Iwona Arent o decyzji PKW wobec PiS: ewidentnie to sprawa polityczna

– Decyzja Państwowej Komisji Wyborczej jest czysto polityczna – przekonywała w Porannych Pytaniach Radia Olsztyn poseł Prawa i Sprawiedliwości Iwona Arent. Odniosła się w ten sposób do zakwestionowania przez PKW sprawozdania finansowego partii za kampanię parlamentarną w 2023 roku.

Państwowa Komisja Wyborcza zakwestionowała część wydatków poniesionych przez PiS w trakcie kampanii wyborczej, co oznacza, że partia utraci ponad 10 milionów złotych zwrotu kosztów kampanii. Może też utracić subwencję na kolejne lata.

PKW twierdzi, że PiS wydawało na promowanie swoich polityków publiczne pieniądze – m.in. z instytutu badawczego NASK, Rządowego Centrum Legislacji czy urzędu wojewódzkiego w Olsztynie. Poseł Iwona Arent twierdzi natomiast, że to zarzuty nieuzasadnione.

Ewidentnie to sprawa polityczna. To jest kwestia pikników promujących 800+. Bywałam na tych piknikach i widziałam kandydatów innych partii. To było promowania, zabawy dla dzieci, pokazywanie, że te pieniądze są dla dzieci. Robiona nagonkę, żeby tych pieniędzy nie dać

– powiedziała.

PiS od decyzji PKW odwołało się do Sądu Najwyższego, prowadzi też zbiórkę pieniędzy wśród swoich zwolenników.

Iwona Arent odniosła się także do sprawy byłego szefa Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych Michała K., który został w poniedziałek zatrzymany w Londynie. Prokuratura zarzuca mu, że, kierując agencją za rządów Prawa i Sprawiedliwości, kupił m.in. agregaty dla Ukrainy. Zrobił to bez przetargu i za znacznie zawyżoną cenę. Poseł uważa natomiast, że Rządowa Agencja Rezerw Strategicznych od lat działała pod presją czasu.

Ważne było, żeby szybko załatwić chociażby maseczki, sprzęt dla szpitali. Było ważne to, żeby sprzęt dla Ukrainy zdobyć jak najszybciej. Nie było czasu na sprawdzanie, czy ta firma ma uczciwą historię

– dodała.

Prokuratura Krajowa twierdzi, że ma dowody pozwalające postawić zarzuty m.in. udziału w zorganizowanej grupie przestępczej. Oprócz Michała K. śledczy ścigają także Pawła S., właściciela m.in. marki odzieżowej Red is Bad – to on miał sprzedać agencji agregaty prądotwórcze za zawyżoną cenę.

Posłuchaj rozmowy Andrzeja Piedziewicza

Autor: A. Piedziewicz
Redakcja: M. Rutynowski