Strona główna Radio Olsztyn
Posłuchaj
Pogoda
Olsztyn
DZIŚ: 5 °C pogoda dziś
JUTRO: 0 °C pogoda jutro
Logowanie
 

Dzień Niepodległości. Odrodzenie

To chyba najgorszy film jaki w życiu widziałem, oczywiście pomijając produkcje rodem z NRD i radziecką propagandę – z tymi kinematografiami byłem zawsze na bakier. Obecnie w dalszym ciągu jestem tak jakby obok rosyjskiej kinematografii, bo jej po prostu nie znam i pewnie trochę tego żałuję, ale bywa i tak.

„Dzień Niepodległości. Odrodzenie” to film amerykański w reżyserii Rolanda Emmericha, wyprodukowany przez jego siostrę Ute Emmerich. Nigdy nie pomyślałem, że coś takiego powiem – amerykański film, najgorszym filmem w historii. Ale faktycznie tak sądzę.

Dodam, że lubię pierwszy „Dzień Niepodległości”. Dobry pomysł, świetna realizacja, znakomita osada, po prostu znakomite kino science fiction. Gdy po latach pojawiła się kontynuacja, postanowiłem darować sobie spotkanie z filmem. Minęły lata, nadeszło sobotnie, leniwe, deszczowe, jesienne popołudnie. Myślę sobie – spróbuję, dam im szansę. No i co ? Dramat.

Obsada prawie do niczego, swoje role powtórzyli Bill Pullman i Jeff Goldblum, pojawiła się Charlotte Ginzburg przyjmując rolę zdecydowanie poniżej swoich aktorskich możliwości. Mamy do czynienia z banalną kontynuacją znanych nam już wątków. Do tego typowe filmowe klisze, fatalny scenariusz, nachalne eksponowanie bohaterów z Chin. Chińczycy zainwestowali w film, więc trzeba było im się odwdzięczyć. Film powiela najgorsze amerykańskie wzory z typowym dla pewnego odłamu amerykańskiego kina, tragicznym patosem i wymachiwaniem gwiaździstym sztandarem. Do tego co chwila rzucane przez bohaterskich lotników uwagi w stylu  – dokopmy draniom…

Ręce i nogi opadają, gdy słyszę coś takiego. Do tego podniosła, ilustracyjna muzyka, która powoduje, że pojawiają się łzy. Oczywiście mamy zagrożone dzieci, zniszczone miasta i zjednoczoną cywilizację pod amerykańskim przewodnictwem. Nikt nie zapomniał o wątku gejowskim, bez takiej kliszy nie ma mowy o współczesnym filmie. Cała produkcja składa się z setki razy już pokazanych elementów na siłę skleconych w jedną fabułę, miałką z – niestety – nadzieją na kontynuację. Bo przecież ci kosmiczni dranie gdzieś tam w odległej galaktyce coś jeszcze knują i my – czyli ludzkość – musimy ratować nie tylko naszą ukochaną planetę, ale całą galaktykę. I tak można bez końca.

Jeszcze słowo o tym co czytam. Zacząłem nową powieść Roberta Harrisa zatytułowaną „V2”. Dopiero zaczynam, ale wiem, że będzie mi się podobało. II wojna światowa i ostatnie próby odwrócenia historii przez faszystowskie Niemcy, będzie dobrze.

Kinoman

Więcej w film, recenzja
„Nie czas umierać” – uroczysta, światowa premiera w Londynie! Będzie transmisja

„Nie czas umierać”. 25. film z Bondowskiej serii, do polskich kin trafi 1 października, a już dziś, 28 września, w słynnej londyńskiej sali koncertowej Royal Albert...

Zamknij
RadioOlsztynTV