

Do kogo chcieliście, chcecie dotrzeć, i jak wam się to udało?

[Julia Herzog:

Nie tylko chcemy pójść z nią do szkół, aby uwidocznić mniejszość niemiecką na zewnątrz, ale również umożliwić dostęp i wspierać dialog, żeby np. klasy szkolne jechały do tych miejsc, odwiedzały te ślady mniejszości niemieckiej. Chcemy jednak też pokazać starszemu pokoleniu fajną broszurę. Tak różnorodnie, jak ja teraz mówiłam, tak różnorodny powinien zostać układ graficzny. Mamy na stronie tytułowej mapę województwa warmińsko-mazurskiego, ale również swobodnie i lekko rysującą młodzież. Bardzo fajna mieszanka lekkości i młodości, ale też i wartości.]

Jaki broszura ma nakład i gdzie można ją dostać?

[Julia Herzog:

Nakład to 1000 sztuk, więc bardzo dużo. Dlatego też bardzo się cieszyłam, że uda się druk. Rozdawana będzie przede wszystkim w stowarzyszeniach na Warmii i Mazurach, wyślemy ją do ZNSSK, do tygodnika „Wochenblatt”, do niemieckich stowarzyszeń na Śląsku, żeby dostali broszurę i innych mniejszości w Polsce. Dostaną ją również konsulaty i ambasada, więc przedstawicielstwo RFN-u w Polsce. I zobaczymy, jakie będzie dalsze zainteresowanie. Broszura (artykuł o niej) już ukazał się w „Wochenblatt” dwa dnie temu, i odbił się głośnym echem, już dostałam tak dużo zapytań, również z Niemiec, że ludzi chcieliby ją poczytać – co mnie bardzo cieszy – może być będzie drugi nakład, bo mamy mówiąc w cudzysłów „tylko” 1000 sztuk i chcemy w przyszłości dalej pracować nad tą broszurą.]

A propos w przyszłości: co powinno, co mogłoby się jeszcze rozwinąć z tej broszury?

[Julia Herzog:

Chcemy umożliwić dostęp do szkół, żeby ludzie zainteresowali się śladami mniejszości niemieckiej czy śladami niemieckimi na Warmii i Mazurach. A kto wie, być może będzie kontynuacja, opiszemy dalsze miejsca; jeszcze jest to bardzo świeże, zobaczymy, co będzie, ale to, co się stało w ostatnich dwóch dniach… Bardzo fajnie znaleźć tak wielki odzew, a może – mówiąc całkiem spontanicznie – może zrobimy wielką prezentację ze wszystkimi młodymi ludźmi na początku nowego roku. Mam nadzieję, że broszura da wiele potencjału do dalszego działąnia.]

——-

Była to Julia Herzog, menedżerka do spraw kultury Instytutu Stosunków Zagranicznych IfA w Stuttgarcie przy mniejszości niemieckiej w województwie warmińsko-mazurskim w rozmowie z nami. Tematem była wydana niedawno w ramach jej projektu broszura „Warmia i Mazury w oczach młodzieży”.

Wsparcia finansowego udzielił Instytut Stosunków Zagranicznych IfA ze środków Ministerstwa Spraw Zagranicznych Republiki Federalnej Niemiec.

Jingle – Wunschkonzert

I jak zwykle w pierwszą niedzielę miesiąca – koncert życzeń dla naszych jubilatów. Spojrzymy na październikowych jubilatów w mniejszości niemieckiej na Warmii i Mazurach.

Nidzickie Stowarzyszenie pogratulowac mogło ośmiu swoim członkom, przy czym Wanda Niska i Otto Krasiński skończyli 27 i 23 października 90, a Ingryda Pokrzywnicka 16 października 80 lat.

W Stowarzyszeniu Mniejszości Niemieckiej w Kętrzynie zanotowano czworo jubilatów, wśród nich Ingetraut Mechułę z już 82 latami.

W Ełku w Stowarzyszeniu Mniejszości Niemieckiej „Masuren“ cieszyć się mogło czworo jubilatów. 1 października dotyczyło to Inge Kleinschmidt z 83 latami.

Siedem osób na swojej liście miało Stowarzyszenie Przyjaźni „Rosch“ w Piszu. Szczególnie podkreślić chcielibyśmy Urszulę Plonę z już 83 latami, jak też Hannę Zduńczyk z okrągłymi 80 latami.

Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej “Warmia” w Lidzbarku Warmińskim i Stowarzyszenie Niemieckie „Natangen“ w Górowie Iławeckim pogratulować mogły każde sześciu osobom, które świętowały kolejny rok życia. W Lidzbarku Rita Popławska spoglądać może na swoje 82, a w Górowie Waltraut Małkiewicz na swoje 90 lat.

Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej „Tannen“ w Ostródzie miało na swojej liście trzynaście osób. Elfrieda Soboczyńska i Selma Rykaczewska skończyły tam 88, Wieczysław Reterski i Helena Wilamowska 77 oraz Hanna Rucińska i Andrzej Wilczyński okrągłe 70 lat.

Poza tym w Pasłęku Edeltraut Ignatiuk spojrzeć może na swoje 86 lat.

Przyłączamy się do życzeń krewnych i przyjaciół, dołączamy życzenia wszystkiego najlepszego, zdrowia i wiele radości w życie i zagramy dla Państwa piosenkę „Alt wie ein Baum“ w wykonaniu zespołu Puhdys.

Uwe: I to była znowu Allensteiner Welle w niedzielny wieczór, życzymy Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Anna: Audycję zrealizował dla Państwa i dla nas Marian Dąbrowski, a do usłyszenia za tydzień mówią Państwu Anna Przywoźna…

Uwe: … i Uwe Hahnkamp.

31.10.2021 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 31.10.2021

Anna: Serdecznie witamy w Allensteiner Welle, przy mikrofonie witają Państwa dziś wieczorem Anna Przywoźna…

Uwe: ..i Uwe Hahnkamp i towarzyszyć będą Państwu przez cała audycję.

Anna: Mamy nadzieję, że spędzili Państwo dobry tydzień, odpoczęli w weekend i są w niedzielny wieczór znowu z nami. Dzisiaj mamy dla Państwa relację z jubileuszu 30-lecia istnienia Ostródzkiego Stowarzyszenia Mniejszości Niemieckiej „Tannen“, oraz dwa wywiady z XIII Polsko – Niemieckiego Kongresu Komunalno – Politycznego Ziomkostwa Prus Wschodnich …

Uwe: … a mianowicie na temat europejskiej inicjatywy obywatelskiej „Minority SafePack“ i na temat tygodnika mniejszości niemieckiej w Polsce z Opola. Na ten temat więcej – jak zwykle po naszych wiadomościach.

Jingle – wiadomości

***

Katolickie msze w języku niemieckim odprawione zostaną w przyszłym tygodniu w następującym porządku: jutro, 1 listopada – Wszystkich Świętych, we wtorek, 2 listopada – Zaduszki, i w przyszła niedzielę 7 listopada. Początek każdorazowo o godzinie 10.00 w kościele w Olsztynie – Jarotach. Kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

2021-10-31 30-lecie Stowarzyszenia „Tannen“

Po podpisaniu polsko-niemieckiego traktatu o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy w czerwcu 1991 r. mniejszość niemiecka w Polsce znowu mogła organizować się, mówić po niemiecku i działać kulturalnie. Powstało wiele stowarzyszeń, m.in. Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej „Jodły” w Ostródzie, które 20 października świętowało jubileusz swojego 30-lecia. Byliśmy tam dla Państwa:

——-

Sala jest jeszcze prawie pusta, przychodzą pierwsi goście. Po panu Henryku Hochu, przewodniczącym Stowarzyszenia Mniejszości Niemieckiej „Jodły” w Ostródzie, widać zdenerwowanie. Co będzie świętowane i jacy goście przybędą?

[Henryh Hoch:

Dzisiaj obchodzimy 30-lecie Ostródzkiego Stowarzyszenia Mniejszości Niemieckiej. Nasze stowarzyszenie niemieckie zostało zarejestrowane 23 kwietnia 1991 roku. Wcześniej nie mogliśmy urządzić uroczystości z powodu pandemii, ale wreszcie dzisiaj będzie impreza. Myślę, że będzie ok. 70-80 osób z naszego stowarzyszenia i również osoby wysokie rangą, będzie marszałek, będzie poseł do sejmu i z konsulatu generalnego też przewidziano, że będzie pan konsul.]

30 lat działalność jako stowarzyszenie to – spoglądając na nie wstecz – z jednej strony bardzo krótko, z drugiej bardzo długo. Jak można zasięgnąć informacji na temat osiągnięć stowarzyszenia? Henryk Hoch wyjaśnia:

[Henryh Hoch:

Dobrze, że ukazała się książka o naszej 30-letniej pracy. Nasze stowarzyszenie raczej pracuje w kierunku pielęgnowania niemieckiego dziedzictwa kulturowego razem z ziomkostwem naszego powiatu, jak można przeczytać w naszej książce, także o wielu imprezach kulturalnych i innych rzeczach. Czas leci, historia 30 lat to nie jest dużo czasu, ale myślę, że zbudowaliśmy również partnerstwo z Osterode w Górach Harzu i historię miasta, dobre stosunki z miastem i powiatem – a dom niemiecki działa nadal.]

Początki były 30 lat temu. Pierwsi Niemcy pokazują się w Polsce, organizują się, na pewno panowała atmosfera przełomu. Czy nie było zastrzeżeń ze strony większości polskiej? Henryk Hoch wspomina:

[Henryh Hoch:

Było tak dużo entuzjazmu wśród ludzi jeszcze tu urodzonych. Mogli wreszcie normalnie rozmawiać, normalnie śpiewać na jakichś imprezach. Trzeba powiedzieć, że też pierwszy festyn letni odbył się w Ostródzie. Dzisiaj wiele z nich już nie ma z nami, dlatego przewidziano niedzielne nabożeństwo za naszych zmarłych członków. Ale jak powiedziałem: dużo entuzjazmu, wielu członków. Pierwszym burmistrzem był wtedy Piotr Żmich; od niego ziomkostwo powiatu bowiem kupiło ten dom i nie było trudności w stosunkach polsko-niemieckich. Partnerstwo podpisane zostało przez pierwszego, ówczesnego burmistrza, był on za kontaktami polsko-niemieckimi.]

Podczas pracy dla niemieckiego dziedzictwa kulturowego w regionie, w powiecie i w mieście Ostróda odbyło się kilka projektów, które powinny zostać dłużej w pamięci – i zostanie dłużej. Jeszcze raz Henryk Hoch:

[Henryh Hoch:

Największe projekty: odbudowy kościoła z XV w. w Glaznotach, tu ziomkostwo miało duży, także finansowe wpływ. Tutaj fontanna trzech cesarzy, dzisiaj pomnik UE, dużo tablic i kamieni pamiątkowych, również z pomocą naszego ziomkostwa powiatu i innych sponsorów. Widzi się wiele rezultatów. Zawsze mówię: my musimy zostawić jak najwięcej śladów niemieckich tej krajny.]

Jednym z towarzyszy na drodze stowarzyszenia „Jodły” jest Zbigniew Babalski. Jako burmistrz miasta, jako wojewoda i w międzyczasie jako poseł do sejmu RP pozostał w kontakcie z mniejszością niemiecką i jej przewodniczącym Henrykiem Hochem i docenia ich pracę:

[Zbigniew Babalski – wypowiedź w języku polskim]

Drugim długoletnim zaufanym jest obecny marszałek województwa warmińsko-mazurskiego i dawny wójt gminy Ostróda Gustaw Marek Brzezin, który mimo wypełnionego terminarza znalazł czas na drogę do Ostródy. Chwalił on działalność mniejszości niemieckiej również jako drogowskaz dla wspólnych działań:

[Gustaw Marek Brzezin – wypowiedź w języku polskim]

Burghard Gieseler, przewodniczący Ziomkostwa Powiatu Oostródzkiego w Prusach Wschodnich, spojrzał wstecz na długi wspólny czas, ale na końcu też ku przyszłości:

[Burghard Gieseler:

Wiele razem osiągnęliśmy – niemieckie stowarzyszenie „Jodły”, ziomkostwo powiatu, nasi polscy przyjaciele – i myślę się osiągniemy jeszcze więcej. Ale po 30 latach nadchodzi nowe pokolenie. Dlatego chcę w tym momencie zacytować dwa zdania z tej książki: „My nie tylko jesteśmy stróżami grobów naszych przodków, przede wszystkim budujemy przyszłość naszych dzieci. Dlatego teraz chciałbym wznieść toast na nasze dzieci – z państwem na nasze dzieci”.]

——-

Były to nasze wrażenia z uroczystości z okazji jubileuszu 30-lecia istnienia Stowarzyszenia Mniejszości Niemieckiej „Jodły” w Ostródzie 20 października. Organizatorzy i uczestnicy dziękują Urzędowi Marszałkowskiemu w Olsztynie, Konsulatowi Generalnemu Republiki Federalnej Niemiec za wsparcie finansowe książki i uroczystości.

___________________________________________________________________

2021-10-31 Bernard Gaida

W dniach 16 i 17 października w Olsztynie odbył się 13 Polsko-Niemiecki Kongres Polityki Komunalnej Ziomkostwa Prus Wschodnich. Jednym z referentów był Bernard Gaida, przewodniczący Związku Niemieckich Stowarzyszeń Społeczno-Kulturalnych w Polsce z siedzibą w Opolu. Tematem jego wystąpienia było niepowodzenie europejskiej inicjatywy obywatelskiej „Minority SafePack”. Rozmawialiśmy z nim na ten temat:

——-

Podkreślił Pan w swoim wykładzie, że jest ważne, że Polska jest w UE, szczególnie z powodu ochrony mniejszości narodowych i etnicznych w Europie:

[Bernard Gaida:

Jest to bardzo istotna rzecz. Jeśli chcemy popatrzeć na prawa mniejszości narodowych i etnicznych teraz w Europie, musimy wskazać na dwa międzynarodowe dokumenty. Jednym jest umowa ramowa na temat ochrony mniejszości narodowych, a drugim jest europejska karta językowa. Oba bardzo ważne, ale oba to dokumenty Rady Europejskiej. UE przy rozszerzeniu na wschód żądała w zasadzie od nowych członków ratyfikacji tych dokumentów. I tak to zrobiła Polska w latach 2001 i 2009.]

Jednocześnie mówił Pan o „cieniu”, jeżeli chodzi o politykę mniejszościową w Unii Europejskiej. Jak należy to rozumieć?

[Bernard Gaida:

Szczerze mówiąc, UE wtedy nie powołała się na własną politykę mniejszościową, lecz tę Rady Europejskiej, tzn. o wiele większej, ale o wiele słabiej zorganizowanej instytucji. W porównaniu do UE i Komisji Europejskiej Radzie Europy brakuje tak naprawdę egzekutywy, która może czegoś żądać za pomocą dyrektyw i jakichkolwiek poleceń, krótko mówiąc z pomocą własnego ustawodawstwa. A w tym ustawodawstwie nie znajdzie się nic z polityki mniejszościowej. Nic. To znaczy, że wszystkie kompetencje w tym obszarze pozostały w państwach członkowskich. To prowadzi do ogromnych różnic w realizacji polityki mniejszościowej w 27 państwach UE.]

Czy może Pan to wyjaśnić na jakimś przykładzie, np. sprawy dwujęzycznych tablic z nazwami miejscowości?

[Bernard Gaida:

Górny Śląsk graniczy z Czechami, i już widać wielkie różnice między 20% ludności w Polsce, które muszą należeć do mniejszości, aby mieć prawo wprowadzić w pewnej gminie dwujęzyczne tablice drogowe – a po drugiej stronie granicy w Czechach jest to tylko 10%. No i widać różnicę. Ale pokazałem w systemie oświatowym jeszcze poważniejsze różnice, bo mamy w porównaniu z mniejszością niemiecką w Polsce wielką mniejszość polską na Litwie, a polska społeczność na Litwie ma około 100 szkół podstawowych z językiem polskim jako językiem wykładowym, a mniejszość niemiecka w Polsce ani jednej – i to jest jeszcze poważniejsze.]

Aby przenieść tę politykę mniejszościową na poziom europejski, podjęto inicjatywę „Minority SafePack”. Zebrano w całej Europie 1,2 milionów podpisów i spełniono wszystkie kryteria do przedłożenia inicjatywy. Co później się stało?

[Bernard Gaida:

Wtedy było wielkie wsparcie z różnych ważnych instytucji, np. niemiecki Bundestag i parlament europejski jasno to wspierały. Ale w styczniu tego roku Komisja Europejska odrzuciła to z uzasadnieniem, że do ochrony mniejszości narodowych w UE nie trzeba wprowadzać nowego ustawodawstwa, co absolutnie różni się od opinii mniejszości narodowych zorganizowanych w FUEN – Unii Federalnej Narodowości Europejskich. Tak, że trwamy teraz w konflikcie z Komisją Europejską, naprawdę w koflikcie, bo w marcu przedstawiciele FUEN przed sądem UE bardzo jasno złożyli skargę – a teraz jest to w trakcie opracowania prawnego.]

Inicjatywa „Minority SafePack” była szeroko zakreślona i ważna. Czy to jednak – być może – nie była próba osiągnięcia prawie niemożliwego? Czy przez nią nie przegapiono może innych ważnych kroków?

[Bernard Gaida:

Akurat to jest opinia panująca teraz w FUEN, że tak mocno skoncentrowaliśmy się od 2013 r. na tej inicjatywie, że za mało próbowaliśmy powiększyć aktywność Rady Europy. Teraz – w konfrontacji z odrzuceniem – a nawet jeśli wygramy przed sądem europejskim, co nie nastąpi zaraz jutro, jest to szkoda czasu. Zrozumieliśmy, że musimy wejść w głębszy dialog z Radą Europy, bo nawet jeśli nie mają jasnych prawnych możliwości faktycznie żądać od członków zmiany, mogą oni o wiele więcej zrobić w celu wprowadzenia, szerzenia wiedzy o celach polityki mniejszościowej, szczególnie jeżeli chodzi o ochronę języków, a prawie tego nie robią.]

To brzmi, jakby mogli Państwo zintensyfikować stosunki z Radą Europy i konstruktywnie wykorzystać czas na podjęcie decyzji dotyczącej skargi na odrzucenie inicjatywy…

[Bernard Gaida:

Szczerze mówiąc, nasze kontakty z Radą Europy to są kontakty z komisją ekspertów, którzy w cyklach trzyletnich przyjeżdżają do nas i pytają nas, jak naszym zdaniem wyglądają prawa mniejszości, piszą rekomendacje, trzy lata nic się nie dzieje, i wracają do nas. Ale w międzyczasie nic się nie dzieje. Dlatego teraz uważamy, że musimy uzupełniać to „w międzyczasie” i prosimy czy motywujemy Radę Europy do tego, żeby w tym czasie na podstawie rekomendacji organizowała konkretne spotkania z instytucjami rządowymi, konferencje, publikacje best practice, bo można pokazać w Polsce, jak wygląda to w Rumunii czy na Litwie. Ten obszar jeszcze nie jest wykorzystany. Myślimy, że również w ten sposób można poprawić politykę mniejszościową.]

——-

Był to Bernard Gaida, przewodniczący Związku Niemieckich Stowarzyszeń Społeczno-Kulturalnych w Polsce z siedzibą w Opolu, w rozmowie z nami na y=temat klęski europejskiej inicjatywy obywatelskiej „Minority SafePack”. Rozmowa powstała podczas 13. Polsko-Niemieckiego Kongresu Polityki Komunalnej Ziomkostwa Prus Wschodnich, który odbył się w dniach 16 i 17 października w Olsztynie.

2021-10-31 Rudolf Urban

W dniach 16 i 17 października w Olsztynie odbył się 13. Polsko-Niemiecki Kongres Polityki Komunalnej Ziomkostwa Prus Wschodnich. Jednym z referentów był doktor Rudolf Urban, redaktor naczelny tygodnika „Wochenblatt” mniejszości niemieckiej w Polsce. Rozmawialiśmy z nim na temat historii niemieckich gazet w Polsce i jego gazety:

——-

Jakie gazety w języku niemieckim – względnie dla mniejszości niemieckiej – istniały krótko po II wojnie światowej?

[Rudolf Urban:

Jedynym organem prasowym po 1945 r., który istniał dla mniejszości niemieckiej, był „Arbeiterstimme” (”Głos robotnika”), który istniał w latach 50., ale tylko dla tych Niemców uznanych – na Dolnym Śląsku, z Wałbrzycha i Wrocławia, a jak słyszałem również niektórych w Koszalinie. Nie był to organ prasowy, który był dostępny gdzieś w Polsce, lecz tylko dla tych małych grup uznanych Niemców, więc mniejszość niemiecka, Niemcy mieszkający na Górnym Śląsku, nie mogli nic nie wiedzieć o „Arbeiterstimme”.]

Czy to było bezpośrednie po wojnie? I jak długo przetrwała ta gazeta niemiecka?

[Rudolf Urban:

Nie, to było dopiero na początku lat 50., kiedy trochę znormalizowano stosunki po czasie bezpośrednio po wojnie, kiedy widziano, że uznanym Niemcom, którzy musieli zostać w kraju, bo potrzebni byli jako fachowcy, trzeba było zaoferować kulturalnie, oświatowo, ale również medialnie większą swobodę działania. Ale medium to nie przetrwało długo, tak jak i niemieckie szkoły i niemiecka kultura w tych częściach (Polski). Około końca lat 50., kiedy dość dużo Niemców mogło albo częściowo też i musiało wyjechać, całe życie kulturalne – tak duże, jak było torozbudowane – zamarło.]

Co działo się później w życiu kulturalnym, w tym również gazetowym, mniejszości niemieckiej w Polsce? Kiedy i z jaką gazetą nadszedł nowy początek?

[Rudolf Urban:

Najpierw nie było w ogóle nic, zanim pod koniec lat 80. podczas politycznej odwilży mniejszość niemiecka zaczynała się organizować. Pierwszym medium, pierwszą gazetą, można powiedzieć, był „Kultur-Bulletin” („Biuletyn Kultury”) Koła Przyjaźni Niemieckiej w Raciborzu. Prosta sprawa, parę kartek papieru, tekst napisany na maszynie do pisania, parę razy skopiowane, to uważano za pierwszą gazetę organizującej się mniejszości niemieckiej na Górnym Śląsku. „Kultur-Bulletin” rozwinął się później dalej do gazety mniejszości niemieckiej w województwie śląskim i przemianował się na „Oberschlesische Stimme” („Głos górnośląski”) i funkcjonował kilka lat, do połowy lat 2000., ale prawdopodobnie też z powodów kosztów jego samodzielne wydanie zostało wstrzymane. Od 2008 r., jeśli się nie mylę, „Oberschlesische Stimme” jest suplementem „Wochenblatt” i ukazuje się co dwa tygodnie. ]

Kiedy „Wochenblatt” – względnie jego poprzednik – ukazał się pierwszy raz? Jak się rozwijał?

[Rudolf Urban:

Pierwsze wydanie, tzw. numer zero, a dlatego numer zero, bo naprawdę było tam wydrukowane zero (0), była w kwietniu 1990 r. Było to pierwsze wydanie ówczesnych „Oberschlesischen Nachrichten” („Wiadomości górnośląskich”). Ona była jeszcze wydawana pod opieką (nazwijmy to tak) ówczesnego regionalnego dziennika „Trybuna Opolska”, która była przez lata organem partyjnym PZPR w regionie. Dlatego też były na początku problemy, jak często gazeta się ukazywała. Zaplanowane było co dwa tygodnie, w pierwszym roku nie bardzo to funkcjonowało. Dlatego mniejszość bardzo szybko zdecydowała się na to, aby samodzielnie wydawać gazetę i sama stworzyła wydawnictwo. Od tego czasu o wiele lepiej to funkcjonowało. Z „Oberschlesische Nachrichten” została „Oberschlesische Zeitung” („Gazeta górnośląska”) jeszcze jako dwutygodnik, a w połowie czy pod koniec lat 90. został z niej „Schlesisches Wochenblatt” („Tygodnik śląski”) jako tygodnik. A ostatecznie w 2011 r. jeszcze raz zmiana nazwy na „Wochenblatt.pl” z dodatkiem „Gazeta Niemców w Polsce”. Było wymagane relacjonowanie dla wszystkich Niemców w Polsce, a nie tylko dla tych żyjących na Górnym Śląsku.]

To znaczy, że już nie tylko są relacje ze Śląska?

[Rudolf Urban:

O ile to możliwe, chcemy przedstawiać relacje na temat wszystkich działań mniejszości niemieckiej w Polsce. Dlatego cieszymy się, że mamy – jeżeli nie we wszystkich – przynajmniej w niektórych regionach dwóch współpracowników, korespondentów, którzy relacjonują wydarzenia. Ale główny nacisk leży dalej na Śląsku, bo tam mniejszość niemiecka jest największa i – nawet jeśli nie jest najbardziej aktywna – z powodu liczebności robi najwięcej projektów i jest aktywna politycznie i ekonomicznie. ]

Powiedział Pan, że Pan lubi zapach i dotyk książek i gazet w formie papierowej. Rozwój idzie w międzyczasie raczej w kierunku elektronicznych książek i gazet w Internecie. Jak wygląda przyszłość „Wochenblatt” ?

[Rudolf Urban:

No, to jest trudność. Z jednej strony chcę jeszcze zachować wydanie (papierowe) gazety dla wszystkich tych czytelników, którzy nie są w Internecie. Z drugiej strony musimy dalej rozwijać się on-line, aby być przygotowanym na przyszłość, i to nie tylko jako gazeta, nie tylko tekst, lecz produkować też produkty on-line, wideo, zdjęcia itd. – to jest wielkie zadanie na przyszłość. Zanosi się na to, że prawdopodobnie w przyszłości, kiedy dokładnie, jeszcze nie wiem, można będzie nas otrzymać już tylko on-line.]

——-

Był to doktor Rudolf Urban, redaktor naczelny tygodnika „Wochenblatt” mniejszości niemieckiej w Polsce, w rozmowie z nami na temat historii niemieckich gazet w Polsce i jego gazety. Rozmowa powstała podczas 13. Polsko-Niemieckiego Kongresu Polityki Komunalnej Ziomkostwa Prus Wschodnich, który odbył się w dniach 16 i 17 października w Olsztynie.

Uwe: I to była znowu Allensteiner Welle w niedzielny wieczór, życzymy Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Anna: Audycję zrealizował dla Państwa i dla nas Szymon Krzysztoń, a do usłyszenia za tydzień mówią Państwu Anna Przywoźna…

Uwe: … i Uwe Hahnkamp.

24.10.2021 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 24.10.2021

Anna: Serdecznie witamy w Allensteiner Welle, przy mikrofonie witają Państwa dziś wieczorem Anna Przywoźna…

Uwe: ..i Uwe Hahnkamp i będą towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Anna: Mamy nadzieję, że spędzili Państwo dobry tydzień, odpoczęli w weekend i są dzisiaj znowu z nami, ponieważ w audycji mamy dla Państwa relację z XIII Polsko-Niemieckiego Kongresu Komunalno-Politycznego Ziomkostwa Prus Wschodnich w Olsztynie…

Uwe: …oraz wywiady na temat wystawy, jaka została tam pokazana oraz na temat cmentarzy jako miejsc pamięci. Więcej na ten temat jak zwykle – po naszych wiadomościach.

Jingle – wiadomości

****

29 października w Filharmonii Warmińsko-Mazurskiej w Olsztynie przy ulicy Głowackiego 1 Olsztyńskie Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej świętować będzie jubileusz 30-lecia swojego istnienia. Wspomnienie tych lat rozpocznie się galą o godzinie 18.00, następnie o godzinie 19.00 odbędzie się koncert orkiestry symfonicznej Filharmonii, między innymi z utworami Ludwiga van Beethovena.

***

W ramach projektu „LernRaum“ Niemieckiego Towarzystwa Oświatowego w Opolu w przyszłym tygodniu odbędzie się odczyt na temat „Verschiedene Wege zur Erlösung – Różne dorgi do zbawienia“. Wygłosi go ksiądz kanonik Andre Schmeier. Odczyt odbędzie się 27 października w godzinach 17.00-20.00 w Domu Kopernika, siedzibie Olsztyńskiego Stowarzyszenia Mniejszości Niemieckiej przy ulicy Partyzantów 3 w Olsztynie. Językiem wykładu będzie język niemiecki. Zgłaszać możecie się Państwo pod adresem allenstein@lernraum.pl lub telefonicznie pod numerem 887-890-723 u Martyny Chrzanowskiej.

***

28 października w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej w Olsztynie oczekiwany jest niemiecko-polski pisarz Artur Becker z odczytem autorskim na temat „Grenzen – Granice“. Impreza ta jest częścią Uniwersytetu Letniego Sztynort i odbywa się we współpracy z katedrą literatury krajów niemieckojęzycznych na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie, Wspólnotą Kulturową Borussia w Olsztynie i Instytutem Stosunków Zagranicznych w Stuttgarcie. Początek wspieranej finansowo przez Fundację Współpracy Polsko-Niemieckiej imprezy zaplanowany jest na godzinę 17.00 w pomieszczeniach Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Olsztynie przy ulicy 1 Maja w Olsztynie.

***

Katolicka msza w języku niemieckim odprawiona zostanie w przyszła niedzielę, 31 października o godzinie 10.00 w kościele w Olsztynie-Jarotach. Kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

****

I niech Państwo nie zapomną 31 października przestawić zegarków o godzinę do tyłu. Czas letni w roku 2021 dobiega w przyszłym tygodniu końca.

2021-10-24 Kongres

W dniach 16 i 17 października odbył się w Olsztynie XIII Polsko-Niemiecki Kongres Komunalno-Polityczny Ziomkostwa Prus Wschodnich. Tematem ogólnym był polsko-niemiecki traktat o dobrym sąsiedztwie, który został podpisany 30 lat temu, i jego skutki aż do dziś. Oto nasze wrażenia z tego wydarzenia:

——-

[Ulf Püstow:

Witam Państwa i cieszę się, że Państwo przyjęli nasze zaproszenie do Olsztyna na XIII Kongres Polityczno-Komunalny i tak licznie przyjechali. Bardzo dziękuje za Państwa zainteresowanie. XIII Kongres Polityczno-Komunalny w Olsztynie nosi tytuł „Mniejszość niemiecka w Rzeczpospolitej Polskiej – warunki ogólne, projekty, perspektywy”. Mniejszości w najszerszym znaczeniu tego słowa istnieją w Europie nie dopiero od końca II wojny światowej. Jeżeli współistnienie dotychczasowej ludności regionu z nowymi mieszkańcami rozegra się we wzajemnym szacunku i poważaniu, może się udać pokojowe współistnienie.]

Tak powitał uczestników Kongresu Polityczno-Komunalnego w Olsztynie jego organizator Ulf Püstow z Ziomkostwa Prus Wschodnich. Przewodniczący ziomkostwa Stephan Grigat został zaskoczony tuż po otwarciu kongresu ważnym uhonorowaniem swojego zaangażowania. Wiktor Marek Leyk, pełnomocnik marszałka do spraw mniejszości narodowych i etnicznych, chwalił jubilata:

[Wiktor Marek Leyk – wypowiedź w języku polskim]

Jarosław Słoma, przewodniczący komisji do spraw mniejszości narodowych i etnicznych sejmiku województwa warmińsko-mazurskiego i wcześnie długie lata burmistrz Gołdapi, skąd pochodzi rodzina Stephana Grigata, przypomniał o kilku wspólnych projektach:

[Jarosław Słoma – wypowiedź w języku polskim]

Następnie sam został wyróżniony złotą odznaką honorową Ziomkostwa Prus Wschodnich. Drugim uhonorowanym został przewodniczący mniejszości niemieckiej w Polsce Bernard Gaida, który również przyjechał na Kongres Komunalno-Polityczny. Stephan Grigat wygłosił laudację:

[Stephan Grigat:

Bernard Gaida jest szczególnie związany z Prusami Wschodnimi, mimo tego, że jest właściwie z Górnego Śląska. Od wielu lat regularnie jest gościem i referentem Ziomkostwa Prus Wschodnich na naszych imprezach. Bernard Gaida należy do tych osób, które zaangażowały się w nieporównywalnej mierze dla mniejszości niemieckiej w Polsce i Prusach Wschodnich. W czasie wielu jego wystąpień doświadczyłem na własnej skórze, jak autentycznie i intensywnie on to robi. Uważa się, że żyje tym, co robi, i robi to, czym żyje. Wypełnia – widocznie ożywiony swoimi studiami filozofii – zlecenie swojego życia, i za to Ziomkostwa Prus Wschodnich dziękuje Barnardowi Gaidzie bardzo serdecznie.]

Kiedy się świętuje, powinno być też coś szczególnego do picia. Z tego powodu Andrzej Abako, starosta powiatu olsztyńskiego, zaprezentował brandy na podstawie receptury, którą przypisuje się Mikołajowi Kopernikowi:

[Andrzej Abako – wypowiedź w języku polskim]

Dwóch wielkich Europejczyków, a dzięki polsko-niemieckiemu traktatowi o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy – waży europejski dokument. Wiktor Marek Leyk zdał pytanie o jego stabilność i uzasadnił to za pomocą przypowieści:

[Wiktor Marek Leyk – wypowiedź w języku polskim]

Ten pokój dla Polski, Niemiec i Europy był częścią pierwszego wykładu prof. Marcina Chełminiaka z Uniwersytetu Warmińśko-Mazurskiego w Olsztynie – i dla niego znakiem nadziei:

[Marcin Chełminiak – wypowiedź w języku polskim]

O tym, że aktualna sytuacja nie wygląda dość różowo, była mowa też podczas niektórych innych referatów. Dlatego Ulf Püstow w swoim podsumowaniu po dwóch dniach konferencji zdradzał oznaki pewnego sceptycyzmu i mówił o pewnym wezwaniu:

[Ulf Püstow:

Ostatecznie jest dla nas – jak uważam – ważne, że jesteśmy również Europejczykami i budujemy wspólny dom, Europę, do końca, bo tylko takim sposobem możemy istnieć w wielkiej grze świata. Jeżeli my, Europejczycy, nie będziemy w stanie wziąć się pod rękę i stworzyć solidarność, to naprawdę nie wiem, co przyniesie przyszłość.]

——-

Były to wrażenia z XIII Polsko-Niemieckiego Kongresu Komunalno-Politycznego Ziomkostwa Prus Wschodnich, który odbył się w dniach 16 i 17 października w Olsztynie. Więcej na temat poszczególnych tematów z kongresu usłyszą Państwo w kolejnych tygodniach w naszej audycji.

2021-10-24 Wolfgang Freyberg

W dniach 16 i 17 października odbył się w Olsztynie XIII Polsko-Niemiecki Kongres Komunalno-Polityczny Ziomkostwa Prus Wschodnich. Wydarzeniem towarzyszącym Kongresowi była jak zwykle wystawa zorganizowana przez Centrum Kultury Prus Wschodnich w Ellingen w Bawarii. Tym razem były to fotografie na temat „Warmia i Mazury w zimie” Mieczysława Wieliczki i Andrzeja Waszczuka. Na jej temat rozmawialiśmy z Wolfgangiem Freybergiem, dyrektorem Centrum Kultury:

——-

Jak nazywa się wystawa i jak powstała?

[Wolfgang Freyberg:

Wystawa nazywa się „Warmia i Mazury w zimie”; pokazaliśmy już wystawę u nas w Ellingen, ale uważaliśmy, że jest czas, aby pokazać prezentację, albo co najmniej jej część tu podczas Kongresu, jak zrobiliśmy to z innymi wystawami podczas wcześniejszych konferencji. Mamy dobre kontakty ze znanymi fotografami tutaj z regionu, z Mieczysławem Wieliczko z Olsztyna i Andrzejem Waszczukiem z Dobrego Miasta – a owoce tej współpracy można dziś tu zobaczyć.]

Województwo warmińsko-mazurskie w stanie zimowym, pokazane na zdjęciach, jest dla wielu osób raczej niezwykłym widokiem. Jak Pan wpadł na pomysł tej wystawy?

[Wolfgang Freyberg:

Była to moja motywacja, kiedy myśli się, jakie wystawy można zrobić; była to moja podróż tutaj kiedyś późną jesienią. Byłem tu, i z dnia na dzień zaczął padać śnieg, więc pomyślałem, że byłoby interesujące nie tylko przyjechać tu w lecie, kiedy jest ciepło, lecz również przeżyć ten inny czas, kiedy leży naprawdę dużo śniegu. Zapytałem tych dwóch, czy mogliby oddać nam zdjęcia do dyspozycji, i tak zrobili. Widać tu zdjęcia z dużą ilością śniegu, z masami, jakich – jak powiedzieli autochtoni – już nie było można zobaczyć w ostatnich latach.]

Zdjęcia były więc na pewno też dla wielu z Pana zwiedzających w Centrum Kultury Prus Wschodnich czymś nowym. Czy Pana zdaniem w międzyczasie więcej turystów przyjeżdża zimną porą roku do południowych Prus Wschodnich?

[Wolfgang Freyberg:

Myślę, że raczej nie. Jest to nadal czas od Wielkanocy do późniejszej jesieni np. do tego Kongresu. Jest wycieczka, którą odbywa grupa na festiwal dziecięcy w Mrągowie na początku grudnia, ale to jest wyjątek. Większość przyjeżdża wtedy, kiedy może przyjechać samochodem „lepszą” porą roku, kiedy nie oczekuje się śniegu. A wycieczek autokarem nie organizuje się zimą, to bardzo rzadkie.]

Mówiąc o traktacie o przyjaźni polsko-niemieckim wymienił Pan szansę na współpracę strukturalną. Czy współpraca stała się dzięki niemu lżejsza?

[Wolfgang Freyberg:

Współpraca nie jest jednokierunkowa, powinna funkcjonować w obu kierunkach. Z jednej strony, my tutaj coś wystawiamy, ale z drugiej strony, że dzieła różnego rodzaju pojadą na zachód, do RFN, i tam zostaną pokazane. Już podczas różnych okazji robiliśmy to, i dobrze to działa. Szczególnie włączenie Polski do UE, które było przecież później niż traktat o dobrym sąsiedztwie, uwolniło nas od problemów celnych i innych trudności. O wiele ułatwia nam to pracę; i działa bez zakłóceń.]

A jakie wymiany obędą się w najbliższej przyszłości?

[Wolfgang Freyberg:

Przeniesiemy np. wystawę teraz do Domu Kopernika, gdzie następnie będzie można ją zwiedzić. A w drodze powrotnej zabierzemy ze sobą wystawę o artyście niemieckim z Elbląga, którą tam pokazaliśmy w lecie. Jest to ruch tam i z powrotem i ciągła wymiana rzeczy. W przyszłym roku – to perspektywa na przyszłość – zostanie sporządzona przez Mirosława Garnca dokumentacja fotograficzna na temat zamków Zakonu Niemieckiego, i pokażemy ją u nas w Ellingen. To oznacza, że współpraca działą w każdym kierunku.]

——-

Był to Wolfgang Freyberg, dyrektor Centrum Kultury Prus Wschodnich w Ellingen w Bawarii, w rozmowie z nami na temat wystawy „Warmia i Mazury w zimie”. Została ona pokazana podczas XIII Polsko-Niemieckiego Kongresu Komunalno-Politycznego Ziomkostwa Prus Wschodnich. Wkrótce można będzie ją zwiedzić w Olsztyńskim Stowarzyszeniu Mniejszości Niemieckiej przy ul. Partyzantów 3 w Olsztynie.

2021-10-24 Cezary Korenc

Cezary Korenc jest przewodniczącym Stowarzyszenia „Blusztyn”, które opiekuje się dawnymi cmentarzami w powiecie kętrzyńskim i regionie. Był on jednym z referentów podczas 31. już spotkania Stowarzyszenia Mazurskiego pod koniec września w Krutyni. Temat jego wystąpienia brzmiał „Milczący świadkowie przeszłości – cmentarze miejscem pamięci, tradycji i religii”. Rozmawialiśmy z nim dla Państwa:

——-

Pan i działający wspólnie z Panem ze Stowarzyszenia „Blusztyn” opiekujecie się cmentarzami przede wszystkim w powiecie kętrzyńskim. Skąd zainteresowanie Pana właśnie tym tematem?

[Cezary Korenc – wypowiedź w języku polskim]

Nie tylko opiekują się Państwo cmentarzami, lecz sporządzają również inwentaryzację i szukają historii byłych mieszkańców. Angażują Państwo obecnych mieszkańców w projekty. Dlaczego jest to tak ważne? Na marginesie – Państwa pierwszym cmentarzem był ten w Sinicach, prawda?

[Cezary Korenc – wypowiedź w języku polskim]

Zanotowałem m.in. trzy hasła z Pana referatu: były to „borsuki” „szachownica” i „świerki”. Na początek: co borsuki mają do czynienia z cmentarzami i Pana pracą?

[Cezary Korenc – wypowiedź w języku polskim]

A jaka była historia dotycząca świerków?

[Cezary Korenc – wypowiedź w języku polskim]

Jest tu dużo mniejszych cmentarzy rodzinnych, np. ten rodu von Quais, którego przedstawiciele byli starostami w powiecie Rastenburg. Jak daleko sięga to w przeszłość? I dlaczego właśnie tutaj jest tak dużo tych małych cmentarzy?

[Cezary Korenc – wypowiedź w języku polskim]

——-

Był to Cezary Korenc, przewodniczący Stowarzyszenia „Blusztyn”, które opiekuje się dawnymi cmentarzami w powiecie kętrzyńskim i regionie, w rozmowie z nami na temat „Cmentarze miejscem pamięci, tradycji i religii”. Rozmowa powstała podczas 31. spotkania Stowarzyszenia Mazurskiego pod koniec września w Krutyni.

Uwe: I to była Allensteiner Welle w niedzielny wieczór.

Anna: Audycję zrealizował dla Państwa i dla nas Marian Dąbrowski, a do usłyszenia za tydzień mówią Państwu Anna Przywoźna…

Uwe: … i Uwe Hahnkamp.

17.10.2021 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 17.10.2021

Anna: Serdecznie witamy w Allensteiner Welle, przy mikrofonie dla Państwa dzisiaj wieczorem Anna Przywoźna

Uwe: …i Uwe Hahnkamp i będziemy towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Anna: Mamy dla Państwa ponwnie w programie 3 tematy z 31. Spotkania Stowarzyszenia Mazurskiego w Krutyni …

Uwe: …a mianowicie chodzić będzie o wartości chrześcijańskie w literaturze wschodniopruskiej, książkę Marcina Gerssa „Jest Bóg!“ i tradycje kulinarne. Na ten temat więcej jak zwykle – po naszych wiadomościach.
Jingle – wiadomości

***

28 października w Wojewodzkiej Bibliotece Publicznej w Olsztynie pojawi się polsko – niemiecki pisarz Artur Becker z odczytem na temat „Granice“. Impreza rozpocznie się o godzinie 17.00 w budynku biblioteki przy ulicy 1 Maja, a odbędzie się w ramach Uniwersytetu Letniego Sztynort we współpracy z Instytutem Stosunków Zagranicznych, Stowarzyszeniem Kulturowych Borussia i katedrą literatury niemieckojęzycznej Uniwersytetu Warmińsko – Mazurskiego w Olsztynie. Wsparcia udzieliła Fundacja Współpracy Polsko – Niemieckiej.

***

Katolicka msza w języku niemieckim odprawiona zostanie w przyszłą niedzielę, 24 października, o godzinie 10.00 w Olsztynie – Jarotach. Kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

Biskup Paweł Hause II

Pastor Paweł Hause, biskup diecezji warmińskiej kościoła ewangelicko-augsburskiego w Polsce, był jednym z referentów podczas 31. już spotkania Stowarzyszenia Mazurskiego pod koniec września w Krutyni. Temat, którym się zajmował, brzmiał „Wartości chrześcijańskie w literaturze wschodniopruskiej”. Rozmawialiśmy z nim na ten temat dla Państwa:

——-

Z jednej strony w literaturze wschodniopruskiej, kiedy zajmuje się aspektami religijnymi, chodzi o postać pastora, z drugiej jednak też o obyczaje codziennego życia i roku kościelnego, np. u Karola Małłka. Jedną z dat, która to dokładnie pokazuje, jest czas dożynek, jak wymienił ksiądz biskup w swoim referacie…

[Paweł Hause – wypowiedź w języku polskim]

A mimo to są obyczaje, które występują tylko w regionie Prus Wschodnich…

[Paweł Hause – wypowiedź w języku polskim]

Jak pokazano właśnie w filmie „Róża”, ludzie tutaj przeżyli trudne czasy pod koniec II wojny światowej. Przemoc, śmierć, wojna – jak opisał to m.in. Hans von Lehndorff…

[Paweł Hause – wypowiedź w języku polskim]

Mimo całej tej brutalności wokół siebie, Hans von Lehndorff w swoim życiu i w swoim pamiętniku nie stracił jednak z oczu wartości chrześcijańskich…

[Paweł Hause – wypowiedź w języku polskim]

——-

Był to pastor Paweł Hause, biskup diecezji warmińskiej kościoła ewangelicko-augsburskiego w Polsce, w rozmowie z nami na temat „Wartości chrześcijańskich w literaturze wschodniopruskiej”. Rozmowa powstała podczas 31. spotkania Stowarzyszenia Mazurskiego pod koniec września w Krutyni.
2021-10-17 Profesor Zbigniew  Chojnowski II

Profesor Zbigniew Chojnowski, polonista z Uniwersytetu Warmińśko-Mzaurskiego w Olsztynie, był jednym z referentów na 31. już spotkaniu Stowarzyszenia Mazurskiego pod koniec września w Krutyni. Wygłosił on referat na temat książki „Jest Bóg!” Marcina Gerssa, którą niedawno wznowił. Rozmawialiśmy z nim dla Państwa na ten temat:

——-

W opowiadanej w książce „Jest Bóg!” Marcina Gerssa historii chodzi m.in. o planowaną kradzież dwóch lichtarzy z kościoła ewangelickiego w ówczesnych Milken (dziś Miłkach) na południowy wschód od Giżycka i skrupułach, które ma główny bohater z tego powodu. Na okładce zobaczyć można dwa lichtarze. Czy to są te z powieści?

[Zbigniew Chojnowski – wypowiedź w języku polskim]

Ciągłość historii, czyli ani miejsce, ani rzeczy, ani prawdopodobnie akcja nie są przypadkowe…

[Zbigniew Chojnowski – wypowiedź w języku polskim]

Teraz lichtarze są już od dawna w parafii w Miłkach, ale wówczas na pewno były kosztownym prezentem dla pastora z ważnej okazji…

[Zbigniew Chojnowski – wypowiedź w języku polskim]

Jak można nabyć to dzieło, ożywione teraz przez Pana i opatrzone komentarzami?

[Zbigniew Chojnowski – wypowiedź w języku polskim]

——-

Był to profesor Zbigniew Chojnowski, polonista z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie, w rozmowie z nami na temat książki „Jest Bóg!” Marcina Gerssa, którą niedawno wznowił. Rozmowa powstała podczas 31. spotkania Stowarzyszenia Mazurskiego pod koniec września w Krutyni.

Anita Romulewicz II

Anita Romulewicz z Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Olsztynie była jedną z referentek podczas 31. już spotkania Stowarzyszenia Mazurskiego pod koniec września w Krutyni. Przyjrzała się tradycjom kulinarnym w regionie, szczególnie na Mazurach. Rozmawialiśmy z nią dla Państwa na ten temat:

——-

W pierwszej części rozmowy zapytaliśmy już, jak można połączyć wszystkie te wpływy na kuchnię naszego regionu. Wiele osób ma na to na pewno różne pomysły. I pozostaje jeszcze pytanie: jakie wpływy istnieją, kiedy przyjrzymy się dokładnie?

[Anita Romulewicz – wypowiedź w języku polskim]

Wątek pierwszy: ziemniaki i przetwory typu niemieckiego. Co kuchnia polska i inne – można powiedzieć – wschodnie kuchnie do niej wniosły?

[Anita Romulewicz – wypowiedź w języku polskim]

Bardzo ważne są oczywiście wpływy regionalne – warmińskie i mazurskie, które były i są jeszcze w inny sposób specyficzne…

[Anita Romulewicz – wypowiedź w języku polskim]

Brakuje jeszcze wymienionych wpływów tradycji holenderskich…

[Anita Romulewicz – wypowiedź w języku polskim]

A gdzie odnajdują się wpływy szwajcarskie, które Pani podawała wyliczając różne kulinarne źródła?

[Anita Romulewicz – wypowiedź w języku polskim]

——-

Była to Anita Romulewicz z Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Olsztynie w rozmowie z nami na temat tradycji kulinarnych na Warmii, Mazurach i Powiślu. Rozmowa powstała podczas 31. spotkania Stowarzyszenia Mazurskiego pod koniec września w Krutyni.
Uwe: I to była  Allensteiner Welle na dzisiaj, życzę Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Anna: Audycję zrealizował dla Państwa i dla nas Szymon Krzysztoń, a do usłyszenia za tydzień mówią Państwu Anna Przywoźna…

Uwe: … iUwe Hahnkamp.

10.10.2021 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 10.10.2021

Anna: Serdecznie witam w Allensteiner Welle, przy mikrofonie witają Państwa dziś wieczorem Anna Przywoźna …

Uwe: … i Uwe Hahnkamp i będą towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Anna: Mamy nadzieję, że spędzili Państwo dobry tydzień, odpoczęli w weekend i są dzisiaj znowu z nami, ponieważ mamy dla Państwa a w programie 3 tematy z 31. Spotkania Stowarzyszenia Mazurskiego w Krutyni …

Uwe: …a mianowicie chodzić będzie o wartości chrześcijańskie w literaturze wschodniopruskiej, książkę Marcina Gerssa „Jest Bóg!“ i tradycje kulinarne. Na ten temat więcej jak zwykle – po naszych wiadomościach.

Jingle – wiadomości

****

16 i 17 października Ziomkostwo Prus Wschodnich w Hamburgu zaprasza zainteresowanych na 13. Polsko – Niemiecki Kongres Komunalno-Polityczny do Hotelu Warmińskiego. W programie majko referenci przewidziani są między innymi profesor Arkadiusz Żukowski z Uniwersytetu Warmińsko – Mazurskiego w Olsztynie, przewodniczący mniejszości niemieckiej w Polsce Bernard Gaida, doktor Rudolf Urban, redaktor naczelny tygodnika mniejszości niemieckiej w Polsce „Wochenblatt” jak też Magdalena Lapshin Z Centrum Badawczego Mniejszości Niemieckiej z Siedzibą w Opolu. Rozpoczęcie zaplanowano w sobotę o godzinie 14.00, zakończenie w niedzielę po obiedzie.

****

W przyszły weekend, od 14 do 17 października odbędzie się w Olsztynie Festiwal Mendelsohna, organizowany przez Stowarzyszenie Kulturowe „Borussia“. Szczegóły programu znajdą Państwo wkrótce na stronie internetowej Stowarzyszenia oraz na Facebooku.

****

W przyszła niedzielę, 17 października, nie zostanie odprawiona msza katolicka w języku niemieckim. Kanonik Andre Schmeier zaprasza ponownie 24 października o godzinie 10.00 do kościoła w Olsztynie – Jarotach.

2021-10-10 Biskup Paweł Hause

Stowarzyszenie Mazurskie obchodzi w tym roku jubileusz swojego 30-lecia i zorganizowało pod koniec września pod hasłem „Dziedzictwo kulturowe łącznikiem międzypokoleniowym” 31. już spotkanie stowarzyszenia w Krutyni. Jednym z referentów był ks. Paweł Hause, biskup diecezji warmińskiej kościoła ewangelicko-augsburskiego w Polsce. Temat jego referatu brzmiał „Wartości chrześcijańskie w literaturze wschodniopruskiej”. Rozmawialiśmy z nim dla Państwa:

——-

Tematem referatu księdza biskupa były wartości chrześcijańskie w literaturze wschodniopruskiej. Wartości te powinny być częścią dziedzictwa kulturowego, które łączy pokolenia. Jak ksiądz biskup to widzi?

[Paweł Hause – wypowiedź w języku polskim]

W literaturze wschodniopruskiej nacisk kładzie się na wiarę protestancką – przecież Prusy były państwem protestanckim. Jakie wartości najbardziej doceniali tutejsi protestanci?

[Paweł Hause – wypowiedź w języku polskim]

Jeśli wiara lub wartości chrześcijańskie pojawiają się w literaturze, ważną postacią jest oczywiście pastor. Jak to wygląda w literaturze wschodniopruskiej?

[Paweł Hause – wypowiedź w języku polskim]

A życie pastora nie było nigdy takie proste. Na przykład zacytował ksiądz. biskup z książki autorstwa Hansa Hellmuta Kirsta fragment, w którym pastora odwiedził kontroler…

[Paweł Hause – wypowiedź w języku polskim]

——-

Był to pastor Paweł Hause, biskup diecezji warmińskiej kościoła ewangelicko-augsburskiego w Polsce, w rozmowie z nami na temat „Wartości chrześcijańskich w literaturze wschodniopruskiej”. Rozmowa powstała podczas 31. spotkania Stowarzyszenia Mazurskiego pod koniec września w Krutyni. Drugą część usłyszą Państwo w kolejnej audycji.

2021-10-10 Profesor Zbigniew Chojnowski

Stowarzyszenie Mazurskie obchodzi w tym roku jubileusz swojego 30-lecia i zorganizowało pod koniec września pod hasłem „Dziedzictwo kulturowe łącznikiem międzypokoleniowym” 31. już spotkanie stowarzyszenia w Krutyni. Jednym z referentów był profesor Zbigniew Chojnowski, polonista z Uniwersytetu Warmińsko – Mazurskiego w Olsztynie. Wygłosił on referat na temat książki „Jest Bóg!” Marcina Gerssa, której wznowienie niedawno wydał. Rozmawialiśmy z nim dla Państwa na ten temat:

——-

Zarzuca się Mazurom – czasem nawet do dziś – że nie mają oni polskiego poczucia narodowego mimo tego, że mówią po polsku. Jak Pan opisałby tożsamość Mazurów?

[Zbigniew Chojnowski – wypowiedź w języku polskim]

Pan jako polonista wydał teraz ponownie książkę Mazura Marcina Gerssa „Jest Bóg!”, który żył i tworzył w XIX wieku. Czy Mazurzy, czy Marcin Gerss jest renegatem czy mediatorem?

[Zbigniew Chojnowski – wypowiedź w języku polskim]

Lojalny wobec prawa, państwa i władcy – a oprócz tego Gerss potrafił też mówić po niemiecku. Czy to było normalne na Mazurach?

[Zbigniew Chojnowski – wypowiedź w języku polskim]

Gerss jako publicysta wydawał nie tylko książki, lecz również gazetę w Giżycku i kalendarze – przede wszystkim docierał do Mazurów tematycznie, ponieważ pisał o ich życiu, a oni lubili to czytać…

[Zbigniew Chojnowski – wypowiedź w języku polskim]

A w książce „Sebastian Mądry”, jak i w jego dziele „Jest Bóg!” chodzi po prostu nie tylko o moralność, lecz również o codzienne życie. A – jak często też w życiu Gerssa – o kontakty międzykulturowe ponad granicami wyznaniowymi czy narodowymi, którym czas jeszcze nie sprzyjał.

[Zbigniew Chojnowski – wypowiedź w języku polskim]

——-

Był to profesor Zbigniew Chojnowski, polonista z Uniwersytetu Warmińsko – Mazurskiego w Olsztynie, w rozmowie z nami na temat książki „Jest Bóg!” Marcina Gerssa, którą niedawno wznowił. Rozmowa powstała podczas 31. spotkania Stowarzyszenia Mazurskiego pod koniec września w Krutyni. Drugą część usłyszą Państwo w kolejnej audycji.

2021-10-10 Anita Romulewicz

Stowarzyszenie Mazurskie obchodzi w tym roku jubileusz swojego 30-lecia i zorganizowało pod koniec września pod hasłem „Dziedzictwo kulturowe łącznikiem międzypokoleniowym” 31. już spotkanie stowarzyszenia w Krutyni. Jedną z referentów była Anita Romulewicz z Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Olsztynie, która przyjrzała się tradycjom kulinarnym w regionie, szczególnie na Mazurach. Rozmawialiśmy z nią dla Państwa na ten temat:

——-

Jeżeli chodzi o kulturę, język, zwyczaje czy kuchnię danego regionu, wciąż mówi się o dziedzictwie i tradycjach – w przypadku Pani referatu o dziedzictwie i tradycjach kulinarnych. Więc jako pierwsze pytanie językowe: czy to nie jest to samo? Jaka jest różnica między dziedzictwem a tradycją?

[Anita Romulewicz – wypowiedź w języku polskim]

W niektórych regionach, czy to w Polsce czy w Niemczech, istnieją – można powiedzieć – jednorodne, wieloletnie tradycje? Jak wygląda to tu w regionie, jeżeli chodzi o jednoznaczne cechy?

[Anita Romulewicz – wypowiedź w języku polskim]

A jak można to wszystko pogodzić?

[Anita Romulewicz – wypowiedź w języku polskim]

Pani referat wywołał żywą reakcję wśród uczestniczek seminarium. Niektórzy z nich urodzili się tu, czy też żyją tu od dziesięcioleci i przeżyły wszystkie te zmiany. Wiele osób z wielu regionów ukształtowało kulturę i kuchnię dzisiejszego województwa warmińsko-mazurskiego. Jak Pani to widzi?

[Anita Romulewicz – wypowiedź w języku polskim]

——-

Była to Anita Romulewicz z Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Olsztynie w rozmowie z nami na temat tradycji kulinarnych na Warmii, Mazurach i Powiślu. Rozmowa powstała podczas 31. spotkania Stowarzyszenia Mazurskiego pod koniec września w Krutyni. Drugą część usłyszą Państwo w kolejnej audycji.

Uwe: I to była Allensteiner Welle w niedzielę, życzymy Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Anna: Audycję zrealizował dla Państwa i dla nas Konrad Gnyla, a do usłyszenia za tydzień mówią Państwu Anna Przywoźna…

Uwe: ..i Uwe Hahnkamp.

03.10.2021 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 03.10.2021

Anna: Serdecznie witam w Allensteiner Welle, przy mikrofonie wita Państwa dziś wieczorem Anna Przywoźna. Mam nadzieję, że spędzili Państwo dobry tydzień, odpoczęli w weekend i są w niedzielny wieczór znowu z nami. Dzisiaj:

– przedstawimy relację z 31. Spotkania Stowarzyszenia mazursiego, które odbyło się od 24 do 26 września w Krutynii

– oraz wrażenia z Tygodnia Niemieckiego w Gdańsku, który zakończy się jutro.

Więcej na ten temat jak zwykle – po naszych wiadomościach.

Jingle – wiadomości

Jutro, 4 października, o godzinie 18.00 odbędzie się w Filharmonii Bałtyckiej w Gdańsku tegoroczna gala z okazji Zjednoczenia Niemiec. Konsulat Generalny Republiki Federalnej Niemiec w Gdańsku serdecznie zaprasza. Z okazji jubileuszu 45-lecia partnerstwa miast Gdańsk – Brema zagra niemiecka Filharmonia Kameralna z Bremy pod kierownictwem Tarmo Peltokoskiego. Jako gość honorowy oczekiwany jest burmistrz Miasta hanzeatyckiego Brema doktor Andreas Bovenschulte.

****

W ramach projektu „LernRaum“ Niemieckiego Towarzystwa Oświatowego w Opolu od przyszłego tygodnia odbywać sie będzie kolejne przedsięwzięcie on-line. Podczas kursu językowego, liczącego 13 spotkań, chodzić będzie o „Deutsch im Büro-Niemiecki w biurze“ na poziomie językowym B1 – B1 plus. Głównym problemem będzie komunikacja formalna w języku biurowym. Prowadzącą kurs będzie Karina Sawulska. Spotkania odbywać się będą na platformie MS Teams od czwartku, 5 października, we wtorki i czwartki o godzinie 17.30. Zgłoszeń dokonywać można pod adresem allenstein@lernraum.pl lub telefonicznie pod numerem 887-890-723 u Martyny Chrzanowskiej.

****

Od 5 do 9 października odbędzie się w Olsztynie już po raz ósmy WaMa-Filmfestival. Pod hasłem „Normalität- Normalność“ chodzić będzie również w tym roku o nagrody dla filmów długo- i krótkometrażowych z koprodukcji międzynarodowych, o dokształcanie młodych twórców filmowych jak też polsko – ukraińskie warsztaty filmowe. Poza tym odbędą się warsztaty i wykłady w ramach „Polish-Norwegian Film Festival Cooperation“. Od tegorocznej edycji nagroda jury Warmii i Mazur decyzją organizatorów nosić będzie imię zmarłej w kwietniu tego roku Anny Wasilewskiej.

****

Katolicka msza w języku niemieckim odprawiona zostanie w przyszła niedzielę, 10 października o godzinie 15.00 w kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa w Olsztynie. Kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

2021-10-03 Stowarzyszenie Mazurskie

Stowarzyszenie Mazurskie w tym roku obchodzi jubileusz 30-lecia istnienia. Obok wydawania miesięcznika „Masurische Storchenpost – Mazurska poczta bociana” najważniejszymi działaniami stowarzyszenia są comiesięczne spotkania w Mrągowie, a przede wszystkim spotkania w Krutyni. Jeszcze kilka lat temu były dwa rocznie, obecnie jest tylko jedno. Od 24 do 26 września to był znowu czas na takie spotkanie, które odbyło się po raz 31. Byliśmy tam dla Państwa:

——-

Seminarium w Krutyni w tym roku odbywało się pod hasłem „Dziedzictwo kulturowe łącznikiem międzypokoleniowym”. Bogaty program oferował różnorodny wgląd w problematykę dziedzictwa kulturowego Mazurów, jego zachowanie i możliwe włączenie młodych ludzi w trwałe zadanie przekazania tego co istotne. Tylko co jest tym istotnym, tym dziedzictwem kulturowym i jakie jest jego znaczenie? O tym organizatorka spotkania i przewodnicząca Stowarzyszenia Mazurskiego Barbara Willan podczas powitania uczestników:

[Barbara Willan – wypowiedź w języku polskim]

Jak kolejne pokolenie powinno, jak będzie obchodzić się z dziedzictwem, z innymi ludźmi?

[Barbara Willan – wypowiedź w języku polskim]

Jarosław Słoma, przewodniczący komisji do spraw mniejszości narodowych i etnicznych przy sejmiku województwa warmińsko-mazurskiego, jest przedstawicielem takiego następnego pokolenia respektującego innych. Jego rodzice przybyli do regionu po wojnie, a on mimo to postrzega się jako tutejszy:

[Jarosław Słoma – wypowiedź w języku polskim]

Do dziedzictwa regionu, które on i wielu innych chcą objąć i obejmują, należą oczywiście dwa wielkie nazwiska Kant i Kopernik:

[Jarosław Słoma – wypowiedź w języku polskim]

Anita Romulewicz z Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Olsztynie poświęciła swój referat tradycjom kulinarnymi obecnego województwa. Zawsze w książkach na ten temat jest również mowa o dziedzictwie i tradycji. Czy to nie to samo?

[Anita Romulewicz – wypowiedź w języku polskim]

Więc trzeba zachować dziedzictwo, żeby stało się czy znowu było tradycją, którą potem można przekazywać dalej i które stanie się łącznikiem międzypokoleniowym. Profesor Zbigniew Chojnowski z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie na przykład wydał ponownie książkę „Jest bóg!” Marcina Gerssa. Ale czy ten jest jak wielu innych Mazurów renegatem bez świadomości polskiego nacjonalizmu, jak do dziś mówi kilku naukowców, czy mediatorem między kulturami?

[Zbigniew Chojnowski – wypowiedź w języku polskim]

Tożsamość ewangelicka Mazurów pojawia się też w literaturze. „Wartości chrześcijańskie w literaturze wschodniopruskiej” naświetlił ks. Paweł Hause, biskup diecezji warmińskiej kościoła ewangelicko-augsburskiego w Polsce. Przy tym w wielu dziełach pojawia się oczywiście także postać pastora:

[Paweł Hause – wypowiedź w języku polskim]

Wiara natomiast ukazuje się w traktowaniu zmarłych i miejsca ich ostatniego spoczynku. Stowarzyszenie „Blusztyn” z siedzibą w Srokowie w powiecie kętrzyńskim dba m.in. o cmentarze w regionie, ratowanie krzyży na grobach i historii tam spoczywających. Szacunek dla cmentarzy Cezary Korenc, przewodniczący stowarzyszenia, wywodzi z wrażeń z Algierii, gdzie kiedyś pewien czas mieszkał:

[Cezary Korenc – wypowiedź w języku polskim]

——-

Były to nasze wrażenia z 31. spotkania Stowarzyszenia Mazurskiego od 24 do 26 września w Krutyni. Więcej na temat poszczególnych tematów referentów usłyszą Państwo więcej w kolejnych audycjach.

2021-10-03 Tydzień Niemiecki

Tydzień Niemiecki w Gdańsku potrwa jeszcze do jutrzejszego wieczora. Po raz drugi po 2016 roku Tydzień Niemiecki został zorganizowany przez Konsulat Generalny Niemiec, partnerów i sponsorów. Okazją są – podobnie jak 5 lat temu – rocznice podpisania traktatu o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy między Niemcami a Polską, 45-lecie partnerstwa miast Gdańska z Bremą oraz 30-lecie istnienia Towarzystwa Polska-Niemcy w Gdańsku. Jest więc co świętować – Wolfgang Nitschke jest tam dla nas:

——-

[Cornelia Pieper – powitanie w języku niemieckim i polskim]

Była już godzina 20, kiedy Konsul Generalna Cornelia Pieper wypowiedziała te słowa wieczorem w ubiegły wtorek w Teatrze Szekspirowskim w Gdańsku. Poprzedziły one wernisaż wystawy obrazów przedsiębiorcy, autora książek i malarza prof. Nikolausa Hippa oraz liczne pozdrowienia. Dyrektorka teatru, jak i marszałek województwa pomorskiego, przemawiali jako patroni wydarzenia, z Saksonii-Anhalt przybył minister ds. europejskich, a wśród gości honorowych oprócz licznych posłów różnych parlamentów był m.in. marszałek senatu Bogdan Borusewicz. Prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz na początku swojego wystąpienia stwierdziła, że ​​po tylu wystąpieniach trudno było znaleźć jeszcze odpowiednie słowa. W swoich słowach jednak szczególnie pochwaliła przyjaźń między miastem a niemieckim konsulatem generalnym, którą żyją ludzie w Gdańsku zgodnie z sensem traktatu polsko-niemieckiego, którego ratyfikacja 30 lat temu była jedną z okazji powstania Tygodnia Niemieckiego. Prezydent miasta dodała, że nie jest jej wiadome, żeby Polska miała jeszcze z innym państwem traktat o tak pięknej nazwie: „Traktat o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy”:

[Aleksandra Dulkiewicz – wypowiedź w języku polskim]

Jak mówi prezydent miasta, dobry sąsiad wart jest więc złota, a w Gdańsku szczególnie cenione są sąsiedztwa, które cechuje dialog, przyjaźń i otwartość. Taki dialog i przyjaźń między Niemcami i Polakami istnieją obecnie na wielu płaszczyznach. Kontakty biznesowe są ważnym czynnikiem w tym sąsiedztwie, wymiana młodzieży, nawet jeśli ta niemal utknęła w martwym punkcie z powodu pandemii, czy wydarzenia kulturalne. Język jest przy tym oczywiście zawsze ważnym tematem. Niestety jest to w większości jednostronna sprawa, bo znacznie więcej sąsiadów z Polski uczy się języka niemieckiego niż ich niemieckich sąsiadów polskiego. Konsul generalny miała zatem w programie Tygodnia Niemieckiego również spotkanie z Instytutem Goethego z Warszawy. Kilkudziesięciu uczniów zostało zachęconych na świeżym powietrzu przez animatorów języka do mówienia po niemiecku. Cornelia Pieper była także osobiście obecna na Festynie Języka Niemieckiego. Jednak liczba uczniów języka niemieckiego spadła od czasu wprowadzenia reformy szkolnictwa w Polsce.

[Cornelia Pieper:

W żadnym innym kraju na świecie nie ma tylu uczących się języka niemieckiego w stosunku do populacji, co w Polsce. Nadal. Liczy się jednak to, że my w Europie czerpiemy korzyści z nauki innych języków. Potrzebujemy tej wielojęzyczności, która otwiera nam również wiele drzwi, nie tylko dla handlu. Lepiej się rozumiemy i myślę, że Niemcy też zaczynają więcej uczyć się polskiego. Z aglomeracji szczecińskiej wiem, że planuje się znacznie więcej dwujęzycznych przedszkoli i również klas w szkołach niż było wcześniej.]

Oprócz warsztatów językowych, w programie Tygodnia Niemieckiego znalazła się i jest sztuka teatralna ze znanym artystą estradowym Dieterem Hallervordenem, wystawy, koncerty, pokaz mody oraz oferty edukacyjne dla uczniów i studentów w Gdańsku i Niemczech. Nie zaniedbuje się też dobrego samopoczucia fizycznego, ponieważ są „niemieckie wina i przysmaki z Bremy”. Brema jest miastem partnerskim Gdańska, a miasta hanzeatyckie również mają powody do świętowania, dlatego jako gość honorowy w Gdańsku oczekiwany jest burmistrz Bremy.

[Cornelia Pieper:

Partnerstwo miast Gdańsk-Brema obchodzi jubileusz 45-lecia istnienia. Jest to najstarsze partnerstwo miast w dawnej Republice Federalnej, a partnerstwa miast, które istnieją między Polską a Niemcami, są doskonałym przykładem współpracy naszych społeczeństw obywatelskich. To tutaj budowana jest większość mostów między naszymi krajami.]

Towarzystwo Polska-Niemcy w Gdańsku w ramach Tygodnia Niemieckiego również świętuje jubileusz swojego 30-lecia uroczystą galą i otwarciem niemieckojęzycznej biblioteki.

Ale czy w cyfrowym świecie i czasach pandemii i kryzysu klimatycznego naprawdę chce się, żeby przybywało z Niemiec wielu ludzi – często samolotami – i świętowało imprezy? Czy wirtualna konferencja nie wystarczy?

[Cornelia Pieper:

Jestem bardzo za modernizacją, także za cyfrowym nauczaniem. Coś trzeba zrobić, zwłaszcza w Niemczech, tam Niemcy mogliby się czegoś nauczyć od Polski, tutaj radzą sobie dużo lepiej. Ale nie ma nic lepszego niż ludzkie spotkania, kiedy ludzie spotykają się i wymieniają osobiście. To także tworzy emocje i przyjaźnie. To również wzmacnia przyjaźń – i to jest dla nas ważne. Dlatego chcemy, aby jak najwięcej Niemców i Polaków zebrało się razem podczas tego niemieckiego tygodnia. Myślę, że dobrze zrobimy, jeśli wykorzystamy kulturę do zbliżenia ludzi z naszych dwóch państw.]

Wydaje się, że udało się to przynajmniej w przypadku tego wydarzenia. W Dniu Jedności Niemiec w poniedziałek wieczorem odbędzie się jeszcze uroczystość zakończenia obchodów. Najbliższy Tydzień Niemiecki z pewnością przypadnie w 35-lecie traktatu o dobrym sąsiedztwie, bo zmieniają się rządy, zmieniają się poglądy polityczne, ale prawdziwa przyjaźń i dobre sąsiedztwo nie są dyktowane przez polityków, lecz przeżywane przez ludzi.

——-

Były to wrażenia z Tygodnia Niemieckiego w Gdańsku, który rozpoczął się 28 września, a zakończy się jutro galą z okazji Zjednoczenia Niemiec. Dla nas na miejscu był i jest Wolfgang Nitschke.

Jingle – Wunschkonzert

I jak zwykle w pierwszą niedzielę miesiąca koncert życzeń dla naszych jubilatów. Spojrzymy wstecz na jubilatów wrześniowych w mniejszości niemieckiej na Warmii i Mazurach.

Nidzickie Stowarzyszenie pogratulować mogło sześciu swoim członkom, przy czym Alma Kossakowska 23 września skończyła 91, a Marta Drab 26 września 94 lata.

W Stowarzyszeniu Mniejszości Niemieckiej w Kętrzynie zanotowano czworo jubilatów, wśród nich Mieczysława Mechułę z 60 latami.

W Ełku w Stowarzyszeniu Mniejszości Niemieckiej „Masuren“ cieszyć się mogła jedna osoba – 29 września dotyczyło to Michaela Wesolowskiego z 89 latami.

Sześć osób miało na swojej liście Stowarzyszenie Przyjaźni „Rosch“ w Piszu. Szczególnie podkreślić chcielibyśmy Irmgard Malinowską z aż 102 latami oraz Hiltrudę Romanowską z 89 latami.

Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej “Warmia” w Lidzbarku Warmińskim pogratulować mogło pięciu, a Stowarzyszenie Niemieckie „Natangen“ w Górowie Iławeckim sześciu osobom, świętującym rozpoczęcie nowego roku życia. W Lidzbarku Brygida Grys może spoglądać na swoje 85 lat, a w Górowie Irena Matuszewska – również na 85 lat.

Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej „Tannen“ w Ostródzie na swojej liście miało czternaście osób. Wśród nich Erich Weyer skończył 81, Hannelore Grafentin – 80, a Tadeusz Czajkowski – 65 lat.

A w Pasłęku Ingrid Lück świętować może swoje 80 lat.

My przyłączamy się do życzeń krewnych i przyjaciół, załączamy życzenia wszystkiego najlepszego, zdrowia i dużo radości w życiu i mamy dla Państwa piosenkę „Sonne und du” w wykonaniu Udo Juergensa.

Anna: I to była Allensteiner Welle w niedzielę, życzę Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Audycję zrealizował dla Państwa i dla mnie Szymon Krzysztoń, a do usłyszenia za tydzień mówi Państwu Anna Przywoźna.

26.09.2021 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 26.09.2021

Anna: Serdecznie witamy w Allensteiner Welle, przy mikrofonie witają Państwa dziś wieczorem Anna Przywoźna

Uwe: …i Uwe Hahnkamp i będą towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Anna: Mamy nadzieję, że spędzili Państwo dobry tydzień, odpoczęli w weekend i są dzisiaj znowu z nami, ponieważ przedstawimy Państwu relację z warsztatów fotograficznych „Spaß mit Photographie“, które zorganizował Związek Stowarzyszeń Niemieckich na Warmii i Mazurach.

Uwe: Poza tym przeprowadziliśmy wywiady z przewodniczącymi stowarzyszenia mniejszości niemieckiej w Gdyni Benedyktem Reschke oraz w Elblągu Rosemarie Kańkowską. Więcej na ten temat jak zwykle – po naszych wiadomoścaich.

Jingle – wiadomości

***

Jeszcze do nadchodzącego czwartku mieszkańcy Rzeczpospolitej Polskiej mają możliwość i obowiązek udzielenia odpowiedzi na zadane w spisie pytania. Po raz pierwszy w historii polskiej statystyki publicznej samodzielny spis jest obowiązkowy. Nie dotyczy to osób, które na przykład ze względu na wiek, stan zdrowia czy niepełnosprawność nie są w stanie tego zrobić samodzielnie. Pracownicy spisu będą mogli udzielić pomocy bezpośrednio lub telefonicznie.

***

28 września rozpoczyna się w Gdańsku wernisażem wystawy „Lyrische Bilderwelten“ o godzinie 17.30 oraz sztuką teatralną „Gottes Lebenslauf“ o godzinie 19.00 w Gdańskim Teatrze Szekspirowskim Tydzień Niemiecki. Tam też odbędzie się 1 października o godzinie 16.30 giełda informacji Niemieckiego Biura Wymiany Akademickiej (Deutsche Akademische Austauschdienst), a o godzinie 18.30 pokaz mody młodych polskich i niemieckich projektantów. W Europejskim Centrum Solidarności odbędzie się 2 października o godzinie 18.00 gala z okazji jubileuszu 30-lecia Stowarzyszenia Polsko – Niemieckiego w Gdańsku. 2 i 3 października o godzinie 15.00 przewidziano kulinaria z Bremy. Z okazji jubileuszu 45-lecia partnerstwa miast Brema – Gdańsk oczekiwana jest poza tym 4 października o godzinie 18.00 na uroczystość z okazji Dnia Jedności Narodowej w Filharmonii Bałtyckiej niemiecka filharmonia kameralna z Bremy

***

W ramach projektu „LernRaum“ Niemieckiego Stowarzyszenia Edukacyjnego w Opolu odbędzie się w przyszłym tygodniu kolejny wykład on-line na temat: „Witz und Humor im Deutschen – Żart i humor w języku niemieckim“. Wygłosi go profesor Joanna Szczęk. Wykład odbędzie się na platformie MS Teams, językiem wykładu będzie język niemiecki. W przyszły czwartek, 30 września o godzinie 16.00 odbędzie się trzygodzinna wycieczka z dr Emilią Figurą-Osełkowską śladami historii przemysłu w Olsztynie. Druga część poprzedniej wycieczki w lipcu rozpocznie się przy Muzeum Nowoczesności. Na obie imprezy zgłaszać się można pod adresem allenstein@lernraum.pl lub telefonicznie pod numerem 887-890-723 u Martyny Chrzanowskiej.

***

Katolicka msze w języku niemieckim odprawiona zostanie w przyszła niedzielę, 3 października o godzinie 10.00 w Olsztynie – Jarotach. Kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

2021-09-26 Warsztaty fotograficzne

Znowu zaczęła się szkoła, również dla dzieci i wnuków członków mniejszości niemieckiej. Czas na pierwsze spotkanie w nowym roku szkolnym, czas na to, aby za pomocą aparatu fotograficznego przyjrzeć się swojej okolicy. I jedno, i drugie było możliwe podczas warsztatów fotograficznych pt. „Zabawa z fotografią” zorganizowanych 18 września w Olsztynie przez Związek Stowarzyszeń Niemieckich Warmii i Mazur. Oto nasze wrażenia:

——-

[atmosfera]

Nastrój podczas warsztatów fotograficznych był ożywiony, jak można było właśnie usłyszeć. Poza stroną merytoryczną było to bardzo ważne: wreszcie znowu pobyć razem z rówieśnikami i poznać kogoś nowego. Tak uważają również uczestniczki Amelia Czaban i Karolina Załucka-Dąbrowska:

[Amelia Czaban i Karolina Załucka-Dąbrowska – wypowiedź w języku polskim]

A propos rówieśników: prowadząca warsztaty, Roksana Ryś, sama wprawdzie ma już dyplom jako fotograf, ale dopiero zdaje swoją maturę, jak sama opowiada:

[Roksana Ryś – wypowiedź w języku polskim]

A na to sobotnie popołudnie wiele zaplanowała:

[Roksana Ryś – wypowiedź w języku polskim]

O szczegółowych kwestiach technicznych Roksana Ryś nie chciała jednak mówić:

[Roksana Ryś – wypowiedź w języku polskim]

Fotografowanie komórką oczywiście przywołuje temat Selfie, więc był w programie – a wraz z nim wyjaśnienie jednego, dwóch typowych błędów, które się przy tym popełnia:

[Roksana Ryś – wypowiedź w języku polskim]

Mała różnica wiekowa między wykładowczynią a uczestnikami wyraźnie ułatwiła uczestnikom mówienie o błędach w swoich zdjęciach czy zadawanie pytań. Korzystali z tego, jak można było to usłyszeć na początku. Większość młodzieży była z regionu: Lidzbark, Bartoszyce, Ostróda, Olsztyn. Ale były też dwie młode damy z Warszawy: Kasia Dymek i Ola Złotnicka. Czy tam nie ma takich ofert?

[Katarzyna Dymek i Ola Złotnicka – wypowiedź w języku polskim]

Z Opolskiego przez Warszawę do Olsztyna – czy to się przynajmniej opłaciło?

[Katarzyna Dymek i Ola Złotnicka – wypowiedź w języku polskim]

Ola Złotnicka i Kasia Dymek wykorzystały czas przed i po warsztatach na zwiedzanie olsztyńskiej starówki:

[Katarzyna Dymek i Ola Złotnicka – wypowiedź w języku polskim]

Amelia Czaban zna Olsztyn aż za dobrze, przecież stąd pochodzi. Również ona zabierze ze sobą dużo wiedzy z warsztatów:

[Amelia Czaban – wypowiedź w języku polskim]

I odwrotnie: jak zadowolona jest wykładowczyni Roksana Ryś z uczestników?

[Roksana Ryś – wypowiedź w języku polskim]

Tylko wraz z warsztatami projekt się nie zakończy, odbędzie się jeszcze konkurs na najpiękniejszą fotografię z terenu Warmii i Mazur. O tym jeszcze raz Roksana Ryś:

[Roksana Ryś – wypowiedź w języku polskim]

Amelia Czaban i Karolina Załucka-Dąbrowska na pewno chcą wziąć udział. Swoje pierwsze pomysły na zdjęcia zaprowadzą Amelię prawdopodobnie do Orzysza, a Karolinę do ważnego budynku w jej wsi Targowo koło Szczytna.

[Amelia Czaban i Karolina Załucka-Dąbrowska – wypowiedź w języku polskim]

——-

Były to nasze wrażenia z warsztatów fotograficznych pt. „Zabawa z fotografią” zorganizowanych 18 września w Olsztynie przez Związek Stowarzyszeń Niemieckich Warmii i Mazur. Środki na warsztaty przekazał minister ds. wewnętrznych, dla budowy i ojczyzny RFN-u za pośrednictwem Związku Niemieckich Stowarzyszeń Społeczno-Kulturalnych w Polsce.

2021-09-26 Benedykt Reschke II

28 sierpnia odbyła się w Gdyni tegoroczna uroczystość upamiętniająca ofiary zatonięcia statków z uchodźcami „Wilhelm Gustloff”, „Steuben” i „Goya” 76 lat temu. Świętowano również 25-lecie Związku Ludności Pochodzenia Niemieckiego w Gdyni. Zapytaliśmy przewodniczącego Benedykta Reschke o historię i działalność stowarzyszenia. Usłyszą Państwo teraz drugą część rozmowy:

——-

Powiedział Pan, że mają Państwo dobre stosunki ze Stowarzyszeniem Św. Wojciecha. Z kim oprócz tego Państwo jeszcze współpracują?

[Benedykt Reschke:

Mamy dobre kontakty z Bad Kissingen z Fundacją Mitteleuropa. Trzy – cztery razy tam pojechaliśmy, tylko w tym roku nie byliśmy. Razem z Niemcami z Siedmiogrodu uczestniczyliśmy w seminarium, mieliśmy całodniową wycieczkę po południowych Niemczech. A w Polsce zorganizowaliśmy dużo wycieczek na Pomorze, byliśmy tam, gdzie mieszkał Bismarck, posesja teraz jest szkołą dla leśników. Byliśmy z [mniejszością] niemiecką z Miastka, dobre stosunki mamy z [mniejszością] niemiecką w Koszalinie, ostatnio zrobiliśmy wycieczkę autobusową na Żuławy. Następne był interesujący wyjazd na Kanał Elbląski i również spotkanie z [mniejszością] niemiecką w Elblągu.]

Starsi członkowie znają niemiecki jeszcze z czasów swojego dzieciństwa. Jak to wygląda dzisiaj, szczególnie wśród młodszego pokolenia?

[Benedykt Reschke:

No, jeżeli chodzi o młodszych, są też niektórzy, którzy mówią po niemiecku, uczyli się go w szkole czy na studiach, kilku z nich też u siebie w domu. Młode pokolenie mówi o wiele mniej (niż starsze), ale uważam, że teraz się wszystko zmieni, bo w szkołach teraz jest dużo nauki języka niemieckiego. Sytuacja z niemieckim nie wygląda tak dobrze jak z polskim, bo po wojnie język niemiecki był zabroniony, wszyscy wiemy o tym. Były duże problemy, za język niemiecki można było wylądować za kratkami. Jako młodzieniec byłem w seminarium dla nauczycieli, tam było też dużo Niemców, ale nie mogliśmy rozmawiać dużo po niemiecku, bo było niebezpiecznie, bo mogło być tak, że ktoś donosił.]

Dobrze Pan się zna na granicach językowych i narodowości, bo Pana rodzina pochodzi, jak Pan powiedział, bezpośrednio z pogranicza…

[Benedykt Reschke:

Leży to tu na granicy, było to tak jak u moich dziadków ze strony matki – granica była akurat granicą polną. Gospodarstwo było granicą między Niemcami i Polską, bezpośrednio na granicy mieszkaliśmy. My byliśmy po polskiej stronie. W roku 1920, jak opowiadała moja matka, zostało to podzielone. Jedni zostali po polskiej stronie, a ci po drugiej stronie byli już Niemcami, w Niemczech. Ale wszyscy mówili wtedy po niemiecku czy po kaszubsku. Język polski wtedy był tutaj nieznany, ale kaszubski, wpływ kaszubski, i wszyscy zrozumieli, i tak było nawet jeszcze do lat 50. i 60. – i kaszubski i niemiecki. Nie było ani telewizora ani radia, a nie było języka polskiego.]

Podczas obchodów ku ci ofiar katastrofy statków dzisiaj powiedziano również, że uroczystość istnieje tak długo jak Państwa stowarzyszenie. Co Państwo chcieli wówczas, 25 lat temu, zrobić oprócz tej mszy dla ofiar?

[Benedykt Reschke:

Zaczynaliśmy już w roku 1996, kiedy stworzyliśmy stowarzyszenie, rok później zorganizowaliśmy uroczystość upamiętnienia dla „Gustloffa”, to była pierwsza msza. Wtedy tutaj w Gdyni jeszcze było ponad 120 grobów ofiar z „Gustloffa”, kwatera na cmentarzu, a my chcieliśmy się tym zaopiekować. Jednak był hałas z Gdańska, był też artykuł w gazetach „Kłótnia nad grobami” – no, cmentarz zgodził się na to, że my powinniśmy o to dbać. Powinniśmy tam też ustawić tablicę pamiątkową i pomnik. Tak było planowane – a już po wszystkim. Już nie ma ich (grobów) na cmentarzu, bo my tego nie kontynuowaliśmy.]

——-

Był to Benedykt Reschke, przewodniczący Związku Ludności Pochodzenia Niemieckiego w Gdyni, w rozmowie z nami. Tematem były historia i działalność stowarzyszenia, które w tym roku może świętować swoje 25-lecie.

2021-09-26 Rosemarie Kańkowska II

21 sierpnia członkowie niemieckich stowarzyszeń w Olsztynka i Elbląga spotkali się, aby dowiedzieć się o sobie więcej i zwiedzić miasto. Obecna była również przewodnicząca Stowarzyszenia Ludności Pochodzenia Niemieckiego w Elblągu Róża Kańkowska. Wykorzystaliśmy okazję aby przeprowadzić z nią wywiad. Usłyszą Państwo teraz drugą część rozmowy:

——-

Powiedziała Pani, że utrzymują Państwo wiele kontaktów lokalnych. Mowa była np. o mniejszości ukraińskiej. Jak zmieniła się sytuacja w ostatnich latach?

[Rosemarie Kańkowska:

Wcześniej mieliśmy jeszcze więcej kontaktów z miastem, z radnymi, byliśmy bardziej potrzebni. Teraz są środki unijne, nie musimy pisać do rodaków o wsparcie. Teraz to jest inaczej, dostajemy zaproszenia, ale mniejszość niemiecka już nie jest tak potrzebna. Zawsze, kiedy przyjeżdża pan Vollerthun, ja tłumaczę teksty dla niego, bo on przywozi tu zawsze dary, nawet w tym roku, myślałem, że nikt nie da ani grosza, ale on dal kuchni dla ubogich bardzo dużo pieniędzy i Fundacji Elbląg, znowu dostał medal, jest bardzo znany w Elblągu – więc mam dużo pracy, kiedy on tu jest, bo tłumaczę jego słowa.]

Jak Państwo mogą pomóc przy partnerstwie miast Elbląg – Leer?

[Rosemarie Kańkowska:

Z miasta partnerskiego Leer ludzie rzadko ostatnio przyjeżdżają do Elbląga, bardzo rzadko. Byli ostatnio, kiedy były Dni Elbląga, ale w tym roku tylko świętujemy Dni Chleba i wtedy oni będą.]

Czy mają Państwo w stowarzyszeniu dużo osób, które w takich przypadkach są w stanie pomóc – przede wszystkim jeżeli chodzi o język?

[Rosemarie Kańkowska:

Nie, bo mamy coraz mniej ludzi, którzy umieją to robić. Np. kiedy pan Schuch przyjeżdżał zawsze z grupą podróżujących, kilkoro z nas, pięć czy sześć osób, byliśmy zatrudniani jako tłumacze. Każda grupa musiała dostać tłumacza – i nie był to problem. Ale teraz? Kiedy pan Schuch przyjechałby teraz, to byłyśmy może Hilda i ja, a reszta nie zna tak dobrze języka, aby pomóc tłumaczyć.]

Jak to wygląda wśród młodych ludzi tu w stowarzyszeniu czy w mieście?

[Rosemarie Kańkowska:

Rzecz jasna, młodzież to tylko angielski, angielski, angielski. Jest problem, jeżeli chodzi o język niemiecki. I nauka – nauczycielka mówi mi, że ma mniej godzin w szkole, bo wszyscy chcą angielski. Parę godzin tygodniowo tylko ma język niemiecki.]

A czy przynajmniej są w ogóle aktywni w stowarzyszeniu?

[Rosemarie Kańkowska:

Jeżeli już potrzebuję, to muszę zaprosić i zapytać, proszę o pomoc. Ludzie już są całkiem inni. Oni potrzebują do swojego szczęścia tylko smartfona czy laptopa, a honorowo – kto z młodych ludzi chce pracować honorowo. Kiedy już Elbląg mamy problemy, to mniejsze stowarzyszenia mają jeszcze większe problemy.]

Krótka retrospekcja po 30 latach: jak w ogóle wygląda sytuacja z młodymi członkami w stowarzyszeniu?

[Rosemarie Kańkowska:

U nas młodzi ludzie studiują, są w Anglii. Mamy członków, starszych ludzi, którzy mają dzieci za granicą, większość z nich w Anglii. Na Śląsku, skąd pochodzi moja rodzina, wszyscy dzieci mają w Niemczech. Tam, gdzie żyje moja rodzina, koło Opola, mają mało kilometrów do Niemiec, co weekend przyjeżdżają do domu, to jest jak wędrówka.]

——-

Była to Róża Kańkowska, przewodnicząca Stowarzyszenia Ludności Pochodzenia Niemieckiego w Elblągu, w rozmowie z nami. Tematem były historia stowarzyszenia i aktualna działalność.

Uwe: I to była Allensteiner Welle w niedzielny wieczór.

Anna: Życzymy Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia. Audycję zrealizował dla Państwa i dla mnie Szymon Krzysztoń, a do usłyszenia za tydzień mówią Państwu Anna Przywoźna…

Uwe: … i Uwe Hahnkamp.

19.09.2021 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 19.09.2021

Anna: Serdecznie witam w Allensteiner Welle, przy mikrofonie dla Państwa dziś wieczorem Anna Przywoźna. Mam nadzieję, że spędzili Państwo dobry tydzień, odpoczęli w weekend i są dzisiaj znowu z nami. W audycji mamy dla Państwa dzisiaj w programie:

Festiwal Narodowości Europy „Unter einem gemeinsamen Himmel pod wspólnym niebem“, który odbył się dwa tygodnie temu w Olsztynie.
Poza tym przeprowadziliśmy wywiady z przewodniczącym Stowarzyszenia Mniejszości Niemieckiej w Gdyni Benedyktem Reschke i przewodniczącą Stowarzyszenia Mniejszości Niemieckiej w Elblągu Rosemarie Kańkowską.
To wszystko usłyszą Państwo jak zwykle – po naszych wiadomościach.

Jingle – wiadomości

Jeszcze do 30 września, mieszkańcy Rzeczpospolitej Polskiej mają możliwość i obowiązek udzielenia odpowiedzi na zadane w spisie pytania. Po raz pierwszy w historii polskiej statystyki publicznej samodzielny spis jest obowiązkowy. Nie dotyczy to osób, które na przykład ze względu na wiek, stan zdrowia czy niepełnosprawność nie są w stanie tego zrobić samodzielnie. Pracownicy spisu będą mogli udzielić pomocy bezpośrednio lub telefonicznie.

****

W przyszłym tygodniu od 24 do 26 września w Krutyni obędzie się 31. Spotkanie Stowarzyszenia Mazurskiego pod tytułem „Kulturelles Erbe als Verbindung zwischen den Generationen – Dziedzictwo kulturowe jako łącznik między pokoleniami“. Tematem będą między innymi ilustrowane przewodniki, tradycje kulinarne lub niemiecka literatura współczesna. Poza tym profesor Zbigniew Chojnowski z Uniwersytetu Warmińsko – Mazurskiego w Olsztynie mówić będzie na temat książki Marcina Gerssa „Jest Bóg!“, a Joanna Wańkowska-Sobiesiak na temat swojej książki „Mazurów klucz tajemnic“. Impreza rozpocznie się w piątek o godzinie 16.00 i zakończy w niedzielę po obiedzie.

****

Dziewiąty i ostatni weekend tegorocznych, XXIV. Pasymskich Koncertów Muzyki Organowej i Kameralnej proponuje 25 września koncert – niespodziankę. Rozpocznie się on o godzinie 18.00 w kościele ewangelicko – augsburskim w Dźwierzutach. Zaśpiewa chór „Pasjonata“ ze Świętajna. Poza tym zagra duet z Gdańska: Mirosław Pachowicz na fagocie i Łukasz Perucki na skrzypcach. Pastor Witold Twardzik jako gospodarz cieszy cię na licznych gości.

****

Katolicka msza w języku niemieckim odprawiona zostanie w przyszła niedzielę, 26 września, o godzinie 10.00 w Olsztynie – Jarotach. Kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

2021-09-19 Pod wspólnym niebem

XI Festiwal Muzyki Narodów Europy „Pod wspólnym niebem” odbył się 5 września w amfiteatrze pod zamkiem w Olsztynie. Impreza, organizowana wspólnie przez mniejszość niemiecką i ukraińską, przyciągnęła wiele osób i oferowała kolorowy obraz kultur mniejszości narodowych i etnicznych. Oto nasze wrażenia:

——-

[muzyka]

Wreszcie znowu się spotkać, zgromadzić i świętować. XI Festiwal Muzyki Narodów Europy „Pod wspólnym niebem” otwarty został uroczyście hymnem Unii Europejskiej. Jednak jak różnorodna muzyka czekała na gości, pokazały tuż potem chór mniejszości niemieckiej z Nidzicy oraz zespół taneczny „Dumka” i zespół wokalny „Żurawie” z Górowa Ił.:

[muzyka – chór z Nidzicy, Dumka, Żurawie]

Ta muzyka, ta kultura jest ważnym elementem łączącym, twierdzi wiceprezydent Olsztyna Ewa Kaliszuk w słowie powitalnym:

[Ewa Kaliszuk – wypowiedź w języku polskim]

Tego samego zdania na temat wspólnego, otwartego i przyjaznego nieba był wicemarszałek województwa warmińsko-mazurskiego Miron Sycz:

[Miron Sycz – wypowiedź w języku polskim]

Również przewodniczący komisji do spraw mniejszości narodowych i etnicznych przy sejmiku warmińsko-mazurskim Jarosław Słoma podkreślił wagę wsparcia dla mniejszości:

[Jarosław Słoma – wypowiedź w języku polskim]

Konsekwentnie marszałek województwa Gustaw Marek Brzezin objął patronat nad festiwalem i wsparł imprezę również finansowo. Oprócz tego przeznaczono na nią środki z Miejskiego Ośrodka Kultury w Olsztynie i Centrum Edukacji i Inicjatyw Kulturalnych w Olsztynie. Sukcesy tego wsparcia finansowego mogą Państwo usłyszeć sami: grupa wokalna „Suzirjaczko” z Olsztyna i zespół taneczny „Saga” z Bartoszyc:

[muzyka – Suzirjaczko, Saga]

Potem były występy śpiewacze ze stowarzyszeń mniejszości niemieckiej z Ostródy i Lidzbarka Warmińskiego: młode „Jodły” i chór „Warmia”:

[muzyka – Jodły, Warmia]

Głównymi gwiazdami festiwalu byli członkowie zespołu wokalno-instrumentalnego „Bryza” Brygady Koncertowej Orkiestry Akademii Wojskowej z Odessy. Zabawiali oni publiczność muzyką wielu grup narodowych, które żyją w Ukrainie. Oto przykład:

[muzyka – Bryza]

Kilka bisów pokazało, jak bardzo muzyka „Bryzy” spodobała się publiczności. Na zakończenie fragment ich wersji klasyka „Bei mir bist Du schön”

[muzyka – Bryza 2]

——-

Były to nasze wrażenia z XI Festiwalu Muzycznego Narodów Europy „Pod wspólnym niebem”, który odbył się 5 września w amfiteatrze pod zamkiem w Olsztynie.

Organizatorzy i goście dziękują sponsorom i Radiu Olsztyn, które objęło patronat medialny nad imprezą.

2021-09-19 Bernard Reschke I

28 sierpnia odbyła się w Gdyni tegoroczna uroczystość upamiętnienia ofiar zatonięcia statków z uchodźcami „Wilhelm Gustloff”, „Steuben” i „Goya” 76 lat temu. Równocześnie świętowano też 25-lecie Związku Ludności Pochodzenia Niemieckiego w Gdyni. Zapytaliśmy przewodniczącego Benedykta Reschke o historię stowarzyszenia:

——-

Jak to się wtedy wszystko zaczęło się?

[Benedykt Reschke:

Najpierw byliśmy jako członkowie w Związku (mniejszości niemieckiej) w Gdańsku. To już było od roku 1992-1993 – mniej więcej. Potem chcieliśmy stworzyć w Gdyni własną grupę, bo do Gdańska było za daleko, a spotkania zawsze były w niedzielę, to było nie tak dobrze dla nas. Dlatego chcieliśmy już w 1995r. stworzyć w Gdyni własną grupę. Grupa wtedy w Gdańsku z Gdyni i okolic miała 25 albo nawet więcej członków. Na początku 1996r. stworzyliśmy własną grupę. Załatwione w sądzie było to już w maju, 26 maja wpisane w sądzie i tak trwa do dziś. Potem dostaliśmy siedzibę w pomieszczeniu na miejscu, w gdyńskim centrum pozarządowym. Tam nic nie musimy płacić. Spotykamy się regularnie w pierwszym, trzecim i piątym tygodniu miesiąca – w każdym miesiącu.]

Powiedział Pan, że należeli Państwo początkowo do mniejszości w Gdańsku. Czy nie była kłótni, kiedy Państwo się oddzielili?

[Benedykt Reschke:

Początkowo było to pokojowe. Ale wtedy w 1995r., kiedy chcieliśmy stworzyć w Gdyni własną grupę, były trudności, przewodniczący nie chciał na to pozwolić. Dlaczego? Nie wiem dokładnie, ale chciał trzymać wszystko we własnych rękach – podobnie było też w Bytowie. Potem stworzył filię, drugą grupę w Gdyni przeciwko nam. Grupa ta nie istniała długo, trwało to trzy lata. Członkowie potem przyszli do nas. W tym czasie już mieliśmy u nas około 150 do 160 osób. I tak jest aż do dzisiaj. W ciągu tego czasu kilka osób zmarło, ale też przyszli nowi, i liczba utrzymuje się do dziś.]

Bardzo przyjemnie to słyszeć. Jak wygląda wiekowa struktura Państwa członków? Czy działają Państwo tylko w samej Gdyni?

[Benedykt Reschke:

Większość to starsi ludzie. Młodzi, młodzież też są, ale nie tak dużo, ale w średnim wieku nie ma dużo, bo najczęściej są zajęci pracą. Większość to ludzie na emeryturze, starsi, renciści. Nie jest tak tylko w samej Gdyni, do nas należą również ludzie z Wejherowa, z Rumi, Redy, Sopotu, a teraz mamy wielu członków z Gdańska.]

Jakie są Państwa działania? Czy Pan ma jakiś przykład z ostatniego czasu?

[Benedykt Reschke:

Działalność jest różna. Mamy dobre stosunki ze Stowarzyszeniem Św. Wojciecha. Ostatnio byliśmy na spotkaniu w Jaśni w kościele bł. Doroty, ufundowanym przez gdańskich katolików w Niemczech. Był jeden czy dwa tygodnie temu biskup z Niemiec, byli też trzej polscy biskupi, i wtedy przekazano pamiątki biskupa Spletta polskim biskupom z Gdańska. Był wśród nich oryginalny kielich, był też krzyż biskupa Spletta i inne rzeczy. Było to bardzo miłe.]

——-

Był to Benedykt Reschke, przewodniczący Związku Ludności Pochodzenia Niemieckiego w Gdyni, w rozmowie z nami. Tematem była historia stowarzyszenia, które w tym roku może świętować swoje 25-lecie.

Drugą część rozmowy usłyszą Państwo w przyszłym tygodniu.

2021-09-19 Rosemarie Kańkowska I

21 sierpnia członkowie niemieckich stowarzyszeń z Olsztynka i Elbląga spotkali się, aby dowiedzieć się więcej o sobie i zwiedzić miasto. Obecna była również przewodnicząca Stowarzyszenia Ludności Pochodzenia Niemieckiego w Elblągu Róża Kańkowska. Skorzystaliśmy z okazji na wywiad z nią:

——-

Czy często mają Państwo gości z innych stowarzyszeń mniejszości niemieckiej?

[Rosemarie Kańkowska:

Tak, tydzień temu było stowarzyszenie z Gdańska – Gdyni i Gdańska – dzisiaj przyjadą z Olsztynka i w następny weekend w sobotę z Piły. To jest więcej niż 200 kilometrów. Elbląg, starówka jest tak znana, że wszyscy przyjeżdżają. Przyjeżdżają do nas, ale chcą zwiedzać starówkę.]

Mają Państwo dosyć dużą siedzibę, więc i miejsce na takie spotkania. Jak wygląda sprawa z rewizytami u innych stowarzyszeń?

[Rosemarie Kańkowska:

Mieliśmy zamiar, ale stowarzyszenie gdańskie już nie istnieje, nie ma siedziby ani mebli. A w Gdyni, jak powiedział mi Benedykt Reschke, mają mały lokal tylko na 2 godziny tygodniowo. Gdzie możemy pojechać? Kiedy inne stowarzyszenia przyjeżdżają do nas, mogą powiedzieć: „Ach, wy macie przecież luksus’, no tak, tak dużo pokoi i własność – to można coś zrobić.]

Czy mają Państwo też kontakty z innymi mniejszościami w mieście?

[Rosemarie Kańkowska:

Jest mniejszość ukraińska w Elblągu, która robi bardzo interesujące projekty. Aktualnie organizują koncert z okazji niepodległości Ukrainy, a my dostaliśmy zaproszenia. Teraz myślę, że urządzę spotkanie z mniejszością ukraińską tu u nas, bo jeszcze nigdy nie byli u nas i chcemy im podziękować.]

Co aktualnie tego lata Państwo zrobili?

[Rosemarie Kańkowska:

Mieliśmy nasz festyn letni, mieliśmy wycieczkę do Torunia, też bardzo interesującą. Teraz chcemy znowu urządzić kurs języka niemieckiego, ale z pandemią, nikt nie wie, co. Dostaliśmy zaproszenie do Bremerhaven, do Niemiec, ziomkostwa Elbląg-miasto i Elbląg-powiat co roku robią takie spotkanie, ale czy pojedziemy i jak… spotkanie odbędzie się 9 października.]

A jakie są plany na najbliższy czas?

[Rosemarie Kańkowska:

Na pewno spotkanie adwentowe – i chcemy jeszcze zrobić wycieczkę, mamy to w planie w tym roku, ale problem jest to, jakie są czasy, czy przyjdzie czwarta fala – nic nie można zaplanować.]

W marcu ubiegłego roku stowarzyszenie obchodziło swoje 30-lecie. Chcieli Państwo to wtedy świętować, ale przeszkodziła Państwu Corona. Czy chcą to Państwo nadrobić?

[Rosemarie Kańkowska:

Teraz po dwóch latach atmosfera jest całkiem inna. Właściwie mieliśmy w marcu (2020) nasz okrągły jubileusz (30-lecie). Jeżeli byłby teraz już normalny czas bez pandemii, powiedziałabym np. świętujemy wiosną w przyszłym roku, ale w tym momencie nic nie mogę powiedzieć. Osiem osób zmarło (ze stowarzyszenia), jedna z powodu zapalenia płuc, ale na pewno też coś z tą Coroną. Jest tak trudno, chce się tylko płakać, bo czasy są tak zwariowane.]

Byli Państwo wtedy prawie całkiem przygotowani, a Corona wszystko zmieniła…

[Rosemarie Kańkowska:

Byliśmy przygotowani, ale później już nie mogliśmy, bo trzeba było zarezerwować i wynajmować hotel i restaurację, a nic niestety nie dostałam. Tak przestraszyliśmy się, nie wie się nic. Byliśmy w Toruniu, była z nami jedna dama, fit i zdrowa, po tygodniu już nie żyła – z powodu Corony. U nas też, czuje się, ze nastrój ludzi jest całkiem inny. Starsi ludzie po prostu boją się.]

——-

Była to Róża Kańkowska, przewodnicząca Stowarzyszenia Ludności Pochodzenia Niemieckiego w Elblągu, w rozmowie z nami. Tematem były historia stowarzyszenia i aktualna działalność.

Drugą część rozmowy usłyszą Państwo w przyszłym tygodniu.

Anna: I to była Allensteiner Welle na dzisiaj, życzę Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Audycję zrealizował dla Państwa i dla mnie Marian Dąbrowski, a do usłyszenia za tydzień mówi Państwu Anna Przywoźna.

12.09.2021 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 12.09.2021

Anna: Serdecznie witam w Allensteiner Welle, przy mikrofonie wita Państwa Anna Przywoźna. Mam nadzieję, że spędzili Państwo dobry tydzień, odpoczęli w weekend i są dziasiaj znowu z nami. W audycji mamy dla Państwa dzisiaj:

– trzecie spotkanie dwujęzycznych polsko – niemieckich rodzin w ramach projektu „Bilingua” w Olsztynie.

– Przeprowadizliśmy wywiad z przewodniczącym stowarzyszenia mniejszości niemieckiej w Olsztynku Leonem Kuckiem…

– i byliśmy na uroczystości ku pamięci zatonięcia statku „Wilhelm Gustloff” w Gdyni.

WIęcej na ten temat ja zwykle – po anszych wiadomościach.

Jingle – wiadomości

****

Związek Stowarzyszeń Niemieckich na Warmii i Mazurach zaprasza młodych ludzi w wieku od 12 do 35 lat od 18 września na jednodniowe warsztaty fotograficzne w Olsztynie. Drugim etapem będzie konkurs na najpiękniejsze zdjęcie na Warmii i Mazurach. Każdy z uczestników zrobi zdjęcie dowolnie wybranego miejsca w dawnych Prusach Wschodnich na wolnym powietrzu, które wyśle do biura Związku. Prace zostaną ocenione i nagrodzone. Więcej informacji i zgłoszenia u Marty Mularczyk pod numerem telefonu 783 990 276 lub mailowo na adres biuro@zsnwim.eu

****

Jeszcze do 30 września, mieszkańcy Rzeczpospolitej Polskiej mają możliwość i obowiązek udzielenia odpowiedzi na zadane w spisie pytania. Po raz pierwszy w historii polskiej statystyki publicznej samodzielny spis jest obowiązkowy. Nie dotyczy to osób, które na przykład ze względu na wiek, stan zdrowia czy niepełnosprawność nie są w stanie tego zrobić samodzielnie. Pracownicy spisu będą mogli udzielić pomocy bezpośrednio lub telefonicznie.

****

Pod hasłem „Topographie der Erinnerung – Gegenwartsliteratur im Exil / Topografia pamięci – literaturą współczesna na wygnaniu“ dawny pisarz miejski Olsztyna Marcel Krueger i Borussia w Olsztynie zapraszają na spotkanie na temat tej literatury. Zajmować się będą pytaniami dotyczącymi językowej i literackiej obcości i ojczyzny. Drugie spotkanie 16 września o godzinie 18.00 odbędzie się online, jego tytuł brzmi „Built on sand“. Gościem Marcela Kruegera będzie Paul Scraton, Brytyjczyk żyjący w Berlinie. Dokłądne szczegóły znajdą Państwo an stronie borussia.pl oraz na profilu Borussii na Facebooku.

****

Katolickie msze w języku niemeickim odprawione zostaną w przyszłą neidzielę, 19 września:

– o godzinie 10.00 w Olsztynie- Jarotach,

– o godzinie 14.00 w Biskupcu

– oraz o godzinie 17.00 w Reszlu.

Kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

2021-09-05 Bilingua

29 sierpnia już po raz trzeci spotkały się w Olsztynie rodziny, które wychowują swoje dzieci dwujęzycznie polsko-niemiecko albo chcą to robić. Impreza zorganizowana została w projekcie „Bilinuga – lepiej z niemieckim” przez Dom Współpracy Polsko – Niemieckiej w Opolu. Oto nasze wrażenia:

——-

Zebrało się w sumie około 50 osób, które w Olsztynie pokazały swoje zainteresowanie edukacją dwujęzyczną oraz dotyczącymi jej wskazówkami i poradami. Wśród nich jako goście znaleźli się nowy referent ds. kultury Konsulatu Generalnego RFN w Gdańsku Jörg Fahland oraz wiceprezydent Olsztyna Ewa Kaliszuk. Jako germanistka i nauczycielka zna ona problematykę i malejące zainteresowanie uczniów językami obcymi:

[Ewa Kaliszuk – wypowiedź w języku polskim]

Ważną kwestią jest więc zainteresowanie rodziców – i uczniów. Uczestniczka warsztatów Agnieszka Łodarska stara się przekazać swoje zainteresowanie córce:

[Agnieszka Łodarska – wypowiedź w języku polskim]

W ogóle nie podoba jej się negatywna opinia o języku niemieckim, zwłaszcza w odniesieniu do historii regionu i języka tradycyjnego:

[Agnieszka Łodarska – wypowiedź w języku polskim]

Sabina Reguła, jako nauczycielka języka niemieckiego jako języka mniejszości narodowej specjalistka w tym kierunku – a poza tym jako matka zainteresowana tą nauką – celowo ją promowała:

[Sabina Reguła – wypowiedź w języku polskim]

A jak się podobała uczestnikom praca fachowo-merytoryczna? Agnieszka Łodarska krótko podsumowuje:

[Agnieszka Łodarska – wypowiedź w języku polskim]

Ksenia Herbst-Buchwald z Ośrodka Doskonalenia Nauczycieli w Poznaniu przybliżyła jako prelegentka wiele różnych źródeł materiałów. Jednym z nich jest – bardzo tradycyjnie – podręcznik szkolny: książki „Łatwiej z Niemieckim”:

[Ksenia Herbst – Buchwald – wypowiedź w języku polskim]

Ale zwłaszcza w czasach nowych mediów i Internetu istnieje wiele materiałów cyfrowych dla rodziców i nauczycieli. Między innymi język w reklamie i muzyce, jak pokazała Ksenia Herbst-Buchwald:

[Ksenia Herbst – Buchwald – wypowiedź w języku polskim]

Do pracy nad muzyką i tekstami wybrała na przykład piosenkę „Schokolade” (Czekolada) zespołu „Deine Freunde” (Twoi przyjaciele), którą Państwo wkrótce usłyszą. Z wypowiedzi Agnieszki Łodarskiej wynika, że impulsy z warsztatów zostały dobrze przyjęte:

[Agnieszka Łodarska – wypowiedź w języku polskim]

Czy będzie mogła przekazać swój entuzjazm córce? Jeszcze raz Agnieszka Łodarska o tym możliwym zarażeniu:

[Agnieszka Łodarska – wypowiedź w języku polskim]

——-

Były to nasze wrażenia ze spotkania dwujęzycznych rodzin w Olsztynie 29 sierpnia zorganizowanego w ramach projektu „Bilinuga – lepiej z niemieckim” Domu Współpracy Polsko-Niemieckiej w Opolu.

2021-09-05 Gustloff

Dwa tygodnie temu odbyła się w Gdyni tegoroczna uroczystość upamiętniająca ofiary zatonięcia statków z uchodźcami „Wilhelm Gustloff”, „Steuben” i „Goya” 76 lat temu. 28 sierpnia świętowano także 25-lecie Związku Ludności Pochodzenia Niemieckiego w Gdyni. Byliśmy tam dla Państwa:

——-

[muzyka]

Usłyszeli Państwo Gdyński Chór Kameralny, który swoim śpiewem uświetnił nabożeństwo ekumeniczne w Kościele Matki Bożej Nieustającej Pomocy i Św.Piotra Rybaka w Gdyni, otwierając uroczystość. Nabożeństwo po stronie katolickiej celebrował kanonik Andre Schmeier, duszpasterz mniejszości niemieckiej w diecezji warmińskiej. W swoich słowach odniósł się do okazji wydarzenia:

[Andre Schmeier:

Jak co roku, również dzisiaj zebraliśmy się tu w Gdyni, aby upamiętnić wszystkich ludzi, którzy w ramach jednej z największych akcji ewakuacyjnych w pierwszych miesiącach 1945 r. na Morzu Bałtyckim gwałtownie stracili życie. W zastępstwie ich wszystkich są to ofiary z „Wilhelma Gustloffa”, „Steubena” i „Goi”. Ale upamiętniamy dzisiaj nie tylko ofiary z tamtych czasów, lecz w tym roku też mamy pozytywną okazję do świętowania: 25-lecie Związku Ludności Pochodzenia Niemieckiego w Gdyni.]

Nawiasem mówiąc, było to również 25 nabożeństwo upamiętniające ofiary akcji ewakuacyjnej „Hannibal”. Pastor ewangelicki ze Słupska Wojciech Fröhlich przeniósł problem ucieczki na współczesność i na granice – nie tylko w naturze, ale w nas, ludziach:

[Wojciech Fröhlich:

Ludzie uciekają przed wojną, bo boją się, że stracą życie w wyniku wojny. Ludzie uciekają przed prześladowaniami i szukają schronienia. Ale niestety często ludzie, którzy są na statku swojej nadziei, na statku do wolności, trafiają na przeszkody budowane na ludzkich przesądach, ksenofobii, nienawiści czy obojętności. Trafiają na mury czy zasieki z drutu kolczastego nie tylko na granicach, lecz przede wszystkim w naszych sercach.]

Jak blisko są od siebie szczęście i nieszczęście, bezpieczeństwo i niebezpieczeństwo, pokazała Iris Wolf z Konsulatu Generalnego RFN w Gdańsku, której dziadkowie nie dostali się na pokład „Wilhelma Gustloffa”:

[Iris Wolf:

Uciekając przed szybko zbliżającym się frontem jeszcze myśleli, że mogą się zabezpieczyć. Razem udało im się dostać do statków ewakuacyjnych i podobno udało im się uciec. Potem jednak, krótko przed bliskim już uratowaniem się, stracili swoje życie w dramatycznych warunkach w lodowatym Morzu Bałtyckim. Ci, którzy zostali w porcie, bo przyszli za późno i nie mogli się dostać na pokład, bo statki były przepełnione, myśleli, że mają pecha. Chociaż był to może szczęśliwy przypadek, który ich uratował. Ja np. nie stałabym przed Państwem, gdyby moi dziadkowie nie należeli do tych, którzy przyszli za późno, aby zdobyć miejsce na „Gustloffie”.]

II wojna światowa wybuchła przez Niemcy, co do tego nie ma wątpliwości. Nie można jednak zapomnieć o niewinnych niemieckich ofiarach pod koniec wojny. Jednak upamiętnienie nie jest skierowane przeciwko nikomu – twierdzi Maria Neumann ze Związku Niemieckich Stowarzyszeń Społeczno-Kulturalnych w Polsce:

[Maria Neumann:

Jest naszą rolą, rolą mniejszości niemieckiej, aby nadal pielęgnować upamiętnianie niewinnych ofiar. Jest to pokojowe, wspólne upamiętnienie bez nienawiści, za to w modlitwie. Jest to w dzisiejszych podzielonych i brutalnych czasach i świecie wkład mniejszości niemieckiej w budowę otwartego i mądrego społeczeństwa.]

Podczas drugiej części obchodów w porcie w Gdyni, z którego wypłynął wówczas „Wilhelm Gustloff”, ich organizator Benedikt Reschke ze Stowarzyszenia Ludności Pochodzenia Niemieckiego w Gdyni wspominał dwóch ocalałych, jednego na statku i jednego, który na szczęście już nie był na nim, kiedy wypływał:

[Benedikt Reschke – wypowiedź w języku polskim]

——-

Były to nasze wrażenia z uroczystości w Gdyni upamiętniającej ofiary zatonięcia statków z uchodźcami „Wilhelm Gustloff”, „Steuben” i „Goya” 76 lat temu. 28 sierpnia świętowano także 25-lecie Związku Ludności Pochodzenia Niemieckiego w Gdyni.

2021-09-12 Leon Kuck

21 sierpnia członkowie niemieckich stowarzyszeń w Olsztynku i Elblągu spotkali się, aby dowiedzieć się od siebie więcej na temat działalności i zwiedzić miasto. Obency był również przewodniczący Stowarzyszenia Pielęgnacji Dóbr Kultury Niemieckiej „Emil von Behring” w Olsztynku Leon Kuck. Wykorzystaliśmy okazję na krótki wywiad z nim:

——-

Dlaczego Państwo chcieli zwiedzać Elbląg śladami Maxa Toeppena?

[Leon Kuck:

Elbląg jest miastem, gdzie kiedyś pracował Toeppen, Max Toeppen. Był kierownikiem gimnazjum, również w Olsztynku był dyrektorem gimnazjum. My jako stowarzyszenie wykonaliśmy dla niego tablicę, tablicę pamiątkową w byłej szkole, to jest stary zamek, a teraz jest tam wielka tablica. Od ok. dwóch lat chcieliśmy zrobić wycieczkę śladami Maxa Toeppena. Dziś jesteśmy w Elblągu; pandemia nam wszystko parę razy zablokowała, nie udało się, ale dzisiaj wreszcie jesteśmy.]

Co robili Państwo dzisiaj, co dotyczyło Maxa Toeppena, i w stowarzyszeniu niemieckim w Elblągu? Czy też były inne wycieczki?

[Leon Kuck:

Przewodnik nam bardo dużo wyjaśniła o pracy Maximiliana Toeppena, były to ciekawe wiadomości. Zwiedzieliśmy też Stowarzyszenie Pielęgnacji Kultury Niemieckiej w Elblągu. Tam przewodnik wygłosiła prelekcję na temat Maxa Toeppena, co było bardzo interesujące. Były też informacje, których nie znałem. Oczywiście, (członkowie stowarzyszenia) pokazali nam swoje pomieszczenia, bardzo dużo spraw pokazali i mogliśmy porozmawiać. Bardzo fajnie, i akurat dlatego zaplanowaliśmy tę wycieczkę. Byliśmy już w Lidzbarku, w Ełku, tam też było fajnie. Kilka fajnych rzeczy już zrobiliśmy.]

W Państwa ostatnim projekcie na cmentarzu w Jagiełku chcieli Państwo jeszcze zamieścić tablicę z nazwiskami zmarłych. Jak wygląda ten plan? A jaka jest sytuacja z tablicą z opisem cmentarza?

[Leon Kuck:

Myślimy jeszcze o tablicy, ale to będzie ciężkie do wykonania. Władze, nasze polskie władze, sprzeciwiają się, to będzie bardzo ciężkie. Mamy nazwiska zmarłych żołnierzy, tablica byłaby fajną rzeczą, ale już było to dla nas przeżycie, że zrobiliśmy tablicę pamiątkową. Kto tam leży? Co tam było? Cmentarz był kiedyś schowany w lesie, nikt nie wiedział, że coś takiego było. Dzisiaj na cmentarz pada światło. Tablica jest w trzech językach – polski, niemiecki i angielski – a nasze stowarzyszenie też jest zapisane, kto to zrobił. Pomógł nam, zafundował nam połowę burmistrz Olsztynka, i fajny chłopak Gerd Zieger z Eberswalde w Niemczech.]

Chcieli Państwo wymienić także szyld przy Państwa siedzibie z nazwą stowarzyszenia. Czy to w międzyczasie udało się zrobić?

[Leon Kuck:

Jest też nowa tablica naszego stowarzyszenia, długość 90 cm, szerokość 63 cm, wszystko napisane, nazwy i napisy. Sponsorem była m.in. pewna dama, Freya Rosan z Riede. Przez słońce kolory starego szyldu wyblakły tak, że nikt nas nie widział. Teraz jest mowy, naprawdę nowy i dobry, ma te same wymiary.]

——-

Był to Leon Kuck, przewodniczący Stowarzyszenia Pielęgnacji Dóbr Kultury Niemieckiej „Emil von Behring” w Olsztynku, w rozmowie z nami. Tematem były spotkanie członków stowarzyszenia z kolegami w Elblągu i aktualna działalność.

Anna: I to była Allensteiner Welle na dzisiaj, życzę Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Audycję zrealizował dla Państwa i dla mnie Marian Dąbrowski, a do usłyszenia za tydzień mówi Państwu Anna Przywoźna.

15.08.2021 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 15.08.2021

Anna: Serdecznie witam w Allensteiner Welle, przy mikrofonie witają Państwa dzisiaj wieczorem Anna Przywoźna…

Uwe: …i Uwe Hahnkamp i będą towarzyszyć Państwu przez całą audycję.

Anna: Dzisiaj mamy dla Państwa w programie czwartą część rozmowy z Olafem Göbelerem na temat historii powiatu szczycieńskiego i drugą część wywiadu z Rafałem Bętkowskim na temat wolnomularzy w Olsztynie.

Uwe: Poza tym weźmiemy pod lupę pewnego zielarza, który zmarł 100 lat temu. Więcej na ten temat jak zwykle po naszych wiadomościach.

Jingle – wiadomości

****

Pod hasłem „Topografia wspomnień – teraźniejsza literatura na uchodźstwie“ na cykl imprez dotyczących tej literatury zapraszają dawny pisarz miejski Olsztyna Marcel Krueger i Stowarzyszenie Borussia. Zajmować się będą językową i literacką obcością i ojczyzną. Pierwsze spotkanie 19 sierpnia o godzinie 18.00 odbędzie się online, jego tytuł brzmi: „Ehemalsdeutsch dawniej niemieckie“. Gościem Marcela Kruegera będzie germanistka i polonistka Karolina Kuszyk. Dokładniejsze informacje na ten temat na stronie borussia.pl i profilu Borussi na Facebooku.

****

Pod hasłem „Chmury – Wolken – Clouds“ odbywa się od wczoraj i potrwa jeszcze do przyszłego piątku Piąty Festiwal Sztynorcki. Oprócz pałacu w Sztynorcie imprezy odbywać się będą także w Kętrzynie i Giżycku. Zaplanowane jest między innymi we wtorek, 17 sierpnia o godzinie 17.00 w Muzeum w Kętrzynie spotkanie dotyczące „Sztynorkich biografii“ z pisarką Ullą Lachauer oraz Agatą Kern z Muzeum Prus Wschodnich w Lüneburgu. 18 sierpnia o godzinie 18.00 po raz pierwszy wręczony zostanie Medal Lehndorffa. Z tek okazji oczekiwany jest niemiecki ambasador w Polsce Arndt Freytag von Loringhoven. Na widzów czekają także imprezy kulturalne. Dokładny program znajdą Państwo także w Internecie na stronie 2021.stnort.org

****

Katolicka msza w języku niemieckim odprawiona zostanie w przyszła niedzielę, 22 sierpnia o godzinie 10.00 w kościele w Olsztynie – Jarotach. Kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

****
W przyszłym tygodniu odprawione zostanie jeszcze raz nabożeństwo ewangelickie w języku niemieckim. Pastor Falk Klemm z Ehrenfriedersdorf czeka na wiernych w niedzielę, 22 sierpnia o godzinie 9.30 w kościele ewangelicko – augsburskim w Giżycku.

2021-08-15 Rafał Bętkowski II

31 lipca Rafał Bętkowski z Muzeum Nowoczesności Miejskiego Ośrodku Kultury w Olsztynie zorganizował po raz kolejny jeden ze swoich spacerów po mieście. Tym razem poprowadził uczestników „Tropami wolnomularzy w Olsztynie”. Zapytaliśmy go potem o ten temat. Usłyszą Państwo teraz drugą część rozmowy:

——-

Kto był członkiem lóż wolnomularskich w Prusach? Czy uczestnikami byli także obywatele polscy?

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

Jakie warstwy społeczne były reprezentowane w osztyńskiej loży wolnomularskiej „Stein an der Alle”? Dlaczego było tak mało oficerów w „mieście garnizonowym”, jakim był Olsztyn?

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

Jakie zawody znajdziemy na liście członków?

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

Kto kierował taką lożą? Co to nam mówi o loży?

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

Kto był drugim mistrzem katedry czy też mistrzem loży?

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

Kto był jego następcą?

[Rafał Bętkowski – wypowiedź w języku polskim]

——-

Był to Rafał Bętkowski z Muzeum Nowoczesności Miejskiego Ośrodka Kultury w Olsztynie w rozmowie z nami. Tematem, jaki wybrał sobie jako temat swojego spaceru po mieście 31 lipca byli wolnomularze w Olsztynie.

Trzecią część rozmowy z nim usłyszą Państwo w kolejnej audycji.

2021-08-15 Olaf Göbeler IV

Na początku lipca Olaf Göbeler był gościem XXIV Pasymskich Koncertów Muzyki Organowej i Kameralnej. Od lat zajmuje się on genealogią oraz – ponieważ jego rodzina pochodzi z regionu – również historią powiatu szczycieńskiego. Zapytaliśmy go o jego badania. Usłyszą Państwo teraz czwartą, ostatnią część rozmowy:

——-

Na początku lipca Olaf Göbeler był gościem XXIV Pasymskich Koncertów Muzyki Organowej i Kameralnej. Od lat zajmuje się on genealogią oraz – ponieważ jego rodzina pochodzi z regionu – również historią powiatu szczycieńskiego. Zapytaliśmy go o jego badania. Usłyszą Państwo teraz czwartą, ostatnią część rozmowy:

——-

W pierwszych częściach rozmowy zajmowaliśmy się bardziej genealogią i dokumentami, ale zajmuje się Pan także badaniami dotyczącymi nazw miejscowości i miejsc w regionie. Jak wygląda to np. w przypadku Szczytna?

[Olaf Göbeler:

Szczytno to tylko jedna nazwa. Wielu polskich naukowców, historyków podejmuje słowo „skit”, które występuje w starych dokumentach z Warmii z czasu ok. 1350 r. Wymieniono szereg jezior, które należą podobno do biskupa warmińskiego, w tym major skiten i minor skiten, co później było Wielkim i Małym Jeziorem Domowym, a Polacy biorą skit za podstawę do słowa Szczytno. Ale kiedy weźmiemy tu słowo szczyt, tego nie mamy w Szczytnie, ale kiedy wezmę nazwę Galindów, która pasuje do skiten, to można to przetłumaczyć, a to znaczy „dotyczący wody, jeziora”, „czysta woda”, więc jest to bardziej logiczne niż polskie słowo.]

A jak jest w gminie Dźwierzuty?

[Olaf Göbeler:

Są tu w Dźwierzutach nazwy, których do tej pory nie można było wyjaśnić. Mamy bardzo starą nazwę „Auslewo” to oznacza pewną rybę, ukleję. I mamy drugą nazwę „Swiersuty”, a to znaczy, że tutaj suszono rybę; mamy Popowa Wola, która nazywała się po niemiecku Pfaffendorf, ale właściwie znaczy wierzba iwa, a kiedy dzisiaj jadę do Popowej Woli, widzę te wierzby po setkach lat. Mamy tu też jezioro Dymer, a tu też nie znajdzie się w innym języku wyjaśnienia, dymra to jest po prostu ciemna woda, to był torf, więc jezioro torfowe.]

Przejdźmy do następnej gminy – Pasymia. Jak tam to wygląda?

[Olaf Göbeler:

Zapis Michałek wymienia, że wieś wcześniej nazywała się Schwandorf (wieś labędzi). Starałem się wyjaśnić, skąd ta nazwa. Wpadłem na pomysł, by poszukać jezior w terenie, no tak, tam jest tzw. Jezioro Gulbig, patrzyłem do słownika, co znaczy gulbig, a to jest łabędź. To oznacza, że przetłumaczono nazwę Galindów – Gulbig na niemiecki Schwan, i stąd nazwa wsi. To samo z Miluk, tam jest jezioro Pautig, co właściwie znaczy jezioro cielątka, ale wieś nazywała się Pautig. Albo Tylkowo – wszyscy myślą, że to polskie, ale to jest pomyłka, to ukazuje, że tam była produkcja lnu, bo to oznacza ta nazwa Galindów.]

Co oznaczają nazwy, które nadali Galindowie miejscowościom i jeziorom?

[Olaf Göbeler:

Jest to typowe dla Galindów, że oni nadali miejscom nazwy czerpiąc z tego, co tam wykonano czy tam znaleziono. Rzadko używali do tego nazw osób. To jest zasada do orientacji. Znalazłem starą nazwę Giśla. Tam znajdowało sie jezioro, które istniało po zimie, bo było dużo wody, potem nie było go, było ono suche. Nawet są dwie nazwy stare dla niego, bowiem Gisling i Indise, tłumaczyłem to i okazało się, że to znaczy to samo. Jedno to wyschnąć, drugie wyciekać. Jest rachunek urzędowy z roku 1601, który opisuje dokładnie to, że w tym jeziorze można tylko nieregularnie łowić ryby, bo raz jest, raz go nie ma. Wszystko pasuje.]

Czy jest jeszcze więcej przykładów tych „naturalnych nazw”?

[Olaf Göbeler:

Parleza, jest też taka wieś. Kto trochę zna przyrodę tutejszą, wie, że Parleza na północy powiatu w kierunku Biskupca, jest terenem bagnistym, a Parleza/Parlösen znaczy „wieś, do której dostaniesz się tylko kładką”, a kiedy zna się okolice, wie się, że tak naprawdę jest. Żaden naukowiec nie może zinterpretować tu czegoś fałszywego, bo jest to zbyt logiczne i za dobrze pasujące. Nazwy Galindów pasują dokładnie do tego, co tu zastaniemy; jest to zdumiewające, że mogę to zrobić ze wszystkimi nazwami tutejszymi.]

Według Pana badań Galindowie byli więc też w roku 1250 i jeszcze później. To hipoteza warta dyskusji. Czy rozmawia Pan również o swoich rezultatach z innymi badaczami genealogii czy historykami?

[Olaf Göbeler:

Czasem mam pytania od kolegów, ale badania, które ja wykonywałem, są zbyt szczegółowe, za bardzo odnoszą się do jednej rodziny. Mamy punkty, w których przecinamy się, i wtedy rozmawiamy i jest wymiana, bo źródeł jest mało. Moja rodzina należy do najstarszych autochtonicznych, można ją przyporządkować nazwiskiem już od 1470 roku, a tu w Labuszewie mogę potwierdzić jej istnienie przez cały czas od roku 1539, byli już tam. To była rodzina Dollmann.]

——-

Był to Olaf Göbeler, którego rodzina pochodzi z powiatu szczycieńskiego, w rozmowie z nami. Zajmuje się on od lat genealogią i historią tego regionu.

2021-08-15 Owczarz Ast

Szarlatan czy mędrzec? Zielarz czy oszust? Kłamca czy wyjątkowy talent? To pytania, które ludzie zadają sobie wielokrotnie w historii, gdy spotykają się z niezwykłymi metodami leczenia. Dziś chcielibyśmy przedstawić Państwu jedną z takich osób, która była z tego bardzo znana i odnosiła w swoim czasie sukcesy. Jego nazwisko: Philipp Heinrich Ast, lepiej znany jako Owczarz Ast.

Urodził się w 1848 roku w Gronau nad rzeką Leine w rodzinie pasterskiej. Ale oprócz mało cenionego zajęcia pasterskiego w rodzinie istniała jeszcze inna tradycja: sztuka uzdrawiania, uzdrawiania chorego bydła, ale również chorych ludzi. Jego wuj, który pracował jako główny owczarz dla barona w Lüdersdorf koło Scharnhorst, zabrał tam młodzieńca w 1872 roku. Już wiosną 1873 r. Philipp Heinrich Ast trafił do miejscowości Radbruch na gospodarkę numer dwa do rodziny Ahlers. W drugi dzień świąt Bożego Narodzenia 1873 poślubił córkę domu, położną Annę Dorotheę Ahlers.

Pracował jako postrzygacz owiec w okolicy, a nawet w leżącym 25 kilometrów na północ Hamburgu. Ludzie zauważyli, że nie tylko dobrze radzi sobie ze zwierzętami, ale też potrafi je leczyć. Za pomocą swoich roślinnych mieszanek leczył także ludzi. Leczenie zwierząt przyniosło mu przyjaciela na całe życie: Petera Wilkensa z miejscowości Stelle w powiecie Harburg. Jego koń miał zagrażającą życiu kolkę i miał zostać zastrzelony. Owczarz Ast zdołał konia uratować.

Gdy jego rodzina się rozrosła i chciał kupić kawałek ziemi w Radbruch, mieszkańcy odsunęli się od niego. Nie udzielili mu żadnej pomocy ani kredytu. Owczarz Ast otrzymał potrzebne pieniądze od Petera Wilkensa jako pożyczkę. Tam, w nowym domu, żył do śmierci i wyrobił sobie nazwisko uzdrowiciela. Podstawą tej działalności była stara księga z mądrościami medycyny naturalnej, odziedziczona po ojcu w 1878 roku. W 1883 podpisał kontrakt na produkcję leków według własnych wskazówek z apteką w Winsen nad rzeką Luhe, która zresztą istnieje do dziś.

Ale lekarze ówczesnej medycyny tradycyjnej byli tak samo podejrzliwi wobec niego, jak wcześniej wobec Ignaza Semmelweisa, odkrywcy gorączki porodowej, czy Johanna Christopha Blumhardta, uważanego za inicjatora psychiatrii. Prawdziwym uzdrowicielem nie może być ktoś, kto do diagnozy potrzebuje i bierze pod lupę włosy z szyi pacjenta i przepisuje niekonwencjonalne tynktury do terapii. W 1893 r. odbył się proces przed sądem okręgowym w Bleckede. Philipp Heinrich Ast został skazany na grzywnę, ponieważ produkował i sprzedawał medykamenty bez pozwolenia policji.
Ciekawa konsekwencja: ponieważ prasa zajmowała się tą sprawą na szczeblu regionalnym i krajowym aż po Hamburg, Hanower i Berlin, owczarz Ast stał się znany. Ludzie walili do niego drzwiami i oknami, przyjeżdżali z daleka pociągiem i przynosili miastu Radbruch boom gospodarczy. Nie wiadomo dokładnie, ile sam zarabiał; na przełomie wieków mówiono o 120.000 marek rocznie – według dzisiejszych obliczeń owczarz Ast był milionerem.

Philipp Heinrich Ast dużo wiedział i potrafił, był dobry dla ludźi, oni mu ufali. W owym czasie, bez rozleglej i przede wszystkim niedrogiej opieki medycznej, był dla nich punktem kontaktowym, w zasadzie wiejskim lekarzem. Jego rodzina, której przekazał swoją wiedzę, kontynuowała prowadzenie gabinetu medycyny naturalnej do 2000 roku. Sam zmarł 15 sierpnia 1921 r. i został pochowany z wielkimi honorami w obecności licznej publiczności.

Uwe: I to była znowu Allensteiner Welle w niedzielny wieczór.

Anna: Audycję zrealizował dla Państwa i dla nas Szymon Krzysztoń, a do usłyszenia za tydzień mówią Państwu Anna Przywoźna…

Uwe: … i Uwe Hahnkamp. Do usłyszenia za tydzień, cześć.

18.07.2021 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 18.07.2021

Uwe: Drodzy słuchacze, dziś wieczorem wita Państwa przy mikrofonie ponownie Uwe Hahnkamp i będzie towarzyszyć Państwu przez całą audycję. Dziś porozmawiamy z Sabiną Regułą z Nidzicy na temat nauki języka niemieckiego jako języka mniejszości narodowej w szkołach. Przestawimy wrażenia z Dnia Mniejszości Narodowych i Etnicznych niemieckiej w Olsztynie i z pierwszego koncertu XXIV Pasymskich Koncertów Muzyki Organowej i Kameralnej. Więcej jak zawsze po naszych wiadomościach.

Jingle – wiadomości

****

1 kwietnia rozpoczął się powszechny spis ludności i mieszkań 2021 r. Przez sześć miesięcy, do 30 września, mieszkańcy Rzeczpospolitej Polskiej mają możliwość i obowiązek udzielenia odpowiedzi na zadane w spisie pytania. Po raz pierwszy w historii polskiej statystyki publicznej samodzielny spis jest obowiązkowy. Nie dotyczy to osób, które na przykład ze względu na wiek, stan zdrowia czy niepełnosprawność nie są w stanie tego zrobić samodzielnie. Pracownicy spisu będą mogli udzielić pomocy bezpośrednio lub telefonicznie.

****

W przyszłą sobotę 24 lipca rozpoczynają się w Ostródzie następne warsztaty letnie dla dzieci mniejszości niemieckiej. Po roku przerwy dzieci w wieku od 9 do 12 lat znów będą miały możliwość kreatywnego spędzenia wakacji razem z rówieśnikami i między innyi uczenia się języka niemieckiego. Impreza zakończy się 7 sierpnia. Więcej informacji u Marty Mularczyk w Związku Stowarzyszeń Niemieckich Warmii i Mazur, telefonicznie pod numerem 89 523 56 80 lub mailowo biuro.zsnwim@gmail.com

****

„Kawiarnia pisarska, kreatywne pisanie do wypróbowania i rozpoczęcia” – to tytuł cyklu seminariów organizowanych przez Karpatenblatt. Karpatenblatt to portal internetowy Stowarzyszenia Niemców Karpackich i magazyn Niemców na Słowacji. Ostatnie wydarzenie zaplanowano na przyszły wtorek, 20 lipca, w godzinach 17.00 – 19.00. Tematem jest „Warsztat przyszłości i zakończenie”. Udział jest bezpłatny, rejestracja odbywa się za pośrednictwem adresu e-mail anmeldung@karpatenblatt.sk

****

Koncert w dniu 24 lipca (w sobotę) o godz. 18.00 rozpocznie drugi weekend tegorocznych XXIV Pasymskich Koncertów Muzyki Organowej i Kameralnej. Koncert z Oskarem Majem i Bartoszem Gołębiowskim na organach odbędzie się w kościele ewangelicko – augsburskim w Pasymiu. 25 lipca o godz. 18.00 odbędzie się w kościele w Dźwierzutach koncert z Matthiasem Böhlertem z Niemiec. Pastor Witold Twardzik cieszy się jako gospodarz na licznych gości.

****

Msza katolicka w języku niemieckim odprawiona zostanie w przyszłą niedzielę 25 lipca o godz. 10:00 w Olsztynie – Jarotach. Ksiądz kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

2021-07-18 Sabina Reguła II

W dniach 19 i 20 czerwca w Ostródzie na corocznej konferencji roboczej spotkali się przewodniczący stowarzyszeń niemieckich na Warmii i Mazurach. Była tam też Sabina Reguła, przewodnicząca Stowarzyszenia Mniejszości Niemieckiej w Nidzicy. Jest ona doradcą nauki języka niemieckiego jako języka mniejszości w powiecie nidzickim. Na ten temat mówiła również niedawno podczas spotkania w Warszawie:

——-

W środku tygodnia tak po prostu pojechać do Warszawy, to trochę niezwykłe dla nauczycielki języka niemieckiego z Nidzicy. Co to było za spotkanie wysokiej rangi 16 czerwca, że Pani tam pojechała i reprezentowała barwy województwa warmińsko-mazurskiego i tutejszej mniejszości niemieckiej?

[Sabina Reguła:

Chodziło o spotkanie z ekspertami UE, z komisją, którzy chcą sprawdzić, jak strona polska, tzn. państwo polskie zachowuje się w stosunku do mniejszości niemieckiej, jak Polska spełnia swoje zadanie w stosunku do mniejszości niemieckiej. Chodziło o karty mniejszości, mniejszości narodowych i etnicznych. Zaproszona została delegacja, były trzy osoby z Opola oczywiście z szefem, jak się mówi, Bernardem Gaidą, i przyszło zapytanie, czy ja z Nidzicy również mogłabym przyjechać. ZNSSK [Związek Niemieckich Stowarzyszeń Socjalno – Kulturalnych] do mnie zadzwonił i zapytał, czy mam czas, aby przyjechać do Warszawy i opowiedzieć o nauce języka niemieckiego jako języka mniejszości, jak jest w naszym regionie, jakie mamy doświadczenia.]

Krótko mówiąc była Pani fachowcem z doświadczeniem w praktycznym działaniu, który w życiu codziennym jest konfrontowany problemami nauki języka niemieckiego. Do Pani doświadczeń w ostatnim czasie obok normalnej nauki należała również kontrola przez kuratorium nauki języka niemieckiego jako języka mniejszości. Czy mówiła Pani też o niej? Przecież nie przebiegała zbyt przyjemnie …

[Sabina Reguła:

Oczywiście, właśnie dlatego. Kontrola była… no… jaka była. Rozmawiałam też o niej z ekspertami, co tam się działo, a oni dziwili się, że coś takiego miało miejsce. Dziwili się również, że od pewnego czasu nie można korzystać jednocześnie z nauki języka niemieckiego jako języka mniejszości i jako języka obcego. Chodzi o klasy VII i VIII szkoły podstawowej. Dziwili się też, że przepisy się nie zmieniły w tym punkcie, tylko ich interpretacje.]

Nie wspominając o takiej interpretacji, która w naszym regionie prawie nie znajdzie zastosowania, bo prawie nie mamy uczniów, którzy jednocześnie chcą się uczyć niemieckiego jako języka obcego i jako języka mniejszości – czego brakuje, jeżeli mówimy o infrastrukturze? Czy w ogóle byłyby podręczniki do niemieckiego jako języka mniejszości dla starszych uczniów szkoły podstawowej?

[Sabina Reguła:

Wprawdzie jest podręcznik języka niemieckiego jako języka mniejszości, ale to tylko dla najmłodszych, tzn. w klasach 1-3. Nie ma innych podręczników, które mogłyby służyć do nauki języka niemieckiego jako języka mniejszości. Nauczyciele po prostu biorą podręczniki do niemieckiego jako języka obcego i szukają jeszcze materiałów w Internecie czy tworzą własne materiały, żeby można było omówić wszystkie tematy. „Niko”, podręcznik dla klas 1-3, również jest dopuszczony w Niemczech dla uczniów szkoły podstawowej. W tym momencie nie ma dalszych podręczników dopuszczonych np. dla klas 4-6.]

Tematem wiecznej dyskusji są również subwencje do nauki języka niemieckiego jako języka mniejszości. Z jednej strony z powodu ich wysokości, z drugiej strony przede wszystkim z powodu ich wypłacania i wykorzystania. Jakie Pani ma doświadczenia w tej sprawie?

[Sabina Reguła:

Też o tym mówiliśmy, że subwencje, które są przydzielone dzieciom, tzn. właściwie należą się dzieciom, powinny być wypłacane bezpośrednio – nie bezpośrednio, lecz tak, że burmistrz czy starosta przekazuje je dalej uczniom i nie rozdziela pieniędzy na inne sprawy. Że szkoła, tzn. sala do tej nauki języka niemieckiego jako języka mniejszości zostaje lepiej wyposażona, że z tych środków opłacane są podręczniki języka niemieckiego jako obcego, jeśli nauczyciel z nich korzysta, a nie, że rodzice muszą je kupić. To powinno być możliwe z tych dodatkowych subwencji. W niektórych szkołach jest tak, że one je dostają, a nauczyciel/ka może z uczniami zrobić wycieczkę np. do Berlina albo okolic, za którą dzieci nie muszą płacić. Ale w innych szkołach jest tak, że uczniowie (tzn. ich rodzice) sami muszą nawet płacić za materiały do majsterkowania, i za podręczniki itd. ]

——-

Była to Sabina Reguła, przewodnicząca Stowarzyszenia Mniejszości Niemieckiej w Nidzicy, w rozmowie z nami. Tematem były pytania dotyczące nauki języka niemieckiego jako języka mniejszości w naszym regionie.

2021-07-18 Dzień Mniejszości Narodowych i Etnicznych

10 lipca Olsztyńskie Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej zaprosiło na tegoroczny Dzień Mniejszości Narodowych i Etnicznych do osady kozackiej „Ataman” w Olsztynie – Gutkowie. Wreszcie znowu było możliwe, by spotkać się osobiście w trochę większym gronie i delektować się tym dniem. Oto nasze wrażenia z imprezy:

——-

[muzyka]

Droga do „Atamana” do dziś nie jest lepsza niż w ostatnich latach, a i po deszczu poprzedniego dnia błotniste miejsca na parkingu były grząskie, ale słońce pokazało się, chmury przeszły i nie zostawiły ani jednej kropli wody i przyczyniły się do ciepłej, ale nie gorącej atmosfery. Goście honorowi z zespołu klezmerskiego „Chanajki” z Białegostoku już się rozgrzewali, podczas gdy przybywało jeszcze wielu gości. Wreszcie znowu być razem, wspólnie świętować, a dzięki kulturze i pomysłom wstawiać się za ważnymi rzeczami, jak powiedział prezydent miasta Olsztyna dr Piotr Grzymowicz w swojej mowie powitalnej:

[Piotr Grzymowicz – wypowiedź w języku polskim]

Uwzględnił przy tym również byłych mieszkańców, którzy wciąż przyjeżdżają do swojej starej ojczyzny. Jarosław Słoma, przewodniczący komisji ds. mniejszości narodowych i etnicznych, która prawie w pełnym składzie pojawiła się na dniu mniejszości, też podkreślił wagę wielokulturowości regionu:

[Jarosław Słoma – wypowiedź w języku polskim]

Po krótkim ekumenicznym słowie duchowym na zakończenie części oficjalnej uczestnicy imprezy mieli okazję poinformowania się na temat różnych mniejszości. Niestety z powodu nadal trochę niepewnej sytuacji przybyło niewiele mniejszości. Grupy mniejszości niemieckiej nie tylko z regionu, lecz również z Opola, oprócz tego zaprezentowała się mniejszość ukraińska. A z nią, dokładniej z uczennicą Amelią Kuształą, rozpoczęła się część kulturalna Dnia Mniejszości Narodowych i Etnicznych:

[muzyka]

Całkiem inny charakter nadali imprezie reprezentanci mniejszości niemieckiej z zespołem tańca „Saga”, Moniką Krzenzek jako solistką, chórem Nidzickiego Stowarzyszenia Mniejszości Niemieckiej i młodymi „Jodłami” z Ostródy. Centralnym punktem programu był zespół klezmerski „Chanajki” z Białegostoku. Gra on przeważnie, ale nie tylko, piosenki regionalnych autorów żydowskich. Jedna z nich jest, jak mogą Państwo usłyszeć, poświęcona ich miastu – Białemustokowi „Mój dom, Białystok, mein hejm”:

[muzyka]

Są melancholijne dźwięki utraconego miasta, czasu i ojczyzny, ale w muzyce klezmerskiej jest też zawsze dźwięk wesołego tańca. Piosenka o rabbim – z wielką żywiołowościa. Jeszcze raz Chajniki:

[muzyka]

Kiedy słuchacze byli już w ruchu i delektowali się oprócz rozmów, pogawędek, jedzenia i picia oraz radosnym spędzaniem czasu razem również w ruchu w takcie muzyki, ukraiński zespół Horpyna jeszcze bardziej rozochocił swoją muzyką ludzi. Najpierw powoli…

[muzyka]

… a na koniec, na zakończenie części kulturalna i całego Dnia Mniejszości Narodowych i Etnicznych, jeszcze raz z ogromną energią:

[muzyka]

——-

Były to wrażenia z Dnia Mniejszości Narodowych i Etnicznych zorganizowanego przez Olsztyńskie Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej 10 lipca w osadzie kozackiej „Ataman” w Olsztynie-Gutkowie.

Dalsze wrażenia z tej imprezy zaprezentujemy w kolejnych tygodniach w naszej audycji.

2021-07-18 Koncert Pasym

XXIV Pasymskie Koncerty Muzyki Organowej i Kameralnej otworzyły swojej bramy. 10 lipca o godz. 17.00 rozpoczął się pierwszy koncert w kościele ewangelicko-augsburskim w Pasymiu. W tym samym czasie obchodzono uroczyste jubileusze 635 lat przyznania praw miejskich dla Pasymia i 630 lat poświęcenia kościoła. Ponadto można było zaprezentować publicznie świeżo konserwowaną głowę jelenia z kościoła z 1608 r. Oto nasze wrażenia z tej potrójnej imprezy:

——-

[muzyka]

Goście imprezy powitani zostali dość nietypowo tym sygnałem myśliwskim. Zagrał zespół sygnalistów myśliwskich „Leśna Brać” z Nadleśnictwa Spychowo-Strzałowo. Na wstępie gospodarz, pastor Witold Twardzik z kościoła ewangelicko – augsburskiego w Pasymiu wspomniał o obu tych jubileuszach świętowanych tego dnia:

[Witold Twardzik – wypowiedź w języku polskim]

Przypomniał też skuteczną zbiórkę na konserwację głowy jelenia i bażanta, które wiszą w nawie środkowej kościoła:

[Witold Twardzik – wypowiedź w języku polskim]

Do krótkiej prezentacji odgłosów zwierząt jak bezpośrednio w naturze, w lesie, mógł pozyskać fotografa przyrody i krajobrazu Huberta Jasionowskiego ze Szczytna. Usłyszą Państwo głosy zwycięskiego byka jelenia:

[Hubert Jasionowski – wypowiedź w języku polskim]

Ta część imprezy zakończyła się kolejnym sygnałem zespołu sygnalistów myśliwskich „Leśna Brać” z nadleśnictwa Spychowo-Strzałowo:

[muzyka]

Na początku właściwego pierwszego koncertu Pasymskich Koncertów Muzyki Organowej i Kameralnej artysta nawiązał do tematu sygnałów myśliwskich we własnej interpretacji. Usłyszą Państwo fragment:

[muzyka]

Następnie zagrano utwory niemieckich kompozytorów baroku Nicolausa Hassego i Georga Böhma, zanim jeden z największych niemieckich kompozytorów Jan Sebastian Bach został główną postacią repertuaru – i to za sprawą niezwykle delikatnego utworu „Wenn wir in höchsten Nöten sein – Kkiedy cierpimy w najgorszych potrzebach”

[muzyka]

Imprezę zakończyła wspólna modlitwa duchownych kościołów katolickiego i ewangelicko-augsburskiego w Pasymiu – oraz improwizacja do pieśni „Pod Twą obronę“. Jeszcze raz fragment muzyki dr. Macieja Zakrzewskiego:

[muzyka]

——-

Były to wrażenia z pierwszego koncertu XXIV Pasymskich Koncertów Muzyki Organowej i Kameralnej dnia 10 lipca w kościele ewangelicko-augsburskim w Pasymiu.

Więcej muzyki z koncertów i dalsze tematy dotyczące tego cyklu koncertów zaprezentujemy w kolejnych audycjach w naszej audycji.

Uwe: I to znowu wszystko w audycji „Allensteiner Welle” w niedzielny wieczór. Audycję zrealizował dzisiaj dla Państwa i dla nas Marian Dąbrowski. Życzę miłego tygodnia; niech Państwo ponownie włączą radioodbiorniki w następny weekend.

11.07.2021 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 04.07.2021

Uwe: Drodzy słuchacze, dziś wieczorem wita Państwa przy mikrofonie ponownie Uwe Hahnkamp i będzie towarzyszyć Państwu przez całą audycję. Dziś mamy dla Państwa wywiad z Ulfem Püstowem z Ziomkostwa Prus Wschodnich i rozmowę z Moniką Krzenzek z zarządu Związku Stowarzyszeń Niemieckich Warmii i Mazur. Oprócz tego przedstawimy zmarłego ostatnio piosenkarz Billa Ramseya, który śpiewa również piosenki w dzisiejszej audycji. Więcej usłyszą Państwo jak zawsze – po naszych wiadomościach.

Jingle – wiadomości

*****

1 kwietnia rozpoczął się powszechny spis ludności i mieszkań 2021 r. Przez sześć miesięcy, do 30 września, mieszkańcy Rzeczpospolitej Polskiej mają możliwość i obowiązek udzielenia odpowiedzi na zadane w spisie pytania. Po raz pierwszy w historii polskiej statystyki publicznej samodzielny spis jest obowiązkowy. Nie dotyczy to osób, które na przykład ze względu na wiek, stan zdrowia czy niepełnosprawność nie są w stanie tego zrobić samodzielnie. Pracownicy spisu będą mogli udzielić pomocy bezpośrednio lub telefonicznie.

****

Od najbliższego czwartku 15 lipca i do 24 lipca odbędzie się tegoroczny obóz letni dla młodzieży z mniejszości niemieckich z 12 państw – i to online. Hasło brzmi „Razem wyść poza granice”, na uczestników czeka pięć różnych warsztatów. Uczestniczyć można bez kosztów, zgłaszać się należy przez stronę internetową www.sommercamp.online Tam również znajdują się bliższe informacje na temat imprezy.

****

Msze katolickie w języku niemieckim odprawione zostaną w przyszłą niedzielę 18 lipca:

– o godz. 10:00 w Olsztynie – Jarotach,

– o godz. 14:00 w Biskupcu

– i o godz. 17:00 w Reszlu.

Ksiądz Kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

2021-07-11 Ulf Püstow

W dniach 19 i 20 czerwca w Ostródzie spotkali się przewodniczący stowarzyszeń niemieckich na Warmii i Mazurach. Na coroczną konferencję roboczą zaprosił Ziomkostwo Prus Wschodnich. Odpowiedzialny za ziomkostwo był Ulf Püstow z zarządu tej organizacji. Przedstawimy go Państwu:

——-

Jaka jest Pana rola w zarządzie Ziomkostwa Prus Wschodnich? Skąd pochodzi Pana rodzina i gdzie Pan żyje?

[Ulf Püstow:

Zarząd ziomkostwa liczy sześć osób. Moim zadaniem jest kontakt ze stowarzyszeniami niemieckimi i z politykami samorządowymi na Warmii i Mazurach. Z powiatów Olecko i Ełk, ale również mam w swojej linii genealogicznej tzw. emigrantów salzburskich i hugenotów. Mieszkam w Schwerinie, w landzie Meklemburgia – Pomorze Przednie, w regionie, który jest krajobrazowo bardzo podobny do Mazur.]

Dostał się Pan do zarządu, kiedy wirus Corona wiele utrudniał. Jak dał Pan sobie z nim radę, co trzeba jeszcze zrobić?

[Ulf Püstow:

Było to nowe dla nas wszystkich. Problemem najpierw była akceptacja, że Covid zostanie dłużej. Wiele osób myślało, że to mała rzecz – a przeciągało się to i przeciągało, i zanim uświadomiliśmy sobie, że musimy przemyśleć naszą pracę, już za dużo czasu upłynęło. Próbowaliśmy utrzymać kontakt za pomocą mediów elektronicznych, np. za pomocą konferencji wideo, niestety z mojego punktu widzenia jednak nie z Warmią i Mazurami, bo osobiste kontakty jeszcze nie były zawiązane. To musi się poprawić, to chcę zrobić lepiej, ale to nie jednostronnie, to musi trafić na podatny grunt. Lepiej oczywiście jest spotkać się osobiście, kiedy się siebie widzi.]

Jak funkcjonowała, funkcjonuje praca organizacyjna w Ziomkostwie w czasach Covid?

[Ulf Püstow:

Jest konferencja telefoniczna w każdy poniedziałek o ustalonej godzinie, podczas której zarząd spotyka się, są krótkie sprawozdania, co nowego, jakie są tematy. Są konferencje wideo z przewodniczącymi ziomkostw powiatów w terminach, kiedy normalnie spotykalibyśmy na żywo. Nowe dla nas wszystkich – medium konferencji telefonicznej i wideo; wypełniło czas, ale musimy i tak wrócić do wspólnych spotkań twarzą w twarz.]

Co postanowił Pan zrobić aktualnie w swojej pracy?

[Ulf Püstow:

Jako pierwsze – po raz drugi możliwość spotkania się, bo pierwszy raz byłem we wrześniu w Mrągowie. Dzisiaj wieczorem wdać się w rozmowy, budować zaufanie, przełamać granice duchowe i zachęcać do aktywnego kontaktu, bo dystans jest bardzo daleki, a nie jestem w stanie raz w miesiącu czy regularnie przyjeżdżać na Warmię i Mazury i odwiedzać stowarzyszenia niemieckie. Życzę sobie, żebyśmy drogą internetową czy mailową czy telefoniczną mieli możliwość kontaktu, żeby była możliwa dobra i owocna współpraca. Ziomkostwo Prus Wschodnich oferuje wsparcie dla stowarzyszeń niemieckich Warmii i Mazur, jeśli one chcą; na pewno nie chodzi o wyposażenie techniczne, lecz o pomoc poprzez szkolenia, na pewno nie takie rzeczy „jak wysłać email”, ale „jak zorganizować konferencję wideo” albo coś podobnego.]

W ramach konferencji tu w Ostródzie przedstawiono nowy krótki film „Prusy Wschodnie dla początkujących”, który wyprodukowało ziomkostwo Prus Wschodnich. Jaka jest motywacja dla jego powstania?

[Ulf Püstow:

W Niemczech stwierdziliśmy, że nie tylko młodzi ludzie, którzy mają korzenie rodzinne na Warmii i Mazurach, w Prusach Wschodnich, lecz również osoby, które pochodzą z całkiem innych regionów Niemiec nie wiedzą, gdzie leżą Prusy Wschodnie. Studiowałem w Kolonii na początku latach 90 i przestraszyłem się, kiedy powiedziałem, skąd pochodzę, i zauważyłem, że młodzi ludzie w starej RFN uważali NRD za część Niemiec, za państwo niemieckie, lecz za obcy kraj. Jeśli to już nie są Niemcy, co z terenami, które przed 1945 r. były niemieckie, zwłaszcza Prusy Wschodnie. Ziomkostwo Prus Wschodnich ma za cel przekazywanie ludziom, że Prusy Wschodnie to europejski krajobraz kulturowy. Nie chodzi o to, że Prusy są niemieckie czy powinny ponownie „stać się” niemieckie; takich słów nie potrzeba nam we wspólnym domu, w Europie, lecz ocalić historię i pokazać, że Prusy Wschodnie są europejskim krajobrazem kulturowym. I to, że od zawsze były tyglem, w którym ludzie różnej narodowości i stanu spotykali się i mieszali się i tworzyli bardzo specjalny typ ludzi.]

Dla początkujących – to brzmi, jakby miała jeszcze być kontynuacja…

[Ulf Püstow:

Tak, o tym mówiliśmy w ziomkostwie, że to jest pierwszy krok. Jest w planie produkcja drugiego filmu „Prusy dla zaawansowanych” który wyjaśnia kilka tematów głębiej i będzie decydowanie dłuższy, ale kiedy powstanie, kiedy wystartujemy, jeszcze nie wiemy. Cieszymy się, że ten film teraz jest na rynku i może być oglądany. I widzimy na Youtube, że dostaje dużo kliknięć i trafia na podatny grunt.]

Można go znaleźć na Youtube, jeśli wpisze się „Ostpreußen für Anfänger”. Gdzie można go jeszcze obejrzeć lub ściągać?

[Ulf Püstow:

Na witrynie Ziomkostwa też można go znaleźć, tuż na pierwszej stronie, na stronie startowej. Na pewno w przyszłości będzie tak, że nowe tematy zepchną ten link z pierwszej strony, ale teraz i na pewno jeszcze długo będzie tam widoczny dla każdego i będzie budzić zainteresowanie.]

——-

Był to Ulf Püstow z Ziomkostwa Prus Wschodnich w rozmowie z nami. Tematem były jego pierwsze wrażenia jako osoby odpowiedzialnej za kontakty ze stowarzyszeniami niemieckimi na Warmii i Mazurach oraz jego pomysły na przyszłość.

Wywiad powstał podczas konferencji roboczej mniejszości niemieckiej zorganizowanej w Ostródzie przez Ziomkostwo Prus Wschodnich w dniach 19 i 20 czerwca. Dalsze rozmowy zaprezentujemy w kolejnych audycjach.

2021-07-11 Monika Krzenzek

W dniach 19 i 20 czerwca w Ostródzie spotkali się przewodniczący stowarzyszeń niemieckich na Warmii i Mazurach. Na coroczną konferencję roboczą zaprosił Ziomkostwo Prus Wschodnich. Była tam również Monika Krzenzek ze Związku Stowarzyszeń Niemieckich Warmii i Mazur, która przedstawiła nowy projekt młodzieżowy mniejszości niemieckiej w Polsce. Zapytaliśmy ją o to:

——-

Jaki cel ma projekt „Jugendpunkt” i dlaczego w ogóle powstał?

[Monika Krzenzek – wypowiedź w języku polskim]

Do jakiej grupy wiekowej skierowany jest projekt? Co zaplanowała Pani tutaj w regionie?

[Monika Krzenzek – wypowiedź w języku polskim]

To oznacza więc początek najpierw z jedną grupą. A co zaplanowano merytorycznie w pracy z młodzieżą?

[Monika Krzenzek – wypowiedź w języku polskim]

Na Śląsku stowarzyszenia są blisko siebie, u nas oddzielone często wieloma kilometrami. Czy mimo to właśnie w Bartoszycach nie byłoby możliwe uwzględnić młodzieży z pobliskich miejscowości, Górowa Iławeckiego i Lidzbarka Warmińskiego?

[Monika Krzenzek – wypowiedź w języku polskim]

A potem utworzy Pani następną grupę, następny klub?

[Monika Krzenzek – wypowiedź w języku polskim]

Na jakie pozytywnie skutki, na jaki rezonans mają nadzieję organizatorzy projektu „Jugendpunkt”?

[Monika Krzenzek – wypowiedź w języku polskim]

W ciągu lat były tutaj w regionie już często liczne grupy młodzieżowe, co do których można było oczekiwać, że niektórym z nich uda się przeskok do niemieckich stowarzyszeń. Gdzie były trudności, dlaczego to się nie udało?

[Monika Krzenzek – wypowiedź w języku polskim]

Czy młodzi ludzie, którzy chcą przejąć pracę w stowarzyszeniach niemieckich, zostaną „przyjęci” przez starszych członków? Czy to się uda?

[Monika Krzenzek – wypowiedź w języku polskim]

——-

Była to Monika Krzenzek ze Związku Stowarzyszeń Niemieckich Warmii i Mazur w rozmowie z nami. Tematem był nowy projekt młodzieżowy mniejszości niemieckiej w Polsce, który ona organizuje w regionie..

Wywiad powstał podczas konferencji roboczej mniejszości niemieckiej zorganizowanej w Ostródzie przez Ziomkostwo Prus Wschodnich w dniach 19 i 20 czerwca. Dalsze rozmowy zaprezentujemy w kolejnych audycjach.

2021-07-11 Feuilleton Bill Ramsey

Świat się łączy. Mówi się o stosunkach międzynarodowych w dziedzinie kultury, o koprodukcjach filmowych, gdzie w napisach końcowych znajdują się nazwiska z wielu krajów, oraz o muzyce jako sile jednoczącej ponad granicami. Często nie jest tak łatwo, jak się wydaje, współpracować i działać w danym obcym kraju, a kiedyś było to jeszcze trudniejsze. Dziś chcemy Państwu opowiedzieć o kimś, kto postanowił to osiągnąć i odniósł w tym sukces. Jego nazwisko: William „Bill” McCreery Ramsey lub w skrócie Bill Ramsey.

Początkowo piosenkarz, który urodził się w Cincinnati 17 kwietnia 1931 roku, z pewnością nie spodziewał się, że przez wiele lata ożywiać będzie scenę hitów w Republice Federalnej Niemiec w latach 50. i 60., a nawet trochę ją zdominuje. Już w młodości śpiewał jazz, swing i blues w studenckim zespole tanecznym, a także obok swoich studiów na Uniwersytecie Yale, które rozpoczął w 1949r.

Potem przyszła wojna koreańska i w Stanach Zjednoczonych przywrócono obowiązkową służbę wojskową. Bill Ramsey trafił do Sił Powietrznych, innymi słowy do US Air Force w Wiesbaden. Nadal nie mógł przestać śpiewać. Występował między innymi w „Jazzkeller” we Frankfurcie, który to lokal istnieje do dziś i był wówczas bardzo sławny. Tam został odkryty przez pracownika American Forces Network, w skrócie AFN, tzn. rozgłośni radiowej dla żołnierzy. Bill Ramsey został głównym producentem w AFN i rozwijał się dalej w kierunku muzyki.

Od 1953 występował ze znanymi sławami, takimi jak pianista Paul Kuhn i James Last, zrealizował także swój pierwszy krótki występ w filmie muzycznym z Peterem Alexandrem i Cateriną Valente. Ponadto po odbyciu służby wojskowej kontynuował studia w USA, a następnie od 1957r. we Frankfurcie. Następnie w 1958r. dostał pierwszy kontrakt płytowy i wydał do 1962 r. około 20 hitów, w tym „Pigalle”, który wylądował na pierwszym miejscu list przebojów, oraz „Mimi nigdy nie idzie do łóżka bez kryminału”, który zajął tylko trzecie miejsce, ale notowany na listach był dłużej. To nie przypadek, że te dwie piosenki znalazły się w naszej audycji.

Sukces przebojów, śpiewanych po niemiecku z amerykańskim akcentem, trwał do połowy lat 60., kiedy scenę muzyczną zaczął przejmować beat. Ramsey występował także w rolach komediowych w wielu filmach i telewizji. „Lepiej zrobić coś śmiesznego niż śpiewać rock’n’roll” – powiedział kiedyś Bill Ramsey jako motto i przypadł do gustu publiczności w tej komicznej roli. Był w stanie – cytat: „Robić to, co ja robiłem jako hobby – i dostawałem za to pieniądze. Ponadto nie było żadnego przełożonego, który powiedziałby mi „masz 65 lat, więc koniec”” – koniec cytatu.

Bill Ramsey zawsze z przyjemnością zabierał się do swojej muzyki, wracając później do jazzu i bluesa, do pracy jako wykładowca w Wyższej Szkole Muzyki i Sztuk Performatywnych w Hamburgu, do prezentowania audycji „Swingtime” w Hessischer Rundfunk, z którego zrezygnował dopiero w 2019 roku w wieku niespełna 88 lat. A jako piosenkarz potrafił przekazać tę radość i przyjemność swoim słuchaczom. „Młody, biały człowiek ze starym, czarnym głosem”, jak go nazywano, chciał być rozpoznawany przez wielkich czarnoskórych piosenkarzy, takich jak jego wzory Count Basie i Louis Jordan. Wyróżnienie nadeszło od Elli Fitzgerald, która podobno powiedziała „Kiedy zamykasz oczy, słyszysz czarnego człowieka.” Nieco ponad tydzień temu, 2 lipca, Bill Ramsey, który w 1984 r. przyjął również niemieckie obywatelstwo, zmarł w Hamburgu w wieku 90 lat.

Uwe: I to znowu było wszystko z audycji „Allensteiner Welle” w niedzielny wieczór. Audycję zrealizował dzisiaj dla Państwa Marian Dąbrowski. Życzę miłego tygodnia; niech Państwo ponownie włączą radioodbiorniki w następny weekend.

04.07.2021 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 04.07.2021

Uwe: Drodzy słuchacze, dziś wieczorem wita Państwa przy mikrofonie ponownie Uwe Hahnkamp i będzie towarzyszyć Państwu przez całą audycję. Dzisiaj nadal będziemy zajmować się przedwojennymi grami planszowymi z regionu oraz porozmawiamy z nowym przewodniczącym mniejszości niemieckiej w Mrągowie Sebastianem Jabłońskim. Więcej na ten temat jak zawsze – po naszych wiadomościach.

Jingle – wiadomości

****

1 kwietnia rozpoczął się powszechny spis ludności i mieszkań 2021 r. Przez sześć miesięcy, do 30 września, mieszkańcy Rzeczpospolitej Polskiej mają możliwość i obowiązek udzielenia odpowiedzi na zadane w spisie pytania. Po raz pierwszy w historii polskiej statystyki publicznej samodzielny spis jest obowiązkowy. Nie dotyczy to osób, które na przykład ze względu na wiek, stan zdrowia czy niepełnosprawność nie są w stanie tego zrobić samodzielnie. Pracownicy spisu będą mogli udzielić pomocy bezpośrednio lub telefonicznie.

****

W najbliższy czwartek 8 lipca o godz. 17:00 w ramach projektu „Lernraum” Niemieckiego Towarzystwa Oświatowego w Opolu odbędzie się następne wydarzenie w Olsztynie. Trzy godziny potrwa wycieczka z dr Emilią Figurą-Osełkowską tropami historii przemysłu w Olsztynie. Wycieczka po mieście rozpocznie się przy Wysokiej Bramie. Zgłaszać się można jak najszybszej pod adresem allenstein@lernraum.pl lub dzwoniąc do Martyny Chrzanowskiej pod numer 887-890-723.

****

W następną sobotę, to jest 10 lipca o godz. 11 rozpocznie się w Osadzie Kozackiej „Ataman” przy ul. Kanarkowej 54 w Olsztynie tegoroczny Dzień Mniejszości Narodowych. Podczas zorganizowanej przez Olsztyńskie Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej imprezy obecni będą reprezentanci różnych mniejszości narodowych i etnicznych w Polsce. Wystąpią między innymi zespół żydowski Chanajki i zespół ukraiński Horpyna.

****

„Kawiarenka pisarska, kreatywne pisanie do wypróbowania i rozpoczęcia” – to tytuł cyklu seminariów organizowanych przez Karpatenblatt. Karpatenblatt to portal internetowy Stowarzyszenia Niemców Karpackich i magazyn Niemców na Słowacji. Kolejne wydarzenie zaplanowano na następny wtorek, 6 lipca w godzinach 17.00 – 19.00. Temat brzmi „Cele i wartość życia”. Kolejne seminarium odbędzie się jeszcze do końca lipca. Udział jest bezpłatny, rejestracja odbywa się za pośrednictwem adresu e-mail anmeldung@karpatenblatt.sk

****

Koncertem w dniu 10 lipca (w sobotę) o godz. 17.00 rozpoczną się tegoroczne, XXIV Pasymskie Koncerty Muzyki Organowej i Kameralnej. Koncert dr Macieja Zakrzewskiego na organach kościoła ewangelicko- augsburskiego w Pasymiu odbędzie się również w ramach jubileuszów: 635 lat uzyskania praw miejskich i 630 lat istnienia kościoła. W tym samym czasie zaprezentowana zostanie odrestaurowana głowa jelenia z kościoła, wystąpi więc też stowarzyszenie strzelców ze Spychowa. 11 lipca o godz. 18.00 w kościele w Dźwierzutach odbędzie się koncert profesora Klausa Kuchlinga z Klagenfurtu. Pastor Witold Twardzik cieszy się jako gospodarz na licznych gości.

****

Msza katolicka w języku niemieckim odbędzie się w przyszła niedzielę 11 lipca o godz. 10:00 w kościele pod wezwaniem Najświętszego Serca Pana Jezusa w Olsztynie. Kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

****

Po raz pierwszy od dłuższego czasu odbędzie się również nabożeństwo ewangelickie w języku niemieckim. Pastor Claudius Kurtz z Ravensburga czeka na wiernych w niedzielę 11 lipca o godz. 9.30 w kościele ewangelicko-augsburskim w Giżycku.

2021-07-04 Moderation Interview Barbara Sapała III

W czwartek, 17 czerwca, w Domu Kopernika Olsztyńskiego Stowarzyszenia Mniejszości Niemieckiej miało miejsce kolejne wydarzenie w ramach projektu „LernRaum” Niemieckiego Towarzystwa Oświatowego w Opolu. Tematem były „Przedwojenne gry planszowe na Warmii i Mazurach“. Rozmawialiśmy z referentką dr Barbarą Sapałą z katedry filologii germańskiej Uniwersytetu Warmińsko – Mazurskiego w Olsztynie na ten temat. Usłyszą Państwo teraz trzecią część rozmowy na temat gry „Podróż po Mazurach”:

——-

Po grze „Podróż po Mazurach” wracamy na Warmię do Olsztyna i zmieniamy rodzaj ruchu: z jazdy na spacer. Zaprezentowała Pani dwie gry, jedną z 1936 r., drugą z 2005 r., które pozwalają na interesujące porównanie tego, co było wtedy uważane za ważne dla dzieci, a co jest dzisiaj. Co można znaleźć na starszej, niemieckiej planszy?

[Barbara Sapała:

Zostało tu już przedstawione bardzo dużo obiektów, to od razu widać, mimo tego, że gra i grafika są przejrzyste w porównaniu do polskiej, nowoczesnej gry. Obiekty tu przedstawione można podzielić na około cztery grupy. Pierwsza grupa to są obiekty, które są znakami rozwoju technicznego miasta. Prawie wszystkie wiążą się z koleją czy tramwajem, jak widać od początku. Głównym pomysłem jest to, że jakiś wujek z Wystruci w podróży z Wystruci do Berlina robi sobie przerwę w Olsztynie i chce zwiedzić miasto. Mamy więc na początku podróż pociągiem, i oczywiście wysiada na dworcu głównym. Jedzie tramwajem, aby zwiedzać małe miasteczko. Mamy dworzec główny, dalej mamy dworzec mały, dzisiaj zachodni, był też dworzec przedmieście. I mamy też most kolejowy, cudowny olsztyński most kolejowy, który dziś jest pomnikiem, który przedstawiano turystom, ale wtedy nie był pomnikiem, był symbolem techniki, rozwoju, związku ze światem, z Berlinem. Wystruć-Berlin. I mamy tram, elektrownię, widać, jak zmieniły się wartości]

To były budynki i miejsca rozwoju miasta. Co oprócz tego znajdziemy?

[Barbara Sapała:

Druga grupa – to są obiekty, które również od razu widać, obiekty siły państwowej czy ogólne siły administracji. Są to sąd krajowy, który już nie istnieje w takiej formie, poczta, którą dobrze znamy, nowy ratusz tu i jeszcze stary ratusz jako symbol administracji, siły przez wieki. Trzecia grupa – to są obiekty, które świadczą o cudownej historii. Piękny zamek z muzeum małej ojczyzny, które trzeba zwiedzić według reguł gry, kościół Św. Jakuba i Wysoka Brama i wtedy jeszcze średniowieczne domy na starym mieście, tzw. Haubenhäuser, z kościołem ewangelickim w tle.]

Jakie tematy są tam jeszcze?

[Barbara Sapała:

A ostatnia grupa – to są obiekty, które przedstawiają Olsztyn jako miasto wspaniałego wolnego czasu, miasto kawiarni, ale też restauracji jak ta piękna w Jakubowie, oprócz tego Stadion Leśny, rzeka Łyna, wzdłuż której wędruje się w centrum miasta i na peryferiach miasta, oraz Jezioro Długie z przystanią i plażą. Jeszcze jest bardzo ważny obiekt, dwa ważne obiekty, a to jest właściwie piąta grupa, więc źle liczyłam, a one należą do siebie. Są to teatr „Treudank” i pomnik plebiscytu, oba podarowane mieszkańcom Olsztyna po plebiscycie jako podziękowanie dla mieszkańców Olsztyna, jako podziękowanie za sukces odniesiony w plebiscycie. Jeden teraz znany jako Teatr Jaracza, w tej samej funkcji, natomiast pomnik plebiscytu już nie istnieje.]

Podsumujmy jeszcze raz: technika, siła administracji, podziękowanie za plebiscyt, turystyka i historia sama w sobie. Ta istnieje również w nowej wersji gry. Wprawdzie postać Baby Pruskiej nie należy do Olsztyna, ale zamek tak. Co jeszcze można zobaczyć?

[Barbara Sapała:

Bardzo wyraźnie widzimy, że jesteśmy dumni z techniki, dlatego zaraz tu na pierwszym planie, co przyciąga nasze oczy, jest planetarium. Nowoczesna kopuła, którą zna każdy, kto pochodzi z Olsztyna, przynajmniej z zewnątrz, i tuż obok obserwatorium, nie tylko jako piękny obiekt czy jako historyczny obiekt, bo co rzuca się w oczy to jest ten ogromny teleskop tam na górze. I jest Muzeum Techniki (Nowoczesności), które również jest fajnym połączenie starego z nowym.]

Olsztyn wygląda też na większy. Jest tam drewniana wieża kościoła Św. Wawrzyńca w Gutkowie, które przed wojną było jeszcze samodzielną wsią. I widać dużo zieleni i mało budynków…

[Barbara Sapała:

Przyroda, która też była na planszy przedwojennej gry i odgrywa ważną rolę, znajduje się tu w centrum uwagi, na pierwszym miejscu. To jest bardzo wyraźne, kiedy się patrzy na grę planszową, na grafikę: mamy zwierzęta, mamy ptaki, mamy nawet motylka, ale przede wszystkim ogromną ilość zieleni, koloru niebieskiego, jakbyśmy byli naprawdę wyspą na wodach. Ratusz jest przedstawiony jako dość mały, tzn. pomysłu siły państwa i miasta jako administracji prawie już nie ma w grze; ona jest, ale nie ma znaczenia. Wielkość też ma znaczenie, i katedra i ratusz są dość małe. Na pierwszym planie są planetarium i zamek.]

Jaką wiadomość chce przekazać gra z XXI wieku?

[Barbara Sapała:

Raczej widzimy to z punktu widzenia turysty. To, co świadczy o naszej historii, jasne, i to, że nasze miasto wygląda jak raj urlopowy. Przedstawione jest bardzo dużo możliwości spędzania wolnego czasu, można pływać, można żeglować, wszystko tu widać, albo po prostu stać w wodzie i rzucać łodzie papierowe do wody, żeby płynęły jak najdalej. Są historyczne postaci, które można również znaleźć w grze przedwojennej, jest Kopernik, jest rycerz zakonu, który siedzi w krzakach i patrzy nie wiemy czy na miasta, które chce podbić, czy na przepiękną nimfę wodną. Historia i technika. Miasto jest rajem urlopowym, który jest nowoczesny, ale jednocześnie może zaoferować kilka osobliwości.]

——-

Była to dr Barbara Sapała z katedry filologii germańskiej Uniwersytetu Warmińsko – Mazurskiego w Olsztynie w rozmowie z nami. Tematem były przedwojenne gry planszowe na Warmii i Mazurach. Wygłosiła ona referat na ich temat podczas imprezy w ramach projektu „Lernraum” Niemieckiego Towarzystwa Oświatowego w Opolu w czwartek, 17 czerwca w Olsztynie.

2021-07-04 Moderation Interview Sebastian Jabłoński

W dniach 19 i 20 czerwca w Ostródzie spotkali się przewodniczący stowarzyszeń niemieckich na Warmii i Mazurach. Na coroczną konferencję roboczą zaprosiło Ziomkostwo Prus Wschodnich. Głównymi tematami były działalność klubów w czasie pandemii COVID oraz aktualny spis powszechny w Polsce. Nową osobą w gronie przewodniczących był Sebastian Jabłoński, który właśnie przejął kierownictwo Stowarzyszenia Mniejszości Niemieckiej „Niedźwiedzia Łapa” w Mrągowie. Przeprowadziliśmy z nim wywiad:

——-

Od kiedy jest Pan przewodniczącym „Niedźwiedziej Łapy”, to znaczy Stowarzyszenia Mniejszości Niemieckiej w Mrągowie?

[Sebastian Jabłoński:

Tydzień temu mieliśmy walne zebranie i skończyła się kadencja naszej dotychczasowej przewodniczącej. Było dziewięciu członków do wybrania do zarządu z dziesięciu kandydatów, no, i od ubiegłej soboty mogę siebie nazywać nowym przewodniczącym Stowarzyszenia w Mrągowie.]

A od kiedy Pan jest jego członkiem?

[Sebastian Jabłoński:

Oh, to już jakiś czas. Myślę, że to już co najmniej od pięciu lat. Nie byłem bardzo aktywnym członkiem. Od czasu do czasu zaglądałem, na spotkaniach adwentowych grałem św. Mikołaja, rozdawałem grzecznie prezenty uczniom, dzieciom, pytałem grzecznie, czy byli grzeczni, ale jeszcze miałem ochotę wspierać stowarzyszenie. W stowarzyszeniu mówiono, że w zarządzie powinien ktoś być, kto zna język niemiecki i mieszka w Mrągowie. A wybór z tego powodu prawdopodobnie padł na mnie, bo pani Końpa nie chciała/nie mogła z powodów osobistych dalej sprawować tej funkcji.]

Ostatnio był Pan już na konferencji roboczej, więc znaj Pan już kilku członków innych stowarzyszeń. A co robi Pan w codziennym życiu i jaki jest wtedy Pana związek z Niemcami i z językiem niemieckim?

[Sebastian Jabłoński:

Oczywiście znam takie konferencje, raz byłem też na seminarium wiosennym, kiedy byliśmy m.in. w Warlitach. Dla tych, którzy tego jeszcze nie wiedzą, jestem od ponad niż 15 lat nauczycielem języka niemieckiego, pracuję obecnie w szkole im. Marion Dönhoff w Mikołajkach i w szkole podstawowej i w liceum. Od września zaczyna się dla mnie nowa era, będę nauczycielem języka niemieckiego w Mrągowie w szkole technicznej. W naszej szkole od początku były kontakty (z Niemcami). Szkoła zaczynała jako liceum, wtedy w 1990 r. Jest dobrze działąjąca możliwość wymiany uczniów z Lahnstein – na marginesie również szkoła im. Marion Döhnhoff to gimnazjum. Z powodu COVID projekt w ostatnich latach, niestety, się nie odbył, ale mam nadzieję, że sytuacja wkrótce znowu pozwoli przyjąć uczniów z Niemiec, a że nasi będą mogli tam spędzić fajny tydzień. Nowa szkoła oferuje uczniom możliwość odbycia praktyk. Przyjeżdżają zagraniczni uczniowie do nas, tak jak i my podróżujemy do innych państw. Większość to są projekty programu ERASMUS, ale jest też możliwości wymiany z Hiszpanią, z Portugalią i istnieje partnerstwo uczniów z Hamburgiem.]

Nauczyciel, wymiana uczniów, partnerstwa szkół, zawsze jest dużo do zorganizowania. Ale praca w zarządzie stowarzyszenia niemieckiego stawia Panu jeszcze inne wymagania…

[Sebastian Jabłoński:

W to muszę się szczerze mówiąc jeszcze wdrożyć. Nadchodzi lato, będą wakacje i znajdzie się oczywiście dosyć czasu na to, jest to coś nowego dla mnie. Nie mówiłem NIE, była to dla mnie niespodzianka, bo przyjechałem na walne zebranie nie sądząc, że mogę potem sprawować tę funkcję. To skłoniło mnie jednak do tego, żeby rządzić sobie z tej posady jak najlepiej (najbardziej poważnie), żeby działać razem z młodzieżą i seniorami. Mam również pewność, że dotychczasowy zarząd dobrze współpracuje ze mną, pokazuje, co jest możliwe, co jest potrzebne. Mam już w planie kilka głównych pomysłów, te tematy chcę realizować tak, jak pozwoli obecna sytuacja COVID-owa.]

Jakie główne tematy wybrał Pan sobie na początku kadencji?

[Sebastian Jabłoński:

Dwie rzeczy już wybrałem do nowej pracy w następnych czterech latach, a mianowicie: praca z młodzieżą, z uczniami, z dziećmi, wspieranie znajomości języka poprze zabawę, być może uda się, bo dzieci lubią się bawić. Ale co oprócz tego mnie interesuje – to cmentarze. Często popadają w ruinę i trzeba je utrzymać w dobrym stanie, bo cmentarze są cichymi świadkami czasów. Kiedy ich już nie będzie, kiedy one zarosną, kiedy już nie będzie można odczytać żadnych śladów, wtedy dzieci i pokolenia, które urodzą się później, już nie będą wiedziały, że tu żyli tacy ludzie i mieli dla tutejszej ludności duże znaczenie. Uważam pielęgnowanie grobów (za ważne) – nie musi być profesjonalne, może się zacząć od czegoś małego, a jest dużo stowarzyszeń i osób, którzy poświecą na to czas i to chętnie, bo widzą sens w tym – i ja też widzę.]

Powiedział Pan właśnie o dzieciach i języku. W powiecie mrągowskim jest kilka szkół, gdzie naucza się języka niemieckiego jako języka mniejszości narodowej, i wiele z nauką języka niemieckiego jako języka obcego. Czy „Niedźwiedzia Łapa” i Pan mogą do tego wnieść swój wkład?

[Sebastian Jabłoński:

Tak, to prawda, poznaliśmy to właśnie też z wykładu pana Wierzchowskiego; są kursy językowe sobotnie, to też; ale również język niemiecki jak ojczysty jest w naszym powiecie – to nie dzieje się tylko na papierze, lecz jest on nauczany w praktyce. Dobra koleżanka w mojej szkole to robi, bezpośrednio w Mrągowie też jest koleżanka, która tego uczy. Z roku na rok jest coraz więcej uczniów, którzy chcą w tym uczestniczyć. Powiem tak: popyt jest. Naprawdę szkoda, że tego nie kontynuowano i nie dano dzieciom tej możliwości. Uważam to za bardzo dobry pomysł.]

——-

Był to Sebastian Jabłoński, nowy przewodniczący Stowarzyszenia Mniejszości Niemieckiej „Niedźwiedzia Łapa” w Mrągowie, w rozmowie z nami. Tematem były jego pierwsze wrażenia w nowej funkcji i plany na przyszłość.

Wywiad powstał podczas konferencji roboczej mniejszości niemieckiej zorganizowanej w Ostródzie przez Ziomkostwo Prus Wschodnich w dniach 19 i 20 czerwca. Dalsze fragmenty rozmowy zaprezentujemy w kolejnych audycjach.

Jingle – Wunschkonzert

I jak zawsze w pierwszą niedzielę miesiąca koncert życzeń dla naszych jubilatów. Wspominamy urodziny czerwcowych jubilatów z mniejszości niemieckiej Warmii i Mazur:

Stowarzyszenie Nidzickie mogło pogratulować siedmiu swoim członkom, przy czym od 23 czerwca Teresa Zollondz ma 80 lat.

Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej w Kętrzynie obchodziło cztery rocznice, w tym Ruth Tomaszewskiej, która ma teraz 89 lat.

W Ełku, w Stowarzyszeniu Mniejszości Niemieckiej „Mazury” cieszyć się mogło troje jubilatów. Od 1 czerwca Irmgard Wiedenhöft ma 89 lat, a od 5 czerwca Irena Szubzda 72. Oprócz tego 20 czerwca Frieda Gorzoch skończyła 90.

Niemiecko Koło Przyjaźni „Roś” w Piszu miało na swojej liście pięć osób. Szczególnie chcemy podkreślić Zygmunta Freitaga, który skończył 74 lata.

Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej „Warmia” w Lidzbarku Warmińskim mogło pogratulować trzem, a Niemieckie Stowarzyszenie „Natangia” w Górowie Iławeckim dwunastu osobom, które świętowały rozpoczęcie nowego roku życia. W Lidzbarku Ewa Huss-Nowosielska może spoglądać wstecz na 64 lata, a w Górowie Beno Kerbaum na 84 lata.

Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej „Jodły” w Ostródzie miało siedem osób na swojej liście. Helena Dąbrowska skończyła tam 81, Doris Majewska 78, a Maria Czajkowska 76 lat. Oprócz tego Iwona Jaros-Kraśniewska ma teraz okrągłe 50 lat.

Przyłączamy się do życzeń bliskich i przyjaciół, dodajemy od siebie wszystkiego najlepszego, zdrowia i dużo radości w życiu i zagramy dla Państwa piosenkę „Lili Marleen” śpiewaną przez Lale Andersen.

Uwe: I to znowu była „Allensteiner Welle” w niedzielny wieczór. Audycję zrealizował dzisiaj dla Państwa Marian Dąbrowski. Życzę miłego tygodnia; włączcie Państwo ponownie odbiorniki w następny weekend.

27.06.2021 (opis do dźwięku)

Uwe: Drodzy słuchacze, dziś wieczorem ponownie wita Państwa przy mikrofonie Uwe Hahnkamp i będzie towarzyszyć Państwu przez całą audycję. Dziś nadal zajmować będziemy się przedwojennymi grami planszowymi z regionu, porozmawiamy z Sabiną Regułą z Nidzicy między innymi na temat spisu powszechnego i wyjaśnimy, jaki jest związek dzisiejszego dnia z popielicą. Więcej na ten temat jak zwykle – po naszych wiadomościach

Jingle – wiadomości

****

Od tego roku lektorat Niemieckiej Centrali Wymiany Akademickiej DAAD w Gdańsku pełni funkcję centrum egzaminacyjnego testDAF. Certyfikat testDAF dokumentuje znajomość języka na poziomie C1, konieczną do przyjęcia do niemieckich szkół wyższych. Następny egzamin odbędzie się 9 września tego roku w Instytucie Germanistyki Uniwersytetu Gdańskiego. Termin zgłoszenia to 15 lipca do 12 sierpnia. Lektorat DAAD oferuje zainteresowanym w lipcu kurs orientacyjny on-line, na który można się zgłosić jeszcze do 30 czerwca. Informacji dotyczących przebiegu i kosztów egzaminu, zgłoszenia na kurs oraz egzaminu udzieli Państwu lektor DAAD dr Timo Janca mailowo pod adresem timo.janca@ug.edu.pl

****

Msza katolicka w języku niemieckim odprawiona zostanie w przyszłą niedzielę 4 lipca o godz. 10:00 w kościele w Olsztynie – Jarotach. Ksiądz kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

****

Po raz pierwszy od dłuższego czasu odbędą się również nabożeństwa ewangelickie w języku niemieckim. Pastor Claudius Kurtz z Ravensburgu czeka na wiernych w niedzielę 4 lipca o godz. 9.30 w kościele ewangelicko-augsburskim w Giżycku. W przypadku obostrzeń dotyczących podróży z powodu COVID Kościół Ewangelicki Niemiec EKD zastrzega sobie odwołanie duszpasterstwa dla urlopowiczów.

2021-06-27 Sabina Reguła I

W dniach 19 i 20 czerwca w Ostródzie odbyło się spotkanie przewodniczących stowarzyszeń niemieckich na Warmii i Mazurach. Na coroczną konferencję roboczą zaprosiło Ziomkostwo Prus Wschodnich. Głównymi tematami, które poruszono, były działalność klubów w czasie epidemii COVID oraz aktualny spis powszechny w Polsce. Właśnie o tym rozmawialiśmy z Sabiną Regułą, przewodniczącą Stowarzyszenia Mniejszości Niemieckiej w Nidzicy:

——-

Usłyszeliśmy właśnie, że w wielu stowarzyszeniach niemieckich mało, a nawet nic się nie działo, że kontakty średniego pokolenia jeszcze dość dobrze funkcjonowały, ale seniorzy nierzadko byli odcięci od życia w stowarzyszeniach. Jak to wyglądało u Państwa, czy Państwo mogli w tych trudnych czasach coś robić?

[Sabina Reguła:

Pandemia ta była również szokiem dla nas jako stowarzyszenia, nie mogliśmy się dobrze spotykać – nie było ani prób chóru wiosną, ani sobotniego kursu języka niemieckiego; musieliśmy odwołać konkurs piosenki im. Waltera Kollo – trzeba było po prostu dbać o zdrowie naszych członków. Ale później w lecie, kiedy z pandemią było już trochę łatwiej, urządziliśmy dwie wycieczki dla średniego pokolenia. Właściwie były wielopokoleniowe, było kilku seniorów, kilkoro dzieci, ale największa część to średnie pokolenie. Płynęliśmy po Kanale Ostródzko – Elbląskim, wielu uczestników było tam pierwszy raz i naprawdę dobrze się bawili.]

A co się działo podczas drugiej wycieczki?

[Sabina Reguła:

W sierpniu urządziliśmy spływ kajakami po naszym regionie, żeby nasi członkowie poznali też okolice, bo czasem jeździ się gdzieś daleko stąd, ale ma się również u siebie, blisko domu wiele do zobaczenia. Pokazaliśmy kilka fajnych zakątków i zorganizowaliśmy spływ. Było tam kilku seniorów, rodziny z dziećmi i średnie pokolenie. Być może powtórzymy to w tym roku, jeżeli pogoda w sierpniu też będzie dobra.]

Czy konkurs piosenki im. Waltera Kollo zostanie wznowiony? Rok temu odbyłaby się już piąta edycja…

[Sabina Reguła:

Byłaby piąta edycja; niestety trzeba było go odwołać, ale mamy nadzieję, że wkrótce będziemy go organizować. Musielibyśmy omówić terminy z panią Margarete Kollo. Zaprosimy ją, żeby mogła znowu zasiąść w jury. Dla niej to fajna sprawa, dla nas też.]

Z powodu pandemii nie mogli Państwo się spotykać. Środki ze strony konsulatu generalnego w Gdańsku czy z Opola na projekty były wstrzymane i nie mogły zostać wykorzystane. Ale dla Państwa to też miało dobre skutki, jak Pani powiedziała…

[Sabina Reguła:

Pandemia dla nas też była plusem. Mogliśmy się postarać o środki na remont naszej siedziby. Mamy teraz przyzwoitą kuchnię, co cieszy naszych członków, na pewno będzie dobrze wykorzystana, bo członkowie bardzo lubią się spotykać w siedzibie. Odnowiono też toalety, w korytarzu, a także w nowym biurze położyliśmy nową podłogę. I wyremontowaliśmy drzwi w naszej siedzibie; były pomalowane straszną farbą olejną, teraz wyglądają przyzwoicie. Kiedy się do nas wchodzi, czuć, że coś dobrego się zadziało.]

Czy mogła Pani jeszcze zmienić przeznaczenie innych środków i użyć ich w słusznym celu?

[Sabina Reguła:

Chór życzył sobie, aby jak najszybszej się spotkać. W lecie był dobry czas, a wtedy zdecydowaliśmy się na nagranie naszych piosenek. Zrobiliśmy próbne nagrania, wróciła znowu pandemia – prawdziwa pandemia, wszystko pozamykane i nie mogliśmy się spotkać. Jednak wyprodukowaliśmy z tego nagrania próbnego płytę CD, wydaliśmy CD z piosenkami chóru. Jest to dwanaście piosenek, te, które chór lubi śpiewać. Można też zobaczyć na okładce ładne zdjęcia naszego regionu, to też było dla nas ważne.]

Kolejnym tematem poruszonym podczas seminarium był aktualny spis powszechny w Polsce, który jest bardzo ważny dla mniejszości niemieckiej. Znaczenie mają tu pojęcia „obywatelstwo” i „narodowość” oraz różnica między nimi…

[Sabina Reguła:

Są to dwie rzeczy, które trzeba rozróżnić. Mieszkamy w Polsce, musimy więc zaznaczyć polskie (obywatelstwo), jako narodowość jednak – a to jest też zaszczyt – zaznaczyć niemiecka oraz także, że używamy u siebie w domu języka niemieckiego. Jest to i ważne dla strony niemieckiej i dla strony polskiej i przede wszystkim dla nas członków stowarzyszeń niemieckich, bo możemy dostać środki z Niemiec, z konsulatu generalnego, ale też z polskiego ministerstwa.]

Jak Pani jako przewodnicząca – czy członkowie Pani stowarzyszenia – mogą pomóc tym, którzy nie są w stanie, umiejętnie obejść się z komputerem czy w ogóle go nie mają?

[Sabina Reguła:

Tak, albo nie maja dostępu do Internetu. Wszystkie stowarzyszenia powinny pomóc swoim członkom – najpierw porozmawiać z nimi i opowiedzieć, jakie informacje dotyczące danych osobowych są potrzebne dla spisu powszechnego, żeby ludzie się przygotowali. Potem możemy zaprosić ich do stowarzyszeń albo mówiąc o seniorach, którzy mają problemy zdrowotne, jest mile widziane czy pożądane, żeby do nich pojechać – i to też zrobimy.]

——-

Była to Sabina Reguła, przewodnicząca Stowarzyszenia Mniejszości Niemieckiej w Nidzicy, w rozmowie z nami. Tematem były działalność stowarzyszeń niemieckich w czasie pandemii COVID oraz aktualny spis powszechny w Polsce. Te pytania zostały również poruszone podczas konferencji roboczej zorganizowanej w Ostródzie przez Ziomkostwo Prus Wschodnich w dniach 19 i 20 czerwca. Tam również przeprowadzono wywiad.

Dalsze rozmowy z konferencji roboczej zaprezentujemy w kolejnych audycjach.

2021-06-27 Barbara Sapała II

W czwartek, 17 czerwca, w Domu Kopernika Olsztyńskiego Stowarzyszenia Mniejszości Niemieckiej miało miejsce kolejne wydarzenie w ramach projektu „LernRaum” Niemieckiego Towarzystwa Oświatowego w Opolu. Tematem były „Przedwojenne gry planszowe na Warmii i Mazurach“. Rozmawialiśmy z referentką dr Barbarą Sapałą z katedry filologii germańskiej Uniwersytetu Warmińsko – Mazurskiego w Olsztynie na ten temat. Usłyszą Państwo teraz drugą część rozmowy na temat gry „Podróż po Mazurach”:

——-

Gry planszowe, które Pani przedstawiła, pochodzą od przyszłych przedszkolanek i były wymyślone dla dzieci w Olsztynie. Jedna z nich „Podróż po Mazurach” prowadzi je po całym regionie dzisiejszej polskiej, południowej części dawnych Prus Wschodnich. Co trzeba koniecznie obejrzeć, co dzieci powinny były obejrzeć według tej planszy?

[Barbara Sapała:

Gra zaczyna się na dzisiejszych Wzgórzach Dylewskich, kiedyś Kernsdorfer Höhe, bo tam zaczynały się Mazury. Był to popularny cel, popularne miejsce wycieczek, gdzie ludzie lubili robić zdjęcia, fotografować się, i to jest naszym punktem wyjściowym. Na pierwszy rzut oka jest widoczne, że największy obiekt to… czy w ogóle wiesz, co to jest…?]

…to jest całkiem jednoznaczne pomnik bitwy pod Tannenbergiem koło Olsztynka, gdzie było mauzoleum Hindenburga…

[Barbara Sapała:

…tak, największy obiekt na pierwszym planie, można zobaczyć, i to zgodnie z prawdą, że było to wówczas dumą ludzi z Prus Wschodnich. Widzimy bardzo dużo jezior, lasów, wspaniałej przyrody, ale też przyjeżdżamy do Olsztyna i to jest bardzo interesujące. Pokazane są na planszy dwa obiekty jako symboliczne dla Olsztyna. Pierwszy to stary zamek jako symbol historii, którą miasto ma; chciano podkreślić, że miasto powstało nie krótko wcześniej, że mamy trwającą już wieki historię. Ale drugi obiekt to jest pomnik Plebiscytu, który dziś już nie istnieje, wzniesiony oczywiście po Plebiscycie w 1920 r. jako podziękowanie dla mieszkańców Olsztyna za „właściwe” głosowanie, za „sukces” w głosowaniu.]

Jedno pytanie dotyczy środka transportu, którym poruszamy się po regionie, drugie brzmi: co z tym budynkiem między Olsztynkiem i Olsztynem?

[Barbara Sapała:

Jedzie się pociągiem. Pociąg już wymieniłam, był on symbolem techniki i rozwoju jako całości. Tam jest półwysep Lalka, który dziś tak samo się nazywa, gdzie było schronisko młodzieżowe, które zaprojektował ten sam architekt, który zaplanował też małą kapliczkę przy dzisiejszej al. Wojska Polskiego, dzisiejszą cerkiew prawosławną. A stąd wjeżdżamy do Olsztyna.]

Dokładnie mówiąc Olsztyn, wtedy stolica rejencji, należy nie do Mazur, lecz do Warmii. Ale musi być na planszy. Teraz jednak jedziemy dalej na wschód, znowu w protestanckie okolice. Dokąd prowadzi nas droga?

[Barbara Sapała:

Jedziemy do Mrągowa. W Mrągowie widzimy miasteczko, ale miasteczko jest w tle, na pierwszym planie jednak coś się dzieje. Jeden mężczyzna łapie drugiego, ten drugi według reguł gry jest złodziejem, a ten, który go łapie, jest jak widać na obrazie, policjantem. Siła państwa, państwo czuwa, państwo chroni, możemy czuć się tutaj bardo bezpiecznie, to jest wypowiedź tego obrazka.]

A wreszcie przyjeżdżamy do tego miejsca, które do dziś najbardziej kształtuje obraz Mazur w Niemczech – Pojezierze Mazurskie. Co musi koniecznie znaleźć się na trasie podróży?

[Barbara Sapała:

Jedziemy dalej, jesteśmy już w regionie największych jezior. Mikołajki, ale tam tylko przejeżdżamy, bo nie ma tam nic interesującego, ale widać kajak jako wskazówkę dla wielu możliwości spędzania wolnego czasu w tym interesującym naturalnym regionie. Ale przyroda nie jest jedyną rzeczą. Przez Pisz jedziemy do Ełku. Ełk można rozpoznać tylko po tym, że ma szczególną, charakterystyczną linię brzegu. Bardzo dobrze widać ją na obrazie z lotu ptaka. I tam przesiadamy się.]

Podróż pociągiem tym więc się kończy. Którym środkiem transportu będziemy dalej się poruszać i dokąd? Gdzie zakończy się cała podróż?

[Barbara Sapała:

Dalej jedziemy autobusem, który również jest wskazówką nowoczesnego rozwoju. Celem jest dzisiejszy Orzysz. Tam wysiadamy, aby obejrzeć defiladę wojskową. To też jest symboliczne, symboliczne wzmocnienie, wyraźnie widać siłę czy też moc państwa. Ostatnia miejscowość, która jest tu pokazana – nie, to nie Gołdap – to jest Olecko, Margrabowa a wtedy Treuburg. Olecko funkcjonowało wtedy w świadomości ludzi jako skraj Mazur. Zaczynaliśmy więc na Wzgórzach Dylewskich, a końcem podróży jest Olecko; jako ostatni jest Treuburg – „ostoja wierności” – bardzo, bardzo znaczący jest fakt, że akurat tam możemy wysiąść.]

——-

Była to dr Barbara Sapała z katedry filologii germańskiej Uniwersytetu Warmińsko – Mazurskiego w Olsztynie w rozmowie z nami. Tematem były przedwojenne gry planszowe na Warmii i Mazurach. Na ich temat wygasiła ona referat podczas imprezy w ramach projektu „Lernraum” Niemieckiego Towarzystwa Oświatowego w Opolu w czwartek, 17 czerwca.

Kolejne części rozmowy zaprezentujemy w przyszłych audycjach.

2021-06-27 Popielice

Dzisiaj jest bardzo ważny dzień dla pogody w najbliższych tygodniach. Wiele tradycyjnych przysłów i powiedzeń ludowych w języku niemieckim dotyczy tych proroctw. Okaże się, czy to, co przez wieki było dla rolników oznaką złych zbiorów lub pełnego spichlerza, jest nadal aktualne. Interesujące jest na pewno przyjrzenie się pochodzeniu tych przysłów.

Inne narody mają inne dni, które są wskazówkami, takie jak nawet sfilmowany dzień świstaka w miejscowości o trudnej do wymówienia nazwie Punxsutawney; ośmiornice, słonie i inne zwierzęta przepowiadają wyniki meczów piłkarskich; my ludzie czasami patrzymy w gwiazdy, czasami na innych ludzi błękitnej krwi, a czasem na inne biologiczne gatunki, aby poznać naszą przyszłość. Dzisiaj, 27 czerwca kalendarza gregoriańskiego, przyszła kolej na popielice.

Dokładnie, popielice. Cóż, te zwierzęta nie są aż tak duże i imponujące jak świstak Phil, który ma wywąchiwać śnieg. Rzadko można je też zobaczyć, ponieważ są aktywne w nocy, a przy tym także głośne. Wyglądają trochę jak wiewiórki, ale są mniejsze, mają duże ciemne oczy i okrągłe uszy. Mogą żyć do dziewięciu lat, mieć długość ciała do 18 centymetrów i długość ogona do 15 centymetrów. Zgodnie z nocnym trybem życia mają szarą sierść i żyją w lasach liściastych i sadach m.in. kontynentalnej Europy. Niemiecka nazwa pochodzi od hibernacji zwierząt, która trwa około – a raczej niewiele ponad – siedem miesięcy.

Wciąż pozostaje pytanie, co popielice mają wspólnego z dzisiejszym dniem i pogodą. Odpowiedź brzmi: właściwie (niestety) nic. W powszechnym przekonaniu popielice są kojarzone z siedmioma śpiącymi w Efezie, a przez nich z 27 czerwca. To jest bowiem liturgiczny dzień pamięci tej legendy. Siedmiu młodych chrześcijan próbowało uciec przed prześladowaniami w połowie III wieku, ukryli się w jaskini, zostali odkryci i zamurowani żywcem. Mówi się, że spali przez prawie 200 lat i zostali odkryci 27 czerwca 446 r. Obudzili się, dali świadectwo wiary w zmartwychwstanie zmarłych i krótko potem zmarli.

Tyle legenda. Istnieją badania meteorologiczne, które pokazują, że pogoda około 27 czerwca i wkrótce potem ma wpływ na kolejne tygodnie i może je kształtować. Czy na Azorach i przez to w całej Europie panuje stabilny wyż, czy mamy zmienną pogodę? W każdym razie w tradycji związek ten jest tak silny, że istnieje wiele powiedzeń takich jak:

* Pogoda w dzień popielicy może utrzymywać się przez siedem tygodni.

* Jeśli popielica jest mokra, będzie bez przerwy padać.

* Kiedy na popielicę świeci słońce, będzie siedem tygodni błogości.

Dajmy się zaskoczyć, czy to zadziała również w tym roku.

Uwe: I to znowu było wszystko w „Allensteiner Welle” w niedzielny wieczór. Audycję zrealizował dzisiaj dla Państwa Marian Dąbrowski. Życzę miłego tygodnia; zapraszamy Państwa ponownie w przyszła niedzielę.

20.06.2021 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 20.06.2021

Uwe: Drodzy słuchacze, dziś wieczorem wita Państwa przy mikrofonie ponownie Uwe Hahnkamp i będzie towarzyszył Państwu przez całą audycję. Dziś odpowiemy na pytanie o przedwojenne gry planszowe z regionu, porozmawiamy o tym, co zdarzyło się 45 lat temu w piłce nożnej i opowiemy, dlaczego kanclerz Angela Merkel rządzi w Berlinie. Więcej na ten temat jak zawsze – po naszych wiadomościach:

Jingle – wiadomości

***

Uczestnicy wycieczki zorganizowanej przez Związek Stowarzyszeń Niemieckich na Warmii i Mazurach będą podążać śladami Johanna Gottfrieda Herdera w Morągu. Termin to sobota 26 czerwca, wycieczka rozpocznie się o godzinie 9.15 w Lidzbarku Warmińskim, kolejni pasażerowie zostaną odebrani w Olsztynie, Olsztynku i Ostródzie. W programie jest zwiedzanie Morąga, Muzeum Herdera i Niemieckiego Stowarzyszenia im. Herdera w Morągu, a także zamku w Kwitajnach. Wycieczka skończy się nad jeziorem Narie. Zapisy do 22 czerwca pod adresem mailowym biuro@zsnwim.eu lub telefonicznie pod numerem 783 990 276 u Marty Mularczyk. Jest ona również dostępna w celu uzyskania informacji o wycieczce.

****

„Kawiarenka pisarska, kreatywne pisanie do wypróbowania i rozpoczęcia” – to tytuł cyklu seminariów organizowanych przez Karpatenblatt. Karpatenblatt to portal internetowy Stowarzyszenia Niemców Karpackich i magazyn dla Niemców na Słowacji. Kolejne wydarzenie zaplanowano na następny wtorek, 22 czerwca, w godzinach 17.00 – 19.00. Tematem jest „Nierówność i niesprawiedliwość”. Dwa kolejne seminaria odbędą się do końca lipca. Udział jest bezpłatny, zgłaszać można się za pośrednictwem adresu e-mail anmeldung@karpatenblatt.sk

****

W następną niedzielę 27 czerwca o godz. 18.00 w kościele św. Jana Chrzciciela w Orzechowie odbędzie się koncert pod tytułem „Chwalmy Boga”. Kościół w lesie ożywa raz w roku w dniu imienin patrona. Tym razem na słuchaczy czekają pieśni modlitewne i duety z różnych epok i krajów przy akompaniamencie organów. Zaśpiewają Marlena Borowska, sopran, i ks. Zbigniew Stępniak, basso profondo, z Rafałem Sulimą na organach.

****

Msza katolicka w języku niemieckim odbędzie się w następną niedzielę 27 czerwca o godz. 10:00 w kościele w Olsztynie – Jarotach. Kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

2021-06-20 Barbara Sapała I

W ostatni czwartek w Domu Kopernika Olsztyńskiego Stowarzyszenia Mniejszości Niemieckiej w ramach projektu „LernRaum” Niemieckiego Towarzystwa Oświatowego w Opolu odbyło się kolejne wydarzenie. Tematem były „Przedwojenne gry planszowe na Warmii i Mazurach“. Rozmawialiśmy z dr Barbarą Sapałą z katedry filologii germańskiej Uniwersytetu Warmińsko – Mazurskiego w Olsztynie na ten temat. Usłyszą Państwo teraz pierwszą część rozmowy:

——-

Wreszcie znowu impreza na żywo, z osobistym udziałem, wreszcie spotkanie osobiste. Podczas ostatniego wygłosiła Pani referat na temat warmińskiego kalendarza domowego, który z powodów historycznych i językowych w miarę pasuje do germanistyki. Tym razem chodzi o przedwojenne gry planszowe. Jak Pani jako germanistka trafiła na ten temat, który na pierwszy rzut oka nie ma nic wspólnego z Pani kierunkiem?

[Barbara Sapała:

Muszę Pana poprawić: jest to na pewno temat germanistyczny. Są bowiem gry planszowe, które powstały przed II wojną światową w latach 1935-1936 tutaj w Olsztynie, wtedy Allenstein. Stworzone i wykonywane zostały, i to jest piękna rzecz, przez uczennice – a to właśnie przeczytam – uczennice seminarium dla przedszkolanek, które w 1930 r. stworzono przy kościele św. Józefa. Razem z seminarium stworzono również przedszkole, w którym uczennice miały odbywać praktyki. Było to więc miejsce kształcenia, wzorowe przedszkole, bardzo nowoczesne, bardzo pięknie wyposażone. Te gry planszowe zostały stworzone prawdopodobnie w ramach egzaminu w jednym z przedmiotów, których tam nauczano. Nie znamy oczywiście nazwisk autorek, nie są tam napisane, napisy są bardzo ogólne, ale wiemy, że są to uczennice tego seminarium.]

To znaczy więc, że te gry planszowe, które leżą przed nami, prawdopodobnie – tak to wygląda – zostały stworzone do pracy w przedszkolu. Jak Pani trafiła na obie te gry, jak Pani je otrzymała?

[Barbara Sapała:

Te gry planszowe dostałam – myślę, że mogę to zdradzić – od pani Dorothei Triller. Z nią spotkałam się w Münster, jest ona córką pani Triller, która kiedyś pracowała jako kierowniczka archiwum we Fromborku przed II wojną światową. Dostałam je z uwagą, że mam zadbać o to, żeby zostały one zachowane i – jak to powiedzieć? – żeby były dobrze używane. Myślę, że teraz po kilku latach znalazłam wreszcie miejsce, o którym myślę, że jest to właściwe miejsce. A to jest Wojewódzka Biblioteka Publiczna tu w Olsztynie, gdzie istnieje piękny dział literatury regionalnej z bardzo pięknymi gablotami i witrynami, w których te gry, które mają przecież duży format, mogą być dobrze zaprezentowane i udostępniane szerszej publiczności.]

Mamy więc gry planszowe w dużym formacie z obrazkami. W jednej z nich gracz musi przejść drogę w formie ślimaka – forma, która do dziś istnieje; w drugiej droga przebiega w stosunkowo dowolnych kierunkach przez pewien krajobraz. Jakie jest pedagogiczne tło tych gier, co powinno było zainteresować dzieci?

[Barbara Sapała:

Dlaczego te gry w ogóle są interesujące? Tytuł pierwszej gry to „Spacer po Olsztynie”, druga gra nosi tytuł „Podróż po Mazurach”. Obie gry zostały chyba stworzone jako środek dydaktyczny czy wychowawczy dla dzieci i na pewno były środkiem przekazywania miłości do ojczyzny, którą wtedy przecież mocno wspierano w latach 30. XX wieku, ale też już we wcześniejszych latach.]

Oznacza to, że chodziło o to, żeby dzieci lepiej poznały swoją małą ojczyznę, swój region, swoją okolicę, więc mówiąc po prostu – o krajoznawstwo. Zaprezentowała Pani jeszcze podobny egzemplarz gry miejskiej, jednak była to nowoczesna wersja z tego wieku, która prawdopodobnie miała ten sam cel…

[Barbara Sapała:

Pomysł jest podobny, ale obiekty, które pokazano, i forma, w której je pokazano, są trochę inne. A akurat to jest interesujące – porównanie tych gier. Kiedy czytamy te gry jako teksty kultury, można bardzo dużo wyczytać z nich o kulturowej kondycji ludzi, Olsztyniaków ówczesnych i dzisiejszych, a dokładnie: możemy powiedzieć, jakie obiekty uważano za obiekty identyfikacji. Z czego Olsztyniacy wtedy byli dumni i jak to dziś wygląda? Grę tę wydało miasto Olsztyn, był to projekt finansowany ze środków miasta. Zrealizowany został przez PTTK, organizację zajmującą się turystyką. Był konkurs, w ramach którego stworzono różne gry. Niektóre z nich zostały opublikowane czy wyprodukowane, jednak nakład był bardzo mały, a można je znaleźć, jak myślę, w bibliotekach.]

Interesujące dla wykładu i dyskusji było to, że również Olsztyńskie Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej stworzyło grę, aby poznawać region. W tym przypadku jednak chodziło raczej o wiedzę i o Prusy Wschodnie jako całość. Czy znała ją już Pani? Jak proste są w porównaniu do niej historyczne gry planszowe?

[Barbara Sapała:

Gra jest faktycznie o Prusach Wschodnich. Powiedziano mi też, że jest ona bardzo trudna, jest coś takiego jak kwiz. Są tam pytania i te chyba nie są łatwe. Jeszcze ich nie znam, dopiero dzisiaj usłyszałam o tym, że w ogóle coś takiego istnieje. Jest to następny obiekt do porównania. To są proste gry planszowe, gdzie trzeba rzucić kości, które bardzo wyraźnie pokazują, jak dumni Olsztyniacy byli ze swojego miasta. Miasto, które przeżyło akurat ożywienie. Olsztyn było przecież w XIX wieku, w pierwszej połowie XIX wieku małym miasteczkiem, mało ważnym miastem, tak trzeba powiedzieć. Potem miastu przydzielono rolę miasta urzędowego, potem przyszła kolej, połączenie z koleją, co ogromnie napędziło rozwój miasta pod względem technicznym, ale i ekonomicznym. A to można wyczytać z tych gier bardzo wyraźnie.]

——-

Była to dr Barbara Sapała z katedry filologii germańskiej Uniwersytetu Warmińsko – Mazurskiego w Olsztynie w rozmowie z nami. Tematem były przedwojenne gry planszowe o Warmii i Mazurach. Na ten temat wygłosiła referat podczasspotkania w ramach projektu „Lernraum” Niemieckiego Towarzystwa Oświatowego w Opolu w ostatni czwartek.

2021-06-20 Noc w Belgradzie

Z okazji tegorocznych Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej Mężczyzn pozostańmy w tym tygodniu w audycji przy tym sporcie. Tak naprawdę nie ma znaczenia, jak drużyny wygrywają i przegrywają tu i teraz. Cofniemy się w czasie, dokładnie 45 lat, do wspaniałego czasu w polskiej, a tym bardziej w niemieckiej piłce nożnej.

Reprezentacja Niemiec wygrała wówczas zdecydowanie Mistrzostwa Europy w 1972 roku, a także została mistrzem świata w 1974 roku. Aby być poprawnym politycznie, geograficznie i historycznie, była to drużyna narodowa Republiki Federalnej Niemiec. Na Mistrzostwach Świata 1974 przegrała akurat z drużyną NRD w rundzie wstępnej, po bramce Jürgena Sparwassera.

Nadeszły Mistrzostwa Europy w 1976 roku. Piłkarze z RFN, tacy jak Franz Beckenbauer, Sepp Maier czy Berti Vogts, którzy do dziś pracują w piłce nożnej jako menedżerowie, trenerzy reprezentacji lub na wyższych szczeblach Niemieckiego Związku Piłki Nożnej, byli faworytami turniej dziś już nie istniejących państw. Związek Radziecki, który dziś już nie istnieje, został wyeliminowany przed finałowym turniejem w Jugosławii, która dziś już nie istnieje, przez Czechosłowację, która dziś już nie istnieje. Jedynym ówczesnym uczestnikiem, którego granice nie zmieniły się od tego czasu, była Holandia.

W półfinale Czechosłowacja zapewniła sobie udział w finale pokonując Holandię, a drużyna RFN pokonując Jugosławię. Oba mecze zakończyły się dogrywka. Finał odbył się dokładnie 45 lat temu od dziś, 20 czerwca 1976 roku w Belgradzie na stadionie Belgradzkiego FK Crvena zvezda. Ważna decyzja zapadła już przed rozpoczęciem meczu. W przeciwieństwie do poprzedniego zwyczaju nie miało być powtórki meczu, jeśli po dogrywce będzie remis, lecz po meczu rzuty karne miały zadecydować o wygranej lub przegranej. Delegacja niemiecka poprosiła o to, aby gracze mogli tuż po turnieju wyjechać na wakacje.

Na marginesie: było co świętować, bo tej nocy w Belgradzie odbył się setny międzynarodowy mecz Franza Beckenbauera. Ale prezenty z okazji tej rocznicy były najpierw przede wszystkim od drużyny Czechosłowacji, która w ciągu 25 minut doprowadziła do wyniku dwa do zera. Wyrównanie do dwa do dwóch udało się w 90. minucie, dogrywka pozostała bezbramkowa. Doszło więc do uzgodnionych wcześniej rzutów karnych.

Wszyscy strzelcy zdobywali bramki, aż Uli Hoeneß, późniejszy wieloletni prezes FC Bayern Monachium, strzelał jako czwarty dla drużyny niemieckiej. Strzelił piłkę tak wysoko i daleko w nocne niebo Belgradu, że wielu ludzi potem szydziło z niego, że upłynęło kilka dni, zanim spadła z powrotem na ziemię. Antonin Panenka jako ostatni czechosłowacki strzelec nie przegapił okazji i sprytnym lobem wymusił decyzję.

45 lat później nadchodzi wybranie kolejnego mistrza Europy i jeśli wszystko pójdzie dobrze, może połowa ówczesnego zwycięskiego państwa – Czechy – zmierzą się w finale z drugą połową – Słowacją. Konkurencja jest silna, ale kto wie?

2021-06-20 Decyzja o stolicy

Ważną decyzję i ważny sygnał ze strony niemieckiej polityki wewnętrznej i zewnętrznej podjęto dokładnie 30 lat temu, 20 czerwca 1991 r. w Bonn w ówczesnym Bundestagu. Chodziło o kwestię przyszłej siedziby niemieckiego parlamentu i niemieckiego rządu. Wniosek nazwano „ukończenie jedności Niemiec” – określenie „decyzja dotycząca stolicy” dla decyzji Bundestagu jest mylące, ponieważ kwestia stolicy nie była nawet przedmiotem dyskusji.

Berlin czy Bonn? Tak brzmiało wtedy pytanie. Berlin, stolica Republiki Weimarskiej, stolica III Rzeszy, w 1949 roku nie nadawała się dla nowo powstałej Republiki Federalnej Niemiec – zupełnie pominąwszy to, że był podzielony na strefy i był wyspą w NRD. Bonn zostało wyznaczone jako tymczasowa siedziba organów federalnych i od tego czasu rozwinęło się do symbolu „Republiki Bońskiej” – skromne, liczące 200 tysięcy mieszkańców, wiarygodne demokratycznie, mocno stąpające po ziemi.

Ale jest też decyzja niemieckiego Bundestagu z 1949 r., a dokładniej z 3 listopada, która brzmi: „Główne organy federalne przeniosą swoją siedzibę do stolicy Niemiec, Berlina, jak tylko odbędą się ogólne, wolne, równe, tajne i bezpośrednie wybory w całym Berlinie i w sowieckiej strefie okupacyjnej. Bundestag spotka się wtedy w Berlinie.”

Gdy w 1990 r. stało się jasne, że nastąpi zjednoczenie obu państw niemieckich, podniesiono również kwestię stolicy. Swoją rolę odegrały kwestie narodowe, zastrzeżenia historyczne, „próżności” regionalne i oczywiście interesy finansowe. Dyskusja musiała zostać przeprowadzona i była prowadzona szeroko, dlatego negocjujący politycy nie podjęli pochopnie decyzji w umowie zjednoczeniowej. Jest tam napisane: „Stolicą Niemiec jest Berlin. Kwestia siedziby parlamentu i rządu zostanie rozstrzygnięta po zjednoczeniu Niemiec.”

I tak właśnie stało się 20 czerwca 1991 r. Parlamentarzyści nie zlekceważyli tej kwestii. Głosowanie, które odbyło się wyraźnie bez żadnej presji klubowej i imiennie, poprzedziło ponad 600 minut wypowiedzi z argumentami za i przeciw. Wynik był 338 do 320 głosów za Berlinem, tzn. znikoma przewaga, ale i stosunkowo jasna. Głosy za Berlinem pochodziły raczej z północy i wschodu Niemiec, posłowie z południa i zachodu głosowali raczej na Bonn.

Nastąpiła największa przeprowadzka urzędów w historii Niemiec. Całe ministerstwa przeniosły się znad Renu nad Szprewę, z drugą siedzibą w Bonn. Inne ministerstwa nadal znajdują się w Bonn, ale mają za to drugą siedzibę w Berlinie. Ta tak zwana „dzielona siedziba rządu” jest nadal aktualna i jest konieczna także dlatego, że Berlin nie byłby w stanie poradzić sobie z kompletną przeprowadzką ani strukturalnie, ani finansowo, a Bonn nie powinno było stracić wszystkiego na raz. Koszty przeprowadzki i pomocy regionom wyniosły i tak ponad 10 miliardów euro i byłyby znacznie wyższe, gdyby przeprowadzka była szybsza i kompletna. Nie pomijając jeszcze aspektu ludzko – społecznego, gdyż wielu pracowników władz i ich rodzin nie mogło po prostu przenieść się z dnia na dzień i zmienić centrum swojego życia.

Oficjalna relokacja siedziby parlamentu i rządu miała miejsce w większości w 1999 roku. Przeprowadzka Bundesratu, czyli reprezentacji krajów związkowych, nastąpiła w 2000 roku. Republika Berlińska zastąpiła Republikę Bońską, choć urzędy rządowe nadal działają w obu miastach.

Uwe: I to znowu było wszystko w„Allensteiner Welle” w niedzielny wieczór. Audycję zrealizował dzisiaj dla Państwa Marian Dąbrowski. Życzę miłego tygodnia; słuchajcie nas Państwo ponownie w następny weekend.

13.06.2021 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 13.06.2021

Uwe: Drodzy słuchacze i słuchaczki, przy mikrofonie wita Państwa również dzisiaj wieczorem Uwe Hahnkamp i będzie towarzyszyć Państwu w dzisiejszej audycji. Proponujemy Państwu dzisiaj wywiad z Damianem Wierzchowskim, nowym przedstawicielem Ziomkostwa Prus Wschodnich w Olsztynie, spojrzenie na ostatnią czarownicę i Ludwika II Bawarskiego. Więcej na ten temat jak zwykle – po naszych wiadomościach.

Jingle – wiadomości

****

1 kwietnia rozpoczął się powszechny spis ludności i mieszkań 2021 r. Przez sześć miesięcy, do 30 września, mieszkańcy Rzeczpospolitej Polskiej mają możliwość i obowiązek udzielania odpowiedzi na pytania zadawane w spisie. Po raz pierwszy w historii polskiej statystyki publicznej samodzielny spis jest obowiązkowy. Nie dotyczy to osób, które np. ze względu na wiek, stan zdrowia czy niepełnosprawność nie są w stanie tego zrobić samodzielnie. Pracownicy spisu może udzielić im pomocy bezpośrednio lub telefonicznie.

****

W przyszły czwartek, 17 czerwca o godzinie 17.00 w ramach projektu „LernRaum” Niemieckiego Stowarzyszenia Oświatowego w Opolu odbędzie się znowu pierwszy stacjonarny wykład w Olsztynie. Przez trzy godziny spotkania z dr Barbarą Sapałą tematem będą gry planszowe w okresie przedwojennym na terenie Warmii i Mazur. Spotkanie odbędzie się w Domu Kopernika Olsztyńskiego Stowarzyszenia Mniejszości Niemieckiej przy ulicy Partyzantów 3 w Olsztynie. Zgłoszeń dokonać można pod adresem allenstein@lernraum.pl lub telefonicznie pod numerem 887-890-723 u Martyny Chrzanowskiej.

****

W przyszły weekend, 19 i 20 czerwca Ziomkostwo Prus Wschodnich zaprasza na swoją konferencję roboczą dla przewodniczących stowarzyszeń niemieckich w południowych Prusach Wschodnich w Domu Niemieckim Stowarzyszenia Mniejszości Niemieckiej „Jodły” w Ostródzie. Rozpocznie się ona w sobotę o godzinie 14.00, a zakończy około godziny 13.00 w niedzielę. Szczegółowych informacji udziela Damian Wierzchowski z biura Ziomkostwa Prus Wschodnich w Olsztynie, telefonicznie pod numerem 89 534 07 80 lub e-mailem na adres wierzchowski@ostpreussen.de

****

Uczestnicy wycieczki organizowanej przez Związek Stowarzyszeń Niemieckich Warmii i Mazurach podążą śladami Johanna Gottfrieda Herdera w Morągu. Termin wycieczki to sobota 26 czerwca, wycieczka rozpocznie się o godzinie 9.15 w Lidzbarku, kolejni pasażerowie zostaną odebrani w Olsztynie, Olsztynku i Ostródzie. W programie: zwiedzanie Morąga, Muzeum Herdera i siedziby Niemieckiego Stowarzyszenia im. Herdera w Morągu, a także zamku w Kwitajnach. Wycieczka zakończy się nad jeziorem Narie. Zapisy możliwe są do 22 czerwca pod adresem mailowym biuro@zsnwim.eu lub telefonicznie pod numerem 783 990 276 u Marty Mularczyk. Jest ona również dostępna w celu uzyskania informacji o wycieczce.

****

Katolickie msze w języku niemieckim odprawione zostaną w przyszła niedzielę, 20 czerwca o godzinie 10.00 w Olsztynie-Jarotach, o godzinie 14.00 w Biskupcu oraz o godzinie 17.00 w Reszlu. Kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

2021-06-13 Damian Wierzchowski

Przedstawiciel Ziomkostwa Prus Wschodnich w Hamburgu od kilku lat prowadzi biuro w Olsztynie. Do niedawna prowadziła je Edyta Gładkowska, która obecnie przebywa na urlopie macierzyńskim. Jej następcą jest Damian Wierzchowski, germanista i nauczyciel języka niemieckiego, między innymi języka niemieckiego jako języka mniejszości narodowej. Mieliśmy okazję porozmawiać z nim w ubiegłym tygodniu:

——-

Jesteśmy w biurze Ziomkostwa Prus Wschodnich w Olsztynie. Czy nie jest to dla Pana jeszcze trochę niezwykłe?

[Damian Wierzchowski:

Tak, teraz w czasach pandemii tak jest. Jestem w biurze dwa razy w tygodniu i nie dzieje się dużo. Jestem tu od kwietnia, jeszcze pracowałem miesiąc z koleżanką, a od maja jestem sam tu na służbie.]

Pana poprzedniczkę Edytę Gładkowską nasi słuchacze znają już długo, Pana jednak nie. Czy pochodzi Pan z województwa warmińsko-mazurskiego?

[Damian Wierzchowski:

Tak, jestem z województwa warmińsko-mazurskiego. Właściwie pochodzę ze wsi, gdzie mieszkałem, z Lichtajn koło Olsztynka, blisko Stębarku. Odkąd studiowałem w Olsztynie, mieszkam już ponad 10 lat w Olsztynie.]

Powiedział Pan, że studiował Pan germanistykę. Jak trafił Pan na język niemiecki? Czy ma Pan niemieckie korzenie?

[Damian Wierzchowski:

Dobre pytanie. Wiedziałem od zawsze, że chciałem zostać nauczycielem języka niemieckiego. Jakoś to mi się udało, mimo tego, że kilka osób miało wątpliwości. Moi dziadkowie i pradziadkowie byli Niemcami, więc można powiedzieć, że płynie we mnie krew niemiecka.]

Dlaczego więc wątpliwości? Czy studia były tak trudne?

[Damian Wierzchowski:

Chodziło bardziej o czas, zanim zacząłem studiować. Wszyscy odradzali mi studiowanie niemieckiego. Z jednej strony te studia są inne niż tylko język. Trzeba uczyć się nie tylko języka, lecz również literatury, historii i wszystkiego, co należy do niemieckiego, do Niemiec i innych państw niemieckojęzycznych. Być może z tego powodu, że chciałem mówić po niemiecku, a studia oznaczały, że nie tylko się mówi, lecz trzeba nauczyć się innych rzeczy.]

Czy bezpośrednio po studiach udało się Panu znaleźć pracę jako nauczyciel?

[Damian Wierzchowski:

Najpierw nie mogłem zostać nauczycielem języka niemieckiego, bo nie było ofert. Po roku innej pracy znalazłem moją „prawdziwą” pracę. Musiałem trochę dalej pojechać, ale opłaciło się, moje marzenie spełniło się. Pracowałem we wsi Rączki koło Nidzicy, gdzie poznałem fajnych ludzi. Jedną z tych osób być może Państwo znają, to Sabina Wylengowska, czy Reguła, poznaliśmy się, realizowaliśmy projekty, współpracowaliśmy.]

Czy w Rączkach to była „normalna” nauka języka niemieckiego?

[Damian Wierzchowski:

To nie była normalna nauka, uczyłem tam niemieckiego jako języka mniejszości narodowej i nabierałem w tym doświadczenia. Uczniowie, uczący się powinni mieć niemiecki u siebie w domu, tam też rozmawiać, a to nie zawsze tak było. Trzeba było połączyć dwa światy. Jeden, w którym nie mówiono po niemiecku, i drugi, w którym uczniowie mają jakieś doświadczenie z językiem niemieckim. Było to wyczerpujące, ale to był piękny czas.]

Na pewno było to duże wyzwanie by zorganizować to poprawne. Co Pan teraz robi po tym doświadczeniu? Jak doszło do tego nowego wyzwania?

[Damian Wierzchowski:

Dalej uczę, jeszcze nie zrezygnowałem z tego. Uczę w Zespole Szkół Ekonomicznych w Olsztynie, a oprócz tego pracuję w biurze Ziomkostwa Prus Wschodnich. Pani Wylengowska poleciła mnie do tej pracy, był telefon z Ziomkostwa Prus Wschodnich z Hamburga, mówiliśmy o moim CV, przyjąłem ofertę i jestem tu. Planuje się, że będzie to praca do końca czerwca następnego roku.]

A propos wyzwanie: jak trudna była dla Pana praca w trybie home office?

[Damian Wierzchowski:

Ja zawsze robiłem wszystko, aby mieć poczucie, że jestem w pracy. Nie jest tak, że pracowałem/pracuję w piżamie czy w łóżku, jak słyszałem od niektórych kolegów. U mnie tak nie było, chciałem zawsze być gotowy na spotkanie przez kamerę czy osobiste. Brakowało mi kontaktu z innymi ludźmi, szczególnie oczywiście z uczniami. Było oczywiście inaczej niż podczas nauki stacjonarnej w szkole, ale było to też dobre doświadczenie.]

Również w Pana nowej pracy Covid jest nadal ważny: nie będzie ani festynu letniego, ani olimpiady dla młodzieży. Co jednak w tej chwili Pana czeka?

[Damian Wierzchowski:

Jeszcze w fazie planowania, bo zawsze do ostatniego momentu są możliwe zmiany, jest spotkanie robocze dla niemieckich stowarzyszeń na Warmii i Mazurach, w południowych Prusach Wschodnich. Odbędzie się 19-20 czerwca br. w Ostródzie. Przede wszystkim chcemy się spotkać po więcej niż roku bez możliwości spotkania się i chcemy rozmawiać o mniejszości niemieckiej w regionie, jak wygląda kwestia języka przede wszystkim wśród młodych ludzi, a też podyskutować o tym, co jeszcze możemy zrobić i jakie formy są odpowiednie dla następnych projektów.]

Czy są już planowane dalsze wydarzenia?

[Damian Wierzchowski:

O ile wszystko pójdzie dobrze, to w październiku odbędzie się 13. Kongres Komunalno-Polityczny. Zajmujemy się teraz tym, aby się odbył, ale oczywiście zależy to od sytuacji pandemicznej. Planujemy wszystko, co jest możliwe przy obecnych obostrzeniach; kiedy zadzieje się coś nowego, trzeba będzie coś zmienić według nowych przepisów. Myślimy, że się uda, już zarezerwowaliśmy hotel, również salę, rozmawialiśmy z różnymi ludźmi, którzy są zaproszeni i wygłoszą referaty. Wszystko już jest ustalone w programie, pozostaje tylko pytanie, czy będzie się to mogło odbyć.]

A jakie ma Pan aktualnie odczucia, zanim Pan pierwszy raz zostanie rzucony na głęboką wodę?

[Damian Wierzchowski:

Odczucia są nowe, jestem trochę zdenerwowany, będzie na pewno ciekawie i interesująco dla mnie. Poznaję wiele osób, które dotychczas znam tylko z komputera, tzn. z maili czy rozmów przez kamerę. To jest coś całkiem innego, takie spotkanie ludzi, których się zna z Internetu a nie osobiście. Teraz będzie – mam nadzieję – możliwość spotkania się i poznania się osobiście.]

——-

Był to Damian Wierzchowski, nowy przedstawiciel Ziomkostwa Prus Wschodnich z Hamburga w biurze w Olsztynie. Zastąpił on Edytę Gładkowskąa, która wkrótce zostanie matką. W rozmowie z nami przedstawił się Państwu. Osobiście będą Państwo mogli spotkać go podczas spotkania w następny weekend w Ostródzie.

2021-06-13 Feuilleton Anna Göldi

Rozległy świat powieści kryminalnych jako zwierciadło świata rzeczywistego oferuje odpowiedzi na najróżniejsze odmiany pytania, jak można usunąć ludzi, którzy stoją komuś na przeszkodzie w pogoni za pieniędzmi, władzą lub miłością. Ale są też bardziej subtelne, pośrednie metody aby to zrobić. Jedną z nich było na przełomie XIX i XX wieku zaginięcie spadkobierców, którzy rzekomo psychicznie chorzy lądowali w jakimś zakładzie. Innym było do XVIII, a nawet XIX wieku oskarżanie niektórych kobiet o bycie czarownicami.

Ostatnia legalna egzekucja czarownicy miała miejsce 240 lat temu w kantonie Glarus w Szwajcarii. Przestępczyni nazywała się Anna Göldi, urodziła się w Sennwaldzie w obecnym kantonie Sankt Gallen w 1734 roku i w chwili śmierci od miecza miała 48 lat. Oficjalnie oskarżano Annę Göldi o bycie trucicielką, ale cały kontekst sugeruje, że została skazana jako czarownica.

Kobieta ta, pochodząca z ubogiego środowiska, pracowała jako służąca. Po śmierci swojego pierwszego dziecka została ukarana za zabójstwo dziecka. Drugie dziecko – i jej ówczesnego pracodawcy – zostało oddane. Pracodawca nie był za nic ścigany. Przypadek?

Jako służąca Anna Göldi trafiła następnie do rodziny Johanna Jakoba Tschudi, lekarza, radnego, sędziego i członka rządu kantonu z jednej z najbogatszych i najbardziej wpływowych rodzin protestanckiego kantonu Glarus.

Sama sprawa jest pozornie jasna: podobno Anna Göldi kilkakrotnie wyczarowała szpilki w mleku dla córki Tschudi. Podobno dziewczyna kilka razy pluła gwoździami. Służąca została oskarżona o czary i poddana torturom zeznała, że ​​była w zmowie z diabłem. Rada ewangelicka w Glarus skazała ją na śmierć. Wyrok wykonano 13 czerwca 1782 r. Tyle jeśli chodzi o same fakty, które z dzisiejszej perspektywy są absurdalne.

Przejdźmy do przyczyn: rzekomym wspólnikiem Anny Göldi był Ruedi Steinmüller, zamożny szwagier rodziny Tschudi. Spór o spadek i oskarżenie o czary, potem samobójstwo pod presją i ze strachu przed torturami i konfiskatą mienia. Przypadek?

Anna Göldi prawdopodobnie miała romans ze swoim pracodawcą. Jednak skazani cudzołożnicy byli uważani za niezdolnych do sprawowania urzędów politycznych. Służąca zostaje oskarżona o czary i stracona w procesie, który wszczął Johann Jakob Tschudi. Przypadek?

Ponadto werdykt wydała czysto protestancka rada kantonu Glarus, w którym bogata rodzina Tschudi miała duże wpływy. Przypadek? Przede wszystkim było to nielegalne. Mianowicie Anna Göldi nie pochodziła z Glarus, ale z innego kantonu, jak można by dziś powiedzieć, była cudzoziemką, dlatego odpowiedni dla niej byłby sąd, który powinien składać się w równych częściach z katolików i reformatów.

Prawnik konstytucyjny August Ludwig von Schlözer już w 1782 r. określił wyrok przeciwko Annie Göldi jako morderstwo sądowe, termin, który został ukuty wtedy po raz pierwszy przez niego. Mimo cenzury wieść o Annie Göldi rozeszła się i doprowadziła do zamieszek m.in. w Szwajcarii i Niemczech. „Ostatnia skazana czarownica” została zrehabilitowana dopiero w pierwszej dekadzie XXI wieku.

2021-06-13 Ludwik II. Bawarski

Jak wie wielu autorów kryminałów, ale także wielu szczwanych, intrygujących ludzi w prawdziwym życiu lub w operach mydlanych we wszystkich mediach, można skrzywdzić innych na różne sposoby. Cierpi każdy, kto stoi na przeszkodzie w drodze do pieniędzy, władzy lub miłości. Właśnie opowiedzieliśmy o ostatniej straconej „wiedźmie”. Teraz słynny przykład wykorzystania zarzutów dotyczących chorób psychicznych. Chodzi o bawarskiego króla Ludwika II, który dokładnie utonął 135 lat temu.

Ludwig Otto Friedrich Wilhelm, urodzony 25 sierpnia 1845 roku, znany jest wielu jako TEN król Bawarii, dla niektórych jako król par excellence. Przede wszystkim zbudowany na jego zlecenie zamek Neuschwanstein uchodzi za uosobienie zamku, grodu rycerskiego, i to samo można powiedzieć o zupełnie inaczej zaprojektowanym zamku Herrenchiemsee. Nie ma chyba władcy niemieckiego, na temat którego krązy więcej plotek, nieprawd, półprawd, kłamstw i przekręconych faktów niż on.

To w dużej mierze również zasługa jego samego, ponieważ Ludwik II był jedną z najbardziej olśniewających postaci w historii, jakie można sobie wyobrazić. W wieku 18 lat zastąpił na tronie swojego mało kochanego ojca. Wkrótce potem, w 1866 roku, wybuchła wojna między Austrią a Prusami, którą Bawaria przegrała po stronie Austrii. Ludwika II bardziej interesowała literatura i architektura, średniowieczne legendy i muzyka Ryszarda Wagnera, którego konsekwentnie promował.

Chociaż posłusznie rządził jako monarcha konstytucyjny, już w 1873 r. mówiono o nim słowami „intelektualne życie prowadzące z teraźniejszości nie do zniesienia”. W 1867 roku zaręczył się z Sophie Charlotte z Bawarii, ale wkrótce zlekceważył ją i zerwał zaręczyny. Na marginesie: istnieją fragmenty listów Ludwika II, które wyraźnie wskazują na trawiące go skłonności homoseksualne – fakt, którego zresztą wiele osób do dziś nie chce przyjąć do wiadomości.

Wstydził się ludzi, co nasiliło się coraz bardziej w latach 70. XIX wieku. Z biegiem czasu Ludwig II stworzył dla siebie alternatywny świat, z Neuschwanstein, z technicznymi gadżetami – Venusgrotte z 24 maszynami na prądnice uważa się dziś za pierwszą na świecie zainstalowaną na stałe elektrownię – i z ideą bajkowego króla. Zadłużył się przez to na kilka milionów marek – wtedy było to dużo więcej pieniędzy niż dzisiaj.

8 czerwca 1886 roku, za namową rządu Bawarii, czterech lekarzy uznało Ludwika II za nieuleczalnie chorego psychicznie w orzeczeniu opartym na zeznaniach świadków i bez osobistego badania pacjenta. Jego długoletni osobisty lekarz nie został wysłuchany. Następnego dnia został on ubezwłasnowolniony. Następnej nocy komisja pojawiła się w Neuschwanstein, ale została uwięziona w przedbramiu. Sprawy państwa przejął jako książę panujący jego wuj Luitpold.

Całe zachowanie Ludwika II jeszcze na krótko przed procesem nie ujawnia żadnej choroby, orzeczenie psychiatryczne z paranoją i psychiczną słabością jest z dzisiejszej perspektywy nie do utrzymania, a król nie był też schizofrenikiem. Chociaż był nieśmiały wobec ludzi i, jeśli tak można powiedzieć, uzależniony od swojego alternatywnego świata, był jednak zdrowy na umyśle. 13 czerwca znaleziono go utopionego w płytkiej wodzie Starnberger See, około 25 kroków od brzegu.

Uwe: I to znowu wszystko w audycji „Allensteiner Welle” w niedzielny wieczór. Życzę Państwu miłego tygodnia; zapraszamy do słuchania w następny weekend.

06.06.2021 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 06.06.2021

Uwe: Drodzy słuchacze, dziś wieczorem wita Państwa przy mikrofonie ponownie Uwe Hahnkamp w zastępstwie za Annę Przywoźną będzie towarzyszył Państwu przez całą audycję. Dziś proponujemy Państwu spojrzenie na pewną inicjatywę uczniów o długofalowych skutkach, porcelanę z Miśni i ciekawostki z początków Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Berlinie. Więcej na ten temat po naszych wiadomościach:

Jingle – wiadomości

****

1 kwietnia rozpoczął się powszechny spis ludności i mieszkań 2021 r. Przez sześć miesięcy, do 30 września, mieszkańcy Rzeczpospolitej Polskiej mają możliwość i obowiązek udzielania odpowiedzi na pytania zadawane w spisie. Po raz pierwszy w historii polskiej statystyki publicznej samodzielny spis jest obowiązkowy. Nie dotyczy to osób, które np. ze względu na wiek, stan zdrowia czy niepełnosprawność nie są w stanie tego zrobić samodzielnie. Pracownicy spisu może udzielić im pomocy bezpośrednio lub telefonicznie.

****

Spis ludności był również tematem zebrania delegatów Związku Stowarzyszeń Niemieckich Warmii i Mazur ZSNWiM w dniu 29 maja. Poza tym rozmawiano o aktualnej sytuacji dotyczącej wydarzeń organizowanych przez ZSNWiM w tym roku. Niestety Wschodniopruski Festyn Letni również w 2021 r. będzie musiał zostać odwołany, ale wciąż istnieję szansa na to, że odbędzie się festiwal „Pod wspólnym niebem”. Letnie warsztaty dla dzieci mają się odbyć w Ostródzie, do stowarzyszeń apeluje się o zgłaszanie swoich dzieci. Dla młodych ludzi w wieku 12-19 lat mają powstać niemieckie kluby. Monika Krzenzek z zarządu ZSNWiM rozpocznie tę akcję w Bartoszycach; młodzież z Lidzbarka Warmińskiego i Górowa Iławeckiego może również zasięgnąć informacji na ten temat.

****

Za dwa tygodnie, 19 i 20 czerwca Ziomkostwo Prus Wschodnich zaprasza na swoją konferencję roboczą dla przewodniczących stowarzyszeń niemieckich w południowych Prusach Wschodnich w Domu Niemieckim Stowarzyszenia Mniejszości Niemieckiej „Jodły” w Ostródzie. Rozpocznie się ona w sobotę o godzinie 14.00, a zakończy około godziny 13.00 w niedzielę. Szczegółowych informacji udziela Damian Wierzchowski z biura Ziomkostwa Prus Wschodnich w Olsztynie, telefonicznie pod numerem 89 534 07 80 lub e-mailem na adres wierzchowski@ostpreussen.de

****

Uczestnicy wycieczki organizowanej przez Związek Stowarzyszeń Niemieckich Warmii i Mazurach podążą śladami Johanna Gottfrieda Herdera w Morągu. Termin wycieczki to sobota 26 czerwca, wycieczka rozpocznie się o godzinie 9.15 w Lidzbarku, kolejni pasażerowie zostaną odebrani w Olsztynie, Olsztynku i Ostródzie. W programie: zwiedzanie Morąga, Muzeum Herdera i siedziby Niemieckiego Stowarzyszenia im. Herdera w Morągu, a także zamku w Kwitajnach. Wycieczka zakończy się nad jeziorem Narie. Zapisy możliwe są do 22 czerwca pod adresem mailowym biuro@zsnwim.eu lub telefonicznie pod numerem 783 990 276 u Marty Mularczyk. Jest ona również dostępna w celu uzyskania informacji o wycieczce.

****

„Kawiarenka pisarska, kreatywne pisanie do wypróbowania i rozpoczęcia” – to tytuł cyklu seminariów organizowanych przez Karpatenblatt. Karpatenblatt to portal internetowy Stowarzyszenia Niemców Karpackich i magazyn niemiecki na Słowacji. Kolejne wydarzenie zaplanowano na następny wtorek, 8 czerwca, między godziną 17.00 i 19.00. Tematem jest „Czas i przestrzeń. Tu i teraz”. Kolejne seminaria odbywać się będą do końca lipca. Udział jest bezpłatny, zgłoszenie odbywa się za pośrednictwem adresu e-mail anmeldung@karpatenblatt.sk
****

Msza katolicka w języku niemieckim odprawiona zostanie w następną niedzielę 13 czerwca o godzinie 15:00 w kościele im. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Olsztynie. Kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

2021-06-06 Uczniowie pomagają żyć

Proszę wyobrazić sobie, że przychodzą Państwo do szkoły jako gość, ale akurat w dniu wizyty nie można znaleźć w niej uczniów. Wyruszają Państwo po korytarzach i salach lekcyjnych w poszukiwaniu zaginionych młodych ludzi, którzy najwyraźniej uciekli z zajęć. Czy setki młodych ludzi odmawia formalnej edukacji?

To, co brzmi jak koszmar nauczyciela, który stracił swoich podopiecznych, stało się rzeczywistością trzynaście lat temu, 6 czerwca 1998 roku. W Szlezwiku-Holsztynie do szkół nie przyszło nie setki, lecz tysiące uczniów – dokładniej około 35 tysięcy. I to w dobrej sprawie: tego pierwszego tak zwanego Dnia Społecznego poproszono ich o zamianę ławki szkolnej na pracę przez jeden dzień. Wynagrodzenie za ich pracę – około 920.000 euro – było przeznaczone na projekty w Europie Południowo-Wschodniej. W późniejszych akcjach, od 2013 roku, środki trafiały również do uchodźców z wojny domowej w Syrii, na projekty w Jordanii i Syrii.

Za tym Społecznym Dniem stoi organizacja Schüler Helfen Leben (Uczniowie pomagają żyć), w skrócie SHL, która od 1992 roku działa na rzecz edukacji, młodzieży i pokoju. W czasie wojen w Jugosławii trzydzieści lat temu chciała poprawić sytuację młodych ludzi w obozach dla uchodźców. Punktem wyjścia inicjatywy było Bad Kreuznach w Nadrenii-Palatynacie, stowarzyszenie o tej samej nazwie powstało w 1994 roku w Neumünster – Szlezwiku-Holsztynie. W Bośni i Hercegowinie, Chorwacji i Kosowie stowarzyszenie pomogło założyć ponad 70 szkół i przedszkoli.

W 2002 roku w celu zabezpieczenia działalności założona została fundacja – również Schüler Helfen Leben – z siedzibą w Berlinie i Sarajewie. Z jednej strony chodzi o dobre zarządzanie funduszami. Podczas trzeciego Dnia Społecznego w 2002 roku w Hamburgu, Szlezwiku-Holsztynie i Dolnej Saksonii około 210 000 młodych ludzi zebrało w wyniku swojej pracy już około 3,8 miliona euro. Z drugiej strony fundacja nadzoruje projekty za granicą i pracujących tam wolontariuszy. Oprócz dobrowolnego zaangażowania, działalności stowarzyszenia i fundacji towarzyszą oferty edukacyjne dla uczestniczących w projektach szkół oraz możliwość zabrania głosu w wyborze projektów docelowych.

To, co zaczęło się od zaangażowania i inicjatywy niektórych uczniów Liceum przy Murach Miejskich w Bad Kreuznach, przekształciło się w ogólnokrajowy ruch. Do 2018 roku w wyniku pracy uczniów dla Schüler Helfen Leben zebrano ponad 30 milionów euro. Fundacja – nawiasem mówiąc kiedy została założona była pierwszą fundacją dzieci i młodzieży w Niemczech – może teraz liczyć na wielu znanych patronów ze świata polityki i otrzymała kilka nagród za swoją działalność.

Ale ważniejsi, a dokładniej mówiąc najważniejsi, są ludzie: inicjatorzy, którzy zasiali ziarno i na początku prowadzili kampanię, aby pomoc dla ich rówieśników płynęła do właśnie tych regionów; ci, którzy wstawili się za tym i nadal angażują się w to, żeby pomoc nadal docierała tam, gdzie należy, oraz tych, którzy dzięki tej pomocy mogą osiągnąć lepszą przyszłość. To może być kropla w morzu potrzeb świata o twardym sercu, ale ta kropla z pewnością czyni ten świat trochę lepszym.

2021-06-06 Porcelana z Miśni

Jest wypowiedź Ericha Kästnera, który sam urodził się w Dreźnie – cytowane tutaj – że Sasi zdecydowanie nie są w stanie zrobić dwóch rzeczy: mówić po niemiecku językiem literackim i robić kawy. Zignorujmy dziś saksoński dialekt i zadbajmy o językowe odzwierciedlenia dla saksońskiej kawy.

Terminem na słabą kawę, którego pisarz Kästner, często pracujący w kawiarni, z pewnością nie lubił, jest „Blümchenkaffee – kawa kwiatowa”. Jeśli jest jeszcze słabsza, staje się „Schwerterkaffee – kawą mieczową”. Jeśli jeszcze więcej zaoszczędzono na kawie, są nawet kawy „Doppelblümchenkaffe – podwójna kwiatowa” i „Doppelschwerterkaffee – podwójna mieczowa”.

Ale skąd wziął się ten wizerunek słabej, przezroczystej kawy? Aby wyjaśnić to językowo również pozostajemy w Saksonii, w Saksonii w epoce biedermeiera, w czasie wygodnie urządzonego mieszczańskiego salonu. Obejmuje to produkt, który już wtedy był produktem markowym i dlatego nie do końca tanim: porcelanę miśnieńską. Typową dekoracją na porcelanie były wzory kwiatowe. Kiedy kawa była słaba, można było zobaczyć przez nią ten wzór.

Na spodzie filiżanki widnieje symbol manufaktury w Miśni, dwa skrzyżowane miecze. Musi on być umieszczony na wszystkich produktach z Miśni od 1731 roku, aby można było je zidentyfikować. Więc kiedy kawa była jeszcze słabsza, można było zobaczyć miecze na spodzie filiżanki. Przy kawie „podwójnie mieczowej” można nawet zobaczyć miecze na spodzie spodka. Te miecze zmieniały się przez dziesięciolecia i stulecia; znawcy porcelany miśnieńskiej mogą wykorzystać między innymi tę cechę do przyporządkowania wyrobów i dzieł sztuki wykonanych z porcelany do konkretnego okresu.

Jeśli jednak ktoś spróbuje sprzedać Państwu porcelanę miśnieńską, która ma ponad 310 lat – o ile mieliby Państwo w ogóle na to pieniądze – nie powinni Państwo jej kupować. Produkcja porcelany w zamku Albrechta w Miśni rozpoczęła się dokładnie 311 lat temu, 6 czerwca 1710 roku. „Królewska Polska i Elektorska Saksońska Manufaktura Porcelany” została założona 23 stycznia tego samego roku przez Augusta Mocnego, który znany był z umiłowania luksusu. Była pierwszą europejską manufakturą porcelany.

Porcelana miśnieńska została wynaleziona jednak przez kogoś innego, kto również szukał bogactwa, czegoś, w co ludzie teraz inwestują swoje pieniądze: złota. Alchemik Johann Friedrich Böttger zapłacił za swoje stwierdzenie, że potrafi wytwarzać złoto, uwięzieniem w Jungfernbastei (baszta panieńska) w Dreźnie. Za radą późniejszego pierwszego dyrektora manufaktury Ehrenfrieda Walthera von Tschirnhausa ukierunkował swoje badania na poszukiwanie porcelany. Specjalista od wytopu Gottfried Pabst von Ohain wniósł pomysł kaolinu, białej gliny, która przekształciła szarą w dobrze znaną białą porcelanę. Było to w latach 1707 i 1708, wynalazek udokumentowano 15 stycznia 1708 roku.

Na miejsce produkcji wybrano zamek Albrechta w Miśni, ponieważ był łatwy do kontrolowania, między innymi w celu ochrony tajemnic firmy dotyczących produkcji pierwszej na świecie twardej porcelany. Ta informacja została uznana za tajemnicę państwową. Mimo to chemikowi udało się sprowadzić receptury do Wiednia, gdzie od 1718 roku powstała konkurencja dla manufaktury w Miśni.

Od samego początku manufaktura porcelany w Miśni produkowała nie tylko zastawę stołową codziennego użytku, ale także popiersia, figurki i inne dzieła sztuki. W tym celu, w swojej długiej historii firmy, poza fachowcami z dziedziny techniki, którzy nadal rozwijali jakość, wielokrotnie zatrudniała znanych artystów. Między innymi znany rzeźbiarz Ernst Barlach pracował jako wolny strzelec dla Miśni.

Manufaktura musiała przejść wiele wzlotów i upadków w historii, zmienić swoje położenie w Miśni, a także zmienić nazwę. Dziś nazywa się po prostu „Staatliche Porzellan-Manufaktur Meißen GmbH”, jej wspólnikiem jest kraj związkowy Saksonia. Do dziś „miśnieńska porcelana” jest znana na całym świecie z luksusu made in Germany. I to nawet jeśli kawa podawana w filiżankach z popularnym wzorem „rozsypanych kwiatów” nie jest luksusowo mocna.

2021-06-06 Berlinale I

Wiele festiwali, wystaw i targów jest integralną częścią świata tej branży, eksperci, fani i dziennikarze zaznaczają sobie na czerwono daty w kalendarzach. Dla branży filmowej są to m.in. Oscary, festiwale w Cannes i Wenecji oraz Europejskie Nagrody Filmowe. I Berlinale, za które tegoroczne nagrody, Złote i Srebrne Niedźwiedzie, zostały przyznane na początku marca. W związku z epidemią od 9 do 20 czerwca odbędzie się Berlinale Summer Special, o którym informacje można znaleźć na stronie internetowej www.berlinale.de.

Ale jak właściwie doszło do Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Berlinie, jak się on oficjalnie nazywa? Weźmy żydowskiego emigranta z Białorusi, pozwólmy mu wyemigrować do USA i pracować w branży reklamy kinowej. Zostaje wcielony do armii amerykańskiej i wysłany do Berlina jako oficer filmowy amerykańskiego Wysokiego Komisarza. Ten człowiek, Oscar Martay, był odpowiedzialny za nadzór nad niemieckim przemysłem filmowym i zezwoleniami dla niemieckich produkcji filmowych. W ten sposób wywarł wielki wpływ na to, co leciało w kinach w Berlinie Zachodnim.

Z jego inicjatywy w 1950 roku położono kamień węgielny pod festiwal filmowy, który miał się odbyć w Berlinie. Interesowano się utworzeniem „wizytówki wolnego świata” na wschodzie w okresie zimnej wojny. Dlatego amerykańska administracja wojskowa była jednym z głównych darczyńców festiwalu. Dokładnie 70 lat temu, 6 czerwca 1951 roku, rozpoczęła się pierwsza edycja Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Berlinie.

Filmem otwierającym była „Rebecca” Alfreda Hitchcocka z czterokrotnym zdobywcą Oscara Laurencem Olivierem. Dość nietypowy film Hitchcocka, pierwszy, który nakręcił w Hollywood. Tytułowa Rebecca de Winter w ogóle się w nim nie pojawia, zmarła krótko przez zawiązaniem się akcji podczas rejsu, ale wpływa na całość poprzez różne wspomnienia, które mają o niej wszyscy inni bohaterowie filmu. Film oparty jest na powieści pod tym samym tytułem autorstwa Daphne du Maurier, która nawiasem mówiąc dostarczyła Hitchcockowi swoim opowiadaniem „Ptaki” fabułę do jego prawdopodobnie najsłynniejszego filmu.

Wtedy, w 1951 roku, niektóre filmy zostały nagrodzone Niedźwiedziami przez oddolną demokrację w publicznym głosowaniu. Oscar Martay słusznie zdobył jednego z nich jako inicjator festiwalu. Jednak po tym, jak Międzynarodowa Federacja Stowarzyszeń Producentów Filmowych zrównała Berlinale z festiwalami w Cannes, Wenecji i Locarno, od 1956 roku zwoływano międzynarodowe jury. Berlinale stało się festiwalem blasku.

Lista znanych aktorów, reżyserów, scenarzystów i innych filmowców, którzy chodzili po czerwonych dywanach w Berlinie, jest długa. Czy jako uczestnicy konkursu, w jury, na zmianę z kolegami – specjalistami. Do wygrania jest wiele różnych nagród w różnych kategoriach, które zmieniały się z biegiem czasu – ponieważ film jest zawsze również lustrem zmieniającego się społeczeństwa. Oprócz aspektów błyszczących filmów i ich gwiazd, pod uwagę bierze się również inne czynniki.

Jingle – Wunschkonzert

Jak zawsze w pierwszą niedzielę miesiąca – koncert życzeń dla naszych jubilatów. Życzenia złożymy majowym jubilatom z mniejszości niemieckiej Warmii i Mazur:

Nidzickie stowarzyszenie mogło pogratulować dziesięciu swoim członkom, przy czym Honorata Szymańska 3 maja skończyła 75 lat, 10 maja Brygida Grabińska 80, a 19 maja Walter Malonek 85.

Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej w Kętrzynie obchodziło dwie rocznice, w tym tę Ingrid Wolf, która skończyła 78 lat.

W Ełku, w Stowarzyszeniu Mniejszości Niemieckiej „Mazury” cieszyć się mogło dwoje jubilatów. Od 1 maja Zygfryd Jasiński ma 81 lat, a od 25 maja Gerda Iwanczewska 90.

Niemiecko Koło Przyjaźni „Roś” w Piszu miało na swojej liście siedem osób. Szczególnie chcemy podkreślić Olgę Kubrak, która skończyła 88, Elżbietę Cieśluk, która skończyła 82 i Else Gryczan która skończyła 76 lat.

Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej „Warmia” w Lidzbarku Warmińskim i Niemieckie Stowarzyszenie „Natangia” w Górowie Iławeckim mogły pogratulować każde pięciu osobom, które świętowały rozpoczęcie nowego roku życia. W Lidzbarku Inga Prusaczyk może spojrzeć wstecz na swoje 81 lat, a w Górowie Brigitta Petrecka na 77 lat.

Wreszcie członkowie stowarzyszenia z Pasłęka donoszą o jubilatce w wieku 79 lat, czyli Monice Twarowskiej, która świętowała16 maja.

Przyłączamy się do życzeń bliskich i przyjaciół, dodajemy od siebie wszystkiego najlepszego, zdrowia i dużo radości w życiu i zagramy dla Państwa piosenkę „Wochenend und Sonnenschein” w wykonaniu Comedian Harmonists.

Uwe: I to była „Allensteiner Welle” w niedzielny wieczór, życzę Państwu miłego tygodnia, słuchajcie nas w przyszły weekend.

30.05.2021 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 30.05.2021

Uwe: Drodzy słuchacze, dziś wieczorem wita Państwa przy mikrofonie Uwe Hahnkamp w zastępstwie Anny Przywoźnej i będzie towarzyszył Państwu przez całą audycję. Dziś oferujemy Państwu spojrzenie za pomocą sondy na Marsa, historię celowo zniszczonego kościoła w Lipsku oraz wywiad z Leonem Kuckiem z Olsztynka na temat projektu przy pomniku z I wojny światowej w Jagiełku. Więcej na ten temat – po naszych wiadomościach.

Jingle – wiadomości

***

1 kwietnia rozpoczął się powszechny spis ludności i mieszkań 2021 r. Przez sześć miesięcy, do 30 września, mieszkańcy Rzeczpospolitej Polskiej mają możliwość i obowiązek udzielić odpowiedzi na pytania zadawane w spisie. Po raz pierwszy w historii polskiej statystyki publicznej samodzielny spis jest obowiązkowy. Nie dotyczy to osób, które np. ze względu na wiek, stan zdrowia czy niepełnosprawność nie są w stanie tego zrobić samodzielnie. Pracownicy spisu mogą udzielić pomocy bezpośrednio lub telefonicznie.

***

W tym tygodniu msze katolickie w języku niemieckim odprawione zostaną w następujący sposób: w czwartek 3 czerwca – czyli Boże Ciało – oraz w następną niedzielę 6 czerwca o godzinie 10:00 w kościele w Olsztynie-Jarotach. Kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

2021-05-30 Leon Kuck

W Olsztynku i jego okolicach podczas I wojny światowej toczyła się pod koniec sierpnia 1914 roku jedna z najsłynniejszych bitew tego czasu – później tak zwana bitwa pod Tannenbergiem. Stosownie do okoliczności istnieje wiele cmentarzy, na których pochowani są polegli członkowie rosyjskich i niemieckich sił zbrojnych. Jeden z nich w Jagiełku został w tym miesiącu uporządkowany przez Stowarzyszenie do Pielęgnacji Dóbr Kultury Niemieckiej „Emil von Behring” w Olsztynku. O projekcie rozmawialiśmy z Leonem Kuckiem, przewodniczącym stowarzyszenia:

——-

Inni spędzają majowe weekendy, kiedy wreszcie robi się cieplej, na grillu, w ogródkach działkowych, na imprezach. Członkowie Stowarzyszenia do Pielęgnacji Dóbr Kultury Niemieckiej „Emil von Behring” w Olsztynku zajmowali się na polu i w lesie realizacją projektu stowarzyszenia w Jagiełku. O co chodzi w tym projekcie, jaką rolę odgrywa dla Pana / Państwa cmentarz wojskowy w Jagiełku?

[Leon Kuck:

Tak to jest, bo cmentarz jest piękny, naprawdę fajne miejsce. Jest w lesie i nie widać go od drogi. Inicjatywą naszego stowarzyszenia było to, że przywrócimy go do stanu – no, jeśli nie w 100%, to w 60-80% – jak było kiedyś. Ludzie i natura zniszczyli pomnik, a my trochę odbudujemy. Co tu widzimy? Gleba, żwir, dobra ziemia – wszystko kupione dzięki darowiznom dobrych ludzi nie tylko z Niemiec, lecz też z Polski, tu z Olsztynka.]

Udało się Państwu zdobyć fundusze na swój projekt od miasta Olsztynka, ale także od kilku prywatnych sponsorów. Jak doszło do darowizn, jak oni się o projekcie dowiedzieli?

[Leon Kuck:

Doszło do tych darowizn, bo napisaliśmy relację w „Mitteilungsblatt” i w „Osteroder Zeitung” i dzięki temu kilka osób zgłosiło się i nas wsparło. Chciałbym tu wyrazię ogromne podziękowania za to. Jak widać, w sumie było to bardzo dużo pieniędzy i bardzo nam to pomogło w odbudowie tego zabytku.]

W sumie siedem ton kamieni polnych, dwanaście ton żwiru i dziesięć ton ziemi potrzebne było do urządzenia na nowo zbiorowego grobu. Trzeba było je przewieźć do Jagiełka, również folia i rośliny kosztowały niemało. Praca jednak jest wykonywana przez ludzi ze stowarzyszenia i przyjaciół…

[Leon Kuck:

Pracują ludzie z naszego stowarzyszenia, ale nie tylko nasi ludzie. Byli również inni zainteresowani i chcieli w tym wszystkim pomóc.]

Wybór kamieni polnych na obwódkę właściwego miejsca pochówku i ścieżek wokół niego na początku maja był trudną pracą. Większość prac została jednak wykonana już jesienią ubiegłego roku. Co wtedy trzeba było zrobić?

[Leon Kuck:

Oh, tak, naprawdę to było siekierą, kosą i innym sprzętem, który nadaje się do ścinania drzewa o średnicy aż do 5-6 centymetrów, było ich bardzo dużo, w pismach też były zdjęcia tego. Pracowaliśmy naprawdę ciężko dwa dni, dwa weekendy po 10-13 osób od 9.00 do godz. 14.30]

Jak ostatecznie powinno wyglądać miejsce pochówku?

[Leon Kuck:

Mamy powierzchnię, gdzie pochowani są żołnierze, będzie tam czarna ziemia, i posadzimy rośliny. Będzie ich 60, zobaczymy, jak to wygląda później tam, gdzie leżą żołnierze. Obok tej powierzchni będzie droga, najpierw czarna folia i później na nią żwir i szuter. Tak będzie pięknie zrobione podejście do pomnika.]

Miejsce pochówku z obwódką; ozdobione roślinami płożącymi, w tym kwitnącymi; i stabilne szutrowe ścieżki, również otoczone polnymi kamieniami – to brzmi imponująco. Ale jakie są plany z pomnikiem u szczytu grobu? Wygląda na dość zrujnowany. Ile kosztowałaby jego odbudowa?

[Leon Kuck:

To kosztuje ok. 60.000 złotych, odbudowa tego pomnika. Za to ja nie przejmuję odpowiedzialności, to jest za trudne. Takiego sponsora nie znajdziemy, tak myślę, i dodatkowo jest do prowadzenia wojna papierkowa, to nie jest nic dla mnie i moich nerwów.]

Historyczne zdjęcia grobu żołnierzy niemieckich w Jagiełku wskazują, że na pomniku znajdowały się tablice z ich nazwiskami. Ale pomnik nie jest już wystarczająco stabilny. Czy byłoby możliwe postawienie takich tablic na mogiłach?

[Leon Kuck:

Nazwiska żołnierzy mam, całą listę. 63 … 62, jeden z nich nie jest znany. Jest ich 62, mam listę, już rozimawiałem z zarządem, że moglibyśmy postawić tam tablicę. Ale przyszła pandemia, i trudności załatwienia dokumentów i tego wszystkiego. O pozwolenie w tym roku walczyłem trzy miesiące.]

A propos tablic: w ramach projektu planowana jest również tablica informacyjna na temat pomnika, która jest już w produkcji. Kiedy można spodziewać się jej postawienia?

[Leon Kuck:

Tak, prawdopodobnie w następny weekend nowa tablica będzie postawiona. Nie byłao żadnej tablicy, nikt nie wiedział, co tu jest. Za to będzie tablica informacyjna; i wszyscy ludzie będą widzieć już z drogi, co tu u nas jest.]

Dlaczego tak bardzo zależy Państwu na cmentarzach z I wojny światowej i pomnikach Emila von Behringa czy Maxa Toeppena?

[Leon Kuck:

To jest nazwa naszego stowarzyszenia – Stowarzyszenie do Pielęgnacji Dóbr Kultury Niemieckiej „Emil von Behring” – a tu, ta mogiła, jest częścią kultury. A teraz jesteśmy my, prawie ostatni ludzie (niemieckiego pochodzenie) i musimy jeszcze udowodnić, co tu było. Tu byli nasi. Musimy to tak zrobić, żeby pomniki – przynajmniej pomniki – były w dobrym stanie.]

——-

Był to Leon Kuck, przewodniczący Stowarzyszenia do Pielęgnacji Dóbr Kultury Niemieckiej „Emil von Behring” w Olsztynku, w rozmowie z nami. Tematem był aktualny projekt stowarzyszenia na rzecz zachowania i urządzenia cmentarza wojskowego w Jagiełku, na którym pochowanych jest 63 żołnierzy niemieckich.

2021-05-30 Mariner 9

Stanisław Lem w swojej powieści „Astronauci” wysłał statkiem kosmicznym na Wenus międzynarodową grupę naukowców. Inni autorzy science-fiction piszą o kolonizacji, rozwoju lub walce z Marsem lub Merkurym. Wiemy teraz dość dużo o warunkach panujących na wewnętrznych planetach naszego Układu Słonecznego, planetach podobnych do Ziemi. Ale nie zawsze tak było.

Trzy planety Merkury, Wenus i Mars można było bardzo dobrze obserwować z Ziemi za pomocą teleskopów. Kiedy wyobraźnia ponosiła naukowców, nagle istniały chmury na Wenus lub kanały na Marsie. Albo nawet oznaki kultur, które, jak w powieści Lema, wysyłają na ziemię eksploracyjne statki kosmiczne, które eksplodują w atmosferze – co zresztą jest ciekawą hipotezą dla katastrofy Tunguskiej z 30 czerwca 1908 roku.

Ale żeby im się bliżej przyjrzeć, trzeba wysłać tam kamery – zwykłe do nagrywania filmów, czyli dla światła widzialnego, ale też dla podczerwieni, ultrafioletu i innych interesujących naukowców długości fal, termometry, mierniki ciśnienia i kilka innych. Aby to zrobić, potrzebne są również odpowiednie środki transportu, którymi można sterować z Ziemi, ponieważ nie wysyła się ludzi tak po prostu w podróż bez powrotu.

Potrzebne więc są sondy kosmiczne. Niektóre z nich nadal podróżują po Układzie Słonecznym lub poza nim, zbierając dane. Dziesięć z nich rozpoczęło swoją podróż w ramach programu Mariner NASA w celu zbadania planet podobnych do Ziemi w latach 1962-1973. Największym wyzwaniem początkowo, ale także do dziś, było zbudowanie sond, które mogłyby być aktywne w przestrzeni międzygwiezdnej wystarczająco długo, aby dotrzeć do właściwego obiektu docelowego. Prawie wszystkie z dziesięciu sond w programie Mariner musiały właściwie „tylko” przelecieć obok celu.

Jedynym wyjątkiem był Mariner 9, sonda wystrzelona w kosmos 30 maja 1971 roku, a więc dokładnie 50 lat temu. Ważyła prawie dokładnie tonę; z tego instrumenty stanowiły 63 kilogramy. Miała wejść na orbitę wokół Marsa, co miało miejsce 14 listopada 1971 roku. Mariner 9 była przy tym pierwszą ziemską sondą, która okrążyła inną planetę.

Ciekawostką jest to, że Mariner 9 na początku nie mógł robić żadnych zdjęć, ponieważ na Marsie szalała ogromna burza piaskowa, przez którą widać było tylko najwyższe szczyty. Dopiero na początku 1972 r. po wypogodzeniu się można było rozpocząć mapowanie Marsa. Ponadto chodziło o skład atmosfery i temperatury powierzchni. Przed wyłączeniem w październiku 1972 roku sonda przesłała na Ziemię ponad 7300 zdjęć, co pozwoliło na stworzenie pierwszej mapy Marsa. Dodatkowo wykazano, że życie jak na Ziemi nie jest możliwe na Marsie.

Czas pokaże, czy i jak w ogóle było możliwe życie na Marsie, czy też ludzkie życie będzie tam możliwe w przyszłości. W końcu maszyny obserwujące pracują teraz już na powierzchni planety.

2021-05-30 Kościół Św. Pawła w Lipsku

Niektórych budynków ludzie nie traktowali lub traktują w historii zbyt ostrożnie, niektórym pozwalają powoli rozpadać się, niektóre przebudowują nie do poznania, a niektóre nawet po prostu wysadzają w powietrze. I to nawet nie zawsze w związku z wojnami. Oblicze miast, miasteczek i krajobrazów nieustannie się zmienia. Można to zrobić ostrożnie lub gwałtownie i z hukiem, jak 30 maja 1968 r. w przypadku kościoła św. Pawła w Lipsku.

W 1231 r. w obrębie murów miejskich w Lipsku osiedlił się klasztor dominikanów, którego kościół został konsekrowany jako kościół klasztorny św. Pawła w 1240 r. Od czasu założenia Uniwersytetu Lipskiego w 1409 roku jego historia jest ściśle związana z historią uniwersytetu. Wraz z reformacją klasztor został zsekularyzowany i przekazany uniwersytetowi. Kościół stał się protestanckim miejscem kultu; w ramach jego przekształcenia usunięto lektorium i zburzono różne ołtarze i kaplice. W 1545 r. Marcin Luter konsekrował kościół jako protestancki kościół uniwersytecki św. Pawła, co było jego oficjalną nazwą.

Johann Sebastian Bach grał w nim na organach, które zbudowano w XVIII wieku, a Felix Mendelssohn Bartholdy wykonywał tam oratoria Georga Friedricha Händla. Z drugiej strony kościół służył jako szpital i obóz jeniecki podczas bitwy pod Lipskiem w 1813 roku. Niektóre budynki dawnego klasztoru padły ofiarą nowej budowy tzw. Augusteum, głównego gmachu Uniwersytetu w Lipsku, w latach trzydziestych XIX wieku. Od tego czasu wraz z Augusteum kościół św. Pawła tworzył charakterystyczną zachodnią stronę plac Augusta.

Po II wojnie światowej plac stał się Placem im. Karola Marxa, a uniwersytet stał się Uniwersytetem im. Karola Marxa, w celu przeprojektowania którego stary kompleks uniwersytecki musiał ustąpić. Plan zabudowy, obejmujący zburzenie kościoła św. Pawła, został przyjęty w maju 1968 roku na najwyższym szczeblu NRD, a senat uniwersytetu i rada miasta Lipska bardzo szybko zgodziły się – było jedynie po jednym głosie przeciw w każdym gronie. Jego wielowiekowa tradycja i historia nie pomogły kościołowi, musiał ustąpić.

Wiele rzeczy z wyposażenia wnętrza można było uratować, ale protesty m.in. studentów teologii przeciwko rozbiórce przebrzmiały bez echa i doprowadziły do ​​wyroków więzienia dla osób zaangażowanych w tę sprawę. Ostatnia msza odbyła się 23 maja 1968 r. – był to Dzień Wniebowstąpienia Pańskiego. Tydzień później kościół św. Pawła wyleciał w powietrze.

Dziś znajduje się tam budynek Uniwersytetu, Paulinum – Aula i Kościół Uniwersytecki św. Pawła. Nowy kościół został konsekrowany w pierwszą niedzielę Adwentu 2017; w sierpniu 2018 roku odbył się tam znowu ślub kościelny. Ale mimo wszelkich starań – to nie to samo; nie ma ciągłości historycznej i atmosfery jak np. na starówce w Krakowie. Historia dobiegła tam końca 30 maja 1968 roku.

Uwe: I to była „Allensteiner Welle” w niedzielny wieczór. Życzę miłego tygodnia; niech Państwo ponownie słuchają nas w następny weekend. Do usłyszenia! (ap/apod)

02.05.2021 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 02.05.2021

Anna: Serdecznie witam w Allensteiner Welle w pierwszą niedzielę maja, przy mikrofonie dla Państwa Anna Przywoźna. Mam nadzieję, że spędzili Państwo dobry tydzień, odpoczęli w weekend i są dzisiaj znowu z nami.

W dzisiejszej audycji chcemy – na przekór trudnym czasom pandemii – sprawić Państwu trochę przyjemności i przypomnieć dwa radosne wydarzenia – festyn letni w roku 2019 w Lidzbarku Warmińskim oraz konkurs piosenki niemieckiej w Ostródzie w 2017 roku.

To wszystko usłyszą Państwo jak zwykle – po naszych wiadomościach.

Jingle – wiadomości

****

1 kwietnia rozpoczął się narodowy Spis Powszechny Ludności i Mieszkań 2021. Przez 6 miesięcy, do 30 września, mieszkańcy Rzeczpospolitej Polskiej mają możliwość i obowiązek odpowiedzieć na postawione w tym badaniu pytania. Po raz pierwszy w historii polskiej statystyki publicznej liczenie to jest obowiązkowe. Wyłączone z tego są osoby, które na przykład z powodu wieku, stanu zdrowia lub upośledzenia nie są w stanie, zrobić tego samodzielnie. Pomogą im w tym pracownicy spisu osobiście lub telefonicznie.

****

W projekcie „LernRaum“ Niemieckiego Towarzystwa Oświatowego w Opolu już w pierwszym tygodniu maja rozpocznie się kolejna impreza online. 4 maja o godzinie 18.00 rozpoczyna się 20-godzinny kurs języka niemieckiego. Tytuł kursu brzmi „Deutsch in der Praxis – Niemiecki w praktyce“. Skierowany jest on do uczestniczek i uczestników na poziomie językowym B1 / B1 plus i odbędzie się na platformie MS Teams każdorazowo w poniedziałki, wtorki, czwartki i piątki w godzinach 18.00 – 19.30. Ostatniego dnia, 25 maja trwał będzie pół godziny dłużej. Kurs poprowadzi Agata Czernikiewicz. Zgłoszenia prosimy kierować na adres mailowy allenstein@lernraum.pl lub telefonicznie na numer 887-890-723 do organizatorki „LernRaum” w Olsztynie Martyny Chrzanowskiej.

****

Katolicka msza w języku niemieckim odprawiona zostanie w przyszłą niedzielę, 9 maja o godzinie 15.00 w Kościele Serca Jezusowego w Olsztynie. Kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

****

I jeszcze wskazówka we własnej sprawie: z powodu komplikacji zdrowotnych w redakcji możliwe jest, że w nadchodzące niedziele nie usłyszycie Państwo „Allensteiner Welle“. Włączajcie jednak zawsze radio o godzinie 20.00, niedługo będziemy znowu nadawać.

2021-05-02 Festyn letni 2019

Obecna sytuacja nie jest zbyt optymistyczna i obecnie nic nie wskazuje na to, że w tym roku odbędzie się Festyn Letni mniejszości niemieckiej na Warmii i Mazurach. Aby trochę Państwa wzmocnić chcemy ucieszyć Państwa relacją z festynu letniego w roku 2019 z nowo otwartego wtedy amfiteatru w Lidzbarku Warmińskim. Cieszcie się Państwo muzyką i słońcem w tego dnia:

——-

W ostatnich latach festyn letni mniejszości niemieckiej gościł regularnie w Olsztynie i Ostródzie. Czas na nowe miejsce, pomyśleli członkowie stowarzyszeń i zarząd Związku Stowarzyszeń Niemieckich Warmii i Mazur. Wybrali Lidzbark Warmiński. U stóp zamku biskupów warmińskich i dzisiejszego Muzeum Warmińskiego przyciągnął ich nad fosę nowy amfiteatr: tamtejsze Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej „Warmia” jest bardzo aktywnie i ma poza tym dobre kontakty z lokalnymi władzami.

I nie tylko to – również stosunki z lokalnymi artystami i działaczami kultury są bardzo dobre. Np. z tancerzami „Pereł Warmii”. Perły Warmii, którzy już wspierali Ziomkostwo Prus Wschodnich podczas warsztatów w Lidzbarku Warmińskim, otworzyli program kulturalny festynu letniego po powitaniach gości. Występowali przy tym w kilku formacjach: z jednej strony w kilka grup wiekowych, z drugiej – z różnymi tradycjami, które dzisiejsi mieszkańcy przywieźli ze sobą do Lidzbarka. Jedna z nich była z Warszawy z czasów przed II wojną światową:

[muzyka]

Ale mieli – z innymi tancerzami, z innymi strojami – również muzykę z regionu w programie:

[muzyka]

Także z byłych Prus Wschodnich, jednak z regionu Królewca, przyjechali następni artyści, który na scenę wnieśli melodie i teksty niemieckie. Wcześniej aktywni przy Domu Rosyjsko-Niemieckim w Królewcu i dzisiaj nadal bardzo aktywni, wykorzystali dobry humor słuchaczy i zaprosili ich do tańca. Mowa jest o grupie tanecznej „Bernsteinblumen” i grupie śpiewaczej „Marzipan”, które nie pierwszy raz goszczą na festynie letnim mniejszości niemieckiej Warmii i Mazur:

[muzyka]

Mimo promiennego blasku słońca goście festynu letniego tańczyli pełni energii. Amfiteatr w Lidzbarku niestety nie oferuje dużo cienia, bo konserwator zabytków ze względu na lidzbarski zamek tuż obok zabronił założenia dachu nad widownią. Utrudniło to też bardzo oszacowanie liczby widzów, bo wielu gości szukając cienia nie zawsze siedziało na widowni na ławkach. Nie taki trudny był tytuł następnego fragmentu muzyki, bo przypadkowo dziecięcy zespół tańca Stowarzyszenia Mniejszości Niemieckiej w Nidzicy również wybrał „Schneewalzer – Śnieżny walc” – ale nie tylko :

[muzyka]

Tuż po dzieciach wystąpili dorośli – chór z Nidzicy ze swoim występem:

[muzyka]

Odnieśli sukcesy w konkursie piosenki niemieckiej w tym i w ubiegłym roku. Tym razem wystąpili też na festynie letnim. Z Lidzbarka zespół „Wild” z Młodzieżowego Domu Kultury i z mniejszości niemieckiej z niemiecką wersją znanej angielskojęzycznej piosenki szwedzkiego zespołu Abba, z którą wygrał nagrodę na konkursie we Włoszech – po prostu międzynarodowo:

[muzyka]

Inaczej niż „Wild” są stałymi gośćmi na festynie letnim i innych uroczystościach mniejszości niemieckiej: zespół tańca regionalnego „Saga” z Bartoszyc. W międzyczasie w trzecim pokoleniu i niezawodny. Tutaj mała próbka:

[muzyka]

Również z Królewca przyjechał jeszcze jeden młody zespół – „Sariana” przyczyniła się do dodatkowego rosyjskiego ubarwienia festynu letniego, i to zarówno optycznie, jak i muzycznie:

[muzyka]

Zakończenie festynu przed hymnem Prus Wschodnich wziął jak prawie zawsze na siebie chór Stowarzyszenia „Warmia”, tym razem jako gospodarz i tym razem również za pomocą spokojniejszej muzyki:

[muzyka]

——-

Były to wspomnienia z festynu letniego mniejszości niemieckiej na Warmii i Mazurach w Lidzbarku Warmińskim z 15 czerwca 2019 roku.

2021-05-02 Konkurs piosenki niemieckiej 2017

Drugie wspomnienie żywej pracy kulturalnej mamy dla Państwa z roku 2017. W sali koncertowej zamku w Ostródzie odbyła się wtedy 11 edycja konkursu piosenki niemieckiej. Uczniowie w różnym wieku sprawdzili wtedy swoje umiejętności. Imprezę tę zorganizowało jak zwykle Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej „Tannen“ w Ostródzie oraz Miejskie Centrum Kultury w Ostródzie. Posłuchajcie i powspominajcie Państwo razem z nami:

——-

Konkurs piosenki niemieckiej otworzyła Anna Zapaśnik-Baron z Miejskiego Centrum Kultury w Ostródzie, która już od lat prowadzi tę imprezę:

[Anna Zapaśnik – Baron – wypowiedź w języku polskim]

Wyjaśniła również motywację dla organizacji tego konkursu:

[Anna Zapaśnik – Baron – wypowiedź w języku polskim]

Następnie rozpoczęła się praca jury, w którym obok Anny Zapaśnik-Baron zasiadały Magdalena Czajkowska ze Stowarzyszenia Mniejszości Niemieckiej „Jodły”, inicjatorka konkursu, i dziennikarka Brigitte Jäger-Dabek z Niemiec. Pierwszą artystką na scenie w kategorii „soliści szkol podstawowych” była Paulina Jamroży za Kurzętnika piosenką „Czy nastanie znów świt”:

[Muzyka]

Obrończyni tytułu w tej kategorii Wiktoria Krzenzek ze Szczytna śpiewała tym razem „Żyjemy głośno”:

[Muzyka]

14-osobowa grupa ze Szkoły Podstawowej nr 2 w Olsztynie z językiem niemieckim jako językiem mniejszości debiutowała w konkursie. Był to odważny występ po zaledwie jednym roku nauki:

[Muzyka]

Największa konkurencja panowała jak zawsze w kategorii wiekowej „Gimnazjum”. Jako pierwsza Julia Kamińska z Wandowa musiała pokazać swoje umiejętności:

[Muzyka]

Amelia Dubanowska z Bielic przekonała jury swoim pewnym występem z dwiema piosenkami. Tu fragment z „Nie ma granic”:

[Muzyka]

——-

Były to wrażenia z konkursu piosenki niemieckiej 2017, który odbył się w sali koncertowej zamku w Ostródzie. Wsparcia finansowego udzieliły wtedy ministerstwo spraw wewnętrznych i administracji w Warszawie oraz konsulat generalny Republiki Federalnej Niemiec w Gdańsku.

Jingle – koncert życzeń

I jak zwykle w pierwszą niedzielę miesiąca – koncert życzeń dla naszych jubilatów. Spoglądamy wstecz na jubilatów z kwietnia w mniejszości niemieckiej na Warmii i Mazurach.

Nidzickie stowarzyszenie pogratulować mogło dziewięciu swoim członkom, przy czym 18 i 24 kwietnia Alfreda Krawczyńska i Józef Grzybowski skończyli po 92, ajk też 23 kwietnia Emma Wylengowska 91 lat.

W Stowarzyszeniu Mniejszości Niemieckiej w Kętrzynie zanotowano czworo jubilatów, wśród nich Waltraut Bethke z już 89 oraz Helenę Porębską z 82 latami.

W Ełku w Stowarzyszeniu Mniejszości Niemieckiej „Masuren“ cieszyć się mogło dwoje jubilatów: 17 kwietnia Leokadia Kalisiewicz z 88 i 27 kwietnia Irena Grzymkowska z 90 latami .

Siedem osób na swojej liście miało Stowarzyszenie Przyjaźni „Rosch“ w Piszu. Szczególnie podkreślić chcielibyśmy Gertrudę Herbich z już 87, Waltraud Schepp z 82 i Herberta Żegarza i Ingrid Sobolewską z 84 latami.

Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej “Warmia” w Lidzbarku Warmińskim pogratulować mogło pięciu, a Stowarzyszenie Niemieckie „Natangen“ w Górowie Iławeckim dziewięciu osobom, które świętowały ukończenie kolejnego roku życia. W Lidzbarku Sofia Fręczek spoglądać może na 60, a w Górowie Rudolf Joks na 87 lat.

Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej „Tannen“ z Ostródy przesłało nam zestawienie z siedmiorgiem jubilatów. Frieda Hermann skończyła tam 99, Dieter Pusch 79, a Teresa Goroncy okrągłe 70 lat.

Na koniec Pasłęczanie zgłąszają jeszcze jedna jubilatkę z 66 latami, była to 7 kwietnia Teresa Pleskacewicz.

My przyłączamy się do życzeń krewnych i przyjaciół, dołączamy do tego życzenia wszystkiego najlepszego, zdrowia i wiele radości w życiu i zagramy dla Państwa piosenkę „Mit 66 Jahren“ w wykonaniu Udo Jürgensa.

Anna: I to była Allensteiner Welle na dzisiaj, życzę Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia. I pamiętajcie Państwo: z powodu komplikacji zdrowotnych w redakcji możliwe jest, że w nadchodzące niedziele nie usłyszycie Państwo „Allensteiner Welle“. Włączajcie jednak zawsze radio o godzinie 20.00, niedługo będziemy znowu nadawać. Audycję zrealizował dla Państwa i dla mnie Marian Dąbrowski, a do usłyszenia mówi Państwu Anna Przywoźna. Do usłyszenia!

25.04.2021 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 25.04.2021

Anna: Serdecznie witam w Allensteiner Welle, w niedzielny wieczór przy mikrofonie dla Państwa Anna Przywoźna. Mam nadzieję, że spędzili Państwo dobry tydzień, odpoczęli w weekend i są dzisiaj znowu z nami.

W audycji:

Przedstawimy Państwu firmę Vorwerk i Augusta Mittelstena Scheida.
Poza tym opowiemy dzisiaj o naukowcu – leśniku, któremu udało się przybliżyć ludziom naturę lasu, i to w sposób naukowo poprawny i jednocześnie zrozumiały – Gottfriedzie Amannie
Oraz z wydarzeniu historycznym, „uścisku ręki pod Torgau“, który symbolizował połączenie frontu wschodniego z zachodnim.
To wszystko usłyszą Państwo jak zwykle – po naszych wiadomościach.

Jingle – wiadomości

„Kawiarenka pisarska, kreatywne pisanie do wypróbowania i rozpoczęcia“ to tytuł cyklu seminariów, organizowanych przez Karpatenblatt. Karpatenblatt to portal online Związku Niemców Karpackich i magazyn Niemców na Słowacji. Trzecie spotkanie zaplanowane jest w przyszły wtorek, 27 kwietnia w godzinach 17.00 – 19.00. Temat spotkania brzmi: „Identität – Tożsamość“. Kolejne seminaria odbywać się będą w dwutygodniowych odstępach i luźno nawiązywać do siebie. Udzuał jest bezpłatny, zgłoszenie następuje za pośrednictwem e-maila na adres anmeldung@karpatenblatt.sk. W przypadku dalszych pytań lub uwag prosimy pisać do menadżera do spraw kultury Instytutu Stosunków Zagranicznych Maximiliana Rößlera na adres roessler@ifa.de

****

W projekcie „LernRaum“ Niemieckiego Towarzystwa Oświatowego w Opolu w przyszłym tygodniu odbędzie się kolejne spotkanie online w roku 2021 w zakresie Polski północnej. Temat wykładu brzmi: „Geschichte der deutschen Sprache – Historia języka niemieckiego“. Referentką jest profesor doktor Monika Witt. WYkłąd odbędzie się na platformie MS Teams jutro, 26 kwietnia, w godzinach 17.15 – 20.15. Wykład poprowadzony zostanie w języku niemieckim. Prosimy o wcześniejsze zgłoszenie udziału pod adresem mailowym allenstein@lernraum.pl lub telefonicznie pod numerem 887-890-723 u organizatorki „LernRaum” w Olsztynie Martyny Chrzanowskiej.

****

W projekcie „LernRaum“ Niemieckiego Towarzystwa Oświatowego w Opolu już w pierwszym tygodniu maja rozpocznie się kolejna impreza online. 4 maja o godzinie 18.00 rozpoczyna się 20-godzinny kurs języka niemieckiego. Tytuł kursu brzmi „Deutsch in der Praxis – Niemiecki w praktyce“. Skierowany jest on do uczestniczek i uczestników na poziomie językowym B1 / B1 plus i odbędzie się na platformie MS Teams każdorazowo w poniedziałki, wtorki, czwartki i piątki w godzinach 18.00 – 19.30. Ostatniego dnia, 25 maja trwał będzie pół godziny dłużej. Kurs poprowadzi Agata Czernikiewicz. Zgłoszenia prosimy kierować na adres mailowy allenstein@lernraum.pl lub telefonicznie na numer 887-890-723 do organizatorki „LernRaum” w Olsztynie Martyny Chrzanowskiej.

****

Niemieckie Towarzystwo Oświatowe organizuje w środę, 28 kwietnia w godzinach 17.00 – 19.00 za pomocą platformy Zoom warsztaty komiksu dla uczennic i uczniów. Zgłoszenia następują poprzez maila na adres anmeldung@bildung.pl z uwagą „Comic-Workshop II – Warsztaty komiksu II”. Warsztaty poprowadzi Paulina Stulin, rysowniczka komiksów i opiekunka pedagogiczna. Udział w warsztatach jest bezpłatny

****

Katolicka msza w języku niemieckim odprawiona zostanie w przyszłą niedzielę, 2 maja o godzinie 10.00 w Olsztynie – Jarotach. Kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

2021-04-25 Vorwerk – Scheid

Są firmy, które przez lata i dziesięciolecia ich sukcesu odcisnęły swoje piętno na świadomości społecznej. Niedawno opowiadaliśmy w naszej audycji o firmie Haribo, ale inne nazwiska również pojawiają się w życiu codziennym, a osoba, która ich używa, nawet nie jest tego świadoma. Chcemy dziś rzucić światło na jedno nazwisko w związku z osobą, która odegrała kluczową rolę w jego ukształtowaniu. Chodzi o firmę Vorwerk i Augusta Mittelstena Scheida.

August Mittelsten Scheid urodził się dokładnie 150 lat temu, 25 kwietnia 1871 roku w Barmen. Miejsce, obecnie będące dzielnicą Wuppertalu, znane jest z jednej z dziś największych kas chorych w Niemczech oraz z pasmanterii. Rodzina ta osiedliła się tam już w XIV wieku, a ich firma Mittelsten-Scheid istniała od 1765 roku. Druga rodzina, która wtedy działała w Barmen, nazywa się Vorwerk i jej firma Barmer Teppichfabrik Vorwerk. August Mittelsten Scheid poślubił Mathilde, córkę założyciela firmy Vorwerk – Carla w 1899 roku i przejął wyłączne zarządzanie firmą Vorwerk w 1907 roku. Od lat 30. wspomagali go synowie Werner i Erich, którym w 1943 roku przekazał zarządzanie firmą.

Zaczynając od podstaw: pasmanterii, dywanów i tkanin obiciowych, rozszerzył obszar działalności o mechanikę precyzyjną, konstrukcję przekładni i konstrukcję urządzeń elektrycznych. Dwie decyzje z lat 30. do dziś kształtują wizerunek firmy i samą firmę. Kiedy radio stało się modne, spadły zyski producentów gramofonów. Do nich należał – jako producent napędów gramofonowych – Vorwerk. W tej awaryjnej sytuacji firma opracowała na bazie tych silników elektryczny odkurzacz ręczny o nazwie „Kobold”, który został opatentowany w 1930 roku. Ponieważ urządzenie nie sprzedawało się dobrze w sprzedaży detalicznej, Werner Mittelsten Scheid wprowadził sprzedaż bezpośrednią. Vorwerk do dziś pozostaje wierny tej strategii sprzedaży bezpośrednio od producenta do kupującego i od lat jest jedną z dziesięciu największych na świecie firm zajmujących się sprzedażą bezpośrednią.

„Kobold” jako symbol firmy odniósł duży sukces, do 1935 r. sprzedano 100.000 egzemplarzy, pół miliona już do 1937 r. i milion do 1949 r. Już w latach trzydziestych XX wieku pojawiły się dodatkowe akcesoria do odkurzaczy, takie jak urządzenie do suszenia włosów czy pielęgnacji sierści koni. August Mittelsten Scheid doczekał się jeszcze milionowego „Kobolda”; zmarł 25 lutego 1955 roku.
Drugim produktem firmy Vorwerk, który stał się bardzo popularny, jest wielofunkcyjne urządzenie kuchenne, które może siekać i mieszać artykuły spożywcze, a także podgrzewać, gotować i obsmażać je. Został wyprodukowany w 1971 roku i do dziś jest dostępny w różnych wersjach. To urządzenie również można kupić tylko w sprzedaży bezpośredniej. Dziś oczywiście z odpowiednim dostosowaniem do nowoczesnych technologii i aplikacji na telefony komórkowe.

Dziś Vorwerk to międzynarodowy koncern z wieloma różnymi filarami. Ale droga od dywanów i pasmanterii do późniejszych sukcesów jest dziełem Augusta Mittelstena Scheida i jego synów.

2021-04-25 Gottfried Amann

Dziś chcemy otworzyć kolejny rozdział w naszej małej serii „człowiek i natura”. Chodzi o naukowca – leśniczego, któremu udało się przybliżyć ludziom naturę lasu w ich codziennym życiu, w naukowo poprawny, a jednocześnie zrozumiały sposób. Po II wojnie światowej wpłynął również na politykę leśną w swojej bawarskiej ojczyźnie. Nazywał się Gottfried Amann.

Gottfried Amann urodził się dokładnie 120 lat temu, 25 kwietnia 1901 roku w Monachium, jako syn wysokiego urzędnika. Doktorat uzyskał w 1927 r. na temat „Możliwości wykorzystania maszyn w lesie” i pracował m.in. w Reit im Winkl oraz w nadleśnictwie Tegernsee. Na początku II wojny światowej Gottfried Amann został przeniesiony do okupowanej Polski, choć – albo może właśnie dlatego – że był jednym z nielicznych bawarskich leśników, który nie był członkiem NSDAP. Kierował nadleśnictwem w Jaśle na Podkarpaciu, a w 1941 r. objął stanowisko w Stanisławowie, dzisiejszym Iwano-Frankowsku w obwodzie o tej samej nazwie na zachodniej Ukrainie. Tam starał się, o ile to było możliwe, pomóc miejscowym i opóźnić wydalenie obywateli żydowskich.

Jedną z oznak, że Gottfried Amann nie dopuścił się czegoś złego, było przejęcie go przez amerykański rząd wojskowy do nowo powstałej bawarskiej administracji leśnej – jako kadrowego i to już jesienią 1945 r. Był m.in. odpowiedzialny za integrację wysiedlonych urzędników leśnych i pracowników leśnych. W końcu został urzędnikiem ministerialnym i do 1963 r. był szefem działu kadr i szkoleń w Ministerstwie Żywności, Rolnictwa i Leśnictwa Bawarii.

Najważniejszy jest jednak jego wkład w wiedzę ludzi o lasach oraz żyjących w nim zwierzętach, roślinach i grzybach. Był pionierem popularnonaukowych książek do klasyfikacji. Zaczął tę serię w 1941 r. książką „Die Kerfe des Waldes” („Owady lasu”), a następnie „Bäume und Sträucher des Waldes“ („Drzewa i krzewy lasu”) w 1954 r., której nakład do dnia dzisiejszego przekracza pół miliona. Wydano także takie książki o roślinach, grzybach, ptakach oraz „Säugetiere und Kaltblüter des Waldes“ („Ssaki i zwierzęta zimnokrwiste lasu”), ostatnie dzieło jest z 1987 roku.

Szczególną cechą tych książek było to, że nawet laicy mogli łatwo, szybko i poprawnie zidentyfikować zwierzęta, rośliny i grzyby dzięki kolorowym ilustracjom. Ponadto, jako książki w miękkiej oprawie, łatwo było je zabrać ze sobą do lasu. Malarz Paul Richter dodał szczegółowe i wierne kolorowe obrazy do zwięzłych i jasnych tekstów Gottfrieda Amanna – i to właśnie ta kombinacja przybliżyła ludziom las i jego mieszkańców.

Na marginesie: jeśli poszukają Państwo w Internecie dzieł Gottfrieda Amanna, to przekonają się Państwo, że są one dostępne nie tylko w języku niemieckim, ale także jako kieszonkowe atlasy w języku polskim. I to prawie wszystkie jego książki do klasyfikacji. Amann wykorzystywał swoje umiejętności dydaktyczne również jako profesor honorowy na obecnym Uniwersytecie Nauk Stosowanych w Weihenstephan. Zmarł otoczony honorami w wieku 87 lat.

2021-04-25 Podanie ręki w Torgau

Istnieje zdjęcie, bardzo znane zdjęcie, które zostało zrobione dokładnie 76 lat temu w Torgau nad Łabą, a dokładniej na moście nad Łabą. Powstało ono oficjalnie 25 kwietnia 1945 roku i jest jednym ze zdjęć zasługujących na przymiotnik „historyczny” – podobnie do zdjęcia klęczącego w Warszawie Willy’ego Brandta czy radzieckiej flagi ponad dachami Berlina. Tego dnia wojska amerykańskie i radzieckie spotkały się nad Łabą i uścisnęły sobie ręce.

Ten „uścisk dłoni w Torgau”, który symbolizował związek między frontem wschodnim i zachodnim, miał miejsce po południu 25 kwietnia. Został sfotografowany dzień później. Po stronie radzieckiej porucznik Aleksander Silwaschko, po amerykańskiej podporucznik Williama Robertsona, uścisnęli sobie dłonie na moście nad Łabą w Torgau.

Pierwsze spotkanie odbyło się jednak kilka godzin wcześniej, o godzinie 11.30 w Lorenzkirch koło Strehla nad Łabą. Sytuacja była mniej sprzyjająca dla radosnych gestów, ponieważ od dwóch do trzystu niemieckich uchodźców zginęło, gdy most pontonowy został wysadzony w powietrze przez Wehrmacht i trwał dodatkowo ostrzał artylerii radzieckiej. Spotkanie zostało przerwane i około półtorej godziny później odbyło się kolejne, wówczas oficjalne spotkanie w Kreinitz koło Strehla. Tutaj głównymi bohaterami byli porucznik Albert Kotzebue i jego patrol po stronie amerykańskiej oraz podpułkownik Aleksander Gordejew po stronie radzieckiej.

Patrolowi Kotzebue przydzielono jako tłumacza młodego żołnierza Joe Polowsky’ego, syna żydowskich emigrantów z okolic Kijowa. Ponieważ most został wysadzony w powietrze, tylko siedmioosobowa grupa z Kotzebue, Polowskym i wyzwolonym polskim przymusowym pracownikiem, którego nazwisko nie jest znane, przepłynęła żaglówką na wschodni brzeg do Lorenzkirch. W obliczu pola trupów, w tym małej dziewczynki z lalką w ramionach trzymanej na ręku przez matkę, żołnierze wspólnie złożyli tzw. „przysięgę nad Łabą”, że zrobią wszystko, co w ich mocy, aby w przyszłości zapobiec nowej wojnie.

Joe Polowsky dotrzymał tej przysięgi przez całe swoje życie i angażował się w sprawy pokoju i przyjaźni między Stanami Zjednoczonymi a Związkiem Radzieckim. Z pomocą ONZ starał się, aby 25 kwietnia, obchodzony jako „Dzień Łaby”, został ogłoszony Światowym Dniem Pokoju. Ponadto w latach sześćdziesiątych utrzymywał kontakt ze Związkiem Radzieckim, NRD i miastem Torgau. Po śmierci 17 października 1983 r. został pochowany na cmentarzu protestanckim w Torgau za osobistą zgodą głowy państwa NRD Ericha Honeckera. Trzech radzieckich i trzech amerykańskich weteranów wojennych złożyło trumnę do grobu.

To niesamowite, że było to możliwe w czasach żelaznej kurtyny. W czasach, gdy przysięga na Łabie i symbolika uścisku dłoni w Torgau na zdjęciu z 25 kwietnia 1945 r. nie były już nic warte na płaszczyźnie politycznej. W czasie, gdy mężowie stanu ponownie prowadzili wojny, których wtedy w 1945r. zwykli żołnierze już nie chcieli. Nie należy pozostawiać międzynarodowego porozumienia tylko rządzącym.

Anna: I to była Allensteiner Welle w niedzielę, życzę Państwu jeszcze spokpjnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Audycję zrealizował dla Państwa i dla mnie Marian Dąbrowski, a do usłyszenia za tydzień mówi Państwu Anna Przywoźna.

18.04.2021 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 11.04.2021

Anna: Serdecznie witam w Allensteiner Welle, w niedzielny wieczór przy mikrofonie dla Państwa Anna Przywoźna. Mam nadzieję, że spędzili Państwo dobry tydzień, odpoczęli w weekend i są dzisiaj znowu z nami.

W audycji:

Porozmawiamy z Henrykiem Hochem na temat powszechnego spisu narodowego w Polsce i jego znaczenia dla mniejszości niemieckiej.
Przedstawimy Państwu także dwóch kolejnych naukowców: Justusa von Liebiga i Wilhelma Schneidewinda, którzy między innymi przyczynili się do tego, że dzisiaj ludzie mniej martwią się o swoje plony.
To wszystko usłyszą Państwo jak zwykle – po naszych wiadomościach.

Jingle – wiadomości

1 kwietnia rozpoczął się Powszechny Spis Narodowy Ludności i Mieszkań 2021. Przez 6 miesięcy, do 30 września, mieszkańcy Rzeczpospolitej Polskiej mają możliwość i obowiązek odpowiedzieć na postawione w tym badaniu pytania. Po raz pierwszy w historii polskiej statystyki publicznej spisanie się jest obowiązkowe. Wyjątek od tego stanowią osoby, które na przykład z powodu wieku, stanu zdrowia czy upośledzenia nie są w stanie zrobić tego samodzielnie. Pomogą im pracownicy spisu bezpośrednio lub telefonicznie. Więcej na ten temat za chwilę w audycji.

*****

W projekcie „LernRaum“ Niemieckiego Towarzystwa Oświatowego w Opolu w pierwszym tygodniu maja rozpocznie się kolejna impreza online. 4 maja o godzinie 18.00 rozpocznie się 20-godzinny kurs języka niemieckiego. Jego tytuł brzmi „Deutsch in der Praxis – Niemiecki w praktyce“, a skierowany jest do uczestniczke i uczestników na poziomie językowym B1 / B1 plus. Odbywać się będzie na platformie MS Teams zawsze w poniedziałki, wtorki, czwartki i piątki w godzinach 18.00 – 19.30. Ostatnie spotkanie, 25 maja, potrwa pół godziny dłużej. Kurs poprowadzi Agata Czernikiewicz. Zgłoszenia prosimy kierować na adres mailowy allenstein@lernraum.pl lub telefonicznie na numer 887-890-723 do organizatorki „LernRaum” w Olsztynie Martyny Chrzanowskiej.

*****

Katolicka msza w języku niemieckim odprawiona zostanie w przyszła niedzilę, 25 kwietnia, o godzinie 10.00 w Olsztynie – Jarotach. Kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

2021-04-18 Henryk Hoch

Jedną z najważniejszych spraw dla mniejszości niemieckiej w Polsce w tym roku 2021 jest Narodowy Spis Powszechny Ludności w Polsce, który rozpoczął się 1. kwietnia. Dotyczy on również członków Związku Stowarzyszeń Niemieckich Warmii i Mazur ZSNWiM. Zgłębiliśmy więc na ten temat razem z Henrykiem Hochem, przewodniczącym ZNSWiM:

——-

10 lat temu był ostatni Spis Powszechny Ludności i Mieszkań w Polsce i Europie. Już wtedy pojawiło się również pytanie – ważne dla mniejszości niemieckiej w Polsce – nie tylko o obywatelstwo, lecz również o narodowości. Co czeka mniejszość w tym roku, jak ona się angażuje?

[Henry Hoch:

Mamy teraz następny Spis Ludności od 1 kwietnia do końca września. Jest to dużo czasu, ale w tym momencie są trudne czasy, jak to Covid, trochę trudniej niż normalniej, ale już jako związek zadaliśmy sobie trud, wyjaśniamy sprawy w naszych niemieckich stowarzyszeniach. Wysłaliśmy dużo ulotek, które dostaliśmy od VdG w Opolu. Wyjaśnialiśmy to również w miesięczniku „Mitteilungsblatt”, co miesiąc też będzie artykuł na temat spisu.]

Co jest celem mniejszości niemieckiej w regionie w ramach spisu ludności?

[Henryk Hoch:

Dla nas tu żyjących Niemców jest to bardzo ważne. Musimy pokazać, że jeszcze jesteśmy, że jest mniejszość niemiecka. Jako związek apelowaliśmy do naszych stowarzyszeń, żeby wiele osób zgłosiło się, policzyło. Mamy również wielu chorych osób wśród naszych członków, których trzeba odwiedzić.]

20 lat temu wszędzie pojawiali się pracownicy spisu, aby liczyć, 10 lat temu liczono wybiórczo a nie wszędzie, a w tym roku będzie znowu inaczej. Jak to wygląda?

[Henryk Hoch:

Trochę inaczej. Najłatwiejsza droga jest przez Internet, że ludzie przyjdą do siedziby stowarzyszenia niemieckiego i można ich wpisać w komputerze. Dostaliśmy od GUS-u dużo materiałów o spisie i też je rozesłaliśmy. Mamy dużo czasu, to jest do końca września. Ale najgorsze: gdyby był festyn letni czy duża impreza, moglibyśmy jeszcze raz zaapelować do ludzi, ale nie wiemy, kiedy i czy w ogóle spotkamy się w takim gronie. Dlatego tak dużo wysyłamy. Zróbcie coś, apelujemy, modlimy się itp., itd. Ma to dla nas wielkie znaczenie.]

Covid czyni intensywną pracę wszędzie w regionie dość trudną. Kto odegra więc najważniejszą rolę w mniejszości niemieckiej?

[Henryk Hoch:

Każdy przewodniczący, zarządy niemieckich stowarzyszeń, oni muszą to zrobić. Jesteśmy związkiem, mamy siedzibę w Olsztynie, a nasze stowarzyszenia są w całym województwie warmińsko-mazurskim, więc odpowiedzialny jest przewodniczący, są zarządy i w tym przypadku muszą być bardo aktywni. Mają wszystkie dokumenty wszystkie materiały i powinni wszystkim dać je do zapoznania, bo znają swoich własnych ludzi lepiej niż my tutaj. Jak np. Ełk, Giżycko czy Bartoszyce, co jest daleko od Olsztyna, oni wiedzą lepiej, kto jest chory, kto przyjdzie do siedziby, dużo osób płaci składki, ale siedzi w domu, i to też wielka grupa, do której musimy sami się dostać.]

Jest także wiele przede wszystkim starszych osób, które w ogóle nie mają komputerów. Jak się do nich dostać? I co jest merytorycznie najważniejsze?

[Henryk Hoch:

Do nich sami musimy się dostać albo przywieźć ich do siedziby, każde stowarzyszenie ma komputer, i zrobić to na miejscu i spisać. Ważne jest, że my jesteśmy prawie wszyscy obywatelami polskimi niemieckiego narodowości, tego nie wolno mylić. Nasi rodzice byli Niemcami i my jesteśmy Niemcami i zostaniemy Niemcami.]

Które jest najważniejsze pytanie w spisie ludności dla mniejszości niemieckiej w regionie? Dlaczego te pytanie jest tak ważne?

[Henryk Hoch:

Jak już mówiłem. Narodowość niemiecka, trzeba podkreślić, że jesteśmy Niemcami. Jesteśmy obywatelami polskimi, tak, ale każdy członek mniejszości niemieckiej, to normalne, ma pochodzenie niemieckie, więc jest Niemcem. Musimy to ustalić, bo jest to ważne też dla strony niemieckiej, dla niemieckiego ministerstwa spraw wewnętrznych, skąd dostajemy dofinansowanie, i dla VdG w Opolu, ile nas tu jest, z powodu wsparcia finansowego. Jeśli się nie pokażemy, każdy powie, że nie ma mniejszości niemieckiej. Jeśli mało osób się spisze, no, to powiedzą, że tu nie żyją Niemcy, 100 – 200 – to jest za mało. Ostatni raz 10 lat temu wpisało się 4.000. To bardzo dobra liczba.]

Jak to wygląda dla Pan osobiście?

[Henryk Hoch:

Dla mnie to bardzo łatwe. Mam narodowość niemiecką. Moi rodzice oboje byli Niemcami, urodzeni tutaj w Prusach Wschodnich. Wszyscy nasi członkowie mają swoich dziadków, przyjechali być może do Prus Wschodnich, ale byli Niemcami.]

Na jakie sprawy liczba Niemców w Polsce jeszcze ma wpływ?

[Henryk Hoch:

Chodzi też o prawo do języka niemieckiego jako języka mniejszości w kierunkach oświatowych. Dużo szkół tutaj ma naukę niemieckiego jako języka mniejszości, to też ma znaczenie. I że tutaj jest region, który kiedyś był niemiecki, tak jak Polska zachodnia czy północna. Był niemiecki i trzeba pokazać, że tutaj jeszcze żyją Niemcy.]

Pytania o obywatelstwo, a przede wszystkim narodowość i język, którym mówi się u siebie w domu, dotyczą nie tylko Niemców. Co na przykład zrobią Ukraińcy? Czy będzie jeszcze większe spotkanie mniejszości niemieckiej, na którym będzie możliwy apel z powodu spisu ludności?

[Henryk Hoch:

My, wszystkie mniejszości, które tutaj żyją, jesteśmy bardzo małe, z wyjątkiem mniejszości ukraińskiej. Mamy z nią kontakty, a ona też o to apeluje. Jest ich bardzo dużo w regionie Górowo Iławeckie, Bartoszyce, raczej na północ od Olsztyna, gdzie jest dużo aktywnych osób. Niemieckie stowarzyszenia i przewodniczący muszą również być aktywni. Może odbędzie się w międzyczasie walne zebranie delegatów, musimy je przeprowadzić do końca czerwca, a tam trzeba jeszcze raz głośno to powiedzieć, aby zaktywować naszych ludzi i przewodniczących. Już to robimy i dalej będziemy to robić.]

——-

Był to Henryk Hoch, przewodniczący Związku Stowarzyszeń Niemieckich Warmii i Mazur, w rozmowie z nami. Tematem był Narodowy Spis Powszechny Ludności, który rozpoczął się 1. kwietnia, i jego znaczenie dla mniejszości niemieckiej w Polsce.

2021-04-18 Liebig/Schneidewind

Pragnienie ludzkości, aby uniezależnić się od naturalnych nieprzewidywalnych zdarzeń i zbiegów okoliczności, można wielokrotnie dostrzec w jej historii. Głód spowodowany złymi zbiorami i ekstremalnymi zjawiskami pogodowymi był jeszcze nie tak dawno powszechnym zjawiskiem w Europie. Jednym z kroków w kierunku lepszego odżywiania się były rośliny sprowadzone z Nowego Świata. Chodzi przede wszystkim o ziemniaka, którego sprowadził do Prus m.in. Fryderyk Wielki. Innym były w XIX wieku rozwój i wynalazki agrochemiczne, takie jak nawozy sztuczne.

18 kwietnia to rocznica śmierci aż dwóch osób, które przysłużyły się nawożeniu mineralnemu i agrochemii. Jednym z nich jest twórca agrochemii i jeden z największych i najbardziej znanych chemików XIX wieku: Justus von Liebig. Chodzi między innymi o niego, kiedy dzisiejsi przyrodnicy mówią „w rzeczywistości jesteśmy krasnoludami na barkach olbrzymów”. Drugi jest znacznie mniej znany, ale ustalił istotne informacje o praktycznym zastosowaniu nawożenia. Jego nazwisko: Wilhelm Schneidewind.

Zacznijmy od Liebiga: pomyślna ścieżka nie zawsze jest z góry określona. Innymi słowy: każdy początek jest trudny, zwłaszcza jeśli interesują kogoś rzeczy, które nie są szczególnie potrzebne w szkole. Już jako dziecko Justus Liebig eksperymentował z materiałami ze sklepu swojego ojca, który był właścicielem drogerii i sprzedawcą farb. Musiał opuścić liceum przed maturą, co nie dziwiło, biorąc pod uwagę ówczesną specjalizację takich placówek. Podczas praktyki w aptece jego eksperymenty spowodowały pożar dachu.

Ale podobnie jak wielu innych znanych odkrywców i wynalazców, ta ciekawość, jego pragnienie wiedzy, było właśnie tym, co przyniosło mu później sukcesy. Jego praca doktorska pokazała już jego praktyczny związek z wspieraniem rolnictwa. Jej tytuł „O związku między chemią minerałów a chemią roślin”. Ponieważ analizy w tym czasie trwały długo i były poza tym nieprecyzyjne, opracował lepsze i szybsze metody. Justus von Liebig przeanalizował rośliny i ich części, a także zwierzęta i ich organy pod kątem ich składu, tworząc w ten sposób zasadniczo chemię organiczną. Odkryciem tego czasu był chloroform, którego po raz pierwszy użyto do znieczulenia w 1848 roku.

Oprócz jego publikacji to jego metody nauczania, zwłaszcza wykłady eksperymentalne z eksperymentami, były znane na całym świecie i odpowiednio przyciągały międzynarodowych studentów. Ważne dla ludzi było dzieło Justusa von Liebiga „Chemia organiczna w zastosowaniu w rolnictwie i fizjologii”, opublikowana w 1840 roku. Następnie opracował rozpuszczalny w wodzie nawóz fosforowy, tak zwany superfosfat, dzięki któremu ogromnie wzrosły plony na gruntach rolnych. Odniósł dalsze sukcesy w dziedzinie żywności, opracowując ekstrakt mięsny, pierwszą formę żywności dla niemowląt i rodzaj proszku do pieczenia. Justus von Liebig zmarł ciesząc się szacunkiem 18 kwietnia 1873 roku.

Nazwane na jego cześć, ale nie przez niego opracowane, jest prawo minimum Liebiga. Mówi, że wzrost roślin jest ograniczany przez stosunkowo rzadki surowiec. Chodzi o to, że ten surowiec musi najpierw zostać dostarczony poprzez nawożenie, aby zwiększyć plon. Ale jak sprawdzić poprawność takich teorii? Bardzo praktycznie poprzez testy terenowe – wciąż ważny i do dziś krytyczny krok z laboratorium na duży obszar.

Był to między innymi zakres działąlności chemika rolniczego Wilhelma Schneidewinda, który zmarł 18 kwietnia 1931 r., więc 90 lat temu. Był synem właściciela ziemskiego, studiował nauki przyrodnicze ze szczególnym uwzględnieniem chemii w Halle, Freiburgu, Rostocku i Getyndze, a następnie pracował w agrokulturo-chemicznej stacji doświadczalnej w Halle (Saale). Jako wszechstronnie wykształcony naukowiec z praktyczną orientacją, analizował nawozy, paszę dla zwierząt, nasiona, produkty mleczne, gleby, wodę i uprawne rośliny rolne.

W 1902 r. rozpoczął w Bad Lauchstädt eksperyment nawożenia polowego, aby zbadać wpływ nawożenia organicznego i mineralnego na plony, jakość produktów i żyzność gleby. Pod nazwą „Statyczny eksperyment nawożenia Bad Lauchstädt” jest to jeden z najważniejszych stałych eksperymentów polowych na świecie. Nadal działa pod kierownictwem Centrum Badań Środowiskowych im. Helmholtza w Halle.

Najbardziej znanym dziełem Wilhelma Schneidewinda był podręcznik „Odżywianie roślin uprawnych w rolnictwie”. Został opublikowany w 1915 r., był ceniony zarówno przez naukę, jak i rolników i był między dwiema wojnami światowymi uważany za standardowe dzieło. Do dziś jest to jedna z najwspanialszych rzeczy, jakie można powiedzieć o naukowcu.

Anna: I to była Allensteiner Welle w niedzielę, życzę Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Audycję zrealizował dla Państwa i dla mnie Marian Dąbrowski, a do usłyszenia za tydzień mówi Państwu Anna Przywoźna.

 

11.04.2021 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 11.04.2021

Anna: Sedecznie witam w Allensteiner Welle, w niedzielny wieczór przy mikrofonie dla Państwa Anna Przywoźna. Mam nadzieję, że spędzili Państwo dobry tydzień, odpoczęli w weekend i są dzisiaj znowu z nami.

W audycji:

– Zajmiemy się dwoma dniami: Międzynarodowym Dniem Wiedzy o Minach i Działań Zapobiegających Minom 4 kwietnia i Światowym Dniem Wody 22 marca.

– Poza tym zastanowimy się , jak przenikają się przyroda i działania człowieka

– Oraz wspomnimy zmarła dokładnie przed stu laty Augustę Wiktorię, królową Prus i niemiecką cesarzową.

To wszystko usłyszą Państwo jak zwykle – po naszych wiadomościach.
Jingle – wiadomości

„Kawiarenka pisarska, kreatywne pisanie do wypróbowania i na początek“ – tak brzmi tytuł cyklu seminariów organizowanych przez Karpatenblatt. Karpatenblatt jest portalem internetowym Związku Niemców Karpackich i magazynem niemieckim na Słowacji. Trzecie wydarzenie zaplanowane jest w nadchodzący wtorek, 14 kwietnia w godzinach 17.00 – 19.00. Temat spotkania brzmi „Wspomnienia”. Dalsze seminaria odbędą się w dwutygodniowych odstępach i luźno do siebie nawiązują. Udział jest bezpłatny, zgłoszenia można dokonać na adres mailowy anmeldung@karpatenblatt.sk W przypadku pytań i uwag prosimy pisać do menadżera do spraw kultury Instytutu Stosunków Zagranicznych Maximiliana Rößlera na adres roessler@ifa.de

****

W projekcie „LernRaum“ Niemieckiego Towarzystwa Oświatowego w Opolu odbędzie się w przyszłym tygodniu kolejne spotkanie online w zakresie Polski północno-wschodniej. Temat wykładu Edyty Gładkowskiej brzmi „Pałace i dwory w Prusach Wschodnich – część 1“. Odbędzie się ono na platformie MS Teams w czwartek, 15 kwietnia w godzinach 16.30 – 19.30. Językiem wykładowym jest język niemiecki. Prosimy o wcześniejsze zgłoszenie udziału na adres mailowy allenstein@lernraum.pl lub telefonicznie pod numerem 887-890-723 u organizatorki „LernRaum” w Olsztynie Martyny Chrzanowskiej.

****

Katolickie msze w języku niemieckim odprawione zostaną w przyszła niedzielę, 18 kwietnia:

– o godzinie 10.00 w Olsztynie – Jarotach,

– o godzinie 14.00 w Biskupcu

– oraz o godzinie 17.00 w Reszlu.

Kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.
2021-04-11 Miny i woda

Jeśli zapyta się ludzi o ich życzenia na przyszłość lub kiedy spodziewają się pewnych rozwojów i odkryć, otrzyma się wiele interesujących i często smutnych odpowiedzi. Ludziom łatwiej jest wyobrazić sobie, że ktoś wkrótce poleci na Marsa, niż wyobrazić sobie konkretny moment, od kiedy żywność na Ziemi będzie sprawiedliwie rozdzielona.

Wydaje się, że ludziom łatwiej jest krzywdzić innych ludzi, krytykować ich, niż spodziewać się po nich czegoś dobrego, a nawet samemu zrobić coś dobrego dla nich. Tydzień temu i dwa tygodnie temu obchodzone były dwa dni, w których można to stosunkowo jasno wytłumaczyć: Międzynarodowy Dzień Wiedzy o Minach i Działań Zapobiegających Minom ONZ 4 kwietnia i Światowy Dzień Wody 22 marca.

„Międzynarodowy Dzień Wiedzy o Minach i Działań Zapobiegających Minom”, jak oficjalnie się nazywa, istnieje od końca 2005 roku. Jest to między innymi odpowiedź ONZ na niepowodzenie negocjacji w sprawie całkowitego zakazu min przeciwpiechotnych w ramach umowy o broni konwencjonalnej. Od 1999 roku istnieje traktat ottawski, wielostronny traktat przeciwko tym minom, którego sygnatariusze nie tylko zakazują produkcji i użytkowania min, ale także niszczą ich zapasy i rozminowują zaminowane tereny. Traktatu nie podpisały m.in. Rosja, Chiny, USA, Korea Północna i Południowa oraz Indie. Niezależnie od tego, czy aktywnie produkują miny przeciwpiechotne czy nie, zastrzegają sobie do tego prawo.

Pozytywne jest to, że mimo tego nie ma już 50 państw – wśród nich były też Niemcy – lecz oficjalnie jeszcze tylko dwanaście, które produkują miny. To pozytywne, że liczba ofiar min znacznie spadła. To pozytywne, że istnieje międzynarodowa sieć ponad 1200 organizacji pozarządowych w około 100 krajach, które działają przeciwko minom i za ich rozbrajaniem.

Negatywne jest to, że miny, ale także amunicja kasetowa i niewypały, leżą w gruzach budynków lub na polach długo po zakończeniu konfliktu zbrojnego w danym regionie. Negatywne jest to, że krzywdzą cywilów, a zwłaszcza dzieci, które wydają się żyć w pokoju. Negatywne jest to, że przez nie pola niezbędne do uprawy żywności nie mogą być wykorzystane. Rozkładanie min jest tanie, kosztują tylko 3 dolary, ale już rozminowywanie kosztuje około 1000 dolarów za sztukę – więc rozminowywanie nie jest też tanie, a wielu biednych krajów dotkniętych minami na tonie stać.

Co ciekawe, niektóre z obszarów najbardziej dotkniętych minami to także te, na których ludzie mają najmniej czystej wody: części Afryki i Azji. Motto Światowego Dnia Wody 22 marca br. brzmiało „Docenić wodę”. Według aktualnych badań UNICEF, co piąte dziecko na świecie nie ma wystarczającej ilości wody, a łącznie 1,4 miliarda ludzi cierpi z powodu braku pewnego dostępu do wody.

Przyczyny są różne: z jednej strony naturalny niedobór wody, który nasila się w wyniku zmiany klimatu z częstszymi ekstremalnymi warunkami pogodowymi, wywołanymi przez człowieka; z drugiej strony urbanizacja, nadużywanie wody, złe zarządzanie i ogólnie słabe zaopatrzenie w wodę. Kiedy ludzie są uzależnieni od wód powierzchniowych i niebezpiecznych źródeł wody, nazywa się to stresem wodnym. Weźmy geograficznie bliski przykład: jeśli Ren zostanie skażony, to między innymi miasto Kolonia wpadnie w ogromne kłopoty.

Takich przykładów nie ma się na myśli, ale zwłaszcza w Afryce i Azji konsekwencje są daleko idące. Czysta woda jest często daleko, dzieci, a zwłaszcza dziewczynki, muszą ją przynosić i nie mogą chodzić do szkoły. Dlatego UNICEF rozpoczął inicjatywę „Water Security for All”, aby każde dziecko miało długotrwały dostęp do trwałego i odpornego na klimat źródła wody.

To może być kropla w morzu potrzeb w najprawdziwszym tego słowa znaczeniu. I nie jest to takie drogie, ponieważ niezbędne środki infrastrukturalne są często stosunkowo tanie. Wiele można osiągnąć po prostu dzięki wiedzy i badaniom oraz korzystnej koordynacji i planowaniu. Wydanie trzech dolarów na czystą wodę zamiast trzech dolarów na kolejną minę byłoby dobrym krokiem na początek.
2021-04-11 Człowiek i przyroda

Ludzie wciąż – zwłaszcza od XIX wieku – mieli poczucie, że oddzielili się od natury – lub mówiąc bardziej drastycznie – podbili naturę. A to wszystko przede wszystkim dzięki szeroko rozumianej technologii. Ludzie z powodu pożywienia nie byli już zależni od samej natury, ponieważ wynaleźli nawozy sztuczne. Choroby pokonano dzięki takim ludziom jak Louis Pasteur, Robert Koch i Emil von Behring. Zagrożenia zostały zażegnane, można było udać się w dowolne miejsce na ziemi, a później także poza nią. Ludzie mylili się ciągle co do przyszłości, a 11 kwietnia to dobry dzień aby to przypomnieć. Za chwilę usłyszą Państwo, dlaczego tak jest.

Błądzić jest rzeczą ludzką. Dobrze znane stwierdzenia, takie jak Billa Gatesa, założyciela Microsoftu, że nie wyobraża sobie, że ludzie kiedykolwiek potrzebowali i mieli komputery osobiste dla siebie, są teraz chętnie z uśmiechem komentowane. W końcu on sam zrobił najwięcej, aby swoje stwierdzenie obalić. Z drugiej strony krytykuje się tego samego Billa Gatesa, kiedy prowadzi kampanię na rzecz konsekwentnych szczepień na całym świecie, które, jak widzimy dzisiaj, są pilnie potrzebne. Covid i związane z nią teorie spiskowe pukają do naszych drzwi.

Covid udowadnia dziś – niezależnie od tego, czy jest on wywołany przez człowieka, czy naturalnie – że choroby jeszcze długo nie będą całkowicie pokonane. Że konieczna jest ciągła czujność, jeśli wybucha epidemia wirusa Ebola w Afryce, dżumy na Madagaskarze lub odra nagle masowo powraca do Europy. Że mimo wszystko ludzie nadal są częścią natury i pomimo wszelkich postępów medycznych mogą zostać zaatakowani i zabici przez wirusy.

Wszystko było technicznie wykonalne – do 11 kwietnia 1912 roku. Tego dnia najnowocześniejszy wówczas parowiec świata – Titanic wyruszył z Queenstown w Irlandii w swój dziewiczy rejs przez Atlantyk. Pomimo wszelkich środków ostrożności i najnowocześniejszej wówczas konstrukcji, zatonął po zderzeniu z górą lodową. Cios, jaki zadało to wierze ludzkości w technologię, był ogromny. W słynnym filmie pokazuje to bardzo dobrze fragment, w którym główny inżynier liczy grodzie statku rozcięte przez górę lodową. Stworzona przez niego technologia jest liczona i znokautowana przez naturę.

A propos nokaut: wszystko jest technicznie wykonalne – i charakterystyczne jest, że treść pierwszej transmisji na żywo w radiu, która odbyła się 11 kwietnia 1921 roku, czyli dokładnie 100 lat temu, nie była wydarzeniem kulturalnym, ani koncertem, ani nabożeństwem , ale meczem bokserskim.

54 lata później, 11 kwietnia 1965 roku, ostrzeżenie na żywo przez radio pomogłoby w uniknięciu wielu zgonów. Trzeba uczciwie powiedzieć, że próbowano, ale z powodu Niedzieli Palmowej wielu ludzi nie było w domu. W tym dniu przyroda w USA pokazała ludziom swoje granice tak zwanym wybuchem tornad w Niedzielę Palmową.

W sumie 55 tornad uderzyło w siedem stanów w Stanach Zjednoczonych. Według tzw. skali Fujita 18 z nich znajdowało się na poziomie F4, czyli z maksymalną prędkością wiatru od 330 do 400 kilometrów na godzinę. Zaobserwowano również wiele podwójnych tornad, tj. z dwoma trąbami. Zostawiły ślad o długości około 720 kilometrów, zniszczenia mienia warte miliardy i 266 zgonów. Całe wydarzenie trwało ponad 40 godzin, najbardziej intensywna część – 16.5.

Wszystko jest technicznie wykonalne – łącznie z lotem w kosmos, z oderwaniem się od ziemi. Ten optymizm został stłumiony podczas misji na Księżyc, która rozpoczęła się 11 kwietnia 1970 roku w Cape Canaveral – Apollo 13. Lądowanie na Księżycu musiało zostać przerwane z powodu eksplozji jednego ze zbiorników tlenu w module serwisowym, ale przynajmniej udało się bezpiecznie sprowadzić na Ziemię trzech astronautów. Podobnie jak zatonięcie Titanica, również to wydarzenie dostarczyło filmowi interesującego materiału.

Na marginesie, jeśli chcą Państwo porównać przedstawienie epidemii w filmie z wiadomościami z zeszłego roku, to proszę obejrzeć film „Epidemia” Wolfganga Petersena z 1995 roku. Jest on prawie proroczy – nawet jeśli liczba zgonów w filmie pozostaje w tyle za obecną rzeczywistością. I daje sygnał: „Nie poddawaj się, bo wysiłek się opłaca”. Opłaca się, czy ostatecznie chcemy być częścią natury, czy myślimy, że chcemy się wznieść ponad nią.
2021-04-11 Cesarzowa Augusta Wiktoria

Dokładnie 100 lat temu, 11 kwietnia 1921 roku, zmarła w wieku 63 lat w Haus Doorn w Holandii Auguste Viktoria Friederike Luise Feodora Jenny von Schleswig-Holstein-Sonderburg-Augustenburg – w skrócie Augusta Wiktoria, królowa Prus i niemiecka cesarzowa.

Późniejsza ostatnia cesarzowa Cesarstwa Niemieckiego i żona cesarza Wilhelma II urodziła się 22 października 1858 r. w rezydencji ojca, zamku Dolzig. Miejsce to należy dziś jako dzielnica do miejscowości Sommerfeld, po polsku Lubsko, w Łużycach Dolnych w województwie lubuskim. Tam też spędziła spokojne dzieciństwo.

Poznała swojego przyszłego męża, wtedy jeszcze Wilhelma Pruskiego, już w 1868 roku, ale siedem lat później zakochała się w księciu Ernście von Sachsen-Meiningen, w wyniku czego rodzina wysłała ją do Anglii, aby odwiedziła tam krewnych. W 1878 r. znajomość z Wilhelmem została odnowiona przez zaprzyjaźnionych ze sobą rodziców w Poczdamie. Zaręczyny miały miejsce 14 lutego 1880 roku i zostały oficjalnie ogłoszone 2 czerwca tego samego roku.

Ciekawe, że przyszli teściowie zaaprobowali wybór księcia, ale nie dziadek Wilhelma, cesarz Wilhelm I, i członkowie pruskiej społeczności dworskiej. Tam rodzina Augusty Wiktorii nie była uważana za równorzędna, gdyż prababka w cudzysłowie była „tylko” mieszczanką, a babcia była „tylko” hrabiną. Podobieństwa do myślenia niektórych ludzi w niektórych dzisiejszych europejskich domach królewskich są z pewnością czysto przypadkowe.

Ślub Augusty Wiktorii z Wilhelmem Pruskim odbył się 27 lutego 1881 roku w Berlinie. Wraz z wstąpieniem męża na tron ​​15 czerwca 1888 r. – w tym czasie para królewska miała już czworo dzieci, piąte było w drodze – została cesarzową niemiecką i królową Prus.

Augusta Wiktoria prowadziła intensywne kampanie społeczne, m.in. z patronatami nad Niemieckim Czerwonym Krzyżem, Stowarzyszeniem Patriotycznych Kobiet i Stowarzyszeniem Budowy Kościoła Ewangelickiego. Dzięki temu ostatniemu stowarzyszeniu cesarzowa prowadziła kampanię na rzecz budowy nowych kościołów protestanckich w Berlinie, ale ze środków stowarzyszenia powstało także dwanaście kościołów w Prusach Wschodnich. Szczególną budowlą jest kościół Wniebowstąpienia na Górze Oliwnej w Jerozolimie, który został poświęcony w 1914 roku. Impulsem do jego budowy była podróż pary cesarskiej do Palestyny ​​w 1898 roku.

Ponadto Augusta Wiktoria wspierała ruch kobiecy i opowiadała się za lepszą edukacją dziewcząt i młodych kobiet. Prowadziła także kampanię na rzecz przedsięwzięć kościelnych i charytatywnych oraz – zwłaszcza podczas I wojny światowej – na rzecz systemu szpitalnego. To uczyniło ją bardziej popularną i szanowaną niż jej mąż cesarz Wilhelm II, którego publicznie nie zawsze traktowano poważnie.

Po jej śmierci na emigracji 11 kwietnia 1921 roku cesarzowa Augusta Wiktoria została pochowana w Pałacu Sanssouci, ale ani Wilhelm II, ani książę koronny nie mogli uczestniczyć w jej pogrzebie.

W 2018 roku w Nowym Pałacu w Poczdamie znaleziono około tysiąca listów do Augusty Wiktorii. Pochodzą z okresu między ślubem a koronacją Wilhelma II. Planuje się, że zostaną one przeanalizowane przez Fundację Pruskie Pałace i Ogrody wraz z Tajnym Archiwum Państwowym w Berlinie i opublikowane w tym roku z okazji 100. rocznicy jej śmierci.
Anna: I to była Allensteiner Welle w niedzielę, życzę Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia!

AUdycję zrealizował dla Państwa i dla mnie Marian Dąbrowski, a do usłyszenia za tydzień mówi Państwu Anna Przywoźna. (ap/apod)

04.04.2021 (opis do dźwięku)

Anna: Serdecznie witam w Allensteiner Welle, w Niedzielę WIelkanocną 2021 przy mikrofonie dla Państwa Anna Przywoźna. Mam nadzieję, że spędzili Państwo dobry tydzień, odpoczęli w weekend i są dzisiaj – mimo święta – znowu z nami w jubileuszowej audycji Allensteiner Welle.

Porozmawiamy dzisiaj o Narodowym Spisie Powszechnym, który rozpoczął się w ubiegły czwartek, oraz o ankiecie z okazji jubileuszu 20-lecia Allensteiner Welle.

Przedstawimy Państwu także kolejnego człowieka, który ważny jest zwłaszcza dla dzieci – Helme Heinego, pisarza, autora książek dla dzieci, ilistratora i projektanta, który dokładnie dzisiaj kończy 80 lat.

To wszystko usłyszą Państwo jak zwykle – po naszych wiadomościach.
Jingle – wiadomości

1 kwietnia rozpoczął się Narodowy Spis Powszechny Ludności i Mieszkań 2021. Przez 6 miesięcy, do 30 września, mieszkańcy Rzeczpospolitej Polskiej mają możliwość i obowiązek odpowiedzieć na pytania postawione w tym spisie. Po raz pierwszy w historii polskiej publicznej statystyki spis jest obowiązkowy. Wyłączone są z tego osoby, które ze względu na przykład na wiek, stan zdrowia lub upośledzenie nie są w stanie zrobić tego samodzielnie. Pomogą im współpracownicy spisu bezpośrednio lub telefonicznie. Więcej na ten temat w audycji.

…………………………………………………………….

Katolickie msze w jęzuku niemieckim odprawione zostaną w przyszłym tygodniu jak następuje:

– w Poniedziałek Wielkanocny, 5 kwietnia, oraz we wtorek, 6 kwietnia o godzinie 10.00 w kościele w Olsztynie – Jarotach,

– oraz w przyszła niedzielę, 11 kwietnia, o godzinie 1500 w Kościele Serca Jezusowego w Olsztynie.

Kanonik Andre Schmeier serdecznie zapraszan.
2021-04-04 Spis powszechny – ankieta

Pandemia Covida jest zdecydowanie najważniejszym tematem minionego roku, trzyma świat w napięciu. Ale są jeszcze inne ważne sprawy, których nie należy stracić z oczu. Chcemy dzisiaj powiedzieć o dwóch z nich.

Jedną z nich jest Narodowy Spis Powszechny Ludności i Mieszkań 2021, który rozpoczął się 1 kwietnia, czyli w ostatni czwartek. Kończy się 30 września, więc trwa pół roku. Taki spis powszechny jest przeprowadzany w całej UE we wszystkich państwach i ma na celu dostarczenie statystycznie poprawnego obrazu populacji i zapotrzebowania na przestrzeń mieszkaniową.

W Polsce dane zbiera GUS, czyli Główny Urząd Statystyczny. Po raz pierwszy w historii polskiej statystyki publicznej jest to działanie obowiązkowe w postaci samooceny. Mieszkańcy podają wymagane dane na własnych komputerach lub urządzeniach mobilnych w interaktywnej aplikacji. Dla osób, które mogłyby mieć z tym problem ze względu np. na wiek, stan zdrowia lub niepełnosprawność, pracownicy GUS są dostępni, aby pomóc im na miejscu lub telefonicznie.

Zadawane są pytania o dane demograficzne, takie jak wiek i adres, o aktywność zawodową i poziom wykształcenia oraz o ewentualną niepełnosprawność. Ponadto o migrację w kraju i za granicą, o wspólnotę mieszkaniową i zasoby mieszkaniowe – oraz o cechy etniczno-kulturowe.

Ten ostatni punkt jest bardzo ważny dla nas jako mniejszości niemieckiej, ale także dla innych mniejszości narodowych i etnicznych w Polsce. Chodzi o narodowość, czyli przynależność narodową lub etniczną, język w kontaktach domowych i wyznanie. W szczególności nie należy mylić narodowości z obywatelstwem, o które pyta się w danych demograficznych.

Dlaczego to takie ważne? Odpowiedzi na te pytania będą zawarte w oficjalnych statystykach. Wskażą, ile osób narodowości niemieckiej żyje w Polsce, czyli pokażą liczebność mniejszości niemieckiej. Od tej liczebności zależy m.in. finansowanie projektów kulturalnych i nauczania języka niemieckiego jako języka mniejszości, a także prawo do współdecydowania o sprawach ważnych dla mniejszości w Polsce. Liczebność ta ma również znaczenie dla zewnętrznej reprezentacji mniejszości niemieckiej w Polsce, np. w stosunku do sponsorów w Niemczech.

Jednym z projektów, który jest stamtąd finansowany, jest audycja „Allensteiner Welle”, która towarzyszy mniejszości niemieckiej w regionie już od 20 lat. I tu dochodzimy do drugiej ważnej sprawy. Z okazji 20 rocznicy chcemy w formie ankiety zapytać naszych słuchaczy o nasz program, tak jak zrobiliśmy to kilka lat temu, ponieważ również dla nas bieżące opinie są ważne, abyśmy mogli ulepszać audycję i przekonać naszych darczyńców o znaczeniu i ważności tego programu.

Ponieważ zwłaszcza w czasie pandemii Covid, kiedy prawie wszystkie wydarzenia w stowarzyszeniach mniejszości niemieckiej w regionie są odwoływane z powodu niezbędnych ograniczeń, „Allensteiner Welle” jest ważnym łącznikiem, które należy utrzymać. Ankieta nie mogła zostać przeprowadzone zgodnie z planem w zeszłym roku; w tym roku znajdziemy na to sposób.

Będziemy na bieżąco informować Państwa o spisie powszechnym 2021 i ogłoszonej ankiecie m.in. w ramach tej audycji. Ponieważ, jak powiedziano na początku, istnieją jeszcze inne ważne sprawy niż pandemia Covid.
2021-04-04 Helme Heine

Nie jest łatwo znaleźć łatwy temat na trudny czas. Zabawny temat na ponury świat. Kolorowy i bogaty w obrazy temat na czarno-białą codzienność. Pełen nadziei temat na Niedzielę Wielkanocną. Chodzić będzie o małe zielone smoki, myszy, koguty i świnie, które są bliskimi przyjaciółmi, oraz o wioskę o nazwie Sauerkraut (tzn. Kapusta Kiszona). I od ich twórcę, który dziś, dokładnie dzisiaj, kończy 80 lat: Helme Heine.

Trzy tygodnie temu przedstawiliśmy z okazji jego 90. urodzin rodowitego ślązaka Horsta Eckerta alias Janoscha, który zachwycił świat swoimi opowiadaniami i ilustrowanymi książkami dla dzieci. Tym razem w programie mamy 80-letniego Helme Heinego, który zrobił to samo za pomocą swoich dzieł i zyskał uznanie w tym samym czasie.

Helme Heine urodził się 4 kwietnia 1941 roku w Berlinie. Jest pisarzem, autorem książek dla dzieci, ilustratorem i projektantem, od 1990 roku mieszka w Nowej Zelandii. Wydaje się, że niepokój ma we krwi lub w genach i to już od młodości. Fakt, że aż do ukończenia szkoły zmienił 13 różnych szkół, pokazuje to równie wyraźnie, jak opinia nauczyciela, że ​​ma on beztrosko nonkonformistyczny i wszechstronnie artystyczny talent. Z punktu widzenia nauczyciela, zwłaszcza w latach pięćdziesiątych XX wieku, prawie na pewno nie uważano tego za pochwałę.

Jego pierwsza książka dla dzieci została napisana w 1975 roku i nosi tytuł „Das Elefanteneinmaleins” („Tabliczka mnożenia słoni”). Brzemienne w skutki było w tym samym roku spotkanie z wydawcą Gertraud Middelhauve, która w wydawnictwie nazwanym jej nazwiskiem wydawała nowoczesne książki dla dzieci i książki z obrazkami. Helme Heine w ciągu ośmiu lat opublikował u niej 18 książek z obrazkami w łącznym nakładzie 600.000 egzemplarzy. Pierwszą z nich była w 1976r. „Das Elefanteneinmaleins”, która w Fundacji Sztuki Książki znalazła się na liście nagrodzonych za „najpiękniejsze niemieckie książki” oraz na liście nagrodzonych „Premio Grafico” na Międzynarodowych Targach Książki dla Dzieci w Bolonii.

W 1977 roku nadszedł pierwszy naprawdę duży sukces „Na warte, sagte Schwarte” („No, czekaj, powiedział Schwarte”). Oprócz Middelhauve Verlag również inni wydawcy opublikowali ponad 50 jego dzieł, które zostały przetłumaczone na 35 języków. Łącznie jego książki mają nakład ponad 25 milionów egzemplarzy.

W 1982 roku powstała książka „Freunde” („Przyjaciele”) z jej bohaterami Johnnym Mauserem, Franzem von Hahnem i grubym Waldemarem. Wspólnie przeżywają wszystkie wzloty i upadki życia. Potem pojawiły się inne książki z tej serii, a w 2005 roku powstał na ich podstawie serial animowany, którego odcinki były emitowane w programie „Sendung mit der Maus”. W 2009 roku ukazał się film „Mullewapp – Das große Kinoabenteuer der Freunde“ („Mullewapp – wielka przygoda kinowa przyjaciół”).

To jednak nie był pierwszy serial animowany, który wyłonił się z książki Helme Heinego. Już w 1992 r. została zrealizowana ekranizacja wydanej w tym samym roku książki „Sauerkraut. Fast eine Idylle“ („Kapusta kiszona. Prawie idylla”). W niej wioska Sauerkraut zamieszkana jest przez różnych zwierzęcych bohaterów, którzy przeżywają liczne przygody.

Najsłynniejsza postać, którą wymyślili Helme Heine i jego żona, autorka książek dla dzieci Gisela von Radowitz, jest jednak mała, zielono-żółtawa, potrafi latać i pluć ogniem. Tabaluga, mały smok. Został opracowany w 1983 roku jako bohater rockowej baśni przez trzech znanych „ojców”: piosenkarza rockowego Petera Maffaya, autora piosenek dla dzieci Rolfa Zuckowskiego – któremu zawdzięczamy również piosenkę „Weihnachtsbäckerei” – oraz autora tekstów pracującego dla Maffaya, Gregora Rottschalka. Oprócz kilku albumów muzycznych powstał musical, serial animowany i film, który został pokazany w kinach w 2018 roku.

I jest Tabaluga jako maskotka i w nazwie wielu przedszkoli i innych placówek dla dzieci. Helme Heine i jego żona, którzy zaprojektowali wygląd Tabalugi, na pewno bardzo się z tego cieszą. Niewiele jest postaci, które dzieci rysują tak często, jak Tabaluga. Jakkolwiek zaszczytne są niektóre nagrody – Helme Heine jest między innymi laureatem Europejskiej Nagrody za Książkę Młodzieżową – oto jest prawdziwe uznanie, o które chodzi, a mianowicie uznanie dzieci.

Serdeczne gratulacje z powodu tego uznania i oczywiście serdeczne gratulacje z okazji 80. urodzin w Wielkanoc!
Jingle – koncert życzeń

Dzisiaj rozpoczniemy koncert życzeń od bardzo specjalnego jubilata. „Allensteiner Welle“, Państwa audycja, drodzy słuchacze i słuchaczki, świętowała trzy dni temu 20-lecie swego istnienia. Pierwsza audycja nadana została 1 kwietnia 2001 roku, od początkowych 15 minut rozrosła się do 25, godzina emisji zmieniła się z 18.00 na 20.00.

Jedno natomiast jest stałe: w tej audycji musimy pogratulować jednej osobie szczególnie, a z powodu braku audycji w ubiegłym roku jest to podwójnie ważne: niniejszym życzymy Erice Woike, naszej najwierniejszej słuchaczce i jednocześnie pierwszej, której mogliśmy kiedykolwiek pogratulować w naszej audycji, dobrego i szczęśliwego kolejnego roku życia. Wraz z nią ćieszą się i świętują jej dzieci, wnuki i prawnuki Olaf, Anton i Rosalia.

Jednak nie chcemy zapomnieć o jubilatach z poprzedniego miesiąca w mniejszości niemieckiej na Warmii i Mazurach. W marcu 2021 byli to następujący jubilaci:

Nidzickie stowarzyszenie pogratulować mogło siedmiu swoim członkom, wśród niech 31 marca Maria Zach skończyła 90 lat.

W Stowarzyszeniu Mniejszości Niemieckiej w Kętrzynie zanotowano ośmiu jubilatów, między innymi Danutę Kruschak Lis z okrągłymi 60 latami.

W Ełku w Stowarzyszeniu Mniejszości Niemieckiej „Masuren“ cieszyć się mogło dwoje jubilatów, między innymi 8 marca Monika Gasiorowska z już 83 latami.

Dziewięć osób miał na swojej liście Związek Przyjaźni „Rosch“ w Piszu. Szczególnie podkreślić chcielibyśmy Marię Drewnik z już 96 i Annę Czeraniuk z 92 latami. Okrągłe 70 skończyła ponadto Hanna Freitag.

Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej “Warmia” w Lidzbarku Warmińskim pogratulować mogło pięciu, a Stowarzyszenie Niemieckie dziewięciu osobom, które świętowały rozpoczęcie nowego roku życia. W Lidzbarku na swoje 70 lat spoglądać może przy tym Gerard Wichowski, a w Górowie Maria Grochowska na 79 lat.

Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej „Tannen“ z Ostródy przesłało nam zestawienie z dziewięcioma jubilatami. Frieda Kuca skończyła tam 89, a Gertruda Smolińska 88 lat.

My przyłączamy się do życzeń krewnych i przyjaciół, ze swojej strony życzymy wszystkiego najlepszego, zdrowia i wiele radości w życiu i mamy dla Państwa piosenkę „Wochenend und Sonnenschein“ w wykonaniu Comedian Harmonists.
Anna: I to była Allensteiner Welle w Niedzielę Wielkanocną 2021, życzę Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia!

Audycję zrealizował dla Państwa i dla mnie Szymon Krzysztoń, a do usłyszenia za tydzień mówi Państwu Anna Przywoźna. (ap/łw)

28.03.2021 (opis do dźwięku)

Anna: Serdecznie witam Allensteiner Welle, w Niedzielę Palmową 2021 przy mikrofonie wita Państwa Anna Przywoźna. Mam nadzieję, że spędzili Państwo dobry tydzień, odpoczęli w weekend i są dzisiaj znowu z nami.

W dzisiejszej audycji:

– Porozmawiamy na temat pochodzenia i znaczenia Niedzieli Palmowej w tradycji chrześcijańskiej

– Oraz przypomnimy postać Herschela Feibla Grünspana, jedno z najbardziej niepozornych i jednocześnie najbardziej zdesperowanych narzędzi historii XX wieku, który dokładnie dzisiaj skończyłby 100 lat.

To wszystko usłyszą Państwo jak zwykle – po naszych wiadomościach.
Jingle – wiadomości

****

„Kawiarenka pisarska, kreatywne pisanie do wypróbowania i na początek“ – tak brzmi tytuł cyklu seminariów, organizowanych przez „Karpatenblatt“. „Karpatenblatt“ to portal internetowy Związku Niemców Karpackich i magazyn Niemców na Słowacji. Drugie spotkanie zaplanowane jest w przyszły wtorek, 30 marca, od godziny 17.00 do godziny 19.00.Tematem jest „Kreatywność”. Dalsze seminaria odbywać się będą w odstępach dwutygodniowych do końca lipca i luźno nawiązują do siebie. Udział jest bezpłatny, zgłoszenie następuje za pomocą maila na adres anmeldung@karpatenblatt.sk. W przypadku pytań i uwag prosimy pisać do menadżera do spraw kultury Instytutu Stosunków Zagranicznych IfA Maximiliana Rößlera na adres roessler@ifa.de

****

Katolickie msze w języku niemieckim odprawione zostaną w przyszłym tygodniu w następującym porządku:

– w Wielki Czwartek, 1 kwietnia, o godzinie 18.00,

– w WIelki Piątek, 2 kwietnia – siódma droga przyżowa – o godzinie 15.00,

– w Wielką Sobotę , 3 kwietnia, o godzinie 20.00

– oraz w Niedzielę Wielkanocną, 4 kwietnia, o godzinie 10.00.

Wszystkie msze odprawione zostaną w kosciele w Olsztynie – Jarotach. Kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.
2021-03-21 Niedziela Palmowa

Dominica in Palmis de passione Domini – niedziela w palmach Męki Pańskiej – tak nazywa się dzisiejsza niedziela w języku łacińskim dla kościoła rzymskokatolickiego, Palmarum – niedziela palm – dla kościoła protestanckiego. Niedziela Palmowa, dzień upamiętnienia wjazdu Jezusa Chrystusa do Jerozolimy.

Święcenie palm i procesje palmowe odbywające się w tę niedzielę mają długą tradycję, były powszechne już w połowie IX wieku. Ale w zasadzie są jeszcze starsze. W najszerszym znaczeniu należą do pogańskiego powitania wiosny i czczenia odpowiedniego boga lub bogini poprzez zieleń roślin. Poświęcone gałęzie przez kolejny rok chroniły dom przed piorunami i ogniem. Rok później po Wielkanocy zakopywano je poza tym z resztkami skorupek jajek wielkanocnych i węglem z ognia wielkanocnego na polach, aby uczynić je płodnymi.

Miotły palmowe, liście palmowe, bazie lub po prostu różnego rodzaju dzieła własnej pracy przypominające palmy były i nadal są święcone w kościele. Następnie były niesione w procesji kościelnej, a następnie umieszczane za krucyfiksem w domach. Te zresztą tylko rzymskokatolickie zwyczaje – protestanccy Mazurzy nie znali święcenia palm – odbywały się pod hasłem „znaku życia i zwycięstwa”.

Bo dokładnie tym są palmy w rejonie Morza Śródziemnego: święte drzewa, znaki życia i zwycięstwa; w Izraelu w tamtym czasie były także symbolem niepodległości i zwycięskiego króla. Dlatego ścinanie i rozsypywanie gałęzi palmowych, kiedy Jezus wjeżdżał do Jerozolimy, jest tak prowokujące. I to nie tylko przeciwko żydowskiej hierarchii duchownej, ale także przeciwko rządzącym rzymskim okupantom. Jeśli wyobrazimy sobie, jak wielu ludzi zdejmuje z ramion płaszcze i kładzie je na drodze, można powiedzieć: takie przyjęcie było naprawdę godne króla.

W przeciwieństwie do tego stał wierzchowiec: nie koń królewski, a na pewno nie rasowy arab, według Biblii jest to osioł. Najbardziej żałosne ze wszystkich zwierząt na Bliskim Wschodzie, można powiedzieć. Zwykle bardzo źle traktowane zwierzę pociągowe. Z jednej strony uparty i niezniszczalny, z drugiej spokojny i skromny. To nie jest zwierzę dla króla. Na marginesie: jest symbolem płodności, bo mówi się też w Biblii, że była to samica z młodym. Oto znowu jesteśmy przy wiosennym przebudzeniu życia.

Ale jak ukazane jest znaczenie palm w regionach, w których wierzący nie znają palm? Pierwsze obrazy z regionu wokół Morza Śródziemnego nie miały z tym żadnego problemu, ale na przykład tutaj w Europie Środkowej? Tu znowu do gry wkracza życie, pierwsze pąki i wierzby – zwane z tej tradycji baziami palmowymi, które pojawiają się już na średniowiecznych obrazach.

Dlatego są niezbędną częścią bukietu palmowego. Do tego jeszcze bukszpan, jałowiec, ostrokrzew, cis, cedr i jałowiec sabiński. Wszystkie siedem składników wiąże się z gałązkami wierzby i nakłada całość na długie gałązki orzecha laskowego. Często są również dodatkowo zdobione. Tak więc uroczyście witamy wiosnę, nowe kwitnące życie w regionie i Jezusa Chrystusa w Jerozolimie.
2021-03-21 Herschel Grünspan

Dziś człowiek, znany jako jedno z najbardziej niepozornych, a jednocześnie najbardziej zdesperowanych i znanych narzędzi historii XX wieku, skończyłby 100 lat. Jest on tragicznym rezultatem jednego z najsmutniejszych wydarzeń w niemiecko-polskiej historii. Mowa o Hermannie czy Herschelu Feiblu Grünspanie, znanym również pod polską pisownią Grynszpan.

Herschel Grünspan urodził się 28 marca 1921 r. w Hanowerze w rodzinie polsko-żydowskiej, która przybyła do Rzeszy Niemieckiej z rejonu Wisły na zachód od Warszawy, wówczas zaboru rosyjskiego. Grünspan miał obywatelstwo polskie, ale dorastał w Republice Weimarskiej. Oprócz szkoły działał w grupie syjonistycznej Misrachi oraz w klubie sportowym Bar Kochba.

Uważano go za wyjątkowo inteligentnego i niezbyt entuzjastycznie nastawionego do pracy w szkole, ale przy wsparciu rodziny i społeczności żydowskiej w Hanowerze miał uczęszczać do szkoły rabinackiej we Frankfurcie nad Menem. Przerwał naukę tam i próbował wyemigrować do Palestyny, ponieważ nie mógł znaleźć pracy ani stażu z powodu dyskryminacji Żydów i wielu antysemickich praw w Trzeciej Rzeszy. Uważano go jednak za zbyt młodego, dlatego rok później miał zgłosić się ponownie.

Taka była jego osobista sytuacja, kiedy w 1936 r. legalnie wyjechał do wuja w Brukseli, a stamtąd nielegalnie do Paryża do innego wuja. Początkowo starał się o pozwolenie na dalszy wyjazd do Palestyny. Chociaż w Paryżu był chory i tak czy owak miał zaledwie 1,54 metra wzrostu i 45 kilogramów, od czasu do czasu pomagał tam swojemu wujowi w pracy. Nie dostał pozwolenia na pobyt we Francji i nie mógł wrócić do Hanoweru z powodu dokumentów, które rzekomo nie były w porządku. Jego polski paszport stracił ważność pod koniec stycznia 1938 r., a w sierpniu doręczono mu również nakaz eksmisji z Francji. Herschel Grünspan miał zaledwie 17 lat, był zdesperowany, zaszczuty i bez wyjścia.

Kropla, która przelała czarę goryczy była wynikiem tzw. „Polenaktion” (akcji polskiej) pod koniec października 1938 r. Już 31 marca tego roku rząd polski zdecydował, że obywatele polscy mogą być pozbawieni obywatelstwa, jeśli przebywają za granicą dłużej niż pięć lat. Celem tego prawa byli przede wszystkim polscy Żydzi, tacy jak Grünspanowie, którzy mieszkali w Rzeszy Niemieckiej wtedy już od 27 lat. Następnie odbyła się niesławna konferencja w Evian, a 9 października wydano polski dekret, zgodnie z którym paszporty wydawane za granicą uprawniały do ​​wjazdu do Polski od 30 października tylko, gdyby miały adnotację kontrolną polskiego konsulatu.

W ramach kontrreakcji i zapobieżenia pozostaniu dziesiątek tysięcy bezpaństwowych Żydów w Trzeciej Rzeszy, strona niemiecka zorganizowała „Polenaktion”. W dniach 28 i 29 października kilkadziesiąt tysięcy Żydów narodowości polskiej zostało aresztowanych i deportowanych bez możliwości zabrania ze sobą więcej niż jedzenia na dwa dni i drobnych rzeczy osobistych. Polskie władze graniczne były zaskoczone, wielu wypędzonych zostało dopuszczonych do dalszej podróży, ale w obozach pozostało ich drugie tyle, jak Grünspanowie w Zbąszyniu na ziemi niczyjej między Rzeszą Niemiecką a Polską.

Można było przeczytać o tym w prasie we Francji; poza tym 3 listopada Herschel Grünspan otrzymał od swojej siostry Berty pocztówkę z informacjami i prośbą o pieniądze. Zdesperowany młody człowiek postanowił dokonać brzemiennego w skutki czynu w imieniu kilkunastu tysięcy Żydów. 7 listopada odwiedził ambasadę niemiecką w Paryżu, poprosił o rozmowę z sekretarzem ambasady, a następnie zastrzelił Ernsta von Ratha, który zmarł dwa dni później w wyniku ataku. Bezpośrednią tego konsekwencją były od dawna przygotowywane pogromy Żydów w Trzeciej Rzeszy w nocy z 9 na 10 listopada 1938 r.

Wszyscy chcieli wykorzystać ewentualny proces przeciwko Grünspanowi do celów propagandowych. Francuzi przedstawiając obraz złych, antysemickich Niemców, Niemcy – obraz żydowskiego spisku światowego, przed którym trzeba się było bronić, co z góry też powinno usprawiedliwić pogromy.

Spełzła na niczym praworządność, ponieważ strona niemiecka najpierw potajemnie sabotowała ten proces, a następnie zawieszono postępowanie do czasu zwycięstwa Rzeszy Niemieckiej nad Francją. Spełzło na niczym prawo międzynarodowe, ponieważ Grünspan został poddany ekstradycji w 1940 roku, mimo że nie był on obywatelem Niemiec, a zbrodnia nie miała miejsca na niemieckiej ziemi. Spełzł na niczym przede wszystkim młody człowiek, który nie miał szans w życiu i był coraz bardziej osaczony. Bezpośrednio po aresztowaniu był więziony we Francji przez 20 miesięcy bez procesu, a to dodatkowo jako nieletni.

Planowany proces Rzeszy Niemieckiej przeciwko Herschelowi Grünspanowi został wstrzymany m.in. z powodu wątpliwości co do jego ekstradycji. Grünspan trafił do obozu koncentracyjnego Sachsenhausen w lipcu 1942 r. oraz do więzienia karnego w Magdeburgu 26 września tego samego roku. Niedługo później, prawdopodobnie najpóźniej do końca II wojny światowej, zakończyło się jego krótkie życie. Pozostało narzędzie historii, które wykorzystały wszystkie strony, smutny mit.
Anna: I to była Allensteiner Welle w Niedzielę Palmową 2021, życzę Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego ostatniego tygodnia przed Wielkanocą!

Audycję zrealizował dla Państwa i dla mnie Szymon Krzysztoń, a do usłyszenia za tydzień mówi Państwu Anna Przywoźna. (ap/apod)

21.03.2021 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 14.03.2021

Anna: Serdecznie witam w Allensteiner Welle, przy mikrofonie dla Państwa Anna Przywoźna. Mam nadzieję, że spędzili Państwo dobry tydzień, odpoczęli w weekend i są dzisiaj znowu z nami.

W dzisiejszej audycji:

Porozmawiamy o wiośnie, która zaczyna się właśnie dzisiaj i o tym, w jaki sposób na nas wpływa
Oraz przedstawimy Państwu kolejnego wynalazcę, który może mieć coś wspólnego z wiosennymi uczuciami – Belga Adolphe Saxa, i jak wskazuje już jego nazwisko – wynalazcę saksofonu.
To wszystko usłyszą Państwo jak zwykle – po naszych wiadomościach.

Jingle – wiadomości

W projekcie „LernRaum“ Niemieckiego Towarzystwa Oświatowego w Opolu odbędzie się w przyszłym tygodniu trzecie spotkanie online w roku 2021 dla Polski północnej. Temat warsztatów brzmi „Wielkanoc świętujmy“. Referentką jest doktor Monika Czok, wykład odbędzie się na platformie MS Teams jutro, 22 marca, w godzinach od 16.30 do 19.30. Językiem warsztatów jest język niemiecki. Prosimy o wcześniejsze zgłoszenie udziału pod adresem mailowym allenstein@lernraum.pl lub telefonicznie pod numerem telefonu 887-890-723 u organizatorki „LernRaum“ w Olsztynie Martyny Chrzanowskiej.

*****

W przyszłą niedzielę 28 marca rozpoczyna się w roku 2021 czas letni. W nocy z 27 na 28 marca przestawiamy zegarki o godzinę do przodu, tracimy jedną godzinę snu. Kto zapomni o zmianie, przegapi swoje terminy dnia następnego.

****

Katolickie msze w języku niemieckim odprawione zostaną w przyszłym tygodniu jak następuje:

– w piątek, 26 marca – szósta droga krzyżowa – o godzinie 15.00 w Kościele Serca Jezusowego w Olsztynie

– oraz z przyszłą niedzielę, 28 marca – czyli w niedzielę palmową – o godzinie 10.00 w Olsztynie – Jarotach.

Kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

2021-03-21 Wiosna

Lody puściły. Strumienie i rzeki

niosą w rozbłyskach śpiew idącej wiosny;

aż po zmodrzały widnokrąg daleki

ziemia hymn śpiewa wonny i radosny.
Tak rozpoczyna się „Wielkanocny spacer” najbardziej znanego niemieckiego poety Johanna Wolfganga von Goethego w jego dziele „Faust”. Piecuch doktor Faust, który woli szarą teorię od zielonego życia, zostaje wyciągnięty na świeże powietrze przez swoje uczucia do Gretchen. Wraz z wieloma innymi mieszkańcami miasta, w którym mieszkają, wychodzą z jego bram na łono natury.

Również dzisiaj wiele osób chciałoby wychodzić na długie spacery bez masek, które towarzyszą im każdego dnia. Wybuchają wiosenne uczucia – i mówią to nie tylko poeci jak Goethe, ale także raczej skostniali naukowcy jak opisywany przez niego doktor Faust. Ludzie się uśmiechają, flirtują i są w dobrym nastroju. Dzieje się tak za sprawą światła, które pozytywnie oddziałuje na psychikę, rosnącej temperatury, która sprawia, że ​​grube ubrania stają się zbędne, a biologicznie rzecz biorąc ludzkich hormonów.

Z jednej istnieje jest hormon zwany melatoniną. Już pierwsza część tego słowa „mela” pokazuje działanie tego hormonu; pochodzi z języka greckiego i oznacza „czarny”. Melatonina jest produkowana w nocy i wspomaga sen. Ze względu na długie noce ludzie mają również dużo melatoniny w ciągu dnia i dlatego są bardziej senni. W miarę jak dni stają się coraz dłuższe, poziom melatoniny spada, a większą rolę zaczyna odgrywać hormon serotonina, hormon szczęścia. Jej produkcję stymuluje światło słoneczne, co sprawia, że ​​ludzie są bardziej czujni, aktywni i szczęśliwi. Inną konsekwencją tej zmiany hormonalnej jest to, że ludzie znów są bardziej zainteresowani drugą osobą. Okoliczność, której sprzyja również brak grubych płaszczy i ciepłej odzieży.

Wariantem muzycznym poetyckiego i biologiczno-hormonalnego przedstawienia wiosny jest walc koncertowy „Głosy wiosny” Johanna Straussa, syna. Walc ten został skomponowany jako opus 410 w 1883 roku i miał swoją premierę 1 marca tegoż roku. Co ciekawe, istnieją dwie wersje tego walca. Jedna z tekstem Richarda Genee podkreślającym radość i świeżość wiosny, i druga, która udowadnia, że ​​ta muzyka nie potrzebuje tekstu, żeby przekazać słuchaczom, co oznacza wiosna. Usłyszeli już Państwo część tego walca i będzie on nam jeszcze towarzyszyć w audycji.

Nowa aktywność, którą rozwijają ludzie, gdy budzą się z hibernacji lub zimowego snu, często prowadzi do wiosennych lub wielkanocnych porządków. Jednym z aspektów jest to, że wszystko powinno być lśniąco czyste podczas ważnego święta kościelnego, Wielkanocy, aby można było świętować na zakończenie Wielkiego Postu. Z drugiej strony, oczywiście, ważne jest, aby usunąć kurz i brud, który nagromadził się w ciemniejszych porach roku, kiedy nie był tak dobrze widoczny, jak teraz, pod bezlitosnymi promieniami znowu ogrzewającego słońca.

Ale i oprócz sprzątania ludzie stają się również bardziej aktywni. Wyprowadzane są rowery, znowu uprawia się więcej sportu, kwitną programy odchudzania zwalczające zimowy tłuszczyk i dla upiększania własnej sylwetki. Nawiasem mówiąc, są również dobre na dodatkowe kilogramy, które wiele osób zgromadziło dodatkowo siedząc w domowym biurze. Ten niepożądany efekt uboczny środków przeciwko wirusowi Covid z pewnością przysporzy ludziom kłopotów na nieco dłużej.

Ale wraz ze światłem, cieplejszym powietrzem i odpowiednią muzyką, rośnie też nadzieja. Nadzieja, że ​​wiosną coś się wreszcie zmieni na lepsze. Nie tylko z Covidem, ale także w wielu konfliktach o większym i mniejszym charakterze, między państwami i między ludźmi. Aby stopił się lód nie tylko z rzek i jezior, ale także z dusz i serc.

2021-03-21 Saksofon

Oprócz wierszy, opowieści o ponownym budzeniu się przyrody i nadziei na zmianę, w audycji na początek wiosny musi być również odrobinę romantyki. Ptaki znów śpiewają, pierwsze nieco cieplejsze wieczory wabią na zewnątrz pierwszych odważnych – a ten, kto kocha, zawsze jest odważny albo z powodu emocji nie czuje chłody. Gdyby był to scenariusz romantycznej sceny filmowej, to właśnie w tym momencie zabrzmiałaby ballada, delikatny utwór muzyczny, w rytm którego można się do kogoś przytulić.

Instrumentem par excellence romantyki i ballad jest saksofon, a zwłaszcza saksofon tenorowy. Znane jest stwierdzenie aktorki Marilyn Monroe w roli Sugar Kane Kowalczyk w filmie „Pół żartem, pół serio”, że kocha saksofonistów i ulega im, gdy tylko przypochlebią się jej brzmieniem ich instrumentu. Ale nie jest bynajmniej jedyną w długiej historii filmu, która przy dźwiękach saksofonu słabnie w ramionach drugiego człowieka.

Ze związku saksofonu z filmem oraz dominacji amerykańskich produkcji filmowych można byłoby wywnioskować, że instrument ten został wynaleziony w USA i to stosunkowo niedawno. Ale kto tak myśli, ten się myli. Patent na saksofon datowany jest na 21 marca 1846 roku, 175 lat temu, i został przyznany we Francji. Jak sugeruje już nazwa saksofonu, ojcem instrumentu był pan Sax, a dokładniej Belg Adolphe Sax.

Adolphe Sax urodził się jako Antoine Joseph Sax 6 listopada 1814 roku w Dinant jako jedno z jedenaściorga dzieci. Jego rodzina przeniosła się do Brukseli w 1835 roku, gdzie jego ojciec otworzył warsztat budowy instrumentów. Adolphe studiował flet, klarnet, śpiew i harmonię w miejscowym konserwatorium. Jednocześnie dalej rozwijał klarnet pracując u swojego ojca, i już w 1838 roku otrzymał na to patent.

Cztery lata później udał się do Paryża z jednym egzemplarzem zaprojektowanego całkowicie przez niego nowego instrumentu – saksofonu sopranowego. Mógł zainspirować m.in. francuskiego kompozytora Hectora Berlioza. To przyniosło Adolphe Saxowi kolejnych darczyńców, dzięki czemu mógł od tego momentu budować saksofony o ośmiu różnych głosach. Podobnie jak w przypadku głosu ludzkiego są to sopranino, sopran, alt, tenor, baryton, bas, kontrabas i sub-kontrabas.

21 marca 1846 roku uzyskał patent i kontynuował prace nad ulepszeniami. Swoje doświadczenie z rezonansem wykorzystał również do zmiany istniejących instrumentów, takich jak trąbki czy rogi. Mówi się, że jego warsztat opuściło łącznie około 20 000 instrumentów. Niemniej jednak musiał kilkakrotnie ogłaszać upadłość i umarł w biedzie.

Godne uwagi jest to, że Adolphe Sax nie tylko budował instrumenty, ale także grał na nich i uczył gry na nich. W 1857 r. został nauczycielem gry na saksofonie w Konserwatorium Paryskim, a także opublikował skrypty dotyczące gry na saksofonie i innych jego instrumentach. Od tego czasu saksofon stał się integralną częścią orkiestr, a później także big bandów. Z muzyki klasycznej przeszedł później do jazzu i innych stylów. W rockowych balladach sprawia, że słuchacze rozmarzają się, ale przede wszystkim jednak instrumenty wymyślone i opracowane przez Adolphe Saxa podkreślają romantyczne chwile w filmie i rzeczywistości swoim niepowtarzalnym dźwiękiem. Są saksofony, wiosna i wiosenne uczucia mogą nadejść.

Anna: I to była Allensteiner Welle na dzisiaj, życzę Państwu jeszcze spokojnego niedzielnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Audycję zrealizował dla Państwa i dla mnie Marian Dąbrowski, a do usłyszenia za tydzień mówi Państwu Anna Przywoźna. (ap/apod)

14.03.2021 (opis do dźwięku)

Anna: Herzlich willkommen zur Allensteiner Welle, Mitten im März begrüßt Sie am Mikrophon Anna Przywoźna. Ich hoffe, Sie haben eine gute Woche verbracht, sich am Wochenende erholt und sind heute wieder mit uns.

In der heutigen Sendung stellen wir Ihnen zwei bekannte deutsche Künstler vor:

Zum einen den Illustrator, Kinderbuchautor und Schriftsteller Horst Eckert, besser bekannt unter seinem Künstlernamen Janosch
Und Wolfgang Petersen, den weltbekannten Regisseur, Drehbuchautor und Filmproduzenten.
Außerdem, anlässlich des heuteigen Tag der Zahl Pi, bringen wir Ihnen auch einige Fakten näher, die mit dieser Zahl verbunden sind.

Das alles hören Sie wie immer – nach unseren Nachrichten.

Jingle – wiadomości

„Kawiarenka pisarska, kreatywne pisanie do wypróbowania i na początek“ – tak brzmi tytuł serii seminariów organizowanych przez „Karpatenblatt”. „Karpatenblatt“ jest portalem online Związku Niemców Karpackich i magazynem Niemców na Słowacji. Pisanie ma wiele powodów – prywatnych i zawodowych. W ramach serii seminariów uczestnicy zapoznają się z językiem niemieckim i zyskają w ten sposób wyczucie i zrozumienie dla pisania. Impreza inaugurująca zaplanowana jest na 16 marca między godziną 17.00 i 19.00. Dalszych 9 seminariów odbędzie się co kolejne dwa tygodnie do końca lipca i są luźno ze sobą powiązane. Udział jest bezpłatny, zgłoszenie następuje poprzez maila na adres anmeldung@karpatenblatt.sk. W przypadku pytań lub uwag prosimy pisać do menadżera do spraw kultury IfA Maximiliana Rößlera na adres roessler@ifa.de

***

Katolickie msze w języku niemieckim odprawione zostaną w przyszłym tygodniu jak następuje: w piątek, 19 marca czwarta droga krzyżowa o godzinie 15.00 w Kościele Serca Jezusowego w Olsztynie oraz w przyszła niedzielę 21 marca o godzinie 10.00 w Olsztynie – Jarotach, o godzinie 14.00 w Biskupcu i o godzinie 17.00 w Reszlu.Kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

2021-03-14 Janosch

Tydzień temu mogliśmy świętować 50. urodziny programu „Sendung mit der Maus”. Jedną z najważniejszych osób, które dostarczyły materiały filmowe do niego, jest ilustrator, autor książek dla dzieci i pisarz Horst Eckert, lepiej znany pod pseudonimem Janosch. W tym tygodniu mógł świętować swoje 90 urodziny i to prawdopodobnie z dala od wszelkiego zgiełku, jak to według własnych wypowiedzi uwielbia. Kiedyś sam powiedział o sobie: „Jestem naprawdę autystyczny. Chciałbym być niewidzialny ”.

Janosch urodził się 11 marca 1931 roku na Górnym Śląsku w Zabrzu. Ze względu na problemy alkoholowe ojca dorastał u dziadków. W wieku 13 lat rozpoczął praktykę jako kowal i pracował jako ślusarz. Po ucieczce do Niemiec w 1946 roku pracował w fabryce włókienniczej i uczęszczał do szkoły tekstylnej. Przez Paryż dotarł do Monachium, gdzie studiował w Akademii Sztuk Pięknych, ale porzucił studia z powodu braku talentu.

Wydawca Georg Lentz, który w 1952 r. założył wydawnictwo książek obrazkowych i młodzieżowych w Stuttgarcie, poradził mu, aby nazwał się „Janosch”, a przyjaciel – aby przekształcił swoje rysunki w książkę dla dzieci. Jego pierwsza książka dla dzieci „Historia konia Valka” ukazała się w 1960 roku, a jego pierwsza powieść „Chołonek, czyli dobry Pan Bóg z gliny” 10 lat później. Kolejne 10 lat później Janosch wyjechał na Teneryfę, gdzie mieszka do dziś.

Znane z „Sendung mit der Maus”, a w latach 80. z serialu „Janoschs Traumstunde („Godzina marzeń Janoscha”) są przede wszystkim jego historie z małym misiem i małym tygrysem. Ponad wszystko książka „Ach, jak cudowna jest Panama”, zekranizowana pod tym samym tytułem. Wiele dzieci, rodziców i dziadków w Niemczech również zna „Pocztę dla Tygryska” i „Ja Ciebie wyleczę, powiedział Miś”. Ponieważ jego książki są dla wszystkich dzieci, wszystkich dzieci w każdym wieku.

Największą rzeszę fanów ma jednak postać drugoplanowa. Tak jak Marsupilami z komiksów „Spirou i Fantasio” czy pingwiny z filmu „Madagaskar” stały się niezależnymi gwiazdami, tak w książkach Janoscha jest to tygrysia kaczuszka – Tigerente, którą zawsze ciągnie za sobą mały tygrys. Jest to zabawka wykonana z drewna, która toczy się na kółkach, ma kształt kaczki i paski tygrysa. Odgrywa szczególnie ważną rolę w promowaniu historii małego tygrysa i małego misia.

Ale nie jest właściwe ograniczać Janoscha wyłącznie do jego książek dla dzieci, nawet jeśli one są najbardziej znaną częścią jego działalności. Jego „Onkel Popoff kann auf Bäume fliegen” („Wujek Popoff potrafi wzlecieć do drzew”) to nie tylko bajka, ale także portret regionu i ludzi, których dziś już nie ma. To samo dotyczy opisu polskiej wsi w książce „Polski Blues” i krajobrazów w „Gastmahl auf Gomera” („Gościna na Gomerze”), które są obecnie zagrożone przez turystykę.

Między wierszami raz za razem pojawia się pytanie o sens życia, na które Janosch często nie potrzebuje skomplikowanej odpowiedzi, podobne jak Heinrich Böll w swojej wspaniałej „Anekdote zur Senkung der Arbeitsmoral” („Anegdocie o obniżaniu etyki pracy”). Przyjaźń jest ważna, podobnie jak więzi rodzinne i te z regionem rodzinnym. Jego więzi ze Śląskiem i Polską. W wywiadzie z Gazetą Wyborczą w 2006r. powiedział m.in. – cytat „Czuję się Ślązakiem, to moja narodowość, to moja religia” – koniec cytatu. Poza tym Janosch, nawet jeśli prawie nie mówi po polsku, to przynajmniej według nazwisk ma polskie korzenie – cytat „W mojej rodzinie tylko nazwisko Eckert jest niemieckie. Pozostali moi dziadkowie nazywali się Piecha, Morawiec, Głodny. ” – koniec cytatu

Janos trzy dni temu skończył 90 lat i nadal jest aktywny. Jego plan, ogłoszony 10 lat temu, że chciałby wyłącznie podróżować i leżeć w hamaku, później podobno nie był dla niego tak atrakcyjny. Niech żyje i sto lat z kalafiorem, ziemniakami i ziarnami słonecznika.

2021-03-14 Wolfgang Petersen

Zwykle kojarzy się wielkie, skomplikowane, wystawne filmy, długie i naszpikowane wieloma międzynarodowymi gwiazdami, które kosztują miliony dolarów, i dobrze, jeśli przynoszą jeszcze więcej milionów, z reżyserami z obszaru anglojęzycznego, zasłużonymi i doświadczonymi w Hollywood, amerykańskimi reżyserami. Ale są też inni. Jeden z nich kończy dziś 80 lat i pochodzi z Niemiec: Wolfgang Petersen.

Reżyser, scenarzysta i producent filmowy urodził się 14 marca 1941 roku. Kiedy miał dziewięć lat rodzina przeniosła się do Hamburga. Będąc jeszcze w szkole, swoje pierwsze filmy kręcił powszechnie używaną wówczas kamerą ośmiomilimetrową. Potem przyszła praca jako reżyser, asystent reżysera i aktor, potem oficjalna szkoła aktorska, dyplom z teatrologii – a na koniec przeskok do akademii filmowej i telewizyjnej.

Wolfgang Petersen miał do czynienia z elementami w filmie, które trzymają w napięciu – jak w „Kriminaltango”, które usłyszeli Państwo przed chwilą – już na wczesnym etapie swojego życia zawodowego. W 1971 r. nakręcił kilka odcinków znanego serialu kryminalnego „Tatort”. W tym czasie do jego stałych współpracowników należeli już aktor Jürgen Prochnow i kompozytor Klaus Doldinger.

Ci dwaj – i oczywiście Wolfgang Petersen – stali się znani na całym świecie dzięki filmowi „Das Boot” („Okręt”), wielkiej produkcji, która była nominowana do sześciu Oscarów. Jürgen Prochnow zagrał dowódcę łodzi podwodnej, a Klaus Doldinger był odpowiedzialny za muzykę do filmu. Kolejną napisał do ekranizacji „Niekończącej się historii” Michaela Ende.

Wolfgang Petersen przeniósł się następnie do Hollywood, przeprowadził się do Los Angeles. Jego wielkie filmy opłaciły się w kasach kin i przyniosły mu dziewięć kolejnych nominacji do Oscara. Nakręcił między innymi „Troję”, „Posejdona”, „Gniew oceanu” i „Air Force One”.

Jego dzieło „Epidemia” z 1995 r. jest przytłaczające szczególnie w obecnej sytuacji. Na pewnym obszarze Zairu w Afryce toczy się wojna domowa, w którą zaangażowani są również żołnierze amerykańscy. To tutaj występuje straszliwa zaraza, która w ciągu kilku dni prowadzi do śmierci chorych. Pobierane są próbki krwi, a następnie wioska zostaje zniszczona specjalną bombą. Po latach epidemia pojawia się ponownie, jest to odmiana wirusa Ebola. Pojawia się również w USA, gdzie małe miasteczko w Kalifornii jest hermetycznie otoczone kordonem i obowiązuje tam godzina policyjna. Wirusolodzy szukają szczepionki i okazuje się, że wirus został opracowany przez wojsko USA jako broń biologiczna. Jedni chcą opracować antidotum, inni chcą dokładnie temu zapobiec. Oprócz fikcyjnej, celowo trzymającej w napięciu akcji, ukazania szpitali, kombinezonów ochronnych i innych środków, wydają się dziś bardziej swojskie niż kiedykolwiek wcześniej. Niestety.

Ale cieszmy się dniem i świętujmy urodziny w tych trudnych czasach. Wolfgang Petersen kończy 80 lat i nadal nie cichnie. Serdeczne gratulacje!

2021-03-14 Dzień liczby Pi

Trzy przecinek jeden cztery jeden pięć dziewięć dwa sześć pięć trzy pięć osiem dziewięć siedem dziewięć – i idzie to jeszcze dalej, o wiele dalej. Liczba, o którą chodzi dzisiaj u nas i na świecie, jest bowiem nieskończona. Chodzi o ludolfinę, liczbę Pi, która jest niezbędna do obliczenia powierzchni i obwodu koła.
Dziś, 14 marca, czternaście – trzy lub trzy – czternaście w formacie angielskim, upamiętnia się tę liczbę, która jest bardzo ważna dla matematyki i fizyki. Fanatycy posuwają się nawet tak daleko, że o godzinie pierwszej pięćdziesiąt dziewięć minut i dwadzieścia sześć sekund wznoszą toast. Niekoniecznie szampanem lub innymi napojami spożywanymi zazwyczaj w uroczystych chwilach, lecz ciastem. W języku angielskim Pi wymawia się jak ciasto – pie. I dlatego wypieka się ciasta i dekoruje motywami dotyczącymi liczby Pi.

Dodatkowo 14 marca jest powiązany z dwoma największymi fizykami wszechczasów. 14 marca 1879 roku, ponad 140 lat temu, w Ulm urodził się Albert Einstein. Jest twórcą szczególnej teorii względności i wynikającego z niej równania masy i energii według słynnego wzoru e równa się m c do kwadratu. Z tego tematu maturzyści na całym świecie niebawem będą testowani z fizyki, także o kształcie falowo-korpuskularnym światła. Nawiasem mówiąc, Einstein nie otrzymał nagrody Nobla w 1921 roku za teorię względności, ale za badania nad efektem fotoelektrycznym.
Trzy lata temu, 14 marca 2018 roku, zmarł w Cambridge astrofizyk, kosmolog i fizyk Stephen Hawking. Zajmował się naukowo głównie czarnymi dziurami i grawitacją kwantową. Był również dobry w wyjaśnianiu skomplikowanych zagadnień. Jego książka „A Brief History of Time” („Krótka historia czasu”) nie bez powodu znajdowała się na liście bestsellerów British Sunday Times przez 237 tygodni.
Jego badania i życie utrudniała mu nieuleczalna choroba, którą zdiagnozowano, gdy miał 21 lat. Tak zwane młodzieńcze stwardnienie zanikowe boczne uszkadza ruchowy układ nerwowy, prowadzi do paraliżu spastycznego, a później zaniku mięśni. Przeciętna przewidywana długość życia wynosi od trzech do dziesięciu lat, Hawking najwyraźniej miał wolno rozwijającą się wersję i żył z chorobą przez 55 lat. Został pochowany obok Izaaka Newtona i Karola Darwina.
Ponadto 14 marca i liczba Pi są związane z niektórymi wielkimi matematykami. Najważniejszy z nich, Archimedes, był wszechstronnym, nie czysto teoretycznym mózgiem, lecz bardzo praktycznym. Niezależnie od tego, czy chodziło o określenie masy, urządzenia do obrony miasta, czy śrubę do podnoszenia wody do nawadniania, wynalazł kilka rzeczy, które ułatwiły ludziom życie. W tym czasie określił Pi z wartością od trzech 1/7 do trzech dziesiątych siedemdziesiątych pierwszej, a więc dość dokładnie. Umarł właśnie zamyślony chodząc w kółko. „Nie przeszkadzaj moim okręgom”, miał powiedzieć, zanim zabił go rzymski żołnierz.
Jak mogli Państwo usłyszeć, koła nie zawsze są tak nieszkodliwe, jak wyglądają na lekcjach matematyki, chociaż uczniowie i tak wystarczająco dużo jęczą na temat kół, segmentów, obwodu i powierzchni, oraz liczby Pi. Niemniej jednak Pi należy uczcić przynajmniej raz w roku. Okrągłą szklanką z napojem i okrągłym jak koło ciastem.
Anna: I to była Allensteiner Welle na dzisiaj, życzę Państwu jeszcze spokojnego niedzielnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Audycję zrealizował dla Państwa i dla mnie Szymon Krzysztoń, a do usłyszania za tydzień mówi Państwu Anna Przywoźna. (bsc)

07.03.2021 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 07.03.2021

Anna: Serdecznie witam w Allensteiner Welle w pierwszą niedzielę marca, przy mikrofonie dla Państwa Anna Przywoźna. Mam nadzieję, że spędzili Państwo dobry tydzień, odpoczęliście w weekend i jesteście znowu z nami.

W dzisiejszej audycji:

– przedstawimy Państwu jedna z najbardziej znanych Niemek wszechczasów – MYSZ – i „Sendung mit der Maus”, która wyemitowana została po raz pierwszy dokładnie 50 lat temu, 7 marca 1971 roku,

– oraz kolejną nieznaną osobę, która stoi za interesującą przeczą – Franza Macka, producenta kolejek górskich.

To wszystko usłyszą Państwo jak zwykle – po naszych wiadomościach

Jingle – wiadomości

***

Z okazji jutrzejszego Dnia Kobiet projekt „LernRaum“ Niemieckiego Towarzystwa Oświatowego w Opolu organizuje relaksujące warsztaty dla pań. Ich tytuł brzmi: „Kosmetyki naturalne – zrób to sam”. Warsztaty potrwają cztery godziny i odbędą się w czwartek, 11 marca o godzinie 16.30 na platformie MS Teams. Językiem zajęć jest język niemiecki, referentką jest Anna Kowolik. Warsztaty są bezpłatne, ale uprasza się o wcześniejsze zgłoszenie uczestnictwa pod adresem mailowym allenstein@lernraum.pl lub pod numerem telefonu 887–890–723.

***

„Kawiarenka pisarska, kreatywne pisanie do wypróbowania i na początek“ – tak brzmi tytuł serii seminariów organizowanych przez „Karpatenblatt”. „Karpatenblatt“ jest portalem online Związku Niemców Karpackich i magazynem Niemców na Słowacji. Pisanie ma wiele powodów – prywatnych i zawodowych. W ramach serii seminariów uczestnicy zapoznają się z językiem niemieckim i zyskają w ten sposób wyczucie i zrozumienie dla pisania. Impreza inaugurująca zaplanowana jest na 16 marca między godziną 17.00 i 19.00. Dalszych 9 seminariów odbędą się co kolejne dwa tygodnie do końca lipca i są luźno ze sobą powiązane. Udział jest bezpłatny, zgłoszenie następuje poprzez maila na adres anmeldung@karpatenblatt.sk. W przypadku pytań lub uwag prosimy pisać do menadżera do spraw kultury IfA Maximiliana Rößlera na adres roessler@ifa.de

***

Katolickie msze w języku niemieckim odprawione zostaną w przyszłym tygodniu jak następuje: w piątek, 12 marca trzecia droga krzyżowa o godzinie 15.00 i w przyszła niedzielę 14 marca o godzinie 15.00. Obie msze odprawione zostaną w Kościele Serca Jezusowego w Olsztynie. Kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

2021-03-07 „Sendung mit der Maus“

Jedna z najbardziej znanych Niemek wszechczasów kończy dziś 50 lat. Nie, nie chodzi o Heidi Klum, Steffi Graf czy kanclerz Angelę Merkel. Pełni urząd dłużej niż Helmut Kohl i Angela Merkel razem wzięci i czyni szczęśliwymi ​​więcej ludzi ze wszystkich pokoleń niż większość gwiazd. Chodzi o MYSZ (mysz wielkimi literami) tę jedyną w swoim rodzaju pomarańczową mysz z brązowymi uszami, ramionami i nogami. A także o „Sendung mit der Maus”, („program z myszką”), który po raz pierwszy wyemitowano dokładnie 50 lat temu, 7 marca 1971 roku.

7 marca to musiała być niedziela, tak jak dzisiaj, MYSZ to niedzielne dziecko (szczęściarz), czas na „Sendung mit der Maus” był od początku w niedzielę rano. Od 2015 r. zaczyna się o 9:30 na ARD, a następnie o 11:30 na KiKA, kanale dziecięcym ARD i ZDF. Jeśli transmitowane są ważne wydarzenia, jest na ARD i wcześniej.

„Historie rozśmieszające i wyjaśniające dla początkujących telewidzów” – taki tytuł nosił program do 23 stycznia 1972 roku – ma, można powiedzieć, trzech ojców i jedną matkę. Siegfried Mohrhof, szef telewizji rodzinnej, Gert K. Müntefering, szef telewizji dziecięcej, Monika Paetow, redaktor w telewizji dziecięcej oraz Armin Maiwald, który od początku odpowiadał za historie objaśniające. Z „Historii myszki w sklepie” Isolde Schmitt-Menzel, jednej z pierwszych historii rozśmieszających, została wyjęta i animowana mysz, stając się tytułową bohaterką programu.

Ale co sprawia, że ​​ten program jest tak interesujący, że pokolenia oglądają go wspólnie? Że średni wiek widzów to 40 lat, chociaż jest to program przeznaczony dla dzieci w przedszkolu i szkole podstawowej? Że można go zobaczyć w stu krajach na całym świecie? Czy to sama MYSZ, której raz po raz towarzyszą od 1975 roku niebieski słoń a od 1987 roku żółta kaczka? Co przyciąga dzieci, rodziców i dziadków razem przed telewizor?

To mieszanka, koncepcja serialu. Z jednej strony historia rozśmieszająca z dowcipem i humorem, z drugiej historia wyjaśniająca, w której rzeczy i fakty są jasno i prosto wyjaśnione. Oznacza to: prosto dla dzieci, ale przez to także łatwiej do zrozumienia dla dorosłych, co tłumaczy wysoki odsetek starszych widzów. A pomiędzy nimi krótki filmiki z myszą dla relaksu. Nawiasem mówiąc, treść programu jest ogłaszana najpierw w języku niemieckim, a następnie w języku obcym, dzięki czemu widz może również oswoić się z obcymi dźwiękami.

O tym, jaki sukces odnoszą historie rozśmieszające z „Sendung mit der Maus”, świadczy fakt, że wiele z nich stało się znanych niezależnie i poza tym programem. Pierwszą znaną postacią jest mały kret, który pojawił się u myszy od 6 lutego 1972 roku. Potem pojawiły się historie Janoscha, takie jak „Och, jaka piękna jest Panama”, potem Kapitan Blaubär, mały niedźwiedź polarny czy owieczka Shaun. Do tych historii również należy Peter Lustig, który wraz z ptakiem-robotem Atze wyjaśniał technologie, a później miał swój własny program jako prezenter programu „Löwenzahn” („Mniszek”).

Wiele dzieci i młodzieży prezenterów historii wyjaśniających zna również z innych programów, na przykład z KiKa. Ralph Caspers i Clarissa Corrêa da Silva na przykład w „Wissen macht Ah!” („Wiedza robi Ah!”) czy Johannes Büchs w „Kann es Johannes?” („Czy Jan to umie?”) Do dziś niezmiennie w programie jest obecnie 80-letni Armin Maiwald, który udziela publiczności zrozumiałych odpowiedzi; na proste pytania – „Jak powstaje łańcuch?” na pozornie proste – „Jak powstają dziury w serze?” na trudne, takie jak „W co wierzysz?”

W przypadku historii wyjaśniających, oprócz krótszych materiałów wciąż powstają również specjalne programy. Przedstawienia miast lub państw, w tym w 2016 roku o Polsce, czy też materiał o życiu na pastwisku górskim. Bardziej obszerne tematy, takie jak budowa samolotu, są nawet prezentowane w wielu częściach. Airbus A321-100, którego konstrukcji towarzyszyła „Sendung mit der Maus”, ma nawet dwie myszy przy tylnych wyjściach. Mimo 50 lat i ponad 2000 audycji tematy są więc nadal różnorodne i zróżnicowane.

MYSZ i jej program są obecnie znane na całym świecie i kojarzone są z językiem niemieckim i z Niemcami. Do tego stopnia, że MYSZ reklamowała Niemcy w niemieckim pawilonie na EXPO 2000 w Hanowerze. Jako pluszowa zabawka wylądowała nawet w kosmosie z astronautą Alexandrem Geerstem na ISS. Dlatego Deutsche Bundespost (federalna poczta niemiecka) wydaje dla uczczenia dzisiejszych 50 urodzin specjalny znaczek. I – odpowiednio do wizyty myszy przed laty w fabryce pieniędzy – jest pamiątkowa moneta o nominale 20 euro. MYSZ ma swoje muzeum już od 3 października 2013 roku. Myszka dociera do ludzi w każdym wieku we wszystkich mediach i, jak już powiedziano na początku, sprawia im dużo frajdy. I miejmy nadzieję, że będzie to robić dla nas i dla Państwa jeszcze przez długi czas.

2021-03-07 Franz Mack i Rust

Nadal istnieją nieznani ludzie stojący za ciekawymi rzeczami, wynalazkami czy pomysłami. Za drobnymi i interesującymi rzeczami, takimi jak zamek błyskawiczny. Lub za dużymi i interesującymi rzeczami, takimi jak kolejka górska. Czy Państwo zastanawiali się kiedyś w wesołym miasteczku, kto faktycznie stoi za produkcją tych urządzeń dla przejażdżek? Prawdopodobnie nie. Właśnie dlatego dzisiaj przedstawimy Państwu jednego z nich, ponieważ urodził się dokładnie 100 lat temu w Waldkirch koło Freiburga. Nazywał się Franz Mack.

Prawie nikt tutaj w Olsztynie nie wie, gdzie dokładnie jest Waldkirch. Ale wielu uczniów z Olsztyna było już w miejscu śmierci Franza Macka, ponieważ miejscowość ta jest ściśle związana z jego długim i pełnym sukcesów życiem. Chodzi o Rust, najbardziej wysuniętą na południe gminę w regionie Ortenau, w połowie drogi między Offenburgiem a Freiburgiem. Każdy uczeń z Olsztyna, który uczestniczył w wymianie uczniowskiej ze szkołą partnerską w Offenburgu, wybrał się na jednodniową wycieczkę do Europa-Parku w Rust, który założył Franz Mack. I jeździeł tam na więcej niż jednej kolejce górskiej firmy Mack.

Firma założona przez Paula Macka w 1780 roku początkowo produkowała wozy i dyliżanse pocztowe. 100 lat później zbudowano wagon do transportu organów, co zapoczątkowało produkcję i dalszy rozwój wagonów dla właścicieli karuzel i cyrków. W 1920 roku firma Heinrich Mack GmbH rozpoczęła budowę urządzeń dla przejażdżek na targi. Dziś, jako Mack Rides GmbH, jest jednym z liderów na rynku rozwoju atrakcji w parkach rozrywki z obrotem przekraczającym 80 milionów euro rocznie.

Ale wracając do Franza Macka, który urodził się w roku, w którym ukończono pierwszą drewnianą kolejkę górską firmy. Po szkole podstawowej uczył się zawodu konstruktora wozów i nadwozi i zdobył aż tytuł zawodowy mistrza w swoim fachu. W 1958 roku wraz z dwoma braćmi przejął zarządzanie firmą Mack, która cieszyła się już dużym powodzeniem w USA. Niedługo wcześniej, w 1957 roku, powstał pierwszy prototyp „Dzikiej Myszy”, która jest rodzajem kolejki górskiej, którą można dziś spotkać we wszystkich wesołych miasteczkach.

Franz Mack był żonaty od 1948 roku do śmierci żony w 2004 roku, czyli przez ponad 50 lat. Ale nic więcej o ich życiu prywatnym nie można znaleźć, ani o nim ani o jego synu Rolandzie, poza szeregiem wyróżnień. Pozostali miejscowymi w regionach Breisgau i Ortenau, chociaż mają kontakty biznesowe z całym świeatem. Lista parków, w których znajdują się ich urządzenia do przejażdżek, przypomina światowy ranking parków rozrywki.

Jedno z czołowych miejsc na tej liście należy do największego parku rozrywki w Niemczech, Europa-Parku w Rust. Został on założony w 1975 roku przez Franza Macka i jego syna Rolanda, który studiował budowę maszyn, jest inżynierem i prowadzi park. Wspólnie go zaprojektowali, a Franz Mack pomógł zaprojektować wiele atrakcji, takich jak „ciemna kolejka górska” Eurosat i spinning coaster Euro-Mir. Nawiasem mówiąc: spinning coaster to kolejka górska, której wózki mogą obracać się poziomo.

Inne terminy techniczne nie są ważne, najlepiej udać się do Rust i wypróbować urządzenia do przejażdżek. Tam, w Europa-Parku, pomnik upamiętnia dziś Franza Macka, który zmarł 3 października 2010 r. Pomnik, który większość odwiedzających prawdopodobnie przeocza mając tam tak dużo zabawy i radości. Byłoby dobrze, gdyby zatrzymali się na chwilę i pomyśleli o nim, jako jednym z tych, którzy stoją za kolejkami górskimi, które sprawiają im tyle przyjemności.

Jingle – Wunschkonzert

I jak zwykle w pierwszą niedzielę miesiąca – koncert życzeń dla naszych jubilatów. Spojrzymy wstecz na jubilatów z lutego w mniejszości niemieckiej na Warmii i Mazurach.

Nidzickie stowarzyszenie mogło pogratulować ośmiu swoim członkom, wśród nich 2. lutego Leon Pedyna skończył 95, jak też 2. i 3. Mariusz Pyszkowski i Urszula Kujawska każde 80 lat.

W Stowarzyszeniu Mniejszości Niemieckiej w Kętrzynie zanotowano pięciu jubilatów, między innymi Jana Dombowskiego z obecnie 91 latami, jak tez Jana Korsheinricha z 85 latami.

W Ełku w Stowarzyszeniu Mniejszości Niemieckiej „Masuren“ cieszyć się mogło troje jubilatów, wśród nich dwoje kończących okrągłe 90 lat. 14. lutego trafiło się to Walterowi Barczewskiemu, a 17. lutego – Gerhardowi Kudrickiemu.

Sześć osób na swojej liście miało Stowarzyszenie Przyjaźni „Rosch“ w Piszu. Szczególnie podkreślić chcielibyśmy Ditmara Leymańczyka z już 81 latami, Hildegard Bogatz z 82 i Manfreda Solenskiego z 84 latami.

Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej “Warmia” w Lidzbarku Warmińskim pogratulować mogło pięciu, a stowarzyszenie niemieckie „Natangen“ w Górowie Iławeckim sześciu osobom, które świętowały rozpoczęcie nowego roku życia. W Lidzbarku cieszyć się mogła Urszula Olkowska z 70, a w Górowie Greta Lipczyńska z 87 latami.

Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej „Tannen“ z Ostródy przesłało nam zestawienie z sześcioma jubilatami. Henryk Domin skończył tam 96, Elżbieta Preuhs 87, Elżbieta Szałwińska 85 a Oskar Piontkowski i Maria Szulc 84 lata.

Przyłączamy się do życzeń krewnych i przyjaciół, załączamy jeszcze życzenia wszystkiego dobrego, zdrowia i wiele radości w życiu i mamy dla Państwa piosenkę „Wenn die Elisabeth nicht so schöne Beine hätt“ w wykonaniu Siegfrieda Arno.

Anna: I to była pierwsza Allensteiner Welle w marcu 2021 roku, życzę Państwu jeszcze spokojnego, niedzielnego wieczoru i dobrego tygodnia!

Audycję zrealizował dla Państwa i dla mnie Szymon Krzysztoń, a do usłyszenia za tydzień mówi Państwu Anna Przywoźna. (ap/apod)

28.02.2021 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 28.02.2021

Anna: Serdecznie witam w Allensteiner Welle w ostatnią niedzielę lutego, przy mikrofonie dla Państwa Anna Przywoźna. Mam nadzieję, że spędzili Państwo dobry tydzień, odpoczęli w weekend i są dzisiaj znowu z nami.

W audycji:

Przybliżymy Państwu postać kolejnego niemieckiego piosenkarza – tym razem jest to Ralf Bendix, w życiu prywatnym – Karl-Heinz Schwab, z jego jednoznacznie największym przebojem „Babysitter-Boogie“.
Poza tym wspomnimy człowieka ważnego dla wielu sportowców – Güntera Masta i opowiemy Państwu, jak reklama trafiła na koszulki sportowców.
To wszystko usłyszą Państwo jak zwykle – po naszych wiadomościach.

Jingle – wiadomości

W przyszły wtorek, 2 marca o godzinie 18.00 odbędzie się spotkanie stolika niemieckiego online, na które zaprasza Niemieckie Stowarzyszenie Przyjaźni, w skrócie DFK, z centrum w Opolu. Dotąd organizowane wspólnie przez DFK i Instytut Stosunków Zagranicznych spotkania odbywały się w świecie rzeczywistym, teraz to wszystko odbędzie się na platformie internetowej Zoom. Link do spotkania, jego numer identyfikacyjny i hasło znajdą Państwo na profilu młodzieży w Olsztynie na Facebooku, na którym będą informacje o spotkaniu. Zajrzyjcie Państwo i porozmawiajcie po niemiecku.

****

Katolickie msze w języku niemieckim odprawione zostaną w przyszłym tygodniu jak następuje:

W piątek, 5 marca trzecia droga krzyżowa o godzinie 15.00 w Kościele Serca Jezusowego w Olsztynie,
Oraz w przyszła niedzielę, 7 marca o godzinie 10.00 w Olsztynie – Jarotach.
Kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

2021-02-28 Ralf Bendix

Dwa tygodnie temu, w ostatnią niedzielę karnawału, przedstawiliśmy Państwu piosenkarza, który odniósł jedyny sukces, który mógł dobrze „sprzedawać“ w czasie ogólnej i wymuszonej wesołości. Teraz rozpoczął się czas postu i zanurzamy się w smutniejszym czasie przed Wielkanocą oraz w walkę z koronawirusem.

Jednak nawet jeśli taniec i większe świętowanie są zabronione, nie damy sobie odebrać przebłysków humoru, nawet jeśli jest to typowo pogodny i czasami trochę płytki humor lat 50. i 60. XX wieku w Republice Federalnej Niemiec. Był to czas rozkwitu, później cudu gospodarczego – tu nie chodziło o dogłębne, nurtujące filmy czy muzykę.

Jeden z bardziej znanych głosów dobrego nastroju z tych lat usłyszeli Państwo właśnie w jego największym szlagierze „Babysitter-Boogie“. Jego nazwisko to Ralf Bendix, w życiu prywatnym – Karl-Heinz Schwab. Późniejszy piosenkarz szlagierów, producent, kompozytor i autor tekstów studiował prawo i gospodarkę narodową i doprowadził to do stopnia doktora nauk politycznych. Później był szefem biura amerykańskich linii lotniczych Trans World Airlines w Düsseldorfie. I to nawet jeszcze wtedy, kiedy już śpiewał szlagiery. Grał na gitarze w klubie jazzowym; pierwsze sukcesy jego quasi oficjalnej kariery przypadają na czas od 1955 roku,; grał także w filmach.

Jego „Babysitter-Boogie“ wyprodukowane zostało dokładnie 60 lat temu, 28 lutego 1961 roku. Jest to cover utworu „Baby sittin´ Boogie“ Johnny Parkera, autorem niemieckiego tekstu jest Joachim Relin. Chodzi w nim o – wtedy właściwie całkowicie nie do uwierzenia – męskiej opiekunki do dzieci podczas zmiany pieluch. Jako odtwórcy płyty podani są Ralf Bendix i Mała Elisabeth. Mała Elisabeth, dziecięcy głos w piosence, to wtedy niespełna roczna córka producenta Hansa Bertrama, który oprócz innych gwiazd iał kontrakt także z Tonym Holidayem, którego przedstawiliśmy Państwu dwa tygodnie temu. Singiel utrzymywał się przez pół roku na liście Top 50 i nagrodzony został złotą płytą za 500.000 sprzedanych egzemplarzy.

Potem ukazały się mniej odnoszące sukcesy piosenki, potem Ralf Bendix w połowie lat 60. Brał udział w znanej audycji telewizyjnej „Einer wird gewinnen“ u boku Hansa-Joachima Kulenkampffa. Zupełnie inną stronę swojej pracy ukazał za pomocą tłumaczeń amerykańskich pieśni gospel na język niemiecki, co z pewnością ani językowo ani muzycznie nie było łatwym zadaniem – a także mało docenianym publicznie.

Jako producent i poszukiwacz talentów Ralf Bendix dowiódł natomiast, że ma „złoty nos” i pewną rękę. Jedno z jego odkryć jest bowiem znane na całym świecie jako największy wykonawca niemieckiej muzyki ludowej – Heino. Na pewno wielu z Państwa, drodzy słuchacze, ma w pamięci występ Heino podczas 4. Festiwalu Kultury Mniejszości Niemieckiej w Polsce we wrocławskiej Hali Stulecia w roku 2012.

Ralf Bendix zmarł w roku 2014 w wieku 90 lat, jednak jego praca jako opiekun Małej Elisabeth i jej wyśmiane „Boogie“ są nadal żywe, od już dokładnie 60 lat.

2021-02-28 Reklama na koszulkach

Dziesięć lat temu, 28 lutego 2011 roku, zmarł w wieku 84 lat menadżer Günter Mast. Dla wielu ludzi jest to nieznane nazwisko, ale Günter Mast jest dla wielu znanych osób bardzo ważną postacią. Chodzi o najważniejszą sprawę na świecie – piłkę nożną. I najważniejszą nieistotną sprawę na świecie – pieniądze.

Günter Mast urodził się 4 lipca 1926 roku w Brunszwiku i wokół tego miasta kręci się wszystko w związku ze wspomnianym kontaktem z piłką nożną. W 1952 roku, po ukończeniu studiów ekonomicznych, wstąpił do firmy swojego wuja Curta Masta, został prezesem i w 1987 roku prezesem zarządu. Curt Mast był handlarzem win i producentem octwu, który eksperymentował także z likierami. Jego pół gorzki likier, jego nazwa, etykieta i głowa jelenia Huberta zostały zastrzeżone jako znaki towarowe. Likier ziołowy stał się najbardziej znanym produktem firmy Mast-Jägermeister.

Günter Mast stał się znany jako sponsor klubu piłkarskiego Eintracht Braunschweig i dzięki reklamie swojego najważniejszego produktu w mediach i sporcie zawodowym.

Reklamy na bandach były znane już wcześniej, nierzadko piłkarze czy sportowcy innych dyscyplin przewracali się przez plakaty na skraju boiska. Jednak Günter Mast chcial zrobić jeszcze coś innego: chciał zmienić zakaz reklam na koszulkach, który obowiązywał w niemeickiej Bundeslidze. Dozwolone były mianowicie jedynie emblematy klubów o wysokości maksymalnie 14 centymetrów.

W styczniu 1973 rku, 10 lat po wprowadzeniu Bundesligi, w meczu Entrachtu z Brunszwiku przeciwko Kickers Offenbach, gracze mieli wbiec na boisko z głową jelenia na koszulkach. Obrazek był jednak zbyt duży i był uważany za reklamę, nawet jeśli nie podano nazwy firmy. Ówczesny sędzia Walter Eschweiler – przy okazji: jeden z najbardziej znanych sędziów Niemiec i świata– zagroził odwołaniem meczu.

W związku z tym członkowie Eintrachtu Brunszwik zagłosowali i zmienili ich dotychczasowe godło, lwa, na jelenia. Emblemat kluby trafił w przepisowej wielkości na koszulki i 24 marca 1973 roku przeciwko Schalke 04 gracze stali z nim na boisku. Oficjalnie sponsorzy na koszulkach dopuszczeni zostali przez Niemeicki Związek Piłki Nożnej w listopadzie 1973 roku; odtąd są w niemieckiej piłce nożnej niezastąpieni, również związane z tym pieniądze. I to obowiązuje nie tylko w Niemczech. Jedna jedyna drużyna w międzynarodowej zawodowej piłce nożnej broniła się przed tym stanowczo jeszcze 10 lat temu: FC Barcelona.

Sponsoring zmienił grę, stała się ona ekonomią. W latach 50. ówczesny mistrz Niemiec 1. FC Nürnberg, zagrał za dwie skrzynki jabłek mecz z okoliczną drużyną. Jeszcze w 1971 roku w wielkim skandalu w Bundeslidze zawodowcy sprzedawali mecze za jedyne kilka tysięcy marek niemieckich. Suna, za którą dzisiejsze gwiazdy nie wstałyby z łóżka. Pensje rosły, rosło zainteresowanie mediów, sport stał się – nawet jeśli najpiękniejszą – to jednak sprawą drugorzędną.

Na marginesie: to że Günter Mast od 1983 do 1986roku jako sponsor był także prezydentem Eintrachtu Brunszwik, wtedy wydawać się mogło jeszcze czymś szczególnym. Dzisiaj darczyńcy zasiadają jako osoby w zarządach, jako firmy w nazwach klubów – z tego wyłączone są wyraźnie kluby z tradycją – i w międzyczasie także w nazwach stadionów. Tradycja i uziemienie giną, czy to we Frankfurcie ze Stadionem Leśnym, w Norymberdze ze Stadionem Frankońskim, czy w Gelsenkirchen ze Stadionem Parkowym.

Puszka Pandory, jeśli potraktujemy to negatywnie, została otwarta i nie da się już zamknąć. Bez sponsorów niewiele się da, a znalezienie drogi środka między sportem, pieniędzmi i własną tożsamością nie jest łatwe. Jednym z pierwszych kroków był zakaz reklam na koszulkach w 1973 roku. To co rozpoczął Günter Mast, wymknęło się spod kontroli w postaci pensji graczy. Jak powiedziano na początku: dla wielu znanych ludzi był on bardzo ważną osobą.

Anna: I ot była ostatnia Allensteiner Welle w lutym 2021 roku, życzę Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Audycję realizował dla Państwa i dla mnie Szymon Krzysztoń, a do usłyszenia za tydzień mówi Państwu Anna Przywoźna. (ap/apod)

21.02.2021 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 21.02.2021 Dzień Języka Ojczystego

„Iloma językami mówisz, tylekroć jesteś człowiekiem”. To bardzo dobrze znany cytat wielkiego niemieckiego poety Johanna Wolfganga von Goethego, który w swoim czasie podróżował po niektórych językowych regionach Europy. Dziś pracodawcy, doradcy zawodowi czy Organizacja Narodów Zjednoczonych do spraw Edukacji, Nauki i Kultury UNESCO wyrażają to inaczej. Mówią o wielojęzyczności jako o kluczowej kompetencji, aby odnieść sukces zawodowy i móc dobrze żyć z innymi ludźmi w zglobalizowanym świecie.

Jednocześnie jednak człowiek powinien umieć dobrze wypowiadać się w swoim własnym języku. Przypomina o tym Międzynarodowy Dzień Języka Ojczystego, który UNESCO obchodzi dzisiaj po raz dwudziesty drugi. Jego cel: wspieranie różnorodności językowej na całym świecie oraz między innymi nauczania wielojęzycznego. Ponieważ nie zawsze, a właściwie coraz rzadziej, jest na ziemi tak, że w jednym państwie mieszkają tylko ludzie jednego języka ojczystego i jednej narodowości.

W samej Europie Federalna Unia Europejskich Narodowości reprezentuje jako organizacja związkowa ponad 100 organizacji autochtonicznych mniejszości narodowych, narodowości i społeczności językowych z 35 krajów. Jaka różnorodność językowa tkwi w tym i jednocześnie, w skrajnym przypadku, jaka polityczna mieszanka wybuchowa, pokazuje przykład muzyka Gorana Bregovicia, Zrzesza w sobie wszystkie grupy etniczne i językowe byłej Jugosławii, które tak zaciekle walczyły między sobą w latach 90. XX wieku.

A propos mieszanka wybuchowa: Międzynarodowy Dzień Języka Ojczystego powstał w 1999 r. dla upamiętnienia 21 lutego 1952 r. Policjanci zastrzelili wtedy kilku uczestników demonstracji przeciwko decyzji rządu pakistańskiego o uczynieniu urdu jedynym językiem urzędowym. Ponieważ urdu posługiwało się tylko 3% populacji, a we wschodnim Pakistanie mówiono praktycznie tylko w języku bengalskim, doprowadziło to do ucisku tej części kraju, a 50 lat temu, w 1971 roku, do secesji – tak powstał Bangladesz.

Inne spojrzenie poza horyzont europejski ukazuje pozytywny wymiar problemu językowego: pewien afrykański dyplomata stwierdził kiedyś, że z powodu różnych języków plemiennych ma zarówno język ojczysty, jak i matczyny, i że musiał nauczyć się francuskiego jako języka urzędowego, a ponadto jeszcze innych języków. Dla pokojowego współistnienia.

Wprawdzie tutaj w województwie warmińsko-mazurskim, w byłej południowej części Prus Wschodnich, żaden język nie jest aktualnie zagrożony, nie grozi separacja terytorialna, współistnienie większości i mniejszości funkcjonuje, mimo to należy uważnie obserwować, jak traktuje się języki mniejszości narodowych i etnicznych w regionie oraz gwary, które tu istniały i istnieją.

Nawet jeśli język niemiecko jako całość na pewno nie wymiera szybko, nie wolno nie zwracać uwagi na jej spadek jego znajomości w szeregach mniejszości niemieckiej w regionie. Potrzebne jest wspólne zaangażowanie, nauka języka niemieckiego jako mniejszościowego, mówienie językiem ojczystym i regularne kontakty z nim u siebie w domu, żeby nie zniknął on tutaj z regionu.

Die ZEIT

Dokładnie 75 lat temu, 21 lutego 1946 r., ukazało się w Hamburgu pierwsze wydanie ogólnokrajowego niemieckiego tygodnika „Die ZEIT”. Nakład wynosił 25.000 egzemplarzy, liczył on osiem stron i kosztował 40 fenigów. Do dziś jest jedną z najbardziej znanych gazet w Niemczech obok „Spiegel”, „Süddeutsche Zeitung” i „Frankfurter Allgemeine Zeitung”.

Po zakończeniu II wojny światowej istniejące gazety, podobnie jak wszystkie niemieckie media, zostały zdelegalizowane przez zwycięskie mocarstwa. Później pod kierunkiem okupantów ukazywały się tzw. gazety grup wojskowych, które dotyczyły przede wszystkim informacji, reedukacji i odbudowy. Z tych gazet wyłoniły się niektóre z dzienników, które istnieją do dziś, takie jak „Berliner Zeitung” w ówczesnej sowieckiej strefie okupacyjnej oraz „Frankfurter Rundschau” i „Süddeutsche Zeitung” w strefie amerykańskiej.

W trzecim kroku zatwierdzono nowe niemieckie gazety licencjonowane. Różnica polegała na tym, że te gazety były ponownie wydawane przez Niemców i byli oni za nie odpowiedzialni. Jedna z pierwszych licencji w strefie amerykańskiej trafiła do „Frankfurter Allgemeine Zeitung” 1 sierpnia 1945 r., a następnie „Die ZEIT” został – cytat „opublikowany na licencji nr 6 rządu wojskowego” koniec cytatu – na terytorium okupowanym przez Brytyjczyków.

Licencja była absolutnie konieczna do wydawania gazety. Z jednej strony zapobiegało to niekontrolowanemu zakładaniu gazet, a z drugiej – powstrzymywało dziennikarzy i wydawców, którzy pracowali w okresie narodowego socjalizmu. Licencję można było łatwo cofnąć, a zatem nadawała się do dyscyplinowania i kontrolowania redaktorów i wydawców. U francuskich aliantów obowiązywała do 1947 roku cenzura „z góry”, podczas gdy w brytyjskich i amerykańskich urzędach gazety musiały zostać pokazane oficerom prasowym do cenzury następczej. 21 września 1949 roku w Niemczech Zachodnich wydano licencję generalną, więc każdy, kto miał wystarczające fundusze, mógł założyć gazetę.

W tym czasie ważne były osobistości, którym pozwalano zakładać gazety: tacy jak Joseph E. Drexel z „Nürnberger Nachrichten” w 1945r., Axel Springer z jego wydawnictwem w 1946r. czy Gerd Bucerius i jego koledzy z „Die ZEIT”. Licencja została wydana 14 lutego 1946 r., a pierwszy numer – tydzień później.

W pierwszym okresie ówczesny redaktor naczelny Richard Tüngel kierował „Die ZEIT” konserwatywnie, m.in. wzywając do ponownego uzbrojenia Republiki Federalnej Niemiec, co było wówczas bardzo kontrowersyjne. W 1955 r. w redakcji doszło do sporów. Gerd Bucerius był potem jedynym wydawcą, a profil polityczny gazety jest do dziś uważany za liberalny lub lewicowo-liberalny.

Osobą, która wywarła silny wpływ na „Die ZEIT”, była Hrabina Marion Dönhoff. Urodzona w Prusach Wschodnich niedaleko Królewca ekonomistka do dziś uważana jest za jedną z najważniejszych publicystek okresu powojennego w zachodnich Niemczech. Od początku była częścią zespołu redakcyjnego „Die ZEIT” – jej pierwszy tekst ukazał się w piątym wydaniu w marcu 1946 roku. Później była redaktorką naczelną „Die ZEIT” od 1968 do 1972 roku, wspierając wówczas politykę wschodnią Willy’ego Brandta. Od 1972 roku do swojej śmierci była jednym z wydawców tygodnika, podobnie jak były kanclerz Niemiec Helmut Schmidt.

Obecnie „Die ZEIT” ma nakład prawie 550.000 egzemplarzy i zasięg 1,7 miliona czytelników. Tygodnik również dobrze poradził sobie z przejściem do nowych mediów, gdzie można go subskrybować jako Zeit Online na zeit.de. Według statystyk w styczniu 2019 roku serwis osiągnął ponad 75 mln odwiedzin.

Między licencją na 8-stronicową gazetę papierową a ofertą w Internecie o znacznie szerszym zakresie minęło zaledwie 75 lat. Jak tylko kilka innych gazet, „Die ZEIT” zapisywał historię Niemiec. Ciekawe, dokąd ta droga dalej poprowadzi.

Anna: I to była Allensteiner Welle na dzisiaj, życzę Państwu jeszcze pięknego, spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Audycję realizował dla Państwa i dla mnie Marian Dąbrowski, a do usłyszenia za tydzień mówi Państwu Anna Przywoźna.

14.02.2021 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 14.02.2021

Anna: Serdecznie witamy w Allensteiner Welle w połowie lutego, przy mikrofonie dla Państwa Anna Przywoźna. Mam nadzieję, że spędzili Państwo dobry tydzień, odpoczęli w weekend i są dzisiaj znowu z nami.

W audycji:

Porozmawiamy o jednym z tragicznych wydarzeń w historii Niemiec – epidemii dżumy, która nawiedziłą kraj w XIV wieku, i o jej skutkach.
Poza tym pozostaniemy w nastroju karnawałowym i przybliżymy Państwu dwóch artystów: Tony’ego Holidaya i jego hit „Tanze Samba mit mir“
oraz Den Graf z jego grupą Unheilig i „Geboren, um zu leben“.
To wszysto usłyszą Państwo jak zwykle – po naszych wiadomościach.

Jingle – wiadomości

Katolickie msze w języku niemieckim odprawione zostaną w przyszłym tygodniu:

– w środę, 17 lutego – w Środę Popielcową – o godzinie 10.00 w Olsztynie – Jarotach,

– w piątek, 19 lutego – pierwsza droga krzyżowa o godzinie 15.00 w Kościele Serca Jezusowego w Olsztynie

-oraz w przyszłą niedzile, 21 lutego o godzinie 10.00 w Olsztynie – Jarotach, o godzinie 14.00 w Biskupcu oraz o godzinie 17.00 w Reszlu.

Kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

2021-02-14 Dżuma

Właśnie przechodzimy przez trudną sytuację związaną z koronawirusem, jego różnymi mutacjami oraz strategiami zamykania i otwierania życia publicznego. Ale te działania nie są nowe – podobnie jak poszukiwanie winnych, kozłów ofiarnych i spisków.

Kiedy w XIV wieku dżuma rozprzestrzeniała się na północ z portów francuskich, takich jak Marsylia, czy z Włoch, w latach 1347-1357 zmarła około jedna trzecia populacji europejskiej. We Włoszech w XVI wieku pewien lekarz podjął pewne działania, aby zapobiec ponownym ofiarom. Te są ponownie podejmowane ze względu na skuteczność w tamtym czasie: odległość, maski, kwarantanna, higiena. To, czego wtedy nie było, to nowoczesna medycyna i szybki rozwój szczepionek.

Ale jak ludzie wyjaśniali sobie zarazę wtedy w XIV wieku? Zanieczyszczeniem powietrza, zatruciem studni – i to miała być wina miejscowej ludności żydowskiej, która zawsze była w opinii sąsiadów odpowiedzialna za wszelkie zło. Rezultatem były tzw. pogromy dżumowe w latach 1348-1351. Spowodowały one najgorsze prześladowania Żydów przed Holokaustem, a w wielu miastach zniszczenie całych gmin żydowskich. W Norymberdze było to ponad 500 osób, a w Walentynki 1349r. w Strasburgu – 2000.

Głosem rozsądku był papież Klemens VI, który wzywał do ochrony Żydów. Oni sami zostali dotknięci dżumą i były kraje, w których szalała dżuma, ale nie mieszkali Żydzi. To tyle, jeśli chodzi o logiczne argumenty papieża, które pozostały bez echa podczas planowanej burzy antysemitów. Planowanej – bo wtedy, podobnie jak w XIX i XX wieku, tzw. „gniew ludu” był złą wymówką. Również w Strasburgu.

Władze miasta były odpowiedzialne za ochronę Żydów, którzy byli ważni dla handlu i gospodarki w mieście i poza nim w regionie. Płacili też dużo pieniędzy jako podatek i za ochronę, jak było to w zwyczaju w tamtym czasie. Burmistrzowie sprzeciwili się plotkom o zatruciu studni i chronili dzielnicę mieszkalną Żydów.

Więc to byli ludzie, których trzeba było usunąć z drogi. Przeciwko nim były m.in. rodziny szlacheckie, które 15 lat wcześniej utraciły władzę nad miastem, cechy i część rycerzy, sług i obywateli, wiejska szlachta alzacka i biskup Strasburga. Już miesiąc wcześniej zainteresowane grupy zadecydowały na spotkaniu regionalnym, że chcą się pozbyć Żydów. Chodziło jeszcze tylko o to, „jak”, a burmistrzowie stanęli na przeszkodzie. Bunt rzemieślników na krótko przed Walentynkami stworzył idealne warunki do pogromu – obrońcę Żydów zdymisjonowano.

Sam makabryczny akt opisany jest bardzo krótko. 14 lutego 1349 r. to był piątek. Wieczorem zaczął się szabat, więc rodziny żydowskie tradycyjnie zasiadły do wieczerzy i w ten sposób łatwo było je otoczyć. Zostali zabrani na miejsce ich zabójstwa. Był tam drewniany dom, w którym żywcem palono Żydów. Mówi się, że płonął przez sześć dni.

Zwykli ludzie, biedacy z miasta, którzy nie mieli nic do decydowania, nie byli w to zaangażowani. Nie brali udziału ani w zamieszkach, ani w morderstwie. Winili ich wtedy później ci, którzy sami na tym skorzystali: cechy, które otrzymały majątek Żydów, obywatele, arystokraci, władcy ziemscy i biskup, którego weksle zostały zniszczone. Aby się wybielić, aby się uniewinnić, odciążyć…

A kto dziś winiony jest za epidemię? Wiemy, jak choroba się rozprzestrzenia, co możemy zrobić, żeby wirus nas nie dopadł. Mamy zasoby i wiedzę naukową, które nam w tym pomagają, których wcześniej nie było. A jednak, podobnie jak prawie 700 lat temu, istnieją szeroko rozpowszechnione teorie na temat tego, kto za tym stoi, kto ponosi winę gdy coś nie działa… Czy uczymy się z historii? Jest nadzieja.

2021-02-14 Tony Holiday

„Jest karnawał, wiwat dla karnawałowej pary książęcej, wiwat, zgiełk, radość i wszystko jest cudowne” – to początek piosenki zespołu Spider Murphy Gang z Monachium, która właściwie nie miała wiele do czynienia z karnawałem. W tym roku radości i zgiełku nie będzie wiele, ponieważ koronawirus uniemożliwia huczną wesołość milionów ludzi w Kolonii, Düsseldorfie, Moguncji i innych miejscach, w które zwykłe przyjeżdżają świętować.

Karnawał to także czas pieśni, za pomocą których piosenkarze odnieśli jedyny wielki sukces. Jest „Polonez z Blankenese” Gottlieba Wendehalsa, który powinien rozpoczynać się zgodnie z tekstem „dużymi krokami”. Są piosenki do śpiewania i kołysania się, które do dziś pojawiają się na imprezach – chociaż „Schunkeln” jest czymś typowo niemieckim i słowem, którego nie można przetłumaczyć [nawet kołysanie się nie do końca pasuje – uwaga tłumacza]. Właśnie usłyszeli Państwo pasującą do tego tematu piosenkę: „Tanze Samba with mit mir” (Zatańcz sambę ze mną) z 1977 roku.

Jest to – co typowe dla większości hitów lat 70. – zniemczenie tytułu obcojęzycznego. Podczas gdy znaczna część tytułów zaczerpnięta została z języka angielskiego, „Tanze Samba mit mir” pierwotnie śpiewała włoska piosenkarka Raffaella Carrá, która później przez wiele lat odnosiła sukcesy jako prezenterka we włoskiej telewizji. Z niemiecką wersją piosenkarz Tony Holiday odniósł sukces i zajął 4 miejsce jako najwyższy ranking w okresie 22 tygodni.

Tony Holiday to – i to też jest typowe dla tego biznesu – pseudonimem i, jak to zwykle wtedy bywało, anglojęzycznym pseudonimem, za którym ukrywał się niemiecki piosenkarz. W tym przypadku nazywał się on Rolf Peter Knigge i urodził się 24 lutego 1951 roku w Hamburgu. Zanim trafił do biznesu muzycznego, był handlarzem tekstyliami i projektantem mody. W 1974 roku otrzymał swój pierwszy kontrakt nagraniowy z Hansem Bertramem, który jako producent miał już pod swoimi skrzydłami Roya Blacka i Chrisa Robertsa, a także nagrywał pierwsze płyty tzw. Chórów Fischera.

Większość z ok. 25 singli Tony’ego Holidaya odniosła znacznie mniejszy sukces. Jedynym singlem, który sprzedał się dość dobrze, był w 1980 roku „Nie mehr allein sein” (Nigdy więcej sam) na melodię słynnego na całym świecie „Sun of Jamaica”. Niemniej jednak Tony Holiday był gościem wielu programów telewizyjnych w latach 80. i kontynuował wydawanie płyt do 1988 roku. Rolf Peter Knigge alias Tony Holiday zmarł 14 lutego 1990 roku, dokładnie 21 lat temu, w wyniku AIDS. Jednak jego „Tanze Samba mit mir” wciąż unosi się nad parkietami i scenami wielu imprez i wydarzeń.

2021-02-14 Unheilig

Zabawna, wesoła muzyka odpowiednia do tańca jest częścią karnawału, aby wprowadzić ludzi w radosny nastrój raz jeszcze przed Wielkim Postem. Zanim pożegnamy mięso, co dosłownie oznacza Kar Neval, do Środy Popielcowej powinno mieć miejsce jeszcze huczne świętowanie i taniec. Ale w tych czasach, po karnawale i później przez następne siedem tygodni do Wielkanocy, znacznie poważniejsze dźwięki są częścią codziennego życia.

Szukając piosenki, która z jednej strony oddaje ten nastrój, a jednocześnie może dać nadzieję, która może Państwa i nas przenieść przez ten trudny czas, trafiliśmy na piosenkę, którą właśnie usłyszeliście. Nazywa się „Geboren, um zu leben” (Urodzony, aby żyć) i jest piosenką zespołu Unheilig (nie-święty) z jej wokalistą Der Graf (hrabia). Skierowana jest do osoby, która była ważna dla autora tekstu i opowiada o stracie i nowej nadziei.

Dzięki tej i wielu innym piosenkom Unheilig, wraz z innymi znakomitymi artystami, takimi jak Herbert Grönemeyer i Peter Maffay, przyczynili się do tego, że dziś w Niemczech sprzedaje się więcej płyt z niemieckimi tekstami niż anglojęzycznych. Zjawisko, które niestety nie przeniosło się na programy stacji radiowych, gdzie odsetek piosenek niemieckojęzycznych jest nadal niski.

Der Graf to pseudonim sceniczny frontmana i autora piosenek Unheilig. Wraz z Atze Schröderem jest jednym z najbardziej tajemniczych artystów w Niemczech. Ani jego nazwisko, ani jego data urodzenia nie są znane. Pytanie brzmi: czy to naprawdę takie ważne? Wiadomo, że jąkał się jako dziecko, że zaczął kształcić się na technika dentystycznego, a skończył jako akustyk aparatów słuchowych. To nie przypadek, że w swoim zaangażowaniu społecznym od 2012 roku jest ambasadorem Fundacji Hear the World, która poświęca się tematowi słuchu i edukuje ludzi na temat niedosłuchu. Od 2010 roku swoją kampanią „Die Grafschaft” (hrabstwo) wspiera stowarzyszenie Herzenswunsch (życzenie serca) w Münster dla ciężko chorych dzieci, które w ten sposób uszczęśliwia.

Ale jeszcze więcej osób uszczęśliwił za sprawą swojej muzyki z grupą Unheilig. Tylko na pożegnalnym koncercie 10 października 2016 r. w Rheinenergiestadion w Kolonii, z którego pochodzi nagranie „Geboren um zu leben”, było ich kilkadziesiąt tysięcy. Album „Große Freiheit” (wielka wolność) z 2010 roku ma w Niemczech status 9 platynowych płyt, czyli został sprzedany ponad 1,8 miliona razy. Przez 23 tygodnie, a więc dłużej niż każdy inny, był na pierwszym miejscu na niemieckich listach albumów.

Unheilig zostało założone w 1999 roku przez Der Graf i dwóch kolegów. Pierwszym albumem był „Phosphor” (fosfor) w 2001 roku, po drugim „Frohes Fest” (wesołych świąt) z 2002 roku Der Graf odszedł od reszty zespołu, producenta i wytwórni i kontynuował karierę jako artysta solowy. Styl muzyczny należał bardziej do tzw. czarnej sceny, zespół występował m.in. na spotkaniach wave-gotik. Z biegiem czasu muzyka rozwijała się na płytach takich jak „Goldene Zeiten” (Złote czasy) i „Puppenspiel” (teatr lalek) z elementami rocka, a później popu, która wprowadziła Unheilig w zakres zainteresowania szerszej publiczności. Ostatecznie stało się to 19 lutego 2010 roku z „Große Freiheit” i wydanym później singlem „Geboren um zu leben”.

W 2014 roku Der Graf ogłosił, że chce zakończyć projekt Unheilig, singiel z wydanego wówczas albumu nieprzypadkowo nosi tytułu „Zeit zu gehen” (Czas odejść). Koniec przyszedł wraz z ostatnią trasą koncertową latem 2016 roku z ostatnim koncertem w Kolonii. I z tego koncertu będą mogli Państwo teraz usłyszeć „Geboren um zu leben” – śpiewają Unheilig, Der Graf i dziesiątki tysięcy widzów, którzy, miejmy nadzieję, przeniosą Państwo i nas dalej przez obecną niełatwą sytuację.

Anna: I to była Allensteiner Welle na dzisiaj, życzę Państwu jeszcze pięknego, spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Audycję zrealizował dla Państwa i dla mnie Szymon Krzysztoń, a do usłyszenia za tydzień mówi Państwu Anna Przywoźna. (ap/bsc)

07.02.2021 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 07.02.2021

Anna: Serdecznie witam w Allensteiner Welle w pierwszą niedzielę lutego, przy mikrofonie dla Państwa Anna Przywoźna. Mam nadzieję, że spędzili Państwo dobry tydzień, odpoczęliście w weekend i jesteście dzisiaj znowu z nami.

W audycji

– Porozmawiamy na temat praw wyborczych kobiet w Szwajcarii – tam kobiety po raz pierwszy mogły wziąć udział w głosowaniach dopiero w 1971 roku

– Oraz pierwszych kroków człowieka na Antarktydzie 7 lutego 1821 roku – chociaż ten jubileusz nie jest stuprocentowo pewny.

To wszystko usłyszą Państwo jak zwykle – po naszych wiadomościach.
Jingle – wiadomości

Projekt „LernRaum“ kontynuowany będzie w roku 2021. W przyszłym tygodniu odbędzie się pierwszy wykład online na temat „Przekleństwa i wulgaryzmy w języku niemieckim”. Wygłosi go profesor Joanna Szczęk. Wykład odbędzie się na platformie MS Teams 11 lutego od godziny 17.00 do 20.00. Językiem wykładowym jest język niemiecki. Prosimy o zgłaszanie udziału pod adresem mailowym allenstein@lernraum.pl lub pod numerem telefonu 887–890–723 u organizatorki „LernRaum” w Olsztynie Martyny Chrzanowskiej.

****

Katolicka msza w języku niemieckim odprawiona zostanie w przyszłą niedzielę, 7 lutego – Walentynki – o godzinie 15.00 w Kościele Serca Jezusowego w Olsztynie. Kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.
2021-02-07 Prawo wyborcze kobiet w Szwajcarii

„Panowie i panie! Po raz pierwszy w Niemczech kobieta może przemawiać do ludzi w parlamencie jako wolna i równa […] kobiety mają dziś przynależne im prawo obywatela kraju, do którego są uprawnione […]. to, co zrobił ten rząd, było oczywistością: dał ​​kobietom to, czego do tej pory niesłusznie im odmawiano ”. Tak brzmiał fragment przemówienia Marie Juchacz, pierwszej posłanki niemieckiego Reichstagu, która zabrała tam głos. Było to 19 lutego 1919 roku.

Podczas gdy po I wojnie światowej w państwach takich jak Republika Weimarska, II Rzeczpospolita, Węgry, nowo powstała Czechosłowacja, Holandia, Luksemburg, Austria czy Dania kobiety mogły głosować i być wybierane, we Francji i Belgii czekać misiano aż do końca II wojny światowej. Po 1948 roku pozostało jedno państwo europejskie, w którym kobietom nie wolno było głosować: Szwajcaria.

Trwało aż do 7 lutego 1971 r., od dzisiaj 50 lat temu, że wspomniana przez Marie Juchacz oczywistość pełnych praw obywatelskich stała się faktem dla ​​kobiet w Szwajcarii na szczeblu krajowym. Ale dlaczego było to w Szwajcarii aż tak trudne? Jakie były powody tak długiej zwłoki?

Jednym z ważnych powodów jest z pewnością szwajcarski system polityczny. Projekt ustawy na każdym szczeblu wymaga tzw. Volksmehr, czyli większości głosów uprawnionych do głosowania, a to oznaczało wówczas tylko mężczyzn. Na poziomie krajowym, jeśli chodzi o kwestie konstytucyjne, projekt ustawy wymaga dodatkowo tzw. Ständemehr, czyli większości kantonów głosujących za. Nie wystarczy więc mieć więcej niż połowę wszystkich głosów; większość głosów musi być osiągnięta w ponad połowie kantonów.

Ponadto w konstytucji federalnej z 1848 r. prawo wyborcze wiązało się z czynną służbą wojskową. Każdy obywatel szwajcarski jest zobowiązany do odbycia służby wojskowej – a każdy, kto tego nie zrobi, jest wykluczony z aktywnego obywatelstwa. W rezultacie kobiety zostały automatycznie wykluczone. Jednak stało się to bardziej skomplikowane i już nie tak jasne, gdy kobiety mogły być czynne w wojskowej służbie kobiet od 1939 r. i miały być zobowiązane do pracy w służbie obrony cywilnej od 1957 r.

Już w 1918 roku miały miejsce dwa projekty dotyczące prawa wyborczego dla kobiet, poparte petycjami 158 stowarzyszeń kobiecych – i pozostały zamknięte w szufladzie do 1934 roku. Głosowania na szczeblu kantonalnym zakończyły się niepowodzeniem. Podstawowa argumentacja przeciwników prawa wyborczego dla kobiet – a także przeciwniczek, takich jak przedstawicielki Szwajcarskiego Koła Kobiet przeciwko prawu wyborczemu dla kobiet – pozostała niezmienna na przestrzeni lat:

* jest to importowany pomysł

* udział kobiet w polityce jest zagrożeniem dla rodzin

* niepotrzebne są politykujące kobiety, tylko matki

* kobiety mogą wywierać wpływ poprzez swoich mężów; prawo do głosowania więc nie jest im potrzebne.

Jeśli wnoszono pozwy, stosowano tzw. prawo zwyczajowe. Dla osób niebędących prawnikami oznacza to krotko mówiąc, że „tak to się robi, zawsze tak było, tak już jest”. Ponadto jeszcze w 1959 r., przed pierwszym referendum federalnym, kobietom odmówiono kompetencji w trudnych sprawach merytorycznych.

Referendum w sprawie prawa wyborczego dla kobiet w 1959 r. poniosło klęskę, ale francuskojęzyczne kantony, w których była większość głosów, wprowadziły kantonalne prawa wyborcze dla kobiet. Inne kantony podążały za nimi przez lata. Wraz ze zmianami politycznymi w latach sześćdziesiątych XX wieku wzrosła presja społeczna, aby zorganizować kolejne referendum, które odbyło się 7 lutego 1971 roku.

Głosowanie to wyraźnie poparło czynne i bierne prawo wyborcze dla kobiet w decyzjach politycznych na szczeblu krajowym. Działaczka na rzecz praw kobiet Gertrud Heinzelmann odetchnęła z ulgą – cytat: „Wreszcie, wreszcie, wreszcie […] spadają ze mnie cetnary […] Odtąd będą tylko referenda w prawdziwym znaczeniu tego słowa” koniec cytatu.
2021-02-07 Antarktyda

„Marynarzu, przestań marzyć” – usłyszeliśmy właśnie. Mówi się, że marynarze są bardzo przesądni – i mają wyobraźnię, jeśli chodzi o odkrywanie lądów. Nic dziwnego, ponieważ morze i jego ruchy są zwodnicze i niebezpieczne nawet dzisiaj przy nowoczesnej technologii, i skłaniają do fałszywych przypuszczeń. Dlatego też 200 rocznica, którą dziś obchodzimy, nie jest do końca pewna: pierwsze kroki człowieka na Antarktydzie 7 lutego 1821 roku.

Ale zacznijmy od początku: około 350 r. p.n.e. w starożytnej Grecji, która była również krainą marynarzy, trwała dyskusja, że ​​na południu musi istnieć duży kraj jako przeciwwaga dla lądu na biegunie północnym. Po gwiazdozbiorze Niedźwiedzia (po grecku Arktos) kraj na biegunie północnym nazwano Arktyką, a jego przeciwwagę – Antarktydą.

Brakowało jednak środków i odwagi, by szukać tego fikcyjnego kraju, ponieważ za barierę uważano gorące kraje, których spodziewano się na równiku. Pierwszym człowiekiem, który świadomie popłynął jak najdalej na południe, a nawet miał taki rozkaz, był Brytyjczyk James Cook. Chociaż nie odkrył Antarktydy, ponieważ lód zablokował drogę, odkrył Australię i Nową Zelandię. Jego notatki o częstym występowaniu wielorybów i fok przyciągnęły jednak później w ten region łowców wielorybów i fok.

Dlatego 7 lutego 1821 r. to łowca fok, John Davis, jako pierwszy postawił stopę na antarktycznej ziemi – a dokładniej: ludzie z jego statku, którzy mieli szukać fok. Mówi się, że miejsce to znajdowało się na zakończeniu tak zwanego Półwyspu Antarktycznego lub jednej z wysp przed nim. Również w 1821 roku grupa jedenastu osób spędziła zimę na wyspie Króla Jerzego na kole podbiegunowym na południe od Argentyny po tym, jak ich statek zboczył z kursu podczas sztormu.

To zapoczątkowało eksplorację i dalsze odkrywanie Antarktydy. Nazwiska takie jak Francuza d´Urville, Brytyjczyków Shackletona, Rossa, a przede wszystkim Roberta Scotta, który walczył w słynnym wyścigu na biegun południowy z Norwegiem Roaldem Amundsenem, czy Australijczyka Douglas Mawsona można znaleźć dzisiaj na mapie Antarktydy lub jako nazwy stacji badawczych.

Sir Douglas Mawson – został on pasowany na rycerza za swoje zasługi – był bardzo często na Antarktydzie w latach 1907-1914. Określenie lokalizacji bieguna południowego i wejście na najwyższą górę Antarktydy, Erebus, która zainspirowała niektóre historie pisarzy fantasy i w nich występuje, to były dwa cele. Wyprawa mająca na celu określenie linii brzegowej zakończyła się dla Mawsona prawie tak samo tragicznie, jak dla Roberta Scotta jego droga na biegun południowy.

Patron niemieckiej stacji badawczej na skraju Antarktydy nigdy tam jednak nie był. Geofizyk i polarnik Georg von Neumayer żył od 1826 do 1909 roku, wyruszył w morze, wyszkolił się na sternika i tak przybył do Australii, gdzie m.in. wspiął się na Górę Kościuszki. Wrócił do Niemiec i był współzałożycielem organizacji Deutsche Seewarte, której kierownictwo przejął. Nawiasem mówiąc, jednym z jego uczniów przy pomiarach geomagnetycznych był Roald Amundsen, który jako pierwszy dotarł na biegun południowy.

Jednak do dziś Antarktyda jest krajem, na którym można dokonywać odkryć – i który wywołuje konflikty interesów. Z jednej strony ochrona przyrody: tu swój dom mają zwierzęta, takie jak foki, pingwiny i wieloryby; 70 procent świeżej wody pitnej na świecie jest przechowywane w lodzie Antarktydy. Istotne jest też, aby zbadać, jak ludzie mogą przetrwać w temperaturze -89,2 stopnia Celsjusza – najniższej temperaturze, jaką kiedykolwiek zarejestrowano na Ziemi. Z drugiej strony, mówi się, że pod warstwami lodu o grubości do czterech kilometrów kryją się surowce naturalne. To zmienia eksplorację surowej, niegościnnej, pięknej krainy w bezlitosne polowanie na zasoby. To, co zaczęło się 200 lat temu, 7 lutego 1821 roku, do dzisiaj jeszcze się nie zakończyło.
Jingle – koncert życzeń

Jak zwykle w pierwszą niedzielę miesiąca – koncert życzęń dla naszych jubilatów. Spojrzymy wstecz na jubilatów ze stycznia 2021 roku w mniejszości niemieckiej na Warmii i Mazurach:

Nidzickie stowarzyszenie pogratulować mogło sześciu swoim członkom; był wśród nich między innymi 8 stycznia Lucjan Keller, który skończył 80 lat.

W Stowarzyszeniu Mniejszości Niemieckiej w Kętrzynie zanotowano siedmiu jubilatów, między innymi Zygfryda Kirchnera 88 i Renię Aniśkiewicz z 73 latami.

W Ełku w Stowarzyszeniu Mniejszości Niemieckiej „Masuren“ cieszyć mogła się jedna jubilatka, mianowicie 4 stycznia Helena Walicka ze swoich 74 lat.

Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej “Warmia” w Lidzbarku Warmińśkim pogratulować mogło pięciu, a stowarzyszenie niemieckie „Natangen“ w Górowie Iławecki czternastu osobom, które świętowały rozpoczęcie kolejnego roku życia. W Lidzbarku przewodniczący Gerard Wichowski skończył 70, a w Górowie Romuald Szweczko 71 lat.

Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej „Tannen“ z Ostródy przesłało nam zestawienie dziewięciu jubilatów. Erna Kwiatek skończyła tam 96, a Robert Preuss i Ginter Majewski każdy 83 lata.

My przyłączamy się do życzeń krewnych i przyjaciół, dołączamy do tego wszystkiego najlepszego, zdrowia i wiele radości w życiu i zagramy dla Państwa piosenkę „Lili Marleen“ zaśpiewaną przez Lale Andersen.
Anna: I to była Allensteiner Welle w pierwszą niedzielę lutego, życzę Państwu jeszcze pięknego, spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Audycję zrealizował dla Państwa i dla mnie Szymon Krzysztoń, a do usłyszenia za tydzień mówi Państwu Anna Przywoźna. (ap/ad)

31.01.2021 (opis do dźwięku)


Allensteiner Welle 31.01.2021

Anna: Serdecznie witam w Allensteiner Welle w ostatni dzień stycznia 2021 roku, przy mikrofonie dla Państwa Anna Przywoźna. Mam nadzieję, że spędzili Państwo dobry tydzień, odpoczęli w weekend i są dzisiaj znowu z nami, kiedy wybierzemy się na wycieczkę w dalszą i nie tak odległą przeszłość.

W audycji:

Przypomnimy osobę, której czynne i pełne sukcesów życie mogłoby byc przykładem dla wielu – Bernda Kannenberga,
oraz Theodora Gottlieba von Hippela, niemieckiego męża stanu, pisarza i krytyka społecznego okresu oświecenia, który z powodu swoich dzieł uznawany jest za wczesnego prekursora emancypacji kobiet.
To wszystko usłyszą Państwo jak zwykle – po naszych wiadomościach.

Jingle – wiadomości

Katolickie msze w języku niemieckim odprawione zostaną w tym tygodniu:

– we wtorek, 2 lutego, dzień Ofiarowania Pańskiego, o godzinie 17.00

– oraz w niedzielę, 7 lutego o godzinie 10.00.

Obie msze idbędą się w kościuele w Olsztynie – Jarotach. Kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

2021-01-31 Bernd Kannenberg

76 lat temu, 29 stycznia, statek z uchodźcami „Wilhelm Gustloff” został storpedowany na Morzu Bałtyckim w pobliżu Słupska i zatonął w krótkim czasie. Z kilku tysięcy osób na pokładzie przeżyło niewiele. Jeden z nich, który później zasłynął jako mistrz olimpijski, zmarł dwa tygodnie temu. Chcemy przypomnieć jego postać. Nazywał się Bernd Kannenberg.

Burzliwe i pełne sukcesów życie w ruchu, tak można krótko podsumować 78 lat jego życia. Urodził się 20 sierpnia 1942 roku w Królewcu w środku II wojny światowej. Kiedy miasto zostało zniszczone, udało mu się uciec z babcią i kuzynką. Wylądowali na pokładzie „Wilhelma Gustloffa”. Podczas gdy babcia zginęła podczas zatonięcia statku, kuzynka i on dotarli do Turyngii, skąd przenieśli się na zachód w 1955 roku.

Bernd Kannenberg zawsze był atletyczny, uprawiał sport jako sztangista i zapaśnik. Ale „swój” sport odkrył dopiero późno i przypadkowo: podczas marszów wojskowych w Bundeswehrze stwierdził, że lubi chodzić i maszerować. Wszyscy chodzimy – nawet jeśli badania pokazują, że ludzie chodzą dziś coraz mniej i zdecydowanie za mało. Ale tutaj mówimy o chodzeniu jako sporcie wyczynowym. Anglicy trafnie mówią o Race-Walking, w tłumaczeniu – chodzie wyścigowym.

Nie chodzi tylko o szybkość, ale także o wytrzymałość, skomplikowaną sekwencję ruchów, a co za tym idzie o koncentrację. Eksperci mówią o fazie wspierania się i zamachu, jedna stopa zawsze musi dotykać ziemi, czego wynikiem jest chód wyglądający jak chwianie się, który obciąża biodra. A podczas zawodów sędziowie biegną obok atletów, aby zobaczyć błędy, a w skrajnych przypadkach zdyskwalifikować zawodnika. To sprawia również, że ​​chodzenie jest sportem „dla głowy”. Andre Höhne, do 2012 roku najlepszy niemiecki chodziarz ostatnich kilku lat, powiedział kiedyś mniej więcej: „Gdybym miał się zmuszać, kiedy wyglądało na to, że po około 35 kilometrach już nic nie było możliwe, to rozmawiałem ze sobą w swojej głowie, żeby dotrzeć do celu ”.

Wróćmy do talentu Bernda Kannenberga. W 1969 roku, w ´młodym´ wieku 27 lat, kiedy bogaci piłkarze dziś kończą już karierę, on dopiero rozpoczął swoją. W sporcie wyczynowym, jakim jest chód, chodzi się 10.000 metrów w hali, 20 kilometrów i 50 kilometrów w terenie. Kannenberg startował dla klubów 1. FC Nürnberg, a później w LAC Quelle Fürth i po raz pierwszy wziął udział w mistrzostwach Niemiec w 1970 roku. W 1971 roku spróbował swoich sił na Mistrzostwach Europy na dystansie 20 kilometrów i zajął dziewiąte miejsce. Potem nadszedł jego wielki czas.

Już w maju 1972 roku poprawił rekord świata w chodzie na 50 kilometrów o pełne osiem minut. Nadeszły Letnie Igrzyska Olimpijskie 1972 w Monachium. 31 sierpnia w programie dla chodziarzy był chód na 20 kilometrów, które Bernd Kannenberg musiał przerwać. Trzy dni później, 3 września, w tak zwaną „złotą niedzielę” dla RFN-owskich sportowców, ruszył na dystansie 50 kilometrów. Jego konkurentami byli najlepsi chodziarze, między innymi z NRD i ZSRR, w szczególności Wenjamin Soldatenko. Kannenberg szedł jak na skrzydłach, niesiony dopingiem dziesiątek tysięcy widzów wzdłuż drogi i na końcu w wypełnionym po brzegi stadionie. Daleko zdystansował konkurencję, uciekł na km 38 też od Soldatenki i zdobył złoty medal. Był wtedy pierwszą osobą, która przebiegła ten dystans w mniej niż cztery godziny. Chód jako sport marginalny nagle stał się bardziej znany, przynajmniej przez jakiś czas.

W swojej krótkiej karierze Bernd Kannenberg wygrał po trzy mistrzostwa Niemiec na dystansach 20 i 50 kilometrów oraz cztery razy na dystansie 10.000 metrów w hali. W 1974 roku na Mistrzostwach Europy jeszcze raz zajął drugie miejsce. Na Igrzyskach Olimpijskich w Montrealu w 1976 roku musiał poddać się z powodu kontuzji. Wysoką ceną za sukces były przepukliny pachwinowe i problemy z mięśniami brzucha. Z tego powodu Kannenberg musiał zrezygnować z aktywnej kariery w 1978 roku, a następnie z pracy jako trener. Ale do późnej starości dużo poruszał się ze swoim psem lub na rowerze. 13 stycznia tego roku Bernd Kannenberg wyruszył w swoją ostatnią podróż.

2021-01-31 Theodor von Hippel

„Słuchajcie, ludzie, tak mówi Susarion: kobiety są złem. Ale dom bez żony to także zło. Tak więc bycie w związku małżeńskim lub brak związku małżeńskiego są w równiej mierze złe”. Cytat ten poprzedza książkę zatytułowaną „O małżeństwie” napisaną przez dożywotniego kawalera w drugiej połowie XVIII wieku. Na celownik swego sarkastycznego pióra wziął między innymi powstawanie ówczesnych małżeństw, z którego to powodu sam ucierpiał. Nazywał się Theodor Gottlieb von Hippel i był Wschodnioprusakiem.

Theodor Gottlieb von Hippel urodził się dokładnie 180 lat temu, 31 stycznia 1741 roku w Gierdawach. Nie posiadał wówczas tytułu szlacheckiego, „von” jako znak szlachty Rzeszy otrzymał dopiero w 1790 r. Studia teologiczne rozpoczął w wieku 15 lat, po czym w Królewskiej Loży Pod Trzema Koronami poznał rosyjskiego wojskowego, z którym pozwolono mu wyjechać na dwór w Sankt Petersburgu w 1760 roku. Po powrocie chciał poślubić szlachciankę, ale został odrzucony ze względu na stan.

Ukończył studia prawnicze, studiował filozofię u Immanuela Kanta i został przyjęty do Loży Pod Trzema Koronami w wieku zaledwie 21 lat. Chciała ona pod hasłem rozsądku ułagodzić królestwa Prus, Rosji i Polski, co, jak krótko później pokazała historia, niestety się nie udało.

Szybko zrobił karierę prawniczą, w 1771 r. został asesorem w królewskim sądzie dworskim, po pierwszym rozbiorze Polski w 1772 r. komisarzem prowincji Prus Wschodnich, w 1773 r. królewskim radcą kryminalnym, a niedługo potem dyrektorem królewskiego sądu karnego i radcą miejskim. W loży masońskiej również wspinał się po szczeblach kariery i został mistrzem loży. Ostatecznie został burmistrzem i dyrektorem policji w Królewcu. Jego celem było zaprowadzenie nowego porządku w skorumpowanym systemie administracyjnym oraz reorganizacja spraw biednych i policji. Wzorem w tym było dla niego oświecenie, którego idei był orędownikiem. Był także stałym gościem podczas przyjęć, które organizował Immanuel Kant.

Równocześnie Theodor Gottlieb von Hippel był również pisarzem, co jednak trzymał w tajemnicy, co udało mu się przez wiele lat. Jako prawnik współpracował nad opracowaniem pruskiego powszechnego prawa krajowego, a w komentarzach do niego wstawił się za równością prawną kobiet. Następnie podjął ten temat w swojej pracy jako publicysta. Jego twórczość obejmuje dzieła literackie, powieści, komedie, wiersze i traktaty filozoficzne. Jego twórcze, dowcipne traktaty o prawach kobiet bardzo dobrze do tego pasowały.

Jedno z jego dzieł „O małżeństwie”, od pierwszej publikacji w 1774 r. do ostatniej wersji w 1793 r. rozwinęło się w tekst, który ma charakter emancypacyjny. Od „Skargi na uprzedzenia w pobieraniu się” po „Wierność w małżeństwie”, które traktuje oddzielnie pod kątem mężczyzn i kobiet, do „Wdowiec i wdowy”, zajmuje się on wieloma aspektami małżeństwa na sposób, który dziś zostałby nazwany satyrycznym. W 1792 r. wydano jeszcze dzieło „O obywatelskiej poprawie kobiet”, a pośmiertnie 1801 r. „Spadek o edukacji kobiet”.

Dzięki tym pracom Theodor Gottlieb von Hippel jest uważany za wczesnego pioniera emancypacji kobiet w tamtych czasach. Pojawiła się ona wraz z rewolucją francuską i miała na celu uzyskanie praw obywatelskich – w tym udziału w decyzjach politycznych czy prawa do edukacji, o czym Hippel już pisał w swoich dziełach. Nie doczekał się już urzeczywistnienia swoich myśli. Zmarł jako kawaler 23 kwietnia 1796 roku w Królewcu.

Anna: I to była Allensteiner Welle w ostatnim dniu stycznia 2021 roku. Życzę Państwu jeszcze spokojnego wieczoru, dobrego tygodnia i udanego startu w luty!

Audycję realizował dla Państwa i dla mnie Szymon Krzysztoń, a do usłyszenia za tydzień mówi Państwu Anna Przywoźna. (apod)

24.01.2021 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 24.01.2021

Anna: Serdecznie witam w Allensteiner Welle w niedzielny wieczór, przy mikrofonie dla Państwa Anna Przywoźna. Mam nadzieję, że spędzili Państwo dobry tydzień, odpoczęli w weekend i są dzisiaj znowu z nami.

Dzisiejsza audycja stoi pod znakiem filmu:

– przybliżymy Państwu sylwetkę największego twórcy filmowego, jaki istniał w niemieckim kinie: producenta, scenarzysty i reżysera Bernda Eichingera

– oraz jednej z najbardziej znanych i odnoszących sukcesy na świecie aktorki z Niemiec – Nastassji Kinski, która urodziła się dokładnie 60 lat temu w Berlinie.

To wszystko usłyszą Państwo jak zwykle – po naszych wiadomościach.
Jingle – wiadomości

Od przedwczoraj odbywa się zaplanowany na listopad 2020 roku Tydzień Kina Niemieckiego w Polsce – a to w Internecie. Instytuty Goethego w Warszawie i Krakowie, Dom Norymberski w Krakowie oraz Konsulat Generalny Republiki Federalnej Niemiec we Wrocławiu proponują od 22 do 29 stycznia osiem filmów. Wszystkie filmy będą miały swoją premierę o godzinie 19.00 danego dnia, będą jednak dostępne także do 72 godzin po niej. Po opłaceniu biletu widzowie mają 4 godziny czasu, aby obejrzeć film. Wszystko odbywa się na platformie mojeekino.pl. W programie są:

– 22 stycznia i jeszcze do jutra – „Undine“ Christiana Petzolda

– 23 stycznia i jeszcze do pojutrza – „Die Deutschstunde“ Christiana Schwochowa

– 24 stycznia i jeszcze do środy – „Berlin Alexanderplatz“ Burhana Qurbaniego

– 25 stycznia – „Mein Ende. Dein Anfang“ Mariko Minoguchi

– 26 stycznia – „Gipsy Queen“ Hüseyina Tabaka

– 27 stycznia – „Lara“ Jana-Olego Gerstera

– 28 stycznia – „Curveball“ Johannesa Nabera

– i 29 stycznia – „Schlingensief“ Bettiny Böhler.

Dokładniejsze informacje znajdą Państwo na stronie internetowej tydzien-filmu-niemieckiego.pl

****

Katolicka msza w języku niemieckim odprawiona zostanie w tym tygodniu w niedzielę, 31 stycznia o godzinie 10.00 w Olsztynie – Jarotach. Kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.
2021-01-24 Bernd Eichinger

To, co Państwo właśnie usłyszeli, to muzyka do sceny zabójstwa młodej dziewczyny Laury z filmu „Pachnidło”. Dzieło zostało nakręcone w 2006 roku i oparte jest na powieści o tym samym tytule autorstwa Patricka Süßkinda. To jeden z najważniejszych etapów w życiu jednego z najwybitniejszych twórców niemieckiego filmu: producenta, scenarzysty i reżysera Bernda Eichingera, który zmarł 10 lat temu, 24 stycznia 2011 roku, w wieku zaledwie 61 lat.

Po ukończeniu szkoły Bernd Eichinger chciał studiować germanistykę, historię i teatrologię, ale właśnie w tym czasie powstała w Monachium Wyższa Szkoła Telewizji i Filmu. Tam złożył papiery i został przyjęty, co zaowocowało symbiozą na całe życie: film i Bernd Eichinger. Już podczas studiów pracował jako kierownik nagrań i produkcji przy filmach swoich kolegów ze studiów, i ukończył studia jako producent i reżyser.

W 1974 roku założył firmę producencką Solaris Spółkę Produkcji Filmów i Audycji Telewizyjnych, z którą produkował niemieckie filmy autorskie. Między innymi „Falsche Bewegung” („Zły ruch”) Wima Wendersa, w którym zagrała także Nastassja Kinski. W 1978 roku przejął zbankrutowaną spółkę Constantin Film, która od tamtej pory odgrywa ważną rolę w niemieckim filmie jako „Neue Constantin Film GmbH”. Pierwszą produkcją w 1981 roku był film „Christiane F. – my, dzieci z dworca Zoo”, jeden z najbardziej znanych na arenie międzynarodowej filmów niemieckojęzycznych od zakończenia II wojny światowej.

Bernd Eichinger był producentem dużych międzynarodowych projektów, takich jak „Niekończąca się historia” z Wolfgangiem Petersenem jako reżyserem czy „Imię róży”, a także współproducentem nagrodzonego Oscarem filmu Caroline Link „Nigdzie w Afryce”. Jednak był zaangażowany nie tylko w tak poważne filmy, ale zwłaszcza w latach 90. w niemieckie komedie, takie jak komiksy „Werner”, „Voll normaal” („Całkiem normalnie”), „Ballermann 6” czy „Das Superweib” („Superbaba”).

Film „Der bewegte Mann” („Mężczyzna, przedmiot pożądania”) rozpoczął tę serię w 1994 roku:

[fragment filmu]

Til Schweiger wciela się w nim w macho wyrzuconego przez swoją dziewczynę i znajdującego zakwaterowanie we wspólnym mieszkaniu homoseksualistów. Oto fragment zwiastuna:

[Mężczyzna, przedmiot pożądania:

[…] Tu nie ma kobiety, przysięgam… – Czy ona jest w szafie? Chcę ją zobaczyć, pozwól mi zajrzeć do szafy… – Doro, proszę… – Pozwól mi pójść do szafy… – Dzień dobry…]

Schweiger zagrał także w kultowym filmie „Manta, Manta” z 1991 roku, również wyprodukowany przez Bernda Eichingera:

[Manta:

Boah, zajebiście… kiedy siedzisz w tym (samochodzie) i jedziesz przez miasto, okna otwarte, radio na cały regulator, to jest poczucie wolności, takie zajebiste, nie do opisania… cholera… nie jestem obrażony, nie potrzebna mi jest matura, to i tak tylko luksus.]

Szybkie samochody i wściekli chłopcy naprawdę nie są wymysłem filmu „Szybcy i wściekli”.

W 2001 roku Eichinger był współproducentem odnoszącej największe sukcesy niemieckiej komedii ostatnich lat: „Der Schuh des Manitu” („But Manitou”). Na Dzikim Zachodzie pojawiają się dziwne postaci: grecki bandyta na wymianie…

[Teren jest czysty…. Hellas wszystkim!… – Kto to jest?… – Nie mam pojęcia… – Czego tu szukasz? – Jestem Dimitri Supakis, bandyta na wymianie z Grecii, muszę się zgłosić u pana Mario Santa…. Teren czysty…. – Teren czysty… – Teren jest teraz czysty… – Proponuję, żebyśmy wszyscy się przestawili, jestem Dimitri Supakis, 30 lat, znak zodiaku Panna, a w czasie wolnym robię takie domy dla ptaków swoją płatnicą. Jakie wy macie hobby?]

…młody kowboj ze swoim bratem krwi, dziwacznym wodzem Indian z jeszcze dziwaczniejszym bratem bliźniakiem:

[Brat musi teraz być bardzo silny… – Abahatschi, mój brat, daj się pociskać, no , ale to niespodzianka, z tobą w ogóle się nie liczyłem, no wiesz, nie sprzątałem. A kto to w ogóle jest ten przystojny facet, którego przyprowadziłeś ze sobą? Czy nie chcesz nas sobie przedstawić? – Tak… witam na ranczu Puder-Rosa – Bliźniak Winnetouch, brat krwi Ranger, brat krwi, bliźniak… jeszcze inny brat.]

A potem jeszcze muzyka na cytrze na ranczu Puder-Rosa, hołd dla filmu „Trzeci człowiek” Orsona Wellesa, z którego ta muzyka pochodzi:

[muzyka]

Usłyszeli Państwo muzykę na cytrze z filmu „Trzeci człowiek”, zagraną w komedii „Der Schuh des Manitou” („But Manitou”), której współproducentem był Bernd Eichinger, który dzisiaj jest naszym bohaterem.

Z pewnością nie jest to przypadek, że reżyser, scenarzysta, producent i aktor tego filmu Michael Bully Herbig jako pierwszy otrzymał nagrodę im. Bernda Eichingera. Została ona ufundowana po śmierci Eichingera i od 2012 roku jest przyznawana podczas ceremonii wręczenia Niemieckiej Nagrody Filmowej. Promocja filmu i kultury kinowej była bliska sercu Bernda Eichingera. Do inicjatyw, które pomógł podjąć …

[muzyka]

… należą społeczna spółka z ograniczoną odpowiedzialnością „Artists for kids”, projekt wspierający od 1999 roku zagrożone dzieci i młodzież w Monachium

… nagroda „First steps award”, przyznawana od 2000 roku corocznie w konkursie filmom dyplomowym studentów niemieckojęzycznych szkół filmowych

… i oczywiście Niemiecka Akademia Filmowa, której jest członkiem założycielem.

Bernd Eichinger był nie tylko producentem, ale także reżyserem i scenarzystą. W 2006 roku wraz ze znanymi reżyserami Andrew Birkinem i Tomem Tykwerem napisał scenariusz do filmu „Pachnidło”. Jego firma Constantin Film weszła nawet w 1999 roku na giełdę jako spółka akcyjna. A po zsumowaniu wszystkich filmów, których powstaniu towarzyszył w swoich trzech zawodowych rolach, obejrzało je w kinie ponad 70 milionów widzów. Udane, ale – niestety dla niego i dla świata filmu – zbyt krótkie życie dobiegło końca 10 lat temu, kiedy zmarł na zawał serca 24 stycznia 2011 roku.
2021-01-24 Natassja Kinski

Kiedy słyszą Państwo o osobie, do której odnoszą się następujące fakty:

* od lat jest członkiem Academy of Motion Picture Arts and Sciences AMPAS, która przyznaje Nagrody Akademii, czyli Oscary, co planowane jest w tym roku na koniec lutego

* w 1983 roku zdobyła nagrodę Saturn dla najlepszej aktorki w filmie science fiction, fantasy lub horror

* zdobyła Złoty Glob w 1981 roku i Cezara w 1980 roku, obie za swoje osiągnięcie aktorskie w filmie „Tess”

Kiedy słyszą Państwo to wszystko, na pewno spodziewają się Państwo znanego anglojęzycznego bohatera, o którym chcemy Państwu opowiedzieć.

Musimy Państwa rozczarować, jednak kontynuujmy z wyliczaniem nagród dla tej osoby:

* w 1975 i 1983 dwie Złote Taśmy Filmowe Federalnej Nagrody Filmowej

* w 1977, 78 i 79 dwa złote i jeden srebrny Bravo Otto

* i w 1978 nagroda Bambi.

Już Państwo słyszą, że to prawdopodobnie niemiecka aktorka i tym razem mają Państwo rację. Nosi ona bardzo znane nazwisko i u szczytu swojej kariery była jedną z najbardziej znanych i odnoszących sukcesy aktorek w Niemczech. Mowa o Nastassji Kinski, która urodziła się dokładnie 60 lat temu 24 stycznia 1961 roku w Berlinie.

Jej ojcem jest Klaus Kinski, inaczej Klaus Günter Karl Nakszynski, wielki i ekstrawagancki niemiecki aktor pochodzący z Sopotu. Jako drugą żonę poślubił Ruth Brigitte Tocki, która w 1961 roku urodziła Nastassję. Ta dorastała na zmianę w Berlinie, Monachium i Rzymie. W wieku 13 lat zagrała rolę w filmie Wima Wendersa „Falsche Bewegung” („Zły ruch”), a cztery lata później u również znanego reżysera Wolfganga Petersena w jednym z odcinków serialu kryminalnego „Tatort”.

W 1977 roku reżyser Roman Polański wykonał jej zdjęcia, które ukazały się w magazynie mody „Vogue”. Potem pojawiły się kolejne zdjęcia znanych fotografów na okładkach znanych magazynów, a w 1979 roku nastąpił przełom – wystąpiła jako tytułowa bohaterka Tess w filmie o tym samym tytule w reżyserii Romana Polańskiego. Innym światowej sławy reżyserem, u którego występowała, był Francis Ford Coppola. W 1984 r. pojawił się film z jej udziałem „Paryż, Teksas” wyreżyserowany przez Wima Wendersa, który otrzymał wiele nagród.

Później Nastassja Kinski i filmy, w których zagrała, odnosiły mniejsze sukcesy. Film, o którym krytycy pisali, że mimo jej występu to była katastrofa, to thriller „Kwarantanna” z 2000 roku z ciekawą z dzisiejszej perspektywy fabułą: samolot ze śmiertelnym wirusem badawczym musi awaryjnie lądować w Londynie. Wirus zostaje uwolniony, infekuje ratowników i rozprzestrzenia się w terminalu. Ponieważ władze brytyjskie nie są świadome istnienia wirusa, ruch lotniczy na cały świat zostanie wznowiony. Nastassja Kinski, alias Doctor Bronty, szuka antidotum, podczas gdy wirus rozprzestrzenia się po całym świecie… Podobieństwa do przyszłości, która ma miejsce dzisiaj, są czysto przypadkowe…

Od 2011 roku, czyli dziesięciu lat, Nastassja Kinski jest jedną z dwudziestu Niemców, członkinią Academy of Motion Picture Arts and Sciences, co wyraźnie pokazuje, za jak ważna jest uznawana. Dziś kończy zaledwie 60 lat. Serdeczne gratulacje i wielu kolejnych udanych lat!
Anna: I to była Allensteiner Welle na dzisiaj, życzę Państwu jeszcze spokojnego, pieknego wieczoru i dobrego tygodnia.

Audycję zrealizował dla Państwa i dla mnie Marian Dąbrowski, a do usłyszenia za tydzień mówi Państwu Anna Przywoźna. (ap/ad)

17.01.2021 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 17.01.2021

Anna: Serdecznie witam w Allensteiner Welle w połowie stycznia, przy mikrofonie dla Państwa Anna Przywoźna. Mam nadzieję, że spędzili Państwo dobry tydzień, odpoczęli w weekend i są dzisiaj znowu z nami.

W audycji:

– porozmawiamy po raz kolejny z Paulem Gollanem, współzałożycielem stowarzyszenia mniejszości niemieckiej w Biskupcu 30 lat temu.

– Poza tym usłyszą Państwo feleiton na temat jednego z najbardziej znanych filmów świątecznych – „Kevin sam w domu”

– jak też na temat piosenkarki, która świętowałaby dzisiaj swoje urodziny, i znana była pod pseudonimem Lolita.

To wszystko usłyszą Państwo jak zwykle – po naszych wiadomościach.

___________________________________________________________________

Jingle – wiadomości

****

Katolicka msza w języku niemieckim odprawiona zostanie w tym tygodniu w niedzielę, 24 stycznia, o godzinie 10.00 w Olsztynie – Jarotach. Kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.
2021-01-17 Paul Gollan III

W tym roku kilka stowarzyszeń mniejszości niemieckiej w Polsce i tu w województwie warmińsko-mazurskim świętuje jubileusz 30-lecia swojego istnienia. Ich powstanie związane było z podpisaniem polsko-niemieckiego traktatu o dobrym sąsiedztwie, którego 30-letcie istnienia również obchodzić będziemy w roku 2021. Jedną z osób pierwszej godziny był Paul Gollan z Najdymowa nad jeziorem Dadaj, który współtworzył organizację mniejszości niemieckiej w Biskupcu. Przeprowadziliśmy z nim wywiad przed świętami Bożego Narodzenia. Usłyszą Państwo teraz jego trzecią część:

——-

Był to czas jeszcze bez prywatnego telefonu, a co dopiero Internetu, nie było żadnych kserokopiarek, komórek, nie było Facebooka, Instagrama czy Twittera. Powstała możliwość utworzenia stowarzyszeń mniejszości niemieckiej, a Pan chciał i musiał znaleźć do tego ludzi, jednego za drugim, osobiście, bez dzisiaj oczywistych mediów. Jakie dane trzeba było wtedy wykazać na liście?

[Paul Gollan:

Jest to 800 podpisów z nazwiskiem, zawodem, datą urodzin, a pierwszy tu (na liście) to jest – ah, tak, Gollan. Wszyscy tu są, z Ramsowa, Zerbunia, Biesowa – wszędzie byliśmy, Bredynki, Rasząg w naszym regionie. Tak, wszyscy sami podpisali, trzeba dokładnie patrzeć, zadowoleni byli, i tutaj, Rasząg, Schimmelfeld, dziewięć osób w rodzinie i z dziećmi. To było bardzo ważne.]

Ludzie, Niemcy, którzy jeszcze tu mieszkali, późniejsi członkowie stowarzyszenia, mieli odwagę podpisać się, bo było dla nich ważne. Co dalej ze statutem, kiedy był on gotowy?

[Paul Gollan:

Statut? Zrobiliśmy tu zebranie, zebranie zarządu – no, to jest trochę dawno temu, gdzieś tu zanotowałem datę – było tak, że w 1990r. we wrześniu mieliśmy już akceptację z sądu. Tak to było, statut był, akceptacja i jeszcze coś było, ale to po polsku, już nie pamiętam dokładnie, to leży tam w biurze.]

Ilu członków miał Pan ostatecznie i czy wszyscy z nich przyszli na pierwsze zebranie?

[Paul Gollan:

Około 1.300 członków mieliśmy wszyscy razem. Nie wszyscy przyjechali, być może, ale te dwa pomieszczenia były tak pełne, staliśmy jak w ulu. Jeszcze nie było ławek, nie było krzeseł. Na zebraniu była z Gdańska pani Marianne Wannow, tak, ona przyjechała na zebranie.]

Pani Marianne Wannow, która była w latach 1990 – 1993 pierwszą konsul generalną Republiki Federalnej Niemiec w Gdańsku, była jako oficjalna reprezentantka obecna przy powstaniu [stowarzyszenia]. To podkreślało oczywiście wagę wydarzenia. A jak było później dalej ze statutem?

[Paul Gollan:

No, mieliśmy tutaj zebranie i potem wszystkie akty spięliśmy i poszliśmy do sądu. I udało się. Była z nami pani Langwald, i Erich Werther. Spotkaliśmy się, skrzyknęliśmy wszystkich, bo musieliśmy do sądu. To był we wrześniu i już w październiku mieliśmy go na stole i już był zaakceptowany.]

Jak Pan ocenia znaczenie tych wydarzeń dla samego siebie i dla Niemców, którzy wtedy jeszcze żyli w południowej części dawnych Prus Wschodnich?

[Paul Gollan:

Było wiele pytań: jesteśmy przecież jeszcze Niemcami, było nas wtedy jeszcze bardzo mało. Szacowano, że jest jeszcze 25.000, wtedy w 1990r. No, stowarzyszenia jak te w Olsztynie, w Ostródzie, miały więcej (członków) niż my tutaj w Biskupcu. O to chodziło nam, że chcemy być Niemcami i nimi zostać. Przez to nam się udało ze stowarzyszeniami, i z tego jesteśmy zadowoleni. Dla nas to było bardzo ważne.]

——-

Był to Paul Gollan z Najdymowa nad jeziorem Dadaj w rozmowie z nami. Tematem rozmowy przed świętami Bożego Narodzenia był czas powstania biskupieckiego stowarzyszenia mniejszości niemieckiej. Paul Gollan wtedy był współtwórcą tej pierwszej organizacji mniejszości niemieckiej w tym regionie. Wszystkie stowarzyszenia powstały wraz z podpisaniem polsko-niemieckiego traktatu o dobrym sąsiedztwie w roku 1991, więc 30 lat temu, i w ciągu kilku następnych lat.
2021-01-17 Kevin sam w domu

Czy zdarza się Państwu również czasem, że uważają Państwo, że wszyscy się Państwa czepiają? Że nie mogą Państwo nikogo zadowolić, tylko zawsze przeszkadzają i zawadzają komuś? Czy chcieliby Państwo wtedy też, aby inni ludzie byli jak najdalej od Państwa, aby Państwo mogli wreszcie mieć trochę ciszy i spokoju? W takim razie są Państwo na najlepszej drodze do zostania wielkimi gwiazdami filmowymi – pod warunkiem, że wykazują się Państwo taką samą odwagą, jak Kevin Mac Callister.

Nominowana do Oscara muzyka, którą Państwo właśnie słyszeli, jest głównym tematem filmu, który wszedł na ekrany niemieckich kin dokładnie 30 lat temu, 17 stycznia 1991 roku. Jego tytuł to „Kevin sam w domu”, po angielsku „Home alone”. Ośmioletni Kevin ma już dość szykan i bycia kozłem ofiarnym. Powoduje chaos w zamieszaniu przed wyjazdem jego rodziny na urlop z okazji świąt Bożego Narodzenia i w kłótni życzy sobie, aby nigdy więcej nie musiał oglądać swojej rodziny.

Z powodu różnego rodzaju zamieszania rodzina następnego dnia przylatuje do Francji bez niego, a on faktycznie budzi się sam w domu. Najpierw daje mu to dużą swobodę, ale z czasem też narzuca odpowiedzialność, która pewnie zwycięży – od zakupów, przez zamawianie pizzy, po pranie. I musi zmierzyć się ze swoimi strachami, od nich nie może się uchylić, na przykład od strachu przed piecem w piwnicy lub przed przerażającym sąsiadem Marleyem.

Przede wszystkim jednak Kevin musi chronić swój dom przed dwoma bandytami Harrym i Marvem, którzy w tym czasie ograbiają domy w okolicy. Najpierw oszukuje ich opowiadając o fałszywej imprezie, a później dochodzi do wielkiej bitwy, w której przygotował sporo pułapek na bandytów. Wciąż udaje mu się uciec przed tą dwójką, aż w końcu łapią go w sąsiednim domu. Jednak zanim cokolwiek może mu się przydarzyć, Marley przychodzi mu z pomocą.

Film kończy się oczywiście szczęśliwie, jak przystało na bożonarodzeniową opowieść – i wielkim zamieszaniem, jakie powoduje liczna rodzina Kevina. Ale po co dużo gadać? I tak wiele osób zna film „Kevin sam w domu” na pamięć. Od wielu lat pokazywany jest w czasie świąt Bożego Narodzenia w polskich, niemieckich i innych kanałach telewizyjnych nie tylko raz.

Każdy, kto ogląda ten film, ma swoją ulubioną scenę lub aż kilka z nich. Nawiasem mówiąc – dla wielu z nich nie jest aż tak ważna wielka bitwa Kevina z bandytami, lecz scena w kościele, kiedy Kevin i stary sąsiad Marley budują zaufanie między sobą, a Kevin zdaje sobie sprawę, że Marley wcale nie jest zły ani przerażający. Ich spotkanie dodaje im obu odwagi: Kevinowi do nadchodzącej bitwy z Harrym i Marvem oraz Marleyowi do skontaktowania się z synem, z którym poróżnił się przed laty. W końcu Marley ratuje Kevina i może objąć ponownie swojego syna i wreszcie też wnuczkę.

A teraz zamknijcie Państwo oczy, dajcie się ponieść muzyce „Somewhere in my memory” autorstwa Johna Williamsa z filmu „Kevin sam w domu” i pomyślcie o rodzinnych chwilach i bliskości, których – mamy nadzieję – w tym roku będziemy mogli doświadczyć więcej.
2021-01-17 Lolita

Manchmal stellt man singenden Menschen die Frage, in welchen Momenten und warum sie singen. Menschen singen, wenn sie besonders fröhlich sind, dann sprudeln sie geradezu über. Sie singen aber auch, wenn sie besonders traurig sind, wie Auftritte aus Talentshows beweisen, in denen die gerade verlorene Liebe, ein gestorbener Freund oder naher Verwandter im Mittelpunkt stehen. Manche Menschen singen aus einem wichtigen Gefühl heraus, das ihr Leben prägt – und sie können damit auch sehr viel Erfolg haben.

Eine Sängerin, die in ihren Liedern immer wieder ein besonderes Gefühl zum Ausdruck brachte, wäre heute 90 Jahre alt geworden. Mit bürgerlichem Namen hieß die am 17. Januar 1931 in Sankt Pölten in Österreich geborene Dame Edith Einzinger. Ihre Karriere begann sie unter dem Pseudonym Ditta Zuser, wobei Zuser ihr Geburtsname ist. Bekannt wurde die Schlagersängerin, Schauspielerin und Fernsehmoderatorin aber unter dem Künstlernamen Lolita.

Edith Einzinger arbeitete nach dem Besuch einer Handelsschule als Sachbearbeiterin in einer Spinnerei, als Kindergärtnerin und als Zahnarzthelferin. Nebenher trat sie im lokalen Rahmen bei Veranstaltungen auf. 1956 hatte sie bei einer solchen Veranstaltung den damals bekannten und kurzfristig erkrankten deutschen Schlagersänger Gerhard Wendland vertreten. Sie machte danach Probeaufnahmen beim Österreichischen Rundfunk und wechselte zur Karriere als Sängerin.

Ihr Thema dabei waren und blieben bis zum Ende ihrer Karriere die Gefühle des Fernwehs und des Heimwehs, die, wenn man so will, eigentlich zwei Kehrseiten einer einzigen Medaille sind. Der ersten Platte „Ananas“ folgten Titel wie „Auf silbernen Wogen“, „Insel der Liebe“, „Capitano“ oder „Der weiße Mond von Maratonga“. Heute eher unbekannt, erreichte zumindest das zuletzt genannte Lied im Jahr 1957 den zweiten Platz in der deutschen Hitparade.

Ihren größten Erfolg aber kennen Sie alle, liebe Hörer. Sie haben ihn nicht nur gehört, wenn Sie auf den Sommerfesten oder kleineren Veranstaltungen der deutschen Minderheit waren, sondern dort sicher auch schon mitgesungen. Das von Werner Scharfenberger komponierte und von Josefine „Fini“ Busch getextete Lied erreichte in den deutschen Singlecharts Platz zwei. Seine deutsch-englischen Fassung schafft es in den Vereinigten Staaten auf Platz fünf, was vorher noch keiner überwiegend deutschsprachigen Single gelungen war.

Es geht um das Lied „Seemann (deine Heimat ist das Meer)“, das sich weltweit – sogar in Japan – etwa zwei Millionen Mal verkaufte. Als erste österreichische Sängerin erhielt Lolita in Deutschland eine Goldene Schallplatte, die ihr zum 30. Geburtstag in Wien überreicht wurde. Es folgte Platin für eine Million Exemplare. Platz eins erreichte das Lied in Deutschland nur deswegen nicht, weil dort das noch bekanntere „Wir wollen niemals auseinander geh´n“ zu finden war.

Übrigens gibt es im Film „Schick deine Frau nicht nach Italien“ eine Aufnahme des Liedes „Seemann“ gesungen von Lolita selbst, die in dem Film mitspielte. Das war nämlich das zweite Standbein der Künstlerin. Das dritte war nach einem Schwerpunktwechsel zur volkstümlichen Musik die Fernsehmoderation insbesondere der Sendungen „Im Krug zum grünen Kranze“ im Saarländischen Rundfunk und „Die lustigen Musikanten“ im ZDF.

Sie hat insgesamt über 20 Millionen Platten verkauft, war zweimal verheiratet und zweimal geschieden, und hatte ein Kind und ein Enkelkind. Ihr Heimweh und Fernweh endeten schließlich am 1. Juli 2010 bei Salzburg, wo sie an Krebs starb. Der von ihr auf seine Reise geschickte „Seemann“ segelt aber immer noch weiter um die Welt, über Rio und Shanghai, über Bali und Hawaii…
Anna: Und das war die Allensteiner Welle mitten im Januar, ich wünsche Ihnen noch einen ruhigen Abend und eine gute Winterwoche.

Die Sendung realisierte für Sie und mich Marian Dąbrowski / Szymon Krzysztoń, und Auf Wiederhören sagt Ihnen Anna Przywoźna. Bis nächste Woche, tschüs! (ap/ad)

10.01.2021 (opis do dźwięku)

Allensteiner Welle 10.01.2021

Anna: Serdecznie witam w Allensteiner Welle, w niedzielny wieczór przy mikrofonie dla Państwa Anna Przywoźna. Mam nadzieję, że spędzili Państwo dobry tydzień, odpoczęli w weekend i są dzisiaj znowu z nami.

W dzisiejszej audycji:

– porozmawiamy jeszcze raz z Paulem Gollanem na temat zakładania stowarzyszeń niemieckich w regionie.

– Poza tym przybliżymy Państwu Pawła z Rawenny i jego metody treningu pamięci

– oraz wskażemy, jak doszło do tego, że powstał Słownik Niemiecki Jakoba Grimma i WIlhelma Gruimma.

To wszystko usłyszą Państwo jak zwykle – po naszych wiadomościach.

______________________________________________________________

Jingle – wiadomości

***

Katolickie msze w języku niemieckim odprawione zostaną w tym tygodniu w niedzielę, 17 stycznia o godzinie 10.00 w Olsztynie – Jarotach, o godzinie 14.00 w Biskupcu oraz o godzinie 17.00 w Reszlu. Kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

2021-01-10 Paul Gollan II

W tym roku niektóre stowarzyszenia mniejszości niemieckiej w Polsce i tu w województwie warmińsko-mazurskim świętują 30-lecie swojego istnienia. Ich powstanie związane było z podpisaniem polsko-niemieckiego traktatu o dobrym sąsiedztwie, którego 30. rocznicę istnienia również obchodzić będziemy w roku 2021. Jedną z osób pierwszej godziny był Paul Gollan z Najdymowa nad jeziorem Dadaj, który współtworzył organizację mniejszości niemieckiej w Biskupcu. Rozmawialiśmy z nim przed świętami. Usłyszą Państwo teraz drugą część rozmowy:

——-

Przygotował Pan statut pierwszego stowarzyszenia mniejszości niemieckiej w dzisiejszym województwie warmińsko-mazurskim. I był Pan w drodze przez długie tygodnie, aby zbierać podpisy dla tego stowarzyszenia. Czy to nie było trudne i czasochłonne?

[Paul Gollan:

Tak, było trudno. Kiedy w soboty i niedziele jeździłem po regionie, codziennie do Zerbunia, Biesowa i innych wsi, Starych Włók, wracałem późno, a kobiety tutaj karmiły całe gospodarstwo, jeszcze była (córka) Klaudia, dziewczyny jeszcze były w domu. Ostatnio pytałem żonę, było to w kwietniu, bo mieliśmy klacz i też była na zewnątrz, pytałem „Gdzie Puszka?” tak się nazywał koń. No, okazało się, że oźrebiła się na łące koło rybaczówki.]

Nawet źrebię przyszło na świat, kiedy Pana nie było w domu. Dzisiaj w takim momencie ktoś na pewno zadzwoniłby do Pana na komórkę, ale wtedy Pan nawet jeszcze nie miał telefonu stacjonarnego, prawda?

[Paul Gollan:

No, to trudna sprawa, że nie było telefonu. Później ktoś powiedział „Wiesz co, Gollan, nie masz telefonu, robisz tak dużo, potrzebujesz telefon, musisz go mieć”, więc dali mi pieniądze i podciągnęliśmy prywatny telefon. We wsi już był telefon, tylko nie tu na kolonii. Zakładaliśmy telefon, mieliśmy 5, 6 osób pracujących. Przyszła kobieta ze wsi i powiedziała „Chcesz to tylko zrobić dla Niemców” i zwymyślała Teresę. Końmi ciągnęliśmy słupy, bo musieliśmy je ciągnąć na granicy, to nie była łatwa sprawa. Ale udało nam się i nie słuchaliśmy tej kobiety…]

W opisach tamtych czasów usłyszeć można często zdanie „Paul Gollan pojechał traktorem zbierać podpisy”. Ale traktorem nie dojedzie się do każdego zakątka…

[Paul Gollan:

Traktorem, samochodem, to prawda. Traktorem jeździłem, nawet mam jeszcze zdjęcia z tego. Albo piechotą, albo… to jeden w Wipsowie powiedział „Tam jeszcze są dwaj rolnicy, ale tam samochodem nie dojedziesz”. Dali mi rower i rowerem tam pojechałem. A oni mnie nie znali „Kim jesteś?” „Skąd jesteś?” Najpierw musiałem się przedstawić. To była sprawa, ojojoj.]

Czy Pan miał w tym czasie kontakt z innymi Niemcami tu w regionie czy na Śląsku, którzy chcieli stworzyć stowarzyszenia czy też już je stworzyli?

[Paul Gollan:

Zaprosili mnie jeszcze raz na Śląsk do Strzelc Opolskich. Tam Ślązacy mi dużo opowiedzieli „Paul Gollan, zrób to i to, i to zadziała.” Kroll był wtedy tam i jego syn, z nimi mieliśmy później dobre kontakty, a on powiedział dużo rzeczy: to możemy zrobić, to da radę…]

Pana działalnością interesował się prawdopodobnie polski urząd bezpieczeństwa. Czy jego współpracownicy odwiedzili Pana?

[Paul Gollan:

Tak, pewnie, interesowali się. „Co to ma znaczyć, co Pan robi?” Powiedziałem, no więc Polska i Niemcy są teraz dobrze ze sobą związane. Niektórzy nie wiedzieli, inni próbowali mnie być może przestraszyć. Tutaj nie mieliśmy przeszkód, ale w Gdańsku, jak wiem, malowali swastykę, próbowali im podstawiać nogę. Tutaj nie, tu mamy dobrych sąsiadów.]

Jak to dobre sąsiedztwo skutkowało w dalszym rozwoju nowego stowarzyszenia?

[Paul Gollan:

Biuro, które istnieje w Biskupcu, to dostałem od początku do dziś. Byli to weterynarze i oni powiedzieli „Gollan, odstępujemy Ci dwa pokoje.” I dumni byli, że mają za sąsiadów mniejszość niemiecką. A później dostałem samochód. Na Śląsku już mieli dwa samochody służbowe, a ja jeździłem tu moim prywatnym. Nie długo trwało i dr Hermann i jego kolega zanotowali, o co chodzi, i krótko później mogłem odebrać samochód.]

——-

Był to Paul Gollan z Najdymowa nad jeziorem Dadaj w rozmowie z nami. Tematem rozmowy, która odbyła się przed świętami Bożego Narodzenia, był czas powstania biskupieckiego stowarzyszenia mniejszości niemieckiej. Paul Gollan był wtedy współtwórcą tej pierwszej organizacji mniejszości niemieckiej w tym regionie. Wszystkie stowarzyszenia powstały wraz z polsko-niemieckim traktatem o dobrym sąsiedztwie w roku 1991, czyli 30 lat temu, i w ciągu kilku następnych lat. Więcej z tej rozmowy usłyszą Państwo w kolejnej audycji.

2021-01-10 Słownik języka niemieckiego
Drodzy słuchacze, mówią Państwo po niemiecku, u nas słuchają Państwo moderacji i relacji w języku niemieckim, być może uczą się Państwo niemieckiego w szkole albo na studiach, ewentualnie posługują się Państwo językiem niemieckim w życiu zawodowym. Niemcy są najbliższym sąsiadem Polski, a dzięki polsko-niemieckiemu traktatowi o dobrym sąsiedztwie ma miejsce szeroko zakrojona współpraca.

Ale czy kiedykolwiek zadali Państwo sobie pytanie, czym właściwie jest ten niemiecki? Ten język, skąd się wziął, jakie istnieją słowa, w jakich tekstach można je zidentyfikować, ile w ogóle jest słów? Jeśli chcą Państwo to wiedzieć, to ani zwykły słownik, ani Duden nie wystarczy. Do tego potrzebne jest inne bardzo obszerne dzieło: słownik języka niemieckiego lub, innymi słowami, Grimm.

Jak sugeruje druga nazwa, ten tak zwany słownik referencyjny został opracowany przez dwóch mężczyzn, których znają Państwo bardzo dobrze w innym kontekście, jako zbieraczy bajek: Jacoba i Wilhelma Grimm. Niemiecki słownik Jacoba Grimma i Wilhelma Grimma miał, zgodnie z ambitnym celem wyznaczonym przy rozpoczęciu przedsięwzięcia w 1838 roku, wyjaśnić pochodzenie i użycie każdego niemieckiego słowa, wraz z dowodami.

Bracia Grimm zostali zwolnieni i wydaleni z kraju po proteście „Göttinger Sieben”, czyli siedmiu profesorów przeciwko królowi Ernstowi Augustowi z Hanoweru. Grimmowie wylądowali w Kassel, czyli w Hesji, i nie mieli pracy ani pieniędzy. Słownik był próbą zapewnienia im zaszczytnej pracy. Ale było też więcej.

„Co nas łączy oprócz naszego języka i literatury?”, napisał Jacob Grimm w 1854r. w przedmowie do pierwszego tomu, dodając, że we wszystkich klasach społecznych istnieje „tęsknota za dobrami, które jednoczą Niemcy, a nie dzielą”. Dla nich trzeba było język zgromadzić i posortować.

Kontrakt z 10 października 1838 roku został podpisany przez braci Grimm z Karlem Reimerem i Salomonem Hirzlem w Lipsku. Pierwotne wydawnictwo przekształciło się później w część wydawnictwa S Hirzel, które opublikowało wszystkie części niemieckiego słownika od 1852 do 2016 roku. Jacob i Wilhelm Grimm początkowo spodziewali się siedmiu do dziesięciu tomów i czterech do sześciu lat pracy. Ich współpracownicy znaleźli wtedy sześćset tysięcy fragmentów tekstu zaczynając od XVI wieku – czyli od czasów powstania języka nowowysokoniemieckiego od czasów Marcina Lutra. Stało się jasne, że przeliczyli się. Jacob mógł przynajmniej zakończyć litery A, B, C i E, Wilhelm tom D.

Następnie dalszą pracę przejęli inni językoznawcy, na początku XX wieku Pruska Akademia Nauk. W 1946 roku było już 21 tomów, a nawet po II wojnie światowej instytucje w Berlinie, wtedy w NRD, i w Getyndze w RFN, nadal pracowały wspólnie nas jeszcze 11 tomami.

10 stycznia 1961 r. profesor Theodor Kochs z Getyngi otrzymał od swojego berlińskiego kolegi profesora Bernharda Beckmanna następujący telegram, cytat: „Dzisiaj, wtorek, 10 stycznia 1961 r., punktualnie o godz. 17, wydano ostatni imprimatur. Gaudeamus” – koniec cytatu. Imprimatur to ostatnia weryfikacja przed drukkiem, „gaudeamus” oznacza „weselmy się”. Dokładnie 60 lat temu i 123 lata po jego rozpoczęciu przez braci Grimm ostatni, 32. tom słownika niemieckiego w końcu trafił do druku.

Ukończona wówczas wersja niemieckiego słownika o łącznej wadze 84 kilogramów zawiera około 320 000 haseł. Uwzględniając tom 33, tom źródeł, mamy 34 824 strony. Obecnie istnieje wydanie w miękkiej oprawie, wersja na CD-ROM, a dzieło jest również dostępne online na Uniwersytecie w Trewirze, który był odpowiedzialny za jego opracowanie cyfrowe. Zajrzyjcie Państwo do niego i spójrzcie na banknot o nominale 1000 niemieckich marek. Słownik pokazany jest z jednej strony, a bracia Grimm z drugiej. Świadczy to o docenieniu ich pracy jeszcze pod koniec XX wieku.

2021-01-10 Piotr z Rawenny

Czy czasami Państwo zdarza się Państwu, że nagle czegoś nie pamiętają, że po prostu nie mogą przypomnieć sobie imienia? Pamięć po prostu nie zawsze jest w dobrej formie, ale można ją trenować. Jeden z pierwszych przewodników na ten temat pojawił się już 530 lat temu. Autorem był młody prawnik o nazwisku Piotr z Rawenny. To nazwisko nic Państwu nie mówi? Pozwolą Państwo, że trochę Państwu opowiem.

„Wszyscy narzekają na swoją pamięć, nikt na intelekt” – powiedział kiedyś w XVII wieku francuski pisarz François de La Rochefoucauld. To się zmieniło. Nie, nie ma więcej ludzi, którzy narzekają na własne umysły, ale najwyraźniej pamięć nie jest już tak ważna dla współczesnych ludzi. Wszystko jest zapisane na smartfonie, w Internecie lub nieco staromodniej – w książkach. Krótko mówiąc: w pamięciach zewnętrznych.

Kiedyś tak nie było. Ludzie musieli umieć zapamiętać znacznie więcej niż dzisiaj, a już wtedy opracowali metody treningu swojej pamięci. Słynny rzymski mówca Cyceron zastosował strategię loci, od locus, łac. miejsce. Słowa kluczowe dla swoich przemówień zapamiętywał dzięki miejscom przy drodze – wędrował myślami po Rzymie. Kaznodzieje w klasztorach używali jako pomocy charakterystycznych punktów w swoich kościołach. Potem przyszedł czas Johannesa Gutenberga, który w 1450 roku wynalazł druk i uczynił książki – jako przystępną cenowo pamięć zewnętrzną – i informacje dostępne dla wszystkich – o ile osoba zainteresowana umiała czytać.

W tych czasach rodzi się w 1448 roku Piotr z Rawenny. Już w wieku 10 lat znał na pamięć prawo cywilne, a w wieku 20 lat znał całe prawo tamtego czasu. Zostaje wykładowcą na uniwersytecie w Padwie, a nieco później doktorem obu praw. Udaje się do Pizy, ale wkrótce potem wraca do Padwy jako profesor prawa kanonicznego. Dalsze stacje w jego życiu to Greifswald, Wittenberg, Kolonia i Moguncja, gdzie umiera w 1508 roku.

Często pytano go, w jaki sposób zdobył swoją wiedzę, a on dlatego zapisywał swoje metody treningu pamięci. W przypadku jednej z nich orientował się literami alfabetu, z którymi powiązywał treść i tym samym ją porządkował. Jego notatki trafiły do ​​druku i zostały opublikowane u Bernardino de Choris w Wenecji 10 stycznia 1491 roku – dokładnie 530 lat temu. Tytuł łacińskiego oryginału brzmiał: „Phoenix, sive artificiosa memoria” w języku polskim „Feniks, czyli sztuka pamięci”. Książka została również wydana w Erfurcie i Kolonii już na początku XVI wieku, została przetłumaczona na wiele języków i stała się tym, co dzisiaj można by nazwać międzynarodowym bestsellerem. I to aż do XVII wieku.

Jednak tam, gdzie jest sukces, pojawiają się też ludzie, którzy chcą w nim mieć udział bez pozwolenia. Już w 1491 roku, roku publikacji, Republika Wenecka przyznała Piotrowi z Ravenny i wybranemu przez niego wydawcy przywilej ochrony przed pirackimi drukami. Przywilej ten uważany jest za pierwszy możliwy do udowodnienia przykład ochrony praw autorskich. Te prawa są znowu i regularnie intensywnie dyskutowane, zwłaszcza w czasach współczesnych pamięci zewnętrznych, takich jak Internet. Ale, jak zwykł mawiać brytyjski pisarz Rudyard Kipling, to już zupełnie inna historia.

Anna: I to była Allensteiner Welle na dzisiaj, życzę Państwu jeszcze spokojnego wieczoru i dobrego tygodnia.

Audycję realizował dla Państwa i dla mnie Marian Dąbrowski, a do usłyszenia za tydzień mówi Państwu Anna Przywoźna. (apod)

03.01.2021 (opis do dźwięku)

Anna: Serdecznie witam w pierwszej Allensteiner Welle w roku 2021, przy mikrofonie dla Państwa Anna Przywoźna. Mam nadzieję, że mieli Państwo dobry start w Nowy Rok, odpoczęli w weekend i są dzisiaj znowu z nami.

W audycji:

Porozmawiamy z Paulem Gollanem, który 30 lat temu był współzałożycielem Związku Mniejszości Niemieckiej w Biskupcu.
Poza tym przypomnimy dwa wydarzenia, których rocznica przypada właśnie dzisiaj: zamordowanie biskupa warmińskiego Andreasa von Hattena i eksperyment z wahadłęm Jeana Foucaulta.
To wszystko usłyszą Państwo jak zwykle – po naszych wiadomościach.

Jingle – wiadomości

W imieniu zarządu Związku Stowarzyszeń Niemieckich na Warmii i Mazurach oraz w imieniu redakcji Allensteiner Welle w dwudziestym roku naszego istnienia życzymy wszystkim słuchaczom dobrego Nowego Roku, sukcesów zawodowych i prywatnych i przede wszystkim zdrowia.

****

Katolickie msze w języku niemieckim odprawione zostaną w tym tygodniu według następującego planu: w środę, 6 stycznia i święto Trzech Króli o godzinie 10.00 w kościele w Olsztynie – Jarotach oraz w niedzielę, 10 stycznia o godzinie 15.00 w Kościele Serca Jezusowego w Olsztynie. Kanonik Andre Schmeier serdecznie zaprasza.

2021-01-03 Paul Gollan I

W tym roku kilka stowarzyszeń mniejszości niemieckiej w Polsce i tu w województwie warmińsko-mazurskim świętuje 30-lecie swojego istnienia. Ich powstanie związane było z polsko-niemieckim traktatem o dobrym sąsiedztwie, 30-letniego istnienia którego również obchodzić będziemy w roku 2021. Jedną z osób pierwszej godziny był Paul Gollan z Najdymowa nad jeziorem Dadaj, który współtworzył organizację mniejszości niemieckiej w Biskupcu Reszelskim. Przed świętami przeprowadziliśmy z nim wywiad, którego pierwszą część usłyszą Państwo teraz:

——-

Trzydzieści lat temu powoli okazywało się, że podpisana zostanie umowa między Polską i Niemcami dotycząca wspólnej granicy, a prawdopodobnie jeszcze dalej idące układy. Jak wyglądały początki mniejszości niemieckiej tu w regionie? Skąd ten impuls?

[Paul Gollan:

Zaczynaliśmy od pytania, czy nie moglibyśmy stworzyć stowarzyszenia czy stowarzyszeń tutaj w Prusach Wschodnich. Odwiedziła nas rodzina Brück z Düsseldorfu, i oni powiedzieli „Słuchaj, Paul, musimy stać się tu aktywni, na Śląsk już coś się dzieje.” Powiedziałem: „Ruth, jak to może tu wyglądać? Nie uda mi się.” Ona mówiłą: „Pomogę Ci.” Ona miała kontakty z Bonn (tzn. z rządem), i wtedy się zaczęło. Wtedy też zaproszono mnie na Śląsk, gdzie (byli) Mazowiecki i kanclerz Kohl na górze Św. Anny. Hartmut Koschyk był dla mnie czymś w rodzaju takiego orędownika, to wyciągnęli mnie z tłumu i mogłem się z nimi przywitać.]

Skąd wzięła się pani Ruth Brück i Pański kontakt z nią?

[Paul Gollan:

Ona pochodziła bezpośrednio z Królewca. Już kilka lat spędzała u nas urlop. Tutaj świętowała swoje urodziny, miała sześcioro dzieci, świętowała u nas na gospodarstwie – musiało to być w Prusach Wschodnich. To były lata 90. Wtedy zorientowała się tam w Bonn, że coś się dzieje na Śląsku i od razu tu przyjechała. Zapytałem: „Droga Pani Brück, jak to może wyglądać?” A ona „Dobrze, pomogę Ci, Paul.” Przyjechała tu, nie było telefonu, tu żaden telefon, a ona kilka razy przyjeżdżała. I powiedziała „Teraz i tu musimy stać się aktywni.” Jeszcze nic takiego nie było słychać tutaj, a tak to się stało, że jako pierwsze to nasze stowarzyszenie stworzono.]

Dlaczego Pan osobiście zaangażował się w to tworzenie?

[Paul Gollan:

No, to sobie pomyślałem, że jesteśmy niemieccy i zostaniemy niemieccy. Tak (napisałem) w gazecie, mam jeszcze jedną jako pamiętnik z roku 1990. „Niemcami jesteśmy i Niemcami zostaniemy.” Przyjechali wtedy z Ziomkostwa (Prus Wschodnich) z Hamburgu. Było ich sześciu czy siedmiu małym busikiem. Kto był? Wtedy Wilhelm von Gottberg był (przewodniczącym), teraz jest nim pan Grigat. Był wtedy Ansgar Graw z redakcji (Ostpreußenblatt), a chcieli dużo, dużo wiedzieć.]

Jaki był kolejny krok w przygotowaniu powstania stowarzyszenia?

[Paul Gollan:

Pani Brück zaprosiła mnie do Bonn, a w Bonn zapytali mnie: „Panie Gollan, pan jest z Prus Wschodnich?” – „Tak.” – „Jak to będzie u Pana wyglądało? Czy pan ma tam dużo Niemców czy grup czy coś takiego?” – „Tak.” To powiedzieli, że trzeba zrobić taką listę, i to im obiecałem. I jeździłem po regionie, takim 30-40 kilometrowym, do Sętala, Ramsówka, Ramsowa, już nie wiem, gdzie wszędzie. Oni wtedy pytali: „Jak panu się uda?” – „Uda się.” Pytali: „Jak Pan myśli, ile osób?” Ja powiedziałem: „Powiedzmy 300.” Krótki czas później pani Brück przyjechała i zapytała: „Paul, czy udało Ci się zebrać coś na liście?” A ja: „Patrz na listy. Chcieliśmy zebrać 300, a tu mam aż 800.”]

800 – to całkiem nieźle, bardzo duża liczba. Czy Niemcy tak po prostu wpisali się na listy? Czy nie bali się wtedy pokazać się?

[Paul Gollan:

I tak to było. Kiedy do niektórych przyjeżdżałem, to musiałem – no nie do końca wygłosić kazanie, ale wytłumaczyć, powiedzieć, co to wszystko ma znaczyć, jest przecież Polska. Powiedziałem, że Kohl i Mazowiecki między sobą (uzgodnili) że Polska i Niemcy są teraz w dobrych stosunkach. I wtedy nie było tak śle. Raz byłem w Ramsówku. Starsza już kobieta – ja rozmawiałem z jej synem Franzem, a ona siedziała koło pieca i słyszała – nagle powiedziała: „ty, drogi mały Gollan – czy mały Niemiec – o wiele za późno, o wiele za późno”. No, ta starsza kobieta tak myślała. Ale i tak stworzyliśmy, to nam się udało i to bez odmowy. Wtedy przyjeżdżali tu z Bartoszyc, z Giżycka i innych stowarzyszeń i pytali: „Dostawaliśmy zawsze odmowy z sądu; Gollan, jak to zrobiłeś?”]

Nie tylko podpisy trzeba było złożyć w sądzie, lecz również statut przyszłego stowarzyszenia. I wtedy z nim nierzadko były te trudności. Więc powtórzmy pytanie: jak Pan to wtedy zrobił, że u was poszło bez problemów?

[Paul Gollan:

Tak, to było bardzo ważne. Miałem znajomego, który był prawnikiem i moim dobrym przyjacielem, i powiedział do mnie: „Paul, ja Ci to przygotuję”. On też zrozumiał, co było nam potrzebne. Raz, dwa razy byłem u niego wieczorem, i w końcu nawet usnąłem, a on zapytał: „Czego jeszcze potrzebujesz w tym statucie?” Zapytał mnie i powiedział mi: „Za dwa dni przyjdź do mnie i będzie gotowy”. I tak dobrze to zrobił, że nie dostaliśmy ani razu odmowy w sądzie.]

——-

Był to Paul Gollan z Najdymowa nad jeziorem Dadaj w rozmowie z nami. Tematem rozmowy, którą przeprowadziliśmy przed świętami było powstanie biskupieckiego stowarzyszenia mniejszości niemieckiej. Paul Gollan wtedy był współtwórcą tej pierwszej organizacji mniejszości niemieckiej w regionie. Wszystkie stowarzyszenia powstały po podpisaniu polsko-niemieckiego traktatu o dobrym sąsiedztwie w roku 1991, więc 30 lat temu, i w ciągu kilku kolejnych lat. Dalszą część tej rozmowy usłyszą Państwo w kolejnej audycji.

2021-01-03 Andreas von Hatten

Robin Hood wyskakuje zza krzaka, grozi bogaczowi, zabiera mu pieniądze, puszcza go wolno i daje pieniądze biednym na przeżycie. Kto nie zna tej sytuacji z literatury i scenariusza filmowego? Dokładnie 180 lat temu, 3 stycznia 1841 r., taki napad – bo niczym innym jest czyn Robina Hooda z prawnego punktu widzenia – skończył się we Fromborku śmiercią ofiary i jej gospodyni.

O tym morderstwie na tle rabunkowym prawdopodobnie już dawno by zapomniano, gdyby nie osoba ofiary. Zmarły, był bowiem ówczesny biskup warmiński Andrzej Stanisław von Hatten. Jak pisze gazeta z Aschaffenburga „Herold des Glaubens” („Herold wiary”) numer 3 z dnia 17 stycznia 1841 roku w raporcie zgonu, znaleziono biskupa – cytat „ze znaczną raną głowy wynikającą z ciosu mocnym, ostrym instrumentem” koniec cytatu. W innym miejscu jest dalej powiedziane, że jego życie – cytat „zostało skrócone przez morderstwo popełnione na nim między siódmą a ósmą wieczorem” koniec cytatu.

Biorąc pod uwagę ówczesną wiedzę kryminalistyczną, jest dość niezwykłe, że czas czynu można było określić tak dokładnie. Jednak okazuje się, że biskup von Hatten wysłał swoje sługi do kościoła parafialnego na modlitwę około godziny szóstej. Kiedy wrócili między siódmą a ósmą wieczorem, znaleźli go martwego, a jego gospodynie ciężko ranną i nieprzytomną. Ona też zmarła z powodu odniesionych ran.

Znalezienie sprawcy nie wymagało wielkiej bystrości. Podejrzanym od początku był krawiec-czeladnik Rudolf Kühnapfel. Miał już wcześniej złą opinię i rzekomo nie miał dobrego zdania na temat kleru katolickiego. Przeszukanie jego domu ujawniło topór, wciąż z resztkami krwi, oraz w łatwej do znalezienia skrytce pieniądze, złoty zegarek i złotą puszkę, które zostały wyraźnie rozpoznane jako własność biskupa.

Sprawca został skazany 15 lutego przez Najwyższy Sąd Krajowy w Królewcu za podwójne morderstwo na tle rabunkowym na śmierć poprzez łamanie kołem od dołu do góry. Na marginesie: jest on też ostatnią osobą straconą w ten sposób w Prusach. Podczas łamania kołem kości przestępcy były łamane ciężkim kołem wozu, a jego szczątki były następnie zaplatane na to koło. „Od dołu do góry” oznaczało, że procedurę rozpoczynano od nóg.

Andrzej Stanisław von Hatten urodził się w 1763 r. w szlacheckiej rodzinie zamieszkałej na Warmii od XVI wieku. Jego miejsca urodzenia, majątku Lemitten (Lemity) na południe od Ornety, nie można już znaleźć na dzisiejszych mapach. Był uczniem Liceum Hosianum w Braniewie, a następnie konsekwentnie wybrał karierę duchową. Po studiach w Warszawie i Rzymie uzyskał doktorat z teologii. Po święceniach kapłańskich przez cztery lata pracował w kancelarii biskupa Ignacego Krasickiego, w 1792 r. został arcykapłanem w Pieniężnie.

W 1800 r. został kanonikiem we Fromborku, a rok później warmińskim tzw. biskupem sufraganem. W 1818 r. miał zostać biskupem Chełmży, ale rząd pruski odrzucił to. W 1837 r., dnia 26 kwietnia, został biskupem warmińskim. W tej roli ścierał się z nadprezydentem Prus Theodorem von Schönem w dwóch kwestiach. Spór o małżeństwa mieszane w Prusach dotyczył kwestii, według której religii należy wychowywać dzieci z małżeństw międzywyznaniowych. Andreas von Hatten przeforsował również konserwację pałacu biskupiego w Lidzbarku Warmińskim, który Theodor von Schön chciał zburzyć.

Jeśli możemy dziś jeszcze zwiedzać zamek w Lidzbarku Warmińskim, to również dzięki temu biskupowi warmińskiemu zamordowanemu dokładnie 180 lat temu.

2021-01-03 Wahadło Foucaulta

Dokładnie 170 lat temu, 3 stycznia 1851 roku, młody jeszcze francuski fizyk po raz pierwszy przeprowadził eksperyment, który dowiódł, że Ziemia nie tylko obraca się wokół Słońca, ale także wokół własnej osi. A udowodniono to bez konieczności obserwowania gwiazd. Fizyk nazywał się Jean Bernard Léon Foucault i do swojego eksperymentu użył wahadła, które zostało później nazwane jego nazwiskiem: wahadło Foucaulta.

Léon Foucault urodził się w 1819 r. i pobierał lekcje od prywatnego nauczyciela, ponieważ musiał opuścić szkołę z powodu zbyt małej pilności i swojego zachowania. Studiował medycynę, ale nie mógł znieść sekcji. Ku fizyce i astronomii skłonił się dzięki przyjacielowi i sam zdobył rozległą wiedzę i umiejętności. Jego zainteresowania obejmowały regulację elektromagnetyczną lamp łukowych, widzenie obuoczne i zasadę działania żyrokompasu, a także określanie prędkości światła. Zmarł mając zaledwie 49 lat i został jako jeden z 72 naukowców uwieczniony na Wieży Eiffla.

Jego najbardziej znanym eksperymentem jest i pozostanie jednak ten z wahadłem. Wahadło Foucaulta to wahadło przestrzenne lub kuliste, które umożliwia huśtanie się w różnych kierunkach. Ważne jest, aby obciążnik wahadła miał dużą masę. W piwnicy domu fizyka 3 stycznia wahadło miało zaledwie dwa metry długości, a miesiąc później w paryskim obserwatorium – dwanaście metrów. 26 marca pokazał eksperyment publicznie w słynnym paryskim Panteonie z wahadłem o długości 67 metrów i wadze obciążnika 28 kilogramów.

Na dole obciążnika wahadła znajdował się grot, który przy każdej oscylacji wyznaczał ślad w warstwie piasku na podłodze. Jeżeli poza siłą grawitacji na oscylujące wahadło nie działałyby żadne siły zewnętrzne, powinna wyjść pojedyncza linia charakteryzująca tzw. płaszczyznę oscylacji. Ale szybko stało się jasne, że tak nie jest. Wahadło opisuje tak zwaną orbitę rozetową, płaszczyzna oscylacji obraca się względem podłoża. Ale jeśli wahadło się nie obraca, obracać musi się Ziemia pod wahadłem. Istnieje więc rotacja Ziemi. Co należało udowodnić.

W innych miastach są podobne urządzenia. Na Uniwersytecie Ludwiga Maksymiliana w Monachium długość wynosi 20 metrów, waga obciążnika dokładnie 12 kilogramów. Minie tutaj 32,2 godziny, zanim wahadło po raz kolejny poruszy się dokładnie w tej samej płaszczyźnie jak na początku, tj. wykona tak zwany pełny obrót Foucaulta. We Fromborku w Wieży Radziejowskiego na Wzgórzu Katedralnym stalowa lina ma 28 metrów długości, a waga kuli 46,5 kg. Czas trwania obrotu wynosi tutaj 29 godzin i 5 minut.

Różnica w czasie trwania wynika z szerokości geograficznej miejsca, w którym znajduje się wahadło. Na biegunie geograficznym wahadło powróciłoby do tej samej płaszczyzny oscylacji po prawie dokładnie 24 godzinach. Na równiku nie byłoby żadnego przesunięcia; tam wynik jest właściwie pojedynczą linią. Nawiasem mówiąc, oznaczenie oscylacji wahadła na północ od równika zawsze przesuwa się zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Ziemia bowiem obraca się pod swobodnie oscylującym wahadłem z zachodu na wschód, w kierunku przeciwnym do ruchu wskazówek zegara.

Jeśli zechcą Państwo to sprawdzić i przekonać się na własne oczy, muszą Państwo spakować wypełniony kosz piknikowy, uzbroić się w cierpliwość i pojechać do Fromborka. Warto!

Jingle – koncert życzeń

Jak zwykle w pierwszą niedzielę miesiąca i w tym przypadku pierwszą niedzielę nowego roku – koncert życzeń dla naszych jubilatów. Spójrzmy na jubilatów z grudnia 2020 roku w mniejszości niemieckiej na Warmii i Mazurach:

Nidzickie stowarzyszenie mogło pogratulować czworgu swoich członków. Przy tym między innymi 1 grudnia Ida Kujawska skończyła 90, 14 grudnia Bernard Blok – 80, a 24 grudnia Ginter Ginap 85 lat.

W Stowarzyszeniu Mniejszości Niemieckiej w Kętrzynie zanotowano 9 jubilatów, między innymi Helgę Bebłowską z 89 i Annę Szarlej z okrągłymi 50 latami.

W Ełku w Stowarzyszeniu Mniejszości Niemieckiej „Masuren“ cieszyć sie mogło troje jubilatów, wśród nich Walter Gorzkowski z już 90 latami.

Pięć osób miało na swojej liście Stowarzyszenie Przyjaźni „Rosch“ w Piszu. Szczególnie podkreślić chcielibyśmy Genowefę Stankiewicz z już 92 latami. Dokładnie pół wieku skończyła tam Mariola Krzykalska.

Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej “Warmia” w Lidzbarku Warmińskim mogło pogratulować czworgu, a Stowarzyszenie Niemieckie „Natangen“ w Górowie Iławeckim sześciu osobom, świętującym rozpoczęcie nowego roku życia. W Lidzbarku na swoje 88 lat spoglądać może Róża Grynek, a w Górowie Brigitte Miszczuk na 89 lat.

Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej „Tannen“ z Ostródy przesłąło nam zestawienie z dziewięcioma jubilatami. Edeltraut Kerski skończyła tam 88, a Herta Grzęda 84 lata.

W Pasłęku Dorota Strzałkowska skończyła 28 grudnia 86 lat.

My przyłączamy się do wszystkich życzeń, dołączamy życzenia wszystkiego najlepszego, zdrowia i wiele radości w życiu i zagramy dla Państwa piosenkę „Boogie Woogie Baby“ zaśpiewaną przez Udo Jürgensa.

Anna: I to była pierwsza Allensteiner Welle w roku 2021, życzę Państwu jeszcze spokojnego niedzielnego wieczoru i dobrego tygodnia!

Audycję realizował dla Państwa i dla mnie Szymon Krzysztoń, a do usłyszenia za tydzień mówi Państwu Anna Przywoźna. (bsc)

 

Przeczytaj poprzedni wpis:
„Chcieli zobaczyć, jak to jest”. Nastolatkowie ukradli 7 rowerów

Dwaj nastolatkowie z Ełku włamywali się do piwnic, skąd ukradli elektronarzędzia. Ich łupem padło również 7 rowerów. Złodziejami okazali się koledzy w wieku 15. i 16....

Zamknij
RadioOlsztynTV