Strona główna Radio Olsztyn
Posłuchaj
Pogoda
Olsztyn
DZIŚ: 5 °C pogoda dziś
JUTRO: 4 °C pogoda jutro
Logowanie
 

Wojtek – włochaty bohater Armii Andersa

Pomnik niedźwiedzia Wojtka W Edynburgu. PAP/Leszek Szymański

Niedźwiedź, który w polskiej armii otrzymał stopień kaprala? To nie jest jakaś fantasmagoria. Niedźwiedź o imieniu Wojtek przeszedł z Armią Andersa szlak bojowy z Iranu do Włoch. Jego ulubionym sportem były zapasy z żołnierzami.

Wojtek był niedźwiedziem brunatnym, którego w 1941 r. adoptowali żołnierze 2. Korpusu Polskiego, dowodzonego przez gen. Władysława Andersa. Małego niedźwiadka odkupiono w Iranie od przygodnie napotkanego chłopca. Prawdopodobnie matka zwierzęcia została zastrzelona przez myśliwych. Misia przydzielono do 22. Kompanii Zaopatrywania Artylerii. Dostał etat kaprala i swój przydział żywności.

„Nasi żołnierze byli po ciężkich przeżyciach w Rosji, nie wiedzieli, gdzie są ich rodziny, ogólnie byli smutni, więc chcieli sobie umilić jakoś czas” – historyk Piotr Godzina z Fundacji Niepodległości snuje przypuszczenia, co mogło stać za tym, że niedźwiadka dołączono do jednostki. W obozie polskiej armii byli też inni pupile, jak psy czy fretki.

Wojtek miał pełne zaufanie do ludzi. Żołnierze wspominają, że z upodobaniem przesiadywał w szoferce wojskowych ciężarówek, bawił się z nimi w zapasy, jadł papierosy i pił piwo, które sprawnie otwierał pazurem. Niedźwiedź wzbudzał wielkie zainteresowanie. Przyjeżdżały delegacje Anglików i Amerykanów, by obejrzeć ten cud natury.

Wojtek przeszedł z Armią Andersa szlak bojowy z Iranu, przez Irak, Syrię, Palestynę, Egipt do Włoch. Podczas walk pod Monte Cassino pomagał żołnierzom w noszeniu skrzyń z amunicją artyleryjską. Darzony był tak wielką sympatią, że 22. Kompania Zaopatrywania Artylerii swoim oficjalnym znakiem uczyniła niedźwiedzia z pociskiem w łapach. „Miś nie nosił pocisków, jak wskazuje symbol kompanii, ale potrafił udźwignąć skrzynkę, którą dawali mu żołnierze” – precyzuje w rozmowie z PAP Life Godzina. Historyk rozmawiał na ten temat z członkami jednostki.

Po kampanii włoskiej Wojtek wraz z polskimi żołnierzami trafił do Szkocji do obozu Winfield Park. Gdy nadszedł czas demobilizacji jednostki, żołnierze łamali sobie głowy, jaki los czeka Wojtka. W 1947 r. niedźwiedzia oddano do ogrodu zoologicznego w Edynburgu. Żył w klatce o powierzchni 10 metrów. Posmutniał, ale był odwiedzany przez kolegów z kompanii. „Gdy mówili do niego po polsku, reagował żywo i podbiegał do ogrodzenia. Niektórzy żołnierze, ku przerażeniu Szkotów, wchodzili do jego zagrody” – opowiada Godzina. Wojtek mieszkał w zoo przez 16 lat aż do swojej śmierci w 1963 r. Władze PRL czyniły próby sprowadzenia go do jednego z polskich ogrodów zoologicznych, ale kombatanci 22. Kompanii były przeciwni temu pomysłowi.

Kapral na czterech łapach był niejednokrotnie upamiętniany zarówno w Polsce, jak i zagranicą. Pierwszą książkę o Wojtku „Wojtek spod Monte Cassino” w 1968 roku napisał Wiesław Lasocki (w czasie wojny zesłany do ZSRR, następnie żołnierz gen. Andersa, który po wojnie osiadł w Londynie). Losy Wojtka spopularyzowała też Aileen Orr książką „Wojtek The Bear: Polish War Hero”.

Co więcej, niedźwiedź doczekał się swoich pomników, m.in. Instytucie gen. Władysława Sikorskiego w Londynie oraz w parku Jordana w Krakowie. W tym roku dzielny niedźwiedź został patronem ulicy. Ulica Kaprala Wojtka prowadzi do budynku dyrekcji Ogrodu Zoologicznego w Poznaniu.

Autor: A. Grabarczuk (PAP Life)

 

RadioOlsztynTV