Jechał pod prąd ekspresową „siódemką”. Było o włos od tragedii

„Siódemką” jechał pod prąd, fot. Ł.Sadlak

O dużym szczęściu może mówić kierująca osobowym renault, która chcąc uniknąć czołowego zderzenia z fiatem zjechała na pobocze i uderzyła autem w barierki ochronne. Sprawca zamieszania uciekł.

A wszystko to działo się na drodze ekspresowej koło Nidzicy.

W piątek (29.09.) nidzicki oficer dyżurny otrzymał kilka telefonów od zaniepokojonych kierowców o tym, że na trasie Załuski – Powierz, drogą ekspresową pod prąd jedzie samochód. Dyżurny natychmiast w trybie alarmowym wysłał na miejsce patrol ruchu drogowego. W międzyczasie nidzickich policjantów poinformowano już o zdarzeniu drogowym, którego sprawcą był kierowca czerwonego fiata.

Koło miejscowości Pawliki funkcjonariusze zauważyli rozbite o barierki osobowe renault. Kobieta, która kierowała tym autem powiedziała, że jadąc lewym pasem w kierunku Gdańska zauważyła jadące wprost na nią auto koloru czerwonego. Aby uniknąć zderzenia, poszkodowana zjechała na lewą stronę drogi i uderzyła w barierki ochronne. Sprawca zdarzenia nie zatrzymał się i pojechał w kierunku Mławy. W celu zabezpieczenia miejsca zdarzenia, jeden z funkcjonariuszy został na drodze ekspresowej, natomiast drugi pojechał za sprawcą kolizji.

Na węźle drogowym w miejscowości Powierż, policjant zauważył jadące cinquecento, które następnie zatrzymał do kontroli. Kierujący autem 66-latek tłumaczył się, że pomylił zjazdy i wjechał na pas prowadzący w kierunku Gdańska.

Za spowodowanie zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowy oraz spowodowanie kolizji zostało mu zatrzymane prawo jazdy. W trakcie dalszej kontroli okazało się, że auto nie ma ważnych badań technicznych. Mężczyzna był trzeźwy.

Mieszkaniec woj. mazowieckiego będzie odpowiadał za spowodowanie zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym za które grozi mu kara grzywny oraz zakaz prowadzenia pojazdów.

Redakcja: ASocha