Nowe pokolenie patrio-idio-tów

scena z zamieszek podczas Marszu Niepodległości 2013 w Warszawie, fot. polskieradio.pl

W warszawskim pochodzie narodowych „patriotów” szły dzieci. Zastanawiam się czym usprawiedliwić głupotę rodziców, którzy narazili swe pociechy na niebezpieczeństwo – to po pierwsze.

A po drugie – co rodzice chcieli osiągnąć? Czy miała to być lekcja patriotyzmu?  Co zobaczył młody człowiek, jakie powstały w jego głowie kody i jakie wyciągnął wnioski?

Oto dekalog patriotyzmu widziany oczami dziecka:

1. Patriota niesie w pochodzie kij (tylko po co flaga?).

2. Patriota to taki człowiek, który nie pokazuje twarzy (pewnie to dzielny komandos).

3. Patriota wznosi hasła, których mama nie pozwoliłaby powtórzyć w domu (w pochodzie wolno).

4. Patriota nie lubi tęczy (szkoda).

5. Patriota to człowiek, który nie lubi jeździć na rowerze (przeszkadzają mu pedały).

6. Patriota za to lubi bawić się ogniem i kamieniami (jak każde dziecko).

7. Patriota nienawidzi policji i jakiegoś Tuska.

8. Patriota to człowiek poświęcający się pasji piłkarskiej.

9. Patriota to człowiek lubiący walki wręcz.

10. Patriota nie lubi ruskich (pierogów?).

Młody człowiek szybko skojarzy, że marsz patriotyczny to inaczej zadyma. Zapamięta, że prawdziwych patriotów nie lubi policja, która pałuje i strzela do nich z karabinów. Zakoduje sobie, że chlubną rzeczą jest stoczyć z nią walkę w obronie patriotycznych wartości i miłości do ojczyzny.

Wniosek:  Ja też będę patriotą jak mój tatuś! Bo lubię komandosów, piłkę nożną, kamienie, ogień, walkę na kije i wręcz. Ruskich też nie lubię, wolę z kapustą i grzybami. Tylko jeszcze muszę popracować nad „znielubieniem” roweru i tęczy.

Czy takiego patriotyzmu chcemy uczyć nasze dzieci?