Na co czekam?

Hollywood. Fot. www.polskieradio.pl

Czekam oczywiście na dobre filmy i nie odkryłem tu Ameryki. Chociaż jak wiemy, Ameryka jest tu istotnym ogniwem, gdy myślimy o wybraniu się do kina, bo przecież często wybieramy amerykańskie kino.

Tak proszę Państwa, życzmy Amerykanom kondycji i filmowej i ogólnej, bo czasy jakieś dziwne idą. Anglo-amerykańskie kino zaskoczy nas kontynuacjami, powrotami do historii już znanych i popularnych od przynajmniej kilkunastu lat. Myślę o „Gwiezdnych Wojnach”. Mam nadzieję, że wszystko się uda z kolejną częścią, mimo nagłej śmierci Carrie Fisher. A propos pięknych pań – pojawi się Wonder Woman ze swoim własnym filmem, czyli świat fantazji będzie godnie reprezentowany.

Oczywiście kino, to nie tylko opowieści dziwnej treści, także poważne tematy. Czekam z niezwykłą niecierpliwością na „Dunkierkę”. Jest to opowieść o tym, jak ewakuowano brytyjskich, francuskich, a także polskich żołnierzy latem 1940 roku do Anglii z Francji. Stało się to po katastrofie obrony Francji przed Niemcami, którzy już na dobre się rozkręcili w chęci podbicia świata. Lubię kino wojenne i lubię kamerę Christophera Nolana (Interstellar), liczę na wielkie widowisko na miarę „Szeregowca Ryana” Stevena Spielberga. Czekam także na „T2:Trainspotting” z Ewanem McGregorem, czyli wracamy do świata edynburskich narkomanów, reżyseria Danny Boyle. Miłośnicy przygód Piratów z Karaibów, z pewnością będą zadowoleni z kolejnego spotkania z Jackiem Sparrowem, oglądając „Zemstę Salazara”. Ja się z pewnością wybieram. W przypadku polskiego kina, jeszcze niewiele wiemy, ale przecież pojawi ostatni film Andrzeja Wajdy „Powidoki” z Bogusławem Lindą. Filmów będzie sporo, bo nasi filmowcy starają się, jak mogą opisać tę polską rzeczywistość i nierzeczywistość. Będą nowe kryminały, komedie romantyczne i nieromantyczne. Przypomni o sobie Juliusz Machulski filmem „Volta”, będzie to komedia kryminalna, rozgrywająca się w Lublinie. Myślę, że film o Marii Curie będzie interesujący, nowy Vega na bank przyciągnie widzów, bo film jest od tego by przyciągać widzów do kina. Dawno temu prawie wszyscy to zrozumieli i jak sądzę mamy szansę na niekończący się festiwal dobrego kina i wakacje bez końca, oczywiście słoneczne.

Kinoman

(apod)